Tramwaj Cieszyński nr 26/2019

Page 1

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 26, luty 2019 ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

STOP przemocy • Szpiedzy w Cieszynie • COK - nowy dyrektor • Podział zadań • Trener do zadań specjalnych


W STAREJ CEGIELNI Polska od 14zł

Czechy od 16zł

Holandia od 38zł

Anglia od 41zł

Niemcy od 32zł

Słowacja od 19zł

ul. Kościuszki 33, Cieszyn (teren starej cegielni) tel. +48 512 790 260 / www.paczki123.pl Oferta biznesowa na www.olzalogistic.com


Wiedza, to nie to samo co wiedzieć

Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Styczniowa lekcja ciemności

6-8

Wyższa Brama Szpiedzy w Cieszynie Wojna czesko-polska w obiektywie „Rota”

10-11 12-13 14-15

Mijanka na Rynku Oddział Chirurgii Dziecięcej COK - nowy dyrektor wraca do korzeni Ciepły dom i czyste powietrze Podział zadań w Powiatowym Zarządzie

18-20 21 22-23 24-25

Stary Targ Porzondzymy pogadamy - Władysława Magiera

29-31

Przystanek Kultura Legendarny kwartet znów w Ostrawie Jego życiem był teatr

32-33 34-35

Torebka jakby Damska Koła Gospodyń Wiejskich Kobieta Dojrzała - Metamorfoza Pani Maria i pan Otek Cieszyn widziany zmysłami Miłość w korporacji Kokosowa panna cota

38-39 40-41 42-43 44-46 50-52 58-59

Gimnastyka z Tramwajem Kostorz nowym legionistą Trener do zadań specjalnych Stalownicy na alpejskim szlaku

61-62 63 64-66

Wiedza jest najbardziej wartościowym towarem na świecie. W epoce, gdzie wiedza jest powszechnie dostępna i możliwa do zdobycia, korzystamy z niej coraz mniej. Żyjemy w czasach, gdzie większość z nas ma potrzebę poczucia bycia poinformowanym, ale naprawdę wiedzieć wcale nie chce. Czytamy coraz mniej, zadowalamy się góra kilkoma zdaniami. Dziennikarze piszą coraz krótsze teksty ubierając je w jeszcze bardziej krzykliwe tytuły. Politycy dobrze wiedzą jak w kilka sekund poruszyć nasze emocje i zdążyć powiedzieć to, co chcemy usłyszeć. Sens i prawda nie mają już tutaj znaczenia. Ważne, że zaspokojona została potrzeba poczucia „bycia poinformowanym”. Każdego dnia dostajemy kilka myśli, nad którymi możemy zaciekle dyskutować a nawet się kłócić. Co spokojniejsi, a w swoim przekonaniu mądrzejsi, stają się głusi na te polityczne krzyki. Żyją w przekonaniu, że im bardziej uciekną od polityki, tym bardziej będą szczęśliwsi. Prawda jest jednak taka, że im bardziej zamykamy się na politykę, tym ona nas bardziej dotyka. Wprawdzie możemy jak dzieci, zamknąć oczy i myśleć, że jesteśmy niewidzialni. Możemy zatkać uszy i przestać słuchać polityków, bo „nas to nie obchodzi”. A im bardziej stajemy się głusi na to, co mówią i robią, tym bardziej pozwalamy, by robili i mówili to, co chcą, a nie to, co powinni.

Uważasz, że polityka Ciebie nie dotyczy? Jednak podatki Ciebie dotyczą. To, gdzie i kiedy możesz robić zakupy, też Ciebie dotyczy. Ceny prądu czy paliwa również Ciebie dotyczą. To czego i w jakim systemie będą się uczyć nasze dzieci i wnuki, także Ciebie dotyczy. Jeśli i to nie, to może choć jakość powietrza, którym oddychasz, Ciebie dotyczy. A to właśnie polityka i to politycy decydują o tym wszystkim. To oni urządzają przestrzeń, w której żyć musimy wszyscy bez względu na to kim jesteśmy i jaki zawód wykonujemy.

Z A ŁO G A T R A M WA J U: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk, MOTORNICZY: Urszula Markowska tel. 577 148 965 KONDUKTORZY: Dominika Rychły, Fryderyk Dral, Małgorzata Perz DZIAŁ MARKETINGU: Piotr Czerwiński tel. 602 571 638 PASAŻEROWIE: Amelia Witos, Florianus, Marcin Mońka, Robert Kania, Iwona Czarniak, Jacek Cwetler, Dariusz Bożek, Rafał Urbaczka, Karol Cieślar, Wiesław Hołdys, Daniel Korbel, Magdalena Żuraw Peč ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: www.fotopolska.eu opr. graficzne okładki Rafał Łęgowski DRUKARNIA: Offsetdruk i Media Sp. z o.o. w Cieszynie

ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Mennicza 44 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184

·

·

·

·

·

„Kierunek jazdy” - felietony „Wyższa brama” - tematy ważne „Most przyjaźni” - zza Olzy „Mijanka na Rynku” - polityka i gospodarka „Stary Targ” - gwara „Torebka jakby damska” - tematy różne „Kierunek kultura” - kultura „Kierunek sport” - sport „Przystanek na żądanie” - reklamy i artykuły sponsorowane Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.

·

·

·

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

3


Powiedz przemocy

NIE!

4

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


Nie mów mojej córce jak ma się zachowywać i w co ubierać, ale NAUCZ SWOJEGO SYNA

BY NIE KRZYWDZIŁ KOBIET!

W naszej kulturze dziewczynki uczone są od małego, że „nie”, wcale nie znaczy „nie”. To samo mówi się chłopcom: jeśli koleżanka (siostra, matka) mówi „nie”, to wcale nie znaczy, że tak myśli - musisz dalej próbować. Kiedy dziewczynka mówi „nie, zostaw mnie”, to znaczy, że się przekomarza, kokietuje. I trzeba na nią wywierać presję – aż ulegnie.

W

wielu polskich domach panuje atmosfera przyzwolenia na przemoc wobec kobiet. Uczą się jej dzieci – i chłopcy, i dziewczynki. Odwzorowują to później w dorosłym życiu. To się zaczyna właśnie od tego, że, kiedy dziewczynka mówi „nie”, nikt nie traktuje tego poważnie. Ta postawa owocuje potem tragediami i przemocą stosowaną przez tych małych chłopców w dorosłym życiu. U dziewczynek skutkuje to syndromem ofiary, która nie potrafi wyzwolić się od swojego prześladowcy, która ulega przemocy, jest do niej przyzwyczajona i nie wyobraża już sobie innego życia. Od dziewczynek i kobiet, oczekuje się, by były uległe i pozwalały na to, co ojciec, chłopak czy mąż mogą z nią zrobić. Nikt nie uczy dziewczynek mówienia „nie” w najróżniejszych sytuacjach, w sprawach błahych i bardziej poważnych. Nikt nie uczy również chłopców równego traktowania i szacunku do dziewczynek. Edukacja chłopców i mężczyzn jest więc oczywistym krokiem w stronę zmniejszenia liczby molestowanych, bitych i gwałconych kobiet. Zbyt łatwo przemilcza się, że prawa kobiet to prawa człowieka. Agresja i dyskryminacja dziewczynek, dziewcząt i kobiet to nie marginalne zjawisko, lecz powszechne i jest poważnym pogwałceniem podstawowych praw człowieka. Każdego tygodnia z powodu przemocy domowej giną 3 Polki. Każdego roku ofiarą przemocy fizycznej czy seksualnej pada około miliona Polek. 95% sprawców tej przemocy to mężczyźni. Oprócz przemocy fizycznej kobiety dotyka także przemoc emocjonalna, psychiczna, ekonomiczna.

Złe traktowanie kobiet to nie tylko przemoc domowa. Składa się na nią także przemoc instytucjonalna, czyli mechanizmy prawne i społeczne, które dyskryminują kobiety, w teorii i praktyce. Z przemocą warto i trzeba walczyć. To nie syzyfowa praca, która nie przyniesie efektów. Cały proces uświadamiania, zmieniania prawa i ewolucji poglądów zaowocuje polepszeniem sytuacji kobiet. Co więcej, zmian nie trzeba zaczynać od górnolotnych rewolucji, wystarczy reagować. Możesz zamknąć oczy i zasłonić uszy udając, że jesteś niewidzialny, ale jeśli nawet ten problem nie dotyczy Cię bezpośrednio, nie oznacza, że go nie ma. Cieszyn i Śląsk Cieszyński nie jest wolny od tego problemu. Każdego dnia ofiarami przemocy padają nasze koleżanki, sąsiadki, matki, siostry i dziewczynki mijane na ulicy. Każda z nich nosi w sobie trudną historię, której się wstydzi, a która niszczy jej życie. Dzisiaj cały Śląsk Cieszyński mówi przemocy głośno NIE! Fundacja „Lokalsi”rozpoczyna akcję społeczną „Powiedz przemocy NIE”. Do akcji przyłączyli się przede wszystkim mężczyźni. Nasi koledzy, sąsiedzi, samorządowcy i dziennikarze stają przed obiektywem aparatu w spódnicy, jako wyraz sprzeciwu wobec przemocy i napastowaniu kobiet. Jest to początek społecznej debaty na temat praw kobiet. Nasze społeczeństwo głosów kobiet nie chce słuchać. Swoje głosy solidarnie dołączają więc mężczyźni. - Nie zgadzamy się na to, aby przemoc wobec kobiet była otoczona milczącym przyzwoleniem ze strony społeczeństwa i organów państwa. Dlatego jako oddolny ruch chcemy zmienić te elementy kultury, które usprawiedliwiają męską przemoc oraz wzmacniają u mężczyzn przekonanie, że wolno im użyć siły, by podporządkować sobie kobiety, a nawet dzieci – podkreślają inicjatorzy akcji.

akcję wspierają: FUNDACJA

LOKALSI


KIERUNEK JAZDY

felieton

Styczniowa lekcja ciemności Florianus

Jesienią zeszłego roku gdzieniegdzie pojawiły się zapowiedzi, że nadchodząca zima może być w środkowej Europie wyjątkowo śnieżna i zimna. Pisało się nawet o zbliżającej się „zimie stulecia”. Taką wyjątkową zimę prognozowali dla Europy meteorolodzy amerykańscy. Przed taką straszną zimą ostrzegał też Polaków na YouTubie słynny polski jasnowidz. Nad Wisłą starsi ludzie pamiętają „zimę stulecia” sprzed czterdziestu lat. Ogłoszono wtedy w Polsce stan klęski żywiołowej. W dodatku doszło do wybuchu rotundy PKO w Warszawie. Działo się to w 1979 roku, który w gruncie rzeczy później okazał się przełomowy, ponieważ w czerwcu owego roku z pierwszą pielgrzymką do Polski przyjechał polski papież, aby na Placu Zwycięstwa w Warszawie wezwać Ducha Świętego do odnowy tej ziemi. Ale zimą 1979 roku ani biskupom, ani przywódcom partyjnym, ani filozofom nie śniło się o tym, co się stanie w następnych dwóch, trzech latach.

K

alendarzowy rok zaczyna się od niekoniecznie przyjemnego zmęczenia po sylwestrze, choć nie musi ono wynikać z szaleństwa sylwestrowej nocy. W pierwszy dzień nowego roku człowiek odczuwa przymulającą kumulację przedświątecznego i świątecznego zmęczenia, a jeśli dojdzie do tego posylwestrowy kac, trudno w pierwszym dniu stycznia pozbierać się przed godziną dwunastą. Im bliżej do wieczora, tym bardziej doskwiera świadomość, że już niedługo trzeba będzie wrócić do kołowrotu normalnych zajęć, codziennej rutyny i niezbyt miłych obowiązków. A pierwszego stycznia zmierzch zapada wcześnie. Niedługo po koncercie noworocznym z Wiednia, którego nie ma się cierpliwości dosłuchać do końca, choć w Cieszynie – przynajmniej w niektórych domach - słuchanie koncertu noworocznego z Wiednia miało kiedyś charakter noworocznego rytuału. Jak to będzie w tym roku? - pytamy sami siebie - Co to z nami będzie? - myślimy sobie w mroku naszego mózgu i to niezbyt błyskotliwe pytanie zostawiamy bez odpowiedzi w zimowej ciemności. Zaczyna się nowy rok. Trzeba będzie się przyzwyczaić do dziewiątki na końcu daty. Najtrudniej przebrnąć przez styczeń. To chyba najdłuższy miesiąc w całym kalendarzu, choć ma swoje przepisowe, gregoriańskie 31 dni. W styczniu dni są jeszcze krótkie, a poranki, kiedy trzeba wstać, ubrać się, wyjść z domu i dojechać do roboty, nadal ciemne. W tym roku w dodatku zaraz

6

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

po Nowym Roku nie tylko drogowcy zostali zaskoczeni obfitością opadów śniegu. Ostatnich kilka lat przyzwyczaiło nas do niezbyt śnieżnych i zimnych zim, a tu tymczasem śnieg, coraz więcej śniegu. Nawiało aż pod drzwi. Trzeba odśnieżyć chodnik aż po próg. A potem odgrzebać auto, które stoi na poboczu. Czyżby prognozy amerykańskich meteorologów i przepowiednie polskich jasnowidzów o zimie stulecia w 2019 roku miały się sprawdzić? W styczniu nocna ciemność pracuje jeszcze przez dwie szychty, dwie trzecie całej doby. W poprzednich latach w miastach noworoczną ciemność próbowano rozpraszać pokazami sztucznych ogni. W tym roku także w Polsce już wyraźnie zaznaczył się światowy trend odstępowania od noworocznej pirotechniki. W wielu europejskich metropoliach zrezygnowano z petard i fajerwerków, zastępując kanonadę sztucznych ogni pokazami świateł laserowych. Cieszyn jak zwykle nie nadąża za kulturowymi trendami i zmianami, choć podobno noworoczny pokaz fajerwerków odbył się tutaj po raz ostatni. W tym roku noworoczna feeria sztucznych ogni nad Olzą była jednak krótsza, jakby nostalgiczna, a nawet smutnawa. W mieście petardy też wybuchały rzadziej. Ludzie zaczynali w Polsce nowy rok bez wielkiego entuzjazmu, jakby przygaszeni i niepewni, z niejasnymi przeczuciami. I nawet wielkie widowiska, masowe targowiska groteskowej zabawy transmitowane przez główne kanały telewizyjne,


KIERUNEK JAZDY

źródło www.pixabay.com nie zdołały poprawić im nastroju. Nawet uliczne pochody w święto Trzech Króli, które w tym roku wypadło w niedzielę, nie rozproszyły ich wewnętrznego niepokoju. Ludzie, chociaż uczestniczyli w tych imprezach, często wyczuwali pozór i marność ich atrakcji. A nawet pewną ich niestosowność. Raz po raz docierały bowiem złe, a nawet straszne wiadomości. Przed świętami katastrofa w kopalni w Stonawie, po świętach pięć piętnastoletnich dziewcząt zginęło w pożarze escape roomu w Koszalinie. Co to jest escape room? Gra i zabawa. Trzeba na przykład w ciągu godziny wydostać się z mrocznego i dusznego pomieszczenia bez okien i klamek u drzwi. Z nieprzyjemnego pomieszczenia, z mrocznego pokoju, w którym straszy, można się wydostać rozwiązując serię zagadek. Na przykład studentki cieszyńskiego Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego zamykane są dobrowolnie w takim pomieszczeniu w ramach zajęć. Młodzi ludzie potrzebują stymulacji adrenaliny, lubią niezwykłe emocje, poszukują fantastycznych przygód, pragną dramatycznych wyzwań. Mnie zabawa w escape roomie nie wydaje się zabawna. Każde zamknięcie może się okazać matnią, pułapką bez wyjścia. Czasem śni mi się, że jestem zamknięty w jakimś pomieszczeniu, błądzę w jakimś ciemnym, okropnym labiryncie, skąd nie mogę znaleźć drogi na zewnątrz. I wcale nie jest to zabawny, kolorowy sen, lecz czarno - biały, przeniknięty popielatą, smogową szarością koszmar.

Mniej więcej w połowie stycznia, czasem o parę dni wcześniej, a czasem później, następuje świetlne przesilenie. Tak jakby światło musiało okrzepnąć, rozpędzić się i odbić jak skoczek na progu skoczni narciarskiej, aby przezwyciężyć ciemność, przeniknąć jej najciemniejszą warstwę, jej najczarniejszą czerń. Kiedy dokładnie i jak to się dzieje, trudno powiedzieć. Prawdopodobnie zależy to od cyklu księżycowego, który w tym roku sprawia, że karnawał jest wyjątkowo długi, a święta wielkanocne wypadają dopiero w drugiej połowie kwietnia. Z przesilaniem zimowej ciemności w Polsce od dwudziestu siedmiu lat wiele ma wspólnego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, zorganizowana przez Jurka Owsiaka, jako pospolite ruszenie ludzi dobrej woli w dobrej sprawie, dla ratowania zdrowia i życia najsłabszych i najbardziej zagrożonych, którzy bez pomocy medycznej specjalistów i specjalistycznego sprzętu medycznego nie są w stanie przeżyć. Zasług Jurka Owsiaka nie trzeba przypominać, ale dobrze jest je sobie czasem na nowo uświadomić. Nie mierzy się ich tylko kwotowymi rekordami zbiórek kolejnych finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jedną z jego zasług, która nie jest jednak zbyt często podnoszona, jest odsunięcie idei i praktyki pomagania od partyjnych i kościelnych doktryn. To wielu działaczom partyjnym i kościelnym nie było w smak, to wielu doktrynerów ideologicznych i kościelnych drażniło. Drażnił ich też sam Owsiak, jego styl bycia, jego wygląd, jego sposób mówienia, jego inność. A także to, że Owsiak bez polityki i bez religii pokazywał młodym sens nie tylko pomagania, ale i różnienia się, tolerancji i działania w oparciu o bezinteresowność i solidarność ze słabszymi. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy działała w oparciu o dobrowolność i wolontariat. Każdy mógł zostać wolontariuszem WOŚP u- prezydent państwa i bezrobotny, przewodniczący partii i bezdomny, prezes firmy i rencista, emeryt i uczeń, muzyk i głuchoniemy. Wszyscy mogli pomóc. Jednak nie wszyscy chcieli. Owsiak mówił: bawmy się, grajmy, ale z głową i sercem, swoją grą pomagajmy ludziom, przynieśmy im nową nadzieję, zapalmy dla nich światełko, pomóżmy ich wyleczyć, uratujmy ich. Zaproponował nową formułę działalności charytatywnej w nowej Polsce, gdzie po 1989 roku formowało się wolne i demokratyczne społeczeństwo obywatelskie, a transformujące się, TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

7


KIERUNEK JAZDY

rozpolitykowane państwo nie radziło sobie ze swoimi podstawowymi powinnościami, zwłaszcza zadaniami w służbie zdrowia. Uruchamiając wielki ruch i rozkrącając wielką grę, Jurek Owsiak pokazał, głównie młodym ludziom, jak można współpracować w działaniu dla dobra innych. Od dwudziestu siedmiu lat niedziela, kiedy grała WOŚP, była ostatnim świętem w serii zimowych świąt, ich świeckim finałem, bez celebry i zadęcia, choć nieraz podczas takich finałów grały orkiestry dęte, bo każdy mógł zagrać po swojemu. A ostatnim akcentem tego finału, kulminacyjnym i symbolicznym jego rytuałem było wysyłanie „światełka do nieba”. Jakiego światełka? W gruncie rzeczy takiego, które każdy z nas może wykrzesać w sobie, a sztuczne światła komórek, zimne ognie i fajerwerki były tylko jego zewnętrznym, nieporadnym przejawem. W tym roku podczas finału 27 Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy stało się coś strasznego. W trakcie odliczania przed wysłaniem „światełka do nieba” na Targu Węglowym w Gdańsku, młody człowiek zamordował na scenie Pawła Adamowicza, wieloletniego Prezydenta Gdańska i wolontariusza WOŚPu. Paweł Adamowicz był człowiekiem dobrym, mądrym, spolegliwym i twórczym. W Gdańsku jako prezydent miasta cieszył się ogromnym zaufaniem społecznym i szacunkiem. 13 stycznia 2019 roku wieczorem, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, został zadźgany nożem. Stało się to na oczach wszystkich uczestników tego wydarzenia, ale w pierwszej chwili nikt nie zorientował się, do czego doszło. Morderca, młody przestępca niedawno wypuszczony z więzienia, wszedł na estradę od zaplecza. Przedtem nie został przez nikogo skontrolowany, nikt go zawczasu nie zatrzymał, nikt nie dostrzegł w nim zagrożenia. Prezydent Adamowicz nie miał ochrony jak prezesi niektórych partii. Ale żaden z prezydentów miast czy burmistrzów nie chodzi z ochroną. Zadbać o ich bezpieczeństwo jest zadaniem instytucji państwowych i powinno to się odbywać rutynowo w ramach zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim obywatelom. Służby, organy bezpieczeństwa, które mają siły i środki aby chronić i pomagać, nie zadziałały jak należało. 13 stycznia 2019 roku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odliczanie przed „światełkiem do nieba” dla Pawła Adamowicza, Prezydenta Gdańska, okazało się ostatnim odliczaniem, odliczaniem przed śmiercią. W Gdańsku dosłownie wypełniła się ponura, nienawistna przepowiednia aktu zgonu wystawionego przez Młodzież Wszechpolską prezydentom jedenastu polskich miast. Atmosfera stymulowania politycznego mordu, przemoc symboliczna, prędzej czy później prowadzi do mordu realnego. Najpierw zabija słowo, a potem nóż. 8

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

27 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się również w Cieszynie. W tym roku w akcję znowu włączyły się miejskie instytucje, zwłaszcza Zamek Sztuki i Cieszyński Ośrodek Kultury. Osobiście zaangażowała się Pani Burmistrz. W poprzednich latach nie zawsze tak bywało, że burmistrzowie Cieszyna angażowali się w WOŚP. A właściwie chyba częściej tak nie bywało. W tym roku było granie, mecze, kąpiele morsów i inne atrakcje. Na rynku działały stanice PCK i OSP. Przede wszystkim zaś rynek i śródmieście przemierzali młodzi wolontariusze, którzy – jak się później okazało - uzbierali 126 tysięcy złotych. Tuż po południu przechodziłem tamtędy i widziałem wielu ludzi, całe rodziny, z czerwonymi serduszkami Orkiestry. Twarze mieli spokojniejsze i jakby bardziej rozjaśnione niż zwykle. Miałem wrażenie, że jest ich więcej niż podczas finału WOŚP w poprzednim roku. Poczułem się raźniej. Pomyślałem, że jednak może być normalnie. A w nocy cios i szok. Potworna zbrodnia w Gdańsku na zakończenie tamtejszego finału WOŚP. I potem, w poniedziałek po południu, wiadomość, że prezydent Adamowicz nie przeżył ataku nożownika. I niemal paraliżująca, ciemna fala bezsilności, bo retoryka oszczerstw i nienawiści, propagandowe szczucie, wszechobecny hate, polityka zemsty opartej na paranoicznych koncepcjach oraz przyzwolenie dla agresji i przemocy w przestrzeni publicznej przyniosły kolejne śmiertelne żniwo. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zamordowany. Zginął człowiek zacny, dobry, mądry, solidarny, uczciwy, życzliwy, spolegliwy, ofiarny i wolny. Ale to był także zamach na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce. Czy ten szok czegoś Polaków nauczy? Czy ten wstrząs coś zmieni w ich myśleniu i postępowaniu? Czy nadal będzie możliwe, że na przykład na rynku w Cieszynie podczas uroczystości patriotycznych będą spokojnie paradować młodzi ludzie z napisem „śmierć wrogom ojczyzny” na koszulkach, tak jak to było w lecie ubiegłego roku podczas miejskich obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego? Cisza nie może oznaczać milczenia, bo milczenie jest bliskie obojętności – powiedziała Magdalena Adamowicz, wdowa po zamordowanym prezydencie Gdańska , podczas uroczystości pogrzebowych – Dzisiaj wszyscy musimy zrobić rachunek sumienia, co robiliśmy, gdy obok nas działo się zło, niesprawiedliwość, niegodziwość, gdy padały złe słowa. Oto przesłanie dla Polski na 2019 rok. W tym roku ten apel będzie szczególnie palący i aktualny. W tym roku trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby cała Polska nie stała się ciemnym escape roomem, z którego nie ma wyjścia. Florianus


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

K A L E N D A R Z

I M P R E Z

LUT Y 2019 7.02 18:00

„Islandia - na granicy światów” - spotkanie w Cieszyńskim Ośrodku Kultury „Dom Narodowy” z podróżnikiem Zdzichem Rabendą.

