Posłaniec ISSN 2391-7458
św. Antoniego z Padwy
Nr 3, maj/czerwiec 2017
Św. Antoni w Padwie i w Wiedniu
10,00 zł (w tym 5% VAT)
Zielone Świątki
DWUMIESIĘCZNIK FRANCISZKAŃSKI
Co Maryja mówiła w Fatimie? Kiedy w związku „coś idzie nie tak”
Przykazanie miłości
Giotto, Św. Franciszek daje płaszcz ubogiemu, Asyż (bazylika górna)
I kiedy widzimy lub słyszymy, że ludzie mówią lub czynią źle albo bluźnią Bogu, my błogosławmy i dobrze czyńmy, i chwalmy Boga, który jest błogosławiony na wieki. św. Franciszek z Asyżu
FOT. FOTOTECA MSA
Andrzej Zając OFMConv redaktor naczelny
J
est wiosna. Długo trzeba było na nią czekać. Czasami i Bóg czeka tak na nas. Ale nie chcemy się ociągać, chcemy odpowiadać żywo na Jego wezwanie. A wzywa nas do miłości. Przykazanie miłości jest niczym emblemat, po którym można rozpoznać człowieka Bożego, ucznia Jezusa. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Nie każdemu jednak dane jest oddać życie w akcie męczeństwa, jak w przypadku św. Maksymiliana czy błogosławionych Zbigniewa i Michała, Męczenników z Peru. Każdy jednak może oddawać swoje życie przez codzienną ofiarę składaną z siebie na rzecz drugiego człowieka w imię miłości Boga. Każdy może przecież rezygnować ze swoich racji ze względu na najwyższą rację Jezusa, który oddał życie za każdego z nas. Ten właśnie temat podejmujemy tym razem, by jak przyroda na wiosnę, obudzić się na nowo do Bożego życia.
W naszych codziennych zmaganiach w tym wyjątkowym czasie rocznic nabieramy jeszcze większego przekonania, że nie jesteśmy sami. Wspiera nas Matka Boża, która objawiła się nie tylko świętym Dzieciom z Fatimy. Ona objawia się również nam poprzez nieustanną opiekę, której z Jej strony doświadczamy. Jej wezwanie do pokuty w sposób szczególny wypełnia się w realizowaniu przykazania miłości, bo przecież wiąże się ono z podejmowaniem poświęcenia i modlitwy dla dobra naszych bliźnich. Nie trzeba nawet szukać szczególnych umartwień, bo życie samo niesie z sobą konkretne wyzwania, w których możemy okazywać się wierni Bogu, do Niego podobni w miłości. Przed nami 13 czerwca, dzień św. Antoniego. Jego świętość, orędownictwo, troska o najuboższych wzywają nas, by raz jeszcze oddać chwałę Bogu. To także okazja, by powierzyć
się znów jego opiece i mieć nadzieję na kolejne łaski. Również „chleb św. Antoniego” woła do nas o szczodrość, która jest odpowiedzią na miłość i hojność Boga. Nie każdy może nawiedzić Padwę czy Wiedeń, o których piszemy w tym numerze. Jednak zawsze można w swoim kościele odnaleźć ołtarz czy zakątek z figurą Świętego, by doświadczyć tam duchowego spotkania z nim. Niech czas naznaczony celebracjami ku czci Matki Bożej Fatimskiej, świętego Antoniego Padewskiego i błogosławionych Męczenników z Peru pomoże nam odnowić się duchowo. Wystarczy otworzyć swoje serce na wszystko, co przygotował dla nas Pan, rozbudzić swoje najlepsze pragnienia i pozostać uległym wobec Bożej miłości. Mamy nadzieję, że treści prezentowane w niniejszym numerze naszego pisma okażą się w tym pomocne. Dobrej i owocnej, prawdziwie wiosennej lektury!
Posłaniec św. Antoniego z Padwy Dwumiesięcznik franciszkański Prowincji św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów)
REDAKTOR NACZELNY: Andrzej Zając OFMConv
PRENUMERATA: Anna Dąbrowska tel. +48 12 42 86 117 prenumerata@poslaniecantoniego.pl
Publikacja we współpracy z „Messaggero di sant’Antonio” (Padwa, Włochy) WYDAWCA: FRATERNUS sp. Z o.o. ul. Hetmana Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków REGON 356719586, NIP 6751294212 REDAKCJA: Posłaniec św. Antoniego z Padwy ul. Hetmana Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków redakcja@poslaniecantoniego.pl www.poslaniecantoniego.pl tel. +48 12 4286117 Bank: BGŻ BNP PARIBAS nr: 98 1600 1013 1849 3372 9000 0001 Dla wpłat z zagranicy SWIFT: PPABPLPK
SEKRETARZ REDAKCJI: Anna Dąbrowska ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Katarzyna Gorgoń Agnieszka Kozłowska Jan M. Szewek OFMConv WSPÓŁPRACA: Piotr Bielenin OFMConv Piotr Roman Gryziec OFMConv Stanisław Jaromi OFMConv Bogdan Kocańda OFMConv Paulin Sotowski OFMConv Jerzy Szyran OFMConv Marzena Władowska Małgorzata Ziętkiewicz Agnieszka Zaucha RM
DRUK: Drukarnia KOLUMB, Katowice ww.drukarniakolumb.pl ZA ZEZWOLENIEM WŁADZY ZAKONNEJ CENA: 10,00 PLN (w tym 5% VAT) NAKŁAD: 2500 egz. ISSN 2391-7458 NA OKŁADCE: Św. Antoni błogosławiący (znany jako prawdziwy wizerunek Świętego), 1326. Prezbiterium Bazyliki św. Antoniego w Padwie, fot. Fototeca MSA
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Bratni Zew
Redakcja zastrzega sobie prawo do redagowania i skracania tekstów czy zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Fotografie bez opisu są jedynie ilustracją – nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Wszelkie prawa zastrzeżone, włącznie z tłumaczeniami na języki obce.
