Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji. Okazja czy pokusa?

Page 1

SILVANO FAUSTI

Sztuka rozeznania i podejmowania decyzji Okazja czy pokusa?



Okazja czy pokusa?

Pamiêci drogiego przyjaciela Giovanni Ballis

Po wiêcam tym, którzy pragn¹ cokolwiek zrozumieæ z owej gmatwaniny ludzkiego serca, aby znaæ i chcieæ tego, co czyni¹.



Silvano Fausti

Okazja czy pokusa? sztuka rozeznania i podejmowania decyzji

Z jêzyka w³oskiego t³umaczy³ Bruno Adam Gancarz OFMConv

Kraków


Tytu³ orygina³u: OCCASIONE O TENTAZIONE? Arte di discernere e decidere ISBN 88-7610-604-9 Copyright © 1999 by ÀNCORA S.r.l. ÀNCORA EDITRICE Via G.B. Niccolini, 8-20154 Milano

Copyright wydania polskiego © 2014 by WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW Bratni Zew spó³ka z o.o.

ISBN 978-83-7485-237-1 Wszelkie prawa zastrze¿one.

Ksi¹¿ka ani ¿adna jej czê æ nie mo¿e byæ przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w rodkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. W sprawie zezwoleñ nale¿y siê zwracaæ do wydawnictwa: Bratni Zew sp. z o.o., ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków.

Zamówienia na ksi¹¿ki mo¿na sk³adaæ: Wydawnictwo OO. Franciszkanów Bratni Zew ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41 www.bratnizew.pl Korekta: Iwona Korohoda

Imprimi potest: Kuria Prowincjalna OO. Franciszkanów L.dz. 950/2000, Kraków dnia 27 X 2000 r.

WYDAWNICTWO OO. FRANCISZKANÓW Bratni Zew spó³ka z o.o.

ul. Grodzka 54, 31-044 Kraków tel. 12 428 32 40, fax 12 428 32 41

www.bratnizew.pl


Spis tre ci Przedmowa .......................................................................... 7 Plan dzie³a ...................................................................... 12 Wprowadzenie ROZEZNANIE urok czy magia? ........................... 13 Droga Mleczna ............................................................... 15 Cz³owiek ......................................................................... 19 Rozeznanie ..................................................................... 23 Co nale¿y rozeznawaæ ............................................. 26 Dlaczego rozeznawaæ ............................................... 28 W jakim celu rozeznawaæ ........................................ 31 Rozeznanie a moralno æ ................................................ 32 Rozeznanie a duszpasterstwo ........................................ 34 Rozeznanie a tradycja .................................................... 36 Rozdzia³ I WEJD W SIEBIE nêdznego czy bogatego? ..................... 43 a. Jak siê przeprowadza szczegó³owy rachunek sumienia ............................. 46 b. Znaczenie szczegó³owego rachunku sumienia ....... 48 c. Wyja nienie mechanizmu i owoce szczegó³owego rachunku ........................... 54 Rozdzia³ II OBSERWUJ SAMEGO SIEBIE ... czy tego nie dostrzegasz? ................... 59 a. Jak siê przeprowadza ogólny rachunek sumienia ... 62 b. Sens ogólnego rachunku sumienia ........................... 62 c. Wyja nienie rachunku sumienia ............................... 64


Rozdzia³ III ODCZYTAJ SAMEGO SIEBIE piêknego czy brzydkiego? ................... 71 Uwaga wstêpna .............................................................. 76 a. Gdy coraz bardziej pogr¹¿asz siê w z³u .................. 79 b. Gdy starasz siê uwolniæ od z³a i szukasz dobra ......................................................... 84 c. Kiedy czynisz postêpy w dobrym .......................... 125 Rozdzia³ IV ZADECYDUJ SAM dlaczego tak, dlaczego nie? ................ 159 a. Warunki dokonania dobrego wyboru .................... 165 b. Co nale¿y wybieraæ: cztery punkty i jedna uwaga .................................. 168 c. Trzy ró¿ne okoliczno ci, w jakich mo¿esz wybieraæ...................................... 171 d. Jak uporz¹dkowaæ i na nowo kszta³towaæ swoje ¿ycie ....................... 183 Zakoñczenie ................................................................. 185 Dodatek ........................................................................ 187


Przedmowa Wizja wiata jako widowiska, przepowiedziana przez jednego z filozofów, dobieg³a do pe³ni. Czy¿by zatem wiat przemija³ w swej w³asnej formie? Czy¿ w ten sposób przemija jego postaæ (por. 1Kor 7,31)? W Elogium naszego czasu mówi³em o sympatii dla obecnego naszego wiata wraz z ca³¹ jego dwuznaczno ci¹. Sam Bóg tak go ukocha³, ¿e wszystko postawi³ na niego, nawet, jak napisano, ¿ycie swojego Jedynego Syna (por. J 3,16). Ale jest równie¿ napisane: Cudzo³o¿nicy! Czy¿ nie wiecie, ¿e przyja ñ ze wiatem jest nieprzyja ni¹ z Bogiem? (Jk 4,4). W jêzyku japoñskim s³owa stosowno æ i niebezpieczeñstwo posiadaj¹ taki sam ideogram. Ka¿da rzeczywisto æ niesie ze sob¹ dwie przeciwstawne mo¿liwo ci. Naszym zadaniem jest odró¿niæ okazjê nie do stracenia od pokusy, która prowadzi nas do zguby; to, co przyczynia siê do naszej realizacji od tego, co przynosi nam szkodê. Jedynie w ten sposób dowiemy siê, co nale¿y kochaæ, a co nienawidziæ w naszym wiecie postawionym pod znakiem wolno ci zrealizowanej. Wyzwolony ze wszystkiego, nieokre lony ¿adnymi granicami, posiada on jako jedyny horyzont brak horyzontu nieokre lono æ... 7


Czy oznacza to powrót do chaosu, czy jaki nowy pocz¹tek? Ca³kowite ogo³ocenie, wype³nione symulacj¹ wszystkiego i przeciwieñstwem wszystkiego, czy¿by to by³ los tego, który zapragn¹³ staæ siê podobnym Bogu; czy te¿ jest ono zarodkiem coraz doskonalszej pe³ni z Nim? Czy prowadzi do nieodwracalnego z³a, czy te¿ mo¿e kryje w sobie nieprzewidywalne dobro? Dzi stajemy przed sytuacjami dotychczas nieznanymi, które z jednej strony otwieraj¹ przed nami nowe perspektywy, ale z drugiej przynosz¹ równie¿ dotychczas niespotykane pokusy, które prowadz¹ do nico ci. Wyzwoleni spod prawa, zdani jedynie na w³asne kaprysy, czy potrafimy odró¿niæ jedne sytuacje od drugich? Jak uczyniæ z pokusy okazjê lub przynajmniej nie uczyniæ z okazji pokusy? Jakie mamy do dyspozycji mo¿liwo ci i kryteria celem rozeznania tych sytuacji tak, aby kresem wolno ci nie sta³ siê nieuchronnie kres samej rzeczywisto ci? Tym bêdziemy siê zajmowaæ w naszych rozwa¿aniach o rozeznaniu. Jako kryterium rozpoznania postawimy odpowiednio rado æ i smutek serca, ucz¹c siê poznawaæ ró¿nicê miêdzy przyjemno ci¹ i rado ci¹, miêdzy smutkiem pozytywnym i negatywnym, miêdzy rado ci¹ autentyczn¹ a jej imitacj¹. Mo¿e nam siê wydawaæ dziwne, ¿e w³a nie to jest ostatecznym kryterium dobra i z³a. Jak jednak zobaczymy, takie jest prawo wolno ci (Jk 2,12) z³o¿one we wnêtrzu ka¿dego cz³owieka, który poszukuje prawdy. Powo³ani od pocz¹tku do tego nowego prawa, mo¿emy powiedzieæ dzi , ¿e ostatecznie ju¿ do niego dotarli my. Dobro i z³o nie zawieraj¹ siê w rzeczach. Wszystkie s¹ zdrowe i nie ma w nich mierciono nego jadu (por. Mdr 1,14). Dobro lub z³o zale¿y natomiast od sposobu, w jaki z nich korzystamy, zale¿y od naszego dzia³ania. Dzia³ania jednak ze swej strony kryj¹ intencje. Stanowi¹ widzialny szczyt góry lodowej, pod któr¹ kryje siê ca³y 8


wiat niedostrzegalnych uczuæ. Jest to wiat wewnêtrzny, który nadaje si³ê i kierunek strzale naszego zewnêtrznego dzia³ania. Dostrze¿enie przed podjêciem dzia³ania, jakie uczucia wchodz¹ w grê, a jakie nie, które maj¹ na celu ¿ycie, a które mieræ, to trudne zadanie stanowi¹ce o ludzkim bycie. Oznacza to zdolno æ poznania, podejmowania decyzji oraz dokonywania wyboru z wolno ci¹ i odpowiedzialno ci¹. Bez rozeznania pozostawaliby my w nie wiadomo ci, niezdecydowaniu, w chaosie. Ograniczeni jedynie do poziomu zwyk³ych automatów kierowanych najczê ciej przeciwstawnymi impulsami, rezygnujemy z naszej godno ci. Ostatecznie wolni do wszystkiego, czy¿ nie stajemy siê wolnymi jedynie dla nico ci, osobami zupe³nie pozbawionymi wolno ci, wrêcz niewolnikami wszystkiego? Powy¿sze refleksje u³atwi¹ nam wej cie w wiat wewnêtrzny zwykle jeste my poza nim! i oswojenie siê z nim. ¯ycie wewnêtrzne sprawia, ¿e osoba jest sob¹ i mo¿e komunikowaæ siê z inn¹ osob¹. Bez niego dochodzi do umasowienia i homologacji. Trzeba jednak strzec siê namiastek. ¯ycie wewnêtrzne ma tendencjê do tego, by stawaæ siê produktem na sprzeda¿, jednakowym dla wszystkich, przyswajanym przez ka¿dego prywatnie. Maj¹c przekonanie o tym, ¿e jeste my jedyni i oryginalni, mo¿emy staæ siê zwyk³ymi odtwórcami w monologu Bestii , której liczbê, nie wiedz¹c nawet o tym, nosimy na czole i na rêce (por. Ap 13,16n). Rozeznanie i decyzja to sztuka, a ta jako taka posiada swoj¹ technikê. Mo¿e siê jej nauczyæ ten, kto przyk³ada siê do tego z zaanga¿owaniem. Potrzebny jest wzór i wychowanie, instynkt i wysi³ek, natura i kultura. Dzi notuje siê przerost nauk we wszystkich dziedzinach, tak¿e w tych, które swego czasu pozostawione zosta³y spontaniczno ci i fantazji. Ignoruje siê natomiast, inaczej ni¿ to by³o dawniej, wiedzê duchow¹. Trzeba na nowo j¹ od9


