2 minute read

Felieton

Next Article
Prawo w pigułce

Prawo w pigułce

CZAS NA DOBROWOLNY ZUS

Ze składkami na ZUS, które muszą opłacać polscy przedsiębiorcy, łączy się mydlenie oczu. W przeciju podatność na inflację jest inna, w każdym część przyczyn jest wewnętrzna, a zróżnicowanie jej poziomów pomiędzy państwami wieństwie bowiem do obciążeń, nazywanych wprost podatkami czy opłatami (a przecież składka ZUS faktycznie jest także rodzajem podatku), a których wysokość zależy od decyzji rządu lub większości parlamentarnej, składki bezpośrednio są uzależnione od ekonomicznego wskaźnika, jakim jest przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw. Ba – nawet nie od wskaźnika na podstawie faktycznych danych, ale od prognozy Ministerstwa FiŁUKASZ WARZECHA nansów na kolejny rok. To pozwala rządowi oficjalnie umywać ręce: „To nie my podwyższyliśmy wam składki, to wynika ze wzrostu płac”.

Advertisement

Ale przecież – po pierwsze – ktoś tę zależność pomiędzy składką a prognozowanym wynagrodzeniem ustalił. Po drugie – wzrost wynagrodzeń nie bierze się znikąd. Może mieć oczywiście różne przyczyny, ale część z nich, zwłaszcza obecnie, wynika z działań rządzących. Jedną z przyczyn jest podnoszenie wynagrodzenia minimalnego, co wzmacnia pre- Trudno pojąć, sję płacową: gdy rośnie wyna- dlaczego zamiast grodzenie minimalne, aby utrzy- maksymalnie ułatwiać mać odpowiednią proporcję po- prowadzenie firmy,między pracownikami bardziej i mniej wykwalifikowanymi lub o mniejszym stażu, czyli zarabiastawia się przed przedsiębiorcami jącymi właśnie w okolicach mi- kolejne przeszkody. nimum, pracodawcy muszą windować wynagrodzenia. Jeśli ich na to jeszcze oczywiście stać.

Na wzrost wynagrodzeń ma również wpływ inflacja, a ta z kolei w znacznej mierze ma swoje przyczyny wewnętrzne – wbrew narracji głoszącej, że winien jest wyłącznie Putin.

Tu zresztą warto wspomnieć, że twierdzenie, iż inflacja ma we wszystkich państwach identyczne przyczyny, jest z gruntu fałszywe. W każdym krawynika właśnie z tego, jak odmienną politykę monetarną prowadziły. Pracobiorcy może i cieszą się z zapowiedzi wyższego średniego wynagrodzenia, ale przedsiębiorcom chodzą po plecach ciarki. Oznacza to bowiem, że będą musieli znów zapłacić większe składki ZUS, i to w sytuacji, gdy wielu z nich i tak ledwo przędzie, a coraz więcej firm zawiesza albo likwiduje działalność. Trudno pojąć, dlaczego zamiast maksymalnie ułatwiać prowadzenie firmy, stawia się przed przedsiębiorcami kolejne przeszkody. Szczególnie, że w zasięgu ręki są dobre pomysły. Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców – Adam Abramowicz stara się zainteresować rządzących projektem dobrowolnego ZUS-u dla przedsiębiorców. Abramowicz tłumaczy: „Przedsiębiorcy płacą co roku około 13 mld zł w składkach. Gdy połowa z nich przestanie to robić, ubytek w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych sięgnie 6,5 mld zł. Cały budżet, którym zarządza ZUS, to około 300 mld. Te 6,5 mld zł nie załamie więc systemu. A docelowo zmiana byłaby bezkosztowa. Bo jak ktoś dziś nic nie wpłaca, to na starość nic nie trzeba będzie mu wypłacać”. Pomysł ma przeciwników, którzy twierdzą, że w ten sposób system ubezpieczeń przestałby być „powszechny”. Ale właściwie dlaczego ma taki być? Dlaczego państwo musi pod przymusem ściągać od przedsiębiorców coraz większy haracz, który w praktyce dla wielu z nich oznacza niemożność prowadzenia dalszej działalności? Dlaczego nie można ludziom zaufać, że zrobią to, co dla nich najlepsze i wybiorą sami? Czyżby chodziło o pogardliwe przekonanie, że ludzie są za głupi i władza – czy ta, czy jakakolwiek inna – musi w związku z tym zdecydować za nich? ▼

This article is from: