Wielostronne Partnerstwo Szkół Programu Comenius
“Stwórzmy wielokulturową Europę”
06.04-12.04.2014 Wizyta w Turcji
Dzien 1 NIEDZIELA 6.04.2014 Niedziela była dniem przyjazdu partnerów do miasta Kozan w południowej Turcji w prowincji Adana. Czas oczekiwania na przybycie grup z Litwy, Hiszpanii, Grecji i Finlandii spędziliśmy na zwiedzaniu miasta. Leniwie snując się uliczkami miasta chłonęliśmy jego orientalną atmosferę, powoli ulegając jej czarowi. Wsłuchiwaliśmy się w śpiew muezina dobiegający z minaretu, który zapraszał wiernych na modlitwę. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy ludzi, którzy niezwykle życzliwie witali nas w swoim mieście.
Mapa Turcji
Dzien 2 PONIEDZIAŁEK 7.04.2014
W poniedziałek mieliśmy okazję odwiedzić wiejską szkołę podstawową Pekmezci, znajdującą się nieopodal Kozan, w którym mieszkamy. Szkoła w Pekmezci jest naszym partnerem w projekcie. Na miejscu przywitała nas liczna gromada roześmianych dzieci oraz oficjele całej społeczności wiejskiej i nauczycielskiej. Mieliśmy okazję uczestniczyć w kilku lekcjach m.in. literatury tureckiej oraz matematyki prowadzonych przez tureckich nauczycieli. Po wizycie w szkole na placu szkolnym zostaliśmy poczęstowani świeżo zerwanymi pomarańczami, a następnie licznymi tradycyjnymi potrawami tureckimi. Niektóre z nich to prawdziwe egzotyczne doznanie, którego nie sposób porównać z naszymi wcześniejszymi europejskimi doświadczeniami. Na uwagę zasługuje zupa mleczna, słona z gruboziarnistą kaszą i świeżymi liśćmi zielonych ziół. Ale takich specjałów tego dnia było bez liku. Następnie wszyscy tańczyliśmy tradycyjne tańce tureckie oraz zagraliśmy partnerski turniej piłki siatkowej. Byliśmy bardzo zadziwieni i zaskoczeni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu- niezwykłą otwartością i gościnnością tureckich uczniów. Od samego początku próbowali nas oni zagadywać pomimo swojej słabej znajomości języka angielskiego. W grę wszedł tzn. język ciała i tysiące wspólnych fotografii. Dzień ten był także dniem oficjalnego otwarcia projektu w Turcji. Zostaliśmy ciepło przywitani przez władze miasta. Na początku przyjął nas lokalny Governer - odpowiednik naszego Starosty, a następnie Mer miasta Kozan, który w ubiegłym tygodniu objął to stanowisko. Jak zapewnił, w razie potrzeby jest gotów zawsze służyć nam pomocą oraz oczekuje naszej wizyty i relacji z pobytu. Przedstawicielom władzy przekazaliśmy liczne łukowskie pamiątki według zasady “małe prezenty czynią wielkie
przyjaźnie”. W tym roku zresztą mija 600-lecie naszych partnerskich dwustronnych kontaktów między Polską a Turcją. Czas mija nam bardzo miło, wciąż dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy o tutejszej kulturze, języku, zwyczajach, potrawach. Mamy nadzieję, że nasz pobyt będzie równie słodki jak Baklava, słynny turecki deser na bazie orzechów pistacjowych, podawane często z lodami, którego zdążyliśmy już skosztować.
Dzien 3 WTOREK 08.04.2014
We wtorek mieliśmy okazję dalej kontynuować naszą wędrówkę przez turecką edukację. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy do tutejszego liceum. Otwartość, gościnność i entuzjazm bijący od naszych rówieśników
(w
Turcji
lata
szkolne
liczone
są
inaczej)
bardzo
pozytywnie nas zaskoczył.
