Posłaniec ISSN 2391-7458
św. Antoniego z Padwy
Nr 2, marzec/kwiecień 2018
DWUMIESIĘCZNIK FRANCISZKAŃSKI
Tajemnica współczucia Zrobić miejsce dla Boga
8,00 zł (w tym 5% VAT)
O domu zbudowanym z życzliwości
Przepis na niezłomność Rok liturgiczny pełen przygód
Empatia Prenumerata roczna 2018 tylko 48 zł!
FOT. PIXABAY.COM
Szczęśliwy ten, kto wyrzuca z siebie serce kamienne, a sposobi sobie serce żywe, które współczułoby biedom ubogich, iżby jego współczucie było ich pocieszeniem, a ich pocieszenie rozproszeniem jego chciwości. św. Antoni z Padwy
Andrzej Zając OFMConv redaktor naczelny
C
zas Wielkiego Postu jest dla nas szansą. Szansą na lepsze poznanie siebie, swoich przyzwyczajeń, pragnień i nadziei oraz szansą na skonfrontowanie siebie z pragnieniami Jezusa względem nas. A Jemu zależy na tym, byśmy odkrywali Jego piękno w sobie i z Jego łaską utrwalali je przez ewangeliczne postawy i zachowania. Czasem jest trudno. Czasem czujemy się w naszych zmaganiach sami i niewystarczalni. Ale pierwszym, który jest z nami, który dzieli nasze trudy i współczuje nam, jest Jezus, który sam był doświadczony w cierpieniu. Dlatego bez obaw możemy się do Niego przybliżyć, aby uzyskać pomoc w stosownej chwili i trwać mocno w wierze (por. Hbr 4,14-16). To współczucie Jezusa sprawia, że i my możemy okazywać współczucie innym poprzez naszą otwartość i gotowość nie tylko do konkretnej pomocy, ale do
współodczuwania z innymi ich strapień i cierpienia. Taka empatia jest wyrazem naszej wiary w możliwość służenia samemu Bogu w Jego dzieciach, które kocha i za które oddaje życie. Pomocny w tym doświadczeniu jest Kościół z sakramentami, które nas umacniają, i ze swoim rytmem roku liturgicznego. Każdy okres liturgiczny Kościoła tworzy klimat, w którym łatwiej odnaleźć się z osobistymi doświadczeniami, odkrywając związek własnego życia z życiem Jezusa. Każde bowiem cierpienie przeżywane w okresie Wielkiego Postu można wprost wiązać z doświadczeniem czterdziestodniowego postu Jezusa na pustyni, na której również On był kuszony, pozostając jednak wiernym Ojcu. Na wzór Jezusa mamy możliwość szukania wsparcia w słowie Bożym. Dlatego zawsze w naszym piśmie mamy i rozważanie biblijne związane z tematem nu-
meru i homilie na każdą niedzielę. Ponadto mamy też możliwość osobistego sięgania po Pismo Święte, które udziela nam mocy do codziennych zmagań. W okresie Wielkiego Postu możemy też korzystać z praktyk, które Kościół od wieków kultywuje. Możemy rozważać mękę i śmierć Pana Jezusa, uczestnicząc w gorzkich żalach czy drodze krzyżowej, stając się dziś uczestnikami tamtych wydarzeń. Czyż nie jest to dobry sposób, by Jezusowi – który nam współczuje – okazać współczucie i bliskość? Im bliżej Niego jesteśmy w cierpieniu, tym bliżej będziemy w Jego zwycięstwie nad słabością, grzechem i śmiercią. Niech ten błogosławiony czas przyniesie konkretne owoce – przemianę nas całych, którzy wezwani jesteśmy do harmonii z samymi sobą, z innymi i z Bogiem. Owocnego Wielkiego Postu i radosnego Zmartwychwstania!
Posłaniec św. Antoniego z Padwy Dwumiesięcznik franciszkański Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów)
REDAKTOR NACZELNY: Andrzej Zając OFMConv
PRENUMERATA: Anna Dąbrowska tel. +48 12 42 86 117 prenumerata@poslaniecantoniego.pl
WYDAWCA: FRATERNUS sp. z o.o. ul. Hetmana Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków REGON 356719586, NIP 6751294212 REDAKCJA: Posłaniec św. Antoniego z Padwy ul. Hetmana Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków redakcja@poslaniecantoniego.pl www.poslaniecantoniego.pl tel. +48 12 42 86 117 Bank: BGŻ BNP PARIBAS nr: 98 1600 1013 1849 3372 9000 0001 Dla wpłat z zagranicy SWIFT: PPABPLPK
SEKRETARZ REDAKCJI: Anna Dąbrowska ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Katarzyna Gorgoń Agnieszka Kozłowska Jan M. Szewek OFMConv WSPÓŁPRACA: Piotr Bielenin OFMConv Piotr Roman Gryziec OFMConv Stanisław Jaromi OFMConv Bogdan Kocańda OFMConv Paulin Sotowski OFMConv Jerzy Szyran OFMConv Marzena Władowska Małgorzata Ziętkiewicz Agnieszka Zaucha RM
DRUK: Drukarnia KOLUMB, Katowice www.drukarniakolumb.pl ZA ZEZWOLENIEM WŁADZY ZAKONNEJ CENA: 8,00 PLN (w tym 5% VAT) NAKŁAD: 2000 egz. ISSN 2391-7458 NA OKŁADCE: Droga Krzyżowa – Stacja VI, Józef Mehoffer, Bazylika Franciszkanów w Krakowie, fot. Bogumił Krużel.
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Bratni Zew
Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i skracania tekstów czy zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Fotografie bez opisu są jedynie ilustracją – nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Wszelkie prawa zastrzeżone, włącznie z tłumaczeniami na języki obce.
INTERNET: Paweł Grządziel OFMConv
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
KOREKTA: Katarzyna Gorgoń
3
Spis treści TEMAT NUMERU: EMPATIA Piotr R. Gryziec OFMConv
Wesele w Kanie Galilejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 ks. Robert Woźniak
Tajemnica współczucia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Rozmowa z ks. Krzysztofem Porosło
Zrobić miejsce dla Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 Myśl Papieska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Eligiusz Dymowski OFM, Zdzisław Kijas OFMConv, Wiesław Block OFMCap
Empatia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Wesele w Kanie Galilejskiej
Urszula Wrońska
8
Rok liturgiczny pełen przygód . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Jerzy Szyran OFMConv
Jak współodczuwać i współczuć? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 Mariola Wiertek
O domu zbudowanym z życzliwości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Emil Kumka OFMConv
Franciszkowa empatia wobec grzesznika . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 WYDARZENIA Anna Dąbrowska
W skrócie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Jan Hruszowiec OFMConv
Jak będę na górze, to będę się patrzeć na ojca, będę pomagać ojcu z góry… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
Zrobić miejsce dla Boga
ŻYCIE KOŚCIOŁA
13
Beata Legutko
Musiał uciec z domu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39 LITURGIA Marzena Władowska CHR
Obrzęd pokoju . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 Piotr R. Gryziec OFMConv
Homilie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 Katarzyna Gorgoń
19 marca: Józef z Nazaretu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 47 FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY Agnieszka Kozłowska
Miłosierdzie na misjach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 48
O domu zbudowanym z życzliwości 26
Dominika Dzido
Kresowa lekcja historii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 Piotr Bielenin OFMConv
Asyż (cz. I) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52
4
Prenumerata
Znajdź nas na
www.facebook.com/Poslaniec.sw.Antoniego PIĘKNE ŻYCIE Elżbieta Michalska
Klucz do wzajemnej komunikacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Mariusz Kozioł OFMConv
Poczucie winy – zbędny balast? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59 Bogdan Kocańda OFMConv
Boża ekonomia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 Monika Fijołek
Bylica piołun . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 KULTURA Katarzyna Gorgoń
Miłosierdzie na misjach
Nabożeństwo Drogi Krzyżowej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64
48
Małgorzata Ziętkiewicz
Przepis na niezłomność – Jasna Góra . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66 Anna Dąbrowska
Recenzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 NASZ PATRON Władysław Paulin Sotowski OFMConv
Święty przyjazny wszystkim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72 FELIETONY Agnieszka Zaucha RM
Czas dorosnąć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 Stanisław Jaromi OFMConv
Empatia ekologiczna? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63
Boża ekonomia
58
Chrystus zwyciężył śmierć! Chrystus wyzwolił nas z ciemności! Niech Bóg zapali w naszych sercach niegasnące światło! Czytelnikom „Posłańca św. Antoniego z Padwy” życzymy Błogosławionych Świąt Paschalnych! Redakcja
Przepis na niezłomność – Jasna Góra 64
5
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii FOT. ANNA DĄBROWSKA
Kościół w Kanie Galilejskiej
Wesele w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11)
Piotr R. Gryziec OFMConv biblista, nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger
Wesele w Kanie... To jest wesele, które jest prototypem i modelem wszystkich wesel. Spróbujmy zatem odnaleźć siebie pośród gości weselnych. Takie wesele może mieć miejsce także w twoim domu. W każdej rodzinie. Trzeba tylko zaprosić Jezusa. Wtedy na pewno nie zabraknie tego wyśmienitego wina, jakie oferuje nam Jezus. Bo bez Niego nie ma prawdziwej radości, nie ma miłości, nie ma prawdziwego wesela!
Była tam Matka Jezusa Matka Jezusa tam była. Ona nie została zaproszona na wesele, tak jak Jezus i Jego uczniowie. Była tam już dużo wcześniej. Prawdopodobnie pomagała rodzinie w przygotowaniach do uczty. Pracowała w kuchni i na zmywaku. Maryja jest wszędzie pierwsza, zwłaszcza tam, gdzie jest coś do zrobienia. A poza tym zawsze uprzedza obecność Jezusa. Jeśli spotkasz Maryję, to spotkasz także Jezusa. Ona jest także w tej krytycznej chwili, kiedy zabrakło wina. A tam, gdzie jest Maryja, zawsze jest wyjście z sytuacji, bo Ona ma oczy szeroko otwarte i wszystko dostrzega. I doskonale wie, jak zaradzić.
