NGS B.e.s.t. | Maj 2011

Page 1



fot. Jakub Knoll

głosyzUE

4 ZeSPalak, UE WEAR, Biznes w Afryce 5 Wiggor, AIESEC, praktyki 6 The B.e.s.t.-ory 2011 rozdane! 7 Biblioteka UE 8 Starość nie radość?

polityka

9 Majowy przełom

felietuńczyk

9 Nie zabijajmy klauna! 15 Za szybą 21 Elita narodu

sięrozwińsię

10 Szkoła charakteru

wstęp

wSJOharaszo

12 Prejuicios onubenses 12 Христос Воскрес!

coolinaria

13 Rzut oka żarłoka - Di Roberto

wrosław!

14 Twój sposób na majówkę – Park Mużakowski 20 Cyklisto - chodnikiem czy jezdnią?

nau(cz)ka

16 Zyski ponad życie

trochękultury?! 18 Rozkład Jazdy 19 Muzyka

trzymajpoziom

„W maja jak w raju” – a jakże by inaczej! Piękna pogoda za oknem, sezon grillowania w pełni, wizja wakacji coraz częściej obecna w naszych głowach. Słowem – żyć, nie umierać. Co tam zbliżające się zaliczenia. Nie ma to jak zmagania z wyznaczonym do opanowania materiałem na świeżym powietrzu! Najwyższa również pora na odkurzenie roweru, który do tej pory stał samotnie w piwnicy i bezskutecznie domagał się dostępu do światła dziennego. Szykujemy sprzęt, prowiant, towarzystwo i hej przygodo! Maj to sezon przedsesyjnych zmagań. Nie poddawajmy się jednak w boju. W końcu każdy sukces trzeba przypieczętować. A że opcji innej niż zwycięstwo nikt przecież nie zakłada – to będzie dobry miesiąc! Marta Rewera

22 Rozerwij się, Wienia, humor, mosty Szukaj nas w sieci: best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej. Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych bestowiczów (link skrócony: http://tiny.cc/ngsbest). Twitter, gdzie na bieżąco możesz śledzić co u nas słychać, czytać nasze wpisy i pisać swoje. best@ue.wroc.pl, po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić. Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best@ue.wroc.pl, http://best.ue.wroc.pl | Facebook: http://tiny.cc/ngsbest Redaktor Naczelna: Marta Rewera (martarewera@gmail.com) | Zastępca Red. Nacz.: Zbigniew Ostrowski (zbychowiec@gmail.com) | Redaktorzy: Jarosław Adam, Aleksandra Chojenta, Dorota Dziuruń, Aleksandra Greźlikowska, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Kamila Konopczak, Włodzimierz Lewandowski, Aleksandra Łukaszewska, Dominika Majcher, Paweł Maleńczak, Piotr Modzejewski, Radosaw Padło, Piotr Semeniuk, Marcin Świerkot, Klaudia Utracik, Joanna Wajs, Agnieszka Wojciechowska, Anna Woźniak, Filip Wójcik, Magdalena Zygmunt | Korekta: Magdalena Pleskacewicz, Adrianna Bułeczka, Ewa Popowicz | Marketing: Marcin Świerkot, Dorota Dziuruń, Anna Grybel, Magdalena Grybel, Aleksandra Kler, Katarzyna Miś, Marta Rewera | HR: Tomasz Cieszyński, Aleksandra Łukaszewska, Piotr Semeniuk | Foto: Alicja Koryś, Tomasz Cieszyński, Jakub Knoll, Katarzyna Miś, Zbigniew Ostrowski, Andrzej Przybylski, Piotr Semeniuk, Agnieszka Wojciechowska, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | Grafika: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Katarzyna Miś, Magdalena Pleskacewicz, Klaudia Utracik, Joanna Wajs | Skład DTP: Bartosz Burek, Jakub Knoll | Webmaster: Bartosz Jakubowski | Współpraca: Rafał Ćwietnia, Piotr Grzegorzek, Patrycja Jakubowska, Cezary Pirek, Krzystof Wojaczek | Okładka: Katarzyna Miś Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.

redakcyja


głosyzUE

Zapraszamy studentów i absolwentów wszystkich wrocławskich uczelni na 17 edycję legendarnego obozu studenckiego ZeSPalak. W tym roku integrujemy się w Ustce w dniach 26 sierpnia - 3 września. W programie: - warsztaty taneczne - gry i zabawy integracyjne - BeerPong - nocny Bieg Patrolowy - Paraolimpiada - imprezy tematyczne - zawody sportowe - zwiedzanie miasta i okolic oraz atrakcje, które pozostaną słodką tajemnicą :P Cena: 450 PLN (3 posiłki, przejazd, ubezpieczenie, wszystkie atrakcje, koszulka) Zaliczka (wpisowe): 100 PLN do 15 maja 2011 Zapisy: http://www.facebook.com/ZeSPalak (zakładka „Formularz”) LICZBA MIEJSC OGRANICZONA !!! Masz pytanie?? ---->>> pisz na zespalak2011@gmail.com

marka odzieży UE Wrocław Wywiad z twórcami pierwszej w Polsce marki odzieży uczelnianej – Wojciechem Setnym i Mateuszem Sierpińskim. Jak wpadliście na pomysł stworzenia marki odzieży uczelnianej? Wojtek: Ideę stworzenia marki odzieży uczelnianej zaczerpnęliśmy z USA. W odróżnieniu od polskich kolegów, amerykańscy ¬studenci silnie identyfikują się ze swoimi uczelniami, co okazują m.in. poprzez ubieranie się w uczelniane barwy. Dobrym przykładem jest nasz partnerski Uniwersytet w Shippensburgu, którego studenci dumnie noszą odzież opatrzoną napisem „Ship” – potoczną nazwą tej uczelni. Nie od dzisiaj wiadomo, że studenci UE także silnie identyfikują się ze swoją alma mater i stanowią pod tym względem pozytywny wyjątek na mapie Wrocławia. Pomyśleliśmy, że jeżeli mamy własne imprezy – UE Party, własną wersję Juwenaliów – Ekonomalia, to niegłupim pomysłem byłoby stworzenie własnej, uczelnianej marki odzieży. I tak narodził się pomysł stworzenia pierwszej w Polsce marki odzieży uczelnianej – UE WEAR. Jaki jest wasz asortyment, czy planujecie w przyszłości wypuszczanie kolekcji? Mateusz: Na razie w naszej ofercie znajduje się jeden model koszulki w wersji damskiej i męskiej. Chcemy sprawdzić jakie będzie zainteresowanie taką odzieżą wśród studentów. Jeżeli będzie ono duże, to nie wykluczamy rozszerzenia asortymentu także o nowe wzory koszulek oraz bluzy. Wypuszczanie kolekcji na razie jest mało prawdopodobne, ale jeżeli będzie duże zapotrzebowanie, to nie wykluczamy takiej możliwości. Pierwszym artykułem oznaczonym logo UE WEAR jest jasnoniebieski (turkusowy w wersji dla kobiet) t-shirt z nadrukiem „I love UE”, z którym

4

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

Biznes w Afryce. Niemożliwe?

Dla Koła Naukowego Handlu Zagranicznego „Cargo” nie ma rzeczy niemożliwych, dlatego zapraszamy Cię do wykorzystania niepowtarzalnej szansy na zdobycie praktycznej wiedzy, jaką jest II Ogólnopolska Konferencja „Nieodkryte Przestrzenie Biznesu”! 17 maja od 13:30 w budynku P, czekać na Ciebie będzie seria wystąpień profesjonalistów (dr Konrad Czernichowski, publicysta Polskiego Centrum Studiów Afrykanistycznych i Sławomir Winiecki, InvestAfrica. pl), a także studentów, którzy w jak najbardziej przystępny sposób opowiedzą o możliwościach wiążących się z tak niedocenianym regionem świata, jakim jest Afryka. Jeśli chcesz dowiedzieć się mnóstwa praktycznych informacji o inwestowaniu i prowadzeniu biznesu w egzotycznych krajach, nie możesz tego przegapić! Znajdź nasz Fan Page na Facebooku: www.facebook.com/KonferencjaNPB! Zaprasza KN HZ „Cargo” UE we Wrocławiu, KN Handlu Zagranicznego UE w Krakowie i KN „HaZet” Uniwersytetu Gdańskiego. Czekamy na Ciebie i Twoich znajomych!

związana jest akcja promocyjna uczelni „Pokochaj UE!” Na czym polega wspomniana akcja „Pokochaj UE!” ? Wojtek: „Pokochaj UE!” jest akcją promocyjną realizowaną wspólnie z Akademicką Grupą Fotograficzną. Ma ona na celu wypromowanie Uniwersytetu Ekonomicznego na forum ogólnopolskim poprzez ukazanie zaangażowania i kreatywności jego studentów . Jej głównym elementem jest budowa swoistego internetowego tablo uczelni na facebook’u zawierającego zdjęcia studentów UE ubranych w uczelniane koszulki. Jest to ciekawa inicjatywa, która oprócz szansy na wypromowanie naszej uczelni, daje studentom naszej uczelni unikalną możliwość zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia w warunkach studyjnych. I naważniejsze - gdzie można dostać wasze koszulki i ile kosztują? Mateusz: Koszulki można zamówić poprzez internetowy sklep z gadżetami uczelnianymi [sklepue.pl] i odebrać w siedzibie biura promocji w budynku E w każdy wtorek i czwartek w godzinach 12:00-16:00. Cena jednej koszulki to 34.90 zł. W razie niedopasowania rozmiaru istnieje możliwość wymiany. Facebook.com/uewear Sklepue.pl


głosyzUE FenoMEN

Masz już dosyć nudy? Chciałbyś zrobić coś niekonwencjonalnego? Wiosna rozbudziła w Tobie chęć do aktywności i samorozwoju? FenoMENalnie! Właśnie dla Ciebie Stowarzyszenie Studenckie WIGGOR organizuje kolejną edycję FenoMENa, czyli projektu skierowanego do aktywnych i żądnych wrażeń mężczyzn, studiujących na wszystkich wrocławskich uczelniach. Szara codzienność czasem przesłania rozwiązania niebanalne i kreatywne, dlatego walczmy z nią! Pokaż sobie i innym, że tkwi w Tobie potencjał i siła. Niech aktywność i nowe pomysły wyprą rutynę! Weź udział w bezpłatnych warsztatach, pokazach i szkoleniach, a zyskasz siłę, impuls samorozwoju i nauczysz się niekonwencjonalnie spędzać czas. Przełam bariery próbując LeParkour’u, poszerz horyzonty przez doskonalenie autoprezentacji, bądź aktywny na treningach sztuk walki, poczuj rytm na warsztatach z Beatboxing’u i obudź w sobie chłopca próbując Paintball’u. A na osłodę kobieta know- how, czyli jak zdobyć kobietę Twoich marzeń. A to tylko przedsmak wszystkich organizowanych warsztatów i szkoleń. Świetna zabawa gwarantowana! Ze względu na duże zainteresowanie FenoMENem w poprzednich latach, w tej edycji rozszerzyliśmy zasięg projektu. Warsztaty będą odbywać się jednocześnie na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego, Uniwersytetu Przyrodniczego oraz Politechniki Wrocławskiej w dniach 16-19 maja br. . System zapisów rusza już 10 maja o 20:00 na stronie: www.fenomen.wiggor.pl – nie możesz tego przegapić! Szczegóły dotyczące projektu znajdziesz także na: www.facebook.com/Fenomen.Wiggor.

