fot. Zbigniew Ostrowski
Best w Dusznikach Grudzień. Czyli Święta. Czyli wypadałoby złożyć świąteczne życzenia… Niedobrze. Bo czegóż tu życzyć? Zdrowych spokojnych Świąt? Oklepane. Po co nam spokój? A zdrowie? Będziemy się o nie martwić na starość. O ile dożyjemy. To czego? Zdanej sesji? Bez sensu. Kto uwierzy, że w grudniu myślimy o zaliczeniach? Może lepszego jutra? Tak jakby „dzisiaj” było złe... „Święta mają coś z bajki /Każdej zimy pisanej od nowa /W oknie puchu kołderka /W każdym sercu iskierka /By ogrzała się noc grudniowa”. I tego właśnie Wam życzę: magicznych Świąt! Marta Rewera Głosy zUE 3 Życzenia od Rektora, RUSS 4-5 Co się na Uczelni dzieje Się rozwiń się 6 Sens życia 9 Koleje dolnośląskie REALacje 6 Euro-mates EKOnomia 8 Oszczędzanie studenta Polityka 8 Legalizacja broni 10 „Politycy u koryta władzy” 11 Z Instytutu Misesa
w SJO picobello 12 Kennt ihr in Polen Wassermelone? 12 Vampire im XXI. Jahrhundert COOLinaria 13 Rzut oka żarłoka - Simplex 13 Planet Pizza Zapiski z podróży 14 Ahebik Trochę kultury?! 16 Relacja z „W górach...“ 17 Kulturalny Rozkład Jazdy 18 Wywiad z zespołem Skaza 18 Się dzieje 19 Recenzje muzyki i książki
Felietuńczyk 7 Śnięty Święty 16 Facebooknij to! 20 Pozwól mi WRO-sław! 20 Wrocław w liczbach Opowiadanie 21 Apocaliptica Diary 3 Trzymaj poziom! 22 Rozerwij się 22 Wienia, wiersz 22 Teksty prowadzących
Szukaj nas w sieci: best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej. Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych bestowiczów (link skrócony: http://tiny.cc/ngsbest). best@ue.wroc.pl, po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić. Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best@ue.wroc.pl, http://best.ue.wroc.pl | Facebook: http://tiny.cc/ngsbest Redaktor Naczelna: Marta Rewera (martarewera@gmail.com) | Zastępca Red. Nacz.: Zbigniew Ostrowski (zbychowiec@gmail.com) | Redaktorzy: Jarosław Adam, Michał Brzeźniak, Aleksandra Greźlikowska, Katarzyna Jeznach, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Magdalena Kotowska, Dominika Majcher, Paweł Maleńczak, Anna Mrózek, Magdalena Ostrowska, Radosaw Padło, Anna Pichurska, Piotr Semeniuk, Dariusz Wierzbowicz, Olga Ziółkowska, Magdalena Zygmunt | Korekta: Magdalena Pleskacewicz | Marketing: Aleksandra Kler, Szymon Gorączka, Marta Rewera | HR: Tomasz Cieszyński, Piotr Semeniuk | Foto: Alicja Koryś, Jakub Knoll, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | Rysunki: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Magdalena Pleskacewicz | Skład DTP: Jakub Knoll, Magdalena Pleskacewicz | Webmaster: Bartosz Jakubowski | Współpraca: Adrianna Bułeczka, Aleksandra Chojenta, Anna Grybel, Magdalena Grybel, Hubert Guzera, Kamila Konopczak, Włodzimierz Lewandowski, Aleksandra Łukaszewska, Piotr Modzejewski, Ewa Popowicz, Andrzej Przybylski, Paulina Rajewska, Marcin Świerkot, Klaudia Utracik, Joanna Wajs, Agnieszka Wojciechowska, Anna Woźniak, Filip Wójcik | Okładka: Andrzej Przybylski, Alicja Koryś, Julia Zborowska Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
redakcyja
Głosy zUE
fot. Alicja Koryś
Drodzy Młodzi Przyjaciele, Studenci Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Zbliża się, zawsze przez nas oczekiwany, szczególny czas Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Czas refleksji i zadumy nad tym co minęło, czas marzeń o przyszłości, radości i życzeń przekazywanych w gronie rodziny i przyjaciół. W oczekiwaniu na te radosne Święta Bożego Narodzenia proszę przyjąć, dla siebie i swoich najbliższych, najserdeczniejsze życzenia wszelkiego dobra materialnego i duchowego oraz pomyślności w nadchodzącym roku 2011. Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu Prof. zw. dr hab. Bogusław Fiedor
Koleżanki i koledzy, W dniu 22.11.2010 r., decyzją wybieranych przez Was członków Rady Uczelnianej Samorządu Studentów, stałem się Przewodniczącym Samorządu Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. To ogromny zaszczyt, ale także wielka odpowiedzialność i wyzwanie. Obecnie Samorząd Studentów znajduje się w fazie pozytywnych przemian zapoczątkowanych przez moich poprzedników - jego struktura organizacyjna staje się bardziej funkcjonalna i profesjonalna, a liczba osób bezpośrednio zaangażowanych w jego działania stale rośnie. Niemniej, niewielka frekwencja podczas ostatnich wyborów do Rady Uczelnianej Samorządu Studentów, a także wyniki ankiet przeprowadzanych 17.11.2010 r., podczas Dnia Otwartego Samorządu Studentów, wskazują na stosunkowo niewielkie zainteresowanie i świadomość naszych działań wśród naszych koleżanek i kolegów na Uczelni. Byłbym zachwycony, gdybym za rok, podsumowując swoją kadencję, mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że dokonano w tej sprawie znaczącego postępu. By osiągnąć wskazany powyżej cel, będziemy bliżej studentów – dosłownie i w przenośni. Już w najbliższych dniach, w nowym biurze Samorządu Studentów, znajdującym się w podziemiach Simplexu, uruchomione zostaną regularne dyżury, podczas których udzielimy wszelkich informacji oraz wysłuchamy Waszych uwag i sugestii na temat działalności Samorządu. W razie potrzeby, będziecie mogli zwrócić się o pomoc do Rzecznika Praw Studenta, który reprezentuje Wasze interesy przed administracją uczelnianą. Podczas licznych akcji promocyjnych zachęcać będziemy Was zarówno do uczestnictwa, jak i współtworzenia naszych projektów, co jest doskonałą okazją do zdobywania bezcennego doświadczenia i umiejętności, a także do wspaniałej zabawy i integracji środowiska akademickiego. Jestem przekonany, iż w najbliższym roku każdy student Uniwersytetu Ekonomicznego znajdzie w działaniach Samorządu Studentów coś dla siebie - niektórzy z Was wezmą udział w programach wymiany, takich jak Mosty Ekonomiczne, czy Transekonomik, inni uczestniczyć będą w Kulturaliach, a następni w Auto Stop Race. Wielu z Was skorzysta z oferty Integratora i UE Party, a wszyscy spotkamy się na Ekonomaliach, czego serdecznie życzę zarówno sobie, jak i Wam. Pozdrawiam, Jacek Fabianowicz
Zarząd Samorządu Studentów kadencji 2010 / 2011
Członek Zarządu ds. Administracji – Agnieszka Beck – II rok NE CZ ds. Dydaktyki i Rozwoju – Paulina MarkowskaIII rok IE CZ ds. Finansów – Witold Abramowicz - IV rok ZIiF (I rok II st) CZ ds. HR i Projektów – Izyda Morgiel – III rok ZIiF CZ ds. Kontaktów Zewnętrznych – Agnieszka Przeniosło – II rok NE
Wyniki wyborów do RUSS
W dniach 14, 16 oraz 17 listopada 2010 r. studenci naszej Uczelni wybierali nowych członków Rady Uczelnianej Samorządu Studentów. Przedstawiamy Wam nowych członków RUSS: Wydział NE: Beck Agnieszka, Skopowska Anna, Konior Łukasz, Kasprzyk Wojciech, Przeniosło Agnieszka (roczna kadencja) Wydział ZIiF: Majchrzak Mateusz, Konecki Paweł, Morgiel Izyda, Rybicka Katarzyna Wydział IE: Kastrau Daria, Śmigielska Alicja, Kowal Jan, Religa Agnieszka (roczna kadencja) Wszystkim, którym się powiodło, serdecznie gratulujemy. Teraz czekamy na realizację obietnic wyborczych.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
3
Głosy zUE
Niemiecki na wesoło! „DEUTSCH-WAGEN TOUR” – to akcja zorganizowana przez Instytut Goethego, Auswärtiges Amt i organizację DAAD, objęta honorowym patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. Celem realizowanego od 2009 roku projektu jest promowanie nauki języka niemieckiego i popularyzacja kultury niemieckiej. 13 października 2010 r. na trasie „DEUTSCH-WAGEN”-a, na zaproszenie Studium Języków Obcych, znalazła się tym razem nasza uczelnia. Język niemiecki wybierany jest przez naszych studentów bardzo często w ramach lektoratów a także na kursach komercyjnych, organizowanych przez SJO, toteż akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem, i to nie tylko wśród studentów. Samochód Volkswagen Caddy, pomalowany w kolorach flagi niemieckiej, rzucał się w oczy już z daleka i przyciągał uwagę. „Deutsch-Wagen” zaparkował przy budynku „Z”, a plac przed budynkiem stał się na kilka godzin „placem zabaw”, oczywiście przeprowadzanych po niemiecku. Pogoda na szczęście dopisała, a studenci musieli wykazać się czasami nie tylko znajomością niemieckiego, ale i dobrą sprawnością fizyczną, toteż niektórzy woleli biernie uczestniczyć w zabawach. Można było też sprawdzić swoją znajomość języka niemieckiego, rozwiązując różne quizy z zakresu słownictwa i kultury Niemiec. Wszyscy uczestnicy zabawy zostali oczywiście nagrodzeni! / mgr Hanna Misiewicz-Olszowska
Biuro Karier i Promocji Zawodowej zaprasza wszystkich studentów i absolwentów do korzystania z usług doradców zawodowych a także psychologa i prawnika PSYCHOLOG „Rozmawiając, dowiaduję się co myślę” S. Garczyński Czasami jeszcze ważniejsze jest aby rozmawiając dowiedzieć się co czuję i na czym mi zależy i w ten sposób zmienić sposób patrzenia na siebie i sytuację, w jakiej się znajduję. Jeżeli są sprawy, które potrzebujesz omówić, bo są źródłem niepokoju czy cierpienia to zapraszam na spotkanie. Godziny spotkań są ustalane po wcześniejszym zgłoszeniu się na: psycholog@ue.wroc.pl PRAWNIK Czy znasz swoje prawa? Czy wiesz jakie obowiązki ciążą na Tobie? W ramach konsultacji prawnych oferujemy studentom pomoc w rozwiązaniu problemów prawnych w zakresie: prawa cywilnego (umowy o świadczenie usług w tym: umowy o dzieło, zlecenia, kontrakty menedżerskie); prawa pracy (nawiązanie stosunku pracy, rodzaje i formy umów o pracę, przepisy dotyczące bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, rozwiązanie stosunku pracy, urlopy itp.); pracy tymczasowej; przepisów dotyczących wolontariatu; zakładania własnej działalności gospodarczej; czynności prawnych w obrocie gospodarczym; podatków i ubezpieczeń w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej. Zapisy na powyższe konsultacje prosimy kierować na: prawnik@ue.wroc.pl Zapraszamy także do zapoznania się z poradami prawnymi na stronie projektu Kuźnia Kadr 3 www.kuznia3.ue.wroc.pl Na wyjątkowy czas Świat Bożego Narodzenia i nadchodzący Nowy Rok 2011 życzymy wszystkim studentom i absolwentom mądrości w rozeznawaniu swoich ścieżek nie tylko zawodowych i radości z dokonanych wyborów. / Zespół Biura Karier
Głosy zUE Język – jak daleko sięgasz?
Ostatnio dużo mówi się o tym, że znajomość języków obcych jest w dzisiejszych czasach niezbędna. Ale czy oprócz pracy i zagranicznych wyjazdów może się przydać gdzieś jeszcze? Teraz tak! Dzięki swoim umiejętnościom możesz wygrać atrakcyjne nagrody, ponieważ Stowarzyszenie Studenckie WIGGOR już po raz piąty organizuje „Konkurs Językowy”. Wszyscy studenci wrocławskich uczelni będą mieli szanse sprawdzić się aż w sześciu językach – angielskim, niemieckim, rosyjskim, włoskim, francuskim i hiszpańskim. Konkurs składa się z trzech etapów – pierwszy to internetowy test. Trzeba się śpieszyć – na stronie www.kj.wiggor.pl wypełnić go można tylko w dniach 6-13 grudnia. Warto się postarać, ponieważ wśród uczestników następnego etapu rozlosowane zostaną nagrody. Drugi etap odbędzie się 16 grudnia na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Uczestnicy będą mieli 90 minut, aby napisać esej na jeden z wybranych tematów. Dziesięciu najlepszych lingwistów z każdej kategorii językowej spotka się 11 stycznia w finale. Tam staną oko w oko z komisją złożoną z dwóch lektorów Studium Języków Obcych, którzy ocenią ich biegłość wysławiania się. Na podstawie sumy punktów z trzech etapów wybiorą zwycięzcę. Tego samego dnia odbędzie się gala finałowa, gdzie szóstka laureatów zostanie nagrodzona. Galę uświetni wykład prof. Jana Miodka dotyczący zapożyczeń w języku polskim. Tegoroczna edycja Konkursu poszczycić się może Patronatem Honorowym JM Rektora prof. zw. dr hab. Bogusława Fiedora, natomiast patronat merytoryczny nad Konkursem objęło Studium Języków Obcych Uniwersytetu Ekonomicznego. Atrakcyjne nagrody fundują m.in. główny patron projektu – Tell me more oraz patron złoty – Top-Gym. Tegorocznym koordynatorem głównym Konkursu Językowego jest Bogusława Owczarek.
