1
t.ue.wroc.pl bes
numer
12/15 rok XX
mplarz darmo egze wy
| IS SN
| 57 98 90 5
p o wa ż n y s p o r t ? Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław
Rozgrzewające recepury na długie zimowe wieczory
Steve Jobs jak dobrze wypaść przed każdą publicznością?
Aplikuj i dołącz! best.ue.wroc.pl/rekrutacja
instagram.com/best_ue fb.com/NGSBEST best.ue.wroc.pl
WSTĘPNIAK Drodzy Czytelnicy!
Fot. Liliya Pislar
Kolejny miesiąc za nami, rok również zbliża się ku końcowi. Zbliżające się wielkimi krokami egzaminy coraz bardziej o sobie przypominają. Nic nowego. Święta? Czas radości, każdy to wie. Jednak podczas oczekiwania - na prezenty, sesję, sprzątanie, gotowanie, wyjazdy na narty, spotkania, sylwestrowe imprezy i inne radości, zachęcam do chwilowego zwolnienia tempa i zapoznania się z materiałem przygotowanym specjalnie dla Was. W grudniowym wydaniu B.E.S.T.-a podpowiemy Wam, jakie prezenty można przygotować, porównamy jarmarki bożonarodzeniowe, przybliżając nieco, skąd pochodzi owa tradycja. Podamy receptę na długie zimowe wieczory, a także uchylimy rąbka tajemnicy sportu z zakrzywionym kijem. Oczywiście nie obejdzie się bez dawki ekonomii - punkt obowiązkowy. To jednak nie wszystko! W imieniu całej redakcji Niezależnej Gazety Studentów B.E.S.T., chciałbym życzyć Wam, nasi Drodzy Czytelnicy, spokojnych, rodzinnych świąt. Odpocznijcie, zbierzcie siły na dalsze zmagania, czekające w nadchodzącym nowym roku 2016. Niech spełniające marzenia, nadal się spełniają, cele zostają osiągnięte, lecz pamiętajcie! Nie ma ciekawego życia bez zabawy, więc i jej Wam i sobie życzymy! Wesołych świąt oraz szczęśliwego nowego roku! Miłej lektury! Filip Karpiński
REDAKCJA
Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best.ue.wroc@gmail.com, best.ue.wroc.pl Facebook: fb.com/ngsbest
SPIS TREŚCI GŁOSY Z UE
FELIETON
4 Kalendarz wydarzeń 6 Uczymy się od innych ludzi
14 Uwaga! Klient na wolności!!!
Przewodnicząca: Martyna Kowalczyk Redaktor Naczelny: Filip Karpiński Redaktorzy: Filip Karpiński, Marika Zimna, Maciej Popko, Katarzyna Woszczyk, Michał Panacheda, Kamila Babiak, Grzegorz Mirczak, Małgorzata Skrzyszewska, Aleksandra Bielak, Aurelia Pomałecka, Jacek Kielar, Korekta: Patrycja Jadeszko, Anna Streczeń, Agnieszka Ilnicka, Maciej Popko, Marta Wójs, Aleksandra Bielak, Marika Zimna HR: Patrycja Rutkowska, Filip Karpiński Marketing: Marcelina Łukaszewicz Foto & Grafika: Aurelia Pomałecka, Małgorzata Skrzyszewska, Katarzyna Jędryszek, Damian Świrk Skład DTP: Martyna Kowalczyk IT: Agnieszka Ilnicka, Katarzyna Woszczyk Administracja & Finanse: Marta Wójs, Martyna Lamch, Martyna Kowalczyk Współpraca: Anna Malek, Okładka: Aurelia Pomałecka
TU! EKONOMIA
KULTURA
5 Finanse pod kontrolą: maksymalizm dochodowy
15 Steve Jobs: Sztuka prezentacji. Jak świetnie wypaść przed każdą publicznością. 17 Poważny sport czy łapanie motyli? 20 Jestem na tak!
Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
13 Kolrowych jarmarków... 19 Wrocław kulturalnie
@
WOLNE MYŚLI
9 Nie krępuj się czyli szeptem o ciszy 11 Hate or not hate 12 Między wolnością a równością
STYL ŻYCIA
WROCŁAW
21 Być harmonią 23 Rozgrzewające receptury na długie zimowe wieczory
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
3
GŁOSY Z UE|Kalendarz
GRUDZIEŃ 2015 WYJAZD Jarmark Bożonarodeniowy z BIT-em do Berlina [BIT] Poczuj świąteczną atmosferę i spędź z nami weekend w Berlinie- napijemy się grzańca, skosztujemy pierniczków oraz zwiedzimy miasto w czasie kiedy jest ono oprószone śniegiem, a wszędzie wokół rozbrzmiewają wesołe kolędy.
12-13
Pon.
Wt.
Śr.
Czw.
Pt.
Sob.
Ndz.
30
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22 P
28
R
Z
23 E
29
R
W
30
24 A
Ś
31
25 W
I
Ą
1
26 T
E
C
2
27 Z
N
A
3
PRZERWA ŚWIĄTECZNA
21.12-03.01
Sylwester
20.00, Wrocawski Rynek Sześć godzin muzyki i szampańskiej zabawy, największe polskie i światowe przeboje – wszystko to już 31 grudnia na wrocławskim Rynku!
WARSZATY TANECZNE Wielka Draka Dla Dzieciaka [ZSP]
31
12.00-16:00, Sześć godzin muzyki i szampańskiej Proponujemy wam cztery zajęcia: 12:00- 12:50 Vogue (Bożena) 13:00- 13:50 Hip Hop (Polar CoJestCrew) 14:00- 14:50 New Style Hustle (Stazy) 15:00- 15:50 Popping (Konrad NoiCo) Darowizna 10zł/os., wrzucona na miejscu do puszki, zostanie przekazana Fundacji - Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową
fot. Aurelia Pomałecka
11
SZKOLENIE SAROSTÓW [Samorząd Studentów]
8, 10
Studencie III i IV roku- Temat spotkania w głównej mierze obejmuję pracę licencjacka/inżynierską, obronę i opłaty z tym związane (8.12.2015 godzina 17.00-18.30) Studenci II roku omówimy zasady wyboru specjalizacji, związanych z nią przedmiotów, promotorów oraz praktyk, które trzeba odbyć po czwartym semestrze. (10.12.2015 godzina 17.00-18.30) Spotkania mają charakter otwarty. Zapraszamy nie tylko starostów ale także wszystkich studentów, na pewno dowiedziecie się dużo wartościowych wiadomości, które przydadzą Wam się podczas studiów.
4
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
Uroczysty koncert z okazji 10-lecia Chóru "Ars Cantandi" UE we Wrocawiu [Ars Cantandi]
13
wstępwolny Dyrygent: Anna Grabowska-Borys Asystent dyrygenta: Magdalena Truszkowska-Reut Soliści: Monika Piechaczek (sopran), Marta Kilian (mezzosopran), Jadwiga Postrożna (alt), Przemysław Borys (tenor), Jerzy Butryn (bas) Chór Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Ars Cantandi PROGRAM KONCERTU: Część I Utwory chóralne a capella Część II Camille Saint-Saens Oratorio de Noel z udziałem solistów, orkiestry smyczkowej, harfy i organów.
TU! EKONOMIA
Finanse pod kontrolą: maksymalizm dochodowy Anna Malek W zeszłym miesiącu zaczerpnąłeś odrobinę ze źródeł minimalizmu, czyli dowiedziałeś się, jak trzymać w ryzach swoje wydatki. W listopadzie było łatwiej oprzeć się pokusie niepotrzebnego wydawania pieniędzy, ale teraz mamy grudzień. Wraz ze świąteczną ciężarówką Coca-Coli, nadjechał gorący czas w sklepach. Bywamy w nich częściej, spacerujemy dłużej i siłą rzeczy wydajemy więcej. Grudniowy tekst kieruję więc do tych, którzy chcą sobie pozwolić na (kontrolowane!) świąteczne szaleństwo w sklepach, ale też do tych, którzy chcą rozpocząć coś nowego, co pozwoli im zyskiwać dodatkowe pieniądze przez cały rok. Maksymalizm dochodowy czas start! Nie chcesz oszczędzać? Zarabiaj więcej Prosta zasada zarządzania finansami osobistymi polega na tym, żeby zawsze być na plus. Kluczem jest kolejność. Najpierw musisz pomartwić się o to, żeby pieniądze zarobić, a potem dopiero rozkoszować się przyjemnością wydawania. Uprzedzam twoje wątpliwości. Tak, masz na to czas. Wszystko jest kwestią organizacji. Oczywiście, jeśli studiujesz dziennie, nie zarobisz kokosów. Celem jest, aby co miesiąc do twojego portfela wpadało o kilkadziesiąt lub kilkaset złotych więcej. Dość teorii. Teraz chcesz się pewnie dowiedzieć, skąd wyczarować tę kasę. Sposobów jest mnóstwo. Możesz udzielać korepetycji, układać towar w supermarketach, zostać sprzedawcą pierników na jarmarku bożonarodzeniowym, opiekować się dziećmi, pracować na pół etatu na stażu… Wszystkie te możliwości łączy to, że nie zajmują wiele czasu, a pozwalają sobie dorobić. Bank idzie z odsieczą Jeśli chcesz racjonalnie planować swój budżet, nie możesz traktować banku jako złodzieja Twoich ciężko zarobionych pieniędzy. W wielu przypadkach może on pomóc ci zwiększyć kapitał. Pewnie pierwsze na myśl w tym kontekście przychodzi Ci konto oszczędno-
ściowe lub lokata. Odsetki nie dadzą Ci fortuny, ale najważniejsze jest, że Ty nic nie robisz (oprócz otwarcia rachunku oczywiście), a pieniądze pracują. Dodatkowo, mniej kusi Cię, aby ruszać je z konta, bo nie chcesz tracić odsetek. Jeśli nie dysponujesz kilkoma tysiącami, które dadzą Ci zauważalny zysk na produkcie oszczędnościowym, warto skupić się na rachunku ROR. Po pierwsze wybierz wariant studencki, oferowany aktualnie w wielu bankach. Dzięki temu nie będziesz musiał co miesiąc przelewać pensji w danej wysokości, aby uniknąć opłat. Zwróć także uwagę na usługę money-back, w ramach której bank będzie zwracał Ci część wydatków, które poniesiesz na określone cele. Na rynku możesz znaleźć zwroty za płatności w supermarketach, obiektach kulturalnych, sportowych czy stacjach benzynowych. Zorientuj się w temacie i dobierz ofertę tak, aby bank płacił Ci za wydatki, które i tak ponosisz. Dzięki temu możesz zyskać do kilkudziesięciu złotych miesięcznie. A może własna firma? Podziwiam przedsiębiorczych studentów. Są odważni, kreatywni i zdeterminowani. Jeśli na studiach kiełkuje Ci w głowie pomysł na własny biznes, masz już pewnie wizję, że dzięki temu zostaniesz milionerem. Owszem, firma bazująca na przemyślanej koncepcji może totalnie zmaksymalizować Twoje dochody. Na starcie droga do tego jednak jest daleka. Jak zacząć, jeśli na razie jesteś minimalistą dochodowym? Możesz skorzystać z usług Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, w ramach których w jednym miejscu masz do dyspozycji biuro i szereg usług po obniżonych cenach (np. prawnych, rachunkowych, IT).