INTERNET: Paweł Grządziel OFMConv
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
KOREKTA: Katarzyna Gorgoń
3
Spis treści Podziękowania i prośby Czytelników . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .6 TEMAT NUMERU: PRZYKAZANIE MIŁOŚCI Piotr R. Gryziec OFMConv
Samarytanin, czyli o dostrzeganiu człowieka. . . . . . . . . . . . . . .8 ks. Robert Woźniak
Miłość jako prawda i przykazanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .11 Myśl papieska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .13 Rozmowa z Cezarym Sękalskim
Kiedy w związku „coś idzie nie tak”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .14 Jerzy Szyran OFMConv
Jak kochać bliźniego? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Samarytanin...
8
Eligiusz Dymowski OFM, Zdzisław Kijas OFMConv, Roland Prejs OFMCap
Przykazanie miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Andrzej Zając OFMConv
Miłość i pokusa ucieczki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24 WYDARZENIA Anna Dąbrowska
W skrócie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Beata Legutko
Co Maryja mówiła w Fatimie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28 Trzecia Tajemnica i Jan Paweł II . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Poświęcenie świata Niepokalanemu Sercu Maryi . . . . . . . . . 31 ŻYCIE KOŚCIOŁA Marta Wielek
Kiedy w związku „coś idzie nie tak”
Skąd wzięła się tradycja chleba św. Antoniego? . . . . . . . . . . . 32
14
Jacek Maciejczak OFMConv, Andrzej Zając OFMConv
Św. Antoni w Wiedniu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34 LITURGIA Marzena Władowska CHR
Konkluzja „Sanctus”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 39 Piotr R. Gryziec OFMConv
Homilie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40 Katarzyna Gorgoń
Bł. Dorota z Mątów (Mątowów) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44 FRANCISZKAŃSKIE SPRAWY Agnieszka Kozłowska
Miejsce wybrane przez Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46 Rozmowa z o. Jarosławem Wysoczańskim
Pariacoto…
50
Pariacoto, czyli nowa Góra Błogosławieństw . . . . . . . . . . . . . 50 Piotr Bielenin OFMConv
Padwa – miasto Świętego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54
4
Prenumerata
PIĘKNE ŻYCIE Mariusz Orczykowski OFMConv
Żyć miłością. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60 Maria Krzemień
Deficyt miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .61 Emilia Ciuła
Konflikt dwóch serc . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 62 Elżbieta Michalska
Pierwsze wrażenie mądrej miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63 Bogdan Kocańda OFMConv
To jest to: więź małżeńska!. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64
To jest to: więź małżeńska!
Monika Fijołek
64
Dziurawiec zwyczajny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 66 Wiktoria Bogusz SSCJ
Indyk w sosie pieczarkowym z brokułami . . . . . . . . . . . . . . . . 67 KULTURA Anna Dąbrowska
Recenzje. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 68 Katarzyna Gorgoń
Zielone Świątki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 Małgorzata Ziętkiewicz
Brat Naszego Boga. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72 NASZ PATRON Władysław Paulin Sotowski OFMConv
Jak osioł oddał cześć Eucharystii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
Zielone Świątki
70
O celi, którą św. Antoni kazał zbudować na orzechu. . . . . . . 77 Florian Franciszek Szczęch OFMConv
Moje doświadczenia z Padwy i z Rzymu . . . . . . . . . . . . . . . . . 78 Ignacy Rejch OFMConv
List do Ameryki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 80
POD NASZYM PATRONATEM Szymon Wilk
Św. Antoni z Padwy patronem Przeworska . . . . . . . . . . . . . . . 43
FELIETONY
Jak osioł oddał cześć Eucharystii 76
Agnieszka Zaucha RM
U progu największego z przykazań. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Mariusz Kozioł OFMConv
Złudzenia nie tylko optyczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 Stanisław Jaromi OFMConv
Muzungu w Kakooge . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
5
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii
Samarytanin, czyli o dostrzeganiu człowieka
FOT. GOOGLE ART PROJECT
Historia Samarytanina, którą Jezus opowiedział pewnemu uczonemu w Piśmie, jest w istocie refleksją nad procesem rozpoznawania kto jest moim bliźnim. Kluczowym słowem jest tu słowo bliźni, które zasadniczo oznacza osobę bliską, należącą do tej samej wspólnoty sąsiedzkiej lub rodowej.
8
Jacopo Bassano, Dobry Samarytanin, 1563 r.
TEMAT NUMERU Mądrość Ewangelii
Piotr R. Gryziec OFMConv biblista, nauczyciel akademicki, tłumacz, bloger
W
edług nauki Jezusa, każdy człowiek jest bliskim drugiego człowieka, ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi i braćmi między sobą. Jest tak wówczas, kiedy patrzymy na drugiego oczami Jezusa, wtedy dostrzegamy Go także w obliczu każdego człowieka, spotkanego na naszej drodze.
Z Jeruzalem do Jerycha Opowiadanie zaczyna się od stwierdzenia: Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha… Ziemia Święta jest zasadniczo terenem pagórkowatym, dlatego każda podróż jest albo wspinaniem się w górę, albo schodzeniem w dół. Dlatego w Biblii na opisanie czynności przemieszczania się używa się zazwyczaj czasowników wchodzić lub schodzić, zależnie od kierunku wędrówki. Jerozolima jest jednym z najwyżej położonych miast w Judei, a zatem do Jerozolimy zawsze się wchodzi. Położenie ilustruje także znaczenie miasta, jest to Miasto Święte, miasto Boga, do którego idzie się zawsze „pod górę”, czyli w kierunku Boga. Ten który „schodzi”, oddala się od Boga, czyli zbliża się do terenów zarażonych obojętnością, bezbożnością i grzechem. Jerycho było położone na peryferiach Judei, w pobliżu terenów pogańskich. Warto może sobie uświadomić, że różnica wysokości pomiędzy Jeruzalem a Jerychem to ponad tysiąc metrów! Cały czas w dół! Człowiek z przypowieści oddalał się zatem radykalnie od Boga w kierunku tych rejonów, gdzie był narażony na poważne niebezpieczeństwo. Ten, kto się oddala
od Boga, sam pozbawia się ochrony i gwarancji bezpieczeństwa. Tak więc człowiek z przypowieści wpadł w ręce zbójców, którzy go „obdarli” – nie tylko pozbawili go dóbr materialnych, ale także godności człowieka, zostawiając go na skraju drogi na pastwę losu… i bliźnich. W którym kierunku? Według tłumaczenia Biblii Tysiąclecia przechodził tą drogą pewien kapłan. W tekście oryginalnym mamy jednak ten sam czasownik, co w poprzednim wersecie: schodził. To znaczy, że on także szedł z Jerozolimy do Jerycha. Dokładnie w tym samym kierunku, co poszkodowany. On także oddalał się od Boga, od Świątyni, od miejsca, które było dla niego miejscem właściwym z racji pełnionej funkcji.