Potrzebowaliśmy dosłownie parę minut, żeby pomimo różnic kulturowych przełamać bariery i odnaleźć wspólny język. Następnie wybraliśmy się do innego liceum w Kozan. Tam z kolei spędziliśmy czas na prezentowaniu swoich osiągnięć i porównywaniu ich z wynikami pracy innych grup. Każdy z partnerów przedstawiał rezultaty odbytych lekcji LdL tj. prowadzonych przez uczniów w swoich szkołach na temat kultury, historii i tradycji wszystkich krajów partnerskich. Tuż po obiedzie znaleźliśmy się u podnóża wyjątkowej góry. Dlaczego wyjątkowej? Oprócz wspaniałych krajobrazów mieliśmy okazję podziwiać rozproszone po całej górze ruiny zamku Kozan, który powstał prawie 4000 lat temu za panowania Asyryjczyków. Zdobyliśmy szczyt po kilkudziesięciu minutach bardzo ciężkiej wspinaczki po ostrych kamieniach, ale to sprawiło, że widok z wierzchołka był jeszcze piękniejszy. Mogliśmy podziwiać niecodzienną panoramę miasta składającą się wielu lśniących od słońca kopuł meczetów, strzelistych minaretów, ogrodów cytrusowych i niezliczonej ilości budynków mieszkalnych o niskiej zabudowie. Dzień
zakończyliśmy
wspólną
kolacją
przypieczętowaną
ociekającymi
tłuszczem
tureckimi
“obwarzankami”. Miniony dzień był pełen wrażeń i tak jak mówi znane nam wszystkim przysłowie: "apetyt rośnie w miarę jedzenia", tak i my z niecierpliwością oczekujemy nowych przygód na tureckim lądzie.
Dzien 4 ŚRODA 08.04.2014 Kolejny dzień w Turcji nie obył się bez wrażeń. Obudzeni przez Imsak (pierwsze śpiewy modlitewne dnia) już rozmyślamy, jakie będziemy mieć dzisiaj przygody. Z samego rana, mając wciąż przed oczami panoramę miasta, wyruszyliśmy na podbój kolejnego szczytu. Wczorajsza wspinaczka w porównaniu do dzisiejszej dla większości z nas okazała się dziecinnie prostym spacerkiem. Wysiłek za to wynagrodziły nam bardzo dobrze zachowane ruiny królewskiego zamku z okresu I wieku przed Chrystusem. Fortyfikacja ta była domem dla Asyryjczyków, czy Cesarstwa Rzymskiego i jest większa pod względem wielkości niż Efez. Tak więc, dzięki dzisiejszemu doświadczeniu mogliśmy przenieść się do przeszłości. W trakcie lekcji terenowej w ruinach zamku zauważyliśmy dobrze zachowane freski przedstawiające anioły czy dwunastu apostołów. Po drodze mieliśmy okazję odwiedzić kobietę, która swoim uporem obroniła przed zniszczeniem znajdującą się tuż przed jej domem niesamowitą, świetnie zachowaną mozaikę, będącą prawdopodobnie częścią łaźni, na której znajduje się prawdopodobnie Posejdon. Z wielką przyjemnością wysłuchaliśmy przy tym legendy o księżniczce i nieszczęśliwej miłości. Potem zmęczeni wędrówką wybraliśmy się na obiad. Nie mogło też zabraknąć pitej tu litrami herbaty, którą zawsze podaje się po posiłku oraz mlecznego Ayran przypominającego kefir o słonawej
nucie. Tym wszystkim mogliśmy się rozkoszować w otoczeniu malowniczego jeziora. Oczywiście nie zabrakło śpiewów i tradycyjnych tureckich tańców. Należy wspomnieć, iż w lokalnych mediach nie ma nawet jednej nuty “europejskich rytmów”. Zewsząd otacza nas egzotyczna kultura muzyki, strojów, potraw, zwyczajów dawnego sąsiada Lechistanu, jak mówią o naszym kraju. Po krótkiej przerwie zabrano nas do tureckiego meczetu Hoskadem Camii, którego powstanie datuje się
na 1448 rok. Tu odbyliśmy tzw. lekcję CLIL gdzie Imam, muzułmański lider lokalnej wspólnoty
opowiedział nam o naszych wspólnych korzeniach religijnych, wyjawiał nam sens modlitwy, spotkań z Allahem oraz sedna ich wiary. Mieliśmy okazję porozmawiać z muzułmańskim kapłanem, który chętnie opowiadał nam o swojej kulturze i zaprezentował modlitwy, zarówno w tradycyjnym języku arabskim, jak i tureckim. Szczególnie zapadły mi w pamięci jego słowa: "Nie oceniajmy Allaha patrząc na błędy niektórych muzułmanów i nie oceniamy Jezusa patrząc na niektóre błędy chrześcijan". Po kolacji dzień zakończyliśmy rozmawiając przy paczce cieplutkich orzechów, nasion i suszonych owoców z naszymi partnerami z Grecji, Turcji, Finlandii, Hiszpanii, Litwy i Rumunii.