Jeden z nich działa przy naszej uczelni. Drugi sposób na obniżenie kosztów kredyt studencki. Pewnie kojarzy Ci się ze środkami na opłacenie czesnego czy mieszkania, ale równie dobrze można go wykorzystać na rozkręcenie własnego biznesu. Jego największą zaletą jest naprawdę niskie oprocentowanie (aktualnie 0,875%) i to, że zaczynasz go spłacać dopiero dwa lata po zakończeniu studiów. Na koniec trochę sposobów na oszczędności operacyjne. Sprawy, niewymagające pilnego kontaktu, załatwiaj zawsze mailem. Zaoszczędzisz na rachunkach telefonicznych i wszystkie ustalenia będziesz miał zapisane, na wypadek niesolidności kontrahenta. Korzystaj ze swoich znajomości. Masz kolegę studiującego grafikę? Poproś go, żeby w ramach zdobywania doświadczenia, przygotował dla Ciebie logo i broszury reklamowe. Twój sąsiad właśnie skończył informatykę? Zapytaj go o wskazówki do przygotowania strony internetowej. Twoja mama uczy angielskiego? Skonsultuj z nią treść oferty dla zagranicznego klienta. Meta to początek Dotrwałeś do mety tego tekstu, który jest jednocześnie początkiem Twojego działania. Sam widzisz, że sposobów na zdobywanie dodatkowych dochodów jest wiele. Od weekendowych przygód, dzięki którym do twojego portfela wpadnie stówka, do długofalowych projektów, które zdeterminują Twoją przyszłość zawodową. Przestań więc narzekać na brak kasy, zamiast tego zacznij działać. Taka inwestycja przyniesie Ci rekordową stopę zwrotu, bo oprócz korzyści finansowych, dostaniesz siebie w lepszej, przedsiębiorczej wersji.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
5
fot. archiwum autora
GŁOSY Z UE|Wywiad
Uczymy się od innych ludzi
Jacek Kielar
Pamela Ziemba - menedżer w Inkubatorach Przedsiębiorczości AIP Wrocław. Ukończyła studia licencjackie "Zarządzanie - marketing i public relations" na Wyższej Szkole Bankowej oraz studia magisterskie "Zarządzanie - public relations" na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Jaki był jej klucz do kariery? Jacek Kielar: Cofnijmy się do Twoich początków edukacyjnych: co się działo po maturze? Pamela Ziemba: Kiedy to było?! (śmiech). Pochodzę z Jeleniej Góry i moim pierwszym celem było wyjechać do większego miasta. Miałam parę wybranych kierunków związanych z marketingiem i public relations, ewentualnie z gospodarką przestrzenną. Aplikowałam do dwóch miast: Wrocławia i Poznania. Natomiast po samej maturze wyjechałam pracować do Austrii na plantację owoców. To doświadczenie mocno mnie zahartowało i pozwoliło wydorośleć, byłam zdana sama na siebie i musiałam sobie poradzić. Zarobiłam też pierwsze duże pieniądze, za które kupiłam laptopa na studia. W międzyczasie dostałam się na studia we Wrocławiu i po przyjeździe z zagranicy przeprowadziłam się oraz wynajęłam mieszkanie ze znajomymi.
6
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
JK: Trafiłaś do Wrocławia i zaczęłaś studia dziennie na Wyższej Szkole Bankowej. Jak wspominasz pierwsze kroki na uczelni? PZ: Jednocześnie zaczęłam studia i pracę, więc musiałam łączyć obie rzeczy. Jest to dowód na to, że można to zrobić. Prace były głównie dorywcze z elastycznym grafikiem. JK: Jakie to były prace? PZ: Pracowałam jako animatorka zabaw dla dzieci, hostessa, promowanie produktów, kelnerka, ankieterka - głównie prace studenckie. JK: Dlaczego zdecydowałaś się na kierunek "Zarządzanie - marketing i public relations"? PZ: Dlaczego to? A dlaczego nie? Nie byłam typową uczennicą typu: "Tak, chcę zostać prawnikiem albo lekarzem", nie miałam konkretnych pla-
nów. Nie ukrywajmy, ten kierunek studiów w 2008 roku był czymś nowym. Po drugie, po nim można robić dużo rzeczy. Przeczytałam przedmioty, co się z czym je i to mnie zainteresowało. Początki studiów były ciężkie, było pełno nudnych przedmiotów jak na każdym pierwszym roku, natomiast z biegiem czasu przedmioty były coraz bardziej interesujące. Pod koniec studiów na WSB, jeszcze przed pisaniem pracy licencjackiej, uczelnia dała mi możliwość wystąpienia na ogólnopolskiej konferencji naukowej, gdzie przedstawiłam swoje autorskie badania przeprowadzone na potrzeby pracy licencjackiej. JK: Jak to się stało, że w ogóle zaczęłaś pisać pracę badawczą? PZ: Znalazłam książkę na temat wpływu reklamy na dzieci i zainteresowało mnie to. Książka mówiła o tym, jak siła marki i reklamy wpływa na najmłodszych i jak olbrzymi ma to wpływ
GŁOSY Z UE na kreowanie konsumenta od najmłodszych lat. To, w jaki sposób dzieci dysponują kieszonkowymi i jakie czynniki powodują, że wybierają konkretne produkty, konkretnych marek. Stwierdziłam, że zrobię takie badanie na dzieciach w Polsce, przeprowadziłam ankietę na grupie 100 uczniów w podstawówkach i gimnazjach w Jeleniej Górze oraz we Wrocławiu. Była to dla mnie przygoda, która wiele mnie nauczyła m.in. słuchania respondentów i prowadzenia takich badań. JK: Co jeszcze robiłaś na studiach? PZ: Z własnej inicjatywy znalazłam i trafiłam na praktykę do działu promocyjnego festiwalu kultury żydowskiej SIMCHA. Tam byłam odpowiedzialna za kontakty z mediami. Ta praktyka dała mi ogromne doświadczenie, robiłam coś na poważnie, zostałam za pewien obszar działania odpowiedzialna i poznałam ciekawych ludzi. Była to przygoda, która rozpoczęła się z mojej inicjatywy. JK: Jak trafiłaś na tę praktykę? PZ: Znalazłam ogłoszenie na portalu studenckim, zgłosiłam się, dograłam terminy i była to dobra decyzja. Własna inicjatywa jest najważniejsza. Można być typowym studentem, który uczy się i pracuje, to indywidualny wybór. Ja nie wiedziałam jeszcze, co będę robić w przyszłości, dlatego próbowałam, zgłaszałam się na praktyki. Myślałam także o działaniach naukowych. JK: Czy podjęłaś jakieś nieudane decyzje? PZ: Każdy staż był świadomym wyborem, tak jak moje studia magisterskie na Uniwersytecie Ekonomicznym. Może brak czasu na zaangażowanie się w organizacje studenckie to coś, co mogłabym poprawić w tamtym czasie.
JK: Dlaczego przeniosłaś się właśnie na tę uczelnię? PZ: Myślałam wtedy o tym, że ukończenie państwowej uczelni będzie dobrym wpisem w CV. Przyniosło to same plusy, zmiana środowiska, klimatu. Chciałam spróbować czegoś nowego. Jestem z pokolenia, które nie boi się zmian, a wręcz ich potrzebuje. System studiowania 3 i 2 letni, jest idealny właśnie do tego, aby zmienić uczelnię, wyjechać za granicę w ramach Erasmusa. Zdecydowałam się na zmianę. Jako osoba z innej uczelni, aby się dostać musiałam napisać test. Zaliczyłam go i zaczęła się nowa przygoda. JK: Co studiowałaś na UE? PZ: Stwierdziłam, że będę konsekwentna, nie będę studiować innego kierunku, chcę być specjalistą w jednej dziedzinie i poszłam na PR. Cała moja ścieżka edukacji to jeden kierunek. JK: Czym się zajmowałaś na studiach magisterskich? PZ: Korzystałam z programu stażowego Kuźni Kadr, który bardzo sobie chwalę. Odbyłam praktyki w bardzo fajnym miejscu, w PSAB-I (Ponadregionalna Sieć Aniołów Biznesu i Innowacji), który, jako program unijny, już się zakończył. JK: Co dały Ci te wszystkie praktyki? PZ: Przede wszystkim dały mi ogromne doświadczenie oraz kontakty. Uczenie się od innych osób to największe narzędzie, jakie posiadamy i możemy wykorzystać. Więcej można się nauczyć od ludzi niż z samego zadania. Kolejną praktykę zaczęłam w Inkubatorach Przedsiębiorczości AIP, która pozwoliła mi się rozwinąć i być w tym miejscu, w którym teraz jestem... O tym porozmawiamy w następnym wywiadzie. Dziękuję Ci bardzo!
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
7
fot. Aurelia Pomałecka
WOLNE MYŚLI
Nie krępuj się czyli szeptem o ciszy Kamila Babiak Trzeba hałasu, żeby usłyszeć ciszę. Za pomocą tak prostego przedstawienia pojęcia ciszy Éric-Emmanuel Schmitt definiuje ten niepozorny element naszej rzeczywistości. Tę małą rzecz, która obecnie wydaje się być dobrem luksusowym, ale – co zadziwiające – niekoniecznie pożądanym. Jak mógłby bowiem wyglądać teraźniejszy świat, gdyby wszystkie dźwięki nagle ustały, szmery zniknęły, a rozmowy stały się niesłyszalną, nieuchwytną zmysłami częścią współczesności? Czy możliwe jest, by cisza stała się integralną częścią nas samych? Czy zauroczyłaby nas swoją istotą? Czy pozwolilibyśmy jej zagościć na stałe we wszystkim, co robimy? Warto zwrócić uwagę na definicję ciszy sensu stricto: jest to brak jakichkolwiek dźwięków, odgłosów, jakiegokolwiek brzmienia. Jest to poniekąd taki stan naszej świadomości, w którym nasze narządy słuchu nie muszą intensywnie pracować. Stąd słowa, takie jak spokój, odprężenie, relaks, stabilność, uspokojenie budzą ścisłe skojarzenia z omawianą ciszą. Niewątpliwie związane są z czymś, co jest przyjemne i harmonijne. Czy tak naprawdę jest? Czy cisza może być dla nas azylem, przestrzenią, w której poznajemy samych siebie i zdajemy sobie sprawę z wydarzeń dziejących się wokół?
8
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
Cisza jest grą emocji Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Grupa bliskich sobie ludzi spotyka się, by po prostu posiedzieć i „pobyć”. Nie ma radia, nie ma muzyki, nie ma rozmowy ani żadnej werbalnej interakcji. Nie analizują, nie planują, nie działają, lecz tylko „są”. Chcą „pozbierać się w ciszy”. Pojęcie to oznacza tyle samo, co pragnienie osiągnięcia pewnej integracji, daleko wychodzącej poza obowiązujące schematy, a polegającej na zbliżeniu się poprzez niemal nadrealną więź. Ich jedyną motywacją jest odprężenie umysłu i „abstrakcyjna” radość z możliwości samego bycia ze sobą. Wydaje się być niewykonalne, prawda? Spójrzmy na naszą codzienność. Jesteśmy niemal nieustannie otaczani przez wszelkiego rodzaju dźwięki: odgłosy telewizora, rozmowy w sklepie, szczekanie psów, stukot kół pociągu itd. Świat jest przesycony najróżniejszymi brzmieniami. Odmienne są ich natężenie i siła oddziaływania. Trudno jest zatem znaleźć miejsce, w którym można by wsłuchać
się w siebie, odpocząć od zgiełku zwyczajności. Pomyśleć. Wyciszyć. Zwrócić się ku rzeczom naprawdę ważnym. Pewne badania, przeprowadzone przez brytyjskich i australijskich naukowców wśród studentów przez sześć miesięcy pokazały, że duże zapotrzebowanie na hałas, które jest bliźniacze lękowi przed ciszą, jest zachowaniem wyuczonym. Z czego to wynika? Właśnie z naszej rzeczywistości XXI wieku, przesyconej rozmaitymi dźwiękami. Hałas towarzyszy nam niemal nieustannie, stąd czujemy się nieswojo, gdy go nam brak. Czy jest to więc powód do zdziwienia? Skrępowani, zakłopotani Wprowadzę nowe pojęcie, a mianowicie krępacja ciszy. Czym ona tak dokładnie jest? Otóż są to wszelkie nasze działania, świadome bądź nie czynności, dążące do zagłuszenia ciszy w praktycznie każdej okoliczności. To tak jakby nałożenie na nią kajdan, stworzenie niedostrzegalnych więzów, a poniekąd także zrezygnowanie z części siebie.