Wampiriada
Już kolejny raz na naszym Uniwersytecie odbyła się Wampiriada. Pomimo nazwy, dzień ten miał mało wspólnego ze świecącym w słońcu milionem diamentów Edwardem ze „Zmierzchu” (na szczęście… uff), ale z prawdziwymi bohaterami, którzy oddając krew ratują życie. Z tym większą przyjemnością przychodzi mi poinformować, że nie zawiedliście! W pierwszym dniu zgłosiło się 80 osób, a w drugim rekordowa ilość – 112. Na każdego krwiodawcę czekały kilogramy czekolady, koszulki, wejściówki, karnety oraz zniżki. Wartość nagród to około 40 000 zł. Nasi dzielni uczestnicy, pomimo oddania krwi mieli jeszcze siły, by udać się na Krrrwiste Party z Wampirem w Klubie Kultowa. Następna Wampiriada już w lutym przyszłego roku - mam nadzieję, że i tym razem nie dacie ciała! No, chyba że tą płynną część. Organizatorem Wampiriady było Niezależne Zrzeszenie Studentów. / Niordd Masz już dość plastikowych kobiet spoglądających na Ciebie z monitora? Denerwuje Cię, że wszystko, co czytasz jest takie płaskie, bez głębszej treści? Masz ochotę na coś innego? Na coś z „wyższej półki”, ale jednak ze sporą dawką humoru i mieszaniną tego, co Cię interesuje? Nie zmarnuj okazji i skorzystaj z propozycji IKSSa - pojaw się na tegorocznej, drugiej już, edycji KULTURALIÓW. Specjalnie dla Ciebie startujemy najpierw z wieczorkiem poetyckim oraz jam session, aby po chwili płakać ze śmiechu na KWIKu, a międzyczasie nauczyć się hip-hopu oraz zabawić się w grafficiarza. Na koniec czeka na Ciebie mieszanka wybuchowa kultury i rozrywki: UE Got talent. Jedyna w swoim rodzaju dawka kultury zostanie Ci zaaplikowana 7-8 grudnia na kampusie UE. Więcej informacji - ikss.ue.wroc.pl
Best’owa góra groszowa
W duchu akcji „Wielka Draka Dla Dzieciaka” redakcja Best’a też postanowiła dorzucić swoje trzy grosze: razem z Wami chcemy podarować dzieciom z domu dziecka uśmiech na świąteczne dni. Każdy z nas otrzymuje olbrzymie ilości „żółciaków” dzięki „genialnej” polityce supermarketów polegającej na cenach z końcówkami „-,74” itd. Zazwyczaj wala się to po domu bez celu, bo takie drobne są cięższe niż potencjalne zakupy, które moglibyśmy za nie zrobić. Podzielmy się więc nimi! W dniach 13-15.12 w budynku E będzie czekać na Was specjalna Best’owa puszka do której będzie można wrzucać wszystkie drobne jakie macie! A my już zadbamy o to, żeby trafiły one tam, gdzie są potrzebne i przez najbliższy miesiąc kasjerki nie będą już Wam winne „grosika”.
Wyjedź na praktyki zagraniczne
Po raz kolejny organizacja AIESEC umożliwia studentom wyjazd na praktyki zagraniczne. Wyjazd taki pozwala na poznanie innych kultur, zbudowanie szerokiej sieci kontaktów, a przede wszystkim jest to doskonały pierwszy krok w kierunku kariery. AIESEC oferuje praktyki w ponad 100 krajach świata. Długość wyjazdu wacha się od 6 do 72 tygodni, a do tego w skład programu wchodzą 4 rodzaje praktyk, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz tego że wyjazd zagraniczny jest idealnym rozpoczęciem kariery zawodowej jest to również niesamowita przygoda oraz jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Zamiast chodzić po sklepach w poszukiwaniu zimowej odzieży, otwórz swoją szafę, spakuj letnie ubrania i aplikuj na praktyki. Możesz wyjechać m.in. na Muritius, do Brazylii, Chin lub wielu innych krajów!
Wielka Draka Dla Dzieciaka 2010 – (P)OKAŻ SERCE 13-15 grudnia na terenie naszej uczelni odbędzie się kolejna odsłona projektu Zrzeszenia Studentów Polskich „Wielka Draka dla Dzieciaka”. Dochód z tegorocznej zbiórki zasili „Fundację na rzecz Wrocławskiego Hospicjum dla Dzieci”, która przeznacza pieniądze na stałą opiekę nad potrzebującymi dziećmi. Jak możesz pomóc? Odpowiedź jest prostsza niż myślisz: wystarczy, że weźmiesz udział w szeregu inicjatyw studenckich organizowanych w ramach projektu oraz rzucisz symboliczną kwotę do puszki. Pierwszy dzień (13 grudnia) zapewni niezapomniane doznania dla ducha i dla ciała: akcja rozpocznie się meczem charytatywnym pomiędzy członkami organizacji naszej uczelni, przeplatany występami zespołów tanecznych, a wieczorem odbędą się jasełka (przedstawiane przez dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 30) wraz z występem chóru Gospel Ex Toto Corde. Kolejny dzień zapewni Ci ogromną dawkę humoru na Studenckich Odcinkach Kabaretowych, w ramach których wystąpią kabaret Czesuaf oraz kabaret Szarpanina. Ostatnim aktem zbiórki jest jak zawsze huczny Szał Baj Najt (15 grudnia). Dodatkowo na terenie całej uczelni, przez cały okres trwania akcji, przeprowadzana będzie zbiórka do puszek. Równolegle wraz z Biurem Inicjatyw Studenckich oraz programem „dwa plus trzy i jeszcze więcej” przeprowadzamy zbiórkę prezentów dla potrzebujących z domów dziecka. W ramach akcji odbywać się będą także licytacje, loterie oraz konkursy, na których możesz zgarnąć mnóstwo nagród, oraz sprzedaż uczelnianego kalendarza. Dochód ze sprzedaży losów, biletów na SOK, wejściówek na SBN oraz kalendarza zostanie w całości przeznaczony na wsparcie akcji. Więcej informacji o akcji możesz przeczytać na www. draka.ue.wroc.pl, a o fundacji na www.hospicjum.wroc.pl . Polub też Drakę na facebooku na: www.facebook.com/zspuewroclaw
Dnia 15 grudnia będzie miała miejsca kolejna impreza z cyklu „Szał Baj Najt”. Tym razem tematem przewodnim będą subkultury, więc każdy będzie mógł wygrać atrakcyjne nagrody będąc sobą i za nikogo się nie przebierać. Wejście kosztuje 2 zł, a cała zebrana tego dnia kwota zostanie przekazana wrocławskiemu Hospicjum dla Dzieci.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
5
Się rozwiń się / REALacje
Sens życia Widział może ktoś mój sens życia…? Do wyboru tego tematu zainspirowała mnie pewna rozmowa, podczas której niedoszły samobójca żalił mi się na temat braku sensu w życiu.
J
ak zwykle na początku spytałem „Co u Ciebie?”, wtedy zazwyczaj pierwsza myśl, jaka przychodzi, pochodzi z najgłębiej zakorzenionej osobowości. Usłyszałem od niego odpowiedź: „w tej chwili w miarę dobrze, ale wiem, że to minie.” To brzmiało jak plan, jak samospełniająca się przepowiednia. Nie mając strategii na odpowiednie podejście do ustalania celów życiowych, ten człowiek zbudował sobie niepotrzebną osobowość i równie niepotrzebnie uwierzył w nią. Na linii czasu zaplanował, kiedy zwykle przychodzi dół i kiepskie samopoczucie. Planował złe samopoczucie i wiedział co myśleć, aby tak się czuć. Spytałem go, co by musiał myśleć w zamian, aby czuć się dobrze. Odpowiedział, że musiałby wierzyć, że coś może być naprawdę interesującego... Właśnie sam udzielił sobie odpowiedzi. Tyle, że nie potrafił jeszcze siebie usłyszeć i potrzebował mnie do przekonania samego siebie. Potrafił jednak uwierzyć, że sensu nie ma, więc i tak już wierzył. Po chwili dodał, że nic nie potrafi go zainteresować. Zgodziłem się z nim, twierdząc, że doskonale go rozumiem. Zauważyłem, że był zaskoczony w tym momencie. Nie spodziewał się takiej mojej reakcji. Od „specjalistów” bowiem wcześniej usłyszał, że to nienormalne i że ma apatię, czy jakieś inne coś, co brzmiało kiepsko i było równie głupie jak sama diagnoza. Dostał ode mnie zrozumienie i poczuł się szanowany. Nie ma żadnego celu w przenoszeniu złych strategii na poziom tożsamości. Umiejętności to umiejętności,
a zachowania to zachowania i przy nich pozostańmy. Więc kontynuowałem i zamiast krytykować go i przekonywać do jakiegoś innego modelu świata, spytałem, czy według niego rzeczy same w sobie mają taką właściwość, która określa stopień ich bycia interesującymi? Zamilkł w bezruchu. Po krótkiej chwili dodałem: „jak myślisz, kto decyduje o tym, czym się zainteresuje?” Pojawiła się pozytywna emocja i stwierdził odkrywczo „no ja!” Więc spytałem: „czy to nie fascynujące, że mamy do dyspozycji świat, w którym możemy zainteresować się wszystkim czym tylko zechcemy? Spośród miliarda możliwości wyboru każdy ma wolność zdecydowania czym fascynującym zajmie się za sekundę. Posmutniał znów i spytał: „skąd jednak mogę wiedzieć, czy zainteresuję się czymś właściwym?” Tutaj ujawnił prawdziwą przyczynę swojej niekorzystnej strategii obierania celów i nadawania sensu w życiu. Bał się, że podejmie niewłaściwą decyzję. Jak myślisz, jak mógłby sprawdzić, jakie będą konsekwencje działań? Masz rację, może tylko i aż… sprawdzić! Potrzeba tylko jednego – odwagi wzięcia odpowiedzialności za działanie podjęte w danym momencie. A do tego trzeba zrozumieć, że brak działania jest także decyzją o jego niepodjęciu. Więc także jest podjęciem decyzji! Wiele osób często tego nie zauważa, a to jest bardzo proste, gdy już sobie uświadomisz mechanizm. Masz do dyspozycji umysł, który pomoże Ci umieścić nowy sens na linii czasu. Skalkulujesz kto i co jest Ci potrzebne do działania i działasz. Życie samo w sobie
Europejscy kumple Trzy kraje, ponad trzydziestu młodych, kreatywnych, pełnych wigoru studentów, warsztaty, dyskusje, wszechobecna integracja. To wszystko miało miejsce w dniach 21-28 października we Wrocławiu. Pytacie, po co? Z jakiej okazji? Odpowiedź jest prosta, choć nie banalna. Euro-mates 2010. Sprawdziliśmy, co się tam działo i postanowiliśmy podzielić się z Wami naszą relacją z tego nie lada wydarzenia. Jak było? Zobaczcie sami.
6
Wszystko zaczęło się dzięki inicjatywie RUSS oraz współpracy organizacji partnerskich takich jak: La Nou Jove z Silli w Hiszpanii i Zveza SKIS ze stolicy Słowenii. Cały projekt poprzedziła weekendowa wizyta czterech przedstawicieli obu zrzeszeń w naszym mieście, podczas której uczestnicy ustalili harmonogram, skoordynowali plan działań oraz decydowali o szczegółach akcji. Celem, a raczej przedmiotem, tegorocznego zjazdu była polityka młodzieżowa; dyskusje na temat znajomości, istoty tworzenia i prowadzenia organizacji studenckich; zrozumienia mediów jako źródła
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
jest życiem. W nim rozwijamy się i bawimy, tworzymy cele, osiągamy, działamy, nawiązujemy relacje, i doświadczamy. Sens życia nie pojawi się nagle spoza świetlistego obłoku. Nie przyjdzie także w postaci objawienia w towarzystwie chórów anielskich, mówiąc do Ciebie patetycznie i wzniośle: „Oto ja. Twój sens. Odnalazłeś mnie człowiecze. A teraz będziemy już razem do końca życia, cieszysz się?”. Mimo, że niektórzy czegoś takiego oczekiwali w swoim życiu. Masz do dyspozycji moment i w nim możesz działać ciesząc się i fascynując faktem egzystencji. Masz do dyspozycji linię czasu, w oparciu o nią możesz zorganizować sobie czas Wybierasz sobie coś i doświadczasz tyle ile zechcesz. Następnie możesz wybrać sobie coś innego. Doświadczać i rozwijać się dzięki temu. Wszystko będzie dobrze. Nie ma tego czegoś właściwego co należy doświadczać, a więc i nie można dokonać niewłaściwego wyboru. Rafał Daniluk - Coach, Trener rozwoju osobistego, Menedżer ProActiveClubs.pl | W czasach, kiedy rozwój osobisty stał się tak bardzo popularny, a oczekiwania ludzi co do jakości szkoleń w tej dziedzinie nadal rosną, stworzyliśmy projekt ProActiveClubs, w którym Studenckie Forum BCC wspólnie z Grupą Mateusz Grzesiak, dostarczają tego wszystkiego, co dzisiaj jest tak ważne, by odnieść sukces. Wszystko zaczyna się od naszej głowy. Dlatego pierwszym krokiem, jaki ci proponujemy, jest nauka, jak lepiej nią zarządzać. Niezależnie, czy chcesz: szybciej się uczyć, tworzyć lepsze relacje, uzyskać wolność emocjonalną, lepiej się komunikować, zarabiać więcej, poznać dynamiki grupowe, być bardziej kreatywnym - zapraszamy na cykliczne szkolenia PROACTIVECLUBS - aktualny terminarz i więcej informacji znajdziesz na www.proactiveclubs.pl informacji kierowanej do młodych ludzi; a także, co wynika z powyższego – poznawanie i rozumienie własnych kultur. Pieniądze na organizację programu pozyskano funduszy unijnych dzięki projektowi naszej koleżanki – Agnieszki Przeniosło – studentki II roku. Na uczestników akcji czekało sporo atrakcji: „Wieczór międzynarodowy”, City Game, warsztaty mające na celu koordynację oraz podsumowanie programu „Młodzież w działaniu”, wspólny wypad do kina czy też „kosmiczna” impreza. Jeżeli jesteś ciekaw szczegółów projektu – zapraszamy na naszą stronę, gdzie znajdziesz całość relacji. / Piotr Modrzejewski
Felietuńczyk
Śnięty Święty M.
Temat oklepany. To, że święta są nudne, komercyjne, że tak naprawdę nikt ich nie lubi, wszyscy tylko kryją się pod pozorem zachowania tradycji (przy czym nie oznacza to szacunku dla niej) – to już wszyscy wiemy. Magia Świąt – hmm… może kiedyś jakaś magia w tym była, ale teraz… Przecież jesteśmy racjonalistami, kto by w magię wierzył?
