David Levithan, Jennifer Niven – Zabierz mnie ze sobą - fragment

Page 1

Temat: Ciebie. Nie ma.

Od: e89898989@ymail.com

Do: b98989898@ymail.com

Data: Poniedzia łek, 25 marca 12:12 EST

Droga Beo, nie gniewam się na Ciebie. Nie oskar żam Cię. Ale myślę, że jesteś mi winna wyjaśnienia.

Wiem, że odeszłaś. Wszyscy ju ż to wiemy. Myślę, że zorientowaliśmy się, gdy tylko mama weszła do Twojego pokoju

i zobaczy ła, w jakim stanie go zostawi łaś. Cóż za wspania ł y fakolec posłany jej i Darrenowi – idealnie zasłane łóżko. Jakby nikt nigdy w nim nie spa ł. Jakby nigdy Cię tam nie by ło.

Ile razy wrzeszczeli na Ciebie, żebyś je pościeli ła? Ile razy odmawia łaś? (Wskazówka: odpowiedzią na oba pytania jest ta sama liczba). A teraz zostawi łaś je g ładkie i puste.

Żadnej wiadomości. Ani słowa.

Wiem. Sprawdza łem.

To nie ja pierwszy zobaczy łem Twój pokój w takim stanie. Siedzia łem wtedy przy stole w kuchni, próbując zjeść płatki w sposób, który nie irytowa łby Darrena. Nagle mama

zaczęła wykrzykiwać Twoje imię. Raz po raz, na początku z gniewem, potem z czymś innym – może dziesięcioma procentami strachu (więcej nie). Przyznaję, że nie przejąłem się tym za bardzo, ponieważ żaden poranek nie móg ł się obyć bez Waszej k łótni. Darren też nie oderwa ł wzroku od tostów.

7

Ale potem mama wpad ła do kuchni i rzuci ła się prosto na mnie: „Gdzie jest twoja siostra? Mów natychmiast, gdzie się podzia ła!”.

Gdybym by ł Tobą , odpowiedzia łbym coś w stylu: „A skąd ja mam, kurwa, wiedzieć?” albo „Nie za wcześnie trochę na to gówno, mamo?”. Wszyscy jednak bardzo dobrze wiemy, że Tobą nie jestem, więc powtarza łem tylko, że nie wiem, nie wiem, nie wiem, a w ogóle co się staaaa ło? Oczywiście brzmia łem przy tym, jakbym mia ł coś na sumieniu, chociaż tak bardzo stara łem się wydawać niewinny. Potem ona odwróci ła się do Darrena i wypali ła coś w stylu: „Zniknęła”, a on na to: „Jak to, kurwa, zniknęła?”.

W odpowiedzi wybraliśmy się na rodzinną wycieczkę do Twojego pokoju. W łaśnie wtedy zobaczy łem Twoje łóż ko i pomyśla łem: O rany, czyli uciek ła.

Nie chcia łem powiedzieć nic więcej, ale oni zauważ yli, że się rozglądam, i Darren naskoczy ł na mnie w sekundę, pytając, co zniknęło. Stwierdzi łem, że nie widzę nigdzie Twojego plecaka, za to podręczniki leżą w równiutkim stosiku obok kubła na śmieci (ładnie Ci to wyszło). No i największy szok, Twój telefon leża ł na toaletce. Zapewne pozostawiony tam, żeby nie można Cię by ło namierzyć.

Mama i Darren doszli do wniosku, że takie obserwacje poczyni łby wy łącznie ktoś wtajemniczony, więc zaczęli mnie przesł uchiwać. By łem nieugięty. No dobra, w łaściwie to się ugiąłem, a oni szybko zauważ yli, że w sumie to nic nie wiem. Nic mi nie powiedzia łaś.

Może by dalej mnie dręczyli – i tak nie mogli zrobić nic innego, a przynajmniej nic innego nie przyszło im do g łowy –ale w tej samej chwili ich uwagę odwróci ł nag ł y dź więk klaksonu przed domem. I przyznaję, chocia ż Twoje zniknięcie

8

jakoś bardzo mnie nie zaskoczy ło, to kompletnie się nie spodziewa łem, że Joe po Ciebie przyjedzie. Bo to oznacza ło, że jego też porzuci łaś.

Pewnie nie muszę opisywać, jak go osaczyli. Darren wycią gnął biednego Joe z auta i zaprowadzi ł do kuchni. Posadzi ł go przy stole i zada ł mu ze sto pyta ń. W tym czasie on wreszcie sobie uś wiadomi ł, że jego dziewczyna zniknęła. Jesteś dla niego ca ł ym ż yciem, Bea. Wiesz o tym. A ze wszystkich ludzi akurat Darren musia ł mu powiedzieć, że go zostawi łaś. Zrobi łaś „pa, pa”.

