Bezkres nr 2 - 2/2019

Page 1

BEZ{

}

KRES

NR 2 (2)

WRZESIEŃ

2019 A.D.

ROK I

(druk) ISSN 2658-0381 e-ISSN 2658-039X

cena wydania papierowego

20 PLN (5% VAT)


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

W numerze:

strona: 2

POEZJA Ewa Wierzbinska-Kloska Przeżyłam: 3 Widziałam: 3 Dostałam: 3 W nocy: 3 Anna Maria Mickiewicz Podniebne: 5 Szary płaszcz przyjaciela: 5 Poranek: 5 Kasia Dominik Pean o patriotyzmie: 6 Paginy historii: 7 1 września 1939 r.: 45 Urszula Joanna Wintrowicz Odświętna sukienka: 8 17 września, most nad Bugiem: 8 Adam Gabriel Grzelązka Przyjdź do mnie nocą: 9 Polska: 10 Vacabolarium #10: 35 Robert Ratajczak Flaga: 11 Tam gdzie orzeł: 11 Nie dziel narodu: 11 Dzieci wojny: 11 Dorota Urbańska W ramionach Derwisza: 14 Kamila Lewandowska Nadzieja: 14 Anioły: 15 Za kraj: 15 *** (Serce waleczne...): 15 Hanna Krugiełka *** (Podlewam łzami...): 18 Antoni Piendyk Ukorzenie: 19 Pycha: 19 Licho: 19 Jan Bliźniuk Jest we mnie: 20 Niedoczytani: 21 Cygański skrzypek: 21 I dzień, i noc...: 22 Kiedy odeszłaś: 22 Józef Tomoń Wyklęci w dobie współczesności: 23 Echa wspomnień:23 Suma wieków: 23

Remigiusz Szurek Jesienny: 25 Krakowski umysł: 25 Maluczka ludzka więź: 25 Bogusław Janiczak Czas pożegnań: 25 Marta Świć Światło: 25 Stal Szlachetna: 25 Jarosław Kapłon Retrospekcja: 26 Oswajanie chmur: 26 Przejście dla pieszych: 26 Piotr Michałów Twoja wędrówka: 27 Jolanta Szkudlarek Westchnienie: 28 Zmysłowość poezji: 28 Platynowe blaski: 28 Bartosz Bukatko Dama w czerni: 29 Julianna Wojtkowiak Seksowny bazyliszek: 29 Bartek Biesiacki Lustro: 29 Wojciech Bieluń Strzępek snu: 29 Janusz Piotr Kowalkowski *** (w połowie żywi...): 30 *** (Byłeś aktorem...): 31 *** (Rawicz to dziura...): 31 Guido Oldani Gente/Ludzie: 32 Giuseppe Langella Cunicoli/Tunele: 32 Tania di Malta Le colpe dei padri/Winy ojców: 33 Izabella Teresa Kostka Turbina/Turbina: 33 Marta Psota Niepamięć: 37 *** (i kiedy...): 37 Radosław Bartz Nic dodać, nic ująć: 37 Tadeusz Zawadowski To co utracone: 39 Andrzej Pajdowski *** (Odbieram chmurom...): 41 *** (czuję tragiczne...): 41 *** (przestrzeń prywatna...): 41

Grzegorz Chlebny Stałam się ptakiem: 43 Konrad Stawiarski Na marginesie niepodległości: 46 Beata Śliwka Ściana: 42 Wilcza mgła: 47 Tomasz Rudnicki ***(najwyższy czas...): 47 O zazdrości od najmłodszych lat: 47 Katarzyna Glenc Majdanek: 48 Treblinka: 48

PROZA Rafał Sulikowski Miasta, tory, sny...: 12 Basia Wesołowska Nadzieja: 24 Monika Knapczyk Córka słońca. Zderzenie światów: 16 Beata Śliwka Zaprzysiężenie: 42

WYWIAD Adam Gabriel Grzelązka Wywiad z Janem Bliźniukiem: 20

ESEJE Kasia Dominik Ranga historii regionalnej:4 1 września: 6 Czasy PRL-u: 36 Historia w rzeczy samej: 38 Artefakt: 40 Adam Gabriel Grzelązka Bo Polska w sercu jest: 9 Smakując słowo: 34 Janusz Piotr Kowalkowski Patriotyzm we współczesnym świecie: 30 Izabella Teresa kostka Poezja społeczna: 32

RECENZJA Kasia Dominik Sołonin: Wielka Wojna Ojczyźniana: 44

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

INNE Od redakcji: 32


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Ewa Wierzbinska-Kloska Przeżyłam

Dostałam

namalowaną wojnę opowiedziane krematoria nawdychałam się smrodu napisanych spalin

w prezencie od losu życie pieszczę je delikatnie nieśmiałymi palcami lękam się że obrażone może nagle odejść a ja chciałabym je zatrzymać jak najdłużej smakować niczym kielichem nektaru rozkoszować każdym ziarenkiem czasu

słyszałam słyszane krzyki ludzi okrutnie mordowanych widziałam widzianych samobójców którzy uratowali się trucizną przeżyłam zaśpiewane bombardowanie słyszałam szkic płaczu dziecka które straciło matkę i ojca stanęłam w obronie scenariusza rodziny którą rozstrzelano na moich oczach przeżyłam wojnę nieprawdziwie z prawdziwą łzą w oku

Widziałam

W nocy

bezkrwawe bitwy na niebie dłonie w kolorze gwiazd

piękno nosi białe skrzydła czasem pozostawia je w oknie

żyłam w świecie pełnym tęczy w czasie z baśni gdzie nie było wojen latałam wysoko niczym ptak widziałam też miłość prawdziwą Widziałam? Tak!

sekretne oczy kołyszą chwilę a psotny uśmiech wieczności gdy w powietrzu zatrzymuję dłonie i nadal lubię zatrzymany w słowie czas

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 3

W każdym z nas jest coś z dziecka mimo że nam przybywa lat

tuli się do mnie i spostrzega gwiazdę mówię o nim godząc nieprzespane godziny


strona: 4

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Blisko, bliżej, tutaj

Poszukując definicji

Historia regionalna winna być zaliczana, tuż obok historii narodowej i powszechnej, jako trzeci człon tejże nauki, ze względu na jej niezliczone walory oraz treści, które w procesie kształcenia historycznego rozwijają zainteresowania nie tylko młodzieży, ale i dorosłych. Ukierunkowują również poglądowość poprzez bezpośrednie zetknięcie się społeczności lokalnej z bliskimi im zabytkami i relikwiami kultury regionalnej. Treści te powinny zatem tworzyć więź emocjonalną, wpierw z najbliższym środowiskiem czy też regionem, a później z województwem czy w dalszej kolejności z państwem. Zasadności wdrażania tych treści do kształcenia historycznego człowieka, nie budzi kontrowersji. Jednak w przypadku terminologii istnieje tak zwany „kon likt

Jednakże nie terminologia jest tu najważniejsza, dlatego należy uogólnić pojęcie „regionalizmu” w kształceniu historycznym do systematycznego uwzględniania treści związanych z tym obszarem, z którego społecznością swojej świadomości młodzież i dorośli się identyfikują. Nawiązując do tego tematu, za przykład może posłużyć teoria Stanisława Ossowskiego, który ukazując region przez pryzmat socjologii, pisał: „pomiędzy ojczyzną prywatną i terytorium narodowym może być miejsce na regionalną ojczyznę”. Miejsce regionalizmu w kształceniu historycznym w minionych latach było różne. Począwszy od roku 1934, kiedy to w programach nauczania Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego został ujęty w uwagach metodycznych rozdział traktujący o lokalizmie i

interesów”. A mianowicie, wielu dydaktyków, m.in. Ewa Maleczyńska uważa, że regionalizm w nauczaniu historii to nic innego jak „stałe i systematyczne uwzględnianie w ramach kursu historii polskiej, historii dzielnicy kraju, a dalej w historii samejże miejscowości, w której dana społeczność się znajduje, w stopniu bardziej szczegółowym, niż historii innych dzielnic i miejscowości”. Z kolei Karol Buczek zasugerował potrzebę dokonania selekcji pomiędzy treściami lokalnymi a regionalnymi. Zasadne wydaje się zatem odwołanie do pracy Hanny Poholskiej „Dydaktyka historii”, gdzie czytamy „regionalizmem w nauczaniu historii będzie uwzględnienie materiału dotyczącego przeszłości danego regionu, lokalizmem zaś uwzględnienie materiału dotyczącego środowiska lokalnego”, w którym żyje dana społeczność. Można, więc zaproponować metodę kształcenia historii opartą na sposobie wyjaśniania danych pojęć i zagadnień poprzez korzystanie z materiałów oraz źródeł bezpośrednio związanych z historią regionalną lub pośrednio do niej nawiązujących. Dodatkiem do tego typu nauczania powinna być edukacja historyczna związana bardzo ściśle ze zwiedzaniem i tym samym poznawaniem najbliższego środowiska, które otacza młodego człowieka. Ale na tym nie koniec, ponieważ, jak to trafnie ujął J. Centkowski przez regionalizm historyczny „można także rozumieć dzieje historyczne ukształtowanej jednostki terytorialnej np. dzielnicy, a przez historię lokalną dzieje danej miejscowości m.in. miasta czy wsi”.

regionalizmie w nauczaniu historii. W rozdziale tym zostało odnotowane, że „ uczniowie winni poznać dokładnie miejscowe zabytki związane z epoką, o której się uczą”. Na tym nie poprzestano, albowiem także w 1936 r. zalecano wdrażanie treści regionalnych do kształcenia historycznego. Trochę inaczej przedstawia się sytuacja „historii regionalnej” po II wojnie światowej, Wtedy to bardzo mało miejsca poświęcono temu zagadnieniu, które z resztą mogło być realizowane jedynie w nauczaniu podstawowym, zawodowym lub średnim, ale wyłącznie na kółkach historycznych. Współcześnie w podstawie programowej z zakresu historii regionalnej (Podstawa programowa kształcenia ogólnego. Załącznik nr 4 do Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 26 lutego 2002 r. w sprawie podstawy programowej w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół,[w:] Dziennik Urzędowy MENiS nr 51, 2002, poz.458.) uwzględniono takie tematy jak: dom rodzinny i sąsiedztwo, miejscowość rodzinna, geografia kultury, historia regionu, sylwetki osób zasłużonych dla danej miejscowości, regionu czy też państwa, mała ojczyzna a terytorium państwa polskiego, odrębność i wkład regionu do wspólnej historii oraz zabytki historyczne w regionie.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Kształtowanie świadomość historycznej

Anna Maria Mickiewicz

Jak to zostało zapisane w podstawie programowej edukacja regionalna mieniąca się jako dziedzictwo kulturowe w regionie funkcjonuje w nauczaniu w postaci tak zwanej „ścieżki edukacyjnej”, której realizacja leży w gestii nauczycieli. Ci z kolei w prowadzonych przez siebie Zasiał się płomień jesieni zajęciach, mają za zadanie włączyć treści edukacji Na wzgórzu daleko stąd regionalnej w swój przedmiot nauczania. Cele kształcenia historycznego, pojmowane w aspekcie Rozgrzewa serca liśćmi czerwieni, żółci, brokatu zmian dokonujących się w osobowości młodego pokolenia, Dogania rumaka gniadego na chmurach łąk będących konsekwencją zaplanowanych działań Zaniesie nowinę dusz w podniebny krąg wychowawczych, przybierających postać świadomości historycznej i towarzyszącej jej sfery emocjonalnointelektualnej można urzeczywistniać na drodze zarówno procesów poznawczo- kształcących jak i emocjonalnych uczniów na otaczający ich świat rzeczywistość. W końcu świadomość historyczna pozwala człowiekowi na Mgły znad morza zrozumienie przeszłości i teraźniejszości oraz po części na Zaciemniona sylwetka przewidywanie przyszłości, a także na pełniejsze ujmowanie obrazów życia ludzi w przeszłości oraz współcześnie. Świadomość historyczna, sama w sobie, pozwala na Oparty o ławkę zrozumienie teraźniejszości, a dzięki kształceniu Układa rozwiane myśli historycznemu danego regionu człowiek uzyskuje liczne Latami je zbierał korzyści płynące z treści zawartych w regionalizmie. Wiedza na temat genezy swojego regionu „otwiera” przed człowiekiem „drzwi” do historii lokalnej zbiorowości, Niegdyś jednostek wyjątkowych, niekiedy przywódczych, a nader Przerażał Nietzsche odległą Mocą często twórczych. Ludzie ci będący indywidualistami, niejednokrotnie byli, lub nadal są osobami tworzącymi historię, nieskazitelnie czystymi moralnie, będącymi Dzisiaj… empatiami czułymi na czyjąś krzywdę, w każdej chwili To dionizyjska bajka gotowymi do wyciągnięcia pomocnej dłoni oraz dający swym Na świecącym ekranie życiem i postępowaniem przykład postaw patriotycznych, W płomieniu pamięci obywatelskich i społecznych. Realizacją tych celów w połączeniu z treściami, odgrywała i nadal odgrywa doniosłą rolę w procesie To tylko Moc wypierana słabościami… integracji społeczeństwa polskiego. Wydaje się to uzasadnione szczególnie w obecnej sytuacji naszego kraju, kiedy to Polska znajduje się w strukturach Unii Europejskiej i jest powiązana różnymi umowami, zobowiązaniami z innymi państwami zarówno Europy jak świata. Anioł stróż nałożył buty Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć wszystkim czytelnikom jak najszybszego ściągnięcia do Nie wypił nawet wody „korzeni”, by poznać historię swojego regionu, która Nakarmił kota niejednokrotnie jest barwniejsza, ciekawsza i bardziej intrygująca niż mogło by się to wydawać.

Podniebnie

Szary płaszcz przyjaciela

Poranek

Pożegnał matkę

Poprawił garnitur Wsiadł do metra Przywitał przyjezdnych żebraków I pogubieńców

Zadzwoni później: Systemy ludzkich spraw zamykają o dwunastej P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 5

Otworzył cyfry ksiąg W londyńskim biurowcu


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Rocznica wybuchu II Wojny Światowej W dniu 1 września wspominamy kolejną rocznicę ataku III Rzeszy na Polskę w 1939 r., który dał początek kilkuletniemu okresowi II wojny świtowej. Kiedy tego dnia w godzinach porannych nasz kraj został zaatakowany od Zachodu, cały Naród był gotów odpowiedzieć na ten zbrojny i jakże haniebny najazd, podejmując wojnę w obronie śmiertelnie zagrożonej Ojczyzny. To był dopiero początek tego, z czym przyszło się zmierzyć Polakom, którzy ledwo otrząsnęli się po tragedii i zniszczeniach I wojnie światowej, a tu nagle musieli pojąć kolejną walkę o niepodległość i suwerenność swojego państwa.

Poprzez ten artykuł pragnę przybliżyć czytelnikom wydarzenia, jakie wówczas rozegrały się na terenie powiatu myślenickiego, w pobliskim miasteczku Dobczyce. Jak powszechnie wiadomo II wojna światowa była zarówno doniosłym wydarzeniem historycznym, jak i przełomowym okresem dla współczesnej ludzkości. W trakcie jej trwania zginęły dziesiątki milionów ludzi. Nawet nie sposób zliczyć rannych czy zaginionych. Wiele rodziny musiały masowo opuszczać swoją ojcowiznę, z którą były od wieków związane. Uległy również zniszczeniu środowiska ludzkiego życia, zabytki historyczne, a miasta i wsie zostały

Kasia Dominik Pean o patriotyzmie

strona: 6

Błogosławiona to miłość ziemi ojczystej oraz ci, co za jej wolność życie ofiarowali. Jad najeźdźcy nie splami krwi czystej, ani tych co długie lata za jej honor wojowali. Na świat wydałaś bojowników w chwili krwistej, których nie zwiodła mrzonka zaborców dobrej woli. Dzięki ich męstwu Polska wolność odzyskała i na śmierć głodową sołdata skazała.

niemalże totalnie zniszczone i zrównane z ziemia. Historia nigdy wcześniej nie pamięta, by tak wiele ofiar śmiertelnych było wśród ludności cywilnej, która de facto najbardziej ucierpiała. Dlatego, będąc historykiem, moim zadaniem, a zarazem misją, jaką mam do spełnienia jest ciągłe przypominanie i powracanie do przeszłości, w tym przypadku do wydarzeń z okresu II wojny światowej, by współcześni ludzie biorąc przykład ze swoich dziadków, a nieraz i rodziców, nie popełniali błędów naszych poprzedników. W końcu naszą tożsamość narodową budowaliśmy, budujemy i zapewne będziemy jeszcze długo budować na pamięci o naszych bohaterach. Obyśmy nie zaprzepaścili ofiary naszych przodków.

Dobczyce i okolice podczas II Wojny Światowej Tylko nieliczni mieszkańcy Dobczyc i okolic pamiętają dzień 1 września.1939 r. Z brzaskiem dnia niemieckie dywizje pancerne przekroczyły granice polskie. W kilka godzin później na Dobczyce spadły pierwsze bomby niemieckie, niszcząc wiele domów i siejąc śmierć wśród bezbronnej ludności cywilnej- życie straciło 9 osób cywilnych. W nocy 5 września wojska niemieckie zajęły miasto po wycofaniu się z tych terenów 10 Brygady Kawalerii Zmotoryzowanej pułk. Maczka. Tak zaczął się okres okupacyjnej nocy. Władzę początkowo przejęło dowództwo Wehrmachtu, a od 26 października 1939 r. niemieckie władze okupacyjne. Zgodnie z ich rozporządzeniem ludność została zmuszona do oddania posiadanej broni, przestrzegania godziny policyjnej (w godz. 20ºº- 5ºº), zawieszenia działalności wszystkich organizacji oprócz Ochotniczej Straży Pożarnej. Odpowiedzią społeczeństwa na te wydarzenia był wzmożony rozwój ruchu konspiracyjnego, którego najwcześniejszą formą było tajne nauczanie. Młodzież z Dobczyc i okolic gromadziła się w prywatnych domach, m.in. państwa Stochów, Bergelów, opuszczonych lokalach, spotykała się również w sąsiednich wioskach (Skrzynka, Dziekanowice, Kornatka- willa Kozłowskich). Rezultatem tych kompletów tajnego nauczania było dopuszczenie do egzaminu maturalnego: w 1941 r.– 12, w 1942 r.– 16, a w 1944 r.- 28 maturzystów. Kolejne posunięcie

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

społeczeństwa mające na celu ratowanie tutejszej młodzieży przed wywozem na roboty do Niemiec, doprowadziło do otwarcia szkoły zawodowej 31 października 1939 r. Mieszkańcy Dobczyc wciąż mając przed oczyma widmo klęski wrześniowej przystąpili do tworzenia zrębów ruchu oporu. Lasy w okolicy miasta wraz z masywem Łysiny i Kamiennika były punktem, gdzie koncentrowały się oddziały Armii Krajowej. Na tych terenach działały oprócz Wojciecha Piwowarskiego- pseudonim „Rogacz”, oddział Tysiąca- Ps. „Żbik”, oddziały Terenowe w Dobczycach, dowódca „Kościesza” (pseudonim ppor. Wincentego Mikołaja Korczaka- Horodyńskiego- od maja 1944 r. komendanta Obwodu AK „Murawa”), przebywający w głównej kwaterze na Suchej Polanie między Kamiennikiem i Łysiną. W Dobczycach działał Wątocki, a Batalionami Chłopskimi dowodził Franciszek Bierawa - ps. „Zimorodek”. Co pewien czas z terenu Grodziska i okolic wychodziły na akcję oddziały partyzanckie grupy „Śmiałego”, „Halnego” (pseudonim Aleksandra Bugajskiego, szefa Związku Odwetu (ZO) Okręgu Krakowskiego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), „Żelbeta” czy „Huragana”. Warto wspomnieć o dwóch śmiałych akcjach. Pierwsza to wielokrotne ataki na garbarnię dobczycką przy ul. Garbarskiej m.in. w czerwcu 1943 r. A druga z kolei to odbicie „Prawdzica” 27 kwietnia 1944 r. Akcje „garbarnia”, w której brały udział grupy lokalnej partyzantki miały na celu pozyskanie skór przygotowanych dla niemieckiego wojska. Skóry te były niezwykle cenne dla partyzantów, albowiem szyto z nich buty i ubrania. Drugą wspomnianą akacją było odbicie „Prawdzica”. Pchor. Andrzej Woźniakowski wysłany z meldunkiem do Krakowa, podczas próby dotarcia do celu został aresztowany o godzinie 8 30 rano na moście rzeki Raby 27 kwietnia 1944 r. i umieszczony na posterunku policji. W tej sytuacji dowódca batalionu „Biały” powiadomił o całym zajściu „Kościeszę”. Wobec przeważającej liczebności żołnierzy Wermachtu, przebywający wówczas na terenie Dobczyc „Kościesza” zlecił Zbigniewowi Banachowi ps. „Buk” wykonanie z zaskoczenia akcji odbicia „Prawdzica”. „Buk” zorganizował grupę uderzeniową liczącą 35 partyzantów i przez Sarnulki ruszył w stronę Dobczyc. Po drodze dołączył do nich Wojciech Piwowarski ps. „Rogacz”, a na cmentarzu „Stróżnica” czekała już na nich grupa „Terenówki” z Dobczyc. Tak zorganizowana jednostka uderzeniowa skierowała się do miasteczka w celu wypełnienia powierzonej jej misji, która de facto zakończyła się pełnym sukcesem- nie tylko odbito aresztanta, ale również zlikwidowano niemieckie posterunki w Dobczycach i Raciechowicach. „Teren od Raby po Kasinę, Szczyrzyc, Łapanów, Gdów, Dobczyce i Łysinę został uwolniony od okupanta, dając początek tak zwanej Rzeczypospolitej Raciechowickiej. Od tego momentu ludność cywilna i cały teren był pod opieką AK”. Działalność partyzancką wspierała ludność miasta i okolic. Na skrzyżowaniu szosy z Myślenic w stronę Gdowa i Bochni z drogą prowadzącą do Dobczyc, wzdłuż lewego brzegu rzeki Raby, widniała nawet tabliczka z napisem w języku niemieckim: „Achtung benditen- Strefa zagrożona”. Tak też było. Niemcy nie czuli się tutaj bezpiecznie, gdyż podziemie patrolowało i kontrolowało całą okolicę, uniemożliwiając tym samym podjęcie jakichkolwiek akcji przez okupanta. Więcej na ten temat pisze Z. Horodyńska w „Pamiętniku Stokłosy 1944”. Na terenie miasta dochodziło też do wykonywania wyroków na konfidentach, o czym wspomina w swojej publikacji L. Kawalec (Dobczyce- te mniej znane. Śladem mogił).

Ludność dobczycka jeszcze przez kilka miesięcy borykała się z działalnością hitlerowską. Dążono również do podjęcia rozmów z okupantem. Pertraktacje, jakie odbyły się w rejonie Dobczyc, pierwsza z inicjatywy „Łososia”, oraz druga prowadzona przez „Kościeszę”, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, albowiem „Kościesza” za cel spotkania postawił sobie wręcz wymuszenie na siłach Wermachtu pozostawienia w spokoju polskiej partyzantki oraz „wyłączenie kontrolowanego przez nas obszaru spod obowiązkowych dostaw kontyngentów na rzecz okupanta i oddanie go pod naszą administrację”. Postawa Niemieckiej strony, była twarda i nieprzejednana, co w konsekwencji zapoczątkowało likwidację partyzantki w rejonie Łysiny i doprowadziło do spacyfikowania okolicznych terenów. Dopiero z początkiem 1945 r. Armia Czerwona otoczyła wojska niemieckie, zmuszając je po kilkudniowych walkach do wycofania się na zachód. Całkowite wyzwolenie Dobczyc spod okupacji niemieckiej nastąpiło 21 stycznia 1945 r. Szybko też zorganizowano wówczas władze administracyjne oraz oddział milicji obywatelskiej, wprowadzając tym samym ład i porządek w mieście. „To już była WOLNOŚĆ”? Moje rozważania można podsumować słowami Jana Pawła II: „Czy świat zdoła kiedykolwiek zmienić samolubną i wojowniczą mentalność, która aż do tej pory kształtowała tak wielką część jego historii? (…) Trudno to przewidzieć, ale łatwo jest stwierdzić, że musimy zdecydowanie zmierzać drogą wiodącą ku nowej epoce historii, epoce pokoju, która będzie naprawdę i w pełni ludzka, którą obiecał Bóg ludziom dobrej woli” (AAS 57 [1965], 882).

