NGS B.e.s.t. | marzec 2014

Page 1

03/14

Wywiady z Szuflady

Michał Groniewski te, a r a k o i odz h c e i .” n i k o z c a „T n z ać r e i b z a n moż



spis treści

Drodzy Czytelnicy, czy mieliście już przyjemność podziwiać miasto z perspektywy 49 piętra? Podróż windą trwa zaskakująco krótko. Wysiadasz, idziesz przed siebie. Nagle, tuż przed Tobą, zaledwie za kawałkiem szkła czeka Wrocław o zmierzchu. Miliony mieniących się świateł i coś, czego nie da się opisać słowami. Trzeba to po prostu poczuć. Spojrzeć w dół stojąc blisko krawędzi i wyobrazić sobie, że nie dzieli was przezroczysta ściana.

D

N

orota owak redaktor naczelna

fot. Katarzyna Miś

Nowy semestr rozpoczął się już na dobre, dla niektórych oznacza to nieuchronne pożegnanie z Wrocławiem, dla innych kolejną szansę na wykorzystanie swoich umiejętności i realizację planów, marzeń. Życzę Wam drodzy czytelnicy, żebyście brali z życia garściami. Bądźcie aktywni, zdobywajcie doświadczenia i koniecznie przeczytajcie ten niezwykle inspirujący, marcowy numer B.e.s.t.a.

Głosy z UE Kompetencje, którymi podbijesz pracodawców.....................................5

Wywiad Wywiady z szuflady - Michał Groniewski....................12-13

Studiowanie na UE Kogo kształci się na ekonomii: ekonomistów czy ekonomów? .........6-7

Polityka Co będzie z moim krajem jutro ..........9

Wojna na poglądy Franciszek - rok pierwszy ...................10 Franciszek – papież mediów a intryga wobec całego świata .........................11

Trochę Kultury Zrozumieć muzykę .......................14-15 Zrozumieć agenta. Recenzja filmu: „Jack Strong” .............................................16 Repertuar teatrów ............................17 Przyszłość jest absolutnie nieprzewidywalna .............................17

Sport Biegnij, chłopcze, biegnij .................19

Rozerwij się! Zagatka: Pirat - widmo ....................22

Na językach Sposób na język ...............................20 Los Óscar a la española.....................21

Felietunczyk You know Sarajevo has something strange ................................................8

Szukaj nas w sieci: best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej. fb.com/ngsbest, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych bestowiczów. best.ue.wroc@gmail.com, po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić. Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best.ue.wroc@gmail.com, best.ue.wroc.pl Facebook: fb.com/ngsbest Redaktor Naczelna: Dorota Nowak (no.dorota@gmail.com) Zastępca Red. Nacz.: Magdalena Bieliszak (m.bieliszak@gmail.com) Redaktorzy: Michał Panacheda, Irmina Andrzejczak, Daria Czempiel, Krzysztof Ferenc, Patrycja Jadeszko, Ewa Koczułap, Natalia Malko, Przemek Siwko, Jagoda Staruch, Małgorzata Wasiak, Katarzyna Woszczyk, Maciek Woźniak, Joanna Żyżło. | Korekta: Irmina Andrzejczak, Ewa Koczułap, Natalia Malko, Ewa Popowicz, Jagoda Staruch, Katarzyna Woszczyk, Maciek Woźniak, Marta Wójs, Joanna Żyżło.| Marketing & PR: Dorota Fiedorek, Krzysztof Ferenc, Alicja Juda, Natalia Malko, Katarzyna Miś, Dorota Nowak, Małgorzata Wasiak. | HR: Michał Strumecki, Magdalena Bieliszak, Krzysztof Ferenc, Dorota Nowak. Foto & Grafika: Katarzyna Miś, Krzysztof Ferenc, Rafał Odwaga, Karolina Tomczyszyn, Małgorzata Ziobro. | Skład DTP: Małgorzata Wasiak, Rafał Odwaga, Małgorzata Ziobro. | IT: Filip Wójcik | Administracja & Finanse: Agata Dąbkowska, Magdalena Bieliszak, Dorota Nowak. | Współpraca: Viktoriya Melnyk, Filip Karpiński, Kamil Kisiel, Magdalena Szpak.. | Okładka: Andrzej Przybylski, Krzysztof Ferenc. Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.


Grzejcie kciuki! Już wiadomo gdzie odbędzie się 6 edycja Auto stop Race!

Auto Stop Race rządzi się 3 prostymi zasadami: • Wygrywa najszybszy • Poruszamy się tylko „na stopa” • Świetnie się bawimy Śmiałków czeka nie lada wyzwanie, bo tegoroczna majówka z Klubem Podróżnikiem BIT odbędzie się najdalej z dotychczasowych. 2350km to odległość do przejechania "na stopa". Oczywiście dla najlepszych par czekają wspaniałe nagrody. Ale to nie wszystkie atrakcje, organizatorzy obiecują, że będzie się działo. Koncerty, strefa Chillout, plaża, basen - brzmi kusząco? W tym roku Team Asr 2014 skorzystał z idei crowdfundingu, który dopiero rozwija się w Polsce. Na portalu: http://polakpotrafi.pl/ projekt/auto-stop-race-2014 każdy chętny może wesprzeć projekt i stać się poniekąd jego organizatorem. Miasto-meta tegorocznej edycji słynie ze słonecznej pogody, piaszczystych plaż oraz hucznych największych na półwyspie Iberyjskim fiest! Również smakosze znajdą coś dla siebie, dla takowych koniecznie do spróbowania będą lokalne specjały. Słynna paella valenciana, wyśmienite pomarańcze z okolicznych plantacji oraz gaszący pragnienie mroźny napój horchata, robiony z migdałów. Team Auto Stop Race 2014 zaprasza na spektakularna fiestę w WALENCJIKolejne porcje informacji pojawią się na profilu: www. facebook.com/autostoprace oraz na stronie internetowej: www.autostoprace.pl. Projekt przeznaczony jest dla osób posiadających status studenta, odważnych, uśmiechniętych i gotowych przeżyć swoją przygodę życia.

Drogowskazy Kariery

Już wkrótce, bo 17 marca, ruszają zapisy na szkolenia organizowane przez NZS, w ramach Drogowskazów Kariery. O czym jednak mowa? Drogowskazy Kariery to Ogólnopolski Program Edukacyjny organizowany przez Niezależne Zrzeszenie Studentów. Przez dwa tygodnie od 24 marca do 4 kwietnia studenci będą mieli możliwość uczestniczenia w warsztatach, case studies, debatach i panelach dyskusyjnych, prowadzonych przez doświadczone osoby ze świata polityki, nauki i biznesu. Celem programu jest wsparcie młodych ludzi na początku ich życia zawodowego, poprzez dostarczenie im wiedzy o stanie rynku pracy, praktykach i możliwej realizacji swoich planów i marzeń. Drogowskazy Kariery to szansa na przyszłość, nie przegap tej okazji! Śledź nas na facebook’u : http://www.facebook.com/drogowskazy i już dziś zainwestuj w siebie.

Pomimo trudów i znojów sesji, przez cały luty prace nad Ekonomaliami nie zwalniały tempa. W tym roku pojawi się kilka zmian, które mają na celu usprawnienie całego wydarzenia. Pierwszym krokiem będzie nowa strona internetowa. Oprócz standardowych informacji, jak harmonogram, dane kontaktowe Sztabu Głównego, będzie zamieszczone FAQ oraz zasady, które będą obowiązywały podczas imprezy. Dodatkowo na portalu pojawi się mapka, na której zaznaczone będą punkty gastronomiczne, sanitarne oraz miejsca poszczególnych eventów. Kolejną zmianą jest połączenie dwóch popularnych projektów- Studenckich Odcinków Kabaretowych organizowanych przez ZSP oraz Balu na Zamku, którego pomysłodawcą jest NZS. W tym roku występy znanych na polskiej scenie kabaretowej artystów będzie można obejrzeć 27 maja w Bolkowie, a następnie- jak co roku- bawić się aż nad ruinami zacznie wschodzić słońce. Zorganizowano również dodatkowe miejsca dla chętnych studentów Politechniki Wrocławskiej. Chcecie być na bieżąco? Śledźcie www.facebook.com/ekonomalia, www.ekonomalia.pl oraz kolejny numer B.e.s.t.-a!

Gratka dla fanów fotografii

Kolor - to motyw przewodni tegorocznej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Studenckiej. Od 12 lutego do 19 marca studenci wrocławskich uczelni mogą nadsyłać swoje prace do Niezależnego Zrzeszenia Studentów - organizatora OKFS. Już po raz szesnasty młodzi artyści mają okazję do zaprezentowania swoich zdjęć na wernisażu regionalnym i krajowym, oraz szansę na pogłębianie wiedzy. W tegorocznej edycji NZS kładzie nacisk na rozwój studentów w dziedzinie fotografii. Specjalnie dla nich NZS organizuje cykl warsztatów „Pstrykaliada”. Od 10 do 16 marca 2014 na wrocławskich uczelniach amatorzy i bardziej zaawansowani fotograficy będą mogli uczyć się od profesjonalistów. OKFS to nie tylko konkurs, warsztaty i wernisaże. To przede wszystkim szansa na debiut dla młodych, odważnych fotografów. Więcej informacji na okfs.art.pl, facebook.com/okfs.wroclaw.

rys. Małgorzata Ziobro

4

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl


The Best – czyli najlepszy!

The Bestory to coroczny plebiscyt na najlepszych pracowników dydaktycznych i administracyjnych naszej Uczelni, przeprowadzany przez NGS B.e.s.t. Jeśli ktoś z wyżej wymienionych Twoim zdaniem zasługuje na nagrodę, możesz go nominować – czyli z aproponować do naszej bazy osób, z której wybrani zostaną the best of the best. W kolejnym etapie odbędzie się głosowanie na najlepszych spośród nominowanych, a 9 kwietnia w samo południe zapraszamy na Galę Finałową The Bestorów. W tym roku osoby przebrane w konwencji pirackiej ma ją szanse na zgarnięcie całkiem niezłych nagród. Śledźcie na bieżąco nasz profil na facebook’u - facebook.com/NGSBEST oraz stronę best.ue.wroc.pl, gdzie zostaną zamieszczone bezpośrednie linki do głosowania. Już 3 marca rozpoczynamy zbieranie nominacji! Kandydatów spośród pracowników uczelni poszukiwać będziemy w ramach 7 kategorii: 1. dla najlepszego promotora – piszący prace dobrze wiedzą, jak ważna to postać, 2. za wiedzę – ten, który zagina, ale też przekazać ją umie, 3. najlepszy pracownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu – wszak ruch na studiach jak najbardziej wskazany, 4. za poczucie humoru – bo kto nie lubi się śmiać?, 5. najlepszy pracownik administracyjny – bez nich przecież zginiemy marnie, 6. najlepszy pracownik Studium Języków Obcych – w końcu języki to dzisiaj podstawa, 7. za elegancję – sprawdźmy, kto Waszym zdaniem wygląda najlepiej!