Autorka i inne grzeczne dzieci u Mikołaja
K
to? Dzieci. Przy czym, gdyby tak definiować „dziecko”, jako: „osobnik, który nieskalany jest beznadzieją tego świata, który na wszystko patrzy z dziecięcą (tak wiem, ignotum per ignotum1) ufnością, wierzy, że ludzie są z natury dobrzy, że świat nie jest zły - bo dlaczego miałby być?” – obawiam się, że średnia wieku tak definiowanej jednostki drastycznie by spadała. A im dalej w las (tu: przyszłość) – tym szybciej. Już obecnie dziecko w przytoczonym rozumieniu jest uznawane za gatunek zagrożony wyginięciem, o ile nie już wymarły. Co do tego doprowadziło? Jak to co? Postęp, komercja, ludzka zachłanność, zazdrość… Bo jak to tak? My we wszystkim dopatrujemy się tego złego, a dziecko ma być zadowolone z życia? Nie ma mowy! Niech zobaczy świat takim, jakim naprawdę jest. A jest zły, bezbarwny, pozbawiony sensu i magii. Tragedia w trzech aktach. Narodziny, Życie, Śmierć. I na co to wszystko? A teraz co? Zbliżają się Święta. Dzieci powinny słać listy do Św. Mikołaja. Przynajmniej „za moich czasów” tak się robiło. A i owszem, knuło się liczne sztuczki, jak tu przyłapać Mikołaja, gdy podkłada prezenty grzecznym dzieciom (a im bliżej Świąt, tym poziom grzeczności gwałtownie wzrastał; pamiętam jak wspólnie z rodzeństwem zawieraliśmy chwilowy pakt o zaprzestanie
walk zbrojnych na ten okres). Nie wiadomo, kto puścił plotkę, że Mikołaj nie istnieje, że to tylko bajka… Niebywała zuchwałość! Fakt, nawet średnio ogarnięte dziecko zorientuje się, że coś tu jest nie tak – dzieci w końcu nie żyją tylko w najbliższym sąsiedztwie. Roi się od nich na całym świecie i każdemu marzy się jakiś prezent pod choinkę. Jak więc wszystkich obskoczyć w tak krótkim czasie? Jest rozwiązanie! Magiczne sanie! Z Rudolfem na czele. Z takim napędem nikt Mikołaja nie prześcignie. Tak więc wierzyło się. Krócej lub dłużej, ale się wierzyło. A teraz? Obecnie Mikołaja spotykamy na każdym rogu. Od końca listopada począwszy. I żeby jeszcze jakoś porządnie się przebrał. A gdzie tam! Stoi takie kościste coś, broda zsuwa się z gumki (o ile w ogóle jest), zero przeszywającego głosu (jedyne co nas przeszywa to beznadzieja sytuacji) i zbiera kasę na ”nie wiadomo co” lub też rozdaje... nie, nie prezenty – ulotki. Nawet najmniej ogarnięte dziecko wyczuje, że coś tu nie gra. Nie lepiej jest w prawdziwej krainie Mikołaja. Ileż bym kiedyś dała, żeby móc odwiedzić tę magiczną postać, spotkać się z Rudolfem, zobaczyć tę krainę śniegiem, elfami, prezentami i magią płynącą… Niektóre życzenia spełniają się szybciej, inne później (a jeszcze inne w ogóle, ale to już inna bajka). Dane mi było odwiedzić wspo-
mniane miejsce w zeszłym roku. I co zastałam? Śnieg – a i owszem, ale niekoniecznie w takich ilościach, jak to sobie wyobrażałam. Zapaść się w nim nie dało. Prezenty – były, były. O ile samemu się je kupiło. Okazji ku temu nadarzyło się sporo – sklepików z pamiątkami co niemiara. Ale ceny – zawrotne. Poczynając od kilku euro za najmniejszy drobiazg, na horrendalnie wysokich sumach kończąc. Czy był Mikołaj? Ano był. Tylko wpierw trzeba się było do niego dostać. Najpierw zapisy. Za 2 godziny możemy się stawić do kolejki. Ok. Mikołaj ceniona persona. Poczekamy. Przyjdziemy. Nie przyjdziemy – możemy się pożegnać z odwiedzinami. Przyszliśmy. Co na nas czekało? Kolejne 2 godziny oczekiwania. Tym razem gorzej, bo trzeba było stać w kolejce, z tłumem innych osobników, którym również zamarzyło się poznanie „legendy”. Zmęczenie. Irytacja. Zero magii. Pobożne życzenie, by jak najszybciej mieć „to” już za sobą. Wreszcie. Doczekaliśmy się. Dziewczyna przebrana ze elfa, mojego wzrostu, zaprasza nas do środka. Tutaj szybko, poganiają nas. Szybciej, szybciej, inni też czekają. Rozsiadamy się wokół Mikołaja. Zamieniamy kilka słów (nawet po polsku!). Pstryk. Jest zdjęcie. Uciekamy. Teraz możemy kupić fotkę. Tanio. Kilka euro najtańsza. No, ale jak to, przyjechać taki kawał drogi i nie mieć zdjęcia? Kupujemy. W końcu sami zdjęć robić nie możemy (zakaz!). Przez tę całą komercję, która objęła także dom Św. Mikołaja czuję lekkie rozczarowanie. Tak zbezcześcić moje dziecięce marzenie! W imię czego? W imię zysku! Czy więc jest prawdą to, czym straszą dorośli? Świat pozbawiony jest magii? Wszystko to czysta komercja, a dziecięce marzenia są tylko objawem jakiejś wady mózgu, którą („na szczęście”) czas i „życzliwość” innych leczy? Czy rzeczywiście szary, nudny świat jest o niebo lepszy niż wiara w to, co magiczne…? -------1 „nieznane przez nieznane”, wyjaśnianie pojęcia przez inne, nieznane pojęcie (a co, trochę nauki też trzeba przemycić nawet w felietonie;))
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
7
Polityka / EKOnomia
Nie ma miejsca na hoplofobię, czyli do broni rodacy! Inderisz
Ostatnimi czasy wydarzenia polityczne obfitują w kryminalne wątki, co godzi w stabilność państwa. Ustawa zasadnicza zapewnia obywatelom swego kraju bezpieczeństwo. Bacznie obserwując obecny obraz zdarzeń, sprawa staje się coraz bardziej chwiejna. Przyszedł czas, by się uzbroić.
P
o szaleństwie obrońców krzyża na placu prezydenckim, wydawałoby się, że czas na spokój. Tylko się wydawało. Często dzieje się tak, że nagłe, nieprzewidziane wypadki, które ubarwiają media, wywołują w ludziach poczucie chaosu. Jest to przejaw niezrozumienia rzeczywistości, co często skutkuje buntowniczym nastawieniem ludzi do wszystkich i wszystkiego. Jakby nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że życie to szereg nieprzewidzianych zdarzeń zazwyczaj uznawanych za cuda i dziwy. Podobno żyjemy w racjonalnym świecie… Jak to się więc dzieje, że w racjonalnym świecie, coraz częściej brak racjonalnego myślenia? „Po burzy przychodzi cisza” - tak miało być i teraz. Jednak nie można zapominać o powiedzeniu: cisza przed burzą - i krąg się zamyka. Nie ma co liczyć na chwilę wytchnienia. Po sprawie smoleńskiej weszła na szale sprawa łódzka. Społeczeństwo jest przemęczone niepowodzeniami rządu, nieporadnością polityków i niepewnością bytu. Stąd bunt i wrogość nie jest już tylko sprawą hormonów, lecz ogółu niezadowolonych ludzi. Co na to rząd? Bynajmniej nie pozostaje bierny. Trwają prace nad projektem Andrze-
ja Czumy o prawie dostępności obywateli do broni. Sprzeciw wobec zaproponowanej zmiany wyraża już szef SLD. Wielu obywateli pewnie chciałoby mieć przy sobie taki środek obrony. Pif paf i po problemie. Ludzie żyjący w amoku czuliby się bezpieczniejsi z bronią w ręku, ale dla innych mogliby się okazać niebezpieczniejsi. Jednak w sąsiednich krajach, w których pozwolenie na broń
jest dużo częściej wydawane, nie spowodowało wzrostu przestępczości. Ludzie, którzy chcą, docierają do źródeł nielegalnego handlu bronią. Policja nie jest w stanie zawsze być na czas w miejscu zagrożenia. To wszystko przemawia za nowym projektem. I wszystko byłoby dobrze, gdyby rząd potrafił ludzi do takich zmian przygotować i nad nową sytuacją zapanować.
Student w dom - rachunki won! Olga Ziółkowska
Na koncie wielkie nic, na rachunku okrągła suma, a na twojej twarzy grymas rozpaczy? To, co przeczytasz poniżej może nie zmieni cię w milionera, ale z pewnością pomoże zaoszczędzić (za cel oszczędności odpowiedzialność ponosi oszczędzający!).
T
o, co pochłania największą część studenckiego budżetu, to mieszkanie. Bajońskie sumy za wynajem nie zawsze wynikają z wysokich opłat stałych (czynsz + koszt wynajmu), ale często jest to związane z opłatami za media, o których często zapominamy, przy podpisywaniu umowy. Najważniejszą kwestią, zanim przejdziemy do tych bardziej zależnych od nas samych, jest weryfikacja tego, co mówi wynajmujący, z rzeczywistością.
8
Warto poprosić o udokumentowanie sugerowanej słownie wysokości rachunków, która dziwnym trafem, różni się od tej, widniejącej na papierze. Jeżeli to okaże się niemożliwe, można podjąć próbę skontaktowania się z poprzednimi najemcami lub najzwyczajniej w świecie zapytać potencjalnych sąsiadów. Kiedy jednak okaże się, że wszystko gra i wniesiemy ostatnie graty do naszej willi z basenem, los naszego portfela zależy już tylko od nas.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
Ocieplenie domowej atmosfery
Wielkimi korkami nadchodzi zima – okres grzewczy, który robi pustki w portfelu niejednego studenta. Dlaczego? Nieszczelne okna, zimne mury kamienicy, brak warstwy izolacyjnej powoduje, że rachunki za ogrzewanie podnoszą temperaturę nie tylko w mieszkaniu. Aby uniknąć nieprzyjemności, warto pokusić się o sprawdzenie tego, jak będziemy sobie
Się rozwiń się
Dolnośląskie łamie kolejowe stereotypy B.
fot. Zbigniew Ostrowski
Jak napisać typowy tekst o kolei? Bardzo prosto. Bierzemy garść oklepanych słówek o znaczeniu pejoratywnym (obowiązkowo muszą się znaleźć „absurd” i „skandal” oraz ich synonimy), zaprawiamy ignorancją oraz frustracją, miksujemy ze stekiem półprawd i voila – sukces, można skasować wierszówkę. jomy konduktor, z miejsca sprzedaje mi bilet w promocyjnej cenie (to nie efekt znajomości, każdy taki dostaje), zajmuję wygodne miejsce i… płynę. Cicho, spokojnie. Patrzę na stojących w korkach „szczęśliwych indywidualistów”, dla których kolej jest tak bardzo passe. Wasz wybór. Tym razem to ja wygrywam. Bawią mnie szczerze historie o demonicznych kasjerkach, które podobno żywią się krwią niewinnych dziewic. A wystarczy po prostu uprzejmie powiedzieć, czego się oczekuje i zrozumieć, że człowiek po drugiej stronie okienka to nie aligator z Illinois. Tym razem
W
Beście bywa nieco trudniej. tylko o prędkość chodzi. Wystarczy Raz, że siedzą tam takie wsiąść do lśniącego żółto-białego szywredne typy jak ja, które nobusu do Trzebnicy, żeby zrozumieć, z miejsca eliminują takie kwiatki, a dwa, o co chodzi. W drzwiach wita mnie znaże jednak czytelnik Besta (teraz się będę podlizywał) Samorząd Województwa Dolnośląskiego oddaje do dyspozycji pasażerów kolei głupi nie jest i, skoro sięga system komunikacji SMS. Dzięki niemu podróżni będą mogli dowiedzieć się po ten zacny tytuł, to nie o zmianach w rozkładzie jazdy, awariach, promocjach oraz innych ważnych oczekuje medialnej mielonki wydarzeniach związanych z koleją na Dolnym Śląsku. intelektualnej. Rejestracja w systemie SMS-owej informacji kolejowej przebiega następująco: Dolnośląska kolej re1) należy wysłać wiadomość SMS pod numer +48 661 gionalna się rozwija. I to 000 250 (opłata za wysłanie wiadomości SMS jest zgodna intensywnie. Gdyby ktoś z planem taryfowym danego operatora) o treści np. Tak.d1 2-3 lata temu powiedział – w zależności od zainteresowania daną linią, w miejsce d1 wpisujemy np. d2, mi, że pojadę szynobusem d3 itd. do Trzebnicy albo do Dre2) wiadomość zwrotna potwierdza rejestrację w systemie; zna to, mimo całego mojego 3) użytkownik jest zarejestrowany w systemie i otrzymuje interesujące go inkolejowego miłośnictwa, roformacje. ześmiałbym mu się w twarz. W 2 godziny do Zgorzelca? Szczegółowa lista relacji i treści SMS-a na www.koleje.dolnyslask.pl W 45 minut do Opola? Nie ocieplać zimowe wieczory. Za ogrzanie 30 m2 trzeba zapłacić ponad 200 zł miesięcznie, nieco taniej wyniesie nas ogrzewanie gazowe (ponad 100 zł). Najbardziej oszczędną opcją pozostaje ogrzewanie centralne.
Elektron kontra polski złoty
Kaloryfer ważna rzecz, ale zima nie trwa wiecznie. Jak uporać się z wysokimi rachunkami za prąd? Trochę ekoedukacji i można zdziałać cuda! Przede wszystkim należy wyeliminować lub zminimalizować koszty związane z najbardziej energochłonnymi urządzeniami, do których należą: czajnik elektryczny, kuchenka elektryczna i - co wielu zmartwi – komputer. Po kieszeni kopią także elektrony
pobierane przez urządzenia pozostające w trybie standby: routery, mikrofalówki czy telewizor. Studencki metraż jest często niewielki, dlatego rozwiązaniem problemu może być zainstalowanie listwy zasilającej, za pomocą której z łatwością można podłączać i odłączać od sieci wiele urządzeń na raz. Spore oszczędności może przynieść zamontowanie energooszczędnych żarówek – to inwestycja z początku kosztowna, ale, koniec końców, opłacalna. I jeszcze jedno – żebyście nie wiem, jak i gdzie się spieszyli, odłączajcie ładowarki telefonów komórkowych, które niejednokrotnie siedzą w gniazdku samotnie, ładując jedynie portfel dostawcy energii.
Życiodajna kropla
Mycie, zmywanie, pranie gotowanie –
wszystkie te czynności pochłaniają wodę. Krótki prysznic zamiast długiej kąpieli, zakręcanie wody podczas kolistych ruchów szczoteczką do zębów, zmywanie naczyń w napełnionym wodą zlewie czy krótki program prania (niektóre pralki mają także opcję zmniejszonego zużycia wody), to najprostsze metody na bezbolesne odłożenie paru groszy na studencki czwartek. Reasumując: listwa zasilająca (ok. 30 zł), uszczelka od okien (ok. 2 zł), zakręcenie kurka (2 ruchy ręką i jeden tylko nadgarstkiem). Poczucie komfortu psychicznego, wynikającego z faktu, iż uda nam się dotrwać do końca miesiąca, bez dodatkowego wsparcia finansowego od rodziców – bezcenne!
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
9
Polityka wracałem z Legnicy. Uśmiech, „dzień dobry” i zaczynam recytować moje wymyślne zniżki. „Ale wie Pan, Połączenie w dobrej cenie wyjdzie znacznie taniej”. I też uśmiech. Wygrała. Kasjerka z kasy Kolei Dolnośląskich zagięła miłośnika kolei. Koniec świata. Nie ukrywajmy - nie zawsze jest różowo. Ale to też trzeba umieć wykorzystać na swoją korzyść. Awaria pociągu. Nic strasznego, o ile pamiętamy, że kanar też człowiek i winnym opóźnienia nie jest. Zresztą – nie ma lepszej okazji na nawiązanie znajomości niż ponadnormatywne opóźnienie. O ile oczywiście ktoś nie narzeka współrozmówcy, jaka to wielka szkoda go spotkała, że w niedzielny wieczór znajdzie się w domu 15 minut później. Z narzekającymi nikt nie gada. Skrajni optymiści jeżdżą w kabinie maszynisty. Dla mniej wyrozumiałych pozostaje system informacji SMS, który na bieżąco informuje o wszelkich utrudnieniach w ruchu pociągów. Nie ma znaczenia, czy chodzi o awarię, strajk czy drzewo na torach. Jest opóźnienie – od razu dostajesz SMSa. Dziecinnie proste. Szczegóły w ramce. Zresztą, kto by się przejmował opóźnieniami, skoro pociągi we Wrocławiu kursują czasami częściej niż tramwaje i autobusy komunikacji miejskiej? Pociągi z Wrocławia do Oleśnicy w szczycie odjeżdzają co 30 minut, a na Psie Pole co 15 – wildokomunikacja się chowa. W pozostałych kierunkach przez cały dzień co najmniej co godzinę. Mało? Więcej niż w tym roku. A będzie jeszcze więcej. Ale dopiero za rok. Koleją można jeździć nie tylko z konieczności. Warto też poświęcić trochę czasu i obejrzeć Dolny Śląsk – również z okien pociągu. Linia Kłodzko-Wałbrzych od dwóch lat zaprasza miłośników, zapierających dech w piersiach, widoków. Tak samo trasa z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby i dalej do Harrachova. Granica to żaden problem – od 12 grudnia z Wrocławia można będzie łatwo dojechać pociągami REGIO do Berlina i do Czech, a w wakacje – bezpośrednio do Trutnova. Sprawdź sam – www.koleje.dolnyslask.pl, a później marsz na dworzec i w drogę. Z kolejowym pozdrowieniem – do zobaczenia na szlaku!
