Tramwaj Cieszyński nr 30/2019

Page 1

PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 30, czerwiec 2019 ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

1

Allegretto • Małe miasto wielkich podziałów • Těšínské niebo - Cieszyńskie nebe • 29 MFT Bez granic • W Tramwaju z Tatą


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałby przejazd dawnym cieszyńskim tramwajem, takim który przemierzał ulice Cieszyna w latach 1911-1921? Jakie byłoby jego wnętrze, klimat, jak wyglądałyby miasto z jego okien? Tramwaj w Cieszynie znów ruszył! Tym razem pod postacią Tramwaj Cafe. Podróż rozpoczyna się na ulicy Menniczej 44. Zabierzemy Was do Cieszyna sprzed około stu lat, który zobaczycie przez okna tramwaju. Na końcu pierwszego wagonu znajdziecie stery, sprawiające że jazda tramwajem będzie podróżą przez smak najlepszej kawy, której u nas pod dostatkiem, zarówno tej pochodzącej ze skoczowskiej palarni kawy Tommy Cafe, jak i czeskiej palarni Cafe Eternity. Będzie to również podróż przez niebanalny smak rumbaby - naszego specjału, sentymentalnego dla mieszkańców całego Śląska Cieszyńskiego - piwa Brackiego; tradycyjnego dla tutejszej kuchni strudla oraz pysznych bucht. Na najmłodszych pasażerów w drugim wagonie czeka przytulny kąt, w którym każdy przejazd umili zabawa. Zapraszamy do wspólnej podróży! Odjazd: ul. Mennicza 44 w Cieszynie.

2

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


G

Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Wojny religijne

4-6

Wyższa Brama Ludwig Konarzewski Allegretto ulicy Ciężarowej Małe miasto wielkich podziałów

8-9 12-15 18-20

Stary Targ Porzondzymy pogadamy - Krzysztof Kasztura

27-29

Mijanka na Rynku Sylwia Cieślar

16-17

Kierunek Kultura August, Gustaw, Gustlik Rzeźby Grzegorza Michałka Czechowicka Noc Kultury Mayday Cieszyńskie niebo Festiwal Bez Granic Noc Twórczości Animatora

22-25 32-33 34-35 36-37 38-41 42-45 46-47

Torebka jakby Damska Dom pani Ani 48 Bookbook 49 Remontowe utrudnienia 50-51 Metamorfoza „Kobieta Dojrzała” - finał 52-54 W Tramwaju z Tatą 56-57 Miłość w Korporacji 58-59 Koktail 60-61 Gimnastyka z Tramwajem Stalownicy w mistrzowskiej koronie 62-64 Zmiany, zmiany... 65

Z A ŁO G A T R A M WA J U: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk MOTORNICZY: Urszula Markowska tel. 577 148 965 KONDUKTORZY: Dominika Rychły, Fryderyk Dral, Małgorzata Perz DZIAŁ MARKETINGU: Piotr Czerwiński tel. 602 571 638 PASAŻEROWIE: Amelia Witos, Florianus, Marcin Mońka, Robert Kania, Iwona Czarniak, Jacek Cwetler, Dariusz Bożek, Rafał Urbaczka, Karol Cieślar, Wiesław Hołdys, Daniel Korbel, Magdalena Żuraw Peč

dyby tylko można było znaleźć szczepionkę na politykę zaszczepiłabym się pierwsza. Trudno bowiem w dzisiejszych czasach stać się odpornym na głupotę polityczną w dodatku, że ma wpływ na nasze życie. Przewodnie hasło rządzącej partii, jak i opozycji to: „jesteśmy przeciwni, tym co są przeciwko”. Dialog polityczny nie istnieje, a poziom wypowiedzi spływa do rynsztoka. Po każdej emisji codziennych „wiadomości” muszę sięgnąć po Bioprazol, bo mój żołądek skręca niekończący się żal. Żal nie tylko o to, co stało się z moim krajem, ale przede wszystkim o to, że podzielono nas na pół. Wiodące dwie partie, jakby nie zdążyły zauważyć, że rządzą ludźmi, a nie pionkami na szachowej planszy. Przybyło nam ostatnimi czasy rządzących liderów (menagerów) po kursach i szkółkach, którzy zawsze mądrzejsi zagadają najrozsądniejszy nawet głos społeczeństwa. Każdy walczy o swoje racje i tylko jakoś nie zdążyli zauważyć, że zafundowali nam na powrót PRL. Rząd obiecywał rewolucję i lepsze życie, a zrobił z naszego kraju ochrzczony PRL. System edukacji wrócił do PRL-u, media państwowe służą rządowi jak za PRL-u, wojsko zbroi się, jakby szykowali się na kolejna wojnę domową. Grupa robotnicza też jakby na nowo przeciwstawia się inteligencji, ale to już w PRL przerabialiśmy. Wprawdzie przywódcy wtedy jeździli się tłumaczyć we wschodnioeuropejskim bloku a dzisiaj tłumaczą się w Toruniu. Płaczę z bezsilności patrząc na arenę rządów PO- PiS widząc tylko wielką miłość z wzajemnością. Oni bez siebie ani ze sobą. Jak w dobrze pojętym polskim małżeństwie. Potrzebni sobie, bo lepszy wróg ale swój. Zanim jeszcze się połączyli, już zdążyli się dwadzieścia razy podzielić. I tak dzielą od wielu lat już nie tylko siebie, ale nas Polaków.

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: arch. prywatne Macieja Dembinioka opr. graficzne okładki Rafał Łęgowski DRUKARNIA: Drukarnia „KOLUMB” 41-506 Chorzów, ul. Kaliny 7

ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Mennicza 44 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184

·

·

·

·

·

„Kierunek jazdy” - felietony „Wyższa brama” - tematy ważne „Most przyjaźni” - zza Olzy „Mijanka na Rynku” - polityka i gospodarka „Stary Targ” - gwara „Torebka jakby damska” - tematy różne „Kierunek kultura” - kultura „Kierunek sport” - sport „Przystanek na żądanie” - reklamy i artykuły sponsorowane Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.

·

·

·

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

3


KIERUNEK JAZDY

felieton

Wojny religijne Florianus

Połowa maja 2019 roku. Po ciepłym kwietniu tegoroczni zimni ogrodnicy są nadzwyczajnie zimni. Pankracy, Serwacy i Bonifacy to źli na ogród chłopacy. W Beskidach pada śnieg, w dolinach deszcz ze śniegiem. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydaje ostrzeżenie przed intensywnymi opadami śniegu w południowych powiatach Województwa Śląskiego. Najpierw na Europę Środkową nacierają masy polarnego powietrza z północy, a potem radykalna zmiana – od południa nadciągają masy ciepłego powietrza znad Morza Czarnego. Biedna ta Europa Środkowa, oj biedna. Takie przeciąganie jest dla tego obszaru typowe. Kronikarze i historycy chętnie relacjonowali takie przeciągi. Nie tylko klęski żywiołowe. Często przeciągały tędy masy ludzkie z innych stron. Z północy na południe, ze wschodu na zachód. Najczęściej przeciągały wojska, powodując gwałtowne zmiany. Co należy rozumieć jako przemoc, gwałt, okrucieństwo, śmierć, zniszczenie, głód i nędzę czynione przez przeciągających na ludności miejscowej.

N

a przeciąganiu obcych, zbrojnych oddziałów przez środkowoeuropejskie przesmyki ludność miejscowa zawsze wychodziła najgorzej. Na przykład czterysta lat temu, w 1619 roku, przez Śląsk Cieszyński przeciągali sławetni polscy lisowczycy. Były to oddziały najemników różnych nacji przemieszczające się błyskawicznie na koniach na sposób tatarski. W XIX wieku pisało się o nich, że wyróżniali się nie tylko dzielnością, ale także niepohamowanym okrucieństwem i notorycznym łupiestwem, za co – lecz na krótko – zostali obłożeni kościelną klątwą. „Krótki rys dziejów i spraw lisowczyków” opublikował około 1840 roku we Lwowie młody historyk i gorliwy katolik Maurycy hrabia Dzieduszycki. Z ich kozackich dziejów i spraw czerpał potem inspirację Sienkiewicz, pisząc swoją „Trylogię”. Podobno Zagłoba był w młodości lisowczykiem. Na ziemiach wroga - a wrogie były wtedy także nie zrekatolizowane jeszcze obszary Księstwa Cieszyńskiego i Moraw – lisowczycy stosowali taktykę spalonej ziemi. Przemieszczali się szerokim pasem, w pułkach po tysiąc jeźdźców. Kiedy upatrzyli sobie jakąś wioskę na nocleg najpierw wybijali jej mieszkańców. Zamki i dwory szlacheckie zdobywane, zrabowane i zniszczone, biedni poddani do robót obozowych bez najmniejszej zapłaty, ani kawałeczka chleba przymuszani. Któż opisze, ilu niewinnych z głodu umarło, ile uczciwych pań i dziewic gwałt i znieważenie poniosło, ile z nich wykradzeniem uniesiono, ile ludzi wszelkiego wieku i płci najokrutniejszymi sposobami męczono? - pytał retorycznie hrabia Dzieduszycki - Wielu powrozami na 4

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

głowę zarzuconymi i ściśnionymi, wielu pałkami i kijami dręczeni, inni obcęgami szarpani, inni świdrami w gardło i inne miejsca wpychanymi katowani, inni na pal i haki wbijani. Że nawet niewiasty i dziewice sprośnymi gwałtami na śmierć przyprawione, a ciężarnym ogniem płód wypędzony; inni wreszcie tak duchowni, jak i świeccy, tak starzy, jak i młodzi, tak szlachta jak i gmin pospolity po domach i drogach najokrutniej dręczeni i rozdzierani. Lisowczycy szli jak szarańcza, jak tyraliery bezdusznych terminatorów na szybkich koniach. Łupiąc, paląc, ścinając, mordując, nikomu, nawet i małym dzieciom, nie przepuszczając – opisuje dawny kronikarz - i choćby się im niektóre miasteczka poddały, tedy wiary nie strzymawszy, pobili, posiekali, wyłupili. Brrr, wrażliwemu czytelnikowi może się zrobić słabo od takiego opisu. Krwawe, łupieżcze najazdy lisowczyków na Śląsk, Morawy i Górne Węgry czyli obecną Słowację miały charakter odsieczy i wynikały z dyskretnego wsparcia, którego udzielał król Zygmunt III Waza katolickim Habsburgom. Wiosną 1619 roku mijał właśnie pierwszy rok wojny, nazwanej później trzydziestoletnią. Historycy twierdzą, że była to jedna z najokrutniejszych wojen religijnych w dziejach nowożytnej Europy. Można powiedzieć i dla historycznego uproszczenia uznać, że przez trzydzieści lat trwał w środkowej Europie obłęd, chaos i rzeź niewiniątek, która groziła wszystkim, na każdym kroku, o każdej porze dnia i nocy. A skąd się ta straszna, apokaliptyczna wojna wzięła? Z nietolerancji, egoizmu, nienawiści, pychy i pogardy. Z poczucia,


KIERUNEK JAZDY

że są obrażane moje uczucia religijne (co to są właściwie doszło do sławetnej praskiej defenestracji, kiedy innoza uczucia?), z przekonania, że moje poglądy na świat wierczy panowie czescy wyrzucili przez okno zamku na i zaświaty, sprawy przyrodzone i nadprzyrodzone, moja Hradczanach trzech posłańców katolickiego Cesarza, co wiara na ten temat - są jedynie słuszne i powinny być byłoby nawet zabawne, gdyby nie to, że stało się zapaldogmatycznie wyznawane przez wszystkich innych, nym incydentem konfliktu, który niebawem przepoktórzy już nie mają być inni, tylko tacy sami, jak ja, bo czwarzył się w wojnę – wielką, europejską wojnę, której mój obyczaj i styl życia oparty na moich przekonaniach, areną z początku były Czechy, Morawy, Śląsk i Górne uczuciach i interesach to są wartości najlepsze na świecie, że mój stan posiadania wynika z mojego świętego prawa do posiadania i będę go bronił w świętej wojnie, aż do usranej śmierci mojego wroga. I tylko mój, tylko nasz Bóg jest Bogiem właściwym i prawdziwym. A inne niż moje poglądy na świat i sprawy zaświatowe, tudzież styl życia i interesy zagrodowe czym prędzej wypalić trzeba ogniem, wyciąć mieczem i utopić w szambie. No chyba, że inaczej wierzący nawróci się na moją wiarę, moje prawo, moją sprawiedliwość i będzie klęczał w moim kościele i wrzucał pieniążki do skarbonki mojego proboszcza. Ma być tak, jak ja grafika Jacques Callot, z cyklu Okropności wojny chcę i sobie wyobrażam, że jest jako w niebie tak i na ziemi i nikt mi tu nie będzie wciskał, że jest inaczej Węgry. Grodecius ze swoimi towarzyszami jezuitami albo gadał, co mam robić. I z takim to fanatycznym, niby zbiegł więc na wschód, do Humennego, gdzie złożył to chrześcijańskim, a w istocie zdehumanizowanym, ego- wieczyste śluby zakonne, a później posłany został do istycznym, kompletnie zdemoralizowanym, obłędnym, Koszyc, gdzie miał pełnić posługę kapelana stacjonujądżihadystycznym populizmem musimy się zmagać w Eu- cych tam wojsk cesarskich oraz tamtejszych węgierskich ropie od czasów średniowiecza. katolików. Wkrótce jednak z rozkazu księcia Siedmio Ofiar tego rodzaju myślowych konstruktów, fał- grodu Gabora Bethlena, skądinąd bardzo oświeconego szywych religii i nieludzkich ideologii są nieprzeliczo- władcy, Koszyce zostały zajęte przez protestanckie wojne rzesze. Ofiarą okrutnego, motywowanego religijnie ska Juraja Rakoczego, a trzej towarzysze jezuici zostali fanatyzmu padł również Melchior Grodziecki (choć aresztowani pod zarzutem podżegania katolików i weprawdopodobnie nazywał się inaczej i był kimś innym zwani do przestąpienia na kalwinizm. Ponieważ wszyniż to sobie cieszyńscy katolicy wyobrażają). Tak czy ina- scy trzej odmówili wyparcia się wiary katolickiej zostali czej Melchior, zapisany do zakonu jezuitów jako Gro- ścięci, poćwiartowani i wrzuceni do kloaki, co wywołało decius, wywodził się z cieszyńskiego Śląska. Porządnie oburzenie nawet miejscowych protestantów. Brrr, i znojak na owe czasy wykształcony w retoryce działał głów- wu co wrażliwszemu czytelnikowi może się zrobić słabo nie w Czechach, gdzie głosił po czesku żarliwe kazania od takiego opisu. Stefan Pongracz, Marek Kriżewczan w duchu kontrreformacji, a także nauczał chłopców i Melchior Grodecius – trzej jezuici zamordowani we w praskich szkołach jezuickich, które niedawno zaczęto wrześniu 1619 roku w Koszycach przez bezbożnych, tam instalować. Po śmierci cesarza Macieja Habsburga, choć niby to religijnych, ale za to okrutnych żołdaków, który był umiarkowanie i wybiórczo tolerancyjnym ka- uznani zostali później przez rzymskich katolików za mętolikiem, sytuacja w Królestwie Czeskim, skomplikowa- czenników. W 1995 roku, podczas pielgrzymki na Słoła się jeszcze bardziej. Jego rządy zaostrzyły antagoni- wację, kanonizował ich papież Jan Paweł II. Przy okazji zmy wyznaniowe w Cesarstwie. W wyniku domowych tej kanonizacji Jan Paweł II oddał w Koszycach hołd konfliktów dynastycznych w 1617 roku, Maciej zrzekł zamordowanym – ale przez władze katolickie - rówsię realnej władzy w Czechach na rzecz Ferdynanda, nież w XVII wieku w pobliskim Preszowie dwudziestu swojego kuzyna, fanatycznego katolika. Panowie czescy, czterem protestantom. Czy możemy nie uznać duchowej w większości protestanci, zbuntowali się. Chcieli mieć wielkości dwudziestu czterech ewangelików uśmierconych innego władcę, nie uznali Ferdynanda i za króla wybrali w Preszowie? - pytał wtedy papież przybyły z Watykanu, sobie wkrótce palatyna reńskiego Fryderyka, który wy- lecz pochodzący z sąsiedniego kraju, spoza Karpatów. znawał kalwinizm. W 1618 roku Melchior Grodecius Ależ jak najbardziej. Są takie katolickie bractwa i śrowraz z innym jezuitami musiał uciekać z Pragi, gdzie dowiska, które nie chciały tego uznać. A dlaczego? Nie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

5


KIERUNEK JAZDY

można bowiem oddawać czci heretykom, innowiercom, zaprzańcom, zdrajcom. Taka jest tradycja. W poczuciu tej samej tradycji między Bałtykiem i Karpatami pali się kukłę Żyda i książki o Harrym Potterze. I w poczuciu tej samej tradycji należy sobie uważać i pamiętać, żeby nie mówić nikomu o naszych grzechach, uczynkach sprośnych, szubrawych, niegodziwych, zwłaszcza zaś o czynach przestępczych i zbrodniczych. Taka była dotąd tradycja, taki klimat, obyczaj, styl, rytuał, a nawet polityka. Taka szkoła przetrwania. Religijny survival. Przez czterysta lat? Chyba tak. Może nawet przez całe tysiąc lat. Minęło mniej więcej tysiąc lat, całe milenium, i mamy oto maj 2019 roku. Od trzydziestu lat mieszkamy jakoby w swoim własnym kraju, gdzie po wojnach, gorących i zimnych, otwartych i podziemnych, po okupacji hitlerowskiej i po rządach komuny, zapanował pokój, demokracja i wolność. I ogłoszono w Polsce wolność słowa, zgromadzeń i wyznania. Polska i inne kraje środkowej Europy przystąpiły do nowych paktów i przyjęte zostały do Unii Europejskiej. Mamy rzekomo wolność gospodarczą, wolne wybory i rzekomo wolne związki zawodowe. Mamy telewizję, internet, Facebook i smartfony. Mamy też podobno wolną wolę, zdrowy rozum i sumienie. I wyznajemy jakieś wartości. Wydaje nam się, że powinniśmy według nich żyć. Możemy nawet protestować, kiedy widzimy, że zła jest coraz więcej. Nawet w instytucjach, których celem jest jakoby szerzenie dobra, prawa, prawdy i sprawiedliwości. Niektórzy uważają, że na zło trzeba reagować, że trzeba o nim głośno mówić. Tak jak twórcy filmu dokumentalnego „Tylko nie mów nikomu” na temat pedofilii w Kościele Katolickim. I dlatego pod kościołem farnym w Cieszynie stanął starszy mężczyzna z plakatem stop pedofilii w Kościele, który został dwukrotnie zaatakowany, a jego plakat podarty przez parafialnego napastnika. Interweniowała policja. O tych incydentach nie ma wzmianek na parafialnych stronach internetowych. Prawda nie zostaje więc przyjęta i nie wyzwala. Zasada tylko nie mów nikomu nadal obowiązuje. Zła nie zwycięża się dobrem i prawdą, a gwałt wciąż się gwałtem odciska. Dochodzi już nie tylko do hejtu, nienawistnych ataków słownych, lecz nawet do rękoczynów i napaści. Bo pokój jest tylko pozorny, umowny, jest tylko przykrywką nad wrzącym kotłem strachu, złości i nienawiści, pod którym ogień podtrzymywany jest przez cynicznych, populistycznych polityków. Przaśna, skrzekliwa nienawiść raz po raz maszeruje w pochodach z hasłami typu śmierć wrogom ojczyzny ochranianych przez policję na polecenie władzy. Przede wszystkim jednak trwa wojna informacyjna, front propagandy kłamstwa i nienawiści, ignorowania faktów, odwracania kota ogonem, wojna trolli i botów. 6

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Mówi się, że to wojna kulturowa. Mówi się też, że wojna domowa jest nieuchronna. Wojna ciemnoty z oświeceniem. Och, jest tyle powodów do wojny. I jest klimat sprzyjający wojnie. W powietrzu wisi nie tylko smog, lecz także atmosfera mordu. Trucizna przenika do naszej krwi. Skąd to się bierze? Czy tylko stąd, że wojna, której nasi przodkowie na co dzień doświadczali w postaci strachu, chęci przetrwania za wszelką cenę, w konieczności uprawnionej obrony, czy nawet chęci odwetu, zagnieździła się głęboko w naszych trzewiach, a nawet w naszych genach? A może z fascynacji wojną, wojskiem, bojowością, krwiożerczością i gwałtem, którą codziennie podsycają media i popkultura? Młodym, wychowanym na grach komputerowych, może się wydawać, że wojna jest atrakcyjną grą i przygodą. A także narodową i religijną tradycją. I okazją do rzekomego bohaterstwa pod sztandarem Boga Honoru i Ojczyzny (czy są to tylko nazwy uczuć religijnych?). Tysiąc lat, całe milenium. Okazuje się, że to wciąż za mało, żeby dorosnąć do chrześcijaństwa. Kornel Filipowicz napisał opowiadanie „Wojny religijne”. Jego akcja rozgrywa się w okresie międzywojennym, w latach trzydziestych w Cieszynie. Jest to właściwie wspomnienie Filipowicza z czasów gimnazjalnych, o zamieszaniu, tumultach i bijatykach, do których dochodziło wśród uczniów, kiedy klasy rozchodziły się na katechezę katolicką i ewangelicką. Kiedyś katolicki ksiądz katecheta zachorował i zastąpić miał go wojskowy kapelan z pobliskiego garnizonu. Z powodu nieobecności naszego księdza - wspomina Filipowicz - walki religijne miały tego dnia szczególnie zacięty charakter i nie ustały nawet po wyjściu ewangelików. Kiedy do klasy wszedł energicznym krokiem, utykając lekko na zdefektowanej w czasie I wojny nodze, ksiądz kapelan – nie omieszkaliśmy go poinformować, że wstępuje na pobojowisko, na którym przed chwilą rozegrała się wojna religijna katolików z ewangelikami. Ksiądz kapelan włożył na nos binokle model 1905, powiódł zdumionym i gniewnym wzrokiem po klasie i huknął: - Zwariowaliście? Jaka wojna religijna? Komu wy chcecie urządzać wojny religijne? Ja, kiedy obchodziłem pole walki, to nie patrzyłem – katolik, prawosławny czy ewangelik, każdy dostawał łyk wódki i rozgrzeszenie. Raz nawet przez pomyłkę namazałem olejami świętymi, jak się później okazało, Żyda - ale skąd mogłem wiedzieć, jak cały był we krwi, nic nie gadał, tylko cicho jęczał? I wy mnie chcecie robić wojny religijne? Tym niemniej, jakby mało było hekatomby Wielkiej Wojny, za parę lat wybuchła następna wojna światowa, jeszcze bardziej okrutna i straszna. Choć minęło tysiąc lat, całe milenium, od rzekomego przyjęcia chrześcijaństwa. Okazuje się, że to wciąż za mało, żeby dorosnąć. Nie tylko do chrześcijaństwa. Przede wszystkim do człowieczeństwa.


KIERUNEK JAZDY

Wszyscy wiedzą, że pączki powstają z ciasta drożdżowego składającego się z mąki pszennej, jajek, mleka i masła, w czym więc tkwi tajemnica i fenomen wypieków Naszej Pączkarni w Cieszynie, że od kilku miesięcy ustawiają się przed nią kolejki?

Być może to sprawa, mitycznej już niemal, białej obwódki wokół pączka, która świadczy o jego lekkości i puszystości, czyli dobrze wyrośniętym i zagniecionym cieście drożdżowym. Takie „lekkie” pączki nie opadają na dno garnka z olejem podczas smażenia i swobodnie pływają po powierzchni. Być może to właśnie tradycyjny sposób wypiekania na głębokim oleju sprawia, że pączki niezależnie od pory dnia znajdują swoich amatorów. A może przyciąga ich nietypowy kształt – spłaszczony i wydłużony, jak nigdzie indziej.

