B4mag.
Kultura, architektura, ekologia. Nowe spojrzenie na miasto.
Oblicza miasta… Wielkie festiwale •
festiwal Camerimage
•
Art Pop Festival
•
festiwal Niepokorni
Społeczna rewitalizacja Inne sytuacje Gdzie byłaś przez te wszystkie lata? Podaj rękę Wyższa kultura na WSG Obserwatorium kultury
egzemplarz bezpłatny
B4mag. 06 Strona: 1 / 14
Wielkie festiwale Rozmawiali: Grzegorz Kaczmarek | Arek Hapka | Dominika Kiss-Orska Znaki: 23153
Miasta prześcigają się w organizowaniu różnorodnych festiwali. Coraz częściej po prostu je sprowadzają lub zlecają ich organizację wyspecjalizowanym agencjom. Czy to nowa moda, ekspansywna forma współczesnej kultury masowej, czy wręcz jej choroba, przejaw impotencji twórczej? Kiedyś nazwa „festiwal” zobowiązywała i nobilitowała, dzisiaj jest etykietą, z której korzystają chętnie organizatorzy dużego koncertu za duże pieniądze i z wielkim budżetem promocyjnym. Ba, nazwa „festiwal” daje szansę na długowieczność, stały strumień publicznych pieniędzy i hojnych sponsorów. Co dają Bydgoszczy i jej kulturze coraz liczniejsze festiwale? Jaki powinien być festiwal, by pełnił rolę nie tylko ludyczną czy promocyjną, ale i kulturotwórczą? Czy miasto powinno kreować własne markowe festiwale, by stały się flagowymi znakami jego kultury i specyfiki, czy zamawiać i kupować je na rynku korzystając z jego praw? Jak wpisać tę formę w politykę kulturalną Bydgoszczy? Kto powinien o tym decydować… i kto za to zapłaci, a kto na tym zyska? Zapraszamy do dyskusji i do próby odpowiedzi na te pytania. Na początek sami twórcy i animatorzy „bydgoskich” festiwali - nie zawsze pokorni…
Foto: Grzegorz Piekarski
B4mag. 06 Strona: 2 / 14
mowego świata. Namówiliśmy Davida Lyncha, znaleźliśmy odpowiednią lokalizację (Urząd Miejski propo-
gresowe na Targach w Poznaniu, rozbudowywany
nował kilka), doprowadziliśmy do tego, że Dalkia SA – właściciel EC1 Wschód – przekazała nieruchomości
jest Teatr Muzyczny w Gdyni. Za trzy lata będzie
miastu, założyliśmy fundację, zaproponowaliśmy drogę finansowania rewitalizacji ze środków unijnych,
w Polsce kilka obiektów, które mogą lepiej za-
opracowaliśmy i zamówiliśmy odpowiednie ekspertyzy, program funkcjonalny, koncepcję i projekt budow-
spokoić potrzeby festiwalu – organizację wszyst-
lany wraz z pozwoleniem na budowę – wszystko na nasz koszt. Stworzyliśmy wspólnie z miastem Insty-
kich konkursów, imprez, wystaw, warsztatów
tucję Kultury EC1 Miasto Kultury do prowadzenia tego projektu. To jest kilka lat pracy, Davida Lyncha,
w jednym budynku, aby zintegrować wszystkich
mojej i wielu innych ludzi. I teraz, kiedy w efekcie naszych działań firma Skanska SA rozpoczęła rewitali-
uczestników w jednym miejscu. Proszę pamiętać,
zację EC1 – Urząd Miasta w osobie komisarza postanowił odebrać fundacji rewitalizowany już budynek.
że nasze decyzje wiążą się także z zaspokojeniem
David Lynch nie może uwierzyć, że w Polsce, w Łodzi jest to możliwe, zwłaszcza po tym, jak ponieśliśmy
oczekiwań partnerów merytorycznych festiwalu.
nakłady przekraczające milion dolarów. I ja się dziwię, bo byłem przekonany, że czas PRL-owskich nacjo-
Namawiałbym zatem Bydgoszcz do energicznych,
nalizacji się skończył. Trzeci powód to próba zawłaszczenia samego festiwalu Plus Camerimage. To, że
zdecydowanych działań. W przeciwnym razie inne
Urząd Miasta kupuje sobie promocję Łodzi w ramach Plus Camerimage – podobnie jak Polkomtel, Kodak,
miasta przyciągną wydarzenia kulturalne i kon-
Panavision, ARRI, Sony, Panasonic i wiele innych firm – nie oznacza, że staje się właścicielem imprezy
gresowe, które mają istotny wpływ na dalszy ich
czy marki. Według mnie tylko partnerstwo podmiotów prywatnych z publicznymi daje nadzieję na rozwój
rozwój. Nie można pozostać w tyle.
kultury w naszym kraju. Urzędniczy model zarządzania kulturą jest przejawem regresu intelektualnego
Festiwal Camerimage
zarządzających miastami i zdecydowanie im szkodzi. Osobnym tematem jest zaplecze organizacyjne.
B4mag.: Uważa pan, że Bydgoszcz prowadzi
Teatr Wielki był bardzo gościnny, ale jego zaplecze techniczne było archaiczne. Na miejscu brakowało
spójną politykę kulturalną i promocyjną z wyko-
szeregu niezbędnych elementów, bez których realizacja tak poważnej imprezy stawała się niemożliwa.
rzystaniem festiwali?
Remedium na wszystkie problemy łódzkie znaleźliśmy w Urzędzie Miasta Bydgoszczy i Operze Nova.
Marek Żydowicz: Wydaje mi się, że zwrócenie przez władze miasta w ubiegłym roku większej
B4mag.: Czy tylko względy finansowe decydują o przeniesieniu festiwalu?
uwagi na kulturę to dobry krok. Nie od dzisiaj wia-
Marek Żydowicz: Oczywiście, że finanse są dla organizacji każdej imprezy kulturalnej bardzo ważne
domo, że kultura i rozrywka to również przemysł,
i bez wsparcia Urzędu Miejskiego byłoby bardzo trudno zorganizować nasz festiwal. Ważne są jednak
który może przynosić dochody. Trzeba w takiej
także inne czynniki. Po pierwsze, dla organizacji Plus Camerimage potrzebny jest obiekt, który pozwoli
polityce postawić na kilka dużych imprez, które
w optymalny sposób zrealizować program festiwalu. Mówimy tutaj o centrum festiwalowym, w którym
zwrócą uwagę reszty kraju na Bydgoszcz. Jeśli nie
musi być duża sala projekcyjna, gdzie odbędą się konkursowe projekcje filmowe, duże foyer, gdzie będzie-
ma takich imprez, okrętów flagowych kultury na
my mogli realizować założenia marketu prezentującego najnowocześniejsze technologie filmowe, kilka
miejscu – trzeba je ściągnąć z zewnątrz. Tak robią
mniejszych sal z infrastrukturą projekcyjną i konferencyjną, zaplecze administracyjne i gastronomiczne.
wszystkie miasta. Przodują chyba zdecydowanie
W ubiegłym roku byliśmy w wielu miejscach i poszukiwaliśmy odpowiedniego budynku. Okazało się, że
Katowice, Wrocław, Kraków, i ta polityka już przy-
Opera Nova w Bydgoszczy najlepiej spełnia nasze potrzeby. Optimum osiągnęlibyśmy w przypadku,
nosi konkretne efekty. Tutaj na miejscu może to
gdyby główna sala i foyer były większe, mielibyśmy dodatkowe dwie-trzy sale kinowe i dużą halę, gdzie
być Plus Camerimage, który jest uznaną marką na
moglibyśmy zorganizować warsztaty. To byłaby sytuacja idealna. Dla organizacji festiwalu bardzo ważna
świecie. Zysk z tytułu organizacji Plus Camerima-
jest też współpraca z pracownikami Opery. Pomagają nam: Wyższa Szkoła Gospodarki, Multikino oraz
ge w Bydgoszczy, jeśli byłby co najmniej taki jak
hotele: Holliday Inn i Słoneczny Młyn i wielu ludzi, zwłaszcza wolontariuszy: studentów i uczniów szkół
w Łodzi, powinien powiększać budżet na kulturę
Wywiad z Markiem Żydowiczem
średnich. To bardzo wiele dla nas znaczy. Punktem wyjścia jednak jest nowoczesne myślenie, akceptacja
- pojawiłyby się dodatkowe środki na inne impre-
dyrektorem Plus Camerimage
i porozumienie z władzami miasta. Prezydent Rafał Bruski wyraził swoje zadowolenie ze współpracy
zy kulturalne w mieście. Środowisko kulturalne
z nami. To mobilizujące. Tym bardziej że otrzymaliśmy propozycję współdziałania przy planowanej budo-
Bydgoszczy powinno zatem zabiegać u władz,
wie dużej sali, która ma być zlokalizowana na placu Teatralnym. Uważam, że gdyby pojawiła się odpo-
by Plus Camerimage nie tylko został, ale żeby
wiednia determinacja wśród polityków i mieszkańców Bydgoszczy, mógłby to być unikatowy w Europie
środki, które nasz festiwal generuje, wsparły inne
B4mag.: Jak doszło do przeniesienia festiwalu
budynek autorstwa Franka Gehry’ego. Nie mógłbym pominąć też współpracy z Urzędem Marszałkow-
imprezy artystyczne. Trzeba stworzyć specjalny
z Łodzi do Bydgoszczy?
skim - dobry kontakt z panem marszałkiem Piotrem Całbeckim i jego przychylność jest dla mnie również
mechanizm obrotu takimi środkami w kulturze.
Marek Żydowicz: Ubiegłoroczne przeniesienie fe-
poważnym argumentem.
I w tym kontekście wspierać imprezy mniejsze, które już istnieją na miejscu i zasłużyły się na sce-
stiwalu Plus Camerimage z Łodzi do Bydgoszczy to wynik zerwania przez komisaryczne władze
B4mag.: Ile kosztuje festiwal (ile miasto Bydgoszcz wydało na festiwal)?
nie kulturalnej miasta. Natomiast byłbym ostrożny
Łodzi zawartych z nami umów dotyczących budo-
Marek Żydowicz: Organizacja Plus Camerimage kosztuje około 6 milionów złotych. Urząd Miejski wspiera
odnośnie pomysłów wykreowania ad hoc wielkiej
wy Camerimage Łódź Center, obligujących wobec
organizację kwotą dokładnie 2,5 miliona złotych. Całą resztę pozyskujemy z zewnątrz. Udział lokalnych
imprezy na miejscu, zwłaszcza gdy nie wszystko
Franka Gehry’ego i Davida Lyncha. Był to począ-
sponsorów z Bydgoszczy czy z regionu był w ubiegłym roku minimalny. Mamy nadzieję, że w tym roku się
jest jasne, a organizatorzy nie są sprawdzeni.
tek przemian, które nastąpiły w kulturze łódzkiej
to zmieni i lokalni przedsiębiorcy dostrzegą korzyści promocyjne wynikające ze wspierania tak dużej, mię-
po odwołaniu prezydenta Jerzego Kropiwnickiego
dzynarodowej imprezy. Tym bardziej że, jak podkreślił to pan prezydent, wydatki na Plus Camerimage to
B4mag.: Bydgoszcz jest bodaj jedynym miastem
i wprowadzeniu tymczasowego zarządu. Najlepiej
dobrze zainwestowane pieniądze. W 2009 roku firma Millward Brown przeprowadziła badanie na temat
tej wielkości (przeszło 360 tysięcy mieszkańców
ilustruje to artykuł Jacka Cieślika „Analfabetyzm
wartości marki Camerimage. Badania te wykazały, że korzyści dla miasta wynikające z użycia marki Came-
- ósme co do wielkości miasto w kraju), które nie
kulturowy”, który wtedy na bieżąco komentował
rimage na bazie wydanych przez festiwal środków na promocję oraz w oparciu o samoistnie generowany
ma stale działającego kina studyjnego? Czy mia-
sytuację w słowach „Łódź jest […] miastem,
przez imprezę i odwiedzających ją celebrytów promocyjny impact medialny można minimalnie oszacować
sto nie powinno wpierw zadbać o zbudowanie
które pod rządami skłóconych funkcjonariuszy
na kwotę około 7,3 miliona złotych rocznie. Dodatkowo Millward Brown wyliczył skutki ekonomiczne dla
odpowiedniej infrastruktury, stworzenie odpo-
lokalnej Platformy Obywatelskiej niszczy dorobek
miasta związane z intensyfikacją ruchu turystycznego gości festiwalowych, wydatkami festiwalu u lokal-
wiedniego klimatu i kontekstu dla wielkiego fe-
kulturalny ostatnich dwóch dekad, odstręcza od
nych usługodawców oraz przychody wynikające z czasowego zatrudnienia związanego z potrzebami Plus
stiwalu? Może jest tak, że kupowanie festiwalu
współpracy artystów światowego formatu, znie-
Camerimage. Ta kwota przekraczała 5,2 miliona złotych rocznie. Można więc bezpiecznie stwierdzić, że
jest łatwiejsze niż długofalowa, konsekwentna
chęca najlepszych polskich kuratorów i menedże-
korzyści finansowe dla miasta przekraczają kwotę 12,5 miliona złotych rocznie. Jednak w swojej analizie
polityka kulturalna?
rów kultury” (Jacek Cieślik, Analfabetyzm kultu-
Millward Brown zaznaczył, że są to kwoty wyliczone zachowawczo i należy je traktować jako zbliżone
Marek Żydowicz: Proponuje pan zatem ręczne
rowy, Rzeczpospolita, 10.06.2010). Nie byliśmy
do dolnej granicy potencjalnej wartości marki Camerimage. Szczególnie w aspekcie promocyjnym, ponie-
sterowanie kulturą. Co to znaczy, że nie ma kina
jedynymi ofiarami. Zniszczono uznany Festiwal
waż oparto się jedynie o wycenę promocji telewizyjnej i prasowej. Ze względów metodologicznych nie
studyjnego? Widocznie w środowisku nie ma lu-
Dialogu Czterech Kultur, tworząc, moim zdaniem
poruszono w ogóle promocji w radio czy w internecie. To, że te badania są miarodajne, pokazuje Kata-
dzi, którzy widzą w tym sens. Miasto mogłoby co
przy złamaniu praw autorskich i elementarnych
rzyna Idczak w artykule „Festiwalowe zyski” w grudniowym numerze Ekspresu Bydgoskiego. Dla mnie
najwyżej zachęcić do realizacji takiego projektu
zasad przyzwoitości, fasadową atrapę – Festi-
najważniejsze jest, że korzyści płynące dla Bydgoszczy z obecności tu festiwalu zauważyli mieszkańcy,
dyrektorów swoich instytucji. Moim zdaniem taka
wal Czterech Kultur. Z Łodzi wyniósł się Festiwal
przedsiębiorcy, a przede wszystkim ludzie młodzi.
inicjatywa powinna być oddolna i jeśli się pojawi, to miasto powinno ją w jakimś stopniu wesprzeć.