Darren wrzeszcza ł na Joe, żeby ten patrzy ł na niego, tylko na niego, ale on ca ły czas zerka ł na mnie, błagając, bym temu wszystkiemu zaprzeczy ł, przekaza ł mu sekretną wiadomość od ciebie, zdradzi ł miejsce, w którym będziesz na niego czekać.

Ja mog łem tylko pokręcić g łową.

W końcu mama i Darren uznali, że Joe nie ma o niczym pojęcia. I wiesz co? To ich jeszcze bardziej rozsierdzi ło. Zupe ł nie jakby się wściekali, jak niesprawiedliwie post ą pi łaś wobec niego, jakby sami byli jego największymi fanami na ś wiecie. I szczerze mówi ąc, pewnie lubi ą go bardziej ni ż mnie czy Ciebie. To jednak żadne osią gnięcie.

Mama nawet rzuci ła do Joe: „Teraz widzisz, jaką potrafi być k łamczuchą”, jakby nagle znaleźli się po jednej stronie, a ona udziela ła mu matczynej rady. W ogóle tego nie rozumia łem. Ale oczywiście odkąd tylko mama zaczęła się spotykać z Darrenem, da łem sobie spokój i przesta łem próbować ją rozgryźć. Z kolei rozpracowanie Darrena by ło aż zbyt proste i niezbyt pomocne. On zwyczajnie wrzeszczy, kiedy mu coś nie pasuje. Dobrze o tym wiesz.

Uprzejmie wspomnia łem o tym, że ju ż czas iść do szkoł y, więc muszę pobiec na górę i wziąć swoje rzeczy. Mia łem

9

wyrzuty sumienia, że zostawiam Twojego ch łopaka samego

z mamą i Darrenem, jednak nie by ło innego wyjścia.

Gdy tylko wszed łem do swojego pokoju, od razu wiedziałem, gdzie szukać. Pewnie spodziewa łaś się, że zajmie mi to więcej czasu. Doskonale wiesz, co znalazłem, a czego nie.

Słuchaj, nie winię Cię za to, że zabra łaś pieniądze. Nawet nie jestem zaskoczony. W łaściwie przyznam się, że mam więcej ni ż jedną kryjówkę. Wiedzia łaś o tej, o której Ci powiedzia łem, i nie schowa łem tam nic, czego bym ża łowa ł, gdybyś to ukrad ła (nie nazwę tego poż yczeniem, chociaż z pewnością chcia łabyś, żebym tak o tym myśla ł; nie spodziewam się, że cokolwiek mi oddasz).

Kiedy wyjmowa łem karty bejsbolowe, najważniejszym pytaniem by ło nie to, czy okrad łaś m łodszego brata, tylko czy zostawi łaś mu coś w zamian.

I zostawi łaś. Adres e-mail.

No dobra, nie mia łem pojęcia, że istnieje coś takiego jak ymail. Dopilnuję, aby nikt nie pozna ł tego adresu. Jak widzisz, za łoż y łem nawet specjalnie konto do korespondencji z Tobą. Wiem, jakie obowią zują teraz zasady. Gdyby ś nie zostawi ła mi żadnego sposobu na skontaktowanie się z Tobą , nigdy bym Ci nie wybaczy ł. Nigdy. Ale tak jest okej. Chyba. O ile powiesz mi, co się sta ło. Mama i Darren byli zbyt zajęci zadawaniem Joe pyta ń, żeby zauwa ż yć, że wślizgnąłem się z powrotem do kuchni. Muszę przyznać, że Joe odwzajemnia ł im się tym samym

czy zadzwonili po policję? Czy skontaktowali się ze Sloane? Czy brakowa ło któregoś z ich aut?

Po ostatnim pytaniu Darren wyfrunął z pokoju z wyrazem twarzy, po którym od razu można by ło poznać, że jeśli jego samochód zniknął, pocią gnie Joe do odpowiedzialności.

10

Kiedy sprawdza ł garaż, mama powiedzia ła, że nie, nikt nie będzie dzwoni ł na policję. Beatrix nie zosta ła porwan a. Nie by ła w niebezpiecze ń stwi e. A raczej, jeśli rzeczywiście jej coś jej grozi ło, to tylko z jej pieprzonej winy.

– Musimy ruszać do szkoł y – powtórzy łem.