Zaplanuj wakacje z AIESEC

Nie przegap wakacji! Pomyśl o praktykach

Wiosna już w pełni, a wakacje zbliżają się dużymi krokami. Z pewnością każdy ma już jakieś plany z nimi związane. Warto pamiętać, że te wolne 2 lub 3 miesiące lata, to dobry czas, nie tylko aby odpocząć i nabrać sił przed kolejnym rokiem akademickim, ale też zdobyć nowe doświadczenia zawodowe. Na rynku pracy oprócz wiedzy poszukiwane są umiejętności i kompetencje, których nie zdobędziesz na wykładach i ćwiczeniach. Dlatego jeszcze przed wakacjami warto pomyśleć o PRAKTYKACH! Kiedy pracownicy wybierają się na urlopy, w firmach wzrasta zapotrzebowanie na praktykantów i stażystów. To najlepszy moment, aby złożyć swoją aplikację. Poszukiwanie odpowiedniej praktyki to wyzwanie podobne do poszukiwania pracy. Tym razem powinno być jednak trochę łatwiej. Praktyka powinna być możliwie mocno sprofilowana do zainteresowań zawodowych kandydata. Poszukiwania warto zacząć od ofert pozyskanych przez biura karier oraz prezentowanych na popularnych serwisach dla poszukujących pracy. Oprócz śledzenia na bieżąco pojawiających się ofert praktyk, można także wysłać swoje cv do firmy, która nie ogłasza się, ale z różnych względów jest dla nas interesująca. Może się okazać, że trafimy w dziesiątkę i wyprzedzimy konkurencję. Nasza motywacja może przekonać reprezentantów firmy do współpracy. Praktyki studenckie powinny odbywać się w oparciu o umowę. W Biurze Karier Uniwersytetu Ekonomicznego dostępny jest wzór umowy trójstronnej o organizację praktyk, która reguluje współpracę w tym zakresie pomiędzy studentem, pracodawcą a naszą uczelnią. W przypadku absolwentów istnieje możliwość odbycia tzw. praktyki absolwenckiej. Regulacje dotyczące tej kwestii znajdują się w ustawie z dnia 17 lutego 2009r. o praktykach studenckich (Dz.U. nr 127, poz.1052). Praktyka taka nie może być dłuższa niż trzy miesiące. Praktykanta zatrudnia się na podstawie umowy o praktykę absolwencką, która reguluje rodzaj wykonywanej na praktyce pracy, okres odbywania praktyki i w przypadku płatnej praktyki – wysokość wynagrodzenia. Po zakończeniu współpracy warto postarać się o referencje. Na wniosek praktykanta, pracodawca zobowiązany jest do wydania pisemnego zaświadczenia o obowiązkach praktykanta i rodzaju wykonywanej pracy. Taki dokument musi również zawierać opis umiejętności i kwalifikacji, jakie praktykant zdobył. Zachęcamy do przeglądania ofert praktyk i pracy, które napływają do Biura Karier Uniwersytetu Ekonomicznego na stronie: http://biurokarier.ue.wroc. pl/artykul/oferty-pracy-i-praktyk/.

Wolontariat w Chinach, praktyka we Włoszech, a może nauczanie języka angielskiego w Tajlandii? AIESEC – międzynarodowa organizacja studencka, zaprasza wszystkich studentów i absolwentów do wyjazdu na praktykę, staż lub wolontariat już na najbliższe wakacje. Kierunek studiów nie ma znaczenia, ponieważ możliwości wyjazdu jest wiele. W ramach międzynarodowego programu wymiany praktyk, AIESEC proponuje cztery rodzaje staży: wolontariat, praktyki edukacyjne, biznesowe lub techniczne. Praktyki trwają od 6 tygodni do 18 miesięcy. Studentów psychologii, pedagogiki lub kulturoznawstwa, a także wszystkich chętnych, mogą zainteresować staże w wolontariacie. Jednak przyszli praktykanci nie muszą mieć wykształcenia kierunkowego. Wyjeżdżając na przykład do Indii, Chin, Turcji czy Rosji, można działać w projektach społeczno-edukacyjnych nt. HIV/ AIDS, w organizacjach pozarządowych czy domach dziecka. Praktyki biznesowe są dla studentów i absolwentów m.in. ekonomii, zarządzania, stosunków międzynarodowych czy socjologii. Owe staże realizowane są zarówno w firmach z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, jak i dużych międzynarodowych korporacjach oraz organizacjach pozarządowych. Praktyki edukacyjne są skierowane do studentów i absolwentów filologii. Podczas takich staży zazwyczaj pracuje się w szkołach językowych, placówkach społecznych, orga-

nizacjach pozarządowych lub w firmach. Na praktyki techniczne mogą wyjechać studenci i absolwenci takich kierunków, jak: informatyka, mechanika, biotechnologia czy architektura. Wśród firm partnerskich można wyróżnić, np.: Fujitsu-Siemens Computers, Microsoft, Google czy Toshiba. Dlaczego warto wyjechać na międzynarodową praktykę? Mówi Monika Saleh, prezydent lokalnego oddziału AIESEC we Wrocławiu: - Taki wyjazd do innego kraju, poznanie nowych ludzi z całego świata, nowej, orientalnej kultury, to niezapomniana przygoda i ogromne doświadczenie. Poza tym odbycie na przykład dwumiesięcznej praktyki w Chinach i wpisanie jej do CV, z pewnością podnosi jego wartość, przez co wzrastają szanse na znalezienie pracy, nawet w czasach kryzysu. Osoby zainteresowane wyjazdem zapraszamy na nasze standy informacyjne w maju na terenie m.in. Uniwersytetu Ekonomicznego oraz na stronę internetową www.wroclawue.aiesec.pl. Cały proces przygotowania na praktykę czy wolontariat zajmuje około miesiąca. Jest jeszcze czas, aby już na najbliższe wakacje wyjechać na wolontariat do egzotycznego miejsca na świecie i przeżyć niesamowitą przygodę życia. Istnieje wiele możliwości rozwoju i aktywności w AIESEC. Wyjazd na praktykę jest tylko jedną z nich. Po powrocie można również zacząć działać w projektach. Więcej informacji na stronie internetowej. NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

5


głosyzUE fot. Bartosz Burek

rozdane!

K

ka animacja poklatkowa stworzona przez członków redakcji Niezależnej Gazety Studentów B.e.s.t., organizatora imprezy, a wręczanie nagród przeplatane było występami młodych artystów: Katarzyny Łęckiej, Grzegorza Karnasa, Piotra Modrzejewskiego oraz Marcina Nadbrzeżnego. Niemałą atrakcję stanowiły też postaci Panny Migot-

fot. Bartosz Burek

olejna gala The B.e.s.t.-orów już za nami. Studenci Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu po raz dziesiąty wybrali tych, których uznali za godnych tego wyróżnienia. Tłumnie zgromadzona publiczność z niecierpliwością oczekiwała ogłoszenia zwycięzców. Każdą z kategorii zapowiadała krót-

ki i Włóczykija obecne na Uczelni. Pod koniec gali nastąpiła kulminacja napięcia, bowiem wśród obecnych na imprezie, a także tych, którzy oddali głosy na nominowanych bądź wzięli udział w facebookowym konkursie B.e.s.t.-a, zostały rozlosowane nagrody – rower, roczny kurs językowy od Studium Języków Obcych przy UE oraz netbook. Dodatkowo każdy z uczestników otrzymał małe upominki od redakcji i sponsorów. Sponsorem strategicznym tegorocznych The B.e.s.t.-orów był LUKAS Bank należący do Credit Agricole. Mamy nadzieję, że za rok gala rozdania The B.e.s.t.-orów okaże się co najmniej tak samo udana. Zapraszamy na stronę gazety, do obejrzenia galerii, w której możecie znaleźć fotorelację z tegorocznego wydarzenia: best. ue.wroc.pl.

Statuetki w poszczególnych kategoriach otrzymali: Papa Smerf (najlepszy promotor): dr hab., prof. UE Leon Jakubów, Diabeł Tasmański (pozytywnie zakręcony): dr Barbara Ćwierz-Matysiak, Pomysłowy Dobromir (pomocna dłoń, pracownik administracyjny): pracownicy szatni w bud. A, Król Julian (poczucie humoru): dr Jan Florek, Pan Kleks (omnibus): prof. dr hab. Krzysztof Jajuga, Wilk i Zając (mistrz mowy obcej, SJO): mgr Aldona Chyb, Johnny Bravo (elegancja w każdym calu): dr Edward Jończak, Popeye (mocarz, pracownik SWFiS): mgr Ewa Frąckowiak. fot. Jakub Knoll (1), Bartosz Burek (2,3,4)

6

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl


głosyzUE

Budowa za oknem FILIP WÓJCIK

Na terenie Uniwersytetu powstaje nowa biblioteka, z której wg harmonogramu korzystać będziemy już z początkiem nowego semestru.

fot. Jakub Knoll

nej oraz Centrum Dokumentacji Europejskiej, udostępniające wszystkie publikacje (papierowe i elektroniczne) Unii Europejskiej (Czytelnia Europejska). Jego pracownicy pomogą nam uzyskać odpowiedzi na nurtujące pytania. Co ciekawe, na parterze umieszony będzie pokój dla dzieci, gdzie nieodpłatnie można będzie zostawić swoje pociechy na czas korzystania z biblioteki. Budynek i urządzenia zostaną w pełni przystosowane dla osób niepełnosprawnych.

Skąd pieniądze? Powiedzieć: „wszystko” byłoby przesadą, jednak przyznać trzeba, że zmieni się naprawdę wiele. Zaczynając od nowego budynku, a kończąc na obsłudze czytelnika. Zasadniczą nowością będzie przechowywanie połowy zbiorów (200 tysięcy książek oraz czasopisma) w tzw. „otwartym magazynie” – każdy z czytelników, będzie miał możliwość przejścia się między półkami i wybrania interesujących go pozycji, usiąść na jednym z 250 miejsc, skorzystać z jednego z ok. 50 komputerów czy bezprzewodowego Internetu. Woluminy przed nieautoryzowanym wyniesieniem chronić będzie system elektroniczny, działający na podobnej zasadzie jak ten funkcjonujący w sklepach (bramki kontrolne). Wypożyczanie odbywać się będzie za pośrednictwem maszyn – po przyłożeniu książki i użyciu karty (legitymacji), książka zostanie przypisana do konta. Zwroty przyjmie podobna maszyna (dostępna przez 24 godziny na dobę), drukującą papierowe potwierdzenie operacji. Dla osób potrzebujących odrobiny spokoju biblioteka przeznaczy specjalne kabiny umożliwiające pracę w ciszy i odcięciu od ludzi. Niektórzy mogą być rozczarowa-

ni brakiem możliwości kserowania książek. Wynika to z regulacji prawnych – jest to projekt unijny, który nie może generować przychodów. Ksero zastąpią automaty skanujące, z których to obrazy przenosić będziemy na pendrive’a, bądź skrzynkę pocztową.

Co więcej?

Poza biblioteką, w budynku znajdzie się sala konferencyjna mieszcząca 150 osób, 2 laboratoria i sala seminaryjna. Ponadto w planach jest otwarcie Centrum Informacji Ekonomicz-

60% kosztów pokrywa Unia Europejska, natomiast pozostałe 40% Uniwersytet Ekonomiczny i państwo.

Stare graty

Stare pomieszczenia biblioteki zostaną odnowione i przystosowane na potrzeby sal wykładowych i ćwiczeniowych, jak ma to miejsce na wyższych piętrach. Inwestycja zapowiada się dobrze. Czekamy z niecierpliwością na zakończenie prac.

fot. Jakub Knoll

What’s new?

