Dzieje Apostolskie SILVANO FAUSTI S.I.
Rozdziały 10-18
Komentarz duchowy tom II
Dzieje Apostolskie
Tekst książki jest zapisem serii lectiones prowadzonych w kościele San Fedele w Mediolanie od kwietnia 2012 do października 2013. Jako taki jest odzwierciedleniem żywej mowy.
Podziękowanie dla p. dr Lucii Miotto, która z cierpliwością i inteligencją spisała konferencje wygłoszone w kościele San Fedele.
Silvano Fausti S.I.
Dzieje Apostolskie Rozdziały 10-18 Komentarz duchowy tom II
współpraca Guido Bertagna
Z języka włoskiego tłumaczył O. Piotr Roman Gryziec OFMConv
Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
Tytuł oryginału: ATTI DEGLI APOSTOLI Volume 2, Capitoli 10-18 ISBN 978-88-10-21137-3 Copyright © 2014 by Centro editoriale dehoniano Via Scipione Dal Ferro, 4 — 40138 Bologna
Copyright wydania polskiego © 2016 by Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” spółka z o.o. ISBN 978-83-7485-281-4 Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleń należy się zwracać do wydawnictwa: „Bratni Zew” sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.
Zamówienia na książki można składać: Wydawnictwo OO. Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Adiustacja polonistyczna: Jolanta Kunowska
Imprimi potest: L.dz. 606/2016, Kraków, dnia 26.10.2016 o. Mariusz Kozioł Wikariusz prowincji
WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW „Bratni Zew” spółka z o.o. ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl
Spis treści Pewien człowiek imieniem Korneliusz, setnik… . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
7
Wstań, Piotrze, zabijaj i jedz! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
23
Dobrze zrobiłeś, przychodząc… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
39
Słowo, które Bóg posłał synom Izraela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
58
Czy ktoś może odmówić wody…? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
74
Sprzeciwiali się mu ci z obrzezania. „Kimże ja jestem, abym mógł się sprzeciwiać Bogu?” . . . . . . . . . . .
90
Uczniowie po raz pierwszy zostali nazwani chrześcijanami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
108
Oznajmijcie o tym Jakubowi i braciom. I wyszedłszy, udał się w inne miejsce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
123
Stoczony przez robactwo wyzionął ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
136
…Prokonsul uwierzył . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
149
Stosownie do obietnicy Bóg wyprowadził Izraelowi zbawiciela, Jezusa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
166
Obietnicę daną naszym ojcom Bóg spełnił dla nas, ich dzieci . . . . . . . . .
181
Zwracamy się do pogan . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
199
Stań prosto na nogach!
215
.......................................
Bóg otworzył poganom drzwi wiary
.............................
230
My wierzymy, że przez łaskę jesteśmy zbawieni w taki sam sposób także zbawieni są poganie . . . . . . . . . . . . . . . . .
243
Wydało się (dobre) Duchowi Świętemu i nam nie nakładać na was żadnego dodatkowego ciężaru oprócz tych rzeczy . . . . . . . . . . . . . .
261
Ucieszyli się z powodu pociechy
................................
275
Przepraw się do Macedonii i pomóż nam – część pierwsza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
290
Przepraw się do Macedonii i pomóż nam – część druga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
304
Przybyli do Tesaloniki… do Berei… do Aten . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
321
Nieznany Bóg . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
336
Wiele ludu mam w tym mieście
................................
355
Pożegnawszy się z braćmi (z Koryntu) odpłynął do Syrii… spędziwszy jakiś czas (w Antiochii) wyruszył… . . . . . . . . . . . . . . . .
378
Dz 10,1-8
7
PEWIEN CZŁOWIEK IMIENIEM KORNELIUSZ, SETNIK… 10,1-8
Trwa rozprzestrzenianie się Słowa. Po świadectwie w Jerozolimie, rozeszło się ono po Judei i Samarii, aby dotrzeć aż do Damaszku. Historia Korneliusza, poprzedzona preludium, którego główną postacią był eunuch, rozpoczyna ostatni etap rozszerzania się Słowa, definitywny, niemający kresu. Zniesienie wszelkich podziałów natury religijnej, czy kulturowej jest po prostu wypełnieniem się planu Bożego: błogosławieństwo Abrahama dociera aż do krańców ziemi. Cała ludzkość po raz pierwszy staje się jedną rodziną: to jest prawdziwa „globalizacja”. Nie jest to jakieś ujednolicenie przeprowadzone pod panowaniem władzy politycznej albo też religijnej, lecz wspólnota w wolności dzieci Boga, który czyni nas wszystkich braćmi. Owa wolność, równość i braterstwo, oparte są na fakcie, że w Synu Bożym, potomku Abrahama, wszyscy pochodzimy od jednego Ojca. To jest odwieczna tajemnica Boga i człowieka, teraz objawiona dla zbawienia wszystkich, także Boga! Różnice kulturowe czy religijne mogą i winny pozostać, ale nie w opozycji do siebie, lecz we wspólnocie wzajemnego ubogacania się. Krańce nie są już barierami, lecz otwarciem się na horyzonty bez kresu: kraniec jest miejscem, gdzie dwie krańcowości łączą się ze sobą, otwierając się na dalszą inność, stając się sakramentem Innego. To suponuje wolność kochania, o jakiej pisze Paweł w 1Kor 9,1nn. Taka wolność wyraża się w szacunku względem sumienia oraz drogi drugiego, nawet jeśli ta jest błędna i niedoskonała. Podstawą tego jest fakt, że fundamentem jest „jeden tylko Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i dzięki któremu my także istniejemy” (1Kor 8,6). W ten sposób pomija się wszelkie kategorie kulturowe czy religijne typu: „czyste-nieczyste, dozwolone-zabronione”: dobro lub zło jest działaniem (albo zaniedbaniem), które buduje lub szkodzi bratu. Dlatego Paweł pisze: „Tak więc, nie zależąc od nikogo, stałem się sługą wszystkich, aby pozyskać jak największą
8
Dz 10,1-8
liczbę: stałem się Żydem dla Żydów, aby pozyskać Żydów; dla tych, co są pod Prawem, stałem się jak ten, który jest pod Prawem – choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem – by pozyskać (ku wolności synowskiej) tych, którzy są pod Prawem. Dla tych, którzy nie mają Prawa, stałem się jak ten, który jest bez Prawa, chociaż nie byłem wolny od Prawa Bożego, lecz podlegałem prawu Chrystusowemu, aby pozyskać tych, którzy nie mają Prawa. Stałem się słabym dla słabych, aby pozyskać słabych; stałem się wszystkim dla wszystkich, aby ocalić przynajmniej kogokolwiek. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by być jej uczestnikiem wraz z nimi” (1Kor 9,19-23). Prawo Chrystusowe polega na tym, aby nieść ciężary innych (Ga 6,2); wolność polega na tym, aby służyć jedni drugim we wzajemnej miłości (Ga 5,13). Te zasady, proste i jasne, pociągają za sobą praktyczne rozwiązania, nieraz bardzo złożone: jak pogodzić Eucharystię i wspólny stół z różnicami wynikającymi z religijnych i kulturowych tabu? „Sobór” Jerozolimski (Dz 15,1nn) nie określa prawd dogmatycznych, ale podaje praktyczne normy, które potem się zmienią, ale na ów czas były one „budujące”, zdolne stworzyć komunię pomiędzy różnymi kulturami. Jeżeli porównamy go z późniejszymi soborami, które były zwoływane, aby… ekskomunikować inaczej myślących, widzimy, jaka jest między nimi różnica. Pomyślmy o rycie chińskim i o przewrażliwieniu ze strony hierarchii katolickiej we współczesnym świecie. Aż do dnia dzisiejszego ustanawiamy monarchie i dyktatury, aby siłą wprowadzać nasze prawa, często dyskusyjne, po to tylko, aby zyskać przywileje. Bóg działa inaczej. Bóg, który posłał anioła do Maryi i do Korneliusza, pozwala usłyszeć swój głos także Piotrowi, który w przeciwnym razie nie byłby gotowy przyjąć „apostołów”, których Korneliusz, zapowiedziany przez anioła, do niego posyła. Jest konieczne, aby Bóg sam wziął tę sytuację w swe ręce, wysyłając swojego anioła do obcokrajowca. Piotr powinien zrozumieć, że z tych, których nazywa poganami, Bóg chce uczynić swój lud, bez poddawania ich obrzezaniu oraz innym przepisom religijnym. To są również dzisiaj palące tematy. Już w Ewangeliach działanie Ducha objawia się będącym daleko (por. Samarytanka w J 4,1nn, Syrofenicjanka w Mk 7,25nn; setnik w Łk 7,1nn oraz setnik w Mk 15,39). Nacisk na Kościół, aby pozostawał sobą, pochodzi zawsze z zewnątrz: zawsze jest ktoś, kto mnie pobudza, aby odwoływać się do braterstwa, kto mnie czyni synem.
Dz 10,1-8
9
Modlitwa: 1Kor 9,16-23 Weźmy pod uwagę tekst 1Kor 9,16-23.
Nie jest dla mnie powodem do chluby głoszenie Ewangelii; to jest mój obowiązek: Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! 17 Gdybym to czynił z własnej inicjatywy, miałbym prawo do zapłaty, skoro jednak nie czynię tego z własnej inicjatywy, jest to obowiązek szafarza, który został mi zlecony. 18 Jaką mam zatem zapłatę? Taką, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. 19 Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się sługą wszystkich, aby pozyskać coraz to liczniejszych: 20 stałem się Żydem dla Żydów, aby pozyskać Żydów; dla tych, którzy są pod Prawem, stałem się jak ten, który jest pod Prawem, chociaż w rzeczywistości nie byłem pod Prawem, aby pozyskać tych, którzy są pod Prawem. 21 Dla tych, którzy nie mają Prawa, stałem się ten, który nie podlega Prawu, nie będąc jednak wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusa, by pozyskać tych, którzy są wolni od Prawa. 22 Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych; stałem się wszystkim dla wszystkich, aby ocalić przynajmniej kogokolwiek. 23 Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, aby stać się jej uczestnikiem wraz z nimi. 16
Przeczytany tekst stanowi część ważnego urywka, w którym Paweł odnosi się do tego, co miało miejsce w przeszłości, do swojego wychowania i formacji – jeszcze wyraźniej uczyni to w Drugim Liście do Koryntian – ale czyni to jedynie po to, aby powiedzieć, że to wszystko nie ma teraz dla niego żadnego znaczenia, ponieważ teraz wszystkim, co się liczy w jego życiu, jest głoszenie Ewangelii. Aby to orędzie lepiej przekazać i lepiej nim żyć, Paweł niemal wychodzi z siebie, poza własną historię, poza granice nie do przekroczenia, aby stać się wszystkim dla wszystkich, aby stać się jak ten, który nie jest poddany Prawu, właśnie on, który był zawsze wielkim obserwantem Prawa.
