Geneza wolnomularstwa

Page 1

Andrzej Dominowski

„Zarys problemu genezy wolnomularstwa. Zakon Różokrzyżowców i ich wpływ na początki masonerii spekulatywnej.”

Wolnomularstwo, Masoneria, Sztuka Królewska to najpopularniejsze nazwy określające stowarzyszenie, którym postanowiłem się zając przy okazji tego proseminarium. Temat który chciałbym wam przedstawić się jest relatywnie trudny i kontrowersyjny ale co z tym często idzie w parze niezmiernie ciekawy. Ale jak wiadomo historia jako nauka z definicji powinna być obiektywna i nie może ulegać stereotypom których na temat wolnomularstwa zdecydowanie nie brakowało. Nie ma jasności jeśli chodzi o genezę tego ruchu, należy oddzielić dzieje legendarne od faktycznej jego genezy. Te pierwsze bywają śmiałe a dla niewtajemniczonych nawet bluźniercze. Istnieją teorie, że pierwszymi masonami byli Bóg, jako stwórca światła, czy praojciec ludzkości Adam. Często wiąże się dzieje masonerii z historią świętego Hiriama jednego z budowniczych świątyni Salomona, który został zamordowany przez swoich czeladników gdyż nie chciał wyjawić tajemnicy swego rzemiosła. Powszechny był także kult Noego jako protoplasty masonów, z racji tego ze jako jedyny współczesny mu człowiek potrafił zbudować Arkę, która uratowała ludzkość przed potopem. Nie wydaje się aby twierdzenia te brane były odbierane były przez masonów dosłownie, lecz w przypadku dwóch ostatnich można zauważyć oczywiste analogie do jednej z wielu genez powstania ruchu masońskiego. Ta analogią jest powiązanie genezy masonerii ze średniowiecznym związkami budowlanymi. Chodzi tu konkretnie o cechy budowniczych świątyń gotyckich, zamków, ratuszów i wielu innych typów budynków użyteczności publicznej. Umiejętności stawiania takich budynków aż po dziś dzień wzbudza podziw dla umiejętności ich twórców. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że tak wielkiej klasy specjaliści musieli cieszyć się ogromnym poważaniem wśród społeczeństwa a także poparciem i mecenatem ze strony władzy i kościoła. Instytucje te niewiele by zdziałały bez tych najwyższej klasy specjalistów nazywanych wówczas często muratorami. Z charakteru ich pracy wynika fakt ze nie mogli oni tak jak większość ówczesnego społeczeństwa prowadzić osiadłego trybu życia, przez co zdobywali swoiste obycie i umiejętność znalezienia się w każdym miejscu, gdzie tylko przygnało ich zapotrzebowanie na takie usługi. W tym okresie


ma swoją genezę także słynna tajemnica masońska, która w tych czasach miała charakter czysto ekonomiczny i objawiała się nie ujawnianiem swych tajemnic zawodowych osobom postronnym. Jako że ich mobilny tryb życia stawiał ich często w sytuacji w której musieli zmieniać często swe miejsce zamieszkania zaczęli oni praktykować spotkania towarzyskie we własnym gronie W tym pierwszym spotkania zawodowe łączone były z zajęciami zawodowymi zaś gospoda była miejscem przeznaczonym tylko na spotkania towarzyskie, przyjmowani tam byli czasem nieznani pozostałym koledzy po fachu, którzy odbywając podróż mogliby przyłączyć się do towarzystwa oczywiście tylko jeśli byli w stanie udowodnić swoją zawodową tożsamość. Te powstałe stowarzyszenia nazywano masonerią spekulatywną i przez większość czasu historycy to z nimi bezpośrednio wiązali genezę powstania masonerii spekulatywnej, czyli stowarzyszeń wolnomularskich jakie ukazały się światu w XVIII wieku. W poprzedniej pracy przedstawiałem przy okazji, wyjaśnienia zjawiska i krótkiego opisu jego dziejów przedstawiłem tę właśnie tak zwaną cechową hipotezę na temat powstania wolnomularstwa. W tej pracy chciałbym się skupić na równię popularnej choć może mniej zbadanej, tak zwanej „hermetycznej” genezie masonerii. W pracy Tadeusza Cegielskiego „ordo ex chao” autor przedstawia tę genezę w trochę odmienny sposób, gdyż wiąże ją bezpośrednio ze stowarzyszeniem Różokrzyżowców. Problem jest dyskusyjny i nie ma jednoznacznej odpowiedzi choć tym ciekawym zagadnieniem zajmują się rzesze historyków. Moja praca oczywiście nie przysłuży się do rozwiązania tego problemu lecz mam nadzieje, że za to da nowe spojrzenie na dzieje masonerii, a przez to pozwoli lepiej zrozumieć to skomplikowane zagadnienie. Podtytuł jego dzieła brzmi „oświecenie różokrzyżowców i początki masonerii spekulatywnej. Na pierwszy rzut oka ideały masońskie wydają się być odlegle od wartości powszechnie kojarzonych z ideami oświeceniowymi. Okres ten powszechnie kojarzy nam się przecież z racjonalizmem i empiryzmem. Jednak pewne ideały pokrywają się z myślą lóż masońskich przecież pojęcie religii prywatnej, świeckość, egalitaryzm i dydaktyzm pasują jak ulał do obu ideologii. Nie możemy jednak zapominać o tym, że w tym okresie nastąpił także burzliwy rozwój filozofii neoplatońskich, hermetycznych i związanych z nimi form mistycznych, które także są bliskie wolnomularstwu. Tak duże podobieństwa pozwalają na poszukiwanie źródeł genezy idei wolnomularskiej nie tylko w średniowiecznych cechach budowlanych lecz także w organizacjach kultywujących mistyczne tradycje chrześcijańskie,


