NR 4/2013, PIĄTEK 6 GRUDNIA, 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek we Wrocławiu, 5–8 GRUDNIA 2013, NAKŁAD: 68 000 EGZEMPLARZY, „Czeskie Klimaty”: 2300-2816, „Słowackie Klimaty”: 2300-2824
Czeskie
Klimaty
Klimaty fot. archiwum prywatne
fot. Milan Regec
Słowackie
Pavol Rankov
Martin Šmaus
7.12 GODZ. 15.00 22. Wrocławskie Targi Dobrych
7.12 GODZ. 14.00 22. Wrocławskie Targi Dobrych 7.1 ch
nr 85 Książek – stoisko nr 85
7.12 GODZ. 18.00 Mediateka (Plac Teatralny eatralny 5)
Książek – stoisko nr 85
7.12. GODZ 20.00 Mediateka (Plac Teatralny 5) 7.1
WROCŁAW MIASTO NAJLEPSZEJ LITERATURY 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek są znakomitą okazją, by zapoznać się z nowościami naszego wydawnictwa. Do każdej zakupionej na stoisku NR 85 książki będą dodawane smaczne niespodzianki. Ostatnie półrocze w wydawnictwie było bardzo intensywne, dlatego w grudniu Czeskie Klimaty i Słowackie Klimaty mogą zaproponować miłośnikom dobrej literatury kilka nowości. Wśród prawdziwych perełek na uwagę zasługuje znakomita powieść Martina Šmausa
Dziewczynko, roznieć ogieniek, przedstawiająca losy młodego Cygana Andrejka, któremu trudno odnaleźć się nie tylko wśród czechosłowackich gadziów. Warto też zapoznać się z książką Zapytaj taty Jana Balabána, wybitnego czeskiego pisarza, który, jak w swoim artykule zaznacza Karolina Surma, „w sposób mistrzowski umiał opisać jednostkę z perspektywy jej wnętrza oraz jej codzienność”. Niespodzianka czeka też miłośników literatury słowackiej. Ivana Dobrakovová, jedna z najpopularniejszych słowackich pisarek, w sposób naturalistyczny
Przytul Krecika! Krecik w czapeczce i spodenkach. Krecik mały, z breloczkiem, a może duży, będący towarzyszem jesiennych wypraw do lasu? Na stoisku NR 85 będzie można kupić zarówno literaturę piękną oraz historie kultowego Krecika, jak również maskotki przedstawiające ulubieńca nie tylko małych czeskich widzów. Oprócz Krecika do wyboru będą także inne postacie z bajki, między innymi jeżyk i zając.
i mroczny pokazuje tajemniczy świat ośrodka dla niepełnosprawnych, znajdujący się w tytułowym Bellevue. Warto sprawdzić, jak główna bohaterka Blanka odnajdzie się w świecie fizycznej ułomności. W Mieście Spotkań będzie można też osobiście poznać wybitnych autorów. W sobotę 7 grudnia odbędą się spotkania ze Słowakiem Pavlem Rankovem i Czechem Martinem Šmausem. Od godziny 14.00 do 15.00 pisarze będą podpisywać swoje książki na stoisku nr 85. Natomiast na spotkania autorskie zapraszamy
od godziny 18.00 do wrocławskiej Mediateki. Najpierw o swojej książce opowie laureat Europejskiej Nagrody Literackiej 2009 Pavol Rankov, natomiast o godzinie 20.00 na scenie pojawi się Martin Šmaus. Święta za pasem, więc z tej okazji przygotowaliśmy specjalne świąteczne pakiety, które mogą być doskonałym prezentem. Do każdej zakupionej książki będą dodawane też butelki bogatej w magnez wody mineralnej Magnesia oraz smakowite Horalky i Lentilki. JF
Smakowity dodatek do dobrej lektury Do każdej książki zakupionej na wrocławskich targach będziemy ędziemy dowych dołączać paczkę uwielbianych także przez Polaków czekoladowych Lentilków, smakowitych cukierków Verbena lub butelkę bogaw trafi tej w magnez wody mineralnej Magnesia. Jeden z dodatków ążki do każdego miłośnika czeskiej i słowackiej literatury. Książki i smakowite prezenty znajdziecie na stoisku numer 85.
Wydawca i adres redakcji: Książkowe Klimaty s.c. ul. Mydlana 1 lok. 005 51-502 Wrocław WEB: www.czeskieklimaty.pl www.slowackieklimaty.pl www.greckiekliMAty.pl redaktor naczelna: Joanna Figarska redakcja: Joanna Figarska, Alicja Biaduń, Karina Hübsch, Kamila Margielska, Karolina Surma korekta: Małgorzata Kuśnierz, Justyna Wodzisławska grafika/skład: Wioletta Kowalska tłumaczenia: Dorota Dobrew, Izabela Zając, Alicja Biaduń ilustracje: Justyna Boguś
2
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
fot. Maciej Margielski
Sukces od niechcenia
Gdyby kilkanaście lat temu ktoś powiedział wówczas początkującemu nauczycielowi języka niemieckiego Jaroslavowi Rudišowi, że zostanie słynnym pisarzem i zamiast spędzać czas na odkrywaniu przed dojrzewającymi dziewczętami magii Plusquamperfektu, będzie stał na czerwonym dywanie podczas festiwalu filmowego w Wenecji, zapewne spotkałby się z niedowierzaniem. Punktem zwrotnym dla młodego nauczyciela było uświadomienie sobie, że niezależnie od jego starań zarażanie nastolatek z czeskiej prowincji miłością do języka Goethego i Schillera to prawdziwie syzyfowa praca. Już jako dziennikarz gazety „Právo” postanowił wyjechać na stypendium do Berlina, gdzie powstała jego pierwsza powieść. Niebo pod Berlinem nie tylko zdobyło uznanie krytyków, lecz także stało się swego rodzaju fenomenem czytelniczym, inspirując ludzi do odwiedzania niemieckiej stolicy. Kolejne dwie powieści umocniły jego miejsce na europejskiej scenie literackiej. Wydany w tym roku w polskim przekładzie Koniec punku w Helsinkach jest najbardziej dojrzałym dziełem Rudiša, opisującym z różnych perspektyw pokolenie Niemców Wschodnich i Czechów, którzy w latach 80. przeżywali fascynację kulturą punkową. Największą sławę przyniosła mu powieść graficzna Alois Nebel, która powstawała z przekonaniem, że przeczyta ją maksymalnie kilkoro najbliższych przyjaciół Rudiša i plastyka Jaromíra Švejdíka. Na podstawie komiksu został zrobiony pełnometrażowy film animowany, i to właśnie z powodu jego światowej premiery Rudiš musiał nabyć drogi garnitur, w którym stanął na weneckim czerwonym dywanie. Postaciom ze świata wyobraźni Rudiša zazwyczaj bardzo daleko jest do doskonałości, aczkolwiek czytając jego prozę, trudno jest nam nie czuć choćby odrobiny sympatii i zrozumienia dla byłych agentów SB, niepoprawnych podrywaczy czy nawet nastoletnich terrorystów. Niezależnie od wad i błędów, jakie ludzie popełniają, Rudiš posiada niezwykły szacunek do człowieka jako jednostki oraz umiejętność wybaczania, być może przede wszystkim samemu sobie. Katarzyna Dudzic
Czeskie klimaty
Recenzja /
Z nocnika Europy
Jaroslav Rudiš jest młodym talentem czeskiej literatury. W powieści Grandhotel pięknie, choć bez upiększeń, opowiada historie o nieudacznikach – i o miłości do pogodynki. Grandhotel jest wieżą na górze Ještěd, wznoszącą się nad północnoczeskim Libercem. W Sudetach. Właśnie w tym miejscu Jaroslav Rudiš umiejscowił swoich bohaterów. W hotelu-schronisku dla rozbitków. Mieszkają w nim postacie o grubiańskich zwyczajach, grupa zagubionych istnień cierpiących na przedziwne tiki. Wśród nich na przykład Patka, który wszystkim wciska butelki Happy Life. Albo Franz chowający swoich zmarłych przyjaciół w puszkach, by móc rozsypać ich prochy w dawnej ojczyźnie. Czyżby był to symbol pojednania Niemców Sudeckich i Czechów? Główny bohater – Fleischman, żyje w Libercu, w mieście niedaleko niemiecko-czesko-polskiej granicy. Sto tysięcy mieszkańców, wokół góry. Fleischman nigdy nie ruszył się ani na krok z miasta. Zdradza szczegóły swojej historii w małych dawkach. Stracił rodziców i dorastał w domu dziecka. Traumy kompensuje sobie meteorologicznym hobby: wie wszystko o chmurach, które oznaczają dla niego wolność. Wie o przeciągu, który może wywołać tornado. Jego serce należy do telewizyjnej pogodynki. Fleischman jeszcze nigdy nie był z żadną kobietą. Jego nieokrzesany kuzyn i szef Jégr,
