Dzieje Apostolskie. Rozdziały 1-9. Komentarz duchowy tom I

Page 1

Dzieje Apostolskie SILVANO FAUSTI S.I.

Rozdziały 1-9

Komentarz duchowy tom I



Dzieje Apostolskie


Tekst książki jest zapisem serii lectiones prowadzonych w kościele San Fedele w Mediolanie od października 2010 do grudnia 2011. Jako taki jest odzwierciedleniem żywej mowy.

Podziękowanie dla p. doktor Lucii Miotto, która przepracowała z cierpliwością i inteligencją konferencje wygłoszone w kościele San Fedele, oraz Stefanowi Bittasi, który udostępnił swoje skrupulatne i cenne notatki z lectio prowadzonej w Villapizzone.


Silvano Fausti S.I.

Dzieje Apostolskie Rozdziały 1-9 Komentarz duchowy tom I

współpraca Guido Bertagna

Z języka włoskiego tłumaczył O. Piotr Roman Gryziec OFMConv

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów


Tytuł oryginału: ATTI DEGLI APOSTOLI Volume 1, Capitoli 1-9 ISBN 978-88-10-21134-2 Copyright © 2013 by Centro editoriale dehoniano Via Scipione Dal Ferro, 4 — 40138 Bologna

Copyright wydania polskiego © 2015 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-273-9 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana, ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.

Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl

Adiustacja polonistyczna: Jolanta Kunowska

Imprimi potest: L.dz. 358/2015, Kraków, dnia 7.10.2015 Jarosław Zachariasz OFMConv minister prowincjalny

WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl


Spis treści Będziecie moimi świadkami – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Będziecie moimi świadkami – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

22

Został podniesiony – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

37

Został podniesiony – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

52

Świadek zmartwychwstania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

68

Wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

83

Bóg uczynił Panem i Mesjaszem tego Jezusa, którego wy zabiliście – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

98

Bóg uczynił Panem i Mesjaszem tego Jezusa, którego wy zabiliście – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

111

Wierzący byli razem – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

125

Wierzący byli razem – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

140

Co mam, to ci daję . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

155

W imię Jezusa – posłanego, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od waszych nieprawości – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

168

W imię Jezusa – posłanego, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od waszych nieprawości – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

182

To jest kamień, uważany za nic przez was, budowniczych, który stał się głowicą węgła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

195

Czy słuszne jest bardziej słuchać was niż Boga? . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

208


Aby uczynić to, co twoja ręka i wola zamierzyły

...................

223

................................

237

Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

250

Przez ręce Apostołów działy się znaki i cuda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

263

Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

278

Żeby się nie okazało, że walczycie przeciw Bogu . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

292

My zaś będziemy trwać w modlitwie i posłudze słowa

..............

305

Zobaczyli twarz jego jakby twarz anioła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

322

Bóg chwały ukazał się naszemu ojcu Abrahamowi, gdy był w Mezopotamii… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

336

Historia Józefa – Część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

354

Historia Józefa: Odzyskane braterstwo – Część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

371

Historia Józefa: Józef i rozpoznanie braci – Część trzecia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

384

Historia Mojżesza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

399

Twardego karku i nieobrzezanych uszu, wy zawsze stawiacie opór Duchowi Świętemu jak ojcowie wasi, tak i wy . . . . . . . . . . . . . . . . .

416

Świadectwo Szczepana

.......................................

435

W owym dniu wybuchło wielkie prześladowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

450

Niech twoje srebro przepadnie razem z tobą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

468

Co stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony? . . . . . . . . . . . . . . . . . .

483

On jest naczyniem wybranym, który zaniesie moje imię przed narody i królów i synów Izraela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

498

On jest Synem Bożym, On jest Mesjaszem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

514

Eneaszu, Tabito, wstań!

531

Wszystkie rzeczy mieli wspólne

......................................


Dz 1,1-8

7

BĘDZIECIE MOIMI ŚWIADKAMI – Część pierwsza 1,1-8

Prolog jest syntezą Ewangelii Łukasza, a zarazem zapowiedzią Dziejów: tego, co Jezus „zaczął czynić i nauczać”, i co Jego uczniowie będą kontynuować poprzez czyny i nauczanie. Jezus, Syn Boży, który stał się bratem wszystkich, On jest królestwem Boga. Przed wniebowstąpieniem był „pośród nas”, teraz jest „w nas” (por. Łk 17,21): mocą Jego Ducha także my jesteśmy dziećmi Ojca, posłani tak jak On, aby świadczyć wobec braci o miłości Ojca do wszystkich ludzi, nie wykluczając nikogo, aż po krańce ziemi.

Modlitwa: Iz 43,8-13.18-21 Przez szereg lat zatrzymywaliśmy się nad Ewangeliami, teraz zajmiemy się Dziejami Apostolskimi. Zobaczymy, że to, co Jezus uczynił i powiedział, zostanie w taki sam sposób uczynione i powiedziane przez innych, którzy przyszli po Nim; tak więc nie będziemy zajmować się ideologią dotyczącą rzeczy niemożliwych, zbyt pięknych, wyśnionych, ale rzeczywistością, która posiada swoje źródło i swój początek: jest nim królestwo Boże, czyli sam Chrystus, który w taki właśnie sposób żył. Widzimy, że po Jego odejściu Apostołowie napisali piątą Ewangelię – którą jest nasze życie – które następuje po życiu Jezusa. Będzie to dla nas niezwykle inspirujące zobaczyć, jak Apostołowie przeżyli w realiach życia to, co Jezus uczynił dla wszystkich. Zanim rozpocznę od fragmentu Izajasza, chciałbym powiedzieć trochę o Dziejach Apostolskich. Przede wszystkim chcę powiedzieć jedną, ogólną rzecz o samym Łukaszu. Łukasz, trochę tak jak my, miał dwa problemy:


8

Dz 1,1-8

– Nie widział Jezusa – tak jak nikt z nas Go nie widział – i nawet nie spotkał nikogo, kto widział Go bezpośrednio; on zwraca się do trzeciego pokolenia, które nie tylko tak jak on nie widziało Jezusa, ale nawet nie spotkało nikogo, kto widział Go osobiście, ponieważ naoczni świadkowie zakończyli już ziemskie życie. A zatem, powstaje problem: jak zachować pamięć o Jezusie, by jej nie stracić, ponieważ jeśli utracimy historyczny wymiar Jezusa, stracimy wszystko. On jest przecież królestwem Boga. Dlatego została napisana Ewangelia, abyśmy mieli dostęp do pamięci o Jezusie. – Drugi problem: Jezus powiedział, że wkrótce powróci. Ale czas biegnie, a On nie powraca. Może więc problemem jest, że „wkrótce” Boga jest inne niż nasze „wkrótce”. I wreszcie: co to znaczy, że On się opóźnia? Co zatem powinniśmy robić w czasie obecnym? Jak mamy przeżywać naszą codzienność? W sumie, mamy dwa problemy: – jak zbliżyć się do przeszłości, która coraz bardziej się oddala; – oraz jak kroczyć ku przyszłości, która wydaje się coraz bardziej odległa, ponieważ nie wiemy, kiedy Jezus powróci. Pierwsi świadkowie byli usatysfakcjonowani, ponieważ widzieli Jezusa i wiedzieli, że powróci; ale nawet, jeśli On nie powracał, mówiono: widziałem Go i wiem, jak żyć! Drudzy Go nie widzieli, ale mówią, że wkrótce powróci! Ci ostatni mówią: nie widzieliśmy Go, pewnie kiedyś powróci, ale co mamy czynić teraz? Ewangelia odpowiada na pierwszy problem: jak nie utracić pamięci o Jezusie, zaś Dzieje odpowiadają na drugi problem: co mamy czynić? Dzieje Apostolskie zostały napisane zaraz po Ewangelii Łukasza, który zredagował swoją Ewangelię w latach 70.-80. po Chr. Wiemy, że to Łukasz napisał Dzieje, ponieważ w najstarszych kodeksach są one umieszczone bezpośrednio po jego Ewangelii, ponadto, w drugiej części Dziejów, kiedy zaczyna się opis misji poza Jerozolimą, poszczególne fragmenty są zredagowane w pierwszej osobie: „my”. Świadczy to o tym, że autor był w zaangażowany w opisywane wydarzenia. A zatem, Łukasz wychodzi od swojego osobistego doświadczenia; on nie widział Jezusa, ale „przekłada” Go na swoje konkretne życie. W roku 150, chcąc zebrać w jednym kodeksie wszystkie cztery Ewangelie, oddzielono Dzieje od Ewangelii i nadano im tytuł „Dzieje Apostolskie” lub „Dzieje Piotra i Pawła”.


Dz 1,1-8

9

Mamy dwie zasadnicze redakcje Dziejów: jedna wschodnia, antiocheńska, która jest oryginalna, oraz druga – zachodnia, zawierająca pewne wyjaśnienia dla tych, którzy nie znali dobrze miejsc wydarzeń: tekst jest zasadniczo ten sam, ale zawiera pewne rozszerzenia. Po tych wyjaśnieniach możemy przejść do prologu Dziejów, wcześniej przeczytawszy tekst Iz 43,8-13.18-21. Jest to fragment będący częścią orędzia o wyzwoleniu z wielkiej niewoli babilońskiej, niewoli, która pozwalała na intymne i głębokie doświadczenie Pana jako wyzwoliciela, ale zarazem zawiera on wzrastające doświadczenie Jego miłosierdzia, które staje się centralnym tematem świadectwa. Stąd, oprócz świętowania własnego wyzwolenia, Pan wzywa do dawania świadectwa o tym wyzwoleniu, do stania się jego głosicielami. Czytamy u Izajasza, że Bóg dokonuje nowej rzeczy, stwarza na nowo, i to jest dokładnie to, co według relacji Dziejów się dokona: nowa rzecz, nowa rzeczywistość stworzona na obraz Syna, który już dokonał swojej drogi, dał nam swego Ducha, a teraz nadaje początek wspólnocie, która otrzymuje Jego Ducha i żyje tym Duchem. Teraz przeczytamy pierwsze osiem wersetów, które służą jako wprowadzenie do tej nowej rzeczy, przy której się zatrzymamy. Jest to nowe stworzenie, ostateczne, które tutaj ma swój początek.