„Reanimacje” oraz Eska Music Awards. Te i inne działania doprowadziły w końcu do utraty szans
B4mag.: Czy wiąże pan przyszłość festiwalu Camerimage z Bydgoszczą?
miasta na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016.
Marek Żydowicz: Mamy umowę z Urzędem Miejskim na organizację Plus Camerimage w roku 2011
Drugim powodem było złamanie przez Urząd Miej-
i 2012. Potwierdzoną już na 2011 rok, ponieważ umowa mówi, że po każdorocznej edycji obie strony
ski zasad współpracy przy projekcie rewitalizacji
potwierdzają swoje intencje przedłużenia umowy na rok kolejny. I tych umów zamierzamy się trzymać.
budynków dawnej elektrociepłowni EC1 Wschód
Co do dalekosiężnych planów, trudno powiedzieć. Wszystko zależy od zaplecza administracyjnego. Zo-
na Centrum Sztuki Filmowej Davida Lyncha. To
baczymy, jak potoczą się rozmowy w sprawie budowy centrum kongresowego na placu Teatralnym.
był pomysł Urzędu Miejskiego, aby zachwyt Da-
Pamiętajmy, że istnieje cały czas spółka Camerimage Łódź Center. Jeśli ona pierwsza wybuduje centrum
vida Lyncha pofabryczną łódzką architekturą
festiwalowe, to raczej naturalne będzie, że festiwal będzie się tam odbywał. Ponadto powstaje kilka
przekształcić w stałą współpracę, która dawałaby
nowych tego typu obiektów w Polsce. W budowie jest centrum festiwalowo-kongresowe według pro-
Łodzi promocję i przywróciła zainteresowanie fil-
jektu Krzysztofa Ingardena w Krakowie, nowa siedziba śląskiej orkiestry w Katowicach, Centrum Kon-
B4mag. 06 Strona: 3 / 14
Art Pop Festival Art Pop Festival Złote Przeboje Bydgoszcz 2011, wywiad z Eweliną Krysiak i Maciejem Zielińskim (agencja Snap Event)
B4mag.: Jak odnosicie się do Hit Festiwalu i czy uważacie, że Bydgoszcz dobrze działa w sferze polityki kulturalno-promocyjnej? Foto: Marcin Szpak
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Bydgoszcz jest jednym z tych miast, które aktywnie włączyły się w promowanie kultury. Na festiwalowej mapie Polski pojawiła się już kilka lat temu, oddając przepiękną Wyspę Młyńską we władanie wysmakowanej muzyki, jaką prezentował Smooth Festival. Warto przypomnieć, że w ramach tego festiwalu odbywały się nie tylko koncerty, ale i wystawy oraz inne imprezy kulturalne. Podobnie B4mag.: Czy Bydgoszcz wyrasta na centrum
w tym roku Art Pop Festivalowi towarzyszyć będą
B4mag.: Jak skonstruowany jest budżet festiwalu i jaki jest mechanizm współdziałania partnerów?
(stolicę) popkultury? Jak został stworzony Art
teatr i kino, a przestrzeń miejska stanie się sce-
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Organizatorem festiwalu jest agencja Snap wraz z Sony Music Pol-
Pop Festival i jego poprzednik Smooth?
nerią przedfestiwalowej rozgrzewki. Hit Festival
ska, miasto Bydgoszcz i radio Złote Przeboje są partnerami strategicznymi, wspierającymi festiwal także
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Przed nami
jest odrębnym bytem, dedykowanym odbiorcom
od strony promocyjnej. Budżet festiwalu to kilka milionów złotych, wsparcie miasta w 2011 roku wynosi
jeszcze długa droga, aby Art Pop Festival był
nieco innej muzyki niż Art Pop Festival. To dobrze,
2 miliony złotych brutto. Kwota ta stanowi tylko część całego budżetu.
ugruntowanym wydarzeniem europejskim. Zmie-
że jest w Polsce miejsce dla tylu różnorodnych
rzamy jednak w tym kierunku zdecydowanym
wydarzeń muzycznych.
krokiem i już w tym roku jest to jedno z najważ-
B4mag.: Często formułowanym zarzutem wobec Art Pop Festivalu jest jego wyalienowanie z kontekstu miasta i formy de facto koncertu, nie festiwalu. W tym roku było zapowiadane rozszerzenie
niejszych wydarzeń muzycznych w Polsce. Idea
B4mag.: Czy można powiedzieć, że Bydgoszcz
pola działań festiwalu.
festiwalu zrodziła się w 2008 roku z inicjatywy
wykreowała ten festiwal? Czy według państwa
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Co oznacza wyalienowanie z kontekstu miasta? Nie wiem. Wiem na-
miasta Bydgoszcz, Grupy Radiowej Agora i agencji
wpisuje się on w miasto?
tomiast, jaki jest cel naszego przedsięwzięcia – to zbudowanie jednego z najważniejszych wydarzeń kul-
Snap. Art Pop Festival Złote Przeboje Bydgoszcz
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Miasto Byd-
turalnych w kraju i Europie. W festiwal zaangażowani są bydgoszczanie z różnych instytucji kulturalnych,
wyrósł z tradycji bardzo udanego Smooth Festival
goszcz jest partnerem strategicznym festiwalu,
m.in. Teatr Polski z dyrektorem Pawłem Łysakiem oraz Fundacja Las. Pole działania zostało rozszerzone
organizowanego w Bydgoszczy w 2009 i 2010
w pewnym sensie rzeczywiście można powie-
zgodnie z zapowiedziami. Przenosimy się do nowego, większego miejsca i współpracujemy z nowymi
roku. Obie edycje zgromadziły na Wyspie Młyń-
dzieć, że jest jego współautorem. Art Pop zna-
partnerami, których wymieniłam wcześniej. Art Pop Festival odbędzie się w Parku Kultury Myślęcinek
skiej tak wielu zwolenników znakomitej muzyki,
komicie wpisuje się w klimat Bydgoszczy, w jej
– jednym z największych miejskich parków w Polsce. Dopóki centrum miasta mogło pomieścić festiwal,
że zdecydowaliśmy się na rozszerzenie formuły
nowoczesność i ambicje. Jest imprezą aspirującą
dopóty on się tam odbywał. Jednak Wyspa Młyńska pomimo całego swojego uroku stała się zbyt mała
oraz przeniesienie festiwalu do Parku Kultury
i dynamicznie rozwijającą się. Podobnie jak mia-
dla publiczności coraz popularniejszego festiwalu.
w Myślęcinku. Art Pop Festival Złote Przeboje
sto, które na trwałe zaistniało na wakacyjnej
Bydgoszcz 2011 jest festiwalem skierowanym
mapie festiwalowej. Sam fakt, iż przez dwa lata
B4mag.: Czy i jak taki festiwal może się rozwijać? Na czym polega rozwój - coraz większe tłumy, coraz
do ludzi poszukujących w muzyce pop ciekawych
Smooth odbywał się na Wyspie Młyńskiej, czyli
drożsi artyści? Wiemy, że były plany na budowę miasteczka festiwalowego - czy Art Pop Festival może
indywidualności, nietuzinkowych osobowości
w samym sercu miasta, stanowi o tym, że festi-
być pomysłem na rewitalizację Myślęcinka?
i nowoczesnego brzmienia. 30 lipca w Myślęcinku
wal jest wpisany w Bydgoszcz i ściśle z nią zwią-
Ewelina Krysiak i Maciej Zieliński: Festiwal ewoluuje. W miarę rosnącej popularności zapraszanych jest
spotkają się najróżniejsze barwy i odcienie muzyki
zany. W tym roku zmieniamy lokalizację i Art Pop
coraz więcej gwiazd dużego formatu, konieczne staje się większe miejsce, w którym impreza się odbywa.
popularnej, od soulu po ostrzejsze granie. Festi-
odbędzie się w bydgoskim Parku Kultury Myślę-
Docelowo planujemy trzy dni festiwalu, jednak jeszcze nie w tym roku. Wówczas powstanie także mia-
wal wyróżniać będzie nowoczesność i niezwykły,
cinek. To doskonałe miejsce, popularne i lubiane,
steczko festiwalowe wraz z polem namiotowym. Już w tym roku odbędą się natomiast na terenie całej
jedyny w swoim rodzaju nastrój.
a do tego z wyjątkowo festiwalową atmosferą.
Bydgoszczy imprezy towarzyszące festiwalowi, takie jak spektakl teatralny czy noc kina.
B4mag. 06 Strona: 4 / 14
Festiwal Niepokorni
Festiwal Niepokorni wywiad z Marzeną Matowską
B4mag.: Jak powstał pomysł na festiwal i z czyjej inicjatywy? Marzena Matowska: Pomysł na festiwal powstał z potrzeby poszukiwania i budowania bydgoskiej tożsamości. I pobudzenia do myślenia i dyskusji. O wizerunku miasta. Z potrzeby znalezienia jakiegoś wspólnego mianownika dla wielu płaszczyzn życia Bydgoszczy. Zaczęliśmy od historii miasta - tak zwanego roboczo Archiwum B. - i szukania w niej niepokornych ludzi i zdarzeń. Te poszukiwania znalazły swój krótki opis w szkicu do projektu festiwalu autorstwa Adama Gajewskiego. Człowieka, który świetnie zna bydgoską historię i umie o niej nowocześnie, a czasem prowokacyjnie opowiadać. Zaraża innych chęcią zbliżenia się do historii. „Niezniszczalny w ludzkich marzeniach i oczekiwaniach „gong wolności Foto: Marcin Szpak
i praw”, co jakiś czas odzywający się w naszym mieście upoważnia chyba, aby właśnie nad Brdą zainaugurować cykliczną, międzynarodową imprezę intelektualno-artystyczną pod tytułem Festiwal Niepokorni. Byłoby to święto intelektualnej twórczości poświęconej wolności i prawom jednostki, byłaby to szczególna manifestacja swobód i dorobku współczesnego społeczeństwa obywatelskiego, Festiwal Niepokorni łączy wiele płaszczyzn: artystyczną, intelektualną, polityczną
wśród autorów takich jak Koszałka czy Fidyk znalazł się Maciej Cuske. Zobaczyłabym dokumenty ze
Jak mieszczą się one w realizacji „Agendy 21 dla
i obywatelską. Wydarzenia edukacyjne i intelek-
świata opowiadające o ludzkich zmaganiach autorstwa absolwentów łódzkiej „filmówki”. Wysłuchała-
kultury” – uchwały zawierającej europejskie wska-
tualne mają za zadanie rozbudzić pasję działania
bym koncertów L.U.C-a, Cool Kids of Death, reaktywowanej specjalnie na tę okazję Brygady Kryzys
zówki dla miast, którą Bydgoszcz w ubiegłym
w lokalnych środowiskach szkolnych i uczelnia-
z Tomkiem Lipińskim, wzruszyłabym się podczas występu sir Boba Geldofa, który słynie ze swoich nie-
roku przyjęła jako pierwsze miasto w Polsce. Czy
nych, zaś artyści – reprezentujący różne dziedzi-
pokornych charytatywnych akcji. Poszłabym na wykład niepokornej Małgosi Winter „Niepokorni BY” i na
powinny być realizowane w ramach budżetu kul-
ny sztuki – włączą do wydarzenia publiczność
performance Grzegorza Pleszyńskiego. Perełką byłyby też zdjęcia Wally Pfistera - tegorocznego laureata
tury, czy organizowane przez instytucje kultury
szeroką, wrażliwą i otwartą, bydgoszczan”.
Oskara za zdjęcia do filmu „Incepcja”. Festiwal miał trwać trzy dni, więc w tym czasie moi znajomi spoza
i promowane w ramach budżetu promocji. Myślę,
W bydgoskiej historii żyje jeszcze jeden epizod,
Bydgoszczy mieliby czas poznać uroki naszego miasta – jego kluby, restauracje, ciekawe zaułki. I ludzi.
że to jest bardzo ważna i potrzebna nam wszyst-
który myślenie o niepokorności wiąże ze świa-
Partnerami festiwalu miały być wszystkie miejskie instytucje kultury. Tego współdziałania moi znajomi
kim rozmowa, która bez wątpienia pozwoli unik-
tową literaturą: to kilkumiesięczny pobyt w Byd-
nie z Bydgoszczy mogliby pozazdrościć.
nąć, po wspólnym ustaleniu jasnych reguł, zamie-
goszczy w 1937 r. młodego Jerome’a D. Salingera
Aby podkreślić związek idei festiwalu z ważnym bydgoskim epizodem z życia J.D. Salingera, chcieliśmy
szania, fermentu, zbędnych, nietwórczych emocji.
