Tramwaj Cieszyński nr 18/2018

Page 1

MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 18, czerwiec 2018 ISSN: 2543-8751

Cena: Bezpłatny www.tramwajcieszynski.pl

Ciemne i jasne strony Browaru • Cieszynity • Dzieci XXI w. • Bednarska 4 • Cieszyńskie półśrodki



OSTATNIE pokolenie PRL

Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Ciemne i jasne strony browaru

4-6

Wyższa Brama patron Czechowic-Dziedzic św. Andrzej Bobola Cieszynity Dzieci XXi wieku

6-8 9-11 12-13

Mijanka na Rynku Czechowice-Dziedzice W każdym z nas jest coś z dziecka Cieszyńskie półśrodki

16-17 23-24 18-19

Stary Targ porzondzymy pogadamy

23-24

Przystanek Kultura Bohaterowie pozostają z nami na zawsze Bednarska 4 Teatr Divadlo Funfest festiwal Kino na Granicy

28-29 33-35 35-37 38-39 40-41

Torebka jakby Damska Miłość w korporacji Warto studiować w Cieszynie Woda butelkowana czy z kranu Historia lodów przepis na lody

44-46 47-49 52-53 54 55

Wyprawy z Tramwajem Jak trzylatek zdobył Czantorię Wielką

58-61

Gimnastyka z Tramwajem Stadion Śląski powrócił do gry Stalownicza droga przynosi efekty

62-63 64-65

Z A ŁO G A T R A M WA J u: DYSpOZYTOR: Wojciech Krawczyk, MOTORNiCZY: urszula Markowska tel. 577 148 965 KONDuKTORZY: Dominika Rychły, Fryderyk Dral, Małgorzata perz DZiAŁ MARKETiNGu: piotr Czerwiński tel. 602 571 638 pASAŻEROWiE: Amelia Witos, Szymon Krupka, Florianus, Macin Mońka, Robert Kania, iwona Czarniak, Jacek Cwetler, Dariusz Bożek ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Mennicza 44 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184

Tylko ktoś, kto dorastał w latach osiemdziesiątych pamięta jeszcze bajki słuchane przez telefon, kolekcję puszek aż po sam sufit, gry w dwa ognie i klasy. No i słodki smak gumy „Donald” oraz małe komiksy, które kryły się w opakowaniu. I nieustające pytanie - „co masz? Zamień się”. Choć często rozpamiętujemy to z rozrzewnieniem, niestety rzadko wykorzystujemy w wychowywaniu własnych dzieci. Podwórka tętniły życiem, zabawy na trzepaku, gra w klasy, podchody, sznur, dwa ognie. Dzieci spędzały tam więcej czasu niż w domu i szkole. I choć kolejną rzeczą wpisaną w prl-owską rzeczywistość była oranżada z cukrem - nie mówiło się o otyłości, bo aktywność walczyła z nią lepiej niż każda dieta. Nikt nie cierpiał z powodu braku komórki, a kontakty towarzyskie kwitły jak nigdy i to nie tylko dzieci, ale też dorosłych. Spotkanie było w końcu jedyną szansą na wymianę informacji i utrzymanie relacji. Marzeniem był magnetofon na kasety czy walkman. Noc na sianie była przygodą i nikt nie wiedział, że istnieje coś takiego jak kleszcz. Upchane dzieci w fiacie, czy trabancie nie zapinały pasów, bo ich nie było, a przejażdżki na motorowerze odbywały się bez kasków. O prawach dziecka nikt wtedy nie mówił, a klaps czy „solidne” lanie było przywilejem wychowawczym, z którym nikt nie dyskutował. To w sumie cud, że udało nam się przeżyć to wszystko bez uszczerbku na zdrowiu. Trzeba jednak pamiętać, że wyznając miłość do PRL-owskich reliktów, niczym nie różnimy się od młodego pokolenia. My mieliśmy oranżadę z woreczków i Pewex, a oni mieli star chipsy orzechowe, colę i Nokię 3310. Łączy nas jedna rzecz. Młodość. Wspomnienia tych rzeczy, to osobista magia, która przypomina nam czasy beztroski. Bo przecież nikt z nas nie myślał wtedy, czy będzie miał co włożyć do garnka, albo czy rodzicom starczy na opłacenie rachunków. Bo byliśmy dziećmi. W głowie mieliśmy tylko to, żeby najeść się niedojrzałych jabłek, popić wodą z kranu lub farbowaną oranżadą, iść na trzepak i pobiegać za piłką. Było super, gdy udało nam się z tych dóbr natury nie „porzygać”. Za parę, paręnaście lat te same słowa będą wypowiadały nasze dzieci, śmiejąc się w głos wspominając starego Iphone 6, czy Pokemony. Wszystko sprowadza się do tego, że nie ważne co pamiętamy z tych rzeczy. Ważne, że przypominają nam czasy, kiedy nie mieliśmy zmartwień. I to dlatego uśmiechamy się na widok fiata. Dlatego nikt kto ma wspomnienia z saturatorem nie przejdzie obok niego obojętnie. Bo każdy łyk i zapamiętany smak gumy do żucia, pozwoli na moment zapomnienia i w magiczny sposób pomoże nam w przeniesieniu się pamięcią w tamte, cudowne czasy.

ŹRÓDŁO ZDJĘCiA OKŁADKi: www.fotopolska.eu DRuKARNiA: Offsetdruk i Media Sp. z o.o. w Cieszynie

Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

3


KIERUNEK JAZDY

CIEMNE i JASNE strony browaru Nowy gatunek piwa warzonego w Browarze Zamkowym Cieszyn nazywa się „Noszak”. Tej wiosny dyskusje o jego nazwie, smaku i kolorze budziły znacznie większe zainteresowanie cieszynioków niż tutejsze obywatelskie protesty przeciwko tak zwanej dobrej zmianie czy debaty w świetlicy miejscowej „Krytyki Politycznej”. Wielu cieszynioków nie wie, o co chodzi tej grupce stojącej codziennie o 17:00 na cieszyńskim rynku pod Florianem. Czy to jakaś nowa tutejsza świecka tradycja czy może Świadkowie Jehowy? A może to reklama jakiegoś festiwalu? Z piwem „Noszak” też do końca nie wiadomo, o co chodzi.

A

by wejść na stronę internetową Browaru Zamkowego Cieszyn - podobnie jak na inne strony Grupy Żywiec - trzeba jakoby być osobą pełnoletnią. Świadczyć to ma o odpowiedzialnym podejściu tej Grupy do problemu alkoholizmu, a nie o tym, że ich strona zawiera jakieś pornograficzne treści. Jest to, oczywiście, pic na wodę, bo aby wejść na stronę cieszyńskiego browaru, każdy może wklikać niemal dowolną datę z niemal całego XX wieku i na tę stronę wejdzie. A kiedy już się na stronie Browaru Zamkowego znajdzie, bo interesuje go jego nowy produkt o nazwie „Noszak”, to okazuje się, że nie ma tam o nim ani słowa. Na przykład dziś - 14 maja AD 2018 - nie ma takiego piwa w zakładce z ofertą cieszyńskich piw butelkowych. Jako swoje nowe piwa prezentuje tu Browar Zamkowy trzy gatunki: „Witbier”, „Nowa Anglia” i „Ciemna Strona Cieszyna”. Zwłaszcza ta ostatnia nazwa przypadła mi do gustu. Jest to bowiem nazwa szczególnie kusząca i może właśnie z powodu tej pokusy na stronę internetową cieszyńskiego browaru mogą wchodzić tylko osoby pełnoletnie. Czym tak kusi „Ciemna Strona Cieszyna”? Czy może ma to jakiś związek z ciemną stroną mocy? Albo z ciemną stroną Księżyca? Piwo w stylu Monachijskie Ciemne - czytam w opisie produktu - to ciemny lager, który z każdym łykiem przenosi nas w klimat bawarskiej biesiady. Monachijskie Ciemne? Czy może chodzi tu o bawarskie brunetki i ich pieszczoty podczas Oktoberfestu? O brunetki chyba nie, ale o pieszczoty chyba tak. Firmowy opis precyzuje, że jest to piwo dolnej fermentacji, które ma złożony, słodowo-karmelowy charakter i przyjemnie głaszcze podniebienie, a umiarkowana chmielowa goryczka subtelnie łagodzi zbożową słodycz. Toż to opis zgoła erotyczny! Ale nie wszyscy dali 4

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

się zwieść tej pokusie. Na blogu „Chmielokracja” nowe cieszyńskie piwo dostało ocenę 3/10 i zostało określone jako mroczne widmo piwowarstwa. Według Chmielokraty, coś tu poszło nie tak. „Ciemna Strona Cieszyna” ma kukurydziany smak i aromat, a ponieważ nie przepadam za kukurydzą, więc raczej się nie skuszę. Ale gdzie jest „Noszak”? Nie ma go na stronie www. Browaru Zamkowego Cieszyn w galerii nasze piwa. Czyżby na razie rozlewano go tylko z beczek? Na to wygląda. W ostatnią sobotę kwietnia, w trakcie jubileuszowego festiwalu „Kino na Granicy”, przez Cieszyn przeszedł raczej smętnie, choć szumnie go zapowiadano, orszak księcia Noszaka. Po sześciu wiekach nieobecności wraca do nas najwybitniejszy władca Księstwa Cieszyńskiego, książę Przemysław I Noszak - ogłaszali dumnie marketingowcy cieszyńskiego browaru - aby przynieść miastu i jego mieszkańcom radość ze swojego panowania. Jednak nie było się czym egzaltować. Chyba znowu coś poszło nie tak. Rzekomy książe szedł pieszo, a powinien jechać na koniu albo przemieszczać się w lektyce niesionej przez pachołków, za nim jechał wóz na gumowych kołach, których nie znano w średniowieczu, także herold miał na sobie strój z innej epoki, orszak był nieliczny i nikt za nim nie podążał. Przebierańcy nieporadnie sugerowali jakąś nieokreśloną, eklektyczną, ogólnikową historyczność. Brakowało należnej dostojności i majestatu. Dawna flaga Księstwa Cieszyńskiego znowu została wykorzystana do współczesnych celów marketingowych, do promocji produktu. Choć nie miało to nic wspólnego nawet z próbą rekonstrukcji historycznej, to jednak najwybitniejszemu cieszyńskiemu władcy należy się znacznie większy szacunek i głębsze zrozumienie. Widać na tym przykładzie, jak


KIERUNEK JAZDY

łatwo lokalną tradycję i historię można zmanipulować, strywializować, przywłaszczyć ją dla swoich – jak to się kiedyś mówiło – partykularnych interesów, aby nadać im pozory wzniosłości i kultywowania przez nie dawnych wartości. Ale my już dawnych wartości od dawna nie rozumiemy i są nam one w gruncie rzeczy obojętne, jeżeli nie przynoszą nam jakichś konkretnych korzyści. Już samo wydumane w celach reklamowych twierdzenie, że Noszak po sześciu wiekach do Cieszyna powraca, jest mrocznym absurdem i zrodziło się po ciemnej stronie Cieszyna. Bo jeżeli Noszak powraca w płynnej formie w postaci piwa, to znaczy, że został zlikwidowany. Tak przemysł w imię sukcesu swoich produktów, żerując na tradycji, traktując ją jak zasób potencjalnych gadżetów, likwiduje dawne wartości, o których nie ma pojęcia. I żeby było jasne, a nawet żeby było pełne jasne: nie jestem przeciwny nadaniu lokalnemu cieszyńskiemu piwu nazwy „Noszak”. Lepsza to jest nazwa niż tych sto pięćdziesiąt innych nazw, które zostały zaproponowane przez cieszynioków w konkursie ogłoszonym przez Browar Zamkowy. Szczerze mówiąc, uważam, że jest to nazwa znakomita, lecz jednocześnie zobowiązująca do zachowania pewnego szacunku i wymagająca pewnej klasy, czyli odpowiedniej i odpowiedzialnej postawy, bo z nazwami historycznymi czy symbolicznymi nie można igrać w bezrefleksyjny czy dowolny sposób. Tej klasy, niestety, w tym przypadku zabrakło. A można było wymyślić przy okazji nawiązania do miłego księcia Przemysława I zwanego Noszakiem sensowny program promocyjny wiążący promocję nowego piwa z popularyzacją lokalnej a zarazem europejskiej historii. Jeżeli chodzi o samo piwo „Noszak”, to mówi się, że jest to lżejsza wersja „Brackiego”, jaśniejsza od niego i mniej chmielowa. W ogóle mniej jest chmielu w cieszyńskich piwach i podobno chmielu wszędzie zaczyna brakować. Może tu tkwi jeden z problemów polskiego piwowarstwa? Tak czy inaczej, miała być w mieście wielka radość z nowego piwa, a tej radości jakoś ni ma, nikt jej szczególnie nie okazuje. Cieszyńscy restauratorzy chyba nie są do niego przekonani, a cieszyniocy – i nie tylko oni – nie są nim zachwyceni. W ogródkach przy rynku w Cieszynie mówi się, że „Brackie” będzie stopniowo wycofywane z produkcji. Nie doszukałem się butelki z „Brackim” w zakładce nasze piwa na stronie internetowej Browaru Zamkowego. Tej nieszczęsnej niby to intronizacji „Noszaka” towarzyszył silny niepokój cieszynioków o dalsze losy „Brackiego”. To właśnie „Brackie” - dobrze wywarzone, klarowne, gorzkie „Brackie” - przez lata było dumą cieszynioka i elementem jego tożsamości. I cieszyniocy – nawet jeżeli często przesiadują „U Huberta” po czeskiej stronie - pewnie chcieliby, aby tak pozostało. Niewykluczone,

że los „Brackiego” jest już przesądzony. Nawet dla Browaru Zamkowego nie jest to teraz piwo flagowe, a już na pewno nie dla Grupy Żywiec, do której cieszyński browar - choć jako niezależny podmiot biznesowy - należy kapitałowo. Grupa Żywiec zaś należy do Heinekena, piwowarskiej firmy międzynarodowej pochodzącej z Amsterdamu. W 1863 roku - a więc siedemnaście lat po zbudowaniu przez księcia Karola Ludwika Habsburga browaru w Cieszynie - dwudziestodwuletni Gerard Adriaan Heineken za pieniądze swojej matki zakupił w głównym mieście Niderlandów browar, który nazywał się „De Hooiberg”, czyli „Stóg Siana”. Dziś korporacja Heineken ma ponad 130 browarów w 65 krajach, ale nie w Amsterdamie. W tamtejszym budynku byłego browaru jest teraz muzeum Heineken Experience. A doświadczenia, jakie mają Holendrzy z Heinekenem, niekoniecznie były dla nich przyjemne. Po II wojnie światowej nastawiony na globalną ekspansję Heineken na rynku holenderskim starał się zwiększać wartość swoich akcji wykupując konkurencyjne browary i zamykając je, co zubożyło kulturę i tradycję piwowarską w Holandii. Należy więc się cieszyć z tego, że menedżerowie Heinekena i Grupy Żywiec nie zamienili cieszyńskiego browaru wyłącznie w muzeum. W ostatnich latach kultura piwowarska w Polsce bardzo się rozpowszechniła i podniosła. I jest w tym też duża zasługa cieszyńskiego browaru. Browar Zamkowy Cieszyn jest obecnie najbardziej znaną w Polsce cieszyńską marką. Z sondaży opinii publicznej wynika, że Cieszyn kojarzy się Polakom przede wszystkim z zamkowym browarem i piwem. Jest to z pewnością efekt dobrej pracy cieszyńskich piwowarów i browarników. Władzom miasta powinno to dać do myślenia. Firma warzy w większości bardzo dobre piwa, ich oferta stale się poszerza i zazwyczaj zadowala coraz bardziej wymagających piwoszy. Wpadek takich jak „Ciemna Strona Cieszyna” nie przytrafia się zbyt wiele. Firma eksperymentuje, jest otwarta na współpracę z domowymi i pracowniczymi piwowarami. Wprowadza do produkcji ich receptury, organizuje dla nich konkursy, prezentacje i giełdy birofilów. Festiwal Bracka Jesień jest właściwie festiwalem kultury. Browar Zamkowy nie dość, że nadal warzy bardzo dobre piwa na przemysłową skalę, to jest zarazem muzeum piwowarnictwa i ośrodkiem kultury. Widać, że firma dynamicznie się rozwija i stara się sprostać aktualnym wyzwaniom rynkowym. Byle tylko ofiarą tego rozwoju nie padło piwo „Brackie”, cieszyńska piwna klasyka. Nie tylko cieszyniokom byłoby go żal, ale cieszyniocy straciliby przez to złocistą, gorzkawą cząstkę swojej duszyczki. Florianus

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

5


WYŻSZA BRAMA

Patron Czechowic-Dziedzic Ja

cek

Cwet

ler

św. Andrzej Bobola

11 czerwca 1938 roku na dziedzickim dworcu kolejowym miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach Czechowic-Dziedzic – przywitanie relikwii św. Andrzeja Boboli. Wydarzenie było tak doniosłe, że w 1999 roku decyzją władz miasta i władz kościelnych (w tym najwyższych, bo watykanskich) postać świętego znalazła się w herbie miasta.

A

wszystko zaczęło się osiemdziesiąt lat temu na dziedzickim dworcu... Już od godziny 7.30 w stanie gotowości znajdowały się wszystkie korpusy miejscowej Straży Pożarnej, które zebrały się na placu pod czechowickim magistratem w świątecznym umundurowaniu i ze sztandarami. Nad całością panował Naczelnik Straży Pożarnej z Czechowic, Józef Dzida. Zabezpieczeniem specjalnego pociągu, podczas postoju na dworcu w Dziedzicach oraz wartę honorową przy trumnie z relikwiami pełnili „kapewiacy”- członkowie organizacji paramilitarnej – Kolejowe Przysposobienie Wojskowe. Szpaler ochronny wzdłóż tarsy, prowadzącej z dworca kolejowego na plac Lesisko (gdzie odbyła się msza), którą przeszła procesja ze szczątkami świętego, zapewnili żołnierze z kompanii honorowej 4 Pułku Strzelców Podhalańskich z Cieszyna. O godzinie 9.15, specjalny pociąg-kaplica z relikwiami świętego Andrzeja Boboli wjechał (od Zebrzydowic) na dziedzicki dworzec. Na perony dworca mogli wejść tylko przedstawiciele władz wojewódzkich, lokalnych, przedstawiciele duchowieństwa, oficjalni goście i delegacje, poczty sztandarowe oraz wojsko. Z Rzymu do Warszawy wyruszyła 125 osobowa pielgrzymka z relikwiamii świetego, której przewodniczyli biskup Niemira i ksiądz prowincjał Sopuch TJ.

6

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

W delegacji znajdowali się także, papieski wysłannik monsignore Respighi oraz prokurator generalny Towarzystwa Jezusowego o. Tesio. Specjalny pociąg ciągnęła lokomotywa, przystrojona zielonymi gałazkami, barwami narodowymi, a na przedzie lokomotywy znajdowały się inicjały świętego – „A.B”. Ze specjalnego wagonu księża wynieśli trumnę z relikwiami, wykonaną ze srebra i szkła przez warszawską spółkę grawerską Wiktora Gontarczyka, i wynieśli ją na plac przed dworcem, gdzie uformowała się procesja w następującym szyku i porządku: orkiestra wojskowa, Kompania Honorowa Wojska Polskiego, orkiestra kolejowa, delegacje ze sztandarami, duchowieństwo, ksiądz kanonik Jan Barabasz, relikwie św. Andrzeja Boboli, gen. Józef Haller przedstawiciele władz, delegacje – stowarzyszenia katolickie, organizacje społeczne, kombatanckie, ludność miejscowa i przyjezdni, tłumy wiernych (z Żywca, Koniakowa, Cieszyna, Skoczowa, Pszczyny, Bestwiny, Kaniowa, Ligoty, Zabrzega, Katowic, Bielska, Białej, etc.). Goście specjalni: generał Józef Haller, ksiądz biskup Stanisław Adamski, książę Andrzej Lubomirski,


WYŻSZA BRAMA

Władysław Bocheński, starosta bielski, o. Superior Roztworowski, Stanisław Rogalski, dyrektor Towarzystwa Wagons Lits Cook, bielski korpus oficerski z pułkownikami Kustroniem i Tomiakiem. Trumnę z relikwiami od księży odebrała delegacja miejscowych nauczycieli i procesja ruszyła w kierunku Lesiska (dziś Plac Jana Pawla II). Na skrzyżowaniu przy kiosku „Babiarczyczki” (dziś skrzyżowanie ulic Niepodległości i Słowackiego), relikwie przejęła delegacja kolejarzy i ruszyła w kierunku skrzyżowania znajdującego się obok posesji Łaponia (dziś skrzyżowanie ulic Niepodległości i Żeromskiego), gdzie trumnę odebrała grupa robotników z miejscowych zakładów pracy. Robotnicy przenieśli relikwie pod budynek „Fabra” ( dziś wejście na Plac Jana Pawła II od ronda przy ulicy Żeromskiego), gdzie przejęła je delegacja rolników, która przeniosła relikwie pod ołtarz, przy którym odprawiona miała być masza. Przy wejściu na czechowicki rynek ustawiono bramę triumfalną z napisem „Święty Andrzeju Bobolo, chlubo narodu – módl się za nami”. Od rolników przejęli srebrny relikwiarz członkowie Komitetu Budowy

Kościoła i ustawili go na specjalnym miejscu na ołtarzu. Ołtarz polowy zbudowano na terenie budowy nowego kościoła pw. Najświętszej Marii Panny Królowej Polski, w którym pięć dni wcześniej wmurowano akt erekcyjny. Mszę świętą odprawił ksiądz Kanonik Jan Barabasz, proboszcz parafii św. Katarzyny w Czechowicach (najstarszej parafi w mieście – XIVw.). Kazanie wygłosił kapelan garnizonu bielskiego Wojska Polskiego, ksiądz major Nowak. Ksiądz Barabasz udzielił zebranym na mszy świętej błogosławieństwa relikwiamii świętego, umieszczonymi w relikwiarzu w kształcie złotej trumienki,

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

7


WYŻSZA BRAMA

(znajduje się on obecnie w kościele pw. św. Andrzeja Boboli w Czechowicach-Dziedzicach). Po mszy procesja z relikwiami ruszyła w kierunku dworca kolejowego, w następującej kolejności Komitet Budowy Kościoła zniósł relikwiarz z ołtarza i przekazał go delegacji Związku Kupiectwa, która przeniosła go przez całą długość rynku, na skrzyżowanie obok „Fabra”, gdzie relikwie przejęli członkowie Apostolstawa Modlitwy. Na kolejnym skrzyżowaniu, obok Łaponia, przekazują trumnę z relikwiami delegacji Katolickiego Stowarzyszenia Mężów z Dziedzic, którzy ponieśli relikwiarz, aż do zbiegu ulic, obok „Babiarczykowej”, gdzie przejęła relikwie grupa Akcji Katolickiej i przeniosła je aż pod budynek dworca kolejowego (Plac Wolności), gdzie odebrali je księża, którzy „odnieśli relikwie do wagonu-kaplicy”. Relikwiarz ustawiono na platformie pociągu. Mowę pożegnalną wygłosił biskup Stanisław Adamski z Katowic. Poczem pociąg specjalny, w asyście kompanii honorowej WP ruszył w dalszą drogę, do Oświęcimia. Kolejne miasta na trasie pielgrzymki relikwii św. Andrzeja Boboli – Kraków, Katowice, Poznań, Kalisz, Łódź i Warszawa (19 czerwca). Relikwie świętego złożono w kaplicy księży jezuitów przy ul. Rakowieckiej na Mokotowie, gdzie znajdują się do dnia dzisiejszego. 8

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Wśród osób, które na różnych „etapach” procesji nieśli relikwie świetego znaleźli się m.in. ksiądz Adolf Dyczek z Zabrzega, ksiądz Jan Kobylnicki - wikary z Dziedzic, Leopold Piesko - kierownik szkoły w Dziedzicach, Jan Herok, kierownik szkoły w Czechowicach, Jan Mirocha - kierownik szkoły z Zarzecza, Ignacy Roszkowski - nauczyciel z Mazańcowic, Czesław Wojciechowski - kierownik szkoły wydziałowej w Bielsku, Teodor Sadlik ze szkoły w Czechowicach, Franciszek Szczypka ze Związku Kupiectwa i Alojzy Żoczek. Uroczystości w Dziedzicach trawały ok. 3 godzin. To wystarczyło aby... 23 lutego 1999 roku na sesji Rady Miejskiej Czechowic-Dziedzic, z inicjatywy 9 radnych, podjeto uchwałę, aby św. Andrzej Bobola patronował Czechowicom-Dziedzicom. 14 listopada 1999 roku św. Andrzej Bobola został ogłoszony patronem miasta. I tak Czechowice-Dziedzice zostały jedynym miasem w Polsce (i zarazem na świecie), które ma za patrona św. Andrzeja Bobolę i jedynym, które w herbie ma umieszczoną postać tego świętego.