które pod wpływem oświecenia i powszechnej laicyzacji zaczęły przenikać do lóż operatywnych i znacząco oddziaływać na nie swoimi poglądami i symboliką. Jak wspomniałem idee chrześcijańskiego ezoteryzmu bliskie są wolnomularstwu i w z nich czerpane były inspiracje dla wartości masońskich. Najstarszą teologią z której czerpała omawiana przeze mnie instytucja jest przedchrześcijańska teologia heroizmu czerpiąca ze zjawiska hermetyzmu. Hermetyści była to grecko-egipska sekta pogańska dla której źródłem wiary był tak zwany Corpus Hermeticum. Był to zbiór greckich tekstów zawierających objawienia zhellenizowanego boga Hermesa Trismagistosa. Jest to bóstwo synkretyczne utożsamianego Merkurym lub Totem, mające wielu odpowiedników w innych systemach religijnych. Główne założenia hermetyzmu to wiara w powstanie z chaosu związku miedzy dwoma lub więcej siłami kosmicznymi. Powstały wszechświat jest w niej przedstawiany jako istota żywa zdolna do samoregeneracji. Najbardziej istotne w tym systemie jest jednak to, iż istoty boskie zniżają się by być bliżej spraw ludzkich, by uczestniczyć w ich błędach rozpaczy i cierpieniu a ludzie jakby wspinają się po drabinie i staja się coraz bardziej bliscy i podobni bóstwom. Człowiek zrodzony jest z miłości i jeśli udało mu się zdobyć wiedze i umiejętności mógł z czasem odłączyć się od boga i budując własna doskonałość zostać nim. Jeden z symboli masońskich, drabina doskonale ilustruje ten układ, w którym bóg schodzi do ludzi a ludzie wspinają się ku bogu, by w końcu człowiek stal się śmiertelnym bogiem. Bóstwo z kolei biorąc udział w ludzkim codziennym życiu nazywane bywa wielki rzeźbiarzem, malarzem czy robotnikiem, co ma swoje odbicie systemów symbolice masońskiej. Niewiele systemów religijnych zakładało tak wielkie zbliżenie miedzy człowiekiem a bogiem. Wynikiem tego jest szczególna rola pośrednika pomiędzy dwoma sferami. Stąd też szczególna rola Hermesa, mitycznego posłańca. Ślady myśli hermetycznej znajdujemy w literaturze ojców kościoła takich jak Cyryl, Atenagoras czy Tertulian. Prawdziwy renesans w popularności myśli hermetycznej zagwarantowało stworzenie w 1463 łacińskiego przekładu Corpus Hermeticum. Najwięksi ludzie tej epoki rezygnowali z prawd głoszonych przez scholastykę na rzecz hermetyzmu i prawd głoszonych przez ojców kościoła. Najsłynniejszym chyba jest tu nazwisko Francesca Petrarki, inne to choćby Marsylio Ficino, czy Giovanni Pico de Mirandola. Starali się oni przekonywać wszelkimi możliwymi sposobami, iż ich poglądy nie są herezją czy odstępstwem od wiary chrześcijańskiej lecz przejawem swoistej ortodoksji, powrotem do literatury patrystycznej w której Hermes Trismegistos jest jednym z proroków zapowiadających przyjście Chrystusa. Sadzili, że magia i kabała to cechy potwierdzające boskość Chrystusa. Poszukiwanie nowych form religijności przeciwstawiających się