WOLNE MYŚLI Do pewnego eksperymentu psychologicznego zaproszono kilka małżeństw, a także obcych sobie mężczyznę i kobietę (poznali się tuż przed rozpoczęciem doświadczenia). Zadaniem zgromadzonych ludzi było siedzenie naprzeciwko siebie i patrzenie sobie w oczy, bez żadnych słów, przez cztery minuty. Już od początku można było dostrzec odczucia niechęci, zmieszania i konsternacji uczestników. Jedna osoba wyraża swoje zakłopotanie słowami „Mamy patrzeć sobie w oczy przez cztery minuty? Przecież to nienaturalne! Dlaczego cisza nas konfunduje? Według psychologów, skrępowanie powoduje nie samo zjawisko ciszy, lecz myśli i wyobrażenia, które pojawiają się w naszych głowach w sytuacji braku dźwięków. W takich chwilach zaczynamy się zastanawiać, co czuje i o czym myśli druga strona, przypominamy sobie pewne wydarzenia z przeszłości, które mogą pogłębiać napięcie. Stąd też bezpieczniej nam zagłuszyć zjawisko ciszy, przykładowo poprzez muzykę grającą z radia, aby uniknąć dwuznaczności i kłopotliwych konfrontacji. John Cage, awangardowy kompozytor, w jednym ze swoich dzieł wykazał niemal doświadczalnie, jak silne potrafi być zdezorientowanie wywołane ciszą i milczeniem. Twórca skomponował utwór, złożony wyłącznie z samych pauz, wskutek czego zgromadzona widownia musiała przesiedzieć ponad cztery i pół minuty w ciszy. Utwór ten wykonywany jest ciągle na wielkich scenach, a reakcja publiczności jest za każdym razem taka sama: zniecierpliwienie, podenerwowanie, kręcenie się na siedzeniach, a po pewnym czasie z reguły pojawiają się szepty i niezadowolenie. Przykład ten idealnie obrazuje konsternację wywołaną ciszą, szczególnie taką, która nastąpiła wbrew oczekiwaniom. Ciche „ja”, które pragnie zabrać głos Czy dajemy sobie więc możliwość poznania czegoś głębszego? Czy potrafimy stanąć wobec faktu i przyjąć to, że nie interesuje nas ten rumor, zgiełk, zapracowanie? Gdy pozostajemy w ciszy nie tylko kilka minut, lecz godzinę – lub więcej – możemy stać się świadkami obecności pewnego gościa, towarzy-
sza w chwili rozluźnienia, a mianowicie własnego „ja”, złożonego z nas samych i kogoś jeszcze. Tym „kimś” są nasze różne figury, codziennie maski, które zakładamy w zależności od okoliczności. Innymi słowy, ta „konstrukcja” samych nas ukazuje się w chwilach ciszy. Szczególnie wtedy, kiedy stajemy twarzą w twarz z samym sobą w samotności, zadajemy sobie pytania, dotyczące wartości naszego życia codziennego, jego autentyczności. Będąc nieustannie w ruchu, od rana do nocy, porwani w ogromny wir zdarzeń, miejsc i ludzi, nierzadko jesteśmy w stanie uciec od naszego „ja” i pytań, jakie ono stawia. Rytm rutynowej pracy sprawia, że umiemy zatuszować ewentualne niedoskonałości, niezadowolenie z naszej wewnętrznej tożsamości. Na potrzeby cywilizacji kreujemy społeczne „ja”, tak często różne od tego prawdziwego. Owo społeczne „ja” zakłada bowiem pewien element sztuczności, który może być tylko odsłonięte w skrytości i przestrzeni intymnej. Gdy pojawia się strach Wspomniane ciche „ja” jest niepokojące z tego względu, że jest ono właśnie tak ciche i nie może być przedstawione. Musi pozostać nieuchwytne przez innych. Jest ono niszczone przez współczesność, zdominowaną przez kulturę masową, która na wiele sposobów ukierunkowana jest na to, by uniemożliwić nam stanięcie przed obliczem części siebie. Nasza świadomość jest skierowana na głosy, muzykę, ruch uliczny, hałas. Zatopieni w powodzi słów i dźwięków mętnego środowiska, jakby na wpół trzeźwo rejestrujemy rzeczywistość. Odurzeni mnogością wszystkiego nie w pełni myślimy, nie w pełni odpowiadamy; jesteśmy nie całkiem obecni, ale nie całkiem dalecy, niby dostępni, a jednak odeszliśmy. W tym miejscu pojawia się problem, bowiem ten stan przerodził się w naszą strefę komfortu, której boimy się opuszczać. Czerpiemy pewne poczucie wygody ze względnej świadomości tego, w czym się obracamy, biorąc zawirowany świat za pełny i właściwy. Jeśli boimy się ciszy, to przyczyną może być nasz ukryty brak nadziei na wewnętrzną harmonię. Jeśli on nam to-
warzyszy i nie możemy pogodzić się z samym sobą w naszej wewnętrznej samotności i ciszy, wówczas nigdy nie będziemy zdolni do tego, by odkryć prawdę o sobie. Zamiast tego nieustannie będziemy uciekać, błądzić, tułać się, bez szans na zatrzymanie. Powierzchowne życie, czyli to ukierunkowane jedynie na zewnętrzną stronę nas, rozerwane między tysiącem rozmaitych spraw, pełnych wzajemnych sprzeczności, prowadzi do przygnębienia i nieszczęścia. Spostrzegamy wówczas, że robimy wiele rzeczy, których tak naprawdę robić nie chcemy; mówimy to, czego mówić nie chcemy; pragniemy tego, co jest nam niepotrzebne, bezwartościowe i – w rzeczy samej – bez znaczenia, bez konkretnego przełożenia na nasze życie. Cisza lekarstwem na dojście do zgody z wewnętrznym „ja” Powinniśmy jak najczęściej wybierać ciszę. To w niej możemy skonfrontować się z tym, co pospolite oraz odkryć wspaniałą głębię własnej osoby. Ona daje nam niepowtarzalną możliwość odkrycia samych siebie, poznania naszego nader interesującego i bogatego wnętrza. W ciszy możemy dostrzec swoje prawdziwe pragnienia, zrzucić maskę fałszu i udawania, a wyjść ku innym z prawdziwym zaangażowaniem i autentyczną miłością. Cisza ma niejedno zastosowanie – jest ona wielowymiarowa. Pozwala nam nie tylko zrozumieć siebie i rozważyć kierunek rozwoju własnego życia. Cisza potrafi również scalić elementy składowe naszego wnętrza, jeśli tylko jej na to pozwolimy. Umożliwia ona nam zebranie rozproszonych i luźnych myśli, niespójnych i niepowiązanych koncepcji. Pozwala skoncentrować się na konkretnym celu, który może mieć niezwykle pozytywne efekty dla nas samych. Cząstka ciszy dla ciebie na każdy dzień Nie pozwólmy sobie nigdy zapomnieć, tak jak to zauważył Antoine de Saint-Exupéry, że przestrzenią ducha, w której może on rozwinąć skrzydła, jest cisza. Umożliwiajmy zatem ciszy trwać. Dojrzewajmy do niej każdego dnia. Niech to pragnienie zamieszka w nas na dobre. I działa.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
9
WOLNE MYŚLI
Hate or not hate Nienawiść - przeciwieństwo miłości, coś złego, odrzucającego. Skrajność odmieniana stale, przez wszystkie przypadki i rodzaje, łączona w najróżniejsze związki frazeologiczne. Nikt z nas, żaden człowiek, nie chce być odrzucony czy znienawidzony. Wszyscy jesteśmy tacy sami, równie marni, chociaż jednak coś znaczący. Skoro identyczni, to skąd bierze się owe skrajne uczucie wobec drugiego człowieka? „Wszystko Ci dam, tylko padnij i złóż mi pokłon.” Wspomniałem o skrajnościach, więc zacznę od nich. Radykalne prawe i lewe strony scen politycznych całego świata przez dłuższy czas nie doprowadziły do niczego dobrego. Nawet przyroda dąży do stanu równowagi charakteryzującego się wyjątkową stabilnością. Może jednak to ta, poniżana przez Człowieka Rozumnego, zwierzęco-roślinno-bakteryjna część świata jest bardziej dojrzała od niego. Nieczęsto zdarza się wewnętrzne eliminowanie się danego gatunku. Ot, człowieczy ewenement! Co jest przyczyną takiego działania? Wiara. Jednak nie taka zwykła, a fanatyczna, pozbawiona chociaż minimalnej analizy. Nie dotyczy to jedynie religii, a idei, których rzeczywiście religie są głównym przykładem. Owe idee stają się „kompasem nienawiści”. Żadne z dominujących na świecie wyznań nie popiera zabijania czy też niszczenia w inny sposób drugiego człowieka. Nie ma znaczenia to, czy jesteśmy Katolikami, Protestantami, Prawosławni, Muzułmanami, Weganami, Pastafarianami, Buddystami,
10
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
a może jeszcze kimś innym. Szach mat - Ateiści też nie namawiają do zabijania - oni zajmują się udowodnieniem nieudowodnionego(F) Pojawia się jedno słowo klucz, miłosierdzie. Miłosierdzie rozumiane jako: szacunek, miłość, współczucie drugiego człowieka. Inaczej dzieje się, kiedy idea jest wykreowana na pożądaną. Wtedy, nie ma zmiłuj, ludzie będą dążyć do jej osiągnięcia, za wszelką cenę. W wielu przypadkach jest ona nieproporcjonalnie wysoka do rzeczywistej wartości owej „idei”. „make war not love” Ataki, padaki, śmierć, tragedie, terroryzm, wojna, konflikt, naloty, bombardowania… Niby to już 70 lat spokoju, a jednak każdego dnia słyszymy te słowa. Słowa, które wstrząsnęły historią już nie raz. Obecnie najbardziej popularnym zagrożeniem jest Państwo Islamskie, grupa fanatyków siejąca postrach i grozę na określonym terytorium, atakując ludność cywilną w imię swoich idei. Głupota totalna, ale nie ma się czemu dziwić, wiele religii, nawet Chrześcijanie długo musieli analizować popełniane przez siebie błędy, a, mimo to, nadal stosują
MR pewne schematy. Góra, niezależnie od tego, czy i w jakiej formie istnieje, dała nam swobodę i możliwość życia. Cieszmy się tym, nie bądźmy ideowcami, samotnymi na świecie pełnym ludzi. Życie w grupie to nasza pierwotna cecha, spróbujmy zacząć współpracę - zdrową, zgodną ze wszystkimi zasadami we wszystkich, najmniejszych nawet, komórkach społecznych – rodzinie, gronie przyjaciół czy znajomych. Dajmy również żyć innym, niezależnie od koloru skóry, sposobu ubierania się lub religii. Wykorzystajmy czas świąt Bożego Narodzenia, ich magię, bądź też inne cuda, na poprawienie wszelakich zaniedbanych stosunków międzyludzkich. Nie pozwólmy na to, aby nienawiść ogarnęła całe nasze życie. Nie bądźmy wykreowaną, przez ten nowoczesny świat, bandą indywidualności, podążającą za jednym rzuconym zdaniem, książką, filmem, osobą… Zacznijmy myśleć, analizować, poprawiać, a być może uda się coś zdziałać. Jakbyśmy się nie starali, czego nie robili, czego nie zbierali, i tak wylądujemy w jednym miejscu. Wszyscy (stan wiedzy naukowej na 1.12.15r.)
