Tramwaj Cieszyński nr 47

Page 1

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 47, grudzień 2020

Dealer MINI Sikora Bielskoɟ » Ñ

www.tramwajcieszynski.pl

Umóā 綫 Ì j č « ð¢çðow ȴ Tel.: +48 33 816 MINI

Nr 47, grudzień 2020

N Y% >>ǜ / AUT. SKRZYNIA W STANDARDZIE, A DO TEGO `/%' DO 57 KM NA N Y%DZIE CZYSTO ELEKTRYCZNYM.

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO

NOWE MINI COUNTRYMAN HYBRYDA PLUG-IN.

ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

NIECH NOC

BEDZIE CICHA

Druga strona medalu O walce i władzy cz. 2 J. Nohavica „Poruba” Historia kartki świątecznej Tak Cię widzą, jak Ty widzisz siebie


życzy spokojnych Świąt

Szukasz prezentu? Kup go u nas! vouchery już od 60 złotych

Ҍ Masaże Ҍ Pakiety dla dwojga Ҍ Sesje relaksacyjne Ҍ Manicure Ҍ Pedicure Ҍ Pielęgnacja twarzy Ҍ Krioterapia Ҍ Zabiegi: wyszczuplające, odmładzające, modelujące sylwetkę, antycellulitowe

tel. +48 518 198 018, ul. Bielska 184, Cieszyn www.nowoczesneSPA.pl

Polska od 15,60 zł

Czechy od 16,80 zł

Holandia od 38,80 zł

Anglia od 41,80 zł

Niemcy od 32,80 zł

Słowacja od 20,10 zł

ul. Kościuszki 33, Cieszyn (teren starej cegielni) tel. +48 512 790 260 / www.paczki123.pl Oferta biznesowa na www.olzalogistic.com


Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Zera i jedynki naszego życia Niech noc będzie cicha

4 6-9

Wyższa Brama Brackie Princki z Polwidem w tle O druhnie Wandzie Mrózek Prezent od dziedzickich harcerzy... Druga strona medalu

10-13 14-16 17 18-21

Mijanka na Rynku O walce i władzy cz. 2 Polscy nacjonaliści zdemolowali stolicę i patriotyzm Nigdy nie będziesz szła sama

28-29 30-32 38-40

Stary Targ Wszeckigo po kapce

25-26

Kierunek Kultura Cena za zdradę jest wysoka... Poezja w strefie czerwonej Historia kartki świątecznej Kolęda, czyli przypodobajmy się Panu Jaromir Nohavica PORUBA

41 44-46 48-49 50 54-55

Torebka jakby Damska Godne życie bez podziałów Planuj po swojemu Tak Cię widzą jak... Ty widzisz siebie Wegański mus czekoladowy Wolontariat w schroniskach dla zwierząt Do adopcji polecają się...

51 52 56-57 58-59 62 63

Kierunek sport Hokej: Liga gra

65

Z A ŁO G A T R A M WA J U: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk MOTORNICZY: Urszula Markowska tel. 577 148 965 KONDUKTORZY: Fryderyk Dral, Małgorzata Perz DZIAŁ MARKETINGU: Piotr Czerwiński tel. 602 571 638 PASAŻEROWIE: Amelia Witos, Florianus, Marcin Mońka, Robert Kania, Iwona Włodarczyk, Jacek Cwetler, Dariusz Bożek, Rafał Urbaczka, Daniel Korbel, Stanisław Przybysz-Malinowski, Mateusz Jonkowski, Wiesław Hołdys, Karol Cieślar ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Mennicza 44 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184 DRUKARNIA: Drukarnia „KOLUMB” 41-506 Chorzów, ul. Kaliny 7

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: www.fotopolska.eu opr. graficzne okładki Rafał Łęgowski DRUK OKŁADKI: Drukarnia „KOLUMB” 41-506 Chorzów, ul. Kaliny 7

·

·

·

·

·

„Kierunek jazdy” - felietony „Wyższa brama” - tematy ważne „Most przyjaźni” - zza Olzy „Mijanka na Rynku” - polityka i gospodarka „Stary Targ” - gwara „Torebka jakby damska” - tematy różne „Kierunek kultura” - kultura „Kierunek sport” - sport „Przystanek na żądanie” - reklamy i artykuły sponsorowane Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.

·

·

·

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

3


Zera i jedynki naszego życia Jest grudzień, zrobiło się w niektórych rejonach Polski biało. Na rynkach mienią się światłami choinki i ozdoby, których zadaniem jest wprowadzić nas w świąteczny nastrój. Już chyba dawno nie było to tak trudne zadanie. Sytuacja w której tkwimy od wiosny zmęczyła nas niemiłosiernie, a nikt jeszcze nie wie kiedy wróci „normalność”. Pandemia i ciągle zmieniające się obostrzenia zdominowały nasze życie. Zamknięte kawiarnie pozbawiły nas możliwości bycia z ludźmi. Samotność stała się powszechna i próbujmy sobie z nią radzić. Jednak radzimy sobie kiepsko, bo narasta w społeczeństwie agresja i bezsilność. Ograniczona ilość osób przy wigilijnym stole to kolejny cios w nasze relacje. Jeśli są one silne przetrwają i pewnie nie jest to powód do narodowego lamentu, ale wiele z nich osłabnie. Wielu ludzi na etapie izolowania się pozostanie jeszcze bardzo długo, choćby ze strachu, który podsycają skutecznie rząd i niektóre media. Sytuacja polityczna w kraju, do tego już cierpkiego koktajlu, wciąż dorzuca pikantnych przypraw. Łyżki dziegciu dorzuca też nieustannie kościół, więc codzienny łyk tego paskudztwa przyprawia o ból brzucha i nikt już nawet nie ma siły by o świątecznym nastroju myśleć. Puszczają nam nerwy, a efekty tego widać ostatnio na ulicach. W takiej sytuacji o przekroczenie granicy bardzo łatwo. I jeśli nie nastąpi opanowanie, to niestety najgorsze przepowiednie, te, które zakładają, że w końcu poleje się krew, staną się faktem. Wydarzenia na Marszu Niepodległości, były tylko próbą generalną tego, jak policja ma się zachowywać w stosunku to wszystkich, którym nie podoba się to, co robi władza. I nie ważne, że jest to wszystko bez ładu, składu, planu i pomysłu. Ważne, by coś robić. Najlepiej „stanowczo”, bo to w końcu szef MSWiA zapewniał po Marszu Niepodległości, że „wobec kolejnych zgromadzeń, podczas których miałoby dochodzić do podobnych aktów przemocy i agresji, bez względu na to kto jest organizatorem takich zgromadzeń, będą podejmowane analogiczne i bardzo stanowcze działania policji”. Nikt chyba jednak wtedy nie mógł przypuszczać, że ta stanowczość będzie się objawiała biciem policyjną tarczą ludzi, którzy byli blisko kordonu umundurowanych funkcjonariuszy, czy okładaniem protestujących teleskopowymi pałkami. Gdy do internetu trafiły pierwsze filmy uczestników protestu, trudno było orzec co jest gorsze: policjanci w cywilu, czy zwykłe bandziory, które policjantów w cywilu udają. Nic dziwnego, że wielu obserwatorom tych zdarzeń natychmiast zaczęły się nasuwać porównania do

ukraińskich tituszek z czasów Janukowycza. Bo i tam i tu cel był ten sam. Rozpędzić protestujących. A, że cel uświęca środki, to łatwiej użyć siły fizycznej, niż myślenia i opanowania. Państwo musi być silne prawem i sprawnością działania, a nie agresją i przemocą. Dzieci gdy zamykają oczy, myślą, że są niewidzialne. Nie chcę wierzyć, że tak samo myślą ludzie władzy, że nie ma żadnego niezadowolenia, bo udało się protestujących odsunąć, spacyfikować, a na koniec zastraszyć. Nie chcę wierzyć, że ktoś stłamsi i uciszy odwagę kobiet. Nie chcę wierzyć, że ktoś może pozbawić mnie praw choćby do tego, by mówić prawdę. Nie zamykajmy oczu jak dzieci, my już wiemy, że otwarcie ich, choć czasem bolesne, jest nam bardzo potrzebne. Dokładnie 4 lata temu napisałam pierwszy wstępniak do Tramwaju Cieszyńskiego, nieśmiało witając każdego nowego czytelnika. Dzisiaj zasiadając przed białą kartką chciałabym nam wszystkim dodać otuchy i podarować nadzieję. Te cztery lata nauczyły mnie wiele i dały jednocześnie sporo radości jak również złości, czasem bezradności i smutku. Każda z tych emocji jest ważna, bo sprawia, że nie dopada mnie obojętność. Ważne by, w tych zwariowanych czasach po prostu pozostać człowiekiem. Kiedyś pewien profesor napisał na tablicy cyfrę 1 i spojrzawszy na studentów wyjaśnił: „To jest wasze człowieczeństwo – najważniejsza wartość w życiu”. Później do cyfry1 dopisał 0 i powiedział: „ A to są wasze osiągnięcia, które po połączeniu z człowieczeństwem zwiększyły waszą wartość 10 razy. Jeszcze jedno 0 – doświadczenie, co daje już 100”. I tak dodawał kolejno sukces, miłość, odpowiedzialność. Każde dodane 0 o 10 razy uszlachetnia człowieka – powiedział profesor. Nagle zmazał cyfrę 1, która stała na początku. Na tablicy zostały same nic nie znaczące zera. „Jeśli nie będziecie zachowywać się jak ludzie, cokolwiek byście zrobili i tak pozostaniecie zerem”- dodał profesor. Z okazji tych Świąt, bez względu na to jakie mamy poglądy i po której stoimy stronie, bez względu na wyznanie i pochodzenie, życzę Wszystkim i sobie samej szansy byśmy wobec siebie mogli pozostać ludźmi. Życzę nam wszystkim dobra, które można znaleźć nawet w małym odruchu. Spotkajmy się w Nowym Roku w niezmienionym gronie, zdrowi, z nadzieją i jeszcze większą odwagą. Życzę nam wszystkim rzeczywistości piękniejszej od marzeń.


ka firmowe tecz ias

czki Świątec z Pa

nasza kaw a, h świąteczn ata a, c erb

• ne

świąteczna oferta z Tramwaj Cafe W związku z wprowadzonymi ograniczeniami Tramwaj Cafe ”przemierza” ulice Cieszyna i Czeskiego Cieszyna bez pasażerów na pokładzie. Nie zwijamy jednak szyn i kontynuujemy naszą pracę w trybie ”na wynos” oraz z dowozem! Oferujemy kawę, herbatę oraz gorącą czekoladę, a także pyszne klasyczne ciasta tj. z wykorzystaniem mąki i nabiału, jak również ciasta wegańskie oraz przygotowane bez użycia mąki. Oprócz aktualnej oferty dostępnej w Tramwaj Cafe, zachęcamy do zamówienia dowolnego ciasta w całości (12 kawałków) z oferty, którą znajdziecie w dalszej części ulotki. Zamówienia na całe ciasta przyjmujemy min. 24 godz. przed planowanym odbiorem lub dostawą ciasta. Dostawa całych ciast oraz zamówień na min. 4 kawałki jest BEZPŁATNA!

zapraszamy codziennie 9-18 +48 602 571 636 MENNICZA 44, CIESZYN

Pytaliście o to jakie ciasta możecie zamówić w ramach naszej oferty świątecznej. A więc oprócz wszystkich tramwajowych ciast, serników i tart, zachęcamy to składania zamówień na bardzo czekoladowy tort z musem śliwkowym i nutą burbonu, a także klasyczny sernik z pomarańczowym musem lub sernik żurawinowy, a także piernikowy tort z kremem orzechowo - migdałowym, sernik dyniowo - kajmakowy z cynamonem i orzechami, a także strudel z jabłkami lub gruszkami! A dodatkowo polecamy nasze pyszne ciasteczka wśród których znajdziecie kuleczki kokosowe z likierem kokosowym, kruche ciasteczka z żurawiną i białą czekoladą lub orzechowo - kawowe, a także czekoladowe trufle z pistacjami i kardamonem. Zamówienia świąteczne przyjmujemy do 10 grudnia, a w międzyczasie zapraszamy na degustacje i drobne zakupy przedświąteczne!

sprawdź szczegóły FB/TRAMWAJ.CAFE INSTAGRAM/TRAMWAJCAFE


KIERUNEK JAZDY

felieton

Florianus

Niech noc będzie cicha 2020 rok okazał się czasem globalnej zarazy i odtąd ta okrągła, parzysta liczba, na oko bardzo przyjemna i łatwa do zapamiętania, będzie się kojarzyć z pandemią koronawirusa. Od początku roku było jasne, że nie będzie to dwanaście łatwych miesięcy, ale liczba 2020 w nagłówku kalendarza tchnęła dziwnym optymizmem i kusiła swoimi krągłościami. Były to jednak krągłości zwodnicze i perfidne. Pustka w obu zerach przenicowała nasze życie. Tak jakby te dwa zera służyły do tego, by nas wyzerować, a te dwie łabędzie dwójki były znakami słynnego „czarnego łabędzia”.

fot. Maseczka porzucona na Moście Sportowym na Olzie.

Teoria „czarnego łabędzia” zaproponowana w 2007 roku przez nowojorskiego ekonomistę i statystyka Nassima Taleba dotyczy zjawisk spoza horyzontu naszych codziennych oczekiwań, wydarzeń nieprzewidywalnych i niezrozumiałych, które ni stąd ni zowąd, raz na jakiś czas, przewracają nasze życie do góry nogami, a jeśli nawet nie przewracają, to na pewno wyrywają nas z przyzwyczajeń i rutyny codzienności, bo ich oddziaływanie, nawet jeżeli zdarzyły się daleko, jest niespodziewanie dalekosiężne i ma znaczący wpływ także na nasze życie. „Czarne łabędzie”, choć wydawało się, że ich nie ma albo nas nie dotyczą, nagle nadlatują i raptem wyjątek jakiejś reguły okazuje się nową normą, do której trzeba się przyzwyczaić. A kiedy już powoli przyzwyczaimy się do nowej, osobliwej, uciążliwej normy, tak zwani eksperci albo jakieś inne mądrale po fakcie oznajmiają, że to, co się stało, jednak można było przewidzieć a nawet się do tego przygotować, czym demaskują naszą krótkowzroczność, konformizm, powierzchowność, sformatowanie przez matryce przyzwyczajeń, tradycji, przesądów i kampanii marketingowych, dojutrkowatość, myślenie 6

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

życzeniowe, niezrozumienie procesów zachodzących w rzeczywistości, ograniczone horyzonty, czyli mówiąc najprościej: głupotę. Można by powiedzieć po szekspirowsku, że świat wypadł z zawiasów i w dodatku rzeczy, które jeszcze niedawno nie mieściły nam się w głowie, teraz, po inwazji nieznanego wirusa, kwarantannie i lockdownie, miałyby nam się w końcu nie tylko w głowie zmieścić, ale w dodatku powinniśmy wskutek tego zmienić nasze życie. Człowiek podobno szybko się adaptuje do nowej sytuacji, choć to, co przechodziliśmy w tym roku, niekoniecznie zaraz o tym świadczy. Niektórzy potrafili się, chcąc nie chcąc, zaadaptować, a inni – i tych innych była jednak większość - nie chcieli się do niczego nieprzyjemnego adaptować, bo najlepiej było tak, jak było dotąd, kiedy wszystko było znane, w miarę wygodne, a czasami nawet miłe. Po co się adaptować do czegoś, co jest inne, niewygodne i niemiłe. No i jak zaakceptować spowodowane przez niewidzialną, zagadkową siłę krzywdy i straty? Czy to byłoby racjonalne? Człowiek już nie chce być istotą, która się musi przyzwyczajać do czegoś gorszego. A politycy bez względu na okoliczności obiecują mu, że będzie coraz lepiej. Tylko należy na nich zagłosować. Właśnie kwestia racjonalizmu jest tutaj ważna. „Czarne łabędzie” nadlatują i trudno się temu nie dziwić. Jak ogarnąć rozumem to, czego nie widać gołym okiem? Najpierw potrzebna jest wyobraźnia, a przede wszystkim świadomość, że to, co się gdzieś raz stało, może stać się równie dobrze – a właściwie równie źle – gdzie indziej. To, co gdzie indziej zadręczało innych, może również pogrążyć nas. To, co wypełzło tam, może też wyskoczyć tu. Owszem, czytaliśmy przedtem o tym co nieco w internecie, widzieliśmy w telewizji migawki z Chin. No ale Chiny zawsze były jakieś dziwne, są tam przeogromne skupiska ludzkie, a gdzie są ogromne skupiska, tam zawsze może się przytrafić jakaś epidemia albo inna


KIERUNEK JAZDY

fot. Tak było na Rynku w Cieszynie na Boże Narodzenie AD 2018

fot. Czy rząd pozwoli wejść w święta na cmentarze? (cmentarz w Kończycach Wielkich)

choroby nazwanej covid 19 już są nad Olzą. Piątek 13 marca wydawał się nieomal apokaliptyczny. Wirus odkryto w szkole po drugiej stronie ulicy. Zakażona była nauczycielka, której mąż niedawno wrócił z Niemiec, gdzie wziął udział w jakiejś ulicznej imprezie karnawałowej. Na oddział zakaźny cieszyńskiego szpitala przyjęto pierwszych pacjentów z covidem 19. Nagle moja okolica zrobiła się medialna. Ogólnopolskie media bowiem obiegła wiadomość, że zakaziła się również ośmioletnia dziewczynka z rodziny cieszyńskiej nauczycielki. W Cieszynie zaraz zamknięto szkoły i inne instytucje miejskie. Wcześniej niż gdzie indziej w Polsce. Przy granicy zawsze wszystko jest wcześniej niż w interiorze. Ma to swoje dobre i złe strony.

franca. Poza tym Chiny są daleko. Cieszmy się karnawałem, jedźmy na narty, kibicujmy skoczkom. Gdzie my, a gdzie Chiny? Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Nagle okazało się, że do Chin jest znacznie bliżej niż nam się wydawało. Po chińskim nowym roku, w lutym, epidemia już była w Europie. Granice dla niej nie istniały, rozprzestrzeniała się jak pożar, ponieważ ludzie roprzestrzeniają się jak pożar. Niedługo, bo na początku marca zaraza dotarła do naszego miasteczka na granicy. Ktoś już miał objawy i przechodził testy w szpitalu, ale nie było paniki. Nagle gruchnęła wiadomość, że pierwsze przypadki

Zakażona dziewczynka czuła się dobrze, a jej rodzina była chyba pierwszą rodziną ozdrowieńców po covidzie w Polsce. Tymczasem zakażeń przybywało. Na ulicach spotykało się coraz mniej ludzi, coraz mniej samochodów i autobusów. W Czechach epidemia rozwijała się szybciej. Większa wykrywalność koronawirusa w tym kraju świadczyła o lepszym stanie przygotowania tamtejszej służby zdrowia do epidemii. Mała liczba zakażonych w Polsce w połowie marca mogła budzić zdziwienie. Kiedy w Czechach liczba zakażeń zbliżała się do setki, w Polsce ewidowano tylko 31 przypadków. Na TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

7


KIERUNEK JAZDY

Śląsku potwierdzono wtedy 8 przypadków. To świadczyło tylko o niewydolności systemu i nieprzygotowaniu odpowiednich służb. Testy dotyczyły tylko tych, co mieli objawy, a na ich wynik czekało się bardzo długo, nawet kilkanaście dni. Te ilości zakażeń wydają się dziś (piszę to 20 listopada ) nieznaczne, ale to już przy takich niewielkich dziennych przyrostach wprowadzono lockdown i zamknięto granice, narzucono niemal wszystkim izolację. Mosty graniczne zablokowano najpierw policją, a potem wojskiem. Na podstawie tego, co się działo we Włoszech, a zwłaszcza w Lombardii, przypuszczano – i słusznie – że zakażeń będzie przybywać lawinowo, a epidemia może ogarnąć błyskawicznie cały kraj. W środkowej Europie te przewidywania miały się ziścić dopiero jesienią, na przełomie października i listopada. Wtedy w małych Czechach przybywało 15 000 zakażeń dziennie. Ale nawet tak szokujące przyrosty nie spowodowały zamknięcia granicy. Rządzący na szczęście tym razem poszli po rozum do głowy i choć w Czechach obowiązywał stan wyjątkowy i godzina policyjna, granica nie została zablokowana. Wiosenna, absurdalna blokada granic zbyt wiele spowodowała strat i szkód, a w znaczący sposób nie ograniczyła rozprzestrzeniania się epidemii. Ogromne przyrosty zakażeń w Czechach zapowiadały skalę przyrostu epidemii w Polsce. W listopadzie, podobnie jak w marcu, 13 dzień miesiąca przypadał znowu w piątek. W Polsce odnotowano ponad 24000 zakażeń, z tego na samym Śląsku niemal 4000. W drugim tygodniu listopada najwięcej zakażeń ujawniało się właśnie na Śląsku, dzień w dzień około 4000. Ale właściwie nie ma w tym nic dziwnego, skoro Śląsk jest najgęściej zaludnionym województwem w Polsce. Jednak władza państwowa, na czele z panem premierem, który jest posłem ze Śląska, nie podjęła w związku z tym adekwatnych decyzji i nie przesięwzięła odpowiednich działań zaradczych. A Województwo Śląskie było pierwszym w Polsce województwem, gdzie liczba zakażeń – według oficjalnych danych - przekroczyła 100 000 osób. W listopadzie w śląskich szpitalach ze zdiagnozowanym covidem leży ponad 2000 pacjentów. Okazuje się, że nie ma ich czym leczyć. W tym tygodniu - jak podał Dziennik Zachodni - do śląskich szpitali dotarło 318 ampułek remdesiviru, leku zalecanego na covid 19 i rozdzielanego przez Ministerstwo Zdrowia. Lekarstwo może więc dostać zaledwie 53 pacjentów. Na przykład Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rybniku ma w tych dniach 119 pacjentów z covidem, a remdesivir mógł być podany zaledwie 9 z nich. Urząd Marszałkowski przed kilkoma dniami wysłał do Ministerstwa Zdrowia pytanie o kryteria i przyczyny tak małego przydziału lekarstwa dla Województwa Śląskiego i – jak poinformował Dziennik Zachodni – nie było na to odpowiedzi. 8

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Posłujący ze Śląska premier polskiego rządu jest zajęty strategią wetowania budżetu Unii Europejskiej, czyli kontrowaniem i demonizowaniem opcji niemieckiej, która czasowo przybrała formę unijnej prezydencji. W tym roku ta władza interesowała się głównie utrzymaniem władzy. Rząd nie potrafił skutecznie przeciwdziałać epidemii, o czym świadczy ilość covidowych zgonów właśnie w ostatnich dniach ( dzień po dniu ponad 600 ). System polskiej służby zdrowia trzeszczy w szwach i goni resztkami sił. Podobnie, zresztą, cały organizm państwa tej nie wiadomo już której Rzeczypospolitej. Ta władza trzyma się tylko na włosku, jak tonący brzytwy, ale przy tym wciąga obywateli w bagno swojego kłamliwego i złośliwego ciemnogrodu, który jest nie tylko piekłem kobiet czy piekłem chorych pozbawionych opieki i lekarstw. Jest piekłem wszystkich w miarę racjonalnie myślących, w miarę przyzwoitych i uczciwych ludzi dobrej woli. W mijającym 2020 roku nękały Polskę co najmniej dwie plagi - zaraza koronawirusa i plaga reakcyjnego, fundamentalistycznego, agresywnego ciemnogrodu polityczno-religijnego. Przeszliśmy w tym roku wiele szczególnie gorzkich lekcji ciemności i nie były to tylko lekcje w trybie on-line. Osaczało nas zmasowane ściemnianie, widzieliśmy je na własne oczy, słyszeliśmy na własne uszy, odczuliśmy je na własnej skórze. Pomimo rozwiniętych technologii komunikacyjnych, portali społecznościowych, chmur obliczeniowych i rozwoju sztucznej inteligencji, a może właśnie dzięki nim, wielokrotnie w tym roku miałem wrażenie, że ciemnota, zabobon, przesądy, teorie spiskowe, czarny PR i totalna propaganda tryumfują. Przypominając w styczniu przepowiednie starego Holeksy z Brennej, zastanawiałem się, jak przetrwać do końca roku. Byłem przekonany, że będzie to rok bolesnego przełomu. Grozi nam koniec


KIERUNEK JAZDY

świata, jaki znamy – przepowiadałem mało odkrywczo na użytek domowy i „tramwajowy”. Nie było nic oryginalnego w tej przepowiedni, ponieważ katastroficzne prognozy i apokaliptyczne wizje bardzo w ostatnich latach spowszedniały. Kilka dni później pojawiły się pierwsze informacje o koronawirusie w Chinach. Dziś w Polsce kolejny dzień z rzędu raportowano ponad 600 covidowych zgonów. Na Śląsku znowu ponad 4000 zakażonych. Ponieważ jeszcze nie unieważniono kalendarza, znowu przyjdą święta, sylwester i Nowy Rok. Wielu by chciało, żeby wszystko powtórzyło się jak co roku poprzednio, adwent, św. Mikołaj, choinki, bańki, dzwoneczki, White Christmas, wigilijki, karpie, prezenty, pasterki, kolędy, sztuczne ognie, szampany i koncert noworoczny z Wiednia. W tym roku może się okazać, że tym razem tak jak kiedyś było, jak hańdowni bywało, to już nie będzie. W zeszłym roku o tej porze jakby nam ktoś powiedział, że na Wielkanoc z powodu nieznanego wirusa będzie zakaz wstępu do kościołów, liturgie będą odwołane, a papież będzie w samotności, bez wiernych, celebrował na Placu św. Piotra, to uznalibyśmy to za scenariusz niemożliwy, jak z hollywoodzkiego filmu katastroficznego.

