Jerzy Riegel. Bydgoszcz Jerzego Riegla i poetów

Page 1





BYDGOSZCZ

Jerzego Riegla i poetรณw



BYDGOSZCZ brom • brom sepiowany • izohelia

Jerzego Riegla i poetów wybór i opracowanie Jan Kaja, Jacek Soliński

Galeria Autorska, Bydgoszcz 2011


autorz y tekstów : Jacek Soliński Zbigniew Raszewski Hanna Strychalska Miron Białoszewski Piotr Siemaszko Michał Tabaczyński Gizela Chmielewska Jarosław Jakubowski Krzysztof Derdowski Kazimierz Hoffman Jerzy Rochowiak Krzysztof Kuczkowski Jerzy Sulima-Kamiński Ryszard Milczewski-Bruno Franciszek Kamecki Krzysztof Nowicki Wojciech Gawłowski Jan Wach Wojciech Banach Krzysztof Szymoniak Krzysztof Grzechowiak Zdzisław Pruss Marek K. Siwiec Robert Mielhorski Henryk Waniek




Bydgoszcz poetów – obrazy przywołane z pamięci Miasto, w którym dorastamy, żyjemy, z czasem staje się miejscem jedynym, szczególnym i niepowtarzalnym, miejscem łączącym nas z przeszłością, z tym, co wartościowe i bliskie. Dzieciństwo, lata młodości – wciąż powiększający się obszar wspomnień – składa się na wyrazisty pejzaż brzemienny treścią. Tu znajdujemy to, czego nie potrafimy zobaczyć gdzie indziej, tu dzień po dniu przeżywając swój czas, uczymy się i spełniamy, przeżywamy dramaty i radości, stąd wyjeżdżamy, by tu powrócić. Historia i teraźniejszość przenikają się kształtując naszą tożsamość. Tak rozwijana pamięć określa wspólny fundament. Utożsamiamy się z tym miejscem i przeżytym tu czasem, wpatrując się w tę rzeczywistość jakby bezpieczniej i ufniej. To, co odległe, staje się w szczególny sposób „nasze”. Koloryt miasta tworzą nie tylko pomniki, ulice i budowle, ale przede wszystkim mieszkańcy, którzy są żywą tkanką tego organizmu. Kolejne pokolenia pozostawiają ślad, przez chwilę nazywany współczesnością, dopisują własną cząstkę trwania – wartość współistnienia. Czas płynie, historia wyciska swoje piętno, zmieniają się nazwy ulic, pomniki, tylko ludzie zdają się być tak samo zaabsorbowani rytmem codziennych zajęć. Co nadaje szczególny charakter miastu, co wpływa na jego wizerunek? Gospodarka, polityka, owszem, ale językiem formującym naszą obecność jest kultura; to ona ocala obraz kolejnych pokoleń, to ona kształtuje duszę miasta. Jej emisariuszami są twórcy, ich ślady – w różnych postaciach przekraczające długość ludzkiego życia – stają się naszym dziedzictwem. Niezależnie czy są to domy i ulice, czy słowa i obrazy, siła tego twórczego przekazu determinuje nasze poczucie więzi z przeszłością. Każdy na swój sposób bywa poetą, architektem, artystą, bo w wyobraźni tworzy, podziwia i porównuje –

rozwija swoje poczucie smaku. Poetycka wrażliwość to potrzeba znajdowania i afirmowania piękna. To, co ma wymiar poetycki, jest nieuchwytne, trwa przez chwilę i znika. Pozostawia jednak głód tego przeżycia. Album „Bydgoszcz Jerzego Riegla i poetów, brom, brom sepiowany, izohelia” jest drugą częścią wydawnictwa Galerii Autorskiej „Bydgoszcz minionego wieku, brom, izohelia, solaryzacja” (Jerzy Riegel, 2006). Publikacja – ułożona jako fotograficzna opowieść o mieście – stanowi uzupełnienie i rozwinięcie wielu wątków dokumentujących wizerunek Bydgoszczy, atmosferę, upływający czas i coś jeszcze, coś, co istnieje między ulotnymi myślami a refleksją. Uwrażliwienie na tę przestrzeń wymaga słów, stąd obecność poetów, artystów, twórców różnych dziedzin i pokoleń. Słowa układane w opowieści, wspomnienia, opisy, wiersze, listy, refleksje ożywiają to, co zatrzymane w kadrze, wpisują nową treść w zastygłe obrazy czasu, wypełniając je osobistą obecnością, ciepłem istnienia. I tak to, co indywidualne, z upływem czasu staje się nasze wspólne – uniwersalne Twórczość fotograficzna Jerzego Riegla zasługuje na szczególną uwagę, jest otwarta i chłonna, można w niej pomieścić wiele wspomnień i poetyk, a wszystkie kondensują jej obraz czyniąc ją wielowymiarową. Poszczególne kadry zebrane z okresu kilkudziesięciu lat działają samodzielnie i jednocześnie zamykają się w zwartą całość. Różne wątki stapiają się w opowieść o czasie nam bliskim. Artysta jako kronikarz Bydgoszczy jest z nią związany od urodzenia. Tętno miejskiego życia stało się jego światem. Od ponad pół wieku odnajduje i zapisuje w obiektywie prostotę i piękno. Nie pisze wierszy, a jednak jest poetą.

1. Widok z klatki schodowej, ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964 2. Zaduszki przy Śluzie Miejskiej, ul Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom, 1965 3. Łuczniczka, Park im. Jana Kochanowskiego, brom sepiowany, 2008

Jacek Soliński

7



5. Park im. Jana Kochanowskiego, brom sepiowany, 1979

6. ul. Chodkiewicza 27, brom sepiowany, 2009 4. Budynek Wodociągów Miejskich przy ul. Gdańskiej, izohelia sepiowana, 1995

9


7. Budynek LO VI przy ul. Staszica, brom sepiowany, 1957 8. Budynek UKW przy pl. Weyssenhoffa, brom sepiowany, 2009


9. Bazylika Mniejsza pw. św. Wincentego a Paulo, al. Ossolińskich, brom sepiowany, 1998

11


10. Kamienica na rogu ul. Gdańskiej i al. Mickiewicza, brom, 2001

12


Teatr Polski Teatr Miejski. Kiedy osiedliśmy w Bydgoszczy, dziaOdkrywczość nie była synonimem doskonałości; czasem łał tu już od dziesięciu lat teatr polski, prowadzony przez pry- chwalono aktora za to, że dobrze dostraja się do jakiegoś wzoru. watnych przedsiębiorców, wybieranych w drodze konkursu. Moja mama mieszkała w Krakowie w heroicznych czasach MłoW zamian za pomoc magistratu (darmowe użytkowanie gma- dej Polski i chętnie opowiadała o wielkich czynach tamtejszego chu, darmowe świadczenia, skromny zasiłek w gotówce) utrzy- teatru. Od niej po raz pierwszy słyszałem o słynnej niemej roli mywali oni instytucję pn. Teatr Miejski, za naszego pobytu nie- Solskiego w Warszawiance i dopiero potem ujrzałem Starego mal przez cały czas w rękach dyrektora Stomy. Wiarusa w wykonaniu naszego miejscowego aktora. Szedł poRodem ze Środy w Wielkopolsce, ten Stoma naprawdę na- wolutku przez scenę – całe wieki! – dokładnie tak, jak to wedle zywał się Łuczak, dyrektorem-przedsiębiorcą został w sezonie opowiadania mej mamy czynił Solski. Wśród struchlałej ciszy 1927/28 i był nim do końca sezonu 1937/38. Wypisz, wymaluj na widowni nikomu nawet do głowy nie przyszło oskarżać go dyrektor „Małego Zwierciadła” z Dwóch Teatrów.(...) Na poże- o naśladownictwo. Ta rola, w formie, jaką jej nadał Solski wydagnalnym przedstawieniu żegnano go jako jednego z najwięk- wała się drogocenną pamiątką i głosy oburzenia odezwałyby szych dobrodziejów naszego miasta. I słusznie! Byłbym z grun- się, gdyby ją ktoś usiłował grać inaczej. (Tak jak odezwałyby się, tu nielojalny, gdybym nie wspomniał, ile mu zawdzięczam. gdyby ktoś usiłował zmienić melodię hejnału mariackiego.) Na widowni. Stoma nie miał opery. Dawał natomiast od Nie należy sądzić, żeby w takim klimacie krępowana była czasu do czasu przedstawienia operetkowe (i na tych zdaje się indywidualność aktora. Pani Jabłonowska, aktorka, jeśli się nie najlepiej zarabiał). Miał więc zawsze w zespole paru solistów, mylę Warszawie w ogóle nie znana, była na pewno nieprzecięttrzymał chór i wynajmował orkiestrę. Początkowo była to or- ną indywidualnością, co łatwo dotarło do naszej świadomości. kiestra 15. pułku artylerii lekkiej, a gdy tę rozformowano – 61. Kiedy myślę o Nie-Boskiej komedii i o postaci Żony, wynurza mi pułku piechoty pod dyr. kap. Kuczery. Pamiętam dobrze Orfe- się z pamięci Jabłonowska i nuta dojmującego smutku, od któusza w piekle i umundurowanych żołnierzy grających kankana. rego trudno się było uwolnić. Był w tej roli motyw przewodni. Utwory dramatyczne zostawiły mi rozmaite wspomnienia Jabłonowska grała – grała naprawdę! – pierwsze takty Walca ai z różnych powodów. Co najmniej dwa razy byłem z rodzicami -moll Chopina (jest to walc pośmiertny, z głównym tematem lena występach gościnnych. Raz był to Solski w tytułowej roli Ju- dwie poruszającym się w obrębie kilku półtonów.) Moja matka dasza z Kariothu, drugi raz – Ćwiklińska w Klubie kawalerów. Ta- chętnie grywała tego walca. Bardzo się przejąłem, kiedy go pokie przedstawienia były przez Stomę szczególnie celebrowane. słyszałem ze sceny, pod palcami nieszczęsnej Marii. (A byłem Ale i inne, zwykłe, wydawały się dzisiejszemu widzowi uroczy- akurat na tym przedstawieniu zupełnie sam.) Dzięki pani Jabłostymi. Fraka nie widziałem u nas, ale nie widziałem też widza nowskiej dowiedziałem się, że teatr może być niesamowity. bez marynarki; było rzeczą oczywistą, że do teatru trzeba się Nie koniec na tym mojej edukacji. Teatr tamtych czasów przebrać. Wszędzie widziało się panów w ciemnych garniturach, musiał przede wszystkim bawić. Czynił to i nasz, a o tym, jak a panie w sukienkach wizytowych i uczesane przez fryzjera. Ten czynił, też dzisiejszy widz żadnego wyobrażenia mieć nie może, wymóg, podyktowany przez obyczaj, powstrzymywał nieraz lu- ponieważ zna wyłącznie przedstawienia poczęte w wyobraźni dzi od pójścia do teatru. Za to zapewniał na widowni atmosferę, inscenizatorów i często nawet sprawy sobie z tego nie zdaje, którą wspominam z przyjemnością. (I której mi dziś brak.) że tylko część sztuk można inscenizować. Farsy np. ani scen Przedstawienia. Widziałem na pewno następujące utwo- farsowych w komedii nie można inscenizować. Trzeba je grać! ry: w sezonie 1932/33 Obronę Częstochowy; w sezonie 1933/34 Nasi aktorzy jeszcze to potrafili i to z takim wynikiem, że mój Warszawiankę, Betlejem polskie, Stasia lotnikiem; w sezonie własny ojciec, w miejscach publicznych zachowujący się bar1934/35 Pana Tadeusza; w sezonie 1935/36 Cyda, Zaczarowane dzo powściągliwie, ku mojej radości w teatrze załamywał się koło, Wicka i Wacka, Orfeusza w piekle; w sezonie 1936/37 Męża i kiwając się jak wszyscy, płakał ze śmiechu. (Łzy kapały mu po z grzeczności, Wielkiego człowieka do małych interesów, Hajducz- policzkach.) Za te doświadczenia też jestem wdzięczny naszym ka; w sezonie 1937/38 Nie-Boską komedię, Emilię Plater, Pana Jo- aktorom. Gdybym nie widział wtedy takiego Męża z grzecznowialskiego, Antychrysta; w sezonie 1938/39 Judasza z Kariothu, ści albo Pana Jowialskiego w wykonaniu rozsądnych aktorów, Barona Cygańskiego, Klub kawalerów. Do tego trzeba doliczyć o normalnie rozwiniętym zmyśle humoru, moja wiedza o teimprezy przyjezdne, jak np. Fausta w wykonaniu opery war- atrze miałaby jeszcze więcej niebezpiecznych luk. szawskiej; wędrowne, jak np. balet Parnella, amatorskie jak np. Zbigniew Raszewski adaptację W pustyni i w puszczy w wykonaniu teatru szkolnego z: Pamiętnik gapia. Bydgoszcz jaką pamiętam z lat 1930-1935, z Warszawy (kwiecień 1933). Bydgoszcz 1994 Ludzie. Największą atrakcją naszej sceny byli aktorzy. Dziś w Polsce zupełnie już wyginął typ aktora wówczas występującego na prowincji. Był to przede wszystkim fachowiec, umiał wyraźnie, Zbigniew Raszewski (ur. 1925, zm. 1992) – historyk teatru, pisarz, dobrze mówić, także bardzo cicho lub bardzo głośno, w razie potrze- profesor Wydziału Wiedzy o Teatrze warszawskiej PWST. Przez 40 by potrafił recytować wiersz, wiedział jak się znaleźć w typowych sy- lat związany był z Instytutem Sztuki PAN w Warszawie. Autor licznych prac poświęconych historii i teorii teatru. W Bydgoszczy spętuacjach, jak stanąć, jak się ruszać. Zazwyczaj miał jakąś specjalność. dził dzieciństwo i młodość. Czasem wędrowniczej natury, kiedy indziej chętnie osiadał u nas, gdy przekonywał się, że u Stomy można żyć, a publiczność sprawiedliwie nagradza jego trudy. A więc byli także ulubieńcy publiczności. 11. Kościół pw. Apostołów Piotra i Pawła przy pl. Wolności, widok I ulubienice, zarówno wśród starszych (Morozowiczowa, Podgórska), od strony Parku im. Kazimierza Wielkiego, jak i wśród młodszych (Jabłonowska, świetna aktorka!) brom sepiowany, 1997

13



12. Budynek na rogu ul. Pomorskiej i ul. Gdańskiej, brom sepiowany, 1985

13. ul. Gdańska (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom, 1968

14. Budynek przy ul. Gdańskiej, brom sepiowany, 1997

15. ul. Gdańska, brom sepiowany, 2001


16. Budynek przy ul. Krasińskiego 5, brom sepiowany, 2008

17. Budynek przy ul. Krasińskiego 5, brom sepiowany, 2008

18. ul. Obrońców Bydgoszczy (wyjście z nieistniejącego już kina Orzeł), brom sepiowany, 2009


… gdzie serce twoje Noszę w sobie serce kresowe, które z natury rzeczy nie ma i nigdy tutaj nie będzie miało swego miejsca. Czasem widzę pola słoneczników, fioletowej i różowej koniczyny, a także kukurydzy, ciągnące się kilometrami pod nieco pochmurnym, sierpniowym niebem, gdzieś na Podolu. Myślą wracam nad Dniestr, obejmujący ramionami umiejscowione na dnie głębokiej, zielonej doliny Zaleszczyki, jeden z punktów wyznaczających granicę polsko-rumuńską w okresie międzywojennym. Wypatruję tatarskich hord, nadciągających z drugiej strony Zbrucza i przypominam wspaniałość Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. A mieszkam w Bydgoszczy, z dala od centrum miasta. W poniemieckim domu z czerwonej cegły, otoczonym ogrodem. Solidny, piętrowy budynek, wraz z sąsiednimi obiektami, wzniósł około 1935 r. ojciec Hansa Reiwera, dla swojej rodziny. Po wojnie dom podzielony został na dwa lokatorskie mieszkania. Z trzech stron oplatała go winna latorośl, rodząca jasne i słodkie owoce. Dom łączył z ogrodem mały, otwarty ganek i przeszklona altana z witrażowymi oknami, pełniąca rolę letniej kuchni. Za domem, trochę w ukryciu, stała szopa na drewno, bo pokoje ogrzewały kaflowe piece, a w kuchniach królowały „westfalki”. Wchodząc w obszar ogrodu, pełnego drzew i krzewów owocowych oraz warzyw i kwiatów, nie można było nie zauważyć parterowego budynku z poddaszem, wzniesionego z cegły, z trzema parami drzwi i rzędem małych okienek pod drewnianym okapem. Było to tak zwane pomieszczenie gospodarcze. Toczyła się tu – nie każdemu wiadoma – ważna część życia domu, który jest jak własny świat. W pralni nie tylko prano i suszono, ale także krochmalono i farbowano odzież. Kiedy indziej wyrabiano tutaj domowe wędliny i masło, pieczono również ciemny chleb na chrzanowych liściach. Czasami było to znakomite miejsce do majsterkowania, naprawy zepsutych sprzętów, ale i konstrukcji nowych, według własnego pomysłu, jak ten zegar, który zmienił się w dzwoniący i jarzący się mocnym światłem budzik. Jesienią natomiast, z niezwykłym upodobaniem i rzetelnością, dziesiątki słoików wypełniano tu owocowo-warzywnymi przetworami. Aby potem, z tą samą sumiennością, ustawić je odpowiednio w prowizorycznej piwniczce, czyli w niewielkiej, zamkniętej przestrzeni pod schodami, wewnątrz domu. Część zapraw dostawała się na strych, na który trzeba było wejść po drabinie. Strych był przechowalnią dla dojrzewających gruszek, a potem pomidorów, poukładanych w równe rzędy, na gazetach. W kącie, w szklanym baniaku osłoniętym wiklinowym koszem, fermentowało jasne wino

z winogron, albo czerwone, z owoców mieszanych. Na wysoko umocowanych sznurach suszyła się lniana pościel z koronkami, tuż nad wyszorowaną do białości, drewnianą podłogą. Jak to się dzieje, że jakieś miasto staje się dla nas ważne i bliskie? Chcemy poznać jego ulice, place i parki. Pragniemy zgłębić jego historię. Zrozumieć, na czym polega niepowtarzalny, jedyny genius loci. Czy nie jest tak, że przywiązujemy się do miejsca, zapuszczając emocjonalno-duchowe korzenie poprzez bliskich nam ludzi, ich przeżycia i wspomnienia, które niesiemy w świat, dołączając je do własnej historii? Czy dzięki ludziom w końcu nie ożywają też kamienie? Lubię bydgoską „secesję”. Niejednorodną. Trudną do określenia. Wyjątkowo wrażliwą na architektoniczne sąsiedztwo. Albo też przenikającą łagodnie w eklektyzm i historyzm. Wtedy jej obecność, jakby na drugim planie, rozpoznajemy po swobodnym, płynnym zestawieniu form architektury i charakterystycznym dla przełomu XIX i XX wieku ornamencie. Ale czy to secesja? To niezwykle ciekawa architektura, powstająca w czasie, gdy rozwijał się ten ostatni, międzynarodowy styl, i naznaczona nim w różnym stopniu. Jest również secesja, która jawnie prezentuje swoją przynależność do stylu i do… Bydgoszczy. Spostrzegamy ją nagle, wśród XIX-wiecznych, niewysokich i solidnych kamienic o plastycznie profilowanych gzymsach i nadokiennikach. Staje nie opodal eklektycznego gmachu, który można by porównać do podręcznika traktującego o historii stylów i ornamentów. Spogląda na neobarok, neorokoko czy neoklasycyzm. Zdarza się, że towarzyszy architektonicznej impresji na temat niderlandzkiego manieryzmu. Niekiedy, trochę przewrotnie, kontrastuje z okazałą willą, przypominającą XIX-wieczną podmiejską rezydencję w angielskim stylu, gdzie czerwień cegły zestawiona jest z białą „kamieniarką”, ale wieńczący całość szczyt skonstruowany został z tutejszego „pruskiego muru”. Bydgoska secesja: smukła, drążona przez światło, eksponująca płynną linię szczytów, balkonów, gzymsów i portali. Pokryta pastelowym tynkiem, ukrywa pod nim część swojej prawdziwej natury czyli cegłę, z której wzrosła wraz ze „średniowiecznym” wykuszem i wieżyczką zwieńczoną hełmem. Nie jest więc przypadkiem, że otacza ją ten sam bruk, co kościoły o późnośredniowiecznej proweniencji i wiernie podtrzymujące tradycję neogotyckie świątynie. Przyciąga wzrok dekoracjami fasad: plastycznym wyobrażeniem strumienia powietrza albo fali, która staje się rozwiniętą wstęgą, 17