Mama jednak nie zamierza ła nas wypuścić, dopóki nie wróci Darren, potwierdziwszy, że oba samochody są bezpieczne. Nie wspomnia łem ani słowem, że oba zestawy kluczyków leżą spokojnie na blacie w kuchni, chociaż mog łem w ten sposób oszczędzić mu wycieczki.

W końcu mogliśmy z Joe wyjść. W drodze do auta obaj milczeliśmy. Nadal baliśmy się, że mama albo Darren mogą nas usł yszeć. Dopiero kiedy wsiedliśmy, a ja zacząłem zapinać pasy, Joe rzuci ł: „Naprawdę zniknęła?”.

A ja musia łem odpowiedzieć, że tak, na to wygląda.

Wtedy by łem na Ciebie wściek ł y. Joe ca ł y się trząsł, ale nie chcia ł p łakać na moich oczach. Nie chcia ł być tym kolesiem, nie we w łasnym aucie. Wygląda ło to tak, jakbyś wysła ła mnie, bym w Twoim imieniu z nim zerwa ł, i nie mia ło znaczenia, że mnie też rzuci łaś. Ponieważ to Joe mia łaś ze sobą zabrać i nie zrobi łaś tego. To oczywiste, że nawet go nie zapyta łaś. Nie wiem, co zrobi ł, że na to zasłuż y ł.

Nie powiedzia łem mu o adresie e-mail. Nawet kiedy zapyta ł, czy wiem, jak Cię znaleźć. Więzy krwi są chyba ważniejsze. Chocia ż to też znaczy, że rodzina może ranić najbardziej.

Mieliśmy nadzieję, że Sloane będzie coś wiedzia ła i że zostawi łaś u niej jakąś wiadomość. Może by łaś u niej i czeka łaś, aż Cię znajdziemy. Próbowaliśmy dzwonić, pisaliśmy, jednak bez powodzenia. W moim przypadku nawet to rozumia łem – to nie by łoby takie zdumiewające, gdyby mama i Darren

11

zabrali mi telefon, żeby Cię namierzyć. Ale Joe? Nie mia łem pojęcia, dlaczego nie odbiera łaś połączeń od niego.

Próbowa łem go jakoś pocieszyć, wyt ł umaczyć, że ju ż ucieka łaś, że nazywa łaś to „przerwą”, ale nigdy nie zabrnęłaś zbyt daleko. Kiedyś na przyk ład za łatwi łaś sobie pokój w Columbusie i wbi łaś się na konwencję medycyny sądowej, a ż w końcu któryś z doradców naskarż y ł, że odwracasz uwagę jego zespołu.

Myśla łem, że sł ysząc to, Joe poczuje się lepiej, ale on nie zna ł tych opowieści i dlatego jeszcze bardziej poczu ł się niewa ż ny. Niechcący podkreśli łem to, jak niewiele Cię zna ł. Co by ło dziwne, bo spodziewa łbym się, że zna Cię lepiej ode mnie, skoro przez ostatnie parę lat spędzaliście ze sobą dużo czasu.

Moż liwe, że nie by łem szczególnie przekonujący, kiedy powiedzia łem mu, że zawsze wracasz. Bo ten przypadek wydaje się inny ni ż poprzednie. Nie wiem, jak to wyt łumaczyć.

Zobaczy łem łóżko i pomyśla łem, że zamierzasz zniknąć na dobre. Fakt, że wycią gnęłaś wszystko z mojej skrytki, tylko to potwierdza. Nie zrobi łabyś tego, gdybyś mia ła inne wyjście, prawda?

Dotarliśmy z Joe do szko ł y i by łem przekonany, że wiedzieliśmy coś, o czym nie wie nikt inny – przynajmniej na razie. Ka ż dy chodzi ł, my ś l ąc, że ci ą gle z nami jesteś, że wciąż tworzysz część tej szkoł y. Jasne, wyobrażam sobie, jak mówisz , bo przecie ż zawsze tyle uwagi mi poś więcali, zanim uciekłam. A jednak niektórzy poś więcali. Joe powiedzia ł, że poszuka Sloane, a ja obieca łem to samo, chociaż jako pierwszoklasiście by ło mi trudniej namierzyć dziewczynę z ostatniej klasy. Za łożę się, że na policji zapytaliby: „A dlaczego po dojechaniu do szkoł y nie szuka łeś Bei?”. Tylko że żadne

12

z nas nie spodziewa ło się, że tam będziesz. Ze wszystkich

miejsc na ś wiecie to by ło ostatnim, do którego byś uciek ła.