Kasia Dominik Paginy historii Paginy dziejów kraju nad Wisłą czerwienią przesiąknięte, po ziemiach Rzeczpospolitej rozwiały obce i zimne wiatry. Przelany został ocean polskiej krwi i łez. Krzyże poległych wolność wywalczyły. Niejeden ojciec, mąż, syn, brat, z duszą na ramieniu, miłością do Ojczyzny w sercu, ruszyli na krwisty front, gdzie życie swoje poświęcili.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 7

Teraz na Polach Elizejskich siedzą i z namaszczeniem układają kolejne stronice polskiej historii, przywiane przez wiatr wspomnień.


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Urszula Joanna Wintrowicz Odświętna sukienka W hołdzie dla bohaterskich dziewcząt z powstania warszawskiego.

Córuś zmień tą brudną sukienkę! Poszarpana w strzępy jak stare łachy Chodź do swej matki przytrzymam za rękę, Przyniosłam ci przebranie z zapomnianej szafy. Zobacz sama! Ile na niej mazi była błękitna teraz w plamach błota. Krew twoich towarzyszy serce matki razi. Czy ta odświętna suknia ? To moja Golgota. Coś leci wysoko w stęchłych chmurach. To nie żurawi klucz, to stalowe ptaki. Rzucają odpady ciał karmią szczury śmiercią W zwalonych ruinach nadziei pokotem leżą maki, na przygniecionej piersi uparte czyny wiercą.

17 września, most nad Bugiem

Dla czego córko twa suknia upadła. Przypomina chustę św. Weroniki. Twarz twojej koleżanki w koronki się wkradła. Odbiła trupim jadem ostatni krzyk Eroiki.

Dokąd wystraszeni ludzie uciekacie? Na wschód do Lwowa proszę pana po drodze narąbali głów. Sołdaci przekroczyli granicę, czy tego nie znacie.? Przekroczyli Bug proszę pana zapomniał o nas Bóg. Bezlitośnie zadają gwałt macierzy! Gdzie się mamy podziać proszę pana w co grzbiet odziać? Nieprzyjaciel zrzuca bomb! stosy Tam ma córka proszę pana na niej moskal wyrywa z ciała włosy . Co te dziewczęta winne w niewieściej urodzie? Cnotliwe córki Polski zbyt czyste proszę pana jak wiara w swym rodzie. Szwadrony naszych junaków pomszczą chuć Sowietów. Pohańbione proszę pana leżą w grobach zamiast w życia mleku . Uciekajcie z mostu ludzie chrońcie swoje dzieci! Dokąd proszę pana gdzie bezpieczny kąt, może pan nas oświeci. E klasztorze złożymy hołd świętej panience! Tam was już nie ma zostały tylko cienie w wojennej męce.

Ukwieciły dwa ciała skrwawione desenie. Córko na wieki wybrałaś spoczynek tylko mnie matkę wciąż dręczy sumienie kiedy z mego dziecka został siny ścinek.

Wiersz jest hołdem dla poległych żołnierzy AK. Inteligencji księży i osób cywilnych którzy się stali ofiarami skrytobójczej napaści 17 września 1939 r przez Sowietów

strona: 8

A Katyń moi rodacy czy jest wam znany? W śmiertelnym proszę pana w głuchym lesie jest brat nasz pochowany. Dokąd ruszacie głupcy ,wracajcie do domu! My w wagonach proszę pana na nieuniknioną śmierć już gotowi A ty, bracie i siostro co wiesz o krwawej wojnie? Pomścimy naszych braci proszę pana Pomnik chwały postawimy Może pan spać spokojnie P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Z ojczyzną, jak ze wszystkim w naszym życiu. By nie utracić z nią więzi, trzeba te relacje nie tylko nawiązać, ale je podtrzymywać, o nie dbać. Nie wystarczy mieć słowo Polska na ustach – trzeba je mieć dużo bardziej w samym centrum serca. Trzeba tym słowem żyć tak, jak żyje się słowem Matka. Bo czymże innym jak nie Matką jest nam nasza Ojczyzna? Z matkami bywa jednak różnie. Z naszą recepcją

ojczyzny także. Wszyscy bez wyjątku – przyznaję ze wstydem, ze i ja także – mamy względem ojczyzny postawę roszczeniową: dla mnie, ja, moje, o mnie, się mi należy, potrzebuję, domagam się… Mamy też tendencję do narzekania na wszystko, na wszystkich i bez przerwy. Powiedzmy sobie jednak szczerze: ani jedno ani drugie nic niewarte. Słuszną jest rzeczą domagać się zmian. Słuszną jest rzeczą konstruktywnie krytykować. Słuszną jest rzeczą

Relacja

Adam Gabriel Grzelązka Przyjdź do mnie nocą 2011-10-27 POZNAŃ

wieczorną porą po słońca zachodzie kiedy księżyca ślady widać już na niebie a on sam zachwyca się zakochanymi parami kiedy słońce zmęczone dawno już uśpione ową porą późną ową mroczną porą skąpaną w gwiazd srebrzystym szkliwie kiedy nikogo zazwyczaj już nie ma bowiem zmęczeni życia trudem śpią ludzie strudzeni pracowitym dniem co minął szczęśliwie tak przyjdź do mnie nocą przyjdź proszę gdy myśl jasna niczym nie zajęta a trzeźwa nadal a serce we mnie samotne a serce we mnie stęsknione pragnienie w sobie skrywa tęsknotę za Tobą

W trudzie i znoju Ostrzegam jednak: to jest trudne. Przyjdą przeciwności. Przyjdą sprzeciwy, niezrozumienie, szykany itd. Będzie reakcja. Wszędzie tam, gdzie czynimy dobro, powstaje przeciw nam opór. Różnego rodzaju. Chociażby wynikający z odmiennego sposobu widzenia rzeczywistości. Choćby z odmiennego sposobu definiowania wartości. Nie przejmujmy się jednak. Angażujmy się pomimo. Szukajmy sobie podobnych. Nie czekajmy, aż okazja znajdzie nas, lecz sami je twórzmy. Każdy z nas w pojedynkę może niewiele. Poza nielicznymi wyjątkami. Lecz jeśli tysiące osób wykona tysiące małych kroczków – coś się zmieni. Ważne, aby iść razem i iść w jednym kierunku. Współczesny patriotyzm w kontekście wspominania rocznicy odzyskania niepodległości wymaga od nas zaangażowania społecznego. Warto dzielić się z innymi tym, co w nas dobre. Warto innych inspirować do działania. Warto się wzajemnie wspierać. Warto zadawać s obie każdego dnia: co ja mogę dla mojej ojczyzny zrobić?

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 9

przyjdź do mnie nocą wciąż na Ciebie czekam Polsko Ojczyzno moja w sobie mnie rozkochaj przyjdź do mnie błyskawicą przepełnij swą krystaliczną mocą

upominać się o swoje prawa. Słuszną jest rzeczą dążyć do zmian i postępu. Jest jednak pewne niebezpieczeństwo – póki pozostajemy na zewnątrz, pozostajemy biernymi obserwatorami. Tymczasem można inaczej. Warto inaczej. Można się zaangażować. Wejść w samo sedno. Rozejrzeć się dookoła. Co takiego mogę zrobić? Komu i jak dopomóc? Co mogę zaoferować? Gdzie się dołączyć? W co wejść, gdzie podjąć jakąś aktywność?


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

POLSKA 2010-04-16 POZNAŃ

z serca wyjęte Słowo kraj ten piękny jest krajem takim jakim ja jakim T jakim Myśmy wszyscy zatem nie narzekaj spójrz po sobie czyś Mądrym jest Polakiem czy Ojczyzny miłość rozkwita w Tobie niewiele rzeczy ma jakieś znaczenie śmierć dla nas jednaka przewidziana choć różna w sposobie ze świata odchodzenia gdy dni się dopełnią twoje gaśnie świeca duch zabiera co jest najważniejszego w Tobie i odchodzi opuszczając ciało które dopiero przy zmartwychwstaniu oddane zostanie ponownie nowemu Tobie w Niebie znaczenie ma jak Żyliśmy tu i teraz chcenia mgła skazana na zapomnienie niknąc innym z pamięci znikasz Ty przeminą nawet Twe słowa pozostaną nieliczne Miłości Czyny Nie chodzi o jakieś wielkie, wiekopomne dzieła. Chodzi o zwyczajne, codzienne życie. Daje nam ono okazję do wkładu dla dobra Ojczyzny. Miałem okazję wczoraj uczestniczyć w takim spotkaniu patriotycznym organizowanym w Poznaniu. Miałem okazję podzielenia się tam moimi wierszami i mówienia o tym, jak każdy z nas właśnie poprzez małe kroki, małe zaangażowania może włączyć się w duże dzieło miłości Ojczyzny. Zaangażowało się w to wiele osób, które przygotowały to spotkanie. Większość z nich pozostała niewidoczna, a przecież zadbała o dekorację, wystrój i nastrój miejsca. A później o posprzątanie wszystkiego. Gdyby nie wkład tych wielu osób, ów wieczór nie byłby tak wspaniałym przeżyciem. Ich praca pozostała niewidoczna. Stałaby się zauważalna dopiero, gdyby nie została wykonana.

strona: 10

Zaangażowane serce Podobnie jest z naszym patriotyzmem. Tego, co możemy i czynimy dla Polski, nikt nie dostrzega. Jeśli jednak wkładamy w to serce, jeśli w tym zaangażowaniu jesteśmy konsekwentni, zmieniamy nasze najbliższe otoczenie. Zmienia się przede wszystkim nasze serce. Rozkochuje się w rodzinnym kraju, w tym co polskie.

żyj zatem Uczciwie żyj w Pokorze Myśl i Działaj mając w sercu co należy Boga – Honor i Ojczyznę nie poddawaj się wiatrom historii niech nie miota tobą zachcenia chwila broń życia godnego i przykładem bądź dla pokoleń dla naszych dzieci Polska jaka jest jest taką jaką masz ją w sobie jakim jesteś dla niej Ona się Tobą wyraża kim jesteś kim byłbyś gdyby ojczyzna nie była w Tobie gdyby Bóg w sercu nie mieszkał Twoim marny los byłby twej ojcowskiej ziemi Polska – oblicze Twoje Życie jakie masz i jakie przeminie Historią będzie dla przyszłych pokoleń lub w niepamięci zaginie bezowocnie liczy się zatem każda chwila każde umiłowanie liczy się wiara Twoja osobista wiara i na wieczność w Tobie wyczekiwanie Pisanie poezji patriotycznej jest trudne. Żyjemy we względnie spokojnych czasach. Żyjemy we względnie ustabilizowanym politycznie względnie wolnym kraju. Och, daleko do ideału. Ale nie o to chodzi. Czasy niewoli są poza nami. Czasy tęsknoty za wolnością są przeszłością. Teraz grozi nam nuda i rozczarowanie. Nie ma przeciw komu walczyć, więc gryziemy się sami ze sobą. Walczymy z innymi, którzy mają odmienną koncepcję tego, jak winna wyglądać Ojczyzna. Trudno jest zaakceptować czyjąś odmienną wizję, czyjeś przeciwstawne nam zdanie. To nas albo zniechęca albo zacietrzewia w nienawiści. Nie ułatwia to także pisania poezji. Podobnie zresztą jest, tylko jeszcze wyraziściej, jeszcze ostrzej z poezją religijną. Ciężko pozostać obojętnym. Wcześniej czy później zmuszamy innych do zajęcia stanowiska: albo są z nami albo przeciw nam. Pisanie o patriotyzmie tu i teraz w poezji nie jest obecnie popularne. Od dziesiątków lat czytam z fascynacją poezję. Mam w moich zasobach setki poetów i poetek, tysiące ich wierszy, które mnie jakoś poruszyły, przekonały czy zainspirowały. Niewiele jednak mówi się teraz o Polsce w poezji. Dużo mniej niż w latach 80. Dużo mniej nawet niż za czasów PRL’u sprzed stanu wojennego. Może zresztą się mylę. Może po prostu nie docieram do tej poezji. Jeśli jednak ja do niej nie docieram, to czy dociera do niej ktokolwiek

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

inny? Hm… Dużo łatwiej jest pisać poezję w kontekście historycznym, w nawiązaniu chociażby do II wojny, powstań i innych ważnych wydarzeń naszych dziejów. O tym wszystkim jest pisać dużo łatwiej. Pisać bez wątpienia warto.

Jak jednak pisać o patriotyzmie? Jak pisać o ojczyzny umiłowaniu? Wciąż szukam, wciąż próbuję i wciąż nie wiem… Wciąż pozostaje to dla mnie zagadką. Wciąż mi to umyka. Wciąż tego się próbuję nauczyć. Tak jak próbuję się uczyć patriotyzmu. Jak próbuje się uczyć mojej Polski.

Robert Ratajczak Flaga Biel wolności zaplamiona krwią historii co katuszem terror kata piętno swe przelał krwią laga Polski godnością naszą co bronili jak swej matki i ginęli za nią z dumą bohaterzy o biel walczyli wolną Polskę zostawili

Tam gdzie orzeł Tam gdzie orzeł chroni granic rozdziobią nas niezgody kruki szyderczo z wrzaskiem szpony rozszarpią morderczo uwiły w słabszych duszach gniazda dziobem zuchwałości krucza niezgoda serca zjada czy są orły na tej ziemi co ochronią skrzydłem bliźniej zgody przed kruczym lotem

Nie dziel narodu nie zamieniaj głazów ciężkich słów w czyny cierniste nie rzec żeś święty skoro zawistną niezgodą tchnięty naucz się udowadniać wiarę w człowieka gestem ręki cierpliwie uzbrajaj zaufaniem bliźnich lęki nie dziel narodu w którym każdy równy z krwi i kości

Dzieci wojny Zapadły w sen milczenia spod mordu ręki ciała wychudzone głodem krzyk rozpaczy na baczność niemy Dzieci wojny osierocone w pokojach gazowych szept rozpaczliwy... -Mamo gdzie jesteś łza opada na liche rączki Strach zbłąkany przed kolczastym murem wolność za nim tak bliska dzieci wojny pragną się nią zachłysnąć przed snem lecz ona w oczach daleka Chaos krzyk tęsknota bezsilność śmierć jedyną wolnością odpoczynkiem

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 11

Dziś w ich czaszkach nadal krzyczy rozpacz by prawdę ujawniono o czynach morderczych by ujrzeć na ich kościach blizny


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

rzez moment zabrakło mi tchu. Wchodziłem po schodach najzwyklejszej klatki schodowej. Zatrzymałem się i położyłem paczkę pod drzwiami. Kiedy oddech się uspokoił, spojrzałem przez okno. Nie było kwietników, zieleńców, koszy na śmieci, chodników i bloku naprzeciwko na Tysiącleciu. Gdzieś zniknęły wszystkie parkujące przed chwilą samochody, także mój…. Zdumiony zbiegłem na dół w ostatniej chwili, nim i schody rozpłynęły się w powietrzu, a drzwi zamieniły w jakieś potężne drzewo, chyba kilkusetletni dąb. Gdy rozejrzałem się wokół, wszędzie widziałem nadzwyczaj gęsty las, a w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą była brama wejściowa, szumiał na silnym, północnym wietrze prastary dąb. Rozglądając się wokół, zrozumiałem, że jest tu tylko potężna, ciemnozielona, soczysta puszcza. I że jestem tu zupełnie sam…

irracjonalnie, bez sensu, alogicznie i parapryncypialnie – to najgorszym moim wnioskiem mógł być tylko ten, że tu w tym mieście, w tej dzielnicy – której już nota bene nie było – zdarzyć się mogły rzeczy absolutnie niemożliwe…

P

N

ie wiedziałem, co to wszystko znaczy. Stałem w miejscu, gdzie powinno być osiedle Tysiąclecia, a tymczasem była puszcza. Wiedziałem, że pora dnia jest identyczna – słońce świeciło daleko na wschodzie, świtało, brzask bił znad horyzontu, przebijał gałęzie i liście, kładł cienie pod stopy. Dochodziły mnie różne dźwięki przypominające trochę te z wycieczek do Zoo. Może to właśnie one sprawiły, że w wyobraźni już widziałem te wszystkie dzikie zwierzęta. Zresztą, czemu od razu dzikie.

***

Musiałem coś zrobić. Najpierw muszę zorientować się, gdzie jestem i ogarnąć sytuację. Postanowiłem poszukać wyjścia z amrugałem mocno, żeby odpędzić ten widok. tej puszczy. Wiedziałem, że najlepiej będzie najpierw Niestety, nie chciał zniknąć i przeciwnie – ostro spojrzeć na wszystko jakoś z góry, z wysoka. Był na to tylko wbijał się w moje marne pięć zmysłów. Stałem jeden, harcerski sposób…. pod jakimś dębem, bardzo rozłożystym, w miejscu, gdzie ze dwie minuty wcześniej był zwyczajny, socjalistyczny z pochodzenia, a modernistyczny w formie blok, jakich tysiące en stary harcerski sposób pamiętałem jeszcze z zbudowano w Polsce. Oparłem się plecami o drzewo. czasów, kiedy byłem nastolatkiem. W razie Poczułem jego pozytywne energie i wysokie wibracje. zagubienia się w lesie należało wdrapać się na Przeszył mnie dreszcz od głowy do stóp i z powrotem, jak błysk, jak kamyk wyrzucony z procy. Byłem tu sam. Nikt nie najwyższe drzewo w okolicy. Potem zeskanować teren i widział, jak schodziłem znikającymi za mną po kolei zapamiętać kierunki. Można też było obserwować, gdzie schodami i w ostatniej chwili przed zniknięciem budynku rośnie mech – zawsze od północnej strony. Układ mrowiska wybiegłem przed bramę, zamykaną zamkiem elektrycznym. też wiele znaczył, podobnie jak stopień nasłonecznienia Potem wszystko zaczęło wirować, a działo się to tak szybko, terenu około południa. Do niego jednak było jeszcze sporo że moje myśli, pędzące z prędkością podświetlną, nie czasu, dlatego zacząłem wspinać się mozolnie, niczym moi nadążały. Teraz gdzie bym nie popatrzył, wszędzie była przodkowie neandertalczycy, których wykosili w końcu homo puszcza. To nawet za słabo powiedziane, to była jakaś sapiens jakieś czterysta tysięcy lat temu. Tyle, że oni w tym pieprzona dżungla, w której lada moment mógł mnie musieli być lepsi. Nie przypuszczałem, że będę znowu właził zaatakować jakiś pieprzony zwierz i w ogóle różne baśniowe na górę w tym samym miejscu, tyle, że nie schodami, a po stworzenia, z którymi niebezpieczne zabawy toczył Leśmian. pniu jakiegoś dębu. Kiedy znalazłem się dość wysoko... Ale gdzie tam mi do Leśmiana. Ostatnie jego wiersze były bardziej niż tragiczne i wyrwałem je z pamięci swego serca. Nade wszystko dziwne było to, że w ogóle nie odczuwałem iedy znalazłem się na wysokiej, grubej gałęzi, strachu. Mimo, że zaraz zza któregoś z wielkich pniaków oczom moim ukazał się straszny, porażający mógł wypaść dzik, wilk albo jakiś inny gad. Jeżeli na osiedlu, widok: oto gdzie tylko nie spojrzeć, wokół gdzie przyjechałem tylko po to, aby dostarczyć posiłek rozciągała się dywanowa zieleń wierzchołków drzew, dietetyczny klientowi, nagle wyrosła dżungla, kompletnie zupełnie podobnych do tego, na które wlazłem. Na północ –

Z

T

strona: 12

***

K

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

***

***


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

morze zieleni; na południe – ocean jeszcze gęstszy, na wschód – falujące od wiatru łany buków, dębów i innych drzew liściastych, na zachód – zielona pustynia, z wysepkami sosen, ale przeważnie to samo. Na najbardziej oddalonym, ale jeszcze widzialnym horyzoncie zieleń stawała się mniej soczysta, przesycona jakby gęstą watą mgły, lekko fatamorgiczna, delikatnie opalizująca, migotliwa i zwiewna, ale nie było wątpliwości, że kiedy tam się za kilka godzin znajdę, i znowu wlezę na szczyt, horyzont znowu skoczy do przodu i będzie to samo. Nie miałem jednak wyboru. Wiedziałem, że zostałem jakimś cudem przeniesiony dokądś i musiałem, aby przeżyć, zorientować się, gdzie naprawdę jestem. Nie było czasu. Trzeba szybko zejść na ziemię. Obrać jeden kierunek i się go trzymać. Wiedziałem, że jeżeli jestem nadal na dawnym – albo przyszłym, cholera wie – osiedlu Tysiąclecia, to nie ma co iść na północ. Jeżeli istnieje Bałtyk, to dojście tam nic nie da. Jeżeli zaś pójdę na południe, to po drodze, kończącej się zapewne dopiero za Alpami, albo dalej, muszą być jakieś ludzkie ślady, jakieś osady, czy coś w tym stylu. Zlazłem z wysoka, nieco przy tym obtarłem sobie rękę, ale to nic… Ruszyłem przez chaszcze na południe…

znalazłbym jakąś drogę, a tu szmaragdowa pustynia. Może zmienić kierunek? Nie, zasada numer jeden – zgubisz się na szlaku, to wracasz do ostatniego widzianego znaku, zgubisz się w lesie, obierasz jeden kierunek i się go trzymasz. Dobra, nie denerwuj się. Jak się mam nie denerwować? Normalnie. Zamknij się, bo będzie jeszcze gorzej. Tylko tyle potrafisz. Żebyś wiedział...