8
Wina nie mają Czy chodzi tu o zwykłe zaradzenie kłopotliwej sytuacji, w jakiej znaleźli się gospodarze? Na obszarze starożytnego Bliskiego Wschodu wino było symbolem radości z życia. Dlatego w Biblii obfitość wina jest znakiem błogosławieństwa Bożego, które z kolei jest potwierdzeniem wierności przymierzu. Jeśli Izrael złamie przymierze, zasadzi i uprawi winnice, ale nie będzie pił wina… (Pwt 28,39). Brak wina jest znakiem odpadnięcia od przymierza, odejścia z drogi Bożej, dlatego konieczne jest nowe przymierze. Wino Nowego Przymierza to wino eschatologicznej uczty, którą Jezus zapowiada tym proroczym znakiem z Kany.
Godzina Jezusa jeszcze nie nadeszła Godzina Jezusa. O jaką godzinę chodzi? Wyjaśnienie znajdziemy na początku trzynastego rozdziału Janowej Ewangelii, gdzie ewangelista stwierdza: Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca… (J 13,1). Godzina w języku Jana to moment przełomowy, decydujący w dziejach zbawienia. To moment Paschy Jezusa z tego świata do Ojca. To nie jest czas cudów i znaków, ale moment Krzyża, wywyższenia ponad ziemię. Ta godzina jeszcze nie nadeszła. Teraz jest czas wesela, a nie smutku. Ale tak naprawdę to chodzi tutaj o coś więcej… Kiedy już nadejdzie Godzina
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii Jezusa i przejdzie On przez śmierć do Ojca – wtedy nikomu spośród tych, co uwierzyli w Niego nie zabraknie Jego Wina. Wino w Biblii to napój szczęśliwych, to znak Uczty Mesjańskiej. To życie wieczne (por. J 17,1n). Sześć pustych stągwi kamiennych Stało tam sześć stągwi kamiennych służących do obmyć rytualnych. Ale stągwie te były puste, dlatego nie mogły spełnić swego zadania. Nie mogły nikomu służyć do obmycia. A dla Żyda obmycie było konieczne, aby móc wejść do świątyni i oddać cześć Bogu. A tu Świątynia sama przyszła (Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo – J 2,19). Czy to przypadek, że wesele w Kanie odbywało się właśnie „trzeciego dnia”? Czy to wyjątkowe wesele nie jest zapowiedzią zmartwychwstania? Także naszego zmartwychwstania w Jezusie? Stągwie były kamienne. Jak tablice Przymierza, które otrzymał Mojżesz na górze Synaj. Tablice, które wskazywały, co należy czynić, ale nie dawały siły do wypełnienia przykazań. A tutaj jest Kamień, który odrzucili budujący, a który stał się kamieniem węgielnym Nowej Świątyni. Ten, który zawrze Nowe Przymierze we Krwi swojej, która będzie mogła dokonać skutecznego obmycia z grzechów… Gdzie jest pan młody? Jest to istotne pytanie. Bo mowa jest o uczestnikach wesela, o sługach (diakonach), o staroście weselnym. O pani młodej nie ma wzmianki. A pan młody pojawi się niespodziewanie na krótki moment, ale nic o nim nie wiemy. Kim jest? Tę tajemnicę objawiają nam słowa starosty weselnego: Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory (J 2,10). Kto zachował (a raczej „wyprodukował”) dobre wino? Jezus jest prawdziwym Panem Młodym. To On jest centralną postacią wesela. On nam przygotował Ucztę Mesjańską z najwyborniejszych win (por. Iz 25,6). Tę ucztę, w której już, chociaż w niepełny jeszcze sposób, uczestniczymy podczas każdej Eucharystii.
A pani młoda? To uczestnicy wesela, wspólnota tych, którzy piją nowe wino, którzy w proroczej wizji Jana zostaną nazwani Oblubienicą Baranka. To nowy Lud Boży, który gromadzi się przy Jezusie, aby słuchać Jego słów i uwierzyć. To wspólnota wiary, Kościół (w j. greckim kościół – ekklesia – jest rodzaju żeńskiego).
skim Jeruzalem. I już dziś musimy dać na nie odpowiedź. I już dzisiaj możemy śpiewać pieśń zbawionych. Każdy człowiek Starosta weselny stwierdza: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją wówczas gorsze (J 2,10). Jezus nie jest „każdym człowiekiem”, nie jest zwykłym człowiekiem. Jest Kimś wyjątkowym. Jest Synem Bożym i Synem Człowieczym. On jest rzeczywiście Panem Młodym, główną postacią wesela. Jest Gospodarzem, którego początkowo nie zauważamy, dopiero kiedy objawia swoją chwałę, okazuje się głównym bohaterem całego wydarzenia! Każdy człowiek – to ja i ty, to my i oni. Każdy człowiek myśli zazwyczaj po ludzku, nawet św. Piotr myślał po ludzku (por. Mt 16,23). Jezus zaprasza nas do tego, abyśmy zaczęli myśleć po Bożemu, nie tak jak każdy człowiek. Abyśmy nauczyli się rozpoznawać znaki czasu i przenikali ich Boży sens. Abyśmy nauczyli się patrzeć na świat oczami Boga. Wówczas może dostrzeżemy to, co niewidzialne dla oczu?
Zróbcie wszystko, co On wam powie Maryja mówi ważne słowa. Słowa, które nie dotyczą tylko tej incydentalnej sytuacji, jaka zdarzyła się na weselu. Te słowa są ponadczasowe. Są skierowane także do nas. Maryja powiedziała je do sług. Słudzy, do których zwraca się matka Jezusa, są określeni terminem diakonoi, czyli diakoni. Przynoszą oni wodę, a potem wino staroście weselnemu. Diakonoi w Kościele apostolskim to byli ci, którzy obsługiwali stoły. Dzisiaj diakoni są sługami stołu Eucharystii. My także jesteśmy diakonami, kiedy służymy drugiemu człowiekowi, temu, który jest głodny i spragniony, ale także temu, kto potrzebuje Jezusa. Maryja niewiele mówi podczas całego opisanego w Ewangelii wydarzenia. Mówi to, co jest najważniejsze: Zróbcie wszystko, co wam powie. Wszystko. Ze Początek znaków słów Jezusa nie można sobie wybierać Początek znaków, czyli pierwszy znak. tego, co nam pasuje. Trzeba zaakcepto- Bibliści dopatrują się w Ewangelii Jawać wszystko. Całą Ewangelię od A do Z. nowej siedmiu wielkich znaków, jakie uczynił Jezus. Siedem to liczba doskonaZaczerpnijcie wody ła. Tam, gdzie działa Bóg, wszystko jest Jezus zwraca się do sług: Zaczerpnij- doskonałe. Ale czym jest znak w Biblii? cie wody i zanieście staroście weselne- Znak to czyn, gest lub słowo, które zamu. Jest to echo słów Izajasza (Izajasz to powiada jakąś nową rzeczywistość, noten prorok, który często wypowiada się we wydarzenie, które będzie wynikiem o przyszłej uczcie mesjańskiej – o escha- działania Boga. Co zatem zapowiada tologicznym weselu nowego Ludu Boże- przemiana wody w wino? Zapowiada go): Będziecie czerpać wodę ze zdrojów nowe przymierze, nowe prawo, nowe zbawienia… (Iz 12,3). Dwunasty rozdział życie, które będzie owocem Godziny JeIzajasza jest nazywany „pieśnią zbawio- zusa – Jego męki, śmierci i zmartwychnych”. Jezus, który objawia się podczas wstania – Jego Paschy. A to nowe życie wesela w Kanie Galilejskiej, poprzez zrealizuje się w pełni w momencie zaśluswoje słowa ogłasza, że nadszedł już czas bin – już nie zwykłego wesela w Kanie zbawienia. Wszyscy jesteśmy zaprosze- Galilejskiej – ale zaślubin Jezusa i Jego ni na Ucztę Mesjańską, do naszej współ- Oblubienicy – Kościoła w Niebieskim czesnej Kany, ale przede wszystkim jeste- Jeruzalem. To będzie dopiero ostateczne śmy zaproszeni na Ucztę Baranka, która wypełnienie znaku. I mam nadzieję, że jest już dla nas przygotowana w Niebie- tam także będziemy obecni.
9
TEMAT NUMERU Świadectwo
Rok liturgiczny pełen przygód Urszula Wrońska RODZINA IWAŃSKICH, FOT. PIOTR IWAŃSKI
W czasach średniowiecznych szerzył się kult świętego, którego przygody zostały opisane w książce „Podróż świętego Brendana opata”. Brendan, wraz z grupą mnichów, wyruszył w podróż statkiem na poszukiwanie wyspy – Ziemi Obiecanej, którą zobaczył w wizji. Miał to być raj na ziemi, gdzie ludziom usługują aniołowie. Trwającą symboliczne 7 lat podróż, wyznaczały pory roku liturgicznego. Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post, Wielkanoc – każdy z tych okresów oznaczał dla podróżników nową, pełną dziwów przygodę…
I
tak kolejno: mnisi rozpalili ognisko na jednej z wysp i okazało się, że wyspą tą był wieloryb. Byli świadkiem walki niebezpiecznych potworów, a innym razem przed śmiertelnym morskim zagrożeniem ocalił ich sam Bóg. Gdy odnaleźli wymarzoną rajską wyspę, przebywali tam jeden dzień, a następnie zostali wezwani, by ruszyć w dalszą drogę. Sens tej opowieści był taki, że prawdziwej przygody możemy
22
doświadczyć, przeżywając uważnie rok liturgiczny. Został on ukazany jako niezwykła podróż. Jak te praktyki znane nam od lat przeżyć na nowo? Piotr i Iza opowiedzieli jak życie ich rodziny splata się z rytmem roku liturgicznego.
nie brak w Internecie, pomaga Biblia z obrazkami, Iza podpowiada, że dla maluchów wydrukowali cały zapas kolorowanek związanych z tematem. Śmieją się, że mają ich tak dużo, że jeszcze na jakiś czas im wystarczy.
