EKO-EURO
EKO-RYNEK
KONGRESY
KONFERENCJE
TARGI
OPINIE
INNOWACJE
nr144/145 lipiec/sierpień 2015 cena10 zł (w tym 5% VAT)
Ukazuje się od 1997 roku
Rzeczywistość skrzeczy
25 LAT SAMORZĄDU - niespełnione nadzieje ISSN 14295512
Kosztowna zachcianka
66
B&E nr 144-145/2015
„Ów tylko umie zganić mądrze, kto milczeć będzie, zanim zrozumie” FOTO: ANNA WĘGLEWSKA
John Ford
Szanowni Państwo, wygląda na to, że nastąpiło przebudzenie. Dramatyczne, ale potrzebne. Co zrobić, by uniknąć najgorszego, mając na uwadze hiszpański krach, irlandzkie bankructwo, włoski kryzys, grecką tragedię, i wyprowadzić Polskę w prawdziwą nowoczesność? Na to wyzwanie próbuje odpowiedzieć Raport „Reforma kulturowa 2020,2030, 2050”, zaprezentowany jako inauguracja VI Kongresu Innowacyjnej Gospodarki, 9 czerwca br. w Politechnice Warszawskiej.Raport ten na zlecenie Krajowej Izby Gospodarczej przygotowany został pod redakcją Jacka Żakowskiego przez zespół wybitnych ekspertów, znawców problematyki ujętej w czterech działach: Holistyczna szkoła całodniowa, Inkluzywna gospodarka, Deliberatywne państwo, Podmiotowe społeczeństwo. Autorka Inkluzywnej Gospodarki prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, nazywa rzecz po imieniu: mamy w Polsce do czynienia z dryfem... ogromnym marnotrawstwem. Każde pozytywne zjawisko napotyka na przeszkody. Rezultat: wykluczenie społeczne. Model gospodarczy oparty na taniej sile roboczej wyczerpuje się, traci konkurencyjność. Na blogach internetowych już widać wyraźnie, jak wielu nie rozumie przesłania raportu Reforma kulturowa, prymitywnie i wulgarnie komentuje, obraża twórców, totalna negacja, brak refleksji. Niestety, przejawy warcholstwa nie są obce w polskiej historii! Pod znakiem zapytania stoi problem doganiania Zachodu, kiedy w następnej dekadzie skończą się pieniądze z UE, zmaleją transfery od
emigrantów, a jednocześnie niekorzystnie zmienią się proporcje demograficzne i definitywnie wyczerpią się proste rezerwy. Kluczowy wniosek, jaki można wyciągnąć z kongresowych debat brzmi: zasadnicze bariery mają charakter kulturowy. Dramatycznie niski poziom zaufania, nieumiejętność współpracy, folwarczne modele zarządzania, patologiczny indywidualizm, nepotyzm, niechęć do ryzyka, brak tolerancji stanowią przeszkody w dalszej modernizacji kraju. Dlatego ten proces wymaga zmiany kulturowej. Takiej, jaką z ogromnym sukcesem przeprowadzono w wiktoriańskiej Anglii, bismarckowskich Niemczech czy Turcji Ataturka. Taka reforma wymaga skoordynowania świadomego działania na kilku kluczowych polach i długoletniego planowania oraz konsekwentnego wdrażania być może nawet przez kilka pokoleń. Nie chcemy zmieniać wszystkiego. Chcemy stworzyć mechanizmy, które uruchomią procesy zmian umożliwiających Polsce odnoszenie w XXI wieku przynajmniej takich sukcesów, jakie odnieśliśmy w pierwszym ćwierćwieczu wolności. – mówi koordynator projektu. B&E, kierując się przesłaniem: nadzieja matką mądrych, widzi tu przełomową rolę, jaką może odegrać zielona encyklika Papieża Franciszka. Nie bądźmy obojętni
Magazyn biznes&EKOLOGIA jest niezależnym czasopismem na rynku od roku 1997. Miesięcznik o zasięgu ogólnokrajowym, czytany przez profesjonalistów zajmujących się ochroną środowiska w administracji wszystkich szczebli, biznesie, przemyśle, nauczycieli, młodzież szkolną i akademicką oraz wszystkich, którzy interesują się problemami środowiska i jakości życia. Wydawca: Fenix Aleksandra Wójtowicz Redaktor Naczelna, tel. 604 772 512, a_wojtowicz@biznesiekologia.pl, Henryk Oleksy Dyrektor Programowy, tel. 601 354 144, olehenem@wp.pl Rada Konsultacyjna: Prof. dr hab. Zygmunt Babiński Prof. dr hab. Andrzej Grzywacz Prof. dr hab. Marek Gromiec Prof. dr hab. Andrzej Jasiński Prof. dr hab. Wojciech Majewski Prof. dr hab. Waldemar Mioduszewski Prof. dr hab. Maciej Nowicki Prof. dr hab. Kazimierz Pająk Prof. dr hab. Jan Popczyk Prof. dr hab. Kazimierz Rykowski Prof. dr hab. Henryk Skolimowski Prof. dr hab. Ewa Solarska Kontakt: tel/fax 22 723 25 70 Zespół: Adam Bogoryja-Zakrzewski, Jolanta Kamieniecka, Peter van der Laan, Wanda Pazdan, Tadeusz Peter, Anna Piwowarska - Nasz, Bożena Tokarska, Natalia Skoczylas, Marek Szwarc, Cezary T. Szyjko, Marcin Piasek. Współpraca: Instytut na rzecz Ekorozwoju, Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej, Polska Izba Gospodarcza EKOROZWÓJ, Społeczny Instytut Ekologiczny, Towarzystwo, Przyjaciół Filozofii Ekologicznej, Stowarzyszenie Polskich Mediów, Klub Publicystów „EKOS”, Stowarzyszenie Dziedzictwo Natury. Skład: Studio C&D Redakcja zastrzega sobie prawo i skracania artykułów bez naruszenia zasadniczych myśli autora i do dokonywania streszczeń. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam. Redakcja zastrzega sobie prawo nie przyjęcia z mówienia na reklamy niezgodne z filozofią czasopisma. Redakcja zastrzega sobie możliwość dokonywania niezbędnych poprawek, uzupełnień, skrótów nadesłanych tekstów, dołączania cytatów, śródtytułów, treści w ramkach.