Nie mieściło się to w głowie. Ale teraz, po tylu tegorocznych zaćmieniach i lekcjach ciemności, kiedy nawet na Wszystkich Świętych cmentarze zostały przez władzę zamknięte, już wiemy, że wszystko jest możliwe, a nic nie jest pewne. Czegóż teraz, pod koniec tego ciemnego i gorzkiego roku można sobie życzyć na święta? Niech noc będzie cicha, a płomyk nadziei niech w nas rozbłyśnie jak pierwsza gwiazdka nad horyzontem. A gwiazdy nad nami i zwierzęta niech nam wreszcie przemówią do rozsądku. Myślmy ciepło o innych, a nie zostaniemy sami. Bez lęku, bez kłamstwa, bez nienawiści, bez przemocy, bez stawiania na swoim. Jakie to szczęście, że jest jeszcze woda. Można się napić ciepłej herbaty. Nawet w kwarantannie. Wyłączmy telewizor. Wyjrzyjmy przez okno, są jeszcze drzewa i przelatują ptaki. Siądźmy przy stole i zaśpiewajmy kolędę, choćby tylko sami dla siebie. Świat tego potrzebuje. Poza tym jest jeszcze internet i są jeszcze telefony. Zadzwońmy więc do kogoś, aby spytać, czy u niego wszystko w porządku, czy mu czegoś nie trzeba. Może właśnie trzeba mu tylko dobrego słowa. A te dwa zera w cyfrze 2020 na koniec roku niech będą jak okulary, przez które widać jednak lepszą przyszłość.

fot. Czy tak będzie na Rynku w Cieszynie na Trzech Króli AD 2021? TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

9


WYŻSZA BRAMA

ie s

ła w H o łd

y

s

W

BRACKIE PRINCKI Z POLWIDEM W TLE 1.

Siedzący nad rzeką (a właściwie na rzece) miś czule oblizuje łapkę - zapewne po spożyciu czekoladowego wafelka. Albo inny miś, a właściwie niedźwiedź, sunący na czterech łapach po owego wafelka. Na obu obrazkach (a właściwie logotypach) napis: OLZA. Drugi rysunek wyobrażał piastowską wieżę zdającą się płynąć na chmurze - pod spodem napis POLWID (artystyczny skrót od „polski widelec”). I ostatni rysunek: ta sama (choć inaczej narysowana) wieża i napis: „1846 BRACKIE Cieszyn”. Mistrzowsko przekazane podstawowe informacje: nazwa produktu, miasto, z którego pochodzi i data jego powstania. I rysunek wieży ładny. Czekoladowe wafelki, sztućce i piwo. Każdy z tych produktów oznaczony logotypem kojarzącym się z miastem: rzeką, zamkiem - wreszcie nazwą miasta: Cieszyn. Jedna z tych firm już nie istnieje: cieszyński POLWID, przez cały okres PRL-u wytwarzający solidne niczym cieszyńskie mieszczaństwo zestawy chromoniklowanych sztućców do obiadów i łyżeczek do poobiedniej kawy. Pięknie i oryginalnie zaprojektowane, w stylu lat sześćdziesiątych. POLWID padł, w gruncie rzeczy nie wiedzieć czemu, początkiem lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, czy wskutek konkurencji taniego, importowanego z Chin badziewia, czy wskutek jakiejś bandyckiej prywatyzacji, czy wrogiego przejęcia. Nie wiem, ale wiem, że była to zbrodnia - raz na użytkownikach sztućców, dwa - na wizerunku miasta. Na pocieszenie można dodać, że zestawy polwidowe można dostać jeszcze na Allegro i wcale nie osiągają niskich cen. A zestaw, który mam w domu służy mi z powodzeniem od czterdziestu lat. Druga marka istnieje życiem fałszywym i ukradzionym. Napisano na opakowaniu: „Od 1955 roku” Ale ten princek (jakby kto nie wiedział, tak w Cieszynie mówi się na wafelki Prince Polo) w niczym nie przypomina princka właściwego, historycznego w którym nie było żadnego polirycynoleinianu poliglicerolu, „tłuszczu shea w zmiennych proporcjach”, lecytyny sojowej, maltodekstryny - za to teraz nie szczędzą aż dwóch olei: rzepakowego i palmowego i jeszcze dodają węglanów 10

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

amonu! Na princku classic napisane jest „Może zawierać orzechy”. Może, ale nie musi. Co prawda od biedy zjeść się da, tylko że grozi to mdłościami od nadmiaru cukru. Ale nie ma już niedźwiadka na opakowaniu, jest jedynie niebieski kwadracik z napisem OLZA. I tyle. Żadnego Cieszyna, za to jest Warszawa, jako miejsce dystrybucji i nazwa międzynarodowej korporacji - eksterytorialna. Kilka banalnych przypomnień: wafelkami PRINCE POLO zajadała się cała Polska i jeszcze kawał świata, a w szczególności Islandczycy (którzy za princki płacili śledziami, skąd wzięły się cieszyńskie kanapki) i nawet założyli kapelę „Prins Póló” ku czci princka. W latach siedemdziesiątych trójkątna odmiana princka była sprzedawana do krajów arabskich, gdzie służyła jako obowiązkowe drugie śniadanie, fundowane przez arabskich szejków naftowych tamtejszej szkolnej dziatwie. Były jeszcze inne produkty cieszyńskiej OLZY, sprzedawane między innymi w firmowym sklepie „Czerwony Kapturek” na głównej ulicy cieszyńskiej metropolii, jak na przykład „Draże Indyjskie”: orzechy arachidowe oblane cukrową polewą, a każde w innym kolorze. To wszystko szlag trafił, razem z obrazem niedźwiadka i napisem OLZA. Jeszcze nie tak dawno temu u podnóża cieszyńskiego zamku powiewały zielone chorągwie z napisem BRACKIE i logotypem opisanym powyżej. Ten piękny logotyp zanika, jest go coraz mniej, za to pojawiają się coraz to nowe logotypy - jak np. ten ostatni: z daleka albo na kapslu wygląda to jak haczyk, jeśli się temu bliżej przyjrzeć to jest tam rysunek wieży zamkowej, tylko jakiś toporny. Napis „Cieszyn” też jest - złożony czcionką przypominającą germańską szwabachę.

2.

Przed kilku laty w świat poszła informacja o redukcji sprzedaży piwa Brackie, a w internecie pojawiła sie petycja o przywrócenie jego produkcji. Korporacja Heineken, która jest właścicielką Browaru Żywiec, a także od 2011 właścicielką Browaru Zamkowego w Cieszynie zdecydowała, że nie będzie już sprzedawać tego piwa w butelkach (ze sprzedaży w puszkach zrezygnowano


WYŻSZA BRAMA

już wcześniej - i bardzo dobrze), decydując się jedynie na sprzedaż piwa w tzw. kegach to znaczy do bezpośredniego nalewania do kufli i szklanek w knajpach, gospodach, restauracjach i pubach. „Dedykujemy do sprzedaży to piwo w tym kanale” - jak niezrównanym językiem współczesnych korporacji powiedziała jedna z niewiast z żywiecko-heinekenowskiego brandingu (albo promocji - wszystko jedno). Nieszczęście zaczęło się od przejęcia marki „Brackie” przez Browar Żywiec, który nie ma żadnych możliwości wyprodukowania takiego piwa - ponieważ, nie ma tam kadzi do otwartej fermentacji (w których robi się to piwo na browarze w Cieszynie), ponadto produkuje się tam piwo metodą w tankofermentatorach - łącząc proces fermentacji i leżakowania, co - aczkolwiek masowo stosowane przez korporacyjne koncerny browarnicze (celowo używam tego obrzydliwego słowa, bo na słowo „piwowarskie” te koncerny nie zasługują) - jest gwałtem zadanym szlachetnej sztuce piwowarstwa. Oczywiście, chytrusy z żywieckiej korporacji próbują sprzedawać pod marką „Brackie” różne piwopodobne płyny, jak np. wprowadzane z małą skutecznością od kilku lat „Brackie Pils” czy też ostatni horror, czyli „Brackie Żateckie”. Ale klienci nie dali się zwieść, popatrzyli, gdzie te piwa są produkowane, spróbowali - i nie kupują ich. W średniowiecznym dialogu „Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią” ta ostatnia tak rozprawia się z fałszerzami piwa: „Karczmarze, co źle piwa dają, Nieczęsto na mię wspominają. Kiedy nawiedzą mą szkołę, Będę jem lać w gardło smołę.” Co, oczywiście, nie jest żadną aluzją.

Czytam znakomicie zredagowane i wydane przez Książnicę Cieszyńską dzienniki Andrzeja Cinciały.3 Ów legendarny budziciel życia narodowego na Śląsku Cieszyńskim, w roku 1846 (miał wtedy 25 lat), a więc w roku kiedy otwarto cieszyński browar dzień po dniu spędza pracując w kancelarii, czytając książki, pisząc ów dziennik, słuchając kazań pastora Kłapsi, grając na loterii, spisując ludowe pieśni i rymowanki, grając w karty, pijąc wino i piwo w stosownej dla siebie kompanii, a także bardzo często odwiedzając nowy browar, gdzie „pełno pijaków, jedzoków i graczów było” 4. Taki był początek Browaru Zamkowego. „I piwo się wgłowie kręci Człowiek się wcale nie smęci Poskakuje pogwizduje I cygarko zapaluje”5

4.

Spędziłem pierwsze dwanaście lat życia mieszkając na Browarze Zamkowym, w budynku pod Wieżą Piastowską (mój dziadek, Jan Wojtyła był tam dyrektorem w latach 1950 - 1963), nawet pracowałem tam przez miesiąc myjąc 180-hektolitrowe zbiorniki, w których leżakowało piwo, a do których wchodziło się - będąc zaopatrzonym w wąż z wodą, lampę i szczotkę - przez otwór o wymiarach mniej więcej 120x80 cm. Było to w roku 1974, a ja po prostu poszedłem pracować na browar podczas wakacyjnego miesiąca. Już wtedy sporadycznie i w stanie wyższej konieczności zaczęto stosować enzymy w produkcji piwa. A było to tak: piwo musi po fermentacji kilkanaście dni przeleżeć w tankach, bo

3.

Browar w Cieszynie warzy piwo nieprzerwanie od 1846 roku i jest najstarszym, nieustannie działającym browarem w Polsce. Powstał on zresztą w ramach walki ówczesnych austriackich władz i obu kościołów: katolickiego i ewangelickiego z szerzącą się na Śląsku Cieszyńskim plagą pijaństwa, o czym świadczy zarządzenie tychże władz, które wybudowały browar: „Z wielu względów wyższe władze poczuły się zobowiązane do znalezienia właściwych środków, aby udostępnić publiczności, a szczególnie poddanym, celem powstrzymania zbyt wielkiego spożycia wódki, inny trunek o niższej cenie, korzystniejszy dla zdrowia i odpowiedniejszy do położenie materialnego ludności wiejskiej”1. Nawet obdarzano tym napojem dziatwę szkolną, jak np. w Gminie Simoradz, kiedy z okazji obchodów 50-lecia panowania Franciszka Józefa, dzieci i młodzież szkolna dostała po bułce, kiełbasce i kuflu cieszyńskiego piwa. 2

Jan Wojtyła, dyrektor browaru z latach 1950-1963. Fot. arch. autora

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

11


WYŻSZA BRAMA

inaczej szybko przemieni się w rodzaj octu, czyli mówiąc językiem piwowarów - skozieje. Ale były naciski z góry, żeby tego piwa jak najwięcej rzucać na rynek no to co było zrobić, trzeba było spuszczać wcześniej niedoleżakowane piwo, a żeby nie skoziało, dosypywano „Cypiska” - proszku do prania odzieży dziecięcej zawierającego enzymy (które rozkładają resztki białek i innych związków organicznych będących pożywką dla bakterii, przemieniających piwo w ocet). Widziałem na własne oczy - aczkolwiek zdarzało się to rzadko i pod pewnego rodzaju przymusem. A teraz enzymy masowo są stosowane w korporacyjnych browarach, gdzie łączy się proces leżakowania i fermentacji.

5.

Kiedy, końcem lata 2020 pojawiła się informacja, że Grupa Żywiec ma zamiar sprzedać bądź zamknąć browar w Cieszynie w internetowych dyskusjach i prasowych doniesieniach pojawiły się różne głupie głosy i opinie. Największa bzdura to „upadający browar” (nagłówek bodaj z „Gazety Wyborczej”). Niby logicznie, bo jak ktoś coś chce zamknąć, albo się tego pozbyć - to znaczy, że to coś się nie opłacało. Bzdura! Piwo „Brackie” świetnie się sprzedawało (i nadal sprzedaje) - i to właśnie jest przyczyną próby likwidacji browaru w Cieszynie razem z „Brackim”, gdyż w miejscach, gdzie podaje się piwo żywieckie i piwo „Brackie” spada sprzedaż „Żywca” na rzec „Brackiego”. To, co dzieje się od lat to po prostu klasyczne wrogie przejęcie (w ten sposób Grupa Żywiec przejęła jakiś czas temu świetnie prosperujący browar w Braniewie, doprowadzając do zniknięcia z rynku dobrego piwa EB). Jednocześnie (może trochę wcześniej) zaczęła produkować i reklamować upiornie drogie i równie niedobre piwa, z których jedno nosi znaczącą nazwę :” Ciemna strona Cieszyna”. Poza „Brackim” browar w Cieszynie produkuje jeszcze kilka innych dobrych piw: lekki „Lager” (którego próbuje się zastąpić „Noszakiem” - wypić się to da, ale gdzie Noszakowi do Lagera), oparte na starej recepturze „Mastne” i sprzedawany jako piwo żywieckie porter. Świetnie tę sytuacją skomentował facebookowy profil „Niepoważny Sląsk Cieszyński” „ZARZĄDZANIE W STYLU HOLENDERSKIM 1. PRZENIEŚ PRODUKCJĘ BRACKIEGO DO ŻYWCA, 2. Z ACZNJ PRODUKOWAĆ PIWA Z MARAKUJĄ I MANGO, 3. ZAMKNIJ BROWAR Z POWODU SŁABYCH WYNIKÓW SPRZEDAŻY.”

Jakiś specjalista od piaru zakwalifikował Browar w Cieszynie do grupy browarów „rzemieślniczych” (dobrze, że 12

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Tadeusz Kubok. Autorem jest Janusz Szczotka, zdjęcie pochodzi z książki Ryszarda Kincela „Od Mastnego do Brackiego”

nie „kraftowych”). Słowo „rzemieślniczy” zupełnie nie pasuje do produkcji piwa, zresztą w tym kontekście pojawiło się zaledwie jakieś dziesięć lat temu - a poza tym, co za browar „rzemieślniczy”, który produkuje ponad 200 tysięcy hektolitrów piwa rocznie. Afera z próbą zamknięcia browaru w Cieszynie to zresztą nic nowego - na początku lat dziewięćdziesiątych po przejęciu browaru cieszyńskiego przez Heinekena, właściciel ten chciał zamienić Browar Zamkowy w rodzaj rozlewni piwa Heineken. Nie dlatego, że browar w Cieszynie nie przynosił zysków, jak najbardziej przynosił - tylko dla globalnej korporacji były one za małe. Nie do przecenienia są tu zasługi dyrektora cieszyńskiego browaru od 1985 r., Tadeusza Kuboka, który jeździł do Amsterdamu na zebrania rady nadzorczej i udało mu się ją przekonać, aby ten - naprawdę wyjątkowy i to w skali europejskiej browar - utrzymać wraz z jego produkcją. Tadeusz Kubok wypromował (i to na skalę ogólnopolską) markę „Brackie” i wprowadził do produkcji bardzo dobre, oparte na bodaj siedemnastowiecznej recepturze, piwo „Mastne”. Niestety, od piętnastu lat przebywa on w zupełnie innych miejscach, skąd ściągnięcie go, aby ratował cieszyński browar jest zupełnie niemożliwe - ale raczy się tam pełnym zestawem piw cieszyńskich od początku powstania browaru w 1846 roku wraz z innymi legendarnymi cieszyńskimi piwowarami: panem Wacławem Mleczką (dziadkiem mistrza świata w MMA, z także żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych we Francji podczas drugiej wojny światowej), panem Wiktorem Kitą, panem Florianem Zielonką, panami Bemem, Chromikiem, Lorancem, Pawlicą i Boćkiem, i innymi, których nazwisk już nie wspomnę - a także moim dziadkiem Janem Wojtyłą. Inna sprawa, że dyrektor Kubok za piwem nie przepadał. Natomiast za jego dyrekcji Bracki Browar Zamkowy (bo taka była wtedy jego oficjalna nazwa) prowadził także działalność wydawniczą - czego efektem była wydana w 2002 roku


WYŻSZA BRAMA

obiegu cieczy - to jest z góry w dół: na górze się warzy, w środku fermentuje, a na dole leżakuje. I taki jest porządek świata, i taki jest porządek życia człowieka: najpierw jak kiełki jęczmienia słodu kiełkuje on, a w młodości warzą się w nim i mieszają różne wpływy, potem to wszystko razem fermentuje, aż do finalnego dojrzewania i leżakowania. Ważne, aby człek nie skoział, jak niedorobione piwo.

6.

fot. Piwowar Wacław Mleczko w mundurze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Dzięki uprzejmości córki Krystyny Błachowicz i syna Andrzeja Mleczki.

historia cieszyńskiego piwowarstwa zawarta w znakomitej, erudycyjnej książce Ryszarda Kincela „Od Mastnego do Brackiego”, w której cieszyńskie piwowarstwo potraktowane zostało jako soczewka skupiająca historię tego miasta. W tym samym roku Bracki Browar Zamkowy (tym razem pod ksywą Guty na Butach) wydaje cieniutki tomik „Okropnie świńskie limeryki cieszyńskie”. Autor skrył się pod pseudonimem Wiesław Piasecki - był to (bo już nie żyje) cieszyński dziennikarz, nauczyciel, redaktor. Limeryk wymaga bardzo precyzyjnej formy, a treść powinna być sprośna - z czego autor znakomicie się wywiązuje, opisując w pięciowersowych wierszach miejscowości Śląska Cieszyńskiego. O Cieszynie pisze tak: „Dzielny Jurek, co to był z Cieszyna, coś nie bardzo z kobietami zaczynał. Raz się zawziął od rana I wydupczył Floriana. Jeszcze dotąd ma chuja na szynach” 6 O wyjątkowości zabytkowego i historycznego Browaru Cieszyńskiego napisano już masę i nie ma potrzeby tego powtarzać. Ale na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę (bo o tym się nie pisze, albo pisze bardzo mało): jest to jeden z dwóch pozostałych po Austriakach browarów w Europie, produkujący piwo metodą naturalnego

To zdjęcie wykonano z okazji 100-lecia istnienia, a więc w roku 1946. Przedstawia załogę Browaru Zamkowego w Cieszynie. Zrobione zostało na podwórzu, naprzeciw zamku, pod biurami i mieszkaniami pracowników. Rok po wojnie, wszyscy pięknie wyszykowani do zdjęcia, na którym są piwowarzy, laboranci, kierownicy, maszyniści, sekretarki, bednarze, smolarze, stolarze, kierowcy (tylko browarników brak, bo takie słowo wtedy nie istniało i istnieć nie powinno) oraz dzieci. Nic dziwnego, skoro pracownicy mieszkali na browarze, w wygodnych mieszkaniach, a także w murowanych i drewnianych domkach - mieli także tam ogródki z warzywami i owocowymi drzewami, chlewiki, kurniki i króliczoki. A na trawniku obok hali maszyn pasły się kozy. I wszędzie: na podwórkach, w hasioku, słodowniach, warzelniach, fermentacji i leżakowni, na obciągu i rampie, na smolarni bednarni, a także butelkowni - bawiły się dzieci tych mieszkańców. W środku ksiądz. Z góry spogląda z okna mieszkania niewiadoma niewiasta. październik - listopad 2020

1) Ryszard Kincel, „Od Mastnego do Brackiego”, Cieszyn 2000, Bracki Browar Zamkowy, s.53 2) Ryszard Kincel, „Od Mastnego ..., s. 87 3) Andrzej Cinciała, „Dziennik 1846-1853”, Wydała Marzena Bogus, Cieszyn 2015, Książnica Cieszyńska 4) Tamże, s. 129 5) Tamże, s.144. Pisownia oryginalna 6) Wiesław Piasecki, „Okropnie świńskie limeryki cieszyńskie”, Guty na Butach 1642 (Cieszyn, nakładem Brackiego Browaru Zamkowego), s. 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

13


WYŻSZA BRAMA

„Szara harcerko... ” opowieść o druhnie Ja

cek

Cwet

ler

Wandzie MRÓZEK

Po zakończeniu I wojny światowej wybuchł spór graniczny między Polską a Czechosłowacją. O losie i przebiegu granicy miał zdecydować plebiscyt. Najazd wojsk czeskich, w styczniu 1919 roku, zmienił zasady wyznaczenia tej granicy. Ostatecznie, w 1922 roku, międzynarodowa komisja arbitrażowa (sprzyjająca Czechom) zdecydowała o niekorzystnym dla Polski podziale. Wiele polskich rodzin, szczególnie tych które optowały za Polską, zostały zmuszone (szykanami, represjami, aresztowaniami i zwolnieniami z pracy) do opuszczenia terenów, które przyznano Czechosłowacji. Polscy patrioci, żołnierze, policjanci, księża, nauczyciele i zwykli ludzie zmuszani byli do opuszczenia terytorium Czechosłowacji. Wyruszali ze swym dobytkiem do Polski, wielu osiedlało się w Dziedzicach, pierwszej większej wsi po polskiej stronie, która zapewniała pracę na kolei i w licznych zakładach, i fabrykach (kopalnia „Slilesia”, rafineria „Schodnica”, rafineria Vacuum Oil Company, kablownia, walcownia, zapałkownia, fabryka gwoździ - późniejsze zakłady rowerowe, etc.). Tak właśnie zrobiła rodzina Wandy Mrózek, która opuściła rodzinny Bogumin i przeniosła się, w 1922 roku, do Dziedzic. Ojciec Jan, mama Helena z d. Stencel, syn Jan oraz córki Maria i Wanda. Wanda była najmłodsza z rodzeństwa, urodziła się 19 września 1911 roku. W Boguminie rozpoczęła naukę w 1918, w polskiej szkole – Ludowowej Szkole Powszechnej Macierzy Szkolnej Księstwa Cieszyńskiego. W szkole tej uczyła się do wiosny 1922, do chwili jej wyprowadzki z Bogumina. Rodzina osiedliła się w Dziedzicach, a Wanda trafiła do Szkoły Powszechnej w Czechowicach (dziś SP nr 4), którą ukończyła jako piątoklasistka, 30 czerwca następnego roku. Od września 1923 uczęszczała do Szkoły Wydziałowej w Czechowicach, od razu od drugiej klasy (dziś SP nr 5). Od września 1925 kontynuowała naukę w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim w Białej Krakowskiej. W tej szkole zaczęła się także jedna z największych przygód jej życia- służba harcerska. Wstąpiła do Żeńskiej Drużyny Harcerskiej im. Emilii Plater, prowadzonej przez Wandę Górecką, która działała przy bialskiej szkole. Wtedy to z harcerstwem związała się na zabój, na całe swe życie. 14

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Przyżeczenie harcerskie złożyła latem 1928 roku w Szczyrku, na obozie dla zastępowych prowadzonym przez druhnę Irenę Kuśnierzewską. Rok później szkoliła się na kursie zastępowych w Zagórniku. 13 czerwca 1930 ukończyła naukę w Seminarium Nauczucielskim i od 6 września tegoż roku rozpoczęła pracę w Szkole Powszechnej w Łaziskach Średnich. Wstąpiła do Związku Nauczycielstwa Polskiego. 19 marca 1933 roku zdała nauczycielski egzamin kwalifikacyjny. W szkole w Łaziskach Średnich prowadziła przez 8 lat (1930-38) Żeńską Drużynę Harcerską im. Królowej Jadwigii. W tym okresie brała udział w wielu zlotach, kursach i obozach harcerskich, m.in. 12-25 lipiec 1930 - I Ogólnopolski Zlot Starszyzny Harcerskiej nad jeziorem Kiełpińskim koło Lidzbarku; 23-25 maj 1931 – kurs kierowniczek obozów i kurs drużynowych w Ośrodku Śląskiej Chorągwii Żeńskiej w Buczu; 1934 - kurs metodyczny dla drużynowych w Buczu; 11-25 lipiec 1935 – Jubileuszowy Zlot Harcerstwa w Spale. W 1932 roku w szkole, w której pracowała założyła Gromadę Zuchową, a w 1936 zastęp staroharcerski.