Kompetencje, którymi podbijesz pracodawców. Magdalena Moś studentka pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego oraz zespół Biura Karier Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu

B

adania opinii publicznej wykazują, że polski student pragnie przede wszystkim, aby jego przyszły pracodawca zapewnił mu stabilne zatrudnienie, satysfakcję zawodową oraz pełnienie roli eksperta w swojej dziedzinie. Do podjęcia pracy i utrzymania stanowiska, młodych ludzi najbardziej motywuje nieograniczoność perspektyw danego miejsca i możliwości rozwoju z nim związanych.1 Studenci są w stanie zaczekać na dobre wynagrodzenie i zadowolić się niższą pensją, jeśli mają przed sobą otwartą drogę do awansu i jasno wytyczoną ścieżkę kariery. Każda osoba, która chce osiągnąć swój wymarzony cel zawodowy musi się odpowiednio do tego przygotować. Nie jest tajemnicą, że to właśnie na rynku pracy istnieje bardzo duża konkurencja, a firmy decydują się na zatrudnienie tylko tych najlepszych kandydatów. Oczywiście istnieją zawody, gdzie przyszły pracownik stawia wymagania, ponieważ istnieje duże zapotrzebowanie na umiejętności, które posiada. Takie przypadki zdarzają się coraz częściej w branży IT. Mówi się tam nie o rynku zatrudnienia, gdzie większą decyzyjność mają pracodawcy, a o rynku pracownika. 2 Nie wszyscy studenci czy absolwenci znajdują się jednak w tak komfortowej sytuacji, gdzie pracodawca składa mu konkretną propozycję zatrudnienia i zabiega o przyjęcie go na dane stanowisko. Większość osób ubiegających się o zatrudnienie, musi wykazać się szeregiem kompetencji, które sprawią, że w oczach przyszłego pracodawcy staniemy się osobami wartościowymi, mogących przyczynić się do efektywnej pracy i co za tym idzie - sukcesu firmy. Panuje powszechna opinia, że solidne wykształcenie, czyli na przykład prestiżowy kierunek studiów, sumienne przygotowywanie się do zajęć i wzorowo obroniony dyplom to klucz do sukcesu. Owszem, jest to dobra podstawa, ale na tym droga do wymarzonej pozycji zawodowej się nie kończy. Uniwersalną i ponadczasową kompetencją cenioną na rynku pracy są znajomości językowe. Sprawne wykorzystanie języków obcych w praktyce, obecnie jest nie tyle mile widziane, co wręcz wymagane. Nie zapominajmy, że bardzo ważne jest pierwsze wrażenie, jakie sprawiamy w kontakcie z nowo poznaną osobą, w tym wypadku z pracodawcą. Przeglądając aktualne oferty pracy, można spotkać się z powtarzającym się zestawem cech pożądanych u przyszłych pracowników. Wiodącą wartością na rynku pracy są zdolności interpersonalne. Można również odnieść wrażenie, że pracodawcy bardziej niż na ugruntowaną wiedzę w danej dziedzinie, stawiają na osobowość kandydata. Okazuje się, że samo studiowanie, przygotowywanie się do egzaminów, kursy poszerzające naszą wiedzę, nie wystarczają do tego, aby „zabłysnąć” w oczach pracodawcy. Warto pamiętać o tym, aby w ferworze nauki popracować także nad sobą, swoją osobowością. Nie jesteśmy w stanie zmienić naszych cech charakteru, ale możemy wypracować w sobie pewne nawyki, które będą pomocne w codziennej komunikacji z innym. Angażując się w projekty, konferencje, szkolenia czy warsztaty, przyczyniamy się do rozwoju naszej kreatywności, umiejętności zarządzania zadaniami, zespołami, wyrabiania w sobie dyscypliny i odpowiedzialnego podchodzenia do powierzonych nam zadań.3 Doskonałym miejscem by rozwinąć powyższe kompetencje oraz umiejętność zaprezentowania się przed pracodawcą są Targi Pracy Biura Karier i Promocji Zawodowej Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu pn: „Spotkanie z Pracodawcą” realizowane w ramach projektu Kuźnia Kadr 4 współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Warto więc odnotować w terminarzu, że 19 marca 2014r. w DCiNIE możesz nie tylko zbliżyć się do realiów i wymagań obecnego rynku pracy, ale również znaleźć wymarzoną pracę lub praktykę. Szczegółowe informacje znajdziecie na stronie: http://www.biurokarier.ue.wroc.pl/artykul/Targi/ 1 2 3

Universum top 100, 2013, str.5 Rynek pracy, Przewodnik pracodawcy, 2013/2014, str.8 Rynek pracy, Przewodnik pracodawcy, 2013/2014, str.8

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

5


K ogo

k s z ta ł c i s i ę n a e k o n om i i :

e k o n om i s tó w

Kto trafia na kierunek ekonomia i czego po nim oczekuje? Jak studenci ekonomii po trzech latach weryfikują wizje dotyczące siebie i swojej przyszłości? I ilu z nich rzeczywiście zostanie „ekonomistami”, a ilu pójdzie własną, odrębną drogą? Czy ekonomia to typowy kierunek „wszystko i nic”? Z profilu absolwenta przedstawionego na stronie Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu wynika, iż posiada on „wszechstronną wiedzę ekonomiczną oraz jest przygotowany do wykonywania zawodu ekonomisty – specjalisty w dziedzinie gospodarowania zasobami finansowymi, ludzkimi i materialnymi”. Czy po ekonomii student rzeczywiście posiada „wszechstronną” wiedzę, czy tak naprawdę żadnej, ponieważ ze względu na „wszechstronność” programu zdążył jej jedynie symbolicznie „liznąć”?

Refleksje na temat wyboru Po trzech latach student ma prawo, a nawet powinien, zadać sobie pytanie odnośnie trafności swojego wyboru i ewentualnej chęci kontynuacji wybranego kierunku. Nic bardziej mylnego, jak sąd, iż na ekonomii studiują wyłącznie przyszli ekonomiści, spędzający noce i dnie na przeprowadzaniu analiz rynku i badaniu zachowań podmiotów gospodarczych, bądź zgłębianiu kolejnych koncepcji Baumola czy Williamsona. Większość osób studiujących ten kierunek mimo różnych planów odnośnie studiów drugiego stopnia, uważa swój wybór w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak za udany. Co prawda nie był to strzał w przysłowiową dziesiątkę, jednak znajdują się osoby w pełni zadowolone z dokonanego trzy lata temu wyboru. Mimo to decyzja o kontynuacji takich studiów nie jest już taka pewna. W większości przypadków wybór stoi pod znakiem zapytania bądź skłania się w stronę zmiany kierunku kształcenia. Owa zmiana nie zapowiada się diametralnie, bowiem zdecydowana większość badanych wyraża chęć dalszego studiowania na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Problem nie tkwi, więc w samej uczelni, a w kierunku, który najprawdopodobniej nie okazał się być szyty na miarę oczekiwań, a może była to z góry określona ścieżka edukacji. Odpowiedzi studentów odnośnie pytania na temat wy-

6

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

czy

e k o n om ó w ?

rażanej chęci powtórzenia wyboru skłaniają jednak do pozostania przy pierwszej opcji, jakoby nie był to kierunek spełniający wcześniej snute wyobrażenia. Chcesz mieć czas dla siebie? Przyjdź na ekonomię Legenda o wyeksploatowanym przez program kształcenia studencie straciła na popularności już jakiś czas ten. Większość kierunków daje swoim żakom duże pole swobody i wolnego czasu, który każdy z nich pożytkuje na swój własny sposób. Nie jest też inaczej w przypadku ekonomii, co więcej istnieją przesłanki do tego, by twierdzić, iż znajduje się ona w czołówce rankingu najmniej wyniszczających zdrowie kierunków. Jak jest na ekonomii? Spokojnie, stabilnie, bez zbędnych nerwów. Jeśli komuś zdarzy się przespać większość semestru bez problemu będzie on w stanie przygotować się z przerobionego materiału w jedną noc, ewentualnie poświęci na to cały dzień. Oczywiście jeśli nie stracił zbyt wiele na swej błyskotliwości, oddając się przez większość czasu błogiemu lenistwu.

Perspektywy przyszłych „ekonomistów” Nie da się ukryć, że włożona w kształcenie i rozwój praca przekłada się w sposób mniej lub bardziej znaczący na perspektywy, jakich można spodziewać się po ukończeniu tego kierunku. Mimo swej beztroskiej natury świadomi tego są też studenci ekonomii, jednak nie wszyscy z nich potrafią wcielić tą mądrość w życie. Zdają sobie natomiast sprawę z faktu, że w zdobyciu wymarzonej posady przyda im się zdobyte wcześniej doświadczenie. W tym celu większość z nich wcześnie rozpoczyna swą zawodową karierę, czemu z pewnością sprzyja niezbyt absorbujący program studiów. Wśród zawodowych planów studentów ekonomii najczęściej pojawiają się takie terminy, jak; zagranica, własny biznes lub praca w korporacji. Zdarzają się też bardziej ambitne jednostki, które planują karierę w czołowych spółkach notowanych na GPW, podkreślając przy tym znaczenie pracy własnej w zgłębianiu zdobytej na studiach wiedzy. Zasadność pracy własnej dla osiągnięcia zamierzonego celu była


rys. Małgorzata Ziobro

kilkakrotnie powtarzanym przez studentów elementem. Ekonomia nie jest kierunkiem, na którym wystarczy przychodzenie na wszystkie zajęcia. Na nic może się to zdać, jeśli poza zdobyciem wiedzy niezbędnej na zaliczenie przedmiotu, niewiele masz wspólnego z gospodarką i specyfiką działania rynków oraz podmiotów na nich występujących. Jeśli nie zamierzasz skończyć jako ekonom, a jako prawdziwy ekonomista, w „małym paluszku” powinieneś mieć wszelkie makroekonomiczne wskaźniki. Przydadzą się też analityczne zdolności oraz znajomość matematyki finansowej i podstaw statystyki. Nie martw się jeśli nie zawładnął Tobą matematyczny umysł, przedmioty ścisłe występują tu jako pomocnicze, o raczej drugorzędnym charakterze, z którymi nawet zagorzały humanista przy odrobinie wysiłku powinien sobie poradzić.

Polecasz? Pierwsze pytanie to komu? Zwrócić trzeba tu przede wszystkim uwagę na to czy dana osoba interesuje się szeroko rozumianą ekonomią oraz jakie plany wiąże ze swoją przyszłością. Jeśli mamy do czynienia z osobnikiem, który wie wszystko na temat gospodarki i wręcz nie zaśnie bez sprawdzenia ostatnich wydarzeń z polityki gospodarczej, te studia są zdecydowanie dla niego. Jeśli natomiast osobnik x lub y niewiele ma związku ze specyfiką PKB, a słowo stopa redyskontowana budzi w nim przerażenia, nie uszczęśliwiaj go na siłę. Ostatecznie wytrzyma on w stanie bliżej nieokreślonego zainteresowania rok lub dwa, po czym stwierdzi, że wybór nie do końca był trafny. Co gorsza skazać go możesz tym na pokutowanie w piekle znienawidzonej i maszynowej pracy, gdzie jego psychika przez długi czas nie znajdzie stanu równowagi, a biedak zawieszony zostanie między „mieć” a „być”. *na podstawie ankiety przeprowadzonej na próbie 30 studentów Ekonomii na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

7


You know Sarajevo has something strange

rys. Małgorzata Ziobro

Lata 90. XX wieku. Czas wielkich przemian politycznych, upada blok wschodni, runął Mur berliński, rozpadają się multipaństwowe twory – ZSRR, Czechosłowacja i Jugosławia. Nie wszędzie odbywało się to pokojowo, a pomyśleć, że 10 lat wcześniej było stawiane za wzór jedności. Emocje po tegorocznych Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi jeszcze nie opadły. Był to wyjątkowy czas dla wszystkich miłośników sportu, a szczególnie dla uczestników, którzy zostali nagrodzeni za lata ciężkiej pracy i wyrzeczeń. Rosja miała wielki przywilej organizować najważniejsze sportowe wydarzenie już po raz drugi. Olimpijska mobilizacja 30 lat wcześniej, w 1984 roku, przywilej ten, jako drugiemu państwu z bloku wschodniego, przypadł Jugosławii. Miastem - organizatorem zostało Sarajewo, stawiane jako wzór idei olimpijskiej. Spotykało się tam i zgodnie żyło wiele narodowości, w tym te najważniejsze – Bośniacy, Chorwaci oraz Serbowie. W 6 lat zbudowano imponujące zaplecze, potrzebne do zorganizowania igrzysk. Od podstaw stworzono tor saneczkowy oraz bobslejowy, postawiono nowoczesne skocznie narciarskie, zmodernizowano główny stadion w mieście – Kosevo, halę sportową, a pobliskie stoki narciarskie dostosowano do norm olimpijskich. Maskotką Zimowych Igrzysk Olimpijskich został wilczek Vučko, krzyczący „Sarajewooo” w każdym spocie zapowiadającym zawody. Niestety, radość nie trwała wiecznie, a stolica Bośni i Hercegowiny nie kojarzy nam się już tylko z olimpiadą, czy zamachem na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Pazi snajper! Dekadę po wszystkich dniach radości, z lat osiemdziesiątych pozostały tylko ruiny i góry gruzów. Śmierć marszałka Tito – władcy łączącego wszystkich mieszkańców, sprawiła, że poszczególne narodowości zamieszkujące Jugosławię postanowiły być samodzielne, tworząc własne państwa. Doprowadziło to do wybuchu wojny domowej, a samo Sarajewo zostało oblężone i atakowane przez armię jugosłowiańską. Przez 3 lata intensywnych działań zbrojnych, dziennie na miasto spadało ok. 2500 bomb oraz pocisków. Główna ulica zmieniła się w „aleję snajperów”, gdzie z wieżowców strzelcy mierzyli do losowo wybranych cywili, próbujących dostać się do źródła wody pitnej. Codzienność, przez te 3 lata, polegała na ciągłej walce o przetrwanie. Pieniądzem był każdy przedmiot – od pistoletu, po konserwę czy świeczkę. Brakowało wszystkiego, nawet jedzenia. Zimą palono meblami, parkietem z opustoszałych domów, drewnianymi elementami ławek oraz drzewami rosnącymi w obrębie miasta. Podczas oblężenia, nie było czasu na zastanawianie się, wszystko działo się szybko, na już. Poległych chowano w miejscach, do których akurat był najłatwiejszy oraz najbezpieczniejszy dostęp, dlatego nie powinny nikogo dziwić „słupki” muzułmańskich grobów zlokalizowane w parku, w centrum miasta. Najlepszy przykład stanowią błonia przy wspomnianym stadionie Kosevo. Tuż pod zniczem olimpijskim, gdzie kończyły się biegi narciarskie, dziś znajduje się wielki cmentarz podzielony na część katolicką, prawosławną oraz muzułmańską. Gdzie podziała się deklarowana wcześniej jedność? Koloryt miasta