10
Dz 10,1-8
Dla niego liczy się wyłącznie Ewangelia, wobec jej głoszenia wszystko inne jest relatywne. Wybraliśmy ten tekst Pawła, aby wprowadził nas we fragment, który teraz będziemy analizować, a który wskazuje na decydujący zwrot Kościoła. Do tej pory widzieliśmy rozprzestrzenianie się Słowa, które, poczynając od Jeruzalem, dotarło do Judei, potem do Samarii, potem do Damaszku, i idzie dalej nie zatrzymując się, gdyby bowiem zatrzymało się, nie byłoby chrześcijaństwa. Jest to zatem decydujący moment, przejście od religii z jej obrzędami, wierzeniami, zwyczajami, religii, która wiąże i ogranicza, do zaufania, wiary w miłość, którą Bóg okazuje wszystkim, która uwalnia od jakiegokolwiek uwarunkowania kulturowego czy etnicznego. Chrześcijaństwo nie posiada szczególnych, magicznych obrzędów; jego obrzędem jest życie codzienne przemienione na wzór życia Syna, za sprawą Słowa i chleba, który spożywamy. To jest właśnie nasz obrzęd, nasze życie codzienne. To czyni różnicę w porównaniu z wszystkimi religiami. My zazwyczaj usiłujemy „ureligijnić” chrześcijaństwo, uczynić z niego religię, która wiąże i ogranicza – religia, bowiem z łacińskiego religio, oznacza związanie, które unifikuje wszystkich, które narzuca wszystkim myślenie w ten sam sposób. Mamy przeświadczenie, że trzeba się bronić przed innymi, ponieważ inni są nieczyści, zanieczyszczają nas, i to właśnie inni powinni przyjść do nas i poddać się naszemu prawu kanonicznemu, przyjąć naszą kulturę, nasze tabu, etc. Tymczasem chrześcijaństwo reprezentuje rozbrat z takim sposobem myślenia. Istotą wiary chrześcijańskiej oraz obietnicy danej Abrahamowi jest globalizacja, ale nie pod sztandarem wieży Babel, czyli w szaleństwie władzy, religii, która dominuje nad innymi, lecz pod znakiem otwarcia, Pięćdziesiątnicy, miłości, która obejmuje wszystkich bez wyjątku. Tutaj pojawiają się dwa różne sposoby pojmowania Kościoła, które współistnieją obok siebie, jeden błędny i drugi słuszny: – rozumienie Kościoła jako miejsca gromadzenia się, w którym wszyscy pozostają razem, połączeni wspólną pasją, poza którym nie ma zbawienia, dlatego wszyscy powinni przyłączyć się do nas, a każdy, kto nie przyłączy się do nas, nie będzie zbawiony; albo
Dz 10,1-8
11
– rozumienie Kościoła, który musi wyjść poza siebie, który jest oparty na równości wszystkich, gdzie nie ma rządzącej kasty kapłańskiej, ponieważ wszyscy jesteśmy kapłanami; nie ma pasterza różniącego się od owiec, ponieważ naszym Pasterzem jest Baranek, który dał życie za owce; nie ma władzy, która rządzi – jeśli jest, to jest to pomyłka – jest natomiast służba pasterska; nie ma nikogo, kto miałby przywilej głoszenia Słowa, ponieważ wszyscy jesteśmy ludem prorockim, wszyscy posiadamy Ducha Bożego, wszyscy otrzymaliśmy Słowo i możemy je przekazywać, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem i przed światem, ponieważ Bóg jest Ojcem wszystkich i jeśli nie żyjemy jako bracia wszystkich, wówczas zabijamy nie tylko Ojca, ale samych siebie, ponieważ przestajemy być dziećmi. To jest temat bardzo ważny i wciąż otwarty, ponieważ zawsze grozi nam pokusa zamknięcia się jak w oblężonej twierdzy. Zostało powiedziane, że księga Dziejów jest Ewangelią Ducha Świętego, czyli księgą, której protagonistą – z każdą stronicą coraz bardziej to sobie uświadamiamy – staje się działający Duch. Interesujące jest zauważyć, że działanie Ducha – co w dziesiątym rozdziale, którym się teraz zajmujemy, zaczyna się coraz bardziej uwidaczniać – polega przede wszystkim na uczynieniu drogi wierzących lżejszą i łatwiejszą. To odciążenie i to ułatwienie wyrażają się także w zaproszeniu wspólnoty do odejścia od samej siebie, od miejsc, które były decydujące w czasie jej formacji, jak choćby od Jeruzalem. Jezus, zapowiadając dar Ducha powiedział, że będą świadkami, począwszy od Jeruzalem, a następnie w Judei, Samarii i aż po krańce ziemi. Tak więc, początkowe doświadczenie, które leżało u początków wspólnoty, staje się zarazem punktem odniesienia i wyjścia, aby pójść dalej; aby móc zajść daleko, trzeba stać się lżejszym. Oto jest przejście od modelu Kościoła jako zamkniętej wspólnoty wybranych – jakkolwiek odmiennej od innych tego typu, jako że jest on posłany do innych, aby do niego weszli – do wspólnoty, która jest zaczynem, wspólnoty, która się nie zamyka w jednej tylko owczarni: Jezus przyszedł, aby wyprowadzić owce ze wszelkich zagród, poza wszelkie ogrodzenia, ponieważ owce w zagrodzie są dojone, strzyżone i pozostają w oczekiwaniu, że zostaną przeznaczone do uboju lub sprzedane. Natomiast na zewnątrz, na pastwisku, owce naprawdę odżywają! Na wolnym pastwisku, pastwisku braterstwa, gdzie synowie stają się wolni. Kościół, który jest zaczynem, nasieniem, Kościół, który jest światłem – a światło świeci dla wszystkich – nie wyklucza nikogo. Kościół, który jest solą, jest solą świata; sól się rozsypuje, i kiedy jest rozsypana, nadaje smak
Dz 10,1-8
12
wszystkiemu. Zatem Kościół powinien być Kościołem zmieszanym ze światem, który kocha bezwzględnie świat, tak jak Bóg go umiłował – a dla Jana świat jest to świat grzeszników – tak, że dał swojego jedynego Syna. Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Im bardziej syn jest zagubiony, tym bardziej Ojciec go kocha. To właśnie w tej misji Kościół odnajduje swoją tożsamość, istotę samego Boga, tę, którą Paweł określa jako wielką tajemnicę, zakrytą od wieków, a teraz objawioną: że Bóg jest Ojcem wszystkich, a my wszyscy jesteśmy rzeczywiście dziećmi w Synu. Teraz przeczytajmy ten urywek, który ma charakter opowiadania. Pamiętacie, że Ewangelia zaczyna się od zwiastowania Gabriela. Tutaj pojawia się inny anioł, który przybywa, aby nadać początek nowej historii.
Dzieje 10,1-8 PODZIAŁ ● ww. 1-2: przedstawienie Korneliusza; ● ww. 3-6: ukazanie się anioła, który posyła, aby przywołać Piotra; ● ww. 7-8: Korneliusz posyła jednego ze swoich ludzi, aby zawołał Piotra.
W Cezarei pewien człowiek, imieniem Korneliusz, setnik z kohorty, zwanej italską, 2pobożny i bojący się Boga wraz z całym swym domem, który dawał hojne jałmużny ludowi i nieustannie modlił się do Boga, 3ujrzał wyraźnie w widzeniu, około godziny dziewiątej, anioła Bożego, który wszedł do niego i powiedział: Korneliuszu! 4On zaś wpatrując się w niego pełen lęku rzekł: Co takiego, Panie? Ten odpowiedział: Twoje modlitwy i twoje jałmużny zostały wspomniane przed obliczem Boga. 5Teraz poślij ludzi do Jafy, aby przyprowadzili niejakiego Szymona, zwanego Piotrem. 6Jest on gościem u pewnego Szymona garbarza, którego dom stoi nad morzem. 7Gdy odszedł anioł, który z nim mówił, przywoławszy dwóch domowników oraz pobożnego żołnierza spośród swoich podwładnych, 8opowiedziawszy im wszystko, posłał ich do Jafy. 1
Tekst rozpoczyna się od zwiastowania. Tak jak zwiastowanie Maryi dało początek wcieleniu Jezusa, Słowa Bożego, tak samo, od tego zwia-
Dz 10,1-8
13
stowania rozpoczyna się wcielenie Chrystusa totalnego, Boga, który stał się wszystkim we wszystkich poprzez słowo Syna. Znajdujemy się zatem wobec nowego początku. Należałoby się spodziewać, że Bóg pośle anioła do Piotra, tymczasem On nie posyła go do Piotra, ale do poganina. Od tego wydarzenia, dla którego epizod z eunuchem był jedynie preludium, zaczynamy rozumieć, że należy obalić wszelkie bariery: tymczasem zastanówmy się, ile barier my nadal wznosimy! Na przykład, są propozycje, aby przywrócić Mszę św. po łacinie, w języku, którego nikt nie rozumie, po to, aby doświadczyć tajemnicy! Ależ to nie jest chrześcijaństwo, chrześcijaństwo nie tworzy tajemnic. Tajemnicą chrześcijaństwa jest to, co zostało objawione przez Słowo. Ten, kto tworzy tajemnice, wprowadza zamęt, oszukuje lud, czyni coś przeciwnego niż to czyni Słowo. Jeśli ktoś tego nie rozumie, jaką z tego ma korzyść? Śmieszną rzeczą jest unifikować wszystkich według naszego myślenia. Piotr tego nie rozumiał. Więc, co Bóg czyni? Objawia się poganinowi, przemieniając go w pewnego rodzaju misjonarza w stosunku do Piotra. Kościół nie ma naśladować świata, iść walczyć czy zamykać się w sobie, ale ma słuchać świata, ponieważ Bóg działa w świecie, Bóg jest Bogiem wszystkich! Więcej, Bóg jest bardziej Bogiem innych niż naszym. Jeśli zwrócicie uwagę, w Ewangeliach Jezus objawia się przede wszystkim: Samarytance, która była uważana przez Izraelitów za pogankę, następnie Syrofenicjance – apostołowie zaś ciągle tego nie rozumieli – wreszcie setnikowi. A jedynym we wszystkich Ewangeliach, który cokolwiek zrozumiał z osoby Jezusa, jak to wykazuje stwierdzenie: „Naprawdę ten człowiek był Synem Bożym!”, jest inny poganin, także setnik. Tak więc, wiara przychodzi z zewnątrz. Nie należy ona do naszego wyposażenia. A dlaczego przychodzi z zewnątrz? Ponieważ zawsze jest tak, że to ktoś drugi wzywa mnie do braterstwa i słuchając tego drugiego, staję się synem. Wydaje się, że są to sprawy mocno skomplikowane… A są to sprawy głębokie! Upadek każdej bariery i każdego ogrodzenia sprawia, że każdy kres, zamiast stać się barierą i przeszkodą dla innych, staje się wspólnym punktem dojścia, gdzie dwie skrajności nawiązują kontakt, dając impuls czemuś nowemu, co przyjmuje je obydwie. Tak każdy otwiera się na odmienność i to otwiera się na odmienność coraz większą – a nie na coraz
14
Dz 10,1-8
dokładniejszą unifikację – która jest „sakramentem” drugiego, czyli Boga, który jest w sposób nieskończony Inny, ponieważ nie jest innym od każdego innego, lecz jest Wszystkim we wszystkich. To oznacza wejście w wielkie misterium Boga, w przełom, który nigdy się nie dopełnił, jak na to wskazuje fakt, że podczas gdy my uważamy się za lud wierny, innych uważamy za należących do świata nieprzyjaciół, świata pogańskiego, czyli świata, za który Bóg dał swoje życie i który bardzo kocha. Bóg działa w historii w taki sposób, że my, wierzący, zdajemy sobie sprawę, że wciąż nie zrozumieliśmy tego, co powinniśmy zrozumieć, podczas gdy inni to właśnie zrozumieli. Są jednak problemy konkretne, z którymi trzeba się zmierzyć: na przykład, jak żyć razem z ludźmi pochodzącymi z odmiennych kultur? Razem spożywać posiłek, skoro jeden je mięso psa, inny węża, a ja tego nie jem? Ktoś je mięso zająca, ja zaś nigdy? Jak w takich przypadkach żyć i spożywać razem posiłek? Sobór w Jerozolimie, zamiast ustalać odwieczne prawdy (prawdy do ustalenia zresztą nie istnieją, ponieważ zna je tylko Bóg i On sam je objawił), ustala konkretne zasady, jak można wspólnie spożywać posiłek, we wzajemnym poszanowaniu. Paweł w 7. rozdziale Listu do Koryntian pisze: „Ja spokojnie spożywam to wszystko, co jedzą poganie”. Chodził po mięso do rzeźnika, a to mięso było poświęcone bożkom. Lecz on stwierdza: „Żadne bożki nie istnieją, dlatego mogę spokojnie jeść wszystko!” „Ale jeśli – mówi – mój brat, który przedtem czcił bożki, zobaczy, że ja jem takie mięso i poczuje się skonsternowany, ponieważ pomyśli, że wszedłem w kontakt z bożkami, w takim razie nie będę jadł nigdy takiego mięsa, aby nie być dla niego powodem zgorszenia”. Tak więc, prawdziwą zasadą przebywania razem nie są teraz rzeczy dobre czy złe, takie czy inne tabu, takie czy inne normy, lecz chodzi o to, aby czynić w wolności i z miłości to, co buduje brata, unikając tego, co jest dla niego przeszkodą; nawet gdyby jego sumienie było w błędzie, czy też jeszcze nie przeszedł całej drogi, uszanuję całą jego wolność i jego sumienie. I nie będę go gorszył. Zatem, sposób postępowania jest z zasady miejscem nieustannego rozeznawania. Podczas gdy liczne sobory zwołane później miały na celu ekskomunikowanie tych, którzy głosili błędne poglądy, ten został zwołany, aby zapewnić wspólnotę ze wszystkimi, aby stworzyć warunki do życia razem.