8.02

Spotkanie z wiślańską tradycją – sztrykowanie kopyc w Wiślańskim Centrum Kultury na Pl. Hoffa 3 w Wiśle.

9.02 12:00

22.02

Spotkanie z wiślańską tradycją – heklowanie. Odbędzie się w Wiślańskim Centrum Kultury na Pl. Hoffa 3 w Wiśle.

24.02 10:00

Bieg Narciarski na trasach Kubalonki „O Istebniański Bruclik” oraz XVIII Mistrzostwa Polski Górników. Tytułowy „Bruclik” to główny element męskiego stroju regionalnego. W zawodach zdobędzie go zwycięzca biegu na 15 km.

XIV Zimowy Wjazd na Równicę. W Ustroniu przy bramach muzeum „Rdzawe Diamenty” odbędzie się impreza, która co roku przyciąga tłumy motocyklistów.

03.03 19:00

15.02 16.02 17:30

4.03 19:00

17.02 11:00

5.03 19:00

Spotkanie z wiślańską kulturą – haft w Wiślańskim Centrum Kultury na Pl. Hoffa 3.

Komedia „Mayday” na Scenie Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie. Doskonały komizm sytuacji scenicznych i dowcipny, barwny język sprawiają, że „Mayday” od wielu lat rozśmiesza publiczność na całym świecie.

XVIII Zimowe Zawody Furmanów w Istebnej na Zaolziu (boisko). Konkurs ma docenić trudną i niebezpieczną pracę furmana leśnego.

fot. Małgorzata Perz

XXIII edycja DNI TEATRU. „Piękny Nieczuły”, jako opowieść o wiernej kobiecie w miłości oczekującej na partnera, który zjawia się i milczy, w teatrze im. A Mickiewicza w Cieszynie. XXIII edycja DNI TEATRU. „Pomoc Domowa” w teatrze im. A Mickiewicza w Cieszynie.. Spektakl przedstawiający rodzinną farsę z kochankami i pomocą domową.

XXIII edycja DNI TEATRU. „Zapiski z Wygnania” w teatrze im. A Mickiewicza w Cieszynie. Przedstawienie o osobistych wspomnieniach dwunastoletniej emigrantki z roku 1968.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

9


WYŻSZA BRAMA

SZPIEDZY W

C i e S Z Y n i e

fot. Kpt. Emanuel Voska - agent czeskiego wywiadu

Zanim w Morawskiej Ostrawie padł rozkaz „Naprzód”, a pod Boguminem zagrzmiały pierwsze strzały, w Pradze od kilku tygodni przygotowano akcję podstępnego przejęcia Śląska Cieszyńskiego.

100 lat

temu największym czeskim tajnym agentem był Emanuel Voska. W wieku lat 19, w 1894 r. z powodu kłopotów z prawem za działalność socjalistyczną, musiał wyemigrować do USA. Przyjechał z kilkoma dolarami w kieszeni, ale szybko się dorobił, stając się po kilku latach właścicielem 3 kamieniołomów. Mocno zaangażował się w działalność diaspory czeskiej i wspierał antyaustriacką działalność swoich rodaków w Czechach. Już w 1907 r. organizował w Ameryce wykłady Tomáša Garrigue Masaryka. Na początku 1914 r. zaczął tworzyć w Europie, sieć informatorów. W czasie powrotu z wizyty w ojczyźnie, w obcasach butów przewiózł, przygotowane przez czeskich dysydentów, tajne raporty i dokumenty do Londynu. Kiedy wybuchła I wojna światowa, poświęcił 10

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

się całkowicie działalności wywiadowczej na rzecz powstania niepodległej Czechosłowacji. Swoje działania sfinansował sprzedając jeden z kamieniołomów. Szybko stworzył sieć wywiadowczą w Stanach, opłacając informatorów również wśród pracowników placówek dyplomatycznych państw Centralnych. Nie zawahał się nawet zatrudnić własnej córki w konsulacie austro-węgierskim. Dzięki tej siatce, w czasie wojny ujawnił setki niemieckich i austriackich szpiegów USA m.in. agentów wywiadu, lobbystów państw Centralnych, przekupionych dziennikarzy, doradców Kongresu itp. Szybko nawiązała z nim współpracę brytyjska Secret Intelligence Service. Kiedy Stany Zjednoczone weszły do wojny (6 kwietnia 1917r.) Emanuela Voske przyjęto do armii amerykańskiej w stopniu kapitana. Stał się także jednym z doradców prezydenta Thomasa Woodrow Wilsona. Ten „czeski James Bond” w 1918 r. stanął na czele sekcji wywiadu armii amerykańskiej na Europę Środkowo-Wschodnią. Choć sam musiał zostać w Paryżu, gdzie w salonach dyplomatów ważyły się losy europejskich państw i ich granic, w listopadzie 1918 r. wysłał swojego syna Arthura Voske, porucznika armii amerykańskiej, jako obserwatora jej Sztabu Generalnego do Pragi. Pod koniec 1918 r. rosło napięcie w sporze o Śląsk Cieszyński miedzy Czechosłowacją a Polską. Kiedy na nic się zdały oficjalne protesty wobec władz polskich, a Francja nie chciał wysłać swoich wojsk do Cieszyna, w Pradze zapada decyzja o „wypchnięciu” polskiego wojska za rzekę Białą, do Galicji. Choć od początku brana była pod uwagę opcja rozwiązania siłowego, pojawił się pomysł na podstęp, który zmusi polskie wojska do wycofania bez walki. Wtedy w imieniu państw Ententy, „administracyjne” przejęcie przeprowadziłyby oddziały czeskie. W trwających od początku stycznia 1919 r. serii narad prowadzonych z udziałem ministra obrony narodowej Václava Klofáče, udało się pozyskać do planowanej akcji 6 oficerów (członków misji wojskowych) francuskich, włoskich i angielskich. Zgodzili się „zagrać” rolę oficjalnych przedstawicieli swoich rządów i armii. Dodatkowo w skład tak sformowanej „Komisji Międzysojuszniczej” weszli ppłk Josef Šnejdárek formalnie wciąż oficer francuski i porucznik Arthur Voska, działający podobnie jak jego ojciec, w podwójnym charakterze (oficera amerykańskiego i jednocześnie agenta czeskiego). Zredagowano i wydrukowano specjalne plakaty, z odezwą do ludności polskiej, w których informowano, że to wojska państw Ententy wkraczają na Śląsk Cieszyński i że będą się z równym szacunkiem i sympatią odnosić do wszystkich narodowości. W dniu czeskiego ataku, 23 stycznia 1919 r. około godz. 11:00, samochodami z Morawskiej Ostrawy do Cieszyna, do płk Franciszka Latinika przybyli oficerowie przedstawiający się jako „Komisja Międzysojusznicza”.


WYŻSZA BRAMA

Oprócz ppłk. J. Šnejdárka i por. A. Vosky w jej skład wchodzić mieli: angielski mjr Crossfiled, Włoch mjr Noseda i Francuz mjr Maudhuit. „Komisja” w imieniu Ententy zażądała w formie ultimatum wycofania do godziny 13:00 wojsk polskich z granic Śląska Cieszyńskiego. W przypadku niespełnienia tego żądania zagroziła użyciem siły. Zapewniła jednocześnie, Por. Arthur Voska że wejście wojsk Ententy wraz z oddziałami czechosłowackimi, nie będzie decydowało o ostatecznej przynależności państwowej cieszyńskiego, o czym zdecyduje Konferencja Pokojowa w Paryżu. Płk. Latinik przytomnie odpowiedział, że musi się skontaktować z władzami w Krakowie i Warszawie. Zgodzono się więc, że do godziny 13:00 polska odpowiedź zostanie przesłana do dowódcy wojsk czeskich w Morawskiej Ostrawie, francuskiego ppłk Antoine Gillaina. Zdając sobie sprawę, że z Warszawy może nadejść tylko odmowna odpowiedź i że podstęp się nie udał, fałszywa „Komisja” wyjechała do Ostrawy. Akcja w Cieszynie, na która Czesi tak liczyli poniosła fiasko, udało się jednak częściowo wprowadzić w błąd ppłk Stanisława Nałęcza-Mroczkowskiego dowódcę garnizonu polskiego w Boguminie, gdzie walki trwały już od rana. Około godz. 13:00 przybył do niego mjr Evžen Sýkora wraz z oficerami w mundurach angielskich i francuskich. Przekazał list od ppłk Gillaina z Ostrawy z informacją, że to wojska Ententy zajmują Śląsk Cieszyński, a polski garnizon ma się wycofać z Bogumina. Ppłk Mroczkowski zgodził się na krótkie przerwanie walki, chcąc skontaktować się z płk Latinikiem i Radą Narodową Księstwa Cieszyńskiego w Cieszynie. Warunkiem było pozostanie oddziałów obu stron na swoich dotychczasowych pozycjach. Mimo tych ustaleń, czeskie oddziały kontynuowały rozpoczęty rano manewr okrążenia Bogumina. Po kolejnym przedłużeniu zawieszenia broni, po godz. 16:00 na teren dworca w Boguminie wjechał pociąg przewożący III batalion 21 ps. legii francuskiej dowodzony przez mjr Sylvestra Bláhe. Legioniści czescy od razu zaatakowali polskie pozycje na dworcu. Podjęto wprawdzie rozmowy o przerwaniu walk i wolnym odejściu polskiego garnizonu, ale kiedy kolejnym pociągiem na teren dworca wjechał czeski II batalion 54 pp. polscy obrońcy zostali podstępnie rozbrojeni i wzięci do niewoli.

Do Bogumina przyjechał także por. A.Voska, chociaż prawdopodobnie dotarł tu już po zakończeniu walk. Następnego dnia przyłączył się do ataku na Karwinę, której spontanicznie bronili słabo uzbrojeni polscy milicjanci i górnicy. W mundurze oficera armii amerykańskiej z karabinem w ręku, brał udział w walkach zabijając młodą dziewczynę, która chwilę wcześniej miała go podobno ostrzelać z okna swojego domu. Informacje o udziale oficera amerykańskiego w działaniach zbrojnych po stronie Czechów opublikowała polska prasa. Przesłano je także polskiej delegacji na Konferencję Pokojową w Paryżu, która powiadomiła o tym dyplomatów Ententy, przede wszystkim amerykańskich. Por. A. Voske niezwłocznie wezwano do Paryża, do sztabu armii amerykańskiej. Mimo poważnych oskarżeń, dzięki wpływom ojca i działaniom czechosłowackich służ dyplomatycznych udało mu się uniknąć odpowiedzialności. Tymczasem po zakończeniu walk o Śląsk Cieszyński, w bitwie pod Skoczowem 30 stycznia 1919 r., w Paryżu podpisano „Umowę w sprawie Księstwa Cieszyńskiego”, która m.in. przywracała polską administrację na terenach zajętych przez wojska czeskie, a im samym nakazywała wycofanie do linii kolejowej Bogumin-Mosty. Jednocześnie wysłano także do Cieszyna specjalną Międzysojuszniczą Komisję Kontrolującą, która miała na miejscu przygotować dla Konferencji Pokojowej w Paryżu raport o sytuacji w tym regionie. Czesi zdawali sobie sprawę jak fundamentalnie ważne jest pozyskanie przychylności członków tej Komisji, która 12 lutego przybyła do Cieszyna. Na osobiste polecenie prezydenta T.G. Masaryka, kpt. Emanuel Voska został wysłany do Cieszyna, aby „urobić” Komisję Kontrolującą. Niezwłocznie podstawiono dla niego lokomotywę z jednym wagonem, dzięki czemu, był pierwszym rozmówcą członków komisji, już w czasie ich pierwszego śniadania w Cieszynie. Wykorzystując swoje talenty wywiadowcze, przy współpracy ppłk J. Šnejdárka, czeski as wywiadu, (formalnie oficer armii amerykańskiej) zdobył tak silny wpływ na większość członków Komisji Kontrolującej, że przyjęli tylko czeskie argumenty i wersje wydarzeń na Śląsku Cieszyńskim. Doprowadziło to do sytuacji, w której Komisja nie potrafiła (nie chciała), wyegzekwować od Czechów wypełnienia zapisów umowy paryskiej i wycofania wojsk spod Skoczowa na tymczasową linię demarkacyjną (Bogumin-Mosty). Dopiero po odjeździe kpt. E. Voski oraz przy chwilowej nieobecności J. Šnejdárka, dzięki interwencji oficerów Misji Międzysojuszniczej przebywającej w Polsce, którzy przybyli w tej sprawie do Cieszyna, udało się wyegzekwować wycofanie wojsk czeskich. 27 lutego 1919 r. do Cieszyna wreszcie wróciło wojsko polskie. Daniel Korbel TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

11


WYŻSZA BRAMA

WOJNA CZESKO-POLSKA

W OBIEKTYWIE Zdjęcia ze zbiorów i archiwum Daniela Korbela

Żołnierze Pułku Piechoty Ziemi Cieszyńskiej pod Skoczowem, luty 1919

Groby 3 czeskich żołnierzy z 35 pp. legii włoskiej na cmentarzu w Goleszowie

12

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

Ks. ew. Karol Grycz, kapelan pułku cieszyńskiego


WYŻSZA BRAMA

Bateria czeskiej artylerii pod Skoczowem, 30 stycznia 1919 r.

Krzyż w miejscu śmierci kpt. C. Hallera, rok 1926.

Ppłk J. Šnejdárek, 30 stycznia 1919 r., w Krasnej pod Cieszynem

Ofiary walk z 26 stycznia 1919 r. i tablica na cmentarzu w Stonawie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

13


WYŻSZA BRAMA

Ja

cek

Cwet

ler

Ksiądz Józef Londzin

i „ROTA” Marii Konopnickiej W zbiorach Izby Regionalnej w Czechowicach-Dziedzicach znajduje się osobliwa miniatura z 1925 roku. Autorem jest niejaki Kowalski (brak imienia).

N

a obrazku znajdują się: portret autorki „Roty” Marii Konopnickiej, który trzyma w szponach orzeł biały, tekst „Roty”, widoki: polskie morze, Górny Śląsk, Wileńszczyzna i Plac Zamkowy w Warszawie oraz sceny batalistyczne dotyczące obrony Lwowa i „Cudu nad Wisłą”, całość otoczona jest ramką (wieńcem) z polnych kwiatów, wśród których dominują czerwone maki. Ważniejszy jest jednak dopisek w dolnym lewym rogu: „M. Konopnicka (1842-1910), poetka pieśń tę napisała na prośbę ks. Józefa Londzina ze Zabrzega (Śl. Ciesz.)”. Jest to więc kolejny dowód na to, że ksiądz Józef Londzin, był zleceniodawcą, a być może także inspiratorem powstania tekstu „Roty”. Opis niniejszego obrazka został dokonany 15 listopada 1954 r. (dolny prawy róg). W listopadzie 1918 roku w Dziedzicach ukonstytuował się Komitet Budowy Pomnika Wolności, który miał być darem wdzięczności społeczności Czechowic, Dziedzic, Zabrzega, Ligoty i Bronowa, dla legionistów walczących o wolność i niepodległość w czasie I wojny światowej.

14

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

Urodzony w Zabrzegu ksiądz Józef Londzin nie wszedł w skład Komitetu, ale miał z nim kontakt osobisty i redakcyjny. Liczne notki, które ukazywały się w „Gwiazdce Cieszyńskiej”, której redaktorem był ksiądz Londzin, dotyczyły działalności Komitetu Budowy Pomnika Wolności w Dziedzicach i prac związanych z budową tego pomnika. Ksiądz Londzin brał udział w uroczystości wkopania kamienia węgielnego pod Pomnik Wolności (7 październik 1923 r.) oraz w uroczystości odsłonięcia pomnika (14 wrzesień 1924 r.) o czym także pisano na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej”. Ksiądz Józef Londzin mógł być pomysłodawcą napisu na cokole Pomnika Wolności w Dziedzicach, czyli pierwszych słów „Roty” – „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Ponieważ Maria Konopnicka już nie żyła, a rękopis pieśni znajdował sie w Cieszynie, a ksiądz zlecił jej napisanie, to ksiądz Londzin mógł być władny udzielić zgody na użycie tych słów na pomniku. Oczywiście to tylko przypuszczenia.


WYŻSZA BRAMA

Harcerze pod Pomnikiem Wolności 1928r. w tle widoczne słowa Roty. Fot. arch. prywatne

Rota. fot. arch. prywatne

I jeszcze jeden ciekawy wątek związany z uroczystością odsłonięcia Pomnika Wolności w Dziedzicach w 1924 roku. Wśród licznych gości, którzy przybyli na uroczystość odsłonięcia pomnika (w liczbie kilku tysięcy osób), byli m.in wicewojewoda śląski Żurawski, dyrektor deprtamentu w Ministerstwie Kolei Żelaznych dr Wróbel, generał Kuliński, dowódca Okręgu Korpusu w Krakowie, pułkownik Augustyn ze Sztabu Generalnego, major Ludwik de Lavalle z Dywizji Podhalańskiej i starosta bielski dr Duda, znalazła się także grupa górali na koniach z Istebnej, z muzykantami i kobziarzem na czele. A Istebna to było jedno z miejsc gdzie przebywała Maria Konopnicka i gdzie być może napisała tekst „Roty”. Przypadek? Czy celowo zaproszono delegację górali istebniańskich do Dziedzic na tak doniosłą uroczystość? To tylko niewielkie przyczynki do ustalenia „prawdy” o powstaniu „Roty”, tak bardzo związanej ze Śląskiem Cieszyńskim i z księdzem Józefem Londzinem. Konieczne są dalsze poszukiwania i kwerendy, bo to przecież nasza spuścizna i dziedzictwo, i wkład w dzieje i kulturę Rzeczpospolitej Polskiej.

ROTA Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, Nie damy pogrześć mowy! Polski my naród, polski lud, Królewski szczep piastowy, Nie damy, by nas zniemczył wróg… — Tak nam dopomóż Bóg! Do krwi ostatniej kropli z żył Bronić będziemy Ducha, Aż się rozpadnie w proch i w pył Krzyżacka zawierucha. Twierdzą nam będzie każdy próg… — Tak nam dopomóż Bóg! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, Ni dzieci nam germanił. Orężny wstanie hufiec nasz, Duch będzie nam hetmanił, Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg… — Tak nam dopomóż Bóg!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

15


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Nowoczesny pojazd do czyszczenia kanalizacji

fot. Nowy pojazd typu „WUKO”

O

d kwietnia 2017r. Gmina Chybie realizuje projekt pn. „Ochrona wód zbiornika wody pitnej dla aglomeracji Górnego Śląska poprzez uporządkowanie gospodarki wodno- ściekowej na terenie aglomeracji Chybie”. Przedsięwzięcie 16

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

poza budową blisko 47 km nowej sieci kanalizacji, modernizacją gminnej oczyszczalni ścieków, obejmuje również zakup specjalistycznego pojazdu do czyszczenia i udrażniania kanalizacji sanitarnej.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

fot. Nowy pojazd typu „WUKO”

fot. Nowy pojazd typu „WUKO”

fot. Nowy pojazd typu „WUKO”

Dnia 3 stycznia br. w ramach projektu pn.: „Ochrona wód zbiornika wody pitnej dla aglomeracji Górnego Śląska poprzez uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej na terenie aglomeracji Chybie”, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności, Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020 r. oraz środków WFOŚiGW w Katowicach, na teren oczyszczalni ścieków komunalnych w Mnichu został dostarczony, warty ponad 1.1 ml zł brutto, pojazd typu „WUKO”. Sprzęt ten charakteryzuje się najnowocześniejszymi rozwiązaniami konstrukcyjno – technologicznymi. Na jego wyposażeniu znajdują się m. in. wydajny i charakteryzujący się cichą pracą kompresor ssąco-tłoczący, wysięgnik hydrauliczny z kołowrotem na wąż ssawny sterowany radiowo, wyciągarki i węże wysokociśnieniowe, zestaw dysz kanałowych, kamera inspekcyjna oraz dwukomorowy stalowy zbiornik na osad i wodę przeznaczoną do czyszczenia kanałów. Zakup pojazdu to element właściwego utrzymania i eksploatacji sieci kanalizacji sanitarnej, w tym szybkiego i skutecznego usuwania ewentualnych zatorów i niedrożności. Sprzęt zostanie powierzony w użytkowanie eksploratorowi gminnej sieci kanalizacji sanitarnej, tj. Wodociągi Ziemi Cieszyńskiej Sp. z o.o. w Ustroniu, którego pracownicy, po uprzednim przeszkoleniu z zakresu użytkowania, będą dalej eksploatować. W grudniu pracownicy WZC Sp. z o.o. zostali już przeszkoleni w zakresie pełnej obsługi kamery inspekcyjnej będącej na wyposażeniu przedmiotowego pojazdu.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

17


MIJANKA NA RYNKU

sk

zu

U

rs

a

Oddział Chirurgii Dziecięcej l a M a r ko w

- V piętro - czasowo znika z tablicy informacyjnej

Szpital Śląski w Cieszynie leczy pacjentów już 127 lat. To lata pięknej, choć mającej swoje zawirowania historii, której przez cały czas przyświecała chęć niesienia pomocy każdemu, bez wyjątku. Dzisiaj to 23 oddziały szpitalne, 29 poradni specjalistycznych, w pełni wyposażony SOR i nowoczesne sale operacyjne. Każdego roku pomoc udzielana jest tutaj 54 tysiącom pacjentów, którzy mogą być ulokowani w 508 łóżkach. Nad wszystkim czuwa ponad 900 pracowników.

