BIK 1/2022

Page 1

B Y D G O S K I I N F O R M AT O R K U LT U R A L N Y S t yc z e ń 2 0 2 2

temat numeru:

O wizjach Teatru Kameralnego: rozmowa z Mariuszem Napierałą

O ocalonym Trójnogu Stanisława Lejkowskiego: Olga Drenda

O kobiecych mikrodramatach: rozmowa z Anną Ciarkowską

nr 1 (524) ROK XLVIII ISSN 1232-4450 INDEX 38139x nakład 1400 egz. egzemplarz bezpłatny

ozdrowieńczy restart


Program na s. 54


spis t reś ci:

w yda r z en ia:

Taboret i fotele zostają!, Olga Drenda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2

Filharmonia Pomorska im. I.J. Paderewskiego . . . . . . . . . . . 40

Różowa perspektywa pamięci, Agata M. Skrzypek . . . . . . . . . . . . . . 4

Akademia Muzyczna w Bydgoszczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41

Obecność, prawie czułość, czyli koniec pewnej liryki; Czerń i cisza Jidiego Majii, czyli sprawki niedzielnego sinologa, Michał Tabaczyński . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7

Dom Kultury „Modraczek” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44

O mowie, piśmie i l’esprit de l’escalier, Jarosław „Bisz” Jaruszewski . . . .10

Teatr Polski w Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46

Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego. . . . . . . . . .42 Teatr Kameralny w Bydgoszczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 Galeria Autorska Jan Kaja i Jacek Soliński. . . . . . . . . . . . . .47

T emat n umer u Teatr to spotkanie, z Mariuszem Napierałą rozmawia Monika Grabarek . . . . . . . . . . . 12

Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . . . . 48

Jak dbać o zdrowie psychiczne?, Maciej Klimarczyk . . . . . . . . . 15

Towarzystwo Muzyczne im. I.J. Paderewskiego . . . . . . . . . . 49

Pestki, sprawy, problemy, z Anną Ciarkowską rozmawia Emilia Walczak . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Wspomnienia kinomana w maseczce, Szymon Idczak . . . . . . . . 19

Otwarta Przestrzeń „Światłownia”. . . . . . . . . . . . . . . . . . .49 Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury . . . . . . . . . . . . . . . .50 Opera Nova w Bydgoszczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy. . . . 52

Melancholia i tajemnica, z Wojciechem Woźniakiem rozmawia Monika Grabarek . . . . . . . . . 22

Klub „Arka” BSM. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .53

Intymny przewodnik po mieście, Monika Grabarek . . . . . . . . . . 23

Pałac Młodzieży w Bydgoszczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54

Jvdasz niezalu, z Adamem Kempą rozmawia Marcin Szymczak . . . . . . 24 Szwajcaria, Miłosz Waligórski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 111 duchowych wzlotów Rymuszki, Chudzińskiego i Nowakowskiego, Tadeusz Krajewski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 Ruiny dworu w Boguszewie, Emilia Walczak . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Bydgoski Insynuator Kulturalny, Zdzisław Pruss . . . . . . . . . . . . . . . 37

Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu. . . . . . . . . 53 Kino Jeremi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 D.K. Orion BSM. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .55 Galeria Wieży Ciśnień – Muzeum Wodociągów. . . . . . . . . . .55 Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy. . . . . . . . . . . . . . . 56 Kino Orzeł . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Zespół Pałacowo-Parkowy w Ostromecku. . . . . . . . . . . . . .59 Galeria Wspólna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60

Ilustracja na okładce: Magda Rucińska – rysowniczka, malarka, autorka tekstów o sztuce, komiksie i ilustracji. Stypendystka MKiDN (2009/2010) i Prezydenta Miasta Bydgoszczy (2016). W 2020 roku obroniła doktorat na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jej prace znajdują się w kolekcjach Galerii Miejskiej bwa oraz Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.

redaktor naczelny: Michał Tabaczyński michal.tabaczynski@mck-bydgoszcz.pl

redaktorka wydania: Emilia Walczak emilia.walczak@mck-bydgoszcz.pl

Eseista i tłumacz (z angielskiego i czeskiego), z wykształcenia dziennikarz, polonista i slawista (UMK w Toruniu), doktor nauk humanistycznych (UJ w Krakowie).

Prozaiczka, publicystka, redaktorka książek i czasopism, z wykształcenia kulturoznawczyni (UAM w Poznaniu).

Instytucja kultury miasta Bydgoszczy BIK 1/2022 (524), Rok XLVIII, nakład 1400 egz., dystrybucja: częściowo bezpłatny wydawca: Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy, dyrektorka: Marzena Matowska, 85-056 Bydgoszcz, ul. Marcinkowskiego 12–14, www.mck-bydgoszcz.pl redaktor naczelny: Michał Tabaczyński, zastępczyni redaktora naczelnego: Emilia Walczak, redakcja: Szymon Andrzejewski, Kuba Ignasiak, Monika Grabarek, korekta: Emilia Walczak, skład, opracowanie graficzne: Bogdan Prus redakcja: tel. 523 255 553, bik@mck-bydgoszcz.pl, ul. Marcinkowskiego 12–14, druk i oprawa: Polraster BIK w sieci: www.facebook.com/bik.bydgoszcz, www.issuu.com/bik_

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów oraz zmiany tytułów. Nie ponosi odpowiedzialności za treść programów placówek kulturalnych oraz materiałów informacyjnych i graficznych. Reklamodawcy ponoszą pełną odpowiedzialność za skutki prawne wynikłe z opublikowania dostarczonych przez siebie materiałów. Opinie prezentowane przez autorów nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji i wydawcy. Prenumerata: www.prenumerata.ruch.com.pl.


Nr 524 | styczeń 2022 |

Goszcząc w Bydgoszczy (3)

Taboret i fotele zostają! TEKST I ZDJĘCIE: Olga Drenda

Ostatnio cała Polska dowiedziała się o bydgoskim Trójnogu, a to za sprawą godnego najlepszych scenarzystów zwrotu akcji. Gdy władze miasta ogłosiły przetarg na demontaż pomnika, mieszkańcy, miłośnicy architektury i Rada do spraw Estetyki Miasta Bydgoszczy natychmiast wyraziły sprzeciw. Próba szybkiego po-

2

zbycia się obiektu spełzła na niczym, przynajmniej na razie, gdyż w samą porę interweniował konserwator, rozpoczynając procedurę wpisu Trójnoga, vel Sputnika, vel Taboretu, do rejestru zabytków. Na pewno trochę szczęścia spłynęło na bydgoski obiekt dzięki ogólnopolskiej awanturze o wrocławski Solpol, bo przy okazji zaczęły wypływać na powierzchnię inne demontażowe plany. Tak czy inaczej obiekt upamiętniający tysiąclecie państwa polskiego, a przypomi-


nający swoją formą o futurystycznych wizjach i wielkich nadziejach epoki lotów kosmicznych, zostaje z nami. Być może ten ekscytujący zwrot akcji oznacza, że skończy się pech, który prześladował projekt Stanisława Lejkowskiego właściwie od samego początku. Pomysł zrodził się przy okazji obchodów tysiąclecia państwa polskiego, przypadających na rok 1966; oprócz szkół tysiąclatek, w całym kraju wzniesiono wtedy szereg monumentów upamiętniających tę rocznicę. Historycy dobrze udokumentowali, że milenijne uroczystości były momentem starcia władz PRL, które starały się nadać obchodom możliwie świecki charakter i podkreślać

miał oczywiście zastrzeżenia. Miłośnicy polskiego dizajnu kojarzą go zapewne najlepiej jako projektanta mebli (często we współpracy z Wacławem Leśniewskim). To on stoi za „Leniwcem”, czyli jednym z klasycznych modernistycznych foteli z charakterystycznymi, łukowymi podparciami, czy regałami i szafkami z czarno-czerwonymi drzwiami. Ale w Bydgoszczy 92-letni dziś projektant był prawdziwą instytucją. Odpowiadał za wystrój wnętrz

Pomnika nie remontowano, pozostawał przez długi czas raczej na marginesie zainteresowania, co uczyniło go dość niewidzialnym – mimo lokalizacji w centrum miasta. początek istnienia państwowości, z Kościołem katolickim, który celebrował rocznicę wprowadzenia chrześcijaństwa przez Mieszka I. Historia Trójnogu jest doskonałą ilustracją tego konfliktu. Zarzuty władz PRL wobec projektu Lejkowskiego dotyczyły nawiązań do rocznicy chrztu Polski – sceny z czasów Piastów miały znaleźć się na płaskorzeźbach otaczających obiekt, czego w końcu nie zrealizowano. Nie było to jedyne ustępstwo: w pierwotnej wersji w „koronie” Trójnogu miało znaleźć się orle gniazdo, a otaczająca pomnik zieleń miała przybrać inną formę. Końcowa wersja okazała się mocno kompromisowa i choć nieco przypadkowa, to ciekawa i cenna – oryginalna w swojej futurystycznej formule, wyróżniającej pomnik spośród licznych orlich profili zasiedlających skwery i place polskich miast w tamtej dekadzie. Pomnika nie remontowano, pozostawał przez długi czas raczej na marginesie zainteresowania, co uczyniło go dość niewidzialnym – mimo lokalizacji w centrum miasta. Gdy zobaczyłam go podczas pierwszej wizyty w Bydgoszczy, byłam zaskoczona, że tak ciekawy obiekt pozostaje anonimowy i właściwie nieznany poza regionem. Po 1989 zaczęły pojawiać się pomysły, by zastąpić go jakimś budynkiem albo patriotycznym monumentem odpowiadającym nowym czasom. Jest w tym niemała ironia losu. Religijne wątki w projekcie powinny były, przynajmniej w teorii, sprawić, że nawet zapaleni przeciwnicy wszystkiego, co pochodzi z epoki – jako ideologicznie naznaczonego – spojrzeliby na pomnik przychylnym okiem, a może nawet wzięli na sztandary. Niestety pamięć lubi zacierać się z czasem, a równoległa nazwa pomnika – Czynu Społecznego – pewnie potęgowała dezorientację. Taki los spotkał sporo obiektów w całym kraju – ich data urodzenia i betonowa forma, działająca na wielu jak czerwona płachta na byka, bez zważania na wartość, potencjał i niuanse, oznaczały dla nich koniec. Miejmy nadzieję, że widmo wymazania lekką ręką tej części lokalnego dziedzictwa zostało oddalone. Warto na koniec wspomnieć o Stanisławie Lejkowskim, który od Trójnogu się nie odżegnuje, choć do jego ostatecznego kształtu

obiektów publicznych – restauracji, kin, urzędów – w Bydgoszczy i całym regionie, w tym kina Orzeł i klubu Savoy. Sama mam w pokoju szafkę z Bydgoskich Fabryk Mebli i z pewną wesołością uświadomiłam sobie, że zaprojektował ją ten sam człowiek, który stworzył betonowy sputnik. Bydgoszcz can into space!

Olga Drenda pisarka, dziennikarka i tłumaczka. Opublikowała książki: Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w czasach transformacji (2016) i Wyroby. Pomysłowość wokół nas (2018), za którą otrzymała Nagrodę Literacką Gdynia 2019 w kategorii esej, oraz – wspólnie z Małgorzatą Halber – Książkę o miłości (2020). Fot. Dariusz Gackowski

3


Nr 524 | styczeń 2022 |

Recenzja

Różowa perspektywa pamięci tekst: Agata M. Skrzypek

zdjęcia: Natalia Kabanow (dzięki uprzejmości TPB)

„Jak zapamiętujemy? Jak pytamy? Czy pamięć historyczna nas zawodzi? Czy to my zawodzimy ją?”1 Katyń. Teoria barw to już drugie podejście Wojciecha Farugi i Julii Holewińskiej do dramatu autorstwa laureatki Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej za Ciała obce. Wcześniej, przed pełnometrażową wersją na scenie Teatru Polskiego w Bydgoszczy, duet stworzył web-net w ramach pandemicznej edycji programu „Kultura w sieci”. To subiektywny świat Józefa Czapskiego – malarza, pisarza, majora Wojska Polskiego i geja, więźnia obozów jenieckich ZSRR, który po wojnie, jako członek międzynarodowej komisji, zajmował się badaniem zbrodni katyńskiej. W swoim tekście Holewińska przyjmuje perspektywę krakowskiego artysty, by za pomocą jego narzędzi – kolorów – nadać dramaturgiczne ramy beznadziei codzienności w obozach. Robi to niejako w zastępstwie – choć Czapski wiele o wojnie napisał (Wspomnienia starobielskie, Na nieludzkiej ziemi, liczne listy i wspomnienia), nigdy jej nie namalował. Po internetowym Katyniu. Teorii barw, jak po wystawie czy instalacji, da się poruszać nielinearnie. Wśród interaktywnych plansz natrafić można na głosy eksperckie: Marty Witoń i profesora Lecha Krzyżanowskiego, których naukowy komentarz do zbrodni katyńskiej oraz losów Józefa Czapskiego ustanawia krytyczną perspektywę wobec świata stworzonego Teorii barw, ale i, w szerszym oglądzie, wobec różnych innych fikcji narosłych wokół historii wojny.  Katyń. Teoria barw, online: https://katyn-barwy.pl/ idea.html [dostęp: 10.10.2021].

1

4

Rzeczywistość wytwarza się poprzez narrację. Oczywiście nie dosłownie – raczej nie staniemy się bogaci od samego wmawiania sobie, że tacy jesteśmy, ale to, jakich słów, wyrażeń czy porównań używamy do przedstawienia komuś sytuacji, stwarza zarówno tę sytuację, jak i nas wobec niej. Wrażliwość na słowa – na przykład używanie feminatywów, określanie przynależności etnicznej czy nazywanie procesów społecznych – jest świadomością, że za ich pośrednictwem rozumiemy, stwarzamy i przekazujemy dalej pewną wizję świata. Te wyrażenia, które mają zdolność do działania – ustanawiania rzeczywistości – John L. Austin nazwał performatywnymi aktami mowy. Kontynuatorzy jego myśli nie mają wątpliwości – nie tylko „ogłaszam was mężem i żoną” jest sprawcze, ale niemalże wszystko. Jako uczestnicy lub obserwatorki internetowych debat na każdy temat wiemy dobrze, jak działać słowami, by przyniosły one żądany skutek, choćby w postaci konsolidacji wspólnoty przekonań lub poglądów. Jednocześnie od tworzenia fikcji, narracji i perspektyw nie sposób się uwolnić. Bydgoski Katyń. Teoria barw jest głównie o tym, jak dziś w Polsce wygląda historyczna i artystyczna polityka pamięci o zbrodni katyńskiej – w zestawieniu z tym, że jej współcześni mieli trudność w opowiadaniu o niej. Na co zatem nie ma miejsca w podręcznikowo-martyrologicznej czy polityczno-rozliczeniowej historii? Kogo nie znajdziemy w filmie Wajdy czy Muzeum Katyńskim? Z pewnością ani gejów, ani kobiet. A u Farugi i Holewińskiej – owszem. Postać Czapskiego – zupełnie niepasująca do męskiego wzorca więzionego oficera – i Janiny Lewandowskiej – podporuczniczki i pilotki lotnictwa Wojska Polskiego, która zginęła w Katyniu – reprezentują tych i te, których historia z różnych względów potrzebuje wymazać. Na obrotowej scenie w zgeometryzowanej scenografii Farugi wszystko jest miękkie i różowe: ścienna boazeria, kolumny, kręte schodki, portale, podesty i nisza, w której Wielka Kłamczucha Katyńska umieszcza pamiątkową rzeźbę. Różowe są także mundury więźniów, Jednego i Drugiego z Tysięcy, Józefa Czapskiego oraz Matki Boskiej Kazańskiej aka Janiny Lewandowskiej z domu Dowbor-Muśnickiej. Róż w Teorii barw zajmuje miejsce szczególne, naczelne, choć niewypowiedziane w tekście Holewińskiej. W sensie estetycznym i praktycznym sprzyja grze świateł: nie przekształca


barw i dobrze je odbija. Ale jednak stanowi tylko tło dla wydarzeń opowiadanych kolorami: białym – o niewinności i jedzeniu, niebieskim – o przymusie patrzenia w górę, czerwonym – o krwi menstruacyjnej, czy może być przelewana za ojczyznę?, szarym – o listach i sentymentach, zielonym – gdy nadchodzi Boże Narodzenie, żółtym – o natręctwach i chorobach oraz czarnym – o kłamstwach. A co z różowym? Kolor ten manifestuje zarówno kobiecość, jak i homoseksualność. Ma swoją okupacyjną historię: w obozach koncentracyjnych różowym trójkątem oznaczano gejów oraz inne nieheteronormatywne seksualności. Po wojnie stał się on symbolem pamięci o ofiarach Zagłady, eksponowanym przy okazji licznych memoriałów, a w latach 80. przekształcono go pozytywny emblemat tożsamości i wspólnoty LGBT. Wreszcie grupa ACT-UP (międzynarodowa koalicja działająca na rzecz osób chorych na AIDS) przyjęła go jako swój znak i odwróciła szczytem do góry. Natomiast o kolorze różowym w kontekście kobiecej codzienności nie sposób mówić w oderwaniu od kapitalizmu i patriarchatu. Barwa ta została przypisana do kobiecego imaginarium dopiero w drugiej połowie XX wieku, po wojnie. Symbolizowała harmonię, piękno, niefrasobliwość, a przebywanie w otoczeniu różowego miało poprawiać samopoczucie. Na co dzień popularyzowały go firmy produkujące akcesoria gospodarskie i zabawki dla dzieci – świadome, że ich konsumentkami są głównie kobiety – oraz domy mody: Dior, Lager-

feld, Schiaparelli. Jak pisze Michelle Finamore, kuratorka bostońskiej wystawy Think Pink, od XVIII wieku róż nosili zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Co więcej, jako kolor pochodzący od czerwieni, róż reprezentował męską odwagę, waleczność i energię, zatem częściej pojawiał się na ubraniach młodych chłopców. Z kolei jeszcze w 1918 roku dla dziewczynek przewidziany był niebieski, jako bardziej delikatny, wysmakowany kolor. Współczesna popkultura przejaskrawiła skojarzenia związane z różem, czyniąc z niego archetypiczną wręcz reprezentację niedojrzałości, naiwności i pasywności. Bohaterki filmowe noszące róż, takie jak Elle z Legalnej blondynki czy dziewczyński gang z Wrednych dziewczyn, ale także postaci z kreskówek dla dziewczynek, jak Hello Kitty, Barbie, kucyki Pony czy księżniczki Disneya, uosabiają stereotypową niezaradność, złośliwość lub infantylność. Stąd być może popularny w feminizmie pogląd, że różowy jest synonimem patriarchalnej opresji i wtłaczania w ramy. Roxanne Gay w finale książki Bad Feminist podkreśla, że całe lata nosiła się na czarno, negując

5


Nr 524 | styczeń 2022 |

Agata M. Skrzypek absolwentka wiedzy o teatrze na Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie oraz performatyki przedstawień na Uniwersytecie Jagiellońskim. Tłumaczka i współredaktorka książki Miasta w przekładzie Sherry Simon (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2020). Obecnie pracuje nad doktoratem na Wydziale Polonistyki UJ. Współpracuje z „Dialogiem”, magazynem internetowym TRL (Teatralia) oraz Gazetą Teatralną „Didaskalia”. Fot. Mateusz Kaliński

6

swoją sympatię do różu, przekonana, że to jedyny odpowiedni dla jej poglądów kolor. Wszechobecny u Farugi i Holewińskiej jest kolorem pułapką. Ma obśmiewać i upupiać, a skrywa tragedie. Inaczej, bo na czerwono, nosi się jedynie Wielka Kłamczucha Katyńska (Małgorzata Trofimiuk), swoista rzeczniczka prasowa obozów jenieckich i wszelkich informacji wysyłanych na zewnątrz. Istnieje poza czasem – to rozmawia z więźniami, to kuratoruje wystawę poświęconą ich pamięci. Nosi na piersi godła trzech krajów i przekonuje, że obóz to sanatorium, a wilgoć wpływa pozytywnie na nerki. Posługuje się to stalinowską, to martyrologiczną nowomową. Wielka Kłamczucha jest gwiazdą i gospodynią historiozoficznego show. Czerwień dominuje nad różem, tak jak wyrazista narracja dominuje nad tym, co niewyraźne, umykające przedstawieniu. Katyń. Teoria barw snuje historię zupełnie inną od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Przede wszystkim – buduje ją z mikropowieści, nie z interpretacji post factum. Losy więźniów tkwiących miesiącami w obozach jenieckich są tu szeregiem epizodów o marazmie codzienności wypełnionej nużącą rutyną i lękiem o przyszłość wyrażanym niewysublimowanymi żarcikami lub sentymentalnymi westchnieniami. O tym, że trzeba zagadać ten stan, spulchnić go spekulacjami i marzeniami o powojennym dobrobycie. Spektakl jest dynamiczny, poetycki, lekki i estetyczny do granic możliwości. Sygnalizuje, że wobec braku dostępu do doświadczenia wojny każda forma mimetyczna byłaby prędzej zawłaszczaniem pola emocjonalnego niż dociekliwym podważaniem tego, jak pamiętamy i jak opowiadamy.


Się nam wydaje. W Bydgoszczy (24) TEKST: Michał Tabaczyński

Obecność, prawie czułość, czyli koniec pewnej liryki Niemal dokładnie sześćdziesiąt lat temu wybitny krytyk Jan Józef Lipski pisał: „Określenie «liryka refleksyjna» prawie zupełnie wyszło dziś z użycia w krytyce poezji i brzmi, prawdę mówiąc, jakoś archaicznie, myszką trąci. Czy to dlatego tak się dzieje, że samo zjawisko należy dziś do rzadkości, czy też mamy do czynienia raczej z utajonym naciskiem jakichś poetyk normatywnych – trudno z całą pewnością powiedzieć […]”. Minęły lata. To, co nazywamy „liryką refleksyjną”, przez ten czas przechodziło najróżniejsze koleje losu. Jednak – żeby z tych losów jakąś prawidłowość wyłowić – raczej na giełdzie poetyckiej traciła ona na wartości: niezależnie od chwilowych fluktuacji jej kursu, niezależnie od tego, na rzecz jakich nurtów i poetyk ustępowała, jej rynkowa cena nieustannie i niepowstrzymanie spadała. Jeśli ktoś dzisiaj zabiera się za tworzenie poezji refleksyjnej, ryzykuje podwójnie: bo jednocześnie jest już od początku naznaczony archaicznością swojego gestu i przystępuje do nurtu, który nie ma wysokich notowań. Tym większej – jak sądzę – potrzeba tu odwagi. Małgorzata Grajewska najpewniej (zastrzegam, bo nie wiem, na ile to gest zamierzony – jednak mamy do czynienia z poetką świadomą, więc zapewne nie jest to przypadek) tę odwagę ma. Miała ją już wcześniej, bo wydanie w roku 2017 tomu lirycznych ekfraz opartych na arcydziełach malarstwa wskazuje na to, że poetka niewiele sobie robi z koniunktur, niewiele ją obchodzą mody i nurty. To oczywiście odwaga w grze o małą stawkę, bo dotyczy poezji, która (chyba programowo) pozostaje na rubieżach życia literackiego, ale zawsze. Trzeba to doceniać. Jej nowa książka, Obecność, prawie czułość, ma co prawda w tytule to zaklęcie, które stało się niedawno nadzwyczaj modne za sprawą Olgi Tokarczuk. Ale książka jest ryzykownie archaiczna w swojej poetyce. Bo nie dość, że wypełniają ją liryki refleksyjne (część z nich też realizuje ten ekfrastyczny model poprzedniego tomu, jednak obrazy czy rzeźby służą tu za pretekst do refleksji właśnie), to jeszcze ich tematem są uczucia i doznania piszącego podmiotu. Nie ma tu – zastrzegam – sprzeczności: refleksja nie musi tu walczyć z uczuciami (czy: liryka refleksyjna nie walczy tu z poezją uczuć), bo te dwa elementy należą do innych kategorii – uczucia są tu tematem opisu, są problemem, jaki się rozważa, są tych refleksji przedmiotem. Wspomniałem o „podmiocie piszącym”, bo jest on wyraźnie obecny – wszechobecny, nadobecny. Wszystkie te wiersze są pisane albo w pierwszej, albo w drugiej osobie liczby pojedynczej (będąc bądź to zwrotami do jakiegoś rzeczywistego adresata tych lirycznych komu-

Małgorzata Grajewska Obecność, prawie czułość Galeria Autorska Bydgoszcz 2021 nikatów, bądź opisami jego działań i zachowań – wyjątki od tego schematu są tak nieliczne, że potwierdzają tę regułę). Jakie uczucia są jego udziałem? Ano te, które już zapowiada pierwsze słowo tytułu, tworząc ramę znaczeniową dla tej liryki – oto, co owa „obecność” ewokuje: niepewność istnienia, żal po utracie, zagrożenie rozłąką, trud współbycia. Obecność (także pod postacią swojego przeciwieństwa) jest tu stałą obsesją: jak to jest być; jak to jest nie być; jak to jest być razem; jak to jest być osobno; jak to jest zyskać czyjąś obecność i ją stracić. Niemal wszystkie te wiersze, gdy je czytać jako realizacje liryki refleksyjnej właśnie, realizują podobny schemat (to uogólnienie, ale w wysokim stopniu uzasadnione, takie mam przeczucie): wychodzą od banału, komplikują jego obraz, po czym do banału powracają. Taka to pętla oczywistości. Banał wyjściowy często już sygnalizują tytuły: Bądź delikatny, Zmyśliłam siebie, Jest gorzej niż myślisz, Oczy, Usta, To, co nas łączy, Nie chcę o tym mówić. Nadzwyczaj to ryzykowne otwarcia. Ich komplikacja odbywa się zazwyczaj w ten sam sposób, a jego mechanizmem jest silna przerzutnia, która przynosi efekt zaskoczenia:

7


Nr 524 | styczeń 2022 | To, co nas łączy z cichą nocą […] albo: Bezsilna gniotę w kulki papier. Przedzieram kartki na części. Rozdrabniam się. I spinam zgrabną klamerką włosy nad czołem. I po tej komplikacji wiersz powraca niejako do swojego początku – nie w sensie treści, ale spostrzeżenia (czy też: jego intelektualnej wagi). Powraca do oczywistości, jakby nie był zadowolony (albo ten wiersz, albo mówiący w nim podmiot) z komplikacji myślowej i formalnej treści. Jakby kompromitował język poezji refleksyjnej na rzecz jakiejś skromnej i nieefektownej prawdy, nijakości banału, który jest istotniejszy i bliższy doświadczeniu niż skomplikowany język poezji. Język tych objawionych oczywistości czytam jako wielką krytykę poezji refleksyjnej, jako ostateczny dowód jej niemożności. Ten „utajony nacisk jakichś poetyk normatywnych” przez sześćdziesiąt lat zrobił swoje. Małgorzata Grajewska – celowo czy nie, to nie ma znaczenia – pokazuje, że nie przystaje on do współczesnego języka poetyckiego. A że przystaje do życia i odczuć piszącego podmiotu? To już inna sprawa.

i raczej słusznie – uważany za ich mentora) o wiele bardziej niż za jego tomy oryginalne. Bo Staff występuje tu w roli tłumacza, a nie oryginalnego autora wierszy. Fletnia jest zbiorem przekładów, ale osobliwym – Staff przekładał z niemieckiego, francuskiego, włoskiego, łaciny i greki, ale chińskiego nie znał. Mało tego: w swojej książce nie przypisuje wierszom ich prawdziwego autorstwa, a i zdarza się, że wiersze zmienia i kompiluje tak, że prawdziwego autorstwa trudno dociec. Swoje „przekłady” (w istocie – poetyckie trawestacje) oparł na francuskich tłumaczeniach („Przekładu dokonano wedle Fr. Toussainta” – czytamy na stronie redakcyjnej książki). To, co uchodziło jeszcze przed stuleciem, teraz już jest ledwo akceptowalne. Tłumaczenie „z rybek” (czyli dosłownych przekładów dokonanych przez lingwistę na potrzeby tłumacza poezji) albo z języka trzeciego jest już rzadko spotykaną i niezbyt cenioną praktyką. A i język chiński – nauczany w szkołach językowych i na kilku uniwersytetach – stracił już (albo właśnie traci) status języka egzotycznego. W roku 2018 Dariusz Tomasz Lebioda porwał się na tłumaczenie chińskiego poety Jidiego Majii z przekładu na język angielski. I – co najciekawsze i w gruncie rzeczy dość zabawne – największym problemem tej książki nie jest fakt, że Lebioda nie zna chińskiego, ale to, że zupełnie nie rozumie angielskiego.

Czerń i cisza Jidiego Majii, czyli sprawki niedzielnego sinologa

2. Wiersze Majii czytane po angielsku wydają się – mimo całej obcości ich kulturowego kodu – nawet interesujące, chociaż ja akurat nie jestem fanem tego typu poezji (narracyjnej, pełnej emfazy i nawracających nieustannie tych samych motywów, dość monotonnej w swojej wzniosłości, refrenicznej). Czy mogą być dla polskiego czytelnika – albo chociaż: polskiej poezji – jakoś dzisiaj istotne, nie wiem. Ale sama próba przyswojenia tej twórczości nie wywołuje we mnie sprzeciwu. Przynajmniej: estetycznego. Bo jednak mam jakiś problem z tym, że Majia nie tylko zajmuje w tym totalitarnym kraju wysokie stanowiska w związku pisarzy (podczas gdy wielu jego kolegów po piórze spotyka się z cenzurą, szykanami, przemocą państwa), ale i piastował wysokie stanowiska polityczne – wicegubernatora oraz dyrektora departamentu propagandy prowincji Qinghai (podczas gdy tylu jego współobywateli spotykają polityczne prześladowania). I jakoś trudno mi o tym zapomnieć, kiedy te wiersze czytam. Bo czytam je, myśląc i o aparatczykach z naszego podwórka, którzy literacką karierę próbują robić dzięki swojej partii. Tym bardziej mnie ciekawi rysunkowy portret Majii pomieszczony na frontyspisie, a podpisany: Ai Weiwei. Życzyłbym sobie, żeby świadczyło to o tym, że rzeczywistość chińska bardziej jest zniuansowana, niż chcemy (no, dobrze: niż ja chcę i potrafię) to widzieć.

1. Niemal 100 lat temu, w roku 1922, nakładem Wydawnictwa J. Mortkowicza w Warszawie ukazał się sygnowany nazwiskiem Leopolda Staffa tom Fletnia chińska. Tom, który narobił sporego zamieszania w polskiej poezji międzywojnia – niektórzy skamandryci to właśnie za tę książkę cenili Staffa (który jest przecież –

3. Dariusz Tomasz Lebioda przekłada te wiersze z angielskiego tłumaczenia dokonanego przez Denisa Maira. Trudno mi (który nie rozumiem ani jednego ideogramu, ani jednego mandaryńskiego słowa) wyobrazić sobie oryginał, natomiast angielskie wersje są pisane raczej prostym opisowym językiem – to bardzo poprawna, książkowa angielszczyzna naznaczona od czasu do czasu elementami stylu wysokiego. Wydaje się w miarę łatwa do przetłumaczenia, ale być

8


może – co udowadnia brawurowa nieudolność przekładu Lebiody – nie dla każdego. Książkę otwiera wiersz Autoportret. Na podstawie tytułu i położenia w tomie można więc zakładać, że jest ważny. W wersji Denisa Maira otwarcie wiersza wygląda następująco: I am history written on this land in the Nuosu tongue I was born to a woman who could hardly bear to cut the birth cord W wersji Dariusza Tomasza Lebiody te dwa wersy przyjmują taką postać: Moją historię napisała ziemia i język Nuosu Urodziła mnie kobieta która W wielkim cierpieniu mogła przerwać poród Dlaczego z dwóch wersów robią się trzy, jest pytaniem może i ważnym, ale w kontekście błędów w rozumieniu angielszczyzny zupełnie pobocznym. Ani jedno z tych dwu pierwszych zdań nie zostało tu bowiem przetłumaczone poprawnie. Gdyby przełożyć dosłownie wersję angielską, otrzymamy takie dwa nieskomplikowane składniowo i znaczeniowo zdania: Jestem historią spisaną na tej ziemi w języku Nuosu Urodziła mnie kobieta, której z trudem udało się przeciąć pępowinę Dalej wcale nie jest dużo lepiej (gorzej co prawda chyba być nie może – to marne pocieszenie, ale innego nie mam pod ręką). W szóstym wersie wypada „tłumaczowi” słowo „a poem” i zamiast napisać „moje imię pełne nadziei / jest wierszem wieku męskiego (ewentualnie: wierszem mężczyzn)”, pisze: „imię pełne nadziei / pełne męskości”. Jako że nie rozumie zwrotu „Though all of this includes me”, traktuje to jako dalszą część zdania „I am a mother’s quavering syllables” i wychodzi mu: Jestem drżącymi sylabami matki Wciąż mnie obejmującej kiedy powinien napisać raczej tak: Jestem drżącymi zgłoskami matczynej mowy I chociaż w tym wszystkim [co wcześniej wymienił] jestem jakoś obecny Wiersz Autoportret w polskiej wersji kończy się wzniosłym zawołaniem „Zaprawdę jestem tysiącletnim konfliktem” – może i nawet efektownie, problem w tym jednak, że w angielskiej wersji zostało do przetłumaczenia jeszcze 11 wersów, a wiersz kończy się – chyba dość ważną – deklaracją: „Jestem z ludu Nuosu”; ale widocznie „tłumacz” wie lepiej. I oczywiście biorę pod uwagę fakt, że może to i lepiej – że gdyby te ostatnie linijki miały zostać przetłumaczone tak, jak wcześniejsze, to

Jidi Majia Czerń i cisza. Wiersze zebrane wiersze zebrał, z języka angielskiego przełożył i posłowie napisał Dariusz Tomasz Lebioda Biblioteka „Tematu” Bydgoszcz 2018

równie dobrze można je pominąć, ale jednak to opuszczenie świadczy o wybitnej nonszalancji autora spolszczenia. 4. Można by oczywiście pisać o samym Jidim Majim, ale byłoby to zadanie dość absurdalne: przekład, w którym nie można być pewnym poprawności tłumaczenia ani jednego, choćby i najprostszego wersu, niewiele mówi o autorze (a przecież nie mam zamiaru pisać tu o angielskiej wersji tych wierszy). Można by tę listę błędów i nieporozumień ciągnąć dalej (niewiele mówią o autorze oryginałów, ale za to o „tłumaczu” – wszystko), ale recenzja zamieniłaby się wówczas w kurs podstaw języka angielskiego. Można by oczywiście analizować poszczególne wybory „tłumacza” (powiedzmy: czy w przytaczanym wierszu frazę „my ageless mother” dobrze tłumaczy jako „moja matka która się nie starzeje”, gdy polszczyzna zna poręczny zwrot „moja wiecznie młoda matka”), ale i to zadanie ma niewiele sensu. Miałoby to sens tylko wówczas, gdyby Dariusz Tomasz Lebioda rozumiał wyjściowy materiał i choćby poprawnie go przekładał. A zdarza się mu to niezwykle rzadko. O ile w ogóle się zdarza.

9


Nr 524 | styczeń 2022 |

Na marginesie (1)

O mowie, piśmie i l’esprit de l’escalier TEKST: Jarosław „Bisz” Jaruszewski

Otwierając cykl felietonów inspirowanych tekstami kultury (co daje dość szerokie pole manewru – wszak tekstem może być wszystko), zdecydowałem się, dość nonszalancko, zacząć od refleksji na marginesie wywiadu, który ukazał się we wrześniowym numerze „BIK-u”. Był to, a jakże, wywiad ze mną. Jego zaczątek stanowiła luźna rozmowa, co od razu wzbudziło mój opór, gdyż nawet bardzo udana pogawędka w moim przypadku rzadko zachowuje wartość na papierze.

dy tylko konieczność odpowiadania w czasie rzeczywistym wpędza mnie w myślowe schematy, kiedy „język zaczyna mówić mną”, gdy wypowiadając słowa czuję wykwitające za nimi znaki zapytania, wtedy rośnie we mnie, jak na drożdżach, atak mentalnej paniki. W naszej kulturze spontaniczność utożsamiana jest z autentycznością, jednak spontaniczność zbyt często bywa dla mnie jedynie prawdą mechanizmu odpowiadającego na bodziec. Kolano uderzone młoteczkiem wywołuje podrzut nogi – jakże upokarzającą ripostę, na którą nie mam najmniejszego wpływu! A jeżeli ja nie życzę sobie takich bezwarunkowych reakcji? Dajcie mojej nodze pomyśleć!