a najczęściej jędrną łodygą. Dyskretnie rozkwita pęka- ta, skromna, powściągliwa i schludna, taka jak Jej otomi niezapominajek i róż, a w miejscu podwieszenia wy- czenie, babcia Anna nie mówiła o sobie. Pamiętam Jej kuszu – żyłkowanymi liśćmi kasztanowca, rzadko już siwe włosy upięte w kok, ciepłe ręce i szarozielone oczy. owocującego. Co jakiś czas spod powierzchni fasady, Z okna domu przy ulicy Krętej, mój ojciec – przyszły jak z niebytu, wyłania się urocza, kobieca głowa i pół- sędzia w Bytowie, Miastku i Człuchowie – „wyskoczył otwartymi ustami chwyta powietrze. w świat”. Warto dodać, że zrobił to również dosłownie i to nie raz. Tak właśnie, od czasu do czasu, radził sobie Wierząc, że mury starych domów, poza wilgocią, groma- z zakazami babci Anny Jej najstarszy syn. Był początek dzą też czas, zachowują pamięć przeszłości, staję przed lat 50., apogeum komunizmu. Bydgoszcz miała być dwukondygnacyjnym budynkiem z poddaszem, zwień- wtedy „ziemią odzyskaną”, miastem robotniczym. Dla czonym schodkowym, ceglanym szczytem, przy ulicy przyjezdnych z całej Polski, także przybywających już Krętej 3 (obecnie Eljazz). W 1878 r. mistrz murarski Albert od kilku lat Kresowian – a więc i dla mojej mamy – miaRose wybudował stajnię dla właściciela wytwórni spiry- ła się stać drugim, a właściwie jedynym domem, pod tusu Hermanna Franke, która, po przebudowie, stała się rozkwitającymi na propagandowo błękitnym niebie czynszową kamienicą. To tu zamieszkała wielodzietna czerwonymi sztandarami. później rodzina mojego ojca. Do Bydgoszczy ze Smogulca – ordynacji, będącej w posiadaniu hrabiego Bogdana Wracam do mojego domu z czerwonej cegły. OtwieHutten-Czapskiego – przeprowadzili się w 1937 r. ram skrzypiącą, drewnianą furtkę. Do trzypokojowego mieszkania z niewielką, ale jaMijam dom, idąc aleją starych jabłoni papierówek. sną kuchnią oraz wspólną toaletą w korytarzu, trzeba Dochodzę do studni z zieloną pompą. Dalej, jak przez się było wspiąć po stromych schodach. Mam wrażenie, bramę, którą tworzy z jednej strony młody kasztanoże drzwi do mieszkania były zawsze otwarte, wystar- wiec, a z drugiej stara śliwa węgierka, wchodzę w głąb czyło nacisnąć klamkę. Po przekroczeniu progu, gość ogrodu. Spoglądam na rosnącą po lewej, blisko powykonywał znak krzyża, zanurzając dłoń w wiszącej mieszczenia gospodarczego, szeroko rozpostartą gruprzy drzwiach kropielniczce. Przez kuchnię, z białym szę klapsę, dzielące przestrzeń ogrodu na pół, stojące i pakownym kredensem oraz lnianą makatką, z wyha- w rzędzie trzy grusze cukrówki i podchodzę do trochę ftowanym błogosławieństwem dla domu, wchodziło osamotnionej, rosnącej po prawej stronie jabłonki lipsię do pokoju. Ale wcześniej, pomiędzy kuchnią a po- cówki. Młode, smukłe drzewko rodzi raz na dwa lata kojem, witała gościa krzątająca się babcia Anna. Potem kilka owoców, dorodnych, soczystych i pachnących. każdy podchodził do dziadka Michała. Staję pod jabłonką i w agrestowo-porzeczkowej alei, Pokój pełnił rolę saloniku, jadalni i sypialni. Pod ciągnącej się wzdłuż całego płotu, dostrzegam swoich samą ścianą, na której wisiały religijne obrazy i komu- rodziców – Juliana i Józefę. Oboje pochylają się nad nijne pamiątki dzieci, stały dwa duże małżeńskie łóżka, krzakiem czerwonej porzeczki. Ojciec ostrożnie okozaścielone gładko białymi narzutami, i towarzyszące puje krzak szpadlem, a mama rozgniata grudy ciemnej im nocne stoliki. Prawie całą pozostałą powierzchnię ziemi w palcach. Mam około pięciu lat. Półtora roku ściany wypełniał okazały kredens z ciemnego drew- wcześniej lekarz okulista zaordynował mi noszenie na, będący mniej więcej równolatkiem domu. Mebel okularów. Nie lubię ich. Bardzo mi przeszkadzają i co przekazany babci Annie przez niejakiego Rolewskiego, parę miesięcy kolejną parę okularów zakopuję w poprzypominał zminiaturyzowaną, mieszczańską kamie- rzeczkach. – Haneczko! Przypomnij sobie, może tu? – nicę z jednego z rynków Hanzy. Ozdobiony był płasko pytają rodzice. – Może? – odpowiadam. A rodzice kopią, ornamentem okuciowym i plastycznie ciętymi rautami, przetrząsają ziemię. Zupełnie jakby szukali skarbu. z lekkim zwieńczeniem sugerującym architektoniczny Hanna Strychalska szczyt. Środek pokoju zajmował duży stół otoczony krzesłami. Przy drzwiach umiejscowiony był kaflowy piec z dekoracyjnymi, żeliwnymi drzwiczkami, za nim stała masywna, dwudrzwiowa szafa. Pod oknem, z wi- Hanna Strychalska – urodzona w Bydgoszczy, gdzie mieszka i pradokiem na podwórko, zwracał uwagę piękny Singer, na cuje. Historyk sztuki, eseistka. Publikuje w czasopismach Akant, Pobocza, Euroart, w BIK-u oraz w historycznym „Wieś Kresowa którym szyła babcia Anna. – Czabarówka i sąsiedzi”. Autorka tekstów o życiu kulturalnym To Ona tworzyła atmosferę mieszkania na piętrze w Bydgoszczy. i wszystkich odbywających się tu rodzinnych spotkań. Wiele gościn u babci Anny rozpoczynała Msza Święta w Farze – parafialnym kościele rodziny. Bardzo pracowi19. ul. Dworcowa, brom sepiowany, 1964 18



20. Podwórze przy ul. Śniadeckich, brom sepiowany, 1963 22. Widok z okna na ul. Gdańską (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1993

21. Podwórze przy ul. Pomorskiej, brom sepiowany,1997


Sobota, 18 stycznia (…) W Bydgoszczy byłem przed wojną jako harcerz z drużyną. Zwiedzaliśmy Wenecję Bydgoską z bielizną na sznurkach, śluzę kanału ze statkiem przejeżdżającym na tej wodnej windzie. Pamiętam jakiś cichy rynek z furą siana, biały tramwaj na luźnej ulicy, pomnik potopu, który mi się przesunął prawie naprzeciwko dworca i mojego kolegę zaczytanego w żółto-czerwonym komiksie „Świata przygód”. Następne bycie w Bydgoszczy było ze Swenem po drodze do Gdańska do Haliny, rano, ale jeszcze w nocy. Wyskoczyliśmy na peron po napiciu się z butelek mocnej zimnej herbaty. Tu akurat megafon ogłosił, że jest 18 stopni mrozu. Wylecieliśmy na ulicę. Na ulicach ciemno, dużo ludzi w lodowatych marszach. Z teczkami. Tramwaje miały na szybach dużo lodu. Przez ten lód widać czarny tłok. Nie wiem dlaczego, nie paliły się latarnie. W kilka lat po wojnie to nie dziwiło. Wdaliśmy się ze Swenem w czarne czeluście między kamienicami. W pewnym momencie napatoczyłem się na gotycki, strasznie zimny kościół, w kruchcie na ścianie miał czarne odciśnięcie ręki szatana. Uciekliśmy zmrożeni z powrotem na dworzec, żeby zdążyć na ciepły pociąg. Przez szybę, która ruszyła, widać było świtającą panoramę miasta z wieżami i wieżyczkami. Trzeci raz zajechaliśmy do Bydgoszczy z Ludmiłą jako Teatr Osobny. Wieźliśmy z sobą worek z rekwizytami. Na peronie czekała na nas Basia Jonscher w czarnej chustce zawiązanej pod brodą. Mieliśmy przedstawienie w mieszkaniu jej rodziców. A drugie w teatrze. Dwudniowy pobyt, ale mało czasu na zwiedzanie. Dziennikarze pytali, jak nam się Bydgoszcz podoba. Podczas fragmentu Norwida, kiedy Ludmiła jako Kleopatra siedziała na tronie, wybuchła burza. Ludmiła mówiła na tle piorunów. Tym razem chodziłem po Bydgoszczy bez planu, bez pytania nikogo o nic. Pamiętałem ulicę Dworcową jako długą, ale nie jako krzywą. A tu – po odejściu od niej na boki i powrocie bocznymi ulicami, od których odchodzą jeszcze boczniejsze, dziewiętnastowieczne, pustawe, kamieniste – myślę sobie: zabłądziłem, to powinna być ta Dworcowa, ale ta od dworca czy była aż taka krzywa i wąska? Wszystko jedno – idę nią. Świetna. Nie wiadomo w obie strony, co będzie dalej. Wąsko, wysoko, w dole sklepy i nurty ruchu. Dopiero taką ulicą krzywą, jakby skręcając gdzie wygodniej, wymacując sobie bieg jak rzeka, tłumy i pojazdy płyną. Zatrzymują się po brzegach, zatykają, ruszają dalej. Nie wiadomo gdzie wpadną.

Trochę z pamięci, reszta z widoku i z przypadku – poznajdywałem, co dobre. Brda ze statkami. Wygięte do góry mosty z tłumami. Nad wodą ściany wysokich domów. Idą falująco, prosto, kręto. Scalają się we mgle, wypogodzeniu przed ściemnianiem. Ileś panoram. Z wodami. Stare spichrze, wielkie kamienice balkonowo-gzymsowe. Wkręcanie się w boczne ciasnoty. W wyżej, niżej, skręty, przejścia. Wychodzę na domy i domki nad rzeką. Nawet jest i ta powieszona bielizna. Wychodzę na obraz Turnera pomieszany z kimś, kto malował któryś port od wody, wysokie ściany zemglone w całość, niebo różowo-złote, to samo w wodzie. Dziewczynka z psem przy barierce, od strony wody. Po drugiej stronie kulawy pan idzie przy samej ścianie. Ja trzeci. Trzy stare rynki, zaułki zupełnie stare, w górę, w dół zakręcające, śliskie i rupieciowate. Wieczorna już ulica z ludźmi, z ruchem, krzywa, sklepy, ciasne światła, bo ciasno. Tłok, sennie, wodniście. Byłem w domu towarowym z galeriami na cztery piętra i z klientami przymierzającymi co się da, zaglądałem do księgarni, do baru mlecznego, do kilku sklepów spożywczych. Kolejki duże. Tłok, tłok. Wiercenia się. Ale w bocznym sklepiku kupiłem sobie ser jeden i drugi, bo nie jadłem dwa razy w sanatorium. I nic więcej. Nie kupiłem. Odpoczywałem w ławkach po kościołach. Z widokami na stare ładności. Albo i piękności. Matka Boska z dzieckiem, w wolnej ręce trzyma różę. Święty Roch między wpatrzonymi w świętego pana zziajanym psem a aniołkiem trzymającym ręcznikowy napis „S. Roche, eris in peste patronus”. Z laską, wysoką, jakby uskrzydloną. W srebrnej sukni. Podkasanej nad lewe kolano. Pokazuje palcem ranę tam na nodze. Święta Barbara – wielka dama. Z hostią w kielichu. Perły na szyi, perły na czole. Na dalszym planie w dalszym czasie jakiś Tatar czy Turek w turbanie zamachnął się. Zaraz jej zetnie głowę. Ona klęczy splątana perłami. Jeden ze sznurów pereł osunął jej się z czoła i zasłonił oczy. Tak mi się wydawało. Miron Białoszewski z: Zawał, PIW, Warszawa 1977, str. 146–148

Miron Białoszewski (ur. 1922, zm. 1983) – poeta, prozaik, dramatopisarz i aktor teatralny (Teatr na Tarczyńskiej, Teatr Osobny). Należał do tzw. pokolenia Współczesności. Autor 11 tomów prozy, m.in. Pamiętnik z powstania warszawskiego, 11 zbiorów wierszy oraz czterech tomów wierszy i prozy.

21


23. pl. Wolności przed budynkiem PKO, brom sepiowany, 1964

24. Róg ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja) i ul. Pomorskiej, brom, 1962

25. Budynek przy ul. Pomorskiej 5 (w okresie PRL-u siedziba TPS), brom sepiowany, 1987


Relikwie mojego dzieciństwa Do fotografii Jerzego Riegla mam, jak to się mówi, stosunek osobisty. Lubię przede wszystkim zdjęcia wczesne, z lat 60., przedstawiające starą część miasta: okolice Wyspy Młyńskiej, Wenecję Bydgoską, Starówkę, promenadę nad kanałem z barkami i holownikami przy brzegu, fragmenty Gdańskiej (wówczas 1 Maja), Długiej, Pomorskiej, Dworcowej, kamienice o zniszczonych fasadach, ulice z szynami wtopionymi w bruk błyszczący od słońca lub deszczu. Lubię te, na których widać stare samochody, czerwone tramwaje, witryny nieistniejących już sklepów i ludzi: anonimowych przechodniów, mieszkańców biednych podwórek, mężczyzn i kobiety o zmęczonych twarzach, wykonawców zbędnych już dziś profesji. Lubię zwłaszcza ujęcia w zbliżeniach, te, które pozwalają oku zatrzymać się na pojedynczym przedmiocie, bo wtedy jego surowe piękno jest niemal w zasięgu ręki. Oto metalowa poręcz przy schodach nad kanałem, oto podwórkowa pompa z ciężkim uchwytem, słup gazowej latarni z kloszem dostojnym jak puchar, łańcuchy spinające krzesła karuzeli, klamka przy bramie jakiejś kamienicy i „kocie łby” Dworcowej, gdzie wów-

26. ul. Dworcowa, brom, 1965

czas mieszkałem. Patrząc na te fotografie czuję kształt, chłód, fakturę tych prostych rzeczy, które były częścią mojego dzieciństwa, a które dziś byłyby jego relikwią, bo dzieciństwo zostaje we wspomnieniach jako święty czas życia, raz przeżyty z całą cudowną nieświadomością, a później na zawsze utracony. We wczesnych latach 60. Jerzy Riegel i ja chodziliśmy tymi samymi ulicami i, być może, pan Jerzy, młody fotograf poszukujący dobrego światła, widział kiedyś małego chłopca o płowych włosach spacerującego z dziadkiem bulwarem nad Brdą, albo Dworcową w kierunku 1 Maja, być może Pomorską, Długą czy Królowej Jadwigi, wędrującego z poczuciem bezpieczeństwa, śmiało i beztrosko aż po kres dzieciństwa. Piotr Siemaszko

Piotr Siemaszko (ur. 1962) – pracownik naukowy Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Zajmuje się literaturą i plastyką. Autor trzech książek naukowych oraz licznych artykułów o literaturze, malarstwie i korespondencjach sztuk.

27. ul. Dworcowa, brom, 1965

23


Miasto w kolorze stali Urodziłem się i wychowałem w mieście w kolorze stali. Stalowa była jego historia, wydawało się, że taka będzie też jego przyszłość (teraz widzę, że urodziłem się w mieście, w którym nie spełniają się prognozy i przepowiednie: ówczesna przyszłość, czyli obecna teraźniejszość nie jest stalowa – to, że jest nijaka, niewiele w istocie zmienia). Dzieje tego miasta pisane są rdzą – dziwaczny sojusz historii i chemii, symbol moich szkolnych zgryzot. Ta rdza jest jak drzewne słoje – rozpoznajemy po niej kolejne epoki, liczymy daty pierwszych pijatyk, kolejnych miłości, narodzin dzieci. Urodziłem się na przedmieściu, nad którym unosił się zapach zmęczonej stali. Nie, nie tylko on – towarzyszyły mu zapach mokrej psiej sierści i smażonej cebuli. Hulały wszędzie te zapachy, które zabłądziły z dziewiętnastego wieku, przesiąkały nimi ubrania, pachniała nimi skóra. W ciągu kilkunastu lat swojej zapachowej historii miasto przeskoczyło od wieku dziewiętnastego do dwudziestego pierwszego. Jak pachniał dwudziesty? Podobno najpierw krwią, później strachem, a w końcu nudą, dobrze więc, że u nas rządziły stal, psia sierść, cebula. Urodziło mnie i wychowało miasto, gdzie stalowi ludzie prężyli stalowe muskuły. Mieli też – czego nie było widać, ale można się było domyślać – stalowe serca. Ich stalowe głowy nie były mocne, były za to ciężkie. Kłębiły się w nich stalowe myśli, hałasując niemiłosiernie. Stalowe liście opadały z drzew z niepokojącym brzękiem. Do dzisiaj rozpoznaję jego echo w szumie klimatyzacji, jednostajnym pomruku komputerów w przeludnionych biurowcach, jazgocie przesterowanych gitar. Kochałem cię, miasto; twoje rdzewiejące ogrodzenia śpiewały mi piosenki o wolności. Taki paradoks. Twoje dwie rzeki śpiewały piosenki o powodzi, która

24

nigdy nie nadeszła. Mury twoich kamienic śpiewały piosenki wyblakłych napisów w języku, którego nie rozumiałem, ba, nawet nie umiałem odczytać jego liter, ale który też był stalowy. Jak ty, miasto. Kochałem hałas twoich niedziel na przedmieściach, kochałem chłód twoich malowniczych ruin, kochałem chrzęst twoich przeładowanych tramwajów pełznących po lśniących szynach. Jak nie kochać tego miasta, kiedy nie ma innych. To taka żałosna, kaleka miłość, ale ją – tę miłość – też kochałem. Tym bardziej, że żadnych innych obiektów miłości nie było. Kiedy się pojawiły, było już za późno. To, że jestem takim sentymentalnym durniem balansującym na granicy stylistycznej przyzwoitości, to też twoja, miasto, wina. Wychowało mnie to stalowe miasto, przywiązało do swoich wyludnionych podwórek, opuszczonych kamienic, które przerosły – od piwnic aż po dach – brzozowe zagajniki, przykuło do swoich tajemniczych ogrodów. Miało zniewalającą siłę, nic więc dziwnego, że tak łatwo mnie zniewoliło, przykuło stalowym łańcuchem, kazało być sobie wiernym. Teraz w obcych miastach zdarza mi się podchodzić do stalowych mostów i wież – przywieram do nich policzkiem, czuję ich rozpaczliwe ciepło, ja, chłopczyk uwolniony ze stalowego miasta, wdycham znajomy zapach umęczonej stali. Tyle zostało z mojej wierności. Więziło mnie to miasto długo. Za długo. Ale tego miasta już nie ma. Jestem wolny. Michał Tabaczyński

Michał Tabaczyński (ur. 1976) – autor przekładów z j. czeskiego i angielskiego (antologia poezji amerykańskiej Parada równości, 2005), wierszy (tom Szkolny atlas apokalipsy, 2007), a także szkiców literackich (tom Koniec zabawy w pokolenie, 2010).


28. Witryna sklepu obuwniczego przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom, 1964

29. Stefan Bartyna – palacz c.o. w Polskim Radiu przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1964

25


30. pl. Wolności, brom sepiowany, 1968

31. Nieistniejąca już księgarnia Współczesna przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1985

26


32. Budynek Muzeum Okręgowego, ul. Gdańska (w okresie PRL-u al. 1 Maja), izohelia sepiowana, 1990

33. Zakład Foto-optyk przy ul.Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom, 1984

34. Kościół klarysek pw. Wniebowzięcia NMP, róg ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja) i ul. Jagiellońskiej, brom sepiowany, 1979

27



35. Księgarnia Ojca Pio przy kościele klarysek, brom sepiowany, 2010

36. Brama boczna przy kościele klarysek, brom sepiowany, 1979

37. Portal kościoła klarysek, brom sepiowany, 1996

38. Kościół klarysek od ul. Jagiellońskiej, brom sepiowany, 2010



39. Widok z bramy Poczty Polskiej przy ul. Jagiellońskiej na kościół klarysek, brom sepiowany, 1965

40. Nieistniejący budynek Zakładów Graficznych WSiP, ul. Jagiellońska 1, brom sepiowany, 1985

41. Nieistniejący budynek Zakładów Graficznych PZWS, ul. Jagiellońska 1, brom sepiowany, 1976


42. Poczta Polska, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 1979

43. Na poczcie, brom sepiowany, 1964

32


Dług wdzięczności Spaceruję ulicami mojego miasta szlakiem, który wyznacza mi magia Kresów. Odkrywam kamienice, w których od dziesięcioleci zaklęta jest kresowa śpiewna mowa, wertuję książki, w których toczy się życie – to lepsze, szczęśliwsze, jeszcze przed Bydgoszczą. Poznaję ludzi, którzy urodzili się pod kresowym niebem i tam się chcieli zestarzeć, aby kiedyś znaleźć miejsce wiecznego spoczynku na rodzinnym cmentarzu. Tymczasem niebo, a nawet cmentarze im odebrano. Na otarcie łez los podarował im Bydgoszcz. Ja wiem, że oni ciągle tu są, mimo że od ich przyjazdu do Bydgoszczy za chwilę minie 100 lat. Nadal przemierzają bydgoskie ulice szukając drogi, która zaprowadziłaby ich do rodzinnego domu, gdzie przed gankiem z białymi kolumienkami rosną róże Marechal Niel… Nadal tęsknią za aleją lipową posadzoną ręką pradziadka… Nadal mają spakowane walizki, bo a nuż będzie można… Dobrze wiem, że ich wielkie marzenia nigdy się nie spełnią. Na tej drodze bydgoskich wędrówek szlakiem Kresów spotykam niezwykłych ludzi: wiceadmirała Konstantego Biergiela z ul. Jackowskiego 14, generała Zachariasza Bakhradze z ul. Chodkiewicza 16, sybiraka Augusta Iwańskiego z ul. Gajowej 35, generała Aleksandra Karnickiego z kamienicy przy ul. Cieszkowskiego 11, Michała Łempickiego z willi przy ul. Chopina 6, Krystynę Pusłowską i jej matkę Emily Pignatelli d’Aragon z pałacyku przy Piotra Skargi 3, Serafina Lipkowskiego i jego bliskich z ul. Paderewskiego 1, doktora Tadeusza Nowkuńskiego z al. Mickiewicza 9, Helenę i Włodzimierza Stulgińskich z domu przy ul. Kościuszki 5, Wincentego i Zofię Wołodkowiczów, mieszkających przy ul. Libelta 10, wreszcie Edwarda Woyniłłowicza z małżonką Olimpią z okazałej kamienicy przy ul. Zamoyskiego 4. Te nazwiska – dla większości współczesnych byd-

goszczan zupełnie obce – były doskonale znane w Mińsku, Nieświeżu, Petersburgu, Kijowie, Witebsku, Homlu, a nawet na Dalekim Wschodzie, np. w Harbinie. Nie mogło być przecież inaczej skoro ci ludzie stawiali tam kościoły, fundowali szkoły i szpitale, byli mecenasami sztuki i hojnymi opiekunami niezamożnej polskiej młodzieży. U nas, nad Brdą, też dzielili się chlebem i sercem. Niestety, moja Bydgoszcz dawno o nich zapomniała, chociaż na pewno na to nie zasłużyli. Ja, bydgoszczanka bez najmniejszych kresowych korzeni już wiem, że mam wobec tych ludzi dług wdzięczności. Dlatego staram się mojemu miastu odświeżyć pamięć. Powolutku odkrywam Bydgoszcz nasyconą kresowymi nadziejami, powolutku odkrywam ulicę za ulicą, nazwisko za nazwiskiem. Wyciągam kresowe okruchy z mocno wyblakłej karty dziejów naszego miasta, ze starych dokumentów, których już nikt od dawna nie miał w rękach. Z pożółkłych stronic akt parafialnych, ze starych gazet, fotografii i listów. Zaglądam w okna domów, które mają niemiecki rodowód, ale wypełnione są kresowymi marzeniami, wertuję karty wspomnień nasyconych tęsknotą za rajem utraconym nad Dnieprem, Ipucią, Prypecią, Świsłoczą, Słuczą, Sożą. Właśnie dzięki temu jedno zrozumiałam: przyjmując ludzi stamtąd pod swój dach moje miasto miało wielkie szczęście. I teraz się nim ze mną dzieli. Gizela Chmielewska

Gizela Chmielewska – dziennikarka zafascynowana związkami Kresów z Bydgoszczą, autorka m.in. cyklu artykułów pt. „Adresy”, publikowanych na łamach Gazety Pomorskiej – „Album Bydgoski”. Współautorka – razem z Bogdanem Chmielewskim – wystawy „Cierń kresowy” w Galerii Autorskiej w czerwcu 2008.