Od

samego początku leczone i operowane w tym szpitalu były dzieci. W 2012r. oddano do użytku wyremontowany Oddział Chirurgii Dziecięcej. Dobrze wyposażony, posiadający monitoring, ale przede wszystkim bardzo kompetentną grupę lekarzy i pielęgniarek, służy ratowaniu zdrowia i życia dzieci. W 2018 roku przyjął ok. 900 małych pacjentów z bardzo różnymi przypadkami wymagającymi interwencji i opieki chirurgicznej. Dzisiaj Oddział Chirurgii powoli pogrąża się w agonii. Z dniem 16 lutego zostanie bowiem zawieszona jego działalność. Teoretycznie na 3 miesiące, lecz w praktyce sięgając do historii podobnych przypadków, oznacza to zamknięcie. Już dzisiaj personel pielęgniarski rozlokowany został na inne szpitalne oddziały. Mieszkańcom trudno pogodzić się z faktem, że z placówki szpitalnej znika tak ważny oddział dla dzieci. Po wielu miesiącach oczekiwania na planowy zabieg, dzieci kierowane są do innych placówek. Takich przypadków jest ok.100. Na tej likwidacji ucierpią również inni mali pacjenci. Lekarze do tej pory konsultowali dzieci z Pediatrii, Neonatologii i innych oddziałów. Zaopatrywali przyjęcia w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, Poradni Chirurgii Dziecięcej a w przypadku konieczności ingerencji chirurgicznej dzieci mogły liczyć na kontynuację leczenia na oddziale. Likwidacja tego oddziału to spory problem nie tylko dla mieszkańców Cieszyna ale również całego Powiatu Cieszyńskiego. Jak dyrekcja tłumaczy taka decyzję? - W związku z brakiem opieki medycznej rozpoczęto 18

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

procedurę zawieszenia pracy Oddziału Chirurgii Dziecięcej. Jedną z przyczyn są złożone wypowiedzenia z pracy przez lekarzy w tym ordynatora oddziału Dr.n.med. Tomasza Smyły. Znalezienie nowych lekarzy z odpowiednimi kwalifikacjami to jak wygrana w totolotka. Nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem. Z kadrowymi problemami mierzą się wszystkie szpitale. Nie mamy na stałe zatrudnionego również anestezjologa dziecięcego, a na planowane zabiegi przyjeżdża lekarz z innego szpitala. Należy jednak podkreślić, że każde dziecko wymagające udzielenia pomocy nie zostanie przez nas odesłane. Zabezpieczamy każdy przypadek i podejmujemy decyzje czy jesteśmy w stanie dziecku odpowiednio pomóc czy transportujemy pacjenta do innego szpitala. Funkcjonowanie Oddziału chirurgicznego dla dzieci – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Zdrowia z dnia 16 grudnia 2016 r. w sprawie standardu organizacyjnego opieki zdrowotnej w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, od dnia 1 stycznia 2019 r. zostało uzależnione od posiadania przez Szpital odrębnego oddziału anestezjologii dla dzieci, którego nie posiadamy. Jednakże 20 listopada 2018 r. został ogłoszony projekt Rozporządzenia Ministra Zdrowia zmieniający w/w rozporządzenie w sprawie standardu organizacyjnego opieki zdrowotnej w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii wydłużający okres dostosowania podmiotów leczniczych do wymogu posiadania odrębnego oddziału anestezjologii dla dzieci i oddziału anestezjologii dla dorosłych do dnia 31 grudnia 2021 r. - Przez dwa lata staraliśmy się o możliwość otwarcia Oddziału Intensywnej Terapii Dziecięcej, jednak nie ma fizycznej możliwości na


MIJANKA NA RYNKU

fot. arch. GC

zrealizowanie tego planu. Po prostu nie ma na to miejsca. Nie chcemy również sztucznie tworzyć na Oddziale Intensywnej Terapii jednego czy dwóch łóżek przeznaczonych dla dzieci. Należy wziąć pod uwagę obecność pacjentów dorosłych i często przewlekłych chorób, które dla małych pacjentów mogłoby być zagrożeniem a na pewno jest niewskazane - wyjaśnia dyr. do spraw medycznych dr n.med. Agnieszka Misiewska-Kaczur. Odchodzący z pracy ordynator sprawę tłumaczy jednak inaczej. - Rozporządzenie wyraźnie mówi o stworzeniu Oddziału Anestezjologii Dziecięcej, czyli wydzieleniu lekarzy z rozmieszczeniem czasowym dla zabezpieczenia dzieci. Można było przy odrobinie dobrej chęci przydzielić anestezjologa dedykowanego właśnie dzieciom. Na dostosowanie do tych wymogów były trzy lata, ale nie zrobiono absolutnie nic. W 2017 roku byłem bardzo zaangażowany i podejmowałem działania, by przyszła tutaj grupa anestezjologów z zewnątrz. Ludzie do pracy na tym oddziale byli chętni, jednak dyrektor szpitala w ogóle nie podjął z nimi rozmów. Podczas spotkania z dyrekcją, 8 listopada 2018 r., Pani dr n. med. Agnieszka Misiewska- Kaczur poinformowała mnie, że Anestezja - czyli „spółka lekarzy” przez nią zarządzana - straciłaby spory dochód, a na to nie mogą sobie pozwolić. Pani dyrektor na tym spotkaniu poinformowała mnie, że od stycznia nie będzie w ogóle znieczulać naszych pacjentów, ponieważ nie spełniamy wymagań zawartych w rozporządzeniu Ministra Zdrowia. Zaproponowano natomiast, by Oddział Chirurgii Dziecięcej przekształcić

w Oddział Chirurgii Krótkoterminowej. Odpowiedzią na tą propozycję była moja rezygnacja z pracy w tym szpitalu. Po zmianach rozporządzenia do rozmów nie wrócono, a oddział został przeznaczony do likwidacji. Dlatego należy mieszkańcom wytłumaczyć, że chodziło tylko o wydzielenie i stworzenie komórki organizacyjnej, czyli zmian statutowych i zgłoszenie w Urzędzie Wojewódzkim dostosowania oddziału, a nie o nakład lokalowy czy sprzętowy. W szpitalu, w którym jest całodobowy SOR, Oddział Chirurgii Dziecięcej, Neonatologia, Pediatria, nie wolno pozwolić sobie na zniszczenie takiej współpracy, a przede wszystkim nie wolno pozwolić sobie na niezabezpieczenie małych pacjentów. W zamian za to, dyrekcja szpitala podjęła decyzję o kosztownej budowie lotniska na dachu budynku, która może za chwilę stać się jedyną atrakcją tego miejsca – twierdzi Tomasz Smyła. Wydawać by się mogło, że jedyną osobą, która może uratować oddział jest starosta Mieczysław Szczurek. Tak się jednak nie stało. Nie podjęto prób wyjaśnienia konfliktu, czego konsekwencją poniekąd jest zamknięcie Oddziału Chirurgii Dziecięcej. - Jeśli nie będzie innej możliwości, praca oddziału zostanie zreorganizowana. Nie mam tutaj na myśli drastycznej, z dnia na dzień, likwidacji oddziału, tylko zmiany w funkcjonowaniu oddziału, których Mieszkańcy nie odczują, ponieważ dla nas najważniejsze jest dobro naszych pacjentów. Podkreślam, że nie będą to w żadnym razie zmiany na gorsze. Nie mówię, że reorganizacja oddziału jest idealnym rozwiązaniem, ale w obecnej sytuacji jedynym możliwym do wykonania. Nie jest to kwestia tylko TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

19


MIJANKA NA RYNKU

decyzji dyrekcji szpitala, ale zmieniających się ustaw. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że chirurgia dziecięca w cieszyńskim szpitalu nie jest oddziałem szeroko wyspecjalizowanym w tej dziedzinie. Nie przeprowadza się tutaj trudnych, kilkugodzinnych operacji, te są wykonywane w wyspecjalizowanych klinikach pediatrycznych. Zauważa się również, że właśnie tam spora liczba rodziców decyduje się na leczenie swoich dzieci. Każdy przypadek wymagający natychmiastowej pomocy może liczyć na zaopatrzenie medyczne w cieszyńskim szpitalu, jednak na operacje planowane trzeba i tak wybrać specjalistyczne placówki np. szpital pediatryczny w Bielsku – Białej, Rybniku czy Katowicach. Sprawa zawieszenia oddziału jest więc przesądzona. Za takim rozwiązaniem opowiedziała się również Rada Społeczna ZZOZ. 23 stycznia podczas posiedzenia zaopiniowała pozytywnie czasowe zawieszenie prac Oddziału Chirurgicznego dla Dzieci. Jedyny wniosek Ludwika Kuboszka o zwołanie posiedzenia z udziałem ordynatora został odrzucony. Los tego oddziału jest więc przesądzony. Jeśli ktokolwiek miał okazje leczyć tam swoje dzieci wie, że standard i opieka medyczna spełniała wszelkie oczekiwania. Najlepszą rekomendacją są wyleczeni

Gospoda Regionalna i Wydarzenia Artystyczne

Gramofon PRASKI

Kilka kroków od skoczowskiego Rynku na ul. Wałowej pod numerem 13 powstała klimatyczna gospoda. Wystarczy przekroczyć próg, by na chwilę przenieść się do lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Wystrój wnętrz i dźwięki starych piosenek tworzą retro klimat, a prace zdobiące ściany, autorstwa Pani Kasi, przenoszą wprost do Pragi. W menu Gramofonu Praskiego znajdziemy dania przygotowywane na bazie czeskich i lokalnych produktów. To niezwykłe miejsce zaprasza nie tylko na smaczną kuchnię, ale również na spotkanie ze sztuką. We wnętrzach Gramofonu Praskiego artyści mogą prezentować swoje prace i organizować wernisaże oraz spotkania z mieszkańcami.

ul. Wałowa 13, Skoczów www.gramofon-praski.eatbu.com rezerwacje pod numerem 660 663 109

20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

pacjenci. Każdy z wypowiadających jak tarczą zasłania się dobrem pacjentów, jednak o jakie dobro chodzi? Zamkniecie dobrze funkcjonujących placówek medycznych nigdy nie jest dobrem dla mieszkańców.

fot. arch. GC


sk

zu

U

rs

a

MIJANKA NA RYNKU

l a M a r ko w

COK – NOWY DYREKTOR wraca do korzeni

„Nauka kształtuje świat dla człowieka, kultura kształtuje człowieka dla świata”. Gold Fishy

D

om Narodowy w Cieszynie swoje drzwi dla mieszkańców otworzył w 1901r. Miejsce to powstało dzięki społecznej aktywności Polaków mieszkających na Śląsku Cieszyńskim. Od początku jest niezwykle ważne dla historii Cieszyna i rozwoju na jego terenie działalności kulturalnej. Miały tutaj bowiem swoją siedzibę polskie organizacje, Czytelnia Ludowa, drukarnia oraz Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego. Obecnie budynek także służy celom kulturalnym, jako że swoją siedzibę ma w nim Cieszyński Ośrodek Kultury „Dom Narodowy”. Nowo wybrany dyrektor COK Adam Cieślar wraca do korzeni, dobrze rozumiejąc cel powstania tego miejsca. – Chciałbym, by Dom Narodowy był miejscem otwartym dla mieszkańców, dostosowanym do ich potrzeb. To nie jest zwyczajny dom kultury, ani miejsce w którym za wszelką cenę chcę wdrażać swoje wizje. To przede wszystkim własność mieszkańców Cieszyna, dlatego tak ważna jest jego funkcja społeczna - podkreśla dyr. COK. Jakich zmian możemy się spodziewać? - Przede wszystkim chcemy zamknąć etap afer i problemów które trawią to miejsce. Czekają nas jeszcze kontrole które mam nadzieję będą ostatnim etapem tych trudnych sytuacji. Przed nami sporo pracy, by wdrożyć nowy plan działania. Pierwszym krokiem jest stworzenie Centrum Aktywności Społecznej. Chcemy wspierać organizacje pozarządowe jednocześnie tworząc klub dla mieszkańców, w którym będą mogli realizować swoje pasje i zaspakajać potrzeby kulturalne. Mam nadzieję, że stowarzyszenia i mieszkańcy będą chcieli z zaproszenia skorzystać. Ważnym tematem jest promocja i turystyka miasta, którego COK jest znaczącym elementem. Mamy nadzieję zapełnić grafik imprez tak, by turyści

przyjeżdżali do nas chętniej. Zależy mi na tym, by przerwać karnawalizację kultury, która jednoznacznie utożsamiała ją z rozrywką. Tej ambitnej strony kultury w ostatnich latach po prostu zabrakło. Chcę zatroszczyć się o lokalnych twórców stwarzając lepsze warunki do rozwoju funkcjonowania. Musimy zacząć cenić swoich artystów i ruch amatorski oraz korzystać z ich pracy. Zmieni się również kształt wielu imprez. Zależy nam na atrakcyjniejszej formie Święta Trzech Braci. Znikną więc hałaśliwe i trudne konstrukcyjnie karuzele ustępując miejsca innym inicjatywom. Zmieni się również charakter współpracy z „Browarem Zamkowym”. Uważam, że większość koncertów powinniśmy organizować w miejscu do tego przeznaczonym, czyli w COK. Nie zabraknie propozycji dla tych małych i tych starszych mieszkańców. Chciałbym, by do kalendarza imprez wróciły Dni Kultury Żydowskiej, prelekcje podróżnicze, koncerty i spektakle Sceny Polskiej Cieszyńskiego Teatru oraz premiery Sceny Lalek „Bajka” – podsumowuje Adam Cieślar Czy COK otworzy się na działalność również w innych przestrzeniach? – W sezonie wiosenno-letnim, w ramach projektu, o roboczej nazwie „Latajacy COK”, odwiedzimy różne miejsca Cieszyna z warsztatami i małymi imprezami. Chcemy być bliżej mieszkańców i zapraszać ich do wyjścia z domów. Zaadoptujemy mało oczywiste przestrzenie, jak łąka na Cieślarówce, remiza strażacka, a nawet parking miedzy blokami. Warto się spotkać nie tylko przy okazji dużych festiwali – dodaje dyrektor COK. Kim prywatnie jest Adam Cieślar? Przede wszystkim ojcem i mężem. Z pochodzenia i z wyboru cieszynianin. Nie wyobraża sobie innego miejsca do życia. Jego pasją jest muzyka i sport. Kocha fantastykę literacką i filmową. Swoją przygodę z „ Domem Narodowym” rozpoczął w 1990 r. od wolontariatu. Od 1999r związany z tą instytucją współpracą etatową. Od kilku lat wraz z Krzysztofem Głombowiczem tworzy strefę kibica w ramach Pucharu Świata w Wiśle. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

21


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

sk

zu

U

rs

a

Ciepły dom i czyste powietrze l a M a r ko w

Już od późnej jesieni polskie miasta i gminy oddychają smogiem. Na stacjach pomiarowych w czterostopniowej skali góruje czwórka, czyli zanieczyszczenie powietrza powyżej norm. Władze zalecają, aby unikać przebywania na dworze i wietrzenia pomieszczeń. Dorosłe, zdrowe osoby powinny powstrzymać się od aktywności fizycznej. Zaleca się również by ludzie starsi, chorzy, kobiety w ciąży oraz dzieci pozostały w domach. Na kilka miesięcy stajemy się więc więźniami własnych mieszkań a korzystanie z uroków zimy dla wielu może zakończyć się tragicznie.

O

dnosząc się do jakości powietrza i zanieczyszczeń ilość przedwczesnych zgonów z powodu smogu jest dużym problemem nie tylko w Polsce, ale niestety w całej Europie. Właśnie w Europie odnotowano około 440 tysięcy przedwczesnych zgonów, w Polsce liczba ich sięga około 44 tysięcy. To tylko dane dotyczące umieralności, nie mówimy o chronicznych schorzeniach spowodowanych smogiem jak również o kosztach ich leczenia. Problem przekłada się na aspekt ekonomiczny, ponieważ znaczna liczba godzin pracy opuszczana jest z powodu częstych zwolnień lekarskich. Smog, oprócz pyłów, zawiera wiele szkodliwych substancji, np. rakotwórczy benzo(a)piren, którego stężenie w Polsce należy do najwyższych w Europie. Podobne do polskiego zanieczyszczenie powietrza występuje w Azji, przez co Polska bywa nazywana „Azją Europy”. Polskie miasta – Żywiec, Pszczyna, Rybnik – obecne są w pierwszej czwórce najbardziej zanieczyszczonych miast europejskich (stężenie pyłów wynosi tam średnio ponad 40 mikrogramów na metr sześcienny). Dorównuje im tylko bułgarski Dimitrovgrad. Kraków zajmuje na liście miejsce 11; z powodu smogu jego mieszkańcy żyją o rok krócej od warszawiaków. Pod Wawelem stężenie przekraczające 40 mikrogramów na metr sześcienny występuje przez 165 dni w roku. Największe zanieczyszczenie odnotowuje się w Małopolsce, natomiast niemal zupełnie czysto 22

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

jest w Bieszczadach, Kotlinie Kłodzkiej oraz przy granicy z Litwą. Aż 48 proc. zanieczyszczeń „importowanych” jest spoza Polski, zaś 67 proc. emitowanych w Polsce trafia za granice. Główną przyczyną smogu jest tzw. niska emisja, czyli wydzielanie szkodliwych substancji (takich jak pyły PM 2,5, PM 10 i benzo(a)piren) podczas spalania paliw stałych do ogrzewania domów przez np. kotły, piece i kominki. Smog to w 52% efekt niskiej emisji. Kolejnymi źródłami zanieczyszczeń są: przemysł - 17%, transport drogowy - 10%, energetyka - 9%, inne źródła - 8% i rolnictwo - 4%. Możemy próbować zabezpieczać się przed wdychaniem zanieczyszczonego powietrza, np. nosząc maski, nawilżając pomieszczenia, używając filtrów powietrza, ale najważniejsze jest zniwelowanie przyczyny powstawania smogu.

Jakie powinny być kluczowe działania? Po pierwsze, kluczowa jest poprawa standardu energetycznego budynków nowobudowanych i modernizacja już istniejących. Przede wszystkim nowe budynki powinny być budowane w wysokim standardzie energetycznym – tak, żeby zużycie ciepła było jak najmniejsze. Dzięki takim budynkom mieszkańcy będą mieć niższe rachunki, a powietrze będzie czystsze. Co więcej, takie działanie jest po prostu opłacalne. Czysty rachunek ekonomiczny pokazuje, że budowa domu w standardzie gorszym od pasywnego nie ma sensu ekonomicznego. Wyższe koszty budowy takiego domu (będące skutkiem zakupu lepszej izolacji, wentylacji z systemem odzyskiwania ciepła, itp.) zwracają się już po kilku latach dzięki niższym rachunkom bieżącym, abstrahując w ogóle od kosztów społecznych, zdrowotnych i klimatycznych. W takich budynkach bez problemu można instalować czyste ogrzewanie, z użyciem powietrznych pomp ciepła, czy w pakiecie z panelami fotowoltaicznymi


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

z prądem rozliczanym w ramach obowiązującego tzw. systemu opustów. Oczywiście istniejące budynki są większym wyzwaniem, bowiem ich głęboka termomodernizacja jest droższa. Ale i tu można zastosować różne instrumenty wsparcia, takie jak ulgi podatkowe, dotacje czy nieoprocentowane kredyty. Doświadczenia sąsiednich krajów pokazują, że tego typu wsparcie państwa jest opłacalne dla wszystkich. Do zmiany ma przyczynić się program „Czyste Powietrze”. W sprawie poprawy jakości powietrza działamy kompleksowo dlatego program Czyste Powietrze zakłada finansowanie zarówno termomodernizacji, jak i źródła ciepła.

Dlatego można zaoszczędzić na rachunkach 80% w porównaniu do kosztów uzyskanych z konwencjonalnych instalacji grzewczych. Istnieje wariant, w którym rachunki mogą wynieść niemal 0 zł. Jest to połączenie pompy ciepła i paneli fotowoltaicznych, gdzie instalacja solarna dostarcza 20% energii potrzebnej do działania urządzenia. W domu wyposażonym w pompę ciepła i system fotowoltaiczny, maksymalnie wykorzystujemy energię generowaną przez panele fotowoltaiczne, dzięki czemu pozostaje tylko opłata stała za przesył energii w kwocie około 250 zł rocznie. W związku z polityką proekologiczną i walką ze smogiem, pompy ciepła jako bezemisyjny system grzewczy jest dofinansowany przez instytucje oraz firmy.

Pompy ciepła rozwiązaniem polskich problemów ze smogiem

program Czyste powietrze z możliwością uzyskania dofinansowania do pompy ciepła

W Polsce pojawiła się szansa na rozwój rynkowy tej technologii ze względu na konieczność wymiany kotłów węglowych złej jakości na kotły klasy piątej lub inne wysokoefektywne urządzenia grzewcze. Zdaniem Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła w miejsce zlikwidowanych kotłów węglowych częściej powinny być stosowane pompy ciepła, które mogą być kluczowym narzędziem do walki z zanieczyszczonym powietrzem w naszym kraju. Jako jedne z nielicznych urządzeń grzewczych nie powodują niskiej emisji zanieczyszczeń. Co więcej, należą do grupy najbardziej efektywnych energetycznie urządzeń grzewczych, a także pozwalają skutecznie obniżyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Wykorzystanie tej technologii w obszarach dużych aglomeracji miejskich i na obszarach wiejskich może przyczynić się do wyraźnej redukcji emisji pyłu zawieszonego PM 10 i PM 2,5 oraz benzo(a)pirenu. Choć pompy ciepła należą do najczystszych technologii ogrzewania budynków, w polskich domach stosowane są wciąż sporadycznie. Odsetek nowych budynków jednorodzinnych z pompą ciepła w układzie centralnego ogrzewania w Polsce stanowi ok. 7 proc. (dla porównania w Szwecji odsetek ten wynosi 90 proc., w Szwajcarii czy Austrii ok. 80 proc.). Pompy ciepła mogą korzystać z trzech źródeł energii: gruntu, wody i powietrza. Urządzenie to nie tylko szansa dla środowiska i naszego zdrowia, ale przede wszystkim oszczędności dla domowego budżetu. Do ogrzania domu i wody użytkowej system grzewczy pobiera 80% energii z OZE a pozostałe 20% potrzebnych do działania sprężarki (mechanizmu, dzięki któremu uzyskujemy wysoką temperaturę) jest pobieranych z sieci.

Rządowy program Czyste Powietrze ruszył w drugiej połowie 2018 roku. Ma on na celu: - poprawę efektywności energetycznej i zmniejszenie emisji pyłów oraz innych zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery z istniejących domów jednorodzinnych, - uniknięcie emisji zanieczyszczeń powietrza pochodzącej z nowo budowanych jednorodzinnych budynków mieszkalnych. W ramach programu w istniejących domach jednorodzinnych finansowana może być m.in. wymiana kotłów na paliwa stałe starej generacji na nowoczesne kotły na paliwo stałe (np. biomasę), systemy ogrzewania elektrycznego, kondensacyjne kotły gazowe oraz pompy ciepła. Dodatkowo przedsięwzięcie może obejmować docieplenie budynku, wymianę stolarki zewnętrznej i zastosowanie odnawialnych źródeł energii elektrycznej i cieplnej (tj. mikroinstalacji fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych). Tymczasem w nowo wznoszonych budynkach mieszkalnych dofinansowany może być zakup i montaż węzłów cieplnych, kotłów na paliwo stałe, systemów ogrzewania elektrycznego, kotłów gazowych kondensacyjnych czy pomp ciepła.

Ciepło-TeCH sp.j. wyłączny przedstawiciel marki AUeR www.auerpolska.com TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

23


MIJANKA NA RYNKU

om

h

ły

D

Podział zadań ini k a R yc

w powiatowym zarządzie

Jeszcze w 2018 roku w życie weszła uchwała w sprawie podziału zadań pomiędzy członkami Zarządu Powiatu Cieszyńskiego. Wiemy również, dla ilu członków zaplanowano etaty.