Jedno jest pewne pączki są wyjątkowo smaczne, mało tego nie można się nimi znudzić, bo występują w różnych wariantach i kombinacjach: donuty z kremem i owocami, donuty z posypkami lion i kit-kat, pączki z bitą śmietaną, rogale z nutellą, mini pączki serowe, atakże (o dziwo!) pączki z nadzieniem wytrawnym.

NASZA PĄCZKARNIA , CIESZYN, UL. GŁĘBOKA 57

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

7


WYŻSZA BRAMA

J

ac

e k C e tl e r w

Ludwik Konarzewski Junior

i czechowicki obraz św. Andrzeja Boboli

W czechowickim kościele pw. NMP Królowej Polski (przy pl. Jana Pawła II lub na tzw.Lesisku), znajduje się obraz ołtarzowy pt „Matka Boska Królowa Polski”. Malowidło, obraz olejny, namalowany na płótnie, zawieszony w wielkoformatowej ołtarzowej ramie, cechuje późnosecesyjna stylistyka (rozbudowana forma, skomplikowana ikonografia i religijno-alegoryczna kompozycja).

M

aryja jako Królowa Polski, to kult wyrosły z powszechnego zwyczaju poszukiwania, przez Polaków, u Niej obrony w sytuacjach utraty niepodległości państwa (np. ogłoszenie przez króla Jana Kazimierza, w 1656r., we Lwowie, podczas Potopu szwedzkiego, Maryi Patronką i Królową Polski, modlitwy do niej podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920r.). Po zakończeniu I wojny światowej tytuł Królowej Polski stał się symbolem niepodległej i suwerennej Rzeczpospolitej Polskiej. Papież Pius XI, w październiku 1923r. ustanowił dzień 3 maja świętem Maryi Królowej Korony Polskiej. W okresie międzywojennym bardzo często nadawano nowo powstającym parafiom i kościołom wezwania (patrocimia) Najświętetszej Marii Panny Królowej Polski. Kościół w Czechowicach, budowany w latach 1938-39 (ostatecznie skończony po II wojnie światowej) także otrzymał patrocinium NMP Królowej Polski. Malowidło w ujęciu kompozycyjnym dzieli się na dwie części: górna- tronująca Matka Boska i dolna- klęczący św. Andrzej Bobola. Matka Boska, odziana w królewski (gronostajowy) płaszcz, w koronie stylizowanej na koronę ostatniego z Piastów, trzyma na rękach Jezusa oraz berło (symbol władzy). Asystują Marii i Dzieciątku, dwaj klęczący husarze, cztery białe orły oraz panteon polskich świętych 8

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

i błogosławionych: Andrzej Bobola, Wojciech, Stanisław, Jacek Odrowąż, Bronisława, Jadwiga Śląska, Stanisław Kostka, Kazimierz Królewicz, Jan Kanty, Melchior Grodziecki oraz Cyryl i Metody. Święci Ci wstawiają się u swej Patronki za rodakami i wypraszają dla nich łaski. Św. Andrzej Bobola, główna postać obrazu, dzieli swą osobą dolną partię obrazu na dwa światy: mroczny - wojny i pożogi oraz radosny - pielgrzymki i procesji zmierzającej na Jasną Górę. Procesję prowadzi ówczesny kurator czechowickiej parafii ksiądz Jan Odróbka. Towarzyszą mu także inni mieszkańcy Czechowic i Dziedzic: Jerzy Loska (jako patrzący na księdza ministrant), Jan Loska, ojciec Jerzego, trzyma nad ks. Odróbką baldachim, Franciszek Borgieł (pierwszy kościelny parafii) ukazany w postaci św. Jana Kantego oraz dwie dziewczynki w strojach komunijnych: Niedźwiedzka Ewa (z warkoczami) i Barbara Pischnot (z włosami rozpuszczonymi). Wizerunek św. Andrzeja Boboli, znajdujący się w czechowickim kościele, podkreśla także jego związek z miastem i parafią. W czerwcu 1938r. relikwie świętego przybyły specjalnym pociągiem z Rzymu do Polski. Oficjalne uroczystości przywitania relikwii św. Andrzeja Boboli miały miejsce w Czechowicach, w dniu 11 czerwca 1938 r. Trumna z relikwiami świętego została ustawiona na ołtarzu, który został wystawiony na


WYŻSZA BRAMA

fot. Obraz autorstwa L. Konarzewskiego w czechowickim kościele NMP Królowej Polski

miejscu budowy kościoła NMP Królowej Polski. Mszę przy tym polowym ołtarzu odprawił ordynariusz diecezji katowickiej bp Stanisław Adamski. Autorem monumentalnego obrazu w czechowickim kościele na Lesisku był Ludwik Konarzewski junior, syn Ludwika Konarzewskiego seniora, także artysta malarz. Czechowicki obraz jest dziełem obu malarzy Konarzewskich, ojca i syna, o czym świadczy inskrypcja na obrazie, z roku 1947, która informuje, że Ludwik senior opracował projekt obrazu, a junior zrealizował go w materii malarskiej. Ludwik Konarzewski junior urodził się 20 kwietnia 1918 r., w Buzułuku, na południowym Uralu, w zachodniej Baszkirii. Rodzina Konarzewskich została internowana na początku I wojny światowej i zesłana w głąb Rosji. Po zakończeniu wojny (z sześciorgiem dzieci) powróciła do Polski. Przez Odessę, Lwów, Lublin, Warszawę dotarli do Ustronia, na Śląsku Cieszyńskim. Były to rodzinne strony jego matki Jadwigi. Studia malarskie, pod kierunkiem Władysława Jarockiego, Fryderyka Pautscha, Jerzego Fedkowicza, Andrzeja Pronaszki i Wojciecha Weissa, realizował na krakowskim ASP, w zakresie malarstwa. Rzeźbę studiował m.in u Xsawerego Dunikowskiego. Jest autorem ponad 1000 prac - obrazów olejnych, polichromii oraz kompozycji związnych z wystrojem

kościołów oraz gmachów użyteczności publicznej, rzeźb i pomników – Istebna, Bytom, Zabrze, Racibórz, Swiętochłowice-Lipiny, Ruda Śląska, Rydułtowy, Wrocław, etc. Jego prace znajdują się w muzeach w Bielsku-Białej, Katowicach, Rybniku, Ustroniu, Wiśle i w Istebnej -Andziołówce oraz w kolekcjach i zbiorach prywatnych na całym świecie. Wystawiał swoje dzieła na wystawach krajowych i zagranicznych, m.in. we Fracji i Hiszpanii, w 1975, w USA - Pensylwania w 1978 i w Niemczech - Hamburg w 1983. Przez ponad 30 lat pracował w szkole w Rydułtowach jako nauczyciel i jako dyrektor Państwowego Ogniska Plastycznego, którego był współzałożycielem wraz z ojcem, w 1945 r. Społeczną Szkołę Plastyczną – Ognisko Kultury Plastycznej, założył także (ponownie z ojcem) w Buczniku w Istebnej. Działała do 1960 r. Zmarł 23 stycznia 1989 r. w Cieszynie. Pochowany na cmentarzu parafialnym w Istebnej. Korzystałem z prac: Giza J., Śladami św. Andrzeja Boboli po Czechowicach-Dziedzicach, Czechowice-Dziedzice, 2018 Kontny I., Pędzlem i dłutem. O tworczości Ludwika Konarzewskiego juniora (1918-1989), Katowice, 2018

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

9


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Magiczny wieczór

z

Tramwajem Cieszyńskim

W sobotę, 22 czerwca o godz. 22:00, na budynku przy ulicy Menniczej 44 poczujecie klimat sprzed lat! Tego dnia do Cieszyna w formie wideomappingu przestrzennego oraz plenerowej wystawy wróci Tramwaj Cieszyński!

- Jesteśmy gotowi, by zaprezentować owoc naszej pracy, mającej na celu przywrócenie Cieszyńskiego Tramwaju na stare, a jednak nowe, bo wirtualne tory! W sobotę, 22 czerwca zapraszamy na krótką „przejażdżkę” Tramwajem Cieszyńskim na trawnik przed Teatrem im. Adama Mickiewicza w Cieszynie. Punktualnie o godz. 22:00, na elewacji budynku przy ulicy Menniczej 44 ukaże się tramwaj, który stał się już nieoficjalnym symbolem łączącym miasta Cieszyn oraz Czeski Cieszyn – zaprasza Wojciech Krawczyk, prezes fundacji Lokalsi odpowiedzialnej za realizację wideomappingu przestrzennego w ramach projektu „Tramwaj Cieszyński wrócił!”. Tego dnia na ulicach Cieszyna i Czeskiego Cieszyna będzie można także przypomnieć sobie o miejscach, w których ponad 100 lat temu zatrzymywał się Tramwaj Cieszyński. Umożliwi to dwujęzyczna wystawa, której poszczególne elementy zlokalizowane zostaną na dawnych przystankach tramwajowych. - Wystawa będzie ściśle związana z liczbą przystanków zlokalizowanych na trasie liczącej 1793 metrów i obejmować będzie materiały dotyczące cieszyńskiego tramwaju tj. grafiki, zdjęcia oraz niepublikowane dotychczas materiały wspomnieniowe związane z tramwajem. Obejmą one także pocztówki i zdjęcia, przez lata kolekcjonowane przez Renatę Putzlacher, która 15 lat temu wraz z Jaromírem Nohavicą, Radovanem Lipusem i Tomášem Kočko wystawili spektakl „Těšínské niebo - Cieszyńskie nebe”, który rozbudził fascynację cieszyńskim tramwajem – wyjaśnia Petra Slováček Rypienová - dyrektorka wykonawcza stowarzyszenia Člověk na hranici. 10

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Projekt „Tramwaj Cieszyński wrócił! / Těšínská tramvaj se vrátila!” od samego początku jest transgraniczny, łącząc ze sobą Polaków i Czechów. - Do realizacji projektu udało się nam włączyć wielu miłośników cieszyńskiego tramwaju, w głowach których zrodziły się już kolejne pomysły jak kultywować pamięć o tramwaju, który podobnie jak nasz projekt łączył mieszkańców z obu stron Olzy – wyjaśnia Stefan Mańka, koordynator projektu „Tramwaj Cieszyński wrócił!” ze strony stowarzyszenia Člověk na hranici i dodaje, iż udział w projekcji wideomappingu przestrzennego, który wyświetlony zostanie na elewacji budynku przy ul. Menniczej 44, jest bezpłatny. Dodatkowo zapis z projekcji zostanie zarejestrowany i wraz ze wszystkimi materiałami graficznymi, które znajdą się na wystawie zostanie opublikowany na stronie www.cloveknahranici.eu.

Projekt „Tramwaj Cieszyński wrócił!Těšínská tramvaj se vrátila!” dofinansowany został przez Unię Europejską ze środków Funduszu Mikroprojektów Euroregionu Śląsk Cieszyński w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego - Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Republika Czeska - Rzeczpospolita Polska 20142020. Numer rejestracyjny projektu: CZ.11.2.45/ 0.0/0.0/16_010/0001885.


K a l e n d a r z

i m p r e z

czerwiec 2019 20-23.06

Otwarcie Sezonu Uzdrowiskowego. Rynek i amfiteatr w Ustroniu. W tym roku wystąpią m.in.: Mrozu, Happy End, Kurcbend Evergreens Orchestra oraz Silesian Tyrol Band.

21.06

Ondraszek Pan Łysej Góry – spektakl plenerowy Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego. Cieszyn – Wzgórze Zamkowe

21-23.06 21-23.06

Otwarcie Sezonu Uzdrowiskowego. Rynek i amfiteatr w Ustroniu

Festiwal Artystyczny SFART. Emgok w Strumieniu. Członkowie zespołów muzycznych, wokaliści i instrumentaliści będą mieli okazję wziąć udział w Przeglądzie Zespołów Amatorskich. Z kolei sympatycy sztuki filmowej powinni zainteresować się konkursem filmowym.

22.06

Święto Dziedziny. Park w Zamarskach. W programie m.in.: koncert Abba Revival Band i Grupy Skifflowej No To Co.

22.06

Noc Świętojańska. Plac przy UG w Goleszowie. W programie m.in.: rozstrzygnięcie konkursu na wianek świętojański, występy dzieci z Gminnego Ośrodka Kultury, ZPiT Goleszów, solistów Sing It Out, Grupy Śpiewaczej Wańcy oraz zespołu Vechi Acum.

22.06 22.06 22-23.06 22-23.06 29.06 29.06 29-30.06 29-30.06 29-30.06

Wakacyjny przewodnik po Śląsku Cieszyńskim szukaj w Informacji Turystycznej miast Śląska Cieszyńskiego

Dolański Gróm. Karwina Piknik pod Buczem. Górki Wielkie – Pod Brandysem Żabionalia. Amfiteatr w Chybiu Powitanie Lata. Amfiteatr w Wiśle

IV Polsko-Czeski Rodzinny Rajd Rowerowy. Rudnik Noc Świętojańska. Brenna – Park Turystyki Europejski Rajd Rowerowy na Trójstyku. Istebna – Trójstyk Święto Herbaty. Wzgórze Zamkowe w Cieszynie Wianki Zebrzydowice. Plac Zamkowy w Zebrzydowicach


WYŻSZA BRAMA

ALLEGRETTO W

ie

sła w

H ołd

ys

ulicy Ciężarowej

Miasta zmieniają się wraz z dźwiękami, które towarzyszą ulicom, placom, parkom. Jak odtworzyć dźwiękową pamięć miasta, pamiętając, że dźwięki przeszły przecież do historii, razem z tymi, którzy je wytwarzali: spacerującymi ludźmi, człapiącymi końmi, nieistniejącymi już fabrykami, pociągami, które dawno skończyły swój bieg zgodny z przebrzmiałymi rozkładami jazdy?

M

uzyka to cisza przetykana dźwiękami, ułożonymi w nutowych zapisach na kształt układu planet. I tak jak w kosmosie panuje cisza, tak w muzyce największą wartość ma cisza wywołująca emocje, a dźwięki - planety służą, na zasadzie kontrapunktu, podkreśleniu tej ciszy. Jest w Cieszynie ulica Michejdy, dawna Ciężarowa. Za nieboszczki Austrii nosiła nazwę Schießstattgasse (Strzelnicza) i Lastenstraße (Ciężarowa), a za niemieckiej okupacji Schlageter-Straße, od nazwiska niemieckiego dywersanta, rozstrzelanego przez Francuzów w 1923 roku, wykreowanego przez hitlerowców na jednego ze świętych-patronów. Położona w centrum miasta krzyczy ciszą, podkreślaną przez hałas nielicznych samochodów i jeszcze mniej licznych pociągów. Czasami zapuszczają się na nią sarny. Cisza krzyczy szczególnie w słoneczne, letnie popołudnie. Wrażenie krzyku ciszy podkreślane jest przez widok nieczynnych sklepów, pustych mieszkań, pozamykanych fabryk. Spacer tą ulicą to jak wsłuchiwanie się w nieistnienie. Na ścianie jednego z domów

12

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

blakną reklamy z lat siedemdziesiątych: Polski Fiat 125p, FSO, Romet, WSK – jak słowa ożywiające golema. Jest koniec lat sześćdziesiątych albo początek siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Rozpoczynam swoją codzienną wędrówkę do szkoły ulicą Bednarską, od bramy i portierni browaru, gdzie wtedy mieszkałem (mieściła się ona wtedy mniej więcej w tym miejscu, gdzie teraz jest winda prowadząca na zamek). Spotkanie z dźwiękami rozpoczynało się od „Blachosprzętu” – fabryki produkującej wyroby metalowe, mieszczącej się w kilkupiętrowej kamienicy. Ta nazwa zdradzała już asynchroniczną dźwięczność: świst tokarek, uderzenia wycinarek, jęki frezarek, przetykane czasami przenikliwym largo pilników i delikatnym staccato młotków – wszystko to sprawiało, że miało się wrażenie, jakby cały ten „Blachosprzęt” miał ulec wibracji i kamienica zacznie przemieszczać się w głąb miasta. W niektóre dni tygodnia w dźwięk „Blachosprzętu” wdzierało się końskie rżenie. To furmanki czekające w długiej kolejce na młóto (produkt uboczny przy produkcji piwa: jęczmienne otręby, bardzo wartościowa pasza) wzdłuż nieistniejącej już ulicy (zapomniałem nazwy, w każdym razie była równoległa do ulicy Zamkowej) i dalej w górę, aż pod samą Wieżę Zamkową, gdzie na browarze, oddzielonym od zamku metalowym płotem, można było owo młóto dostać. Nie tak dawno, jakby wczoraj, jakieś pięćdziesiąt lat temu po ulicach miasta jeździło mnóstwo konnych zaprzęgów: chłopskie furmanki, bryczki (były nawet bryczki, które funkcjonowały podobnie jak samochodowe taksówki, jedna z nich miała postój pod dworcem), wozy pełne węgla lub też towarów przywożonych na Stary Targ. Od czasu do czasu miasto przemierzał zaprzężony w czarne konie secesyjny karawan (na początku podążał na Cmentarz Komunalny od kościoła św. Marii Magdaleny, potem trasę skrócono


zdjęcia arch. prywatne

WYŻSZA BRAMA

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

13


WYŻSZA BRAMA

od kościoła ss. Elżbietanek), a za nim podążał kondukt pogrzebowy. Ulica Bednarska bardzo krótka i wąska, była zabudowana z jednej strony narożnym szesnastowiecznym kompleksem budynków zajazdu „Pod Modrą Gwiazdą”, który jakieś dwadzieścia lat temu rozpadł się ze starości. Kiedy ów dawny zajazd jeszcze istniał, mieścił się w nim zakład szewca Nikla. Sławę Nikla utrwaliło porzekadło, którym straszono dziatwę szkolną: „Jak nie będziesz się uczył, oddam cię do Nikla” – w związku z czym omijałem ciemne wnętrze owej firmy, jako że kojarzyło mi się nieco infernalnie. Były tam jeszcze dwa zakłady związane ze szkłem – zakład szklarski i szlifiernia kryształów Kusia. Choć tego ostatniego nie jestem pewien, być może moja pamięć potrzebuje dźwięku tłuczonej szyby i wysokiego niczym sopran koloraturowy dźwięku szlifowania kryształu – dla skontrapunktowania „Blachosprzętu” i końskiego rżenia. Przechodzę teraz przez ulicę Zamkową, mijam dwa drogowskazy ustawione w przeciwnych kierunkach – na jednym było napisane „Katowice 72 km”, a na drugim „Granica 200 m”. Zaczyna się ulica Michejdy, Ciężarowa, Schießstattgasse. Mijają mnie samochody na

polskich i zagranicznych rejestracjach – simki aronde, nsu prinz, wartburgi, syreny i waszawy, mikrusy, citroeny cytryny, fiaty 600 i zastawy 750, a przede wszystkim skody, a wśród nich ta najpiękniejsza – skoda octavia. Duża część z nich podążała do pobliskiego przejścia granicznego. Czasami wtapiał się w dźwięk samochodów dźwięk eshaelek, wfm, emzetek i jaw – były to motocykle. Grały także swą jednosilnikową melodię motorowery komar i simson – oraz król (a właściwe królowa) jednośladów: skuter Osa. W latach sześćdziesiątych ulica Michejdy raz do roku wyła dźwiękiem 250- i 500-centymetrowych silników: to wyścig „O Błękitną Wstęgę Olzy”, w którym brały udział asy sportu motocyklowego z Czechosłowacji i Polski. Kilka razy przejechali ulicami Cieszyna po czeskiej 14

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

i polskiej stronie, zespalając choćby w ten sposób podzielone miasto. Czasami w ryk motorowych silników wkradało się sapanie. To pociągi ciągnięte przez parowe lokomotywy jadące wzdłuż równoległego z ulicą Michejdy Czarnego Chodnika. Pasażerskie do Zebrzydowic, Jastrzębia, Marklowic, Bielska, Chybia, Pawłowic, a nawet po jednym pociągu do Warszawy i Wisły. Czasem we wspomnienie sapania parowych pociągów wkrada się delikatny, niczym taniec baletnic na pointach, dźwięk drezyn zbudowanych na nadwoziu samochodu Warszawa i mknących prawie bezszelestnie w stronę raz to Zebrzydowic, a raz to Goleszowa. I znów świst – tym razem pił tarczowych: idąc w górę ulicy Michejdy, mijało się fabrykę mebli. Prawie naprzeciwko filii Jasienickiej Fabryki Mebli znajdowały się Cieszyńskie Zakłady Kartoniarskie, przed wojną noszące pełną uroku nazwę „Fabryka Kartonaży Ro-Ri”. Te zaznaczały swoje istnienie cichym i miarowym szumem obrabianego kartonu. Bywało też, że zakłady kartoniarskie wybuchały dźwiękami Deep Purple, Rolling Stones, King Crimson, Czesława Niemena: to była dyskoteka „Fonorama”, z muzyką puszczaną z magnetofonów ZK140, organizowana przez miejscowe koło Związku Młodzieży Socjalistycznej. Piekarnie nie dźwięczą, za to ich zapach wdziera się w pamięć niczym symfonia aromatów. Na rogu wznoszących się w górę ulic Michejdy i Kluckiego mieściła się malutka Piekarnia nr 4 PSS Społem w Cieszynie. Pieczony na zakwasie chleb był sprzedawany w ciągu kilkunastu minut po wypieku, w związku z czym był zawsze ciepły. Pachnący bochen nęcił, aby oderwać choć kawałek skórki piętki, odrywałem więc i zjadałem, odkrywając w ten sposób szarawy miąższ, no to się w ten miąższ palcami zagłębiałem i trochę zjadałem, ale się robiła dziura, więc obgryzałem kawałek skórki, aby wyrównać poziom, ale jakoś tak przypadkowo obgryzałem jej za dużo i znowu trzeba było wyjeść środek... Choć przyznać muszę, że czasami udało mi się donieść do domu część bochenka. Nie dźwięczą również obrazy, ale czasami na partyturze kompozytor coś rysuje, coś, co dla muzyka ma wartość równą nucie lub innemu b-mollowi. Powyżej piekarni znajdował się sklep, a na jego wystawie pięknie namalowana naturalnych rozmiarów głowa konia, otoczona – już prawdziwym – chomątem. Obok niej lejce i baty, a na wewnętrznej stronie szyby wystawowej ręczny napis: „Rymarz”. Wystarczy kilka kroków w górę i już słychać szmery tysięcy rozsuwanych i zasuwanych zamków błyskawicznych i odgłosy plastikowych guzików, które spadają do koszy z pracujących z niebywałą szybkością wytłaczarek.