To, jak i o czym mówimy, jest jedynym dostępnym dla innych safari po naszych tropikalnych wnętrzach, jedynym wielbłądem dla pustyń w nas, jedynym latającym dywanem dla naszych orientów. Żywioł mowy ma swoje prawa i zwyczaje, które w dużej mierze pozostają obce dziedzinie słowa pisanego. Jeżeli nie jesteśmy na tyle lotni i błyskotliwi (ja nie jestem), żeby w ułamku sekundy przeanalizować pytanie i skonfrontować je z naszym aktualnym stanem wiedzy i woli, wtedy jedyne, co ślina może nam przynieść na język, to uproszczenie. W konsekwencji – rozmawiamy kliszami. A współczesny świat i my także, chcemy tego czy nie, jesteśmy jednak dość skomplikowani. Rozsupływanie tych zawikłań to część mojej profesji, więc kie10

Właśnie czas na myślenie, przemyśliwanie, rozmyślanie, a potem skrupulatne konstruowanie precyzyjnego komunikatu – to coś, co daje mi pismo, na co w mowie nie ma dla mnie wystarczającej przestrzeni. Stąd też moje odwieczne l’esprit de l’escalier, czyli „myśli na schodach” – riposty, kontrargumenty, anegdoty, które przychodzą zawsze za późno, które nie mają już kogo przekonać, olśnić, rozbawić, które niewypowiedziane we właściwym momencie tracą blask i stają się bezużyteczne. Dlatego nie umiem rozmawiać. Przytakuje tylko, kiwam głową, otwieram się na mówcę – i to nie dlatego, że jestem świetnym, empatycznym słuchaczem. Po prostu w sytuacji nagłej odpowiedzi nie przychodzi mi do głowy nic ciekawego. A przecież język jest formą


umysłowości! To, jak i o czym mówimy, jest jedynym dostępnym dla innych safari po naszych tropikalnych wnętrzach, jedynym wielbłądem dla pustyń w nas, jedynym latającym dywanem dla naszych orientów. Myślę, że wszyscy czujemy w sobie względne bogactwo – ale jak pokazać je innym? Być może właśnie tego, mniej lub bardziej świadomie, zazdrościmy spełnionym artystom. Możliwości wypowiedzenia siebie w nieprzypadkowej, a często odkrywającej coś dla nas samych formie. Nonkonformizm bywa potocznie rozumiany jako brak troski o to, co pomyślą o nas inni, ale czy jest zgodą na to, żeby myśleli o nas dowolne cokolwiek? A przecież dysponując jedynie krótkimi wymia-

stereotypami, myślowymi kliszami. Dlatego choć łatwo powiedzieć „nie umiem rozmawiać”, trzeba ten trud podjąć z całym bagażem męczących nieporozumień, straconych godzin i poczucia klęski. Czasami wnioski pojawiają się niespodziewanie, nagłym błyskiem, chociażby na schodach. Bez tego zostaje nam tylko podbijanie wytartej, zmechaconej piłeczki. Nogą uderzaną przez młotek. W rękach PR-owców, socjotechników, influencerów, polityków, marketerów

Psychologowie twierdzą, że obnażając głębokie lęki, odbieramy im siłę. Mam nadzieję, że jest tak również z uprzedzeniami, stereotypami, myślowymi kliszami.

nami zdań, small talkami, urywkami naszych żyć w social mediach, skazani jesteśmy w sferze publicznej na brak kontroli nad własną personą. Interesującą rzeczą byłoby prześledzić improwizacje na nasz temat, które powstają w głowach innych ludzi. Myślę, że niejednokrotnie bylibyśmy zdumieni. Niestety, bardzo często jesteśmy brani za kogoś innego, i jest to w dużej mierze nieuniknione. Co gorsza, nierzadko sami dla siebie bywamy przypadkiem kłopotliwego nieporozumienia. Bo ileż niewypowiedzianych i niepodlegających rewizji stereotypów nosimy sami o sobie? Jeżeli wcześniej napisałem o tym, że moją profesją jest rozsupływanie zawikłań, spieszę donieść, że współczesny świat i my także (a jakże!) pozostajemy w istocie znacząco nieprzejrzyści. I choć próbuje się nas sprowadzić do prostej odpowiedzi – od profesora Pawłowa, przez szykujący nam behawiorystyczny matrix przemysł big data – to czujemy wyraźnie, że jest w nas przecież coś więcej. Ale ten głębszy sens rodzi się w bólu i procesie, za pomocą Sokratejskiej majeutyki, w dialogu. Nie pogawędki, nie tej charakterystycznej wymiany monologów, którą często nazywamy rozmową, ale właśnie – pełnokrwistej, brutalnie sprzężonej zwrotnie konwersacji, podczas której nasze pewne siebie pseudopoglądy, przyzwyczajone do cieplarnianego środowiska zamkniętej głowy, zostają obnażone i niemal samoczynnie spalają się w słowach zetkniętych z powietrzem. Psychologowie twierdzą, że obnażając głębokie lęki, odbieramy im siłę. Mam nadzieję, że jest tak również z uprzedzeniami,

oraz – piesko nam wiernych – zwierzęcych instynktów.

Jarosław „Bisz” Jaruszewski kulturoznawca, raper, poeta i producent muzyczny. Fot. Dariusz Gackowski

11


Nr 524 | styczeń 2022 |

fot. Damian Hornet

Rozmowa z dyrektorem Teatru Kameralnego w Bydgoszczy Mariuszem Napierałą

Teatr to spotkanie

ROZMAWIA: Monika Grabarek

W naszym mieście powstał kolejny piękny budynek, który wypełnił wyrwę w samym sercu Starego Miasta, a tym samym zyskaliśmy długo wyczekiwaną scenę teatralną… Szczególnie mnie cieszy, że Teatr Kameralny powstał jako instytucja kultury dedykowa12

na dzieciom i młodzieży. Urodziłem się w Bydgoszczy, tu są moje korzenie i mimo wyjazdu na studia i pracy w Trójmieście, zawsze tu powracałem, współpracując z Teatrem Polskim czy Operą Nova. Wielokrotnie spacerowałem w pobliżu tego miejsca, chyba jak każdy. Pamiętam, że kiedy robiłem scenografię do mojego pierwszego projektu z operą, Pana Twardowskiego, z ciekawości postanowiłem


zobaczyć stary Teatr Kameralny. Zastałem straszny obraz. Jego podziemia były wtedy zalane wodą, nie było prądu. Uchyliłem drzwi do sali, było tam mnóstwo kurzu, połamane fotele, zapach stęchlizny… Muszę przyznać, że było to dla mnie traumatyczne doznanie. Poczułem wielki smutek, że to miejsce, w którym bywałem, które tętniło życiem, właściwie umarło. Zawsze też myślałem o tym, że w Bydgoszczy nigdy nie było teatru dla dzieci, teatru lalki i aktora, a przecież większość dużych miast ma takie sceny, i to było w moim odczuciu wymarzone miejsce. Po latach, gdy dowiedziałem się, że taki właśnie teatr powstaje, to – również za namową wielu przyjaciół – pomyślałem, że to właśnie ten moment, kiedy powinienem spróbować, bo pojawiła się niezwykła szansa na stworzenie czegoś niezwykłego. Wygrałem konkurs rozpisany przez miasto na stanowisko dyrektora i rozpocząłem tworzenie nowej sceny teatralnej. Czas pobiegł bardzo szybko i właśnie jesteśmy już u siebie, w siedzibie teatru na Grodzkiej. I mamy za sobą pierwsze spektakle. Scenograf, artysta z wielkimi osiągnięciami, znakomity w swojej dziedzinie, zostaje dyrektorem teatru. Dwa słowa o tym, skąd ten pomysł. Jako scenograf pracuję od dawna, od dziecka interesował mnie teatr, to była moja wielka miłość. W październiku minęło trzydzieści lat, odkąd pracuję w tym zawodzie. W 1991 roku na scenie Teatru Polskiego odbyła się premiera Moralności pani Dulskiej, w której robiłem jedną z pierwszych moich scenografii (to była oczywiście jeszcze studencka praca). Siłą rzeczy, po tych latach, przez które zrealizowałem ponad sto projektów, poczułem, że nastał czas na następne wyzwanie, na kolejny krok, by wykreować coś nowego, od podstaw. I pojawiła się taka możliwość zupełnie niezwykłego aktu twórczego, stworzenie nowego miejsca, zaszczepienie nowego DNA teatralnego ducha. To mnie najbardziej pociągało w tej decyzji, żeby zostać dyrektorem – akt tworzenia. Bo nawet nie możliwość spełniania swoich wizji jako scenograf, ponieważ ja już bardzo wiele takich wyśnionych projektów zrealizowałem, ale właśnie ta podróż sentymentalna i ziszczenie marzeń o scenie, której do tej pory tu nie było. I gdy zaczęło być już pięknie, nastał czas, którego nikt się nie spodziewał: pandemia. Czas dla kultury, zwłaszcza teatru, chyba najgorszy. Dla naszego teatru na pewno najgorszy, gdyż tworzyliśmy go od podstaw. Na początku pracowały w teatrze dwie osoby, potem trzy, potem pięć, ale nim zaczęło pracować te pięć osób, to nastała pandemia i lockdown. Najpierw organizowaliśmy teatr od strony instytucjonalnej, ale już w styczniu 2020 rozpoczęliśmy projekt artystyczno-edukacyjny Poczytaj mi, z zaangażowaniem aktorów spoza Bydgoszczy. Gościliśmy Tomka Sapryka, Romę Gąsiorowską, Mateusza Damięckiego i to był taki początek tego, co w tym miejscu powinno się dziać. Ale niestety te spotkania, realizowane w ko-

operatywie z Miejską i Wojewódzką Biblioteką Publiczną w Bydgoszczy, zostały przerwane przez lockdown. Zaskoczyło nas to ogromnie, jak wszystkich, lecz jednego byliśmy pewni: że natychmiast musimy zareagować i sprawić, by teatr cały czas żył. Zrobiliśmy sztafetę online przy użyciu smartfonów, z aktorami, którzy już z nami współpracowali, ale także z tymi, którzy do nas dołączali, jak Karolina Suchodolska czy Łukasz Przykłocki. To był bardzo trudny okres, ale nie zniechęcił nas, bo my mamy misję i jest to dużo ważniejsze niż stawianie ścian i murowanie budynku. Wtedy zdecydowanie ważniejsze niż sam gmach było kotwienie się w świadomości ludzi, dawanie im jasnego przekazu, że jesteśmy, działamy, dodajemy otuchy. Byliśmy jedną z pierwszych instytucji, która zadziałała tak szybko, co oczywiście rodziło szereg śmiesznych sytuacji. Każdy z nas był gdzie indziej w swoim domu, wszyscy nagle uczyliśmy się nowych technologii i komunikatorów, przenieśliśmy się, jak cały świat, do internetu, ale mieliśmy nadzieję, że to sprawa przejściowa, że taki stan nie może trwać długo. Dzień Dziecka z Poczytaj mi, zaśpiewaj był momentem, w którym uwierzyliśmy, że będzie już dobrze, że sobie poradziliśmy. Mijały tygodnie i nareszcie jesteśmy już u siebie, w swoim budynku, który powoli wypełnia się życiem. Teatr ma swój dom i swój kompletny zespół, z którego jestem bardzo zadowolony. Żyjemy już naszymi spektaklami. Teatr Kameralny swoim repertuarem zareagował błyskawicznie na problemy młodych odbiorców. Dziś już wiemy, w jak trudnej kondycji emocjonalnej i psychicznej są najmłodsi… Teatr zawsze jest spotkaniem i jest zawsze dialogiem. Dialogiem aktorów, twórców z odbiorcami – bez tej płaszczyzny teatr nie może zaistnieć. Zatem musimy reagować na to, co jest ważne, co dzieje się u naszych widzów. Teatr jest też doskonałą rozrywką, ale nie może stać biernie z boku tego, co się wydarza dookoła w naszym życiu. Chcemy właśnie w różny sposób rozmawiać na te trudne tematy, które dotykają naszą publiczność i nas wszystkich. Nasze spektakle – Adonis ma gościa, Te

13


Nr 524 | styczeń 2022 | sprawy, Nowe szaty TindiElli – właśnie mówią o wszystkim, co ważne. Samotność, lęk przed innością, zagrożenia w mediach społecznościowych – tego wszystkiego doświadczamy codziennie i to nasz teatr jest wspaniałym miejscem, by o tym rozmawiać. Dlatego też bardzo znaczącym aspektem przedstawień jest wymiar edukacyjno-warsztatowy, każdemu spektaklowi towarzyszą spotkania z naszymi edukatorami teatralnymi. Teatr Kameralny to także kształtowanie świadomości estetycznej i piękna nowa identyfikacja plastyczna na mapie naszego miasta. Jako odbiorcy mamy dziś dostęp do bardzo wielu bodźców wizualnych, często na najwyższym poziomie. Dzięki mediom obserwujemy wszystko to, co dzieje się na świecie w tym obszarze. Zatem teatr nie może pozostawać w tyle i musi sprostać tym współczesnym oczekiwaniom. To bardzo ważne dla nas zadanie, ja zresztą w swojej pracy zawsze o to dbałem, by plastyka teatralna była i katalizatorem, i częścią, która dramaturgię podbija i uzupełnia, a może czasem nawet wyręcza. Widowiskowość i lapidarność formy to cały czas ten sam język wyrazu wizualnego i jedno drugiego wcale nie musi wykluczać. Trzeba tylko znaleźć odpowiednie formy. Jedno drugiemu nie przeczy, wystarczy tylko użyć adekwatnych narzędzi artystycznych. To też oczywiste, że z racji swojego wykształcenia bardzo dbam o to, jak Teatr Kameralny jest postrzegany i jak wygląda na zewnątrz, jak „wchodzi” w miasto. Ważna jest cała oprawa, w tym szczególnie plakaty do spektakli. Z tych akurat jestem bardzo dumny, bo to efekt świetnej współpracy ze znakomitą Joanną Rusinek, jaka jest efektem wcześniejszej współpracy z autorem książek Michałem Rusinkiem. Ale oprócz plakatów naszym znakiem rozpoznawczym stały się kolorowe fotele. To one stały się punktem wyjścia dla naszej identyfikacji wizualnej. Wszystko u nas nawiązuje do tych foteli, nawet nasz samochód służbowy. Teraz przed nami proces oswajania wnętrza. Chcemy, by foyer było przyjazną, lubianą przez gości przestrzenią. 14

Jako teatr w sensie plastycznym mamy zamiar bardzo szeroko rozkładać swoje skrzydła. Chcemy pokazywać w tym zakresie jak najwięcej różnych nurtów, tak by widzów uczyć wielu estetyk, pokazywać nowe, często nieoczywiste piękno. Bydgoska publiczność – co pan już o niej wie? Cały czas jeszcze niewiele, przez te dziwne okoliczności pandemiczne… Jedno jest pewne: że publiczność teraz przychodzi do nas falami. Ludzie stopniowo się o nas dowiadują. Bardzo pomaga to, że już wprowadziliśmy się do swojego gmachu. Wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale myślę, że teatr jako budynek jest ważny i osadza się w świadomości ludzi jako miejsce. W społecznym przekonaniu hasło „Chodź do teatru” znaczy jednak, że idziemy do jakiegoś konkretnego miejsca, w którym spędzimy czas. I w tym wnętrzu jest dopiero szansa, że widzowie zakochają się w teatrze. W tej chwili bazujemy na widowni szkolnej, zgodnie ze wszystkimi wymogami bezpieczeństwa COVID-owego. W weekendy odwiedzają nas rodziny i tym sposobem, trochę też pocztą pantoflową, ludzie dowiadują się, że jesteśmy, że Teatr Kameralny znowu działa. W związku z tym coraz częściej słyszę od tych widzów pytanie, czy Kameralny będzie grał „jak kiedyś”. Zatem mamy nad czym myśleć i taka oczekiwana oferta być może również na naszych deskach zagości. Jestem pewny, że w teatrze familijnym każdy znajdzie w repertuarze coś dla siebie i że zawsze będzie to oferta na bardzo dobrym poziomie artystycznym. Podsumowanie 2021 roku? Jak wypada? To bardzo ważny rok. Pierwszy rok działalności w nowej siedzibie teatru. Jesienią zrealizowaliśmy cztery premiery. Na Grodzką weszliśmy z repertuarem dziewięciu spektakli, które możemy grać – to jest już bardzo dobry wynik, jak na tak młody teatr i nieprzychylne czynniki zewnętrzne, czyli pandemiczne. Mamy się czym chwalić. Muszę też to powiedzieć, bo jest to najważniejsze: Teatr Kameralny to przede wszystkim cudowny, wspaniały zespół. Wszyscy bez wyjątku są fantastyczni. To aktorzy, pracownicy techniczni, bez których nic się nie uda, cała administracja, biuro organizacji widowni, promocja, księgowość, dosłownie wszyscy. Nie mam żadnych wątpliwości, że stanowimy jeden wspólny organizm i każdy tu jest potrzebny, jest najważniejszy! Zgraliśmy się już i jestem z tego powodu bardzo dumny. Kolejna sprawa to realizatorzy, z którymi nawiązaliśmy współpracę praktycznie przy każdej premierze. Przyznaję to z dużą satysfakcją. Bardzo mi zależy, aby nasz teatr był rozpoznawalny, miał swój język i niepowtarzalny wizerunek. Chyba tyle podsumowania. A nowy rok to nowe wyzwania. Czeka nas polska prapremiera światowego hitu Matylda. Jesteśmy już po castingach dla dzieci i dorosłych. To wielkie przedsięwzięcie, ogrom pracy. Ale to już może temat na następną rozmowę. Życzę wszystkim pięknych spotkań i doznań w Teatrze Kameralnym przez cały 2022 rok.


Felieton

Jak dbać o zdrowie psychiczne?

TEKST: Maciej Klimarczyk

Kondycja psychiczna naszego społeczeństwa systematycznie się pogarsza. Pokazują to statystyki zachorowań na różne zaburzenia psychiczne. Sytuacja stała się jeszcze poważniejsza po wybuchu pandemii COVID. Tej jesieni pojawiła się bardzo liczna grupa młodych pacjentów, którzy po prawie dwuletnim nauczaniu zdalnym odczuwają niespotykany wcześniej stres związany z powrotem do szkół. Dotąd jeszcze nigdy tak często nie wybrzmiewała w moim gabinecie następująca skarga młodych ludzi: „Stresuje mnie wyjście z domu”. Czy możemy coś zrobić, żeby obniżyć ryzyko zachorowania na zaburzenia psychiczne? Tak, możemy, oto kilka rad: Dbajmy o relacje społeczne. Samotność to jeden z najpoważniejszych czynników ryzyka zaburzeń psychicznych. Zdrowe, harmonijne relacje z ludźmi znacznie to ryzyko obniżają. Prawidłowy balans praca/życie. W Polsce balans ten wygląda bardzo, bardzo źle. Pracujemy za długo i niehigienicznie. Jeśli chcemy być w dobrej kondycji psychicznej, starajmy się oddzielać czas pracy od czasu wypoczynku, a do tego konieczne jest wyłączanie telefonu służbowego. Już słyszę głosy, że „się nie da”. Jeśli ktoś tak uważa, to może przypłacić to zdrowiem. Pasje. To niezwykle ważny czynnik, który poprawia nastrój i obniża poziom stresu. Pasja nas nakręca, dodaje energii i często już samo myślenie o aktywności z nią związanej powoduje wyrzut serotoniny. Pasje często kształtują się w dzieciństwie, dlatego warto pokazywać dzieciom jak najwięcej świata, by później mogły sobie wybrać z niego to, co stanie się ich pasją. Rekreacja. Jest dla organizmu czymś niezbędnym, ale z drugiej strony aż dziwne, że gdy pytam pacjentów: „Jak pani/pan odpoczywa?”, tak często pada odpowiedź: „Nie mam czasu na odpoczynek”. To pierwszy krok do nerwicy, depresji lub innego zaburzenia. Zatem uprawiajmy rekreację: ruszajmy się, chodźmy do kina, teatru, na koncerty, czytajmy książki i róbmy to, co daje nam przyjemność. Odbodźcowanie. Człowiek współczesny jest bombardowany ogromną ilością informacji o negatywnym zabarwieniu emocjonalnym (zarówno w mediach tradycyjnych, jak i społecznościowych). Czasem zazdroszczę ludziom, którzy żyli sto lat temu i dawniej. Ci nie mieli tego problemu. Nasze mózgi są takie same jak naszych dziadków, ale muszą wykonywać znacznie więcej pracy. Zatem warto je chronić, zmniejszając ilość pochłanianych niepotrzebnych informacji.

Unikanie nadmiaru alkoholu oraz narkotyków. Zdarza się, że pacjent mnie przekonuje, że jak się napije, to mu lepiej. To prawda, ale tylko przez kilka godzin. Nadużywanie alkoholu i narkotyków powoduje tzw. głód tkankowy, który objawia się chronicznym lękiem i obniżonym nastrojem. Kawa. Trzy do pięciu espresso na dobę obniża ryzyko zachorowania na depresję oraz na chorobę Alzheimera. Ale uwaga: osoby z tendencją do nadmiernych reakcji lękowych po kawie mogą czuć się gorzej i te powinny (jaka to niesprawiedliwość) z niej zrezygnować. Zdrowie psychiczne nie jest dane raz na zawsze, dlatego by je zachować, niezwykle ważne są działania profilaktyczne, ich świadomość i codzienne praktykowanie.

Maciej klimarczyk pisarz, lekarz psychiatra i seksuolog, doktor nauk medycznych, współautor książki popularnonaukowej Chaos w głowie – mózg i życie (2011). Niedawno premierę miała jako debiutancka powieść Śpiewaczka (Wydawnictwo Literackie, 2021). Fot. Albert Zawada

15


Pestki, sprawy, problemy Nr 524 | styczeń 2022 |

Rozmowa z Anną Ciarkowską, pisarką, autorką m.in. Pestek, na motywach i fragmentach których w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy zrealizowano monodram muzyczny Te sprawy ROZMAWIA: Emilia Walczak

zdjęcie: Adam Słowikowski

16


Bydgoskie Te sprawy Tomasza Kaczorowskiego i Sary Lech opowiadają o dojrzewaniu i poszukiwaniu siebie. Wiem, że redukowanie autorki do narratorki książki to jeden z najbardziej infantylnych sposobów interpretacji dzieła, korci jednak, aby zapytać: na ile opisane w Pestkach doświadczenia są twoimi własnymi? Na ile jest to literatura konfesyjna? To pytanie pada w zasadzie na każdym spotkaniu, nawet się zastanawiałam, co by to zmieniało, gdyby całość była wymyślona? Myślę jednak, że wszyscy mamy potrzebę pewnej „prawdy”, zmierzenia się z cudzą historią i odbiciem w nim swojego doświadczenia, szczególnie gdy dotyka się tak osobistych tematów. Zawsze tak odpowiadam, że to nie jest tekst autobiograficzny, ale wypływający w dużej mierze z moich doświadczeń, które zostały twórczo przetworzone. Czy to literatura konfesyjna? Nie sądzę.

bohaterki i zostawić w nim wyrwę – „miejsce po ojcu”. Wydaje mi się, że kobiety w Pestkach są przesiąknięte zasadami męskiego świata, tak więc mężczyźni mogą spokojnie być na drugim planie, wszystko już jest ustalone. I te ustalenia uwierają najbardziej, bo wydają się takie „normalne”, „naturalne”, ot, zwykłe tryby życia. Mężczyźni pojawiają się jako ci, którzy mają rozmaite oczekiwania, którzy seksualizują, oceniają, ustalają, chociaż sami może są nie mniej zagubieni niż moja bohaterka… Twoja bohaterka dojrzewa i przychodzi czas na „te sprawy”. Ja podczas lektury

Kobiety w Pestkach są przesiąknięte zasadami męskiego świata, tak więc mężczyźni mogą spokojnie być na drugim planie, wszystko już jest ustalone. I te ustalenia uwierają najbardziej, bo wydają się takie „normalne”, „naturalne”, ot, zwykłe tryby życia. Pestki zaczynają się od dziecięcej narracji. Opisana przez ciebie perspektywa dziecka jest, delikatnie mówiąc, dosyć ponura. Zgadzam się z tobą w stu procentach, że świat bywa dla dziecka paskudnym miejscem. Rodzice starają się, jak mogą, aby ich, nomen omen, pociecha była szczęśliwa, tymczasem w jej głowie często rozgrywa się prawdziwy horror. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje, z czego to wynika? Czy właśnie tak odbierają świat dzieci łódzkie? Tu trzeba by pewnie zapytać psychologa. Moje dzieciństwo było bardzo spokojne i piękne, a mimo to zawsze miałam w sobie takie „ponure miejsce” – byłam dzieckiem „przewrażliwionym”, przejmującym się wszystkim, przeżywającym sporo codziennych mikrodramatów. Myślę, że to sprawa konstrukcji psychicznej, bo warunki miałam naprawdę „cieplarniane”. Dodam jeszcze, że moje dzieciństwo było mało „łódzkie” – wychowałam się na przedmieściach, wśród łąk i lasów, więc to też nie łódzka szarzyzna. Może to po prostu… ja? W pierwszych partiach Pestek opisujesz świat bez mężczyzn, bo w otoczeniu bohaterki są początkowo tylko mama, babcia, emerytowane stado koleżanek babci oraz Malinka. Prędko okazuje się jednak, że tak naprawdę jest to – jak śpiewał James Brown – męski świat: androcentryczny, patriarchalny i bardzo opresyjny wobec kobiet i dziewcząt, w dodatku z pewnym nawet elementem pedofilskim: pan od biologii czy sprzedawca w sklepie lubiący sobie bezkarnie popatrzeć na dojrzewające dziewczynki… Przede wszystkim to świat bez ojca – to było pierwsze założenie, a była to decyzja czysto „literacka”, warsztatowa, by ograniczyć świat

części trzeciej miałam wrażenie, że tak jak na początku Pestki były książką o kobietach, tak nagle stały się – mimo tego, co mówisz – jednak książką o facetach: opisując pasma niepowodzeń bohaterki z mężczyznami, tak naprawdę prezentujesz nam całą plejadę postaci męskich, z ich niedomogami, problemami, idiosynkrazjami, dziwactwami… Tak, to trochę opowieść o mężczyznach, chociaż widzianych z konkretnej, być może nieco krzywdzącej perspektywy. Uważam jednak, że my, kobiety, wykonujemy ogrom pracy, pracujemy nad akceptacją, nad otwartością, komunikacją. Tworzymy wspólnoty kobiece, umiemy się dogadać ze sobą nawzajem, ale i dogadywanie się z własnym ciałem idzie nam coraz lepiej. Mamy chyba też wspólną misję wobec dziewczynek, które dopiero wkroczą w świat kobiecości – mamy im wiele do powiedzenia. Mężczyźni chyba jeszcze mają tę lekcję do odrobienia. „Wszyscy są tacy sami, a ja szukam ciągle kogoś innego”. Bohaterka w końcu znajduje, wychodzi za mąż i nagle trzask! Następuje

17


Nr 524 | styczeń 2022 | załamanie – okazuje się, że Pestki to ani nie książka o dziewczynach, ani o facetach, tylko tak naprawdę – tak ja to odbieram – o chorobie: depresji. Zastanawiam się, na ile depresja wynika z niedopasowania, a na ile jest odwrotnie: owo niedopasowanie wynikało z wielkiej (nad)wrażliwości, ale też smutku, który od samego początku bohaterka nosiła w sobie jak kiełkującą tytułową pestkę. Jak według ciebie to działa?

– nie. Dość częste w takich przypadkach jest poczucie winy, bo przecież nic takiego się nie stało, przecież nic wielkiego się nie zdarzyło, a jednak coś nie działa. To jest mój przypadek. Wiele miesięcy może upłynąć, zanim człowiek uświadomi sobie, że można to naprawić. Końcowe partie Pestek bardzo przypominały mi tematycznie – ale też językowo – książkę Agnieszki Jelonek Koniec świata, umyj okna. W ogóle mam wrażenie, że temat depresji i innych schorzeń psychicznych jest ostatnio w literaturze dość popularny. Mylisz, że to koniunktura czy raczej znak naszych „znerwicowanych” czasów?

My, kobiety, wykonujemy ogrom pracy, pracujemy nad akceptacją, nad otwartością, komunikacją. Tworzymy wspólnoty kobiece, umiemy się dogadać ze sobą nawzajem, ale i dogadywanie się z własnym ciałem idzie nam coraz lepiej. Miałam pomysł na pewnym etapie projektu, by był jakiś „powód”. Konkret, który podpali lont choroby. Pomyślałam jednak, że nie, nie zawsze tak to wygląda, depresja nie przychodzi tylko „bo coś”, czasem pojawia się, „bo tak”. Oczywiście są różne elementy, pestki, sprawy, problemy, ale przecież żaden z nich nie przekracza „zwykłego życia”, to nie są tragedie, raczej mikrodramaty, które się w człowieku zbierają. Po jednym to wszystko spłynie, po innym

Anna Ciarkowska Pestki Wydawnictwo Otwarte Kraków 2019 18

Koniunktura? Nigdy tak nie pomyślałam. Moda? Nie. Znak naszych czasów? Raczej znak pewnej zmiany, większej gotowości na rozmowę o chorobach psychicznych. Siłą rzeczy spotykamy się w pewnych tematach, które w nas żyją, są ważne dla nas, osobiście, jako pisarek i pisarzy. Jako ludzi. Powstaje też ostatnio dużo książek o śmierci, czy to koniunktura? Albo książki o kobiecości? Można odnieść wrażenie, że mamy kilka „modnych” kategorii, ale wystarczy przejrzeć tytuły sprzed dekady, dwóch, trzech. Te tematy są z nami od lat nie przez trendy, tylko przez nasze ludzkie potrzeby przepracowania ich. Chciałam jeszcze o poetyckim języku Pestek… Zaczęłaś od debiutu poetyckiego – w 2018 roku ukazał się tom Chłopcy, których kocham, później dopiero były prozatorskie Pestki, a w ubiegłym roku Dewocje. Rozmawiałam ostatnio z Łukaszem Barysem, który również debiutował jako poeta, ale głośno zrobiło się o nim dopiero jako o prozaiku. Powiedział mi, że według niego ludzie lubią poezję i jej potrzebują, ale niekoniecznie w formie wiersza. Stąd właśnie jego proza poetycka, „epicko-liryczny” język w Kościach, które nosisz w kieszeni – jako poszerzanie pola literackiego i poszukiwanie nowych form wyrazu. Jak było u ciebie? Ja nadal piszę poezję, ale nie mam potrzeby publikowania jej i nie zamierzam tego robić. Na końcu tomu są listy – pisząc je czułam, że chcę iść w prozę (mniej lub bardziej) poetycką, aczkolwiek zawsze waham się przy takich określeniach genologicznych. Jestem literaturoznawczynią, ale naprawdę nie zastanawiam się nad tym pisząc. Rozgrzebuję język, sprawdzam go, przesuwam granice i rozpoznaję różne jego warstwy, ale to jest intuicja, ciekawość, w której nie ma żadnego planu, na pewno nie na etapie pisania tekstu (pojawia się potem, kiedy dostrzegam, że tekst prawdopodobnie zastygnie w książkę). Szczerze mówiąc, nie wiem, co lubią ludzie i, może to nieładne, ale na etapie pisania naprawdę mnie to nie obchodzi. Interesuje mnie tylko to, co robię z tekstem i co tekst robi ze mną.


