Beata Bigda
12_2016
27
ZAPOMNIANY WROC£AW I ODWAGA, O KTÓREJ NIE PAMIÊTA JU¯ NIKT K
tóregoś dnia nad ranem, na prze³omie lipca i sierpnia 1945 roku, na wroc³awskie Nadodrze dotar³ poci¹g z Gliwic. Budynek dworca z czerwonej ceg³y opisany by³ tablic¹: „Odertor Bahnhof”. Drobnej budowy m³odzieniec obci¹¿ony ogromnym, 25-kilogramowym plecakiem wyskoczy³ z wagonu na peron. Ruszy³ dalej pieszo, kieruj¹c siê do szefostwa Stra¿y Akademickiej Uniwersytetu, które mieści³o siê przy Tiergartenstrasse (dzisiejsza ul. Marii Curie-Sk³odowskiej). Od ojca dowiedzia³ siê, ¿e na tych maturzystów, którzy nie znaleźli po wojnie wolnych miejsc w przepe³nionych uczelniach Krakowa i Gliwic czeka Wroc³aw – najwiêksze ze znanych miast, w których nast¹pi³a ostatnio ca³kowita wymiana ludności. Szóstego maja 1945 r. – po podpisaniu aktu kapitulacji Festung Breslau (cztery dni po Berlinie) – odwieczna stolica Śl¹ska zamknê³a niemieck¹ kartê swojej historii, przechodz¹c pod jurysdykcjê zwyciêzców. Po d³ugim marszu maturzysta z Zawiercia zbli¿a³ siê do celu, przemierzaj¹c oczyszczony z budynków rozleg³y teren, objêty ulicami: Kaiserstrasse i Scheitniger Stern (dzisiejszy Plac Grunwaldzki). Zaledwie przed rokiem – 25 sierpnia 1944 r. – Wroc³aw sta³ siê z woli Hitlera twierdz¹: Festung Breslau, z rozkazem obrony do ostatniego ¿o³nierza. Podczas siarczystych mrozów, w styczniu 1945 r., gauleiter Śl¹ska Karl Hanke wyda³ rozkaz przymusowej pieszej ewakuacji wiêkszości pozosta³ej w twierdzy ludności cywilnej, pozostawiaj¹c jedynie mê¿czyzn zdolnych do noszenia broni oraz spor¹ grupê jeñców wojennych (Anglików, Belgów, Jugos³owian, Polaków, Rosjan, itd.). Ewakuowani pocz¹tkowo próbowali wydostaæ siê z miasta kolej¹. Jednak ju¿ wkrótce okaza³o siê to niemo¿liwe. Podczas ciê¿kiej zimy, w ogromnym pop³ochu, piechot¹ uciekali na zachód. Zosta³y po nich nie tylko porzucone tobo³ki z dobytkiem, ale te¿ zw³oki zamarzniêtych starców i dzieci. W lutym Armia Czerwona rozpoczê³a oblê¿enie Festung Breslau. Ósmego marca dowództwo nad twierdz¹ przej¹³ gen. Hermann Niehoff, a jego poprzednik – gen. Hans von Ahlfen – odlecia³ z miasta po dwóch dniach. Wojska radzieckie skutecznie zdobywa³y kolejne osiedla, po³o¿one na obrze¿ach,
stale ostrzeliwuj¹c wybrane punkty strategiczne. By powstrzymaæ natarcie wojsk i patrole radzieckiego rozpoznania – Niemcy niszczyli ca³e kompleksy ulic, wyburzaj¹c i podpalaj¹c budynki. W ten sposób zosta³o zniszczonych wiele osiedli. Ponadto wycofuj¹c siê, obroñcy twierdzy pozostawiali zaminowany teren. 16 marca robotnicy przymusowi rozpoczêli wyburzanie kamienic na przestrzeni zajêtej dzisiaj przez Plac Grunwaldzki, by przygotowaæ teren pod budowê pasa startowego. Mia³y stamt¹d startowaæ samoloty, unosz¹c uciekaj¹cych z Breslau dostojników nazistowskich. W nocy z 1 na 2 kwietnia nadesz³a hekatomba – 750 radzieckich samolotów zaczê³o przeprowadzaæ masowe bombardowania, zrzucaj¹c na miasto bomby burz¹ce i zapalaj¹ce. 