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

7


głosyzUE

Starość nie radość? KUNEGUNDA

O

d trzech lat, przechodząc przez budynek E, można natknąć się na starsze panie, które od czasu do czasu tłoczą się przed salą nr 2 i zawzięcie rozmawiają. Są to studentki Uniwersytetu Trzeciego Wieku, który działa przy naszym Uniwersytecie. Mimo, że na całym UTW studiuje tylko 180 osób, to sala wykładowa zawsze jest pełna. Nawet dodatkowe krzesła są pozajmowane. Zainteresowanie jest wielkie, lecz nie każdy może z tej oferty skorzystać. Choć w tym przypadku nie trzeba mieć zdanej matury, to dostanie się na takie studia może być trudniejsze niż na licencjat lub magisterkę. Dlaczego? Po pierwsze, trzeba być już na emeryturze i przejść przez rozmowę rekrutacyjną, na której sprawdza się, czy rzeczywiście danej osobie przyda się UTW. Po drugie, trzeba natrafić na czas rekrutacji, bo nie odbywa się ona co roku. Na tych studiach nie ma egzaminu końcowego, więc studiować można jak długo się chce. Jeśli lista studentów jest już zapełniona, to trzeba czekać, aż ktoś zrezygnuje ze studiów lub weźmie dziekankę i zwolni miejsce. Wtedy zaczyna się nowy nabór. Za semestr nauki na UTW płaci się 130 zł. Opłacone w tym są cotygodniowe zajęcia komputerowe, języka obcego, sportowe oraz wykład. Na komputerach studenci uczą się obsługiwać pakiet Microsoft Office oraz przeglądarkę internetową. Poza tym, mają także okazję poznać program Skype, co m.in.

8

ma ułatwić im komunikację z wnukami. W ramach nauki języka obcego można wybierać między angielskim, niemieckim, rosyjskim i francuskim. Zajęcia są prowadzone zwykle przez profesorów UE, lecz czasem przychodzą zaproszeni goście (m.in. Lidia Geringer de Oedenberg) oraz wykładowcy z innych uczelni wrocławskich. Na ćwiczeniach nie ma kolokwiów i nie ma stresu. Każdy się uczy tyle, ile może. Atmosfera jest bardzo przyjemna, przypominająca spotkanie towarzyskie. Dla starszych ludzi takie studia to często ratunek od samotności. Niektórzy w tym wieku czują się już nieprzydatni dla innych, a tu można znaleźć nowy cel w życiu. Nauka daje satysfakcję, a ludzie cię rozumieją. Można tu poznać ciekawych ludzi i rozpocząć wiele przyjaźni – namawia jedna ze studentek. Uczniowie po zajęciach nie powinni się nudzić, bo mogą zapisać się do kół

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

zainteresowań, których jest aż osiemnaście. Są m.in. warsztaty sztuki użytkowej, sekcja brydżowa, turystyczna, ogrodnicza, kulinarna. Poza tym, studenci spotykają się także za murami uczelni na wycieczkach edukacyjnych oraz wyjściach do teatrów, filharmonii, opery. Zdecydowana większość studentów UTW to kobiety. Ilość mężczyzn można pokazać na palcach jednej dłoni. Czemu ich tak mało? Mężczyźni zawsze chcą czuć się młodzi i nie chcą być nazywani osobą w „trzecim wieku”. Poza tym, część z nich nie podjęła tu nauki ze względu na zazdrość żony, która zdaje sobie sprawę, ile kobiet chodzi na zajęcia – wyjaśnia studentka UTW – Na każdy wykład większość z nas specjalnie się przygotowuje. Bo to trzeba się ładnie ubrać i oczywiście umalować. Dlatego nie powinien dziwić fakt, że nieraz UTW staje się miejscem podrywu. Starszym osobom trudniej jest się przemieszczać, dlatego na decyzję o wyborze danego oddziału UTW wpływa odległość od miejsca zamieszkania oraz wolne miejsca. UTW przy Uniwersytecie Wrocławskim ma 35 lat i jest jednym z najstarszych na świecie. Pobiera tam naukę 700 studentów, którzy oprócz zwykłych zajęć mogą brać udział w projektach, które są realizowane we współpracy z Ukraińcami, Francuzami, Hiszpanami i Turkami. Dla najbardziej aktywnych studentów przygotowywane są wyjazdy zagraniczne oraz wizyty studyjne.

fot. Alicja Koryś

fot. Alicja Koryś

Wolny krok, siwe włosy, kok na głowie. Uśmiech na twarzy i zmarszczki wokół oczu. Oto kolejna studentka Uniwersytetu Trzeciego Wieku zmierza na wykład.


polityka/felietuńczyk fot. Agnieszka Wojciechowska

Majowy przełom INDERISZ

Stało się. Wielu młodych, ambitnych ludzi, którzy nie widzą przyszłości na polskim rynku, z niecierpliwością czekało na taki gest ze strony Niemiec. Decyzja zapadła w ubiegłym roku. Od 1 maja rynek niemiecki i austriacki stoi przed Polakami otworem.

W

spólne Oświadczenie” Ministra Gospodarki, Wicepremiera Waldemara Pawlaka oraz Federalnego Ministra Gospodarki i Technologii Rainera Brüderle na zakończenie wizyty w Polsce 1 września 2010 r. podkreśla fakt, że gospodarki obu krajów (Polski i Niemiec) są ściśle ze sobą powiązane, a to powód do zmierzania ku coraz lepszej współpracy: „Widoczne ożywienie gospodarki europejskiej i światowej stało się dla gospodarek obu krajów i ich współpracy dodatkową szansą, która powinna być wykorzystana.” Definitywne otwarcie rynków pracy w Austrii i w Niemczech przed obywatelami nowych krajów członkowskich UE wciąż budzi niepokój - strach przed napływem zbyt wielkiej liczby pracowników ze Wschodu. Jednak brak specja-

listów (największe zapotrzebowanie na wyspecjalizowanych pracowników jest w takich dziedzinach jak budownictwo czy informatyka) i widoczny potencjał wykształconych Polaków (np. Irlandia i Wielka Brytania odnotowały wzrost dochodu narodowego brutto, a też obawiali się, że przybędzie więcej pracowników bez oczekiwanych umiejętności) skłoniły oba państwa do podjęcia takiej decyzji. Szacuje się, że ok. 400 tys. Polaków wyruszy do Niemiec i Austrii w poszukiwaniu lepszego zarobku. To bardzo wiele. Premier Donald Tusk nie ukrywa, że to nie jest powód do radości – polski rynek zubożeje o kilkadziesiąt (a nawet kilkaset) tysięcy wykwalifikowanych pracowników. Wielu przedsiębiorców na nową siłę roboczą wyczekuje, inni są sceptyczni i z zaniepokojeniem komentują, ja-

kie konsekwencje taka decyzja przyniesie. Pewne jest to, że dla wielu Polaków jest to szansa na wskrzeszenie nadziei, że mogą jeszcze polepszyć swój byt. Ponadto jest to kolejny krok w stronę ujednolicenia rynku wewnętrznego Wspólnoty. Jeśli UE ma się rozwijać, znoszenie barier jest konieczne, co podkreśla raport prof. Mario Mantiego, w którym były unijny komisarz zaapelował o dokończenie budowy wspólnego unijnego rynku. Źródła: http://www.mg.gov.pl, www.polityka.pl, www.twojaeuropa.pl

Nie zabijajmy klauna! INDERISZ

L

udzie często odwracają głowę. Siedzisz naprzeciw starszej pani w autobusie, a ona wykręca kark, by patrzeć „gdzieś”, stoisz w kolejce do kasy w markecie, a ekspedientka wlepia swój wzrok „gdzieś”… wszystko dzieje się „gdzieś” obok. Neurastenia postępuje, ludzkie twa-

rze więdną i barwny klaun przeistacza się w płaczącego mima. Ścieżka do nikąd. Przemierzając drogą codziennych newsów, widać obraz niepewny, niejasny, ale wciąż pożądany. Kiedyś zarzut, że ktoś łyka wszystko jak pelikan kluski, dziś odszedł do lamusa. Setki portali rozprowadza po całym świecie różnorakie informacje, a człowiek „łyka” to z entuzjazmem. Szuka prawdy, a jedynie pogłębia swój wewnętrzny dysonans – sposobu na redukcję nie znajduje, więc gnije przywalony ogromem nijakiej wiedzy. Ster przejęła wirtualność, więc buduje się coraz szersze chodniki, bo nikt nie patrzy pod nogi (czas zajmują netbooki, telefony, iPody). Życie to dziś zamknięta klatka z palcami rozbieganymi po klawia-

turze. Brak czasu (uśmiechu), pieniędzy (nadziei), tylko praca (zmęczenie), obowiązki (przymus) i tumult miasta, który krzyczy, że chce od człowieka więcej… więcej... Jeśli nie podołasz temu, nie popadaj w histerię – niedługo android zacznie także żyć za ciebie.

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

9


sięrozwińsię

Szkoła charakteru TEKST: DOROTA DZIURUŃ | FOTO: ZBIGNIEW OSTROWSKI

„Capoeira jest dla mężczyzn, kobiet i dzieci. Nie ćwiczą jej tylko ci, którzy nie chcą" – z tą myślą udałam się na swoje pierwsze zajęcia z capoeira. Po miesiącu zmagań z tą sztuką walki mogę powiedzieć, że naprawdę warto spróbować – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Korzenie capoeira

Capoeira bowiem to połączenie pięciu elementów: walki, akrobatyki, tańca, muzyki i śpiewu. Jej korzenie owiane są mgiełką tajemnicy i stanowią przyczynę wielu kontrowersji. Historia capoeira aż do XIX wieku opierała się głównie na ustnych przekazach, nie na zapisach czy obrazach – stąd też mnogość mitów i legend, jakie powstały na jej temat. Pewne jest natomiast to, że ukształtowała się na brazylijskiej ziemi. Capoeira, jaką gra się dziś, rozwinęła się pośród brazylijskiej czarnej klasy pracującej i, co ciekawe, nie zawsze cieszyła się społeczną aprobatą. Na przełomie XIX i XX wieku uprawianie capoeira stało się wręcz nielegalne, a capoeristas uchodzili za maleandro (typ spod ciemnej gwiazdy) i przestępców. Na szczęście przez lata sytuacja ta uległa zmianie. W 1932 roku Mestre Bimba, znacząca dla capoeira postać, utworzył pierwszą oficjalną szkołę uczącą tej dyscypliny. Mestre wraz ze swoimi uczniami znacznie przyczynili się do stworzenia usystematyzowanej metody nauczania oraz uznania capoeira za sztukę samoobrony i sportową dyscyplinę. Dziś capoeira trenują ludzie na całym świecie.

Początki są trudne

To, co mnie przyciągnęło do tej sztuki walki, to ciekawość i chęć sprawdzenia ile ja – przeciętnie uzdolniona fizycznie osoba, będzie się w stanie nauczyć w ciągu miesiąca. Założenie było proste – uczestniczę we wszystkich oferowanych zajęciach i próbuję wszystkiego. Spośród wielu grup dających możliwość zgłębienia tajników capoeira, zdecydowałam się na Axé Capoeira. Wybór nie był przypadkowy - jeśli już się uczyć, to od najlepszych. Trener grupy – Instrutor Barril (Michał Kwiatkowski) jest posiadaczem najwyższego corda w Polsce (corda - sznur pokazujący stopień zaawansowania adeptów; każda grupa posiada własną gradację). Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu. Axé Capoeira zakłada wielowymiarowy rozwój członków – od poznania technik samoobrony, poprzez zwyczaje, tradycję aż po język, sztukę i kulturę. Oprócz tra-

dycyjnych zajęć grupa oferuje naukę brazylijskich tańców. To, co rzuciło mi się w oczy na pierwszym treningu, to z pewnością rozpiętość wiekowa uczestników. Tu słowa Mestre Pastinhy nabrały realnego znaczenia – w jednej grupie znaleźć można było uczniów gimnazjum i tych, którzy od dawna spełniają się zawodowo. Nie brakowało i studentów. Na pierwszych zajęciach dostaję „ta-

do sedna. Zaczynają się ćwiczenia kopnięć, uników i wymyślnych przejść. Miło patrzy się na tych, którzy trenują dłużej – płynne, przemyślane ruchy. Kiedy się na to spojrzy, wydaje się to tak oczywiste i proste… Zdecydowanie gorzej jest z praktyką. Dzielnie próbuję nadążyć za grupą. Efekt? Przemilczmy. Czas na ćwiczenia w parach sekwencji figur i powoli, szczęśliwie zbliżam się do punktu kulminacyjnego treningu, tzw. roda.

