fot. Magdalena Ziaja
Głosy z UE 3 4 5
I
spis treści
Dla Pierwszaków rad kilka Sięgnij dalej, sięgnij głębiej Targowisko 2010
wSJO haraszo 6 7
Różnice kulturowe w czasach globalizacji Mini słowniczek akademicki, cz. 1
EKOnomia 9 Historia bez Happy Endu - BZ WBK 13 “Kuba wyspa, jak wyspa gorąca”
Trochę kultury?!
Trzymaj Poziom 18 Wiersz, Wienia, krzyżówka
Przyjemnej lektury! Marta Rewera t yt
ucj i3
jca
ns
o
17 Apocaliptica Diary, cz. 1
iadka
K ęto Świ
Opowiadanie
Dz ień Dz
ie Narodzen
Maja
ień O
Aj LAF Zwierzyniec “Jestem twój”, reż. M. Grzegorzek Brodka “Granda” Bas Tajpan “Korzenie i Kultura” Się dzieje we Wrocławiu
autor Magdalena Pleskacewicz
10 14 15 16 16
Boże
stało się. Nowy rok akademicki 2010/2011 rozpoczęty. Dla wielu pierwszy, dla innych ostatni. Jednak dla wszystkich – ważny. W końcu „na pewno lepszy niż poprzedni”. Kontynuujemy więc naszą wyjątkową podróż, w której pragniemy Wam towarzyszyć już piętnasty rok! Zapraszamy Was do świata kultury, rozrywki, sportu oraz nauki. Od nas dowiecie się, co się dzieje na Uczelni, we Wrocławiu oraz w kraju. Na jakie wydarzenia warto zwrócić uwagę w tym miesiącu, na co pójść do kina, a na co do teatru. Przygotowaliśmy dla Was wiele niespodzianek, począwszy od kalendarza na bieżący rok akademicki. Nie zabraknie również konkursów z nagrodami. Szukajcie nas zawsze na początku każdego miesiąca na Uczelni oraz na naszej stronie best.ue.wroc.pl.
iał eC Boż
Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław
best.ue.wroc.pl
Dz o,
Bestowy kalendarz na rok akademicki 2010/2011 już na Twojej ulubionej Uczelni.
Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (071) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best@ue.wroc.pl, http://best.ue.wroc.pl Redaktor Naczelna: Marta Rewera (martarewera@wp.pl) | Zastępca Red. Nacz.: Zbigniew Ostrowski (zbychowiec@gmail.com) | Redaktorzy: Jarosław Adam, Michał Brzeźniak, Aleksandra Greźlikowska, Bartosz Jakubowski, Katarzyna Jeznach, Aleksandra Kler, Jakub Knoll, Magdalena Kotowska, Dominika Majcher, Paweł Maleńczak, Anna Mrózek, Magdalena Ostrowska, Anna Pichurska, Piotr Semeniuk, Grzegorz Święch, Dariusz Wierzbowicz, Olga Ziółkowska, Magdalena Zygmunt | Korekta: Magdalena Pleskacewicz | Marketing: Aleksandra Kler, Szymon Gorączka | Foto: Alicja Koryś, Julia Zborowska, Magdalena Ziaja | Rysunki: Tomasz Cieszyński, Milena Górska, Magdalena Pleskacewicz | Skład DTP: Jakub Knoll | Webmaster: Bartosz Jakubowski | Okładka: Jakub Knoll Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
redakcja
I weź tu się połap!
Dla Pierwszaków rad kilka M.
Wszystkich tegorocznych pierwszoroczniaków witamy w braci studenckiej!
J
ak pewnie zdążyliście zauważyć – studia „troszkę” różnią się od nauki w szkole średniej. Zajęcia są bardziej zróżnicowane. Na jedne trzeba chodzić, na inne niekoniecznie. Nic już nie jest podawane na tacy, dużo informacji trzeba zdobywać samemu – czytając książki czy też szukając wiadomości w Internecie. Zapewne przywykliście już do dziwnych pojęć, takich jak immatrykulacja, laborki, indeks, zaliczenie, wpis, koło… Chociaż pewnie nadal chodzicie na lekcje do szkoły, a nie na zajęcia na uczelnię, ale spokojnie – z czasem do tego przywykniecie. Bazując na naszym doświadczeniu (kilka lat studiowania robi swoje) mamy dla Was kilka prostych, aczkolwiek przydatnych rad. 1. Załóżcie sobie konto w banku. Nie będziecie musieli wracać do domu co tydzień po zastrzyk gotówki.
2. Nie kupujcie książek jak popadnie – niektóre nie są w ogóle potrzebne, z innych wystarczą Wam wybrane rozdziały. Korzystajcie z biblioteki i czytelni. 3. Załóżcie sobie maila grupowego – będziecie mogli przekazywać sobie najważniejsze informacje oraz materiały, a także ułatwi Wam to kontakt z prowadzącymi zajęcia. 4. Wybierzcie starostę grupy i starostę roku – niech ktoś odpowiada za cały bałagan 5. Korzystajcie z imprez integracyjnych – najlepszy moment na poznanie wielu ciekawych ludzi i zwiedzenie kilku wrocławskich klubów. 6. Zapiszcie się do koła naukowego/ organizacji studenckiej – nie samą nauką student żyje! 7. Nie jedzcie samych zupek chińskich, tostów i parówek. W pobliżu Uczelni znajduje się kilka miejscówek, w których możecie smacznie i tanio się
najeść. Bez szkody dla żołądka. 8. Jeżeli macie dużo wolnego czasu – poszukajcie sobie jakiejś dorywczej pracy. Nie będziecie się nudzić, a każdy dodatkowy grosz zawsze się przyda. 9. W pociągu, w tramwaju – nie krzyczcie o swoich studiach. Naprawdę, nie wszyscy muszą wiedzieć, co studiujecie, jak to strasznie jest na studiach itd. Uwierzcie – studentów pierwszego roku widać gołym okiem. 10. Nie bójcie się pytać. Każdy z nas kiedyś był na pierwszym roku, wiemy jak to jest – nowe miejsce, nowa sytuacja. Chętnie służymy pomocą. Tekst powstał we współpracy z portalem 100dia.pl – MATURA|STUDIA|KARIERA
NGS B.e.s.t. | październik 2010
3
Głosy zUE
Sięgnij dalej, sięgnij głębiej!
Tekst sponsorowany
M.
S
tudia studiami. Poznasz teorię, czasem też uda Ci się wykorzystać ją w praktyce. Jednak - tylko czasem. Same studia – to nie wszystko. Dlatego też warto wykorzystać to, co uczelnia proponuje poza czystą ofertą edukacyjną. Wystarczy chwila, by przekonać się, jak wiele kół i organizacji funkcjonuje aktywnie na naszej Alma Mater. Żeby było jeszcze łatwiej – ich wykaz znajdziesz na naszej stronie best.ue.wroc.pl,
Książka jest nieodłącznym elementem akademickiego życia. Korzystamy z niej aby pogłębić swój zasób wiedzy, przygotować się do nadchodzącego kolokwium lub egzaminu a niejednokrotnie bywa, że pomaga nam w miłym spędzaniu czasu. Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzi księgarnia Dolnośląska im. Henryka Worcella, która znajduje się przy ulicy Świdnickiej. Księgarnia jest placówką sieci Matras co gwarantuje nam nie tylko bogaty asortyment pozycji książkowych, gdzie czeka na Ciebie również przeale również możliwość bezpłat- wodnik po 30 kołach i organizacjach nego zamawiania i odbierania działających na naszej Uczelni. w placówkach Matrasu. No dobrze. Wybór jest. Co do tego już nie ma wątpliwości. Ale jak go doOferta owego przybytku pach- konać? To już w znacznej mierze zalenącego papierem i farbą drukar- ży od Ciebie. Wybrałeś studia na UE, ską jest niezwykle hojna. Do na konkretnym wydziale i kierunku 30 października 2010 r. mamy czyli coś już o sobie wiesz (w końcu okazję nabyć wszystkie książki nie znalazłeś się tutaj zupełnie przyo 25% taniej, a dodatkowym atu- padkowo). tem tej oferty jest fakt, że obejPójdźmy dalej. Zastanów się, czy muje ona również podręczniki wolisz się skupić bardziej na rozwijaakademickie. niu swoich umiejętności naukowych, czy też bardziej organizatorskich. Księgarnie znajdziecie: Koła naukowe nastawione są boul. Świdnicka 28 (niedaleko wiem na pogłębianie wiedzy z danej Rynku). dziedziny. Ale w tym miejscu należy się małe sprostowanie. Nie funkcjonują one tak samo, jak kółka naukowe w szkole średniej. Tutaj obowiązuje „wyższy poziom abstrakcji”. Nauka
4
NGS B.e.s.t. | październik 2010
nauką, ale to nie wszystko. Koła działające przy naszym Uniwersytecie organizują liczne szkolenia wewnętrzne (dla swoich członków), jak i zewnętrzne, otwarte dla wszystkich chętnych. Co więcej, biorą one udział w licznych konferencjach, piszą referaty, wydają własne publikacje, przeprowadzają badania naukowe, organizują wyjazdy integracyjno - szkoleniowe. A przede wszystkim – rozwijają swoje zainteresowania. Na trochę innej zasadzie działają organizacje studenckie. Tutaj także masz szansę na zdobycie nowych, bardzo przydatnych w przyszłości umiejętności, które od razu jesteś w stanie wykorzystać w praktycznym działaniu. Taka nauka w ciągłym ruchu. Tutaj ciągle coś się dzieje. Są szkolenia wewnętrzne, jak i imprezy zewnętrzne, organizowane co roku – na skalę całej uczelni lub też (przy sprzyjających wiatrach) – całego Wrocławia. Przystępując do organizacji, bierzesz udział nie tylko w różnego rodzaju projektach. Najczęściej przynależysz też do konkretnego działu, takiego jak finanse, marketing, public relations, human resources lub też innego, w zależności od profilu działania organizacji. Jednak, czego byś nie robił – zyskujesz doświadczenie w danej dziedzinie. Uczysz się ciężkiej sztuki negocjacji, kontaktujesz się z poten-
fot. Zbigniew Ostrowski
Gdzie kupić książkę na nowy rok akademicki?