nr 144-145/2015 B&E
1
EKO-EURO
EKO-RYNEK
KONGRESY
KONFERENCJE
TARGI
OPINIE
INNOWACJE
nr144/145 lipiec/sierpień 2015 cena10 zł (w tym 5% VAT)
nr
144/145
lipiec/sierpień 2015
Ukazuje się od 1997 roku
25 LAT SAMORZĄDU - niespełnione nadzieje ISSN 14295512
aktualności i wydarzenia 04 FORUM „BIZNES I BIORÓŻNORODNOŚĆ”
Kosztowna zachcianka
FOTO: ARCHIWUM WŁASNE
Rzeczywistość skrzeczy
w regionach 26
WALENIE GŁOWĄ W MUR
28
RZECZYWISTOŚĆ SKRZECZY – Joanna Kosmalska
06 „MAMY WIELE DO ROBOTY”
30
SKÓRKA ZA WYPRAWKĘ – Joanna Kosmalska
07 SZYBKI POSTĘP W OBSZARZE CYFRYZACJI
32 34
BITWA O GÓRY – Violetta Waluk
35
PIASKOWA SAMOWOLKA – Anna Stabrowska
38
PIENIĄDZE DLA PRZEDSIĘBIORCÓW I MAŁYCH MIAST – Magdalena Skłodowska
– Małgorzata Majchrzak
05 W WALCE O KLIMAT
08 TRANSATLANTYCKI HANDEL LNG EKOLOGICZNY AKUMULATOR
09 DLA PRZEMYSŁU
10 MAŁY NARÓD DUMNYCH LUDZI – Natalia Skoczylas
13
25 LAT SAMORZĄDU. NIESPEŁNIONE NADZIEJE – Henryk Oleksy
39
POŁÓW SIECI WIDM
salon dłużnika DEKALOG DŁUŻNIKA
22 10
35 gospodarowanie lasami
bezpieczeństwo energetyczne 16 CZY MOŻLIWE JEST EKOLOGICZNE
40
NAWRÓCENIE POLSKIEJ ENERGETYKI? – Grzegorz Wiśniewski
nowe technologie
18 KOSZTOWNA ZACHCIANKA – Joanna Kosmalska 20
NOWE WSPARCIE DLA ZIELONEJ ENERGII – Marcin Skolimowski
42
gospodarowanie wodami 24 KANAŁ OSTRÓDZKO - ELBLĄSKI ZNOWU CZYNNY – Tadeusz Pater
25 NA SZLAKU SZCZECIN - GDYNIA – BAŁTYK 2015
2
B&E nr 144-145/2015
BEACONY,CZYLI REWOLUCYJNA TECHNOLOGIA W ZASIĘGU SMARTPHONE’A – Wojciech Kuder
bezpieczeństwo zdrowia i żywności
22 MIĘDZYNARODOWA KOMISJA ŻEGLUGI ŚRÓDLĄDOWEJ NA ODRZE – Dr Jan Pyś
INSTYTUT BADAWCZY LEŚNICTWA MA 85 LAT – Aleksandra Wójtowicz
44
ROŚLINY, KTÓRE LECZĄ,CZYLI SKARBY UKRYTE W TWOIM OGRÓDKU
45
INNOWACJE W PRODUKCJI ZWIERZĘCEJ - OD IDEII DO PRAKTYKI
zrównoważone miasto 46
Nasi autorzy
„ENERGIE CITES” DLA MĄDRYCH SAMORZĄDÓW – Iwona Herbuś
zrównoważony transport 47
ZRÓWNOWAŻONY TRANSPORT SPRZYJA JAKOŚCI ŻYCIA W MIEŚCIE – Karolina Marszałkowska
zrównoważony transport 49
WYELIMINOWAĆ PATOLOGIĘ
50
SZWEDZKA REWOLUCJA W RECYKLINGU
52
WYSYP POMYSŁÓW NA WYSYPISKA
54
WIATA MOŻE POMÓC – Alfred Budzyński
bioróżnorodność 56
KOLEJNY SYNDROM NIEMOCY? – Anna Piwowarska
44 40
56
edukacja 58
O OSZUSTACH DUŻYCH I MAŁYCH – Anna Piwowarska
59
OBYWATELE ZASOBNI W ZASOBY. BIAŁA KSIĘGA ZARZĄDZANIA ZASOBAMI NATURALNYMI W POLSCE
60
KONCPECJA PŁATNOŚCI ZA USŁUGI EKOSYSTEMÓW (PES) – Paweł Wieczorek
62
BLISKO IDEAŁU
recenzja 63
NIEOCZEKIWANY POŻYTEK Z PRZESIADYWANIA W KAWIARNIACH
Mgr Joanna Kosmalska Dziennikarka prasowa. Kilkanaście lat związana z miesięcznikiem Politechniki Warszawskiej, gdzie pisała o badaniach naukowych. Od trzech lat specjalizuje się w tematyce szeroko rozumianej ekologii i zrównoważonego rozwoju.
Mgr inż. Henryk Oleksy Współtwórca i wieloletni dyrektor Zakładów UNITRA-UNIMA. Autor licznych publikacji na temat automatyzacji procesów produkcyjnych w przemyśle elektronicznym. Prezes Związku Pracodawców Przemysłu Warszawskiego. Członek wielu rad naukowych m.in. Krajowej Rady Wzornictwa Przemysłowego.
Dr kpt. ż.ś. Jan Pyś Dyrektor Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu. Uczestniczy w komisjach, których przedmiotem działania jest transport rzeczny. Jest członkiem wielu stowarzyszeń związanych z Żeglugą Śródlądową. Jest autorem dwutomowej książki „Odra. Rzecz o żegludze i polityce” oraz wielu prac z dziedziny żeglugi śródlądowej, opublikowanych w czasopismach ogólnopolskich
Natalia Skoczylas absolwentka KUL i UMCS – w dziedzinie nauk politycznych, uczestniczka Programu Erasmus, od lat zaangażowana w rozliczne przedsięwzięcia związane z koordynacją konferencji zarówno w kraju jak i za granicą, kontrybutorka wielu tradycyjnych i elektronicznych mediów.
nr 144-145/2015 B&E
3
aktualności i wydarzenia
Niespełnione nadzieje
12
B&E nr 144-145/2015
aktualności i wydarzenia
Henryk Oleksy
25 lat Samorządu
Niespełnione nadzieje Taką właśnie generalną ocenę reformy samorządowej zaprezentowali twórcy z okazji 25–lecia wdrażania jej w praktyce – prof. Jan Stępień, jak i nieżyjący już Jerzy Regulski. Ich zdaniem system bezpośrednich wyborów doprowadził do jednowładztwa w gminach. Wybrani prezydenci, burmistrzowie, wójtowie zarządzają bezpośrednio lub pośrednio wszystkimi urzędami w gminie i uzależniają od swoich decyzji podmioty gospodarcze. Stojąc na czele urzędu gminy, decydują o większości miejsc pracy obsadzanych na ich terenie. Natomiast rola rady gminy czy miasta została poważnie zredukowana, co spowodowało uwiąd demokracji lokalnej, której samorząd lokalny miał być budowniczym i gwarantem.