Dz 10,1-8
15
To jest zupełnie inna perspektywa. Teraz wejdźmy głębiej w tekst.
W Cezarei pewien człowiek, imieniem Korneliusz, setnik z kohorty, zwanej italską, 2pobożny i bojący się Boga wraz z całym swym domem, który dawał hojne jałmużny ludowi i nieustannie modlił się do Boga…
1
Interesujący jest sposób, w jaki został zaprezentowany ten poganin: poganie są ludźmi złymi, w tym przypadku najeźdźcami, a Bóg uczynił z tego człowieka model pobożnego Żyda. On reprezentuje dobry przykład. Na potwierdzenie faktu, że Bóg działa niezależnie od nas. Teraz warto bliżej opisać tego człowieka, ponieważ ów Korneliusz jest prototypem każdego, którego wykluczamy, i z którym Piotr nie chciałby mieć do czynienia. Określenie „pewien człowiek” wskazuje na całą ludzkość, która jest powołana do odkrycia, poprzez nasze braterstwo, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. Tylko w ten sposób Bóg jest faktycznie wszystkim we wszystkich i realizuje swój plan powszechnego zbawienia. A skoro ten człowiek jest cudzoziemcem, jest to warte uwagi. Do tej pory wyznawcami chrześcijaństwa byli prawie wyłącznie prozelici lub Żydzi przybyli z zagranicy, czyli helleniści. Ten jest natomiast, i przede wszystkim, setnikiem. Nie jest imigrantem. Nie jest zwykłym żołnierzem. Nie jest wysokim rangą wojskowym. Jest zwykłym setnikiem, człowiekiem, który otrzymuje rozkazy i ma je wykonać, a zatem, jest to człowiek znajdujący się w sytuacji, która jest dla niego zdecydowanie mało komfortowa; jest nie do pozazdroszczenia, ponieważ nie zajmuje on wystarczająco wysokiej pozycji, ale jednocześnie nie jest ona na tyle niska, aby zasługiwała na współczucie. Setnicy odgrywają ważną rolę w Ewangelii, jest setnik, o którym opowiadają Jan i Łukasz, jest również ten, który przebija Chrystusa na krzyżu: to są pierwsi wierzący, zaś fakt, że stają się takimi nie z powodu naszych zasług, nie dlatego, że poszliśmy do nich, aby ich przekonać naszymi wspaniałymi kazaniami, wskazuje, że Bóg działa wszędzie, nie ma dla Niego granic. To my narzucamy ograniczenia. Bóg zaś nas przynagla, abyśmy się otwierali na innych. Nasz setnik jest obcym funkcjonariuszem w ziemi Izraela, obcym i znienawidzonym, jako że jest najeźdźcą i reprezentantem wojsk okupanta;
16
Dz 10,1-8
jest to człowiek, który ze względu na swoją funkcję i na swoją wiarę może doświadczać podwójnego napięcia: z jednej strony jest naród, którego jest okupantem, z drugiej, jego przełożeni czy koledzy z wojska. Możemy sobie wyobrazić, jak umiejętnie musi lawirować w tej niezwykle delikatnej sytuacji egzystencjalnej. Ten człowiek posiada jednak pewne cechy: – jest pobożny: jest to wewnętrzna postawa człowieka, który staje przed Bogiem, zna swoje ograniczenia i powierza się Bogu; – bojący się Boga: bojaźń Boża jest początkiem mądrości, co oznacza, że działając nie zważa on na to, co wypada a czego nie wypada czynić, co o tym pomyślą inni. Nie, bojaźń Boża czyni nas wolnymi względem ludzi, sprawia, że żyjemy tylko pod spojrzeniem Boga. Istotne jest to, czego od nas chce Bóg. Setnik był z pewnością przychylny judaizmowi. Mógłby powiedzieć, widząc tę religię jako lepszą od swojej, jak to się zdarza nieraz, kiedy widzimy szczególnie fanatycznych świadków Jehowy: „Ja idę z nimi, w ten sposób z pewnością będę zbawiony”. Ale nie. Zrozumiał, że tu chodzi o coś innego, nie chodzi o to, aby liczyć na jakąś magię czy ryty, aby zapewnić sobie przychylność Boga, lecz chodzi o skupienie się na relacji osobowej z Bogiem, która przemienia się potem w jałmużnę dla ludu, czyli dzielenie się z braćmi; dlatego trwał nieustannie na modlitwie, nieustannie przed Bogiem, w dialogu z Nim. Jesteśmy, owszem, ciągle w jakimś dialogu, zazwyczaj z naszymi kaprysami, z naszymi szaleństwami, z naszymi lękami, on zaś trwa w nieustannym dialogu z Bogiem. My także powinniśmy trwać w dialogu z Bogiem, ponieważ tylko wobec Niego jesteśmy tym, kim jesteśmy. W rzeczywistości nasze miejsce jest w Bogu, ponieważ poza Nim nie istniejemy, pozostajemy wtedy sami z naszą biedą i naszymi lękami. Tutaj setnik wskazuje nam punkt kulminacyjny tego, co jest sensem życia: jest to nieustanna komunia z Bogiem, która wyraża się w konkretnym życiu z braćmi, w postawie pobożności i bojaźni Bożej. To, co czyni interesującą tę postać, to nie tylko intymna, familiarna relacja z Bogiem, lecz także odniesienie do „hojnych jałmużn dla ludu”, co sugeruje, że znajdujemy się wobec czegoś więcej niż tylko przejściowa litość, niż dawanie czegoś ubogiemu pod wpływem chwilowego współczucia. Jest to osoba, która szczególnie interesuje się ludem, dla którego jest
Dz 10,1-8
17
notabene najeźdźcą; jest to osoba, która posiada cechy charakterystyczne typowe dla sprawiedliwych z Izraela: bojaźń Boża, bycie pobożnym, nieustanna modlitwa. „Wielkie” postacie Ewangelii Łukasza, takie jak Symeon i Anna, są scharakteryzowane w taki sam sposób. Także oni mają swoje zmartwienia, jednak pomimo nich żyją w nieustannej komunii z Bogiem, na modlitwie, podczas gdy my, przy każdym najmniejszym kłopocie, żalimy się, rezygnujemy ze wszystkiego, wszystkiego się boimy, co więcej, nie poświęcamy się jałmużnie i nieustannej modlitwie. Ten setnik natomiast potrafi przeżywać rozdwojenie z pogodą ducha, która pochodzi z tej głębokiej wewnętrznej komunii.