Film w lokalnych mediach tj. lokalna TV oraz portal internetowy z wizyty u Burmistrza miasta Kozan:
Link do lokalnej telewizji Dzien 5 CZWARTEK 10.04.2014
Zapoznawanie się z miejscami należy rozpocząć od przyswajania ich historii, dlatego dziś udaliśmy się do muzeum Karatepe Aslantaş, znajdującego się w miejscowości Kaldiri. Tam mieliśmy okazję przenieść się w zamierzchłe czasy panowania tureckiego króla Azatiwatasa, który to już w 8 r. p.n.e. wzniósł na wzgórzu kamienną fortecę wzbogaconą niezwykłymi rytami, płaskorzeźbami i posążkami. Byliśmy pod wielkim wrażeniem wyjątkowo dobrze rozwiniętego jak na tamte czasy kunsztu architektonicznego i talentu, jaki wykazywali ludzie starożytni na terenie Turcji. Następnie skosztowaliśmy świeżej ryby w miejscowej hodowli.
Sceneria była dość malownicza - u podnóża góry, w otoczeniu rozległych sadów pomarańczowych.
Odczuwamy przygnębienie, ponieważ koniec pobytu zbliża się dość prędko. Staramy się korzystać z każdego promyka słońca jaki tylko wyłania się zza chmur.
Dzien 6
PIĄTEK 11.04.2014
Piątkowy dzień rozpoczęliśmy finałowym powiedzeniem "güle güle" (do widzenia) w naszej partnerskiej szkole w Pekmezci. Tu też wzięliśmy aktywny udział w lekcji matematyki będąc uczniami rozwiązującymi zadania przy tablicy, a p. Aneta Paszkiewicz wystąpiła w roli nauczyciela. Następnie nauczyliśmy się liczb po turecku, po czym zostaliśmy odpytani. Myślę, iż możemy przyznać się, że wcale nie czuliśmy się jak na tureckim kazaniu. Po wzruszającym pożegnaniu wyruszyliśmy do Adany czwartego pod względem wielkości miasta w Turcji. Po drodze mieliśmy okazję obserwować tradycyjny wypiek tzw. papierzaków, rodzaju bardzo cienkiego chleba, którego trwałość może wynosić nawet 3 miesiące. Na miejscu w Adanie zjedliśmy lunch w malowniczym parku przed stosunkowo niedawno wybudowanym meczetem, do którego mieliśmy okazję wejść. Choć jest to dość nowa świątynia to posiada aż 6 minaretów i tylko tzw. błękitny meczet w Stambule posiada również tę samą liczbę minaretów. Wchodząc do świątyni wiedzieliśmy już żeby nie spodziewać się żadnych ozdobnych obrazów ani rzeźb, dlatego zaskoczyły nas piękne wzory na ścianach, które nadawały całemu wnętrzu charakter. Po wyjściu, co było dla nas niemałą niespodzianką, zostaliśmy obdarowani paczkami z cukierkami i lemoniada z miodem. To wszystko na cześć fundatora tego pięknego meczetu w dniu rocznicy jego śmierci. Spacerując po Adanie, weszliśmy na najprawdopodobniej najstarszy romański most w Turcji pochodzący z 384 roku. Następnie doszliśmy pod najstarszy budynek w mieście - Agca Meczet, który powstał w XV wieku. Kontynuując nasza wędrówkę przez Adanę wystąpiliśmy do trzeciej islamskiej świątyni - Ulucami z 1541 roku, która