WYŻSZA BRAMA

fot. Wanda Mrózek i Krzyż Harcerski

Współpracowała z harcerkami z hufca z Mikołowa. W 1938 roku zorganizowała dla drużyn z Łazisk Średnich wycieczkę po Polsce, na trasie: Poznań – Gdynia – Malbork – Toruń – Warszawa – Siedlce. Uczestniczyła w koloniach zuchowych w Jachówce (1930), w Koniakowie (1932), w Niedzicy (1933), w Podlasiu k. Kęt (1935), w Rajczy (1936) i w Ignalinie (1937). W 1938 roku ukończyła kurs podharcmistrzyń w Buczu i została mianowana na stopień podharcmistrzyni. 1 września 1938 roku rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej nr 3 w Czechowicach Lipowcu. Oprócz pracy dydaktycznej prowadziła 3 Drużynę Harcerek i Gromadę Zuchową. Równocześnie pracowała w dziedzickim hufcu, prowadząc Krąg Drużynowych im. Emilii Plater. W związku z wydarzeniami na Zaolziu w 1938 roku, w dniach od 23 września do 2 października, pełniła funkcję komendantki Pogotowia Harcerek, organizując m.in. 4 punkty sanitarne, w Bronowie, Ligocie, Zabrzegu, w Czechowicach, w Dziedzicach i w Kaniowie. Po zajęciu Zaolzia przez Wojsko Polskie jej Pogotowie Harcerek organizowało w Boguminie zajęcia, wieczorki i wycieczki dla dzieci polskich. 5 czerwca 1939 w Dziedzicach odbył się zlot harcerek, harcerzy i zuchów, hufca dziedzickiego,

a w lipcu tegoż roku poprowadziła wraz z druhną Olgą Czulakówną obóz dla drużyn z Czechowic i Dziedzic w Bystrej Śląskiej. Od pierwszych godzin 1 września 1939 roku, druhna Wanda wraz ze swoimi harcerkami organizowała dla ewakuujących się punkt podawania pieczywa i herbaty, oraz zakup żywności w okolicznych sklepach. Zorganizowała punkty sanitarne (na Lipowcu) oraz zabezpieczała ze starszymi harcerkami zbiory biblioteczne w szkołach i w bibliotece kolejowej. Ukryto cenne ksążki, pomoce naukowe i sprzęt harcerski, najczęściej w prywatnych domach. Organizowała opiekę i dożywianie (mimo ostrych zakazów) dla polskich żołnierzy prowadzonych przez Niemców do obozów. W zorganizowanym przez Niemców w połowie września 1939, w obozie przejściowym dla polskich jeńców, na terenie fabryki brykietów (ul. Hutnicza), Wanda Mrózkówna wraz ze swymi harcerkami prowadziły akcję dożywiania. Produkty żywnościowe zbierały wśród mieszkańców Dziedzic, Ligoty, Bronowa, Czechowic i Zabrzega, same gotowały i dostarczały posiłki. Niemcy po kilku dniach zakazali prowadzenia akcji dożywiania. Druhna Wanda udała się na czele delegacji do miejscowej, niemieckiej komendantury wojskowej, gdzie udało się im załatwić zgodę na kontynuowanie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

15


WYŻSZA BRAMA

dożywiania jeńców (otrzymała 4 stałe przepustki uprawniające do wchodzenia na teren obozu). Harcerki oprócz jedzenia, przynosiły leki, koce, odzież oraz udzielały pomocy sanitarnej rannym i chorym. Przyjmowały od żołnierz listy, które wysyłały następnie do ich rodzin. Udało się im także przemycić cywilne ubrania i tym samym przyczynić się do kilku ucieczek z obozu. Już od października 1939 roku rozpoczęła pracę przy tajnym nauczaniu, kolportażu ulotek, gazet oraz działalność informacyjną fot. Żeńskie drużyny z dziedzickiego hufca, 1947 r. wśród Polaków, aby nie podpisywali Volkslisty. W następnych latach okupacji weszła w struk- Kształcenia Kadr w Bielsku-Białej. 13 marca 1959 roku zdała egzamin, uzyskując dyplom Studium Nauczycieltury ZWZ i AK. Od 1940 roku druhna Wanda i jej harcerki (w kon- skiego we Wrocławiu w zakresie matematyki. Od 1 września 1962 została zatrudniona w Szkole spiracji) pracowały na polach rodzin, których bliskich wywieziono do obozów lub do pracy przymusowej Podstawowej nr 5 w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie w Niemczech, opiekowały się dziećmi wywiezionych, pracowała aż do przejścia na emeryturę (1966). Od września 1945 roku pracowała w strukturach pomagały w pisaniu pism do władz okupacyjnych oraz organizowały pomoc dla więźniów. Prowadziły akcje Związku Nauczycielstwa Polskiego, m.in. jako przewodzbierania odzieży, leków i żywności. Paczki wysyłały do nicząca Zarządu Oddziału ZNP w Czechowicach-Dziewięźniów KL Auschitz, z pomocą sióstr Jadwigi i Ernesty- dzicach; jako łącznik między nauczycielami emerytami Czechowic-Dziedzic a Powiatowym Zarządem ZNP nę Dylikównych oraz do jeńców w oflagach i stalagach. 1 czerwca 1942 została aresztowana wraz z całą w Bielsku- Białej. W latach 1974-80 była przewodniswoją rodziną i osadzona w obozie w Gorzyczkach k. czącą sekcji emerytów ZNP w Czechowicach-DziedziWodzisławia (na terenie dawnej kopalnii „Fryderyk”). cach. Była członkiem Macierzy Ziemi Cieszyńskiej ToW obozie oprócz prac przy produkcji obuwia, zaj- warzystwa Miłośników Regionu. Od 1979 była członkiem Instruktorskiego Kręgu mowała się dziećmi, które uczyła (bez podręczników) i którym organizowała lekcje rysunków (papier, ołówki, Seniora w Bielsku-Białej, a od 1986 członkiem Komisji kredki przysyłali jej znajomi z Dziedzic). Zajmowała się Historycznej Hufca w Czechowicach-Dziedzicach. Na wieczną wartę druhna Wanda Mrózek odeszła także rozdzielaniem żywności i odzieży z paczek, które otrzymywała od Rady Głównej Opiekuńczej z Krakowa. 28 marca 1992 roku i spoczęła w rodzinnym grobie na W RGO kierowniczką administracyjną była dawna ko- cmentarzu dziedzickim, przy kościele pw. NMP Wspoleżanka druhny Wandy z przedwojennego harcerstwa, możenia Wiernych. Całe życie pomagała i służyła Ojczyźnie i bliźnim, Irena Kuśnierzewska ps „Lilka”, od której otrzymywała dając przykład bezinteresownego patriotyzmu. Mypaczki. Dla dzieci organizowała w obozie dożywianie. 21 stycznia 1945 obóz w Gorzyczkach został zlikwi- ślę, że teraz jest właściwy czas aby przypominać takich dowany, a więźniów przewieziono do obozu w Oranien- bohaterów, wszak potrzebujemy pilnie autorytetów, burgu. W tym obozie druhna Wanda wraz z rodziną a druhna Wanda jako autorytet pasuje jak ulał. doczekali się wyzwolenia, przez wojska radzieckie (19 WYBRANE ODZNACZENIA I MEDALE: kwiecień). Już pod koniec kwietnia 1945 roku ocalała rodzina powróciła do Czechowic, a 15 sierpnia Wanda Mrózek Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski – 1985 rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej nr 4 w Cze- Medal za udział w wojnie obronnej 1939 (1984) chowicach. Wróciła także do działalności harcerskiej, Medal Komisji Edukacji Narodowej (1980) Odznaka ZNP za tajne nauczanie (1985) w szkole została opiekunką drużyny harcerskiej. Od 1 września 1953 do 1 września 1962 roku była in- Krzyż za zasługi dla ZHP (1984) struktorką zespołu metodycznego matematyki Ośrodka 16

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020


WYŻSZA BRAMA

Ja

cek

Cwet

ler

Prezent od dziedzickich harcerzy dla Marszałka Polski

18 marca 1937 roku delagacja harcerzy z I drużyny harcerskiej im. księdza Józefa Londzina, z hufca w Dziedzicach (ul. Narutowicza) spotkała się w Warszawie z Marszałkiem Polski Edwardem Rydzem-Śmigłym. Był to dzień, w którym Marszałek obchodził swoje urodziny. Prezent, który ofiarowali Marszałkowi to statuetka harcerza wykonana własnoręcznie.

Nie są znane dalsze losy statuetki, a także nie ma informacji na temat osób prezentowanych na zdjęciach. Jeśli nasi Czytelnicy mogą pomóc w ustaleniu tych szczegółów prosimy o kontakt na adres: redakcja@tramwajcieszynski.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

17


WYŻSZA BRAMA

Daniel Korbel

DRUGA STRONA MEDALU…

brutalnie i bez rozgłosu oczyścić Zaolzie z Czechów, dążąc do tego, aby kwestii mniejszości czeskiej na Zaolziu w ogóle nie mieć. Zalecał także aresztowania … znanych ze swego antypolskiego nastawienia Czechów…” i wysłanie ich do obozu w Berezie Kartuskiej.

Wkroczenie wojsk polskich na Zaolzie i jego aneksja na początku października 1938 r. spotkała się z autentycznym entuzjazmem i radością Polaków. „Przyszła” upragniona Polska, miało się skończyć dyskryminowanie ze względu na narodowość. Na przyłączonych do Polski terenach mieszkali również Czesi i Niemcy. Tych ostatnich nie można było traktować zbyt brutalnie, bo mogła się o nich upomnieć III Rzesza. Jednak rozpadająca się Czechosłowacja, zdradzona w Monachium, pozbawiona strategicznego pogranicza, była w ekstremalnie trudnej sytuacji. Pod hasłem odwetu za czechizacje i exodus Polaków z Zaolzia (12-14 tys. osób w większości wygnanych) w latach 1919-1938, można więc było bezkarnie i często z pogardą mścić się na Czechach. Wraz z wkraczającymi oddziałami Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk” władzę obejmował także Delegat Wojewody Śląskiego Leon Malhomme (Wicewojewoda Śląski i były konsul w Ostrawie). Swoim obwieszczeniem z 10 października 1938 r. wezwał ludność narodowości czeskiej do przyśpieszenia „emigracji” do Czechosłowacji z terminem do 1 listopada. Oprócz prywatnych, indywidualnych przypadków zemsty i odwetu, rozpoczęto planowe działania mające zmusić miejscowych Czechów do wyjazdu do Czechosłowacji. W akcję zaangażowany był naczelnik Wydziału Polaków Zagranicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Władysław Józef Zalewski. Był on także członkiem tzw. Komitetu Siedmiu (K7), powołanego w 1935 r. i złożonego z wysokich rangą oficerów polskiego wywiadu i urzędników MSZ, który prowadził działania zmierzające do rozbicia państwa Czechosłowackiego. Już 4 października 1938 r. przypominał że: „Wyciskanie” elementu czeskiego w czasie ustalonych stosunków prawnych ciążyć będzie na nas latami. Zalecał więc wykonanie „aktów terroru, niekoniecznie krwawego, jak np. pobicie, wywiezienie z miejsca stałego zamieszkania, wybicie szyb(…) Przez to wytworzy się psychoza konieczności ucieczki Czechów z terenu.… Zezwolić zorganizowanej grupie (posiadamy taką grupę) wywozić poszczególne osoby za granicę. Zwracał uwagę, aby wykorzystać osłabienie Czechosłowacji i kryzys międzynarodowy, żeby …Korzystając z obecnej chwili… szybko, 18

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Fragment wykazu wysiedlonych z Powiatu Cieszyńskiego z 20 I 1939 r. Większość urodziła się na Śl. Cieszyńskim przed 1918 r. AP w Katowicach.


WYŻSZA BRAMA

CZYSTKA ETNICZNA...

Władysław Zalewski zwrócił uwagę, że formalne i zgodne z prawem zwalnianie czeskich pracowników niesie za sobą wiele kłopotów (odprawy, zasiłki dla bezrobotnych, kwestia mieszkań służbowych itp.), ale jeśli sami porzucą pracę i wyjadą do Czechosłowacji, to problemy znikną. Wzywano więc często takiego „opornego” Czecha na komisariat, bito do skutku i od razu czeska rodzina szybko i „dobrowolnie” wyjeżdżała. Pracownik porzucał pracę, więc tracił prawo do odprawy i świadczeń, a mieszkanie zostawało dla znajomego „warszawiaka”. W pasji niszczenia nie zawahano się nie tylko przed pobiciami i przemocą, uderzono także w podstawy tożsamości narodowej Czechów. Dochodziło do przypadków publicznego palenia czeskich książek i podręczników. Niszczono czeskie nagrobki, a nawet sprofanowano świątynie Kościoła Czechosłowackiego (husyckiego) np. w kościele w Rychwałdzie urządzono stajnie dla dywizyjnej kawalerii. Zlikwidowano wszystkie czeskie organizacje kulturalne, sportowe, gospodarcze itp. a ich majątek przejęło państwo polskie. Mniejszość czeska została pozbawiona jakiejkolwiek reprezentacji politycznej, nawet na poziomie gminy. Każda próba grupowego protestu np. upomnienia się o możliwość nauki w j. czeskim, otwarcie kościoła itp. - kończyła się brutalną interwencją wojska i policji łącznie z użyciem konnych oddziałów i psów policyjnych. W pierwszej kolejności wygnano inteligencję, nauczycieli, adwokatów, księży, aptekarzy itp. przedstawicieli wolnych zawodów. Jednocześnie odmawiano Czechom koncesji na działalność gospodarczą. Wyganiano także zwykłych robotników czy górników, bez względu na to czy pochodzili z rodzin mieszkających na Śląsku Cieszyńskim od 5 czy 50 lat. Zwolniono wszystkich czeskich lekarzy. Na nic się zdały prośby i apele w ich obronie, pochodzącego z Zaolzia dr. Bogusława Kożusznika, dyrektora szpitala zakaźnego w Karwinie. Wyganiając kadrę techniczną nie liczono się z potrzebami utrzymania produkcji w fabrykach i kopalniach. Huta w Trzyńcu mimo napływu pracowników z Huty „Pokój” z Rudy Śląskiej do września 1939 r, osiągnęła tylko kilkanaście procent produkcji z przed aneksji. Gimnastyczna sala szkolna w Ostrawie zmieniona na przytułek dla wygnańców z Zaolzia Zaczęły się więc napady na czeskie domy, wybijanie okien, pobicia, zastraszanie śmiercią itp. Nawet jeśli udało się zidentyfikować sprawców, ich zgłoszenie na posterunku policji nic nie dawało, za to funkcjonariusze wprost doradzali jak najszybszą „dobrowolną” emigrację, bo nie mogą zapewnić bezpieczeństwa ludności czeskiej. Jednocześnie, do końca października zlikwidowano całkowicie czeskie szkolnictwo i oświatę, przejmując wszystkie szkoły, przedszkola, biblioteki itp., nawet te które istniały jeszcze przed 1918 r. np. w Orłowej, Rychwałdzie, Łazach, Dolnej Suchej, Boguminie. Mimo próśb, odmówiono otwarcia choćby pojedynczych klas z drugim językiem czeskim, a nawet zakazano publicznie używać j. czeskiego np. karając mandatem za powitanie „Nazdar!” w miejscu publicznym. Wysiedlonym można było zostać nawet za tabliczkę na płocie „Pozor pes”. Wykorzystywano każdy pretekst, żeby Czechów wygnać, wystarczyło np. „bezczelne” pytanie o czeską szkołę. Na posterunkach policji „urzędowano” nie tylko pałkami, ale i bykowcem, który zostawiał blizny na całe życie. Zdarzały się przypadki odmowy leczenia szpitalnego pobitych lub chorych narodowości czeskiej. Choć nieformalnie twierdzono, że wygnania będą obejmować tylko ludność, która sprowadziła się na Zaolzie po 1918 r. oraz szowinistów czeskich (z nielicznymi wyjątkami sami uciekli), to zarówno z relacji świadków (np. z Rychwałdu), jak i z polskich dokumentów źródłowych (np. ze Starostwa w Cieszynie) wiemy, że wygnania dotyczyły w znacznej części osób urodzonych na Śląsku Cieszyńskim przed 1918 r. oraz rodziny mieszkające tu od pokoleń.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

19


WYŻSZA BRAMA

AKCJA „WIGILIA...”

Jedną z największych, a jednocześnie najpodlejszych akcji masowych wygnań Czechów, przeprowadzono w Wigilię Bożego Narodzenia 1938 r. Akcja była specjalnie zaplanowana i oprócz wyrzucenia kolejnej dużej grupy Czechów, miała także spełniać rolę pogłębienia wśród mniejszości czeskiej „psychozy konieczności ucieczki”. 21 grudnia Komenda Powiatowa Policji we Frysztacie wydała wszystkim podległym sobie posterunkom rozkaz przygotowania wykazów osób narodowości czeskiej przeznaczonych do wygnania. Z zachowanych list wynika, że do wysiedlenia, tylko w tej jednej akcji przeznaczono ponad 1000 osób, do których należy dodać drugie tyle współmałżonków i dzieci. Te ostatnie policjanci nie zawsze zapisywali na tych wykazach, ale jeśli wygnano oboje rodziców to i one musiały z nimi odejść. Do wielu z tych rodzin, w wigilijny poranek zapukała policja z nakazem wyjazdu do Czechosłowacji w ciągu 6 lub 12 godzin. Późnym wieczorem 24 grudnia, do Ostrawy weszła długa kolumna przemarzniętych wygnańców, wiozących na wozach i taczkach płaczące dzieci, trochę rzeczy osobistych i czasami przystrojone choinki. Pamięć o tym wydarzeniu długim cieniem położyła się na wzajemnych relacjach. Tysiące wygnanych i świadków takich „akcji”, stało sie wrogami Polski i Polaków.

Skala i brutalność użytych środków przyniosły zamierzone efekty. Już do końca listopada 1938 r. zwolniono z kopalń i fabryk 8 tys. Czechów, a pełną „polonizacje przemysłu” planowano osiągnąć w 1939 r. Tylko z Pietwałdu musiało odejść ponad 3 tys., a z Rychwałdu ok. 1 tysiąc osób. Do marca 1939 r. exodus ludności czeskiej objął w sumie ok. 35 tysięcy osób (blisko 10 tys. rodzin), w większości wygnanych pod przymusem. Ci którzy pozostali, byli zmuszani do błyskawicznego „nawrócenia” się na polskość i zmiany wiary na katolicką. W dużym mieście jakim była Ostrawa zabrakło miejsc dla uchodźców i wygnańców z Zaolzia, mimo że przeznaczono na to dziesiątki budynków i pomieszczeń (w tym polskie szkoły w Ostrawie i Marianských Horách). Z braku miejsc część wygnańców umieszczono w 60 wagonach kolejowych stojących na stacji Ostrava-Přívoz. Skalę tej czystki etnicznej dokumentują nie tylko bardzo liczne relacje świadków oraz dokumenty i statystyki czeskiej policji i służb socjalnych, które dokładnie odnotowują narastającą liczbę wygnańców z tygodnia na tydzień. Potwierdzenie tej skali znajdziemy także w polskich dokumentach m.in. raportach policji i administracji polskiej. Sprawozdanie wojewody śląskiego dr Michała Grażyńskiego z prac, związanych z objęciem Ziem Meldunek posterunku w Łazach z 22 XII 1938 o przygotowaniu wykazu osób do wygnania na Wigilię. W sumie 244 osób + ok. 300 członków ich rodzin. Polecenie dla Komendy Powiatowej we Frysztacie o przygotowaniu wykazów osób do wygnania w czasie Świąt Bożego Narodzenia, zostało wydane przez Wydział Społeczno-Polityczny Urzędu Wojewódzkiego Śląskiego. W AP w Katowicach, zachowały się meldunki z ponad 20 posterunków i komisariatów, z 21-22 XII 1938 r., wraz z listami osób do wygnania. Najmniej, bo tylko 3 osoby (+ członkowie rodziny) podał posterunek w Dziećmorowicach, najwięcej – 317 osób (+ członkowie rodziny) posterunek w Pietwałdzie.

20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020


WYŻSZA BRAMA

Część wygnańców miesiącami koczowało w 60 wagonach kolejowych na stacji Ostrava-Přívoz.

Odzyskanych Śląska Cieszyńskiego z 7 stycznia 1939 r. podaje, że na dzień 30 listopada 1938 r. ze szkół na Zaolziu „zniknęło” ponad 7000 dzieci, które ... z rodzicami wyemigrowały do Czechosłowacji… a wygnania trwały dalej „pełną parą” w grudniu i w styczniu. Jeszcze w lutym 1938 r. wyrzucano do Ostrawy ponad 100 osób dziennie. CO NA TO ZAOLZIACY? Kiedy opadła euforia pierwszych tygodni życia w wytęsknionej Polsce, przyszły pierwsze rozczarowania. Narzucony bardzo niekorzystny kurs wymiany koron na złotówki, uderzył nie tylko w ludność czeską, ale także polską, szczególnie emerytów i uboższych. Aneksja oznaczała także drastyczne ograniczenie demokracji na Zaolziu, ponieważ II Rzeczpospolita, była w tym okresie państwem autorytarnym. Odbiło się to także na lokalnej polskiej prasie i z kilkudziesięciu tytułów wydawanych w Czechosłowacji pozostało kilka. Oczywiście opozycyjna wobec sanacji działalność polityczna spotkała się z szykanami. Do więzienia trafili zasłużeni dla obrony polskości działacze Komunistycznej Partii Czechosłowacji np. poseł Karol Śliwka. Zlikwidowano część lewicowych związków zawodowych i organizacji, a prężny i popularny polski ruch socjalistyczny został wyrugowany na margines życia politycznego i społecznego. Nastąpił także prawdziwy najazd na Zaolzie tzw. „warszawiaków”, osób w ogóle niezwiązanych ze Śl. Cieszyńskim, ale za to chętnie zajmujących co lepsze posady i poczeskie domy. W awansach, a często przyznaniu pracy na ich korzyść pomijano Zaolziaków.

Skala antyczeskiej czystki etnicznej zszokowała nie tylko gen. Władysława Bortnowskiego dowódcę SGO „Śląsk”, który bezskutecznie próbował powstrzymać działania Malhomma i Zalewskiego. Wielu Polaków z Zaolzia, którzy przez dziesięciolecia szczerze walczyli o prawa i równouprawnienie narodowe, nie chciało się godzić z takim deptaniem praw mniejszości czeskiej. Od czasów „c.k. monarchii”, mimo sporów i konfliktów, przyzwyczajeni byli do wspólnego, sąsiedzkiego życia z Czechami i Niemcami. Skierowali więc oficjalną delegację do władz. Na jej czele stanęli zasłużeni i szanowani działacze: Wacław Olszak (były burmistrz Karwiny) i Piotr Feliks (dyrektor polskiego gimnazjum w Orłowej). Próbowali wyprosić zatrzymanie antyczeskich prześladowań i przywrócenie choć części czeskich szkół. Niestety zostali kompletnie zignorowani. Zaskoczeni zobaczyli, że ich głos liczy się równie mało w wymarzonej Polsce, co wcześniej w Czechosłowacji. Wiele relacji czeskich świadków, także zawiera informacje o pomocy polskich sąsiadów np. ukrywanie przed grupami „oczyszczającymi” Zaolzie.

Wygnańcy z Zaolzia

Fragmenty listu z 16 listopada 1938 r. od dr Františka Krála - polonofila współpracującego przez lata z Polakami z Zaolzia i Ostrawy - do przywódcy polskich socjalistów Józefa Badury: … Pan sam potrafi sobie wyobrazić, jaki jest nastrój wśród ludności czeskiej nie tylko w Morawskiej Ostrawie, lecz w ogóle w całej Czechosłowacji. Najgorsze jest, że wszyscy porównują, jak się zachowują Polacy i jak Niemcy. Niestety rezultat tego jest bardzo, bardzo zły dla Polaków…. Pan wie, że miałem kiedyś odwagę publicznie wystąpić nawet przeciwko własnym ludziom w gazetach i gdzie indziej dlatego, że byłem przekonany, że Polakom robi się krzywdę. Pan również może sobie wyobrazić co teraz myślę i odczuwam, jeżeli porównam to, co robili Czesi Polakom z tym, co teraz robią Polacy Czechom…. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

21


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

Dwa światy, zabytkowa kamienica i nowoczesny apartamentowiec Zakup mieszkania to decyzja, którą trzeba gruntownie przemyśleć. Zastanowić się, do którego świata należymy, czy szukamy historycznych klimatów, czy wygody i nowoczesności. Jeśli jesteśmy zdecydowani na konkretną lokalizację, cały proces zawęża się do przeglądania konkretnej grupy interesujących nas ofert. Trudniej, jeśli mamy dylemat: gdzie, w jakim budownictwie i właściwie dlaczego? Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie mieszkania w nowym budownictwie i piękny, nowoczesny budynek z wielkim tarasem, nie zrobi na nich najmniejszego wrażenia. Uważają, że apartamentowce pozbawione są duszy, klimatu i przestrzeni. Za to kamienice posiadają wieloletnią historię, której czują się wręcz spadkobiercami. Przyciąga ich tutaj wszystko: wysokie sufity, duże pomieszczenia, podwójne drzwi, ogromne okna, skrzypiący drewniany parkiet, a nawet półmrok. Po drugiej stronie są ci, którzy nade wszystko cenią sobie funkcjonalność mieszkania i wygodę. Wszystkie plusy mieszkania w kamienicy obrócą w minusy. Nieważne, że kamienica jest w samym centrum miasta – liczy się to, że jest bardzo nieekonomiczna w użytkowaniu, instalacja to dzieło przestarzałej technologii, a całość jest po prostu przytłaczająca. I jednych i drugich trudno przekonać do zmiany poglądów, jednak dla rozważających gdzie i dlaczego podpowiadamy. Jedną z bardzo istotnych kwestii, którą bierze się pod uwagę przy zakupie mieszkania, jest oczywiście jego lokalizacja. Plusem kamienic jest ich ulokowanie w centralnych, często zabytkowych dzielnicach miasta. Bliskość centrum może być dla wielu zaletą. Jednakże budynki apartamentowe w Cieszynie zlokalizowane są w stosunkowo niewielkich odległościach od centrum. Z niektórych do serca miasta można dojść szybko nawet pieszo. Stan mieszkania, zwłaszcza na rynku wtórnym, to jedna sprawa. Kolejną ważną kwestią, o której często się zapomina przy zakupie mieszkania w kamienicy, jest stan techniczny całego budynku. Decydując się na mieszkanie w kamienicy, trzeba szczególnie na 22

TRAMWAJ CIESZYŃSKI •XII 2020

to zwrócić uwagę. Zdarza się, że wygląd kamienicy, w tym także klatki schodowej, nie jest zbyt estetyczny i często wymaga generalnego remontu. Trzeba też koniecznie sprawdzić szczelność okien, stan techniczny instalacji gazowych, elektrycznych i wodnych. Szukając mieszkania w nowych budynkach apartamentowych, mamy pewność, że stan budynku jest bardzo dobry. Ponadto budynki te zazwyczaj oferują całodobową ochronę oraz parkingi podziemne. O czym w przypadku kamienic można tylko pomarzyć. W centrum miasta znalezienie nawet miejsca parkingowego często graniczy z cudem. Zdarza się, że trzeba parkować daleko, a do mieszkania urządzać sobie spacer niezależnie od pogody. Zakup mieszkania w apartamentowcu wiąże się z kosztami jego wykończenia. Jednak mieszkania na rynku wtórnym mają różny standard. Często przed wprowadzeniem i tak czeka nas kapitalny remont. Pamiętajmy, że instalacji w całym budynku nie wymienimy. Dla niektórych istotnym argumentem jest też możliwość korzystania z windy, zwłaszcza jeśli mieszkamy na czwartym piętrze. Ten luksus zapewnia tylko nowoczesne budownictwo. Ważną kwestią, o ile nie najważniejszą jest też odpowiedź na pytanie, które z nich generuje więcej kosztów? Okazuje się, że kamieniczne koszty eksploatacyjne potrafią zaskoczyć. Przede wszystkim duże rachunki może generować ogrzewanie – szczególnie to gazowe i na energię elektryczną. Mieszkanie w kamienicy po prostu trudniej jest ogrzać – chociażby przez wzgląd na grube mury i słabą izolację termiczną całego budynku. Dlatego nawet miejskie ogrzewanie może być tutaj zdecydowanie bardziej kosztowne niż w przypadku apartamentowców. Jeśli chodzi o ogrzewanie nowych apartamentów wybudowanych przy użyciu dobrych materiałów eksploatacyjnych łatwiej jest utrzymać w nich ciepło, przez co koszt ogrzewania miejskiego raczej nie jest wysoki. I w jednym i w drugim przypadku trzeba liczyć się z kosztem czynszu administracyjnego, jednak w jego skład zazwyczaj wchodzą zaliczki na niektóre media. Z tych pieniędzy pokrywane są również koszty remontów czy naprawy w budynku, ale w przypadku nowego budynku koszt czynszu powinien być zdecydowanie niższy ze względu na minimalne nakłady remontowe. I na koniec może nie najważniejsza sprawa, ale na pewno istotna dla spragnionych słońca - nasłonecznienie pomieszczeń. Apartamenty mają tu znaczną przewagę, zwłaszcza te budowane na cieszyńskich wzgórzach. Niektóre mają do zaoferowania nawet widok na Beskidy.


z windą i garażmem podziemny ul. Marii Konopnickiej, Cieszyn

Biuro sprZedaży

Biuro Nieruchomości RMS Estate ul. Stawowa 42, 43-400 Cieszyn budynek Betex, piętro 2

+48 603 850 134

biuro@rmsestate.pl, www.tessin-park.pl

TESSIN PARK D

C

B

A

budynek w trakcie realizacji

rozpoczęto zapisy

budynek w planach

budynek w planach

Eleganckie apartamentowce usytuowane w doskonałej lokalizacji, wśród zieleni.