Dzieje 1,1-8 Pierwsze słowo uczyniłem o wszystkim, Teofilu, co zaczął Jezus czynić i nauczać 2aż do dnia, w którym, po tym jak dał przez Ducha Świętego polecenia Apostołom, których sobie wybrał, został wzięty [do nieba]. 3 Obok nich stawał, żyjący, po swojej męce, wielokrotnie, przez czterdzieści dni pozwalając się im widzieć i mówiąc o królestwie Bożym. 4A dzieląc z nimi posiłek przykazał im, aby nie oddalali się z Jerozolimy, lecz trwali w oczekiwaniu obietnicy Ojca, o której to usłyszeliście ode Mnie: 5„Jan zanurzał w wodzie, wy zaś w Duchu Świętym zostaniecie zanurzeni po niewielu dniach”. 6 Zebrani zaś pytali Go, mówiąc: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” 7Rzekł im: „Nie wasza to sprawa znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, 8ale otrzymacie 1


Dz 1,1-8

10

moc zstępującego na was Ducha Świętego i będziecie Mi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. Przeczytaliśmy wprowadzenie, jakim Łukasz rozpoczyna Dzieje Apostolskie. Posłużyliśmy się przekładem bardzo precyzyjnym, odpowiadającym dokładnie tekstowi greckiemu, który uwzględnia każde słowo, jakkolwiek może on brzmieć nieco chropowato, za to wiernie przekazuje niuanse oryginału1. Łukasz, podobnie jak rozpoczął Ewangelię od krótkiego wprowadzenia, informując Teofila, że zanim napisał tę książkę, najpierw zebrał świadectwa tych, którzy wcześniej o tym pisali oraz tych, którzy zostawili ustny przekaz wydarzeń, tak aby mógł się przekonać o podstawach swojej wiary w Jezusa – i to jest właśnie istota całej Ewangelii – tak teraz w tych ośmiu wersetach zawiera całą istotę Dziejów Apostolskich. Jest znamienne, że po napisaniu Ewangelii, kończącej się sceną wniebowstąpienia, teraz rozpoczyna Dzieje także od wniebowstąpienia, aby podkreślić, że odejście Jezusa wiąże się z początkiem czegoś nowego. W pierwszych trzech wersetach, które przeczytaliśmy, Łukasz dokonuje syntezy Ewangelii; innymi słowy autor, po napisaniu Ewangelii, stwierdza: teraz w trzech wersetach przypominam wam treść całej Ewangelii. Następnie w kolejnych pięciu wersetach przedstawia syntezę Dziejów Apostolskich. Tak jak się czyni w każdym wprowadzeniu, chce on powiedzieć: będę mówił o tym i o tamtym. Mamy tu zatem krótkie streszczenie Ewangelii, zawierające najistotniejsze sprawy, które autor chciał wyakcentować, oraz listę spraw, o których będzie traktował. A zatem idźmy naprzód, zatrzymując się z uwagą przy pierwszych wersetach, ponieważ to, co autor przytacza na początku, stanowi klucz do lektury tekstu.

Pierwsze słowo uczyniłem o wszystkim, Teofilu, co zaczął Jezus czynić i nauczać 2aż do dnia, w którym, po tym jak dał przez Du-

1

1

Tekst polski Pisma Świętego oparty jest na przekładzie z języka włoskiego, którym posługuje się autor, stąd szereg różnic w stosunku do znanych polskich przekładów (przyp. tłum.).


Dz 1,1-8

11

cha Świętego polecenia Apostołom, których sobie wybrał, został wzięty [do nieba]. Zaczyna od określenia „pierwsze słowo”. Termin „słowo” może oznaczać również „mowę”, czyli mógłby odnosić się także do tekstu, do pierwszej książki. Zostańmy jednak przy terminie „słowo”. Więcej: „pierwsze słowo”. „Słowo” przypomina moment stworzenia, pierwsze słowo Boga, przez które stworzył świat; w rzeczywistości pierwszym słowem jest Ewangelia, jest nim sam Jezus. Słowo, które stało się ciałem, to Słowo, które podczas swojego ziemskiego życia opowiedziało nam, jaki jest Bóg. Niezwykła głębia tkwi w fakcie, że autor używa terminu „słowo” w połączeniu z czasownikiem „czynić”. Ponieważ Ewangelia jest tym, co należy czynić, Jezus właśnie ją czynił, Ewangelista napisał ją także po to, aby była czyniona. „Wszystko” odnosi się do tego, nad czym zatrzymaliśmy się w poprzednim dziele: jak Jezus, krótko mówiąc, objawił w Ewangelii miłosierdzie Ojca, jak pragnął zbawić wszystkich ludzi, i jak mu się to udało poprzez śmierć na krzyżu, jak złoczyńca. Tam, na krzyżu, ukazał nam teorię2 Boga, Boga który pozwala się zobaczyć i ukazuje się na scenie nagi, aby objawić kim jest: dokładnie jest On przeciwieństwem tego, co nam się wydaje. Pierwsza książka była dedykowana Teofilowi; druga też jest adresowana do tego samego odbiorcy. Nie wiemy, czy „Teofil” to było imię symboliczne – etymologicznie oznacza „tego, kto kocha Boga” albo „jest kochany przez Boga”, czyli imię – symbol wierzącego, czy też była to rzeczywista osoba. Niemniej, Łukasz pisze do Teofila jako do kogoś, który kocha Boga, ponieważ zrozumiał jedną rzecz: że to nie on jest tym, kto kocha Boga, lecz to Bóg jest tym, który go kocha. To właśnie Ewangelia opisuje, jak Bóg go kocha. Teraz w Dziejach Apostolskich zobaczymy, jak Teofil został wezwany do dania odpowiedzi na tę miłość. Ponieważ „miłość… ukochanemu nie pozwala nie kochać”; innymi słowy miłość domaga się odpowiedzi i czyni nas podobnymi do tego, kogo kochamy. Dlatego Łukasz napisał pierwszą książkę, abyśmy kochali Jezusa, takie jest pierwsze Słowo i w takim stopniu, w jakim to Słowo poznamy i pokochamy Je, w takim stanie się Ono naszym życiem. Wtedy i my będziemy kochać tak, jak zostaliśmy pokochani. O czym więc pisze? 2

Autor tutaj i w dalszej części książki posługuje się greckim terminem theoría, który oznacza to, co się ogląda – czyli „widowisko”, „spektakl” (przyp. tłum.).


12

Dz 1,1-8

O tym, „co Jezus zaczął…” W języku greckim jest tu użyte słowo „zapoczątkował”, które przypomina pierwsze słowo Biblii: „berešit”, „na początku”. Czytamy w Ewangelii Jana: „Na początku było Słowo”. Zatem to, co uczynił Jezus, to nie jest tylko sam początek. Można by powiedzieć: został zapoczątkowany bieg, kto chce, niech biegnie! Ale nie o to chodzi, ten Początek jest jak źródło, z którego wypływa rzeka. Źródło jest początkiem wód rzeki. To my mamy swój początek w tym Źródle, którym jest Jezus, wraz z tym, co On uczynił; tam się rodzimy, tam jest nasze Źródło. Tak jak światło ma swój początek w słońcu i od słońca pochodzi, tak to, co Jezus uczynił i nauczał, czyli Jego konkretne życie, Jego człowieczeństwo, jest początkiem nowego stworzenia. Jest to, można by rzec, fundament. Że każdy kościół musi mieć fundament, można to sobie mniej więcej wyobrazić; jeśli zbuduje się jakąś konstrukcję bez fundamentu, zwali się. Nie można pominąć fundamentu. Wszystko, co wznosimy bez fundamentu, wali się, i to wali się nam na głowę, powodując nasz upadek. Dlatego to słowo „początek” jest tak ważne: wskazuje na stworzenie, nowy świat, na to, od czego wszystko się zaczyna, co jest źródłem. Nie jesteśmy sami i nie my decydujemy o naszym losie, i nie my budujemy naszą przyszłość jako samotni bohaterowie; nie, my jesteśmy rzeką, która posiada wspaniałe źródło, które nas zaopatruje i które jest zdolne zapewnić ziemi życie. Jesteśmy budowlą, która wyrasta na solidnym fundamencie i może się wznieść aż do Boga, inaczej niż w przypadku wieży Babel. Jesteśmy promieniem Słońca, które wszystkich oświeca. A zatem, poczucie bliskiej wspólnoty z Jezusem leży u początku naszego działania. Dlatego właśnie została napisana Ewangelia. Jeśli zapominamy o tym i czynimy z Ewangelii zbiór prawd doktrynalnych lub zasad moralnych, stawiamy wszystko na głowie, redukując chrześcijaństwo do ideologii. Nie znać Ewangelii, to nie znać Boga; nie znać Chrystusa, to lekceważyć Boga. Już od pierwszych wersetów wstępu uświadamiamy sobie, nie bez pewnego zdziwienia, że dzieło Jezusa, tak jak zostało ono ukazane w Ewangeliach, nie jest kompletne. Albo lepiej, jest tam co prawda wszystko, co powinno być, ale zarazem brakuje tego dopełnienia, które zawarte jest przede wszystkim w świadectwie, którego ton i treść można zauważyć już w tych pierwszych wersetach. To może prowadzić do porzucenia nieco sztucznego wyobrażenia Boga, który sam czyni wszystko doskonałe i do końca.


Dz 1,1-8

13

Generalnie rzecz biorąc, kiedy ktoś ukończył pisanie książki, mówi: „Wystarczy! Skończyłem!”. Tutaj natomiast rzecz się nie kończy. To jest typowa cecha wszystkich Ewangelii. Także u Jana, jeżeli pamiętacie, mamy takie „Dzieje Apostolskie”: rozdział 21 został dołączony przez wspólnotę, aby pokazać, jak wspólnota po odejściu Jezusa przeżywa swą własną misję. W Ewangelii Marka, kiedy dojdziesz do końca, zostajesz odesłany znów do początku, aby zrozumieć, że teraz mówi się właśnie o tobie, że to ty jesteś w to wszystko bezpośrednio zamieszany, w taki sposób, że wchodzisz w tekst, który staje się Słowem, twoim słowem, twoim życiem. Natomiast Łukasz czyni to zupełnie jawnie i konsekwentnie. Pierwszy tekst został napisany, a teraz mamy drugi, którym my jesteśmy. Bez nas zbawienie nie ma sensu, ponieważ Pan przyszedł, aby zbawić nas, i jeżeli my Go nie przyjmiemy, nie doświadczymy zbawienia, będziemy straceni, a Jego Ewangelia stanie się bezużyteczna. Łukasz mówi jeszcze jedną rzecz: „Co Jezus zaczął czynić i nauczać”. Kalwin mówił, że istnieje święty związek, którego nikt nie może rozdzielić: czynić i nauczać. Jeśli czynisz, a nie nauczasz, prawdopodobnie twój czyn nie będzie czynem ludzkim, ponieważ każdy czyn ma swoje znaczenie, ale przed znaczeniem istnieje sam czyn. Czyli, najpierw mamy czynić. Najlepszym nauczycielem jest ten, który czyni to, co mówi, jeśli jest inaczej, to jest złym nauczycielem, który chce oszukać innych, aby wcisnąć im swoje kiepskie produkty. Nauczyciel to ten, który czyni to, co mówi. Złymi nauczycielami są ci, którzy mówią, ale nie czynią i trzymają się z daleka od pracy. Jezus jest początkiem naszych czynów i naszego nauczania; to, co On zapoczątkował poprzez czynienie i nauczanie, my kontynuujemy, i w stopniu, w jakim to czynimy, możemy to także proponować innym dając świadectwo. Do jakiego momentu Jezus kontynuował czynienie i nauczanie? „Aż do dnia…” jest dla Łukasza określeniem kresu pierwszego dnia historii, która się ciągnie od stworzenia Adama, pierwszego człowieka, który uciekł przed Bogiem, do powrotu do Boga, jakim jest wniebowstąpienie Jezusa, pierwszego człowieka – nowego Adama. To jest właśnie ten dzień. Teraz rozpoczyna się drugi dzień, który jest naszym dniem, jest to nasza historia dla nas, którzy idziemy drogą za Nim. „Aż do dnia, w którym został wzięty, po tym jak dał przez Ducha Świętego polecenia Apostołom”. Prawdziwe polecenia Jezusa zostają dane przez Ducha Świętego. Duch Święty jest miłością między Ojcem i Synem, oraz tą miłością, którą Syn nam okazał, tą miłością, którą widzieliśmy