Oczekiwanie Piotr i Iza mają sześcioro dzieci: Natalię (13 lat), Weronikę (11 lat), Paulinkę (9 lat), Julkę (6 lat), Bartka (4 lata) i najmłodszą Emilkę (2,5 roku). Przyznają, że dla nich Adwent jest intensywnym czasem. Starają się chodzić z dziećmi na roraty. Choć obowiązków domowych i zawodowych nie brakuje, to sprawę ułatwiają same dzieci. Starsze dziewczyny lubią chodzić na roraty i ciągną ze sobą młodsze. Gdyby nie to, z wyjściem na Mszę Świętą byłoby bardzo ciężko. Można sobie wyobrazić, jak to jest, gdy dzieci na coś nie mają ochoty, marudzą, nie chcą się ubierać, a czas goni. Rodzice przyznają, że dziewczynki „same się ogarniają”. Zdarzyło się nawet, że kiedy pewnego dnia nikt nie mógł iść, Weronika sama ruszyła do kościoła. Rodzina Piotrka i Izy zbiera się też co niedzielę na wspólną poranną modlitwę. Razem z dziećmi modlą się jutrznią, przystosowaną jednak do potrzeb młodszych. Po modlitwie psalmami jest czas na rozmowę z dziećmi. W czasie Adwentu rozmowy toczą się wokół postaci biblijnych związanych z tym czasem. Pierwszy tydzień to Adam i Ewa, drugi – Zachariasz i Elżbieta, trzeci – Jan Chrzciciel i ostatni – Święta Rodzina. Jak opisuje Piotrek, materiałów katechetycznych do rozmów z dziećmi
Narodziny Piotr i Iza przeżywają Adwent wyjątkowo, ponieważ to też czas, kiedy sami głoszą katechezy. We wspólnocie neokatechumenalnej, do której należą, co roku przez dwa miesiące, po dwa razy w tygodniu głoszone są katechezy biblijne przeznaczone dla osób dorosłych. Piotrek opowiada, że kosztuje ich to dużo wysiłku, ale jest to czas niezwykły. Oni głoszą innym katechezy, ale to słowo zmienia też ich samych. Na koniec cyklu katechez, spośród osób słuchających tworzy się nowa wspólnota. Mówimy, że rodzi się nowa wspólnota, a wypada to na niedługo przed Bożym Narodzeniem. To dla nas zawsze bardzo wzruszające doświadczenie. Zobaczyć ludzi, którzy naprawdę się zmieniają pod wpływem Dobrej Nowiny. Widzimy jak rodzą się na nowo – opisuje Piotr. Zmaganie Czas Wielkiego Postu można określić jednym słowem: „zmaganie” – stwierdza Iza. Piotr i Iza mają taki zwyczaj, że podejmują jakieś jedno wyrzeczenie na Post. Jak podkreślają, skonsultowane z Bogiem. Pytam Boga, czego ode mnie oczekuje, a jak dostaję odpowiedź, zwykle wbija mnie trochę w ziemię, bo to nie jest tak, że odmówię sobie czekoladki. To coś, bez czego naprawdę jest mi trudno się
TEMAT NUMERU Świadectwo obejść – mówi Piotr. Jak wspomina, dawniej miał w zwyczaju w Wielkim Poście, że jeden dzień w tygodniu podejmował post od jedzenia. Teraz ten zwyczaj rozciągnął się na cały rok. Zwykle poszcząc, traktuję to jako zadośćuczynienie za swoje grzechy, ale czasem, gdy wiem, że ktoś szczególnie potrzebuje modlitwy, ofiarowuję post w jego intencji. Wielki Post to też czas wzmożonej modlitwy. Oprócz wspólnej, małżeńskiej porannej modlitwy brewiarzem, Piotr próbuje znaleźć jeszcze jakąś dodatkową chwilę w ciągu dnia, żeby się pomodlić. Z dziećmi w czasie Wielkiego Postu główny nacisk kładziemy na przygotowanie ich do przeżywania Triduum Paschalnego. Przed Wielkim Tygodniem rozmawiamy z dziećmi na temat tego, co się będzie działo w czasie tych dni, o historii zbawienia związanej ze świętowaniem Zmartwychwstania. Szczególny nacisk kładziemy w rodzinie na przeżywanie Wielkiego Czwartku. Zwykle mówimy też dzieciom o poście w Wielką Sobotę. Staramy się pościć do Niedzieli. A dzieci prosimy, żeby zrezygnowały ze słodyczy. Czyli nawet jak poświęcą w koszyczku jakieś czekoladowe króliczki, to muszą poczekać do niedzieli, żeby je zjeść. Jeśli się im dobrze wytłumaczy, to podejmują taki post bez narzekania – mówią małżonkowie. Dla mnie niesamowitym doświadczeniem było w zeszłym roku przeżywanie Liturgii Wielkiego Piątku. Czasem tak jest, że człowiek widzi, co zrobił Chrystus, ale jakoś już do tego się przyzwyczaił – opowiada Iza. Ale w tym roku miałam takie szczególne doświadczenie podczas adoracji krzyża w czasie liturgii w kościele. Poczułam tak głęboko w sercu, że ja naprawdę jestem grzesznikiem, a Pan Jezus umarł za mnie. A ja na to zupełnie, tak po ludzku nie zasłużyłam. Poczułam tę wielką, bezinteresowną miłość, którą ma Jezus do mnie.
zwykle szybko usypiają, i mają nawet przygotowane miejsce do spania, ale starsze potrafią już czuwać do końca. Dla nich to też duże przeżycie. Po Wielkanocy świętowanie się nie kończy. Zaraz po niej przeżywają Święto Miłosierdzia Bożego, które też w ich rodzinie zajmuje ważne miejsce. Potem jest okres oczekiwania na Zesłanie Ducha Świętego. O takiej szczególnej potrzebie czekania na Zesłanie Ducha Świętego opowiada Iza: Czekam zawsze na Zesłanie Ducha Świętego, bo choć Noc Paschalna to duże przeżycie, i mam to poczucie, że Chrystus za mnie umarł i Zmartwychwstał, to jednak bez Ducha Świętego nie wiem co z tym faktem zrobić. Że po prostu jest we mnie jeszcze strach. Tak jak w Apostołach, którzy ukrywali się w Wieczerniku i bali się wyjść na ulicę, żeby mówić o Zmartwychwstaniu Jezusa. Dlatego tak czekam na Zesłanie Ducha Świętego, bo potrzebuję Go, nie tylko po to, by też gło-
sić Ewangelię, tak jak Apostołowie, ale też tak po prostu potrzebuję Go w życiu. Proszę Ducha Świętego o Jego dar Mądrości, takiej mądrości życiowej, żebym mogła wiedzieć, jak mam postępować jako żona i matka. I od początku Okres zwykły to dla nas czas odpoczynku – śmieje się Piotr. Iza dodaje, że w ich rodzinie wyjątkowym okresem w kalendarzu roku liturgicznego jest także październik. Dziewczynki, zwłaszcza Weronika, lubią chodzić na nabożeństwa różańcowe. Z tego przyjął się zwyczaj odmawiania wieczorem dziesiątki różańca całą rodziną. U Piotra i Izy nawet w czasie odmawiania różańca nie ma miejsca na nudę. Każde z dzieci mówi jedną „Zdrowaśkę”, każde czeka na swoją kolejkę, a dzięki temu modlitwa jest też bardziej urozmaicona. Po październiku już niedługi czas do Adwentu i przygoda zaczyna się od nowa.
Pięćdziesiąt dni Piotr i Iza uroczyście obchodzą Noc Paschalną. Całą rodziną uczestniczą w nocnym czuwaniu. Młodsze dzieci
23
TEMAT NUMERU Reportaż
O domu zbudowanym z życzliwości Mariola Wiertek FOT. ARCHIWUM HOSPICJUM ŚW. ŁAZARZA W KRAKOWIE
Nazwa hospicjum pochodzi od łacińskiego słowa hospes, czyli gość, ktoś, kto przybywa z daleka i ma prawo zająć pierwsze miejsce. Gdy w styczniowe południe 2018 r. przekroczyłam wraz z o. Andrzejem Zającem próg Hospicjum św. Łazarza przy ul. Fa mskiej w Krakowie, poczułam tę ciepłą atmosferę gościnności. I miałam nieodparte wrażenie, że tu wszyscy czują się jak w domu.
Sercem domu jest kaplica, w której znajduje się Najświętszy Sakrament i codziennie odbywają się Msze Święte – bez względu na to, czy domownicy biorą w nich udział, czy nie, bo np. nie pozwala im na to stan ich zdrowia. To jedna z żelaznych zasad kapelana: stała obecność kapłana pomaga chorym i ich rodzinom zmierzyć się z zaistniałą sytuacją. Patrząc na profesjonalnie i estetycznie urządzone wnętrza, trudno mi uwierzyć, że twórcy hospicjum zaczynali od zera.
