Posłaniec ISSN 2391-7458
św. Antoniego z Padwy
Nr 4, lipiec/sierpień 2018
DWUMIESIĘCZNIK FRANCISZKAŃSKI
Przyjaźń to harmonia dusz
Zasady przyjaźni Paragwajskie tereré
Z gościną u kamedułek
8,00 zł (w tym 5% VAT)
Jubileusz: 750 lat od śmierci bł. Salomei
Przyjaźń Prenumerata półroczna tylko 24 zł!
Spis treści TEMAT NUMERU: PRZYJAŹŃ Piotr R. Gryziec OFMConv
Jak zostać przyjacielem Jezusa? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
8
ks. Robert Woźniak
Serce Ewangelii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
11
Rozmowa z Józefem Augustynem SJ
Przyjaźń to harmonia dusz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
14
Myśl Papieska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
19
Eligiusz Dymowski OFM, Zdzisław Kijas OFMConv, Wiesław Block OFMCap
Przyjaźń to harmonia dusz
Przyjaźń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
20
Jerzy Szyran OFMConv
Zasady przyjaźni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
22
Andrzej Zając OFMConv
O. Maksymilian i o. Wenanty – niezwykła przyjaźń . . . . . .
24
Urszula Wrońska
Aby była przyjaźń, musi być czas spędzany razem, tak po prostu… . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
27
Emil Kumka OFMConv
O przyjaźniach św. Franciszka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
30
WYDARZENIA Anna Dąbrowska
W skrócie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Aby była przyjaźń, musi być czas…
27
32
Elżbieta Sander OSC
Salomea znaczy pokój . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
34
Alicja Kusowska OSC
Misja pod opieką Starszej Siostry . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
37
ŻYCIE KOŚCIOŁA Mariola Wiertek
Tam, gdzie nie ma zbędnych słów, czyli w gościnie u kamedułek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
38
LITURGIA Marzena Władowska CHR
Przyjęcie darów eucharystycznych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Salomea znaczy pokój
Piotr R. Gryziec OFMConv
34
Homilie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
44
Katarzyna Gorgoń
11 sierpnia: Klara z Asyżu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
4
43
48
Prenumerata
Znajdź nas na
www.facebook.com/Poslaniec.sw.Antoniego FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY Marcin Piórkowski
Klisze pamięci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Agnieszka Kozłowska
Paragwajskie tereré . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Piotr Bielenin OFMConv
Kalwaria Pacławska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
50 52 54
PIĘKNE ŻYCIE Aleksandra Krząstek
Kilka myśli o kobiecej przyjaźni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Mariusz Kozioł OFMConv
Klisze pamięci
50
Krok w tył – od siebie samego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bogdan Kocańda OFMConv
Łagodne, przywołujące oczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Monika Fijołek
Dziewanna wielkokwiatowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
58 59 60 62
KULTURA Anna Dąbrowska
Recenzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Katarzyna Gorgoń
Czternastu Świętych Wspomożycieli . . . . . . . . . . . . . . . . . . Małgorzata Ziętkiewicz
Peruwiańscy Święci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Joanna Szubstarska
Kuchnia Charytatywna św. Antoniego . . . . . . . . . . . . . . . . . Łagodne, przywołujące oczy
60
63 64 66 70
NASZ PATRON Władysław Paulin Sotowski OFMConv
Zawierzyć miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
73
FELIETONY Agnieszka Zaucha RM
Przejęci myślą tożsamą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Stanisław Jaromi OFMConv
W drodze do świętości... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Peruwiańscy Święci
66
42 49
Zapraszamy na stronę internetową: www.poslaniecantoniego.pl 5
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii
Jak zostać przyjacielem Jezusa? (J 15,12-17)
Piotr R. Gryziec OFMConv biblista, nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger FOT. COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
Jak zostać przyjacielem Jezusa? Przyjaciół podobno każdy wybiera sobie sam. W tym jednym, jedynym przypadku, zasada jest jednak inna. Podobnie, jak to było z uczniami. Chrystus, Marta i Maria, Henryk Siemiradzki, 1886 r.
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii
W
czasach Jezusa to uczniowie wybierali sobie nauczyciela i prosili go, aby mogli mu towarzyszyć. Tymczasem Jezus sam wybiera sobie uczniów, tych, których sam chce. Tak samo jest z przyjaciółmi. To On pragnie, abyś został Jego przyjacielem. Musisz jednak spełnić pewne warunki, by zostać Jego przyjacielem.
FOT. WWW.COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
Abraham i Mojżesz W Starym Testamencie są dwie takie przyjaźnie pomiędzy Bogiem a człowiekiem, które zasługują na szczególną uwagę. W Księdze Izajasza Abraham jest nazwany przyjacielem Boga (Iz 41,8). Przymierze, jakie Bóg zawarł z Abrahamem, było przypieczętowaniem przyjaźni, jaką Bóg zaoferował Abrahamowi, dając mu obietnicę. W tej przyjaźni inicjatywa należała do Boga. To On wybrał sobie Abrahama i obdarzył go błogosławieństwem.
Także w Liście św. Jakuba natrafiamy na określenie Abrahama jako „przyjaciela Boga” (filos theou): Uwierzył przeto Abraham Bogu i zostało mu to policzone za sprawiedliwość i został nazwany przyjacielem Boga (Jk 2,23). Fundamentem tej relacji przyjaźni jest według Jakuba wiara Abrahama. A tym, który go „nazwał” przyjacielem, jest sam Bóg, co wynika z zastosowanej tu składni – tzw. passivum divinum. Także Mojżesz zasłużył na zaszczytne miano „przyjaciela Boga”. Autor biblijny napisał: A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem (Wj 33,11). Także Mojżesza wybrał Bóg, aby powierzyć mu szczególne zadanie w swoim planie zbawienia.
plasta narodu wybranego, nazwany „ojcem wiary”, był człowiekiem, w którym „otrzymały błogosławieństwo wszystkie narody ziemi” (por. Rdz 12,3), ponieważ uwierzył Bogu. Mojżesz na polecenie Boga wyprowadził Izraelitów z Egiptu i zaprowadził ich do Ziemi Obiecanej. Był człowiekiem, który zawsze słuchał głosu Boga i wypełniał Jego polecenia. Dlatego właśnie został nazwany „przyjacielem Boga”. Przyjaciele nie rozmawiają ze sobą o błahych sprawach, o pogodzie, o wynikach sportowych czy o wadach sąsiadów. Przyjaciele rozmawiają o rzeczach ważnych, istotnych i trudnych, dotyczących teraźniejszości i przyszłości. Przyjaciółmi Boga są ci, którzy aktywnie włączają się w realizację Jego W historii zbawienia planów, którzy podejmują wielkie ryzyJak widzimy, obaj wspomniani „przy- ko, ale ufają bezgranicznie Temu, który jaciele Boga” odegrali wybitną rolę na nich postawił. Przyjaciele Boga to, ci, w dziejach zbawienia. Abraham, proto- którym na sercu leży chwała Boga i Jego
Abraham i trzej Aniołowie, Gerbrand van den Eeckhout, 1656 r.
9
Temat numeru Rozmowa
Przyjaźń to harmonia dusz
FOTO. BOŻENA SZTAJNER
Rozmawiała Anna Dąbrowska
Józef Augustyn SJ
Rozmowa z o. Józefem Augustynem, jezuitą, rekolekcjonistą, kierownikiem duchowym, profesorem Akademii Igna anum w Krakowie, redaktorem naczelnym kwartalnika „Życie Duchowe” [2001-2015], autorem książek i artykułów z zakresu duchowości i pedagogiki chrześcijańskiej, obecnie pracującym w Centrum Duchowości w Częstochowie.
TEMAT NUMERU Rozmowa Jak odnajdujemy przyjaciela? Jak możemy go szukać? Przyjaźń jest wielkim darem. Aby „znaleźć” przyjaciela, trzeba być otwartym na przyjaźń. Bywa, że nawiązujemy z kimś nić sympatii, ot spotykamy „bratnią duszę”. Osoba ta daje nam jakieś sygnały, że gotowa jest zbudować z nami więź przyjaźni. Ale nasza nieuważność, skoncentrowanie się na sobie, brak „przyjacielskiej duszy” sprawia, że owa niepowtarzalna okazja nawiązania prawdziwej przyjaźni gdzieś nam umyka. Rozmyślne, wolitywne szukanie przyjaciela bywa niekiedy dwuznaczne, naznaczone pewnym niepokojem, jakimś naciskiem. Gdy „kandydat na przyjaciela” to wyczuwa, zwykle odsuwa się, a potem wręcz nas unika. Prawdziwa przyjaźń to wyjątkowa wzajemna relacja, więź wyższej kategorii. Mówię o przyjaźni w sensie najgłębszym. I choć jest prawdą, że jednym łatwiej nawiązać przyjaźń, innym trudniej, tym nie mniej wszyscy jesteśmy zaproszeni do przyjaźni. Czym jest zatem przyjaźń? Słownik języka polskiego określa przyjaźń, jako bliskie, serdeczne stosunki z kimś, oparte na wzajemnej życzliwości i zaufaniu. Jest wiele pięknych opisów, definicji przyjaźni. Wszystkie one podkreślają jakiś jeden ważny element przyjaźni: bliskość, szacunek, bezinteresowność, dążenie do prawdy, umiłowanie cnoty, wzajemną wolność, wsparcie w trudnych chwilach itp. Jean Lacroix pisze, że przyjaźń to „dwie dusze, które poszukują się po omacku i które poszukując się nawzajem zdążają do prawdy”. Żadna jednak definicja nie odda całej głębi, tajemnicy przyjaźni. Św. Augustyn, jeden z największych piewców przyjaźni, mówi, przyjaźń jest najsłodszą słodyczą ziemi. O ile miłość erotyczna przychodzi sama, narzuca się, domaga się uwagi, już w okresie dorastania, o tyle przyjaźń rodzi się dyskretnie i wymaga szczególnych warunków tak do zaistnienia, jak i do wzrostu. Starożytni wiązali przyjaźń nie tylko ze wzajemną życzliwością i zgod-