WYŻSZA BRAMA

To fabryka guzików i zamków błyskawicznych „Rogorapid” (która zmieniła potem nazwę na mniej efektowny „Zampol”) – niegdyś największy producent owych zamków w krajach RWPG i w ogóle jeden z większych na świecie (wyłączając Chiny), choć wyglądała dość niepozornie. Dziecięce głosiki to przedszkole, a stereofonicznie (bo po drugiej stronie ulicy) dziecięce głosy zmieszane z głosami mutującej się męskiej młodzieży to szkoła podstawowa. To dwie instytucje mieściły się (i mieszczą do dziś) nieco powyżej umarłego już „Rogorapidu”. Czarna dziura lub biała plama. Dźwięk, którego nigdy nie słyszałem, a usłyszeć chciałbym - głosy modlących się Żydów i śpiew kantora dobiegający z synagogi. Wybudowana w 1838 roku, nawet sam cesarz Franciszek Józef I raczył ją nawiedzić. Spalona po wkroczeniu wojsk niemieckich do Cieszyna we wrześniu 1939 roku. Przy okazji remontu boiska szkolnego kilka lat temu zerwano starą nawierzchnię i odsłonięto zachowane fragmenty posadzki synagogi. Po czym zasypano, położono tartan i uczniowie szkoły podstawowej odbijają, bądź kopią piłkę w tym miejscu. Czasami dźwięk owych odbijanych piłek układa mi się w atonalny kadisz za pomordowanych cieszyńskich Żydów. Droga w górę ulicą Michejdy albo Ciężarową kończyła się dawnym, nieczynnym już cmentarzem przy kościele św. Trójcy. W latach sześćdziesiątych zakładano tam park i można było się jeszcze natknąć na resztki rozkopanych grobów. W parku tym przesiadywali pensjonariusze Caritasu mieszczącego się tuż obok, w kościele Bonifratrów. Duża część tych pensjonariuszy to byli ludzie pozbierani spoza linii frontu, zaraz po wyzwoleniu Cieszyna w 1945 roku. Jedni z widomymi oznakami kalectwa, inni – pozbawieni pamięci. Jednym z nich był Erwin. Często wychodził z parku do miasta, gdzie dobrzy ludzie dawali mu parę złotych za zrzucenie węgla

do piwnicy albo wniesienie węgla z piwnicy na górę, albo posprzątanie, albo tak w ogóle, bez powodu. Szczególnie lubił spacerować po parku położonym w okolicy Liceum Pielęgniarskiego, jego ręce wyciągały się wtedy w stronę w ubranych w białe fartuszki uczennic zwanych strzykawami. „Ładna, ładna” – powtarzał, a jego palce wywijały jakiegoś dziwnego młynka. Czasami ktoś zakrzyknął (nie ja, bo wydawało mi się to głupie): „Erwin! Meldunk!”. Na co Erwin stawał na baczność i jednym tchem wyrzucał z siebie: „Unteroficiere Erwin Wija, numer sztyry, charaszo, spocznij, hajl hitla!”. A strzykawy chichotały. Podobno Erwin nazbierał trochę pieniędzy z tych datków i tryngli. Mieszkał w jednym pokoju w domu opieki z kilkoma takimi jak on – bez pamięci. Trzymał te pieniądze pod materacem. Kiedyś wrócił do pokoju i zastał swoich współlokatorów w trakcie rozpruwania materaca i demontowania łóżka. Gdy próbował protestować, współlokatorzy wzięli go i wyrzucili przez okno na kocie łby placu księdza Londzina, wieńczącego wznoszącą się w świat umarłych dźwięków ulicę Ciężarową, obecnie Michejdy.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

15


MIJANKA NA RYNKU

Sylwia Cieślar s ta w i a n a r o z w ój s w oj e j g m i n y

Sylwia Cieślar - wójt gminy Goleszów, fot. arch. prywatne

Nowy wójt w tym przypadku Wójcina to przede wszystkim wielkie oczekiwania mieszkańców na zmiany. Jaki pomysł ma Pani na Goleszów? Sylwia Cieślar: Pomysłów na to jak rozwinąć gminę Goleszów jest wiele. Bardzo dużo jest do nadrobienia, dlatego sukcesywnie wprowadzam zmiany w naszej gminie, wybierając te, które są korzystne przede wszystkim dla jej mieszkańców. Koncentrują się one na planach rozwojowych i inwestycyjnych, ale także na działaniach mających realny wpływ na poziom bezpieczeństwa i zadowolenia z życia mieszkańców Goleszowa. Gmina Goleszów potrzebuje zmian i rozwoju. Nadal mamy bowiem wiele do zrobienia, by dogonić inne, podobne do Goleszowa gminy, które dużo efektywniej wykorzystywały np. fundusze europejskie. Plan na gminę Goleszów zakłada zatem szeroko rozumiany rozwój oraz powiew nowoczesności. Chciałabym także poprawić wizerunek gminy oraz jej znaczenie zarówno w powiecie, jak i w województwie. Mamy sporo atutów, takich jak 16

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

np. lokalizacja, czy bogate zasoby naturalne, które mogą w tym pomóc. Chciałabym to wykorzystać, by zwiększyć atrakcyjność gminy, zarówno wśród przejeżdżających przez Goleszów turystów, jak i mieszkańców. Moja kadencja to także systematycznie realizowany plan rozwoju gminy, poprzez zwiększenie pozyskiwania zewnętrznych źródeł finansowania. Mamy w tym temacie spore zaległości, jednak wierzę, że jeszcze nie wszystko stracone. Czy priorytetem tej kadencji będą inwestycje czy polityka socjalna i społeczna? Inwestycje i polityka socjalna i społeczna powinny iść w parze. Wiele inwestycji wiąże się bowiem z działaniami socjalno-społecznymi, które wzajemnie się uzupełniają. Wśród inwestycji, które czekają na dalszą realizację można zaliczyć rozbudowę sieci kanalizacyjnej oraz wodociągowej. W gminie jest także wiele mostów drogowych, które pilnie oczekują remontu, przebudowy lub wymiany na takie, które nie będą zagrażały bezpieczeństwu ich użytkowników. Jako gmina rozpoczęliśmy także prace związane z opracowaniem planu zagospodarowania przestrzennego w naszej gminie. W pierwszej kolejności prace te objęły Cisownicę, jednak już teraz mogę zapowiedzieć, iż kolejne sołectwa mogą liczyć na opracowanie podobnego dokumentu. Zdaje sobie bowiem sprawę, iż plan zagospodarowania przestrzennego to ogromne ułatwienie dla mieszkańców, jak również zielone światło dla wielu inwestycji mogących mieć realny wpływ na rozwój naszej gminy. Co do polityki społecznej i socjalnej w gminie, to nie ma co ukrywać, iż wymaga ona pilnej uwagi oraz weryfikacji zawartych w niej priorytetów. W każdym sołectwie potrzeby są w tym temacie inne, dlatego nie można mówić o jednym, skutecznym kierunku tych działań. Podczas spotkań sołeckich miałam okazję poznać bliżej potrzeby mieszkańców, dzięki czemu mogę obecnie zweryfikować, czy dotychczasowe działania społeczno-socjalne odpowiadają ich potrzebom. Poprzez działania socjalne i społeczne chciałabym sprawić, by gmina była bardziej przyjazna dla mieszkańców. Jednym z realnych narzędzi, które będzie miało bezpośredni wpływ na życie mieszkańców będzie zaplanowany do uruchomienia w przyszłym roku fundusz sołecki. Uchwała w tej sprawie została już przyjęta przez Radę Gminy, która wyraziła zgodę na wydzielenie na ten cel środków z budżetu gminy. Według wstępnych wyliczeń do podziału będzie ok. 400 tys. zł. O przeznaczeniu tych środków zdecydują mieszkańcy poszczególnych sołectw, zgłaszając inicjatywy służące m.in. poprawie ich warunków życia. Ostatnio sporo uwagi poświęcano odbudowie linii kolejowej w Goleszowie, czy jest szansa na przejazd pociągów tą trasą i kiedy?


MIJANKA NA RYNKU

Przywrócenie połączenia kolejowego w Goleszowie to temat, który pojawia się i znika, jednak nadal brak jednoznacznej decyzji w tej sprawie. Osobiście jestem za przywróceniem połączenia kolejowego z Cieszyna do Goleszowa oraz dalej do Bielska-Białej. Jak wiemy największą przeszkodą w przywróceniu pociągów na linii 190, jest koszt jej rewitalizacji. Podczas ostatniej sesji rady gminy Goleszów, reprezentujący nas w Sejmiku Województwa Śląskiego Tadeusz Sławek, wspomniał, iż pojawiło się swego rodzaju porozumienie ponad podziałami wśród radnych wojewódzkich, jednak dotyczy ono głównie połączenia pomiędzy Goleszowem a Bielskiem. Czy deklaracje te jednak zmienią się w realne działania? Trudno mi w tym momencie jednocznacznie odpowiedzieć. Zdecydowanie mniej mówi się jednak o połączeniu kolejowym pomiędzy Cieszynem a Goleszowem. W ostatnim czasie Rada Gminy Goleszów, podobnie jak Rada Miasta Cieszyna, przyjęła uchwałę, na mocy której wystosowałam apel o kompleksową modernizację i rewitalizację nieczynnej linii kolejowej nr 190. Został on skierowany do przedstawicieli władz państwowych, samorządowych, parlamentarzystów oraz Zarządu PKP PLK S.A. Nadal będę pilnować tego tematu, mobilizując wszystkich do wspólnego działania na rzecz przywrócenia połączenia z Cieszynem. Jakie rozwiązania gmina będzie stosować w walce ze smogiem? Wraz z początkiem roku gmina Goleszów wystąpiła o pożyczkę z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, dzięki której o 1000 zł zwiększona zostanie kwota dotacji na wymianę źródeł ciepła w budynkach mieszkalnych. Przy okazji weryfikacji gminnego programu wymiany pieców udało się także zmienić sposób przyjmowania wniosków. Teraz nabór prowadzony będzie w systemie ciągłym, a wnioski, które nie zakwalifikują się do realizacji w ramach obecnie dostępnych środków, będą automatycznie rozpatrywane w kolejnym naborze. Większe o prawie połowę dofinansowanie na wymianę pieców, pozowala nam krok po kroku wpływać na poprawę jakości powietrza w naszej Gminie. Dotacje na wymianę pieców to nie jedyne działania proekologiczne, które w najbliższych latach będą realizowane w Gminie Goleszów. Kolejnym, niezwykle istotnym działaniem realizowanym ze wsparciem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach jest program usuwania i unieszkodliwiania wyrobów zawierających azbest. W walce ze smogiem konieczna jest także zmiana świadomości samych mieszkańców, stąd planowane są szeroko zakrojone działania informacyjne i edukacyjne.

Czy gmina Goleszów ma ambicje stać się miejscem turystycznym i czym może przyciągnąć potencjalnego turystę? W miarę możliwości, z wykorzystaniem posiadanych przez gminę zasobów chciałabym rozwijać potencjał turystyczny gminy. Ogromne znaczenie w tym temacie ma położenie Goleszowa między turystycznie rozwiniętymi gminami, takimi jak Wisła, Ustroń, czy Istebna a Cieszynem, który stanowi cel turystyki jedno- i kilkudniowej. Obecnie jesteśmy w trakcie realizacji unijnego, transgranicznego projektu mającego na celu stworzenie szlaku turystycznego „Śladami rewolucji przemysłowej”. Głównym celem projektu jest zachowanie i udostępnienie wspólnego potencjału przyrodniczego i dziedzictwa kulturalnego Śląska Cieszyńskiego. W ramach projektu w Goleszowie zrekonstruowane i zmodernizowane zostaną pomieszczenia znajdujące się w piwnicy Gminnego Ośrodka Kultury, gdzie swoje miejsce znajdzie nowa wystawa (izba pamięci) o historii goleszowskiej cementowni i kamieniołomu w Lesznej, gdzie wydobywano cieszyński wapień przerabiany w naszej cementowni. Obecnie pomieszczenia te są puste i niewykorzystywane. Obok nich znajduje się izba pamięci, w której umieszczona jest wystawa przypominająca, iż w trakcie II wojny światowej w cementowni pracowali więźniowie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Nowa wystawa uzupełni i rozbuduje obecną wystawę o historię cementowni. W przyszłości chciałbym także uatrakcyjnić i zachęcić turystów do odwiedzania okolicy zbiornika wodnego „TON”, który powstał po zakończeniu eksploatacji wyrobiska surowca dla pobliskiej cementowni. Miejsce to zachwyca wszystkich, którzy choć raz go odwiedzieli. Jeśli nie turystyka, to co może być dla gminy sposobem na rozwój? Gmina Goleszów stanowi idealny teren inwestycyjny dla małych i nieco większych zakładów produkcyjnych. Dysponujemy zasobami, które zostały dostrzeżone przez duże firm, które obecnie najprężniej rozwijają się w naszym powiecie. Wpływ na to ma przede wszystkim nasze położenie i skomunikowanie, ale także korzystne warunki do rozwoju. Mam nadzieję, że gmina rozwijać się będzie zarówno w kierunku turystycznym, jak również gospodarczym. W gminie Goleszów mamy wiele cennych inicjatyw, które mogą wspomóc jej rozwój. Jedną z nich jest np. powstający w Bażanowicach Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy dla osób z niepełnosprawnością intelektualną, który będzie jednym z najnowocześniejszych tego typu ośrodków w regionie, jeśli nie w całym województwie. rozmawiała Urszula Markowska

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

17


sk

zu

U

rs

a

MIJANKA NA RYNKU

l a M a r ko w

Małe mia sto w i e l k i c h

p o dz i a ł ó w

O tym, że polityka dzieli ludzi wiemy nie od dzisiaj. Jednak gdy nasze miejskie „podwórka” stają się miejscem podziałów znaczy tylko tyle, że podążamy w niebezpiecznym kierunku.

C

oraz głośniej w Cieszynie mówi się o kłopotach: przedsiębiorców, szpitala, szkół podstawowych, klubów sportowych, seniorów, działkowców itp. Problemy, z którymi mierzą się mieszkańcy to nie tylko efekt rządów obecnej władzy, ale to przede wszystkim skutek wielu lat zaniedbań, braku decyzyjności czy wpychania spraw trudnych pod dywan. Od wielu lat ekipa rządząca to wciąż Ci sami ludzie. I jedyne co się zmienia to stanowiska. Zrzucanie więc odpowiedzialności na poprzedników niczego nie załatwia, a z pewnością niczego nie naprawi. 18

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Być może sytuacja różni się od poprzednich lat tylko tym, że mieszkańcy zmęczeni sytuacją zaczynają głośniej niż zwykle krzyczeć. Czy można to nazwać histerią i szantażem? Raczej nie. Ludzie przede wszystkim chcą być wysłuchani i oczekują pomocy. Kiedyś mądry człowiek, wieloletni samorządowiec powiedział mi, że każdego należy wysłuchać i starać się pomóc, bo skoro już ktoś zdecydował się przyjść ze swoją sprawą, to jest ona dla niego najważniejsza na świecie. W sumie na tym zdaniu można by ten wywód zakończyć


MIJANKA NA RYNKU

licząc, że jego przekaz dotrze tam gdzie powinien, jednak pozwolę sobie go dokończyć a raczej zadać kilka pytań. Spokojny początek roku zaburzyła informacja o likwidacji Szkoły Podstawowej nr.4 w Cieszynie. Być może pomysł nie do końca przemyślany, choć pewnie jak to ma się w zwyczaju podyktowany dobrymi intencjami. Przysłów jak widać nikt od dawna nie słucha choć ostrzeżenie płynie z nich jasne, że „dobrymi intencjami piekiełko jest brukowane”. Decyzja o zamknięciu szkoły z medialnym rozmachem obiegła nie tylko Cieszyn ale i cały powiat. Pewnie sprawę można było rozwiązać za zamkniętymi drzwiami ale wieść dotarła do rodziców, a tu na reakcję nie trzeba było długo czekać. Bunt i sprzeciw płynął z każdej strony a emocje górowały nad konstruktywnymi rozwiązaniami. Zagrożone poczuły się przede wszystkim dzieci. Trochę wymknęło się to spod kontroli, a nawet bardziej niż trochę. Okazało się, że nie potrafimy ze sobą ani rozmawiać, ani siebie wzajemnie słuchać, a z pewnością żadna ze stron nie dała uczniom dobrej lekcji. Przez Cieszyn przetoczyła się fala hejtu i nienawiści. Nawet światełko do nieba puszczone po wydarzeniach w Gdańsku nie było w stanie tego zatrzymać. Ratusz swoją decyzję oparł przede wszystkim na trudnej kondycji finansowej miasta oraz zainteresowaniem na przejęcie budynku przez Starostwo Powiatowe. Z managerską precyzją szukano oszczędności, a przecież spora ilość placówek oświatowych w mieście generuje koszty. Szkoła to nie tylko utrzymanie budynków, etatów nauczycielskich, ale również etatów około szkolnych czy remontów. Do tego niż demograficzny, który raczej rysuje się jak równia pochyła. Być może w przyszłości konieczna będzie likwidacja jednaj ze szkół ale czy na pewno SP4? Trzy lata temu decyzją burmistrza oraz rady miasta w miejscu likwidowanego w wyniku reformy gimnazjum powstała Szkoła Podstawowa nr.5. Zmieniono wówczas rejonizację tworząc listę dzieci obwodowych. Powstała więc w Cieszynie kolejna duża placówka wymagająca ogromnych nakładów finansowych w celu dostosowania budynku do małych dzieci. Już wtedy z łatwością można było wykonać kalkulacje nie tylko kosztów remontu, ale przede wszystkim środków potrzebnych do utrzymania kolejnej szkoły w następnych latach. A to nie wszystko. Według zestawienia przygotowanego przez CUW przewidywane koszty remontu na najbliższe 3 lata w SP 5 wynoszą 453 000zł, za to na remonty w SP4 przeznaczono na trzy najbliższe lata 63 000zł, a remont w SP1 to aż, 493 000 zł. Porównując te kwoty pytanie nasuwa się jedno, dlaczego do likwidacji przeznaczono szkołę, która jest w pełni wyremontowana i nie wymaga tak dużych nakładów finansowych? Z materiałów będących podstawą podjęcia przez Burmistrz Miasta Cieszyna decyzji o przystąpieniu do

procesu likwidacji SP4 w Cieszynie poddano analizie funkcjonowanie szkół podstawowych. Wynika z niej, że w 2019r na funkcjonowanie publicznych szkół podstawowych wydamy 32 245 867, 43 zł. Otrzymana subwencja oświatowa pokrywa koszty prowadzenia publicznych placówek szkolnych tylko w około 50%. Tu należy zadać pytanie co znaczy, około 50%? Dlaczego nie podano dokładnej kwoty? Przecież to może być 52% albo 54% a w tym przypadku 4% to różnica 1 289 834, 70 zł. Z dokumentu wynika również, że szacunkowy koszt w przeliczeniu na jednego ucznia różni się w zależności od placówki : w SP1 to 11 232, 25 zł, SP4 to 12 544, 58 zł, ale SP 5 to już kwota 14 920, 40zł. Jak się okazało wyliczenia dokonane przez księgowość SP 4 znacznie różnią się od tych podanych przez CUW a średni koszt w przeliczeniu na jednego ucznia wynosi 10 459, 01 zł. Dokument ten wskazał również środki, które miasto przekazuje do niepublicznych szkół podstawowych w tym część subwencji państwowej, jednak dokładnej kwoty owych subwencji nie wymienia. Z Urzędu Miasta do Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny w roku 2019 wpłynie 1 094 800 zł. Alternatywna Szkoła Podstawowa otrzyma 761 400 zł. Szkoła Podstawowa Towarzystwa Ewangelickiego uzyska w tym roku 2 038 300 zł. Decyzja o likwidacji SP4 była szybka i jak widać łatwa, jednak czy można mieć pewność, że dotowanie niepublicznych placówek nie odbywa się kosztem szkół państwowych? Z dokumentu przedstawionego przez urzędników ratusza wynika jasno, że radni zostali wprowadzeni w błąd. Podobnych pomyłek w całym dokumencie jest więcej. Obecnie w SP 5 nie ma klasy 3 i 6, jednak w kolejnym roku szkolnym w tabelce widnieje klasa 4 z ilością uczniów 20, a klasa 7 ma już uczniów 25. Skąd się bierze te 20 i 25 , jeśli nie ubywa uczniów w klasach równoległych w sąsiednich szkołach ? Biorąc pod uwagę, że zestawienie zrobiono 7 marca br. przed rozpoczętym naborem do tych klas, szacunek ten był nieprawdziwy. Ponadto, gdy powstawała SP 5 mieliśmy wszyscy wrażenie, że jednak burmistrz, urzędnicy i radni patrzyli na oświatę z wielkim optymizmem, chcąc podnosić jakość edukacji w naszym mieście. Jednak po trzech latach dochodzi do pomysłu likwidacji innej szkoły w celach oszczędności? Od stycznia całe miasto śledziło każdy ruch, który wokół zagrożonej szkoły się odbywał. Pokątnie z ratusza płynęły informacje, że większość radnych jest przeciwna likwidacji szkoły, a Pani burmistrz z tej decyzji powoli się wycofuje. Jednak oficjalnie nie zostało to nigdzie ogłoszone. Za to ogłoszono nabór do klas pierwszych, do SP 4 również. Pomimo, że rodziców chętnych, by właśnie do tej szkoły zapisać swoje pociechy było sporo, TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

19


MIJANKA NA RYNKU

urzędnicy podjęli decyzję o utworzeniu tylko jednego oddziału. Niż demograficzny jasno pokazuje ilość dzieci i raczej nie zanosi się, by w kolejnych latach miało się to zmienić. Szkoły walczą więc o każdego ucznia, kurczowo trzymając się rejonizacji, licząc na większe dopłaty z subwencji. Tu również urzędnicy decydują o ilości oddziałów w danej szkole. Nasuwa się więc kolejne pytanie o to, dlaczego rodzic sam nie może zdecydować do jakiej szkoły pośle swoją latorośl? Dlaczego ilość oddziałów nie jest decyzją podejmowaną dopiero w momencie otrzymania wszystkich zgłoszeń do szkół? Żyjąc w demokratycznym kraju chcielibyśmy mieć wybór, ale i wpływ na tak ważne decyzje jak wybór szkoły dla dziecka. A jeśli decyduje o tym rejonizacja, to po co organizuje się w szkołach dni otwarte dając rodzicom złudną możliwość wyboru? 23 maja na konferencji prasowej dziennikarze cieszyńscy zostali poinformowani przez Panią burmistrz o tym, że Szkoła Podstawowa nr 4 nie podlega już likwidacji. Co w takim razie wydarzyło się w ciągu tych kilku miesięcy, że zrezygnowano z tej decyzji? Gdzie w takim razie miasto znalazło oszczędności, by poradzić sobie z utrzymaniem tylu placówek szkolnych? Pani burmistrz na konferencji przedstawiła również plany wobec publicznych szkół podstawowych na rok 2019 i w następnych latach. 1. Wykonanie audytu od roku szkolnego 2019/2020 po reformie oświaty. 2. Wykonanie strategii rozwoju oświaty w Cieszynie. 3. Rozszerzenie zadań CUW (Centrum Usług Wspólnych) poprzez obsługę publicznych szkół podstawowych. 4. Analiza możliwości zasad tworzenia klas sportowych w następnych latach. 5. Optymalizacja wykorzystania wolnych pomieszczeń. Dowiedzieliśmy się również o nowym pomyśle wynajęcia 2 sal lekcyjnych sąsiadującemu Liceum Ogólnokształcącemu im. M. Kopernika. Nadchodzący rok 20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

szkolny będzie trudny szczególnie dla szkół ponadpodstawowych ze względu na przyjecie podwójnego rocznika, czyli 3 klas gimnazjum i absolwentów klas ósmych. Jednak przez długi czas dyrekcja liceum i przedstawiciele Starostwa Powiatowego zapewniali, że nie potrzebują dodatkowych klas. Co zmieniło się od tej pory, że te sale nagle stały się palącą potrzebą? Według podanych informacji wynajem będzie obowiązywał na okres trzech lat. Tylko czy po tym czasie jest realna możliwość ich odzyskania? Jak to mówią jeśli raz coś oddasz, to oddajesz to na zawsze. Ponad to w związku z zamianą liceum 3 letniego na 4 letnie, ilość uczniów w budynku za kilka lat nie ulegnie radykalnie zmniejszeniu, mimo „wyjścia„ z liceum podwójnego rocznika. Szkołę opuści tylko połowa uczniów, druga pozostanie i stworzy klasy czwarte. I tak już będzie do następnej reformy szkolnictwa w Polsce. Nieufność rodziców budzi kolejne obawy o powolne wygaszanie SP 4. Boją się czy takie ruchy nie są kierowane po to, by i tak szkołę zamknąć, ale proces ten rozłożyć w czasie. Czy to są słuszne obawy? Nie wiem. Przez brak transparentności przedstawionych analiz oraz brak konkretnych działań czy konstruktywnych rozmów obawy rodziców są uzasadnione, a raz stracone zaufanie trzeba odbudowywać latami. Podczas rozmów o likwidacji szkoły jedna z mam przypomniała mi przedwyborcze obietnice złożone 14 września przez kandydującą wtedy Panią burmistrz: „Jako burmistrz miasta Cieszyna będę słuchała mieszkańców. To mieszkańcy mają głos. Będę zachęcać ich do dialogu i szukania wspólnie rozwiązań dobrych dla wszystkich.” Nadal mieszkańcy na taki dialog liczą a przede wszystkim liczą na wspólne działanie. Na temat tej niezrozumiałej decyzji o likwidacji szkoły rozmowy będą toczyły się jeszcze długo i jeszcze dłużej rodzice będą żyć w obawie, czy do takich rozwiązań samorządowcy nie powrócą za jakiś czas. Być może ta sytuacja, choć trudna dla wszystkich, będzie lekcją na przyszłość, by nie podejmować pochopnych decyzji.


artykułu 210x280mm_czerwiec_2019.pdf 1 2019-06-07 14:30:18

WYŻSZA BRAMA

C

M

Y

CM

MY

CY

CMY

K

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

21


W

ie

sła w

H ołd

ys

Ilustracje Antoniego Boratyńskiego do książki Morcinka „Przedziwne śląskie powiarki”.

