Przekraczając granicę... Krystyna Bochenek (1953–2010)
In memoriam Katowice 2010
KOMITET WYDAWNICZY prof. zw. dr hab. Jan Malicki – przewodniczący mgr Magdalena Skóra – zastępca przewodniczącego dr Barbara Maresz – sekretarz dr Teresa Roszkowska mgr Aneta Satława
Redaktor Elwira Zborowska Projekt okładki Ryszard Latusek Zdjęcia Joanna Rzepka-Radłowska Mirosław Dziedzic Skład i łamanie Zdzisław Grzybowski Korekta Jan Baron
ISBN 978-83-60209-47-9
Druk i oprawa Biblioteka Śląska w Katowicach Nakład 200 egz.
Pamięci Krystyny Bochenek, bez której przestrzeń kulturowa Śląska zszarzała, posmutniała i zastygła.
Krystynie Nie wiem, czemu w pamiętną, tragiczną sobotę 10 kwietnia 2010 roku, około godziny dziewiątej, podczas seminarium magisterskiego prowadzonego na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Śląskiego mówiliśmy o Trenach wielkiego Jana z Czarnolasu. Przypadek? Dyskutowaliśmy z moimi studentkami o modelu antropologicznym Trenów, synchronii i diachronii, o czasie przeszłym, teraźniejszym, przyszłym; ich synkretycznym zapętleniu, o relacjach Człowieka wobec „Wiecznej Myśli, która jest dalej niż od wieka” i stale powracających fundamentalnych pytaniach „gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest”, ocierających się o bluźnierstwo i ostatecznej konkluzji: „Jeden jest Pan smutku i nagrody”. Wreszcie nigdy nierozstrzygnięty problem każdego z nas, pozostających wśród żywych – a jaką Człowiek ma przyjąć postawę wobec wszechpotężnej i wszechogarniającej Śmierci: „płakać” czy zachować „umysł swój stateczny”. Z owego gąszczu wszelkich możliwych ujęć: filologicznych, filozoficznych, antropologicznych, egzystencjalnych, eschatologicznych pozostała konstatacja: „Pełno nas, a jakoby nikogo nie było”. Taka była chwila, kiedy zaczęły do nas docierać wiadomości o rozbitym samolocie, tragicznej śmierci Pary Prezydenckiej, ich towarzyszy podróży, załogi. I stale korygowane liczby: sto trzydzieści osiem, osiemdziesiąt siedem, dziewięćdziesiąt sześć. Wraz z nimi – zanikająca nadzieja. Ktoś ocalał? Wszyscy zginęli? A co z Krystyną? I niespodziewany SMS: „Panie Profesorze, Krystyna Bochenek też tam była… Serce mi pęka…”. Krystynę poznałem gdzieś około 1975–1976 roku. Wybrała seminarium Jej i mojego Mistrza, profesora Jana Zaremby, znakomitego uczonego, erudyty, człowieka o sarmackiej urodzie, niezwykle dowcipnego, którego obraz wciąż dopełniany był anegdotami. Obrastał legendą uniwersytecką. Dla Profesora był to okres trudny, gdy stary świat odświętności akademickiej, tworzony przez katowicką familiarność ustępował nowoczesnej, aktywnej i ekspansywnej naukowości. Świat Profesora kurczył się. Odwagą studentów było podjęcie tematów staropolskich i śląskich, wymagających ogromnej wiedzy, oczytania i konsekwencji w głoszeniu poglądów i tez naukowych, nierzadko wbrew autorytetom polonistycznym. Krystyna wybrała temat poświęcony postaci Wacława Potockiego, siedemnastowiecznego poety, twórcy, wielekroć doświadczanego przez Los, potrafiącego rozmawiać z Panem Bogiem nie przez łatwe do odczytania, proste konwencje literackie, zanurzone w żywiole retorycznej perswazji, tak powszechne przecież w baroku, lecz poprzez głębię 5