kryæ jest to konieczne, je li nie chcemy, aby nasza epoka zagubi³a siê w labiryncie w³asnych, coraz to doskonalszych sztuczek. Bez duchowo ci cz³owiek jest podobny do usi³uj¹cej lataæ mewy mieszki o z³amanym skrzydle. Trzepocz¹c skrzyd³ami krêci siê niezdarnie wokó³ siebie nie mog¹c odbiæ siê od ziemi. Urojone skrzyd³o nie s³u¿y niczemu. Zwiêksza jedynie niepotrzebny trud ile¿ niepotrzebnych trudów! w patetycznym przekonaniu, ¿e jeste my w stanie co osi¹gn¹æ. Potrzeba duchowo ci jest wrodzona i stanowi element konstytutywny cz³owieka. Odpowied na tê potrzebê pozostawiona jest b¹d to ludziom kompetentnym, b¹d wszelkiego rodzaju szarlatanom. Wynikiem tego jest zamieszanie, prowadz¹ce wielu do zaniedbania w³asnej duchowo ci. Nie znajduj¹c wody zdatnej do picia, zaprzecza siê pragnieniu. Nie uwa¿am siê za cz³owieka kompetentnego, ale te¿ nie chcê byæ szarlatanem. Dlatego odwo³ujê siê do wielkiego mistrza, Ignacego Loyoli, i ofiarujê ka¿demu swobodny komentarz do æwiczeñ duchowych, jakie on proponuje. w. Ignacego mo¿na nazwaæ praktycznym geniuszem ¿ycia duchowego. W dziedzinie pozostawionej najczê ciej w³asnym upodobaniom, zagro¿onej ³atwym entuzjazmem i niebezpiecznym fanatyzmem, on stanowi wzór metody i równowagi. Pamiêtaj¹c zarówno o ca³o ci, jak i szczegó³ach, z precyzj¹ wskazuje cel oraz kroki do jego osi¹gniêcia. W najwy¿szej harmonii uk³ada warto ci stoj¹ce w sprzeczno ci ze sob¹, jak wolno æ i ³askê, subiektywizm i obiektywizm, naturalno æ i nadprzyrodzono æ, a przede wszystkim z wielkim szacunkiem odnosi siê do ka¿dego szczegó³u, u³atwia ka¿demu stawanie siê coraz bardziej sob¹ w relacji do Boga i do innych ludzi. O nim mówi pewien epigramat: Non coerceri a maximo, contineri tamen a minimo, divinum est , co mo¿na przet³umaczyæ: Bosk¹ rzecz¹ jest nie rezygnowaæ z tego, co nie10


skoñczone, a równocze nie byæ skoncentrowanym na najmniejszym . Niniejsza ksi¹¿eczka nakre la technikê duchow¹ odwo³uj¹c¹ siê do najstarszych i chwalebnych, aczkolwiek zapomnianych tradycji w historii. Pragnê³aby byæ ma³ym przewodnikiem ¿ycia wewnêtrznego. Wskazuje, jakie nale¿y podj¹æ æwiczenia stanowi¹ce drogê do osi¹gniêcia wolno ci i nabycia sztuki rozeznania i podejmowania decyzji. ¯adne æwiczenie nie przynosi natychmiast zadowolenia. Kto wola³by od razu zacz¹æ graæ doskonale, tymczasem musi rozpocz¹æ od solfe¿u. Pocz¹tkowy jednak trud jest cen¹, jak¹ nale¿y zap³aciæ za rosn¹ce szczê cie, którym bêdzie siê mo¿na zawsze cieszyæ. Nie piszê tej ksi¹¿eczki dla osób ³akomych sensacji duchowych i poszukiwaczy ciekawostek intelektualnych. Piszê dla tych, którzy jak ty mam nadziejê nie chc¹ rezygnowaæ z tego, co czyni ich w pe³ni lud mi, mianowicie: mo¿liwo ci rozumienia i dzia³ania w sposób wolny. Niezale¿nie od tego, czy s¹dzisz, i¿ wierzysz, czy uwa¿asz, ¿e nie wierzysz, mo¿esz odkryæ, ¿e ponad praktykami duchowymi istnieje praktyka ¿ycia duchowego z bardzo bogat¹, chocia¿ ma³o znan¹ kultur¹. Jest ona w stanie zrozumieæ cz³owieka w sposób bardziej rozs¹dny, ni¿ to siê zak³ada. Jest to praca, któr¹ powiniene podj¹æ, aby staæ siê autentycznie sob¹. Pracê tê nale¿y podj¹æ nie przed psychologiem, ale przed Bogiem, który równie¿ jest dyspozycyjny i dyskretny, niew¹tpliwie mniej kosztuje i jest mniej lub zupe³nie niekrêpuj¹cy, zawsze gotowy ukryæ siê, aby nie rzucaæ cienia. Mam nadziejê, ¿e oddam ci przys³ugê, je li pragniesz, aby twoje dzia³anie by³o coraz bardziej zgodne z tym planem dotycz¹cym ciebie, jakim jeste ty sam. Pragn¹³bym, aby te stronice posiada³y aromat autentycznej m¹dro ci, z której zosta³y zaczerpniête i aby mo11


g³y pos³u¿yæ ka¿demu, by móg³ stawaæ siê, coraz bardziej wiadomy i wolny, po prostu cz³owiekiem. Sk³adam podziêkowanie Enrico d'Auria i Franca Montagna za korektê tekstu. Dziêkujê Filippo Clerici, Beniamino Guidotti i Roberto Gazzaniga za ich cenne sugestie, a tak¿e tym wszystkim, z którymi autentycznie do wiadczy³em u¿yteczno ci proponowanych tu praktyk. Autor

Plan dzie³a We wprowadzeniu: Rozeznanie wyja niê znaczenie rozeznania dla cz³owieka i jego dzia³ania (je liby kto uzna³ tê czê æ za nieco trudn¹, mo¿e j¹ pomin¹æ, nie ryzykuj¹c niezrozumienia reszty). W rozdziale I: Wejd w siebie proponujê æwiczenie maj¹ce na celu wej cie w serce: szczegó³owy rachunek sumienia. W rozdziale II: Obserwuj samego siebie przedstawiê inne æwiczenie, celem nauczenia siê rejestrowania tego, co siê w nas dzieje: ogólny rachunek sumienia. W rozdziale III: Odczytaj samego siebie podam zasady rozeznania konieczne do tego, aby umieæ odczytywaæ to, co nauczyli my siê spostrzegaæ i rejestrowaæ. W rozdziale IV: Zadecyduj sam zobaczymy wreszcie, w jakim stopniu rozeznanie s³u¿y podejmowaniu decyzji i dzia³aniu w sposób wolny i odpowiedzialny. W Dodatku przedstawiam dla wygody ca³o æ æwiczeñ, jakie nale¿y podj¹æ dla duchowego rozwoju ku pe³ni wolno ci. 12


Wprowadzenie

ROZEZNANIE urok czy magia?

Legenda mówi, ¿e Syreny, czaruj¹ce i demoniczne mieszkanki pewnej wyspy na zachodzie wielkich wód, w po³owie kobiety a w po³owie ptaki, czarem swego piewu uwodzi³y nieodparcie ¿eglarzy przep³ywaj¹cych przez w¹ski przesmyk morza, doprowadzaj¹c do tego, ¿e wszyscy ginêli rozbici o ska³y. Podczas swej powrotnej podró¿y Ulisses zatka³ woskiem uszy swych towarzyszy, aby nie s³yszeli piewu i nie dali siê uwie æ. Sam natomiast kaza³ siê mocno przywi¹zaæ do masztu, aby us³yszeæ g³os syren nie doznaj¹c jednak katastrofalnych konsekwencji. Orfeusz natomiast zaintonowa³ bardziej melodyjn¹ pie ñ, która zaczarowa³a Syreny pozostawiaj¹c je skamienia³e i nieme.

13



Droga Mleczna Postawa wyprostowana, owoc powolnej ewolucji, pozwoli³a cz³owiekowi stan¹æ przed kim sobie podobnym. W ten sposób spotka³ twarz innego. Lecz postawa na wznak, z twarz¹ ku górze, jak¹ zajmuje podczas snu zwierzê kuli siê pozwala mu w rzeczywisto ci stan¹æ wobec nieba. I rozpocz¹³ cz³owiek ¿eglugê po bezgranicznie ciemnej przepa ci, aby poszukiwaæ jakiego tajemniczego oblicza, oblicza Tego INNEGO, z pok³adan¹ w sercu nadziej¹ na Jego spotkanie lub przynajmniej odgadniêcie. Je li inni, chocia¿ s¹ ró¿ni, upodobniaj¹ siê do Niego, to mo¿e wiêc istnieje jakie wspólne oblicze, do którego upodobniaj¹ siê wszyscy, od którego wszyscy pochodzimy i do którego zmierzamy? To stanowi³o pocz¹tek drogi cz³owieka. Ze zwyk³ego rzemie lnika (faber) sta³ siê kontemplatorem (contemplator) i pielgrzymem (viator). Sta³ siê zwierzêciem, które nie tylko dzia³a, ale obserwuje i rozwija siê usi³uj¹c dociec, sk¹d pochodzi i dok¹d zmierza jego dzia³anie. Podczas bezsennych nocy cz³owiek obserwowa³ ciemno æ, aby uchwyciæ jaki niepewny znak, który o wietli³by jego krótkie, zbyt krótkie ¿ycie. Przez tysi¹ce lat, wpierw nim ziemskie ognie zaciemni³y ognie niebieskie, poszukiwa³ ponad sob¹ próbuj¹c dociec, jakie jest jego przeznaczenie. Jak¹ drogê do osi¹gniêcia ojczyzny jego pragnieñ, jego domu, byæ mo¿e tego samego domu, jaki 15