Muzyka jest bardzo istotnym elementem w capoeira – wspomaga nie tylko rozwój fizyczny uczniów, ale także zrozumienie filozoficznej strony sztuki. ryfę ulgową” – aktywnie w nich uczestniczę, ale bez presji na jakość i efekty. Przebieg treningu jest dość charakterystyczny, towarzyszą mu też pewne elementy rytualne jak wspólne powitanie czy pożegnanie i podziękowanie za wspólne ćwiczenie na koniec. Na dobry początek – rozgrzewka. Po 10 minutach zastanawiam się, jak długo wytrzymam takie tempo. Po mniej więcej dwudziestu czuję, że brak mi już sił – cóż, moja słaba kondycja daje się we znaki. Po wyczerpującej rozgrzewce przechodzimy

10 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

Roda (z języka portugalskiego krąg, koło) jest najważniejszą częścią treningu, tu widać cały sens capoeira. Daje niepowtarzalną okazję wykazania się swoimi umiejętnościami, tu i teraz, w grze pomiędzy dwoma osobami. Ta część zajęć zrobiła na mnie największe wrażenie. Uczestnicząc w roda jako obserwator, czuję się jak świadek jakiegoś religijnego rytuału. Wszyscy stoją w kręgu głośno śpiewając i klaszcząc w rytm muzyki granej przez kilka osób na


sięrozwińsię instrumentach: podobnym do konga atabaque oraz czymś w rodzaju tamburyna (pandeiro). Tempa i charakteru nadaje całości berimbau – uderzany baquetą czyli „patyczkiem” jednostrunowy instrument, symbol capoeira. Dwie osoby kucają naprzeciw siebie pod berimbau. Wydaje się, że są zatopieni w jakiejś medytacji. Śpiew i hipnotyczny rytm podkręcają atmosferę - oto rozpoczyna się gra. Dwie osoby prowadzą ją ze sobą w środku koła, wymieniając się co jakiś czas. Następują całe serie kopnięć i uników oraz różnorakich ewolucji. Niektóre z nich przyprawiają o zawrót głowy – istny Matrix. Mimo dużego wysiłku, jaki każdy wkłada w grę, po osobach, które wycofują się z roda nie widać zmęczenia, ale radość. Bardzo trudno jest oddać atmosferę tej chwili – to trzeba po prostu przeżyć! Dzień po treningu każda część ciała daje mi znać, że wciąż żyję – zakwasy męczą mnie przez kilka dni. Nie poddaję się i w poniedziałek stawiam się na kolejnych zajęciach. Trener wita mnie słowami „a jednak przyszłaś”. Tym razem mam okazję poćwiczyć trochę elementów akrobatycznych: gwiazda, stanie na rękach czy głowie. Brzmi kosmicznie w kontekście mych drugich zajęć, ale najważniejsze, by się nie bać i zaufać sobie. Przyznam, że po tych zajęciach rozważałam przerwanie eksperymentu. Fizyczne wyczerpanie zaczyna dokuczać, pojawia się zwątpienie, czy kiedykolwiek uda mi się to ogarnąć. Nie spróbowałam jednak tańców brazylijskich, tak więc rezygnacja nie wchodzi w grę. W końcu doczekałam się i tego. Jeśli chodzi o same tańce, nie mają za wiele wspólnego ze znanymi latynoskimi tańcami towarzyskimi, ale wspólne harce dają dużo radości. Była też okazja, aby pograć sobie na instrumentach. Muzyka jest bardzo istotnym elementem w capoeira – wspomaga nie tylko rozwój fizyczny uczniów, ale także zrozumienie filozoficznej strony sztuki. Dobry capoerista powinien zdobyć i te umiejętności. Atabaque

czy pandeiro – wystarczą dobre chęci i trochę zacięcia, by nauczyć się grać. Zgłębienie sztuki grania na berimbau okazuje się znacznie trudniejsze. Samo utrzymanie instrumentu jest dość kłopotliwe, nie mówiąc o wydobyciu jakiegokolwiek dźwięku. Cóż – jest to wersja dla zaawansowanych.

Po miesiącu

Mijają kolejne zajęcia, powoli zaczynam rozróżniać, czym różni się meia lua de frente od meia lua de compasso (w capoeira każde kopnięcie, unik, figura akrobatyczna mają swoją nazwę i jest ich naprawdę sporo). Rozgrzewki męczą, ale już nie tak jak na początku, przestaję odliczać minuty do końca treningu. Po kilku zajęciach zachęcona przez trenera próbuję swoich sił w roda. Chaos i panika w oczach, brak koncepcji co robić, ale pierwsza próba za mną, teraz może być już tylko lepiej. Tak mija cały miesiąc. Czas na jakieś podsumowanie. Niełatwo jest odpowiedzieć na pytanie, czego tak naprawdę się nauczyłam. Z pewnością moja ogólna kondycja fizyczna uległa poprawie, zaczęłam rozróżniać podstawowe techniki, poznałam kroki tańców, spróbowałam nauczyć się grać na instrumentach. Zajęcia capoeira były jednak przede wszystkim dobrą szkołą charakteru. Za każdym razem walczyłam trochę ze sobą, z własnym bólem i słabościami. To była najcenniejsza umiejętność, którą wyniosłam po miesiącu zajęć – nie poddawać się. I chociaż droga do pozostania prawdziwym capoerista jest wciąż dla mnie bardzo daleka, wiem na pewno jedno – jestem na właściwym szlaku. Salve! O capoeira Instrutor Barril Będąc nastolatkiem trenowałeś taekwondo, później aikido, od 12 lat zajmujesz się capoeira. Co urzekło cię w tej sztuce walki, czego nie było w innych? Spodobała mi się przede wszystkim akrobatyka, to było to, co zawsze chciałem robić, a ponieważ wcześniej ćwiczyłem taekwon-do, capoeira wyglądała jak połączenie taekwon-do i akrobatyki. Element akrobatyczny jest tym, co przyciąga większość ludzi do capoeira. Trenujesz już bardzo długi czas. Czym dla ciebie jest capoeira? Dla mnie capoeira jest oczywiście sportem, jak również sposobem na spędzanie wolnego czasu. Powoli staje się też sposobem na życie. Jak jesteś w tym długo, to zaczynasz przyswajać sobie takie specyficzne zachowania, np. sposób ubierania się. W sumie trudno jest to określić. To nie są

skejtowe czy obcisłe ciuchy, ale są to takie ubrania, w których bez problemu możesz grać capoeira, jeśli zobaczysz na swojej drodze roda. Kolejna rzecz – podróże. To jest bardzo fajne w capoeira – masz możliwość podróżowania po całym świecie. Jak zachęciłbyś kogoś, żeby przyszedł na zajęcia? W dwojaki sposób. Po pierwsze powiedziałbym: jeśli chcesz się nauczyć fajnych elementów akrobatycznych i pograć na bębnach (co pewnie większość chłopców robiła będąc dzieckiem – obijając garnki mamie…), to jest coś dla Ciebie. Drugi sposób: jeśli chcesz zwiedzić kawałek świata, to zapraszam. Jako trener, co przede wszystkim chciałbyś przekazać swoim wychowankom? Przede wszystkim chciałabym, aby oni dalej budowali te rzeczy, którym ja hołduję. Chciałbym zmienić podejście ludzi do takich rzeczy jak alkohol, nikotyna. Wiadomo, że capoeira trenują też osoby dorosłe, którym nie można tego zakazać, ale bez tego da się żyć. Sam jestem przykładem takiej osoby, która nigdy nie paliła, nigdy nie piła i jak widać - tak można. Można iść na imprezę, nie wypić Martini, ale szklankę soku pomarańczowego i też się dobrze bawić. Na pewno jest to zdrowsze. Przede wszystkim nie musisz chodzić na imprezy co tydzień. W jaki sposób chcesz im to przekazać? Jak chcesz to zmienić? Myślę, że jeśli odpowiednio kogoś zmęczę, to nie będzie mu się chciało iść na imprezę (śmiech). Grupa capoeira to nie jest grupa jakiś anonimowych osób. Spotykamy się znacznie częściej - nie tylko na treningach, warsztatach. Po pewnym czasie grupę tworzą ludzie, którzy znają się bardzo dobrze i potrafią sobie pomagać. Można na tych ludzi liczyć. W jakim kierunku widzisz rozwój grupy? Więcej ludzi na treningach, więcej zaangażowania i więcej radości z capoeira (śmiech).

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

11


wSJOharaszo

Prejuicios onubenses JOSÉ MARTÍN MARTÍN

(HISZPAN Z HUELVY STUDIUJĄCY NA UNIWERSYTECIE EKONOMICZNYM WE WROCŁAWIU W RAMACH PROGRAMU ERASMUS)

D

ejarse influir por los prejuicios en la sociedad que vivimos hoy en día es algo normal y bastante frecuente. Podemos encontrar muchos estudios acerca de las pautas de comportamiento, cualidades, características y habilidades de un grupo representativo de personas. Los llamados estereotipos están en todas partes y no siempre orientan ya que con facilidad nos hacen caer en el prejuicio, lo ideal para evitar esto sería la flexibilidad racional, tenemos que conocer por nosotros mismos. En mi tierra ha madurado un concepto de estereotipo personalizado acerca de Polonia y los polacos. La mayoría de los onubenses piensan que todo en Polonia son chicas altas, rubias y sin educación dispuestas a recoger fruta del suelo y romper matrimonios, que Polonia es un país pobre y que solo es un lugar de contratación en origen de mano de obra barata, para realizar trabajos que nadie quiere hacer en Huelva. Ideas muy arraigadas y firmes en la cabeza del onubense de a pie. A Wroclaw segué hace unos meses con éstos incómodos prejuicios en mi cabeza pero con la flexibilidad suficiente para estar dispuesto a cambiarlos, y así fue, no podía estar más equivocado. Ahora con una nueva

perspectiva puedo afirmar que el polaco medio es una persona con un fuerte sentido del deber y trabajadora, es una persona educada, tradicional, respetuosa y muy tolerante. Todas estas características hacen al polaco bastante más europeo que el español medio, sin hablar del conocimiento del inglés. Si te surgen dudas de orientación en una calle polaca y preguntas en inglés, es mucho más probable que puedan responderte que en mi ciudad de origen. Como bien nos dice la profesora Urszula Sokolnicka, está claro que los prejuicios nos pueden dejar en evidencia, y de hecho así es. Desde mi experiencia en Polonia tengo que resaltar la diferencia más acentuada que he podido contemplar, el concepto del tiempo. En mi país el tiempo transcurre de otra manera, se valora diferente, los polacos se acuestan temprano para levantarse temprano incluso cuando la rutina no les obliga a ello, no existe calma y reposo en las comidas centrales del día, en España disfrutamos del almuerzo, es casi un ritual sagrado. En definitiva la vida en Polonia es más acelerada y estresante, aunque podemos percibir contradicciones muy llamativas, ya que a veces el ritmo de trabajo aquí es muy lento, sobre

12 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

todo en empresas públicas. Todavía no llego a comprender si lo hacen para no cometer errores o simplemente no son productivos. Debido al fenómeno de la globalización cada vez somos más parecidos a todos los niveles pero de una forma muy pausada, tan lento es este cambio que no nos damos cuenta. Cuando pienso en este concepto me alegro de que existan estereotipos porque sería una pena perder la esencia de nuestras culturas, la riqueza cultural y la heterogeneidad de la misma es uno de los fenómenos más característicos nuestra humanidad, pero el mundo será un lugar mejor si somos lo suficiente flexibles y tolerantes para comprender cada una de ellas. Prejuicio – uprzedzenie Onubense – mieszkaniec/mieszkanka miasta Huelva Mano de Obra – siła robocza mass – msza De a pie – zwykły/a, przeciętny/a Empresa pública – przedsiębiorstwo państwowe Heterogeneidad – różnorodność Dejar en evidencia - ośmieszać


coolinaria

Rzut oka żarłoka,

czyli subiektywny przewodnik po gastronomii wszelakiej

Di Roberto FASOLA

Di Roberto to lokal znajdujący się przy ul. Trwałej 7. Reklamuje się prawdziwą pizzą prosto z pieca, jedzeniem na wagę oraz zniżkami dla studentów. Czy warto tam zjeść – przeczytajcie.