fot. Filip Karpiński

8

Po tych tragicznych latach, pozostały rany w sercach, w pamięci i na budynkach. Te ostatnie zacierają się najszybciej, jednak z powodu ich ogromnej ilości - nie nikną. Odwiedzających stolicę Bośni przyciąga najczęściej chęć zobaczenia tego obleganego podczas wojny domowej miasta. Jednych ciągnie ciekawość, inni traktują to miejsce jako przestrogę dla następnych pokoleń. Jednak po wejściu w wąskie uliczki starówki, jakaś siła sprawia, że każdy odwiedzający pragnie zostać tam jak najdłużej. Otoczone ze wszystkich stron pięcioma górami, leżące w malowniczej dolinie Sarajewo to nie tylko ślady cierpienia i bólu. To również ratusz miejski wybudowany w stylu neomauretańskim, most konstrukcji Eiffla, główny targ miejski, katedra Serca Jezusowego, meczet Gazi Husrev-bega, synagoga, aleja Tity z wiecznym płonieniem, Róże Sarajewskie oraz wiele innych miejsc. Jednak to nie tylko za sprawą wspomnianych rzeczy się dzieje. Miejsce od wieków tworzą ludzie, pomimo tego, że dziś każdy żyje w swojej wydzielonej dzielnicy, a ich państwo jest podzielone na trzy strefy wpływów – tak jak i miasto – potrafią tworzyć ten niepowtarzalny klimat. Klimat, który przyciąga do Sarajewa.

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl


Co będzie z moim krajem jutro? Jestem lwowianką, choć studiuję we Wrocławiu. Dziś moje zdjęcie profilowe na Facebook’u to odwrócona flaga Ukrainy na czarnym tle, gdyż jest ona symbolem protestu i buntu przeciwko władzy. Co będzie z moim krajem jutro? Odpowiedzi nie zna chyba nikt…

Przeciętny obywatel Polski nie wyobraża sobie nawet, że zaledwie kilkaset metrów od granicy jego kraju, w XXI wieku, w Europie, ludzie mogą być porywani, poddawani torturom i mordowani tylko dlatego, że próbowali mówić o przestrzeganiu podstawowych zasad demokracji. Dopuszcza się tego obecna władza Ukrainy, na której czele stoi prezydent Wiktor Janukowycz. Codziennie czekam na jakieś dobre wieści z kraju. Na razie takich nie usłyszałam. Truchleję na samą myśl o tym, że tych wszystkich odważnych ludzi, którzy już trzeci miesiąc stoją w Kijowie na Majdanie, nawet przy 20 stopniowym mrozie, czekają kolejne rozczarowania. Władza nie widzi i nie słyszy tego, co chcą jej przekazać. Podziwiam ich. Ci, którzy pozostali, są bardzo silni duchem, nieustępliwi i wytrwali. Mówią, że będą stali do końca. Ale jakiego? Czyjego?

„Nie chcemy władzy, która nas niszczy!”

Nie każdy tak potrafi. Moja koleżanka, studentka ze Lwowa, była na Majdanie w tę straszną noc, kiedy policja przeganiała pokojowo manifestujących studentów. Nie zdołałam bez łez wysłuchać tej makabrycznej opowieści. Większość tych młodych ludzi spała w momencie, kiedy napadła na nich horda wściekłych policjantów. Mówiła, że pierwszy raz w życiu poczuła tak okropny strach… Udało jej się uciec. Wróciła do Lwowa. Na razie jeszcze nie w pełni doszła do siebie. Za co została tak potraktowana? Jakie przestępstwo popełnili ci młodzi ludzie? Władzom nie spodobało się, że opowiedzieli się za swoją europejską przyszłością, co nie wpisywało się w plany p. Janukowycza i jego radców. Spodziewali się oni, że masakra studentów wszystkich wystraszy. Pomylili się! Około 1 mln ludzi stanęło na Majdanie na znak protestu przeciw zachowaniu władz. Dla normalnego rządu byłby to ostatni sygnał, że należy podać się do dymisji. Ale władza dalej pozostaje głucha i ślepa. Niestety, panuje tu tylko cynizm i ignorancja, oszustwo i kłamstwo. Rada Najwyższa sama podżega ogień. 6 grudnia uchwala tak zwane „dyktatorskie ustawy”, które stają się ostatecznym katalizatorem wybuchu. Nie chcemy żyć w więzieniu, nie chcemy władzy, która nas niszczy! Płonie ulica Gruszewskiego w Kijowie, padają pierwsze ofiary, setki rannych, dziesiątki zaginionych, manifestacje rozszerzają się na całą Ukrainę...

„To jest antywładza”

Obecne władze ukraińskie naprawdę nie dojrzały do Europy, jedynie deklarują europejskie postawy, a ich poglądy odzwierciedlają średniowiecze. Uważają, że z narodem liczyć się nie warto, że istnieje tylko po to, aby im służyć. Zapomnieli, że założenia demokracji są odwrotne. Niestety, duża część Ukraińców (przede wszystkim starszego pokolenia) sama się na to godzi. Sprzedają swoje głosy na wyborach, sprzedają siebie na prowokacyjne inscenizacje wrogości narodowościowej między Wschodem i Zachodem Ukrainy. Wszystkie kroki prezydenta i jego ekipy w stronę demokracji są, moim zdaniem, tylko ułudą i pozyskiwaniem czasu. Będą wykorzystywać najbrutalniejsze i najbardziej podstępne sposoby, aby tylko utrzymać się na swoich stołkach. Władza jest źródłem ich wzbogacania się. Tu rządzą ogromne pieniądze. Nie mają żadnych zasad moralnych. Co można powiedzieć o władzy, która strzela w lekarzy i dziennikarzy, zwozi ludzi w celu stworzenia „antymajdanów”, opłaca młodzików, którzy napadają na manifestantów i palą ich samochody? To jest antywładza, tu rządzi antyprezydent!

„Trzeba robić, co tylko możemy”

Rozwój tego antyświata w Europie XXI wieku trzeba powstrzymać. Należy zmusić ich do liczenia się ze społeczeństwem. Powinni zrozumieć, że nie ujdzie im to bezkarnie. Myślę, że nie będzie nam łatwo. Musi zniknąć obojętność i strach. Trzeba robić, co tylko możemy. Co ja jestem w stanie dziś zrobić? Chodzę z kolegami na demonstracje zorganizowane we Wrocławiu, w celu wsparcia Majdanu w Kijowie. Dyskutuję na temat rewolucji na Ukrainie ze swoimi przyjaciółmi w Polsce. Opowiadam im prawdę, wykorzystując informacje od swoich rodziców i kolegów ze Lwowa. Nie mogę udawać, że nic się nie dzieje. Bardzo ważna jest, moim zdaniem, solidarna postawa naszego pokolenia.

Jeśli będziemy krzyczeć razem i głośno to może wreszcie nas usłyszą! Viktoriya Melnyk

fot. Jakub Rybicki

Zapraszamy do oglądnięcia na naszej stronie internetowej fotogalerii przedstawiającą obraz walk na Ukrainie - www.best.ue.wroc.pl

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

9

fot. Jakub Rybicki

fot. Viktoriya Melnyk

Władza walczy z własnym narodem!


Franciszek - rok pierwszy

O

czy całego świata zwróciły się w stronę Watykanu, gdy Benedykt XVI wygłosił oświadczenie, w którym zadeklarował rezygnację z posługi biskupa Rzymu. Była to pierwsza renuncjacja od 1415 roku, kiedy Grzegorz XII ustąpił w celu zakończenia wielkiej schizmy zachodniej. Wybór następcy Benedykta dokonał się dość szybko. Już drugiego dnia konklawe, biały dym obwieścił, że nowa głowa Kościoła została wybrana. Na Stolicy Piotrowej zasiadł Jorge Mario Bergoglio SI, który przyjął imię Franciszek. Wybór patrona nie był przypadkowy. Jeszcze będąc arcybiskupem Buenos Aires, prowadził on skromny tryb życia - sam sobie gotował, a po mieście poruszał się, korzystając z transportu publicznego. Jako papież, Franciszek zakomunikował chęć zajęcia się problemami biednych i nędzarzy, na wzór swego patrona. Dowodem na popularność Franciszka jest fakt, że Amerykański tygodnik „Time” uznał go człowiekiem roku 2013. Papież przyciągnął na siebie uwagę zarówno wierzących, jak i ludzi trzymających się z dala od Kościoła. Jego autorytet jest swoistym fenomenem w epoce, w której wzorami do naśladowania są gwiazdy plotkarskich portali. Przykład na to, iż, nawet w dzisiejszych czasach, potrzeba jasnego punktu – „pasterza”, który poprowadzi swoje „owce”. Franciszek zjednał sobie ludzi okazywanym zrozumieniem dla ich problemów. Podtrzymuje on „nie” dla aborcji, dopowiadając jednak, że potrzeba większej empatii dla kobiet będących w niechcianej ciąży. Mówi „nie” małżeństwom homoseksualnym, ale pytany o stosunek do osób homoseksualnych dodaje: „kimże ja jestem, by sądzić?”. Sformułowanie to nie oznacza oczywiście, że papież zaprzecza prawu moralnemu głoszonemu przez Kościół. Zdaniem tym ujawnia swoje duszpasterskie podejście do osób uwikłanych w zło. Najważniejszą posługą Kościoła jest przebaczanie, po którym przychodzi czas, by powiedzieć człowiekowi: „idź i nie

10 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

grzesz więcej”. Franciszek swoją postawą przypomina o tym i zwraca uwagę na to, że często przestawiamy tę kolejność. Już na początku pontyfikatu, papież Franciszek musiał zmierzyć się z wielkim wydarzeniem, jakim były Światowe Dni Młodzieży w Rio de Janeiro. Jednak i z tym wyznaniem sobie poradził. Ojciec Święty zachęcał, by „Kościół wychodził na ulice, byśmy się bronili przed tym wszystkim, co jest światowością, bezruchem, przed tym, co jest wygodą, klerykalizmem, od tego wszystkiego, co jest zamknięciem w sobie”. Jego wezwanie: „Idźcie i zróbcie raban!” zmotywowało wielu młodych ludzi do wzięcia odpowiedzialności za Kościół. Kościół, w którym młody człowiek może czuć się dobrze, którego czuje się integralną częścią. Papież przemawia językiem prostym i zrozumiałym dla każdego. Komunikuje się z wiernymi za pomocą portali społecznościowych. Dzwoni do wiernych, pisze listy do ateistów. W ten sposób wypełnia swoje zadanie. Stara się dotrzeć do każdego. To jednak nie przeszkadza mu w zasadniczym podejściu do spraw wiary. Bardzo często padają ostre słowa wypowiadane przez Głowę Kościoła. Papież krytykuje między innymi dwulicowość chrześcijan czy prozelityzm, czyli dążenie do nawracania innych na swoją wiarę. Jak trafnie stwierdził kiedyś kard. Gerhard Müller: „Franciszek łączy wrażliwość duszpasterza z ortodoksją”. Wydawać by się mogło, iż Franciszek jest papieżem na miarę naszych czasów. Otwartym na sugestie, wrażliwym na ludzkie cierpienie, a przy tym świadomym spoczywającego na nim ciężaru odpowiedzialności za swoje „stado”.