70 % zabudowy miejskiej uleg³o wówczas znacznemu uszkodzeniu lub ca³kowitemu zniszczeniu. W siedzibie dowództwa Akademickiej Stra¿y Uniwersytetu pe³en zapa³u kandydat na studenta – dwudziestotrzyletni Andrzej Pachlewski dowiedzia³ siê, ¿e zostaje skierowany do ochrony osady Oporów, która mia³a pe³niæ rolê kampusu akademickiego, przeznaczonego do zasiedlenia przez pracowników naukowych Uniwersytetu, przybywaj¹cych do Wroc³awia z Krakowa, Lwowa i Warszawy. Dowodz¹cy Grup¹ Naukowo-Kulturaln¹ prof. Stanis³aw Kulczyñski (dawny rektor Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie) skierowa³ gromadkê przysz³ych studentów (kilkunastu cz³onków ASU) do Oporowa, by zapewnili bezpieczeñstwo tej podwroc³awskiej wówczas osadzie, zorganizowali tam ¿ycie, a nastêpnie zajêli siê wstêpnym przygotowaniem do zamieszkania poniemieckich domów i sprowadzeniem tam profesorów. Nastêpnym obowi¹zkiem m³odych studentów-¿o³nierzy by³o codzienne eskortowanie naukowców z Oporowa na Uniwersytet. Pieszo uda³ siê wiêc do Opperau, wówczas podwroc³awskiego osiedla willowego. Nie by³a to przyjemna wêdrówka. Uszkodzony, podstemplowany most (Grunwaldzki), na Odrze unieruchomione barki, dooko³a popalone ruiny, na ulicach i placach gruz, spalone, poprzewracane wagony tramwajowe (niedawne barykady), przemykaj¹ce gromady szczurów i ani jednej ¿ywej duszy, a w powietrzu
Andrzej Pachlewski w latach 40. XX w.
28
12_2016
Przed sto³ówk¹ ASU grupy Oporów
wyczuwalny odra¿aj¹cy, trupi odór… Gräbschenerstrasse (ul. Grabiszyñska) – jedna z g³ównych arterii komunikacyjnych, wyprowadzaj¹ca podró¿nych poza miasto w kierunku po³udniowo-zachodnim – znajdowa³a siê w kompletnej ruinie, zupe³nie nieprzejezdna. Ca³¹ drogê przemierza³ boso, by oszczêdzaæ jedyne buty. Prawie u celu – przy cmentarzu (Grabiszyñskim) z³apali go ¿o³nierze radzieccy. Na szczêście mia³ przy sobie bañkê samogonu – napili siê „po stakanie” i puścili go wolno. Odgraniczaj¹cy Opperau od miasta most na rzece Ślêzie (niem. Lohe) by³ wysadzony. Przy niskim stanie wody przeprawia³y siê przez ni¹ pojedyncze wozy konne. Na osiedlu Opperau przywita³a go cisza i pustka. Jedynie na budynku stra¿nicy ASU (Akademickiej Stra¿y Uniwersyteckiej) przy Breslauerstrasse 32 (ul. Solskiego) powiewa³a bia³o-czerwona flaga. Zasta³ tam kilku nowych kolegów. Powiedzieli mu, ¿e tutaj, na osiedlu willowym, nie ma ani jednego polskiego mieszkañca. Tylko na Hauptstrasse (ul. Wiejskiej) – w zabudowaniach dawnych pracowników folwarcznych, osiedli³o siê parê polskich rodzin, przyby³ych niedawno ze wschodu. Za to na Opperauerstrasse (ul. Karmelkowej) stacjonuje karny batalion radzieckich ¿o³nierzy! W tej sytuacji stra¿nica ASU okaza³a siê niezbêdna. Tym bardziej, ¿e w Opperau mieszkali jeszcze Niemcy: sporo kobiet (przewa¿nie by³y to wdowy po ¿o³nierzach Wehrmachtu) i oko³o dziesiêciu starszych mê¿czyzn. Uzbrojeni, najczêściej pijani ¿o³nierze sowieccy penetrowali nierzadko oporowskie domostwa w poszukiwaniu przedmiotów, które mo¿na by „zamieniæ” na alkohol, lub – co gorsza – atakowali niemieckie kobiety w wiadomych celach. Dochodzi³o do tragedii. Kilka osób straci³o wówczas ¿ycie z ich r¹k. Niemki zwraca³y siê do za³ogi stra¿nicy ASU z prośb¹ o ratunek. Zalecili im, by zawiesi³y nad oknami kawa³ki szyn. W momencie zagro¿enia (najczêściej do