Jak zwykle przy szafce czeka ł na mnie Terrence. I jak zwykle poca łowa łem go na przywitanie. Zapyta ł, co u mnie… jak zwykle. A ja sobie pomyśla łem: Właś nie teraz się zacznie. Jeśli powiem komu ś, to będzie pocz ątek nowej rzeczywistości. Chcia łem go ok łamać. Ale wiedzia łem, że jeśli nasza rodzina

mnie czegoś nauczy ła, to w łaśnie tego, że k łamstwa wracają , by dręczyć k łamcę, a ludzie są bardziej sk łonni wybaczać, jeśli się jest z nimi szczerym, a nie, kiedy dowiedzą się, że od początku ich zwodzisz. Widząc, co w łaśnie zaserwowa łaś Joe, pomyśla łem, że wolę oszczędzić czegoś takiego Terrence’owi. Dlatego przekaza łem mu skróconą wersję. Pewnie zabrzmia ła mniej ostatecznie, ni ż powinna, ale przynajmniej nie udawa łem, że nic się nie sta ło.

No i nie powiedzia łem mu o skrytce, o brakujących pieniądzach, o adresie e-mail. Obiecuję, że nikomu tego nie zdradzę.

Terrence się zmartwi ł – pyta ł, czy wszystko w porządku, czy jest coś, co móg łby dla mnie zrobić. Powiedzia łem mu, że jestem otwarty na sugestie i że odczuwam wiele emocji jednocześnie: smutek, dezorientację, dziwną ulgę i g łęboki niepokój.

Ponieważ Terrence jest kochany, udawa ł, że rozumie. On też ma problemy – rodzina zachowuje się tak, jakby nic nie wiedzia ła o jego homoseksualizmie – ale w łaściwie nigdy nie opowiada łem mu, jak bardzo popieprzona jest sytuacja u nas w domu.

Poca łowaliśmy się na pożegnanie, jak zwykle. Poszed łem na poranne zajęcia. Specjalnie dla Ciebie nie słucha łem.

(Wiem, że to niesprawiedliwe. Wiem, że nie wszystko mia łaś gdzieś).

13

Teraz jest przerwa obiadowa i siedzę przy komputerze w bibliotece, pilnując, by pani Goldsmith nie zagląda ła mi przez ramię i nie próbowa ła czytać mojej wiadomości. Sloane wciąż się nie znalazła, chociaż Joe rozmawia ł z ludźmi, którzy widzieli ją dzisiaj w szkole, więc wiemy ju ż, że nie wyjecha ła z Tobą. Myślę, że Joe jest tym rozczarowany, ale dla mnie ma sens to, że jesteś sama.

Biedny Joe. Biedna Sloane. Biedny ja.

Zdajesz sobie sprawę, jak to będzie wygląda ło, prawda?

Rozumiesz, z czym mnie zostawi łaś? I chociaż chyba cieszę się z podarunku w postaci wiarygodnej możliwości zaprzeczenia („Naprawdę, Darren, nie mia łem pojęcia!”), nie obrazi łbym się, gdybyś da ła mi też czas na przygotowanie.

I pożegnanie. Nie obrazi łbym się za pożegnanie.

Jednak na razie zadowolę się odpowiedzią na pytanie, gdzie jesteś. Jeśli zaufa łaś mi na tyle, by podać ten adres e-mail, musisz mi również powiedzieć, gdzie jesteś i czy wszystko w porządku. Jeś li to pierwsze odpada, przynajmniej odpowiedz na drugie. Ty masz łatwo – możesz sobie wyobrazić, gdzie jestem. Możesz sobie dok ładnie wyobrazić, co robię. Wiesz, przy którym komputerze siedzę – tym samym, przy którym przez ca ł y rok mnie znajdowa łaś, kiedy biblioteka już mia ła zostać zamknięta i nadchodzi ł czas, żeby poszukać jakiegoś innego miejsca, w którym moglibyśmy unikać powrotu do domu. Wyobra żasz sobie, co się będzie dzia ło, kiedy wrócę, a mama i Darren zaczną na mnie krzyczeć. Znasz – musisz znać – wyraz rozczarowania i bólu, jaki d ł ugo pozostanie na twarzy Joe. Ty na takie rzeczy zwracasz uwagę. Wiesz o sprawach, o których ja nie mam pojęcia. I wiesz też ca łe mnóstwo rzeczy, które ja wiem. Skup się na nich przez chwilę.