posiada INNY, którego oblicze zdawa³o siê ukazywaæ w nieskoñczonych oczach nocy, wskazywa³o mu dr¿¹ce wiate³ko jego gwiazdy? Staro¿ytni utrzymywali, ¿e ka¿dy cz³owiek rodzi siê pod swoj¹ gwiazd¹ i ¿e pod ni¹ umiera. Gwiazdê wielkich osobisto ci stanowi³a kometa ze stosownym ogonem. Cz³owiek od pocz¹tku stara³ siê w gwiazdach odnale æ cie¿kê, która doprowadzi³aby go do jego przeznaczenia. Mieszka on bowiem zawsze gdzie indziej, wszêdzie obcy (A. Camus), gdy¿ pozostaje obcym sobie tak d³ugo, dopóki nie zamieszka tam, sk¹d wyszed³. Kontempluj¹c niebo cz³owiek jednak nie utraci³ ziemi. Przeciwnie, móg³ orientowaæ siê i poruszaæ siê po niej w sposób rozumny, czyni¹c j¹ zamieszkan¹ i piêkn¹. Wzrok skierowany ku górze zrodzi³ na dole poezjê i astronomiê, miarê czasu i przestrzeni, taniec i muzykê, liturgiê i matematykê. Rzeczy dobre i piêkne s¹ dla miertelników córkami nieba, gwiazdami, które rozb³ys³y na ziemi. Nauka i sztuka, filozofia i religia, ca³a kultura pochodzi z kontemplacji nieba, jest jego odbiciem na ziemi. Rozeznawaæ (con-siderare), byæ z gwiazdami w poszukiwaniu w³asnej rzeczywisto ci, stanowi ród³o my lenia i dzia³ania cz³owieka. Dopiero wówczas, gdy cz³owiek odnajduje w³asn¹ gwiazdê, pragnie (de-sidera), przestaje rozeznawaæ (considerare), gdy¿ poznaje swój cel, ku któremu winien zmierzaæ. Cz³owiek jest zwierzêciem ekscentrycznym . Posiada poza sob¹ swoje centrum, które ukierunkowuje go ku przedmiotowi jego pragnieñ. Jedynie tam ¿yje, gdy¿ jedynie tam ma swój dom. Kto mieszka tam, gdzie kocha, a nie gdzie przebywa. Dlatego nieustannie porusza siê, aby dotrzeæ tam, gdzie ju¿ przebywa jego serce. Nie mo¿e przecie¿ ¿yæ bez serca. Poprzez swoje niepokoj¹ce rozszczepienie Droga Mleczna stanowi symbol ka¿dej podró¿y . W ró¿nych tradycjach ludowych porównywana jest do wê¿a lub rze16


ki, do ladu kroków lub bryzgów mleka, do wielkiego niebieskiego drzewa, przelotu ptaków i dusz. Jest drog¹ pielgrzymów, badaczy i mistyków, drog¹ niebiesk¹, która ³¹czy ziemiê ze swoj¹ tajemnic¹. Dok¹d pod¹¿aæ? wietlisty szlak jest w sposób widzialny nakre lony, jednakowy dla wszystkich, dla tych ze Wschodu i tych z Zachodu. Ale co wskazuje zagadka rozdro¿a istniej¹ca w ludzkim sercu? Na to pytanie trzeba daæ tê sam¹ odpowied , co na pytanie dok¹d i æ? To, czego cz³owiek na pró¿no poszukuje, staraj¹c siê zg³êbiæ przepa cie nieba lub przebiegaj¹c powierzchniê globu ziemskiego, mo¿e znale æ jedynie w swoim sercu. Wej æ w serce to jedyna droga powrotu, chocia¿ pe³na niejasno ci, bardziej ni¿ Droga Mleczna. Ale jak mo¿na wej æ w serce odnajduj¹c ow¹ niæ Ariadny, która doprowadzi³aby do pozytywnego wyniku przedsiêwziêcia? Istnieje wiele ksi¹¿ek, które mówi¹ o drogach ¿ycia wewnêtrznego. Istnieje wielkie pragnienie ¿ycia wewnêtrznego. Czy¿by po przeminiêciu mody na zmianê struktur nasta³a tendencja chronienia siê w intymno æ? A mo¿e intuicyjnie wyczuwamy, zgodnie z poufn¹ wypowiedzi¹ Jezusa, ¿e gdy dwie rzeczy stan¹ siê jedn¹, i to co zewnêtrzne stanie siê wewnêtrzne , wówczas nadejdzie Królestwo? G³ód wzmaga apetyt. Istnieje obfita literatura wszelkiego rodzaju promuj¹ca ró¿norodne praktyki dla wszystkich gustów, pocz¹wszy od ascetycznych wschodnich a¿ do tych regresywnych zachodnich, jak np. New Age. Cech¹ charakterystyczn¹ tych wszystkich poszukiwañ jest skoncentrowanie siê na sobie, samowystarczalno æ (selfismo). Po ród wielkiego dymu opium znajduje siê zawsze przynajmniej w zakrystii ka¿dej wi¹tyni jest tak¿e wiele dobrych idei, zale¿nych od wspólnych podstaw, czêsto od chrze cijañstwa. Jednak wszystkie te pró17


by, maj¹c za cechê wspóln¹ samozbawienie, zamykaj¹ cz³owieka w jego w³asnej skorupie, abstrahuj¹ od Boga, Chrystusa, od Jego cia³a i Jego historii. Co najwy¿ej odwo³uj¹ siê do jakiego nieokre lonego boga teistycznego, niezbyt okre lonej mglistej idei bêd¹cej ostatecznym owocem sublimacji ewolucyjnej, otoczonej najczê ciej eterycznymi postaciami anielskimi, której warto æ jest równa im samym. Chrystus zredukowany zosta³ do jakiego ma³o inteligentnego guru g³osz¹cego absurdalne prawdy, wznios³e k³amstwa, które pomagaj¹ snuæ piêkne sny wbrew z³ej rzeczywisto ci, maj¹c na celu jej usprawiedliwienie (guru s¹ najbardziej szkodliwymi osobami na przestrzeni historii, a to przede wszystkim dziêki ich pobo¿nym uczniom). S¹ to ideologie, które z biegiem czasu wywo³uj¹ i pog³êbiaj¹ pró¿niê, któr¹ pragn¹ zape³niæ. Ka¿da idea, która odrzuca rzeczywisto æ Boga, który sta³ siê cia³em, jest podobna do cysterny, któr¹ od³¹czono od ród³a. Opuszcza ród³o wody ¿ywej, by wykopaæ sobie cysterny popêkane, które nie utrzymuj¹ wody (por. Jr 2,13). Chyba tylko wodê cuchn¹c¹ i zatrut¹. Nasz wiek pozna³ dobrze niszcz¹ce skutki takich ideologii. Im bardziej ideologie te uwa¿ane by³y za dobre, tym mocniej przyczynia³y siê do wzrostu szkód. Tak bêdzie i w przysz³o ci, je li z zacietrzewieniem bêdziemy produkowaæ nowe idee. Wszystkie one maj¹ tê sam¹ wspóln¹ cechê: neguj¹ transcendencjê i oscyluj¹ jak wahad³o z zewnêtrz do wnêtrza, od tego co materialne do spraw psychologicznych, uwa¿anych niejednokrotnie za duchowe. W ka¿dej epoce antychryst przybiera dwie przeciwstawne i jednorodne maski, odpowiednie do kultury danej chwili. W ten sposób mo¿e zwodziæ na dwóch frontach. Dzi , w epoce upadku my li, w Ko ciele przybiera aspekt absolutnej pewno ci zamiast prawdy. W wiecie próbuje zdyskredytowaæ to, co jest prawd¹. W ¿yciu osób 18


wieckich podaje za absolutn¹ prawdê to, co jest niepewne, odrzucaj¹c to wszystko, co dotychczas stanowi³o prawdê. Ale moneta zarozumialstwa posiada drugie oblicze, mianowicie rozpacz. W koñcu antychryst pozwala na zrzucenie obydwu masek i objawia swoje (nie-)oblicze, wiecznie identyczne z nim samym. Czaruj¹ca syrena zawsze wy piewuje zbawienie, zawsze jednak prowadzi do zguby. Prawd¹ jest, ¿e cz³owiek jest dobry, owszem bardzo dobry (por. Rdz 1,31). Jest obrazem Boga, stworzonym po to, by pojmowa³ i kocha³ prawdê! Jednak jego inteligencja spêtana jest przez k³amstwo, jego wola sta³a niewolnikiem na³ogu (na³óg s³owo zapomniane, oznacza prze¿ywanie przyjemno ci z tego, co jest nikczemne tak, jak gdyby to by³o dobre). Jedynie umi³owanie prawdy stopniowo wyzwala od k³amstwa, a mi³o æ prawdy d wiga z niewoli. Wówczas dopiero, nie wcze niej, milkn¹ g³osy siej¹ce zniszczenie i wyzwala siê ów piew, który uwalnia od wszelkiego zaczarowania, umacnia w powrocie do domu.

Cz³owiek Niektórzy twierdz¹, ¿e cz³owiek tym ró¿ni siê od zwierzêcia, i¿ posiada intelekt. Inni wol¹ twierdziæ, ¿e ró¿ni siê od zwierz¹t ze wzglêdu na swoj¹ g³upotê. Faktycznie, zdrowe zwierzê nie b³¹dzi. Zaprogramowane dla zachowania swego gatunku i swego ¿ycia jednostkowego, kierowanie jest nieomylnie instynktem. Nie stawia sobie pytania: Co nale¿y czyniæ? , które jest równoznaczne z pytaniem: Kim jestem? My natomiast mo¿emy b³¹dziæ. Obdarzeni rozumem wykorzystujemy go tylko i wy³¹cznie do osi¹gniêcia upragnionego celu. Zwierzêta pozostaj¹ takimi, jakimi siê ro19


dz¹. My natomiast przyszli my na wiat po to, by siê narodziæ (P. Neruda). Cz³owiek nie jest tym, czym jest, ale tym, czym jeszcze nie jest. Staje siê na miarê tego, czego pragnie. Jego natura, w odró¿nieniu od reszty, to kultura. W opowiadaniu Ksiêgi Rodzaju mamy stwierdzenie, ¿e ka¿de stworzenie dokonane zosta³o wed³ug swego gatunku (Rdz 1,11). Tylko cz³owiek stanowi wyj¹tek. Nie nale¿y do ¿adnego gatunku. Otwarty na wszystko, sam swoj¹ suwerenn¹ wol¹ okre la swoj¹ naturê. Jego istnienie jest powoln¹ ci¹¿¹, dopóki nie narodzi siê wed³ug natury okre lonej przez niego samego. Gdy Bóg stworzy³ wszech wiat, zapragn¹³, aby by³o jakie stworzenie, które mog³oby podziwiaæ Jego dzie³o. Lecz opowiada Pico della Mirandolla w utworze, który stanowi manifest humanizmu ukoñczy³ ju¿ wzorce i skarby zgodnie ze swym planem. Po chwili namys³u, na sposób w³a ciwy tylko Bogu, stworzy³ Adama i postawi³ go w sercu wiata mówi¹c mu: «Nie da³em ci Adamie okre lonego miejsca ani w³asnego wygl¹du, ani ¿adnych osobistych prerogatyw, aby to miejsce, ten wygl¹d, te upragnione prerogatywy, to wszystko osi¹gn¹³ i zachowa³ wed³ug twego ¿yczenia i twego uznania. Ograniczona natura innych mie ci siê w granicach ustanowionych przeze Mnie praw. Ty dla siebie okre la³ j¹ bêdziesz bez ¿adnego ograniczenia, wed³ug twej woli, we w³adzê której ciê podda³em. Postawi³em ciê po rodku wiata, aby st¹d móg³ lepiej widzieæ to wszystko, co jest na wiecie. Nie uczyni³em ciê ani ziemskim, ani niebieskim, ani miertelnym, ani nie miertelnym, aby bêd¹c wolnym i suwerennym mistrzem samego siebie, móg³ kszta³towaæ siebie i rze biæ w postaæ, jak¹ wcze niej wybra³e . Bêdziesz móg³ zdegenerowaæ siê w rzeczy niskie, jakimi s¹ zwierzêta. Ale bêdziesz móg³ równie¿, zgodnie z twoj¹ wol¹, odrodziæ siê w rzeczy wy¿sze boskie.» [...] W rodz¹cym siê cz³owieku Ojciec sk³ada nasienia ka¿dego rodzaju i zal¹¿ki wszelkiego ¿ycia. W zale¿no ci od tego, jak je kto 20