Straty w tej płaszczyźnie osiągnęły ponad 2 mln obywateli. Emigracji sprzyjał także brak budownictwa komunalnego. Przy niskich zarobkach zdobycie własnego lokum i założenie rodziny stało się nierealne. Utrudniało to poszukiwanie pracy poza miejscem zamieszkania.
budowano, mimo, że istnieją już łatwo dostępne i dobrze wyposażone lotniska, przyjmujące i odprawiające loty prawie niezależnie od pogody. Zdaniem prof. Marka W. Kozaka z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwer-
Trzy są sposoby zdobywania mądrości, pierwszy to refleksja – to najbardziej szlachetny, następnie naśladowanie – jest on najłatwiejszy, a trzeci to doświadczenie – najbardziej gorzki ze wszystkich
Samowładztwo, brak etyki oraz wysoki dwunastoprocentowy poziom bezrobocia musiały doprowadzić do niedopuszczalnego nepotyzmu, rozpowszechnienia się mobbingu, śmieciowych umów i niskich płac, z którymi to zjawiskami z uwagi na strach przed utratą pracy muszą się godzić pracobiorcy. Natomiast odważniejsi i zdesperowani, młodzi i wykształceni zaczęli masowo emigrować w poszukiwaniu lepszych warunków życia.
Konfucjusz
Nie znalazły się także mieszkania dla poszkodowanych przez losowe kataklizmy, a także rozwody. Ponadto nowe prawo dopuszczało eksmisję mieszkańców na bruk, czemu towarzyszyło wiele ludzkich tragedii. Jednocześnie znaczne pieniądze wydawano na tzw. wodotryski (aquaparki, domy weselne i inne obiekty, do których trzeba dopłacać, służące prestiżowi lokalnych włodarzy). Przykładem lotniska w Łodzi, Bydgoszczy, Zielonej Górze, Radomiu, Gdyni, które
sytetu Warszawskiego, członka Komitetu Przestrzennego Zagospodarowania Kraju, na wszystko, co da się zrobić z betonu i infrastrukturę, wydawano około 80% środków, ze szkodą dla innowacji, bo nie każda infrastruktura służy rozwojowi, a jej utrzymanie wymaga nakładów. Brak rachunku efektywności potwierdzającej celowość inwestowania. Kontrola NIK pokazała to na przykładzie tzw. parków technologicznych.
nr 144-145/2015 B&E
î 13
aktualności i wydarzenia
Nieliczne działają zgodnie z założeniami, a większość to martwe budowle. A przecież wiadomo, że pomysły powstają wyłącznie w ludzkich głowach. Dzieje się tak m.in. na skutek tego, że tylko niewiele ponad 30% samorządów opracowało plany przestrzennego zagospodarowania. Wiele jest przyczyn tak poważnego zaniedbania, które przynosi znaczne straty ekonomiczne i różnego rodzaju nadużycia. Opublikowany na ten temat raport wskazuje, że jest to także powód niekontrolowanej urbanizacji miast i miasteczek, chaos przestrzenny powodujący wzrost kosztów szacowany na miliardy polskich złotych. Np. gminy zbyt wiele terenów przeznaczyły pod zabudowę mieszkaniową, także na strefy pod inwestycje przemysłowe obejmujące często obszary nienadające się na te cele (np. tereny zalewowe). Zdaniem specjalistów przesadzono, bo na tak wyznaczonych terenach można wybudować mieszkania dla ponad 60 mln mieszkańców. Zbudowanie infrastruktury obejmującej drogi, sieci energetyczne, sieć wodną i kanalizację, transport, łączność oraz wykup części gruntu (ceny stale rosną) to ogromne do poniesienia koszty. Tymczasem prognozy demograficzne przewidują, że w 2035 roku w Polsce będzie zamieszkiwało tylko 35,9 mln mieszkańców o znacznie zmienionej strukturze wiekowej. Wzrośnie bowiem liczba osób w wieku powyżej 65 lat, a większość będzie mieszkać w miastach. Już dziś bardziej celowe wydaje się budownictwo domów dla seniorów niż domów weselnych. Planując inwestycje, konieczne jest uwzględnianie informacji określających tendencje rozwoju. Zbyt mało uwagi samorządy poświęcały takim kwestiom, jak gospodarowanie odpadami, bezpieczeństwo energetyczne bazujące na odnawialnych źródłach energii, wykorzystujące lokalne surowce energetyczne. Miał to być sposób na wzrost zatrudnienia i przychodów ludności. Rozwój w tej dziedzinie wiąże się także ograniczeniem zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery.
14
B&E nr 144-145/2015
Antoni Szlagor burmistrz Żywca
Tadeusz Ferenc prezydent Rzeszowa
W okresie 25 lat samorządności udało się zrealizować w naszym kraju szereg przełomowych inwestycji. Chodzi mi tutaj między innymi o nowe drogi, mosty, oczyszczalnie ścieków itp. Jeżeli mówimy o przemianach, które zaszły w związku z ustanowieniem w naszym kraju samorządu lokalnego, to bardzo pozytywne zmiany zaszły szczególnie w dziedzinie w ekologii – mówi Antoni Szlagor Burmistrz Żywca. Na przestrzenni 25 lat dzięki różnorodnym programom edukacyjnym bardzo zmieniała się świadomość proekologiczna mieszkańców polskich miast i wsi. W naszym regionie powstał Związek Międzygminny ds. Ekologii, który realizuje projekt „Oczyszczanie ścieków na Żywiecczyźnie – Faza II”. Dzięki współpracy miasta Żywca, gmin wchodzących w skład ZMGE udało się wybudować ponad tysiąc kilometrów sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. Przedstawiłem kilka przykładów z bardzo wielu, które pokazują, jak dzięki samorządowi lokalnemu na przestrzeni 25 lat zmieniła się Polska, Żywiecczyzna.
Dbałość o środowisko to jedno z naszych głównych działań. Zdrowie mieszkańców to priorytet. Dlatego też wdrożyliśmy kilka zadań, które mają na celu poprawę warunków do życia. – mówi Tadeusz Ferenc prezydent Rzeszowa. Kilka lat temu, kosztem 170 mln zł wybudowaliśmy „fabrykę wody”. W tej chwili woda z kranu nadaje się do picia bez przegotowania. W roku ubiegłym kupiliśmy 80 nowych autobusów najnowszej generacji zasilanych m.in. gazem CNG. Przygotowujemy się do zakupu nowych, tym razem o napędzie hybrydowym. Od 2007 r. prowadzimy zbiórkę zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, który mieszkańcy mogą oddać bezpłatnie. Do tej pory zebraliśmy ponad 600 ton. Przystąpiliśmy do programu usuwania azbestu. Dotychczas z miasta usunięto ponad 1500 ton wyrobów zawierających azbest. Jako miasto uczestniczymy również w programie ochrony powietrza poprzez systematyczną likwidację pieców i przechodzenie na centralne ogrzewanie. Dbamy też o termomodernizację budynków oraz montaż instalacji wykorzystujących źródła energii odnawialnej.