N

a podział obowiązków w Zarządzie Powiatu Cieszyńskiego czekaliśmy od 30 listopada - wówczas poznaliśmy pełny skład Zarządu. O tym, że po wyborach samorządowych 2018, była to niełatwa sztuka, przypomnimy poniżej. Najpierw jednak warto przyjrzeć się czym zajmują się poszczególni członkowie zarządu w ramach swojej pracy. Jest to ważne w kontekście późniejszej oceny osiągniętych efektów. Starosta Cieszyński Mieczysław Szczurek, w związku z zajmowanym stanowiskiem, merytorycznie nadzoruje i kontroluje działania: - Biura Zarządu Powiatu, - Biura Skarg i Kontroli, - Biura Zamówień Publicznych, - Biura Powiatowego Rzecznika Konsumentów, - Wydziału Spraw Obywatelskich, Zdrowia i Zarządzania Kryzysowego, - Audytora Wewnętrznego, - Inspektora Ochrony Danych, - Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. - Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Cieszynie, - Muzeum Śląska Cieszyńskiego, - Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej, - Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, - Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Wicestarosta Janina Żagan merytorycznie nadzoruje i kontroluje działania: Wydziału Edukacji i jednostek organizacyjnych oświaty, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie oraz pozostałych jednostek organizacyjnych pomocy społecznej, Biura Promocji Zdrowia, Cieszyńskiego Pogotowia Ratunkowego. Kolejnemu członkowi Zarządu Marcinowi Ślękowi przypadła rola nadzoru i kontroli: Wydziału Geodezji, Kartografii i Katastru, Wydziału Nieruchomości, 24

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

fot. Dominika Rychły

Wydziału Architektury i Budownictwa, Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa, Geologa Powiatowego, Powiatowego Urzędu Pracy. Christian Jaworski kontroluje i nadzoruje działania: Wydziału Rozwoju i Funduszy Europejskich, Wydziału Kultury, Sportu, Turystki i Informacji, Wydziału Komunikacji, w zakresie organizacji powiatowego transportu zbiorowego z uwzględnieniem przepisów o elektromobilności, w zakresie współpracy transgranicznej i międzynarodowej, w zakresie promocji powiatu. Ostatni z członków Zarządu Stanisław Malina merytorycznie koordynuje i nadzoruje działania: Wydziału Inwestycji, Powiatowego Zarządu Dróg Publicznych. Zarząd w wyżej przedstawionym składzie formował się dłużej niż przypuszczano. Pierwsza sesja Rady Powiatu Cieszyńskiego odbyła się 20 listopada 2018 r. Nie udało się wówczas wybrać pełnego składu Zarządu. Najpierw jednak dokonano wyboru przewodniczącego Rady Powiatu – został nim Stanisław Kubicius. Kolejne wybory dotyczyły wyłonienia Starosty Cieszyńskiego, na którego zgłoszono dwóch kandydatów – Mieczysława Szczurka i Janusza Króla. Jak już wiemy, zwyciężył w nich Mieczysław Szczurek. Warto jednak zaznaczyć, że jego przewaga nie była dużo większa. Poparło go 16


MIJANKA NA RYNKU

radnych, jego konkurenta poprało 13 radnych. Wybór przewodniczącego i starosty dał pogląd na obecną sytuację koalicyjną w radzie. Zostało to również potwierdzone później przez Christiana Jaworskiego. Koalicję rządzącą powiatem w kadencji 2018 - 2023 współtworzą: Komitet Wyborczy Wyborców Młodzi Dla Powiatu Cieszyńskiego (jeden radny – Janusz Hudziec), KWW Ruch Dla Ziemi Cieszyńskiej oraz KWW Porozumienie Dla Samorządów. W przeciwieństwie do poprzedniej kadencji, podczas której zdecydowaną większość posiadało PiS. W przypadku zawiązanej koalicji wydawać by się mogło, że wybór kandydatów do Zarządu przebiegnie bezproblemowo, choć rządzącą koalicję dzieliły od opozycji tylko trzy głosy. Nic bardziej mylnego. Co prawda, sprawnie udało się wybrać Janinę Żagan na wicestarostę, a także dwóch członków Zarządu – Marcina Ślęka i Stanisława Malinę, czego nie można powiedzieć o Christianie Jaworskim. Jego kandydaturę wysunął 20 listopada nowo wybrany Starosta Cieszyński Mieczysław Szczurek, przy wyraźnych protestach opozycji. Przypomnijmy, że jest to osoba spoza Rady Powiatu Cieszyńskiego (kandydat z KWW Młodzi dla Powiatu Cieszyńskiego, któremu nie udało się znaleźć w składzie rady). W pierwszym podejściu do głosowania skończyło się z wynikiem: 13 „za”, 15 „przeciw”, 1 wstrzymujący się. Dziesięć minut przerwy, kolejne głosowanie na

kandydaturę Jaworskiego i kolejny nieprzewidziany wynik – 14 głosów „za”, 15 „przeciw”. Co to może oznaczać? Być może zawiązana koalicja nie jest tak silna, jakby można było przypuszczać lub kandydatura 24-letniego Christiana Jaworskiego nie odpowiadała wszystkim koalicjantom. Sytuację jako absurdalną komentowała również opozycja. Zwłaszcza kiedy na drugiej sesji Starosta po raz trzeci wysunął tą samą kandydaturę, stwierdzono, że to pierwsza taka sytuacja w 20-letniej historii powiatu. Można jednak powiedzieć, że w tym przypadku potwierdziła się zasada „do trzech razy sztuka” - 15 głosów „za”, 14 „przeciw”. Czy jednak tak powinno wyglądać wyłanianie członków Zarządu? Czy wyborcy, którzy poniekąd zaufali wybieranym wcześniej kandydatom, chcieliby podziału stanowisk w taki sposób? W skład Zarządu Powiatu Cieszyńskiego wchodzi pięć osób. Oprócz Starosty oraz Wicestarosty, którzy pełnią funkcję z wyboru, co w ich przypadku zawsze jest równoznaczne z pracą na etacie, dwaj Członkowie Zarządu są zatrudnieni na etat. Są to: Marcin Ślęk oraz Christian Jaworski. Natomiast Stanisław Malina pełni funkcję nieetatowego Członka Zarządu. Podobna sytuacja występuje w Starostwie Powiatowym w Bielsku. Zatrudnienie na etacie dwóch osób ma usprawnić zarządzanie bardzo szerokim obszarem, jakim zajmuje się Samorząd Powiatowy.

Suknie ślubne biżuteria Salon Sensuelle

ul. Nowe Miasto 12, Cieszyn

buty dodatki

Telefon: +48 607 287 165 www.salon-sensuelle.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

25


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Jeśli nie umyjemy - to nie zapłacisz

P onad 150 0 z ado w olon y ch K lien t ó w

26

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

TW0Je piĘKNe oSiedLe Czy twój dom, blok lub kamienica, w której mieszkasz już dawno straciła swój piękny wygląd? Czy kolor zmienił się w wszechobecnie panującą brudną szarość? Jeśli chcesz to zmienić, nie musisz od razu decydować się na drogie malowanie elewacji. Rozwiązanie polegające na utrzymaniu czystego budynku jest łatwe, szybkie i wcale nie drogie.

K

ażdy chce mieszkać w pięknym budynku, bez względu czy jest to dom, blok czy kamienica. Dokładamy starań, wydajemy duże pieniądze, spółdzielnie mieszkaniowe zaciągają duże kredyty by spełnić wymagania termoizolacji, a przede wszystkim by budynek był atrakcyjny wizualnie. Jakież dopada nas rozczarowanie, gdy pomimo dawanej przez wykonawców gwarancji, już po kilku latach fasada staje się szara, na ścianach pojawiają się czarne zacieki a nawet zielony nalot. Gwarancja dawana przez producenta nagle nie obejmuje uszkodzeń użytkowania, a my zostajemy z brudnym problemem.

Jaka jest przyczyna, że kilkuletnia elewacja wygląda na starą i brzydką? Zanieczyszczenia na elewacji i dachach można podzielić na kilka rodzajów. Część zanieczyszczeń to poczerniałe warstwy pyłu, smogu, dymu i innych cząstek. Na takie zanieczyszczenia są najbardziej narażone budynki znajdujące się w obszarach intensywnego przemysłu lub ruchu samochodowego. Dotyka to dużych miast lub domów i blokowisk sąsiadujących z autostradami, dużymi fabrykami, elektrowniami lub przemysłem ciężkim. Innym rodzajem zanieczyszczeń budynków są mchy, glony, grzyby i pleśnie, które powodują zielone zabarwienia na elewacji. Dotyczy to przeważnie północnych ścian budynków, które znajdują się w miejscach zbliżonych do naturalnej roślinności. Ogólnie rzecz biorąc, są to miejsca, w których jest wilgoć. Często jest to problem w przypadku elewacji izolowanych polistyrenem. Takie ściany nie oddychają, a wilgoć zatrzymuje się dłużej. Trzecim powodem zanieczyszczeń elewacji są różnorodne złoża głównie z materiałów naturalnych - opadłych liści, gałązek, ptasich odchodów i kurzu.

Jeśli elewacja nie zostanie oczyszczona, powstała kolonia mikroorganizmów nieodwracalnie uszkodzi powierzchnie elewacji. Umyjemto to firma, która swoje doświadczenie zdobyła dzięki setkom profesjonalnie wykonanych prac konserwatorskich fasad w Polsce, Czechach i Słowacji. Metody, których używa Umyjemto opierają się na konwencjonalnych technologiach i ekologicznych rozwiązaniach. Używane do czyszczenia środki są przyjazne dla środowiska, a przede wszystkim nie niszczą struktury budynku pozwalając zachować jej pierwotny wygląd. Firma dokonuje również napraw uszkodzeń i pęknięć, które pojawiają nawet po kilku latach od wykonania nowej elewacji. Dzięki temu, że prace są prowadzone na wysięgnikach skraca się czas usługi i nie wymaga stawiania kosztownych i uciążliwych rusztowań. Najszybszym i najtańszym sposobem na przywrócenie pięknego wyglądu budynku jest wynajęcie profesjonalnej firmy, która nie tylko wyczyści i pomaluje Twoją elewację, ale umyje również dach, a nawet przywróci piękny wygląd brukowanym powierzchniom. Umyjemto to firma, która od lat czyści i pielęgnuje elewację i dachy domów, bloków, kamienic, obiektów historycznych, a nawet zabytkowych pomników. W swojej szerokiej ofercie usług proponuje również usuwanie graffiti jak i zabezpieczanie ścian przed powstaniem trwałych uszkodzeń, których przyczyną jest ta wątpliwa sztuka uliczna.

tel. 517 770 847 info@umyjemto.pl, www.umyjemto.pl UMYJEMTO.POLSKA

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

27


WYŻSZA BRAMA

UBEZPIECZAMY WSZYSTKO UBEZPIECZENIA MAJĄTKOWE

UBEZPIECZENIA TECHNICZNE

· mienia od ognia i innych zdarzeń losowych lub na bazie wszystkich ryzyk (all risks) wraz z ryzykiem utraty zysku (Business Interruption - BI) · mienia od kradzieży i dewastacji · ubezpieczenie gotówki w lokalu i transporcie · ubezpieczenie sprzętu stacjonarnego oraz sprzętu przenośnego · ubezpieczenie szyb i innych przedmiotów od stłuczenia · ubezpieczenia transportowe · ubezpieczenia komunikacyjne

· maszyn od awarii (Machinery Breakdown - MB) · maszyn budowlanych od wszelkich zdarzeń (Contractors Plant Machinery CPM) · robót budowlano - montażowych (Contractors All Risks - CAR i Erection All Risks - EAR) · oraz utraty zysku (Machinery Loss of Profit - MLOP, Advanced Loss of Profit - ALOP)

UBEZPIECZENIA OC

· gwarancje kontraktowe · gwarancje przetargowe, zwrotu zaliczki, dobrego wykonania kontraktu, usunięcia wad i usterek oraz należności handlowe

· z tytułu prowadzonej działalności i posiadanego mienia, · z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, · odpowiedzialności cywilnej zawodowej, · oraz odpowiedzialności cywilnej menadżerów (D&O)

UBEZPIECZENIA FINANSOWE

ZDROWIE, ŻYCIE · ubezpieczenia pracownicze grupowe · ubezpieczenia na życie indywidualne · ubezpieczenia NNW · ubezpieczenia podróżne · ubezpieczenia zdrowotne

ul. Bobrecka 29, Cieszyn 28 Poczty w budynku Starostwa) (lokal TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

tel. 503 085 915 33 857 81 46


STARY TARG

Gdo się za swój jynzyk wstydzi takim niech się każdy brzidzi

POGADAMY PORZÓNDZYMY

er y

k Jan

Dr

al

Fr

yd

Wł ad y s ł aw a M ag i e r a

Tego roku też nie bydymy spoczywać i tak samo jak łóńskigo, dómy sie do rzeczy s naszymi tustelokami. Dzisio porzóndzymy zaś s takóm szykownóm paniczkóm, kiero łod mała je tusteloczkóm, chocioż rodzóno je kaj indzij. Je to paniczka kiero moc swojigo żywobycio poświyńciła na tropiyniu się s dzieckami we szkole, a nieskorzij aji na wandrowani po gorach i ukazowaniu naszóm ziym cieszyńskóm lufciorzóm i letnikorzóm.

fot.: F.J.Dral + prywatne zbiory /archiwum /

Władysława Magiera - była pracownica Instytutu Historii UŚ, a także długoletnia nauczycielka w Zespole Szkół Technicznych w Cieszynie. W jej zainteresowaniach leży także czynna turystyka, a także praca przewodnika i pilota wycieczek krajoznawczych. Jest autorką cyklu biograficznego o kobietach Śląska Cieszyńskiego pt.” Cieszyński Szlak Kobiet”. Autorka wielu publikacji w lokalnej prasie, a także laureatka

Srebrnej Cieszynianki, oraz Złotej Honorowej Odznaki za zasługi dla Województwa Śląskiego. Aktywna działaczka Macierzy Ziemi Cieszyńskiej, oraz inicjatorka współpracy z Kongresem Polaków w Republice Czeskiej i PZKO. Fryderyk Dral: Pani Władziu w naszym powiecie o was prawióm żeście sóm takóm szykownóm duszóm, kiero dycki pordzi cosi dobrego dlo tusteloków zrobić. Fórt też mocie na wszecko czas i żodnymu nie prawicie, że sie czegosi nie do. Całe swoji żywobyci mieliście na sercu to, coby napisać ło tym, jakóm ceste przeszły zasłóżóne nasze paniczki tu stela. Jak byście to całe swoji cieszyński żywobyci poradzili rzeknóć po naszymu to na zicher czytmiorze naszego TRAMWAJU s tego byliby moc radzi. Władysława Magiera: jak uż mie tak fest pytocie panie redaktorze to poprugujym to rzeknóć wszecko po naszymu, ale sie moc na mie gniywejcie jak mi to nie pudzie snadno, bo dziynnie przeca prawiym po polsku i kapke bydym miała s tym ostudy. Od mała miyszkałach we Hażlachu chocioż tam żech ni ma rodzóno, ale tam zaczłach być szkolniczkóm i moji serce je tam aże do dzisia. To kochani naszej Ziymi Cieszyński isto żech wyduldała s mlykym matki i sie uż łod tego isto nigdy nie strzepnym. Móm też rada prawić po naszymu, a jak się znóndym na Zaolziu to poradzym aji rzóndzić po czesku. Ta czesko rzecz plyncie się wedla mie łod mała, bo jako dziywcze nawszczywiałach mojich starzków łod stróny taty moc razy każdego roka. I tu muszym pognać s tóm mojóm rzeczóm fest do przodku i prziznóm się wóm panie redaktorze, że jak żech była w stanie błogosławiónym i prziszeł na mie czas, to gnałach aże z Katowic do Cieszyna, skyrs tego, coby mój chłapiec mioł w metryce napisane CIESZYN. Przidarzi TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

29


STARY TARG

mi się nikiedy letnikorzóm wypolić s jakimsi naszym cieszyńskim ausdrukym jak idym ś nimi na wander i po tym je s tego kapke srandy i ostudy, bo łóni tego nie rozumióm. Podstawówke skóńczyłach we Hażlachu boch tam s mojimi łojcami miyszkała, a nieskorzij poszłach się uczyć do cieszyńskigo „Kopera” w kierym podarziło się mi zdać mature. Wszystkich belfrów tam stela do dzisia se dobrze spóminóm, skyrs tego, że byli ogrómnie fajni i ukozali mi, jako to trzeja robić, coby s młodziokami prziś do porzóndku. Ze szkoły móm do dzisia dobróm kamratke s kieróm sie koleżankujymy, bo łóna je tako, że poradziłach by ś nióm aji „kónie kraś”. Mómy jóm s mojim chłopym fest radzi, bo sóm my oba jedzinioczami i jeji nawszczywa robi nóm dycki moc szpasu. Nauka mi dobrze szła i skyrs tego ni miałach żodnej ostudy zacznóć sztudyrowani na UŚ w Katowicach, kaj na kóniec po zarachowaniu wszeckich egzaminów dostalach też robote. Po poru rokach, a było to w 1982 roku tak mie było teschno za Cieszynym, żech se tu naszła robote w „Rolniczoku” jako rechtorka łod historyji i tam w tej szkole podarziło mi sie wydzierżeć, aże do pyndzyji. Jak byłach rechtorkóm to żodyn na mie nie fluchcił i myślym se, że chłapcy i dziywczynta kierych uczyła byłi s tego radzi i mieli ucieche posłóchać tego czegoch ich uczyła. Dycki jak żech uczyła cióngło mie do pisanio i dziepro na pyndzyji mógłach sie dać do tego. Zaczło się to we 2009 roku ganc przed świyntowanim 1200-lecia narodzynio naszego miasta. Prziszeł mi taki napad, coby

30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

napisać cosi zaimawego o naszych paniczkach ze Śląska Cieszyńskigo, kiere kiejsi cosi dobrego zrobiły dlo Cieszyna. Czasu miałach nie wiela i skyrs tego ta piyrszo moja ksiónżka je kapke ciynko, ale to coch chciała do ni wrazić mi sie podarziło. Pochwolić tu muszym pana dr.Szymeczka, kiery kiejsi regirowoł Kongresem Polaków w Czeskiej Republice, że pumóg mi przi wydrukowaniu tej ksiónżki, a nieskorzij aji też inszych ksiónżek. Fórt se jednakowóż spóminóm ty czasy jak żech uczyła we szkole w kierej wedla mie uczyly moji kamratki s kierymi sie do dzisia spotykómy, coby se ze sobóm porzóndzić. To kamracyni wyszło nóm na dobre, bo jak my sie roz trefiły do kupy to uznały my, że dobre by było zapisać się do taki światowej babski ogranizacyji Soroptymist International. Całe życi miałach też takigo kóniczka, coby wandrować po świecie, po naszych gorach i po naszych dziedzinach. Skyrs tego uznałach, że się zapiszym na kurs przewodników. Kosztowało mie to moc nerwów i utropy, coby pozdować ty wszecki egzaminy i rzeknym wóm, że uż po drugi bych tego nie poradziła. Ale jak uż żech zustała tym przewodnikym toch dała się roz nachósować, coby sztartnóć w ogólno polskich zawodach na przewodnika, kiery poradzi dłógo i pieknie rzóndzić o wiecach, kiere chce ukozać lufciorzóm. Muszym się wóm redaktorze pochwilić, że sie mi nie podarziło stanóć na pudle, alech była sztworto, co se też fest chwolym. Dzisio jak uż nie robiym jako rechtorka to moc razy szpacyrujym po Cieszynie s rozmajtymi wycieczkami i wyoślóm wszeckim rozmajte


STARY TARG

wieca o naszym mieście. Móm też strasznie rada dzielić się s ludziami wszeckimi móndrościami, kiere podarziło sie mi wrazić do czepani w całym mojim żywobyciu. Chocioż żech je s daleka łod polityki to podarziło mi się kiejsi porzóndzić s tak ważnymi polskimi paniczkami jakimi sóm prezydyntowe J.Kwaśniewska i A.Komorowska, a roz aji s marszałkinią Kidawą-Błońską i wnuczką p.Z.Kirkor-Kiedroniowej. Miałach też moc inszych przileżytości trefić na rozmajtych polskich ważnych ludzi i ło tym też się muszym pochwolić. Roz jak żech była we Warszawie toch w sali kóngresowej trefila na premiera Buzka, kiery mi naździoł na głowe szatke, kiero mi sklejzła s czepca i naroz znaszła sie na mojim karku. Kómusi podarziło sie to naździowani wyfocić i nieskorzij rozmajci moji znómi i przibuźni fórt mi sie pytali skyrs czymu premier sie nady mnóm zgiboł. Muszym sie też wóm prziznać panie redaktorze, że strasznie móm rada chodzić wyczepióno i robi mi to wielki szpas. Roz żech w tym czepcu chodziła aże patnos godzin, bo w tym dniu telach miała ze sobóm zwyrtu, że chybiło mi czasu, coby się przewlyc miyndzy wycieczkami, kierech obkludzała po Cieszynie. Jeszcze żech se spómniała, jak roz prziszło mi się pokozać w czepcu na mównicy w sejmiku wojewódzkim w Katowicach we świyntowani 80 rocznice jak sie pominył J.Kiedroń. Kapke sie eszcze inszych wspóminek nazbiyrało i taki

dejmy na to wroku 2013, taki kryncyni filmu w moji chałupie, o „Cieszyńskiej Uliczce Kobiet”, kiery tyn wielki hałdamasz moja familija musiała jakosi przeżć. Była s tym wielko breweryja, bo moja chałupa zustała zwekslowano na studio TV i nie wszeckim domownikóm się to podobało, ale za to zustoł mi s tego piekny film i wspóminki. Dzisio jak uż żech je na pyndzyji, to nic nie muszym i robiym yno to, na co móm chynć i to co uznóm, że mi przinoszo moc uciechy i szpasu. Skyrs tego nie poradzym siedzieć dóma na zadku i nic nie robić, bo nie leży to w moji noturze.Jak przidzie lato to jeżdżym na kole, a w zimie jak nasuje śniega to gzujym na biegowych skijach kaj się yny do. A na kóniec powiym wóm panie redaktorze, że czasami se tak rozmyślóm, czy dłógo bych wydzierżała siezieć dóma na zadku i zgibać się nad ksiónżkami. Isto by mi się to nie podarziło i muszym eszcze s tym czytanim ksiónżek kapke doczkać do czasu, aż sie tak naprowde posunym w rokach. A kiedy tyn czas przidzie TEGO NIE WIYM ! Chciała bych eszcze na kóniec rzyc, że ta rzecz po naszymu nie idzie mi uż tak gibko jak kiejsi i tymu uznałach że pochwolym pana redaktora F.J.Drala kiery mi w tym pumogoł i tak szykownie to napisoł.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

31


KIERUNEK KULTURA

Legendarny kwartet znów M

arc

k in M o ń

a

w Ostrawie

Najsłynniejszy kwartet smyczkowy świata po raz kolejny zawita na festiwal Colours of Ostrava. Przed kilku laty na terenie byłego kombinatu hutniczego w Witkowicach zaprezentował owiany legendą projekt „Uniko”, zrealizowany z towarzyszeniem muzyków z Finlandii. Fani muzyki najnowszej nie tylko z Moraw, ale i Śląska i Czech już odliczają dni do spotkania z wyjątkowymi postaciami muzyki współczesnej.