14

Mam nadzieję, że nie chodzi o coś, co zrobi łem. Nie chcia łbym być powodem, dla którego wybra łaś akurat ten dzień, zamiast poczekać dwa miesiące do końca szkoł y. Nie wydaje mi się, byś zrobi ła to przeze mnie, ale wola łbym się upewnić.

Przerwa obiadowa zaraz dobiegnie końca. Wy ś lę tego e-maila. Postaram się zatrzeć wszystkie ślady, żeby nikt nie znalazł tych wiadomości, więc możesz mi odpisać.

Naprawdę, Beo. Odpisz. Będzie mi strasznie trudno poradzić sobie z Twoim zniknięciem bez Ciebie.

Wiem, że nigdy mnie nie potrzebowa łaś. Ale pieprzyć to – ja zajebiście potrzebuję Ciebie.

Odpisz.

Ezra

Temat: Ja.

Od: Bea <b98989898@ymail.com>

Do: Ezra <e89898989@ymail.com>

Data: Wtorek, 26 marca 02:32 CST

Drogi Ezro, nie wiem, co by to mia ło znaczyć, że wszystko u mnie w porządku, ale nadal oddycham. I nie, nie mogę Ci powiedzieć, dokąd wyjecha łam i dlaczego.

Mogę zdradzić Ci tylko tyle, że wyjecha łam na dobre.

Żegnaj, Hidden Valley Circle. Żegnaj, Indiano.

To zaskakująco łatwe. Kiedy wiedzia łam ju ż, że wyjadę, wyszuka łam w internecie „jak uciec z domu” i znalaz łam wszystkie potrzebne informacje.

Uciekaj tylko wtedy, gdy to jest absolutnie konieczne. (Zrobione).

Planuj z wyprzedzeniem. (Zrobione).

Zabranie przyjaciela może być pomocą albo przeszkodą. (Oczywiście uzna łam, że będzie przeszkodą).

Nie zabieraj zbyt wiele bagaż u. (Zrobione).

Mieszkaj gdzieś, gdzie jesteś w stanie przetrwać. (Szczególnie przestrzegają przed zamieszkaniem w lesie, ponieważ „natura jest okrutna”. Najwyraźniej autor tej opinii nigdy nie mia ł do czynienia z mamą i Darrenem).

Wyjdź w chwili, kiedy nikt cię nie zauważ y. (Zrobione).

16

Nie zabieraj ze sobą komórki ani niczego, co może zostać wykorzystane do namierzenia cię. (Zrobione).

Stwórz fa łszywą tożsamość. (Zrobione).

Nie zostawiaj za sobą żadnych śladów. (Zrobione).

Przed ucieczką zachowuj się normalnie. (Zrobione).

Zerwij wszelkie kontakty i nie oglądaj się za siebie. (Zrobione. Prawie).

A skoro ju ż o tym mowa, z Beatrix Ahern jest tak, że ucieczka to jest dok ładnie to, czego się po niej wszyscy spodziewają. Pewnie, przez jakiś czas będą smutni, ale daj im kilka miesięcy, a usł yszysz: „A czego się spodziewa łeś? Nie by ło dla niej nadziei”. Sam się przekonasz. A ż mi trochę szkoda, że tego nie zobaczę.

Przepraszam za zabranie pienię dzy. I przepraszam, ż e odesz ł am bez poż egnania. Nie bierz tego do siebie.

Ze wszystkich ludzi w moim ż yciu Ty jesteś ostatnią osobą , której chcia łabym sprawić przykrość. W łaśnie dlatego złama łam zasady i za łoż y łam tego e-maila. Gdyby nie Ty, nie ogląda łabym się za siebie.

Mogę powiedzieć Ci jeszcze jedno:

Nie wyjecha łam z powodów, o których myślisz.

Nie dziwię się, że Sloane nie odbiera telefonów Joe.

Może być Ci przykro z jego powodu, ale nie przesadzaj. Zaufaj mi w tej kwestii.

Jeśli ż ycie z mamą i Darrenem stanie się kiedyś nieznośne, idź do Terrence’a. Obiecaj mi to.

Odpuść sobie wyrzuty sumienia. Im szybciej się ich pozbędziesz, tym lepiej.

I nie nazywaj mnie ju ż w myślach Beatrix. „Beatrix” to dawne ja. Teraz mam nowe ż ycie i nowe imię, a przynajmniej takie, które postanowi ł am poż yczyć na jaki ś czas. Swoją

17

drogą , nie zdradzę Ci go, żeby ś nie móg ł mnie wy śledzić.

Jesteś moim braciszkiem i Cię kocham, ale zawsze będę krok przed Tobą.