Franciszek – papież mediów a intryga wobec całego świata

K

iedy papieżem został kardynał Józef Ratzinger, niemieckie media nie miały złudzeń. Na Stolicę Piotrową wybrano reakcjonistę. Co gorsza – wybitnego teologa i filozofa, który w dyskusji nie ustępował samemu Habermasowi. Benedykt XVI miał jednak pecha z chronologią pontyfikatu. Był następcą Jana Pawła II, który uzyskał sobie niebywały rozgłos pielgrzymkami oraz, po zamachu, byciem żywym uczestnikiem ofiary Chrystusa. Benedykt XVI wolał od pielgrzymek pisać książki. Jego abdykacja wywołała wiele spekulacji. Krążą pogłoski, jakoby Benedykt XVI nie mógł poradzić sobie z coraz bardziej progresywną Kurią Rzymską. Być może przygnębiła go skala patologii w watykańskich instytucjach. Po papieżu-pielgrzymie i papieżu-filozofie czas przyszedł na kard. J.M. Bergoglio, który pontyfikalne imię przyjął po patronie ubogich. Już jako papież Franciszek okazał się mieć dużo lepszy „pijar” niż poprzednik: Nie ma tygodnia, by media – przed tym pontyfikatem Kościołowi wrogie lub niechętne – nie zachwycały się nad jakimś jego gestem. A to papież dał się sfotografować w Wielki Piątek (leżąc krzyżem), a to obmył stopy młodym przestępcom, a to ucałował człowieka cierpiącego na poważną chorobę skóry, a to błogosławił dziecko, które wbiegło przed oblicze Sedes Petrus. Dziennikarze lewicowi nie zadali sobie żadnego trudu, by znaleźć niemal identyczne (sic) sytuacje z Benedyktem XVI: także i papa-emeryt całował trędowatego, błogosławił dziecko wbiegające przed jego oblicze, obmywał stopy grzesznikom i leżał (jak każdy kapłan w Liturgię Wielkiego Piątku!) krzyżem przed obliczem ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa.

Dziwi „dobra wola” mediów, na którą poprzednik nie mógł liczyć. Być może postępowy świat nie mógł wybaczyć papie-emerytowi nieubłaganego konserwatyzmu. Tymczasem papież Franciszek jawi się jako społeczny radykał; postępowy świat ma nadzieję, że i Kościół za jego pontyfikatu stanie się postępowy. Furorę w mediach zrobił cytat: „Jeśli ktoś jest homoseksualistą i szuka Boga, kim ja jestem, aby go osądzać”. Niestety coś o osądzaniu wiedzą Franciszkanie Niepokalanej, spacyfikowani za przywiązanie do mszy świętej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (potocznie „tridentiny”) i oskarżani o kryptolefebryzm. Niezręcznych wypowiedzi papieża jest o wiele więcej. Ale Franciszek póki co nie jest „postępowy”. Pomijając, że wielu ma za złe jego janosikowe poglądy na ekonomię (zabrać bogatym, dać biednym), a także odejście od pietystycznej liturgii poprzednika, wydawać by się mogło, że wszystkie te niezręczności wynikają z obranej „strategii medialnej” – zbliżyć się najbliżej, jak się tylko da do tego pogańskiego świata, aby z kolei on mógł zbliżyć się do Kościoła. Wprowadza to w konfuzję tzw. „tradycjonalistów”, z drugiej strony czas pokaże, czy to właściwa droga.

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

11


fot. archiwum autora

„Każdy powinien znaleźć to, co lubi robić i powinien to zacząć robić. Przypuśćmy, że na czwartym roku prawa dociera do Ciebie, że chcesz być aktorem, więc bądź aktorem!”

oniewski

Michał Gr

Michał Panacheda: Czy uprawianie sportu, w Twoim wypadku było to karate, daje jakąś przewagę na etapie tworzenia własnego Curriculum Vitae w momencie rozpoczęcia studiów, czyli okresu budowy własnej ścieżki kariery?

Michał Groniewski: Z mojego doświadczenia tak. To nie chodzi

o karate, można zbierać znaczki. W momencie specjalizacji w jakiejś dziedzinie, późniejszej profesjonalizacji i byciu w niej coraz lepszym, musimy być oddani całym sobą. Przykładowo, idąc na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko, na które nie ma się w ogóle doświadczenia, właśnie to wcześniejsze oddanie pomaga, bo jest w stanie coś zobrazować. Mogą to być inne aktywności, jest ich wiele. Sportowe są o tyle fajne, że uczą dyscypliny, systematyczności, radzenia sobie z bólem, zaradności, wytrwałości, itd., co w pracy przez oceniających menedżerów zawsze jest mile widziane i szanowane.

MP: Pierwszy staż odbyłeś w Harvard Business Review Polska.

MG:

Poszedłem na drugim roku studiów do Harvard Business Reviev Polska, dlatego że byłem rozczarowany szkołą. Drugim powodem było to, że nie było mnie stać na zakup magazynów… Z mojej perspektywy czekały tam na mnie dużo ciekawsze rzeczy niż na studiach. Jak już się dostałem, zacząłem chodzić na konferencje np. z Tomem Petersem czy Davidem Yoffie. Miałem styczność z guru świata biznesu. Spotkania z nimi są bardzo inspirujące. Nie traktuję tego, co mówią jako prawdy objawionej, są oni jednymi z najlepszych mówców na świecie w efektywności przekazu. W porównaniu do wykładów na uczelni, na które chodziłem, były one bardzo ciekawe właśnie z tych względów. Goście, którzy biorą duże kwoty za wykład, robią to bardzo dobrze i warto z tego korzystać. Nie trzeba jednak studiować na Harvard ani bywać na prestiżowych konferencjach, by mieć dostęp to najbardziej inspirujących przedstawicieli różnych dziedzin – teraz czymś takim jest np. TED.

MP: Studiowałeś finanse i bankowość, a pracujesz w marketingu.

MG: Od początku chciałem pracować w marketingu. Na finanse

poszedłem ze względów głównie estetycznych, poszło tam wiele koleżanek. Już w szkole średniej czytałem dużo książek o reklamie

12 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

i patrzyłem na marketing od strony wizualnej i artystycznej. Interesowało mnie robienie filmów – wyzwaniem reklamy jest opowiedzenie wciągającej historii o zaspokojeniu jakieś potrzeby poprzez produkt lub usługę w ciągu 30 sekund. Niektóre reklamy robią to w sposób mistrzowski. Od tego punktu wyjścia do prawdziwego marketingu przejść jest dużo łatwiej. W momencie, jak doszło do pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej, miałem już ten cały background, miałem coś do powiedzenia na ten temat. W Polsce, moim zdaniem, nie ma dobrej szkoły marketingu i jeżeli ktoś się tym nie interesuje, ciężko zdobyć doświadczenie.

Krzysztof Ferenc: Rekomendujesz zatem „Marketing” Philipa Kotlera?

MG: Jest to pozycja bardzo ciężka do przeczytania. Potrafi zniechęcić, jednak należy ją przeczytać. Ostatnio wpadła mi jego książka „Marketing 3.0” i byłem nieco zawiedziony. Myślę, że jeżeli ktoś chce się nauczyć marketingu, to najwięcej jest w stanie wynieść podczas oglądania reklam, chodzenia między półkami i oglądania różnych produktów, czytania case’ów, jak to jednemu się udało, a drugiemu niekonieczne. Powinien szukać czegoś, co jeszcze nie trafiło do książek, mieć oczy otwarte. Dobrze jest przeczytać, co mają do powiedzenia inni. To jest inspirujące i pomaga. Dobry marketingowiec zawsze posiada własną wrażliwość obserwacji świata, potrzeb ludzi, zachowań i wyciągania na tej postawie wniosków, które może przełożyć na konkretne działania.

MP: Dwukrotnie byłeś laureatem w programie „Grasz o staż”. Mógłbyś opowiedzieć, jak to wpłynęło na Twoją przyszłość?

MG: Za pierwszym razem zostałem wybrany do firmy Carlsberg.

Rekrutował mnie człowiek, który studiował na Harvardzie. Przyznał, że przyjął mnie, między innymi dlatego, że pracowałem w gazecie. Dobrze wspominam tamten czas, to były drobne prace, ale raportowałem bezpośrednio do dyrektora strategii. Był seniorem i bardzo dużo mnie nauczył, choćby podczas wspólnych lunchów. Przekazywał wiedzę, jak funkcjonuje firma, jakie są kierunki rozwoju, jak myśleć o konsumencie i masę innych rzeczy. Później miałem szefową, która była Junior Brand Managerem i od razu chciałem


odejść, kontrast był ogromny. Wtedy zdecydowałem, że chcę drugi raz wziąć udział w programie. Miałem znajomych, którzy powygrywali go dwa razy z rzędu i stwierdziłem, że nie będę takim leszczem i też wygram dwa razy z rzędu. Drugą firmą była US Pharmacia, stosunkowo mało znana, ale mająca takie marki jak Apap, Ibuprom czy Gripex. Apap i Ibuprom w tamtych czasach stanowiły ponad połowę rynku leków przeciwbólowych OTC. Na drugim stażu zaproponowali mi pracę jako Junior Brand Manager, mając na względzie odbyty pierwszy staż. Była to inna perspektywa, stanowisko oraz lepsze pieniądze. Zgodziłem się.

MP: Podczas drugiego stażu odpowiadałeś już konkretnie za jakąś reklamę?

MG: Byłem odpowiedzialny za line extensions do Ibupromu, jest to

np. Ibuprom Zatoki czy Ibuprom Max. Nie były to wielkie produkcje, nie jestem dzisiaj z nich bardzo dumny. Zrozumiałem jak trudną rzeczą jest stworzyć reklamę, która przejdzie do historii.

KF: Czy w Twojej opinii jakiejś firmie ta sztuka się udała?

MG: Tak, Absolut ma kampanię z butelką. Oni mają ją chyba już od 30 lat. Nie ma wielu takich przykładów na świecie w branży FMCG.

KF: Podsumowując, którego czynnika w rozwoju Twojej kariery było więcej: szczęścia czy pracy, a może rozkład obu był równy sobie?

MG: Myślę, że jeżeli wkładasz w coś dużo pracy, to szczęście pojawia się samo. Jak poszedłem do Harvard Business Review, to napisałem list do redaktora naczelnego. Nie było wtedy prowadzonej rekrutacji. Chciałem się tam dostać, więc napisałem do niego, że jestem takim i takim studentem, strasznie podoba mi się magazyn i może chciałby coś ode mnie. Zadzwonił następnego dnia. Oczywiście było w tym dużo szczęścia, ale ono by się nie pojawiło, gdyby nie inicjatywa. Kluczowa jest akcja. Patrząc na ludzi, którzy mnie otaczają, to zawsze idzie w parze. Może się nie udawać, mnie dużo rzeczy się nie udało, ale na koniec, jeżeli dużo się robi, to jakiś odsetek wychodzi i to jest właśnie to, co się osiąga. Jakby mi się wszystko udawało, to pewnie byłbym w zupełnie innym miejscu dzisiaj.

Co nie znaczy, że jestem niezadowolony z tego, co robię. Jestem bardzo zadowolony i to też jest barierą, żeby odejść i zrobić coś swojego.

KF: Jak to było z Eurocashem?