S

zdjęcia Marcin Mońka

łynni Amerykanie odwiedzali region już kilkakrotnie. Szlak przecierali już w połowie lat 90. Jednak ich związek ze Śląskiem wykracza daleko poza zwyczajną aktywność koncertową. Ta - nazwijmy ją - bliskość datuje się od momentu, gdy Henryk Mikołaj Górecki, jeden z najsłynniejszych XX-wiecznych światowych kompozytorów, przyjął propozycję napisania kwartetu. - W połowie lat 80. usłyszałem III symfonię Góreckiego i nie mogłem uwierzyć, że nie odkryłem jej wcześniej. Nie mogłem też uwierzyć, że kompozytor nie napisał dotąd muzyki dla kwartetu smyczkowego, więc go o to poprosiłem - wspominał skrzypek David Harrington, założyciel Kronos Quartet. Muzyczną przyjaźń pomiędzy muzykami a kompozytorem trwała aż do śmierci H.M. Góreckiego w 2010

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

roku. W sumie dla Kronos Quartet, których nazywał „fajnymi chłopakami z Kalifornii” (dziś w formacji gra również kobieta - wiolonczelistka Sunny Yang) Górecki stworzył cztery kwartety. Gdy muzycy pojawili się w Katowicach 12 lat temu by zaprezentować je na koncercie monograficznym (z którego pochodzą zdjęcia w artykule), Górecki przyjechał na próbę przed koncertem. - Jesteśmy umówieni na 15 kwartetów. Choć powinienem napisać 16, żeby przebić Dymitra Szostakowicza - żartował wówczas kompozytor. Górecki nie był jedynym kompozytorem ze Śląska, z którym znakomity kwartet próbował współpracować. Propozycję napisania dla niego utworu otrzymał również Wojciech Kilar, nie mniej słynny od Góreckiego w USA twórca. Kilar, choć rozpoczynał pracę nad kwartetem, zwykle


KIERUNEK KULTURA

jednak kończył na... symfonii. Amerykanie sięgnęli po jego muzykę, wykonując przed kilkoma laty „Orawę” podczas festiwalu Sacrum Profanum. W repertuarze mają też utwory innych polskich kompozytorów: Witolda Lutosławskiego, Pawła Mykietyna czy Krzysztofa Pendereckiego. Zresztą o Kronos Quartet mówi się, że potrafi zagrać „niemal wszystko”, choć specjalizuje się w wykonaniach muzyki XX wieku i najnowszej, chętnie

sięgając też po muzykę etniczną, rockową czy jazzową. Lista postaci, z którymi koncertowali, jest imponująca, znajdziemy na niej m.in. Paul McCartney, David Bowie, Patti Smith, Allen Ginsberg, Jarvis Cocker, Zakir Hussain, Modern Jazz Quartet, Noam Chomsky, Rokia Traoré, Tom Waits, Rhiannon Giddens, Howard Zinn, Betty Carter, Van Dyke Parks, Caetano Veloso, k.d. lang, Amanda Palmer, Jherek Bischoff czy The National. Kwartet nagrywał również muzykę dla potrzeb filmu, w tym dla „Drakuli” czy „Requiem dla snu”. Legendarni Kronosi oczywiście z pewną regularnością odwiedzają również Republikę Czeską, w tym przede wszystkim Pragę. Pojawili się także w Ostrawie, gdy w roku 2012 na Colours of Ostrava dla dużej festiwalowej publiczności zabrzmiał projekt „Uniko” - efekt spotkania z Kimmo Pohjonenem, znakomitym fińskim akordeonistą oraz jego rodakiem Samuli Kosminenen, znanym m.in. ze współpracy z formacją Múm. Kronos Quartet w zeszłym roku świętował jubileusz 45-lecia istnienia, i w jubileuszowym roku ukazał się kolejny ich album, nagrany wspólnie z legendą amerykańskiego undergroundu, Laurie Anderson, zatytułowany „Landfall”. Formacja od 2015 roku organizuje z własnej inicjatywy festiwal w San Francisco, na którym prezentuje najważniejsze dzieła muzyki nowej i najnowszej. Nie znamy jeszcze szczegółów repertuarowych lipcowego koncertu. Wiosną tego roku Kronos Quartet zagra we Wrocławiu, z gościnnym udziałem irańskiej wokalistki Mahsa Vahdat, z kolei kilka dni później podczas koncertu w Montrealu formacja zaprezentuje kompozycje m.in. Philipa Glassa, Johna Coltrane’a, Pete’a Townshenda, Charlesa Mingusa czy zespołu Sigur Rós. Festiwal Colours of Ostrava odbędzie się w dniach od 17 do 20 lipca. Wciąż można kupować karnety na to wydarzenie.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

33


WYŻSZA BRAMA

Jego życiem „Dobra poezja i dobry teatr to zawsze chwila prawdy”

Czy teatr to tylko praca czy to sposób na życie? - Teatr był nie tylko moim zawodem. Był w moim życiu bardzo ważny. Już podczas studiów w Brnie uczęszczałem do Teatru Studenckiego. Po powrocie zacząłem pisać recenzje teatralne. Pracowałem również w Urzędzie Wojewódzkim na stanowisku referenta do spraw teatrów i orkiestr symfonicznych. Poglądy polityczne i mój sprzeciw wobec komunizmu były powodem mojego zwolnienia z pracy. Pomimo wszystkich zawirowań zawsze moja praca związana była z teatrem. Dość długo związany byłem z ostrawskim teatrem. Przez swoją polityczną przeszłość nie mianowano mnie oficjalnie na stanowisko, które objąłem. Tutaj w Czeskim Cieszynie miałem zaszczyt być dyrektorem przez 6 lat. Swoją zawodową karierę zakończyłem w Teatrze w Opawie na stanowisku kierownika literackiego. Już wtedy pracowałem w archiwum przy okazji wydania książki o ostrawskim teatrze, uczyłem również w konserwatorium, na wydziale aktorskim.

19

stycznia zmarł Ladislav Sliva. UkończyłWydział Filozoficzny Uniwersytetu w Brnie z historii literatury i teatru słowiańskiego, a następnie, oprócz zawodu nauczyciela, poświęcił się krytyce teatralnej, a po styczniu 1968 był członkiem Departamentu Kultury Północno-Morawskiego KNV. Stamtąd został wyrzucony z powodów politycznych. W 1975 roku dołączył do Teatru Państwowego w Ostrawie. Oprócz swojej pracy przetłumaczył 30 sztuk z rosyjskiego, polskiego i bułgarskiego. W Cieszyńskim Teatrze pełnił funkcje dyrektora od 1990- 1996r. Był wielkim miłośnikiem teatru. Poświęcił mu całe swoje dorosłe życie. Na widowni cieszyńskiego teatru zasiadał do końca oddychając scenicznym powietrzem. O sztukach teatralnych i poezji mógł mówić godzinami. Ze wzruszeniem wspominam spotkanie z panem Ladislavem Slivą i przypominam publikowany już wywiad.

34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

Czy z tych wszystkich teatrów można wybrać ten jeden z którym jest Pan związany emocjonalnie? - Każde miejsce w którym pracowałem to niezwykły i dobry czas. Jest wspomnieniem przede wszystkim dobrych ludzi. Nie umiałbym dzisiaj wybrać tego najlepszego. Każdy uczył czegoś innego ale i dawał inne możliwości. Aktorów spotykałem różnych. Jedni byli bardziej, inni mniej zdolni. W różny sposób korzystali z wachlarza możliwości i talentów. Jednym z ważniejszych momentów było przetłumaczeni sztuki „Mądremu biada”. Czasy były wtedy dość niespokojne a ze sceny miało zabrzmieć „precz z Moskwy!” To była dość szybka i gorączkowa praca. Groził nam zakaz wystawienia tego spektaklu. Po latach wróciłem do tej sztuki robiąc rewizję tłumaczenia. Może jeszcze ktoś zechce tą sztukę wystawić. Ale smuci mnie trochę to, że tak wiele teraz gra się fars i komedii. To oczywiste, że komedia ma swoje miejsce w teatrze ale mam wrażenie, że spłyca go jednak. W dzisiejszych czasach teatry muszą nadążać również za komercją. Na szczęście są takie zespoły teatralne, które utrzymują swój wysoki poziom artystyczny.


... był teatr - Cieszyński Teatr jest Panu bliski? Scena Polska Cieszyńskiego Teatru jest wyjątkowa. Jest jednym z trzech mniejszościowych teatrów w Czechach. Na terenie tego kraju istnieje jeszcze scena węgierska i ukraińska. Wyjątkowa jest jednak pozycja tego teatru ponieważ posiada zawodową grupę aktorską poza granicami swego kraju. Zmienia się również publiczność. Starzeje się, choć frekwencja młodych ludzi rośnie nadal mam poczucie, że ciągle jej mało. Ale cieszę się, że na widowni zasiada coraz więcej rodaków z Polski. Kiedyś sam otwierałem te granice organizując wyjazdy ze spektaklami do Krakowa, Oświęcimia czy innych miast. Dzisiaj takie wyjazdowe granie jest dla naszych aktorów czymś oczywistym, choć jeszcze całkiem niedawno takim oczywistym nie było. Scena

zdjęcia arch. teatru

WYŻSZA BRAMA

Polska podejmuje sporo kroków promocyjnych, choćby próby teatru ulicznego. To ważny krok w stronę mieszkańców. Możemy niemalże tego teatru dotknąć. Ladislav Sliva na spektakle przychodził regularnie. Był emocjonalnie związany z tym miejscem. Towarzyszył mu od momentu powrotu ze studiów. Jeszcze rok temu wspierał teatr współpracą literacką. Jego ostatnią pracą teatralną był „Car samozwaniec” Adolfa Nowaczyńskiego, wyreżyserowany w teatrze NDM przez Andrzeja Celińskiego w 2017 roku. W 2018 roku ukazał się tom jego poezji „Zrnka ze strniště - život v básních a nedobásních” (pol. Ziarna ze ścierniska – życie w wierszach i niedowierszach). Urszula Markowska

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

35


KIERUNEK KULTURA

NAUKOWY ZAWRÓT GŁOWY Nauka, nauka, wszędzie nauka! Takie hasło przyświeca organizatorom Śląskiego Festiwalu Nauki, którzy dokładają wszelkich starań by choć na moment wyprowadzić naukę z sal wykładowych i laboratoriów poza mury uniwersytetów, uwolnić jej energię i zasiać inspirujący ferment wśród Ślązaków, szczególnie najmłodszych mieszkańców regionu.

K

olejna, trzecia już, odsłona śląskiego święta nauki odbyła się w dniach 12 - 14 stycznia 2019 roku, w samym „sercu” Katowic – w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Organizatorzy wydarzenia, ośmieleni sukcesem poprzednich edycji, zdecydowali się poszerzyć formułę wydarzenia, proponując publiczności festiwalu zarówno sprawdzone, jak i zupełnie nowe atrakcje. Na hasło przewodnie wybrano słowo – ENERGIA, w którym kryje się wiele znaczeń tożsamych dla wydarzenia: energia ukryta w świecie przyrodniczym, którą odkrywamy dzięki nauce, ale i energia, która cechuje ludzi ciekawych świata i innych. Z całą pewnością, ogromne pokłady energii wykazali organizatorzy festiwalu, przygotowując blisko 200 różnych propozycji – wykładów, warsztatów, stoisk pokazowych, wystaw skupionych wokół sześciu obszarów: humanistyczno-społecznego, medycyny i zdrowia, przyrody, techniki, sportu i sztuki. 36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

Specjalne miejsce w przestrzeni festiwalowej zarezerwowano dla strefy kosmosu, w której oprócz marsjańskich łazików czy kosmicznego ekwipunku można było spotkać Nicole Stott – amerykańską astronautkę z NASA, która jako pierwsza malowała w stanie nieważkości, jedynego polskiego kosmonautę – Mirosława Hermaszewskiego oraz Prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej dr Grzegorza Bronę. Wyjątkowych postaci nie brakowało podczas festiwalowych chwil w każdym z wyznaczonych obszarów. Posłuchać i porozmawiać można było m.in. z prof. Jerzym Buzkiem, prof. Johannesem Georgiem Bednorzem (laureatem nagrody Nobla z fizyki), prof. Katarzyną Kłosińską, Leszkiem Cichym, Tomaszem Zubilewiczem, Janem Melą, Jackiem Hugo-Baterem, Mariuszem Szczygłem, Filipem Springerem i wieloma innymi. Z niezwykłą werwą swoimi doświadczeniami dzielili się


KIERUNEK KULTURA

absolwenci Uniwersytetu Śląskiego: dr Tomasz Rożek obecnie jeden z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy naukowych w Polsce, Piotr Baron – dziennikarz od wielu lat związany zawodowo z Trójką oraz Wiktor Niedzicki – popularyzator nauki i ambasador ŚFN. Prawdziwą furorę wśród uczestników festiwalu zrobiła grupa pracowników naukowych i studentów z Uniwersytetu w Lund (Szwecja) występując z klasycznymi eksperymentami fizycznymi oraz pokazami laserowymi. Swym show Szwedzi udowadniają na całym świecie, że fizyka, choć trudna, to można o niej opowiadać w sposób zabawny, a 45 minutowy pokaz to dawka wiedzy, rozrywki, humoru i wspaniałych doznań wizulanych. Dla koneserów sztuki nie zabrakło wystaw w specjalnie na ten cel zaaranżowanych galeriach oraz oprawy muzycznej, a wśród licznych koncertów na uwagę zasługuje m.in. występ Orkiestry Dętej i Chóru Uniwersytetu Śląskiego „Harmonia” z cieszyńskiego Wydziału Artystycznego. Głównym pomysłodawcą i organizatorem 3. Śląskiego Festiwalu Nauki KATOWICE jest Uniwersytet Śląski w Katowicach, wspierany w tym roku przez czołowe uczelnie województwa śląskiego, tj. Politechniką Śląską, Śląski Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy im. J. Długosza w Częstochowie,

Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach oraz Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach. Takie wydarzenie możliwe jest dzięki zaangażowaniu całego środowiska uniwersyteckiego. W Festiwalu brali udział również członkowie cieszyńskiej społeczności akademickiej, wspierając wydarzenie organizacyjnie i merytorycznie. Prawie setka studentów Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji jako wolontariusze pracowała przy obsłudze stanowisk oraz zabezpieczając sprawne korzystanie z wszystkich atrakcji. Pracownicy dydaktyczni z pomocą studentów przygotowali liczne stanowiska pokazowe i warsztaty, gdzie demonstrowali interesujące aspekty dyscyplin, które uprawiają. Nie zabrakło cieszyńskich etnologów, animatorów czy pedagogów. Dzięki wsparciu finansowemu Miasta Katowice, Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii oraz licznych sponsorów, festiwal jest wydarzeniem bezpłatnym, z którego korzystają dzieci i młodzież nie tylko ze stolicy województwa śląskiego. W tegorocznej edycji z atrakcji festiwalowych cieszyli się uczniowie ze Skoczowa i Ochab, co jest niezwykle ważne. Uzmysławia bowiem młodym ludziom z małych miasteczek i wsi, że nauka jest oknem na świat dla każdego, kto pragnie je otworzyć. Oknem, na wyciągnięcie ręki. Kinga Czerwińska

zdjęcia: Tomasz Kiełkowski i Tomasz Kawka TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

37


TOREBKA JAKBY DAMSKA

KOŁA GOSPODYŃ WIEJSKICH na nowych zasadach om

h

ły

D

ini k a R yc

Jeszcze w 2018 r. w życie weszła nowa ustawa o kołach gospodyń wiejskich. Koła mają teraz osobowość prawną, mogą zarabiać i pozyskiwać dotacje. Jednak z rejestracją nie wolno zwlekać. Ustawa wprowadziła przepis, który pozwala na istnienie w danej wsi tylko jednego zarejestrowanego koła, a więc kto pierwszy ten lepszy.

H

istoria kół gospodyń wiejskich w Polsce sięga 1866 r. Pierwsze powstało w Piasecznie, pod nazwą „Towarzystwo Gospodyń”. Pół wieku później, w 1918 r., organizacje kobiet wiejskich w Polsce przyjęły wspólną nazwę: „Koło Gospodyń Wiejskich”. Wtedy, kiedy samorządność dopiero zaczęła się kształtować, kobiety stawiały sobie do realizacji bardzo ambitne zadania. Obecnie, ustawa stawia przed kobietami zrzeszonymi lub chcącymi zrzeszyć się w kołach gospodyń wiejskich, szereg wymagań, dając jednocześnie możliwość zarabiania i pozyskiwania dotacji. Do tego jednak trzeba spełnić kilka warunków. Pytanie, jak one mają się do rzeczywistości? Jak jednak zaznacza prezes Stowarzyszenia Kół Gospodyń Wiejskich Gminy Skoczów Halina Romańska, prowadzenie koła na tych zasadach będzie łatwiejsze, a nowe przepisy są jasne i czytelne. Według ustawy, KGW jest dobrowolną i niezależną od administracji rządowej czy samorządowej, społeczną i samorządną organizacją mieszkańców wsi. KGW powinno w swoich działaniach przede wszystkim wspierać rozwój obszarów wiejskich oraz dążyć do poprawy sytuacji społeczno-zawodowej kobiet na wsi i ich rodzin. Jednymi z głównych zasad nałożonych przez ustawodawcę są m.in.: prowadzenie działalności społeczno-wychowawczej i oświatowo-kulturalnej 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

w środowiskach wiejskich, rozwijanie obszarów wiejskich oraz wspieranie przedsiębiorczości kobiet, działanie na rzecz poprawy warunków życia i kobiet na wsi, rozwijanie kultury ludowej, zwłaszcza lokalnej i regionalnej, reprezentowanie środowiska kobiet wiejskich przed administracją. Aby uzyskać osobowość prawną, koło (zarówno to które już funkcjonowało w oparciu o ustawę o kółkach rolniczych lub prawo o stowarzyszeniach, jak każda nowa organizacja) musi najpierw zostać wpisane do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich prowadzonego przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – wtedy dopiero może korzystać w pełni z praw określonych w nowej ustawie. Wniosek o wpis do KR KGW powinien zostać skierowany do powiatowego ARiMR przez minimów 10 założycielek. Do wniosku należy dołączyć uchwalony statut KGW lub oświadczenie, że koło będzie działać w oparciu o tzw. wzorcowy statut określony w ustawie. Jednym z najważniejszych przepisów, jest ten dający możliwość zarabiania oraz pozyskiwania dotacji przez KGW. Majątek koła będzie mógł pochodzić m.in.: ze składek członkowskich oraz dochodów z własnej działalności gospodarczej, w tym ze sprzedaży wyrobów sztuki ludowej, żywności regionalnej czy podnajmowania np. świetlicy wiejskiej oraz z darowizn, spadków, zapisów i ofiarności publicznej.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Są jednak pewne ograniczenia. Wprowadzono zasadę funkcjonowania tylko jednego koła wpisanego do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich na terenie danej wsi. Oznacza to, że kto pierwszy zarejestruje koło dla danej wsi, ten będzie mógł działać w oparciu o ustawę o kołach. Dla tych którzy nie zdążą tego zrobić lub po prostu nie wyrażą chęci należenia do jednego koła pozostaje jedno rozwiązanie – działanie na zasadzie stowarzyszeń, jednak bez takich samych przywilejów jak koła zarejestrowane w KR KGW. To oznacza, że żadnej konkurencji na terenie jednej wsi wśród kół gospodyń wiejskich nie będzie. Czy to dobrze czy źle, powinny już ocenić osoby zrzeszające się w tych środowiskach. Wzbudziło to jednak wątpliwości Rzecznika Praw Obywatelskich, ponieważ ograniczenie będzie miało szczególnie istotne znaczenie w przypadku miejscowości o dużej ilości mieszkańców. Podobnie jak przepis, zgodnie z którym jednocześnie można być członkiem tylko jednego koła. O czym warto również wiedzieć, to krótki czas jaki ustawodawca dał istniejącym przed podjęciem tej uchwały kołom gospodyń wiejskich, na zarejestrowanie

się w powiatowej agencji przed nowymi, konkurencyjnymi kołami. Koła dostały na to tylko miesiąc, a nie jak wcześniej zakładano – pół roku. Koła które uzyskały w tym krótkim czasie wpis do KR KGW, mogły do 27 grudnia starać się o przyznanie dotacji (uchwała weszła w życie 29 listopada). Rząd zaplanował przeznaczyć na wsparcie kół nawet do 90 mln zł. Maksymalna kwota dotacji mogła jednak wynieść 5 tys. zł. Co więcej, wyższa kwota była zarezerwowana tylko dla najliczniejszych kół. To pomoc jednorazowa i nie będzie przyznawana cyklicznie. Wysokość dotacji jest ściśle związana z liczbą członków: 3000 złotych dla KGW liczących nie więcej niż 30 członkiń, 4000 złotych dla KGW, które ma od 31 do 75 członkiń, 5000 zł dla kół, w skład których wchodzi ponad 75 gospodyń. Jak powiedziała nam Halina Romańska, koła które złożyły w 2018 r. wnioski o dotację mogą już korzystać z przyznanych pieniędzy. Mają one zostać spożytkowane do 31 marca kolejnego roku.

zdjęcia: www.istebna.eu

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

39


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Metamorfoza „Kobieta Dojrzała” ała ała” – C Z A S S TA R T !

W poprzednim numerze pisaliśmy o rozpoczęciu rekrutacji do projektu Kobieta Dojrzała, w ramach którego cztery kobiety przejdą kompleksową metamorfozę. Dziś już możemy powiedzieć, że projekt wystartował. Emocje związane z rekrutacją powoli opadają, czas na działanie! Na stronie www.kobietadojrzala.eu (czeska wersja to www.zralazena.eu), w zakładce Metamorfoza, można na bieżąco śledzić to, co robią i jak zmieniają się Finalistki.

C

elem Projektu nie jest jednak wyłącznie skupienie się na Paniach, które aktywnie w nim uczestniczą, ale także to, by kobiety, które obserwują postępy Uczestniczek mogły zainspirować się i również zrobić coś dla siebie. Dlatego w tym i w kolejnych numerach przedstawimy pokrótce poszczególne elementy metamorfozy i podpowiemy Wam jak zacząć, na co zwrócić uwagę zmieniając swoje nawyki na zdrowsze, a wygląd na lepsze. Nieodłącznym elementem każdej trwałej metamorfozy jest aktywność fizyczna i zdrowa dieta. Są ściśle ze sobą powiązane, tylko dbając o oba możemy spodziewać się widocznych, pozytywnych efektów w swoim wyglądzie i samopoczuciu. Jak jest w praktyce? Okazuje się, że najczęściej wybieramy rozwiązania, które wydają się nam szybkie i skuteczne, tzw. „diety cud”. Ponad połowa Polek odchudzała się przynajmniej raz, a 90% więcej niż raz w życiu, 27% natomiast robi to nagminnie… Problem w tym, że nie widzimy potrzeby stałej zmiany swojego stylu odżywiania. Dieta ma nam pomóc schudnąć, a potem… wracamy do starych nawyków. Przy tym tylko 16% z nas uprawia systematycznie sport. Drogie Panie, to nie może się udać! Dlatego w Projekcie Kobiet Dojrzała zadbamy o to, by – w trzech uzupełniających się etapach – wykształcić zdrowe nawyki żywieniowe i stałą troskę o sprawność fizyczną. 40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA Aleksandra Waliczek - właścicielka Strefy Zdrowia i Iveta Kochová – założycielka New Face, to te osoby, które dopasują odpowiedni rodzaj aktywności fizycznej i jej intensywność do potrzeb i kondycji Uczestniczek Projektu. Podczas pierwszych, indywidualnych spotkań ocenią, jakie zajęcia (np. pilates, joga, trening funkcjonalny czy spalający) będą najlepsze dla poszczególnych Pań. Wspólnie z nimi wyznaczą też cele, jakie chcą osiągnąć w czasie czteromiesięcznej współpracy – liczbę kilogramów możliwych do zrzucenia, ewentualny przyrost masy mięśniowej, czy wyznaczniki poprawy kondycji. Na tej podstawie ustalą grafik zajęć, w których uczestniczyły będą nasze Panie, zaproponują także dodatkową aktywność, którą można będzie uzupełnić zajęcia fitness. Oczywiście w czasie całego Projektu będą służyły wsparciem i pomocą, by efekty były jak najlepsze i trwałe.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

WARSZTATY KULINARNE

DIETA W porozumieniu z trenerkami fitness Lucyna Zubrzycka – magister dietetyki klinicznej ustali, jak powinna wyglądać dieta Finalistek Projektu. Dieta, która ma być odtąd stałym stylem żywienia, nie epizodem pozwalającym zrzucić ewentualne zbędne kilogramy. Co weźmie pod uwagę? - ewentualne alergie czy schorzenia, do których dieta ma być dostosowana. - cele, jak utrata lub wzrost wagi, poprawa stanu zdrowia itd. - dotychczasowe przyzwyczajenia żywieniowe, by nowa dieta była zdrowszą wersją tego, co lubią, a nie zmuszaniem się do jedzenia nielubianych produktów czy potraw. Bardzo często dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że często gotujemy nie tylko dla siebie, ale i dla najbliższych. To najczęstszy powód niepowodzenia wszelkich diet – gotowanie odrębnych dań dla siebie i reszty rodziny to zdecydowanie zbyt duży wysiłek dla większości kobiet. My postaramy się jednak temu zaradzić.