WOLNE MYŚLI
Między równością a wolnością
Grzegorz Mirczak
Wszyscy żyjemy w społeczeństwie, w którym największą wartość ma informacja, jednak niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę. Każdego dnia jesteśmy zalewani całą masą mniej lub bardziej odkrywczych nowinek. Część z nich przyswajamy sobie świadomie, a część niestety nie. W pogoni za doczesnymi celami często nie mamy czasu poddać się chociażby refleksji, a co dopiero rozważaniom naukowym. Ludzie, którzy o tym wiedzą starają się niekiedy obrócić to przeciwko nam. By to osiągnąć posługują się zwykle górnolotnymi hasłami takimi jak wolność czy równość… Co tak naprawdę się pod tym kryje? Czy aby ktoś nie obraża naszego zmysłu intelektualnego i nie próbuje nami manipulować? Wolność. Czymże ona jest? Wszyscy o niej mówimy, wszyscy jej chcemy, wszyscy za nią gonimy... Ale czy tak naprawdę wiemy, na czym ona polega? Nasze pojęcie wolności, zdawać by się mogło, jest czymś w gruncie intuicyjnym, co pojmujemy wyłącznie „na czuja”. Wszak dla jednych wolność oznaczać będzie wyzwolenie się spod jarzma władzy rodzicielskiej, a dla innych będzie ona ucieczką w nieznane. Historia pokazuje, że wśród ludzi zdarzały się również dużo mniej intuicyjne definicje. Przykładowo, ujmowanie wolności jako czegoś wzrastającego w miarę wielkości pokonywanych ograniczeń. Cóż, ona zawsze inspirowała. A równość? Któż z nas o niej nie słyszał – szczególnie w kontekście polityki społecznej? Ileż się mówi o potrzebie równości i sprawiedliwości społecznej; o likwidowaniu ogromnych przepaści między zarobkami poszczególnych klas. Trzeba przyznać, że nie wszyscy są jej entuzjastami, zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku wolności osobistej. Czy to dobrze, czy źle – nie mnie to oceniać i nie o tym jest ten tekst. Natomiast chciałbym tu zwrócić uwagę na ekonomiczny i społeczny aspekt stosunku wolności do równości. Ale właściwie o co chodzi? „Ot jałowe, teoretyczne rozważania” – mógłby ktoś stwierdzić. Nic podobnego! Często w taki właśnie sposób agitujący politycy w swoich wystąpieniach podnoszą górnolotne hasła o tym, że chcą dać ludziom wolność i równość. Czy to nie jest czasem pewna demagogia? A może po prostu element koncepcji społeczeństwa idealnego? Zaraz, zaraz, jak człowiek może być jednocześnie wolny i równy społecznie? Czy to w ogóle da się ze sobą pogodzić? I właśnie to pytanie daję Wam drodzy czytelnicy pod rozwagę. Wydaje mi się, że ludzie w społeczeń-
stwie nie mogą być ani całkowicie wolni, ani całkowicie równi. Ba, moim zdaniem, za wzrostem wolności podąża spadek równości, a za wzrostem równości – spadek wolności. Oba pojęcia są jakby umieszczone na przeciwnych krańcach jednej osi, na której można by – dla porównania – umieszczać kolejne istniejące, bądź nie – społeczeństwa. Równość jednostek „X” i „Y” Wydaje się, że problem rozbija się o uznanie absolutności porównywanych pojęć. Rozpatrzymy sytuację jednostki umieszczonej w hipotetycznym, bliżej nieokreślonym społeczeństwie. Nazwijmy ją – jednostką „X”. Oczywistym jest, że żyjąc w społeczeństwie, jednostka „X” pozostaje w pewnych stosunkach z innymi jego członkami. Z racji, iż równym można być tylko w stosunku do kogoś lub czegoś, załóżmy sytuację, w której jednostka „X” musi być równa jednostce „Y”, ze względu na panujący w społeczeństwie postulat ogólnej równości. Co to będzie oznaczać? Z absolutyzmu pojęcia równości wynika, że jednostka „X”, dla przykładu, będzie musiała zarabiać tyle samo pieniędzy, co jednostka „Y”. Można rzec więcej – każdy członek owego społeczeństwa będzie musiał zarabiać tyle samo pieniędzy. Czy w takich warunkach można dodatkowo uznawać postulat wolności? Raczej nie. W końcu żadna z tych jednostek nie może zarabiać ani więcej, ani mniej od pozostałych. W tym ujęciu każda z tych jednostek jest ograniczona przez limit zarobków – tym samym nie będąc w pełni wolną. Oczywistym jest, że w tym momencie w umysłach wielu czytelników może zapalić się czerwona lampeczka. Przecież wolność przy takich postawieniu sprawy oznacza anarchię polegającą na totalnym braku praw. Oznacza to naruszanie przestrzeni osobistej innych osób... Otóż jest to obawa nieuzasad-
niona, gdyż wolność jednej osoby kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiej – jest to zasada odróżniająca zasadniczo wolność od bezprawia. Na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę? To, co do tej pory napisałem jest tylko hipotetyczną konstrukcją myślową, mającą za cel obrazowe zaprezentowanie pewnego problemu. W praktyce przecież absolutna równość czy wolność nie są zwykle czymś społecznie pożądanym. W końcu za pierwszym idzie, jak to pokazała historia, spowolnienie rozwoju, za drugim z kolei – ogromne rozwarstwienie w sferze posiadanych przez ludność majątków. Skoro obie skrajności są z gruntu złe, to do czego powinniśmy dążyć? Na to pytanie jeszcze nikt nie odpowiedział, chociaż wielu już próbowało. Ja wyjątkiem zapewne nie będę. Gdybym jednak miał się jakoś do zadanej kwestii ustosunkować, powiedziałbym, że powinniśmy dążyć do znalezienia złotego środka, czegoś na wzór miejsca zerowego funkcji liniowej na osi. I tak – liczę się z tym, że owa funkcja może tych miejsc zerowych wcale nie mieć... Mimo wszystko, chyba jednak warto go szukać. Czy można pogodzić współistnienie wolności i równości? Owszem, można, ale wzrost jednego z tych aspektów pociąga za sobą spadek drugiego. W moich oczach, wzniosłe polityczne hasła zwiększenia wolności obywatelskich i niwelowania dysproporcji społecznych, głoszone przez tę samą osobę, jawią mi się jako życzenia pobożnego umysłu. Wiem jednak, że każdy ma prawo do własnego zdania – wszak jest to jeden z uroków wolności, z którym się liczę. Z drugiej strony, wzgląd na równość nakazuje mi zachowanie pokory w tym, co mówię. Ot – jak widać – złoty środek.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
11
fot. Małgorzata Skrzyszewska
WROCŁAW
Kolorowych jarmarków…
Małgorzata Skrzyszewska
Dużymi krokami zbliżają się te najpiękniejsze, najbardziej wyczekiwane święta w roku. Chyba nie ma takiej osoby, która nie tęskni za wyjątkową atmosferą świąt Bożego Narodzenia, zapachem choinki, pieczonych pierników, spotkaniami w rodzinnym gronie. Każdy z nas przywołuje wspomnienia z dziecinnych lat. Nie trzeba jednak czekać do 24 grudnia, aby poczuć magię świąt. W ten bajkowy świat zabiorą nas jarmarki bożonarodzeniowe, które rozpoczynają się już w listopadzie. Jest to idealny sposób na uniknięcie przedświątecznej gorączki w centrach handlowych. Najstarszym jarmarkiem bożonarodzeniowym w Europie jest ten organizowany w Dreźnie. Jego początki sięgają XV w. Najpierw był on otwarty jedynie dla wyższej klasy społeczeństwa, jednak z czasem został udostępniony także biedniejszym. Ponadto został wydany nakaz rozdawania świątecznego ciasta najuboższym Dzisiaj wygląda to nieco inaczej, ale najważniejsze tradycje są nadal zachowywane. Struclowy jarmark Od słynnej drezdeńskiej strucli „Strie-
12
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
zel”, została utworzona nazwa jarmarku - Striezelmarkt. Organizowane są specjalne parady, na których prezentowany jest największy strudel, póżniej następuje jego degustacja. Sporą popularnością cieszy się również grzaniec Glühwein, który można kupić w specjalnym, ozdobnym kubku. Znaleźć można także oryginalne bułki wypełnione serem i szynką, kiełbaski, a także wiele innych przysmaków. Wśród kolorowych światełek, pięknych ozdób i dźwięków kolęd wszystko smakuje wyjątkowo. Turyści najchętniej odwiedzają jarmark ”Dzieciątka Jezus” w Norymberdze. Jego wyjątkowość przyciąga z roku na rok coraz więcej osób. Znaleźć tam można regionalne specjały, między innymi pikantny imbirowy chleb Lebkuchen, norymberskie kiełbaski, owoce kandyzowane, świą-
teczne ciasta. Oprócz tego, atrakcją są kukiełki tworzone z suszonych śliwek, rodzynek i orzechów. Nieodłączny element jarmarku to oczywiście ręcznie zdobione ozdoby, pierniki i wystawne szopki. Co ciekawe, znajduje się tam wiele stoisk z innych miast Europy, między innymi z Krakowa. Można znaleźć na nim charakterystyczne polskie wyroby, a przede wszystkim lajkoniki i koniki krakowskie. Kolonijny festiwal Warto także wybrać się do Kolonii. Jest tam organizowanych kilka jarmarków jednocześnie. Najciekawsze odbywają się pod gotycką katedrą Kölner Dom, na Rudolfplatz oraz średniowieczny jarmark bożonarodzeniowy przy Muzeum Czekolady. Aby poczuć świąteczną atmosferę, można udać się na statek żeglugi pływający po Re-
WROCŁAW
Na szlaku europejskich jarmarków Tradycja organizowania jarmarków świątecznych przeniosła się też poza granice Niemiec. Innym europejskim miastem, który przyciąga niepowtarzalną atmosferą jest Praga. To urokliwe miejsce co roku zamienia się w bajkową krainę. Na rynku Starego Miasta i Placu Waclawa znajdziemy pyszności takie jak regionalne trdelniki, czyli cynamonowe ciastka drożdżowe, pieczone kasztany oraz gorący poncz i miód pitny. Oprócz tego, na stoiskach można kupić czeskie kryształy i ręcznie zdobione kubki. Dodatkową atrakcją są przedstawienia teatralne i przejażdżki bryczką. Dzieci na pewno zainteresują się żywą szopką, drewnianymi zabawkami i kolorowymi pacynkami. Innym niż wszystkie jest jarmark w Bratysławie. Charakteryzuje się on mało spotykaną kuchnią. Loksze, czyli placki z ciasta ziemniaczanego nadziewane gęsią wątróbką lub kapustą, pagacze – ciasto ze skwarkami, oblatki, pierniki, grog to tylko niewielka część oferowanych przysmaków. Jako pamiątkę można przywieźć ozdoby wykonane z liści kukurydzy, wikliny, szkła, skóry lub pszczelego wosku. Poza tym na stoiskach znajdziemy też pięknie zdobioną zimową odzież. Osoby oczekujące czegoś oryginalnego powinny udać się do Brukseli. Tam na jarmarku czekają na nich nie tylko tradycyjne potrawy świąteczne znane w Belgii, ale też te pochodzące z innych państw. Na pewno nie zabraknie owoców morza w różnej postaci, kawioru, świeżych truskawek w czekoladzie jak i typowo angielskiego puddingu. Warte spróbowania są cuberdons, czyli galaretki w kształcie stożków wyrabiane na bazie
gumy arabskiej, cukru i naturalnych aromatów owocowych. Jest to wyjątkowa okazja na poznanie smaku tych słodkości, gdyż jest to belgijska specjalność o ograniczonej dostępności. Turyści podziwiają także olbrzymi diabelski młyn, wystawną choinkę, oraz 100-metrowe lodowisko. Na zabytkowym ratuszu są prezentowane świąteczne motywy z efektami świetlnymi i dźwiękowymi. Te i inne atrakcje sprawiają, że wydarzenie to zyskuje coraz większą popularność w mieście.
fot. Aurelia Pomałecka
nie. Tam także zastaniemy jarmark. Do wyboru do koloru. W Kolonii znajdziemy przede wszystkim oryginalnego dziadka do orzechów, figurki palące fajki, czyli Räuchermännchen oraz mnóstwo smakołyków: między innymi pieczone jabłka z orzechami i cynamonem w zalewie z grzanego wina.