nością myśli, ale także z dążeniem do patią, z czasem zauważają – nieraz z pewcnoty, dobra, prawdy. Przyjaźń to har- nym zdziwieniem – jak wiele ich łączy. monia dusz, wspólnota duchowa. Ale nie rzucają się z tego powodu w ramiona, nie deklarują dozgonnej wierności. Przyjaźń nie lubi głośnych deklaracji. Co odróżnia przyjaźń od miłości erotycznej? Miłość kąpie się w wyznaniach, zachwyMiędzy innymi wolność. W przyjaźni tach, komplementach itp. Bywa – i to mamy wspólne upodobania, zgodność nie aż tak rzadko, że im więcej wyznań dusz, ale na zasadzie pełnej wolności. w miłości, tym więcej kłamstwa. KomPrzyjaciel w każdej chwili może odejść, plementy w miłości, jak się zdaje, tyleż zrezygnować ze spotkania. To bywa przy- samo objawiają, co maskują. kre, ale nie jest odbierane jako dramat, zdrada. Miłość erotyczna ze swej natury W mediach mówi się o tym, jest wyłączna, a przez to jakaś gwałtowna, że trzeba mieć zgraną paczkę zaborcza. Miłości erotycznej strzeże za- przyjaciół; niektórzy mówią, że zdrość, często bardzo gwałtowna, podob- przyjaźnią się ze znanymi osobami… na do cerbera strzegącego hadesu. Prawdziwa przyjaźń nie lubi parcia Pierwsza miłość jest dla wielu boles- na szkło. W kontekście mediów pojęnym wspomnieniem. Bywa ona jedno- cie przyjaźni bywa mocno nadużywane. stronna, nieodwzajemniona. Dużo, czę- Sami mówimy nieraz: „Byłem u mojesto za dużo, w niej namiętności, pożąda- go przyjaciela”, ale nieraz chodzi nam nia, a za mało właśnie przyjaźni, bezin- jedynie o kolegę, znajomego. Obok miteresownego daru z siebie. Gdy młodzi łości erotycznej, wyłącznej, mamy cariludzie wchodzą w drugi związek miłosny, tas – miłość powszechną. Ta jest szeroka, po pierwszym pozostaje zwykle blizna, obejmuje wszystkich, także nieprzyjaciół. rana. A gdy i drugi związek pozostaje Przyjaźń, choć nie jest miłością wyłączmało satysfakcjonujący, nieudany, pierw- ną, obejmuje jednak ograniczony krąg szy jawi się jako niespełniony ideał, nie- osób. Nie można przecież przyjaźnić się zrealizowane marzenie. Łatwo ulega się z setkami ludzi. Im głębsze są nasze przywówczas idealizacji. Klasycznym przy- jaźnie, tym bardziej ograniczony ich krąg. kładem są tu losy Barbary, głównej bo- Głęboka przyjaźń wymaga czasu, uwagi. haterki powieści Marii Dąbrowskiej Noce i dnie. Kobieta ta całe życie tkwi w jakimś Jakie cechy przyjaźni emocjonalnym rozdwojeniu, w klimacie podkreśliłby Ojciec? iluzji. Lekceważąc męża ucieka w wyobWzajemną życzliwość, wsparcie, porażenia o pierwszej miłości. moc, bliskość, wspólnotę celów i zainteMiłość erotyczna: narzeczeńska, mał- resowań, słowem – pokrewieństwo dusz. żeńska, wymaga twardego stąpania po Przyjaźń możliwa jest w każdym związku ziemi. Romantyzm szybko się kończy. międzyludzkim. O ile „klasyczna miłość”, Niewielu parom udaje się zachować nie- dążąca do jedności erotycznej, możliwa co romantyzmu pierwszej miłości i wto- jest między osobami płci odmiennej, pić go w codzienność życia. Gdy im się mniej więcej w tym samym wieku, o tyle to udaje, mamy wtedy naprawdę piękne przyjaźń przekracza wszelkie ograniczemałżeństwa. Miłość erotyczna rodzi się nia związane z wiekiem, statusem sponieraz nagle, od pierwszego wejrzenia. łecznym, odmiennością płci itp. Chłopak spotyka dziewczynę i od tej Przyjaźń mogą budować małżonkowie, chwili nie może spać, jeść, ciągle o niej rodzice z dziećmi, rodzeństwo. Bardzo myśli. Tę obsesję miłości erotycznej do- często mamy piękne przyjaźnie wnuków skonale opisywali pisarze romantyczni, z dziadkami. Zbigniew Herbert napisał na przykład Goethe czy de Musset. wiersz o swojej „przenajświętszej babci”, Z przyjaźnią bywa inaczej. Osoby da- „w długiej obcisłej sukni / zapinanej / na rzące się wzajemnie życzliwością i sym- niezliczoną ilość / guzików”. Wspominał:
15
TEMAT NUMERU Rozmowa „siedzę na jej kolanach / a ona mi opowiada / wszechświat”. Z wiersza przebija wielka przyjaźń wnuka z babcią. Czterdzieści lat po śmierci mojej mamy odkryłem jej listy pisane do dwóch córek, z których jedna była zakonnicą. Odsłaniają one wielką przyjaźń matki z córką. Piękne świadectwo życia duchowego matki, jakie odnajdujemy w listach, było możliwe dzięki ich wzajemnej przyjaźni. Córka stawiała szczere pytania, a matka jej odpowiadała z całym zaufaniem.
dzieci bywa kompensowany szukaniem przez nich doznań seksualnych.
Przyjaźnie z okresu dorastania bywają nietrwałe, kończą się nieraz burzliwie... W okresie dorastania stosunkowo łatwo spotkać „bratnią duszę”. Zbudować jednak z nią trwałą więź przyjaźni, która przetrwałaby okres dorastania, nie jest już takie proste. Młody człowiek musi tego chcieć. Przyjaźń domaga się cierpliwości, wolności, zrozumienia, poświęcenia, wychodzenia naprzeciw drugiemu, A nasze przyjaźnie z dzieciństwa, pewnej ofiary, przekraczania swoich naz okresu dorastania, młodości? miętności. Prawdziwa przyjaźń to relaW rozwoju człowieka przyjaźń wy- cja wymagająca. Dzieciństwo i młodość przedza miłość erotyczną. Ta rodzi się to szczególny czas zawierania i pielęgzwykle w wieku dojrzewania. Piękne nowania przyjaźni. Trzeba mówić dzieprzyjaźnie nawiązują już dzieci, nastolat- ciom i młodzieży, że przyjaźń to jedna ki. Prof. Henri Joyeux, francuski psychia- z najcenniejszych ludzkich wartości. tra, którego gościliśmy kiedyś w naszym jezuickim Centrum Duchowości, mówił, Pewnie najczęściej przyjaźń że nastolatki, którym brakuje relacji przy- niszczy zazdrość? jaźni w gronie rówieśniczym i rodzinnym, Najczęściej o niej mówimy, ponieważ wcześniej nieraz rozpoczynają inicjację jest ona najbardziej widoczna. Ale przyseksualną. Profesor podkreślał, że nie- jaźni zagrażają wszystkie ludzkie namiętobecność przyjaźni w życiu dorastających ności: chciwość, gniew, wyniosłość, py-
cha, smutek, podejrzliwość. Wiele przysłów mówi o tym. „Chcesz stracić przyjaciela, pożycz mu pieniądze” – przysłowie to, w sposób ironiczny, mówi o tym, jak chciwość niszczy przyjaźnie. Łatwe przekraczanie granic intymności seksualnej, również niszczy relacje przyjaźni. Owo „pokrewieństwo dusz” gdzieś się ulatnia; rodzi się wzajemne skrępowanie, wstyd. Jeżeli przyjaźnie okresu dorastania mają przetrwać, muszą być pielęgnowane. Starożytni mówili, że przyjaźń pomaga we wzrastaniu w cnocie, a w duchowości chrześcijańskiej mówi się, że przyjaźń pomaga w dążeniu do świętości. Jezus miał też zwyczajnych przyjaciół, na przykład Łazarza z Betanii… Był bowiem do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Wśród apostołów także miał wybranych przyjaciół. Na Górę Tabor zabrał ze sobą trzech spośród dwunastu: Piotra, Jana i Jakuba. Budziło to zazdrość u pozostałych dziewięciu. Przyjaźnie Jezusa pokazują, że jest On „prawdziwym człowiekiem”. W chwilach trudnych potrzebował jak FOT. PIXABAY.COM
16
TEMAT NUMERU Rozmowa zdradą, podstępem. Zerwanie przyjaźni bywa nieraz oczywiste. Takie sytuacje są bardzo bolesne. Na szczęście tego typu postawy w przyjaźni są mimo wszystko bardzo rzadkie. A jak nie stracić przyjaciela z powodu drobnych nieporozumień, braku czasu? Przyjaźń wymaga pielęgnacji. Nie należy też traktować przyjaciela jak swoją własność, po którą można sięgnąć w każdej chwili. Ludziom młodym, reagującym spontanicznie, mówię nieraz: Masz przyjaciela, szanuj go. Nie nachodź go w nieodpowiedniej porze, nie przeszkadzaj mu, gdy jest bardzo zajęty. Nic nie wymuszaj na nim. Gdy zrobisz tak jeden raz, jakoś to ujdzie. Ale gdy takie zachowanie powtarza się, będzie odbierane jako brak szacunku. Jeżeli chcemy mieć przyjaciół, zachowujmy się wobec ludzi przyjacielsko. Mamy nieraz wobec przyjaciół jakieś oczekiwania: żeby o nas pamiętali, gdy bywamy chorzy odwiedzali nas, interesowali się nami...
FOT. PIXABAY.COM
każdy z nas wsparcia przyjaciół, stąd też ulegnie gniewowi itd. Takie momenty to w Getsemani prosi Piotra, Jakuba i Jana, próba dla przyjaźni. Musimy odróżniać by udali się z Nim na modlitwę. chwile słabości w przyjaźni od zdrady przyjaciela. Wśród Apostołów zdrajcą był tylko Judasz. Wykorzystał zażyłość z PaW Ewangeliach mamy też opis sytuacji, gdy przyjaciele zawiedli: nem dla swoich niecnych celów. Jezus douczniowie w Ogrójcu spali, a św. chował mu jednak wierności. W momenPiotr zaparł się Jezusa. cie zdrady, mówi do niego: „przyjacielu”. Apostołowie nie zaparli się jednak Kiedyś odprawiał rekolekcje pewien przyjaźni z Jezusem. Chwilowo ulegli lę- ksiądz, który odszedł z kapłaństwa i po kowi. Piotr tuż po upadku gorzko zapła- latach prosił biskupa, by mógł wrócić do kał. Zdał sobie sprawę, że zranił Przyja- posługi. Ten mu pozwolił. Gdy medytociela. Nie zdradził, ale zranił. W naszych wał scenę zdrady Judasza wydawało mu przyjaźniach wszyscy miewamy chwile się najpierw, że Jezus mówiąc do Judasza: słabości: egoizmu, chciwości, gniewu, „Przyjacielu”, szydził z niego: „To taki z ciezazdrości itp. Ludzkie relacje naznaczo- bie przyjaciel...”. Ale kapłan ten modląc się, ne są ułomnością. Po zerwaniu w Ede- zdał sobie sprawę, że to tylko jego projeknie owocu zakazanego przyjaźń między cja, odbicie pogardy do siebie. Przez całe Adamem i Ewą automatycznie się roz- lata jego dusza chorowała na syndrom Jupadła. Po grzechu, zamiast sobie poma- dasza. Jakąż niezwykłą pociechą stało się gać, wzajemnie się oskarżają. dla niego odkrycie, że Jezus mówi do JuJesteśmy kuszeni, by w chwilach słabo- dasza z największą miłością: „Przyjacielu”. ści zrywać przyjaźnie. Słabość w przyjaźni winniśmy traktować jako wyzwanie, za- Gdy w przyjaźni pojawia się proszenie, aby ją oczyszczać, umacniać, zdrada, manipulacja, przemoc, czy budować na głębszych fundamentach. taką przyjaźń należy zerwać? Bywa, że przyjaciel nie przyjedzie na imieTrudno podtrzymać przyjaźń, gdy niny, na ślub, że się spóźni na spotkanie, jedna ze stron posługuje się przemocą,
17
FOT. ARCHIWUM CENTRUM ŚW. MAKSYMILIANA
FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY
Klisze pamięci „Klisze pamięci. Labirynty”, fragment ekspozycji
Rosnąca liczba osób odwiedzających Centrum Św. Maksymiliana w Harmężach, jak i rosnące zainteresowanie ekspozycją „Klisze pamięci. Labirynty” Mariana Kołodzieja, powodują konieczność rozbudowy i dostosowania istniejącej infrastruktury. Zapraszamy do udziału w akcji „Klisze pamięci”, której celem jest zebranie potrzebnych środków na budowę sali konferencyjnej.