Studia. Z czym się najczęściej kojarzą? Z nauką? No tak (w czasie sesji). Z rozrywką? A jakże! Z wolnością? Na pewno! A jakby wszystko połączyć, zmiksować Jak studiować tak, by poznać wszystkie tajniki studiowania, wszystkie uroki, które za sobą niesie? Mało kto chce bowiem przez studia po prostu „przejść”. Co więc można zrobić? Odpowiedź jest prostsza niż myślisz! Zapisz się do koła naukowego i/lub do organizacji studenckiej. Efekt – Twoje życie pozytywnie się zakręci!
Głosy zUE
cjalnymi partnerami, zyskujesz nowe, cenne znajomości i umiejętności. Stajesz się bardziej pewny siebie i bardziej zorganizowany. Słowem – ulepszona wersja starego Ciebie. Co więcej, organizacje i koła to nie tylko to, czym na co dzień się zajmują. To także (o ile nie przede wszystkim) ludzie, którzy spotykają się razem, by realizować wspólny cel. Stworzyć
„coś”, ale nie zapominając o chwili na rozrywkę, o wspólnym wyjściu na piwo, czy też na większą imprezę. Pracodawcy również doceniają fakt, iż na studiach nie zajmowałeś się tylko zdobywaniem wpisów, lecz potrafiłeś znaleźć coś dla siebie i robić coś ponad to, co wymaga program studiów. Uczestnictwo w działalności koła, czy też organizacji stanowi więc ten element Twojego życiorysu w CV, który może zdecydować o tym, że to właśnie Ty dostaniesz swoją wymarzoną pracę. Tak więc, jakkolwiek byś się nie upierał, że „nie ma tutaj nic dla Ciebie” – bzdura! Oferta jest bardzo obszerna. Nie wszystko też kręci się wokół szeroko pojętej ekonomii (czego świetnym przykładem jest nasza Gazeta B.e.s.t.). Poczytaj opisy kół i organizacji. Zastanów się, co Cię interesuje, czym chciałbyś się zająć i nie czekaj, tylko działaj! Zapisz się, a przekonasz się, że możesz robić więcej niż mogłoby się wydawać. A z czasem nie będziesz mógł bez tego żyć.
Targowisko 2010
6
i 7 października, od godziny 10 do 14, w holu budynku Z naszej Uczelni, już po raz 10-ty spotkało się 30 reprezentacji organizacji studenckich i kół naukowych, które poprzez ulotki, prezentacje multimedialne oraz różnego rodzaju pokazy starały się zachęcić pozostałych studentów do wstąpienia w ich szeregi i, tym samym, realizację swoich pasji. W tym roku, po raz pierwszy, Targowisko trwało dwa dni – wszystko po to, aby każdy miał szansę na zapoznanie się z ofertą „pozalekcyjną” Uczelni. Bardzo przydatny okazał się przewodnik po organizacjach studenckich i kołach naukowych, wydany przez NGS B.e.s.t.. Uczestnicy Targowiska otrzymywali również kalendarze ścienne na rok akademicki 2010/2011. Jeżeli nie masz jeszcze swojego przewodnika – nic straconego! Znajdziesz go na naszej stronie best.ue.wroc.pl. Organizatorem imprezy, jak co roku, była Niezależna Gazeta Studentów UE we Wrocławiu B.e.s.t.
Różnice kulturowe w czasach globalizacji (na przykładzie Hiszpanii)
Urszula Sokolnicka Starszy wykładowca języka hiszpańskiego w SJO, koordynatorka egzaminów DELE (Diploma de Español como Lengua extranjera)
Wiesz… dlaczego odradza się przedsiębiorcom planować rozmowy o biznesie w Norwegii 17 maja? czy Japończycy są bardziej kolektywni niż Chińczycy? czy umiałbyś jeść rękami w eleganckiej restauracji w Singapurze? czy możesz bezpośrednio zwrócić uwagę twojemu odpowiednikowi w USA, jeśli przekręcił twoje nazwisko? kto jest bardziej pracowity: Baskowie czy mieszkańcy Estremadury? na kiedy przewidziane jest spotkanie z Abrahamem i Sarą w Holandii? dlaczego dzieci w Holandii zamierają ze strachu na dźwięk imienia hiszpańskiego króla Filipa II? dlaczego Chińczycy nie dziękują za wykonaną dla nich pracę? dlaczego może być niebezpieczne pocałowanie Chorwata trzy razy? jak poczujesz się, kiedy przyjdzie Ci stanąć na końcu kolejki do autobu-
su w Londynie w deszczu? w kulturze krajów, w których bohateroo co zapyta Cię poznany przed wie się urodzili i wychowali. Jak powiechwilą Arab, Chińczyk lun Hindus? dział filmowy krytyk, obraz opowiada o zderzeniu kultury iberyjskiego macho To tylko mała próba sprawdzająca i dalekowschodniej dyskrecji, czyli kultuznajomość różnic kulturowych miesz- ry wysokiej ekspresyjności zachodu z nikańców naszego globu, a wynik chyba ską ekspresyjnością Dalekiego Wschodu. nie jest satysfakcjonujący. Z pozoru nie*** winne faux-pas mogą doprowadzić do Na zajęciach języka obcego w Stufiaska wspólnego przedsięwzięcia, wy- dium Języków Obcych Uniwersytetu wołać frustracje, a niekiedy nawet mocno Ekonomicznego we Wrocławiu nasi słuodczuwalne straty finansowe. chacze nabywają umiejętności nie tylko Przenikanie się kultur w czasach glo- językowe, ale również wiedzę na temat balizacji obrazuje film „El mapa de los so- kultury danego języka, aby mogli sprawnidos de Tokio” (Mapa dźwięków Tokio). nie poruszać się w obszarze kulturowo Katalońska reżyserka Isabel Coixet, od lat innym niż macierzysty. zajmująca się komunikacją interpersonalNa naszych kursach poznają Państwo ną, wysyła katalońskiego przedsiębiorcę odpowiedzi na pytania testu zamieszczodo Japonii. W kraju Kwitnącej Wiśni po- nego na początku artykułu. znaje introwertyczną dziewczynę, z którą nie zawsze będzie mu łatwo porozumieć Cały artykuł w PORTALU, kwartalsię. Dzielą ich nie tylko upodobania ku- nik Uniwersytetu Ekonomicznego we linarne, sposób jedzenia mochis i sahhi- Wrocławiu. mi, ale przede wszystkim wartości nabyte
Title:
Español de los negocios en la comunicación intercultural.