AUGUST, GUSTAW, GUSTLIK Urodził się w ostatniej dekadzie XIX wieku jako poddany cesarza Franciszka Józefa. Pochodził z górniczej Karwiny, z ubogiej rodziny wozaka. Gdy miał rok, stracił ojca, który zginął przygnieciony beczkami piwa, kiedy powożony przez niego wóz z owymi beczkami się przewrócił. Gdy miał lat szesnaście, poszedł pracować do karwińskiej kopalni, gdzie ciągle żywa była pamięć katastrofy z 1894 roku, w której zginęło 235 górników.

B

ieda mieszkała pod piecem. Szczerbatą łyżką wybierała z miski to wszystko, co było do zjedzenia. A więc kapustę, kaszę, ziemniaki i co tylko w niej było. Zjadała łapczywie, jeszcze palcem wylizała i szła spać pod piec. (G. Morcinek, O ubogim szewcu i chciwym młynarzu). Zachłannie czytał książki, co zwróciło uwagę jego kolegów górników, którzy złożyli się, aby opłacić jego naukę w Seminarium Nauczycielskim w Bielsku. I tak 22

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

został nauczycielem. Zawód ten wykonywał przez kilkadziesiąt lat. Był człowiekiem żyjącym w świecie słów, do końca życia jego ulubioną lekturą był słownik języka polskiego. Księgi dewocyjne i polemiczne, różne postylle, żywoty świętych, apokalipsy, kazania, biblie, przeto te „święte księgi” układane w Polsce dla szlachty, były czytane na Śląsku Cieszyńskim przez chłopów. Były one oprawne w świńską


KIERUNEK KULTURA

skórę, zamykane na srebrne lub mosiężne skuwki, przechodziły w dziedzictwie z ojca na syna, z syna na wnuka, z wnuka na prawnuka, a gdy rodzice wianowali córkę lub syna, to oprócz krowy, pierzyny, tylu a tylu kur i gęsi dodawali jeszcze świętą księgę jako najcenniejsze dziedzictwo. I dzięki owym księgom, dzięki Reyowi, księdzu Skardze, heretykowi Radziwiłłowi, Leopolicie, Kochanowskiemu, Dambrowskiemu z Wilna i Gdacjuszowi z Kluczborka język polski na Śląsku przetrwał w swych formach archaicznych, by z czasem stać się gwarą o nalocie staropolszczyzny. Dzięki owym księgom nie uległ wytępieniu. (G. Morcinek, Ziemia Cieszyńska). Przyszła pierwsza wojna światowa, powołany do austriackiego wojska jako jednoroczny ochotnik, ranny na froncie, zdemobilizowany, potem znowu zmobilizowany, był tym, który przekazał rozkaz przejęcia władzy przez wojsko polskie w Cieszynie w nocy z 31 października na 1 listopada 1918. W dwa lata później jego rodzinna Karwina znajdzie się w granicach nowo powstałego państwa czechosłowackiego, a on osiedli sie w Skoczowie. Pracuje tu jako nauczyciel i jest gwiazdą miejscowego teatru amatorskiego. Żeni się, ale małżeństwo rozpada się po bardzo krótkim czasie. Przede wszystkim zaś zaczyna pisać – jego mentorką staje się zamieszkała w pobliskich Górkach Wielkich Zofia Kossak-Szczucka – i bardzo szybko zdobywa ogólnopolską popularność i uznanie, identyfikowany przede wszystkim jako pisarz śląski. Pisze

prozę, głównie o górnikach i kopalniach; temat ten do tej pory w literaturze polskiej był – poza kilkoma wyjątkami – nieobecny: Serce za tamą, Gwiazdy w studni, Wyrąbany chodnik, Narodziny serca, Inżynier Szeruda, Ludzie są dobrzy, Po kamienistej drodze, Wyorane kamienie. Proza ta jest realistyczna, czasami czarna jak węgiel, czasami nieco sentymentalna, miejscami naiwna. W tym okresie powstaje Łysek z pokładu Idy – krótkie opowiadanie o koniu,

który pracował w kopalni, przez dziesiątki lat w okresie PRL będące lekturą szkolną. Udziela się także jako publicysta w katowickim radiu, pisze teksty dla „Zarania Śląskiego”, a dla serii wydawniczej „Cuda Polski” pisze w 1933 roku książkę o Śląsku, gdzie rozdział o Cieszynie nosi tytuł Pokrzywdzone miasto. Jego twórczością interesuje się przedwojenna polska kinematografia – powstają dwa filmy oparte na jego powieściach: Inżynier Szeruda i Czarne diamenty, oba z udziałem gwiazd ówczesnego kina, ale żaden z nich nie wchodzi na ekrany. Poza tym bardzo dużo podróżuje po Polsce i Europie - podróże, obok literatury, staną się jego drugą pasją. Zaczyna się wojna. Szóstego października 1939 roku przychodzi po niego Gestapo, ponieważ jako znany działacz polski na Śląsku przeznaczony jest do natychmiastowej likwidacji. Ten jednak w dokumentach ma – zgodnie z metryką chrztu – imię August. Ale że zgadza się nazwisko, zostaje osadzony w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, potem w Dachau, gdzie doczekuje się wyzwolenia przez wojska amerykańskie w kwietniu 1945 roku. Miał możliwość, aby się z obozu wydostać – wystarczyłoby, aby jako Ślązak podpisał Volkslistę, ale mimo nacisków wywieranych na niego – z takiej możliwości nie korzysta. Wojna już przeszła, wojny już prawie nie ma, chociaż pozostał po niej jakby przykry swąd pogorzeliska. Wojna wypaczyła nasze sumienia, nauczyła nas wielbić bezprawie i zbrodnię, spowodowała nawrót do prymitywnych, starych, pierwotnych złóż psychicznych, brutalnych i dzikich. Zatruła nas nienawiścią, zniekształciła nasze dusze, uświęciła zło w człowieku. Wyszliśmy z wojny jako ludzie chorzy i wykoszlawieni moralnie, ludzie słabi i nieszczęśliwi, z wyłamanymi skrzydłami (G. Morcinek, Listy z mojego Rzymu) Po wyzwoleniu błąka się po Europie, wraz z tysiącami takich jak on „displaced persons”, aby końcem 1946 roku wrócić do Polski, do Skoczowa. Znów zaczyna dużo pisać: między innymi o Maksymilianie Kolbem (zresztą przez pewien czas był uważany za pisarza katolickiego) oraz wspomnienia z łagrów i wędrówek po powojennej Europie: Dziewczyna z Champs Elysées. Jego przedwojenne powieści są wznawiane, pisze scenariusz do jednego z pierwszych polskich powojennych filmów Stalowe serca. Pisze Ondraszka, powieść, którą uważa za dzieło życia. W 1952 roku zostaje posłem na Sejm PRL z ramienia Stronnictwa Demokratycznego: dużo jeździ po kraju, spotyka się z ludźmi, podpisuje petycję do Urzędu Bezpieczeństwa w obronie aresztowanego przez UB pisarza Zbyszko Bednorza. 5 marca 1953 roku umiera Józef Stalin, 7 marca dekretem Rady Państwa miasto Katowice zostaje TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

23


KIERUNEK KULTURA

przemianowane na Stalinogród. Dekret Rady Państwa wymagał jeszcze zatwierdzenia przez Sejm, któryś z posłów musiał (po fakcie) z takim wnioskiem wystąpić – padło na niego jako syna ziemi śląskiej i władze partyjne go wyznaczyły do tego zadania. Na sesji Sejmu 28 kwietnia przyjęty zostaje na jego wniosek (jako posła ziemi śląskiej) dekret o zatwierdzeniu zmiany nazwy miasta. Blady jak ściana, drętwym głosem odczytał tekst dekretu. Głosowaliśmy wszyscy ze spuszczonymi głowami. To był człowiek schorowany, zmęczony... cóż miał robić? Co my mogliśmy zrobić? (prof. Kazimierz Wyka, w owym czasie również poseł na Sejm PRL). W roku 1956 przestaje być posłem na Sejm, a Stalinogród staje się na powrót Katowicami. Do jego „słonecznego domu” w Skoczowie przyjeżdżają goście: artyści, pisarze z całej Polski. Podróżuje po Europie, także po sanatoriach, gdyż stan jego zdrowia zaczyna się systematycznie pogarszać. Przyjemność sprawia mu prowadzenie samochodu, wartburga – często jeździ nim na południową kawę do kawiarni „Pod Jeleniem” w Cieszynie, zawsze zatrzymując się na kopcu w Ogrodzonej. Nadal przyjaźni się z Zofią Kossak-Szczucką, cieszyńskim filologiem Ludwikiem Brożkiem, katowickim pisarzem Wilhelmem Szewczykiem. W 1959 roku umiera jego siostra Teresa, z którą mieszkał w skoczowskim domu od ponad trzydziestu lat. Według jednak mego zdania, wyniesionego z Dachau, śmierć można przyjąć spokojnie, gdy sobie uświadomimy, że ta bliska nam osoba, która poszła w zaświaty, może czuła się w chwili śmierci szczęśliwa, iż już teraz odpocznie sobie na zawsze, jak moja śp. Matka mawiała. My zaś, żałując jej, bolejemy jedynie z powodu jej straty, jak w ogóle człowiek zawsze boleje, gdy straci jakąkolwiek rzecz czy osobę, która stanowiła dla nas wartość. (G. Morcinek, list do Jana Kuglina) Pisze coraz śmielej formalnie, coraz dojrzalej. Przedtem, jakby się wahając, oddawał swoje utwory do zaopiniowania różnym ludziom i często bez oporu przyjmował ich poprawki; teraz pisze po swojemu, pewniej. Na podstawie zebranych i spamiętanych opowieści i legend pisze książki dla dzieci: Jak górnik Bulandra diabła oszukał oraz Przedziwne śląskie powiarki, gdzie ożywa świat utopców, jaroszków, bożątek i innych postaci z ludowych wierzeń Śląska Cieszyńskiego. Pisze też rodzaj przewodnika, Ziemia Cieszyńska, a przede wszystkim swoje najdojrzalsze powieści: Judasz z Monte Sicuro (ta książka zachwyciła Tadeusza Konwickiego, który zaproponował jej sfilmowanie w reżyserii Jerzego Kawalerowicza, do czego jednak ostatecznie nie doszło), Czarna Julka, Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki i – wydany już pośmiertnie – Górniczy zakon. Prowadzi także ożywioną korespondencję: dziennie potrafi napisać nawet do dziesięciu listów. 24

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

W roku 1961 odbywają się uroczystości z okazji jubileuszu 70-lecia jego urodzin, w tym uroczyste sesje. Otrzymuje odznaczenia, nagrody, księgi pamiątkowe. Rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie apeluje do pisarza, aby swe następne książki poświęcił górnictwu – ale naftowemu. Uroczystości jubileuszowe odbywają się także, dzięki staraniom miejscowych Polaków, w Czechosłowacji. Jubilat (który przez całe życie był wierzącym i praktykującym katolikiem) nie jest jednak do końca zadowolony z ich przebiegu i mocno rozgoryczony, gdyż brakuje mu podczas oficjalnych uroczystości wśród przedstawicieli społeczeństwa także przedstawicieli duchowieństwa katolickiego. Zeszli się wszyscy diabli i pousiadali, gdzie kto mógł, gdyż ich była spora gromada, a miejsca mało. Usadowili się więc jedni na beczkach ze smołą, inni na workach pełnych grzechów, a jeszcze inni na skrzyniach z cyrografami, które były diabła warte, bo je mole obgryzły. A wszyscy ogromnie się martwili. Zmartwienie zaś mieli nie byle jakie. Otóż od dłuższego czasu ludzie na świecie bardzo sporządnieli i nikt z diabłów nie miał sposobności, by czyjąś duszyczkę porwać i zawlec do piekła. Na worku pełnym grzechów zasiadał król diabłów, pan Belzebub, który różnił się od innych diabłów tym, że jego krowi ogon był u postrzępionego końca ozdobiony starym krawatem króla Heroda (G. Morcinek, Żałosna historia o przygodach diabła Fajferka). Pod koniec 1963 roku jego stan zdrowia dramatycznie się pogarsza. Rozpoznanie: ostra białaczka limfatyczna. Umiera 20 grudnia 1963 w klinice w Krakowie, kilka dni później odbywa się w Cieszynie uroczysty pogrzeb z udziałem przedstawicieli władz państwowych. Trumna zostaje wystawiona w Teatrze im. Mickiewicza, następnie podążający przez całe miasto kondukt odprowadza zmarłego na miejsce wiecznego spoczynku w Alei Zasłużonych Cmentarza Komunalnego. Nad grobem przemawiają przedstawiciele oficjalnych władz. Jest także ksiądz, przyjaciel pisarza, który cicho odmawia modlitwy za zmarłych. Widziałem rzeczy wiele i nie­raz pomyślałem, jak trudno poprzez brzydotę czło­wieka dostrzec piękno człowieka (G. Morcinek, Siedem zegarków kopidoła Joachima Rybki) Dzieci: Gustlik Wałoszek, Hanys Molenda, Rudolf Kukucz, diabły Fajferek, Fafuła i Filrifrancek, Król Hałaburda Świdraty, Joachim Rybka, król Kalasanty Wielki a potem Mały, Ondraszek z Dorotką, Mat Kurt Kraus, koza Esmeralda, Hilda z Lucą, Czarna Julka, Stazyjka z Placydą, Karlik ze Szpluchowa, Podciep, Zeflik, Henryk Kurc, pater Knyps i wiele, wiele innych. Ojciec: Gustaw Morcinek (1891–1963)


KIERUNEK KULTURA

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

25


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

UBEZPIECZAMY WSZYSTKO UBEZPIECZENIA MAJĄTKOWE

UBEZPIECZENIA TECHNICZNE

· mienia od ognia i innych zdarzeń losowych lub na bazie wszystkich ryzyk (all risks) wraz z ryzykiem utraty zysku (Business Interruption - BI) · mienia od kradzieży i dewastacji · ubezpieczenie gotówki w lokalu i transporcie · ubezpieczenie sprzętu stacjonarnego oraz sprzętu przenośnego · ubezpieczenie szyb i innych przedmiotów od stłuczenia · ubezpieczenia transportowe · ubezpieczenia komunikacyjne

· maszyn od awarii (Machinery Breakdown - MB) · maszyn budowlanych od wszelkich zdarzeń (Contractors Plant Machinery CPM) · robót budowlano - montażowych (Contractors All Risks - CAR i Erection All Risks - EAR) · oraz utraty zysku (Machinery Loss of Profit - MLOP, Advanced Loss of Profit - ALOP)

UBEZPIECZENIA OC

· gwarancje kontraktowe · gwarancje przetargowe, zwrotu zaliczki, dobrego wykonania kontraktu, usunięcia wad i usterek oraz należności handlowe

· z tytułu prowadzonej działalności i posiadanego mienia, · z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, · odpowiedzialności cywilnej zawodowej, · oraz odpowiedzialności cywilnej menadżerów (D&O)

UBEZPIECZENIA FINANSOWE

ZDROWIE, ŻYCIE · ubezpieczenia pracownicze grupowe · ubezpieczenia na życie indywidualne · ubezpieczenia NNW · ubezpieczenia podróżne · ubezpieczenia zdrowotne

ul. Bobrecka 29, Cieszyn 26 Poczty w budynku Starostwa) (lokal TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

tel. 503 085 915 33 857 81 46


STARY TARG

Gdo się za swój jynzyk wstydzi takim niech się każdy brzidzi

pogadamy Porzóndzymy

er y

Dr k Jan

al

Fr

yd

K rzy sztof K asztura

Ani my sie bardzo nie zwyrtli, a uż mómy trzicaty nomer naszego TRAMWAJA, w kierym dómy sie do rzeczy s jednym szykownym cieszyniokym. Mo łón tak głymboki korzynie w naszym mieście, że sóm nie wiy jak głymboko trzeja by było do ziymi wbić krómpocz abo sztychówke, coby sie do nich dostać. Je to dycki tak, jak sie jedyn drugigo spyto skónd żeś je, to yny przed łóczami mómy starke i starzika, bo inszych przibuznych uż nie znómy.

fot. Fryderyk Dral

Krzysztof Kasztura - Długoletni pracownik Urzędu Celnego i Krajowej Administracji Skarbowej, absolwent filii Politechniki Łódzkiej-mgr inż.mechanik. Absolwent podyplomówki ze specjalizacją zarządzania zasobami ludzkimi, oraz mechanizmami strefy euro. Długoletni radny Rady Miasta Cieszyna, a także jej były przewodniczący. Obecnie na stanowisku I z-cy burmistrza miasta Cieszyna. Amator i wielki wielbiciel kolarstwa górskiego, narciarstwa i żeglarstwa, a także wierny kibic footballu. Miłośnik literatury i artefaktów II Wojny Światowej ze szczególnym zainteresowaniem bitew morskich.

Fryderyk Dral – Panie Krzysztofie, kapke roków łod waszego narodzynio uż minyło i skyrs tego tustelocy poradzóm cosi ło was rzeknóć. To co łóni ło was prawióm to sóm yno same dobre wieca i możecie dzisio być s tego radzi, że moc dobrego dlo tusteloków podarziło sie wóm zrobić. Dzisio akurat prziszeł taki czas, cobyście to wszecko rzekli czytmiorzóm naszego TRAMWAJU, a jo to napiszym. Dobre by też było, cobyście to wszecko rzeki po naszymu, bo ludzie co was znajóm prawili mi, że to poradzicie. Krzysztof Kasztura- Jak uż rzeście to panie redaktorze rzekli, to sie prziznóm żech je cieszyniok łod urodzynio, bo móm to zapisane w papiórach łod przeszło pińdziesiyńciu roków. Tego sie przeca nie wyprym, żech w rokach sześdziesióntych lodewrził łoczy w Ślóńskim Szpitolu w Cieszynie. Po naszymu prawiły moji łobie starki i łoba starzicy. Nejwiyncyj jednakowóż słyszołech tej naszej rzeczy u moji starki w Dzingielowie, kaj żech jeźdzł jak my mieli we szkole wolne. Swojóm edukacyje zaczłech w szkółce na Pastwiskach do kierej woził mie tata na czyrwiónej Jawie. Spóminóm se to dobrze do dzisia, bo dlo takigo małego chłapca była to wielko atrakcyja. We szkółce też my moc nanikali, ale spóminóm se dobrze to spuszczani sie w zimie po ceście na sónkach. Jakosii sie mi podarziło w tej szkółce nie przepaś i jak żech zustoł starszakym to prziszeł czas na edukacyje w podstawówce na Pastwiskach. Przeszło mi to wartko, bo czas to je tako wiec, że fórt żynie i nie do sie go zahaltować. Spóminóm se jednak na to, że w klasie było tela dziełuch co chłapców i skyrs tego fórt nas chybiało do kopanio we fusbal na boisku w Kalymbicach. Ganc inakszyj było w „Rolibudzie” w kierej zaczłech nieskorzij pobiyrać nauke, bo w klasie byli sami chłapcy i uż nas na bojisku do kopanio we fusbal nie chybiało. Chybiało za to szykownych dziełuch, kiere były yno na rachunkowości i w ochrónie roślin. Maturite szafnyłech TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

27


STARY TARG

fot. Fryderyk Dral

w 1984 i do dzisia z niekierymi sóm my kamratami. Trefić sie razym to mómy ciynżko, bo yno z Cieszyna nas było sztyróch, a reszta skónsi była ze świata. Skyrs tego, dziynka dzisiejszej elektrónice poradzymy se s inszymi, kierzi nie sóm tu stela porzóndzić tefónym, abo fejsbookym. Za młodu cióngło mie do mechaniki i ślosarstwa i skyrs tego uznołech, że coby cosi wiyncych ło tych wiecach wiedzieć trzeja to sztudyrować. Tyn napad żech zaczył pumału realizować w Biylsku na Filiji Politechniki Łódzkiej, kaj po sześciu rokach dzierżołech uż w rynkach dypłóm mgr inż. mechanika. S tego sztudyrowanio spóminóm se fórt tych fajnych belfrów, kierzi nas nawszczywiali, bo byli to naprowde znani profesorowie s Gliwic i Łodzi s rozmajtóm fachowóm i bogatóm wiedzóm. Zaroz po tej moji obrónie dyplómu, kierej żech nie przegroł, zaczłech chledać roboty. Były to roki w kierych kóńczył sie socjalizm i roboty wszyndzi ubywało, ale mie sie podarziło zustać financym w cieszyńskim Colamcie. Na łobu mostach w Cieszynie nabiyrołech doświadczynio przi kóntrolowaniu rozmajtych szmuglorzi. Mie notura nie dała wielki zwyżki i też tymu poradziłech wlyź do każdej dziury, aji w nejmiynszym aucie. Po poru miesióncach jak odewrzili to nowe przejści w Boguszowicach toch tam zustoł przeciepany do kóntroli tirów i autobusów. Nie było tam leko, bo zmiany i nocno robota eszcze żodnymu zdrowio nie poprawiła i mie też. Z tych czasów pamiyntóm rozmajte kuryjozalne 28

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

sytuacje, kiere isto każdymu financowi sie w tej ciynżki robocie przitrefły. Były autobusy s kierych my wysmyczyli aji prwie po trzi tysiónce flaszek gorzołki, a turecki autobusy, kiere przewożały piyńć ludzi, miały ze zadku w takich wielkich taszkach samóm oblyczke. Nieskorzij to trzeja było wszecko przerachować i łoclić, a nie była to leko robota i trwało to moc godzin. Nieskorzij jak ludzie zaczli przismykować rozmajte auciska s „Richtik Fajnych Niymców” to raja tych aut dycki cióngła sie aże do Czeskigo Cieszyna na Karwińskóm. Był też czas jak nasi dziynnie nocami jeździli do Wiydnia po owoce i trzeja ich było wartko odprawić, coby ś nimi eszcze tego dnia zdónrzyli na torg. Tak sie to na tym świecie zwyrtło, że to łoni dzisio s tego Wiydnia do nas przijyżdżjóm po owoce i rozmajtóm zielynine. Do kóńca dzewiyńdziesióntych roków użech yno odprawioł ty wielki przesyłki na tirach. Świat żynył do przodku i my s przepisami celnymi też musieli sie kapke posuwać, bo tych wieców do odprawy i do oclynio było z dnia na dziyń coroz wiyncyj. Skyrs tego przeciepany zustłech do takigo działu co postympowanim celnym sie mianowoł i w nim robili my procedure uproszczónóm. Rozchodziło sie ło to, coby szło łoclić towr we werku i uż snadno bez żodnych korowodów ty wieca mógły przejechać przez most. To też dłógo nie wydzierżało, skyrs tego, że fórt tyn towor coroz wiyncyj żynył tam a spadki i trzeja było to tego zaprzóngnóć kómputry. Jo też jakisi czas przi tym robił i sie nóm to podarziło i dziynka tymu,