- autora jednej z najznakomitszych powieści XX
pierwsze spotkanie festiwalowe we wrześniu 2011 roku otworzyć ogłoszeniem konkursu na pierwszy
wieku. Grzegorz Musiał, bydgoski literat, pisze
w świecie pomnik lub formę poświęconą postaci i twórczości tego pisarza. Czy ktoś jeszcze mógłby mieć
B4mag.: Czy uważa pani, że polityka kulturalna
o nim: „Zaproponowana formuła Festiwalu Nie-
wątpliwość, że właśnie miasto Bydgoszcz predestynowane jest do przypomnienia tych faktów światu?
w Bydgoszczy jest spójna?
pokorni, nawiązująca do powieści J.D. Salingera
Bydgoszcz nareszcie przyjęła na siebie rolę, do jakiej od dawna aspiruje – miasta, w którym mieszka duch
Marzena Matowska: Gdyby była spójna i do-
»Buszujący w zbożu«, w przekonaniu pomysło-
zdolny zapłodnić wyobraźnię największego artysty. Niepokorność to w jakimś sensie synonim wolności,
skonała, nie byłby potrzebny kongres ani wiele
dawców tego festiwalu uczyni z Bydgoszczy
której granicą jest tylko wolność drugiego człowieka, odwagi, niezgody na skostniałą rzeczywistość,
dyskusji prowadzonych przez forum kultury, ale
ważny ośrodek artystyczny, promieniujący ideą
dynamiki i ciągłego dążenia do budowania lepszego świata. Te pojęcia mogą się przekładać na życie
trwających także w różnych nieformalnych gru-
wolności i prawdy w sztuce na Polskę i na cały
artystyczne miasta, jego potencjał akademicki, rozwój gospodarczy, innowacyjność i co najważniejsze,
pach. „Kulturalny Master Plan dla Bydgoszczy”
świat”.
na ludzkie myślenie i postawy. To chyba ważne?
dopiero się rodzi. I jeśli kongres i poprzedzające
B4mag.: Czy Bydgoszcz jest dobrym miejscem
B4mag.: Z czego wynika nieporozumienie wokół festiwalu?
się ważny dla Bydgoszczy dokument, który, wie-
dla Niepokornych?
Marzena Matowska: Z przyczyn formalno-organizacyjnych. I być może z tego, że chciałam wiele rzeczy
rzę w to głęboko, zmieni dużo w strategii rozwoju
Marzena Matowska: Tak. Nie tylko dobrym. Jest
zrobić za szybko. Zasady i prawa obowiązują i trzeba się ich trzymać. Być może ten projekt znajdzie
i rzeczywistości miasta.
znakomitym miejscem. Bo tutaj jest wielu nie-
jeszcze swój czas.
go badania przyniosą spodziewane efekty, pojawi
pokornych twórców, socjologów, dziennikarzy, historyków, lekarzy, polityków. Po prostu miesz-
B4mag.: Jaki jest realny budżet miasta na kulturę w Bydgoszczy? Wielkie festiwale miały pochłonąć
kańców.
w tym roku razem około 5 milionów złotych? Marzena Matowska: Wielkie festiwale – mówimy m.in. o Camerimage, Art Pop – realizowane są
B4mag.: Jaka miała być treść festiwalu?
w ramach budżetu wydziału promocji miasta; promocji przez kulturę. Budżet wydziału kultury obejmuje
Marzena Matowska: Mam przed sobą projekt
inne działania, instytucje kultury, organizacje pozarządowe. I w tej chwili nie mieszczą się w nim budżety
programu festiwalu. Uderza jego interdyscypli-
wielkich festiwali. Poza operowym, muzycznym i teatralnym - prapremier. Forum kultury debatuje ostat-
narność. Z chęcią obejrzałabym dokumenty, gdzie
nio w mniejszych i większych grupach o tym, jaka powinna być polityka miasta wobec wielkich festiwali.
Czy miasto powinno hodować swoje festiwale, wokół własnej specyfiki i potencjałów, i w ten sposób organicznie je rozwijać? Czy może je traktować nie tylko jako wydarzenia artystyczne, ale towar, dobrą lokatę w promocję? Jakie jest pani/pana zdanie w materii dużych bydgoskich festiwali? Zapytaliśmy o to znane i opiniotwórcze postacie kultury Bydgoszczy.
B4mag. 06 Strona: 5 / 14
o charakterze trwałych zmian, dobrze umocowane w środowisku lokalnym. Dlatego idealnym rozwiązaniem jest kreowanie wydarzeń na zasadach współpracy międzynarodowej z udziałem twórców lokalnych. Daje to możliwość inspiracji, oddechu świeżości i bardzo inspirujących zderzeń. Sławek Janicki (muzyk, animator kultury; szef klubu Mózg i festiwali z nim związanych) Nie zgodzę się z opinią, że wymienione trzy festiwale są wielkie i bydgoskie. Nie tylko budżet bowiem o ważności przedsięwzięcia świadczy. Na wielkość czy ważność pracuje się latami i składa się na nie bardzo wiele czynników. Istotna jest geneza przedsięwzięcia – ważne festiwale mają swoją lokalną historię, nie biorą się znikąd, wyrastają z potrzeby działania jakiegoś środowiska. Zazwyczaj to małe projekty, które dopiero po latach urastają do miana dużej imprezy. Liczy się więc wieloletnia konsekwencja, która może prowadzić do rozpoznawalności na arenie międzynarodowej. Tylko w przypadku jednej z wymienionych w pytaniu imprez możemy mówić o spełnieniu większości tych warunków, jest nią oczywiście Camerimage. Tak, Camerimage to z pewnością ważny i wielki festiwal, ale niestety mówienie o nim
Paulina Rubczak
„bydgoski” to gruba przesada. Sumując zatem tę część wypowiedzi - żadna z omawianych imprez nie
(Dziennikarka i prezenterka TVP. Prowadzi autorski program „Trochę Kultury”. Jest reżyserem cykli te-
jest wielkim bydgoskim festiwalem. To, czego jesteśmy świadkami, to zakup produktów zewnętrznych,
matycznych i dokumentalnych dla anten telewizji publicznej)
które nijak mają się do bydgoskich uwarunkowań, tradycji, historii. Pomysły na te festiwale nie wypły-
Strasznie się zżymam na krytykę wielkich festiwali, których Bydgoszcz (co powszechnie wiadomo) nie
wają ze środowisk twórczych miasta, tylko są pomysłami urzędników, którzy z pewnością podejmują
ma zbyt wiele. To „marudzenie” płynie często ze środowiska, które, co najgorsze, nie uczestniczy w tych
takie decyzje w dobrej wierze. Jak wszystkim wiadomo, omawiane imprezy finansowane są ze środków
wydarzeniach. Czy denerwują ich przeznaczone na te imprezy pieniądze? Zdecydowanie tak! Dziwi jed-
przeznaczonych na promocję miasta, a więc przypuszczać należy, że istnieje założenie, iż taka właśnie
nak fakt, że nie dostrzegają wartości, jaką niosą one dla miasta. Oba przyjezdne festiwale, mam na myśli
forma promocji jest najskuteczniejsza. Mam jednak poważne obawy, że myślenie, iż przez to, że w mie-
Plus Camerimage oraz Art Pop (wcześniej Smooth), mimo oczywistego nastawienia na zysk pokazały
ście pojawi się kilkanaście znanych ogólnie postaci, wpłynie na wypromowanie Bydgoszczy jako miasta
potencjał takich miejsc jak Opera Nova czy Wyspa Młyńska. Oba wydarzenia były także zaproszeniem
z własną kulturą i programem na jej rozwój, jest bardzo egocentryczne i naiwne. Kogo tak naprawdę
do współpracy dla wielu lokalnych artystów. Redefinicja martwej wcześniej Wyspy Młyńskiej w 2009
obchodzi spoza Bydgoszczy, czy ten czy inny festiwal odbywa się w tym czy innym mieście, jeśli z danego
roku zaowocowała zjawiskowym, a co najważniejsze darmowym koncertem Macy Gray. Camerimage to
miasta się nie wywodzi? Wszyscy wiedzą, skąd wziął się Camerimage, i już większość wie, gdzie będzie
przygoda dla setek wolontariuszy, młodych bydgoskich filmowców, nie wspomnę o korzyściach dla biz-
za chwilę. Czego poprzez dwuletnią obecność festiwalu w mieście dowiedział się świat, czy nawet kraj
nesu i oczywistym wysokim poziomie artystycznym tego wydarzenia. Rozumiem, że w mieście bez kina
o samej Bydgoszczy? Czego dowie się po przyjeździe i odjeździe gwiazd Art Pop Festival? No chyba że
studyjnego drugi światowy pokaz filmu „Czarny łabędź” nie robi wrażenia? Co do kreowania własnych
zadawalamy się faktem, iż świat się dowiaduje, że taka miejscowość jak Bydgoszcz istnieje… Powiedz-
festiwali i wydarzeń? Droga jest wolna! Pytanie tylko, czy bydgoszczanie są naprawdę „niepokorni”? Czy
my sobie wyraźnie - poprzez obecność tego typu imprez i eksponowanie ich pokazujemy przede wszyst-
budowanie festiwalu wokół specyfiki i potencjału miasta zaowocuje festiwalem szant, dopalaczy czy „ki-
kim, że nie posiadamy własnej kultury, własnego środowiska twórców, własnych menedżerów kultury,
boli”? Trochę drwię, bo chyba żadne inne miasto w Polsce nie toczy tak irracjonalnej dyskusji. Budowanie
że jesteśmy zaściankiem, który płaci, aby zobaczyć toczącą się po Gdańskiej limuzynę jakiejś gwiazdy. Nie
marki wydarzenia trwa latami - dajcie się tym kilku wielkim festiwalom rozbujać!
mam nic przeciwko zapraszaniu wartościowych (często bardzo drogich) artystów, ale jeśli rozmawiamy o budowie czy wzmacnianiu lokalnej kultury, to trzeba podejmować działania w odniesieniu do niej. Trzy
Olga A. Marcinkiewicz
wymienione festiwale są merytorycznie ciekawe, pytanie, czy ich zakup za ponad 5 milionów złotych to
(animatorka, pomysłodawczyni i dyrektor wielu krajowych i międzynarodowych projektów kulturalnych;
najwłaściwsza inwestycja w rozwój kulturalny miasta oraz w jego promocję? Moim zdaniem nie, w Byd-
kurator sztuki)
goszczy jest już kilka festiwali, które pomimo nieporównywalnie mniejszego nakładu finansowego, mają
Import czy zakup festiwali lub innych wydarzeń kulturalnych jako eventów i narzędzi promocji miasta jest
od dawna znaczenie na kulturalnej mapie Polski i Europy. Odpowiednie dofinansowanie ich, szczególnie
zjawiskiem stosunkowo nowym w Polsce. Do tej pory festiwale, które powstawały w jakimś mieście, jeśli
w sferze promocji, bez problemu pozwoli nadać im charekter wielkich wydarzeń kulturalnych. Polityka
utrzymywały wysoki poziom, stawały się znakiem rozpoznawczym miasta, jak np. Malta dla Poznania czy
wspierająca nowe inicjatywy wypływające z środowisk twórczych sprawi, że pomysłów na ciekawe pro-
Festiwal Żydowski dla Krakowa. Osobiście zachowuję dużą rezerwę w stosunku do takich określeń jak
jekty kulturalne, o różnej skali, będziemy mieli pod dostatkiem. Dzięki takim działaniom oprócz ciekawych
„marka miasta”, „produkt markowy”, jak i do boomu na kulturę jako motoru ożywiającego turystycznie
festiwali będziemy mieli pomysły na interesujące zagospodarowanie przestrzeni miasta, pomysły na edu-
miasto. Mimo świetlistego przykładu Liverpoolu, który jako Europejska Stolica Kultury zarobił na każdym
kację kulturalną jego mieszkańców, na sprowadzanie z zewnątrz artystów, którzy swoimi prezentacjami
zainwestowanym euro kolejne cztery, mamy też przykłady Pragi i częściowo Krakowa, zadeptanych przez
wniosą wartości służące rozwojowi miasta, na interesującą kulturalnie codzienność, która bardzo szybko
turystów weekendowych biletów tanich linii lotniczych. Dlatego kluczowe jest uwzględnienie specyfiki
sprawi, że Bydgoszcz wzmocni swoją pozycję i stanie się miastem, o którym będzie można powiedzieć,
miejsca – festiwal czy inna impreza o charakterze promocyjnym, jak np. krakowskie Wianki, powinny
że rozwija się kulturalnie. W roku 2011 na trzy projekty zakupione od zewnętrznych organizatorów wy-
w sposób naturalny wypływać z kontekstu miasta. W tym znaczeniu „zakupienie” festiwalu nie byłoby
dane zostanie ponad pięć razy więcej środków niż na projekty realizowane przez organizacje i instytucje
niczym złym, o ile – i tu jest bardzo ważne zastrzeżenie – o ile nawiązywałby on w pełni do charakteru
lokalne. Jeśli zależy nam na umocnieniu siły kulturalnej miasta, sugeruję tę proporcję odwrócić. Wiemy już,
miejsca, jego tradycji, specyfiki, i był z nim ściśle związany, również w sensie włączenia środowisk lokal-
że jeden z trzech festiwali się nie odbędzie. Skoro pozostały niemałe środki, jest okazja do sensowniej-
nych czy masowego charakteru (nie mylmy z kulturą masową). To jednak zdarza się niezwykle rzadko.