… 3ujrzał wyraźnie w widzeniu, około godziny dziewiątej, anioła Bożego, który wszedł do niego i powiedział: Korneliuszu! 4On zaś wpatrując się w niego, pełen lęku rzekł: Co takiego, Panie? Ten odpowiedział: Twoje modlitwy i twoje jałmużny zostały wspomniane przed obliczem Boga. 5Teraz poślij ludzi do Jafy, aby przyprowadzili niejakiego Szymona, zwanego Piotrem. 6Jest on gościem u pewnego Szymona garbarza, którego dom stoi nad morzem. Jest godzina dziewiąta, godzina śmierci na krzyżu, godzina pierwszego cudu, według 3. rozdziału Dziejów. Anioł Pański wszedł do Korneliusza jak wszedł do Maryi, a potem, na końcu jest powiedziane, że odszedł od niego. Ciągle pytamy się, co znaczy to wejście anioła. Aby na to odpowiedzieć, trzeba zastanowić się, kim jest anioł. Nie jest to jakaś upierzona postać, która macha skrzydłami! To mógłby być pogański Merkury, wysłannik bogów, albo Hermes, ale nie anioł. Termin „anioł” w języku hebrajskim ma coś wspólnego ze Słowem, dlatego to, co jest istotne, to wiadomość, jaką przynosi, zaś wiadomość jest zawsze przekazywana w imieniu Boga, który jest Słowem. Tak więc, w Słowie jest obecny Bóg, który przychodzi. Bóg mówi do nas, przemawia do serca, wchodzi, a potem odchodzi, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Pomyślmy, na przykład, o sytuacji, kiedy Piotr na pytanie Jezusa: „A wy za kogo Mnie uważacie?”, odpowiada: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. Co Jezus na to? „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony, ponieważ nie krew i ciało ci to objawiły – czyli
18
Dz 10,1-8
to nie ty wymyśliłeś tę odpowiedź – ale Ojciec mój ci to objawił”. Tak więc, Piotr, nie zdając sobie z tego sprawy, otrzymał objawienie od Boga, i jest z tego bardzo zadowolony, także dlatego, że usłyszał: „Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej skale zbuduję mój Kościół i nikt nie będzie mógł go pokonać”. Wszystko to takie piękne! Kiedy Bóg mówi przez ciebie, takie piękne rzeczy się dzieją! Zaraz potem Pan mówi znowu do niego przez słowa Jezusa: „Teraz muszę ci coś powiedzieć, tak, Ja jestem Chrystusem, Synem Boga”; oraz „Wiedzcie, że Chrystus, Syn Człowieczy, skończy na krzyżu, będzie wyszydzony i zabity przez arcykapłanów i po trzech dniach zmartwychwstanie”. A Piotr do Niego: „Bóg nie chce tego! Uwierz mi, jestem nieomylny!”. Skoro Bóg mówił do niego, teraz też uwierzył, że może przemawiać w imieniu Boga, i dlatego Jezus nazwał go szatanem. Trzeba być uważnym, kiedy Bóg mówi do ciebie, nie próbujmy dopowiadać rzeczy, jakie się rodzą w naszym wnętrzu, ponieważ słowa, które dodajemy od siebie, mogą okazać się diabelskie, nawet jeśli wydają się dobre. Wszystkie herezje, schizmy, walki, są podyktowane, przynajmniej na początku, dobrymi intencjami, potem jednak nabierają innego ducha. Trzeba bardzo uważać na to, kiedy wchodzi i wychodzi anioł, czyli słowo Boga. Wobec anioła, wobec Słowa, odpowiedź powinna być dwojaka, jak w przypadku Maryi: „Niech mi się stanie według twego słowa”. Należy powiedzieć słowu tak, a potem je wykonać. „On zaś wpatrując się w niego, pełen lęku, rzekł: Co takiego, Panie?” Fakt, że Korneliusz został nazwany po imieniu przez anioła, wzmacnia wrażenie, o którym już wcześniej wspominaliśmy, że Korneliusz jest w dużej zażyłości z Bogiem, tak jak i pytanie: „Co takiego, Panie?” czyni go dalekim krewnym tych, którzy pytali się: „Co to takiego? Man-hu, manna”. To pytanie było ważnym epizodem na drodze odkrywania Pana przez Izraela. „Twoje modlitwy i twoje jałmużny zostały wspomniane przed obliczem Boga”. Jest to typowe stwierdzenie: wspomnienie dotyczyło zwykle ofiar, jakie się składa w świątyni. Teraz tym wspomnieniem nie są już ofiary świątynne, ale po prostu twoje modlitwy i twoje jałmużny. Mamy zatem całkiem nową perspektywę: oddawanie czci Bogu w duchu i prawdzie nie wymaga świątyni, takiej czy innej. Polega ono na interioryzacji wiary, w relacji do Boga i do braci: modlitwy i jałmużny. To jest prawdziwa świątynia, pod-
Dz 10,1-8
19
czas gdy z innej świątyni uczyniliśmy jaskinię zbójców, miejsce, w którym okrada się braci, a także okrada się Boga z Jego czci lub się ją odbiera. Tutaj jest to głębokie przejście, które tworzy nowy rodzaj kultu, który nie odbywa się już w świątyni, nie są nim ofiary, ale jest nim nasza relacja z Ojcem i z braćmi: to jest prawdziwy kult, w duchu i prawdzie. Rozumiecie zatem, jak łatwo jest sprawować piękne liturgie z kadzidłem, różnymi paramentami, z oprawą muzyczną, piękne ceremonie, godne pochwały, że moglibyśmy wręcz powiedzieć: Teraz wszystko gra. Właśnie, że nie! Mogą one być pożyteczne, o ile są tylko punktem wyjścia do czegoś innego, ale jeśli są punktem docelowym, nie mają nic wspólnego ze zbawieniem, są czymś zupełnie przeciwnym, czystą magią, ponieważ jeśli celebrujesz Eucharystię, a potem czynisz coś przeciwnego, spożywasz i pijesz własne potępienie. Eucharystia to jest twoje życie codzienne, to jest pamiątka. „Teraz poślij ludzi do Jafy, aby przyprowadzili niejakiego Szymona, zwanego Piotrem. Jest on gościem u niejakiego Szymona garbarza, którego dom stoi nad morzem”. Mówi mu, aby wysłał dwóch ludzi: po co? Aby przyprowadzić Szymona, ponieważ Szymon nie chce sam przyjść. Zobaczymy w następnym fragmencie, kiedy we śnie słyszy głos mówiący do niego: „Bierz i jedz!”, odpowie: „Nie, nigdy nic takiego nie zrobię!”. On, Piotr, za żadne skarby nie poszedłby do domu poganina. Zatem, Bóg mówi do Korneliusza: „Poślij, aby go przyprowadzić”. Interesujące, że anioł Boży posyła poganina z misją do Piotra, aby go wyrwać z miejsca, w którym się znajduje, czyli z domu pewnego garbarza, „niejakiego Szymona”, też Hebrajczyka. Ów Szymon, garbarz, wskazuje, że nadal znajdujemy się w środowisku żydowskim, gdzie obowiązują zasady co do spożywanych potraw, gdzie odgrywa rolę przynależność etniczna. Niemniej, Bóg wyciąga stamtąd Piotra. Jest to pewien rodzaj aktualizacji proroctwa, które znajduje się w Ewangelii Jana, kiedy Zmartwychwstały przypomina Piotrowi: „Gdy byłeś młodszy, sam się opasywałeś i chodziłeś dokąd chciałeś, ale kiedy się zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. Jan odnosił to do jego śmierci, czyli do sposobu, w jaki Piotr uwielbi Boga. Tutaj, w jakimś sensie, to przygotowanie do dopełnienia jego życia jest już obecne, ponieważ rzeczywiście Piotr został zabrany i zaprowadzony do miejsca, do którego on sam nie zechciałby
Dz 10,1-8
20
przyjść, a przynajmniej sądził, że nie powinien tam iść przez szacunek do zachowania tradycji ojców; lecz jedyna prawdziwa tradycja, jaką my, chrześcijanie, posiadamy jest taka: „Przekazuję wam to, co otrzymałem, że Pan podczas Ostatniej Wieczerzy wziął chleb, połamał go i dał swoim uczniom; podobnie uczynił z kielichem (…)”. To jest jedyna tradycja, która się liczy, czyli pamiątka miłości, która oddaje życie za wszystkich. Każdy z nas ma swoje zwyczaje, swoją kulturę, swoje normy postępowania, swoje zasady, swoje liturgie, swoje ryty, do których dołączamy nowe i coraz to nowsze. Widzicie zatem, że nie zmienia się zachowanie wyrażające się w nieufności wobec świata: wraz z papieżem Wojtyłą prosiliśmy o przebaczenie grzechów popełnionych w ubiegłych wiekach, przepraszając za stosy dla czarownic, za krucjaty, za wyrok na Galileusza, grzechy przeciw nauce, ale nic się nie zmieniło. Prosimy o wybaczenie grzechów innych i w ten sposób pokazujemy, że jesteśmy „dobrymi synami”, podczas gdy nadal grzeszymy w podobny sposób. Nasze postępowanie wobec świata niewiele się zmieniło na lepsze, wręcz przeciwnie, opiera się ono na przekonaniu, że trzeba się bronić przed obcokrajowcami, że inni są wrogami, inni są źli. Podczas gdy oni zostali nazwani dziećmi Bożymi, a my jesteśmy ich braćmi. Ta nieufność wobec świata była obecna także w przeszłości i nie była wcale mniejsza niż dzisiaj, była prawdopodobnie jeszcze większa. Ale przecież ten świat, któremu nie ufamy, jest światem, który Bóg kocha! Nasze zamykanie się i nasze ogrodzenia są okropne, ponieważ uniemożliwiają nam zrozumienie, kim jest człowiek i kim jest Bóg, ponieważ sprawiają, że przyklejamy Bogu i innym, którzy nie są tacy jak my, etykietki, które są efektem naszego myślenia. Skoro więc ci inni są ludźmi i są z pewnością dziećmi Bożymi, w ten sposób neguję, że ja jestem dzieckiem Bożym i neguję, że Bóg jest Bogiem, wyobrażając Go sobie po swojemu, według wszystkich odbytych studiów teologicznych, etc. Nie, Bóg jest Duchem i jest Ojcem, i On się znajduje w braciach, i to właśnie inni są po to, aby nam o tym przypominać. Jeśli my nie podejmiemy tego ducha apostolskiego, jako posłani, aby nieść tę miłość wszystkim, Bóg pośle innych, aby nam powiedzieli: usuń się stąd; rusz się; zmień się!