„Politycy u koryta władzy” zmarszczka
Koniec roku to czas podsumowań i ocen. Bierna polityka Platformy Obywatelskiej, chaos w Prawie i Sprawiedliwości, Smoleńsk, wybory prezydenckie i słynny już krzyż pod Pałacem Prezydenckim. Taki był 2010 rok polskiej polityki w skrócie.
O
d pewnego czasu zastanawiam się, dokąd dąży polska polityka, a dokładnie nasz rząd. Odpowiedź jest prosta. Do NICZEGO, do autodestrukcji i prywatnych korzyści. Nie wiem, jak długo jeszcze nasz kraj wytrzyma „wojnę polsko-polską.” Politycy przed wyborami wiele obiecują, ale rzadko dotrzymują słów. Ich priorytetem są władza i pieniądze. Ten rok był trudny dla polskiej polityki. O Smoleńsku przypominać nie trzeba. PiS do dzisiaj nie potrafi normalnie funkcjonować. I wciąż nie ma innej, silnej partii, która mogłaby być alternatywą dla skłóconej Platformy i PiS-u. Tymczasem jedyne, co robi Platforma, to dbanie o pozytywny wizerunek. Ostatnio na ulicach pojawiły się plakaty z wyretuszowanym Donaldem Tuskiem. Platforma głosi w nich: „Nie róbmy polityki. Budujmy boiska, szkoły i mosty.” Piękna idea. Nie róbmy nic związanego z polityką. Od dłuższego czasu i tak nic znaczącego nie robimy. Co za różnica? Tusk i spółka zapomnieli chyba, że mamy niż demograficzny i kilka lat temu zamykaliśmy szkoły. Nie jest problemem wybudować boisko. Trzeba je również utrzymać, a nakładów finansowych na to już nie ma. Społeczeństwo się starzeje i zamiast zająć się emeryturami, abyśmy my - młodzi ludzie nie utrzymywali kilku emerytów, to będziemy budować boiska, unikając najistotniejszych kwestii. Jednak inwestycje te ładnie się prezentują i poprawiają tylko wizerunek Platformy. Tymczasem powinna zwrócić większą uwagę na interesy państwa, jej gospodarkę i politykę zagraniczną. Jesteśmy dość dużym krajem w Europie, a ciągle za mało znaczymy na arenie międzynarodowej.
10 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
O sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości trudno obecnie powiedzieć cokolwiek pozytywnego. Zachowanie prezesa tej partii zmieniło się drastycznie po przegranych wyborach prezydenckich, w których osiągnął imponująco dobry wynik, biorąc pod uwagę wcześniejsze notowania. Jarosław Kaczyński jest tak utalentowany, że w ciągu pół roku doprowadził do poważnego rozłamu w partii, którego efektem jest powstanie Stowarzyszenia „Polska jest najważniejsza” pod przywództwem Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ostatnie miesiące Kaczyński poświęcił na usunięcie z PiS -u najważniejszych osób odpowiedzialnych za przebieg jego kampanii. Najwyraźniej niektórzy politycy osiągnęli zbyt silną pozycję w partii i zagrozili, nienaruszalnej do tej pory, władzy Kaczyńskiego. Wydaje mi się, że Prawo i Sprawiedliwość to już tonący statek. Przynajmniej dopóki kapitanem jest Jarosław Kaczyński, niepotrafiący oddzielić spraw osobistych od zawodowych. Bo katastrofa smoleńska to nie tylko nieobecność wielu ważnych członków tej partii i prezydenta. To brak najważniejszego polityka dla Jarosława - jego brata, Lecha. Tak rozbita opozycja nie zagraża w najmniejszym stopniu partii rządzącej, która cieszy się ogromnym poparciem społeczeństwa, a powinna, bo po wyborach prezydenckich władza jest w rękach jednej partii, a więc nie ma wzajemnej kontroli organów władzy. Stowarzyszenie Joanny KluzikRostkowskiej za kilka lat może stać się poważną konkurencją dla Platformy i PiS-u, ale nie musi. Faktem jest, że Kaczyński nie potrafi dzielić się władzą, ponieważ, jeśli ktoś ją zdobędzie, to trudno jest mu się z nią później rozstać. Tymczasem całe tło polityczne, które jeszcze w Polsce funkcjonuje, czeka tylko aż PO i PiS wyniszczą się nawzajem. W naszym kraju źle się dzieje od kiedy w 2005 roku obie partie rozpoczęły wrogą rywalizację i będzie jeszcze gorzej, dopóki się ona nie skończy.
Polityka
Jak doprowadzić kraj do bankructwa
P
Autor: Cristian Gherasim | Źródło: mises.org | Tłumaczenie: Michał Żuławiński
rzyzwyczailiśmy się do silnej pozycji związków zawodowych we współczesnej Europie. Co więcej, wygląda na to, że zyskały one prawo stosowania przemocy za każdym razem, gdy ich żądania nie zostaną spełnione. Można wręcz rzec, że decyzje związkowe są tak samo ważne jak postanowienia rządu. Związki zawodowe ustalają pensje, czas pracy, wiek emerytalny i wysokość zasiłków; następnie strzegą ich organizując strajk, gdy tylko rząd nie zechce ulec ich żądaniom. Boże uchowaj nas od gniewu związków zawodowych! Będą używać siły, zawładną gospodarką i wezmą na celownik każdego, kto będzie miał czelność myśleć, że pracownik odpowiada przed konsumentami, a nie związkowymi liderami. Większość francuskich pracowników nigdy nie zgadzała się z moralnością kapitalistyczną. Ostatnio widzieliśmy, jak społeczeństwo może stać się podporządkowane – czy wręcz do cna wykorzystane — przez związki zawodowe. W reakcji na zaproponowaną przez prezydenta Sarkozy’ego reformę emerytalną, francuscy pracownicy rozpoczęli strajk i sparaliżowali cały kraj. Nie tylko zaprzestali pracy, lecz rozpoczęli również działania o charakterze paramilitarnym. Opanowali rafinerie i składy paliw, zamknęli rurociągi wiodące do lotnisk Charlesa De Gaulle’a i Orly oraz zakłócili transport kolejowy. Niedobory paliwa uderzyły w gospodarkę. Strajkujący wstrzymali pracę dwóch z trzech francuskich terminali przyjmujących gaz płynny. Strajkowano we wszystkich 12 francuskich rafineriach. Francja zaczęła nawet importować energię elektryczną, gdyż fala strajków zakłóciła dostawy energii. Studenci wyszli na ulice, a policja była zmuszona użyć armatek wodnych i gazu łzawiącego, aby opanować demonstracje w Paryżu, Marsylii, Tuluzie i Bordeaux. Po drugiej stronie kanału La Manche, brytyjski rząd przedstawił plany cięcia wydatków publicznych, wyeliminowania blisko pół miliona miejsc pracy i podniesienia wieku emerytalnego z 65 do 66 lat. Brytyjczycy oparli się jednak pokusie pójścia w ślady sąsiadów z południa i nie zorganizowali pełnych gniewu i przemocy demonstracji. Co jest powodem tak dużych różnic w reakcjach Francuzów i Brytyjczyków na równolegle pojawiające się zapowiedzi tak zwanych oszczędności? Niektórzy mogliby powiedzieć, że to kwestia cech narodowych i niektóre narody mają większą skłonność do wywoływania niepokojów społecznych niż inne. Może być to jedną z przyczyn, lecz sądzę, że kwestia ta jest dużo prostsza. Psychologia tłumu odgrywa tu mniejszą rolę aniżeli nauka jaka płynie
z doświadczeń ekonomiczno-historycznych. Jak pisał Ludwig von Mises , Brytyjczycy przekonali się już, jak związki zawodowe i keynesowskie rozwiązania mogą kompletnie zrujnować krajową gospodarkę. Po I wojnie światowej, Wielka Brytania wróciła do przedwojennego powiązania funta ze złotem. Spowodowało to przeszacowanie brytyjskiego funta i siła nabywcza każdego pracownika znacząco wzrosła. W systemie wolnorynkowym, nominalna płaca spadłaby w celu zrównoważenia tego zjawiska, natomiast realne płace pozostałyby na niezmienionym poziomie. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Ponieważ związki zawodowe sprzeciwiły się jakiemukolwiek dostosowaniu płac do nowej siły nabywczej brytyjskiego funta; realne płace zatem rosły. Totalna katastrofa gospodarcza zbliżała się wielkimi krokami. Uprzemysłowiona Anglia, która opierała się głownie na eksporcie, nie była w stanie płacić za surowce, ponieważ brytyjski funt a wraz z nim brytyjskie dobra — zyskiwały na wartości i stawały się droższe na światowych rynkach. Eksport osłabł, podobnie jak angielska potęga gospodarcza. Ponieważ płace były sztucznie utrzymywane powyżej poziomu, który umożliwiłby pełne wykorzystanie potencjału siły roboczej, fabryki i cały przemysł musiały ograniczyć produkcję, a miliony robotników straciło pracę. Bezrobocie trwało przez lata, produkcja osiągnęła historyczne dno, a Zjednoczone Królestwo doświadczało recesji. Rząd musiał działać i zdewaluował funta. Jednak związki zawodowe dostrzegły tę monetarną zagrywkę i zażądały, aby płace rosły wraz z rosnącymi cenami, co z kolei spowodowało inflację. Keynes był raczej świadom tego, że narzucone przez związki zawodowe płace generują ogromne bezrobocie. Twierdził on jednak, że pracownikom, pomimo dewaluacji waluty, można wmówić, że ich płace się nie zmieniają, jeżeli tylko będą otrzymywać taką samą kwotę. Naiwnie myślał, że pełne zatrudnienie można osiągnąć za pomocą inflacji, a nie dzięki uwolnieniu rynku pracy od ingerencji związków zawodowych i rządu. Jedynym sposobem na osiągnięcie pełnego zatrudnienia jest wolny rynek pracy. Tylko na nim można określić realny koszt pracy. Płace mogą się zmieniać jedynie wraz ze zmianą popytu na siłę roboczą. Przez to, że istnieje grupa ludzi, którzy twierdzą, że bez inflacji nie da się osiągnąć pełnego zatrudnienia, rządy nadal kontrolują rynki pracy, a poziom płac zależy od nacisków związków zawodowych. Brytyjczycy są zadowoleni z cięć, ponieważ są świadomi tego, że rosnący deficyt budżetowy może zepchnąć ich do kryzysu gospodarczego przypominającego ten z lat 1929-
1933. Wiedzą, że niesławnego europejskiego modelu państwa opiekuńczego nie da się już dłużej utrzymać. Nie można polegać na deficytowych wydatkach, utrzymywać wysokich kosztów pracy i zapewnianych przez państwo zasiłków. Starzejące się społeczeństwo i brak konkurencyjności osłabiają zdolność Europejczyków do zachowania wysokiego standardu życia, którym przez ostatnie dziesięciolecia cieszyła się większość mieszkańców zachodniej części kontynentu. Francuzi, podobnie jak inni mieszkańcy państw opiekuńczych, muszą pogodzić się z końcem ich art de vivre. Od teraz będą musieli pracować dłużej, ciężej i lepiej oraz zrozumieć, że to wolny rynek, a nie związki zawodowe, powinien odgrywać rolę cenzora. Muszą odrzucić idee, że zasiłki są powszechnym prawem. Praca i poszukiwanie pracy są działaniami jednostki realizowanymi dzięki indywidualnym umiejętnościom, które wycenić może tylko wolny rynek. W rzeczywistości praca ma wartość jedynie w systemie wolnorynkowym. Tylko w ten sposób wysiłek każdego pracownika może być właściwie oszacowany i odpowiednio wynagrodzony. W innym wypadku dochodzi do marnowania czasu i energii. W relacji pracownika z konsumentem rolę pośrednika pełni pieniądz. Wynagrodzenie jest ucieleśnieniem satysfakcji konsumenta, a nie podarkiem od rządu i związków zawodowych. Ruchy społeczne i krajowe strajki są pełne hipokryzji. Przypominanie pracownikom i związkom zawodowym o podstawowych zasadach wolnego rynku jest jak rzucanie grochem o ścianę. Chcą dostawać więcej pieniędzy za mniej pracy, otrzymywać te same korzyści pomimo faktu, że nie są już konkurencyjni, a produkowane przez nich dobra nie znajdują nabywców. Ich nieproduktywna praca jest często mocno dotowana. Te absurdalne i antyekonomiczne zachowania oznaczają marnowanie publicznych pieniędzy i przypominają o konieczności wprowadzenia mechanizmów wolnego rynku. Kierowane socjalistycznymi przekonaniami, współczesne związki zawodowe działają wbrew zasadom leseferyzmu i ekonomicznego liberalizmu, negatywnie wpływając na europejską siłę roboczą oraz powodując stagnację. Należy skończyć z przerażającym systemem zasiłków socjalnych oraz związkowymi metodami walki partyzanckiej. W przeciwnym wypadku Europa będzie zostawała jeszcze bardziej w tyle, a jej obecne względne zubożenie zmieni się niebawem w totalną pauperyzację, która doprowadzi do upadku nie tylko gospodarki, lecz również kultury i moralności.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
11
w SJO picobello
Kennt ihr in Polen Wassermelone? Natalia Szewerda, II NE
ich teilgenommen habe, habe ich bei einer deutschen Familie gewohnt. Fragen, wie „Habt ihr Computer in Polen?” oder „Wisst ihr, wie man einen Fernseher oder ein Handy benutzt?“ waren merkwürdig, aber wir waren darauf vorbereitet, dass solche Fragen vorkommen können. Das Klischee des armen Polen ist überall in Deutschland bekannt. Während des Schüleraustausches habe ich eine deutsche Schule besucht. Wir haben Unterricht mit deutschen Lehrern und mit unseren Altersgenossen gehabt. Es war Klasse, Deutsch als Fremdsprache auf diese Art und Weise zu üben. Erst geschockt war ich während des Matheunterrichts. Der Lehrer wollte uns erklären, wie ein Taschenrechner funktioniert. Es ging nicht um einen komplizierten wissenschaftlichen Rechner, aber um einen der einfachsten. Danach war er aber begeistert und hat sich gewundert, wenn ein polnischer Schüler blitzschnell eine quadratische Gleichung gelöst hat. Wir haben ihn überzeugt, dass Schüler in Polen sowohl Taschenrechner als auch Computerprogramme zum Lösen der mathematischen Aufgaben nutzen. Ich musste auch eine andere schockierende Frage beantworten. Während einer der Mahlzeiten mit meinen deutschen Gastgebern, haben sie mir eine seltsame Frage gestellt. „Habt ihr da in Polen
Wassermelonen? Und Orangen? Und Bananen?“ Glaubt mir oder nicht, aber die Familie war davon überzeugt, dass wir in Polen nur Äpfel und Birnen gesehen haben. Obwohl die Deutschen mehr negative Assoziationen mit Polen haben, habe ich auch positive Meinungen über Polen gehört. Es ist günstig, nach Polen einkaufen zu fahren. Es ist, ihrer Meinung nach, viel billiger in Polen als in Deutschland. Auch Urlaub in Polen ist für sie nicht teuer. Ja, und wenn man den männlichen Teil der deutschen Gesellschaft nach polnische Frauen fragt, antworten sie: „Sehr schön. Sie gefallen uns”. Viele Menschen in Deutschland prahlen auch polnisches Essen. Es schmeckt ihnen, sie finden es lecker. Hoffentlich wird sich in der Zukunft das Bild von Polen ändern. Es geht nicht darum, sich in derselben ökonomischen Entwicklungsphase wie Deutschland zu befinden. Es geht nur darum, was unsere Nachbarn über uns wissen und wie sie sich über uns äußern. Dafür sind Polen selbst auch verantwortlich. Ich hoffe, über Fragen, die mir Menschen in Deutschland gestellt haben, werde ich in der Zukunft nur lachen können.