MIJANKA NA RYNKU

UBEZPIECZAMY WSZYSTKO UBEZPIECZENIA MAJĄTKOWE

UBEZPIECZENIA TECHNICZNE

· mienia od ognia i innych zdarzeń losowych lub na bazie wszystkich ryzyk (all risks) wraz z ryzykiem utraty zysku (Business Interruption - BI) · mienia od kradzieży i dewastacji · ubezpieczenie gotówki w lokalu i transporcie · ubezpieczenie sprzętu stacjonarnego oraz sprzętu przenośnego · ubezpieczenie szyb i innych przedmiotów od stłuczenia · ubezpieczenia transportowe · ubezpieczenia komunikacyjne

· maszyn od awarii (Machinery Breakdown - MB) · maszyn budowlanych od wszelkich zdarzeń (Contractors Plant Machinery CPM) · robót budowlano - montażowych (Contractors All Risks - CAR i Erection All Risks - EAR) · oraz utraty zysku (Machinery Loss of Profit - MLOP, Advanced Loss of Profit - ALOP)

UBEZPIECZENIA OC

· gwarancje kontraktowe · gwarancje przetargowe, zwrotu zaliczki, dobrego wykonania kontraktu, usunięcia wad i usterek oraz należności handlowe

· z tytułu prowadzonej działalności i posiadanego mienia, · z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, · odpowiedzialności cywilnej zawodowej, · oraz odpowiedzialności cywilnej menadżerów (D&O)

UBEZPIECZENIA FINANSOWE

ZDROWIE, ŻYCIE · ubezpieczenia pracownicze grupowe · ubezpieczenia na życie indywidualne · ubezpieczenia NNW · ubezpieczenia podróżne · ubezpieczenia zdrowotne

ul. Bobrecka 29, Cieszyn 24 Poczty w budynku Starostwa) (lokal TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

tel. 503 085 915 33 857 81 46


STARY TARG

Gdo się za swój jynzyk wstydzi takim niech się każdy brzidzi

er y

Dr k Jan

al

Fr

yd

Wszeckigo po kapce

Czesi zaś zawrzili nóm granice, ale tak to wyszpekulyrowali, coby ji jadnakowóż tak na fest nie zawiyrać, bo łóni dycki sóm szporobliwi i wszecko tak robióm, coby swojich korónek za moc na darmo nie wyciepować. Bo podziwejcie sie jaki to je szprytne ! Nie trzeja żodnych wojoków, ani żodnej budy s haźlym na granicy stawiać, a i tak wszedcy tustelocy mieli mokro w galatach i nie zachycili czy idzie wlyź do tych Czech s nawszczywóm czy ni. Mało tego, napisali w rozmajtych publikatorach, że jak uż sie kierymu podarzi do nich przez tyn most przelyź, to ni może tam być delij jak dwanos godzin. Jako bydzie to gdo kóntrolowoł, to isto też żodyn nie wiy, bo przeca sie isto ło to rozchodzi, coby wszedcy mieli fórt kapke namiyszane w czepaniach i nie wiedzieli kaj je prowda. Moc je takich, co prawióm, że jak sie przez most przelezie, to Czesi strzelóm mu fotke i jak pudzie spadki, a przewali tych dwanos godzin to zapłaci sztrof. Nie bydzie to jednakowóż taki „jednoduche”, bo wszedcy dzisio na gymbach noszóm maski i dycki bydzie biyda chycić tego prowdziwego barabe. Sóm też tacy, kierzy

dycki majóm w kapsie rezewnóm maske, kiero je ganc inszo łod tej w kierej rychlij szli do Czech. Dzisio przeca idzie kupić maske w każdym kszewcie i to eszcze se idzie wybrać jakóm yno farbem chcecie. Przedujóm czorne, czyrwione, biołe, modre, kwiaciate i bóg yno wiy eszcze jaki. A to przeca ni ma wszecko, bo idzie też ty maski dostać s namalowanymi rozmajtymi gymbami, cudokami i literami, coby każdy też wiedzioł s jaki partyje gdo je. Tak czy inakszyj, Czesi zaś nas szlagli, bo zrobili na tym zawrziciu granicy takóm propagandem, coby tak do kóńca żodyn nie wiedzioł czy może roz, abo dwa razy do dnia ich nawszczywić, czy mo siedzieć po cichu dóma na swoji rzici. Kiery jednak ni może na zadku dóma usiedzieć, to w tyn piekny jesiynny czas może poszpacyrować po łobu strónach Olzy. Ani my sie bardzo nie obezdrzili, a uż zaś jak każdego roku jesiyń prziszła ku nóm. Idzie to ganc dobrze uwidzieć po liściach, kierych je na cieszyńskich cestach wszyndzi pełno. Tak rozmyślóm kiery s rotuzowych urzyndników je taki uwziynty i koże fórt sadzić taki strómy, kiere majóm na sie tak moc

fot. JFD

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

25


STARY TARG

SŁOWNICZEK ⋅ SŁOWNICZEK ⋅ SŁOWNICZEK

liści. Kiejsi hańdownij taki strómy rosły yno w lesie i na jesiyń listki, kiere ś nich łopadły, nieskorzij skrymbiały, a rozmajte grziby i chroboki dziynka tymu miały cały rok co krónżać. W Cieszynie s tymi liściami je każdego roku wielko łostuda, bo żodyn tak naprowde nie wiy co ś nimi zrobić. Jedni śmiatajóm ich do takich wielkich czornych pytli i nieskorzij kansi to wywożóm, a drudzy

26

zawrzili - zamknęli wyszpekulyrowali - wymyślili fest - mocno dycki - zawsze szporobliwi - oszczędni wyciepować - wyrzucać podziwejcie sie - popatrzcie się haziel - toaleta nie zachycili - nie zrozumieli wlyź - wejść nawszczywa - wizyta podarzi - uda się delij - dłużej dwanos - dwanaście „jednoduche” - proste/cz/ isto - zapewne fórt - ciągle czepanie - głowy dycki - zawsze kszeft - sklep kapke - troszkę kaj - gdzie ganc - całkiem spadki - z powrotem rychlij - wcześniej rzić - tyłek sztrof - kara TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

SŁOWNICZEK ⋅ SŁOWNICZEK ⋅ SŁOWNICZEK

fot. JFD

majóm na plecach taki duchaczki, kierymi ty liści zduchujóm do przikopy. Robióm przi tym tela krawalu, że jak sie wedla nich stanie, to nie idzie ze żodnym ani dobrze porzóndzić. Nie sóm łóne też dobre na ekologije, bo motory, kiere majóm na sobie, wyciepujóm do luftu tela smrodu, że wedla nich nie furkajóm żodne ptoki ani kumory. Je to zaś jedna wiec, kiero zdrowio nóm nie przidowo, a żodyn s miastowych urzyndników ni mo tego we starości. Mjynij na jesiyń tych liści by sie po cestach poniewiyrało, jakby rotuzowe urzyndniki wstyrczyły do ziymi wiyncyj strómów, kiere zamias liści majóm yno zielóne jegły. Szło by też zaszporować na tych plastikowych czornych pytlach, do kierych wrażowane sóm ty liści i na bynzinie kierom potrzebujóm ty motory łod duchaczek. U nas przeca isto idzie łacno kupić ty strómy s zielónymi jegłami, bo tu wedla na gorach rosnóm smreki, jedle, cisy, brzimy, kiere szło by aji razym s korzyniami wstyrczyć do ziymi. Możne, że kierysi porachowoł ty strómy s liściami i priszeł na to, że łóne dowajóm wiyncyj zdrowego luftu niż ty s zielónymi jegłami. uwidzieć - zobaczyć stróm - drzewo cesta - droga łostuda - kłopot krónżać - przeżuwać pytel - worek przikopa - rów krawal - hałas wedla - obok skrymbiały - zbutwiały porzóndzić - porozmawiać wyciepujóm - wyrzucają wiec - rzecz żodyn - nikt we starości - w opiece wstyrczyły - włożyły zaszporować - zaoszczędzić łacno - tanio smrek - świerk jedla - jodła brzim - modrzew wedla - obok wstyrczyć - włożyć luft - powietrze prziszeł na to - wpadł na to jegła - igła


Rodzina w drodze: góry, kolędy, spokój i ruch

Święta w Brennej Kiedy za oknem dało się już wyczuć nadciągającą zimę, a dzieciaki postanowiły pisać listy do Świętego Mikołaja, powoli zaczęliśmy myśleć o świętach. I, jak zwykle, na pierwszy ogień ruszyły wspomnienia z ubiegłego roku. A ten dla nas był szczególny, bo spędzony w magicznym miejscu.

B

renną wybraliśmy trochę przez przypadek. Szukaliśmy miejsca spokojnego, z dobrą komunikacją, w pięknej okolicy, z udogodnieniami dla rodzin i dobrą bazą noclegową. Leżąca w górskiej dolinie miejscowość wpisała się w nasze potrzeby znakomicie. Właściciele ośrodka byli przemiłymi ludźmi, a obsługa dbała o domową atmosferę. Widoki na zabielone śniegiem Beskidy okazały się obłędne, a jednocześnie dojazd na kwaterę, czy do poszczególnych atrakcji nie stanowił najmniejszego problemu. Przyjechaliśmy już kilka dni przed Bożym Narodzeniem, by móc się spokojnie rozejrzeć, by dzieci oswoiły się z przestrzenią. Centrum Brennej przywitało nas bajkowymi iluminacjami, które natychmiast obudziły świąteczny nastrój. Pierwszy spacer nad brzegami Brennicy – które co jakiś czas oświetlały pochodnie podzwaniających dzwoneczkami kuligów – pomógł zlokalizować place zabaw, lodowisko, wypożyczalnię sprzętu sportowego, stoki… I już wiedzieliśmy, że nie będziemy się nudzić. Dzieci na lodowisko wyciągały nas prawie cały czas. Chodziliśmy na zmianę z mężem, żeby każde miało też czas dla siebie. Ja na wizytę w miejscowym spa, mąż na pierwsze próby na nartach biegowych i skiturach, które można wypożyczyć przy lodowisku. Ilość wypitych gorących czekolad w świetnych, klimatycznych kawiarniach i skosztowanych, regionalnych frykasów – nie do policzenia. Wybraliśmy się też na warsztaty w Beskidzkim

Domu Zielin „Przytulia”, gdzie sami spróbowaliśmy sił w pieczeniu i ozdabianiu świątecznych pierników. Dało się za to policzyć 12 potraw na wigilijnym stole, prezenty pod choinką i serdeczne uściski. Radości i miłości zmierzyć nie da się nijak. Niesamowitym przeżyciem były dla nas też widoczne w wielu miejscach ludowe tradycje – piękne koncerty kolęd podczas góralskich pasterek, barwne grupy kolędników, wędrujące od domu do domu, piękne ozdoby świąteczne na straganach jarmarku bożonarodzeniowego w Parku Turystyki. Baterie naładowane świeżym powietrzem, spokojem, zabawą i czasem spędzonym z bliskimi – tak kojarzą nam się zeszłoroczne święta. Sobie i Wam życzymy, by tegoroczne były podobne. Kto wie, może spotkamy się w Brennej? Świąteczne życzenia mieszkańcom i turystom złożył też Wójt Gminy Brenna, one również zapadły nam w pamięć i powtarzamy je teraz : Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia życzę, by ten wyjątkowy, cudowny, pełen radości i rodzinnego ciepła czas przyniósł wszystkim wiele szczęścia, dobrego zdrowia, nadziei, wiary i optymizmu na przyszłość. Niech Nowy Rok spełni wszystkie marzenia!


MIJANKA NA RYNKU

sła w

ży

ck

Ja

ro

i

O walce i władzy cz.2

B r ze

Ostatnio rozmawialiśmy o walce, zatem dzisiaj pomówmy o nierozerwalnie związanej z nią władzy. Kolejne słowo, które niezwykle mocno zakorzeniło się w naszym języku, umysłach, działaniach. Co ono oznacza, czym jest dla każdego z nas, czy i jak wpływa na naszą świadomość i podświadomość?

Walka o władzę, to zwrot, który jest na stałe przypisany do każdych wyborów, czy to krajowych, czy samorządowych. Jaką władzę, wypadałoby zapytać zaraz na początku? O ile wiem każde z tych wyborów, to wybory posłów, senatorów, prezydentów miast lub kraju, wójta, burmistrza, starosty oraz radnych miejskich/gminnych i powiatowych. Nie ma wśród nich królowej ani króla, którzy kiedyś „władali”. W przypadku wyborów krajowych po ogłoszeniu wyników, powstaje nowy rząd, który składa się z ministrów i premiera. Jednym słowem wybieramy urzędników, którzy mają zarządzać krajem, powiatem czy miastem. Każdy z nich ma swoje ściśle określone obowiązki, które powinien wykonywać, inna sprawa czy to robi. I tyle, koniec. Każdy z nich 28

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

jest zobowiązany do pracy, każdy z nich jest na naszym, obywateli, utrzymaniu. Żaden z nich nie ma władzy nad czymkolwiek i kimkolwiek, każdy z nich ma obowiązki. Zarządzać czymś, zamiast kimś? Mieć obowiązki, intensywną pracę wykonywaną solidnie, z największym zaangażowaniem? Niestety to nie jest atrakcyjne i większość z osób zajmujących się polityką, opierając się na fakcie, iż zostali wybrani przez społeczeństwo, czuje się „wybrańcami” narodu. Nie wybranymi, tylko wybrańcami! Ludźmi szczególnymi, wyjątkowymi, swoistą elitą narodu, tymi, którym wolno więcej. Z rozdętym jak balon ego, bez odrobiny skromności, pokory, umiejętności słuchania społeczeństwa. I w tym momencie dochodzi do rozbieżności: my obywatele, oczekujemy od


MIJANKA NA RYNKU

nich rzetelnej pracy, a im się wydaje, że „panują”, mają władzę, są władzą i często traktują społeczeństwo jak niegdyś królowie swoich poddanych. Dlaczego tak się dzieje? Czy wszyscy zachowujący się w ten sposób politycy, cynicznie manipulują emocjami obywateli, składając obietnice, których w większości nie są w stanie zrealizować, tylko po to by sięgnąć po „władzę”? Władzę dla samej władzy, dla zaspokojenia swoich ambicji, które jakże często nie mają wiele wspólnego z rzeczywistymi możliwościami intelektualnymi i umiejętnościami. Władza staje się takim nieosiągalnym szczytem bardzo wysokiej góry, którą należy „pokonać” aby na niego się dostać. Stosując ten sposób myślenia, wejdźmy na chwilę w rolę przeciętnego polityka i poczujmy jego/nasze emocje. Po dostaniu się na wymarzony szczyt jesteśmy najwyżej jak się da, wyżej już nie ma niczego. Jesteśmy wyżej od wszystkich, zatem wydaje się nam, że widzimy najwięcej i najlepiej. Czy aby na pewno? Czy mamy umiejętność jastrzębia, który lecąc wysoko, ogarnia swoim wzrokiem ogromną przestrzeń, jednocześnie widząc najdrobniejszy ruch daleko w dole? Czy przepełnieni pychą widzimy tylko siebie na szczycie i ewentualnie kilku innych, którzy dotarli tu z nami i przepychają się między sobą, aby znaleźć miejsce skąd roztacza się najładniejszy widok? Czy z tego szczytu widzimy tych malutkich ludzi na dole? Czy słyszymy co do nas mówią? Czy warto sobie zawracać tym głowę teraz? Zejdziemy trochę niżej wtedy, kiedy będą się zbliżały kolejne wybory. Ale bynajmniej nie po to, aby usłyszeć co te malutkie punkciki na dole wołają, tylko po to, aby do nich wykrzyczeć kolejne obietnice, dzięki którym wielu z nich dostarczy nam tlen i żywność pozwalającą wspiąć się ponownie na szczyt i … ponownie stracić kontakt z tymi na samym dole. Aby nie było za dużo tej symboliki, chciałbym opowiedzieć krótką historyjkę rozmowy z pewnym „ważnym” urzędnikiem. Jakiś czas temu uczestniczyłem w pewnym spotkaniu, na którym próbowaliśmy pokazać obywatelski punkt widzenia dotyczący planowanego przedsięwzięcia. W pewnym momencie urzędnik ten odwołał się do władzy i siebie jako jej przedstawiciela oraz tego, że w przypadku gdy społeczeństwo nie będzie zadowolone z jej działań, to ją rozliczy podczas najbliższych wyborów. Ten człowiek pełniący określoną funkcję, mający określone obowiązki urzędnika, nie był zainteresowany porozumieniem i jak najlepszym rozwiązaniem danej sytuacji, tylko rządzeniem. Efekty nie były dla niego najważniejsze, ważne były ewentualne reakcje przyszłych wyborców. Jak można działać efektywnie mając na względzie tylko, albo przede wszystkim, własne dobro, własną

karierę i wizję kolejnych szczytów „do zdobycia”? Zapewne zwróciliście Państwo uwagę na powtarzającą się prawidłowość polegającą na tym, że perspektywą działania kolejnych rządów jest czas do kolejnych wyborów. Decyzje podejmowane przez tych ludzi nie są dyktowane najwyższym dobrem społeczeństwa, tylko najwyższym dobrem ich partii i ich samych. Nie dbają o to, żeby następni politycy mogli kontynuować to, co zaczęli obecnie rządzący. Przeciwnie, chętnie będą im to utrudniać. Czyżby dlatego, że najważniejsza dla nich jest władza, która uzależnia, deprawuje i pozbawia zdrowego rozsądku? Czy dlatego, że najważniejszy jest cel, a mało ważni są ludzie? Niestety podobne podejście reprezentuje wielu prezesów i dyrektorów firm, w taki sam sposób traktujących pracowników – jako narzędzie do realizacji planów, rozwoju, ekspansji. Oni też mają władzę, a przynajmniej mają jej poczucie. Przejawów władzy nie trzeba szukać daleko, wystarczy rozejrzeć się najbliżej i okaże się, że istnieje coś takiego jak władza rodzicielska, nadużywana wielokrotnie, dla wielu oznaczająca prawo do przemocy. Nasze dzieci nie są naszą własnością, nie mamy nad nimi władzy, my tylko się nimi opiekujemy. Róbmy to mądrze, z szacunkiem wobec nich i tak, abyśmy mogli czuć szacunek do siebie. Jak Państwo widzą tą kwestię? Czy możemy zaryzykować stwierdzenie, że pozbywając się słowa władza, rozpoczniemy proces zmiany podejścia do postrzegania rzeczywistości z perspektywy szczytu wysokiej góry? Czy naprawdę słowa mają aż taką moc, że uznajemy pewne rzeczy za oczywiste, przypisane do miejsca, z którego patrzymy na innych ludzi? O co chodzi z tą władzą, dlaczego tak bardzo mamy ją zakodowaną w głowach, dlaczego często uważamy się za ważniejszych, mądrzejszych, silniejszych? Czy jesteśmy w stanie z niej zrezygnować na rzecz wspólnego działania, bez walki, bez władzy? Czy będziemy chcieli zacząć od siebie, swojej rodziny, swojego miejsca pracy, relacji z sąsiadami? A potem nauczyć wszystkich urzędników, od sołtysa po prezydenta kraju, uświadomić im, że będzie lepiej dla nas wszystkich, lepiej dla Ziemi, jeśli rzetelnie zajmą się swoimi obowiązkami i popatrzą, choćby z najwyższej góry, oczami jastrzębia, widząc i słysząc, co mówi każdy z nas. Szanuj siebie, potem innych – ten rodzaj mantry często słyszałem od mojego ojca będąc dorastającym nastolatkiem. Czy możemy szanować innych, nie czując szacunku do siebie? Może porozmawiamy o tym? Korepetycje - Jan Twardowski Koniku polny od nieważnych wierszy naucz mnie od małego być mniejszym

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

29


sk

zu

U

rs

a

MIJANKA NA RYNKU

l a M a r ko w

Polscy nacjonaliści zdemolowali stolicę i patriotyzm

Polscy nacjonaliści ukradli Święto Niepodległości uzurpując sobie prawo do narodowej symboliki, a wszystko to z namaszczeniem „pierwszego” prezesa w Polsce i poświęceniu na Jasnej Górze. Od kilku lat bowiem, w atmosferze wandalizmu i starć z policją, pod kościelnymi symbolami z różańcem w ręce demolują stolicę i nasze pojęcie patriotyzmu. Może i Cieszyn leży daleko od stolicy, a sprawa nie dotyka nas bezpośrenio, to jednak nie wolno nam pozostać w milczeniu. Sprawa dobrze rozumianego patriotyzmu dotyczy każdego Polaka, nawet tego mieszkającego w miejscu gdzie zaczyna się Polska, a może właśnie dlatego powinna być najważniejsza.

Chyba każdy z nas miał okazję oglądać obchody Święta Niepodległości w USA. 4 lipca jest dla Amerykanina datą najważniejszą, a przygotowania do parad i obchodów trwają niemalże cały rok. Choć trudno porównywać te dwa wydarzenia, to przyglądając się atmosferze, jaka panuje w Polsce zastanawiam się, czy w ogóle jeszcze wiemy o co chodzi w tym jakże ważnym dla nas dniu? Coroczny przemarsz polskich nacjonalistów wraz z zaproszonymi z zagranicy faszystowskimi bojówkami, kompletnie zdominował wyobrażenie o tym, jak świętuje się w Polsce Dzień Niepodległości, święto które od 30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

lat kojarzy nam się bardziej z ostrą rozróbą, niż pozytywną, jednoczącą imprezą. To jedyny moment w roku, gdy Polacy zasiadają solidarnie przy wieczornych wiadomościach, by obejrzeć narodowe starcia podczas marszu w Warszawie. A działo się trzeba przyznać: blokowany przejazd karetek, zdemolowane chodniki, wyrwane barierki, podpalona pracownia malarza, mnóstwo rannych i wyjątkowa brutalność wobec policji. Wszystko pod biało- czerwoną flagą, granatami hukowymi i czerwonym od rac niebem. Dziennikarze tym razem obrywali od maszerujących i od policji.