Gdy odszedł anioł, który z nim mówił, przywoławszy dwóch domowników oraz pobożnego żołnierza spośród swoich podwładnych, 8opowiedziawszy im wszystko, posłał ich do Jafy. 7
Dz 10,1-8
21
„Gdy odszedł anioł, który z nim mówił, przywoławszy dwóch domowników oraz pobożnego żołnierza spośród swoich podwładnych …”. Oto teraz anioł mówi, a on przywołuje dwóch swoich: pamiętacie, że Jezus przywoływał swoich apostołów po dwóch i wysyłał ich. Także ten przywołuje dwóch swoich domowników, a potem jednego pobożnego żołnierza. „Opowiedziawszy im wszystko, posłał ich do Jafy”. Dlaczego posłużył się poganinem? Czy nie mógł znaleźć innego ucznia? To świat mówi do nas, to nie my mamy iść na świat i głosić wszystkie te sprawy: to ktoś inny nas woła, to ktoś inny burzy nasze mury, które nie pozwalają nam być braćmi. Pamiętam jak 30, 40 lat temu, kiedy byłem w Mediolanie, wielu ludzi przychodziło do kościoła, teraz jest ich mniej niż połowa; tak więc w ciągu 20, 30 lat udało nam się zmniejszyć o połowę liczbę wiernych. Czy jest z nami coś nie tak? Prawdopodobnie tak, wynika to z naszej rytualizacji wszystkiego, ze skamieniałości rzeczy, które proponujemy, mówiąc, że to wina innych, którzy nas nie rozumieją. Ileż utrudnień stawia się osobom, które przychodzą, nawet z daleka, i chcą zawrzeć małżeństwo czy choćby otrzymać chrzest! Miał rację eunuch, kiedy zapytał: „Cóż przeszkadza, aby zostać ochrzczonym?”. Prosimy zatem Boga, aby nam dał zrozumieć, że to On działa w historii, i że to nie my jesteśmy tymi, którzy dyktują, jaka jest wola Boża, ale są nimi ci, którzy przychodzą do nas z zewnątrz. Także do Piotra Bóg będzie przemawiał przez innych, ponieważ Bóg to nie jest wynik dedukcji będącej owocem naszych przemyśleń, naszych programów, naszych zasad. On mówi do nas w rzeczywistości, a cały świat jest Boży. To właśnie w tym świecie mamy Go słuchać. Dlatego do Piotra – który mógłby o wszystkim decydować nieomylnie – jest posłany ktoś inny, kto w sposób konkretny mówi mu, co powinien czynić. Prośmy Boga, aby nas oświecił w tym zakresie, ponieważ podstawą tego wszystkiego nie jest jakiś inny rodzaj stosunku Kościoła do świata, ale wewnętrzny stosunek Kościoła do samego siebie. Mamy przejść od koncepcji chrześcijaństwa jako religii zamkniętej w samej sobie do wiary w Boga, który jest Ojcem i dał nam swojego Syna, w którym wszyscy ludzie są braćmi i w którym żyjemy jako synowie, jeśli przyjmujemy innych. To jest rzeczywiście ukryta od wieków tajemnica Boga. Tajemnica Boga, Ojca wszystkich, który objawił się Abrahamowi i jego potomstwu,
22
Dz 10,1-8
a w jego potomstwie wszystkim narodom. My jesteśmy tymi, którzy powinni przyjąć ten stan rzeczy i przeżywać go w prostocie, z wielkim szacunkiem, z otwarciem się na innych, bez wznoszenia barier, rozumiejąc zawsze racje drugiego. Niejednokrotnie robi mi się słabo, kiedy widzę kogoś – a nieraz ja sam to czynię – zaangażowanego w obronę Pana Boga… Cóż za czelność! Bóg nie potrzebuje mojej obrony, to ja potrzebuję zrozumieć drugiego, zrozumieć, dlaczego on ma taki obraz Boga, potrzebuję zastanowić się, czy to nie jest tak, że on, widząc moje postępowanie, mówi sobie: skoro taki jest ten Bóg…
Dz 10,9-23
23
WSTAŃ, PIOTRZE, ZABIJAJ I JEDZ! 10,9-23
Zwiastowanie anioła Maryi wskazuje na początek zbawienia: jest nim narodzenie Jezusa. Zwiastowanie setnikowi wskazuje na decydujący zwrot w Kościele, przygotowany już wcześniej przez opowiadania o eunuchu i o nawróceniu Pawła: jest to narodzenie Jego kompletnego Ciała. Tekst Dz 10,1nn reprezentuje symbolicznie dopełnienie wcielenia Słowa, kiedy to Bóg będzie wszystkim we wszystkich. Paralelna w stosunku do zwiastowania Korneliuszowi jest wizja Piotra, który bez misji i rozkazu setnika nigdy by się nie zdecydował na taki przełom i nawet nie zrozumiałby znaczenia swojej wizji. Bóg od zawsze jest w ciągłym działaniu i posyła nas tam, gdzie my nie chcemy pójść. Bóg, który jest miłością, dla wszystkich swoich dzieci jest obecny tam, gdzie jest największa potrzeba: właśnie poprzez tych dalekich wzywa nas do zrozumienia, kim jest On i kim my jesteśmy. Naszym wzorcem jest Jezus, Syn, który zna miłość Ojca: przyszedł, aby zbawić wszystkich, poczynając od tych ostatnich. Tu rodzi się wizja Kościoła, który nie jest skoncentrowany na sobie, lecz otwarty na wszystkich. Nie tylko inni mają przyjść do nas, ale to my mamy wyjść do nich; to nie inni mają się dostosować do nas, lecz my do nich. Kościół nie jest owczarnią czy zagrodą, w której są trzymane w zamknięciu owce, aby je wydoić i ostrzyc, ewentualnie sprzedać do rzeźni. Jezus je wyprowadza na zewnątrz, poza wszelkie religijne ogrodzenia – a jest ich wiele! – aby je zaprowadzić na pastwiska życia: ku wolności dzieci Bożych. On jest pasterzem nie dlatego, że jest panem owiec, ale dlatego, że jest Barankiem, który naraża, oddaje i kładzie swoje życie za owce (por. J 10,1nn). Tylko w tym sensie jest pasterzem. Faktycznie każe Piotrowi paść stado z taką samą miłością, jaką Pan okazał jemu samemu (J 21,15nn). Opór Piotra, przed „spożyciem” tego, co Bóg mu proponuje, jest zrozumiały: nie jest on w stanie zaakceptować różnic kulturowych. Bóg zaś je kocha. Czyni nas różnymi, jako że odmienność jest miejscem komunii i bogactwem w miłości: kiedy akceptujemy różnice, stajemy się jak On.
Dz 10,9-23
24
Opory Piotra są przestrogą dla Kościoła; istnieją i istnieć będą zawsze, ale muszą być pokonane. Biada nam, jeśli się zamkniemy w naszych ideach teologicznych, w naszych rytuałach i normach, zamiast być jak Paweł, który staje się „wszystkim dla wszystkich”. Nie jest ważne czy jest się Żydem czy poganinem – czytaj: „chrześcijaninem” czy nie – ponieważ Bóg jest Ojcem wszystkich i działa we wszystkich. Właśnie poprzez świat pogański sprawia, że odkrywasz Jego tożsamość Ojca i naszą synów, posłanych, aby świadczyć o Jego miłości wobec wszystkich braci. Istnieje w Kościele ciągła pokusa stania się sektą, która się oddziela od „świata”, zamiast go kochać. Można zauważyć, że traktujemy świat jako naszego rywala i nienawidzimy go, ponieważ my sami jesteśmy „światowi”. Zamiast go krytykować czy usiłować go zredukować do etykiety „chrześcijaństwa”, wyjdźmy mu naprzeciw jak Syn, i pokażmy przez naszą braterską miłość, jak Ojciec go kocha. Jeśli rozumiemy trudność Piotra jako Żyda, aby pokonać własne „tabu” kulturowe wobec Rzymianina, zrozumiemy także trudności Rzymu w akceptacji obecnego świata – który bardziej różni się od Kościoła niż ówczesny religijny Żyd różnił się od dobrego rzymskiego poganina. Kulturowe uprzedzenia są o wiele silniejsze od wiary. To są te oczy, przy pomocy których widzimy i oceniamy wiarę: są wartości bezkompromisowe, których Piotr nigdy by się nie wyparł. Ale biada nam, kiedy idziemy za naszymi odczuciami i naszą nietolerancją kulturową, zamiast iść za wyraźnym poleceniem Pana. Ile razy zdradziliśmy Go, kiedy wykonujemy nasz mandat w imię naszych tradycji! Prosiliśmy o przebaczenie zdrad naszych ojców; zrobimy lepiej prosząc o przebaczenie zdrad, których ciągle się dopuszczamy.
Modlitwa: J 10,11-18 Weźmy tekst Jana 10,11-18. Jest to tak zwana mowa o dobrym Pasterzu albo pięknym Pasterzu, który ryzykuje swoim życiem i daje je za owce. Może warto zauważyć, bez wchodzenia w sedno subtelności, jakie pojawiają się w tekście i jego przekładzie, że kiedy się mówi „jedno stado i jeden pasterz”, te określenia w tekście greckim następują po sobie bez spójnika „i”, co jest niezwykle ważne, ponieważ wzmacnia identyfikację Pasterza ze swoją trzodą. Ten tekst pomaga nam zrozumieć konsekwencje epizodu z rozdziału 10 Dziejów, jak Pan nas gromadzi, jak wzywa nas, abyśmy byli jedną wspólnotą, i w jaki sposób to czyni.
Dz 10,9-23
25
Ewangelia Jana 10,11-18 Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje życie za owce. 12 Najemnik zaś, który nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; 13 on jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. 14 Ja jestem dobrym pasterzem, znam moje owce, a moje owce znają Mnie, 15 tak jak Ojciec Mnie zna, a ja znam Ojca; życie moje oddaję za owce. 16 I mam inne owce, które nie są z tej owczarni; także te muszę przyprowadzić; będą słuchać mego głosu i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz. 17 Dlatego Ojciec miłuje Mnie: bo Ja oddaję moje życie, aby potem je znów odzyskać. 18 Nikt Mi go nie zabiera, ale Ja sam z siebie je oddaję, ponieważ mam moc je oddać i mam moc znów je odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca. 11
Stajemy tutaj wobec dobrego Pasterza, który wyprowadza owce z owczarni. Kiedy się mówi, że Kościół jest jedną owczarnią, popełnia się wielki błąd. Jezus mówi jasno: nie chcę jednej owczarni, On chce jedno stado. Stada znajdują się na zewnątrz, na pastwisku, gdzie są wolne; w owczarni natomiast owce są dojone, strzyżone, ewentualnie sprzedawane lub zabijane, jest im źle, nie mają życia. Jezus chce nas wyprowadzić na zewnątrz z wszystkich owczarni, ze wszystkich zagród, aby uczynić nas ludem wolnym, ludem synów, razem z Nim, który jest pasterzem identyfikującym się ze stadem. Ten tekst Jana wprowadza nas w temat wizji Piotra, którym się teraz zajmiemy. Tekst, który teraz będziemy analizować, reprezentuje decydujący zwrot w historii świata. Jak zwiastowanie Maryi reprezentuje decydujący zwrot historii, ponieważ prowadzi do narodzin Jezusa, Syna Bożego, tak
Dz 10,9-23
26
zwiastowanie setnikowi reprezentuje inny decydujący zwrot, ponieważ prowadzi do narodzin Chrystusa kompletnego, do antycypacji totalnego Ciała Chrystusa, Boga, który będzie wszystkim we wszystkich. Wizja Piotra następuje w dniu bezpośrednio następującym po dniu wizji i zwiastowania anielskiego setnikowi, i te dwa epizody stanowią sytuacje paralelne. Bóg przygotowuje Piotra do pokonania wielkich oporów, jakie napotka on przy realizacji tego przełomu. Gdyby nie setnik, Piotr nigdy by nie zrealizował tego wyzwania. W tym tekście pojawia się problem, z którym od zawsze musi się mierzyć Kościół: – czy to ludzie powinni przychodzić do Kościoła; – czy to Kościół powinien wyjść do świata; – czy wszyscy inni powinni się przyłączyć do nas pod imieniem chrześcijaństwa, które coraz bardziej zanika pod władzą klerykałów; – czy to my powinniśmy być solą świata, światłem świata, iść do świata, aby wszystkich innych uznać za braci i za ludzi wolnych. Nasz tekst reprezentuje przejście od religii Prawa – od religii tout court, która wiąże ludzi zakazami, nakazami i wieloma innymi rzeczami – do wolności dzieci Bożych, do wiary. Jest to decydujący krok chrześcijaństwa, który nigdy nie został postawiony, także teraz, kiedy kontynuujemy ogłaszanie norm, dekretów, praw, nakazów, zamiast stawiać na wolność i tożsamość. Tożsamością Kościoła nie jest to, czym jest Kościół, ponieważ jego tożsamość nadaje mu ten, który jest z zewnątrz, otrzymuje ją od poganina, od ostatniego człowieka, który uznaje Syna Bożego, który stał się ostatnim ze wszystkich. Prawdziwa tożsamość zatem polega na byciu bratem i siostrą wszystkich. W rzeczywistości to poganin, nie chrześcijanin, czyni nas chrześcijanami, kiedy on jest przyjmowany, my stajemy się chrześcijanami, czyli: – jeśli przyjmujemy tego, który jest od nas daleko, jako syna Bożego, jako brata, stajemy się tacy jak Ojciec i jesteśmy Jego synami; – jeśli go nie przyjmiemy, nie jesteśmy synami, jesteśmy sektą pobożnych osób, które lepiej żeby nie były, a przynajmniej nie używały nazwy „chrześcijanie”. Teraz przeczytajmy tekst.
Dz 10,9-23
27
Dzieje 10,9-23 PODZIAŁ ● ww. 9-10: inicjatywa Boga wobec Piotra, przygotowująca spotkanie; ● ww. 11-13: Bóg ukazuje Piotrowi swój „umiłowany” świat i każe mu go uszanować; ● ww. 14-16: odrzucenie przez Piotra polecenia i potrójna deklaracja Boga; ● ww. 17-23: zakłopotanie Piotra i przybycie „pogańskich misjonarzy”, którzy mu wyjaśniają sprawę i wydają polecenia.