przeżyć, apokaliptycznych doświadczeń człowieka, katastroficzny i ostateczny jego upadek, zawsze podnoszącego się, walczącego o godność ludzkiego trwania. Niedoceniony przez współczesnych, wtłoczony w ramy podręczników szkolnych, był czytany i interpretowany w tamtych czasach poprzez jakże uproszczone, a i przemijające miazmaty społeczne. Z przebogatej twórczości poety podgórskiego Krystyna wybrała temat trudny. Brzmiał on tak: Postaci kobiece w nowelach Wacława Potockiego: „Lidia”, „Wirginia”, „Judyta”, „Tressa” i „Gazela”. Trudność polegała nie tylko na doborze lektur, kłopotliwym docieraniu do źródeł, ale i na kontrowersyjności sądów badaczy. Jednak najważniejsza była próba odczytania każdego z tekstów, odnalezienia klucza do ich przesłań, jak również zmierzenia się z tradycją europejską, rodzimą, biblijną, humanistyczną. Z tego zadania młoda adeptka sztuki interpretacji wywiązała się bardzo dobrze. Już wówczas była postacią wyrazistą. Zapamiętałem Ją jako osobę konsekwentną w obronie swoich tez, wsłuchującą się co prawda w uwagi wszystkich dyskutantów, lecz czy przyjmującą i akceptującą sądy innych? Nie wiem. Wiem natomiast, iż już wówczas objawiała inklinacje do rozmów o języku, jego wieloaspektowości, migotliwości semantycznej słów, pojęć; gier słownych, zmienności znaków i znaczeń. Na spotkaniach seminaryjnych była więc postacią zdecydowaną. Dziewczyną, którą dostrzega się od razu. I albo akceptuje, albo nie. Po raz wtóry spotkałem się z Nią w radiu. Poprzedzał Ją zawsze stukot butów na wysokich obcasach. Szła zdecydowanym krokiem, pozdrawiając mijanych kolegów, dopowiadając swoje uwagi do sytuacji, które dla gości były całkiem niezrozumiałe. W studiu: konkretna, dynamiczna, wymagająca. Nigdy nie oczekiwała od interlokutora odpowiedzi prostych, zwięzłych, zwartych. Przeciwnie – epopeicznych, rozbudowanych, kunsztownych. Jednocześnie prowokowała, naprowadzała i z iście kobiecą kokieteryjnością chroniła rozmówcę przed jakże naturalnymi – i wpisanymi w specyfikę radiowej sytuacji – wpadkami. Doskonale rozumiała istotę starej, antycznej paremii o „drzemce Homerowej”. Wszak i „Homer się czasem zdrzemnie” w czasie tworzenia swoich wielkich arcydzieł, w których można też spotkać błędy z lubością wychwytywane przez zawistnika Zoila, owego „cenzora nieproszonego”. Ale czy owe błędy językowe, potknięcia stylistyczne, niewłaściwe akcentowanie wyrazów mogą pozbawiać dostojności, sympatii adresatów i prowadzić do negacji sensów wypowiedzi? Dbała o godność rozmówcy. Ona sama nigdy też nie myliła Titicaca z Kon-Tiki. Jednak rozmowy prowadzone przez Panią Redaktor były zwodnicze w swojej prostocie. Mimo lekkości, zwiewności ekwilibrystyki słownej wnosiły barwność opowieści, żywość 6
dialogu i tę migotliwą siatkę asocjacji, która nawet najbardziej doświadczonego interlokutora zmuszała do precyzji wypowiedzi, dookreślania tez, konkretyzowania aluzji. Potrafiła rozmówcę – jak mało kto – „otworzyć”, zmusić do odrzucenia wcześniej przygotowanych formuł czy schematów wypowiedzi. To przejaw wielkiej sztuki oratorskiej oraz intelektualnej. Tylko najwięksi i nieliczni dziennikarze tę umiejętność posiedli. Ale w owych spotkaniach radiowych z perspektywy lat dostrzec można coś więcej niż zwykłe, codzienne, pospolite rozmowy. Istniał bowiem swoisty i specyficzny rodzaj dwuplanowej sytuacji, która z czasem tworzyła ciąg rozkwitających zdarzeń, rozrastających się i budujących zupełnie nową jakość społeczną. Bliższy horyzont tworzyła rozmowa w studiu, dalszy – ciąg akcji społecznych, współkreujących wartości uniwersalne. Tak było chociażby wtedy, gdy wiele lat temu, zapewne w październiku, rozmawialiśmy o dramatycznym braku krwi, tak potrzebnej polskiej medycynie. Padła wówczas przypadkowo nazwa „wampiriada”, kojarzona z przełomem października i listopada, a zarazem ze środowiskiem