WYŻSZA BRAMA

Ka

ro l C i e ś

lar

CIESZYNITY

Z uwagi na rzadkość występowania cieszynity – obok cieszynianki wiosennej – zaliczyć można do najciekawszych osobliwości przyrodniczych Cieszyna. Nie ma takiego państwa na kontynencie europejskim, gdzie moglibyśmy tę charakterystyczną skałę magmową zobaczyć.

N

azwa cieszynitu wywodzi się od miasta Cieszyna, w okolicach którego skała ta została po raz pierwszy na świecie opisana. Dokonał tego Ludwik Hohenegger, geolog i inżynier górniczo-hutniczy Komory Cieszyńskiej, autor pierwszej szczegółowej mapy geologicznej Księstwa Cieszyńskiego wydanej w 1861 roku. Lecz nie o takich „cieszynitach” obiecałem szanownym czytelnikom napisać, chociaż nagroda przyznawana promotorom dobrego imienia naszego regionu w świecie - CIESZYNIT UZNANIA - od tej właśnie skały bierze swoją nazwę.

skończył 60 lat i koncert jest zorganizowany z tej okazji. Nie wypadało iść bez podarunku. Lecz co dać artyście, którego poznałem jeszcze w czasach, kiedy ten mieszkał w Czeskim Cieszynie? Co tu wymyślić do wieczora...? Wtedy mnie olśniło: cieszynit! Pojechałem do byłego kamieniołomu w Marklowicach, byłem tam kiedyś z żoną na przechadzce. Wydobyłem kawał skały i pojechałem do mistrza kamieniarskiego p. Piwki. Wyciął z niekształtnej bryły sześcian o krawędzi dziesięć centymetrów. Kupiłem drewniane pudełko i wieczorem wręczyłem pierwszy Cieszynit uznania jubilatowi. Nie było jeszcze wtedy żadnej Kapituły, ale była zacna publiczność, cieszyńska śmietanka i Artur Andrus!

W jakich okolicznościach narodził się pomysł na taką nagrodę? Było to 15 czerwca w 2013 roku. Obudziłem się rano z myślą, że wieczorem jesteśmy z żoną zaproszeni na kameralny koncert Jaromíra Nohavicy oraz Artura Andrusa w Café Muzeum. Wiedziałem, że Jarek parę dni temu

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

9


WYŻSZA BRAMA

Było to działanie spontaniczne, nikt z artystów ani organizatorów o niczym nie wiedział. Nohawica pozostaje więc „przedskoczkiem” oficjalnej nagrody Cieszynit Uznania. Pierwszym laureatem, który był wybrany i uhonorowany już przez kapitułę nagrody to Prof. Jerzy Buzek. Pochodzący z zaolziańskich Śmiłowic premier RP oraz przewodniczący Parlamentu Europejskiego był gościem obchodów 1150 rocznicy misji Cyryla i Metodego w kościele Na Niwach w Czeskim Cieszynie. Po jego niezapomnianym wykładzie na nabożeństwie ekumenicznym razem z Biskupem ŚKEAW Janem Wacławkiem oraz posłanką na Sejm RP Aleksandrą Trybuś przekazaliśmy laureatowi naszą nagrodę w obecności wielu zacnych gości. W laudacji napisano: „...za szerzenie dobrego imienia naszego regionu w świecie. Będąc Premierem RP, przewodniczącym PE, a także w obecnie podejmowanych działaniach, zawsze pamięta o swoich korzeniach, jest przykładem człowieka, który doskonale wpisuje się w galerię naszych wielkich rodaków.” 23 maja 2017 r. odbyła się uroczysta sesja Rady Miasta Wisła. Obradowano w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie wręczono nagrody ”Cieszynit uznania 2017” kolejnym wybitnym osobowościom Śląska Cieszyńskiego, szczególnie zasłużonym w sferze działań na rzecz tolerancji i porozumienia. Kapituła nagrody „Cieszynit Uznania 2017” działała w składzie: Karol Cieślar – przewodniczący, członkowie: Janusz Podżorski – Przewodniczący Rady Miasta Wisła, Jan Wacławek – Biskup ŚKEAW, Aleksandra Trybuś–Cieślar – Dyrektor LOTE, 10

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Józef Szymeczek – Dyrektor OIBTE. Kapituła zdecydowała wyróżnić pięć osób za całokształt działań i zasług. Laureatem nagrody „Cieszynit Uznania 2017” został ks. prof. Józef Budniak, rzymskokatolicki duchowny, wybitny przedstawiciel teologii ekumenicznej ze szczególnym uwzględnieniem problematyki wyznaniowej na terenie Polski i Śląska Cieszyńskiego oraz Republiki Czeskiej, członek krajowych i zagranicznych towarzystw naukowych, członek m.in. Polskiej Akademii Nauk – Komisji ds. Stosunków Polsko-Czeskich i Polsko-Słowackich. Cieszynit Uznania został mu przyznany za tradycję dożynek ekumenicznych w Brennej, gdzie przez lata był proboszczem oraz organizację Międzynarodowego Kongresu Ekumenicznego (Cieszyn 1995). Kolejnym laureatem został ks. Jan Cieślar, wieloletni pastor zboru Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A. W. w Karwinie. W czasach komunistycznych prześladowany. Piastował różne stanowiska w organizacjach europejskich. Współtwórca polskiego „Śpiewnika Ewangelickiego” (2002) oraz czeskiego „Evangelického kancionálu” (2005). Cieszynit Uznania przyznany mu został za reprezentowanie Śląskiego Kościoła Ewangelickiego w najwyższych gremiach Światowej Rady Kościołów, Światowej Federacji Luterańskiej oraz innych, udział w setkach konferencji w kraju i za granicą, funkcje w wielu komisjach i zarządach organizacji ekumenicznych, diasporalnych i diakonijnych, 15-letnią pracę w kierowaniu komisjami, które opracowały nowe śpiewniki ewangelickie w języku polskim i czeskim oraz choralniki, z których korzystają kościoły w Polsce, w Czechach i w różnych miejscach na świecie. Laureatem został także prof. Karol Daniel Kadłubiec – etnolog, folklorysta i dialektolog, obecnie profesor emerytowany Katedry Slawistyki Uniwersytetu Ostrawskiego, znany działacz społeczny. Cieszynit Uznania przyznano mu za zainicjowanie niedawno wydanej monografii „Płyniesz Olzo”, której koncepcji jest autorem, a zarazem redaktorem naukowym, jak również nieuwzględnionym współautorem wielu rozdziałów. Bazę empiryczną wzbogacił własnymi badaniami terenowymi, obejmującymi również kulturę materialną Śląska Cieszyńskiego. Profesor Kadłubiec poprzez swoje działania popularyzacyjne oraz promocyjne na rzecz Śląska Cieszyńskiego (jego należnego mu miejsca w historii i współczesności) wybudował fundament dla dialogu, tolerancji i porozumienia w wielokulturowym społeczeństwie naszego regionu. Nagrodą wyróżniono również dr. Jana Mariana Olbrychta, polskiego polityka, deputowanego do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, samorządowca i socjologa, eksperta w zakresie funduszy europejskich. Cieszynit Uznania został mu przyznany


WYŻSZA BRAMA

za wszechstronne działania polityczne, w których nigdy nie uległ pokusie populizmu, profesjonalne i merytoryczne podejście do roli regionów w Europie, jak również znaczenia samorządów terytorialnych. Nagrodę otrzymał także biskup-senior Władysław Volný, zwierzchnik Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A. W. w latach 1991-2006, przewodniczący Ekumenicznej Rady Kościołów w RC, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za osobiste zaangażowanie na rzecz tolerancji religijnej i narodowościowej na Śląsku Cieszyńskim. Cieszynit Uznania został mu przyznany za reprezentowanie Śląskiego Kościoła Ewangelickiego w najwyższych gremiach ekumenicznych w kraju i za granicą, przeprowadzenie Kościoła poprzez trudny okres jego transformacji po 1990 r., szczególną pracowitość podczas całego, przeszło dwukadencyjnego okresu sprawowania urzędu biskupa, stworzenie platformy organizacyjnej dla różnorodności form życia Kościoła. Nagroda spotkała się z przychylnym przyjęciem nie tylko przez laureatów, ale również całej społeczności

Śląska Cieszyńskiego. Chociaż nie zabrakło też głosów krytycznych, że nie było wśród laureatów ani jednej laureatki! Stało się tak chyba dzięki specyficznej kategorii ubiegłorocznej nagrody. W następnych edycjach na pewno pojawią się również i laureatki. Pod koniec tego roku, roku jubileuszowego, zostaną przekazane nagrody „Cieszynit Uznania 2018” za wybitne osiągnięcia i działania na rzecz promocji kultury Śląska Cieszyńskiego. Taka kategoria nadaje się idealnie do obchodów niepodległości obu naszych krajów. Kultura i sztuka to sfera wolności! Na zakończenie mojego opisu genezy i dzisiejszych ambicji nagrody pragnę wykorzystać okazję, by zaprosić czytelników do zgłaszania osób, które według Państwa zasługują na przyznanie nagrody w tej dziedzinie. Kapituła prowadzi cały czas rozeznanie w środowisku twórców i animatorów kultury naszego regionu, lecz każdy indywidualny wniosek z jego uzasadnieniem będzie mile widziany. Doradcami Kapituły są też wszyscy dotychczasowi laureaci.

fot. archiwum prywatne TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

11


WYŻSZA BRAMA

DZIECI X XI WIEKU

12

sk

zu

U

rs

a

Najbardziej smutny jest pusty i cichy plac zabaw

l a M a r ko w

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


WYŻSZA BRAMA

1

-ego czerwca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka. Oblegane stoiska z zabawkami czy elektroniką przeżywają dość owocny czas. Zabiegani rodzice ten ważny dla dzieci dzień mylą z gwiazdką. W tak konsumpcyjnym świecie ubieramy własne pociechy w kolejny, bzdurny przedmiot lub jeszcze inteligentniejszy telefon. Nam dorosłym wydaje się, że one właśnie tego oczekują. Nieważne, że domowe kosze z zabawkami pękają w szwach, a gadżety jeszcze bardziej wchłaniają dzieci w wirtualny świat. Każdy z nas nie raz słyszał narzekanie dorosłych na wlepione w ekran dzieci. Drażni nas brak kontaktu z nimi a przy każdej okazji wyciągamy na światło dzienne własne kreatywne dzieciństwo. Zapominamy o tym, że sami jesteśmy odpowiedzialni za taki stan rzeczy. To nasze pokolenie uczyniło z dzieci smutny świat zombie, nieczuły, egoistyczny i sfrustrowany. • • • •

90 proc. dzieci poniżej drugiego roku życia ma kontakt z jakimś rodzajem mediów elektronicznych; dzieci do 2 roku życia oglądają średnio 1–2 godziny telewizji dziennie; jedna trzecia dzieci ma telewizor w sypialni w wieku 3 lat; 39 proc. rodziców małych dzieci przyznaje, że telewizor jest w ich domach włączony przez przynajmniej 6 godzin dziennie.

DOROSŁE DZIECI W ostatniej dekadzie niemal na całym świecie zaczęła wzrastać tendencja do kształtowania „dorosłych dzieci”. Niektórzy rodzice siadają obok łóżeczka dziecka i rozmawiają z nim o znaczeniu płaczu w różnych momentach życia. Rozmawiają również o odpowiedzialności czy analizują każde zachowanie w sposób niezrozumiały dla malucha. Próbując uczynić w ten sposób z dzieci poważnych dorosłych kradniemy im najlepsze lata. A przecież każdy z nas wie, że dzieciństwo ma bardzo duży wpływ na kształtowanie dorosłego życia. Od samego początku rodzice starają się wychowywać dzieci na kształt niezależnych jednostek. Wygląda to tak, jakby chcieli, aby ich dzieci jak najmniej zakłócały ich życie. Chcą, żeby umiały same wstać i pójść spać, dokończyć zadania domowe bez pomocy rodziców, „cicho” zaczekać w domu na powrót rodziców z pracy. A kiedy już do tego domu wracają chcą odpocząć w spokoju, więc pozwalają swoim pociechom na kolejne godziny spędzone przed monitorem. Innymi słowy, dzieci mają

zachowywać się jak mali dorośli. W efekcie sami wpędzamy nasze pociechy w osamotniony świat. Już małe dzieci pozbawione kontaktu i bliskości mogą odczuwać osamotnienie. To taki stan, gdy zaczyna nam się chwiać równowaga. Żadnemu człowiekowi nie wystarczy do życia powietrze i jedzenie. Komfort psychiczny, poczucie, że ktoś nas kocha i potrzebuje, są równie obowiązkowe. Jeśli dziecko ma jednak duży temperament i siedzenie na kanapie czy w fotelu jest dla niego męczące, a jeszcze wymaga wciąż naszej uwagi, to przypisujemy dziecku ADHD i wrzucamy je do gabinetów terapeutycznych. Bo przecież jakoś trzeba dziecko naprawić i postarać się, by było jak inne „cicho”. Lekarze przepisują dzieciom coraz częściej środki uspakajające, ale nie widzimy już tego, że nasze dzieci przestały wychodzić z mieszkania i stały się smutne a przede wszystkim samotne. Ważne, że zachowują się jak rówieśnicy. W XIII wieku cesarz rzymski Fryderyk II Hohenstauf nakazał odebranie matkom grupy noworodków i wychowywanie ich w całkowitym milczeniu. Zastępcze opiekunki miały ograniczyć kontakt z maluchami do minimum, czyli zapewniać im pożywienie. Cesarz ciekaw był, jakim językiem zaczną się one porozumiewać, wierzył, że będzie to mowa pierwotna. Eksperyment nie powiódł się. Pozbawione czułości, bliskości i głosu innych ludzi dzieci nie przeżyły. Ta trudna historia pokazała, jak ważne w życiu dziecka są: bliskość, miłość i przede wszystkim obecność. Z tą obecnością mamy jednak obecnie największy problem. Żyjemy w czasach kiedy plan dnia jest tak bardzo rozbudowany, że na szarym końcu stawiamy dom czy rodzinę. Praca zdominowała nasze życie i coraz trudniej nam to nawet dostrzec. Żyjemy tak wszyscy. Jeśli jednak kobiety decydują się i mają możliwość by nie pracować od razu świat zewnętrzny spycha je za margines normalności. Internet przepełniony jest skrajnie feministycznymi artykułami, w których upycha się takie matki na grzędach nazywając kurami domowymi. Osobiście bardzo cenię takie kobiety. Przecież dom to praca na pełny etat, ale przede wszystkim to czas dla dzieci i rodziny. Jak być więc dobrym rodzicem w XXI wieku? Jak poukładać swoją rzeczywistość, by nie skrzywdzić i nie pozostawić w osamotnieniu swojego dziecka? Jak pogodzić pracę z rodzicielstwem i jak mieć na wszystko siłę? Jak wychować dojrzałego i odpowiedzialnego człowieka w czasach, gdy wszystko jest maksymalnie uproszczone i dostępne? Jak rozwijać samodzielność i odpowiedzialność dziecka w świecie, który nie jest bezpieczny? Jak budować kreatywność i rozwijać wyobraźnię w świecie, gdzie wszystko można kupić?

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

13


KALENDARZ IMPREZ CZERWIEC 2018 2-3.06

Staromiejska wiosna 2018 – Dni Miasta Strumień. W pierwszy weekend czerwca na strumieńskim Rynku wystąpią m.in. Czerwone Gitary - legenda muzyki bigbitowej oraz Lemon - zespół, który udowodnił, że ambitna muzyka na wysokim poziomie może trafić na pierwsze miejsca list przebojów.

2-3.06

Barbarian Race w Wiśle. Barbarian Race to bieg przeszkodowy, który cechuje surowość i dzikość. To możliwość pokonywania własnych granic w zgodzie z naturą. Powstał z potrzeby pokazania wszystkim, że silna wola jest kluczem do zwycięstwa. Dlatego trasy Barbariana naszpikowane są bezwzględnymi przeszkodami o dwustopniowej skali trudności, które dostarczają niespotykany zastrzyk adrenaliny każdemu uczestnikowi. To rywalizacja, współpraca oraz ciągła walka szlifująca charakter. Uczestników czeka m.in. podbieg pod skocznię im. Adama Małysza w Wiśle.

8-10.06

Dni Skoczowa. Trzy koncertowe dni pełne atrakcji, dobrej energii i radości! Na skoczowskim Rynku usłyszymy: grupę Rastafajrant, Mesajah z zespołem Riddim Bandits, Electric Girls, Kasię Kowalską, Wojciecha Gąsowskiego oraz zespół Universe.

14.06-15.07

Kibicujemy naszym – Strefa Kibica Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej na placu B. Hoffa w Wiśle.

15-16.06

Otwarcie Sezonu Uzdrowiskowego – Rynek, Amfiteatr w Ustroniu. Jedna z najważniejszych imprez kulturalnych w mieście, święto mieszkańców i turystów. Ulicami miasta przechodzi barwny korowód, podczas którego prezentują się ustrońskie sanatoria i atrakcje. Cały weekend wypełniają koncerty i dobra zabawa.

14

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

8-10.06

Uliczne granie na Rynku w Cieszynie. Impreza wraca po roku przerwy. Zabytkowy rynek na trzy dni zmieni się w piłkarską arenę. Zorganizowane zostaną trzy turnieje kolejno dla uczniów, grup społecznych, a także dla wszystkich chętnych do udziału w naszej ulicznej zabawie. Sensem turnieju jest chęć pokazania, że piłka nożna łączy, a nie dzieli!

15-17.06

Święto Trzech Braci w Cieszynie. Na polskiej scenie ŚTB zobaczymy w tym roku: zespół Łąki Łan, Grzegorza Hyżego, Shakin’ Dudiego, Katarzynę Nosowską z nowym zespołem Nosowska, a na zakończenie Lady Pank. Nie może zabraknąć również artystów z naszego regionu, wystąpią: 8 lat w Tybecie & Chwytak, Lunatyp, Lazy Leg oraz Demontaż. Nowością będzie afterparty, czyli przedłużenie muzycznej imprezy w piwnicy Browaru Zamkowego. W piątek zagra Gromee, a w sobotę Chwytak i DJ Drive.

19-24.06

FUNfest w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. To druga edycja Festiwalu Komedii (na Południu). Tydzień znakomitej zabawy ze świetnymi spektaklami komediowymi z całej Polski i nie tylko! Podczas festiwalu zobaczymy „Pomoc domową” , plenerowy koncert piosenek Abby w wykonaniu aktorów Teatru Polskiego, „Mayday” z Białegostoku, „Szalone nożyczki” z Krakowa, „Ostrą jazdę” z Częstochowy, gwiazdy teatrów warszawskich w spektaklu „Ranny ptaszek” , a także gości zagraniczni z Czech w widowisku z elementami cyrkowymi pt. „Basen”.

19.06 10:30

XXII Rodzinny Rajd Rowerowy. Jedna z najważniejszych imprez organizowanych na terenie gminy Chybie przez GOK w Chybiu oraz ZSP nr 2 w Zaborzu. Wszyscy fani dobrej zabawy, dwóch kółek, znajdą tradycyjnie coś dla siebie. Mnóstwo atrakcji, konkursów i nagród jak co roku trafi do szczęśliwców biorących udział w imprezie. Impreza skierowana jest dla całych rodzin.


MIJANKA NA RYNKU

on

I

w

a C z a rnia

k

W każdym z nas jest coś z dziecka

Nie ma chyba nic radośniejszego niż śmiech dziecięcy, gwar rozbrzmiewający na placach zabaw i korytarzach szkolnych, a kiedy pociecha wręcza nam własnoręcznie wykonaną laurkę to wszystkie trudy idą w niepamięć.

C

zas dzieciństwa to dla niejednego najpiękniejszy okres w życiu, czas beztroskich zabaw, kiedy to do rangi wielkiego problemu urasta sprzeczka z koleżanką lub kolegą o zabawkę lub o ocenę w szkole. Problemy z jakimi do rodziców przychodzą ich pociechy, ci starają się na bieżąco rozwiązywać i zapewnić wszystko, co jest im niezbędne do prawidłowego rozwoju. Dbają o zdrowie swoich latorośli oraz wykształcenie. Wydawało by się, że rodząc się, wszystkie maluchy mają równy start i gdyby tak faktycznie było, było by idealnie. Niestety tak nie jest i pewna grupa maluszków rodzi się z różnymi dysfunkcjami. Te dzieci niejednokrotnie już od dnia narodzin muszą zmagać się z cierpieniem, nie słyszą dźwięków, z powodu braku wzroku nigdy nie zobaczą rodziców, a dla wielu z nich dzieciństwo to ciągła rehabilitacja. Gdyby ktoś jednak pokusił się o stwierdzenie, że są one nieszczęśliwe, to będzie w wielkim błędzie, bo poza pokonywaniem dodatkowych trudności jakie już od pierwszych dni nałożyło na nich życie, nie różnią się one od rówieśników. Tak samo cieszą się i płaczą, kochają i chcą być kochane, zawierają przyjaźnie, mają marzenia i zdobywają wiedzę. Dzieci w swoich zabawach naśladują dorosłych, są zabawy w strażaka, policjanta, nauczyciela i wiele innych. Dzieci dorastają szybko. Już nie maluchy, lecz nastolatki i rodzice nawet nie zdążą przywyknąć, a w domu mają młodzież. Ten okres jest jeszcze krótszy i zanim się obejrzymy mamy dorosłe dzieci. Nie jeden dorosły wraca pamięcią do swoich lat dziecięcych i z nostalgią wspomina zabawy z przyjaciółmi, przeżyte przygody czy dziadków, których mało który dorosły ma jeszcze przy sobie. Czy jednak w każdym człowieku nie pozostaje coś z dziecka? Gdy się dobrze nad tym zastanowimy to dojdziemy do wniosku, że owszem. Dziecięce zabawy

kolejką z upływem lat zamieniają się w kompletowanie różnego rodzaju eksponatów, o które zbierający dba jak o największy skarb, a słowo zabawa zamienione zostaje na słowo kolekcjonerstwo. Mali chłopcy bawiąc się samochodzikami wyobrażają sobie, że biorą udział w wyścigach i z dumą prezentują kolegom nowe autka, twierdząc, że ich są lepsze od innych. Kiedy dorastają małe autka zamieniają na duże samochody, którymi poruszają się samodzielnie, jednak rywalizacja z dzieciństwa pozostaje. Dziewczynki dziecięcą rywalizację o coraz to ładniejsze stroje zmieniają w dorosłym życiu w dbałość o własny wygląd i zamiast opiekować się lalkami opiekują się własnymi dziećmi. Wspólna zabawa z własnymi pociechami to świetna okazja do zbudowania wieży z klocków czy zamku z piasku, ulepienia bałwana lub rzucania się śnieżkami. Te i inne zabawy sprawiają radość w każdym wieku, tylko nie każdy potrafi się do tego przyznać. Jeszcze nie tak dawno przed domami, na boiskach oraz wokół bloków biegało mnóstwo dzieci, grały w piłkę, skakały na skakankach, jeździły na rowerach, a repertuar zabaw nie miał końca. Z upływem lat coraz częściej zabawy na świeżym powietrzu zostały zamieniane na siedzenie przed komputerem i zdarza się, że po powrocie ze szkół i przedszkoli do domu dzieciaki wcale z niego nie wychodzą. Taki stan rzeczy nie służy zdrowiu naszych maluchów, może zatem warto odświeżyć w pamięci zabawy z lat dziecięcych i razem z własnym potomstwem zagrać w klasy, chłopka, berka czy chowanego. Wspólne zabawy dają dużo radości i sprawią, że nasze pociechy jako dorośli już ludzie będą miały miłe wspomnienia.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

15


MIJANKA NA RYNKU

Czechowice-Dziedzice

Fot. Paweł Młodkowski

miasto z zapałem, pasją i historią…

Czechowice-dziedzice to miejscowość położona na granicy uprzemysłowionego Śląska i beskidzkich stoków. Położenie na styku Śląska Cieszyńskiego, Górnego Śląska i Podbeskidzia, w swoistym kulturowym tyglu, gdzie w rozmowach mieszkańców słychać zarówno wpływ gwary śląskiej – nie tylko w rejonie kopalni, małopolskiej, jak i góralskiej, determinuje specyfikę i niepowtarzalność miejsca. Będące przez lata częścią ówczesnego województwa katowickiego Czechowice-dziedzice to bez wątpienia miasto przemysłowe. Przemysłowe, bo jego historia nierozerwalnie związana jest z powstaniem w 1855 roku linii kolejowej, biegnącej z Wiednia do Krakowa i Lwowa, wokół której zaczął rozwijać się przemysł. Przemysłowe, bo przez dziesięciolecia było częścią wielkiego, przemysłowego „kombinatu”, stworzonego na Śląsku w czasach PrL. Wreszcie przemysłowe, bo większość dawnych zakładów po udanej transformacji dobrze w dzisiejszych Czechowicach-dziedzicach prosperuje, a uzupełniają je nowe, innowacyjne firmy.