W 1989 r. podjęto decyzję o budowie w Harmężach domu zakonnego i urządzenia w nim Centrum św. Maksymiliana, aby w ten sposób uczcić św. Maksymiliana M. Kolbego na ziemi oświęcimskiej. Centrum prowadzone jest przez franciszkanów i Misjonarki Niepokalanej Ojca Kolbego, jest miejscem pamięci oraz wotum wdzięczności za życie, dzieło oraz męczeńską śmierć św. Maksymiliana. Zasadniczym zadaniem Centrum św. Maksymiliana jest formacja i otoczenie opieką duchową ludzi oraz grup, które tam przybywają. Centrum jest miejscem refleksji i modlitwy, a także duchowego odpoczynku. Służy budowaniu pokoju, miłości i pojednania pomiędzy różnymi narodami i religiami w duchu św. Franciszka z Asyżu i św. Maksymiliana Kolbe. Jest to także miejsce modlitwy za tych, którzy zginęli w obozach koncenCentrum św. Maksymiliana tracyjnym i symbolicznym cmentarzem Harmęże to niewielka wieś położona ofiar II wojny światowej, które nie posiaw pobliżu Oświęcimia. Podczas II wojny dają własnych grobów. Zgodnie z charyświatowej wysiedlono z niej miejscową zmatem św. Maksymiliana, Centrum jest ludność i stworzono tu podobóz, w któ- także ośrodkiem apostolatu maryjnego rym pracowali i ginęli więźniowie KL oraz Ośrodkiem Rycerstwa Niepokalanej Auschwitz. dla Polski Południowej.
50
Marcin Piórkowski
Marian Kołodziej Od 1997 r. Marian Kołodziej, więzień pierwszego transportu do Oświęcimia (nr 432), artysta scenograf, przekazywał Krakowskiej Prowincji Franciszkanów Konwentualnych kolejne prace, które złożyły się na cykl „Klisze pamięci. Labirynty”. Ekspozycja została umieszczona w dolnej kondygnacji franciszkańskiego kościoła w Harmężach. Marian Kołodziej urodził się w 1921 r. w Raszkowie. Przez 5 lat był więziony w niemieckich obozach koncentracyjnych: Auschwitz, Gross-Rosen, Buchenwald, Sachsenhausen, Mauthausen, aż do wyzwolenia przez amerykańską armię 6 maja 1945 r. w Ebensee. Był uczestnikiem apelu, w którym św. Maksymilian ofiarował swoje życie za Franciszka Gajowniczka. Po wojnie ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Został scenografem teatralnym i filmowym. W 1992 r. doznał udaru, w wyniku czego rozpoczął długotrwały proces rehabilitacji. Po prawie 50 latach milczenia na temat swoich przeżyć obozowych, postanowił zmierzyć się z przeszłością. Z ołówkiem przywią-
FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY zanym do dłoni, dzięki tytanicznej pracy, stworzył cykl prac wchodzących w skład ekspozycji „Klisze pamięci. Labirynty”, nawiązujących do przeżyć obozowych. Łącznie w ciągu prawie 17 lat powstało ponad 250 kompozycji różnej wielkości. Marian Kołodziej zmarł w 2009 r. Jest pochowany w podziemiach kościoła franciszkanów w Harmężach.
FOT. STANISŁAW MARKOWSKI
Słowa zamknięte w rysunku Autor tak pisał o swoim dziele: To nie wystawa – nie sztuka, nie obrazy, a słowa zamknięte w rysunku. Uważał, że sztuka jest bezradna wobec ogromu cierpienia i tego, jaki los człowiek zgotował drugiemu człowiekowi w czasie wojny. Klisze pamięci to mówienie głośno o doświadczeniu wizji apokalipsy spełnionej. O potrzebie świadectwa. By pamięć o ofiarach nie zaginęła, by oddać należny hołd tym, co polegli. Dzieło jest także wewnętrznym rozrachunkiem autora z czasów młodości, które przypadły na czas pobytu w obozach, z nim samym u kresu swojego życia. Klisze to także swoiste katharsis autora, jak i droga do sprawności fizycznej, poprzez rehabilitację. Marian Kołodziej w czasie wojny wielokrotnie cudem uniknął śmierci. Słowa Zbigniewa Herberta: „Ocalałeś nie po to, aby żyć – masz mało czasu – trzeba dać świadectwo”, obecne w ekspozycji, podkreślają, jak ważne jest, by dać świadectwo o gehennie Auschwitz. Warto dodać, że dzięki pracy gwardiana, o. Piotra Cubera i franciszkanów z Harmęż udało się
zorganizować wystawy wybranych grafik autorstwa Mariana Kołodzieja w Holandii i Słowacji. Pakiety z materiałami obejmującymi m.in. 21 prac w wersji cyfrowej przesłano również do polskich placówek dyplomatycznych. Dzięki wsparciu o. Bronisława Staworowskiego OFMConv udało się nawiązać szereg kontaktów z Polonią w Kanadzie i USA, co potwierdza zwiększające się zainteresowanie wystawą na arenie międzynarodowej. Przesłanie nadziei św. Maksymiliana „Klisze pamięci. Labirynty” stanowią także przestrogę dla potomnych. Grafiki pokazują do czego jest zdolny człowiek. Dlaczego świat nie wyciąga wniosków z historii? – zdaje się pytać autor. Z drugiej strony jest nadzieja na to, że człowiek jest zdolny do miłości nawet w najtrudniejszych okolicznościach. To dlatego jedną z głównych postaci przedstawionych na grafikach jest o. Maksymilian Kolbe nr obozowy 16670. „Klisze pamięci. Labirynty” to nie tylko zapis zła, które wydarzyło się w przeszłości. To słowa, które wymagają refleksji, cierpliwego przeczytania, jak pisze autor: Każdy, kto był w Auschwitz i przeżył Auschwitz pozostał na całe życie z niebywałym piętnem rozgrywającego się tam ludzkiego tragizmu. Chciałbym podpowiedzieć widzowi: bądź cierpliwy, cierpliwie przeczytaj wszystko, co jest w tych rysunkach napisane. To są moje do ciebie «narysowane słowa». Trzeba je czytać. Centrum św. Maksymiliana w Harmężach
Jak pomóc Centrum św. Maksymiliana w Harmężach? Istnieje pilna potrzeba rozbudowy Centrum. Nowocześnie wyposażona sala stworzy możliwość wyświetlania filmów, organizowania spotkań, a także będzie przestrzenią do rozmowy. Dzięki rozbudowie, Centrum zyska niezbędne pomieszczenie do organizowania konferencji, sympozjów i spotkań. Sala konferencyjna stanie się przestrzenią wymiany myśli, poglądów i refleksji tak potrzebną zabieganemu współczesnemu odbiorcy. Franciszkańska Fundacja Brat Słońce wraz z Centrum św. Maksymiliana w Harmężach organizują akcję „Klisze pamięci”, która ma na celu zebranie środków na rozbudowę Centrum św. Maksymiliana w Harmężach. Prosimy o wsparcie kampanii, poprzez wpłatę na konto: Fundacja Brat Słońce (nr KRS 0000397954). Tytuł wpłaty: Darowizna – Klisze pamięci Nr konta: 10 1600 1013 1849 4935 4000 0007 Szukamy również darczyńców i sponsorów, którzy na stałe chcieliby się włączyć w utrzymanie ekspozycji „Klisze pamięci. Labirynty“. Dziękujemy wszystkim ofiarodawcom i zapraszamy na oficjalną stronę internetową kampanii „Klisze pamięci”: www.kliszepamieci.org.
51
FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY Misje
Paragwajskie tereré Agnieszka Kozłowska ZDJĘCIA: ARCHIWUM SEKRETARIATU MISYJNEGO OFMCONV W KRAKOWIE
Paragwaj to kraj słynący z zyskującego w Polsce coraz większą popularność yerba mate – napoju o szczególnych właściwościach, który pije sam papież Franciszek. Picie tego naparu jest jednak czymś więcej niż gaszeniem pragnienia – wspólny czas przy yerba mate to prawdziwa celebracja przyjaźni i budowanie wzajemnych więzi.