akademickim Katowic. Słowo „wampiriada” stało się z czasem synonimem popularyzacji idei krwiodawstwa wśród studentów Katowic, Rybnika, Sosnowca, Częstochowy, Bielska-Białej, a z czasem różnych miejsc i różnych społeczności naszego województwa. Nieprzypadkowo przywołuję fakt, który przecież mógł być zaledwie nic nieznaczącym epizodem. Dzięki Krystynie i doproszeniu Jej znajomych prof. Jerzego Hołowieckiego i dr. Stanisława Dyląga „wampiriada” stała się znakiem rozpoznawalnym silnego ruchu wspomagającego śląską i polską medycynę. Nie wiem, nie pamiętam, czy i u początków wielkich, cotygodniowych spotkań poświęconych popularyzacji zdrowia wśród mieszkańców województwa nie leżało podobne s p o t k a n i e w radiu, które przemieniło się w cykl audycji, wyszło poza studio, wspomagane przez „Dziennik Zachodni”, ogarnęło ludzi w różnym wieku. Stworzyło ponadgeneracyjną więź propagującą inną jeszcze dziedzinę kultury dnia codziennego, jakże często lekceważoną. Nikt nigdy nie zrobił więcej dla podniesienia wiedzy o zdrowiu i popularyzacji medycyny w najszerszym spectrum tej nauki, niż Krystyna Bochenek. Krystyna nie byłaby też sobą, gdyby pominąć sferę, o której rzadko się otwarcie wspomina. Była osobą, która dla wielu stała się aniołem stróżem i pogotowiem ratunkowym, i lekarzem rodzinnym, i szpitalem. Oczywiście, nie leczyła. Kontaktowała osoby potrzebujące ze specjalistami. Ile osób w ten sposób uratowała? Ile osób otrzymało natychmiastową a niezbędną pomoc? Ile osób mogło wrócić do normalności? Krystyna nie tylko wspomagała ludzi, kierowała do lekarzy, ale miała też czas, by osoby chore odwiedzać w szpitalu, przez cały czas operacji psychicznie wspomagać, 7
odwiedzać w domu, a po latach pamiętać o każdej z chorób i o kłopotach, które Jej podopiecznych dotykały. Jeśli biblijna opowieść o litościwym samarytaninie miała kiedyś swój realny wymiar, to z pewnością najczystszym wcieleniem była postać Krystyny. Nic dziwnego, że po owej fatalnej sobocie pojawiały się pełne rozpaczy głosy: „Nie czuję się już bezpieczny”. I powracające od wieków vanitas vanitatum et omnia vanitas. Można powiedzieć: klasyczna w swej postaci ewangeliczna miłość bliźniego. To też byłoby uproszczenie. Bo ów jakże bogaty i zróżnicowany wachlarz ludzkich uczuć, które można dostrzec w Jej poczynaniach, nie oddaje wszystkiego, co łączy się z Jej działalnością. Od rozmów z małżeństwami i pytań o marzenia, poprzez swoiste cementownie rodzin – wspólne pisanie dyktand, wspólne czytanie książek, pochylanie się nad ludźmi pokrzywdzonymi przez Los, po wspomaganie tych, którym Pan naznaczył już moment odejścia. Mógłbym rzec: heroizm ludzki w najczystszej formie. Ale byłbym pisał nieprawdę. To codzienność Krystyny. Codzienność, którą dopełniały obowiązki Żony, Matki, Córki. Można Ją było spotkać w Katowicach Ligocie w zwyczajnych sklepach, zwłaszcza w Jej ulubionym warzywnym przy ul. Słupskiej. Wchodziła z uśmiechem, wybierając owoce, a jednocześnie żartując z panią Basią, Jolą, Iwoną. Z uśmiechem odpowiadała na pełne szacunku „Dzień dobry” i równocześnie, jakby mimochodem, podejmowała rozmowy o kongresie, który już teraz należy przygotowywać. To już ostatnia wielka idea Krystyny Bochenek. Zrodziła się w gabinecie dyrektora Biblioteki Śląskiej na dwa tygodnie przed wielkim dyktandem o tytuł arcymistrza ortografii polskiej. Imprezy koronującej czternastokrotne zmagania z rodzimą ortografią. Koncepcję Krystyna miała przedstawić w przerwie konkursu. I rzeczywiście. W obecności członków