STARY TARG

nieskorzij całóm te robotem uż robiły to za nas kómputry, a nazywało sie to”Celina”. Na tym sie jednakowóż to szybowani tymi przepisami nie skóńczyło, bo jak my wlyźli do Europy w dwatysiónce czwortym roku to zaś trzeja było cosi poprawić. Ludzie se wszymali, że jak rampy dźwigli na granicy, to uż wszedcy bydóm mógli wozić rozmajte wieca tam a haw i żodnymu nic nie prawić. Tak sie to jednakowóż nie dało, bo wszecki sztaty chcóm wiedzieć gdo i co do nich prziwożo. Skyrs tego prziszeł nóm taki napad, coby to jakosi uchycić i nie puścić tego samopas. I uż zaś zaprzóngli my do tego komputry, kiere zaczły robić sztatystyki w takim programie, kiery mianuje sie „Intrastat”, a jo, aże do dwatysiónce ósmego roku tym regirowoł. Dobrze mi s tym szło i jak dycki w życiu tak to je, jak kiery cosi robi dobrze, to trzeja go sturzić wyrzyj. Tyn wyrch dlo mie to było zico na stanowisku naczelnika Colamtu w Biylsku. Nie było tam leko, bo regirowani dwóma stówkami ludzi, a przi tym eszcze insze kóntrole i góniyni za tymi co przez granice szmuglowali i za tymi co chrzcili bynzinem do srandy nie patrzi. Dwa roki tymu zaczłech robić zaś spadki w Cieszynie, ale uż we skarbówce, bo fórt przeca

fot. Fryderyk Dral

całe życi nie idzie robić dycki tego samego. Ni ma to dzisio leko s tymi kómputrami i tymu ta moja łostatnio robota była nasztelowano dlo tych ludzi co przijyli sie do roboty, a nieporadziłi dorzóndzić sie s kómputrami. Wyszpekulyrowalimy systym HELP DESK co poradzi pumóc financóm i rozmajtym inszym firmóm, kiere kszteftujóm ze zagranicóm. Teraz na chwiliczem zwekslujymy tóm naszóm rzecz poza robotem, bo przeca dóma sie też każdymu cosi srandownego przidarzi. Mie to nie minyło i ło moji żyniaczce eszcze na sztudyjach tak ni mogym rzeknóć, ale na zicher w mojim życiu to była wielko nowinka. Dycki to tak bywo, jak baba s chłopym społym żyjóm dóma to

i na dziecka na zicher też przichodzi czas. Nóm sie też to podarziło i mómy dwóch szykownych chapców. Spóminóm se na ty siyrmiynżne czasy kaj w kszeftach jedzyni było yny na kartki i trzeja było cosi chować dóma. My s mojóm i do kupy s ojcami howalimy trusioki, kiere jak wszedcy wiedzóm dowajóm dobre miynso. Nasz synek Kuba był taki wraźny, że musioł sprugować tego jejich jedzynio s korytka, coby wiedzić czymu to miynso ś nich je taki dobre i tak wszeckim szmakuje. Kiejsi zaś jak my prziwiyźli wónglowego flotu do hajcowanio w cyntralnym to łoba chłapcy za porem minut uż wyglóndali jak hawiyrze po szychcie. Trzeja ich było warto łokómpać co zaroz podpadło moji ślubnej, jak my po nióm pojechali do jejigo kszeftu. Wyszumieli sie łoba chłapcy za młodu i muszym wóm panie redektorze rzeknóć, że wyrośli nóm na szykownych chłapców i naszli se tu u nas robote, kieróm se wożóm i sóm ś ni radzi. Co sie zaś rozchodzi o mojóm robotem spłecznóm w radzie miejski to powiym wóm panie redaktorze, że trwało to tak dłógo, że muszym klupnóć sie w czepóń, coby to jak sie patrzi wszecko porachować. Akurat móm piyńć palców w rynce i ganc tela kadyncji byłech radnym, a w łostatni wysztajgowołech aji na przewodniczącego tej rady. Regirowołech też komisjóm rewizyjnóm i komisjóm gospodarki komunalnej. Przez tyn dłógi czas, podarziło mi robić s trzóma burmistrzami i jakosi dycki my sie społym dorzóndzili. Skyrs tego, że państwowo posada w tym Colamcie wadzi sie ze społecznóm funkcyjóm, to musiołech to poniechać. W łostatnich wyborach zegnali my do kupy pore fajnych tusteloków, kierzi do dzisia nazywajóm sie Cieszyński Ruch Społeczny i sztartli my we wyborach. Jo w nich nie sztartowoł skyrs tej moji państwowej posady, alech mioł we starości jejich technicznóm strónem. Tak my to pieknie cieszyniokóm wszecko kónkretnie wyoślili, co chcymy zrobić, że osim s naszych wlazło do rady i s tego sóm my fest radzi. Sóm my też s tego radzi, że naszo kamratka Gabrysia przedbiygła we wyborach burmistrza R.Macurę i uż łod pół roku siedzi w cieszyńskim rotuzie na stołku s kierego dobrze regiruje naszym miastym. Na kóniec eszcze żech winiyn wóm panie redaktorze rzeknóć, że na to zico na kierym teraz siedzym w rotuzie namówiła mie pani burmistrz Gabriela Staszkiewicz i jo sie zgodził. Je to dlo mnie taki ukorónowani tych dwacet roków roboty w radzie, a przi tym je to dlo mie ogrómne wyróżniyni i spełniyni moich marzyń. Mogym wóm panie redaktorze łobiecać, że zrobiymy s burmistrzynióm wszecko, coby tustelocy na nas nie wluchcili, nie mamrali, a raczyj coby widzieli jak nasze miasto je s dnia na dziyń coroz piekniejsze.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

29


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

ZBUDUJ Z NAMI OŚRODEK DLA DZIECI

Polskie Stowarzyszenie na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną (PSONI) Koło w Cieszynie już w tym roku planuje ukończyć budowę nowego Ośrodka Rehabilitacyjno – Edukacyjno - Wychowawczego (OREW) w Bażanowicach. Stowarzyszenie nieprzerwanie działa od 1994 roku. Obecnie placówka mieści się w Cieszynie przy ulicy Mickiewicza 13 i prowadzi OREW, w którym dzieci, młodzież i osoby dorosłe z niepełnosprawnością sprzężoną realizują obowiązek nauki i otrzymują kompleksowe wsparcie. Ponadto w naszej ofercie znajduje się również Wczesna Interwencja, Wczesne Wspomaganie przeznaczone dla najmłodszych oraz Świetlica Terapeutyczna dla dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną.

Chcąc dokończyć budowę, a tym samym otworzyć drzwi naszego nowego, wymarzonego ośrodka dla podopiecznych i pracowników PSONI Koło w Cieszynie, niezbędne jest zebranie środków potrzebnych do zrealizowania tego celu. Każde wsparcie jest dla nas ważne i wiemy, że wspólnie uda nam się osiągnąć sukces i stworzyć miejsce pełne przyjaźni i pasji, w którym osoby z niepełnosprawnością intelektualną odnajdą swój drugi dom. Budowa nowego ośrodka w Bażanowicach trwa na całego, a już wkrótce usłyszycie o naszych nowych inicjatywach, które z Waszym wsparciem pomogą nam przybliżyć się do jej ukończenia.

ul. Mickiewicza 13, Cieszyn +48 33 858 13 64, www.psonicieszyn.org Bank Spółdzielczy w Cieszynie 12 8113 0007 2001 0002 9304 0001

30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Medycyna estetyczna oferuje rozwiązania nie tylko dla niecierpliwych, ale wychodzi naprzeciw tym, którzy potrzebują szybkich efektów z różnych powodów. W salonie „Zobacz Efekt” można skorzystać z kilku sprawdzonych rozwiązań, dzięki którym osiągniemy natychmiastowe efekty, czyli poprawę i odświeżenie naszego wyglądu.

Piękno Bez Skalpela Czas jest dzisiaj na wagę złota. Przeliczamy na minuty każdą czynność próbując zaoszczędzić choć minimalną jego część by poświęcić go bliskim. Liczymy od razu na efekty, czy to naszej pracy, naszego lub cudzego działania czy też diety odchudzającej. Oczekiwanie natychmiastowych rezultatów to chyba znak naszych czasów. Dlatego zmierzenie się z dietą odkładamy na koniec listy rzeczy ważnych, bo na efekty trzeba długo czekać i jednocześnie wymaga to sporego poświęcenia. Jednak każda z nas chce być piękna oszukując właśnie czas by jak najdłużej zachować młody wygląd. Niektóre zabiegi medycyny estetycznej odpowiadają na tę potrzebę.

Medycyna estetyczna ma ścisły związek z estetyką i kanonami piękna w której najważniejsza jest naturalność – celem zabiegów jest przede wszystkim regeneracja i hamowanie procesów starzenia. Medycyna estetyczna to dziedzina, która nie ogranicza się wyłącznie do zabiegów z toksyną botulinową i kwasem hialuronowym. Służy do naprawiania również poważniejszych defektów i likwidowania oznak starzenia się skóry. Daje wiele możliwości począwszy od redukcji zmarszczek mimicznych i głębokich bruzd, poprzez odmłodzenie spojrzenia i wymodelowanie kształtu ust, aż po zmianę owalu twarzy, poprawę kondycji skóry, a nawet redukcję cellulitu. Zabiegi medycyny estetycznej mogą zdziałać cuda i sprawić, że nie tylko pozbędziesz się kompleksów, ale także nabierzesz większej pewności siebie i poprawisz jakość swojego życia. Przyjdź i sama ZOBACZ EFEKT.

12:2ĜÈ :<6=&=83/$1,( , 8-Ú'51,$1,( ()(.7< -8Ľ 32 3 ZABIEGACH

„Zobacz Efekt” – gabinet z profesjonalną obsługą kosmetologów ul. Stawowa 19, Cieszyn tel. +48 798 677 284 /zobaczefekt /zobaczefekt


KIERUNEK KULTURA

Rzeźby Grzegorza Michałka w wiślańskim Muzeum „Ochorowiczówka” „Ramy i poetyka tekstu bezradnie i naiwnie próbują sprostać wyzwaniu wizualności artystycznej; niedoskonałe formuły transkrypcji postrzeżeń i zapisów wrażeń wynikających z percepcji Jego rzeźb.” Hubert Bilewicz

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


KIERUNEK KULTURA

„W twórczości Grzegorza Michałka ważniejsze wydają się bowiem odniesienia do szamańskich praktyk rytualnych, niż akademickich konwencji artystycznych. Artysta jest tu raczej spontanicznym i uczciwym odkrywcą niż wyrachowanym rzemieślnikiem czy narcystycznym kreatorem. Jego rzeźbiarskie przedstawienia wynikają bardziej ze szczerego dialogu z materiałem i pamięcią form, które w sobie nosi, niż z chęci epatowania mistrzostwem warsztatu. Jego gesty twórcze naznaczone są życiodajnym potencjałem fantasmagorycznym; prowadzą do reinkarnacji drewna czy kamienia, nadając im inną postać, a może również prowadzą równocześnie do inkarnacji Ducha w materii” - mówi Hubert Bilewicz historyk sztuki. Michałek, znany również jako „Janosik” urodził się 07.08.1976 roku w Cieszynie. Dzieciństwo i okres dojrzewania spędził w Koniakowie, gdzie nasiąknął kulturą ludową i duchową Karpat, co jest widoczne w jego sztuce zarówno użytkowej, jak i klasycznej. Naukę pobierał głównie w Cieszynie, gdzie ukończył LO im. A. Mickiewicza, a później Etnologię na Uniwersytecie Śląskim. W tym okresie sporo podróżował. Zwiedził między innymi Gruzję, Indie i Nepal. Pobierał również nauki u norweskiego artysty i designera Odd-Eirika

Helmersena w zakresie patynowania drewna i innych technik malarskich związanych z drewnem. Obecnie mieszka w Wiśle, gdzie prowadzi Pracownię Rzeźby JanosikArt, oraz „Ogród Sztuk” w której powstają plenerowe rzeźby przestrzenne w kamieniu i drewnie, rzeźbione balustrady i sztuka autorska. Prace „Janosika” znajdują się nie tylko w muzeach. Można się z nimi zetknąć w wielu zakątkach Europy w parkach i ogrodach. Muzeum Magicznego Realizmu „Ochorowiczówka” w Wiśle powstało wiosną 2017 roku w willi, która należała kiedyś do Juliana Ochorowicza. Był on pionierem psychologii doświadczalnej i klinicznej, badał zjawiska parapsychiczne, był też pionierem w wielu dziedzinach techniki. Stworzył i opatentował mikrofon, a także telefon głośnomówiący. W wiślańskim muzeum znajduje się ponad 300 dzieł polskich twórców związanych z magicznym realizmem. Są tu dzieła m.in. Tomasza Sętowskiego, Rafała Olbińskiego, Jarosława Jaśnikowskiego, Zdzisława Beksińskiego czy Jakuba Różalskiego a także zbiór ponad 60 prac Salvadora Dali.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

33


KIERUNEK KULTURA

Czechowicka Noc Kultury, o mały włos i by się nie odbyła

J

ac

e k C e tl e r w

Jeszcze dzień przed „4 Czechowicką Nocą Kultury”, organizatorzy zastanawiali się nad odwołaniem wydarzenia. Deszcz, deszcz, deszcz, kałuże, ziąb to nie byli właściwi sprzymierzeńcy na tą jedyną noc w roku, kiedy trzeba wyjść z domu i pochodzić po muzeach, zabytkach i po przeróżnych historycznych miejscach.

34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Tegoroczna czechowicka noc z zabytkami miała ułynąć pod znakiem „3xL”, czyli Lesisko (główny plac miasta), Lokomotywownia (najstarszy zakład w mieście) i Lasek (najstarszy park miejski). W ostatniej chwili okazało się, że ostatnie miejsce – Lasek, najbardziej zalane i podtopione, można zastąpić czwartym „L” – Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Skłodowskiej-Curie. Dyrektor liceum, Jan Bieroński, zaprosił nas w swe mury i impreza mogła się odbyć w wybranym terminie 24 maja 2019 roku. Rano w dniu „Nocy”, przestało jednak padać, a z każdą godziną słońce świeciło coraz mocniej. Kiedy o godzinie 18,00 organizatorzy : Magdalena Wygoda (Miejska Biblioteka Publiczna), Renata Nawrocka (Towarzystwo Przyjaciół Czechowic-Dziedzic) oraz Jacek Cwetler (Izba Regionalna) ogłosili rozpoczęcie „4 Czechowickiej Nocy Kultury”, termometr wskazywał prawie 20 stopni Celcjusza. Atmosferę podgrzali żołnierze z bielskiej grupy rekonstrukcyjnej „grzejąc” z broni maszynowej na wiwat i gotując grochówkę (zjedzono ją do ostatniej kropelki), w zorganizowanym na Lesisku, wojskowym obozie. A potem już poleciało, biblioteka zaprosiła na malarski plener i do pisania listów na starych maszynach do pisania, czechowickie „Frywolitki” uczyły haftu, wyszywania, tworzenia biżuterii, no i częstowały kanapkami. Nauczyciele i uczniowie czechowickiej Szkoły Gastronomicznej przygotowali całe stosy „cieszyńskich” ciasteczek. Miód w gębie, pardon – ambrozja. Była kawa, herbata, soki i napoje. Miłośników sztuki wabiło stoisko z pracami czechowickich artystów regionalnych: Państwa Rozalii i Józefa Szypółów, których prace znane są na całym świecie. Rozpoczęła się gra miejska, w której trzeba było wykonać trzy zadania, aby zostać przyjętym do kancelari hrabiego Kotulińskiego, pana na czechowickich włościach. Ostatecznie nie wybrał żadnej kandydatki ani kandydata, ale obiecał, że jak już zdecyduje kto, to przyśle wiadomość gołębiem pocztowym. Uczestnicy gry musieli zdobyć pieczątki na specjalnych kartach, które potwierdzały ich umiejętności przydatne w pracy kancelisty czy bakałarzówny. Na otarcie łez każdy z uczestników gry otrzymał specjalnie na tę noc przygotowaną torbę reklamową. Dwoje uczestników, którzy stanęli w szranki o posadę u hrabiego otrzymało zegarki (ufundowane przez SKOK, oddział Szopienice). Przy grze pomagali harcerze z czechowickiego hufca.


KIERUNEK KULTURA

Przed godziną 19.00 na Lesisko zajechał autobus, stary „Ikarus”, który zabrał uczestników „Nocy” do Lokomotywowni. Wielką atrakcją były „śmierdzące” autobusowe spaliny (jak myśmy kiedyś mogli czymś takim jeździć. Ano mogliśmy. Było minęło i oby już więcej nie wróciło). Żałujcie Państwo, że nie byliście z nami w Lokomotywowni, to była właściwa „Noc Muzeów”. Lokomotywownia to najstarszy zakład w Czechowicach-Dziedzicach, który powstał w 1854 roku. Związany był i jest ze stacją Dziedzice, która należała do Północnej Uprzywilejowanej Kolei Cesarza Ferdynanda. W Lokomotywowni, która w 3/4 jest zachowana w orginale, można było pooglądać garaże pociągów, lokomotywy spalinowe i elektryczne, zajrzeć do warsztatów kolejowych, zobaczyć zwrotnicę wachlarzową i wysłuchać opowieści o „Hajcu” (tak kolejarze nazywają lokomotywownię), którą snuli przewodnicy (dawni maszyniści) Czesław i Jacek. Autokar jeszcze zrobił jeden kurs, ale uczestnicy „Nocy” docierali do Lokomotywowni własnymi środkami transportu. Była to najbardziej tłumna część czechowckiej „Nocy”. Ponieważ tak spodobało się „nocnym Markom” w Lokowotywowni, że o godzinę opóźnił się występ przygotowany w czechowickim LO. Ale jak już się zaczął, to przez dwie godziny trwała wspaniała zabawa. Na początek członkowie grup Movimento i Movimento Plus zaśpiewali przedwojenne szlagiery poskiego kina. Potem wystąpiła grupa taneczna „Saida Dance” prezentując tańce arabskie i orientalne (choreografia i kostiumy – Agata Ruman). Potem nastąpiła zmiana muzycznych klimatów, albowiem na scenę wkroczył bard, a może trubadur, Tomasz Roth, który zaprezentował program „Bajki dla dorosłych”. Zwieńczeniem wieczoru był pokaz starych fotografii, litografii, pocztówek i filmów z dziejów Czechowic-Dziedzic. Potem wszyscy uczestnicy, którzy dotrwali do 23.00 wyruszyli do swych domów (ciepła noc sprzyjała spacerom), „narzekając” że za rzadko jest taka „Noc”, obiecując jednak solennie, że za rok również się stawią, już na 5 Czechowicką Noc Kultury” Gwoli ścisłości trzeba dodać, że Czechowice-Dziedzice, nie posiadają miejskiego muzeum, ale siłą i wolą pasjonatów dziejów swego miasta (liczących, że powstanie takowe w najbliższych latach), chyba jako jedyni w Polsce organizują od czterech lat „Noc Muzeów” nie mając własnego muzeum. Czyli organizują „Noc Muzeów bez Muzeum”. Zapraszamy ciepło za rok.

Zdjęcia Renata Nawrocka.

Partnerem medialnym „4 Czechowickiej Nocy Kultury” był „Tramwaj Cieszyński”. Dziękujemy.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

35


KIERUNEK KULTURA

„Mayday 2” Farsa musi być szalona, tak jak łaskotanie, którego celem jest wywołanie szczerego i żywiołowego śmiechu.

sk

zu

U

rs

a

– czyli ciąg dalszy kłopotów bigamisty

l a M a r ko w

że jego życie, choć na pozór normalne, różni się od standardu drobnym lecz istotnym szczegółem - ma dwie żony. Podobnie jak w pierwszej części, londyński taksówkarz prowadzi podwójne życie i skwapliwie krząta się między dwoma domami i dwiema żonami - elegancką Barbarą i gospodarną Mary. Tym razem akcja koncentruje się jednak wokół dzieci z obydwu małżeństw Johna. Vicki i Gavin przypadkowo poznają się na internetowym czacie i zaintrygowani zbieżnością swoich nazwisk, postanawiają umówić się na randkę. John do spółki ze swoim wieloletnim sublokatorem i przyjacielem „Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci – to dopiero kłopot”, wiedzą to wszyscy rodzice i boleśnie przekonuje się o tym John Smith, bohater jednej z najsłynniejszych fars wszechczasów . Premierowo, na deskach Polskiej Sceny Cieszyńskiego Teatru „Mayday 2”, zagościła 21 maja. Geniusz fars Raya Cooneya polega na tym, że wymyślane przez niego, zabarwione absurdem zdarzenia są w pełni zrozumiałe na całym świecie. Stronią od wielkiej polityki skupiając się na warstwie obyczajowej, która - jak wiadomo - jest źródłem nieskończonych inspiracji do tworzenia przedziwnych relacji międzyludzkich, przeważnie zdziwaczałych, a przez to bardzo śmiesznych. Jego sztuki przypominają dzięki temu doskonale zestawione ze sobą puzzle, które wystarczy odpowiednio poukładać, by widzowie wręcz pokładali się ze śmiechu. John Smith jest kochającym mężem. Pracuje jako kierowca taksówki w Londynie i wydawać by się mogło, że wiedzie spokojne, a nawet nudne życie. Nic bardziej mylnego. Już w pierwszej części „Mayday” przekonaliśmy się, 36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


KIERUNEK KULTURA

Stanleyem dwoi się i troi żeby nie dopuścić do spotkania, co powoduje lawinę komicznych wypadków. Wysublimowane pomyłki, utrudnienia i związki przyczynowo-skutkowe - podobnie jak w pierwszej części, doprowadzają widza do regularnych ataków śmiechu i potężnego bólu brzucha. Rozdzwonione telefony pełne lubieżnych oddechów zboczeńców, egzaltacja Barbary i zacietrzewienie Mary, głupkowate miny Stanleya i gorączkowo miotający się w tym chaosie John - to wszystko stanowi niezastąpioną mieszankę wyśmienitego humoru. Trzeba jeszcze dodać błyskotliwe dialogi i wyborną grę aktorów, bo wbrew pozorom grać farsowo to wielka

sztuka. Mayday sprawnie wyreżyserowany przez Karola Suszkę jest pełen pomysłów akcji, a widz bawi się wybornie. Nie ma zbędnych biegów, krzyków czy przerysowań postaci, co przy tak dużym nagromadzeniu scenek rodzajowych, intryg i nonsensów łatwo przytrafić się może. W rolę Johna Smitha wcielił się niezastąpiony mistrz cieszyńskiej komedii, Tomasz Kłaptocz, jego żonami są Małgorzat Pikus i Joanna Litwin. Niebagatelną rolę w spektaklu pełni Grzegorz Widera- jako lokator i wierny przyjaciel naszego taksówkarza, nieco gapowaty, a jednak pełen błyskotliwych pomysłów. To duet Panów wprawia ten spektakl w pęd, którego nie da się zatrzymać i którego nikt nie ma zamiaru zatrzymywać. Nadane tempo sprawia, że widz nie może się nudzić i jednocześnie nie może powstrzymać się od śmiechu. Na scenie można zobaczyć również grających gościnnie aktorów młodego pokolenia: Klaudię Gryboś i Pawła Bernadowskiego. Tym razem to spektakl całkiem bezinteresowny. Oczekuje tylko śmiechu, niczego więcej od nas nie chce. Fajnie raz na jakiś czas zasmakować takiej bezwstydnej przyjemności. Zapraszam do teatru.

zdjęcia Karin Dziadek TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

37


KIERUNEK KULTURA

zdjęcia arch. Teatru

a sk

zu

U

rs

„T ěšínské niebo - Cieszyńskie nebe”

l a M a r ko w

niezw ykła historia ludzi obydwu brzegów Olzy „Cieszyńskie nebe - Těšínské niebo”, w reżyserii Radovana Lipusa, to historia Cieszyna, którą opowiedziano 15 lat temu. Renata Putzlacher była współautorką tego czesko-polskiego spektaklu muzycznego w Czeskim Cieszynie. Wykorzystano również opracowania piosenek Nohavicy, które tym razem zabrzmiały nieco inaczej niż te, do których nas przyzwyczaił, ale dzięki temu są nadal rozpoznawalne. „Cieszyńskie nebe …” zawitało gościnnie do wielu polskich i czeskich miast. W ostatecznym rozrachunku sztuka ta okazała się największym hitem w historii tej sceny. 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Samo przedstawienie miało charakter taki, jak miasto, o którym opowiada, poczynając od legend, a na powodzi kończąc. Oparte było na językowych polsko-czesko-niemieckich przekomarzaniach. Nie było patosu, wielkich świateł, dymu i operowych arii, nie było też zbędnego blichtru. „Cieszyńskie nebe - Těšínské niebo” balansowało na granicy rozrywki, a poważnego teatru. Efekty sceniczne krytycy oceniali jako proste, ale to one zmuszały widza do pewnej wyobraźni. Trochę jak w Teatrze Witkacego np. przewijający się nieustannie stary tramwaj albo niebieski materac imitujący Olzę.