M

***

inęła pierwsza godzina. Szedłem nadal, usiłując utrzymać kurs na południe, ale zdawałem sobie sprawę, że drobne odchylenia w prawo czy w lewo bez kompasu będą nieuniknione. Oszczędzając siły siadałem pod drzewami, które jak słupy trakcji elektrycznej dokądś musiały wszak prowadzić. W pewnym momencie przypomniałem sobie, że mam nowego smartwatcha i w kieszeni telefon komórkowy. Popatrzyłem na smarta, wskazywał godzinę 643, podobnie jak telefon. Spróbowałem połączyć się z Internetem i mapami Google – bezskutecznie. Pokazywał się tylko komunikat, że „jesteś poza zasięgiem” albo „skonsultuj się ze swoim operatorem”. Bateria padnie za trzy godziny – szacowałem. Ładowarka została w aucie, o które od początku się martwiłem. Aha, czyli muszę być poza granicami Polski, iedy zszedłem z góry, zacząłem się zastanawiać, jak bo zasięg mojej sieci obejmuje cały kraj, ale roaming miałem ja, przeżyję w tym buszu, który nigdzie się nie nieaktywny. Zaczynałem powoli tracić siły, chciało mi się pić i zaczyna, ani też nigdzie nie kończy. “Co mam robić?” – wkrótce jeść. „Trzeba zrobić jakieś śniadanie…” – zaryczało w wygląda na to, że teleportowałem się do jakiejś dżungli, nie głowie, ale zignorowałem tym razem mojego rozmówcę. wiem nawet jakiej, ani jak się z niej wydostać. Jaki to Kiedy minęła druga godzina, odezwał się dobrze znany w kontynent? Jaki kraj? Jaki region? Nic. Szedłem między nowych sytuacjach lęk, który blokował myślenie i dębami, cały czas orientując się po cieniach, rzucanych przez podejmowanie dobrych decyzji. Wiedziałem tylko, że muszę wstające słońce. „Czyli na pewno zgadza się pora dnia – pod znaleźć jakąkolwiek drogę, coś, co by świadczyło, że istnieje blok podjechałem w słoneczny poranek, zwykły dzień stąd wyjście i jakiekolwiek ludzkie osady, miasta czy wsie. powszedni, słońce się dopiero wspinało nad horyzont, tak jak Słońce coraz odważniej wyglądało zza chmur. Było dość tu” – mówiłem półgłosem i dalej szedłem między drzewami, ciepło, pewnie wczesna wiosna, bo zanim tu się znalazłem, potykając się o leżące pod nogami gałęzie, szarpiąc się z taka była właśnie pora roku na osiedlu Tysiąclecia… krzewami, starymi pajęczynami, które dowodziły, że dawno już tędy nikt nie szedł. Najważniejsze to dojść do jakiejkolwiek drogi i ustalić, czy jestem jeszcze w ogóle w zedłem przed siebie, nie za szybko, rozgarniając Polsce. Jednak roślinność, jaką obserwowałem po raz rozłożyste gałęzie, potykając się o wystające korzenie pierwszy z pilnością prymusa i uważnością godną i odczuwając pragnienie. Póki co nie byłem głodny, mimo, że Gandhiego, wskazywała raczej na półkulę północną, na śniadanie jadłem jeszcze w domu przed wyjściem do firmy. pewno nie była to lora podzwrotnikowa, nie było parno, ani Martwiłem się, posiłki zostały zamknięte w samochodzie, duszno, ani zbyt wilgotno, raczej klimat umiarkowany. który stoi – a raczej: stał kiedyś – zaparkowany przed jednym Zatem jest duża szansa, że jestem po prostu w którymś z z bloków na Tysiąclecia. Za najdalej godzinę zacznie się afera, polskich borów, jakich mamy jeszcze niemało. Ot choćby będą telefony, a mi padnie bateria, zresztą nadal telefon nie wschodnie rubieże kraju, gdzie same jeziora i bory, albo łapał sieci. No, ale co, miałem stać w miejscu, usiąść pod choćby wielkopolskie Bory Tucholskie, gdzie też jak wleziesz dąbczakiem i medytować, czekając na oświecenie. Nie byłem na ambonkę myśliwską, to widzisz hektary i żadnej przerwy z takich – lubiłem ruch, podróże, zmiany krajobrazów, feerie we lorze. Tymczasem szedłem i szedłem dalej i dalej, lecz barw, migotliwość tęczowych łuków i osobliwe znaczenia drogi nadal nie spotkałem… używanych słów. – Nie spiesz się, i tak nie zdążysz dziś tego rozwieźć… – zaczął szeptać znajomy głos szatana, który ćwiczył mnie w ijały długie jak kryształowa noc sekundy, wlekące życiu jak Hioba na polecenie i w porozumieniu z Jehową. się noga za nogą wciąż pod górę. Uszedłem, – Zamknij się – odszczekiwałem głosowi, niepomny, że przedzierając się przez gęstą roślinność jakieś dwa kilometry. w walce duchowej nie należy wchodzić w dyskusję z głosami, Przydałaby się maczeta, taka do ścinania trzciny. Skąd tu należy je na miarę możliwości ignorować. weźmiesz maczetę, kretynie – sam sobie udzieliłem – Chcę ci doradzić tylko, zrobisz jak zechcesz… – syczało odpowiedzi. Kilka razy siadałem pod drzewami. A jeśli w lewym, to znowu w prawym kanale, jak w dolby system w rzuciło mną gdzieś daleko od Polski? Jak tego barana w latach 80–tych. powieści rosyjskiej? Zaraz, dokąd on się przeniósł? A, no do – Nie potrzebuję – potknąłem się znowu o jakiś samej Jałty, mam nadzieję, że ja nie. Ciągle miałem nadzieję, że to Bory Tucholskie, albo inne rezerwaty, w końcu obrośnięty mchem kamień – nie potrzebuję twoich północno-zachodnia Polska obfituje jeszcze w zieleń. Ale z obłudnych rad, sam sobie doradzę, a ty doradzaj Trumpowi – każdym krokiem nadzieja malała – no tak, myślałem, ale podniosłem się – albo...albo Putinowi… gdyby to nawet były jakieś bory, takie czy inne, to zaraz

K

***

S

M

***

***

strona: 13

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Zatrzymałem się, słońce wstępowało na niebiosa, jak rydwany unoszące Ezechiela do nieba w starych tekstach starożytnych. Głosy ucichły, ale wiedziałem, że przy większym zmęczeniu zaatakują ponownie i będą próbowały mnie zdenerwować. Czasem zdawało mi się, że brzmią nieco znajomo, że to nie szatan, ani władcy ciemności, że takie bajki to nie dla mnie. Znajomo. Hmm – zamyśliłem się i rozejrzałem. Po lewej stronie dostrzegłem jakieś przejście w krzakach, rozgarnąłem liście, które były zdecydowanie bardziej soczyste niż te znane mi z polskich lasów, ale może się myliłem, i zobaczyłem źródełko czystej krynicy – woda lała się spod dębu, jakby tam było wejście do wnętrza ziemi, potem spływała między dwoma grubymi konarami i tworzyła rodzaj jeziorka obrośniętego mchem i mnóstwem nieznanych mi roślin. – Trzeba było się uczyć botaniki lepiej – myśl ta była tym razem moja i brzmiała obco. Podszedłem, zanurzyłem dłonie i spojrzałem w lustro wody, twarz miałem zmęczoną. Obmyłem się i napiłem do syta, pomny, że nie wiem, kiedy znajdę jakąś drogę, i czy w ogóle dziś jeszcze wyjdę z tej dziwnej puszczy. Kiedy kontemplowałem swoje oblicze, przypomniał mi się mit o Narcyzie i zrozumiałem, że odbicie w wodzie niegdyś było jedyną możliwością, aby wiedzieć, jak się wygląda. – Przekichane mieli – dobiegł mnie jakiś głos z tyłu. Obejrzałem się instynktownie, ale nie było tam nikogo…

Dorota Urbańska W ramionach Derwisza Kronberg 03.11.2016

Skrzydła wiatru rozwinę Jestem tylko o oddech Cicho słowa wyszepczę Zawinę je w pajęczynę. Zamienię palące drganie W jasną iskierkę nadziei Podmuchem pokoloruję Nasze ciągłe czekanie. Drzwi przed nocą zatrzasnę Księżyc w słońcu zanurzę Żar spełnienia zatrzymam Dotknę tęczy i zasnę.

Wokół spokój i cisza Niebo w niebie otwarte ostanowiłem odpocząć. Rozejrzałem się i już Otulona spojrzeniem chciałem zawołać „hop, hop”, jak się robi w górach latem (zimą nie wolno), ale coś mnie tknęło i się Śpię w ramionach Derwisza.

strona: 14

P

***

powstrzymałem. Usiadłem koło źródełka. Przypomniały mi się Bieszczady w maju 2012 roku, gdzie byłem ze stryjem i jego studentami. Przypomniały mi się wszystkie rzeki leśne, głazy narzutowe, wodospady, wycieczki na Babią Górę i okolice Beskidu Żywieckiego, gdzie z przyszłą żoną wdrapałem się na Magurkę Wilkowicką, a właściwie ostatnie kilkaset metrów dowiózł nas fiat cinquecento, który zjawił się we właściwym miejscu o właściwej porze; potem już go więcej nie widzieliśmy. Padliśmy wtedy ze zmęczenia i bez kolacji, bez łazienki, w ubraniach, i usnęliśmy. Rano była mgła, szare widoki, ale schodzenie w stronę Bielska–Białej pamiętam jako cudne. No tak, nie wrócę po pracy dziś do domu, żona się zamartwi. Gdzie ja się do cholery znalazłem? Co to za puszcza? Popatrzyłem w górę i nagle poczułem się bardzo znużony. Przypomniały mi się opowieści z Boskiej Komedii Dantego, kiedy w połowie drogi życia wszedł do ciemnego, groźnego lasu. Okazał się on wrotami do piekieł, po których oprowadzali go przewodnicy. I na polonistyce mówili nam, że najciekawsze jest w tym poemacie piekło, wcale nie raj. No i że najniższy, ostatni krąg to nie morze ognia i siarki, gdzie się pławią diabły z widłami i potępione przez Boga dusze, ale lód, mróz i wieczne śniegi – dla tych, którzy nigdy nie kochali, nie czuli płomieni w sercu, nie spalali się dla kogoś, nie odważyli czuć gorąca w nocy i lekkiego kaca nad ranem. Przez chwilę jeszcze medytowałem nad losem potępionych w piekłach średniowiecznego poematu, po czym ogarnęła mnie jakaś dziwna senność, oczy zaczęły się kleić, raz po raz zamykać. Położyłem się tedy wygodnie i słuchając delikatnej muzyki źródełka z szumem drzew i śpiewem ptaków w tle, odpłynąłem w krainy Morfeusza. Tego samego boga, który jest patronem morfiny, dobrego środka znieczulającego w XIX wieku...

Kamila Lewandowska Nadzieja... Nadzieją, ironia, obłuda i fałsz Jak język wciąż wije i błądzi i trwa Jak wszystko jak złoto nie świeci się już A życie to tylko trujący bluszcz I nieme twarze wykrzywione w grymasie Zależne od zawsze dbające o kasę. W pół śnie wyrywane nagłymi wrzaskami Pod górę i w góry wpadając na dno Złośliwie i podle wciskając nas w matnię Odbierając godność i wiarę w coś Zagłuszając w nas to co cenne Ten wewnętrzny wciąż żywy głos...

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Kamila Lewandowska Anioły Anioły powiadasz... A gdzież one są ? Gdy wołam ze łzami dlaczego? nie słuchają mnie Kiedy kolejny raz SPADAM z wysoka I od ŻYCIA po dupie dostaje Nie kołyszą skrzydłami Bym mogła bezpiecznie LATAĆ

pomimo i wbrew wszystkiemu gdy życie się wali a ciało kruszy Kiedy potrzeba i kiedy nie oni nie zawiodą nigdy cię. Lecz tu się zatrzymam jeszcze na chwilę bo z tą przyjaźnią różnie bywa uważaj tylko, bo jest skarbem żywym lecz tylko wtedy gdy jest prawdziwa... Co do aniołów też rzeknę słowo Niech sobie z nieba pilnują nas bo może być za chwilę potrzeba i przyjdzie właśnie taki czas gdzie pokażą nam ostatnią drogę Aż pod sam sąd... i ujawnią nasz każdy życiowy błąd.

Przyjaciół nie można sobie kupić więc doceniaj ,kiedy już są bo oni są zawsze blisko nawet kiedy pozornie śpią. Czujesz ich obecność każdym zakamarkiem duszy

Za kraj Umierać za kraj szli Żegnając swe matki i żony Z pieśnią na ustach z karabinem w dłoni. Szli walczyć za ojczyznę Którą kiedyś znali Oddać za nią krew bo przecież kochali

Dzielili się kocem I razem do nieba czwórkami Szli dniem i nocą Z Boską pomocą I z nad ludzką mocą By kraj mógł powstać z kolan Oni dbali o to Starali się jak mogli Szli długo piechotą Wciąż do celu, mknąc nie dbając o siebie Walczyli za nas Teraz siedzą w niebie.

Razem ciągle byli Od świtu po noce dzielili chleb na czworo

Serce waleczne mieli w swych piersiach biło im w takt żołnierskich nut Nie znali strachu idąc na wojnę I nigdy nie liczyli na cud

Nie bali się kul i zapachu śmierci codziennie ginęli na złość Wspominając szczenięce lata Nikt nigdy nie krzyczał że dość W kieszeniach schowane zdjęcia Swych ukochanych dziewczyn i żon W pamięciach uśmiechy matek I dziecinny wspaniały dom

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 15

Nie szukali dla siebie azylu wiatr w oczy im wiał A żołnierz niejeden w piachu i błocie Jak długo stać mu kazali, tak stał

***


N

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

(Fragment powieści)

Michaela. Nie trzymała go, jak stwierdziła Katia, za gardło, by być pewną, że nie uniknie zderzenia z ostrą krawędzią żebra. Wciąż nie mogła uwierzyć, że siła uderzenia okazała się tak wielka, by przebić ludzką czaszkę. To wszystko było jak zły sen. Gdyby potrafiła, z radością cofnęłaby czas. − To chyba wszystko – zakończyła głosem, który nagle załamał się niebezpiecznie, zapowiadając bliskie już łzy. – Czy teraz mi pan wierzy, panie Jeremy? Błagam, proszę powiedzieć, że tak! − Zeznania twojej siostry znacząco różnią się od twoich. − Katia mnie nie znosi. Przyznaję ze smutkiem, że ta nienawiść jest zasłużona. Nie byłam dla niej przyjaciółką. Wciąż ją krytykowałam, wyśmiewałam jej styl bycia i poniżałam ją przy innych osobach. Ma prawo, by żywić do mnie urazę. Gdyby to było możliwe, naprawiłabym

strona: 16

ie pozwolono jej zabrać z domu telefonu komórkowego, ale na szczęście pamiętała o zegarku. Dochodziło południe, gdy ponure rozmyślania Entorianki przerwał skrzypiący dźwięk otwieranej kraty. Natychmiast poderwała się z pryczy. To był Jeremy Jackson w swoim nieodłącznym stroju, który służył Eliminatorom za mundur. Nie miał wspomagającego zmysły hełmu ani powiewającego majestatycznie na wietrze czarnego płaszcza. Oznaczało to, że rozmowa nie będzie oficjalna. Skoczyła ku niemu jednym susem. Chwyciła go przy tym z wielkiej radości za bladą, pokrytą delikatnymi piegami dłoń. − Pan Jeremy! – zawołała z ulgą. – Jestem taka

szczęśliwa, że pan przyszedł! Jeśli pan mi uwierzy, sąd nie będzie miał innego wyjścia. Był jednym z jej najgroźniejszych przeciwników, człowiekiem w dużej mierze odpowiedzialnym za uwięzienie Entorianki w Sangacji. Pomimo to cieszyła ją jego obecność, jakby odzyskała właśnie utraconego przyjaciela. Kimkolwiek był, uważała go za dobrego znajomego i liczyła na jego pomoc. Nie pozostało jej nic innego, jak tylko pokładać nadzieję w rozsądku i wpływach ZSS. Jeremy zamknął za sobą drzwi na klucz i powiedział spokojnie: − Usiądź, Derro. A kiedy siadła z powrotem na pryczy, a on zajął jedyne w celi krzesło, odezwał się powtórnie: − A teraz opowiedz mi jak najdokładniej o wszystkim, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Mów powoli, byś nie przeoczyła niczego ważnego. Z wypiekami na policzkach i oczami błyszczącymi od emocji zdała mu szczegółową relację z próby gwałtu, a następnie z tragicznego w skutkach wypadku, który policja wzięła pochopnie za morderstwo. Trudno jej było mówić powoli, bo chciała przebrnąć jak najszybciej przez ten przykry obowiązek. Świeże wydarzenie nie należało do gatunku wspomnień, do których z lubością wraca się przed zaśnięciem. Żałowała tego, co się stało, ale nie czuła się ani trochę winna. Musiała się bronić przed niechcianymi zalotami pijanego młodzieńca. Miała zamiar tylko odepchnąć

wyrządzone zło, ale jest na to za późno. Ona zrobi wszystko, by mnie pogrążyć. Nie jest wiarygodnym świadkiem. Sąd będzie musiał wziąć tę okoliczność pod uwagę. − Może nie jest wiarygodnym świadkiem, jednak jedynym. Jej zeznania i ślady z miejsca zdarzenia są wszystkim, na czym może się oprzeć sąd, wydając wyrok. Znam cię wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że jesteś o wiele bardziej wiarygodną i uczciwą osobą niż panna Katia Carradine. A jednak, uwierz mi, fakt, że ona być może kłamie, w niczym nie poprawia twojego położenia. − Dlaczego? – zawołała rozpaczliwie Derra. – Bo jest rodowitą Sangacjanką, a ja nie? − Tak – skinął powoli głową z pełną powagą Jeremy, nie odrywając spojrzenia od jej twarzy. Wytrzymała ten badawczy wzrok, nie odwróciła ani nie spuściła oczu. − Tak – powtórzył. – Może uznasz to za coś w rodzaju rasizmu, ale tak właśnie jest w naszym kraju. A może powinienem użyć innego słowa, które nie istnieje w słowniku poprawnej angielszczyzny, lecz o wiele lepiej oddaje istotę sprawy: gatunkizm. My, ludzie, i wy, Kiramczycy, nie jesteśmy dwoma narodami czy nawet rasami w obrębie tego samego gatunku. Jesteśmy dwoma całkiem odrębnymi gatunkami. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie rodzą się mieszańcy. Istnieje w przyrodzie naturalna bariera, która nie pozwala różnym gatunkom mieszać genów. A gdyby nawet się to udało, osobnik zrodzony z takiej krzyżówki byłoby bezpłodny jak muł, skrzyżowanie klaczy z osłem. Dlatego nie walczymy z wami tak, jak jeden naród walczy z drugim.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 17

Toczymy wojnę o biologiczne przetrwanie gatunku. Jest nas kilkunastu metrach kwadratowych posadzki. Właśnie czterdzieści milionów, was ponad osiemset milionów. zaczynało do niej docierać, że ci nieznający litości ludzie, ten Musimy troszczyć się o każdego osobnika, który mógłby przerażający kraj naprawdę chce ją zabić. Dlatego musi się wnieść cenny wkład w pulę genową, jak o najwyższe dobro. bronić wszelkimi dostępnymi sposobami. – Mam prawo do Nie możemy pozwalać wam się zabijać, ponieważ w ten adwokata. A ponieważ mam także prawo, by sama go wybrać, sposób sami prosilibyśmy się o zagładę. To dlatego każdy chcę mieć obrońcę z Entorii. Kiramczyk, który zabije człowieka, musi ponieść adekwatną Pokręcił głową w geście odmowy i powiedział: do przewinienia karę. Jest nią śmierć, zawsze, bez żadnych − Ja jestem twoim obrońcą. wyjątków. Nie ma znaczenia to, czy dokonano umyślnego − Pan?! – prawie krzyknęła ze zdumienia, a jej morderstwa, czy zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Strata opanowany głos o przyjemnym, niskim brzmieniu przeszedł dla naszego społeczeństwa jest dokładnie taka sama. Tylko w w raniący uszy pisk. – Przecież nie ma pan uprawnień do ten sposób nauczymy was, że musicie dbać o życie ludzkie wykonywania tego zawodu. Jest pan żołnierzem, a nie bardziej niż o życie swoich współplemieńców. prawnikiem. − W Entorii karą za zabójstwo jest także śmierć, ale ja − Jestem Eliminatorem, co oznacza, że mogę być niemal nie zabiłam Michaela, przysięgam! To był wypadek! każdym, kim zechcę. − To naprawdę bez znaczenia, Derro. Człowiek umarł z − Aż tak daleko sięga wasza władza? twojego powodu, ty również musisz umrzeć. Takie są u nas − Dalej niż przypuszczasz, przepióreczko. zasady. Twarde, lecz przejrzyste i sprawiedliwe. − Nie chcę, by mnie pan bronił, bo pan wcale nie chce − A czy jeśli człowiek zabije Kiramczyka, również musi umrzeć? – zapytała głosem na pozór spokojnym, lecz w mnie wybronić. Żądam, by skontaktowano mnie z prawdziwym adwokatem. Z Entorii albo Kenlacji. środku drżała ze wściekłości. − Obawiam się, że nikt nie zechce spełnić twojego − Nie, dlaczego miałoby tak być? – zdziwił się lekko. – żądania. Przywyknij wreszcie do myśli, że teraz możesz już Nie potrzebujemy kiramskich genów. Za to jest kara grzywny tylko prosić, a nie żądać. lub pozbawienia wolności. Jesteśmy cywilizowanymi ludźmi, − W takim razie chcę adwokata z urzędu. Sangacjanina. nie barbarzyńcami. Nie możemy tolerować zadawania bólu Byleby tylko nie pana. myślącym istotom. Już nie uważała go za przyjaciela. Zderzenie z brutalną − W takim razie jaka jest ta wasza sprawiedliwość?! – krzyknęła, zrywając się na równe nogi. – Traktujecie nas jak rzeczywistością rozbiło w drobny mak jej młodzieńczą wiarę zwierzęta, jak istoty podlejszego gatunku, które wolno w przyzwoitość Jeremy’ego Jacksona. Skoro on dbał tylko o ludzkość, ona musi zatroszczyć się sama o siebie. uśmiercać! − Obawiam się, że ja będę musiał ci wystarczyć. − Wcale nie. Jesteście w naszych oczach stworzeniami rzędu wyższego niż bezrozumne zwierzęta, ale nie tak − Jestem obywatelką Sangacji. Mam wszystkie cennymi jak ludzie. Musimy dbać w pierwszym rzędzie o potwierdzające to obywatelstwo dokumenty. Mam prawo siebie samych. domagać się, by przydzielono mi obrońcę. − A więc życie najokrutniejszego sangackiego − Ściśle rzecz ujmując, już nią nie jesteś. Straciłaś to zbrodniarza znaczy więcej niż życie przyzwoitego obywatelstwo z chwilą, w której popełniłaś przestępstwo. Kiramczyka? Tam, gdzie w grę wchodzą twarde prawidła biologii, zasady − Tak, Derro – wciąż patrzył jej prosto w oczy, jakby prawa pisanego muszą zejść na drugi plan. Poza tym, nawet próbował zahipnotyzować dziewczynę tym przewiercającym gdyby przydzielono ci adwokata z urzędu, niczego by to w na wylot wzrokiem. – Bo on może przyczynić się do rozwoju twojej sytuacji nie zmieniło. Czy sądzisz, że jakikolwiek naszego gatunku, jeśli nie dzięki własnym talentom, to szanujący się prawnik zaryzykuje swoją dobrze przynajmniej poprzez wkład w pulę genową. Ty tego nie zapowiadającą się karierę, by ocalić Kiramejkę? zrobisz i dlatego zawsze będziesz znaczyła mniej. Wszystkie − Nikt nie stanie po mojej stronie? twoje osobiste zalety nie zrównoważą jednej, podstawowej − Osoba, która naprawdę próbowałaby cię wybronić, wady. Jesteś Kiramejką. Nie możesz się tutaj rozmnażać. automatycznie stałaby się zdrajcą swojego narodu i sama − Nie potrafię w to uwierzyć – szepnęła, opadając z postawiła się poza nawiasem społeczeństwa. Nie, nie narodu. powrotem na pryczę, jakby nagle opuściły ją wszystkie siły. – Swojego gatunku. Po prostu przepełnione emocjami słowo Przecież nie możecie być aż tak bezduszni. „naród” lepiej przemawia do wyobraźni mas niż Zerwała się momentalnie z powrotem. Podeszła do beznamiętnie brzmiący „gatunek”. Dlatego stosujemy w niego tak blisko, że prawie się o niego otarła. Krzyknęła ze oficjalnej propagandzie tylko to pierwsze słowo, mając na myśli drugie. złością i rozpaczą: − A więc nikt nie zechce mnie wysłuchać? − To po co mnie tu, do wszystkich diabłów, sprowadziliście? Po to, by powiedzieć mi, że nie mam żadnej − Wysłuchałem cię i wierzę ci, ale nie zburzę dla ciebie z wartości? takim trudem zbudowanego społecznego porządku. − Nie ja podjąłem decyzję. − Odwołam się do Sądu Najwyższego w Iromadii. Niech − Ale wykonuje pan polecenia. Czyżby pan także należał sama Imperatorka osądzi czystość mojego serca. do szerokiego klubu bezmyślnych wykonawców rozkazów? − Nie zdążysz. A gdybyś nawet zdążyła, nie uznamy tego − Ludzie na ogół szanują swoją pracę. W tym kraju nikt, wyroku. Umrzesz tak czy owak. kto chce pracować, nie odchodzi z kwitkiem, ale dobrze Przez chwilę milczeli oboje. Derra wciąż spacerowała płatne, prestiżowe zajęcie to rzadkość i wielkie szczęście. A niespokojnie w kółko, a lęk, który zasiał w niej Eliminator, jeśli dostanie się wypowiedzenie ze względów narastał z każdą sekundą. Miała przecież siedemnaście lat. dyscyplinarnych, można od razu zgłosić się do sprzątania Była o wiele za młoda, by umierać. Musiał istnieć jakiś sposób ulic. na ocalenie jej życia. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że temu − Znam swoje prawa – przechadzała się nerwowo po mężczyźnie, jedynej osobie, która zainteresowała się jej