Z

wiązki z historią widać tu jednak na każdym kroku. Patrzące dzisiaj w przyszłość miasto nie zapomina bowiem o swoich korzeniach. Dlatego, w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez nasz kraj, w Czechowicach-Dziedzicach buduje się nie tylko nowy gmach Miejskiej Biblioteki Publicznej, czy nowe obiekty sportowe oraz modernizuje ulice. Odbudowywany jest również Pomnik Wolności, przypominający kiedyś dumnie o czynie legionowym, który tę niepodległość przyniósł, a zburzony został przez hitlerowskiego okupanta w pierwszych dniach II wojny światowej. Rok obchodów stulecia niepodległości Polski to jednak rok w Czechowicach-Dziedzicach szczególny, bo jubileusz całej Niepodległej zbiega się tu z obchodami 80-lecia sprowadzenia do miasta relikwii św. Andrzeja Boboli – patrona Czechowic-Dziedzic. Te dwie rocznice przenikają się zresztą ze sobą bardzo mocno. Bo kiedy 80 lat temu - 11 czerwca 1938 roku - relikwie kanonizowanego wówczas Andrzeja Boboli dotarły na ziemię cieszyńską i specjalny pociąg ze srebrnym sarkofagiem wjechał

16

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

na dworzec kolejowy w Dziedzicach, uroczystość ta była wielką manifestacją patriotyczno-religijną. Mieszkańcy tej ziemi, w tym Dziedzic, Czechowic i innych okolicznych wsi, będących dziś sołectwami Gminy Czechowice-Dziedzice, cieszyli się wówczas młodą jeszcze niepodległością, która – o czym jeszcze nie wiedzieli - za nieco ponad rok miała im być brutalnie odebrana przez hitlerowskich i sowieckich najeźdźców. Symbolicznym znakiem utraty owej wolności było zburzenie przez Niemców Pomnika Wolności, który teraz, w setną rocznicę odzyskania niepodległości, zostanie w Czechowicach-Dziedzicach odbudowany. Warto przypomnieć, że dziedzicki Pomnik Wolności, uroczyście odsłonięty w 1924 roku, został wysadzony przez Niemców już 7 września 1939 roku. Nowy pomnik powstaje w pracowni profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Karola Badyny. Pomnik nie stanie na miejscu historycznym – naprzeciwko dworca kolejowego w ówczesnych Dziedzicach, bo dzisiaj, jest to zwyczajnie niemożliwe ze względu na zmiany urbanistyczne, które się w tym czasie dokonały. Historyczne miejsce upamiętania jednak odnowiony i zmodernizowany przed rokiem – na 99 rocznicę niepodległości, Plac Wolności, z wkomponowanym „cieniem” dawnego monumentu. Odbudowywany Pomnik Wolności będzie natomiast głównym elementem nowego zagospodarowania terenu, znajdującego się u zbiegu ulic Niepodległości, Mickiewicza. Na 100-lecie odzyskania przez naszą Ojczyznę niepodległości, w eksponowanym miejscu, znajdującym się w ścisłym centrum Czechowic-Dziedzic powstanie nowy skwer. Będzie on nie tylko miejscem godnym i odpowiednim dla Pomnika Wolności, ale pozwoli na organizację w jego otoczeniu uroczystości związanych z ważnymi świętami państwowymi. Powstanie przy tym nowe, atrakcyjne miejsce do spotkań i odpoczynku dla mieszkańców. Odsłonięcie pomnika będzie kulminacyjnym momentem uroczystości obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Ale Czechowice-Dziedzice, gdzie mieszkają słynący z przywiązania do wolności, ale i pracowitości Ślązacy, to nie tylko piękna historia, to również dzień dzisiejszy…


MIJANKA NA RYNKU

Miasto wraz z sołectwami – Bronowem, Ligotą i Zabrzegiem – tworzą liczącą 43 tysiące mieszkańców Gminę Czechowice-Dziedzice o łącznej powierzchni 6,6 tys. ha. Prawa miejskie nadano Czechowicom-Dziedzicom w 1950 roku, po połączeniu w jedno miasto dwóch wsi – Czechowic i Dziedzic. Historia miejscowości sięga jednak wielu stuleci wstecz. Pierwsze wzmianki o obszarach, na których istnieje dzisiejsze miasto pochodzą z XV wieku. Przełomowym momentem w historii rolniczego – do połowy XIX stulecia terenu – było, wspomniane na wstępnie, zlokalizowanie w ówczesnych Dziedzicach stacji kolejowej. Dzisiejsze Czechowice-Dziedzice to różnorodność branż i otwartość na nowoczesne rozwiązania. To miasto, w którym postawiono na przedsiębiorczość. Dzięki temu, w miejscu upadłych zakładów przemysłowych, które nie poradziły sobie w nowej rzeczywistości gospodarczej po 1989 roku, powstały nowe podmioty gospodarcze, gwarantujące gminie wpływy do budżetu, zaś mieszkańcom Czechowic-Dziedzic zatrudnienie. Tam, gdzie nie było to możliwe, dawne tereny poprzemysłowe udało się poddać rewitalizacji, znacznie poprawiającej przestrzeń miejską i jednocześnie podnoszącej jakość życia mieszkańców. Co do tego, że Gmina Czechowice-Dziedzice przedsiębiorczością stoi, a przemysłowe tradycje miasta przekładają się również na rzeczywistość gospodarczą dnia dzisiejszego, nikogo przekonywać nie trzeba. Dbający o rozwój przedsiębiorczości czechowicki samorząd stara się przedsiębiorców i ich działania wspierać. Od wielu lat w Czechowicach-Dziedzicach obowiązuje ulga podatkowa zachęcająca inwestorów do zakładania nowych oraz rozbudowywania istniejących już zakładów na terenie gminy. Tylko w ciągu minionych kilkunastu miesięcy efekty przyniosły wieloletnie starania Burmistrza Czechowic-Dziedzic Mariana Błachuta, mające na celu aktywizację terenów inwestycyjnych, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie Drogi Krajowej nr 1. To właśnie tutaj – w Czechowicach-Dziedzicach – swoje nowe Centrum Obsługi Towarów Celnych otwarła w październiku ubiegłego roku firma 3 Cargo, która na rynku transportu i spedycji działa od blisko 10 lat. Warto w tym miejscu podkreślić, że jest to pierwszy i – jak dotychczas – jedyny tego typu obiekt w naszym regionie. Niedługo potem, w listopadzie, w tej samej okolicy ruszyła inwestycja firmy 7R Logistic - spółki realizującej centra magazynowe i przemysłowe przeznaczone dla wielu najemców. 7R prowadzi w Czechowicach-Dziedzicach budowę dwóch magazynów o łącznej powierzchni około 30 tysięcy metrów kwadratowych. „Beskid Park” 7R powstaje w ekspresowym tempie, a obiekty mają być gotowe już w czerwcu tego roku. Firma zapowiada, że to dopiero początek inwestycji w Czechowicach-Dziedzicach, a docelowo może

wybudować magazyny o łącznej powierzchni nawet 80 tysięcy merów kwadratowych! Również w listopadzie i również „po sąsiedzku”, miało miejsce oficjalne otwarcie nowego salonu Toyota Carolina Bielsko, którego siedziba, wraz z autoryzowanym serwisem, mieściła się dotąd w Bielsku-Białej. Od kilu miesięcy jedyny oficjalny salon Toyoty na Podbeskidziu mieści się więc w Czechowicach-Dziedzicach. W rozwijającej się dynamicznie gminie warto nie tylko szukać pracy, ale i miejsca zamieszkania. Pomysłowi, by właśnie w Czechowicach-Dziedzicach wybudować dom sprzyja fakt, że obowiązuje tu najniższa w całym regionie stawka podatku od metra kwadratowego budynków mieszkalnych. To musi przynosić i przynosi efekty. W ciągu minionych dwóch lat, dla gminy Czechowice-Dziedzice wydane zostały pozwolenia umożliwiające budowę, lub rozbudowę, w sumie blisko 250 jednorodzinnych domów mieszkalnych. Obok budownictwa jednorodzinnego, dobrze na terenie gminy ma się również budowa mieszkań przez deweloperów. W wielu miejscach gminy od lat powstają zarówno budynki wielorodzinne, jak i mieszkania w zabudowie szeregowej, co w znacznym stopniu poprawia ofertę dla osób poszukujących mieszkania. Tylko w ciągu minionych dwóch lat w Gminie Czechowice-Dziedzice wydane zostały pozwolenia na budowę budynków wielorodzinnych, w których powstają 224 mieszkania. Ciekawa oferta sportowa i rekreacyjna czeka na młodych mieszkańców gminy Czechowice-Dziedzice nie tylko w szkołach, ale i poza placówkami oświatowymi. Zaplecze sportowe fot. Wizualizacja odbudowywanego gminy stale się przy tym pomnika rozwija. W ramach Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji znajdują się: stadion z dwoma boiskami piłkarskimi, kryta pływalnia, kąpielisko miejskie oraz działające w sezonie zimowym lodowisko, które latem zamienia się w korty tenisowe. W tym roku nad stawem „Kopalniok” budowana jest nowa kajakownia, która będzie stanowiła sportowe zaplecze dla utalentowanych sportowców sekcji kajakowej Miejskiego Klubu Sportowego w Czechowicach-Dziedzicach, za którym stoi … 80 lat tradycji i wielkich sukcesów czechowickiego kajakarstwa. Z kolei w sołectwie Zabrzeg powstaje nowoczesny stadion lekkoatletyczny, z pełnowymiarową, tartanową bieżnią, na którym już w czasie tegorocznych wakacji rozpoczną treningi czechowiccy lekkoatleci. Łukasz Piątek TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

17


MIJANKA NA RYNKU

om

h

ły

D

ini k a R yc

Cieszyńskie półśrodki

Rozpoczęły się prace na terenie stadionu miejskiego w Cieszynie. Za niedługo ma tam stanąć zupełnie nowy obiekt. Pytanie, czy jest to obiekt wystarczający dla potrzeb miasta i tutejszych sportowców, czy już teraz możemy zaliczyć go do tzw. półśrodków. Co z innymi obiektami sportowymi w Cieszynie? I w końcu, dlaczego Cieszyn nie jest w stanie postawić na jedną dyscyplinę lub kilka, które mają realną szansę na rozwój?

P

ółśrodki – czyli zbudujemy coś, przeznaczymy na to pieniądze, ale przy niewielkim koszcie. Tak, żeby coś powstało i żeby każdy coś dostał. Nie koniecznie jednak będzie to funkcjonalne i przemyślane. Równomierne rozdzielenie środków nie zawsze okazuje się być dobre. Mowa tutaj oczywiście o pieniądzach przeznaczonych w Cieszynie na sport. W mieście nad Olzą znajdziemy dużo klubów, które osiągają niezłe wyniki. Stąd bierze się zagwozdka przy rozdzielaniu dotacji z miasta dla klubów. Nie każdy zgadza się z efektem końcowym. Inwestowanie w Cieszynie w obiekty sportowe również nie wygląda najlepiej. Tutaj wystarczy podać przykłady basenu przy Szkole Podstawowej nr 4, czy Halę Widowiskowo-Sportową im. Cieszyńskich Olimpijczyków. Teraz przyszedł czas na modernizację stadionu miejskiego... Remont stadionu lub po prostu posiadanie dobrego obiektu sportowego jest na dzisiejsze czasy koniecznością. Po pierwsze, dlatego żeby mógł być wizytówką miasta, czymś czym możemy się pochwalić bez ukrywania wad i mankamentów. Po drugie, ma ono w końcu służyć rozwojowi sportu. W tym przypadku lekkoatletom. Byłoby to możliwe, gdyby w planach był pełnowymiarowy stadion. Miasto zdecydowało, że ma powstać stadion 5 klasy, więc zmieni się tyle, że obiekt nie będzie straszyć. Teraz będzie po prostu ładnie, nowocześnie, jednak bez możliwości rozgrywania pełnych Mistrzostw Polski. Czy to wystarczy? Dlaczego nie myślimy przyszłościowo i nie uczymy się na błędach? Sporo pieniędzy miasto wydało już kiedyś na Halę Widowiskowo-Sportową im. Cieszyńskich Olimpijczyków. Mamy obiekt, z którego zimą korzysta mnóstwo ludzi jeżdżąc na łyżwach. Na okres letni, w zeszłym roku jak i w bieżącym, otwarte zostało tam rolkowisko, pojawiła się również możliwość do gry w badmintona.

18

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Wiele razy odbywały się tam różnorodne imprezy: sportowe, charytatywne, kulturalne. Mieliśmy nawet okazję oglądać w hali reprezentantów Polski w hokeju na rolkach, którzy w lipcu ubiegłego roku zatrzymali się w Cieszynie, aby przygotować się do World Games we Wrocławiu – międzynarodowej imprezy sportowej dyscyplin nieolimpijskich. Jak widać, hala jest wciąż wykorzystywana, pomimo jej ubytków. Teraz coraz częściej słyszy się o tym, że ma ona zostać nieco powiększona, bowiem zainteresował się nią Polski Związek Hokeja, a także Śląski Związek Hokeja. Oznacza to, że przy remoncie można będzie liczyć na pomoc finansową z Ministerstwa Sportu i Turystyki. To dlatego hala widowiskowo-sportowa plasuje się wysoko wśród sportowych inwestycji w Cieszynie. Czy słusznie? Modernizacja ma prawdopodobnie objąć remont dachu, który sprawia


MIJANKA NA RYNKU

dużo problemów technicznych oraz powiększenie obiektu o dodatkowe szatnie i pomieszczenia magazynowe. To wszystko po to by rozgrywać tutaj turnieje i rozwinąć tą dyscyplinę na terenie Śląska Cieszyńskiego. Brzmi dobrze, ale warto popatrzeć realnie. Wychodzi na to, że 10-letni obiekt jest tzw. półśrodkiem - ze złym dachem i brakiem odpowiednich szatni dla hokeistów. Wtedy nie pomyśleliśmy przyszłościowo, nie rozważyliśmy wszystkich opcji. Teraz jest na to jeszcze szansa, zanim zabierzemy się za wyrzucanie pieniędzy. Jeżeli PZH i ŚZH chcą rozwoju hokeja na tych terenach, z pewnością będzie musiała powstać drużyna juniorska, a co za tym idzie klasy sportowo-hokejowe. Innej opcji, mówiąc o rozwoju nie widzę. Ale czy jest to dobry interes? Obawiam się, że nie. Za Olzą mamy dużo dobrych klubów, całkiem niedaleko Cieszyna – Trzyniec, Karwina, Hawierzów, Bohumin. Kluby w tym miastach odznaczają się wysoką kulturą hokejową, a trenerzy mają niezwykły potencjał oraz wiedzę. Nawet wtedy kiedy do Cieszyna ściągniemy czeskiego trenera, będzie to ten o mniejszych umiejętnościach, ale mimo tego, będzie sporo kosztować miasto. Warto zastanowić się, które dyscypliny są dla miasta priorytetem. Myślę, że lepiej zdeklarować się co do jednej lub do maksymalnie pięciu, niż dokładać kolejną, w dodatku tą najdroższą! Dla porównania, hokeiści z Czeskiego Cieszyna mają wokół siebie dużo drużyn, z którymi mogą się zmierzyć. Po Polskiej stronie Olzy już tak kolorowo nie jest, co prawda mamy kilka drużyn na Śląsku, ale później będą to wyjazdy w kierunku Torunia, Gdańska, Sanoka… a kto za to zapłaci? Czy miasto stać będzie na utrzymanie takiej drużyny? Koszty cały czas się mnożą. Jeżeli nie będzie bieżących środków, nie ma szans, żeby ten sport się tutaj rozwijał. Co więcej, ucierpią na tym inne dyscypliny. W hokeju Polska na tle Europy, a tym bardziej świata wypada blado. Tak samo prezentuje się Cieszyn na tle innych polskich miast, ponadto w ogóle nie kojarzy się z hokejem. Szczególnie, mając za Olzą takie potęgi, jak na przykład HC Ocelari Trzyniec, który w tym roku został wicemistrzem Tipsport Ekstraligi. Natomiast udział w hokejowej Lidze Mistrzów zakończył dopiero na półfinale. Patrząc prawdzie w oczy, jeżeli ktoś będzie chciał nauczyć dziecko grać w hokeja, wyśle je do któregoś z czeskich klubów, gdzie szkolenie stoi na najwyższym poziomie, a kultura tego sportu jest dobrze rozwinięta. Porównując czeski hokej do polskich warunków, widzimy tylko ogromną przepaść. Dlatego w Cieszynie nie ma większych szans na rozwój tak kosztownej dyscypliny sportu. Zamiast hokeja warto postawić na lekkoatletykę. Obawiam się jednak, że powstający właśnie stadion lekkoatletyczny będzie kolejnym półśrodkiem. Szkoda, ponieważ mamy świetnych paraolimpijczyków, kilka znanych nazwisk lekkoatletyki, a także młodych, zdolnych zawodników. Cieszyn niestety nie wybuduje dla nich pełnowymiarowego obiektu z możliwością rozegrania tam zawodów wyższej rangi niż... wojewódzkiej.

Cieszyn, ul. Frysztacka 20 tel. 33 851 44 03, 33 852 31 88, ginekolog tel. 33 852 26 37

www.cm.cieszyn.pl

Mamy dla Państwa czas! ENDOKRYNOLOG – CH. TARCZYCY uROLOG LARYNGOLOG NEuROLOG KARDiOLOG GABiNET MEDYCYNY ESTETYCZNEJ ESTE ORTOpEDA TERApiA MANuALNA uSG + uSG DOppLER uKG HOLTER EKG HOLTER RR LOGOpEDA DiETETYK GiNEKOLOG – pOŁOŻNiK MEDYCYNA pRACY pORADNiA ALERGOLOGiCZNA (NFZ) MEDYCYNA RODZiNNA - pOZ

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

19


Wyjątkowy SMAKOSZ

PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

Po wojnie w Chybiu bardzo szybko na nowo powstawały gospody i bary. Mieszkańcy cieszyli się życiem i chętnie korzystali z oferowanych usług gastronomicznych. Największe powodzenie miały jednak zabawy dancingowe organizowane co sobotę, na których grywała orkiestra Oskara Skronta. Bawiło się na nich czasem nawet dwieście osób. Przychodzili nie tylko mieszkańcy Chybia ale i okolic, mężczyźni pracujący przy budowie zapory Goczałkowickiej oraz pracownicy kolei z Czarnolesia.

B

rakowało jednak restauracji z prawdziwego zdarzenia. Toteż na początku lat sześćdziesiątych Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w centralnym miejscu gminy, w pobliżu kościoła, nad piekarnią, sklepem nr 1 i „Praktyczną Panią” otworzyła restaurację „Smakosz”. W niedługim czasie austeria pod kierownictwem Mieczysława Matusiaka, stała się chlubą Gminnej Spółdzielni znaną niemal na cały kraj, o której pisał nawet nestor polskiego dziennikarstwa redaktor Władysław Oszelda. W jej otwarciu uczestniczył generał Jerzy Ziętek, wojewoda katowicki i zastępca przewodniczącego Rady Państwa. Restauracja od początku wyróżniała się na tle innych gospód przede wszystkim wyglądem, ale i wyjątkowym, jak na tamte czasy menu, które w dużej mierze zależało od umiejętności organizatorskich kierownika restauracji. Nawet wówczas, gdy wszędzie dookoła był tylko bigos i fasolka po bretońsku „Smakosz” serwował dania według indywidualnych zapotrzebowań. Sala mieściła do 150 osób. W każdą sobotę bawiono się na dancingach, a w środy miedzy 18.00 a 22.00 zapraszano na bezalkoholowe zabawy młodzież. Słynne były organizowane przez „Smakosza” sylwestry i bale: szkolne, górnicze, lekarzy z całego powiatu, podczas których przygrywał zespół Krzysztofa Wójtowicza. Restauracja obsługiwała dożynki wojewódzkie w Stadzie Ogierów w Drogomyślu czy Dni Cieszyna. W czasach kiedy mięso było niedostępnym rarytasem kierownik Matusiak stał się prekursorem kuchni z dominacją dań rybnych. Na pierwszy w województwie pokaz połączony z degustacją, restauracja przyrządziła 90 różnych potraw z ryb. Produkty zapewniła Centrala Rybna z Bytomia. Filety z mintaja czy halibuta to była zupełna nowość. Degustacja w postaci szwedzkiego stołu, na którą przyjechali dyrektorzy wydziałów handlu z poszczególnych powiatów, zaowocowała sprzedażą 20

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

50 kg przetworzonych ryb na miesiąc, później 100 kg, aż wreszcie doszła do tony. W konkursie na popularyzację potraw rybnych restauracja zajęła 1. miejsce w powiecie i województwie oraz 2. miejsce w kraju. Ale już w następnym roku, w styczniu 1972 roku w konkursie na najlepszą potrawę sporządzoną z ryb, którego finał odbył się w Redzie na Pomorzu, „Smakosz” zdobył I nagrodę - „Srebrny Talerz” i otrzymał 14 tys. złotych. W latach 70. Centralny Związek Spółdzielczości Chłopskiej w Warszawie zawarł z Węgrami i Rumunią umowę, mającą na celu poznanie wzajemnej kuchni i wymianę doświadczeń. Do dwudziestu restauracji w kraju mieli trafić na szkolenia węgierscy lub rumuńscy kucharze i kelnerzy. W grupie wyróżnionych znalazł się i „Smakosz”, do którego na miesięczne szkolenie trafili Węgrzy - kucharz, kelner i kelnerka razem ze słownikiem polsko- węgierskim. Niestety bez tłumacza. Na szczęście jak mówi przysłowie „Polak, Węgier - dwa bratanki...”. W następnym roku przyjechali Bułgarzy. Restauracja niejednokrotnie gościła różnych notabli między innymi 20-osobową delegację rządową z Ghany czy deputowaną do rady najwyższej ZSRR. Gdy powstała hala sportowa, chybska jadłodajnia wygrywała z Wisłą na polu gastronomicznym, bo było w niej smaczniej i taniej, mimo że obowiązywały odgórne marże, a ceny artykułów spożywczych były jednakowe w całej Polsce. Gościł w niej m.in. Adam Giersz, ówczesny trener reprezentacji Polski pingpongistów, późniejszy minister sportu i turystyki oraz sportowcy, głównie z AZS Poznań, AZS Katowice, Politechniki Gliwickiej i Uniwersytetu Śląskiego. „Smakosz” nie tylko przyjmował gości, ale wychodził do mieszkańców z ofertą rozrywkowo- kulturalną. Jednym z największych przedsięwzięć było zorganizowanie wesela starowiejskiego wspólnie z miejscowym


KGW. Uroczystość zgromadziła prawie dwa tysiące ludzi, a filmowała ją telewizja katowicka. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nastąpiła prawdziwa rewolucja w gastronomi. Bary i gospody zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu. Gminna Spółdzielnia zdecydowała się oddać „Smakosza” w dzierżawę. Pierwszymi najemcami były Danuta Uchyła i Bronisława Ochodek. Później gospodę przejął Henryk Kocur. Od 2007 roku piękne tradycje w restauracji kontynuuje Michał Janota z żoną Agnieszką. Właściciele pieczołowicie dbają o to, by restauracja pozostała chlubą Chybia i okolic. Ich dumą są własne wyroby regionalne. Artykuł powstał na podstawie materiału „Nie byłem bohaterem” Okolice cieszyńskie nr 1, sierpień 2011 oraz książki Wojciecha Kiełkowskiego „Chybie. Dzieje gminy od czasów najdawniejszych do współczesności”, Chybie 2009


dzisiaj

PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

SMAKOSZ

restauracja „Smakosz” położona w sercu Żabiego Kraju, w samym centrum Chybia ze swą bogatą historią wpisała się w życie nie tylko mieszkańców ale i rozległych okolic. I tak jak kiedyś była kojarzona z imieniem Pana mieczysława matusiaka, tak dziś związana jest z Panią Agnieszką Janota, która wraz mężem michałem prowadzi ją od 2007 roku.