napadów dochodzi³o noc¹) – mog³y poprzez bicie w nie m³otkiem zaalarmowaæ posterunek i powiadomiæ w ten sposób o miejscu, gdzie nale¿y udaæ siê z natychmiastow¹ pomoc¹. Warunki mieszkaniowe na „posterunku Oporowo” by³y siermiê¿ne: woda ze studni, latryna, czyli „s³awojka” w ogródku, brak elektryczności, a nawet świec. Radzili sobie ze wszystkim w³asnymi sposobami. Puszkê po konserwach nape³niali olejem – knotek pali³ siê, niczym w lampie naftowej. Trudno by³o tak¿e z zapewnieniem podstawowych porcji ¿ywnościowych. Produkty spo¿ywcze pochodz¹ce z paczek UNRRA nie wystarcza³y. W poszukiwaniu źróde³ jakiegokolwiek po¿ywienia dla ekipy posterunku ASU, Andrzej czêsto penetrowa³ dalsze okolice Oporowa. Porusza³ siê wówczas rowerem marki „Bismarck”, oczywiście bez ogumienia. Obwi¹zywa³o siê obrêcze sznurkiem i od biedy mo¿na by³o przejechaæ z wielkim ha³asem krótki odcinek drogi wy³o¿onej kostk¹. Później autochton, nazywany przez studentów Stachem, prowadz¹cy warsztat mechaniczny w budynku, w którym obecnie jest sklep „Pod dêbem”, pomaga³ w wyposa¿aniu roweru w niezbêdne czêści. Andrzej polubi³ nawet jazdê na tym udoskonalonym jednośladzie. Pewnego razu wybra³ siê na rowerow¹ wycieczkê w kierunku poniemieckiej autostrady. Z mostu nad drog¹ zauwa¿y³ jakieś uprawy. Okaza³o siê, ¿e na polach za mostem ros³y sobie spokojnie dojrza³e dynie. Ucieszy³ siê, ¿e jedna z pierwszych polskich mieszkanek Oporowa – pani Maria Turnau – z dobrej woli wspania³a kucharka, a przed wojn¹ lwowska nauczycielka gry na fortepianie – ugotuje im pyszny obiad. Bez zastanowienia wtargn¹³ na dyniowe pole. W pośpiechu i zapale nie zauwa¿y³, ¿e teren uprawy otoczony jest czerwon¹ taśm¹. Z daleka dobieg³y go g³ośnie okrzyki ¿ywo gestykuluj¹cych ¿o³nierzy rosyjskich: MINY! MINYYY!!! Z dyni¹ pod pach¹ i sercem na ramieniu opuszcza³ zaminowane pole. Po godzinie uda³o mu siê, o dziwo bez szwanku, przebyæ te parêdziesi¹t metrów wstecz i powróciæ na autostradê. By³ zupe³nie mokry, ale poczu³ siê jak nowo narodzony! Do września 1945 roku w sk³ad ekipy oporowskiego posterunku wchodzi³o ju¿ czternastu stra¿ników akademickich. Dzia³ali bardzo sprawnie. Zorganizowali ¿ycie na osiedlu. Uzbrojeni „po zêby” w³asnym przemys³em stanowili jedyn¹ realn¹ si³ê, chroni¹c¹ mieszkañców przed rozlicznymi niebezpieczeñstwami. W³adzy nie by³o tam wówczas ¿adnej, nawet milicji. Profesor Stanis³aw Kulczyñski – Rektor Uniwersytetu i kierownik Grupy Kulturalno-Naukowej, która ju¿ 9 maja wjecha³a do p³on¹cego Wroc³awia – okaza³ siê wspania³ym organizatorem. Dokona³ podzia³u ekipy
posterunku na sekcje, utworzone wed³ug przydzielonych zadañ. Wyj¹tkowo szeroki zakres obowi¹zków za³ogi „Posterunku Stra¿y Akademickiej Oporów” wymusi³ szczegó³owy podzia³ zakresu odpowiedzialności pomiêdzy cz³onkami ekipy. Komendantem posterunku i kierownikiem kolonii by³ najstarszy z nich – Eugeniusz Jeleniewski, szefem s³u¿by bezpieczeñstwa posterunku – Józef Bober, jego zastêpc¹ – Janusz Majer, ekipê s³u¿by bezpieczeñstwa stanowili Andrzej Pachlewski, Wies³aw Piwowarski, Jerzy Rudawski i Jerzy Mutz, aprowizacj¹ zajmowali siê Tadeusz Szczêsny i Zbigniew Janiec, w referacie mieszkaniowym pracowali Stanis³aw Nosowski, Stefan Kaleta i Jan Pi¹tek, w referacie pracy – W³adys³aw Lachowski, a w referacie transportu – Adam Janowski. Andrzej Pachlewski specjalizowa³ siê w reperacji i przygotowaniu uzbrojenia Stra¿y Akademickiej. Prze¿y³ wiele przygód z minami i bandziorami, gdy wa³êsa³ siê w poszukiwaniu broni. Z