Recenzja /
który zabrał go z domu dziecka, nostalgicznie otacza się suwenirami z NRD i chlubi się swoimi minionymi romansami. Często bije swojego podopiecznego. Ale Fleischman nie jest w stanie opuścić tego miejj , sca – za każdym razem, gdy próbuje, ygodostaje ataku paniki. Raz w tygoerpdniu odwiedza panią doktor, cierpawet liwą psychoterapeutkę. Ale nawet woim jej nie mówi całej prawdy o swoim ka go nieszczęściu. Pozornie nie czeka żadna przyszłość. Terapeutka jest dem świadoma, że pod tym względem Fleischman jest taki sam jak większość ludzi zamieszkujących tęę doysoką linę, charakteryzującą się wysoką ilością samobójstw (…) Grandhotel jest książką robiącą duże umawrażenie, niedogmatycznie humanistyczną, przy czym nie jest to książka ani trochę pozerska. Jaroslav Rudiš równocześnie pracował nad scenariuszem do filmu i nad powieścią – dzięki temu książka napisana jest prostym językiem. Na początku lektury czytelnik jest sceptyczny i może się obawiać, że Fleischman jest tylko papierową postacią,
która za pomocą językowej banalności powoli popadnie w zwyczajność. Jednak wrażenie to znika po przeczytaniu kilku stron. Rudiš pozwala boyowi hotelowemu opowiedzieć jego życiowy dramat z tak niesamowitą lekkością, że czytelnik nie może się nadziwić jego płochliwemu i powściągliwemu sposobowi, z jakim zamyka się przed szaleństwem otaczającego go świata. Fleischman jest człowiekiem, który przeżył już wystarczająco dużo, by nie odpłacać za zło złem i nie szerzyć go w ten sposób. To człowiek, który przez długie lata nie był w stanie porradzić sobie ze swoimi problem mami, lecz w końcu wzlatuje jak ffeniks – bynajmniej nie z popiołó łów, tylko z popiołami (swojego p przyjaciela). We własnoręcznie zb zbudowanym balonie opuszcza ro rodzinne miasto położone wśród gó gór, które nazywa się też „nocni nikiem Europy”, bo wylewają się tam deszcze ta desz ze wszystkich chmur. To nie jest książka dla dzieci, jednak dotyka wszystkiego, co w dorosłym jeszcze nie dojrzało – jest wrażliwa, smutna i daje poczucie wolności. Carsten Klook, tłum. Katarzyna Dudzic Cały tekst na stronie www.czeskieklimaty.pl Oryginalna recenzja pochodzi ze strony http://www.zeit.de; tłumaczono z http://www.iliteratura.cz
O smutnych punkach
Jaroslav Rudiš jest jedną z największych gwiazd do niedawna najmłodszej generacji pisarzy, która powoli zbliża się do wieku średniego. Być może również dlatego jego ostatnia powieść jest o wiele bardziej poważna i smutna od poprzednich. (…) Główny Głównym narratorem jest czterdziestolatek Ole, były punk (m (miał nawet własną kapelę, która miała swoje pięć minut międzym narodowej ka kariery), obecnie wł właściciel baru Helsinki w nienazwanym (wschod(w nio)niemieckim mieście, które bardzo przypomina Lipsk, w któpr rrym ym Rudiš częś ściowo mieszka. O częściowo Ole jest kolejną postacią z galerii ulubionych przez Rudiša „nieudaczników”. (…) Jest sam (żona uciekła od niego przed laty z powodu jego zdrad, a nastoletnia córka nie jest zainteresowana utrzymywaniem kontaktów), a bar funkcjonuje jako tako tylko do momentu, kiedy odwiedza go urzędnik i oznajmia Olemu, że z powodu zaburzonej statyki budynku (pod ziemią trwa budowa tunelu) będzie musiał zamknąć interes. Ole przyjmuje wszystkie wydarzenia ze stoickim
spokojem, ponieważ od jakiegoś czasu jego myśli zajmuje pewna porażka z przeszłości. Porażka ta ma wiele wspólnego z Nancy, drugą główną bohaterką i narratorką. Jej opowieść, napisana jako fikcyjny dziennik, rozgrywa się jakieś dwadzieścia lat wcześniej, w 1987 roku w Jeseniku. Nancy też nie jest w najlepszej sytuacji: ma siedemnaście lat i zaprzyjaźniła się z grupą miejscowych punków, co w tych czasach i w tym miejscu jest aktem odważnej rebelii, która nie pozostanie długo bez kary. Ma problemy w domu i w szkole, przygniatają ją marazm realnego socjalizmu i problemy zdrowotne po katastrofie w Czarnobylu. Spotyka Olego na do dziś legendarnym koncercie (zachodnio)niemieckiej punkowej grupy Die Toten Hosen, która wówczas wystąpiła w Pilźnie na jednym podium z ikoną normalizacyjnego popu Michalem Davidem. Finał, jak można się domyślić, był dziki. Powieść (…) stanowi studium młodzieńczego protestu w dwóch różnych okresach: we wspomnianych latach 80., kiedy za przekroczenie cienkiej granicy w Jeseniku i w NRD Olemu groziło przynajmniej wyrzucenie ze
szkoły, oraz we współczesności, kiedy gest protestu wciągnięty został do showbiznesu i kampanii reklamowych. Jeśli ktoś chce naprawdę protestować, tak jak Eva, nie pozostaje mu nic innego jak skrajnie anarchistyczna, (auto)destrukcyjna forma (…) (…) Koniec punku… niewątpliwie jest najlepszą powieścią Rudiša. Jeśli autorowi zabrakło zabawnych i smutnych opowieści, którymi błyszczał w Niebie pod Berlinem i Grandhotelu i które czyniły go najmłodszym, „punkrockowym” dziedzicem Hrabala, odnalazł on nową formę: z melancholią i sarkazmem cytuje starzejącego się punka, ale te uwagi, dialogi i kuriozalne postacie wkłada do solidnej fabuły. Być może nie jest to tak łatwa proza jak jego dotychczasowe powieści, ale podczas skupionej lektury każdy czytelnik oceni dojrzałość Rudiša jako autora. Pavel Mandys, tłum. Katarzyna Dudzic Cały tekst na stronie www.czeskieklimaty.pl Tekst ze strony: http://www.iliteratura.cz Projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej
Reklama
Projekty domów i projekty wnętrz
www.domowy.pl tel.: 71 723 0 111 | e-mail: doradca@domowy.pl
3
www.czeskieklimaty.pl
Spotkanie z pisarzem Martinem Šmausem odbędzie się w sobotę 7 grudnia o godzinie 20.00 we wrocławskiej Mediatece (pl. Teatralny 5). Wcześniej, o godzinie 14.00, będzie on podpisywał swoją powieść Dziewczynko, roznieć ogieniek na stoisku Czeskich Klimatów (nr 85). /Joanna Figarska: Książka Dziewczynko, roznieć ogienek kończy się niejednoznacznie. Otwarta kompozycja dzieła daje czytelnikowi możliwość snucia rozważań na temat dalszych losów bohatera. Jaki był zamysł autora?/ Martin Šmaus: Od napisania książki minęło już około dziesięciu lat, więc na swoje ówczesne zamysły patrzę z dużym dystansem. Jednakże jedno jest pewne – otwarty koniec oznacza początek kolejnej drogi, jakąś nadzieję… /Pana książka porusza bardzo trudny temat – nie tyle ciągłej tułaczki, ile zagubienia się we własnej tożsamości. Dlaczego jej bohaterami są Cyganie?/ Poczucie braku stabilizacji życiowej, konieczność dostosowania się do nowych warunków, kiedy stare odchodzi, a nadchodzi nowe i nikt nie wie, czy będzie to zmiana na lepsze – to wszystko przytrafia się ludziom niezależnie od ich przynależności do tego czy innego narodu. Jednakże w przypadku Cyganów rzecz ma się nieco inaczej – tak wnoszę z tego, co przez lata widziałem wokół siebie i co trwa do dzisiaj. Otóż w odciętej od korzeni społeczności Cyganów wszystkie te zmiany przebiegają znacznie szybciej. My, gadziowie, do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj, dotarliśmy w ciągu wielu pokoleń, natomiast tradycyjna cygańska wielka