Dz 1,1-8

14

ukrzyżowaną; dlatego czujemy się kochani, dlatego zaczynamy sami kochać; dopiero wtedy, kiedy czujemy się kochani i zaczynamy kochać, możemy zrozumieć nauczanie, możemy ponieść jego ciężar – kto nie kocha, nie rozumie – możemy ponieść ciężar codzienności i zrozumieć to, czego wcześniej nie rozumieliśmy, przede wszystkim możemy to przeżyć. Zatem, naszym Nauczycielem jest Duch Święty – przez niektórych Dzieje Apostolskie są nazywane Ewangelią Ducha – ich prawdziwym protagonistą jest Duch Jezusa, który teraz żyje w nas; a Duch Jezusa nie jest niczym innym jak życiem Boga, czyli Duchem Świętym, czyli miłością między Ojcem i Synem. Teraz my żyjemy tą miłością, którą Jezus nam okazał na krzyżu, kochając nas tą samą miłością, którą Ojciec Jego umiłował, a Ojciec kocha nas tą samą miłością, którą umiłował Syna, ponieważ dał nam swego Syna. Protagonistą będzie zawsze ów nieuchwytny Duch Święty; Duch, który będąc niewidzialny, czyni rzeczy jasno widoczne. Wyobraźcie sobie, że teraz, tutaj, ktoś pada na ziemię bez ducha: czyli jest martwy. Czy nie zauważamy tego? Jeśli nie ma Ducha, to od razu to widać. Duch jest życiem, jest jak powietrze. Tak jak powietrze, kiedy jest ono skażone, znaczy, że nadchodzi śmierć. Ducha możesz rozpoznać po ruchu, a Ducha Bożego po czym poznasz? „Miłość, radość, pokój, cierpliwość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie, wolność” (Ga 5,22). Zorientujesz się łatwo, gdzie jest obecny ten Duch, po tym, że jest tam życie. Tam, gdzie nie ma tego Ducha, tam jest śmierć, tam jest duch śmierci, odór śmierci. Jeśli Duch zostaje skonfrontowany ze swoim przeciwieństwem, wtedy przejawia się to w smutku lub radości, niepokoju lub pokoju, nienawiści bądź miłości, łagodności lub zatwardziałości: istnieje wyraźna różnica pomiędzy dniem a nocą, życiem a śmiercią. Ów Duch miłości będzie protagonistą całych Dziejów, jak był protagonistą życia Jezusa.

Obok nich stanął, żyjący, po swojej męce, wielokrotnie, przez czterdzieści dni pozwalając się im widzieć i mówiąc o królestwie Bożym. 3

Kiedy Łukasz już powiedział o tym, co Jezus czynił podczas swego życia publicznego, w w. 3 objaśnia, co uczynił po swoim zmartwychwstaniu; także po swoim wniebowzięciu uczyni to samo. Co takiego uczynił? „Stanął obok nich”.


Dz 1,1-8

15

Pamiętacie uczniów idących do Emaus, oddalających się od Jerozolimy? Co czyni Jezus? Podchodzi i rozmawia z nimi. A co robi, kiedy uczniowie zamknięci w wieczerniku są pełni strachu? Wchodzi do wieczernika mimo zamkniętych drzwi. Jego zadaniem jest stawanie obok. Wtedy, kiedy podąża za nami, jest blisko nas; kiedy Go rozpoznajemy, znika: dlaczego? Ponieważ „stanąć obok” oznacza, że jest blisko nas; a kiedy my Go rozpoznajemy i kochamy, już nie jest blisko, nie jest już obok nas, lecz jest „w” nas. Jezus, według Ewangelii Łukasza 17,21, kiedy uczniowie Go pytają: „Kiedy przyjdzie królestwo Boże?” odpowiada: „Królestwo Boże w was jest” (w języku greckim jest to słowo dwuznaczne, które może znaczyć „pośród” was, ale także „w” was). Podczas działalności publicznej Jezusa, królestwo Boże, którym jest On sam, było między nami, pośród nas; po Jego zmartwychwstaniu, kiedy Go kochamy, nie jest już blisko nas, obok nas, pośród nas, ale „w” nas, ponieważ posiadamy Jego Ducha i teraz my możemy kontynuować to, co On czynił i co mówił. A zatem, On zbliża się do nas nieustannie, nawet kiedy my oddalamy się, nie opuszcza nas nigdy, stoi u naszych drzwi, dopóki ich nie otworzymy, wtedy może wejść, ucztować z nami, żyć w nas. Jest zawsze naszym towarzyszem drogi. W jakąkolwiek stronę się udamy, w jakąkolwiek biedę wpadniemy, jakiekolwiek nieszczęście nam się przytrafi, jakąkolwiek potworność popełnimy, On się do nas zbliża, ponieważ wisząc na krzyżu był między złoczyńcami, był już w otchłani z potępionymi. Przychodzi do nas blisko, aby nas szukać, spodziewając się że – jak uczniowie w Emaus – zaprosimy Go, aby wszedł i pozostał z nami. Bonhoffer, przebywając w więzieniu, ułożył przepiękną modlitwę poranną, która brzmi w ten sposób: „We mnie jest zupełna ciemność, ale Ty jesteś światłem; ja jestem sam, ale Ty mnie nie opuścisz”. A potem, na koniec: „Nie rozumiem Twoich dróg, ale Ty znasz moją”. Wierzę, że tutaj zawiera się istota tego „bycia obok”, jako towarzysza drogi. W tym znaczeniu epizod z dwoma uczniami w Emaus jest paradygmatem działania, jakie Zmartwychwstały zawsze podejmuje, i myślę, że Kościół także jest powołany właśnie do tego, aby być towarzyszem drogi. Poprzez fakt zbliżania się do nas Bóg objawia się jako Emmanuel, Bóg z nami. Pan, według Łukasza, zostaje scharakteryzowany przez dwa krótkie słowa: „z” – jest to przyimek towarzyszenia – oraz „tobą”. Co mówi anioł do Maryi? „Pan z tobą”.


16

Dz 1,1-8

Definicja Boga: Ten, który jest z tobą, zawsze. Będąc z nami, zwycięża korzeń wszelkiego nieszczęścia, którym jest samotność. Kiedy Bóg uczynił człowieka, powiedział, że wszystko co stworzył było piękne, wszystko było dobre; ale w drugim rozdziale Genesis jakby dokonał odkrycia i mówi: „nie jest dobrze, aby człowiek był sam”. I wówczas rozpoczyna się relacja o stworzeniu Ewy, która wskazuje na to, kim jest człowiek: Ewa jest człowiekiem, jest żoną Adama, czyli obrazem Boga. Wszystko to po to, aby ukazać, że Bóg staje obok człowieka i nie czyni rzeczy dziwacznych. Bóg jest tym, który jest blisko, tuż obok, w sposób dyskretny. On nie chce być nachalny; jeśli pozwolisz Mu wejść, wtedy Go przyjmiesz, a kiedy Go przyjmiesz, On da ci jeść. To właśnie znaczy „stanąć obok”. A stanął obok jako „Żyjący”. Jest szczególną cechą Łukasza nazywać Jezusa zmartwychwstałego Żyjącym. Dlaczego? Pozostali Ewangeliści relacjonują bezpośrednie doświadczenie Apostołów, którzy pierwsi widzieli ukrzyżowanego, a potem zmartwychwstałego, i dlatego zawsze nazywają Go Zmartwychwstałym. Łukasz zwraca się do trzeciego pokolenia, które nie widziało Go zmartwychwstałego, także on sam nie widział Zmartwychwstałego. Jak zatem Łukasz Go spotkał? Spotkał Go jako Żyjącego, tak jak dwaj uczniowie w Emaus, którzy Go spotkali i rozpoznali w Słowie i w łamaniu chleba. Tak jak każdy z nas, poprzez świadectwo innych, którzy opowiadali, jak ten Człowiek zmienił ich życie. Ta relacja ma moc zmienić także moje życie. Jeśli napotkam ogień, spalę się; jeśli napotkam wodę, będę mokry; jeśli napotkam słońce, będę w świetle; jeśli napotkam śmierć, umrę; jeśli spotkam Żyjącego, będę żył. Życie uczniów z Emaus – którzy najpierw opuszczali Jerozolimę smutni, z ponurym obliczem, z ustami pełnymi wyrzutów, z uszami, które nie chciały nic słyszeć, z głową pełną kłębiących się myśli i z sercem jak kamień – zmienia się radykalnie: ich serce pała, oczy widzą, uszy słyszą, nogi zmieniają kierunek, ręce łamią chleb, usta świadczą o przeżytym doświadczeniu. Jeśli kto spotka Żyjącego, jego nogi idą naprzód, jego ręce Go dotykają, wchodzi we wspólnotę z Nim, działa tak jak On, oczy jasno widzą, chociaż wcześniej były zaślepione strachem, uszy słyszą drugiego, a nie tylko wewnętrzne szmery i własne myśli. „Żyjący” to najpiękniejsza definicja Chrystusa; „Żyjący” albo „Ożywiający”, co znaczy, że jeśli spotkasz Życie, będziesz żył. On jest Żyjący – jest to imiesłów czynny – On posiada życie, a skoro je posiada, to je daje; jest Dającym życie; jest Żyją-