Rady Języka Polskiego PAN – panów profesorów Andrzeja Markowskiego, Jerzego Bralczyka, Walerego Pisarka, Jerzego Podrackiego, Edwarda Polańskiego, prezydenta Katowic Piotra Uszoka, Andrzeja Bochenka i dyrektora Biblioteki Śląskiej Krystyna z ogromnym entuzjazmem mówiła o swej idei. Że będzie się on odbywać w maju 2011 roku, że poprzedzi go koncert w znakomitej sali Akademii Muzycznej, że właśnie wtedy honorować będziemy Ambasadorów Polszczyzny, że materiały publikowane będą przez Polską Akademię Nauk, że należy złożyć wizytę ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego, że należy powołać Radę Programową, że kongres powinien zająć się problemami języka polskiego wśród Polaków na obczyźnie, lecz i Polonii rozrzuconej po świecie. Nie powiedziała jednak tego, co najważniejsze. Katowice staną się niekwestionowaną stolicą języka polskiego. 8
W tym samym czasie trwały gorączkowe prace zespołów, z którymi Krystyna od lat współpracowała, zawsze z wielkim uznaniem i szacunkiem mówiła o paniach Dorocie Pociask-Frącek, Marioli Kulawiak i Barbarze Kuci z „Estrady Śląskiej” oraz Anecie Satławie, Agnieszce Kosmali, Dorocie Pyplok, Monice Wieczorek z Biblioteki Śląskiej. Mówiła, że wielkie przedsięwzięcia kultury może realizować tylko dzięki obu zgranym i znakomicie rozumiejącym się zespołom. Dwa tygodnie później rozmawiałem z Krystyną na spotkaniu jubileuszowym ZHP. Na tydzień przed tragicznym dniem już tylko telefonicznie mówiliśmy o innym jeszcze wymiarze kongresu. Miał być pierwszym z podobnych kongresów języków europejskich. Patronem miał być Parlament Europejski i jego przewodniczący Jerzy Buzek. Mówiliśmy też o harmonogramie spotkań przedkongresowych w końcu kwietnia i po 8 maja. Tragiczny Los zniweczył, zgruchotał i unicestwił te plany. Ta wielka idea – już ostatnia – powinna zostać zachowana. Byłby to intelektualny pomnik, jakim można uczcić pamięć osoby, bez której Śląsk i jego kultura zszarzała, ścichła, zamarła. Nie czas na opis wielkości straty, jaką poniósł Śląsk i Polska. Każde słowo jest ułomne, niepełne, pozostawiające ogromny margines niedopowiedzenia, a próba uogólnienia – mimowolnym zamazywaniem wielkiego dzieła, jakim była? jest? będzie? – Krystyna Bochenek. Pisać cokolwiek w momencie p r z e k r a c z a n i a g r a n i c y m i ę d z y ż y c i e m a ś m i e r c i ą, między dokonaniami a nadziejami, między jeszcze rzeczywistością a już historią, między emocjami a ich wyciszaniem jest sprawą niemożliwą. Była bowiem człowiekiem aktywnym, w szlachetnym, antycznym rozumieniu tego słowa. Bo via activa nie łączyło się li tylko z działaniem, ale służbą na rzecz drugiego, potrzebującego człowieka. Via activa oznaczała szlachetność i bezinteresowność poczynań, z uszanowaniem godności człowieka wspomaganego. Via activa to heroizm ludzkiej codzienności, prowadzący ad caelestem patriam (do ojczyzny niebiańskiej). Jednak żywiołem Krystyny był świat, w całym jego skomplikowaniu. Wciąż w pamięci mam kwietniowe spotkanie sprzed kilku lat, gdy Ty, Krysiu, czytałaś fragment Imienia róży Umberta Eco o bibliotece; ja – fragment odczytu noblowskiego Wisławy Szymborskiej. Siedziałaś skupiona i wpatrzona w scenę. Słuchałaś: „Świat, cokolwiek byśmy o nim pomyśleli zatrwożeni jego ogromem i własną wobec niego bezsilnością, rozgoryczeni jego obojętnością na poszczególne cierpienia – ludzi, zwierząt, a może i roślin, bo skąd pewność, że rośliny są od cierpień wolne; cokolwiek byśmy pomyśleli o jego przestrzeniach przeszywanych promieniowaniem gwiazd, gwiazd, wokół których zaczęto już odkrywać jakieś 9