Film

Wspomnienia kinomana w maseczce TEKST: Szymon Idczak

Rok 2021 w kinie, jak i w reszcie świata, był wyjątkowy. Pandemia wrosła już w tkankę naszej codzienności i zmutowała ją. W pierwszym półroczu – zaledwie dwa miesiące działalności kin. W drugim – dynamiczny kalendarz premier i pospieszne odmrażanie przez dystrybutorów tytułów zamrożonych nawet kilkanaście miesięcy wcześniej. Nie był to zbyt łatwy rok dla kinomanów, ale nadal mogliśmy zobaczyć dużo dobrego. Plusy, perełki, zaskoczenia Dużo dobrego spotkało nas w tym roku w kinie. Gdy po przeczytaniu tego zdania przestaną się już państwo pukać w czoło, dodam, że zawarta w nim opinia jest oczywiście relatywna do wiadomej sytuacji. Powrót do normalności i jej filmowej intensywności wymaga jeszcze czasu i stabilizacji, jednak filmowych zachwytów 2021, moim zdaniem, nie brakowało. Każdym z tych filmów chciałbym zająć więcej „BIK-owej” przestrzeni, postaram się jednak wspomnieć o nich w iście telegraficznym (no, może esemesowym) skrócie. Nie wiem, czy to nie nadinterpretacja, za którą winić można przejście do codzienności podawania pandemicznych statystyk zgonów, ale mam wrażenie, że tematem przewodnim kina tego roku był koniec. Z tej tematycznej kategorii na długo zostanie ze mną Zielony Rycerz. Green Knight, opowieść o plastelinowych fundamentach

mitu, ale i o nieuchronności śmierci i tym, co w jej obliczu każdy z nas znaczy. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie zdobywca Nagrody Publiczności Nowych Horyzontów, czyli libańska Śmierć niewinności i grzech nieistnienia. Pretensjonalny tytuł tego nie sugeruje, ale film świetnie żongluje powagą i humorem. Mam nadzieję, że trafi do szerokiej dystrybucji 2022. Do tego oscarowe, bardzo udane opowieści o usilnym trzymaniu głowy nad taflą wody i (uwaga, spoiler) godzeniu się z nieuchronnościami, czyli Nomadland, Ojciec i Sound of Metal. Tematyka ostateczna nie ominęła też polskiego kina. Mój balon oczekiwań nie mógł być już bardziej nadmuchany, jednak Zabij to i wyjedź z tego miasta absolutnie mnie nie rozczarowało, a obrazy i melancholijny nastrój filmu ciągle, po pół roku od projekcji, mnie nawiedzają. O ile do nieprostej w odbiorze autorskości Mariusza Wilczyńskiego jesteśmy już przyzwyczajeni, o tyle po pierwszej pełnome-

Miasto to film niezwykle intrygujący, oryginalny i odważnie nieschlebiający niczyim gustom. Miasto, fot. Marcin Szpak

trażowej fabule Marcina Sautera pewnie żaden widz nie był do końca pewien, czego może się spodziewać. W Mieście widać jednak autorskość bydgoskiego twórcy znaną z jego dokumentów – oniryczny nastrój, osobliwe postaci i nieliterackie opowiadanie obrazem. Filmowi bliżej do Salta Konwickiego niż do noire’owych adaptacji Chandlera, niestety marketingowe szablony zapowiedzi dystrybutorskich myliły widzom trop. Ja Miasto obejrzałem trzy razy i za każdym był to dla mnie inny, coraz bardziej satysfakcjonujący seans. Kiedy udało mi się już pozbyć lokalnej perspektywy przygląda-

19


Nr 524 | styczeń 2022 | nia się znanym miejscom i twarzom, wstępnie poustawiałem sobie figury tej filmowej szachownicy, zobaczyłem, jak precyzyjnie skonstruowana jest to metafora radzenia sobie (czy raczej nieradzenia) z nadchodzącym końcem. Miasto to film niezwykle intrygujący, oryginalny i odważnie nieschlebiający niczyim gustom. Na długo też zapamiętam, nomen omen, Memorię. Zdarzyło mi się już rozpisać na temat tego filmu w październikowym „BIK-u”, przy okazji jego seansu na FONOMO. Nie mogę go jednak nie wspomnieć i tu, bo film Apichatponga Weerasethakula wprowadza w stan medytacji, który potrafią wywołać tylko najwięksi mistrzowie slow cinema. Z pewnością jednym najbardziej zachwycających filmów tego roku był dla mnie hit tegorocznego Millenium Docs Against Gravity, czyli Film balkonowy Pawła Łozińskiego. Film bardzo uniwersalny w zgrabnych metaforach i świetnie zestawionych epizodach, ale i bardzo aktualny, nie tylko przez swoje iście pandemiczne założenie narracyjne, ale też nakreślenie konfliktu polsko-polskiego z dużą czułością dla bohaterów. Tym bardziej wyjątkowe to osiągnięcie, że reżyser z większością

Do tego w pełni satysfakcjonująca Diuna, przejmująca Aida, jedyna w swoim rodzaju Annette i wyrastający na jednego z najciekawszych współczesnych filmowców Radu Jude z Niefortunnym numerkiem lub szalonym porno. No, głodny nie chodziłem. Rozczarowania i załamania Nie lubię pisać o złych filmach (ani czytać, ani ich oglądać), pominę więc wątek tego, co było dla mnie w tym roku stratą czasu; wspomnę jednak krótko kilka tytułów niebeznadziejnych, po których jednak spodziewałem się czegoś więcej. Jeszcze jest czas zapowiadało solidny rodzinny dramat psychologiczny, z rolami napisanymi pod oscarowe szarże. W głównych rolach legenda drugiego planu lat 90. Lance Henriksen i Viggo Mortensen (również za kamerą), który po Ze mną nie zginiesz, Captain Fantastic i Green Book udowodnił, że szuflada z napisem „Aragorn” mu niestraszna. Niestety, reżyserski debiut Amerykanina wydał mi się uszyty ze zbyt ogranych i przez to przewidywalnych aktorskich i scenariuszowych szablonów. Szkoda. Żeby łapać się za materię arcydzieła, trzeba mieć naprawdę mocne karty w ręku. Wszyscy święci New Jersey niestety blefowali. Kompletnie brak tu klimatu Rodziny Soprano. Młodociane wersje znanych z serialu postaci wyglądają jak parodie. Przede wszystkim jednak kuleje psychologia bohaterów – najważniejszy element produkcji HBO. Nawet odcinając się od pierwowzoru, nadal dostajemy półprodukt z postaciami, które nie tylko trudno polubić, ale często i wytłumaczyć

Krzykliwa groteska, głupkowate skecze, powierzchowne traktowanie konwencji i zmarnowane role sprawiają, że Magnezja jest dla mnie najgorszym filmem ubiegłego roku. rozmówców nie spędził przecież wielu godzin na rozmowach, nie miał okazji zżyć się z nimi, ba!, nie miał w tym interesu. A mimo wszystko do każdego podchodził ze z góry założonym szacunkiem, bez gotowej szuflady i ze szczerą chęcią wymiany światopoglądów. Oczywiście Łoziński w filmie ma też swoje zdanie, bo i on jest jego bohaterem. Finalnie Film balkonowy to świetna lekcja tego, jak powinniśmy ze sobą rozmawiać. Z seansów domowego zacisza najmocniej wspominać będę dwie netflixowe pozycje. Niezawodnego Charliego Kaufmana i strumień świadomości jego bohaterki w intrygującym Może pora z tym skończyć oraz dramat psychologiczno-sądowy Cząstki kobiety ze znakomicie powściągliwą rolą Vanessy Kirby. 20

ich działanie. Jeśli porywasz się na legendę jednego z najwybitniejszych dzieł w historii telewizji, sam sentyment nie wystarczy. Nie miałem może ogromnych oczekiwań, ale trzymałem kciuki za Malcolma i Marie. Lubię w amerykańskim kinie tradycję broadwayowskich dramatów. Niestety, produkcji Netflixa daleko do U kresu dnia, Kto się boi Virginii Wolf? czy Sierpnia w hrabstwie Osage. A teraz Magnezja. Właściwie nie wiem, czego ja się tu spodziewałem, w końcu bardzo nie podobał mi się poprzedni film Macieja Bochniaka – Disco Polo. Punkt wyjścia jego nowego dzieła wydał mi się jednak ciekawy. W polską historię można sprawnie wpisać westernowy kostium (Prawo i pięść!). Do tego masa solidnych aktorów w obsadzie. Niestety, krzykliwa groteska, głupkowate skecze, powierzchowne traktowanie konwencji i zmarnowane role sprawiają, że Magnezja jest dla mnie najgorszym filmem ubiegłego roku, co do którego miałem jakieś nadzieje. Może nie powinienem się nastawiać, ale widać marzy mi się w rodzimym kinie to, co wspomniany już wyżej Radu Jude zrobił kilka lat temu z westernem w Aferim! Zdecydowanie nie tym razem.


Magnezja, fot. Anna Woloch

Oczekiwania i wróżby Czy kinoman może mieć jakieś oczekiwania wobec roku 2022? Nie zdziwi nas już na pewno tasowanie kalendarza premier i odkurzanie tytułów, które ledwo pamiętają już nawet sami twórcy. Jednak na obecny stan wiedzy, w 2022 czeka nas dużo dobrego. Tytuły, które chciałbym z tego zbioru wyróżnić, podam alfabetycznie, bo absolutnie nie wierzę, że kolejność dat premier się nie zmieni: kontynuacja gęstego klimatu Jokera w stajni DC – Batman; nagrodzony grand prix w Cannes Bohater Asghara Farhadiego; Joaquin Phoenix w kolejnej wyrazistej, tym razem niepsychopatycznej roli w C’mon C’mon; znana już części widzów Orła Mała mama Céline Sciammy; Mandibules, czyli Głupi i głupszy językiem Quentina Dupieux; nowy Almodóvar – Matki równoległe; horror Roberta Eggersa w wikińskim kostiumie – Northman; Złota Palma w Cannes dla osobliwego psy-

Joaquin Phoenix w kolejnej wyrazistej, tym razem niepsychopatycznej roli w C’mon C’mon.

chothrillera Titane; Vortex, czyli Gaspar Noé w stylu Miłości Hanekego; Adam Driver i Greta Gerwig w White Noise Noaha Baumbacha. Plus zaskoczenia, festiwalowe perełki i tajemnicze projekty. W roku 2021 niemal co miesiąc trafiałem na nowe prognozy tego, co w naszej softpostapokaliptycznej rzeczywistości stanie się z kinami. Od opinii, że wszystko wróci do przedpandemicznej normy, przez te, że widzowie w pełni przerzucą się na platformy streamingowe, po skrajne wizje końca filmu w tradycyjnej formie wypartego przez formę tiktokową. Czy pandemia zabije kina? Szczerze, nie wiem. Też oglądam masę filmów w domu, ba!, większą masę niż w kinie. I zawsze tak było. Ale nawet najlepiej zaaranżowany domowy seans – przy niezłym telewizorze, bez przekąsek, ze zgaszonym światłem i bez supermocy w postaci pilota zatrzymującego projekcję – nie daje mi takiej satysfakcji, poziomu skupienia i wspomnień jak seans w kinie. Śmierć kin wieści się od lat – telewizja, VHS, DVD, Blu-ray, piractwo internetowe, platformy streamingowe. A przypomnę, że w 2019 roku padł rekord w liczbie sprzedanych biletów w kinach na świecie. Czy pandemia zabije kina? Szczerze wątpię, ale pewności mieć nie umiem. Na pewno wiem, że bardzo bym tego nie chciał. I jakoś nie potrafię być w tym temacie pesymistą, póki jestem przekonany, że nie jestem w tym zdaniu odosobniony.

Szymon Idczak filmoznawca, kierownik kina Orzeł w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy. Fot. Dariusz Gackowski

21


Nr 524 | styczeń 2022 |

Rozmowa z fotografem Wojciechem Woźniakiem, przy okazji wydania jego albumu Tożsamość.

Melancholia i tajemnica ROZMAWIA: Monika Grabarek

Co właściwie chcesz nam powiedzieć tym przepięknym albumem? Moje odczucia idą daleko i nie chciałabym się zagalopować w interpretacji… Podsumowuję pewien etap życia. Mam takie poczucie, że właśnie rozpoczynam inną historię. W swojej pracy ciągle staram się poszukiwać nowych rzeczy. Tożsamość jest hołdem

było tylko moje, tak, jak ja je widzę. W związku z tym te zdjęcia są zawsze trochę niedopowiedziane, z nutą melancholii, tajemnicy. Chcę, żeby widz poczuł te miejsca inaczej. Pokazujesz w tym albumie wszystko, co dla ciebie najważniejsze, intymne… Ostatnio ktoś, też fotograf, z Białegostoku, powiedział mi, że fotografuję to, co dla mnie najbliższe: rodzinę, zwierzęta, że uzewnętrz-

Podsumowuję pewien etap życia. Mam takie poczucie, że właśnie rozpoczynam inną historię. dla mojej trzydziestoletniej pracy fotografika. Żal było mi niektórych fotografii, tego, że mogą nie ujrzeć światła dziennego. Chciałem im dać drugie życie. To też hołd dla miasta, którego już nie ma. W pewnym sensie też. Ostatnio z Joasią, moją żoną, mieliśmy taki sentymentalny spacer do parku Witosa i byliśmy rozczarowani tym, że nie ma muszli, fontanny, ale przede wszystkim nie ma górki, na której wszyscy zjeżdżaliśmy na sankach. W moich oczach urok tego miejsca zbladł. Rozumiem zmiany. One są nieuniknione, jednym podoba się to, innym tamto, ale moja tożsamość jest związana z tamtym miastem. Nowe jest fajne, ciekawe, ale ja nie czuję w tym ducha. Mnie ukształtowała tamta Bydgoszcz, moje serce jest w tamtych, nieistniejących już miejscach. Bardzo się cieszę, że mam ich fotograficzny zapis, dzięki temu mogę do nich wracać i lubię to robić. Postanowiłem więc taki zeszytowy album wydać. To dla mnie swoista forma pamiętnika. Dla mnie to też forma przewodnika dla wrażliwców i marzycieli. Miło i to słyszeć. Staram się to miasto pokazywać w niestandardowy sposób, żeby to 22

niam się – a wielu artystów tego właśnie się boi. Ale tożsamość to także – a może przede wszystkim – dom, bo z niego to wszystko wychodzi. Moja wrażliwość bez tego domu i najbliższych mi osób i zwierząt nie miałaby żadnego sensu. Po prostu.


Intymny przewodnik po mieście

tekst: Monika Grabarek

Nie pamiętam, kiedy poznałam Wojtka Woźniaka, ani w jakich okolicznościach zobaczyłam po raz pierwszy jego fotografie. Być może była to instalacja Outside – Inside w oknach Młynów Rothera, a może wcześniej wystawa w Sanatorium… Jednego natomiast jestem pewna absolutnie. Od razu, od pierwszego spojrzenia poczułam, usłyszałam, gdzieś w środku, że te zdjęcia mówią moim językiem. Opisują, rezonują z tym, jak odczuwam świat, a zwłaszcza Bydgoszcz. To właśnie na zdjęciach artysty za każdym razem widzę moje miasto, magiczne, wyjątkowe, z dziecięcych wspomnień utkane. Album Tożsamość to

Wojciech Woźniak Tożsamość wydawnictwo własne Bydgoszcz 2021

Album Tożsamość to niewątpliwie sentymentalna podróż i wizualna uczta dla wrażliwego oka i serca. Wyjątkowy hołd dla miasta, którego już nie ma. Swoiste powidoki pamięci. niewątpliwie sentymentalna podróż i wizualna uczta dla wrażliwego oka i serca. Wyjątkowy hołd dla miasta, którego już nie ma. Swoiste powidoki pamięci. Z tym albumem spędziłam długie listopadowe mroki i było to towarzystwo idealne na miesiąc zadumy. Z wybranych prac wyłaniają się miejsca, których już nie ma, przypominając mi ludzi, którzy dawno odeszli. Ich oniryczna estetyka marzeń pozwala przenieść się do przeszłości. Wyspa Młyńska spowita mgłą, rzeka skuta lodem, tajemnice bydgoskich parków, zjeżdżalnia basenu, który nie istnieje od dawna – to wszystko hipnotyzuje. To intymny, melancholijny przewodnik, nostalgia w najlepszym wydaniu. Bardzo lubię w tych fotografiach Woźniaka, że za każdym razem mogę w nich znaleźć nową historię, uruchomić pokłady wspomnień i przeżyć na co dzień gdzieś schowanych w teraźniejszości. Warto nadmienić, że ogromną przyjemnością jest oglądnie tego albumu również ze względu na formę. Do rąk dostajemy zeszyt, może pamiętnik, jak za minionych lat, dawno temu w szkole. Definiują nas miejsca i ci, którzy nam w nich towarzyszą. Bliscy ludzie, ukochane zwierzęta, drogi w ulubionym parku – to wszystko składa się na to, kim jesteśmy, i o tym właśnie jest ten album.

Monika Grabarek humanistka, aktywistka, pełnomocniczka ds. równości w Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy.

23


Nr 524 | styczeń 2022 |

Rozmowa z bydgoskim muzykiem Adamem Kempą

Jvdasz niezalu ROZMAWIA: Marcin Szymczak

zdjęcie: Dariusz Gackowski

Pamiętasz, kiedy nabrałeś pewności, że „dłubanie” w dźwiękach to coś, co zostanie z tobą na dłużej i stanie się istotną częścią twojego życia? Myślę, że mogę wskazać taki moment. Na pewno nie było tak, że od urodzenia czułem jakieś powołanie do grania muzyki. Takie rzeczy chyba zdarzają się rzadko. Początki były dość standardowe. Moja siostra grała na gitarze, mój ojciec chrzestny był nauczycielem, więc rodzice postanowili sprezentować mi gitarę. Zacząłem się uczyć na niej grać. Miałem wtedy dziesięć, może dwanaście lat i szybko trafiłem na program, który bazował na gitarowych tabulatorach. To takie „nuty” dla osób, które nie czytają nut. Program pozwalał rozłożyć utwór na czynniki pierwsze, podzielić piosenkę na partie poszczególnych instrumentów. Mnie oczywiście najbardziej interesowały te dotyczące gitary. Ta metoda nauki sprawiła, że zacząłem inaczej słuchać muzyki. Zwracałem uwagę na 24

to, jakie instrumenty słyszę, ile ich jest, jak to wszystko jest skonstruowane. Z jednej strony, jest to podejście analityczne, z drugiej, nadal dość organiczne. Do dziś bardzo zwracam uwagę na aranżację, na to, jak dany utwór jest zbudowany. Obecnie w podobny sposób pracuję nad swoimi kompozycjami. Od początku myślę o aranżacji i finalnym brzmieniu. To konsekwencje wyboru, którego dokonałem jako dwunastolatek i tej metodzie pozostałem wierny. Co było później? Pierwsze granie w zespołach, może takich, o których wolałbyś dziś nie pamiętać? To też, ale najpierw zacząłem korzystać ze wspomnianego odkrycia i dużo czasu poświęcałem na komponowanie swoich rzeczy. Pojawił się pierwszy mikrofon, prosty rejestrator podłączony do komputera, i tak zapełniałem foldery kolejnymi pomysłami. Jeśli chodzi o zespoły, to rzeczywiście były, ale zabrakło takiej typowej, rockandrollowej historii, jakie w moim pokoleniu jeszcze się zdarzały. Czyli że masz siedemnaście lat, grasz w kapeli, jeździsz grać koncerty w innych miastach. W tym przypadku były to raczej okazjonalne występy w szkole, które można by policzyć na palcach jednej ręki. Na szczęście, mimo tego że istniał już YouTube, nie zachowały się żadne nagrania.


A co graliście? To były covery? Klasykę rocka. Kiedy miałem szesnaście czy siedemnaście lat, powstał istniejący do dziś zespół Good Night Chicken. Wtedy z Arturem Kujawą i kolegami graliśmy numery The Doors, The Who, wczesnego blues-rocka, czasem kawałki bigbitowe. Przez jakiś czas to były nasze główne fascynacje. W GNC byłem perkusistą, ale wtedy na żadnym instrumencie nie potrafiłem jeszcze grać na poważnie. Z kolei wybór stylistyczny był wypadkową naszych zainteresowań i innych wpływów. Ja nie słuchałem wtedy muzyki popowej, a spora część moich inspiracji pochodziła z rodzinnego domu. Choćby od ojca, który również nie interesował się popem i do dziś nie ma z tym gatunkiem nic wspólnego, za to słuchał rocka, bluesa, soulu, jazzu (raczej tego przystępniejszego, niekoniecznie awangardowego). Tak docierały do mnie te dźwięki, które nierzadko podobają mi się i dziś, choć stopień mojego wtajemniczenia jest obecnie wyższy. Zresztą ojciec jest kolekcjonerem i ma taki nieco radiowy sposób słuchania muzyki. Pamiętam, jak pożyczał płyty CD z wypożyczalni multimediów. Później słuchał tych albumów po trzy lub cztery razy, wybierał utwory, które szczególnie przypadły mu do gustu, robił notatki, nagrywał kasety, tworzył kompilacje. Bardzo szybko zacząłem się temu przyglądać i korzystać z owoców jego pracy. Tym sposobem muzyka szybko stała się i moim hobby. Później zacząłem szukać na własną rękę, choć na początku nie było to łatwe. Pod koniec gimnazjum, a może na początku liceum, miałem już własny komputer i dostęp do internetu, co bardzo ułatwiło sprawę. Poza tym muszę wspomnieć o moich starszych siostrach, które również były osłuchane i to też pomagało mi trzymać rękę na pulsie oraz poszerzać muzyczne horyzonty. Są takie albumy, a może zespoły, które poznałeś jako nastolatek, a dziś możesz powiedzieć, że przetrwały próbę czasu, twój zmieniający się gust i nadal są dla ciebie istotne? Na początku to były takie zespoły jak Wilki czy IRA i w tym przypadku czas nie zadziałał na ich korzyść. Dość szybko zaczął do mnie docierać grunge. Już w podstawówce poznałem Mad Season. Jedną z moich pierwszych płyt był któryś z albumów Red Hot Chili Peppers. Do tego zespołu mam dziś bardzo ambiwalentny stosunek, ale i tak uważam, że wstydu nie ma. Kilka lat później trafiłeś do klubu Mózg. Wiem, że pełniłeś tam różne funkcje. Czy był to okres istotny dla twojego rozwoju? Zaczęło się od bramki, stałem również za barem, ale kiedy znalazłem się w Mózgu, znałem już legendę tego miejsca. Czytałem o nim, słuchałem różnych nagrań, zdawałem sobie sprawę, że to nie jest lokal, jakich wiele. Z biegiem czasu oddalałem się od baru, a zbliżałem do sceny. Wykazywałem się pewnymi talentami dotyczącymi pracy z dźwiękiem i umiejętnościami, które zasadniczo były efektem przyglądania się innym. Kiedyś zdarzyło się – chyba przez jakiś błąd w grafiku – że do klubu przyjechał zespół, a w pracy nie było nikogo z ekipy obsługującej scenę. Rzecz była na tyle nieskomplikowana, że byłem w stanie uratować sytuację. Wszystko poszło jak należy i od tamtej pory coraz częściej pracowałem na czarnej sali [sala koncertowa w klubie Mózg – przyp. red.]. Nikt nigdy nie zapytał mnie o żaden papierek czy odpowiednie wykształcenie. W tej branży musisz pokazać, że coś potrafisz i masz ochotę nauczyć się więcej. Do dziś zdarza mi się pracować przy koncertach, a cała moja wiedza wynika z doświadczenia, z praktyki.

Oczywiście Mózg pozwolił mi również pogłębić już istniejące zainteresowanie yassowym odłamem muzyki eksperymentalnej, awangardowej, która nadal bardzo mi się podoba i jest dla mnie ważna. Porozmawiajmy chwilę o innych. Ostatni album nagrałeś sam, ale przecież wcześniej spotkałeś wiele osób, z którymi było ci artystycznie po drodze. Nie sposób zapytać o każdego, ale mam tu krótką i subiektywną listę. Zacznijmy od Mateusza Lubiewskiego. Początki naszej znajomości są odrobinę filmowe, może nawet romantyczne. Jesteśmy w podobnym wieku i w czasach licealnych pewnie niejednokrotnie na siebie wpadaliśmy, ale poznaliśmy się późno. Ja grałem wtedy w Good Night Chicken, a Mateusz w Szewcach. Sporo o sobie wiedzieliśmy, choćby dzięki serwisowi Myspace albo innym, podobnym portalom. Zorientowałem się, że Mateusz, tak jak ja, pracuje w domu, nagrywa demówki. W końcu doszło do tego, że zapytałem, czy nie jest w trakcie czegoś, w co mógłbym się włączyć. Okazało się, że potrzebuje pomocy przy nagraniu materiału i chętnie zrobi to u mnie. Z nagrywania u mnie zrobiło się nagrywanie ze mną. W międzyczasie Maks Gwinciński, którego obaj znaliśmy, organizował koncert (a może nawet festiwal) i zaprosił nas, żebyśmy na nim zagrali. Oczywiście nie miał pojęcia, że zdążyliśmy się poznać, więc myślał, że każdy wystąpi osobno. Żaden z nas nie czuł się wówczas gotowy na koncert solowy, więc zagraliśmy w duecie. To był początek naszej współpracy, która trwa do dziś. Okazało się, że Mateusz jest moim muzycznym bratem. Mamy podobne metody pracy, zamiłowania muzyczne, poziom talentu. Efektem naszego spotkania jest zespół Godot. Właśnie nagrywamy kolejną płytę. Jesteśmy już na ostatniej prostej. Kolejna na mojej liście jest Agnieszka Bykowska, znana również jako Ago. Poetka, muzyczka, twoja partnerka na scenie, w działalności wydawniczej, w końcu – w życiu prywatnym. Zakres jej działań jest rozległy, bo i dysponuje wieloma talentami. Na pierwszym miejscu wymieniłeś poezję i wydaje mi się to słuszne. Ale sztuki wizualne to również coś, w czym Agnieszka porusza się bardzo sprawnie. Świetnie radzi sobie jako graficzka, zdarzało się jej malować. Kiedy się poznaliśmy, na pierwszym roku studiów, najpierw starałem się naszą znajomość „uromantyzować”, a później bardzo szybko próbowałem również wciągnąć Agnieszkę

25


Nr 524 | styczeń 2022 | do świata dźwięków. Udało się i już wkrótce pojawiła się na scenie, podczas naszych występów z Mateuszem. Wtedy jeszcze my graliśmy, a ona towarzyszyła nam jako poetka. Ślad tych działań został utrwalony na albumie Godot. Później powstał duet Caluskov 102, który dla nas obojga był czymś zupełnie nowym. Doszło między nami do wymiany muzycznych upodobań, ale i wspomnień sięgających dzieciństwa, tego, jakie dźwięki wówczas do nas docierały. Mam tu na myśli muzykę popową, z którą nie byłem gruntownie zaznajomiony. Może to nie była kompletna ignorancja, ale dopiero współpraca z Agą pozwoliła mi tę wiedzę o popie jakoś sobie poukładać. Oczywiście każdy z nas zna te wszystkie piosenki, choćby z radia, ale nie za-

się nam wypracować formułę, w której każdy z nas pozostaje sobą, a równocześnie składa się na ostateczne brzmienie tego zespołu. Wspomniałeś wcześniej o Maksie Gwincińskim. Razem zakładaliście wytwórnię Plexus Of Infinity. To dobry początek rozmowy o twojej przygodzie z niezależną fonografią. Moja działalność w Plexusie wynikała z zaproszenia, które skierował do mnie Maks. Znaliśmy się wówczas bardzo pobieżnie, ale widać uznał za stosowne i sensowe, by połączyć ze mną siły. Kiedy proponował mi założenie wytwórni, miał już w kolejce dziesięć wydawnictw czekających na swoją premierę. Oszalałem, bo od dawna marzyłem o tego rodzaju aktywności. Sam byłem kolekcjonerem, miałem ogromną słabość do nośnika CD. Po prostu bardzo chciałem to zrobić. Plexusa prowadziliśmy wspólnie przez dwa, może trzy lata. Wydawnictwo nadal funkcjonuje, ale kiedy nasze oczekiwania związane z jego działalnością zaczęły się rozmijać, postanowiliśmy, że nasza

Poruszamy się w ramach tak zwanego muzycznego niezalu. Wiele osób, zwłaszcza będących częścią zjawiska, nie lubi nazwy „Jvdasz Iskariota”, ale lepszej chyba nikt nie wymyślił. wsze ma świadomość, kto jest wykonawcą czy co dany artysta ma jeszcze na koncie. Caluskov 102 to był taki klasyczny synthpop, z korzeniami w latach osiemdziesiątych. Doświadczenia z tego duetu przełożyły się również na to, że dziś Agnieszka sprawnie gra na klawiszach, obecnie również w Godocie. W gitarowej formacji 5G grasz z nieco starszymi kolegami, których możemy kojarzyć z takich zespołów jak Something Like Elvis, Variete, 3moonboys czy Potty Umbrella. Wiem, że znacie się od lat, ale takie wspólne granie to chyba ciekawa sprawa. Coś szczególnego się wydarzyło przy tej okazji? Już wcześniej zdarzało mi się grywać z każdym z tych muzyków. Pewnie również dlatego, że mam tendencję do skracania dystansu i łatwo nawiązuję kontakt z osobami ode mnie starszymi. Chyba nie do końca dociera do mnie fakt, że w 5G gram z ludźmi, którzy jakoś kształtowali mój gust i wpływali na moją muzyczną wrażliwość. Na pewno Something Like Elvis to był zespół, który usłyszałem szybko i którego muzyka bardzo do mnie trafiła. Na Variete natknąłem się nieco później. Natomiast wszystkich muzyków 5G najpierw poznałem przez ich twórczość, osobiście dopiero po jakimś czasie, a ostatecznie spotkaliśmy się razem na scenie. Myślę – a dobrze pamiętam początki wspólnego grania – że bardzo sprawnie udało 26

wspólna droga się skończyła i to Maks zostanie na pokładzie, bo jest bliżej idei, która towarzyszyła powstaniu Plexusa. Po pewnym czasie rozpocząłem różne działania pod szyldem Jvdasz Iskariota. Mam poczucie, że jest to coś więcej niż wydawnictwo. Zajmujemy się dystrybucją, sprzedażą, promocją, organizujemy różnorodne wydarzenia. Poruszamy się w ramach tak zwanego muzycznego niezalu. Wiele osób, zwłaszcza będących częścią zjawiska, nie lubi tej nazwy, ale lepszej chyba nikt nie wymyślił. Są na rynku wydawcy, tacy jak Antena Krzyku czy Gusstaff Records, którzy mają bardzo sprawną dystrybucję. Istnieją dobrze funkcjonujące sklepy, oferujące albumy z różnych muzycznych nisz. Dobrym przykładem jest Serpent. Jednak zauważyłem, że wiele płyt, często wydawanych przez samych artystów, już w momencie ukazywania się na rynku jest na straconej pozycji. Chciałem, żeby częścią działalności Jvdasza było również gromadzenie takich wydawnictw, niedostępnych nigdzie indziej lub trudno dostępnych. Szybko wprowadziliśmy ten pomysł w życie i nadal działamy na tym polu. Twoje zamiłowanie do niezależnej fonografii zaowocowało bydgoską odsłoną Targów Małych Wydawców, które współorganizujesz przy okazji festiwalu Fonomo. Natomiast ostatnio doprowadziłeś do reaktywacji legendarnej mózgowej Czad Giełdy. Jaki jest sens tego typu przedsięwzięć w czasach, gdy wszystko mamy na wyciągniecie ręki, choćby dzięki dobrodziejstwom internetu? Trudno mówić o sensie tego rodzaju inicjatyw, bo pewnie wymagałoby to rzetelnych, wieloletnich obserwacji i gruntownej analizy. Jednak wydaje mi się, że w tym przypadku internet tyleż pomógł, co zaszkodził. Z jednej strony, jest łatwiej, dostępność jest większa. Z drugiej, to wpływa na zmniejszenie zainteresowania, spłycenie odbioru. To pewnie zabrzmi śmiesznie, ale słuchanie muzyki już nie jest tak piękne, jak było kiedyś. Może jestem przedstawicielem ostatniego pokolenia, które tak czuje. Dlatego, że miałem jeszcze potrzebę,


by tworzyć kolekcję płyt, kaset. Załapałem się nawet na nagrywanie piosenek z radia na kasety magnetofonowe. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że napędza mnie nostalgia. Tak samo jak osoby, które zjawiają się na Targach Małych Wydawców i Czad Giełdzie. Ten mechanizm stoi za sukcesem tych i podobnych wydarzeń, bo pozwala cofnąć się w czasie, poczuć podobną ekscytację z jakiegoś znaleziska. Internet tego nie zapewnia. Poza tym ludzi cieszy, niektórych nawet wzrusza fakt, że ktoś nie pozwala umrzeć tego rodzaju aktywnościom. To z kolei wiąże się z tym, że na Czad Giełdzie pojawiają się głównie ci, którzy pamiętają to wydarzenie sprzed lat. Ostatnia edycja, przed reaktywacją, odbyła się w 2001 roku. Młodzi ludzie nie są zainteresowani tego typu wydarzeniami albo jest ich niewielu. Z oczywistych przyczyn nie działa u nich ta motywacja sentymentalna, ale również fizyczny nośnik rzadko stanowi dla nich istotną wartość, zwłaszcza że wielu z nich nie posiada odtwarzaczy, które pozwalają z tych nośników skorzystać. Również dlatego w Jvdaszu wydajemy albumy na kodach QR. Klient dostaje wydawnictwo w rozmiarze płyty CD, często z bogatą poligrafią, nieróżniącą się od klasycznego wydania kompaktowego. Uważam, że tego rodzaju nośniki hybrydowe mogą stanowić odpowiedź na zmieniające się potrzeby odbiorców. Jakiś czas temu, wspólnie z Agnieszką, powołaliście do życia, obecnie zawieszoną, audycję Chleb poprzedni. Czym była i jakie są szanse na jej powrót? To kolejna inicjatywa wynikająca z zaproszenia, które tym razem nadeszło ze strony Radia Kapitał. Jest to rozgłośnia społecznościowa, w której swoje audycje mają zarówno profesjonalni dziennikarze, jak i artyści czy autorzy podcastów. Działali tam tacy twórcy jak Robert Piernikowski czy Siksa. Nasza audycja miała charakter satyryczny. Po kilkunastu odsłonach poczuliśmy, że założona formuła traci na świeżości i zaczyna być dla nas męcząca. Jest szansa na powrót, ale raczej nie w takim samym kształcie. Uważam, że tego typu aktywności powinny sprawiać radość również twórcom, bo inaczej cierpi na tym jakość. Wiem, że namawiam cię na wróżenie z fusów, ale jestem ciekaw odpowiedzi. Myślisz, że za dziesięć czy dwadzieścia lat będzie jeszcze jakiś niezal? Że te wartości, które są dla ciebie istotne, znajdą podatny grunt w kolejnych pokoleniach i w jakiejś formie przetrwają? Czy może jesteś pesymistą? Pewnie sporo się zmieni, tak jak zmieniało się w ciągu tych dziesięciu lat, odkąd znalazłem się wewnątrz tego całego zamieszania. Wtedy zespołów było więcej. Tak mi się przynajmniej wydaje. Marzeniem wielu z nich było wyrwać się z niezalu i stać się częścią tego „prawdziwego” przemysłu muzycznego. Jednak kiedy ja spoglądam na inicjatywy dużych wytwórni czy takie produkty jak na przykład Męskie Granie, to nie interesuje mnie to ani jako słuchacza, ani artysty, który potencjalnie miałby być ich częścią. Ponadto okazało się, że dziś można działać oddolnie, ale na bardzo przyzwoitym poziomie. Również dzięki rozwojowi internetu i dobrodziejstw z tym związanych, ale na tym nie koniec. Mamy rozmaite programy stypendialne, grantowe. To również daje ogromne możliwości rozwoju poza głównym nurtem. Zresztą uważam, że aktualnie najciekawsze artystycznie działania mają miejsce właśnie w tych środowiskach. Przynajmniej w dziedzinie muzyki.

Czy ten światek będzie się kurczył? To zależy od działania kolejnych pokoleń. Na pewno sytuacja nie jest beznadziejna. W drugiej połowie 2021 roku trochę koncertowałem i każdy z wyjazdów wiązał się z poznawaniem nowych zespołów, ale i docieraniem do nowych słuchaczy. Kiedy sprawdzałem line-up festiwalu Soundrive z 2021 roku, czy ten na 2022, to znalazłem wiele nazw, które nic mi nie mówiły. Pewnie dlatego, że to nowe zespoły, być może założone przez młodych ludzi. To chyba znak, że nie jest najgorzej, że to wszystko nadal działa. Czy po dziesięciu latach muzycznej działalności czujesz, że warto było pójść tą drogą? Aktywności związane z muzyką zawsze traktowałem jak hobby, źródło satysfakcji, sposób na zostawienie po sobie jakiegoś śladu. Oczywiście bywa, że wiąże się to z dużą ilością pracy. Dziś to zupełnie naturalne, że muzyk sam organizuje swoje koncerty, dba o wydawnictwa, promocję i całą resztę niezbędnych elementów tej układanki. Na pewno zdarzało mi się podejmować działania, którym nie poświęcałem wystarczającej ilości czasu i energii. Pewnie nie zawsze bywało profesjonalnie i dziś wiem, że lepiej robić mniej, ale konsekwentnie i z pełnym zaangażowaniem. Wiem również, że raz na jakiś czas warto sobie zrobić przerwę, nawet od grania muzyki, bo i tu może się pojawić przesyt. Wydaje mi się jednak, że granie i działalność w Jvdaszu to coś, co raczej nigdy mi się nie znudzi i będę to robił tak długo, jak będzie to możliwe.

Marcin Szymczak dziennikarz radiowy, rzadziej prasowy, na co dzień związany z Radiem Kultura. Publikował m.in. w „BIK-u” i „Fabulariach”. Fot. Jakub Szymczak

27


Nr 524 | styczeń 2022 |

Korespondencja zagraniczna

Szwajcaria TEKST: Miłosz Waligórski

A tak hurrá! ideme do kraja zlatej slobody slobodienky, do mileného Švajčiarska.