byle ¿elastwa potrafi³ z³o¿yæ sprawn¹ strzelbê. A robi³ to z takim talentem i precyzj¹, ¿e koledzy z powstañcz¹ przesz³ości¹ tylko wzdychali: „Jaka szkoda, ¿e tego ch³opaka z Zawiercia nie by³o wśród nas na barykadach Warszawy”1. Zyska³ dumne miano „zbrojmistrza” i szacunek kolegów. Drugiego sierpnia 1945 r., podczas Konferencji Poczdamskiej podjêto decyzjê o przekazaniu Polsce Śl¹ska wraz z Wroc³awiem, a ludnośæ niemieck¹, która nie opuści³a miasta przed oblê¿eniem, zdecydowano siê przesiedliæ do radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Wówczas do Wroc³awia zaczê³a przybywaæ ludnośæ z Wielkopolski, centralnej Polski (z okolic £odzi, Kielecczyzny), a tak¿e wysiedleni mieszkañcy Kresów Wschodnich przedwojennej RP, przede wszystkim ze Lwowa i okolic oraz z Wileñszczyzny. Najwa¿niejszym obowi¹zkiem ekipy ASU by³o osiedlenie na Oporowie profesorów oraz zapewnienie im bezpieczeñstwa. W krótkim czasie m³odej za³odze uda³o siê przywróciæ w miarê normalne ¿ycie w Oporowie – bior¹c pod uwagê zastane warunki. Przyby³o kilkudziesiêciu uczonych, których nastêpnie otoczyli opiek¹. W 1945 roku po naukowców przyje¿d¿a³ z Politechniki samochód „na holcgaz”, przygotowany technicznie przez Zdzis³awa Samsonowicza. Stawa³ przy wysadzonym moście, profesorowie przedostawali siê do niego po przerzuconym przez rzekê mostku saperskim – po czym wszyscy ruszali na Uniwersytet lub Politechnikê. Nie zawsze taki transport by³ mo¿liwy. Wówczas trzeba by³o eskortowaæ profesorów zupe³nie inaczej. Zmyślni 1 Źród³o: Kalendarz Wroc³awski na rok 1995. Rocznik XXXVI, wydany pod patronatem prezydenta miasta Wroc³awia Bogdana Zdrojewskiego przez Towarzystwo Mi³ośników Wroc³awia.
ch³opcy skonstruowali pseudo-rykszê z roweru z przyczepk¹. Na przyczepce postawili niskie krzese³ko, na którym siada³ profesor – i w taki oto sposób zawozili bezkolizyjnie swego podopiecznego na uczelniê. By³y równie¿ zadania budowlane. Na Schulze-Otto-Strasse (ul. Śniegockiego) m³oda za³oga samodzielnie wyremontowa³a willê dla prof. Osuchowskiego. ¯yli w ci¹g³ym napiêciu. Jeden z kolegów sypia³ w koszuli. ale zawsze mia³ na sobie pas z amunicj¹ i tu¿ obok karabin przygotowany do strza³u. Pewnego razu ich kompan z tzw. „s³u¿by bezpieczeñstwa posterunku”, uzbrojony w niemiecki pistolet maszynowy, ubrany – jak oni wszyscy – czêściowo w poniemieckie wojskowe ciuchy – otrzyma³ zadanie sprawdzenia budynku przy Schlieffenstrasse (ul. Mikulskiego), gdzie podobno ktoś siê ukrywa³. Wchodz¹c do hallu w u³amku sekundy zauwa¿y³ postaæ w niemieckim mundurze z broni¹ przygotowan¹ do strza³u. Natychmiast wypali³ ze swej „dziewi¹tki”. Okaza³o siê, ¿e trzasn¹³ sam do siebie – dobrze, ¿e trafi³... w du¿e lustro, stoj¹ce w g³êbi sieni... Pewnej nocy przyby³a na posterunek ASU pokaźnie uzbrojona, liczna grupa ¿o³nierzy radzieckich, która wzbudzi³a podejrzenie, ¿e s¹ to w³asowcy2. Grzecznie zapytali, czy mogliby spêdziæ na terenie posesji tê noc. Za³oga stra¿nicy nie mia³a wyjścia – gospodarzy by³o kilku – a niechcianych gości – oko³o sześædziesiêciu. Jeszcze przed świtem zniknêli. Nied³ugo potem przybyli do stra¿nicy ASU agenci z Urzêdu Bezpieczeñstwa – pytali o tê gru2 „W³asowcy” – Rosyjska Armia Wyzwoleñcza – kolaboracyjna formacja zbrojna, w