dziadek i przypomniałam sobie, że lubiłam od dziecka oglądać stare pocztówki Cieszyna, które były schowane w szufladzie w domu babci i dziadka. Dziś mam ponad 250 takich pocztówek i nadal lubię przyglądać się konkretnym budynkom, ludziom, sytuacjom, zatrzymanym w kadrze. Zafascynował mnie pojawiający się na tych pocztówkach tu i ówdzie cieszyński tramwaj, bo po raz pierwszy wsiadłam do takiego środka lokomocji dopiero w Krakowie. W 1989 roku kończyłam studia i był to też koniec szarej i nieciekawej epoki. W moich wierszach zaczął się pojawiać Cieszyn i w 1993 roku wydałam mój czwarty tomik, poświęcony Śląskowi Cieszyńskiemu, zatytułowany „Ziemia albo-albo”. Zamyka go wiersz „Divertimento cieszyńskie”, którego pierwszy wers, „Urodzić się tu przed stu laty”, zaczerpnęłam z „Divertimenta litewskiego” Josifa Brodskiego. W wierszu pojawiają się właśnie „ludzie z obydwu brzegów”, żyd Kohn, górnik Szczyrba, cesarz i swojskie realia. Bez tego wiersza nie byłoby projektu „W kawiarni Avion, której nie ma”, który zainicjowaliśmy w 1996 roku z pieśniarzem Jaromírem Nohavicą, a bez naszego „Avionu” nie byłoby „Nieba”. Choć na przykład w pierwszej lokalnej i dosyć złośliwej recenzji zarzucono mi, że nawiązywałam do tego projektu. Jak zrodził się pomysł na taki scenariusz? Zdawaliście sobie sprawę, że robicie rzecz niezwykle ważną? Każdy kto spektakl obejrzał ten wie, jak wiele obudził w mieszkańcach uczuć. To nie tylko zachwyt, ale i zaduma czy wzruszenie. Ten spektakl wskrzesił w końcu jedną z najważniejszych dyskusji dotyczącą historii, podziałów oraz tolerancji i zrozumienia. Obudzony duch tego miasta nadal jeździ po nim cieszyńskim tramwajem. „Těšínské niebo – Cieszyńskie nebe, sentymentalny rajd tramwajowy” to spektakl, który piętnaście lat temu swoją premierę miał właśnie w teatrze Těšínské divadlo w Czeskim Cieszynie. W sumie było to połączenie obu Scen, Polskiej i Czeskiej. To przede wszystkim była historia ludzi z obydwu brzegów. Tak postrzegaliście ten spektakl? Renata Putzlacher: Wiele razy opowiadałam o „Niebie” w wywiadach, ale po raz pierwszy ktoś z pełnym przekonaniem stwierdził, że była to „przede wszystkim historia ludzi z obydwu brzegów”. Tak, bo gdyby ktoś zwrócił się do mnie z propozycją napisania fresku historycznego, na pewno bym odmówiła. Wiem dokładnie, kiedy zaczęło się to moje patrzenie na Cieszyn, owiane mgiełką sentymentu. Studiowałam polonistykę w Krakowie, który mnie zauroczył i zaczęłam przyglądać się z dystansu memu rodzinnemu miastu. W tym czasie zmarł mój

RP: Projekt „W kawiarni Avion, której nie ma”, który zainicjowaliśmy w 1996 roku z Jaromírem Nohavicą i aktorami obu scen teatru Těšínské divadlo w teatralnym klubie, też nie wydawał się na początku czymś ważnym. Ludzie przychodzili chyba przede wszystkim posłuchać znanego pieśniarza i dopiero na miejscu stwierdzili, że dzieje się tu coś innego, nowego, że rozmawiamy na scenie po polsku i czesku, przypominając również niemieckich i żydowskich mieszkańców naszego miasta. Tu po raz pierwszy zabrzmiała „Těšínská” Nohavicy, kolejna wariacja na temat „Urodzić się tu przed stu laty” (i tramwaju) oraz kilka jego piosenek o tematyce galicyjsko-żydowskiej, które wydał pod koniec 1996 roku na płycie „Dziwne stulecie”. Większość z nich zabrzmiała potem w spektaklu „Těšínské niebo”, podobnie jak polsko-czeskie dialogi, które się sprawdziły i które rozbudowałam już pod kątem nowych sytuacji scenicznych. Mogę powiedzieć – również w imieniu reżysera Radovana Lipusa – że pracując nad ostateczną wersją spektaklu robiliśmy rzecz ważną dla nas osobiście. Oboje urodziliśmy się na Śląsku Cieszyńskim i wiedzieliśmy, że mówimy o naszej małej ojczyźnie, on jako Czech, ja jako Polka. Mógł powstać spektakl gorzki i zjadliwy, w stylu „my was w 1918, a wy nas w 1938 roku…”. Mogliśmy tu przedstawić „wizje historyczne” niektórych zakompleksionych mieszkańców „stela”, na


KIERUNEK KULTURA

przykład takie zasłyszane kuriozum: „Gdy Pan Bóg tworzył świat, siedział w Cieszynie na wzgórzu zamkowym i lepił ludzi z prochu i wody. Wszystko, co Stwórcy nie wyszło, wyrzucał za Olzę”. Tak, w spektaklu pojawiają się kłótnie i zarzuty, nasze lokalne „niebo – piekło”, ale kiedy wjeżdża na scenę walec historii, małe problemy małych ludzi idą w kąt. Obserwując reakcje widzów w wielu miastach Republiki Czeskiej, Słowacji i Polski (spektakl zagrano 136 razy) uświadomiliśmy sobie, że te kwestie nie są cieszyńskie ani śląskie, ale uniwersalne. Piętnaście lat minęło szybko, a widzowie jakby nie zdążyli tego zauważyć. Ten spektakl wspomina się często i z wielkim sentymentem. Pewnie już nie ma szans na jego reaktywację i z pewnością nie byłby już w odbiorze taki sam. Myślała Pani o tym, by reaktywować ten spektakl w teatrze Těšínské divadlo? RP: „To se nevrátí” – Polacy lubią to zdanie i rozumieją. Teatr zdjął spektakl z afisza 18 czerwca 2011 roku i choć w ciągu siedmiu lat po premierze wprowadzone zostały pewne zmiany obsadowe, widzowie nadal przychodzili i nawet porównywali poszczególne wykonania. Może gdybyśmy pracowali z reżyserem na miejscu, mielibyśmy większy wpływ na to, co dzieje się z „Niebem”, przecież dużo spektakli gra się przez długie lata pomimo zmian obsadowych. Kiedy niektórzy pracownicy teatru porównali „Niebo” do samochodu, który już się zestarzał, zabrakło nam argumentów. No cóż, ktoś lubi nowości, a ktoś stare pocztówki i samochody-oldtimery. Zapoczątkowaliście w Cieszynie sentymentalną podróż tramwajem. Od tej pory zagościł na stałe w świadomości cieszyniaków. Wiele projektów i działań społeczności tego miasta toczy się właśnie wokół tego historycznego pojazdu. Obudziliście ducha, który powrócił na ulice Cieszyna i tchnęliście w niego nowe życie. Czy przyświecał Wam taki właśnie zamiar, gdy piętnaście lat temu pracowaliście nad tym spektaklem? RP: Cieszę się, że Pani tak to widzi i dziękuję za te słowa, dotyczące nowego życia, bo często sukces ma wielu ojców, ale o matkach się zapomina ;-) Na przykład na kanwie „Těšínskiej” Nohavicy (nota bene piosenki, która otwierała nasz spektakl również w moim tłumaczeniu) cieszyńscy historycy z obu muzeów przygotowali w 2013 roku wystawę, na którą zaproszono czeskiego pieśniarza i gościa z Warszawy, śpiewającego piosenkę w innym tłumaczeniu. Projekt współfinansowany był przez Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki, a o powstaniu „Cieszyńskiej” pisano w mediach: „Ta piosenka to przypadek”. Pal to sześć, że w ramach poważnego 40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


KIERUNEK KULTURA

historycznego projektu, zatytułowanego „Gdybym się urodził przed stu laty”, zapomniano o wierszu lokalnej poetki, ale jednak noblista Josif Brodski „wielkim poetą był”. Tak powstają legendy miejskie, więc cieszę się, że ktoś jeszcze pamięta o powrocie tramwaju do obu Cieszynów w 2004 roku podczas premiery „Nieba”. Nasz sceniczny tramwaj pojawił się również na moście Przyjaźni – najpierw podczas promocji płyty piosenek ze spektaklu, a potem w 2007 roku, gdy przecinano na moście graniczny szlaban w ramach wejścia do Schengen. Warto też przypomnieć, że wielką inspiracją dla cieszyniaków były i są książki z reprodukcjami starych pocztówek Cieszyna. Pierwszą ważną dla mnie jaskółką był wydany w 1990 roku „Český Těšín ve staré fotografii” – tu znalazłam pierwszą wzmiankę o międzywojennej kawiarni Avion. Przez wiele lat była Pani kierownikiem literackim Sceny Polskiej, pisała Pani scenariusze, ale przypuszczam, że praca nad tym spektaklem była inna i wyjątkowa. Jakie wspomnienia pozostały i które z nich były najważniejsze? RP: Do dziś nie mogę uwierzyć w to, że zainspirowaliśmy władze obu miast i Euroregionu Śląsk Cieszyński, i że dzięki wspólnym projektom odbudowano kawiarnię Avion (związana z nią była jedna ze wzruszających scen w spektaklu) na brzegu Olzy. Gdy mowa o rzece, kilka razy opowiadałam w wywiadach o karierze scenicznej „Olzy”, którą ludzie pozdrawiali w sklepach i na ulicy, oraz o tym, że dialogi i powiedzonka ze spektaklu dosłownie „trafiły pod strzechy”. Nie tylko na Śląsku Cieszyńskim, nadal spotykam ludzi z różnych miast, którzy zapamiętali ten spektakl. W ramach piętnastej rocznicy premiery, o której napisałam na Facebooku, praska tłumaczka stwierdziła, że „dwujęzyczne dialogi ze spektaklu zapoczątkowały jakiś proces w jej głowie, który odbił się bardzo wyraziście na jej życiu”, a warszawska redaktorka radiowa napisała: „Dla mnie też było to ważne przedstawienie, oglądałam je kilka razy. Z Januszem Deblessemem zrobiliśmy o nim reportaż. Być może od ‘Nieba’ właśnie bardziej świadomie zaczęłam się przyglądać czeskiej kulturze?”. To cieszy. Nie zapomnę też obrazka, jaki zobaczyłam po raz pierwszy w mojej karierze kierowniczki literackiej po tak zwanym spektaklu dla szkół. Młodzież, która zazwyczaj stara się zniknąć z teatru już podczas przerwy, stała po jego zakończeniu pod oknami i gorąco dyskutowała, przywołując różne powiedzonka i odgrywając różne sceny ze spektaklu. Czy napisze Pani kiedyś kolejny scenariusz o Cieszynie lub jego historii? Być może warto obudzić po raz kolejny ducha tego miasta.

RP: Przez te 15 lat, kiedy nikt mi niczego takiego nie proponował, napisałam scenariusz o innym pograniczu i o jego historii. Spektakl „HRA-NIC-e” był wielkim wyzwaniem, bo czeski Broumov i okolice znałam tylko z widzenia. Przez to miasto kilka razy przejeżdżaliśmy w drodze do Krajanowa, gdzie spotykałam się z Olgą Tokarczuk. Również w związku z teatrem, bo najpierw przetłumaczyłam na język czeski wersję sceniczną „Prawieku i innych czasów”, a potem napisałam adaptację sceniczną „Domu dziennego, domu nocnego”, którą wystawił teatr Slovácké divadlo. Reżyserem „Domów” i „HRA-NIC-e” był ponownie Radovan Lipus i po latach naszej owocnej współpracy mogę powiedzieć, że takie spektakle jak „Niebo” powstają tylko dzięki twórczym dyskusjom pełnym pasji. Trzeba płonąć, by, jak Pani mówi, „obudzić ducha miasta”. Ja podsumowałam temat w mojej książce „W kawiarni Avion, której nie ma”, która wyszła w polskiej i czeskiej wersji, więc chyba pora na kolejnych zapaleńców. Spędziła Pani w Cieszynie dzieciństwo i młodość, pracowała tu Pani w teatrze. Jak postrzega Pani z perspektywy Brna, gdzie pracuje Pani od lat na Uniwersytecie Masaryka, zmieniające się miasto? RP: Choć pracuję w Brnie, nigdy nie opuściłam Cieszyna. W tym mieście jest potencjał i pasja, ale pałeczka w tej sztafecie należy chyba teraz do młodszych ludzi. Najgorzej jest, gdy starsi zapominają o tym, że czasy się zmieniły i nadal mają wrażenie, że wszystko wiedzą i robią najlepiej. Dzięki pracy ze studentami wiem, że mogę im coś przekazać, bo mam pewną wiedzę i doświadczenie, ale bez ich energii i pasji ugrzęznęłabym w stereotypie albo przykryłby mnie kurz w jakimś archiwum. Byłam teraz na otwarciu Tramwaj Cafe przy ulicy Menniczej, dostałam piękne zaproszenie z oldskulowym biletem i tamta dawna atmosfera z czasów „W kawiarni Avion, której nie ma” i „Nieba” do mnie wróciła. Również dlatego, że mój dziadek pracował w okresie międzywojennym w piekarni i cukierni Jerzego Pasternego przy ul. Menniczej. W mojej książce zastanawiam się nad tym, czy dostarczali pieczywo do kawiarni Avion za Olzą i okazało się, że taką współpracę z czeskimi instytucjami, które dostarczają pieczywo i kawę nawiązano właśnie w Tramwaj Cafe. Bardzo mi się to podoba. A poza tym moi dziadkowie mieszkali przed wojną tuż obok dzisiejszej kawiarni w kamienicy Bludowskich (dawna mennica) w małym mieszkanku z widokiem na teatr. W tym mieście zawsze wszystko się jakoś łączy, a gdy łączy się pięknie, jestem szczęśliwa.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

41


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

fot. Sylwia 42 Dwornicka

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

29 międzynarodowy festiwal teatralny

bez granic bez hranic Těšínské Divadlo Č e s k ý T ě š í n

„Złamany szlaban” dla teatru z Brna Późnym wieczorem w sobotę zakończył się 29. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Bez Granic. Przez cały tydzień dostarczał nam wielu emocji i wrażeń. W Cieszynie i Czeskim Cieszynie w tym czasie gościł teatr z najwyższej półki, pojawiło się 9 niezwykłych konkursowych spektakli, ale również ciekawe spotkania z muzyką, popołudnie mistrza, plenerowe widowisko teatralne, teatr VR i wystawy. Wydarzenia konkursowe podsumował najwyższy laur festiwalu w postaci złamanego szlabanu, który w tym roku, w wyniku głosowania widzów, został przyznany spektaklowi „Ósemki” Miejskiego Teatru z Brna. „Ósemki” to utrzymana w kabaretowym nastroju, żartobliwa feeria z piosenkami, która historię Czech ujmuje z zaska- fot. Sylwia Dwornicka kującej, czasem gorzkiej, czasem humorystycznej perspektywy. Tematem spektaklu są jednak nie tylko lata 1108, 1278, 1348, 1648, 1848, 1948 oraz 1968 (w Czechach znane jest pojęcie „ósemkowe lata czeskiej historii” odnoszące się do najważniejszych wydarzeń w historii państwa), ale również te „ósemkowe”, w których teoretycznie nic ważnego się nie wydarzyło. To właśnie „Ósemki” najbardziej spodobały

się publiczności, uzyskując średnią ocen 4,875 (oceny były przyznawane w skali od 1-5). Na drugim miejscu znalazł się spektakl „Chłopcy z Placu Broni” Teatru Pinokio z Łodzi z wynikiem – 4,827. Uznanie zdobyło również przedstawienie „Isole” praskiej sceny Cirk La Putyka ze średnią ocen 4,813. Oprócz spektakli, które otrzymały najwyższe noty, publiczność na pewno na długo zapamięta takie przedstawienia jak - „Wendy” Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej z Białegostoku, „Tango” w wykonaniu Sceny Polskie Cieszyńskiego Teatru, „Wałęsę w Kolonos” Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa z udziałem Jerzego Stuhra, „Trojanki” Teatru Wybrzeże z Gdańska, „Protest/Rest” Teatru Svandovo z Pragi oraz słowacki spektakl Nowego Teatru - „Anna Frankova”. Duże wrażenie zrobiło na widzach widowisko plenerowe „Peregrinus” Teatru KTO z Krakowa, które zawładnęło cieszyńskim rynkiem w ostatni piątkowy wieczór. Tegoroczny Festiwal Bez Granic był okazją do spotkania, w ramach popołudnia mistrza, z Jerzym Stuhrem - aktorem filmowym i teatralnym, reżyserem, pedagogiem, profesorem TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

43


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

fot. Sylwia Dwornicka

fot. Sylwia Dwornicka

fot. Sylwia Dwornicka

44

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

fot. Sylwia Dwornicka


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

sztuk teatralnych, pisarzem i polonistą, laureatem Polskiej Nagrody Filmowej za rolę drugoplanową w filmie Persona non grata i nagrody specjalnej za osiągnięcia życia. Teatru i sztuki można było również dotknąć za sprawą czytania dramatu Bogusława Słupczyńskiego „Milcząc o Karwinie. Pochyły świat”. Sporym zainteresowaniem cieszyły się również muzyczne wydarzenia – koncert Antoniny Krzysztoń, Doroty Barovej, Tulii oraz Petera Lipy. W ramach festiwalu pojawiło się także kilka wystaw - „Granica”, „Impuls 89”, wystawa zdjęć IV edycji Konkursu Fotografii Teatralnej oraz „Good Idea Slovakia”. Atrakcją festiwalu był Teatr VR – polskie i czeskie eksperymenty z wykorzystaniem łączących teatr i technologię wirtualną rzeczywistość. Festiwal był również okazją do upamiętnienia wydarzeń sprzed 30 lat. W ramach modułu „Impuls” 89 odbyły się m.in.: spotkania z młodzieżą z Cieszyna i Czeskiego Cieszyna, projekcja filmu „Wrocław 99 minus dziesięć”, wernisaż wystawy „Bądźmy rodziną” w Muzeum Śląska Cieszyńskiego, międzynarodowe spotkanie działaczy dawnej polskiej opozycji, czeskich dysydentów, członków SPCzS i osób ich wspierających. Świętowano 30 lat wolności, współpracy polsko-czesko-słowackiej w dziedzinie kultury. Dominika Rychły

fot. Sylwia Dwornicka

fot. Sylwia Dwornicka

fot. Sylwia Dwornicka TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

45


KIERUNEK KULTURA

Noc Tw ó r c z o ś c i Animatora

Majowy wieczór, 24 maja, Park Regera. Obserwuję tłumy mieszkańców Cieszyna – całe rodziny stojące w kolejce, by wziąć udział w ulicznych warsztatach, zabawach na trawie lub w tematycznej grze miejskiej. Niektórzy zostają dłużej, by z dziećmi zobaczyć „teatr cieni”, bądź jeszcze dłużej - na spektaklu „teatru ognia”. Tym razem wszystkie wydarzenia Nocy Twórczości Animatora (NTA) w ramach Cieszyńskiej Nocy Muzeów inspiruje historia „Piotrusia Pana”. Od 4 lat NTA jest organizowana przez studentów cieszyńskiego wydziału Uniwersytetu Śląskiego z kierunku animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną. W czasie studiów studenci aktywnie przygotowują się do zawodu, współpracując z różnymi instytucjami kultury. W wydarzeniu Noc Twórczości Animatora biorą udział studenci wszystkich roczników. Jak to się zaczęło? Pozwólcie Państwo na chwilę wspomnień. Przez 15 lat, pod koniec maja, na cieszyńskim wydziale Uniwersytetu Śląskiego odbywało się cykliczne wydarzenie znane kolejnym rocznikom studentów jako „Dzień Twórczości Animatora” (DTA). W pierwotnym założeniu wydarzenie to było cyklem pokazów, warsztatów i wydarzeń podsumowujących pracę twórczą studentów I roku animacji. Dla najmłodszych studentów praca nad autorskimi projektami stanowiła okazję do samopoznania, odkrycia osobistych pasji i zainteresowań, a samo wydarzenie pozwalało zaprezentować te pasje społeczności akademickiej. Wspólna praca nad całością pokazu, który trwał cały dzień, pozwalała studentom poznać się i zintegrować. Od pierwszej edycji studenci traktowali DTA jak święto i okazję do wspólnego celebrowania własnych i cudzych pasji i zainteresowań twórczych. Zależało nam, by dzień ten pozwolił studentom spotkać się w działaniu z całym środowiskiem akademickim. 46

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Rozumiejąc pracę animatora jako pracę środowiskową, zawsze wierzyliśmy, że naszym profesjonalnym zadaniem jest rozpoznanie potencjału danego miejsca i zaaranżowanie go tak, by w pełni ten potencjał „ożywić” („zaanimować”). Wszystkie wydarzenia w ramach Dnia Twórczości Animatora odbywały się na terenie całego kampusu, w miejscach pozornie znanych, ale służących dotychczas innym celom. Próbowaliśmy je na nowo odkryć i „zaczarować”. Wymienię tylko kilka: stacja uzdatniania wody pod uniwersyteckim basenem, gdzie w oparach chloru odbył się pierwszy koncert założonego przez studentów zespołu rockowego; pomieszczenia na strychu pod uczelnianym zegarem, gdzie odbyły się wystawy i niezapomniane spektakle teatralne oraz do dziś wspominana przez absolwentów piękna etiuda taneczna w wykonaniu Ani Kasprzak (absolwentki animacji społeczno‑kulturalnej, a następnie Wydziału Tańca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Bytomiu). Pamiętam spektakl teatralny na głównym parkingu uniwersytetu, pokazy mody i tańca na schodach głównego budynku uczelni, pierwszy teatr ognia przed głównym wejściem (i wzruszenie, gdy życzliwa Pani portierka, na prośbę studentów wygasiła wszystkie parkowe latarnie). Były koncerty w kanałach wentylacyjnych pod aulą, koncert na szklankach w szatni czy pokaz teatru butō w odległych, zapomnianych korytarzach uniwersyteckich budynków. Stopniowo Dzień Twórczości Animatora stawał się świętem całej cieszyńskiej animacji. Studenci starszych roczników dołączali do młodszych, służąc im swoim doświadczeniem. Przez kolejne dwa lata DTA odbywał się w czasie studenckich Juwenalii, zwanych na naszej uczelni „Cieszynaliami”, aktywizując całą studencką społeczność. W tym okresie jego organizację przejęło Studenckie Koło Animatorów Kultury, działające pod opieką pomysłodawczyni DTA Jolanty Gisman-Stoch. W 2015 roku nastąpiła kolejna zmiana. Studenci i pracownicy animacji społeczno‑kulturalnej zostali zaproszeni do współorganizacji Cieszyńskiej Nocy Muzeów. Postanowiliśmy przemianować Dzień Twórczości Animatora na Noc Twórczości Animatora (NTA) i przenieść nasze działania z kampusu do centrum miasta. W czasie pierwszej edycji pojawił się pomysł zogniskowania naszych projektów wokół jednego tekstu, który byłby znany większości miejskiej publiczności. Szczególnie zależało nam na najmłodszych uczestnikach. Wybór padł na „Małego Księcia”. Rok 2015 był rokiem premiery nowej ekranizacji książki Antoine’a de Saint‑Exupéry’ego w reżyserii Marka Osborne’a, co dawało pewność, że wybór spodoba się całym rodzinom. I tak „Mały Książe” stał się inspiracją wszystkich naszych działań (wystaw, spektakli, warsztatów, happeningów).