średniowiecznej scholastyce bez odwracania się od Boga, było jednym z bardziej charakterystycznych cech renesansu. Wymienieni wyżej humaniści, w przeciwieństwie do niemieckojęzycznych reformatorów nie odżegnywali się całkowicie od papiestwa skupiali się głownie na fundamentalnych ideach katolicyzmu. Bardziej radykalne poglady glosił największy wloski filozof epoki renesansu Giordano Bruno. On także czerpał inspiracje ze staroegipskich kultów hermetycznych. Jak wiadomo za swe poglądy skazany został na spalenie na stosie. Na początku XVII wieku w Tybindze grupa protestanckich intelektualistów do której nalezeli Tobiasz Hess, Christof Besold oraz Johann Valetin Andreae, wydała dwa manifesty rzekomego tajnego bractwa uczonych Fama Frateritas i Confesio Frateritas, które odbiły się szerokim echem wśród europejskiej inteligencji. Jeszcze rozgłos uzyskała krótka powieść Chymishe Hochzet: Christiani Rosencrueutz. Anno 1459. wykształconego

audytorium,

okraszone

wyszukanymi

Dzieło

metaforami

skierowane głosiły

do

potrzeby

„generalnej, światowej reformy.” Z wymienionych wyżej dzieł można wyczytać receptę na poprawę losów świata. Tybińscy intelektualiści marzyli o generalnej, prawdziwej reformacji kościoła jednoczącej cale Chrześcijaństwo a co za tym idzie cała ludzkość. Twierdzili, że stan ten można osiągnąć poprzez zunifikowanie dwóch wielkich szesnastowiecznych nurtów reformacji i filozofii przyrody, przez połączenie chrześcijaństwa i nauki na gruncie filozofii neoplatońskiej i ezoterycznych tradycji chrześcijańskich. Tej trudnej misji miało się podając niewidzialne kolegium świętego Ducha założone według tych dzieł w średniowieczu przez Chrystiana Rosenkreutza. Ciekawy był statut tej organizacji, który to przewidywał jej stuletnie istnienie w ukryciu. Członkowie tej organizacji zobowiązaniu byli wtapiać się w rożne środowiska nie zdradziwszy nikomu swojej przynależności. Posiadali oni także obowiązki corocznego spotkania w gmachu Świętego Ducha i znalezienia swojego sukcesora w kolegium. Przez działania bractwa przebija się atmosfera cudowności i tajemnicy. Uczniowie Rosenkreutza posiedli umiejętności w takich dziedzinach jak chociażby medycyna, produkcja złota a nawet nekromancją. Poza założycielem wszyscy pozostali członkowie są znani tylko z ich inicjałów i profesji takich jak na przykład „malarz i architekt”, „matematyk” czy „kabalista.” Mimo tych mistycznych powiązań uczniowie Rosekreutza nie odżegnywali się od chrześcijaństwa i często odwoływali się do boga i Chrystusa, choć przyznać trzeba, ze dalekie było od ortodoksji. Uznawali oni stary testament za źródło alchemii duchowej czyli swoistej sztuki kształtowanie człowieka. Silnie wierzyli


oni w potęgę ludzkiego rozumu, który wraz ze swoim rozwojem stawał się zdolny do obracania na swoją korzyść swoich boskich praw. Prace tybińskich intelektualistów odbiły się w protestanckiej europie szerokim echem co świadczyło ze odpowiadały one potrzebom i klimatowi epoki. Na początku XVII wieku spekulowano powszechnie na temat powrotu tak zwanego złotego wieku. Ludzie pokroju Andrassego pragnęli dokończenia w myśl swych poglądów procesu reformacji. Obawiali się rozpadu kościołów protestanckich a co za tym mogło nastąpić powrotu hegemonii papiestwa nad światem chrześcijańskim. Możliwością zapobieżenia tej sytuacji były radykalne i generalne zmiany. Zdawali sobie jednak sprawę, ze przynajmniej na początku zmiany te będą dotyczyć

elity

ludzkości.