[Koloman Banšell (1850–1887)]

Ktoś zapyta, dlaczego tam pojechałem. Odpowiedzi są dwie. Wyższa i niższa. Po pierwsze, cenię sobie mobilność. Nie ufam niczemu, co chciałoby zagrzać we mnie miejsce, a potem ostygnąć i utknąć na fest, skrępować moje ruchy dosłownie i w przenośni. Po drugie: – Proszę natychmiast skoczyć do Zurychu! – usłyszałem. W ten sposób, głosem twardym i nieznoszącym sprzeciwu, przekazała mi swą „prośbę” pewna dama z Bydgoszczy, której personaliów nie zdradzę, bo wolę nie palić za sobą mostów. Dlatego skoczyłem. Najpierw pod pociąg, ale ponieważ niewzruszenie stał on przy swoich peronowych przekonaniach, mój plan, żeby otworzyć ów tekst samobójstwem, wziął w łeb. Jak niepyszny wgramoliłem się do przedziału i – co tu dużo gadać – odbyłem podróż przez Polskę. Pisząc o niej, igrałbym z banalnością, wszakże podróż przez Polskę została już opisana, i to przez pióra tęższe od, za przeproszeniem, mojego. Dlatego oszczędzę czytelnikom powtórek, jednocześnie dając słowo pociechy: nic godnego uwagi nie wydarzyło się aż do Wiednia. Zmiana zaszła na ziemi austriackiej. Pociąg zaczął sunąć tak cichutko, że słyszałem szum krwi w żyłach stuletniej sąsiadki. (Siedzieliśmy w przedziałach lotniczych). Czytała Vergraben. Fantasy unter der Erde (Pochowany. Fantasy spod ziemi), nic więc dziwnego, że podskoczyło jej ciśnienie. Mnie zastanowiło coś innego. Tu, za Litawą proces starzenia jakby przebiegał wolniej. Wagon pełen był żwawych emerytów. W Kufstein dosiedli się wspinacze z osprzętem na plecach. Czekany, kaski, liny. Żylaste dłonie, twarze ogorzałe 28

wiatrem i słońcem, mineralne oblicza. Gdyby ktoś kazał mi odgadnąć ich wiek, wahałbym się między pięćdziesiątką a setką. Zęby mieli jak perełki, bielsze od bieli. Na peronie w Innsbrucku stały kosze na śmierci: metal, altpapier, restmüll i kunststoff (metal, makulatura, odpady resztkowe, plastik). Jeden przy drugim. W szeregu. Chętnie rozwinąłbym wątek die Ordnung, nach den Regeln, drobiazgowych wymogów gesetzlich vorgeschrieben i aplikacji porządkujących rzeczywistość, znanych tu jeszcze przed epoką komórkową, gdyby moja myśl, niczym kostka do gry, nie odskoczyła nagle w stronę dzieciństwa. Innsbruck zawsze kojarzył mi się z Eurobusinessem. Był jednym z najdroższych miast, kosztował siedemset dolarów. Ta cena nie pasowała do zdobionych sgrafitto prostych domów i domków rodzinnych, które w miarę oddalania się od dworca z hipernowoczesnym budynkiem ze szkła Pema 2 coraz częściej przepadały wśród nawisów zieleni, kładąc kres nadziejom na metropolitalny charakter Innsbrucka. Za mną siedział dziwny Węgier. Przeklinał z pasją szewca poddanego egzorcyzmom. Sąsiadka, jeśli w ogóle przerywała lekturę, to wyłącznie po to, żeby w zadumie popatrzeć w dal. Kątem oka widziałem jednak, że ta jej zaduma nie jest wyrazem troski o szaleńca z jakiegoś tam kraiku in statu descendi, tylko dowodem duchowej nieobecności najwyższych lotów. Stulatka przemyśliwała lekturę, wariat gadał swoje. Z potoku słów, walących za mną jak wodospad, uchwyciłem tylko jedno jego zdanie: „Kiedy patrzę w płomień świecy, wiem, że nikt mnie nie pokona”. Hohoho i tralala. Toś sobie wymyślił, kolego! Za Flirsch wjechaliśmy do tunelu Arlberg. Miarowy stukot kół przeniósł mnie na samo dno snu bez snów. Po chwili, kiedy się stamtąd wykaraskałem, było już Bludenz. Mknęliśmy przez Tyrol i Vorarlberg, regiony lewej kiszki, które – znów to niedowarzone dzieciństwo! – dawno, dawno temu odłamały mi się od klocka reprezentującego Austrię na drewnianej układance „Mapa Europy”. Kupiła mi ją mama w sklepie papierniczym na Grzymały-Siedleckiego. Dwie części, sklejone przezroczystą taśmą, trzymają się razem po dziś dzień, za co nieustanną wdzięczność, listownie i telefonicznie, okazuje mi kanclerz Sebastian Kurz. Wszakże ocaliłem spójność terytorialną jego ojczyzny.


Feldkirch. Miasteczko znane dotąd ze szkoły jezuickiej Stella Matutina, gdzie od wiary katolickiej odstąpił Arthur Conan Doyle, stało się więzieniem dla moich udręczonych oczu. Jeden jedyny widok skazał je na dożywocie. Co znamienne, karze poddały się dobrowolnie, nie wystąpiły o ułaskawienie. Dlaczego? No, proszę spojrzeć. Najpierw zafalowało powietrze. Tło stanowiła muzułmanka w czadorze. Dwa kroki za jej cieniem podążała ciemnoskóra dziewczyna o bardzo przekonującym biuście, przepasanym beżową szarfą, na której odciskały się talerze sutków. Światło bijące z jej odsłoniętego pępka przykuło mój wzrok do balustrady, a potem białą chusteczką pomachało mi na pożegnanie. Na resztę podróży zostało mi oko wewnętrzne. – Nagadałeś się? – zgasiłaby mnie bydgoska dama, gdybym zdecydował się ciągnąć dalej te po ciemku wyśliniane elukubracje. – Lepiej opowiedziałbyś coś o „kanadyjskiej” uprzejmości Szwajcarów, pięćsetletniej demokracji i prawach kobiet, neutralności, wizach dla torunian, koszernych konduktorach w pociągach SBB, Raperswilu, wiewiórce na karuzeli, Robercie Walserze i innych pisarzach szwaj-

tor, rutynowo przeczesujący rzekę. Nie mają wiz, muszą zostać zawróceni. Azyl polityczny nie wchodzi w rachubę. Wizy dla torunian, tak zatytułowałbym tę komedię pomyłek. Napisałbym ją na idei lub iskrze, wiedząc, że to właśnie one, maszyny z bydgoskiej Fabryki Maszyn do Pisania, były celem grabieżczej wyprawy synów ziemi chełmińskiej. Protagonistom nadałbym ksywki Zmieniacz, Trzymacz i Cofacz, z myślą o przekładzie na angielski (Shift, Shift Lock i Backspace). Tymczasem po wagonie przechadzał się konduktor, zabawny jak klaun z cyrku. Powtarzał, chyba po alemańsku, takie zdanie: „Rampampam, com cam derom sig stiger”. Jeśli ktoś z Państwa je rozumie, prosimy o kontakt z redakcją. Prawdopodobnie szło mu o kontrolę tych pasażerów, którzy dopiero się dosiedli, ale

„Mapa Europy”. Kupiła mi ją mama w sklepie papierniczym na Grzymały-Siedleckiego. Dwie części, sklejone przezroczystą taśmą, trzymają się razem po dziś dzień. carskich, tudzież szwajcarskiej gnojówce, domu tłumacza w Wernetshausen, Jeziorze Zuryskim, no i Lichtensteinie. Szczerze mówiąc, lepiej niż Lichtenstein widziałem granicę z Lichtensteinem, krajem doprawdy wielokrotnie śródlądowym. Kiedy pociąg ruszał z Schaan, liczącego sześć tysięcy mieszkańców, a więc największego miasta w kraju, elektrowóz znajdował się już w Szwajcarii, „wars” w Lichtensteinie, a ostatnie wagony jeszcze w Austrii. Kogoś, kto na końcu składu zamknął się w ubikacji wyklejonej alpejskimi krajobrazami, od maszynisty dzieliły dwie granice państwowe, zasieki, zapory z drutu kolczastego, rowy przeciwczołgowe i bunkry – słowem, linia Jana Adama II, gdyż tak nazywa się miłościwie im panujący książę. Wyobraziłem sobie inwazję na ten kraj, wielki duchem, lecz powierzchniowo niepozorny: wojska wroga z rozpędu podbijają Szwajcarię, nie zatrzymuje ich nawet Ren; wybucha skandal na skalę międzynarodową, Szwajcaria jest przecież neutralna, ma gwarantować nietykalność majątkową satrapów, despotów, autokratów i innych ulubieńców mediów wolnego świata; napaść ją, i to przez przypadek, to tak, jakby torunianie, atakując Solec Kujawski, uderzyli na Bydgoszcz. W moim scenariuszu zatrzymuje ich bydgoska straż przybrzeżna. Pod osłoną nocy, cichaczem, z kagankami w uniesionych dłoniach przeprawiają się na czółnach przez Wisłę. Nagle oświetla ich reflek-

staruszka obok mnie też okazała mu swój bilet, mimo że jechała z Wiednia. Stał więc nade mną, a ja miałem okazję podziwiać iście schopenhauerowską łysinę, dzielącą jego „fryzurę” na dwie sterczące kępki włosów. Poszedł dalej w stronę przeciwną do kierunku jazdy pociągu. Pod prąd. W rabinicznym judaizmie znana jest koncepcja, według której ptaki dzielimy na czyste i nieczyste. Co jednak, jeśli ptak wpadnie do rzeki? Jak poznamy, że się nie połamał, a jego mięso nadaje się do jedzenia? Otóż, jeśli płynie w górę, to znaczy, że jest cały, a jeśli w dół, z nurtem, znaczy, że się zranił i przestał być czysty. Tak samo jest z ludźmi – mówią rabini – kto chce być koszer, niech płynie pod prąd. Koszerny konduktor odgwizdał odjazd z Pfäffikonu. Jeszcze kilka minut jazdy wzdłuż jeziora i byliśmy w Zurychu, najbogatszym i najdroższym mieście Europy. Tylu torów skupionych w jedną wiązkę pod szyldem Hauptbahnhof jeszcze nie widziałem. W podziemnym automacie kupiłem bilet do Hinwil i hyc

29


Nr 524 | styczeń 2022 | w S-Bahn. Czyżbym miał w nosie miasto Jamesa Joyce’a, Tristana Tzary, Šatrijos Ragany, Annemarie Schwarzenbach, Aspazii i Rainisa, Anatola Ludwika Stillera i innych? Na to wychodzi. Szlus. Uległem pokusie natychmiastowego rozstrzygnięcia. Przed małym dworcem w Hinwil chłopiec kopał piłeczkę, sznurkiem przywiązaną do nogi, żeby nie zginęła. Odskakiwała i wracała. Naszło mnie zastanowienie, czy ta piłeczka nie była kiedyś jednym z oczu starego świata, który zanim zdechł, swoje organy przeznaczył na zabawki. Ale teraz wokół mnie wszystko było piękne. Trawniki prezentowały się niczym dywany odkurzone najlepszym ekstraktorem. Auta, wypucowane i nawoskowane, lśniły w słońcu, chociaż podczas deszczu też musiały być suche. Nie śmiał na nie padać! Wystarczyło wysłać SMS, a wychodziło słońce. Biedronki w równych odstępach grzecznie dwójkami wmaszerowywały do owadzich hoteli, wiszących na domach. Sam najchętniej bym w nich zamieszkał. Umeblowane patyczkami, wyściełane wiórami sprawiały wrażenie wyjątkowo przytulnych. W ogóle całe Hinwil po uszy tkwiło w dobrobycie. Przez głowę przeleciała mi myśl, że być biedakiem w tym kraju to zaiste wielka sztuka. Szedłem drogą pod górę ku wsi Wernetshausen, dziwiąc się temu, czemu nie dziwili się tubylcy: hydrantom w kształcie pamperków z oczami, marynarką i muszką pod szyjką, krówkom o barwie mordoklejki, żółtym przejściom dla pieszych i skromnym obejściom – a nie wystawom lwów, krasnali i innych osiągnięć finansowych gospodarzy – a także Szwajcarkom, które prawami wyborczymi cieszą się dopiero od 1971 roku. Ciągnąłem za sobą walizkę na kółeczkach. Jeszcze nie wiedziałem, że pobyt tutaj dokona w moim układzie nerwowym tylu zmian, że jakkolwiek będę się później starał, wracając po śladach pamięci, już nigdy nie odrysuję map terenu, po którym się poruszałem, ani przeżyć, jakich dostarczyła mi Szwajcaria, to państwo park, gdzie większą władzę od polityków mają wolni obywatele, a od obywateli chyba tylko plastycy miejscy, urbaniści i ogrodnicy. Bo przystrzyżono tu każdy żywopłot. Rysy na idealnym wizerunku Szwajcarii pojawiały się opieszale. Już witałem się 30

z pierwszym pęknięciem, lecz się zasklepiło. Zabliźniło bliźnim. Słyszałem, że Szwajcarzy, szczególnie na wsi, lubują się w delatorstwie. Podobno wystarczy wejść na czyjeś pole, a zaraz przybywa policja. Idąc do Wernetshausen, nie miałem o tym zielonego pojęcia. Zamyśliłem się i nieoczekiwanie zboczyłem z drogi na łąkę. Zaraz wyrósł przede mną bauer w kaloszach, posturą przypominający Arnolda Schwarzeneggera. Uśmiechnął się szeroko i powiedział coś, co nie pasowało mi do jego wyglądu, jakby ktoś nakazał złemu esesmanowi powtarzać w kółko miękkie słowo Eichhörnchen. Zarumieniłem się, jak przystało na człeka przyłapanego na zdrożnym bezdrożu, po którym skradają się wścibstwo i drobna kradzież, tymczasem ten gospodarz najzwyczajniej w świecie pozdrowił mnie popularnym Grüezi! Słyszałem też, że szwajcarska uprzejmość jest fasadowa i fałszywa, ale zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto większość życia przemieszkał nad Wisłą, temu nawet najsztuczniejsza życzliwość będzie po stokroć milsza niż przepaściste głębie środkowoueuropejskiej duszy. „Arnold” pożegnał się i poszedł w swoją stronę, w dół. Patrzyłem za nim. Malał. Malał, aż zniknął. Nie tylko z oczu. Z coraz większym trudem człapałem pod górę, kiedy obok przemknęła listonoszka na rowerze elektrycznym z przyczepką załadowaną listami i paczkami. Też krzyknęła Grüezi! Było wczesne popołudnie, a ludzie, jakby zamienili się w kamienie żółciowe starego świata, który zanim zdechł, zostawił je ziemi w postaci głazów. Przysiadłem na jednym z nich, otarłem pot z czoła i głęboko zaciągnąłem się powietrzem. Węch. Ten w porównaniu ze wzrokiem bardzo niepozorny zmysł jest jednocześnie zmysłem o najlepszej pamięci. Skuteczny jak strach, myśli wysyła w przeszłość na zwiady. Wdech to spuszczenie wiadra na dno studni, tak szybkie, że łańcuch się plącze. Trawa świeżo skoszona, gnojówka, zwana tu die Jauche, co od naszej, słowiańskiej juchy pochodzi, słodkie kocanki, sasanki i krówki, upojna wierzbówka kryjąca pola amarantem – zapachy dzieciństwa. Ono, dzieciństwo samo w sobie, może i nie jest niczym nadzwyczajnym, nadzwyczajny na pewno jest ruch, w który zmysły wprawia węch. Czysty, koszerny węch, nurek pod prąd zdarzeń, pływak, co olewa czas, uobecnia nieobecne i tak dalej. („Nagadałeś się?”). Słowem, jeśli chciałem żyć chwilą bieżącą, a chciałem, to musiałem zadać sobie trud zatkania nosa, i wstać z głazu. Zadałem. I wstałem. Kilkaset metrów dalej stał dobrze ukryty w zaroślach dom tłumacza. Drzwi otworzyła mi Antonia, dozorczyni i niańka ludzi, którzy z obu stron chwytają się barier językowych po to, by pytajne pręty zwijać w kropki, i jeszcze na tym zarobić. Dostałem pokój imienia Agoty Kristof (1935–2011), pisarki, która pięć lat przepracowała w fabryce zegarków. Odtąd mój czas nie płynął, a maszerował jak nakręcany żołnierzyk w barwach Gwardii Szwajcarskiej, zmierzał do celu bez uginania karku i kolan. Odtąd każda minuta liczyła sześćdziesiąt sekund i ani milisekundy mniej czy więcej, jak to się zdarza na Czyżkówku czy Kapach. Przekręciłem klucz i rozejrzałem się po wnętrzu. Hm. Wcześniej rezydowały tu setki tłumaczy. Świeża pościel, pusta lodówka,


czysty blat biurka, ale to miejsce i tak było po kimś. Nie świadczyło o tym wgłębienie w poduszce ani złuszczona skóra w tapicerce fotela, tylko widok – widok, który diabli nadali, bo utopiły się w nim dziesiątki spojrzeń. Teraz przyszła pora na mnie, już w moją stronę wyciągał swoją pięciopalczastą łapę. Słońce chowało się za wzgórzami, a Jezioro Zuryskie tęczowało mgiełką, wabiąc do siebie nie tylko oczy. Tak samo musiało wabić 3 lutego 2002 roku, kiedy w jego wodach utonęła Aglaja Veteranyi (1962–2002), autorka Regału ostatnich tchnień, książki, którą otwiera motto: „Jesteśmy o wiele dłużej martwi niż żywi, dlatego jako umarli potrzebujemy dużo więcej szczęścia”. W ten sposób zamieszkałem na granicy czasów. Nieobecni użyczyli mi żywego języka. Robota, jaka mnie tu czekała, miała podobny cha-

Urodził się w Bukowinie, podporządkowanej wówczas Austrii. W domu używał jidysz i niemieckiego. Od dziecka zdradzał talent wokalny, śpiewał w czerniowieckiej synagodze, gdzie mógł go słyszeć młody Paul Celan. Był niższy od Leśmiana i Sienkiewicza, mierzył zaledwie 150 centymetrów wzrostu, dlatego karierę zrobił najpierw w radiu. Jej szczyt przypadł na lata trzydzieste. Potem los zaczął nim poniewierać. Schmidt emigrował do Austrii, potem do Francji, gdzie zastała go druga wojna światowa. Nie udało mu się wyjechać na Kubę, więc spod szyldu Vichy uciekł do neu-

Mój czas nie płynął, a maszerował jak nakręcany żołnierzyk. Odtąd każda minuta liczyła sześćdziesiąt sekund i ani milisekundy mniej czy więcej, jak to się zdarza na Czyżkówku czy Kapach. rakter. Groziła nieistnieniem, a zarazem aspirowała do ciała. Można powiedzieć, że była lotna jak kamyk. Istniała drogą kropelkową. Między oddechem a parą na szybie. W stanie nie-i-ważkości. I tak dalej. Rozpływałem się w metaforach, zamiast, wychodząc od Aglai, przejść do literatury szwajcarskiej w ogóle. Zauważyłem bowiem pewną prawidłowość. Najwybitniejsi jej przedstawiciele, zwłaszcza obecnie, to imigranci lub potomkowie imigrantów: Ilma Rakusa z Rymawskiej Soboty, Catalin Dorian Florescu z Timișoary, Melinda Nagy Abonyi z Bečeju, Agota Kristof z Csikvánd, Aglaja Veteranyi z Bukaresztu, Dragica Rajčić z Lećevicy, Dina Sikirić z Zagrzebia. Może echt Szwajcarom nie chce się już pisać? Nie muszą, bo po co, skoro mogą czytać – czytać ten nierealnie piękny krajobraz. Wychodzą rano przed dom, piją pierwszą kawę, spokojnie rozmawiają przy sękatym stole, a słoneczko wydobywa ciepłe tony z desek, którymi obili swój dom. Pod okapem polatują jaskółki, wysłane z dawnych er na rekonesans, aby wybadały niepokoje człowieka XXI wieku. Ale niepokoju nie ma. Już nie ma. Był osiemdziesiąt lat temu. Pamiętam. W środę 26 września 1935 roku „Dzień Bydgoski” donosił, że w czwartek rozgłośnia warszawska Polskiego Radia wyemituje Purytanów, operę w III aktach Belliniego, w roli Lorda Arthura Talbota wystąpi Joseph Schmidt. Rozpisywały się o nim gazety jak Europa długa i szeroka, jego koncerty zapowiadano łokciowymi nagłówkami. Był międzywojenną gwiazdą estrady, tenorem okrzykniętym niemieckim Enrikiem Carusem. Całemu światu śpiewał Heut’ ist Der Schönste Tag In Meinem Leben. Kto pamięta? Zmarł tu w Szwajcarii, we wsi obok, 16 listopada 1942 roku, trzy dni przed Brunonem Schulzem.

tralnej Szwajcarii, gdzie jednak został internowany w Girenbad. Skarżył się na bóle serca, ale lekarz orzekł symulanctwo i odesłał go do obozu. Dzień później zmarł na zawał serca. Po jego śmierci grzmiał tylko socjaldemokratyczny „Thurgauer Arbeiterzeitung” („Wstyd dla Szwajcarii!”), wpływowy „Neue Zürcher Zeitung” skwitował ją zaledwie krótką notką. Joseph Schmidt mógłby być figurą, przez którą opowiedziałoby się o brudach historii tego kraju, o tym, co zamiecione pod dywan w łaciate krówki. Leczyć się przyjeżdżało tu wielu – Myszkin, Castorp, Max Blecher, Irma Ende czy Ramush Haradinaj z rodziną – ale tylko Schmidtowi Szwajcaria usunęła grunt spod nóg. Zamiast zdrowia znalazł w niej śmierć. Czytałem tablicę na fasadzie restauracji Waldegg, której gospodyni użyczyła śpiewakowi ostatniej kanapy, i czułem, jak pęknięcie na obrazie Szwajcarii otwiera się i zasklepia. Otwiera, bo Joseph Schmidt, zasklepia, bo przecież wielu ludzi zawdzięcza jej ocalenie. Codziennie patrzyłem na nią przez okno. Na tle pagórków przycupnięta w dolinach, cicha i nieporuszona jak wyimaginowana mapa Europy Zachodniej przyglądała się światu z umiarkowanym współczuciem. Przypominała makietę z muzeum komunikacji w Norym-

31


Nr 524 | styczeń 2022 | berdze, nicienie pociągów przecinające statyczny krajobraz tylko potęgowały to wrażenie. Zamek Szpitalników w Bubikonie wyglądał jak domek dla lalek z patyczkiem od lizaka wbitym w charakterze masztu, jedyny blok podobny do naszych bloków zrobiono z pudełka po herbatnikach, a reszta budyneczków była dominem z pudełek od zapałek. Wyżej unosiły się chmurki z pojęciami opisującymi poszczególne obiekty. Wszystko gwoli jasności. Gapiąc się na to, od czasu do czasu musiałem zamykać oczy, żeby mniej myśleć. Bo trzeba robić sobie przerwy od poezji. Pakowność Szwajcarii była zachwycająca. Przynajmniej Zürcher Oberland, południowo-wschodni region kantonu Zurychu jest bardzo nabity, gęsto zaludniony i gęsto zabudowany, a przy tym niewiarygodnie pojemny. Między autostradę, linię kolejową a fabrykę wciśnięto uroczysko Ambitzgiriet. Podmokłe łąki, bagna tonące we mgłach, łazy i czahary. Ścieżki rowerowe, biegowe, konne. Las iglasty, soczysty, aż chce się gryźć powietrze, jadalne powietrze. Kilometr kwadratowy kniei z polanami. Rzuciło mnie na nie jak figurą szachową na pustą szachownicę. Stałem pośród cudu z szerokopasmową ciszą w kieszeniach, z dziurą w bucie, z której wyzierała człekokształtna wolność, radośnie rozruszany paluch. Raju było tyle, ile w polu widzenia. „Rosja, Mongolia czy Szwajcaria serca mają tę samą powierzchnię – pomyślałem – mieszczą się w granicach oka”. A widziane z góry rosną, szczególnie w ciemności, kiedy świat zalewa czarna farba. Widok oprawny w ramy okna rozświetlał się fosforycznymi punkcikami, gdzieniegdzie układającymi się w skupiska, co pozwalało mi puszczać wodze fantazji, wyobrażać sobie, co robią ludzie sprowadzeni do tych kropek. W jednej ktoś pił wino Dôle i wcinał słoną kiełbasę Buureschüblig, w drugiej ktoś jadł rösti na ostro, gasząc ich płomień wyciągiem z szarotki alpejskiej (das Edelweiss). Wiatr zacinał kapuśniaczkiem i przez uchylony lufcik wwiewał zapachy z bardzo daleka. Zabójczo pachniał mi wurst. Czy to znaczy, że głodowałem? Tak, Szwajcaria jest droga, ale ten temat należy do starego świata, który zanim zdechł, udzielił nam finansowego wsparcia. A najlepsze ze wszystkiego były świty, kiedy musiałem biegać i pisać, pisać i biegać, żeby 32

ciągle w nich być, w tych jasnych przedpokojach czasu teraźniejszego. Świty, kiedy leciało się na Bachtel (1115 m n.p.m.), skąd roztacza się widok na ćwierć Szwajcarii. Widać trzytysięczniki na południu, ale skąpane we mgle, stojące w chmurach, bo tam ziemia ciągle paruje po deszczach. Widać trzy jeziora, w tym Zuryskie, długie jak jelita Maxa Frischa. Widać Raperswil z groblą, po której jadą pociągi na półwysep Hurden. Tam na górze pod wieżą widokową na karuzeli kręcili się czarna wiewiórka i krasnoludek, zwergl w wielkiej spiczastej czapce i z ogromną brodą, ten, do którego tęsknił Piotr Nikołajewicz Jaczmieniew z Syzyfowych prac, dyrektor wizytujący szkołę w Owczarach, duchem jednak obecny w Szwajcarii swojej młodości: „Ach, cóż by dał, ażeby wrócić […], toczyć długie rozprawy z uczciwymi belframi wiejskich szkółek szwajcarskich, długo w noc z nimi radzić o sposobach zniesienia ciemnoty w «strasznej Rosji» i mieć w piersi prawe, szlachetne serce!…”. Skoro Żeromski, Raperswil i serce, to też Jezioro Zuryskie. Musiałem go dotknąć, a potem wspiąć się na zamek i złożyć pokłon kolumnie barskiej, zwieńczonej orłem łudząco podobnym do turula. Usiadłem na betonowej ławeczce pod nią, wczytałem się patriotyczną inskrypcję na tablicy („Niespożyty duch polski…”) i podumałem o Polsce. Do myślenia dał mi też napis na drugiej tablicy („Magna res libertas”). Spełniwszy swą powinność, udałem się schodami w dół na Hauptplazt celem wypicia kawy w kawiarni. Po drodze zatrzymały mnie drzwi, absolutnie odstające od wymuskanej architektury starego miasta i kamienicy „Burghof”, do której broniły wstępu. Za mną gotycki kościół św. Jana, pode mną Rynek Główny z fontanną o krystalicznej wodzie, ja na schodach z końca XIX wieku, ozdobionych balkonikiem i omszałą grotą, a tu takie drzwi. Z dykty! Na trytkę. Obok tabliczka „Biblioteka Muzeum Polskiego”. Aha, za tymi drzwiami Żeromski pisał Syzyfowe prace. Z zażenowaniem przyglądałem się temu cudowi, myśląc o pedagogice wstydu i wstawaniu z kolan. „Magna res libertas” niewątpliwie. Niektóre narody potrafią wybitnie o nią walczyć, lecz potem nie wiedzą, co z nią począć. A przecież „w rejonach wolności można wytrzymać tylko chwilkę”, potem trzeba robić to, czego nie odnotowują biografie z marmurkowej serii PIW-u: sprzątać, gotować obiady, wychowywać dzieci, segregować śmieci, płacić podatki i dbać o drzwi. Wróciłem do Wernetshausen, do domu tłumacza, gdzie czekał już na mnie Milan z Puli, tłumacz Manna i Kanta na chorwacki. Uroczyście oświadczył, że czytanie Roberta Walsera (1878–1956) w przekładzie jest jak mycie nóg w skarpetach, i zaordynował wyjazd do Herisau, miasta, nad którym czuwa góra Säntis, ale i duch pisarza. Walser, który w potyczce myśli i doświadczenia stawiał na doświadczenie, spędził tam ostatnie dwadzieścia dwa lata życia, strugając wariata, by móc w spokoju spacerować i doskonalić się w sztuce uważności. Udawał niepoczytalnego, dzięki czemu rezydował sobie w zakładzie dla obłąkanych – swoją drogą w tak pięknie położonym zakładzie sam chciałbym mieszkać i regularnie wyruszać stamtąd na długie przechadzki – tutaj nie musiał już pisać, wystarczały mu doznania.


łały matkę, matka policję. Policja wykonała ostatnie zdjęcie. Przy płocie rośnie jesion – wtedy w grudniu 1956 roku na pewno nie miał liści, teraz w koronie królowała zieleń. Niebo było błękitne. Patrząc w górę, poczułem, jak rozpycha mi się jaźń. „Boję się przenikliwej myśli. Kiedy myślę przenikliwie, robi mi się przed oczyma całkiem zielono i niebiesko”, pisał Walser. I dodawał, że Bóg idzie z tymi, którzy nie myślą. Przed snem opuściłem żaluzje. Pokój pogrążył się w absolutnej ciemności i ciszy, którym nawet literatura nie była w stanie nadać kształtu ani barwy. Zaczęło padać. Nie chciałem wyjeżdżać. „Stąd do Polski dobrowolnie wyjeżdżają tylko szaleńcy i zatwardziali komuniści pokroju André Kamińskiego”, pomyślałem. Może właśnie dlatego rano, kiedy niebo zamknęło deszcze, wziąłem walizkę na kółeczkach i po własnych śladach wróciłem do domu, pardon, na dworzec. Po drodze w głowie obracałem zdanie wygrawerowane przy wejściu na cmentarz w Herisau, gdzie leży Walser: „I będziesz tu wracać, póki życia”.  29 lipca 2021, Wernetshausen

…a tu takie drzwi. Z dykty! Na trytkę. Obok tabliczka „Biblioteka Muzeum Polskiego”…, fot. Miłosz Waligórski

Był człowiekiem spacerów, powolnego ruchu. Potrafił przejść kilkadziesiąt kilometrów. Na spotkania autorskie też chodził pieszo. Bywało, że maszerował dwa, trzy dni. Po dotarciu na miejsce nie miał już sił czytać, więc siedział i słuchał, jak go czytają. W wędrówkach towarzyszył mu Carl Seelig, słynny mecenas artystów, ten, który pomógł Thomasowi Mannowi opuścić III Rzeszę. Ostatnia marszruta, którą odtworzyliśmy z Milanem w ramach czytania przedjęzykowego oryginału Walsera, odbyła się jednak w pojedynkę. Miał siedemdziesiąt osiem lat, cierpiał samotność, a na dodatek dzień wcześniej Seelig zadzwonił z informacją, że rozchorował się jego piesek i tym razem nie może przyjechać do Herisau. Walser ruszył więc sam, po śniegu, pod górę, zdenerwowany i poirytowany, bo pies okazał się ważniejszy od niego. Ostatnie kilka kroków pokonał tyłem – pewnie z ostrożności pochylając się ku stokowi – potem wywinął orła, a obok niego upadł kapelusz, który nosił nawet zimą w lesie, bo zawsze aspirował do klasy średniej, mimo że klasa średnia miała go w gdzieś, co zresztą było świetną pożywką dla jego masochizmu i kultu służalczości. Trzydzieści metrów od miejsca śmierci stoi gospodarstwo. Przybiegł pies, zaczął szczekać, za psem przyleciały dzieci, dzieci zawo-

Miłosz Waligórski (ur. w 1981 r. w Bydgoszczy) tłumacz, poeta, prozaik. Przełożył ponad 20 książek z węgierskiego, serbsko-chorwackiego i słowackiego, w 2020 r. Szajkę Lajosa Grendela i Śmieci z kosmosu Any Ristović. Wydał dwie książki prozatorskie i pięć tomów poetyckich, ostatnio Wiele mieszkań (2021).

33


Nr 524 | styczeń 2022 |

Bydgoszcz w matriksie (15)

111 duchowych wzlotów Rymuszki, Chudzińskiego i Nowakowskiego TEKST: Tadeusz Krajewski

W ostatnich dekadach kilka kulturowo ważnych pojęć uległo pauperyzacji, a najbardziej dotknięta tym procesem została metafizyka, dziedzina wyrosła przecież z teorii bytu – i dlatego traktowana przez wielu filozofów jako przejaw najbardziej wzniosłych hipotez dotyczących sfery niedostępnej ludzkiemu doświadczeniu. Dziś termin ten został zawłaszczony przez wyznawców New Age, miłośników zjawisk paranormalnych, a nawet przez zwyczajnych kuglarzy za nic mających szacunek dla wypowiadanych przez siebie słów. Współcześnie rzadko kto artykułuje wypowiedź o nierozerwalnych związkach metafizyki z kulturą, także z kulturą masową przyjmującą najróżniejsze oblicza zbiorowej ułudy. Kino od samego początku (paradoksalnie – kuglarskiego właśnie) dotykało obszarów niepoznanych, tych przestrzeni, których zgłębiać na co dzień się nie da, a których istnienie czasami podejrzewamy (najczęściej dotknięci egzystencjalną nostalgią). Marek Rymuszko, Wojciech Chudziński i Przemysław Nowakowski podjęli się niezwykle trudnego przedsięwzięcia – wydobycia z archiwum X muzy obrazów przepełnionych na wskroś duchowością, z sacrum oślepiającym widza z ekranu (nierzadko splecionym z profanum, bo bluźnierstwo przecież też ma duchowy wymiar!), a także filmów, które zaledwie noszą eteryczne znamiona NIEPOZNANEGO, filmów, na których metafizyczny byt wypalił swoje stygmaty niedostrzegalne w przykrywającej je mgle codzienności. Książka Metafizyka w kinie. 111 filmów z duszą sugeruje swoim tytułem prezentację twórczości artystów wyjątkowych, ezoterycznych w każdym sensie tego słowa, „bożych wybrańców”, producentów „niszowych”, reżyserów „wyklętych”, eksperymentatorów wizualnych, odrzucanych w całej rozciągłości przez kulturę masową. I takich bez wątpienia można tu zna34

leźć. Autorzy udowadniają jednak, że kino komercyjne od tematu szeroko rozumianego mistycyzmu wcale nie stroni, a nawet odnosi w popularyzacji metafizycznego fenomenu spore sukcesy. Kino rozrywkowe, kino „środka” i kino artystyczne – to trzy płaszczyzny penetrowane przez publicystów „Nieznanego Świata”, trzy obszary obrazowej (niekiedy – obrazoburczej) materii sygnowanej mentalną osobliwością. W sferze ludycznej pojawiają się celebryci kultury pop: Steven Spielberg, George Lucas, Tim Burton, Christopher Nolan, Peter Jackson, James Cameron, Robert Zemeckis. Czy słusznie są oni rozpoznawani jedynie jako twórcy opowieści dla „wyrośniętych chłopców” lub co najwyżej – baśni w postmodernistycznym sztafażu? 111 filmów z duszą to książka przewrotna, jej twórcy wywracają na nice fabułę filmową, ukazując często to, co umyka widzowi podczas pierwszego kontaktu z dziełem, jednocześnie ujawniając skryte zamiary reżysera. Gwiezdne wojny nie są jedynie historyjką fantasy w kostiumie SF (jak mawia znawczyni tematu Dominika Repeczko). Są nade wszystko próbą objaśnienia prawdziwej natury rzeczywistości, wielopostaciowym podłożem nowej religii, a wszechogarniająca uniwersum Star Wars Moc nabiera wszelkich atrybutów boskości. Nie opisano dotąd na ekranie Absolutu w bardziej przystępnej formie. Absolutu na wyciągnięcie ręki, dla każdego z nas… Raport mniejszości nabywa cech filozoficznego moralitetu. Stawia pytania dotyczące wyborów życiowych w obliczu prekognicji, pytania o determinizm skonfrontowany z wolną wolą. W Mrocznym rycerzu świat wartości wydaje się jasno spolaryzowany. Postać Jokera jednak wyraźnie temu przeczy. Nie można nie zastanowić się nad obsesyjnie powtarzaną przez głównego antagonistę Batmana tezą o konieczności występowania chaosu, a tym samym cierpiętniczym przyjęciu przez niego roli Antychrysta w nowym planie zbawienia. W „kinie środka” królują: Terry Gilliam, Tom Tykwer, Guillermo del Toro, Darren Aronofsky, Alfonso Cuaron, Alejandro Amenabar. Nie rezygnując z widowiskowej nośności obrazu, prezentują ważkie dla nich sprawy na planie pierwszym. Magia Labiryntu fauna prowadzi bohaterkę, a wraz nią odbiorcę dzieła, przez bezdroża ludzkiego okrucieństwa, dotyka najszlachetniejszych pokładów człowieczeństwa i poświęcenia (wręcz samozatraty) w imię wyższej wartości. Czy magia jest tu niezbędna? Tak, bo bez pojęcia tego „dziwu” (jak nazywał rejony niepoznane Czesław Miłosz) zrozumieć rzeczywistości, a szczególnie siebie, nie sposób. O duchowej potrzebie wyparcia własnego ego mówi też Atlas chmur – film karkołomnie demonstrujący sens istnienia jednostek i całych zbiorowości, sens oparty na micie, którego pozbyć się żad-


ną miarą nie da. Bardziej kameralne Źródło (jak sugerują autorzy – „prawie arcydzieło”) dotyka tabu – nieśmiertelności i wynikłych z niej implikacji. Próba wyłączenia boskiego bezpiecznika zainstalowanego ludziom w Edenie, próba wygaszenia źródła grzechu pierworodnego, próba zanegowania samej boskości w Kosmosie w końcu – staje się okazją do rozważań na temat winy i odkupienia. Obraz Aronofskiego koresponduje już z trzecim obszarem – kinem artystycznym, szczególnie z najwybitniejszymi dziełami Stanleya Kubricka i Andrieja Tarkowskiego. W Odysei kosmicznej, na ukrytym planie, objawia się Demiurg ingerujący w istnienie ludzkości. Czyni to tylko dwa razy. Dzięki wysłanemu strażnikowi (tajemniczemu monolitowi) w ewolucyjnych bólach rodzi się homo sapiens, również dzięki monolitowi pojawia się w przestrzeni kosmicznej człowiek nowej ery, którego embrionalna postać dryfuje przez próżnię. Tak widzianej przez amerykańskiego reżysera Istocie Najwyższej przeciwstawia się Andriej Tarkowski w malarskiej bez mała wizji oceanu solaryjskiego. Rosyjski film był odpowiedzią na Odyseję kosmiczną. W niezgodzie z Lemem, który przedstawił wizerunek Boga ułomnego, Tarkowski odwołał się do mistyki prawosławnej, do chrztu unicestwiającego grzech będący mentalną przeszkodą w rozpoczęciu przez człowieka kosmicznego etapu rozwoju. Obok Kubricka i Tarkowskiego autorzy Metafizyki w kinie stawiają w tym samym szeregu Krzysztofa Kieślowskiego, Frederica Felliniego, Ingmara Bergmana, Davida Lyncha. Znawcy kina rzadko w ich dokonaniach dostrzegają dotyk „palca Bożego”. Czasem proste, czasem zawiłe losy bohaterów odbierano przeważnie jako egzemplifikację Sartre’owskiego piekła, próbę wydobycia się z Jungowskich archetypów czy Marksowską analizę społecznych zależności, w które wszyscy jesteśmy uwikłani. Niekoniecznie są to błędne tropy. Zignorowanie metafizyki jednak urosło do rangi grzechu kardynalnego. Dlaczego ją lekceważono? Ponieważ twórcy ci nie mówią o duchowości wprost. Ona pojawia się mimochodem, niby przypadkiem, majaczy w tle. Sprawy ostateczne rozgrywają się w starej kamienicy, kompulsywnie powtarzana mantra nabiera cech prawdziwego zaklęcia, a uprawianie seksu, odartego z pruderyjnego zakłamania, urasta do rangi mistycznej. I to jest największą zaletą tej książki – nadanie nowego wymiaru interpretacyjnego takim dziełom, jak Ofiarowanie, Persona, Osiem i pół. „Każdy z prezentowanych obrazów to swoiste arcydzieło – osobny interpretacyjny wszechświat, pełen zagadek, alegorii i symboli, które poruszają nasze emocje i najczulsze struny ludzkiej duszy” – napisał o książce Rymuszki, Chudzińskiego i Nowakowskiego Andrzej Maria Marczewski – wybitny reżyser teatralny, współtwórca Nowych Wzorców Sztuki. Czytelnik przed sięgnięciem po ten tom nie musi pytać Morfeusza o wybór właściwej pigułki, ponieważ 111 filmów1 to książka kwantowa, przy której na nic zda się moc matriksa. Przed przeczytaniem znajduje się w superpozycji. Po przeczytaniu ten stan nie ulega zmianie.   W sierpniu ukazał się zbiór felietonów Marka Rymuszki Każdy ma swoją ścieżkę. Okazało się, że zebrano ich 111! Wydawca zapewnia, że nie było to zamierzone. Przypadek? Według Wojciecha Chudzińskiego nie może być mowy o żadnym przypadku. To tylko kolejny przejaw zjawiska synchroniczności!