MIJANKA NA RYNKU

Nie tak dawno gdy kobiety wyszły na ulicę w pokojowym proteście i ktoś pomazał kilka ścian kościelnych murów, Jarosław Kaczyński w odezwie do narodu wezwał do obrony świątyń, nazywając protestujących wrogami Polski. Wczoraj nie wychylił nosa ze swojej willi i nie miał zamiaru komentować wybryków swoich młodych patriotów. Po raz kolejny władza pokazała jak wypaczony ma obraz przywoływanego nieustannie patriotyzmu i wartości, które w obliczu tych wydarzeń trudno nazwać jakąkolwiek wartością. Dyskusja powtarza się co rok i będzie wracała nieustannie, bo do dzisiaj nikt nie potrafi udzielić informacji, jak to możliwe, że w tak zniszczonej przez nazistów Warszawie, pozwala się na marsze grup romansujących z hitlerowską symboliką? Problem w tym, że ten margines zaczął się sukcesywnie poszerzać, a do przestrzeni publicznej zaczęły przenikać hasła, które do tej pory lądowały w szufladzie dla ekstremizmów. Jeśli weźmie się pod uwagę choćby kilka niedawnych kampanii wyborczych, to partie identyfikujące się jako centrum, zaczęły posługiwać się językiem przywołującym nienawiść względem obcych kulturowo przybyszów, albo nawet własnych obywateli. To co radykalne i wyparte stało się normalnością, którą przypieczętowały wspólne obchody Święta Niepodległości w 2018 roku z udziałem państwowych władz. Oto obraz polskiego patrioty, którego prawicowy rząd kocha i lubi ten młodzieńczy zapał. Jak stać się współczesnym patriotą i uczestnikiem Marszów Niepodległości? Mamy XXI w., więc trzeba zadbać o media socjalne – biało-czerwony avatar jest tutaj podstawą. Można jeszcze dorzucić znak Polski Walczącej, a w statusie koniecznie wpisać, że właśnie przeczytałeś „Kamienie na szaniec”, albo zacytować „święta miłości kochanej ojczyzny” –nie ważne, że nawet nie wiesz skąd ten cytat. Możesz też „Rotę” i koniecznie plakat tegorocznego marszu z hasłem „Nasza cywilizacja, nasze zasady”, ale z tym bym uważała, bo Konopnicka była osobą biseksualną i mocno zaangażowaną w walkę o równouprawnienie kobiet. Możesz jeszcze wkleić obrazki z orłem białym, albo rycerza na koniu. Byle by to nie były araby, ale już hucuły będą w sam raz. Prawdziwy patriota musi mieć skrajnie radykalne prawicowe poglądy, więc do tego wszystkiego trzeba by dorzucić kilka memów o uchodźcach, gejach, czy walczących o prawa kobietach. Zalecam tylko ostrożność ze swastykami, bo to symbol nadal zakazany i facebook może zablokować Ci konto. Tworzenie patriotycznego wizerunku można tworzyć z miesięcznym wyprzedzeniem, niech inni wiedzą, że jesteś swojak. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

31


MIJANKA NA RYNKU

Ważna sprawa, to sprawdzić jaka będzie 11 listopada pogoda. Bo w czarnych dżinsowych rurkach i kurtce typu flyers możesz trochę zmarznąć. Nie mówię już o tym, że przez głowę traci się najwięcej ciepła, więc ogolony właśnie łeb najlepiej schować w kaptur. Zawsze pod kurtką możesz ukryć bluzę z kapturem, nie dość, że Cię ogrzeje, to będzie dyskretna i nie wyjdziesz na lamusa, który boi się wiaterku i przeziębienia. Twarz w dobie pandemii i tak trzeba zasłonić, więc nie dość, że policja nie rozpozna Cię na monitoringu, to jeszcze nie złapiesz koronawirusa. Żeby nie było nudno, to możesz zaopatrzyć się w maskę o barwach ulubionego klubu. Z błyskawicą uważaj, bo przywłaszczyły je sobie lewaczki, więc koledzy mieliby duży problem, żeby nie przyłożyć Ci w ryj w zamieszaniu. Pamiętaj o odpowiednich akcesoriach niezbędnych w marszu niepodległości. Biało-czerwony sztandar czy transparenty z odpowiednimi hasłami w stylu „Polska! Młodość! Nacjonalizm!” czy „Polska dla Polaków”, to bardzo dobry dodatek do wyposażenia podstawowego, czyli rac, petard, kijów bejsbolowych. Jednak gdybyś nie zabrał ze sobą wystarczająco dużo rekwizytów, to pamiętaj, że zawsze można wyrwać trochę kostek brukowych, albo rozwalić jakąś niewinną ławeczkę. Gdybyś nie dał rady, to zawsze koledzy pomogą. Co wtedy robić?

Rzucać, demolować i w ogóle pójść za tłumem. Możesz też coś podpalić, ale pamiętaj tylko te miejsca na których wisi baner Strajku Kobiet. Pamiętaj, policja nie jest po to by Cię chronić, ale by Ci przeszkadzać. Dziennikarzy unikaj, bo zrobi Ci fotę i puści do sieci, a matka zawsze Cię rozpozna. Będzie dym, bo powiedziałeś, że jedziesz do kumpla na działkę. Więc z pieśnią na ustach i różańcem zamiast kastetu walcz o swoje wartości. Tylko nie wolno bić swoich, ale tamtych. A tamci to właściwie wszyscy inni. Kobiety z dziećmi, lamusy z psami, rowerzyści i biegacze w parku, pasażerowie tramwaju, obcokrajowcy, i Ci, śmieszni starcy w zielonych mundurkach, z brożkami na piersi. Lepiej niech Ci wszyscy siedzą w domach. To jest polskie święto i to my tu świętujemy. ( Ten fragment inspirowany był wpisem na stronie fb. „Dizajnuch”.) Za kilka lat i tak będziesz się tego wstydził, a swoje dzieci będziesz uczył, że agresja to kiepski sposób na życie, a wandalizm jest karalny. A ja kolejny raz patrzę na płonącą na czerwono i zdemolowaną Warszawę i tylko boję się, że barwy narodowe, sponiewierane i zhańbione długo nie podniosą się z ziemi. Bóg, honor, ojczyzna brzmią dzisiaj jak śmiech błazna, który z czasem bardziej przeraża niż śmieszy.

Zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku życzy Producent Wędlin Tradycyjnych JAŚ

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020


Święta w dobie koronawirusa będą wyglądać dla wielu z nas inaczej niż zwykle. Mimo to, Boże Narodzenie w 2020 r. choć tak inne powinno być radosne i przede wszystkim spędzone w zdrowiu. Na te Święta, chociaż tak inne, życzymy spokoju i otwartego serca, a także wytrwałości i nadziei. Słowa „do zobaczenia” dzisiaj nabrały zupełnie innego znaczenia i stały się najlepszym świątecznym życzeniem. Dlatego życzymy wszystkim, tym po prawej i lewej stronie brzegu Olzy „do zobaczenia”! Redakcja


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

Projekt „Wędrówki Doliną Olzy/Toulky údolím Olše“, współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Intereg V-A Republika Czeska – Polska 2014-2020

Dom Przyrodnika w Hażlachu – miejsce, które warto odwiedzić Strumień

Chybie

Zebrzydowice Karwina

Ochaby Wielkie

Bielsko-Biała

Hażlach

CIESZYN

Ropica Frydek

Skoczów

Goleszów

Ustroń

Wisła

Brenna

Park Krajobrazowy Beskidu Śląskiego

Jabłonków

Istebna

Koniaków

Gmina Hażlach z roku na rok zmienia swoje oblicze i jest to niepodważalny fakt. Staje się piękniejsza i bogatsza o nowe inwestycje czy rewitalizacje terenów zielonych, przez co drzemiący w niej potencjał oraz walory rekreacyjno-turystyczne mogą być w pełni wykorzystane. Dzięki pozyskiwanym środkom zewnętrznym rozpoczęto wielki proces rewitalizacji, zmierzający do uporządkowania przestrzeni publicznej i stworzenia atrakcji, które jak magnes przyciągałyby do gminy Hażlach osoby spragnione poznania miejsc dotychczas nieodkrytych. Wizyta w gminie to okazja do obejrzenia zabytków architektury drewnianej, podążania śladami legend, podań czy poznania wielkich i zasłużonych mieszkańców. 34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI •XII 2020


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

Od czerwca 2018 r. w centrum Hażlacha prowadzono inwestycję, której celem było wykonanie adaptacji z przebudową budynku dawnego spichlerza na budynek muzealny pod nazwą Dom Przyrodnika wraz z zagospodarowaniem terenu byłej bazy Kółka Rolniczego. Zrealizowano ją w ramach projektu „Wędrówki Doliną Olzy/Toulky údolím Olše“, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Interreg V-A Republika Czeska-Polska. Liderem projektu była Gmina Hażlach, zaś jej partnerem Muzeum Těšínska w Czeskim Cieszynie, które przeprowadziło rewitalizację Archeoparku w Kocobędzu-Podoborze. To miejsce łączy, ponieważ połączyło wiele osób, żeby ten projekt mógł się udać. Połączyły się dwie instytucje w dwóch różnych krajach oraz lokalne organizacje, takie jak Koło Łowieckie „Brzezie”, następnie Nadleśnictwo Ustroń, które także wniosło swój wkład, również pszczelarze i Koło Gospodyń Wiejskich oraz mieszkańcy, którzy chętnie oddawali swoje eksponaty, żeby doposażyć Dom Przyrodnika – podkreśla Grzegorz Sikorski, Wójt Gminy Hażlach. Gmina Hażlach to nie tylko fabryka zdrowej, ekologicznej żywności, ale przede wszystkim ciekawy punkt na turystycznej mapie Śląska Cieszyńskiego. Dom Przyrodnika powstały w zabytkowym spichlerzu z II połowy XIX w., w sposób nowoczesny i nieszablonowy

prezentuje historię rozwoju rolnictwa i osadnictwa. Dzięki połączeniu dziedzictwa architektonicznego spichlerza i prezentacji bogactwa przyrodniczego doliny Olzy powstał nowy, ciekawy produkt turystyczny. W gablotach przedstawione są historyczne narzędzia, jakimi posługiwali się rolnicy, tj. cep, graca, kosa, motyka, sierp czy radło Zwiedzający mogą zapoznać się z podstawowymi informacjami na temat osadnictwa i budownictwa na dawnej wsi. A następnie mogą wejść do wiejskiej izby, w której zostało odtworzone wnętrze z materiałów wiernie odzwierciedlających ściany wiejskiego domu wraz z wyposażeniem w meble, dekoracje i naczynia. W kolejnej części ekspozycji znajduje się stół wielofunkcyjny z wyposażeniem multimedialnym, zawierający w sobie również eksponaty i infografiki prezentujące bogactwo fauny i flory doliny rzeki Olzy. W Domu Przyrodnika można podziwiać także zabudowę scenograficzną przedstawiającą wnętrze starego wiejskiego sklepu wraz z ekspozycją roślin okopowych. Teren wokół Domu Przyrodnika nosi nazwę Placu prof. Wiktora Wawrzyczka na cześć byłego mieszkańca Hażlacha, wybitnego naukowca oraz działacza społecznego. Wielką atrakcją tego miejsca jest przepiękny park sensoryczny, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Zwiedzając ten teren każdy powinien usiąść na ławce audio

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

35


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

Strumień Chybie Zebrzydowice

Ochaby Wielkie

Karwina Bielsko-Biała Hażlach

CIESZYN

Skoczów

Goleszów Ustroń

Ropica

Brenna

Frydek

Wisła

Park Krajobrazowy Beskidu Śląskiego

Jabłonków Istebna

Koniaków

i posłuchać odgłosów czterech gatunków ptaków, które spotkać można na obszarze Gminy Hażlach – wilg, zięb, kosów i skowronków. Nacieszyć oczy uprawami w dużych donicach, pograć w wielkogabarytową grę planszową, czyli w warcaby i szachy. Pobujać się na hamaku lub poleżeć na specjalnie w tym celu wykonanej siatce, czy ogromnych drewnianych ławkach. Dodatkowo można zobaczyć jak precyzyjny jest zegar słoneczny. Kolejną ciekawostką, szczególnie atrakcyjną dla najmłodszych, są miniaturowe modele ważnych dla Śląska Cieszyńskiego budowli. Znajdziemy tutaj rotundę św. Mikołaja w Cieszynie, Archeopark w Kocobędzu czy drewniany kościółek w Zamarskach. Od oficjalnego otwarcia Domu Przyrodnika obiekt cieszył się ogromną popularnością wśród rodzin czy zorganizowanych grup turystycznych. Niestety pandemia pokrzyżowała plany i zwiedzanie nowej atrakcji przez odgórne przepisy zostało zawieszone do odwołania. Mamy nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy i spotkamy się z Państwem podczas magicznej wędrówki doliną Olzy! Dom Przyrodnika domprzyrodnika@hazlach.pl tel. +48 576 542 444 36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI •XII 2020


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

2

Wieści Skoczowskie

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

37


MIJANKA NA RYNKU

Nigdy nie będziesz

wspólnie i ponad podziałami w walce o prawa kobiet Protesty kobiet w Polsce trwają od 22 października, gdy upolityczniony Trybunał na wniosek posłów PiS i Konfederacji stwierdził, że aborcja ze względu na „duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” jest niezgodna z Konstytucją. Do przekucia orzeczenia w prawo nie potrzeba nowelizacji ustawy – zakaz wejdzie w życie po opublikowaniu w Dzienniku Ustaw. W Konstytucji w kwestii obrony życia nie ma aksjologicznego kompromisu. Obecne protesty nie dotyczą jednak tego, lecz wynikają z obaw, że bezkompromisowość może być przeniesiona na prawo karne domagając się heroizmu jedynie od rodzin dzieci upośledzonych. Polityka i prawo są obszarami, gdzie negocjacje, ustępstwa i kompromis są czymś koniecznym. Brak kompromisu w tym i w wielu innych przypadkach jest zwyczajnie niemoralne. Odpowiedzialność za życie narodzonych jak i tych nienarodzonych dzieci ciąży na całym społeczeństwie, państwie, Kościele i obywatelach, a nie jedynie na matkach.

zdjęcia UM

Obecnie każdy nawet najmniejszy protest ma znaczenie i pokazuje nastroje Polaków od gór po nadmorskie kurorty. Na oczach mieszkańców zmienia się nie tylko model państwa, do którego byliśmy przyzwyczajeni, ale w tych naszym małych ojczyznach, głos młodych ludzi jest upomnieniem również lokalnych władz. Młodzież, która wychodzi na ulice jest dowodem, że mają w sobie odwagę, której nam z doświadczeniem życiowym ubywa. W naszym powiecie protesty przeciw wyrokowi Trybunału odbywały się w Cieszynie, Ustroniu, Skoczowie i Zebrzydowicach. Te najliczniejsze obserwowaliśmy w Cieszynie. Można więc śmiało powiedzieć, że to moment dziejowy 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

dla tego miasta. Lista powodów, dla których chcemy protestować jest już bardzo długa, ale to był wyjątkowy pretekst, by wyjść tak licznie na ulice. Jakby obudził nas z letargu. - To jest w końcu szansa abyśmy zaczęli mówić nie tylko pokoleniowo, ale realnie nakreślali linie łączące z innymi grupami wiekowymi, jak również pomiędzy tzw. bańkami. Dzisiaj to pojęcie używane jest do określania grup społecznych. W Cieszynie zdarzyła nam się niezwykła historia podczas jednego ze „spacerów”, kiedy już mieliśmy się rozchodzić do domów, podszedł do mnie mężczyzna, który swoim strojem i zachowaniem jednoznacznie wskazywał, że należy do zupełnie przeciwnej grupy. Powiedział o tym, że jest narodowcem i przyszedł z całą grupą. Stoją tu wspólnie z nami, więc ma prośbę by zaśpiewać hymn państwowy. Zaśpiewaliśmy wszyscy ten hymn z ogromnym wzruszeniem i równie głębokim przekonaniem, że ktoś nas bardzo niesłusznie dzieli. To było niczym (nawet jeśli jednorazowy), sojusz matki z nastolatkiem, który czasem trwa tylko parę minut lub kilka dnia, ale bywa też zawarty na wiele lat. Matki wiedzą, że taki sojusz jest bardzo kruchy i łatwo go zerwać. Rodzi się mimo wszystko pamięć, tego chwilowego porozumienia, opartego na wspólnych zasadach. Pamięć tego pozostanie zawsze intensywna. To wydarzenie pokazało, że możemy być ponad podziałami. W czasie tych protestów ujawniło się wiele wartości niezbędnych do budowania przyszłości również Cieszyna - podkreśla dr hab. Joanna Wowrzeczka.


MIJANKA NA RYNKU

szła sama Kobiety wyraźnie określają swoje zdanie w tych protestach. Czy powtarzana obecnie historia o agresji kobiet, wszczynaniu konfliktów czy wojnie jest słuszna? - Dopóki media i rządzący, a nawet my sami będziemy używać haseł podziały, konflikt, wojna czy stanie naprzeciw siebie i nie zechcemy budować tych mostów, to tym właśnie będzie. Podczas tych spacerów utrzymuje się narracja o stanie tzw. wojny, jednak jest to zupełnie inny kontekst. To sprzeciw wobec kogoś, ktoś zupełnie nie słucha, a ma urządzać nam życie na poziomie prawa i jego regulacji. Nie chce słyszeć tego kim jesteśmy. To problem bardzo nawarstwiony, który trwa już od lat. Potrzebujemy realnej wizji rozwiązywania tych problemów. Stąd taka reakcja społeczeństwa. Wszyscy chcemy żyć w przyjaznym świecie, więc dlaczego nie chcemy budować go z możliwością pogodzenia tych stron?

Kobieta powinna dostać prawo wyboru. To nie znaczy, że ona musi dokonać aborcji. Ci, którzy są przeciwko tym protestom bez ustanku snują opowieść, że jesteśmy za aborcją i śmiercią. Nigdy w życiu! Nikt z nas tak nie myśli. Raczej mówimy o rozszerzeniu przestrzeni, czyli wprowadzeniu wyboru. Każda kobieta zastanawia się długo, materialne warunki pozostawiając na koniec, nad urodzeniem dziecka niezdolnego do życia. Czasem jest to kwestia kilku godzin, gdy będzie musiała swoje nowo narodzone dziecko pochować. Pozwólmy tej kobiecie dokonać wyboru w oparciu o jasne przesłanki i badania medyczne. To nie jest cukierek jak niektórzy mówią, który łatwo się zjada. To problem z którym ta kobieta i cała rodzina pozostanie już na zawsze. To depresja i długoletnie leczenie, które nie zawsze przynosi efekt i pozwala wrócić do równowagi. To niewyobrażalne

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

39


MIJANKA NA RYNKU

cierpienie na które nikt tej kobiety nie przygotowuje. Wtedy milknie rząd, kościół i przeciwnicy tych protestów. Kobiety zostają same. Czy jest szansa na kompromis? Czy w ogóle powinniśmy o kompromisie rozmawiać? - Nasze prawo aborcyjne jest bardzo zaostrzone, więc nie wiem co moglibyśmy tu nazwać kompromisem. Słusznie zatem dyskutujemy nad dotychczas obowiązującymi przepisami. Obecnie kościół ma silniejszą władzę niż samo państwo, albo państwo jest tak zależne od kościoła, co daje poczucie, że ten kompromis mielibyśmy zawierać bardziej z kościołem. Należy jednak podkreślić, że Polska jest krajem ludzi wielu wyznań, a spora część społeczeństwa jest niewierząca. Nie można zatem budować kompromisu w oparciu o jedną religię. Kościół katolicki powinien w tych rozmowach być brany pod uwagę na równi z obywatelami i nie powinien występować jako główna strona w sprawie. Wystarczy również spojrzeć na to, kto dyskutuje o nas, kobietach. Nadal jest to grono mężczyzn z obozu partii rządzącej i biskupi, a nie kobiety. Dostarczyłyśmy już dość wiedzy, by być brane pod uwagę. Mamy sporo argumentów, by stanowić same o sobie. Jeśli więc mówimy o kompromisie, to powinien mieć dobre podstawy i być realny, oparty na sprawiedliwości. Nie może to być kompromis polityczny, który zaspokoi partyjne potrzeby. Protesty kobiet odbywają się w trudnym czasie, choćby ze względu na pandemię. Zarzuca się organizatorom brak odpowiedzialności. Czy to brak odpowiedzialności, czy raczej akt odwagi? - Ciągle myślę o odpowiedzialności i ćwiczę się w niej, dlatego też zostałam radną i w ogóle wystartowałam w wyborach. Sposób działania, którym pokazałam, jak można się angażować powodował, że musiałam na to pytanie odpowiedzieć, sama sobie i to wiele razy. Protesty są możliwością, z której możesz skorzystać bądź nie. 40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Jest to sposób na zbudowanie jedności w społeczeństwie. To nie jest przymus. To musi się odbywać w pełnej wolności. Protest to wywołanie do odpowiedzi, kim jestem wobec tego problemu. Każdy indywidualnie musi sobie odpowiedzieć na to pytanie, w poczuciu odpowiedzialności. Czy ja jako jednostka mam na to wpływ? Czy mogę dołączyć się do zmian? Czym jest zaangażowanie i obywatelskość? Każdy organizator protestów w Polsce daje tylko pretekst, ale nie przymus. To jest dziejowy moment, by odkurzyć obywatelskość. Ona jest, ale lekko zakurzona, bo ktoś wciąż za nas załatwia wiele spraw. Na naszych oczach kończy się pewien komfort, który osiągaliśmy powierzając decyzje innym. Daliśmy kredyt zaufania, a rząd to zaufanie społeczne mocno nadszarpnął. Pomyślmy, co by się stało, gdybyśmy przy tej okazji zamknęli wszyscy usta i te wszystkie emocje, sprzeciw stłumili w sobie? Czy kobiety powinny, kolejne odbierane prawa przepłakać w domach? Jaki byłby efekt? Z psychologicznego punktu widzenia potrzebujemy poczucia sprawczości i wpływu na nasze życie i decyzje. Powinniśmy dostrzec pozytywy swojego buntu i wykrzyczanego sprzeciwu. Nawet, jeśli nie do końca w sposób, który podoba się innym, bo pojawiają się ostre słowa, czy wulgarny język. Jednak te okrzyki brzmią tym razem inaczej. Nie powtarzamy ich bowiem w pojedynkę, ale zbiorowo. To reakcja, która może być twórcza, bo pokazuje, że mamy siłę do tego, by zmieniać rzeczywistość. Dlaczego tak mocno angażujesz się w tych protestach? Co chcesz w ten sposób powiedzieć młodym i tym starszym mieszkańcom? - Mam 48 lat i nadal mam marzenie, jak kiedyś Martin Luther King, żeby ta nasza rzeczywistość nie była wyłączająca, ale by była włączająca. Żeby młodzi ludzie nie musieli marzyć o wyjeździe do pracy za granicę. Mam marzenie, żebyśmy mogli wyrażać swoje uczucia, tak jak je czujemy i żeby nie widzieć od razu wroga po drugiej stronie. Mam marzenie, żeby Polska była przestrzenią takiego patriotyzmu o jakim marzyliśmy 30 lat temu, otwartego, refleksyjnego, nieskoncentrowanego na symbolach, które są często tylko wydmuszkami. Mam marzenie, by hasło Polska nie kojarzyło się tylko z „Bóg, honor, ojczyzna”, ale również z innymi wartościami jak kultura, miłość, zaangażowanie czy obywatelskość. Czuję wielką odpowiedzialność za budowanie takiego właśnie kraju. To nie jest odwaga typu brawura tylko odwaga, która powstaje z lęku, że przyszłość nadal będzie opierać się na wąskim poczuciu patriotyzmu, wynikającego z przemocowego rozumienia tego kraju. Dziękuję za rozmowę.

Urszula Markowska


KIERUNEK KULTURA

premiera

25.11.2020 NOVAE RES

Cena za zdradę jest wysoka, nawet jeśli... zdrady nigdy nie było „Organista z martwej wsi” opowiada o środowisku, w którym wyrosłam i o historii, która odcisnęła piętno - nie zawsze pozytywne - na losach moich przodków i innych ludzi żyjących w karwińskim zagłębiu węglowym w latach 50. i 60. ub. wieku. Mój fikcyjny bohater Teodor Szynder, wiejski organista i nauczyciel muzyki, zostaje skazany na wieloletnie więzienie za zabójstwo, będące w gruncie rzeczy nieszczęśliwym wypadkiem. Za kratami, w jednym z najsurowszych czechosłowackich zakładów karnych, Valdicach, poznaje ludzi, którzy zostali ukarani za to, że nie ugięli się przed reżimem. Rodzina skazanego spotyka się z ostracyzmem, jego utalentowany muzycznie syn musi czekać długie lata na możliwość rozwoju swojej kariery. To wszystko negatywnie wpływa na ich wzajemne relacje.

Do napisania „Organisty z martwej wsi” nie zainspirowało mnie jakieś jedno wydarzenie czy też losy jednej konkretnej rodziny, ale całe mnóstwo nakładających się na siebie opowieści zasłyszanych i przeczytanych - o ludziach, szkołach, miejscowościach, wreszcie o procesach politycznych lat 50. Aby poprawnie oddać tło historyczne, przeczytałam szereg publikacji popularno-naukowych, m.in. o warunkach panujących w czechosłowackich komunistycznych więzieniach, wspomnienia świadków historii zamieszczone w Internecie, musiałam zapoznać się także z czechosłowackim kodeksem karnym obowiązującym w opisywanych przeze mnie latach. Dwory - powieściowa „martwa wieś” są miejscowością fikcyjną. W rzeczywistości łączą w sobie losy wielu prawdziwych zaolziańskich miejscowości: Łąk, Łazów, Stonawy, starej Karwiny i Orłowej...

Niemniej ważnymi wątkami są walka o zagrożoną polską szkołę oraz przymusowe wysiedlanie ludzi z terenów objętych wydobyciem węgla.

Pozdrawiam serdecznie Danuta Chlupova TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

41


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Innowacyjny Software House, pasjonaci i eksperci Obecnie każda firma, nawet ta najmniejsza potrzebuje sprawnego oprogramowania komputerowego, który ułatwi pracę i zarządzanie właścicielom jak i pracownikom. Czasem niestety trudno znaleźć takie rozwiązanie, które zaspokoi wszystkie potrzeby. Na rynku pojawia się wiele firm tworzących oprogramowania dla przedsiębiorców, jednak warto wybrać taką, która nasz pomysł przekuje w coś rzeczywistego i sprawnie działającego. Firma SoniqSoft JRMM sp. z o.o. s.k została utworzona w 2016 roku przez ekspertów, którzy mają w sobie pasję do nowych technologii w dziedzinie programowania. Skupia się na wytwarzaniu i wdrażaniu oprogramowania i aplikacji dedykowanych Klientom. Najczęściej pracuje w obszarach, gdzie użycie gotowych produktów IT jest niewystarczające. Zmienia analogowe potrzeby w cyfrowe rozwiązania. - Nasi ludzie to eksperci lub zapaleńcy w swoich dziedzinach i technologiach, to ludzie, dla których „nie wiem” jest tylko wyzwaniem na tu i teraz, dla których „nowe” oznacza ciekawe do poznania, a „znane” pomaga budować cenne

42

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

doświadczenie. Taki zespół to fantastyczne zdolności i nieograniczone możliwości, które nasi Klienci tak chętnie testują swoimi pomysłami – mówi prezes SoniqSoft Mariusz Czarnecki.