Cudze chwalicie… Polacy również mają się czym poszczycić. Już od dawna w największych miastach Polski odbywają się jarmarki bożonarodzeniowe. Ten temat nie jest nam obcy. Wrocławski jarmark uważany jest za jeden z najpiękniejszych w Polsce. Rozpoczyna się już 20 listopada i trwa do 22 grudnia. W tych dniach Rynek wygląda bajkowo. Mnóstwo stoisk, w tym te reprezentujące inne miasta, także zza granicy, na których znajdziemy dosłownie wszystko: ozdoby, bombki, pierniki, owoce w czekoladzie, miody, wino, biżuteria, bursztyny, a nawet oscypki .W tym roku organizatorzy przygotowali wiele atrakcji. Czeka na nas pokaż figur lodowych oraz warsztaty rzeźbienia w lodzie. Ponadto zaplanowane jest spotkanie z Mikołajem i parada z reniferami. Czas umili koncert kolęd i pastorałek. Jak na Wrocław przystało, nie może zabraknąć krasnali. Prezentuś spełnia życzenia, kiedy trzy razy dotkniemy jego czapki. Równie piękne są jarmarki w Krakowie, Warszawie, Gdańsku, Toruniu i Olsztynie. Warto znaleźć czas i wybrać się w przedświątecznym okresie do któregoś z tych miast. Jarmarki bożonarodzeniowe wprowadzają nas w wyjątkową atmosferę świąt. Idealnym pomysłem będzie wspólny wyjazd z rodziną lub znajomymi na jeden z nich. Może nawet będzie to Drezno, Praga lub Bruksela? Wybór jest naprawdę duży.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
13
FELIETON
Uwaga! ! ! ! i c ś o n l o w a n t n e Kli
fot. Aurelia Pomałecka
tka ora jednos ych d ż a k o t rowan ? Klient usług ofe definicja z ie goa c w ją o a p t Co rzys pełniony k o y k w a l n e w tf r a r o to jedna jna lub p iorcy – p ganizacy czami przedsięb sklepie. Nie idzie tanowe .O w ć ty na rynku ą chce zostawić i pokona m a s a z c r ó a t tówką, k ba się postarać, i handlowej. e z r o T ln . o śc łatwo szczęki w Ty, ja, ona, on i oni jesteśmy chodzącą gotówką, po którą z każdej strony ktoś wyciąga rękę, pragnąc dokonania wymiany. Oczywiście najchętniej zrobiliby to tylko w jedną stronę, ale – zaraz! Staliśmy się cwanymi bestiami i oczekujemy coraz więcej. Chcąc wyjść nam naprzeciw, sieci handlowe, sklepy drobne (o ile mogą sobie na to pozwolić), internetowe – wszyscy chcą nam dogodzić, ułatwiając życie. Nawet pan spod sklepu, jeżeli od razu nie chce „złotóweczki od kierownika”, bardzo chętnie garnie się do odstawiania wózka czy innych form pomocy. Trafiła kosa na kamień Dożywotnia gwarancja, trzydziestodniowa możliwość rezygnacji z zakupu, tydzień testowy, minus 49%, drugi artykuł gratis, wielosztuki, „przyjdź z dziadkiem”, „napisz z mamą”, „pokaż indeks”… Stajemy się coraz bardziej oporni na tanie hasła reklamowe czy ciągłe obcinanie cen. Zostaliśmy zaprogramowani na sezonowe wyprzedaże i pomimo wielu eksperymentów, udanych i tych trochę mniej, udowadniających, że cena po przecenie różni się nieznacznie od pierwotnej, pomimo wielkich upustów nadal dajemy się nabrać. Czasami zdarzy się jednak, że sklep wyprzedaje całą starą linię towaru, a jak to zrobić najłatwiej? Oczywiście obniżyć cenę do minimum. Może Wam się to wydawać niemożliwe, ponieważ nie zawsze jest to stosowane, ale lepiej sprzedać ze zniżką 84%, niż wyrzucić czy utylizować. Kto nie wróci do sklepu, który ma takie promocje? To nie wszystko. Aby jeszcze bardziej nas zachęcić, stworzono szereg programów lojalnościowych, ułatwień, możliwości, opcji „przymierz, sprawdź, oddaj, jeżeli się rozmyślisz, masz miesiąc”. Co tu poradzić, kiedy handel opie-
14
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
ra się na bezpośrednim kontakcie klienta z produktem, a pracownik jest tylko potrzebny w sytuacjach krytycznych. Sama nazwa już na to wskazuje, samoobsługowe sklepy wielkopowierzchniowe. Raj! Słowo klucz: SAMOOBSŁUGOWE Wchodzisz z koszykiem, przepływasz pomiędzy wciąż zmienianym układem półek tylko po to, aby spotkać się z wymarzonym produktem. W tak zwanym międzyczasie zaliczysz romans z kilkoma innymi, które wylądują na paragonie. Jednak także wśród nas – uczciwych klientów, obawiających się przejścia koło dziwnie obserwującego ochroniarza – znajdzie się ktoś, kto chce dokonać wymiany bez zamiany. Kradzieże, bo o nich mowa, to prawdziwa plaga w polskich sklepach. Batonik? Orzeszek? Cukierek? Tego się nawet nie zauważa (oczywiście w skali makro, dla sklepu tajemnicze zaginięcie tysiąca batoników za złotówkę zostanie odnotowane). Chodzi mi o cwaniactwo części społeczeństwa, dzięki któremu zajmujemy jedno z czołowych miejsc w Europie pod względem strat wynikających z kradzieży. Dla przykładu, jeden z wrocławskich sklepów wielkopowierzchniowych w ciągu 9 miesięcy stracił 200 000 zł, inny 219 000 zł itd. Tyle towaru wyszło w nieznanym kierunku i nie pomogły żadne zabezpieczenia. Fakt, wspomniane batoniki, orzeszki czy cukiereczki mają zapewne znaczący wpływ na wartość końcową zaginionych rzeczy. Uczciwy kliencie, już wiesz, dlaczego ochroniarz wita cię od samego progu sklepu, baczenie przypatrując się twojej postaci. Jesteś na celowniku „pogromcy duchów”. Duchów, ponieważ sklepowe cwaniactwo zostało opanowane do perfekcji, łącznie ze znajomością działań zabezpieczeń, sposobów
Filip Karpiński na otwarcie, pozbycie się w niezauważony sposób elementów wywołujących alarm, pobudzających „checkpointy”, a nawet unikanie kamer. Ci ludzie potrafią wszystko, prawie niezauważeni wynoszą towar o wartości setek złotych. Raz, dwa i „zaoszczędzone”. Wykorzystują też wspomniane programy lojalnościowe oraz innego rodzaju promocje, aby w szybki sposób móc się wzbogacić. Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka Czytając statystyki i inne opracowania dotyczące stopnia kradzieży i oszustw w naszym kraju, jestem coraz bardziej przerażony. Sieci sklepów, chcąc wyciągnąć od nas jak najwięcej, paradoksalnie giną od własnej broni, którą coraz większa grupa konsumentów wykorzystuje w celach nielegalnego wzbogacenia się, naciągając zaufanie sprzedawców. Dlaczego to taki wielki problem? Ponieważ wszyscy przyzwyczailiśmy się do pewnych zasad obowiązujących w handlu, że możemy coś przetestować, coś zwrócić nawet po dłuższym okresie, a w momencie, kiedy te możliwości są wykorzystywane w czarnych interesach, rozważane jest ograniczanie konsumenckiej wolności. Najbardziej na tym tracą uczciwi klienci, którzy zestresowani wychodzą ze sklepu bez zakupów, bo cwaniak to coś wyniesie i jeszcze trzy razy oszuka, tylko jaki jest tego cel? Czy sieci zrezygnują z prokonsumenckiej polityki sprzedaży? Nie, jednak, jeżeli dalej sytuacja będzie się rozwijać w tym kierunku, wrócimy do gry pt. „Prosimy o przemyślane zakupy, zwrotów nie przyjmujemy”. Wtedy obroni nas tylko prawo konsumenckie, jednak ono nie daje tyle swobody, co sieci sklepów, bo to właśnie im zależy na naszym zadowoleniu najbardziej. No, może jeszcze na czymś.
Recenzja|KULTURA
Steve Jobs: Sztuka prezentacji. Jak świetnie wypaść przed każdą publicznością Michał Panacheda
Od czasu rozpoczęcia studiów wystąpienia publiczne wpisały się w mój zakres nabytych umiejętności miękkich, które podlegają ciągłemu doskonaleniu. Nierozłącznym przyjacielem wystąpień, czyli przekazywania informacji poprzez słowo mówione, jest obraz wizualny bądź audiowizualny w postaci prezentacji multimedialnej wykonywanej w którymś z licznych programów do ich tworzenia. Jednakowoż wewnętrzna potrzeba doskonalenia własnego warsztatu nakierowała mnie na zakup, a następnie przeczytanie książki Steve Jobs: Sztuka prezentacji. Jak świetnie wypaść przed każdą publicznością, pióra Carmine Gallo. Książka w ekspresowym tempie, po dniu premiery, stała się jedną z najlepiej sprzedawanych w Stanach Zjednoczonych, a następnie przetłumaczona na więcej niż 20 języków. To mniej więcej tyle tłumaczeń na języki obce, ile udało się zebrać polskiemu wybitnemu pisarzowi fantasy Andrzejowi Sapkowskiemu. Czyż to nie imponujące? Tytuł książki zdradza nam jej tematykę, mianowicie autor w zwięzły i klarowny sposób na ponad 250 stronach przedstawia
sposoby i techniki wyjątkowych prezentacji i wystąpień Steve’a Jobs’a, uznanego za jednego z najlepszych i wyjątkowych mówców współczesnego świata, przede wszystkim świata korporacyjnego. Książka daje wyobrażenie o przygotowaniu wystąpienia i prezentacji w stylu Steve’a Jobs’a. Wystąpieniu, mimo swoistego show i uniwersalności, stricte handlowego mającego na celu za każdym razem ubrać produkty firmy Apple w gotowy, najlepszy twór dostępny od ręki dla wszystkich na całej kuli ziemskiej. Osobiście czytając recenzowany wolumin zwarty szukałem analogii i pewnych pomysłów do zastosowania, przede wszystkim w prezentacjach nie handlowych, a naukowych. Czy jest to możliwe? Jak najbardziej. Wiele porad jest uniwersalnych i dających się zastosować w niekorporacyjnym świecie. Jaka jest podstawowa, a zarazem najważniejsza maksyma w niniejszej książce? Ćwicz, ćwicz, i jeszcze raz ćwicz. Badania wykazują, iż aby osiągnąć prawdziwe mistrzostwo w jakiejkolwiek dziedzinie lub dyscyplinie, niezbędne jest 10 000 godzin ćwiczeń. […] To mniej więcej trzy godziny dziennie albo 20 godzin tygodniowo przez dziesięć lat. Chcesz zostać złotoustym mistrzem wystąpień. Tyle czasu musisz ćwiczyć, aby nim zostać. Na pierwszy rzut oka jest to liczba ogromna, ale czy zniewalająca? Zastanów się czytelniku, ile czasu poświęcasz na przećwiczenie każdego swojego wystąpienia przed eventem. Większość z Was odpowie: ani minuty, po co? Diabeł tkwi w szczegółach. Jobs ćwiczył to wszystko godzinami – a dokładniej rzecz biorąc, spędza na próbach mnóstwo godzin przez wiele, wiele dni. Książka, z którą, mam nadzieję Drogi Czytelniku, zapoznasz się, jest pewnego rodzaju poradnikiem, solidnym poradnikiem, który wciąga. Styl, w jakim jest ona napisana jest dość lekki,
przez co poświęcając dwa wieczory możemy powiedzieć - przeczytałem. Ale czy to koniec? Skądże. W książce autor zawarł kilka linków odsyłających nas do stron internetowych, na których możemy w sposób najczęściej audiowizualny porównać to o czym pisze C. Gallo, poprzez chociażby przejrzenie prezentacji Jobs’a lub oglądnięcie jego wystąpień. Książka podzielona jest na 3 rozdziały zwane aktami, które zawierają od 5 do 7 podrozdziałów, tzw. scen, a na dokładkę każdy z głównych podziałów woluminu jest zakończony podsumowaniem - antraktem. 3 akty, 3 antrakty, 3…. 3 to magiczna liczba stosowana w prezentacjach Jobs’a. Dlaczego? Bo dzieląc naszą prezentację na 3 części czy historie, człowiek, czyli potencjalny słuchacz, inwestor, czy klient, jest w stanie je wszystkie zapamiętać w swojej pamięci krótkotrwałej. Cóż, badacze kognitywistyki dostarczają nam precyzyjnych badań, które z łatwością i korzyścią możemy stosować w naszych wystąpieniach. Niestety po przeczytaniu niniejszej książki chodzi mi po głowie jedna negatywna sprawa. Pochłaniając kolejne słowa, wyrazy, zdania, rozdziały, miałem wrażenie, że niektóre przykłady z prezentacji Jobs’a zawarte w książce powtarzają się, a autor analizuje tylko kilka, tych samych wystąpień Jobs’a, choć jak wiadomo, twórca Apple’a miał ich na swoim koncie mnóstwo. Steve Jobs: Sztuka prezentacji. Jak świetnie wypaść przed każdą publicznością niewątpliwie jest poradnikiem godnym polecenia każdemu, kto szuka prostych, a zarazem zaskakujących narzędzi do zaprezentowania, hmm… czegoś swojego. Produktu, usługi, firmy, idei, ale także wyników badań naukowych. Wiele zagadnień poruszanych na łamach 250 stron jest bardzo uniwersalnych, a resztę, przy odrobinie innowacyjności i kreatywności, można spróbować przenieść na nasz własny grunt.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
15
KULTURA|Sport
Poważny sport czy łapanie motyli? Maciej Popko Niektórym przypomina to radosne bieganie z siatkami na motyle, dla Kanadyjczyków jest to jednak sport narodowy. Wymaga on szybkiego myślenia i zwinności, wyrabia wytrzymałość, przysparza mnóstwo radości. Poznajmy lacrosse, z języka francuskiego „zakrzywiony kij”. Mecze w tę zespołową grę rozgrywa się na trawiastym boisku nieco mniejszym od typowego placu do piłki nożnej – naprzeciw siebie stają dwie drużyny, każda liczy po 10 zawodników. Celem jest wbicie niewielkiej gumowej piłki (o obwodzie ok. 20 cm) do bramki przeciwnika. Uwaga – można to uczynić tylko specjalną rakietą. Pod pojęciem tym rozumie się długi kij (1-1,5 m w zależności od pozycji na boisku) z zamocowaną na końcu siatką. Za jej pomocą zawodnicy podają, przyjmują i noszą piłkę. Bramki są kwadratowe, mają wysokość i szerokość niecałych dwóch metrów. Co ciekawe, są umieszczone w środku strefy obrony, co oznacza, że z tyłu za każdą z nich znajduje się jeszcze kilka metrów boiska, podobnie jak w hokeju na lodzie. Bramkarze – co zrozumiałe – od stóp do głów zasłonięci są różnorakimi ochraniaczami, a siatki od ich kijów są większe od tych używanych przez graczy z pola. Mecz mężczyzn składa się z kwart i trwa 60 minut.