Dwa odcienie jednej historii
rodzina musiała nagle zmierzyć się z nową rzeczywistością i odnaleźć się w niej w ciągu zaledwie paru lat czy wręcz miesięcy. Ta gwałtowna zmiana zachodziła na moich oczach, obserwowałem ją i w ten sposób temat – którego wcale nie szukałem – sam mnie odnalazł. /Czy tworząc tę powieść, spotykał się pan z prawdziwymi Cyganami? Wchodził pan w ich współczesny świat?/ Oczywiście, nie tylko się z nimi spotykałem, lecz żyłem blisko nich – jako dziecko w Rokicanach, potem w Pilźnie. Przez cygańskie osady na Słowacji przechodziliśmy podczas niemal każdej górskiej wędrówki; podobne, lecz jeszcze biedniejsze osady widzieliśmy w Rumunii. Lata służby wojskowej przyniosły kolejne doświadczenia, ale najwięcej o Cyganach dowiedziałem się w ciągu ostatnich dwudziestu lat (a więc również w czasie, gdy powstawała ta książka), kiedy moja rodzina mieszkała w domu, w którym byliśmy jedynymi gadziami – a więc mniejszością etniczną. Wtedy zgromadziłem wiele różnych przeżyć, zdarzeń, obserwacji, które potem złożyły się na pewien ogólniejszy obraz Cyganów. To proste, wystarczy patrzeć – o ile to możliwe – bez uprzedzeń, a więc niczego z góry nie oceniać, tylko po prostu mieć oczy otwarte. /W pańskiej książce są także ślady świata Cyganów z początku XX wieku, gdy byli wolni i bez problemu wędrowali z miejsca na miejsce, ale już od pierwszych stron powieści dominują współcześni Romowie ze swoimi przywarami… Skąd, pana zdaniem, tak kolosalna zmiana?/ Zdecydowanie wynika to ze sposobu, w jaki Cyganie przyjmują rzeczywistość – jako to, co jest teraz, krótką chwilę teraźniejszą. W tym widzę korzenie wszystkiego, zarówno tego, co dobre, jak i tego, co złe. Właśnie dlatego Cyganie nie potrafią trzymać się jednej stałej pracy, nie posyłają dzieci do szkół, nie chcą budować domów, uprawiać ziemi, choćby nawet sadzić ziemniaków – przecież czas plonów jest tak odległy… A w większości z nas, gadziów, nawet tych żyjących w wielkich miastach, wciąż drzemie ugruntowana przez tysiąclecia natura pasterza czy rolnika. Dlatego – z obawy przed biedą i głodem – chodzimy do pracy, gromadzimy zapasy i pomnażamy majątek. A jeśli chodzi o same „typowo cygańskie” przywary – nie jestem pewien, czy nie są one wadami
MARTIN ŠMAUS i jego cygańska ballada Gdy jurorzy przyznający nagrodę Klubu Książki w Czechach otrzymali maszynopis Dziewczynko, roznieć ogieniek, część z nich z powodu licznych wstawek w języku romskim była przekonana, że chodzi o książkę romskiego autora. Zapewne nie mniejsze było zdziwienie organizatorów konkursu, gdy dowiedzieli się, że autorem tej przejmującej, poetyckiej powieści jest 40-letni pracownik techniczny jednego z morawskich szpitali. Gdyby poszukać inspiracji literackich, nie można by przeoczyć wpływu stylu Hrabala na powieść Šmausa. Czytelnik nie znajdzie tu jednak piwnych opowieści z knajpy, a poważną, momentami nawet okrutną historię młodego Andreja. Zdecydowaną wartością powieści jest dystans narratora. Ani mniejszość romska, ani społeczeństwa większościowe nie są tu poddane wartościowaniu.
Tylko w ten sposób można było pokazać tragizm losów chłopca, któremu nie udało się dopasować do żadnej z kultur, z którymi miał kontakt. Cała powieść rozgrywa się na przestrzeni od słowackiej Polany, przez kopalnianą czarną Ostrawę i wielkomiejską Pragę, do czeskiego Pilzna, co pozwala na zbudowanie kolejnej opozycji: nieskażonej przyrody i surowego ludu oraz przemysłowej, zdegenerowanej rzeczywistości. Dziewczynko, roznieć ogieniek to późny, ale bardzo udany debiut, który otrzymał świetne oceny zarówno od krytyków, jak i czytelników. Ci ostatni niekiedy postulują włączenie go do kanonu szkolnych lektur. W świetle trudnych stosunków czesko-romskich byłby to krok w stronę zrozumienia tej zamkniętej, choć widocznej grupy etnicznej. Karolina Surma
tylko z naszego, gadziowskiego, punktu widzenia. To samo zjawisko, jeśli spojrzy się na nie z innej strony, może ukazać się nam w innym świetle, wada może wtedy stać się zaletą. /W swojej książce nie wybiela pan Cyganów, nie ukrywa ich wad oraz jakże stereotypowych, aczkolwiek często prawdziwych zachowań – kradzieży, cwaniactwa, braku chęci do pracy. A przecież kiedyś Cyganie byli symbolem wolności i złączenia z naturą. Skąd, według pana, tak wielki kontrast?/ Ja tu nie widzę kontrastu, to jest druga strona tej samej monety. Wynika to z podejścia Cyganów do życia, z typowego dla nich postrzegania wszystkiego w krótkiej perspektywie czasowej. Zerwanie blaszanego dachu znad własnej głowy i zaniesienie go do punktu skupu albo zabranie sąsiadowi z baku benzyny za pomocą rurki oznacza natychmiastowy zarobek. Podobnie – uzyskanie renty inwalidzkiej. Ale uwaga – nie zauważyłem u Cyganów niechęci do pracy, wprost przeciwnie, wiele razy widziałem, że potrafią harować. Oni po prostu nie umieją wytrwać długo w tej samej pracy – stałe zajęcie, jakie ma większość z nas, z wypłatą pod koniec miesiąca, z koniecznością podporządkowania się pewnym rygorom to nie dla nich. W ten sposób przejawia się ich poczucie wolności, nie mają pracy, więc nie są nią ograniczeni, żyją też bez strachu o to, że ją stracą. To samo dotyczy majątku, pieniędzy – które dają wolność, ale jednocześnie ją odbierają. /Ważną rolę w powieści odgrywają także kobiety. To matka jest dla Andrejka istotą najwyższą, uosobieniem wszystkich cnót, potem patrzy on tak samo na swoją żonę. Oburzający dla Cyganów mógłby być fragment, w którym jedna z bohaterek wyrzuca za próg swojego męża, ojca rodziny. Czy spotkał się pan z takim zachowaniem (albo słyszał o podobnym zdarzeniu) w prawdziwym świecie Romów?/ Z takim zachowaniem nie spotkałem się bezpośrednio, ale słyszałem o podobnym zdarzeniu. Zresztą takie rzeczy dzieją się nie tylko w środowisku Romów. Dużą rolę odgrywa tu emancypacja, uświadomienie sobie własnej
Odnaleźć siebie Andrejko nie umie dopasować wać się ani do życia Cyganów, ani do reguł, które rządzą światem tem Czechów. Przez to jego bunt jest est bardziej wiarygodny, a opowieść eść Šmausa wykracza poza świat wiat Romów i staje się pytaniem o godność i wolność człowieka. „Bogactwo brata się z pieniędzmi, bieda z pieśniami. Ale muzyką się nie najesz, śpiewem głodu nie oszukasz” – pisze Martin Šmaus. Rola muzyki w tej książce jest subtelna, ale ważna. Andrejko Dunka, główny bohater, już jako dorosły chłopak dostaje do ręki skrzypce i jest to chwila niezwykła, bo oto wydaje się, że to, co kiedyś rozdzielono, stało się jednością. Dzięki muzyce zrozumiemy zdolność Romów do bezgranicznej radości, jak i najgłębszego smutku. Andrejko urodził się w latach 70. w osadzie romskiej na wschodnich krańcach