Co może być prawdziwym i jedynym jego celem, jak nie spotkanie z Bogiem? Samarytanin szedł zatem we właściwym kierunku, dlatego dostrzegł w nieszczęśniku leżącym przy drodze człowieka. Człowiek, który oddala się od Boga, schodzi w dół, a „dół” jest także symbolem określonej sfery moralnej, nie widzi dobrze. Nie dostrzega drugiego człowieka jako człowieka, jako swojego bliźniego, umiłowanego przez Boga i będącego jego bratem. Owszem, widzi sytuację, zauważa problem, ale nie czuje się wezwany do rozwiązania tego problemu. To samo dotyczy zresztą lewity. On „tak samo” schodził do Jerycha, miasta grzechu i raju celników. Oddalenie się od Boga znieczula, zaślepia, rozmazuje ostrość widzenia,
zobojętnia, sprawia, że człowiek nie umie odczytać Bożych znaków. Natomiast o Samarytaninie Jezus nie mówi, że schodził, tylko, że był w drodze. Jeżeli człowiek jest „w drodze”, to znaczy, że ma jakiś określony cel swojej wędrówki. A cóż innego może być celem życiowej wędrówki człowieka, jak nie Jeruzalem, Miasto Święte, gdzie mieszka Bóg? Co może być prawdziwym i jedynym jego celem, jak nie spotkanie z Bogiem? Samarytanin szedł zatem we właściwym kierunku, dlatego dostrzegł w nieszczęśniku leżącym przy drodze człowieka. Czyli bliźniego, któremu trzeba pomóc, ponieważ on jest także dzieckiem Bożym i moim bratem. Dlatego się zatrzymał. Bo spotkanie z bliźnim znajdującym się w potrzebie jest o wiele ważniejsze niż dotarcie do Świątyni Jerozolimskiej, aby oddać chwałę Bogu. Poruszenie wnętrzności Biblijnym określeniem na głębokie wzruszenie jest poruszenie wnętrzności. Dla ludzi Biblii ośrodkiem ich emocji są „wnętrzności”. Biblijny człowiek myśli sercem, ale czuje „wnętrznościami”. Jednak nie chodzi tutaj wyłącznie o emocje: w tym wewnętrznym poruszeniu jest także zawarta myśl o tym, że człowiek wrażliwy reaguje „całym wnętrzem” wobec nieszczęścia , jakie spotkało drugiego. Człowiek miłosierny angażuje się cały we współczucie, tak, że nie może pozostać obojętnym wobec ludzkiego cierpienia, a owo wewnętrzne poruszenie sprawia, że rusza do działania, przechodzi do czynu, współczucie przeradza się w konkretną interwencję, w skuteczną pomoc. Upraszczając, ludzi można podzielić według kryterium dwóch postaw: postawy biernej, obojętnej, która jest objawem zamknięcia się w sobie, czyli egoizmu, albo – na drugim biegunie – postawy aktywnej, zaangażowanej, otwartej na drugiego człowieka, ponieważ otwartej na Boga, który jest ostatecznym centrum i celem naszej drogi.
9
TEMAT NUMERU Rozmowa
Kiedy w związku „coś idzie nie tak” Rozmowa z Cezarym Sękalskim, doktorem teologii duchowości, psychoterapeutą pracującym w poradni „Klinika Małżeńska”, działającej przy Małopolskim Centrum Psychoterapii (www.klinikamalzenska.pl), prowadzącym sesje weekendowe dla małżeństw i narzeczonych pod hasłem „Małżeństwo – powołanie czy przypadek? Duchowe fundamenty miłości małżeńskiej”, autorem artykułów i książek o tematyce małżeńskiej, a także blogerem (www.psychoterapia-sekalski.pl).
Ktoś, kto zakłada rodzinę, wchodzi w poważny związek, kocha najczęściej całym sercem drugiego człowieka i nie zakłada, że „coś pójdzie nie tak”. Osoby wierzące mają dodatkowe wzmocnienie w postaci łaski sakramentu małżeństwa, niesie nas jak na skrzydłach przykazanie miłości, wydaje się nam, że razem przeniesiemy góry… Po kilku latach często okazuje się jednak, że „coś idzie nie tak”, że trudno jest nam kochać męża / żonę? Zaczynamy się obwiniać wzajemnie, uciekamy od siebie i to, co miało być piękną sielanką, jest trudem. Co wtedy robić?