1

Marek Rymuszko, Wojciech Chudziński, Przemysław Nowakowski Metafizyka w kinie. 111 filmów z duszą Wydawnictwo Biały Wiatr Rzeszów 2015

tadeusz krajewski znawca literatury fantastycznonaukowej, organizator klubów fantastyki, opiekun Biblioteki Literatury Fantastycznej im. Jerzego Grundkowskiego. Fot. Dariusz Gackowski

35


Nr 524 | styczeń 2022 |

Pamiątki przeszłości (19)

Ruiny dworu w Boguszewie (woj. kujawsko-pomorskie, powiat grudziądzki, gmina Gruta)

TEKST i zdjęcia: Emilia Walczak

Dwór pochodzi z 1602 roku i leży w objęciach dwu, połączonych pozaklasową Radzyńską Strugą, jezior: Boguszewo (zwanego też jeziorem Piętki) i Gołębiewko (zwanego też jeziorem Dąbrówka). Jego budowę przypisuje się ówczesnym właścicielom tych terenów – rodzinie Sokołowskich herbu Pomian, z których to wywodził się, silnie związany z Włocławkiem, malarz Henryk Sokołowski (1891–1927). Początkowo budynek mieścił się na terenie majątku Dąbrówka Szlachecka (w 1921 roku wchłoniętego przez wieś Boguszewo) i pełnił funkcję obronno-mieszkalną. Później zaś, już w wieku XIX, zamieniony został w spichlerz zbożowy i kuźnię w parterze. W latach trzydziestych XX wieku dwór posiadał jeszcze podobno kryty dachówką dach oraz ozdobne, utrzymane w stylu renesansowym, zwieńczone tympanonami szczyty. W roku 1935 wpisany został do rejestru zabytków Naro36

dowego Instytutu Dziedzictwa, pod nr. rej.: A/155/70 z 25.10.1935. Dziś znajduje się, niestety, w stanie ruiny. Warto tu jednak zajrzeć, zwiedzając na przykład oddalony o około 8 km zamek krzyżacki w Radzyniu Chełmińskim, choćby ze względu na pełne uroku dookolne pejzaże.


Mało odpowiedzialny organ Zdzisława Prussa (203)

Bydgoski Insynuator Kulturalny tekst: Zdzisław Pruss

Muzyczna sztafeta Pianista i adwokat Witold Burker tak się rozpisał, że opublikował kolejną książkę wspomnieniową. W „Improwizowanych szkicach jazzowych” sportretował wielu muzyków, którzy już odeszli, i opisał tak koncerty festiwalowe, jak i imprezy chałturowe w kontekście środowiska bydgosko-toruńskiego. Kończąc te wspomnienia, pianista Burker zaapelował do perkusisty Eliasza, aby ten, jako że młodszy, pociągnął niektóre wątki i spisał też swoje wspominki. Tak więc w tej sztafecie pokoleń pałeczkę ma podjąć ten, który, siłą rzeczy, wie, jak się z pałeczkami obchodzić. Mieszane uczucia W najnowszym tomiku Małgorzaty Grajewskiej „Obecność, prawie czułość” sporo osób może przeczytać wiersze im dedykowane. Świadczy to o tym, że poetka wykazała, zgodnie z tytułem, wysoki stopień uczuciowości. Może dlatego też nie mogła się powstrzymać od uczucia gniewu pod adresem nastolatków, którzy zadrwili sobie z koronawirusa, i w wierszu „Pokoleniowy tryptyk pandemiczny”, by wyrazić swe oburzenie, posłużyła się wyrazami na „k” i na „p”. Plusy i minusy Popularny bydgoski muzyk zwany „Złotą Trąbką”, czyli Henryk Drążek, bawiąc tego lata w Kołobrzegu, tak podziwiał morsowanie niektórych plażowiczów, że był o krok, by też stać się morsem. A to, że tej pokusie nie uległ, z jednej strony go ucieszyło, że jest taki rozsądny, ale z drugiej – przygnębiło, że chyba opuściła go już, towarzysząca mu przez tyle lat, fantazja.

Lusterko wsteczne (-25) Ćwierć wieku temu Filharmonia Pomorska zapraszała na „Koncert Brahmsowski”, w którym orkiestrę poprowadził Tadeusz Strugała a solistą był Konstanty Andrzej Kulka. W monodramie Bohdana Drozdowskiego „Brzuch” popisywała się swoim talentem aktorka Teatru Polskiego Józefina Szałańska. Miłośnicy sztuk plastycznych odwiedzali w BWA „Retrospektywną wystawę malarstwa Ireny Kużdowicz”. W „Węgliszku” w ramach wystawy fotograficznej „Zieleń Bydgoszczy” oglądano prace: G. Kargóla, Zb. Kluszczyńskiego, A. Mazieca, W. Woźniaka, J. Zegarlińskiego i T. Żmijewskiego. „Świat muzyki i malarstwa” – taki tytuł nosiła impreza w DK „Orion” na której wystąpiła artystyczna rodzina Państwa Kośmiejów”.

Dwie panie i domniemanie Jak nam donoszą, ceniona artystka Anna Osińska namalowała portret Urszuli Guźleckiej. Jako że prowadzonej przez p. Annę „Art Gallery” grozi kolejna przeprowadzka (jakieś problemy z ADM), stąd niektórzy złośliwcy snują przypuszczenia, że impulsem do tego portretu była nie tylko uroda popularnej dziennikarki, ale i przekonanie, że telewizja wiele, a może nawet wszystko może! Metryka nie tyka Krawczyka Po bardzo długiej pandemicznej przerwie w gościnnych progach „Gazety Pomorskiej” odbyło się zebranie Klubu Starszych Dziennikarzy. Frekwencja była umiarkowana, nastroje takie sobie, dyskusja nie bardzo ożywiona. Na tym tle zaskakiwał wigorem, werwą i humorem weteran radiowego mikrofonu Norbert Krawczyk. Szeptano więc po kątach, czy nie wypisać go z Klubu, bo tą swoją młodzieńczą energią dodatkowo pogrąża i tak już wystarczająco zmarkotniałych kolegów seniorów. Na następnym spotkaniu ma się odbyć głosowanie w tej sprawie.

Zdzisław Pruss poeta, satyryk, dziennikarz. Autor kilkunastu tomów wierszy (ostatnio Optymizm specjalnej troski, Bydgoszcz 2017). Redaktor i autor leksykonów bydgoskiej kultury.

37


Adresy bydgoskich instytucji kultury Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego, ul. J. Słowackiego 7, 85-008 Bydgoszcz, tel. 523 210 582, www.amuz.bydgoszcz.pl 1 Akademicka Przestrzeń Kraetywna przy Wyższej Szkole Gospodarki, Muzeum Fotografii, ul. Karpacka 52, 85-164 Bydgoszcz, adres do korespondencji: ul. A. Naruszewicza 11, 85-229 Bydgoszcz, tel. 52 567 00 07, email: muzeumfoto@byd.pl, www.muzeumfoto.byd.pl Artgallery, Stowarzyszenie Działań Artystycznych, ul. Gdańska 54, 85-021 Bydgoszcz  5 Bydgoskie Centrum Informacji, ul. Batorego 2, 85-104 Bydgoszcz, bci@visitbydgoszcz.pl, www.visitbydgoszcz.pl  4 Bydgoskie Centrum Sztuki im. Stanisława Horno-Popławskiego, ul. Jagiellońska 47, 85-097 Bydgoszcz, tel. 668 892 896, www.bcs.bydgoszcz.pl  3 Bydgoskie Towarzystwo Heraldyczno-Genealogiczne, 85-165 Bydgoszcz, ul. Tucholska 15/50, prezes: Andrzej Nejman Bydgoskie Towarzystwo Naukowe, Societas Scientiarum Bydgostiensis, Bydgoszcz Scientific Society, ul. Jezuicka 4, 85-102 Bydgoszcz, tel./fax 523 222 268, www.btn.bydgoszcz.eu, prezes prof. dr hab. inż. Marek Bieliński, 6 Dom Edukacyjno-Kulturalny „REGNUM” przy Fundacji „Nowe Pokolenie”, ul. A.G. Siedleckiego 12 i ul. Bośniacka 3, dyr. Joanna Dobska, tel./fax 523 711 051, 793 101 280, www.nowe-pokolenie.pl, fundacja@nowe-pokolenie.pl Dom Kultury MODRACZEK, ul. Ogrody 15, tel./fax 523 713 331, www.modraczek.smbudowlani.pl, e-mail: modraczek@tvogrody.com, abuzalska@smbudowlani.pl, dyr. Agnieszka Buzalska Dom Kultury ORION, ul. 16 Pułku Ułanów Wlkp. 1, 85-319 Bydgoszcz, tel. 523 487 201, kierownik Nikoletta Stachura Eljazz – Centrum Artystyczne, ul. Kręta 3, 88-117 Bydgoszcz, tel. 523 221 574, 662 152 726, www.eljazz.com.pl  16 Filharmonia Pomorska, dyrektor Maciej Puto, ul. Andrzeja Szwalbego 6, 85-080 Bydgoszcz. Rezerwacja telefoniczna w godz. 11-14, tel. 523 210 234; wew. 21, bilety@filharmonia. bydgoszcz.pl, www.filharmonia.bydgoszcz.pl  7 Fundacja Fotografistka, ul. Pomorska 68A/1, Bydgoszcz, tel. 508 732 871, https://fotografistka.pl  21 Fundacja „Wiatrak”, ul. Bołtucia 5, 85-791 Bydgoszcz, tel. 523 234 810, www.wiatrak.org.pl, e-mail: sekretariat@wiatrak.org.pl Galeria 85, prowadzi Ewa Pankiewicz, ul. Gdańska 17, 85-006 Bydgoszcz, tel. 523 226 222  17 Galeria ALIX, M. i M. Dobeccy, ul. Jezuicka 26  18 Galeria AUTORSKA Jan Kaja i Jacek Soliński, ul. Chocimska 5, 85-097 Bydgoszcz, tel. 608 596 314, www.autorska.pl, galeria@autorska.pl  8 Galeria Francuska MISTRAL, przy WSG, prowadzi Henryka Stachowska prezes Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Francuskiej, ul. Garbary 2, budynek A, tel. 668 705 587 Galeria Innowacji UTP, ul. Prof. S. Kaliskiego 7, 85-789 Bydgoszcz, kier. dr Anna Bochenek, czynne 10-17 Galeria MDK 1 przy MDK nr 1, ul. Baczyńskiego 3 Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy, dyrektor: Karolina Leśnik. Gmach główny  12 (ul. Gdańska 20): wtorek – piątek: 10.00-18.00, sobota – niedziela: 11.30-16.30, wstęp wolny,

38 |

| st y cze ń 2 0 2 2

www.galeriabwa.bydgoszcz.pl, bwa@galeriabwa. bydgoszcz.pl, tel. 52 339 30 50; Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy  10 (ul. Gdańska 3): wtorek – piątek: 11.00-18.00, sobota: 11.00-14.00, wstęp wolny Galeria Sztuki NEXT, Dom Aukcyjny NEXT – Aukcje Sztuki, ul. Poznańska 31, 85-129 Bydgoszcz, www.galerianext.pl, kontakt: info@galerianext.pl, tel. 503 919 118, czynne: pon.-pt. 10.00-18.00  13 Galeria Wspólna (MCK+ZPAP), ul. Batorego 1/3, 85-104 Bydgoszcz, tel. 523 221 447, e-mail: galeriawspolna@onet.pl  22 Izba Pamięci Adama Grzymały-Siedleckiego, WiMBP, ul. Libelta 5, tel. 523 238 207, czynne: wt. i pt. 13-18, śr. 10-15  19 Jagiellońska 1, Dom Aukcyjny i Galeria Sztuki, ul. Jagiellońska 1, 85-067 Bydgoszcz, www.jagiellonska1.pl  37 Kino Jeremi / Hangar Kultury, Zespół Szkół nr 5 Mistrzostwa Sportowego, ul. Gen. A. Fieldorfa „Nila” 13, 85-796 Bydgoszcz, tel. 52 343 66 67, e-mail: monika.jarzyna@liceumxv.edu.pl Klub ARKA, ul. M. Konopnickiej 24a, 85-124 Bydgoszcz, tel. 523 487 202, kierownik Nikoletta Stachura Klub HEROS, ul. Gen. W. Thomée 1, Bydgoszcz, tel. 523 430 004, kierownik Grażyna Wrzecionek Klub Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, ul. Sułkowskiego 52a, 85-915 Bydgoszcz, tel. 261 413 550, kierownik mgr Marek Trojan. Biblioteka Klubu IWspSZ, tel. 261 413 563, kierownik mgr Zdzisława Gajownik, e-mail: klubiwspsz@wp.mil.pl Klub Miłośników Australii i Oceanii, ul. Plac Kościeleckich 8, pok. 8, Bydgoszcz, adres do korespondencji: ul. Janosika 3/78, 85-794 Bydgoszcz, prezes Lech Olszewski, tel. 607 120 182, 52 343 75 11, www.kmaio.polus.pl  20 Klub Miłośników Kaktusów, przy Klubie „ARKA” BSM, ul. M. Konopnickiej 24a, 85-124 Bydgoszcz, przewodniczący Jerzy Balicki, tel. 523 215 538 Klub ODNOWA, al. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego 38, tel. 523 631 867, e-mail: klubodnowa@interia.pl, www.klubodnowa.strefa.pl, kier. Grażyna Salemska Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy, pl. Kościeleckich 6, 85-033 Bydgoszcz, tel. 52 585 15 01-03, www.kpck.pl. Dyrektor: Ewa Krupa, sekretariat@kpck.pl; Galeria Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej pl. Kościeleckich 6, 85-033 Bydgoszcz, tel. 52 585 15 06, www.galeria.kpck.pl, Kierownik: Katarzyna Wolska, galeria@kpck.pl  29 Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy, ul. Marcinkowskiego 12, 85-056 Bydgoszcz, tel. 523 255 555 (informacja), sekretariat@mck-bydgoszcz.pl, www.mck-bydgoszcz.pl  25 Międzynarodowe Centrum Kultury i Turystyki oraz Esperantotur ul. M. Skłodowskiej-Curie 10, 85-094 Bydgoszcz tel./fax: 523 461 151, e-mail: info@esperanto.bydgoszcz.eu Młodzieżowy Dom Kultury Nr 1, ul. K.K. Baczyńskiego 3, 85-805 Bydgoszcz, tel. 523 755 349, fax 523 450 628, e-mail: mdknr1bydgoszcz@go2.pl, www.mdk1.bydgoszcz.pl, dyr. Piotr Skowroński Młodzieżowy Dom Kultury nr 2, im. Henryka Jordana, ul. Leszczyńskiego 42, 85-137 Bydgoszcz, tel./fax 523 731 795, dyr. Adam Łętocha. Biblioteka Literatury Fantastycznej im. Janusza A. Zajdla – Gimnazjum Nr 20, ul. Tucholska 30, czynne: wt., śr. 16-19 Młodzieżowy Dom Kultury nr 3 (Zespół Szkół i Placówek nr 1 w Bydgoszczy),

ul. Stawowa 53, 85-323 Bydgoszcz, tel. 52 373 25 15, fax/tel. 52 348 68 68 Młodzieżowy Dom Kultury nr 4, ul. Dworcowa 82, 85-010 Bydgoszcz, tel./fax 523 224 413, e-mail: mdk4@cps.pl, www.mdk4.bydgoszcz.pl, dyr. Małgorzata Gładyszewska  23 Młodzieżowy Dom Kultury nr 5, ul. Krysiewiczowej 8, 85-796 Bydgoszcz, tel./fax 523 485 002, dyr. Jolanta Wawrzonkowska, www.mdk5.bydgoszcz.pl, mdk@mdk5.bydgoszcz.pl Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, ul. Berwińskiego 4, 85-044 Bydgoszcz, tel./fax 523 462 318, e-mail: muzeum@ukw.edu.pl, czynne: wt.-pt. 10-14, dyr. prof. dr hab. Adam Sudoł  24 Muzeum Kanału Bydgoskiego im. Sebastiana Malinowskiego, przy III LO, ul. Staroszkolna 10, 85-209 Bydgoszcz, www.kanalbydgoski.pl, tel. 693 765 075, e-mail: muzeum@kanalbydgoski.pl Muzeum Mydła i Historii Brudu, ul. Długa 13-17, 85-032 Bydgoszcz. Rezerwacja tel. 525 157 015, e-mail: warsztaty@muzeummydla.pl; www.muzeummydla.pl  15 Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, ul. Gdańska 4, 85-006 Bydgoszcz, www.muzeum.bydgoszcz.pl dyrektor: Wacław Kuczma. Sekretariat: tel. 52 52 53 555; sekretariat@muzeum. bydgoszcz.pl; Dział Edukacji: tel. 52 585 99 09, e-mail: eduakcja@muzeum.bydgoszcz.pl; Dział Promocji i Marketingu: tel. 52 58 59 969; 52 58 59 976, e-mail: promocja@muzeum. bydgoszcz.pl; Biblioteka muzealna: tel. 52 52 53 516, Koordynator Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła w Bydgoszczy TeH2O w Bydgoszczy: tel. 883 366 052 Godziny otwarcia: Gdańska 4, Zbiory Archeologiczne, Galeria Sztuki Nowoczesnej, Dom Leona Wyczółkowskiego, Spichrze nad Brdą, wtorek, czwartek: 10.00-18.00, środa, piątek: 12.0020.00, sobota – niedziela: 12.00-18.00, poniedziałek: nieczynne; Exploseum: poniedziałek – czwartek: nieczynne, piątek – niedziela: 10.00–15.00. Czwartek – wstęp bezpłatny na wystawy stałe  26 Muzeum Wodociągów: Hala Pomp, ul. Gdańska 242 oraz Galeria Wieży Ciśnień, ul. Filarecka 1, www.muzeum@mwik.bydgoszcz.pl  14 Muzeum Oświaty, ul. M. Curie-Skłodowskiej 4, tel. 523 426 590 Muzeum Wojsk Lądowych, ul. Czerkaska 2, 85-641 Bydgoszcz, dyr. Wojciech Bartoszek, tel. 261 414 876. Godziny otwarcia: poniedziałek – nieczynne; wtorek, środa, piątek 8.30–15.30; czwartek 8.30–17.30; sobota – nieczynne; niedziela 10.00–14.00, wstęp wolny. www.muzeumwl.pl Opera Nova w Bydgoszczy, dyrektor: Maciej Figas, ul. Marszałka Focha 5, 85-070 Bydgoszcz, tel. 523 251 502, Dział Promocji i Obsługi Widzów oraz przedsprzedaż biletów: tel. 523 251 655, fax 523 251 636. Kasa biletowa tel. 523 251 555. Obiekt dostosowany dla potrzeb osób niepełnosprawnych, www.operanova.bydgoszcz.pl  27 Otwarta Przestrzeń „Światłownia”, ul. Św. Trójcy 15, 85-224 Bydgoszcz, swiatlownia@onet.pl, www.swiatlownia.eu  11 Pałac Młodzieży, ul. Jagiellońska 27, 85-097 Bydgoszcz, tel. 523 210 081, www.palac.bydgoszcz.pl, dyr. Joanna Busz. Tutaj: Galeria Pałac  28 Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Mariana Rejewskiego, ul. Skłodowskiej-Curie 4, 85-094 Bydgoszcz, tel. 523 413 074; www.pbw.bydgoszcz.pl, dyr. Ewa Pronobis-Sosnowska


Polski Związek Chórów i Orkiestr Oddział w Bydgoszczy, ul. Toruńska 30, 85-023 Bydgoszcz, tel. 523 287 028. Prezes Eugeniusz Kubski, tel. 604 891 449, prezes@pzchio.bydgoszcz.pl Stowarzyszenie Artystyczne „MÓZG”, www.stowarzyszenie.mozg.art.pl, ul. Gdańska 10, 85-006 Bydgoszcz, tel. 523 455 195  30 Salezjańskie Stowarzyszenie Wychowania Młodzieży, ul. Salezjańska 1, 85-792 Bydgoszcz, tel. 52 344 34 01, 600 371 696; 52 376 67 39 (po godz. 16.30); email: sswm-bydgoszcz@salezjanie.pl Teatr Kameralny w Bydgoszczy, Dyrektor: Mariusz Napierała, ul. Grodzka 14-16, 85-109 Bydgoszcz. Biuro: Centrum Kongresowe Opery Nova, ul. Marszałka Ferdynanda Focha 5, 85-070 Bydgoszcz. Tel. 885 904 192, e-mail: biuro@teatrkameralny.com, www.teatrkameralny.com  9 Teatr Pantomimy „DAR”, www.dar.art.pl; e-mail: teatrdar@wp.pl, tel. 523 407 468, 602 572 021, 602 257 675 Teatr Polski im. Hieronima Konieczki, dyrektor: Wojciech Faruga, al. Mickiewicza 2, 85-071 Bydgoszcz, tel. 523 397 841, Kasa biletowa: czynna od środy do piątku w godzinach 14.00-18.00, al. Mickiewicza 2 (wejście główne od ul. 20 stycznia 1920) oraz godzinę przed spektaklem, tel. +48 523 397 818, tel. +48 885 607 090, bilety@teatrpolski.pl; www.teatrpolski.pl  31

Toniebajka. Księgarnia dla wszystkich, ul. Focha 2, 85-070 Bydgoszcz, tel. 665 192 904  2 Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych, ul. Dworcowa 62/2, 85-009 Bydgoszcz, tel. 523 213 371, prezes Maria Papała  32 Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy, ul. Jezuicka 4, tel./fax 523 225 196, 523 454 434, www.tmmb.pl, e-mail: biuro@tmmb.pl, skrytka pocztowa nr 17, 85-169 B 37, prezes Jerzy Derenda. Biuro Zarządu czynne pon.-pt. 9-15  6 Towarzystwo Muzyczne im. Ignacego Jana Paderewskiego, ul. ks. Piotra Skargi 7, 85-018 Bydgoszcz, tel./fax 523 270 291, www.konkurspaderewskiego.pl, prezes prof. Katarzyna Popowa-Zydroń  33 Towarzystwo Operowe im. prof. Felicji Krysiewiczowej, ul. Focha 5, 85-006 Bydgoszcz, prezes Zenona Tomczak, tel. 603 993 852, sekretarz zarządu Danuta Święcichowska  27 Towarzystwo Polsko-Austriackie, Oddział B. ul. Stary Rynek 5, 85-104 Bydgoszcz, tel. 609 678 277, e-mail: lubomira.kubiak@gmail.com, prezes Lubomira Kubiak, dyżury w każdą drugą środę miesiąca  34 Towarzystwo Polsko-Niemieckie, ul. Fordońska 120. Dyżury w każdy trzeci poniedziałek miesiąca w godz. 13-16, e-mail: tpn1@wp.pl, www.facebook.com/tpn.Bydgoszcz,

prezes Danuta Szczepaniak-Kucik, tel. 504 100 024, sekretarz Krystyna Bender-Dudziak, tel. 605 666 936 Towarzystwo Polsko-Włoskie, Stary Rynek 22-24 (III p., wejście przez KATALOGI), tel. 523 238 008, dyżury: 1. środa miesiąca godz. 17-19, www.api.bydgoszcz.pl; api@api.bydgoszcz.pl, prez. Elżbieta Renzetti  35 Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Francuskiej, Prezes: Beata Żmuda, tel. 693 925 911, wiceprezes: Maria Pastucha, tel. 694 582 721, www.tppf.byd.pl Urząd Miasta, Biuro Kultury Bydgoskiej, ul. Sielanka 8A (I piętro) 85-073 Bydgoszcz, tel.: 52 58 58 189, fax: 52 58 58 832, e-mail: bkb@um.bydgoszcz.pl, dyrektor: Magdalena Zdończyk  36 Wędrowniczek – Klub Turystyczny, prezes Adam Czachorowski, tel. 523 251 635 Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. dr. Witolda Bełzy w Bydgoszczy, ul. Długa 39, 85-034 Bydgoszcz, tel. centrala 52 323 80 08, 52 33 99 200, tel. sekretariat 52 328 73 90, 52 33 99 225, e-mail: sekretariat@wimbp. bydgoszcz.pl, www.biblioteka.bydgoszcz.pl. Dyrektor: Krzysztof Gonia  35 Redakcja „BIK” prosi Państwa o weryfikację danych: bik@mck-bydgoszcz.pl

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 39


Filharmonia Pomorska im. I.J. Paderewskiego 5.01.2022, środa, godz. 19.00

Koncert noworoczny

Orkiestra Kameralna Capella Bydgostiensis Tomasz Szymuś – dyrygent Katarzyna Dereń – śpiew Jacek Kotlarski – śpiew Piotr Mania – fortepian Patryk Stachura – gitara basowa Sebastian Frankiewicz – perkusja przeboje muzyki filmowej i musicalowej Pierwszy koncert w nowym roku wypełnią jedne z najpiękniejszych tematów filmowych i musicalowych. Na podium dyrygenckim stanie Tomasz Szymuś, także kompozytor, aranżer i pedagog, znany m.in. z prowadzenia orkiestr festiwalowych czy „Tańca z gwiazdami” oraz własnego, cenionego zespołu – Tomasz Szymuś Orkiestra. Wystąpią uznani i popularni wokaliści: Katarzyna Dereń – jedna z najbardziej

obiecujących i nietuzinkowych piosenkarek, genialna interpretatorka najpiękniejszych piosenek, obdarowana niezwykłą skalą i siłą głosu, finalistka 2. edycji „The Voice of Poland”; Jacek Kotlarski – popularny i doświadczony wokalista, współpracuje m.in. z teatrami muzycznymi Roma w Warszawie i Capitol we Wrocławiu, wielokrotny uczestnik największych polskich festiwali muzyki rozrywkowej, ma na swoim koncie szereg solowych recitali muzyki filmowej i musicalowej; obecnie wzięty wokalista sesyjny, a także aktor dubbingowy. 7.01.2022, piątek, godz. 19.00

Koncert symfoniczny z przymrużeniem…

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej Bernard Chmielarz – dyrygent Waldemar Malicki – fortepian A. Tsfasman – Suita jazzowa na fortepian i orkiestrę A. Piazzolla – Michelangelo, Oblivion, Libertango G. Gershwin – Suita z opery „Porgy and Bess” N. Rota – Suita z baletu „La Strada” Przyjemna odskocznia od szarej rzeczywistości, czyli koncert pełen pozytywnej energii dzięki charyzmie i wszechstronnym talentom naszych gości: Bernarda Chmielarza, mistrza batuty, kompozytora, aranżera, oraz Waldemara Malickiego, wybitnego wirtuoza klawiatury, improwizatora i satyryka. Obaj bardzo popularni i cenieni artyści, którzy obecnie najbardziej kojarzą się z występami Filharmonii Dowcipu, gwarantują wspaniałe muzyczne spotkanie okraszone błyskotliwym, inteligentnym humorem. W programie wybrane utwory słynnych kompozytorów. 12.01.2022, środa, godz. 19.00

Karnawał w rytmie tanga

Katarzyna Dereń, strona artystki

Jacek Kotlarski, fot. M. Kotlarski

40 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Orkiestra Kameralna Capella Bydgostiensis Tomasz Tomaszewski – skrzypce, dyrygent Ewa Tomaszewska – fortepian Daniel Pacitti – bandoneon Andrzej Mokry – gitara Chiquilito Vavrovsky – śpiew para taneczna Rodriguez, Pacitti, Piazzolla, Gardel, Gade, Petersburski, Wars Tango jako część światowego niematerialnego dziedzictwa kulturowego ludzkości w 2009 zostało wpisane na listę UNESCO. Najczęściej kojarzone jest z tangiem argentyńskim i urugwajskim czy „tango nuevo” Piazzolli, ale istnieje również tango europejskie i polskie z okresu międzywojnia, które tworzyli Jerzy Petersburski – autor takich szlagierów, jak „To ostatnia niedziela” czy „Tango milonga”, i Henryk Wars – przebojowy „król tanga”, z którego talentu korzystały największe hollywoodzkie wytwórnie filmowe. Tomasz Tomaszewski, I koncertmistrz orkiestry Deutsche Oper Berlin od 1982 do 2017, jest jednym z najlepszych polskich skrzypków swojej generacji, solista, kameralista i dyrygent, który występuje na całym świecie. W 2017 założył Grupo Gardel i w tym koncercie będą mu towarzyszyć artyści współpracujący z tym zespołem, czyli:

Tomasz Tomaszewski, fot. Radek Kurzaj

pianistka Ewa Tomaszewska, uznana kameralistka i akompaniatorka, od wielu lat mieszkająca w Berlinie, gdzie uczy gry na fortepianie; urodzony w Argentynie Daniel Pacitti – wielki wirtuoz bandoneonu, kompozytor, dyrygent; gitarzysta Andrzej Mokry, solista, muzyk kameralny, laureat konkursów gitarowych i muzycznych w Polsce i Niemczech oraz wokalista Chiquilito Vavrovsky. Koncertowi w duchu karnawału blasku przyda para taneczna, która odsłoni wyrafinowane i sensualne piękno tego tańca. 14.01.2022, piątek, godz. 19.00

Historia muzyki wg blondynek Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej Maciej Niesiołowski – dyrygent Wioletta Białk – sopran Anita Maszczyk – sopran w programie m.in.: Kto me usta całuje…, Greg Zorba, Jaka róża, taki cierń Przed orkiestrą stanie artysta niezmiennie zapracowany i rozchwytywany, niedościgły koneser i wielki „czarodziej” takich miłych muzycznych klimatów. Bydgoska publiczność pokochała i Macieja Niesiołowskiego, i jego wyjątkowe programy z muzyką lżejszą, ale niełatwą dla wykonawców. Tytułowe blondynki to piękne i utalentowane śpiewaczki – Wioletta Białk i Anita Maszczyk, od lat współpracujące z dyrygentem. Wspaniałe głosy znanych i wspaniale przyjmowanych sopranistek oraz hitowy repertuar przyniosą melomanom w ten karnawałowy czas mnóstwo przyjemnych wrażeń i radości z muzyki. 20.01.2022, czwartek, godz. 19.00

100 lat Niepodległej

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej Nikola Kołodziejczyk – dyrygent N. Kołodziejczyk – Symfonia w 100-lecie powrotu Pomorza i Kujaw do macierzy (prawykonanie) Nikola Kołodziejczyk, pianista jazzowy, kompozytor, aranżer i dyrygent, zdobywca wielu nagród i wyróżnień, kompozycję zgłębiał pod

Nicola Kołodziejczyk, archiwum artysty


kierunkiem amerykańskiego muzyka Eda Partyki i Dariusza Janusa w Akademii Muzycznej w Katowicach. Skomponował m.in. wiele dużych suit koncertowych i muzykę do baletu. Jego muzyka była wykonywana oraz zamawiana m.in. przez: Metropole Orkest z udziałem Richarda Bony, Festiwal Jazztopad, Jazz Orchester Regensburg, Nigel Kennedy Orchestra of Life Strings, Amine et Hamza czy Concept Art Orchestra. Stypendysta Berklee College of Music World Scholarship Tour jest zdobywcą wielu nagród i wyróżnień, w tym dwukrotnym laureatem Fryderyka. 23.01.2022, niedziela, godz. 17.00

American Pops – Muzyczne Oscary Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej Mariusz Smolij – dyrygent Oscary to najbardziej znane i najbardziej prestiżowe nagrody filmowe, ale nie tylko obrazom nadają rozgłosu. Muzyka do filmu również może stać się słynnym i niezapomnianym hitem, i to właśnie oscarowym. Koncert z serii „American Pops” będzie kolejnym niezwykle atrakcyjnym, i bardzo wyczekiwanym w karnawale przez słuchaczy, spotkaniem z kunsztem Mariusza Smolija oraz jego nowym projektem. Dyrygent mieszka w USA od przeszło 30 lat. Wyjechał z Polski jako skrzypek – muzyk Kwartetu Smyczkowego im. Krzysztofa Pendereckiego. W USA kontynuował studia dyrygenckie oraz kameralistykę i otrzymał stopień doktorski. Z orkiestrami Filharmonii Pomorskiej dyrygent współpracuje regularnie od wielu lat. 27.01.2022, czwartek, godz. 19.00

Orchestra 4Young

Młodzieżowa Orkiestra Filharmonii Pomorskiej (wyłoniona w trybie przesłuchań) Adam Sztaba – dyrygent

z La Manchy” wystawianego na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie. Działalność online Filharmonii Pomorskiej na platformie YT. Zapraszamy do zapoznania się z muzycznymi produkcjami filmowymi na playlistach: Koncerty online, Muzyczne Abecadło, Dokument.