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

losem, a może jedynej, której wolno było się z nią naprawdę go kochasz, nie zadzwonisz do niego. kontaktować, nie zależało ani trochę na znalezieniu tego − Muszę się z nim zobaczyć! – krzyknęła, nie hamując sposobu. On już wydał na nią wyrok jak jednoosobowa ława już łez. przysięgłych. − Bzdura. Mogłaby się założyć, że gdyby ZSS nie znało z góry − To kiedy rozprawa? - spytała, za wszelką cenę starając werdyktu niezawisłego podobno sądu, Jeremy Jackson się odzyskać panowanie nad sobą. Przynajmniej na chwilę, chętnie wystąpiłby w potrójnej roli sędziego, prokuratora i dopóki on tu jest. Nie chciała pokazywać temu człowiekowi adwokata. Nie wątpiła, że gdyby było to konieczne, bez swojej słabości. wahania podjąłby się także roli kata. Tę rolę znał zresztą − Jutro rano zostaniesz przewieziona do sądu. najlepiej. Ilu ludzi, Kiramczyków i myślących maszyn zginęło − Jeśli nie dacie mi adwokata, będę się odwoływać do z rąk tego zawodowego zabójcy? każdej możliwej instancji. Nie poddam się łatwo, to mogę − Oburzasz się, że duża część sangackich kobiet zajmuje panu obiecać. się tylko domem i dziećmi, podczas gdy ich mężowie pracują − Odwołuj się, jeśli chcesz. Ale przypuszczam, że nie i utrzymują rodziny – zaczął znów z zupełnie innej beczki. – Ale musisz zrozumieć, że aby być specjalistą w jakiejkolwiek będziesz miała na to czasu. Wstał z krzesła, skierował się w stronę drzwi. Rozmowa poważnej dziedzinie, trzeba się bez reszty poświęcić swojemu zajęciu. Osoba dzieląca czas dokładnie na pół była skończona. pomiędzy życie zawodowe i rodzinne nigdy nie będzie − Pan już wie, prawda? – krzyknęła za nim. – Wie pan, specjalistą z prawdziwego zdarzenia. Dlatego zależy nam na kiedy zostanę zabita. Ta cała rozprawa to farsa. Sztuka dla tym, by mężczyźni stawali się specjalistami, a kobiety zajęły sztuki. Bo wyrok już zapadł, i to wcale nie na sali sądowej. się stwarzaniem przystani dającej wytchnienie tym Odwrócił się ku niej jeszcze raz, wyszczerzył w specjalistom, popychającym naprzód naszą cywilizację. Musi uśmiechu wszystkie białe zęby. być podział pracy. Wszyscy nie mogą zajmować się − Bystra jesteś – powiedział. – Aż szkoda, że masz wszystkim. Jeśli tak jest, cywilizacja nie rozwija się, lecz tkwi takiego pecha. Bo mogłabyś zajść w życiu bardzo wysoko. przez stulecia w martwym punkcie tych samych technologii i Odszedł, zamykając starannie kratę i zostawiając ją tego samego sposobu myślenia. Jak wasza. samą z bolesnymi myślami. Aż do późnej nocy krążyła po celi − A może wcale nie zależy nam na wynajdywaniu wciąż jak ptak polujący na mysz, nie mogąc się uspokoić. Jej doskonalszych maszyn? – odpowiedziała zaczepnie. – Może przerażenie, przeradzające się niekiedy w paniczny strach, stawiamy wyżej inne wartości? Na przykład sprawiedliwość, wzmagało się z każdą godziną. Sytuacja, w jakiej się znalazła, równość i wolność wyboru, która jest podstawą wszelkiego była bardzo poważna. Sangacja domagała się jej krwi w rozwoju. odwecie za śmierć Michaela. To było zarazem takie proste i − Nie wyspecjalizujesz się w niczym, myśląc w pracy o takie niesprawiedliwe. Rozpaczliwie szukała w myślach tym, czy zdążysz ugotować mężowi obiad. wyjścia z pułapki, lecz nie przychodziło jej do głowy nic − A co pan wie o kobietach, panie Jeremy, skoro po wystarczająco skutecznego i jednocześnie możliwego do przekroczeniu trzydziestki jest pan dumny z faktu, że nigdy zrealizowania. nie miał pan dziewczyny? Skoro nie chce pan jej mieć do końca życia? Co wy wszyscy w tym ZSS możecie wiedzieć o kobiecej duszy, skoro uciekacie od nas jak od zarazy? − Moje zadania są inne. Nie wymagają wsparcia kobiety. Była zła, że nawet tutaj musiał przywlec swoją ideologię. Nawet dziś musiał wdawać się z nią w dyskusje światopoglądowe. Nie, nie będzie teraz się nad tym zastanawiać. Musi skoncentrować się wyłącznie na ratowaniu własnego życia. Kwestię jego sposobu widzenia rzeczywistości może spokojnie odłożyć na później. Jeśli będzie jakieś później. Postanowiła wrócić do meritum sprawy. − Mam prawo do jednego połączenia telefonicznego – powtórzyła po raz kolejny. – Proszę dać mi na chwilę swój aparat. − A do kogo chcesz dzwonić, jeśli można wiedzieć? Bąknęła coś niezrozumiałego. Nie, nie można wiedzieć. Podlewam łzami Nie wymówi w jego obecności najdroższego dla niej imienia. szczęśliwe wspomnienia, Ale on zrobił to za nią. uśmiechają się do mnie − Do Kimmo Lapalainena, tak? oczami bratków − A jeśli tak, to co? – odparła zadziornie, czerwieniejąc rosnących w pustym ogrodzie. na twarzy. − Dam ci dobrą radę, Derro. Nie dokładaj mu bólu swoją Głucha tęsknota spaceruje wśród radosnej zieleni drzew. natarczywością. Jesteś prawie martwa i on o tym wie. − Wie? – aż zmartwiała ze zgrozy na myśl, że Kimmo mógł usłyszeć tamtą drugą wersję zdarzenia z ust obcej Przez smutne lata, osoby. codziennie z nadzieją − Może wie, a może nie – odparł wymijająco Jackson. – Daj spokój temu Bogu ducha winnemu chłopcu. Jeśli otwieram drzwi.

strona: 18

Hanna Krugiełka ***

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Antoni Piendyk Ukorzenie

Licho

Na ołtarzu pragnień złożę ofiarę swoich marzeń, był czas rozkoszy przyszedł rozgrzeszenia. pochylę czoło nad czyjąś niedolą przyklęknę poproszę Go o przebaczenie za pychę myśli zatracenie. Beztroskie chwile uniesień ukryję za boczną nawą niedomówień. Chleba powszedniego daj mi Panie odpuść jak ja czynię grzechy wrogom. Obudź nadzieję, nakarm duszę moją miłością Twoją do bliźniego myśli szalone uśpię w ofierze odkupienia.

Na obłoku w głębi nieba tuż po zmroku przycupnęło licho spogląda zachmurzone na ludzką niedolę.

Pycha

Licho otulone w mgielną otokę spogląda przez szyby pod strzechą wtopionych chat. Usta otwiera zdziwione bieda aż piszczy w kącie wtulona, a w ludziach iskra na strunach szczęścia wciąż gra. Zawstydzone ogon podkula z tchnieniem mgielnego wiatru w niepamięć istnienia umyka wpatrzone w swój własny parszywy los.

strona: 19

Jałmużny chleb łzy goryczy księżyca sierp myśli nasyci. Nadchodzące zło nocą się skrada pcha cię na dno pychy to twoja wada. Zapomniana droga pokory gruda masz ją za wroga barwa jej ruda. W takie kolory wszystko się zmieni według twej woli żadnej zieleni.

Mrokiem gęstym kładzie się nad stawem mgła do domostw zwabiona poświatą świec jak ćma się pcha.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Przyznam się, że nie wiem. Trzeba się chyba poetą urodzić na szczęście lub nieszczęście. Na to drugie raczej, Rozmową z duszą, która dostrzega więcej, niż świadomy sądząc po przeczytaniu życiorysów wielu poetów. umysł stara się przekazać, co wie w strofach wiersza piórem trzymanym ręką poety. Próbą spojrzenia na świat i człowieka jej oczami. Pozwala to dostrzec piękno, które jest ukryte poza Chwytam jakąś zasłyszaną frazę, słowo, które pozwalają gromadzeniem rzeczy, wszechobecną rywalizacją, katastrofą dostrzec ukryty za nimi głębszy sens, wart trudu pisania. humanitarną i wojnami. Czasem natchnieniem jest przeczytany czyjś wiersz. Pomaga

Czym jest dla ciebie poezja?

Jak powstają twoje wiersze?

Jest we mnie 2012

Jest we mnie zapach łąk i pól, jest we mnie barwa kwiatów, jest we mnie radość i jest ból i poszum wiatrów.

Jest we mnie ciepło Twoich słów, Twych dłoni czuły dotyk, fiolet kwitnących wiosną bzów, chłopięce psoty.

Jest we mnie szarość zwykłych dni i jest świąteczny przepych, są we mnie czarodziejskie sny i mroczne grzechy.

Jest we mnie tęsknot cichy żal na serca dnie ukryty, zielonych krajobrazów dal, słoneczne świty.

Jest we mnie wspomnień jasny czas, pierwszej miłości piękno, zielono śpiewa we mnie las piosenkę tęskną.

Jest we mnie chleba dobry smak, zbóż falujące łany, tylko miłości Twej mi brak niewyszeptanej.

Kim jest poeta?

mi gra (improwizuję trochę na gitarze).

Myślę, że poeta to ktoś, kto słyszy śpiew, wołanie albo płacz swojej duszy, które są zbyt ciche dla większości ludzi i próbuje to zmaterializować słowami wiersza, aby podzielić się z innymi. I stara się ukazać piękno świata. Przynajmniej Dlaczego? Trudno powiedzieć… Może tak musiało być. tak uważam, ponieważ zauważyłem, że współczesna poezja Może nie potrafiłem zagłuszyć wołania duszy i serca. w większości opisuje ten świat, przedstawia go takim, jakim Zacząłem pisać w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. jest w oczach większości. Pamiętam, że koledzy śmiali się ze mnie, przezywali poetą… – O! Idzie poeta! – śmiali się. To mnie zniechęciło tak, że przestałem pisać i zapomniałem o poezji na wiele lat. Duży

strona: 20

Dlaczego poezja? Czemu piszesz wiersze? Jak to się zaczęło?

Jak stać się poetą?

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

wpływ na decyzję rezygnacji z pisania miało przekonanie, że teraz nikt nie pisze wierszy z rymem, rytmem – w stylu Darem Boga, przeznaczeniem, nagrodą lub karą… Nie klasycznym. Z tamtego okresu przypomniałem tylko dwa wiersze. Zacząłem ponownie dopiero w 2011 roku pisywać wiem. Tego chyba nikt nie wie. „do szu lady”. W końcu sierpnia 2012 roku odważyłem się zamieścić wiersz na Poeto.pl. Byłem zdziwiony, że mój wiersz się spodobał. Zamieściłem więc drugi i też został przychylnie oceniony w komentarzach. To mnie zachęciło do Różnie z tym bywa. Trudno wymienić wszystkie pisania. sytuacje, w których sięgam po pióro. Zdarza się to we wszystkich porach dnia i nocy i w różnych sytuacjach. Zdarzało mi się pisać w jadącym autobusie, idąc po zakupy do sklepu, jadąc rowerem lub rozmawiając z kim na Facebooku.

natchnienie? Skąd się biorą?

Kiedy sięgasz po pióro? W jakich sytuacjach?

Niedoczytani

05.12.2016

Niedoczytani śladem błądzą wierszy, nurzając kroki w zapomnienia pyle, pejzażem oczom coraz rozleglejszym i zasypiając smutno, jak motyle. Nieśpiesznie ustom smakować wersety – z krainy myśli zbyt gorzkie owoce, już w wierszu dojrzeć nie zdążą, niestety, choć zachwycają niektórych po trosze. Niedoczytani dni splatają rymem w przygodę dziwną, jak miłości lśnienie i przemijają przez jesień i zimę, w zieleni wiosny ukryć chcąc cierpienie. Gdy ich zaułki chwytają w objęcia półmrocznych pieśni, gdzie mur dookoła, czy ktoś z nich zdejmie poezji zaklęcie, choć ona głosem jakże pięknym woła? Niedoczytani niebo mają w piersi, a w oczach smutku łez diamenty płoną, nikt nie przeczyta wierszy niedzisiejszych, dla których słowa baśnią niespełnioną.

Co ci przeszkadza w pisaniu?

Cygański skrzypek 14.03.2019

Na skrzypcach wygrywasz swe życie, Na skrzypcach wygrywasz swój los. Słyszycie ich ton? Czy słyszycie w swym sercu płonący ich głos? Dalekie są drogi na przełaj przez świat czterech stron. Czterech strun rozśpiewasz dziś żal w arcydzieła w zamęcie nut – melodii run. W zachwycie i coraz upojniej po strunach wędruje twój ból… Ach, nie śpiesz się tak! Graj spokojnie i czulej w swej dłoni gryf tul. Zdążymy wysłuchać do końca melodię, bo życia to pieśń promienie ją wznoszą do słońca, a noc gasi jasną jej treść.

Na skrzypcach wygrywasz swą miłość, co w oczach szmaragdy ma łąk, by szczęście się wreszcie wyśniło Kiedyś inspiracją było uczucie, emocje, ich „nadmiar” w dotyku cudownych twych rąk.

Gdzie szukasz inspiracji? Co napełnia cię natchnieniem? Co cię motywuje?

Czym jest talent? Czym jest

Niewielkie zainteresowanie poezją. Kilkakrotnie miałem zamiar zrezygnować z tworzenia wierszy, uważając pisanie za stratę czasu i wysiłku, mając świadomość, że świat nie potrzebuje poetów, ale ludzi, którzy potrafią znaleźć w nim swoje miejsce: zaradnych, pasujących do zastanych realiów, myślących tak, jak trzeba, mających poglądy takie, jak trzeba, nie wrażliwych, lecz twardych, potrafiących zarabiać i

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 21

powodujący chęć „wyrzucenia” ich z siebie, przelania na papier w takiej formie, aby stworzyć z nich poetycką formę, zdolną wzruszyć, zachwycić pięknem formy, o ile się uda… Dziś staram się odnaleźć głębsze źródła przeżyć i wszystkich tajemnic, które nazywamy życiem. I nigdy nie rezygnuję z piękna, które dziś, obawiam się, ma bardziej, niż kiedykolwiek, mniejsze znaczenie. W tle poetyckiego dramatu prawie zawsze obecna jest w moich wierszach przyroda, jej wszechobecne piękno i tragizm. Jest ona żywa i czująca, przeżywająca dramat życia na równi z człowiekiem.


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

zdobywać pieniądze.

Jak sobie radzisz ze zniechęceniem? Kiepsko radzę ze zniechęceniem. Od pewnego czasu przestałem się tym przejmować. Piszę, kiedy odwiedza mnie Wena i szepcze do ucha słowa i rymy. Jest niestała i kapryśna i nigdy nie wiem, kiedy się zjawi. Piszę i zamieszczam w Internecie wiersze, ponieważ ktoś mnie zachęcił. I świadomość, że ktoś przeżywa chwilę radości czy wzruszenia, czytając mój wiersz.

I dzień, i noc… 01.03.2019

Już niebo śni błękitne sny, skradzione twoim oczom, więc teraz nie opowiesz mi, dlaczego łza na rzęsach drży… bo opowiadać po co?…

24.08.2016 Wiersz zajął I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Poezji Klasycznej ,,o Buławę Marszałka,, w Sulejówku w 2017 roku

Nie napiszę, kochanie, dziś wiersza, noc nadchodzi gwiaździsta ze snami, zakochana w księżycu i w świerszczach, taka ciepła, jak miękki aksamit. Nie napiszę, zgubiłem gdzieś rymy pośród cieni, już ich nie odnajdę, nim przeminą jesienie i zimy przez poezji mej strofy niezdarne zanim w sny się zanurzę na długo, tam, gdzie wieczność przemija nad nocą świtem złotym, wieczornych zórz smugą… nie zapytasz mnie: Piszesz wciąż? po co? Nie napiszę… zgubiłem swe pióro pośród wiatrów, przybyłych z północy, uleciało wysoko – ku chmurom, nie dostrzegą w ciemności go oczy. Wybacz wiersz – taki on nieporadny, jak rannego słowika śpiewanie, lot którego kaleki, nieskładny poprzez wiosny zielonej zaranie, poprzez uczuć błękity wysokie, przez nadzieje, co wciąż jeszcze żyją, choć skazane są losu wyrokiem nad miłością się schylać niczyją.

Wyśnię wraz z niebem kilka chwil, zaklętych w piękny lazur taki pożegnań bywa styl tych coraz odleglejszych mil w spojrzeniu – bólu pazur. Gdy nocy się zatoczy krąg dokoła nas – w obłędzie ciemności, w której barwy mrą, choć jedną w dłoń włożyłem twą i dziś jej szukam wszędzie. Nie dany mi błękitny sen wraz z tobą – jasnooka, już słońce zaszło, umarł dzień i z gwiazd układam smutny tren, by w mgławic drżał obłokach…

Jak rozwijasz swój warsztat poetycki? Czytałem utwory wielu poetów i zawsze staram się pisać tak, aby moje wiersze choć w małym stopniu im dorównywały, aby były piękne, a czytanie sprawiało radość.

Twoje książki poetyckie – jak powstały? O czym są? Dlaczego takie, a nie inne wiersze? strona: 22

Kiedy odeszłaś

Do wydania książek namówili mnie znajomi na Facebooku, którzy pomogli też w ich wydaniu. Wydałem w sumie cztery tomiki wierszy w niewielkim nakładzie. • Jan Bliźniuk, Ewa Jowik: Szkatułka z wierszami, 2019 Drukarnia i Wydawnictwo Diecezjalne w Sandomierzu

Nie wiem, czy warto pisać o sobie. Nigdy nie byłem kimś ważnym, niczego w życiu nie osiągnąłem, niczego nie odkryłem, nie pobiłem żadnego rekordu… Piszę niemodne, klasyczne wiersze, głównie o miłości i tęsknocie, nie marzę więc o nagrodzie Nobla, bo za takie wiersze tej nagrody nie dają. Urodziłem się w 1949 roku w cichej wsi Jerutki, otoczonej z trzech stron lasami, w powiecie Szczytno na Mazurach, dokąd rodzice wyjechali w okresie przymusowych przesiedleń powojennych. Kiedy ukończyłem siedem lat, wrócili do stron rodzinnych, do Kostomłotów nad Bugiem. Z powodu nie najlepszego stanu zdrowia udało mi się ukończyć tylko naukę w liceum ogólnokształcącym. Jestem żonaty i mam dwoje dorosłych dzieci. Mieszkam w Czerniewicach, niedaleko miasteczka Kowal. Zapomniałem wspomnieć, zatem nadrabiam to teraz, o zajęciu pierwszego miejsca w Konkursie poetyckim w Ogólnopolskim Konkursie Wiersza Klasycznego w Sulejówku w kategorii: Wiersz miłosny (w tym roku, 2017). Miałem też trzy wyróżnienia w innych ogólnopolskich konkursach. Do udziału w nich namówiła mnie znajoma z Facebooka, poetka, pisząca piękne wiersze.

Biogram: kilka słów o mnie P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Józef Tomoń Wyklęci w dobie współczesności

Suma wieków

Wolność w Ojczyźnie jak chleb codzienny, w Ich piersiach dumnie Patriotyzm tkwił. Na placu boju, z lochów niedoli z orłem i krzyżem do boju szli. Posłuchaj córko i synu ziemi, gdzie wciąż populizm , kłamstwo i brud wszędzie przykładem, w walce o wolność , w każdym zagonie zbyt wąskich dróg . Między cierniami- gdy kwitną lilie, Matką Pokoju - zwycięski Duch. w obiegu tętna, brzmi w pokoleniach z podziemnych źródeł - Wiślański Nurt. Splątani w pęta przez gęste sieci, u stóp wolności - braterstwo ról W trosce o Naród - spójność i wierność , dzisiaj w apelu wśród świec i róż . Niegdyś na krzyżu, dziś rzeczą wspólną, wewnętrznym sporom - by zamknąć drzwi, wszędzie jest Polska, gdzie kwitnie Wolność w imię Wolności i więzi krwi.

Echa wspomnień Oto me oblicze zdrożony wędrowcze sunięty z płotu głuchawym łoskotem W łzach mych widzę gąszcze pomarszczonej szaty w woalu zasłony błysk marzeń w zaświaty

Spod kontenera wypłoszyło go sumienie ; usłyszawszy żałosny szloch owinięty czarną wstęgą strukturalizmu nad przegraną moralnością podsuszoną na wyzwolonych pastwiskach porosłych z blasków matowego mchu . Dwadzieścia sumień przebiegło i upadło ! Usłyszał biedak, poprzez szum dobiegający z dalekobieżnych silników umiejscowionych w przeładowanych wehikułach. Jego palce przesunęły do oczu, wygrzebany skrawek pożółkłego od nikotyny zmiętoszonego papieru. W niepogodnym świetle ulicy- jeszcze przed odejściem zdążył przeczytać – SUMA Wieków Garstka aniołów . Tłumy prześmiewców . Barykady jednostek . Pod rzeczami

bryzgające tonie strumieniową korę krajaną kozikiem i puszczane kaczki zsuwające w wodę Te znajome łąki brnąc w słonecznym splocie wciąż szczęśliwe serce w czułych piersiach ziemi radością tętniące w młodzieńczy uroku uśmiechnięte usta wciąż pachnące mlekiem Zwierciadło ty moje

zbielałe od mroków czy kiedyś wytropisz mnie choćby przelotem i odwrócisz twarzą patrząc prosto w oczy spojrzeniem żyzności w odmiennym wyrazie O Jakże przejrzyście odziani Tygrysy łany ciągle nucą pieśni w swojej duszy objęte milczeniem tęsknoty chóralnej w czułych łzach Matczynych pszenicy i życie

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 23

jakże cicho wspomnieć te dziecięce lata na rzeczne kąpiele

Natrafił na nie całkiem przypadkowo żebrak w koszu na śmieci ; szukając okruch ożywczego tlenu.


strona: 24

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Niebo, pozbawione gwiazd, ciężko zawisło nad dachami. Sine chmury ociężale przesuwały się, zakrywając księżyc, który nieśmiało ukazywał swoje oblicze. Było już późno. Wieczór dawno okrył cieniem opustoszałe miasto. Latarnie rozjaśniały bladym światłem wyludnione ulice. Domy spały otulone ciszą, czarne oczodoły okien spoglądały ponuro przed siebie. Rzeka dzieląca miasto, leniwie płynęła swoim nurtem, szemrząc nocną pieśń. Gdzieniegdzie można było spotkać bezpańskie psy, które z podwiniętymi ogonami przemierzały okolicę, zatrzymując się przy śmietnikach w poszukiwaniu resztek, które zaspokoiłyby ich głód. Jakiś pijaczyna, spluwając na boki, potykając się i przeklinając zły świat, zakłócał ciszę mocnym, zachrypniętym głosem. Szedł, zataczając się po chodniku i co jakiś czas dopijał resztki, jakie pozostały w butelce.

nogą odsunął krzesło i usiadł naprzeciw tego Czegoś. – Kim jesteś? – spytał drżącym głosem. – Twoim Wybawieniem. – odpowiedziało mu to Coś. – Jesteś moją śmiercią raczej – wybełkotał. – Nie. – padła odpowiedź. Patrzył osłupiały i nic nie mógł zrozumieć. Tymczasem Coś rozchyliło poły peleryny i szybkim ruchem postawiło przed nim lustro. Raptownie wstał od stołu i cofnął się zaskoczony. – Nie…, nie chcę patrzeć na siebie. – odpowiedział, odsuwając się jeszcze dalej. – Musisz… Spójrz Człowieku, co z sobą zrobiłeś – nakazało mu to Coś. Przysunął się do lustra i powoli spojrzał. Ze zwierciadła

Przechodząc obok ocienionej bramy, nie zauważył postaci, która otulona ciemnym płaszczem, z kapturem przysłaniającym twarz, z zaciekawieniem śledziła jego kroki. Kiedy już ją minął, postać wysunęła się i ruszyła jak cień, jego śladem. Nagle Człowiek zatrzymał się przed obskurną, zniszczoną bramą. Silnym kopnięciem otworzył ją i schodami, które skrzypiały i uginały się pod jego ciężarem, dotarł do drzwi. Nie potrzebował klucza, wystarczyło lekkie pchnięcie i był już w środku. Ciężko zwalił się na stary fotel. Jeszcze nie był świadomy, że nie jest sam. Postać wślizgnęła się tuż za nim, niczym zjawa. Ciężkie powieki opadły, wokół wszystko zaczęło wirować. Czuł się źle, nie jadł prawie nic od kilka dni, a ostatnie pieniądze wydał na wódkę. Były to resztki z ostatniej wypłaty. Jego życie skończyło się z chwilą, kiedy powiedziano mu, że stracił pracę. Nie był alkoholikiem; pierwszy raz był w takim stanie i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, więc pił, pił i pił… Uniósł powieki i ze zdumieniem zaczął wpatrywać się w postać siedzącą przy stole. Podszedł niepewnym krokiem,

patrzyła na niego obca twarz…, a przecież to był On. Kilkudniowy zarost pokrywał wychudzone policzki, zaczerwienione, podpuchnięte oczy, posiniała, zmęczona skóra, pokryta zmarszczkami. Dotkną ręką posiwiałych, posklejanych brudem i potem włosów. Doznał obrzydzenia do samego siebie. To niemożliwe, żeby tak wyglądał. Zamachnął się, chcąc zrzucić lustro na podłogę, ale dłoń natrafiła w pustkę. Patrzył w zwierciadło, którego nie było? Z kim rozmawiał? Wariuje? Zakrył twarz dłońmi i przez chwilę trwał w bezruchu. Czuł, że ból, jaki narasta w nim, rozerwie mu pierś. Skulił się i poczuł jak zbity pies, niepotrzebny nikomu. Zapłakał… Po chwili płacz przemienił się w szloch. Gorzkie łzy bezradności stróżką spływały po policzkach. W takim stanie trwał przez chwilę, tak przynajmniej mu się wydawało. Powoli uspakajał się. Spojrzał na stół, na krzesło. Niczego, ani nikogo nie było…, był sam. Budził się nowy dzień. Podszedł do okna i otworzył je na oścież. Wciągnął w płuca świeże, chłodne powietrze. Na policzkach poczuł ciepło promieni słonecznych i zrozumiał… Ten nowy dzień jest jego nadzieją…, nowym życiem…

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Remigiusz Szurek

Bogusław Janiczak

Jesienny 25.09.2016

Wrześniowe promyki słońca, Przebiją mnie znów słodyczą. I wiatry, deszcze bez końca, Znów mnie na opak zachwycą. Nie jestem taki jaki inni, Wielbię Cię wbrew logice. Bukiet jarzębin pochwycę, Czym prędzej wręczyć go chcę. Czekałem na Ciebie jesieni, Znów jestem z mroku i złota, w tym moim cudownym śnie…

Czas pożegnań W twoich oczach Mieszka czas pożegnań Obrazy spokojnego morza Cisza powrotu W twoich oczach Widać bezmiar oceanu Płyną białe żagle chmur Spokój błękitów Tam gdzie morze dotyka chmur Księżyc na falach płynie nocą w dal Śpią dawne pieśni i legendy Które czasami przypomina wiatr

Krakowski umysł lipiec/sierpień 2018

Tutaj zostały me myśli, Czarno-białe i szare, Niczym tutejsze kamienice, Tak przeze mnie uwielbiane.