Z mi łością , Ja

PS Za każdym razem korzystaj z trybu incognito. NIGDY nie zapisuj hasła w pamięci, nawet na w łasnej komórce.

Temat: Znikn ęłaś.

Od: Ezra <e89898989@ymail.com>

Do: Bea <b98989898@ymail.com>

Data: Środa, 27 marca 07:45 EST

Droga BEATRIX, zamierzam nadal nazywać Cię Bea, bez względu na to, jakie imię sobie wymyślisz. Nawet jeśli chcesz, by ś wiat chcia ł w Tobie widzieć kogoś innego, dla mnie zawsze będziesz Beą.

I nie przestanę pytać, gdzie jesteś.

Zdaję sobie sprawę, że to ju ż nie jest Twój problem, ale wczoraj mieliśmy nie lada wieczór. Mama i Darren doszli do wniosku, że zniknięcie córki stawia ich rodzicielstwo w niezbyt korzystnym ś wietle. Kiedy wróci łem do domu, pierwsze, o co zapytali, to nie czy widzia łem Ciebie, tylko czy powiedzia łem komuś. Mnie też nie ufają.

Zamierza łem sprawdzić, czy w Twoim pokoju nie zosta ło coś jeszcze, ale dotar łem tam odrobinę zbyt późno, ponieważ kiedy ja by łem w szkole, mama przetrzepa ła każdy kąt. Poważnie, Twój pokój wygląda ł, jakby ktoś wpuści ł tam sto ogarów piekielnych, by rozerwa ły wszystko na strzępy. No wiesz, to nie tak, że wcześniej panowa ł tam porządek, ale przynajmniej bałagan by ł przewidywalny. Na przyk ład zawsze powtarza łaś, że jesteś w stanie znaleźć każdą rzecz, której potrzebujesz – i ja w pewnym sensie też. Ale to ju ż przeszłość. Ubrania zosta ł y rozrzucone po ca ł ym pokoju, Twoje ulubione razem z tymi,

19

których nigdy nie nosi łaś. (Które zabra łaś ze sobą? Jeszcze tego nie rozgryzłem). Pluszaki ju ż nie leża ł y na półce i wygląda ł y, jakby każdy z nich przeszed ł przesłuchanie. Notki od Joe znalazłem na samym wierzchu – nie było ich dużo i raczej nie z ostatnich dni. Ponieważ cią gle pisa ł do Ciebie esemesy, widok jego odręcznego pisma mnie zaskoczy ł. Chyba przekazywa ł Ci je na lekcjach albo między lekcjami, kiedy nie odbiera łaś telefonu.

O właśnie, skoro mowa o telefonach – Twój gdzieś przepad ł. Nie wiedzia łem, co robić. Trudno by ło się w ś ciekać w Twoim imieniu, skoro zostawi łaś wszystko na pastwę losu. Może gdyby Twój pokój nie by ł częścią domu, spali łabyś go przed wyprowadzką. A może ju ż nie obchodzi Cię, co kto może w nim zobaczyć. Która odpowiedź jest prawdziwa?

Dziwne, bo chocia ż nie wścieka łem się w Twoim imieniu, to by łem wściek ł y. Przyznaję, że częściowo przez ś wiadomość, że skoro byli w stanie to zrobić z Twoim pokojem, równie dobrze ten sam los móg łby spotkać mój.

Przydyba łem mamę w kuchni, kiedy Darren by ł w salonie. W łączy ła g łośno telewizję, ale nie ogląda ła. Ledwo na mnie spojrza ła, kiedy wszed łem.

– Co zrobi łaś z pokojem Bei? – zapyta łem.

Przez chwilę wyglądało to tak, jakby nasze role się odwróci ły: ona by ła dzieckiem, a ja rodzicem, który przy łapa ł ją na czymś, czego nie powinna robić. Oczy ją zdradzi ły. Mia ła ś wiadomość, że zrobi ła coś złego. Jednak to wrażenie zaraz zniknęło.

Teraz patrzy ła na mnie spode łba.

– Nie mów do mnie takim tonem. Ja tylko próbowa łam ją znaleźć.

– Myśla łaś, że się chowa w jednej z szuflad? Czy w koszu na pranie?

– Wystarczy.

20

Ale musia łem podrąż yć.

– Szuka łaś narkotyków? Znalazłaś coś dobrego?

Zł y ruch. Naprawdę zł y ruch.

– Darren! – zawoła ła.

– Mamo, daj spokój…

Darren stanął w progu. Nie by ł zadowolony, że ktoś mu przerwa ł.

– Czego? – wypali ł.