bêdzie pielêgnowa³, bêd¹ w nim wzrastaæ i wydadz¹ w nim swoje owoce. Je li bêd¹ ro linne, wydadz¹ ro linê, je li zmys³owe, wydadz¹ zwierzê, je li racjonalne, stanie siê cz³owiekiem niebieskim, je li intelektualne, cz³owiek stanie siê anio³em i dzieckiem Bo¿ym. Lecz je li nie bêdzie zadowolony z losu ¿adnego stworzenia, skoncentruje siê w centrum swej jedno ci stawszy siê jednym jedynie duchem z Bogiem w niezg³êbionej tajemnicy Ojca. Ten, który postawiony zosta³ ponad wszystkimi rzeczami, bêdzie panowa³ nad wszystkim. Któ¿ nie bêdzie podziwia³ tego naszego kameleona? Czy raczej któ¿ bêdzie bardziej podziwia³ co innego? 1 Sen wielkiego humanisty staje siê rzeczywisto ci¹. Cz³owiek od pocz¹tku zdany na swoj¹ wolno æ, wreszcie j¹ zdoby³. Obecnie jest skazany na wolno æ (J.P. Sartre). Nie tylko jako na pragnienie czy zamiar, ale jako na rzeczywisto æ. Godny podziwu kameleon , powierzony jego w³asnym d³oniom, mo¿e staæ siê wszystkim, przekszta³ciæ siê w ro linê lub w Boga, wed³ug swej suwerennej decyzji. Jaki jest jednak zamiar, cel, który sobie stawia i któremu podporz¹dkowuje ca³e swoje dzia³anie? Wszystko czy nic, ¿ycie czy mieræ? Co mam czyniæ, aby osi¹gn¹æ ¿ycie wieczne? pyta Jezusa uczony w Prawie (£k 10,25). Cz³owiek szuka ¿ycia, które nie by³oby mierci¹, które nie posiada³oby granic co do ilo ci i jako ci, które dotrzymywa³oby obietnicy rado ci i szczê cia: pragnie ¿ycia wiecznego. Wie, ¿e istnieje oczekuj¹ce go dziedzictwo, ale zwi¹zane jest ono z niepewnym co nale¿y czyniæ? . W odró¿nieniu od dziecka zdaje sobie sprawê, ¿e owoce zbiera ten, kto pielêgnuje drzewo.

1

PICO DELLA MIRANDOLLA, De hominis dignitate, Firenze 1942, 105-106. 21


Pytanie co nale¿y czyniæ? , jego nêdza i wielko æ, dotyczy czego , co nie istnieje, a rodzi siê do ¿ycia dziêki mniej lub bardziej wolnemu dzia³aniu cz³owieka. Ta wolno æ czyni cz³owieka podobnym do Boga samego, uczestnikiem jego stwórczych prerogatyw, poprzez akt umys³u i mi³o ci powo³uje do ¿ycia co , co dotychczas nie istnia³o. Do dzia³ania konieczna jest, chocia¿ nie wystarczaj¹ca, prosta informacja: id , gdzie ci wskazuje serce. Serce jest naczyniem zawieraj¹cym wodê i ogieñ . Rozdwojone w centrum jak Droga Mleczna, poci¹gane jest zawsze z dwóch stron. Posiada w sobie pragnienia sprzeczne ze sob¹ (por. Ga 5,17). Nale¿y ws³uchaæ siê w nie i dobrze je poznaæ. Aby nie daæ siê uwie æ przez Syreny, nie wystarczy w³o¿yæ sobie do uszu wosk. Jest to zreszt¹ niemo¿liwe, gdy¿ piew rozbrzmiewa wewn¹trz serca. Nie ma sensu równie¿ daæ siê przywi¹zaæ do masztu, piêknego lecz okrutnego, okrutnie piêknego! Trzeba natomiast wyzwoliæ doskonalszy piew . Pragnienie jest zawsze nostalgi¹, bólem-za-powrotem do domu. Ale jaki jest dom cz³owieka? Stworzony na koñcu wszystkiego cz³owiek nie znajduje mieszkania obok ¿adnego stworzenia. W nim streszcza siê wiat astralny i ziemski, ro linny i zwierzêcy. Wszystko jest w nim obecne. Ale on nie sprowadza siê ani do wp³ywów astralnych, ani do reakcji chemicznych miêdzy ró¿nymi jego czê ciami sk³adowymi, ani do z³o¿ono ci swego ¿ycia wegetatywnego i zwierzêcego. Nosi w sobie lady swej d³ugiej podró¿y: blask nieba i matowo æ ziemi, twardo æ kamienia i p³ynno æ wody, si³ê dêbu i delikatno æ anemonu, pe³zanie wê¿a i lot ptaka, czu³o æ ssaka i jego instynktown¹ agresywno æ. Posiada cechy ka¿dej rzeczy i jej przeciwieñstwa. Nie nale¿y siê temu dziwiæ, lecz nale¿y jedynie zdaæ sobie z tego sprawê. Wszystko wchodzi w jego sk³ad, ale nie jest nim. Poszczególne w nim elementy s¹ miêdzy sob¹ uporz¹d22


kowane, ni¿sze podlegaj¹ wy¿szym, a on sam mo¿e wszystko ukierunkowywaæ do wolno ci mi³owania. Stworzony w szóstym dniu, ma za zadanie doprowadziæ wszech wiat do jego pe³ni, do odpoczynku dnia siódmego. Je li pozwoli siê zdominowaæ przez ró¿ne elementy, spada ze swego tronu i niszczy samego siebie. Jego czê ci sk³adowe oddzielaj¹ siê od siebie i degeneruj¹ w autonomiczne formy ni¿szego ¿ycia, ¿ycia zwierzêcego, wegetatywnego lub w jakikolwiek bez³ad. Wraz z nim oddziela siê od swego ród³a ca³e stworzenie i zostaje przeznaczone do chaosu. Jego wolno æ to rozdro¿e miêdzy ¿yciem i mierci¹. Król stworzenia, obraz Bo¿y, jest pontifex 2 : jest istot¹, która stanowi pomost miêdzy stworzeniem a Stwórc¹. Pierwsze s³owa, jakie skierowane zosta³y do niego po oddaleniu siê od Boga, to: Gdzie jeste ? . W rzeczywisto ci nie by³ ju¿ na swoim miejscu (Ruppert z Deutz). Odczuwa³ bole nie, ¿e jest nie na swoim miejscu, jak zwichniêta ko æ. Dlatego, ¿e jego miejscem jest Bóg: Bo w Nim ¿yjemy, poruszamy siê i jeste my (Dz 17,28). Wszak¿e ka¿da rzecz zd¹¿a ku swemu naturalnemu miejscu . Dlatego cz³owiek jest wiecznym tu³aczem, wygnañcem i pielgrzymem, ci¹gle niespokojnym i drêczonym, dopóki nie osi¹gnie swego przeznaczenia. Lecz jak mo¿emy poznaæ, dok¹d prowadz¹ dwuznaczno ci serca?

Rozeznanie Rozeznanie jest sztuk¹ odczytywania, w jakim kierunku prowadz¹ pragnienia serca, aby my nie pozwolili siê

2

W³a ciwe znaczenie s³owa pontifex budowniczy mostu. Dop. t³. 23


uwie æ przez to, co prowadzi tam, gdzie nie chcieliby my nigdy doj æ. Rozeznanie, ³aciñskie discernere, pochodzi od cernere rozdzielaæ, patrzeæ, poznawaæ, rozstrzygaæ, st¹d wybór, rozstrzygniêcie. Rozró¿nienie, bêd¹ce dzie³em inteligencji, to dostrze¿enie tego, co jest inne w rzeczach do siebie podobnych oraz tego, co jest podobne w rzeczach ró¿ni¹cych siê od siebie. Jest to dostrze¿enie ró¿no ci w podobieñstwie i podobieñstwa w ró¿no ci. Nie oznacza dzielenia, ale zobaczenie ka¿dej rzeczy w jej relacji do innej z racji tego, czym jest. Oznacza jednoczenie i uk³adanie w harmoniê ró¿norodnych rzeczy. Je li dzielenie oznacza mieræ, to rozró¿nienie oznacza ¿ycie. Co sta³oby siê z cz³owiekiem, gdyby jego g³owê oddzielono od barku lub nie odró¿niano jej od niego? Rozró¿nienie jest warunkiem istnienia. Ka¿da rzecz istnieje, gdy¿ jest ró¿na od Boga. To pierwsze rozró¿nienie rodzi nastêpne. W Ksiêdze Rodzaju stworzenie widziane jest jako dzie³o rozdzielenia ka¿dego poszczególnego elementu od innego. Nie istnieje to, co jest nieokre lone. Przeciwieñstwem rozró¿nienia jest nieporz¹dek, chaos. Nieodró¿nianie to stwarzanie koktajlu, homogenizowanie, zabijanie. Koktajl z cz³owieka nie jest ju¿ cz³owiekiem. Normalnie nasze ¿ycie wewnêtrzne stanowi magmê przeciwstawnych uczuæ. Dopóki ich nie potrafimy rozró¿niæ, jeste my duchowo martwi. Rozró¿nienie jednej rzeczy od jej przeciwnej oznacza ukazanie siê cz³owieka jako osoby zdolnej do pe³nienia czynów ludzkich, wolnych i odpowiedzialnych. Dlatego staro¿ytni Ojcowie pustyni mówili, ¿e rozró¿nianie jest najlepsz¹ z cnót , samym dzie³em cz³owieka, tym co go czyni cz³owiekiem. Bez rozeznania nie mo¿na dzia³aæ. Kto nie posiada zdolno ci rozeznania, kierowany jest i dzia³a pod wp³ywem bod ców sprzecznych, które prowadz¹ do ca³kowi24


tego rozk³adu. Dlatego staro¿ytne hebrajskie przys³owie mówi: Nie czyñ podarków dziecku, dopóki nie potrafi odró¿niæ kamienia od orzecha . Mog³oby udusiæ siê po³ykaj¹c orzech lub usi³owaæ rozbiæ kamieñ, aby zje æ jego okruchy. Ka¿dy cz³owiek, nawet niewierz¹cy, posiada swoje do wiadczenie mistyczne. Jego ja dotyka bezpo rednio Boga, który ze swej strony bezpo rednio dotyka jego. Je li dostatecznie wolny od swych uwarunkowañ nie przeciwstawia siê Bogu, Bóg przyci¹ga go stopniowo do swej mi³o ci i wprowadza na drogê nale¿¹c¹ tylko do Nego3 . To stanowi jego imiê, twardy orzech, nasienie jego rzeczywisto ci, które powinno rozwin¹æ siê w wielkie drzewo. Nale¿y nauczyæ siê odczytywaæ to dotkniêcie , odczuwaæ je i odró¿niaæ od innych impulsów, które wyp³ywaj¹ z innego ród³a i prowadz¹ gdzie indziej. Tylko wówczas wiemy co nale¿y czyniæ i odnajdujemy drogê do domu, nie ryzykuj¹c katastrofy podczas podró¿y. Rozeznanie, jak ka¿de poznanie tak¿e i przede wszystkim znajomo æ wiary jest dzie³em umys³u i serca, rezultatem przymiotów naturalnych i osobistego zaanga¿owania. Jest to gra wra¿liwo ci i dobrego smaku, fakt estetyczny, przyjêcie lub piêkne odczucie Bo¿ego dotkniêcia , które odnajduje swoje apogeum w upodobaniu w dobrym. Mogliby my równie¿ powiedzieæ, ¿e chodzi tu o wêch , który nieomylnie odró¿nia kwiat od padliny, to co ma zapach ¿ycia od tego co ma odór mierci. Cz³owiek bez rozeznania podobny jest do ogara pozbawionego wêchu. Rozeznanie, powiedzia³by w. Pawe³ (por. Flp 1,9-11) jest dojrza³ym owocem mi³o ci, która ci¹gle wzrasta w poznawaniu i wszelkim wyczuciu (aisthèsis w jêzyku greckim) ró¿nic, aby w³a ciwie oceniæ to, co czyni bardziej