33


44. Widok na ul. 3 Maja i ul. Bernardyńską, brom sepiowany, 1968 45. Budynki Bydgoskich Zakładów Mięsnych, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 1999


46. Budynki Bydgoskich Zakładów Mięsnych, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 2000

35


47. Karuzela przy ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1971 48. Karuzela przy ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1971


Bydgoszcz. Powrót Bydgoszcz nie jest miastem mojego dzieciństwa.

że już wtedy, jeszcze poza udziałem świadomo-

Nie znam więc jego podwórek tak, jakbym je znał, ści, zaczęło objawiać się moje zainteresowanie dla gdybym obwąchiwał je młodym szczeniakiem bę- spraw ostatecznych. Ale jeszcze bardziej prawdodąc. Nie dane mi było nawdychać się bydgoskiego

podobne, że dziecięca wyobraźnia wolna jest od

powietrza w porze, kiedy każde powietrze smaku- takich czy innych uzależnień i ukierunkowań i po je i „wchodzi” najgłębiej. Dzieciństwo moje, jakże

prostu nazywa „trumną” pokrywę od silnika, bo ta-

szczęśliwe pomimo niesprzyjających niekiedy oko- kie a nie inne słowo wydaje się jej najwłaściwsze. liczności, spędziłem w Koronowie.

Jazda trwała na tyle długo, że w jej trakcie dozna-

A jednak, mimo wszystko, jestem bydgoszczani- wałem różnego rodzaju przygód. Na ogół były to nem. Jestem nim, bo urodziłem się w Bydgoszczy

przygody dziejące się w mojej głowie. Moją ulubio-

i ten stempel będzie towarzyszył mi już do śmierci.

ną zabawą autobusową było „odtwarzanie” w gło-

Urodziłem się w pewną przedwiosenną i, jak podają

wie piosenek. Pamiętam, że wyjątkowo dobrze szło

przekazy, dość pogodną środę w szpitalu na Kapu- mi odtwarzanie często granego naonczas przeboju ściskach, zwanych dawniej Dwójką. Tam wydoby- Maryli Rodowicz „Niech żyje bal”. Po prostu autobus łem z siebie pierwszy dźwięk, i choć był to jedynie

jechał, kierowca trzymał ster przy trumnie, a w mo-

niemowlęcy bełkot, muszę uznać go za swój pierw- jej głowie słowa Agnieszki Osieckiej, melodia Seweszy wkład w kosmiczny chór, w którym odtąd mniej

ryna Krajewskiego i głos Maryli Rodowicz stawały

czy bardziej udatnie uczestniczę. Fakt, że urodziłem

jak żywe, zgrywając się z kolejnymi sekwencjami

się w środę, w środku tygodnia, mógłby świadczyć

zaokiennych widoków.

o tym, że zostanę powołany do pracy a nie do odpo-

Do Bydgoszczy wjeżdżało się Koronowską, wtedy

czynku, w dodatku pracy mozolnej i rzadko przyno- główną arterią miasta od północy. Przyjemnie było szącej pełnię satysfakcji. Gdyby za taką pracę uznać

patrzeć na obłożone błyszczącymi szkiełkami i in-

literaturę, to rzeczywiście, przewidywania należa- nym ozdobnikami sześciany domów jednorodzinłoby określić jako trafne. Tyle że wtedy, w Dwójce

nych i towarzyszące im ogródki, w których w letniej

na Kapuściskach, nikt takich przewidywań nie snuł.

porze trafiały się nie całkiem ubrane panie pracują-

Chodziło o to, żeby być zdrowym i zdrowo rosnąć.

ce wśród kwiecia bądź doskonalące opaleniznę na

Rosłem więc, a czasem nawet dorastałem do pew- leżakach. nych rozpoznań.

Do Bydgoszczy jeździło się na większe zakupy,

Pewnego dnia okazało się na przykład, że poza

więc siłą rzeczy były to wyjazdy rzadkie i odświętne.

Koronowem istnieją inne miasta i że jednym z nich

Nieodzownym punktem programu były odwiedzi-

jest Bydgoszcz. Najwcześniejsze wspomnienie Byd- ny w sklepie zabawkowym. Potem nużące nurzanie goszczy to oczywiście jazda z Koronowa autobusem

się w konfekcji i galanterii „Jedynaka” i „Rywala” na

pekaesu, najpewniej był to słynny „ogórek” z wielką

1 Maja (potem Gdańskiej). Tyle że w „Jedynaku” fa-

pokrywą silnika obok kierowcy, na której czasem,

scynujące były piętra ulokowane jakby w otwartej

z braku innych miejsc, się siadało, a którą nie wie- klatce schodowej, wewnątrz której zionęła ogromdzieć czemu nazywałem „trumną”. Niewykluczone,

na kwadratowa dziura. Pamiętam niewyraźnie ja37


49. Wesołe miasteczko, ul Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom, 1971 50. Plac Teatralny (w okresie PRL-u pl. Zjednoczenia), brom sepiowany, 1968


kieś męki przymierzania, zmieniania i ponownego przymierzania spodni czy butów, pamiętam panie ekspedientki w jednakowych fartuchach snujące się pomiędzy wieszakami z sukienkami, płaszczami i garniturami. Wszystko to trwało niewiarygodnie długo, dłużyło się bardziej niż lekcje, ale pociechą była wizja powrotu do domu i rozpakowania pudełka z nową zabawką. Wielkim świętem były wizyty w Peweksie na Starym Rynku, tak rzadkie, że nawet nie pamiętam czy było ich więcej niż jedna, może dwie. Tamte wyjazdy do Bydgoszczy nakładają się na siebie i tworzą właściwie jeden Wielki Wyjazd, symbol albo metaforę dziecinnych ekspedycji z Koronowa na południe. I tylko właściwie jeden pobyt z tamtych lat w Bydgoszczy pamiętam jako oddzielny. To było w stanie wojennym, w zimie 1982 r. Idziemy

51. Latarnia, brom sepiowany, 1976

Gdańską, czyli 1 Maja i gdzieś na wysokości „Rywala” mijamy patrol wojskowy. Żołnierze w zimowych

siaj północną arterią miasta. Same zresztą nazwy

kurtkach i uszankach, z ruskimi „kałachami” na ra- tych ulic odnoszą się do minionego, bo i wsi, i toru mionach budzili strach. Tak, pamiętam to dosko- (kolejki wąskotorowej) dawno już nie ma. Może nale i wydaje mi się nawet, że kiedy ich mijaliśmy, zresztą nigdy nie było, w co tym łatwiej uwierzyć, tam przy „Rywalu”, to dłoń mamy zacisnęła się jakby

kiedy doświadcza się tak szybkich przemian miej-

mocniej na mojej dłoni.

skiego krajobrazu.

A potem przyszedł 1989, rok przełomowy z tego

Najważniejszą konsekwencją podziału życia na

powodu, że po raz pierwszy ruszyłem do Bydgosz- dwa miejsca było to, że stałem się przedstawicieczy sam. Zaczął się czas codziennych dojazdów

lem gatunku „człowiek dojeżdżający”, co ma tę zale-

do liceum zwanego Szóstką. A także codziennych

tę, że czas w środku lokomocji można spożytkować

powrotów do domu. Dwukierunkowość tych mo- na lektury. Także Bydgoszcz, ponawiana codziennie, zolnych podróży działała na wyobraźnię jak papier

jest Bydgoszczą codziennie czytaną. Codziennie

ścierny. Po pewnym czasie droga zezwyczajniała,

inaczej.

choć zmieniały się z biegiem lat krajobrazy, przybywało zabudowań, Koronowska w końcu odeszła

Jarosław Jakubowski

w niebyt, nastała era Wiejskiej, którą tłukło się do Grunwaldzkiej, a nią dalej, na dworzec Pekaesu, skąd wyruszał roz-gwiaździsty marsz smarkaterii do szkół. Teraz i Wiejska już dawno miniona, zastąpiona Nad Torem, niegdyś ulicą spokojną i senną, dzi-

Jarosław Jakubowski (ur. 1974) – poeta, prozaik, dramatopisarz. Autor kilku tomów wierszy, m.in. Wyznania ulicznego sprzedawcy owoców i Pseudo, tomu prozy Slajdy oraz dramatów, m.in. Życie i Generał. Prezes bydgoskiego oddziału SPP. Pracuje w Bydgoszczy, mieszka w Koronowie.

39


52. Brda przy ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1984 53. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1963


54. Rรณg ul. Mostowej i ul. Grodzkiej, brom sepiowany, 1971 55. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964


56. ul. Mostowa, brom sepiowany, 1980 57. Wykopaliska archeologiczne, rรณg ul. Grodzkiej i ul. Mostowej, brom sepiowany, 2007


Miasta w mieście Bydgoszcz nie była dla mnie nigdy jednym miastem. To zawsze było wiele miast. Najpierw moja sąsiadka, pani Sitarek, nazywała znane mi ulice Czerwonej Armii, Świerczewskiego, alei 1 Maja po swojemu, jakby mieszkała właśnie w innym mieście: Focha, Gdańska, Świętej Trójcy. Potem dowiedziałem się, że jeszcze niedawno miasto pani Sitarek i moje miasto miało ulice jeszcze inne: Adolf Hitler Strasse, Theaterplatz, Berliner Strasse. Kilka miast w jednym mieście. Przenikające, dopełniające, niszczące się miasta. Na ścianach kamienic niemieckie napisy Buchhandlung, Aphoteke… Namacalna metafizyczność. Fasadowość i chwilowość. Tak, to są miasta w mieście. A to miasto nic pewnego, nic trwałego. A do tego tajemnice ludzi zamieszkujących te miasta w mieście. Tysiące z nich to volksdeutsche z pamiątkami z Wehrmachtu w rodzinnych albumach. Niemieccy Polacy. Polscy Niemcy. I… nikt przez lata o tym nie mówi, choć wszyscy o tym wiedzą. I jeszcze potem dowiaduję się podczas kolonii letnich od kolegów z centralnej Polski, że dziwnie mówię: zamiast rzut karny mówię elwa, zamiast tak mówię często jo.

I jeszcze potem te wojskowe i milicyjne osiedla tkwiące w mieście jak groźba. I jeszcze wieści o fabryce, w której (podobno) produkuje się bomby, a ludziom zatrudnionym w tej fabryce (podobno) rudzieją włosy… Miasta w mieście, tajemnice ludzi, dziwny język… A potem jeszcze ściszonym głosem przekazywane poufnie tajemnice… Tu mieszkał ten facet, Nowakowski, który nadaje z Wolnej Europy… Tu było dowództwo AK… Tu mieszkali wyłącznie Niemcy… W Bydgoszczy to, o czym się milczy, jest przez dziesięciolecia ważniejsze od tego, co się mówi; to, czego się domyśla od tego, co się wie z całą pewnością. I jest to wciąż w moim przekonaniu olbrzymia szansa dla artystów, którzy mogą się zmierzyć z tą dziwną tożsamością, krajobrazem, ludźmi. Krzysztof Derdowski Krzysztof Derdowski (ur. 1957) – urodzony w roku, kiedy rąbanka nie była na kartki, napisał dwa tomiki poezji, garść dramatów i pięć tomów opowieści w czasie, kiedy na kartki bywały cukier i wódka, co zapewne wpłynęło na to co pisał, w formie niejasnych usprawiedliwień i okrzyków zgrozy.

59. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964

58. Widok w stronę Starego Rynku od strony ul. Nowy Port, brom sepiowany, 1986

43



60. Spichrze od strony ul. Grodzkiej, brom sepiowany, 1987

61. Brda i spichrze, brom sepiowany, 1984

62. ul. Mostowa, brom sepiowany, 2007

63. Spichrze, widok od ul. Mostowej – obecnie Mostu Jerzego Sulimy-Kamińskiego, brom sepiowany, 1982


64. ul. Mostowa, brom sepiowany, 1986

65. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1986

46


66. ul Mostowa i Stary Rynek, brom sepiowany, 1986

47


67. ul. Grodzka, widok na budynek, w którym mieścił się Teatr Kameralny, brom sepiowany, 1971

68. ul. Malczewskiego w stronę Starego Rynku, brom sepiowany, 1963

48



69. Stary Rynek, brom, 1984

70. Ratusz, Stary Rynek, brom, 1984

50


Umarli Oni są inni ci moi umarli nie mają wcale brzydkich szarych twarzy ni długich paznokci stoją w moich oczach łagodni, kochani piotr poeta spętany w ogrodzie ksiądz Szarek od fary biegnący z opłatkiem do rozstrzelanych Rut rozwiana z dymem Oni są inni stoją w moich oczach łagodni, kochani a potem delikatnie spływają po policzkach Kazimierz Hoffman z: Moje miasto – Bydgoszcz w wierszach i fotogramach, KPTK, Bydgoszcz 1996

Kazimierz Hoffman (ur. 1928, zm. 2009) – poeta, eseista. Był członkiem SPP oraz PEN Clubu. Laureat prestiżowych nagród, m.in. Funduszu Literatury (1986) i polskiego PEN Clubu za całokształt twórczości poetyckiej (2005). Autor 18 tomów wierszy i dwóch zbiorów szkiców o malarstwie.

(…) Spotykałem Kazimierza Hoffmana najczęściej przed południem. Był jak wskazówka zegara przemieszczająca się ulicami miasta, obecny o określonych porach, w tych samych miejscach. Chodził po Bydgoszczy zamyślony sprawiając wrażenie, jakby poruszał się w czasie przez siebie stworzonym, obserwował otoczenie, przyglądał się przechodniom, ulicom i witrynom księgarskim. Sądzę, że lubił przygodne krótkie rozmowy ze znajomymi. Sprawiał wrażenie przechodnia zaglądającego do świata, w którym nie do końca był obecny. (…) Jacek Soliński z: Niewysychające nigdy źródło, Galeria Autorska, Bydgoszcz 2010

1-74. „Krwawa Niedziela w Bydgoszczy, 7 9 września 1939”, Stary Rynek, fot. autor nieznany

51



O Bydgoszczy z Torunia Bydgoszczy nie znam zbyt dobrze; chyba nigdy nie byłem tu dłużej niż jeden dzień. Nigdy nie poszedłem na któryś z bydgoskich cmentarzy (aby jakąś miejscowość poznać nie tylko od zewnątrz, idę na cmentarz, i tam – mam wrażenie – dochodzę do ludzi, ich niespieszności, niepowierzchowności). Bydgoszcz poznawałem jakby w przelocie; od bez mała czterdziestu lat przyjeżdżam tu kilka razy w roku, ale wydaje mi się, że jestem tutaj często. Może dlatego, że to niedaleko od Torunia, gdzie mieszkam, niespełna godzina drogi. Urodziłem się w dawnym województwie bydgoskim, jego stolicę pamiętam jeszcze sprzed reformy w 1975 r. Jako kilkunastoletni chłopak przyjeżdżałem „do województwa”, do dużego miasta. I tak patrzę na Bydgoszcz dzisiaj: jest dużym miastem, nieco zagadkowym – bo nie tajemniczym. Tajemniczy jest Toruń (to chyba jedyne miasto, w którym chciałbym i mógłbym mieszkać). Wcale nie myślę, jak ci, którzy mówią lekceważąco: a co tam jest w tej Bydgoszczy…, nic nie ma, zabytków nie ma, klimatu nie ma… Albo mówią to złośliwie, albo nie spojrzeli na Bydgoszcz, albo jej wcale nie znają, albo są bezmyślni. Nie widzą urody miejskiej przestrzeni? Nie byli nad Brdą? W okolicach Starego Rynku? Nie szli Gdańską, nie skręcali w jej odnogi? Przestrzeń w obrębie staromiejskiej (cokolwiek by to znaczyło) zabudowy, w obrębie centrum, zdaje mi się coraz ciekawsza, może dlatego, że jest coraz bardziej zadbana, coraz więcej się tu dzieje w architekturze, w wyglądzie budynków, ulic. Już nie kojarzę Bydgoszczy wyłącznie z kamienicami, z atmosferą mieszczańską, odczuwaną jako stabilność. Myśląc o Bydgoszczy, jestem nad Brdą, idę w stronę Wyspy Młyńskiej, albo Gdańską… Coraz mi milej tutaj przyjeżdżać. Jest już dla mnie oczywista wyjątkowość tego miasta. Naturalne jest, że z każdym przyjazdem coraz lepiej je poznaję, chcę poznawać. Coraz częściej patrzę na Bydgoszcz jako otoczenie moich przyjaciół i znajomych tu mieszkających – ludzi życzliwych i serdecznych. Przyjeżdżam do nich, z nimi się spotykam i miasto mi się zdaje swojskie, przyjazne. Dzięki przyjaciołom patrzę na Bydgoszcz jako miejsce zdarzeń: muzyki, poezji, obrazów. Jeśli to miasto zdarzeń, to raczej się dzieje, aniżeli jest. Jeśli miasto się dzieje, łatwo tu się znaleźć wśród zdarzeń. A mnie się tu zdarza także wyciszenie…

działanie władz Bydgoszczy i Torunia, chociaż tyle jest gestów przyjacielskich. Na szczęście nie ma tych animozji w środowiskach artystycznych obu miast, a przynajmniej ich nie dostrzegłem, nie odczułem. Jerzy Riegel mieszka w Bydgoszczy i od lat fotografuje miasto. Zna je i umie przedstawić jego wyjątkowość. A przedstawia to, co ciekawe w jego powszedniości, codzienności. Pewnie to, co można zobaczyć na tych fotografiach, spieszny przechodzień mija nie zauważając, nie zapamiętując. O niektórych zdjęciach można by powiedzieć, że mogły powstać wszędzie, że Bydgoszcz jest w nich tylko tłem. Czy naprawdę tak jest? Te zdjęcia wydają się najbardziej bydgoskie. Myślę, że Jerzemu Rieglowi trudno by je było wykonać gdzie indziej. Jest w nich jego obecność, jego życie w mieście, jest spójność fotografa i przestrzeni, w której patrzy we wziernik aparatu fotograficznego. Jerzy Riegel pokazuje uważne spojrzenie na ludzi, a więc miasto; uważne, a więc mieszczące w sobie nie tylko osoby, rzeczy, ich kompozycję, ale nastrój, to, co wydaje się nieuchwytne, ale w rzeczywistości zostaje, nie tylko na zdjęciach. Pozostają przecież wrażenia chwil… Jerzy Rochowiak

Jerzy Rochowiak (ur. 1957) – poeta, autor sztuk teatralnych, słuchowisk i książek dla dzieci, a także tekstów o sztuce współczesnej i literaturze. Kieruje Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury w Toruniu, redaguje miesięcznik Biuletyn Informacji Kulturalnej. Członek SPP i ZAIKS-u.