Nazajutrz zaś, kiedy tamci byli w drodze i zbliżali się do miasta, Piotr wyszedł na taras, aby się modlić, było około godziny szóstej. 10 Poczuł głód i chciał coś zjeść, a kiedy przygotowywano mu posiłek, wpadł w ekstazę 11i zobaczył niebo otwarte i spuszczające się naczynie, jakby wielka płachta, spadające na ziemię czterema rogami, 12 w którym znajdowały się wszelkie czworonogi i płazy naziemne i ptaki niebieskie. 13I odezwał się głos do niego: Wstań, Piotrze, zabijaj i jedz. 14Wtedy Piotr rzekł: Nic z tego, Panie, ponieważ nigdy nie wziąłem do ust niczego pospolitego i nieczystego. 15A głos odezwał się po raz drugi: To, co Bóg oczyścił, ty nie miej za pospolite. 16 To samo powtórzyło się trzy razy i zaraz naczynie zostało wzięte do nieba. 17Gdy zaś Piotr był zmieszany i zastanawiał się, co znaczy to widzenie, które miał, oto ludzie wysłani przez Korneliusza, 18 dopytawszy się o dom Szymona, stanęli u drzwi, i wołając, dopytywali się czy Szymon, zwany Piotrem, jest tu goszczony. 19Gdy zaś Piotr zastanawiał się nad widzeniem, Duch rzekł do niego: Oto dwaj ludzie poszukują ciebie. 20Teraz wstań, zejdź i idź z nimi, bez uprzedzeń, ponieważ Ja ich posłałem. 21Piotr zaś, zszedłszy do tych ludzi, rzekł: To ja jestem tym, którego szukacie, z jakiego powodu jesteście tutaj? 22A oni powiedzieli: Setnik Korneliusz, człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga, co może poświadczyć cała ludność żydowska, otrzymał objawienie przez anioła świętego, aby cię sprowadzić do swego domu i usłyszeć słowa od ciebie. 23Zaprosiwszy ich zatem do środka, ugościł ich. Następnego dnia, powstawszy, wyszedł z nimi, zaś niektórzy bracia z Jafy towarzyszyli mu. 9
Tekst rozpoczyna się od momentu, w którym Piotr modli się, potem czuje głód, więc odrywa się od modlitwy i mówi: „Dajcie mi jeść”, i, podczas
28
Dz 10,9-23
gdy przygotowują mu posiłek, zostaje porwany, wpada w ekstazę, wychodzi poza siebie. W tym momencie Piotr ma wizję: rozwiera się niebo i widzi jak spuszcza się z góry naczynie pełne wszystkiego, co żyje na świecie. Opowiadanie kończy się tym, że naczynie to zostaje z powrotem wzięte do nieba. Oto całe stworzenie pochodzi z nieba, jako propozycja dla człowieka ze strony Boga, aby człowiek z tego żył i nie czynił podziałów i rozróżnień. Zobaczymy, jakie znaczenie ma to dla Piotra. A potem całe stworzenie powraca do nieba dzięki człowiekowi, który czyni dzięki i potrafi z tego żyć, ponieważ nie ma nic złego na ziemi, co dla Piotra było nieczyste i czego nie chciał absolutnie spożywać – chodzi o zachowywanie zasad bezdyskusyjnych, jak miało to miejsce w przypadku Machabeuszy: raczej umrzeć niż spożyć wieprzowinę! – tutaj jest mu nakazane, aby jadł, przez głos, któremu Piotr, jak zobaczymy, stawia opór. Zatrzymamy się chwilę nad tym tekstem, aby zobaczyć, jak Kościół określa siebie w związku ze swoją misją skierowaną do tych ostatnich. To nie ci oddaleni mają przyjść do nas. Chrystus nie przyszedł, aby oczekiwać, że my powrócimy do Niego; sam stał się najbardziej dalekim od Boga, na krzyżu, w przekleństwie, w grzechu, wszedł do otchłani, aby spotkać wszystkich. Dlaczego? Ponieważ był przynaglony miłością Ojca, który kocha synów, tego Ojca, dla którego, im ktoś jest dalej od Niego, tym bardziej leży Mu on na sercu. Właśnie ci, których my wykluczamy, poganie, są tymi, do których jesteśmy posłani. Więcej, Bóg posyła ich do nas, aby nas nawrócić, tak że tożsamość Kościoła nadana jest przez nich, przez innych. Jeśli uważasz za brata ostatniego z ludzi, nie chrześcijanina, jesteś synem Boga i osiągniesz swoją tożsamość. I zrozumiesz także, kim jest Bóg, że jest Ojcem wszystkich. Nie chodzi przecież o tożsamość zawartą w dogmatach, w wierzeniach, w szafach, szufladach, sejfach czy skarbcach, nie, ona jest zawarta w ostatnim z ludzi, i kiedy ten ostatni zostanie przyjęty jako nasz brat, wtedy Bóg będzie wszystkim we wszystkich. Rozumiecie teraz, jaka jest różnica w stosunku do sekty, do religii, do niepodważalnych zasad: jedyną zasadą niepodważalną jest miłość brata, ostatniego z wszystkich, pogardzanego przez wszystkich. To my musimy się nawrócić w relacjach do innych. Teraz zajmiemy się naszym tekstem z bliska, ponieważ ten tekst jest prawdziwą teofanią: rozwiera się niebo, rozlega się głos, Bóg się objawia Piotrowi, tak jak to było podczas chrztu, podczas przemienienia i na krzyżu.
Dz 10,9-23
29
Nazajutrz zaś, kiedy tamci byli w drodze i zbliżali się do miasta, Piotr wyszedł na taras, aby się modlić, było około godziny szóstej. 10Poczuł głód i chciał coś zjeść, a kiedy przygotowywano mu posiłek, wpadł w ekstazę… 9
„Nazajutrz zaś, kiedy tamci byli w drodze i zbliżali się do miasta, Piotr wyszedł na taras, aby się modlić, było to około godziny szóstej”. „Nazajutrz”: w stosunku do dnia poprzedniego, kiedy miało miejsce zwiastowanie Korneliuszowi. Pierwszeństwo zatem miał Korneliusz. To on otrzymuje polecenie, aby posłać po Piotra, wyprowadzić go z domu, „wyciągnąć” na zewnątrz, aby mógł przybyć tutaj. I tak, następnego dnia, kiedy wysłańcy Korneliusza są w drodze i przybliżają się do miasta, Piotr wychodzi na taras, spokojne miejsce, dalekie od zgiełku, aby się modlić, około godziny szóstej, czyli godziny krzyża, chociaż nie jest to godzina modlitwy. To jest piękny szczegół, ponieważ także setnik modlił się poza właściwą porą. Jest interesujące, że spotkanie Piotra i Korneliusza, jakkolwiek byli oni oddaleni od siebie i nieznani sobie, następuje dzięki zgodności ich modlitw, czyli jest dziełem Ducha: Korneliusz podczas modlitwy otrzymuje polecenie, aby posłał po Piotra, a Piotr podczas modlitwy ma widzenie. Rzeczywiście, Duch tchnie, kędy chce. „Poczuł głód i chciał coś zjeść, a kiedy przygotowywano mu posiłek, wpadł w ekstazę…”. Potem Piotr jest głodny, chce coś zjeść, skosztować posiłku. Także Jezus odczuwał głód i pragnienie czynienia woli Ojca. Bóg wykorzystuje to uczucie głodu, aby zmienić mentalność Piotra. Kiedy Piotr idzie powiedzieć, aby mu przygotowano jedzenie – a więc już przerwał modlitwę – wpada w ekstazę: ekstaza oznacza wyjście poza siebie, bycie wyrwanym z siebie, porwanym na zewnątrz. To jest to samo greckie słowo, które zostało użyte, kiedy była mowa o tym, jak Adam zapadł w sen i została stworzona Ewa. Tak więc, to ekstaza jest tym, co stwarza odmienność dając życie światu. To samo słowo występuje także w Rdz 15, kiedy opisane jest przymierze z Abrahamem i jest powiedziane, że na Abrahama spada odrętwienie. Ekstaza Piotra oznacza, że Piotr został wyciągnięty na zewnątrz siebie, ze swojej kultury, ze świata swojej religii, ze swoich niepodważalnych zasad, aby skierować się w stronę innego. Jest to właściwe miłości, być poza sobą, skierowanym ku drugiemu, i jest właściwe Kościołowi, Ojcu
30
Dz 10,9-23
i Synowi, być ukierunkowanym na wszystkich braci. W przeciwnym razie będziemy sektą. Teraz przypatrzymy się treści widzenia, owej ekstazy, aby zobaczyć, co Bóg ukazuje Piotrowi: ukazuje mu swój umiłowany świat i każe mu go docenić, ponieważ w świecie nie ma niczego złego, zły jest tylko człowiek, który wyklucza swego brata.