3

IGNACY LOYOLA, Æwiczenia duchowe, WAM, Kraków 1991, 5. 25


promienn¹ i ³atw¹ drogê ku Dniowi Pañskiemu, ukazuj¹c coraz bardziej jego oczywisto æ.

Co nale¿y rozeznawaæ Cz³owiek dzia³a nie pod wp³ywem rozumu czynimy tak wiele rzeczy niedorzecznych ale pod wp³ywem mi³o ci. Pobudzany jest do podjêcia decyzji g³êbokim pragnieniem obiecanego szczê cia, które go nêci. Chocia¿ nie zdaje sobie z tego sprawy, determinuje go to, co bardziej czuje wewn¹trz siebie i co go poci¹ga. Delectactio victrix zwyciêska rozkosz ( w. Augustyn), najbardziej uwodz¹cy piew , przewy¿sza wszelkie oceny cz³owieka i popycha go do dzia³ania. Jego odczucie dotyczy zawsze innego . Mo¿e nim byæ po prostu to, co mu siê zdarza lub czego szuka na swej drodze ¿yciowej, b¹d te¿ kto inny, kto wychodzi mu naprzeciw, by mu okazaæ ¿yczliwo æ, czy te¿ kto inny, kto przybli¿a siê doñ podstêpnie, aby wyrz¹dziæ krzywdê. Wa¿ne jest, by wiedzieæ kto ma pewne do wiadczenie, dobrze to rozumie ¿e jego odczucie mo¿e mieæ trzy ró¿ne ród³a, s¹ to: ród³o naturalne, Bóg i nieprzyjaciel (to ostatnie s³owo jest ma³o sympatyczne, chêtnie unikn¹³bym go, gdyby Jezus z pe³ni¹ realizmu nie powiedzia³, ¿e nale¿y kochaæ naszych nieprzyjació³). Ka¿de z tych odczuæ poci¹ga cz³owieka we w³asnym kierunku. Ponadto zarówno Bóg, jak i nieprzyjaciel, w³¹czaj¹ siê w jego odczucie naturalne i go pobudzaj¹. Bóg pobudza do wolno ci, nieprzyjaciel do niewoli. Jest rzecz¹ konieczn¹ nauczyæ siê odró¿niaæ, sk¹d pochodz¹ i dok¹d prowadz¹ uczucia, je¿eli chcemy, aby dzia³anie by³o w miarê jak najbardziej wiadome i wolne, czyli ludzkie. Odczucie naturalne pochodzi z natury i z wychowania i otwiera w pe³ni dan¹ osobê na rzeczywisto æ. Jest to 26


si³a, któr¹ mo¿e kto spo¿ytkowaæ jedynie wówczas, je li nauczy siê j¹ rozpoznawaæ i odpowiednio ni¹ kierowaæ. W przeciwnym wypadku bierze ona cz³owieka w swoje posiadanie i cz³owiek staje siê podobny do chor¹giewki targanej przez ka¿dy podmuch wiatru. Bóg mo¿e daæ odczuæ siê bezpo rednio, bez ¿adnego po rednictwa, wlewaj¹c w serce cz³owieka rado æ, lub po rednio, poprzez swego wys³añca (= anio³a), który wzbudza wyobra niê, natchnienia i pragnienia, prowadz¹ce do prze¿ywania jego wolno ci. Nieprzyjaciel, dzia³aj¹c tak¿e poprzez wyobra niê, rozumowania i pragnienia poci¹ga cz³owieka ku niewoli, daj¹c jako pokarm pozorn¹ przyjemno æ b¹d te¿ osaczaj¹c cz³owieka poprzez k³amstwa i lêki. Mo¿e równie¿, w sposób bardziej wyrafinowany, pod mask¹ dobra czy nawet czego lepszego prowadziæ ku z³u lub przynajmniej wprowadziæ niepokój w serce tych, którzy nie chc¹ ulec z³u. W naszym wiêc sercu, poza naszym g³osem, istnieje równie¿ g³os Bo¿y, g³os jego dobrego anio³a oraz g³os anio³a z³a . Kiedy wszystko milknie, w tego rodzaju milczeniu mo¿e przemawiaæ bez s³ów jedynie Bóg. Jest to sama g³êbia sumienia ka¿dego cz³owieka. Zreszt¹ g³osy dobrego i z³ego pos³añca wspó³dzia³aj¹ zawsze z naszym g³osem i z g³osem samego Boga, maj¹c jednak sprzeczne ze sob¹ cele. Rozeznaæ siê w tym istniej¹cym w nas nieustannym zgie³ku, wyodrêbniæ i uwolniæ najpiêkniejszy piew , to sztuka nad sztukami. Jest to rozeznanie, które pozwala nam poznaæ, sk¹d te g³osy pochodz¹ i dok¹d prowadz¹ ró¿ne poruszenia serca. Staro¿ytni Ojcowie pustyni mówili: Ka¿dej narzucaj¹cej siê ci my li postaw pytanie: «Jeste od naszych, czy te¿ przychodzisz od wroga?», a z pewno ci¹ da ci odpowied . Mówili tak¿e: Dusza jest ród³em, je li je dr¹¿ysz, oczyszcza siê, je li zarzucisz je b³otem, zaniknie . 27


Dlaczego rozeznawaæ Rozeznanie jest konieczne, aby nasze dzia³anie by³o ludzkie, to znaczy wiadome i chciane, wolne i odpowiedzialne, zdolne do podjêcia decyzji, co robiæ tu i teraz oraz nadania fundamentalnej orientacji naszemu ¿yciu. Dzia³ania zewnêtrzne i widzialne determinowane s¹ przez motywy wewnêtrzne i niedostrzegalne. Do momentu, gdy motywy te pozostaj¹ nieznane, dzia³ania nie s¹ ludzkie, chocia¿ pochodz¹ od cz³owieka. Bez poznania i wolno ci cz³owiek nie jest jeszcze ludzki. Jest raczej zwierzêciem, tylko nieco bardziej skomplikowanym, gdy¿ kierowany jest ró¿nymi impulsami zale¿nymi od ró¿nych bod ców i wszystko mo¿e pobudzaæ go, gdy¿ stworzony dla nieskoñczono ci jest nieskoñczenie niezadowolony. Wiêkszo æ nie wie, co czyni. Gdyby chocia¿ byli zadowoleni! Natomiast cierpi¹ i sprawiaj¹ cierpienie swym nie³adem. Na polu ro nie wszelkiego rodzaju trawa i zwierzê potrafi odró¿niæ tê dobr¹ od z³ej. W jaki sposób cz³owiek mo¿e rozeznaæ siê w tym wszystkim, co ro nie w jego sercu? Czy prowadzi to do dobra czy do z³a, do wolno ci czy do niewoli, do domu czy do wiêzienia? Przedsiêwziêcie to jest na tyle trudne, co konieczne. Istnieje bowiem z³o, które wydaje siê dobrem i dobro, które uchodzi za z³o; dobro, które koñczy siê le i z trudno ci¹ oraz z³o, które koñczy siê dobrze i z ³atwo ci¹. Istnieje z³o, które zwyciê¿a oraz dobro, które przegrywa; z³o, które zwyciê¿aj¹c przegrywa oraz dobro, które przegrywaj¹c zwyciê¿a. Je li to wszystko jest w jakim stopniu zrozumia³e z tej racji, ¿e jestem z³y, a nie dobry, to dlaczego tak czêsto siê dzieje, ¿e w³a nie ten, kto jest dobry, w imiê dobra, owszem czego lepszego (historia poucza, ale nikt nie chce z tego skorzystaæ) czyni z³o, a nawet co gorszego? Rozeznanie miêdzy g³osami Boga, dobrego pos³añca oraz pos³añca z³ego stanowi fundament, aby w sposób wolny wybieraæ i moralnie dzia³aæ. 28