Dz 1,1-8

17

cym, który wcześniej cierpiał, przeżył konfrontację ze śmiercią, która jest podstawowym problemem człowieka, i to przeżył śmierć jako złoczyńca, śmierć haniebną, jako bluźnierca, przeklęty i opuszczony przez Boga. Sam Bóg pozwolił, aby uczyniono Jezusa taką „ohydą”, aby w ten sposób stanąć obok nas i pokazać nam, że jest miłość mocniejsza niż śmierć. Tak się objawia Bóg, Żyjący. Tak więc mamy tutaj do czynienia ze streszczeniem całej Ewangelii, w niewielu słowach, lecz za to bardzo precyzyjnych. Jezus czyni to za pomocą wielu dowodów, ponieważ uczniowie nie wierzyli. Kiedy był w drodze, brano Go za jakiegoś zwykłego wędrowca, i to zupełnie niezorientowanego, nie poinformowanego o tym, co się ostatnio wydarzyło: „Czyżbyś nie wiedział, co się wydarzyło w Jerozolimie w tych dniach?...”. To się przydarzyło właśnie Jemu! Jako obcej osobie. W języku greckim używa się pewnego słowa, które oznacza obcych, którzy mieszkają na zewnątrz, na peryferiach, to znaczy należą do marginesu, są poza tym wszystkim, co się dzieje, i o niczym nie wiedzą. Jezus wydaje się być takim obcym. Nawet uczniowie, kiedy Jezus ukazuje się w wieczerniku, myśląc, że to zjawa, odczuwają lęk wobec Zmartwychwstałego. Wtedy On prosi, aby podali Mu coś do jedzenia, aby pokazać, że zjawy nie jedzą pieczonej ryby. Daje wiele dowodów, aby potwierdzić, że jest Żyjącym. Łukasz akcentuje zwłaszcza te dowody, które są natury cielesnej, ponieważ zwraca się do Greków, którzy mało cenili ciało. Dla nich ważny był duch, ważne były idee; ale można mieć wiele idei, o których tylko sam Bóg wie, w jaki sposób zostaną potem skonkretyzowane, a może nawet i On tego nie wie i nic z nich nie wyniknie. Rzeczywistością jest życie. Reszta to są jedynie pułapki, aby inni dali się w nie złapać. Słowo, które nie odpowiada rzeczywistości, jest zabójcze. „Wasza mowa niech będzie tak, tak, nie, nie, reszta pochodzi od Złego”, tego, który jest kłamcą i zabójcą od początku. Prawdziwe przestępstwa, począwszy od opisanego w Księdze Rodzaju 3, to przestępstwa semantyczne, czyli takie, które biorą początek z kłamstwa; ponieważ człowiek żyje w relacji, porozumiewa się za pomocą słowa – jeśli słowo jest kłamstwem, nie może na nim polegać. Tak następuje destrukcja człowieka. Teraz rozumiecie, dlaczego Jezus kładzie nacisk na te dowody cielesne. Abyśmy poznali realizm Jego ciała, nie tylko idee. „Przez czterdzieści dni…” Czy czterdzieści dni coś wam przypomina? Mojżesz przebywał przez czterdzieści dni na górze Synaj, gdzie doświadczył spotkania z Bogiem; czterdzieści dni spędził Jezus na pustyni;


18

Dz 1,1-8

czterdzieści lat wędrował Izrael przez pustynię. Jest to czas konieczny dla pełnego objawienia, dla wspólnego przebywania ze sobą, tak, aby się zrozumieć. Można w sumie powiedzieć, że potrzebny jest taki właśnie czas. Oprócz tego, zauważcie, że ten tekst, jak to zostało powiedziane, jest bezpośrednią kontynuacją Ewangelii Łukasza. W Ewangelii Łukasza Jezus powstaje z martwych w dniu Paschy, ukazuje się jednemu, drugiemu, uczniom w drodze do Emaus, w wieczerniku, a potem zostaje wzięty do nieba: wszystko w ciągu jednego dnia. Łukasz zamyka wszystkie te wydarzenia w jednym dniu, ponieważ jest to Dzień przez duże „D”. Jest to pierwszy dzień nowego stworzenia dokonanego przez Jezusa. Teraz zaczyna się drugi dzień, ale w tym drugim dniu wszystko się już wydarzyło. Musi jednak upłynąć co najmniej czterdzieści dni, czyli bardzo długi czas, zanim zdołamy w ten dzień wejść. Jest to czas przygotowania i oczekiwania, konieczny, abyśmy weszli w Jego dzień, w Jezusowe „dzisiaj”. Potrzebujemy na to czasu. Przynajmniej czasu na przeczytanie Ewangelii, czasu na nauczenie się jej, oraz czasu na przeżycie jej. Całego życia nie starczy, ponieważ czterdzieści dni to także czterdzieści lat Izraela na pustyni, czyli całe pokolenie, całe życie, na co wskazuje owo czterdzieści lat. Tak więc, całe nasze życie jest doświadczeniem Żyjącego, ponieważ ciągle uczymy się żyć. To doświadczenie towarzyszy nam podczas lektury Ewangelii, ale możemy tę lekturę postawić obok lektury Dziejów, ponieważ zauważymy, że one korespondują ze sobą. W centrum znajduje się wniebowzięcie, wcześniej była historia Jezusa, po nim nasza, która odzwierciedla historię Jezusa, tego Jezusa, który pozwala zobaczyć siebie w konkrecie. Użyty przez Łukasza termin, to właśnie „widzenie”, a nie „wizja”, chodzi o widzenie oczami, dotykanie rękami, jedzenie ustami, poruszanie się na nogach. A o czym mówił Jezus? Pozwala się widzieć, mówiąc o „wszystkim”. Już wcześniej była mowa o wszystkim, co zostało napisane, o wszystkim, o czym Jezus zaczął nauczać, o wszystkim, co dotyczy królestwa Bożego. Termin „królestwo Boże” reprezentował wielkie oczekiwanie – w psalmach mesjańskich znajdujemy słowa „że Bóg będzie królował na ziemi, że skończy się czas niesprawiedliwości, kłamstwa, ucisku, nienawiści, że przeminie ten świat, który jest panowaniem człowieka nad człowiekiem”. Przypomnijcie sobie rozdział 9 Księgi Sędziów, gdzie drzewa leśne, chcąc wybrać sobie króla, pytają kolejno oliwkę, winorośl, figowiec, czy nie chciałyby królować nad nimi, ale wszystkie wymawiają się od tej propozycji.


Dz 1,1-8

19

Wreszcie poproszono krzew cierniowy i ten natychmiast się zgodził. Krzew cierniowy jest tu symbolem króla, który mówi: „Przyjdźcie i odpoczywajcie w moim cieniu”. Świetna sprawa – cień krzewu cierniowego! Spróbujcie schować się w cieniu krzewu cierniowego! Jeśli ktoś nie przyjdzie do mojego cienia, mówi krzew cierniowy, niech wyjdzie ogień i go zniszczy. W praktyce król jest tym, który panuje, który zabiera ci wolność, gwałci twoje sumienie, zabiera ci twoje dobra i samego ciebie… Dlaczego pragniemy takiego króla? Dlaczego sądzimy, że Bóg jest tym, który wszystko trzyma w swoich rękach? To nie jest Bóg, tylko anty-Bóg. „Wiecie, że królowie ziemscy chcą, by ich nazywać dobroczyńcami, a co czynią?” Tyranizują was, podporządkowują was sobie. „Nie tak będzie między wami”, mówi Jezus. W Izraelu oczekiwano królestwa Bożego. Teraz, w Ewangelii Łukasza, to określenie jest zarezerwowane wyłącznie dla Jezusa, który ogłasza Królestwo, ale nie wiadomo, czym ono jest, ponieważ On tego nie wyjaśnia. Mówi jedynie, że jest jak ziarnko gorczycy, jak nasienie, które pada w ziemię i obumiera, jest jak sieć (ten obraz występuje jedynie u Mateusza). Jezus jedynie ogłasza Królestwo. Tym Królestwem jest On sam, ono zaś rozpoczyna się od błogosławieństw: „Błogosławieni wy, ubodzy, ponieważ do was należy Królestwo”, to w nich zawarta jest autobiografia Jezusa – On jest Królestwem – to, co On uczynił i powiedział. Bóg króluje stając się sługą wszystkich, obalając wszelkie bariery, wszelkie dystynkcje, niszcząc wszystko to, co nas dzieli, wszelkie uciski, niesprawiedliwości, kłamstwa; On jest królem Prawdy, inni są królami kłamstwa; On jest tym, który przywraca człowiekowi jego człowieczeństwo, to znaczy relację braterstwa z innymi ludźmi. Niezwykle istotne jest to określenie „królestwo Boże”, o którym jest mówi Jezus. Sądzę jednak, że dobrze będzie zatrzymać się na chwilę przy nim. Ponieważ dobrze jest zobaczyć, jak Łukaszowi udało się skomponować swoją Ewangelię, aby można ją było zrozumieć. Termin „królestwo Boże” będzie potem ogniwem łączącym Ewangelię z Dziejami Apostolskimi. Kiedy otworzycie Dzieje Apostolskie na rozdziale 28, znajdziecie wersety 30nn, gdzie Paweł – znajdując się w więzieniu, w areszcie domowym, w wynajętym mieszkaniu, w pogańskim mieście, jako gość pewnego poganina, w przeciwnym razie nie musiałby płacić za mieszkanie – co robi? Głosi królestwo Boże zupełnie swobodnie. I tak kończą się Dzieje Apostolskie.


Dz 1,1-8

20

Jest to obraz Kościoła całkowicie wolnego, gdzie – nie pod kopułą Bazyliki Świętego Piotra, ale w pogańskim Rzymie, w areszcie domowym, więzień oczekujący na wyrok śmierci, tak jak Jezus, głosi w pełnej wolności i bez przeszkód Królestwo. W całkowitej wolności, jest jak Królestwo, jak Jezus. Jest on tym, który zwycięża śmierć i każdą niewolę, ponosząc śmierć jak złoczyńca, podobnie jak Jezus, i tam właśnie posiada wolność głoszenia Królestwa, o którym daje świadectwo. „Aż po krańce ziemi” – krańce ziemi to nie są kolumny Herkulesa, w stosunku do Jeruzalem, miasta Boga, krańcem ziemi jest Rzym, zwany Babilonem, wielką Nierządnicą, miasto władzy, ucisku, miasto oddalone od Boga, w którym Paweł umiera, jak Jezus na krzyżu. „Taka jest absolutna wolność kochania, miłością silniejszą ponad wszystko”. Taki właśnie jest temat Dziejów: zdolność dawania świadectwa miłości, która zwycięża śmierć oraz wszelkie zło, jak to miało miejsce w przypadku Jezusa. Wkrótce wrócimy do drugiej części tekstu, który, począwszy od wyrażenia „królestwo Boże”, rozpoczyna wprowadzenie do Dziejów, w którym Łukasz przedstawia krótko swój plan. Nie zamierzamy czytać Dziejów w pośpiechu, tak aby jak najszybciej dojść do końca! Chcemy natomiast, aby to wszystko, co przeczytamy krok po kroku, stało się częścią naszego życia. Lektura ta powinna stać się prawdziwą syntezą życia Jezusa, która nam jest proponowana, scena za sceną, po to, aby została odzwierciedlona w naszym życiu.