Kasa biletowa FP czynna od wtorku do piątku w godz. 14–18. Rezerwacja: w godz. 12–14, tel. 52 321 02 34; 52 321 04 67 wew. 21. Informacja: 52 321 25 50 (w godz. 9–15) inf. Mariola Grochowina

Ewa Leszczyńska – sopran Bartłomiej Wezner – fortepian

Ewa Leszczyńska, fot. Maciej Grzybowski

w programie: F. Mendelssohn-Bartholdy, R. Strauss, K. Szymanowski 20.01.2022, czwartek, godz. 19.00, Sala Koncertowa, ul. Staszica 3

CXLIX Koncert Organowy Marek Stefański – organy

Akademia Muzyczna w Bydgoszczy 2.01.2022, niedziela, godz. 17.00, Sala Rotundowa Pałacu w Lubostroniu

CCXX Koncert Pałacowy

Anita Urban – mezzosopran Studentki klasy śpiewu Dorota Demidowicz – fortepian Alicja Tarczykowska – fortepian w programie m.in.: I. Kálmán, F. Lehár, G. Rossini

9.01.2022, niedziela, godz. 11.30, Sala Koncertowa, ul. Staszica 3

Samba dziecięca 16.01.2022, niedziela, godz. 18.00, Sala Koncertowa Filharmonii Pomorskiej, ul. A. Szwalbego 6

Koncert karnawałowy

Adam Sztaba – dyrygent, kompozytor, pianista, aranżer; absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie kompozycji Zbigniewa Rudzińskiego. Artysta doskonale znany nie tylko telewidzom z popularnych programów, jak np. „Taniec z Gwiazdami”, „Idol” czy „Must be The Music. Tylko muzyka”, ale także bywalcom teatrów i filharmonii, choćby z uwagi na jego kompozycje i spektakularne projekty. Od stycznia 2020 pełni rolę kierownika muzycznego oraz dyrygenta w musicalu „Człowiek

CCCVI Bydgoski Wtorek Muzyczny

Plany koncertowe FP mogą ulec zmianie, dlatego bardzo prosimy zainteresowanych o śledzenie stronyfilharmonia.bydgoszcz.pl oraz postów na Facebooku.

CCXXII Poranek Muzyczny dla dzieci z rodzicami

Adam Sztaba, fot. Silvia Pogoda

18.01.2022, wtorek, godz. 19.00, Sala Koncertowa, ul. Staszica 3

Orkiestra Symfoniczna AM w Bydgoszczy Michał Dworzyński – dyrygent Klara Kania – sopran Małgorzata Nowicka – sopran Weronika Zych – flet Przemysław Prucnal – skrzypce w programie: A. Chaczaturian – Walc z Maskarady F. Lehár – Walc Złoto i srebro F. Lehár – Kto me usta całuje, ten śni… – aria Giuditty z III aktu operetki Giuditta E. Waldteufel – Walc Łyżwiarze C. Chaminade – Concertino na flet i orkiestrę op. 107 E. Waldteufel – Espana H. Berlioz – Marsz węgierski z opery Potępienie Fausta G. Puccini – Aria Magdy z I aktu opery Jaskółka J. Strauss – Polka francuska Feuerfest J. Strauss – Walc cesarski J. Massenet – Medytacja z opery Thais P. Czajkowski – Walc kwiatów

Marek Stefański w programie: Mikołaj z Krakowa – Salve Regina F. d’Agnicour – Plein jeu, Dialogue, Recit, Grand jeux, Fugue J.S. Bach – Vater unser BWV (opr. na podst. BWV 416: M. Stefański) J.H. Buttstett – Toccata in F J.L. Krebs – Trio Fa Maggiore J. Haydn – Adagio i Rondo G-dur (Stuecke fuer Floetenuhr) — — — Bolesław Siarkiewicz – skrzypce Jadwiga Stanek – altówka w programie: H. Villa-Lobos – Duo na skrzypce i altówkę

23.01.2022, niedziela, godz. 17.00, Sala Koncertowa, ul. Staszica 3

Koncert specjalny

Chór Wydziału Dyrygentury, Jazzu i Edukacji Muzycznej AMFN w Bydgoszczy Chór Kameralny AMFN w Bydgoszczy Joseph Stuligross – dyrygent Magdalena Filipska, Joanna Maluga – przygotowanie chórów w programie: A. Balfour, W. Byrd, E. Daley, D. DiOrio, M. Dunphy, M. Hogan, S. Paulus, R. Thompson, E. Whitacre

29.01.2022, sobota, godz. 16.00, Sala Audytoryjna Domu Polskiego, ul. Grodzka 1

Musica Spiritus Movens

Pedagodzy i studenci Wydziału Wokalno-Aktorskiego

Informacje o zasadach wejścia na koncerty na stronie www.amfn.pl inf. Anna Cudo

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 41


Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego W budynkach muzeum obowiązują limity liczby osób mogących przebywać jednocześnie w poszczególnych obiektach. Organizator zastrzega możliwość zmiany terminów wydarzeń ze względu na sytuację epidemiczną. Aktualne informacje udostępniane są na: www.muzeum. bydgoszcz.pl.

Działania edukacyjne: Dział Edukacji zaprasza do skorzystania z oferty edukacyjno-artystycznej dla szkół i przedszkoli. Zapraszamy zainteresowanych nauczycieli i opiekunów do kontaktu pod nr. 885 905 284 oraz e-mailem: edukacja@muzeum.bydgoszcz.pl. Szczegóły sukcesywnie pojawiać się będą na naszej stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych.

Aromatyczne ferie w muzeum 18–21 stycznia i 25–28 stycznia 2022 (dla grup zorganizowanych, min. 6 osób), godz. 10.00–12.00 22.01.2022, sobota (dla osób indywidualnych, rodzin), godz. 12.00–14.00, Spichrze nad Brdą, ul. Grodzka 7–11. Warsztaty odbywają się na wystawie „Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu”. Czas trwania warsztatu: 2 h. Zapisy: edukacja@muzeum. bydgoszcz.pl; tel. 885 905 284. Cena: 10 zł/os. Oferta dla przedszkoli i szkół: 4–14 stycznia i 1–25 lutego 2022. Zapisy: edukacja@muzeum. bydgoszcz.pl; tel. 885 905 284. Cena: 15 zł/os.

Warsztaty kulinarne Tworzymy aromatyczne mieszanki przypraw!

Wanda Gentil-Tippenhauer, Kanał w Bydgoszczy, 1925, akwarela, wł. Muzeum Okręgowego im. L. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, fot. Wojciech Woźniak

nym utrzymywała prywatne i zawodowe kontakty z Bydgoszczą. W naszym mieście działała w miejscowym środowisku artystycznym. W jej dorobku twórczym można znaleźć prace plastyczne, do których inspirację czerpała z pięknych widoków i architektury Bydgoszczy. Wstęp sponsorowany.

Zabawimy się w mistrzów komponujących różne smaki i zapachy. Za pomocą moździerzy ucierać będziemy kurkumę, anyż, imbir, cynamon, goździki, kardamon, ziele angielskie, gałkę muszkatołową. Będziemy mieszać i wąchać – tworzyć własne kompozycje z aromatycznych przypraw korzennych, które później umieścimy w specjalnych lnianych woreczkach. Gotowe mieszanki staną się idealnym dodatkiem do domowych wypieków lub doprawiania dań kuchni z całego świata.

19.01.2022, środa, godz. 18.00, ul. Gdańska 4, gmach główny muzeum (sala audiowizualna)

Z cyklu Wykłady do wystawy: Idealna panna młoda. O strojach ślubnych w latach 1850–1950 – wykład Anny Straszewskiej

WYKŁADY/SPOTKANIA 12.01.2022, środa, godz. 18.00, ul. Gdańska 4, gmach główny muzeum (sala audiowizualna)

Z cyklu Ona i Kultura: Z Haiti do Bydgoszczy. Wanda Gentil-Tippenhauer – malarka (nie)zwykła – wykład Anny Nadolskiej

Wanda Gentil-Tippenhauer kojarzona jest głównie z twórczością zakopiańską. Zanim ta urodzona na Haiti malarka i miłośniczka gór osiadła w stolicy Tatr, w okresie międzywojen-

42 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Wanda Gentil-Tippenhauer, po 1945 r., wł. J. i M. Misztalów (zdjęcie uzyskane dzięki W. Szatkowskiemu)

W połowie XIX wieku ostatecznie ukształtował się wizerunek panny młodej w długiej białej sukni z welonem, który przetrwał do dziś. W jego warstwie symbolicznej doszło jednak do radykalnej zmiany związanej z rewolucją obyczajową w latach 60. i 70. XX wieku. W jej wyniku zakwestionowaniu uległa tradycyjna rola kobiety, a także normy obyczajowe i konwenanse, którym w latach 1850–1950 podporządkowany był także sposób ubierania… Wstęp sponsorowany.


21.01.2022, piątek, godz. 18.00, ul. Gdańska 4, gmach główny muzeum (sala audiowizualna)

Wykład z cyklu Medycyna dla dociekliwych: Zdrowie i choroba – ewolucja pojęć w epoce nowożytnej. Anatomia. Jatrochemia. Jatrofizyka

Dr Wojciech Ślusarczyk przybliży nam lecznictwo ludów epoki nowożytnej. Posłuchamy ciekawostek z dziedziny anatomii. Wstęp sponsorowany. 22.01.2022, sobota, godz. 13.00, gmach główny muzeum, ul. Gdańska 4 (sala audiowizualna). Liczba miejsc ograniczona. Decyduje kolejność zakupu biletów. Wstęp: 35 zł. Bilety można kupić na dwa sposoby: w kasie Muzeum Okręgowego, ul. Gdańska 4 (z wyjątkiem poniedziałków); przelewem na konto nr 45 1240 1183 1111 0011 0159 1497. W tytule przelewu należy wpisać: „Wstęp do MOB – uncjała – imiona i nazwiska uczestników – adres e-mail – numery telefonu”, oraz przesłać potwierdzenie przelewu na adres: nauka@muzeum.bydgoszcz.pl

Z cyklu Kaligrafia w Muzeum: warsztaty kaligrafii Uncjała – wstęp do stalówki ściętej

Uncjała to majuskułowe pismo, które powstało jeszcze na podstawie starożytnej kapitały kwadratowej. Najstarsze przykłady pochodzą z III w. Jako pismo książkowe, kodeksowe używana była aż do VIII w. Pismo to najczęściej wykorzystujemy jako pretekst do pierwszego spotkania ze stalówką ściętą, nie tylko ze względu na chronologiczne nawiązania historyczne. Jej okrągłe kształty stają się doskonałym ćwiczeniem wprowadzającym w świat kaligrafii. Zajęcia poprowadzi Aleksandra Ćwikowska. 28.01.2022, piątek, godz. 18.00, ul. Gdańska 4, gmach główny muzeum (sala audiowizualna)

Z cyklu Wykłady do wystawy: Historia damskiej torebki Damska torebka zdaje się akcesorium mody towarzyszącym kobietom od zarania dziejów. Tymczasem historia damskiej torebki noszonej na co dzień sięga tak naprawdę zaledwie początków

Torebka z kolekcji Adama Leja na wystawie „Od princeski do New Look”, w MOB, fot. Wojciech Woźniak

XIX w. Niezbędna stała się dopiero u progu XX stulecia, ale dzisiaj żadna z kobiet nie może wyobrazić sobie bez niej życia… Prelegentką będzie Joanna Regina Kowalska. Wstęp sponsorowany. 29.01.2022, sobota, godz. 13.00, gmach główny muzeum, ul. Gdańska 4 (sala audiowizualna). Liczba miejsc ograniczona. Decyduje kolejność zakupu biletów. Wstęp: 35 zł. Bilety można zakupić na dwa sposoby: w kasie Muzeum Okręgowego, ul. Gdańska 4 (z wyjątkiem poniedziałków); przelewem na konto nr 45 1240 1183 1111 0011 0159 1497. W tytule przelewu należy wpisać: „Wstęp do MOB – Kaligrafia japońska dla początkujących – imiona i nazwiska uczestników – adres e-mail – numery telefonu”, oraz przesłać potwierdzenie przelewu na adres: nauka@muzeum.bydgoszcz.pl

Z cyklu Kaligrafia w Muzeum: warsztaty kaligrafii japońskiej dla początkujących

Trzygodzinną przygodę z pędzlem i tuszem rozpoczniesz tak, jak japońscy adepci kaligrafii, od *eiji happō*, nauki ośmiu podstawowych pociągnięć pędzla, na których bazują wszystkie ideogramy sino-japońskie *kanji*. Poznasz podstawy teoretyczne i praktyczne, historię kaligrafii, jej cechy szczególne i instrumentarium. W świat kaligrafii japońskiej wprowadzi Wojciech Nowak.

WYDARZENIA: 27.01.2022, godz. 18.00, gmach główny MOB (sala audiowizualna), ul. Gdańska 4 – wernisaż

Tożsamość. 100 lat polskiej architektury

KURATORSKIE OPROWADZANIA PO WYSTAWACH: 22.01.2022, sobota, godz. 14.30 Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu 29.01.2022, sobota, godz. 12.00 Czterdzieści. Refleksja 40-lecia wprowadzenia stanu wojennego

WYSTAWY CZASOWE: Galeria Sztuki Nowoczesnej, ul. Mennica 8, wystawa czynna do 3.04.2022

Od princeski do New Look. Ubiory damskie z kolekcji Adama Leja Ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, fot. Pracownia fotograficzna MNK

Stroje i akcesoria mody z jednej z największych w Europie prywatnej kolekcji. Jest to opowieść o modzie damskiej w różnych kontekstach

Fot. Wojciech Woźniak / MOB

związanych z sytuacją i rolą społeczną kobiet w poszczególnych epokach. Wystawa czynna do 20 stycznia 2022 r.

Czterdzieści. Refleksja 40-lecia wprowadzenia stanu wojennego

Ideą tej ogólnopolskiej wystawy jest malarska refleksja o stanie wojennym w Polsce w latach 1981–1983. Kurator zaprosił do uczestnictwa w niej 40 profesorów tytularnych, którzy podjęli się realizacji obrazu malarskiego, we wspólnym dla wszystkich formacie 40×40 cm. Spichrze nad Brdą, ul. Grodzka 7–11, wystawa czynna do 27 lutego 2022 r.

Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu Wystawa prezentuje kulturę kulinarną Bydgoszczy. Jest próbą podjęcia refleksji nad dziejami kulinariów w naszym mieście oraz nad lokalnym dziedzictwem materialnych i niematerialnym z nimi związanym. Zobaczymy m.in. przechowywane w zbiorach muzealnych naczynia, narzędzia służące do przygotowania, podawania oraz przechowywania jedzenia, a także fotografie popularnych bydgoskich restauracji, kawiarni czy cukierni oraz jadłospisy przechowywane w zbiorach muzealnych i prywatnych.

WYSTAWY STAŁE:

gmach główny MOB, ul. Gdańska 4 OBRAZY NIE-/RZECZYWISTOŚCI. Inspiracje i aspiracje „Jan Stanisławski i uczniowie” z kolekcji Wandy i Leonarda Pietraszaków Spichrze nad Brdą, ul. Grodzka 7–11 Od Starego Rynku do placu Wolności. Spacer ulicami międzywojennej Bydgoszczy Zbiory Archeologiczne, ul. Mennica 2 Na pograniczu Wielkopolski i Pomorza. Bydgoszcz i region u zarania dziejów. W grodzie Bydgosta. Tajemnice życia wczesnośredniowiecznych mieszkańców Bydgoszczy i okolic Europejskie Centrum Pieniądza, ul. Mennica 4 Mennica bydgoska Skarb bydgoski (w przygotowaniu) Dom Leona Wyczółkowskiego, ul. Mennica 7 Twórczość Leona Wyczółkowskiego (1852–1936) Exploseum, ul. Alfreda Nobla EXPLOSEUM inf. Janusz Milanowski

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 43


Dom Kultury „Modraczek” 4.01.2022, wtorek, godz. 18.00 Indianie Ameryki Północnej. Historia i dzień dzisiejszy. „Historia wojen na Indiańskim Pograniczu. Wojna z Arikarami 1823 r.”, cz. IV. KONKURS. Spotkanie poprowadzi dr Adam Piekarski.

Czajnik, Galwana, Bydgoszcz, Towarzystwo Akcyjne Galwana, ok. 1922–1925, porcelana, oprawa z miedzi, pierwotnie srebrzona, wycinanie, wys. 9,5 cm, Ø max 10,5 cm, wł. MOB, fot. Wojciech Woźniak

13.01.2022, czwartek, godz. 18.00 – obowiązują wejściówki: odbiór osobisty lub rezerwacja telefoniczna. Kawiarnia Literacka – gość: dr Grzegorz Jerzy Grzmot-Bilski, ur. 10.03.1964 r. w Bydgoszczy, filozof i poeta. Doktorat z filozofii obronił w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN w Warszawie (1994). Przez wiele lat pracował jako adiunkt w Instytucie Filozofii UKW w Byd-

OBIEKT MIESIĄCA: Czajnik Galwana Jednymi z charakterystycznych i najbardziej bodajże rozpoznawalnych bydgoskich naczyń są te powstałe w fabryce Towarzystwa Akcyjnego „Galwana”, której produkcja trwała w krótkim okresie od 1922 do 1925 roku. Czajnik wykorzystaliśmy jako motyw przewodni do wystawy Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu. W anonsie reklamowym „Dziennika Bydgoskiego” z 1925 roku czytamy: „(…) Galwana (…) Fabryka wyrobów metalporcelanowych, metaloszklanych i metaldrzewnych (…) wyrabia: praktyczne naczynia kuchenne i stołowe metalporcelanowe, artystyczne wyroby metalizowane, ażurowe, srebrzone i złocone, wazony do kwiatów, puderniczki, bombonierki, przyrządy tualetowe itd., tace fantazyjne niklowe i srebrzone, lampy elektryczne stołowe, klubowe i biurowe (…)”. Niewielkich rozmiarów czajnik, wykonany z białej porcelany, jest dodatkowo otoczony połyskującą blachą miedzianą, tworzącą w niektórych partiach charakterystyczną ażurową dekorację. Na brzuścu tworzy kratownicę, a na pokrywce przekształca się w motywy roślinne. Łączenie naczyń porcelanowych z elementami metalowymi, na przykład miedzią, miało pełnić nie tylko funkcję ozdobną, ale także praktyczną, związaną ze wzmocnieniem przedmiotu. Proces scalania dwóch różnych materiałów określany jest mianem galwanizacji, stąd też pochodzenie nazwy fabryki. W czajnikach metalowych gotowano wodę. Natomiast czajniki, imbryki wykonane z porcelany służyły do zaparzania napojów, herbaty lub kawy. Składają się ze zbiornika, z dołączonym uchem i wylewem przybierającym formę dziobka oraz pokrywki. Pierwowzorami były wyroby chińskie. Czajniki porcelanowe weszły w użycie od XVII wieku w Holandii i rozpowszechniły się w całej Europie. Słowo czajnik pochodzi od rosyjskiego

44 |

| st y cze ń 2 0 2 2

słowa čaj oznaczającego herbatę. Podawano doń często słodkie przekąski. W Bydgoszczy w okresie międzywojennym istniało ponad 200 lokali gastronomicznych, jadłodajni, restauracji, cukierni i kawiarni. Zachowane nieliczne karty dawnych menu oraz ogłoszenia prasowe zadziwiają bogactwem oferty kulinarnej i asortymentu. W okresie bożonarodzeniowym pojawiało się wiele reklam polecających słodkości, m.in. makowce, strucle, serniki, marcepany, czekoladowe figurki i pierniki. W ramach projektu Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu przedstawiamy recepturę z 1. poł. XVII w., być może związaną z Bydgoszczą poprzez postać Piotra Żerońskiego, starosty bydgoskiego i kuchmistrza koronnego. oraz jego żony Katarzyny Petronelli z Parzniewskich:

Pierniczki korzenne Cukru kanaru funt 1, mąki pszennej funt 1, cynamonu na pół tłuczonego funtów 3, imbieru tłuczonego funtów 3, muszkatowego kwiatu, skórek pomarańczowych abo cytrynowych w paski pokrajawszy, na pierniczki przekładać, w cukier wlać kieliszek małmazyej, rozpuścić na wolnym ogniu, wsypać korzenia, [w] mąkę wlać i tak zagnieść pospołu z ciastem i robić pierniczki. Kopertę posmarować, na opłatki kłaść i sadzać na patelli w piec wolny po chlebie (Zbiór dla kuchmistrza tak potraw jako ciast robienia wypisany roku 1757 dnia 24 lipca, opr. i wyd. Dumanowski J., Bułatowa S., Monumenta Poloniae Culinaria, t. VIII, red. J. Dumanowski, Warszawa 2021). Czajnik od 16 grudnia na wystawie czasowej Przepis na Bydgoszcz. Kulinarne tradycje miasta i regionu w Spichrzach nad Brdą, ul. Grodzka 7–11. Anna Kornelia Jędrzejewska

Grzegorz Grzmot-Bilski, fot. Jacek Soliński

goszczy. Jest autorem książek poświęconych filozofii. Opublikował także książki poetyckie. Działał aktywnie w Fundacji na rzecz powołania w Bydgoszczy Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Jest współtwórcą ogólnopolskiego Czasopisma Filozoficznego „Filo-Sofija”, członkiem Polskiego Towarzystwa Filozoficznego oraz przewodniczącym Komisji Filozofii Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego. Wyróżniony w 2021 roku za twórczy wkład w kulturę chrześcijańską w kategorii twórca. Spotkanie poprowadzi: W. Barbara Jendrzejewska. 17–21 stycznia 2022, godz. 10.00–13.00 24–28 stycznia 2022, godz. 10.00–13.00

Ferie z Modraczkiem

inf. Izabela Kaczyńska


Teatr Kameralny w Bydgoszczy Z Teatrem Kameralnym w nowy rok Koniec roku to czas robienia planów i postanowień. Teatr Kameralny w Bydgoszczy zaplanował bogaty repertuar na styczeń nowego roku i postanawia grać jak najwięcej dla odbiorców w różnym wieku, korzystając z możliwości nowego budynku. Pierwszym spektaklem po świątecznej przerwie będzie „Wyspa/Islander”, która przy Grodzkiej zostanie zaprezentowana po raz pierwszy. Ten baśniowy musical przenosi widza w czasie i przestrzeni. Na scenie pojawia się ogrom postaci przy udziale jedynie dwóch aktorek, które zmieniają wiek, płeć czy sposób mówienia, wcielając się w różne role. Do zobaczenia i wysłuchania 8 oraz 9 stycznia. W kolejnym tygodniu na dużą scenę powróci spektakl „Nowe szaty TindiElli”, który swoją premierę miał w listopadzie 2021 roku. Była to pierwsza sztuka, jaką Teatr Kameralny zaprezentował w nowym budynku. Pamiętacie klasyczną baśń Hansa Christiana Andersena „Nowe szaty cesarza”? W scenariuszu Piotra Pluty i reżyserii Anny Wolszczak opowieść o cesarzu wystawionym na pośmiewisko poddanych zyskuje współczesny kontekst i nowe… szaty. Do polubienia na Instagramie, do przeżycia w Teatrze Kameralnym 13, 14, 15 i 16 stycznia. W czasie zimowych ferii teatr kieruje swoją ofertę przede wszystkim do rodzin i grup zorganizowanych. Od 20 do 23 stycznia w repertuarze „Adonis ma gościa”, a od 27 do 30 stycznia „Proszę słonia”. Oba spektakle przeznaczone są do dzieci od 5. roku życia. Mają charakter familijny, są pełne kolorów, śpiewu i zabawy. W obu na scenie pojawiają się zwierzęcy bohaterowie: w „Proszę słonia” oczywiście Słoń Dominik, a w „Adonis ma gościa” ptasi duet: papuga i kruk. Noworoczną nowością Tteatru będą pierwsze spektakle skierowane do dorosłych widzów w ramach „Sceny – prezentacje”. Pierwszy z nich na małej scenie, w przestrzeni Domku Rybaka, już 22 i 23 stycznia. Będzie to sztuka „Mamy problem” z wiele mówiącym podtytułem: „Monodram macierzyński”, bo właśnie o pierwszych miesiącach macierzyństwa i związanym z nim emocjonalnym rollercoasterze opowiada ten spektakl. Jest śmieszny, straszny i wzruszający – tak jak to w prawdziwym życiu bywa. Bilety na wszystkie spektakle dostępne są online. Można je także zarezerwować telefonicznie (887 467 102) lub mailowo (bow1@teatrkameralny.com). Pamiętajcie o Teatrze Kameralnym, robiąc noworoczne postanowienia. Zapraszamy, chodźcie do teatru! www.teatrkameralny.com inf. Anna Mochalska

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 45


Teatr Polski w Bydgoszczy 8.01.2022, sobota, godz. 19.00 – PREMIERA 9.01.2022, niedziela, godz. 16.00, aula I Liceum Ogólnokształcącego, spektakl kameralny Teatr Polski w Bydgoszczy i Royal District Theatre w Tibilisi

Nic o nas bez nas | PREMIERA

reżyseria: Data Tavadze; scenariusz: Davit Gabunia; dramaturgia: Julia Holewińska; scenografia i kostiumy: Anna Maria Karczmarska; muzyka: Nika Pasuri; asystent reżysera, inspicjent: Adam Pakieła; występują: Paata Inauri, Marian Jaskulski/ Jerzy Pożarowski, Salome Maisashvili, Karol Franek Nowiński, Katarzyna Pawłowska, Michalina Rodak, Małgorzata Trofimiuk „Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale na to patrzy, co ma przed sobą do zrobienia” (fragment scenariusza Nic o nas bez nas). Pracownice tkalni co dwie godziny odchodzą od maszyn i wykonują ćwiczenia fizyczne. Ich ciała muszą pozostać sprawne, by mogły szyć spodnie i sukienki dla całego kraju. Górnik dostaje wypłatę, idzie spłacić długi w sklepie i banku i czeka na kolejny miesiąc i kolejną wypłatę. Baletnica nie narzeka na to, że zmuszono ją do niemożliwego, bo to przecież była jej decyzja. Kobieta sprzątająca dom cieszy się na swoją jedną przerwą, bo może wypalić papierosa, którego nawet nie potrafi palić. Spektakl Nic o nas bez nas, inspirowany dokumentalną twórczością Krzysztofa Kieślowskiego, opowiada o niewidzialnej pracy fizycznej ludzi, którzy na co dzień są pomijani, dopóki nie wydarzy się jakaś tragedia, np. śmierć w kopalni, albo nie dojdzie do strajku. Gruziński reżyser Data Tavadze podąża za historiami pojedynczych postaci i śledzi je „czułym okiem”, próbując ukazać absurdy zmechanizowanego świata pełnego biurokracji, przemocowej dyscypliny i struktur władzy nie do zniesienia. Jak radzimy sobie z bezsilnością? Jak odnaleźć w sobie sprawczość? Czy można protestować częściej niż co półtora roku? I w końcu – co o rzeczywistości można opowiedzieć jeszcze w teatrze? 12.01.2022, środa, godz. 19.00 13.01.2022, czwartek, godz. 11.00 14.01.2022, piątek, godz. 11.00, Duża Scena TPB, czas trwania: 150 min z przerwą Teatr Studio w Warszawie | Teatr Polski w Bydgoszczy | Festiwal Mała Boska Komedia | Teatr Łaźnia Nowa

Przemiany

reżyseria: Michał Borczuch; tekst i dramaturgia: Joanna Bednarczyk; scenografia i kostiumy: Dorota Nawrot; muzyka: Krzysztof Bagiński; reżyseria światła:

46 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Przemiany, na zdjęciu: Rob Wasiewicz i Marcelina Bukowska, w tle: Dawid Łagodziński, Martyna Żarnowska oraz Emilia Kubiak, fot. Natalia Kabanow

Oskar Pawełko; wideo: Wojciech Sobolewski; konsultanci dramaturgiczni: Leszek Kogut, Kamil Zalewski, Jan Koplin; pedagog teatru: Sebastian Świąder; producentki: Monika Balińska, Lena Tworkowska, Aleksandra Urban; inspicjentki: Hanna Gruszczyńska, Zuzanna Prusińska; asystenci reżysera: Piotr Sędkowski, Jan Kanty Zienko, Patrycja Wysokińska; konsultacje prawnicze: Franciszek Michera; występują: Dominika Biernat, Halina Rasiakówna, Ewelina Żak, Paweł Smagała, Rob Wasiewicz, Krzysztof Zarzecki, Sara Celler-Jezierska, Michalina Rodak, Małgorzata Witkowska, Karol Franek Nowiński, Jakub Wakar, Michał Sosnowski, Jagoda Szymkiewicz, Olga Ostachowicz, Laura Baranowska, Jagoda Klimkowska, Kacper Zakrzewski, Marcelina Bukowska, Emilia Kubiak, Ksenia Cieślukowska, Kaja Wiechacka, Dawid Łagodziński, Zuzanna Plucińska, Kamil Biła, Martyna Żarnowska Dziewczyna strąca z półek antyczne wazony. Chłopak potrąca niewinnych przechodniów, czubkiem głowy zaczepia o zwisający konar nad wejściem do domu. Dziewczyna rozsadza rzeczywistość, bezczelnie prychając, jednak rzeczywistość udaje, że nic się nie dzieje, i konsekwentnie pomija niezborność taktownym milczeniem. Dziewczyna zachodzi w ciążę, chłopak rozbija auto o przydrożne drzewo, dziewczyna dostaje się na wymarzone studia, a chłopak postanawia uciec z domu i zamieszkać z przyjacielem poznanym w klubie. Dorastanie to wariactwo. Tak naprawdę tylko nastolatek w chwili dojrzewania wie, co ma w głowie. Rosną kończyny górne i dolne, układ nerwowy nie nadąża za ciągle zmieniającym się kształtem ciała, nie ogarnia jego współrzędnych, wysyła impulsy na oślep, kompletnie zdezorientowany – gdzie kończy się ręka, gdzie zaczyna kark i głowa? Układ nerwowy tego nie wie, skazując swojego gospodarza na pokraczny taniec uniemożliwiający spokojne chodzenie. Hormony buzują. Wszystko dzieje się szybko i gwałtownie, a zmieniają się nie tyle okoliczności, co cały

człowiek. Jego ciało i umysł. Na żadnym innym etapie życia człowiek nie ulega przemianom tak potężnym, jak w okresie dorastania. Czy jednak my się zmieniamy, czy zdejmujemy maski, które pokazaliśmy ludziom wokół nas? Czy przemiana jest konieczna? Czy do przemiany konieczna jest samotność? 22.01.2022, sobota, godz. 17.00 – PREMIERA 23.01.2022, niedziela, godz. 11.00 i 16.00 24.01.2022, wtorek, godz. 10.00 25.01.2022, środa, godz. 10.00

Czerwony Kapturek

reżyseria, scenografia i kostiumy: Wojciech Faruga; muzyka: Radosław Duda; inspicjentka: Hanna Gruszczyńska; występują: Katarzyna Pawłowska, Emilia Piech, Paweł L. Gilewski Czerwony Kapturek wg Jana Brzechwy to muzyczna opowieść o dziewczynce podróżującej przez las do swojej chorej babci, gdzie spotyka głodnego i przebiegłego wilka. Ludowa baśń doczekała się niezliczonych wersji, jednak najczęściej interpretowano ją jako ostrzeżenie przed zagrożeniami czającymi się w obcym świecie. Twórcy bydgoskiego przedstawienia pozostają z dala od archaicznej wizji wychowawczej i zbędnego moralizatorstwa. W muzycznej oprawie spektakl przybierze kształt dynamicznej i przewrotnej opowieści o strachu i odważnym stawianiu mu czoła. To również opowieść o bezinteresownej pomocy i o dobru, które ostatecznie zawsze wygra ze złem. Tekst wzbogacony został o zabawne piosenki, które będą atrakcyjne dla całych rodzin, nauczycieli i pedagogów.

CZYTELNIKÓW „BIK-u” TEATRALNY BILET DLA ty na spektakl: Z tym numerem „BIK-u” bile y ian Przem 12 stycznia o godz. 19.00 w cenie 15 zł! uprawnia do zakupu Jeden egzemplarz „BIK-u” na jeden spektakl tów maksymalnie 4 bile miejsc objętych w promocyjnej cenie. Liczba promocją jest ograniczona.


Galeria Autorska Jan Kaja i Jacek Soliński 27.01.2022, godz. 18.00, ul. Chocimska 5, tel. 608 596 314

„Uśpione natury” – otwarcie wystawy obrazów Krzysztofa Kuncy

Inna dusza, na zdjęciu (od lewej): Igor Kowalunas, Damian Kwiatkowski, Izabela Baran, fot. Natalia Kabanow

29.01.2022, sobota, godz. 19.00 30.01.2022, niedziela, godz. 16.00, Duża Scena TPB / spektakl kameralny, czas trwania: 100 min przez przerwy

Inna dusza

Sztuka powstała w oparciu o utwór Łukasza Orbitowskiego Inna dusza. reżyseria i tekst: Michał Siegoczyński; współpraca dramaturgiczna: Magda Kupryjanowicz; scenografia i kostiumy: Katarzyna Sankowska; muzyka: Kamil Pater; reżyseria świateł / projekcje wideo: Michał Głaszczka; ruch sceniczny: Alisa Makarenko; asystent reżysera: Michał Surówka; inspicjent: Hanna Gruszczyńska; występują: Izabela Baran, Emilia Piech, Michalina Rodak, Małgorzata Trofimiuk, Małgorzata Witkowska, Igor Kowalunas, Mirosław Guzowski, Damian Kwiatkowski, Jerzy Pożarowski, Krzysztof Prałat, Michał Surówka oraz Jędrzej Dolata, Nikodem Dunajewski, Cezary Jędrzejewski, Igor Kondrat, Mateusz Musiał, Filip Paszkowski, Fabian Popielewski Michał Siegoczyński, reżyser ceniony za przenikliwą obserwację postaci, o których mówi ze sceny, bierze na warsztat historię bydgoskiego

mordercy. Czym jest ów „pierwiastek zła”, który świadkowie procesu rzekomo widzieli w oczach oskarżonego? Czy chęć destrukcji przychodzi z zewnątrz, czy jest uśpiona w każdym z nas? I w końcu – co może czuć człowiek, kiedy pozbywa życia drugiego człowieka?

Krzysztof Kunca, Martwa natura z pralką, olej

29.01.2022, sobota, godz. 16.00 30.01.2022, niedziela, godz. 11.00, Mała Scena, czas trwania 55 min, bez przerwy. Uwaga! W spektaklu wykorzystywany jest stroboskop.