W rzeczywisto ci dobro czy z³o nie tkwi w rzeczach, ale w dzia³aniu cz³owieka, który mo¿e pos³u¿yæ siê nimi do wzrostu w wolno ci mi³owania lub nie. Ka¿de jego dzia³anie rodzi siê z pobudki wewnêtrznej, która poci¹ga go w tym lub w innym kierunku. Nie ma niczego poza nim, co wchodz¹c w niego, mog³oby go zanieczy ciæ. Natomiast to, co wychodzi z niego, czyni go nieczystym. Z jego wnêtrza bowiem, z jego serca wychodz¹ z³e intencje (por. Mk 7,15.21). Ale tak¿e rzeczy dobre! Ponadto rozeznanie pozwala mi zrozumieæ, jakie dobro powinienem czyniæ tu i teraz. Nie nakazuje mi tego ¿adne prawo. Bior¹c pod uwagê z³o¿ono æ rzeczywisto ci, przy podejmowaniu ka¿dej decyzji dochodzi do konfliktu ró¿nych warto ci i nie jest jasne samo w sobie, co nale¿y czyniæ. Sprawa staje siê jeszcze bardziej skomplikowana w epokach wielkich przemian, a taka jest epoka obecna. To co wczoraj wydawa³o siê jasne, dzi mo¿e gorszyæ, jak np. niewolnictwo, rasizm, nacjonalizm, poni¿enie kobiety, w³adza doczesna Ko cio³a; wymieniaj¹c to, co niemal wszyscy dzi uznajemy za z³e. Przeciwnie natomiast, to co wczoraj mog³o gorszyæ, dzi lub jutro mo¿e staæ siê oczywiste. Nie podajê przyk³adów, aby nie gorszyæ tego, kto nie prze¿ywa tera niejszo ci i nie rozumie jutra. Nie wystarczy dzia³aæ w dobrej wierze . Z³o, pocz¹wszy od drzewa rajskiego a¿ po drzewo krzy¿a, dokonuje siê zawsze w ignorancji. Adam dzia³a³ wprowadzony w b³¹d. O swych oprawcach Jezus mówi, ¿e nie wiedz¹, co czyni¹ (£k 23,34). Pan musia³ zawisn¹æ na krzy¿u, aby wzbudziæ nieco w¹tpliwo ci w tych, którzy dzia³ali w dobrej wierze. Pos³u¿my siê przyk³adem. Dzi spotykamy siê z dum¹ gay . Swego czasu homoseksualizm by³ demonizowany. To prawda, ¿e duma gay bierze pod uwagê szacunek dla ka¿dej osoby. Czy jest jednak rzecz¹ w³a ciw¹ wykorzystywaæ drugiego cz³owieka dla swoich potrzeb czy przy29


jemno ci i sprowadzaæ go do mojej sytuacji, zw³aszcza je li jest jeszcze m³ody i niedojrza³y? Demonizacja byæ mo¿e w przesz³o ci zniechêci³a niejednego do tego do wiadczenia uwa¿anego za negatywne. Czy jest jednak rzecz¹ w³a ciw¹, gestem wolno ci, który przyczynia siê do mojego wzrostu i do wzrostu innych, je li pogardzam innymi osobami? Wchodz¹ tu w grê dwie warto ci, które praktycznie wzajemnie siê wykluczaj¹: mianowicie szacunek dla wszystkich, wynikaj¹cy z przykazania Bo¿ego oraz obrona najs³abszych, maj¹ca uzasadnienie równie¿ w prawie Bo¿ym. S³uszne jest twierdzenie, ¿e nie mo¿na nikim pogardzaæ. Mo¿na jednak ustanowiæ pewn¹ skalê warto ci stawiaj¹c na pocz¹tku tej skali obronê najs³abszych. Któ¿ jest jednak tym najs³abszym? Kogo¿ z tych dwojga i w jaki sposób nale¿y chroniæ tu i teraz? Dylemat mo¿na rozwi¹zaæ jedynie przez uwa¿n¹ ocenê, która we mie na siebie konsekwencje wyroku. To samo rozwa¿anie dotyczy m¹drego prawodawstwa w zakresie aborcji, narkotyków, prostytucji, wielu innych pal¹cych problemów, gdzie w grê wchodzi wiele przes³anek za i przeciw. Ma to znaczenie tak¿e dla naszych decyzji osobistych: jaki wybraæ zawód, ile czasu po wiêciæ ró¿nym obowi¹zkom, jak wychowywaæ dzieci? Jest to istotne równie¿ dla podejmowania wszystkich decyzji ekonomicznych i politycznych, przy jeszcze wiêkszej ich z³o¿ono ci. Ostatecznie ¿adne prawo nie mo¿e mi powiedzieæ, jaki powinienem uczyniæ wybór ¿yciowy. Jedynie rozeznanie pozwala mi uj¹æ wolê Boga wobec mnie, objawia mi moje prawdziwe imiê, które jedynie ja mogê poznaæ (por. Ap 2,17); oczarowuje mnie sw¹ pie ni¹ dla mnie, który jestem samym sob¹. Imiê, którym Bóg mnie wo³a i które ja realizujê w swym ¿yciu, to moje powo³anie . Bêdzie to dla mnie równocze nie misja , moja relacja do kogo , kto wypowiada moje imiê. 30


W jakim celu rozeznawaæ Cel rozeznania nie ma tylko teoretycznego znaczenia. Rozró¿nienie, sk¹d siê wywodz¹ i dok¹d prowadz¹ poruszenia wewnêtrzne, posiada cel w najwy¿szym stopniu praktyczny: zatrzymaæ to, co dobre i odrzuciæ to, co z³e. 4 S³u¿y urzeczywistnieniu wolno ci, podjêciu odpowiedzialnej decyzji potwierdzaj¹cej to, co dobre, nie mieszaj¹c go przez nieuwagê lub niewiedzê z tym, co jest mu przeciwne. Rozeznanie jest metod¹ poszukiwania. Nie podaje a priori odpowiedzi, ale ocenia konkretn¹ sytuacjê, aby zadecydowaæ, co nale¿y czyniæ tu i teraz, co popieraæ, a co nie w obecnym moim dzia³aniu. Aby dzia³aæ jako cz³owiek, muszê przede wszystkim dostrzec to, co mnie pobudza, aby sumienie nie uleg³o u pieniu w nie wiadomo ci. Mam nastêpnie poznaæ, sk¹d wywodzi siê i dok¹d prowadzi, do dobra czy do z³a, aby rozum nie zosta³ wprowadzony w b³¹d przez nieprawdê. Wreszcie nale¿y zatrzymaæ lub odrzuciæ to, co odpowiednio prowadzi do dobra lub do z³a, aby wola nie sta³a siê niewolnikiem na³ogu. Nawet gdyby wola by³a niewolnikiem, zawsze pozostaje mi wolny os¹d, zdolno æ niewyra¿enia zgody na to, co odczuwam i wiem, ¿e poci¹ga mnie niechybnie do z³ego. Ten ostatni próg wolno ci stanowi niezbywaln¹ cechê ka¿dego cz³owieka, bez wzglêdu na to, w jakiej znalaz³by siê sytuacji. Uznaj¹ to tak¿e psycholodzy, aby nie pozbawiaæ cz³owieka tej prerogatywy, która odró¿nia go od zwierzêcia (przypominaj¹ równie¿, ¿e oko nie jest lustrem, ale oknem!). Ci, którzy wierz¹ w horoskopy, a szczególnie dzi jest wielu takich, zw³aszcza po ród niewierz¹cych przecie¿ w co trzeba wierzyæ niech wiedz¹ równie¿, ¿e je li zechc¹, mog¹ byæ wolni.

4

Tam¿e, 313. 31


Celem rozeznania, odczucia i poznania, jest przyzwolenie na to, co pochodzi od Boga i niewyra¿enie zgody na to, co nieprzyjaciel k³adzie do serca na nasz¹ szkodê i szkodê innych. Jest to æwiczenie wolno ci, czyni¹ce nas lud mi.

Rozeznanie a moralno æ Czy¿ dzia³anie moralne nie jest równoznaczne z zachowywaniem prawa? Czy moralno æ nie jest tym, co jest zgodne z prawem? Roztropno æ, nieraz konieczno æ dyktuje postêpowanie zgodne z prawem, ale to jeszcze nie wystarczy. Ulisses móg³ przywi¹zaæ siê do masztu, aby nie ulec zaczarowaniu. Prawo jest najdoskonalszym sznurem. Mimo to jednak samo przez siê nie wyzwala piêkniejszego piewu , który czyni cz³owieka wolnym i zdolnym do pod¹¿ania za urokiem ku swemu przeznaczeniu (byæ mo¿e pozwala siê zwi¹zaæ, gdy¿ ju¿ odczuwa w swym wnêtrzu piew powrotu, nostalgiê , ale jedynie jako bolesne wezwanie, a nie jako piêkno zdolne przezwyciê¿yæ pokusê z³ego czaru). Równie¿ zwierzêta kieruj¹ siê konsekwentnie norm¹ swego instynktu czy nabytych praw zachowania. Nie dzia³aj¹ jednak moralnie, gdy¿ nie maj¹ mo¿liwo ci innego postêpowania. Aby dzia³aæ dobrze, nie wystarczy zachowaæ literalnie prawa i normy. Cz³owiek pozosta³by wytresowanym zwierzêciem, które reaguje jak powinno lub nie, zgodnie z nabytymi przez do wiadczenie odruchami, gdy za jak¹ czynno æ spotyka³a je kara lub nagroda. Nie wystarczy równie¿ zachowywanie norm z g³êbokiego przekonania o warto ciach, jakie one proponuj¹. W ka¿dej bowiem decyzji, jak powiedzieli my, dochodzi do konfliktu ró¿nych warto ci. Dlatego wybieraj¹c jedn¹ 32


z nich, z konieczno ci odrzucam inne. Gdybym chcia³ postêpowaæ zgodnie z przekonaniem, nie wiedzia³bym nigdy, co powinienem czyniæ lub wybiera³bym arbitralnie jedn¹ z warto ci odrzucaj¹c inne. Aby dzia³aæ w sposób moralny, muszê poprzez uwa¿ne rozeznanie oceniæ z³o¿ono æ sytuacji i podj¹æ odpowiedzialn¹ decyzjê, bior¹c na siebie ciê¿ar odpowiedzialno ci za wybór z konieczno ci zawsze niedoskona³y, gdy¿ czê ciowy i poznany jako taki. Etykê prawa i przekonañ, która mo¿e byæ odpowiednio zwierzêca lub nieodpowiedzialna, musi zast¹piæ bazuj¹c¹ na rozeznaniu etyka odpowiedzialno ci, która przyjmuje jako zasadê wolno æ mi³o ci i mi³o æ wolno ci. Zaobserwuj postawê Paw³a w kontrowersyjnym przypadku, gdy chodzi³o o spo¿ywanie miêsa po wiêconego bo¿kom (por. 1Kor 8,1nn; 10,23.32). Moralno æ jakiego czynu jest proporcjonalna do stopnia wolno ci, jaki implikuje czyn i inicjuje go. To, co nie jest wolne, nie jest moralne, a co w wolny sposób nie popiera wolno ci, jest niemoralne. Niemoralno æ to brak wolno ci ze strony dzia³aj¹cego. Niemoralno æ to wiadomie zaakceptowany brak wolno ci w³asnej lub kogo innego. Z³o jest zawsze brakiem wolno ci czy te¿ poznania lub woli. Wolno æ, najwy¿sze dobro, stanowi miarê ka¿dego ludzkiego dzia³ania. To, co j¹ zmniejsza lub znosi, jest z³e. To, co j¹ popiera, jest dobre. ród³em dobra i z³a jest serce (por. Mk 7,21), zdolne lub niezdolne odpowiedzieæ na mi³o æ. Dlatego nieodzown¹ rzecz¹ jest dostrzec i poznaæ, jaki duch o¿ywia serce, jakiego rodzaju czar je najbardziej poci¹ga. Rozeznanie stanowi podstawow¹ kategoriê moraln¹. Bez niego nie mo¿na mówiæ o moralno ci. 33