Powinna

ona

osiągnąć

duchowe

wyzwolenie

poprzez

samodoskonalenie i poznawanie tajemnych ideologii przedchrześcijański i łączenie ich ze swoją wiarą. Do tej elity mogli by być włączeni katolicy ale pod warunkiem, ze zrezygnują z ciemiężącej na nich władzy papieża. Oczywiście katolicy w znaczącej większości nie podzielali poglądów tybińskich protestantów. Powszechne były kpiny i próby ośmieszania „niewidzialnych kolegiów”. Kontynuatorzy myśli Chrystiana Resenkreutza, nazywani od nazwiska apokryficznego bohatera Różokrzyżowcami lub też zakonem Róży i Krzyża, zdobywali gorliwych zwolenników, czasem o bardzo głośnych nazwiskach jak na przykład Jan Amos Komenski czy Fracis Bacon. Pierwszy z nich wybitny pedagog i reformator protestancki aż do czasu zetknięcia się z pismami Andrassego dążył do zjednoczenia protestantów. Był jednocześnie gorliwym chrześcijaninem i przeciwnikiem katolicyzmu. Podkreślał rolę nauki i wiedzy w wyzwoleniu ludzkości od grzechu pierworodnego, który uważał za przesad świadczący o ciemnocie i zacofaniu kościoła. Twierdził, że ludzie nie potrafią wykorzystać w odpowiedni sposób wiedzy objawionej już wiele wieków wcześniej. Próbował on stworzyć na Wyspach Brytyjskich. Naukowe i humanitarne stowarzyszenie składające się ludzi podzielających jego światopogląd. Udało im się zdobyć wielu zwolenników a także nawiązać kontakty z najbardziej wpływowymi ludźmi związanymi ze środowiskiem naukowym. Wielka Brytania była dość podatna na wpływy Różokrzyżowców gdyż niektóre aspekty ich działalności znajdywały oparcie na brytyjskim dworze królewskim czasów Elżbiety. Sytuacja zmieniła się, co prawda po objęciu władzy przez Stuartów ale wtedy zwolennicy tych teorii po prostu przestali się chwilowo udzielać na forum publicznym w zamian za to przyczyniała się do rozwoju nauki i filozofii. Działania na tych polach stały się ideowa podbudowa „oświecenia Różokrzyżowców”. Podejmowali się oni badań we wszystkich możliwych dyscyplinach naukowych jak na przykład historie literatury czy naukę


o języku, a nawet kreowali nowe takie jak nauka o człowieku przypominająca nieco współczesną socjologie, czy też naukę o przedłużaniu życia ludzkiego. Wynikiem tego zaangażowania i kreatywności powstało wiele znaczących wynalazków jak chociażby telefon, mikrofon turbina parowa czy wehikuł latający cięższy od powietrza. W Wielkiej Brytanii głównym promotorem idei Różokrzyżowców był Michael Maier lekarz i alchemik pochodzący z Holsztynu. Bardziej interesował się on naukami przyrodniczymi i alchemią niż czy sprawami odnowy moralnej, religijnej czy ewentualnie politycznej. Wydaje szereg dziel dotyczących alchemii, w których przedstawia ją jako proces intelektualnego kształcenia i duchowego rozwoju. W jednym z nich porusza problematykę związków miedzy sztuką królewską i matematyką. Przedstawia w nim człowieka z cyrklem, jednym z najbardziej kojarzonymi z masonerią symboli. Człowiek ten jest jednocześnie alchemikiem i matematykiem. Ukazuje on nam okrąg opisujący równoramienny trójkąt z kwadratem po środku, w którym to znajdują się postacie kobiety i mężczyzny. Postać rysującego jest alegorią Wielkiego Architekta czyli nikim innym jak istoty najwyższej w bogatej symbolice masońskiej. Podobnych odniesień jest w książce przytaczanych więcej ale ta mi się wydala najbardziej oczywista. Brytyjscy różokrzyżowcy wzywając do wielkiej reformy naukowej obejmującej nauki powiązane z matematyką znaleźli dla niej zastosowanie w takich dziedzinach życia jak architektura, bankowość, optyka czy muzyka. Pod postacią Boga widzieli wielkiego mechanika lub też zegarmistrza wprowadzającego w ruch cały świat. Jeden z przedstawicieli „matematyków” Robert Fludd napisał książkę Utriusque Cosmi, czyli Historie obu kosmosów. Było to dzieło o charakterze encyklopedycznym podsumowujące wszystkie nauki podejmowane przez zakon Różokrzyżowców ekonomii czy polityki po magie, kabałę, alchemie czy też astrologie. Obraz świata przestawiony przez autora opiera się na koncepci człowieka jako łącznika miedzy mikro a makro kosmosem. Czyli był on mniej więcej tym samym co człowiek w hermetycznej koncepcji wiary. Tak wiec zachodzi tu ciekawy proces w którym pomimo pewnego odwrotu od starożytnych mitologii na rzecz współczesności i rozwoju wizja świata pozostaje w gruncie rzeczy taka sama jak w antycznych, przedchrześcijańskich ideologiach starożytnego wschodu. Od początków ruchu spod znaku Róży i Krzyża zaszła gruntowna zmiana. Utopijne idee i pragnienia Andrassego brytyjscy entuzjaści zamienili w realną silę zdolną wpływać na bieg dziejów, na rozwój poszczególnych ludzi czy wreszcie na życie religijne. Za manifest działalności tych ludzi uchodzi dzieło wymienionego wyżej Roberta Fludda Summum Bonum.