Od pomysłu do produktu Naszą misją jest przekucie pomysłu Klienta w użyteczny, doskonale zaprojektowany, odnoszący sukces produkt. Dzięki funkcjom oprogramowania tworzonego na zamówienie pomagamy wykorzystać zasoby firmy w najbardziej wydajny sposób. Oprogramowanie tworzone przez nas ma jasny cel: usprawnienie procesów za pomocą prostej i intuicyjnej obsługi. Nasze doświadczenie zbieramy na rynku krajowym i zagranicznym wytwarzając oprogramowanie w różnych technologiach dobranych specjalnie do każdego projektu. Nasze zespoły uczestniczyły w wielu międzynarodowych projektach zarówno przemysłowych, jak i zaawansowanych projektach naukowo-badawczych.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE artykuł sponsorowany

Portfolio

Metodycznie

Przeprowadzamy Klienta przez trudny początek, jakimi jest dokładne zdefiniowanie jego pomysłu lub potrzeby. Następnie znajdujemy rozwiązanie i wprowadzamy je na rynek, i wspieramy Klienta w utrzymaniu i rozwoju swojego produktu.

Nasze wdrożenia planujemy i realizujemy tak, aby były najbardziej komfortowe dla użytkowników, jak również dla zespołów IT po stronie Klienta.

Z portfolio naszych produktów można wydzielić cztery główne nurty:

Nasi Klienci powierzają nam zarówno utworzenie całkiem nowego rozwiązania, jak i rozwój czy usprawnienie już istniejącej części systemu, a także automatyzację procesów.

oprogramowanie typu e-commerce (B2B, B2C, SFA) i inne tzw. WEB based oprogramowanie stricte biznesowe, w tym klasy ERP, CRM, MES, SCM, WMS, itd. oprogramowanie dla potrzeb automatyzacji i optymalizacji procesów produkcyjnych oprogramowanie dla potrzeb naukowo-badawczych

Prowadzimy projekty kompleksowo – od analizy, projektowania i konsultingu, do płynnego przejścia w etap programowania, testowania i wdrażania. Pracujemy wspomagając zarządzanie projektami sprawdzonymi, narzędziami z wykorzystaniem adekwatnej metodyki (Scrum’a + Agile PM (DSDM), Łańcuch Krytyczny, a w uzasadnionych przypadkach Kanban lub Waterfall).

W naszym portfolio są zarówno oprogramowania klasy ERP, jak również oprogramowania systemów automatyki przemysłowej od prostych integracji systemów z urządzeniami do aplikacji analizujących w czasie rzeczywistym parametry aparatur naukowo-badawczych. Chętnie podejmujemy się projektów na styku elektroniki i informatyki, przemysłu i oprogramowania, czyli wszędzie tam, gdzie wymagana jest zarówno znajomość zagadnień pracy rzeczywistej urządzeń, jak i oprogramowania. Obszarem naszego zainteresowania są również oprogramowania typu firmware oraz wszelkiego rodzaju aplikacje mobilne dla systemów iOS, Android oraz Windows. Wytwarzamy również oprogramowanie dla systemów Mac OS X.

Bez hierarchii - Tworzymy turkusowy, samozarządzający model organizacji naszej firmy w celu lepszego dopasowania do rynku i osiągnięcia większej „zwinności”. Brak wyraźnej hierarchii pomaga nam w utrzymaniu wśród pracowników poczucia wpływu na rozwój, większego zaangażowania oraz poczuciu współodpowiedzialności. Zadania wyznaczane są na podstawie umiejętności zatrudnionych oraz na podstawie aktualnych potrzeb. Kluczowe decyzje podejmowane są przez osoby, które mają ku temu najlepsze predyspozycje. Nasza organizacja jest transparentna, co pozwala doskonalić umiejętności i budować poczucie wspólnoty, które przekłada się na efektywną realizację projektów IT – podkreśla Mariusz Czarnecki.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

43


KIERUNEK KULTURA

St

an

is ła

w M al

ws

ki

Korespondencja własna z VIII Festiwalu Poezji Słowiańskiej Czechowice - Dziedzice, Bielsko - Biała, Cieszyn

in

o

POEZJA W STREFIE CZERWONEJ

Instrumentalną wersją „Cieszyńska Tesinska” Nohavicy, w wykonaniu pianisty Tomka Pali, rozpoczął się finisz VIII Festiwalu Poezji Słowiańskiej Czechowice -Dziedzice 2020, właśnie w Cieszynie. To dla cieszyniaków wyróżnienie, że mogliśmy gościć poetów z różnych części Polski. Odważnych uczestników, których nie pokonały komunikaty o ogłoszeniu „czerwonej strefy” i dotrwali do oficjalnego końca Festiwalu, w zachowaniu ostrożności i odpowiedzialności w stanie zagrożenia, w Domu Narodowym żegnała improwizacja pianisty. To był jego artystyczny popis w naszym świętowaniu. W ofiarowanych nam melodiach odgadnąć się dało między innymi hymn - „Ojcowski dom”. Ta pieśń, mająca swoją rangę na Ziemi Cieszyńskiej podkreśliła dostojność wydarzenia, czasu i miejsca w którym się znaleźliśmy. Moje miasto zasługuje na doniosłe wydarzenia. Dziś to marzenie, chociaż pokaleczone nieco, radośnie się spełniło. Nie odbyło się bowiem tylko Śniadanie Poetyckie w czeskiej Dziupli na drugim brzegu granicznej Olzy. Co do tego, ważnego dla mnie punktu Festiwalu, a lubię wspólne śniadania, mam nadzieję, że już niebawem poznam poetów ze Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej w Republice Czeskiej. Jednocześnie rozmyślam nad rekompensatą po straconej okazji do poetyckich konfrontacji. Uważam bowiem, że nasze, na dwóch brzegach Olzy pojmowanie kultury wzajemnie się uzupełniają i wzbogacają. Z uwagi na aurę i zagrożenia COVID-19 nie odbyła się też wyprawa o walorach historycznych i poznawczych do Kończyc Małych. Czy Poezji łatwo się żyje? Jest po tylu przejściach! Kiedyś była w podziemiu, potem w drugim obiegu, dziś - w sieci. Ale - Poezja jeszcze nie umarła, póki my żyjemy. Z nieobecnymi fizycznie, na Festiwalu byliśmy w łączności serdecznej, na łączach komórek, poprzez połączenia internetowe. Ze Słowacji dotarły do mnie wieści o odwołanych podobnych spotkaniach kulturalnych. Jednocześnie otrzymałem tekst kolejnego wiersza przetłumaczonego na język słowacki. Odczytałem to jako solidaryzowanie się z nami, jako dar na poczet spotkań jakie nas jeszcze czekają. W festiwalowych rozmowach podkreślaliśmy doniosłość spotkania w tak trudnych czasach, kiedy reglamentuje się nam bliskość, wydziela dostępną przestrzeń, dyktuje dystans 44

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

niemożliwy do dosłownego przestrzegania, zamyka maską uśmiech. Przecież chodzi o bezpieczeństwo... Głównym organizatorem Festiwalu jest Stowarzyszenie Autorów Polskich Oddział w Bielsku Białej w osobie poety Ryszarda Grajka. Zabiega on u władz lokalnych o patronat, zaś u biznesmenów o wsparcie ekonomiczne. Ktoś zinterpretował głośno na sali jego nazwisko. Grajek? Raczej Kapelmistrz, Człowiek Orkiestra. W zasadzie udział w Festiwalu jest otwarty. Aby w pełni uczestniczyć w konfrontacjach poetyckich, hyde parkach, biesiadach, rozmowach kuluarowych, należy jednak skontaktować się ze Stowarzyszeniem Autorów Polskich wcześniej. Tegoroczny Festiwal rozpoczął się w czwartek 15 października już o godzinie ósmej piętnaście, internetowo, dla czechowickiego liceum. Było to spotkanie z poetami, gośćmi Festiwalu, którego inauguracja koncentruje się zawsze wokół Miejskiego Domu Kultury w Czechowicach-Dziedzicach. Zanim wyszedłem ze swym nowym wierszem do mikrofonu, z tą szansą, aby zaistnieć na trzy minuty, miałem okazję rozmawiać z przybywającymi na Ucztę Słowa. Dziś, kiedy nieobecność zadeklarowanych uczestników okazała się wysoka, rozmowa z każdym poetą wydaje mi się potrzebną, konstruktywną, podkreślającą całą jedność poezji jaka się w nas objawia wierszem. Spotkałem tu ludzi wcześniej poznanych. Małgosia Bobak Końcowa, po raz pierwszy dostrzeżona przeze mnie na Pszczyńskiej Jesieni Poezji, maluje i animuje życie kulturalne w Nysie. O rodzinie poetów myśli ciepło i najserdeczniej, jakby sama sobą stanowiła dedykację dla swego najnowszego tomiku „Papierowe serwetki”. W rozmowie poruszyła temat jak czytać swój wiersz, jak emitować swoim głosem przekaz. Łatwiej jest pisać, trudniej przekonać odbiorcę do treści, kiedy zabraknie właściwego tembru głosu, odrobiny aktorstwa. Pomyślałem, że obróbkę warsztatową wiersza warto rozpocząć od rejestracji na dyktafonie, aby usłyszeć to, co mam do zaprezentowania ze swojego miejsca. - Aby usłyszeć rytm wiersza, podpowiada mi poeta, eseista, dramaturg, gość mojego domu, Jerzy Stasiewicz. Nawet białe wiersze, bez rymu, mają swoją melodykę. Jeśli są dobrze napisane pięknie grają w duszy. Z Adamem Markiem redagującym rybnicki „Wytrych” rozmawiam po polsku i - po


KIERUNEK KULTURA

Zdjęcia Anita Pawlak

„naszymu”. On, Wolna Inicjatywa Artystyczna i w ogóle Konfraternia Poetów, niejako prowokuje do otwarcia, chociażby „Wytrychem” nowych zamków, drzwi, za którymi czekają na nas poezji pełne przestrzenie. Uczestnicy ósmej edycji Festiwalu otrzymali Certyfikat uczestnictwa. Trudno mi więc było odpowiedzieć dziennikarzowi na pytanie, co jest dla mnie ważniejsze. Otrzymana w tym czasie legitymacja przynależności do Stowarzyszenia Autorów Polskich, czy elitarny w swej szacie graficznej Certyfikat. SAP skupia bowiem również artystów malarzy, animatorów, ludzi zasłużonych swą pasją dla i do kultury. Zanim udaliśmy się do „Chacharni” na dalszy ciąg hyde parku, mieliśmy okazję wziąć udział w wernisażu wielokrotnie wyróżnionej poetki, Urszuli Drzyżdżyk- Dziudziel. Uroczym tłem muzycznym w tej części spotkań były kompozycje Janusza Kohuta w wykonaniu autora, we fraku. Nagrał on między innymi płyty „Wysokie góry” i „Krajobrazy”. Obecna wśród nas w Chacharni Renata Cygan, poetka, graficzka, animatorka życia kulturalnego wśród emigrantów, zaprezentowała nam „Niezależny Kwartalnik

Literacko-Artystyczny POST SCRIPTUM”. Jest dostępny w sieci. „Poezję Dzisiaj” reprezentowała Anna Czachorowska z Warszawy. Jej obecność świetnie wkomponowała się w Festiwal. „Poezja Dzisiaj” jest obok „Toposu” lekturą, gdzie szukam artystycznych motywacji. Drugi dzień Festiwalu też rozpoczął się spotkaniem z młodzieżą w sieci. Młodych warto ogarnąć, przytulić, zbliżyć do poezji. Słyszałem jak w Domach Kultury, w Czechowicach-Dziedzicach czy Bielsku-Białej, śpiewa się „Obławę na młode wilki”, wiersze Julka Wątroby oraz Jasia Pichety. Wczoraj na dzień dobry wyszło słońce. Dziś leje. Tej fontannie z nieba towarzyszy fontanna na bielskim placu, która razem z nami czeka, kiedy się rozchmurzy. W przenośni i w realu. Patrząc na czynną w deszczu fontannę widziałem, jak zderzają się dwie różne rzeczywistości. Wiele obiecywałem sobie ze spotkania z prof. dr hab. Zofią Zarębianką. Książnica zaprosiła na sesję literacką pod tytułem „Poezja, gdy zamieszka w duszy , nie opuści po dzień ostatni”. Ale spotkanie z poetką było tylko „on line”. Wyczuwało się jednak wdzięczność, że TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

45


KIERUNEK KULTURA

przez stary Rynek na finisaż i performance Bo, Bo Jaroszka, do Domu Narodowego, kiedy Paweł Fejkisz z kamerą rzekł - Bo, co? „Krzyk” jest instalacją artystyczną, jest protestem, to manifestacja. Trzeba mi rozważyć to milczenie naszych spacyfikowanych postaw. Na otwarciu wystawy zawołałem - Bo, krzyknij. Krzyknął za nas wszystkich szczelnie zakrytych niewygodnymi maskami. Moderatorem Cieszyńskiej Gali Poetyckiej był Ryszard Grajek, dusza Festiwalu. Bez niego na pewno by się to jakoś odbyło. Ale nie byłoby tak rodzinnie, poetycko, z sensem. Poeta, ekonomista, animator kultury. Jako prezes SAP koordynuje działania poetów, inspiruje spotkania, które przekładają się na popularyzację kultury, pozwala żyć Poezji. W prowadzeniu cieszyńskiego spotkania towarzyszyła mu bliska mi bardzo osoba, Elżbieta Holeksa - Malinowska, współautorka tomiku „Dwugłos”. Poetka, która przywitała gości swym wierszem o Cieszynie. To ona zaprosiła prywatnie na swój salon nad Olzą wszystkich, którzy mogli dotrzeć. Akurat do drzwi pukał strach. Kiedy mu odważnie otworzyła, nie było nikogo. A w środku - poeci. Benia Krawiec z Wisły Wielkiej, ma za sobą Festiwal w Wilnie i Płowdiw. Bodzia Chwierut z Libiąża i dwiema książkami prozatorskimi, Renia Cygan z Post scriptum, Juliusz Erazm Bolek z Warszawy, czyli laureat Nagrody UNESCO. Edytka Hanslik, która chwilę po prezentacji pędziła na dyżur do szpitala. Anita Pawlak z mężem z dalekiej Wielkopolski oczekująca swego debiutu książkowego. Najstarszym wśród nas, chociaż młody duchem, ten na fotografii obok Eli Barańskiej, okazał się poeta Jan Szczurek z Opolszczyzny. Na tegorocznym Festiwalu bardzo mocno prezentowała się grupa rybnicka. Występ Mariana Bednarka i Tadeusza Kolorza trwał stanowczo za krótPrzed nami Święta Bożego Narodzenia czas piękny ko. Rad bym im oddał swój przydzielony i magiczny, otoczony niepowtarzalną atmosferą, na prezentację czas. Były kwiaty, muzyka, czas spełnionych marzeń i poczucia bezpieczeństwa, salonowe wiersze. Były cieszyńskie kołaczyczas rodzinnych spotkań, przyjaznych gestów, ki, wafelki. Paweł i Adam grali na fletach. ciepłych słów i wspólnej radości. Początkowo wtórował im bard z Bielska, Z tej okazji życzymy wszelkiej pomyślności i z nadzieją Piotr Zemanek i wielu innych. Chciałem jakoś wszystkich zapamiętać. Przecież i ja, spoglądamy w przyszłość, niech Nowy 2021 Rok przyniesie też poeta, tam byłem. Kawę, herbatę, yerba to co najcenniejsze, dobre zdrowie i wzajemny szacunek. mate i gatunkowe wina piłem. Do jubileuszowego spotkania na FestiPrzewodniczący Rady Miejskiej Burmistrz Strumienia walu już niedaleko. Życzenie takie toastowe Czesław Greń Anna Grygierek mam. Niechaj Poezję dotykają piękne kolory. Niechaj będzie bez strefowo.

dzięki komputerowcom chociaż wirtualnie rozmawialiśmy na ważne tematy. Tak, prawdziwa gościnność może też być wirtualna. Jakby na przekór restrykcjom i ograniczeniom, z ekranu w czasie sesji literackiej padły ważne słowa. Nie można zabić poety, można zamilknąć, ale tylko na chwilę. Pani profesor bazując na poezji Karola Wojtyły podsunęła mi też inną refleksję. Kim mianowicie ma być autor, jeśli Poezja jest, powinna być dla niego Najpiękniejszą Panią? Bielsko żegnało się z Festiwalem w Kubiszówce poetycką galą. Było koncertowo i lirycznie. Wśród ważnych wierszy, piosenek i ludzi, miło mi było widzieć Krystynę Krzyżanowską -Nastulczyk, żonę poety, poetkę, malarkę, uczestniczkę słowackiego Ars Poetica Neosoliensis w Bańskiej Bystrzycy i oczywiście postać nietuzinkowa - poeta, fotograf, ratownik - Bo Jaroszek. Wyczuwałem w głosie prowadzącej galę, Iwony Kusak, że Bielsko jest z tych dwojga dumne, ponieważ są jedną z wizytówek tego regionu, są lubiani. Zanim wróciłem do swego miasta, dosięgły mnie niepomyślne komunikaty. Czy mogłem je lekceważyć, ja rozsądny i lojalny poeta? Następnego dnia słońce jeszcze nie przebiło się przez chmury, ale woda w Olzie obniżyła się. Zmierzałem

46

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020


Ciepłych, rodzinnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

MojeID

To wszystko w Banku Spółdzielczym ZAPRASZAMY

www.bs.cieszyn.pl

Płać z nami mobilnie TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

47


KIERUNEK KULTURA

Małgorzata Perz

Historia kartki świątecznej Pierwszy polski znaczek pocztowy

Pens, czyli pierwszy angielski znaczek pocztowy

Według jednych zródeł pierwsza kartka świateczna została zaprojektowana w 1840 przez ilustratora Williama Mawa Egley’a, autora niektórych scen z książek Charlesa Dickensa, według innych na pomysł stworzenia kartki wpadł w 1841 roku Szkot thomas Sturrock . Niewątpliwie tym, który kartkę pocztową wprowadził do powszechnego obiegu był Sir Henry Cole. Oficjalnie pierwsza kartka świąteczna podrugiego etapu wybrało następujące: liwstała w 1843 roku w Angli za sprawą Sir stewka, otwartka, pisanka oraz pocztówHenry’ego Cole’a oraz jego przyjaciela, ka. Publika zwiedzająca wystawę wybrała ilustratora Johna Horsley’a. Sir Cole jako pocztówkę. Autorem tej nazwy był późurzędnik państwowy dostał zadanie rozniejszy noblista, powieściopisarz Henryk powszechnienia usług pocztowych tak, Sienkiewicz, występujący pod pseudoniby były one dostępne dla szereszej grupy mem Maria z R. mieszkańców. Wpadł na pomysl stwoW Stanach Zjednoczonych podobrzenia kartki z życzeniami świątecznymi. nie jak w Angli popularność zdobyły po Pierwsza kartka, przedstawiała rodzinę 1850 roku. Masową produkcję zapoczątprzy stole i wzbudziła sporo kontrowersji, kował niemiecki drukarz Louis Prang gdyż na ilustracji pojono winem dziecko. urodzony, uwaga, we Wrocławiu będąByła też dość droga, kosztowala 1 szylin- Sir Francis Cole cy też twórcą powszechności pierwszych ga co stanowiło równowartość obecnych kartek w Wielkiej Brytanii. Nie tylko 5 pensów. Wartość pieniądza była w tamzajmował się drukiem i rozpowszechniatych czasach inna i nie każdy mógł sobie pozwolić na niem, organizował również konkursy na najpiękniejsze taki zbytkowy wydatek. Wydrukowano jej 2000 sztuk. kartki. Drugi duży biznes kartkowy w Stanach powstał Do dziś zachowało się jedynie 15 egzemplarzy i osiągają w 1915 roku kiedy John C. Hall i dwóch jego braci one cenę kilku tysięcy funtów na aukcjach kolekcjoner- stworzyli firmę Hallmark. Obecnie jest to jeden z najskich. większych producentów kartek świątecznych. Z czasem rozwój technik drukarskich, metod Przełom XIX i XX wieku przynióśł modę na kartki transportu i obniżenie ceny kartki do połowy pensa robione ręcznie w zaciszu domowym. Cieszyły się wieldało początek popularnej tradycji światecznej. Pierw- ką popularnością, ale ich delikatna konstrukcja wyklusze kartki przedstawiały rodziny, kwiaty lub pejza- czała wysyłanie pocztą, dlatego przekazywano je sobie że. Wysyłano je bez koperty. Według „Kuriera War- osobiście. szawskiego” z 1881 roku, w Europie, w samym tylko Z czasem pojawił się zwyczaj wysyłania kartek w ko1879 roku rozesłano 350 milionów kart pocztowych. percie zaklejanej z tyłu dekoracyjną naklejką. Sprzedażą Dużą część z nich stanowiły pocztówki świąteczne. naklejek trudniły się instytucje charytatywne przeznaW Polsce pojawiły się pod koniec XIX w., najwcze- czając utarg na pomoc biednym. Zwyczaj ten narodzil śniej na terenie Galicji. Nazwa pocztówka zaczęła obo- sie w Skandynawi, a dokładnie w Danii i przetrwał do wiązywać w Polsce w 1900 roku, kiedy Towarzystwo czasów współczesnych. Dobroczynności zorganizawało wystawę kart pocztoObecnie mało kto wysyła kartki świąteczne. Pliki wych na której ogłoszono konkurs na polską nazwę dla jpg, png i gif zastąpiły tradycję. Może warto do niej ilustrowanych kart, dotychczas nazywanych widokami, wrócić, gdyż starannie wybrana pocztówka z odręcznypocztowymi kartkami lub widokówkami. Jury składa- mi życzeniami o wiele bardziej oddaje wyrazy pamięci jące się z wybitnych językoznawców, członków redak- i szacunku oraz klimat świąt niż e-mail z kiwającym się cji Słownika Polskiego spośród 296 (!) propozycji do Mikołajem. 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020


Pierwsza kartka świateczna autorstwa Johna Horsleya, źródło Wikipedia.