…11zobaczył niebo otwarte i spuszczające się naczynie, jakby wielka płachta, spadające na ziemię czterema rogami, 12w którym znajdowały się wszelkie czworonogi i płazy naziemne i ptaki niebieskie. 13I odezwał się głos do niego: Wstań, Piotrze, zabijaj i jedz. „zobaczył niebo otwarte i spuszczające się naczynie, jakby wielkie płótno…” W Ewangelii spotykamy otwarte niebo podczas chrztu: otwiera się niebo i Duch zstępuje na Jezusa; otwarte niebo jest symbolem Boga, który schodzi na ziemię. W Jezusie, który staje w kolejce razem z grzesznikami, jest ostatnim w tej kolejce, objawia się Jego ekstremalna solidarność z grzesznikami, aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu. „spadające na ziemię czterema rogami, w którym znajdowały się wszelkie czworonogi i płazy naziemne i ptaki niebieskie”. Mamy tu naczynie podobne do wielkiej płachty, wielkiej serwety opadającej na ziemię czterema rogami, a w niej znajdują się wszystkie czworonogi, płazy naziemne i ptaki niebieskie. To ogromne naczynie zawiera, w rzeczy samej, cały wszechświat, oprócz człowieka, który jest z niego wyłączony, ponieważ człowiek jest panem stworzenia. Ta płachta i to naczynie to jest łono matczyne Boga, ponieważ całe stworzenie jest w Bogu, jest w Synu i jest w Ojcu. I całe stworzenie jest dobre, nie ma niczego złego na świecie. Zło i dobro może dotyczyć jedynie naszego postępowania: – kiedy jesteśmy niewolnikami stworzenia, a to jest bałwochwalstwo albo – kiedy jesteśmy ludźmi, którzy czynią dziękczynienie za stworzenie. To naczynie, które potem zostanie wzięte do nieba – oznaczające całe stworzenie, które wraca do Boga dzięki człowiekowi, który je konsumuje, który żyje z tego stworzenia – opada czterema rogami, które oznaczają
Dz 10,9-23
31
cztery strony świata. Niebo jest zatem całe rozwarte, jest ono na ziemi i razem, w nim, są wszystkie zwierzęta, wszystkie czworonogi, także świnia i dzik, także pies, kot, wiewiórka, wszystkie zwierzęta nieczyste, żadne nie jest wykluczone, z wyjątkiem dwunożnych, ponieważ dwunożne nie są przeznaczone do jedzenia. Dwunożne są obrazem Boga, ponieważ stoją w postawie wyprostowanej, są odblaskiem chwały Bożej. Prawdziwym problemem nie jest zatem zjedzenie brata, tylko jedzenie z bratem: to będzie problem wspólnoty chrześcijańskiej. Postawcie się w sytuacji Żyda, wówczas zdacie sobie sprawę z powagi problemu. Księga Kapłańska, która zawiera tzw. „kodeks świętości”, określała, czego nie można jeść, aby być jak Bóg. To nie przypadek, że w Kpł 20,25-26 znajduje się w istocie ten sam wykaz, odpowiadający treści wizji Piotra. Podstawową sprawą było to, że Żydzi (= my) jesteśmy święci, oddzieleni, inni od pozostałych, tak jak Bóg. „I odezwał się głos do niego: Wstań, Piotrze, zabijaj i jedz”. W pewnym momencie pojawia się głos. Głos odgrywa tutaj taką rolę, jak podczas chrztu Jezusa i podczas przemienienia: jest to objawienie Boże. Ten głos wypowiada dwa polecenia: „Wstań, Piotrze” – woła go po imieniu – „zabijaj i jedz”. Pierwsze słowo dotyczy czynności ofiarniczej, potem następuje polecenie, aby Piotr spożył to, co zostało ofiarowane. Na świecie nie ma niczego nieczystego, ponieważ wszystko jest dziełem Boga i wszystko jest stworzone dla człowieka, aby służyło życiu i dzieleniu się z braćmi. Całe stworzenie jest uczynione dla człowieka. Jest to gest miłości Boga, który dając nam życie, objawia swoją miłość. Wszystko, co istnieje, jest dobre. Być może Piotr sądzi, że ten głos jest pokusą związaną z głodem. Dla niego ulec takiej pokusie znaczyłoby przekroczyć kodeks świętości, który go odróżnia od innych. My, chrześcijanie, uważamy się za odmiennych, mówimy o sobie, że jesteśmy „tacy i tacy”. W rzeczywistości, jesteśmy powołani, by być świętymi, tak jak Bóg jest Święty, czyli „Inny”, lecz ta inność Boga polega na tym, że On kocha wszystkich i przyjmuje wszystkich, i każda bieda jest dla Niego przedmiotem miłosierdzia. To jest taka świętość, która nie oddziela, ale wchodzi w komunię ze wszystkimi. Podczas gdy wszystkie religie ukazują świętego jako oddzielonego, różnego, dalekiego, który sądzi, skazuje i dzieli, świętość Boga jest dokładnie czymś przeciwnym, jest macierzyństwem Boga, który jest miłosierdziem: „bądźcie
Dz 10,9-23
32
miłosierni, jak jest miłosierny Ojciec wasz niebieski”. To jest nowy kodeks świętości, który nie wyklucza nikogo. Trudno jest go jednak zaakceptować, ponieważ uwarunkowania kulturowe są potężne, są mocniejsze niż jakakolwiek dobra wola.
Wtedy Piotr rzekł: Nic z tego, Panie, ponieważ nigdy nie wziąłem do ust niczego pospolitego i nieczystego. 15A głos odezwał się po raz drugi: To, co Bóg oczyścił, ty nie miej za pospolite. 16To samo powtórzyło się trzy razy i zaraz naczynie zostało wzięte do nieba.
14
„Wtedy Piotr rzekł: Nic z tego, Panie, ponieważ nigdy nie wziąłem do ust niczego pospolitego i nieczystego. A głos odezwał się po raz drugi: To, co Bóg oczyścił, ty nie uważaj za pospolite. To samo powtórzyło się trzy razy…” Reakcja Piotra była taka: „Nic z tego, Panie, ponieważ nigdy nie wziąłem do ust niczego pospolitego i nieczystego”. To jest bardzo zdecydowany opór: nic z tego, nigdy tego nie uczynię. Piotr myśli, że to jakaś pokusa zesłana przez Boga, który go wystawia na próbę. Podobnie, jak kiedy Piotr powiedział do Jezusa: „Bóg nie chce, aby się tak stało, żebyś skończył na krzyżu”. To niemożliwe, Bóg tego nie chce, nie może chcieć. Ta kulturowa asekuracja, jaką wykazuje Piotr, jest okropna, ponieważ przypomina nasze „niepodważalne zasady”. Zasady niepodważalne to nasze zafiksowane idee, nasze uprzedzenia, których nie możemy odrzucić, ponieważ myślimy według uprzedzeń. A to są pierwsze rzeczy, które należy zakwestionować. Bóg powie do Piotra: „Idź bez uprzedzeń z nimi”. To jest zaproszenie, które Bóg kieruje także do nas. A my co robimy? Reagujemy tak, że ugruntowujemy się jeszcze bardziej w naszych zasadach, naszych dogmatach i prawdach. Oto, jakie są wszystkie religie: oddzielają czyste od nieczystego, jakby Bóg stworzył rzeczy wadliwe, pomylił się, i my musimy Go poprawiać, proponując nowe rzeczy, eliminując inne, głównie osoby, ponieważ to one „żywią się rzeczami nieczystymi”, zatem, podlegają eliminacji. Głos przemawia do Piotra po raz drugi, mówiąc: To, co Bóg oczyścił, ty nie uważaj za pospolite, wszystko jest oczyszczone przez Boga, wszystko jest święte, wszystko pochodzi od Boga! To my czynimy rzeczy pospolite, kiedy ich nie przyjmujemy jako dar Boży, nie używamy ich jako daru dla przekazania braciom, lecz używamy ich do oddzielenia się od innych, do
Dz 10,9-23
33
separacji. To, co je czyni pospolitymi, wyklucza ze świątyni, oddala od Boga, to jest użycie tych rzeczy do naszych własnych celów! A Bóg, po trzykroć święty, musi to Piotrowi powtarzać trzy razy, czyli w nieskończoność. Także nasza kultura chrześcijańska jest taka, że często mówimy: ten świat jest całkiem pomylony. Jak to, wszystko jest pomylone? Bóg kocha świat, a nie nasze poglądy, i to kocha właśnie ten świat, nie żaden inny. Mamy pewien nasz sposób myślenia, także filozoficzny, a każdego, który myśli inaczej, uważamy za heretyka, przeznaczonego do eliminacji! Jedyną zaś zasadą, jaka się liczy, jest miłość brata, wykluczonego, ostatniego, a nie nasze tabu, nasze poglądy, nasze normy, nasze zakazy, pragnienie, aby ludzie przyszli do nas, aby myśleli jak my, mówili tak jak my, i w ten sposób chcemy uczynić ze wszystkich idealną sektę. To nie jest chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo to co innego, to jest otwarcie się nieba: – podczas chrztu Jezusa, niebo jest na ziemi; – podczas rozdarcia się zasłony w świątyni w czasie śmierci Jezusa, Boga już tam nie ma, On jest w ostatnim z ludzi, jest Synem Człowieczym na krzyżu. Plan Boży polega na tym, żebyśmy, tak jak Piotr nawrócił się w kierunku Korneliusza, także my nawrócili się w kierunku świata. My natomiast stawiamy opór, ponieważ mamy naszą własną koncepcję świata. My się nie nawracamy w stronę świata, ponieważ jesteśmy „światowi”, czyli kłócimy się o to, aby mieć władzę nad światem. Ale my nie mamy żadnej władzy, mamy jedynie możliwość przeżywania braterstwa z wszystkimi, i to jest nasz obowiązek. Do tego należy także dzielenie stołu, bez tych wszystkich tabu, które wymyślamy, aby oddzielić jednych od drugich. W tym kontekście możemy zwrócić uwagę na różnice pomiędzy sprawiedliwością Piotra, który stwierdza: „nigdy na nic takiego się nie odważę” a sprawiedliwością Pawła, który mówi: „w porównaniu z Chrystusem wszystko inne nic nie jest warte, albo lepiej: «wszystko na nic»”. Należy się upierać przy tej konfrontacji, która prowadzi Pawła do stwierdzenia: wszystko, co dla mnie było niepodważalne, doskonałość sprawiedliwości, mojej religii, etc., wszystko to jest niczym wobec wartości poznania Jezusa Chrystusa, mojego Pana, który umiłował mnie i dał samego siebie za mnie i za wszystkich ludzi. Z pewnością tutaj Bóg staje się Bogiem. „… i zaraz naczynie zostało wzięte do nieba”, jak Chrystus.
Dz 10,9-23
34
To jest kompletne ciało Boskie, wszystko w Chrystusie, w Ojcu. Rozumiecie, jaka to była cudowna wizja. Teraz zobaczymy reakcję Piotra.
Gdy zaś Piotr był zmieszany i zastanawiał się, co znaczy to widzenie, które miał, oto ludzie wysłani przez Korneliusza, 18dopytawszy się o dom Szymona, stanęli u drzwi, i wołając, dopytywali się czy Szymon, zwany Piotrem, jest tu goszczony. 19Gdy zaś Piotr zastanawiał się nad widzeniem, Duch rzekł do niego: Oto dwaj ludzie poszukują ciebie. 20Teraz wstań, zejdź i idź z nimi, bez uprzedzeń, ponieważ Ja ich posłałem. 21Piotr zaś, zszedłszy do tych ludzi, rzekł: To ja jestem tym, którego szukacie, z jakiego powodu jesteście tutaj? 22A oni powiedzieli: Setnik Korneliusz, człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga, co może poświadczyć cała ludność żydowska, otrzymał objawienie przez anioła świętego, aby cię sprowadzić do swego domu i usłyszeć słowa od ciebie. 23Zaprosiwszy ich zatem do środka, ugościł ich. Zaś następnego dnia, powstawszy, wyszedł z nimi, zaś niektórzy bracia z Jafy towarzyszyli mu. 17
„Gdy zaś Piotr był zmieszany i zastanawiał się, co znaczy to widzenie, które miał, oto ludzie wysłani przez Korneliusza…”. To jest tekst bardzo poruszający. Ukazuje Piotra zmieszanego, który stoi wobec dwóch rozwiązań i pyta się, które wybrać. Być posłusznym temu Słowu czy nie? Co jest słuszne? Piotr znajduje się wobec decydującego kroku w historii zbawienia. Jest zakłopotany, chociaż trzy razy zostało mu powiedziane, co ma robić. Lecz on nadal nie rozumie. I wówczas niejaki Korneliusz posyła dwóch ludzi, którzy pojawiają się u jego drzwi. Także do naszych drzwi Bóg posyła tych, którzy pomagają nam zrozumieć rzeczy, których nigdy nie chcemy zrozumieć: że jesteśmy dziećmi Bożymi, kiedy jesteśmy braćmi wszystkich. I te osoby są naszymi wybawicielami. Tymi, którzy zbawiają Kościół są ci, którzy stoją na zewnątrz, za drzwiami Kościoła. „… i, wołając, dopytywali się, czy Szymon, zwany Piotrem, jest tu gościem”.