wartości. Może jest to oznaką tego, że my, faceci, powoli stajemy się towarem zbędnym, a z całą pewnością oznacza to, że teraz już nie wszystko ujdzie nam na sucho. Z jednej strony wspomniany epizod jest przejawem niesłychanej siły, płynącej z dążenia do ochrony życia przed destrukcją, z drugiej zaś jest to ewidentny przejaw rozpadu tradycyjnej wielkiej rodziny. W końcu – czyż nie dotyczy to również i nas, gadziów? Tyle że zmiana ta w naszym przypadku przebiegała wolniej i, powiedzielibyśmy, w bardziej cywilizowanej formie. /Czy Andrejko mógł cokolwiek zrobić, żeby zmienić swój los?/ Mógł. Ale sam o tym nie wie. Albo raczej: z czasem się o tym dowiaduje, lecz nie potrafi sobie pomóc, nawet gdyby chciał. I znowu sobie uświadamiam, że przecież dotyczy to nas wszystkich, tyle że my poruszamy się w innym otoczeniu, mamy inne możliwości, nasz czas też jest inny. Nie sądzę, żeby historia opowiedziana w tej książce miała jakieś wyjątkowe znaczenie. Raczej chodzi o pewien obraz zjawisk bardziej ogólnych, miejscami tylko lekko zarysowany, a czasem wyraźnie widoczny w poszczególnych akapitach czy nawet zdaniach. Ale rzeczy, które mają wymiar powszechny, trudno oddzielić od materii konkretnego ludzkiego losu. Rozmawiała Joanna Figarska, tłum. Dorota Dobrew Cały wywiad na stronie www.czeskieklimaty.pl
fot. Grzegorz Śledź/Program 2 Polskiego Radia
fot. archiwum prywatne
wywiad /
W listopadzie fragmenty powieści Martina Šmausa w 1 Programie Polskiego Radia czytał znany i ceniony aktor Bartłomiej Topa. Wszystkie nagrania dostępne są na stronie Polskiego Radia: www.polskieradio.pl
dawnej Czechosłowacji. Był sprytny, więc wysłano go do wuja do Pragi, jego obowiązkiem stały się między innymi kradzieże. Ale tęsknota za wolnością, za życiem, w którym sam decyduje o sobie, doprowadza w końcu do d buntu. b Martin Šmaus pisze przejmująco. M Dramatycznie i poetycko, gdy opisuje D świat Andrejka, przyrodę. Okrutnie, św ggdy pokazuje bezwzględność, z jaką niszczy się romskie osiedla, przymusowe deportacje Romów, pracę w kopalniach, stałe wykluczenie i rasizm. Cyganie u Šmausa nie są jednak tylko ofiarami. Potrafią się po swojemu mścić. Andrejko nie umie dopasować się ani do życia Cyganów, ani do reguł, które rządzą światem Czechów. Przez to jego bunt jest bardziej wiarygodny, a opowieść Šmausa wykracza poza świat Romów i staje się pytaniem o godność i wolność człowieka. Angelika Kuźniak Projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej
4
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
Czeskie klimaty
Jaromír 99: „Dzięki Zamkowi Kafki rozwijam się jako artysta”
/Alice Zoubková: Jak to się stało, że otrzymał pan tę propozycję?/ Jaromír Švejdík: Zwróciło się do mnie brytyjskie wydawnictwo SelfMadeHero z pytaniem, czy nie byłbym zainteresowany tym projektem. Oczywiście zastanawiałem się nad tym, ale nie za długo. Chciałbym, żeby czeski komiks stał się znany w świecie, a to był krok w odpowiednią stronę. Skończyliśmy robić film i jakieś muzyczne projekty – nagle miałem wolne, więc propozycja pojawiła się w odpowiedniej chwili. A jak zorientowałem się, co to jest za wydawnictwo, byłem pewien, że coś z tego wyjdzie. David Mairowitz [amerykański pisarz, m.in. wydał książkę Introducing Kafka (1993), ilustrowaną przez znanego rysownika komiksowego Roberat Crumba – przyp. red.] potem mi wyjaśniał, że żyje w Niemczech i we
fot. © Self Made Hero
Wywiad /
Franz Kafka bez wątpienia jest pisarzem, którego zna cały świat. Powieść Zamek to jedno z jego najbardziej znanych dzieł. Jaromír Švejdík alias Jaromír 99, muzyk i artysta znany jako rysownik komiksu Alois Nebel, dostał propozycję adaptacji Zamku do formy komiksowej. Mimo że książka powstała na zamówienie brytyjskiego wydawnictwa, Jaromír pozostał wierny swojemu ulubionemu regionowi i w jego interpretacji utworu Kafki pojawiają się też góry Jesioniki. Praca nad komiksem była dla niego wyzwaniem, ale doskonale zdawał sobie też sprawę z tego, że jest to propozycja, której nie sposób odrzucić.
Francji – w Niemczech kupił sobie komiks Alois Nebel, a we Francji widział film. To on powiedział o mnie właścicielce wydawnictwa Emmie Hayley. Ona z kolei do mnie napisała. Czyli było to całkiem łatwe. /Zatem można powiedzieć, że Alois Nebel pomógł pańskiej karierze?/ Jeżeli chodzi o komercyjne propozycje, to nawet nie – w Czechach to tak nie działa. Raczej wszyscy myślą, że jestem dla nich za drogi. Pojawiały się oczywiście jakieś propozycje, ale jak robię jedną rzecz, to niczego innego nie biorę. To prawda, że Alois Nebel otworzył dla mnie wiele drzwi. Stało się tak dzięki jego międzynarodowemu sukcesowi – zarówno jeśli chodzi o książkę, jak i o film. A Kafka? To już rynek globalny. /Jak wyglądała praca nad komiksem?/
Najpierw dostałem scenariusz od Davida Mairowitza. Przyjechał do Pragi. Podczas spotkania powiedzieliśmy sobie, jak interpretujemy Kafkę. Obaj byliśmy przekonani, że jego proza nie jest tak depresyjna, jak często się ją interpretuje. David powiedział, że po niemiecku Kafka jest o wiele bardziej zabawny niż w innych językach, ponieważ wszystko pisze „urzędowym” niemieckim. Zgodziliśmy się co do tego, że mogłaby z tego być niemal groteska. To był pierwszy impuls, dzięki któremu zacząłem szukać postaci i zrobiłem casting jak do filmu. Najpierw wszystko konsultowałem, żeby nie pójść w złym kierunku. Narysowałem główne postaci, K. i Olgę. David mi z kolei powiedział, jak on sobie ich wyobraża. Na początku mieliśmy inne wyobrażenia – ja widziałem K. jako typowego geodetę, on go widział jako Kafkę.
subiektywny przegląd wydarzeń /
Komiksowy raj Labyrint to czeskie wydawnictwo i czasopismo o kulturze. Od dwudziestu lat wydaje najlepszą czeską i zagraniczną (przede wszystkim tłumaczoną z języka niemieckiego) prozę, książki o sztuce, komiksy czy w serii Raketa książki dla dzieci. Wśród pisarzy związanych z wydawnictwem są: Petr Sís, Jaroslav Rudiš, Jaromír 99, Lenka Reinerová, Olga Walló, David Böhm oraz Dr. Racek. Labyrint wspiera liczne projekty kulturowe i współorganizuje międzynarodowy festiwal KomiksFEST! KomiksFEST! jest międzynarodowym multimedialnym festiwalem, który powstał w 2006 roku w celu wyprowadzenia czeskiego komiksu z podziemia i pokazania go jako pełnowartościowego, nowoczesnego medium zdolnego do prezentowania rozmaitych treści. Motto festiwalu to: „Komiks unlimited”, i co roku w ramach festiwalu wydawane są nowe książki, organizowane wystawy, pokazy
filmów, przedstawienia teatralne, spotkania z autorami i panele dyskusyjne. Festiwal po raz pierwszy w 2006 roku zorganizowali Joachim Dvořák i Tomáš Hibi Matějíček (*1978 †2009).
Na stoisku nr 85 można kupić książki w oryginale: czeskie bestsellery, książki wybitnych czeskich oraz słowackich autorów i powieści, które otrzymały ważne nagrody literackie. W czeskiej ofercie znalazł się między innymi ostatni największy przebój literacki – Zamek Franza Kafki w formie powieści graficznej, opracowany przez Jaromíra 99. Znany jest on między innymi ze współpracy z Jaroslavem Rudišem przy kultowym komiksie Alois Nebel, który tak jak wszystkie książki Rudiša, dostępny jest na naszym stoisku. Wyróżniony nagrodą literacką w kategorii Książka Roku 2013 tytuł Rybí krev Jiříego Hájíčka oraz Žítkovské bohyně Kateřiny Tučkovej również są dostępne na stoisku Czeskich Klimatów. Natomiast pod szyldem Słowackich Klimatów można znaleźć książki Balli, autora uwielbiającego absurd i czarny humor.