MG: Proces składał się z kilku etapów, początkowo byłem sceptyczny,

natomiast kluczowe okazały się spotkania z założycielem Eurocash, Luisem Amaralem i jego bratem Rui, który dzisiaj jest moim przełożonym. Obie rozmowy były niezwykle inspirującym doświadczeniem.. Moje odejście z Diageo nie było planowane, po prostu otrzymałem telefon i po kilku spotkaniach wiedziałem, że Eurocash jest firmą która ma właściwy rozmach, by zmieniać rynek FMCG. Od razu mi się to spodobało. W ubiegłym tygodniu minął dokładnie rok od tamtego czasu i był to najbardziej intensywny i bogaty w doświadczenia rok od początku mojej pracy zawodowej. Nie mówię, że jest łatwo. Przeciwnie, Eurocash jest ambitną i wymagającą organizacją, ale daje poczucie, że uczestniczy się w czymś dużym i ważnym. Jestem dzisiaj bardzo zadowolony z podjętej wówczas decyzji. Natomiast spotkałem ludzi w swoim życiu, którzy nie byli zadowoleni ze swojej pracy, a mimo to siedzieli tam po 10 lat, co było dosyć straszne. W pewnym sensie jest to kwestia również przyzwyczajenia. Przyzwyczajasz się do ludzi, do złego szefa, do szeregu rzeczy, które składają się na statystyczny dzień.

KF: Czyli to jest troszeczkę tak, że człowiek oddany jest człowiekiem

wartościowszym dla firmy i siebie samego? Róbmy to, co lubimy, odważnie, nie zważając na konsekwencje, a długoterminowo na tym lepiej wyjdziemy?

MG: Uważam, że jeżeli w czymś naprawdę siedzisz mocno i chcesz być w tym najlepszy, to będziesz co najmniej bardzo dobry w swojej dziedzinie. Ludzie, którym naprawdę dobrze szło, byli w całości oddani tematom, którymi się zajmują. Czasami jest to bardzo irytujące, często jest to przegięcie w drugą stronę i idą za tym bardzo poważne wyrzeczenia. Trzeba się z tym liczyć. Często uważa się, że tacy ludzie mają trudny charakter, są bezkompromisowi lub trudno się z nimi pracuje. To jednak są ludzie, po których zostaje największy ślad.

Michał Groniewski - dyrektor marketingu w Grupie Eurocash. Zdobywca 7 z 9 szczytów Korony Ziemi.

MP: Jako złoty środek dla studentów powiedziałbyś: idźcie zróbcie magisterkę, po drodze korzystajcie z oferowanych Wam programów, staży, praktyk, a później do pracy?

MG: Nie, uważam, że należy się angażować w realne tematy, nie mając wiedzy. Po prostu je robić, iść na żywioł, mieć odrobinę odwagi, nie bać się narobić głupstw . Do szkoły czy do pracy zawsze można wrócić, tylko trzeba mieć do czegoś drive’a. Można robić ciasteczka jak na Waszej okładce.

KF: Co by było, gdybyś jeszcze raz był studentem?

Krzysztof Ferenc Michał Panacheda Wywiad przeprowadzony po wykładzie otwartym - Marki własne – budowa koncepcji i strategia rozwoju - organizowanym przez Forum Edukacji Biznesowej

MG: Gdybym jeszcze raz miał 20 lat i był studentem na nowo, to bym naprawdę szalał. Robiłbym po prostu wszystko na co mam ochotę, należy podejmować ryzyko.

KF: Jednak ludzie generalnie unikają ryzyka i podobne nastawienie ma spora część braci studenckiej.

MG: Mnie też można zarzucić brak własnej firmy właśnie dlatego, że

w odpowiednim momencie nie zrobiłem czegoś, żeby to się wydarzyło. Do przeczytania całego wywiadu zapraszamy na naszą stronę internetową: www.best.ue.wroc.pl

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

13


Zrozumieć muzykę Czym jest muzyka i w jaki sposób oddziałuje na człowieka? Chociaż dysponowanie wiedzą na ten temat przypuszczalnie nie wpłynie na nasze doznania muzyczne, to jednak warto zrozumieć jej moc i potęgę. Muzyka jest w stanie dostarczać przyjemność oraz przeżycia estetyczne czy poprawić kondycję fizyczną i psychiczną. Ale jest to też jedno z narzędzi, które może być wykorzystane przeciwko nam.

Głowa pełna muzyki By zrozumieć istotę oddziaływania muzyki, trzeba przyjrzeć się procesom jej recepcji i przetwarzania przez organizm ludzki. Neurobiologia jest dziedziną wiedzy, która szczegółowo zajmuje się tym zagadnieniem. Jak twierdzi Mark Jude Tramo, naukowiec z Harvard Medical School (HMS), bez wątpienia istnieje „biologia muzyki”. Eksperymenty przeprowadzone jeszcze w latach 90-tych przez Gaëla McGilla (HMS) wykazały, że w trakcie słuchania muzyki stymulowane są określone obszary mózgu. Dlaczego ta czynność sprawia nam przyjemność? Jak udowodniono, przedmiotem jej oddziaływań są cztery związki chemiczne: serotonina, dopamina, adrenalina i enkefaliny. To właśnie one, wytwarzane przez odpowiednie struktury naszego mózgu w trakcie słuchania, odpowiadają za uczucie odbierane jako przyjemne.

Terapia dźwiękiem? Podstawową zasadą oddziaływania muzyki na człowieka jest jej holizm (wielowymiarowość). Wykorzystanie dźwięków w medycynie zostało zapoczątkowane jako następstwo licznych badań, które potwierdzały związki pomiędzy muzyką a fizjologiczną i psychologiczną reakcją organizmu. Najpierw muzykę zaczęto stosować w psychiatrii. Dzisiaj możemy mówić o odrębnej dziedzinie, jaką jest muzykoterapia. Okazuje się, że muzyka może mieć szerokie zastosowanie terapeutyczne, rozwojowe czy prewencyjne. Podstawowym narzędziem oddziaływania jest tu dźwięk, natężenie, melodyka, kolorystyka i harmonia. Odbiorcami terapii muzyką są zarówno dzieci jak i dorośli, osoby zdrowe, czy chore. Dyscyplina ta rozwija się również w Polsce - istnieją ośrodki akademickie kształcące przyszłych muzykoterapeutów.

Powiedz mi, czego słuchasz, a powiem ci, kim jesteś Upodobania muzyczne są istotnym elementem osobowości każdego człowieka. Wpływ muzyki na naszą świadomość można rozpatrywać w dwóch


aspektach: po pierwsze, to, czego słuchamy oddziałuje na nas, bierze udział w kształtowaniu naszej indywidualności i ją tworzy. Z drugiej strony, dzięki muzyce określamy siebie (wymiar indywidualny) oraz identyfikujemy się z grupą (wymiar społeczny). Istotnymi czynnikami biorącymi udział przy doborze słuchanych melodii są nastrój i gust muzyczny. Jak udowodniono, postrzeganie muzyki, upodobania i jej miejsce w naszym życiu zmieniają się wraz z wiekiem. Ostatnie badania przeprowadzone przez naukowców z Cambridge University pokazały, że określone rodzaje muzyki są reprezentatywne dla konkretnego okresu życia i odpowiadają bieżącym potrzebom psychicznym.

By nauka była skuteczna Zapewne każdemu przydarzyła się sytuacja, kiedy to ilość wiedzy wymaganej „do przyswojenia” przed kolejnym egzaminem napawała lękiem. W poszukiwaniu metod wspomagających naukę na ratunek miała przyjść właśnie muzyka. Przez długi czas toczyła się burzliwa dyskusja nad zasadnością tzw. „efektu Mozarta” - twierdzenia, że słuchanie kompozycji tego właśnie klasyka uczyni nas mądrzejszymi, wpłynie pozytywnie na proces uczenia się, a nawet podniesie poziom inteligencji. Mit został obalony, jednak faktem jest, że odpowiednia muzyka może wspomagać procesy koncentracji. Najbardziej polecaną ścieżką dźwiękową sprzyjającą nauce jest muzyka instrumentalna. Szczególnie często przywołuje się twórczość barokową – co wynika ze specyficznej formy, kompozycji i harmonii utworów tamtej epoki. Okazuje się też, że słuchanie muzyki w trakcie czynności takich jak nauka może wręcz utrudniać skupienie. Dzieje się tak zazwyczaj w przypadku osób wykształconych muzycznie, tym samym bardziej wrażliwych na dźwięki.

zwiększeniu zysków i sprzedaży w winotekach może być sięgnięcie po muzykę klasyczną, gdyż pod jej wpływem konsumenci wydawali znacznie więcej pieniędzy i kupowali droższe wina.

Sound-drugs Czy muzyka może być niebezpieczna? Niestety, tak. W dobie Internetu i zaawansowanej technologii pojawiło się kolejne zagrożenie. Mowa tutaj o e-narkotyku, niedawnym wynalazku, który aplikowany do organizmu w postaci plików dźwiękowych (iDos), potrafi wywołać efekty podobne do tych, jakie wytwarzają narkotyki. Zasada jest następująca: za pomocą słuchawek do uszu podawany jest strumień dźwięków o określonej częstotliwości. Sygnały te docierają głęboko do struktur mózgu. Wpływ działania halucynogennej muzyki nie został jeszcze zbadany, ale specjaliści ostrzegają – przyjmowanie takich dawek dźwiękowych może zagrozić naszemu zdrowiu i życiu. Muzyka to wyjątkowa ze sztuk. Poza jej siłą oddziaływania, podziw wzbudza różnorodność, odmienność gatunków i stylów. To cieszy, bo nawet najbardziej wymagającemu słuchaczowi pozwala spełnić indywidualne oczekiwania. Jednocześnie ów pluralizm narzuca konieczność odpowiedniej postawy – tolerancja muzyczna jest jedną z nich. Inspirujące, że dzięki różnym gustom i upodobaniom muzycznym, odkrywany świat jest tak bogaty i zróżnicowany. Czerpmy więc z muzyki garściami, korzystajmy z tego, czego nam dostarcza i akceptujmy odmienności.

Audiomarketing Skoro muzyka ma ogromny wpływ na zachowanie ludzi, naturalnym wydaje się wykorzystanie tej zależności w marketingu. Muzyka tła w sklepie, restauracji czy salonie SPA nie służy jedynie budowaniu określonej atmosfery. Dźwięki powodujące silne doznania muzyczne odgrywają istotną rolę w zachowaniu konsumentów. Audiomarketing to odrębna dziedzina marketingu, której celem jest wywarcie wpływu na decyzje nabywców, właśnie za pomocą dźwięku. Pewnym jest, że muzyka zwiększa czas pobytu klientów w sklepach. Okazuje się jednak, że jej oddziaływanie jest znacznie silniejsze. Charles S. Areni i David Kim z Texas Tech University przez ponad dwa miesiące badali zachowania klientów w sklepach z winami. Wnioski robią wrażenie – środkiem służącym

pasjonatka jazzu i autorka bloga Blue Bossa o współczesnej muzyce improwizowanej.