T

rudno tak naprawdę określić charakter Di Roberto – restauracja to zbyt duże słowo, natomiast bar nie opisuje w całości tego lokalu. W środku znajdują się dwie sale: główna – duża, oraz mała – bardziej kameralna. Stoły i krzesła to odnowione stare meble pomalowane na niebiesko. Wystrój nie powala co prawda na kolana, ale jest w miarę w porządku – na tyle obojętny, że raczej się go nie zauważa. W lokalu obowiązuje samoobsługa. W menu króluje pizza – prawie 30 rodzajów. Można zamówić małą (25 cm), dużą (35 cm) lub rodzinną (50 cm). Di Roberto oferuje jeszcze gyros pod różnymi postaciami oraz kuchnię polską. Oprócz dań z „karty” można zjeść coś bez czekania. Potrawy na wagę stają się ostatnio coraz bardziej popularne, ale czy to takie opłacalne – szczególnie w Di Roberto, nie jestem przekonana. Co prawda 100 g ze zniżką studencką kosztuje 2,19 zł, ale nie udało mi się nigdy zjeść niczego poniżej 12 zł. Ważne: przy kasie bez wezwania należy powiedzieć, że jest się studentem, inaczej według obsługi będzie już „za późno” i zostanie Wam policzona normalna cena, czyli 2,49 zł za 100 g. Po godzinie 19.00 cena za 100 g spada do 1,50 zł. Potrawy na wagę to m.in.: kotlet de volaille, pierogi ruskie, pierogi z mięsem, wieprzowina w so-

bór rodzajów pizzy oraz możliwość nieodpłatnego otrzymania pudełka na wynos, w razie gdybyśmy nie mogli zjeść wszystkiego za jednym zamachem. Odnośnie do gyrosa, bywa różnie. Czasami nie mam mu nic do zarzucenia, jednakże częściej trafiam na chrząstkę, czy inne elementy niedające się pogryść – psuje to cały posiłek. Za to frytki, chociaż ociekające tłuszczem, są grube i smaczne. Surówki mają swoje gorsze i lepsze dni. Zdarza się, że widać ewidnetnie, iż sałatka jest wczorajsza – podwiędła i rozmoknięta. Natomiast warzywa w zestawie gyros drobiowy z warzysie itp. Czasami można jednak trafić na wami bez wątpliwości pochodzą z mrominę – nałożyć sobie pięknie wygląda- żonki. Duże rozczarowanie. Obsługa w lokalu jest dość specyficzjącego mięsnego kotleta mielonego, któna, zależy na kogo się trafi. Co mnie przery przy jedzeniu okazuje się być zrobioraziło i mam nadzieję, że jest to jednorany z samych warzyw. Pierogom polecam zowa sytuacja (chociaż wątpię), to fakt, najpierw się przyjrzeć, a dopiero później że pani, która przyjmowała pieniądze nakładać. Czasami prezentują sobą tzw. tłustymi palcami przy kasie, bez umyostatnie podsmażenie – niecia rąk wróciła do posypywania pizzy jadalne gumowe ciapieczarkami. Czy w Di Roberto sto. Jednak jeśli nie Pi Wycią zze: pokutuje teoria, że g z men masz czasu, jedzeMargh u e r „w piecu przecież i t S a a la i nie na wagę jest ide– 7,00 Gyrom / i tak się wszystko 1 s 0 ,9 – 0z 9,5 alną opcją – bardzo Wiej – 11,00/13,50 złł wyparzy”? ObrzydliFruttsi ka 0 / szybka obsługa 1 d 5 – i ,9 13,00/ 0 zł Króle mare we zachowanie to za 1 w 8 – s ,9 k 19,90/ a Ro i zazwyczaj brak 24,900 zł – 20,9 Gyrods zinna mało powiedziane. z ł 0 kolejki. Gyros drobiowy – 31,90 /28,90 zł – d Mam nadzieję, 4 r – o 0 F b ,0 8 iowy z ryt / 0 zł W Di Roberserem13 zł Schakbi że nieco przybliżyłam – o to znajduje się Pstrąg wy Bory – 3 zł 10/15 zł ny z Wam charakter Di Ropiec do pizzy CHerbata grilla –z pieca – 13 17,90 ,90 zł oca-co berto. Jeśli chcecie zjeść z opalany drew- Piwo la 0,5 l – 2/4 zł ł Piast – 3,5 coś bardzo szybko – doP i 0 w nem i chociaż P o Holba ,5 l – 5 0 zł iwo Li ,50 zł 0 bry wybór. Pizza też jest ,5 l tovel 0 – mogłoby się ,5 l – 5 zł całkiem niezła, pomijając 5 ,5 0 zł to wydawać fakt higieny, a właściwie jej ogromnym plusem braku u niektórych pracow(niepowtarzalny smak), to często ników. Jeśli to Was nie odmożna usłyszeć przy kontuarze, że trzeba rzuca lub pokładacie wiarę w ludziach, poczekać na danie np. 45 min. Sama pizto nie ma problemu. Niestety, widać, za jest całkiem smaczna. Szkoda tylko, iż część dań kuchnia chce zrobić tanim że czasami mimo wyraźnego zaakcenkosztem – za to ceny są przystępne. A detowania, że nie chce się danego składnicyzja, czy zjeść w Di Roberto jak zwykle ka, kucharz „zapomina” i w efekcie dostajemy danie ze znienawidzoną cebulą, należy do Was. czy oliwkami. Dużą zaletą jest obfity wy-

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

13


wrosław!

Twój sposób na majówkę – Park Mużakowski

fot. Alicja Koryś

HOLLY

Nadszedł maj - piękna pogoda, ciepło, kwiaty kwitną, ptaszki śpiewają… A do sesji zostało jeszcze trochę czasu. Warto to wykorzystać i wybrać się w weekend na wycieczkę. Ciekawą propozycją dla wrocławskich studentów jest Park Mużakowski, który znajduje się zaledwie 2,5 h drogi samochodem od Wrocławia. Jest to prawdziwy raj dla miłośników natury! Wypełniony jest bowiem piękną zielenią, niezwykłymi jeziorami o wszystkich kolorach tęczy, romantycznymi kamiennymi mostkami i alejkami… Zyskał on również uznanie na świecie – w 2004r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Park ten fascynuje nie tylko niezwykłą przyrodą, ale też ciekawą historią! Kopia raju łużyckiego Casanovy

Założycielem parku był niemiecki książę Hermann von Pückler – Muscau. Genialny architekt ogrodowy, artysta, esteta, hulaka, uwodziciel… Miał on dwie ogromne pasje w życiu: przyrodę i kobiety. Podczas licznych podróży po Europie zafascynowały go parki, zwłaszcza te w stylu angielskim. Gdy po śmierci ojca odziedziczył łużyckie tereny, postanowił stworzyć własny raj na ziemi – Park Mużakowski. Poświęcił temu celowi 30 lat swojego życia (park powstawał w latach 1815 – 1845) oraz cały majątek. Niestety plany przerosły jego możliwości i finansowe i gdy skończyły się pieniądze, postanowił rozwieść się z żoną, aby znaleźć nową bogatą narzeczoną, która pomogłaby mu kontynuować tworzenie dzieła jego życia. Przy tym nie rezygnował z licznych

znajomości z innymi kobietami i to z różnych klas społecznych, co nie było w ówczesnych czasach dobrze postrzegane. Podobno nawet, aby nie pogubić się w listach miłosnych, układał je w kolejności alfabetycznej! Nic więc dziwnego, że zyskał przydomek „łużyckiego Casanovy”. Również w parku mużakowskim można odnaleźć liczne ślady jego miłości, gdyż nazywał ich imionami ścieżki spacerowe. Wydaje się jednak, że najważniejsza była dla niego przyroda i jego park. Na łożu śmierci napisał w swoim dzienniku: „Sztuka jest czymś najwyższym i najszlachetniejszym w życiu, bo jest tworzeniem dla korzyści ludzi. Według sił wykonywałem to całe moje życie w bogactwie natury.”

14 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

Jeden park – dwa państwa, dwa oblicza

Park Mużakowski jest położony na granicy polsko – niemieckiej. Jego centrum znajduje się w niemieckiej miejscowości BadMuscau, natomiast po stronie polskiej leży on na ziemi lubuskiej w miejscowości Łęknica. W Polsce znajduje się jego większa część – 800 ha, zaś w Niemczech– 200 ha. Park Mużakowski jest częścią większego Parku Krajobrazowego „Łuk Mużakowa”. Przecina go niewielka rzeka Nysa Łużycka. Park Mużakowski zupełnie różni się od pozostałej części Łuku Mużakowa. Panuje w nim ład i harmonia – trawniki i krzewy są równiutko przystrzyżone, a kwiaty posadzone w jednakowych odległościach. Owy ład jest charakterystyczny dla parków w stylu angielskim, które były inspiracją do powstania tego


wrosław!

Za szybą

Z

XELA

a szybą - bo tam siedzisz. Zatrzymany w pędzie patrzysz na tych, co dalej biegną. Tak naprawdę, też się śpieszysz, ale nie pośpieszysz, bo tempo w tym wypadku dyktuje ruch uliczny. Maksymalnie kierowca. Dziadek bądź niespełniony rajdowiec. A to przez lub dzięki niemu, znowu się spóźnisz albo, o dziwo, będziesz na czas. Nie dlatego, że chciałeś być, tylko tak akurat wyszło. A im bardziej chcesz, tym bardziej nie wychodzi…? Szczególnie z dobieganiem do autobusu. Jednak jeżeli już dobiegniesz bądź blisko szyby. Widzisz? To świat. Twoje miasto, osiedle, ulica… Warto się przyjrzeć, jak to wszystko wygląda z boku.

fot. Alicja Koryś

miejsca. Pozostała część „Łuku” jest zupełnie inna, bardziej dzika, nieokiełznana. Stanowi to naprawdę niezwykłe połączenie. Za główną atrakcję parku można uznać liczne jeziorka antropogeniczne (czyli stworzone przez człowieka), które stanowią największe skupisko jezior tego typu w Polsce (ok. 110). Są one pozostałością po kopalniach węgla brunatnego . Co sprawia, że są tak niezwykłe? Woda o niesamowitych kolorach, która w nich płynie. Szmaragdowy, malachitowy, pomarańczowy, krwistoczerwony, brązowy to tylko niektóre barwy… Dodatkowo kolory zmieniają się w różnych porach dniach, zależnie od padania promieni słonecznych. Poza tym uUroku dodają im odbijające się w nich drzewa i kamienne mostki oraz występujące w niektórych miejscach urocze małe wodospadziki. Poza tym park wypełniony jest niesamowitą zielenią. Znajdują się w nim rozległe kwieciste łąki, rododendrony, paprocie, stare dęby, drzewa owocowe oraz wiele innych budzących zachwyt roślin. Odnosi się wrażenie, że tworzy to wszystko swój własny mikroklimat. Ciekawą atrakcję stanowią też arboretum, czyli specjalny ogród z niezwykłą kolekcją drzew i krzewów oraz oranżeria, w której możemy obejrzeć tropikalne rośliny. Na terenie parku znajduje się także zrujnowana rezydencja rodu Pückler – Muscau. Niestety nie jest ona udostępniona dla zwiedzających. Niedaleko pałacu znajduje się mała restauracyjka, gdzie można zjeść wyśmienite lody wy-

myślone przez samego księcia Pücklera!