/Nie da się nie zauważyć podobieństwa między K. a Franzem Kafką. Czy istnieje między nimi prawdziwe podobieństwo w twoim komiksie?/ Narysowałem K. jako Kafkę w wieku, którego on już nie dożył – powiedzmy 35–40 lat. Scenariusz był literacki, zatem istniało wystarczająco dużo przestrzeni, by go adaptować po swojemu. Po napisaniu 10–15 stron wysyłałem je Davidowi do akceptacji. Wiele postaci znalazłem na cmentarzu w Brannej – to taki typowy sudecki cmentarz. I tak samo, jak szuka się lokacji do filmu, szukałem miejsc w Jesionikach, bo znam tę okolicę. Przede wszystkim była to Branná, Javorník i nieco przerobiony zamek w Javorníku. Potem narysowałem storyboard, zeskanowałem go i już niemal nic w nim nie zmieniałem. Koniec końców, był to dość szybki proces. /Zatem ile trwała praca nad Zamkiem Kafki?/ Takiej rzemieślniczej pracy było jakichś siedem miesięcy, od września do kwietnia. Ale już latem 2012 roku czytałem, zapoznawałem się ze scenariuszem, dużo szkicowałem i przygotowywałem projekty postaci. Oglądałem filmowe adaptacje oraz patrzyłem, jak rysowano w czasach Kafki. Atmosfera jego książek jest bardzo specyficzna, chciałem się do niej zbliżyć. Poza tym wymyśliłem sobie, że użyję specjalnej techniki – wycinania papieru. To niezwyczajny sposób robienia komiksu i ciężko pracuje się nad detalami, na co wiele osób zwracało mi na początku uwagę. Stopniowo przebijałem się przez materiał i w końcu doszedłem do wniosku, że to wspaniała opowieść. Być może nie jest łatwa, ale właściwie całkiem zabawna. Rozmawiała Alice Zoubková, tłum. Katarzyna Dudzic Tekst ze strony: http://jadumagazin.eu
Jaromír 99 zaadaptował Zamek Franza Kafki na zamówienie brytyjskiego wydawnictwa SelfMadeHero Autorzy komiksów lgną do twórczości Franza Kafki jak pszczoły do miodu. W Czechach równocześnie ukazały się dwie komiksowe adaptacje Przemiany (autorstwa miejscowego artysty Václava Gatarika oraz Amerykanina Petera Kupera). David Zane Mairowitz jest scenarzystą nie tylko adaptacji Procesu, ale też życiorysu pisarza, który w formie rysowanej przedstawił Robert Crumb. Kafce w komiksie został poświęcony również cały dwunasty numer czasopisma „AARGH!”. Grono „kafkomiksów” w tym roku powiększył Jaromír 99, który zaadaptował niedokończoną powieść Zamek na zamówienie londyńskiego wydawnictwa komiksowego SelfMadeHero. 144-stronicowy The Castle został wydany w czerwcu tego roku, a autor Aloisa Nebla czy Bombera współpracował nad stworzeniem tej adaptacji ze wspomnianym już Mairowitzem. Scenarzysta wybrał sobie czeskiego muzyka i plastyka właśnie dzięki Neblowi. „W Berlinie przeczytał niemieckie wydanie Nebla, we Francji widział film, w Londynie powiedział
o mnie ludziom i umówiliśmy się Pradze, jakby to miało wyglądać” – wyjaśnia Jaromír 99, czyli Jaromír Švejdík. Praski pisarz, urodzony 130 lat temu, nie dokończył nigdy Zamku, dzięki czemu książka o geodecie K. i urzędnikach-widmach jest otwarta na różne interpretacje. Znakomicie odpowiada temu opracowanie historii przez Švejdíka. „Starałem się zachować atmosferę książki. W komputerze symulowałem technikę wycinanki. Zmusiło mnie to do upraszczania, czasami rezygnacji z detali” – mówi Švejdík, który postanowił rysować jedną stronę dziennie. Przygotowanie całej książki zajęło mu pół roku. Czeskie wydanie komiksu pojawiło się jesienią tego roku. Muzyk zespołów Priessnitz i Umakart ma już kolejne komiksowe plany: „Od jakiegoś czasu chcę zrobić historię bez słów. Noszę ten pomysł w głowie, teraz wystarczy go przelać na papier”. Za swój autorski projekt Bomber otrzymał w 2008 roku nagrodę Muriel za najlepszy czeski komiks. Tekst ze strony www.komiksarium.cz
5
www.czeskieklimaty.pl
Czeskie nowości wydawnictwa Afera skandal prozatorski, który wyszedł spod pióra gwiazdy literatury czeskiej Petry Hůlovej. Na podstawie książki powstała świetnie przyjęta sztuka teatralna Czeska pornografia. Co znajdziemy w Plastikowym M3? Jak można się spodziewać: szeroko pojętą seksualność i prowokację. Ale także gorzką krytykę współczesnego „digiświata” i niewesołe wnioski dotyczące naszego (i naszych narządów płciowych) w nim miejsca. Plus humor, ironię i zabawę z językiem na najwyższym poziomie.
„Recenzentów porównuję bezpardonowo do stada bezpańskich psów. A książkę rarytas do kości z mięchem. (…) Po długim okresie głodówki – co za uczta! Już po pierwszym kęsie pierwszej strony ogon kręci mną całym, i tak będzie do końca, do szpiku kości”. Janusz Rudnicki, „Gazeta Wyborcza” „(…) pomysłowość Petry Hůlovej (…) w kreowaniu seksualnie zabarwionych i często komicznie nieprzyzwoitych metafor jest praktycznie niewyczerpana”. Piotr Kofta, „Dziennik Gazeta Prawna”
Emil Hakl to jeden z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych autorów czeskich, zwany przez krytykę „mistrzem mowy niezależnej”. Tej jesieni ukazała się jego wyjątkowa książka Zasady śmiesznego zachowania. Jaki jest jej bohater? Jak twierdzi kobieta, która na swoje nieszczęście go poznała: „Jesteś wiecznie niezadowolony, podkurwiony, nieokreślony, nie można się do ciebie zbliżyć, nie dasz się nabrać, robisz z siebie gwiazdę, chlejesz, rżysz jak koń, w środku cały się trzęsiesz, potem bierzesz stilnox, żeby zasnąć. Chcesz tak umrzeć? Chcesz i jeszcze będziesz z tego śmiesznie dumny”.
www.WydawnictwoAfera.pl
Czeski Lovecraft w mrocznej Ostrawie
Sylwetka autora /
Do mistrzostwa doprowadził gatunek opowiadania egzystencjalnego. Jako tłumacz stworzył czeską wersję opowiadań Lovecrafta, więc nastrój grozy i nieszczęścia towarzyszył mu nie tylko w trakcie tworzenia własnych tekstów. Perfekcyjnie umiał opisać jednostkę z perspektywy jej wnętrza i codziennej rutyny. W niewielu słowach malował tak sugestywne depresyjne obrazy, że czynił lekturę swych tekstów trudną, nie znaczy to jednak, że niezrozumiałą. W recenzjach można znaleźć sformułowania o chirurgicznej precyzji autora, niezwykłej pokorze wobec słowa oraz surowości krajobrazów. Właśnie dlatego kolejne zbiory opowiadań były regularnie nominowane i nagradzane w konkursach literackich. Główną bohaterką prozy Balabána jest Ostrawa. To w niej – trzecim pod względem wielkości
Literaturę czeską zwykliśmy traktować z przymrużeniem oka, często jako ciekawą, dobrze napisaną odskocznię od szarej codzienności. Czescy pisarze potrafią bowiem nawet ze zwykłej sytuacji stworzyć niezwykłą historię, która może zdarzyć się każdemu. Jan Balabán, jeden z najwybitniejszych współczesnych czeskich autorów, ma jednak do przekazania nieco inną opowieść. zytów jest tu niewiele, a próby komunikowania się z innymi nader lakoniczne. Powieść Zapytaj taty zawiera wszystko, co najlepsze w pisarstwie Balabána. Na autobiograficznej podstawie rysuje obraz rzeczy ostatecznych – tematem jest bowiem umieranie taty. Ten niewielkich rozmiarów tekst powstał w trakcie ostatnich trzech lat życia autora. Po raz kolejny pisarz sięga do związków międzyludzkich, do zdań przemilczanych i wypowiedzianych w niewłaściwym momencie, do bohaterów niemocy, duszących się w niemożności zmiany. Mówić o Balabánie znaczy nie oddać nawet fragmentu nastrojów, jakimi autor raczy czytelnika na kolejnych stronach powieści. W tę podróż trzeba wyruszyć z nim – a naprawdę warto. Karolina Surma
KSIĄŻKa / Zapytaj Taty Marta usiadła na ławeczce pod oknem i przysłuchiwała się ich rozmowie. Nie powinno się tak robić, ale to przecież jej dzieci. Byliśmy u niego z mamą i Hansem, a on właściwie przedstawiał nam swój testament. Mówił, że chce być pochowany w ziemi. Nie chcę żadnych kremacji, dokładnie tak powiedział. Ta liczba mnoga – to coś znaczy! Przez zwielokrotnienie odbierasz rzeczy jej niepowtarzalność. Przyporządkowujesz ją do jakiegoś zbioru. To już nie jest tylko twoja kremacja, to kremacja jak każda inna, rozumiesz? Tak, pani doktor. A potem przeszedł do tego, jak to będzie z domem i kto dostanie auto. I jak mamy się o siebie troszczyć, głównie o mamę i o ciebie. Ale o tym już ci mówiliśmy. Tata. Teraz zaczyna mi się to wszystko układać w całość. Przepraszam. Milczeli przez chwilę. Marta widziała w wyobraźni, jak Katarzyna usiłuje zatrzymać łzy pod powiekami. To widziała, ale Jana w szpitalnym łóżku nie potrafiła zobaczyć. Jakby tam nikt nie leżał. Jakby tam z Hansem i Emilem stali nad kawałkiem pustki.