szego ich rozdysponowania. Gdyby jeszcze udało się powstrzymać inwestycję promocyjną pod tytułem
Bez określenia tożsamości miejsca, aspiracji miasta, wizji jego rozwoju – a wszystko to powinna zawierać
Bydgoszcz Hit Festiwal, o której do tej pory nie wspomniałem, gdyż rozmawiamy o kulturze, to być
polityka promocji i kultury miasta – zakup festiwalu jest ryzykownym eksperymentem. Bez określenia wi-
może jeszcze ten rok moglibyśmy uznać za udany dla bydgoskiej kultury. Od miesięcy trwają rozmowy
zerunku, jaki miasto chce osiągnąć, trudno mówić o celu promocji, a przez to zasadności zakupu. Nic więc
środowisk twórczych miasta, skupionych wokół Forum Kultury. Chcemy zaproponować władzom miasta,
dziwnego, że istnieje tyle dyskusji na temat wielkich festiwali, tym bardziej że wszyscy chyba czujemy, że
z prezydentem na czele, który zadeklarował współpracę z Forum, konkretną propozycję polityki kultural-
wcale nie jest korzystne, aby w sensie promocyjnym festiwali było zbyt dużo, gdyż zaciera to wizerunek
nej miasta na następną dekadę. Na koniec września planowany jest Kongres Kultury, na którym omówio-
miasta. Jeśli do tego dochodzi sytuacja, w której istnieje znacząca dysproporcja pomiędzy budżetem
nych zostanie kilkadziesiąt projektów zaproponowanych przez środowiska lokalne. Doszliśmy do momen-
wydarzeń kulturalnych tworzonych przez lokalnych twórców, finansowanych przez miasto z puli „kultu-
tu, kiedy możemy wspólnie, w środowisku artystów, menedżerów kultury oraz władz miasta zastanowić
ry”, a budżetem „importowanych” wydarzeń kulturalnych, finansowanych przez miasto w ramach „pro-
się, jak będzie wygladać kultura w Bydgoszczy w najbliższej przyszłości. Mam głęboką nadzieję, że uda
mocji” – wydaje się to niesprawiedliwe i nieuwzględniające charakteru miejsca, którego fundamentem
się tę okoliczność wykorzystać i już wkrótce bydgoskie festiwale okażą się tak prestiżowe, że nikomu nie
są przecież ludzie. Kto zatem ma zaspokoić istniejącą potrzebę dużych, międzynarodowych wydarzeń,
przyjdzie do głowy, aby kupować dla miasta produkcje zewnętrzne.
otwartych dla szerokiej publiczności, które budowałyby mocny wizerunek Bydgoszczy w Polsce? Czy mają je organizować lokalni, czy też „zaimportowani” twórcy? Należy zacząć od rozpoznania potencjału
Paweł Łysak
lokalnych środowisk. Być może istniejące w Bydgoszczy festiwale nie osiągnęły rozmachu i skali, która
(reżyser teatralny i radiowy, dyrektor TPB i Festiwalu Prapremier; animator i lider środowisk kulturalnych
pozwoliłaby uczynić z nich „produkt markowy” miasta wyłącznie ze względów finansowych? Należałoby
skupionych wokół Bydgoskiego Forum Kultury i krajowego Kongresu Obywateli Kultury)
wówczas dofinansować istniejące wydarzenia. Być może twórcy potencjalnych spektakularnych wyda-
Wielkie festiwale w dużych miastach są obecnie standardem. Trudno wyobrazić sobie duże europejskie
rzeń nie znaleźli odpowiednich warunków i szukali możliwości realizacji czy odbioru w bardziej stymu-
miasto bez festiwalu. Pełnią funkcję promocyjną, stymulują zainteresowanie mieszkańców kulturą, często
lującym otoczeniu, otwartym na ryzyko i eksperyment – być może dlatego Palma Joanny Rajkowskiej,
przyciągają turystów. Są jednak bardzo kosztowne, trwają krótko i często mają charakter efemeryczny.
Bydgoszczanki, stanęła w Warszawie? Należy się wówczas zastanowić, jak stworzyć przyjazne warunki
Środki przeznaczane na festiwal są zależne od możliwości budżetowych miasta, ale często władze decy-
do artystycznego eksperymentu? Jestem zdecydowanie za kreowaniem w Bydgoszczy wydarzeń o wyso-
dują się na znaczny wydatek – pewna gmina postanowiła cały swój roczny budżet na kulturę przeznaczyć
kiej jakości artystycznej, gdyż odpowiadają one potencjałowi i aspiracjom tego miasta. Ponadto wierzę,
na jeden koncert Krzysztofa Pendereckiego. Sens powoływania festiwalu, ponoszenia znacznych kosz-
że jakość zawsze się obroni, również promocyjnie. Tworzenie nowych stymulujących zjawisk o świeżym
tów nie może ograniczać się tylko do promocji – taniej wykupić po prostu billboardy reklamowe. Wielkie
podejściu wymaga jednak otwarcia się na zewnątrz i zaproszenia z zewnątrz twórców – kuratora czy
festiwale powinny być koniem pociągowym kultury w mieście, a więc muszą precyzyjnie wpisywać się
dyrektora artystycznego. Jest to jednak zupełnie inna sytuacja niż zaproszenie gwiazdy, której kontakt
w strategię rozwoju kultury i wypełniać wyznaczone cele. Zakłada to również współpracę w ramach
z miastem jest po prostu żaden. Polityka kulturalna Unii Europejskiej wyraźnie promuje wydarzenia
systemu kultury w mieście. Przykładem może być idea powołania wydziału reżyserii światła na UTP we
Wyższa kultura na WSG współpracy z Festiwalem Plus Camerimage. Wybitni operatorzy, goście festiwalu mogliby prowadzić tam zajęcia. Myślę, że warto podyskutować o roli festiwali w naszym mieście. W październiku WSG zainauguruje jedyne w całym regionie studia magisterskie na kierunku kulturoznawKatarzyna Marcysiak
stwo. Uczelnia proponuje aż osiem specjalności:
(dziennikarka TV specjalizująca się w problematyce społecznej i kulturalnej, aktywnie działająca w śro-
•
kultura popularna,
dowiskach twórczych)
•
menedżer kultury,
Najważniejsze, żeby miasto miało opracowany przemyślany perspektywiczny plan rozwoju kultury
•
dziennikarstwo i krytyka artystyczna,
w mieście. Taka dalekowzroczna strategia, wyrastająca z tożsamości, potencjału i aspiracji pozwala
•
europejska polityka kulturalna,
podejmować decyzje, także te dotyczące wielkich festiwali, w sposób odpowiedzialny. Najlepiej jeśli wy-
•
dziedzictwo kulturowe i promocja regionu,
rastają naturalnie, ze środowisk lokalnych. Sprawa pozyskania jednak nie jest najważniejsza, bo wyobra-
•
arteterapia w edukacji i praktyce społecznej,
żam sobie, że nawet „przesadzony” z innego miejsca festiwal może świetnie się zaszczepić na lokalnym
•
PR i komunikacja społeczna,
gruncie, pod warunkiem, że dobrze wpisze się w strategię miasta.
•
Intercultural Communication (w j. angielskim).
Remigiusz Zawadzki
Sami zainteresowani zdecydują o tym, które z nich wejdą na stałe do oferty WSG.
(prezes fundacji Art-House)
Dwustopniowy system boloński to szansa dla absolwentów wielu kierunków studiów, m.in. pedagogicz-
Z mojej subiektywnej perspektywy uczestnika i organizatora (przez dekadę lat 90. teraz już wielkiego,
nych, artystycznych, filologicznych, socjologicznych, chcących połączyć zdobyte wcześniej kompetencje
wtedy jeszcze raczkującego festiwalu Plus Camerimage, a od siedmiu lat bydgoskiego średniaka – festi-
z nowymi obszarami wiedzy. Studia kulturoznawcze drugiego stopnia dają możliwość zdobycia ciekawe-
walu sztuki reportażu Camera Obscura) widzę, że Bydgoszcz, jak większość polskich miast zresztą, zosta-
go zawodu, czasem dość odległego od kierunku studiów pierwszego stopnia. Dają możliwość wyboru
ła zainfekowana „chorobą festiwalową”. Za tym sformułowaniem kryje się zaobserwowany w ostatnich
studiów zgodnego z rzeczywistymi zainteresowaniami, którym poświęcą się z przyjemnością, a nawet
latach proces absolutnej nadprodukcji festiwalowej, połączony z dewaluacją, wręcz degradacją wartości
pasją, uzyskując przy tym dyplom magistra kulturoznawstwa.
pojęcia festiwalu jako unikatowego i opiniotwórczego spotkania artystów z widownią, jako pewnej enklawy wspólnej, pogłębionej refleksji nad określoną dziedziną sztuki czy życia. Żyjemy w czasach wysypu
A WSG to uczelnia, która dla autentycznego studiowania kultury stwarza warunki jaka żadna inna:
najdziwniejszych festiwali, począwszy od „festiwali wyprzedaży” w galeriach handlowych (bo przecież nie
Akademicka Przestrzeń Kulturalna, Muzeum Fotografii, Centrum Kultury Medialnej, Galeria nad Brdą,
w galeriach sztuki). Co gorsza, miasta i gminy wręcz ścigają się w konkurencji, kto może mieć festiwali
Centrum Wolontariatu PlusCamerimage, Studenckie Koło Kulturoznawstwa "Other Way". Dyplom magi-
więcej i większych. Skoro Gdynia może mieć swego Open’era, Kraków Off Plus Camerę, Wrocław swoje
sterski zdobyty w takim klimacie to bez wątpienia ... wyższa kultura.
Era Nowe Horyzonty, to my nie możemy być gorsi. W końcu każdy dziś ma prawo do odrobiny luksusu, swojego kawałka - choćby namiastki czerwonego dywanu, spektakularnych widowisk w błysku fleszy i jupiterów. Niestety takie myślenie jest prostą konsekwencją sprowadzania roli kultury w życiu miast wyłącznie do funkcji promocyjnych i rozrywkowych, by nie powiedzieć propagandowych. Według takich wskaźników opłacać się będzie tylko inwestowanie w wydarzenia o charakterze masowym, o możliwie największym przełożeniu na tzw. czas antenowy, z udziałem rekordowej ilości tzw. celebrytek i celebry-
Obserwatorium kultury
tów, dobieranych z klucza medialnej popularności, rzadziej jakości oferty artystycznej. Ta coraz częściej schodzi już na dalszy plan. Bo przecież z tego punktu widzenia kultura musi się opłacać, a pieniądze w nią lokowane najlepiej jeśli gwarantują możliwie szybki i najkorzystniejszy zwrot. Animatorzy, orga-
Obserwatorium kultury jest instytucją o otwartej formule organizacyjnej, która za cel stawia sobie meto-
nizatorzy życia kulturalnego coraz częściej dają się złapać w tę pułapkę. Sami aplikując w konkursach
dyczne diagnozowanie systemu kultury w mieście i regionie, rozwijanie w oparciu o wiedzę teoretyczną
kreują wydarzenia, których głównymi atutami mają być właśnie medialność i udział gwiazd. Wydarzenia,
i empiryczną najlepszych modeli i praktyk w zarządzaniu i rozwoju kultury i jej instytucji . Potrzebę takich
które w pogoni za atrakcyjnością zatracać będą swój opiniotwórczy charakter i utrwalać postawę biernej
narzędzi ujawniły prace podjęte wraz z aplikacją Bydgoszczy i Torunia do Europejskiej Stolicy Kultury.
konsumpcji, degustacji ofert mniej lub bardziej wyrafinowanych. Bo doświadczenie boleśnie animatorom
Ich kontynuacją jest, w przypadku Bydgoszczy, obywatelska inicjatywa Forum Kultury zorganizowania
i menedżerom kultury już udowodniło, że jeśli chcą zawodowo realizować się w tej dziedzinie, to właśnie
w dniach 28-30 września Bydgoskiego Kongresu Kultury. W ramach przygotowań i aktywnego uczest-
festiwale, przeglądy, biesiady i różnorakie tzw. eventy liczyć mogą w samorządach i wśród sponsorów na
nictwa w nich zespołu badawczego pracowników Katedry Socjologii oraz Instytutu Kulturoznawstwa
największą hojność. W przeciwieństwie do permanentnie niedofinansowanych projektów o charakterze
WSG, ruszyły w czerwcu pierwsze badania Obserwatorium Kultury, poświęcone diagnozie i analizie wy-
czysto twórczym, progresywnym, wymykających się jednoznacznym ocenom, wyrabiających postawy
branych aspektów systemu kultury Bydgoszczy. Ich wstępne wyniki prezentowane będą podczas obrad
aktywnego uczestnictwa w kulturze, wybudzających naszą samoświadomość z letargu, poddających
Kongresu, a zdobyte doświadczenia badawcze, organizacyjne i metodologiczne przedyskutowane na
otaczający świat głębszej refleksji czy reagujących na istotne problemy społeczne. Oczywiście, i niektóre
seminarium metodologicznym pt. O potrzebie badań kultury i polityki kulturalnej, zaplanowanym na 29
duże festiwale część z tych atutów jeszcze posiadają (np. Plus Camerimage), ale przy takiej festiwalowej
września w APK.
nadprodukcji bywa to raczej wyjątek niż reguła. Ta ambitniejsza, pozafestiwalowa aktywność animatorów kultury, szczególnie tych z sektora pozarządowego, jest postrzegana w najlepszym razie jako
Kultura potrzebuje wsparcia i wiedzy o samej sobie. Z jednej strony uczestnicy i konsumenci kultury
syzyfowa praca u podstaw, czasem wręcz „robota dla frajerów”, jako wizerunkowo nieistotna, wręcz
oczekują oferty kulturalnej na miarę swoich gustów, potrzeba i możliwości. Z drugiej strony artyści, twór-
niszowa. Dużo trudniej ją ocenić pod względem potencjału promocyjnego czy ekonomicznego, takie
cy, chcą spełniać te oczekiwania, ale i wykraczać poza nie, proponować nowe wartości i formy kultury.
przedsięwzięcia oddziałują długofalowo i nie da się w nich tak jednoznacznie wykazać bezpośredniego
Polityka kulturalna i zarządzanie kulturą powinno być praktyką poszukiwania konstruktywnych rozwiązań
związku pomiędzy wydaną złotówką a potencjalnym zyskiem i tempem jego uzyskania, jak przy każdym
i propozycji realizacji wszystkich tych oczekiwań oraz aspiracji społecznych i kulturowych. To wymaga
dużym festiwalu. Niszowy jak wiadomo kojarzy się z trudnym, a to, co trudne i wymagające, rzadko
metodycznego prowadzenia badań nad ich stanem, celami i tendencjami rozwojowymi, szukania no-
bywa opłacalne. Drugi niepokojący symptom tej choroby to przekonanie decydentów, którzy otrzymali
wych form i instytucjonalnych rozwiązań. Dziś kultura staje się nie tylko kreatywną dziedziną gospodarki
mandat do reprezentowania lokalnej społeczności w wyniku demokratycznych wyborów, że sfera kultury
i czynnikiem rozwoju -zwłaszcza wielkich miast, ale i warunkiem koniecznym humanizacji rozwoju cywi-
jest sferą tak dalece niedookreśloną, że poruszanie się w niej nie wymaga żadnych istotnych kompeten-
lizacyjnego i technologicznego.