planety, już martwe? jeszcze martwe? – nie wiadomo; cokolwiek byśmy pomyśleli o tym bezmiernym teatrze, na który mamy wprawdzie bilet wstępu, ale ważność tego biletu jest śmiesznie krótka, ograniczona dwiema stanowczymi datami; cokolwiek jeszcze pomyślelibyśmy o tym świecie – on jest zadziwiający”. Jan Malicki
10
Otwarta na drugiego człowieka Wicemarszałek Senatu Krystyna Bochenek zginęła 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, towarzysząc prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu w podróży na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Perfekcjonistka, kobieta instytucja, chodząca dobroć, wspaniała koleżanka, niezawodna przyjaciółka, świetna dziennikarka, ukochana szefowa, elegancka dama, zawsze chętna do niesienia pomocy, aktywna, komunikatywna, lojalna, serdeczna, wyjątkowa, fantastyczna, dotrzymująca słowa, znakomita organizatorka, wulkan pomysłów, które po mistrzowsku realizowała, ciekawa świata i pełna pasji, otwarta na drugiego człowieka, jedyna w swoim rodzaju, osoba o niespożytej energii, trudno Jej było dotrzymać kroku – to tylko niektóre wybrane określenia padające z ust koleżanek i kolegów, współpracowników oraz wszystkich tych, którzy mieli okazję Ją poznać. Krystyna Bochenek urodziła się 30 czerwca 1953 roku w Katowicach, które wówczas – po śmierci Józefa Stalina – nosiły nazwę Stalinogród. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Śląskim. Pracę magisterską pt. Postaci kobiece w nowelach Wacława Potockiego: „Lidia”, „Wirginia”, „Judyta”, „Tressa”, „Gazela” napisała pod kierunkiem prof. Jana Zaremby. Od 1976 roku była dziennikarką i publicystką Radia Katowice, w latach 2002–2004 także dyrektorem kreatywnym tejże rozgłośni. Zawsze upowszechniała zdrowy styl życia i promowała kulturę języka polskiego. Przez wiele lat na antenie Radia Katowice prowadziła „Magazyn Medyczny”, w którym namawiała słuchaczy do zdrowego trybu życia i korzystania z fachowych porad specjalistów. Była pomysłodawczynią i organizatorką masowych imprez, takich jak pierwsza niekonwencjonalna akcja honorowego oddawania krwi pod nazwą „Wampiriada”, czy też akcji wczesnego wykrywania raka piersi u pań pod nazwą „Różowa wstążka. Katowice. Rynek 2000” oraz imprezy, której celem było zapobieganie próchnicy zębów, w katowickim Spodku pod hasłem „Lepiej dbać niż rwać”. Nie znosiła zapachu dymu tytoniowego i przestrzegała przed zgubnymi skutkami palenia papierosów wszystkich, bez względu na zajmowaną pozycję czy stanowisko. Uważała, że lekarz nie może palić, musi dawać przykład, bo inaczej staje się niewiarygodny dla pacjenta. Nagrała setki reportaży, m.in. ten, który zwyciężył w ogólnopolskim konkursie radiowym pt. „Spokojny sen Galiny”. Jego bohaterką była mieszkająca w Polsce Rosjanka Galina, która poważnie zachorowała na serce. Ponieważ nie miała pieniędzy na bardzo drogą operację, pozosta11
ło jej tylko wrócić do Związku Radzieckiego i tam umrzeć. Po emisji reportażu pewien słuchacz, biznesmen zdecydował się pokryć koszty leczenia. Była orędowniczką i propagatorką poprawnej polszczyzny. W 1987 roku wymyśliła i wspólnie z kolegami z „Trójki” zorganizowała ogólnopolski konkurs ortograficzny pod nazwą Ogólnopolskie Dyktando, które stało się największą narodową klasówką z języka polskiego, imprezą organizowaną nie tylko w kraju, ale i za granicą. Sprawdziany znajomości polskiej ortografii odbyły się m.in. we Francji, w Austrii, Szwecji, na Białorusi i