W licznych miastach, a nawet uzdrowiskach, stężenie toksycznych i rakotwórczych substancji i pyłów PM10, PM2,5 oraz benzopirenu przekraczają dopuszczalne normy. Duży wpływ ma na to tzw. niska emisja (w gospodarstwach spala się co popadnie). Doszło także do zabudowy korytarzy wentylacyjnych w dużych miastach i wycinki drzew. Zbyt powolny rozwój publicznej komunikacji i dopuszczenie do ruchu wielkiej liczby sprowadzonych z zachodu wysłużonych samochodów ma w tym także znaczący udział. W polskich miastach jeździ więcej samochodów niż w niemieckich. Najgroźniejsze w skutkach okazało się jednak zderzenie z jedynowładztwem w gminach tysięcy nowo powstałych – jak Polska długa i szeroka – małych i średnich firm. Zmienne, niedoskonałe prawodawstwo, niskie kwalifikacje, asekuracja i bezkarność urzędników z jednej strony, brak doświadczeń w dziedzinie organizacji i zarządzania oraz znajomości prawa z drugiej postawiły te firmy w niezwykle trudnej sytuacji wobec samorządu i władz lokalnych. Przykładem najbardziej istotnym dla gospodarki, dla firm i dla obywateli jest prawo podatkowe, ma bowiem w użyciu – zdaniem prof. Witolda Modzelewskiego – kilkaset tysięcy interpretacji. Pokazuje to, jakie problemy ma przeciętna mała firma i ile możliwości otwiera się przed cwaniakami i kombinatorami. W innych sektorach jest podobnie. Stąd tak wiele nietrafnych i niesprawiedliwych decyzji i nadużyć, nie tylko komorniczych. To istna stajnia Augiasza. Negatywne skutki tego dopiero teraz obnaża opinia społeczna. Oczywiście jest także wiele gmin, które gospodarują racjonalnie, dzięki czemu postępuje znacząca poprawa warunków życia lokalnych społeczności. Jest kogo naśladować. Pod koniec ub.r. premier Ewa Kopacz zapowiedziała powołanie sejmowej komisji nadzwyczajnej w celu dokonania kompleksowej oceny pracy samorządów i wypracowania propozycji niezbędnych zmian. Z niecierpliwością czekamy na wyniki. Oczywiście jest wiele gmin o wielkim dorobku, godnych pochwały i naśladowania. Jednakże w skali kraju potrzebny jest przełom. Dlatego życzymy samorządom autorefleksji i świadomości tego, że samorząd to wspólnota mieszkańców, której ma on służyć, mając na względzie dobro wspólne, a nie przeszkadzać. Obserwujemy bowiem niebezpieczne społecznie zjawisko zamierania międzyludzkich relacji. Typowym znakiem czasów jest budowanie nawet w stolicy płotów, wygrodzeń, świadczących o okopywaniu się Polaków na swoim podwórku, o obojętności wobec bliźniego zgodnie ze starą zasadą – Polak (już nie szlachcic) na zagrodzie równy wojewodzie.
Jerzy Kołakowski wójt gminy Ustronie Morskie
Dzięki działaniom władz samorządowych w ostatnich 25 latach gmina Ustronie Morskie stała się jedną z najszybciej rozwijających się gmin w Polsce pod względem inwestycji proekologicznych – mówi Jerzy Kołakowski wójt gminy Ustronie Morskie. Systematycznie i kompleksowo realizujemy strategię rozwoju infrastruktury technicznej oraz działania mające na celu poprawę stanu środowiska naturalnego i warunków życia mieszkańców. Już w latach 90. rozpoczęto rozbudowę wodociągów, sieci kanalizacyjnej i gazyfikacji. W 2007 r. gmina przystąpiła do największego w Polsce grupowego projektu – Zintegrowana Gospodarka Wodno–Ściekowa w Dorzeczu Parsęty. W ramach projektu za kwotę ponad 10 mln zł wykonano ponad 11 km nowej sieci wodociągowej, przebudowano przepompownie ścieków i stację uzdatniania wody w Bagiczu. W ramach zadania
Termomodernizacja Obiektów Użyteczności Publicznej wykonano nową elewację, wymieniono stolarkę okienną i drzwiową, ocieplono dachy, zmieniono instalację c.o., zamontowano kolektory słoneczne na budynkach Zespołu Szkół oraz Gminnym Ośrodku Kultury w Ustroniu Morskim. Inwestycja dofinansowana przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej PO Infrastruktura i Środowisko w wysokości 85%, tj. w kwocie 826.095,25 zł. Jednym z ważniejszych czynników rozwoju świadomości w zakresie ochrony środowiska jest pomnażanie wiedzy z tego zakresu wśród mieszkańców gminy, zwłaszcza młodzieży i dzieci. Od wielu lat uczniowie naszej szkoły uczestniczą w kampanii „Sprzątanie świata – Polska”, organizują konkursy ekologiczne, wycieczki edukacyjne, zbiórki odpadów niebezpiecznych, sadzą drzewa i krzewy. Inwestujemy też w odnawialne źródła energii. Ostatnią taką inwestycją było wybudowanie na nieczynnym wysypisku śmieci farmy fotowoltaicznej. Te wszystkie działania mają ogromny wpływ na poprawę jakości życia mieszkańców, oraz turystów odwiedzających naszą gminę i dowodzą, że ochrona środowiska, jak i inwestycje proekologiczne są i będą naszym priorytetem.
nr 144-145/2015 B&E
aktualności i wydarzenia
Są to bardzo ważne tematy, bowiem Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w Unii Europejskiej.
15
bezpieczeńśtwo energetyczne
Joanna Kosmalska
Każdy z nas nosi dwie sakwy: jedną z przodu, drugą z tyłu. Do tej z przodu składamy błędy innych, do tej z tyłu – nasze własne błędy i dlatego ich nie widzimy Ezop
Kosztowna zachcianka
Kwestia, czy budować (dwie) elektrownie jądrowe w Polsce, została przez nasze władze rozstrzygnięta. Tymczasem kolejne harmonogramy jej budowy „się sypią”, koszty rosną i nadal nie wiadomo, jaką technologię kupimy.
K
ampania społeczna przekonująca nas do jej budowy opierała się w gruncie rzeczy na dwóch głównych argumentach. Energia jądrowa będzie najtańszą. Budowa elektrowni to szansa na ożywienie polskiej gospodarki, szansa dla wielu naszych firm, które wezmą udział w tym przedsięwzięciu. Czy rzeczywiście?
Gigantyczne koszty Jest kilka zasadniczych czynników, które spowodują, że w najbliższej perspektywie, czyli roku 2040, a nawet 2050, energia z elektrowni jądrowych tania nie będzie, a w długiej perspektywie pojawią się ogromne koszty. Dlaczego? Ponieważ na początku będzie obciążona bardzo wysokimi kosztami kapitałowymi, związanymi z wysokimi nakładami inwestycyjnymi. Trzeba w dodatku pamiętać o „efekcie” pierwszej elektrowni jądrowej: Kraj, który nie ma energetyki jądrowej, musi ponieść dodatkowe nakłady, które czynią pierwszą elektrownię nawet o 30% droższą – mówi prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej w Gliwicach.