cji. W zasadzie każdy może wygenerować i realizować swój pomysł i każdy, nawet najbardziej niewiarygodny pomysł będzie dobry, jeśli tylko przyjdą za nim „sława i pieniądze”. Jeśli miasto, gmina czy samo-
Chcemy by Obserwatorium Kultury stało się forum współpracy badaczy, twórców, animatorów i śro-
rząd pragną w swojej strategii kulturalnej (zakładając, że takowa istniała czy istnieje) popisywać się talią
dowisk kultury. By zapewniało wymianę idei, metod i doświadczeń; oferowało narzędzia i dostęp do
widowiskowych festiwali, najlepszą drogą do sukcesu wydaje się chyba jednak otwarty konkurs z jasno
baz danych oraz wyników badań w szeroko rozumianej dziedzinie kultury. Chcemy by były to narzędzia
sprecyzowanymi oczekiwaniami i kryteriami oceny, by mogli w nim wystartować kreatywni profesjona-
dostępne i przydatne w praktyce zarządzania kulturą w mieście i kreowania dobrej polityki kulturalnej
liści z regionu, kraju, czy nawet z całej Europy. Przy czym warto też chyba pomyśleć w tym kontekście
władz samorządowych.
o konsekwentnym wspieraniu czegoś o charakterze „regionalnego produktu kulturalnego”, odwołującego się do lokalnych zasobów i poczucia tożsamości (nawet niejednoznacznie jeszcze definiowanej). Bo
Doświadczenie animacyjne Pracowni Kultury Współczesnej – operatora projektu, oraz patronat meryto-
przecież chyba nie mamy aż tak złego zdania o własnym potencjale, żeby zadowolić nas miały wyłącznie
ryczny Instytutu Kulturoznawstwa i Katedry Socjologii Wyższej Szkoły Gospodarki - zapewniają przedsię-
imprezy z importu. W polskiej kulturze i bydgoskiej mikroskali jest naprawdę wiele do zrobienia i samymi
wzięciu niezbędne ramy. Z kolei współpraca w ramach sieci obserwatoriów kultury Narodowego Centrum
festiwalami nie uda się wszystkiego załatwić. „Kultura dla zmiany społecznej” to hasło, pod którym od-
Kultury, ale przede wszystkim współpraca z samorządowymi instytucjami i animatorami kultury, daje
będzie się we wrześniu we Wrocławiu Europejski Kongres Kultury. Warto się przy tej okazji zastanowić
podstawy użyteczności naszej pracy. Pozwoli na poszukiwanie, konstruowanie i rekomendowanie sku-
i realnie ocenić, czy i w jakim stopniu na zmiany społeczne wpływają wielkie festiwale.
tecznych metod i narzędzi zarządzania kulturą, stymulowania jej rozwojem poprzez politykę kulturalną ugruntowana na wiedzy i świadomych wyborach wartości. W tym wskazywanie i wspieranie obszarów kultury kluczowych dla rozwoju społecznego i ekonomicznego, ale nade wszystko samej kultury. Zapraszamy do współpracy w Obserwatorium Kultury www.obserwatoriumkultury.byd.pl
Foto: Marcin Szpak
B4mag. 06 Strona: 07 / 14
Inne sytuacje ¹
Rozmawiała: Ilona Laskowska | Znaki: 8051
Z Jackiem Puzinowskim, prezesem
Ilona Laskowska: Skąd pomysł na festiwal?
Fundacji Kultury Yakiza, pomysłodawcą
Jacek Puzinowski: Razem z Andrzejem Stróżem, wieloletnim dyrektorem artystycznym nieistniejącego
festiwalu teatralnego Inne Sytuacje,
już festiwalu Off Prezentacje Teatralne, już od siedmiu lat zajmujemy się teatrami offowymi – odmien-
rozmawia Ilona Laskowska.
nymi niż teatry instytucjonalne. Czułem, że nadszedł czas, żeby tego rodzaju przedsięwzięcie kolejny raz zagościło w Bydgoszczy. W 2010 roku zorganizowaliśmy Letni Przegląd Teatrów Offowych, który miał być sprawdzianem dla naszego miasta i powiedzieć nam, jak jest skala zainteresowania tutaj alternatywą. Odbiorców było wielu. Pomyślałem, że warto kontynuować tradycję teatrów awangardowych w Bydgoszczy. W lecie pokazywaliśmy tylko zespoły z Polski, głównie młodzieżowe. Inspiracją był przegląd festiwali młodzieżowych zorganizowany przez Instytut Grotowskiego w 2009 roku. Pomyśleliśmy, że trzeba zobaczyć, jak to się sprawdzi w naszym mieście. Od dłuższego czasu mieliśmy do dyspozycji scenę teatralną Yakizoff, na której w każdy poniedziałek wystawialiśmy spektakle takich zespołów jak Brama, Teatr Krzyk – czyli flagowych teatrów zaangażowanych z Polski. Frekwencja była ogromna. Staraliśmy się więc to kontynuować, trochę tę ideę poszerzając.
B4mag. 06 Strona: 08 / 14
Ilona Laskowska: Czym w takim razie ma być
Ilona Laskowska: Czy współczesny off jest bliższy dawnym założeniom teatru dramatycznego w pracy
w zamierzeniach festiwal Inne Sytuacje?
nad spektaklem?
Jacek Puzinowski: W istocie ma to być inny spo-
Jacek Puzinowski: Teatr dramatyczny pracę nad techniką zawęża do kwestii psychologicznych, czyli do
sób pokazywania teatru. W każdej dziedzinie są
doskonałego wczuwania się w rolę, pełnego opanowania sztuki wymowy czy też dobrego poznania tek-
rzeczy awangardowe, które mają charakter dzia-
stu. Natomiast bardzo wielu współczesnych teoretyków teatru mówi, że bez maksymalnego przygoto-
łań laboratoryjnych, służą sprawdzaniu różnego
wania ciała nie można osiągnąć na scenie pełni swoich możliwości. Nie wystarczy wyłącznie umiejętność
rodzaju ekspozycji, które potem aplikuje się do
posługiwania się słowem. Trzeba przekroczyć barierę, którą stanowi ciało.
teatrów bardziej widocznych.
Musimy zrozumieć, że współczesne aktorstwo, o którym mówię, jest aktorstwem permanentnym, dotyczy wszystkich aspektów ludzkiego bytu i dotyczy tych, którzy osiągają perfekcję na wszystkich pozio-
Ilona Laskowska: Masz na myśli teatry instytu-
mach, także wokalnym i ruchowym.
cjonalne… Jacek Puzinowski: Tak. Natomiast ten prawdzi-
Ilona Laskowska: Doświadczenia sprzed trzydziestu lat pokazują, że nie wszystkie te eksperymenty
wy off przez takie działania wcale nie zniknie.
kończyły się dobrze…
Wbrew pozorom, on będzie istniał dalej. Przy-
Jacek Puzinowski: Popełniono na pewno wiele błędów, wielu ludzi nie było psychicznie przygotowanych
kładem może być Teatr Pieśń Kozła, który za-
do tego typu pracy, wielu poniosło poważne konsekwencje emocjonalne. Jednakże bez tych strat nie by-
demonstrował różnicę między tym, co się dzieje
łoby tej drogi, którą tacy twórcy jak Osterwa, Stanisławski, Grotowski czy Richards, wyznaczyli. Zawsze
w głównym nurcie, a tym, co się dzieje trochę
będę porównywał pracę aktora awangardowego do sposobu życia zakonników.
obok. W pokazywanym przez niego spektaklu
Próba Teatru Pieśń Kozła to permanentne działanie od godziny 9 do 22. Trzeba być absolutnie zdetermi-
„Macbeth” zobaczyliśmy, że muzyka może być na
nowanym, żeby to wytrzymać. To nie jest rozrywka, to musimy sobie uświadomić. I to nie jest działanie,
bardzo wysokim poziomie, a ruch – niewiarygod-
mające wywoływać u widza uczucie przyjemności.
nie precyzyjny i całkowicie zintegrowany ze słowem, wyćwiczony do perfekcji, czego w głównym
Ilona Laskowska: To chyba nie jest teatr dla każdego…
nurcie, w którym przedstawienia przygotowuje
Jacek Puzinowski: Oczywiście, że nie. Jest przeznaczony dla ludzi, którzy szukają w teatrze energii
się w dwa – trzy miesiące, nie doświadczymy.
prawdy. Aktorstwo przestaje być grą, udawaniem. Jest prawdą, która widownię aneksuje, wciąga. I to było czuć na spektaklu Teatru Pieśń Kozła. Było czuć, że aktorzy wessali publiczność. Ludzie wstawali,
Ilona Laskowska: Zasadniczo teatr offowy róż-
oddawali cześć tej pracy – i to nie z powodu przyjętych społecznie konwenansów, ale w odruchu płyną-
ni się od teatru instytucjonalnego formą pracy
cym z głębi serca. Bral skomentował, że „Bydgoska publiczność była bardzo chłonna”. A była chłonna, bo
i możliwościami z niej wynikającymi…
przez dziesięć lat nie było tutaj takiej bliskości.
Jacek Puzinowski: Jak najbardziej. Praca nad dramatem „Macbeth” trwała dwa lata i to wła-
Ilona Laskowska: Czy teatr alternatywny może być jedną z dźwigni rewitalizujących kulturalnie prze-
śnie dlatego mamy tutaj zupełnie inną jakość.
strzeń miasta Bydgoszczy?
Inny spektakl, „Król kier na wylocie” w wykona-
Jacek Puzinowski: Naszym celem jest pokazanie bydgoszczanom, że może być coś innego niż teatr
niu Studium Teatralnego w Warszawie, także
głównonurtowy. W drugiej edycji festiwalu Inne Sytuacje będziemy chcieli zaprosić wybitnych fachow-
wymagał od grupy aktorskiej wielomiesięcznych
ców, którzy w rozmowie z artystami będą mogli przybliżyć, na czym polega odrębność, odmienność,
przygotowań. Co ciekawe, przedstawienie to jest
inność teatru offowego. Ważne dla mnie jest otwarcie oczu i umysłu na to, czym to się różni, odsłonięcie
całkowicie ogołocone z fajerwerków i nie traktuje
głębi tych działań, uświadomienie skali trudności, wskazanie, gdzie czego szukać.
sztuki jako rozrywki, a zarazem zaskakuje swoją precyzją wykonawczą. I w tym właśnie szukałbym
Ilona Laskowska: Czyli po prostu, mówiąc kolokwialnie, chodzi o edukację.
różnic między głównym nurtem, czyli tym podsta-
Jacek Puzinowski: Dokładnie. Co istotne, edukacja jest tutaj o tyle ważna, że bez większej wiedzy na
wowym, a tym poszukującym – nie w estetyce,
dany temat, odbiór jest uboższy. Pozyskawszy ją, możemy w pełni dotrzeć do tego, o czym mówią
nie w tematyce, nie w szokowaniu, a raczej w
aktorzy ze sceny. Podobnie jak z słuchaniem muzyki współczesnej, bez wiedzy trudno rozstrzygnąć,
formie działania, w zagłębianiu się w dane prze-
w czym tkwią różnice.
strzenie, w precyzji, w czymś, co nas przenosi na zupełnie inny poziom. Richards nazywał to szuka-
Ilona Laskowska: Na przykład dlaczego jeden zgrzyt jest wartościowy, a inny po prostu trywialny.
niem wysublimowanej energii. Cały przekaz dane-
Jacek Puzinowski: Współcześnie ludzie, dokonując oceny sztuki, zwykle opierają się na kryterium este-
go spektaklu polega na dotarciu i kontakcie, przy
tycznym, ograniczając wypowiedź do skąpego „podoba mi się” lub „nie podoba”. A to jest mało, to jest
czym nie do końca jest ważne, jakiego rodzaju
zgoła nic. Sama alternatywa „podoba się – nie podoba” nie jest specjalnie dla nikogo ważna. Staje się
to jest tekst, jakie on ma znaczenie dla odbior-
taka, kiedy ktoś potrafi uzasadnić: co, dlaczego, w związku z czym - po pierwsze dlatego, że dzięki temu
cy. Nie chodzi o psychologizmy, o jakieś wartości
dotyka się pełni, a po drugie można się w ten sposób swoim wrażeniem podzielić. Edukacja jako postu-
społeczne – szuka się czegoś o wiele bardziej wy-
lat rewitalizacji społecznej poszerza spektrum odbioru sztuki i uczy jej głębiej i wrażliwiej doświadczać.
sublimowanego, czyli takiego kontaktu, który uzy-
Świetnym przykładem nieświadomie zasianych plonów jest zaskakująco duża liczba odbiorców, którzy
skuje się przez dokładnie wypracowane rzemiosło
przyszli na Teatr Derevo, kierując się pamięcią, że gościł on w Bydgoszczy przed 15 laty, pozostawiając
i pełne zaangażowanie aktorów. To traktowanie
wyrazisty ślad. Robiąc taki festiwal wiemy, że coś budujemy, tworzymy. Choć to brzmi górnolotnie, po-
sztuki jako pewnego rodzaju wehikułu, pomostu
wiem, że chcemy robić coś, co wszystkich będzie uwznioślać i wznosić na wyższy poziom.
w dotarciu do człowieka. Wydaje mi się, że to jest współczesny off. Ilona Laskowska: Czy przeciwstawianie teatru alternatywnego instytucjonalnemu nie jest w efekcie zgubne dla tego pierwszego? Jacek Puzinowski: Nie byłbym w stanie zaangażować się w to, co oferuje współczesny teatr, bo zbyt mało w nim precyzji.