Serce domu Ten dom zbudowany jest z tej pobożności, z tego pietyzmu, która dobrego Samarytanina zatrzymała na drodze, pokierowała jego wzrokiem, potem sercem, czynami i wszystkim, co było potrzebne, by pomóc. Z życzliwości, która lękając się nawet wielkiego słowa „miłość”, jest miłością. Z takiej dobroci, która nie pyiezwykłym domu, w którym ludzie tając rusza w drogę, bo trzeba – to słowa służą sobie wzajemnie, a na ich homilii śp. ks. kard. Franciszka Machartwarzach gości serdeczny uśmiech. Po skiego, wielkiego przyjaciela Hospicjum tej krainie „Pokoju i Dobra” oprowadza- św. Łazarza, który często odwiedzał to ły nas dobre duchy tego miejsca: Jolanta miejsce, a wędrując po salach, nigdy – Stokłosa, prezes, a także Renata Połom- jak wspominają domownicy – nie koska i Małgorzata Wiśniewska, zajmujące rzystał z windy. Ruch hospicyjny w Polsce miał swój posię pozyskiwaniem funduszy niezbędczątek w latach 70. – wspomina Jolanta nych do funkcjonowania hospicjum.
N
26
Stokłosa. Zrodził się, w parafii kościoła Arka Pana w Nowej Hucie, w Zespole Studyjnym, liczącym ok. 100 osób. Celem jego pracy było pogłębianie wiedzy religijnej. Pierwsze zebranie odbyło się 18 listopada 1972 r. Na spotkaniach rozważano Pismo Święte, wymieniano poglądy, zwiedzano zabytki Krakowa, spotykano się z grupami ludzi o różnych wyznaniach, przyjeżdżającymi z Polski i ze świata do pomocy przy budowie kościoła. Zrodziły się liczne przyjaźnie. Pewnego dnia rozważano fragment Ewangelii, w którym Chrystus modli się do Ojca, aby oddalił kielich cierpienia i prosi uczniów „Czuwajcie ze mną”. Członkowie Zespołu zapytali ks. prał. Józefa Gorzelanego: „Jak dzisiaj możemy czuwać z Chrystusem, jak realizować to wezwanie?”. Zespół stwierdził, że powinien widzieć Jezusa w ludziach cierpiących i nieuleczalnie chorych i to z nimi musi czuwać. W toku dalszych spotkań zaangażowano się szczególnie w zagadnienie praktykowania czynnej miłości, czynnego miłosierdzia i stosowania skutecznego współczucia. Problem wyrażania miłości stał się punktem wyjścia na drodze prowadzącej do powstania Hospicjum. W latach 70. – ciągnie swą opowieść Jolanta Stokłosa – zespół wspoma-
TEMAT NUMERU Reportaż gał personel szpitalny na Oddziale Chorób Zakaźnych Szpitala im. S. Żeromskiego w Nowej Hucie, obejmując opieką pacjentów oddziału szpitalnego i chorych wypisywanych ze szpitala. Ten pierwszy Zespół Wolontariuszy Hospicyjnych w Polsce w swej działalności opierał się na tradycji Krakowskiego Ośrodka Pielęgniarstwa Domowego założonego w 1957 r. przez Hannę Chrzanowską. Członkowie uważali, że obcowanie z chorymi i służenie im, to najszlachetniejsza szkoła dla odczytania sensu cierpienia. Uczy wielkiej wrażliwości na ból i na potrzeby drugiego człowieka. Pozwala praktykować „czynną” miłość, czynne miłosierdzie i stosować skuteczne współczucie. Niełatwe początki Redaktor Halina Bortnowska, podczas pobytu w Anglii miała sposobność poznać założycielkę ruchu hospicyjnego, dr Cicely Saunders i jej dzieło – Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Po powrocie do kraju podzieliła się swoją refleksją z pobytu, powodując, że Zespół wraz z ks. Józefem Gorzelanym
jednomyślnie podjął starania o utworzenie w Nowej Hucie takiego hospicjum. W 1978 r. dr Saunders wygłosiła w Krakowie referat o opiece hospicyjnej i leczeniu bólu nowotworowego w Instytucie Onkologii. Lekarze z Instytutu zapragnęli włączyć się w realizację idei hospicyjnej w Krakowie. Dzięki Solidarności, która wybuchła w 1980 r. można było pomyśleć o powołaniu towarzystwa, którego zebranie założycielskie odbyło się w Instytucie Onkologii 2 marca 1981 r. Członkowie zarządu powołali 21 lutego 1982 r. Zespół Opieki Hospicyjnej, którego celem było wolontaryjne opiekowanie się chorymi terminalnie w domach rodzinnych. Prace rozpoczęto od szkoleń dla wolontariuszy. 6 czerwca 1986 r. zakupiono dom (połowę bliźniaka) przy ul. Centralnej 26 (obecna Wężyka 28). W 1987 r. zespół już regularnie posługiwał chorym. Od 1 czerwca 1993 r. równolegle do działalności Zespołu Opieki Hospicyjnej rozpoczęła pracę Poradnia Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej. Od początku powstania towarzystwa stara-
no się podjąć budowę domu hospicyjnego. Udało się ją zrealizować w latach 1990-1996. Patron i wolontariusze Nazwa św. Łazarza – wyjaśnia Jolanta Stokłosa – została przyjęta na wzór pierwszego szpitala miejskiego zbudowanego w XIX w. przy ul. Kopernika. Przy wyborze istotne było wskrzeszenie Łazarza, czyli nadzieja dla wszystkich, że nie umieramy, lecz przechodzimy do nowego życia. Od wolontariatu, jeszcze w szkole policealnej w ramach projektu zaliczeniowego – wyjaśnia Małgorzata Wiśniewska – zostałyśmy z koleżanką zachęcone przez naszą promotor, prof. Kucharską, do zaangażowania się w pomoc Hospicjum. Trafiłyśmy do sekcji zajmującej się „Polami Nadziei” i uczestniczyłyśmy w kwestach. Okazało się że dobrze nas zapamiętano i gdy potrzeba było kogoś na etat, skontaktowano się z nami. Koleżanka akurat miała inne plany życiowe, ale ja chętnie przyjęłam propozycję, bo będąc wolontariuszką poznałam
Od lewej: Jolanta Stokłosa, Renata Połomska, Małgorzata Wiśniewska, Mariola Wiertek
27
TEMAT NUMERU Reportaż koordynatorkę akcji, Renatkę, i wiedziałam, że fajna z niej osoba. 17 lat temu po ukończeniu studiów wyjechałam do Kanady – opowiada Renata Połomska. Półroczny pobyt szybko minął i musiałam podjąć decyzję, czy zostaję, czy wracam. Moja młodsza siostra skusiła mnie do powrotu propozycją pracy w Hospicjum. Trafiła tam w ramach praktyk studenckich. Podczas rozmowy dowiedziała się o tym, że poszukiwana jest osoba do pracy na stanowisku asystenta „Pól Nadziei”. Pomyślałam, że ten zbieg okoliczności musi coś oznaczać. Po 3 latach pracy na stanowisku asystenta „Pól Nadziei” zostałam managerem zespołu.
Renata dodaje: Sztandarową akcją, którą realizuje nasz trzyosobowy zespół są „Pola Nadziei”. Inne to kwesta listopadowa i kwesty okolicznościowe. W ubiegłym roku, dzięki nieocenionej pomocy wolontariuszy, zebraliśmy do hospicyjnych puszek bez mała 1 mln zł. Naszym zadaniem jest również zachęcanie osób do przekazywania 1% podatku na rzecz Hospicjum, pozyskiwanie darczyńców. Przygotowujemy materiały promocyjne, plakaty, foldery, prowadzimy strony internetowe i hospicyjny profil na portalach społecznościowych. Nie sposób nie wspomnieć o współpracy ze szkołami, która jest przez Hospicjum św. Łazarza realizowana od pierwszych „Pól Nadziei”. Obecnie każdego roku w żonkilowe konWiele zależy od nas kursy i kwesty pod czujnym okiem swoich Małgorzata i Renata opowiadają nauczycieli włączają się dzieci i młodzież o swojej pracy: Naszym celem jest prze- z ponad 80 placówek. de wszystkim zjednywanie sojuszników, promowanie idei hospicyjnej, informo- Najpiękniejsze wspomnienia wanie o możliwości uzyskania pomocy 14 grudnia 1996 r. miało miejsce oti pozyskiwanie środków, aby pomoc Ho- warcie domu hospicyjnego przy ul. Faspicjum mogła pozostać nieodpłatna dla timskiej 17, pierwsza Msza Święta sprachorych i ich rodzin. Nasza praca jest wowana przez ks. kard. Franciszka procesem ciągłym, kończymy jedną akcję, Macharskiego, w której uczestniczyło zaczynamy kolejną, wiele działań prowa- prawie 500 członków i przyjaciół Towadzonych jest równocześnie. Dużo rzeczy rzystwa Przyjaciół Chorych Hospicjum. udało nam się zrealizować, ale potrzeby Wzruszenie, że idea założycieli została rosną i wiele jeszcze wyzwań przed nami. zrealizowana – ta chwila zapisała się Czy im podołamy, zależy w dużej mierze w pamięci Jolanty Stokłosy, która swoją od wrażliwości społeczeństwa i gotowości pracę wykonuje jako wolontariusz. do dzielenia się z potrzebującymi – mówi Renata wspomina: Kilka lat temu z uśmiechem Małgorzata. w Teatrze Ludowym zorganizowaliśmy
28
koncert pt. „Odcienie Nadziei”. Pośród wielu wydarzeń, w przygotowaniu których na przestrzeni tych 17 lat brałam udział, to budzi we mnie najpiękniejsze wspomnienia. Koncert poprowadziła Lidia Jazgar. Wykonawcami byli pracownicy, wolontariusze i przyjaciele Hospicjum. Repertuar nieprzypadkowy, covery najpiękniejszych piosenek traktujących o życiu i nadziei. Chciałabym móc jeszcze raz posłuchać tego koncertu, doświadczyć przyjemności z jego przygotowania. Dla mnie zarówno najcięższe jak i najpiękniejsze chwilę związane są ze współpracą z ludźmi, te 14 lat mojej pracy to taka ilość wspomnień i historii, ludzkich radości i smutków, że sama się dziwię, ile się tego nazbierało. Ludzie potrafią zaskoczyć, przeważnie pozytywnie, czasami też to, co wydaje się najtrudniejsze, staje się najwartościowszym doświadczeniem, a to co wydaje się być super na początku, niesie gorzkie owoce. Lidia Jazgar w piosence „Spotkanie” śpiewa o tym co „było gorzkie a stało się słodkie bo słodyczą było i słodyczą jest”. W moim przypadku te słowa się sprawdzają – twierdzi Małgorzata. Trudne chwile W naszej pracy, gdzie często korzystamy z bezinteresownej pomocy innych, nie możemy wyłączyć telefonów wieczorem, ani w sobotę, niedzielę, czy inne święto – mówi Renata. Przykładowo, grafik komputerowy, który przygotowuje dla nas