Jan Brzechwa – Pchła Szachrajka

reżyseria: Łukasz Gajdzis; scenografia: Aleksandra Semenowicz; inspicjent: Adam Pakieła; występują: Małgorzata Witkowska/ Michalina Rodak, Paweł L. Gilewski, Marcin Zawodziński Inteligenta, pełna humoru opowieść staje się niezwykle angażująca, co można dostrzec, obserwując wypieki powstające na twarzach najbardziej wymagającej publiczności. Co więcej, wyzwanie podjęte przez świetne trio aktorskie będzie uciechą również dla rodziców, których perypetie małego stworzonka oczarują ponownie. inf. Aleksandra Rzęska

Krzysztof Kunca, fot. Jan Kaja

Krzysztof Kunca, ur. 1962; absolwent PLSP w Bydgoszczy. Studiował w ASP w Krakowie w latach 1982–1987 oraz 1989–1991 w pracowni Jerzego Nowosielskiego, uzyskując dyplom z zakresu malarstwa. W latach 1983–1984 był współzałożycielem i uczestnikiem twórczych działań neoromantycznej grupy malarskiej Książę Józef (Kraków). Zajmuje się malarstwem i rysunkiem. Jest autorem kilkunastu wystaw indywidualnych. Swoje prace prezentuje głównie w Galerii Autorskiej w Bydgoszczy. 27.01.2022, godz. 18.00

„Żywe natury”, spotkanie poetyckie z udziałem Wojciecha Banacha, Joanny Gładykowskiej, Grzegorza Grzmot-Bilskiego, Jarosława Jakubowskigo, Małgorzaty Grajewskiej, Macieja Krzyżana, Aliny Rzepeckiej, Marka Kazimierza Siwca, Bartłomieja Siwca, Mariusza Stoppela i Wiesława Trzeciakowskiego inf. Jacek Soliński

Pchła Szachrajka, na zdjęciu (od lewej): Marcin Zawodziński, Michalina Rodak, Paweł L. Gilewski, fot. Filip Kowalkowski

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 47


Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy W dniach 1 i 6 stycznia 2022 Galeria Miejska bwa nieczynna do 30.01.2022, ul. Gdańska 20

Stan zawieszenia w samym środku niczego. Jerzy Hejnowicz kuratorka: Karolina Pikosz

Otwarcie wystawy Nad morzem mgieł. Stanisław Baj, Rafał Borcz, fot. Dariusz Gackowski

z jednego brzegu na drugi. Piony odbić w wodzie dzikich zarośli i nieba przekreśla idealnie pozioma kreska nazywająca ruch jej materii, tworząc symbolicznie oś świata. Spokojnie pulsujące żywe lustro rzecznej wody odbija i przygląda się temu, co na zewnątrz, ukazuje urodę i tajemnicę własnej głębi (Stanisław Baj, fragment tekstu z katalogu do wystawy Nad morzem mgieł. Stanisław Baj, Rafał Borcz). do 21.01.2022, ul. Gdańska 3

Zofia Kiepuszewska. Sprawa domowa Widok wystawy Stan zawieszenia w samym środku niczego. Jerzy Hejnowicz, fot. Dariusz Gackowski

Spotkanie można sobie wyobrażać, w oczekiwaniu i niepewności, szacować, co się wydarzy. Chwila, gdy przestrzeń, konstrukcja, światło i obiekt wchodzą w relację, jest decydująca. Wszystkie te jakości stworzą jeden organizm artystycznego komunikatu. Poprzez wzajemne przetwarzanie wpisują się w odwieczny ruch, zmianę, która stanowi podstawę dla twórczości i podstawę dla życia. Realizacje dotykają siebie wzajemnie w sensie znaczeniowym, wyczuwalne jest ich wzajemne pokrewieństwo. Rozbłyskający kolor powraca jako pulsujący rysunek z centralnym, czarnym punktem. Rytm scala tę ekspozycję, cyrkularne formy pojawiają się. Raz są miękkie i uziemiające, innym razem gładkie, chłodne i niedomykające. Zapis rytmów atmosferycznych zyskuje formę abstrakcyjną, podległą zabiegom symetrycznej parafrazy. Tam, gdzie jedno zanika, drugie wyłania się nieopodal. Brak w jednym miejscu, w innym staje się obfitością. Całość rozumiana jest tu jako nierozłączność myśli, materii, formy, świateł, dźwięków i faktur (Karolina Pikosz).

wystawa fotografii Zofii Kiepuszewskiej ze zbiorów Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy oraz archiwum domowego Joanny i Marka Kiepuszewskich kuratorki: Danuta Milewska i Karolina Rybka

i z aparatem fotograficznym obrazy rozkwitają od środka, w głąb. Powstaje obraz wewnętrzny fotografki i jej sposobów widzenia/patrzenia. Dlatego są to nie tylko portrety Joanny, a portrety z udziałem Joanny, drugiej kobiety, w której przegląda się ta pierwsza, tak jak przeglądają się w swoich historiach i kobiecościach kobiety w kręgu, celebrujące siebie w szacunku, życzliwości i bez oceniania (Danuta Milewska, fragment tekstu do wystawy). Zofia Kiepuszewska (1914–1998) – urodzona w Gdańsku, mieszkająca i pracująca w Bydgoszczy. Prekursorka, razem z mężem Janem Kiepuszewskim, w zakresie fotografii artystycznej w Bydgoszczy w pierwszych latach po II wojnie światowej. Członkini ZPAF, odznaczona tytułem artystycznym AFIAP Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej (FIAP). Współzałożycielka Bydgoskiego Towarzystwa Fotograficznego. Organizatorka kółek fotograficznych w szkołach i wojsku. Autorka 20 wystaw indywidualnych w Polsce, jak również uczestniczka wielu wystaw zbiorowych i międzynarodowych. DZIECKO NA WARSZTAT Spotkania odbywają się w każdą środę miesiąca, godzina do ustalenia z grupą, wstęp wolny, obowiązują zapisy: tel. 52 339 30 62.

Widzialne/niewidzialne

do 16.01.2022, ul. Gdańska 20

Nad morzem mgieł. Stanisław Baj, Rafał Borcz kuratorka: Danuta Pałys Tafla wody rzecznej w nieustannym ruchu jest materią niepodobną do żadnej innej materii świata. Z dala od dosłowności, obserwując i malując, w milczącym skupieniu staram się zgłębić istotę tego żywiołu; koloru, światła, nastroju, charakteru i cech struktury niezwykłego poruszenia tafli płynącej wody. Jest skrzyżowaniem nici czasu z człowiekiem, gdy przekracza jej nurt

48 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Zofia Kiepuszewska, z cyklu Studium jednej twarzy – Twarz, 1970/1971, (fragment), własność Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy, fot. Karolina Rybka

Tytuł wystawy powstał z rozmów o tym, jak wyglądały sesje fotograficzne Zofii Kiepuszewskiej na samym początku lat 70. Portrety Joanny Kiepuszewskiej robione przez teściową Zofię Kiepuszewską w czasoprzestrzeni jednego domu wyrastają z wartości tej rodzinnej relacji. W intymnym i refleksyjnym spotkaniu kobiet ze sobą

Widzialne/niewidzialne, fot. Karolina Pikosz


Usiądźmy naprzeciw siebie. Przyjrzymy się swoim twarzom. Spróbujmy prze chwilę patrzeć sobie w oczy. Czy znamy naszych kolegów i koleżanki? Jakie są ich gusta i upodobania? Może wiemy, a może to dobry czas, by zapytać? Poszukajmy cech, które nas szczególnie zaintrygowały, i podejmijmy wyzwanie stworzenia portretu. Niech stanie się kolażem emocji, uśmiechu, spojrzenia. Będą kolory, faktury, wypukłości i wklęsłości. Prowadzenie: Agnieszka Gorzaniak i Karolina Pikosz Bydgoska Akademia Sztuki koordynacja: Danuta Pałys 26.01.2022, godz. 18.00, ul. Gdańska 20, wstęp wolny

Szymon Hanczar. Minimalizm potrzeb – „13 m2” – wykład

Barbara Kalinowska – piosenkarka i kompozytorka związana z Kujawami. Zdobyła liczne nagrody, m.in. Złoty Samowar na Festiwalu w Zielonej Górze w 1979 czy Złoty Pierścień w 1985 r. w Kołobrzegu. Brała udział w festiwalu w Opolu, Spotkaniach Zamkowych w Olsztynie, Giełdzie Piosenki w Lublinie. W 1984 r. uzyskała tytuł zawodowy piosenkarki. Była solistką Zespołu Estradowego Pomorskiego Okręgu Wojskowego „Czarne Berety”. 14.01.2022, piątek, godz. 18.00

Łukasz Zastępski – koncert

Zaucha, Marek Grechuta, Jacek Lech, Wojciech Gąssowski i innych. 28.01.2022, piątek, godz. 18.00

Marcin Gąbka – koncert

Marcin Gąbka – pieśniarz amator, fascynat poezji śpiewanej w stylu Jacka Kaczmarskiego. Od pięciu lat koncertuje z autorskimi piosenkami i coverami. 29.01.2022, sobota, godz. 18.00

Sonia Szczepanik – koncert

Łukasz Zastępski – ukończył szkołę muzyczną I stopnia, od roku 2007 śpiewał w kilku zespołach wokalnych. W Światłowni zaśpiewa utwory Andrzeja Sikorowskiego, Zbigniewa Zamachowskiego, Grzegorza Turnaua, Czesława Niemena, Skaldów. 15.01.2022, sobota, godz. 18.00, liczba miejsc ograniczona. Obowiązuje wcześniejsza rezerwacja telefoniczna: 509 767 689, lub osobista w Światłowni. Wejściówka: 40 zł

Paraluzja – koncert w ciemności

fot. Jędrzej Stelmaszek inf. Danuta Pałys

Otwarta Przestrzeń „Światłownia” 7.01.2022, piątek, godz. 18.00

Paraluzja – duet instrumentalno-wokalny Agi Radziejewskiej i Bartka Draka wymykający się schematom i prezentujący szaloną kompozycję dźwięków, które tworzą niezapomniane koncertowe wydarzenie. Zapraszamy na muzyczną ucztę przyprawioną solidną dawką improwizacji, odrobiną jazzu i flamenco, a to wszystko na mocnej bazie, jaką stanowią poetyckie teksty trafiające wprost do serca i rozgrzewające duszę.

Sonia Szczepanik – poznanianka, która uwielbia śpiewać. Uczy się w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Bardzo dobrze radzi sobie z zajęciami manualnymi. Często ze swoją starszą siostrą Niną wykonuje różne prace kreatywne i plastyczne. Ma zdolności językowe oraz dobrą pamięć. Lubi recytować wiersze. W weekendy próbuje grać w blind tenisa. Bardzo dużym przeżyciem był dla niej występ na Festiwalu „Widzących Duszą”. www.swiatlownia.eu inf. Grzegorz Dudziński

21.01.2022, piątek, godz. 18.00

Darek Bernatek – przeboje Czesława Niemena

Barbara Kalinowska: Szampana nalej mi – koncert na karnawał

Towarzystwo Muzyczne im. I.J. Paderewskiego w Bydgoszczy Darek Bernatek – pochodzi z Szydłowca na Mazowszu. Mieszka w Skarżysku-Kamiennej. Wykonawca polskich piosenek artystów z lat 60. i 70. W swoim repertuarze ma piosenki takich gwiazd, jak: Czesław Niemen, Czerwone Gitary, Krzysztof Klenczon, Seweryn Krajewski, Skaldowie, Wawele, Stan Borys, Piotr Szczepanik, Bogusław Mec, Zbigniew Wodecki, Andrzej

19.01.2022, środa, godz. 17.00, sala koncertowa Towarzystwa Muzycznego im. I.J. Paderewskiego, ul. Skargi 7, wstęp wolny

Koncert karnawałowy

W wykonaniu studentów Koła Artystyczno-Naukowego Wokalistów Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 49


Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy do 21 stycznia, Salon Hoffman KPCK, pl. Kościeleckich 6, wstęp wolny

W cyklu Piękna nasza Polska cała: wystawa W harmonii z tradycją

Budynek dawnego zakładu leczniczego dla niemowląt, fot. ok. 1913 rok, po str. zachodniej nie zachowany dzisiaj parkan z pergolą

27.01.2022, czwartek, godz. 18.00, Salon Hoffman KPCK, wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona

Po wielu ekscytujących podróżach po kraju wróciliśmy do domu, na rodzinne Kujawy. Pretekstem do tego stał się jubileusz 40-lecia Stowarzyszenia Twórców Ludowych we Włocławku, zorganizowany wspólnie z Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej. Przygotowana w muzeum wystawa miała charakter retrospektywny, a prezentowane prace autorstwa członków oddziału włocławskiego STL, z zakresu hafciarstwa, koronkarstwa, rzeźbiarstwa, malarstwa, zdobnictwa wnętrz, garncarstwa, kowalstwa, plecionkarstwa i zabawkarstwa, pochodziły ze zbiorów muzeum i w niewielkiej części kolekcji prywatnych. Nieznacznie zmodyfikowaną pod kątem naszych możliwości wystawienniczych ekspozycję będą Państwo mogli podziwiać w Salonie Hoffman. 7.01.2022, piątek, godz. 18.00, Salon Hoffman PKCK. Bilety w cenie 20 zł do nabycia w siedzibie KPCK, liczba miejsc ograniczona

LV Spotkanie z Historią u Hoffmana: 30 lat minęło… Spotkanie z okazji jubileuszu Pracowni Dziedzictwa Kulturowego oraz wydania 21. tomu Materiałów do Dziejów…

wierszy, tłumaczeń współczesnych poetów amerykańskich. Członek PEN-Clubu, członek założyciel Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Dwukrotny stypendysta International Writing Program oraz Fundacji Fulbrighta w USA. Laureat nagród literackich. Jego utwory tłumaczono na angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, rumuński, czeski. Mieszka w Bydgoszczy.

Prezentowany zeszyt zwieńcza 30-lecie istnienia Pracowni Dziedzictwa Kulturowego KPCK. We wstępie znajdą Państwo krótkie zestawienie najważniejszych dokonań Pracowni na przestrzeni ostatnich 30 lat. W części poświęconej Bydgoszczy mieszczą się teksty związane z bydgoską rzeźbą, z życiem codziennym mieszkańców miasta, z dziedzictwem przemysłowym, nietuzinkowymi postaciami, a także wydawnictwo źródłowe poświęcone bydgoskim żeglarzom. Natomiast artykuły dedykowane naszemu regionowi obejmują zagadnienia dotyczące Kujaw, Wielkopolskiej Krajny oraz ziemi chełmińskiej. inf. Jędrzej Kubiak

15.01.2022, sobota, godz. 10.00, Salon Hoffman KPCK. Wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona

I Ogólnopolski Przegląd Grup Kolędniczych

Hej, Kolęda! – noworoczny koncert góralski

Kolędy i pastorałki zagrane na góralską nutę wykona podhalański zespół Zopsa – grupa muzykantów wywodząca się z rodów, w których zakorzeniona jest tradycja i kultura góralska. Zespół wystąpi w składzie składzie: Anna Malacina-Karpiel – wokal; Krzysztof Czech – skrzypce, wokal; Wojciech Buńda – skrzypce, wokal; Stanisław Rzadkos – akordeon, wokal; Bartłomiej Wysocki – basy, kontrabas, wokal. 11.01.2022, wtorek, godz. 18.00, Salon Hoffman KPCK. Wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona

Literatura w Centrum: Grzegorz Musiał

Grzegorz Musiał (ur. w 1952 r. w Bydgoszczy), lekarz, poeta, pisarz, autor powieści, tomów

50 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Opera Nova w Bydgoszczy 1.01.2022, sobota, godz. 17.00 2.01.2022, niedziela, godz. 16.00 i 20.00

Koncert Noworoczny Przegląd Grup Kolędniczych „Gwiazdo Betlejemska, prowadź” ma na celu prezentację grup muzyczno-teatralnych, szczególnie zajmujących się teatrem obrzędowym, które swój potencjał zechcą zaprezentować w formie widowisk kolędniczych. Zadaniem grup jest przedstawienie widowiska w formie i charakterze „chodzenia po kolędzie”.

Kierownictwo muzyczne: Maciej Figas Reżyseria oraz reżyseria świateł: Sebastian Gonciarz Scenariusz: Szymon Jachimek Scenografia: Mariusz Napierała Choreografia: Iwona Runowska Kostiumy: Monika Ostrowska Przygotowanie chóru: Henryk Wierzchoń Gość specjalny: Szymon Jachimek


Ostatni raz Koncerty „na żywo” odbyły się w 2019 r. W 2020/21 można było oglądać Koncert online. Mamy nadzieję, że najbliższa edycja tych okolicznościowych widowisk odbędzie się znowu na scenie Opery Nova, z publicznością na widowni. Popularność, jaką od lat cieszą się galowe wieczory sylwestrowe i noworoczne w Operze Nova, zobowiązuje do poszukiwania nowych pozycji repertuarowych, rozwiązań scenograficznych, choreografii tworzonej specjalnie na te okazje. Program zawiera utwory zawsze chętnie słuchane: najpiękniejsze fragmenty operowe, niezapomniane arie operetkowe, muzykę filmową, przeboje musicalowe i porywające do tańca kompozycje instrumentalne w nowych aranżacjach – wszystko wyśpiewane i wytańczone przez solistów, chór, balet i orkiestrę. 13.01.2022, czwartek, godz. 19.00 14.01.2022, piątek, godz. 19.00 15.01.2022, sobota, godz. 17.00 16.01.2022, niedziela, godz. 17.00

Dziadek do orzechów – balet Piotra Czajkowskiego Choreografia: Paul Chalmer Kierownictwo muzyczne: Maciej Figas Scenografia: Mariusz Napierała Kostiumy: Agata Uchman Reżyseria świateł: Jordan Tuinman Efekty multimedialne: Krystian Drywa Przygotowanie chóru żeńskiego: Henryk Wierzchoń Przygotowanie chóru dziecięcego: Izabela Cywińska-Łomżyńska Tytuł ten, ukochany przez publiczność w różnym wieku, gramy w zimowych miesiącach, kiedy libretto utworu spotyka się z rzeczywistością świąteczną i śnieżną. Powodów, dla których zdobycie biletów na ten spektakl (7 lat po premierze)w Operze Nova jest wciąż trudne, jest kilka: genialna muzyka Czajkowskiego, przemyślany w detalach zamysł choreograficzny Chalmera, który z Dziadkiem do orzechów związany jest od początków swej kariery tanecznej, scenografia przenosząca widzów w baśniowe miejsca, marzenia z dzieciństwa o zabawkach pod choinką, podróże w tajemnicze krainy…

21.01.2022, piątek, godz. 19.00 22.01.2022, sobota, godz. 19.00 23.01.2022, niedziela, godz. 18.00

Napój miłosny – opera komiczna Gaetana Donizettiego

Reżyseria i inscenizacja: Krzysztof Nazar Kierownictwo muzyczne: Iwona Sowińska Scenografia: Stephan Dietrich Przygotowanie chóru: Henryk Wierzchoń Partytura wskazuje na rękę prawdziwego mistrza; jej styl jest błyskotliwy, reprezentuje najlepszy przykład opery buffa. Entuzjastyczny werdykt mediolańskiej publiczności po prapremierze 190 lat temu zyskał potwierdzenie na innych scenach i w ciągu kilkunastu lat opera ta podbiła świat. Dziś Napój miłosny to jeden z filarów żelaznego repertuaru operowego. Dzieło nosi piętno genialności; nie brak mu scen czysto komicznych, acz nie zmierzają one tylko do wywołania beztroskiego śmiechu. Wspaniała historia z wątkiem romansowym – tu opowiedziana cudownym bel canto i z humorem. Kompozytor doskonale wczuwa się w każdą sytuację libretta, celnie tworząc muzyczne charakterystyki bo-

haterów. Spektakl, którego premiera odbyła się w 2009 r., obecnie wykonany zostanie po raz 50. 28.01.2022, piątek, godz. 19.00 29.01.2022, sobota, godz. 19.00 30.01.2022, niedziela, godz. 18.00

Bulwar Zachodzącego Słońca (Sunset Boulevard) – musical

Muzyka: Andrew Lloyd Webber Teksty piosenek i libretto: Don Black, Christopher Hampton Na podstawie filmu Sunset Boulevard Billy’ego Wildera Orkiestracja: David Cullen &Andrew Lloyd Webber Produkcja na mocy porozumienia z The Really Useful Group Ltd. Reżyseria i tłumaczenie libretta: Jacek Mikołajczyk Kierownictwo muzyczne: Krzysztof Herdzin II reżyser: Tomasz Steciuk Choreografia: Jarosław Staniek, Katarzyna Zielonka Scenografia: Mariusz Napierała Kostiumy: Ilona Binarsch

Bulwar Zachodzącego Słońca, fot. Andrzej Makowski

Reżyseria świateł: Maciej Igielski Przygotowanie wokalne: Anna Domżalska Przygotowanie chóru: Henryk Wierzchoń Największa i najbardziej wymagająca produkcja musicalowa, zarazem największa realizacja ostatnich lat w Operze Nova. Ryzyko podjęte w czasie wyjątkowej sytuacji związanej z pandemią, trzykrotne przymiarki do daty premiery, rosnące koszty i niepewność, czy wreszcie się uda, ostatecznie zakończyły się szczęśliwie: premiera i wrześniowe spektakle w 2021 r. przyniosły sukces. Muzyka podbiła serca słuchaczy, aktorzy stworzyli swoje życiowe role. Realizatorzy mają prawo do dumy. Musical na wielkiej scenie bydgoskiej opery prezentuje się imponująco, o czym donosiły media w licznych i pochlebnych relacjach. Wszystkich, którzy zamierzają obejrzeć tę niezwykle udaną realizację, powiadamiamy, że oprócz terminów w styczniu zagramy Bulwar… sześć razy w lutym br. www.opera.bydgoszcz.pl inf. Ewa Chałat

Dziadek do orzechów, fot. Andrzej Makowski

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 51


Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy

Usługa będzie aktywna od poniedziałku do piątku w godz. od 19.00 do 7.00 dnia następnego, w soboty w godz. od 15.00 do 7.00 w poniedziałek. Aby zamówić książkę, należy: zalogować się na swoją kartę w katalogu INTEGRO, wyszukać książkę z aktywnym przyciskiem „ZAMÓW” i kliknąć w niego, składając zamówienie, odebrać zamówienie w ciągu 2 dni.

Projektor

Spotkania nawiązują do odbywających się przed II wojną światową Wileńskich Śród Literackich. Koordynatorką jest mgr Helena Skonieczka. Styczniowa odsłona otworzy drugi rok działania cyklu i poświęcona będzie kolejnemu twórcy z regionu. O szczegółach poinformujemy na stronie biblioteka.bydgoszcz.pl i na profilu facebookowym biblioteki.

Filmy w ramach Projektora wracają na strych Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. Spotykamy się na urokliwym poddaszu, gdzie oprócz ciekawych filmów czekają na Państwa wygodne leżaki. Każdego miesiąca, w sercu miasta, za darmo, zaprezentujemy nowy zestaw filmów, wśród nich absolutne klasyki i obrazy mniej popularne, te ambitne i zupełnie rozrywkowe. Projektor realizowany jest we współpracy z Bulwarem Filmowym. Repertuar można sprawdzić na stronie biblioteka.bydgoszcz.pl w zakładce Projektor.

Gry planszowe

Ferie z Projektorem

12.01.2022, godz. 18.00, Biblioteka Główna

Bydgoskie Środy Literackie

Gry wypożyczać można w Wypożyczalni Multimedia 39 (ul. Długa 39) oraz w wybranych filiach miejskich na terenie miasta. Bezpłatnie wypożyczać gry może każdy użytkownik biblioteki posiadający aktualną kartę biblioteczną WiMBP w Bydgoszczy, który ukończył 13 lat. Użytkownik może jednorazowo wypożyczyć maksymalnie dwie gry na okres czterech tygodni. Zbiór gier planszowych prezentowany jest w katalogu internetowym biblioteki. od poniedziałku do piątku w godz. 8.00–19.00, w sobotę 9.00–15.00, Biblioteka Główna

Kiermasz Taniej Książki

Wydawnictwa popularnonaukowe, kryminały, romanse, biografie, poradniki, książki dla dzieci i młodzieży. Każdy znajdzie tu coś dla siebie w atrakcyjnej cenie.

Antykwariat online W sprzedaży oferujemy dublety i druki zbędne, wycofane ze zbiorów oraz wydawnictwa własne. Proponujemy literaturę z różnych dziedzin wiedzy oraz książki dla dzieci i młodzieży. Czas realizacji zamówień wynosi 7 dni roboczych. Katalog dostępnych pozycji znajduje się na stronie biblioteka.bydgoszcz.pl.

Wirtualny spacer – Biblioteka Bernardynów Poklasztorne zbiory należące niegdyś do bydgoskiego klasztoru bernardynów to najstarszy i największy z zachowanych w mieście księgozbiorów; jego początki sięgają schyłku XV w. Uruchomiliśmy nowe narzędzie umożliwiające spacer wirtualny po salach biblioteki. Aby rozpocząć zwiedzanie online, wystarczy wejść na stronę biblioteka.bydgoszcz.pl.

Zamawianie zbiorów z wolnego dostępu .Usługa będzie dostępna w wypożyczalniach: FABULA, Multimedia 39 oraz we wszystkich filiach osiedlowych. Wszystkie zbiory znajdujące się w wolnym dostępie będzie można zamówić online w godzinach zamknięcia biblioteki, a następnie odebrać w godzinach jej otwarcia.

52 |

| st y cze ń 2 0 2 2

W czasie ferii uruchamiamy przedpołudniowe seanse dla dzieci na strychu. Proponujemy filmy, które rozśmieszą, rozbawią i wzruszą. Zapraszamy na bezpłatne projekcje filmowe. Jednocześnie informujemy, że cykl będzie uzależniony od sytuacji pandemicznej. Prosimy o śledzenie naszej strony biblioteka.bydgoszcz.pl.

Wybrane zajęcia edukacyjne w filiach bibliotecznych WiMBP w Bydgoszczy. Styczeń 2022 Na wszystkie wydarzenia obowiązują zapisy! 10.01.2022, godz. 16.30, WiMBP (Filia nr 30 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Toruńska 185) Białowieski Park Narodowy – zajęcia edukacyjne dla dzieci na podstawie książki Aleksandry i Daniela Mizielińskich pt. „Którędy do Yellowstone?”, zorganizowane z okazji Dnia Ligi Ochrony Przyrody. Uczestnicy poznają mieszkańców parku i ich zwyczaje, a następnie wykonają portret jednego z największych zwierząt zamieszkujących Białowieżę. 11.01.2022, godz. 10.15, WiMBP (Filia nr 5 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Pomorska 80–86) „Dziewczynki mają moc – Odkryj swoje pasje!” – zajęcia literackie dla dzieci w oparciu o wybrane komiksy. Spotkanie przygotowane w ramach akcji promującej komiksy i gry planszowe, zorganizowanej przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego wspólnie z Wydawnictwem Story House Egmont sp. z o.o. 11.01.2022, godz. 11.00, WiMBP (Filia nr 3 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Grunwaldzka 33) Co się stanie, kiedy kościsty Ignatek twym przyjacielem zostanie: zaglądamy na lewą stronę świata – zajęcia z twórczego myślenia dla dzieci na podstawie książki Pawła Pawlaka pt. „Ignatek szuka przyjaciela”. 12.01.2022, godz. 11.00, WiMBP (Filia nr 16 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Broniewskiego 1) Nasz kabaret kręci się jak karuzela – występ Zespołu Teatralno-Kabaretowego „Galimatias”.

13.01.2022, godz. 10.00, WiMBP (Filia nr 23 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. M. Konopnickiej 28) Kolorowy karnawał – zajęcia edukacyjne dla dzieci poświęcone zabawom karnawałowym w Polsce i na świecie. Podczas spotkania uczestnicy stworzą również maski karnawałowe. 13.01.2022, godz. 10.30, WiMBP (Filia nr 10 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Noakowskiego 4) Ach, zawsze dzieckiem być! Poznajemy zimowe sporty i zabawy – zajęcia edukacyjne dla dzieci na podstawie książki Astrid Lindgren pt. „Patrz, Madika, pada śnieg!”. 13.01.2022, godz. 11.00, WiMBP (Filia nr 3 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Grunwaldzka 33) Rozgrzewamy razem z lisem serca hotelowych gości, czyli jak śpią mieszkańcy lasu – zajęcia edukacyjne dla dzieci na podstawie książki Thomasa Krügera pt. „Hotel zimowych snów”. 17.01.2022, godz. 10.00, WiMBP (Filia nr 19 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Powstańców Wielkopolskich 26) Dzień Kubusia Puchatka – głośne czytanie fragmentów opowiadania pt. „Pierwsze kroki w świat z Kubusiem Puchatkiem” Kathleen W. Zoehfeld oraz tworzenie masek postaci ulubionej bajki. 17.01.2022, godz. 10.30, WiMBP (Filia nr 15 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Brzęczkowskiego 2) Zima w Bullerbyn – zajęcia czytelniczo-plastyczne na podstawie książki Astrid Lindgren pt. „Dzieci z Bullerbyn”, podczas których dzieci wykonają pracę plastyczną przedstawiającą tytułowe miasteczko w zimowej aurze. 18.01.2022, godz. 10.00, WiMBP (Filia nr 23 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. M. Konopnickiej 28) Zima w Bullerbyn 10.30, WiMBP (Filia nr 15 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Brzęczkowskiego 2) Czy Lotta to buntowniczka? – zajęcia czytelniczo-plastyczne na podstawie książki Astrid Lindgren pt. „Lotta z ulicy Awanturników”, podczas których dzieci wykonają portret głównej bohaterki. 19.01.2022, godz. 10.00, WiMBP (Filia nr 16 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Broniewskiego 1) Wokół opowieści Astrid Lindgren – zajęcia edukacyjno-plastyczne, podczas których dzieci poznają twórczość szwedzkiej pisarki oraz wykonają portret wybranego bohatera. 19.01.2022, godz. 11.00, WiMBP (Filia nr 3 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Grunwaldzka 33) Bez kłopotu stworzymy historię przedmiotu, czyli co się stało z zagubioną rękawiczką? – zajęcia literackie dla dzieci na podstawie ukraińskiej bajki ludowej pt. „Rękawiczka”. 25.01.2022, godz. 10.00, WiMBP (Filia nr 23 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. M. Konopnickiej 28) Detektywi w akcji – zajęcia literacko-plastyczne oparte na książce Astrid Lindgren


pt. „Detektyw Bloomkvist”, podczas których dzieci poznają tajniki zawodu detektywa, rozwiążą łamigłówki, złamią tajne szyfry oraz wykonają portret pamięciowy. 25.01.2022, godz. 10.30, WiMBP (Filia nr 15 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Brzęczkowskiego 2) Nasze własne Nangijali – zajęcia czytelniczo-plastyczne na podstawie książki Astrid Lindgren pt. „Bracia Lwie Serce”, podczas których dzieci wykonają własną wersję zaczarowanej krainy. 25.01.2022, godz. 11.00, WiMBP (Filia nr 3 dla dorosłych i dla dzieci, ul. Grunwaldzka 33) Lisabet i Madika w śnieżnej zaspie szybko znika: poznajemy uroki zabaw w białym puchu – głośne czytanie fragmentu książki Astrid Lindgren pt. „Patrz Madika, pada śnieg!”. Dzieci poznają biografię pisarki, wezmą udział w zabawach i łamigłówkach oraz stworzą miejski zimowy krajobraz. 25.01.2022, godz. 17.00, WiMBP (Filia nr 16 dla dorosłych z Oddziałem dla dzieci i młodzieży, ul. Broniewskiego 1) Spotkanie autorskie z Bartłomiejem Siwcem – bydgoskim prozaikiem, poetą, dramatopisarzem i krytykiem literackim, połączone z promocją najnowszego zbioru wierszy pt. „Domysły na temat Ruxa”.

12.01.2022, środa, godz. 16.00 „Lalki teatralne” – zajęcia z lalkarstwa dla dzieci.

do 31 stycznia 2022

Poplenerowa wystawa fotograficzna Ziarno Mąka Chleb

13.01.2022, czwartek, godz. 16.00 „Kasztan czy śliwka – obserwacja podobieństw różnych przedmiotów – martwa natura w ołówku”. Zajęcia plastyczne dla dzieci. 17–28 stycznia 2022 FERIE ZIMOWE – zapisy przyjmowane będą od 3 stycznia od godziny 16.00 w Klubie „Arka” BSM lub telefonicznie pod nr. 696 002 921. Dzieci w wieku 6–12 lat. Godziny zajęć: 9.00–15.00. Liczba miejsc ograniczona. 21.01.2022, piątek, godz. 18.00 Cykl spotkań Akademii Rozmaitości „Moc olejków eterycznych” – o wpływie olejków eterycznych na nasze emocje opowie Anita Kornacka z firmy doTERRA. W ramach spotkania uczestnicy wykonają własną mieszankę perfum na bazie naturalnych olejków eterycznych. Obowiązują zapisy. Maksymalnie 10 osób. Zapraszamy również do zwiedzania wystawy stałej w Izbie Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego. www.bsm.bydgoszcz.pl

Michał Lewandowski, Wnętrze młyna w Grucznie, fotografia

Kuba Krakowski, Koło wodne nasiębrne młyna w Koronowie, fotografia

Szczegółowy harmonogram zajęć edukacyjnych dostępny jest na naszej stronie internetowej biblioteka.bydgoszcz.pl inf. Jolanta Planer

Klub „Arka” BSM W styczniu zapraszamy do następujących sekcji klubowych: Koło planszówkowe dla dzieci / Zajęcia plastyczne dla dzieci / Koło informatyczne dla seniorów / Koło Szachistów dla dzieci / Koło Szachowe dla dorosłych / Koło Miłośników Kaktusów / Koło Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów / Gimnastyka dla seniorów / Lalkarstwo dla dzieci / Klub Seniora / Zajęcia świetlicowe dla dzieci, pomoc w nauce. 3.01.2022, poniedziałek, godz. 16.00 „Witaj, Nowy Roku” – spotkanie Klubu Seniora. 4.01.2022, wtorek, godz. 16.00 „Kasztan czy śliwka – obserwacja podobieństw różnych przedmiotów – martwa natura w ołówku”. Zajęcia plastyczne dla dzieci. 5.01.2022, środa, godz. 16.00 „Lalki teatralne” – zajęcia z lalkarstwa dla dzieci. 10.01.2022, poniedziałek, godz. 17.30 Z cyklu „ARKA POEZJI” – wieczór poezji Juliusza Rafelda. 11.01.2022, wtorek, godz. 16.00 Spotkanie Klubu Miłośników Kaktusów. 12.01.2022, środa, godz. 10.00 Dyżur Koła Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów.

Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu 15–16 stycznia 2022

Warsztaty teatralne: Weekendowe laboratorium artystyczne W warsztatach uczestniczyć mogą zarówno instruktorzy teatralni, nauczyciele i animatorzy kultury, jak i wszystkie osoby zainteresowane teatrem plastycznym, młodzież i dorośli poszukujący nowych form teatralnej ekspresji. Prowadząca: Agnieszka Zakrzewska. Cena: 150 zł, zgłoszenia przyjmowane są do 12 stycznia. Liczba miejsc ograniczona – o przyjęciu decyduje kolejność zgłoszeń. 26.01.2022, godz. 17.00

Ildefons Bańkowski – obiektywem architekta – multimedialny wykład z cyklu Sztuka fotografii Urodzony przed blisko stu laty Ildefons Bańkowski z wykształcenia był architektem i właśnie od fotografowania architektury rozpoczęła się jego droga twórcza. Był autorem wielu wystaw indywidualnych, uczestniczył w wystawach zbiorowych i pokonkursowych w całej Europie. Zmarł w 1982 r. Wykład przedstawi Stanisław Jasiński. Tym razem spotkanie odbędzie się wyłącznie wirtualnie – zapraszamy na platformę Zoom.

Kuba Krakowski, Wnętrze nieczynnego młyna w Nietrzebie, fotografia

Jej autorami są miłośnicy fotografii z Torunia i okolic, którzy pod kierunkiem Stanisława Jasińskiego w ubiegłym roku odwiedzili ponad 20 obiektów – wciąż działające dawne młyny wodne i parowe, współczesne przedsiębiorstwa, ale też budynki młyńskie, które obecnie pełnią inną funkcję. Zdjęcia wykonali: Weronika Droszcz, Karol Gierad, Stanisław Jasiński, Kuba Krakowski, Michał Lewandowski i Przemysław Przybył. Młyny jeszcze do niedawna były powszechnym elementem krajobrazu kulturowego wielu wsi – jak również miast – regionu. Autorzy wystawy Ziarno Mąka Chleb uwiecznili młyny w przekonaniu, że są one ważnym elementem naszego dziedzictwa kulturowego. Wstęp wolny. Zwiedzanie odbywa się zgodnie z aktualnie obowiązującymi zasadami bezpieczeństwa pandemicznego. inf. Kamil Hoffmann

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 53


prowadzi Artur Wrembel. Spotkanie przed wejściem do Pałacu Młodzieży.