www.stylowi.pl

1905 rok, autor Elizabeth Bohm, Rosja, Wikipedia

www.polona.pl


Małgorzata Perz

K olęda czyli

przyodobajmy się Panu - Słowo „calendae” sięga czasów przedchrześcijańskich w Rzymie. Oznaczało pierwszy dzień miesiąca. Odwiedzano się wtedy, składano sobie życzenia. Z czasem po dotarciu do Polski zmieniło swoje znaczenie. Kolędą dziękowało się swojemu panu, u którego się służyło, za opiekę, za pracę, za wynagrodzenie. Chodziło też trochę o przymilanie się mu, bo za to dostawało się datki... Trzeba przyznać, że to było bardzo sensowne podejście - mówił na łamach świątecznego wydania „GL” w 2014 r. ks. prof. Franciszek Rosiński, wrocławski franciszkanin, antropolog i etnolog, zajmujący się religiami i wierzeniami pierwotnymi. Obyczaj śpiewania kolęd – utworów związanych ze świętami Bożego Narodzenia pojawił się u nas we wczesnym średniowieczu. Posiadały one charakter łacińskich pieśni ogólnokościelnych, które stopniowo zmieniały swoją formę oraz treść. Pierwsze zachowane w formie słownej kolędy odnaleźć można w rękopisach z XV w., choć nie posiadały (jeszcze) zapisu nutowego jak w „Kancjonale Jana z Przeworska” z 1435 r., gdzie zachował się tekst kolędy: „Chrystus się nam narodził”. Polskie kolędy nie od razu były utworami pobożnymi. Wiele z nich miało charakter świecki, ludyczny. Czasem zakazywano ich śpiewania w kościele, ponieważ miały charakter zbyt świecki, frywolny nieprzystojący do majestatu kościoła. Zwano je pastorałkami lub kantyczkami. Bohaterami tych kolęd byli pasterze, którzy - przybywając do Stajenki - wnosili ze sobą radość, humor i wesołość. Pastorałki powstały w XVII wieku, w epoce werwy i radości życia. Oprócz kolęd i pastorałek powstawały również szopki i jasełka. Jeszcze za życia św. Franciszka z Asyżu rozniecił się kult świąteczny Bożego Narodzenia z szopkę betlejemską, którą ustawiano na bocznym ołtarzu w kościele. Na szopkę składały sie figurki Matki Bożej z Dzieciątkiem i św. Józefem oraz pasterze i Trzej Królowie. Wokół takiej szopki zgromadzenie śpiewało radosne pieśni kościelne. Pierwsze szopki i jasełka urządzane były w klasztorach zakonnych. Bogaty rozkwit polskiej kolędy nastąpił w XVIII wieku. Przyczynił się do tego rozwój uczuć religijnych i patriotycznych w społeczeństwie polskim. Teksty kolęd pisali często bardzo znani twórcy, tak jak chociażby Adam Mickiewicz czy Juliusz Słowacki. Natomiast kolędą, która świetnie się u nas przyjęła 50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

i śpiewana jest do dziś, jest ta, napisana przez Piotra Skargę, czyli „W żłobie leży”. Z kolei Franciszek Karpiński, znakomity poeta, napisał najbardziej znaną polską kolędę – „Bóg się rodzi”. Jej ostatnia zwrotka robiła karierę w najtrudniejszych dla Polaków czasach: „Podnieś rączkę, Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą...”. Śpiewano ją na kazachskich stepach, na Syberii. Polscy zesłańcy w Kołymie, umierając prosili o tę właśnie pieśń. Twórcami kolęd byli także między innymi Mikołaj Sęp Szarzyński i Andrzej Morsztyn, w XIX w Zygmunt Noskowski, a na pocz. XX w Feliks Nowowiejski. Kolędę Lulajże Jezuniu Fryderyk Chopin zacytował w środkowej części „Scherza h-moll” op. 20. Ze współczesnych twórców kolędy komponował Witold Lutosławski. W XIX w. znanych jest już w Polsce kilkaset kolęd i pastorałek o wielkim i zróżnicowanym bogactwie melodycznym, zawierające elementy hymnów, kujawiaków, mazurków i polonezów. Ich znajomość zawdzięczamy między innymi księdzu Michałowi Marcinowi Mioduszewskiemu. Zawarł swoją wiedzę w zbiorach zatytułowanych: „Śpiewnik kościelny, czyli pieśni nabożne z melodyjami w Kościele katolickim używane” z 1838 r. i „Pastorałki i kolędy z melodyjami” z 1843 r. Współcześni twórcy chętnie nagrywają i wykonują świąteczny repertuar, gdyż jest to niezwykle popularny temat. Należą do nich orkiestry pod batutą Leonarda Bernsteina, Herberta von Karajana, Neville Marrinera... jak i Sławne Głosy naszych czasów: Luciano Pavarotti, José Carreras, Placido Domingo, Teresa Żylis-Gara, Wiesław Ochman, Andrzej Hiolski. Również polskie zespoły wokalne: „Mazowsze”, „Poznańskie słowiki” czy „Chór Archikatedry Warszawskiej”. Muzyka pop czy jak kto woli – rozrywkowa równie ochoczo siega do tego tematu. Bez jej wykonawców nie sposób się obejść w święta, bo znamy i słuchamy ich bardzo chętnie w ten niezwykły czas. Znakomite interpretacje kolęd wykonywali/wykonują absolutni mistrzowie gatunku: Bing Crosby, Frank Sinatra, Elvis Presley, Tom Jones, Jerzy Połomski, Irena Santor, Ewa Bem, Krzysztof Krawczyk, Stanisław Sojka, Justyna Steczkowska, zespoły: No To Co, Czerwone Gitary czy Skaldowie. Refleksyjnego słuchania kolęd w najbliższe święta życzy Redakcja Tramwaju Cieszyńskiego. źródło www.naszebielany.pl/felietony/742-krotka-historia-koled-i-pastoralek


z

yk

Iw

on

a W ło d arc

GODNE ŻYCIE BEZ PODZIAŁÓW

Niezależnie od wieku, płci, stanu zdrowia czy poglądów wszyscy powinni mieć takie same prawa, dostęp do ochrony zdrowia, możliwość pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, kulturalnym itd. O tym, że tak nie jest, wiedzą osoby z niepełnosprawnościami, które każdego dnia natykają się na bariery stanowiące przeszkody niejednokrotnie nie do pokonania. Każdy człowiek nawet niepełnosprawny ma prawo do życia, jednak ważne jest to, żeby warunki w jakich żyje, były godne. Szczególnie istotne jest to, aby niepełnosprawni nie musieli z braku pieniędzy rezygnować np. z zakupu sprzętu ułatwiającego im codzienne życie, leków czy z wyjazdów na turnus rehabilitacyjny, a dostosowanie przestrzeni publicznej do ich potrzeb powinno być przeprowadzane nie tylko doraźnie. Bariery architektoniczne, niskie renty, a w przypadku osób tracących wzrok, brak dostępu do rehabilitacji umożliwiającej naukę życia w ciemnościach, to tylko niektóre z przeszkód z jakimi niepełnosprawni muszą się borykać. O ile do momentu pojawienia się koronawirusa istniejące przeszkody powoli zaczęły znikać, to na chwilę obecną potrzeby niepełnosprawnych zostały odsunięte na boczne tory. Większość urzędowych spraw załatwiana jest drogą elektroniczną, która jest poza zasięgiem nie jednego niepełnosprawnego, a pojawiające się jak przysłowiowe grzyby po deszczu zmiany w przepisach, utrudniają załatwienie wielu spraw. Rządzący dbają o potrzeby i zdrowie seniorów, jednocześnie wykluczając z ochrony osoby z niepełnosprawnościami. Dlaczego tak się dzieje? Czy niepełnosprawni sami muszą zadbać o ochronę własnego zdrowia? Aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa wprowadzane są coraz to nowsze zmiany, które znacznie utrudniają wszystkim codzienne funkcjonowanie. Jedną z takich zmian mających na celu ochronę przed zarażeniem koronawirusem osób po ukończonym 60 roku życia jest wprowadzenie tzw. godzin dla seniora, w trakcie których mogą oni w spokoju zrobić zakupy i ograniczyć do minimum kontakt z młodymi ludźmi.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby seniorzy korzystali z tego przywileju, niestety w godzinach od dziesiątej do dwunastej sklepy świecą pustkami, natomiast starsze osoby na zakupy wybierają czas, kiedy młodsi od nich klienci zaopatrują swoje domostwa w niezbędne produkty. Na zadawane pytanie o to, dlaczego nie korzystają z godzin dla seniora tylko idą do sklepu w popołudniowych godzinach, starsi ludzie odpowiadają „idę na zakupy, kiedy mi pasuje”, „nikt mi nie będzie mówił, o której mam iść do sklepu”, „my możemy robić zakupy o każdej porze dnia”. Jedni korzystają z możliwości zrobienia tzw. bezpiecznych zakupów, jednak są i tacy, którzy mają za nic dbałość o własne zdrowie. Zapewnienie osobom starszym dodatkowej ochrony jest obowiązkiem, jednak nasuwa się pytanie, dlaczego nikt nie pomyślał o tych, którzy mają również osłabioną odporność, a mowa tu o osobach z niepełnosprawnościami. Nie wiadomo, dlaczego niepełnosprawni zostali wykluczeni z takiej ochrony. Oni również jak seniorzy powinni niezależnie od wieku mieć możliwość dokonania bezpiecznych zakupów, lecz po raz kolejny ich potrzeby zostały pominięte i zakupy mogą robić tak jak wszyscy pozostali klienci. Tak jak część osób starszych mieszka samotnie i własnymi siłami załatwia własne sprawy, tak i liczna grupa niepełnosprawnych, samodzielnie robi zakupy, a pomimo iż nieraz odpowiadałoby im wyjście do sklepu przed południem zmuszona jest dostosować swój czas do obowiązującego rozporządzenia. Zakazy oraz nakazy sprawiają, że coraz bardziej widoczne stają się podziały wśród naszego społeczeństwa, a wszystko to powoduje zanik tak bardzo wszystkim potrzebnej empatii.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

51


Planuj po swojemu M

sk

ii

W ostatnim artykule przedstawiłem Wam pierwsze kroki w ramach naszego darmowego kursu rozwoju osobistego. Tutaj w Tramwaju jest miejsce dla Was at w i na to, abyście mogli się rozwijać i dzielić z nami swoimi sukcesami. Prosiłem eu s z J o n ko Was o przygotowanie planu dnia z wyszczególnieniem tego, ile czasu zajmują Wam różne czynności. Na początek streszczę mój plan dnia, zanim przejdziemy do kolejnego zagadnienia na Waszej drodze do zmian w życiu.

JAK JA TO ROBIĘ 5.10 - pobudka. No co Wy o piątej nie wstanę, to oszukam system o te 10 minut 5.10-6.30 - pisanie. Takie tam bzdury. Może kiedyś coś, co narodziło się o 5.40 w moim małym gabinecie 6.30-8.00 - przedszkole córki i dojazd do pracy 8.00-17.00 - praca i powrót do domu 17.00-18.30 - pisanie artykułów, felietonów i tego tutaj poradnika 18.30 - 21.00 - czas dla dzieci 21.00-22.00- wojna z dziećmi na ziemi niczyjej „mojej” sypialni 22.00-24.00 - czytanie/netflix z żoną Ot tyle o mnie. Może mało ekscytująco, ale naprawdę intensywnie. Nie nudzę się. W weekendy system wygląda podobnie, bo też pracuję - tyle, że mniej - ale poranki i noce są identyczne. Mam nadzieję, że macie już swój rozkład jazdy bo jedziemy dalej. PLAN NA DZIEŃ Całe nasze życie toczy się wedle planów - naszych lub czyiś. Tak to już jest. Jeśli sami nie planujemy, stajemy się elementem planu kogoś innego. Brzmi dziwnie? Nie do końca. Wyobraź sobie spotkanie rodziców w szkole. Nauczyciel mówi o różnych problemach dzieci, o wycieczkach, o tym ile masz zapłacić itp. Rzuca temat - termin wycieczki. Jako, że większość rodziców się tym nie przejmuje więc zachowują ciszę. Nagle ktoś coś proponuje: „może w maju, do Krakowa”. Cisza. Nauczyciel zadaje parę pytań i dzięki milczącej zgodzie reszty rodziców, decyzja zapada - Kraków. Może potem, gdy wrócisz do domu będziesz narzekać na ten głupi pomysł z Krakowem. Po co tam? Przecież tam już byli. Chodzi tylko o to, by gdzieś pojechali, mogli iść na Rynek i kupić coś w Mc Donald dzięki kuponom w smartphonach. Tylko o to chodzi. - Bez sensu - rzucasz kładząc się spać. Czemu nie pojadą do 52

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Wrocławia lub do Łodzi? Tam jeszcze nie byli, myślisz zanim sen zatrze wspomnienia wywiadówki. A czy… zaproponowałaś inny kierunek? Czy zabrałeś głos? No właśnie, gdy nic nie robimy, stajemy się częścią planu kogoś innego. Nie chodzi o walkę o swoje rację i o to, że moja prawda jest bardziej „mojsza” i musi być tak, jak mówię. Chodzi o świadomość tego, że dzięki planowaniu mamy wpływ na to, co się dzieje wokół nas. Oczywiście zawsze mogą pojawić się niespodziewane okoliczności. Coś może się nie udać. Coś nam nie wyjdzie. To normalne. Wtedy trzeba zmienić i plany i… dalej planować. Dlatego weź kartkę i zaplanuj jeden dzień ze swojego życia. Tylko jeden. Może to być dzień jutrzejszy. Nie planuj każdej minuty. Zacznij od tego, kiedy planujesz wstać i kiedy pójdziesz spać. Zapisz to i sprawdź czy zapanujesz nad tymi dwoma składnikami każdego dnia; bo jeśli nie potrafisz zawalczyć o te dwa wydarzenia, to z pewnością nie zawalczysz o bardziej złożone sprawy. ZAPLANUJĘ TYDZIEŃ Gdy uda Ci się zrealizować plan na dzień - pory wstawania i spoczynku z dodatkiem głównych czynności, idź dalej. Ułóż cały tydzień w swoim dzienniku. Zastanów się co musisz zrobić w tym tygodniu. Dodatkową trudnością będzie… uwaga… czas na rozwój. Zaplanuj czas i miejsce, gdzie będziesz mógł robić to, co Cię rozwija. Zorganizuj sobie kącik do czytania, pisania, tworzenia. Wybierz dzień i godzinę, i zarezerwuj tyle czasu ile tak naprawdę możesz na to poświęcić. Nie ma złej ilości minut, które poświęcisz na rozwój, bo każda sekunda lektury i pracy nas sobą przybliża Cię do swojego celu. ZADANIE DLA CIEBIE Zaplanuj swój tydzień. Określ swój cel - nazwij go konkretnie. Rozwijaj się i czekaj na kolejne wskazówki w naszym Tramwaju do Rozwoju.


BIUROHIT Jolanta Kowalska ul. Budowlanych 6 43-430 Skoczów NIP 548 173 55 96 Poniedziałek - Piątek: 7:00-16:00, tel: 33/ 851 38 08, 33/853 06 24, fax: 33/ 858 48 10, email: biuro@biurohit.pl

POSIADAMY W OFERCIE Maseczki jednorazowe

3-warstwowe bez filtra węglowego - 0,55 zł netto+23% vat, cena od 100 szt. 0,81 zł+23% vat, cena od 10 szt.

Maseczki wielokrotnego użytku

3 warstwowa fizelinowa BH33171 - 3,67 netto +23% vat

Maski ochronne

FFP2 KN95 bez zaworków - 3,50 zł netto+23% vat półprzyłbica CoMForT - 14,99 zł netto+23% vat przyłbica pu 147 - 33,25 zł netto+23% vat

stojak z automatycznym urządzeniem do dezynfekcji rąk BasiC 2 528 zł netto+23% vat dozownik łokciowy 0,5 l - 104,72 zł netto+23% vat dozownik łokciowy 0,3 l - 85,55 zł netto+23% vat pulsoksymetr 29,00 zł netto +23% vat Testy na covid-19 z krwi, kanadyjskie, cała dokumentacja 55 zł netto+23% vat rękawiczki nitrylowe - 51,00 zł netto+23% vat/op. od 120 op., 57,00 zł netto +23% vat/op. od 2 op. rękawiczki lateksowe - 47,00 zł netto+23% vat/op. od 120 op., 49,99 zł netto+23 % vat od 2 op. rękawiczki winylowe - 29,99 zł netto+23% vat/op., od 120 op., 34,00 zł netto +23% vat od 2op. Mydło w płynie antybakteryjne 5L- 9,80 zł netto+23% vat żele 4u antybakteryjne 100 ml 16,60 zł netto+23% vat, 500 ml z pompką - 27,80 netto+23% vat

GLisepT profesjonalny środek do dezynfekcji rąk 5L

o działaniu bakteriobójczym i biobójczym - 67,00 zł netto+23% vat Polecany do dozowników ręcznych i automatycznych, nie rozpryskuje się. GRATIS 6 szt. pilniczków

ZAWSZE ZABEZPIECZONY I ZDEZYNFEKOWANY TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

53


KIERUNEK KULTURA

w swoim repertuarze utwór „Těšínská”, w którym snuje marzenie, jak mógłby wyglądać jego żywot przed stu laty, w mieście wielu kultur i wielu religii. ińs

ki

R

oc

h C zer w

a k ż ą r k o d i c ś Z miło

Jaromír Nohavica Rozpoczął się grudzień, jesień zbliża się ku końcowi, a zima powoli puka do naszych drzwi. To początek okresu świątecznego, i mimo że w sklepach „bombardowano” nas Mikołajami już od drugiej połowy października, to większość z nas właśnie teraz zaczyna czuć w powietrzu bożonarodzeniową atmosferę. To czas kojarzący się w szczególności ze wzajemną życzliwością i ciepłem domowego ogniska, tak cennego, zwłaszcza kiedy na dworze robi się coraz zimniej. Zapewne, już za niedługo, z naszych głośników popłyną dźwięki kolęd, które wprowadzą nas w świąteczny klimat, lecz również inna, dobra i spokojna nuta, bez wątpienia może wyczarować wyjątkową aurę na zimowe wieczory. W mojej głowie z każdym dniem rodziło się coraz więcej pomysłów na płytę, którą chciałbym polecić na ten szczególny czas. Ostatecznie wybór padł na album „Poruba”, nagrany przez Jaromíra Nohavicę w 2017 roku. Nohavica to pochodzący z Czech bard, wokalista i autor tekstów. W swoim dorobku posiada ponad 400 piosenek, które znajdują się na 20 krążkach. Artysta urodził się w 1953 roku w Ostrawie i jest silnie związany ze Śląskiem Cieszyńskim. Przez długi czas mieszkał w Czeskim Cieszynie, który jak sam podkreśla, był dla niego oknem na świat. O tym skrawku ziemi, wokalista ma

54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

Swoją solową działalność artystyczną Nohavica rozpoczął w latach 80. XX wieku i wraz z kolejnymi nagraniami zyskiwał dużą popularność nie tylko w ojczystych Czechach, ale również na Słowacji i w Polsce, gdzie doczekał się wielu wyróżnień, między innymi platynowej płyty za album „Poruba”, o którym chciałbym napisać w dalszej części felietonu. Poruba to dzielnica Ostrawy, w której wychował się Jaromír. To właśnie ona stała się „tytułową bohaterką” albumu artysty, który w ten sposób oddał jej hołd za spędzone tam lata dzieciństwa. Bardzo trudno jest mi opisać fenomen tej płyty, ponieważ na co dzień, gustuję w innych, żywszych i bardziej energicznych brzmieniach, niż ten prezentowany przez czeskiego barda styl. I mimo, że mieszkam na granicy, nie zdarzyło mi się wcześniej sięgnąć po artystyczną twórczość naszych południowych sąsiadów, przyzwyczajony do dominującej anglosaskiej kultury. A jednak siła albumu zatrzymała mnie przy nim na długo. Po raz pierwszy z tym wydawnictwem zetknąłem się kilka tygodni po jego premierze, gdy promujące go piosenki niemal bez przerwy rozbrzmiewały w rozgłośni Trzeciego Programu Polskiego Radia – Trójki. Gdy tylko usłyszałem dźwięki tej muzyki, wiedziałem już, że to coś niezwykłego. Słuchałem na okrągło single „Czarna dziura” i „Empire State”, jednak nie sięgnąłem wtedy po cały album, czego dziś bardzo żałuje. Parę miesięcy temu natrafiłem na jednej ze sklepowych półek na winyl „Poruby” i w okamgnieniu przypomniałem sobie wyjątkowość singli, które trzy lata temu były mi niezwykle bliskie. Nie musiałem się długo zastanawiać nad zakupem krążka i już tego samego dnia byłem po przesłuchaniu jego całości. Po krótkim czasie zostałem wielkim fanem tego albumu, a stało się to za sprawą jego prostoty, która mnie uwiodła. Kojący klimat albumu tworzy linia instrumentalna, wytworzona przez gitarę, fortepian, akordeon, a niekiedy perkusję czy harmonijkę ustną. Spokojne melodie i subtelny głos Nohavicy, idealnie ze sobą współgrają. Podczas


KIERUNEK KULTURA

odsłuchu, warto zwrócić uwagę na wspaniałe lirycznie teksty Jaromira, wypełnione nostalgią, emocjami, a także poczuciem humoru i mistrzowskim kunsztem podczas opowiadania historii. Na płycie odnajdujemy 13 piosenek o zróżnicowanym charakterze. Album otwiera utwór tytułowy, najweselszy i najbardziej rytmiczny, z wpadającym w ucho refrenem. W dalszej kolejności nagrane zostały melancholijne, refleksyjne utwory tj. Kdo z nas, Lzou mi do oci, Velka Tma czy przepiękny Sako ze sametu. Wyjątkową piosenką na płycie jest Czarna Dziura – jedyna napisana po polsku ballada na temat samobójstwa. Ten trudny egzystencjalny temat został ujęty przez Nohavice w żartobliwy, uszczypliwy sposób, z typowym dla czeskiej kultury dystansem nawet do ważkich spraw. Piosenkę wypełniają żarty na temat poszukiwania najskuteczniej metody zakończenia żywota, a cała opowieść kończy się rozmową Nohavicy z Bogiem, z której płynie przesłanie o porzuceniu głupich myśli i radości z życia, dopóki trwa. Album „Poruba” zawiera również weselsze utwory, np. skoczne Himalaje, czy wspomnienie piłkarskich potyczek z dzieciństwa Jaromira w jednym z moich ulubionych utworów z płyty – Tri rohy penalta.

Na koniec chciałbym napisać o zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnym utworze z tej płyty. Singiel „Empire State” to magiczne i wyjątkowe wyznanie miłości, o niebanalnym, głębokim i pięknym tekście. Swoją niezwykłością uderza w sferę emocjonalną i skłania do wielu przemyśleń życiowych i miłosnych. Mimo upływu czasu, piosenka w dalszym ciągu mnie zaskakuje i wzrusza. Utwór przemawia do mnie z ogromną siłą, przekaz emocji przez Jaromira jest na tyle dobitny i skuteczny, że piosenka działa jak narkotyk, dlatego uważam ten kawałek za dzieło sztuki. „Poruba” jest na pewno wyjątkowym albumem. Mimo różnorodności w brzmieniu jest bardzo spójny i przemyślany. Jego charakter idealnie pasuje do zimowych, rodzinnych wieczorów. Polecam go wszystkim z czystym sumieniem i mam nadzieję, że pozwoli Wam doznać tych samych odczuć podczas słuchania, co mnie, wprowadzając Was w niezapomnianą, świąteczną atmosferę. Wesołych Świąt! Źródła – nohavica.cz, novinka.pl

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

55


TAK CIĘ WIDZĄ JAK… TY WIDZISZ SIEBIE Jest 31.10.2020, dzień po protestach, które odbyły się w całym kraju. Ich skala zaskoczyła chyba wszystkich. Mój nastrój waha się od radości, że wreszcie coś się ruszyło i kobiety chcą o siebie zawalczyć, po strach, że na marszach się skończy. Bo, nie oszukujmy się, od samych protestów zmieni się niewiele. A zmienić się powinno bardzo dużo. I to radykalnie. Społeczeństwa nie zawsze funkcjonowały tak, jak dziś. Nie zawsze nadrzędną wartością był w nich przypisywany naturze męskiej pęd do władzy i osiągania coraz wyższych wskaźników gospodarczych kosztem wszystkiego, co realnie powinno mieć dla nas wartość, a jest przypisywane z kolei naturze kobiecej – szczęścia, relacji międzyludzkich, równowagi naszej planety. Polecam lekturę takich autorów jak Harari1 czy Murdock2, którzy świetnie obrazują jak i dlaczego na przestrzeni tysiącleci system patriarchalny3, przeciw któremu właśnie teraz kobiety okazują zdecydowany sprzeciw (co absolutnie nie powinno być odczytywane jako chęć zniszczenia mężczyzn, jak się niektórym wydaje), umacniał się, wypierając pierwotny porządek oparty na partnerstwie i poszanowaniu praw wszystkich istot żywych. Tak, także zwierząt i roślin. Ale to temat na inny wywód. Dziś chcę zwrócić uwagę na to, że my wszyscy, kobiety i mężczyźni, chcąc dokonać trwałych i realnych zmian, musimy najpierw wiele zmienić w sobie. Nie znamy innego systemu, w takim się urodziliśmy, tak jak nasi rodzice, dziadkowie i wcześniejsze pokolenia. A przecież chęć zmian społecznych jest widoczna, coraz więcej osób o tym głośno mówi. Co jest potrzebne, by ich dokonać?

Pewność, że możemy i potrafimy to zrobić Brzmi banalnie? Wcale banalne nie jest, bo to, co najczęściej podcina nam skrzydła to brak wiary w siebie i niska samoocena. Niestety kobiety, z racji swojej pozycji w obecnym systemie, cierpią tu bardziej. Nasze poczucie własnej wartości od niedawna zaczęło być uznawane za coś naprawdę istotnego – przez część mężczyzn, ale przede wszystkim przez nas same. Pomyśl, jeśli jesteś kobietą, czy masz lub zawsze miałaś tyle wiary 56

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

w siebie, by nie szukać schronienia pod opieką mężczyzny, jego aprobaty? Czy masz doświadczenie pozostawania w związku, w którym dla uzyskania jakichkolwiek korzyści (bezpieczeństwa, stabilizacji, opieki nad dziećmi – wstaw co zechcesz), znosiłaś nierówne traktowanie siebie jako kobiety? Czy nie pomyślałaś nigdy, że nie będąc w związku jesteś w jakiś sposób mniej wartościowa? Większość z nas, szczególnie pewnie tych starszych, zna to uczucie. Czy to oznacza, że same nie dajemy sobie z niczym rady? Wręcz przeciwnie. Zwykle dajemy sobie radę znakomicie, ale nie dostrzegamy tego. Wiesz, kiedy ludzie zaczynają dostrzegać swoją realną siłę i sprawczość? Kiedy wzrośnie ich samoocena, ich poczucie własnej wartości. To jedna z najważniejszych ludzkich potrzeb i czy tego chcemy czy nie, determinuje to jak funkcjonujemy we wszystkich relacjach i jak odnoszą się do nas inni – partnerzy, szefowie, współpracownicy, a także politycy, duchowni itd. Tylko jeśli szanujesz siebie jesteś w stanie skutecznie wymagać, by i inni cię szanowali.

Wysoka samoocena jest przekonaniem, że dorastamy do życia i jego wymagań Nathaniel Branden w książce 6 filarów poczucia własnej wartości precyzuje, czym dokładnie jest wysoka samoocena: - poczuciem pewności, że potrafimy myśleć, umiemy stawiać czoło podstawowym, życiowym wyzwaniom; - przekonaniem, że mamy prawo do szczęścia i powodzenia; że jesteśmy wartościowi oraz zasługujemy na zaspokojenie swoich potrzeb czy pragnień, na osiąganie tego, co dla nas ważne, a także cieszenie się owocami swoich wysiłków.