TEMAT NUMERU Reportaż projekty, robi to w swoim wolnym czasie i ja też muszę być wtedy do jego dyspozycji. Podobnie większość akcji odbywa się w weekendy. Często nasze plany rodzinne musimy dostosowywać do pracy. To praca, która przenika do życia osobistego, najlepiej wie o tym moja córka. Czasami pojawia się taka myśl, że można przecież robić coś innego, zarabiać więcej, cieszyć się wiosną zamiast „ślęczeć” nad „Polami Nadziei”, zamknąć biuro i iść do domu, nie myśleć o pracy. I może kiedyś przyjdzie taki moment, że coś się w moim życiu zmieni, ale teraz jestem tutaj, patrzę na chorych chodzących po naszym korytarzu i po ogrodzie, słyszę dobre słowa rodzin, którym hospicjum pomogło przetrwać najtrudniejsze chwile pożegnania i myślę, że warto robić to, co robię – mówi Małgorzata Pewnie, że zdarzają się trudniejsze chwile, szczególnie, gdy cały dzień kwestujemy bolą nas nogi i jest nam zimno. Ale wtedy czerpiemy entuzjazm od wolontariuszy. Ci mają go niespożyte pokłady – dodaje Renata. *** Nasza wizyta w Hospicjum dobiega końca – czas wracać do codziennych obowiązków. Dobrze jest wiedzieć, że
są takie domy i ludzie, którzy patrzą sercem i nie szczędzą sił, by pomagać innym. Od kilkunastu lat jestem wolontariuszką akcyjną – brałam udział w wielu kwestach i mogę potwierdzić ogrom trudu i zaangażowanie bohaterek reportażu, hojność darczyńców i szacunek, jaki mają do tego miejsca i ludzi, którzy stworzyli je od podstaw. Akcja „Pola Nadziei” rozpocznie się w tym roku 11 marca uroczystą Mszą
Świętą, którą odprawi w hospicyjnej kaplicy patron honorowy akcji, abp Marek Jędraszewski. Kwesty w krakowskich kościołach potrwają do 27 maja. Logo kwesty to dobrze znane nie tylko krakowianom żółte żonkile – symbol wiosny i nadziei. *Słowa piosenki cytowane przez Małgorzatę Wiśniewską pochodzą z piosenki „Spotkanie” (album „Wiał wiatr”, Lidia Jazgar z zespołem „Galicja”).
Jak można pomóc Hospicjum św. Łazarza w Krakowie? Opieka hospicyjna jest prowadzona w Hospicjum Stacjonarnym, Hospicjum Domowym i Poradni Medycyny Paliatywnej. W skład zespołów opiekujących się chorym w Hospicjum Stacjonarnym i Domowym wchodzą: lekarze, pielęgniarki, kapelan, psycholodzy, fizjoterapeuci, pracownik socjalny oraz dietetyk. Na przestrzeni 35 lat blisko 14 tys. chorych zostało otoczonych opieką, a ich rodziny znalazły wsparcie. Dziś w hospicjum pracuje 150 osób, a w 2017 r. wspomagało ich pracę 140 wolontariuszy. W obecnej chwili na prowadzenie działalności Towarzystwa potrzebne jest co roku ponad 9 mln zł, z czego z kontraktu z NFZ pochodzi 5,4 mln zł. Pomóc można w następujący sposób: – Włączając się w wolontariat hospicyjny (posługując chorym) lub biurowy. – Zostać wolontariuszem akcyjnym, prowadzącym kwesty w swoim środowisku czy w czasie akcji „Polach Nadziei”. – Ofiarować 1% podatku dochodowego KRS 0000048149 – Przekazać darowiznę na konto bankowe 92 2490 0005 0000 4530 9034 8688
29
TEMAT NUMERU Co na to św. Franciszek?
Emil Kumka OFMConv
FOT. WIKIMIEDIA.COMMONS.ORG
Franciszkowa empatia wobec grzesznika Św. Franciszek z Asyżu otrzymuje stygmaty, Jan van Eyck, XV w., Muzeum Sztuki w Filadelfii
Św. Franciszek miał zawsze otwarte serce dla osób, które zbłądziły. Z miłosierdziem i przebaczeniem współodczuwał ciężar ich grzechu. Pragnął zaszczepić postawę empa i nade wszystko w tworzącej się wspólnocie zakonnej, by bracia, zanurzeni w ewangelicznej pedagogii, ofiarowywali zrozumienie i miłosierdzie bliźnim. Hymn o miłosierdziu Ten radyklany, ale jedynie odpowiadający miłości Boga, wymóg wobec braci, Święty często podkreślał. W Liście do ministra, czyli do przełożonego braci, zawarł następujące nauczanie: „Tak jak umiem, mówię ci o sprawach twej duszy, że to wszystko, co przeszkadza ci kochać Pana Boga i jakikolwiek [człowiek] czy-
30
niłby ci przeszkody albo bracia lub inni, także gdyby cię bili, to wszystko powinieneś uważać za łaskę. […] I kochaj tych, którzy sprawiają ci te trudności. I nie żądaj od nich czego innego tylko tego, co Bóg ci da. I kochaj ich za to; i nie pragnij, aby byli lepszymi chrześcijanami. […] I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który, gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich”. Ten fragment został nazwany franciszkańskim hymnem o miłosierdziu, które najlepiej odzwierciedla Bożą delikatność i cierpliwość dla natury ludzkiej. Cierpliwość jest konkretnym naśladowaniem Jezusa, tworzy cnoty spokoju wewnętrznego i radości. Odwołajmy się
do słów Asyżanina z Napomnienia XVIII: „Błogosławiony człowiek, który znosi swego bliźniego z jego ułomnościami, tak jak chciałby, aby jego znoszono, gdyby był w podobnym położeniu”. Optyka miłości Bożej Św. Franciszek nie tolerował grzechu, ale kochał grzeszników i współczuł im, mając silnie wyryte w pamięci te chwile z własnej młodości, w których decydował o oddalaniu się od Boga. Nawrócenie, polegające zasadniczo na odejściu od egocentryzmu i pragnieniu umieszczania – za każdym razem, przy każdym wyborze, w jakiejkolwiek sytuacji i okolicznościach – Jezusa Chrystusa w centrum, pozwoliło mu przyjmować i pojmować innych w optyce miłości Bożej, bez różnicy pochodzenia, wyznania, wykształcenia. Świadomość osobistej grzeszności pozwalała mu na zachowanie spokoju w relacji do bliźniego, co wyraził z mądrością, zbudowaną na fundamencie wiary, łaski i doświadczenia w Napomnieniu XI: „Słudze Bożemu tylko jedno nie powinno się podobać:
TEMAT NUMERU Co na to św. Franciszek? grzech. I jakikolwiek grzech jakaś osoba popełniłaby i z tego powodu sługa Boży niepokoiłby się i gniewał, ale nie z miłości, gromadzi sobie winę (por. Rz 2,5). Ten sługa wiedzie życie prawe, wolne od przywiązań, który się nie denerwuje i nie gniewa na nikogo”. On kochał bezwarunkowo, dlatego jest kochany i stawiany jako niedościgniony wzór człowieczeństwa i empatii już od XIII w., i to nie tylko w świecie chrześcijańskim.
naśladowania Chrystusa stojącego przed ludzkim trybunałem akceptacji lub odrzucenia. Św. Franciszek, przekonany, że tylko delikatność, cierpliwość i łagodność potrafią skutecznie przekazać Bożą miłość, nie ulegał zwątpieniu, nie tracił nadziei i entuzjazmu. W Napomnieniu IX, proponuje: „Pan mówi: Miłujcie nieprzyjaciół waszych [czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą i módlcie się za prześladujących i spotwarzających was] Ewangeliczna empa a (Mt 5,44). Ten bowiem rzeczywiście koBycie bratem dla każdej osoby we cha swego nieprzyjaciela, kto nie boleje Franciszkowym pojęciu, otwiera hory- nad doznawaną krzywdą, lecz dla miłozonty i uwalnia od lęku, jak pisał św. Jan ści Bożej smuci się grzechem jego duszy. w swoim pierwszym liście: „W miłości I czynem okazuje mu miłość”. nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Podstawowe prawo Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił W postępowaniu wobec osób, które się w miłości” (1J 4,18). Ewangelicz- spotykał, kierował się słowami podstawona empatia nie pozostawia miejsca na wego prawa ludzkiego, zawartego w słostrach czy obawę reakcji, bo oddaje na- wach Ewangelii św. Mateusza: „Wszystko sze działanie w ręce Boga i prowadzi do więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie OGŁOSZENIE WŁASNE
czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7,12). Wyrozumiałość i wrażliwość powodowały, że poszukiwał dotarcia do bliźniego poranionego krzywdą innych czy złem uczynionym przez niego samego. Św. Bonawentura zawarł w Żywocie Asyżanina następujący opis: „Z przedziwną delikatnością współczucia zniżał się do tych, którzy w jakiś sposób byli udręczeni cierpieniami ciała. Jeżeli u kogoś zauważył jakiś niedostatek lub dolegliwość, słodyczą swego pobożnego serca skierowywał go ku Chrystusowi. Cechowała go wrodzona życzliwość, a wlana przez Chrystusa miłość jeszcze ją podwajała. Duch jego roztapiał się w uczuciach wobec ubogich i chorych. Jeśli nie mógł im pomóc pracą własnych rąk, to okazywał im swoje współczucie”. Empatia św. Franciszka dowodzi, że przyjęcie Ewangelii uzdalnia do rozumienia tych, którzy zagubili odczuwanie obecności Boga i Jego miłości.