18
B&E nr 144-145/2015
Drugą równie kluczową kwestią, jeżeli ktoś mówi o taniej energii, są koszty sieciowe, które znacznie zwiększą nakłady finansowe dla całego przedsięwzięcia – dodaje. Mówiąc wprost, musimy zbudować sieć przesyłową. Prof. Popczyk zwraca uwagę na to, że polska przesyłowa sieć elektroenergetyczna nigdy nie była planowana i rozwijana pod kątem przyłączania do niej tak wielkich bloków energetycznych. Nasz niewybudowany Żarnowiec miał mieć bloki o mocy 440 MW, w przypadku planowanych elektrowni mówimy o blokach 1600 MW. To zupełnie inne progi i inne wymagania sieciowe. Kolejną istotną sprawą z punktu widzenia kosztów są rosnące wymogi bezpieczeństwa. Katastrofa w Fukushimie znacznie wpłynęła na i tak już wyśrubowane normy bezpieczeństwa. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze doliczyć koszty rezerwowania i regulacji – dodaje prof. Popczyk. Ekstremalnie wielkie bloki wymagają zwiększenia rezerw mocy wytwórczych w KSE (Krajowym Systemie Elektroenergetycznym). Ponadto, elektrownie jądrowe muszą pracować ze stałą mocą, a obciążenie nie jest stałe, trzeba zatem zwiększyć zasoby regulacyjne w KSE, a to podwyższa koszty. Kiedy wszystkie te kluczowe kwestie weźmiemy pod uwagę, okaże się, że elektrownie jądrowe przestają być tanim rozwiązaniem – wyjaśnia profesor. Fakt, że na światowych rynkach, poczynając od 2004 r., ceny uranu rosną, a koszt jego wzbogacenia to ok. 50% kosztów zakupu, zdaje się być marginalny w stosunku do już wymienionych.
Tania – jak długo? Nasi politycy, podobnie jak wielu ekspertów, pokazują przykład Francji, która rozwinęła energetykę jądrową i ma tanią energię. To prawda, ale... Francja rozpoczęła swoją przygodę atomowa ponad 30 lat temu. Jej elektrownie już się zamortyzowały, a jeszcze nie podlegają likwidacji. To krótki czas taniej energii. Jeśli już spłacimy koszty budowy, głównie kredyty i odsetki, to tak czy inaczej po pewnym czasie wchodzimy w etap równie kosztowny – likwidacji elektrowni. Kiedy i on będzie za nami,
Istotną sprawą, z punktu widzenia kosztów energii jądrowej w porównaniu z kosztami energii z innych źródeł, jest czas. Inne były kalkulacje w pierwszej dekadzie nowego milenium, kiedy powstawał program energetyki jądrowej w Polsce, ponieważ inne były ceny surowców, a także inne koszty wytwarzania energii z OZE. Dynamika jest taka, że nakłady inwestycyjne na elektrownie jądrowe rosną i nie ma żadnych szans, aby to uległo zmianie. W przypadku OZE tendencja jest odwrotna, przy tym jednostkowe nakłady inwestycyjne bardzo szybko maleją – mówi prof. Popczyk i dodaje: Przykład Niemiec, w których po wycofaniu się z energetyki jądrowej ceny nie wzrosły. Niemcy eksportują energię, która jest jedną z tańszych w naszym regionie, jej ceny hurtowe są niższe niż w Polsce, co jest wynikiem rozwijania przez nie źródeł OZE, w tym prosumenckich. Kiedy wreszcie nasze elektrownie jądrowe zaczną działać, prawdopodobnie w latach 30. obecne kalkulacje okażą się chybione, w tym również z uwagi na malejące ceny gazu. Proste porównywanie, w obecnych warunkach, kosztów uzyskania 1MWh energii z elektrowni jądrowej z węglową, gazem czy OZE może wyglądać zachęcająco, jeśli się nie weźmie pod uwagę wymienionych wyżej czynników.
Ożywienie czy zamrożenie? Kiedy powstanie nasza elektrownia, właściwie nie wiadomo. W 2013 r. miała być znana lokalizacja, a pierwsza elektrownia miała zacząć pracę w 2022 r. To już prehistoria. W grudniu ubiegłego roku spółka PGE EJ1, główny rozgrywający w tej sprawie, rozwiązała umowę z firmą odpowiedzialną za wykonanie badań
środowiskowych mających ustalić lokalizację. Pomińmy przyczyny, teraz lokalizacja ma być znana w 2017 r. A budowa ma się zacząć, o ile dobrze pójdzie, pod koniec drugiej dekady milenium. Koszt to od 40 do 60 mld zł na razie. Popatrzmy na fińską elektrownię Olkiluoto-3, która miała zacząć działać w tym roku. Szacuje się, że w okresie przeciągającej się budowy koszty wrosły trzykrotnie. To ogromny, zamrożony kapitał. To kolejny czynnik poddający w wątpliwość tezę o taniej energii. Zdecydowanie nie ożywimy gospodarki, a zamrażając na wiele lat ogromny kapitał, spowodujemy jedynie kolonizację energetyki przez dostawców zagranicznych – uważa prof. Popczyk. Tymczasem pieniądze mogłyby efektywnie pracować, gdybyśmy poszli niemiecką drogą i rozwijali rozproszoną energetykę prosumencką. Profesor zwraca również uwagę na istotny fakt, że ożywienie gospodarcze ma ścisły związek z rozwojem technologicznym, a w przypadku energetyki jądrowej nie mamy nic do zaoferowania. Na świecie dynamicznie rozwijają się biotechnologie, elektronika, informatyka. W tych dziedzinach Polska ma wielkie szanse. „Utopienie” pieniędzy w energetykę jądrowa zablokuje rozwój innych gałęzi nauki i technologii. Czy budowa będzie szansą dla polskich firm? Technologia będzie z zagranicy, zatem i podstawowe urządzenia także. Generalnymi wykonawcami nie będą polskie firmy, przypadnie im jedynie rola podwykonawców. W przetargu istotną rolę odgrywa cena i to może przemawiać na naszą korzyść, ale... w przypadku instalacji jądrowej kluczowe znaczenie ma bezpieczeństwo, a to wiąże się z jakością montowanych urządzeń i realizowanych prac. Dlatego obowiązują na świecie specjalistyczne normy. Liczba krajów, które je spełnia, jest bardzo ograniczona. A firmy, które chciałyby się ubiegać o realizacje prac przy tej inwestycji, muszą posiadać systemy jakości zarządzania zgodne z tym, jakie obowiązują u dostawcy technologii.
Tymczasem ich osiągnięcie to proces kosztowny i długotrwały. Ile zatem polskich firm będzie mogło pracować na „jądrowym” placu budowy? W 2010 r. Ministerstwo Gospodarki oceniało, że będzie to 10-15%, natomiast potencjalni dostawcy reaktorów twierdzili, że polski przemysł może otrzymać nawet 50-70% zleceń. Nieznajomość realiów czy chwyt marketingowy?