Teksty dla pogłębienia – W tym momencie proponujemy kilka fragmentów powiązanych z naszym tematem. – Teraz może warto byłoby powrócić raz jeszcze do niektórych fragmentów Ewangelii: do niektórych już odwoływaliśmy się kilkakrotnie, jak na przykład do rozdziału 24, opisu spotkania w drodze do Emaus czy też obrazu Zmartwychwstałego, który staje obok, blisko; możemy także przywołać przypowieść o Samarytaninie z rozdziału 10 Łukasza, a także początek Ewangelii adresowanej do Teofila – wszystkie te


Dz 1,1-8

21

teksty mogłyby być dobrą ilustracją zasadniczych wątków zawartych w Dziejach. – Dodałbym jeszcze fragment Łk 6,17-38, gdzie znajdujemy autobiografię Jezusa, to jest błogosławieństwa, oraz następujące po nich osiemnaście zachęt. Wszystkie one dotyczą tematu miłości. Ktoś, kto już przeczytał tę Ewangelie, może teraz czytać ten tekst jako autobiografię Jezusa, czyli historię tego, co Jezus uczynił dla każdego z nas. – Dobrze byłoby także przypomnieć sobie ramy interpretacyjne, kiedy Jezus schodzi z góry do swoich Apostołów i wszyscy chcą się Go dotknąć, ponieważ od Niego „wychodzi moc, która uzdrawia wszystkich”. – Właśnie wtedy, gdy się słucha tego Słowa, wychodzi z Niego moc, sam Jezus, który przez swoje Słowo może nas uzdrowić ze wszystkich fałszywych wyobrażeń o Bogu i o sobie samych, jakie sobie stworzyliśmy. – To, co Jezus uczynił w całej Ewangelii, nie jest niczym innym, jak dokonaną w Dziejach transpozycją tego, co powiedział w krótkim Kazaniu na górze, które Łukasz notabene umieścił na równinie. Miejsce kazania jest co prawda niżej położone, ale za to treść pogłębiona.


Dz 1,4-8

22

BĘDZIECIE MOIMI ŚWIADKAMI – Część druga 1,4-8

Modlitwa: Iz 43,16-21 Posłużmy się tekstem Izajasza 43,16-21. Tekst Izajasza jest tekstem, który jest częścią wprowadzenia, które już przeczytaliśmy. Jest zaproszeniem do zauważenia nowości, jaką tworzy Pan, sprawia, że ona się pojawia. Tak jak nowością w dziejach zbawienia stała się noc przejścia przez morze – kiedy nastąpił cud otwarcia drogi, ścieżki pomiędzy wodami – tak cudowne dzieła Pana nadal się dokonują, aby dopełnić dziejów zbawienia, aby kontynuować niezwykłe czyny i to, co jest nowością. Proroctwo Izajasza wprowadza nas w prolog Dziejów. Bóg mówi: „Oto dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie, czyż jej nie widzicie?”. Nowa rzecz rodzi się po Ewangelii, ponieważ to my jesteśmy rzeczą nową. Poznaliśmy już trzy pierwsze wersety prologu, w których Łukasz dokonuje syntezy całej Ewangelii, powtarza ją w ogromnym skrócie. Czym jest Ewangelia? Jest tym, co Jezus zaczął czynić i nauczać. A zatem jest nią całe życie Jezusa. To życie, które zakończyło się na krzyżu, gdzie Jezus zapłacił cenę za to, co uczynił i powiedział. Ale krzyż nie jest ostatnim słowem, Jezus jest Żyjący, zmartwychwstał, ponieważ przez to, co uczynił i co powiedział, zwyciężył śmierć. Ponieważ przeżył do końca miłość, a Bóg jest miłością, a miłość jest życiem. Tak wygląda streszczenie całej Ewangelii, a teraz jako Żyjący, Jezus staje ciągle obok swoich, staje zawsze blisko i wyjaśnia, co uczynił i co powiedział, abyśmy i my, mocą Ducha Świętego – zobaczymy zaraz jak się otrzymuje tego Ducha – mogli stać się „rzeczą nową”, nowym stworzeniem, które kiełkuje z nasienia, jakim jest Słowo Ewangelii, które ma moc zrodzenia nas na nowo jako dzieci Boże. To Słowo, które stało się cia-


Dz 1,4-8

23

łem w Jezusie, powróciło w Ewangelii, aby stać się ciałem w nas, ponieważ w istocie człowiek rodzi się ze Słowa, którego słucha. Ono nadaje nam naszą tożsamość, jako osób i jako ludzi; jeśli jest to słowo Boże, sprawia, że rodzimy się jako dzieci Boże, jeśli jest to słowo węża, kłamcy i zabójcy, rodzi dzieci węża, kłamców i zabójców. Takie słowo sprawia, że żyjemy w kłamstwie i w ciemności. Tak więc ta „nowa rzecz”, która nadchodzi, to jest sprawa życia i śmierci. Teraz zobaczymy – w wersetach 4-8 – projekt tej „nowej rzeczy”, którą jesteśmy my sami. Tym projektem jest Kościół. Przeczytamy cały prolog jeszcze raz. Skomentowaliśmy już trzy pierwsze jego wersety, teraz zatrzymamy się na dalszej jego części.

Dzieje 1,1-8 Pierwsze słowo uczyniłem o wszystkim, Teofilu, co zaczął Jezus czynić i nauczać 2aż do dnia, w którym, po tym jak dał przez Ducha Świętego polecenia Apostołom, których sobie wybrał, został wzięty [do nieba]. 3 Obok nich stanął, żyjący, po swojej męce, wielokrotnie; przez czterdzieści dni pozwalając się im widzieć, mówiąc o królestwie Bożym. 4A dzieląc z nimi posiłek przykazał im, aby nie oddalali się z Jerozolimy, lecz trwali w oczekiwaniu obietnicy Ojca, o której to usłyszeliście ode Mnie: 5„Jan zanurzał w wodzie, wy zaś w Duchu Świętym zostaniecie zanurzeni po niewielu dniach”. 6 Zebrani zaś pytali Go, mówiąc: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” 7Rzekł im: „Nie wasza to sprawa znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, 8ale otrzymacie moc zstępującego na was Ducha Świętego i będziecie Mi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. 1

Stwierdziliśmy, że pierwsze słowo jest początkiem wszystkiego, nowego stworzenia, a jest nim Ewangelia. Jest też początkiem skierowanego do nas wezwania, jak mamy żyć Ewangelią. To jest zasadniczy projekt Kościoła: jak żyć królestwem Bożym. Faktycznie, chyba zauważyliście, że słowo „królestwo” pada tu więcej niż jeden raz: królestwo Boże, królestwo Izraela.


Dz 1,4-8

24

Co to jest to królestwo Boże? W Ewangelii królestwem Bożym jest Jezus. Jezus, który żyje błogosławieństwami, który żyje słowem Bożym, jest Bogiem, który króluje. Konkretnie, królestwo Boże wyraża się w tym, co On uczynił i powiedział, czyli w tym, że przeżył aż do końca solidarność z człowiekiem, darząc go miłością silniejszą niż śmierć, przebaczając nawet temu, który Go skazał na krzyż, zwyciężając w ten sposób wszelką wrogość, wszelką nienawiść, i samą śmierć. To właśnie jest królestwo Boże. Kiedy Jezus żył, królestwo Boże było pośród nas, On nim był. Kiedy On odszedł, owo królestwo Boże, o ile słuchamy Słowa, jest w nas. Teraz konkretnie to zobaczymy, zatrzymując się przy wersetach 4-8: – w wersetach 4-5 widzimy, na czym polega właściwe oczekiwanie królestwa Bożego. Ono jest zawsze oczekiwane, choć już teraz przeżywane; – w. 6 wskazuje na fałszywe oczekiwanie, obecne w Kościele od samego początku: jest ono przeciwieństwem królestwa Bożego; – wersety 7-8 dają odpowiedź na pytanie: Co mamy czynić? Jeżeli nasze oczekiwanie jest właściwe, mamy być świadkami. Zajmiemy się teraz trzema aspektami, to znaczy: – najpierw opisem Kościoła w momencie właściwego oczekiwania na Ducha Świętego, z czego się składa i jak otrzyma Ducha, pozostając w Jeruzalem; – potem fałszywym oczekiwaniem, o którym można by powiedzieć: to jest moment, w którym nasi przybywają i my obejmujemy władzę!; – wreszcie tym, co mamy czynić. Jezus mówi: to od was zależy – nic nie zrozumieliście, jeśli chodzi o Królestwo, ale zrozumiecie to za sprawą Ducha i mocą tego Ducha będziecie moimi świadkami aż po krańce ziemi. A zatem, zadaniem chrześcijanina, wierzącego i Kościoła, jest być świadkami właściwego oczekiwania Królestwa, a nie oczekiwania fałszywego. W tym zawiera się cały projekt Kościoła, z wszystkimi pozytywnymi perspektywami, ale także ze swoimi błędami. Przeczytajmy pierwsze wersety:

A dzieląc z nimi posiłek przykazał im, aby nie oddalali się z Jerozolimy, lecz trwali w oczekiwaniu obietnicy Ojca, o której to usłyszeliście ode Mnie: 5„Jan zanurzał w wodzie, wy zaś w Duchu Świętym zostaniecie zanurzeni po niewielu dniach”.

4


Dz 1,4-8

25

Zaczniemy objaśnienia od końca: „po niewielu dniach”. Jezus już się ukazywał przez czterdzieści dni – mówił o tym wcześniej – jako Żyjący, a teraz odchodzi – jak zobaczymy – po niewielu dniach, a zatem, pozostaje jeszcze dziesięć dni (40 + 10), aby przygotować się do otrzymania Ducha i do dawania świadectwa. Tak więc, owe czterdzieści dni przypominają osobę Mojżesza, czterdzieści dni czasu objawienia, a potem czterdzieści lat spędzonych na pustyni. Prawie całe życie trzeba słuchać, co Żyjący mówi poprzez swoje słowo. Ale nie wystarczy te czterdzieści dni; potrzeba dodatkowo dziesięć dni: przez całe życie musisz przygotowywać się, oczekiwać, abyś zrealizował to, czego oczekujesz. Jeśli pomylisz sposób oczekiwania, popełniasz błąd. A zatem, te dziesięć dni reprezentują całość czasu, jaki powinno obejmować właściwe oczekiwanie. I to właściwe oczekiwanie składa się z czterech elementów: – pierwszy to dzielenie posiłku, wkrótce zobaczymy na czym ono polega; – drugi to nie oddalanie się od Jeruzalem, czyli nie odchodzenie; – trzeci to oczekiwanie obietnicy Ojca: „Jan zanurzał w wodzie, Ojciec zanurzy was w Duchu Świętym”; – w końcu mamy obietnicę Ducha. To są cztery aspekty właściwego oczekiwania. Zatrzymamy się teraz na pierwszym aspekcie: „dzieląc z nimi posiłek”. W języku greckim jest tu użyte słowo, które znaczy dosłownie „jeść razem sól”. To znaczy przebywać razem. Użyte jest słowo „sól”, ponieważ sól odnosi się do mądrości, a owo jedzenie razem to Eucharystia, podczas której żywimy się Nim samym, Jego mądrością, ponieważ Eucharystia jest ciałem Chrystusa: nie są to nasze fantazje, ale słowo Ewangelii, słowo Jezusa, który powiedział: „To jest ciało moje”. Tylko wtedy, kiedy rozpoznajemy ciało Chrystusa, czyli Ewangelię, wiemy, czym jest to ciało, które spożywamy, i uczymy się żyć tym ciałem; jeśli nie znamy Ewangelii, czynimy coś przeciwnego – jak Koryntianie – niż to, co uczyniło ciało Jezusa. Dlatego musimy zawsze używać tej soli, którą jest On sam, Jego mądrość, Jego słowo, które staje się nieustannie chlebem i życiem. To właśnie wtedy zrozumiemy misterium królestwa Bożego, które jest Jego królestwem. Zrozumiemy je celebrując je, przeżywając je i spożywając; spożywamy z Nim i spożywamy Jego samego w Eucharystii. I jeszcze więcej – jak mawiał Dossetti – to Eucharystia spożywa nas, upodabnia