N
ie każdy jednak wie, że napar z rośliny yerba (ostrokrzewu paragwajskiego) można przygotować na kilka sposobów, również na zimno jako tzw. tereré. O historii i tradycji picia tereré opowiadają franciszkanie: o. Cristhian Riquelme oraz o. Grzegorz Adamczyk, nasz misjonarz pracujący kilka lat w ojczyźnie yerba mate. Przyjeżdżając do Paragwaju może nas zaskoczyć dość powszechny widok osób z dużymi kolorowymi termosami oraz kubkami z wystającą z nich metalową rurką. Wspomniany „kubek” to w rzeczywistości guampa – specjalne naczynko do picia yerba mate lub tereré wyko-
52
nane z metalu i skóry lub drewna Palo Santo, typowego dla Paragwaju. Srebrna rurka natomiast to bombilla (czyt. bombilja), zakończona specjalnym sitkiem, które filtruje napój, tak, by rozdrobnione zioła nie wpadały pijącemu do ust. Fenomen picia tereré wyjaśnia Paragwajczyk, franciszkanin o. Cristhian: W gorącym Paragwaju jednym z najbardziej popularnych napojów chłodzących nie jest ani coca cola ani pepsi, ale właśnie tereré – napój przygotowywany dzięki małej roślinie – wyjaśnia zakonnik. Więcej niż orzeźwienie Dla Paragwajczyka tereré to dużo więcej niż tylko chłodzący napar. To bardzo ważny element kultury, zwyczaj przekazywany od pokoleń. Kiedy przybyłem do Paragwaju w 2004 r., niewiele wiedziałem o tym kraju. Wyleciałem z Polski, gdzie była wówczas zima i wylądowałem w państwie, gdzie termometr pokazywał 40 stopni gorąca – wspomina misjonarz o. Grzegorz Adamczyk. Wchodząc w nową kulturę i poznając nowe rzeczy, słynne tereré zrobiło na mnie duże wrażenie... Kultura dotycząca tego, jak pić, z kim pić i jak przygotować tereré to było coś, czego nie zapomnę. Jak wspomina o. Grzegorz, swoje pierwsze spotkanie z tym zwyczajem przeżył w warsztacie samochodowym, gdy zaprowadził tam samochód do na-
prawy. Pracownicy zaprosili mnie do picia tereré. Po raz pierwszy w moim życiu dzieliłem się z tyloma osobami jedną guampą, jedną bombillą i... brudną wodą. Patrzyłem na dość stary dzbanek... Nie wiedziałem nawet dokładnie co to jest i przerażony myślałem – co ja teraz z tym zrobię? Widziałem jak przekazywali sobie jeden po drugim guampę z wodą... Też ją przyjąłem, bo wcześniej mówiono mi – powinieneś się inkulturować! Zacząłem pić. A następnie ci sami pracownicy zaczęli mi wyjaśniać jak przygotowuje się ten napój, jak się go podaje, kiedy trzeba powiedzieć „dziękuję”, a kiedy nie... Pamiętam, że trudno mi było się przyzwyczaić, ale później, każdego dnia coraz bardziej wchodziłem w ten zwyczaj. Teraz nawet nie wyobrażam sobie, żeby przeżyć dzień bez tereré – przyznaje o. Grzegorz. Paragwaj – ojczyzna yerba mate Krótką historię tradycji picia yerba mate opowiada o. Cristhian: Dawno temu mieszkańcy tych ziem, nie tylko paragwajskich, ale także terenów dzisiejszej Argentyny, Urugwaju, Boliwii oraz okolic – Indianie Guarani – mieli zwyczaj spożywać roślinę, której liście zbierali i suszyli, a następnie moczyli w wodzie tak długo, aż można było poczuć jej smak. Po spożyciu napoju czuli także orzeźwienie oraz energię, którą dostarczał. Indianie szybko zauważyli właściwości zdrowotne tego na-
FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY Misje paru. Zaczęli go również urozmaicać innymi roślinami, które dawała ich ziemia. Przy tak wysokich temperaturach, kiedy traci się siły, zioła dodawane do tereré wyzwalają energię i pomagają utrzymać dobrą formę. W Paragwaju cieszymy się darem wielu roślin leczniczych – wyjaśnia o. Cristhian. Dodając je do wody przeznaczonej do zalewania tereré, możemy stworzyć napój, który nie tylko orzeźwia, ale również przyczynia się do lepszego funkcjonowania organizmu. Na przykład roślina cedron pomaga w trawieniu, burrito działa uspokajająco, a moringa uśmierza ból głowy – tłumaczy franciszkanin. Znak przyjaźni i braterstwa Picie tereré wiążę się z konkretnymi regułami, których złamanie postrzegane jest jako faux pas. Jedno z nich, wbrew pozorom, może wyniknąć z uprzejmości. Kiedy piłem tereré z mechanikami, po pierwszym wypiciu oddałem tereré i powiedziałem „dziękuję”. Wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni i zawiedzeni pytali – bracie, nie smakowało Ci? – opowiada o. Grzegorz Adamczyk. W tym przypadku słowo dziękuje, znaczy „już wystarczy” –
wyjaśnia o. Cristhian. Dopiero wtedy, gdy nie chce się już pić można podziękować. Innym nietaktem, który zdarzył się o. Grzegorzowi było wytarcie po sobie bombilli przed przekazaniem napoju kolejnej osobie. Tereré pije się bowiem siedząc w kręgu i podając jedną guampę wszystkim zgromadzonym. Kiedy to zrobiłem, wszyscy patrzyli na mnie zaskoczeni, prawie się obrazili! – wspomina misjonarz. Jak przyznaje o. Cristhian taki gest jest dużym nietaktem: To danie znaku, że nie chcę być uczestnikiem tego zwyczaju, który wykracza poza temat higieny, ale jest symbolem braterstwa, przyjaźni i rodzinnego klimatu. Braterstwo – to słowo, które przychodzi mi na myśl, gdy mówimy o tereré. Bo tereré to także czas właściwy na odpoczynek. To przerwa w zajęciach. To przyjaźń. To wspólnie spędzany czas, budowanie wspólnoty – dodaje paragwajski zakonnik. Praca misjonarza często polega również na tym, co pozornie najprostsze – na byciu z ludźmi, którzy potrzebują towarzyszenia, rozmowy i wsparcia. A zwyczaj picia z nimi tereré z pewnością pomaga franciszkańskim misjonarzom w tym zadaniu.
Jak przyrządzić tereré? Do przygotowania i picia tego paragwajskiego napoju potrzebne będą: – mieszanka ziół yerba (dostępna w Internecie bądź herbaciarniach) – bombilla – specjalna rurka do yerba mate, zakończona małym sitkiem – guampa lub zwykły kubek – woda z lodem oraz dzbanek lub termos – możliwe dodatki: mięta, sok z limonki lub cytryny 1. Do kubka (guampy) wsypujemy mieszankę ziół (yerba) – około 3/4 kubka i wkładamy bombillę tak, aby sitko znajdowało się na samym dnie, pod ziołami. 2. W dzbanku lub termosie przygotowujemy wodę – tereré można zalewać zimną wodą z dodatkiem lodu, soku z cytryny lub limonki oraz ziół, na przykład mięty czy melisy. Choć nie jest to często praktykowane, wodę można dosłodzić do smaku. 3. Tak przygotowaną wodą zalewamy wsypaną do kubka mieszankę ziół i po odczekaniu kilku minut pijemy przez bombillę. Zioła można zalać nawet do siedmiu razy, aż do utraty smaku napoju. Dokładny proces przygotowywania tereré można zobaczyć na filmie „Paragwajskie tereré” dostępnym w Internecie na kanale „Franciszkanie.pl” na YouTube. Zachęcamy do oglądania!
53
PIĘKNE ŻYCIE Zielnik
Monika Fijołek doktor nauk rolniczych, autorka książek i artykułów z tematyki zielarstwa, projektantka ogrodów przydomowych i ziołowych, członek Wspólnoty Sychar w Krakowie
D
ziewanna wielkokwiatowa (Verbascum densiflorum) jest rośliną należącą do rodziny trędownikowatych (Scrophulariaceae). Ze względu na imponujące rozmiary zwana była kiedyś królewską świecą. Dziewanna występuje w całej środkowej Europie i północnej Afryce. Jest rośliną dwuletnią wytwarzającą w pierwszym roku rozetę z dużych, eliptycznych liści, pokrytych gęstym kutnerem (włoskami), a w drugim sztywną, czasami rozgałęzioną łodygę (do 200 cm wysokości), zakończoną dużymi, żółtymi, pięciopłatkowymi kwiatami tworzącymi długie grono. Kwitnienie przypada na okres od lipca do września, pojedyncze kwiaty rozwijają się stopniowo od dołu ku górze. Każdy kwiat kwitnie tylko jeden dzień. Na nitkach pręcików roślina wytwarza specyficzne białe włoski, bogate w białko i tłuszcze, które stanowią przynętę dla zapylających ją owadów. Owocem jest torebka nasienna. Wymagania glebowe dziewanny są niewielkie, o czym świadczy staropolskie przysłowie „Gdzie rośnie dziewanna tam bez posagu panna”. Roślina dobrze rośnie na obszarze całego kraju,
62
na nieużytkach, przydrożach, suchych łąkach. Wymaga stanowisk nasłonecznionych. Dziewanna może być uprawiana w ogródkach jako roślina ozdobna ze względu na ozdobne kwiaty, efektowne, szare liście i długie kwitnienie. Zbiór w pełni rozkwitniętych kwiatów przeprowadza się systematycznie w ciągu całego okresu kwitnienia w pogodne dni. Suszenie powinno odbywać się w cieniu i przewiewie, uważając, by nie zgnieść delikatnych kwiatów. Po wysuszeniu kwiaty przechowuje się w szczelnych naczyniach bez dostępu światła. Kwiaty zawierają saponiny, substancje śluzowe, irydoidy, flawonoidy, karotenoidy, fenolokwasy, sacharozę, cukry, nieznaczną ilość olejku eterycznego. Kwiaty mają szerokie zastosowanie w lecznictwie. Działają przeciwzapalnie na błony śluzowe jamy ustnej, gardła, przełyku, oskrzeli, żołądka i jelit. Napary z kwiatów, dzięki obecności śluzów, działają powlekająco na błony śluzowe. Ułatwiają odkrztuszanie w chorobach górnych dróg oddechowych. Wyciągi z kwiatów dziewanny działają skutecznie przeciw wirusom grypy, łagodząc zapalenia dróg oddechowych, astmę, grypę.
FOT. PIXABAY.COM
Dziewanna wielkokwiatowa
Ponadto kwiaty wykazują działanie wykrztuśne, przeciwskurczowe, osłaniające. Napar z kwiatów zalecano w medycynie ludowej słodzić miodem jako skuteczny środek przeciwkaszlowy. Napar z kwiatów lub liści stosuje się też zewnętrznie do płukania jamy ustnej i gardła, a także w przypadku chorób skórnych takich jak świerzbiączka, wypryski, krosty, wysypki alergiczne. W kosmetologii często poleca się okłady z odwaru z kwiatów w przypadku chorób skóry (łysienie, wypryski, oparzenia). Napary z kwiatów wzmacniają cebulki włosowe i likwidują łupież. Stosowane do przemywania twarzy, hamują nadmierne wydzielanie łoju, dobrze oczyszczają pory, pobudzają krążenie krwi w skórze, wzmagają ziarninowanie i naskórnikowanie. Ponadto zawarte w kwiatach śluzy działają osłaniająco, nawilżająco i łagodząco na skórę. Maseczka z kwiatów dziewanny 4 łyżki kwiatów zalać ½ szklanki wrzątku. Zaparzyć pod przykryciem przez 15 minut. Ciepłe kwiaty nałożyć na twarz i pozostawić na 20 minut. Skóra będzie miękka i delikatna jak po peelingu.