Skąd pieniądze? Państwo nie da, bo nie ma pieniędzy i ma bardzo ograniczone możliwości prawne – UE pilnuje,aby nie zostały naruszone zasady konkurencyjności na rynku energii elektrycznej. Rząd może jedynie wystąpić do komisji europejskiej o tzw. kontrakty różnicowe. Sprowadza się to do gwarancji, że jeśli ceny energii uzyskane z elektrowni jądrowej nie będą konkurencyjne, inwestorzy dostaną dopłaty. To jednak pozostaje w sprzeczności z lansowanym hasłem o taniej energii. Skoro taka ma być, to po co gwarancja dopłat? – pyta prof. Popczyk.
bezpieczeńśtwo energetyczne
pozostają stałe i dziś trudne do oszacowania koszty składowania odpadów, które będą płacić (liczne) kolejne pokolenia – tłumaczy prof. Popczyk.
Nie mamy takich inwestorów, którzy wyłożą na budowę elektrowni miliardy, nie mając gwarancji, kiedy i w jakim stopniu zwrócą im się te nakłady. PGE EJ1 próbuje pozyskać udziałowców, żąda także wspomnianych kontraktów, które zagwarantują dopłaty. Program jądrowy to kolejny przykład naszej chybionej polityki energetycznej. Rząd i korporacja energetyczna nie chcą pamiętać, że w 2006 roku Polska, Litwa, Łotwa i Estonia miały wspólnie budować elektrownię w Ignalinie. Miała pracować już w 2012 roku, nie ma jej do dzisiaj – mówi prof. Popczyk. Przypomnijmy, że miała kosztować 5 mld euro, a to znacznie mniej niż planowana budowa naszej elektrowni, inwestorami zaś miały być cztery kraje. Czy nasz ambitny plan budowania własnej (na ile własnej, to pytanie otwarte) elektrowni nie jest przypadkiem polskim „zastaw się, a postaw się”?
nr 144-145/2015 B&E
19
w regionach
Joanna Kosmalska
Rzeczywistość skrzeczy
Miało być tak pięknie. Biogazownia rolnicza w każdej gminie. Liczono, że samorządy uzyskałyby w ten sposób realną możliwość kreowania lokalnej strategii energetycznej. Działa w tej chwili 50 biogazowni i część z nich jest na skraju bankructwa.
W
założeniu biogazownia powinna działać w oparciu o lokalne substraty, czyli: obornik, gnojowicę, pozostałości z przetwórstwa rolno-spożywczego, a także substraty roślinne, takie jak kukurydza, zboża, trawy. Tylko że owe substraty miały być odpadowe. Nie chodziło o to, by po wybudowaniu biogazowni okoliczni rolnicy przestawiali się na produkcję roślin dla niej przeznaczonych. Zatem powstanie biogazowni w każdej gminie, co zakładała idealistycznie Polityka energetyczna Polski do roku 2030, było obietnicą znacznie na wyrost. Na wyrost z uwagi na dopływ substratów z okolicy. O ich doborze miała decydować ich dostępność.
28
B&E nr 144-145/2015
Odległość to ważny czynnik, gdyż pozyskanie i transport to istotne składniki kosztów. Rzeczywistość zweryfikowała te plany. Pod koniec kwietnia Fundacja na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa FDPA zaprezentowała podręcznik dla samorządowców dotyczący biogazowni rolniczych. Czy to rozległe kompendium wiedzy ożywi rynek? Przedstawiciele resortów oraz i eksperci biorący udział w debacie, jaka się przy tej okazji odbyła, byli sceptyczni.
Czy warta skórka wyprawki? Rozwój biogazowni uzależniony jest od rentowności ich funkcjonowania. Zakładając, że główny przychód stanowić by miała sprzedaż energii elektrycznej oraz zielonych certyfikatów, to przedsięwzięcie zdaje się być nie do końca lub niemal wcale nieopłacalne.
w regionach
Sytuacja, w której rolnicy przestawiają się na produkcję roślinną przeznaczoną dla biogazowni i produkują kiszonkę, by sprzedawać ją jako substrat, jest absurdalna. Niestety ma miejsce. Tym bardziej, na co zwrócił uwagę Grzegorz Wiśniewski z Instytutu Energii Odnawialnej, że: Kiedy powstawał plan rozwoju biogazowni w Polsce, UE dofinansowywała produkcje roślin dla celów energetycznych, a potem przestała. Z kolei Jarosław Wiśniewski Naczelnik Wydziału Energii Odnawialnych i Biopaliw ministerstwa rolnictwa przekonywał, że: 70% wszystkich substratów wykorzystywanych w biogazowniach to produkty odpadowe, a tylko 30% uzupełnienia to rośliny specjalnie do tego celu uprawiane. Nie sądzę, że wycofanie dopłat spowodowało, że biogazownie znalazły się w pułapce.
FOTO: MEDIATHEK.FHR.DE
Co zatem było tego przyczyną?
„O ile ceny energii elektrycznej były stabilne, to wartość świadectw pochodzenia od początku 2012 roku znacząco spadła. Stąd też spadek przychodów o ok. 30%, co dla większości biogazowni oznaczało straty” – czytamy w podręczniku dla samorządowców. Co z innymi kosztami? Łatwo wycenić korzyści dla dostawców substratów czy gminy, która pobiera podatek od nieruchomości. Gorzej z innymi. Produkty uboczne hodowli, takie jak gnojowica, mogą być pozyskiwane po kosztach transportu, ale dla poprawy efektywności procesów fermentacyjnych w większości biogazowni stosowana jest także kiszonka z kukurydzy. Jej koszty, jak piszą autorzy podręcznika, są najwyższe i oscylują w granicach 90-120 zł za tonę. Zatem dla biogazowni o mocy 1 MWe wyniosą ok. 1 miliona zł, bez kosztów transportu. Oczywiście choć ta kwota trafi do rolników w regionie, wpływa jednak znacząco na rentowność biogazowni.
Kiedy w 2011 roku ministerstwo zorganizowało dodatkowe środki w celu wspomagania rozwoju biogazowni i ogłosiło nabór wniosków, w ciągu dwóch tygodni wpłynęło ich 176 – mówił Jarosław Wiśniewski. Jako resort zderzyliśmy się wówczas z sytuacją, z którą do tej pory nie możemy się pogodzić. Otóż w 2012 roku nastąpiła tzw. nadpodaż zielonej energii, co oznaczało gwałtowny spadek ceny za świadectwo pochodzenia na rynku i wycofanie się banków z kredytowania inwestycji OZE, w tym biogazowni w szczególności. W związku z tym projekty, które zostały przygotowane przez rolników, poszły do kosza. Czy zatem założenia budowy biogazowni rolniczych były niedostosowane do rzeczywistości, do możliwości rolników czy też w grę wchodzą inne czynniki wynikające z działania rynku? – pytał Jarosław Wiśniewski. Sam sobie także odpowiedział, przypominając, że rynek energii ustalany jest na poziomie centralnym. Nadpodaż wynika z faktu, że wskaźniki zawarte w rozporządzeniu wykonawczym do Prawa energetycznego określają stosunek energii z OZE do innej. To nie jest działanie rynkowe, tylko polityka państwa. To ono kieruje produkcją energii ze źródeł odnawialnych, ono określa nadpodaż. Nie uwzględnia się wpływu biogazowni dla społeczności lokalnej. Jest też i inny problem, na który zarówno eksperci, jak i przedstawiciele organizacji pozarządowych zwracali uwagę już dawno, przy okazji poprzedniej ustawy o OZE. Państwo do jednego worka z napisem OZE wrzuciło wszystkie instalacje. Tymczasm z uwagi na technologię zasadniczo się od siebie różnią. Inne są koszty wytwarzania energii wiatrowej, inne słonecznej, inne w biogazowni, tymczasem wszystkie korzystają z tego samego systemu wsparcia, którego głównym elementem są świadectwa pochodzenia. Koło się zamyka...