sk³ad której wchodzili g³ównie Rosjanie. Dzia³a³a podczas II wojny światowej, jej ¿o³nierzy nazywano potocznie w³asowcami. Genera³ lejtnant Armii Czerwonej Andriej A. W³asow (ur. 1901 – zm. 1946) w lipcu 1942 r. dosta³ siê do niewoli niemieckiej. Podj¹³ wspó³pracê z Niemcami, wydaj¹c w grudniu tego roku tzw. Deklaracjê Smoleñsk¹, w której og³osi³ koniecznośæ zbudowania nowej Rosji poprzez obalenie re¿imu stalinowskiego. W tym celu chcia³ powo³aæ Rosyjsk¹ Armiê Wyzwoleñcz¹, podporz¹dkowan¹ komitetowi rosyjskiemu, którym mia³ osobiście dowodziæ. Pocz¹tkowo niemieccy wojskowi popierali jego inicjatywê. Pozwolono mu na odbycie dwóch podró¿y na okupowane tereny ZSRR, gdzie wyg³asza³ agitacyjno-propagandowe mowy, ciesz¹ce siê zreszt¹ spor¹ popularności¹ wśród tubylców. Niemieckie OKH (Oberkommando des Heeres) wyda³o nawet wiosn¹ 1943 r. rozkazy wprowadzaj¹ce odznaki ROA na rêkawach mundurów ¿o³nierzy wszystkich rosyjskich formacji wojskowych walcz¹cych po niemieckiej stronie, utworzy³o ponadto stopnie wojskowe w ROA. Poniewa¿ na stronê Niemców przesz³o oko³o 800 tysiêcy obywateli ZSRR (m. in.: Rosjan, Kozaków, Ukraiñców, przedstawicieli narodów Azji Środkowej), akcja ta mog³a wywo³ywaæ wra¿enie masowości ROA. W wyniku zdecydowanego sprzeciwu Adolfa Hitlera, który nie wierzy³ w lojalnośæ radzieckich ¿o³nierzy i samego gen. W³asowa (umieszczonego na jego rozkaz w areszcie domowym w lipcu 1943 r.) – w rzeczywistości jednostki wojskowe ROA nigdy nie powsta³y, a sama formacja zachowa³a g³ównie propagandowy charakter. Jedynym wyj¹tkiem by³ gwardyjski batalion ROA, uformowany w maju 1943 r. we Wroc³awiu.
12_2016
29
30
12_2016
Strona z ksi¹¿ki-wspomnieñ Zdzis³awa Samsonowicza - legitymacja ASU Andrzeja Pachlewskiego
pê i kierunek, w którym siê uda³a. Okaza³o siê później, ¿e przeczucia nie myli³y – byli to w³asowcy, którzy planowali przedostaæ siê do Czech. Zostali zlikwidowani w walce pod Zobten (Sobótk¹). Wiosn¹ 1946 r. jeden z mieszkaj¹cych w Oporowie Niemców zawiadomi³ Pachlewskiego, ¿e mieszkañcy domu przy dzisiejszej ul. Pêkalskiego, po³o¿onego nieopodal naro¿nika Breslauerstrasse, podczas prac ogrodniczych odkryli p³ytko zakopane zw³oki. Po zag³êbieniu szpadla w ziemi natrafiono na czaszkê i pukiel jasnych w³osów. W trakcie obdukcji Andrzej stwierdzi³, ¿e s¹ to cia³a czterech kobiet. Wed³ug Niemców – w tym w³aśnie domu kilka dziewcz¹t z BDM (Bund Deutscher Mädel) zabarykadowa³o siê, nie chc¹c poddaæ siê ¿o³nierzom radzieckim. Broni³y siê przy pomocy pistoletów maszynowych. Prawdopodobnie nie zginê³y wszystkie podczas tej walki – co najmniej jedna z nich pope³ni³a samobójstwo. Świadczy³ o tym odnaleziony przy zw³okach pocisk, który wrêczy³ Pachlewskiemu zg³aszaj¹cy incydent Niemiec. By³a to „dziewi¹tka” z pistoletu samopowtarzalnego P08 Parabellum – a takiej broni u¿ywali wówczas tylko Niemcy. Rosjanie natomiast pos³ugiwali siê pistoletami maszynowymi kalibru 7.62 mm, typu PPSz, tzw. „pepeszami”. Od niemieckich mieszkañców osady Andrzej dowiadywa³ siê o wielu niedawnych, mro¿¹cych krew w ¿y³ach wydarzeniach. W domu przy Schulze-Otto-Strasse 13 (ul. Śniegockiego), w obawie przed nadci¹gaj¹cymi wojskami radzieckimi – kilkoro dzieci, matka i ojciec pope³nili samobójstwo. Znaleziono ca³¹ rodzinê w jadalni, powieszon¹ dooko³a sto³u. Na skrzy¿owaniu Breslauerstrasse i Hindenburgstrasse (ul. Solskiego i Alei Piastów) le¿a³ olbrzymi trójsilnikowy samolot niemiecki – Junkers Ju-52/3m, zwrócony silnikami w kierunku Wroc³awia (samoloty tego typu budowano w latach 30. XX w. jako jedyne samoloty transportowe armii niemieckiej). By³ ca³y, bez śladów spalenia, mia³ tylko zniesione podwozie. Opiera³ siê na prawym skrzydle. Transportowa wersja samolotu by³a pozbawiona uzbrojenia – poza gniazdem karabinów maszynowych, strzelaj¹cych do ty³u i na boki. Prawdopodobnie samolot ten zosta³ zestrzelony przez Rosjan. Wewn¹trz Andrzej – niezmordowany penetrator okolic poste-
runku ASU – odnalaz³ ślady od uderzeñ kolb¹, ale bez śladów krwi. W gnieździe karabinów maszynowych równie¿ by³o „czysto”. W kabinie wala³y siê jakieś spadochrony, papiery… Nieopodal skrzy¿owania mieści³a siê stacja benzynowa i warsztat. Na pobliskim murku sta³y oparte o ścianê grube tekturowe p³achty z napisami: pilot… lejtnant… nazwisko… urodzony… – zachowane przez Niemców oporowskich, którzy prawdopodobnie pochowali zabitych lotników pod tym w³aśnie murkiem. Pochodz¹cy ze Lwowa, m³odszy, szesnastoletni kolega, poinformowa³ Andrzeja o sk³adzie amunicji, który odnalaz³ w budynku przy Schulze-Otto-Strasse 15 (ul. Śniegockiego). By³y tam zgromadzone niewielkie ilości granatów, jakieś lonty, zapalniki… Andrzej podj¹³ ryzykown¹ decyzjê zdetonowania zagra¿aj¹cego bezpieczeñstwu mieszkañców magazynu. Nie by³ przecie¿ saperem… Nie mo¿na by³o jednak liczyæ wówczas na fachow¹ pomoc. Wybrali siê wiêc z koleg¹, by dokonaæ dzie³a. M³ody lwowiak roz³o¿y³ w terenie d³ugi lont… Andrzej za³o¿y³ zapalnik, jednak tu¿ przed jego uruchomieniem zainteresowa³ siê, gdzie te¿ prowadzi ów lont. Okaza³o siê, ¿e w pobli¿e du¿ego, zamkniêtego ciê¿k¹ klap¹ zbiornika, w którym m³odzieñcy odkryli ze zdumieniem imponuj¹cy zapas materia³ów wybuchowych. Gdyby nie dociekliwośæ Andrzeja, czêśæ osiedla wylecia³aby w powietrze… Kiedyś, podczas obchodu na Schelwitzstrasse (ul. Bukowskiego) zaniepokoi³ go jakiś ruch, dziwne odg³osy, dobiegaj¹ce z jednego z opuszczonych domów. Postanowi³ wejśæ do środka. W sieni zauwa¿y³ wci¹gane na górê, ruchome schody. Ponad jego g³ow¹ coś siê poruszy³o – puści³ natychmiast seriê do góry! W chwili, gdy poci¹gn¹³ za spust – tu¿ obok niego zwali³o siê spadaj¹ce cia³o ros³ego mê¿czyzny... Któregoś upalnego dnia 1945 r. Andrzej wraca³ pieszo z miasta na Oporów. Na szerokiej, reprezentacyjnej alei – Strasse der SA (ul. Powstañców Śl¹skich) zauwa¿y³ jak¹ś kobietê, która spiesznie id¹c nios³a pojemniki z metalowymi mena¿kami. Skrêci³a w prawo, w kierunku ruin. Po chwili wy³onili siê z nich czterej brudni, zarośniêci mê¿czyźni… Jedyna droga z Oporowa ku centrum Wroc³awia wiod³a obok poniemieckiego cmentarza (Grabiszyñskiego). Sz³o siê wzd³u¿ cmentarnych murów, przechodz¹c obok krematorium. Zdarza³y siê w tym miejscu czêste napady i rozboje, nie tylko w latach 1945–1946, ale i później. Kiedyś cz³onkowie za³ogi ASU spotkali na przycmentarnej ście¿ce milicjantów, prowadz¹cych trzech „mieszkañców” pokaźnych grabiszyñskich grobowców… Podobno przesiedzieli w ciemnościach od kapitulacji twierdzy w maju 1945 r. kilkanaście miesiêcy.