Stopniowo pierwsza namiętność w naturalny sposób wyhamowuje i trud dogadywania się w różnych sprawach wychodzi na pierwszy plan. Jest umiarkowany, kiedy para spotyka się od czasu do czasu w przyjemnej atmosferze, bez wielu dodatkowych wzajemnych zobowiązań. Nasila się natomiast, kiedy dwoje ludzi np. po ślubie zaczyna mieszkać razem i musi podzielić między siebie nie tylko przyjemności, ale i szereg różnych obowiązków. Jeszcze więcej zadań do rozdzielenia pojawia się wraz z przyjściem na świat pierwszego dziecka. Wcześniej, na etapie wzajemnego zdobywania się, zakochani zwykle barCezary Sękalski dziej gotowi są do poświęceń, bo podświadomie chcą jak najlepiej zaprezenTe intensywne emocje pomagają znacz- tować się partnerowi i ukazać mu nienie przesłonić nasze lęki przed byciem jako lepszą wersję siebie, jak z reklamy. odrzuconym oraz szybko zapominać A kiedy akt małżeństwa jest podpisany, o wszystkich nieporozumieniach. One nieraz oboje nie czują już potrzeby tamuszą się jednak pojawić, im bardziej kiego wysiłku, tylko zaczynają „walsię do siebie zbliżamy i więcej od siebie czyć o swoje”. Ten etap podświadomej oczekujemy. I tu sprawdza się znane walki o dominację w związku wymaga porzekadło, że im dalej w las, tym wię- umiejętności wyrażania swoich potrzeb, a także negocjowania. cej drzew.
T
FOT. Z ARCHIWUM C. SĘKALSKIEGO
Rozmawiała Anna Dąbrowska
ak naprawdę trud jest obecny od początku budowania każdej bliskiej relacji, tylko nieraz przesłania go słodkie uczucie zakochania i fascynacji drugą osobą. A gdy nasze zaangażowanie jest odwzajemnione, dochodzi do tego przyjemność coraz większego otwierania się na drugiego i bycie przez niego akceptowanym i przyjmowanym.
14
TEMAT NUMERU Rozmowa wspólne zamieszkanie razem, zmiana pracy, narodziny dziecka, konieczność przeprowadzki, jakaś nagła choroba itp., stawia przed małżonkami nowe wymagania i jeśli nie potrafią się porozumieć, prędzej czy później pojawia się głębszy kryzys w ich relacji. Ktoś nie ma siły więcej już z siebie dawać, bo ma wrażenie, że drugi tylko bierze. Ktoś przestaje mieć nadzieję na to, że drugi usłyszy jego wołanie o uwagę. Narasta poczucie osamotnienia, a miejsce pierwszych pozytywnych uniesień zajmuje chroniczna frustracja. Kiedy taki czas oddalania Z jakimi problemami mierzą się się od siebie małżonków przedłuża się, współczesne pary, które szukają po- może nawet zaowocować zdradą. Zwykle pary szukają pomocy wtedy, mocy w ośrodku terapeutycznym, kiedy dochodzą do wniosku, że sami w którym Pan pracuje? Najogólniej można powiedzieć, że nie dadzą sobie rady, a wspólne copary szukające pomocy mają problemy dzienne życie staje się dla nich nazbyt z komunikacją i z budowaniem takiej bolesne. równowagi w związku, która byłaby dla Większość z nas potrzebuje czułoobojga satysfakcjonująca. Każde nowe wydarzenie w małżeństwie, jak np. ści i bliskości, a jednocześnie mówi
się dziś, że mamy kryzys więzi, rodziny, że nie umiemy kochać? Dlaczego? Czy to prawda, że „dawniej było lepiej”? Myślę, że każda epoka ma swoje przyczyny kryzysów więzi. Nieraz ogromny wpływ na to miały wielkie epokowe kataklizmy: wojny, ludobójstwa, totalitaryzmy… One rozbijały rodziny, pozbawiały dzieci ojców (bo ci ginęli np. w walce), nadmiernie obciążały matki. W czasach pokoju takim masowym społecznym kataklizmem jest np. alkoholizm, który pozostawia ogromne spustoszenia w wielu rodzinnych relacjach. A ostatnio wiele negatywnych skutków przynosi także tzw. eurosieroctwo: tata odkłada za granicą ciężko zapracowane euro, a dzieckiem zajmuje się w kraju mama albo babcia. Brak obojga rodziców na co dzień w domu to wielka krzywda dla dzieci! Tego braku żywej rodzicielskiej relacji nie wynagrodzi nowy komputer czy smartfon.
FOT. PIXABAY
Wiele par potrafi przejść tę fazę samodzielnie i stworzyć w miarę spójny, satysfakcjonujący obie strony system wspólnego funkcjonowania. Bywa jednak, że małżonkowie napotykają na większe problemy w porozumiewaniu się i odkrywają jakąś swoją bezradność w tej dziedzinie. Mogą wtedy skonsultować swoje problemy z terapeutą małżeńskim, a nieraz spróbować w oparciu o jego pomoc przebudować coś w związku i nauczyć się lepiej ze sobą komunikować.
15
TEMAT NUMERU Rozmowa
FOT. Z ARCHIWUM C. SĘKALSKIEGO
Kiedy w rodzinach brakuje bliskości i czułości, dzieci nie mają gdzie nauczyć się poprawnego budowania więzi i zdrowej dbałości o relację z innymi. Także tej, która kiedyś ma ich doprowadzić do założenia własnej rodziny.
16
Nauczyć się kochać można tylko czerpiąc wzorce z miłości własnych rodziców albo innych bliskich osób. Jeśli takich wzorców nam brakowało, to warto poznać i nazwać deficyty, które wynieśliśmy ze swojej rodziny, aby je
przepracować (np. w terapii indywidualnej). Czy można przewidzieć pierwsze symptomy kryzysu w miłości i jakoś mu zaradzić?