KULTURA Recenzje Anna Dąbrowska
Alex Cordero A
Pasja Michała i Zbigniewa Ostanie ggodziny życia męczenników m w relacjach świadków
Anna Augustyn
Kinga Lityńska
Listy Matki
Rosja poza Rosją
Jest noc 9 sierpnia 1991 r. Dwoma Z okładki książki patrzy na nas doKinga Lityńska jest nauczycielką języka strzałami – w plecy i w głowę – terroryści brotliwie uśmiechnięta babcia w chust- angielskiego, ale z zamiłowania podróżz ugrupowania Świetlisty Szlak mordują ce. Takie babcie pamiętam z rodzinnej niczką. Ma własny styl podróżowania – franciszkańskich misjonarzy – Zbigniewa miejscowości mojej babci. Kolor chustki najlepiej publicznym transportem lub Strzałkowskiego i Michała Tomaszka, któ- miał też znaczenie – inną nosiły wdowy, autostopem, z daleka od biur podróży rzy pracują w Peru od 1989 r. W Polsce inną nosiło się w dniu powszednim, inną i autostrad, agencji turystycznych, drowiadomości o ich śmierci – ze względu na na Wielkanoc i na niedzielę. „Listy Matki” gich hoteli i miejsc skomercjalizowanych. różnicę czasu, dotrą dopiero następnego to 55 listów, które Anna Augustyn, mama Autorka pakuje plecak i jedzie, po drodze dnia. Dziś Kościół czci Michała i Zbignie- dziewięciorga dzieci, pisała w latach nawiązując kontakty z miejscową ludnośwa jako błogosławionych, a ich proces 1965-1980 do córek Józefy i Stasi. Główna cią, jedząc w zwyczajnych barach, a nie kanonizacyjny jest w toku. Książka Alexa grupa to listy do Józefy, zakonnicy. Listy drogich restauracjach. Za poprzednią Cordero to pozycja, na którą czekaliśmy. zebrały i opublikowały dzieci. Można za- książkę podróżniczą pt. „Chiny nie do Autor, dziennikarz pochodzący z Paria- stanawiać się po co publikować prywat- wiary!” otrzymała Bursztynowego Motyla coto, miejscowości, w której pracowali ne wiadomości od własnej mamy? Otóż – główną nagrodę w Konkursie Literackim błogosławieni, w chwili śmierci misjona- listy te są prywatne, ale jednocześnie są im. Arkadego Fiedlera. „Rosja poza Rosją” rzy ma 11 lat. „Pasja Michała i Zbignie- świadectwem życia w ogromnej bliskości to zapis wyprawy do krajów byłego Związwa” to owoc jego wytrwałej i żmudnej z Bogiem na co dzień. Anna Augustyn ku Radzieckiego – gównie do Kirgistanu pracy dziennikarskiej. Przez 4 lata Alex żyła na wsi, wraz z mężem pracowała i Kazachstanu, a także przez Jakuck, Tajgę, Cordero gromadził materiały dotyczące na roli, dbała o dom. Nie było jej łatwo, Magadan, Kamczatkę na Daleki Wschód. błogosławionych, rozmawiał ze świad- czasy były ciężkie, a ona sama często Z książki dowiemy się więc całkiem sporo, kami tamtych wydarzeń, odtwarzał ze chorowała. Mimo to, w listach nie ma jak transformacja wpłynęła na codzienne szczegółami, niemal minuta po minucie, narzekania, a jedynie opis pracy, troska życie mieszkańców tych regionów, ile poprzebieg zdarzeń tamtej nocy, gdy Michał o dzieci i przede wszystkim o to, czy pa- zostałości po poprzednim systemie jest i Zbigniew oddali życie. To dziennikarskie miętają o Bogu. Każdy list to zachęta do jeszcze obecnych w przestrzeni miast, wsi, śledztwo pokazuje też, kto konkretnie modlitwy, uczestniczenia w Eucharystii, ale też w świadomości ludzi, skąd bierze był odpowiedzialny za śmierć misjonarzy, ofiarowania Bogu cierpienia w prostych się tęsknota za silną „mateczką Rosją”. kto zdradził. Książka jest napisana wart- aktach strzelistych. Głębia duchowości Nie brakuje opisu zabawnych sytuacji, kim, reporterskim stylem, każdy rozdział tej prostej kobiety zadziwia i onieśmiela. anegdot, wnikliwego przyglądania się rzebuduje napięcie. Dowiadujemy się z niej „Listy” to lektura, której długo nie da się czywistości. „Rosja poza Rosją” to książka, jednak nie tylko o ostatnich chwilach Mi- zapomnieć, a wyłania się z nich obraz która wciągnie czytelnika w intensywną chała i Zbigniewa, ale też o ich pracy mi- kobiety, która żyła Bogiem w codzien- podróż po miejscach, w których Polacy syjnej, pasjach, upodobaniach i dalszych ności. „Tak żyj, abyś zbawił duszę swoją” na przestrzeni historycznych zawirowań, losach terenów, na których zginęli. – te słowa napisane do córki są głównym także odcisnęli swój ślad. przesłaniem Anny. Wydawnictwo Franciszkanów Bratni Zew, Kraków 2018, s. 234.
Wydawnictwo M, Kraków 2017, s. 287.
Wydawnictwo Bernardinum, Pelplin 2018, s. 304.
63
Czternastu Świętych Wspomożycieli
Katarzyna Gorgoń doktorantka, podróżniczka, fotograf, redaktor naczelna serwisu franciszkanie.pl
Od zarania dziejów, kiedy człowieka wierzącego spotykały tragedie, takie jak wojny, klęski żywiołowe, epidemie czy nieurodzaje, swój wzrok kierował ku niebu. Ale by nie kłopotać bezpośrednio Pana Boga, swe prośby i błagania kierował przez pośredników. Najlepiej wielu. Może nawet… czternastu.
Geneza kultu Czternastu Największą czcią Czternastu Świętych Wspomożycieli otaczano w średniowieczu. Ludzie uciekali się pod ich opiekę podczas wojen i epidemii dziesiątkujących ówczesną Europę. Do Czternastu zwracano się w różnych potrzebach, gdyż każdy z nich miał swój konkretny „zakres obowiązków”. To w wiekach średnich powstało o nich najwięcej legend. Wiele jest znanych do dziś. W Polsce kult Czternastu zaczął powoli przygasać, gdy pojawili się pierwsi święci Polacy, na czele ze św. Stanisławem. Kult odrodził się i przyjął konkretną formę w XV w. W latach 1445-1446 na terenie opactwa cystersów w miejscowości Langheim w południowej części Niemiec, we Frankonii miały miejsce niezwykłe wydarzenia. Pasterzowi Hermannowi Leichowi trzykrotnie ukazało się Dzieciątko Jezus na łące. Ale Dzieciątko nie było samo. Otaczało Je czternaścioro innych dzieci w biało-czerwonych szatach z czerwonymi krzyżami na pier-
64
FOT.WWW.WIKIMEDIA.ORG.PL
KULTURA Tradycje i zwyczaje
siach. Dzieciątko Jezus przedstawiło pasterzowi swoich towarzyszy – Czternastu Świętych Wspomożycieli w potrzebie i poprosiło o wybudowanie kościoła im poświęconego. Kiedy pasterz Hermann opowiedział o swoich widzeniach o. Bernardowi – opatowi klasztoru cystersów – ten odpowiedział na prośbę małego Jezusa i zadecydował o wybudowaniu kaplicy w miejscu objawień. Mądry opat wiedział, że czasy były trudne, epidemie, ubóstwo i wojny były codziennym zjawiskiem. Wiedział, że ludzie potrzebują opieki i poczucia bezpieczeństwa. Kim są? Większość z Czternastu Świętych Wspomożycieli żyła na przełomie III i IV w. za panowania cesarza Dioklecjana i poniosła męczeńską śmierć podczas krwawych prześladowań chrześcijan. O ich życiu wiemy niewiele. Źródła historyczne zostały celowo zniszczone przez pogan, by zatrzeć dowody ist-
Czternastu Świętych Wspomożycieli
nienia chrześcijańskich świętych. Ich życie znamy zatem głównie z przekazów ustnych, które przez wieki obrosły w legendy. 1. Św. Krzysztof – jego imię oznacza „niosący Chrystusa”, więc przedstawia się go z małym Jezusem na ręku. Jest patronem przewoźników, kierowców oraz wszystkich wędrowców. 2. Św. Wit – uzdrowił chorego na padaczkę syna Dioklecjana, stając się patronem chorych na epilepsję. Według podań został rzucony na pożarcie lwom, ale te go nie zaatakowały. Ostatecznie został ugotowany w kotle z wrzącym ołowiem. Jest patronem aktorów, aptekarzy, epileptyków, histeryków, górników, taksówkarzy, karczmarzy i zwierząt. 3. Św. Idzi – do którego modliły się bezpłodne pary. Za jego wstawiennictwem urodził się Bolesław Krzywousty, którego rodzice, Władysław Herman i Judyta Czeska, ufundowali później u stóp Wawelu kościół pod wezwaniem Idziego. Jest też patronem trudnej spowiedzi, chorych psychicznie, karmiących matek, rybaków, myśliwych, pasterzy, handlarzy końmi, rozbitków, epileptyków, chorych, rannych, grzeszników, łuczników, żebraków i zbłąkanych. 4. Św. Błażej – to patron od chorób gardła, który uzdrowił w cudowny sposób chłopca duszącego się połkniętą ością. Lud widział w nim opiekuna zwierząt domowych, czcił go także jako patrona
KULTURA Tradycje i zwyczaje od krwotoków. Jako swego opiekuna obrali go gręplarze i kamieniarze. 5. Św. Katarzyna Aleksandryjska – nawróciła na chrześcijaństwo pięćdziesięciu uczonych, których zadaniem było wykazanie, że się myli. Patronuje wielu zawodom, a szczególnie uczonym. Jest uznawana za najpotężniejszą wśród wspomożycieli. Przedstawia się ją z kołem, którym według legendy była łamana. 6. Św. Barbara – ścięta mieczem przez własnego ojca, stając się patronką dobrej śmierci, a szczególnie ludzi będących w niebezpieczeństwie śmierci, a więc górników, saperów czy artylerzystów. Jej atrybutem jest wieża, ponieważ według legendy, gdy ojciec dowiedział się, że Barbara została chrześcijanką, doniósł na nią do władz prześladujących wówczas chrześcijan. Została uwięziona w wieży, gdzie miał przed śmiercią objawić się jej anioł. 7. Św. Jerzy – ma za zadanie chronić zwierzęta przed chorobami, jego atrybutem jest smok, a szczególnym kultem otaczali go rycerze, którym patronował. 8. Św. Cyriak – ważny wspomożyciel, chroniący od opętania. Był rzymskim arystokratą, który po nawróceniu na chrześcijaństwo wyrzekł się dóbr materialnych i rozdał je ubogim. Został aresztowany, torturowany i ścięty. Przypisuje się mu wypędzenie demona z córki cesarza Dioklecjana Artemisii, co spowodowało nawrócenie na chrześcijaństwo jej i jej matki, św. Sereny. 9. Św. Małgorzata z Antiochii Pizydyjskiej – według legendy była córką pogańskiego kapłana, która przyjęła chrześcijaństwo. W średniowieczu jej kult jako świętej był bardzo rozpowszechniony. Popularny był wizerunek św. Małgorzaty poskramiającej smoka, zgodnie z przekazem, który głosi, że gdy była więziona, ukazał się jej szatan w postaci smoka piekielnego. Św. Małgorzata miała przepędzić go znakiem krzyża. Chroniła kobiety od bólów porodowych. 10. Św. Dionizy – według legendy po ścięciu trzymał własną głowę odrąbanymi z głową dłońmi, co spowodowało, że bywał przedstawiany z odciętą głową trzymaną w rękach. Średniowiecz-
ne pieśni często sugerują, że relikwie św. Dionizego włożone do rękojeści miecza miały nadawać mu nadprzyrodzoną moc. Dionizy chronił od bólów głowy. 11. Św. Pantaleon – był synem chrześcijanki i lekarzem. Nawróciwszy się na chrześcijaństwo zaczął leczyć bezpłatnie – w imię Boga, co przysporzyło mu wielu wrogów. Gdy odmówił wyparcia się wiary, uwięziono go, poddano torturom i ostatecznie ścięto. Uznany jest za patrona lekarzy, pielęgniarek, ludzi samotnych. Chroni od strasznych chorób i zaraz. Jego atrybutem są gwoździe – ukazywano go z rękami przybitymi gwoździami do głowy. 12. Św. Achacy – został oskarżony o wyznawanie wiary chrześcijańskiej i aresztowany. Poddany torturom nie wyrzekł się wiary, więc odcięto mu głowę. Jest patronem chorych na trąd i epilepsję. 13. Św. Eustachy – ukazywany w towarzystwie jelenia, to patron rycerzy i ludzi w potrzebie. Podczas polowania na jelenia zobaczył w porożu zwierzęcia krzyż Jezusa. Po tym zdarzeniu nawrócił się i ochrzcił razem ze swoją rodziną. Niczym Hioba, spotkała go seria nieszczęść sprawdzających jego wiarę. Eustachy lamentował, ale nie stracił wiary. Jest patronem strażaków (obok św. Floriana), myśliwych i leśników, traperów, osób torturowanych. Wzywano go do obrony przed ogniem i jako orędownika w rozwiązywaniu trudnych sytuacji. 14. Św. Erazm – patron ludzi doznających wielkich bólów fizycznych. Jedna z legend mówi, że pewnego razu, gdy głosił kazanie, obok niego uderzył piorun. Święty jednak kontynuował kazanie nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo. Jego odwaga zachwyciła słuchaczy. Żeglarze podczas burz zaczęli zanosić modlitwy do Boga właśnie za wstawiennictwem Erazma. Wzywano go jako obrońcę przed zarazą, w czasie kolek i boleści brzucha (co miało związek z torturami jakie mu zadano, a polegającymi na wyrywaniu wnętrzności) oraz podczas porodu. Jest patronem marynarzy (wyładowania elektryczne obserwowane na masztach statków odczytywano jako
znak jego opieki i nazywano ogniami św. Erazma), żeglarzy i tokarzy. lipca lub sierpnia Wspólne wspomnienie Czternastu obchodzone jest lokalnie 8 lipca lub 8 sierpnia a poszczególni święci mają swoje dni w kalendarzu liturgicznym. Po objawieniach w Langheim kult Czternastu Świętych Wspomożycieli szybko się rozwijał i za przyczyną cystersów zawędrował do Czech i na Śląsk, gdzie w roku 1633 wydano nawet modlitewnik pt. „Pomoc w potrzebie, czyli życie Jezusa, Maryi i Józefa wraz ze śmiercią i cudownym oddziaływaniem Czternastu Wspomożycieli”. Zawierał on żywoty Czternastu i ich przedstawienia. Kult upadł po sekularyzacji zakonu cystersów w 1810 r., gdy majątek zgromadzenia przeszedł na własność rządu pruskiego. Kościoły pod wezwaniem Czternastu Świętych Wspomożycieli znajdują się do tej pory w Lubawce i Trzebnicy, a ołtarze lub obrazy m.in. w Krzeszowie, Nysie, Kłodzku czy Oleśnie Śląskim. W Niemczech natomiast, na miejscu objawień Dzieciątka Jezus, stoi zbudowana w XVIII w. bazylika Czternastu Świętych Wspomożycieli, do której wierni pielgrzymują z prośbami do świętych patronów. Miejscem opiekują się franciszkanie. Miejscowość z bazyliką nosi obecnie nazwę Vierzehnheiligen czyli dosłownie Czternastu Świętych. Tu na ziemi wojujecie i triumfalnie zwyciężacie diabła, ciało i świat. O, wszechwładni Wspomożyciele! […] Z piekła złość się wylewa a diabeł czynami szaleje z całej siły przeciw wam. O, wszechwładni Wspomożyciele! Oni wyśmiani teraz muszą leżeć wszyscy u waszych stóp: królestwo ich przepadło całe. O, wszechwładni Wspomożyciele!
65
KULTURA Sztuka
Peruwiańscy Święci
FOT. MUZEUM UM NARODOWE W WARSZAWIE
Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Małgorzata Ziętkiewicz dziennikarka „Wydarzeń” Polsat i „Wysokiego C” Polsat News 2, prawniczka, filmowiec Św. Róża z Limy haftująca z Dzieciątkiem Jezus, XVIII w., autor nieznany
W
1522 r. Hiszpanie dowiedzieli się o krainie pełnej srebra i złota, i postanowili tam dopłynąć. Konkwistadorem był niejaki Francisco Pizarro… Pizarro potrzebował jeszcze 10 lat by dopłynąć do Kolumbii. Zobaczył tam srebro, złoto, szmaragdy i tkaniny, których nigdy wcześniej nie znał i nie widział.
Mapa Wicekrólestwa Peru
66
Sztuka i konkwistadorzy W 1533 r. Hiszpanie zajęli Cuzco, stolicę Peru, i tu zaczyna się nasza historia. Przybyli tam misjonarze i malarz. Dziś zastanawiamy się, patrząc na nieznane nam dotąd arcydzieła z XVII i XVIII w. z Peru, prezentowane na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie, czym różni się Chrystus namalowany w Limie od Tego, którego znamy z Pinakoteki watykańskiej i madryckiego Prado. Jak spadkobiercy Wicekrólestwa Peru, wcześniej Wielkiego Imperium Inków, malowali anioły, Matkę Bożą, kim była św. Róża z Limy, dziś patronka Ameryki Południowej? Hiszpański statek wyruszył do Ameryki z portu w Sewilli, płynął w kierunku Karaibów, zatrzymał się po drodze na Wyspach Kanaryjskich. Podbój Nowego
ZDJĘCIA: MAŁGORZATA ZIĘTKIEWICZ
Świata zaczął się od utworzenia Wicekrólestwa Meksyku w 1535 r., a za 7 lat objął całą Amerykę Południową. Na terenie dzisiejszej Panamy, Kolumbii, Peru, Ekwadoru, Boliwii i Chile powstało Wicekrólestwo Nowej Kastylii, wkrótce przemianowane na Wicekrólestwo Peru. Francisco Pizarro, Hiszpan – wyróżnia się go obok tak wielkich jak Krzysztof Kolumb, Vasco da Gama, Diego Velasquez. Pizarro to legendarny zdobywca Peru, ktoś, kto podporządkował sobie Imperium Inków. Tylko złośliwi i nieżyczliwi mu biografowie będą wspominać, że w młodości wypasał świnie. Był nieślubnym synem hiszpańskiej wieśniaczki Franciski Mateos i kapitana Gonzalo Pizarro de Aguilar. Urodził się – prawdopodobnie, bo w jego biografii nic nie jest pewne – w 1478 r.
KULTURA Sztuka Miał 22 lata, kiedy pierwszy raz wypłynął do Ameryki, a 33, kiedy jako pierwszy Europejczyk dotarł do Oceanu Spokojnego. Wkrótce rozprawił się z potęgą imperium. Źle skończył. Zamordowali go jego wspólnicy w pałacu w Limie w 1548 r. Miał 46 lat. Aż do dziś uważany jest za największego konkwistadora na świecie. Peruwiańska Biblia ubogich Justyna Guze, kurator wystawy w Muzeum Narodowym, która oprowadza mnie po arcydziełach sztuki Wicekrólestwa Peru, wyjaśnia, że malarstwo, które podziwiamy na tej wystawie mogło być doskonałym i skutecznym narzędziem propagandy. Pytam specjalistę: Jak to się zaczęło i jak do tego doszło, że w wielkim Wicekrólestwie Peru, w świecie Inków, swego czasu największym imperium na świecie, nagle zaczęły królować obrazy religijne o tematyce, którą wszyscy w Europie znają? Justyna Guze: To wynikało z podboju Południowej Ameryki przez Hiszpanów, a później z chrystianizacji. Na wystawie są 62 obrazy, głównie olejne, na płótnie z XVII i XVIII w., czyli co najmniej 100 lat po tym, jak powstało hiszpańskie Wicekrólestwo Peru w 1542 r. Misjonarze, którzy przybyli do Ameryki Południowej, wywodzili się głównie z dwóch starych, znaczących europejskich zakonów: franciszkanów i dominikanów. I jedni, i drudzy odegrali niezwykle istotną rolę, nie tylko w chrystianizacji, ale w krzewieniu wiedzy. Oni zakładali szkoły, pokonywali ogromne bariery językowe i nie tylko. To misjonarze stworzyli pierwsze słowniki między hiszpańskim, a miejscowym językiem. Misjonarze musieli Indian z Ameryki Południowej przybliżyć do standardów europejskich. Przecież tubylcy nie mogli wiedzieć, czym jest wiara katolicka. Ba! Nie wiedzieli także czym jest malarstwo. Ono nie istniało w tradycji inkaskiej. Istniały inne dziedziny sztuki, np. rzemiosło tutaj doprowadzone do maestrii. Kurator Justyna Guze wyjaśnia: Trzeba było Indianom przekazać prawdy wiary katolickiej – temu służyło kaznodziejstwo,
ale trzeba też było zobrazować wiarę, żeby im unaocznić, w co mogą wierzyć, co się wiąże z tą nową wiarą, implantowaną na terenie Wicekrólestwa. To właśnie pokazuje nam ta wystawa. Dzieciątko uczy się ha ować W 1575 r. przybył do Peru włoski jezuita, Bernardo Bitti, młody, utalentowany artysta pozostający pod wcześniejszym wpływem rzymskiej tendencji zreformowanego manieryzmu. Ten fakt był przełomem w powstaniu szkól malarskich w Wicekrólestwie Peru. Wcześniej do Cusco i do Limy docierały jedynie ryciny z Hiszpańskich Niderlandów, sporadycznie przypływali tu hiszpańscy wędrowni malarze, reprezentujący styl archaiczny i prowincjonalny. Po Bittim przybyli kolejni dwaj włoscy mistrzowie: Mateo Perez d’Alessio i Angelino Medoro. Angelino Medoro maluje w Peru obraz zatytułowany „Miłość Boża” z 1601 r. Przedstawia on anioła z łukiem i strzałami, wskazującego na postać Chrystusa na krzyżu. Anioł symbolizuje Miłość Bożą, depcze powalonego na ziemię Kupidyna, który ucieleśnia miłość ziemską. Inny obraz „Maria jako Boska Pasterka”, arcydzieło z Cusco z XVIII w., przedstawia Matkę Bożą jako pasterkę siedzącą w otoczeniu
owiec, które symbolizują ludzkie dusze. Wśród owiec stoi św. Jan Chrzciciel ukazany w wieku dziecięcym, na drugim planie po prawej stronie u góry widać ciekawą scenkę, w której zakonnicy franciszkańscy próbują po drabinach dostać się do raju. Ale tylko ci, którzy korzystają z białej drabiny, dzięki oczywiście wstawiennictwu Najświętszej Panienki, zostają wpuszczeni do nieba. Kolejnym arcydziełem jest płótno przedstawiające św. Różę z Limy. To patronka Ameryki i Filipin. Obraz z XVIII w. z Cusco, bardzo duży, ma dość nietypowe wymiary. Św. Róża z Limy to ascetka, tercjarka dominikańska, żyła bardzo surowo, zmarła w 1617 r. Dość szybko została kanonizowana przez papieża Klemensa X w 1672 r. Bardzo ważna święta, pierwsza katolicka święta Ameryki. Św. Róża trzyma na kolanach Jezusa, ale Dzieciątko nie dotyka bezpośrednio jej kolan, siedzi na księdze przykrytej białą tkaniną – to symbolizuje ołtarz. Uważny widz dostrzeże jeszcze jeden niezwykły detal – św. Róża pokazuje Chrystusowi igłę i nitkę, i uczy Go haftować. Czy ktoś w Europie namalowałby taką scenę? Nigdy. To wszystko przedstawione jest w rajskim niemalże ogrodzie, co jest typowe dla malarstwa peruwiańskiego.