Litwie. Zwycięzcami na początku zostawali absolwenci kierunków ścisłych i na ogół ludzie młodzi. Starsi, choć także dobrze pisali, nie nadążali za nowinkami językowymi i „rewolucjami” ortograficznymi. Z czasem impreza nabierała rozmachu, coraz więcej ludzi chciało w niej wziąć udział. Do kolejnych edycji zapraszani byli goście specjalni, na przykład redaktorzy naczelni popularnych gazet, którzy walczyli o tytuł Bezbłędnej Gazety i Bezbłędnego Redaktora Naczelnego, politycy zabiegający o tytuł Bezbłędnego Polityka, znani prezenterzy radia i telewizji ubiegali się o miano Bezbłędnego Prezentera. Pomysłów wciąż przybywało. W sumie udało się zachęcić do napisania narodowej klasówki ponad 50 tysięcy osób, nie tylko młodych, ale i w podeszłym wieku, oczywiście nie licząc milionów radiosłuchaczy oraz telewidzów, którzy także mieli okazję sprawdzić swe umiejętności. Zapoczątkowała wiele akcji medialnych i charytatywnych na Śląsku, w tym kwestę „Mamo nie płacz” na rzecz ratowania Oddziału Hematologii Dziecięcej w Zabrzu. Współpracowała z wieloma stowarzyszeniami i organizacjami działającymi na rzecz osób chorych i niepełnosprawnych, m.in. ze Śląskim Stowarzyszeniem Osób Niepełnosprawnych Akcent, Śląskim Stowarzyszeniem Alzheimerowskim, Stowarzyszeniem Debra Polska Kruchy Dotyk, Śląskim Stowarzyszeniem Osób Dotkniętych Chorobą Parkinsona. Jako członek Społecznego Komitetu wspierała działania na rzecz budowy nowej siedziby Hospicjum Cordis w Mysłowicach. Sześć lat temu bezpartyjna Krystyna Bochenek wkroczyła w świat polityki. W 2004 roku w wyborach uzupełniających została senatorem. W następnym – 2005 roku, startując z listy Platformy Obywatelskiej, z najwyższym wynikiem w kraju (53,28%) weszła do Senatu. Wówczas przewodniczyła senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. W 2007 roku (z wynikiem 54,58%) po raz trzeci została senatorem i została wybrana na wicemarszałka Senatu. Była także członkiem Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą oraz wiceprzewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi. Pracę w Senacie traktowała jako służbę i okazję do służenia innym. W każdy poniedziałek przyjmowała swoich wyborców w biu12
rze senatorskim w Katowicach, w gmachu Teatru Śląskiego przy ulicy Warszawskiej. Żadnej zgłoszonej sprawy nie lekceważyła i gdzie tylko mogła pomóc to interweniowała. Już jako senator prowadziła Spotkania Medyczne w Katowicach z udziałem publiczności i prelegentów – lekarzy specjalistów, autorytetów w swojej dziedzinie. Była też felietonistką „Dziennika Zachodniego”, która co tydzień dzieliła się z czytelnikami „Wrażeniami parlamentarnymi”. Należała do Rady Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, była przewodniczącą Komisji Języka w Mediach, przewodniczącą Rady Śląskiego Funduszu Stypendialnego, wiceprzewodniczącą Rady Programowej TVP Polonia. Zainicjowała podjęcie uchwały w sprawie ustanowienia przez Senat roku 2006 Rokiem Języka Polskiego. Organizowała konferencje naukowe: „Język polskiej legislacji”, „Język polskich polityków początku XXI wieku” oraz Festiwal Języka Polskiego 2006, z udziałem pięciu tysięcy uczestników. Uczestniczyła w przygotowaniach XV Światowego Forum Mediów Polonijnych. Współprowadziła organizowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej cykl otwartych posiedzeń Senackiej i Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu zatytułowany „Film polski w kulturze narodowej”. Organizowała i prowadziła licytacje na cele społeczne, a tym samym wspomagała