W twoich czach Nostalgia przestrzeni Skrawek nieznanego nieba Spojrzenie w dal

Maluczka ludzka więź

W twoich oczach Światło pierwszej gwiazdy Wiatru wołanie I muzyka świtu

9.12.2018

Wielbię stukot obcasów na chodnikowej płycie, Wiedziałeś to o mnie?

Marta Świć

Nie znasz mnie absolutnie, Tak jak zresztą ja sam nie znam siebie.

Światło

Odejdę kiedyś, I Ty i ja nie zgadniemy kiedy.

Moje marzenia Są jak zapalone światło Ja decyduję I to nas łączy, że obydwaj tak samo, tak wiele - nie wiemy. Nie dam im spać niech rosną Spełnionym powiem Dobranoc

Jesienią przez park 02.10.2018

Nie chcę być zawsze Kobietą ze stali szlachetnej Stal zardzewiała Ugina się pod ciężarem życia Nadaje się tylko na złom

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 25

Wywiało gdzieś wszystkich z parku, Tylko liście ścielą bruku dal. I ja w tym wszystkim, I parasol - obydwu nam dobrze ze sobą, Nie żal, nie strach, mnie miła... melancholia ta.

Stal Szlachetna


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Jarosław Kapłon retrospekcja czy wszystko spłonie są już przerzuty w rzeczywistości papierowe chmury spalają się na oczach widzów to teatr jakiego nie powstydzi się żadna prowincja mimo tego nikt nie gra na alarm jedyną ucieczką są schody od tego miejsca w dół na złamanie karku bo nikt nie ma ochoty naprawdę umierać dobrze gdy stopy są bose policzki nasmarowane czerwonym burakiem a w tle chór odśpiewuje hymn Rosji odbiorca wybaczy przemilczy ten fakt choć na języku zostanie smak peerelowskich łakoci w końcu nie wiesz gdzie jesteś kim jesteś drzwi prowadzą do garderoby korytarz na scenę gdybym umiał chodzić po rozżarzonych węglach przeszedłbym na drugą stronę znalazł miasto dostał azyl tu mieszają się języki ludzi i ognia gmatwa – prawda

oswajanie chmur w mieście lato chyli się ku upadkowi dzieci bawią się rzucając kamieniami w plastikową lalkę która ma związane oczy a my leżymy nago na nowym dywanie z sizalu trzymamy się za ręce czytamy na głos wiersze o wrześniowym słońcu które leniwie przesuwa się po ścianie jak cienie żołnierzy w kierunku stacji kolejowej gdzie zrobione zostało to czarno białe zdjęcie z czasów wojny senna mucha nie dokucza już jak w upalne dni lata nie nadlatuje z góry niczym samolot lu twa fe leży nieruchomo obok czarnego wazonu chłonie łodygi kwiatów ich arterie zielonych żył jak pęk ostatnich dni

strona: 26

przejście dla pieszych oni po drugiej stronie jak armia gotowa do bitwy i ja niczym cień nierównej konfrontacji pokoju nie będzie wojny nie będzie jedynie barykady z samochodów poukładane w poprzek ulicy głośno bije serce na powrót napełnia się wspomnieniami zdanie matki nie wiadomo skąd napomina spójrz w lewo w prawo jeszcze raz w lewo pamięć przywodzi dziecięce wyliczanki gry na asfaltowej jezdni wystarczy cisnąć kamyk a nawał ruszy niezauważenie minie pasy krawężnik i zniknie jak gdyby nigdy nic P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Piotr Michałów Twoja wędrówka Ciągle przed siebie podążasz, Za Tobą została tylko pustynia. Musisz zasłużyć, gdyż nie otrzymasz – Bo darem nie jest odkupienie. Przestałeś już się modlić, To był tylko pusty gest, Już o nic nie chcesz prosić – Niebo dla Ciebie głuche jest.

Gdy gubisz cel, do którego zmierzasz, Gdy nie wiesz już, o co walczyć, Gdy co los daje nie dostrzegasz, Gdy przejścia Rubikonu nie możesz cofnąć. Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka…

Gdy gubisz cel, do którego zmierzasz, Gdy nie wiesz już, o co walczyć, Gdy co los daje nie dostrzegasz, Gdy przejścia Rubikonu nie możesz cofnąć. Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka…

Nad brzegiem jeziora widziane, Jak konar ramienia w górę się unosi. To drzewo duszy powalone, Co niemym gestem o cud prosi. Choć znajomy Ci widok ten, Nie zerkasz w tamtą stronę, Tylko dalej idziesz, hen – Och, jak bolą stopy skrwawione.

Twe wnętrze i umysł ogień dręczy, Lecz ciągle idziesz naprzód. Idziesz – choć ciało się męczy I wiesz, że to daremny trud. Słodki narkotyk, co stworzony Z Twego dla się oskarżenia I z gorzkim posmakiem wymieszany – To popioły z ognisk cierpienia.

Gdy gubisz cel, do którego zmierzasz, Gdy nie wiesz już, o co walczyć, Gdy co los daje nie dostrzegasz, Gdy przejścia Rubikonu nie możesz cofnąć. Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka…

Gdy gubisz cel, do którego zmierzasz, Gdy nie wiesz już, o co walczyć, Gdy co los daje nie dostrzegasz, Gdy przejścia Rubikonu nie możesz cofnąć. Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka…

Tak samo już nie będzie, Tęcza rozmyta łez deszczem. Możesz osiąść wszędzie – Ale zawsze pozostaniesz wędrowcem…

Twoja wędrówka – Samotna wędrówka…

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 27

Z wiecznym na siebie niezadowoleniem Spoglądać – to klątwa głupca. Między nadzieją, a oczekiwaniem Wojna w Tobie trwająca. Mokre od łez zaciśnij powieki, Odwieczna jest prawda ta: Chwila stracona już na wieki – Bo to co dobre tak krótko trwa.

Gdy gubisz cel, do którego zmierzasz, Gdy nie wiesz już, o co walczyć, Gdy co los daje nie dostrzegasz, Gdy przejścia Rubikonu nie możesz cofnąć. Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka, Twoja wędrówka…


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Jolanta Szkudlarek Westchnienie

Platynowe blaski 2019.r.08.05.godz.11.11

Cienie czeszą uśpioną wodę w niskich brzegach płynie żal straconego życia

Chłodny wiatr owiewa oczy osusza jedyną Twoją kroplę płynnego blasku Tyle pragnień znika bezpowrotnie uśmiech szumiący morzem i patynowe wierzchy fal z radością zorzy

Dusza skupiona w sercu wzbiera westchnieniem powoli z oczu spływają długo tłumione łzy

Noce bez snów jawą płynące i samotne gwiazdy blaskiem świecące

Ściskam palce głęboko poruszona teraźniejszością i przeszłością wszystko tak bardzo żywe w mojej pamięci

Serce rozkołysane uwerturę gra zdejmując ucisk z Twojej uwiędłej twarzy

Daremne perswazje do samej siebie prawdą krótkie chwile nie zabiegi całego życia

Odrzuć odmęty wirów czerwonych modrych i białych porozrywaj swoje gwiazdy rozrzuć je po ziemi dzwoń w nie by ich dźwięk usłyszeli niemi

Puszczam wodze nadziejom bez granic i ufności bez kresu

Zbudź się to tylko zagubiona nocna mrzonka - w przestrzeni lśniąca siedmioma kolorami srebra

Zmysłowość poezji

strona: 28

2019.r.30.07.godz.16.45.

Prawdziwe to szczęście gdy wyobraźnia pozostawia zmysłom cząstkę poezji

Ciepły jedwab skóry mokry od żądzy pulsuje obłędnie zachłanne usta rysują ślady pieszczot - mrok duszny i parny

Dusza śmie marzyć zmącony rozum płonie jawą zórz na bezdrożach nocy

Zatracona w obłędzie dotykam dłonią rozpalonej twarzy mdleję - odurzona opętaniem myśli

W alei ubocznej mrzonki rozwiany czerwony zamek w nim czuły kochanek z pożądaniem ciała czarem czaruje odurza

Nagłe rozstanie cieniem przemyka źrenice bezradne powieki opadają w milczeniu pozostawiam nicości otchłanie Rozgniatam w dłoni resztki snu P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Bartosz Bukatko Dama w czerni

Bartek Biesiacki Lustro Jeśli dalej jedynym pokarmem moim będzie tęsknota i miłość co dech w płucach zapiera, chciałbym tylko jednego, jedną małą prośbę wyrazić, poprosić, niemal błagać, aby przez dzień Twoje oczy mogły zmienić miejsce patrząc na świat i na Ciebie z mojej perspektywy, Tylko to mi przychodzi na myśl, teraz gdy pierwsze piwo sączę, gdy słonce zabrało paletę radości i pracy, co kieruje wzrok w inne miejsce.

Czasem taki czas przychodzi, że po ciemku żal z serc spływa. Noc te serca ciągle chłodzi, lodem asfalt się pokrywa. Czasem dama w czerni płacze, gdy jej brokat z gwiazd zabiorą. Gęste chmury są jej płaszczem. Blask latarni jej ozdobą. Żal tej damy nieprzespany męczy Księżyc, co się schował. Nie chce być przesłuchiwany jego też dziś boli głowa. Ranek rozwód im zwiastuje. Ziemia sucha już w połowie. Chociaż Księżyc noc miłuje, Słońce o tym się nie dowie.

Gdy tylko to się stanie, i spojrzysz tak ja ja na Ciebie, może zrozumiesz na chwilę co czuję, jak bardzo czas bym zmienić chciał i zawrócić ten nurt rzeki, cofnąć go aż do gór, do źródła i wiedzieć, że w końcu rozumiesz co czuję, i czemu nie chcę zrezygnować.

Wojciech Bieluń strzępek snu Julianna Wojtkowiak Seksowny bazyliszek Klęczy na kolanach lecz to nie modlitwa Pod libertyńskimi powiekami rubensowska pierś I ten gotycki płomień świecy Odbity w złotej nitce baldachimu Tak słodko kontrastuje z waniliowym gorsetem

nie mogłem sobie przypomnieć czasu bo nie istniał jeden lecz wiele nie pamiętałem strzępka snu w którym przekroczyłem bezmiar w nowej przestrzeni byłem wolny patrzyłem na ocean za nieistniejącą linią zawracały fale

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 29

Elektryczne palce księżniczki z Jeruzalem Wszystko stopiły I ducha i biodro Podnosząc brwi Jak sarmacki szlachcic Podrzyna gardło Źrenicami

zrzucając skórę zobaczyłem rdzeń osobowości zapytał głos czy moja ciągłość ma wolę przetrwania nie szukałem potwierdzenia jak w historii myśl podpowiadała jeżeli odpowiedź się nie sprawdzi wszystko będzie kłamstwem świat rozsypie się w opowieść


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Coraz częściej w rożnych gremiach podejmowane są dyskusje na temat postaw współczesnego patriotyzmu. Jak powinien przedstawiać się współczesny patriotyzm?

wiele bez konkretnych założeń strategicznych oraz odpowiedzialności. Wówczas często „kupujemy puste opakowanie towaru, który nigdy nie trafi do właściciela” (hasła wyborcze). Wracając do meritum sprawy, pomimo wszelkich współczesnych przekształceń, patriotyzm jest ciągle obecny w codziennym życiu. Bo jak inaczej określić np. działania na rzecz innych w formie zbiórek lub akcji charytatywnych gdzie jesteśmy w stanie bezinteresownie podzielić się z biedniejszym, słabszym czy chorym. Oczywistą sprawą staje się uczciwe płacenie nałożonych przez ustawodawcę podatków, które w ostatnich latach wzrasta. Współcześnie często odnajdujemy te wartości na różnych poziomach tj. lokalnym, regionalnym, narodowym czy europejskim. Różnią się między sobą rodzajem przedmiotu afirmacji, natężeniem postawy, udziałem elementu emocjonalnego i co

Już dawno minęły czasy udowadniania własnych postaw ideowych cierpieniem, bólem, krwią. Obecne czasy oczekują od nas czegoś bardziej humanitarnego w odniesieniu do wyznawanej przynależności. Z kategorią patriotyzmu nierozerwalnie wiążą się pojęcia „ojczyzna, naród i rodzina”. Niestety w dobie kosmopolityzmu wspomniane odniesienia nie posiadają jak dawniej w przeszłości sprecyzowanych definicji. Z tego względu coraz częściej występuje niechęć.

***

strona: 30

Jaki wybrać kierunek?

w połowie żywi Zanik postaw patriotycznych na poziomie narodowym, obdarci z człowieczeństwa jak i regionalnym bądź wzrost narodowego patriotyzmu jako konając na rekach najbliższych akt obrony przed uniwersalizmem ponadnarodowym często wynika z uwarunkowań historycznych. Naród jako całość z grobem Rosja reguły jest mocno związany z kategoriami własnej w czerwonej ziemi będą szukali kości najbliższych niezależności, wolności, świadomości, tożsamości oraz wyrzucane ciała w pędzącą otchłań rozwoju ekonomicznego. W niepewnym współczesnym świecie coraz częściej mamy do czynienia z potęgami nie cuchną śmiercią wśród żywych kryzysów, zarówno na płaszczyźnie jednostkowej, jak i matka ogólnie społecznej, gdzie częste obawy o „dzień jutrzejszy” zamyka powieki dziecięciu pogłębiają świadomość dalszego bytu. Jednostka jest modli się nastawiona na materializm oraz konsumpcję jednak w tym miejscu zaczynają się problemy związane z przynależnością. zabrakło łez by płakać nad ciałem …Nie wiem, kim jestem i trudno mi zdefiniować przedmiot pochylona kreśli krzyż na czole patriotyzmu… szepcze A jak można najogólniej określić żegnaj obdartych z człowieczeństwa zapędzono w stepy patriotyzm? zaciśnięte pięści ...jako nieodparte poczucie wspólnoty z własnym narodem, wokoło karabiny miłość do ojczyzny i wszystkiego co się z nią kojarzy jak język, hymn ciężkich powiek nikt nie dźwiga narodowy, barwy narodowe, godło, waluta itp. Niestety „wzniosła retoryka patriotyczna” towarzyszy uśmiechnięty diabeł z gwiazdką ponad daszkiem zwykle marketingowi politycznemu i manipulacji, które szyderczo mówi osiągają apogeum w okresach kampanii wyborczych, wówczas występuje czas „obiecanek”, ile tylko się da, oferując do widzenia P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

najistotniejsze stosunkiem do innych społeczności. Współcześnie występują dwa trendy tj. dążenie do niezależności narodowej (jak np. rozpad wielonarodowych państw np. ZSRR, Czechosłowacja, Jugosławia, a z drugiej strony ukorzeniają się potęgi polityczno-gospodarcze łączące wiele narodów w siłę ekonomiczno-gospodarczą, jak Unia Europejska, NAFTA, Liga Arabska czy powstająca Unia Państw Trój Morza . Globalizacja wymusza otwarcie granic, jednolity rynek monetarny i wolną wymianę ludności. Dość obszernie opisałem ten stan rzeczy w książce pt. „ Wojna pieniądza”.

o przeszłości. Niezaprzeczalnym pozostaje fakt, że współczesne społeczeństwo oczekuje nowego spojrzenia na kategorię patriotyzmu. Tym zadaniem powinniśmy obarczyć psychologów, socjologów oraz wszystkich innych naukowców z rodziny nauk humanistycznych pod kątem dostosowania otwartości. W trzecim tysiącleciu możemy zaobserwować, że obywatele współczesnych państw są coraz bardziej zróżnicowani pod względem utożsamiania się ze wspólnymi wartościami, poglądami wiedzą, kulturą. Coraz częściej różnimy się wyznaniem, światopoglądem, obyczajami. Można także w ramach państw narodowych zaobserwować rosnące zróżnicowanie etniczno-kulturowe, co prowadzi do odżywania wartości nacjonalistycznych, antysemickich czy regionalizmów.

Dlaczego tak ważne stają się postawy ludzi wobec własnego kraju, narodu i państwa? W dużej mierze należy do nich wewnętrzne poczucie więzi rodzinnych, świadomości czy przynależności narodowej.

*** Byłeś aktorem scenariusz napisała nienawiść dekoracją życie reżyser Stalin ustawił płonący kościół rozstrzelanych rodziców na sztachecie powiesił siostrę pistolet rozpoczął sztukę byłeś w tej grupie niedługo ucichły strzały zamilkły głosy dogasał kościół widownia patrzyła owacji nie było na bis został Kazachstan

Czy kiedykolwiek będziemy w stanie odrzucić powstańczy model patriotyzmu — jako coś nietrafionego, jako przeszłość?

Rawicz to dziura wjechałam do miasta od południa ulica prowadzi obok więzienia płaczące ściany inne powietrze woda smakuje inaczej schodzę wąskimi schodami ledwo żarzy się światło czołem obijam sufit wąski korytarz ostatnie drzwi inne od wszystkich wbijam wzrok w ściany klatka dla kilku osób skazaniec w rogu lekarz po prawej prokurator z przodu przy drzwiach komendant za czarna kotara kat poprawia makijaż ksiądz nie widać przeszkadzał bogu skamieniałem nie było nikogo jedynie cienie zamordowanych

Czy w takich sytuacjach jesteśmy w stanie jednoznacznie określić naszą przynależność patriotyczną? Z jednej strony jednolite , wspólne wartości – z drugiej indywidualizm, Zaszłości historyczne, a otwartość na wspólna politykę i gospodarkę, Jednolite rząd oparte o narzucone prawo i zasady funkcjonowania, a odrębność państwowa… Wydaje się, że współczesne społeczeństwa jeszcze nie dojrzały do odpowiedzi na zadane pytanie.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 31

Historia w swojej roli stała się szkołą niepopełniania błędów, bez niej naród traci wszystko co przez wieki osiągnął, zdobył, czego się nauczył i wytworzył. Jednym z najważniejszych czynników historii stał się język, kultura, nauka. Większość społeczeństw pragnie spokoju, wyrównania szans materialnych, szczególnie dla jednostek ambitnych. W Polskiej świadomości dalej dominuje patetyczne, martyrologiczne pojęcie patriotyzmu, który nie ma przełożenia na współczesne uwarunkowania. Oczywiście nie chodzi tutaj o to, aby ostatecznie pozbawić doniosłości naszą miłość i przywiązanie do ojczyzny, ale nie można ograniczać definicji patriotyzmu jedynie do bolesnej pamięci

***


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

"Wszystko jest poezją, każdy jest poetą." Cyt. Edward Stachura, Wszystko jest poezją, 1975 Wielu z nas kojarzy poezję z łagodnością i romantyzmem, delikatnością i prawie surrealnym, utopijnym podejściem do rzeczywistości. Nic bardziej błędnego! Dużą rolę w literaturze światowej zajmuje tematyka społeczna, która często bez ogródek porusza bolesną i niechętnie

Na pewno nie mogę przejść obojętnie obok włoskiego nurtu o nazwie Realismo Terminale / Realizm Terminalny, stworzonego przez poetę sławy międzynarodowej Guido Oldani'ego. Prąd ten, o którym pisałam szerzej w obszernym eseju opublikowanym na łamach warszawskiego dwutygodnika „Pisarze.pl” i na stronach magazynu kulturalno - literackiego „Wena”, poświęca bardzo dużo uwagi supremacji technologii i przedmiotów nad

zauważaną problematykę socjalną. Uciemiężenie i nierówność klasowa, współczesne plagi, czyli terroryzm, wojny i zamachy, dramaty związane z nieopanowaną migracją narodów, przemoc w stosunku do kobiet i kwestie ekologiczne dotyczące zanieczyszczenia i niszczenia naszej planety. Jak powiedział wielki Stachura „Wszystko jest poezją […]”, więc i to, może mało wdzięczne oblicze ludzkiej pielgrzymki odnajduje odzwierciedlenie w twórczości wielu autorów. Wychodząc z założenia, że literatura ma do spełnienie ważną rolę stając się często „duchowym przewodnikiem” i kroniką przynależnych sobie czasów, chciałabym przytoczyć Czytelnikom parę wierszy będących przykładem głębokiego zaangażowania poetów w sprawy społeczne.

człowiekiem oraz jego „zagubieniu i stłamszeniu” we współczesnym świecie. Nierówność społeczna, zobojętnienie, znieczulica i cierpienie, nawarstwianie się społeczeństw w multietnicznych miastach - betoniarkach, zderzenie różnych kultur i religii to opętana „karuzela”, na której siedzimy trzymając się kurczowo wyznaczonych nam miejsc. Realizm terminalny eksponuje dramaty ludzkości, by przybliżyć sztukę i literaturę do zwyczajnej, prawdziwej rzeczywistości. Odrzuca oniryczną i wyidealizowaną wizję życia na rzecz surowej, bezwzględnej prawdy. Zapraszam do przeczytania wierszy wybranych Guido Oldani'ego, Giuseppe Langella, Tani di Malta, a także mego autorstwa (teksty oryginalne w języku włoskim z moim tłumaczeniem na język polski):

strona: 32

Guido Oldani Gente

Ludzie

si danno delle oneste coltellate, ha ognuno l’arma del suo continente le loro lingue parlano fendenti. c’è chi bersaglia meglio nella pancia, chi taglia al collo come coi capretti e chi finisce l’altro a calci e pugni e il vinto cade con un fil di voce, apre le braccia, per salire in croce.

zadają sobie uczciwe ciosy, każdy ma broń przynależną do swego kontynentu ich języki mówią tnąco. jeden celuje lepiej w brzuch, drugi podcina szyję jak kozom kolejny wykańcza kopniakami i pięściami a przegrany upada bez krzty głosu, otwiera ramiona, by na krzyż wstąpić.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Giuseppe Langella Cunicoli

Tunele

Giorni e giorni a scavare cunicoli, ad aprir gallerie nella roccia; star sepolti in oscuri follicoli, dove il seme marcisce e non sboccia. Come insetti nell’ambra sospesi, tante larve nel ghiaccio per mesi.