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

15


Zrozumieć agenta. Recenzja filmu: „Jack Strong”

J

eśli ktoś spodziewał się filmu z wybuchami, strzelaninami, tłumem pięknych kobiet, luksusowymi autami i kosmicznymi gadżetami to wyjdzie z kina niezadowolony. „Jack Strong” to nie „James Bond”. To opowieść o szarych czasach PRL-u, w których moralność bohaterów była wystawiana na próbę każdego dnia. To historia człowieka, który poniósł wszelkie możliwe konsekwencje swoich decyzji, tracąc dwóch synów i możliwość postawienia stóp na polskiej ziemi na wiele lat. Czy było warto? Pułkownik Kukliński od samego początku wiedział, co spotka go za zdradę. Pierwsza scena to uśmiercenie przez sowieckich tajniaków oficera rosyjskiego wywiadu, Olega Pieńkowskiego, który szpiegował dla Amerykanów. Opowieść o Pieńkowskim kilkakrotnie zostaje przywołana podczas trwania całego filmu, mając za zadanie oddać niebezpieczeństwo czyhające na zdrajców komunizmu. Pomysł o zaproponowaniu swoich usług Amerykanom dojrzewał w Kuklińskim stopniowo. Jego postać, świetnie wykreowana przez Marcina Dorocińskiego, najpierw posłuszna wobec reżimu, staje się nonkonformistyczna wraz z zapoznaniem się z wojenną doktryną, która prowadziłaby do trzeciej wojny światowej. Oczywiście, jego postawa nonkonformistyczna jest ukryta i takie też stanie się jego całe życie. Nie będzie mógł powiedzieć o swojej tajemnicy nikomu. Z czasem żona Hanna (w tej roli Maja Ostaszewska) zacznie podejrzewać go o zdradę, a syn zarzucać mu zdradę Polaków poprzez karierę w uległym niepolskim wojsku. Ówczesne życie cechowało się dwoistością. Najlepiej widać to na przykładzie kolegi Kuklińskiego z wojska – Mariana Rakowieckiego, zagranego przez Ireneusza Czopa. Na balu sylwestrowym opowiada, że strzelał do robotników w 1970 roku w Gdyni, po czym brał głęboki łyk wódki. Nie wiedział czemu strzelał do „swoich”, do Polaków. Był bezsilny, jego wzrok trafiał w podłogę. Po kolejnym łyku trunku szedł tańczyć na parkiet. Pod koniec filmu popełnia samobójstwo. Świadomość tego, że nie należy się do wolnej, polskiej armii i jest się jedynie wasalem Sowietów, którzy chętnie wykorzystają Polskę jako arenę nuklearnych walk w razie wybuchu kolejnej wojny, działała otrzeźwiająco na Kuklińskiego. Nie chciał być częścią systemu. Nie chciał walczyć ze swoim sumieniem. Chciał skończyć z oszukiwaniem samego siebie i z powszechną bezradnością. Podczas jednej ze służbowych wizyt w Holandii postanawia spotkać się z oficerami CIA. Tak nawiązuje znajomość z amerykańskim agentem Danielem, którego zagrała gwiazda „Obecności” – Patrick Wilson. Między dwoma twardymi charakterami wywiązuje się przyjaźń, dzięki której Kukliński wraz z rodziną ucieknie z Polski po demaskacji. Akcja toczy się w zamkniętych, dusznych i szarych pomieszczeniach, wypełnionych odorem wódki i cierpkim papierosowym dymem, w których dochodzi do stresujących rozmów z dowództwem wojsk i kopiowania tajnych informacji. Klimat PRL-u jest oddany perfekcyjnie, mogą go poczuć nawet ci, którzy urodzili się już po obradach okrągłego stołu. Niepokój rośnie z każdą sceną, jednak nie dochodzi do jego ostatecznej eskalacji. Gdy zostaje wytypowanych ośmiu wojskowych, którzy szpiegują na rzecz USA, Kukliński siedzi przy stole razem z obradującymi kolegami, jest blady i zalewa się potem. Bełkocze, prawie przyznaje się do szpiegostwa, jednak towarzysze ignorują go. Zamiar był komediowy, jednak wyszedł on ostatecznie żałośnie i bardzo nierealistycznie. Równie zabawnie wyglądał pościg fiatów 125p za uciekającym Danielem. Można by rzec: jaki kraj, taki „Tokio Drift”.

w.filmwe b źródło: w w

Film jest o tyle ważny, że nie jest to political-fiction, tylko oparta na faktach (i aktach) opowieść o odważnym człowieku, którego nie interesowały pieniądze czy wojskowa kariera, a dobro zniewolonego kraju. Cierpimy ponoć na brak bohaterów narodowych. Po projekcji, na pustej białej kartce bohaterów, powinno pojawić się pierwsze nazwisko.

.pl

Tym razem nikt nie zarzuci reżyserowi, Władysławowi Pasikowskiemu, nakręcenia filmu antypolskiego, jak to miało miejsce w przypadku „Pokłosia”. Pasikowski nie pozostawia widzom wyboru, Kukliński jest jednoznaczną postacią, która podjęła walkę z totalitarnym systemem. Przyjął wyzwanie, którego nikt przed nim nie stawiał. Dorociński doskonale wpasowuje się w postać cichego bohatera, który mówi niewiele, a robi więcej niż powinien (w pewnym momencie Daniel zasugerował Kuklińskiemu, by przystopował z przesyłaniem dokumentów).

16 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl


www.teatrpolski.wroc.pl

Mayday

01 III, godz. 18:00 02 III, godz. 19:00

01 III, godz. 19:00

05 III, godz. 19:00 06 III, godz. 19:00

05 III, godz. 19:00 06 III, godz. 19:00 07 III, godz. 19:00

07 III, godz. 19:00 08 III, godz. 19:00

Kronos

Czynne poniedziałki. Magiel teatralny

11 III, godz. 18:00 12 III, godz. 18:00 [z angielskimi napisami]

13 III, godz. 11:00 14 III, godz. 11:00 15 III, godz. 16:00 16 III, godz. 16:00

14 III, godz. 17:00

15 III, godz. 19:00

26 III, godz. 19:00 27 III, godz. 19:00 Stand_up Witkacy 27 III, godz. 18:00 [premiera] 28 III, godz. 19:00 29 III, godz. 19:00 30 III, godz. 19:00

16 III, godz. 19:00

Poczekalnia.0 [z angielskimi napisami]

Klinken / Miłość jest zimniejsza... [z angielskimi napisami]

08 III, godz. 19:00 09 III, godz. 19:00

www.filharmonia.wroclaw.pl

29 III, godz. 19:00 30 III, godz. 19:00

www.teatrarka.pl

Koncert Orkiestry symfonicznej

www.pantomima.wroc.pl

Marzec ‚68-Pieśń nad Pieśniami

01 III, godz. 18:00 07 III, godz. 19:00 14 III, godz. 19:00 21 III, godz. 19:00 28 III, godz. 19:00

01 III, godz. 19:00 21 III, godz. 19:00 22 III, godz. 19:00

08 III, godz. 19:00 09 III, godz. 19:00

14 III, godz. 19:00 15 III, godz. 19:00

28 III, godz. 19:00

Historia brzydoty

02 III, godz. 18:00 16 III, godz. 18:00 30 III, godz. 18:00 Koncert specjalny 08 III, godz. 20:00 11 III, godz. 20:00 15 III, godz. 18:00 20 III, godz. 19:00

01 III, godz. 19:00 02 III, godz. 19:00

04 III, godz. 19:00 05 III, godz. 19:00

Poławiacze Papieru | Dom Bernardy Alba

Moralność Pani Dulskiej²

Koncert Orkiestry Leopoldinum

19 III, godz. 19:00 20 III, godz. 19:00 21 III, godz. 19:00

Prezydentki [z angielskimi napisami]

Dzieci z Bullerbyn

Podzielone niebo. [przedstawienie po niemiecku z polskimi napisami]

Małe zbrodnie małżeńskie

Dziady

Debata: Polska-Niemcy. Czy runął już ostatni mur między nami?

Utwór o matce i ojczyźnie

10 III, godz. 19:00 wstęp wolny

Sprawa Dantona

Zachodnie Wybrzeże. Powrót na pustynię. Smycz

Ucisz serce

Statek Szaleńców

klu kta e p s am as zło n az c s d po rzy trw Koncert Wrocławskiej Orkiestry ię m p prze Czy s y ce ór do ć? , Barokowej dzą w kt nym cznoś ców” o r z , y ń c 09 III, godz. 18:00 nie iata nie ent ale royta i św ko aut k sz pole a Koncert w ramach Solo Festiwal P m śc te ą. się state ęsto Sztuk 10 III, godz. 19:00 acj iwo bu ła z „ tyz awdz atry dzia na kże c ów? ona a Koncert kameralny m pr jest po ście ić ja czas daje c. b ka ka h za cie em ej 20 III, godz. 19:00 j doty Mas zat st w i roz aszyc ęcej a u na e r n e e i ę n w j ż ia 27 III, godz. 19:00 k zi tó ć. , k ęsto ży a, gd nym mas łokę , co e mo ocen w y p z - ni ecz ć tę pow na” Koncert charytatywny: ni yć a, a gru est c spek i - kon rzuci laną ygod rym na b tawi t on j m a Życie jest przyszłością m a b ó e r z l t e in w os jes re zk ó icie y, kt wzo w” S ciani by ną s jest „ ed k lu w aki z ów” 22 III, godz. 18:00 w a o z j ó a p h żu- w ie pr ktak du leńc dst gru erw azn iec n rze uje; s. Pi ęt bł zie n podró nej ta anie, spe t śla Sza ażny. p z a r gd a t cy py rtość yzm tatku i odw iec est zeb wi Ok r a a j potr za na jest „ oku, głup ny w „S p y g W e o r i ez dku órcz nt i z zał t nie na po atku 494 tkich kra r z a w e p e i t p s u d t k a i 1 y , y i n z n n łącz go s ze ć. prz aźny resię a z ws wa r wy cią ia zyszc nieś wy lowe rant rzez zuki n a wy y a a c k ś ak na B ni p pos on e o e prz oukł tu wie re t z k s o e d dziw oż ię p sche ”, opo któ stia rzuc em w d tki ców jest stwa, spiro iem raw uka m ują s ią i o k ń i d e P o l ą in r ń yz śc ta i. zt ia . Sza sińsk zieci ść za li Hie leą s tośc t św nej , co s akter ylno j k w r s r fi wp h ate ę Ja u d ało wa ob dz je ozyty est to cha , ste „St enat kres ta. C ono ostał 0-tyc j sne em i ip p o o W a z R t j e ani ” ć z świ pro nie at 5 . j rac rsis łcz l rki „A rzeży gania jaką zręcz wsi oczką ujące e g atha wspó lanow ” ą rą K sy ot ent akż la cha h p ze yk , p du istyc postr estet któ ny d ową prez a t ączy Cza iem o d n w b g i er, tycz rzę i re ne, y, ł ki- da g z bre oso sób ią r do óch j spo zośc t Dü terys ą i ob zało ołec staw poszu ma „ c o – z p k h r n n e s e j w sa j c a d łe y ip rz y igi ar wó re a p okół ienił ała t i Alb t ch j rel st pe klas orce jedno a. Ta n z w zm st ch lima łą je n je sze t ci wa e w ias częś k ero utą le a zo os ca te iej żys osn trwa wan im B iony raz z tek różn ienn atom e sz n c w NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl 17 Sta naj odm ich n ani w

d

lna a yw

t

n nie

lu o s b

ść

zło s y Prz

a t s je

ie

i w e prz


O pisać świat takim, jaki jest Biała gorączka, Jacek Hugo-Bader.

P

odróżować po najdalszych zakątkach świata, brać udział w wydarzeniach dostępnych tylko dla nielicznych, poznawać ludzi z pozoru zupełnie innych niż my, a jednak tak podobnych. To dzięki reportażom dostajemy możliwość, by spróbować zrozumieć świat, w jakim żyjemy. W mnogości tytułów nie zawsze wiadomo, po co sięgnąć. Na szczęście naprzeciw czytelnikowi wychodzi niezawodne wydawnictwo Czarne, od lat czołowy wydawca tego gatunku w Polsce. Na początku marca do sprzedaży trafi od dawna zapowiedziana Antologia polskiego reportażu XX wieku. Publikacja pod redakcją Mariusza Szczygła pozwoli nam zapoznać się z najlepszymi tekstami ostatniego wieku, nie tylko takich autorytetów jak Ryszard Kapuściński czy Hanna Krall, ale także współcześnie zapomnianych autorów z początku stulecia.Korzystając z okazji, chciałabym zachęcić – oprócz zapoznania się z antologią – także do sięgnięcia po nowsze książki. XXI wiek już teraz nie pozostaje dłużny swojemu poprzednikowi - na rynku można znaleźć wiele ciekawych reportaży. Oto kilka z nich.