Lecture hours:
30
Study period:
verano
Level:
No se necesitan conocimientos previos en las áreas sujetas a estudio
Location:
Wrocław
Examination:
Evaluación por trabajos y asistencia a clases
Language:
español
Prerequisites:
Conocimiento de la lengua a nivel B
Course content:
1. Pragmática y comunicación intercultural 2. Enfoque multicultural de los mercados 3. Técnicas teatrales para mejorar la comunicación 4. La empresa ciudadana como empresa responsable y sostenible 5. Líderes para el cambio social 6. Acción, innovación y liderazgo en el español profesional. 7. Dirigir el proceso de búsqueda de empleo: técnicas (ejercicios prácticos y talleres)
Learning outcomes:
Perfeccionamiento de la comunicación intercultural en la realidad socio-económica hispanohablante.
Contact person:
Mgr Urszula Sokolnicka Urszula.Sokolnicka@ue.wroc.pl
Literature:
Artículos de la prensa especializada
Faculty:
Todos
czy przedmiot jest kopią przed- no miotu prowadzonego na UE?
6
NGS B.e.s.t. | październik 2010
schedule doctoral thesis bachelor thesis master thesis work placement promotor
plan zajęć praca doktorska praca licencjacka praca magisterska praktyka promotor
język angielski
graduate dormitory (dorm) building, block classes diploma dean dean’s office exam → take / pass exam → fail retake exam on … economics major test office hours qualifications language classes bachelor’s degree, BA / BSc do work placement fee, rent
absolwent akademik budynek ćwiczenia / zajęcia dyplom ukończenia studiów dziekan dziekanat egzamin → zdawać / zdać egzamin → nie zdać egzamin poprawkowy egzamin z… ekonomia kierunek kolokwium konsultacje kwalifikacje lektorat z j. obcego licencjat (stopień naukowy) odbywać praktykę opłata za studia / akademik
język polski der Absolvent, -en das Studentenwohnheim, -e das Gebäude, der Unterricht / die Übungen der Studienabschluss, -üsse der Dekan, -e das Dekanat, -e die Prüfung ablegen/bestehen die Prüfung nicht bestehen die Nachprüfung, -en die Prüfung in… die Wirtschaft / die Ökonomie die Fachrichtung, -en die Klausur, -en die Sprechstunde, -en die Qualifikationen der Fremdsprachenunterricht der Bechelorabschluss, -üsse ein Praktikum machen die Studiengebühren, die Wohnheimgebühren der Stundenplan, -pläne die Doktorarbeit, -en / die Dissertation, -en die Bechelorbeit, en, die Bechelor-Thesis die Magisterarbeit, -en das Praktikum, Praktika der Doktorvater, -väter
język niemiecki
Mini słowniczek akademicki – część 1
график занятий докторская диссертация выпускная работа на степень бакалавра магистерская диссертация практика научный руководитель
выпускник общежитие здание практические занятия диплом об окончании вуза декан деканат выдержать экзамен, сдать не выдержать экзамена переэкзаменовка экзамен по… экономика направление коллоквиум, зачёт консультации квалификация занятия по иностранному языку бакалавриат, лиценциат проходить практику оплата за обучение / за общежитие
język rosyjski
wytnij sobie i zbieraj
wytnij sobie i zbieraj
unterrichten die Prüfungspause, -n der Rezensent, -en der Rektor, -en das Rektorat, -e der Raum / der Übungsraum der Hörsaal, -säle das Semestr, das Seminar, -e die Prüfungsperiode, -n, die Prüfungszeit, -en die Spezialisierung, -en die Mensa, Mensen der wissenschaftliche Titel der Student, -en / die Studentin, -nen das Doktorstudium das Direktstudium das Magisterstudium das Aufbaustudium das Abendstudium das Fernstudium studieren (an der Universität) die Wirtschaftsuniversität, -en der Dekanurlaub die Fakultät, -en die Vorlesung, -en die Semesternote, -n (na ocenę), das Testat (na zal.)
język niemiecki
Mini słowniczek akademicki – część 1 to teach classes semester break reviewer rector rector’s office room / classroom lecture room semester seminar exam room
język angielski
prowadzić zajęcia przerwa międzysemestralna recenzent rektor rektorat sala ćwiczeniowa sala wykładowa semestr seminarium sesja egzaminacyjna specialization student canteen academic degree / title student PhD course regular course of studies Master course postgraduate studies evening course of studies extramural studies to study (at university) Univeristy of Economics dean’s leave faculty lecture credit
język polski
specjalizacja stołówka studencka stopień / tytuł naukowy student / studentka studia doktoranckie studia dzienne studia magisterskie studia podyplomowe studia wieczorowe studia zaoczne studiować (na uniwersytecie) uniwersytet ekonomiczny urlop dziekański wydział wykład zaliczenie
język rosyjski
вести занятия межсеместральный перерыв рецензент ректор ректорат учебный зал аудитория семестр семинар экзаменационная сессия
специализация студенческая столовая научная степень, учёное звание студент, студентка докторантура дневное обучение магистратура последипломное обучение вечернее обучение заочное обучение обучаться (в университете) экономический университет академический отпуск факультет лекция зачёт
EKOnomia
Historia bez Happy Endu Olga Ziółkowska
Stało się – bank BZ WBK trafił znowu w obce ręce, tym razem hiszpańskie. Transakcja opiewająca na sumę 3,1 mld euro będzie kosztowała utratę pracy co najmniej 2 tysiące osób.
Źródło zdjęcia: bzwbk.pl
A
llied Irish Bank zadecydował o sprzedaży 70 proc. pakietu akcji polskiego banku BZ WBK. Oferty zakupu można było składać do końca czerwca. Wśród zainteresowanych transakcją znalazło się wielu znaczących graczy sektora bankowego: Société Générale, BNP Paribas (Francja), Santander (Hiszpania), Nordea (Szwecja), Raiffeisen (Austria), Intesa Sanpaolo i UniCredit (Włochy), Sbierbank (Rosja), oraz HSBC (Wielka Brytania). W ostatecznej rozgrywce miały liczyć się tylko dwie strony – BNP Paribas i PKO BP, dopingowany dzielnie przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Niespodziewanie jednak na polu walki pojawił się jeszcze jeden gracz.
Zacznijmy od początku…
Irlandzki bank AIB pojawił się w polskim sektorze bankowym już w 1995 roku. Wykupił wtedy od Skarbu Państwa pierwszy pakiet akcji Wielkopolskiego Banku Kredytowego. Kolejne transakcje prowadzone były systematycznie, a w 1999 roku spółka uzyskała dodatkowo większościowy pakiet (80 proc.) wrocławskiego Banku Zachodniego. Transakcja zamknięta kwotą 2,3 mld zł otworzyła drogę do przeprowadzenia w 2001 fuzji, w wyniku której powstał BZ WBK. Jeszcze tego samego roku, w czerwcu bank wszedł na warszawski parkiet. Obecnie jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych podmiotów sektora bankowego, którego roczny dochód mieści się w granicach 800 – 900 mln zł. Co więc było powodem decyzji AIB o pozbyciu się z portfela tak intratnej pozycji?
wanie w sytuacjach, kiedy w grę wchodzą duże sumy pieniędzy. AIB, drugi największy bank Irlandii, przekonał się o tym na własnej skórze. Ryzykowna polityka finansowania deweloperów okazała się zawodna. Załamanie rynku nieruchomości w 2008 roku ściągnęło nad bank widmo rządowej kontroli. Aby uniknąć losu trzech innych banków, przejętych przez irlandzki skarb państwa, AIB musi do końca 2010 r. uzupełnić swoje rezerwy kapitałowe o 7,4 mld euro. Sprzedaż BWZ BK to zastrzyk gotówki o wartości 2,9 mld euro plus 150 mln euro za 50 proc. udziałów BZW BK Asset Menagement SA (spółki powstałej w 1997 roku, zajmującej się zarządzaniem aktywami powierzonymi przez klientów). Nie zmienia to jednak faktu, iż do zgromadzenia pozostaje suma 4,3 mld euro, co przy obecnej wycenie giełdowej banku (850 mln euro) wydaje się niezwykle trudnym zadaniem. AIB wystawiło także na sprzedaż swój oddział w Wielkiej Brytanii oraz 22,5 proc. akcji amerykańskiego M&T Bank.