– Ezra w łaśnie mi powiedzia ł, że Bea ćpa ła.

– Wcale tego nie powiedzia łem!

– No to dlaczego zapyta łeś, czy znalazłam u niej jakieś narkotyki, skoro twoim zdaniem nie ćpa ła?

NIE MOGĘ WAS ZNIEŚĆ! Chcia łem na nią wrzasnąć. Jak przez dziewięćdziesiąt dziewięć procent czasu spędzanego w domu. Jak mog łaś zostawić mnie uwięzionego z tymi lud źmi? Dlaczego muszę ich sł uchać? Wiem, że mamie by ło trudno po odejściu taty. Wiem, że nie by ło jej łatwo wychowywać nas samotnie przez te kilka lat. Rozumiem, że tylko w ten sposób mog ła nas uratować przed bezdomnością. Jestem jej za to wdzięczny. Ale skoro by ła dość mądra, by zrobić to wszystko, w którym momencie się podda ła? Czy w chwili, kiedy pozna ła Darrena? Czy może to się dzia ło stopniowo? Ledwo pamiętam czasy, kiedy by ła po naszej stronie. Wiem, że w którymś momencie musia ło tak być. Ale potem pojawi ł się Darren i zosta ła wzniesiona barykada. Mama jest tak daleko, że prawie jej już nie rozpoznaję.

Darren zaczął marudzić coś o tym, że od początku wiedzia ł o Twoim ć paniu, że to wyjaśnia Twoją niestabilność, Twoją nieodpowiedzialność.

– Nie martwisz się, że sta ła jej się krzywda? – Musia łem zapytać.

21

Nic jej nie jest

– odpowiedzia

ła beznamiętnie mama.

A Darren – przysięgam, że Darren nie móg ł się powstrzymać i doda ł:

Nikt twojej siostry nie krzywdzi. Ona sama sobie robi krzywdę.

Niesamowite, że te słowa pad ł y z jego ust. Nie by ło sensu się k łócić, więc się nie k łóci łem. Wyszed łem.

Po powrocie do swojego pokoju zadzwoni łem do Joe.

– Słucham? – rzuci ł nagląco i z nadzieją. – Co się sta ło?

I wtedy przyszło mi do g łowy, że on spodziewa się jakichś wieści. Dobrych wieści. Ale ja dzwoni łem tylko dlatego, że nie mia łem nikogo innego. I ponieważ chcia łem zapytać, czy nadal będzie mnie podwozi ł do szkoł y.

Nie potrzebuję Twojego pozwolenia, by czuć żal z powodu Joe. Musisz zrozumieć – nie da się sł yszeć rozczarowania w jego g łosie i się nad nim nie ulitować. A jeśli chodzi o przesadę, cóż, co by łoby przesadą w takiej sytuacji, Bea?

Będziesz mi musia ła pomóc, bo z mojej perspektywy nie wygląda na to, by to Joe przesadzi ł.

Dlaczego nie dzwoni? – zapyta ł.

– Bo nie chce, żebyśmy ją znaleźli – odpar łem.

Widzisz, można powtarzać coś sobie raz po raz, ale kiedy powiesz to na g łos komuś innemu, te same słowa nabierają innego znaczenia, jakbyś wzięła strach i nada ła mu fizyczną postać, dzięki której może cię skrzywdzić. A kiedy ktoś inny powie na g łos to, co powtarzasz sobie w myślach, efekt jest taki sam. Powinienem się poczuć lepiej, dzieląc się tym, lecz jednocześnie nie mogę d łużej tego wypierać.

Ona nie chce, żebyśmy ją znaleźli – powtórzy ł Joe.

To wtedy powinienem by ł mu powiedzieć, że się ze mną skontaktowa łaś. Milczenie by ło egoizmem z mojej strony. Ale

22

czu łem, że gdybym mu powiedzia ł, udowodni łbym, że nie powinnaś mi ufać.

Znam Cię. Wiem, że nie dostanę drugiej szansy. Nie tym razem.

Dlatego zamiast dać mu znać, że ż yjesz, zapyta łem, czy nadal będzie mnie rano podwozi ł do szkoł y. Odpar ł, że tak. To Cię pewnie nie dziwi.

Kiedy się rozłączyliśmy, znowu zadzwoni łem do Sloane. Nie odebra ła.

Nie poszed łem na obiad. Mama i Darren zjedli beze mnie. Gdy później ruszy łem do lodówki, mama zmy ła mi

g łowę. Potem przylazł Darren, zabra ł zimną pizzę z mojego talerza, wyrzuci ł ją do kosza i sta ł przed lodówką , dopóki nie wróci łem na górę.