m.in.: Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, odbudowę spalonego gmachu Opery Śląskiej, Teatr Śląski, Fundację Ad Vitam Dignam, Fundację Rodzin Górniczych. Była pomysłodawczynią akcji „Krzesła do nauki”. Najpierw najlepsi śląscy artyści, zachęceni do udziału w niej dostawali krzesła, które zmieniali w dzieła sztuki. Później przedmioty te były licytowane, a uzyskane w ten sposób fundusze przeznaczane na stypendia dla zdolnej śląskiej młodzieży z niezamożnych rodzin. Od kilku lat była fundatorką Nagrody Czytelników Biblioteki Śląskiej w konkursie Śląska Fotografia Prasowa. Zainicjowała też coroczne marsze pod nazwą „Imieniny Krystyny”. Pomysł tych spotkań narodził się przy okazji rozmów radiowych ze znanymi imienniczkami. Najpierw ukazała się książka zawierająca wywiady z Krystynami, które przeprowadzała na antenie Radia Katowice. Po promocji tej publikacji i pierwszym spotkaniu, powstał niezarejestrowany nigdzie ruch społeczny. Wspólnie z innymi znanymi Krystynami ze Śląska niosła radość tym swoim imienniczkom, które na co dzień mają zwykłe, szare, monotonne życie. Wielokrotnie była nagradzana i odznaczana. Za zasługi w popularyzacji języka ojczystego otrzymała m.in.: Nagrodę im. Bolesława Prusa „za uświadomienie Polakom potęgi języka polskiego”, Nagrodę im. Karola Miarki „za wybitny dorobek wzbogacający wartości kultury regionu i kraju”, Nagrodę Prezydenta Katowic w dziedzinie kultury „za Dyktando, które rozsławia miasto”. Dwukrotnie nominowana była do Nagrody im. Dariusza Fikusa „za całokształt pracy dziennikarskiej”, którą przyznaje „Rzeczpospolita”. 13
W plebiscycie Mistrz Mikrofonu zdobyła tytuł „Osobowości radiowej”. Uhonorowana została również statuetką Amicus Librorum Biblioteki Śląskiej – „w dowód wdzięczności za ogromny wkład w kultywowanie szlachetnej sztuki mówienia i pisania oraz kształtowanie wzorców estetycznych współczesnej polszczyzny”. Za profesjonalną publicystykę medyczną i działania społeczne na rzecz zdrowia otrzymała: Nagrodę Ministra Zdrowia (dwukrotnie), Odznaczenie „Zasłużonemu – Polskie Towarzystwo Lekarskie”, Odznakę Fundacji Promocja Zdrowia, Nagrodę Białego Kruka „za promocję zdrowego stylu życia wolnego od dymu tytoniowego”, Nagrodę Specjalną im. Franciszki Cegielskiej, Medal im. Marii Skłodowskiej-Curie przyznany przez Polski Komitet Zwalczania Raka oraz tytuły „Ecce homo” Śląskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych oraz „Senator bez barier”. Za całokształt pracy była odznaczona: Złotym Krzyżem Zasługi, Platynowym Laurem „Pro Publico Bono”, Medalem Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, wyróżniona I miejscem w rankingu „50 najbardziej wpływowych kobiet województwa śląskiego 2009 roku” oraz uhonorowana Nagrodą im. Wojciecha Korfantego, przyznawaną przez Związek Górnośląski. Była autorką i współautorką następujących książek: Jak Krystyna z Krystyną. Rozmowy radiowe (czerwiec 1996–listopad 1997) (1998), 10 jubileuszowe Dyktando Ogólnopolskie. Historia, wywiady, teksty (2001), Chirurdzy i detektywi. Opowieści o polskich chirurgach (2001), Dobry zawód (2006). Za swój największy sukces uważała udaną rodzinę. Jej mężem był prof. Andrzej Bochenek, kardiochirurg. Pozostawiła dwoje dzieci, syna Tomasza, lekarza i córkę Magdalenę, studentkę piątego roku stosunków międzynarodowych Wyższej Szkoły Europejskiej im. Józefa Tischnera w Krakowie. Wkrótce miała zostać babcią. W jednych z wywiadów (udzielonym w 2009 roku) Krystyna Bochenek powiedziała jakże ważne i nabierające dziś szczególnego znaczenia słowa: „Co łączy ludzi poza ziemią? Właśnie język. Po polsku wyrażamy miłość, na grobach bliskich mamy polskie napisy, modlimy się po polsku i kłócimy. To nas łączy i wyraża naszą tożsamość”. Elwira Zborowska