16
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
Wersja dla mężczyzn i kobiet Lacrosse to sport kontaktowy, co oznacza, że dozwolona jest tu gra ciałem, podobnie jak w piłce nożnej. Dodatkowo można uderzać swoim kijem w kij przeciwnika, by odebrać mu piłkę. Z tego powodu zawodnicy wkładają ochraniacze na głowy i ręce. Za przewinienia, na przykład uderzenia poniżej pasa czy złośliwe nieprzyjemne dotykanie ciała rywala trafia się na ławkę kar. Kobiece rozgrywki nieco różnią się od męskich. Mecze trwają o 10 minut krócej i podzielone są na połowy, zawodniczki grają bez ochraniaczy, ich kontakt fizyczny jest mocno ograniczony, a rakiety mają inną budowę, zwłaszcza w okolicy siatki, która uniemożliwia oddawanie mocnych strzałów. Kilkaset lat historii, kilkanaście popularności Obecnie gra zyskuje coraz większą popularność na całym świecie, choć jeszcze około 30 lat temu znana była
przede wszystkim tylko w Ameryce Północnej. Słabo, chciałoby się powiedzieć, jak na sport, którego korzenie sięgają czasów sprzed wypraw Krzysztofa Kolumba. Pierwsi ludzie z zachodniej Europy poznali lacrosse już na początku XVII wieku. Indianie toczyli w niego wówczas potężne rozgrywki, jedna drużyna mogła liczyć nawet tysiąc zawodników, boiska rozciągnięte były na kilometry, a mecze trwały kilka dni. Mimo to podstawowe zasady do dziś pozostały niezmienione. W kolejnych stuleciach rywalizacja była stopniowo cywilizowana, a w połowie XIX wieku powstał w Kanadzie pierwszy klub. Mało kto wie, że w 1904 i 1908 „zakrzywiony kij” był nawet dyscypliną olimpijską. Dziś najważniejszą imprezą w świecie lacrosse są, rozgrywane co cztery lata, mistrzostwa świata. Zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet niekwestionowaną potęgą jest reprezentacja USA, której zazwyczaj depcze po piętach Kanada.
KULTURA We Wrocławiu też w to gramy W Polsce ten sport zza oceanu rozwija się dynamicznie od niecałych 10 lat. W grudniu 2007 roku powstał pierwsza w naszym kraju drużyna o nazwie Poznań Hussars, a cztery miesiące później następna – Kosynierzy Wrocław. Po roku ów drugi zespół otworzył pierwszą w Polsce żeńską sekcję lacrosse. Pierwszy oficjalny mecz w „zakrzywiony kij” na ziemi polskiej rozegrany został w połowie kwietnia 2008 roku – we Wrocławiu Kosynierzy zremisowali wówczas z klubem z Poznania 5:5. Obecnie trwa szósty sezon męskiej Polskiej Ligi Lacrosse, bierze w nim udział osiem zespołów z ośmiu miast podzielonych na dwie grupy: wschodnią i zachodnią. Tytułu mistrzowskiego bronią Kosynierzy. W tym roku też reprezentacja Polski drugi raz z rzędu wzięła udział w mistrzostwach świata. Sport dla każdego Osobiście o lacrosse usłyszałem kilka lat temu, ale dopiero jesienią tego roku miałem okazję kilkakrotnie uprawiać ten sport. Na pierwszym treningu nauczyłem się podnosić piłkę z ziemi rakietą, podawać ją i przyjmować (wbrew pozorom nie jest to takie proste – często trudno odpowiednio dobrać siłę i wycelować nie w ziemię, nie w niebo, tylko do partnera, podobnie nieraz trzeba się chronić przed pociskiem lecącym prosto w twarz), a także utrzymywać w rakiecie w biegu. Na kolejnym doszła walka z rywalami oraz strzały na bramkę, później rozgrywaliśmy pierwsze mecze. Gorąco polecam spróbować każdemu, kto miałby do tego okazję – to wspaniała frajda, choć bez specjalnych rękawic i ochraniaczy trzeba przygotować się na możliwe bolesne oberwanie w ferworze walki kijem przeciwnika. Jak zacząć? Kosynierzy swą siedzibę mają przy ulicy Popowickiej, a mecze rozgrywają zazwyczaj na boisku na terenie Ośrodka Rekreacji „Lotnicza” przy ul. Lotniczej. Co pewien czas organizują rekrutację
do drużyny, zapraszają na otwarte treningi. Kosynierki rekrutują cały rok, trenują przy ulicy Sztabowej, na Polach Marsowych albo w hali Oławka. Na bieżąco ich wyniki, wydarzenia i wszystkie informacje śledzić można na facebookowych fan page’ach (www.facebook.com/kosynierzy. wroclaw i www.facebook.com/kosynierki). Warto wspomnieć, że lacrosse to jedna z dyscyplin, którą na najwyższym światowym poziomie oglądać będzie można oglądać we Wrocławiu w 2017 r. podczas 10. Światowych Igrzysk Sportowych The World Games.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
17
WROCŁAW
Wrocław kulturalnie
Marika Zimna
Zbliżają się święta, więc większość z nas w najbliższych dniach poza chodzeniem na uczelnię będzie często odwiedzała galerie handlowe w poszukiwaniu różnych drobnostek pod choinkę. Warto jednak w tym szale zakupów i prezentów znaleźć chwilę i zrobić coś dla siebie. W grudniu we Wrocławiu odbędzie się wiele ciekawych wydarzeń, podczas których z dużym prawdopodobieństwem każdy znajdzie coś godnego uwagi. Klocki LEGO przeznaczone są tylko dla dzieci? Bzdura! Jeśli nie miałeś jeszcze możliwości odwiedzić w wystawy LEGO na wrocławskim stadionie miejskim, to jest teraz ku temu najlepsza okazja. Od 7 listopada przez trzy miesiące można tu bowiem oglądać dzieła złożone właśnie z tych malutkich elementów. Jedną z największych atrakcji jest z pewnością dziesięciometrowy model Titanica zbudowany z (uwaga!) 500 tysięcy klocków! Oprócz wspomnianego statku podziwiać można też na przykład makiety Gwiezdnych Wojen czy Dom Muminków. Ekspozycja otwarta jest codziennie, ceny biletów dla osoby dorosłej rozpoczynają się od 12 złotych. Koncerty, koncerty… Z jednej strony twórca z pogranicza popu i elektroniki, z drugiej – altrockowy facet śpiewający ballady. O kim mowa? O Smoliku i Kevie Foxie. Wszystkich fanów tych artystów zapraszamy na koncert pod nazwą „Smolik and Kev Fox”. Obaj panowie zakończyli niedawno pracę nad wspólną płytą. Ich występ to nie jedyna muzyczna atrakcja, jaka czeka nas w grudniu. W mikołajki w Eterze koncert swoich największych przebojów da Katarzyna Nosowska. Dodatkowo podczas na scenie ujrzymy też Marcina Zabrockiego. Dla miłośników teatru Fanom spektakli teatralnych polecamy „Mauzera” w reżyserii Theodorosa Terzopoulosa. Jest to opowieść o walce pomiędzy bolszewikami a zwolenni-
18
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
kami cara. Wojna ta toczy się na dość nietypowej rozprawie, jej głównymi bohaterami są A i B – kaci na usługach rewolucji, która obraca się przeciwko nim, a sami zostają skazani na śmierć. Wszystkich chętnych na obejrzenie tego przedstawienia zapraszamy do Instytutu im. Jerzego Grotowskiego. Jeśli interesuje was jednak bardziej przyziemna tematyka, to serdecznie polecamy adaptację książki „Oskar i pani Róża” w formie spektaklu w reżyserii Dariusza Taraszkiewicza. Tytułowy bohater jest małym, nieuleczalnie chorym chłopcem. Zaprzyjaźnia się z panią Różą, która często przychodzi do jego szpitala. Jak rozwija się ta przyjaźń? Odpowiedź znajdziesz w Teatrze Arka. Sztuka Jeśli interesujesz się historią Śląska, to wystawa o nazwie „Kody pamięci. Ikonografia Śląska w grafice i rysunku od XVIII do początku XX w.” jest dla ciebie. Co można na niej znaleźć? Jak informuje organizator, zostaną tam zaprezentowane dzieła, które rzadko opuszczają muzealne magazyny – eksponaty pokazujące, jak na przestrzeni wspomnianego czasu zmieniała się ta środkowoeuropejska kraina. Podziwiać będzie można prace m.in. Friedricha Bernharda Wernera, śląskiego rysownika, który fascynował się swoim regionem i upamiętniał go na swoich dziełach. Książki dla dzieciaków Masz w pokoju książki, do których już dawno nie sięgasz? A może po prostu
zmieniły się twoje czytelnicze preferencje i ulubione dawniej lektury teraz kurzą się tylko na półce? W grudniu możesz zrobić z nich dobry użytek. Do końca miesiąca trwa organizowana przez sklep Auchan i Fundację „Już pomagam” akcja „Podaruj dzieciom książkę”. Starą literaturę, która trafi następnie do maluchów z domów dziecka i tych przebywających w szpitalach, oddasz m.in. w hipermarkecie francuskiej sieci na Bielanach. Zachęcamy każdego do włączenia się w przedsięwzięcie i jak mówi sam organizator „umożliwienia dzieciom przeniesienia się do świata pełnego magii i fantastycznych przygód!”. Sylwester z Dwójką – powitaj nowy rok we Wrocławiu Nie masz jeszcze planów na Sylwestra? Jak co roku możesz go spędzić na wrocławskim rynku w rytmie największych przebojów! Impreza tradycyjnie już organizowana jest przez miasto Wrocław i TVP2. Na scenie wystąpi między innymi Edyta Górniak, nie zabraknie też konkursów z nagrodami. Co najważniejsze – wstęp jest całkowicie za darmo. Jeszcze więcej? Jeśli nasze propozycje nie przypadły ci do gustu, chcesz wziąć udział w jeszcze większej ilości eventów bądź po prostu dowiedzieć się czegoś więcej, to odsyłamy m.in. do Punktu Informacji Kulturalnej we Wrocławiu (www.pik.wroclaw.pl), studenckich stron internetowych (www. wroclaw.dlastudenta.pl) czy oficjalnego serwisumiasta(www.wroclaw.pl/kultura).