R

estauracja, której czasy świetności odeszły wraz z minioną epoką wymagała gruntownych przemian. Odrestaurowano jej sale bankietową i kameralną. W miejscu dawnej „Praktycznej Pani” otwarto pub. Piękne sale chybskiego „Smakosza” są nieustanie oblegane a rezerwacje na wesela, komunie, bankiety, studniówki, czy przyjęcia urodzinowe wypełniają kalendarz po brzegi. Dzieje się tak nie tylko za sprawą legendarnej już sławy kultowej PRL-owskiej restauracji, ale przede wszystkim dzięki wyjątkowej kuchni jaka serwowana jest dzisiaj. Wyroby regionalne przygotowywane na miejscu są znane w całym regionie. Dania tradycyjnej kuchni polskiej cieszą oczy i zadowolą największego smakosza. W menu znajdziemy wędzone pstrągi, kwaśnicę z wędzonymi żeberkami, jak również swojskie necówki i salcesony. Przyjmowane są zamówienia na koryta. Ponadto restauracja wypieka własny, swojski chleb oraz serwuje wyśmienitą pizzę. W „Smakoszu” jak za dawnych lat organizowane są dancingi. Tradycją stał się już hucznie obchodzony Dzień Kobiet. Dużym powodzeniem cieszą się również popularne w ostatnich latach usługi cateringowe, w których doświadczona obsługa „Smakosza” nie ma sobie równych.

RESTAURACJA SMAKOSZ ul. Bielska 57 Chybie

www.smakosz-chybie.pl tel. 33 8561 020 tel. kom. 790 364 950 e-mail: biuro@smakosz-chybie.pl

22

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


STARY TARG

pogadamy

Gdo się za swój jynzyk wstydzi takim niech się każdy brzidzi

er y

k Jan

Dr

al

Fr

yd

Porzóndzymy

Żynie tyn czas jak przigupi i ani my się nie obezdrzili, a uż mómy latoś piónte nomero naszego „Tramwaju”. dzisio porzóndzymy po naszymu z jednóm szykownóm paniczkóm i s jednym szykownym panoczkym, kierzi na siebie prawióm mój s mojóm. roków im kapke przibyło jak uż sóm społym, ale chynci do śpiywanio i tańcowanio majóm fórt aże tela, coby szło tóm chyncióm łobdzielić isto całóm dziedzinem. Wandrowali społym moc po świecie i kansi isto roz podarziło sie im zozdrzić do młyna i posuło Walterowi głowem mónkóm, kierej do dzisia nie poradzi ś ni strzepnóć, Werka była jakosi gibciejszo i głowe wystawiła do pola i dzisio s tóm mónkóm ni mo ostudy.

.WEronIKA I WALTEr orAWSCy - to pasjonaci ludowego tańca i śpiewu, a także folkloru i gwary Ziemi Cieszyńskiej. Tą swoją pasję realizowali przez ponad pięćdziesiąt lat w Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej im. Janiny Marcinkowej, a obecnie na emeryturze w skoczowskim chórze kościelnym „Gloria”

Fryderyk Dral: Weroniko i Walterze - skoczowiocy o was prawióm, że isto to śpiywani kiere nie poradzicie fórt pohynóć zbierecie ze sobóm do nieba i tam dalij Pónbóczowi bydziece śpiywać, a herubinóm i serafinóm tańcować. Bydzie to moc zaimawe jak po naszymu rzekniecie naszym czytelnikóm jako sie wóm to całe żywobyci podarziło przehópnóć, a łóbóm ty struny co mocie w karku do śpiywanio do dzisia wóm nie zar-zowiały i ani sie nie ponacióngały. Weronika i Walter Orawscy – rzeknymy wóm to panoczku po naszymu tak co byście wy i wasz „Tramwaj” mioł s tego moc uciechy. Nejprzód muszymy rzeknóć, że nóm kapke było gańba o sobie prawić, ale jak nas pieknie popytoł znómy Frydek eszcze ze szkoły podstawowej moji Weroniki to my zmiynkli i obiecalimy, że wszecko co nóm leży na sercu połopowidómy. Nie dało się, coby nie pospómonać tych fajnych roków jak my byli dzieckami i rozmajte wieca my wynochwiali. Czas jednakowórz wartko żynył i ani my się nie obezdrzili jak my szkoły pokóńczyli i cosi dalij ze sobóm trzeja było robić. Żodyn by nie uwierził, ale tyn nasz kóniczek do śpiywanio i tańcowanio zakludził nas łobu do ZPiT Ziemi Cieszyński, kaj my się poznali. Kapke to było do srandy, że jo się tak samo nazywoł jako Weronika i jak my się pobrali to dalij całe żywobyci i aż do dzisia Wera dalij zustała Orawskóm. Tak to u nas na dziedzinach je,że Szturc se biere Szturcke, a Cieślar Cieślarke i baby ni majóm ostudy z nowym nazwiskym. Uż łod mała mieli my łoba talynta do śpiywanio i jak my odewrzili łoczy na tyn piekny świat to zaczli my trynować swoji struny, że nas słyszeli aże w całej dziedzinie. Kiejsi we szkole wszecki dziecka uczyły sie śpiywui i tymu szło lekczyj trefić na tych co majóm talynt. Tak sie też stało s Werą w Goleszowie kaj nauczycielym śpiywu był m.in. Karol Bruk, a sy mnóm w Skoczowie w kierym nauczycielami byli Karol Urbańczyk i inksi jak np. Jasiu Chmiel kierzi poradzili rozśpiywać cały

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

23


STARY TARG

Goleszów i Skoczów. Jedyn s dyrygyntów nóm prawił, że „Śpiew łączy ludzi” i dobrze je jak każdy tego popruguje, a jak zamias śpiywanio s karku słyszeć głośne narzykani, to se musii pochledać inszego fachu. Nas s Weroniką połónczył śpiyw i tańcowani w tym cieszyńskim zespole kaj śpiywym kierowoł Władysław Rakowski, a tańcym Janina Marcinkowa. Jo trefił do zespołu ganc przed samym wojskym, a Wera po maturze. Dzisio spóminóm tyn czas s wielkóm nostalgijóm, jak dyrygynt Władek się mi spytoł czyś kaj śpywoł? Prziznołech się, że podarziło mi się śpiywać w chórze szkolnym i kościelnym, ale i tak dyrygynt zagroł mi jedym akord na fortepianie i kozoł zaśpiywać każdy tón coch usłyszoł. Skóńczyło się to dlo mie tak, że kozoł mi se siednóć kole Francka s informacyjóm, że się przidóm w zespole i bydziesz śpiywoł barytónym- basym. To przidowani się dzierży mie do dzisia i bas fórt móm taki sóm. Weronice to poszło lekćyj, bo uż rychlij śpiywała i tańcowała w szkolnym goleszowskim zespole, a przi tym maturowała w Liceum Wychowawczyń Przedszkoli. Muszym Were pochwolić boch se spómnioł, jak kiejsi w szkole brakowało chłapców do pory przi tańcowaniu to poradziła wywijać s inszóm dziełuchóm jak chłapiec. Spółmniołech se też, że kiejsi jak my se zaczli spóminać wiela to tusteloków se wziyło dziełuchy, a dziełuchy chłapców w tej 65 letni historyji naszego cieszyńskigo zespołu to narachowali my aże około łosinmdziesiónt por małżyńskich. Muszymy sie eszcze pochwolić, że w tym naszym kochanym zespole dostali my porzóndnóm wyćfike i szkołe życio na kieróm się dzisio prawi po francusku „savior-vivre”. To co my kiejsi przeżyli w tych młodych rokach s naszym zespołym to do dzisia spóminómy s wielkim syntymyntym i fórt sóm my ś nim zwiónzani jako człónkowie wspiyrajóncy. Tak nas to fest dzierży, że z inkszymi zespolokami założyli my w roku 2000 „Chór Jubileuszowy” i z okazji 50 lecia ZPiT Ziemi Cieszyńskiej zaśpiywali my z wszeckimi znómymi, kierzi kiejsi tam śpiywali i tańcowali. Całe nasze żywobyci zwiónzali my sie s tym zespołym i było to nasze drugi rodzinne życi, kiere szło wedla naszej roboty zawodowej i wychowywaniu dziecek. Miyszkómy dzisio dalij jak kiejsi we Skoczowie, kaj wystawili my se swojóm chałupe na gruncie naszego taty. Mómy dwóch chłapców, kierzy uż downo wyfurgnyli z chalupy i wysztudyrowali się we Warszawie i we Wrocławiu. Majom swoji familije, kiere do dzisia nawszczywujóm starzików w naszym kochanym Skoczowie. Wnuczki kiere się podarziło mieć naszym chłapcóm majóm po starzikach też talynty do kultury, a dwie ś nich tańcujóm w balecie Operetki Dolnośląski. Do dzisia też spóminómy ty ciynżki czasy w kierych trzeja było pogodzić tego naszego kóniczka do śpiywanio ze stawianim chałupy i robotóm 24

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

zawodowóm. Nigdy my jednakowóż tego nie żałowali i nie żałujymy do dzisia, bo my to bardzo kochali fórt to kochomy. Nagrodą za tyn bezinteresowny trud mielimy przileżytoś moc razy s kóncertami jeździć po kraju i daleko po świecie. Podarziło się nóm s naszym kochanym zespołym objechać Europe w tym też Skandynawie i kapke Azyji. Tyn mój kóniczek do śpiywanio, tańcowanio i poświyncanio swojigo czasu zustoł wynagrodzóny Strzybnóm Cieszyniankóm s czego żech je ogrómnie dumny zaś Wera dostała „Złotóm Odznake Zasłóżónego dlo Województwa Ślónskigo”. Chciołech sie też pochwolić tym ,że podarziło sie nóm s Werą przeżyć społym pińdziesiónt roków i isto latoś prezydynt do nóm za to medal „Złotych Godów”. „Śpiew łączy ludzi i narody i je to prowda. Myślymy, że worce żyć wśród ludzi i dlo ludzi, bo to nóm dowo radość ,a przy tej okazyji moc serdecznych Znómych i Przyjaciół .Na kóniec muszymy się też pochwlić takóm informacyjóm, że nasi Cieszyńscy Zespolacy sóm teraz w Chinach i promujóm tam naszóm Ojczyznę i Ślónsk Cieszyński. A. Korfanty w pieśni pt.: „Śpiew łączy ludzi” napisał: „Śpiew jest nam życiem, naszą radością śpiew jest miłością ,co w sercu tkwi śpiew jest nadzieją, śpiew jest pokojem niech w niebo wzlata we wszystkie dni” - i to je świynto PROWDA !


UBEZPIECZAMY WSZYSTKO UBEZPIECZENIA MAJĄTKOWE

UBEZPIECZENIA TECHNICZNE

· mienia od ognia i innych zdarzeń losowych lub na bazie wszystkich ryzyk (all risks) wraz z ryzykiem utraty zysku (Business Interruption - BI) · mienia od kradzieży i dewastacji · ubezpieczenie gotówki w lokalu i transporcie · ubezpieczenie sprzętu stacjonarnego oraz sprzętu przenośnego · ubezpieczenie szyb i innych przedmiotów od stłuczenia · ubezpieczenia transportowe · ubezpieczenia komunikacyjne

· maszyn od awarii (Machinery Breakdown - MB) · maszyn budowlanych od wszelkich zdarzeń (Contractors Plant Machinery CPM) · robót budowlano - montażowych (Contractors All Risks - CAR i Erection All Risks - EAR) · oraz utraty zysku (Machinery Loss of Profit - MLOP, Advanced Loss of Profit - ALOP)

UBEZPIECZENIA OC

· gwarancje kontraktowe · gwarancje przetargowe, zwrotu zaliczki, dobrego wykonania kontraktu, usunięcia wad i usterek oraz należności handlowe

· z tytulu prowadzonej dzialalnoki i posiadanego mienia, · z tytulu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, · odpowiedzialności cywilnej zawodowej, · oraz odpowiedzialności cywilnej menadżerów (D&O)

UBEZPIECZENIA FINANSOWE

ZDROWIE, ŻYCIE · ubezpieczenia pracownicze grupowe · ubezpieczenia na życie indywidualne · ubezpieczenia NNW · ubezpieczenia podróżne · ubezpieczenia zdrowotne

ul. Bobrecka 29, Cieszyn (lokal Poczty w budynku Starostwa)

tel. 503 085 915 33 857 81 46


PRZYSTANEK KULTURA

la M a r k

sk

zu

U

rs

a

BOHATEROWIE ow

pozostają z nami na zawsze

„Obowiązek nieustannego pochodu w przód, w przód, by nareszcie za tę cenę osiągnąć pokój z najuporczywszym, najzawziętszym wrogiem: sumieniem...” Zofia Kossak Górki Wielkie są (w przeciwieństwie do nazwy) małą miejscowością powiatu cieszyńskiego, położoną nieopodal Skoczowa. dwór w Górkach Wielkich zbudowano w 1734 r. Przez dziesiątki lat zmieniał swoich właścicieli, aż do r. 1922, gdy osiedliła się w nim rodzina Kossaków – Tadeusz i Anna. dwór w Górkach Wielkich, a raczej jego gospodarze byli bardzo gościnni, zjeżdżali tu ludzie kultury z całego kraju, głównie pisarze. W dworze Kossaków bywali: Jan Parandowski, maria dąbrowska, Wojciech Kossak i jego dzieci maria (Pawlikowska-Jasnorzewska), magdalena (Samozwaniec) i Jerzy Kossak. dwór odwiedzał też Stanisław Ignacy Witkiewicz.

Sielanka Kossaków, przerywana tragediami, jak nagła śmierć syna Zofii Kossak - Julka, zakończyła się w momencie wybuchu II wojny światowej, wtedy musieli opuścić dwór, jak się okazało na zawsze, bowiem w maju 1945 roku budowla została spalona. Wszystkie drewniane, zabytkowe elementy poszły z dymem, co zła-

W

1923 r. do Górek Wielkich wprowadziła się wraz z synami młoda wdowa, Zofia Kossak. Zofia zgodnie z tradycją rodzinną studiowała malarstwo - w latach 1912-13 w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, a potem rysunek w Ecole des Beaux Arts w Genewie. W 1917 roku wraz z pierwszym mężem Stefanem Szczuckim przeżyła na Wołyniu okres krwawych wystąpień chłopskich oraz najazd bolszewicki. Wspomnienia, które spisała z tego czasu i wydała w 1922 roku pod tytułem „Pożoga”, były jej debiutem literackim. Najważniejszą dziedzinę twórczości Kossak stanowi proza historyczna, zapoczątkowana powieścią „Beatum scelus” (1924) - dotyczącą historii wykradzenia obrazu Matki Bożej z kaplicy w Rzymie przez Mikołaja Sapiehę. Inny nurt prozy Kossak dotyczy dziejów i specyfiki Śląska, który był jej szczególnie bliski. W powieściach takich jak „Legnickie pole” (1930) i opowiadaniach np. „Nieznany kraj” (1932) opisywała polskie wątki historii tego regionu. Najbardziej znanym dziełem Kossak pozostaje jednak tłumaczony na wiele języków cykl powieściowy „Krzyżowcy”.

26

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Adama Bunscha portret Zofii Kossak (Londyn 1945 rok) w Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” z okazji 50. rocznicy śmierci Zofii Kossak

mało serce Zofii. Przeniosła się do Warszawy, gdzie zaangażowała się w działalność konspiracyjną i charytatywną. W 1941 roku wraz z przyjaciółmi oraz księdzem Edmundem Krauze z parafii Św. Krzyża, utworzyła Front Odrodzenia Polski i stanęła na jego czele. Współpracowała też z polityczno-wojskową, katolicką organizacją podziemną Unia. Pisarka współredagowała również pierwsze pismo podziemne „Polska Żyje”. Pomimo krążącej opinii, że jest antysemitką jako jedna z pierwszych polskich intelektualistów dostrzegła tragizm losu polskich Żydów i stworzyła wraz z Wandą Krahelską-Filipowicz Komitet Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej, działający pod konspiracyjną nazwą Żegota.


PRZYSTANEK KULTURA

Zofia i Zygmunt Szatkowscy z synową Heleną trzymającą na rękach syna Marka, przed nimi: Ewa i Anna (Hania) Szatkowskie, François i Maria Anna Rosset oraz Wojciech Szatkowski, Górki Wielkie, 1963 rok

Kiedy znaleziono prasę podziemną w jej torbie pisarka została aresztowana przez gestapo. Trafiła do Auschwitz, gdzie była więziona w latach 1943-44. Swój pobyt w hitlerowskim obozie zagłady opisała w książce „Z otchłani”. Z Oświęcimia została przewieziona na Pawiak, skąd została uwolniona dzięki niepodległościowemu podziemiu. Wzięła udział w Powstaniu Warszawskim.

Po wojnie wyjechała do Londynu. Tam jesienią 1945 roku przyjęła funkcję kierownika delegatury warszawskiego PCK. Kossak i jej drugi mąż Zygmunt Szatkowski zdecydowali się pozostać na emigracji. Po powrocie do kraju w 1957 roku pisarka osiadła ponownie w Górkach Wielkich. Jako publicystka współpracowała przede wszystkim z prasą katolicką. Zmarła 9 kwietnia 1968 r. w Bielsku-Białej. Do końca życia jej marzeniem było odbudowanie dworu, jednak mimo wielu podejmowanych prób nie ziściło się ono. Ostatnim jej mieszkaniem był domek ogrodnika stojący niedaleko dworu, w którym dziś mieści się Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej. To, co nie udało się Zofii Kossak, po części udało się jej spadkobiercom, którzy założyli Fundację im. Zofii Kossak i doprowadzili do rewitalizacji dworu. To z ich inicjatywy powstało tu Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” w Górkach Wielkich. Budynek posiada multimedialne urządzenia, na których można obejrzeć archiwalne zdjęcia rodzinne lub posłuchać wypowiedzi pisarki i jej córki.

Współczesne wnętrze Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

27


PRZYSTANEK KULTURA

Z wielkim oddaniem dba o to miejsce wnuczka Zofii Kossak – Anna Fenby Taylor - To miejsce nieustannie tętni życiem. Od wielu lat staramy się stworzyć tu placówkę edukacji i kultury. Naszym marzeniem jest rozwój. Budynek starej gorzelni mógłby się stać małym teatrem, mogłaby też powstać tu restauracja ale do tego potrzeba dużego inwestora, który poczułTablica pamiątkowa wmontowana w 1997 roku na wieży ciśnień Domu Ogólnego by potencjał miejsca. Trzeba też racjonalnie patrzeć na możliwości. Może powinno powstać w Górkach Wielkich jedno Narodów Świata. Był również człowiekiem niezwykłym. duże Centrum, które nie tylko zajmowałoby się działal- Skupiał wokół siebie młodych ludzi. W Górkach Wielkich nością fundacji (Zofią Kossak), ale również przywróciłoby wychowały się szare szeregi. - mówi Pani Anna. pamięć o Aleksandrze Kamińskim, który przed II wojną - Dla mnie to miejsce kryje również moje wspomnienia światową, 400 metrów stąd, kierował szkołą instruktor- z dzieciństwa. Przyjeżdżaliśmy do dziadków raz w roku. ską ZHP wspomnianą w „Kamienie na szaniec”. Pa- Był to czas beztroski ale przede wszystkim, czas rozmów miętamy go jako pisarza a przecież był również wielkim z babcią. Traktowała nas poważnie i zawsze chciała wieharcmistrzem, i tak jak Zofia Kossak Sprawiedliwy Wśród dzieć, co myślimy i czujemy. Moja babcia miała w sobie niezwykły spokój i harmonię, która udzielała się wszystkim. Nigdy nie była hałaśliwa czy nerwowa i dominująca. Była osobą przy której człowiek po prostu dobrze się czuł - wspomina wnuczka Zofii Kossak. - Muzeum które mieści się w Domku Ogrodnika bardzo wiernie oddaje ten nastrój i klimat, w którym moi dziadkowie mieszkali. Nawet ogródek babci jest wierną jego kopią. Ona bardzo kochała przyrodę. Uczyła nas jak na nią patrzeć, jak z nią współpracować. Mój pierwszy przyjazd do Górek Wielkich był niezwykłą przygodą i lekcją. To była wielka wyprawa samochodem z Londynu do Polski. Ale niezwykłe było też poznawanie Beskidu i oddychanie świeżym powietrzem. Dzisiaj powietrze już nie jest tak czyste jak wtedy. Przede wszystkim czujemy odpowiedzialność za pamięć. Mamy nadzieję, że przyszłe pokolenia mogą zostać zainspirowane niezwykłymi osobami, które przewinęły się przez Górki Wielkie, a brały udział w najważniejszych wydarzeniach XX wieku. Co rok w Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” organizowany jest cykl letnich imprez kulturalnych pod nazwą Artystyczne Lato u Kossaków. Od czerwca do sierpnia w Górkach Wielkich można uczestniczyć w plenerach malarskich, warsztatach plastycznych, teatralnych, rzeźby lub rękodzieła, koncertach, spektaklach oraz wystawach ekologicznych. W sierpniu organizowany jest tutaj Międzynarodowy Plener Rzeźbiarzy, gdzie z lipowych pni powstają niezwykłe twory i rzeźby inspirowane postaciami z książek Zofii Kossak.

Fotografia Zofii Kossak z 1961 roku w Centrum Kultury i Sztuki „Dwór Kossaków” z okazji 50. rocznicy śmierci Zofii Kossak

28

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

UJEŻDŻENIE W OCHABACH

Kolejne zawody, tym razem międzynarodowe, w dniach 05 - 08 lipca. www.cdiochaby.com fot. Łukasz Kowalski

S

tadnina koni w Ochabach Wielkich to wyjątkowe miejsce na mapie Śląska Cieszyńskiego. Sprzedana w 2012 roku przez państwową spółkę prywatnym właścicielom z każdym rokiem staje się coraz piękniejsza. Jej rewitalizacja trwa, a każdy kolejny rok odsłania nowe realizacje. Wiosną 2016 roku wybudowano ultranowoczesną halę z ekskluzywnym podłożem jeździeckim. Ta wiosna była czasem przygotowań do pierwszych po latach zawodów. Setki ton nawiezionej i rozplantowanej ziemi, posadzenie drzew - grabów, buków, klonów i platanów, wypielęgnowanie trawników to tylko część prac, które cieszą oko odwiedzających Stadninę. Najważniejszą inwestycją był remont zabytkowej 220 letniej stajni, w której przygotowano dwadzieścia boksów. W majowy weekend (18 - 20.05) odbyła się wyczekiwana przez wszystkich impreza, tym razem jednak nie były to skoki, ale Zawody Ogólnopolskie i Regionalne w Ujeżdżeniu. Treningi uczestnicy odbywali w deszczu, ale z każdym dniem pogoda stawała się coraz lepsza. Zresztą widok tańczącej pary konia i jeźdźca - jest tak urzekający, że oglądającym zawody rekompensował wszystko. Ujeżdżenie bowiem to sztuka, w której jeździec i koń stają się jednością. Ich nić porozumienia jest tak daleka, że dla publiczności para tworzy harmonijną całość. Dla publiczności to wyjątkowy spektakl. Ostatni finałowy dzień okazał się zwycięski dla gospodarzy. Konkurs wygrała para Lena Czakańska/ Victory, którą trenuje Żaneta Skowrońska-Kozubik. Gratulujemy!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

29


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

fot. Christian Parma

NOWY BROWAR

NA WZGÓRZU 30

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

Kamień węgielny pod budowę jednej z najwspanialszych siedzib produkcji piwa na morawach i Śląsku austriackim położył sam arcyksiążę Albrecht Fryderyk. Wspaniałość browaru wzniesionego na wzgórzu zamkowym w kształcie podłużnego czworoboku z dziedzińcem pośrodku, była dziełem rąk cieszyńskich murarzy, cieśli i dekarzy, jednak nadzór nad nimi sprawował mistrz murarski sprowadzony z samego Wiednia – Fryderyk Baldauf.