Kto da więcej
Do ścisłego finału w walce o pakiet akcji BZ WBK weszły francuski BNP Paribas i PKO BP. Szybko się jednak okazało, że jest jeszcze jeden zawodnik, który w ostatnim etapie negocjacji wyprzedził rywali i odniósł niekwestionowane zwycięstwo. Porozumienie AIB i Santandera, zawarte 10 września, wzbudziło wiele wątpliwości. Pojawiały się podejrzenia o to, że Hiszpanie mieli u Irlandczyków specjalne względy, a cały przetarg został ustawiony. Trudno dziwić się takim A wszystko to… bo kryzys Popularne powiedzenie „jest ryzyko spekulacjom, wziąwszy pod uwagę dojest zabawa”, nie do końca ma zastoso- niesienia o tym, że to Francuzi propono-
wali najwyższą stawkę. BNP Paribas był nawet gotowy nawiązać porozumienie z PKO BP, aby wspólnymi siłami wykupić akcje BZ WBK, na co polski bank nie wyraził zgody. Ostateczna cena 3,1 mld euro (227 zł za akcję) przewyższa przewidywania analityków, jednak odbiega ona daleko od kwoty 3,5 mld zakupionego pakietu nie dała 3,5 mld, o której mówiło się na początku.
Bajka bez morału
Mimo porażki PKO BP nie chce rezygnować z dalszych planów inwestycyjnych. W kuluarach mówi się nawet, że cena proponowana przez polski bank była niższa od tej proponowanej przez Santandera i był to zabieg celowy. PKO BP obawiało się podobno przepłaconej inwestycji, na którą pozycja banku zdecydowanie nie pozwala. Zwycięstwo oznaczałoby konieczność emisji obligacji, których wartość szacowano na 5 mld zł, a żyłowanie oferty w górę mijałoby się z możliwościami finansowymi banku. Przegrana PKO BP z pewnością ucieszyła pracowników BZ WBK, którzy obawiali się masowych zwolnień i zamykania placówek. Co jednak czeka ich pod hiszpańskimi skrzydłami? Oficjalnie mówi się o zwolnieniach około 2 tys. osób. Pracę stracić mają nie tylko pracownicy z działów IT i odpowiedzialni za nowe produkty, ale także spora część pracowników centrali i kadry zarządzającej. Już teraz wiadomo, ze Santander spodziewa się 11 proc. zwrotu w ciągu trzech lat, co nieuchronnie wiąże się z dużymi cięciami kosztów. To oznacza między innymi szybki przegląd portfela inwestycji i rezygnację z tych najmniej rentownych i odejście od kosztownej polityki reklamowej firmy, która do spotów zapraszała zagraniczne gwiazdy. Santander chce postawić w BZ WBK na ubezpieczenia, kredyty detaliczne, karty kredytowe i produkty korporacyjne. System funkcjonowania hiszpańskiego banku skoncentrowany jest na ściśle podporządkowanej centrali, dlatego należy się spodziewać rządów silnej ręki i pełnej kontroli nad poczynaniami lokalnych placówek. Czy ta zmiana przyniesie nową jakość? Tu zdania są podzielone. Niewątpliwie jednak BZ WBK staje się obecnie nowym podmiotem rynkowym, którego obecność może wiele zmienić w polskim sektorze bankowym.
NGS B.e.s.t. | październik 2010
9
relacja | film
Przez dziesięć sierpniowych dni Zwierzyniec na Lubelszczyźnie stał punktem spotkań kinomanów z całej Polski. Już po raz jedenasty tam właśnie została otwarta chyba najbardziej nietypowa szkoła – Letnia Akademia Filmowa. Tylko rozwinięcie nazwy da najszersze pojęcie, czego można się po niej spodziewać.
rami wodnymi czy kajakami oraz spacery po Roztoczańskim Parku Narodowym.
Akademia
Zwierzyniec to przede wszystkim malownicza miejscowość położona przy granicy Roztoczańskiego Parku Narodowego. Okoliczne lasy, polany z pasącymi się konikami polskimi, rzeka Wieprz wraz z zalewem Rudka i stawy „Echo” nie pozwalają na nudę. Co krok spotykałam oferty spływów kajakowych, a widok
(upały były niemiłosierne) zamazywało wszystkie chwilowe niedogodności. Na upały także dobrze robiło sączenie chłodnego piwa. I to nie byle jakiego, tylko regionalnego, delikatnego w smaku piwa zwierzynieckiego (obecnie już tylko z nazwy, ale jeszcze kilka lat temu działał tutaj browar; na festiwalu spełniał i tak ważną rolę „kina pod chmurką”).
Słowo „akademia” z pewnością bardziej pasuje do tego wydarzenia niż „festiwal”. Tu naprawdę można się wiele nauczyć o kinie – wszak wakacje przecież nie zwalniają od myślenia. Przed wieloma projekcjami odbywały się prelekcje wygłaszane przez ludzi, którzy na co dzień obcują z filmami – filmoznawców, kulturoznawców, przewodniczących klubów dyskusyjnych oraz dziennikarzy. Takie prelekcje pozwalały często inaczej spojrzeć na film, zwracać uwagę na rzeczy, których byśmy być może normalnie nie zauważyli. Prelegenci często starali się lekko zarysować sytuację polityczno-społeczną w kraju, w którym odgrywała się
przepływającego, wygodnie rozłożonego kajakarza przez samo centrum miasteczka, także nie był niczym wyjątkowym. Przyjemnością było też chodzenie na plażę nad stawem szlakiem pośród drzew, w spokoju i ciszy (jeżeli tylko szło się mniej znanym szlakiem, w przeciwnym razie śpiew ptaków zostawał zagłuszany przez piski i krzyki organizmów dwunożnych). Samo przesiadywanie na plaży raczej należało do tych bardziej hałaśliwych i tłocznych rozrywek, ale szczęście, jakie płynęło z możliwości schłodzenia chociażby nóg
Również sam Zwierzyniec jest miastem godnym uwagi. Od niemal każdej strony otoczony lasem wydaje się być oazą spokoju. Centrum stanowi kościółek na wyspie, na której chętnie ludzie czytali lub z programem festiwalu w ręku, czekając na następne seanse, zaznaczali interesujące ich pozycje. Największym problemem tego „letniego” aspektu akademii było zbyt mało czasu, by móc w pełni go wykorzystać. Rozbudowany program projekcji zapewniał niewiele czasu na kąpiele, pływanie rowe-
akcja, co pozwalało zrozumieć zachowania bohaterów (zwłaszcza pomocne było to w tych starszych filmach). Najczęściej niewiele mówili o fabule, a tym bardziej nie analizowali filmów, zostawiając widzów sam na sam z zadaniem domowym, którym było wyciągnięcie wniosków. Ale nauka płynęła nie tylko z tych piętnastominutowych wykładów. Głównym założeniem LAFu jest zaznajomienie publiczności z filmami często zapomnianymi lub niezauważonymi przez dystrybutorów. Akademia to niekiedy jedyna (albo jedna
Magdalena Pleskacewicz foto: Magdalena Pleskacewicz, jakub knoll
Letnia
Aj LAF Zwierz
Co roku zwierzyniecka Akademia stara się przybliżyć dorobek kilku reżyserów. W tej edycji zdecydowano się na retrospektywę dwóch włoskich twórców – Gianniego Amelio i Marco Bellocchio. Był to świetny wybór, gdyż polscy dystrybutorzy wydają się nie zauważać włoskiego kina, a dzięki LAFowi można było zobaczyć kilka naprawdę dobrych filmów tych, raczej w Polsce nieznanych, reżyserów (do polskich kin trafił tylko jeden film – „Klucze do domu” Ameliego). Obaj poruszają w swych dziełach tematy ważne, ale i też czasami przemilczane m.in.: wyszukiwanie i nakręcanie afer przez prasę („Dajcie sensację na pierwszą stronę”), trudy wychowania niepełnosprawnego dziecka („Klucze do domu”), fanatyzm religijny („Czas religii”). Oprócz retrospektyw tych reżyserów
grał taper (osoba robiąca na pianinie podkład muzyczny do wyświetlanych scen). Nadawało to nowej jakości oglądania. Nie zabrakło też polskiego kina. Dużą popularnością cieszył się pokaz filmu Arkadiusza Jakubika „Prosta historia o miłości”, zwłaszcza, że być może była to jedna z niewielu okazji zobaczenia go na ekranach (wciąż nie ma swojego dystrybutora). Przedpremierowo pokazano też „Wenecję” Jana Jakuba Kolskiego oraz „Jestem Twój” Mariusza Grzegorzka (recenzja na str. 14). Jeżeli jeszcze komuś było mało filmów po całym dniu siedzenia w sali, to mógł wieczorem iść do kina nocnego, gdzie na ścianie browaru wyświetlane były ciekawsze produkcje ostatnich miesięcy.
czy ratusz), a przerwy pomiędzy jednym a drugim nie dawały dużo czasu. A jak tu jeszcze zjeść jakiś obiad? LAF uczy kompromisów.
można było poznać kino węgierskie, słowackie, czeskie, duńskie a nawet RPA. Szczególnym zaskoczeniem dla mnie były filmy węgierskich twórców. Nie jest to szczególnie popularne kino w naszym kraju, nie jest takie modne jak czeskie. A jednak warto poświęcić mu swój czas, bo jest mocne, często depresyjne. Zwłaszcza film „Siódmy krąg”, ukazujący coraz bardziej igrające ze śmiercią dzieci, wbił mnie w fotel do ostatniej minuty. Ciekawą propozycją były projekcje filmów niemych, do których na żywo
Ponieważ przez te 10 dni wyświetlono ok. 300 filmów, nie sposób napisać o wszystkich, o których by się chciało. Tak jak nie można opisać dokładnie atmosfery panującej w Zwierzyńcu. Najlepszym wyjściem jest po prostu wyruszenie i przekonanie się o tym na własnej skórze, zwłaszcza, że festiwal jest zupełnie inny niż większość – wyciszony, bez nadęcia. Słowem, idealny pomysł na wakacyjne dni dla ludzi, którzy lubią kino z duszą. Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu, 6-15.08.2010
wierzyniec Filmowa
Główną atrakcją jednak, można powiedzieć – trzonem, LAFu były oczywiście filmy. Na pewno każdy, kto przyjechał na festiwal, znalazł coś dla siebie. Nieważne czy jechał z zamiarem poznania nowości, czy klasyki kina, nie mógł być zawiedziony.
relacja | film
z niewielu) okazja do obejrzenia niektórych filmów. Ale nie jest to tylko sentymentalny przegląd starych produkcji. Wśród nich można było obejrzeć filmy bardzo nowe, często przed oficjalną premierą. Jednak, ten, kto spodziewałby się filmów „popcornowych”, nastawionych tylko na akcję i efekty specjalne, srogo by się rozczarował. Jednak myślę, że większość ludzi, którzy zdobywają się na to, by przyjechać do tego dość odległego miejsca, gdzie dojazd to często logistyka dla zaawansowanych, wiedzą, na jakie filmy jadą i czego mogą od LAFu oczekiwać. Na Akademii mogłam też sprawdzić swoje zdolności organizacji czasu, gdyż często filmy, które mnie bardziej interesowały wyświetlane były różnych kinach (kin było sześć, np. dostosowana do oglądania filmów sala gimnastyczna
EKOnomia
„Kuba wyspa jak wulkan gorąca”
źródło zdjęcia: sxc.hu
radosław padło
Nim opadła Żelazna Kurtyna Kuba była bardzo wygodnym elementem propagandy Bloku Wschodniego. Mała wyspa z charyzmatycznym liderem u samej granicy Wujka Sama, czyli siedliska zepsucia i ucisku klasy robotniczej była dzielnym sprzymierzeńcem Związku Radzieckiego, a do tego miała wesołe, „gorące jak wulkan” oblicze.
K
urtyna opadła, kapitalizm wkroczył do Europy Wschodniej i pozostało niewiele enklaw komunizmu w starej postaci. Nawet Chiny, choć niedemokratyczne, poszły w kierunku wolnej gospodarki. Komunistyczna Partia Chin rządzi, ale nie jest to model stawiający na samowystarczalność, czego dowodzą statystyki handlu zagranicznego (największy eksporter i trzeci importer na świecie).
49 lat dyktatury
Zupełnie innym przykładem do tej pory była Kuba. Fidel Castro nieprzerwanie rządził od obalenia reżimu Batisty (1959 r.). Po Inwazji w Zatoce Świń (1961 r.) Kuba jednoznacznie opowiedziała się po stronie Związku Radzieckiego i nie było już odwrotu od socjalizmu. Nie było aż do dziś. Schorowany Fidel Castro oficjalnie przekazał prawie 3 lata temu po 49 latach rządów stanowisko przewodniczącego Rady Państwa swojemu bratu Raulowi, pozostawiając sobie funkcję pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Kuby. Zwolennicy Spiskowej Teorii Dziejów donosili nawet o jego śmierci. Lata zastoju gospodarczego sprawiły, że mimo nie najgorszej lokalizacji, klimatu czy posiadanych surowców PKB per capita mierzone parytetem siły nabywczej stawia Kubę w drugiej setce państw zaraz za Czarnogórą (źródło: CIA WoldFactbook 2009). Dla turystów jest to jeden z ostatnich skansenów dawnego systemu.
Czy nadszedł kres starej epoki na Kubie?
a w szczególności spadek wpływów z turystyki i niższe ceny niklu mogą Ostatnie doniesienia prasowe się okazać dla Kuby kluczowym imświadczą o tym, że tak. Do marca pulsem do zmian. przyszłego roku liczba osób zatrudnionych przez państwo ma spaść Trzymajmy kciuki! Droga z pewnością jeszcze daleo pół miliona, docelowo nawet o milion. Jak to możliwe, że 9% ludności ka. Pozostaje nam kibicować Kubie straci pracodawcę? Większość z nich i trzymać za nich kciuki, by wyciąnajprawdopodobniej samemu zosta- gnęli wnioski z reform w Polsce, nie swoim pracodawcą. U nas to nor- Chinach czy Wietnamie. Nawet jeśli malne, że taksówkarze, sklepikarze milion Kubańczyków zasili sektor czy rzemieślnicy pracują na własny prywatny, to wciąż w budżetówce rachunek. Na Kubie to dopiero nie- pozostaną 4 miliony osób, co wciąż śmiały krok w stronę wolnego rynku. jest ogromną liczbą (Kuba liczy Zdaniem jednego z kubańskich ekonomistów państwo chce porzucić rolę administratora i stać się regulatorem. Mieszkańcy będą musieli się nauczyć płacenia za lunch czy transŹródło: www.indexmundi.com, Opracowanie własne port do pracy zamiast korzystania z dofinansowanej 11,5 miliona obywateli). Stara gwardia z Raulem Castro na czele oczykantyny czy fabrycznego autobusu. wiście stanowczo twierdzi, że system Moim zdaniem do najistotniej- socjalistyczny jest „nieodwołalny”, szych zmian należy koniec z górnym ale nawet on musi być świadomy, że limitem zarobków oraz możliwość ten system po prostu nie działa, co zatrudniania osób spoza własnej ro- potwierdzają jego słowa: „Na zawsze dziny. Oznacza to drogę do legalnej trzeba skończyć z poglądem, że Kuba akumulacji kapitału w prywatnych jest jedynym miejscem na świecie, rękach i pewnie za jakiś czas więk- gdzie można żyć bez pracy”. szych inwestycji nie inspirowanych przez urzędnika, a wynikających z realnej potrzeby i kalkulacji najsprawniejszych obywateli Kuby. Kryzys, NGS B.e.s.t. | październik 2010
13
film
Trochę kultury?!
Ireneusz Czop właśnie odkrywa w ścianie pszczoły
Pszczoły w ścianie jakub knoll
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o najnowszy film Mariusza Grzegorzka „Jestem twój”. O wiele łatwiej było mi ocenić jego, ponoć kultową, a na pewno okrytą sławą, krótkometrażówkę „Krakatau”, która nie podobała mi się ani trochę.