Potem przyszła pielęgniarka i przyniosła mu drugie śniadanie. Już od kilku dni nie jadł, ale siostry i tak przynosiły mu jedzenie. Postawiła przed nim na łóżku tackę, na której był kubek
Widzi go, jak patrzy na nią ufnymi oczami, trochę jak dziecko na matkę. Jak kieruje ku niej spojrzenie wolne od bielma strachu przesłaniającego duszę. Jadł ten kawałek z trudem, ale połknął go, a potem uśmiechnął się do niej. To był jej Jan i nikt inny. herbaty, kromki białego chleba – właściwie chyba bagietki – i ser topiony. Marta siedziała na ławeczce i wstrzymywała oddech, czując, że coś się dzieje. Widziała samą siebie przed trzema laty, jak bierze ten talerz na kolana i smaruje cienkie kromki białej bułki serem topionym. Kroi je na jeszcze mniejsze
„Mądra, prawdziwa i rewelacyjnie napisana rzecz. Taka mała-wielka proza”. Mikołaj Marszycki, natemat.pl
Recenzja /
Jan Balabán nie DOCZEKAŁ sukcesu swoich tekstów w Polsce, A nawet w Czechach: zmarł na serce tuż przed 50. urodzinami, gdy dopiero trwała redakcja powieści Zapytaj taty. W Polsce jego pierwsze opowiadania ukazały się drukiem rok po śmierci. Opowiadania niebanalne, bo uhonorowane prestiżową nagrodą Magnesia Litera w kategorii Książka Dziesięciolecia. Spuścizna pisarza to powieści, niezliczone opowiadania oraz zbiór felietonów i esejów. mieście Czech – rozgrywają się małe i wielkie dramaty wykreowanych postaci. Jeśli istnieje popularny obraz lekkiej literatury czeskiej, portretującej ludzkie słabości z przymrużeniem oka (jak u Hrabala), czy wręcz prześmiewczej (jak u Haška), to Balabán jest jego całkowitym zaprzeczeniem. W tej prozie niewiele jest światła, śmiechu czy humoru. Jego bohaterowie chodzą do gospód, by zapomnieć o beznadziei swojego życia, o wszystkich tych punktach zwrotnych, którym pozwolili przeminąć, nie zaś, by wspólnie żartować. Czarna Ostrawa, miasto, które żyło robotniczym rytmem, a od momentu zamknięcia większości kopalni powoli zatapia się w szarej codzienności między lombardem a tanim kasynem z automatami, stanowi doskonałe w swej naturalności dopełnienie tych jednostkowych losów. Wyruszamy ze zmęczonymi czterdziestolatkami na szychtę, wypalamy skręconego papierosa z przemyconego tytoniu razem z ekspedientką bez perspektyw. Rekwi-
Proza Hakla to pomysłowy język, celne obserwacje, zaskakująco intymne zwierzenia i energiczne, dowcipne dialogi. Choć z książki możemy się dowiedzieć, co trzeba zrobić, żeby się ośmieszyć, ona sama zdecydowanie nie ośmiesza autora, przeciwnie – stawia go wśród najciekawszych osobowości literatury czeskiej.
A co jeśli...?
mat. agencja
Plastikowe M3, czyli czeska pornografia to finezyjny
kawałki i jeden podaje… tak, Janowi. Jego obraz powoli do niej wracał. Widzi go, jak patrzy na nią ufnymi oczami, trochę jak dziecko na matkę. Jak kieruje ku niej spojrzenie wolne od bielma strachu przesłaniającego duszę. Jadł ten kawałek z trudem, ale połknął go, a potem uśmiechnął się do niej. To był jej Jan i nikt inny. Popił bagietkę herbatą i zachęcił ich, żeby też się poczęstowali, bo przecież nie będzie jadł sam. A my staliśmy przy jego łóżku i jedliśmy te małe kawałki bagietki z serem… To był nasz ostatni wspólny posiłek i było nam razem dobrze. To była taka chwila, która nie powinna się skończyć, wiesz? Wiem. I wiem też, że się nie skończyła. Jak mogłaby się nie skończyć? To jak mrugnięcie oka – jest, a za chwilę już tego nie ma. Skąd. Chwile się nie kończą. Chwile trwają nieprzerwanie, tylko my nie możemy ciągle w nich żyć. To znów ta twoja wyższa matematyka? Nie, moja wiara. Fragment książki Zapytaj taty Jana Balabána w tłumaczeniu Olgi Czernikow
Zapytaj taty to ostatnia książka Balabána, przez wielu uważana za najlepszą powieść autora. I słusznie. Historia trójki rodzeństwa, które próbuje ułożyć sobie na nowo życie po śmierci ukochanego ojca, jest wyjątkową opowieścią o dorastaniu i mierzeniu się z bolesną rzeczywistością, przed którą zazwyczaj chcą nas chronić rodzice. Katarzyna, Hans i Emil zaczynają analizować swoje życie nie z pozycji żony, pracownika czy kochanka, ale dziecka swego ojca. Ojca silnego, posiadającego mocny kręgosłup moralny, uwielbianego nie tylko przez rodzinę, lecz także pracowników szpitala, w którym przez wiele lat pracował i dał się poznać jako w wybitny specjalissta. W ich monolo logach i dialogach cczęsto pojawiają si się wspomnienia z cza asów młodości, które czasów ich ukształtowały. Balabán chętnie wraca do trudnych komunistycznych czasów, kiedy dobro i zło były często zbyt blisko siebie, by podjęcie jedynej słusznej decyzji było możliwe. Wnioski, do jakich dochodzi rodzeństwo, prowadzą do refleksji na temat przemijania i pustki, jaka zostaje w człowieku, gdy odchodzi bliska osoba. Książka Jana Balabána nie jest lekturą łatwą, co więcej – zmusza czytelnika do konfrontacji z własnymi przeżyciami. Autor niekiedy stawia nas pod ścianą, nie pozwala iść dalej i każe zmierzyć się z pytaniem: co bym zrobił/zrobiła, gdyby ta historia dotyczyła mnie? Paradoksalnie odpowiedź na nie może przynieść ulgę. Joanna Figarska
6
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
Czeskie klimaty
Literacki relaks w magnetycznym Wojna wydaniu i pokój subiektywny przegląd wydarzeń /
go stylu życia i ich coraz większym zapotrzebowaniem na naturalne produkty jej znaczenie z roku na rok jest coraz większe. W ubiegłym roku mogliśmy pochwalić się obecnością na 20 rynkach świata. Obecnie już w 31 krajach można kupić nasze produkty. Od 11 lat współpracujemy także z czeską Magnesią Literą – odpowiednikiem Nagrody Nike, nagrodą przyznawaną za twórczość zarówno prozatorską, jak i poetycką. Wspieramy czytelnictwo, dlatego doskonale rozumiemy, jak duże znaczenie ma spędzona w nastrojowej atmosferze przy wciągającej książce chwila oddechu, której tak bardzo potrzebują nasi klienci. Biorąc pod uwagę ich zróżnicowane preferencje, umożliwiamy wybór spośród wielu magnetycznych wariantów – wody niegazowanej, lekko gazowanej i gazowanej, a także czterech smaków: mango z imbirem, pomarańczy z dziką różą, cytryny z eukaliptusem oraz grejpfruta z szałwią, które z pewnością zadowolą wielbicieli egzotycznych kompozycji. Codzienne picie naturalnej wody mineralnej Magnesia to doskonała droga do uzyskania energii, pobudzenia koncentracji i wzmocnienia zdrowia. W okresie świątecznym wspólnie z naszymi klientami chcemy celebrować nastrojowy czas, proponując wodę, która – nie tylko w święta – uzupełni utracony magnez. Wspierając troskę o dobro organizmu i szukając ku temu optymalnych rozwiązań w dobie stresującego trybu życia i braku czasu na dbanie o zdrowie, zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie SMS-owym. Każdy klient, który zakupi sześć butelek naturalnej wody mineralnej lub napoju Magnesia, po wysłaniu SMS-a z kodem paragonu i dalszą częścią hasła konkursowego ma szansę wygrać ekspres do kawy marki Bosch. Odpowiedni poziom magnezu bez rezygnacji z ulubionej kawy? Dzięki Magnesii jest to możliwe!
Więcej informacji na www.magnesia.pl oraz na naszym fanpage’u na Facebooku: magnesiapl Szczegóły na stronie konkursowej www.magnesia-konkurs.pl
Wojna i pokój jest osobliwą wystawą, eksponowaną jednocześnie w Galeriach Szkła i Ceramiki oraz Dizajn. To wyjątkowy pokaz polskiego i czechosłowackiego wzornictwa przełomu lat 50. i 60., a więc złotego okresu dla środkowoeuropejskiego projektowania. W pierwszej galerii wykreowana zostanie sytuacja pojedynku: dwójka kolekcjonerów z dwóch krajów zaprezentuje ceramiczne obiekty ze swoich wyjątkowych kolekcji. Elementy te są dziś już klasykami, znanymi nie tylko polskiej publiczności, lecz również naszym południowym sąsiadom, dla których są wręcz ikoniczne. Które przedmioty okażą się ciekawsze? Który kraj wygra? Kolekcjonerzy zawalczą o głosy publiczności.
Felieton /
6.12.2013–15.1.2014 BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej Galeria Dizajn, ul. Świdnicka 2–4 Galeria Szkła i Ceramiki, pl. Kościuszki 9/10
kuratorzy: Alicja Klimczak-Dobrzaniecka, Krzysztof Kucharczyk
kuratorzy kolekcji: Barbara Banaś, Jan Jeništa
Cygan, czyli kto?