Manifestuje on etyczny stoicyzm i dystans do aktualnych konfliktów i sporów. Wyznawcy doktryny przedstawionej w tym dziele stali z na uboczu głównych nurtów religijnych. Stworzyli cos na wzór kościoła dla wtajemniczonych, lub tez, jak kto woli wspólnotę mędrców, magów i filozofów. Mającym na celu duchowa regeneracje poprzez zastosowanie duchowej alchemii a także kształcenie się w najróżniejszych dyscyplinach wiedzy. Głownie ten drugi aspekt ich działalności przybliżył ich do masonerii. W 1646 powstała tajna organizacja o nazwie Dom Salomona, do której należeli alchemicy duchowi pragnący się zajmować w spokoju badaniami przyrodniczymi. Spotykali się oni pod szyldem Londyńskiej kompanii kuratorów, czyli organizacji podobnej do tych od których wywodzono genez wolnomularstwa. Był to wtedy jednak twór na wzór sanktuarium, którego uczestnicy oddawali się dysputom na temat tajemnic natury i istoty ludzkiego szczęścia. Bardziej realne cele miała grupa Rogal Socjety grupująca matematyków, astronomów, fizyków, chemików czy lekarzy. Mogła ona podejmować się bardziej realnych zadań, gdyż udało jej się uzyskać protektorat Karola II Stuarta. W jej skład wchodzili także weterani niedzielnego kolegium jak na przykład Elias Ashmole, Theodore Haak, Wiliam Petty, Robert Boyle, czy wreszcie pierwszy prezes Robert Muray. Wnosili oni część ideałów Różokrzyżowców do towarzystwa ale części z nich się wyczekiwali, bo tego wymagał od nich statut organizacji. Statut ten tworzył raczej międzynarodowy związek uczonych. Właśnie

pierwszy

prezes

Royal

Society

jest

najjaśniejszym

przykładem

Różokrzyżowca wstępującego do organizacji wolnomularskiej. Rok 1641 w którym miało to miejsce jest przełomowy. Człowiek nie mający nic wspólnego z rzemieślnictwem otrzymuje tytuł mistrza. Drugim znanym członkiem tajnego kolegium wstępującym w 1646 roku, do loży wolnomularskiej jest Elias Ashmole. W następnych altach pojawiali się coraz częściej w lożach masońskich członkowie nie należący do cechu muratarów ani nie zajmujący się zawodem powiązanym z budownictwem. Nie wszyscy z nich byli powiązani z zakonem Różokrzyżowców lecz ci którzy do niego należeli odgrywali w nich dość duża rolę. Tadeusz Cegielski w swoim „Ordo ex Chao” twierdzi, że była to głównie rola charytatywna. Członkowie Różokrzyżowców, przedstawiciele ziemiaństwa, oficerowie czy ludzie biznesu poparli finansowo i moralnie podupadłe związki muratorów, stanowiące ciekawy relikt przeszłości, którym cześć tradycji i symboliki pokrywała się z tradycja bractwa spod znaku róży i krzyża. To przenikniecie pozwalało bractwu na ukrycie przed światem treści prowadzonych przez nich dysput i spekulacji, pod płaszczykiem ukrywania tajemnic cechowych. Wraz z upływem kolejnych dziesięcioleci coraz więcej takich nie budowniczych wstępowało do lóż i coraz większe posiadali oni znaczenie.