B4mag. 06 Strona: 09 / 14
Inne sytuacje ²
Foto: Krzysztof Bielinski
Rozmawiała: Ilona Laskowska | Znaki: 12951
Z Andrzejem Stróżem, dyrektorem
Ilona Laskowska: Czym jest dla ciebie współczesny off?
artystycznym festiwalu Inne Sytuacje,
Andrzej Stróż: Przede wszystkim to dosyć sztuczne pojęcie. Wiele lat temu mówiąc: „off”, miałem bar-
rozmawia Ilona Laskowska.
dziej sprecyzowane myślenie na temat alternatywy. Dzisiaj wszystko w teatrze się wymieszało i o offie możemy mówić chyba tylko w kategoriach organizacji. Chodzi o to, że teatr alternatywny pozbawiony jest fasadowości i struktury administracyjnej. Zazwyczaj jest to niewielka grupa ludzi, która robi wszystko od podstaw. Jest to praca organiczna. Członkowie grupy są pracownikami technicznymi, administracyjnymi, aktorami, twórcami. Ilona Laskowska: Wszystkim… Andrzej Stróż: Tak. Na off możemy również patrzeć w kategoriach pewnej outowości. Nie są to teatry z pierwszych stron gazet, repertuarowe, dramatyczne, jak się nazywa teatry zawodowe. Często są to grupy, które skupiają ludzi niemających wykształcenia aktorskiego. Bywa też odwrotnie, że ludzie po szkołach teatralnych organizują się w takim teatrze offu. Ilona Laskowska: Czy zatem nadal możemy wyznaczyć wyraźną linię podziału między współczesnym teatrem alternatywnym a teatrem dramatycznym? Andrzej Stróż: Moim zdaniem, nie. Ilona Laskowska: Na czy więc polega ta inność, którą podkreślacie w nazwie festiwalu? Andrzej Stróż: Doskonale widać w teatrze repertuarowym zapożyczenia z offu, ale są to zapożyczenia nieumotywowane. Jeśli mielibyśmy naprawdę mówić o offie, to musielibyśmy odnieść się do tradycji teatru laboratoryjnego. W tym teatrze nie ma akordu, nie ma planu, który wymusza przygotowanie w ciągu roku kilku premier. Praca w teatrze offowym ma charakter organiczny, służy skupieniu się na sobie i ciągłym doskonaleniu warsztatu. Co ważniejsze, celem nie jest osiągnięcie ideału, lecz sama droga rozwoju, samo nieustanne doskonalenie się, dochodzenie do prawdy. To wydaje się ważne i to widać, jeśli mówimy o offie. Łatwo odróżnić aktora zawodowego, który korzysta z wyuczonego warsztatu w taki czy inny sposób, od aktora teatru offowego, który utożsamia swoje życie z przyjętą przez siebie formą pracy. Dla wielu artystów teatru offowego to jest sposób na życie. Przedstawienie jest tutaj wynikiem przemyśleń wszystkich członków zespołu. Co innego w teatrze zawodowym, w którym tekst i rola narzucają sposób kreacji. W teatrze offu jest trudno rozmawiać o wcielaniu się czy kreowaniu, trudno mówić o reżyserii, chociaż bywają w nich reżyserzy, jeszcze trudniej o scenografii. W myśleniu zespołowym możemy dopatrywać się istoty offu. Ilona Laskowska: A co z Krystianem Lupą, który teatr, psychikę i ciało traktuje jako przestrzeń laboratoryjną? Andrzej Stróż: Krystian Lupa akurat jest takim przykładem twórcy, który jest dla mnie wyzwaniem. Uważam, że tworzy dobry teatr, ale jednak dramatyczny, przemyślany, różny od sceny offowej. Nie znam warsztatu Krystiana Lupy, nie uczestniczyłem w jego próbach, więc nie wiem, jak rozmawia z aktorami ani jak oni rozmawiają między sobą, jaką grupę stanowią, jak się traktują nawzajem. Inny jest chyba jed-
B4mag. 06 Strona: 10 / 14
nak charakter pracy – u Lupy ograniczony w cza-
i nic więcej. Nawet idealnie dopasowane przedmioty, bo trudno tu mówić o rekwizytach, funkcjonują
Andrzej Stróż: Chcieliśmy uciekać od zespołów,
sie, służący realizacji określonego przedstawienia,
w przestrzeni scenicznej na zasadzie żywego aktora. Jest to znakomicie wyreżyserowane przedstawie-
które uchodzą za popularne. Teatr Pieśń Kozła
a w teatrze alternatywnym ciągły, służący dosko-
nie, chociaż niemożliwe do zrealizowania bez doskonałej pracy zespołu.
niespecjalnie często gra w Polsce, jeszcze mniej Studium Teatralne. Monodram „Very” Maćka
naleniu warsztatu. Pomimo tego, że rzeczywiście kombinowanie przez Lupę przedstawień jest po-
Ilona Laskowska: A młodsza generacja?
Adamczyka także jest rzadko pokazywany, a Iben
dobne jak w teatrze offowym, to jednak w swojej
Andrzej Stróż: Młodzieńcze spojrzenie na off reprezentował teatr z Goleniowa – Brama. Tu słowo wyja-
Rasmussen w ogóle stanowi wyjątek. Według
pracy posiłkuje się kalką tego, co wypracował,
śnienia. Otóż pojawiały się głosy krytyki, że nie dorównuje on poziomem innym teatrom. Być może, ale
mnie to jest znak, że te teatry się szanują, że nie
a co jest bliższe teatrowi dramatycznemu. To
przecież Inne Sytuacje to nie są jakieś zawody. Nawet jeśli porównywanie Bramy z Teatrem Pieśń Kozła
jeżdżą na wszystkie imprezy, na które są zapra-
jakoś dobrze komponuje się w całość, więcej niż
czy Studium Teatralnym stawia ten pierwszy na pozycji przegranej, to przecież nie o to tutaj chodzi. Teatr
szane. Dosyć mamy w teatrze spektakli o tym, jak
dobrze, w tym jest rzeczywista moc, ale daleki
ten został zaproszony, żeby pokazać, że młodzi ludzie także potrafią dzisiaj robić dobre spektakle, że
to dzisiaj jest, wszystko w rzeczywistości jeden
byłbym od wskazywania, że to jest teatr offowy.
umieją znaleźć swoje miejsce, przygotować przedstawienie na przyzwoitym poziomie. Ich siła to prawda
do jednego. Powiedzenie o spektaklu, że wiary-
tego czasu, tego wieku, w którym żyją – i nic więcej. Nie oszukują, nie mówią o rzeczach, które ich nie
godnie oddaje realizm, jest najgorszą z recenzji,
Ilona Laskowska: Dlaczego zatem pewni twórcy
dotyczą, nie szukają jakichś niestworzonych historii, tylko opowiadają pieśnią o sobie, w tej przestrzeni,
jaką mógłbym usłyszeć.
porzucają alternatywę na rzecz teatru instytu-
w której czują się najlepiej. Rozumiem, że to może nie trafiać do ludzi, którzy szukają w teatrze jakiejś
cjonalnego?
poprawności warsztatowej, której u nich jeszcze nie ma, ale proszę wszystkich o odrobinę wyobraźni.
Ilona Laskowska: Ulica bywa czasami lepsza od
Andrzej Stróż: Nie wiem, co skłoniło Grzegorza
Gdybyśmy zrobili eksperyment i odsunęli Teatr Pieśni Kozła, Studium Teatralne, Derevo i wpuścili ten
teatru…
Brala, żeby przejął Teatr Studio, ale to nie jest
spektakl w środowisko teatrów niezależnych, to gwarantuję, że będzie to najlepsze przedstawienie
Andrzej Stróż: Dokładnie. W teatrze trzeba wy-
jedyny przykład twórcy wywodzącego się offu.
wśród realizacji tworzonych przez podobnych im ludzi. Chcieliśmy zatem pokazać, że to jest pewna
tworzyć coś, w co da się uwierzyć, i o tę praw-
Nie szukając daleko, można wymienić Krzysztofa
droga dojścia do poziomu, który zaprezentował Teatr Pieśni Kozła. I tylko takie porównywanie wydaje
dę nam chodzi. Tylko przez nią jestem w stanie
Babickiego, Pawła Szkotka czy Pawła Passinie-
się mieć sens.
rozmawiać z aktorami. Osobiście mało tej prawdy widzę w dzisiejszym teatrze. Spektakle mogą być
go. Myślę, że Grzegorz Bral nie utrzyma się długo w Teatrze Studio – ale nie dlatego, że jest słaby
Ilona Laskowska: Inaczej mówiąc, chcieliście uświadomić młodym widzom, że to może być dla nich
dobrze zrobione warsztatowo, na dobrym pozio-
warsztatowo, bo absolutnie nie jest, tylko dla-
sposób na ich aktywne uczestnictwo w przestrzeni społeczno-kulturowej?
mie, ale pozostaną martwe, jeśli zabraknie w nich
tego, że ma inne spojrzenie na teatr. Jest czuły
Andrzej Stróż: Jak najbardziej. Pragnęliśmy pokazać, że nawet w młodym wieku można realizować przed-
prawdy.
na punkcie zespołowości, kreacji zbiorowej, la-
stawienia. Zależało nam, żeby podkreślić, że to jest naprawdę kawał dobrego teatru. Ilona Laskowska: A co dalej z teatrem Niebo-
boratoryjnego podchodzenia do przedstawienia, warsztatu głębokiego, organicznego, który jest
Ilona Laskowska: Idźmy dalej, „Ester’s book” zaprezentowany przez Iben Nagel Rasmussen to dla
piekło? Zamierzacie kontynuować pracę labo-
różny od tego uczonego w Państwowej Wyższej
odmiany spektakl dla koneserów…
ratoryjną, czy skierujecie całą swoją energię na
Szkole Teatralnej.
Andrzej Stróż: Tak, jak najbardziej. I nawet nie dlatego, że pokazywany był bez tłumaczenia, wyłącznie
działanie kuratorskie?
Wszystkie działania wynikają z sytuacji scenicznej.
w języku angielskim, ale ze względu na jego osobisty wymiar, niezwykłą odwagę, momentami graniczącą
Andrzej Stróż: Organizacja festiwalu i budowanie
Budowanie spektaklu można przyrównać do gu-
z psychicznym ekshibicjonizmem. To jest ten typ przedstawienia, który urzeka swoją prostotą. Poza sie-
własnego teatru to zupełnie odmienne inicjatywy.
seł. To jest coś takiego jak działanie sekty. Bral
dzącą i mówiącą kobietą, kilkoma przedmiotami i muzyką, nic więcej tam nie ma, a jednak układa się to
Nie zamierzam rezygnować z jednej z tych dróg na
z tym sposobem patrzenia próbuje wejść do te-
wszystko w pewną bardzo dramatyczną, niezwykle emocjonalną całość. Prawda wydobywa się z samych
rzecz drugiej. Chciałbym uświadomić włodarzom
atru zawodowego, dramatycznego, produkcyjne-
trzewi. Ten sposób przedstawiania jest dla mnie kwintesencją teatru.
miasta, że oto narodził się nowy festiwal, który już pierwszą edycją zbudował sobie solidną markę
go, i może zderzyć się ze ścianą – ale może jest to dla niego próba zmierzenia się z czymś innym.
Ilona Laskowska: Monodram Macieja Adamczyka „Very” to z kolei propozycja dla tych, którzy swoje
w Polsce. Grzegorz Bral w zakulisowej rozmowie
Nie mam pojęcia. Życzę mu wszystkiego najlep-
życie postrzegają jako wykoślawione…
powiedział: „Róbcie to dalej, bo to jest ważny
szego, ale życzę też, żeby sobie darował ten Teatr
Andrzej Stróż: Myślę, że tak. Adamczyk pokazał kawał osobistego przedstawienia, w którym pobrzmie-
festiwal, który coś otwiera”. Chciałbym uzyskać
Studio.
wają echa ekshibicjonizmu, ale jakże inne od tych zaprezentowanych przez Iben Nagel Rasmussen.
pewność, że festiwal wejdzie na stałe do budżetu
Adamczyk odwołuje się do siebie pełniej, głębiej, bo mówi o sobie. Zadaje niepopularne pytanie: kim
miasta i w ten sposób zapewni możliwość pracy
Ilona Laskowska: Jakie były kryteria doboru
jesteśmy w tym świecie, w tej rzeczywistości, która wiruje wokół mnie, jak się w tym znajduję i co jest
od zaraz. Trudno jest organizować festiwal te-
spektakli festiwalowych?
w tym wszystkim ważne. Początkowo Adamczyk posłużył się paroma gadżetami, a nawet skeczami,
atralny bez wiedzy o tym, jakimi dysponujemy
Andrzej Stróż: Pierwszy festiwal miał być zwia-
którymi kupił publiczność, ale im dalej w las, tym śmiechu było mniej, a do widzów zaczął docierać sens
finansami. Rozstrzygnięcie konkursu o grant i
stunem kolejnych edycji. Szukaliśmy teatrów,
stawianych pytań. Byłem zaskoczony, oglądając ten spektakl w Lublinie, że można robić przedstawienia
przyznawanie pieniędzy odbywa się zbyt późno,
które, mówiąc kolokwialnie, będą końmi pocią-
tak prawdziwe, nie gadające byle czego o rzeczywistości, nie kalkujące strat i zysków. W tym wszyst-
wtedy gdy umowy z teatrami są już podpisane.
gowymi dla całej imprezy. Zależało nam na za-
kim jest człowiek, który ma pewien problem i o tym problemie chce z nami, z widownią, porozmawiać.
Takie działanie jest szalenie ryzykowne, zwłasz-
prezentowaniu flagowych zespołów kojarzonych
A najważniejsze, że ten dialog się udaje.
cza dla producenta festiwalu. Dla przykładu, w tym roku budżet był przeszacowany, ale było
z nurtem off. Teatr Pieśń Kozła jest daleki od formy, którą pokazuje się w dzisiejszym teatrze.