Marcela Fiedorová, właścicielka studia kulinarnego Ateliér Kupa w Czeskim Cieszynie zorganizuje dla Uczestniczek Projektu specjalne warsztaty. Wspólnie z nimi przygotuje przykładowe potrawy na podstawie opracowanych przez Lucynę zaleceń dietetycznych. Zadaniem Marceli będzie przekonać Panie, że gotowanie zdrowszych wersji ulubionych potraw całej rodziny jest nie tylko łatwe, ale i przyjemne. Pokaże, jak można lekko zmodyfikować tradycyjne dania, jak zmieniać niektóre składniki dań lub wykorzystać je w kreatywny sposób. Kuchnia Marceli jest przyjazna – nie wymaga trudno dostępnych czy egzotycznych składników, bazuje na tym co znane i… na dobrej zabawie, bo tym powinno być gotowanie. Taka kompleksowa opieka znacznie ułatwi Uczestniczkom Projektu dokonanie pozytywnych zmian w swoich nawykach żywieniowych i wprowadzenie na stałe do swojego harmonogramu przyjemnej aktywności fizycznej. Kiedy to wszystko stanie się już nowym, dobrym nawykiem, łatwo im będzie zapomnieć, że kiedyś było inaczej. Podpowiedź dla Ciebie – jeśli myślisz o podobnych zmianach w swoim życiu, wejdź na stronę www. kobietadojrzala.eu, w zakładce Organizatorzy znajdziesz informacje o wszystkich specjalistkach Projektu i kontakt do nich. Zobacz, jak mogą pomóc Tobie w osiągnięciu Twoich celów i poprawie zdrowia i kondycji.

www.kobietadojrzala.eu www.zralazena.eu

współorganizatorzy programu Kobieta Dojrzała

ateliér kupa • zážitek v kuchyni •

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

41


TOREBKA JAKBY DAMSKA

fot. arch. prywatne

Pani Maria i pan otek Obraz rodzinnego ogrodu wbił mi się w pamięć jak szkolny wiersz, na zadanie domowe. Na przedmieściu, na górce, gdzie pachniała mi łąka, tam radosne śnił światy i naginał ku sobie dalekie. Horyzonty tak mgliste! Zachodzące słoneczka. I Kosmosu wszechświaty, co mrugały ku sobie wzajemnie. Czy do gwiazd jest nam bliżej? Czy do gór tych w oddali? Za kamykiem myśl moja w kwiat przygiętej jabłonki zakwita… . Ale chciałbym opowiedzieć o prozie życia, o świecie, którego już nie ma, który wydoroślał, minął.

M

ówiła o sobie z nonszalancją w głosie, że jest wdową po więźniu politycznym. W powojennej dobie znaczyło to, że należą się jej jakieś profity z tego, że jej mąż, zaangażowany społecznik zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym. Z ich związku narodził się Edward. Wyjechał z miasta zaraz po maturze. Spotkałem go na łące, kiedy przyjechał z Warszawy odwiedzić swoją matkę, która była dumna, że jej synowi się powiodło. Miałem 16 lat, a on zapytał mnie, jakbyśmy się znali od zawsze, co u mnie nowego. No, uczę się i pracuję. A ile zarabiasz? 150 złotych na miesiąc. Nie zdążyłem powiedzieć, że to bardziej stypendium, okrojone w dodatku o składkę związkową i ubezpieczenie. 150 ?! To tyle moja córka w ciągu dnia wydaje w kawiarni. Żona Edwarda grała w „Matce Królów”. On pracował w Ministerstwie, a jego córka śpiewała

42

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

w „Alibabkach”. A tu, w strefie nadgranicznej, bliżej było do innych światów. Z okna pokoju widziałem zachodzące słońce już po czeskiej stronie. I to był ten koniec świata nieustannie odsłaniany, poznawany, oswajany. Za drewnianym płotem bliźniaczy sad, w którym, jak w naszym, rosły stare gatunki jabłoni. Dodatkowo były grusze, klopsy i szarówki. I była studnia. My za to mieliśmy wędzarnię. Takie palenisko z drewnianym kominem, gdzie na czas świniobicia dojrzewały w dymie szynki, boczki i słonina. Od południowej strony dojrzewały szyszki chmielu, czeremcha, porzeczki, wiśnia i papierówki. Najważniejszą była jednak, obszerna prawie jak kosmos, słodka czereśnia, po której można było przechodzić po gałęziach na coraz to wyższe piętra. Po naszej stronie płotu rozdzielającego sad na pół, rządziła szarobura kotka. Raz w desperacji rzuciła się pazurami


TOREBKA JAKBY DAMSKA

w kierunku nieustannie ujadających psów. Najulubieńszym pani Marii były Żoki i Aza. Sztachety uchroniły ich od naszej szalejącej z emocji kotki, która wbiła pazury w sczerniałe drewno sztachet. Nasze ludzkie sąsiedztwo można określić na wielce poprawne. Może elektryzował nas cały ten podtekst wypowiedzi – jestem wdową więźnia politycznego? Ale takie myśli zagłuszane były przez stado trzydziestu kaczek w sąsiedztwie naszego ogrodu. Pani Maria starała się okazywać światu swą wesołość i mądrość. Miała za sobą urzędniczą karierę w sudeckich domach wczasowych Funduszu Wczasów Pracowniczych. Blondynka w okularach. Ciekawa świata, co za płotem, odwiedziła nas w naszym domu z oknami na zachód. Była trochę zdziwiona, że u nas nie jest tak samo jak u niej. I gotowa była dokonywać rewolucyjnych zmian w naszej kuchni pod nieobecność rodziców. Ostatecznie zaśpiewała nam wielce kulinarną piosenkę. „ …Nasz tatusiek dobry był. Kupił mięsa samych żył. A te żyły dobre były, że się dziecka podusiły...” Innym repertuarem emanował pan Otek. Intrygowało mnie, i nigdy tego nie rozstrzygnąłem, jakie tak naprawdę łączyły relacje pana Otka z panią Marią. W naszych oczach Otokar, z urodzenia niemieckojęzyczny cieszyniak, był po prostu najemcą pokoju i przyjacielem pani Marii. Tacy sobie ludzieńkowie, co odnaleźli się w samotności. Dzięki swoim zainteresowaniom technicznym, pan Otek sporządził sobie prostą antenę. To dzięki niej mógł słuchać niedzielnego koncertu brandenburskiego na całą moc głośników. W tej epoce słuchało się raczej przebojowego Radia Luxenburg, czy rozgadanych politycznie Wolnej Europy albo Głosu Ameryki. Johann Sebastian Bach słyszany na nieistniejącym już, bo przemianowaną na inną nazwę ulicy, Frysztackim Przedmieściu, to był powiew prawdziwej kultury. Chyba połknąłem nieświadomie bakcyla, bo to grające na całą okolicę radio wcale mnie nie denerwowało. Nie terroryzowało. A repertuar pasował mi duchowo. Na starych zdjęciach pan Otek występuje w różnych rolach. Jako młody bokser, jako żołnierz Werhmachtu na froncie wschodnim, jako laborant w szpitalu u Elżbietanek. Wojna okaleczyła go z rodziny. Pozostała mu córka za granicą w Jabłonkowie. Zdawał się być pogodzony z losem. Jako sanitariusz ratował życie innym. Jako zawodowy pielęgniarz w szpitalu również ocierał się o śmierć. Miał w sobie łagodność, która go, zdawałoby się, degradowała i wystawiała na pośmiewisko. Byłem po jego stronie do końca, choć on wchodził do ogrodu inną furtką.

Pani Maria szczebiotała za wszystkie ptaki w jej i w naszym sadzie. Ale po powrocie z wizyty u syna, zamilkła, jakby skończył się już jej godowy czas. Nie była zachwycona stolicą. Może potwierdzała w ten sposób całą odrębność kulturową Śląska i Mazowsza? A może po prostu brakowało jej tam naszej mowy, wzgórz na horyzoncie, cieszyńskiej swojskości? Z miasta przyszli ludzie po psa, bo chcieli umówionego wcześniej wilczura. Mówili do Marii, dokonywali transakcji. Zdawali mi się mili. Ale i jednocześnie obcy, bo psów i przyjaciół nie można sprzedać, ani kupić. Tu też był Cieszyn, gród, chociaż na farę jest ponad 30 minut drogi Hażlaską w dół obok żydowskich cmentarzy. Tym z miasta, z grodu, wydawało się, że tu jest wieś. Niepotrzebnie się pani Maria z nimi zadaje. Bo to my jesteśmy jej bliskimi i najbardziej życzliwymi ludźmi. Ale zabrano nam panią Marię, a wcześniej psy. Najpierw zniknęły kaczki, a ogród po części zarósł pokrzywami. Pani Maria wylądowała w szpitalu, bo nie ogarniała już świata, który ją otaczał. I nie rozumiała samej siebie. Ostatniego psa zostawiła Otkowi. Zmarła w innym mieście. Istnieje legenda, że nie wyjawiła personelowi swych danych i spoczywa w bezimiennym grobie. Pusty, niedogrzany dom, w cieniu starych drzew musiał być dla pana Otka trudnym zesłaniem. Coraz częściej odwiedzał nasze mieszkanie, gdzie przy stole czekał na niego gorący kubek i obiad. Jako młody człowiek nie chciałem uczestniczyć w tej naszej wspólnej z panem Otkiem historii. Ale czyż nie jesteśmy na siebie skazani? Na te dwie furtki do jednego, choć podzielonego Ogrodu? Udało mi się spotkać z jego córką i wnuczką w Jabłonkowie. Lekarka wypisująca zgon, stwierdziła – serce. Bo tak najlepiej. Aby nie było kłopotów. Bo zmarł u nas przy stole. Po pogrzebie długo opiekowałem się grobem pana Otka. Na sąsiedzkiej działce obok mego rodzinnego ogrodu zmienił się krajobraz. Stał się bardziej panoramiczny. Usunięto stare drzewa i ruinę domu, postawiono nowy, bardziej funkcjonalny. Nie usunięto jednak z mej pamięci tych dwoje ludzieńków, którym patrzę w oczy na starej fotografii. Ten obraz arkadii dziecięctwa chciałbym ocalić od zdewaluowania. I również ten obraz miejskich parków jak i okalających miasto ogródków ze zmarszczką historii na nowo we wspomnieniu ożywić. … Bo gdy sięgnę po jabłko, czy to będzie m ó j pejzaż, czy znów tylko zesłanie za kolejny horyzont Przedmieścia? 28.12.2018 Stachu Przybysz Malinowski

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

43


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Cieszyn widziany

on

I

w

a C z a rnia

k

zmysłami

cz.1

Aby wybrać się w podróż wystarczy tak niewiele, trzeba wytyczyć sobie cel, sprawdzić połączenia autobusowe i kolejowe, spakować plecak lub walizkę, kupić bilet i witaj przygodo.

C

zy aby na pewno jest to dla wszystkich takie proste? Wyobraźmy sobie że musimy podczas podróży poruszać się w całkowitych ciemnościach tylko od czasu do czasu korzystając z pomocy drugiego człowieka. Większość z widzących nie jest w stanie nawet sobie takiej sytuacji wyobrazić, a jednak są osoby niewidome, które samodzielnie podróżują. Jedną z nich jest Piotr Zawrzykraj mieszkaniec woj. świętokrzyskiego, który w ramach wykonywanej pracy przemierza nieraz setki kilometrów, a jako trener prowadzący szkolenia z bezwzrokowej obsługi komputera zawitał dwukrotnie do Cieszyna. Chcąc przybliżyć naszym czytelnikom jak wygląda podróż i pobyt w obcym mieście osoby z niepełnosprawnością wzroku, zadałam Piotrowi kilka pytań, na które chętnie udzielił odpowiedzi. Piotrze, na ile brak wzroku jest dla ciebie przeszkodą w trakcie podróży, pobytu i pracy w obcym mieście?? Dla mnie podróż i nowe miasto to nie tylko podróż i konkretne miejsce geograficzne na ziemi. Dla mnie jako osoby niewidomej sam wyjazd, jak i nowe miejsce, w którym przebywam wiąże się niestety nieubłaganie z samą logistyką funkcjonowania w np nowym pokoju hotelowym bądź w nowej sali, w której odbywają się zajęcia. Z doświadczenia wiem, że niekiedy samodzielne odkrycie gdzie ktoś odpowiedzialny za instalację elektryczną lub wystrój wnętrza postanowił umieścić gniazdko elektryczne może być problemem.Tak 44

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

oczywiście wiem, że ktoś może powiedzieć, no jak to gdzie, na ścianie, proste i logiczne prawda? No tak, spotykałem się z takimi sytuacjami, że akurat to miejsce na ścianie, gdzie umieszczone było gniazdko, tak dla niepoznaki zostało zamaskowane. Zasłonięto je sprytnie czymś do spania i aby się dostać należało mieć rękę sięgającą do kolan, by móc z siedziska np. wersalki dosięgnąć do gniazdka. Są to drobne rzeczy, jednak jeśli posługujemy się wzrokiem to nie zwracamy na nie uwagi. Lecz w chwili, kiedy dopadnie nas niepełnosprawność sensoryczna, która wyłącza wzrok, wtedy takie właśnie drobiazgi typu gniazdko wieszak lub półka w łazience urastają do rangi problemu. Na całe szczęście teraz w większości miejsc, w których zatrzymuję się np. na nocleg pracujące tam osoby są na tyle inteligentne i obyte, że bez żadnego proszenia proponują mi, że zapoznają mnie z drogą do pokoju i samym pokojem. Podobnie jest w przypadku podróży w wariancie kolejowym, często i chętnie korzystam z tzw. asysty kolejowej. Polega to w dużym skrócie na tym, że my jako podróżni mamy dotrzeć do wejścia na dworzec i tam spotykamy się z Panią lub Panem ochroniarzem, który bezpiecznie dostarczy nas do drzwi pociągu, gdzie przejmuję nas ktoś z obsługi pociągu lub jeśli jest taka potrzeba pomoże nam kupić bilet. Bardzo fajne i uniwersalne rozwiązanie, które zapewnia komfortową podróż bez niepotrzebnego denerwowania się, jak sobie poradzę.


Czy pamiętasz swoją pierwszą samodzielną „bezwzrokową” podróż? O tak! Będę pamiętał ją długo. Konieczność wyjazdu wyskoczyła jak przysłowiowy diabeł z pudełka, no i nie bardzo był czas na jakieś głębsze przygotowania. Bez zbędnych sentymentów zasiadłem do komputera i odbyłem konsultację z „wujkiem Google” oraz telefonicznie z moją siostrą zweryfikowałem informację od „wujka”. Zorientowawszy się jak powinna wyglądać moja marszruta z Dworca Centralnego w Warszawie postanowiłem zorganizować sobie wcześniej wspomnianą asystę kolejową. Po zorganizowaniu asysty kolejowej spokojnie zająłem się planowaniem w głowie każdego etapu podróży, ponieważ z tego miasteczka gdzie mieszkam nie mam możliwości bezpośredniego dojazdu do Warszawy. I tutaj już na wstępie wyłonił się pierwszy i to dość duży problem, a mianowicie asystę od drzwi dworca miałem, ale pozostało jeszcze wykoncypować jak dotrzeć do owych drzwi, po chwili namysłu wiedziałem już jak to zrobię. Następnego dnia o godzinie 07.50 zająłem miejsce w busie który miał mnie zawieźć na start mojej kolejowej podróży, celowo strategicznie usiadłem sobie na początku busa i spokojnie kiwając się z resztą pasażerów pojechałem w kierunku Skarżyska Kamiennej. W chwili kiedy dojeżdżaliśmy do ostatniego przystanku zebrałem się wewnętrznie, wyczekałem aż kierowca zatrzyma bus na zatoczce po czym wstałem odwróciłem się twarzą do pasażerów i grzecznie zapytałem „czy ktoś z Państwa idzie może w kierunku dworca PKP, ponieważ jeśli tak, to byłbym wdzięczny za pomoc w dotarciu tam” i hm zaległa taka trochę niezręczna cisza, niczym w jednej z animowanych bajek, której bohater był zielony i przyjaźnił się z osłem. Powtórzyłem zatem moją wcześniejszą formułę i usłyszałem, że gdzieś z tyłu pojazdu odzywa się jakiś nieśmiały głosik i mówi, że idzie tam gdzie mnie to interesuje. Elegancko podziękowawszy Pani wypuściłem resztę pasażerów z busa i z przewodnikiem z „łapanki” poszedłem na dworzec. Od drzwi dworca w Skarżysku do samej Warszawy wszystko poszło bardzo sprawnie, do tego nawet stopnia, że Panowie z ochrony warszawskiego dworca odstawili mnie nawet do autobusu komunikacji miejskiej, który odjeżdża z przystanku usytuowanego przy dworcu Centralnym. Trochę mniej zabawnie zrobiło się, gdy po wyjściu z autobusu okazało się, że wysiadłem nie tam


TOREBKA JAKBY DAMSKA

gdzie trzeba (bazowałem na komunikatach z samego autobusu, jak pokazało życie nie wierzmy do końca tym rozwiązaniom). Na całe szczęście udało się zorganizować przewodnika z „łapanki”, którym okazał się inny niepełnosprawny poruszający się na wózku. Po dostarczeniu mnie na właściwy przystanek tym razem wspólnie zorganizowaliśmy kolejnego przewodnika i dzięki temu dotarłem tam gdzie trzeba. I tak to wyglądała moja pierwsza samodzielna podróż. Tak naprawdę to nie wiem, czy w przypadku osób niewidomych można mówić o takim samodzielnym podróżowaniu. Ok w jakieś miejsca gdzie jeździ taka osoba z jakąś powtarzalną częstotliwością mam na myśli pracę, szkołę, basen, wtedy jak najbardziej ta podróż jest najbardziej zbliżona do samodzielnej podróży przynajmniej w moim przekonaniu. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby moje słowa przeczytało nazwijmy to „środowisko” to z całą pewnością podniosły by się głosy że no jak to przecież niewidomi tak doskonale podróżują sami! Tak do końca sami? - chciałoby się zapytać. Tak jak wspominałem wcześniej w przypadku osoby niewidomej wykluczona jest samodzielna podróż w takim aspekcie jak podróżuje osoba widząca. Owszem można do maksimum ograniczyć udział „pomocników z łapanki” lecz wykluczyć ich się nie da. Znam też osoby niewidome, które mają taki właśnie sposób podróżowania i są świetne w tym co robią, żywię do nich bardzo głęboki szacunek i podziwiam. W swoim życiu staram się kierować najprostszymi i najskuteczniejszymi metodami, i dlatego tam gdzie mogę organizuję sobie pomoc osób widzących. Jest to też świetne doświadczenie ponieważ bardzo często spotykam ciekawych ludzi, a zarazem jest to też sprawdzian dla mnie samego, jak radzę sobie w takiej przypadkowej komunikacji interpersonalnej (uśmiech). Jak postrzegasz odwiedzane przez ciebie miejsca czy w twoim odbiorze różnią się od siebie? Dla mnie miejsca, które odwiedzam, to przede wszystkim ludzie tworzący cały klimat i nastrój danego miejsca. To co dla mnie jest inne w każdym miejscu to zestawy dźwięków, które nam towarzyszą. Nowe miejsca to także nowe zapachy, topografia i sam rozkład ulic. Czuję także intensywność i tempo życia w danym miejscu. Pytasz czy miejsca różnią się od siebie w moim odczuciu? Tak, jak najbardziej. Mimo niepełnosprawności wzrokowej jestem w stanie dostrzec różnice w odwiedzanych miejscach. I tak jak wspominałem wcześniej 46

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

miejsca to tak naprawdę ludzie, którzy je tworzą i mają wpływ na jego wygląd i funkcjonowanie, a osoby niewidome trochę inaczej odbierają otaczający świat. Tak naprawdę, to niekiedy „niewidzenie” pomaga, ponieważ nie dajemy się oszukać zmysłowi wzroku, który jak udowodniono naukowo, jesteśmy w stanie bardzo szybko wprowadzić w błąd. Z własnego doświadczenia wiem, na ile pomocne jest to, co zapamiętałam w danym miejscu z czasów, kiedy jeszcze widziałam. Jak to jest w twoim przypadku? Podobnie jest także u mnie. To że znam jakieś miejsce jeszcze z czasów kiedy widziałem, jest bardzo pomocne i ułatwia sporo rzeczy. Dość łatwo i szybko jesteśmy w stanie sobie ewentualnie wyobrazić coś co jest nam opisywane. Jest to komfortowa sytuacja, ponieważ w chwili kiedy przyjdzie nam się poruszać gdzieś w miejscu, które znaliśmy widząc, łatwiej jest funkcjonować. Czy miałeś okazję kiedyś na własne oczy zobaczyć Cieszyn? No niestety, nie miałem okazji widzieć Cieszyna, a teraz kiedy poznałem to miejsce i jego mieszkańców żałuję i to bardzo, że nie udało mi się zobaczyć akurat tego miasta. Czemu żałuję? Jestem ciekaw jak odbierałbym samo miejsce nie jego mieszkańców (uśmiech). Tak naprawdę to teraz już wiem że cieszynianki i cieszynianie są świetni. Wywiozłem z Cieszyna mnóstwo dobrych wspomnień. Miałem też okazję, dzięki autorce tego artykułu po raz pierwszy wziąć udział w spektaklu teatralnym z audio deskrypcją w Teatrze Polskim w Bielsku Białej. Za co jestem bardzo wdzięczny. W tym miejscu chciałbym podziękować Tobie za to, że wspólnie z p Joanną Feikisz, która koordynuję projekt Spektakle Bez Barier z audio deskrypcją dałyście mi taką możliwość. Super przeżycie i też można powiedzieć podróż. Gorąco polecam wszystkim spektakle teatralne. Niesamowita atmosfera i wyjątkowe przeżycie. Kino nijak ma się do teatru. Ok, miało być o podróżach, a robi się kółko teatralne (uśmiech). cdn.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Dom weselny Mewa H

arbutowice to spokojna i malownicza okolica. Doskonała na długi spacer wzdłuż brzegów Wisły, czy plenerową sesję zdjęciową. To miejsce na swoje legowiska wybrały też mewy. W tym urokliwym zakątku Beskidu Śląskiego ulokowany jest Dom Przyjęć Mewa. Jeden z najbardziej profesjonalnych i nowoczesnych obiektów restauracyjnych specjalizujących się w organizacji przyjęć weselnych i okolicznościowych. Sala bankietowa Domu Weselnego Mewa może pomieścić 160 osób, jest funkcjonalna i elegancka. Stonowany wystrój pozwala aranżować salę zgodnie z planowaną kolorystyką czy tematyką. Dodatkowo w mniejszej, ale przestronnej sali można zorganizować miejsce zabaw dla najmłodszych gości. Dom dysponuje miejscami noclegowymi dla 30 osób. Menu weselne w atrakcyjnych

wariantach cenowych jest tak skomponowane, by zadowolić nawet najbardziej wymagających gości, również tych, którzy preferują specjalne diety. W Mewie można liczyć również na pomoc i doradztwo na każdym etapie organizacji przyjęcia weselnego.