N

ajtrudniejszym etapem budowy były roboty ziemne, bowiem zbocze wzgórza ukształtowane z luźnej ziemi groziło niebezpiecznymi osunięciami, zwłaszcza w okolicach wieży zamkowej. Niezwykle uciążliwe i czasochłonne było też wykuwanie piwnic w skalnym podłożu, sięgających 9 metrów w głąb ziemi, dwukondygnacyjnych, koniecznych dla zachowania niskich temperatur. Podstawowe materiały do budowy browaru zamkowego – cegła i drewno, były pochodzenia miejscowego. Cegłę wyprodukowała cegielnia Komory Cieszyńskiej, zaś drewno dostarczyły lasy beskidzkie, głównie rewiry leśne położone wokół Czantorii. Nowy browar wystawiono bardzo szybko. Prace rozpoczęto na początku kwietnia 1845 roku a już w czerwcu 1846 roku pisano o otwarciu browaru w Cieszynie i pierwszych wynikach sprzedaży. Gazety rozpisywały się nie tylko nad wielkością obiektu, ale również nad jego wyposażeniem. Browar zamkowy w Cieszynie był pierwszym, który zainstalował u siebie najnowocześniejsze urządzenia chłodnicze tamtych lat – nowo wynaleziony aparat chłodniczy Bollingera. Wszystkie zabiegi inwestycyjne miały na celu produkcję znakomitego piwa, co miało przyczynić się oczywiście do zwiększenia sprzedaży, ale i jednocześnie zmniejszyć popyt na wódkę. Toteż z wielką starannością wybierano najlepsze produkty do produkcji złotego trunku. Wodę doprowadzano z Olzy, jęczmień sprowadzano z Moraw, zaś chmiel z Czech. Duże wymagania stawiano piwowarom, wymuszając wysoką etykę zawodową, opartą o prosty ale surowy system kar za nieudane piwo. Mało tego, dbano o przechowywanie i szynkowanie tylko świeżego piwa, dlatego dostarczano je tylko w małych beczkach, by mogło zostać sprzedane w ciągu 48 godzin. Wszystko to przyczyniło się do tego, że istotnie coraz częściej pytano w piwiarniach, fot. Christian Parma

szynkach i gospodach o cieszyńskie piwo. Już w latach pięćdziesiątych większa część produkcji trafiała do Galicji, Krakowa i Lwowa, na Węgry a także do Wiednia. Podawano je w restauracjach na dworcach kolei północnej, od morawskiego Lipnika na wschodzie do Dębicy, czyli na szlaku kolejowym liczącym ponad 300 km. Mówi się, że o znakomitej jakości cieszyńskiego piwa zadecydowały trzy podstawowe surowce, powszechnie znane jako „piwowarska trójca” - woda, jęczmień i chmiel. Wodę do browaru na stoku wzgórza zamkowego doprowadzano z Olzy „urządzeniem ciśnieniowym”. Jej wody wypływające spod szczytu Gańczorki w Istebnej, zbierały po drodze kryształowo czyste wody górskie Łomnej, Połomicy Wielkiej i Małej, Olecki, Glinianego i kilkunastu innych rzeczek. Toteż przez długie lata podstawowy surowiec browaru zamkowego był znakomitym materiałem do warzenia piwa. Zakup dobrego jęczmienia, ale po niskiej cenie był nie lada wyzwaniem. Zwykle szukano go na Morawach. Trzeci surowiec sprowadzany był z prawdziwego zagłębia chmielowego w północno – zachodnich Czechach. Dostawy stamtąd były regularne a owoc najwyższej jakości. Budowa i rozbudowa browaru zamkowego z najnowocześniejszymi urządzeniami technicznymi była największą inwestycją przemysłową XIX stulecia na ziemi cieszyńskiej. Do dziś maszyny z przełomu wieku są wykorzystywane przez Browar Zamkowy w procesie tradycyjnej produkcji piwa w otwartych kadziach. Artykuł na podstawie „Od Mastnego do Brackiego, z dziejów piwowarstwa cieszyńskiego” Ryszarda Kincela, Cieszyn 2005

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

31


PRZYSTANEK KULTURA fot.1 Zdjęcie społeczności cieszyńskiego browaru, zrobione z okazji 100-lecia, w 1946 roku. Zrobione zostało na podwórzu, naprzeciw zamku, pod biurami i mieszkaniami pracowników.

fot.2 Zdjęcie z lat 50/60 - tych. Na zdjęciu widać mojego dziadka, ówczesnego dyrektora, Jana Wojtyłę (w środku, z papierosem), po jego prawej piwowar Pan Kita, po lewej piwowar Pan Loranc, obok robotnicy.

fot.3 Pracownicy browaru degustujących piwo nalewane za pomocą pipy z drewnianej beczułki.

32

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


PRZYSTANEK KULTURA

W

ie s

ła w H o łd

y

s

4

BEDNARSKA

W mieście Cieszyn istniało wewnętrzne miasto, zamieszkane przez blisko sto osób, ogrodzone metalowym płotem. Aby się do niego dostać, należało przejść przez jedną z kilku bram lub portierni, na przykład na końcu ulicy Bednarskiej, tuż obok Blachosprzętu (obok tej portierni był malutki, biały domek i butelkownia, przerobiona potem na kurnik) i zameldować się portierce lub portierowi, a ten kopiowym ołówkiem wypisywał przepustkę, przedtem telefonując do odwiedzanego mieszkańca wewnętrznego miasta (właściwie do wybranych, bo nie wszystkie mieszkania miały telefon).

T

o miasto to browar, na którego bramach wisiały czerwone tablice z białymi literami, niczym nazwa państwa: „Żywieckie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze Browar nr 3 w Cieszynie ul. Bednarska 4” (tak było przynajmniej 50 lat temu). Był to jednocześnie i zakład pracy, chemiczna fabryka produkująca hektolitry piwa, jak również miejsce zamieszkania jego pracowników i ich - bywało, że dość licznych - rodzin. Browar przemieniał się też, z przyczyny owych kilkudziesięciorga dzieci tam zamieszkujących, w gigantyczny plac gier i zabaw - szczególnie w chowanego i deskę. Browar był w dużej mierze samowystarczalny - mieszkańcy uprawiali ogródki: tam, gdzie dziś mieści się parking przy ul. Dojazdowej oraz w miejscu, gdzie wybudowano halę sportową przy Olzie, a w tych ogródkach ziemniaki, kapustę, ogórki, buraki, marchewkę i pomidory, a także drzewa czereśni, jabłek i grusz. Hodowali też zwierzęta, głównie drób: kury, indyki, kaczki. Za halą maszyn czasami pasła się koza. Ktoś kupował świnię i odbywało się świniobicie. Do pełnej samowystarczalności brakowało chleba, który importowało się z piekarni nr 4 na ul. Michejdy, mleka i masła bażanowickiego (sklep Społem na rogu Michejdy i Zamkowej) oraz piklingów, wędzonych szprotek i rolmopsów (sklep Lorka na Frysztackiej). Mleko czasami dowoził na browar gospodarz aż z Mnisztwa. Browar miał także swoją stację kolejową, co prawda trochę nielegalną, bez peronu i oznakowań i położoną jakieś 50 metrów od portierni, na ul. Dojazdowej przed semaforem i rogatkami. Ale potajemnie zatrzymywały się na niej pociągi z Bielska do Marklowic i Zebrzydowic. Z pociągu wysiadali mieszkańcy browaru i okolic i ruszał dalej. Zachowało się zdjęcie społeczności cieszyńskiego browaru (fot.1), zrobione z okazji 100-lecia, w 1946

roku. Zrobione zostało na podwórzu, naprzeciw zamku, pod biurami i mieszkaniami pracowników. Rok po wojnie, wszyscy pięknie wyszykowani do zdjęcia. Piwowarzy, laboranci, kierowcy, maszyniści, mechanicy, sekretarki, bednarze, smolarze, stolarze, kierowcy, ogrodnicy - tylko browarników brak, takie słowo wtedy nie istniało, bo też istnieć nie powinno oraz dzieci. Przedstawicieli aż tylu zawodów zatrudniał browar. Część z nich nosiła piękne w swej prostocie nazwiska: Mleczko, Chlebek, Kozieł, Bociek, Zielonka i Kita. W cztery lata po zrobieniu owego zdjęcia dyrektorem browaru został mgr inż. chemii, absolwent Politechniki Lwowskiej I Monachijskiej, Jan Wojtyła z Żywca, mój dziadek. A ja po przyjściu na świat mieszkałem z dziadkiem i rodziną w blisko 200-metrowym mieszkaniu, w ogromnym budynku tuż pod zamkową wieżą, której zegar wybijał nam rytm dziennych zabaw i snu. Dyrektor browaru nie miał daleko z domu do pracy, wystarczyło zejść piętro niżej, do mieszczącego się na parterze biura, którego ozdobę stanowił zegar ze wskazówkami w postaci noża i widelca. W czasie kiedy mieszkałem jako dziecko na browarze, przeprowadzano tam cały proces produkcji piwa: od słodowania po napełnianie butelek i beczek. Proces ten rozpoczynał się od wjazdu na dziedziniec owego stojącego pod zamkową wieżą gmachu ciężarówek pełnych jęczmienia, zrzucanego potem do specjalnego basenu, skąd wędrował on do słodowni, mieszczącej się w przyziemiu owego gmachu. Potem, po słodowaniu, warzono ten jęczmień z chmielem w kadziach z początku XX wieku - w wyniku czego powstawało młóto, jęczmienne otręby o pięknym zapachu, który jeszcze teraz poczuć można, gdy stanie się na zamku, w okolicach Wieży Ostatecznej Obrony. Po to młóto ustawiały się TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

33


PRZYSTANEK KULTURA

gigantyczne kolejki konnych furmanek. Taka kolejka to zdjęcie miał świetne wyczucie kompozycji i wiedział, zaczynała się na ul. Dojazdowej, potem wiła się zakręta- kiedy nacisnąć spust migawki) - otóż sprawia to wrażenie, mi w górę, aż na tyły owego gmachu, gdzie w okolicach jakby pili oni w jednym momencie jedną szklankę: ten wykutej i sięgającej kilkadziesiąt metrów w głąb zamko- pierwszy z lewej już wychylił prawie całą (to chyba pan wej skały komorze chłodniczej stał basen z ową pachnącą Wacuś), patrząc dalej w prawą stronę: ten wychyla trochę paszą. mniej, inny jeszcze trochę mniej, aż po postaci po prawej Browar produkował zresztą całe bogactwo zapachów (ostatni, w białej koszuli, to mój wujek Leszek), którzy do - obok młóta utkwił mi w pamięci zapach żywicznej wypicia się właśnie zabierają. Punctum tej fotografii, czyli smoły , którą w dolnej części browaru smołowano pro- elementem skupiającym uwagę, jest postać dzierżąca pipę dukowane na miejscu drewniane beczki. W połowie lat od beczki (to Pan Chromik), pełni on prawie taką funksześćdziesiątych beczki drewniane zastąpiono aluminio- cję na obrazie jak Chrystus na „Ostatniej Wieczerzy”. wymi, ale pamięć dawnej bednarni poPrzy okazji - nie myślcie sobie, została w nazwie ulicy, przy której broże na browarze mieszkały same pijaki Żyliśmy więc war się znajduje: Bednarska. zaprawiające się od rana piwem. Piwo na browarze trochę Browar dzielił się na dwie części: Górę traktowano jako napój chłodzącoi Dół. Góra powstała na ruinach zamku, -wzmacniający, pito je z umiarem, poza czasem, gdzie oprócz wspomnianego gmachu a nawet zdarzali się abstynenci. Poza będąc wszyscy, znajdowała się obrośnięta bluszczem hala tym browar produkował inne napoje łącznie z dziećmi, maszyn, a także miniatura zamkowej bezalkoholowe: ciemne, karmelowe wieży, która mieściła w sobie dział ferpiwo, a także coś w rodzaju lemoniaczęścią piwowarskiej mentacji łączący krętymi, metalowymi dy otrzymywanej z drożdży piwnych rodziny. schodami część górną i dolną. (produkt uboczny, ale bardzo smaczMiędzy Dołem a Górą, na oporony i zdrowy). A jeśli ktoś mimo wym murze, był kawałek zieleni, który nazywaliśmy wszystko chciał się upić, to używał w tym celu czystej Podbiałem, pełen krwistoczerwonych, pachnących po- wódki, spożywanej albo w domu, albo w nieodległym ziomek. barze Liliput na ul. Hażlaskiej, bądź też w restauracji Natomiast Dół powstał na terenie dawnego Frysz- Zamkowej. tackiego Przedmieścia: a tam leżakownia, obciąg z ramŻyliśmy więc na browarze trochę poza czasem, bępą, pod którą zajeżdżały ciężarówki złaknione cieszyń- dąc wszyscy, łącznie z dziećmi, częścią piwowarskiej roskiego piwa, kotłownia wraz z czerwonym, okrągłym dziny. Bo trzeba powiedzieć, że dostać się do browaru, kominem z cegły, dawne więzienie przerobione na znaleźć w nim pracę nie było łatwo, wymagało to wielu magazyny cieszyńskiej Olzy (głównie trzymano tam rekomendacji i poleceń. Ale jak już ktoś się dostał, to orzeszki arachidowe w łupinach - w owym czasie wielki choćby okazało się, że to leń, pijak i ma dwie lewe ręce rarytas), łaźnie, garaże, stolarnia, domy pracowników. do roboty - nie wyrzucano go z pracy, tylko przesuwano Najbardziej fascynował mnie drewniany domek z we- na stanowisko, gdzie mniej szkodził. randą, przypominający nieco chatkę Baby Jagi, gdzie Pod wieczór zbieraliśmy się pod gmachem, patrząc mieszkali państwo Miziowie. A na tej werandzie po- z pewną wyższością na otaczający ze wzgórz Cieszyn: godynka - miniaturka domu z drewnianymi figurkami Wieża Zamkowa, budynek banku Filasiewicza, Kochłopca i dziewczynki: jeśli przed dom wyszedł chłopiec ściół Jezusowy, Ratusz, Kościół św. Jerzego, domy na - będzie pogoda, a jeśli dziewczynka - deszcz. ul. Frysztackiej i najbardziej mnie intrygujący kopulasty Spoglądam na zdjęcie (fot.3) pracowników browaru dach kaplicy cmentarza żydowskiego (która wkrótce się degustujących piwo nalewane za pomocą pipy z drew- zawaliła). Czasami ogarniało mnie pragnienie poznanianej beczułki. Wykonane najprawdopodobniej pod nia innych światów, które zaspokajałem w ten sposób, koniec lat sześćdziesiątych lub początkiem siedemdzie- że prawie każdego dnia o 14:11 czekałem na przejazd siątych, jest nieostre i złe technicznie (kwestia ówcze- pod widocznymi z browaru rogatkami na ul. Zamkowej snych aparatów i materiałów fotograficznych) - i dlatego pewnego pociągu: parowóz ciągnął dwa piękne wagony robi ono na mnie tak duże wrażenie, bo to zdjęcie jest z tabliczką, na której stało napisane czerwonymi literajak nasza pamięć: nieostra i z czasem zacierająca kon- mi „WISŁA UZDROWISKO - WARSZAWA WSCH. tury wspomnień. Na zdjęciu rozpoznaję Pana Wacusia p. CIESZYN”. Mleczkę, Pana Holika, Pana Zielonkę, Pana Chromika, Pana Boćka i mojego wujka Leszka Wojtyłę. Co I to, póki co, mi wystarczało. mnie uderza - to niezwykły rytm tego obrazu (robiący 34

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

zu

sk

rs

U

aktor na granicy dwóch państw

a

TomASz KłAPToCz l a M a r ko w

Nie wszystko się kończy po zapuszczeniu kurtyny. Jerzy Szaniawski Czy teatr dwóch scen, dwóch narodowości różni się od teatrów polskich? Teatr na granicy dwóch państw podyktował jego wyjątkowy charakter. Ta dwujęzyczność determinuje, by można go nazwać miejscem wyjątkowym. Dzięki temu, że żyjemy w dobrych czasach bez granic, nie potrzeba nam ani wiz, ani innego pozwolenia na pójście na spektakl. I choć w teatrze nie odczuwamy tej granicy, bo widzów z Polski przybywa, to jednak ta niewidzialna, mentalna granica stoi nadal. Co jakiś czas ona jest burzona, ale jeszcze potrzeba wiele lat zanim zniknie na dobre. Bardzo powoli zmienia się również świadomość, że w naszym teatrze mamy Polską Scenę.

Nadal jednak, nawet okoliczni mieszkańcy nie wiedzą, że gramy w języku polskim. Kiedy zaczęła się Pana zawodowa ścieżka na Polskiej Scenie? Jako młody adept teatralny pierwsze dwa lata spędziłem w Będzinie. Do naszego teatru przyszedłem w 2000 r. Zaangażował mnie do pracy Jerzy Batycki, ówczesny szef Sceny Polskiej. Po dwóch latach zrobiłem sobie przerwę i zająłem się muzyką. Mieliśmy swoją kapelę, z którą sporo koncertowaliśmy, nagrywaliśmy płyty nie było więc możliwości na połączenie tych dwóch twórczości. Wybrałem muzykę bo dawała mi wtedy więcej

„Ondraszek”, fot. Karin Dziadek

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

35


PRZYSTANEK KULTURA

Tą gwarę można zrozumieć kiedy się ją pokocha. Za pomocą tej wyjątkowej gwary, Zegadłowicz uchwycił wiele z ludzkiej osobowości, co widać w „Lampce oliwnej”. Każda zresztą ze sztuk tego twórcy to ciągłe odkrywanie szerokiej ludowości i ludzi przede wszystkim. Jest to dobra droga by taka ludowość na scenie mogła zaistnieć. Mam nadzieję, że gwara nigdy nie zaniknie.

„Ondraszek”, fot. Karin Dziadek

swobody, możliwości i zabawy. Na teatralną scenę wróciłem w 2008r. Muzyki nie zostawiłem jednak na dobre, nadal jest bardzo ważnym elementem w moim życiu. Obecnie mamy już nową kapelę i co za tym idzie również plany koncertowe. Spektakle Cieszyńskiego Teatru dość szybko schodzą z afisza. Pomaga to czy szkodzi w budowaniu warsztatu scenicznego? Wszyscy odczuwamy swoisty ból po stracie spektaklu, który już schodzi z afisza a my dopiero zaczynamy się „rozgrywać”. Ale są również dodatnie strony tego szybkiego trybu pracy. Budujemy w trakcie jednego sezonu znacznie więcej ról niż w wielu innych teatrach. Gotowość do pracy na scenie jest znacznie inna niż w innych polskich teatrach. Natomiast faktem jest, że warsztat aktorski buduje się w inny sposób. Kreując dwie trzy role w sezonie mają szanse te role budować szerzej. My przy sześciu rolach i krótkim czasie wystawiania spektaklu te szanse mamy dużo mniejsze. Wyjątkowością tej sceny są spektakle grane w gwarze. To duże wyzwanie dla aktora? Urodziłem się na cieszyńskiej ziemi i jest ona moją ojczyzną. Jestem mocno związany z tym miejscem. Gwarą w domu nie mówiliśmy, natomiast moja babcia posługiwała się bardzo podobną do tej, która używana jest na Śląsku Cieszyńskim. Jako, że urodziłem i wychowałem się na wsi, pewna ludowość jest mi bardzo bliska. Gdybym miał wybierać miedzy klasyką a ludowością to zdecydowanie wybrałbym ludowość. Ona jest po prostu we mnie. Natomiast język Zegadłowicza, który jest obecny na naszej scenie w „Lampce Oliwnej”, „ Głazie granicznym”, czy „Powsinogach Beskidzkich” jest językiem przepięknym. I choć nie jest to nasza gwara, bo jest wadowicka, to z pewnością cechuje ją niezwykła barwność, subtelność i jednocześnie siarczystość. 36

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Jakie role lubi Pan bardziej, dramatyczne czy komediowe? Ja zdecydowanie lepiej czuję się w rolach bardziej poważnych a już z pewnością dobrze w Zegadłowiczowskich. Mam z farsą jeszcze problem. Brak doświadczeń komediowych sprawia, że jednak na scenie czuję się pewniej w rolach mniej zabawnych. Ostatnia sztuka w reżyserii pana Karola Suszki „May Day” była niezwykłym dla mnie wyzwaniem ale i odkrywaniem mojej komediowej strony. Jestem za nią wdzięczny bo z pewnością sporo wniosła do mojego zawodowego doświadczenia. Wolność dana przez reżysera w pracy nad rolą, była bardzo pouczająca i tworzyła atmosferę bezpieczną i twórczą, do niej przyczyniły się również inspirujące rozmowy z kolegami. Pracowaliśmy, wygłupialiśmy się wszyscy, a reżyser jak dobry ojciec czuwał nad całością. Czy w swojej aktorskiej drodze pojawiła się jakaś wymarzona rola, którą bardzo chciałby pan zagrać? Nie mam swojej wymarzonej roli i nigdy takiej nie miałem. Rola Bacha w „Kolacji na cztery ręce” stała się dla mnie rolą wymarzoną choć na początku taka nie była, jednak z próby na próbę stawała się coraz mi bliższa. Współpraca z Michałem Tarantem, reżyserem spektaklu, dla mnie jest wielką przygodą, pełną nowych doświadczeń. To moje czwarte spotkanie z tym reżyserem, ale za każdym razem jest ono bardzo inspirujące. Jego miłość do takich spektakli i do kompozytorów sprawia, że jest to za każdym razem wyjątkowo intensywne

„Kolacja na cztery ręce”, fot. Karin Dziadek


PRZYSTANEK KULTURA

„Mayday”, fot. Wiesław Przeczek

przedstawienie. Wszystkie jego emocje zostały do tego spektaklu przeniesione i z pewnością widz to zobaczył.

aktorem spełnionym i każda nowa rola to motywacja do dalszej pracy.