Ilona Laskowska: Na zakończenie wystąpił znany już publiczności bydgoskiej teatr Derevo ze spek-
Nie ma w nim obrazkowości, szybkiego montażu,
taklem „Harlekin”…
multimediów oszukujących widza, które zagościły
Andrzej Stróż: Na koniec zamierzałem pokazać jeszcze jeden teatr – zupełnie inny, przewrotny. Ich przed-
Ilona Laskowska: Plany na przyszły rok?
na stałe w teatrze dramatycznym. To jest teatr
stawienie jest pozornie zabawne, ale w istocie to bardzo smutna historia. Co istotne, mimo że okraszono
Andrzej Stróż: Mam już pewną wizję i wiem, co
czysty, teatr źródeł, gdzie widać aktora. A co za
ją pewnymi gagami, to jednak wymaga od widza całkowitego skupienia. Całość mówi o tym, za czym
poprawić, żeby było lepiej, ale wszystko jeszcze
tym idzie, przede wszystkim człowieka. Widać
dzisiaj tęsknimy – czyli o miłości. Mówi zresztą o niej na różne sposoby i wcale nie są one przyjemne
przed nami.
pracę, widać, po co aktor jest na scenie, do cze-
dla odbiorcy. Derevo doskonale sobie radzi z sytuacjami rodem z komedii dell’arte, a także z ludycznymi
go mu służy głos, co można z tym głosem zrobić,
formami teatru. Znakomicie wychodzi im to łączenie, chociaż swój teatr sytuują w przestrzeni awangar-
w jaki sposób pracuje z przestrzenią, jak potrafi ją
dy. Niezwykłe jest to, że wykorzystują środki, które gdzieś już widzieliśmy i które znamy, ale są przez
zmieniać swoim ruchem, swoją osobą, jak traktu-
nich tak wykorzystywane, że każdy, nawet dziecko, jest w stanie wydrzeć z tego teatru coś dla siebie.
je tekst, jak traktuje widza, a nawet jak traktują
Z przedstawieniami Dereva trzeba uważać, bo pod warstwą „nibyśmiechu” drzemie potencjał swoistej
aktorzy siebie nawzajem. To wszystko tam jest.
powagi, która uderza dopiero po pewnym czasie.
Spójność od początku do końca. Studium Teatralne to inna poetyka, o wiele wyżej ustawione
Ilona Laskowska: Czy rozważaliście zaproszenie innych teatrów podążających ścieżką Grotowskiego,
mistrzostwo. Właściwie tam jest tylko człowiek
np. Teatru Gardzienice?
zbyt późno, żeby wycofywać któryś z teatrów.
Rozmawiał: Grzegorz Kaczmarek | Znaki: 11267
Foto: Marcin Szpak
B4mag. 06 Strona: 11 / 14
w tych relacjach. Wymusza to nie tylko konkurencja, ale większa świadomość i możliwości samych klientów. Niezadowoleni obywatele mają do dyspozycji potężny i niezależny instrument komunikacji – Internet. Pokazali już nieraz, że potrafią zbudować własny ośrodek informacji i skutecznie bronić się przed działalnością firm i instytucji postępujących nieuczciwie i nieetycznie. Na tysiącach blogów i forach internetowych obywatele i konsumenci efektywnie wymieniają się informacjami i opiniami na każdy temat. Weryfikują w ten sposób przekazy reklamowe i obietnice firm, producentów; handlowców; budując niezależną od
Społeczna rewitalizacja
nich wiedzę o produktach. Coraz częściej włączają się w to niezależni eksperci; dziennikarze i całe instytucje sektora obywatelskiego. Dostęp do takiej wiedzy i informacji staje się powszechny. Rodzi to świadomość, że ten system społecznej kontroli buduje i wzmacnia relacje społecznego zaufania i jest korzystne dla obu stron. Grzegorz Kaczmarek: Co do kreatywnych i PR-owskich możliwości Internetu, przekonał mnie pan, ale w innych sferach życia społecznego możliwości społecznej aktywności i kontroli chyba nie są tak oczywiste? Jest pan założy-
Grzegorz Kaczmarek: Słowo „pijar”, jak i skrót PR - weszły do obiegowego języka. Są jednak używane
cielem i prezesem Stowarzyszenia OpenGov.pl,
tak często i w tak różnych kontekstach, że coraz trudniej się zorientować, co faktycznie oznaczają.
a także organizatorem cyklu „PR Regionów”
Szymon Sikorski: Najprostsza definicja: PR to naprawdę zarządzanie komunikacją. Chodzi w zasadzie
– czy te projekty świadczą, że i w innych dzie-
o to, by opowiadać o tym, co się robi. Dziś na rynku działa cała masa firm, i każda z nich chce opowiedzieć
dzinach PR pokazuje swoje kreatywne zastoso-
o sobie historię tak, by wzbudzić zainteresowanie u odbiorców. PR jest właśnie sztuką opowiedzenia
wania?
o tym tak, by to było atrakcyjne. I nie chodzi tu o zwykły marketing: tworzenie faktów, reklam, nośnych
Szymon Sikorski: W Polsce jest to jeszcze etap
sloganów reklamowych, tylko właśnie o ciągły proces opowiadania swojej historii, utrzymywania dzięki
uczenia się; „macania gruntu”, kiełkowania idei
temu pozytywnych relacji. PR jest szczególnie przydatne dla instytucji, np. wyższej uczelni, która może
wykorzystania PR do konstruktywnego zarzą-
opowiedzieć o sobie poprzez narzędzia takie jak media; media społecznościowe; Internet i w ten sposób
dzania relacjami społecznymi. Miałem możliwość
zbudować platformę dla komunikacji. Uprawianie PR to nic innego jak komunikowanie.
poznania takich działań i projektów w innych krajach. Np. w Wielkiej Brytanii jest już zupełnie inny
Grzegorz Kaczmarek: W potocznej opinii PR kojarzone jest wciąż głównie z manipulacją polityczną,
klimat i uznanie dla prawa obywateli do pełnej
marketingiem, rzadko z budowaniem i pozytywnym przekształcaniem sfery komunikacji publicznej…
informacji i dobrych relacji społecznych z instytu-
Szymon Sikorski: Złe konotacje samego terminu PR wynikają po części z nadużywania go przez dzien-
cjami władzy. Wszystkie instytucje publiczne mają
nikarzy i stosowania go głównie w kontekście komunikacji politycznej. Monitoring hasła PR w polskich
tam obowiązek komunikowania się z obywatela-
kilka lat. Mam nadzieję, że zmieni się to już przy
mediach, jaki prowadzimy w naszym Stowarzyszeniu, potwierdza, że w ponad 90% z nich występuje
mi, budowania wzajemnych dobrych relacji, uza-
najbliższych wyborach parlamentarnych. Obowią-
ono właśnie w kontekście tematyki politycznej. Fraza „public relations” została zawłaszczona najpierw
sadniania i tłumaczenia działań władz, a nie tylko
zywać będzie bowiem nowe prawo ograniczające
przez dziennikarzy, a potem przez samych polityków. I w ten sposób PR stał się orężem w walce poli-
informowania. Są specjalnie przygotowywane
kampanie robione głównie za pomocą plakatów
tycznej. Czy świński ryj przyniesiony do studia i pokazany w programie ogólnopolskiej stacji TV to PR?
i nastawione na te funkcje i relacje. Myślę, że spo-
i billboardów. To wymusi sięgnięcie właśnie do
Nie. Bo takie zdarzenie nie buduje pozytywnych relacji.
łeczeństwa i władze demokracji zachodnich mają
działań PR. Konieczność autentycznego zainte-
świadomość, że praktyka PR, czyli budowanie do-
resowania mediów wymusi poszukiwania praw-
Grzegorz Kaczmarek: Czy to jest tzw. „czarny pijar”?
brej komunikacji społecznej jest warunkiem legi-
dziwych tematów i problemów społecznych. By
Szymon Sikorski: Nie ma czegoś takiego jak czarny pijar. To tylko jeszcze jedna próba manipulacji języ-
tymizacji instytucji w demokratycznym państwie.
przedstawić siebie w sposób wiarygodny, poli-
kowej, zastosowania tego pojęcia, by zakryć kłamstwo lub manipulację właśnie, sposób na zaciemnienie
Obywatel musi mieć realną możliwość powiedze-
tycy będą musieli zwrócić się w stronę narzędzi
obrazu rzeczywistych relacji.
nia w każdej chwili; „sprawdzam!”: co robi radny,
i mediów społecznościach; niezależnych forów
którego wybrałem, albo i nie, ale chcę, by rozliczał
i platform społecznej komunikacji (Facebook; blo-
Grzegorz Kaczmarek: Zatem w istocie PR zawiera w sobie ideę i wielki potencjał budowania konstruk-
się z władzy, jaką otrzymał z demokratycznego
gi; sieci).
tywnych relacji społecznych, tak ważnych dla demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Pomysł
nadania. U nas funkcję taką pełnią głównie media.
PR-Day zrodził się właśnie z rozumienia PR jako skutecznego narzędzia budowania świadomego
I dobrze, że są media kontrolujące władze i insty-
Grzegorz Kaczmarek: Na koniec pytanie o moż-
i aktywnego społeczeństwa.
tucje, ale zwłaszcza te duże, opiniotwórcze nie
liwość zastosowania wiedzy i umiejętności PR
Szymon Sikorski: Tak. Jestem zwolennikiem budowania relacji, np. miasto – obywatel na platformie dia-
są bezstronne, realizują własną linię polityczną.
w budowaniu naszej lokalnej przestrzeni ko-
logu społecznego. To niesamowicie ważny instrument w relacjach społecznych. Doceniany i stosowany
Tu znowu pojawia się wielki potencjał Internetu
munikacji i tożsamości społecznej. Stereotyp
powszechnie w wielu demokracjach zachodnich (USA; Danii; UK), zaczyna pomału kiełkować i u nas. UM
i jego np. blogosfery jako przestrzeni niezależnej
Bydgoszczy nadał jej piętno miasta nijakiego;
Warszawa założył specjalny portal konsultacji społecznych i stworzył w ten sposób własne narzędzie
komunikacji społecznej. Dostrzegają to politycy
nieco prowincjonalnego, które nie przyciąga,
PR, wykorzystując Internet jako bardzo skuteczny kanał komunikacji społecznej. W ten sposób miasto
coraz częściej próbują w tej przestrzeni obywa-
a raczej odpycha aktywnych i ambitnych. Co
rozmawia z aktywnymi mieszkańcami, a obywatele mogą zgłaszać różnorodne inicjatywy i pomysły.
telskiej zaistnieć.
z tym zrobić, jak to zmienić? Czy wiedza i umie-
PR jest tu obecne w stworzeniu platformy komunikacji, a następnie w samym procesie komunikowania samorządu z mieszkańcami.
jętności PR mogą być tą cudowną bronią? Grzegorz Kaczmarek: Czy Internet jako nieza-
Szymon Sikorski: Z pewnością wiedza PR może
leżna platforma społecznej komunikacji, to jest
być bardzo efektywnym narzędziem budowania
Grzegorz Kaczmarek: Widzimy tu, jak PR służy do uprawiania przestrzeni publicznej, jak staje się
przyszłość demokracji bezpośredniej?
i aktywizowania kapitału społecznego. Zachęca-
narzędziem społecznego dialogu i współpracy…
Szymon Sikorski: Ale jako jedna z wielu plat-
nia ludzi do aktywności i uczestnictwa. Że jest to
Szymon Sikorski: To właśnie cudowne zastosowanie PR do budowania dobrych relacji z instytucjami
form relacji i komunikacji społecznej. Na co dzień
możliwe pokazuje przykład Wrocławia. Nie różni
publicznymi. Ale to samo dotyczy firm na rynku, gdzie odbiorca, klient nie jest już traktowany tylko jak
władza sprawowana jest i decyzje podejmuje się
się on zasadniczo od innych miast. Leży na ubo-
źródło zysku; składnik słupków wzrostu obrotów, czy wręcz ofiara manipulacji…
przecież głównie poza Internetem – w realnym
czu, trochę poza głównymi nurtami i procesami,
świecie. Większość ludzi wciąż nie ma świado-
a jednak udało się tam zmobilizować mieszkań-
Grzegorz Kaczmarek: Nie bardzo w to wierzymy, to raczej pobożne życzenie…
mości, czym jest demokracja. Sprowadza się ją
ców i zaangażować do wielu działań w przestrzeni
Szymon Sikorski: Ależ nie! Możemy w to nie wierzyć, ale faktycznie dochodzi dziś do ważnej zmiany
najczęściej do wyborów, oddania głosu raz na
publicznej. W ten sposób, w oparciu o pozytywne
relacje, poczucie sprawstwa społeczność się integruje, tworzy się lokalny patriotyzm; odpowiedzialność
Dr Dariusz Tworzydło
i duma z przynależności, wreszcie lokalna tożsamość. To zaś czyni lokalną tożsamość atrakcyjną dla
Ekspert z zakresu ekonomii i public relations. Ab-
mieszkańców i miasto samo staje się atrakcyjne dla innych.
solwent UMCS w Lublinie, Akademii Ekonomicznej w Krakowie, WSB-NLU w Nowym Sączu, London
Grzegorz Kaczmarek: Ale jak to zrobić, kto ma to zrobić? Czy Wrocław ma jednak szczęście do dobrych
School of Public Relations. Pomysłodawca i orga-
liderów i urzędników?
nizator jedenastu Kongresów Public Relations.
Szymon Sikorski: W opublikowanym niedawno raporcie firmy PricewaterhouseCoopers na temat dużych
W latach 2008-2010 Prezes Polskiego Stowarzy-
polskich miast Bydgoszcz przedstawiona jest na tle innych jako miasto, w którym się całkiem dobrze
szenia Public Relations. Prezes Zarządu Exacto
żyje, gdzie jest duży potencjał dla różnych form aktywności; gdzie warto lokować kapitały. To, co wy-
Sp. z o.o. Wykłada na studiach podyplomowych
raźnie różni Bydgoszcz (in minus) od większości dużych miast Polski, to słaba promocja tych kapitałów
na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie
oraz brak flagowego produktu. Stąd brak wyrazistego skojarzenia miasta z czymś pozytywnym i nośnym
Wrocławskim oraz w Krakowskiej Szkole Biznesu
zarazem: społecznie; kulturowo; marketingowo. Dobrze, gdyby to było „coś” ze sfery kultury, bo jest
Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wie-
to dziś potencjał najbardziej nośny i kreatywny, ale może to być po prostu przekonanie, że Bydgoszcz
lokrotnie doradzał w budowie wizerunku miast,
jest dobrym miejsce do życia. Drugim problemem, na jaki wskazuje raport PWC, jest niewykorzystany
był ekspertem podczas tworzenia marki regionu
kapitał społeczny miasta, którego źródło tkwi w braku efektywnej komunikacji władz z mieszkańcami.
podkarpackiego.