ma całkiem odmienny arabski charakter. Oczywiście popołudnie nie obyło się bez çay, czyli tutejszej herbaty podawanej w charakterystycznych szklaneczkach. Mieliśmy również okazję spędzić kilka relaksujących minut nad brzegiem rzeki Seyhan. Późnym popołudniem wybraliśmy się na zakupy tureckich niespodzianek dla najbliższych. Tu też, mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się tureckiej modzie. Po powrocie do Kozan miał miejsce bardzo trudny moment naszej podróży – uroczyste zakończenie wizyty w Turcji. Zostaliśmy obdarowani prezentami i zapewnieni, że jesteśmy zawsze mile widziani w Kozan. Nie zabrakło również czułych pożegnań i obietnic utrzymania kontaktu na portalach społecznościowych. Chodź do Polski wracamy dopiero w niedzielę, to już kręci się nam łezka w oku, że jesteśmy prawie na mecie naszej podróży.
Dzien 7 SOBOTA 12.04.2014
Gdy obudziliśmy się w sobotni poranek, zdaliśmy sobie sprawę, że partnerzy z innych krajów opuścili już Kozan. W związku z tym, iż zostaliśmy sami, otrzymaliśmy specjalne zaproszenie na śniadanie od dyrektora szkoły Pekmezci. W jego domu można było poczuć niezwykle gościnną atmosferę, mieliśmy okazję podpatrzeć jak wygląda codzienny posiłek tureckiej rodziny. Było to ciekawe przeżycie, ponieważ dotychczas jadaliśmy śniadania tylko w naszym hotelu. Po jedzeniu nadeszła pora na wielkie zakupy, a wróciliśmy z nich obładowani naręczami przeróżnych toreb i innych pakunków. Następnie udaliśmy się do domu Tugrula, człowieka, który podczas całego pobytu w Turcji bardzo nam pomógł - aby spożyć pożegnalną kolację. Jedliśmy dość nietypowo jak na europejczyków, bo na podłodze, lecz zaproponowano nam ten sposób
specjalnie po to, byśmy jeszcze bardziej poczuli turecki "klimat". Dodatkowo otoczenie było także osobliwe - wieś znacznie różniła się od miejsc, które wcześniej odwiedzaliśmy. Gospodarz domu z chęcią pokazał nam swoje pole pomarańczowe, a w prezencie ofiarował worek okazałych pomarańczy. Inni również okazali się bardzo hojni, nie żałowali upominków. Każde z nas otrzymało tureckie specjały, między innymi oliwę z oliwek domowej roboty, czy słodycze. Gdy nadszedł czas pożegnania z tymi, którzy umożliwili nasz pobyt w Turcji i cały czas czynili go jeszcze przyjemniejszym, nie dało się ukryć wzruszenia. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę, że naszych tureckich przyjaciół możemy już nigdy więcej nie zobaczyć, dlatego staraliśmy się zapamiętać ich jak najlepiej. Turcja pozostanie bliska naszym sercom. Na zawsze przestała być tylko państwem na mapie. Wypełniła się twarzami ludzi, których poznaliśmy, polubiliśmy i do których będziemy tęsknić, za każdym razem, kiedy usłyszymy słowo "Turcja".
Wykonala: Maria Zaniewicz