KIERUNEK KULTURA

fot. Studenci animacji. NTA 2019.

Chcieliśmy również, zgodnie z tradycją DTA, ożywić konkretne miejsca (tym razem w mieście), a ponieważ nasze plany wykraczały wtedy poza obszar Muzeum Śląska Cieszyńskiego, musieliśmy współpracować z kilkoma instytucjami kultury. Kolejna Noc Twórczości Animatora zbiegła się z Dniem Matki i zaprosiliśmy mieszkańców Cieszyna na spotkanie z „Kopciuszkiem” . Może pamiętacie Państwo, że nawet stateczne pomniki w Parku Regera ubraliśmy wtedy na bal? W zeszłym roku razem z Alicją byliśmy w „Krainie Czarów”. Nasi studenci stali się rozpoznawalni: „Ostatnio była Pani kotem Cheshire” usłyszała jedna z naszych studentek występująca w tym roku w roli Piotrusia Pana. Kiedy planowaliśmy uliczne warsztaty dla publiczności Nocy Muzeów zależało nam na tym, by przedmioty samodzielnie wykonane można było ze sobą zabrać. Chcieliśmy, żeby były to przedmioty „upragnione” nie tylko dlatego, że „za darmo” – jak wszystko tej nocy – ale również dlatego, że w jakiś sposób dla nas ważne. W 2015, wśród innych atrakcji, studenci animacji zaproponowali warsztaty ręcznego drukowania wybranych cytatów z „Małego Księcia”. Doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie dać uczestnikom warsztatów możliwość „wzięcia słowa w swoje ręce” i przeniesienia go dalej. Pamiętam jak z niepokojem patrzyliśmy na wydłużającą się kolejkę przy warsztatowym stanowisku. Czy starczy nam toreb? Zamówiliśmy tylko 200. Uczestnicy wybierali jeden z 10 cytatów z „Małego Księcia”, by wydrukować go na pomarańczowej torbie. Jeszcze kilka miesięcy później mogliśmy spotkać w Cieszynie ludzi z pomarańczową torbą z cytatem: „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Zainteresowanie warsztatem, który pozwalał wziąć ze sobą coś za darmo, ale w zamian za samodzielną pracę, która wiązała się z wyborem tego, „co nas porusza”, przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania. Noc Muzeów jest wydarzeniem, które wyrywa nas z codziennego rytmu. Jest odwróceniem codziennego

porządku. Dzieci w tę noc nie idą spać o zwykłej porze, miejsca zwykle zamknięte otwierają się, rzeczy codzienne stają się magiczne. Nad rzeką można spotkać „Syreny”. Czas inaczej „płynie”. Inaczej spotykamy sąsiadów i przyjaciół. Ulice Cieszyna niby te same, a jednak tak inne. Błądzące po nich tłumy (co w naszym mieście, które tradycyjnie pustoszeje o zmierzchu zawsze robi wrażenie) zmierzają w kierunkach wyznaczonych innymi celami niż zwykle. Chodzimy jakoś wolniej, posługując się mapą otwartych miejsc kultury i spotykamy się inaczej niż zwykle. Działania animacyjne NTA w czasie naszej pierwszej Cieszyńskiej Nocy Muzeów zwieńczyły dwa przedstawienia – teatr cieni w altanie Parku Pokoju i spektakl ognia na rynku. Oba obejrzała kilkusetosobowa publiczność. Rok później NTA zakończyliśmy na rynku spektaklem pantomimy z elementami teatru ognia w reżyserii absolwentów cieszyńskiej animacji: Mateusza Grzechnika i Magdy Kelner. Spektakl, podobnie jak wszystkie wydarzenia NTA tamtego roku, inspirowany był baśnią o „Kopciuszku”. Pod koniec przedstawienia aktorzy zaprosili widownię do wspólnego walca. Po kilku okrążeniach nastąpiło oberwanie chmury i gwałtowna ulewa przegoniła uczestników balu do domów. Zupełnie jak w baśni… zegar wybił północ, czar prysł i znowu nastał czas codzienny. Prawdziwa magia! Rzeczywiście – animatorzy związani z edukacją kulturalną to poniekąd „ludzie od magii”, ale ta magia jest możliwa tylko dzięki tym , którzy zgadzają się na odwrócenie codziennego porządku rzeczy w tę jedną, jedyną noc w roku. Kolejną cieszyńską Noc Muzeów możemy wpisać do kronik. W atmosferze zabawy zetknęliśmy się z pamięcią, dziedzictwem w jego materialnej i niematerialnej formie. Kolejny raz towarzyszyli nam w tę noc młodzi ludzie – animatorzy społeczno-kulturalni, którzy kreując atmosferę zabawy i święta, zainspirowali nas do refleksji nad tym, kim w istocie jesteśmy. Jak bardzo potrzebujemy relacji, pamięci i wspólnego działania, aby stale budować naszą osobową, lokalną, narodową i ogólnoludzką tożsamość. Nasi animatorzy to młodzi specjaliści od relacji, działania i poszukiwania wartości. Przeświadczeni, że animacja społeczno-kulturalna prowadzi do realizacji idei humanizmu i przyczynia się do rozwoju osób i wspólnot, potrafią zainspirować do myślenia o tym, co ważne, wykorzystując zbiór niezwykle atrakcyjnych metod i narzędzi, dzięki którym po raz kolejny poczuliśmy magię tej nocy. Jolanta Gisman-Stoch (wykładowca Uniwersytetu Śląskiego, pomysłodawca NTA oraz opiekun Studenckiego Koła Animatorów Kultury) TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

47


St

an

is ła

w M al

ws

ki

TOREBKA JAKBY DAMSKA

in

o

Dom Pani Ani

Tego domu na zakręcie drogi, do którego dochodził nasz ogród już dawno nie ma. Ta przestrzeń została inaczej architektonicznie zagospodarowana. Nie ma tego domu, a był najbardziej aktywnym punktem naszego Frysztackiego Przedmieścia. Dominantą wielu wydarzeń tego tu miasta – nie miasta. A i pani Ania była osobą nietuzinkową, poszukującą sensu życia. Zakręconą w nieustannych interesach. Swoistą bizneswoman. Dla nieustannego rozwoju dokonywała w życiu wielu transakcji, a i konwersji.

P

rowadziła w sąsiedztwie naszego ogrodu gospodarstwo i pokazywała światu, że jest osobą niezależną. Jej pies, o wdzięcznym imieniu Bari, okazywał to w jej imieniu, bo zamiast pilnować obejścia, biegał samopas jak wszystkie podobno owczarki. W przeciwieństwie do sprośnie woniejącego kozła zwanego Kepuś. To on był rzeczywistym patronem wszystkich koźlątek w okolicy. Tryka na łące, który ku uciesze prowodyrów ubódł mnie swym twardym łbem wspominam mniej uroczyście. Pani Ania, zawsze pełna pomysłów na życie, radziła sąsiadce, którą nazywaliśmy po mężu legioniście Kapitanką, aby ten nadmiar pietruszki i natki sprzedawała na targowisku w mieście. Bo wszystko można przeliczyć na monetę. Zawsze można zarobić chociaż te dwa złote. To się opłaca. Na temat pieniądza, ale w innym wymiarze, dyskutował na wspólnej drodze z panią Anią mój tato. Te rozmowy stanowiły kompatybilne uzupełnienie wyznawanego przez nich światopoglądu i nigdy nie ranili się jakąkolwiek herezją. Był z jej rodziną zaprzyjaźniony jeszcze z czasów dawnych, zanim się tu osiedlił kupując część pola pod sad od pani Ani. Wyobrażam sobie, że i matriarchalna moja babunia Rozalka darzyła autorytetem samotną, bo bez męża, panią Anię. Nie zdążyliśmy poznać tajemniczej nieobecności gospodarza, męża pani Ani, której dom pełnił rolę kamienicy czynszowej. Na parterze od strony zachodniej wynajmował mieszkanie pan Francek z Jewką. Człowiek pracowity i zaradny. Robił wino porzeczkowe, ale nie dzielił się nim z chudym krawcem mieszkającym na posesji od wschodniej strony. Na temat pani Ani rozmawiałem ze starszymi chłopcami, z którymi zimową porą sprawdzaliśmy saneczkami stromość górki, największą atrakcję, a dla innych uciążliwość, bo przecież pod górkę. Dyskutowałem, bo dostrzegałem po raz pierwszy odrębność nie pasującą do mego 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

dziecięcego wyobrażenia o świecie, o święcie i o tradycji, która w swej inności może pobudzić do rozważań, do refleksji. Swoistej integracji naszej ulicy dokonał pan Eugeniusz, zięć pani Ani. Jako fotograf gratisowo portretował nas, uzmysławiając mi po latach winną mu wdzięczność i wartość familijnego zdjęcia. Żona fotografa, Anna, nazywana Mimi, pozostawiała mej mamusi (swojej trochę mniej miała), wszelkie swe zwierzenia i tajemnice. Było to osobliwe i piękne wyróżnienie, że Anna - Mimi, córka pani Ani kontynuuje zawiązane kiedyś i daleko między-rodzinne serdeczności. Odseparować natomiast chciał się, nie tyle od nas, co od narzuconego dokumentami porządku świata, młodszy brat Mimi, stawiając w poprzek tego naszego Przedmieścia powszechnego, drewniany szlaban. Za dużo tu przechadzało się ludzi z miasta na spacer naruszając coraz bardziej prywatność ciszy nieskalanego pejzażu. Szlaban, który wniósł pewien sensacyjny zamęt w normalność dnia, był efektem pewnej kontestacji, a zarazem jaskółką ekologii, który nie uchronił nas przed zmianą nazwy ulicy, światłem latarń, ruchem pieszym i samochodowym. Rodzina pani Ani była darzona szacunkiem i uznaniem przez mego ojca, jakby było między nimi jakieś pokrewieństwo dusz. Córkę najstarszego syna pani Ani, a jej wnuczkę, poznałem bardzo wcześnie. Ale nie przypominam sobie, aby Ania odwiedzała swoją babcię Anię. Przez wiele lat widzieliśmy się z Anią prawie codziennie. Tańczyliśmy w pierwszej trójce „...zasiali górale owies...”. Sialiśmy ten owies gestem, pustą dłonią, więc nie dziwota, że nam nic nie wzeszło. Widujemy się jeszcze na jubileuszowych spotkaniach klasowych. Ale nie zdobyliśmy się już na postawienie szlabanu na osi czasu, nie znaleźliśmy sposobu, aby czas nie degradował nam wspomnień.


Księgarnia Piastowska BookBook Cieszyn, ul. Głęboka 6

prezentuje

Grażyna

Barszczewska amantka m e z r p z pie Najważniejsze dla niej jest - życie, spotkanie z drugim człowiekiem. No i poczucie humoru. Twierdzi, że w miłości - trzeba się jeszcze… lubić. A najpiękniejszym słowem po słowie kochać jest słowo - pomagać. Na scenie czy w filmie - skraca niepotrzebne, przegadane dialogi, ucieka przed sieczką myślową i znaczeniową. Nie akceptuje - publicznego epatowania swoimi problemami, bólem czy stratą najbliższych. To jej i tylko jej, ale zgodziła się uchylić drzwi do swojego świata i wpuścić tam Grzegorza Ćwiertniewicza. Powstała szczera i pasjonująca rozmowa o życiu i grze, pełna codzienności i… niecodzienności z amantką z pieprzem - jak nazwał ją jeden z wybitnych reżyserów filmowych. Grażyna Barszczewska - aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna o zaskakująco szerokim i wszechstronnym emploi od lirycznych amantek po „monstra”. Jej charakterystyczny, intrygujący głos znają także słuchacze audycji Polskiego Radia. Ma w swoim dorobku artystycznym ponad 200 ról dramatycznych i komediowych w teatrze, filmie i telewizji. Współpracowała z uznanymi reżyserami w kraju i za granicą. Występowała także w Kabarecie Dudek i na estradzie. Śpiewa, nagrywa płyty. Za swoje osiągnięcia otrzymała wiele nagród i odznaczeń. Jej kreację w filmie Roberta Glińskiego „Wszystko, co najważniejsze” pochwaliła sama Meryl Streep, a na planie filmu „Jakub kłamca” spotkała się z Robinem Williamsem… Największą popularność przyniosła jej rola Niny Ponimirskiej w „Karierze Nikodema Dyzmy”.

Grzegorz Ćwiertniewicz - doktor nauk humanistycznych, polonista, wykładowca akademicki, pedagog, dyrektor Technikum nr 15 im. Marii Skłodowskiej-Curie we Wrocławiu, autor książki „Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko”, a także wywiadów, recenzji oraz artykułów o tematyce edukacyjnej. Należy do Polskiej Sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych (AICT/IATC). Publikuje m.in. w „Polonistyce”, „Teatrze”, „Śląsku”, „Dyrektorze Szkoły”, „Kwartalniku Edukacyjnym” i „Edukacji i Dialogu”. Mieszka we Wrocławiu.

Amantka z pieprzem Grażyny Barszczewskiej czeka na naszych czytelników pod numerem 577 148 965!


TOREBKA JAKBY DAMSKA

R e m o n t o w e

on

I

w

a C z a rnia

k

utrudnienia

Chcąc mieć zadbane i bezpieczne mieszkanie, trzeba co jakiś czas przeprowadzić w nim mniejszy lub większy remont. Okazuje się, że takie przedsięwzięcie to nie lada wyzwanie dla osób zdrowych, a co dopiero mają o nim powiedzieć osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnościami?

Dla

nich remont to niekoniecznie przyjemna „przygoda”, którą wspominają jeszcze przez długie lata. Zaczyna się od gromadzenia niezbędnych środków, co w przypadku chudych portfeli rencistów, którymi są zazwyczaj osoby niepełnosprawne, jest już nie lada wyczynem, a kiedy dodamy do tego fakt, iż nigdy do końca nie wiadomo, ile dany fachowiec zażyczy sobie za wykonaną usługę, to istnieje zawsze obawa, że zgromadzone na ten cel środki będą niedostateczne. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że rozpiętość cenowa za wykonanie danej usługi jest bardzo duża i może wynosić od setek do tysięcy zł. Kolejnym schodkiem, na który trzeba się wspiąć jest znalezienie wykonawcy solidnego, rzetelnego, i takiego który zrozumie potrzeby niepełnosprawnego, więc najlepiej zatrudnić wtedy osobę z tak zwanego polecenia, sprawdzoną. Niepełnosprawność nierozerwalnie wiąże się z różnymi chorobami, w związku z tym i ograniczenia osoby mieszkającej w remontowanym mieszkaniu bywają zróżnicowane, np. niepełnosprawny ruchowo będzie miał problem z lawirowaniem wśród porozstawianych sprzętów czy narzędzi, niewidząca osoba widzi przede wszystkim dotykiem, co w przypadku prac związanych z elektryką jest szczególnie niebezpieczne, a pozostawienie niezabezpieczonych przewodów może dla niej skończyć się tragicznie. Niektóre ze schorzeń wymagają tego, aby osoba z daną dysfunkcją unikała przebywania w pomieszczeniach, w których jest kurz i innego rodzaju zanieczyszczenia, więc idealnie byłoby gdyby na czas remontu, mogła przeprowadzić się do innego lokalu, jednak życie nie jest takie łaskawe, jak byśmy sobie tego życzyli i nie zawsze jest to realne, wtedy czas trwania prac remontowych odgrywa 50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

bardzo dużą rolę. Odnajdywanie czegokolwiek w panującym chaosie graniczy z cudem, a jeżeli połączymy to z pracą zawodową, którą niektórzy niepełnosprawni wykonują w domu, to i w tym przypadku czas trwania prac remontowych ma kolosalne znaczenie. Zakupy to kolejny z punktów na liście, którego w trakcie przygotowań do remontu nie da się pominąć, już samo dotarcie do hurtowni czy sklepu staje się nie lada wyzwaniem. Sklepy internetowe mogą stanowić pewnego rodzaju alternatywę i zakupiony towar zostanie dostarczony pod wskazany adres, jednak taka opcja u osób z dysfunkcją wzroku nie zdaje egzaminu. Na przykładzie wyboru płytek czy żyrandola można opisać, jak wygląda szereg czynności niezbędnych do dokonania takiego zakupu. Kupujący w pierwszej kolejności interesujące go przedmioty ogląda dotykiem, a podczas oglądania niezbędny jest dokładny opis danej rzeczy i tu ważną rolę odgrywa nie tylko osoba towarzysząca, lecz nieodzowna jest również pomoc sprzedającego. Kształt oraz materiał, z którego wykonany jest dany żyrandol czy lampa, wielkość płytki lub faktura materiału, z którego jest wykonana, to rzeczy które niewidzący „zobaczy” dotykiem. Natomiast co do kolorystyki i innych parametrów musi on zdać się na informacje uzyskane od osób pomagających przy robieniu zakupów. Zakupy zrobione. Teraz następną z niezbędnych czynności jest opróżnienie danego pomieszczenia z rzeczy osobistych, różnych przedmiotów oraz mebli. Zdrowy człowiek upora się z tym zadaniem sprawnie i szybko, natomiast niepełnosprawny może mówić o szczęściu, jeżeli ma do pomocy kogoś z rodziny bądź znajomych, gorzej jest kiedy takowych pomocników brak, bowiem znalezienie kogoś do takich prac nawet za opłatą graniczy z cudem.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Mieszkanie przygotowane, pozostaje więc czekać na pierwszy dzień remontu. Ten kogo nie ograniczają środki finansowe, za odpowiednią opłatą wynajmuje ekipę, która w ciągu kilku dni sprawnie wykonuje wszystkie prace, pozostawiając czyste pomieszczenie, znika tak szybko jak szybko się pojawiła. Inaczej ma się sprawa, gdy środki finansowe są mocno ograniczone, a naszym remontem zajmują się fachowcy, którzy nie puszczą nas z torbami, a przy tym wykonując pracę zadbają o nasze potrzeby i bezpieczeństwo. Wydawać by się mogło, że takich fachowców nie ma, jednak ten kto tak myśli, jest w dużym błędzie, co prawda jest ich niewielu i terminy wykonania prac mają odległe, jednak warto na nich poczekać. Jedną z cech jaką będziemy wtedy wytrwale ćwiczyli, będzie nasza cierpliwość. Najpierw umawiamy się na spotkanie w celu omówienia zakresu prac, a następnie czekamy, aż dany wykonawca znajdzie wolny termin, czasami są to dni, innym razem miesiące. Panowie pojawiają się, zabierają do pracy, lecz zdarza się, że nasz remont wykonują poza kolejnością i wtedy prace prowadzone są nie każdego dnia, lecz co kilka i to po kilka godzin w zależności od wolnego między planowymi pracami. Remont w tej wersji trwa długo i wymaga od nas ciągłej obecności w domu, a wszystko inne musi zostać temu podporządkowane. Remont skończony, rachunek zapłacony, lecz to jeszcze nie koniec zmagań. Dobrze jak mamy meble nadające się do użytku, bo wtedy pozostaje tylko zorganizować kogoś do ich ustawienia, i bez większych trudności z resztą poradzimy sobie sami. Nie zawsze bywa jednak tak różowo, zdarza się i tak, że trzeba odwiedzić kolejne sklepy, pozostawić w nich niemałą sumkę, a następnie znaleźć kogoś kto poskręca i poustawia kupione meble. Nadchodzi wreszcie upragniony dzień, już po remoncie, meble stoją na przeznaczonych dla nich miejscach, kontakty nie iskrzą, z uszczelek nie kapie woda, wszystko pachnie świeżością, i tym to sposobem mamy spokój na następne kilka lat. No chyba że… o rany, kafelek w łazience odpadł, a za szafką leży odklejona tapeta…

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

51


www.kobietadojrzala.eu www.zralazena.eu

„Kobieta Dojrzała” gala finałowa

Gala Finałowa Projektu Kobieta Dojrzała już za nami. Metamorfoza Finalistek zrobiła na wszystkich olbrzymie wrażenie, a szczęście, jakie od nich teraz promienieje dodaje optymizmu wszystkim, którzy je spotykają. Na stronie www.kobietadojrzala.eu już można zobaczyć relację zdjęciową i filmową z Gali. Pozostaje nam serdecznie podziękować wszystkim firmom, które zaangażowały się w projekt i wolontariuszom, którzy wspomagali nas organizacyjnie. To dzięki Wam cztery kobiety zrobiły milowy krok w swoim życiu, przechodząc naprawdę głębokie i pozytywne zmiany. Serdeczne podziękowania należą się również patronom medialnym i Pani Burmistrz Gabrieli Staszkiewicz, która objęła nasz Projekt Patronatem Honorowym. Z całego serca wszystkim Wam dziękuję, Renata Weber współorganizatorzy programu Kobieta Dojrzała ateliér kupa • zážitek v kuchyni •

Kateřina Dudková

K atar z yna Wojciechowska

sponsorzy

partnerzy

partnerzy medialni


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Metamorfoza Grażyna i maria

Grażyna

Maria fot. https://www.darakuzmic.cz

fot. https://www.darakuzmic.cz

Przed Patrząc w lustro widzę zmęczoną, zniszczoną problemami kobietę, z opadającymi powiekami, workami pod oczyma i nieatrakcyjną sylwetką. Nie miałabym z tym wyglądem odwagi dać sobie szansy i spróbować wejść w nowy związek, bo nie czuję, że mogłabym się komuś podobać.

Przed Wiem, że nie będę szczęśliwa, jeśli nie zaakceptuję siebie, jeśli siebie nie pokocham. To trudne, kiedy przez tyle lat dla siebie tej miłości nie miałam. A przecież w głębi serca wiem, że na nią zasługuję. Wiem też, że żeby naprawdę pokochać siebie, dużo muszę w swoim życiu zmienić.

Po Marzyłam o tym, żeby być piękną, bo nie czułam się atrakcyjna. Myślałam, że to rozwiąże moje problemy. Dostałam w tym projekcie o wiele więcej: pewność siebie, wsparcie i cudownych przyjaciół.

Po Pełna szacunku i pokory dziękuję za tę możliwość przebywania w gronie tak wielu pięknych i silnych osób. Przeżyłam czas pełen ważnych i ciekawych informacji, refleksji i emocji. Zaczęłam siebie szanować, jestem szczęśliwa.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

53


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Metamorfoza Beata i andrea

Beata

Andrea

fot. https://www.darakuzmic.cz

fot. https://www.darakuzmic.cz

Przed Jestem obecnie na zakręcie zdecydowanych zmian zawodowych. Chcę być prawdziwie odpowiedzialna za siebie, za swoje działania, więc udział w Projekcie zdarzył się w idealnym dla mnie momencie – doda mi wiary i pewności siebie, bym mogła odważniej dokonywać zmian na wszystkich polach mojego życia.

Przed Przeszłam w życiu sporo trudnych chwil, które bardzo podkopały moją wiarę w siebie. Stopniowo uzależniłam się od rozwiązywania problemów przez zajadanie stresu. Waga rosła, a „prawdziwa ja” ukryłam się za tarczą z tłuszczu. Byłam coraz bardziej obojętna na swoją kobiecość, która do tej pory przysparzała mi tylko cierpienia.