Zakładana w 24 czerwca 1717 roku wielka Loża Londynu, od której datowana jest oficjalna historia wolnomularstwa. Jest w głównej mierze następcą chrześcijańskiego ezoteryzmu i działalności różokrzyżowców niż średniowiecznego cechu muratorów, z którego czerpana jest już tylko symbolika. A prawdziwi budowlami już tym okresie nie maja realnego wpływu na działalność lóż.. Na tym jednak nie można zakończyć dyskusji nad genezą, gdyż co prawda trudno jest zaprzeczyć pochodzenia tej loży od zakonu z pod znaku róży i krzyża to nienaukowym było by opisanie tej przemiany jako bezpośredniego, można powiedzieć skokowej przemiany jednej organizacji w drugą. I tu pojawiły się rozważania naukowców na temat jakiegoś brakującego ogniwa w tym procesie. Poświadczone jest przecież istnienie na terenach Anglii i Szkocji lóż, co do których można ze sporą dozą pewności przylepić łatkę masonerii spekulatywnej o czym świadczy potwierdzone źródłowo przyjmowanie do nich accepted massons a także rozdział funkcji mistrzów lóż od mistrzów cechowych. Ich teksty dotyczące rytuałów inicjacyjnych zawierały wszak wiele elementów pokrywających się z powstałymi znacznie później rytuałami Wielkiej Loży Londyńskiej. Istniały co prawda dość znaczące różnice jak brak proweniencji hermetycznej czy nieco ograniczone używanie symboliki budowlanej. Nie są one jednak na tyle znaczące, iż wykluczałyby wpływ tych lóż na pierwsze, „prawdziwe” loże. Badacze nie dysponują dokładnymi zapisami zmieniających się zapewne wraz z upływem czasu zapisów ale nie wykluczone a nawet wielce prawdopodobne jest, że uległy one po prostu ewolucji polegającej między innymi na dokładaniu do ich filozofii teorii hermetycznych a także coraz bardziej symbolicznego traktowania tradycji budowlanych. Mówiąc nieco kolokwialnie wyglądało to tak, że inteligentny element przytłaczający się do stowarzyszenia potrzebował teorii odpowiadających swemu poziomowi umysłowemu. Moim zdaniem te właśnie czynniki na przestrzeni kilkunastu lat i wpłynęły na taki a nie inny charakter Grand Lodge of London. Gdy 24 czerwca w gospodzie „pod Gęsią i Rusztem” ("Apple-Tree Tavern, the Crown Ale-House near Drury Lane, the Goose and Gridiron in St. Paul's Churchyard, and the Rummer and Grapes Tavern in Westminster") zakładano Wielką Lożą Londynu nikt nie mogł przypuszczać, że jest to jedna z najważniejszych dat w historii ludzkości. Na początku swej działalności nie miała ona tak wielkie znaczenie dla pozostałych środowisk lożowych. Przełom miał miejsce w czasie gdy na stanowisku wielkiego mistrza zasiadał Jon Theophilus Desaguliers. Ta wszechstronna osobistość z pewnością przyczyniła się rozszerzenia ambicji związku ponad dotychczasowe granice społeczne, wyznaniowe, polityczne czy wreszcie narodowe. Cechował ich państwowy lojalizm a to wraz z ich wszechstronnością i


możliwościami otwarło nowe perspektywy polegające na zainteresowaniu a potem czynnym uczestnictwie w tej organizacji osób związanych z rodzina panującą i elita dworską. Takie powiązania połączone z dobrą organizacją pozwalały wielkiej loży odnosić sukcesy na polu politycznym i towarzyskim. W ramach wzajemnego wspierania się braci już prawie nie było zadań niemożliwych do wykonania, gdyż znajdowali się w niej ludzie z elit każdej ze stron ludzkiej działalności najmożniejsi politycy, najświatlejsi naukowcy. Pozostałe obediencje cechował opór wobec panującej w Anglii dynastii Hanowerskiej toteż ich możliwości na tym polu znacznie się ograniczały. Stad łatwy do przewidzenia stało się przesuwanie lóz pod zwierzchnictwo Grand Lodge of Londyn. W pierwszych latach od powstania ilość podległych jej lóż zwiększyła się z 4 do 16. Już w roku 1725 liczba podlegających pod jej zwierzchność lóż wynosiła 52. Rok 1732 Wielka Loża Londynu zamknęła ze 109 podległymi pod siebie organizacjami.

. Bibliografia: Cegielski T., „Ordo ex Chao” Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i XVIII wieku, Warszawa 1994. Wojtowicz J., Masoneria – Wielka Niewiadoma? Studium z dziejów tajnych towarzystw w Europie Nowożytnej. (XVIII-XX w. ), Toruń 1992. Wojtowicz Jerzy., O badaniu ideologii wolnomularskiej Postulaty – Uwagi – Próby, [w:] Przegląd Humanistyczny z. 10 (1982).



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.