î
nr 144-145/2015 B&E
29
w regionach
Czyściciel gminy Czy biogazownia to biznes jak każdy inny? Ktoś musi zainwestować w budowę, pokonać wiele barier nie tylko biurokratycznych, ale i związanych z niestabilnym rykiem, regulowanym przez państwo, a także uwzględnić fakt, że cena energii dla odbiorcy końcowego stale rośnie, a spada dla instalacji OZE. Zwróćmy uwagę na strukturę inwestorów – mówił Rafał Tomala z grupy IEN S.A. zajmującej się doradztwem w dziedzinie inwestycji energetycznych. W budowę elektrowni wiatrowych angażują się duże koncerny energetyczne, zgodnie z prostym biznesplanem: zainwestuj, zbuduj, czekaj. Zwykle zwrot takich inwestycji trwa od 6 do 8 lat. Kto inwestuje w biogazownie? Tylko mali, lokalni przedsiębiorcy, którzy posiadają jakiś zakład produkcyjny i dzięki biogazowni rozwiązują problem związany z zagospodarowaniem odpadów ze swojej produkcji. Z tej struktury wynika od razu, dlaczego nam się nie udało. Poszliśmy w złym kierunku. W biogazownię nie można zainwestować jak w elektrownię. Biogazowania to czyściciel gminy i tak należy na to patrzeć. Powinna działać w oparciu o substrat, który jest odpadem organicznym. Może należałoby rozszerzyć definicję i traktować biogazownie jako przedsiębiorstwa, które zagospodarowują odpady gminne – dodaje. Pomysł prosty i opłacalny, albowiem za jednym zamachem załatwia kwestie energetyki dla gminy, zagospodarowania odpadów i na dodatek znacznie poprawia wynik finansowy całego przedsięwzięcia. Tyle tylko, że biogazownia rolnicza to konkretny, obwarowany przepisami twór. Prawo energetyczne definiuje biogaz jako paliwo otrzymywane w procesie fermentacji metanowej surowców rolniczych, produktów ubocznych produkcji rolnej z wyłączeniem gazu pozyskanego z surowców pochodzących z oczyszczalni ścieków czy składowisk odpadów. Wówczas nie jest to już biogazownia rolnicza. Fakt, ale spełnia istotne z punktu widzenia lokalnej społeczności zadania. Problem jednak w tym, że nasze władze mają do energii odnawialnej stosunek
30
B&E nr 144-145/2015
nieco schizofreniczny. Wspomaganie rozwoju lokalnej, odnawialnej energetyki zdaje się nie być w interesie państwa, choć jest głośno deklarowane. Wzrost produkcji energii, zarówno w małych przydomowych instalacjach, jak i nieco większych, oznacza utratę rynku przez dotychczasowych producentów, a do pięciu kontrolowanych przez skarb państwa koncernów należy ok. 67% udziałów w wytwarzaniu energii.
Znowu nic nie wiadomo Nowa ustawa o OZE, która właśnie weszła w życie, zmienia działający dotychczas system wsparcia dla OZE. Najistotniejsze jest wprowadzenie systemu aukcyjnego, który ma obowiązywać od 2016 roku i ma zapewnić, w założeniu, swobodną konkurencję wszystkich technologii OZE, co winno doprowadzić do rozwoju nowych, najbardziej efektywnych finansowo instalacji oraz uniemożliwić występowanie nadmiernego wsparcia, jak to miało miejsce w ramach funkcjonującego mechanizmu zielonych certyfikatów. System aukcyjny daje państwu możliwość zamawiania określonej ilości energii z OZE. Przewidziano organizowanie dwóch odrębnych aukcji na wytwarzanie energii elektrycznej z OZE, jednej dla obiektów o mocy zainstalowanej do 1 MW i drugiej dla tych powyżej 1 MW. Przy czym co najmniej 25% energii elektrycznej z OZE powinno pochodzić z obiektów o mocy zainstalowanej poniżej 1 MW. Czy nowe regulacje prawne rozwiążą problem nadpodaży, będącej instrumentem polityki energetycznej państwa regulującej udział energii z OZE w ogólnym bilansie? Czy też nowy system skutecznie wyeliminuje z rynku małe biogazownie i małe instalacje? Czy taki model spowoduje, że banki chętniej będą kredytować inwestycje w biogazownie? Pytań jest więcej niż odpowiedzi. Gorzej, że niepewna po raz kolejny sytuacja nie skłania do inwestycji. Znowu trzeba czekać, bo dopiero w przyszłym roku okaże się, jak ten system funkcjonuje.
Skórka za wyprawkę W poprzednim numerze pisaliśmy o optymistycznie brzmiących informacjach, jakie PAK Górnictwo Spółka z o.o. zamieszcza na swojej stronie internetowej, mających uspokoić mieszkańców rejonów w Wielkopolsce, gdzie planowana jest kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego.
W
racamy do zapewnienia, że nie ma przeszkód, by w okolicach kopalni uprawiać ziemię. A woda? W poprzednim artykule pisaliśmy o tym, że teren złoża trzeba odwodnić, co będzie miało znaczący wpływ na obniżenie się poziomu wód gruntowych. Jej brak spowoduje zmiany gleby, a zwłaszcza jej wydajność. Te tereny będą się głównie nadawały na pastwiska, a nie do uprawy, i to na obszarze znacznie większym niż sama kopalnia. PAK pisze: „Zjawisko suszy hydrologicznej obserwowane jest, między innymi w rejonie Wielkopolski, od lat, nawet bez związku z jakąkolwiek eksploatacją górniczą. Uzyskanie dostępu do wód głębinowych z odwadniania kopalni może być szansą na wprowadzenie do systemu melioracyjnego rolnictwa dodatkowych zasobów wodnych, których nie można pozyskać w wystarczającej ilości z opadów atmosferycznych. Dostęp do dodatkowego źródła wody popra-
cji kopalni mogą się na siebie nałożyć ruchy ziemi związane z jej osiadaniem i ruchy tektoniczne, ponieważ po zapełnieniu wyrobisk materiałem skalnym ciśnienie będzie go wciskać w głąb ziemi. Efektem tego zjawiska będą wstrząsy – wyjaśnia dr Kraśnicki.