Dziwią mnie, całkiem są dla mnie niepojęte bydgosko-toruńskie (toruńsko-bydgoskie?) animozje. I bydgoszczanie, i torunianie sprawiają wrażenie, jakby byli przymuszeni do wzajemnej niechęci, wzajemnego lekceważenia. Może to się bierze z jakichś zadawnionych urazów? Kompleksów? Niewiele chyba jest osób w obu miastach, które traktują to skłócenie poważnie. Znika bowiem w bezpośrednich międzyludzkich relacjach, w układach rodzinnych, zawodowych. Jest więc na pokaz? Stereotypem? Chyba utrudnia współ75. Kościół jezuitów pw. św. Andrzeja Boboli, widok od ul. Magdzińskiego, brom sepiowany, 1988

76. Rybi Rynek, brom sepiowany, 1962

53


77. Brda, Rybi Rynek, brom sepiowany, 1984

78. Rybi Rynek, brom sepiowany, 1964

54


79. ul. Podwale, Hala Targowa, brom sepiowany, 1979

80. Hala Targowa, róg ul. Podwale i ul. Magdzińskiego, brom sepiowany, 1988

81. Szpital Chorób Zakaźnych, ul. Św. Floriana 12, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1998

55



83. Kościoł garnizonowy pw. NMP Królowej Pokoju, ul. Bernardyńska, brom sepiowany, 2007

82. Widok z kościoła garnizonowego pw. NMP Królowej Pokoju w stronę ul. Bernardyńskiej, brom sepiowany, 1965

57



85. Kościół farny pw. św. Marcina i Mikołaja, ul Farna, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1980

84. ul. Ku Młynom w stronę Starego Rynku, brom sepiowany, 1963

59


86. Kościół farny, widok z ul. Jezuickiej, brom sepiowany, 1980

87. Kościół farny, widok od strony ul. Farnej, brom sepiowany, 2008

88. ul. Niedźwiedzia, brom sepiowany, 1979

89. Stary Rynek, widok na kościół farny, brom sepiowany, 1993


Trzy kobiety i dziecko Na pierwszym planie dwie kobiety nad wodą. Siedzą na ławeczce zbitej z nieheblowanych desek. Po sukienkach przypominających fartuchy kuchenne i kapciach, znać, że oderwały się na chwilę od domowych zajęć, żeby ukoić nerwy, dać wytchnienie nogom. Obfite biusty, silne ramiona, włosy ze śladami niemodnej już dzisiaj trwałej. Nie patrzą na siebie. Raczej wypatrują tego, co jest na drugim brzegu. Ale drugiego brzegu nie ma. Więc milczą, bo i o czym tu gadać. Jest rok 1984. W lipcu poprzedniego roku zniesiono stan wojenny, jednak restrykcyjne prawo obowiązuje nadal. Mężczyźni w dzień pracują, a nocami słuchają Wolnej Europy. Kobiety czekają na powrót mężów do domu. Dawniej mieliby blisko z pralni i farbiarni Wilhelma Koppa albo z rafinerii spirytusu Hermanna Frankego. Teraz dojeżdżają do Rometu, żeby skręcać składaki Wigry, albo do Eltry lutować elektroniczne podzespoły w odbiornikach radiowych. W sklepach nadal pusto. Na ulicach szaro. Monochromatycznie. Brom sepiowany. Politycznego „okrągłego stołu” nikt jeszcze nie wymyślił, więc okrągły stół jest tym co oznacza, niczym więcej. Nad Młynówką jest spokojnie. Patrole milicyjne nie kwapią się, żeby zaglądać na Przyrzecze, Długą i Wełniany Rynek. Miejscowi czują się bezpiecznie w labiryntach drzwi, bramek i furtek, prowadzących na małe podwóreczka, wilgotne klatki schodowe, tylko oni znają zacienione przejścia pomiędzy szopkami i szałerkami, drogi na skróty. Wiedzą, które drzwi wychodzą na schody, a których klamek naciskać nie należy, żeby nie napytać sobie biedy. Pierwszy plan oddziela od reszty murowana ława. Na niej trzecia kobieta, obok trzy- może czteroletni chłopiec trzymający się parkanu. Nie opodal stoi dziecięcy wózek spacerowy. To jest drugi plan. Tło stanowi gęsta zabudowa. Zniszczone fasady kamienic, drewniane komórki. Okna na parterach zakratowane. W jednym z nich lampa jarzeniowa. Tu nawet w jasny dzień panuje półmrok. Zaplecze sklepu? Biura? Warsztatu? Na odrapanym murze tablica „Wyroby pamiątkarskie”. Jakie tu pamiątki można wyrabiać i w czym? W drewnie? Plastiku? Lusterka z drużyną piłkarską Zawiszy Bydgoszcz czy może z Limahlem,

którego piosenka Never Ending Story tego lata jest najczęściej emitowanym hitem radiowym? Długopisy z napisem Bydgoszcz i herbem miasta? Breloczki do kluczy z figurką Łuczniczki? Na piętrze firanki w oknie, odmalowane na biało ramy. Ciąg okien z niekompletnymi szybami oznacza klatkę schodową. Na poddaszu małe okienka strychowe. Wyżej? No właśnie, co jest wyżej. Tak jak nie ma drugiego brzegu, tak nie ma i wyżej. Jest tylko to co pośrodku. Trzy kobiety i dziecko. Zawiesista Młynówka i skomplikowana geometria dobudówek, werand i galerii. Wenecja Bydgoska. Krzysztof Kuczkowski

Krzysztof Kuczkowski (ur. 1955) – poeta i krytyk literacki. Założyciel i redaktor naczelny Toposu. Autor kilkunastu tomów wierszy, ostatnio Wiersze [masowe] i inne (2010). Urodził się w Gnieźnie, pracuje w Sopocie, mieszka w Orłowie.

90. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1984

61


Duch miasta Dla mnie takim najważniejszym miejscem, najbardziej charakterystycznym, najbardziej bydgoskim z bydgoskich jest Wyspa Młyńska. Wenecja. (…) Jest to zakątek oddziaływujący lirycznie, nostalgicznie. Tak się złożyło, że ta zielona i szumiąca wodą część miasta była mi bliska od wczesnego dzieciństwa i taką do dziś pozostała. To miejsce ma dwoisty charakter: jest jednocześnie przepiękne i brzydkie. Stoją tam przecież tak naprawdę rudery. Liczy się jednak historyczny i artystyczny kontekst całego kompleksu zabudowań. Jeśli istnieje coś takiego jak duch miasta, to w Bydgoszczy mieszka on na Wyspie Młyńskiej. Tutaj można go oczami wyobraźni zobaczyć, tutaj można go odczuć… Symbolem Bydgoszczy, metaforą w innym może wymiarze, jest dla mnie Most Królowej Jadwigi, spinający obie części miasta – północną i południową. Noszę w pamięci jego dawny efektowny, secesyjny styl, kształt w jakim został zbudowany. W dawnej Bydgoszczy swoistą instytucją były tereny nad kanałem. Istniał przecież wielokilometrowy ciąg spacerowy wzdłuż kolejowych śluz, którędy wędrowały całe rodziny. Zapamiętałem szereg restauracji, parkietów tanecznych, występy orkiestr wojskowych, strażackich, kolejowych, chórów. To zachowało się w mojej pamięci jakby w sekwencji filmowej. Jak gdyby ważniejszy od poszczególnych elementów

91. Fontanna zwana Studzienką, Stary Rynek, brom sepiowany, 1984

tego miasta był ruch, to co się w nim działo, łącznie ze swoistym klimatem i atmosferą. Takiego elementu w dzisiejszym pejzażu Bydgoszczy brakuje. Każde miasto potrzebuje czegoś, co integruje mieszkańców, a taką rolę dawniej tereny nad kanałami pełniły. Był to z pewnością specyficzny zakątek. Bardzo żałuję, że z centrum Bydgoszczy zniknął gmach starego teatru. Był jakby zrośnięty ze swoim miejscem i ewentualna jego rekonstrukcja wypełniłaby dającą się odczuć lukę na placu Teatralnym. Brakuje mi też „Potopu”, pięknej, akademickiej rzeźby w parku Kazimierza Wielkiego. Naprawdę robiła wrażenie. (…) (…) Mógłbym żyć bez Bydgoszczy równie dobrze, jak Bydgoszcz beze mnie. Czuję się Europejczykiem. Dokądkolwiek jadę zabieram Bydgoszcz ze sobą jako miejsce mego urodzenia i miasto, którego historia uczyniła mnie pisarzem… Jerzy Sulima-Kamiński z: bydgoska prasa codzienna, 2000

Jerzy Sulima-Kamiński (ur. 1928 w Bydgoszczy, zm. tamże 2002) – pisarz, poeta i dziennikarz radiowy. Był członkiem ZLP. Laureat wielu nagród i wyróżnień, odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Autor sześciu powieści, m.in. Most Królowej Jadwigi (1981–1988). Jego imieniem został nazwany jeden z mostów w centrum Bydgoszczy.

92. Kaczka – detal z kamiennej misy fontanny zwanej Studzienką, Stary Rynek, brom sepiowany, 1984

93. ul. Długa, widok w stronę pl. Kościeleckich, brom sepiowany, 1984

62



94. ul. DĹ‚uga, brom sepiowany, 1979 95. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979


96. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979 97. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1976

98. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1976


99. ul. Pod Blankami od strony ul. Wały Jagiellońskie, brom sepiowany, 1980 100. Pozostałości po murze obronnym , ul. Trybunalska, brom sepiowany, 1963


Ślady miasta B. (z listów Ryszarda Milczewskiego-Bruno) Do Jerzego Szatkowskiego 35 (…) Największą bombą i klęską dla mnie – odpowiedź – „z przykrością” (tak napisali), że nie wydadzą mi „Krzyku z natury” (Morskie). Coś znowu we mnie pękło, że w tej Bydgoszczy, nie mogłem oszaleć z niewiary i w ogóle. Więc? Coś tam zaczął robić w tej sprawie Nowicki. Obaczym. (10.8.1965)

392 (…) Muszę przeczekać czas, aż dostanę-gdzieś-mieszkanie. Sprawa z tymże nad Brdą się rypła. Od sierpnia nie ma także 1/2 etatu w Faktach. (24.8.1978) z: Ryszard Milczewski-Bruno, 17.V.1979, Galeria Autorska, Bydgoszcz 1984

194 (…) Byłem – bo nie miałem na podróż! – w redakcji Faktów i Myśli. Naczelny – czyli J. Górec-Rosiński – wystawił mi delegację. I poszło. Dobry z Niego chłop. (25.4.1970)

Do Kazimierza Grefkowicza Wczoraj byłem w Bydgoszczy. Na boksie. Brat przegrał. Zasłużenie. Nie mógł wejść w te długie łapy. Ale dobrze boksował i to krzepi. (3.7.1964)

239 (…) Byłem 23.II. na spotkaniu autorskim (z B. Dziekan) w Bydgoszczy. Niby to chciałem zarobić. Y. ze mną nie pojechała. A to i „śledź” był. Przyjechałem o dzień za późno. (26.2.1971)

Do Jerzego Świątkowskiego Zacząłem od 1 III współpracować z Dziennikiem Wieczornym (w dodatku Kultura i Sztuka). Piszę recenzje (m.in.) plastyczne. Pisałem o wystawie Candera. Wczoraj było o Sroczance. Może się nadam i naostrzę. Będę pisał o wystawie Jułgi. (23.3.1968)

295 (…) Obaliłem kilka żytniówek z prezesem ZLP (znad Brdy) i jesteśmy na ty. Ale wracałem z przygodami. (11.5.1972) 329 (…) No, ale nad Brdą być to jakoś się zda. I wyobraź sobie, spotykam Kaźka i ja o grosz, czyli o 3 dychy proszę, a on mi pokazuje pełną torbę półlitrówek żytniówki. Wernisaż Nowackiego A. No, i poszliśmy. Bałem się. Nogi mi się z ciemna ugięły. Ale po kilku małych byłem na nowo. Pojechałem ostatnim PKS (o 21.40) (…)

Do Jerzego Szatkowskiego W Bydgoszczy gdy byłem (2 dni!) było trochę lemoniadki mocnej i spotkań z plastykami i tymi od pióra. Atmosfera dobra. Ale nie zawsze serdeczna. (25.4.1970) z: Ryszard Milczewski-Bruno, Listy, tom 3 Czytelnik, Warszawa 1989 (fragmenty wybrał Zdzisław Pruss)

353 (…) Ciężko. Byłem 4.V. na kiermaszu w Bydgoszczy. Podpisywałem „Dopokąd”. Wróciłem 9.V. (21.2.1974) 386 (…) Od mego wyjazdu z Antoniewa pękł już miesiąc. Ciężki! Jakby bez tzw. perspektyw. W Bydgoszczy gra. Niby. Bo mruczą, na „papierowe” donosy na mnie. (15.7.1978)

Ryszard Milczewski-Bruno (ur. 1940, zm. 1979) – poeta, prozaik, felietonista, rysownik. Laureat wielu nagród i wyróżnień literackich. Autor siedmiu zbiorów poezji i powieści Jak już, to już. Po śmierci ukazał się trzytomowy zbiór tekstów Poezja. Proza. Listy.

67


101. Pracownicy MPO, brom sepiowany, 1964

102. Malarze, brom, 1964

103. Czyściciel okien, brom sepiowany, 1964

104. Dzieci, brom sepiowany, 1964


105. Widok na Stary Rynek i ul. Mostową od strony spichrzy, brom sepiowany, 2000

106. Gmach Sądu Wojewódzkiego, ul. Wały Jagiellońskie, widok od strony Nowego Rynku, brom sepiowany, 1979

69



108. Podwórko przy ul. Podwale, brom sepiowany, 1987

109. Nieistniejąca przybudówka przy ul. Bernardyńskiej, brom sepiowany, 1963

110. Podwórko przy ul. Podwale, brom sepiowany, 1999

111. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1980

107. Podwórko przy ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1989

71


112. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1980

113. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1984

114. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1964

72



115. Budynek Muzeum Okręgowego na Wyspie Młyńskiej, Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1990

116. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 2000

74


Duchowość Bydgoszczy Bydgoszcz z przedmieściami i wchłoniętymi wsiami, z rzeŚwiatopoglądowo ludność zmieniała się szybko: nowi ką i kanałami, ma swoją ukrytą duszę. Obserwowałem jej przybysze w blokach, zacierające się granice między przeszłość wielonarodową, jak zmieniała się owa ducho- członkami partii komunistycznej a bezpartyjnymi, mięwość z komunistycznej na demokratyczną, z państwowej dzy lewicą a prawicą, co najbardziej zauważono podczas w samorządową. Pamiętam, jak podczas Peregrynacji Ob- pobytu Jana Pawła II w Bydgoszcz. Jak wspominał papież, razy Matki Boskiej Jasnogórskiej w Bydgoszczy ks. biskup gdy kiedyś kajakami płynął Brdą z młodzieżą akademicką, Jan Michalski zapewniał, że chętnie boso pójdzie ulicami, ta protestowała: tylko nie do Bydgoszczy! – A teraz jednak aby wybłagać pozwolenia na budowę kościołów. Władze przypłynęliśmy tutaj – dodał Jan Paweł II. miasta sprzeciwiały się nowym kościołom, potrzebnym Papieski kolor łączył się w tym mieście z męczeńw szybko powstających dzielnicach. skim kolorem. W 1956 r. ks. kardynał Stefan Wyszyński Kiedy w burzliwych latach 1977-1982 powstawało for- po powrocie z internowania w Komańczy entuzjastyczdońskie miasteczko akademickie (dwa 11-piętrowe aka- nie został przyjęty w Bydgoszczy, gdzie jego wizytę podemiki, duża stołówka i pierwsze budynki dydaktyczne), traktowano jako znak zmian w Polsce (na Szwederowie zostałem tam mianowany duszpasterzem akademickim mieszkańcy zniszczyli nielubianą radiostację, która zagłui próbowałem tworzyć ośrodek D.A. Emaus (cykliczne szała Wolną Europę). Prymas Wyszyński wielokrotnie tu spotkania światopoglądowe, „Przed nami małżeństwo”, przyjeżdżał i przemawiał. Podczas kryzysu bydgoskiego wieczory kultury chrześcijańskiej, msze akademickie, wy- w marcu 1981 r. przestrzegał przed eskalacją słusznych kłady, dyskusje, wakacyjne obozy namiotowe, pielgrzym- żądań wolnościowych obawiając się, że może to sprowoki i inne). Przychodziło od kilkunastu do kilkudziesięciu kować upadającą władzę totalitarną do krwawego odwestudentów. I wtedy jak gdyby dwa skrzydła – papieskie tu. Wówczas rolnicy rozpoczęli okupację budynku KW ZSL i męczeńskie – zaczęły charakteryzować duchowość Byd- w Bydgoszczy i stworzyli NSZZ RI „Solidarność”. goszczy. I te skrzydłach nadal unoszą najlepsze pragnie– Panowie, załatwiajcie jak najszybciej sprawę Bydgosznia oraz aspiracje miasta. czy i „Solidarności” wiejskiej – miał ponoć stwierdzić pryWybór Polaka – ks. kardynała Karola Wojtyły na papieża mas w rozmowie z gen. Jaruzelskim. Jest pewne, że zareJana Pawła II spowodował w Bydgoszczy bardziej pozytyw- jestrowanie związku chłopskiego „Solidarność” (12 maja ne nastawienie do Kościoła i wiary. Wprawdzie kierownik 1981 r.) rolnicy zawdzięczali Kościołowi. internatu w fordońskim Technikum Ceramicznym zabrał Wielkim przeżyciem solidarności była ostatnia podróż ks. dziewczynom z szufladek kolorowe, otrzymane ode mnie Jerzego Popiełuszki do Bydgoszczy jesienią 1984 r., gdzie zdjęcia nowego papieża, ale potem po mojej interwencji w kościele Świętych Polskich Braci Męczenników odprawił wyciszył się. W czerwcu 1979 r. pojechaliśmy do Gniezna Mszę św. i prowadził rozważania różańcowe. „Módlmy się, na spotkanie młodzieży z papieżem, skąd wróciliśmy z doj- byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystmującymi przeżyciami i spuchniętymi od oklasków rękami. kim od żądzy odwetu i przemocy” – oto jego ostatnie Pod koniec sierpnia 1980 r. Bydgoszcz jako prawie ostatnie bydgoskie przesłanie. W drodze powrotnej, wieczorem, miasto przyłączyło się do ogólnopolskiego strajku pod samochód księdza został zatrzymany przez patrol drogoprzewodnictwem Lecha Wałęsy. Z kolei potem strajki byd- wy. W rzeczywistości w milicyjne mundury przebrani byli goskie – studenckie, solidarnościowe – w części przeniosły funkcjonariusze SB. Gdyby nie kierowca Waldemar Chrosię do Fordonu, dokąd mnie dowożono samochodem dzię- stowski, któremu niemal cudem udało się wyswobodzić, ki specjalnym przepustkom na wykłady w tzw. wszechnicy śmierć ks. Jerzego stałaby się zbrodnią nieznanych spraw(tematyka dowolna: analizowałem m.in. etykę solidarności ców. Skrępowany, z kneblem w ustach, bity kilkakrotnie do wg ks. kardynała Karola Wojtyły i ks. prof. Józefa Tischnera, nieprzytomności drewnianą pałką, obciążony kamieniami w największej auli odprawiałem msze z akompaniamen- i zmasakrowany, w foliowym worku na tamie pod Włocławtem studenckich gitar). Wzruszające były też nocne kolędy kiem ksiądz został wrzucony do Wisły. Swoje męczeństwo akademickie po godz. 22.00 (do 2.00 w nocy). Nie znie- dodaje do męczenników w bydgoskiej Dolinie Śmierci. chęcaliśmy się, kiedy zrywano w akademikach informacje A ks. biskup Michał Kozal, wyrozumiały, uczynny o rekolekcjach. Nie baliśmy się inwigilacji SB. Latem wy- i miłosierny wobec wiernych jako wikariusz i katechejeżdżaliśmy na dwutygodniowe obozowiska namiotowe ta w Bydgoszczy po 1918 r.? Zamordowany w 1943 r. w Bory Tucholskie, a w okresie Adwentu i Wielkiego Postu w obozie koncentracyjnym Dachau, przez Jana Pawła II na dwudniowe skupienia do Topolna, do sióstr pasterek. ogłoszony błogosławionym w 1997 r. z uzasadnieniem, Ówczesny proboszcz fordoński ks. infułat Stanisław Grunt iż jest on patronem naszych trudnych czasów, pełnych podejmował wiele inicjatyw, na mapach rosnącego Fordo- napięcia, nieprzyjaźni i konfliktów. Dodajemy go równu projektował nowe parafie. W ten sposób próbowaliśmy nież do bydgoskich męczenników. Z tego męczeństwa coś dodać do warstwy duchowej miasta. rośnie nowa świadomość mieszkańców.

75


W 2009 r. młodzież z pochodniami w rękach, poczty czas wizyty Jana Pawła II w Bydgoszczy w 1999 r. Wówczas sztandarowe, księża z całej diecezji bydgoskiej i setki wier- na bydgoskim lotnisku papież wspomniał o szczególnych nych uczestniczyli w uroczystym poświęceniu ostatniej miejscach męczeństwa w naszym mieście. Oprócz Starei największej stacji Golgoty XX wieku. Wtedy ks. biskup go Rynku i kościoła Świętych Polskich Braci Męczenników Jan Tyrawa (biskup powstałej w 2004 r. diecezji bydgo- wymienił właśnie Dolinę Śmierci. Pod wpływem papieskiej) przypominał o ofierze zamordowanych w Fordonie skiej homilii powstał Komitet Budowy Kalwarii Bydgoskiej Polaków: – Gromadzi nas tutaj pamięć o nich, bo ta pa- – Golgoty XX wieku. I pokornie pamiętamy, iż tam, do Domięć im się należy. Oni byli i są cząstką naszej historii. Ta liny Śmierci, jako D. A. Emaus szliśmy pierwszy raz w listoKalwaria ma duże znaczenie dla budowania tożsamości padzie 1977 r. , a rok później przybyli tu już studenci kilku i podmiotowości wszystkich bydgoszczan. (…) Uroczy- duszpasterstwa akademickich Bydgoszczy. Dzisiaj najważniejszym elementem stacji jest wizestość wyzwala dużo emocji, ale one są tutaj najważniejsze. Mamy przede wszystkim budować wspólnotę ludzi, runek Chrystusa Zwycięskiego w ażurowym krzyżu otoktórzy z szacunkiem patrzą w przeszłość i na tym budują czonym przez mniejsze krucyfiksy męczenników z Doliny Śmierci. Znalazła się tam również rzeźba bydgoskich swoją przyszłość. Specjalnie na tę okazję wystawiono obraz Matki Boskiej nauczycieli prowadzonych na rozstrzelanie do Doliny Katyńskiej, która tuli do piersi człowieka z przestrzeloną Śmierci, masowa egzekucja na Starym Rynku u stóp od tyłu głową. Po mszy wierni sformowali uroczysty po- kościoła jezuickiego z jesieni 1939 r. Na monumencie chód. Mówi jedna z mieszkanek: – Mieszkam w Fordonie widnieje także nazwisko prezydenta Bydgoszczy Leona już tyle lat i cieszę się, że w końcu ktoś zadbał o to, żeby to Barciszewskiego, rozstrzelanego w 1939 r. oraz księdza miejsce wyróżnić, jakoś je uświęcić. Przecież tyle niewin- Michała Kozala, zamordowanego w Dachau. Stacja skłanej krwi się tutaj przelało. To nasz nieżyjący już proboszcz da się łącznie z 716 krzyży. Bydgoszcz jest też moim miastem. Jako duszpasterz Zygmunt Trybowski zaczął dbać o Dolinę Śmierci. Pomysł budowy Golgoty XX wieku właśnie tutaj zrodził się pod- akademicki pracowałem tam przez 5 lat, przeżywając burzliwy czas strajków, stanu wojennego, internowań, ogólnego napięcia policyjnego i wojskowego. Od ponad 30 lat jestem też wykładowcą w uczelniach bydgoskich. Zatem bliska jest mi duchowość tego miasta i ludzi, zwłaszcza twórczość artystów tego obszaru województwa kujawsko-pomorskiego. Życzyłbym sobie, aby odpowiedzialni za rozwój Bydgoszczy częściej zauważali tutejszych twórców i ich gorące dusze pełne pomysłów i ekspresji. Jakość i uroda warstwy duchowej miasta zależy przede wszystkim od żyjących dzisiaj, od małych, średnich i dużych osobowości, od staruszki z różańcem i od uśmiechniętego dziecka, od sprzątaczki na schodach i od profesora uniwersytetu.