Polski reportaż lubi raz na jakiś czas zabłysnąć przenikliwą książką na temat Rosji, a za wzór bez wątpienia stawia się tutaj „Imperium” Kapuścińskiego. Dobrze więc widzieć, że kierunek, jaki on zapoczątkował, kontynuuje teraz tak utalentowany obserwator jak Jacek Hugo-Bader. „Biała gorączka” to jego kolejna po „W rajskim ogrodzie wśród zielska” wyprawa do miejsca, które jest bardziej stanem umysłu niż krajem. Czy to w podróży samochodem przez całe państwo, wśród śmietników Moskwy, jurt zagrożonych wymarciem przez alkoholizm małych narodów Syberii czy mołdawskich chłopów pokazujących swoje blizny po sprzedanych nerkach – Rosja i dawne ZSRR to temat, który zawsze dla reportażu będzie ziemią obiecaną. A my musimy się w końcu pogodzić z faktem, że nigdy jej do końca nie zrozumiemy. Co nie stoi na przeszkodzie odkrywaniu tego kraju raz za razem na nowo, a najlepiej właśnie dzięki takim autorom jak Hugo-Bader. Bukareszt, Małgorzata Rejmer

Gottland, Mariusz Szczygieł Wszyscy mamy jakieś skojarzenia z Czechami. Zwykle krążą one wokół piwa, Krecika i zabawnego języka, a nasi południowi sąsiedzi jawią się nam jako uroczy kraik, w którym beztroskie Pepiki siedzą w swoich knajpkach i popijając złoty trunek rozprawiają o kobietach i hokeju. W „Gottlandzie” poznamy trochę innych Czechów. Na przykład panią Martę Kubišovą, nie tylko sceniczną partnerkę Heleny Vondráčkovej, ale też jeden z symboli praskiej wiosny. Kobietę, której po czystce roku 1968 zakazano śpiewać, która, w czasie gdy jej koleżanka podbijała kolejne rynki muzyczne, musiała wiązać koniec z końcem drobnymi pracami, ciągle śledzona przez odpowiednie służby. Tak jak wielu innych, podobnie jak Polacy przeżywających blaski i cienie socjalizmu, choć w całkiem inny sposób. Dzisiaj narysujemy śmierć, Wojciech Tochman Wojna domowa w Rwandzie roku 1994, jeśli nawet nie uznamy jej za największą w historii rzeź (która przy liczbie ofiar rzędu miliona w trzy miesiące na pewno ma miejsce w czołówce), to niewątpliwie za najbrutalniejszą, której przebieg wyznaczały kolejne masakry maczetami i gwałty. Właśnie ludobójstwem plemienia Tutsi przez żyjących z nimi stulecia w pokoju Hutu, jego genezą, przebiegiem i skutkami dla dnia dzisiejszego zajął się Wojciech Tochman w swojej, choć objętościowo niewielkiej, to emocjonalnie przytłaczającej i przy tym wciągającej do cna książce.

18 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

Reporterski debiut Małgorzaty Rejmer wywołał niemałe zamieszanie na rynku wydawniczym w zeszłym roku, będąc w pewnym momencie na ustach wszystkich krytyków literackich, zdobywając m.in. nominację do Paszportów Polityki. Czym mogła zachwycić nas autorka, opisując tak z pozoru nieatrakcyjne miejsce jak stolica Rumunii? Cóż, znalazł się sposób. Przede wszystkim piękny styl pisarski (za bajkę o dojściu do władzy Nicolai Ceaușescu powinna dostać osobną nagrodę), trącący czasami bardziej opowieścią niż czystą faktografią. W większości nie jest to jednak wesoła historyjka. Okrutność rządów Słońca Karpat, zajmująca sporą część książki, przedstawiona została w sposób budzący duże emocje i nieraz niedowierzanie, tak jak przy opisach łapanek niewinnych ludzi czy nielegalnych aborcji. Jednak przede wszystkim z kartek przebija szczery zachwyt nad „Paryżem wschodu”, jak nazywa się tutaj Bukareszt. I z czasem ten zachwyt nam się udziela.


Biegnij, chłopcze, biegnij

M

inęły już ponad dwa miesiące od momentu, w którym niektórzy postawili sobie cele na nowy rok. Tak zwane „postanowienia noworoczne” – czym są? Próbą zmiany życia na lepsze czy tylko kolejną z tracących powoli sens tradycji? Jedną z najczęściej planowanych metamorfoz jest przejście na tzw. „dietę”. Pomijając fakt, że zdecydowanie najczęściej zaczyna się ją „od jutra”, to szanse na spektakularny sukces silnej woli nad lenistwem i obżarstwem jest tak prawdopodobny, jak natychmiastowe rzucenie papierosów dla palacza z kilkuletnim stażem. Co jednak, gdy faktycznie ktoś ma na tyle samozaparcia i konsekwencji w sobie, że zaczyna się zdrowiej odżywiać? Choć zdarzają się przypadki, że efekty są niesamowicie szybkie, mimo kontrowersyjnej, zdawałoby się, formy ( http://bit.ly/1nI5GHZ), mało kto potrafi tak zbilansować swoją dietę, by skutki podjętej decyzji były zadowalające bez zmiany stylu życia. Gdy nie posiada się specjalistycznej wiedzy, trzeba sobie dopomóc możliwie jak najprostszymi sposobami. A kalorie się spalają… Idealne ćwiczenie dla pragnących schudnąć stanowi wchodzenie po schodach. W ten sposób w ciągu godziny jesteśmy w stanie spalić ponad 1000 kcal. Ale ileż można ciągle wchodzić i wchodzić? Zadanie to jest co najmniej nużące. A gdyby tak połączyć pożyteczne z przyjemnym? Czy zawsze jesteśmy tacy punktualni? Nigdy nie uciekł nam autobus/tramwaj? Gdybyśmy przez większość czasu nie przesiadywali przed ekranami komputerów/w uczelnianych ławkach, pewnie dalibyśmy radę doskoczyć do zamykających się już drzwi pojazdu komunikacji miejskiej. Jednak tak nie jest. Chociaż nie zawsze musi tak być. Wystarczy odrobina chęci i mały nakład finansowy, by jednocześnie poprawić swoją kondycję, jak i pomóc organizmowi. Wzmocnienie układu krwionośnego i odpornościowego, redukcja napięcia spowodowanego stresem i porządne dotlenienie organizmu. W tym wszystkim pomoże regularne bieganie. Na dobry początek… …trzeba znaleźć wygodny strój i buty. Zapewne nie raz zdarzyło Ci się widzieć na chodniku osobnika, który poruszał się szybciej od ogółu przechodniów i nieco wyróżniał swym ubraniem. To coś na nogach naszego biegacza, które przypomina z daleka legginsy, to nic innego jak spodnie termoaktywne. Dzięki specjalnemu materiałowi pozwalają one na lepsze odprowadzanie potu i pary wodnej ze skóry, co skutkuje tym, że pozostaje ona sucha nawet przy zwiększonym wysiłku fizycznym. Dodatkowo zapewni komfort cieplny. Jeśli nie chcemy korzystać z tego typu spodni, do biegania spokojnie wystarczą nam wygodne i luźne dresy. Drugą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest typ obuwia, którym biegacz dysponuje. Najlepsze do opisywanej tutaj aktywności ruchowej są buty lekkie, zapewniające odpowiednią wentylację stopy. W końcu podczas biegu energia uchodzi całym ciałem (dlatego warto też pomyśleć o stosownym nakryciu głowy, by nie zaziębić tej części ciała w przypadku zimniejszych dni – w marcu jak w garncu). Natomiast pokonanie dłuższego dystansu w mało komfortowym obuwiu może skutecznie zniechęcić nas do konsekwentnego wysiłku. Mało rzeczy jest równie frustrujących jak przegrzane stopy. Czy coś jeszcze ze sprzętu? Wielu mijanych biegaczy ma w uszach słuchawki. Zapewne nie są one podpięte do masywnego

graf.Rafał Odwaga

smartfona, który podczas biegu fajta nam kieszenią we wszystkie strony. Najpopularniejsze są małe i lekkie odtwarzacze mp3. Ze swojej strony autor może polecić bezprzewodowe słuchawki, które mają wbudowane radio i posiadają slot na kartę microSD, na którą można wrzucić swoje ulubione kawałki. Dlaczego muzyka? Cóż… Przy muzyce szybciej mija czas. I nie można zapomnieć, że działa ona relaksująco. Co więcej, jest świetnym sposobem na regulowanie tempa biegu. Przy czym należy pamiętać, żeby nie słuchać ukochanej symfonii Beethovena tylko czegoś żywszego, pobudzającego. Kultowy „Highway to Hell” od AC/DC powinien dać nam odpowiedniego kopa. Może frytki do tego? No dobra, sprzęt już jest. Co teraz? Odpowiednie przygotowanie. Ważnym elementem poprzedzającym sam etap biegania jest posiłek. Warto pamiętać o tym, by ostatni spożyć na godzinę do dwóch przed rozpoczęciem przebieżki. Decyzja o tym, by pobiegać tuż po sutym obiedzie, może przynieść wiele radości. O ile jest się masochistą z zakręceniem gastrycznym. Jeśli jednak dręczy nas potwór z reklam jogurtu firmy D., należy przegryźć coś zawierającego dużo węglowodanów oraz niewielką dawkę błonnika, białka i tłuszczu. Bardzo dobrą opinią cieszą się tutaj banany, choć nie można wzgardzić batonem energetycznym czy też kanapką z miodem. Następnym krokiem powinna być krótka (5-10 min) rozgrzewka., która pozwoli przyzwyczaić się organizmowi do zwiększonego wysiłku, co poskutkuje zmniejszeniem ryzyka doznania kontuzji. Wbrew pozorom, nie należy koncentrować się tylko na nogach. Ważne jest rozciągnięcie mięśni zarówno głowy, jak i rąk. Poprzez kiwanie i kręcenie głową przygotujemy ją do niecodziennego ruchu, który występuje przy biegu. Dzięki temu łatwiej będzie nam oddychać. Skłony tułowia, skrętoskłony, krążenia bioder, krążenia kolan, rozciąganie ścięgna Achillesa poprzez wykroki. Powinniśmy to kojarzyć z lekcji wuefu. Na końcu szybki spacer – to wszystko powinno nas odpowiednio zabezpieczyć przed ewentualnym nadwyrężeniem swojego zdrowia. Wskazówka dla początkujących: by nie dostać kolki podczas biegu, należy tak rozplanować sobie oddychanie, by wdechy wykonywać, gdy lewa noga dotyka podłoża, a powietrze wydychać, gdy z ziemią spotyka się stopa prawa. Dzięki temu nie zwiększa się nacisku na uciska się przeponę, która odpowiada za ten piekielny skurcz. Run Forrest, run! Nie da się ukryć, że żyjemy w pędzącym na złamanie karku świecie. Często brakuje nam czasu na coś, co powinno stanowić nasz priorytet. Często nie mamy go w ogóle. I właśnie dlatego powinniśmy się do tego świata przyłączyć i zacząć biegać. Ostatnio okazało się, że więcej ludzi preferuje ten rodzaj aktywności niż jazdę na rowerze, co do niedawna było nie do pomyślenia. Poza tym podczas biegania nasz mózg dostaje solidną porcję endorfin, które są nie bez kozery nazwane hormonem szczęścia. Dodam tylko, że odcinając się na chwilę od świata, możemy pozwolić sobie na refleksję nad bieżącymi sprawami, gdyż akurat zdarzył się wolny moment. A im więcej człowiek myśli, tym do większej ilości wniosków dochodzi. Czy nie czyni nas to inteligentniejszymi?