Dz 10,9-23
35
Piotr jest wołany z zewnątrz. Sam Piotr jest gościem w podróży, ponieważ jego prawdziwy dom jest poza Kościołem, jest w ostatnim z braci. Najpiękniejszy kościół zobaczymy w zakończeniu Dziejów, gdzie Paweł, na krańcach świata, to jest w Rzymie, w świecie absolutnie wrogim, wynajął sobie pokój, a znajdował się on w domu poganina, tam przebywał w areszcie domowym, w oczekiwaniu śmierci: tam było centrum Kościoła. Tutaj Piotr jest gościem i zastanawia się nad wizją, ale jeszcze nic nie rozumie, i wtedy Duch mówi mu wyraźnie: „Oto dwaj ludzie poszukują ciebie, zejdź i idź z nimi, ponieważ Ja ich posłałem”, posłałem ich, aby nawrócili cię na powszechne braterstwo, gdyż taki właśnie jest mój plan. Tych ludzi, mówi Bóg, posłałem, aby cię wybawili od zamknięcia się na innych i, także, by Mnie wybawili, ponieważ jestem Bogiem tylko wtedy, kiedy jestem Ojcem wszystkich, w przeciwnym razie nie byłbym Bogiem, lecz po prostu jednym z waszych bożków. Posłałem ich, aby moje dzieci przestały wzajemnie podrzynać sobie gardła w moje Imię. Ponieważ Bóg, również dzisiaj, jest wykorzystywany jedynie do wzniecania kłótni. Dlatego tak ważne jest to: „Zejdź i idź z nimi, ponieważ Ja ich posłałem”. A Piotr schodzi i mówi: „Ja jestem tym, którego szukacie!”. Czy te słowa coś wam przypominają? Przywołują epizod z Jezusem w Ogrodzie. To jest agonia Piotra: napewno przyszli, aby mnie pochwycić i wrzucić do więzienia. „Z jakiego powodu tu jesteście?”, to są te same słowa, które wypowiedział Jezus. Istotnie, nawrócić się w kierunku drugiego, to jest prawdziwe cierpienie Kościoła. Jesteśmy wrośnięci w nasze tradycje, w nasz prestiż, w naszą przeświętą kulturę, przebłogosławioną, jak ta świętego Tomasza, potępiona na soborze, zanim jeszcze umarł, którą potem wykorzystano, aby potępiać innych. Nasze opory są niewyobrażalne. To jest aktualne cierpienie Kościoła wezwanego, aby otworzyć się na świat. Przybysze z trzeciego świata, którzy do nas przybywają, są posłani przez Boga, są tu, przy naszych drzwiach, abyśmy się nawrócili do nich: „Idź z nimi!”. W latach 1997-1998 kardynał Martini napisał list pasterski zatytułowany: Trzy opowiadania Ducha. W tym liście pisze między innymi: „Pytamy, co Duch czyni dla świata? To, co czyni Duch dla świata, możemy odczytać w słowach Pana skierowanych do Pawła, kiedy ten czuł się opuszczony w Koryncie: «Mam wiele ludu w tym mieście». Mówić o Duchu Świętym to znaczy uznać Jego działanie w sercu każdego człowieka,
36
Dz 10,9-23
w sercu naszych miast i naszej historii, aby pobudzić w nich osoby i grupy, aby były jak Jezus, myślały jak On, działały, cierpiały jak prawdziwe dzieci Boże, i jak On oddawały życie za braci”. Takie jest w skrócie sedno sprawy. „Ja jestem tym, którego szukacie, z jakiego powodu jesteście tutaj?” To pytanie wyraża niepokój Piotra, który znalazł się wobec śmierci własnej tożsamości, tożsamości człowieka, który otrzymał Prawo, Torę, według której żył i chciał wedle niej żyć, zaś odrzucenie tego wszystkiego sprawiało mu niewyobrażalną trudność. Wyjaśnię to za pomocą przykładu, który może się wydać banalny: fakt, że święty król Dawid popełnił cudzołóstwo i morderstwo, nie przeszkodził, że pozostał członkiem ludu Bożego. Ale gdyby Dawid zjadł mięso wieprzowe, już by nie należał do ludu Bożego! Uprzedzenia kulturowe są straszne! Jedzenie wieprzowiny jest czymś gorszym niż zabójstwo i cudzołóstwo! Rozumiecie teraz, że odrzucenie własnej tożsamości kulturowej jest ekstremalnie trudne, ponieważ oznacza odrzucenie tego, co mnie odróżnia od innych. Wszyscy są zdolni do zabijania, popełniania cudzołóstwa, do jakiegokolwiek ludu, plemienia, rasy czy narodu należą. Różnica zawiera się w innych sprawach, które uważamy za niepodważalne. To są nasze stałe zasady. Ale jedyna stała zasada jest taka, że powinienem kochać bliźniego! To jest otwarcie się na innych: nie oddzielać się od innych, wszystko, co mnie oddziela od innych, jest zaiste diabelskie! I tutaj tkwi problem wspólnoty stołu, ponieważ to stół stwarza trudności, problem jest we wspólnym posiłku, w usiłowaniu prowadzenia życia braterskiego, bez potępiania innych, bez uciekania się do kanibalizmu wynikającego z zasad, którymi kierujemy się. „Wstań, zejdź i idź z nimi, bez uprzedzeń”. Po grecku tekst brzmi: „bez osądzania kogokolwiek”, ponieważ osądzając braci, sam jesteś w błędzie. Piotr doświadcza agonii, ponieważ boi się, że przyszli go aresztować, i mówi: „Ja jestem tym, którego szukacie”. Śmiało, zabijcie mnie, jeśli chcecie. Wtedy mu tłumaczą, uspokajając go: „Setnik Korneliusz, człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga, co może poświadczyć cała ludność żydowska, otrzymał objawienie przez anioła świętego, aby cię sprowadzić do swojego domu – przyprowadzić cię tutaj – i usłyszeć słowa od ciebie”.
Dz 10,9-23
37
Ponieważ słowa, które ty, Piotrze, otrzymałeś, nie są przeznaczone dla ciebie, lecz dla wszystkich. Nie służą one budowaniu barier, lecz zbawieniu ludzkości, człowieka i samego Boga, który kocha wszystkich. Jeśli zatrzymasz je dla siebie, uśmiercisz Mnie, uśmiercisz braci i samego siebie jako syna. Rozumiecie teraz, że Kościół musi się otworzyć, wybić dziurę w dachu, w niebie, zburzyć mury. „Korneliusz na prośbę anioła posłał nas, abyśmy cię sprowadzili – przyprowadzili – do jego domu”. To nie oni mają przyjść do nas, ale to my mamy iść do nich. Kiedy głos i wizja, czyli Duch, powracają trzy razy i Piotr nadal nie pojmuje, jest trochę tak jak wtedy, kiedy zasnął w Getsemani i Jezus przyszedł do niego i pozostałych uczniów, aby ich obudzić. W pewnym sensie, jeśli chcemy trochę nagiąć tekst, ten epizod przedstawia duchowe Getsemani, kiedy Piotr faktycznie nie wie, co odpowiedzieć. Sądzę, że epizod z Getsemani powtarza się także dzisiaj w Kościele, który musi otworzyć się na świat, zamiast budować ogrodzenia, zamiast organizować uwielbienia i spotkania, zamiast odgrywać ważną rolę, ponieważ to nie są rzeczy, które nas zbawią. Robić spisy, aby się policzyć, to jest znak ekstremalnej słabości. My natomiast musimy otworzyć się na świat, ponieważ jest to świat kochany przez Boga, za który On dał życie, zaś wszyscy, którzy żyją na tym świecie, są moimi braćmi. Tylko wtedy, kiedy się otworzę, pójdę z nimi, będę żył z nimi i dostosuję się do nich, stanę się dzieckiem Boga, ponieważ tylko wtedy będę jak Ojciec, który kocha wszystkie swoje dzieci, poczynając od tych ostatnich. I Piotr „zaprosiwszy ich do środka, ugościł ich”. My, tutaj, na ziemi, wszyscy jesteśmy gośćmi, nikt nie jest gospodarzem. Zaś „następnego dnia, powstawszy, wyszedł”. Piotr wychodzi z własnego grobu. Wstaje, jakby to było zmartwychwstanie. Najpierw cierpi agonię, potem przeżywa zmartwychwstanie. „Wyszedł z nimi”. To było to, o co chodziło aniołowi: żeby wyszedł z nimi; aby stał się towarzyszem i współbiesiadnikiem tych, których wykluczał; aby spożywał wszystko, ale nie zjadał innych.
38
Dz 10,9-23
„A niektórzy bracia z Jafy towarzyszyli mu”. To jest nowy obraz Kościoła, który wychodzi „naprzeciw”, który staje się Kościołem otwierając się na innych. Inni mu towarzyszą. To jest Kościół pielgrzymujący, który potrafi zburzyć każdy płot; który otwiera owczarnie, aby uczynić z całego świata jeden lud; który żyje jak bracia; to jest prawdziwy Kościół. Rozumiecie teraz, jak potężne przesłanie zawiera ten tekst i jaką ma wielką aktualność? Była prośba o przebaczenie win i zdrad Ewangelii popełnionych w przeszłości, w imię naszej tradycji. Gdyby się nam udało prosić o przebaczenie tego, co czynimy teraz, i działać konsekwentnie, byłby to wielki dar Boży. Także i my, jak Piotr, mamy wiele wizji, zrozumieliśmy wiele rzeczy! Jednak ciągle stawiamy im opór, zasklepiamy się w naszych przekonaniach, opieramy się, aby nie iść tam, gdzie nie chcemy! Tymczasem tylko w ten sposób możemy dać chwałę Bogu. Jest to jedna z najpiękniejszych kart historii Kościoła, na której widzimy Piotra z całą jego trudnością działania tak jak Jezus, aby nie wykluczyć nikogo; są to te same trudności, jakie dzisiaj my spotykamy. Prośmy Pana, aby nam pomógł do głębi przemyśleć te stronice.
Wśród komentarzy do Dziejów Apostolskich ten wyróżnia się zwięzłością, prostotą i przejrzystością. Celem książki jest zachęcenie Czytelnika do studiowania opisanych w Nowym Testamencie dziejów Kościoła Apostołów oraz do poznania „konkretnego doświadczenia” przeżywanego przez takich ludzi jak my ze swoimi ograniczeniami, przezwyciężającymi różne trudności i pozwalającymi się prowadzić Duchowi Świętemu dzień po dniu drogami świata oraz czyniącymi dobro głosząc jak żyć Ewangelią. SILVANO FAUSTI, jezuita, autor licznych publikacji. Nakładem Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew” ukazały się następujące tytuły: „Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji. Okazja czy pokusa”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Katecheza narracyjna Ewangelii według św. Marka”, „Jaka przyszłość czeka chrześcijaństwo? List do Sylasa”, „W szkole św. Marka. Ewangelia do czytania, słuchania, modlitwy i dzielenia się”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana”, „Jak rozważać i głosić Pismo Święte”, „Głupota krzyża. Słabość Boga. Zbawienie człowieka”, „Kres czasu. Lectio w oparciu o Pierwszy List do Tesaloniczan”, „Wolność dzieci Bożych. Komentarz do Listu do Galatów”, „Rozważaj i głoś Ewangelię według św. Łukasza. Ewangelia do czytania, słuchania, modlenia się i dzielenia”, „Rozważaj i głoś Ewangelię według św. Mateusza. Ewangelia do czytania, słuchania, modlenia się i dzielenia”, „Dzieje Apostolskie. Komentarz duchowy. Tom I”.
ISBN 978-83-7485-281-4
Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
www.bratnizew.pl
Patronat medialny