TEMAT NUMERU Rozmowa Kiedy w naszym związku pojawiają się jakieś nieporozumienia czy rozczarowania, są one ważnym sygnałem. Warto je zauważać, komunikować i uczyć się wyrażać wszystkie swoje oczekiwania i braki. Tylko wtedy
Cezary Sękalski z żoną
współmałżonek może dowiedzieć się, co czujemy i czego pragniemy. Im szybciej nauczymy się to spokojnie wyrażać, tym mniej będzie w tym negatywnych emocji. Jeśli jednak będziemy bagatelizować swój dyskomfort, to prędzej czy później wybuchnie on ze zdwojoną siłą i zamiast powiedzieć: „jest to dla mnie trudne, kiedy robisz to czy tamto”, zaczynamy oskarżać: „bo ty zawsze…, bo ty nigdy...!”, a w takim klimacie trudniej o porozumienie. Gdy rozbieżności w związku dłuższy czas są zamiatane pod dywan, ujawnienie się głębszego kryzysu staje się nieuchronne. Jeden z duszpasterzy pracujących z rodzinami, mawiał, że kryzys jest szansą. Wtedy jednak, gdy go doświadczamy, trudno jest złapać równowagę i w to uwierzyć. Co robić, gdy nie mamy już sił kochać? Kryzys odsłania zwykle to, jakich interpersonalnych lekcji dotąd nie odrobili małżonkowie i w tym znaczeniu jest szansą do poprawienia relacji. Jego nadejście bardzo często jest jednak szokiem i mocno osłabia parę. Trudno wtedy o nadzieję, że coś może się zmienić. Małżonkowie, którzy trafiają na terapię, często dzielą się swoimi obawami co do sensu takiej pracy. Bywa, że w pierwszej fazie procesu terapeutycznego pomocna jest dla nich wiara terapeuty w ich związek i w to, że przy ich zaangażowaniu i wytrwałej pracy mogą stopniowo przekroczyć nieporozumienia i na nowo zbudować relację. Pozytywnie przepracowany kryzys daje szansę na zbudowanie jeszcze głębszej więzi niż było to wcześniej. Małżonkowie stają się bardziej dojrzali, lepiej wiedzą czego mogą od siebie oczekiwać i bardziej aktywnie odpowiadają na potrzeby współmałżonka. Potrafią też bardziej wprost komunikować własne oczekiwania. Osoby wierzące mogą ponadto skorzystać ze swoich zasobów religijnych i szukać dodatkowych sił w modlitwie czy na jakichś małżeńskich rekolekcjach.
Co zrobić, jeśli między naszymi marzeniami o związku, a faktyczną relacją z drugim człowiekiem, jest ogromna odległość, niemal jak pomiędzy biegunami? Może lepiej poddać się i rozwiązać małżeństwo, odejść albo przynajmniej na jakiś czas wyjechać? Od początku budowania związku jakoś mierzymy się z naszymi marzeniami. Na ogół wiążemy się z kimś, kto daje nam poczucie, że wiele z tych pragnień może być zaspokojonych. W jednej z kapucyńskich parafii nad ogłoszeniami o katechezach przedmałżeńskich umieszczono złowrogie motto: „Chcesz wziąć ślub? Weź rozwód z marzeniami!”. Ja nie byłbym tak radykalny! (śmiech) Pewne nasze pragnienia mogą być zaspokojone w szczęśliwym związku, muszą być jednak zweryfikowane, a także trzeba umieć je komunikować. Kiedy są nazbyt oderwane od rzeczywistości albo wzięte choćby z Harlequinów, mogą wyprowadzić poszukiwaczy wielkiej miłości na manowce… Czasem rozmawiam z osobami, które całkowicie zawiodły się na współmałżonku. Kiedy wspólnie wracamy do początków ich związku, nieraz ujawnia się, jak wiele niepokojących sygnałów taka osoba przeoczyła, decydując się na małżeństwo. Jak bardzo bagatelizowała wszystkie objawy niedojrzałości, zagubienia, czasem uzależnienia… Do małżeństwa trzeba się przygotować. Nie można „kupować kota w worku” i wcale nie chodzi mi tu o jakąś konieczność dopasowania seksualnego przed ślubem, bo to jest młodzieżowy mit. Potrzebne jest przede wszystkim głębokie wzajemne poznanie osobowe i sprawdzenie swoich reakcji w różnych krytycznych sytuacjach. Nieraz warto zjeść z kimś beczkę soli, zanim będzie można mu zaufać i wypowiedzieć przed ołtarzem sakramentalne: „chcemy”. Trudno np. odpowiedzialnie zdecydować się na małżeństwo z kimś tylko na podstawie jakiejś powierzchownej znajomości
17
TEMAT NUMERU Rozmowa internetowej, a jednak niektóre osoby to robią. Bywa potem niestety, że po takim związku naprawdę nie ma co zbierać, a czasem są nawet podstawy do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa. Na szczęście w mojej praktyce częściej zdarza się, że kryzys małżeński nie sięga korzeni związku i w trakcie terapii można pomóc małżonkom odnaleźć się w głębszej więzi, jeśli tylko chcą razem pracować. Mottem Kliniki Małżeńskiej działającej przy Małopolskim Centrum Psychoterapii w Krakowie, w którym pracuję, jest hasło: „Rozwiązujemy problemy, nie związki!”.
zacząć rozmawiać. Tylko wtedy będą mogli skorzystać z różnych zasobów, które wspólnie posiadają. Metoda strusia nie wystarczy, trzeba rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Czy można przesadzić z tzw. miłością ofiarną, poświęcaniem się dla rodziny i drugiego po oddanie życia? Życie w związku trzeba oddawać, ale trzeba to robić mądrze. Bywa, że ktoś nadmiernie się poświęca, licząc na to, że drugi to dostrzeże i odpowie podobnym zaangażowaniem. Często jednak współmałżonek przyjmuje te starania jako coś oczywistego i nie ma potrzeby jakiegoś pozytywnego rewanżu. To może rodzić frustracje. Trudno jednak budować związek w oparciu o oczekiwanie, że drugi powinien się domyślać naszych najskrytszych pragnień. Nikt nie jest jasnowidzem. Bez zdrowej komunikacji wzajemne zrozumienie siebie i swoich emocji nawet w najlepszym związku staje się niemożliwe.
FOT. PIXABAY FREE
Jak sobie radzić w sytuacjach, gdy trudno jest kochać: mąż nadużył naszego zaufania, żona ucieka w pracę, ktoś bliski choruje i ta choroba zmieniła go, dziecko wyrosło i zaczyna sprawiać problemy, starzejący się rodzice coraz bardziej wymagają naszej pomocy i opieki…? Nie ma jednej recepty na wszystW jakich sytuacjach powinniśmy kie przytoczone przez Panią problemy, ale o wszystkich małżonkowie muszą postawić granice?