Dom Przyjęć Mewa

ul. Stara Droga 68, Harbutowice 43-430 Skoczów www.restauracjamewa.pl +48 601 154 506

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

47


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

STUDIO FRY ZJERSKIE

KARLLA

RO CK A 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

Dobry fryzjer potrafi usłyszeć i zrozumieć potrzeby swojego klienta a następnie dopasować wizerunek do jego stylu. To osoba, która stale obserwuje zmieniające się trendy, jednak nie podąża za nimi ślepo tylko szuka najkorzystniejszych rozwiązań, by odkrywać i wydobywać indywidualne piękno. Od fryzjera oczekuje się, by nie tylko był doskonałym rzemieślnikiem, ale i stylistą.

K

ompetentny i biegły w fachu fryzjer każdą wizytę rozpoczyna od konsultacji, podczas której wsłuchuje się w pragnienia klienta, ocenia kondycję włosa i wypracowuje wspólnie z nim plan działania. Jednak podstawą każdej fryzury, jest dobre cięcie. Bez tego, po wyjściu z salonu, nie poradzimy sobie z niesfornymi kosmykami i trudno będzie w domu ułożyć włosy. Właściwe dobrane i profesjonalne wykonane strzyżenie pomoże podkreślić atuty urody i zatuszować wady, czy też odwrócić od nich uwagę. Wygląd włosów jest niewątpliwie sposobem na zachowanie unikalnego stylu, a także podkreśleniem charakteru i osobowości. Kreowanie wizerunku i dobór


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

odpowiedniej koloryzacji musi być przemyślanym działaniem podjętym przez stylistę z największą uwagą i wyobraźnią, z użyciem produktów najwyższej klasy, które sprawią, że włosy będą zachwycały blaskiem i kolorem a przy tym pozostaną zdrowe. Karlla Rocka to studio kreatywnej pracy fryzjerskiej, stworzone z pasją przez stylistki z wieloletnim doświadczeniem Karolinę Grochowską i Sylwię Balińską. W stworzonej przez siebie i urządzonej z wielkim wyczuciem stylu pracowni fryzjerskiej, potrafią odmienić każdy wizerunek poprzez profesjonalnie dobraną koloryzację oraz strzyżenie zrobione ze znawstwem, dzięki którym klientki zyskują nowy, często olśniewający wygląd. Strzyżenie i farbowanie to ważne zabiegi, ale nie jedyne. Należy pamiętać o łączeniu ich z pielęgnacją, dlatego zarówno w przestrzeni fryzjerstwa damskiego jak i męskiego pracownia oferuje szereg zabiegów pielęgnacyjnych. Satysfakcja i zaufanie klientów budowane na profesjonalnym i indywidualnym podejściu to priorytety pracowni fryzjerskiej przy ulicy Szerokiej 4 w Cieszynie. Dobry salon musi lśnić czystością. Studio fryzjerskie Karlla Rocka to dbałość o każdy detal, jasne, przestronne

wnętrze z klimatem zapewnia komfort, gwarantuje chwilę relaksu i zachęca do oddania się w kompetentne i doświadczone ręce stylistów. W ubiegłym roku salon zdobył 1 miejsce i został nagrodzony przez klientów tytułem i statuetką Orły Fryzjerstwa. To prestiżowa nagroda, którą mogą się poszczycić jedynie najlepsze firmy. Cenną, ponieważ w konkursie kapitułą oceniającą są klienci. Co za tym idzie, ich werdykt jest najlepszym potwierdzeniem profesjonalizmu wykonywanych usług.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

49


TOREBKA JAKBY DAMSKA

M iłość w korporacji Dariusz Bożek

część 13 Obraz...

Z

amiast windy wybrał schody. Tym samym powolne wejście na 10-te piętro zamieniło się w monotonną podróż, przeciąganą do granic możliwości. Otworzył drzwi. Na łożu leżała nieruchoma piękność. Blada, z zamkniętymi oczami. Oddychała równo i płytko. Znał to pomieszczenie na pamięć. W ciągu roku przeżył tu więcej uczuć i refleksji, niż w całym dotychczasowym marnym życiu. Opadający, pokryty bukowiną stok za oknem, zapachy monotonnej medycyny i zegar odmierzający czas upływającego życia ukochanej. Podszedł do Leny. Delikatnie, tak jak zawsze, dotknął ją za ciepłą dłoń. Uchwycił ją i ukołysał pragnieniami. Pochylił się nad twarzą i dał się musnąć regularnemu oddechowi. Jest powiew jest życie, jest życie, jest nadzieja – przynajmniej tak myślał do tej pory intensywnie. Pocałował ją w usta. Twarz Leny lekko drgnęła; policzki zarumieniły się a oddech pogłębił. Palce desperacko uchwyciły rękę Janusza. Ten ruch… Jednak nie…, nie było żadnego ruchu. Chciał go odczuć za każdym razem, jednak to tylko pustynne 50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

fantazje spragnionego wędrowca, bez żadnego pokrycia w rzeczywistości. W tym całym wszechświecie, który jest nieustanną ekspansją, krążeniem, rozszerzaniem i zapadaniem, przybliżaniem i oddalaniem; tam gdzie wszystko płynie i nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki, tam gdzie nie ma dna, bo zawsze słychać pukania od dołu, tam gdzie rosną poziomki i polują pająki, tam gdzie życie rozprzestrzenia się i marnieje, tam gdzie przestrzeń zaplata warkoczyki czasem, tam gdzie wszystko pędzi - nie wiadomo skąd i dokąd, tam gdzie zawsze wraca się do punktu wyjścia; w tym oceanie przypływów i odpływów - to jedno maleńkie życie, mikroskopijnych rozmiarów ciało ukochanej kobiety zastygło w nienaturalnym bezruchu, beznadziejnie nieruchome. Odwrócił głowę i spojrzał na zegar odmierzający czas. Zapadła godzina 19.27; był poniedziałek dnia 10 listopada; długi jesienny wieczór zaskakiwał swoim ciepłem lecz pomieszczenie szpitalne paraliżowało niezmiennością. Janusz wstał. Palce Leny powoli zsuwały się z jego dłoni opadając w ostateczny niebyt. Gdy wychodził przygnieciony, jego dotychczasowy świat zapadł się do mikroskopijnych rozmiarów cząsteczki, wypełnionej zagęszczoną do granic możliwości pustką. Tym razem skończył się naprawdę. I tylko wiszący na ścianie obraz, będący oknem do surrealistycznego pokoju, zadrgał w obrębie samego siebie, nie pozostawiając żadnych sygnałów w realnym świecie.

Pokój za obrazem... Ocean wyrzucił niechciane ciało na brzeg. Błyskawica rozgoniła ciemności i siłą wdarła się przez zamknięte powieki do wnętrza. Ten impuls zaognił synapsy, które z trudem zaczęły wykrajać zalążek wewnętrznego światła i z pomocą przebudzonych zmysłów tkać świadomość. Grzmot następujący po błysku uwolnił słyszenie. Podniosła głowę. Ten odruch nie wynikał z wewnętrznej decyzji; to tylko usta zanurzone w piasku zakrztusiły się, pragnąc zaczerpnąć powietrza. To wywołało poczucie istnienia, chybotliwe i słabe, lecz nabierające doznań z każdym postępującym kawałkiem czasu. Podniosła się i wyprostowała. Poczuła zimno. Nudności powaliły ja z powrotem na pofałdowany piasek i scaliły rozstrzelone doznania wokół konkretnego cierpienia. Gdy przeminęło, opadła na plecy, spojrzała w górę i wypełniły ją białe kłębki przesuwające się po nieskalanym błękicie. Wstała ponownie i ruszyła przed siebie.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

- Jestem – pomyślała krótko i ta myśl przeminęła jak biała chmura na niebie. Ponownie zapadła się w niebyt. Na krótko. Powiew wiatru zagonił ją z powrotem do świadomego wnętrza. - Ale kim jestem? - kolejna myśl spowodowała zatrzymanie się i spojrzenie na własne dłonie. Ręce tryskały krwią przez cięte ostrym przedmiotem otwory. Zamknęła oczy, blokując wdzierające się szybko przerażenie. Gdy otworzyła je ponownie, na miejscu ran zakwitały hiacynty o zapachu bzu. Zapach przypomniał jej o kwiatach. - Lubię kwiaty – pomyślała ponownie i ta myśl była bardziej swojska, znajoma, prywatna. Przywiązała się do niej na chwilę i zobaczyła łąki, na których pasły się bukiety frezji, róże, prymulki, tulipany i nasturcje. - Kwiaty się nie pasą – te słowa przyszły jakby z zewnątrz, z przerastającej ją mądrości – więc kto się pasie? Zatrzymała się ponownie. Tym razem padła na kolana i po jej policzkach popłynęły łzy. - Dlaczego morze wypływa ze mnie? - zapytała sama siebie. - Dlaczego mam w głowie tryskające źródła słonej wody? - zapytała ponownie, lecz tym razem to nie myśli, lecz wydobywający się z jej ust dźwięk. Przemówiła. Usłyszała się w przestrzeni i jej słowa wzmocniły jej poczucie bycia i istnienia. Świadomość wracała. Bardzo powoli. Wyrywała ją z nieistnienia. Rozdzierała ją nieuchronnie na utkane z doznań ja i zewnętrzną rzeczywistość. Jakby budziła się z koszmarnego snu i wpadała w kolejny - jeszcze większy. Pozbawiona wszelkich ochron, niepewna kim jest i gdzie się znajduje, stawała się bezbronna wobec powracających doznań. Potworne mdłości wyprzedziły myśl, że oto wróciła, że znowu jest żywa. Całe jej jestestwo wydobyte z niebytu cierpiało; odczuwała wstręt na samą myśl, że znowu jest, że znowu istnieje. - Chcę wrócić – pomyślała i spojrzała na ocean. Ten już zdążył wejść w fazę odpływu i oddalił się na znaczącą odległość. Nie miała siły gonić uciekającej wody. Ruszyła więc przed siebie w stronę skalistego brzegu, gdzie majaczył wypełniony światłem przesmyk.

autor Sarolta Ban

Tak szła a łąki po obu stronach drogi zawężały jej ścieżkę. Zalegające tam kwiaty skierowały swe wrogie oblicza w jej stronę blokując podążanie naprzód. Lecz szła mimo to a różane kolce rozdzierały jej delikatną skórę, raniąc celowo i metodycznie; tulipany smagały jej niewinną twarz a bicze z Magnolii urządzały jej bolesną chłostę. Lecz szła i w końcu kwiaty zniechęcone brakiem efektu odstąpiły a oczom jej ukazała się brama do światła. Po lewej stronie majaczył wiszący w chmurach zamek, przy drodze stał stary samochód zakończony ogonem jaszczurki; partnerami dla obłoków były płynące rzędem statki z białymi żaglami; z jałowej ziemi wystawał klucz z warującym obok niego psem.

autor Jacek Yerka

Ruszyła. Przestrzeń nabierała kształtów, dźwięków, kolorów i zapachów. Dotarła do skał, co strzegą wejścia do doliny światła. Zobaczyła tunel zakończony promieniejącą jasnością. Zatrzymała się.

autor Rob Gonsalves

- Chcę pójść w stronę światła – powiedziała intuicyjnie, znając tylko ogarniające ją pragnienie, bez żadnego wsparcia ze strony pamięci i logicznego uzasadnienia. Tunel rozpoznając jej wolę połknął ją obejmując krawędziami. Szła skąpana w dziewiczej bieli, która swą intensywnością przekraczała granice jej ciała, naruszała krwistomorderczą, samobójczą aurę, czyniąc ją ponownie niewinną. Szła w stronę światłości i nie czuła niczego znanego, lecz... znała przecież tak niewiele. Nad jej głową latały motyle, które zamieniały się w umierające gąsienice. - Kim ja jestem? - zapytała sama siebie, tym razem z mieszaniną strachu i ciekawości. Kiedy tak szła w stronę światłości zatrzymał ją ciepły, lecz intensywny wiatr wiejący w policzki. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

51


TOREBKA JAKBY DAMSKA

- Duch wieje kędy chce – pomyślała bez wahania i zatrzymała się. Lub została zatrzymana. Tunel nagle bez uprzedzenia ujawnił drzwi po swojej lewej stronie. - Nie chcę tam iść – pomyślała lecz tunel, nie zważając na jej chcenie lub niechcenie, został odwołany i zamknął swoje oblicze. Pozostały tylko drzwi. - Lustro – pomyślała nagle bez wahania – potrzebuję lustra.

Ach, nie płacz, nie płacz, to jest takie nic, smutne ucichanie, a właściwie to jest cisza pierwsza i jedyna... usychające kwiaty nad mdlącym posłaniem... Lena przycisnęła się do szyby a po jej policzkach popłynęły łzy. Mężczyzna, który stał obok leżącej kobiety... właśnie odchodził. W jego zachowaniu było coś niepokojąco ostatecznego. Żegnał się a przecież nie miał do tego powodu. Nie było jej tylko chwilkę, odrobinkę czasu ich marnej egzystencji. Przecież jeszcze tydzień temu siedzieli w kawiarni a on nalegał na ich miłość, zdeterminowany pokonać jej lęki i obawy. i właściwie nic... i pusta głębia... nocą cichy las bezczuciowych istnień, wyblakłe jaźnie trwające bezdrganiem.

autor Jacek Yerka

Nacisnęła klamkę i oczom jej ukazało się wnętrze. Podchodziła powoli lustrując otoczenie. Drewniana wnęka pachniała korporacją a na półkach surrealistyczne zegary zwisały grawitacją. Na ścianie po lewej stronie znajdowało się lustro. Podeszła do niego z rozbieganym wzrokiem. Już wiedziała, już się domyślała, że jej podróż nie zakończy się przed lustrem, że lustro ją pochłonie i zabierze na drugą stronę. Lecz zanim się to stanie, na samą chwilę przed tym, zobaczy swoje oblicze i przypomni sobie kim jest i tego zarówno chciała, jak i strasznie się bała. Podeszła do lustra z zamkniętymi oczami. Otworzyła je. - A więc nie udało mi się – pomyślała, gdy ostatecznie powróciło jej imię i wraz z nim wracała pamięć tożsamości. Lustro po chwili przestało reflektować jej wizerunek. Światło, które odbijało się od powierzchni i wracało z obrazem Leny, podążyło na drugą stronę i tam zderzyło się z obrazem szpitalnej sali. Na długim łóżku jak śpiąca królewna leżała czarnowłosa piękność. Na ścianie zegar wskazywał godzinę 10:27, na kalendarzu widniała data 10-go listopada, za oknem zakwitała bukowina a aparatura medyczna monotonnie odmierzała senną egzystencję leżącej piękności.

- Janusz – pomyślała Lena i uderzyła ręką w szybę lustra, lecz ta zareagowała pancerną twardością. - Ja jestem tutaj – krzyczała lecz jej głos był tak głuchy zamkniętym echem, że załamał się, skulił i sczezł w uwiądzie jak zegary na obrazach surrealistycznego mistrza.

autor Salvadore Dali

Gdy mężczyzna odszedł Lena ponownie zapadła się w niebyt… A właściwie to jest tylko wielkie zakończenie nieskończonych snów... nieznane cierpienie... Ach, nie płacz, nie płacz...

cdn...cdn...cdn... cdn... 52

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

SZEF KUCHNI

Anna Bajak

POLECA!

R

estauracja Hotelu Liburnia to chilloutowe miejsce w samym środku miasta. Klimatyzowana sala, awangardowe wnętrza i niezwykła atmosfera pozwolą odetchnąć od zgiełku dnia codziennego. A wyśmienite jedzenie serwowane przez Szefową Kuchni Panią Anię Bajak sprawi, że będziesz tam częstym gościem. Pani Ania swoją karierę rozpoczęła w roku 2007 prowadząc bar z domowymi obiadami. W 2009 podjęła pracę w Restauracji Hotelu Liburnia jako pomoc kucharza. Ze względu na niespożytą energię, zapał do pracy i serce do gotowanie, szybko awansowała na stanowisko samodzielnego kucharza, a następnie szefa kuchni. W 2013 roku, po odejściu pierwszego szefa kuchni, objęła jego stanowisko. Ania nie ma wykształcenia gastronomicznego, jednak jak sama wspomina od dziecka uwielbiała gotować i sprawiało jej to ogromną przyjemność. Nie tylko gotowanie, ale i zadowolenie z jakości smaku. Jak widać pasja, talent oraz nieprzeciętna pracowitość, chęć uczenie się, odwaga - zaprocentowała. Dzisiaj Pani Anna jest filarem Restauracji Hotelu Liburnia!

ul. Liburnia 10 , Cieszyn tel. restauracja 33 852 29 92, 780 043 098 www. liburniahotel.pl Liburnia Restauracja-Pizzeria

Restauracja serwuje dania regionalne oraz dania kuchni fusion. W karcie między innymi Pieczone żeberka podane na babraczce – danie kuchni Śląska Cieszyńskiego, wpisane na listę szlaku kulinarnego Śląskie Smaki. Babraczka to gotowana kiszona kapusta wymieszana razem z gotowanymi ziemniakami i smażonym boczkiem. Podawana z pieczonymi żeberkami przyprawionymi kminkiem, czosnkiem i słodką papryką jest bez wątpienia jednym z najczęściej zamawianych dań. Innym wyśmienitym daniem, wizytówką Pani Ani jest Sałatka z soczystym indykiem. Grillowane kawałki piersi z indyka wcześniej zaprawione w miodzie i mieszance przypraw podawane na mixie sałat, rukoli, roszpunce i sałacie lodowej polanej sosem vinaigrette z bakaliami: orzechami włoskimi, orzeszkami piniowymi, słonecznikiem i płatkami migdałów. Wszystko to w towarzystwie sera pleśniowego, gruszki oraz grzanek z bagietki przypieczonych na maśle. Pyszne i zdrowe, po prostu wyśmienite! Zapraszamy TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

53


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Wyobraźnia Kreatywność

MonCziCzi

odkryłam przypadkiem, wracając na trochę zapomniane bielskie szlaki. Gdy otwarto w Bielsku galerie, wiele sklepów na głównym trakcie handlowym zostało zamkniętych. Dziś mam wrażenie, że wreszcie wraca tam życie. Pojawiają się nowe kafejki, pracownie, sklepy, których nie znajdziemy w galeriach. Właśnie tam, na ulicy 11 Listopada, ku swojej radości, odkryłam wyjątkowy butik z produktami dla mamy i dziecka. Do tej pory mogłam je oglądać tylko w internecie. należę do tych, którzy wolą zobaczyć i dotknąć przed zakupem. Tak już mam. oglądanie, wybieranie, porównywanie, sprawia mi radość, zwłaszcza jeśli są to rzeczy dla maluszka. Tutaj miałam w zasięgu ręki produkty, które od dawna chciałam zobaczyć i kupić. W jednym miejscu marki znane i nieznane, co ważne wszystkie sprawdzone przez przez Kasię i Sebastiana, właścicieli butiku moncziczi przy ul. 11 Listopada 60-62 i jednocześnie sklepu internetowego.

I

ch przygoda z dziecięcą krainą zaczęła się, gdy na świecie pojawił się Kubuś. Okazało się, że szukanie dobrych produktów, które byłyby jednocześnie ekologiczne i edukacyjne, pobudzające wyobraźnię i kreatywność, a przy tym dostarczające świetnej zabawy dzieciom to wcale nie taka prosta sprawa. Poszukiwanie

54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

wyjątkowych produktów dla siebie i synka, zaowocowało powstaniem sklepu internetowego i butiku, który stale się rozrasta. Dosłownie, bo oferta sklepu nieustannie się powiększa o nowe marki i produkty. Co ważne, nie są to rzeczy przypadkowe, ale starannie wybrane i wyselekcjonowane w trosce o wszechstronny rozwój dzieci.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Koncentracja Co znajdziemy w sklepie? Właściwie wszystko, począwszy od wyprawki dla niemowląt i rzeczy potrzebnych mamie, przez mebelki i akcesoria do dziecięcych pokoi aż po bogatą ofertę zabawek. Wśród nich zabawki dla niemowlaków, edukacyjne, magnetyczne, zabawki do piasku i do kąpieli, sortery, przebijaki, piramidy, instrumenty muzyczne, puzzle, układanki, jeździki, pchacze, bujaki, rowerki, przytulanki, maty edukacyjne, lalki, wózeczki, klocki … Lista jest bardzo długa, po szczegóły odsyłam na www.moncziczi.pl To, co szczególnie sobie cenię u Kasi i Sebastiana to pasja oparta na wiedzy, którą chętnie się dzielą. Jestem pewna, że odwiedzając sklep będziecie usatysfakcjonowani, nawet jeśli wyjdziecie z niego z … pustymi rękami. Tak, wiem co piszę :). Zdarzyło się, że chciałam kupić coś dla dziecka i byłam przekonana, że to dobra decyzja. Okazało się jednak, że byłam w błędzie. Sebastian przekonał mnie, że nie będzie to dobry zakup i radził przemyśleć decyzję, a na pewno ją odroczyć. Istotne jest bowiem, aby wybierać zabawki dostosowane do poziomu dziecka, jego wieku i ogólnego rozwoju. Kupując rzeczy tylko dlatego, że nam się podobają, zrobimy

przyjemność sobie a nie dziecku, a to ono ma cieszyć się nową zabawką. Niby oczywiste, a wcale nie takie proste. Jeśli szukacie prezentu dla dzieci, czy chcecie zrobić zakupy dla zaprzyjaźnionej mamy a nie jesteście pewni, co jej sprezentować, w MonCziCzi wszystko się wyjaśni. W ostateczności doskonałym rozwiązaniem jest spersonalizowana karta upominkowa na zakupy, którą sklep wyśle pod wskazany adres.

Butik dla Mamy i Malucha ul. 11 Listopada 60- 62 Pasaż pod Orłem Bielsko-Biała www.moncziczi.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

55


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

SIGLANY

SIGLANY

artykuł sponsorowany

56

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Śnieżnobiałe szaleństwo na Siglanach W

malowniczym zakątku Beskidów, na stokach siglanów w Wiśle na miłośników sportów zimowych czekają dwa oświetlone wyciągi, świetnie przygotowane szerokie trasy zjazdowe, bardzo dobrze wyposażona wypożyczalnia sprzętu narciarskiego oraz doświadczony serwis. Prosty dojazd prowadzący na przestronny, darmowy parking i fachowa, życzliwa obsługa to niewątpliwe atuty ski siglany. Bliskie położenie obu wyciągów daje gwarancję wspaniałej zabawy dla całej rodziny. dla dzieci i początkujących narciarzy Centrum oferuje usługi profesjonalnej kadry instruktorów w szkołach narciarskich. z wyciągów można korzystać między godziną 8.00 a 21.00 z przerwą na ratrakowanie pomiędzy 16.00 a 17.00.

a na wszystkich zziębniętych, głodnych i spragnionych narciarzy czeka drewniana Karczma – siglanówka, gdzie w przytulnej sali z kominkiem oraz widokiem na wyciągi można ogrzać się, odpocząć, pokrzepić i nabrać sił do dalszej zabawy na stoku. W menu tradycyjne przysmaki, proste dania oraz napoje rozgrzewające.