Komu w drogę, temu… rower?

Wiele osób decyduje się na zwiedzanie Parku Mużakowskiego na rowerze. Znajdują się w nim bowiem trzy świetnie przygotowane szlaki rowerowe: niebieski, czerwony i zielony, prowadzące przez najciekawsze miejsca. Wynajęcie roweru na cały dzień kosztuje 5 euro. Wycieczka rowerowa to jednak tylko jedna z wielu propozycji miłego spędzania czasu w parku. Możemy zdecydować się np. na piesze wędrówki, podczas których można odkryć urocze zakątki oddalone od zgiełku głównych ścieżek, którymi spaceruje codziennie wielu turystów. Inną ciekawą propozycją jest sesja Pani z wózkiem przebiega na czerwonym świetle, kurierski bus zdążył na żółtym, ale już staruszce kierowca zatrzasnął drzwi tuż przed nosem. A ta gdzie się śpieszyła? Szczególnie o 8 rano! Nieistotne… Ogródek, Biedronka, kościół. Naprawdę nieistotne. Ważne, że też z niej maratończyk! I to wcale nie gorszy, niż zasapany Ty! Bo jedziesz już tym autobusem, ale podbiec musiałeś. Oderwij wzrok od tego, co czytasz. Popatrz jeszcze raz. Najlepiej przez tę szybę, która nie jest oblepiona jakże efektownymi reklamami. Obserwuj ludzi. To fascynujące. Odszukaj tych, którzy się NIE śpieszą, odszukaj ptaki, psy i ich właścicieli siedzących na ławce z papierosem i latające w powietrzu foliowe siateczki… Widzisz piękno? Widzisz spokój? Ja widzę. I zastanawiam się wtedy, dokąd

zdjęciowa, którą możemy sobie urządzić - wspaniałych krajobrazów bowiem nie brakuje. W parku można też zorganizować piknik na kwiecistej łące albo pod drzewem owocowym z pięknym widokiem na błyszczącą w słońcu wodę. Może przy okazji uda nam się dostrzec jeden z występujących tu licznie gatunków ptaków (w tym chronionych), takich jak: orzeł bielik, zimorodek, rybołów czy dzięcioł czarny. Park mużakowski to też świetne miejsce dla… zakochanych. Znajdują się w nich urocze, romantyczne zakątki z ławeczkami czy kamiennymi mostkami. To jedno z piękniejszych miejsc w Polsce, w które warto się wybrać z drugą połówką. Wstęp do parku jest bezpłatny. A więc w drogę! właściwie biegnę. Czy sam bieg nie jest sensem sam w sobie i, czy aby na pewno nie biegam w kółko… A jeżeli już trzeba, to czy na pewno pędzisz po szczęście?! STAŃ! Na chwilę. Popatrz dookoła. Usiądź na huśtawce, spójrz w niebo, ciesz się chmurami. Idź na łąkę, połóż się na trawie, znowu ciesz się chmurami. Puszczaj latawce, ciesz się wiatrem. Dostrzeż drobnostki w codzienności i nie lekceważ ich, bo to od nich zależy doskonałość (parafrazując mistrza). Choć kabel od słuchawek i tak będzie poplątany, a kanapka znowu upadnie Ci masłem do dołu… To nie lekceważ. Szczerze i serdecznie polecam – przystań od czasu do czasu, w jakimś szczególnym miejscu – wybranym przez Ciebie.

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

15


nau(cz)ka

Zyski ponad życie PIOTR GRZEGORZEK

Atrkacyjny jest dział leków na rzadkie choroby: preparaty takie jak Crezyme są tanie w produkcji, ale drogie gdy trzeba je kupić. A jeśli pacjenci ich nie biorą umierają. Doskonały wręcz monopol z marżami na poziomie 95 procent.

fot. sxc.hu

P

rawa ekonomii dawno już zdominowały przemysł, który w założeniu miał pomagać ludziom w walce z chorobami. Współczesna farmacja w pogoni za zyskiem dawno odeszła od sentencji Hipokratesa „Po pierwsze, nie szkodzić”. 2 miliardy 300 milionów dolarów to kara jaką zapłacił koncern farmaceutyczny Pfizer za nielegalne działania marketingowe dotyczące 13 leków min. Viagry, Bextry i Lipitoru. Koncern zapraszał lekarzy przepisujących największe ilości produkowanych przez Pfizera leków na luksusowe szkolenia w egzotyczne miejsca. Podczas szkoleń firma fundowała grę w golfa, drogie hotele i Spa. Tylko w przeciągu ostatniej dekady Pfizer został ukarany czterokrotnie za niedozwolone działania marketingowe. Również w Polsce tego typu praktyki koncernów farmaceutycznych są na porządku dziennym. Pod niewinnie brzmiącym terminem „programów lojalnościowych” kryje się proceder rozbudowany na szeroką skalę. Dziennikarze „Newsweeka” ujawnili dokumentacje i zdjęcia z szkoleń organizowanych przez firmy Schering i Roche dla polskich lekarzy. W geście wdzięczności za lojal-

ność Schering ufundował wycieczkę do Kopenhagi, wraz z darmowym alkoholem, rejsem promem i zabawą w nocnych klubach. Przedstawiciele firmy zaprzeczyli, jednak „Newsweek” dotarł do dokumen-

tacji księgowej gdzie lekarze wpisywali dane pacjentów i ilość leków produkowanych przez Schering, które przepisali. Wydatki tego typu firma księgowała jako „ocenę leków” lub „usługi marketingowe”. 11 miliardów dolarów wynosiły według szacunków JP Morgan zamówienia na szczepionki przeciwko ptasiej grypie. Kontrowersje budziła decyzja o ogłoszeniu stanu pandemii przez Świato-

w skład którego wchodziły firmy takie jak Bayer, BASF i Hoechst. Dokumenty Norymberskiego Trybunału Wojennego świadczą o tym, iż koncern wspierał finansowo nazistów w dojściu do władzy. W zamian za wprowadzenie korzystnych dla I.G. Farben przepisów prawnych. W dniu podpalenia Reichstagu koncern wpłacił na konto nazistów 400 000 marek. W zamian za to koncern dostarczał 100 procent materiałów wybu-

Koncern wspierał finansowo nazistów

w dojściu do władzy w zamian za wprowadzenie korzystnych dla I.G. Farben przepisów prawnych.

wą Organizację Zdrowia. Pomimo tego iż wielu ekspertów twierdziło, że sytuacja nie wymagała podjęcia tak radykalnych kroków. Uwagę przykuwa fakt, iż wiele krajów miało podpisane umowy z koncernami farmaceutycznymi na wypadek wystąpienia pandemii. Śledztwo dziennikarskie duńskiego „Information” wykazała, iż dr Frederick Hayden, który doradza WHO min. w sprawach szczepionek przeciwko grypie jest również zatrudniony w firmach produkujących szczepionki takich jak: Roche, RW Johnson, SmithKline Beecham i Glaxo Wellcome. Dr Hayden jako przewodniczący grupy SAGE przy WHO przekonywał w mediach, iż konieczne jest podanie dwóch dawek szczepionki by zapewnić właściwą ochronę przed wirusem H1N1, podczas gdy niezależne badania wykazały, że jednorazowa dawka powinna wystarczyć. Również w Polsce koncerny farmaceutyczne wywierają silne naciski na media jak również aparat państwowy. Wystarczy wymienić finansowane przez nie akcje przeciwko homeopatii i innym dziedzinom medycyny naturalnej czy też kupowanie sobie życzliwości instytucji np. Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków w zamian za fundowanie egzotycznych wycieczek prezesowi. Ku przestrodze przytoczę przykład niemieckiego koncernu I.G. Farben,

16 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

chowych używanych przez III Rzeszę w wojnie zaczepnej. I.G. Farben dostarczało również Cyklon B używany w komorach gazowych w Auschwitz. Obóz zagłady był również centrum eksperymentów prowadzonych przez I.G. Farben. Nieograniczony przepływ ludzi stanowił doskonałe warunki do prowadzenia bestialskich eksperymentów przez lekarzy SS finansowanych przez koncern. Większość środków testowanych w Auschwitz była preparatami nowej klasy, zwanej chemioterapią. Dokumenty z tamtego okresu świadczą, że pracownicy firmy Bayer, znanej obecnie min. z produkcji aspiryny przeprowadzali eksperymenty na dzieciach w obozie zagłady. Nie mniej szokujący jest fakt, iż menedżerowie I.G. Farben sądzeni w Norymberdze za ludobójstwo po wojnie znaleźli zatrudnienie w firmach farmaceutycznych np. Carl Wurster po wojnie przez 13 lat pełnił funkcję przewodniczącego zarządu BASF czy Fritz ter Meer, który zaledwie 10 lat po procesie w wyniku, którego został prawomocnie skazany zasiadł w radzie nadzorczej Bayera. Przytoczony na początku tekstu fragment z miesięcznika Forbes świadczy, że wbrew pozorom jak przed laty taki i dziś nie zmienił się fakt, iż zysk niejednokrotnie przeważa nad życiem drugiego człowieka…


trochękultury?!

Gastronomia 3, 4.06 godz. 19.00

Hair 5, 6, 7.05 godz. 19.00 Gościnnie w CS Impart Opera Smocza 5, 6.05 godz. 20.00 Sala Baletowa Gala Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej SILESIUS 7.05 godz. 19.00 Wrocławski Teatr Współczesny Czarnoksiężnik z Krainy Oz 10, 11, 12.05 godz. 9.00 i 11.30 Gościnnie w CS Impart Mury Hebronu* 11, 14.05 godz. 20.00 Mdłość, Mniezłość, Miłość* 17, 18.05 godz. 20.00 Ścigając zło – rewia sensacyjna 20.05 godz. 20.00 21.05 godz. 19.00 22.05 godz. 17.00 Gościnnie w Teatrze Polskim

Nieodwracalne - lekcja historii 06, 26.05 godz. 19.00 Oskar i Pani Róża 12, 19.05 godz. 19.00 Kamienie na szaniec - zakazane piosenki 13.05 godz. 19.00

Idiota 27, 28.05 godz. 19.15 29.05 godz. 17.00 Gościnnie we Wrocławskim Teatrze Współczesnym Pawlak & Pigoński - Nic dla mnie* 27, 28.05 godz. 20.00 * Mała Scena

Sen nocy letniej 20.05 godz. 19.00 Przygody Małego M. (premiera) 21.05 godz. 12.00 Świątynia. Dybuk - legendy żydowskie 27.05 godz. 19.00

kulturalny rozkład jazdy

Stazione Termini 28, 29.05 godz. 19.00 Akcja tej pantomimy rozwija się w przestrzeni terminalu kolejowego, będącego zarówno miejscem realnym, jak i metaforą kondycji wewnętrznej człowieka. Gromadzący się w nim bohaterowie przynoszą ze sobą pewien balast doświadczeń oraz brzemię społeczno-kulturowych uwikłań i masek. Pejzaż ludzkich charakterów, zróżnicowanych w swojej odrębności, a jednocześnie stanowiących pewną mikrospołeczność, jest swoistego rodzaju tyglem, w którym mieszają się różne postawy, marzenia, rodzi się nadzieja i nierzadko bezradność. Bohaterowie, obciążeni różnego rodzaju problemami, odczuwają potrzebę zmiany swojego położenia, co zmusza ich do podróży - tej rzeczywistej, a przede wszystkim duchowej.