Pałac Młodzieży w Bydgoszczy 11.01.2022, godz. 11.00 Karnawałowa Audycja Muzyczna. Koszt: 2 zł od ucznia. Obowiązują wcześniejsze zapisy – tel. 660 448 499, e-mail: p.cywinska-gacka@ palac.bydgoszcz.pl. 12.01.2022, godz. 9.30 Poradnia Rozwoju Zdolności – warsztaty wsparcia psychologicznego dla zdolnych uczniów szkół ponadpodstawowych. Spotkanie „Jak efektywnie radzić sobie ze stresem?”. Podczas warsztatów uczestnicy zapoznają się z pojęciem stresu, rozwiną umiejętności rozpoznawania najbardziej typowych jego objawów oraz dowiedzą się o skutkach długotrwałego działania. Zajęcia poprowadzą: mgr Ewa Sonia Szczurek i mgr Magdalena Borowska. Przewidywany czas spotkania – ok. 3 godz. dydaktycznych. Liczba osób ograniczona. Decyduje kolejność zgłoszeń. Z jednej szkoły można zapisać maksymalnie 3 osoby. Zgłoszenia na warsztaty prosimy kierować do 11 stycznia (do godz. 10.00) na e-mail: m.grzybowska@palac.bydgoszcz.pl lub nr tel. 52 321 00 81 wew. 310. 13.01.2022, godz. 19.00 Pałacowe planetarium – prelekcje i pokazy nieba przez teleskop dla uczniów SP. Obserwacje 14–16 stycznia 2022, Pałac Młodzieży w Bydgoszczy

34. AFF-Era Filmowa – „Artysta, sztuka, kicz”

54 |

| st y cze ń 2 0 2 2

14.01.2022, godz. 9.30 „Poradnia Rozwoju Zdolności” – warsztaty wsparcia psychologicznego dla uczniów zdolnych. Warsztaty skierowane są do zdolnych uczniów VII i VIII klas szkół podstawowych. Spotkanie „Trening twórczości”. Celem warsztatów jest rozwijanie potencjału uczniów, przygotowanie ich do tworzenia rzeczy nowych i wartościowych, a także rozwinięcie zdolności przystosowawczych tak, aby potrafili w sposób twórczy i nowatorski podchodzić do różnorodnych problemów. Zajęcia poprowadzą Katarzyna Tłok i Edyta Szott. Przewidywany czas spotkania – ok. 3 godz. dydaktycznych. Liczba osób ograniczona. Decyduje kolejność zgłoszeń. Z jednej szkoły można zapisać maksymalnie 5 osób. Zgłoszenia do dnia 13 stycznia (do godz. 10.00) na e-mail: m.grzybowska@palac.bydgoszcz.pl lub nr tel. 52 321 00 81 wew. 310.

Otwarte warsztaty w Pałacu Młodzieży w czasie ferii zimowych 17–28 stycznia 2022 – Warsztaty matematyczne dla maturzystów „Matematyka dla humanistów” 24.01.2022, godz. 16.20–19.20, sala 104 28.01.2022, godz. 16.20–19.20, sala 104 – Warsztaty historyczne dla maturzystów „Anegdoty, obrazy, rysunki i zagadki, czyli niekonwencjonalne warsztaty historyczne” 19.01.2022, godz. 16.30–18.00, sala 214 26.01.2022, godz. 16.30–18.00, sala 214 27.01.2022, godz. 16.30–18.00, sala 214 AFF-Era Filmowa adresowana jest do uczniów szkół ponadpodstawowych i wszystkich miłośników kina z Bydgoszczy. Tematem przewodnim 34. edycji będzie sztuka w filmie – jako żywioł twórczy, wzniosły akt pozwalający stworzyć dzieło, ale i proces trudny do opanowania, nierzadko prowadzący do destrukcji i autodestrukcji. AFF-Era pozwoli przyjrzeć się artystom i imitatorom, sztuce pełnej artyzmu, ale i tej bliskiej kiczu. Zawsze jednak relacja kina i sztuki odsyłać będzie do istotnych zjawisk kulturowych, historycznych i społecznych. Program seansów będzie różnorodny i bogaty: obejmie klasykę i kino najnowsze, polskie i zagraniczne, fabułę i dokument. Filmy poprzedzane będą edukacyjnym wstępem. Tematykę przeglądu uzupełnią warsztaty filmowe, dziennikarskie oraz plastyczne, wykłady i dyskusje. Impreza została wyróżniona tytułem Bydgoskiej Kulturalnej Marki Oświatowej. PROGRAM: Piątek 14 stycznia – 9.30 – wykład inauguracyjny prof. Piotra Zwierzchowskiego – 10.30 – Młodość Chopina, reż. Aleksander Ford, Polska 1951, 121 min – 15.30 – Człowiek, który sprzedał swoją skórę, reż. Kaouther Ben Hania, Belgia, Francja, Niemcy, Szwecja, Tunezja 2020, 104 min – 19.00 – La Strada, reż. Federico Fellini, Włochy 1954, 109 min

– Warsztaty języka angielskiego dla ósmoklasistów „Repetytorium ósmoklasisty” – zgłoszenia: tel. 505 644 036 18.01.2022, godz. 16.30–18.45, sala 104 19.01.2022, godz. 16.30–18.45, sala 104 25.01.2022, godz. 16.30–18.00, sala 104 26.01.2022, godz. 16.30–18.00, sala 104 – Warsztaty informatyczne „Obiekty 3D – podstawy projektowania w 3ds MAX i drukowanie na drukarce 3D Creality Ender 5” 17.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 227 21.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 227 – „Warsztaty informatyczne – część 2” 24.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 227 28.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 227 – Warsztaty fotograficzne „Malowanie światłem” 20.01.2022, godz. 16.30–18.30, sala 81 (9–12 lat) 21.01.2022, godz. 16.30–18.30, sala 81 (13–16 lat) „Portret w fotografii” 27.01.2022, godz. 16.30–18.30, sala 81 (9–12 lat) 28.01.2022, godz. 16.30–18.30, sala 81 (13–16 lat) – Warsztaty plastyczne (7–11 lat) 17.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 230 20.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 230 24.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 230 27.01.2022, godz. 16.00–18.30, sala 230 – Warsztaty astronomiczne „Podróże po zimowym niebie” 20.01.2022, godz. 16.00–17.30, sala 209 27.01.2022, godz. 16.00–17.30, sala 209 Informacje: tel. 52 321 00 81 – 21.00 – Ucieczka na srebrny glob, reż. Kuba Mikurda, Polska 2021, 94 min Sobota 15 stycznia – 9.30 – Mocny człowiek, reż. Henryk Szaro, Polska 1929, 78 min – 11.30 – Komedianci debiutanci, reż. Emmanuel Courcol, Francja 2020, 105 min – 15.30 – Malarka i złodziej, reż. Benjamin Ree, 102 min – 19.00 – Annette, reż. Leos Carax, USA, Francja i in. 2021, 139 min – 21.30 – Serce miłości, reż. Łukasz Ronduda, Polska 2017, 78 min Niedziela 16 stycznia – 9.30 – podsumowanie warsztatów filmowych, dziennikarskich oraz plastycznych – 10.00 – Aline. Głos miłości, reż. Valérie Lemercier, Francja/Kanada 2020, 123 min Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie. Aktualna wersja programu dostępna na stronie internetowej: www.affera. palac.bydgoszcz.pl. Bilet normalny: 10 zł. Biletu ulgowy (młodzież ucząca się, emeryci, osoby niepełnosprawne): 7 zł. Karnety: 50/30 zł. Kontakt i zapisy grup zorganizowanych na seanse oraz zapisy na warsztaty: dominik.wierski@palac.bydgoszcz.pl, tel. 607 611 242.


DKF Niespodzianka w Pałacu Młodzieży zaprasza na filmowe seanse w styczniu: Czwartek 13 stycznia, godz. 19.00

Komedianci debiutanci, reż. Emmanuel Courcol, Francja 2020, 105 min Czwartek 20 stycznia, godz. 19.00

Jeźdźcy sprawiedliwości, reż. Anders Thomas Jensen, Dania 2020, 116 min Czwartek 27 stycznia, godz. 19.00

Wszystko poszło dobrze, reż. François Ozon, Francja 2021, 113 min – POKAZ PRZEDPREMIEROWY! Warunkiem uczestniczenia w seansach jest zapoznanie się z procedurami obowiązującymi w Pałacu Młodzieży i stosowanie się do nich podczas przebywania w budynku. Procedury dostępne są na stronie: palac.bydgoszcz.pl. Przy wejściu do Pałacu Młodzieży należy zdezynfekować ręce, a podczas pobytu w budynku konieczne jest zasłanianie ust i nosa oraz zachowywanie dystansu społecznego. Na sali kinowej dostępne będą wyznaczone przez organizatorów miejsca. Cena biletu normalnego: 10 zł. Cena biletu ulgowego (młodzież ucząca się powyżej 16. roku życia, emeryci, osoby niepełnosprawne): 7 zł. Cena karnetu: 20 zł. Cena karnetu ulgowego (młodzież ucząca się powyżej 16. roku życia, emeryci, osoby niepełnosprawne): 15 zł. Bilety i karnety do nabycia w portierni Pałacu Młodzieży przed seansem. Kontakt: tel. 52 321 00 81 wew. 317. inf. Dominik Wierski

Kino Jeremi W ramach filmowych czwartków Kino Jeremi zaprasza na cykl komediowy NA DOBRY POCZĄTEK. 13.01.2022 (czw.), godz. 19.00

Szef roku, reż. Fernando León de Aranoa, prod. Hiszpania

17 i 18 stycznia 2022

Pan Patyk i morski potwór, reż. Tove Undheim, prod. Norwegia, wiek 6+ 19 i 20 stycznia 2022

Klub brzydkich dzieci, reż. Jonathan Elbers, prod. Holandia, wiek 8+ 21 i 24 stycznia 2022

Supernauczycielka, reż. Martijn Smits, prod. Holandia, wiek 6+

27 i 28 stycznia 2022

Wicher. Ostatni rozdział, reż. Lea Schmidbauer, prod. Niemcy, wiek 6+ Bilety: indywidualne dla wszystkich – 6 zł, grupy zorganizowane (od 10 dzieci) – 5 zł/dziecko (opiekunowie wstęp wolny). Kino Jeremi mieści się w budynku XV LO przy ul. gen. Augusta Fieldorfa „Nila” 13 w Fordonie. Szczegóły na stronie: kinojeremi.liceumxv. edu.pl i na FB: @KinoJeremiFordon. inf. Monika Jarzyna

D.K. Orion BSM W styczniu zapraszamy do następujących sekcji: Akademia Rozmaitości / koło plastyczne dla dzieci / nauka gry na instrumentach: gitara, pianino, keyboard / kółko informatyczne dla seniorów (zajęcia indywidualne) / Chór „Dzwon” / Gimnastyka tai-chi / Gimnastyka dla seniorów / Sekcja szachowa i brydżowa dla dorosłych / Koło Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów / Klub Seniora / Klub Miłośników Sztuki / Klub Miłośników Błonia / Klub Radiestetów / Stowarzyszenie Laryngektomowanych / Sybiracy / Klub Miłośników Zdrowego Stylu Życia / Koło gier planszowych dla dzieci.

12.01.2022, środa, godz. 17.30 „Salon Literacki Oriona” – wieczór poezji, prowadzenie: Dariusz Tomasz Lebioda.

Kino Jeremi zaprasza na FERIE W KINIE – cykl filmów dla dzieci i młodzieży produkcji europejskiej. Seanse będą odbywać się codziennie od poniedziałku do piątku o godz. 10.30.

Galeria Wieży Ciśnień – Muzeum Wodociągów od 11 do 30 stycznia 2022 r. w godzinach otwarcia muzeum, ul. Filarecka 2

Oksydan. Na miejscu. Na zastaw. Na wynos – wystawa prac Ewy Widackiej-Matoszko

Prezentowane na ekspozycji prace są wynikiem szkicu artystycznego i zapisem graficzno-fotograficznym przyglądania się zjawisku codziennego świadomego i nieświadomego wykorzystywania wody. Obserwacji jej w różnych stanach skupienia i odczytywania jej wiązań przez pryzmat banalności i bezbarwności, jako materii samej w sobie. To połączenie widzenia plastycznego i filozoficznego.

5.01.2022, środa, godz. 17.00 „Życzenia noworoczne” – spotkanie Klubu Miłośników Sztuki.

27.01.2022 (czw.), godz. 19.00

Bilety na filmowe czwartki: normalny – 11 zł, ulgowy – 7 zł. Z biletów ulgowych mogą korzystać osoby powyżej 60. roku życia, młodzież szkolna oraz studenci do 26. roku życia.

www.bsm.bydgoszcz.pl

25 i 26 stycznia 2022

20.01.2022 (czw.), godz. 19.00

Najmro. Kocha, kradnie, szanuje, reż. Mateusz Rakowicz, prod. Polska

Imprezy organizowane w D.K. „ORION” są otwarte dla wszystkich mieszkańców Bydgoskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (zasoby BSM obejmują osiedla: Śródmieście, Górzyskowo, Wzgórze Wolności, Szwederowo oraz Błonie).

Mój brat ściga dinozaury, reż. Stefano Cipani, prod. Włochy, wiek 11+

7.01.2022, piątek, godz. 15.00 „Kasztan czy śliwka – zaobserwowanie różnic podobnych obiektów – martwa natura w ołówku” – zajęcia plastyczne dla dzieci.

Moje wspaniałe życie, reż. Łukasz Grzegorzek, prod. Polska

Dzieci w wieku 6–12 lat. Godziny zajęć: 9.00–15.00. Liczba miejsc ograniczona.

19.01.2022, środa, godz. 17.00 „Wieczorek przy muzyce” – spotkanie Klubu Miłośników Sztuki. 26.01.2022, środa, godz. 17.00 „Babcia to skarb” – spotkanie Klubu Miłośników Sztuki. 17–28 stycznia 2022 FERIE ZIMOWE – zapisy przyjmowane będą od 3 stycznia od godziny 16.00 w D.K. „Orion” BSM lub telefonicznie pod nr. 696 002 923.

Ewa Widacka-Matoszko, Sudan. Remember?

Ewa Widacka-Matoszko – projektant, dekorator wnętrz, artysta grafik. Osobowość twórcza, wykładowca projektowania wnętrz. Ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Bydgoszczy, Wydział Sztuk Pięknych na UMK w Toruniu. Obecnie zajmuje się m.in. projektowaniem wystaw w Muzeum Okręgowym im. L. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 55


15.01.2011, sobota, godz. 8.00, pętla tramwajowa „Toruńska Stomil”

Kultura na świeżym. Kobiece wyprawy vol. 4: Źródliska

Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy 6.01.2022, czwartek, godz. 14.00, sala kinowo-widowiskowa MCK, bilety do nabycia w kasie MCK

Koncert Noworoczny Nadziei czas

Ruszymy w stronę Emilianowa, przez Wypaleniska, do Rud. Tu przejdziemy się do Źródlisk. Naszym celem jest Solec Kujawski i z niego wracamy pociągiem do domu. 16.01.2022, niedziela, godz. 9.00, parking przed Przystankiem Tleń

Kultura na świeżym vol. 97: Tleń i jezioro Żur

Do Tlenia dojeżdżamy na własną rękę. W dyskusji pod wydarzeniem na FB można się kompletować w auta, żeby nie było pustych przebiegów.

Ruszamy spod pensjonatu Przystanek Tleń wzdłuż Brdy do mostka miłości i dalej nad jeziorem Żur do Zatoki – punktu widokowego, i dalej do Grzybka, rezerwatu przyrody Jezioro Ciche, przez Zgorzały Most, Wierzchy i z powrotem do Przystanku Tleń. Mile widziane czołówki, ubranie na cebulę i dużo jedzenia. 20.01.2022, czwartek, godz. 12.00, sala kinowo-widowiskowa MCK, ul. Marcinkowskiego 12–14. Wstęp wolny z wejściówkami

Flobuda pod ferdeką, czyli „Wieża Kanclerza” i inne wypadki niemego kina znad Brdy 102. rocznicę powrotu Bydgoszczy w granice Polski dedykujemy branży, która istniała nad Brdą dość krótko, lecz inspiruje i zaciekawia współczesnych. Mowa o niemym kinie – filmach tworzonych przez lokalne wytwórnie, angażujące miejscowych aktorów, budzące marzenia… Godzinne spotkanie z niemą kinematografią i jej naśladowcami odbędzie się dokładnie w samo południe 20 stycznia w sali kinowej Orła. Drugi, popołudniowy seans będzie zarezerwowany dla słuchaczy Agory Nestora MCK. 23.01.2022, niedziela, godz. 19.00, bilety: 15 zł w przedsprzedaży i 20 zł w dniu spektaklu, dostępne w kasie MCK i na Bilety24.pl

Spektakl impro

fot. Dominika Król

Teatr improwizowany wymyWammy rozpoczyna sezon z przytupem! Jak zwykle będziemy tworzyły wszystko na oczach widza! Będą emocje, zachwyty i zaskoczenia. Co zagramy? Niech to jeszcze przez moment zostanie słodką tajemnicą! Żeby być na bieżąco – zapraszamy na naszą stronę na FB: @wymyWammy. Do bożonarodzeniowej krainy przenikniętej tradycją i folklorem przeniesiemy się w tym roku w sposób szczególny, na południe Polski, a zatem regionów góralskich. Zaprezentują się wszystkie grupy Zespołu Pieśni i Tańca „Płomienie”, które wypełnią ten świąteczny czas swoim śpiewem, tańcem i radością. Wśród gwaru kilkudziesięciu artystów występujących na scenie Miejskiego Centrum Kultury, wspólnie wyśpiewamy radosne Gloria, tak aby „znów wstąpiła w nas nadzieja”. Tegoroczna muzyczna narracja zespołu to utwory pochodzące zarówno z ostatniej płyty Zespołu Pieśni i Tańca „Płomienie”, Kolędy światła, jak i kompozycje nowe, przygotowane specjalnie na tę okazję. Koncert wykonają artyści Zespołu Pieśni i Tańca „Płomienie” z Młodzieżowego Domu Kultury nr 4 pod kierownictwem Izabeli Grochowskiej oraz kapela w składzie: Michał Stropa (akordeon), Maciej Drapiński (akordeon), Paulina Krakowian (skrzypce, suka biłgorajska), Michał Kwaśniak (skrzypce), Krzysztof Biernacki (klarnet), Jacek Kwaśniak (perkusjonalia). Przygotowanie wokalne: Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz, przygotowanie taneczne: Izabela Grochowska, Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz, Beata Rewolińska.

56 |

| st y cze ń 2 0 2 2


28–29 stycznia 2022: Premiery Płytowe 28.01.2022, bilety: 40 zł za dzień (dwa zespoły), 50 zł w dniu koncertu, dostępne w kasie MCK oraz na bilety24.pl godz. 19.00

29.01.2022, bilety: 40 zł za dzień (dwa zespoły), 50 zł w dniu koncertu, dostępne w kasie MCK oraz na bilety24.pl godz. 19.30

Rozwód

Ensemble Tuninng XIII

Rozwód to wrocławsko-toruńskie trio założone przez Szymona Szwarca (Jesień; gitara) i Damiana Kowalskiego (Pchełki; perkusja), współpracujące obecnie z Cezarym Rosińskim (Młyn; syntezator, sampling). Muzyka tria to eksploracja elektroakustycznych możliwości składu, w którym rozrastająca się sieć połączeń między instrumentami akustycznymi oraz elektronicznymi uaktywnia kolejne warstwy brzmień i rozwiązań w zakresie kompozycji oraz ekspresji. Rozwód wydobywa na swoje potrzeby elementy muzyki tanecznej, improwizowanej oraz noise’u, przekuwając je w sposób właściwy zespołom garażowym, gdzie rdzeń tych działań stanowi wciąż układ gitara–perkusja. Podczas koncertu zespół nie ogranicza się do odtwarzania materiału nagranego na płycie, stawiając na półimprowizowane sety, których punkt wyjścia stanowią kompozycje utrwalone na nagraniach. Każdy koncert zespołu Rozwód przynosi coś nowego, co następnie poddawane jest dalszej muzyczno-produkcyjnej obróbce.

Piotr Mełech, Michał Górczyński – klarnety, klarnety basowe, kontrabasowe Jakub Królikowski – fortepian Rafał Gorzycki – perkusja, elektronika, harmonijka Projekt z pogranicza jazzu, muzyki improwizowanej i muzyki klasycznej został powołany do życia rok temu pomiędzy Warszawą, Poznaniem i Bydgoszczą przez perkusistę i kompozytora Rafała Gorzyckiego. Jest to kolektyw tworzony przez kompozytorów będących także wykonawcami i instrumentalistami. Najnowszy ich album, zatytułowany Muzyka na trzy Instrumenty, został wydany w katalogu serii muzyki współczesnej Opus series w warszawskiej wytwórni Requiem Records.

Rafał Gorzycki, fot. Dariusz Bareya

Rozwód

Wojciech Jachna Squad

godz. 21.00

Variete, fot. Przemek Pogo Popowski

godz. 20.30

Variete

Koncert w ramach trasy promującej nową płytę zespołu Variete Dziki książę. Najnowsza płyta Variete wciąga jak 10-odcinkowy serial. Nie ma w Polsce zespołu, który z taką konsekwencją przeciwstawiałby się swojemu wcześniejszemu, w tym wypadku zimnofalowemu, wizerunkowi. Z każdą kolejną płytą muzyka Variete gubi ciężar pierwszych produkcji i zyskuje hipnotyczny powab. Autostrady Południa, upał, dzielnice Warszawy, poszukiwanie piękna – esencjonalne i wyrafinowane opowieści tkane przez zespół robią ze słuchaczem to, co powinna robić sztuka: skłaniają do refleksji i pozostawiają trudno zmywalny ślad. Zespół Variete gra w składzie: Grzegorz Kaźmierczak – śpiew, elektronika Marek Maciejewski – gitary Marcin Karnowski – perkusja Grzegorz Korybalski – bas

Wojciech Jachna Squad Earth Wojciech Jachna Squad to druga płyta kwintetu po dobrze przyjętym debiucie Elements wydanym na wiosnę 2020 roku w barwach Audio Cave. Do grona komponujących muzykę dołącza kontrabasista Paweł Urowski, który napisał dwa najbardziej dynamiczne utwory na płycie – The Last White Rhino i Zigmunt Freud’s Last Nightmare. Brzmienie płyty zostało ocieplone i zmienione poprzez nagranie w TONN STUDIO oraz miks Macieja Stanieckiego. Masteringu podjął się jak zwykle Marcin Bociński, z którym Wojciech Jachna ma już stałą autorską współpracę. Premiera płyty została przewidziana na marzec 2022 roku. Earth podejmuje dialog z wszystkimi nurtami jazzu obecnymi współcześnie na wszystkich kontynentach. To muzyka stara i nowa jednocześnie, dzika i łagodna, medytacyjna i żywa. Wojciech Jachna Squad: Wojciech Jachna – trumpet, flugelhorn Marek Malinowski – electric guitar Jacek Cichocki – piano and electric piano, Vermona Moog synthesizer, fx Paweł Urowski – double bass Mateusz Krawczyk – drums, percussion

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 57


TRZY PREMIERY STYCZNIA: „Licorice Pizza”, premierowo od 2.01

w „C’mon C’mon” zagrał swoją pierwszą od czasów „Jokera” rolę, zaskakując i całkowicie redefiniując swój wizerunek. Jego bohater – Johnny, dziennikarz radiowy – uczy się uważnie słuchać, budować trwałe więzi, naprawiać błędy przeszłości i... przytulać. Kameralny, przepełniony czułością czarno-biały film Millsa buduje mosty pomiędzy pokoleniami, dodaje otuchy i przykleja plastry na nasze najdotkliwsze rany. „Licorice Pizza” to najnowszy film wybitnego Paula Thomasa Andersona, reżysera takich produkcji jak „Nić widmo”, „Boogie Nights” czy „Mistrz”. Tytuł nawiązuje do nazwy słynnej sieci sklepów z płytami winylowymi. Historia toczy się na początku lat 70., w dobie wolności, eklektycznej mody i rewolucyjnej muzyki. Ukazane z ogromną czułością i sentymentem do epoki, szczenięce zauroczenie dorastających w Los Angeles Alany i Gary’ego rozwija się na tle pierwszych filmowych megaprodukcji w Fabryce Snów i wielkich przemian kulturowych czasu wolnej miłości. Oprócz debiutujących Alany Haim i Coopera Hoffmana (syna nieodżałowanego Philipa Seymoura Hoffmana), w filmie występują również: Bradley Cooper, Sean Penn, Tom Waits, John C. Reilly, Maya Rudolph i in.

„Titane”, premierowo od 14.01

strój. Jednak kot to nie tabletka, nie interesują go normy i wskaźniki. Nie zamruczy, dopóki nie poczuje się kochany. Ale Praktyczny pan na miłości się nie zna, nic o niej nie było w arkuszach Excela.

Wyróżnienie za IV miejsce: „Galaxi taxi: Syreni śpiew”, reż. Jan Steliżuk, FUMI Studio, 2019, 13’

16.01.2022, niedziela, godz. 12.00, kino Orzeł MCK, bilety: 5 zł, kategoria wiekowa: 7+

MAŁE ANIMOCJE: O!PLA Teraz Dzieci Mają Głos!, dzieci wczesnoszkolne, 55’42’’

Najlepsze filmy 9. Ogólnopolskiego Festiwalu Animacji O!PLA’21 to animacje, które zostały nagrodzone i wyróżnione przez widzów – dzieci w całej Polsce. W programie:

Złoty Tobołek Koziołka Matołka: „Nie taki krokodyl straszny”, reż. Grzegorz Koncewicz, Serafiński Studio, 2020, 10’30’’

Piesek poznaje w kanale krokodyla i zaprasza go do domu, żeby mógł się umyć i najeść, zanim wróci pan pieska. Krokodyl opowiada pieskowi swoją historię i dowiaduje się, że nie jest taki straszny, a lepiej niż w kanale będzie mu mieszkać w zoo.

Trójka ponad miarę kłótliwych wspólników w zdezelowanej taksówce przemierza nieustannie wszechświat w poszukiwaniu potencjalnych pasażerów, zaś gdy już tych pasażerów znajdzie, lot z nimi przeistacza się zawsze w serię piramidalnych, wręcz absurdalnych perypetii… Tym razem dostają zamówienie na planetę Neptuna, boga wód, chmur i deszczu…

Specjalne Wyróżnienie O!PLA’21: „Upiorne przedszkole”, reż. Aleksandra Maciejewska, Wydział Artystyczny Uniwersytetu Marii CurieSkłodowskiej w Lublinie, 2019, 4’24’’

Srebrny Tobołek Koziołka Matołka: „Agatka i liście”, reż. Andrzej Piotr Morawski, Serafiński Studio, 2019, 10’

„Titane” to dzika, rozsadzająca ekran opowieść o seryjnej morderczyni, w stylu kultowych filmów Quentina Tarantino i Davida Cronenberga. Alexia (wbijająca w fotel kreacja Agathe Rousselle) – seksowna tancerka, posiadaczka ognistego samochodu – po dokonaniu kilku morderstw musi uciekać przed policją. Szybko nadarza się okazja, by zmienić tożsamość i podać się za zaginioną osobę. Alexia rozpoczyna życie w nowej skórze, ale uwolnić się od przeszłości będzie niezwykle trudno… Autorka kultowego „Mięsa” Julia Ducournau demoluje granice gatunków. „Titane” to epicki spektakl, jednocześnie brutalny i zabawny, wielowymiarowy i szalony manifest, aż w końcu wariacja na temat ludzkiego ciała – jego granic i przemian.

„C’mon C’mon”, premierowo 21.01 Wielki powrót Mike’a Millsa, twórcy niezapomnianych „Debiutantów”, a także spektakularny powrót na ekrany Joaquina Phoenixa, który

58 |

| st y cze ń 2 0 2 2

Agatka wykleja obrazek z opadłych liści: liściowa Panienka na tle jesiennego lasu. Gdy Agatka pokazuje Cyrylowi skończony rysunek, okazuje się, że zniknęła z niego liściowa Panienka, a z obrazka dobiega wołanie o pomoc. Agatka i Cyryl wskakują w liściowy świat, by pomóc liściowej Panience.

Historia toczy się wokół brązowowłosej, pyzatej dziewczynki Anabell, która wraz z rodzicami przeprowadziła się do nowego miasta. O dziewczynce zapominają rodzice, pochłonięci bez reszty korporacyjną pracą. „Na chybcika” zdołali umieścić córkę w jedynym przedszkolu, które jeszcze przyjmowało nowe dzieci…. Anabell trafia do dziwnego i ekscentrycznego miejsca pełnego niecodziennych postaci. Czy się odnajdzie? Jakie przygody będą na nią czekać tuż za drzwiami fioletowego przedszkolnego budynku? Zobaczcie i dowiedzcie się sami!

Brązowy Tobołek Koziołka Matołka: „Praktyczny pan”, reż. Michał Poniedzielski i Dominik Litwiniak, Running Rabbit Films, 2020, 10’

Film prezentowany na O!PLA’21: „RE-QUEST”, reż. Veronika Klyushnik, Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu, 2020, 6’21’’

Praktyczny pan to uporządkowany i wydajny, wzorowy pracownik i obywatel. Pomimo tego że wszystko robi idealnie, jest mu w życiu coraz smutniej. Tabletki nie pomagają, więc kupuje kota, którego mruczenie podobno poprawia na-

Film opowiada o chłopu, który ciągle gra w grę na konsoli. Jego matka poprosiła go, aby poszedł do sklepu spożywczego i oderwał się od gry, ale ta zwykła wycieczka do sklepu stała się dla chłopca niezwykłą przygodą.


Zespół Pałacowo-Parkowy w Ostromecku 23.01.2022, niedziela, godz. 16.00, wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona, zapisy: SMS na nr 507 099 187

Zwyczaje towarzyskie polskich mieszkańców Bydgoszczy w II Rzeczypospolitej – spotkanie z autorką książki Ewą Rynką W swojej książce autorka opisała m.in. miejsca, w których bydgoszczanie mogli nabyć modną odzież. Przybliżyła też wiele międzywojennych lokali, kabarety, teatry, kina, wystawy, widowiska cyrkowe czy koncerty.

Tomasz Zając, fot. Dariusz Gackowski

29.01.2022, sobota, Pałac Stary w Ostromecku, godz. 12.00–16.00, wstęp wolny, obowiązują zapisy: szucik10@gmail.com

Djembe na salonach – spotkanie XXXXI

Autorskie warsztaty djembe Piotra Schutty Bezpłatne warsztaty bębniarskie dla początkujących, z zachowaniem wszystkich rygorów bezpieczeństwa obowiązujących w okresie zagrożenia epidemiologicznego. Zajęcia mają charakter otwarty. Kładziemy nacisk na to, by poziom zaawansowania granych rytmów i stopień skomplikowania zabaw rytmicznych dostosowany był do możliwości początkujących bębniarzy oraz takich, którzy dotkną bębna po raz pierwszy w życiu. Warsztaty przeznaczone są dla osób dorosłych, młodzieży oraz dzieci powyżej 10. roku życia. UWAGA, zmiana. Osoby mające własne instrumenty muszą się też zapisywać ze względu na weryfikację liczby uczestników.

30.01.2022, niedziela, godz. 12.00–14.00, cena 20 zł/os., grupy maks. 20 os., zapisy: 785 250 182, recepcja@palaceostromecko.pl

Smaki przeszłości, czyli Ostromecko od kuchni – zwiedzanie kuratorskie pałaców i parku

Prowadzenie: Anna Kornelia Jędrzejewska, Andrzej Gawroński, Alicja Dużyk Nowy cykl spotkań, związany z odkrywaniem Zespołu Pałacowo-Parkowego w Ostromecku. Doświadczanie Ostromecka wiąże się z symfonią zmysłów. Poruszając się w przestrzeni parkowo-pałacowej, aktywizujemy kolejno: wzrok, dotyk, węch, słuch oraz smak. Nie bez przyczyny kuchnia pałacowa pod koniec ub.r. została wpisana na listę Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Kujaw i Pomorza, działającej w ramach Europejskiej Sieci Dziedzictwa Kulinarnego. fot. Dariusz Gackowski

Ewa Rynka – ur. 15 lipca 1967 r. w Bydgoszczy. Ukończyła regionalistykę europejską oraz zarządzanie dziedzictwem kulturowym i ochronę zabytków na UKW w Bydgoszczy. Miłośniczka historii Bydgoszczy, szczególnie okresu międzywojennego. 23.01.2022, niedziela, godz. 17.30, wstęp wolny, liczba miejsc ograniczona, zapisy: SMS na nr 507 099 187

Recital Tomasza Zająca z okazji rocznicy powrotu Bydgoszczy do macierzy Tomasz Zając jest jednym z najwybitniejszych polskich pianistów młodego pokolenia. Koncertował w Polsce i za granicą – w Niemczech, Austrii, Francji, Norwegii, Białorusi, Czechach, Iranie, Japonii. Jest laureatem wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów pianistycznych i kameralnych.

st y cze ń 2 0 2 2  |

| 59


oraz przekonują do działalności społecznej, która prowadzi do tworzenia sprawiedliwej, sprzyjającej ludziom przyszłości. kurator wystawy: Jerzy Brukwicki W wystawie udział biorą: Marta Bystroń, Jacek Ćwikła, Stanisław Gajewski, Wiesław Gołuch, Wojciech Kołyszko, Krzysztof Mazur, Jerzy Medyński, Wiesław Przyłuski, Łukasz Rayski, Marcin Rząsa, Eugeniusz Skorwider, Max Skorwider, Maria Sochaniewicz, Robert Szecówka (ROBS).

Galeria Wspólna

27.01.2022, godz. 19.00 – wernisaż wystawy (wystawa potrwa do 18 lutego)

do 15.01.2022, ul. Batorego 1/3

Tomasz Bukowski. Malarstwo

nie do śmiechu – wystawa Wystawa nie do śmiechu jest rozmową o Polsce, o otaczającej nas codzienności, którą kształtowały wydarzenia dziejowe lat 80. i rzeczywistość ostatnich 30 lat trudnych przemian społeczno-politycznych, sprzeciw wobec PRL-owskiej udręce oraz aktualne zagrożenia, niedorzeczności i absurdy. Zgromadzone obrazy, rysunki i rzeźby – artystów debiutujących w latach 70. i 80. ubiegłego stulecia, współtwórców ruchu kultury niezależnej oraz w pierwszych latach XXI wieku – komentują przeszłość i teraźniejszość, ujawniają istotę i mechanizmy sprawowania władzy, ukazują skutki politycznych dążeń i przesileń; mówią o międzyludzkich relacjach, społecznych nastrojach. Ich ekspresja przypomina o silnie zakorzenionej w nas nieograniczonej potrzebie życia w wolności i niezależności oraz

Tomasz Bukowski, 2020, olej, akryl, 140×191 cm

60 |

| st y cze ń 2 0 2 2

odpowiedzialności za siebie, bliskich i nieznajomych, za poniewieranych i upokarzanych. Prezentowane w przestrzeni Galerii Wspólnej dzieła sztuki – subtelne i drapieżne, dowcipne i ironiczne – nie poprawiają rzeczywistego stanu rzeczy, ale skłaniają do refleksji i przekonania, że żyjemy w czasie „nie do śmiechu”; uświadamiają, że nadal prosty znak, rozważna metafora potrafią wpływać na nasze myślenie, nakłaniają do tolerancji

Prezentowany cykl obrazów został zainspirowany szklarniami. Na początku powstał obraz w tradycyjnej formie prostokąta. Moją uwagę zwrócił rytm konstrukcji i światło. Następnie po wielu próbach doszedłem do aktualnie prezentowanej formy – domku-szklarni. Samo przedstawienie czy raczej struktura malarska sprawia, że do końca nie mamy pewności, czy jesteśmy na zewnątrz, czy wewnątrz oglądanego obiektu. Forma domku szklarni odsyła do strefy zamkniętej. Tomasz Bukowski

Tomasz Bukowski – urodził się w 1969 r. w Gnieźnie. Dyplom uzyskał w PWSSP w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny) w V Pracowni Malarstwa prof. Jana Świtki w 1995 r. Pracuje jako kierownik XVII Pracowni Rysunku UAP. Wystawiał w Bydgoszczy, Gnieźnie, Kaliszu, Lesznie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie.


Tomasz Bukowski, 2020

Tomasz Bukowski, 2020


Szczegóły na s. 46


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.