Rozeznanie a duszpasterstwo Praca duszpasterska zajmuj¹ca siê formacj¹ ¿ycia chrze cijañskiego, jest sztuk¹ wychowywania do rozeznania. Ka¿dy cz³owiek winien byæ odpowiedzialny za siebie i za swoje dzia³anie, winien odró¿niaæ dobro od z³a, poznaæ w³asne, jedyne i niepowtarzalne przeznaczenie na tym wiecie. Powinna mu w tym pomóc pos³uga duszpasterska. Wychowywaæ, z jêzyka ³aciñskiego e-ducere oznacza wyprowadziæ, wyci¹gn¹æ na zewn¹trz. Wychowanie to cierpliwa praca maieutyczna akuszerki, która bez szoku i w sposób naturalny pomaga ukazaæ siê nowemu cz³owiekowi, jaki istnieje w ka¿dym z nas. S¹ to narodziny cz³owieka wolnego, bêd¹cego poematem Boga, synem stworzonym i zbawionym w Synu (por. Ef 2,10). To wychowanie do wolno ci jest szczególnie konieczne w naszych czasach i to z dwóch racji. Najpierw dlatego, ¿e nowoczesno æ, zerwawszy z tradycyjnym horyzontem, nastawiona jest na wolno æ wobec natury i kultury. Religie opieraj¹ce siê na prawie, prze¿ywaj¹ kryzys: albo zanikn¹ pozostawiaj¹c gro n¹ pustkê, albo utrwal¹ siê w nie mniej gro nych fundamentalizmach. Chrze cijañstwo, na tyle na ile szanowaæ bêdzie swoj¹ prawdê, bêd¹c¹ prawd¹ Syna, nie tylko pozostanie, ale wyjdzie z próby oczyszczone i umocnione, tak ¿e bêdzie w stanie uratowaæ czasy wspó³czesne przed nihilizmem, nadaj¹c samej wolno ci tre æ pozytywn¹. Ponadto dzi mo¿liwo ci s¹ otwarte na to, co niemo¿liwe. Dla cz³owieka postmodernistycznego staje siê coraz bardziej problematyczn¹ kwestia: co czyniæ? . Je li nie wychowa siê go do rozeznania, do odkrycia wnêtrza serca cz³owieka (por. 1P. 3,4), które ukazuje mu jego pozytywn¹ to¿samo æ, jego wolno æ pozostanie potê¿n¹ min¹ w rêku bawi¹cego siê dziecka, które mo¿e wystawiæ na ryzyko los ca³ego wiata. Dzisiaj jeste my wszy34


scy wiadomi, ¿e po raz pierwszy w historii od naszej wolno ci zale¿y nie tylko nasz los osobisty, ale los ca³ej ludzko ci. Jakimi rodkami dysponujemy, aby u¿yæ w³a ciwie tego ogromnego materia³u wybuchowego, który trzymamy w naszych rêkach? Pismo w. czytane w Ko ciele zawsze stanowi g³ówne narzêdzie ka¿dego postêpowania: zarówno osobistego, jak i wspólnotowego. Jest lamp¹ dla stóp naszych i wiat³em na naszej cie¿ce (por. Ps 119,105). Jest s³owem, z pomoc¹ którego ka¿dy kszta³tuje sw¹ postawê, aby otrzymaæ swoje imiê, w³asne oblicze wobec innych. Wziête jako takie ukazuje nam nasz¹ to¿samo æ, która streszcza siê w Jezusie, prawdziwym cz³owieku, zdolnym kochaæ w sposób wolny. Jego dzia³alno æ, o której mówi¹ ewangelie, nie jest nigdy schematyczna. Zawsze zaskakuje. Czytaj¹c Ewangelie jeste my zaproszeni do postawienia sobie pytania, jakie rozeznanie On posiada³, do jakich zmierza³ warto ci, jakie oczywiste sprawy zakwestionowa³, jakie napotka³ trudno ci, jakie osi¹gn¹³ owoce i jaki odd wiêk to wszystko wywo³a³o w nas. Pismo w. jest obiektywne i jednakowe dla ka¿dego. Opowiada historiê Boga-z-nami. Kontemplacja piêkna Bo¿ego objawiaj¹cego siê w naszym ciele wyostrza nasz¹ wra¿liwo æ na zrozumienie Jego dzia³ania. Pamiêæ o tym, co uczyni³, uczy nasze oko dostrzegaæ to, co jeszcze dzisiaj czyni, tak ¿e mo¿emy wspó³pracowaæ z Nim. Pismo w. jest jednak równocze nie subiektywne i inne dla ka¿dego. Jest wspania³¹ partytur¹ muzyczn¹. Istnieje ona tylko i jedynie wówczas, kiedy jest wykonywana. Mo¿e byæ wykonana na najró¿norodniejsze sposoby, przy pomocy wszystkich instrumentów, odpowiednio do przymiotów, wirtuozostwa i natchnienia ka¿dego. Ka¿de stworzenie jest jedynym w swym rodzaju instrumentem, chcianym i kochanym, który oddaje chwa³ê Bogu: wszystko, co ¿yje, niech chwali Pana (Ps 150,6). Jak s³oñce i deszcz 35


sprawiaj¹, ¿e ka¿de nasienie wzrasta i pozostaje sob¹, tak jedyne S³owo jedynego Ducha wzbudza wszelk¹ ró¿norodno æ, która staje siê dodatkowo instrumentem i nut¹ w symfonii wszystkiego. Ka¿dy s³uchaj¹c tego samego opowiadania reaguje inaczej, zale¿nie od dzia³ania dobrego lub z³ego ducha, któremu daje siê pos³uch. Pismo jest wiêc zasad¹ rozeznania z dwóch powodów. Najpierw dlatego, ¿e wprowadza nas w harmoniê z Bogiem. Przekazuje nam Jego wra¿liwo æ, Jego sposób my lenia i dzia³ania. Po drugie dlatego, ¿e jest przedmiotem rozeznania. S³owo Bo¿e prowokuje w nas reakcje i odd wiêki, w których rozpoznajemy piew dla nas, jakiego nie mo¿e nam zaofiarowaæ ¿adna osoba czy instytucja. Instytucje religijne, ryty i normy s¹ konieczne, jak konieczne do ¿ycia jest cia³o. Nie mówi¹ mi jednak mego imienia, nie daj¹ mi to¿samo ci, a tam, gdzie s¹ absolutyzowane i bez rozeznania, nosz¹ zapach mierci. Dlatego biada instytucjom legalizuj¹cym , w których dyscyplina cia³a ma przewagê nad duchem.

Rozeznanie a tradycja Tradycja jest bazarem. Ofiaruje wszystko. Daje do naszej dyspozycji dziedzictwo my licieli i dzia³aczy. Przekazuje z tego czê æ najbardziej znamienn¹, która przetrwa³a na przestrzeni czasów. Zaniedbanie tradycji znaczy³oby to samo, co utrata pamiêci, zaprzeczenie historii, utrata w³asnej to¿samo ci, wysadzenie w powietrze domu, w którym siê mieszka. Jednak na bazarze muszê umieæ wybraæ to, czego potrzebujê. Mogê wybraæ parasolkê od deszczu lub krem do opalania. Co mi jest potrzebne w tym miejscu i w tym czasie? 36


Tradycja podaje liczne wskazówki na temat rozeznania. Na fundamencie d³ugiego i roztropnego do wiadczenia stara³a siê rozwin¹æ precyzyjn¹ wiedzê na temat poruszeñ serca, jak je odczytywaæ i jak w konsekwencji postêpowaæ. W zestawieniu z tradycj¹ wspó³czesna psychologia jest raczej prymitywna. Chocia¿ w rzeczywisto ci stawia na uprzywilejowanym miejscu psyche cz³owieka i na tym polu posiada osi¹gniêcia, ignoruje zupe³nie ducha, inteligencjê, wolê, wolny wybór, pragnienie transcendencji, odmienno ci, mi³o ci i szczê cia. wiadoma swoich ograniczeñ ¿adna nauka nie opiera siê tylko na w³asnych zasadach , powiedzia³ to Arystoteles, a potwierdzi³ Gödel mo¿e byæ po¿yteczna do naprawienia ewentualnych uszkodzeñ psychicznych. Nie wystarcza jednak do tego, by interpretowaæ cz³owieka. Psychologia suponuje antropologiê. Ale jak¹? Pozytywistyczn¹? New Age? A mo¿e jak¹ inn¹, która pojawi siê jednocze nie na przestrzeni rozwoju kulturalnego licz¹cego wiele tysiêcy lat? Je li zajmie pozycjê antropologii , uczyni wiêcej szkód, ni¿ mo¿e ich naprawiæ. Je li natomiast sprowadzi siê do roli etologii, pod pewnymi aspektami mo¿e byæ po¿yteczna, ale wówczas nie mo¿e nic powiedzieæ na temat istoty ludzkiej jako takiej. Wszystko nas upodobnia do zwierzêcia. Jest jednak co , co nas od niego odró¿nia. Staro¿ytni anga¿owali siê w do wiadczenia wewnêtrzne ustalaj¹c prawa ducha z t¹ sam¹ precyzj¹, z jak¹ my dzisiaj ustalamy prawa materii. Jak my posiadamy rozwiniêt¹ wiedzê pozwalaj¹c¹ nam kontrolowaæ naturê, tak oni posiadali rozwiniêt¹ wiedzê i techniki po¿yteczne dla postêpu ¿ycia duchowego i psychologii (pogranicze jest wspólne). Cz³owiek, po zaspokojeniu potrzeb zwierzêcych, od pocz¹tku anga¿owa³ siê w problemy ducha. Stawia³ sobie pytania dotycz¹ce ¿ycia i mierci, tego co poci¹ga i co budzi lêk, tajemnic serca. Stara³ siê usilnie znale æ odpowiedzi i w³a ciwe postawy, które mog³yby mu za37


pewniæ tê pe³niê ¿ycia, któr¹ jego status miertelnika (jest tego wiadomy) z jednej strony uniemo¿liwia, a z drugiej pragnie. Dopiero w nastêpnym etapie odda³ siê naukom materialnym, aby poprawiæ jako æ swego ¿ycia, a to dlatego ¿e odkry³ w³a nie jego warto æ. W przeciwnym wypadku pozwoli³by sobie na mieræ. W redniowiecznym mroku , jak zwyk³o siê mówiæ zawsze jest mrokiem to, czego siê nie zna nauka i sztuka osi¹gnê³y szczyt w filozofii jako refleksja nad wiatem i cz³owiekiem. Filozofia osi¹gnê³a szczyt w teologii jako refleksja nad relacj¹ cz³owiek-Bóg. Teologia osi¹gnê³a szczyt w mistyce, najszczytniejszej wiedzy, która otwiera cz³owieka na do wiadczenie Boga. Ascetyka uwa¿ana by³a za szczyt wiedzy i dzia³ania cz³owieka, nios¹c ze sob¹ bogate wyposa¿enie odnosz¹ce siê do tego wszystkiego, co poznawalne. Zwróæ uwagê np. na dzie³a Guglielmo di St. Thierry, który ¿y³ wspó³cze nie z mistykiem Bernardynem, jak równie¿ wyrafinowanego i niespokojnego Abelarda. Dzi w teologii mistyka zredukowana zosta³a do dodatku, co oznacza skrzywienie filozofii, która mo¿e byæ alternatyw¹ (optional) wiedzy, b¹d te¿ po prostu pozostawiona zosta³a na ³askê i nie³askê mistyfikatorów, którzy stawiaj¹ na pragnienie Boga, aby daæ do picia wszelkiego typu napoje. Nasza aktualna znajomo æ ducha nie jest wystarczaj¹ca w porównaniu ze znajomo ci¹ materii. Mamy tu do czynienia z niebezpiecznym brakiem równowagi. Je li nie chcemy umrzeæ w trwodze bezsensowno ci, musimy powróciæ do refleksji nad tym, co nadaje sens wszystkiemu. Rozeznanie duchów ma swoj¹ d³ug¹ tradycjê. Wystarczy przeczytaæ Filokalia5 , aby u wiadomiæ sobie, ja5