Pełne wersje tekstów na best.ue.wroc.pl
V
ielleicht ist jemand der Meinung, dass sich die Nachbarn besonders gut kennen sollen. Ja, der hat Recht. Aber nur teilweise. Meistens ist das Wissen über Menschen, die ganz in der Nähe leben, nicht ausführlich .Vermutlich hat jeder seine eigene Erfahrungen mit den Nachbarn. Dazu kommen verschiedene Meinungen, komplizierte Beziehungen und Gefühle, die mit den Nachbarn verbunden sind. Die Summe dieser Meinungen gibt aber zusammen kein objektives und sachliches Wissen. Hingegen entsteht auf dieser Weise einfach Geplauder. Bei jedem Aufenthalt in Deutschland habe ich eine Chance gehabt, das Wissen unserer Nachbarn zu prüfen. Während unzähliger Gespräche, die ich geführt habe, sowohl mit fremden Menschen als auch mit meinen Verwandten und Freunden, die in Deutschland wohnen, habe ich wirklich viel Spannendes über Polen erfahren. Wir wissen es in Polen: Die Deutschen sind leider der Meinung, dass Polen ein rückständiges Land ist. Diese Unterentwicklung bezieht sich besonders auf Technik – es geht um technische Neuigkeiten, die die Deutschen schon seit Jahren benutzen und denken, dass ihr armer Nachbar nicht fähig ist, erstens - es zu kaufen und zweitens – nach dem Einkauf auch richtig zu benutzen! Während eines deutschpolnisches Schüleraustausches, an dem
Vampire im XXI. Jahrhundert ie Vampire des XXI. Jahrhunderts erinnern überhaupt nicht an den wohlbekannten Grafen Dracula, der ein Schloss in Transylwanien bewohnte. Wenn er das Buch Twilight von Stephenie Meyer in die Finger bekäme, würde er sich wahrscheinlich in seinem Sarg umdrehen. Stephenie Meyer stellte die Welt der Vampire ganz anders vor als wir es aus Gruselgeschichten gewohnt waren. Jedes Kind wusste doch, dass Vampire nur nachts rausgehen, dass sie kein Spiegelbild haben und dass man sie mit Knoblauch verjagen kann. Die Schriftstellerin stellte jedoch unsere Vorstellung von Vampiren auf den Kopf. Plötzlich stellte sich heraus, dass Vampire sogar am Tag sich unter Menschen mischen können und dass sie ganz genau wie Menschen aussehen. Was sie aber von Normalsterblichen unterscheidet
sind übernatürliche Kräfte. Die Erscheinung der Twilight Saga – Bis zum Morgengrauen löste einen sogenannten Vampir-Wahn aus. Kinder, Jugendliche und sogar Erwachsene aus der ganzen Welt haben das Buch gelesen. Die Liebesgeschichte zwischen Mensch und Vampir – Bella und Edward -verzauberte Millionen. Im Buch geht es darum, dass Bella ein ganz normales Mädchen sich in den geheimnisvollen Edward, der sich später als Vampir herausstellt, verliebte. Zwischenmenschliche Beziehungen sind nicht einfach, aber eine Beziehung zwischen Mensch und Vampir ist noch schwerer. Denn Edward muss der Versuchung widerstehen, Bellas Blut zu trinken. Jeden Tag sind sie der Gefahr ausgestellt, getötet zu werden. Als ob das nicht genug wäre, stellte sich Bellas Freund als Wer-
12 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
wolf heraus. In den nächsten Teilen der Twilight Saga erfahren wir mehr über die Herkunft der Vampire und der Werwölfe. Stephenie Meyer erfand eine Welt voller Fantasie, Liebe und Leidenschaft, die alle Lesenden begeistert hat. Nach dem Erfolg des Buches kam der Film Twilight, der das Buch noch populärer machte und das hauptsächlich dank Robert Pattison, der die Rolle von Edward spielte. Die weiblichen Fans waren von dem jungen, attraktiven Schauspieler begeistert. Die Rolle der Bella, gespielt von Kristin Stewart, war auch sehr gut, jedoch war Edward derjenige, der die meiste Aufmerksamkeit des Publikums bekam.
rys. Milena Górska
D
Anna Gawron, II NE
COOLinaria
Rzut oka żarłoka,
czyli subiektywny przewodnik po gastronomii wszelakiej
Klub Studencki Simplex fasola
Klub Studencki Simplex. Nazwa trochę kojarzy się z poprzednim ustrojem. A co zastanę w środku? Przeczytaj, czy warto zjeść i spędzić trochę czasu w kolejnym punkcie gastronomicznym na terenie Uniwersytetu Ekonomicznego.
K
lub Studencki Simplex znajduje się między budynkami A1 i C. Jego główna sala jest całkiem spora, chociaż nie tak duża jak stołówka w budynku D. Wystrój jest przyjemny, lecz zwyczajny. Kombinacja niby marmuru, metalu i drewna w wyposażeniu oraz ciekawa kompozycja kolorów ścian sprawiają, że miejsce wydaje się nowoczesne i czyste. Kwiaty w pomarańczowych doniczkach postawione na parapetach rozweselają salę. Do dyspozycji gości jest wiele stolików i krzeseł. Można przyjść ze znajomymi popracować nad projektem, wszyscy spokojnie się zmieszczą. W Simplexie jest również darmowy bezprzewodowy dostęp do Internetu, a czas umila Akademickie Radio Luz (PWr). Płatność wyłącznie gotówką. Simplex oferuje posiłki ciepłe i zimne oraz różnego rodzaju przekąski. Z czystym sumieniem mogę polecić kanapki – bułki są zawsze świeże, tak jak i ich zawartość (sałata, warzywa, sos i inne). Moim zdecydowanym faworytem jest kanapka z salami, chociaż tą z tuńczykiem też nie pogardzę. Do niektórych osób
najbardziej może przemówić niespotykanie (jak na naszą uczelnię) niska cena bułki – 3,50 zł, niezależnie od jej zawartości. Na śniadanie można również zjeść jogurt, kefir bądź ryż na mleku. Dodatkowo do wyboru mamy jeszcze bułki słodkie, pączki czy pizzerki (z możliwością podgrzania). Czas na coś ciepłego. W Simplexie każdego dnia jest do wyboru 3-5 różnych zestawów obiadowych. Zazwyczaj składają się z jakiegoś mięska, ziemniaczków i surówki, chociaż można czasami trafić na np. placki po węgiersku czy pierogi ruskie. Codziennie do wyboru mamy również zupę – szkoda, że tylko jeden rodzaj. Decyduję się na zestaw z kotletem paryskim, do tego dostaję puree ziemniaczane oraz nadspodziewanie dużo wybranej surówki – jak dla mnie super opcja. Wszystko jest bardzo smaczne i sycące. Innego dnia zjadam zraz wieprzowy z nadzieniem (ogórek, cebula), pieczone ziemniaki (!) i buraczki. Smakuje jak na
Śląsku, pyszne. Klasyka – kotlet schabowy, jak zwykle bez zarzutu. Filet drobiowy w sosie musztardowym też mnie nie rozczarował. Zazwyczaj jedzenia w Simplexie nie trzeba nawet przyprawiać, wszystko jest dobrze dobrane. Nowością w menu jest koktajl egzotyczny składający się ze zmiksowanych brzoskwiń, bananów, ananasa, jogurtu naturalnego i miodu. Jest tak apetyczny, że zapomina się o milionie kalorii, jakie pewnie zawiera. Jeśli nie wiesz, na co masz ochotę, czy coś zjeść, czy tylko się napić – wybierz koktajl, polecam. Dużym plusem jest obsługa. Czuję się tam zawsze mile widzianym klientem, ponieważ panie są uprzejme i sympatyczne. Jednak kilka razy już rozczarowało mnie zamykanie Simplexu przed czasem. Teoretycznie jest czynny do 16.30, ale idąc tam ostatnio o 15.00, zastałam drzwi już zamknięte. Wielka szkoda. Podsumowując, jedzonko w Simplexie jest dobre i sycące, a to chyba najważniejsze. Dodatkowo Wasz portfel nie będzie się trząsł ze strachu przed rachunkiem. Jest tam spokojnie i nie za głośno, więc nauka i przeglądanie notatek też wchodzą w grę. Z czystym sumieniem mogę polecić Wam to miejsce, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.
Chcesz dobrze zjeść i spędzić czas w miłej atmosferze? A może brak Ci pomysłu, gdzie wyjść ze znajomymi wieczorem? Jeśli tak, to dobrze trafiłeś – Planet Pizza jest idealnym miejscem dla Ciebie.
kina. W rogu widnieje koszulka Michaela Jordana, a z sufitu zwisają flagi USA. Lokal może pomieścić 120 osób – z pewnością dla każdego starczy miejsca. Menu restauracji jest bogate. Oprócz pizzy, której obecność sugeruje sama nazwa lokalu, można zjeść tutaj dania rybne (godny polecenia jest pieczony łosoś ze szpinakiem), makarony czy pieczone żeberka. W ofercie znajdziemy również duży wybór sałatek. Jak przystało na prawdziwy, amerykański lokal nie mogło zabraknąć burgerów. Te serwowane są w restauracji w dwóch wymiarach – standardowym i XXL. Po nieprzespanej nocy warto wstąpić tu na śniadanie, a w przerwie między
zajęciami skusić się na lunch lub małe co nieco. Planet Pizza to nie tylko lokal, gdzie można zjeść. Jeśli chcesz w komfortowych warunkach obejrzeć z przyjaciółmi najważniejsze wydarzenia sportowe, to zdecydowanie jest to dobre miejsce. Piwo w przystępnej cenie i duże telewizyjne ekrany gwarantują moc sportowych wrażeń. Od czasu do czasu w restauracji organizowane są też inne imprezy, podczas których można pobawić się przy dobrej muzyce. Podsumowując – Restauracja Planet Pizza, to lokal z ciekawym wnętrzem i dobrym jedzeniem. Warto tu wstąpić, by przekonać się o tym samemu.