P
rzyznam szczerze, musiałem wspomóc się opisem filmu z Internetu, by sobie przypomnieć jego treść, choć widziałem go niedawno, bo podczas sierpniowej Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu. Ale taka to właśnie produkcja – zagmatwana, dziwna, zupełnie odstająca od rzeczywistości, gdzie treść nie jest najważniejsza, chociaż właśnie opis robi raczej wrażenie telenoweli, więc i zdradzanie go nie ma sensu. Tu najważniejsza jest forma, w którą ubrane są banalne na pierwszy rzut oka treści. Biedni wciąż walczą z bogatymi i nawet, jeśli bogaci z tej walki nie zdają sobie sprawy, to biedni czują się pokrzywdzeni, próbując wybić się ponad swój status społeczny. Bogactwo szczęścia nie daje, zwłaszcza wobec nudy małżeńskiej, chwile słabości kończą się źle, a kłamstwo ma krótkie nogi. Gdyby za adaptację dramatu Judith Thompson zabrał się ktoś inny, możliwe, że powstałby film, na którym z powodzeniem można byłoby odsypiać ciężki dzień, na tym jest
14
NGS B.e.s.t. | październik 2010
to niemożliwe i to jego podstawowy atut. Tu przemianę małej stabilizacji w niezrozumiały chaos po prostu czuć. Grzegorzek to bowiem reżyser teatralny i to widać. Z powodzeniem zresztą wykorzystał wcześniej dwie inne sztuki Thompson na scenie Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi – „Lew na ulicy” i „Habitat”. Teatralność widać mianowicie w warstwie formalnej filmu. Przede wszystkim jest to aktorstwo (większość odtwórców też jest związana Teatrem im. Jaracza). Do granic przerysowane, niczym w teatrze antycznym nie pozostawia nikogo obojętnym, postaci więc przerażają, niepokoją, brzydzą lub śmieszą, nie ma stanów pośrednich. „Trzy razy tak dla aktorów”, powiedział nawet Janusz Gajos po warszawskiej premierze. Z tym się zgodzę, aktorzy w stu procentach zasłużyli na brawa, zwłaszcza Dorota Kolak, która gra najspokojniej ze wszystkich, a przez to naturalniej, jednak to spokój pozorny, pełen wewnętrznej lawy gotowej do erupcji (zasłużona nagroda
Złotych Lwów w Gdańsku). Z jednej strony takie przerysowanie to duży plus, ale z drugiej całość wydaje się po prostu sztuczna i trudno się z bohaterami utożsamiać. Druga sprawa, to dość ciekawe pomysły na zdjęcia. W kilku momentach aktorzy podchodzą tak blisko kamery, że znajdują się już poza strefą ostrości i mówią jakby bezpośrednio do widzów, co pogłębia poczucie dezorientacji widza. To poczucie pogłębia jeszcze montaż, często epileptyczny, szybki, teledyskowy, przypominający trochę ten z „Requiem dla snu”. To męczy, ale męczyć powinno. Film pozostawia jednak niedosyt, zapowiada katharsis, ale ostatecznie losy dziwnych bohaterów specjalnie nas nie obchodzą. Dlaczego jednak piszę tu o „Jestem twój”? Ponieważ mimo całej jego sztuczności warto go obejrzeć, chociażby dlatego, że długo, a może w ogóle, nie zobaczymy już niczego podobnego. Dlatego, że ten film się odczuwa o wiele silniej, niż jakąkolwiek produkcję 3D i to bez dodatkowych okularów. Jest pełen ukrytych emocji, jak pszczoły w ścianie w jeden ze scen, które wybuchają z ogromną siłą, siejąc spustoszenie. „Jestem twój”, reż. Mariusz Grzegorzek
Trochę kultury?!
Brodka z przytupem
F
Magdalena Zygmunt
ani artystki mogli przeżyć niemałe zaskoczenie, bo po dwóch wcześniejszych płytach, należałoby się spodziewać lekkich popowych ballad o miłości, tekstów mniej niż bardziej samodzielnych i podobnej historii w kwestii muzyki. Faktem jednak jest, że gigantyczne tempo i presja, jakie narzuca tzw. showbiznes, zwłaszcza tak młodej osobie, nie sprzyja tworzeniu w prawdziwym znaczeniu tego słowa, a wszystko, co zasłyszane dotąd, zdaje się być tylko niewinnym, acz potrzebnym wybrykiem. Monika Brodka, bo oczywiście o niej mowa, potrzebowała nie mniej nie więcej, ale czterech lat by w jej głowie zrodził się pomysł na nową płytę i tym samym, zupełnie nową odsłonę jej samej. Na singiel promujący „Grandę” został wybrany utwór „W pięciu smakach”, a ten genialnie reprezentuje żywiołową i bajkową stronę płyty. Do współpracy artystka zaprosiła swojego tatę, który jako jeden z muzyków, zbudował tradycyjne brzmienie, poprzez grę na regionalnych instrumentach, takich jak: trombita, drumla,
wakat, ksylofon czy dudy. Nazwy niecodzienne, bo i dźwięki, które wydają, mają za zadanie zaprowadzić nas w inny, czarodziejski wymiar. Sama artystka podkreśla, że baśniowy charakter płyty był zamierzony, ale warto zagłębić się i czytać ją między wierszami. A jest co poczytać. Skoczny rytm skutecznie oderwie od ściany niejedną zatwardziale podpierającą ją osobę, natomiast absolutnie nie odrywa od tekstów, które są przemyślane, zadziorne i świetnie zbudowane. I to właśnie one stanowią drugie oblicze płyty i przesądzają o tym, że jest ona po prostu bardzo dobra. Monika przemyca pod metaforyczną przykrywką prywatne i głębokie słowa, wyraźnie słyszalne zwłaszcza w utworach „Krzyżówka dnia”, „Kropki kreski”, „K.O” czy też „Syberia”. Sama artystka,zdaje się być doświadczona i, jak sama o sobie mówi - „nareszcie godna tego by nazywać ją artystką”. Zupełnym zaskoczeniem i, na pierwszy rzut oka nie pasującym do pozostałych utworów, jest ten zamykający płytę, czyli francuskojęzyczny „Excipit”, ale tutaj ponownie proponuję skierować wzrok w stronę tekstu, aby zro-
Monika Brodka „Granda” NGS B.e.s.t. | październik 2010
15
muzyka
„Przyszedł do mnie bożek voodoo, nieproszony wlazł, cały w kwiatach, wstążkach sypał proszek czar...” Sypał, sypał i wyczarował - nową Brodkę. Już od kilku tygodni klubowo-folkowy album „Granda” znika z półek sklepowych, a jego nieokrzesany góralski charakter skutecznie zdominował muzyczną konkurencję.
zumieć, że całość ze sobą współgra. Płyta jest zróżnicowana i nieprzewidywalna, zaskakuje każdym kolejnym utworem, biegnie swoim własnym torem i zmarnują czas ci, którzy zechcą ten pęd zatrzymać, szufladkując ją w jakichkolwiek gatunkach muzycznych. „Granda” z technicznego punktu widzenia, powstawała przez ponad pół roku w przyjacielskiej atmosferze i zaciszu Teatru na Woli, Żywieckim domu kultury, w gronie bliskich przyjaciół. Jej producentem i współautorem jest Bartek Dziedzic, a nad tekstami pracowali również Radek Łukasiewicz znany z zespołu Pustki czy też Jacek Szymkiewicz z Pogodno. Z pewnością uwagę przykuwa oprawa graficzna płyty i tutaj koniecznie należy wymienić autora rysunków i grafik - Bartka Arobala, znanego ilustratora, który zadbał również o nowy wygląd strony internetowej artystki (www.monikabrodka.pl). Czerpanie siły z góralskich korzeni z pewnością wychodzi Monice na zdrowie, jednak nie możemy zapominać o tym, że nie ona pierwsza na naszym rynku muzycznym zgłębia stylistykę folkloru. Przetarli jej szlaki chociażby: Kapela ze wsi Warszawa, Łąki Łan czy Biff. Również nowy sceniczny image Moniki może być troszkę znajomy fanom np. Florence And The Machine, Björk czy też Goldfrapp. Artystce jednak wyjątkowo do twarzy w nowej odsłonie, nareszcie widać, że czuje się w niej swobodnie i ta właśnie swoboda dodaje jej niesamowitej energii, którą mogliśmy dostrzec chociażby na przedpremierowym występie na Orange Warsaw Festiwal. Tymczasem nadeszła jesień, dni stają się coraz krótsze, ciemniejsze i z pewnością tak potężny zastrzyk energii jak „Granda” będzie nam niezbędny. Fanów mocniejszych doznań już teraz mogę gorąco zaprosić na koncert Moniki, który odbędzie się 19 listopada w klubie Kultowa na placu Wolności. Na razie zachęcam wszystkich, aby, niczym znajdujący się na okładce jelonek, pognali galopem do sklepu muzycznego i nabyli ten pachnący świeżością album (dostępny w dwóch wersjach - z dvd Making Of „Ale Granda” oraz bez filmu),bo nie wiadomo, kiedy powtórzy nam się come back z równie wielkim muzycznym przytupem.
muzyka
Trochę kultury?!