38

Nazwa zbioru tekstów ( florilegium) jednego lub wielu pisarzy chrze cijañskich. Do najbardziej znanych nale¿y f. Orygenesa oraz f. pisarzy ascetycznych. Zob. F. Dr¹czkowski, B. Modzelewska, Filokalia, w: Encyklopedia Katolicka t. V, Lublin 1989, 230-232. Dop. t³.


kie miejsce zajmuje to zagadnienie u staro¿ytnych autorów chrze cijañskich, którzy byli roztropnymi i uwa¿nymi dziedzicami do wiadczeñ swoich poprzedników o ró¿nej kulturze i pochodzeniu. Po ród nich wybija siê inteligencj¹ Diadoch z Photice. Spo ród redniowiecznych wspomnijmy bardzo cenne dzie³ko Tomasza a Kempis O Na ladowaniu Chrystusa, bêd¹ce bezcennym podrêcznikiem dla duchowego postêpu ka¿dego, kto jeszcze dzi pragnie szukaæ Boga. Ze wspó³czesnych mo¿na ze smakiem i po¿ytkiem czytaæ Levis'a6 . Równie¿ M. Ruiz Jurado7 podaje bogaty materia³ dotycz¹cy tego zagadnienia. Na dalszych stronicach pójdê ladami Ignacego Loyoli, który ¿yje na prze³omie epoki staro¿ytnej i nowo¿ytnej. Barthes s³usznie umieszcza go po ród logotetów , twórców s³ownictwa, ci lej mówi¹c s³ownictwa mistycznego. W swej z³otej ksi¹¿eczce proponuje przeprowadzenie æwiczeñ, celem uwolnienia cz³owieka od niewiedzy i b³êdów, które go wi꿹 oraz nauczenia go, jak szukaæ, znajdowaæ i wprowadzaæ prawdê w codzienne ¿ycie. Przytaczam i komentujê do æ swobodnie to, co proponuje Ignacy, aby pomóc cz³owiekowi wej æ w siebie, przypatrzyæ siê samemu sobie, odczytaæ siebie i podejmowaæ samemu decyzje. Ten szesnastowieczny cz³owiek jest szczególnie nowoczesny. Pod¹¿ê ladami niektórych rad praktycznych z jego Æwiczeñ duchowych, które na nastêpnych stronicach cytowaæ bêdê przy pomocy skrótu ÆD8 . Autor Æwiczeñ czerpie z do wiadczenia w³asnego, a w szczególno ci z Na ladowania Chrystusa. Zachêcaj¹cy jest komentarz Achille Gagliardi (1590), dostêpny w jêzyku francuskim9 . 6

C.S. LEVIS, Le lettere di Berlicche, Milano 1991.

7

M. RUIZ JURADO, Il discernimento spirituale. Teologia, storia, pratica. Milano 1997.

8

IGNACY LOYOLA, Æwiczenia duchowe, WAM, Kraków 1991.

9

A. GAGLIARDI, Commentaire des exercices spirituels d'Ignace de Loyola, Paris 1996. 39


W dodatku do tego wydania znajdziemy przek³ad Breve Compendio di perfezione cristiana. To krótkie, lecz wspania³e dzie³o wywar³o decyduj¹cy wp³yw na duchowo æ wieków nastêpnych. Znaczny, chocia¿ trudny do okre lenia jest w nim wk³ad mistyczki Isabelli Bellinzaga. Skoncentrujê siê przede wszystkim na regu³ach rozeznania, po¿ytecznych do odczytywania tego, co dzieje siê w naszym sercu. Pouczaj¹ one, jak odró¿niæ piew Boga, który powo³uje do wolno ci, od uroków nieprzyjaciela, który pragnie zatrzymaæ cz³owieka lub sprowadziæ go do niewoli. S¹ one jasne i nie wymagaj¹ ¿adnych wyja nieñ. Kto je czyta uwa¿nie, rozumie je. Wyja nienie jest tylko pretekstem do zwrócenia uwagi na tekst. Regu³y te s¹ suchym koncentratem, który nale¿y rozpu ciæ. Nale¿y je przeanalizowaæ dobrze, z cierpliwo ci¹ i nie ¿a³uj¹c czasu, a przede wszystkim zastosowaæ je w swym ¿yciu. £atwe s¹ do zastosowania wobec innych, trudne jednak, gdy chcemy je odnie æ do siebie. Nawet po d³ugim czasie zaprawy po¿yteczne bêdzie skonfrontowanie osi¹gniêæ z osob¹ do wiadczon¹ i roztropn¹. Kto inny, chocia¿ by³by nieprzygotowany, lepiej widzi moj¹ twarz ani¿eli ja sam. Celem rozja nienia twego do wiadczenia zapytaj, dok¹d prowadz¹ cie¿ki wydeptane przez tych, którzy przed tob¹ podró¿owali do domu. Je li odrzucisz przesz³o æ, pozbawisz siê tera niejszo ci i przysz³o ci. Je li chcesz poznaæ nie eksperymentuj¹c, jeste g³upcem. Lecz je li chcesz eksperymentowaæ nie porównuj¹c siê z innymi, tak¿e jeste szalony. Skonfrontuj siebie z tymi sugestiami. Bêdzie to dla ciebie pomoc¹, aby twoje wybory nie by³y g³upie lub szalone bardziej, ni¿ to jest konieczne. ¯ycie duchowe jest walk¹. Staro¿ytni mnisi nazywali siebie bojownikami , swoje ¿ycie ci¹g³¹ walk¹ . Nie jednak przeciw osobom, ale przeciw ciemno ci, która stara 40


siê nam przeszkodziæ w doj ciu do wiat³a (por. Ef 6,10-12). Jest to walka z naszym fa³szywym ja, prawdziwym nieprzyjacielem. Kto pragnie postêpu, powinien zdaæ sobie z tego sprawê, nie dziwi¹c siê temu i nie popadaj¹c w zamêt. Dlaczego tak jest? Je li jeste niewolnikiem z³a, pozostawia ciê ono w spokoju na wzór mniej lub bardziej ca³kowitej anestezji. Lecz je li walczysz z nim, równie¿ ono walczy z tob¹. Dlatego niewola wydaje siê mniej twarda od wolno ci. Mówi siê, ¿e dla Boga ³atwiejsz¹ spraw¹ by³o wyprowadzenie Izraela z niewoli Egiptu, ni¿ Egiptu z serc Izraelitów. Czterdzie ci lat podró¿y po pustyni nie wystarczy³o by to uczyniæ. Je li masz zamiar s³u¿yæ Panu, przygotuj sw¹ duszê na do wiadczenie (Syr 2,1). Cz³owiek nie podlegaj¹cy pokusie jest nieporadny , mówi Pan (Didaskalia Syryjskie 2,810 ). Przypomnijcie sobie, ¿e ojcowie wasi wystawieni byli na próbê, aby zobaczyæ, czy naprawdê boj¹ siê swego Boga. Przypomnijcie sobie, jak by³ kuszony wasz ojciec Abraham i jak przez do wiadczenie wielu prób sta³ siê przyjacielem Boga. Podobnie Izaak, Jakub, Moj¿esz i ci wszyscy, którzy podobali siê Bogu, przeszli przez wiele do wiadczeñ i pozostali wierni (Jdt 8,21-23 Wulgata). Trzeba wiêc walczyæ, aby osi¹gn¹æ wolno æ. Koszta tej walki s¹ nieskoñczenie ni¿sze od tych, jakie poci¹ga za sob¹ niewola. A poza tym: byæ wolnym to piêkna rzecz!

10

Zbiór rozporz¹dzeñ ko cielnych wzorowanych na Didache. Zob. F. Dr¹czkowski, Didaskalia Apostolskie, w: Encyklopedia katolicka t. III, Lublin 1979, 1303-1304. Dop. t³. 41


Książka ta jest podręcznikiem dla wewnętrznego rozwoju. Uczy sztuki rozeznania i podejmowania decyzji. Odwołuje się ona do najstarszych i chwalebnych, chociaż nieznanych tradycji. Proponuje podjęcie ćwiczeń, które umożliwiają życie w pełni wolnością, do jakiej zostaliśmy przeznaczeni. Pomaga dostrzec różnicę między przyjemnością pozorną i radością i jej podróbkami. Radość i smutek serca stanowią istniejące w naszym wnętrzu kryterium dobra i zła. Takie jest nowe prawo: „prawo wolności”, do którego zostaliśmy powołani od wieków. Do tego prawa, można by powiedzieć, dziś wreszcie dojrzeliśmy. SILVANO FAUSTI, jezuita, po ukończeniu studiów filozoficzno-teologicznych, zwieńczonych doktoratem z fenomenologii języka na uniwersytecie w Münster, wykładał teologię. Od ponad trzydziestu lat mieszka w małym klasztorku na peryferiach Mediolanu (Villapizzone) we wspólnocie jezuitów zajmujących się głoszeniem Słowa, która należy do większej wspólnoty rodzin otwartych na problemy ludzi z marginesu. Jego poszukiwania łączą doświadczenie życia z głęboką refleksją, precyzyjny wykład z prostym językiem, w stałym dialogu pomiędzy nowoczesnością a tradycją. Nakładem Wydawnictwa Franciszkanów „Bratni Zew” ukazały się następujące tytuły: „Kres czasu. Lectio w oparciu o Pierwszy List do Tesaloniczan”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Katecheza narracyjna Ewangelii wg św. Marka”, „Jaka przyszłość czeka chrześcijaństwo? List do Sylasa”, „W szkole św. Marka. Ewangelia do czytania, słuchania, modlitwy i rozważania”, „Rozważaj i głoś Ewangelię. Wspólnota czyta Ewangelię według św. Jana”, „Jak rozważać i głosić Pismo Święte”, „Głupota krzyża. Słabość Boga. Zbawienie człowieka”.

Patronat medialny:

Bratni Zew Wydawnictwo Franciszkanów

Zapraszamy do księgarni internetowej: www.bratnizew.pl

ISBN 978-83-7485-237-1

Bieżący katalog książek uzupełniony, poszerzony i zaktualizowany jest na stronie www.bratnizew.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.