Franciszek Kamecki

Ks. Franciszek Kamecki (ur.1940) – proboszcz w Grucznie, poeta, felietonista, wykładowca. Organizator rekolekcji i rekreacji. Wydał kilkanaście zbiorów wierszy, w tym dwa po czesku. Współautor albumów, książek katechetycznych i medytacji. Członek SPP, TMZC, BSA.

117. Krucyfiks w kruchcie kościoła garnizonowego pw. NMP Królowej Pokoju, ul. Bernardyńska, brom sepiowany, 1965

76

118. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 2000



119. ul. Czartoryskiego (w okresie PRL-u ul. M. Buczka), brom sepiowany, 2007

78


120. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979

121 ul. Zaułek, brom sepiowany,1980

122. ul. Długa i pl. Kościeleckich, brom sepiowany, 1984

79



Stadion Gwiazdy Od kiedy miasto wypełza poza wiadukt, las przestaje być lasem, a wśród wysokich sosen pojawiają się kolonie domków, warsztaty, magazyny i sklepy. Jest także stadion, jakby niepewny swego przeznaczenia, nieśmiały, pozbawiony nawet trybun. Przypomina niewielkie boiska w małych miasteczkach, na których kilka razy do roku są mecze i miejscowi zawodnicy łamią nogi piłkarzom z sąsiednich klubów. Gwiazda ma jednak trzy boiska, żużlową bieżnię i niewielki budynek, w którym mogą być szatnie, prysznice, biura, ale może też nie być żadnego z tych urządzeń, jakie znajdują się na pozostałych stadionach. Nie wiem czy tutaj odbywają się jakieś prawdziwe zawody, ale ponieważ świat bodaj nie może istnieć bez sportu, który jest zastępczą formą rozładowywania konfliktów między ludźmi i społeczeństwami, z pewnością od czasu do czasu biegają tu mężczyźni i kopią piłkę, marząc o tej chwili, gdy wezmą udział w rozgrywkach trzeciej ligi. Jest późne popołudnie, upał zelżał. Wszystkie boiska zajęli chłopcy, którzy mają tu do rozegrania jakiś turniej. Mój chłopiec, najmłodszy w drużynie, gra w obronie i widzę, że jest zmartwiony, iż nie będzie jak ja strzelał bramek. Ktoś przyniósł wełniane kolanówki w żółte paski. Reszta jest własna. Koszulki, spodenki, własnoręcznie wycięte numery i trampki. … Teraz, kiedy mój chłopiec zasłaniał bramkarza stojąc na polu karnym, oskubanym z trawy, a ja martwiłem się, co będzie, jeśliby się przewrócił na ubitej ziemi; myślałem o magii stadionów, które wciągają chłopców nawet wówczas, gdy nie mają pieniędzy na bilet, a znają na pamięć wszystkie miejsca, w których nie ma drutu kolczastego na murze. Gotowi byliśmy ryzykować wiele, żeby zobaczyć legendarnego bramkarza Lechii w żółtym swetrze, napastników, których nigdy nie opuszczała piłka, żużlowców obsypujących niskie trybuny strumieniami brudu. Należało tylko wyminąć mężczyzn z opaskami na ramieniu i nie pchać się w pobliże krytej trybuny. Wtedy nie wiedziałem o egzekucjach na stadionie, przeprowadzanych we wrześniu 1939 r. Można by się zastanawiać, dlaczego Niemcy wybrali akurat to miejsce dla harcerzy. Było najbliżej siedziby policji, próbowali zadrwić, a może nikt się nad tym nie zastanawiał jak zwykle, gdy zbierze się wielu umundurowanych drabów, by reprezentować Sprawiedliwość i Historię, gdy kilku uzbrojonych łobuzów szuka sposobu, by znęcać się nad garstką ludzkości. Musi być słaba i poniżona, powinna się czołgać przed oprawcami i błagać o litość. Skoro jest inaczej, a tak właśnie było na stadionie, żołdaków ogarnia chyba lęk. Może boją się Boga, a może tych kilku pokrwawionych i posiniaczonych chłopców, którzy są tak spokojni, jakby stali przed rozwścieczonym nauczycielem i wiedzieli, że przecież i tak wkrótce wrócą do domu. Lęk morderców musiał być spory, skoro przed trybuną umieli tylko bić, a gdy mieli strzelać, kazali się odwrócić swoim ofiarom. Może któryś z oprawców przeczuwał, że nie są w stanie zamordować tych chłopców, którzy bezbronni, są silni. Zwłaszcza ów harcerz, którego kula tylko raniła, gdy się ocknął, doczołgał się do drzwi portiera stadionu, a ten umieścił go w pobliskim szpitalu. Ów harcerz zeznał po latach dokładnie jak było, a przecież żaden zbrodniarz nie lubi świadków.

Dzięki jego relacji możemy sobie wyobrazić te straszne godziny śmierci na stadionie, choć trudno pojąć fanatycznych zbirów, którzy w taki sposób i w takim miejscu maltretowali pięciu chłopców. Przetrwał nawet ów moment, gdy harcerz znajdował się na granicy życia i śmierci. Najpierw „jak pod uderzeniem olbrzymiego młota zwaliła się cała moja świadomość” i „tylko ułamek trzasku zabrałem ze sobą w bezdenną ciemność”, a potem rozpoczęło się niespodziewane wychodzenie z „niepojętej nicości”, uczucie lekkości i bezcielesności, poczucie, że się płynie nad ziemią, a potem straszny ból, który z pewnością zmusił rannego harcerza do wielkiego wysiłku, jakim było wyczołganie się z miejsca egzekucji. W kilka lat później , chodząc do pobliskiej szkoły, sąsiadującej zresztą z tym stadionem i budynkami policji, tak bardzo chciałem być harcerzem. Jeszcze biegnę po stromych schodach w kierunku wielkiego, wiszącego na półpiętrze, zegara, by przynieść zastępowemu wiadomość, która godzina. Jeszcze krążę wokół miejskich wodociągów i szukam strzałek narysowanych na ziemi, nadłamanych gałązek, a sam drużynowy objeżdża rowerem trasę. Jeszcze czuję zazdrość wobec chłopców w zielonych mundurkach, którzy na rękawach mieli okrągłe dowody swoich sprawności. Tymczasem wkrótce nasza drużyna przestała istnieć, bo wszyscy chłopcy mieli tworzyć jedną wielką drużynę. Jakiś mężczyzna zatrzymał mnie na ulicy i zapytał czy nie wiem, że lilijka na klamrze mego paska jest zakazana. Próbował mnie zawstydzić, że noszę coś podobnego i groził, że jeśli jeszcze raz zobaczy ten pasek, zdejmie go, nie zważając na napis „czuwaj”. Leżąc w trawie myślę, że wszyscy chłopcy chcieli być kiedyś harcerzami, albo przynajmniej wielkimi piłkarzami. Historia przebiera się na stadionie, jest niewinna, kryje się między drobinami żużlu, w pobliskich krzakach, udaje baranka, który nic nie wie. Ani o umarłych, ani o zabitych. Że to miasto jest jedną, wielką mogiłą, że dzisiejsze parki są dawnymi cmentarzami, a obecne cmentarze przyszłymi parkami. W tej niewielkiej dolinie rzeki, gdzie zasypano dawny kanał i pozostały jedynie resztki starych śluz, otóż w tym mieście przeszłość jest skryta pod powierzchnią teraźniejszego brudu i bałaganu. Przeszłość jest skromna i niekiedy wstydliwa. Czasem sztuczna, to znów zapomniana jako niezbyt pasująca do obecnych wyobrażeń, które przeminą tak samo jak tyle pokoleń, po których nie ma prawie śladu. Wciąż przybywają nowi, którzy chcą żyć i nic nie wiedzą o umarłych. Wypełniają stadiony, na których nie ma już dawnych piłkarzy. Na Gwieździe piłka unosi się wysoko jak gwizdek sędziego i znika mi z oczu. Krzysztof Nowicki z: Było święto, LSW, Warszawa 1985

Krzysztof Nowicki (ur. 1940, zm. 1997) – poeta, prozaik, dramaturg, eseista urodzony w Opsie na Wileńszczyźnie. Ojciec Bohdan Nowicki był lekarzem, matka Kira Hübschman nauczycielką. Od 1945 mieszkał w Bydgoszczy. Po ukończeniu studiów polonistycznych na UMK pracował w rozgłośni bydgoskiej Polskiego Radia oraz w tygodniku Fakty i Myśli.

123. ul. Zaułek w stronę ul. Podwale, brom sepiowany, 1980

81


124. ul. Przyrzecze, brom sepiowany, 1999

125. ul. Mennica, Wyspa Młyńska, widok w stronę Wieży Ciśnień, brom sepiowany, 1964 126. ul. Terasy, brom sepiowany, 1979

82



127. Kościół jezuitów pw. św. Andrzeja Boboli, widok z domu przy ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 2009


128. Gmach Sądu Wojewódzkiego, ul. Wały Jagiellońskie, brom sepiowany, 2008


129. Babia Wieś, brom sepiowany,1965

130. Babia Wieś, brom sepiowany, 1998

86


131. ul. Toruńska, brom sepiowany, 2000

Topografia miejsc serdecznych Miasto. Jego główne ulice, centralne place, rzeka i mosty. Ciche zaułki, fragmenty kamienic i studnie – podwórka. Zaplecza tych kamienic. Architektoniczne detale ujrzane w swojej autonomii, choćby i związanej z procesem postępującego niszczenia. Garaże, przybudówki, szopki. Zapuszczone, zagracone placyki i kąty porośnięte chwastami. Ludzie. Zatrzymane w kadrze chwila życia. Czarno-biała codzienność przechodząca w szarzyznę mogącą chwilami uchodzić za sepię. W ruchu, w oczekiwaniu, przy codziennych czynnościach. Bez pozy, stylizacji, ustawiania do zdjęcia. Jeśli świadomi, że celuje w nich oko obiektywu, patrzą w nie z lekkim niedowierzaniem. Ludzie nie zatruci bakcylem medialności, nie czekający na swoje pięć minut rozgłosu. Nie ukrywający trudu, zmęczenia, brudu na ubraniach. Podczas prowizorycznego posiłku, palenia czy picia. Trud życia porysował ich twarze zmarszczkami, czupryny przyprószył siwizną. Z czterech pór roku dużo tu szaroburej zimy. Jej melan-

cholii, brudnych zasp śnieżnych, zimowego mroku. Inne pory roku są bardziej dyskretne. Wiosna i lato są jak marzenia, jesień gdzieś umyka z tych fotografii. Zdjęcia ujmują swą naturalnością: te nastroje, te klimaty i chwile w stop-klatkach to nasze życie. Nasze lata 60., 70., 80. ubiegłego stulecia. To jest Polska. To jest Bydgoszcz w tych latach. Choć Bydgoszcz poznałem bliżej w pierwszej dekadzie następnego wieku, czytam te zdjęcia jako swoistą topografię miejsc serdecznych. Jako widoki, krajobrazy i miejsca zapisane w oku i przetworzone w wyobraźni. Miejsca przyjaźni i artystycznej przygody. Wojciech Gawłowski

Wojciech Gawłowski (ur. 1953) – poeta, recenzent, publikujący od 1976, autor dziewięciu arkuszy i tomów poezji. Członek SPP. Przekłady publikowane w Niemczech i Austrii. Mieszka i pracuje w Ostrowie Wielkopolskim.

87


132. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994

134. ul. Kujawska, brom sepiowany,1993

88

133. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994


135. ul. Kujawska 22 , brom sepiowany,1994

136. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994

137. ul. Kujawska 44, brom sepiowany,1993

89


138. ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), brom sepiowany,1994

139. Zejście do Brdy od ul. Czartoryskiego (w okresie PRL-u ul. M. Buczka), brom sepiowany,1998

140. ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), gmach Technikum Mechaniczno-Elektrycznego, brom sepiowany,1991

90



141. Kościół pw. św. Trójcy, ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), brom sepiowany, 2010

92


142. Kościół pw. św. Trójcy, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1980

***

Jerzy Riegel jest magikiem. Nie sposób uwolnić się od narzuconego przez jego fotografie klimatu. To tak, jakby ukochana wiodła przez ulice, place, najpiękniejsze miejsca mojego miasta. Nie wiem czemu pojawia się uczucie nostalgii. Przecież Bydgoszczy nie utraciłem i nie utracił jej autor tych zdjęć. Więc zatem co: nostalgia na wyrost? Uniwersalna? Tęsknota za wszystkim, co się traci w życiu i co nieuchronnie przemija? Nie ma wtedy znaczenia fakt, jaka to zima i jakie to lato nadaje impuls. Modele samochodów i stan budynków pozwalają jedynie naszej wyobraźni panować nad procesem upływu czasu, czyli nie utonąć we wspomnieniach. Dziewczynka, która patrzy na życie przez bydgoskie spichrze, te trzy, które pozostały po pożarze z lat 60., wychodzi z budynku bramy naprzeciw i coraz bardziej się oddala, niemal jak córka opuszczająca ojca bardziej i bardziej, aż do dorosłości. Postać w prochowcu, która z naręczem kwiatów przemierza most, jakby pod wiatr lub inną przeciwność losu, to kolejna egzemplifikacja procesu bolesnego rozstania: z najbliższymi, z życiem. W tym obrazie jest jeszcze to, co prześwituje ze wszystkich tych rieglowskich fotografii, mianowicie jasność i optymizm. Ten gość z naręczem kwiatów ma dziarski krok, widać, że

w przejściu przez most nic mu nie przeszkodzi, a po drugiej stronie odbierze właśnie jemu osobiście przyobiecaną nagrodę lub osiągnie upatrzony cel. I jeszcze ojciec z synem w zaułku defilują chodnikiem i właśnie przechodzą pod gazową latarnią. Na ścianie kamienicy, na bruku tańczą refleksy popołudniowego letniego słońca. Chłopczyk wprawdzie ma schyloną głowę, ale ze sprężystości ruchu nóg i rąk widać, że z ochotą wchodzi w świat. Ojciec nie trzyma go za rękę, byłby to zbyteczny gest. Jest przewodnikiem rozważnie oprowadzającym pacholę po labiryncie miasta. Mojego poglądu nie zmienia fakt, że ojciec idzie po wewnętrznej chodnika. W tym miejscu nie ma żadnego zagrożenia, a ponadto towarzyszy mu młody dzielny człowiek, którego nie ma potrzeby chronić dodatkowo ramieniem. Jan Wach

Jan Wach (ur. 1955) – poeta, animator kultury. Mieszka w Nowaczkowie. Od 1995 wójt Gminy Sicienko. Współuczestnik grupy faktu poetyckiego Parkan. W 2004 powołał galerię sztuki ITK Sicienko ściśle współpracującą z Galerią Autorską J.Kaji i J.Solińskiego. Autor siedmiu zbiorów poezji. Pomysłodawca i współautor przewodnika turystycznego i monografii Gmina Sicienko – miejsca i ludzie. Członek SPP.

93


143. Panorama w stronę ul. Warszawskiej i ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1971

144. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, pl. Piastowski, brom sepiowany, 1969

94


Plac Piastowski Spotkajmy się na Placu Piastowskim córeczko jeśli po latach zapomniałaś drogę będę czekał na skrzyżowaniu Chrobrego i Wileńskiej lub Śniadeckich i Matejki Odwiedzimy kościół Serca Jezusowego a później powłóczymy się jak dawniej między stoiskami obcojęzycznych biznesmenów może wybierzemy coś w mięsnym kontenerze na uroczysty obiad z okazji twojego pobytu lub w rupieciarni znajdziemy jakiś stary drobiazg za śmieszne pieniądze Spójrz ponad głowami kupujących – W oknie narożnikowego domu na pierwszym piętrze stoi chłopiec i patrzy w naszą stronę Przygląda się koniom wyprzęgniętym z wozów opędzającym się od much długimi ogonami gospodarzom sprzedającym ziemniaki warzywa owoce przekupkom zachwalającym krzykliwie rozłożony na straganach nabiał martwy drób i krew na czerninę pakowaną jak koktajle Mołotowa Chłopiec opiera się o biurko ojca (czego nie możesz stąd widzieć) na którym stoi posąg Mickiewicza ze spiżu białego brązowionego wykonany w warszawskim zakładzie Mintera (co ci się uda kiedyś odczytać) i brązowa figurka orła z rozpostartymi skrzydłami bez sygnatury Między nim a nami jest jeszcze w przestrzeni kiosk z gazetami szalet publiczny nareszcie oddany do użytku i pół wieku Uważaj – nie pobrudź sobie butów końskimi brykietami i nie skręć nogi – minie jeszcze sporo czasu zanim zmienią nawierzchnię na placu Chłopiec teraz zniknie nam z pola widzenia pójdzie do szkoły a gdy wróci w jego mieszkaniu będzie już siedziba Konsulatu Honorowego Republiki Federalnej Niemiec a przy nowych drzwiach do budynku mosiężna tablica rzetelnie informująca o nowych użytkownikach lokalu z widokiem na Plac Piastowski

Istnieją obrazy, które od dzieciństwa pozostają w pamięci wzrokowej, zakorzenione tak głęboko, że nawet późniejszy natłok przeróżnych projekcji ich nie zniekształci. Bydgoski Plac Piastowski… Wydawał się wtedy wręcz zrośnięty z mieszkaniem zajmowanym przez moją rodzinę. Obserwowałem go godzinami, początkowo z ryczki, gdyż niewiele wystawałem ponad parapet. Oczywistą atrakcją było uczestniczenie w wydarzeniach między straganami, zwłaszcza w dzień targowy, kiedy babcia Helena decydowała się na wyjście po zakupy w moim małoletnim towarzystwie. W wieku szkolnym, wykorzystywaliśmy z rówieśnikami Plac jako teren przeróżnych gier i zabaw. Później przeprowadziliśmy się w malowniczą okolicę Starego Kanału Bydgoskiego, także fascynującą swoją oryginalnością. Założyłem własną rodzinę i zmieniałem kilkakrotnie miejsce zamieszkania, ale często wracałem na Plac obserwując, jak zmienia się w stały bazar handlowy. Moim córkom chyba do znudzenia pokazywałem okno, z którego w dzieciństwie tak lubiłem gapić się w stronę miejskiej rzeczywistości. Ostatnio historia znacznie przyśpieszyła i choć czuję na sobie jej ironiczne spojrzenie, w dalszym ciągu często przychodzę tutaj kupić papierosy czy pęczek włoszczyzny, przejrzeć stragany z atrakcyjnymi rupieciami, a tak naprawdę – spojrzeć w To okno i znaleźć się w Tamtym czasie, wśród ludzi, którzy podobnie jak ja patrzyli na Plac Piastowski. Wojciech Banach

Wojciech Banach (ur. 1953) – poeta i kolekcjoner, autor 12 zbiorów poetyckich i dwóch albumów kolekcjonerskich o dawnej Bydgoszczy. Należał do Grupy Faktu Poetyckiego Parkan. Członek SPP. Urodzony w Bydgoszczy, gdzie mieszka i pracuje.