Wystawa Wicekrólestwo Peru
67
KULTURA Sztuka kalnych warsztatach powstawały sprzęty liturgiczne, biżuteria noszona przez arystokrację, czy domowe srebrne kadzielnice – hit tej wystawy o wyrafinowanych formach. Zobaczymy np. domową kadzielniczkę w kształcie pancernika, w formie jeleni i będącą absolutnym arcydziełem rzemiosła kadzielniczkę w kształcie pawia. Każdy, kto ogląda tę wystawę, musi zadawać sobie pytanie: kto zyskał bardziej, Europa czy Peru na wymieszaniu dwóch tradycji, kultur, religii? Mnie w tej odpowiedzi pomógł ostatni obraz na tej wystawie. To portret św. Marcina de Porres – rówieśnika św. Róży z Limy. Dominikański święty, syn konkwistadora hiszpańskiego, ponieważ był nieślubnym
dzieckiem, nie mógł od razu dostać się do dominikanów, ale pokonał tę przeszkodę w 1603 r. To święty niedawny, na ołtarze wyniósł go papież Jan XXIII 6 maja 1962 r. Cuda z jakich zasłynął ten święty umieszczone są tu, w obrazie, w dolnym rogu. Otóż św. Marcin de Porres według legendy kiedyś sprawił, że jadły ze wspólnej miski mysz, kot i pies. To niezwykły święty, mówił o sobie, że jest murzyńskim psem, bo słynął z dobrego serca i dobroczynności. Budował w Limie sierocińce dla dzieci i na początku XVII w. tworzył schroniska dla bezdomnych psów i kotów. Czy gdyby nie misjonarze, coś takiego wtedy w Ameryce byłoby w ogóle możliwe? FOT. MUZEUM NARODOWE W WARSZAWIE
Anioł z arkebuzem Justyna Guze opowiada jak zawierano kontrakty: Z reguły zawierali je urzędnicy królewscy, albo wysocy dostojnicy kościoła, albo przełożeni powstających wspólnot klasztornych. Te umowy opiewały, że ma być wykonany taki i taki obraz, na podstawie takiej ryciny, którą zamawiający dostarcza, więc z góry było wiadomo, co się zamawia i czego się oczekuje. I myślę – twierdzi kuratorka tej wystawy – że wierność ikonograficzna wynikała z tego, że to było jedyne źródło obrazowania nowej wiary. Kolejny niespotykany w Europie temat to anioły strzelające z pewnego rodzaju broni palnej, zwanej arkebuzem. Czy ktoś z nas wcześniej widział anioła z arkebuzem? Nie podejmuję się sama interpretacji tej sceny, dlatego proszę znów o odpowiedź panią kustosz. Justyna Guze: Bo to jest anioł, który ma świadczyć o sile nowej wiary, potędze nowej wiary i tak był przez miejscową ludność pojmowany. Anioł strzelający z arkebuza, który wygląda jak gwardzista albo generał w dworskich szatach, arcybogatych, ma jeszcze broń palną. Otóż broń palna ówczesna, która przy użyciu wydawała gromki dźwięk, pojawiał się promień, było słychać huk, przypominała miejscowej ludności czczonego przedchrześcijańskiego boga piorunów i deszczu zwanego Liapa – dlatego łatwiej było im zrozumieć działanie aniołów. Święty od psów i kotów Obraz „Chrystusa wybawiciela od trzęsień ziemi” to niezwykłe przedstawienie Jezusa. Obraz ma swoja legendę: cudowny krucyfiks był przewożony na statku do Nowego Świata i podczas sztormu na morzu wykazał swoje cudowne działanie. Był wielki sztorm, jednak po wniesieniu skrzyni z krucyfiksem na statek, morze się uspokoiło. Dlatego obraz wciąż uważany jest za cudowny. Hiszpanie podbili Imperium Inków z powodu złota i srebra – to ostatnie było głównym źródłem bogactwa Wicekrólestwa Peru. Z cennego kruszcu wykonywano przedmioty zbytku odznaczające się najwyższym poziomem wykonania. W lo-
Chrystus Wybawiciel od trzęsień ziemi, XVIII w., autor nieznany
68
FOT. BY SAILKO, MUZEUM ADRIANO BERNAREGGI, OWN WORK, CC BY 3.0,WWW.COMMONS.WIKIMEDIA.ORG
Nasz patron
Åšw. Antoni z Padwy, Jacopo Palma (il Vecchio), XVI w.
NASZ PATRON Reportaż
Kuchnia Charytatywna św. Antoniego
Joanna Szubstarska
ZDJĘCIA: BR. RAFAŁ GORZOŁKA OFM
Zaczęło się od Kuchni Charytatywnej. Potem zawiązała się Fundacja Antoni. Dziś Kuchnia czynna jest od poniedziałku do soboty od godziny 12.00 do wydania ostatniego posiłku. Przez przysłowiowy żołądek franciszkanie chcą trafić do serca, bo jak twierdzą, Jezus także karmił tych, którzy za Nim szli…
M
iałem nadzieję, że nadejdzie moment, kiedy nie będzie już takiej potrzeby, aby na taką skalę prowadzić nasze działania – mówi br. Rafał Gorzołka, franciszkanin, prezes Fundacji Antoni z Wrocławia. – Ale nasza służba na rzecz osób bezdomnych, ubogich, starszych, potrzebujących wsparcia pozostaje na takim samym poziomie aktywności, jak było u zarania Kuchni Charytatywnej. Jako Fundacja możemy mówić o pewnej ewaluacji, staramy się wyjść naprzeciw potrzebującym w zmieniającej się rzeczywistości, zarówno podając posiłek, jak i karmiąc słowem Bożym. Głodnych nakarmić Kuchnia Charytatywna przy Klasztorze Franciszkanów prowincji św. Jadwigi we Wrocławiu-Karłowicach powstała w 1992 r. z inicjatywy br. Marcina Kaminiorza. To on zarządzał kuchnią, która wówczas wydawała kilkanaście porcji posiłków dziennie. Brat Marcin wychodził na wały nad Odrę i zapraszał tych, którzy tam krążyli – opowiada br. Rafał.
NASZ PATRON Reportaż
Opłatek w 2012 r.
– Były to lata zmian ustrojowych w państwie, pojawiło się zjawisko bezrobocia. Wiele osób, które nie miały pomysłu na swoje życie, pozostawało bez pracy. Ta bezradność ludzka powodowała wykluczenie społeczne, u niektórych osób bardzo trwałe. Te osoby nie poszukiwały już pracy, korzystały z zasiłku dla bezrobotnych. Spotykaliśmy ich w Kuchni. Z czasem, po kilku miesiącach funkcjonowania Kuchni Charytatywnej, liczba korzystających z bezpłatnych posiłków, oferowanych przez franciszkanów, wzrosła do 200 osób i taki stan utrzymywał się przez pierwsze lata. Prowadzenie kuchni przejął następnie o. Antoni Dudek, od 2004 r. kuchnią zarządza br. Rafał Gorzołka. Dzisiaj przygotowujemy 500 porcji gorącej zupy lub „dania jednego garnka”. Ze stołówki
korzystają nie tylko wierni z parafii pw. św. Antoniego, ale także mieszkańcy z całego miasta, a nawet osoby spoza Wrocławia. Nasi podopieczni to bracia w duchu św. Franciszka, którzy uczą nas życia w ubóstwie. Przychodzą osoby, które nie wróciły na rynek pracy, często ze względów zdrowotnych, niezdiagnozowanej niepełnosprawności intelektualnej czy z racji wieku, a także z powodu bezradności. Takie osoby stanowią znaczną część tych, którzy korzystają z posiłków. Można powiedzieć, że są zbyt słabi, aby pracować, ale zbyt zdrowi, aby otrzymać rentę, chociaż na pierwszym spotkaniu można odnieść zupełnie inne wrażenie. Kiedy dłużej rozmawiam z taką osobą, wiem, że mówi prawdę i że istotnie potrzebuje pomocy. Osoby tu przychodzące w większości są zweryfi-
kowane przez pracowników MOPS-u, taka współpraca z pracownikami socjalnymi jest niezbędna – mówi br. Rafał. Katolicy na ulicy Kuchnia czynna jest od poniedziałku do soboty od godziny 12.00 do wydania ostatniego posiłku. Przez przysłowiowy żołądek franciszkanie chcą trafić do serca. Jezus także karmił tych, którzy za Nim szli – stwierdza br. Rafał. – Osoby głodne nie przyjmą słowa Bożego. O. Zdzisław często wychodzi do osób oczekujących na posiłek, rozmawia z nimi. W ciągu roku prowadzone są dla naszych podopiecznych rekolekcje, w okresie Adwentu i Wielkiego Postu. Nasi bracia klerycy organizują katechezy. W pomoc duszpasterską włączają się grupy
NASZ PATRON Reportaż
parafialne, związane z franciszkanami. W kursie Alpha na przykład uczestniczyło 50 osób, do końca kursu pozostało 35 osób. Było to dla nich rzeczywiście wsparcie duchowe. Osoby te spotykają się nadal, uczestnicząc dwa razy w miesiącu w katechezach. Towarzyszą im oso-
by świeckie, które włączają się w pomoc duszpasterską i opiekę modlitewną nad podopiecznymi. Nie tylko dostają chleb, ale i strawę duchową. Aby została ona przyjęta, aby w nastąpiła przemiana wewnętrzna, modli się o to grono ludzi. Z franciszkanami rozpoczęła współpracę także grupa o nazwie „Katolicy na ulicy”, przemierzająca ulice miasta, niosąca pomoc doradczą i duchową osobom bezdomnym i potrzebującym wsparcia. Potrzeby są duże, dlatego Fundacja Antoni proponuje swoim podopiecznym uczestnictwo w kursach zawodowych, np. przygotowujących do pracy w gastronomii. Jestem z zawodu kucharzem, dlatego pełnię funkcję instruktora zawodu – mówi br. Rafał Gorzołka. – Podopieczni otrzymują również wsparcie psychologa, pracownika socjalnego, organizowane są warsztaty motywujące. Dajemy im szansę. Część osób trafia potem na rynek pracy, np. w naszym klasztorze pracuje pięciu dawnych podopiecznych. Kursy staramy się organizować w okresie zimowym, aby wiosną – kiedy ruszają restauracje – osoby przygotowujące się do zawodu mogły znaleźć pracę sezonową. Bardzo ważne jest ofiarowanie osobom bezdomnym swojego czasu – przekonuje br. Rafał. Samotność, która wyprowadziła
te osoby na ulice, a niektórych doprowadziła w stan depresji, jest przyczyną ich zamknięcia się na drugiego człowieka. Wychodząc do nich świadczymy, że nie zgubiliśmy ducha św. Antoniego – stwierdza prezes Fundacji. Ludzie dobrej woli Działalność Kuchni Charytatywnej oparta jest na ofiarności ludzi dobrej woli, wspierających dzieło finansowo czy przez konkretne produkty żywnościowe, wyposażenie kuchni albo przez charytatywną pracę. Liczną grupę osób zaangażowanych w prace Kuchni stanowią studenci związani z franciszkanami. Wielu podopiecznych Kuchni, jako wyraz wdzięczności za opiekę, chętnie pomaga przy rozładunku produktów spożywczych, obieraniu warzyw, drobnych pracach remontowych i ogrodowych. Pomagają również osoby z wolontariatu pracowniczego. Takich wolontariuszy, pracujących na co dzień zawodowo w biurze, a przychodzących do pomocy, zebrało się ponad 40. Przychodzą grupami i pracują 5 godzin jeden dzień w tygodniu. Kuchnia Charytatywna staje się miejscem, gdzie podaje się posiłek, dobre słowo, a także przesłanie ewangelicznej miłości i miłosierdzia.