¯ywnośæ dostarcza³a im niemiecka gospodyni, która po oblê¿eniu pozosta³a w mieście. Byli zanemizowani, z bia³ym, prawie zupe³nie przezroczystym naskórkiem, oślepieni nag³ym, dziennym świat³em… Twierdzili, ¿e wojna jeszcze siê nie skoñczy³a. Andrzej i jego koledzy mieli świadomośæ, ¿e ci wszyscy „maruderzy” stanowi¹ realne niebezpieczeñstwo. Istnia³o podejrzenie, ¿e mog¹ zostaæ w ka¿dej chwili objêci fachow¹ „opiek¹” przez Werwolf3. Jednak nie tylko maruderów trzeba by³o siê obawiaæ. W pierwszych dniach po kapitulacji Festung Breslau „w dalszym ci¹gu wybucha³y po¿ary, miny oraz sk³ady amunicji. Niezabezpieczone budynki i mieszkania by³y pl¹drowane, rabowane i niszczone przez szumowiny pod¹¿aj¹ce za frontowymi wojskami. Niszczenie obiektów dokonywane by³o równie¿ przez dywersyjne grupy Werwolfu, które ukrywa³y siê w ruinach i opuszczonych mieszkaniach rozbitego miasta. Grupy uzbrojonych i czêsto pijanych ¿o³nierzy wpada³y do zak³adów (…) w poszukiwaniu alkoholu (…). Prof. Kulczyñski tak pisze o klimacie grupy pionierskiej we Wroc³awiu: – Wroc³aw pierwszych miesiêcy pionierskich podobny by³ do lasu, w którym ³atwo by³o dostaæ kul¹ zza wêg³a, jak i no¿em w plecy. Sypialiśmy z karabinem przy ³ó¿ku. Dr Knot, dzia³aj¹cy dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej, zaczesuje do dziś dnia starannie przedzia³ na g³owie, wyrysowany kul¹ wystrze3 Werwolf (Wilko³ak) – hitlerowska organizacja, siatka sabota¿ystów i uśpionych agentów, zainicjowana na prze³omie lata i jesieni w 1944 r. przez Heinricha Himmlera. Rozkaza³ on SS Obergruppenführerowi Hansowi Adolfowi Prützmannowi poczyniæ przygotowania do utworzenia elitarnych grup ochotników, przysposobionych do prowadzenia dzia³alności dywersyjnej na ty³ach wroga. Pierwotnie zak³adano, ¿e Werwolf ma byæ umundurowan¹ formacj¹ wojskow¹, przeszkolon¹ do prowadzenia tajnych operacji w taki sam sposób, jak alianckie si³y specjalne (np. komandosi). Prützmannowi nadano tytu³ „Generalnego Inspektora Obrony Specjalnej” i powierzono za³o¿enie siedziby organizacji w Berlinie oraz zorganizowanie akcji szkoleniowej. Podczas stacjonowania na okupowanych terytoriach Ukrainy, Prützmann wnikliwie bada³ taktykê, stosowan¹ przez sowieckich partyzantów. Cz³onków organizacji „Operacja Werwolf” szkolono w oparciu o te wzory. Wed³ug odtajnionych wiosn¹ 2011 r. akt brytyjskiego kontrwywiadu M15 – do rozpracowania organizacji Werwolf przez M15 dosz³o w marcu 1945 r. Zaaresztowano wówczas czterech zrzuconych do pó³nocnej Francji agentów. Jednym z nich by³ Olivier Mordrelle, który ujawni³, ¿e przewiduj¹c rych³¹ klêskê III Rzeszy, hitlerowcy przygotowywali siê do utworzenia zakonspirowanych komórek w Europie Zachodniej. Plan obejmowa³ destabilizacjê sytuacji na tych terenach i prowokowanie konfliktów wewnêtrznych. W tym celu zorganizowano siatkê agentów i sk³adów broni pod nazw¹ Gladio. Mia³a zostaæ reaktywowana wówczas, kiedy komuniści wywo³aliby powstanie i podjêli próbê przejêcia w³adzy w Europie Zachodniej. Istnia³o prawdopodobieñstwo, ¿e faszyści mog¹ dojśæ do g³osu na fali antybolszewizmu. Niema³e kwoty przelano do Ameryki £aciñskiej, a zaufani cz³onkowie organizacji zostali skierowani m.in. do Hiszpanii i Szwajcarii. Plany oporu po kapitulacji III Rzeszy omawiano na tajnej naradzie w Deisenhofen pod Monachium w marcu 1945 roku.