26

Dz 1,4-8

nas do siebie. W istocie, w tym przypadku, stajemy się rzeczywiście tym, co spożywamy. Wówczas pierwszym aspektem jest Eucharystia, jako klasyczne wspomnienie życia, męki i zmartwychwstania Pana Jezusa. Spożywamy to Słowo, spożywamy Jego ciało i żyjemy tym Słowem, tak że nasze ciało staje się jak Jego. To się dzieje przez wszystkie dziesięć dni przygotowania, czyli przez cały czas. Nie możemy nic innego uczynić, jak tylko wykorzystać ten element, który jest pierwszy, który wyraża się we wspólnym posiłku z Nim, w relacji z Nim oraz pomiędzy nami. Eucharystia nie jest piękną Liturgią dla samej siebie, jest to relacja z Jezusem i pomiędzy nami, podczas której spożywa się sól, która jest Jego Życiem, która daje smak, daje mądrość, w przeciwnym razie życie będzie bez smaku, jak powiedział Jezus po wypowiedzeniu błogosławieństw: „Wy jesteście solą ziemi”, jeżeli ich słuchacie i wprowadzacie je w czyn, ale jeśli ich nie słuchacie i nie wprowadzacie w czyn, sól nie ma smaku i zostaje wyrzucona precz. To jest pierwszy aspekt oczekiwania, właściwego oczekiwania. Nie są to jedynie idee, ale rzeczywistość przebywania razem; istniały powody do oddzielenia się jednych od drugich, walczyli przecież pomiędzy sobą i mogliby tak walczyć dalej i powiedzieć: „Teraz koniec, wystarczy, chodźmy każdy w swoją stronę”. Natomiast oni pozostają i spożywają z Nim sól. Są Jego towarzyszami, jedzą z Nim chleb, ale ważniejsza od chleba jest tutaj sól, która ma głębszy sens, która przydaje smaku. Łukasz jest tym Ewangelistą, który podkreśla cielesność Zmartwychwstałego, który łamie chleb w towarzystwie dwóch uczniów w Emaus, zaś wobec dziwnej reakcji uczniów – którym wydaje się, że widzą zjawę, czyli jakiegoś ducha, projekcję własnych halucynacji – prosi ich o jedzenie i podają Mu pieczoną rybę. Wydaje mi się, że chodzi tu także o dalsze doświadczenie: w tym dzieleniu posiłku zawiera się nie tylko idea współdzielenia życia oraz wspólnego łamania chleba, które staje się potem gestem eucharystycznym, ale także sposób, w jaki wspólnota doświadcza Zmartwychwstałego i z wysiłkiem dochodzi do wiary w Niego. Zobaczymy potem w rozdziale drugim i czwartym Dziejów, jak wspólnota integruje się wokół łamania chleba oraz słuchania Słowa. To był pierwszy aspekt. Drugi aspekt to, „aby nie oddalali się z Jeruzalem”, gdzie „oddalać się” znaczy tyle, co „spalić za sobą mosty”.


Dz 1,4-8

27

Jeruzalem jest punktem docelowym drogi Jezusa w Ewangelii Łukasza – już w Ewangelii dzieciństwa Jezus idzie do Jerozolimy i tam się zatrzymuje, w drugiej jej części widzimy Jezusa zdążającego do Jeruzalem, po przemienieniu na górze, kiedy objawił swoje prawdziwe oblicze. Pierwsza część Ewangelii Łukasza ma charakter terapeutyczny. Łukasz jest lekarzem i leczy nas przy pomocy Słowa prawdy, czyli za pomocą błogosławieństw, które Jezus wypowiada i realizuje. W drugiej części głównym wątkiem jest droga, a każdy krok, jaki Jezus stawia, jest kolejnym pociągnięciem pędzlem, które uwypukla Jego oblicze, aż do momentu, kiedy na krzyżu objawi się teoria, czyli pełny obraz, całkowite ukazanie się Boga. Tak więc, patrząc na krzyż, zaczynamy rozumieć, kim jest Bóg, ponieważ to właśnie z krzyża On dał nam Ducha i na krzyżu objawił miłość silniejszą niż śmierć; zupełnie odwrotnie niż Szatan: Szatan jest bogiem, który nie idzie na krzyż, on innych umieszcza na krzyżu i skazuje wszystkich na piekło, ponieważ jest niesprawiedliwy. Jezus natomiast daje swoje życie za grzeszników, dlatego jest Synem miłosiernym, na wzór Ojca. Nie oddalać się od Jeruzalem znaczy nie oddalać się od krzyża. W centrum Eucharystii znajduje się pamiątka męki, gdzie męka rozumiana jest jako nieskończona Miłość Boga, która zwycięża śmierć. Zło, które On przyjął na siebie jest złem, które czynimy, kiedy nie znamy Jego cierpień: nie znając tej miłości, wyrządzamy sobie zło, nienawidzimy siebie i innych. To jest zasadnicza sprawa: nie oddalać się od Jeruzalem. Pamiętacie, kto się oddalił od Jerozolimy w Ewangelii? Dwaj uczniowie idący do Emaus. Dlaczego oni udali się do Emaus i oddalili się od Jerozolimy? Jest pewna wzmianka o Emaus w Starym Testamencie, znajduje się ona w Pierwszej Księdze Machabejskiej, w rozdziale 4. Jest tam opowiadanie o bitwie, w której Izrael odniósł spektakularne zwycięstwo, takie, które się długo pamięta, ponieważ osiągnął je będąc w mniejszości, w sytuacji, kiedy nie dorównywał siłom nieprzyjaciela. W tym miejscu warto przytoczyć ten tekst – czasem cytowany, ale rzadko czytany – aby usłyszeć i rozważyć w sercu, co znaczyło Emaus dla owych dwóch tam idących, dla wszystkich innych, którzy tam nie zdążają, ale szukają Królestwa na inny sposób.


Dz 1,4-8

28

Emaus reprezentuje pewien model: szukamy zawsze miejsc, gdzie odniesiemy sukces i wykażemy się odwagą, a jeśli takich nie ma, to je sobie wymyślamy.

Pierwsza Księga Machabejska 4,1-15 Mowa jest tu o człowieku, który nazywa się Gorgiasz i jest wrogiem Izraela.

Gorgiasz wziął z sobą pięć tysięcy ludzi i tysiąc wyborowych koni i nocą wyruszył z obozu, 2ażeby niespodzianie napaść na obóz Judy i zadać im klęskę; jego przewodnikami byli ludzie z Akry. 3Juda jednak dowiedział się o tym i sam ruszył z wojownikami, aby uderzyć na siły królewskie, które pozostały w obozie w Emaus, 4 jeszcze w tym czasie, kiedy część wojska była z dala od obozu. 5 Gorgiasz przybył do obozu Judy w nocy, lecz nikogo nie zastał. Szukał więc ich w górach, mówiąc sobie: „Oni uciekają przed nami”. 6Z nastaniem dnia Juda ukazał się na równinie wraz z trzema tysiącami ludzi, którzy nie mieli takich zbroi ani mieczy, jakie by mieć pragnęli. 7Zobaczyli zaś wojsko pogan mocno uzbrojone, otoczone jazdą, oraz żołnierzy wyćwiczonych w walce. 8 Wtedy Juda odezwał się do swoich ludzi: „Nie obawiajcie się ich wielkiej liczby, nie bójcie się ich natarcia! 9Przypomnijcie sobie, jak nasi przodkowie zostali ocaleni w Morzu Czerwonym, gdy ścigał ich faraon razem ze swoim wojskiem. 10Teraz więc wołajmy do Nieba, może ma w nas upodobanie i wspomni na przymierze zawarte z naszymi ojcami i zgniecie dzisiaj to wojsko przed nami, 11aby wszystkie narody przekonały się, że istnieje Ktoś, kto wybawia i ocala Izraela”. 12Poganie podnieśli oczy i zobaczyli, że oni idą przeciwko nim. 13Wyszli więc z obozu do walki. Ci, którzy byli obok Judy, zagrali na trąbach 14i rozpoczęto bitwę. Poganie zostali pobici i uciekli w kierunku równiny, 15a ci, którzy uciekali ostatni, wszyscy padli od miecza. 1

Opowiadanie rozwija się dalej, po czym następują dalsze porachunki, w wyniku których także uciekinierzy spośród wojska nieprzyjaciela zostają pochwyceni i zabici, zaś całą historię w ten sposób zamyka werset 25:


Dz 1,4-8 25

29

Tego dnia dokonało się prawdziwe wybawienie Izraela.

Oto zwycięstwo, które się pamięta! A dwaj uczniowie Jezusa szli do Emaus po poniesionej porażce, mówiąc sobie: „Chodźmy do Emaus, bo tam już raz zwyciężyliśmy”. W gruncie rzeczy zawsze powracamy myślą do naszych małych sukcesów, przynajmniej sięgamy do nich pamięcią, zapominając, że prawdziwy sukces został osiągnięty na krzyżu, w Jeruzalem, a nie w Emaus! Prawdziwym sukcesem nie były wyprawy krzyżowe wraz z tymi wszystkimi niewiernymi, których powiesiliśmy na krzyżu, prawdziwym sukcesem był Ukrzyżowany, który zgodził się zakończyć życie na krzyżu za nas, którzy Go tam umieściliśmy, i który dał za nas swoje życie. Rozumiecie teraz, jak ważną rzeczą jest nie uciekać nigdy z Jeruzalem. Usiłujemy przede wszystkim wspominać minione dni chwały, osiągnięte sukcesy posiadające niewielką wartość i mówimy: „Oby powróciły te piękne czasy!”. Nie, to właśnie w Jeruzalem otrzymuje się Ducha. To, co się liczy, to przebity bok, ten bok, który przypomina historię króla Jozjasza, jedynego sprawiedliwego, który także został trafiony w bok podczas słusznej walki, ale przypadkiem, przez wypuszczoną strzałę. Prawdziwe życie osiąga się pozostając w Jeruzalem, aby kontemplować wielkie misterium Miłości, która jest mocniejsza niż śmierć. To jest to miejsce, z którego wypływa Duch, i tak będzie zawsze, że z tego miejsca, z Jeruzalem, nie z żadnego innego, będzie wypływać żywa woda. My szukamy sukcesu zawsze w realizacji naszych projektów, w naszych strategiach apostolskich, w naszych zwycięstwach, w naszej sile, w naszych partiach, w naszej kulturze chrześcijańskiej, katolickiej, rzymskiej! Nie, nasze oczekiwania powinny zamknąć się w obrębie Jeruzalem. To właśnie stamtąd, z krzyża, otrzymujemy odpowiedzi na nasze pytania, nie z Emaus czy jakiegokolwiek innego miejsca! Dlatego jest konieczne oczekiwanie właśnie w Jeruzalem. To właśnie tam otrzymacie obietnicę Ojca: to jest trzeci aspekt. Jaka jest obietnica Ojca? „Jan zanurzał w wodzie”: wystarczy włożyć głowę pod wodę, aby zrozumieć, co znaczy chrzest: chrzest oznacza śmierć. Tak więc, w istocie chrzest Jana oznaczał uznanie naszej śmiertelności, naszych ograniczeń, także naszego grzechu, który sprawia śmierć, aby wyjść z niego jako nowi ludzie.