Jest Pan aktorem pokornym czy zbuntowanym? Wszystko zależy od reżysera tak naprawdę i od tego czy porozumienie pojawia się na początku, czy pod koniec pracy nad spektaklem. Moment tego porozumienia stawia mnie w pozycji buntowniczej lub pokornej. Mam wizję swojej roli i chęć zagrania jej tak jak czuje, jak podpowiada mi intuicja i wyobraźnia, ale czasem lepiej jest zapomnieć o sobie, nie zrezygnować z siebie tylko zapomnieć. Doświadczenie sceniczne pokazało mi, że mimo wszystko lepiej zaufać reżyserowi, nawet jeśli nie do końca się z nim zgadzam. To on jest pierwszym i najważniejszym widzem swojego spektaklu. Staram się więc nie być buntownikiem. Jeśli zaś reżyser stwarza atmosferę bezpieczną, pełną zaufania i wolności to otrzyma w zamian aktora oddanego, otwartego i gotowego na „wszystko”. To są najpiękniejsze chwile w tej pracy. Myślę wtedy o tej roli bez ustanku wciąż nad nią pracując. Jest to niezwykła motywacja dla aktora i przynosi dobre efekty. Pozwala również pokonać ewentualne znużenie, zmęczenie ciągłym byciem w skórze kogoś innego. Na szczęście nadal czuję się

Praca aktora wymaga od niego poświęcenia sporej ilości czasu i energii. Udaje się Panu godzić ją z życiem prywatnym? Spotkanie z taką literaturą, takim zespołem daje mnóstwo dobrych wrażeń. Przenosi się to również na życie prywatne. Moja rodzina wspiera mnie bardzo, co czasem pewnie łatwe nie jest. Mam nadzieję jednak, że tego wsparcia i życzliwości nigdy nie zabraknie. Wsparcie bliskich daje spokój i pozwala pracować bez obciążeń. W „Opowieści wigilijnej” zagrały ze mną córki Lena i Mira. To było ciekawe przeżycie dla nas wszystkich. Starsza córka Lena ma niezwykłą lekkość na scenie. Jakby się unosiła nad nią i wiem, że sprawiło jej to ogromną frajdę. Nie rozmawiam z nią jednak o tym czy chciałaby zostać aktorką ponieważ nie chcę być odpowiedzialny za decyzję o jej przyszłości. To nasze wspólne, sceniczne doświadczenie sprawiło nam wiele radości.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

37


PRZYSTANEK KULTURA

Festiwal Komedii Południa 19-24 czerwca 2018

teatr.bielsko.pl 38

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


PRZYSTANEK KULTURA

Na początku wakacji zapraszamy Państwa na drugą edycję Festiwalu Komedii na Południu. Tak jak i w zeszłym roku przygotowaliśmy dla naszych widzów to, co w komediowym repertuarze najlepsze. Gwarantujemy więc tydzień znakomitej zabawy ze świetnymi spektaklami komediowymi z całej Polski i nie tylko!

F

estiwal otworzą i zamkną uwielbiane przez widzów bielskie realizacje – komedia „Pomoc domowa” w reżyserii Witolda Mazurkiewicza oraz plenerowy koncert piosenek Abby w wykonaniu aktorów Teatru Polskiego, które po raz pierwszy rozbrzmiewać będą w niezwykłej scenerii Rynku Starego Miasta! Podczas festiwalu zobaczymy absolutne komediowe hity – „Mayday” z Białegostoku, „Szalone nożyczki” z Krakowa a także „Ostrą jazdę” z Częstochowy. Na naszej scenie wystąpią gwiazdy teatrów warszawskich w spektaklu „Ranny ptaszek”, a także goście zagraniczni z Czech w humorystycznym widowisku z elementami cyrkowymi pt. „Basen” (spektakl bez słów). Tak jak w pierwszej edycji FUNfestu widzowie przyznają Złoty Rechot – nagrodę publiczności dla najlepszego spektaklu festiwalu. Przyjdźcie i zacznijcie lato w doskonałym nastroju razem z komediowymi żabami!

BiletY dostĘPne BĘdĄ w Kasie oRaZ online Więcej informacji o festiwalowych spektaklach i wydarzeniach na naszej stronie: http://teatr.bielsko.pl/aktualnosci/funfest

PRoGRam Festiwalu 19 czerwca g. 20:00 Pomoc domowa (Teatr Polski w Bielsku-Białej) – reż. Witold Mazurkiewicz 20 czerwca g. 20:00 Szalone nożyczki (Teatr Bagatela w Krakowie) – reż. Marcin Sławiński 21 czerwca g. 20:00 Ranny ptaszek (Impresariat Skene) – reż. Dariusz Taraszkiewicz 22 czerwca godz. 20:00 Ostra jazda (Teatr im. A. Mickiewicza w Częstochowie) – reż. Mirosław Połatyński 23 czerwca godz. 20:00 Mayday (Teatr Dramatyczny im. A. Węgierki w Białymstoku) – reż. Witold Mazurkiewicz 24 czerwca godz. 17:00 Basen (Grupa ART Prometheus z Czech) – reż. Veronika Riedlbauchová 24 czerwca godz. 18:00 Zakończenie festiwalu *klub festiwalowy przed Teatrem i w Środku, wstęp wolny 24 czerwca godz. 21:30 Koncert Abby (Teatr Polski w Bielsku-Białej) – reż. Witold Mazurkiewicz *Rynek Starego Miasta, wstęp wolny TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

39


PRZYSTANEK KULTURA

fot. Wojciech Wandzel

om

h

ły

D

Od „Tłumacza” aż po „Truskawkowe dni”

ini k a R yc

20. edycja Kina na Granicy przeszła już do historii. Filmową majówkę w Cieszynie odwiedziła rekordowa liczba twórców i widzów, którzy zobaczyli ponad 150 filmów z Polski, Czech i Słowacji.

F

estiwal w Cieszynie otworzył „Tłumacz” w reżyserii Martina Šulíka. Podczas tegorocznej edycji zaprezentowane zostały trzy sekcje filmowe: „Świętowanie” - podkreślające jubileusz festiwalu, „Kino/ Teatr” oraz „Niespokojne kino. 1968”. Wśród widzów dużym zainteresowaniem cieszyły się najnowsze filmy „Wieża. Jasny Dzień” Jagody Szelc, „Cicha noc” Piotra

40

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Domalewskiego czy „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej. Widzowie mogli również zobaczyć premierę „Waranów z Komodo” Michała Borczucha, najnowszy film Romana Polańskiego „Prawdziwa historia” oraz „Zorzę Polarną” w reżyserii Marty Mészáros. Spotkanie „Reżyserzyce” na pewno zapadnie na długo w pamięć uczestników festiwalu. To spotkanie dziesięciu wybitnych kobiet


PRZYSTANEK KULTURA

fot. Robert Kania

polskiego kina: Agnieszki Holland, Márty Mészáros, Magdaleny Łazarkiewicz, Kingi Dębskiej, Marii Sadowskiej, Anna Jadowskiej, Aleksandry Terpińskiej, Alicji Albrecht, Olgi Chajdas oraz Jagody Szelc. Ponad to, Cieszyn odwiedziły niezwykłe osobistości filmu, m.in. Danuta Stenka, Marcin Dorociński, Petr Zelenka, Ivan Trojan, Artur Żmijewski, czy Marian Dziędziel. Z tegorocznej edycji cieszyli się na pewno fani kina czeskiego i słowackiego, od którego program pękał w szwach. Wszystko wzbogacały liczne imprezy towarzyszące: koncerty, debaty, wystawy i spotkania z twórcami. Na 20. urodziny Kina na Granicy powróciły również seanse transgraniczne nad Olzą, a w Parku Pokoju odsłonięto mural przedstawiający wybranych twórców związanych z festiwalem. Są wśród nich: Kinga Dębska, Marian Dziędziel, Petr Zelenka, Martin Sulik, czy Agnieszka Holland. W końcu siedmiodniowy i pełny wrażeń festiwal pożegnał film „Truskawkowe dni” Wiktora Ericssona. Przegląd Filmowy Kino na Granicy odbywa się nieprzerwanie od 1999 roku w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Wciąż zaskakuje czymś nowym, jednak nadal zachowuje swój niepowtarzalny klimat, charakter i poziom artystyczny. Z takim Kinem na Granicy mamy nadzieję spotkać się również za rok.

fot. Robert Kania

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

41


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

WYGLĄDAĆ JAK

MILION DOL A RÓW Piękne i zdrowo wyglądające włosy to ozdoba każdej kobiety. niestety na co dzień często przegrywamy z niesfornymi kosmykami, zniszczonymi, łamiącymi się suchymi włosami i rozdwajającymi końcówkami. Warto wtedy oddać się w ręce profesjonalistów, by znowu wyglądać jak milion dolarów.

W

salonie fryzjersko-kosmetycznym L’Esthétique, mieszczącym się przy ul. Rynek 6 w Skoczowie, nawet najbardziej zaniedbane i zniszczone włosy fryzjerzy doprowadzą do idealnego stanu. Gama zabiegów pielęgnacyjnych i regenerujących włosy jest bardzo szeroka. Proponowane zabiegi pozwalają dogłębnie odżywić i odbudować kosmyki. Stosuje się do nich specjalistyczne preparaty o bogatym składzie z ceramidami, wyciągiem z alg, kwasem mlekowym czy keratyną. Warto wiedzieć, że profesjonalny zabieg wygląda zupełnie inaczej niż ten przeprowadzany w warunkach domowych. Zazwyczaj składa się z kilku etapów, począwszy od otwarcia łusek włosa, nałożenia preparatu odbudowującego i nawilżania, aż do zamknięcia łusek. Do tego dochodzi nałożenie maski na włosy oraz delikatny masaż skóry głowy, który ma za zadanie pobudzić i dotlenić mieszki włosowe. Jednym z proponowanych zabiegów dla suchych, zniszczonych lub matowych włosów jest keratynowa odbudowa włosa. Keratyna to jego podstawowy składnik, który często pod wpływem różnych czynników zewnętrznych, takich jak słońce, wiatr i woda, jak również pod wpływem codziennej stylizacji ulega obniżeniu. Jeżeli włosy tracą swój blask i gładkość, są suche, łamliwe, trudno się układają, to może to oznaczać, że brakuje w nich właśnie keratyny. Wówczas należy uzupełnić jej braki. Zabieg z użyciem keratyny ma za zadanie uzupełnić jej niedobory, co sprawi, że poszczególne pasma staną się zdrowsze i nabiorą blasku. Innym sposobem na odbudowę i jednocześnie ochronę zniszczonych włosów jest laminacja. To nowoczesny zabieg regenerujący i pielęgnujący, dzięki któremu na

42

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

powierzchni włosa powstaje specjalna, naturalna warstwa ochronna, a włosy stają się gładkie i lśniące. W salonie L’Esthétique na pierwszym miejscu zawsze jest pielęgnacja, dlatego do koloryzacji wybrano ekskluzywną holenderską markę KEUNE, która stawia na naturę. KUENE HAIRCOSMETICS stosuje metody koloryzacji bez amoniaku, jak najbardziej przyjazne dla włosów, bez podrażnień skóry, obciążania czy przesuszania. Jednak najbardziej powszechnym zabiegiem wykonywanym w salonach fryzjerskich jest strzyżenie. Dzięki dobrze wykonanemu cięciu, fryzjer może dodać włosom objętości, odjąć lat czy zakryć mankamenty urody. W tym przypadku równie ważnym elementem jest cieniowanie włosów. Prawidłowo wykonane może dodać nowej fryzurze lekkości, zwiewności oraz naturalności. Najlepszym sposobem na właściwie dobraną fryzurę jest skorzystanie z usług profesjonalisty w salonie fryzjerskim. Pod czujnym okiem stylisty może powstać fryzura dopasowana do typu urody i co niezwykle istotne, łatwa do samodzielnego układania w domu. Dobre cięcie sprawi, że włosy będą dobrze wyglądać nie tylko po wyjściu z salonu, lecz po każdym myciu. Atelier urody L’Esthétique to wyjątkowe, kameralne i stylowe miejsce o niepowtarzalnym klimacie, które zapewni Ci poczucie luksusu i relaksu. A profesjonaliści pracujący na wyjątkowych kosmetykach, niedostępnych w innych salonach, zadbają o Twoje włosy od nasady aż po same końce, a w dodatku wszystko w cenach, które pozytywnie Cię zaskoczą.

Atelier urody L’Esthétique ul. Rynek 6, Skoczów tel. 577 603 700 e-mail: recepcja.le@onet.pl


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

43


TOREBKA JAKBY DAMSKA

M iłość w korporacji Dariusz Bożek

część 5 Anioł... pomalował usta gdzieś pośrodku lustra i pomyślał że przecie są ważniejsze rzeczy na świecie od machania skrzydłami Olaboga... obleciała go trwoga za odważne myśli co by chciały przebrać się za słowa i zaznawać chwały w jej ramionach jej ustach zakamarkach duszy włosach barwach na rydwanach wzruszeń tych okruchach uniesień świętych chwilach dla Boga… zatrzepotał skrzydłami odleciała trwoga... 44

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Stała przed lustrem zapatrzona w samą siebie. Jak ludzka maszyna w trakcie resetu, nieruchomo wpatrująca się w jeden punkt, ostatni zapisany w oczach po odłączeniu świadomości. Czarna, luźno opadająca sukienka z dzianiny pozwalała wyobraźni na tworzenie zarysów okrywanego przez nią ciała. Janusz podszedł od tyłu i uzupełnił sobą lustrzane odbicie. Miał przez moment wrażenie, że nie są sami, że aniołowie zstąpili i mają ochotę towarzyszyć im w miłosnym uniesieniu. Zanurzył się w jej rozwianych włosach i pomyślał bez wahania: upudruje sobie nosek jej zapachem i zanurzę się, zatracę, zespolę, zaznam jedni. Jego ręce podążyły w stronę ornamentalnych czerwonych kolczyków. Pozwolił im opuścić ciało Meredith a one uwolnione stały się samotne i nieszczęśliwe. Przez chwilę został z dłońmi w okolicy uszu a ona stała wciąż bez ruchu, lecz Janusz wyczuwał delikatne rozerdrganie, czegoś co z pewnością uwalniało się spod jej kontroli. Przyklęknął i delikatnie wsunął ręce pod sukienkę. Długo podróżował do góry myśląc, że niewykluczone, iż prędzej skończą się mu ręce niż Meredith nogi. Gdy osiągnął cel delikatnie uwolnił pończochy i zaczął bardzo powoli rolować je w dół. Koniuszkami palców jedwabiście muskał jej skórę i mimo tego, że oddalał się od centrum, oczy Meredith znowu stawały się głębokie a z głębi wypływały pragnienia. Powoli. Przestronna wanna wypełniona śnieżnobiałą pianą czekała. Meredith zanurzyła się pierwsza, w całości, ukrywając się na moment pod wodą, więc przez chwilę biel stała się ponownie kompletna. Gdy wynurzyła się z powrotem piana szybko ustąpiła, pozostawiając nad powierzchnią fragment błyszczących od olejków eterycznych …… … i w tym momencie drogi czytelniku muszę przerwać oryginalną treść tego fragmentu opowiadania, której dalsza część nie nadaje się do publikacji ze względu na nieobyczajność i niebezpieczeństwo zgorszenia. To co mogę napisać, to to, że mieliśmy do czynienia z aktem mającym na celu przyjemność, a nie prokreację. Akt jak wiadomo odbywał się w wannie, a szerzej w łazience wyposażonej w wielkie lustro, w którym partycypanci się przeglądali przed rozpoczęciem tegoż aktu. Mogę też napisać, że po zajęciu miejsca w wannie, uczestnicy aktu zanurzali się i wynurzali, zespalali się i odspalali i w trakcie powyższych czynności osiągali naprzemiennie: unifikację i rozczłonkowanie, konsolidacje i separacje. W trakcie ww. procesów różnorakie części ciała, to pojawiały się, to zanikały pod powierzchnią piany, która okresowo wylewała się poza przeznaczoną dla niej przestrzeń. Po jednym razie - partycypantka i partycypant – osiągnęli słowo na O, o którym mogę napisać tylko tyle,


TOREBKA JAKBY DAMSKA

że stanowiło kumulację grzesznej przyjemności wynikającej z wzajemnego wpatrywania się w niektóre nienazwane fragmenty ciał, ocierania się o siebie oraz wnikania i wynikania, czyli takiego słowa na P… ale nigdy przenigdy tego, które nie powinno być tu wymienione (a które macie Państwo w głowach ) tylko Penetracji, co do której też mam zresztą wątpliwości czy też nie szerzy zgorszenia. W obszarze audio dominował partycypant, którego krzyk przypominał Mikea Pattona z Faith no More w utworze „Got that feelling” podczas gdy Partycypantka nieco ciszej, intonowała wybrane fragmenty sopranu lirycznego Tarji Turunen z grupy Nightwish. Z części ciał, które mieliśmy okazję zauważyć dominowały takie, które zazwyczaj występują na wysokości ok. 25 centymetrów poniżej ust, o których możemy tu bezpiecznie napisać, bez obawy o nieletnich i co bardziej wrażliwych. Części te praktycznie nigdy nie występują samotnie, lecz w duecie i są zazwyczaj do siebie podobne. Żeby postawić sprawę jasno nie chodzi mi o pępek. Jak się Państwo domyślacie mam na myśli kobiece trzeciorzędowe cechy płciowe i naprawdę ciesze się, że są one tak znacząco oddalone od cech pierwszorzędowych, które zaczynają się na tak wiele literek, że brakło by mi tu miejsca i czasu na wymienienie. Opisywanie aktu z wykorzystaniem cech pierwszorzędnych (tfu… pierwszorzędowych oczywiście) powoduje zazwyczaj tyle perturbacji, że śmiało mógłbym napisać, że korzystniej było by, gdyby człowiek zawierał się od pasa w górę lub jego nogi wrastały bezpośrednio w żołądek na

fot. Reżyser Woody Allen, źródło Wikipedia TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

45


TOREBKA JAKBY DAMSKA

wysokości pępka z pominięciem sfer erogennych. Na szczęście można napisać, że te pierwszorzędowe nawet nie stały obok tych trzeciorzędowych, będąc od nich oddalone na odległość ok. 35 centymetrów. Tu muszę szczerze przyznać, że kilkakrotnie pojawiały się wzmianki o jednym z członków partycypanta i jego „gotowości” do szerszego udziału w akcie. To był błąd - przyznaję. Akt miłosny homosapiens powinien odbywać się w sposób niewinny, zaciemniony i niemalże duchowy. Kobieta i mężczyzna powinni szczytować samą wzajemną obecnością, bez udziału narządów i zbędnych dywagacji o ich jakości, w tym długości. Istotne w opisach powinny być spojrzenia, duchowe zespolenie, dopasowanie świata wartości. Nadmieniam również, że partycypanci spożywali wino w sposób nieco urągający zasadom przyzwoitości: brali go do ust nie połykając, oblewali się nim oraz używali go również w sposób klasyczny, czyli zmieniający świadomość. Na koniec tejże sceny naszła mnie taka refleksja, że największe wątpliwości nie budzi olbrzymia pierś, która mówi nie posiadając ust lecz pierś tzw. rozochocona, będąca obiektem pragnień, rozedrgana i spragniona, pierś, która zaraz będzie dotykana, masowana, ssana czy gnieciona. Pierś, bez której nie byłoby kontynuacji rodzaju ludzkiego, cywilizacji, sublimacji pragnień i popędów w naukę i sztukę. A to wszystko się dzieje w kraju, gdzie można legalnie zapić się na śmierć i palić 40 papierosów dziennie popełniając rozłożone w czasie samobójstwo. …………………… Kiedy zaczęli się rytmicznie kołysać, nagle i bez uprzedzenia wstała i pociągnęła go za nogi. Zanurzył się pod wodę, w ostatniej chwili nabierając powietrza. Obudził się z niejasnym przeczuciem poważnej zmiany, która zaszła poza jego świadomością. Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Otaczał go wciąż ten sam smutny dizajn odziedziczony po przodkach, którzy nigdy nie posiadali gustu. Wstał i udał się do maleńkiej kuchni z deka wystraszony tym, co może zobaczyć. Wtedy sobie przypomniał. Kiedy Meredith zanurzyła go w wodzie i zaczęła dusić w akcie namiętności, na moment stracił przytomność. A być może nie stracił tylko zmienił, odmienił mu się stan świadomości, bo

życie całe przeleciało mu przed oczyma jak film, krótki i niezbyt ciekawy. Skonstatował to ze smutkiem i jedyne co podtrzymało go przed większym smutkiem to to, że miał dopiero 34 lata i być może życie wciąż stało przed nim otworem. Po prezentacji wewnętrznego filmu doświadczył coś jakby „out of body experience” i zaglądał na siebie i Meredith nieco z boku, z innej perspektywy - „obok ciała”. Spoza wszechobecnej piany i namiętności. To wtedy doznał oświecenia, to wtedy rzeczywistość ukazała mu się odarta z gry pozorów i wszechobecnych złudzeń. Patrzył na ich akt miłosny lecz zamiast rozgrzanych do granic możliwości ciał, widział tylko dusze przechodzące to tu, to tam w subtelne aury. Jednakowoż w przeciwieństwie do splecionych namiętnością ciał, dusze kompletnie do siebie nie przylegały, miał wrażenie jakby wyrywały się z odmętów piany, każda próbując podążyć w odmiennym kierunku. Aury natomiast ocierały się o siebie i zamiast iskrzeć – jak to się Januszowi wydawało oczywiste dla aktu miłości – wydawały piski charakterystyczne dla pocierania metalu o szkło (aura Meredith) i maltretowanego zwierzęcia, prawdopodobnie kota (aura Janusza). Brzmienia raczej nieprzyjemne i niezbyt kompatybilne z miłosnym uniesieniem. Konsekwencją tego był prawdopodobnie niezwykły sen, który przytrafił mu się w nocy. Przyśniła mu się wielka pierś z filmu Woodyego Allena „Wszystko co chcielibyście wiedzieć o seksie ale baliście się zapytać”. Podpłynęła do niego olbrzymia i rzekła pozbawiona ust: „nie lękaj się Janusz”. Obudził się wiec bez lęku, co było dla niego zjawiskiem nowym. Do tej pory piersi – jak wiadomo – kojarzyły mu się z wielkimi dręczycielkami. Uciekał przed nimi w strachu. Atakowały go, osaczały, próbowały go uchwycić i posiąść w stylu hiszpańskim, jak wielkie cumle polewały go strumieniem mleka, co nosiło znamiona wyrafinowanej tortury rodem z wieków średnich. Obecnie po łazienkowej traumie w ramionach Meredith, piersi stały się obiektem pragnień, które wypłynęły na powierzchnie świadomości jak oliwa zawsze sprawiedliwa. I tak to – mówiąc zupełnie poza nawiasem obejmującym to opowiadanie – współczesna psychologia dostała ostateczny dowód na pozytywny wpływ trudnych doświadczeń na losy człowiecze. Inną konsekwencją łazienkowej namiętności, było to, że nazajutrz – uwolniony od fałszywych wyobrażeń zadzwonił do Oli – Pani Kanapki.

cdn... cdn... cdn... 46

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


Warto studiować w CIESZYNIE Wybór studiów, to poniekąd wybór życiowej drogi. To decyzja trudna, obwarowana wieloma czynnikami: zainteresowaniami, możliwościami personalnymi i finansowymi, trendami. Czym zatem powinni kierować się maturzyści wybierając studia?

W

ybór studiów idzie w parze z tym, co chce się robić w życiu. Pomocna w podjęciu decyzji może być wyobraźnia – spróbuj zobaczyć siebie za 10 lat w danym zawodzie, przy założeniu, że wykonuje się go codziennie, przez pięć dni w tygodniu. Dodaj do tej wizji swój temperament i kompetencje społeczne, a potem rozstrzygaj… Czy zdecydować się na studia przygotowujące do wybranej, konkretnej dziedziny, czy może takie, które oprócz określonej wiedzy, rozwijają kreatywność, komunikację i stosunki interpersonalne, gotowość do rozwoju osobistego, otwartość na relacje społeczne, szybką adaptację do nowych warunków. Decyzja o wyborze kierunku studiów należy zarówno do maturzystów, jak i absolwentów studiów pierwszego stopnia. W roku akademickim 2018/2019 w Cieszynie na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego będzie można studiować na kierunkach: animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną, edukacja kulturalna, etnologia i antropologia kulturowa, pedagogika, oligofrenopedagogika z arteterapią, pedagogika osób niepełnosprawnych/surdopedagogika z arteterapią oraz e-learning w środowisku zróżnicowanym kulturowo. W ramach kierunków przygotowano innowacyjne specjalności. Jedne z nich są trwale obecne w ofercie edukacyjnej, inne, nowe pojawiają się w odpowiedzi na potrzeby rynku pracy. Animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną i edukacja kulturalna to studia dla osób chcących projektować i organizować wydarzenia kulturalne i artystyczne. Pozwalają rozwijać indywidualne zainteresowania i zdolności oraz zdobyć doświadczenia związane z własną aktywnością twórczą, organizowaniem wydarzeń kulturalnych, różnymi formami wolontariatu i aktywności społecznej. Program obejmuje: zajęcia teoretyczne o literaturze, teatrze, filmie, plastyce, muzyce, tańcu, wprowadzenie w problematykę mediów, dziedzictwa kulturowego, zarządzania w kulturze.

Jeśli jesteś kreatywny, a twoje zainteresowania oscylują wokół kultury, sztuki i mediów – to studia dla Ciebie: możliwość wyboru kierunku zajęć warsztatowych z różnych dziedzin twórczości, uczestnictwa w zajęciach terenowych realizowanych w formie praktyk zawodowych oraz obozach twórczych i badawczych. Etnologia i antropologia kulturowa to jeden z najbardziej wpływowych trendów poznawczych wśród nauk społecznych i humanistycznych w XXI wieku.

Jej studiowanie jest perspektywiczne i ma przyszłość. Dlaczego? Świat staje się zglobalizowany (zrozumiesz jego mechanizmy na specjalności: antropologia stosowana i studia kulturowe). Wszystko pozostaje w ruchu – usługi, towary, ludzie. Przemieszczamy się bez ograniczeń a nowoczesne technologie przyspieszają tempo tego ruchu (nauczysz się je wykorzystywać na specjalności: antropologia w projektowaniu rozrywki elektronicznej). Świat jednak nadal jest różnorodny (wyznaczysz trendy na specjalności: dziedzictwo kulturowe

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

47


w sektorze kreatywnym). Globalna kultura nie wchłonęła tego co lokalne, została dopasowana do jego kontekstu społeczno-przyrodniczego (zyskasz kompetencje na specjalności: ekologia kulturowa). Pedagogika to kierunek potrzebny i „na czasie”. Daje szerokie możliwości zatrudnienia. Ma bogatą ofertę miejsc realizacji praktyk już w trakcie studiów. Adresowany do osób empatycznych, pomysłowych, chcących zaangażować się w pracę z osobami w różnym wieku. Chcesz uczyć, wychowywać i wspomagać rozwój małych dzieci – wybierz specjalności: zintegrowana edukacja wczesnoszkolna i wychowanie przedszkolne; zintegrowana edukacja wczesnoszkolna i terapia pedagogiczna; wychowanie przedszkolne z wczesnym wspomaganiem rozwoju dziecka. Chcesz ulepszać funkcjonowanie środowisk wychowawczych, udzielać pomocy i wsparcia – wybierz specjalności: opiekuńczo-wychowawczą z asystentem rodziny; opiekuńczo-wychowawczą z terapią pedagogiczną. Chcesz działać na rzecz seniorów – wybierz pedagogikę społeczną z geragogiką, interesujesz się działaniem na rzecz zmniejszenia patologii społecznej – wybierz specjalność: resocjalizacja z edukacją międzykulturową. Jeśli interesujesz się edukacją i wsparciem osób z niepełnosprawnością intelektualną – to najlepszym wyborem będzie: oligofrenopedagogika z arteterapią oraz pedagogika osób niepełnosprawnych/surdopedagogika z arteterapią. Jesteś kreatywny, twórczy, żądny wiedzy i doświadczeń z zakresu pracy z osobami 48

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Pełna oFeRta eduKaCYJna Pod adResem: http://weinoe.us.edu.pl/kierunki-studiow Uniwersytet Śląski Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji ul. Bielska 62, 43 - 400 Cieszyn Tel. (+48) 33 8546 103

• • • • • •

nasZ wYdZiał PRowadZi taKŻe studia PodYPlomowe: Arteterapia Edukacja wczesnoszkolna i wychowanie przedszkolne Pedagogika specjalna w zakresie oligofrenopedagogiki Wczesne wspomaganie rozwoju dziecka niepełnosprawnego Resocjalizacja i socjoterapia Edukacja i rehabilitacja osób z zaburzeniami ze spektrum autyzmu


niepełnosprawnymi? Twoje zainteresowania oscylują wokół edukacji, opieki, terapii osób niepełnosprawnych, sztuki, arteterapii? Nie boisz się wyzwań i jesteś otwarty na doświadczenia praktyczne w trakcie edukacji – tutaj masz to zagwarantowane. Od wybitnych specjalistów teoretyków i praktyków dowiesz się jak postępować, komunikować się, pracować, prowadzić terapię, planować wsparcie, diagnozować, wykorzystywać sztukę w pracy pedagoga specjalnego. Będziesz uczestnikiem wielu eventów, warsztatów, praktyk i działań na rzecz osób niepełnosprawnych, których oni będą głównymi bohaterami. Poznasz metody terapeutyczne oparte na ruchu, muzyce i sztukach plastycznych, nie tylko w teorii, ale również w praktyce. Na studiach przywiązywana jest szczególna waga do kształtowania postawy tolerancji, otwartości na potrzeby drugiego człowieka poprzez rozwój własnej osoby w kontakcie z drugim człowiekiem. To wyzwanie dla osób odpowiedzialnych, kreatywnych i wytrwałych. Najnowszy kierunek studiów to: e-learning w środowisku zróżnicowanym kulturowo związany z projektowaniem kursów elektronicznych, multimedialnych materiałów dydaktycznych oraz zastosowaniem rozwiązań technologicznych w edukacji na odległość. Dużym walorem kierunku są praktyki w międzynarodowych firmach zajmujących się tworzeniem oprogramowania na potrzeby e-learningu, a wiele zajęć odbywa się na odległość z wykorzystaniem technologii e-learningowej, co zapewnia giętki elastyczny tryb nauczania-uczenia się. Czy ukończenie tych kierunków daje absolwentom Realne sZanse na PRaCĘ? Programy studiów na wszystkich kierunkach są dostosowane do potrzeb rynku pracy. Jest to wymóg, który wynika zarówno z dyrektyw ministerialnych związanych z jakością kształcenia, jak i z oczekiwań maturzystów, dla których wybór studiów jest jednoznaczny z inwestowaniem we własną przyszłość. Można się o tym przekonać, analizując ofertę cieszyńskiego Wydziału. Etnologia i antropologia kulturowa kształci specjalistów do pracy w środowiskach wielokulturowych, w instytucjach działających na rzecz emigrantów i uchodźców, w placówkach międzynarodowej wymiany kulturalnej, handlowej i gospodarczej. Interesujące perspektywy zawodowe otwierają się aktualnie dla etnologów we współpracy z sektorem kreatywnym, w tym z dizajnerami w zakresie projektowania produktów i usług oraz rynkiem nowych mediów, zwłaszcza gier komputerowych. Bardzo bogatą ofertę specjalności przygotowała pedagogika. Kształci się tu zarówno nauczycieli, wychowawców i pedagogów, jak również wysoko

wyspecjalizowaną kadrę, która ma uprawnienia do wykonywania zawodu terapeuty, doradcy zawodowego i edukacyjnego, metodyka edukacji na odległość w systemie e-learning, asystenta rodziny, asystenta osoby niepełnosprawnej, animatora. Studia przygotowują do pracy z dziećmi i młodzieżą, dorosłymi, osobami starszymi, a także niepełnosprawnymi i wykazującymi syndrom nieprzystosowania społecznego. Kierunki animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną oraz edukacja kulturalna przygotowują kadrę dla instytucji kultury, dla samorządów lokalnych, organizacji pozarządowych, dla mediów lokalnych oraz instytucji zajmujących się profilaktyką społeczną. Nowatorski kierunek oligofrenopedagogika z arteterapią kształci z kolei pracowników w zakresie edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością intelektualną z wykorzystaniem metod arteterapeutycznych. Studia kierowane są dla maturzystów, którzy cechują się wrażliwością na potrzeby osób z niepełnosprawnością, wykazują przy tym zainteresowanie w zakresie wykorzystywania różnych dziedzin sztuki w działaniach terapeutycznych. Dla osób, które uzyskały już stopień licencjata oferujemy studia magisterskie o podobnym, rozszerzającym kompetencje profilu - pedagogika osób niepełnosprawnych/surdopedagogika z arteterapią. Dużym walorem naszych studiów są nowatorskie techniki pracy – zajęcia z wykorzystaniem e-learningu czy „tutoring z praktyką”, jako forma dogłębnego poznania pracy z danym dzieckiem i daną placówką, polegająca na stałym kontakcie w toku całego cyklu studiów. Jest to jednocześnie szansa na zapoznanie się z potencjalnym pracodawcą i zaprezentowanie się w roli przyszłego pracownika. Każdy kierunek, który funkcjonuje na Uniwersytecie Śląskim, realizuje strategię współpracy z tzw. interesariuszami zewnętrznymi polegającą na konsultowaniu programów kształcenia z potencjalnymi pracodawcami. W ramach studiów proponowane są praktyki i staże, w trakcie których studenci uczą się wybranych umiejętności w instytucjach partnerskich. W zależności od kierunku studiów są to: szkoły i przedszkola, ośrodki kultury oraz podmioty gospodarcze działające w sektorze kultury i edukacji, placówki opiekuńczo-wychowawcze, jednostki administracji samorządowej, a także organizacje pozarządowe. Bogata oferta edukacyjna to nie wszystko, kampus w Cieszynie ma również dobrze wyposażone zaplecze – akademiki, obiekty sportowe z basenem, opiekę medyczną. Kinga Czerwińska

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

49


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

HiSTORiA mlekiem płynąca płynąca… P

od koniec XIX stulecia, dzięki skutecznemu rozpowszechnianiu wiedzy rolniczej, nastąpiło na Śląsku Cieszyńskim przestawienie gospodarki rolnej ze zbożowej na pastwiskowo-hodowlano-mleczną, dając tym samym impuls do rozwoju spółdzielni mleczarskich. Region skoczowski szczycił się w tym czasie znaczną ilością wytrawnych hodowców bydła. Rozwijanie aktywności w tym zakresie doprowadziło do zwiększenia produkcji mleka do tego stopnia, że zarówno potrzeby własne rolników, jak i miejscowy rynek, nie były w stanie wchłonąć całej masy towarowej mleka i jego przetworów. 16 kwietnia 1926 roku hodowcy bydła i producenci mleka zwołali w hotelu „Pod Białym Koniem” w Skoczowie zebranie założycielskie, na którym powołano do życia „Spółdzielnię Mleczarską w Skoczowie z ograniczoną odpowiedzialnością”. Nieco później zmieniono jej nazwę na „VACCA”. Ze względu na brak środków na wybudowanie i wyposażenie mleczarni wynajęto pomieszczenie na zapleczu „Gałgonkówki”, restauracji mieszczącej się w budynku

fot. Załoga produkcyjna skoczowskiej mleczarni m-c lipiec 1943 r. Stoją od lewej strony: Michna Adam, Herzyk Jan, Kacznmarczyk Maria, Nowak Edward, Gazurek Anna, Cholewa Paweł, Budatz Otton, Rymorz KArolica, Marek Bronisław, Gruszka Edward, Cholewa Maria.

50

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

narożnym Rynku i ulicy Cieszyńskiej jako tymczasowy punkt odbioru i przerobu mleka. W zaimprowizowanej mleczarni było ciasno i brakowało wyposażenia technicznego, toteż skup mleka był ograniczony do granicy zdolności przerobowej. Dostarczane mleko – maksymalnie 800 litrów- przetwarzano na masło i ser tylżycki oraz na zamówienie stałych odbiorców – twaróg, serki herceńskie i maślankę. Jednak trwający w latach 1926 – 1933 światowy kryzys gospodarczy nie minął również rejonu Skoczowa. Problemy natury technicznej oraz towarzyszące im uciążliwości ciągle zmieniającego się rynku, skaczące ceny na artykuły mleczarskie oraz potęgujące się trudności z ich sprzedażą doprowadziły 18 października 1936 roku do rozwiązania i likwidacji Spółdzielni Mleczarskiej „VACCA”. Jej miejsce zajęły dwie małe, prywatne przetwórnie mleka. Serownia mieściła się w suterenie hotelu „Pod Białym Koniem” a przerób mleka prowadzony był w zaimprowizowanym pomieszczeniu w budynku w pobliżu obecnego dworca autobusowego. W pierwszej dekadzie sierpnia 1939 roku miejscowi producenci mleka i hodowcy bydła ponownie spotkali się „Pod Białym Koniem”, by reaktywować działalność spółdzielni mleczarskiej. Czas jednak nie był dobry. Niespodziewana napaść wojsk niemieckich na Polskę powstrzymała ledwie co wznowioną działalność spółdzielni, ale nie zdławiła jej zupełnie. Władze okupacyjne bowiem wydały ponaglenie do stworzenia jak najszybciej warunków do skupu mleka, które w tym czasie podlegało obowiązkowej dostawie. Toteż początkiem 1940 roku usankcjonowano podstawy prawne do wznowienia działalności spółdzielni mleczarskiej w Skoczowie i nadano jej nazwę „Molkereigenossenschaft in Skotschau”. Zabiegi o lokalizację zakładu mleczarskiego niestety przeciągały się w czasie i zaowocowały dopiero początkiem 1942 roku. Z istniejących w Skoczowie przed wojną dwóch zakładów


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

fot. Okręgowa Mleczarnia Spółdzielcza w Skoczowie - listopad 1945 rok

fot. Główna tablica rozdzielcza. Aparatowy Bronisław Marek z Harbutowic zginął na froncie w 1943 r.

betoniarskich „Schanzer” i „Bracia Jeikner” utworzono przetwórnię mleczarską. Adaptacja betoniarni na mleczarnię przebiegła szybko i prowizorycznie, aby przedsiębiorstwo mogło jak najszybciej odbierać mleko z obowiązkowej dostawy i produkować artykuły mleczarskie na kartkowe zaopatrzenie ludności. Poszczególne działy produkcyjne zaopatrzono w urządzenia dostosowane do produkcji trzech asortymentów – mleka spożywczego, masła i twarogu, i sukcesywnie wyposażano. Mleczarnię uruchomiono 15 marca 1943 roku. Wyprodukowane artykuły trafiały w pierwszej kolejności na zaopatrzenie miejscowego rynku. Pod koniec stycznia 1945 roku Skoczów znalazł się w bezpośredniej strefie działań wojennych. Po kolejnym nalocie 5 lutego, który poważnie zniszczył

budynek produkcyjny i przerwał dopływ prądu, zakład został unieruchomiony. Załoga próbowała zabezpieczyć mienie spółdzielni przed dewastacją i kradzieżą, co w tych warunkach było prawie niemożliwe. Część drobnego sprzętu udało się ulokować u okolicznych mieszkańców. Jednak władze okupacyjne zdemontowały i wywiozły ciężarówkami oraz transportem kolejowym znaczną część mienia spółdzielni. 1 maja 1945 roku żołnierze radzieccy przejęli miasto. Uratowana przez załogę niewielka część dobytku spółdzielni była wręcz bezcenna przy podejmowaniu prób uruchomienia mleczarni po wyzwoleniu.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

51


om

h

ły

D

ini k a R yc

WODA

? a z s p e l a r któ

butelkowana czy z kranu

Idzie lato, więc odstawiamy gorące napoje i sięgamy po wodę. Pierwszy wybór to woda butelkowana. Nie rozstajemy się z nią w trakcie upalnych dni, treningu, kiedy spożywamy posiłki lub po prostu wtedy gdy jesteśmy spragnieni. Ufamy jej bardziej niż tej z kranu. Czy słusznie? Która z tych wód jest lepsza, zdrowsza, a w końcu tańsza i korzystna dla naszego środowiska? Obserwując publikacje związane z tym problemem, można się pogubić w gąszczu informacji i nacechowanych emocjonalnie argumentów. Warto spojrzeć na spór, na linii producenci wody butelkowej – firmy wodociągowe, z dystansem, a przede wszystkim nie dać się nabić w butelkę przez którąś ze stron.

E

ksperci zalecają picie przynajmniej 1,5 litra wody dziennie. Od tego zależny jest nasz nastrój, stan skóry, poziom energii. Woda spełnia w naszym organizmie szereg funkcji. Usuwa z niego toksyny i wszelkie szkodliwe substancje, pomaga w prawidłowym przebiegu procesów metabolicznych, dba o termoregulację, transport, rozpuszczanie i wchłanianie substancji odżywczych. Przy zwiększonej aktywności fizycznej, a także w trakcie upałów powinniśmy pić jej więcej niż normalnie, tak by nie dopuścić do odwodnienia organizmu. Gdy nie będziemy odpowiednio się nawadniać, będziemy czuć narastające zmęczenie, co ograniczy zdolność naszego organizmu do wysiłku. Dzisiaj możemy wszędzie zabrać ze sobą butelkę wody. Patrząc na sklepowe półki, mamy ogromny wybór spośród wód niegazowanych, gazowanych i smakowych. Tylko jak wybrać tą najlepszą? Kupując wodę powinniśmy się kierować tym, co jest w środku. Składy są umieszczane przez producentów na etykietach. Ile razy je czytaliśmy, a ile razy przy zakupie kierowaliśmy się kolorem i piękną etykietą, pokazującą wodospady i górskie potoki? Warto choć raz zapoznać się z drobnym druczkiem na butelce wody. To powinna być gwarancja tego, co pijemy. Szczegółowej analizy etykiet dokonała organizacja Environmental Working Group, która przebadała 170 z nich. Organizacja stwierdziła, że tylko trzy przedstawiały z jakiego źródła pochodziła woda, jakimi metodami 52

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

została oczyszczona i jakim zabiegom poddana. Z kolei w 2009 roku Marketing Corporation, dowiodło tego, że 47,8 % wody butelkowanej pochodzi z miejskich wodociągów. Warto również wiedzieć, że nie każda woda butelkowana to „mineralna”. Dzieliśmy je na naturalne wody mineralne, wody źródlane oraz wody mineralizowane, zwane również stołowymi. Ekologia to inny aspekt, na który patrzą przeciwnicy wody butelkowanej. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że w ten sposób produkujemy mnóstwo śmieci. Każdy z nas może to zaobserwować na swoim przykładzie. W bardzo szybkim tempie potrafimy wyrzucić do kosza ogromne ilości plastikowych butelek. Niestety większość z nich nie jest poddawana recyklingowi. W tym miejscu warto podkreślić, że jedna butelka może rozkładać się nawet do około 100 lat, ponad to do ich produkcji zużywane jest trzy razy więcej wody, niż do samego jej napełnienia. Tak by można było wymieniać w nieskończoność, ale już te argument powinny poruszyć sumienia zmartwionych losem naszej planety. Pozostaje jeszcze ekonomia. Picie wody butelkowanej w długiej perspektywie czasowej jest dużo droższe, niż picie wody wodociągowej. Dlaczego jednak nie powinnyśmy się przerzucać bez zastanowienia na picie wody z kranu? Jednym z powodów może być stan rur w naszym domu - jedno lub wielorodzinnym. Według przepisów miejskie wodociągi są odpowiedzialne za jakość wody jedynie do głównego wodomierza w budynku. Wpływ na smak i kolor wody


TOREBKA JAKBY DAMSKA

mają właśnie rury znajdujące się w naszych budynkach. Przyczyniają się do tego nawet krany. Stare, zardzewiałe mogą dostarczać nam zanieczyszczoną i niesmaczną wodę. Co prawda, jakość wody wodociągowej określa polskie prawo oraz regulacje Unii Europejskiej (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z grudnia 2017 r. w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi). W większości dużych i średnich miast Polski jest bardzo często kontrolowana, zarówno przed wpuszczeniem, jak i podczas transportu drogą wodociągową. Na wsi lub w małych miastach mieszkańcy nie mają już takiego zaufania do wody. W razie wątpliwości należy skontaktować się z zakładem zaopatrującym w wodę lub z lokalną stacją sanepidu i zapytać o jej stan. Jeśli masz wodę z własnej studni za jej jakość i badanie odpowiadasz sam. Nie ma idealnego rozwiązania. Każdy z nas powinien znaleźć swój, w zależności od różnych czynników. Powinniśmy czytać, pytać i sprawdzać. Tylko tak możemy zyskać świadomość, czy woda z butelki pochodzi z pewnego źródła i jej skład jest dobry, czy woda z kranu w danym mieście i w danym budynku nadaje się do spożycia, i w końcu czy woda ze studni spełnia wszystkie wymogi wody pitnej. Ostrożności nigdy za wiele, zwłaszcza wtedy kiedy chodzi o wodę, która towarzyszy nam codziennie.

WODA BUTELKOWANA: 1. Czytaj skład na etykiecie 2. Szukaj informacji skąd pochodzi 3. Segreguj butelki WODA Z KRANU: 1. Sprawdź stan wody wodociągowej w swojej miejscowości 2. Sprawdź stan rur doprowadzających wodę oraz kranu 3. Po powrocie z urlopu lub weekendu od kręć na chwilę krany i pozwól wodzie swobodnie płynąć WODA ZE STUDNI Zbadaj ją. Sprawdź jej skład chemiczny, ponieważ istnieje ryzyko, że jest zanieczyszczona. Próbkę wody można oddać do badania w laboratorium lokalnego wodociągu lub sanepidu. Taką usługę oferują też firmy prywatne.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

53


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Historia lodów

W

szystko wskazuje na to, że lody wynaleźli … Chińczycy. Najprawdopodobniej już 3000 lat temu chińscy władcy raczyli się przysmakami z kruszonego lodu, do którego dodawano owoce, miód, a nawet wino. Ich przyrządzanie było prawdziwą sztuką kulinarną. Starano się tak dobierać składniki, by osiągnąć idealny smak, barwę, konsystencję a nawet zapach. W starożytnej Grecji lodowe desery nazywane „śniegiem z Olimpu” przyrządzano podobnie. Jednak Rzymianie przyprawiali śnieg w bardziej wyrafinowany sposób – dodawali do niego miód, cynamon, wodę różaną i fiołki oraz migdały, daktyle i figi. Za europejską ojczyznę lodów uważane są oczywiście Włochy. Prawdopodobnie to Marco Polo przywiózł recepturę na ten egzotyczny przysmak (przypominający dzisiejsze sorbety) właśnie z Chin. Z Włoch sztuka przyrządzania lodów powędrowała do Francji, prawdopodobnie za sprawą Katarzyny Medycejskiej. Tam też, w Paryżu, sycylijski arystokrata Francesco Procopio de’Coltelli otworzył w 1686 roku pierwszą lodziarnię 54

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

– Cafe Procope. Wkrótce recepturę lodów wodnych zaczęto wzbogacać o jajka i śmietanę, co zbliżyło je do znanych nam dzisiaj smaków. Wielkim przełomem było wynalezienie maszynki do lodów, nazywanej sabotiere. Jednak całkowitą rewolucją dla przemysłu lodowego był wynalazek niemieckiego fizyka Karla von Linde, który w 1876 wprowadził na rynek pierwszą maszynę chłodniczą. Amerykanie znacznie dłużej niż Europejczycy musieli czekać na poznanie lodowych smaków. Ich smakoszem był pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych George Washington, który w swej posiadłości Mount Vernon wytwarzał lody za pomocą maszyny skonstruowanej w 1790 r. przez amerykańską gospodynię Nancy Johnson. Ich masową produkcję rozpoczął jednak Jacob Fussel, który dopiero w 1851 roku założył pierwszą fabrykę lodów w Baltimore. To jego określa się ojcem amerykańskiego przemysłu lodowego. W Polsce lody znane są od czasów saskich. Jednak dopiero przed pierwszą wojną światową stały się powszechnie dostępnym i popularnym przysmakiem.


TOREBKA JAKBY DAMSKA

Wydawać by się mogło, że lody lubią wszyscy, ale od każdej reguły są wyjątki. Są tacy, którzy za nimi nie przepadają. Nie zrażeni tym faktem, polecamy na upalne dni domowe, naturalne lody. Nie tylko dla dzieci! Ich sekretem są aromatyczne i naturalnie słodkie owoce

LODY JOGURTOWE Z MANGO DO PRZYGOTOWANIA LODÓW POTRZEBUJESZ: 2 większe sztuki mango 1,5 szklanki jogurtu greckiego 1/4 łyżeczki zmielonego kardamonu ¼ szklanki syropu z agawy otartą skórkę i sok z limonki

Mango obieramy, kroimy i miksujemy blenderem na puree. Odmierzamy 1,5 szklanki. Do mango dodajemy resztę składników i miksujemy blenderem. Przelewamy do pojemnika i wkładamy do zamrażarki. Podczas chłodzenia, mniej więcej co 30 minut przez pierwsze 3 godziny mieszamy, by nie wytworzyły się kryształki lodu i by lody były bardziej puszyste. Zamrażamy. .