ŻYCIE KOŚCIOŁA Rok św. Stanisława Kostki
Rok liturgiczny 2018 przeżywamy w Polsce pod szczególnym patronatem św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży i studentów. 15 sierpnia 2018 r. przypada 450. rocznica śmierci św. Stanisława, który zmarł młodo, bo w wieku 18 lat. Ponadto w październiku odbędzie się w Watykanie Synod poświęcony młodzieży, dlatego polscy biskupi chcą, aby postać św. Stanisława Kostki stała się młodzieży bliższa (red.). Jego krótka droga życiowa była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj, do tego celu życia każdego chrześcijanina, jakim jest świętość. Jan Paweł II
O
Beata Legutko
ką Małgorzata z Kryskich, pochodząca z leżącego ok. 70 km na południowy zachód Drobina. Z dziecięcych czasów Stanisława nie zachowało się wiele materiałów, tym samym trudno jest powiedzieć jak wyglądało życie jego rodziny. Wiadomo, że gdy miał 14 lat, został wysłany z bratem, Pawłem, na naukę do jezuickiej szkoły w Wiedniu. „Taką pobożnością, taką skromnością i takim poznaniem przedmiotów – można było przeczytać w programie szkoły – niech się [uczniowie] starają ozdobić swój umysł, aby się mogli podobać Bogu i ludziom pobożnym, a w przyszłości ojczyźnie, i sobie samym przynieść korzyść”.
Bardziej niż do modlitwy, młodych ciągnęło do zabawy. Ale nie Stanisława. Ponieważ za dnia nie znajdował czasu na kontemplację, poświęcał na nią wieczory i noce. Przez kolegów przezywany był mnichem lub jezuitą – nic przyjemnego. Jego sytuacji nie ułatwiał fakt, że – jak podają biografowie – po trzech latach pobytu w Wiedniu był jednym z lepszych uczniów: władał łaciną i niemieckim, rozumiał grekę. Po prostu – pobożny kujon. Kiedy miał 15 lat ciężko zachorował. Wydawało mu się – jak później relacjonował – że umiera. Bardzo zależało mu żeby przyjąć wiatyk. Niestety, dom w którym mieszkał należał do protestantów, a jego właściciel nie zgodził się na wizytę katoModlitwa, nauka, powołanie lickiego księdza. Stała się wtedy rzecz niePierwsze lata nauki nie były dla niego słychana. Sama św. Barbara – którą Staś proste, być może dlatego, że w rodzinnym miał prosić o pomoc – przyszła do niego Rostkowie nie otrzymał wystarczającego w towarzystwie dwóch aniołów i udzieliła wykształcenia. Pobyt w Wiedniu był dla Komunii świętej. Podczas tej samej choniego trudny również z innego powodu. roby miała mu się również ukazać Maryja Mimo iż szkoła była jezuicka i uczniowie z Dzieciątkiem, wtedy też usłyszał w sermusieli uczestniczyć regularnie we Mszy cu powołanie. Nie było innej możliwości, Świętej i sakramentach, młodzież zacho- musiał wyzdrowieć, żeby owo powołanie wywała się… po prostu, jak to młodzież. zrealizować. Kaplica św. Stanisława Kostki w Kościele św. Andrzeja na Kwirynale w Rzymie
FOT. WIKIMEDIA.COMMONS.ORG
koło 6 km na zachód od Przasnysza, znajduje się niewielka wioska, licząca obecnie ok. 400 mieszkańców. Znajdziemy tam m.in. jednostkę straży pożarnej, szkołę i kościół. Ot, nic nadzwyczajnego. Ale co roku ową małą wioskę odwiedza blisko 20 tysięcy pielgrzymów, nie brakuje wśród nich młodzieży a nawet dzieci. Przychodzą pieszo z Przasnysza, albo przyjeżdżają autokarami, niektórzy mają za sobą kilka dni wędrówki. Wszystko po to, by na własne oczy zobaczyć miejsca, w których wychował się ich Patron.
Musiał uciec z domu
Św. Stanisław Kostka urodził się w Rostkowie na Mazowszu pod koniec grudnia 1550 r. Miał pięcioro rodzeństwa, jego ojcem był Jan Kostka, a mat-
39
ŻYCIE KOŚCIOŁA Rok św. Stanisława Kostki Zapewne rodzice cieszyli się z jego dobrych wyników w nauce, natomiast nie potrafili zaakceptować jego wybujałej pobożności. Zwłaszcza ojciec. Mimo iż sami wychowali go w duchu katolickim i starali się, by raczej niż o uciechach tego świata, myślał o zbawieniu, teraz byli trochę przerażeni, bo Stanisław nie tylko modlił się, ich zdaniem, ponad miarę, ale też biczował i umartwiał. Nie dziwi więc, że na wieść o jego zakonnych zamiarach, postanowili zrobić wszystko, by do zakonu nie wstąpił.
40
U jezuitów Zatrzymał się w Dylindze, po przebyciu 650 km, tam go przyjęto na próbę do jezuickiego kolegium. Obowiązki Stanisława miały się ograniczać do sprzątania pokoi i pomocy w kuchni. Choć nie tak chłopak wyobrażał sobie zakonne życie, wrodzona pokora nakazała mu pełnić powierzone zadania jak najsolidniej. Można powiedzieć, że jego wysiłek został doceniony. Niebawem Stanisław pojechał do Rzymu, do samego generała jezuitów, z listem polecającym. Dotarł tam 28 października 1567 r., tym razem się udało – Stanisław został przyjęty do nowicjatu. Niestety jego ziemskie
szczęście nie trwało długo. Po dziesięciu miesiącach życia zakonnego, którego pragnął od dziecka, umarł w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 15 sierpnia 1568 r. Podobno sam wyprosił sobie śmierć w tę właśnie uroczystość, w liście napisanym do Maryi 5 dni wcześniej. Miał niecałe 18 lat. *** Mimo niemalejącej liczby pielgrzymów odwiedzających Rostków przez cały rok, życie w wiosce płynie swoim tempem. Wydaje się, że od czasów Stanisława niewiele się zmieniło. W pobliżu kościoła rośnie rozłożysta lipa, pod którą, według tradycji, modlił się Staś. Niedaleko znajduje się kamień z charakterystycznym zagłębieniem, które – jak mówi legenda – jest odciskiem stopy Świętego, wówczas jeszcze chłopca. A żaby w stawie, przekazują sobie dawną legendę. Mówią, że kiedyś młody Stanisław chciał pomodlić się w skupieniu, ale przeszkadzało mu kumkanie. Poprosił więc żaby uprzejmie, aby ucichły. Od tego czasu podobno żaby w stawie nie kumkają. Św. Stanisław Kostka wędruje do Rzymu
FOT. BY WOLFGANG SAUBER ,CC BY-SA 3.0,COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
Wielka ucieczka Na szczęście oprócz uczciwości i pobożności rodzice wykształcili w małym Stanisławie poczucie własnej wartości i nauczyli stanowczości. Chłopak nie widział innej możliwości, musiał po prostu uciec spod rodzicielskiej kurateli – dosłownie. 10 sierpnia 1567 r. spakował się i zniknął z jezuickiego kolegium. Wiemy, że nie poszedł prosto do Rzymu, bo tam zapewne od razu by go znaleziono, ale do Augsburga, a potem do Dylingi. Podróż owa owiana jest legendami. Spowiednik Stanisława przekazał, że podczas ucieczki chłopiec miał wejść do protestanckiego kościoła, myśląc, że to katolicki. Tam, niespodziewanie aniołowie udzielili mu Komunii świętej. Sam Stanisław natomiast w liście do przyjaciela opisuje takie oto wydarzenie: „Przebyłem w zdrowiu już połowę drogi [...]. Niedaleko od Wiednia dogonili mnie dwaj moi słudzy, których poznawszy schowałem się do pobliskiego lasu i w ten sposób uszedłem ich rąk. Przebyłem już wiele wzgórz i lasów. Kiedy koło południa pokrzepiłem swoje ciało znużone u przeźroczystego źródła, usłyszałem naraz głos kopyt końskich. Podnoszę się i przyglądam jeźdźcowi. To mój brat, Paweł. Popuściwszy cugle podąża do mnie. Koń w pianie, twarz brata rozpalona bardziej niż słońce. Możesz sobie wyobrazić, mój Erneście, w jakim musiałem być wtedy strachu, nie mając możności ucieczki. Stanąłem dla nabrania sił i pierwszy zbliżając się do jeźdźca proszę jako pielgrzym o jałmużnę. Zaczął do-
pytywać się o swojego brata. Opisał jego ubranie, wzrost i wygląd. Zwrócił uwagę, że był podobny do mnie. Odpowiedziałem, że nad ranem tędy przechodził. Na to on, nie tracąc chwili, spiął ostrogami konia i rzuciwszy mi pieniądz popędził w dalszą drogę. Podziękowałem Najświętszej Pannie, Matce mej, i by uniknąć następnej pogoni, skryłem się do pobliskiej groty, gdzie przeczekawszy trochę, puściłem się w dalszą podróż”.