Nie wiem jak Ty, ale ja mam w tej chwili w głowie jedno hasło pojawiające się często podczas ostatnich manifestacji. Hasło, które jest piękną parafrazą powyższych punktów: „Myślę, czuję, decyduję.” Nic dodać, nic ująć. Słyszę kobiety mówiące, że „nie dadzą sobie odebrać wolności”. Tylko czy my naprawdę już tę wolność zdobyłyśmy? Według mnie tylko pozornie. Prawo nam co prawda pozwala(ło) o sobie decydować i dokonywać życiowych wyborów, ale w praktyce często każda taka decyzja uzależniona jest od tego co ludzie powiedzą, jak nas będą postrzegać, z jakimi konsekwencjami społecznymi trzeba będzie się zmierzyć. Czy to jest prawdziwa wolność? Taka wewnętrzna, będąca realną manifestacją wysokiego poczucia własnej wartości? Nie sądzę. A nie szanując własnej wolności wysyłamy sygnał, że i inni mogą nas nie szanować i nie liczyć się z naszym zdaniem. Ta praca jest więc jeszcze przed większością z nas, a wspomniany wcześniej Nathaniel Branden podpowiada, na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę: 1. Praktyka świadomego życia - zakłada, że nie przyjmujemy bezmyślnie światopoglądu i wartości otoczenia. To chęć uczenia się oraz poddawania nowych wiadomości refleksji, a w konsekwencji możliwość zauważenia własnych błędów i zmiany poglądów. 2. Praktyka samoakceptacji - oznacza świadomość swoich zasobów i słabych stron. Ludzie, którzy akceptują się takimi jakimi są – mentalnie, intelektualnie i fizycznie, potrafią mówić o sobie dobrze, doceniają własne działania i przyjmują zasłużone komplementy z wdzięcznością. Im wyższa samoocena, tym więcej życzliwości dla innych i mniejsza potrzeba ich osądzania. 3. Praktyka odpowiedzialności za siebie – to samodzielność w zaspokajaniu własnych potrzeb, świadomość, że nikt inny nie ma obowiązku bycia naszym opiekunem. To podstawa budowania prawdziwie partnerskich relacji oraz odwrotność relacji opartych na zależności i ciągłych żądaniach. 4. Praktyka asertywności – to świadomość swoich praw, w tym prawa do szczęścia, sprzeciw wobec agresji, manipulacji, czy nadużywania. To także umiejętność stawiania granic dzięki uświadamianiu sobie własnych emocji i traktowania ich jako sygnałów naruszania granic. 5. Praktyka życia celowego – to umiejętność zamiany marzeń w cele i ich realizacji, traktowania porażek jak doświadczeń dodających energii do działania. Celem może być wszystko, pod warunkiem, że nie koncentrujesz się na zaspokojeniu wymagań innych ludzi, ale na własnych potrzebach.

6. Praktyka prawości – oznacza życie i postępowanie w zgodzie z własnymi wartościami. Spójność naszych działań z tym, w co wierzymy, to nieodłączny element budowania wysokiego poczucia własnej wartości. Walczmy o wolność i prawo do samostanowienia. Nie pozwólmy sobą manipulować i narzucać sobie systemu wartości z którym się nie zgadzamy. Nie gódźmy się na poniżanie żadnego człowieka ze względu na płeć, rasę, orientację czy poglądy. Sprawmy, by normą stały się równouprawnienie, szczerość, uczciwość, szacunek, wolność wewnętrzna i zewnętrzna. Tylko pamiętajmy, żeby utrzymać te wywalczone standardy sami musimy żyć w zgodzie z nimi. Musimy je stosować w stosunku do innych, ale przede wszystkim w stosunku do siebie samych. Tylko wtedy zmiana będzie trwała i odczuwalna, kiedy nasze wysokie poczucie własnej wartości będzie jej strzegło. Inaczej - mimo być może wywalczenia praw na których nam zależy – prawdziwa zmiana nie zajdzie, bo pozostaniemy zamknięci w więzieniu własnych kompleksów i lęków. A to prędzej czy później spowoduje, że wrócimy do pozycji ofiary, być może nawet sobie tego nie uświadamiając. Na koniec przytoczę jeszcze jeden cytat z Nathaniela Brandena, idealnie wpisujący się obecną sytuację: Trudno znaleźć bardziej znaczący symptom niskiej samooceny, niż potrzeba postrzegania jakiejś grupy jako gorszej. Mężczyzna, którego przekonanie o „władzy” zostaje na poziomie „dominacji płci”, jest człowiekiem, którego przerażają kobiety, przeraża umiejętność bycia pewnym siebie, przeraża życie. Wniosek: tak, my kobiety mamy przed sobą wiele do zrobienia w kwestii budowania poczucia własnej wartości, ale kto wie, czy ci z mężczyzn, którzy tak kurczowo trzymają się patriarchalnych zasad, nie mają tej pracy przed sobą jeszcze więcej. 1) Yuval Noah Harari, Sapiens: od zwierząt do bogów. 2) Maureen Murdock, Podróż bohaterki. 3) Patriarchalizm w socjologii oznacza dominację mężczyzn nad kobietami – zarówno w społeczeństwie, jak i w rodzinie.

Katarzyna WoJCieCHoWsKa trener, doradca marketingowy

tel. 519 323 928 kasia@katarzynawojciechowska.com katarzynawojciechowska.com zielone-pojecie.com

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

57


produkty do nabycia w placówkach poniżej i sklepie internetowym. Na hasło „BożoNarodZeNioWy TraMWaJ CiesZyŃsKi”

rabat w wysokości 6% sklep CiesZyN 43-400 ul. Wyższa Brama 8 tel. +48 694 695 336 sklep sKoCZÓW 43-430 ul. A. Mickiewicza 16 tel. +48 728 110 132

sklep i pijalnia soków JasTrZĘBie-ZdrÓJ 44-330 ul. Słoneczna 2 tel. +48 668 570 980 sklep internetowy planetabio24.pl


WEGAŃSKI MUS CZEKOLADOWY Z WIŚNIAMI to wspaniały i niezwykle elegancki deser. Przygotowujemy go nie tylko bez użycia nabiału, ale i cukru. Kremową konsystencję zawdzięczamy awokado, a intensywny smak surowemu kakao. Dodatek wiśni i ubitej kokosowej śmietanki sprawia, że mus nie tylko smakuje wujątkowo, ale również doskonale prezentuje się na świątecznym stole.

WEGAŃSKI MUS CZEKOLADOWY Z WIŚNIAMI DO PRZYGOTOWANIA POTRZEBUJESZ: 1 dojrzałe awokado 75 g suszonych wiśni, namoczonych w 1/2 szklanki wrzątku przez co najmniej 8 godzin 5 łyżek surowego kakao 5 łyżek syropu klonowego lub z agawy 1-2 łyżki mleka migdałowego (lub innego roślinnego) duża szczypta soli morskiej 2 łyżki oleju kokosowego extra virgin (lub masła kakaowego) świeże wiśnie i śmietanka kokosowa do dekoracji

Olej kokosowy podgrzej, aż stopnieje, najlepiej w kąpieli wodnej. W blenderze zmiksuj awokado z namoczonymi wiśniami, kakao, syropem klonowym, mlekiem roślinnym i solą. Stopniowo dodawaj olej, aż powstanie gładka masa. Przełóż ją do kieliszków, miseczek lub słoiczków i wstaw do lodówki na co najmniej 4 godziny, a najlepiej na całą noc. Przed podaniem ubij śmietankę kokosową, wiśnie pokrój na połówki i pozbaw pestek. Ozdób każdą porcję musu owocami i śmietanką. Na zdrowie!

SUROWE KAKAO to najbogatsze źródło magnezu na dużej zawartości magnezu, wapnia, chromu, żelaza, świecie! Bogate źródło chromu potasu, manganu oraz manganu i cynku kakao redukuje stres i wyczerpanie, i łatwo przyswajalnego wapnia. Okazuje się, że porcja świetnie wpływa na koncentrację. surowego kakao zawiera więcej żelaza niż (taka sama) porcja wołowiny, więcej cynku niż większość warzyw lub ziaren. Surowe kakao jest cennym źródłem antyoksydantów takich jak antocyjany (występujące również w ciemnych owocach jak winogrona czy aronia), które zapobiegają gromadzeniu się wolnych rodników, przez co opóźniają procesy starzenia się komórek. Dzięki


KIERUNEK KULTURA

ul. Zimowa 54 Goczałkowice-Zdrój tel. +48 32 210 72 43 zaprasza po świeże warzywa z własnych upraw oraz po jabłka, które zostały wypielęgnowane w naszych sadach, a także po pyszne karpie z ochabskich stawów należących do Stadniny Koni w Ochabach, które objęte są obszarem NATURA 2000. Karpie są tradycyjnie karmione pszenicą zebraną z pól objętych obszarem NATURA 2000. Stawy rybne znajdują się w bezpośredniej bliskości jodowej tężni oraz kopalni i warzelni solanek. To daje gwarancję wykwintnego smaku potraw przygotowywanych z ochabskich karpi, które znajdują licznych koneserów smacznej i zdrowej kuchni. Po karpie, amury, sumy i szczupaki zapraszamy do DZIDA BAZAR. Znajdziecie u nas także: buraczki, cebule, marchewki i pietruszki oraz pięć odmian jabłek wypielęgnowanych w naszych sadach.

Wykwintny Smak Tradycji DZIDA BAZAR Goczałkowice-Zdrój, ul. Zimowa 54 tel. 32/ 210 72 43

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

PIELGRZYMOWICE ul. Powstańców

TYCHY-CIELMICE ul. Jedności 23

KATOWICE Zielony Bazar, ul. Kolońska 1


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

SK, Ochaby

Z miłosci do koni fot. Ł. Kowalski

Koń - niegdyś najpopularniejsze zwierzę pociągowe, następnie wyparte przez maszyny. dziś używany w celach rekreacyjnych i sportowych. Jeszcze nie tak dawno w Polska należała do czołówki najlepszych hodowców koni. Dzisiaj wiele stadnin już nie istnieje i tylko nieliczni wystawiają swoje konie w zawodach. Ochaby znane są w naszym regionie właśnie ze stadniny i zawodów jeździeckich. Wyniki sportowe ochabskich koni zwracają uwagę na fakt, że w naszym kraju także rodzą się dobre konie sportowe. To z pewnością najlepsza forma promocji polskiej hodowli i wzór do naśladowania.

fot. MJT Marcelewo

Kooperacja firm New Nordic Horses, MJT Stajnia Marcelewo oraz Stadniny Koni w Ochabach stała się faktem! Stanówka urodzonym w 2008 roku ogierem MJT Nevados S, to mistrz Świata młodych koni z Lanaken w Belgii w 2015 r. i zeszłoroczny mistrz Europy w Rotterdamie. Od kilku lat MJT Nevados S jest dosiadany przez jednego z najlepszych belgijskich zawodników, Gregory Wathelet’a. Para wystartuje reprezentując Belgię na przeniesionych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. To ogier posiadający licencję BWP Elite Stallion. Nasienie Nevadosa S jest dostępne w SK Ochaby.

Będąca już w prywatnych rękach Stadnina Koni w Ochabach ma na swoim koncie wiele zwycięstw w zawodach. Na uwagę na pewno zasługuje klacz Victory, mistrzyni i rekordzistka Polski. Mistrzyni Polski w 2017 oraz 2018 r., klacz VICTORY (Rock And Roll han. / Whiskey Girl han. Worldly han.), której hodowcą jest Andrzej Sałacki, to najlepszy 6-letni, ujeżdżeniowy koń polskiej hodowli, a 9,24 to najlepszy wynik w historii MPMK-A 6-letnich koni! Obecnie klacz Victory dosiada Lena Czakańska, zawodniczka LKJ Ochaby, finalistka MP oraz Mistrzyni Śląska Seniorów oraz Opolszczyzny Seniorów. Hodowla stadniny w Ochabach buduje się wokół ras SP i KWPN.

fot. Ł. Kowalski

Polski koń szlachetny półkrwi to koń sportowy, który ma sprostać wymaganiom wyczynu w różnych dyscyplinach jeździeckich. Koń wykazuje się przydatnością do ujeżdżenia, skoków przez przeszkody WKKW oraz sportu zaprzęgowego. Rodowód konia powinien determinować dyscyplinę, w której startuje oraz kierunek selekcji. Nadrzędnym celem jest hodowla zdrowych, wyczynowych koni sportowych, przydatnych do różnych dyscyplin jeździectwa, zdolnych do rywalizacji na poziomie międzynarodowym, poprzez prowadzenie konsekwentnej pracy hodowlanej oraz treningowej. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

61


Małgorzata Perz

Dobra strona mocy

WOLONTARIAT w schroniskach dla zwierząt Wolontariusz: każda osoba powyżej 18 roku zycia po podpisaniu umowy wolontariackiej ze schroniskiem oraz osoba niepełnoletnia między 15 a 18 rokiem życia, która uzyskała pozwolenie na piśmie od rodziców. osoby młodsze mogą zostać wolontariuszami tylko pod opieką osób dorosłych (rodziców). Wymagana jest regularna obecność i praca z psami schroniskowymi, minimum raz w tygodniu przez 4 godziny. Niektóre schroniska określają też minimum trwania umowy, przeważnie jest to rok wolontariatu. Wolontariat w schronisku polega na opiece nad wskazanymi psami z uwzględnieniem ich wszystkich potrzeb. Zalicza się do tego pięgnację sierści, czasem sprzątanie boksu jeżeli zaszła taka potrzeba oraz najważniejsze czyli spacery z psem, wspólna zabawa i oswajanie go ze schroniskowym życiem. Wolontariat obejmuje również w miare możliwości promocję psa poprzez media społecznościowe co zwiększa zainteresowanie i szansę na znalezienie domu dla zwierzaka, psa czy też kota. Promocja powinna obejmować w miarę rzetelny opis charakteru schroniskowego pupila, co umożliwia trafniejsze dopasowanie nowego właściciela. Każdy pies ma inne preferencje, temperament, a w związku z tym potrzeby ruchowe. Często też zdarzają sie psy po przejściach, po traumach, czy znecaniu sie nad nimi w życiu przedschroniskowym. Takie psiaki wymagają długiej pracy i cierpliwości. Bez wolontariatu, opieki, prawidłowego, dobrego kontaktu z opiekunem nie miałyby szans na powrót do równowagi i ponownego zaufania człowiekowi. Wolontariusze z dłuższym stażem i większą wiedzą na temat mieszkańców schroniska są odpowiedzialni także za kontakt z osobami zainteresowanymi adopcją. Uczestniczą w spacerach przedadopcyjnych, wizytują potencjalne domy, a także monitorują dalsze losy swoich podopiecznych − utrzymują kontakt z ich nowymi rodzinami, służą radą, gdy pojawiają się problemy, odbywają wizyty kontrolne. Poza pracą bezpośrednio związaną ze zwierzętami wolontariusze angażują się również w akcje edukacyjne dotyczące zapobiegania bezdomności, dobrostanu 62

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

zwierząt, relacji ludzko-zwierzęcych itd. Akcje takie organizowane są w szkołach lub przedszkolach uwrażliwiając dzieci i młodzież na niedole bezdomniaków oraz należyte traktowanie zwierząt. Wspaniałym przykładem organizacji pracy wolontariatu jest schronisko na Paluchu w Warszawie, które ma u siebie 300 wolontariuszy i 500 psów. Wolontariusze podzieleni są na grupy którym przewodniczy lider kierujacy pracą obejmującą równiez promocje psów poza schroniskiem. Lider każdej grupy ścisle współpracuje z dyrektorem schroniska. Dzięki takiej organizacji adopcyjność w schronisku jest wysoka i efektywna, powrót z adopcji niewielki.

Innym wartym przytoczenia przykładem jest schronisko w Korabiewicach prowadzone przez Fundację Viva! które ma bardzo dobrą propozycję dla chętnych niepełnoletnich. Zaprasza na teren schroniska (w umówionym wcześniej terminie) grupy poniżej 16 roku życia pod opieka osoby dorosłej. Można się przespacerować z psami po terenie ogrodzonym albo pomóc opiekunom w sprzątaniu klatek. Taka wycieczka pomoże odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to zajęcie dla mnie. Schronisko organizuje też tzw. WoloWeekendy oraz wolontariat rodzinny – tu w pomoc psom angażuje się cała rodzina. W naszyn rejonie wolontariat ma równiez dobre tradycje. Na stronach schronisk w Bielsku-Białej i Cieszynie widnieje zakładka w której chętni moga sie zapoznac z warunkami na jakich możliwe jest podjęcie wolontariatu. Hau hau :) czekamy.


ZUBIK

W ramach akcji popularyzacji wolontariatu oraz dobrego traktowania braci mniejszych na Tramwaj Cieszyński online będziemy prezentować raz w miesiącu kilka wybranych bezdomniaków z cieszyńskiego schroniska AZYL, zachęcając Państwa do adopcji lub innej formy pomocy schronisku i wspomagającej go Fundacji Lepszy Świat. Mamy grudzień i typowo zimowe temperatury. Noce, często i dni w takich miesiącach to dla psów gładkowłosych prawdziwa szkoła przetrwania. Wielu staruszków nie doczeka wiosny, a i młodsze psy cierpią. Prosimy Państwa o przejrzenie swoich zasobów starych kocy, schronisko przyjmie je z radością. I najważniejsze - polecamy do adopcji trzech chłopaków. Starszych, ale nadal dziarskich i spragnionych człowieka, dotyku dłoni, miłości i poczucia bezpieczeństwa. Wizytę należy uzgodnić wcześniej telefonicznie, dzięki czemu po schronisku oprowadzi Państwa doświadczony pracownik, który udzieli również UZO wszelkich informacji.

ELBO ZUBIK Urodzony około 2009 roku, krótkowłosy, średniej wielkości, w kłębie ma około 45 cm. Znaleziony 10 lutego 2015 roku w Andrychowie. Przebywa w schronisku od 5 lat. Pomóżmy to zmienić. Zubik to chodząca łagodność. Uwielbia spacery i towarzystwo innych psów. Ma dużo energi, cieszy się dobrą kondycją. Czeka na Ciebie w AZYLU.

fb.com/octagoncieszyn

DO ADOPCJI POLECAJĄ SIĘ ELBO Urodzony około 2010 roku, gładkowłosy, średniej wielkości, w kłębie ma około 45 cm. Znaleziony 7 stycznia 2017 roku w Brennej. Numer ewidencyjny: 9/2017 Elbo to sympatyczny Psiak, który uwielbia towarzystwo człowieka. Wspaniale chodzi na smyczy i dość dobrze dogaduje się z innymi psami. Niewidomy na jedno oko, drugim patrzy z miłością na człowieka. Przyjdź i poznaj Elbo

KONTAKT

Schronisko AZYL Cicha 10, 43-400 Cieszyn

tel. 33 851 55 11 schronisko.ustronet.pl

UZO Urodzony w 2011 roku, krótkowłosy, średniej wielkości, w kłębie ma około 45 cm. Znaleziony 30 stycznia 2019 roku w Wadowicach. Numer ewidencyjny: 39/2019. Ma wiele zalet: spokojny, łagodny, dobrze dogaduje się z innymi psami, świetnie chodzi na smyczy, delikatnie zabiera smakołyki z ręki, nawiązuje dobry kontakt z opiekunem, uwielbia głaskanie. Niestety nie jest już najmłodszy i traci wzrok. Szukamy dla Uza domu stałego lub tymczasowego


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE materiał promocyjny

tel. 604 597 893

PŁYTY, FRONTY MEBLOWE, BLATY, AKCESORIA 64

TRAMWAJ CIESZYŃSKI •XII 2020


KIERUNEK SPORT

M

arc

in M o

a ńk

Hokej: Liga gra

Grudzień to miesiąc składania życzeń. Wśród kibiców hokeja na Śląsku Cieszyńskim to najczęściej powtarzane brzmi – chcielibyśmy jak najszybciej wrócić na trybuny sportowych aren. Ekstraliga bowiem wznowiła rozgrywki, a po restarcie ligi nie do zatrzymania okazała się ekipa trzynieckich Stalowników. Już dużym sukcesem stał się ponowny start Ekstraligi. Przypomnijmy, że jeszcze na początku listopada taki scenariusz w Republice Czeskiej wydawał się mało prawdopodobny. Rekordowe wyniki zachorowań, mnóstwo obostrzeń w całym kraju, wreszcie zawieszone wszystkie rozgrywki sportowe. Okazało się jednak, że presja sportowego środowiska okazała się na tyle mocna, że władze pozwoliły na przywrócenie rozgrywek w kluczowych dyscyplinach, choć pod warunkiem przestrzegania wielu ograniczeń. Wśród nich tego kluczowego – mecze hokeja mogą odbywać się, jednak bez udziału kibiców. O tym, że pojedynek sportowy bez wsparcia fanów jest czymś niepełnym nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Puste trybuny, brak żywiołowego dopingu, hala pozbawiona emocji sektorów kibicowskich – to wszystko wygląda na koszmarny sen. Jeszcze niedawno mecze rozgrywane przy pustych trybunach zdarzały się w sytuacjach wyjątkowych i były efektem „kary za grzechy”, najczęściej za niegodne zachowanie kibiców w czasie meczów piłkarskich. Wystarczyło jednak kilka miesięcy i ta wizja „lęku przed pustką” stała się rzeczywistością. Trudno zresztą przypuszczać, by w najbliższym czasie fani znów mogli w komplecie powrócić na trybuny stadionów zimowych. Łącznikiem, i to jedynym, z lodową taflą i rozgrywającymi na niej ligowe pojedynki graczami stał się internet i telewizja. A w klubach od dłuższego czasu liczą straty spowodowane brakiem wpływów z dnia meczowego, są przecież w lidze zespoły, które na wpływach ze sprzedaży biletów oparły znaczącą część swojego budżetu. Mimo braku wsparcia kibiców znakomicie wystartowali zawodnicy trzynieckich Stalowników. Wśród kibiców pojawiają się nawet żartobliwe głosy, że ich brak na trybunach wychodzi drużynie na dobre. W połowie listopada Oceláři byli jedynym niepokonanym zespołem w Tipsport Ekstralidze, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, i bez znaczenia pozostawał fakt, czy mecz rozgrywają we własnej hali, czy też akurat trafili na lodowisko w Libercu czy Karlowych Warach. Władze ligi

podjęły decyzję by na ile to możliwe, rozegrać wszystkie spotkania rundy zasadniczej. A to oznacza, że na początku listopada Oceláři mieli za sobą rozegrane dwa ligowe pojedynki, zamiast... piętnastu. Obok Komety Brno była zespołem z najmniejszą liczbą meczów, a przerwa w rywalizacji trwała dla Stalowników długie 45 dni. Nie dziwi zatem, że liga nabrała wyraźnego przyspieszenia. W grudniu śląski zespół zgodnie z zaplanowanym „rozkładem jazdy” ma do rozegrania aż 12 ligowych meczów. To niezwykły maraton, z rozgrywaniem meczów co 2-3 dni. Jeśli tylko po drodze nie wyparuje gdzieś dobra forma, klub z Jaworowego powinien powitać nowy 2021 rok z pozycji lidera tabeli. Po raz pierwszy od dwóch lat Stalownicy okres świąteczno-noworoczny spędzą na rodzimych lodowiskach. Zarówno koniec 2018 jak i 2019 roku spędzali w Davos, biorąc udział w najstarszym i najsłynniejszym na świecie turnieju hokejowym, organizowanym właśnie w tym szwajcarskim kurorcie. Zarówno sztab szkoleniowy, jak i medyczny, dwoi się i troi, by zawodnicy wytrzymali intensywność rozgrywek. Przy takim obciążeniu rozgrywkami zbędne stały się regularne treningi w hali. I choć trzyniecka szatnia jest pojemna, już dziś wiadomo, że trzon zbudowanego na sezon 2020/21 zespołu trudno byłoby zastąpić. Są już zresztą pierwsi wygrani tegorocznych rozgrywek – formą w pierwszych meczach błysnęli bowiem napastnicy: Matěj Stránský, który strzela gole jak na zawołanie oraz bardzo skuteczny w tej fazie sezonu Ondřej Kovařčík, a także obrońca Martin Gernat, regularnie zdobywa oczka do punktacji kanadyjskiej. O tym czy kibice będą mogli wrócić na trybuny, przekonamy się pewnie dopiero za jakiś czas. Jednak nie tylko oni życzyliby sobie szybkiego powrotu do Werk Areny. Takie życzenie wyrażają bowiem również zawodnicy, jak i cały sztab szkoleniowy, bo dopiero gra z kibicami oddaje najpełniej sens jakichkolwiek sportowych zmagań. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • XII 2020

65


STOLARKA PCV I ALUMINIUM

Niech zbliżające się Święta Bożego Narodzenia spędzone w gronie najbliższych przyniosą Państwu wiele radości, ciepła i optymizmu.

tel. +48 33 852 92 12 www.okna-Aldo.com.pl


życzy spokojnych Świąt

Szukasz prezentu? Kup go u nas! vouchery już od 60 złotych

Ҍ Masaże Ҍ Pakiety dla dwojga Ҍ Sesje relaksacyjne Ҍ Manicure Ҍ Pedicure Ҍ Pielęgnacja twarzy Ҍ Krioterapia Ҍ Zabiegi: wyszczuplające, odmładzające, modelujące sylwetkę, antycellulitowe

tel. +48 518 198 018, ul. Bielska 184, Cieszyn www.nowoczesneSPA.pl

Polska od 15,60 zł

Czechy od 16,80 zł

Holandia od 38,80 zł

Anglia od 41,80 zł

Niemcy od 32,80 zł

Słowacja od 20,10 zł

ul. Kościuszki 33, Cieszyn (teren starej cegielni) tel. +48 512 790 260 / www.paczki123.pl Oferta biznesowa na www.olzalogistic.com


MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 47, grudzień 2020

Dealer MINI Sikora Bielskoɟ » Ñ

www.tramwajcieszynski.pl

Umóā 綫 Ì j č « ð¢çðow ȴ Tel.: +48 33 816 MINI

Nr 47, grudzień 2020

N Y% >>ǜ / AUT. SKRZYNIA W STANDARDZIE, A DO TEGO `/%' DO 57 KM NA N Y%DZIE CZYSTO ELEKTRYCZNYM.

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO

NOWE MINI COUNTRYMAN HYBRYDA PLUG-IN.

ISSN: 2543-8751 / Cena: Bezpłatny

NIECH NOC

BEDZIE CICHA

Druga strona medalu O walce i władzy cz. 2 J. Nohavica „Poruba” Historia kartki świątecznej Tak Cię widzą, jak Ty widzisz siebie


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.