LODY KOKOSOWO - TRUSKAWKOWE DO PRZYGOTOWANIA LODÓW POTRZEBUJESZ: 2 szklanki truskawek 1 puszkę mleka kokosowego ¼ szklanki syropu z agawy 2 łyżeczki soku z cytryny Truskawki obieramy z szypułek, kroimy i miksujemy blenderem na puree. Dodajemy gęstą śmietankę z puszki (wodę odlewamy) oraz resztę składników i miksujemy blenderem. Przelewamy do pojemnika i wkładamy do zamrażarki. Podczas chłodzenia, mniej więcej co 30 minut przez pierwsze 3 godziny mieszamy, by nie wytworzyły się kryształki lodu i by lody były bardziej puszyste. Zamrażamy. na zdrowie!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

55


OM ZIC OD

NE DZIECIO JAZ M ZY IR PR

BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO

ZNE DZIECIOM YJA IR RZ www.tramwajcieszynski.pl

OM MIEJS CE ZIC P OD

MIEJ SC E

PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

OBOZY

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, a wraz z nimi przychodzi czas na podjęcie decyzji - jak zaplanować wolny czas dla naszych pociech? Czym się kierować w wyborze wyjazdu wakacyjnego dla naszych dzieci?

P

o pierwsze powinniśmy się przyjrzeć naszemu dziecku i pomyśleć, czym on/ona naprawdę się interesuje. Wydaje się proste… Ale odrzućmy przy tym nasze oczekiwania i wymagania - jeśli nasza córka naprawdę nie lubi tańczyć, to nie uszczęśliwiajmy jej na siłę tygodniem zajęć baletowych. Nawet jeśli wymarzyliśmy dla niej karierę baleriny. Jeśli nasz syn ma mnóstwo energii i trudno mu wytrzymać w jednym miejscu dłużej niż 5 sekund, to nie spełni naszych marzeń o byciu mistrzem szachowym po cyklu wakacyjnych zajęć. Pamiętajmy o tym, żeby wakacje były czasem odpoczynku od codzienności szkolnych lekcji i licznych obowiązków. Niech nasze dzieci spędzają dużo czasu na świeżym powietrzu, odpoczywając jednocześnie od ekranów tabletów, komórek, telewizorów… A przede wszystkim - dajmy im możliwość dobrej zabawy! Przecież o to właśnie chodzi w wakacjach ;) Wybór formy wypoczynku powinien być dostosowany do wieku i dojrzałości, czy też samodzielności naszych dzieci. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy nasz 7 latek poradzi sobie na pierwszym samodzielnym wyjeździe, warto zastanowić się nad ofertą półkolonii, które będą wstępem do wyjazdu na obóz.


PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE

WAKACYJNE Zawsze zwracajmy uwagę na to, kto organizuje wypoczynek dla naszych dzieci. Organizator nie tylko zapewnia naszym dzieciom zabawę i program zajęć, ale przede wszystkim powinien zagwarantować im bezpieczeństwo. Warto dowiedzieć się, jakie ma doświadczenie oraz czy kadra posiada odpowiednie uprawnienia wychowawców. Dodatkowo na przykład w przypadku zajęć sportowych kadra obozu powinna posiadać wykształcenie związane z wychowaniem fizycznym i stosowne uprawnienia do prowadzenia zajęć. Przyjrzyjmy się również temu, co zawiera oferta wyjazdu. Warto porównać oferty i nie kierować się wyłącznie kryterium ceny. Wyjazd w niskiej cenie może przyciągnąć naszą uwagę, ale być może będzie miał wiele braków: ubogi zakres zajęć, niepełne wyżywienie ograniczone do dwóch posiłków, kiepskie warunki lokalowe, małą ilość kadry w stosunku do liczby uczestników. Profesjonalne zorganizowany obóz zapewnia nie tylko opiekę, ale również szereg interesujących, niecodziennych aktywności. Pamiętajmy również o tym, że firma będąca organizatorem wypoczynku ma obowiązek wpisu do rejestru organizatorów turystyki i pośredników turystycznych oraz zgłoszenia obozu Kuratorium Oświaty. Zgłoszenie można sprawdzić na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Lato to wypoczynek, dobra zabawa i wspaniały czas przepełniony słońcem. Warto zadbać o to, by był to niezapomniany czas dla naszych dzieci, pełen przygód i radości :)

tel. 508 076 264 www.humansport.pl


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

Górskie wyprawy z Ozzim

Jak trzylatek zdobył

Sz

ym

on K ru pka

czantorię wielką

Dużymi krokami zbliżają się wakacje. Już niebawem zabrzmi w szkołach ostatni dzwonek. Powracam zatem do krótkich, rodzinnych wypraw po naszych Beskidach. Myślę, że w ten letni czas gotowa, zaplanowana wycieczka z dziećmi może okazać się wielką rodzinną przygodą.

C

zy trzylatek jest w stanie samodzielnie zdobyć - Czantorię Wielką (995 m.n.p.m.)? Zapewne nie! Ale gdy z pomocą przychodzi wyciąg krzesełkowy oraz odpowiednia motywacja – jest to możliwe. Aby się o tym przekonać i rozwiać wątpliwości innych rodziców wraz z moją trzyletnią córką Emilią odbyliśmy wyprawę na Czantorię Wielką. Tym razem mój wierny pies Ozzi został w domu. Ryzyko niepowodzenia było zbyt duże. Dziecko, pies oraz ja sam – mogłem tego nie przeżyć;-). Ozzi zrozumiał to, ale z trudem. Nie ukrywam, że było to dla mnie wyzwanie. Może nawet bardziej stresujące i angażujące niż kilkudniowe wyprawy w Bieszczady! Powiecie, że może trochę przesadzam? Jednak trzylatek zupełnie inaczej postrzega świat. Trzeba być czujnym na każde słowo i przewidywać działania, ponieważ nastrój dziecka w tym wieku często bywa kapryśny. Tu sprawdza się system zapowiedzi i nagród. Już na dzień przed wyjazdem opowiadałem mojej córce o Czantorii, Beskidach, lesie, legendach, zwierzętach i trochę o wyciągu. Wszystko bardzo spokojnie i nie zdradzając wszystkich szczegółów. Chodziło o wypracowanie optymistycznego nastawienia. I to chyba było właściwe, bo Emilia będąc z natury wielką gadułą od samego rana była bardzo podekscytowana. Chwilami uszy bolały od tego, co tam zobaczymy. Świat bajek i baśni mieszał się tu trochę z rzeczywistością – ale właśnie taki jest świat trzylatka. Czasami my dorośli musimy się do niego dostosować, inaczej przegramy.

58

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

W górach pogoda bywa bardzo zmienna. W kilka chwil może zacząć padać deszcz, możemy trafić na burze lub wręcz odwrotnie na piekące słońce. Pamiętajmy, że nasze dzieci, szczególne te mniejsze narażone są o wiele bardziej na wszelkiego rodzaju czynniki zewnętrzne w górach niż dorośli. Temperatura u góry może być o kilkanaście stopni niższa niż na dole. Gdy w dolinie panuje bezwietrzna pogoda na szczytach może naprawdę wiać porywisty wiatr. Sprawdźmy także aktualną prognozę pogody! To bardzo ważne! Zatem w naszym plecaku dla dziecka muszą się znaleźć dodatkowe rzeczy takie jak - polar, cieplejsza czapka na uszy, komin na szyję, dodatkowa para spodni, bielizna na ewentualną zmianę oraz płaszczyk przeciwdeszczowy z kapturem. Ze względu na letnie zagrożenia w górach


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

w postaci owadów (kleszcze) i węży (Żmije) lepiej ubrać dziecku buty za kostkę oraz długie spodnie! Konieczne jest nakrycie głowy oraz jeśli ostro świeci słońce - krem z filtrem do opalania. Warto także zakupić w aptece odpowiednie dla dziecka specyfiki odstraszające kleszcze. Ściółka bukowa, to idealne miejsce ich bytowania i żerowania. Pamiętajmy także o dodatkowym piciu, telefonie komórkowym oraz małych motywatorach – Emilka uwielbia ciemną czekoladę:-). Naszą pierwszą wspólną wyprawę górską rozpoczęliśmy w Ustroń Polana. Znajduje się tu dolna stacja Kolei Linowej Czantoria. Dzieci do lat 4 korzystają z wyciągu bezpłatnie, co było dobrą wiadomością, zważywszy, że cena za niestrzeżony parking wynosi 7 zł za samochód. Cennik zatem przedstawia się następująco:

Bilet góra – dół - normalny 22 zł, ulgowy 18 zł, grupa 15 osób i więcej (w tym młodzież) 17 zł. Bilet w jedną stronę – 16 zł, 14 zł oraz 13 zł. Wjazd z rowerem 18 zł oraz 16 zł. Obowiązuje także większość zniżek. Szczegóły można uzyskać na stronie: http://www.czantoria. net/, telefony w dziale kontakt. Długość wyciągu wynosi 1640 metrów, w nieco ponad 8 minut pokonujemy przewyższenie 462 metrów. Emilia zachwycona, trzymała mnie mocno za rękę. Powiedziała do mnie, że lata! Myślę – najgorsze za nami, jeszcze tylko ten zjazd na dół. Do celu na szczyt Czantorii Wielkiej pozostało 30 minut marszu, czerwonym szlakiem. Podejście nie jest trudne, ale często muszę mobilizować mojego trzylatka do różnych gier i zabaw. Zbieramy szyszki, skaczemy po kamieniach, szukamy TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

59


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

drzew przypominających zwierzęta. I ważna jest nagroda, czyli pyszny sok, gorąca zupa z bufetu (Emi uwielbia zupy) oraz słodka niespodzianka. W końcu widzimy charakterystyczną wieżę. Po chwili moja córka zdobywa swój pierwszy szczyt górski w życiu. Jestem strasznie dumny, nie kryję emocji. Idziemy do obiecanego bufetu po nagrodę. Następnie wchodzimy na wieżę widokową. Odwaga mojej małej jest imponująca. W końcu schodzimy na dół (20 minut do górnej stacji – czerwonym szlakiem). Po dziesięciu minutach płacz. Córka oznajmiła mi, że nie idzie dalej, bo jej się nie chce. Uff, bunt trzylatka. Siadamy, jemy czekoladę, dopijamy sok, dyskutujemy. Po chwili wymyślam konkurs! Kto zbierze więcej szyszek do wyciągu. Przy górnej stacji Emilia wygrywa. Ostatnie zdjęcie na górze. W dole chmury i Beskidy. Zjeżdżamy. To czego obawiałem się najbardziej, czyli zjazd, przysparza najmniej kłopotów. Emilka wniebowzięta widokami. Schodzimy do auta na parkingu. Ruszamy do domu. Już po dwóch minutach mój naładowany emocjami trzylatek zasypia w samochodowym foteliku. Zapewne śnią się jej legendarni śpiący rycerze, którzy zamieszkują tajemnicze jaskinie pod górą. Nazajutrz dowiaduję się od żony, że całe przedszkole, do którego uczęszcza moja córka zna każdy szczegół naszej wyprawy. Śmieję się w duchu! Ale to miłe. Jestem podwójnie dumny! Wyprawę na Czantorię Wielką, nawet z trzylatkiem polecam serdecznie! Będzie to niezapomniana, poznawcza górska przygoda dla całej rodziny. Do zobaczenia na wakacyjnym szlaku!

Zdobyłam czantorię :) z tatą

60

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


WYPRAWY Z TRAMWAJEM

Sernik truskawkowy na twarogu SKoCzoWSKIm na zimno! Idealny na lato, gdy za oknem upały i nie w głowie nam włączanie piekarnika. Lekki, smaczny i łatwy w przygotowaniu. SKŁADNIKI NA SPÓD: 2 opakowania herbatników typu petitki

SKŁADNIKI NA MASĘ SEROWĄ: 500 g truskawek + kilka do dekoracji 5 łyżek cukru pudru (do smaku) 2 opakowania galaretki truskawkowej 2 łyżeczki żelatyny w proszku 125 ml (pół szklanki) śmietanki kremówki 30% SKoCzoWSKIEJ 500 g twarogu półtłustego SKoCzoWSKIEGo, zmielonego trzykrotnie

Formę o wymiarach 30 x 30 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Na papierze ułożyć ciastka. Galaretki truskawkowe oraz żelatynę rozpuścić w 1,5 szklanki gorącej wody i odstawić do przestudzenia. 500 g truskawek zmiksować blenderem. Dodać twaróg, cukier puder i powtórnie zmiksować do otrzymania gładkiego kremu. Przestudzone galaretki dodawać powoli do masy, dalej miksując. W osobnym naczyniu ubić śmietanę kremówkę i delikatnie wmieszać do mieszanki truskawkowej, by ją rozluźnić i nadać puszystości. Wylać na ciasteczkowy spód i wstawić do lodówki. Po stężeniu dowolnie ozdobić pokrojonymi truskawkami czy pokruszonymi bezikami. Pokroić i podawać. Przechowywać w lodówce, bo najlepiej smakuje na zimno:) Smacznego!

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

61


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

Fot. stadion 1 i 2. Po dziewięcioletniej przerwie pierwsza reprezentacja Polski w piłce nożnej znów zagrała na Stadionie Śląskim. Był to zarazem 56. mecz rozegrany przez kadrę na tym stadionie. Fot. Michał Chwieduk

M

arc

in M o ń

ka

Stadion Śląski powrócił do gry

Legendarny obiekt dla kilku pokoleń kibiców po kilkuletniej modernizacji znów stał się areną sportowych wydarzeń. Kultowa przestrzeń nie ograniczy się jedynie do zmagań sportowców, lecz stanie się też koncertową areną, na której znów pojawią się najsłynniejsze zespoły na świecie.

S

tadion Śląski to nieustająca legenda. Wprawdzie status obiektu „narodowego” dzierży od czasów EURO 2012 stadion w Warszawie, jednak jak zauważa w filmowym dokumencie o „chorzowskim gigancie” Antoni Piechniczek, trener polskiej reprezentacji na dwóch mundialach w 1982 i 1986 - „Aby Narodowy w Warszawie mógł dorównać Śląskiemu, to musimy 62

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

poczekać jeszcze dwa, trzy pokolenia”. I trudno się z trenerem Piechniczkiem nie zgodzić. Od czasu inauguracji w połowie lat 50. chorzowska arena szybko stała się świątynią polskiego sportu. To tutaj piłkarska reprezentacja pokonała w 1957 roku ZSRR po dwóch golach Gerarda Cieślika, tutaj piłkarze pokonali Anglików i Holendrów, grając najlepsze mecze


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

w historii polskiego futbolu. Wreszcie na tym stadionie znakomite mecze rozgrywały zespoły klubowe w europejskich pucharach, by wspomnieć choćby mecze Górnika Zabrze i jego pojedynek z Austrią Wiedeń, który oglądało ponad 100 tys. kibiców. A przecież Śląski to nie tylko futbol, ale i inne dyscypliny, jak lekkoatletyka i wyniki osiągane przez Irenę Kirszenstein-Szewińską, żużel i pierwszy polski mistrz świata Jerzy Szczakiel, wreszcie kolarstwo i słynne etapowe finisze na stadionie. To przecież dzięki nim zapanowała w regionie moda na kolarstwo. Od lat 90. zeszłego wieku Stadion Śląski stał się także ogromną przestrzenią koncertową. Słynne światowe zespoły nie tylko po raz pierwszy odwiedzały Polskę, ale także przyczyniały się do tworzenia nowej świadomości muzycznej i kulturowej. Takich wydarzeń dotąd w Polsce nie było, dopiero „nasza Maracana” - jak powiedział kiedyś o Śląskim Piotr Metz - umożliwiła recepcję muzyki jako nośnika wolności. Dziś koncerty takich formacji jak The Rolling Stones, AC/DC, Pearl Jam, Genesis czy U2 należą do pokoleniowych doświadczeń setek tysięcy fanów. O tych wszystkim wydarzeniach, związanych z historią legendarnego obiektu, można przeczytać w niedawno wydanej książce „Stadion Śląski. Kocioł czarownic”. Pięciu autorów (Paweł Czado, Jerzy Góra, Henryk

fot. O wspaniałej historii „chorzowskiego giganta” można przeczytać w wydanej niedawno monografi i „Stadion Śląski. Kocioł czarownic”.

Grzonka, Wojciech Krzystanek i Adam Pawlicki) nie pominęło żadnego istotnego wydarzenia sportowego, którego areną był Śląski, a szczegółowe kalendarium towarzyszące książce uwzględnia każdą stadionową historię. Nie tylko sportową, ale i muzyczną. Wkrótce lista zespołów występujących na Ślaskim znów zacznie się wydłużać, bo już w lipcu na „chorzowskim gigancie” zagra Guns N’ Roses. Stadion powrócił bowiem do życia jesienią ubiegłego roku, a w marcu tego roku po kilkuletniej przerwie znów na murawę wybiegła reprezentacja piłkarska, która w towarzyskim spotkaniu pokonała Koreę Południową (3:2). Śląski ma szansę stać się także najważniejszym miejscem nie tylko dla polskiej lekkoatletyki, są na nim zaplanowane ważne dla tej dyscypliny wydarzenia (m.in. Memoriał Janusza Kusocińskiego czy Memoriał Kamili Skolimowskiej), a już wkrótce włodarze obiektu będą się ubiegać o imprezy rangi mistrzowskiej.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

63


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

M

Stalownicza droga arc

in M o ń

ka

przynosi efekty

Za trzynieckimi Stalownikami jeden z najlepszych sezonów w ostatnich latach. Zespół dotarł do finału rozgrywek Tipsport Ekstraligi, w którym dzielnie walczył z faworyzowaną Kometą Brno. Niestety nie udało się, choć w Trzyńcu nikt nie popadł w czarną rozpacz. W końcu był to pierwszy sezon pod wodzą Václava Varaďi, który od tego sezonu zaczął wprowadzać klub na „Drogę Stalowników”. A to przecież długofalowy plan, którego najlepsze efekty mają dopiero nadejść!

G

dy przed trzema laty, po morderczym finałowym maratonie i przegranym tytule mistrzowskim w ostatnim, siódmym pojedynku z Vervą Litvinov spoglądaliśmy na trzynieckich hokeistów i kibiców, w ich oczach dominował nie tylko żal, ale przede wszystkim złość i ogromny zawód. Mistrzowski tytuł uciekł wtedy Stalownikom, choć byli zespołem lepszym, grającym efektowniejszy i przede wszystkim milszy dla oka hokej. Po trzech latach Oceláři ponownie zameldowali się w finale, i towarzyszyły im zupełnie inne nastroje. Przed trzema laty zwycięstwo było niemal obowiązkiem, w tym roku zaś to rywale koniecznie chcieli zwyciężyć i obronić tytuł wywalczony przed rokiem. Kometa okazała się zespołem nieco lepszym, ale również i takim, którego w finałowej batalii niemal nie opuszczało szczęście. Jedynie w pierwszym pojedynku,

wygranym przez zawodników spod Jaworowego, hokejowe niebiosa sprzyjały zespołowi dowodzonemu przez Václava Varaďę. Później w czterech kolejnych meczach o zwycięstwie Morawian decydowały najczęścej drobne niuanse. – Wszyscy wykonaliśmy świetną pracę w tym sezonie. Jestem dumny z tego zespołu – mówił tuż po zakończeniu finałowej serii trener Stalowników Václav Varaďa. Tytuł wicemistrzowski nikomu ujmy nie przynosi, a dla wielu zawodników jest to pierwsze poważne trofeum w karierze. Choćby dla braci Kovařčíków, którzy mają za sobą świetny sezon w Stalowniczych barwach. W premierowej odsłonie swoich startów w najwyższej klasie rozgrywkowej bracia błysnęli nie tylko w play-offach, ale również w rozgrywkach Champions Hockey League. Zresztą znakomitą postawę Ondřeja Kovařčíka

fot. HC Oceláři Trzyniec w komplecie. Sezon 2017/18 przeszedł do historii, na pewno będzie jeszcze długo wspominany przez kibiców. fot. Robert Kania

64

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

doceniła Tipsport Ekstraliga, wybierając go najlepszym debiutantem sezonu. Na drugim miejscu w tej samej kategorii głosami ekspertów Czeskiej Telewizji uplasował się... jego młodszy brat Michal. To dowodzi, że zapowiadana przez sezonem Ocelářska cesta – czyli śmiałe i regularne stawianie na młodych wychowanków – nie była tylko szumną manifestacją, lecz ideą, którą w Trzyńcu udaje się z powodzeniem realizować. Nie tylko bracia Kovařčíkowie, ale i kilku innych wychowanków zespołu Oceláři dostawało w tym sezonie sporo szans, i potrafiło je w pełni wykorzystać. W play-offach formą błysnął David Cienciala, a asystując w decydującym meczu ćwierćfinału przeciw Pardubicom, przy siedmiu golach swoich kolegów stał się nie tylko graczem tygodnia spośród wszystkich lig na świecie, ale także na stałe zapisał się w hokejowych annałach. Do momentu kontuzji dobry sezon rozgrywał także inny wychowanek klubu – Marian Adamek. Niestety kontuzja obojczyka, odniesiona jeszcze w sezonie zasadniczym uniemożliwiła mu udział w fazie play-off. Szkoda, zważywszy że w formacji defensywnej Stalownicy w tym sezonie nie zawsze grali stabilnie, a Adamek potrafił wraz z kapitanem drużyny Lukášem Krajíčkiem stworzyć solidną zaporę przed atakami rywali. Twarda i skuteczna gra obrońców w tym sezonie pozwoliła na skuteczną rywalizację w froncie europejskim. Oceláři w rozgrywkach Hokejowej Ligi Mistrzów dotarli aż do półfinału, gdzie po fenomenalnej walce ulegli dopiero po rzutach karnych Finom z JYP Jyväskylä. To pozwoliło im zająć trzecie w całym sezonie CHL, ale przede wszystkim zmierzyć się i wyeliminować czasem teoretycznie silniejszych rywali, jak choćby trzy drużyny ze Szwecji. Rozgrywki w Lidze Mistrzów bardzo dobrze, zresztą podobnie jak i cały sezon ligowy, będzie wspominać polski napastnik Aron Chmielewski. W sezonie zdobył kilka ważnych bramek, i w wielu spotkaniach zostawił na lodzie kawał serca. I choć mniej szans otrzymał w fazie play-off, to jednak dla

fot. Aron Chmielewski wraz z córką Noemi prezentuje srebrny medal za wicemistrzostwo Republiki Czeskiej. fot. Robert Kania

fot. Stalownicy robili wszystko, by w finałowych meczach pokonać Kometę Brno. Niestety rywal był za silny. fot. Robert Kania

klubu jest ważnym ogniwem – z klubem podpisał już umowę na kolejne dwa sezony. Z klubem po zakończeniu finałowych zmagań pożegnało się kilku zawodników. W barwach Stalowników nie zobaczymy w przyszłym sezonie już Bohumila Janka, Daniela Rákosa, Tomáša Linharta oraz trzeciego bramkarza Jana Strmenia. Hokejowe emocje wrócą już w sierpniu. Oceláři po raz kolejny zagrają w Champions Hockey League, z kolei we wrześniu rusza Tipsport Ekstraliga. Znany jest już terminarz sezonu zasadniczego – Stalownicy rozpoczną go 14 września od wyjazdowego meczu v Zlinie. Ligowy hokej zawita do Werk Areny 16 września, gdy rywalem śląskiej ekipy będą Koguty z Ołomuńca.

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

65


GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM

KonKuRs dla CZYtelniKÓw tRamwaJu CiesZYŃsKieGo Z naGRodĄ od KoH-i-nooR

KONKURS kolorowanka

NAGRODA farby akwarelowe Pokolorowany obrazek wraz z danymi (imię nazwisko, wiek, numer telefonu, adres e-mail) prześlij na adres: ul. Mennicza 44, 43-400 Cieszyn redakcja@tramwajcieszynski.pl FUNDATOREM NAGRODY JEST: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów

66

TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2018

Papiernicze Sklepy Firmowe: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów tel. 33 858 00 64, 33 851 52 34 w. 114 kinharbutowice@koh-i-noor.pl KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. ul. Katowicka 100 43-400 Cieszyn tel. 33 851 52 52 sklep@koh-i-noor.pl


Napęd do bramy za pół ceny! Bezpieczny napęd ProMatic

r– u c e BiS ie n j ó podw czn y ie p z e b

Szczegóły promocji u partnera handlowego firmy Hörmann:

ALDO ✆ 33 852 92 12 www.okna-aldo.com.pl



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.