Dzień po dniu żłobić tunele i otwierać korytarze w skałach; być pogrzebanymi w ciemnych mieszkach, w których ziarno gnije i nie kiełkuje. Jak owady zawieszone w bursztynie, liczne larwy miesiącami w lodzie.

Tania di Malta Le colpe dei padri

Winy ojców

Per noi non ci sono state battaglie solo oasi su carta moschicida delegavamo ai dispositivi la coscienza il consuntivo delle nostre sconfitte. Il glicine era da tempo una griglia vuota dove passava a stento, un sole terminale la libertà era un videogame e per la gloria, bastava una fotografia.

Dla nas nie było bitew tylko oaza na lepie na muchy przekierowywaliśmy na urządzenia sumienie bilans naszych porażek. Glicynia od dawna była pustą kratą przez którą prześwitywało terminalne słońce wolność była grą komputerową i do chwały, wystarczało zdjęcie.

Izabella Teresa Kostka Turbina

Nei labirinti mentali scaviamo come ruspe, spostando i grumi di dogmi che pesano sul fertile suolo.

W labiryntach umysłu zagłębiamy się jak koparki przesuwając grudy dogmatów obciążające urodzajną glebę.

Ci impregnano di leggi - solvente della resistenza messa nello sgabuzzino dei tempi migliori.

Nasycają nas przepisami - rozpuszczalnikiem każdego oporu umieszczonego w poczekalni lepszego czasu.

Siamo sostituibili rotori nella spietata turbina creata per alimentare i Mai Sazi di questo Mondo.

Jesteśmy wymiennymi wirnikami w bezlitosnej turbinie stworzonej by wykarmić Nienasyconych tego Świata.

Generatore della so ferenza.

Generator cierpienia.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 33

Turbina


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Wszechobecne

strona: 34

Słowa. Tyle ich wokół nas. Zwyczajne, pospolite. Czasem niezwykłe, fascynujące. Niekiedy niezrozumiałe, tajemnicze. Zawsze wszechobecne. Jakżeż pustym byłby świat bez nich. Jakżeż niezrozumiały. Jakżeż ubogi. Jak bardzo niezrozumiały. Jakżesz niewyrażalny. Słowo przestało być przywilejem. Jest dostępne dla każdego. Każdy otrzymuje szansę rozkochania się w nich. Owo rozkochanie się w słowie wymaga bezwzględnie obcowania ze słowem. Częstym, najlepiej codziennym.

Jeszcze lepiej – po wielokroć w ciągu dnia. Ze słowem nie jakimkolwiek, nie ze słowem pierwszym lepszym, pierwszym z brzegu, ale słowem najpiękniejszym z pięknych, najwspanialszym z najwspanialszych, słowem porywającym słowem zachwycającym. Ktoś, kto sięga po pióro, aby pisać, aby przelewać przepełniające go słowa na papier, winien obcować ze słowami. Obcować nieustannie. Obcować z najlepszymi z najlepszych. Obcować w szczególnie intymny sposób. Słowo w naszej kulturze jest wszechobecne. W mowie. W piśmie. W obrazach. Atakuje nas ze wszystkich stron. Naciera. Doprasza się naszej uwagi. Próbuje do nas się przebić. Łasi się do uszu. Naprasza w oczy. Wypełnia duszę sobą. Słowa domagają się, aby je czytać. Aby je wymawiać. Świat podsuwa nam wciąż nowe treści pisane. Nowe książki, nowe czasopisma, nowe reklamy, nowe blogi itp. każdego dnia powstają tysiące nowych wspaniałych wierszy. Radio pełne jest słów. Telewizja jest pełna słów. Słowa, słowa, słowa. Nie uciekniemy przed nimi. Możemy jedynie się na nie uodpornić. Ale czy o to chodzi, aby nam słowa zobojętniały? Nauczyć się możemy z nimi współżyć. Ułożyć sobie z nimi jakoś relacje. Musimy się również nauczyć przed nimi bronić. Bo są słowa agresywne, słowa śmierć niosące, słowa ociekające nienawiścią, słowa przepełnione kłamstwem do kości szpiku. Od nich się trzeba nam dystansować. Musimy nieustannie ćwiczyć się w mądrości słów. Potrzebujemy ogromnej dogłębnej mądrości, by słowa nie czyniły nam krzywdy, lecz by pomagały nam wzrastać, się rozwijać. Nie dajmy zwodzić się słowom. Nie dajmy wyprowadzać się im

na bezdroża. Wpuszczać w maliny. Wieść na manowce. O nie! Nie dajmy się słowom zwodniczym. Nie bądźmy też niewolnikami słów. Nie bójmy się ich. Nie lękajmy się słów. Niech słowa nas nie przerażają. Miejmy nad nimi władzę. Słowa są dla nas, a nie my dla słów. Nie od słów zależy to kimeśmy są, lecz od czynów naszych. Niech nas nie przeraża ich mnogość, ich nadmiar. Nabywajmy doświadczenia w odróżnianiu dobra od zła. Przesiewajmy plewy słów, by odnaleźć słów ziarno. Piękna od brzydoty odróżniać nam trzeba umieć i basta. Wartości od bezwartości. Inaczej już po nas. Inaczej zginiemy w lesie słów. Inaczej zabłądzić nam przyjdzie w ich labiryncie, co znikąd do nikąd wieść nas bezwiednie może.

Słowo słowu nierówne Nie każde słowo jest warte. Cokolwiek warte. Nie każde słowo niesie z sobą coś wartościowego, coś pożytecznego, coś pięknego. Cośkolwiek. Nie każde słowo jest dobre. Nasz świat pełen jest słów złych, niedobrych, słów raniących. Słów spaczonych. Słów upadłych. Słów, które próbują nami manipulować. Złe słowa nas niszczą. Złe słowa nami gardzą. Złe słowa nas poniżają. Złe słowa nas wypaczają. Złe słowa budują w nas zły oraz nas samych. Złe słowa kłamią nam o nas. Już sobie nie ufamy. Już siebie nie lubimy. Siebie już nie kochamy. Nierzadko wręcz nienawidzimy. Wszystko to za przyczyną złych słów. Słów niegodziwych. Słów okrutnych. Szyderczych słów. Słów trujących. Są i słowa dobre. Słowa łagodne też są. Słowa budujące są również. Słowa radosne jak najbardziej i oby najczęściej. Słowa pełne miłości, pełne nadziei, słowa pełne wiary w nas samych. Słów takich nam trzeba niczym łyku ożywczej wody. Słowa są, które nas uskrzydlają. Słowa są, które otwierają nas na nowe perspektywy. Słowa są, które ukazują nam niedostrzegane dotąd piękno otaczającego świata. Takie słowa są. Blisko serca. Bo z serca płyną i ku sercu ciążą. Takich słów trza nam jak najwięcej i jak najczęściej. Takich słów szukajmy. Takimi słowami się karmmy. Takimi słowami się otaczajmy. W słów tak doborowym towarzystwie obracajmy się z dumą na co dzień. Syćmy się słowami dobrymi. Syćmy się słowami radosnymi. Syćmy się słowami nasączonymi nadzieją. Syćmy się słowami ociekającymi

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

miłością. Delektujmy się nimi. Rozkoszujmy. Wzrastajmy w Poezja jest sztuką słowa pięknego. Jest sztuką słowa atmosferze słów miłości. dobrego. Sztuką miłowania słowa. Sztuką miłości słowa. Sztuką słowa miłosnego. Słowo dumne, słowo radosne, słowo wzniosłe – takich poezji nam trzeba. Szkoda czasu na złą poezję. Szkoda czasu 2016.02.16 na poezję kiepską. Szkoda czasu na poezję byle Poznań jaką. Szkoda życia na lichociznę. Mamy mało czasu. Nieustannie mamy go za mało. słowo przytul w ramiona Cierpimy na chroniczny niedobór czasu. słowo do serca schowaj Dlatego trzeba nim zarządzać. Trzeba dbać o słowo. Trzeba słowo pielęgnować. O to, co słowo w ustach smakuj mówimy, jak mówimy i o czym mówimy słów dźwięki wyławiaj czułym uchem staranie nam mieć trzeba koniecznie. Nie ma słowem karm się sensu rozdrabniać się na byle co. Nie ma sensu zajmować się byle czym. czytamy mało, bo i słowem z pięknych – tym najpiękniejszym kiedy. Lecz skoro już czytamy, czytajmy co słowem z niezwykłych – tym najniezwyklejszym najlepszego wśród najlepszych jest rzeczy. słowem z wymownych – tym najwymowniejszym Skoro ochota nachodzi nas tracić czas na czytanie, traćmy go udanie, traćmy akuratnie, traćmy z korzyścią dla duszy i serca. Sięgajmy słowo czyń przyjacielem swoim po poezję. Wyszukujmy zaś tę najpiękniejszą. słowom powierzaj tajemnice swego istnienia Mamy wpływ na słowo, szczególnie na to ćwicz słów szyk i szeregi słowo, co je czytamy. Możemy dokonywać wyborów: czytam to oto, tego oto nie czytam. w słowie się wprawiaj od małego nocą i dniem Dokonujmy ich dobrze. Dokonujmy ich nie rozstawaj się z nim ni chwili mądrze. Szukajmy dobrego słowa. Szukajmy nie odwracaj plecami gdy i umyka wartościowego słowa. Szukajmy słowa pięknego. Szukajmy poezji. Najlepszej z nie oburzaj gdy na końcu języka milknie w tobie możliwych. Szukajmy nadziei. Szukajmy miłości. Szukajmy dobroci. Szukajmy piękna. zachwycaj A wypełni nas nadzieja przeogromna. A zachwycaj się słowem pokochamy najniezwyklej na świecie. Staniemy się piękni i dobrem darzyć będziemy tych, co obok nas. zachwycaj Na szczęście poezji jest multum. Mimo zachwycaj się życiem zapaści rynku wydawniczego na płaszczyźnie poetyckiej, nadal wychodzi jej sporo. Poezji najlepszej z możliwych jest ogrom. Starczy kochaj nam jej na całe życie. Możemy ją czytać. kochaj nad życie Możemy się nią delektować. Możemy się sycić tym, co najlepsze. I czyńmy to. Karmmy się dobrą poezją. Poezją pięknego słowa. Słowem żyj by milczeć pięknej poezji. Najpiękniejszej z pięknych. milcz by mówić Esencja piękna. kochaj by być Poeta winien nieustannie przebywać bądź miłości słowem wśród słów. Najlepszych z możliwych. Wszystko, co jest słabe, złe, nijakie, szkodliwe, zachwycaj sobą krzywdzące – takie słowa odrzucać winien jak lecz nie dla chwały najszybciej. Poza obręb swej uwagi. Po cóż zachwycaj miłością serca komu one? Jedynie skrzywdzą. Jedynie zdołują, poniżą. Stracimy jedynie czas na i spełnionym w miłości życiem czytanie złej, słabej, nijakiej poezji. A kto winien? Poeta nijaki, poeta niedbały, poeta słowa niepięknego, słowa niekochającego, słowa beznadziejnego. Podobnie rzecz ma się z pisaniem. Jeśli już pisać, to pisać jak najlepiej. To nie przychodzi samo. Można jednak się tego nauczyć, nauczyć, douczyć, wyuczyć. Przychodzi to z Jakimi słowami się ty otaczasz, takie i słowa z ciebie czasem poprzez regularne ćwiczenia i nieustannie wychodzić będą. Takie słowa wypowiadać ty będziesz. Takimi pogłębianą wiedzę. Tej wiedzy należy wciąż szukać. O nią ty słowami obdarzać innych będziesz. Dlatego warto dbać o zabiegać. W niej się wprawiać, by teoria przechodziła w słowa, jakie cię otaczają. Dlatego warto dołożyć wszelkich praktykę. Pisanie domaga się ćwiczenia. Stałego, starań, by docierały do ciebie słowa dobre i to jak najliczniej, codziennego, wytrwałego, krytycznego. Takie pisanie zaś słowa złe, by miały na nas wpływ jak najmniejszy i zmienia serca. takie pisanie zmienia świat. Teraz, już, tutaj. pojawiały się obok nas najrzadziej jak tylko jest to możliwym.

VOCABOLARIUM #10

Słowo rodzi słowo

strona: 35

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


strona: 36

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Okres PRL-u to długi rozdział w wieloletnich dziejach naszego narodu. Przez niektórych wspominany z tęsknotą i łezką w oku, a przez innych znienawidzony i nieprzejednany, do którego już nigdy nie chcieliby powrócić nawet we wspomnieniach. Wielu ludziom w PRL-u żyło się całkiem dobrze. Ale właściwie wszystko, co ich dotyczyło sprowadzało się do przynależności partyjnej. Kto był zapisany mógł sobie pozwolić na zakup najróżniejszych towarów, które często były dostępne „spod lady” lub za tzw. „żółtych firanek”, mógł liczyć również na wczasy „pod gruszą”, a jego dzieci na letnie kolonie czy obozy organizowane przez zakłady pracy. Okres za czasów Gierka, społeczeństwu obywatelskiemu

wpływowi dawnego ZSRR, była zmuszona do importu lub eksportu wyłączne w ramach obustronnej umowy ze Związkiem Radzieckim. Wszystko, co działo się w naszym kraju i poza jej granicami, a dotyczyło jego losów, było ustalane na szczytach władzy w Moskwie. Nasz rząd musiał się każdej podjętej tam decyzji bezsprzecznie podporządkować. Taka sytuacja przyczyniła się do tzw. Exodus, oznacza to, że wielu ludzi wybrało drogę emigracji na Zachód lub do USA, by tam znaleźć lepsze warunki do życie, i żyje tam wraz z rodzinami po dziś. Niektórzy twierdzą z kolei, iż obywatele polscy w PRL-u byli bardziej zjednoczeni i skłonni do lepszego

żyło się lepiej, wszelkich towarów było w bród, a nawet krążyły wśród ludzi różnorodne anegdoty takie jak „chcesz cukierka idź do Gierka". Jednakże cenę tego „niesłychanego dobrobytu” jesteśmy zmuszeni spłacać jeszcze dziś i zapewne płacić ją będą nadal przyszłe pokolenia. W tamtych czasach ludzie, bardziej niż współcześnie, czuli się bezpieczniej, a Milicja Obywatelska (MO) była znacznie skuteczniejsza i miała większy autorytet oraz posłuch. Każdy mógł jeśli tylko chciał dostać pracę, co wiązało się z brakiem bezrobocia lub jego bardzo niskim procentem. Nawet, jak się później okazało, zatrudniano o wiele więcej osób niż było to konieczne na danym stanowisku, co zaowocowało rozrostem biurokracji, i pociągało za sobą sytuacje takie jak opisuje cytowana anegdota „czy się stoi czy się leży 200 zł się należy". Z drugiej strony bywało, iż na własne mieszkanie czekało się czasem kilkanaście lat i też trzeba było mieć poparcie „na górze” w szeregach partii. W okresie Polski Ludowej korzystano z wielu przywilejów, które należały się tylko nielicznym grupom zawodowym „wybrańcom” takim jak np. górnicy czy kolejarze, którzy posiadali specjalne sklepy gdzie mogli kupować towary niedostępne zwykłym obywatelom, po zdecydowanie niższych cenach. Dlatego też tak wiele osób spośród tej grupy wspomina tamte czasy z łezką w oku oraz ze wzruszeniem, i z pewnością chciałyby, żeby jeszcze wróciły. Jednak z drugiej strony, nasz kraj był wówczas całkowicie odizolowany od reszty świata, głównie od państw Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych uważanych za siedlisko złowrogiego kapitalizmu. Polska, podlegając jedynie

zorganizowania i współdziałania, czego przykładem mogą być organizowane wówczas czyny społeczne, takie jak sadzenie drzewek w lasach, wspólne sprzątanie parku i osiedlowych podwórek, prace budowlane w ramach różnych akcji propagandowo- partyjnych. A obywatele bardziej, niż obecnie dbali o wspólne dobro, razem sprzątali ławki przed blokiem czy troszczyli się o rosnące w okolicy drzewka. Można mniemać, iż ludzie chętniej w nich uczestniczyli i angażowali się bezinteresownie w pomoc dla wspólnego dobra narodu, ponieważ udział w tych czynach społecznych był obowiązkowy. Czasy PRL-u to także okres celebracji obchodzonych świąt m.in. 1 Maja, będącego popularnym świętem pracy. Wówczas to tłumy maszerowały w obowiązkowych pochodach pierwszomajowych ze sztandarem w rękach. Obywatele uczestniczyli także w wielkich rodzinnych festyny zwanych potocznie majówkami, połączonymi nader często z występami różnorodnych zespołów oraz z uczestnictwem w grach i zabawach. Błędem byłoby jednak zapomnieć o drugiej stronie „medalu”, tej złej stronie PRL-u, a właściwie jego końcówce fazie. W początkowym okresie lat 80. XX w., czasach stanu wojennego trzeba było wracać do domu przed godziną policyjną, w przeciwnym razie czekał na spóźnionego „delikwenta” areszt. Po godzinie 22 w nocy na każdym kroku spotykało się patrole wojska czy milicji, których zadaniem było strzec porządku społecznego. Wtedy wszystkie towary były na wagę złota, albowiem były w ograniczonej ilości na rozdzielone na tzw. reglamentację kartkową. Jednak i wtedy,

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

jeśli ktoś miał układy w sferach rządzących, mógł żyć dostatnie i na wszystko było go stać, nie narzekając na brak podstawowych towarów konsumpcyjnych niezbędnych w codziennym życiu. Reasumując, PRL to okres bardzo różnie i niewspółmiernie oceniany przez naszych rodaków. Ale trudno się temu dziwić, bowiem wielu z nich żyło się naprawdę dobrze i z chęcią by do niego powrócili. Z drugiej strony historia potoczyła się własnym torem i dlatego ten czas można przytaczać jedynie w różnego rodzaju opowieściach, czasami humorystycznych dla współczesnych ludzi, a czasem wręcz tragicznych. Jednak są jeszcze ludzie, którzy bardzo lubią wspominać tamte czasy. Może dlatego,

że po prostu czuli się bezpieczniejsi, lepiej chronieni przez państwo i wielokrotnie trudno się im jest pogodzić, że tamte czasy już nie wrócą. Moim zadaniem, jako historyka, jest przybliżenie tego okresu, ale z krytycznym podejściem do problematyki tego zagadnienia. Nie jestem upoważniona do wypowiadania się na temat życia ludzi w tamtych latach. Jednak wyrażam nadzieję, że poprzez poniżej zamieszczone zdjęcia przyczynię się do zadumy i głębszego wniknięcia w „specyfikę” tego okresu niejednego czytelnika, zarówno tego któremu było dane żyć w PRL-u, jak i temu, który zna go jedynie z opowiadań, z filmów lub z literatury przedmiotu. Zatem „obywatelu do dzieła”.

Marta Psota ***

Niepamięć

i kiedy tkwię w tej samotności ciężkiej kiedy nie ma nic nikogo nawet ciszy nie ma oddycham wspomnieniem biorę wdechy głębokie

Dobry jest Bóg dał mi pokochać szczerze najwspanialsze uczucie na świecie kochać całym sercem ale z pamięcią już nie najlepiej

bezruch powietrza bezruch czasu bezruch myśli

nie pamiętam czy kocham Twoje oczy czy kocham Twoje słowa czyny

spoglądam wokoło i nie ma niczego

nie pamiętam czy bardziej tęsknię do jezior i lasów i tych chwil wolności

tylko lodówka stoi kot się łasi a ja trwam i czekam

zapominam się mocniej z dnia na dzień wzdychając za czym nie wiem

aż się wszystko w pył obróci

Radosław Bartz Nic dodać, nic ująć Dedykuję: Zeszytowi w kratkę, co się liczyć w nim uczyłem

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 37

A gdyby tak opisać związek znakami, z matematyki znanymi działaniami: miłość byłaby dodawaniem; dziecko, to logiczne, mnożeniem; potęga to rodzina szczęśliwa;

dzielenie – cóż, sprawa rozwodowa. A gdy brakuje wspólnego mianownika wówczas z silni używa się wykrzynika. Związek jest, więc jak sinusoida zatem odpowiedni wzór się przyda. Pamiętaj jednak mój czytelniku uczucia w związach siedzą w liczniku.


strona: 38

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Moja wielka przygoda z historią zaczęła się we wczesnym dzieciństwie, kiedy jako kilkuletnia dziewczynka siadałam na kolanach babci, by posłuchać jej wspomnień z okresu drugiej wojny światowej i pierwszych, bardzo trudnych lat powojennych. Pamiętam, niezwykle rzeczowe relacje babci oraz pełne humoru i niewiarygodnych zdarzeń opowieści, jakie snuła podczas naszych wspólnych pogawędek na temat m.in. tajnego nauczania czy działań oddziałów partyzanckich na terenie pobliskiego lasu. Mogłam ich słuchać godzinami, ba– nawet całymi dniami. Zaszczepione wówczas ciekawością świat zainteresowanie

urządzeń peryferyjnych. Historia też nie jest językiem obcym, którego znajomość i posługiwanie się nim zwiększa szanse na zdobycie ciekawej i dobrze płatnej pracy, nie wspominając o nader szerokich możliwościach komunikowania się z ludźmi z całego niemalże świata. Zatem, do czego historia jest nam potrzebna?! Nie ma zamiaru nikogo negować, ani tym bardziej ganić za jego poglądy. Pouczać również nie będę, bo i po co powtarzać utarte slogany głoszące, że „(…) historii uczymy się by poznając przeszłość – zrozumieć teraźniejszość i umieć kształtować przyszłość”.

przeszłością oraz zamiłowanie do historii, rozwijałam i pieczołowicie pielęgnowałam w szkolnych ławach, a następnie w uczelnianych aulach pod okiem doskonale wykładających profesorów historii. Przyznaję, iż moje zainteresowanie dziejami świata było w różnym stopniu pogłębiane. Z czego to wynikało? Trudno powiedzieć. Jednego jestem pewna, że okres po drugiej wojnie światowej jest najbardziej bliski memu sercu. Na kartach nieustannie zapisywanych, nie tyle przez samą historię, co przez ludzi, którzy ją tworzą, wciąż na nowo można odkrywać coraz to ciekawsze wątki wydarzeń i poszukiwać odpowiedzi na piętrzące się pytania, które z kolei od lat czekają na wyjaśnienie. Historia jest naturalną, powszechną i elementarną reakcją człowieka na życie, tak jak oddychanie. Ludzie nie mogą istnieć bez niej, a ona bez nich. Jesteśmy z nią bezsprzecznie i nierozerwalnie połączeni „jak dzień z nocą”. Nie dopuszczałam do siebie myśli, by ktokolwiek mógł myśleć inaczej. Do czasu aż… Kiedy podczas studiów rozpoczęłam praktyki w szkole z uczniami, jako nauczyciel historii, przeżyłam prawdziwe rozczarowanie! Nie miało to nic wspólnego z kwestią wychowawczą, ani też z poziomem intelektualnym moich wychowanków czy też z dostosowaniem do niego poziomu nauczania. Na brak wychowania, kultury, nikłe zainteresowanie nauką i niesubordynację młodzieży narzekało się od lat i zapewne będzie się narzekać w dalszym ciągu. Otóż sytuacja, jaka mną wstrząsnęła, była rezultatem notorycznie powtarzanego przez uczniów pytania: „Po co mamy się uczyć historii i do czego tak właściwie się ona nam przyda w życiu? Przecież są to czasy minione, które nigdy nie wrócą.” Cóż, jest w tym ziarenko prawdy. W końcu historia, to nie informatyka, która uczy praktycznej obsługi komputera czy