95


145. ul. Warszawska i ul. Ĺšniadeckich, brom sepiowany, 1963

96

146. PodwĂłrko przy ul. Warszawskiej, brom sepiowany, 1964


147. Podwรณrko przy ul. Matejki, brom sepiowany, 1964

148. Rynek, pl. Piastowski, brom, 1964

149. Rynek, pl. Piastowski, brom sepiowany, 1964

97


150. PodwĂłrko przy ul. Warszawskiej, brom sepiowany, 1965

151. pl. Piastowski, brom sepiowany, 1964 152. ul. Lipowa, brom sepiowany, 1965

98



153. Podwรณrko przy ul. Warszawskiej 3, brom sepiowany, 1967

154. Podwรณrko przy ul. Matejki, brom sepiowany, 1963

155. Podwรณrko przy ul. Podolskiej, brom sepiowany, 2008

156. Wiosna, ul. Warszawska, brom sepiowany, 1965


Ocalone w fotografii Moja serdeczna więź z Bydgoszczą polega między innymi na tym, że stale do niej jeżdżę pociągiem z Gniezna i stale muszę ją opuszczać, także wracając pociągiem do domu. Na trasie Gniezno–Bydgoszcz korzystam z połączenia zupełnie przyzwoitego, pospiesznego, ale niestety, ma ono jeden zasadniczy feler: porzucać muszę to miasto wieczorem, w okolicach godziny 20.30, bez względu na rodzaj atrakcji, jakimi kusi mnie nadchodząca noc. Odjeżdżam więc niezmiennie z Bydgoszczy wtedy właśnie, kiedy moi przyjaciele, koledzy i znajomi po jeszcze jednym udanym wernisażu czy zdarzeniu literackim przenoszą się z Galerii Autorskiej do innych, równie sympatycznych miejsc. W ten sposób omija mnie od pięciu przynajmniej lat to, co jest niezwykle ważną częścią życia artystycznego, intelektualnego, towarzyskiego wreszcie. Omijają mnie rozmowy w gronie tych, których kocham, cenię i szanuję. Te wszystkie utracone bezpowrotnie rozmowy są dla mnie rodzajem istotnego braku. Owszem – w Galerii Autorskiej wymieniam z panami i paniami kilka zdań, czasem uda się z kimś przez pięć minut rozmawiać o sprawach niezwykle dla nas obu ważnych, ale wszystko to jest w ostateczności niepełne, niedopowiedziane, przerwane w pół słowa. A przecież Galerię Autorską zapełniają ludzie niezwykle interesujący, z którymi chciałbym przegadać pół nocy. Wielu z tych, którzy obdarzyli mnie przyjaźnią, którzy otwarli przede mną swoje umysły i dusze, pozostaje dla mnie rodzajem książki, o której wiem, że jest interesująca i wartościowa, ale której nie mam okazji przeczytać. W efekcie każdy mój przyjazd do Bydgoszczy (zazwyczaj na zaproszenie Galerii Autorskiej) wzmaga rozrastające się we mnie uczucie braku. Brak ten wypełnia moją świadomość procesem sedymentacji niespełnienia, a przy tym sprawia, że im bardziej czuję potrzebę pozostawania w Bydgoszczy z ludźmi i obok ludzi, potrzebę rozmawiania z nimi, tym mocniej – wracając wieczorem na dworzec PKP – doświadczam czegoś w rodzaju opuszczenia, bezdomności.

znam (chodzi o miejsca, które rozpoznaję), to jednak bardziej pociąga mnie w tych zdjęciach miasto, jakiego nigdy nie było mi dane posmakować. Wzruszają obrazy, w których dostrzegam przeszłość ulicznych kocich łbów zapamiętaną z czasów, gdy jako dzieciak poznawałem świat ulic i placów swojego rodzinnego miasta na południu Wielkopolski, czy później świat ulic, placów i panoram Gniezna czasów Gomułki i Gierka, gdzie mieszkam od 40 z górą lat. Przede wszystkim jednak wzrusza świat odzianych w cztery pory roku bydgoskich przedmieść, zaułków, podwórek, udomowionych skarp, rozpadających się oficyn, malarsko urokliwych dachów i przybudówek, które – jak mniemam – dawno zniknęły (lub nadal znikają), zostały przebudowane, przeszły w inny stan skupienia, a w ostateczności zostały zamienione w coś, czego na swoich zdjęciach Jerzy Riegel nie zdążył już utrwalić. Znajduję na tych zdjęciach coś jeszcze, co szczególnie jest mi bliskie – wodę. Nie mam wątpliwości, oglądając fotogramy Riegla, że Bydgoszcz jest miastem, które leży nad rzeką, jest miastem kanałów, śluz i portowych nabrzeży. Kadry Riegla umacniają mnie w przekonaniu, że woda towarzyszy miastu i ludziom na wiele sposobów, jest nieodrodną częścią ich świata, o czym niekiedy przekonują się wtedy dopiero, kiedy już jej zabraknie, kiedy wodę, rzekę i starorzecza zastępuje asfaltowa droga czy betonowy parking. Fotograficzne obrazy Jerzego Riegla nie są zbiorem widokówek, nie są także socjologizującym reportażem ani czystym dokumentem. Czym zatem są? W moim odczuciu jest to bardzo osobisty zapis fotograficzny, rodzaj dziennika pisanego światłem, w którym autor, zauroczony swoim miejscem na ziemi, utrwala nie tylko rozciągniętą w czasie i przestrzeni pamięć zbiorową, ale i własne stany ducha, własną wizję świata. Robi to dyskretnie i z czułością, jakiej można się spodziewać tylko po człowieku dobrym i pierwszorzędnym poecie, który kartkę papieru i pióro zamienił na stop-klatkę błony światłoczułej.

To, co być może bezpowrotnie utraciłem w Bydgoszczy Krzysztof Szymoniak za sprawą rozmów, które nigdy się nie odbyły, odzyskuję w pewien sposób oglądając obrazy tego miasta ocalone także dla mnie, uchwycone w czarno-białych kadrach przez Jerzego Riegla. Jego trwająca kilkadziesiąt lat fotograficzna twórczość jest – w moim odczu- Krzysztof Szymoniak (ur. 1953) – poeta, prozaik i nauczyciel akademicki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor ciu – rodzajem opowieści, zaproszeniem do podróży. siedmiu zbiorów poetyckich i tomu prozy. Należał do Niezależnej I choć jest w tej opowieści także miasto solidnych, re- Grupy Poetyckiej DRZEWO. Autor serii wydawniczej „Fotografowie prezentacyjnych gmachów, kościołów i kamienic jakie Wielkopolski”. Urodzony w Kępnie, mieszka w Gnieźnie.

101


102

157. ul. Garbary, brom sepiowany, 1996

158. ul. Mazowiecka, brom sepiowany, 2008

159. ul. Chocimska 5, siedziba Galerii Autorskiej J. Kaji i J. Solińskiego w latach 1983-2007, brom sepiowany, 2007

160. Róg ul. Cieszkowskiego i ul. Pomorskiej, siedziba Galerii Autorskiej J. Kaji i J. Solińskiego od 2007, brom sepiowany, 2009 161. ul. Unii Lubelskiej, brom sepiowany, 1964



162. Panorama okolic ul. Bocianowo, brom sepiowany, 1969

163. Widok na koszary przy ul. Mazowieckiej, brom sepiowany, 1968

104


164. Widok z okna na podwรณrze przy ul. Warszawskiej 3 (obecnie w tym miejscu znajduje siฤ hotel Brda), brom sepiowany, 1965

105


165. ul. Pomorska, brom sepiowany, 1998

166. Osiedle przy ul. Pomorskiej, brom sepiowany, 1997


167. ul. Pomorska, brom sepiowany, 1998


168. Wejście przy ul. Chocimskiej 5, brom sepiowany, 2008

108


169. ul. Mazowiecka, brom sepiowany, 2008

170. ul. Chocimska, pracownia fotograficzna Stanisława Wasilewskiego, brom sepiowany, 1998

109



Szara Bydgoszcz Zastanawiam się, co by było, gdyby mój dziadek około roku 1923 nie wyruszył z małego Żnina na południe. Po dość krótkiej wędrówce dotarł do Wrześni i tam moja rodzina zapuściła korzenie. On sam, jak mi się wydaje, nie uważał tego miejsca za ostateczne. Nie kupił domu, a wynajmował kolejne mieszkania. W tym geście odmowy, odrzuceniu miejsca zakotwiczenia, objawiała się, jak rozumiem, filozofia dystansu wobec tego miejsca, postawa, którą charakteryzuje obojętność wobec pragnienia i gromadzenia wszelkich rzeczy świata tego, a także gotowość do podjęcia dalszej wędrówki, której celu nigdy nie udało mi się odkryć. Jeżeli coś po nim odziedziczyłem, to może jedynie przesłanie, które odczytałem z całego jego życia, by nie gromadzić rzeczy, które są jak kamienie w kieszeniach i które ciągną na samo dno. Przekorny los rzucił mego dziadka zaraz po wojnie na tzw. Ziemie Odzyskane. Próbował dorobić się, pracował jako ogrodnik w miasteczku K. i tam też został zabity przez wałęsające się bandy. Złośliwy los obdarował mnie wytworami kultury – stosami książek, które przeczytane i nie przeczytane z jednej strony zbudowały wokół mnie szczelny mur, z drugiej zaś stały się kulą u nogi wędrowca, który nie może zabrać ze sobą tej torby podróżnika, swego ruchomego domu, i ruszyć przed siebie, choćby w ostatnią podróż. Bezradny z powodu lęku przed światem, władając zaledwie swoim własnym językiem, który staje się coraz bardziej martwy; jestem niepodobny w niczym do mego zaradnego dziadka. Nie mam takich jak on zainteresowań ani profesji. Był właścicielem aut i autobusów, a ja ze złością myślę o mechanizmach, ze wstrętem oglądam swoje palce powalane smarem. Cóż zatem by było, gdybyśmy pozostali na Pałukach i „białych” Kujawach, pośród jezior, na przeludnionych ziemiach, gdzie do dzisiaj są groby rodzinne? Czy też, jaki byłby los mojej matki, która w wieku lat siedmiu czy ośmiu z rodzicami przeniosła się z krainy dzieciństwa na płaskie niziny. Do końca życia żywiła sentyment do miejsca urodzenia. Naturalnym ruchem byłaby wyprawa do szkół, do najbliższego dużego miasta. Nie próbuję zgadywać, jaką dziedzinę wiedzy bym zgłębiał czy też jaki fach zacząłbym zdobywać. Te wybory były w rękach rodziców i to oni decydowali najczęściej o naszych losach. Na pewno znalazłbym się w Bydgoszczy prędzej czy później. Bydgoszcz była mi pisana. I kiedy

to nastąpiło, zachłyśnięty młodością i czasem, a był to pamiętny okres po Sierpniu i datę daje się precyzyjne ustalić, bo zachowała się ulotka- zaproszenie na wieczór autorski Krzysztofa Kuczkowskiego. To za jego przyczyną pociągnęliśmy jak stado ptaków na północ. Pamiętam ciemną salkę Galerii Kujaw. Przesuwają się w pamięci obrazy szarych domów na ulicy Dworcowej. Po pierwszej wizycie były następne, teraz już w Galerii Autorskiej, w pierwszej siedzibie i później na Chocimskiej. Bydgoszcz była szara. Domy w płatach odpadających tynków. Pomimo że nasz świat pozostawał bez barw, ta szarość stawała się mocniejsza, dominująca i taka pozostała w pamięci jak pocztówka odstawiona na wysoką półkę. Ale było to miasto nad wodą, z licznymi mostami nad odnogami rzecznymi, z punktami orientacyjnymi, które należało odwiedzić: księgarnie i antykwariat na Starym Rynku. Powoli Bydgoszcz stawała się tożsama z ludźmi tu mieszkającymi, poetami, malarzami, fotografami. Oni byli jej twarzą, zmieniali tamten obraz w żywy ruch mowy gestów i zapamiętywanych wydarzeń. Byłem wśród nich, jakbym tam trafił już dawniej w tym niezrealizowanym życiowym scenariuszu. Miałem swoje związane z miejscem i miastem punkty zapalne, wśród których była „krwawa niedziela” i powiązana z tym lektura Klatki K. Kummera, utworu znanego tylko wtajemniczonym. Bywały później fale przypływów i odpływów, obecności intensywnej i długich przerw, podczas których miasto się zmieniało. Ubywało niektórych spośród grona uczestników owych spotkań i wernisaży. Wyjeżdżali stąd, ulegając rozmaitym fobiom i urazom, na co tak podatni są artyści, czy też opuszczali to miejsce za sprawą sił wyższych. Miasto jednak trwało na swoim miejscu w światłach lamp i w dekoracjach wieczorów, które zawsze żal opuszczać, kiedy na dworcu zapowiadają pociąg i w końcu niknie ono w cieniach okolicznych lasów. Krzysztof Grzechowiak

Krzysztof Grzechowiak (ur. 1955) – poeta, krytyk literacki. Autor czterech zbiorów wierszy. Laureat wielu nagród poetyckich. Należał do Niezależnej Grupy Poetyckiej DRZEWO.

171. ul Chocimska 5, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, brom sepiowany, 2007

111


172. ul. Kr贸lowej Jadwigi, brom sepiowany, 2009

112

174. Podw贸rko, ul. Fredry, brom sepiowany, 1965

173. R贸g ul. Kr贸lowej Jadwigi i ul. Garbary, brom sepiowany, 2000


175. ul. Krรณlowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996

176. Pod Mostem Krรณlowej Jadwigi, brom sepiowany, 1965

113


177. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1998

178. ul. Grottgera, brom sepiowany, 2006

114


179. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1998

180. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1989

115



UROK SZPETOTY – stare, niepiękne, sercu bliskie Są miasta, których uroda rzuca się w oczy. Ale są i takie, którym trzeba się dłużej przyjrzeć, z różnych stron popodglądać, by się rozsmakować w detalach i zakamarkach – niekiedy wcale niepięknych, ale jakże intrygujących, wyjątkowych, wyobraźnię pobudzających. Taką jest dla mnie Bydgoszcz Trudno się w niej zakochać od pierwszego wejrzenia, choć ma i takie trakty, obiekty i fragmenty, które u każdego turysty wywołują achy i ochy i każą sięgać po aparat fotograficzny lub filmową kamerę. Dla mnie jednak ani dekoracyjna secesja, ani zabytkowe świątynie, ani średniowieczne mury, ani nadbrdziane bulwary nie są tym, co moją tkliwą serdeczność do tego miasta wzbudza. To, co dla mnie najważniejsze, a zarazem najpiękniejsze, nie afiszuje się na widokówkach i w albumach, nie leży na trasie wycieczkowych grup ani nie widnieje na promocyjnych banerach. Owszem, dumny jestem z Opery Nova, podziwiam farę i bazylikę, zachwycam się Wyspą Młyńską i Bydgoską Wenecją, cieszy moje oko widok z Mostu Sulimy i Brda, i spichrze, Stary Rynek i te liczne śródmiejskie parki, dzięki którym Bydgoszcz zyskała przydomek „miasta zieleni”. Tak, nie przeczę, to wszystko jest piękne i obejrzenia godne, ale to, co memu sercu najbliższe albo leży gdzieś na peryferiach, na obrzeżach, mocno zużyte i podniszczone, albo spoczywa głęboko w zakamarkach pamięci jako to, czego już nie ma, co było i minęło razem z młodością. Zatem bliskie memu sercu są tak zwane kąty, po

których lubię się przechadzać i je przeglądać i pokrzepiać się na duchu, że jeszcze są, że trwają i wyglądają ciągle tak samo jak kiedyś. A więc ulice Sienkiewicza, Kwiatowa, Wileńska, Bocianowo, Hetmańska i Świętojańska, a więc Chodkiewicza, Chocimska i Londynek… także Długa, Poznańska, Dolina, Ułańska, Różana… Grunwaldzka, Jasna, Śląska, Pl. Chełmiński… także Nakielska aż po Wilczak i dalej… Mieszczańskie kamienice, walące się rudery, dobudówki, biedadomki, podwórka z trzepakami, resztki bruku… czasem kot w oknie, dziewczyna na schodkach, pranie na balkonie, mężczyzna w bramie – z miotłą i butelką… A z tego, czego już nie ma, a o czym często myślę? Kino Gryf i kino Polonia, letni ogródek Słowianki, bar Pod Trumienką, knajpka Pod Bukietem, klub Kosmos, Savoy i Zodiak, Sim i Słowianka, artystyczny Parnasik i rozimprezowany Jupiter, księgarnia Współczesna i Ul, i Gromada – to tam były moje uniwersytety i to w czasach, kiedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że Bydgoszcz będzie kiedykolwiek miastem uniwersyteckim…No i jakże nie doceniać i nie pokochać tak wyjątkowego miejsca? Zdzisław Pruss

Zdzisław Pruss (ur. w 1942) – poeta, satyryk, dziennikarz, publicysta, twórca kabaretów literackich. Autor kilkunastu tomów poetyckich, zbiorów wierszy satyrycznych i książek wspomnieniowych. Od 1996 twórca Bydgoskich Szopek. Członek SPP i ZAIKS-u.

181. ul. Czarna Droga, brom, 1971

117


182. Śluza przy ul. Marcinkowskiego, brom sepiowany, 1963

184. Wiosna, Okole, brom,1971

118

183. Śluza przy ul. Wrocławskiej, brom sepiowany, 2010


185. Wiosna, Okole, brom sepiowany,1976

186. Kanał jesienią, Okole, brom sepiowany, 1976

119


187. Spichrz na Wyspie Młyńskiej, brom sepiowany, 1986

188. Kanał jesienią, Okole, brom sepiowany,1975

120


189. Ĺšluza przy ul. Marcinkowskiego, brom sepiowany, 1979

190. Barki na Brdzie od strony ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1963

121


191. Trasa nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1968

192. Trasa rowerowa nad Brdą, brom sepiowany, 1979

122


Bydgoszcz – na twórczym szlaku Czym jest dla mnie Bydgoszcz? Jak można by określić ducha tego miasta? Bydgoszcz to sporo ważnych wydarzeń i ładny kawałek życia. Na szlaku twórczej drogi. Czyli tutaj powstało niemało wierszy, książki poetyckie i filozoficzne. Do Bydgoszczy trafiłem z Warszawy w połowie lat 70. ubiegłego stulecia po studiach filozoficznych. Miałem już za sobą publikacje wierszy i szkiców w pismach literackich, a także książkę poetycką Odwrócone lustro złożoną w wydawnictwie. Więc do Bydgoszczy? Ważny był głos serca. Ale w istocie był to wybór płynący z twórczej intuicji. Z jakiegoś tajemnego przeczucia, że zdolny jestem do szukania i odnajdywania centrum swego świata niezależnie od otoczenia, a nawet wbrew niemu. Pamiętam, jechałem tramwajem z Ochoty w stronę Śródmieścia Warszawy, wtem myśl: jeśli mam być poetą, to muszę nosić swój świat ze sobą. I wówczas nagle (tramwaj dojeżdżał do ówczesnego dworca W-wa Główna) ujawniła się pewność decyzji. Skok. Ze środka mego świata. Ale w Bydgoszczy bywałem wcześniej jeszcze w latach 60. jako licealista i zawodnik uprawiający szermierkę. Tu zostałem mistrzem w szabli okręgu pomorskiego. Więc mam poczucie, że to miasto jakoś mnie przyciągało. A duch tego miasta? Sądzę, iż ważnym jego wymiarem jest fermentujące zbieranie i wykluwanie się twórczej energii. Wydobywa się ona jakby z podziemi, z sił ukrytych, piwnicznych, nocnych, prześladowanych, także z podziemnej Solidarności. Z pozostałości dawnych murów i sklepień piwnicznych, których można dotknąć np. w Medyku, Meduzie, London pubie, u Sowy na Mostowej. A w fundamencie Fary można zobaczyć, że solidny głaz wmurowany przez dawnych budowniczych kryje w sobie diaboliczny ciemny wizerunek stwora z krótkim pyskiem w kształcie dzioba i sterczącym rogiem, zda się, lecącego na jakimś ptaku lub jaszczurze. Stąd nieprzypadkowo patronem knajpy poetów i artystów jest diabeł Węgliszek. Ale ten duch dalej wędruje. Wznosi się z niecki pradoliny polodowcowej prarzeki, której środkiem płynie teraz Brda, i prze ku potężnym, malowniczym skarpom (dawnym brze-

gom) i jeszcze wyżej ponad Wyżyny, Kapuściska, Wzgórze Wolności, ponad żywe cienie dawnych wiatraków. Miejscem, z którym czuję szczególnie związany, jest Szwederowo (podział na Górzyskowo i Szwederowo nie zakorzenił się w świadomości mieszkańców). Niebo nad Szwederowem okolone z jednej strony zachodami słońca widzianymi w gorszych i lepszych porach żywota nad drzewami cmentarza przy Kossaka, nad coraz wyższymi dachami Jaskółczej i w potężnym akordzie otwartości przestrzeni nad lotniskiem (oślepiający wprost widok wiosennego słońca, gdy jedzie się od Inowrocławskiej ku łukowi Żwirki i Wigury); z drugiej zaś naznaczone Wieżą Ciśnień górującą nad skarpą i Wzgórzem Dąbrowskiego. Szwederowo to dla mnie ukryte bóle domostw, których wielu rozbiórkowej agonii byłem świadkiem, których „okna coraz częściej wschodzą deskami na krzyż / i dyktą” (Mięso, kości, z tomu Kostka), zagubionych podwórek, zarośniętych ogródków, rozbieranych szop, drewutni, a także przepadłych barów i kiosków z piwem – tych swoistych ośrodków życia towarzyskiego i lokalnej kultury; zwłaszcza zaś pozamykanych już rozmaitych warsztatów rzemieślniczych, z których poznałem głównie stolarnie przesycone aromatycznym zapachem świeżych wiórów, palonych trocin i drażniących lakierów. Ta dzielnica cieszyła się przed laty niedobrą sławą, i w mojej pamięci nie brak ostrych starć, w obronie honoru, rzecz jasna, z których udawało się wyjść przeważnie ręką, by tak rzec, obronną. Kiedy to piszę, widzę całą galerię postaci, indywidualności na różne sposoby borykających się z życiem. Jednych rzetelnych i uczciwych zarabiających w trudzie na chleb; innych, którzy szli na skróty szachrajstwa, złodziejstwa, przemocy. Wagabundów nie stroniących od uroków nie tylko wina, śpiewu i różnych szaleństw. Niektóre z tych postaci powracają w wierszach. W Bydgoszczy poznałem też niemało osób wielorako inspirujących z różnych środowisk twórczych, literackiego, filozoficznego czy plastycznego. Znalazłem kolegów, druhów, przyjaciół. Wspomnę tu tylko dwie postaci, którym szczególnie należy się ode mnie pamięć. Klimaty i uroki starej Bydgoszczy niestrudzenie do późnego wieku przywoływał w akwarelach 123


i obrazach olejnych malarz Zygmunt Myszkorowski (1904-1993). Poznałem go jako wujka Hani, mojej żony, i miałem sposobność nieraz rozmawiać z nim o niełatwych kolejach losu i sztuce. Dzięki talentowi i wytężonej pracy samouka osiągnął niemały kunszt zwłaszcza w akwareli. Był żołnierzem kampanii 1939, który wydostał się z sowieckiej niewoli. W bodaj 1952 wypowiedział posłuszeństwo stalinowskim porządkom i rzucił oficjalną pracę. Przy różnych okazjach zaznaczał: „Nie będę pracował dla komunistów”. Płacił za tę decyzję życiem artysty w niedostatku i osamotnieniu. Aby utrzymać rodzinę, projektował domy, także ten, w którym przyszło mi żyć. Do historii przeszedł także jako autor znaczka z 1946 na 600-lecie Bydgoszczy. Znaczek ten obecnie zdobi zarówno w oryginale, jak też w ogromnym powiększeniu hall Poczty Głównej, niestety bez zaznaczenia jego autorstwa. Wspomnę też Kazimierza Hoffmana, koryfeusza poezji nie tylko w Bydgoszczy, z którym łączyła mnie wieloletnia znajomość tkana chwilami wzajemnej serdeczności. Pamiętam go jako niezwykle konsekwentnego twórcę, który za nowator-

stwo poezji i rozległość myślowych horyzontów płacił niemałą cenę niezrozumienia. Pamiętam go także jako wnikliwego czytelnika moich utworów, szczególnie zaś jako niezmordowanego, inspirującego partnera rozmów o poezji i filozofii. Miejscem osobliwej aury znanym mi od lat jest Galeria Autorska Jacka Solińskiego i Janka Kaji. Galeria też miała swój piwniczny okres przy ul. Chocimskiej. W obecnej siedzibie sporo ciekawych zajarzeń wprowadziły otwarte i lotne motywy anielskie Jacka. Współpraca z Galerią przynosi kolejne owoce także na moim szlaku twórczym. Marek K. Siwiec

Marek Kazimierz Siwiec (ur. 1950) – poeta, filozof. Autor trzech książek poetyckich i dwóch filozoficznych, także szkiców i rozpraw z filozofii (estetyka). Wchodzi w skład Rady Redakcyjnej pisma Filo-Sofija, w którym redaguje dział Filo-Sofija i poezja. Mieszka i pracuje w Bydgoszczy.