14
Wystawa „Album rodzinny słuchaczy Trójki” 1989
W rozmowie z Jerzym DudÄ…-Graczem.
17
18
Wręczenie Nagrody Prezydenta Katowic 1998
Laureaci Nagrody Prezydenta Katowic, od lewej: Piotr Karmański (Polskie Radio Katowice), Krystyna Bochenek, Henryk Dziewior (prezydent Katowic), Barbara Bańska (kierownik Zespołu Pieśni i Tańca „Tysiąclatki”), prof. Ireneusz Opacki, prof. Jan Malicki.
21
Statuetka Nagrody Prezydenta Katowic.
22
Promocja książki
Dobry zawód 2006
Z Maciejem Szczawińskim i Dariuszem Kortką.
W rozmowie z prof. Franciszkiem Kokotem, nefrologiem i endokrynologiem.
25
Jak zawsze uśmiechnięta.
Ksiądz arcybiskup Damian Zimoń przedstawia książkę Dobry zawód.
26
Maciej Szczawiński rozmawia z współautorką książki Dobry zawód.
Z Anną Wach.
27
28
Spis treści Jan Malicki Krystynie .............................................................................................................................. 5 Elwira Zborowska Otwarta na drugiego człowieka ....................................................................................... 11 Wystawa „Album rodzinny słuchaczy Trójki” 1989 ............................................................. 15 Wręczenie Nagrody Prezydenta Katowic 1998 .................................................................... 19 Promocja książki Dobry zawód 2006 .................................................................................... 23 Światowy Dzień Książki 2007 ............................................................................................... 29 Lady D. 2007 .......................................................................................................................... 35 Wojewódzki Dzień Bibliotekarza i Bibliotek Urząd Gminy Gierałtowice 2007 ..................................................................................... 39 XXV edycja Nagrody im. Karola Miarki 2007 ....................................................................... 43 Kobieta 50+ 2008 ................................................................................................................... 49 „Ambasador Polszczyzny” 2008 ............................................................................................ 53 Śląska Fotografia Prasowa 2008 ............................................................................................ 57 Dyktando 2009 ....................................................................................................................... 63 Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego „Moda na polski” 2009 ...................................................................................................... 69 Dyktando Mistrzów 2010 ....................................................................................................... 77 Konferencja prasowa poświęcona III Metropolitalnemu Świętu Rodziny 2010 . ................................................................... 85 Otwarcie wystawy „Patrzeć z nadzieją” Lady D. 2010 ...................................................................................................................... 89 Zdjęcia i dokumenty z różnych imprez, zgromadzone w Bibliotece Śląskiej ................................................................................... 93