PIĘKNE ŻYCIE
Bogdan Kocańda OFMConv doktor teologii, kustosz sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej, rekolekcjonista
P
nie musi być takie pewne dla wiernych świeckich.
Pan Wojciech podczas niedzielnych Eucharystii mówił krótkie świadectwo, a następnie spotykał się z chętnymi w auli domu rekolekcyjnego. Żadne z wcześniejszych spotkań nie zgromadziło tylu słuchaczy. Piszę o tym, gdyż nie zapomnę naszej nocnej rozmowy, prowadzonej wraz z o. Pawłem na temat Bożej ekonomii. Nas, zakonników, nie trzeba przekonywać, że ostatecznym właścicielem wszystkiego jest Bóg i naprawdę wszystko jest Jego własnością. Przecież żyjemy z ofiar, które wierni przekazują na utrzymanie wspólnoty, różnego rodzaju darowizn oraz z pracy rąk własnych i dobrze znamy moc modlitwy prośby wznoszonej do nieba, do którego, według św. Franciszka z Asyżu, należy wszelkie zaopatrzenie. Co dla nas zakonników jest oczywiste, niekoniecz-
Nie martwcie się Pan Wojciech w swej książce, jak i w naszej rozmowie, rozwijał wątek Bożej ekonomii, odpowiadając na pytanie: Co znaczy ten termin? Nasz gość podkreślał, że Boża ekonomia to nieco inne spojrzenie na własność. To wskazanie na Boga, jako właściciela wszystkiego, bo to On stworzył świat i wszystko, co go napełnia. Natomiast rolą człowieka jest zarządzanie Bożymi dobrami. Pisze o tym św. Paweł w pierwszym Liście do Koryntian: Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych! A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny (1Kor 4,1-2). Szafarz zarządza, jest menadżerem. To drugie określenie, takie współczesne, w ustach pana Wojciecha było mocno zaakcentowane, tak jakby chciał nam dać jasno do zrozumienia: Bracia nie martwcie się, nie jesteście właścicielami tego, co wydaje się, że posiadacie. To nie wy jesteście właścicielami klaszto-
rzyjazd tego gościa był związany z projektem naszej fundacji RSC pod hasłem: „Mężczyzna, któremu nie wszystko jedno”, obejmującym comiesięczne spotkania z mężczyznami zaangażowanymi w życie Kościoła.
60
Kilka tygodni temu gościłem w rychwałdzkiej parafii Wojciecha Nowickiego, ekonomistę i autora (wraz z nieżyjącą już małżonką) książki pt. „Uzdrowienie finansów. Jak z Bożą pomocą wyjść z długów?”.
FOT. PIXABAY.COM
Boża ekonomia
ru, domu rekolekcyjnego, samochodu, czy komputera, na którym pracujecie. Właścicielem tego wszystkiego jest Bóg. Jeśli ktoś was za to krytykuje, to przede wszystkim krytykuje właściciela, czyli Boga. Do was jednak należy przyjąć obowiązki i odpowiedzialności, które nałożył na was Właściciel tych dóbr, bo jako menadżerowie, będziecie musieli zdać relacje ze swego zarządu. Prawdziwy właściciel I wówczas moje franciszkańskie serce zostało napełnione pokojem. Zawsze bowiem miałem problem jak pogodzić Maksymilianowską zasadę rozwoju bez granic, za którą, chcąc nie chcąc, musi podążać sfera materialna z Franciszkową postawą ubóstwa. Wielu na nas, franciszkanów, patrzy bowiem przez pryzmat rzeczy, którymi dysponujemy w klasztorach dla celów osobistych bądź duszpasterskich. Jedni to rozumieją i najczęściej tłumaczą wymogami współczesności, ale dla innych stanowi to poważny problem i często staje się zarzutem dla podkreślenia te-
PIĘKNE ŻYCIE I jeszcze jedno, przejmuje ciężar odpowiedzialności za długi, uwalniając nas z jego dźwigania. Już św. Piotr Apostoł zwrócił na to uwagę, pisząc: Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was (1P 5,7). Jak wielu ludzi pozbawiło się wolności finansowej tylko dlatego, że stracili sprzed oczu Boga i sami chcieli być panami życia. A iluż cierpi z powodu swych złych decyzji, nabranych kredytów, podpisanych niefortunnych umów? Co teraz robić? kroków ku wolności Idąc za tokiem myślenia pana Wojciecha, aż chce się krzyknąć: wprowadzajmy Bożą ekonomię! Przenieśmy duchowym aktem prawa własności na Boga, oddając Mu wszystko: siebie, nasze talenty, umiejętności, rodzinę, relacje, majątek, nieruchomości i ruchomo-
ści, finanse, długi, prace, firmę, zdrowie, a nawet własny rozwój. Kiedy to zrobisz, wejdź na drogę dziesięciu kroków do wolności finansowej. Więcej dowiesz się z książki pana Wojciecha, którą z serca polecam, tu jedynie wymieniam tych dziesięć kroków: 1. Módl się; 2. Nie zaciągaj nowych długów; 3. Spisz wszystkie swoje długi; 4. Stwórz plan spłaty dla każdego z długów; 5. Utrzymuj kontakt z pożyczkodawcami; 6. Korzystaj z planu wydatków lub budżetu; 7. Poważnie rozważ możliwości zwiększenia dochodów; 8. Ogranicz wydatki; 9. Szukaj rady; 10. Jeśli potrzebujesz, skonsultuj się z lekarzem, terapeutą. Rady pana Wojciecha już przyniosły duże owoce w życiu wielu ludzi, a jeśli uważasz, że warto z nich skorzystać bezpośrednio u zainteresowanego, to należy to zrobić.
FOT. PIXABAY.COM
zy nadmiernego bogacenia się Kościoła. Teraz w końcu zrozumiałem, że wszelka krytyka tak naprawdę godzi w Pana Boga, dlatego skromne życie osobiste, a bogate dla celów ewangelizacji i służby w Kościele Chrystusowym, nie powinno rodzić we mnie wyrzutów sumienia. Oddaję to wszystko jedynemu i prawdziwemu właścicielowi, ufając, że Wszechmocny poradzi sobie z każdą krytyką. A jak jest z długami? Kiedy uznajemy, że Pan Bóg jest właścicielem wszystkiego, a my jedynie Jego zarządcami, wtedy również nasze długi stają się Bożymi długami. To On – jak podkreślał pan Wojciech – przejmuje nasze zobowiązania, co oczywiście nie oznacza, że my mamy siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż Bóg pospłaca nasze długi. Nie. On da nam moc, żeby to zrobić.
61
NASZ PATRON Cuda
Święty przyjazny wszystkim Władysław Paulin Sotowski OFMConv
J
ęzyk łaciński i wywodzące się z niego języki współczesne nie znają podobnego tytułu etymologicznie oddającego udział Świętego w cudownych zdarzeniach. Nazwę „cudotwórca” zastępuje się innymi tytułami. Dawniej na określenie „cudotwórcy” posługiwano się w kościelnej łacinie tytułem zapożyczonym z języka greckiego i nazywano św. Antoniego „taumaturgiem”. Tytuł ten możemy odnaleźć w inskrypcji umieszczonej na pilastrze kościoła w Łodzi-Łagiewnikach, która jest dokumentem konsekracji kościoła pod wezwaniem Sancti Antonii Thaumaturgi. Dobrze, że dziś ten tytuł wyszedł z kościelnego użycia, ponieważ obecnie określa się nim „dziwy”, które są wytworami magii i sił jej podobnych. Cuda wyrazem życzliwości Do prośby o kanonizację, którą wkrótce po śmierci Świętego mieszkańcy Padwy skierowali do ówczesnego papieża, załączono krótkie opisy kilkudziesięciu cudów, jakie za przyczyną Antoniego dokonały się szczególnie w Padwie, zarówno za jego życia jak i po śmierci. Były to przede wszystkim uzdrowienia i wskrzeszenia dzieci w różnym wieku, które św. Antoni wypraszał u Boga, aby ukoić ból matek poczuwających się
72
niekiedy do winy z powodu zaniedbania dzieci. Zresztą cuda, które się dokonują w Kościele, a które do pewnego stopnia są przez Kościół „wymuszane” od świętych, ponieważ są warunkiem do uzyskania beatyfikacji i kanonizacji świątobliwych osób jako wyznawców, dokonują się zwykle dla dobra człowieka. Najczęściej bowiem ratują ludzi od śmiertelnych chorób. Św. Antoni miał niezwykły dar, który polegał na wypraszaniu u Boga łask dla ludzi, którzy zwracali się do niego o pomoc i często byli przekonani, że to on uzdrawia chorych czy wskrzesza umarłych. Ale miał też niezwykłą wrażliwość na ludzkie potrzeby, którą ludzie odkrywali i zwracali się do niego o pomoc, często przekraczającą ludzkie możliwości. A jego zakonni współbracia nie zazdrościli mu Bożych darów, lecz ułatwiali potrzebującym jeszcze dostęp do niego. Antoni był ubogim franciszkaninem, ale swoimi kazaniami potrafił pobudzić wiernych, którzy cośkolwiek posiadali, aby dzielili się z uboższymi od siebie. Tak więc, choć nic nie miał, potrafił zadbać o zaspokajanie materialnych potrzeb ubogich. Padwa poznała go mocno w ostatnim roku jego życia, w ciągu kilku zaledwie
FOT. COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
biblista, nauczyciel akademicki, były redaktor naczelny „Posłańca św. Antoniego z Padwy”
Św. Antoniego nazywamy „cudotwórcą”, ponieważ przypisujemy mu dokonanie niezliczonej ilości różnorodnych cudów. W Padwie ukazuje się (niezależnie od ośrodka franciszkańskiego) miesięcznik pt. „Santo dei miracoli”, poświęcony św. Antoniemu. Tytuł miesięcznika można dosłownie przetłumaczyć: „Święty (od) cudów”, ale w Polsce winien on raczej brzmieć: „Święty Cudotwórca”.