43-460 Wisła, ul. Siglanów SKI-FOREST Krzysztof Byrt tel. 785 046 071 lub 609 828 824 wyciag@siglany.wisla.pl. www.siglany.wisla.pl Czynne codziennie: godz. 8.00-21.00

Telefon 690 182 088 Telefon 502 312 892

Telefon 505 959 737

Telefon 662 521 992 TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

57


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Produkty do nabycia w placówkach poniżej i sklepie internetowym. Na hasło „TRAMWAJ CIESZYŃSKI”

rabat w wysokości 6% Sklep CIESZYN 43-400 ul. Wyższa Brama 8 tel. +48 694 695 336 Sklep SKOCZÓW 43-430 ul. A. Mickiewicza 16 tel. +48 728 110 132

Sklep i pijalnia soków JASTRZĘBIE-ZDRÓJ 44-330 ul. Słoneczna 2 tel. +48 668 570 980 Sklep internetowy planetabio24.pl 58

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Panna cotta to jeden z najlepszych włoskich deserów przygotowywany na bazie śmietanki. Jego wyjątkowość - obok smaku oczywiście - polega na sposobie podania. Tradycyjnie serwuje się panna cottę wyjętą z foremki, na talerzu. To może stanowić pewną trudność, dlatego zdecydowanie polecam silikonowe foremki, które powinny rozwiązać problem. U nas wersja odchudzona, co wcale nie oznacza, że mniej smaczna. Zresztą spróbujcie sami! Znakomity deser nie tylko na walentynki :)

Kokosowa panna cotta

z sosem truskawkowo - pomarańczowym Do przygotowania potrzebujesz: 400 ml mleka kokosowego (o wysokiej zawartości kokosa) laska wanilii 1- 2 łyżki miodu lub syropu z agawy 4 łyżeczki żelatyny lub agaru Do przygotowania SOSU potrzebujesz: 200 g truskawek (mogą być mrożone) sok z ½ pomarańczy łyżka miodu 50 ml wody Żelatynę namaczamy w 100 ml ciepłej wody, gdy napęcznieje, podgrzewamy do rozpuszczenia (nie zagotowujemy!) i odstawiamy.

Wanilia to jedna z najdroższych przypraw na świecie. Za jej wysoką cenę odpowiadają m.in. pochodzenie i właściwości. Ma bowiem wyjątkowy i niepowtarzalny smak i aromat. Wanilia wywodzi się z lasów tropikalnych Ameryki Południowej i Środkowej. Obecnie głównym producentem tej przyprawy jest Madagaskar, skąd pochodzi wanilia burbońska (wanilia burbon). Wyróżnia się też wanilię mauretańską, pochodząca z Mauritiusa i Seszeli. Jednak za najlepszą pod względem jakości uznaje się wanilię pochodzącą z Meksyku.

Mleko kokosowe podgrzewamy na małym ogniu, aż do całkowitego rozpuszczenia, dodajemy miód i ziarenka wanilii. Gotujemy chwilę na małym ogniu do połączenia. Zdejmujemy garnek z ognia i cały czas mieszając dodajemy przygotowaną wcześniej żelatynę. Mieszamy do połączenia. Lekko ostudzoną miksturę rozlewamy do foremek i wstawiamy do lodówki na minimum 6 godzin, a najlepiej na całą noc. By ziarenka wanilii nie opadły na dno, warto od czasu do czasu przemieszać zastygający, ale jeszcze płynny deser. Do garnka wlewamy wodę i wsypujemy truskawki. Gotujemy na małym ogniu i ostrożnie miksujemy blenderem na gładkie puree. Dodajemy miód i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy. Następnie sos przecieramy przez sitko, żeby pozbyć się nadmiaru miąższu i pestek. Sos umieszczamy z powrotem w garnku i gotujemy na małym ogniu do zgęstnienia. Zastygłą panna cottę przekładamy na talerz i dekoracyjnie polewamy sosem. W sezonie można udekorować owocami. Na zdrowie! Amelia Witos

Wanilia znalazła zastosowanie przede wszystkim w kuchni. Głównie jako aromatyczny dodatek do deserów, choć pasuje także do dań na słono, np. sosów podawanych do ryb czy skorupiaków. Miąższ znajdujący się wewnątrz laski wanilii można dodać do musów, kremów, lodów, budyniów. Wanilia pomoże również w stanach napięcia nerwowego i stresu. Poleca się ją osobom, które mają problemy ze snem. Wystarczy skropić róg poduszki olejkiem waniliowym, aby ułatwić zasypianie.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

59


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

ToRTY ŚLUBNE

we o i c ś o n z c i i okol

Miłość do słodkości zrodziła się u nas już 35 lat temu. Od tamtej pory nieustannie pracujemy nad wysoką jakością naszych wyrobów. Z biegiem lat prócz tradycyjnych kołaczy, drożdżówek czy drobnych ciasteczek do naszego asortymentu dochodzą kolejne cukiernicze przysmaki. Od prawie 10 lat tworzymy torty artystyczne, weselne, urodzinowe, komunijne, z okazji chrztu oraz innych okoliczności. Swoją ofertę nieustannie wzbogacamy o słodkie stoły oraz inne nowoczesne wypieki. Dbamy o precyzję dekoracji oraz niepowtarzalny smak. Posiadamy kompleksową ofertę weselną, która obejmuje degustację, profesjonalną poradę konsultantki, paczki dla gości, tort, ciasta, ciasteczka cieszyńskie, candy bar oraz słodkie podziękowania. Wisła, ul Konopnickiej 6 Ustroń, ul. Daszyńskiego 7 Cieszyn, ul. Stawowa 19/5

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019


KIERUNEK SPORT

zdjęcia FB Kacper Kostorz

fa ł

Urbacz

k

a

Ra

Kostorz nowym legionistą

Stało się. 19-letni Kacper Kostorz podpisał 3,5 letni kontrakt z Legią Warszawa. W kuluarach mówi się, że mistrz Polski zapłacił Podbeskidziu za zawodnika ok. 200 tys. euro, a do tego może dojść jeszcze bonus w przypadku rozegrania odpowiedniej liczby minut w I lidze dla… Podbeskidzia. Wychowanek Piasta Cieszyn najbliższe pół roku spędzi jeszcze na wypożyczeniu w klubie z Bielska-Białej, po czym dołączy na stałe do ekipy „Wojskowych”.

T

ransfer Kacpra Kostorza wzbudza wiele emocji nie tylko na Śląsku Cieszyńskim, ale w całej Polsce. Nie powinien budzić wątpliwości fakt, iż duży wpływ na wzmożone zainteresowanie najlepszych polskich klubów młodymi zawodnikami ma nowy przepis o młodzieżowcu, wprowadzony niedawno przez PZPN. Od przyszłego sezonu każdy klub w ekstraklasie będzie

miał obowiązek wystawienia w składzie przynajmniej jednego zawodnika o statusie młodzieżowca. O ile niektóre drużyny nie powinny mieć z tym absolutnie żadnych problemów (vide Górnik Zabrze), inne muszą szybko się sprężyć, aby dostosować się do nowych wymogów. Dla niezorientowanych w temacie – młodzieżowcem określa się zawodnika, który posiada polskie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

61


KIERUNEK SPORT

obywatelstwo lub był szkolony w klubie zrzeszonym w PZPN, który w roku kalendarzowym, w którym występuje zakończenie sezonu rozgrywkowego, kończy co najwyżej 21. rok życia. Aż trudno uwierzyć w to, że niektóre kluby mają problem z tym, aby wystawić przynajmniej jednego młodego piłkarza, ale faktycznie tak jest. Dlatego zaczyna się zwiększać zainteresowanie graczami z rocznika 1999 i młodszymi, którzy stają się dzięki przepisowi coraz drożsi. Nie chcę w tym momencie dywagować nad słusznością tego przepisu (to temat na osobny artykuł), przedstawiam tylko jego skutki. Wisła Płock próbuje wybrnąć z sytuacji podejmując rozmowy o współpracy z FCB Escola Varsovia, czyli akademią piłkarską FC Barcelony w Warszawie. Nie każdy ma jednak taki komfort. Stąd kluby zaczynają toczyć bitwy o młodych piłkarzy z niższych lig, np. o Kacpra Kostorza. Zainteresowanie wykazywała podobno nie tylko Legia Warszawa, ale także Cracovia, wspomniany już Górnik czy przede wszystkim Jagiellonia Białystok. Wyścig po zawodnika wygrał oczywiście klub ze stolicy. Legia wystawia regularnie dwóch młodzieżowców: Sebastiana Szymańskiego i Radosława Majeckiego. Klub rozważa jednak sprzedaż przynajmniej jednego z nich, wobec czego potrzebuje kolejnego młodego piłkarza mieć w zanadrzu. Kostorz wydaje się ciekawym wyborem. W tym sezonie rozegrał dla Podbeskidzia 20 spotkań w I lidze, strzelił 2 bramki 62

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

i zaliczył asystę. Jest zawodnikiem wszechstronnym, albowiem może zagrać na skrzydle, ale także pełnić rolę ofensywnego pomocnika czy napastnika. Mimo niezbyt imponujących statystyk jego gra przeciętnemu obserwatorowi musi się podobać. Kostorz jest szybki, niezły 1 na 1, ma duży ciąg na bramkę i prezentuje spore umiejętności techniczne. Jeśli chce uderzyć z przewrotki, po prostu to robi. Efektowny gracz. A takich Legia właśnie szuka. Mam jednak spore wątpliwości, czy mistrz Polski próbowałby pozyskać Kostorza, gdyby nie nowy przepis. Do tej pory zainteresowanie Legii młodzieżą nie wydawało się zbyt duże. Niemniej jednak dobrze świadczy o Kostorzu to, że Legia woli kupić jego zamiast postawić na chłopaka z akademii. Jak już wspomniałem – Kostorz to bardzo dobry zawodnik, ale jak się odnajdzie w Legii? Naprawdę trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Najbliższe pół roku może okazać się kluczowe. Jeśli potwierdzi dobrą dyspozycję w Podbeskidziu oraz młodzieżowej reprezentacji Polski (Mistrzostwa Świata U-20 bądź EURO U-21), będzie miał łatwiejszy start. Jeśli trenerem „Wojskowych” dalej byłby Ricardo Sa Pinto, Kostorz będzie musiał zdecydowanie poprawić siłę fizyczną i wytrzymałość, bo dla Portugalczyka to chleb powszedni. Poza tym, jeśli zostanie w klubie Majecki, który jest bramkarzem (pozycja teoretycznie najstabilniejsza), nie będzie potrzeby wystawiania innego młodzieżowca, więc o grę będzie trudniej. W Jagiellonii o miejsce w składzie mogłoby być łatwiej, ale kto powiedział, że ma być łatwo? Może ktoś za chwilę się obrazi, ale Legia to większa marka niż Jagiellonia, znacznie lepiej działa na wyobraźnię. Nie dziwię się zawodnikowi, który wolał pójść akurat do tego klubu. Co nie jest jeszcze równoznaczne z tym, że wybrał lepiej. Czas pokaże. O samo przygotowanie do rozgrywek ekstraklasy natomiast bym się nie obawiał. Jak na warunki I ligi Kostorz jest już zawodnikiem relatywnie ogranym. Nie porównywałbym go do Daniela Mikołajewskiego, który odszedł z Podbeskidzia ledwie po pół roku gry w pierwszej drużynie. Raz, że to zupełnie inny typ piłkarza; dwa, że zdecydowanie za szybko odszedł z klubu. Kostorz gra tu znacznie dłużej i już zaczyna wyrastać na czołową postać klubu, a przecież jeszcze dogra w Podbeskidziu obecny sezon. Nie przewidzimy przyszłości, ale pewnym jest, iż wychowanek Piasta Cieszyn odniósł już w tym momencie gigantyczny sukces. Podpisał kontrakt z klubem, w którym pragnął grać od dziecka i będzie miał okazję pokazać się szerszej publiczności. Co będzie dalej, to zależy już tylko od niego. Niech sięga gwiazd, póki są widoczne.


fa ł

Urbacz

k

a

Ra

fot. Wikipedia, Eduard Geyer po lewej stronie

KIERUNEK SPORT

Trener do zadań specjalnych W nocy z 13 na 14 lutego 1945 r. alianci rozpoczęli bombardowanie Drezna. Jedno z najpiękniejszych niemieckich miast zostało doszczętnie zniszczone. Po II wojnie światowej niemal wszystkich przedstawicieli narodu niemieckiego zasiedziałych w Polsce przesiedlono do Niemiec, m.in. do zbombardowanego Drezna. To miasto stało się nową ojczyzną dla wielu repatriantów ze wschodu, w tym Eduarda Geyera.

„edi”

przyszedł na świat 7 października 1944 r. w wielokulturowym Bielsku. Tam spędził pierwsze lata życia. Nie doświadczał obecności ojca, który został ciężko ranny na froncie wschodnim. Rodzina Geyera została eksmitowana w 1947 r. Chwilowo przebywała w dzisiejszym Hotelu Prezydent, po czym zapakowano ją do wagonu dla bydła. Jedyną pamiątką po Bielsku pozostał dziecięcy wózek, w którym malec opuszczał miasto. Rodzinę wywieziono do Drezna, gdzie musiała początkowo zamieszkać w obozie dla przesiedleńców. Dopiero po jakimś czasie przydzielono jej małe mieszkanko, do którego wprowadził się także ojciec Eduarda. Pomimo wielkiej biedy „Edi” starał się cieszyć życiem. Ruiny Drezna dla młodego chłopca stanowiły interesującą scenerię do grania w piłkę. To właśnie z futbolem Geyer związał się na całe życie. Niemiec niemal całą zawodniczą karierę spędził w Dynamie Drezno. Należał do solidnych obrońców, ale jego ówczesne osiągnięcia przyćmiewa współpraca ze STASI. Znacznie lepiej dał się poznać światu jako trener. Zaczynał od pracy z młodzieżą, aż dostał szansę pokierowania pierwszą drużyną Dynama Drezno w 1986 r. Geyer dokonał cudu i 3 lata później przełamał 10-letnią hegemonię Dynama Berlin (klubu wspieranego przez szefa STASI - Ericha Mielke), zostając mistrzem NRD. Klub dotarł także do półfinału Pucharu UEFA. Takie wyniki nie umknęły uwadze federacji NRD. Geyer został więc mianowany selekcjonerem

reprezentacji NRD, jak się później miało okazać, ostatnim w jej historii. Po wygranych meczach z Islandią i ZSRR do awansu wystarczał ledwie remis z Austrią w Wiedniu. Szkopuł w tym, że spotkanie odbywało się tydzień po upadku muru berlińskiego. W tych okolicznościach piłkarze nie mogli skupić się na piłce. Przegrali 0:3 i mistrzostwa świata obejrzeli w telewizji. Reprezentacja NRD istniała już tylko teoretycznie. Przed ostatnim meczem z Belgią aż 22 zawodników odmówiło pojawienia się na zgrupowaniu. Do Brukseli przyjechali w większości niewiele znaczący piłkarze, aby zatańczyć ostatni bal na Titanicu. Wygrali sensacyjnie 2:0. Wydawałoby się, iż przed Geyerem rysuje się świetlana przyszłość. W zachodnich Niemczech dalej nie chciano jednak trenerów ze wschodu. Geyer musiał udowadniać swoją wartość w przeciętnym Energie Cottbus. „Edi” wywalczył z nim promocję do Bundesligi – najwyższej klasy rozgrywkowej w zjednoczonych Niemczech. Awans był tak niespodziewany, że kanclerz Gerhard Schröder musiał przyjąć drużynę w Bundestagu. Sam trener robił wiele szumu wokół siebie. Młodych zawodników przyrównywał do prostytutek, za swoimi piłkarzami zaś jeździł meleksem i poganiał do katorżniczych treningów. Kilkanaście lat temu przyjechał do Bielska zobaczyć kamienicę, w której mieszkał. Od tego czasu sympatyzuje z Podbeskidziem. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Może i jest szaleńcem, ale jakżeby świat był nudny bez takich szaleńców. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

63


KIERUNEK SPORT

STALOWNICY NA ALPEJSKIM SZLAKU

M

arc

in M o ń

ka

zdjęcia: KEYSTONE-SDA

Legendarny, jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, klimatyczny, wyjątkowe święto hokeja – tak najczęściej opisują Spengler cup jego uczestnicy oraz obserwatorzy. odbywający się od ponad 90 lat turniej w szwajcarskim Davos jest chyba najsłynniejszą tego typu imprezą na świecie. Po raz pierwszy w historii zawodów wzięli w nich udział Stalownicy Trzyniec.

T

urniej w szwajcarskim kurorcie należy do elitarnego grona historycznych turniejów, znanych kibicom na całym świecie. Wielu z nich marzy, aby przynajmniej raz w życiu zobaczyć zmagania zawodników na legendarnym lodowisku w najwyżej położonym mieście w Europie. – Podobnie jak wielu innych kibiców w Republice Czeskiej tym turniejem pasjonowałem się od dawna. Kolekcjonowałem krążki hokejowe i dokładnie pamiętam, że jeden z najcenniejszych w całym zbiorze był ten pochodzący ze Spengler Cup, jeszcze z lat 70. Po latach ziściła się moja dziecięca mrzonka, aby uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu, chłonąć atmosferę, oglądać mecze i spotykać ludzi – przyznaje Martin Stebel, dziennikarz

64

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

i komentator sportowy, szef strony klubowej HC Oceláři Trzyniec. O turnieju w Davos marzą zresztą nie tylko kibice i obserwatorzy. Aron Chmielewski, napastnik Stalowników przyznaje: - Czułem się wyróżniony mogąc tam zagrać. Od dziecka oglądałem Spengler Cup, a na mecze cieszyłem się już w samolocie. Już na miejscu poczuliśmy kolejne emocje. Davos nie jest zbyt duże, więc ludzi zafascynowanych hokejem widać przez cały czas, bo są właściwie wszędzie, paradując z szalikami, bluzami czy czapkami hokejowymi. To stwarza wyjątkową otoczkę wokół naszej dyscypliny i takie święto hokeja, trwające przez tydzień jest czymś naprawdę wyjątkowym.


KIERUNEK SPORT

Wyjątkowość tego turnieju to również jego historia. Jak dotąd odbyły się 92 edycje imprezy, a turniej, z nielicznymi przerwami, jest rozgrywany od 1923 roku. Wśród jego triumfatorów odnajdziemy zespoły m.in. ze Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Francji, Rosji, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Słowacji, Szwecji, Białorusi oraz Czech. Niestety Stalownicy nie powiększyli zwycięskiego dorobku Republiki Czeskiej. Na turnieju rozegrali dwa spotkania w grupie – z Metalurgiem Magnitogorsk oraz KalPa Kupio oraz w fazie

pucharowej z gospodarzami turnieju – HC Davos, przegrywając niestety wszystkie z nich. – Spośród rozegranych spotkań najbardziej żal przegranego meczu z Kuopio. Mieliśmy ten mecz wygrać, ponieważ więcej od rywala strzelaliśmy, mieliśmy więcej klarownych sytuacji, jednak nie potrafiliśmy przełożyć ich na gole. I ostatecznie polegliśmy w rzutach karnych – tłumaczy Aron Chmielewski. I choć zespół spod Jaworowego nie osiągnął w zawodach oszałamiającego wyniku, pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Po ostatniej syrenie w meczu, który kończył udział Oceláři w turnieju, szwajcarscy kibice zgotowali zawodnikom śląskiej drużyny owację na stojąco. – Dla nas była to wyjątkowa sytuacja, graliśmy przecież z gospodarzami turnieju. Nieczęsto się zdarza, że kibice drużyny przeciwnej potrafią w taki sposób podziękować rywalowi – dodaje polski napastnik. Turniej w Davos dał Stalownikom wiele korzyści. Po odpadnięciu jesienią z rozgrywek Hokejowej Ligi Mistrzów nie mieli szans na mierzenie się z zespołami spoza Republiki Czeskiej, a jak wiadomo takie potyczki niejednokrotnie stają się ważną lekcją. Drużyna otrzymała szansę na „pokazanie się”, ponieważ turniej transmitowały telewizje w wielu krajach. – Zawsze jest dobrze TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

65


KIERUNEK SPORT

sprawdzić się w nieco innych warunkach, i z przeciwnikami, którzy na co dzień grają w innych ligach. Wiadomo, że już niewiele nowego można w hokeju wymyślić, ale ligi mają różne charakterystyki, gdy graliśmy z zespołem z Magnitogorska było widać, jak ten zespół preferuje hokej ofensywny i jak wiele sytuacji stwarza w czasie meczu. Z kolei Finowie grali bardziej defensywnie, to my byliśmy tym zespołem atakującym. Dobre są takie przetarcia, dobrze jest zobaczyć inne systemy gry, to doskonała odskocznia od zmagań w ekstralidze, którą mamy przecież na co dzień – mówi Aron Chmielewski. Na inną, pozasportową korzyść zwraca uwagę Martin Stebel. – Bez wątpienia takie wydarzenia pomagają w „team buildingu”. Zawodnicy przez kilka dni spędzają czas wspólnie, mają szansę spotkać się, zrobić wspólnie coś więcej niż tylko trening czy mecz. Na co dzień rytm hokejowego życia wygląda nieco inaczej, więc takie turnieje to element silnie integrujący, a poza tym zawodnicy mogli zabrać ze sobą rodziny, by również w ich towarzystwie spędzać świąteczny i okołoświąteczny czas. Turniej w Davos rozpoczął się w święta Bożego Narodzenia, a zakończył w Sylwestra 2018. Wystąpiło w nim 6 zespołów, niespodziewanie w finałowym spotkaniu ekipa KalPa Kupio pokonała Team Canada, zapewniając pierwsze turniejowe zwycięstwo zespołowi z Finlandii i przerywając serię trzech zwycięstw z rzędu zespołowi z Kraju Klonowego Liścia. Poziom Spengler Cup 2018 był bardzo wyrównany, jak twierdzą obserwatorzy najlepsze wrażenie pozostawiała po sobie ekipa Team Canada, choć ostatecznie uległa w finale drużynie z Finlandii. – W moim odczuciu to był turniej pięciu zespołów oraz Kanady – kwituje Martin Stebel. Takie wydarzenia jak Spengler Cup udowadniają, że sport wciąż może dawać radość. Na każdym spotkaniu do ostatniego miejsca wypełniała się Vaillant Arena, której pojemność wynosi 7 tys. miejsc na widowni. A po meczach publiczność mogła bawić się w całym miasteczku, wielu fanów wybierało się do specjalnej strefy kibica m.in. z kulinarnymi przysmakami z całego świata albo udawała się pojeździć na łyżwach na największym naturalnym lodowisku w Szwajcarii, znajdującym się nieopodal hali. Już po zakończeniu turnieju w Szwajcarii Stalownicy powrócili do zmagań czeskiej Ekstraligi. Okazało się, że udział w Spengler Cup miał jeszcze jedną zaletę. – Gra na tej wysokości w Alpach sprawiło, że mamy lepszą wydolność oraz potrafimy w ciągu czterech dni rozegrać dobre spotkania. To bez wątpienia efekt wizyty w Szwajcarii – przyznawał po kolejnym zwycieskim ligowym meczu Vladimír Svačina, napastnik Stalowników. Stalownicy chcieliby zagrać na Spengler Cup również w tym roku, w przeszłości zdarzało się, że zespoły 66

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • II 2019

z czeskiej ligi gościły tam kilkakrotnie. Podobno jest na to szansa, ponieważ w dobrych relacjach z organizatorami turnieju pozostaje obecny trener Stalowników – Václav Varaďa, którzy 12 lat temu reprezentował barwy HC Davos jako gracz. – Gdy rzeczywiście mielibyśmy zagrać na tym turnieju na jego kolejnej edycji to musimy zrobić wszystko, aby zapisać się w pamięci nie tylko dobrą grą ale także dobrymi wynikami sportowymi – zapewnia Aron Chmielewski.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.