Po Oprócz tego, że uczestnicząc w projekcie udało mi się zdecydowanie poprawić stan zdrowia, co potwierdzają wyniki badań i moje samopoczucie, to muszę przyznać, że kompleksowość podejścia i różnorodność aktywności wzmocniły moją osobowość. 54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

Po Projekt dał mi coś, czego się nie spodziewałam. Obok zmiany w wyglądzie wzrosła pewność siebie i wewnętrzny spokój.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

OM ZIC OD

NE DZIECIO JAZ M ZY IR PR

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO

OM MIEJS CE ZIC P OD

MIEJ SC E

artykuł sponsorowany

ZNE DZIECIOM YJA IR RZ www.tramwajcieszynski.pl

Jeżeli chcesz nauczyć swoje dziecko czegoś nowego – to być może to miejsce jest właśnie dla Ciebie! PURPURA to Studio Projektowania i Szycia stworzone i prowadzone przez Projektantkę wzornictwa przemysłowego Katarzynę Rymorz. To miejsce, gdzie w przyjaznej i radosnej atmosferze prowadzone są zajęcia i kursy również dla dzieci. Pani Kasia wraz z zespołem, na który składa się projektantka, profesjonalna krawcowa i animatorzy, dzieli się pasją do szycia i miłością do projektowania. Zajęcia prowadzone są w małych grupach i mają bardzo indywidualny charakter. Oferta Pracowni obejmuje między innymi kursy podstawowe i kursy zaawansowane dla Dzieci (Szyję Sobie) a także organizuje przyjęcia urodzinowe z maszyną do szycia. Oprócz nauczania obsługi maszyny i technik szycia, bardzo ważny jest również sam proces projektowania. Zespół towarzyszy uczestnikom zajęć na każdym etapie pracy - od pomysłu, przez projekt i szablon lub wykrój do wyboru gatunku, wzoru i koloru tkaniny. Każde zajęcia dzieci opuszczają z pięknym samodzielnie wykonanym (lub zaprojektowanym) produktem. W Pracowni mieszczącej się przy malowniczej alei Jana Łyska 35 w Cieszynie można nabyć indywidualnie zaprojektowane książeczki sensoryczne dla dzieci, jak również zamówić narzuty na łóżko (quilt), kocyki, poduszki, torby, lalki i wiele innych. Wszystkie produkty są projektowane i wykonywane tu, w Cieszynie z tkanin pochodzących od polskich producentów. Studio PURPURA zaprasza!

PURPURA STUDIO Katarzyna Rymorz

tel. 515 132 302 info@purpurastudio.pl www.purpurastudio.pl al. J. Łyska 35, Cieszyn

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

55


eu

sk

M

at

i

TOREBKA JAKBY DAMSKA

s z J a n ko

w

w Tramwaju

Chyba nie ma na świecie dziecka, które na widok lokomotywy, samolotu, traktora czy tramwaju nie okażę swojego zainteresowania głośnym „wow” czy „ale ciufa”, „samolot!!!!” lub w przypadku młodszych dzieci - „molot!!!!”. Ten kto ma dzieci wie o co mi chodzi, a ten kto nie ma to się dowie:). Też taki byłem i oczywiście z wiekiem zmieniłem obiekt zainteresowań i obecnie na widok upragnionego mercedesa w124 robię takie mniej lub bardziej głośne „wow” w swojej głowie. Pochodzę z miasta, które miało w swej historii epizod związany z tramwajami, ale nie dane mi było się nimi przejechać - za młody jestem, ot co. Podczas wycieczek na Śląsk zawsze chciałem przejechać się tramwajem i analogicznie podczas wizyty w Krakowie. Na studiach najeździłem się tym klimatycznym środkiem transportu i planuję wycieczkę dla moich dzieci, by i one mogły cieszyć się tym doświadczeniem.

Skąd taki wstęp? Otóż z wielką przyjemnością pragnę zakomunikować wszystkim pasażerom, że od teraz będę mógł współtworzyć Tramwaj Cieszyński, a poniższy tekst traktuję jako swego rodzaju bilet zgodnie ze słowami jednej z ciekawych postaci w mojej ulubionej chyba:) animacji - nie posmarujesz nie pojedziesz - rzekł król Karmel do swoich poddanych. Planuje serię felietonów poświęconych mojej wizji taty, czy jak kto woli - ojca we współczesnym świecie. Postaram się by moje doświadczenia stały się ciekawym zaczątkiem Waszej drogi jako rodziców i mam nadzieję, że niejednokrotnie podczas czytania pomyślicie - znam to, lub - jakby to było o mnie i moim dziecku. Jak być fajnym i spełnionym tatą? Zapraszam do Tramwaju.

Wielkie Oczekiwania To one towarzyszą nam podczas starania się o dziecko, rozważania zasadności posiadania dzieci czy w końcu w momencie, gdy otrzymujemy wiadomość - będziesz tatą. Jak w każdej wiekopomnej dla nas chwili w głowie pojawia się milion myśli na sekundę i to nie zawsze takich jakich byśmy się spodziewali. Nikt nie przygotuje Cię na przyjęcie ważnej wiadomości - ona jest Tobie zakomunikowana a Ty musisz chcąc nie chcąc się z nią

56

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

pogodzić:). Mając na myśli obrazy czy wizje jakich się nie spodziewamy lub nie chcemy, jako pierwszy przykład podam siebie. To był błysk w mojej głowie, gdy moja cudowna żona oznajmiła mi po wyjściu z gabinetu lekarskiego ze zbierającymi się w oczach łzami szczęścia - jestem w ciąży, będziemy mieć dzidziusia. Oczywiście ucieszyłem się lecz pomyślałem też - a co z wyjazdem na Sri Lankę? Taki lekki zawód, który potem mnie bolał, gdyż w takiej chwili wolałbym pomyśleć - wow super, ale mega fajnie. Naturalnie było wzruszenie, ale taki mały zawód, że moje doświadczenie z przyjęciem tej wiadomości nie było takie „idealne”. Dziś wiem, że w naszej głowie pojawiają się różne myśli a my musimy je odsiać i nie skupiać się nad każdą. Nie warto sobie wyrzucać pewnych kwestii i psuć tego co jest i będzie swego rodzaju odruchem bezwarunkowym naszej głowy. Ta część naszego ciała jest naprawdę kapryśna i Twoja w tym „głowa”, by nie być dla siebie zbyt surowym i płynąć z prądem tego co niesie los.

Poczekajmy Jeszcze Rok Lubie odkładać sprawy na później - taka moja cecha i pewnie przy okazji wada. Decydując się na dziecko chcemy, by niczego jemu i nam nie zabrakło. Pieniędzy, domu, przestrzeni, czasu, ubranek, pampersów - tych to trzeba naprawdę sporo. Rozglądamy się po naszym


TOREBKA JAKBY DAMSKA

z Tatą „życiu” i szukamy dziur. Młode małżeństwo chce zwiedzić świat, para osób, których kariera nabrała tempa liczy na roczną premię. Głowa rodziny straciła pracę i bieżące wydatki nie pozostawiają złudzeń. Para, która kiedyś zdecydowała się, by nie mieć dzieci teraz po wielu latach stara się o potomstwo. Historia każdego z nas jest inna i nie moją ani nikogo innego na tym świecie rolą jest ocenianie postaw czy decyzji w kwestii - chcę/ nie chcę dzieci. Otoczenie nieraz próbuje na nas wpływać i musimy sami podjąć tą decyzje bez większego czy mniejszego „przymusu” koleżanki z dwójką dzieci, naszej mamy :), wizji rodziny z serialu czy nawet naszej drugiej połówki :). Szczerze najciekawsze jest to, że czy tego chcemy czy nie, życie i tak zweryfikuje nasze plany, a w moim przypadku wszystko układa się świetnie. Jako

tata dwójki szkrabów jestem szczęśliwy. Razem z żoną trochę zwlekaliśmy z decyzją o założeniu rodziny w wersji - dziecko plus - mając jak każdy w tej sytuacji swoje powody. Jednak gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami - byliśmy i jesteśmy szczęśliwi. Dziecko nie potrzebuje nowego samochodu, osobnego pokoju czy nowych zabawek. Mały człowiek pragnie tylko jednego - wiesz czego. Pragnie przytulenia, bliskości, czasu. Oczywiście rodzice muszą być rozsądni i sami znaleźć odpowiedni czas na tą ważną decyzje. Pragnę dodać, że rzecz ma się identycznie w przypadku starania się o adopcje pociechy. Na pewno towarzyszy Wam wiele obaw i pytań bez odpowiedzi. Nie warto jednak czekać zbyt długo bo może się okazać, że ten tramwaj w kierunku bycia tatą i mamą odjedzie bez was. Mam nadzieję, że moje pierwsze spojrzenie na ojcostwo nie zniechęciło przyszłych rodziców. Mam nadzieję, że czytając ten felieton możesz uśmiechnąć się w duchu i powiedzieć sam sobie - też tak miałem. Mam też nadzieję, że znajdzie się ktoś kto powie- co on tam wie:). Fajnie jest wsiąść do Tramwaju i rozpocząć z Wami tę podróż. O czym za miesiąc? O uważności - by nie dać się pogoni naszych Czasów i doceniać to co jest.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

57


TOREBKA JAKBY DAMSKA

M iłość w korporacji Dariusz Bożek

powodowała podziw i atencje. Bibiana, przeżywszy znaczną część swojego życia w poczuciu niespełnienia, mogłaby w zgodzie ze społecznymi trendami zgorzknieć, zrzędnieć, zmarnieć i zmizantropieć. Zamiast tego znalazła sobie w Lenie ożywczą nadzieję na spełnienie. Nie swoje spełnienie, bo tu już dawno pogrzebała przeszłe zamiary, lecz spełnienie cudze, istoty innej, doskonalszej, lecz wymagającej pomocy, wrzuconej w wir dramatycznych zdarzeń. - Mogła by być moją córką – pomyślała o Lenie i ta myśl stała się kotwicą dalszego zaangażowania i wzrastającej empatii. I na tym pewnie by się stan psychiczny Bibiany zawiesił, gdyby nie piosenka Stana Borysa. Usłyszała ją w Korporacji, słuchaną przez depresyjną Mirellę. „Jaskółka uwięziona” - bo taki był tytuł znanego przeboju sprzed lat - zakłóciła „pozytywne wibracje” związane z Leną, rodząc w głowie naszej drugoplanowej bohaterki przeszywający lęk o naturze egzystencjalnej.

część 17

„Jaskółka czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru Nagła smutku kotwica, z niewidzialnego jachtu Katedra ją złowiła w sklepienia sieć wysoką Jak śmierć kamienna bryła Jak wyrok naw prostokąt. Jaskółka błyskawica w kościele obumarłym Tnie jak czarne nożyce lęk, który ją ogarnia.”

Plan Bibiany

- Jakie piękne słowa – pomyślała.

Dziesiątego dnia miesiąca listopada, Bogobojna Bibiana w porze wieczornej ocknęła się obok przeszywającego ją pragnienia. Pod wpływem pozytywnych emocji zrodzonych z oglądania „Nostalgii anioła”, przypomniała sobie historię kruchej, delikatnej i pięknej istoty jaką była Lena Brzęczek. Jako pracownica działu księgowego we wschodnich rubieżach Ołpenspejsu, będąc - nawiasem mówiąc - jego filarem, stała się bezpośrednim świadkiem tragicznej historii sprzed półtorej roku. Przez chwilę rozważała, czy czasownik „była” użyty został właściwie; czy dręcząca Lenę wielomiesięczna Coma uzasadnia użycie czasu przeszłego, czy też teraźniejszego. Nie rozstrzygając ostatecznie tego dylematu, pozwoliła się ponieść trawiącej ją nadziei, wierząc, że możliwe jest cudowne przebudzenie bohaterki.

Mimo tego, że znaczenie - które niosły - nie do końca była w stanie pojąć, wypełnił ją intensywny lęk. Lena objawiła się jej jako „czarny sztylet, wydarty z piersi wiatru” jako „smutku kotwica” złowiona przez Katedrę w „sklepienia sieć wysoką” w „naw prostokąt w kościele obumarłym”.

Lena była dla Bibiany uosobieniem doskonałości. Młoda, zdolna, zjawiskowo piękna – miast budzić w niej tak charakterystyczną dla niespełnionych niewiast zawiść, 58

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

- Jest w tym jakaś niesprawiedliwość – pomyślała ze łzami w oczach. Mogłaby sobie Bibiana pomyśleć o tym, że katedra symbolizuje instytucję patriarchalną stworzoną przez mężczyzn, że sam Pan Bóg jest Panem, czyli mężczyzną i że w całej Trójcy Świętej na próżno szukać pierwiastka żeńskiego. Mogła sobie tak pomyśleć. Raczej mogłaby sobie tak pomyśleć, gdyby nie Bogobojność, która - nie wnikamy czy słusznie czy nie – trzymała jej umysłowość w należytych ryzach. Takie myśli znajdowały się poza jej psychologicznym zasięgiem.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Coś co nie mogło się zwerbalizować, kłębiło się pod powierzchnią świadomości dając w rezultacie poważną dawkę trwogi. To, co mogła jednakowoż zrobić, to współodczuwać, identyfikować się z ofiarą i nieść jej pomoc. - To nie może być przypadek – pomyślała Bogobojna Bibiana – najpierw film a teraz ta piosenka Ponieważ wierzyła mocno w ingerencje miłosiernego Boga w rzeczywistość, oraz jego bezpośredniego asystenta Ducha Świętego, który „wieje kędy chce”, pomyślała, że zarówno film jak i piosenka nie były przypadkowe; że pojawiły się w jej życiu, aby nadać mu dodatkowy sens; dodatkowe zadanie. Stały się znakami. Znakami przez duże Z. W ten oto sposób ciało i dusza Bibiany stały się gotowe do działania. Przejrzała rejestr Świętych odpowiedzialnych za naprawę sytuacji beznadziejnych, ponieważ za taką należy uznać dalsze przebywanie Leny Brzęczek w śpiączce. Wydzieliła znane jej klasyczne postaci oraz dołożyła kilka niespodzianek. „Gdy szkiełko i oko” zawodzą właściwymi sprzymierzeńcami stają się: Św. January patron zawałowców i rozrzedzania krwi; Św. Rita z Cascia patronka spraw trudnych i beznadziejnych; Św. Juda Tadeusz; Św. Ekspedyt oraz Święty Peregryn. Zaopatrzywszy się w litanie, nowenny, modlitwy okolicznościowe, duchowe aplikacje, toruńskie wezwania i licheńskie apelacje, rozpoczęła procedurę zaangażowania sił duchowych w intencji przebudzenia Leny Brzęczek. --Wieczorem udała się do pobliskiej Katedry Św. Januarego. Opłaciwszy dobrowolny datek zapaliła niewielkich rozmiarów „tealight”, który razem z innymi rozjaśnił nieco wewnętrzny półmrok zapełnionej cieniem, jesiennej katedry.

cdn... TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

59


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Produkty do nabycia w placówkach poniżej i sklepie internetowym. Na hasło „TRAMWAJ CIESZYŃSKI”

rabat w wysokości 6% Sklep CIESZYN 43-400 ul. Wyższa Brama 8 tel. +48 694 695 336 Sklep SKOCZÓW 43-430 ul. A. Mickiewicza 16 tel. +48 728 110 132

Sklep i pijalnia soków JASTRZĘBIE-ZDRÓJ 44-330 ul. Słoneczna 2 tel. +48 668 570 980 Sklep internetowy planetabio24.pl

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Wiosna w pełni i lato coraz bliżej... często w tym czasie przechodzimy na diety, szukamy odmiany, czegoś lżejszego, co pozwoli nam bardziej zadbać o siebie. My polecamy koktaile, które są proste w wykonaniu, pożywne i zdrowe. Doskonałe zarówno na śniadanie dla zabieganych, (przygotowuje się je naprawdę szybko) jak i popołudniowe co nieco :)

KOKTAIL Z MŁODYM JĘCZMIENIEM Na dwie porcje potrzebujesz:

1 mango 1 banan garść szpinaku baby 1/2 szklanki jogurtu greckiego 350 ml soku jabłkowego 1-2 łyżeczki młodego jęczmienia

Mango obieramy, obkrawamy miąższ od pestki, wkładamy do pojemnika stojącego blendera. Dodajemy obranego i pokrojonego banana, jogurt grecki, szpinak i sok jabłkowy. Wsypujemy młody jęczmień (od 1 do 2 łyżeczek, zależy czy ma być bardziej czy mniej wyczuwalny). Miksujemy i przelewamy do szklanek. Na zdrowie! Amelia Witos

Z roku na rok młody jęczmień zyskuje na popularności. Wydawać by się mogło, że to roślina, której właściwości zostały odkryte niedawno, ale nic bardziej mylnego. Już w starożytności jęczmień był jednym ze składników diety Rzymian. Młody jęczmień jest charakterystyczny dzięki swojej barwie, którą uzyskuje za sprawą wysokiej zawartości chlorofilu. Posiada właściwości przeciwutleniające, czyli usuwające z organizmu nadmiar wolnych rodników. Chlorofil posiada również właściwości leczenia anemii, wspomaga pracę nadnerczy i tarczycy, wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, przyspiesza gojenie ran, stymuluje układ immunologiczny. Zielony jęczmień to również bogactwo witamin i minerałów. Zawiera witaminy B, C, E, K, kwas foliowy, beta – karoten, magnez, potas, żelazo, wapń, mangan, cynk, krzem. A co najważniejsze, zawarte w nim składniki są w pełni naturalne, dlatego bardzo dobrze przyswaja je nasz organizm. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

61


KIERUNEK SPORT

M

ar

cin M o ń ka

Stalownicy

w mistrzowskiej koronie Po raz drugi w historii klubu trzynieccy Stalownicy zostali mistrzami Republiki Czeskiej. Sukces sprzed ośmiu lat powtórzyli w najlepszym możliwym czasie – już wkrótce klub spod Jaworowego będzie świętować jubileusz 90-lecia istnienia klubu. sukcesem w regionie żyć będziemy jeszcze długo. Tw ym Choć Stalownicy niemal w każdym kolejnym sezonie ostatnich latach byli wymieniani w gronie faworytów do tytułu, to jednak zwykle czegoś brakowało. Przed czterema laty w wielkim finale ulegli zespołowi z Litwinowa, a przed rokiem lepsza okazała się Kometa Brno. Zatem tegoroczny finał z Białymi Tygrysami Liberec był trzecim, rozgrywanym już w nowej Werk Arenie, 62

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

oddanej do użytku w 2014 roku. Potwierdziło się stare porzekadło, że „do trzech razy sztuka”. Przed rozpoczęciem rywalizacji to rywale byli zdecydowanym faworytem. Trzyńczanie jednak doskonale trafili z formą na czas play-offów, najpierw eliminując w błyskawicznym tempie HC Vitkovice Ridera, by w półfinale zwyciężyć drużynę HC 1929 Pilzno. Najważniejsze rzeczy jednak wydarzyły się w finałowej batalii z drużyną Białych


KIERUNEK SPORT

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

63


KIERUNEK SPORT

64

ia

f

Tygrysów. Stalownicy potrzebowali sześciu spotkań, by w rywalizacji do 4 zwycięstw udokumentować swoją wyższość i znów cieszyć się z mistrzowskiego tytułu. W zespole wciąż występowali gracze, którzy ot n .R a pamiętają poprzednie mistrzostwo o b er t K i wiedzą, jak ono smakuje. Po raz drugi w historii złote medale wywalczone dla Trzyńca zawisły na szyjach: Martina Adamskiego, Lukáša Krajíčka, Jiříego Polanskiego, Martina Růžički i Erika Hrňy oraz obecnego trenera Václava Varaďi i dyrektora sportowego Jana Peterka. Przeżyjmy jeszcze raz ostatnie chwile poprzedniego sezonu, bo w Trzyńcu nie tylko potrafią znakomicie grać w hokej, ale także cieszyć się z sukcesów.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


KIERUNEK SPORT

R

af

a ł U a c zka rb

zmiany, zmiany...

Zmiany, zmiany, zmiany – jak w filmie Barei, tak i w Podbeskidziu. Poprzedni sezon obfitował w wiele roszad, a największe tąpnięcie nastąpiło jeszcze przed jego rozpoczęciem. 19 czerwca 2018 r. prezes Tomasz Mikołajko podał się do dymisji, odsuwając tym samym na bok problemy stricte sportowe. Dymisja Mikołajki wzmogła dywagacje na mniej przyjemny temat – zaległości finansowych.

T

ymczasowym prezesem mianowano mniejszościowego akcjonariusza Podbeskidzia – Edwarda Łukosza. Jak się później miało okazać, zastał on klub tonący w milionowych długach. Oprócz sporych zaległości wobec piłkarzy, a także nieopłacalnych umów sponsorskich problemem były m.in. opłaty za obóz przygotowawczy na Słowacji. Mało tego, ekipie spod Klimczoka groziło nawet bankructwo. Nowy sternik Podbeskidzia pokrył część długów z własnej kiesy, a do spłaty zadłużenia przyczyniły się również władze Bielska-Białej. Pożar udało się ugasić. W takich okolicznościach drużyna przystępowała do rozgrywek Fortuna I ligi w sezonie 2018/19 pod wodzą Krzysztofa Brede, który zastąpił na stanowisku trenera Adama Noconia. Tym razem obyło się bez buńczucznych zapowiedzi awansu do ekstraklasy, tak bardzo doniosłych w poprzednich latach. Promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej nie należało zresztą oczekiwać. Runda jesienna w wykonaniu piłkarzy Podbeskidzia wyglądała przyzwoicie, aczkolwiek nie rewelacyjnie. Na pewno dostrzegalna była poprawa jakości meczów. Za kadencji Adama Noconia, delikatnie mówiąc, gracze nie grali zbyt atrakcyjnie. Zyskała ofensywa, ucierpiała za to mocniej organizacja gry w defensywie, co skutkowało dużą liczbą bramek, także tych straconych. Niemniej jednak pojawiały się spektakularne zwycięstwa (4:1 z Wartą Poznań czy 5:0 z Wigrami Suwałki), które pozwalały spojrzeć na przyszłość przychylnym okiem. Miniony rok „Górale” zakończyli na 5. miejscu w tabeli i z nowym człowiekiem na stanowisku prezesa – Bogdanem Kłysem. Niektórzy kibice marzyli o ekstraklasie, ale ich marzenia zostały dość szybko storpedowane. Początek rundy wiosennej obnażył braki zespołu, który nie był gotowy do walki o najwyższe cele. Irytować mogły w szczególności gole tracone w końcówkach spotkań.

Nowy prezes zdecydował się zakończyć współpracę z dyrektorem sportowym – Andrzejem Rybarskim. Trener natomiast wobec utraty szans na awans zaczął odważniej stawiać na młodzież, dzięki czemu klub zajął trzecią pozycję w klasyfikacji Pro Junior System i zarobił dodatkowe 1,1 mln zł. Przy okazji kibice mogli się przekonać na własne oczy, że poza Kacprem Kostorzem są w Podbeskidziu inne „młode wilczki” z dużym potencjałem: Kacper Gach czy Damian Hilbrycht. Warto odnotować również uzyskanie korony króla strzelców Fortuna I ligi przez napastnika Bielszczan - Valerijsa Sabalę, do której wystarczyło mu 12 bramek. Po wielu gruntownych zmianach drużyna pragnie uzyskać pewną stabilizację. Krzysztof Brede otrzymał od prezesa kredyt zaufania i pozostaje najdłużej pracującym trenerem Podbeskidzia od czasów Leszka Ojrzyńskiego. Kapitan - Łukasz Sierpina, przedłużył kontrakt do końca czerwca 2021 r. Trudną sytuację finansową także udało się uspokoić. Widać promyk nadziei, więc być może jeszcze zaświeci słońce nad „Góralami”.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

65


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

66

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

SKUTECZNEJ REKLAMY OKLEJANIE SAMOCHODÓW carxpress.pl

STRONY WWW, MULTIMEDIA webxpress.pl

TABLICE REKLAMOWE boardxpress.pl

DRUK CYFROWY printxpress.pl

ODZIEŻ REKLAMOWA promoxpress.pl

DEKORACJE WNĘTRZ decoxpress.pl

ul. Bielska 184, Cieszyn • tel. +48 33 47 99 440 www.spot.net.pl • /agencja.reklamowa.spot

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2019

67


Skoczรณw, ul. G. Morcinka 8, tel. +48 33 858 40 89, kom. +48 692 082 654, ekookna@op.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.