Korzenie i Kultura Zbychowiec
Po piętnastu latach działalności Bas Tajpan, którego ze względu na udział w wielu projektów hip-hopowych i regałowych trudno nazwać debiutantem, wydał w końcu swoją pierwszą solową płytę.
N
a początku muszę przyznać, że gdy usłyszałem tytuł krążka na długo przed premierą, spodziewałem się raczej albumu utrzymanego w stylu roots & culture, spokojnego, mistycznego. Jest jednak zupełnie inny: trochę hip-hopu, trochę dancehallu, trochę modern rootsu, pojawiają się nawet elementy jungle’owe – wszystkiego po trochu. W tym miejscu trzeba pochwalić BobOne’a, który jest autorem większości riddimów z tej płyty. Odwalił kawał bardzo porządnej roboty producenckiej. Podkłady są rozbudowane, zróżnicowane, z potężnym basem. Pozostali producenci też się spisali, chociaż nie dorównują poziomem temu pierwszemu. Tekstowo też jest duże zróżnicowanie. Od typowo „miejskich” tekstów, poprzez takie bardziej zabawne i imprezowe, do bardziej mistycznych i nawet miłosnych. O ile tych pierwszych, z tym całym lite-
16
NGS B.e.s.t. | październik 2010
rowaniem ksywek „ziomali”, ogólnie nie trawię i nie widzę ich celowości (chociaż zapewne i takie mają swoich zwolenników wśród naszych Czytelników), o tyle pozostałe niosą jakiś głębszy przekaz i są ciekawie okraszone rymami. Cieszy fakt, że Bas darował sobie ostre teksty antyklerykalne i homofobiczne, które przyniosły mu w przeszłości niezbyt dobrą sławę. Dużo lepiej wypada w delikatniejszym wydaniu. Jedna piosenka („Sklep szatan”) jest nową wersją starego numeru Basa, niektóre („Nowa inwazja”, „Czy bardziej”) są także swoistą kontynuacją wcześniejszych nagrań tego artysty. Po raz kolejny wokalista krytykuje w swoich kawałkach sytuację polityczną. Oberwało się także internetowym „hejterom”. Nie zabrakło oczywiście gości, na płycie pojawiają się m.in. wspomniany wcześniej Bob One, czy Bosski z Firmy. Szczególnie wyróżnia się kawałek „Historia pewnego dębu”, opowiadający o dziejach ziem polskich z punktu widzenia tysiącletniego drzewa. Bas odwołuje się w nim do kultów i cywilizacji przedchrześcijańskich. Wątki te wpisują się w koncepcję, którą nazwał on „slavic rasta” polegającą na połączeniu duchowości rastafariańskiej ze słowiańską kulturą. Dodatkowym atutem jest chyba najlepszy podkład z tego krążka, łączący jungle’owo-dubstepowy rytm z elementami folkowymi. Można powiedzieć, że ten riddim daje niezłego kopa. Czy to album, który wstrząśnie jakoś polską sceną reggae/hip-hop? Nie wydaje mi się. Sam Bas nie pokazał na nim nic specjalnie nowego czy zaskakującego. Na pewno jednak trudno przejść obojętnie obok jego twórczości. Dużo pozytywniej wypada na niej Bob One jako producent. Na pewno płyta może zainteresować osoby, które lubią łączenie tych dwóch gatunków. Ja do takich nie należę. Mimo wszystko płyta da się słuchać, da się przy niej kilka rzeczy przemyśleć, zapewne też da się przy niej dobrze bawić. Jak na mój gust to (w akademickiej skali ocen) takie 3,5, no – może prawie 4. Bas Tajpan „Korzenie i Kultura”
Się dzieje 8-9.10 20:00 Festiwal Nowobrzmienia, klub Włodkowica 21 (wystąpią Układ SI, Hellow Dog, Pink Freud, Coffi, We call it a sound, Dead Beat), bilety: 10/15 zł 11.10, godz. 19:30 Muzyka Świata w Synagodze pod Białym Bocianem 14-16.10 Festiwal Wrocławski Sound (m.in. Mikromusic, Indigo Tree, Stolik Karbido, Checkolada, Job Karma, Neony, L.U.C Qwitu Jazz Quintet, Requiem for Mozart), bilety: 20 zł (14.10)/30 zł (15-16.10) 17.10 21:00 koncert Fisz i Emade jako KIM NOWAK, Klub Bezsenność. Bilety: 35zł. 17.10 koncert Jaromira Nohavicy, Capitol. 18.10 Kabaret Mumio, Capitol 20-24.10 Międzynarodowy Festiwal Audiowizualny Synesthesia, CK Agora 21-24.10 IV Międzynarodowy Festiwal Scenarzystów Interscenario 2010 (warsztaty, wykłady, pokazy filmów - np. Prosta historia o miłości) 22.10 koncert Marii Peszek, Alibi 22.10 koncert Kultu, klub Eter 22.10 20:00 koncert Julii Marcell, Firlej. Wokalistka i kompozytorka, której styl określany jest jako classical punk. Bilety: 35/45 zł. 20-23.10 Horror Festival 2010, Multikina 20-24.10 American Film Festival (bilety są po 13 lub 16 zł), Helios 23.10 21:30 Impreza (koncert) NOVIKA & Mr.LEX, klub Drugie Dno (pod Bezsennością), bilety: 5/10zł. 7.10 20:00 koncert Tricky’ego, Eter, bilety: pierwszych 500 - 110zł, pozostałe 130zł. 10-14.11 IX Wrocław Industrial Festival 19.10 20:00 koncert Moniki Brodki, promujący jej najnowszy album „Granda” (patrz recenzja na str. 15), klub Kultowa (Dawny Klub WZ), bilety: 30zł w przedsprzedaży, 40zł w dniu koncertu. 19-21.11 VI Wrocławski Przegląd Kultury Studenckiej „W górach jest wszystko co kocham...”, stołówka PWr. 30.11 Oblicza lalek - wystawa Teatr Lalek (wstęp wolny) Do odwołania Solidarny Wrocław - Droga Wolna, Hala wystawiennicza na pl. Społecznym.