KULTURA
Jestem na tak!
Aleksandra Bielak Nieprzypadkowo sztuka kinematografii zyskała miano dziesiątej muzy, jest syntezą wielu z dziewięciu pozostałych. Kino poza rozrywką, skłania nas do refleksji i staje się inspiracją. Dlatego w dni, które wolimy spędzić w domu film pozostaje świetną alternatywą. A koniec roku możemy spożytkować na refleksje. Pomogą nam one stworzyć sensowne postanowienia noworoczne, a także w nich wytrwać. Bierzmy garściami Chęci do działania, dzięki ogromnej ilości i różnorodności tego, co nas otacza, możemy czerpać z zewnątrz. Sztukę tworzą ludzie, dlatego zawsze pozostaje ona odbiciem człowieka i przekazuje prawdę o nim. W filmie można znaleźć motywację, odkrywając prawdę o sobie samym. Najpopularniejsze są filmy fabularne, warto także sięgnąć po dokument, który w ostatich latach stał się bardziej doceniany. To on pozwala nam na szersze poznanie świata, w którym żyjemy, spotkanie ludzi podobnych do nas. Film jest opowiadany na wielu płaszczyznach, w wielowymiarowy sposób. Nie istnieją dla niego ograniczenia, które nie są nam obce, takie jak miejsce i czas. Oto mój subiektywny ranking filmów, z których czerpię motywację. Mam nadzieję, że okaże się przydatny nie tylko o tej porze roku. 1. Happiness Only Real When Shared Into the Wild - tłumaczone jako Wszystko za życie (reż. Sean Penn) Jest to ekranizacja spisanej przez Jona Krakauera historii Chrisa McCandlessa. To przejmująca opowieść o podróży na Alaskę, ale przede wszystkim o ucieczce do natury z piekła, jakiego doświadczamy ze strony dzisiejszego świata. Chris przytłoczony sytuacją w domu, a także bombardującym zewsząd konsumpcjonizmem, porzuca studia i dotychczasowe życie. Wyrusza w drogę. Sean Penn w piękny sposób przedstawia relację człowieka z naturą. Obrazom towarzyszy świetna muzyka autorstwa Eddiego Veddera. To poruszająca historia, która zmuszadorefleksjiipróbydefiniowaniasiebiejakoczęściwszechświata. 2. Instynkt samozachowawczy 27 godzin (reż. Danny Boyle) To również ekranizacja książki, tym razem autorem jest jej bohater Aron Ralston - amerykański wspinacz. Ralston stał się sławny przez wypadek, który sprawił, że został uwięziony na 127 godzin. Podczas wyprawy kanionem Blue John, duży głaz przygniótł Ralstonowi prawe przedramię do ściany kanionu. Razem z bohaterem przeżywamy tę chwilę grozy i razem z nim zadajemy sobie pytanie, czy w obliczu pewnej śmierci nadal walczyć o siebie i jak to zrobić. Film opowiada o cenie, jaką płacą ludzie uprawiający sporty ekstremalne, o uzależnieniu od adrenaliny i wiążącym się z nim ryzykiem. Stajemy w obliczu pytań: Czego żałowałbyś, gdyby Twoje życie skończyło się dzisiaj? Komu je zawdzięczasz? 3. Naczynia połączone Siedem Dusz (reż. Gabriele Muccino) Film ten to prawdziwe arcydzieło. Podający się za urzędnika podatkowego Ben Thomas (Will Smith) odwiedza domy śmiertelnie chorych dłużników. Wchodzi z każdym z nich w niezwykłe relacje i każdemu z nich ofiaruje siebie. To, przede wszystkim, historia o ludziach, o człowieku, który poświęca swoje życie innym. Wywołuje w nas przekonanie, że granica pomiędzy nami nigdy nie miała prawa istnieć i jej nie ma. Zespala nas w jeden organizm. Jaki sens miałoby życie poświęcone wyłącznie samemu sobie? Siedem jest liczbą niezwykłą. 4. Kompilacja przeciwności W pogoni za szczęściem (reż. Gabriele Muccino)
To klasyczny dramat obyczajowy oparty na prawdziwych zdarzeniach z życia Chrisa Gardnera. Głównego bohatera gra genialny Will Smith. W wieku 30 lat Chris pozostaje bez pracy oraz domu, razem z synkiem Chrisem Juniorem (Jaden Smith), żyją w łazience na stacji kolejowej w San Francisco. Ojciec musi podjąć się niekończącej walki o syna i rodzinę. Pomimo braku jakichkolwiek perspektyw swoim działaniem dokonuje heroicznych rzeczy. W pogoni za szczęściem to opowieść o walce o marzenia i bliskich. A jak ważna rodzina jest dla Ciebie? Co dla niej jesteś w stanie zrobić? 5. Reakcja łańcuchowa Podaj dalej (reż. Mimi Leder) Film opiera się na powieści Catherine Ryan Hyde. Nauczyciel geografii (Kevin Spacey) zleca dzieciom na zadanie domowe zastanowienie się nad sposobem, w jaki można pomóc trzem osobom. Trevor wpada na genialny pomysł, który wymyka się spod kontroli. Czyżby nauczyciel sam stał się uczniem? Pewien dziennikarz jest zaskoczony bezinteresownością prawnika, który oddaje mu przysługę. Zaczyna obserwować podobne przykłady, chce dotrzeć do pomysłodawcy. Czy wszyscy będą szczęśliwi? Kolejna opowieść o społeczeństwie i o tym, w jakich funkcjonuje ramach, jak wiele możemy jeszcze zmienić i osiągnąć prostym działaniem. 6. Zdążyć przed śmiercią The Bucket List - tłumaczone na Choć goni nas czas (reż. Rob Reiner) Mistrzowska obsada komediodramatu sprawia, że ten film po prostu trzeba obejrzeć. Główne role gra wspaniały duet w postaci Morgana Freemana i Jacka Nicholsona. Dwóch umierających mężczyzn wyrusza na poszukiwanie przygód i spełnienie marzeń. A czy Ty zastanawiałeś się, co chciałbyś jeszcze zrobić i zobaczyć przed śmiercią? Pod wpływem zdarzeń bohaterowie zaprzyjaźniają się i świetnie spędzają czas ze sobą. Warto zastanowić się nad tym czego szuka się w życiu. 7. Tak Jestem na tak oryginalnie Yes Man (reż. Peyton Reed) Czy zastanawiałeś się, co stałoby się, gdybyś na każde pytanie musiał odpowiedzieć „tak”? To właśnie film o tym. Urodzony pesymista, będący urzędnikiem bankowym, któregoś dnia dołącza do stowarzyszenia pozytywnego myślenia. To lekka komedia, niosąca ze sobą bardzo optymistyczne przesłanie, poprawi humor każdemu. Głównego bohatera gra (Jim Carrey), w mojej opinii, w bardziej trafny i wysublimowany sposób, niż robi to zazwyczaj w komediach. Jak się okazuje, nie na wszystko należy odpowiadać „tak”, ale warto spróbować robić to znacznie częściej. Może przeprowadzisz mały eksperyment na sobie? Wierzę w życie pozafilmowe Zawsze warto szukać motywacji we wszystkim, co nas otacza. Wszystko, co tworzymy, jest naszym wspólnym dobrem, tak samo jak i nami. Oczywiście wymienione powyżej filmy nie są jedyne. To niekończąca się lista. Dobrze jest rozpocząć poszukiwania na własną rękę i czerpać garściami, zadając sobie pytania o siebie samego, realizując plany i nie bojąc się sięgania po marzenia.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
19
STYL ŻYCIA
Być harmonią Katarzyna Cathy Woszczyk Często słychać o tym, że ciało jest naszą świątynią, a my właściwie jesteśmy tym, co jemy. Czy w takim razie, ktoś chciałby być cheeseburgerem z McDonalda albo kurczakiem z KFC? Jednak czy odpowiednio zbilansowana dieta, to wszystko, co powinniśmy zapewnić ciału? No tak, mówi się również o harmonii… Więc jak żyć w harmonii? Jak zdrowo żyć? Przyznam szczerze, że nie wiem, czy znam odpowiedź na to pytanie, za to jedno wiem na pewno – warto! Być może wielu studentom już na tym etapie nasuwa się pierwsza myśl o tym, że zdrowe życie jest za drogie. Po drugie, trzeba w to wszystko zainwestować zbyt wiele czasu, którego na tym etapie bardzo nie chcemy marnować. Jednak, czy naprawdę jesteśmy w stanie stwierdzić, że podejmując próbę zdrowego życia marnujemy czas, skoro dzięki temu: - możemy żyć dłużej; - stracić na stałe zbędne kilogramy; - wyglądać młodziej, co może obecnie nie jest takie ważne, ale przyjdzie taki dzień, że każdy będzie za tym gonił, zwłaszcza kobiety, a może okazać się, że jest za późno; - mieć energię do działania – no spójrzmy prawdzie w oczy jak często stajemy się apatyczni i bez życia, kiedy źle traktujemy nasz organizm; - cieszyć się dobrym samopoczuciem; - wzmocnić odporność? Znalazłoby się pewnie dużo więcej argumentów za zdrowym stylem życiem, ale wydaje mi się, że każdy ma to wszystko w głowie, prawda? A w tym punkcie chciałabym jeszcze uczulić na kilka rzeczy, a mianowicie: aby
20
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
żyć zdrowo przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że nasze zdrowie zależy od nas samych, a nie od mamy, taty, przyjaciółki czy sąsiadki. Przy czym, im szybciej się za to zabierzemy, tym lepiej. Trzeba mieć świadomość własnego ciała i tego, że aby wszystko dobrze funkcjonowało nie wystarczy działać doraźnie, kiedy coś zaboli, a raczej zapobiegać temu, aby do tego doszło. Musimy pamiętać, że organizm mamy jeden do końca życia i dlatego warto patrzeć na jego funkcjonalność długoterminowo. Jak zacząć? Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego jak trudno jest zacząć. Jednak owa trudność nie powinna być wyznacznikiem tego, czy nam się uda, czy też nie. W końcu nie istnieje coś takiego jak lenistwo, jest jedynie brak motywacji. Trzeba pamiętać, że stare, złe nawyki, można w każdej chwili zamienić na nowe, lepsze – trzeba tylko chcieć! Bardzo ważne może okazać się wsparcie, dlatego warto zarażać zdrowym podejściem swoje najbliższe otoczenie i działać zbiorowo. Jeśli jest to niemożliwe – zawsze można poszukać jakiejś grupy na Facebooku albo po prostu odpowiednio się napędzić, jeśli takie rozwiązania nie przekonu-