Zjad łem trochę Twoich owocowych przek ąsek. Potem dziwnie się poczu łem, bo pomyśla łem, że jeśli nie wrócisz do domu, nikt inny nie będzie ich kupowa ł. Jeśli poproszę mamę, odmówi. Są Twoje, a skoro odeszłaś, nie ma dla nich miejsca w tym domu.

Wiem, że to g ł upie. Wiem, że sam je sobie mogę kupić. Po prostu pokazuję Ci, jak teraz dzia ła mój umysł.

Darren zatrzyma ł się pod moim pokojem, kiedy już leżałem w łóżku. Nienawidzę, gdy to robi. Zawsze stoi w progu, jakbym cierpia ł na jakąś zaraźliwą chorobę.

– Cicho jakoś, co? – powiedzia ł.

– No – odpar łem. Wiem, że lepiej nie udawać, że śpię.

On zawsze pozna.

– Można się by ło spodziewać, skoro twoja siostrunia ju ż nie puszcza tej swojej muzyki.

23

Mia łem ochotę rzucić, że wcale nie jest cicho, skoro on do mnie mówi, ale wypali łem tylko „no”, próbując znudzić go na tyle, by sobie poszed ł. Zazwyczaj dzia ła.

– Nie jesteś taki jak ona – stwierdzi ł. – W ogóle jej nie przypominasz.

To chyba mia ł być komplement.

Ale z jego tonem?

Zabrzmia ło raczej jak inwektywa.

Zabrzmia ło prawie tak, jakby prowokowa ł mnie, żebym też uciek ł.

Od razu to zauważ y łaś, prawda?

Kiedy Darren pojawi ł się w naszym ż yciu, by łem gotów traktować go jak ojca. Wzi ąłem kredki i dorysowa łem go do naszych rodzinnych portretów. Ogl ąda łem w telewizji wszystko, co on chcia ł oglądać. Prosi łem, żeby zagra ł ze mną w pi ł kę. Podziwia łem go, poniewa ż podziwia ła go mama, więc myśla łem, że też powinienem.

Ty go od razu przejrza ł a ś. By ł a ś niechętna. Stawiał aś opór. Wścieka ł aś się w Dzień Ojca. Odmawia ł aś mu prawa do siedzenia przy stole kuchennym. Jestem pewien, że to w łaśnie przez Ciebie wzięli ślub bez naszego udzia ł u. Zauważ y łaś, że mu na nas nie zależ y. Że chodzi mu wy łącznie o nią. Może nawet wiedzia łaś, że przyszed ł przekonać ją , by i ona przesta ła się nami przejmować.

Walczy łaś o kontrolę nad rodziną i przegra łaś. Ja od razu odda łem stery, razem z w łasnoręcznie zrobioną laurką , uśmiechnięty od ucha do ucha.

To nie tak, że nie myślę o odejściu. Wiem jednak, że realnie najdalej dotar łbym do domu Terrence’a. A potem nie mia łbym

24

nic. Nikogo. To znaczy mam Ciebie, nie wiadomo gdzie. Tylko teraz nie mogę tam uciec. Ty tak zdecydowa łaś, nie ja.

By ło już późno, ale i tak do niego zadzwoni łem.

– Co cię trapi? – rzuci ł, nie pytając, dlaczego dzwonię. Nie narzeka ł, że go obudzi łem, że by ło późno.

Strasznie tu cicho – odpar łem, a potem wyrwa ło mi się coś, czego chyba nigdy wcześniej nie powiedzia łem: – Jestem zupe ł nie sam.

Wcale nie – zaprotestowa ł Terrence.

I tyle. Niczego więcej nie potrzebowa łem, by poczuć, że jeszcze ktoś mi zosta ł.

Wiem, ż e Twoim zdaniem jestem m łody. Wiem, ż e Twoim zdaniem obaj z Terrence’em jesteśmy m łodzi. Nie obchodzi mnie to. Jestem wystarczająco dorosł y, żeby kogoś potrzebować.

Nie pamiętam ostatnich słów, które do Ciebie powiedziałem. Doprowadza mnie to do sza łu. Nie mia łem pojęcia, jakie by ł y ważne.

Powinienem już kończyć. Jest wcześnie. Pani Goldsmith otworzy ła dla mnie bibliotekę. Joe poszed ł poszukać Sloane. Ja chcia łem znaleźć Ciebie.

Odpisz. Ezra

KUP TERAZ Polub nas na Facebooku

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.