Jakże to proste wytłumaczenie, ale czy tak do końca oddające sens nauki tego przedmiotu? Czy słowa te, wypowiadane nieraz automatycznie przez nauczycieli docierają do młodzieży, którą de facto interesuje jedynie ich własny świat kreowany za pomocą Internetu, mass mediów czy zachowań ich rówieśników? Jest to nader smutna prawda, ale „nie”. Obserwując wszystko to, co się dzieje wokół mnie i wsłuchując się w głosy innych ludzi, zatrzymałam się na chwilę w tym potężnym „niepohamowanym kole życia”, by samej sobie zadać to elementarne pytanie, a mianowicie: „Co daje nauka historii?”. A dokładniej „co mnie dała historia?” Po dłuższych re leksjach doszłam do wniosku, że przede wszystkim, prócz wielu innych równie ważnych czynników, których wpływu jestem w pełni świadoma, historia ukształtowała mnie jako pełnowartościowego człowieka, który nie tylko zna swoją rolę w dziejach świata, ale i umie się w nich odnaleźć. Ucząc się historii poznałam szereg uniwersalnych i ponadczasowych wartości, postawy moralnych, norm prawnych oraz etos życia. Nie jest to łatwe zadanie. Jednak, gdy człowiek zda sobie sprawę ile tak naprawdę jest wart, zostaje wynagrodzony mu cały trud, jaki podjął podczas kształcenia i rozwijania swojej osobowości, uwrażliwiając ją tym samym na historię, której jest świadkiem tworzenia. Na dalszej drodze mojej przygody z historią natknęłam się na ludzi, będących dla mnie autorytetami, na których się wzoruję, i z którymi chciałabym się identyfikować, m.in. Jan Paweł II – wielki człowiek i twórca świata chrześcijańskiego, zawsze wiedział, co i kiedy powiedzieć– a jest to cech dość rzadka wśród współczesnego świata, gdzie ludzie rzucają na prawo i lewo nieprzemyślane wypowiedzi na tematy, których tak naprawdę nie mają „zielonego pojęcia”. Również prof.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Władysław Bartoszewski, który wpierw jest człowiekiem, a później historykiem, działaczem społecznym, pisarzem, dziennikarzem i wreszcie politykiem – koniecznie w tej kolejności. Dobrze rozumiem, iż w obecnych czasach taka postawa jest, albo niemodna, albo zapomniana, albo też nieopłacalna. Taki stan rzeczy zawdzięczamy niezwykle zręcznej żonglerce polityki prospołecznej. W końcu świat kreowany przez współczesnych polityków jest dla młodzieży „bardziej na czasie”, a niżeli nauka o czymś, co „już było i nie wróci więcej”. Młodzi ludzie wolą żyć bez jakichkolwiek zasad, norm, wartości, czy autorytetów– zwłaszcza, że za przestrzeganie ich i wierność im płaci się niejednokrotnie wysoką cenę – o czy można się naocznie przekonać śledząc codzienne wydarzenia nie tylko z Polski, lecz także i ze świata. Pojawiają się kolejne pytania: Do czego to wszystko zmierza? Co dzięki takiemu postępowaniu zyskamy? Czy jest warto niszczyć to, co z takim trudem osiągnęli nasi przodkowie? Studiując historię – głównie historię narodów zniewolonych i uciśnionych, pozbawionych państwowości, ale równocześnie walczących przez wieki o wolność oraz nieodległość – nauczyłam się wierzyć i walczyć o wszystko to, co jest dla mnie niezwykle ważne, bez względu na opinie innych ludzi, nader często nieświadomych swoich osądów. Każdy człowiek powinien wiedzieć, że wiara w życiu jest niezbędna i przydatna. Wiara w wartości, zasady, normy, w słuszność swojego postępowania czy wreszcie wiara w samego siebie, jest jak „nieoszlifowany diament”, który czeka na swojego szlifierza. Wiara pozwala nam spojrzeć obiektywnie na siebie i na innych przez pryzmat, tego, co się dzieje wokół nas, tego, co zostaje zapisane na kartach dziejowych historii. Umiejętność walki o słuszność naszego postępowania jest równoznaczna z uporem w zwalczaniu wszelkich przeciwności losu, jakie serwuje nam życie. Zdolność ta przydaje się w sytuacjach, kiedy chcemy coś osiągnąć i nie udaje nam się to za pierwszym, drugim czy kolejnym razem. Jak łatwo jest wtedy zrezygnować, podać się bez walki. Bo i po co walczyć o coś, co i tak nam się nie uda. Na taki stan rzeczy są narażenia przede wszystkim młodzi ludzie, choć w życiu każdego człowieka pojawiają się momenty, na które nie jest w pełni przygotowany. To właśnie młodzież, kwiat naszego narodu, najbardziej odczuwa brak przystosowania do współczesnego świata, który nie jest ani prosty, ani łatwy, ani tym bardziej sprawiedliwy. Młode pokolenie bardzo często gubi się w tym „buszu” zawiłych półprawd, niedomówień oraz spekulacji. Zatem nic dziwnego, że nie potrafią uświadomić sobie własnej przeszłości, tego, kim są i czego chcą w życiu – a taka umiejętność pozwoliłaby im na rozwiązywanie trudnych i często skomplikowanych sytuacji, które de facto są częścią naszego życia. Świadomość samego siebie, swej przeszłości oraz przeszłości innych ludzi jest praktyczną i pożyteczną wiedzą, która umożliwia spojrzenie na siebie przez pryzmat jednostki, narodu, państwa, jak i innych bez niepotrzebnych uprzedzeń oraz stęchniałych stereotypów. Przecież to właśnie historia pozwala człowiekowi na poznanie i podjęcie próby zrozumienia postępowania takich krajów jak Niemcy i Rosja, do których, ze względu na trudne i nader bolesne, wzajemne stosunki charakteryzujące te narody względem Polski, ludzie są negatywnie nastawieni. Uczucie to został spotęgowane wojennym dramatem niejednej polskiej rodziny, choć paradoksalnie, to właśnie on ukierunkował historyczne zainteresowania wielu współczesnych znakomitych historyków, w tym i moje.

W trakcie zagłębianie się w historię obu państw były dla mnie niejako intelektualnym katharsis. Prócz tego, że pozbyłam się jakichkolwiek historycznych i rodzinnych obciążeń, to jeszcze usunęłam ze swojego życia typowy dla Polaków, kompleks niższości wobec innych krajów europejskich. Nauczyłam się, iż historię każdego państwa niezależnie od długości jej istnienia, tworzą zarówno chlubne i podniosłe czyny bohaterskie zapisane na kartach „księgi życia”, jak i mroczne zakamarki, które chciano by wymazać z pamięci potomnych. Reasumując, czego można nauczyć się na mało atrakcyjnych, niemodnych i jakże mało praktycznych lekcjach historii? Uważam, że na to pytanie po przeczytaniu niniejszego artykułu, powinien odpowiedzieć sobie każdy z osobna, gdyż jest to sprawa indywidualna. Jednak z mojej strony mogę powiedzieć, że mnie historia nauczyła bycia człowiekiem prawym i nade wszystko umiejącym wyciągnąć wnioski ze swojego postępowania, bo jak powszechnie wiadomo „historia lubi się powtarzać”. Wbrew powszechnej opinii, „człowieczeństwo” nie jest czymś naturalnie przypisanym człowiekowi, wręcz przeciwnie. Jest ono od momentu narodzin istoty ludzkiej, długotrwałym i mozolnym procesem szeroko rozumianego pojęcia kształcenia, wychowywania i stawania się pełnowartościowym człowiekiem. I z tego właśnie powodu warto się uczyć historii, która niesie ze sobą wiele nieodkrytych jeszcze tajemnic, które z kolei czekają na ujawnienie przez kogoś takiego jak ty!? Kończąc ten artykuł mam nadzieję, że chociaż po części została przybliżona młodym ludziom potrzeba nauki historii i własnej świadomości narodowej. Wyrażam również nadzieję, iż nasze w większości konsumpcyjne społeczeństwo, dla którego obecnie ważniejsze jest „przedsiębiorcze” załatwianie sobie czegoś szybciej, taniej i korzystniej, zrozumie, że bez względu na czasy, w jakich przyszło mu żyć najważniejsze jest bycie porządnym i prawym człowiekiem, który nie żałuje decyzji, jakie przyszło mu podejmować w trakcie jego życia. Jednego mi tylko żal, a mianowicie, że wokół mnie jest coraz więcej materialnych rzeczy, a coraz mniej wartościowych ludzi, którzy nie tylko nauczają, lecz także swoim postępowaniem dają przykład innym, jak powinno się żyć, by być współtwórcą „księgi życia”, która wciąż i bez przerwy jest zapisywana przez takich właśnie ludzi. „Historia magistra vitae est – Historia nauczycielką życia jest”. [Cycero: De oratore II,9,36]

Tadeusz Zawadowski To co utracone

rozmyły się we mgle.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 39

tak naprawdę pozostaje w nas tylko to co utracone. ślad po bitwie na kije. urwany guzik od dziecięcej marynarki szukany godzinami. pierwsza komunia która może równać się tylko z ostatnią. wszystko pozostałe może się jeszcze wydarzyć. to co utracone rośnie w nas jak góra. daremnie szukamy właściwego szlaku aby dostać się na jej szczyt bowiem wszystkie już dawno


strona: 40

BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Ponieważ z wykształcenia jestem historykiem pragnę przybliżyć państwu znaczenie historii w naszym codziennym życiu przy pomocy nader prostego przykładu. A mianowicie, wbrew powszechnej opinii, zwykły człowiek bardzo często ma do czynienia z pozostałościami dziejowymi, czego wyrazem może być chociaż by artefakt. Artefakt z języka łacińskiego „ars”- oznacza sztukę, technikę, czyli przedmiot, zdarzenie itp. będące sztucznym wytworem, nieistniejące w naturze. Termin ten nie został jeszcze w Polsce dokładnie wyjaśniony, a jego słabe wykorzystanie przez historyków jest dowodem na to, że brak szerszego zaakceptowania artefaktu jako podstawowego i ważnego zarazem pojęcia archeologii, zabytkoznawstwa i historii kultury materialnej. Dla wielu badaczy historii fakt pomijania artefaktu wydaje się nie do

pierwszej redakcji kroniki czy zaginionej matrycy banknotu, to zawsze materialnie zachowane kopie, odwzorowania, odpisy, głosy, opisy, jak i sprawozdania będą stanowić punkt wyjścia do nader często dalece hipotetycznych lekcji. Te tak zwanych pierwotne przedmioty można zinterpretować właściwie, jeśli istnieje możliwość ich bezpośredniego zbadania poprzez analizę w miarę czytelnej formy i treści. Zatem, z założenia powinno się każdy zachowany wytwór rąk ludzkich nazwać artefaktem. Najwięcej znalezisk kwalifikujących się w ramach tego „uniwersalnego” pojęcia, uzyskuje się na drodze różnego rodzaju prac archeologicznowykopaliskowych. A z kolei posługując się artefaktem można wyselekcjonować nader często formalne podobieństwa pomiędzy przedmiotami, które analizując z różnych punktów widzenia są nieporównywalne.

końca zrozumiały. W końcu pojęcie to, oznaczające wytwór pracy człowieka, nie powinno być pomijane w polskiej nauce historycznej. Wręcz przeciwnie, jest pożądane by funkcjonował zarówno jako kategoria dotycząca obiektu lub znaleziska odkrytego podczas wykopalisk archeologicznych, stanowiącego przedmiot poznania archeologa, jak i tego, co znajdujemy w „szafie”. Dlatego też artefakt zasłużyłby stać się pojęciem uniwersalnym i ponadczasowym, funkcjonującym w nauce historycznej, ponieważ łączy w sobie cechy przedmiotów dawnych o wyraźnie zachowanej strukturze materialnej. Można, zatem śmiało stwierdzić, że wszelki przedmiot będący wytworem rąk ludzkich, stanowiący świadectwo minionych wieków oraz zachowany w całości lub fragmentarycznie, powinien być kwalifikowany jako artefakt, albowiem nie ma ogromnej różnicy pomiędzy przedmiotami o zbliżonej bądź tej samej genezie, w różnorodny sposób jednak docierającymi do rak badacza. Za przykład niech posłuży moneta z XVII w. Tą wykopaną z ziemi podczas prac archeologicznych, jaki i znalezioną na dnie w szu ladzie, będziemy nazywać artefakt. Z kolei każdy artefakt winien być uważany przez historyków za uniwersalną kategorię źródła historycznego, ponieważ jedynie materia zachowanego z przeszłości przedmiotu może być trwałym nośnikiem informacji i podstawą do dalszych interpretacji historycznych. W jakikolwiek sposób historyk dokonywałby operacji rekonstrukcji archetypów badanych przezeń źródeł w formie pierwowzoru graficznego, nieznanego pierwodruku,

By wyraziście zanalizować kwestię terminu artefaktu posłużę się opisem munduru noszonego przez saperów i pieszych artylerzystów w wojsku Księstwa Warszawskiego. Jak wiadomo z literatury przedmiotu w armii Księstwa dominowały wzory francuskie, jednak nie oznacza to, iż tylko w nie ubierali się żołnierze, ponieważ kwestia umundurowania była podporządkowana dwóm zasadom regulaminowym nawiązującym do „ubiorów wojskowych i oporządzenia”. Ale jak pokazuje historia bywały odstępstwa od tych rozporządzeń, co było z kolei spowodowane sytuacją militarną, zarządzeniami dowódców czy brakiem wymaganych tkanin na mundury. Żołnierze przynależący do saperów pułkowych, nasili bermyce, a na rękawach mieli naszyte z czerwonego sukna dwie siekiery skrzyżowane ze sobą. Nosili także skórzany fartuch w kolorze białym oraz skórzane rękawice z mankietami w tym samym odcieniu. Saperzy z tego pułku zakładali skórzane pasy z mosiężnymi klamrami, również białe. Nosili także topór w skórzanym futerale, który był połączony z małą ładownicą. Nóż faszynowy, zwany pałaszem saperskim był zakończony rękojeścią podobną do koguciej lub orlej głowy. Pałasze saperskie bardzo często posiadały z jednej strony ostrza zębów przypominające piłę do cięcia. Trochę inaczej prezentował się mundur żołnierza artylerii pieszej, choć szyty był według wzorców francuskich, z resztą podobnie jak całej armii. Żabot miał kolor zielony, a wyłogi, mankiety spiczaste i poły były w odcieniu czerwieni. Nosili spodnie galowe (białe) lub polowe (szare), szary

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

płaszcz, czarne czako z czerwoną kitą i ozdobnymi sznurami. Ich kamasze były krótkie i czarne tak jak piechocie liniowej, a blachy miedziane z numerem baterii. Wszyscy Artylerzyści posiadali tasaki i karabinki używane przez kawalerzystów. Zarówno tasak, jak i ładownica zawieszone były na białych skórzanych pasach. Plecaki mieli bardzo podobne do tych, które noszono w piechocie liniowej. Natomiast złote epolety, srebrne ryngrafy, białe rękawiczki, złote guziki i klamry od pasa, a także miedziane obręcze oraz złote ozdoby czak stanowiły ubiór oficerów. Ponadto także strój doboszy miał swój krój. Jego wzór był taki sam jak u zwykłych kosynierów, a mianowicie nosili kurtki koloru czerwonego z mankietami, wyłogami oraz połami w odcieniu zieleni, natomiast kołnierz był żółto- czerwony. Poprzez takie skrupulatne opisanie tych wszystkich mundurów można z dużą dokładnością odtworzyć wzory mundurów, jakie były noszone przez żołnierzy w armii Księstwa Warszawskiego. Zatem jest to idealny przykład na artefakt, który jak już wspomniałam powinien być traktowany jako źródło historyczne, które chcąc nie chcąc towarzyszy nam w codziennym życiu, ponieważ artefaktem może być stare żelazko naszej babci, które jeszcze dobrze prasuje albo mundur naszego dziadka leżący gdzieś na dnie kufra, a pamiętający czasy II wojny świtowej. Dla wielu ludzi są to przedmioty mało znaczące, ale w dziejach świata zajmują bardzo wysoką pozycję. Mam nadzieję, że chociaż trochę zachęciłam państwa do zwracania szczególnej uwagi na wszystko to, co „pozostało” po naszych przodkach, gdyż jest to „bezcenny skarb” naszej przyszłości. Dzięki takim rzeczom nie zapomnimy kim tak naprawdę jesteśmy i gdzie są nasze korzenie.

Andrzej Pajdowski *** czuję tragiczne przesilenie w duszy smutne spojrzenie przechodniów z boku skrzydeł odwagi zabrakło mi znowu płaczę z rozpaczy w podcieniach gruszy wybór słów oznaką zbiorowej woli męka twórcza wieńczy klasyczne dzieło piętno wywiera przeznaczenia widmo planet koniunkcji bezsens granej roli błyski szaleństwa czerwone miraże wznosi się nad poziom mistyczna mara bólu rapsodię gra samotna fraza buczy widownia zejść ze sceny mi każe gwiżdże i tupie prawdy krytyka sroga maska za maską treści pusta forma

***

***

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 41

Odbieram chmurom złudne istnienie Niebu królewski błękit milczenia Z odległych komet snuję marzenia Oddechem wzbudzam serca pragnienie Słońce się nowe rodzi czerwone Obiega czule nagie ramiona Kryształy lodu żarem roztapia Rozpala usta ciszą natchnione W parku ławeczka suknia zielona Na szyi srebrny z głosek łańcuszek Szpilki łaskoczą chwili podbródek Krawat z popiołów nędzy kochania Szepty i krzyki uczuć okruszek Zmiennej persony mroczny koniuszek

przestrzeń prywatna sama się otwiera obraz dzieciństwa do rany przywiera barwy pożółkłe malują wspomnienia dęby krzyżują prastare ramiona tarcza słońca na ścianie bloku blednie z nieba spada zgryzoty bezmiar we śnie szary trzepak obok postaci nieme marzeń goły widok rozbłyski marne leży w ziemi smutnych lęków sens mały czaszki próżnych szaleństw myśli cel śmiały żebra smukłe zakochanych serc śluby piszczel twarda poetyki wers stromy nieznany krajobraz wznosi się srogi topoli szereg ciągnie się wzdłuż drogi rozległe pola księżyc nisko świeci zmęczone twarze z pierwszych stron pamięci człowiecze wybory w trybie upadku upiększone prawdy w głosie brak triumfu obramiona pniami brzóz wieczność cicha przekleństwo własnych słów nadzieja licha


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Opowiadanienapisane na podstawie pamiętnika Władysława Skarbka, żołnierza Armii Krajowej o pseudonimach „Mały" i "Sokół” Moja „przygoda” z konspiracją rozpoczęła się gdy, byłem jeszcze młodym chłopakiem nieznającym zasad działania podziemia. Całym sercem pragnąłem bronić Ojczyznę. Wpojono mi silny patriotyzm. W domu za punkt honoru, od pokoleń, wpajano nam gotowość do oddania życia za kraj

oraz wiarę w Boga. Rodzina nasza, pochodząca od przodków ogrodzie, przed domem. Stałem się osobą godna zaufaną i rodu rycerskiego Skarbek, herbu Abdank, z zawołaniem powierzano mi coraz to nowe zadania. Pewnego dnia brat Habdank, przekazywała kolejnym pokoleniom gotowość do dowódcy, Bolek, przyszedł do mnie do domu i powiedział, że mam się zgłosić do stodoły. Kiedy wychodziłem z domu, matka powiedziała, że czeka na mnie czterech żołnierzy z dowódcą. Siedzieli w mojej stodole i słuchali radia. Po wysłuchaniu przekazu schowali urządzenie w sianie. Dowódca powiedział, że jestem przydatny i pomocny. Trochę za młody, ale dużo wiem o organizacji i zostanę zaprzysiężony. – Będzie was trzech, oficjalnie złożycie przysięgę. Przejdziecie szkolenie bojowe i taktyczne tak, byście byli przygotowani na wszystko. Szkoda was, bo jesteście wszyscy Zakrwawiona ściana młodzi, ale jest to konieczne. ścieka łzami niewinności, Dowódcą oddziału we wsi był Staszek, najstarszy brat w obozie płacz dziecka na ręku mamy Bolka. Nosił pseudonim „Dąb”, Jego zastępcą był Marian W. Dowódca kazał nam przyklęknąć i wyciągnąć dwa palce do góry, położyć je krzyżu czapki z orzełkiem. Powtarzaliśmy za w obozie płacz dziecka na ręku mamy nim słowa roty przysięgi wojskowej. Przysięgałem wierność kolejki śmierci zlęknionych tłumów Ojczyźnie i ślepe posłuszeństwo swoim przełożonym, zalewają barki metalowych łóżek. dotrzymanie tajemnic oraz nigdy nie zdradzić. – W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Zaszczuci niemieckimi psami Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym bici palkami kapo, Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na w kącie stoją straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego. pod ścianą śmierci. – Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Rozlega się głuchy strzał Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy dziurawa, rozbita potylica, niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg. odpada na ramiona.

Ściana

strona: 42

służby i oddanie dla kraju. Nasz ród był rodem walecznym i honorowym. Skarbkowie dostali herb szlachecki od Kazimierza Wielkiego w roku 1100 roku. Przybyli ze Skandynawii, by pomóc królowi w bitwie. Ich potomkowie brali udział w bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku. Początkowo byłem posłańcem. Zdobywałem informacje i jako łącznik przekazywałem je do oddziału. Z powodu niskiego wzrostu i młodego wieku nadano mi pseudonim „Mały”. Z czasem przechowywałem broń i amunicję. Chowałem karabiny we wnęce starego dębu, który rósł w

Beata Śiwka

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Dowódca odpowiedział: – Przyjmuję cię w szeregi Armii Polskiej walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą. Zdrada karana jest śmiercią. Po zaprzysiężeniu dowódca kazał mi wstać i ucałować krzyż. Od tej chwili stałem się żołnierzem oddziału Armii Krajowej ze wsi Sędziszów. Dowódca nadał mi pseudonim „Sokół” i uznał, że za dotychczasowe wsparcie i pomoc mogę używać dwóch pseudonimów: tego sprzed zaprzysiężenia tj. „Mały” oraz nowego: „Sokół”. Było nas trzech nowych składających przysięgę: ja, Bolek - „Smok” i Władek - „Niemok”. Dowódca przekazał nas na szkolenie wojskowe do Mariana W., który był kapralem w wojsku, a tu w oddziale sierżantem. Był on bardzo surowym, wymagającym, a nawet twardym człowiekiem. Robił nam wykłady teoretyczne i taktyczne. Zabierał nas na ćwiczenia w terenie. Robił musztrę, uczył obchodzenia się z bronią, z granatami, z materiałami wybuchowymi. Uczyliśmy się orientacji w terenie. Nie było taryfy ulgowej, nie było litości. To był żołnierz i szkolił nas na żołnierzy. Szkolenia odbywały się w nocy. Chodziło o to, by nauczyć nas przetrwania w błocie, słocie, w rzece, wszędzie…, byśmy poradzili sobie z każdym terenem. To była wojna, nie zabawa, a to było wojsko polskie. Wróg był silny, bezwzględny i bezlitosny. Wrogie oddziały składały się z doskonale wyszkolonych żołnierzy, fanatyków Hitlera, uzbrojonych w sprzęt i broń aż po zęby. Wróg był wszędzie. Każdego dnia, każdej nocy, w każdej chwili atakował, mordował ludność cywilną, zabijał żołnierzy. Bez skrupułów. My próbowaliśmy się bronić i przeciwstawiać nie w otwartej walce, lecz w partyzantce. Bez pomocy z zewnątrz, sami. W ukryciu, w lasach, z pochowaną amunicją w drzewach, w domowych schowkach, ustalając potajemnie strategie i wykonując rozkazy wojska Polskiego. W oczekiwaniu na pomoc aliantów. Jednak alianci się nie spieszyli z pomocą. W Londynie był Rząd Polski na uchodźstwie. Tam też było Naczelne Dowództwo Armii Krajowej, na czele z generałem Bór-Komorowskim, od którego przychodziły rozkazy do kraju dla AK. Tam były wysyłane meldunki. Nasze wojsko polskie, pod dowództwem generała Andersa, walczyło o Anglię, pod Tobrukiem i Monte Casino. A dla nas, w kraju, nie było pomocy. W niewyjaśnionych okolicznościach zginął w katastrofie lotniczej generał Sikorski. Pomoc aliantów była znikoma, parę zrzutów, kropla w morzu. Tylko kończyło się na obietnicach. Trzeba było liczyć wyłącznie na siebie, każdego dnia, w życiu codziennym. Podobnie w każdej toczonej walce. Zdarzali się i tacy Polacy, którzy nie walczyli z okupantem, tylko jak chorągiew dla swych korzyści kolaborowali. Byli też tacy chłopi we wsi. Chcieli się na krzywdzie ludzkie wzbogacić. Prawie każdy mieszkaniec naszej wsi Sędziszów działał na szkodę okupantowi. Chłopi nie oddawali wyznaczonej ilości zboża ani mleka Niemcom, tylko zawozili do miasta, do ludzi, tam, gdzie był głód. Robotnicy, którzy mieli nieopodal swoją fabrykę, sabotowali produkcję, niszczyli produkty. Kolejarze wykolejali pociągi, pomagali w przerzucani broni, gazetek propagandowych. Nawet dziecko miało świadomość zagrożenia i bawiąc się przy drodze potrafiło poinformować wioskę, że Niemcy jadą. Powstawały organizacje zbrojne, potajemnie, w ukryciu. Wierzyliśmy w klęskę okupanta, przysposabialiśmy się do walki. Niektórzy mieli nawet ukryte karabiny z klęski wrześniowej w 1939 roku; tak samo granaty.