ją. Aha, jeszcze najważniejsze! Żadne – zacznę od jutra, będę miał dwa dni wolnego. To tak nie działa. Zaczynasz dzisiaj lub wcale! Jedzenie Pierwszym filarem zdrowia jest jedzenie, czyli odpowiednio zbilansowana dieta. Pierwsza myśl na temat zdrowej żywności, to zazwyczaj porażająca cena i wrażenie, że jeśli zwrócimy się w stronę wysoko przetworzonych artykułów spożywczych oraz wszelakich fast foodów, to na pewno nie uszczuplimy aż tak swojego, i tak często niezbyt grubego, portfela. Jaka jest więc prawda? Kiedy ja zaczęłam zmieniać podejście do tego, co jem faktycznie miałam ogrom wątpliwości, również tego typu. Okazuje się jednak, że nigdy nie jest tak, że czegoś nie można zastąpić czymś innym, a na bazie niezbyt tanich, zdrowych produktów, można zbudować dosyć interesującą dietę. Należy pamiętać, że nie wszystko jest dla każdego, dlatego warto poznawać swój organizm i jeśli źle zareaguje na jakiś zdrowy produkt, po prostu poszukać czegoś innego. Akurat ja, z konieczności, zwróciłam się w stronę niewielkich posiłków, co trzy godziny. Wiadomo jednak, że nie wszyscy tego właśnie potrzebują. Warto zwrócić
STYL ŻYCIA uwagę na produkty bogate w błonnik – osobiście obecnie nie wyobrażam sobie poranka bez płatków owsianych, które są zdrowe, tanie i można je łączyć w bardzo różnych kombinacjach posiłków. Przydatne mogą okazać się również owoce, najlepiej jednak wybierać te z jak najmniejszą ilością cukrów prostych, ciężkostrawne mogą okazać się również cytrusy. Co do warzyw, polecam szczególnie te zielone, ale jest to jedynie moje prywatne odczucie. Ciekawym dodatkiem do każdego dania może okazać się mix sałat, który można znaleźć w większości supermarketów. Na zimę, zresztą nie tylko, polecam również energetyczne koktajle, które świetnie poprawiają nastrój podczas szaroburych dni – składniki można łączyć dowolnie, jeden z moich ulubionych jest na bazie jabłka, kiwi, szpinaku oraz zielonej herbaty. Można byłoby do tego zestawienia dołączyć jeszcze np. banana, ale moim zdaniem dodatkowa słodycz absolutnie nie jest w tym wypadku konieczna. Od czasu do czasu warto również spróbować ryby bogatej w witaminę B3, której w naszym klimacie dostarczamy zdecydowanie za mało naszemu organizmowi. Tymczasem, jeśli chodzi o taką czarną listę, to powinno się unikać wysoko przetworzonych produktów: słodyczy ze sklepu, półproduktów i dań gotowych, margaryny oraz chipsów i tym podobnych przekąsek, które zawsze można zastąpić czymś innym, zdrowszym, wedle własnego uznania. W nadmiarze szkodliwa jest również sól. Moim zdaniem tutaj najlepiej poeksperymentować, wypróbować wiele rozwiązań na sobie, ponieważ niektórym wystarczy odstawienie pieczywa, a inni potrzebują wielkiej rewolucji żywieniowej. Równowaga wewnętrzna Kolejnym filarem zdrowia jest równowaga wewnętrzna, bez której niemożliwe jest życie w harmonii z samym sobą. Pomimo postępu technicznego i dostępu do nieograniczonych źródeł wiedzy, głównie dzięki zasobom internetowym, nie wszyscy zdają sobie
sprawę z tego, jak niszczący wpływ dla zdrowia ma stres i jego hormony. Niejednokrotnie zdarzają się przypadki, że osoby z wielokrotnie podwyższonym kortyzolem mają nadwagę i nijak nie potrafią się jej pozbyć pomimo tego, że z ich dietą jest wszystko w porządku. A przecież w dzisiejszych czasach, gdzie liczy się przede wszystkim szybkie tempo życia, jesteśmy z bardzo wielu stron narażeni na czynniki stresogenne. Warto więc robić wszystko, aby stres życia codziennego redukować – dla każdego może okazać się odpowiednia inna droga. Najważniejsze jednak, aby nie przejmować się błahostkami takimi jak np. kolejka w supermarkecie albo korki na mieście, które zdarzają się przecież zawsze i wszędzie, a także znaleźć czas w tygodniu na coś, co nas zafascynuje i sprawi, że będziemy spokojni, szczęśliwi i zrelaksowani. Sport Ostatnim filarem zdrowia, bez którego ciężko o wewnętrzną harmonię, jest aktywność fizyczna. Dla mnie osobiście jest to największe wyzwanie i doskonale wiem, że najchętniej odkładałabym je do jutra, które nie nastąpiłoby pewnie nigdy bez odpowiedniej motywacji. Prawda jest taka, że jeśli chcemy zacząć ćwiczyć, to powinniśmy zacząć od razu – zawsze znajdą się jakieś wymówki: nieodpowiednia godzina, pora roku, pogoda itd. – trzeba jednak pokonać siebie i spróbować. Najważniejsza jest tutaj systematyczność, przynajmniej trzy razy w tygodniu, najlepiej po godzinie, ale znajdą się też bardzo krótkie treningi dla tych, którzy wiecznie nie mają czasu. Dlaczego systematyczność jest taka ważna? Ponieważ organizm potrzebuje tego, aby odpowiednio odczytywać dawane mu sygnały. Musi przyzwyczaić się, że od tej pory wymagamy od niego więcej niż do tej pory. A i my wkręcimy się w końcu w to wszystko tak bardzo, że stanie się to dla nas przyjemną codziennością. Bo kto nie chciałby czuć się, wyglądać i być pięknym? Kto mi teraz powie, że nie warto?
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
21
STYL ŻYCIA
Rozgrzewające receptury na długie zimowe wieczory
Aurelia Pomałecka Za oknem ciemno i zimno. Pogrążeni w melancholii, nie mamy chęci na spędzanie czasu poza domem. Najlepiej byłoby zapaść w sen i obudzić się wiosną. Niestety tak się nie da. Na poprawę nastroju i długie, zimowe wieczory, najlepiej przygotować napoje rozgrzewające i humor poprawiające. Można sięgnąć po coś więcej niż tylko herbatę z cytryną. Chcąc szybko rozgrzać organizm, najlepiej wybierać napoje z przyprawami korzennymi i ziołami, takimi jak cynamon, chili, gałka muszkatołowa, goździki, imbir, kardanom, szafran czy kminek, bądź też zakrapianych rumem. Można sięgnąć do barku po nalewki babci lub samemu przygotować poprawiające nastrój trunki. Najlepszym sposobem na rozgrzanie w ciągu dnia będzie herbata. Jeżeli jesteśmy na uczelni, w pracy lub prowadzimy samochód, rum w herbacie odpada... Innym rozwiązaniem może być tradycyjna herbata z cytryną, miodem lub sokiem malinowym, ewentualnie z imbirem. Kawa Aromatyczna i gorąca - taka, która rozgrzewa bardziej. Składniki: - 50 ml słodkiej śmietany, - kilka kostek gorzkiej czekolady, - 1 chilli ok. 10 mm, - filiżanka czarnej kawy, - odrobina cukru. Przygotowanie: Na niewielkim ogniu rozpuścić czekoladę w 50 ml śmietany. Dodać do tego pokruszone chilli. Na koniec, dodać świeżo zaparzoną kawę. Można udekorować bitą śmietaną. Herbata z prądem Porazi dużą dawką ciepłą i dobrego nastroju. Składniki: -2 łyżeczki suchej, czarnej herbaty lub zwykła torebka, -3 łyżeczki cukru, -100 ml rumu, -500ml wody. Przygotowanie: Zagotować wodę i zalać nią herbatę. Parzyć 5 minut pod przykryciem, przecedzić. Dodać rum, cukier i dokładnie wymieszać.
Herbata z imbirem Idealna na złe samopoczucie związane z przeziębieniem. Składniki: kawałek świeżego imbiru, -kawałki kory cynamonowej, -kilka goździków, -500ml wody. Przygotowanie: Imbir obrać, zetrzeć na tarce, dodać korę cynamonową i goździki. Wszystko zalać wodą i gotować pod przykryciem 15 minut. Przecedzić i podawać gorące.
Grzane piwo Składniki: -1 litr piwa, -1 łyżeczka goździków, -1 łyżeczka mielonego cynamonu, -4 żółtka, -1 szklanka cukru, Przygotowanie: Do rondelka wlać piwo, dodać cynamon i goździki. Doprowadzić do wrzenia. Zdjąć z ognia. Utrzeć żółtka z cukrem, piwo wlewać małym strumieniem do żółtek ciągle ucierając. Podgrzewać mieszając, ale nie doprowadzić do wrzenia.
22
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
STYL ŻYCIA Czekolada na gorąco Coś idealnego na depresję, bogata w żelazo i magnez oraz pobudzająca wydzielanie serotoniny. Składniki: -3 szklanki mleka 3/2%, -100g czekolady mlecznej lub gorzkiej, -50g czekolady białej, -cynamon, -(kieliszek rumu lub dwa). Przygotowanie: W garnku podgrzewać na małym ogniu mleko z rozdrobnioną czekoladą i cynamonem. Doprowadzić do wrzenia, ciągle mieszając. Ewentualnie na koniec dodać rum. Można zamiast czekolady wymieszać naturalne kakao z mlekiem, podgrzewać i dosłodzić miodem do smaku.
Grzaniec Połączenie wina lub piwa z różnymi aromatycznymi dodatkami – idealne wręcz rozwiązanie na rozgrzanie, chorobę czy poprawę nastroju. Składniki: -0,5 litra czerwonego wina, -1kora cynamonu, -1 nieduża pomarańcza, -kilka goździków, -miód. Przygotowanie: Sparzyć pomarańczę i, wraz ze skórką, pokroić w plasterki. Do rondelka wlać wino, dodać pomarańczę, korę cynamonu i goździki. Dosłodzić do smaku miodem. Podgrzewać (lecz nie doprowadzać do wrzenia), aż wino będzie bardzo gorące. Przecedzić.
fot. Aurelia Pomałecka
Poncz Czyli 5 smaków orzeźwiająco-rozgrzewających, które odkryjemy: słodki, gorzki, kwaśny, neutralny oraz smak alkoholu. Składniki: -1l wywaru z mocnej czarnej herbaty, -trzy goździki, -szczypta cynamonu, -butelka czerwonego wytrawnego wina, -szklanka rumu, -pół szklanki cukru, -sok z 3 cytryn, -0,5l soku z pomarańczy. Przygotowanie: Goździki i cynamon wrzucamy do wywaru z herbaty. Odstawiamy, by nabrała smaku. Po kilku minutach przecedzamy napar. Dodajemy resztę składników. Wszystko podgrzewamy. Poncz można pić ze szklanki, słoika czy też nalewać z dużej wazy do małych kieliszków.
Grog Czyli nic innego jak rum rozcieńczony wodą. Dla lepszego smaku może być z dodatkiem soku z cytrusów, cynamonu czy cukru. Składniki: -150 ml rumu, -600 ml wody, -sok z cytryny, -2 łyżki cukru, -4 goździki, -kawałek cynamonu. Przygotowanie: Wodę zagotować, dodając goździki, cynamon i cukier. Następnie połączyć wszystko z rumem i sokiem cytrynowym.
NGS B.e.s.t. | Grudzień 2015
23
2 1
8 6
7
7 9
2 4 3 6 2 5 5 4 8 6 9 8 4 5 7 9 5 3 4 6 1 7 2 6 2 9 8
4
6 3 4 5 8 9
9
1
7 1 5 3
4 2 9 1 5 1 3 4 8 9 2 3
7 4 9 5 2 8 9 5 1 3 4 9
7 9 2
2 3
4 9 3
7 5 3
6 4 3 8 9 2 3 8 7 6 5 1 3 7 5 4 6 3 8 4 6 9 8 2 1
9 6 2 3 2
2 7 9 4 3 6 8 7
1 9
8 1 9
6 4 8 7 3
9 5 3 6 2 5 8 1