18
Granice zawsze trzeba stawiać wtedy, kiedy mamy wrażenie, że ktoś nadużywa naszej hojności albo zachowuje się w taki sposób, który jest dla nas jakoś bolesny. W takich sytuacjach trzeba komunikować swój dyskomfort, bo inaczej będziemy dawać przyzwolenie takim zachowaniom, a one mogą się powtarzać i utrwalać. Dla wielu osób nie jest to łatwe, zwłaszcza, kiedy w ich domu rodzinnym, chronicznie przekraczano granice dzieci i jeszcze to uzasadniano w sposób manipulacyjny. Przy głębszych trudnościach w tej dziedzinie może nie wystarczyć szybki kurs asertywności, a bardziej wskazana może być terapia. Co to znaczy mądrze kochać: siebie, męża / żonę, bliskich, dzieci… Św. Ignacy Loyola używał sformułowania caritas discreta – miłość roztropna. Aby tak kochać, trzeba znać siebie i swoje granice, a także potrzeby i granice drugiego. Mądra miłość jest usytuowana między nadopiekuńczością a egoizmem i brakiem wrażliwości. Pierwsza z tych postaw rozpieszcza,
TEMAT NUMERU Rozmowa niepotrzebnie wyręcza i pozbawia osobę bliską okazji do rozwoju i zdrowego zaangażowania, druga lekceważy cudze potrzeby i pozbawia bliskich pomocy, której naprawdę potrzebują. Osiąganie złotego środka nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli w naszym domu przesiąkaliśmy czyjąś nadopiekuńczością albo panował w nim tzw. „zimny chów”, gdzie każdy chodził swoimi drogami i nikt nie przejmował się niczyimi potrzebami. W psychoterapii często sięgamy do przekazów generacyjnych, jakie kryją rodziny, bo w nich często zakodowane są obecnie występujące dysfunkcje w relacjach.
oznacza, że będziemy chcieli sprawić, by współmałżonek był z nami szczęśliwy, na ile tylko potrafimy to uczynić. Jest to wielka sztuka, której uczymy się całe życie. A jej podstawą jest uważność na siebie i drugiego, i zaangażowanie w wychodzenie naprzeciw słusznym oczekiwaniom współmałżonka.
Dziękuję za rozmowę.
FOT. PIXABAY
Czy istnieje recepta na udany związek, bycie kochającym rodzicem? Kiedyś wydałem książkę zatytułowaną „Przepis na miłość” i w niej zawarłem szereg rad dotyczących budowania relacji i małżeństwa. Na rynku księgarskim jest obecnie wiele pozycji, z których można zaczerpnąć wiele cennych Jak budować zaufanie w relacji podpowiedzi. Problem zwykle polega na tym, aby umieć je prawidłowo zaz kimś, kogo kochamy? Zaufanie buduje się poprzez stałą re- stosować, a to wymaga znajomości siealizację naszych zobowiązań. Im bliżej bie, swoich potrzeb i oczekiwań osoby kogoś jesteśmy, tym jest ich więcej i nie kochanej. Nikt nie wyleczy się jedynie dotyczą one tylko jakiejś zewnętrznej studiując encyklopedię leków… logistyki wspólnego życia, ale wrażliCo zatem należałoby zrobić? wości, dostępności uczuciowej, zainteDobrą rzeczą jest wejście na drogę resowania potrzebami i pragnieniami osoby kochanej. W końcu małżeńskie jakiejś konkretnej duchowości, bo ona ślubowanie miłości do końca życia zwykle zawiera zarówno jakąś teorię
(wizję i opis celu oraz środków, które do niego prowadzą) i praktykę (poznanie siebie i wdrażanie się w konkretne umiejętności). Osobiście polecam ćwiczenia duchowe św. Ignacego Loyoli. Znamienne jest, że św. Ignacy wybór powołania, a więc i małżeństwa, umieszcza w drugim tygodniu swoich rekolekcji, na etapie drogi oświecającej. Chce przez to powiedzieć, że potrzeba pewnego duchowego oczyszczenia, zanim człowiek będzie potrafił podjąć jakieś zobowiązanie na całe życie. Kiedy natomiast ktoś odkrywa różne swoje deficyty z dzieciństwa, które utrudniają budowanie relacji z innymi, warto poszukać także terapii indywidualnej. Może ona pomóc wszystko to w sobie ponazywać i popracować nad przezwyciężeniem destrukcyjnych emocjonalnych tendencji.
19
Jan Paweł II odmówił ten akt po raz pierwszy w Fa mie maja r. w pierwszą rocznicę zamachu na swoje życie. Ponowił go października r. w czasie synodu biskupów w Watykanie, a później marca r. w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, podczas Mszy Świętej dla rodzin w Watykanie. Biskupi mieli dokonać aktu poświęcenia w swoich diecezjach w łączności z Ojcem Świętym. Poniżej drukujemy fragment tego doniosłego w historii Kościoła „Aktu Poświęcenia świata” Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko!”. Ze słowami tej antyfony, którą modli się od wieków Chrystusowy Kościół, staję dziś na miejscu przez Ciebie wybranym i szczególnie przez Ciebie, Matko, umiłowanym. Staję w szczególnym poczuciu jedności z wszystkimi Pasterzami Kościoła, z którymi wspólnie stanowimy jedno ciało i jedno kolegium, tak jak z woli Chrystusa Apostołowie byli w jedności z Piotrem. W poczuciu tej jedności wypowiadam słowa niniejszego aktu, w którym raz jeszcze pragnę zawrzeć „nadzieje i obawy” Kościoła w świecie współczesnym. […] Ten świat ludzi i narodów mam przed oczami również dzisiaj, kiedy pragnę ponowić zawierzenie i poświęcenie dokonane przez mojego Poprzednika na stolicy Piotrowej: świat kończącego się drugiego tysiąclecia, świat współczesny, nasz dzisiejszy świat! […] W szczególny sposób zawierzamy Ci i poświęcamy tych ludzi i te narody, które tego najbardziej potrzebują. „Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko! Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych!”. Racz nie gardzić! Przyjmij naszą ufność pokorną i nasze zawierzenie! […] Zawierzając Ci, o Matko, świat, wszystkich ludzi i wszystkie ludy, zawierzamy Ci także samo to poświęcenie za świat, składając je w Twym macierzyńskim Sercu.