T
deda
a urządzona w amerykańskim stylu restauracja znajduje się zaledwie 100 m od Uniwersytetu Ekonomicznego, przy ulicy Drukarskiej 32. Wnętrze lokalu jest niczym wyjęte z amerykańskiego filmu. Wchodzących wita miniatura Statuy Wolności, na ścianach wiszą zdjęcia drużyn sportowych i plakaty z gwiazdami
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
13
Zapiski z podróży ju. Prezentację zdecydowanie ułatwił im nieograniczony dostęp do drinków z palemką zapewnianych w opcji „inkluziwu”. Każda z kobiet była zadbaną i ustatkowaną „panią koło pięćdziesiątki”. Biorąc pod uwagę spore ilości cellulitu wyhodowanego na pośladkach i, prezentujące go w pełnej krasie, krzykliwe stroje dam, ich atrakcyjność oceniam jako wyjątkowo niską. Co innego kelnerzy czy animatorzy zatrudniani przez ów hotel miłości. Dodam, że naj„Polska dziewczyna z dwoma sercami, jedno na miejscu starszy z nich świętował niedawno trzya drugie pomiędzy nogami”. Zamiast dziewczyny - doj- dzieste (!) urodziny. Nie odmówię sobie rzała kobieta. Często dojrzała do tego stopnia, że trud- sprecyzowania wizualnych walorów tych „chodzących atrakcji”. Wszyscy no uwierzyć w jakiekolwiek powiązanie z kontrowersyj- podporządkowani pod swego rodzaju nym hasłem wykorzystanym na starcie. Czas zaniechać modowy prąd. Po fajrancie wskakiwali tajemniczego tonu. Przeczytacie o rozpowszechnionym w ledwo dopinające się koszule z błyszzjawisku prostytucji (?) i usługach, które świadczą Mło- czącymi elementami. Spodnie bezkomdzi Panowie z Afryki. Wszystkie ciekawostki zostały za- promisowo zniewalały wszystkie dolne partie ciała. Legginsy z nieskończenie rejestrowane bacznym okiem wczasowiczki - inwigilato- sztywnego materiału. Męskie atrybura sytuacji. ty wydawały się rozpaczliwie wołać Klaudia Utracik o pomoc, szczególnie przy gwałtownych przykucnięciach. Do tego obowiązkowo anim skupię się na genezie tej z powodów przemieniających Cię pikolaki z wyjątkowo błyszczącej lamy. międzypłciowej, międzykulturo- w dominatora są pieniądze. Płacisz - Dopełnieniem zawsze były włosy, stywej i przede wszystkim między- masz. Teraz należałoby określić wia- lizowane na NRDowską płetwę. Spore pokoleniowej protokooperacji, skom- rygodność tej subiektywnie nakreślonej ilości użytego żelu bądź brylantyny uroponuję definicję. Czym właściwie jest definicji na podstawie wybranego tema- czo odbijały światło księżyca. Wszystkie prostytucja i czy to słowo zostało tu traf- tu. wymienione elementy kumulowały się Problem (chociaż nie do końca pod- w oczach bohaterek artykułu i tworzyły nie wykorzystane? Dewiacja, patologia, problem społeczny, brak poszanowania ciągnęłabym owe zagadnienie do tej ka- interesującą całość. Zapomniałam wspowłasnego ciała, a w konsekwencji zanik tegorii) przedstawię w krótkim pamiętni- mnieć, że pod wyżej opisanym „opakoumiejętności patrzenia w lustro. Osoba ku z wakacji. Na początku października, waniem” kryło się opalone, umięśnione do towarzystwa podświadomie umiesz- w biurach dla spragnionych przygód i gotowe na wszystko ciało. cza się w kategorii ‘nikt’. Nie domaga znajdujemy ostatnie last-oferty. Jedna Disco pod gwiazdami. Początkowo, się szacunku od otoczenia, ponieważ z ciekawszych to nadal gorąca, pląsające towarzystwo spoglądało po sosama się nim nie darzy. Środowisko to słoneczna Tunezja. Dobie z pewną dozą nieśmiałości. dżungla, prostytutka jest datkowym atutem okaEmocje i swoiste napięcie (z arab.) kocham cię * ofiarą. Mięsem dla zuje się jej położenie były wyczuwalne bez spekażdego drapieżni- - daleko od ojczyzny. cjalnego skupienia. Delikatne ka, który wyka- W efekcie utrudniony kontakt umizgi zdawały się robić monotonzał się sprytem z domem (połączenia wychodzące – ne. Jedna z Pań zdecydowała przejąć koni uplasował się 12,44 zł) i pełna anonimowość. Kto trolę nad sytuacją. Bez jakiegokolwiek w wyższej war- chętny? Głównie oszczędni emeryci i zażenowania zaczęła ocierać się miedstwie społecznej. pary, które obudziły się z ręką w nocni- nicą o krocze ‘ofiary’. Stosując się do Mam na myśli ku nie zdążywszy wykorzystać wakacji hasła ‘wieczór mija, a ja niczyja’, wczaaspekt ekono- w sezonie. Celem moich obserwacji zo- sowiczki postanowiły wziąć przykład miczny, ponie- stały 3 kobiety. Nie znały się wcześniej, z koleżanki. Tajemnicze szepty, przytłuważ jed- bardzo szybko nawiązały płytką relację mione nerwowe śmiechy, dwa erotyczne nym ograniczającą się do zasiadania przy jed- tańce. W efekcie marsz parami w stronę nym stole podczas posiłków. Nie marno- apartamentów hotelowych. wały czasu na głębszą integrację Początkowo byłam przekonana, że (przynajmniej pomiędzy sobą). zaobserwowane przetasowania i chęć Już pierwszego dnia pobytu Pa- wzajemnego poznania dwóch opisanie Turystki zademonstrowały, nych światów wynikają z nieskażonej w jaki sposób wykorzystają całą niczym ciekawości. A jednak! Symswoją energię przywiezioną z kra- patyczny barman-erudyta (bo znał anrys. Joanna Wajs
Z
14 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
Zapiski z podróży Starsze – niekoniecznie. Przeglądając „gazety dla bab”, nie trudno zauważyć, że feminizm to ciągle top temat. Dowiadujemy się, że, wbrew pozorom, dalej mamy nieskończenie wiele rzeczy, o które warto walczyć. Pierwszym, który przychodzi mi do głowy, jest polityka i dominujący stosunek mężczyzn u władzy. Również układy i układziki w związkach osobistych ciągle wyglądają nie tak, jak powinny. Żonę powinna rozpierać duma, gdy mąż pomaga w domu. Skąd ta mentalność w sytuacji, gdy w pracę zawodową zaangażowane jest każde z partnerów? Dlaczego nie jest oczywiste, że należy równo rozparcelować obowiązki? Kobieta ma prawo czuć się poniekąd zdezorientowana. Wzorce, do których przywykła, nagle ulegają zmianie. Ma prawo wymagać od życia więcej, realizować się i sprawdzać. Jest świadoma faktu, że została już delikatnie przetrącona rydwanem czasu. Być może to już ostatni moment na przygodę? Może właśnie w tym momencie pojawia się myśl: „A, lecę do Tunezji. Raz się żyje. Dopiero teraz jestem świadoma swojej seksualności i dobrze mi z tym. Czuję się niespełniona i chcę to zmienić”. Zdaję sobie sprawę, że artykuł jest przepełniony osobistymi wnioskami i interpretacjami. Nie uważam, że opisywane przeze mnie kobiety zasługują na oklaski. Istnieją przecież zasady moralne. Świat byłby jednym wielkim bałaganem (choć kusi mnie, by użyć słowa „burdel”), gdyby każdy postępował w ten sposób. Z drugiej strony, ogrom-
rys. Olga Pudys
nie imponuje mi chęć pozbycia się hodowanej od wieków „wewnętrznej owcy”. Nie najmłodsze Panie odważyły się zaprzeczyć zakorzenionemu głęboko w podświadomości stereotypowi gospodyni. Zdecydowały się skupić na własnych potrzebach, wbrew zasadom przyjętych przez „stado” innych gospodyń. Niesamowicie drażniły mnie komentarze dotyczące tego zjawiska. Chętnie przytoczyłabym kilka, jednak ciężko będzie wyłowić jakikolwiek, który nie podrażniłby delikatnych i wrażliwych oczu czytelników. Każdy rozlicza się z własnym sumieniem, ingerencja osób postronnych rzadko jest pomocna w takich sytuacjach. Myślę, że to głębokie zdanie nadaje się idealnie do podsumowania tematu. rys. Klaudia Utracik
gielski) wyprowadził mnie z błędu. Opowiadał, że z roku na rok można zaobserwować coraz więcej tego typu układów. Usłyszałam historię o niskich zarobkach, ciężkiej sytuacji młodych bez wykształcenia, praktycznym braku możliwości opuszczenia lokalnych środowisk. Wszystko sumuje się w smutną konkluzję – zero perspektyw. Jak mówił, poczucie beznadziejności doprowadziło do tego stanu rzeczy. Wielu pracowników przeprowadziło wewnętrzną walkę, a w konsekwencji przemieniło się w „penetratorów”. Za swe uprzejme usługi dostają dużo. Jeden atrakcyjny wieczór może przynieść porównywalne korzyści jak miesiąc spędzony ‘na zmywaku’. Dodatkowo, ‘Seksmaszin’ – (określenie wyjęte z ust barmana) mieli okazję BYWAĆ. Pojawiali się w dobrych restauracjach, pili drogie drinki, jedli pyszności. Jak to odbierać? Prostytucja to przecież zmuszanie się do obcowania płciowego z kimś przypadkowym. Z kimś, kto nie przeszedł żadnego typu selekcji w naszej głowie. Z kimś, komu nie możemy powiedzieć ”nie”, a przecież opisywana przeze mnie grupa ma ten komfort. Może w każdej chwili się wycofać, cały proces przybiera kształt standardowej wakacyjnej relacji. Jedynym odchyłem od normy jest portfel. Motyw jednej ze stron wydaje się być klarowny. Wytłumaczeniem jest jedynie kwestia finansowa. Z uprzejmości możemy dorzucić jeszcze pewnego rodzaju fascynację przejrzałymi Europejkami (to jednak mało przekonujący argument). Jak prezentuje się sytuacja na przeciwnym froncie? Postanowiłam uogólnić sprawę, ośmielę się zinterpretować postawę bohaterek w odniesieniu do przeciętnej pięćdziesięcioletniej Polki. Przez całe życie wzorowa żona, matka, pracownica. W konsekwencji kucharka, sprzątaczka, praczka, psycholog, organizator. Dwie ostatnie funkcję brzmią dość interesująco. Jednak po chwili namysłu dochodzimy do wniosku, że spełnia je nieustannie na tym samym polu - ‘Co na obiad? Gdzie wysłać dziecko na wakacje? Jak zaskoczyć męża w sypialni? (tyczy się wyłącznie kreatywnych), Czy szef nie zauważy braku zaangażowania, nie zorientuje się, że wszystkie czynności wykonuję machinalnie?’ Młode dziewczyny zupełnie inaczej interpretują rolę kobiety w rodzinie. Są doskonale zapoznane z terminem „związek partnerski”.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
15
Felietuńczyk / Trochę kultury?!
Facebooknij to! xelaa
„Odrzuć ‘The’ sam ‘Facebook’, brzmi lepiej”. Tak za radą Seana Parkera Facebook (bez ‘the’ które było w pierwowzorze) już od sześciu lat króluje w sieci. Pytanie: „Masz Facebooka?” było aktualne jeszcze jakieś pół roku temu, teraz jak to ktoś kiedyś powiedział, konto na Facebooku to po prostu „oczywista oczywistość”.
P
ortal społecznościowy, który powstał w lutym 2004 roku, pomóc miał nieśmiałym chłopakom w „wyrwaniu” paru lasek na uczelni. Nie byle jakiej, bo ‘TheFacebook’ debiutował jako wewnętrzny serwis na Harvardzie. Chęć odegrania się na dziewczynie, zawiść czy zwykła chęć zabawy – to dzięki temu Mark Zuckerberg w bardzo krótkim czasie stał się najmłodszym miliarderem na świecie. Przypadek? W zasadzie tak. Historia Facebooka to tak naprawdę historia samego Marka. A kolejno dodawane funkcje to nic innego jak zauważone przez niego codzienne potrzeby społecznościowe. „Ej ona ma chłopaka?” – zobacz na Facebooku, „O której dokładnie jest impreza?” – nie wiem sprawdź na Facebooku, „Jak było na wyjeździe?” – są zdjęcia na Facebooku! Studenckie życie dzisiaj dzieli się na dwa światy ten realny - kampusowy i ten wirtualny - facebookowy. Bez tego ani rusz! Kto nie ma konta, tego większość wy-
darzeń towarzyskich omija, a aktualne żarty nie śmieszą. Co komu powiedziała Dżoana Krupa, dla tradycjonalistów z naszej-klasy ogranicza się jedynie do nowej produkcji TVN. „Witaj na Facebooku!” to, obok Demotywatorów, zapewne jedno z okien „Szybkiego wybierania”. Bo kto raz profil założył, nie połączy się z Internetem tak, żeby go nie otworzyć! I nikt nie zaprzeczy. Zabijacz czasu – owszem (obok youtube.com chyba największy), ale też niezawodny środek szybkiej komunikacji. Studenci (i nie tylko) się cieszą, a ktoś na tym robi niezłą kasę. Lepszy od miliona dolarów jest tylko… miliard dolarów i z tą właśnie dewizą, do swego celu doszedł niegdyś szarobury uczniak z Harvardu. Facebook bije rekordy - obecnie przy swojej liczbie użytkowników (jedyne 500 mln) wart jest 25 miliardów dolarów, co daje Markowi Zuckerbergowi (właścicielowi prawie 70% udziałów) przy-
zwoite miejsce w rankingu Forbesa. Jak na 26-latka to wynik ten jest „całkiem-całkiem” (choć status związku wciąż: wolny). Facebookowy boom zainspirował już pierwszych twórców i to wcale nie amatorów. O Marku i jego przygodzie z Internetem robi się głośno w, jakże fascynującym, świecie show biznesu. Książka Bena Mezricha Miliarderzy z przypadku przybliża czytelnikowi początki Facebooka, a zarazem pokazuje problemy kujonów z tendencjami alienacyjnymi. A zaraz po lekturze na ekrany kin wskakuje The Social Network w reżyserii Davida Finchera znanego dobrze z produkcji takich jak Siedem czy Dziwny przypadek Bejamina Buttona. Z czystej ciekawości warto obejrzeć, ale niekoniecznie wydawać kosmiczną kwotę 20 złotych (o popcornie nie wspominając). Bo poza pocieszeniem oka Justinem Timberlake’iem i wychwyceniem paru śmiesznych tekstów, Fincher tym razem nie stworzył nic zasługującego na miejsce na wyższej półce kinowej. Popioły po wojnie z Facebookiem powoli opadają, prowodyrka akcji ‘NIE FACEBOOK’ złożyła broń. Międzynarodowy portal wygrywa - przechodzi do życia codziennego, a nawet staje się jego nieodzownym elementem. Warto pamiętać jednak czy też rośliny na FarmWille więdną czy nie, to te realne są o niebo lepsze!
REALacja
VI Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej
„W górach jest wszystko co kocham“ Kamila Konopczak
fot. Magdalena Pleskacewicz
Miłośnicy prawdziwej poezji turystycznej z każdej grupy wiekowej zasilili szeregi widowni.
D
opisało duże grono stałych bywalców, którzy od lat są gośćmi listopadowego WPKSu. Piątkowe muzykalia pod hasłem „Nie ma rzeczy niemożliwych“ skupiły się wokół zespołów Saskia, Żeby Nie Piekło, Słodki Całus od Buby, Bez zobowiązań i Na Bani. Solidna dawka energetycznego brzmienia w połączeniu z poetyckimi tekstami nie
pozwoliła młodym ludziom usiedzieć w miejscu. W sobotnim konkursie dla młodych talentów padł rekord - aż 26 wykonawców zostało dopuszczonych do eliminacji. Subiektywnym zdaniem najlepiej wypadła Dorota Kuziela i Pomysły Znalezione w Trawie. Pod hasłem „Dom, który moją puentą”, do późnych godzin nocnych występowali po kolei: Dzień Dobry (fenomenalne interpretacje piosenek Marka Grechuty), Roman Romańczuk, Grupa Caraboo, YezKiesSirumem i Chwila Nieuwagi. Ta ostatnia formacja, choć amatorska - zadziwiła profesjonalnym wykonaniem autorskich interpretacji wierszy, często o bardzo ludowej tematyce. Koncerty wieńczył Dom o Zielonych Progach, porywając tekstami znamienitych „poetów gór” - chociażby Jerzego Harasymowicza. Po
16 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
chwili lider, Wojtek Szymański, znów pojawił się na scenie - tym razem jako część formacji Ze Starej Szuflady. Niedzielę rozpoczął występ laureatek konkursu - wygrały Myśli Rozczochrane Wiatrem Zapisane, zgarniając za jednym zamachem również nagrodę publiczności. Lubelska Federacja Bardów, najbardziej wschodni zespół przeglądu, zjawił się po latach nieobecności, wywołując duże emocje. Wolna Grupa Bukowina zakończyła serię wieczornych koncertów, przyciągając pod scenę zarówno młodych ludzi, jak i przedstawicieli nieco starszego pokolenia. W przeddzień 40-lecia istnienia zespołu, jedno jest pewne - Wojciech Bellon byłby dumny. Do zobaczenia na przeglądzie lub na szlaku! Pełna relacja Kamili, relacja Doroty Dziuruń oraz fotorelacja Magdy Pleskacewicz i Jakuba Knoll na best.ue.wroc.pl
Trochę kultury?!