PAK zapewnia, że nie będzie pyłów. W tym przypadku ma rację, choć tylko częściowo. Pyły będą, choć znacznie mniejsze niż np. przy kamieniołomach, ale... Jest inny problem, o którym w artykule nie napisano, mianowicie endogenne pożary złoża – mówi dr Sylwester Kraśnicki, hydrogeolog i wykładowcy współpracujący ze Stowarzyszeniem Ekologicznym EKO-UNIA i z Uczelnią Zawodową Zagłębia Miedziowego w Lubinie. To zjawisko polega na tym, że w wysuszonych warstwach węgla mających kontakt z powietrzem, a więc z tlenem atmosferycznym, może dochodzić do samozapłonów. To zjawisko często występujące także na hałdach węgla kamiennego i nie da się go całkowicie wyeliminować. Pożar złoża to poważny problem, bowiem emituje do atmosfery wszystko to, co węgiel brunatny w sobie zawiera, związki siarki, metale ciężkie, związki promieniotwórcze, a to wszystko przenosi się na okoliczne tereny.
Mało tego, będą się one zdarzać jeszcze wiele lat po zaprzestaniu eksploatacji, co zdaniem dr. Kraśnickiego uniemożliwi budowanie jakiejkolwiek infrastruktury (trasy komunikacyjne, budynki) na tym terenie. Zwraca także uwagę na jeszcze jedno zjawisko: Skarpa odkrywki ma małe nachylenie, ale to ona będzie kształtować misę zbiornika po kopalni, w którym w sposób naturalny pojawi się woda. Jednak w momencie, kiedy część z tych gruntów przekroczy granicę płynności, czyli utraci stabilność, to warstwy skalne będą się osuwały na dno zbiornika, spłycając go. To spowoduje osunięcie się przybrzeżnych partii zbiornika, który będzie miał wówczas mniejszą głębokość, ale większą powierzchnię. Jak długo i w jakiej skali będą trwały te zjawiska, tego nie wiemy.
ziemia SiĘ TrzĘSie PAK zapewnia mieszkańców okolicy, w której planuje kopalnie, że nie będzie wstrząsów. By je ograniczyć, z uwagi na bezpieczeństwo ludzi pracujących w odkrywce wyrobisko odpowiednio się profiluje, aby zapobiegać osuwaniu się ziemi. Jak mówi dr Kraśnicki, stosując dobre praktyki górnicze można przeciwdziałać osuwaniu się ziemi, choć nie da się go do końca wyeliminować. Jest jednak kolejne „ale”. Otóż jeśli z powierzchni skorupy ziemskiej zdejmujemy część skał, to skały pod spodem są wypierane przez wewnętrzne ciśnienie ziemi ku górze. Poza tym złoże Oczkowice jest położone na terenie, na którym krzyżują się dwa rowy tektoniczne. Głębokie uskoki zwiększają możliwość wystąpienia ruchów tektonicznych. Mogą to być wstrząsy o niewielkiej wprawdzie sile, ale wyraźnie odczuwalne w okolicy. Natomiast po zakończeniu eksploata-
co2. nie ma SiĘ co przejmowaĆ Węgiel brunatny jest „brudny” z uwagi na swój skład, a elektrownie nim opalane produkują także dwutlenek węgla. Kto by się jednak tym przejmował. Zdaniem PAK: „Polityka Unii Europejskiej w tym zakresie ciągle ewoluuje w związku z tym, że udział emisji dwutlenku węgla krajów europejskich w stosunku do reszty świata jest marginalny i nawet restrykcyjne podejście do tego tematu nie ma znacznego wpływu na globalną emisję. Kolejnym zauważalnym zjawiskiem jest przenoszenie przez duże koncerny europejskie swojej produkcji z krajów europejskich do innych części świata, w których nie obowiązują zasady Protokołu z Kioto, tj. ograniczenia emisyjne. W ten sposób w Europie rosną koszty produkcji, zmniejszają się nakłady inwestycyjne i znikają miejsca pracy na korzyść krajów, które nie poddają się europejskim trendom ochrony środowiska”. To pozostawiam bez komentarza. Szkoda tylko, że Ministerstwo Środowiska, które wszak wydaje koncesje, daje
także pieniądze na program KAWKA, mający na celu zmniejszenie pylenia i emisji CO2 z palenisk węglowych i dofinansowanie instalacji gazowych. By nie wspomnieć o carbon leakage. Stałe obniżanie poziomu dwutlenku węgla ma na celu wymuszenie nowych technologii, które zmniejszą ilości jego emisji, co nas, jako kraj UE, obliguje. Kopalnia węgla i opalana nim elektrownia to wspomniane nowe technologie?
w regionach
wi nawodnienie upraw i zwiększy ich wydajność”. Skoro, jak pisze PAK, zjawisko suszy hydrologicznej już na tych terenach występuje, to kopalnia nie poprawi sytuacji, lecz ją pogorszy. Chyba że inwestor będzie nawadniać pola.
krok w Tył Moim zdaniem pozyskiwanie surowca energetycznego, który co prawda jest łatwy do uzyskania, ale najbrudniejszy, a pociąga za sobą trwałą i nieodwracalną dewastację środowiska na obszarze złoża oraz długotrwałe uciążliwe zmiany środowiskowe na obszarze paruset kilometrów kwadratowych, to skórka niewarta wyprawki. Rację ma Spółka PAK pisząc, że produkcja energii z węgla brunatnego jest obecnie najtańsza. Dzisiaj tak, ale ceny paneli fotowoltaicznych maleją o połowę co 6 lat. Obecnie prosument będzie miał stawkę za kWh wyższą niż elektrownie, ale jeśli za kilkanaście lat sytuacja się zmieni, zostaniemy z nierentowną kopalnią i zdewastowanym terenem, który przestanie być dochodowy. To krok w tył – uważa dr Kraśnicki. Dodajmy, że w gminie Krobia jest elektrownia wiatrowa dająca energię 40 tys. gospodarstw. Stoi na węglu. Trzeba by ją w przypadku budowy kopalni zlikwidować. By nie kończyć pesymistycznie, zwróćmy uwagę na jeden pozytyw. Gdyby rzeczywiście kopalnia ruszyła, to po zakończeniu wydobycia teren ten, jako nienadający się z uwagi na wieloletnie jeszcze ruchy ziemi i wstrząsy do osadnictwa, można zalesić. Ponieważ przez lata był użytkowany rolniczo, zniknęła jego naturalna flora i fauna. Po zakończeniu eksploatacji mogłaby się odrodzić. Miałoby to pozytywny wpływ na zwiększenie się bioróżnorodności w tym rejonie. Tylko czy aby warto najpierw dewastować środowisko, by potem je odnawiać? Joanna Kosmalska
nr 144-145/2015 B&E
31