Opowiadanie
Apocapiltica Diary Piotr Semeniuk
Dzień 0
1
a może sześć kilometrów rzekę. Za staA.D. 2013 rych dobrych czasów nie było jej tutaj. Niemniej liczne bombardowania poinął ledwie rok od tego, rozpo- wysadzały wały przeciwpowodziowe wiadanego przez wszystkich i wskutek nagłych powodzi, które nawieproroków, końca świata. Nie dziły nasz kraj później powstała nowa mogę zarzucić im kłamstwa, mieli ra- rzeka. Jest w miarę czysta, choć nie mogę cję. Świat, który znaliśmy i kochaliśmy nazwać jej krystalicznie czystą. Ale jeżeli przepadł i, jeśli miałbym wróżyć, już nie w wodzie coś żyje, musi ona choć trochę powróci. Mnie udało się ocaleć od kata- nadawać się do picia. Pech chciał jednak, strofy, która spotkała naszą planetę, lecz że nie tylko ja wybrałem się wtedy nad nie wiem, czy ktokolwiek inny przeżył. wodę. Nieszczęśliwie spotkałem także Co dzień od czasu, gdy znalazłem ten, żabę. Szczęśliwie dla mnie to ja zobaczypamiętający zapewne drugą wojnę, bun- łem ją pierwszy, a nie odwrotnie, bo wtekier, zadaję sobie pytanie: zostać tu gdzie dy ten dziennik nigdy by już nie powstał. jestem czy wyruszyć na poszukiwanie Dobrze, że nie była także bardzo sprainnych? Zostanie i życie wydawałoby się gniona, głodna czy wręcz chętna do kąmoże egoistyczne wobec rozmiaru trage- pieli, bo paręnaście minut później oddadii, która nastąpiła. Bo a nuż znalazłbym liła się. Spotykałem już żaby wcześniej, kogoś, kto także żyje, ale nie ma spo- zaraz po ataku, ale żadna z nich nie wysobności na przeżycie w tym świecie, ze wołała u mnie takiego przerażenia jak ta. względu na brak miejsca, kryjówki przed Nie owijając w bawełnę, miejsce w któtymi, których spotkał los gorszy od sa- rym mieszkałem, wg liczników Geigera, mej śmierci. Niemniej, szukając innych, należało do najbardziej skażonych. Cóż, sam pewnie znalazłbym zagładę. Ledwie z mojego punktu widzenia było to dobre. wczoraj, kiedy przez zasnute pyłem niebo, Przynajmniej nic nie powinno mi zagroprzedostały się pierwsze promienie słoń- zić na tym terenie. Niemniej wtedy zroca, wyszedłem po wodę i coś nadającego zumiałem jak bardzo się myliłem. Żaby się do jedzenia. Wy którzy znajdziecie nie robiły sobie nic z promieniowania! ten dziennik, pomyślicie pewnie, że czy- Od teraz muszę być ostrożniejszy, żeby stą głupotą było picie tej wody i jedzenie te stwory nie odnalazły mojej kryjówki, wszelkich znajdujących się tu owoców bo będzie to mój ostatni dzień na tej placzy mięsa zwierząt. Możliwe. Jednak sto- necie. Ale skoro sobie poszła, mogłem jąc przed wyborem śmierci z wycieńcze- wrócić do czerpania wody. Wyciągnąłem nia po paru, parunastu dniach, a śmierci około pięciu litrów tego życiobiornego z zainfekowania nieznanymi mi wirusa- płynu, po czym udałem się w stronę lasu, mi i choroby popromiennej, wybiorę tę gdzie wypatrzyłem sobie wcześniej jagodrugą. Zawsze da mi to parę lat, a może dy. Całe szczęście były w miejscu, gdzie ktoś mnie znajdzie i poda antidotum? je wcześniej widziałem. Zerwałem tak Nie łudzę się jednak. Cud, że ktokolwiek z trzy, żeby się nie przedźwigać i ruszyjeszcze przeżył jest niczym względem łem drogę powrotną. Już bardziej ostrożcudu, że przetrwały jakiekolwiek medy- ny, postanowiłem odpuścić sobie krótszą kamenty, które mogłyby mi pomóc. O ile drogę koło rzeki, i wybrałem tę dłuższą, oczywiście istniały przed tą apokalipsą. przez miasto. Było tu jeszcze rok temu, A jeśli tak, to są dobrze ukryte na terenie tętniące życiem. Dzisiaj to jedynie gruStanów Zjednoczonych, podczas gdy ci, zy, w których zakopane są moje wspoktórzy je tam ukryli, właśnie rozkłada- mnienia. Oraz przyjaciele. Pokonywałem ją się w domach, w których zastała ich te aleje i ulice setki razy, już po ataku, śmierć. Ale po co się o tym rozpisywać. i właściwie nic się nie zmieniało. Bo już To już wszyscy wiedzą. Także wczoraj gorzej się nie dało, a lepiej nie miał kto. udałem się nad oddaloną o niecałe pięć, Także idąc wczoraj przez ulicę Strzelną,
M
zauważyłem ciekawe zjawisko. Otóż na samym końcu ulicy, tuż obok niegdysiejszej stacji benzynowej tkwił częściowo wbity w ziemię samolot. Nie był to ani żaden z pasażerskich Jumbo Jetów, ani wojskowych myśliwców. Na moją wiedzę, która w kwestii lotnictwa nie jest zbyt rozległa, była to cywilna Cessna. Ostrożnie podszedłem do kokpitu tylko po to, by ujrzeć zwłoki pilota. Był to bardzo młody mężczyzna, można by powiedzieć jeszcze, chłopak. Miał na sobie skórzaną kurtkę i ciemne okulary niczym Tom Cruise w Top Gun. Może myślał, że nim jest? Szybko spojrzałem także na kontrolki, a szczególnie na tę wskazującą poziom paliwa. Ewidentnie pokazywała jego brak. Widać podobnie jak ja zdołał przeżyć i znalazł porzucony samolot. Udało mu się wystartować z myślą, że doleci do miejsca, gdzie będą ludzie. To okrutne, ale dobrze, że zginął w ten sposób, bezboleśnie. Nawet gdyby udało mu się dolecieć gdzieś, gdzie mógłby wylądować, jego nadzieja prysłaby jak mydlana bańka i umarłby z głodu albo rozszarpany przez dzikie zwierzęta. Bo tam, gdzie leciał nie było nic, najwyżej żaby. Przeglądając wrak samolotu, znalazłem także torbę wypakowaną niemal po brzegi, zapewne jego jedyny dobytek, a także kanister benzyny, którego nie udało mu się zużyć. Zabrałem więc jedno i drugie, bo mnie się bardziej przyda. Zmówiłem krótką modlitwę za chłopaka i poszedłem. Nie żebym był wierzący, straciłem wiarę już dawno. Ale jeśli on wierzył, to należało się mu. Zwłaszcza, że nie mogłem uczynić mu nawet pochówku. Nie miałem czasu ani łopaty. Po powrocie do kryjówki wylałem wodę do przefiltrowania, a jagody włożyłem do lodówki. Z przyzwyczajenia, bo i tak nie działała. A potem rozpakowałem rzeczy Lotnika. Znajdowało się tam trochę ubrań, parę leków, jakiś pistolet, zdjęcia i co najlepsze, dziennik. Czysty, nie zapisany. W sam raz dla mnie by zabijając nudę, nakreślić odrobinę moją sytuację tutaj. Moje memento dla tych, którzy odnajdą moje szczątki. Niemniej wolałem zostawić to na dziś, by wypocząć po ciężkim dniu i z czystym umysłem przedstawić relację z postapokaliptycznego świata. Nie wiem, który jest dzisiaj dzień, bo już dawno straciłem rachubę. Dlatego nazwę dzisiejszy dniem zero. Dniem Początku roku 2013.
NGS B.e.s.t. | październik 2010
17
Krzyżówka z hasłem dla zaawansowanych.
12
1
19
34
11
6
10
2 13
31
12
17
3
7
9
23
1
13
4
16
14
8
29
5
11
27
15
18
11
26
12
HASŁO:
26
14
13 2
1
27
15
3
5 29
28 17
16
5
4
32
15
30
2
25
3
25
17 20
9
19
24
7
4
30
18
6
21
23
22
14
28
Litery z pól ponumerowanych w prawym dolnym rogu, napisane od 1 do 34, utworzą rozwiązanie – myśl Dany Dumitriu.
6
8
10
16
18
20 33
33
32
31
22
21
20
19
10
9
8
7
34
Pionowo:
24
Poziomo:
1. Roztoki lub Rospudy. 2. Plamka oczna Eugleny. 3. Można pracować w samochodowej. 4. Myto za przeprawę na drugi brzeg. 5. Góry powstałe z Partyki. 10. Metalowa sztabka w klawikordzie. 11. Trzyma kasę w grze. 12. Pod argonem. 13. Kraj z komory. 14. Wydawany przez organy. 15. Na nogawce eleganta.
autor: Tomasz Cieszyński
3. Wybuchowe cacko. 6. Obrys, sylwetka. 7. Wyjdzie z brudasa. 8. Przy kołysce lub w magnesie. 9. Dłuto wklęsłe. 10. Powód kichania acana. 13. Koniec paramedyka. 16. Żona Regana. 17. Między lekarzem a pacjentem. 18. Sąsiad Libii. 19. Figury w zbożu. 20. Największe w Kanadzie.
Zmysły i emocje Duszy niszczyciele
Zmysły są uśpione Emocje je zniszczyły Emocje gdzieś odeszły Emocji dzisiaj nie ma Powrócą jeszcze kiedyś? Znowu zniszczą zmysły A może je pobudzą Urodzą je na nowo Stworzą znowu całość Znaną całość wzniecą
Dziś dotyku nie ma Ja go dziś nie czuję Może to był dotyk A może uderzenie Ja dziś tego nie wiem
Anna M. rysunek: milena Górska
„ Zmysły, emocje” Kartki są dziś puste Usta dzisiaj milczą Nie chcą mówić, pytać Oczy już nie patrzą Oczy dziś nie widzą Źrenice chcą odpocząć Rzęsy pragną ciszy Łzy już odpłynęły Dzisiaj nic nie słyszę Szepty, krzyki, jedno Dźwięków dzisiaj nie ma Dziś nie czuję smaku Nie wiem, co to słodycz A może to jest gorycz Dzisiaj tego nie wiem
Raz jak Wienia Pietrowycz napastował buty, to potem go zaskarżyły i po sądach ciągały
trzymaj poziom