Dz 1,4-8

30

Natomiast my zostaliśmy ochrzczeni nie w wodzie – kiedy zanurzysz się w wodzie, czeka cię śmierć – lecz zanurzeni w Duchu, w tchnieniu, w powiewie, a zanurzenie w powiewie oznacza narodziny. Nie jest to zwykły powiew, to jest Duch, tchnienie Boga. Zostaliśmy zanurzeni w życiu Boga, a życie Boga to jest miłość pomiędzy Ojcem i Synem, którą Syn nam okazał na krzyżu, uznając nas wszystkich jako braci. Dokonało się to w Jeruzalem, tam gdzie otrzymujemy Ducha, obietnicę Ojca. Po niewielu dniach otrzymacie Ducha Świętego: oto czwarty aspekt. Chodzi o te dziesięć dni. Każdego dnia otrzymujemy Jezusa, kiedy patrzymy na Niego, kiedy spożywamy ową sól, Mądrość, kiedy nie wyruszamy do Emaus, lecz pozostajemy na miejscu, aby patrzeć i kontemplować teorię, czyli tego Boga, który pokazuje i mówi kim jest. Tutaj zostajemy zanurzeni w miłości i oddychamy tą miłością, wiedząc jak bardzo zostaliśmy umiłowani, i możemy także kochać tak jak jesteśmy kochani. Tak się realizuje królestwo Boże. Takie jest ciągłe oczekiwanie, w jakim powinniśmy trwać, zawsze „w tym czasie”. Teraz przechodzimy do kolejnego wersetu.

Zebrani zaś pytali Go, mówiąc: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” 6

Prawdopodobnie poprzednia scena – w której dokonuje się dzielenie posiłku oraz nakaz, aby się nie oddalać – rozgrywa się jeszcze w wieczerniku, gdzie spożywano posiłki. Teraz natomiast zbierają się, ruszają w drogę, jak zobaczymy później w kierunku Góry Oliwnej, gdzie nastąpi wniebowstąpienie, i podczas tego zbierania się zadają Mu pytanie. Jest tak, jak się zdarza podczas naszych spotkań, kiedy się gromadzimy i mówimy: „Przygotujmy jakiś dobry projekt duszpasterski”. „Czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”. Oni by woleli królestwo Izraela. Jezus mówił o królestwie Bożym, ich interesuje królestwo Izraela. Pamiętacie trzy pokusy Jezusa w czwartym rozdziale Łukasza? – Pierwsza pokusa – „kamienie, które miały stać się chlebem” – dotyczyła dóbr materialnych, pieniędzy.


Dz 1,4-8

31

– Druga pokusa: „wszystkie królestwa ziemi”. Szatan mówi: wszystkie one są moje, dam je komu zechcę! Jeśli mi oddasz pokłon, wszystko będzie twoje! – Wreszcie trzecia pokusa: „mieć Boga, który nas słucha” i który wykonuje nasze plany, a jeśli nie, co to za Bóg, który nie spełnia tego, czego chcemy? Takiego Boga nam nie potrzeba! Są to trzy pokusy Jezusa, trzy pokusy Izraela na pustyni, wreszcie trzy nasze pokusy. Pierwsza: „Czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?”. Jezus jest naprawdę królem! Nad krzyżem był przecież umieszczony napis „Król Żydów”: a było to napisane po łacinie, w języku dzierżących władzę; po grecku, w języku mędrców; po hebrajsku, w języku oddających cześć Bogu. We wszystkich językach! Ale tutaj wyrazem potęgi Boga jest krzyż; mądrością Boga jest krzyż, świętością Boga jest hańba krzyża, nasze zło, o którym On wie, jak je ponieść na sobie do zwycięstwa. Król, jakiego chcą mieć ludzie, jest wyobrażeniem Boga na ziemi, przynajmniej za takiego sam się uważa. Pierwszym królem w Biblii jest Kain, budowniczy miasta, który zabił swego brata, Abla. We wszystkich kulturach, u wszystkich narodów świata, król, który buduje miasto, w którym mają mieszkać razem ludzie, jest zawsze tym, który zabija brata. Król to ten, kto może zabić każdego, kto nie podporządkuje się jemu, ponieważ ma nad nim władzę. Potem nadchodzi bandyta, któremu udaje się go pokonać i wówczas on staje się tym, który ma władzę, który zabija poprzedniego króla i każdego, kto się mu nie podporządkuje. Cała historia królów Izraela obfituje w następujące po sobie nieustannie tego rodzaju wydarzenia. W Biblii mamy opowiadanie Jotama, najmłodszego syna Gedeona (który miał 72 synów!), który uszedł z życiem z rzezi, jaką urządził jego brat Abimelek (który zabił 70 swoich braci na jednym kamieniu!), aby ogłosić się królem nad wszystkimi plemionami, ponieważ był najmocniejszym z wszystkich. Jego ojciec był człowiekiem potężnym, ale był to inny rodzaj potęgi, był sędzią, a sędziowie byli charyzmatykami, nie dziedzicami. Aby więc zdobyć dziedzictwo, wystarczyło wyeliminować pozostałych. Tak więc widzimy, jakim był król. Jest to opowiadanie, które spotykamy także pośród bajek Ezopa, który żył mniej więcej w tej samej epoce.


Dz 1,4-8

32

Księga Sędziów 9,8-15 Jotam tak mówił z wierzchołka góry Garizim:

Zebrały się drzewa, aby namaścić króla nad sobą. Rzekły do oliwki: „Króluj nad nami”. 9 Odpowiedziała im oliwka: „Czyż mam się wyrzec mojej oliwy, która służy czci bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?”. 10 Zwróciły się drzewa do figowca: „Chodź ty i króluj nad nami”. 11 Odpowiedział im figowiec: „Czyż mam się wyrzec mojej słodyczy i wybornego mego owocu, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?”. 12 Rzekły drzewa do krzewu winnego: „Chodź ty i króluj nad nami”. 13 Krzew winny im odpowiedział: „Czyż mam się wyrzec mojego soku rozweselającego bogów i ludzi, aby pójść i kołysać się ponad drzewami?”. 14 Wówczas rzekły wszystkie drzewa do krzewu cierniowego: „Chodź ty i króluj nad nami”. 15Odpowiedział krzew cierniowy drzewom: „Jeśli naprawdę chcecie mnie namaścić na króla, chodźcie i odpoczywajcie w moim cieniu; a jeśli nie, niech ogień wyjdzie z krzewu cierniowego i spali cedry libańskie”. 8

Królem jest krzew cierniowy – Jezus także został ukoronowany cierniem, symbolem potęgi króla – i wszyscy mogą teraz skryć się w cieniu krzewu cierniowego, który jest… rozległy! A kto się nie skryje, zostanie spalony: „Albo mnie akceptujesz, albo zostaniesz wyeliminowany”. Tak więc rozumiecie, że kiedy później, za czasów Samuela, cały lud domagał się króla – ponieważ lud identyfikuje się zawsze z tym najgorszym, który zwycięża (por. 1Sm 8) – Bóg poczuł się mocno znieważony i stwierdził: „Domagając się króla, odrzucili Mnie”. Lud odrzucił Boga, ponieważ Bóg był przeciwny instytucji króla, i wówczas Bóg wymienia prerogatywy króla, wyszczególniając wszystkie rzeczy, jakie czynią możni tej ziemi i mówi: „Teraz miejcie go sobie, skoro tak chcecie, ale będziecie jeszcze wołać: wybaw nas!”. Posiadamy fałszywy obraz Boga i człowieka. Także Jezus w opisie męki (J 18,37) mówi do Piłata: „Tak, Ja jestem królem”, ale jestem królem prawdy, a nie, jak wasi królowie, królem kłamstwa!


Dz 1,4-8

33

Człowiek zrealizowany to nie jest mocarz, który trzyma wszystkich w garści za pomocą kłamstwa, przemocy i pieniądza; taki człowiek to człowiek przegrany, który wszystkim czyni źle, jest to anty-Bóg, jest to anty-Chrystus, takiego nie chcemy, także my, stanowiący Kościół. Mam tu na myśli wszystkie królestwa w historii, w tym także królestwo papieskie, ale Bóg nie jest jak królowie tego świata, Jego tronem jest krzyż, gdzie się oddaje w ręce wszystkich, daje życie za wszystkich, nie wykluczając nikogo, i wszystkim przebacza. Rozumiecie teraz skąd się bierze taka radykalna krytyka królowania i zdajecie sobie sprawę, jak sami ulegamy ciągle trzem pokusom. Nawet Piotr, kiedy Jezus po raz pierwszy zapowiedział, że musi udać się do Jeruzalem, że tam zostanie osądzony, zabity i zmartwychwstanie, zaraz zawołał: „Nigdy się to nie stanie!”. A Jezus nazwał go wówczas Szatanem. Dzisiaj ta pokusa trwa nadal. My nie jesteśmy lepsi od naszych przodków. Nasze roszczenia opóźniają nadejście królestwa Bożego. To fałszywe oczekiwanie jest w nas zakorzenione; z tą pokusą zmierzył się także Jezus, kiedy otrzymał podobną propozycję podczas czterdziestu dni spędzonych na pustyni, doświadczał jej rodzący się Kościół i doświadcza jej nieustannie Kościół współczesny. Musimy ciągle odrzucać to fałszywe oczekiwanie i przechodzić do właściwego oczekiwania, spoglądając w kierunku Jeruzalem, spożywając ten chleb, odkrywając misterium krzyża, wówczas zdołamy być świadkami tego wszystkiego, co Jezus uczynił i powiedział. Także dzisiaj w Kościele jest zakorzeniony ten błąd, nie mówię o Kościele abstrakcyjnym, lecz o Kościele, którym jest nasza wspólnota, o tym Kościele, którym jest nasza rodzina, o tym Kościele, który tworzy każdy z nas, który jest świątynią Boga. To, co nas niszczy, to pokusa spoglądania w kierunku Emaus, a nie w kierunku Jeruzalem. To nasze wybujałe sny o potędze. Teraz przejdziemy do misji oraz związanego z nią zadania.