Największym zasobem i ambasadorami dużego miasta są jego mieszkańcy. Jeśli oni nie wierzą w atuty i nie cenią swojego miasta, tzn. jeśli Bydgoszczanie sami nie będą przekonani, że tu się dobrze żyje, że tu mają perspektywy realizacji swoich aspiracji i pasji, to żadne zabiegi i działania odgórne nie będą trwałe i skuteczne. Nawet wbrew twardym wskaźnikom mówiącym, że warunki życia w Bydgoszczy są relatywnie dobre, a nawet lepsze niż w innych miastach, będą stąd uciekać i ścigać marzenia gdzie indziej. Grzegorz Kaczmarek: Jak przerwać to błędne koło? Szymon Sikorski: Wyjście z tego kręgu leży, moim zdaniem, w odkrywaniu i wzmacnianiu kapitału społecznego; budowaniu trwałych i konstruktywnych relacji; integrowaniu wokół wspólnych przestrzeni i wartości . Muszą to być działania oddolne, bo tak buduje się społeczeństwo obywatelskie. Konkretnie trzeba powszechnie stosować wiedzę i narzędzia PR do budowania wzajemnych dobrych relacji pomiędzy mieszkańcami; między mieszkańcami i urzędami instytucjami publicznymi itd. Trzeba się spotykać; rozmawiać; pytać; konsultować; uczestniczyć; dawać i brać odpowiedzialność za wspólne działania; dawać mieszkańcom możliwości realizacji swoich pomysłów i projektów, zachęcać ich do tego. Powinny to robić wszystkie instytucje publiczne, zwłaszcza samorządowe, powinny wszędzie wdrażać takie komunikacyjne praktyki , a nie tylko certyfikaty ISO… Ale i sami obywatele muszą bardziej zdecydowanie domagać się przestrzeni dla swojej odpowiedzialnej aktywności. Ten żywy proces budowania dobrej publicznej przestrzeni komunikacji to właśnie PR w praktyce.
B4mag. 06 Strona: 13 / 14
Rozmawiała: Sandra Federowicz | Znaki:4867
Gdzie byłaś przez te wszystkie lata? Jak budować wizerunek, czym jest marka miasta, w jakim kierunku powinna iść promocja Bydgoszczy – odpowiedzi między innymi na te pytania szukano 5 maja podczas PR-day zorganizowanego w Wyższej Szkole Gospodarki. O tym, w jakim kierunku powinna podążać Bydgoszcz, opowiada ekspert do spraw public relations, dr Dariusz Tworzydło.
Sandra Federowicz: To pana pierwsza wizyta w Bydgoszczy?
ni opierać się na doświadczeniach i wiedzy osób
się to z dobrą promocją. Musimy jednak pamiętać,
Dr Dariusz Tworzydło: Druga. Ostatnio byłem tu – na WSG, 10 lat temu na zaproszenie pana prorektora
z zewnątrz. Zwiększają tym samym prawdopodo-
że PR to długookresowe budowanie wizerunku.
Ryszarda Maciołka. Nawet po tak długim czasie poznałem kampus, chociaż niezwykle i dynamicznie się
bieństwo sukcesu. Warto pamiętać, że wizerunek
Dlatego liczy się dobre komunikowanie i kodowa-
rozwinął od tamtego czasu.
budują również mieszkańcy, którzy nie boją się
nie w świadomości naszych grup docelowych, że
podejmować aktywnych działań opartych o przy-
jesteśmy otwarci, przyjaźni, że jesteśmy miejscem
gotowaną strategię.
spotkań, przestrzenią otwartą na innowacje.
Dr Dariusz Tworzydło: Nie było żadnego skojarzenia. Może to dziwne i może powinienem je mieć, ale nie
Sandra Federowicz: Mieszka pan w Rzeszowie.
Sandra Federowicz: To co najlepiej zadziała?
było. Mimo wszystko uważam, że to nawet dobrze. Jeżeli nie ma skojarzeń negatywnych ani pozytyw-
Tam udało się zbudować pozytywną markę.
Dr Dariusz Tworzydło: Gdybyśmy wymyślili coś,
nych, pojawiających się w pierwszym momencie, gdy słyszymy określoną markę, to mamy carte blanche
Dr Dariusz Tworzydło: Promocja nie jest atutem
co jest zdecydowanie inne, oryginalne i innowa-
– możemy swobodnie działać, kreować, przygotowywać grunt pod kampanie. Jednak z drugiej strony,
mojego miasta, ale pracowitości urzędnikom nie
cyjne, to można walczyć o swoje miejsce na pro-
może warto zadać sobie pytanie: gdzie była Bydgoszcz, gdy inne miasta budowały wizerunek? Faktem
można odmówić. Dlatego bez ogromnych nakła-
mocyjnej mapie Polski. Ale jeśli się powtarzamy
jest, że mało się mówi o Bydgoszczy w kontekście kampanii komunikacyjnych, tak jak to ma miejsce
dów finansowych udało się ukształtować obraz
i robimy 97. festiwal lub 153. noc kabaretową, da
w przypadku Wrocławia czy Krakowa. To źle, bo można mówić o przespanych latach, a straconego czasu
miasta czystego, dynamicznie rozwijającego się,
to prędzej czy później jakieś efekty, ale nie takie,
nikt nie zwróci. Pomimo tego warto pamiętać, że nadal jest szansa i możliwość działania. Jeśli nie ma
miasta z przyszłością. Zbudowano wiele – miasto
jakie moglibyśmy uzyskać, gdybyśmy byli pierw-
istotnych powodów, które utrudniałyby budowanie wizerunku, tak jak w przypadku np. Wałbrzycha, to
stało się przejrzyste, piękne, dobrze skomuniko-
si. Zapamiętujemy tego, kto jest pierwszy. Może
będzie łatwiej pozycjonować miasto i region.
wane, odpowiadające na potrzeby rzeszowian,
więc warto poszukać czegoś, w czym Bydgoszcz
którzy chwalą to sobie i lubią tam mieszkać. Go-
będzie pierwsza w Polsce. Czegoś, co pokaże
Sandra Federowicz: Bydgoszcz wciąż szuka swojej tożsamości i kierunków, w jakich chciałaby podążać
ście, którzy przyjeżdżają do miasta, opuszczają
jak specyficzne i ciekawe jest to miasto i czegoś,
przy budowaniu wizerunku. Sport, muzyka, woda. Jak zbudować wizerunek miasta mając aż nadto
nasze miasto będąc pod wrażeniem. To jeden
o czym będą mówili ludzie w całej Polsce, nieko-
pomysłów?
z lepszych sposobów na budowanie marki bez
niecznie w kontekście burd na stadionie Zawiszy.
Dr Dariusz Tworzydło: Przede wszystkim trzeba zidentyfikować najmocniejsze punkty, jakie wyróżniają
ogromnych nakładów finansowych – pracowitość
markę. Mnie osobiście woda, jako jeden z elementów przestrzeni, bardzo się podoba. Ale jak ją wykorzy-
i zaangażowanie władz miasta i urzędników.
Sandra Federowicz: Kiedy usłyszał pan, że ma odwiedzić Bydgoszcz, jakie było pana pierwsze skojarzenie z nazwą miasta?
stać? Można, jeżeli rzeczywiście jest wartością i tak jest postrzegana, czerpać z niej nie tylko w promocji, ale również w budowaniu wewnętrznej tożsamości i szukaniu oryginalnych wyróżników. Należy jednak
Sandra Federowicz: Przed Bydgoszczą wielkie
pamiętać, iż tworzenie marki wcale nie jest proste. To wielomiesięczny proces polegający na analizie
wydarzenie muzyczne – Art Pop Festival. Czy
potencjału i poszukiwaniu kreatywnych rozwiązań. W dalszej kolejności określa się narzędzia, harmono-
takie spektakularne imprezy to dobry pomysł?
gram, budżet, itd.
Dr Dariusz Tworzydło: Oczywiście. Można zrobić koncert gwiazdy, ściągnąć ją z zagranicy, przycią-
Sandra Federowicz: Kto ma budować wizerunek miasta? Urzędnicy? Mieszkańcy?
gnąć 200 tys. ludzi z całej Polski, ustawić telebi-
Dr Dariusz Tworzydło: Przygotowanie strategii powinno się pozostawić ekspertom – firmom badawczym
my. Ale to jest jedna akcja i potężne pieniądze,
i agencjom kreatywnym. Są jednak urzędnicy, którzy jako wykonawcy strategii, zdecydowanie lepiej sobie
a miasto tylko przez jakiś czas będzie kojarzone
radzą niż niejedna agencja. Uważam również, że nawet jeśli samodzielnie realizują strategię, to powin-
z tym wydarzeniem, pod warunkiem, że połączy
Tekst: Grzegorz Kaczmarek | Znaki: 2307
Podaj rękę Public relations już dawno wymknęły się spod kontroli żelaznych definicji. Jak w Tajemniczym Ogrodzie, znalazły ukryte drzwi prowadzące do naszych umysłów i emocji. Już nie przemykają się bocznymi furtkami, nie oglądają pospiesznie za siebie, sprawdzając, czy aby nikt nie zauważa, że znowu poszerzają terytorium. Już tu są. Wszechobecne. Wyspecjalizowane. Wyselekcjonowane. PR produktu, PR administracji, PR korporacji, PR edukacji, PR rządu i PR samorządu. I wcale mi to nie przeszkadza, bo dużo bardziej od zamykania w schematy semantycznego uporządkowania, interesuje mnie droga, jaką zmierzamy do celu, i szukanie odpowiedzi na pytanie: po co to robimy? Ze wszystkich znanych mi definicji działań z zakresu public relations najbardziej lubię tę, którą trudno byłoby znaleźć w akademickich podręcznikach. PR czyli… podaj rękę. Zobacz, nie mam nic do ukrycia, więc podaję Ci rękę: na znak przyjaźni i szacunku. Ze wszystkich znanych mi przejawów aktywności piarowskiej najbardziej lubię te, które czynią nas wrażliwszymi, zmieniają na lepsze. Nawyki, postawy, czasami sposób myślenia. Wiele wątków, sposobów i narzędzi, wykorzystywanych w jednym celu. Nie bij, nie wyśmiewaj, nie poniżaj, nie pal, nie ćpaj, nie śmieć, nie niszcz, nie używaj foliowych toreb, dbaj o sąsiada, o zwierzęta, o środowisko, oszczędzaj wodę i energię. Bądź człowiekiem. Współczesne kampanie społeczne korzystają z tych samych narzędzi, co najlepsze komercyjne reklamy, zamiast moralizatorskiego zadęcia mamy więc emocje. Bezpośredni, często spersonalizowany przekaz, treść, która trafia najpierw do serca, a potem, odpowiednio oswojona, do umysłu. Czy to działa? Tak, ale trzeba czekać. Niecierpliwym polecamy raczej marketing, bo tutaj słupki sprzedaży potrafią rosnąć jak rzeżucha na Wielkanoc. Czy warto? Tak, ale trzeba mieć wiarę, wiedzę, wyobraźnię. I jeszcze coś: wiarygodność. 4 x W zamiast słynnego marketingowego 4 x P. Wiarę, żeby wiedzieć, że to, co robimy, jest słuszne. Wiedzę, żeby sięgnąć po skuteczne narzędzia. Wyobraźnię, żeby dialog był możliwy. Wiarygodność, bo to podstawa wszystkiego. Coraz rzadziej mamy czas i ochotę, aby robić coś dla innych. Kampanie społeczne i publicznie pożyteczne działania z zakresu public relations mogą to zmienić. Już to zmieniają. Dopóki są ludzie, którzy chcą innym podać rękę.
Wyższa Szkoła Gospodarki | ul. Garbary 2, Bydgoszcz tel. 52/567 00 00 | www.wsg.byd.pl | www.apk.byd.pl
PROJECT MANAGER: Arkadiusz Hapka tel. 504 27 66 75 | arkadiusz.hapka@gmail.com REDAKTOR NACZELNY: Grzegorz Kaczmarek tel. 500 232 122 | grzegorzkaczmarek@poczta.onet.pl REDAKCJA: Ilona Laskowska | Sandra Federowicz | Dominika Kiss-Orska PHOTO: Marcin Szpak | www.marcinszpak.com | marcinshpaq@gmail.com STUDIO GRAFICZNE: Fajne Chłopaki | www.fajnechlopaki.com | pan_kierownik@fajnechlopaki.com PROJEKT GRAFICZNY: David Błażewicz | www.macov.pl | david.blazewicz@gmail.com KOREKTA: Agata Szomszor DRUK: Remedia | ul. Dolina 35, Bydgoszcz
www.facebook.com/b4mag
www.issuu.com/b4mag
Miasto bez twarzy?
WYDAWCA:
Bydgoszcz usilnie poszukuje swojej dobrej tożsamości i wciąż wymyka się jednoznacznym skojarzeniom. Ma wiele autobiograficznych opowieści, ale żadna nie dopowiada jej do końca, ma wiele twarzy, ale żadna nie wyraża w pełni jej urody. Może to twórcze poszukiwanie jest naturą miasta? Jego wielowątkowość wytycza wiele możliwych dróg rozwoju. Brak jednego zaklęcia otwierającego herbowe bramy Bydgoszczy czyni je godnymi niejednej mszy…
nakład 3000 szt.
Miasto to przestrzeń społecznych relacji. To one są tworzywem wszystkiego, co je stanowi i wyróżnia. Miasto to życie codzienne i odświętne – festiwale. Tam się spotykamy i odnajdujemy lub mijamy niezrozumieni, nierozpoznani.
Kwartalnik B4mag. numer 06
O tym numer 6 B4mag.
Bydgoski Kongres Kultury 28-30 września