lon¹ doñ w bia³y dzieñ z ruiny w śródmieściu. Szofer mój przepad³ jednego wieczoru jak kamieñ w wodzie. Odnaleźliśmy go po tygodniu w szpitalu, przebitego no¿em, sk¹d da³ znaæ, odzyskawszy przytomnośæ. Ks. Niemczyk, opiekun i odnowiciel g³ównego gmachu Uniwersytetu, wróciwszy po pracy na kwaterê, znalaz³ j¹ ograbion¹ do koszuli i brzytwy w³¹cznie. Niejeden pionier wraca³ do domu bez marynarki. (…) Wiadomośæ o organizowaniu we Wroc³awiu uniwersytetu, politechniki i innych uczelni obieg³a ca³¹ Polskê. By³a to bardzo wa¿na wiadomośæ dla m³odych maturzystów pragn¹cych podj¹æ studia wy¿sze. (…) W prasie ukaza³y siê wiadomości, ¿e przyjmowane s¹ zg³oszenia chêtnych do uczestniczenia w pracach Grupy Kulturalno-Naukowej przysz³ych kandydatów na studia w uczelniach wroc³awskich. (…) W ten sposób do Wroc³awia sprowadzono oko³o 300 osób. – przysz³ych studentów. Jak pisze prof. Kulczyñski (…): „po wyczyszczeniu tej gromady z niebieskich ptaków postawiliśmy na nogi milicjê akademick¹ w sile oko³o 200 ludzi, która objê³a skuteczn¹ ochronê budynków i transportu...”. T¹ milicj¹ by³a Stra¿ Akademicka Uniwersytetu4. *** Moja ostatnia rozmowa z Andrzejem Pachlewskim odby³a siê w jego oporowskim mieszkaniu, w sierpniu 2012 roku. Opowiada³ o tamtych czasach z zapa³em: – Wiesz, tamte lata (czterdziesty pi¹ty, szósty…) to by³a moja wielka, mêska przygoda. Przez tych parê pierwszych miesiêcy czêsto bywa³o nieweso³o. Ale to w³aśnie by³y te dobre, górne i chmurne lata! Tutaj dopad³em swoj¹ przygodê, która zrobi³a ze mnie cz³owieka. Do Wroc³awia przyje¿d¿ali po wojnie szabrownicy, ale tak¿e ludzie po maturze, z inicjatyw¹, z ³bem otwartym! Uczelnie by³y dla nas magnesem! – Wspomina³ swoich kolegów z posterunku: – Byliśmy zgran¹ paczk¹. Bez tej komitywy pewnie nie prze¿ylibyśmy wielu dramatycznych sytuacji. Kiedy teraz pomyślê, ¿e jestem jedynym ¿yj¹cym spośród ca³ej naszej czternastki...czujê siê jakoś dziwnie. Wiesz, w grudniu skoñczê 90 lat... *** Jesieni¹ 2014 roku dowiedzia³am siê o śmierci Pana Andrzeja. Któ¿ teraz odpowie na moje dalsze pytania o tamten Wroc³aw, tamtych odwa¿nych, którzy nie zawahali siê wkroczyæ tu¿ po kapitulacji Festung Breslau w ton¹ce w p³omieniach ruiny, by tworzyæ w tak trudnych warunkach podstawy do ¿ycia dla no• wych pokoleñ? 4 Źród³o: Zdzis³aw Samsonowicz, Wspomnienia o Stra¿y Akademickiej Politechniki we Wroc³awiu, wydane przez Oficynê Wydawnicz¹ Politechniki Wroc³awskiej, Wroc³aw, 2002.
12_2016
31