Powrót do domu 21, 22, 24, 25 godz. 19.00 DUŻA SCENA Białe małżeństwo 11, 12.05 godz. 19.15 Pułapka 19, 20.05 godz. 19.15

Koncert symfoniczny 06.05, 13.05 godz. 19.00 Musica Electronica Nova 2011 13.05 godz.17.30 14.05 godz. 11.00, 18.00, 21.00 15.05 godz. 11.00, 13.00, 17.30, 19.00 16.05 godz. 19.00, 21.30 17.05 godz. 14.00, 15.00, 17.00, 19.00, 21.00 18.05 godz. 18.00, 22.00 19.05 godz. 19.00, 21.30 20.05 godz. 19.00, 21.30 21.05 godz. 17.00 Filharmonia dla młodych 25.05 godz. 09.00, 11.00 26.05 godz. 09.00, 11.00 Leo Festiwal III – zespoły kameralne 25.05 godz. 20.00 Koncert kameralny 26.05, 27.05, 28.05 godz. 19.00 Leo Festiwal III –Zobacz i posłuchaj - moda i muzyka 27.05 godz. 20.00 Koncert chóralny 29.05 godz. 18.00

SCENA NA STRYCHU Trans-Atlantyk 4, 5, 6.05 godz. 19.00 Kartoteka 14, 15, 17, 18.05 godz. 19.00

Leo Festiwal III – sztuka fugi 29.05 godz. 20.00 Śpiewający Wrocław i jego goście 30.05 godz. 17.00

Więcej szczegółów znajdziesz na stronie best.ue.wroc.pl w zakładce Kultura / Rozkład Jazdy. NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

17


trochękultury?! teatr

fot. Łukasz Gawroński / Teatr Muzyczny Capitol

Po sukcesach na kwietniowym Festiwalu Teatrów Muzycznych w Gdyni Capitol pokaże spektakl „Idiota” wg Dostojewskiego w reż. Wojciecha Kościelniaka. Spektakl oglądać można w dniach 27-29 maja na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego.

siędzieje

I

diota” jest historią człowieka o niezwykłej dobroci i szlachetności, postawionego wobec zła i zakłamania współczesnego mu świata. Mistrzowsko przedstawione portrety psychologiczne bohaterów powieści stają się tłem dla tytułowego „idioty”, księcia Myszkina. Jego sylwetka w konfrontacji z postawami otaczających go ludzi małodusznych i chciwych skłania do pytań o miejsce podstawowych wartości w dzisiejszym świecie. Spektakl został w Gdyni znakomicie przyjęty przez widzów i krytykę:

Cezary Studniak, odtwórca roli Rogożyna, otrzymał Nagrodę Publiczności, a cały spektakl okrzyknięto w prasie najlepszym przedstawieniem Festiwalu. Media doceniły także rolę Heleny Sujeckiej - Nastazji Filipowny, epizod Ferdyszczenki w wykonaniu Bartosza Pichera, i taneczną, niemą rolę Eweliny Adamskiej-Porczyk. „Idiota” Wojciecha Kościelniaka to przykład nowoczesnego, estetycznie wysublimowanego teatru, inteligentnego, w którym szacunek dla widza objawia się przez założoną wieloznaczność, precyzję, dbałość o szcze-

góły i wielowarstwowość estetyczną. (Katarzyna Wysocka w Gazecie Ĺšwiętojańskiej). „Idiota”to spektakl świetnie zagrany, pełny skrajnych emocji, soczystych kreacji i prostych zabiegów. (Piotr Sobierski w Gazecie Wyborczej Trójmiasto) Publiczność owacjami na stojąco nagrodziła nagrodziła „Idiotę” Teatru Muzycznego Capitol z Wrocławia. I ze wszech miar słusznie. / Grażyna Antoniewicz w „Dzienniku Bałtyckim”

14. Biennale Sztuki Mediów WRO 2011 | Alternative Now 10.05 - 15.05.2011 (wystawy do 19 czerwca)

Filharmonia Wrocławska, Wrocław 22.05.2011

Katie Melua Hala Orbita, Wrocław 27.05.2011

Mikromusic Klub Eter, Wrocław 22.05.2011

Janek Samołyk, Iowa Super Soccer Gumowa Róża, Wrocław 6.05.2011

Mandala Performance Festival CIA, Wrocław 20-22.05.2011 Guitar Day - Joscho Stephan Quartett

muzyka

Idiota

GrubSon Coś Więcej Niż Muzyka Nową płytę GrubSona kupiłem mojemu bratu na urodziny. Jak szybko się okazało, sam przesłuchałem ją więcej razy niż on. Dla tych, którzy o zawodniku z Rybnika nie słyszeli jeszcze (a jest to już jego drugi album), pozwolę sobie przybliżyć, jaki gatunek muzyki on tworzy. Albo i nie, bo w zasadzie trudno to jakoś jednoznacznie zakwalifikować. Jest i trochę rapu, raggamuffinu i co niemiara domieszek innych gatunków, piosenek bardziej do rozmyślania i takich bardziej imprezowych. Na obu krążkach (czyli łącznie 34 kawałkach!) mieści się naprawdę wiele. Co więcej, wokalu GrubSona nie spo-

Looptroop Klub Alibi, Wrocław 26.05.2011 sób pomylić z jakimkolwiek innym. Warto pochwalić projekt okładki i ogólnie całą koncepcję graficzną albumu. Pierwszy krążek – „Dzień” został ozdobiony rysunkiem przedstawiającym słońce, drugi - „Noc” - księżyc. Dodatkowo w pudełku znalazł się bonusowy CD z wypowiedziami fanów. Pudełko jest tak skonstruowane, że po otwarciu ukazuje się panoramiczne zdjęcie górskiego krajobrazu, na środku którego widzimy samego GrubSona podpierającego głowę. Atutem płyty są z pewnością świetnie wyprodukowane beaty, oryginalne, „nie na jedno kopyto”. Można usłyszeć wiele motywów charakterystycznych dla reggae, hi-

18 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

p-hopu, jazzu, a nawet folku! Piosenki są bardzo miłe w odbiorze. Melodie zapadają w pamięć, przez co chętnie wracam zarówno do całego albumu, jak i poszczególnych kawałków. Przyznam jednak, że niektóre zupełnie mi się nie podobały (jak chociażby „Rosół”) i zwyczajnie nie mogę ich słuchać. Na płycie pojawiają się też zacni goście, jak chociażby Greezlee, Cheeba, Abradab i wielu innych. To kolejne urozmaicenie i ewidentny plus. Moim zdaniem to świetna pozycja, jeśli chodzi o polską scenę reggae/hip-hop. / Zbychowiec / www. zbychowcowo.blogspot.com


trochękultury?! Ataxia Automatic Writing

Wszyscy fani tej szwedzkiej wokalistki z pewnością znają jej zalotny, niby dziecięcy, głos oraz magnetyczne spojrzenie, którym uwodziła i uwodzi nadal. Tym razem jednak po dziecięcym obliczu nie pozostał ślad, a Lykke wróciła z dalekiej podróży do Nowego Jorku z pazurem, pewna siebie i zapadająca w pamięć. Wprost wykrzykuje frazy: „I’m your prostitute, you gon’ get some”, o które jeszcze trzy lata temu nie można było jej podejrzewać. „Wounded rhymes”, czyli druga z kolei płyta artystki z poprzednią ma tylko jeden wspólny mianownik - głos Lykke, który jest nadal jej wielkim atutem i znakiem rozpoznawczym. Tym razem jednak, atmosferę budują dudniące, transowe bębny, wyklaskiwane rytmy, a co za tym idzie - energia, której brakowało mi na poprzedniej płycie. Od dłuższego czasu w sieci był dostępny zremiksowany przez samego Becka utwór „Get some” (cytowany powyżej), a wraz z nim teledysk, po obejrzeniu którego, fani dotychczasowego wizerunku wokalistki mogli się nieco… zawstydzić. Przemiana zaszła jednak nie tylko w kwestii wizerunku. Wraz z nowym imagem przyszły inne teksty - głębsze, traktujące na poważniejsze tematy, jak smutek, samotność, rozstanie… Te jednak, pozbawione są melancholijnej otoczki, bo miłość w wydaniu Szwedki jest jak fatum, uzależnienie, graniczące wręcz z obłąkaniem. Lykke na dobre zagrzała już miejsce w niektórych rozgłośniach radiowych m.in. dzięki „I Follow Rivers”, który obok „Youth Knows No Pain”, przywołanego już wcześniej „Get some” i „Rich kids blues”, reprezentuje bardziej energetyczną stronę płyty. Na pograniczu stoi genialny „Jerome”, ale i romantycy będą usatysfakcjonowani, wsłuchując się chociażby w „I Know Places”. Reasumując - czy trzeba było przemierzyć ocean, żeby w głowie zrodził się pomysł na „Wounded…”? Zdecydowanie warto było by nawet przepłynąć go wpław. Płytę zdecydowanie polecam, a dla Lykke - ukłony w pas! / Magda Zygmunt

Wciąż dostajemy wszyscy doniesienia o kolejnych tragediach muzycznych. Pomimo nauki płynącej z historii, wiele zespołów wciąż nieopatrznie oddaje swoje utwory DJ-om w celu zmasakrowania ich niemal nie do poznania. Najgorsze w tym jednak jest, że te nieatrakcyjne trupy pojawiają się później na półkach sklepowych w postaci albumów, chełpiących się jeszcze nowoczesnością. Podobnie, jak niegdyś w przypadku „Wymixowania” Kapeli ze wsi Warszawa, tak teraz jestem rozbity. Bo z jednej strony dobrze, że zespoły się nie zamykają w swoim gatunku, że pozwalają innym majstrować przy swoich dziełach, dając podstawy nowej jakości. Ale też rodzi się zawsze wtedy pytanie odwieczne: ile tam jeszcze jest oryginalnego zespołu, a ile DJ -ów i innych mixiarzy. Zacząłem dość dramatycznie, ale jednak płyta Żywiołaka z tej zawieruchy wychodzi w lepszej kondycji niż Kapela. Może to ze względu na inną, pogańską stylistykę, która bardziej pasuje do ciężkich, klubowych brzmień. Nie zmienia to faktu, że najlepsza na płycie pozostaje piosenka dodana jako bonus - „Mój miły rolniku”, znana miłośnikom od dawien dawna, świetna, taneczna raga poruszająca, jakże ważki, wiosenny problem wypalania trawy (z całą radością płynącą z dwuznaczności tejże czynności). A reszta piosenek... Bywa, że świetna, psychodeliczna, wypełniona potrzaskanymi elektronicznymi dźwiękami. Bywa, że nudna i ciągnąca się długimi pasażami. Bywa, że żywiołowa, ale wciąż nie bardzo żywiołakowa. Brak tu zawadiackich i nieprzewidywalnych śpiewów Izabeli Byry i Anny Piotrowskiej, brak bezpretensjonalnego śmiania się i zabawy, gdzie tylko się da. Ciekawy eksperyment, ale mało już z folkiem związany. Może spodoba się miłośnikom klubowych brzmień, o ile nie wystraszą ich liry korbowe, lutnie, skrzypce i ludowe zawodzenia. / Jakub Knoll

Istnieją dwie reakcje po przesłuchaniu tej płyty. Pierwsza jest w stylu: „Co to ma być?! Tego nie da się słuchać!” albo: „Przesłuchałam/em pierwsze 3 minuty – dalej nie dałam/ em rady”. Drugą natomiast jest zachwyt nad tym, co się przed chwilą usłyszało i chęć ponownego przesłuchania, gdyż za pierwszym razem wiele dźwięków umyka. Mnie oczywiście (na szczęście) spotkała reakcja numer dwa. Projekt Ataxia, bo nie jest to zespół tylko właśnie dwupłytowy projekt, powstał z inicjatywy obecnego wtedy, a teraz już byłego, gitarzysty Red Hot Chili Peppers – Johna Frusciante, aktualnego gitarzysty Peppersów – Josha Klinghoffera oraz basisty Joe Lally’ego z zespołu Fugazi. „Automatic Writing” zawiera pięć odbiegających od schematów utworów, które oprócz mocno przesterowanej gitary, perkusji i basu, upiększane są brzmieniem syntezatorów doskonale komponujących się z klasycznymi instrumentami. Umiejętności wokalne Johna pozwalają na operowanie głosem zarówno w tonie niskim, jak i bardzo wysokim, co w niektórych utworach może dawać złudzenie, że śpiewają co najmniej dwie osoby. W utworze ”Montreal” natomiast głosu użyczył Klinghoffer i bardzo dobrze, że to zrobił, bo powstał ponad 12-minutowy, niezwykle hipnotyzujący i wydający się nie mieć końca utwór z idealnie zagadkowym i pasującym do całości tekstem. Trzeba przyznać, że Ci trzej goście doskonale połączyli melancholijne i usypiające brzmienia z niekiedy strasznym krzykiem Frusciantego i niemal kobiecym głosem Klinghoffera. Trzeba to po prostu usłyszeć. Ciekawym zjawiskiem jest również to, że z każdym następnym odsłuchaniem, dostrzec można coraz to nowe, wcześniej niesłyszane dźwięki. W efekcie całość daje nam ponad 50-minutową niespotykaną wcześniej, ciekawą muzykę, którą dla uzyskania lepszego klimatu słuchać należy nocą będąc całkowicie samemu. / Rafał Ćwietnia

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

19

kultura picia piwa

Żywiołak Nowa mix-tradycja

muzyka

Lykke Li Wounded rhymes


wrosław!