Zebrani zaś pytali Go, mówiąc: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” 7Rzekł im: „Nie wasza to sprawa znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, 8ale otrzymacie moc zstępującego na was Ducha Świętego i będziecie Mi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. 6


34

Dz 1,4-8

W wersecie 7 Jezus mówi: „Nie wasza to sprawa znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą”. Władza Ojca została ukazana w osobie Syna: jest to władza miłowania i służenia wszystkim. Nie ma innej władzy. My natomiast chcemy skłonić Ojca, aby czynił to, co my chcemy: to jest trzecia pokusa, ta właśnie! To my chcemy decydować o czasie i chwili, kiedy Bóg ma ingerować. Nie, Bóg interweniuje w zupełnie inny sposób! Ponieważ Jego władza jest inna. Jeżeli pozostaniecie w Jeruzalem, jeśli będziecie spożywać sól, jeżeli zdemaskujecie fałszywe oczekiwania, wtedy co się wydarzy? Otrzymacie moc Ducha Świętego, która jest mocą samego Boga. Która nie bierze się z pieniądza ani z egoizmu, ponieważ miłość jest uboga i wszystko daje, niczego nie zatrzymuje; ta moc nie wyraża się w dominacji i władzy, ponieważ miłość jest sługą wszystkich; nie przejawia się w prestiżu i zadufaniu, które są śmieszną głupotą człowieka przegranego, ponieważ miłość jest pokorna i konkretna. Otrzymamy Ducha Świętego, życie Boga, tylko spoglądając w stronę Jeruzalem, pozostając tam. Ten Duch czyni nas świadkami. Teraz słowo „świadek” jest fundamentalne. To jest podstawa życia, ponieważ my żyjemy zawsze dzięki świadectwu innych. Wszystko, o czym wiemy, poznajemy dzięki świadectwu innych. Zarówno dobro, jak i zło. Być świadkami Jezusa to nie to samo, co być świadkami w jakimś procesie. Słowo „świadek” w języku greckim brzmi „martys”. Oznacza kogoś, kto pamięta, a pamiętać (wł. ri-cordare) znaczy „mieć w sercu”, czyli w swoim wnętrzu. Greckie słowo „martys” zawiera ten sam rdzeń, co „pamięć”, ale także merimna, czyli troska, zatroskanie, a zatem zawiera także odcień znaczeniowy trudności i surowości. Być świadkiem Jezusa znaczy, że pamiętam to, co On uczynił i powiedział. Noszę to w sercu, żyję tym wspomnieniem i sam się nim staję. Ponieważ każdy żyje wspomnieniami, tak więc jestem żywą pamięcią Jezusa, jestem żywą Ewangelią. Jak mówi Paweł: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”. Teraz to On jest moim życiem. Ten jest świadkiem, kto żyje tak jak On. Nie jest nim ten, kto zajmuje się propagandą, jak świadek Jehowy, podobnie jak ten, który prowadzi świętą wojnę, aby wprowadzić okupację ziemi i przywrócić królestwo Izraela. Chodzi o świadectwo miłości


Dz 1,4-8

35

silniejszej niż śmierć, świadectwo solidarności i braterstwa z wszystkimi ludźmi, tak jak to uczynił Syn, który stał się bratem wszystkich. Teraz my to przeżywamy, aby być jak Bóg, aby budować królestwo Boże. Gdzie? Od Jeruzalem do Samarii, od Judei aż po krańce ziemi, tam gdzie jest serce pogaństwa, aż do punktu najbardziej odległego od Boga. Tak więc jesteśmy wezwani, aby świadczyć po całym świecie o prawdzie miłości i o fałszu egoizmu, aby uwalniać świat od kłamstwa, które czyni go niewolnikiem różnych królestw, różnorakich władz, różnych niewoli, poczynając od tej pierwszej, jaką jest bogactwo, następnie władza, wreszcie głupota i pycha. Nie jest to problem, który dotyczy jedynie Apostołów, w rzeczywistości każdy człowiek jest synem Boga. Kiedy odkryje dzięki Jezusowi, co to znaczy być dzieckiem Bożym i kochać wszystkich braci, wtedy z konieczności staje się „posłanym”. Odpowiednikiem słowa „posłany” w łacinie jest „missionarius” (misjonarz) a w grece „apostolos”. To znaczy, że nasze powołanie, nasze imię, nasza tożsamość synowska realizuje się w misji, w wyjściu do innych jako braci. Dlatego, każdy z nas, jest powołany do bycia apostołem, apostołem który świadczy życiem, a także, jeśli trzeba słowami, ale przede wszystkim sposobem życia. Ale kto nas posłał? Tak jak Syn został posłany przez Ojca, my jesteśmy posłani przez samą miłość Syna, która wstąpiła w nasze serce, oczywiście jest to ta sama miłość Ojca, która nas posyła do wszystkich braci. O tym właśnie mówi Paweł w 2Kor 5,14: „Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że Ten, który oddał życie za wszystkich”, kocha wszystkich tą samą miłością, jaką kocha Bóg, ponieważ to jest ta sama miłość, jaką Ojciec kocha mnie i wszystkich. Jeżeli jest ktoś, kto jest twoim bratem i nie wie o tym, że jest twoim bratem, spróbuj go przekonać, aby to zrozumiał. Tutaj jest właśnie owa nowa rzecz, która się rodzi, to jest istota Kościoła, owa martyria, owo świadectwo – i nic innego – które się rodzi podczas wspólnego spożywania soli, ze znajomości tego, co uczynił i powiedział Jezus, z pozostania w Jeruzalem i kontemplowania Jego miłości, która jest mocniejsza niż śmierć. To właśnie tam miłość rodzi się w sercu, a my otrzymujemy także zdolność świadczenia o niej. Dzieje Apostolskie są naszą historią, jakkolwiek są historią tych Apostołów, którzy w niczym nie byli lepsi od nas: aż do końca niczego nie zrozumieli; po trzech latach wspólnego życia, po czterdziestu dniach, kiedy


Dz 1,4-8

36

to Zmartwychwstały tłumaczył im konieczność przejścia przez mękę, aby dojść do zmartwychwstania, co zrozumieli? „Ty sobie mów swoje rzeczy, a my wiemy swoje”. Kiedy Jezus trzykrotnie przepowiedział swoją mękę, za pierwszym razem Piotr ostro zareagował, mówiąc: „Nigdy się to nie stanie!”. A On do niego rzekł: „Szatanie!”. Innym razem Apostołowie udawali, że nie rozumieją o co chodzi, i „rozprawiali między sobą, kto z nich jest największy”, za trzecim razem znowu udawali, że nie rozumieją, a dwaj z nich wystąpili naprzód – dwaj spośród najlepszych po Piotrze, Jakub i Jan, i mówią: „Chcemy, abyś nam uczynił to, o co Cię prosimy”. „Co chcecie, abym wam uczynił?” „Żeby jeden z nas siedział po prawej, a drugi po lewej Twej stronie w Twoim królestwie”. To znaczy: daj nam władzę i sukcesję, nam, ale nie innym. Łukasz podkreśla, że podczas ostatniej wieczerzy znowu dyskutowali w czasie Eucharystii, to znaczy podczas Mszy Św., czyli w Kościele: „Kto z nas jest pierwszy?”. A Jezus mówi do nich: „Ja jestem między wami jak ten, który służy”, a nie jak ten, kto panuje. „Kto spośród was chce być pierwszym, niech będzie ostatnim i sługą wszystkich”. Tak się dzieje, kiedy rodzi się królestwo Boże. Wówczas to królestwo Boże, które podczas ziemskiego życia Jezusa było między nami, a był nim Jezus (por. Łk 17,21), staje się „w” nas, ponieważ jesteśmy w Nim, a On jest w nas. Spożywamy ciało i stajemy się tym ciałem, jesteśmy Jego ciałem, ponieważ posiadamy tego samego Ducha, ponieważ żyjemy tym samym Słowem.

Teksty dla pogłębienia – Jako teksty, do których możemy wrócić, proponuję 43 rozdział Izajasza, gdzie jest mowa o „rzeczy nowej”, ale także niektóre fragmenty opisu męki, czyli teorii, której punktem kulminacyjnym jest wizja Jezusa ukrzyżowanego, albo wprowadzenie do męki w Łk 22,14, gdzie jest mowa o godzinie: kiedy nadeszła godzina, Jezus zasiada do stołu i wyraża swoje gorące pragnienie spożycia Paschy. To jest chyba ta godzina, która jest przeciwstawieniem tych czasów i chwil, kiedy Apostołowie rozprawiali ze sobą, aby się przekonać, czy są ludźmi sprawiedliwymi.


Wśród komentarzy do Dziejów Apostolskich ten wyróżnia się zwięzłością, prostotą i przejrzystością. Celem książki jest zachęcenie Czytelnika do studiowania opisanych w Nowym Testamencie dziejów Kościoła Apostołów oraz do poznania „konkretnego doświadczenia” przeżywanego przez takich ludzi jak my ze swoimi ograniczeniami, przezwyciężającymi różne trudności i pozwalającymi się prowadzić Duchowi Świętemu dzień po dniu drogami świata oraz czyniącymi dobro głosząc jak żyć Ewangelią. VINCENZO CANELLA (brat Agostino FSC), nauczyciel matematyki i fizyki w szkołach średnich, przynależy do Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich. SILVANO FAUSTI, jezuita, autor licznych publikacji. Nakładem Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew” ukazały się następujące tytuły: „Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji. Okazja czy pokusa”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Katecheza narracyjna Ewangelii według św. Marka”, „Jaka przyszłość czeka chrześcijaństwo? List do Sylasa”, „W szkole św. Marka. Ewangelia do czytania, słuchania, modlitwy i dzielenia się”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana”, „Jak rozważać i głosić Pismo Święte”, „Głupota krzyża. Słabość Boga. Zbawienie człowieka”, „Kres czasu. Lectio w oparciu o Pierwszy List do Tesaloniczan”, „Wolność dzieci Bożych. Komentarz do Listu do Galatów”, „Rozważaj i głoś Ewangelię według św. Łukasza. Ewangelia do czytania, słuchania, modlenia się i dzielenia”, „Rozważaj i głoś Ewangelię według św. Mateusza. Ewangelia do czytania, słuchania, modlenia się i dzielenia”. Patronat medialny

ISBN 978-83-7485-273-9

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów

www.bratnizew.pl

www.bratnizew.pl ewangelizacja.org.pl

Bieżący katalog książek uzupełniony, poszerzony i zaktualizowany jest na stronie www.bratnizew.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.