NASZ PATRON Cuda
Zawierzyć miłości oddany dd Bogu, B prawdziwość słów Chrystusa. Jezus rozsyłając swoich uczniów powiedział: „Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą, węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić…” (Mk 16,17-18). Widzieliśmy, Bracie Antoni, że złe duchy były ci posłuszne,
Władysław Paulin Sotowski OFMConv biblista, nauczyciel akademicki, były redaktor naczelny „Posłańca św. Antoniego z Padwy”
D
ziś coraz częściej prosimy go o to, by pomógł nam odnaleźć nas samych, gdy się zagubimy, gdy tracimy sens życia, wiarę w Boga, czy wpadamy w grzeszne nałogi. Prosimy go o pomoc, gdy zagubią się nasi bliscy. W czasie, gdy żył, znany był jednak przede wszystkim jako kaznodzieja i nauczyciel życia w przyjaźni z Bogiem.
Zawierzyć się Bogu Św. Antoni swoje nauki opierał zwykle na słowie Bożym, zawartym w Piśmie Świętym. Oto fragment wyjęty z jednego z jego spisanych Kazań niedzielnych: „Kochaj Pana Boga twego, który cię stworzył, dla ciebie stał się człowiekiem; cały się tobie oddał, iżbyś i ty cały oddał się Jemu. Kochaj więc Pan Boga twego. W pierwszym dziele stworzenia, gdy nie istniałeś, dał ci istnienie; w drugim dziele odkupienia, podczas gdy źle się miałeś, sprawił, żeby ci było dobrze, a dając ci Siebie, przywrócił cię z powrotem tobie samemu. Jako więc stworzony i odkupiony winieneś siebie Bogu, winieneś z dwóch tytułów, winieneś Mu siebie cały (…) On bowiem nabył cię całym sobą, iżby On sam posiadał cię całego. Kochaj więc Pana Boga twego całym swym sercem. Nie chciej zatrzymać jakiejś części dla siebie, jak uczynili to Ananiasz i Safi-
ra (por. Dz 5,1-13), żebyś nie przepadł cały razem z nimi. Kochaj więc Go całym sercem, a nie częścią serca. Bóg bowiem nie ma części, ale wszędzie jest cały i dlatego On, który jest cały w sobie, i cały też jest w tobie, nie chce tylko części ciebie. Jeśli jakąś część siebie zostawisz sobie, to już jesteś twój, a nie Jego. Chcesz mieć wszystko? Daj Mu wszystko twoje, a On da ci wszystko swoje. W ten sposób nic nie będziesz miał ze siebie, gdyż będziesz miał Jego całego z całym tobą. Kochaj więc Pan Boga twego!” (z Kazania na XIII Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego; przekład o. Cecylian Niezgoda OFMConv). Kochać Boga to znaczy wypełniać Jego wolę i zawierzyć Mu całego siebie. Wierzyć w każde Jego słowo. Próba wiary Antoni nie głosił teorii, ale mówił o tym, czym sam żył na co dzień. Był oddany Bogu i całe życie Mu poświęcał. Ludźmi zajmował się tylko w tym celu, aby im pomagać w zawierzeniu Bogu, aby prowadzić ich do Niego. Ufał też bezgranicznie każdemu słowu Boga. Pewnego razu miał taką przygodę z przeciwnikami Kościoła i naszej wiary. Było to w Rimini. Wygłosił kazanie, po którym podszedł do niego jeden z katarów i zaprosił go na obiad. Gdy Święty wchodził do jego domu, pewna służąca zdołała go dyskretnie przestrzec, aby nie jadł potraw, którymi go poczęstują. Gospodarz to zauważył. Gdy wszyscy zasiedli przy stole i służba zaczęła podawać potrawy, gospodarz przemówił. Grzecznie powitał Antoniego i dodał, że postanowił wypróbować na nim, który jest tak bardzo
FOT. ANNA DĄBROWSKA
Św. Antoni znany jest powszechnie jako wielki cudotwórca, choć najczęściej wzywamy go, by nam pomógł znaleźć zgubione przedmioty.
Św. Antoni z Padwy w Bazylice w Rychwałdzie
NASZ PATRON Cuda uwalniałeś od nich ludzi opętanych. A teraz chcę wypróbować, czy ty w pełni wierzysz słowom Jezusa. Dlatego pewne potrawy i napoje, które zostaną ci podane, są zatrute. Zobaczymy, czy zdobędziesz się na odwagę, aby je zjeść i wypić, a potem poczekamy, czy rzeczywiście ci nie zaszkodzą. Brat Antoni głęboko wierzył, że Bóg nie wypuści go ze swojej opieki. Mocno też wierzył, że słowa Chrystusa się spełnią, a jeżeliby się nie spełniły, z góry zgadzał się z wolą Bożą. Dlatego ze spokojem zrobił znak krzyża nad potrawami i sam się przeżegnał, odmawiając krótkie błogosławieństwo nad stołem. A potem bez wahania zabrał się do jedzenia z właściwą sobie skromnością. Jadł wszystkie potrawy, jakie mu podano, wypił wszystkie napoje, jakie mu wlewano, choć widział, że niektóre z nich podawano tylko jemu. Nie mógł nie myśleć o tym, że niektóre z tych potraw są zatrute i jeśli taka będzie wola Boże, to za chwilę może upaść na podłogę i skręcać się z bólu. Ufał jednak, że Bóg, który powołał go do pracy nad nawracaniem heretyków, ustrzeże go od trucizny. Po skończonym obiedzie podziękował Bogu, a potem gospodarzowi za gościnę. Gospodarz padł przed nim na kolana
i poprosił o spowiedź. Bardziej poruszył go widok św. Antoniego spokojnie spożywającego zatrute potrawy, niż to, że trucizna nie zabiła Bożego sługi. Nawrócił go sam widok zawierzenia św. Antoniego słowom Jezusa. Bóg czyni cuda Św. Antoni nie posiadał szczególnej mocy, dzięki której uzdrawiał chorych, wskrzeszał zmarłych, przemieniał grzeszników w świętych. To Bóg dokonywał cudów, dzięki wierze swojego sługi. Antoni wierzył, że Bóg jest z nim i w nim. W nauce o modlitwie mówił, że aby Boga znaleźć, nie trzeba się nigdzie udawać, bo Bóg jest w nas i wystarczy rozmawiać z Nim. W jednym z kazań tak komentował słowa Tobiasza-ojca, skierowane do syna: „Pamiętaj zawsze o Bogu!”. „O duchu, bardziej błogosławiony niż wszystko, co błogosławione, szczęśliwszy nad wszystko, co szczęśliwe, ty, co zawsze masz Boga! Czego ci brak? Co możesz mieć więcej? Wszak wszystko masz, gdy masz Tego, co wszystko stworzył, Tego, który jedyny jest w stanie cię nasycić, i bez którego wszystko, co istnieje jest niczym […]. Boże, co mogę dać,
aby Cię mieć? Czy sądzisz, że jeśli dam wszystko, to mogę Cię mieć? Za jakąż cenę mogę Cię posiąść? Jesteś wznioślejszy niż niebiosa, głębszy niż przepaści piekieł, rozleglejszy niż ziemia, bardziej nieogarniony niż morze [...]. Chcesz zawsze mieć Boga w sobie? Miej więc przed sobą zawsze siebie. Gdzie zwrócone jest oko, tam jest też twoje serce; Miej zawsze oko utkwione w sobie. Na trzy rzeczy chcę zwrócić twoją uwagę: na serce, oko i ciebie samego. Bóg jest w sercu, serce w oku, a oko w tobie. Jeśli więc patrzysz w siebie, masz już Boga w sobie. Chcesz mieć zawsze Boga w sercu? Przyjmij siebie samego takim, jakim cię Bóg uczynił. Nie szukaj innego siebie. Nie pragnij uczynić się odmiennym, niż Bóg cię stworzył. Wtedy zawsze będziesz miał Boga w swoim sercu” (z Kazania na XV Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego; częściowo w tłumaczeniu o. Cecyliana Niezgody OFMConv). Św. Antoni był świadomy tej bliskości Boga w swoim sercu i nie tylko oglądał Go „w sobie”, aby Go lepiej poznać i Nim się cieszyć, ale ściśle z Nim zjednoczony, ufał, że Bóg w nim obecny dokonywał cudów, które jemu przypisywano.
Konkurs! 3 pytania, 3 odpowiedzi, 3 książki do wygrania! Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnym konkursie. Tym razem nagrodami są 3 książki Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew”: Zdzisław Kijas OFMConv „Nawet szarość jaśnieje”. Na Wasze listy, kartki pocztowe lub maile z odpowiedziami czekamy do 15 sierpnia 2018 r. Spośród nich wyłonimy zwycięzców.
Pytania konkursowe: 1. W którym roku powstał w Tyszowcach klasztor sióstr kamedułek? 2. Jak nazywa się rurka do picia yerba mate? 3. Gdzie jest prezentowana wystawa Mariana Kołodzieja pt. „Klisze pamięci. Labirynty”?
Rozwiązanie konkursu nr 3/2018: 1. Hanna Chrzanowska urodziła się w 1902 r.; 2. Róże i wieńce różane symbolizowały męczeństwo; 3. Św. Antoni w chwili śmierci miał 36 lat. Wszystkim Czytelnikom, którzy nadesłali do nas kartki, listy i maile z odpowiedziami, serdecznie dziękujemy i zachęcamy do udziału w kolejnym konkursie!
Książki otrzymują: Joanna Hałuszczak Dariusz Kosno Władysław Kurzeja