Cyklisto - chodnikiem czy jezdnią?

Wraz z pierwszymi zwiastunami wiosny na teren naszej Uczelni wyjechało mnóstwo cyklistów. O zaletach przemieszania się rowerem chyba nie trzeba wspominać – dbamy o kondycję, nie zanieczyszczamy środowiska, wyprzedzamy stojące w kilometrowych korkach samochody, a nawet… lansujemy się!

W

e Wrocławiu nie możemy narzekać na brak ścieżek rowerowych, choć niejednokrotnie piesi mają problem z zauważeniem dużych białych rysunków na czerwonych płytkach, w rezultacie zmuszając rowerzystów do dzikich slalomów między nimi. Namiętne dzwonienie, przejeżdżanie tuż obok czy też, o zgrozo, wjechanie w rozkojarzonego pieszego - to na nic. Najlepszym rozwiązaniem jest spokojne zwrócenie uwagi. Zajmuje 5 sekund, a z reguły skutkuje. Co natomiast w miejscach, gdzie ścieżek nie ma? Rowerzyści, ratując się przed nieobliczalnymi kierowcami, wjeżdżają na chodnik, stanowiąc w tym momencie potencjalne zagrożenie dla pieszych. Trzeba tutaj wspomnieć, kiedy rowerzysta może jechać po chodniku (art. 33 Prawa o Ruchu Drogowym). Po pierwsze, jazda po chodniku jest dozwolona dla rowerzysty, pod opieką którego znajduje się dziecko do lat 10 kierujące rowerem. Po drugie, można jechać chodnikiem, jeśli jego szerokość przekracza 2 metry, a dopuszczalna prędkość na ulicy, przy której chodnik się znajduje wy-

nosi 50 km/h. Miejmy nadzieję, że zostaną wprowadzone także zmiany w przepisach, dzięki którym rowerzysta będzie mógł wjechać na chodnik, gdy warunki pogodowe będą zagrażały bezpieczeństwu na jezdni. Jak widać, istnieje niewiele wyjątków od zasady zabraniającej jechać po chodniku. W miejscach, gdzie ograniczenie do 50 km/h jest przez kierowców

20 NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

traktowane jedynie jako luźna sugestia, a nie respektowany przepis, a ścieżki rowerowe są dziurawe i do tego oblężone pieszymi, nie zaskakuje liczba jednośladowców obecnych na chodnikach. Jednocześnie gdyby spojrzeć na to z punktu widzenia pieszych - ich protest także jest zrozumiały. Jeśli już jednak decydujemy się na jazdę po chodniku pamiętajmy, że jesteśmy na nim tylko gościem. To pieszy jest tam gospodarzem, dlatego zwolnijmy i myślmy za dwóch. Spacerowicze poruszają się w sposób nieprzewidywalny, a do tego nie muszą trzymać się prawej strony, sygnalizować skrętu czy patrzeć w lusterko. Nagłe zatrzymanie, bo pani Kowalska zapomniała wyłączyć żelazka, jest na porządku dziennym. Do tego dołączmy niesforne psy i ciekawe wszystkiego dzieci, przy których najlepiej zaopatrzyć się w oczy dookoła głowy. Tak jak w przypadku zatłoczonej ścieżki rowerowej, tak i tutaj skuteczniejsze okazuje się magiczne słowo „przepraszam”, a następnie „dziękuję” niż nachalne używanie dzwonka czy slalom-gigant. Przecież mamy czas – jedźmy wolno, jako rozsądni i przewidujący rowerzyści. Pamiętajmy, wsiadając na rower, nie musimy kultury i ogłady zostawiać w domu. Poza tym - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Będąc pieszym - chodnik jest nasz, jednak stając się rowerzystą - nasze miejsce jest, mimo wszystko, na jezdni.

fot. Alicja Koryś

fot. Katarzyna Miś

MAGDA MYRCIK


felietuńczyk fot. Katarzyna Miś

Czwartek 17.02.2011 Kultura

„Ja pier*** stary, ale debile”, powiedział Kuba, 23-letni student jednego z wrocławskich uniwersytetów, w reakcji na zachowanie dwóch pijanych mężczyzn w autobusie. Na dwa lata przed zakończeniem swojej edukacji jedyne, co Kuba potrafi, to okazać brak szacunku do języka polskiego. Bluzgi w języku potocznym studentów to codzienność. Czasem, gdy wejdzie się między grupę młodych ludzi można się głowić, czy to przypadkiem nie są robotnicy na budowie. Najśmieszniejsza w naszej elicie jest ta pycha i duma ze swojego dobrego wychowania.

Piątek 25.02.2011 nauka

„Co za frajer. Dał te same pytania co w poprzedniej grupie, dzięki Bogu, że się nic nie uczyłam” – powiedziała uśmiechnięta Gosia do kogoś po drugiej stronie telefonu. Właśnie pisała ostatni egzamin z „jakiegoś przedmiotu o sztuce”, którego nazwy nawet nie pamiętała. Bo właściwie po co miała „zakuwać”, skoro znała pytania już wcześniej i wystarczyło się ich nauczyć na pamięć? Już nigdy nie wróci do tego przedmiotu, może nawet nie zapamięta jego nazwy. Ale czy to ważne? Jeżeli informacje będą jej potrzebne w przyszłej pracy, to wtedy się wszystkiego nauczy.

fot. Katarzyna Miś

Sobota 12.03.2011 savoir vivre

Adaś i jego dziewczyna obchodzą dzisiaj trzecią rocznicę swojego związku. Z tej okazji chłopak zdecydował się zaprosić ukochaną na romantyczną kolację w najdroższej restauracji w mieście. Biedna dziewczyna będąc na 3 roku studiów ekonomicznych – przyszła pani menadżer – nie wiedziała, jak się zachować w restauracji – który kieliszek do czego, którym sztućcem powinna zjeść tę dziwną potrawę, której nazwy nie potrafiła nawet wymówić. Niestety, Adam wcale nie wy-

Elita narodu PJ

17 lat, tyle zajmuje państwu Polskiemu stworzenie elity. Przez 12 lat uczymy się dodawać, poznajemy przypadki, najwyższe szczyty świata, najlżejsze pierwiastki. Następnie każdy wybiera swoją drogę – studiujemy by zamienić się w lekarzy, prawników, ekonomistów, historyków. I tak po 5 (czasem 6) latach stajemy się elitą narodu, tymi najlepszymi. Czy jest to jednak grupa, którą naprawdę warto się chwalić przed innymi nacjami? Która ma reprezentować nasze Państwo? kazał się lepszą znajomością Savoir vivre’u – próbując pokazać klasę, wcisnął kelnerowi na odchodne 20 złotych za „świetną obsługę”.

Niedziela 27.03.2011 tolerancja

Poczekalnia w siedzibie jednego z największych przedsiębiorstw w mieście. W hallu siedzą 4 kobiety i 3 mężczyzn, z czego jeden nich jest Afroamerykaninem. Wszyscy przyszli w sprawie rozmowy o pracę na wyższe stanowisko kierownicze. Ludzie świetnie wykształceni, znający 3 języki i mające świetne znajomości. Niestety, komentarze pod adresem czarnoskórego mężczyzny, rzucane przez dwóch kandydatów między sobą, są na tak niskim poziomie, że nie nadają się do druku na łamach naszej gazety.

Czego brak?

No właśnie, czegoś przez te 17 lat edukacji zabrakło. Pewnej dozy innego rodza-

ju wiedzy wpajanej młodym ludziom od samego początku ich drogi ku dorosłości. Czy to wina rodziców, że ich dziecko wyrosło na kogoś nie znającego zasad dobrego wychowania? Czy to wina szkoły, że nie nauczyła bycia tolerancyjnym? Czy to wina systemu, który zezwala na uproszczone sposoby zdawania egzaminów? Odpowiedzi na te pytania nie są jednoznaczne. Gdyby to rodzice wpoili dziecku, że ściąganie i chodzenie na łatwiznę jest złe, nigdy nie uczyłoby się jedynie odpowiedzi. Może gdyby w szkołach uczono rzeczy przydatnych w dorosłym życiu, jak choćby – czym jeść spaghetti, ludzie potrafiliby się zachować w towarzystwie. Winnych można szukać wszędzie, ale kto jest tak naprawdę odpowiedzialny za brak kultury wśród młodzieży? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi... PS. Oczywiście autorka nie twierdzi, że tak zachowuje się 100% wrocławskich studentów. Każdego, kto czuje się dotknięty tym artykułem, proszę – rozejrzyj się dookoła.

NGS B.e.s.t. | maj 2011 | best.ue.wroc.pl

21


Obrazek logiczny (też: malowanie liczbami) – to łamigłówka polegająca na zaczernianiu pól diagramu. Zaczernione pola utworzą rysunek. To, które pola trzeba zaczernić, wskazują liczby obok diagramu. Liczby z lewej strony każdego wiersza określają, ile grup czarnych pól jest w danym rzędzie i ile czarnych pól jest w każdej grupie. Dla przykładu liczby „1,4,2” oznaczają trzy grupy: pierwsza jest złożona z jednego, druga z czterech, a trzecia z dwóch czarnych pól. Wyodrębnienie 3 kolejnych liczb świadczy o tym, że pomiędzy grupami czarnych pól występuje przynajmniej jedno wolne (białe) pole. Analogicznie jest z liczbami u góry diagramu.

Z głów prowadzących wyszło „W przypadku walki z ugorem będą koncepcje dodatkowe” co znaczyło, że jak się będzie ściągać, to poniesie się tego konsekwencje. „Na zaliczeniu będzie dużo pytań i na pewno jak ktoś się czegoś nauczy to na coś trafi.” Usłyszałeś ciekawy tekst prowadzącego? Ślij go do nas, będzie miał szansę ukazać się na łamach B.e.s.t.-a, a wtedy nagroda Cię nie ominie.

Raz to po ulewie Wienię Pietrowycza cały następny dzień przy kaloryferze suszyło.

3

Konkurs: jaki to most?

Od numeru marcowego na łamach Besta pojawiają się rysunki wrocławskich mostów autorstwa Tomasza Cieszyńskiego. Rozpoznaj i zlokalizuj je, a odpowiedzi (nr mostu wraz z literą z mapy określającą położenie) prześlij do nas na best@ue.wroc.pl. Nagrody niespodzianki czekają.

trzymaj poziom



a górami, za lasami

w ekonomicznej krainie słynącej z nowatorskich działań

narodziła się idea zawiązania paktu z kreatywnymi bankierami,

by wspólnie wspierać najlepszych. Zaszczytne tytuły zostały przyznane! Gratulujemy Żakom dobrego wyboru, a Laureatom chwała po wsze czasy! [wszyscy wstają, oklaski]

Sponsor strategiczny The B.E.S.T-orów 2011


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.