O Serce Niepokalane! Pomóż nam przezwyciężyć grozę zła, które tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi – zła, które w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości! Od głodu i wojny – wybaw nas! Od wojny atomowej, od nieobliczalnego samozniszczenia, od wszelkiej wojny – wybaw nas! Od grzechów przeciw życiu człowieka od jego zarania – wybaw nas! Od nienawiści i podeptania godności dziecka Bożego – wybaw nas! Od wszelkich rodzajów niesprawiedliwości w życiu społecznym, państwowym i międzynarodowym – wybaw nas! Od deptania Bożych przykazań – wybaw nas! Od usiłowań zadeptania samej prawdy o Bogu w sercach ludzkich – wybaw nas! Od grzechów przeciw Duchowi Świętemu – wybaw nas! Wybaw nas! Przyjmij, o Matko Chrystusa, to wołanie nabrzmiałe cierpieniem wszystkich ludzi! Nabrzmiałe cierpieniem całych społeczeństw! Niech jeszcze raz objawi się w dziejach świata nieskończona potęga Miłości miłosiernej! Niech powstrzyma zło! Niech przetworzy sumienia! Niech w Sercu Niepokalanym odsłoni się dla wszystkich światło nadziei! CYT. ZA: HTTP://WWW.ROZANIEC.EU
Miej zawsze siebie przed sobą. Uważaj się za takiego, jakim cię stworzył. Nie szukaj innego od siebie. Nie chciej być innym od tego, jakim cię On stworzył, a tak zawsze będziesz miał Boga na pamięci.
FOT. FOTOTECA MSA
św. Antoni
Nasz patron
NASZ PATRON Cuda
Jak osioł oddał cześć Eucharystii Władysław Paulin Sotowski OFMConv biblista, nauczyciel akademicki, były redaktor naczelny „Posłańca św. Antoniego z Padwy”
K
azania św. Antoniego były niezwykle skuteczne. W Rimini, dokąd przyszedł zaraz na początku swej działalności w Italii, prawie całe miasto popierało już „czystych”, czyli „katarów”, ale Antoni ten proces porzucania Kościoła zatrzymał. Przekonał swoich słuchaczy, że Bóg jest dobry, że dobry i piękny jest świat, który Bóg
76
FOT. WIKIPEDIA.ORG
Anton van Dyck, Cud św. Antoniego z mułem, 1627-1630
stworzył, że Bóg stał się człowiekiem w Jezusie Chrystusie, aby przekonać nas o swojej miłości do ludzi. Brat Antoni wreszcie głosił z wielkim przekonaniem, że i człowiek może być dobry, że miłość jest możliwa, a nawet nakazana. Zarówno wierni nauce Kościoła, jak i ci, co do niej powrócili, patrzyli na Antoniego z przyjaźnią. Odrodziły się też stare więzi, ludzie zaczęli urządzać wesela, chrzciny, nie wstydzili się odwiedzać się, gościć się i okazywać radości. Pewien zagorzały zwolennik „czystych” wyznał kiedyś Antoniemu, że już wierzy prawie we wszystkie prawdy głoszone przez Kościół katolicki, ale nie może jeszcze uwierzyć, że Jezus, Syn Boży, może być obecny w Eucharystii. Wierzył nawet, że Msza Święta uobecnia nam mękę i śmierć Jezusa na krzyżu, ale nie mógł uwierzyć, że w tej odrobinie chleba, zamkniętej w tabernakulum, może być obecny Syn Boży, sam Bóg Najwyższy. – Myślę – mówił heretyk – że wy, klękając w swoich katolickich kościołach przed tą odrobiną chleba, popełniacie bałwochwalstwo. – A więc nie chcesz uwierzyć w prawdę zawartą w słowach, które sam Pan Jezus powiedział: „To jest ciało moje”? – Bracie Antoni, uwierzę w obecność Syna Bożego w Eucharystii i złożę wyznanie wiary w Kościele katolickim, jeżeli mój osioł klęknie i odda Mu cześć.
– Dobrze – odpowiedział Antoni – przekonajmy się sami. Umówili się na określony dzień i godzinę, a czekając na ten termin, niedowiarek przygotowywał swojego osła w ten sposób, że zmusił do postu. Przez trzy dni osiołek nie dostawał pożywienia. Przygotowywał się także św. Antoni, oddawał się gorącej modlitwie, powtarzając: „Nie nam, Panie, nie nam, ale Imieniu Twojemu daj chwałę”. W oznaczonym dniu niedowiarek przyprowadził swojego osła, a jego pomocnicy przynieśli wiązkę pachnącego siana oraz naczynie pełne owsa. Ustawili się z oślimi przysmakami po jednej stronie schodów, osła natomiast przyprowadzono z drugiej ich strony. Gdy tylko zajęli swoje miejsca, Antoni wyszedł z monstrancją. Właściciel puścił osła, pewny, że przebiegnie u stóp Antoniego, aby zaspokoić kilkudniowy głód. Tymczasem osioł ukląkł obydwoma przednimi nogami przed Najświętszym Sakramentem, oddając pokłon Synowi Bożemu, ukrytemu pod postacią chleba. Padł na kolana również przeciwnik Najświętszego Sakramentu, wyznając wiarę w Eucharystię i dziękując Bogu, że w tak prosty sposób zechciał go pociągnąć do wiary. Często możemy zobaczyć dziwny wizerunek, przedstawiający osła, który klęka przed monstrancją, trzymaną przez św. Antoniego.