Uzdrowienie popędliwego chłopca, Tycjan, XVI w.
NASZ PATRON Cuda miesięcy, kiedy tam przebywał. Ale zanim pojawił się w Padwie, sława jego niezwykłych darów rozchodziła się szeroko po północnych Włoszech. Swoimi kazaniami powstrzymał bowiem wielu ludzi od porzucenia Kościoła i przystąpienia do herezji, a także doprowadził do pojednania skłóconych mieszkańców miast, czy przywrócenia zgody pomiędzy przedstawicielami władzy świeckiej i kościelnej. W tej działalności również ujawniała się jego troska o ludzi i o ich zbawienie.
FOT. ANNA DĄBROWSKA
Bóg przebaczający Podobna troska i życzliwość Antoniego wobec ludzi objawiała się także w teologii, której nauczał swoich współbraci, a także wiernych w kazaniach. Ukazywał zawsze Boga, który z miłości stworzył świat i ludzi, który pragnął dla ludzi szczęścia, a nie cierpienia. Swoim słuchaczom przedstawiał w kazaniach Boga życzliwego dla ludzi, niezmordowanie przebaczającego, oczekującego od człowieka jedynie skruchy i postanowienia poprawy, zawsze gotowego przebaczyć. Przypominał, że Chrystus pragnie, by człowiek Mu się oddał, a On, Bóg nieskończony, odda się człowiekowi. Starał się ukazać praktycznie miłosierdzie Boga przebaczającego. Antoni pierwszy w dziejach Kościoła po wygłoszeniu kazania pozostawał do dyspozycji ludzi, słuchał ich spowiedzi, przebaczał grzechy, udzielał życiowych wskazówek i pocieszał udręczonych. Ponieważ skutecznie walczył z herezjami, które rozprzestrzeniały się na terenie Włoch i Francji, w późniejszych czasach nazwano go „młotem na heretyków”. Ten tytuł możemy jeszcze spotkać w starszych modlitewnikach. „Młot” źle nam się kojarzy. Wydaje się nam przecież, że służy do zabijania. Brat Antoni nigdy nie pobudzał ludzi do walki, ani nie dążył do odbierania życia. Co więcej, on nie tylko heretyków napominał, ale i tych katolików, którzy przyczyniali się do szerzenia się herezji. Gdy był kustoszem we Francji, podczas pewnego synodu, upominał biskupów, że powinni zmienić sposób życia, aby swoim
Bazylika św. Antoniego z Padwy w Radecznicy, gdzie objawił się św. Antoni
73
FOT. ANNA DĄBROWSKA
NASZ PATRON Cuda postępowaniem i lekceważeniem wier- kompensował krótkie życie Świętego. Lunych nie przyczyniali się do porzucania dzie tłumnie przybywali do grobu „ŚwięKościoła przez ludzi słabszej wiary. tego (od) cudów”. Przekazywali sobie wiadomości o cudach. Pozostawiali wota, czyli pamiątki po uzyskanych łaskach. Ustawicznie wstawia się za nami Po śmierci Antoniego jego cuda zaczę- Jego nadzwyczajne wstawiennictwo ły się mnożyć, jakby ich ilością Bóg re- u Boga nie ogranicza się jednak do Padwy. Trudno byłoby policzyć sanktuaria poświęcone św. Antoniemu na świecie, w których ludzie modlą się do niego prosząc o łaski. Około 15 lat po jego śmierci br. Julian ze Spiry ułożył rymowane oficjum ku czci św. Antoniego, z którego jedno łacińskie responsorium, zaczynające się od słów „Si quaeris miracula…” stało się najbardziej rozpowszechnioną modlitwą do Świętego. Responsorium, doskonale znane i w polskim języku, zaczynające się od słów „Jeśli szukasz cudów”, wylicza kilkanaście rodzajów łask, jakie ludzie otrzymują za jego przyczyną. Są to: ratowanie od śmierci, ustrzeżenie od błędów, obrona przed utrapieniami, uwolnienie od złych duchów oraz trądu, uzdrowienie z innych chorób, uciszanie burz morskich, uwolnienie uwięzionych, odnajdowanie rzeczy zgubionych, odraTablica z opisem cudów św. Antoniego stanie członków. Czciciele Świętego na w tzw. Kaplicy na wodzie w Radecznicy całym świecie są przekonani, że on prak-
tycznie pomaga ludziom we wszystkich potrzebach. A jak tego dokonuje, świadczy modlitwa dodana do wspomnianego responsorium, która w polskim przekładzie wyraża przekonanie, że Antoni „ustawicznie się modli”, wstawiając się oczywiście do Boga za ludźmi w ich niezliczonych potrzebach. Czciciele św. Antoniego wierzą, że jego niebo polega na tym, iż bez przerwy wyprasza pomoc dla potrzebujących. Tę niezmordowaną życzliwość Antoniego dla ludzi doskonale obrazuje dzieło zwane „chlebem św. Antoniego”. Narodziło się ono we Francji, w XIX w. i błyskawicznie rozprzestrzeniło się po całym świecie. Polega ono na tym, że w każdym prawie kościele znajduje się skarbonka z napisem „Na chleb św. Antoniego”. Wierni, zwłaszcza pragnący wyprosić sobie jakiś cud za wstawiennictwem naszego Świętego, albo wyrażający wdzięczność za otrzymaną łaskę, wrzucają do skarbonki pieniądze, za które kupuje się żywność dla ubogich, związanych z danym kościołem. Jest to swoisty bank pomocy najbiedniejszym obejmujący cały świat i wciąż żywo działający.
Konkurs! 3 pytania, 3 odpowiedzi, 3 książki do wygrania! Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnym konkursie. Tym razem nagrodami są 3 książki Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew”: Gaetano Lo Russo „Zacznij od nowa. Odpowiedź na każdy stan ducha”. Na Wasze listy, kartki pocztowe lub maile z odpowiedziami czekamy do 8 kwietnia 2018 r. Spośród nich wyłonimy zwycięzców.
Pytania konkursowe: 1. Gdzie na Ukrainie znajduje się miejsce bitwy zwanej Polskimi Termopilami? 2. W którym roku papież Pius IX ustanowił św. Józefa patronem całego Kościoła? 3. W jakim kraju franciszkanie prowadzą placówkę charytatywną „Casa San Antonio”?
Rozwiązanie konkursu nr 1/2018: 1. Zakon Braci Mniejszych; 2. Konstantyn Wielki; 3. W XIII w. Wszystkim Czytelnikom, którzy nadesłali do nas kartki, listy i maile z odpowiedziami, serdecznie dziękujemy i zachęcamy do udziału w kolejnym konkursie!
Książki otrzymują: Maciej Gąsior Otylia Glowania Halina Wnęk
FOT. PIXABAY.COM
Posłaniec św. Antoniego z Padwy
O różnorodności powołań w Kościele Spełnione życie – bł. Hanna Chrzanowska O co św. Antoni prosił w Radecznicy Reportaż z Domu Samotnej Matki
www.bratnizew.pl poleca
Zamawiając podaj kod rabatowy: PA22018
Mądrość Ewangelii Ku odnowie życia w Duchu Świętym Ta wyjątkowa książka określana jest przez wielu jako dwudziestowieczne O naśladowaniu Chrystusa. W Europie miała już kilkadziesiąt wydań, a sprzedaż jej przekroczyła kilkaset tysięcy egzemplarzy! Została napisana dla ciebie, abyś starał się rozwiązywać swoje problemy w świetle mądrości Boga. Ta książka pomaga żyć pięknie! stron 360, 170x245 mm, twarda oprawa
cena 39,00 zł 33,15 zł
Sztuka umiaru Jak żyć prosto i szczęśliwie
– 15%
Umiar jest sztuką. I każdy może się w niej doskonalić. Podstawą jest zdrowy rozsądek. Warto więc weryfikować stare przyzwyczajenia, by odkrywać na nowo sens spraw najprostszych: jedzenia, mówienia, oglądania, korzystania z multimediów, słuchania, zakupów, rozrywki, tempa życia. To właśnie codzienność jest największym wyzwaniem. Zacznij żyć prosto i szczęśliwie! stron 132, 130x210 mm
cena 23,70 zł 20,15 zł
– 15%
Jak wychować dziecko w wierze Od narodzin do dojrzałości Ta książka to idealny prezent dla młodych rodziców. Uczy, jak przekazać wiarę dzieciom, jak pomóc im doświadczać Bożej miłości i jak nawiązywać żywą relację z Bogiem. Bo relacji z Bogiem dziecko trzeba nauczyć. Ważne, aby od początku zadbać o solidny grunt wiary, który okaże się owocny w dorosłym życiu. stron 232, 145x205 mm, twarda oprawa
cena 36,00 zł 30,60 zł
– 15%
– 15%
Jeśli mnie kochasz, nie zgadzaj się na wszystko
Czy jesteś rodzicem zakochanym w swoim dziecku, który bardziej lub mniej świadomie porzucił rolę przewodnika? Albo takim, który koncentrując się na zaspokajaniu potrzeb dziecka, pozbawia je pragnień i marzeń? A może takim, któremu ciągła walka o doskonałość dziecka przyniosła rozczarowanie, dziecku zaś niepotrzebny stres? Wielu rodziców nie uświadamia sobie, że dziecko ma swoje prawa. Prawo do posiadania własnej tożsamości, prawo do pomyłek, błędów, zadawania pytań, uczenia się i stopniowego rozwoju. Książka zawiera fundamentalne zasady wychowania dzieci. stron 288, 130x210 mm
cena 32,55 zł 27,67 zł
Bratni Zew
Wydawnictwo Franciszkanów ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków
Zamów!
tel. 12 428 32 40 www.bratnizew.pl