Agresja Niemców w latach 1943-44 się nasilała i powodowała coraz większy gniew w narodzie. Wywózka do obozów wzmagała się, a z nią narastała złość i wściekłość. Czekaliśmy rozkazu, by stanąć do otwartej, zbrojnej walki. Dlatego szkolono ludzi we wsi i uczono ich obrony. W narodzie była niesamowita wiara i nadzieja. *** Władysław Skarbek urodził się 13 lutego 1928 rokuw miasteczku Sędziszów, dziś woj. Rzeszowskie, a zmarł w marcu 2007 roku, w miasteczku Radków, koło Tarnowa. Leży pochowany przy grobie Nieznanego Żołnierza, w grobowców rodzinnym Skrabkow. Po wojnie jako żołnierz AK był prześladowany, utrudniano mu znalezienie pracy, uprzykrzano życie codzienne codziennego jego i rodziny. UB szantażowało go i kierowało pod jego adresem liczne groźby.

Grzegorz Chlebny Stałam się ptakiem

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 43

Chciałam być ptakiem co na rozpostartych skrzydłach zbiera poranną rosę i klaska w zachwycie nad pierwszym promieniem słońca Chciałam być poranną gwiazdą tą ostatnią która na atramentowym niebie noc gasi i z drżeniem serca oczekuje aż dobry Bóg się zbudzi Urodziłam się jednak człowiekiem przykutym do ziemi złamanymi marzeniami i kiedy wreszcie zdałam sobie sprawę że zaczynam się starzeć i świat pędzi coraz prędzej i prędzej ku wielkiej niewiadomej poczęłam dostrzegać w sobie małą dziewczynkę co z zadartą w niebo głową wygląda ostatniej gwiazdy która noc ugasi Stałam się ptakiem w snach tak kolorowych że nikomu o nich nie powiem


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Mark Siemionowicz Sołonin, 22 tym tylko, że Hitler go uprzedził atakiem na Armię rozlokowaną de facto na dobrych pozycjach, czerwca 1941, czyli jak zaczęła się Wielka Czerwoną, jednak mało skutecznych. Suworow właśnie temu przypisał Wojna Ojczyźniana, tłum. Tomasz Lisiecki, jedną z głównych przyczyn klęski radzieckich żołnierzy w Poznań 2007, ss. 552, Wydawnictwo Rebis 1941 r. ark Siemionowicz Sołonin – historyk, który został okrzyknięty następcą Wiktora Suworowa, zawarł w swojej książce pt: 22 czerwca 1941, czyli jak zaczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana, niezwykle wciągającą interpretację wydarzeń obejmujących pierwsze tygodnie wojny niemiecko-radzieckiej. Sprawą prawie pewną wydawał się fakt, iż rok 1941 będzie dla III Rzeszy przełomowym momentem podczas II wojny światowej, co wynikało z dominującej roli

Książka M. Sołonina „22 czerwca 1941, czyli jak zaczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana”, która została wydana nakładem Domu Wydawniczego Rebis, na początku może wydawać się kontynuacją myśli Suworowa. Jednak po głębszej lekturze znacznie różni się od „swojego” pierwowzoru. Można nawet rzec, że jest nader przepełniona faktografią, w której autor zawarł znaczną ilość liczb, cytatów oraz szczegółowych informacji. Z kolei zaniechał epickich opowieści, co stwarza wrażenie, iż publikacja ta jest bardziej naukowa, niż by mogło się to wydawać.

hitlerowskich Niemiec i rządzonym przez człowieka „Stal” ZSRR nad Europą walczącą. Podstawą takiego stanu rzeczy stanowił podpisany w 1939 r. przez oba mocarstwa pakt o nieagresji. Jednakże zarówno Hitler, jak i Stalin, snuli plany konfrontacji, do której doszło 22 czerwca 1941 r. Wówczas Wermacht naruszył postanowienia traktatu i wszczął agresję na swojego sprzymierzeńca. Pomimo, że Armia Czerwona miała znaczną przewagę liczebną i militarną, to III Rzesza odnosiła zwycięstwa w trakcie pierwszych starć z Sowietami, biorąc ze sobą nader liczną rzeszę jeńców wojennych. Zatem jak to możliwe, aby Hitler dysponując mniejszymi siłami wojsk oraz małą ilością sprzętu technicznego w stosunku do przeciwnika, odnosił tak zaskakujące sukcesy? Dlaczego III Rzeszę przedstawia się jako silne i stabilne państwo? Gdzie tkwi sekret klęski Armii Czerwonej? Te i wiele innych pytań od wielu lat są „drzazgę w oku” niejednego historyka próbującego rozwikłać fenomen Hitlera. Niestety, w okresie Polski Ludowej, niemożliwe było publikowanie czy chociażby dyskutowanie na tematy, które mogłyby przeciwstawiać się jedynej słusznej wersji wydarzeń, jaka została przyjęta przez partię. Dopiero po rozpadzie ZSRR udostępniono częściowo archiwa i zaczęto pisać książki, rzucające nowe światło na przebieg II wojny światowej, które były nieco sensacyjne, przez co budziły powszechnie kontrowersje. Jedną z najważniejszych publikacji był „Lodołamacz” autorstwa Wiktora Suworowa, w którym autor przeciwstawił się tezie, jakoby Stalin stał na straży pokoju światowego. Mało tego twierdził, że w zamiarach Stalina także były plany agresji na III Rzeszę, z

M. Sołonin przyznaje rację swojemu poprzednikowi, jakoby Stalin w 1941 r. szykował zbrojną agresję na hitlerowską Rzeszę. Autor swoją tezę oparł m.in. na dokumentach, planach strategicznych oraz pamiętnikach, które nie tylko przytacza w swojej książce, ale i podejmuje się ich analizowania. Dowodem może być sugestia autora nawiązująca do teorii istnienia „Wielkiego Planu” pochodu na Zachód, uwieńczonego klęską wszechświatowej rewolucji krajów Europy, który zaczęto realizować 1941 r. Jednak inwazja na Finlandię, bo o niej mowa, połączona z nalotami lotnictwa sowieckiego na ten kraj, przeprowadzonymi w pierwszych dniach operacji „Barbarossa”, nie doszła do skutku. Według cytowanych przez Sołonina dokumentów i relacji świadków tych minionych wydarzeń, autor stwierdza, że inwazja ta stanowiła niejako część Wielkiego Planu, a gdy rozpoczęto operację „Barbarossa”, nie można było już zatrzymać tej machiny zniszczenia. Zatem w tym miejscu teorie Sołonina i Suworowa zbiegają się, jednak dalsze rozważania podążają w zupełnie innym kierunku. Albowiem autor poddaje wątpliwość tezy swojego poprzednika, jakoby Stalin był zaskoczony atakiem Hitlera, na który Armia Czerwona nie była przygotowana. Niedorzecznością tym przeciwstawia także fakt istnienia Wielkiego Planu, mobilizację wojsk radzieckich, nikłe straty w wojnie niemiecko-sowieckiej. W dalszej kolejności obala mit niepokonanego lotnictwa niemieckiego, które jak podają źródła wcale nie było tak wszechwładne. Dementuje także poglądy dotyczące zacofania technicznego Armii Czerwonej i

strona: 44

M

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

jej lotnictwa. Ogólnie rzecz ujmując, przeważająca część książki to zanegowanie sporej ilości funkcjonujących dotychczas wśród historyków poglądów na temat wojny niemiecko- sowieckiej. Wielu miłośnikom historii publikacja ta może jawić się jako ksiązka negująca wydarzenia historyczne z 1941 r., i należy przyznać im rację. Jednak Sołonin wynagradza to swoim czytelnikom poprzez przytaczanie szerszych fragmentów dokumentów, materiałów archiwalnych czy też pamiętników i relacji naocznych świadków, dzięki którym sami możemy dojść do własnych wniosków. Także autor nie wstydzi się przyznać do swojej niewiedzy, przez co zyskuje zaufanie czytelnika. Dopiero po wnikliwej lekturze, stopniowo wyłania się obraz całości wydarzeń, a zarazem ujawnia się odpowiedź na nurtujące autora pytanie. Jednakże jest ona tak nieprzewidywalna i zaskakująca, iż sam autor ograniczył się jedynie do jej zasugerowania. Dzięki czemu, daje możliwość udzielenia odpowiedzi samemu czytelnikowi. Z kolei z barwnego opisu przebiegu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, uzupełnionego różnorodnymi liczbami, datami, fragmentami pamiętników czy też cytowanymi dokumentami, wyłania się nieśmiało fakt, że znaczna część Rosjan w 1941 r. wcale nie miała zamiaru podejmować jakiejkolwiek walki. Natomiast zdecydował o tym reżim polityczny Stalina, głoszący poprawę warunków i dobrobyt dla mas pracujących. Ale jak wskazuje historia były to tylko przesłanki i obywatele sowieccy szybko zorientowali się, że żyją w państwie totalitarnym opanowanym przez system terroru i braku równości powszechnej. Sytuacja odmieniła się dopiero po pewnym czasie. A mianowicie Rosjanie solidarnie stanęli po stronie władzy sowieckiej i stawili skuteczny opór najeźdźcom, co doprowadziło do zupełnego rozgromienia faszyzmu. Zatem pojawia się pytanie: „Co takiego się wydarzyło na przestrzeni 1941 r., że los wojsk ZSRR po 1942 r. odmienił się na ich korzyść”? Sołonin sugeruje, iż najprawdopodobniej Rosjanie zorientowali się, co do zamiarów ich „przyszłych wybawicieli”, którzy w rzeczywistości dążyli do wprowadzenia jeszcze gorszego reżimu, niż system stalinowski (rozpowszechnianie ideologii rasistowskiej,

traktującej Słowian jako podludzi i przyszłych niewolników rasy panów, przewidzianych do planowej likwidacji, gdy już spełnią swoją dziejową rolę w przebudowie świata według wizji hitlerowskich). Co z resztą zostało odnotowane na kartach „Mein Kampf”. W takiej sytuacji z pewnością władza radziecka była mniejszym złem. Dlatego to wojska radzieckie stanęły murem za Stalinem i pomimo, że dysponowały nieporównywalnie skromniejszymi środkami, jak i mniejszą ilością armii, potrafiły przeciwstawić się najeźdźcom, a mało tego doprowadzić do ich klęski. Reasumując, M. Sołonin w sposób fascynujący opisuje w swojej książce starcia dwóch wielkich mocarstw europejskich podczas II wojny światowej, analizując równocześnie początkowy okres walk na froncie wschodnim. W dalszej kolejności udziela odpowiedzi na pytanie, jakie były przyczyny niepowodzeń Armii Czerwonej. Dzięki temu praca Sołonina jest jedną z ciekawszych publikacji traktujących na ten temat, a jednocześnie stanowi przełom w dyskusjach dotyczących początków Wielkiej Wojny Ojczyźnianej od czasu „Lodołamacza” Wiktora Suworowa. Publikacji walorów dodają także licznie przytaczane cytaty, daty oraz relacje świadków tych minionych wydarzeń. Zapewne znajdą się osoby, które zarzucą autorowi korzystanie z tendencyjnych źródeł historycznych. Jednak nie ma co się zrażać, w końcu mało jest publikacji naukowych, które podobałyby się wszystkim znawcą tematu. A na usprawiedliwienie Sołonina dodam, że nie operuje on materiałem źródłowym „wyssanym z palca”. W swojej książce przytacza jedynie fakty, które zaistniały w rzeczywistości i są powszechnie znane. Wielkiego odkrycia tu może nie dokonał, ale w zamian sprawnie operuje znanymi dokumentami, fragmentami pamiętników, datami, faktami czy przytacza nader dokładne wspomnienia świadków, poprzez co umożliwia dokonywanie dokładniejszych porównań. Książka Sołonina zapewne będzie dla wielu koneserów tego typu literatury wartościową publikacją, z tego chociażby względu, że umożliwia pośrednie poznanie nie tylko poglądów innych współczesnych historyków rosyjskich, ale i zaznajomienie się ze wspomnieniami ludzi, którzy przeżyli na własnej skórze wydarzenia z 1941 r.

Kasia Dominik 1 września 1939 r. Zatrząsało się niebo, zapłonęła ziemia, huk potężny spowił cały kraj.

Ruiny i zgliszcza miasta okryły, kolejne bomby na domy spadały,

bezimienne mogiły dusze ludzkie wciągały, jakże odległe wówczas były dni chwały. Teraz po latach nadal łzy dławią, ziemia czerwienią krwi się mieni, lasy szumią o nieznanych mogiłach, a my… wciąż pamiętamy.

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 45

Matki z dziećmi chowały się w lasach, mężczyźni na wojnę szli, młodzież dzielnie stawiała wrogowi czoła, a żołnierze bronili ukochanej Ojczyzny.

Czas był ponury, ciemniało od pyłu, krew zalewała połacie ziemi, łzy lały się potokami, wrzaski i krzyki odbijały się echem w sercach.


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Konrad Stawiarski Na marginesie niepodległości Serce kamienne niech słucha wystrzałów. Niechaj nad ulicą przemarsz westchnie. Niechaj przydomki wszechczasów niech wypaczane więcej nie będą. Niech moja wola zostanie w sercu porozbiorowej. O to dziś proszę konformistów i dekreciarzy. Niechaj mi światło oświetli Moje czerwone od zmęczenia oczy. Niechaj uwierzę w demokrację mej ojczyzny. Że miłuje bliźnich swych, że miłuje innych. Niechaj wiosna przyjdzie w chwale, Tego tobie życzę mój narodzie polski. Niech mi czarny orzeł nie wyjada powiek. Niech nie maszerują z hasłem co mię rani. Niechaj uwierzę w Polskę, która wymaga Lecz nie takiej wymowy. Nasi ojcowie walczyli z tym walczyli. Nasi dziadowie w grobach ustrojów. Niech ta demokracja będzie tolerancją Dla nas; orłów, gołębi i jastrzębi. Niech oddana będzie bogu. Niech tolerancyjne będą rządy. Ale panowie nie tak...nie w ten sposób. Zaklinam swoje serce żałosne, Że zrobię wszystko by kochać narody. W Polsce mej mieszkające i święte.

strona: 46

Panie usłuchaj tych co na marszu. Panie wybacz tym co na marszu. Kolebką inaczej zostaniemy Nietolerancji, zrywu niesłusznego i narodu agonii. Bo serce me łopocze wraz z tobą, Flago narodu tak znieważana, Jakbyś była przepaską na ramieniu, Rannej duszy co chce słowami warczeć. Niby to cerber z hadesu wyszedł we mgle, Rac tak żywych, światłych, nic tu po mnie.

Niby to hades na czele szedł z obolem ojczyzny, Rozdając mową polską talary nietolerancji. Ileż to waży polski naród? A ciała jegoż nikt nie odkupi. Porozbiorowa, niepodległa, Z watahy wilków jam jeden Wznoszę przeciw sobie samemu Podziw żem Polak, lecz jakbym już Polakiem nie był. Czy jestem antypolski? Odpowiedzcie. Czy to konieczność istnienia? Odpowiedzcie. Lecz me serce i ciało i dusza Nieważne jako promyk dnia. Świecy płomień dopalony. Śmiech Europy. Na śmiech. Rzeką mi; zostaw politykę. Wstąp. Byś przynależeć mógł. A ja mówię; im na złość, nigdy nie będę do was należeć. Lecz duch mój, gdy mi krzywdę czyni. Miota się i w śnie wylewa płacze, Jam nie krzykacze tchórz, Anim oprawca, nie przynależę, A dla polski tren złożę do stóp. Nie będzie mnie, i wierzę że nawet zginę. Nie będzie mnie, i wierzę że żył będę. Lecz Polacy, nie tu Ani bym kochał ojczyznę. Ani bym miłował jej duszę. Narodzie hołubisz się i przez krew moją ciekniesz. Narodzie. Moja twarz minstrela. Moja twarz jak napar. Nieważny nikt. Lecz za tolerancją narodów Wiedzcie, żem zawsze był. Lecz czemu miast wiosny, Nastała noc, zima, jesień? Czemu nie mam prawa do głosu? Czym więc jestem. Czym żyję w ojczyźnie,

P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE


BEZ{KRES}

Nr. 2 - wrzesień 2019 A.D.

Co błądzi nad hadesem. Co błądzi w oparach naiwnej wielkości. Bo przecież kolebką gniewu teraz znów jesteśmy. Minęły rewolucje.

Chylę się przy upadku Nie sięgam dalej, albo potykam się. Cóż ty czynisz narodzie. Co czynisz ze mną. W dzień niepodległości jam okryty hańbą...

Tomasz Rudnicki *** czas najwyższy pozbyć się zniewolenia czas najwyższy niech skrzydła mi wyrosną bo ja chcę cieszyć się życiem i każdą jego wiosną

Beata Śliwka

czas najwyższy…

Wilcza mgła

o zazdrości od najmłodszych lat od najmłodszych lat zazdroszczę tym, którzy posiedli umiejętność opowiadania historii nie skupiając się na trudach życia, a na jego pięknie nie oczekuje bohaterskich czynów, tytułów szlacheckich, ani pomników tylko opowiadania historii, które stworzą, lub pogłębią istniejącą więź

Gotowy do walki, do boju ku czci i chwale dla Ojczyzny, swą krew przelwasz. Dla wolności, co słowem stało się ciało, dla potomnych by życia nie było mało. Ku czci królom Piastowskim, Polaków dla polskości w obronie narodu, na mogile z czaszek zbudownych. Przysiegasz zemstę za utrapionych, pokonanych za obozy zagłady, za naród wymordowany. Walczysz. P ISMO LI TERACKO - AR TYSTYC ZNE

strona: 47

tego zazdroszczę innym od najmłodszych lat…

Mglisty poranek na horyzoncie otula ciało twe, zakrwawione dłonie dzierża zimnej broni stal.


Katarzyna Glenc Majdanek

Treblinka 13.10.2018 r. Lublin

Łaźnia gazowa i trzy baraki Więcej nie wytrzymałam Ciężkie powietrze i ciężko Mi spojrzeć w oczy ich wnukom Wybiegłam na pole A tutaj wciąż gawrony Nie wiem czy bawią się Chlebową skórką czy może Jeszcze którąś z kości

07.08.1942 r. Treblinka

Mam dwa latka Moja mama wyszła Kiedyś po chleb I nie wróciła

Mam dwa latka Trzymam nogę misia Pan z brodą niesie Mnie na rękach Obcy ludzie bez Uśmiechów mówią Gdzie iść, co robić Pan wciąż trzyma mnie

Mam dużego misia Wypełniony jest trocinami Jak mój brzuch Byle nie pusty

Od redakcji

Mówi do mnie „Chodź Aniołku Polecimy dzisiaj Wysoko w niebo…”

Przed Wami nowy numer pisma. Z drżeniem serca przyglądaliśmy się w Redakcji Waszym reakcjom na naszą propozycję. Czy pismo wpisuje się w Wasze oczekiwania? Czy podejmiecie rękawicę i przyłączycie się do jego współtworzenia? Czy ktokolwiek przyśle jakieś teksty? Udało się. Nasz mały sukces jest i Waszym sukcesem. Dostaliśmy wiele opowiadań i wierszy. Wybraliśmy najlepsze. Nie wszystko i nie wszystkich zdołaliśmy opublikować. I to mimo zwiększenia pojemności pisma. Dostaliśmy od Was też wiele informacji zwrotnych: co się podoba, czego brakuje, co i jak poprawić. To bardzo cenne informacje. Dzięki temu możemy się rozwijać. Stawać się lepszym pismem. Numer wrześniowy zabarwiliśmy nutką patriotyczną. To miesiąc brzemienny w swe historyczne akcenty. To czas dwóch zdradzieckich napaści. Niemieckiego - 1 września oraz sowieckiego: 17 września. Wiele zamieszczonych tekstów nawiązuje do tych bolesnych czasów. nie samą wojną jednak człowiek żyje. Patriotyzm to nie tylko pamięć wojenna, ale codzienne życie, codzienna odpowiedzialność za Ojczyznę. Codzienna do niej miłość. Jesteśmy wdzięczni za Wasze zainteresowanie. Mamy nadzieję, że co miesiąc przybywać będzie nam nowych czytelników i nowych autorów. Liczymy tu na Wasze zaangażowanie - opowiadajcie o tym piśmie. Pokazujcie je swoim znajomym. Aby je czytali. Aby przysyłali do nas swoje teksty: poezję i prozę. Pomóżcie nam dotrzeć do tych, którzy o nas jeszcze nie słyszeli. Którzy naszego pisma jeszcze nie czytali. Przygotowujemy się też do kolejnego kroku: do wersji drukowanej. Nie będzie to tylko zwyczajny wydruk wersji elektronicznej. Każdy, kto zakupi wydanie papierowe, dostanie od nas wkładkę poetycką. Mam nadzieję, że będą chętni. Dajcie nam znać, czy chcecie kupić wydanie papierowe. W jakich ilościach?

BEZ{ KRES} P IS MO LI TERACKO-AR TYS TYC ZNE Wydawca:

Adam Grzelązka 61-064 Poznań Żelazna 18B/13

Adres redakcji:

61-064 Poznań Żelazna 18B/13

Redaktor naczelny:

Adam Gabriel Grzelązka

Zespół redakcyjny:

Urszula Wintrowicz Jolanta Szkudlarek Kasia Dominik Ewa Wierzbinska-Kloska Beata Śliwka Małgorzata Marcinkowska Robert Ratajczak

e-ISSN 2685-038x ISSN 2685-0381 Nakład: 50 egz. DTP:

AGG

Grafika: E-Mail: FB: WWW:

www.vecteezy.com redakcja@bezkres-pismo.pl tiny.pl/tj8wc www.bezkres-pismo.pl

Redakcja przyjmuje materiały do publikacji w plikach: PDF, RTF, DOC, DOCX oraz ODT. Przyjmujemy materiały wyłacznie w postaci elektronicznej. Prace graficzne w plikach JPEG i PNG (grafiki muszą być przekonwertowane do odcieni szarości). Przesłanie pracy na adres redakcyjny BEZKRES.PISMO@GMAIL.COM oznacza, że jesteś autorem nadesłanej pracy oraz wyrażasz zgodnę na jej nieodpłatną publikację w naszym piśmie oraz dziełach pochodnych w formie elektronicznej i drukowanej. Zastrzegamy sobie prawo redagowania i skracania oraz adjustacji literackiej nadsyłanych materiałów. Autorzy prac publikowanych zostaną o tym fakcie poinformowani drogą mailową.

Poglądy i opinie autorów drukowanych prac nie muszą odzwierciedlać punktu widzenia redakcji. Przyjmujemy do druku: * opowiadania, nowele * poezję (wiersze, poematy, fraszki) * aforyzmy * publicystykę (eseje, felietony itd.) * prace graficzne (rysunki, komiksy) - w odcieniach szarości. * recenzje, polemiki * fragmetny powieści i dramatów Nadesłane prace literackie powinny być pisane poprawną polszczyzną oraz wolne od błędów ortograficznych i interpunkcyjnych.

© Copyright by BEZKRES - 2019 A.D.— Wszelkie prawa zastrzeżone

Istnieje możliwość zamówienia wydania papierowego (druk na żądanie) zainteresowanych prosimy o kontakt mailowy z redakcją.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.