O celi, którą św. Antoni kazał zbudować na orzechu Życiorys pierwszy św. Antoniego
K
iedy to się działo, nadchodził czas żniwa. Przeto, wierny i roztropny sługa Pański, widząc konieczne prace ludu nad zbiorem plonów, postanowił przerwać przepowiadanie do czasu odpowiedniego do mówienia i rozpuściwszy rzesze świeckich, szukał miejsc sekretnych i pewnych, i by znaleźć spokojną samotność udał się do miejscowości, która zwie się Campus sancti Petri – Camposanpiero. Szlachetny mąż, imieniem Tiso, niemało uradowany jego przybyciem, z oddaniem ofiarował mężowi Bożemu Antoniemu przyjazne usługi; on też miał dom braci na swoim terenie. Niedaleko ich domu miał on pewne miejsce położone w lesie, gdzie wśród drzew leśnych rósł rozłożysty orzech, z którego
pnia sześć konarów, idących do góry, tworzyło jakby koronę gałęzi. Gdy pewnego dnia mąż Boży spostrzegł jego przedziwną piękność, zaraz, natchniony Duchem, postanowił zrobić sobie na nim celę, najbardziej dlatego, że miejsce to dawało odpowiednią samotność i spokój sprzyjający kontemplacji.
W tej to właśnie celi, prowadząc niebiańskie życie, sługa Boży Antoni trwał na świętej kontemplacji, jak pracowita pszczoła. Ta cela stała się jego ostatnim mieszkaniem wśród śmiertelników; wstępując do niej pokazał, że zbliża się do nieba. Kończy się część pierwsza.
Gdy o tym przez braci powiadomił rzeczonego nobila, wtedy on, po związaniu czworokątnie konarów deskami na poprzek, własnymi rękami urządził celę z mat słomianych. A także zrobił podobne cele, tak samo zbudowane, dla dwu towarzyszy; mianowicie wyższą, bardziej pieczołowicie przygotował na użytek świętego, a pozostałe, z mniejszą pieczołowitością urządził na potrzebę braci.
Współpraca: Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów
„Assidua” lub „Vita prima” (z łac. „Żywot pierwszy”), to życiorys św. Antoniego z Padwy napisany po łacinie tuż po jego kanonizacji, która odbyła się w 1232 r., czyli rok po śmierci Antoniego. Nie wiadomo, kto napisał „Assidua”. Prawdopodobnie był to jeden z braci zakonnych Świętego, który podjął się tego zadania na zlecenie przełożonych. Nazwa „Assidua” pochodzi od pierwszego słowa Prologu, i oznacza: nieustanny (niestrudzony, usilny).
Konkurs!
3 pytania, 3 odpowiedzi, 3 książki do wygrania! Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnym konkursie. Tym razem nagrodami są 3 książki Wydawnictwa AA: „Fatima w relacjach naocznego świadka. Świadectwo opiekuna duchowego dzieci z Fatimy”. Na listy, kartki pocztowe lub maile z odpowiedziami czekamy do 20 czerwca 2017 r. Spośród nich wyłonimy zwycięzców.
Pytania konkursowe: 1. Jak nazywała się kobieta, której w 1890 r. zepsuł się sekretarzyk i wezwała św. Antoniego na pomoc? 2. Od którego roku Bracia Mniejsi Konwentualni prowadzą misję w Munyonyo w Ugandzie? 3. W jakim mieście miał miejsce cud, w trakcie którego osioł uklęknął przed Najświętszym Sakramentem w obecności św. Antoniego?
Książki otrzymują: Jerzy Freudenreich Dariusz Kosno Stanisław Twaróg
Rozwiązanie konkursu nr 2/2017: 1. W 1995 r. 2. Niedziela Palmowa (Niedziela Gałęzi). 3. Dwie rodziny muzułmańskie. Wszystkim Czytelnikom, którzy nadesłali do nas kartki, listy i maile z odpowiedziami, serdecznie dziękujemy i zachęcamy do udziału w kolejnym konkursie!
Najnowsza książka o. Andrzeja Zająca Bóg jest miłośnikiem życia. Jego miłość wypełnia cały świat, a szczególnie serce człowieka. Wstajesz rano i cieszysz się, że żyjesz! Niezależnie od czekających trudności potrafisz docenić, że otrzymałeś kolejny dzień do zagospodarowania. Entuzjazm to dar, na który warto się zgodzić. zić. I nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Idź więc przez meandry codziennych ziennychh zmagań, odkrywając z każdym dniem, z każdą stroną ną tej książki kssiążki moc entuzjazmu, moc Bożego tchnienia w tobie!
oprawa twarda, s. 216, cena: 29,90 zł Wydawnictwo Franciszkanów „Bratni Zew” ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, e-mail: ksiegarnia@bratnizew.pl
zest książk aw a + tor
www.bratnizew.pl
41,90
zł
ba
Posłaniec św. Antoniego z Padwy
O wypoczynku i wakacjach Czym grozi pracoholizm?
Bagnoregio – bajkowe miasto Trzechsetlecie koronacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej
Fernando Martins de Bulhões
Dla Czytelników POSŁAŃCA na hasło PA3 rabat -10%
Torby na dobre zakupy z oryginalną i niepowtarzalną grafiką, w soczystych barwach, przedstawiającą fragmenty fresków autorstwa Stanisława Wyspiańskiego i Tadeusza Popiela z bazyliki franciszkanów w Krakowie BRATKI │ ANIOŁY │ NASTURCJE │ ORŁY W KORONACH pojemna, wygodna, wytrzymała i bardzo dobrej jakości uszyta w polskiej pracowni, z grubej bawełnianej tkaniny, wyprodukowanej w Polsce
55 zł * Wymiary: 40 x 30 x 10 cm Długość uszu: 70 x 3 cm Tkanina: bawełna 100%, 280 g/m2
ZAMÓW JUŻ TERAZ !
Torba zapakowana w ekologiczne pudełeczko idealna na prezent.
www.bratnizew.pl
lub zadzwoń: 12 428 32 40 Bratni Zew sp. z o.o. ul. Grodzka 54, 31-539 Kraków
* do ceny należy doliczyć koszt wysyłki 12 zł