kulturalny rozkład jazdy
Scena na Strychu Koncert Barbórkowy 4.12 godz. 18.00 Recital fortepianowy 9.12 godz. 19.00
SCENA im. JERZEGO GRZEGORZEWSKIEGO ul. G. Zapolskiej 3
Koncert symfoniczny 10.12 godz. 19.00
Kuszenie cichej Weroniki 2,3.12 godz. 19.00
Koncert kameralny 12, 18, 19.12 godz. 18.00
Andropauza… 5.12 godz. 17.00, 19.00 6.12 godz. 17.30, 20.30
Koncert symfoniczny 17, 30.12 godz. 19.00 Spektakl audiowizualny „Komputer Chopina” 22.12 godz. 19.00 Koncert kolęd 27.12 godz. 19.00 Koncert sylwestrowy 31.12 godz. 18.00, 20.30 www.filharmonia.wroclaw.pl
Gastronomia W oparach absurdu rodzi się historia miłości Gastronoma do kebaba. Namiętne uczucie, jakim zapałał kucharz do kawałka mięsa, jest groteską na filmy grozy klasy D. Gastronom niczym dr Frankenstein lub Pigamlion tworzy z mięsa kochankę swoich marzeń. Spragniony miłości, jest w stanie posunąć się nawet do morderstwa. W karykaturalnej postaci Gastronoma odnajdujemy jednak cechy nieszczęśliwego, pożądającego akceptacji mężczyzny. Przedstawienie, przepojone czarnym humorem, zdaje się być komicznym wyolbrzymieniem miłosnych uniesień. 11,12.12 godz. 19.00 Teatr Polski – Scena im. J. Grzegorzewskiego, ul. G.Zapolskiej 3 Bilety: Kasa Teatru Polskiego www.pantomima.wroc.pl
Lalka 15,16.12 godz. 19.00 Mayday 31.12 godz. 17.00, 20.00 SCENA KAMERALNA ul. Świdnicka 28 Dwadzieścia najśmieszniejszych piosenek na świecie 4, 5.12 godz. 19.00
Powrót do domu 1,2,5.12 godz. 19.00 Kartoteka 11,12,13.12 godz. 19.00 Trans-Atlantyk 30.12 godz. 19.00 31.12, godz. 20:00 mała Scena Traktat 15,16.12 godz. 19.00 duża Scena Kupiec Wenecki 7,8,9,10.12 godz. 19.15 ... np. Majakowski 17,18,19,21,22.12 godz. 18.15 www.wteatrw.pl
Czynne poniedziałki 6, 13.12 godz.19.00 Mayday 9-12.12 godz. 19.00 Okno na parlament 17-19.12 godz. 19.00 Kazimierz i Karolina 22,26,28-30.12 godz.19.00 SCENA NA ŚWIEBODZKIM pl. Orląt Lwowskich 20c Szajba 3-5.12 godz. 19.00 Lila Negr, performance multimedialny 11,12.12 godz.19.00 Sprawa Dantona 18,19.12 godz. 19.00 www.teatrpolski.wroc.pl
Więcej szczegółów znajdziesz na stronie w zakładce Kultura / Rozkład Jazdy.
best.ue.wroc.pl
Dzieje grzechu - pożegnanie z tytułem Słynna powieść Stefana Żeromskiego, wydana w 1908 roku, doczekała się kilku ekranizacji, ta w Capitolu jest jednak pierwszą zrealizowaną w teatrze muzycznym. Po wydaniu powieści krytyka literacka odsądziła Żeromskiego od czci i wiary, ale czytelnicy zaczytywali się burzliwymi losami bohaterów. Historia tragicznej miłości kobiety, wiary i niewinności wystawionej na próbę, opowieść o namiętności, zdradzie i zbrodni. Główna bohaterka, przeklęta przez los, otrzymuje w finale przebaczenie, lecz płaci za nie najwyższą cenę – własne życie. 17,18,19.12 godz. 19:00 – pożegnanie z tytułem www.teatr-capitol.pl
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
17
Trochę kultury?! Są twardzi niczym niedogotowany bób, zawzięci jak emerytki w autobusie, głośniejsi niż arsenał wuwuzeli, bardziej mroczni niż bracia Mroczek. W pojedynkę nie stanowią zagrożenia dla życia ani zdrowia ludzkości, lecz kiedy grają razem, to dźwięki z ich głośników zmiatają pojedyncze istnienia z powierzchni naszej planety. O kim mowa? O Skazie – thrash-metalowym zespole z Wrocławia, który z wielkim hukiem wchodzi na scenę profesjonalnych brzmień w swojej kategorii. Udało nam się porozmawiać z ich gitarzystą, chłopakiem z UE – Marcinem Jakubkiem. Czego się od niego dowiedzieliśmy? Przeczytajcie sami. Piotr Modrzejewski: Od jakiegoś czasu gracie razem, ale skąd się znacie? Marcin Jakubek: Wszyscy chodziliśmy do jednej szkoły. Znamy się z gimnazjum i liceum, ale zespół zaczął działać, jak już się rozeszliśmy na studia. Mamy reprezentantów na każdej liczącej się we Wrocku uczelni. Czy łączy was coś poza muzyką? Czy macie jakieś wspólne pasje? Film, książki? Tak naprawdę, to jednak głównie muzyka. Poza tym każdy z nas interesuje się i studiuje coś innego, od historii po matmę, to nasze pasje. Znajdujemy podczas tej bitwy czas żeby trochę ponap*******ć. Poza graniem nie mamy raczej wspólnej pasji, różnimy się od siebie. Może lepiej nie wspominać pod jakimi względami. Czy macie jakieś swoje ideały, niesiecie przesłanie w Waszych tekstach? Wszystkie teksty, jak na razie, napisałem ja. Starałem się, żeby nie były one o niczym. Są w nich moje własne przemyślenia, wizje, ale ich interpretację pozostawiam słuchaczom. A Wasze przekonania, poglądy? Nie różnimy się od siebie tak bardzo, jeśli chodzi o poglądy. Nie ma np. osoby skrajnie konserwatywnej ani skrajnie liberalnej. Żaden z nas nikomu nie narzuca żadnej filozofii. Akceptujemy się takimi, jakimi jesteśmy. Nie chcemy przekazywać nakazów, nie dajemy odpowiedzi, a stawia-
my pytania. Co daje wam wspólne granie? Granie razem nie jest oczywiście przymusem - robimy to z własnej woli, poświęcamy czas, pieniądze, daje nam to możliwość rozwoju muzyczno–technicznego, rozwijamy się też jako ludzie. Samo to, że gramy koncert przed nieznajomymi, poszerza nasze spojrzenia na życie i rozwija. Matka - muzyka, ojciec…? Na kim się wzorujecie? Nie należę do osób, które są fanatykami jednego zespołu czy artysty. Tak naprawdę, to się zmienia wraz z upływem czasu. Mogę powiedzieć, że w tej chwili jestem pod dużym wrażeniem gitarzysty Yngwie Malmsteen’a, ale nie powiem, że jest moim ulubionym, ponieważ za pół roku może nim być ktoś inny. Od czego zaczynaliście? Zaczynaliśmy jak wszyscy od grania prostych coverów – Metallica – jak wszyscy. Trochę z tego zostało do dziś. Wg mnie nic nie daje takiej satysfakcji, jak fajnie zagrany znany utwór, tym bardziej, jeśli komuś się to spodoba. Najważniejsze jest to, żeby słuchacz był zadowolony. Planujecie przyszłość? Nie przeprowadziliśmy jeszcze poważnej rozmowy na ten temat. Myślę, że będziemy starali się robić, co możemy. Co się stanie, to się stanie. Będziemy reagować na zmieniającą się rzeczywistość. Ja osobiście, od grania w zespole oczekuję konkret-
Meblowy salon gier – wystawa Muzeum Narodowe 6.12.2010-31.01.2011
Skaza + inne zespoły - koncert, finał WKURWa Klub Melin Cafe 12.12.2010, godz. 18.00
Zdenek Bina Acoustic Project – koncert Łykend Klub Muzyczny 10.12.2010 godz. 20.00
Wlazi Acoustic Band - koncert Alive 16.12.2010, godz. 20.00
Yann Tiersen – koncert Klub Kultowa 11.12.2010 godz. 20.00
Acid Drinkers + TSA + Lipali – koncert Eter, 17.12.2010 godz. 18.00
18 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
fot. Paulina Rajewska
się dzieje
wywiad
Nowi na scenie gigantów – Skaza
nego rozwoju muzyczno-technicznego, doświadczenia, występowania na koncertach, ale nie mam sprecyzowanych planów. Czy wasze granie ma jakiś cel? Co chcielibyście osiągnąć? Na dzień dzisiejszy chcemy nagrać resztę kawałków w przyzwoitej jakości i grać coraz więcej koncertów – coraz lepiej. Plany na najbliższe dni? Koncerty? Jeśli chodzi o zespół, to 12 grudnia gramy kolejny koncert w klubie Melin Cafe. Zapraszamy. Wszystkich? Czy jakąś konkretną grupę słuchaczy? (śmiech) Wszystkich chętnych, nikogo nie dyskryminujemy. Gramy dla dużych i małych. Wielkie dzięki za wywiad. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze mogli porozmawiać, kiedy już więcej osób was pozna, po przeczytaniu tego. No i może pogadamy jeszcze po jakimś koncercie. Pełny wywiad na best.ue.wroc.pl Kazik i EL Dupa – koncert Klub Kultowa 18.12.2010 godz. 20.00 4 Refy - koncert szantowy Łykend Klub Muzyczny 19.12.10, godz. 20.00 Ukryte historie – wystawa Patrycji Dołowy Centrum Sztuki Impart 27.12.2010-03.01.2011
Trochę kultury?!
Płyta nowego projektu braci Waglewskich - Fisza (bas, głos) i Emade (perkusja), zaskoczyła. Nie ma tu rapu, nie ma nawet jego obietnicy. Jest za to dużo żywiołowego, brudnego grania rodem z czasów hipisów. Nie ma tu komputerów, trzaski z nagrań specjalnie zostawiono, a partie gitarowe przywodzą na myśl stare, dobre, garażowe granie. Teksty to - charakterystyczna dla Fisza – słowna ekwilibrystyka, niemniej jednak tematyka jest poważna: od miłości, przez niedojrzałość, aż po przemijanie i śmierć. Nie brakuje na szczęście ironii i zaskakujących porównań. W dobie coraz doskonalszej technologii wróżę zespołowi sukces, choć może głównie wśród tych „wyrzutków”, którzy wciąż wolą prawdziwą, żywą muzykę, psychodeliczne, przesterowane gitary, luźne podejście do idei piosenki w stylu Sonic Youth (które udowodniło płytą sprzed roku, że wciąż, od prawie 30 lat, idzie swoją drogą). O kształcie zespołu zadecydował też gitarzysta Michał Sobolewski, znawca muzyki z lat 60. Nad tym wszystkim unosi się aura Jacka White’a. Wyczuwa się też, że zespół tworzy dla samej radości płynącej z tego procesu.. Ta radość udzieliła się także i mi, bo choć utwory są może trochę nudnawe, leniwe i niedopracowane, tworzą niepowtarzalny klimat. Nie wszystko, co dobre, musi być doskonałe, ot co! / Jakub Knoll
Może to nie najświeższe wydawnictwo, bo od premiery krążka minęło już przeszło pół roku, jednak w moje ręce trafił dopiero teraz. Zresztą – trzecia płyta Dubska, wydana po pięciu latach od poprzedniej (Avokado) to nie lada wydarzenie. Fanom reggae zespołu Dubska nie trzeba przedstawiać. Bydgoską grupę można spokojnie zaliczyć do polskiej czołówki zespołów wykonujących jamajskomuzyczne gatunki. Zasłynęła również wspólnymi koncertami i płytą nagraną z liderem rosyjskiego zespołu Jah Division – Gerbertem Moralesem. Nowy album może nieco zaskoczyć słuchaczy przyzwyczajonych do raczej korzenno-dubowych utworów grupy. Bowiem już pierwszy numer (Kujawiak) porywa szybkim, skankującym rytmem. Również cover popularnego standardu jazzowego All of me (znanego m.in. z wy-
The Roots How I Got Over Po raz kolejny The Legendary Crew pokazało, jak się powinno robić hip-hop. Bogata warstwa muzyczna oraz gładkie flow porywają nas od pierwszego utworu i nie opuszczają aż do ostatniego kawałka na płycie. Materiał urozmaicają dopasowane featuringi (artyści raczej nieznani, ale mający wiele do powiedzenia w kwestii muzyki). Usłyszymy utwory czysto hip-hopowe, takie jak Dear God 2.0, The Day, a także mocny The Fire. Na płycie znajdziemy także te oscylujące wokół funku, jazzu oraz szeroko pojętej muzyki alternatywnej: hipnotyzujące Right On, świetne Walk Alone oraz How I Got Over. Album na poziomie muzycznym, do którego, aspirujący do uznania za króla w swej dziedzinie, zadufany w sobie Kanye West, nigdy się nie zbliży. Polecam wszystkim lubiącym eksperymenty muzyczne i hiphop. / W. Smolik 4 Zacznę od sedna. Nowa płyta Smolika - 4 już jest na półkach. Cóż to oznacza? Przede wszystkim tyle, że trzeba się pospieszyć, bo znika z półek w zawrotnym tempie. Czwarta płyta artysty obfituje w gościnne występy wielu znanych i mniej znanych polskich i zagranicznych gwiazd. Tym razem Smolik zaprosił do współpracy Gabę
Kulkę (a utwór w jej wykonaniu - S.O.S. Songs powinien być Wam już dobrze znany, został bowiem wykorzystany w pewnej reklamie), Mikę Urbaniak, Kasię Kurzawską (Sofa), Sqbassa oraz Natalię Grosiak (wokalistkę wrocławskiego Mikromusic). Spośród zagranicznych gwiazd największe emocje wzbudziło zaangażowanie do nagrań Emmanuelle Seigner, ale pojawiają się tu również inni, nie mniej istotni goście, tacy jak Victor Davies, Joao T. de Sousa, czy Kev Fox. Całość płyty jest w stonowanym, charakterystycznym dla Smolika stylu, tym razem jednak popartym współudziałem żywych instrumentów rodem z lat 50. i 60. Artysta, multiinstrumentalista, król chilloutu...jakkolwiek by go nie nazywano - po raz kolejny udowadnia, że przede wszystkim jest ogromnym profesjonalistą. Warto było czekać. Wszystkim, którzy niekoniecznie wierzą w fakt, że cudzy spokój może się im udzielić, jak również tym, którzy nie wiedzą jeszcze kimże jest Smolik(!), zalecam lekturę tejże recenzji w znacznie obszerniejszej wersji na naszej stronie internetowej. / Magda Zygmunt Laurie Beth Jones Jezus Chrystus Menedżer „Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak jedna osoba była wstanie zmotywować 12 -osobową grupę, tak aby udało się im rozprzestrzenić ideę ich lidera na cały świat? Niektórzy z Was, wiedzą, że istnieje styl zarządzania alfa i beta. Przed wami książka o zarządzeniu Omega”. Po przeczytaniu takiej zapowiedzi z okładki moja uwaga zostaje przykuta do książki w 100%. Laurie Beth Jones w niekonwencjonalny sposób podchodzi do życiorysu Jezusa oraz jego działań, starając przełożyć jego styl przywództwa na język zarządzania. Książka dzieli się na kilka działów tematycznych, w których przedstawione są historie z życia Syna Bożego, przeplatane opowieściami z życiorysu autorki. Pod koniec każdego rozdziału przedstawione są pytania do czytelnika, które mają mu pomóc zrozumieć przesłanie książki. Pozycja ta jest połączeniem „dobrej nowiny” z praktycznymi radami. Połączeniem dosyć zgrabnym i wartym uwagi, zwłaszcza w ten jedyny w roku, grudniowy czas. Czytajcie ją jednak z przymrużeniem oka. Polecam zarówno dla wierzących, jak i ateistów. / W.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
19
książka
Dubska Loko-Loko
konania Franka Sinatry czy Louisa Armstronga) utrzymany jest w klimacie ska/ rocksteady. Widocznie są to skutki romansu z Całą Górą Barwinków (wspólna trasa koncertowa Kumple On Tour). Na płycie znajdują się też utwory nie mieszczące się w klasyfikacji jako reggae – np. Barcelona przywodząca na myśl muzykę hiszpańską oraz funkujące Gwan (cover piosenki Cool and calm grupy Israel Vibration, dla mnie to największa niespodzianka z tym krążku) lub bluesujące Whatever. Udowadnia to, że zespół jest niekonwencjonalny i szuka wciąż nowych doświadczeń z brzmieniami. Muszę przyznać, że o ile poprzednia płyta, Avokado, miała lepsze i gorsze strony i raczej rzadko po nią sięgałem, to najnowszy krążek Dubska wydaje mi się tym, do którego będę wracał często. Od chwili zakupu króluje w moim odtwarzaczu. Polecam! / Zbychowiec
muzyka
Kim Nowak Kim Nowak
Felietuńczyk / WRO-sław!