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

19


Sposób na język

J

eśli na pytanie o znajomość obcego języka uciekasz, gdzie pieprz rośnie, podręczniki kurzą się na Twojej półce, zasypiasz podczas słuchanek, a na myśl o tabelach odmian czasowników masz zawroty głowy – nie trać nadziei. Obcej mowy może nauczyć się każdy. I to bez wysiłku! O tym, że języki obce są przydatne w życiu, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Praca, podróże, szkoła – tam znajomość zagranicznej mowy jest mile widziana. Cieszy więc obecność zajęć językowych na praktycznie każdym etapie edukacji, smuci natomiast sposób przekazywania wiedzy. Tradycyjne metody, obejmujące wkuwanie na pamięć słówek czy uzupełnianie luk w zdaniach, potrafią skutecznie zniechęcić szczególnie osoby nieposiadające zdolności językowych. Czy jest jakaś alternatywa? Przyjemne z pożytecznym Nie kłamią ci, którzy twierdzą, że nauka przez zabawę jest znacznie efektywniejsza od tradycyjnej. Powiązanie zainteresowań z edukacją pozytywnie wpływa na motywację do nauki. Ze zdziwieniem stwierdzicie, że taka forma kształcenia sprawia wam przyjemność, a nowe wiadomości same „wchodzą” do głowy. Niemożliwe? A może jednak? Trochę kultury „Gdyby nauka przydatnych rzeczy szła tak szybko jak zapamiętywanie tekstów piosenek…” – pewnie Wam też przeszło to kiedyś przez myśl. Dlaczego więc tego nie wykorzystać? Ze słuchu często ciężko wychwycić odpowiednie słowa, ale tu z pomocą przychodzi nam jak zawsze pomocny Internet. Wystarczy wpisać w przeglądarce adres www.lyricstraining.com i wybrać dowolny utwór z bazy. Znajdują się tam piosenki w kilku językach – angielskim, niemieckim, hiszpańskim, francuskim, włoskim, holenderskim oraz portugalskim (wyszczególniono wersję europejską i brazylijską – Eu gosto!), podzielone według poziomu

rys. M

ałgor

zata Z iob

ro

20 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

trudności słownictwa. Dodatkowo podczas rozgrywki możemy wybrać, jaką część tekstu chcemy uzupełnić. Słuchamy ulubionych piosenek, jednocześnie doskonaląc słuchanie i rozumienie. Prosto i przyjemnie! Jeśli jednak od słuchania obcojęzycznej muzyki wolicie zagraniczne kino - nie ma problemu. Dużą pomocą w nauce jest oglądanie filmów z napisami w oryginalnej wersji językowej. Nie musicie rozumieć dialogów w stu procentach - jeśli pojawi się jakieś nieznany wam wyraz, zapiszcie go i sprawdźcie po seansie. Początkującym polecam filmy animowane, w których słownictwo jest zwykle łatwiejsze ;) Co w trawie piszczy Jeżeli nie wyobrażacie sobie dnia bez sprawdzenia wiadomości z kraju i świata - świetnie się składa. Serwis Euronews przekaże wam najświeższe informacje w jednym z 14 języków. Na stronie www.euronews. com znaleźć możecie materiały video wraz z tekstami wiadomości. Dzięki temu nic nie umknie waszej uwadze ;) Czas, czas, czas Nie ma co ukrywać – nauka wymaga czasu. Co zrobić, gdy nie mamy go zbyt wiele? Trzeba spróbować znaleźć chwilę na powtórkę materiału, najlepiej kilka razy w tygodniu. Świetnie nadaje się do tego czas przeznaczony na dojazdy tramwajami czy autobusami. Jedną z metod takiej „szybkiej” nauki są fiszki - wystarczy nowo poznane słówka zapisać na karteczkach, dopisując ich tłumaczenie z drugiej strony. Innym wyjściem są kursy audio, których można słuchać podczas wykonywania innych czynności. Ważne, by pamiętać o systematyczności, bo niepowtarzany materiał szybko zostaje zapomniany. Na koniec wypada mi tylko życzyć cierpliwości i powodzenia w zdobywaniu językowej wiedzy ;)


Los

r a c Ós

L

s

e a l a

a

ol ñ a p

os premios Óscar, más deseados en el Mundo cinematográfico, se entregarán este año el 2 de marzo.

Entre los candidatos figura una película española “Aquel no era yo”, dirigida por Esteban Crespo, en la categoría el Mejor Cortometraje de Ficción. Si gana, se convertirá en la décimacuarta estatuilla concedida al cine español. Hasta ahora, España es el tercer país en el ranking de los premios Óscar a las Películas de Habla no Inglesa, justo detrás de Francia e Italia. Y no es de extrañar, dado que ya diecinueve veces los filmes españoles competían en esta categoría, siendo premiados 5 directores y 4 películas. ¿A qué se debe esta diferencia? Lo que pasa es que en 1972 el primer premio de entre los directores lo recibió el cineasta español Luis Buñuel por “El discreto encanto de la burguesía”. Fue una película presentada al concurso como francesa. Y es cierto, ya que Buñuel la rodó en la emigración por motivos políticos (¡censura!). Otros directores que se llevaron el Óscar en esta categoría son José Luis Garci por “Volver a empezar” en 1983, Fernando Trueba por “Belle epoque” en 1993, Pedro Almodóvar por “Todo sobre mi madre” en 1999 y Alejandro Amenábar por “Mar adentro” en 2004. Sin embargo entre los galardonados figuran también muchos otros. Los directores artísticos recibieron el Óscar tres veces: Gil Parrondo dos - en 1970 y 1971 por las películas “Patton” y “Nicolás y Alejandra”, respectivamente, así como Eugenio Caballero junto con Pilar Revuelta por “El laberinto del fauno” en 2006. Este último filme fue también premiado por el Mejor Maquillaje (para David Martí y Montse Ribé). Los actores también ganaron los Óscar dos veces, ambos por películas anglófonas y ambos en categoría los Mejores Actores de Reparto: Javier Bardem en 2008 por “No es país para viejos” de los Cohen, y Penelope Cruz en 2009 por “Vicky Cristina Barcelona” de Allen. España ostenta también los galardones a la Mejor Fotografía que obtuvo Néstor Almendros en 1978 por “Días en cielo” y al Mejor Guión Original de Pedro Almodóvar por “Hable con ella” en 2003.

NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

21


Od

momentu, gdy ostre promienie wschodzącego słońca oraz przeraźliwe wrzaski mew zmusiły go do opuszczenia miejsca spoczynku, Kapitan czuł, że coś jest nie w porządku. Szybko znalazł źródło swojego niepokoju – zbyt lekka kieszeń świadczyła o nieobecności pęku kluczy. Gdy tylko dotarła do niego powaga sytuacji, natychmiast popędził do skrzyni, w której załoga przetrzymywała pirackie łupy. Z wierzchu brak było jakichkolwiek śladów naruszenia, jednak o niczym to nie świadczyło. Postawił prędko na nogi całą załogę i zarządził poszukiwania zguby („Psubraty, ruszać w tej chwili swoje zapchlone tyłki i znaleźć mi to cholerstwo, bo inaczej rzucę was rekinom na pożarcie!”). Po kilkudziesięciu minutach istnego chaosu, klucze niespodziewanie zostały znalezione w wiadrze używanym do mycia pokładu, stojącym tuż obok spiżarni. Po sprawdzeniu zawartości kufra, okazało się, że nic nie zaginęło. Kapitan postanowił porozmawiać z członkami swojej załogi. Najpierw zwrócił się do Bosmana, którego lata służby na morzu pozbawiły wzroku, jednak nie odebrały mu autorytetu. Stary pirat był bardzo czujny, a jego kajuta znajdowała się tuż obok Kapitana. Zapytał, czy słyszał kogoś skradającego się nocą. Bosman: „Nic żem nie słyszał. Za to żem czuł. Przez sen zimno krew mię zmroziło, jakby mię jaki duch objął. Jak nic, to stary Białobrody, co odszedł do głębin. Za długo bawimy na jego terenie, płyńmy stąd jak najprędzej.” Następnie poprosił do siebie Kuka, pulchnego zrzędę i wraz z nim udał się do spiżarni. Poprosił, by ten sprawdził, czy nic nie z niej nie zniknęło i zapytał, co robił wczoraj po zmroku. Kuk: „Ano, jak tak stąd patrzę, to niczego tu na moje oko nie brak. Kupka suchego chleba ta sama, resztka warzyw nadal podgniwa w kącie, a i beczki z rumem i słoiki piklami na swoim miejscu. A wczoraj co robiłem? Szorowałem gary, żeby tym, tfu!, obwiesiom cholernym dziś w nich obiad gotować! Niewdzięczniki zasrane! Na dodatek, kiedy wróciłem do kajuty, przyuważyłem, jak ta łajza, Kulawiec, grzebie w moich rzeczach! Przepędziłem bydlaka i zostałem pilnować swoich emm… skarbów. Ano sam byłem w kajucie, aż usnąłem.” Kolejny w kolejce był Sternik. Zaprawiony w bojach, w walce stracił jedno oko i nogę, którą zastąpił kawałkiem drewna. Cechował się dość porywczym charakterem, ale Kapitan ufał jego doświadczeniu. Zapytał go o to, czym zajmował się wczorajszej nocy i czego szukał, kiedy został przyłapany przez Kuka.

Pirat - widmo Kapitan postanowił zweryfikować wersję Sternika i poprosił do siebie Majtka –świeży nabytek na jego statku. Chłopak był dość młody, lecz pełen zapału, do tego bardzo zwinny i raczej posłuszny (jak na pirata). Do jego obowiązków należało między innymi szorowanie pokładu. Majtek: „Tak jest, Panie Kapitanie, grałem wczoraj w kości ze Sternikiem. I potwierdzam, że wygrałem, Panie Kapitanie. Ale nie używałem żadnych sztuczek – ot, zwykły fart. I to nie ja zabrałem te klucze, Panie Kapitanie. Nie ośmieliłbym się, jak mi życie miłe! Wydaje mi się, że może to być sprawka Sternika, Panie Kapitanie. Chciał się zemścić za wczorajszą przegraną i specjalnie podrzucił klucze do mojego wiadra, żeby ściągnąć na mnie podejrzenia. Tak myślę, Panie Kapitanie.” Z załogi na pokładzie brakowało tylko jednej osoby – starego, doświadczonego Marynarza. Majtek: „Marynarz śpi w kajucie, Panie Kapitanie. Widziałem go wczoraj, przyglądał się naszej grze, Panie Kapitanie.” Sternik: „Aye, Szczurek ma rację. Stał przy nas wczoraj i patrzył, jak mnie ten szubrawiec zasrany ogrywał. Potem polazł gdzieś z tym swoim ptaszyskiem, słyszałem, jak do niego gada.” Kuk: „Ta jego papuga ma chyba więcej rozumu w tym swoim móżdżku niż on sam. Oszalał, a my musimy się męczyć z jego szaleństwem. Jakby nie było dość gąb do wykarmienia…” Bosman: „Dobry z niego żeglarz, doświadczony, nie powiem na niego złego słowa.” Nic, co usłyszał, nie zbliżyło Kapitana do zrozumienia całej sytuacji i znalezienia winnego przywłaszczenia sobie jego kluczy. Czy Ty, czytelniku, jesteś w stanie dojść do tego, co wydarzyło się na statku i jaka postać stoi za całym tym zamieszaniem? Jeśli tak, prześlij nam swoje rozwiązanie na maila: konkurs.best.ue.wroc@gmail.com do 23 marca w tytule wiadomości wpisując „Zagadka: Pirat – widmo”. Najlepsze zgłoszenie zostanie nagrodzone. Wyniki konkursu oraz rozwiązanie opublikujemy na naszym fanpage’u: https://www.facebook.com/NGSBEST.

Sternik: „Wczoraj? Wczoraj to ja zostałem okradziony! Ta jest, kapitanie! Ten ledwo od ziemi odrosły szczur lądowy mnie zrobił na cacy. Kantował, kiedyśmy grali, ale że sprytne bydlę, to nie mam dowodów. Sczyścił mnie do cna! Niech mnie kule biją! Te klucze to pewnie też jego sprawka. Chce się popisać, chłopaczyna. To teraz ja mu pokażę, jak się z takimi rzezimieszkami na naszej krypie postępuje! A czego żem szukał w rzeczach Kuka? A oka szukałem. Się poturlało, to żem grzebał. Przywiązany do niego jestem.”

22 NGS B.e.s.t. | Marzec 2014 | best.ue.wroc.pl

rys. Małgorzata Ziobro

rys. Karolina Tomczyszyn

Zagadka:


STUDIUM JĘZYKÓW OBCYCH UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO zaprasza na ogólne i specjalistyczne kursy języków obcych angielski francuski hiszpański niemiecki rosyjski włoski Szczegółowe informacje na stronie internetowej SJO: www.sjo.ue.wroc.pl Dołącz do nas na Facebooku, przyjdź na ul. Drukarską 24a lub zadzwoń pod nr tel. 713680441 Kursy w SJO przygotowują do międzynarodowych egzaminów językowych, takich jak: SEFIC EFB CAE CCIP DELE PWD Goethe-Zertifikat ...i innych. Jesteśmy uznanym ośrodkiem egzaminacyjnym posiadającym licencje na przeprowadzanie egzaminów językowych prestiżowych instytucji, w tym: Londyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (LCCI) Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Paryskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (CCIP) Instytutu Cervantesa Instytutu Goethego Instytutu Test DaF w Bochum Serdecznie zapraszamy!



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.