193. Trasa nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1987

124


194. Nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996

195. Nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996

125


196. Brda, ul. Marcinkowskiego w stronę ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1965

197. Brda przy ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1965

126


198. Most Kolejowy, brom sepiowany, brom sepiowany, 2000

199. Wędkarz, brom sepiowany, 1956

127


200. ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1984

201. Podwórko przy ul. Niecałej 32, Jachcice, brom sepiowany, 1975

202. Sąsiedzi, ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1984

203. Ostrzyciel noży i nożyczek, Jachcice, brom sepiowany, 1968 204. ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1984

128



205. ul. Niecała 32, Jachcice, brom sepiowany, 1984

206. ul. Niecała 32, Jachcice, brom sepiowany, 1984

130


207. Podwรณrko, ul. Cieszkowskiego, brom sepiowany, 1965

208. Podwรณrko, ul. Niecaล a, Jachcice, brom sepiowany, 1949

131


209. Jachcice, brom sepiowany, 1965

132


Ludzie – pejzaże – rzeczy 1. Ludzie. Zacząć wypada od tego, co najważniejsze – od ludzi. Od sylwetki wysokiego, siwego, przystrzyżonego na jeża Krzysztofa Nowickiego. Od Kazimierza Jułgi, który zatrzymując się przy tobie, tuż obok wejścia do BWA, milcząc czeka, aż padnie pierwsze słowo z ust interlokutora. Od Kazimierza Hoffmana zmierzającego o dziesiątej do Reggio na pierwszą kawę, od jego szczupłej sylwetki na Mostowej. Od uśmiechniętej Małgorzaty Szułczyńskiej, od małomównej – gdy ją znałem - Jadwigi Tyrankiewicz, od Dimitriosa Nikolaidisa Odysa… Od Leona Romanowa z szyją szczelnie owiniętą szalem, w jasnym, długim, lekkim płaszczu, od jego geometrii metafizycznej. Miasto to ludzie. Zwłaszcza ci, których już nie ma. Których sylwetki – cienie krążą nadal naszymi ulicami. Dlatego też nie dokonuję tu podziału na żywych i umarłych. Tak długo, jak żyje ludzka pamięć, ten podział nie ma rzeczywistej racji bytu. Dzisiejsze przypomnienia: choćby wizyta u Krzysztofa Nowickiego. Kiedy wychodzę, ofiaruje cztery tomy „Polskiej krytyki literackiej” z własnym exlibrisem. To ważne dla debiutanta. Oczywiście, jest tu mnóstwo ludzi anonimowych, ginących w tłumie miejskim, których twarzy i nazwisk nie znamy. Oczywiście, są tu spory i nieporozumienia, ambicje i krzywdy, ale to już zupełnie inny wymiar miasta. Pomijam go celowo. Wracam tedy do dwu-istotowości. Do współistnienia żywych i zmarłych, ale przecież nie nieobecnych. Jak często trudno uwierzyć, że tą czy inną ulicą, albo zza rogu nie wyłoni się ta czy inna postać. Ograniczam się do osób rozpoznawalnych: do twórców, artystów, pisarzy – w obawie, że innych, tych, których również nosimy w pamięci, nikt nie rozpozna. To jak obłok, promień słońca. Jak wszystko – przeminie. I pozostanie ból. Ból własnej pojedynczości i braku odpowiedzi. Najdziwniejsze – są w tym czterystutysięcznym mieście ci, których nie widać i ze dwadzieścia lat. Są i ci, których spotyka się co dzień. Są i ci, których nigdy się nie widziało, a którzy tymi ulicami niegdyś chodzili. Są na starych fotografiach, często w tle, idący Mostową, Gdańską… Z lat dwudziestych, trzydziestych. Nie ma

już wielu tamtych kamienic, fasad domów. Tylko zdjęcia. I tam najważniejsze bywają tła. To, co wokół postaci idącej. 2. Pejzaże. Tu chodzi o te chwile, na wieczornym przystanku tramwajowym, w parku w południe latem, w perspektywie ulicy mieniącej się złotem, kiedy miasto jako takie przestaje istnieć; pozostają ogarnięte/ omiecione wzrokiem pejzaże wewnętrzne. Momenty iluminacji na własną miarę. Tak, to miasto i to dopuszcza. Zwolennicy jak i przeciwnicy miasta noszą je w sobie. Jeśli jest w ich obrazie miasta gorycz i żal to znaczy, że te uczucia ich wypełniają. To proste. A wystarczy zatrzymać się przy Grodzkiej (porównując ją potem ze starą fotografią); usiąść na ławce w jednym z trzech parków… Pozwólmy, by miasto pozwoliło nam mówić o sobie. Bez ludzi. Miasto z jego korzeniami. Miasto tras, które przemierza się częściej niż inne. Wspominać miasto to wspominać dzieciństwo. Dorastanie. Smutne. Miasto lat osiemdziesiątych. Pancerne samochody sunące na błonia. Plac Kościeleckich. Oddział ZOMO napierający na wiernych stojących u drzwi kościoła Jezuitów. Śpiew „Boże coś Polskę”. Przezroczyste tarcze, kaski na głowach. Zamknięty rynek, ludzie napierający w popłochu przez drzwi w głąb świątyni. Drzwi już zamknięte i wkrótce uderzenia pałkami gumowymi. Latawce na błoniach, szybowce. Podwójne widzenie: to szare, smutne; i jaskrawe, obmyte słońcem, przebłyski w koronach drzew parkowych. Ale to, co najważniejsze, to pejzaże wewnętrzne. W chwilach ogromnego zmęczenia miasto wraca w obrazach. Jakieś podświadomie wywołane kadry, sytuacje. Perspektywy ulic. I z tego robi się treść duchowa, jej drobna cząstka. 3. Rzeczy. Przedmioty, materia, faktura rzeczywistości, rzeczy-wistość. „Wistość tych rzeczy jest nie ze świata tego”. Zmieniają się budynki, kamienice, drzewa coraz to bardziej sięgają nieba, kruszą się pomniki; ale przede wszystkim jedna rzeczy-wistość zastępuje drugą. W pamięci te rzeczywistości się na133


kładają, jak slajdy jeden na drugim i tworzą nową jakość, nową jakość syntetyczną. I spróbujmy spojrzeć, jak to wszystko wygląda na ekranie. Rzeczy jako detale. Rzeźby nagich postaci atletów dźwigających na karku balkony i werandy. Aleje Mickiewicza, wysokie kamienice widziane zimą z okien teatru, w śniegu, w zamieci. Cisza wieczoru. Nieliczni przechodnie. Mostowa z pozostałościami szyn tramwajowych. Z prawej fara. Dalej zapuszczona Wenecja. Zapamiętywanie Wenecji, w detalach. Patrzenie. Pomiędzy rzeczą i patrzącym dziwna jedność, więź. Patrzenie jest jednorazowe. I ta więź znaczy więcej, dzięki temu jest bezcenna, jest jak kruchość naszego istnienia. Późniejsza Focha, potem w prawo – Królowej Jadwigi. Tramwaje drewniane na Dworcowej. Pisk kół na szynach, iskierki, zarzucanie to w lewo, to w prawo. Mówienie o tym – tym, którzy tego nie pamiętają – jest z góry skazane na niepowodzenie. Ich świat ma być barwniejszy, pogodniejszy; jeśli nie, nie trzeba go zaakceptować. Można odwrócić się plecami. Miasto, o którym mówię, nie popłynie sieciami Internetu. Detale jako rzeczy. Widzieć detal, nie ogół. Poprzez detal do ogółu. Nie odwrotnie. Suma detali jest niepowtarzalna, w swym układzie, jednorazowym porządku. I to, co zostaje, poza nostalgią: surowe, autentyczne, pozbawione aury. Selektywna pamięć idealizuje, rzecz w tym, aby po czasie dotrzeć do istoty; do tego, co było, w prawdzie i nieprawdzie. Miasto jako tło. Piękne czy niepiękne. Tło dla źrebca. Pierwsze uczucia, zawody… Idziemy cmentarzem przy Artyleryjskiej i wychodzimy w Zaświat. Cmentarz prowadzi w Zaświat. Co to znaczy? Czy można z miasta wprost w zaświat?

134

Mijamy marmurowy nagrobek Iszkiewicza, syna króla Cyganów, który zginął na motocyklu. I dalej – zaświat. Miasto umiera i rodzi się każdego dnia. Mówimy: to już nie to samo miasto. Ale przecież to organizm wciąż się odradzający: każdego dnia ma on swoją prawdę. Swoje światła i cienie, półtony. Swoje odradzające się oblicza. Oczywiście, można uciekać od teraźniejszości w czasy, kiedy wszystko toczyło się wolniej; trzy kawiarnie, EMPIK na Gdańskiej z małą czarną,… Ale nasze czasy również domagają się Imienia. Imienia naszego światła, naszych jasności wysokich. Imienia pory dnia i pory roku. W Imieniu rodzi się wszechświat, a w nim miasto, pył, drobina. Ulice, ludzie – a każdy z nich z własną biografią. Oni także domagają się Imienia. Więc mijamy grób Iszkiewicza i wychodzimy główną bramą z czerwonej cegły. W końcu miasto ma swoją własną biografię tu: wszystko zmierza ku nekropolii, która jest rewersem każdego miasta. Tak jak są dwa Paryże: ten z bulwarami, ulicami, katedrą Notre Dame, Wieżą Eiffla i ten na przykład na Père Lachaise. Pytanie: gdzie jest miasto samo: tam – pośród ulic i zaułków, osiedli, w nerwowym ślepym tłumie, czy tu – pośród grobów i nagrobków? Więc grób Iszkiewicza i brama. Z czerwonej cegły. A za nią – zaświat. Zaświaty. Robert Mielhorski

Robert Mielhorski (ur. 1967) – historyk literatury, krytyk literacki, poeta, prozaik; opublikował pięć zbiorków poetyckich, zbiór krytycznoliteracki Na własny rachunek, studia Strategie i mity nowoczesności oraz tom prozy Rozpadlina. Mieszka w Bydgoszczy.


210. Brama cmentarza Najświętszego Serca Pana Jezusa, Jachcice, brom sepiowany, 1970

135



212. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965

211. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965

137



* * * Co mógłbym zanotować na odwrocie dowolnej fotografii Jerzego Riegla, a najlepiej na każdej z nich, bo każda może być odpowiednia? Nic szczególnego. One same tyle mówią, że aż szkoda słów. Widzialnej prawdzie, która je wypełnia, pisane słowo nie sięga nawet do pięt. Patrzę, patrzę i odnoszę wrażenie, że kiedyś żyłem w tym mieście. Dawno temu, wiele lat, już sam nie pamiętam ile. Może w jakimś innym wcieleniu? Ale przecież we wcielenia nie wierzę. W każdym razie wtedy, gdy świat jeszcze nie miał kolorów i był zaprawiony na szaro. A na cztery pory roku przypadały aż trzy zimy, zaś czwarta, nie wiadomo czym była. Wiosną? Jesienią? No więc wtedy, gdy żyli wyłącznie starzy ludzie, nawet jako dzieci. Wtedy, gdy domy resztką sił utrzymywały się w pozycji stojącej, zanim runą, rozsypią się, odetchną od tego bolesnego bytowania. I wszystko to zgromadzone w tych ledwo zipiących okolicznościach, zanurzone w powietrzu, z którego uchodzi tlen. Patrzę, patrzę i widzę ten świat nieostry, rozpływający się w bromku czy chlorku srebra, z którego można by zrobić niezłe okucia do trumny. Nie pomaga przecieranie oczu. Są zapylone smutkiem, któremu ufają, jak jakiejś sentymentalnej balladzie. Taka jest rzeczywistość, rozmazana, zaprószona, powoli rozpuszczająca się w szarych tłach. Jak portrety dawno zmarłych krewnych. Jak bezbarwny sen po przebudzeniu. Henryk Waniek

Henryk Waniek (ur. 1942) – uprawia malarstwo itp. Ponad 80. wystaw indywidualnych i zbiorowych. Obecnie zajmuje się „działalnością literacką”, wydał 14 książek (eseje i powieści).

213. Anioł – figura nagrobna, cmentarz Nowofarny, ul. Artyleryjska, brom sepiowany, 1972 214. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965


Jerzy Riegel urodził się 10 stycznia 1931 roku w Bydgoszczy. Lata dzieciństwa i młodość spędził na bydgoskim osiedlu Jachcice, tam uczęszczał do Szkoły Powszechnej, która podczas okupacji była niemiecką placówką oświatową. Po wojnie, z braku miejsc w innych szkołach, rozpoczął naukę w Technikum Mierniczym w Bydgoszczy. Po roku, z powodu braku zainteresowania profilem szkoły, porzucił naukę. W tym samym roku kupił swój pierwszy aparat fotograficzny typu „Boks” firmy Agfa i zaczął robić zdjęcia. W 1948 roku podjął naukę w Publicznej Średniej Szkole Zawodowej nr 1 w Bydgoszczy równolegle rozpoczynając pracę w Zakładach Graficznych Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych przy ul. Jagiellońskiej 1. Po trzech latach nauki na Wydziale Poligraficznym zdobył kwalifikacje zawodowe foto-chemigrafa. Na tym stanowisku pracował w Zakładach Graficznych do 1962 roku. W 1958 roku poślubił Mariannę Bartynę. Z tego związku urodziły się dwie córki: w 1959 roku Małgorzata i w 1964 roku Anna. W latach 1962-1972 był zatrudniony w Drukarni Map Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy. W 1965 roku uzyskał dyplom mistrz fotografa reprodukcyjnego. W 1967 roku został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików. Od tego czasu bierze czynny udział w działalności wystawienniczej. W 1972 powrócił do pracy w Zakładach Graficznych WSiP, gdzie pozostał zatrudniony do 1988 roku, kiedy to przeszedł na emeryturę. W 1980 roku otrzymał złotą odznakę Zawodowego Pracownika Poligrafii, a w 1985 roku został uhonorowanym medalem W służbie oświaty. W 1987 roku uzyskał uprawnienia MKiS rzeczoznawcy dzieł sztuki współczesnej w zakresie fotografii. Zajmuje się fotografią czarno-białą, a najbardziej zafascynowany jest techniką fotograficzną – izohelią. Najczęściej podejmowanym tematem jego prac jest architektura miejska, zwłaszcza Bydgoszczy. Jego działania obejmują również fotografię portretową i pejzażową. Swoje dokonania prezentował w wielu publikacjach i albumach. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy, Muzeum Okręgowego w Toruniu, w wielu instytucjach publicznych oraz w zbiorach prywatnych w kraju i zagranicą: w Anglii, Austrii, Bułgarii, Francji, Kanadzie, Niemczech, Nowej Zelandii, Szwecji i we Włoszech.

Pierwszy krok do szkoły, 1938

Bydgoszcz – Jachcice, z ojcem, 1944

Jerzy Riegel was born on January 10, 1931 in Bydgoszcz. He spent his childhood and adolescence in the Bydgoszcz district of Jachcice, where he attended the Public School which was a German education institution during the occupation. After the war, due to lack of places in other schools, he began education at Secondary Technical School of Surveying in Bydgoszcz. After a year, in result of no interest in the school’s profile, he gave up education. He bought his first photographic camera “Boks” type made by Agfa company and started taking pictures the same year. In 1948 he took up his education in Public Secondary Vocational School No. 1 in Bydgoszcz, and simultaneously he started work in the Printing Company of the School and Pedagogical Publishing House at ul. Jagiellońska 1. After three years of education at the Printing Department he received professional qualifications of a photochemigrapy specialist. He worked in that position in the Printing Company until 1962. In 1958 he married Marianna Bartyna. The relationship resulted in two daughters: in 1959 Małgorzata and in 1964 Anna. Between 1962-1972 he was employed in Maps Printing House of the Pommeranian Military District in Bydgoszcz. In 1965 he received Master’s diploma in reproduction photography. In 1967 he was admitted to the Union of Polish Art. Photographers. He has taken part in activities related to exhibitions. In 1972 he returned to his work in the Printing Company of the School and Pedagogical Publishing House, where he was employed until 1988, at which time he retired. In 1980 he was awarded with the golden badge of Polygraphy Professional Employee, and in 1985 he was honored with In Educational Service medal. In 1987 he received the rights of the Ministry if Culture and Arts expert in modern works of art in the range of photography. His interests are directed towards black and white photography, and he is mostly fascinated with photographic technology – isohely. The most frequent topic of his works is urban architecture, especially in Bydgoszcz. His works also cover portrait and landscape photography. He presented his works in many publications and albums. The artist’s works are part of the collections in the District Museums in Bydgoszcz and Toruń as well as in many public institutions and private collections in Poland and abroad: in Great Britain, Austria, Bulgaria, France, Canada, Germany, New Zeeland, Sweden and Italy.

Autoportret, 1966

plener fotograficzny w Toruniu, 1984 T. Roman Janina Gardzielewska Jerzy Riegel

Edmund Hartwig

Paweł Pierściński


WYSTAWY INDYWIDUALNE 1969 – Fotografia użytkowa, Bydgoszcz 1969 – Wystawa fotografiki, Klub Poligrafii, Bydgoszcz 1975 – Nowa Bydgoszcz, Salon BTF, Bydgoszcz 1977 – Izohelie, Galeria PSP, Bydgoszcz 1977 – Izohelie II, Mała Galeria PSP, Bydgoszcz 1978 – Centrum Sztuki Współczesnej, Sofia 1978 – Stara i nowa Bydgoszcz, Klub Jupiter, Bydgoszcz 1979 – Tę ziemię zapamiętamy, Bydgoszcz 1979 – Drukarz XX wieku, Bydgoszcz 1979 – Izohelie III, Bydgoszcz 1980 – Impresje z Tallina i z Leningradu, Bydgoszcz 1980 – Bydgoszcz w izohelii, Bydgoszcz 1980 – Bydgoszcz w izohelii, Koronowo 1980 – Elektronika w poligrafii: wystawa z okazji Międzynarodowego Sympozjum Poligrafów, Bydgoszcz 1981 – Izohelie IV, Wystawa poświęcona prof. J. Romerowi, Salon BWA, Bydgoszcz 1981 – Fotografia Artystyczna „Izohelia”, Bydgoszcz 1982 – Wokół Starego Rynku w Bydgoszczy, Klub Odnowa, Bydgoszcz 1982 – Bydgoszcz w izohelii, KMPiK, Bydgoszcz 1983 – Izohelie V, Stadt Kabiet Kulturerbe, Magdeburg 1984 – Stara architektura Bułgarii: izohelie, Mała Galeria Fotografii, Toruń 1984 – Izohelie VI, Galeria ZPAF, Kielce 1984 – Drukarz przy pracy, Dom Drukarza, Bydgoszcz 1984 – Fotografika, G aleria pod Prasą, KMPiK, Katowice 1985 – Izohelie VII, Centrum Sztuki Galeria EL, Elbląg 1987 – Stary Toruń w izohelii, Galeria Towarzystwa Przyjaciół Sztuki, Bydgoszcz 1987 – Architektura i pejzaż w izohelii, Salon Fotografii Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego, Łódź 1987 – Impresje Bydgoskie, Sztuka Polska Galeria ‘85 1987 – Wystawa jubileuszowa z okazji 25-lecia pracy artystycznej, Salon BWA, Bydgoszcz 1987 – Wystawa fotografii, Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Kielce 1989 – Wystawa fotografii, Galeria ZPAF, Kielce 1989 – Izohelie, Lubelski Dom Kultury, Lublin 1992 – Wystawa fotografii, Dom Kultury w Hawierzewie, Czechy 1992 – Wystawa fotografii z okazji 30-lecia pracy artystycznej, Miejski Ośrodek Kultury, Bydgoszcz 1992 – Miejsca zapamiętane, G aleria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 1993 – Fotografika, H ala Bydgoskiego Banku Komunalnego, Bydgoszcz 1995 – Wystawa fotografii, Galeria Sztuki Współczesnej, Kołobrzeg 1995 – Bydgoszcz w izohelii, Kopenhaga 1996 – Miejsca i ludzie, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 1996 – Bydgoszcz w fotografii Jerzego Riegla, BWA, Bydgoszcz 1997 – Bydgoszcz w fotografii Jerzego Riegla, Galeria Wenecja, Bydgoszcz 1998 – Izohelie, Miejski Ośrodek Kultury, Bydgoszcz 1998 – Izohelie, Galeria ZPAF, Warszawa 1999 – W polu widzenia, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 1999 – W otwartych drzwiach – kościoły bydgoskie, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz

ze Zdzisławem Prusem, 1993

1990 – Izohelie, Galeria Fotografii, Łódzkie Towarzystwo Fotograficzne, Łódź 2000 – Izohelie, Pilski Dom Kultury, Piła 2001 – Natura izohelią rysowana przez Jerzego Riegla, Centrum Edukacji Ekologicznej, Bydgoszcz 2001 – Fotografika, Galeria KANTOREK, Bydgoszcz 2002 – Fara – konkatedra bydgoska w fotografii Jerzego Riegla, BWA, Bydgoszcz 2002 – promocja albumu Jerzego Riegla pt. Jerzy Riegel: brom, izohelia, solaryzacja połączona z wystawą prac artysty, Miejski Ośrodek Kultury, Bydgoszcz 2002 – Architektura – Pejzaż – Portret, Galeria MDK w Bydgoszczy 2002 – Etiudy na szelest i tryl. Fotografia, Centrum Edukacji Ekologicznej, Bydgoszcz 2003 – Izohelie, Galeria Homo Faber, Solecki Dom Kultury, Solec Kujawski 2004 – Mistrz i jego uczeń: Jerzy Riegel i Piotr Czekalski, MDK, Bydgoszcz 2005 – Mistrz i jego uczeń: Jerzy Riegel i Piotr Czekalski, Galeria Aula, Białe Błota 2006 – Dyskretny urok izohelii, Pałac Lubostroń 2006 – Bydgoszcz minionego wieku, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 2007 – Fotografia, Pałac Sztuki w Ostromecku, MOK, Bydgoszcz 2007 – Izohelie, Dom Kultury, Tuchola 2009 – Wystawa fotografii Jerzego Riegla, Biblioteka Główna UKW, Bydgoszcz UDZIAŁ W WYSTAWACH ZBIOROWYCH 1967 – XII Okręgowa Wystawa Fotografii, Toruń 1970 – Wystawa IFO– scanbaltic, Rostok 1971 – Cykle, Warszawa 1971 – V Biennale Fotografii Krajów Nadbałtyckich, Gdańsk 1972 – Wystawa IFO– scanbaltic, Rostok 1972 – Salon Fotografików Polski Północnej „Złocisty Jantar”, Gdańsk 1973 – 40 lat izohelii, Wrocław, Warszawa 1981 – Biennale Krajobrazu Polskiego, Kielce 1983 – Biennale Krajobrazu Polskiego, Kielce 1983 – Małe Formaty, Warszawa 1987 – 40 lat Zwiazku Polskich Artystów Fotografików, Galeria Zachęta, Warszawa 1987 – 10 Biennale Krajobrazu Polskiego, Galeria BWA „Piwnice”, Kielce 1987 – Krajobrazy świata, Galeria Zachęta, Warszawa 1992 – I Biennale Plastyki Bydgoskiej, Salon Sztuki Współczesnej BWA, Bydgoszcz 1994 – II Biennale Plastyki Bydgoskiej, Salon Sztuki Współczesnej BWA, Bydgoszcz 1995 – Przegląd fotografii bydgoskiej, Salon Sztuki Współczesnej BWA, Bydgoszcz 1997 – Razem i osobno, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 1997 – Pośród pejzaży, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, Bydgoszcz 2003 – Mistrzowie Polskiego Pejzażu, wystawa ZPAF Okręg Świętokrzyski 2005 – Gdzie jesteśmy?, Stara Galeria ZPAF, Warszawa 2005 – Bydgoszcz w twórczości plastyków, fotografików i rzeźbiarzy, Patras, Grecja 2010 – Dokąd idziemy?, Dom Kultury Polskiej, Wilno

z Jackiem Soliński i Leonem Romanowem, 1993

2009


Spis treści TEKSTY Jacek Soliński Bydgoszcz poetów – obrazy przywołane z pamięci. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Zbigniew Raszewski Teatr . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Hanna Strychalska …gdzie serce twoje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Miron Białoszewski Sobota, 18 stycznia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 Piotr Siemaszko Relikwie mojego dzieciństwa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Michał Tabaczyński Miasto w kolorze stali . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 Gizela Chmielewska Dług wdzięczności. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 Jarosław Jakubowski Bydgoszcz. Powrót . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Krzysztof Derdowski Miasta w mieście . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Kazimierz Hoffman Umarli. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 Jerzy Rochowiak O Bydgoszczy z Torunia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 Krzysztof Kuczkowski Trzy kobiety i dziecko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61 Jerzy Sulima-Kamiński Duch miasta. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 Ryszard Milczewski-Bruno Ślady miasta B.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67 Franciszek Kamecki Duchowość Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76 Krzysztof Nowicki Stadion Gwiazdy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81 Wojciech Gawłowski Topografia miejsc serdecznych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 Jan Wach * * * . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 Wojciech Banach Plac Piastowski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 95 Krzysztof Szymoniak Ocalone w fotografii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 Krzysztof Grzechowiak Szara Bydgoszcz. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 111 Zdzisław Pruss Urok szpetoty – stare, niepiękne, sercu bliskie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117 Marek K. Siwiec Bydgoszcz – na twórczym szlaku. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 Robert Mielhorski Ludzie – pejzaże – rzeczy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133 Henryk Waniek * * *. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139 SPIS PRAC 1. Widok z klatki schodowej, ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2 2. Zaduszki przy Śluzie Miejskiej, ul Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom, 1965 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 4, 5 3. Łuczniczka, Park im. Jana Kochanowskiego, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . 6 4. Budynek Wodociągów Miejskich przy ul. Gdańskiej, izohelia sepiowana, 1995. . . . . . . . 8 5. Park im. Jana Kochanowskiego, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 6. ul. Chodkiewicza 27, brom sepiowany, 2009. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 7. Budynek LO VI przy ul. Staszica, brom sepiowany, 1957. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 8. Budynek UKW przy pl. Weyssenhoffa, brom sepiowany, 2009. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 9. Bazylika Mniejsza pw. św. Wincentego a Paulo, al. Ossolińskich, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 10. Kamienica na rogu ul. Gdańskiej i al. Mickiewicza, brom, 2001 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 11. Kościół pw. Apostołów Piotra i Pawła przy pl. Wolności, widok od strony Parku im. Kazimierza Wielkiego, brom sepiowany, 1997. . . . . . . . . . . . . . . . . 14 12. Budynek na rogu ul. Pomorskiej i ul. Gdańskiej, brom sepiowany, 1985 . . . . . . . . . . . . . 15 14. Budynek przy ul. Gdańskiej, brom sepiowany, 1997. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 13. ul. Gdańska (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom, 1968 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 15. ul. Gdańska, brom sepiowany, 2001 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 16. Budynek przy ul. Krasińskiego 5, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 17. Budynek przy ul. Krasińskiego 5, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 18. ul. Obrońców Bydgoszczy (wyjście z nieistniejącego już kina Orzeł), brom sepiowany, 2009. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 19. ul. Dworcowa, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 20. Podwórze przy ul. Śniadeckich, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 21. Podwórze przy ul. Pomorskiej, brom sepiowany,1997. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 22. Widok z okna na ul. Gdańską (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1993. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 23. pl. Wolności przed budynkiem PKO, brom sepiowany, 1964 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 24. Róg ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja) i ul. Pomorskiej, brom, 1962. . . . . . . . . . 22 25. Budynek przy ul. Pomorskiej 5 (w okresie PRL-u siedziba TPS), brom sepiowany, 1987. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 26. ul. Dworcowa, brom, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 27. ul. Dworcowa, brom, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 28. Witryna sklepu obuwniczego przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom, 1964 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 29. Stefan Bartyna – palacz c.o. w Polskim Radiu przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1964 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 30. pl. Wolności, brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 31. Nieistniejąca już księgarnia Współczesna przy ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1985 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 32. Budynek Muzeum Okręgowego, ul. Gdańska (w okresie PRL-u al. 1 Maja), izohelia sepiowana, 1990 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 33. Zakład Foto-optyk przy ul.Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja), brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27

142

34. Kościół klarysek pw. Wniebowzięcia NMP, róg ul. Gdańskiej (w okresie PRL-u al. 1 Maja) i ul. Jagiellońskiej, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . 28 35. Księgarnia Ojca Pio przy kościele klarysek, brom sepiowany, 2010. . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 36. Brama boczna przy kościele klarysek, brom sepiowany, 1979 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 37. Portal kościoła klarysek, brom sepiowany, 1996. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 38. Kościół klarysek od ul. Jagiellońskiej, brom sepiowany, 2010. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 39. Widok z bramy Poczty Polskiej przy ul. Jagiellońskiej na kościół klarysek, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 40. Nieistniejący budynek Zakładów Graficznych WSiP, ul. Jagiellońska 1, brom sepiowany, 1985. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 41. Nieistniejący budynek Zakładów Graficznych PZWS, ul. Jagiellońska 1, brom sepiowany, 1976. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 42. Poczta Polska, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 43. Na poczcie, brom sepiowany, 1964 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 44. Widok na ul. 3 Maja i ul. Bernardyńską, brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 45. Budynki Bydgoskich Zakładów Mięsnych, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 1999. . . 34 46. Budynki Bydgoskich Zakładów Mięsnych, ul. Jagiellońska, brom sepiowany, 2000. . . 35 47. Karuzela przy ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 48. Karuzela przy ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 49. Wesołe miasteczko, ul Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom, 1971 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 38 50. Plac Teatralny (w okresie PRL-u pl. Zjednoczenia), brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . 38 51. Latarnia, brom sepiowany, 1976 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39 52. Brda przy ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40 53. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40 54. Róg ul. Mostowej i ul. Grodzkiej, brom sepiowany, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 55. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 56. ul. Mostowa, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 57. Wykopaliska archeologiczne, róg ul. Grodzkiej i ul. Mostowej, brom sepiowany, 2007. . . . 42 58. Widok w stronę Starego Rynku od strony ul. Nowy Port, brom sepiowany, 1986. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 59. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 60. Spichrze od strony ul. Grodzkiej, brom sepiowany, 1987. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 61. Brda i spichrze, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 62. ul. Mostowa, brom sepiowany, 2007. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 63. Spichrze, widok od ul. Mostowej – obecnie Mostu Jerzego Sulimy-Kamińskiego, brom sepiowany, 1982. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 64. ul. Mostowa, brom sepiowany, 1986. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46, 47 65. Spichrze od strony ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 1986. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 66. ul Mostowa i Stary Rynek, brom sepiowany, 1986. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 67. ul. Grodzka, widok na budynek, w którym mieścił się Teatr Kameralny, brom sepiowany, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48 68. ul. Malczewskiego w stronę Starego Rynku, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . 49 69. Stary Rynek, brom, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 70. Ratusz, Stary Rynek, brom, 1984 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 71-74. „Krwawa Niedziela w Bydgoszczy, 9 września 1939”, Stary Rynek, fot. autor nieznany . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 75. Kościół jezuitów pw. św. Andrzeja Boboli, widok od ul. Magdzińskiego, brom sepiowany, 1988. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52 76. Rybi Rynek, brom sepiowany, 1962. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53 77. Brda, Rybi Rynek, brom sepiowany, 1984 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54 78. Rybi Rynek, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54 79. ul. Podwale, Hala Targowa, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 80. Hala Targowa, róg ul. Podwale i ul. Magdzińskiego, brom sepiowany, 1988 . . . . . . . . . 55 81. Szpital Chorób Zakaźnych, ul. Św. Floriana 12, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 82. Widok z kościoła garnizonowego pw. NMP Królowej Pokoju w stronę ul. Bernardyńskiej, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56 83. Kościoł garnizonowy pw. NMP Królowej Pokoju, ul. Bernardyńska, brom sepiowany, 2007. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 84. ul. Ku Młynom w stronę Starego Rynku, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 85. Kościół farny pw. św. Marcina i Mikołaja, ul Farna, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59 86. Kościół farny, widok z ul. Jezuickiej, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 87. Kościół farny, widok od strony ul. Farnej, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 88. ul. Niedźwiedzia, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 89. Stary Rynek, widok na kościół farny, brom sepiowany, 1993. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 90. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 61


91. Fontanna zwana Studzienką, Stary Rynek, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 92. Kaczka – detal z kamiennej misy fontanny zwanej Studzienką, Stary Rynek, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 93. ul. Długa, widok w stronę pl. Kościeleckich, brom sepiowany, 1984 . . . . . . . . . . . . . . . . . 63 94. ul. Długa, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64 95. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64 96. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 97. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1976 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 98. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1976 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 99. ul. Pod Blankami od strony ul. Wały Jagiellońskie, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . 66 100. Pozostałości po murze obronnym , ul. Trybunalska, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . 66 101. Pracownicy MPO, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 102. Malarze, brom, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 103. Czyściciel okien, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 104. Dzieci, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 105. Widok na Stary Rynek i ul. Mostową od strony spichrzy, brom sepiowany, 2000. . . . . . 69 106. Gmach Sądu Wojewódzkiego, ul. Wały Jagiellońskie, widok od strony Nowego Rynku, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69 107. Podwórko przy ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1989. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 108. Podwórko przy ul. Podwale, brom sepiowany, 1987. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 109. Nieistniejąca przybudówka przy ul. Bernardyńskiej, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . 71 110. Podwórko przy ul. Podwale, brom sepiowany, 1999. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 111. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1980 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 112. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72 113. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72 114. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 115. Budynek Muzeum Okręgowego na Wyspie Młyńskiej, Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 1990. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 74 116. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 2000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 74 117. Krucyfiks w kruchcie kościoła garnizonowego pw. NMP Królowej Pokoju, ul. Bernardyńska, brom sepiowany, 1965 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76 118. Wenecja Bydgoska, brom sepiowany, 2000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77 119. ul. Czartoryskiego (w okresie PRL-u ul. M. Buczka), brom sepiowany, 2007. . . . . . . . . . 78 120. ul. Pod Blankami, brom sepiowany, 1979 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79 121. ul. Zaułek, brom sepiowany,1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79 122. ul. Długa i pl. Kościeleckich, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79 123. ul. Zaułek w stronę ul. Podwale, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 80 124. ul. Przyrzecze, brom sepiowany, 1999. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82 125. ul. Mennica, Wyspa Młyńska, widok w stronę Wierzy Ciśnień, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82 126. ul. Terasy, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 83 127. Kościół jezuitów pw. św. Andrzeja Boboli, widok z domu przy ul. Nowy Port (w okresie PRL-u ul. Marchlewskiego), brom sepiowany, 2009. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84 128. Gmach Sądu Wojewódzkiego, ul. Wały Jagiellońskie, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . 85 129. Babia Wieś, brom sepiowany,1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 86 130. Babia Wieś, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 86 131. ul. Toruńska, brom sepiowany, 2000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 132. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88 133. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88 134. ul. Kujawska, brom sepiowany,1993. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88 135. ul. Kujawska 22 , brom sepiowany,1994. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89 136. ul. Kujawska, brom sepiowany,1994. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89 137. ul. Kujawska 44, brom sepiowany,1993. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89 138. ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), brom sepiowany,1994. . . . . 90 139. Zejście do Brdy od ul. Czartoryskiego (w okresie PRL-u ul. M. Buczka), brom sepiowany,1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 140. ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), gmach Technikum Mechaniczno-Elektrycznego, brom sepiowany,1991. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91 141. Kościół pw. św. Trójcy, ul. Św. Trójcy (w okresie PRL-u ul. gen. Świerczewskiego), brom sepiowany, 2010. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92 142. Kościół pw. św. Trójcy, widok od strony Brdy, brom sepiowany, 1980. . . . . . . . . . . . . . . . 93 143. Panorama w stronę ul. Warszawskiej i ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94 144. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, pl. Piastowski, brom sepiowany, 1969. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94 145. ul. Warszawska i ul. Śniadeckich, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96 146. Podwórko przy ul. Warszawskiej, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96 147. Podwórko przy ul. Matejki, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 148. Rynek, pl. Piastowski, brom, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 147. Rynek, pl. Piastowski, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 150. Podwórko przy ul. Warszawskiej, brom sepiowany, 1965 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 151. pl. Piastowski, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 152. ul. Lipowa, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99 153. Podwórko przy ul. Warszawskiej 3, brom sepiowany, 1967. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100 154. Podwórko przy ul. Matejki, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100

155. Podwórko przy ul. Podolskiej, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100 156. Wiosna, ul. Warszawska, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 100 157. ul. Garbary, brom sepiowany, 1996. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 102 158. ul. Warszawska, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 102 159. ul. Chocimska 5, siedziba Galerii Autorskiej J. Kaji i J. Solińskiego w latach 1983-2007, brom sepiowany, 2007. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .102 160. Róg ul. Cieszkowskiego i ul. Pomorskiej, siedziba Galerii Autorskiej J. Kaji i J. Solińskiego od 2007, brom sepiowany, 2009 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 102 161. ul. Unii Lubelskiej, brom sepiowany, 1964. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103 162. Panorama okolic ul. Bocianowo, brom sepiowany, 1969 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104 163. Widok na koszary przy ul. Mazowieckiej, brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104 164. Widok z okna na podwórze przy ul. Warszawskiej 3 (obecnie w tym miejscu znajduje się hotel Brda), brom sepiowany, 1965 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 105 165. ul. Pomorska, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106 166. Osiedle przy ul. Pomorskiej, brom sepiowany, 1997. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 106, 107 167. ul. Pomorska, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 168. Wejście przy ul. Chocimskiej 5, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 108 169. ul. Mazowiecka, brom sepiowany, 2008. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109 170. ul. Chocimska, pracownia fotograficzna Stanisława Wasilewskiego, brom sepiowany, 1998. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109 171. ul Chocimska 5, Galeria Autorska J. Kaji i J. Solińskiego, brom sepiowany, 2007. . . . .110 172. ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 2009 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112 173. Róg ul. Królowej Jadwigi i ul. Garbary, brom sepiowany, 2000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112 174. Podwórko, ul. Fredry, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 112 175. ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 176. Pod Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 177. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1998 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114 178. ul. Grottgera, brom sepiowany, 2006 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 114 179. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1998 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115 180. ul. Grottgera, brom sepiowany, 1989 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115 181. ul. Czarna Droga, brom, 1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 116 182. Śluza przy ul. Marcinkowskiego, brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .118 183. Śluza przy ul. Wrocławskiej, brom sepiowany, 2010 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 118 184. Wiosna, Okole, brom,1971. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 118 185. Wiosna, Okole, brom sepiowany,1976 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119 186. Kanał jesienią, Okole, brom sepiowany, 1976. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119 187. Spichrz na Wyspie Młyńskiej, brom sepiowany, 1986. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 120 188. Kanał jesienią, Okole, brom sepiowany,1975. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 120 189. Śluza przy ul. Marcinkowskiego, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .121 190. Barki na Brdzie od strony ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1963. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 121 191. Trasa nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 122 192. Trasa rowerowa nad Brdą, brom sepiowany, 1979. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 122 193. Trasa nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1987. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124 194. Nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125 195. Nad Brdą między Mostem Kolejowym a Mostem Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1996. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125 196. Brda, ul. Marcinkowskiego w stronę ul. Marszałka Focha (w okresie PRL-u ul. Armii Czerwonej), brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126 197. Brda przy ul. Królowej Jadwigi, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126 198. Most Kolejowy, brom sepiowany, brom sepiowany, 2000. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 199. Wędkarz, brom sepiowany, 1956. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 200. ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128 201. Podwórko przy ul. Niecałej 32, Jachcice, brom sepiowany, 1975 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128 202. Sąsiedzi, ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1984 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128 203. Ostrzyciel noży i nożyczek, Jachcice, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128 204. ul. Barska, Jachcice, brom sepiowany, 1968. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 205. ul. Niecała 32, Jachcice, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 130 206. ul. Niecała 32, Jachcice, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 130 207. Podwórko, ul. Cieszkowskiego, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 208. Podwórko, ul. Niecała, Jachcice, brom sepiowany, 1984. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 131 209. Jachcice, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132 210. Brama cmentarza Najświętszego Serca Pana Jezusa, Jachcice, brom sepiowany, 1970. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 211. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 136 212. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 137 213. Anioł – figura nagrobna, cmentarz Nowofarny, ul. Artyleryjska, brom sepiowany, 1972. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 138 214. Zaduszki, cmentarz Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul. Ludwikowo, brom sepiowany, 1965. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 139

143


Nakładem Galerii Autorskiej w opracowaniu J. Kaji i J. Solińskiego ukazały się: Kazimierz Jułga, Tędy chodzą chmury – wiersze, obrazy, fotografie, r ysunki, 2002 Leon Romanow, Światło i równowaga – malarstwo, r ysunki, 2003 Galeria Autorska 1979-2004, Chwile obecności – 2004 Irena Kużdowicz, Pora życia – malarstwo, rysunki, 2004 Kazimierz Drejas, Dwoistość i jedność – malarstwo, r ysunek, 2005 Bronisław Zygfryd Nowicki, Motyw przemijania – grafika, rysunek, 2006 Jerzy Riegel, Bydgoszcz minionego wieku – brom, izohelia, solar yzacja, 2006 Krzysztof Cander, Rytm świata – malarstwo, rysunek, 2007 Kazimierz Jułga, Odczytywanie natury – poezja, malarstwo, r ysunek, fotografia, 2008 Galeria Autorska 1979-2009, Stan rezonansu – 2009 wybór fotografii i opracowanie graficzne

Jan Kaja, Jacek Soliński

WYBÓR TEKSTÓW i redakcja Jacek

Soliński

Zdjęcia na stronach 140-141 z archiwum rodzinnego artysty przygotowanie do druku korekta Druk

Jacek Czekała aldus.pl

Ewa Szymborska

Abedik Bydgoszcz

Oprawa

Intrex Bydgoszcz

© Copyright by Galeria Autorska Jan Kaja, Jacek Soliński, Bydgoszcz 2011 © Copyright by Jerzy Riegel, Bydgoszcz 2011

na okładce: ul. ks. Malczewskiego, brom sepiowany, 1963 na stronie 1: Portret Jerzego Riegla, fot. Marian Danielewicz na wklejkach fragmenty planów Bydgoszczy, 1. –1967, 2. –1976 wydawca

Galeria Autorska Jan Kaja, Jacek Soliński

www.autorska.pl e-mail: galeria@autorska.pl

S

P

O

N

S

O

R

Z

ISBN 978-83-60924-25-9

Y






Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.