Pozwól mi „W dzisiejszym świecie romantyzm pocałunków zabija zapach gum miętowych.” Isiek
A gdyby się tak utopić? Bo czemu nie? Bo powód zawsze się znajdzie. Dlaczego miałbym nie dać rady? Czy można mieć problem w zanurzeniu się w pod wodę i zostaniu tam na momencik dłużej, aniżeli pozwalałby na to zdrowy rozsądek? Niepewność, strach... A może jedyną przeszkodę stanowi logika, fakt, że zwierciadło wody widzimy od drugiej strony niźli mogłoby nam się wydawać. Bo przecież jak się utopić, gdy topimy się od urodzenia?
S
prawa nie wydaje się aż tak beznadziejna, gdy rzeczywiście się topimy, bo przecież wystarczy wypłynąć. Obrać kurs na szczyt, ujrzeć szkarłatną tarczę słońca i zmierzać w jej kierunku napędzanym przez najsilniejszy z ludzkich – wróć! – zwierzęcych instynktów, jakim jest chęć przetrwania. Wynurzyć łeb durny, tłamszony przez niezbyt napastliwe, a jednak ograniczające ciśnienie miarowo wywierane na każdą myśl chcącą opuścić akwarium umysłu. Lecz gdy przebijesz łbem sklepienie niebieskie, poczujesz przykry, zimny wiatr, oślepią Cię napastliwe promienie Wielkiego, a z płuc twoich wydobędzie się krzyk, zdradziecko rozdzierający twe własne bębenki. Gorzej jak tkwisz w błękicie, bądź to nie wiedząc o swoim stanie, bądź wcale się nie topiąc. Okazujesz się rybką, bez znaczenia czy płotką, czy rekinem. Sytuacja twa tutaj znaczenie ma niewiel-
J
kie, gdyż i rekinem będąc większość życia szurasz brzuchem po dnie. A może uważasz się za lepszego, jako że pływasz przy samej tafli, regularnie racząc się czy to promykiem, czy nawet hauścikiem powietrza? Muszę cię zmartwić, nadal jesteś pod poziomem wody. Dopada Cię panika, ale przecież widzisz ludzi zdających sobie sprawę ze swojego stanu, resztkami sił, – ale jednak – pewnie wypływających poza duszący zbiornik. Ostatnia nadzieja porywa Cię ku górze, lepiej przystosowany wyprzedzasz tych, którzy wystartowali być może dużo wcześniej od Ciebie, acz będącymi nadal tylko ludźmi. Przebijasz opatulająca Cię błonę szybko, pewnie i gwałtownie czując, że wreszcie jesteś wolny. Wypełzasz na brzeg. Zimny wiatr okazał się ciepłym zefirem będącym przyjemnym, acz zdecydowanie nieobecnym i mniej napastliwym, codziennym
towarzyszem twej niedoli. Krzyk przerodził się w regularny oddech, wypełniający życiem twe zapadnięte płuca, a promienie stały się pierwszą kochanką, za którą będziesz prawdziwie tęsknić w nowym życiu. Ta skutecznie ogrzewa twe ciało, na którym tylko pozostałe krople lamentują o więzieniu, które ktoś – ktoś? – postanowił Ci zafundować. Rybko, życie dla Ciebie jest za szorstkie. Każdy nieudolny ruch zdziera łuski z twojego grzbietu, boleśnie informując o nieprzystosowaniu, jakie jest skutkiem zbytniego przyzwyczajenia do chorego środowiska. Ten, który topielcowi daje głos Tobie wybałusza gały. Ta, która Jemu daje ciepło, Ciebie niechybnie usmaży na ziemistej patelni życia, pozostawiając tylko ślad po Panu Życia, którym byłeś w poprzedniej rzeczywistości. Pozwól mi na szczerość.
Kto nie wierzy niech zmierzy
estestwo każdego miasta można opisać za pomocą liczb – miar długości, wysokości, powierzchni, lat. Jaki zestaw posiada Wrocław? • 90 latarni gazowych każdego wieczoru zapalanych jest przez Latarnika na Ostrowie Tumskim, najstarszej dzielnicy Wrocławia; • 200 tramwajów wyjeżdża codziennie na wrocławskie ulice, kursując po 258 km linii tramwajowych; • 500 tys. pasażerów korzysta codziennie z komunikacji miejskiej; • 1005 km tras autobusowych jest we Wrocławiu; • 220 mostów i kładek Wrocławia (1 miejsce w Polsce oraz 4 w Europie);
• 25 m² powierzchni zieleni przypadającej na 1 mieszkańca (Wrocław uznawany jest za jedno z najbardziej zielonych miast Polski); • 212 m wysokości – tyle będzie liczyć 50-piętrowy wrocławski Sky Tower, największy w Polsce budynek mieszkalny o całkowitej powierzchni ok. 300 m², mieszczący w sobie także pomieszczenia biurowe i handlowe; • 1877 r. - w tym roku uruchomiono pierwsze linie tramwajów konnych, które funkcjonowały do 1910 r., a od lat 90. wraz z elektryfikacją miasta stopniowo były zastępowane tramwajami elektrycznymi.
Czy wiesz, że
Post Scriptum Interesuje Cię podobna tematyka i poznawanie zagadnień z branży TSL? Pudełeczka, ciężarówki, wózki? A może, bardziej fachowo - organizacja transportu, ekonomika dostaw, funkcjonowanie komunikacji miejskiej czy też organizacja magazynów? Jeśli tak, to wstąp do naszego KNL Logis, razem będzie raźniej (i przyjemniej) poznawać te zagadnienia. Odwiedź naszą stronę www.logistycy.pigsin.grandhost.pl lub napisz mail na knl.logis@gmail. com. Czekamy na ludzi z pasją! / MS
w ramach programu Erasmus w latach akademickich 2008-2010 do uczelni partnerskich wyjechało łącznie 473 studentów naszej uczelni?
20 NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
Opowiadanie
Apocapiltica Diary
3
Piotr Semeniuk
Dzień 2 Dzisiaj skoro świt zająłem się naprawianiem tego skubanego generatora. Nie było to proste zadanie z uwagi na dwie zasadnicze rzeczy. Pierwszą z nich był oczywisty brak jednego ramienia. Czasami za pomocą obu dłoni nie jesteśmy w stanie przeprowadzić prostych czynności, a co dopiero naprawy niezwykle skomplikowanej maszyny. I tu wkrada się drugi problem – nie miałem pojęcia co się zepsuło, ani jak to naprawić. Ktoś mógłby się zastanawiać jak to możliwe skoro już wcześniej posiadałem ową rzecz, bo logicznie rzecz biorąc musiałem ją samodzielnie zbudować skoro mieszkam sam. Cóż prawda jest nieco bardziej złożona. Nie zawsze byłem sam...Ale dziennik nie jest po to by otwierać stare rany. Zapisywać mam to co dzieje się teraz, a nie to co minęło. Po to ludzie stworzyli pamiętniki. Aby pamiętać o tym co kochali, aby wylewać w nie swoje łzy, aby powierzać im swoje sekrety. W zasadzie to głupie, nie sądzicie? Po co zapisywać w pamiętniku sekrety, kiedy książki są po, to by je czytać, i co najważniejsze – każdy może je przeczytać. A sekret, jak wszyscy wiemy, jest wtedy gdy tylko jeden wie. Ale wracając do maszyny. Cóż, gdyby taki problem spotkał mnie pierwszy raz pewnie wpadłbym w panikę i, wstyd się przyznać, ale wtedy rzeczywiście spanikowałem. Spędziłem ponad tydzień, pozbawiony energii, zanim wpadłem na pewien pomysł, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Skoro maszyna została zrobiona ze starego sinika od samochodu, to dlaczego nie odłączyć wszystkich innych części i wymienić cały silnik? Tylko, że taki silnik waży około stu kilogramów, a ja, jak już wiadomo, byłem sam. No ale jakoś się udało. Dzisiaj jednak nie dość że byłem sam, to jeszcze miałem do dyspozycji tylko jedną dłoń. To za mało żeby przenieść pudełko, a co dopiero silnik. Zwłaszcza, że jego miejsce zawsze było na dolnym piętrze bunkra. Dlatego pierwszą rzeczą którą zrobiłem, było przeciągnięcie kabli od zasilania
na górę. Góra była mniej chroniona niż dół i bardziej podatna na zniszczenie, ale naprawa silnika będzie dużo prostsza. Po przeciągnięciu kabli zabrałem się za silnik. Bez jakiegoś podnośnika oczywiście nie udałoby mi się nigdy wyjąć go z auta, dlatego postanowiłem wyjąć auto z silnika, czyli w skrócie – rozwalić przednią część samochodu tak,by tylko silnik ostał. Nie jest to łatwe kiedy ma się do dyspozycji tylko najprostsze narzędzia. No, ale parę godzin i było gotowe. Jednak zanim kompletnie wyrzuciłem silnik z samochodu, podstawiłem pod niego metalową płytę z kółkami, aby łatwiej go przewieźć. Dzięki temu kolejna część pracy poszła już sprawniej i po południu mogłem cieszyć się znów energią. Ta naprawa kosztowała mnie naprawdę wiele wysiłku i chętnie zjadłbym konia z kopytami, gdyby jakiś niefortunnie przechodził obok. Niestety miałem tylko jagody. Zostały jeszcze dwie, dlatego też pozwoliłem sobie zjeść całą. Zabawne. Gdybym w dawnych czasach powiedział, że na obiad miałem jedną jagodę i strasznie się najadłem, prawdopodobnie uznano by mnie za idiotę. Albo myślano że naprawdę klepię biedę. W dzisiejszych czasach jednak jagody to zupełnie inne owoce. Nazywam je jagodami, gdyż smakują tak samo. W rzeczywistości to duże, wielkością podobne do arbuza, fioletowe owoce o grubej skórce ale z pysznym, słodkim miąższem. Jak łatwo się domyślić, to miąższ zjadam. Przedtem część owocu mielę i wyciskam z niego sok. A skórka, która jest naprawdę trwała to doskonały materiał na naczynia. Jak widać – nic się u mnie nie marnuje. Po obiedzie przeszedłem do rozwiązywania kolejnego problemu, który naszedł mnie zaraz po wczorajszej walce z Żabą. Ostatnio za dużo widuję tych nieznośnych płazów. I choć do spotkań dochodziło na razie tylko na terenie miasta, nie mogę być pewien, czy nie kręcą się także po moim podwórku. A niechętnie przyznając, mój bunkier nie posiada zbytniej ochrony przed tymi stworzeniami. Oczywiście grube mury budynku
i sam fakt, że większa jego część mieści się pod ziemią, na pewno wystarczy, by poczuć się weń bezpiecznie. Niemniej jeżeli Żaba mnie zwęszy, to będzie tak długo trwać w tym miejscu póki mój zapach nie zamknie się w jej szczękach. Dlatego postanowiłem zastawić wokół siebie jakieś pułapki, aby skutecznie odstraszyły wszelkich nieproszonych gości, a nawet, jeżeli szczęście dopisze – zabiły każde stworzenie które ośmieli się zbliżyć do mojego domu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mógłby to być inny ocalały. W takim razie postawię tabliczkę ostrzegającą o niebezpieczeństwie. Jako, że w chwili gdy zacząłem nad tym rozmyślać słońce już zaszło i niebezpieczna była by praca w ciemnościach, zdecydowałem się odłożyć ją na jutro, a dzisiaj tylko dokładnie zaplanować, jakie systemy obronne zbudować. Na początku pomyślałem o fosie, ale szybko doszedłem do wniosku, że to idiotyczny pomysł. Raz – zbyt dużo czasu zajęło by mi kopanie fosy dostatecznie głębokiej i przetransportowanie tutaj wody. A dwa – Żaby umieją pływać. Zresztą takie stworzonko nie miało by pewnie problemów z przeskoczeniem fosy większej niż ja mógłbym wykopać. Niemniej pomysł z rowem okalającym mój bunkier nie był taki zły, choć jak już wspomniałem – potrzeba na to czasu. Na dnie rowu powbijałbym wtedy naostrzone kije, a całość zakryłbym kamuflażem zrobionym z gałęzi oraz liści. Ale to nie wszystko. Gdy byłem młody kolekcjonowałem średniowieczną broń ręczną i miotaną. Szczególnie upodobałem sobie kusze, których całkiem sporą kolekcję udało mi się zgromadzić w bunkrze. Kusze porozstawiam tak by wymierzone były w możliwie każdą stronę, a następnie załaduję bełty, napnę je oraz przeciągnę przez spusty sznurek. A następnie podobną linkę przeciągnę wokół bunkra tak by wystawała za wilczy dół. Po połączeniu obu linek – stworzę mechanizm uwalniający spusty. Innymi słowy, kiedy jakiś intruz przerwie linkę, bełty polecą we wszystkie strony, skutecznie odstraszając lub zabijając nieproszonego gościa. I tym zajmę się jutro, gdyż nie jest to zbyt trudne zadanie, by móc cieszyć się tą odrobiną bezpieczeństwa najprędzej. Albo też – łatwiej zdobywać pożywienie w przyszłości – jak kto woli.
NGS B.e.s.t. | grudzień 2010 | best.ue.wroc.pl
21
Autor: Tomasz Cieszyński
Konkurs: Ślij rozwiązanie krzyżówki na best@ue.wroc.pl i wygrywaj nagrody.
Dedal Anna M. Patrzy – świat Chce zamknąć oczy Głosy, rozmowy Ogłuchnąć pragnie! Wciąż tęskni Szansą jest niebo Uciec jak Dedal Wrócić do siebie Lecz żyć bez Ikara? Bez sensu.
Raz w zimę, to tak wiało, że aż Wienią Pietrowyczem zaczęły targać wątpliwości.
Wejdź na Wyszukaj B.e.s.t. Kliknij Bierz udział w konkursach i wygrywaj!
4 kroki do zdobycia nagród: 1. 2. 3. 4.
Z głów prowadzących wyszło
Rozmowa na temat wyboru specjalności na pewnym kierunku naszej uczelni: Student: Co możemy robić po ukończeniu przedstawionej przez Panią specjalności? Prowadząca: Przekwalifikować się…
Treść zadania na mikro, czytana na wykładzie: „Na początku jakiegoś tam miesiąca, coś tam, coś tam, coś tam... działo się.”
Usłyszałeś ciekawy tekst prowadzącego? Ślij go do nas, może ukaże się na łamach B.e.s.t.-a, a nagroda Cię nie minie.
A na koniec Zbychowiec
trzymaj poziom