Cygańska saga rodzinna? Tego jeszcze nie czytaliśmy. Andrejko i jego bliscy nie kojarzą się z bohaterami wielkich realistycznych powieści. Pochodzą z prymitywnej wioski na wschodzie Czechosłowacji, a nie z kupieckiej Lubeki czy Londynu w wiktoriańskiej Anglii. Mimo to książka Martina Šmausa Dziewczynko, roznieć ogieniek ma prawdziwie epicki oddech, a doświadczenia kolejnych pokoleń Dunków tworzą panoramę losów społeczności cygańskiej w tych krajach europejskich, w których zapanował komunizm. I nie kończą się wraz z jego upadkiem, trwają kolejne dziesięciolecia.
fot. Piotr Woźniak
Zbliżają się święta ze swoją nastrojową atmosferą, którą ciężko wyobrazić sobie bez pełnych magii historii, jakie roztacza przed nami literatura, oraz aromatycznego zapachu kawy… Większość z nas uwielbia kawę, ponieważ pomaga ona zapanować nad stresującymi momentami chociażby w czasie przedświątecznych przygotowań, a przede wszystkim pozwala na chwilę relaksu w towarzystwie ulubionej książki. Klimatyczny wieczór z książką, spędzony w wygodnym fotelu to idealny sposób na odpoczynek po wyczerpującym dniu. Niestety, kawa, która często towarzyszy relaksowi, jest w powiązaniu ze stresem największym wrogiem magnezu – pierwiastka, który odgrywa kluczową rolę dla naszego organizmu. Dobrze wiemy, jak trudno oprzeć się ulubionemu smakowi kawy i zrezygnować z jej codziennego picia. Jak zatem uzupełniać magnez, nie rezygnując przy tym z filiżanki przyjemności? Nie staramy się nakłaniać Was do rezygnacji z chwil relaksu przy książce z filiżanką pełnej mocnego aromatu kawy, wręcz przeciwnie – proponujemy rozwiązanie pochodzące prosto od natury, które pomoże odzyskać utracony magnez. Woda mineralna Magnesia jest bogata w naturalny magnez. Ten zawarty w niej pierwiastek, ze względu na brak jakiejkolwiek modyfikacji składu minerałów w wodzie, jest o wiele łatwiej i szybciej przyswajany przez organizm niż ten, który znajduje się w suplementach diety, i do tego nie obciąża organizmu szkodliwym nadmiarem sodu. Warto dbać o odpowiedni poziom magnezu, gdyż reguluje on ponad 300 procesów metabolicznych! Jest też kluczowy dla wchłaniania potasu i wapnia, które wspierają sprawne funkcjonowanie mięśni i stawów oraz system immunologiczny. Magnez ma także wpływ na naszą koncentrację. Cieszymy się, że prognozy Euromonitora do 2016 roku, jeśli chodzi o wodę butelkowaną, przewidują wzrost sprzedaży wody funkcjonalnej i marek własnych. Magnesia mieści się w kategorii wody funkcjonalnej, a wraz z rosnącą świadomością klientów na temat zdrowe-
Wszędzie tam, gdzie dotarła Jesień Ludów, owoce transformacji przeszły Romom koło nosa. Z Brukseli płyną słowa potępienia i pieniądze, jednak getta były i są. Nie tylko w Europie postkomunistycznej, lecz także na Zachodzie. Społeczeństwa, które boją się kryzysu, szukają kozła ofiarnego. A politycy pomagają go odnaleźć: „To Cyganie przejadają wasze podatki!”. Jak mamy się z sobą ułożyć? Kultura może być pomostem. Znów ukazały się nieocenione „cygańskie” książki Jerzego Ficowskiego. On pierwszy w 1949 roku wkroczył w rejony cygańskich sekretów. Wcześniej powstawały teksty przyczynkarskie, złożone z nierzetelnych często informacji i ocen pełnych uprzedzeń. Autor od samych Cyganów uczył się ich obyczaju, kodeksu moralnego i języka. To jemu zawdzięczamy wiedzę o rodowodach i migracjach cygańskich grup, samozwańczych królach i sposobach przetrwania. Cyganie na polskich drogach, Demony cudzego strachu i Pod berłem króla pikowego zbliżają czytelnika do nieistniejącego już świata nomadów. Kim jest Cygan? To biedak, nieuk, złodziej, leń, ale również zdolny muzyk i wesołek. Nienawi-
dzony lub ignorowany. Tak przez wieki kształtowano jego wizerunek. Dziś romskie elity próbują się wyzwolić spod tej dominacji. W Europie dojrzewa przekonanie, że romskie doświadczenie – alternatywna wiedza o świecie – może wzbogacić i odświeżyć refleksję o porządku społecznym, ekonomicznym, estetycznym. Przykładem jest architektura: pałace Romów w rumuńskim Buzescu czy skopiowana z dolarowego banknotu replika Białego Domu w mieście Soroki w Mołdawii. Znawcy twierdzą, że w tej swobodzie łączenia różnych elementów z różnych styli i epok jest coś z najlepszych dokonań postmodernistów. Umiejętność życia we wspólnocie, mobilność, zdolność do adaptacji nawet w niesprzyjających warunkach, pragmatyzm, przyrodzona wielokulturowość i dwujęzyczność, poszanowanie natury to cechy tradycji i kultury Romów. Bardzo dziś atrakcyjne, więc coraz częściej stają się przedmiotem namysłu. Wspólnego, bo taka przed nami przyszłość. Lidia Ostałowska cały tekst dostępny jest na stronie www.czeskieklimaty.pl
7
www.Słowackieklimaty.pl
Słowackie Klimaty Przepis na jajecznicę w proszku
Pavol Rankov jest jednym z najczęściej tłumaczonych współczesnych słowackich autorów, mimo że sam w rozmowie próbuje temu zaprzeczyć. Mówi, że tych najbardziej groteskowych historii czasami nie trzeba wymyślać. Nawet przepis na jajecznicę w proszku był z życia wzięty. /Jana Ondiková: Twoja powieść Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej) jest jedną z najczęściej przekładanych (współczesnych) słowackich książek. Uważasz zatem, że jest to twoja najlepsza książka? Czy może masz jakiś inny swój ulubiony tekst (niepublikowany lub zignorowany przez krytykę)?/ Pavol Rankov: Ta powieść jest najczęściej tłumaczona z prostego powodu – otrzymała Europejską Nagrodę Literacką. Zagraniczni wydawcy ewidentnie mają nadzieję, że ta nagroda stanowi jakąś małą gwarancję, że książka nie jest całkiem do niczego. Osobiście bardziej cenię sobie Matki, również dlatego, że jej struktura i forma rzeczywiście odpowiadają książkowej definicji powieści. Na marginesie trzeba jeszcze skromnie dodać, że Zdarzyło się… jest wprawdzie „najczęściej przekładaną” książką, ale wydawaną tylko w Europie Wschodniej. No i jeszcze po arabsku, ale to raczej przypadek. Po arabsku zostały wydane trzy moje książki, ale nie potrafię wyjaśnić, jak to się stało. /Czytasz zagraniczne recenzje swoich książek albo reakcje czytelników na nie na różnych portalach? Przeczytałeś w nich coś, czego się nie spodziewałeś?/ Czytam przede wszystkim polskie recenzje. Zaskoczyło mnie głównie to, jak duża jest polska blogosfera. Na Słowacji o książkach pisze
regularnie około dwudziestu blogerów, w Polsce to są setki ludzi. Ogólnie mam wrażenie, że w Polsce literatura jest dużo bardziej integralną częścią współczesnego życia kulturalnego. Na Słowacji ważniejszy jest teatr i opera, w Polsce film i literatura. Ale to tylko moje laickie obserwacje z zewnątrz. Byłem miło zaskoczony treścią tych recenzji. W Polsce wydaje się bardzo mało słowackich książek, zatem polscy czytelnicy musieli odnieść wrażenie, że muszę być jakimś ważnym słowackim autorem. Tak wprawdzie nie jest, ale cieszę się z tej niezasłużonej sławy. /Na język polski najpierw przetłumaczona została antologia twoich opowiadań (Bratysława jest mała), potem wspomniana już powieść Zdarzyło się pierwszego września… Obecnie jej tłumacz, Tomasz Grabiński, pracuje nad przekładem twojej kolejnej powieści – Matki. Czy konsultujesz, ewentualnie kontrolujesz tłumaczenia swoich książek? (W przypadku języka polskiego to z pewnością łatwiejsze niż arabskiego)./ Niektóre rzeczy są konsultowane, ale inicjatywa zawsze wychodzi ze strony Tomka, w żaden sposób go nie kontroluję. W relacji tłumacz – autor inicjatywa zawsze leży po stronie tłumacza, autor nie może sobie go wybrać. Choć było i tak, że w tym samym czasie zgłosiły się do mnie dwie tłumaczki z Niemiec – tak
jakby mogłem spomiędzy nich dwóch wybrać. Ale koniec końców, książka w ogóle nie wyszła po niemiecku. Tomasz Grabiński jest bardzo dobrym tłumaczem, także dlatego, że zna słowackie realia, od dłuższego czasu żyje na Słowacji, w przeszłości nawet pisał do słowackiej prasy. Jeden tłumacz, kiedy potrzebował coś skonsultować, napisał do mnie e-mail po an-
fot. Michał Burza © Anasoft Litera
wywiad /
Pavol Rankov, laureat Europejskiej Nagrody Literackiej, będzie podpisywał swoją powieść Zdarzyło się pierwszego września… podczas Wrocławskich Targów Dobrej Książki na stoisku Słowackich Klimatów (nr 85) w sobotę, 7 grudnia, o godzinie 15.00. Tego samego dnia o godzinie 18.00 spotka się z czytelnikami we wrocławskiej Mediatece (pl. Teatralny 5).
Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej) Recenzja / Recenz
„Im bardziej bardzie zawiła staje się ś ro d ko kowo wo e u ro his pejska historia, tym bardziej Pavol Rankov stara star się uklasycznić swoją powieść. powieść Szlachetność postaw i trwanie przy podstawowych wartościach przynosi bohaterom ocalenie. Natomiast przejrzystość języka i lekkość stylu chronią czytelników przed zagubieniem się w nieprzyjaznym świecie. To właśnie prostota jest główną siłą napisanej z epickim rozmachem debiutanckiej powieści Rankova – tej panoramy dziejów, na której tle rozgrywają się jednostkowe losy. Jest jednak coś, co rozbija tę klasyczność opowieści. To epizody, w których pojawiają się osoby odpowiedzialne za całe to polityczne zamieszanie – Miklós Horthy, Jozef Tiso, Klement Gottwald czy Alexander Dubček. Epizody absurdalne i jawnie groteskowe. Dzięki nim powieść nabiera dodatkowych rumieńców. Zdarzyło się pierwszego września jest podwójnym zwycięstwem literatury, która jednocześnie ocala i unieważ-
nia. Ocala pamięć o pokoleniu, któremu przyszło żyć w heroicznych czasach, i próbuje unieważnić absurdy XX-wiecznej historii”. Maciej Robert, www.polityka.pl
Najlepsza słowacka książka ostatnich lat, uhonorowana Europejską Nagrodą Literacką 2009 roku oraz Nagrodą Czytelników dziennika »SME«”. Barbara Gawryluk, www.radiokrakow.pl
„Mieszanina języków, religijny galimatias, kulturalny i obyczajowy tygiel, taka jest Europa Środkowa w 1938 roku, kiedy zaczyna się opowieść. Główni bohaterowie zmieniają imiona, nazwiska, wyznania i miejsca, ale zawsze są wierni łączącej ich przyjaźni. A piękna Maria cały czas jest obecna w ich życiu. Urzeka też język powieści, zwłaszcza w pierwszej części, kiedy kilkunastoletni chłopcy intuicyjnie porozumiewają się mieszaniną kilku języków, a czytelnik musi sięgać do przypisów, żeby zrozumieć rozmowy bohaterów. Potem w ich życiorysach pojawią się jeszcze i niemiecki, i rosyjski, a poszukiwanie tożsamości u żadnego z nich nie będzie łatwe i bezproblemowe. Znakomita opowieść, niezwykła lekcja historii, wielka polityka, która determinuje życie młodych ludzi. Dramatyczne, często tragiczne losy mieszkańców tego kawałka Europy, równocześnie duża dawka ironii, groteski, absurdu, niebanalnego humoru. Pojawiają się też postaci autentyczne: Jozef Tiso, Klement Gottwald czy Iwan Koniew.
„Powieść Rankova wciąga od samego początku. Historia chłopców, pochodzących z odmiennych kultur – Jan jest Czechem, Peter Węgrem, a Gabriel Żydem – pokazuje, jak mimo często ogromnych różnic, innych wartości i sposobów myślenia można corocznie spotykać się nad basenem w Levicach. Za centrum powieści można uznać Marię. To od niej wszystko się zaczyna i na niej całość się zamyka. I chociaż to ona uważana jest za przyczynę rywalizacji między bohaterami, z czasem zaczyna mieć poważną konkurentkę – historię, która odciska silny ślad w życiu każdego z nich. W prozie Rankova zachwyca wszystko: styl, sposób prowadzenia narracji, mnogość wątków, doskonała znajomość historii. Nie jest to jednak powieść ani krótka, ani łatwa, nie kończy się też pięknie. Warto po nią sięgnąć, by z nieco innej perspektywy przyjrzeć się trudnym czasom, w których najmniejsze szanse na przetrwanie miała miłość”. Joanna Figarska Projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej
gielsku. Wtedy zacząłem się bać o wynik jego pracy. /Czy zdarzyło się kiedyś, że ktoś uznał za najmniej prawdopodobne te zdarzenia opisane w twojej prozie, które akurat były w największym stopniu inspirowane życiem?/ Tak. Na przykład w powieści Zdarzyło się pierwszego września… piszę o Słowaku, który w czasach komunistycznych pracuje w wojskowym instytucie badawczym i zajmuje się stworzeniem przepisu na jajecznicę w proszku. Kiedy już z gotowym produktem emigruje do USA, staje się milionerem, bo podpisuje bajeczny kontrakt z amerykańską armią. Wszyscy myślą, że ta historia to dobrze wymyślona groteska – kto by chciał jeść jajecznicę z proszku? W rzeczywistości zmieniłem w niej tylko jeden szczegół. W powieści słowacki chemik podpisuje kontrakt z amerykańskim wojskiem walczącym w Wietnamie, a tak naprawdę wydarzyło się to dziesięć lat wcześniej, podczas wojny w Korei. Kiedy jakieś ćwierć wieku temu czytałem Słownik chazarski Milorada Pavića (na marginesie: jest to jedno z najlepszych dzieł XX wieku), pomyślałem, że autor wymyślił wspaniałą historię o nigdy nieistniejącym narodzie. Dziś już wiem, że metoda Pavića polegała na tym, że tylko odrobinę zmieniał prawdziwe historie, dopowiadał wydarzenia, które historia jakby zostawiła niedopowiedziane. Być może ja też robię coś podobnego w swoich powieściach. Rozmawiała Jana Ondiková, tłum. Katarzyna Dudzic
Anasoft Litera Anasoft Litera jest najbardziej prestiżową słowacką nagrodą literacką przyznawaną najlepszej książce prozatorskiej. Spośród innych nagród wyróżnia się przede wszystkim automatyczną nominacją wszystkich słowackich książek prozatorskich oraz coroczną zmianą jury. Na początku kwietnia ogłaszana jest lista dziesięciu finalistów, których dzieła prezentowane są podczas literackiego festiwalu Anasoft Litera Fest oraz popularyzowane w mediach, księgarniach, bibliotekach i szkołach. We wrześniu podczas uroczystego wieczoru ogłaszany jest zwycięzca, który otrzymuje nagrodę finansową w wysokości 10 000 euro. Dotychczas nagrodę otrzymali: Pavel Vilikovský, Marek Vadas, Milan Zelinka, Alta Vášová, Stanislav Rakús, Monika Kompaníková, Balla i Viťo Staviarsky. Głównym zadaniem nagrody jest popularyzowanie współczesnej prozy, zapewnienie jej jak największej obecności w mediach, wsparcie jej dystrybucji oraz pomoc przy przekładzie tych dzieł na języki obce. Nagrodę literacką Anasoft Litera przyznaje stowarzyszenie ars_litera od 2006 roku. Generalnym partnerem jest słowacka firma produkująca oprogramowanie Anasoft.
8 wywiad /
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
Słowackie klimaty
Przezwyciężyć samego siebie
Jak zachowuje się człowiek, gdy największym zagrożeniem dla otoczenia i siebie staje się on sam? O ludzkiej psychice, zatracaniu się w sobie i problemach, z jakimi może mierzyć się współczesna MŁODZIEŻ, OPOWIADA Ivana Dobrakovová. /Joanna Figarska: Który świat jest prawdziwszy? Blanki czy mieszkańców Bellevue?/ Ivana Dobrakovová: Dla każdego prawdziwy jest tylko jego świat. Blanka żyje we własnym (zamkniętym, a w pewnym sensie również ograniczonym) świecie. Niezdolność konfrontowania się ze światem niepełnosprawnych rezydentów Bellevue (i uczestniczenia w nim) jest bodźcem wywołującym chorobę. /Beztroski, wakacyjny świat młodej Blanki szybko zamienia się w bezwzględną rzeczywistość, w której także czytelnikowi trudno odnaleźć równowagę. Gdzie jest więc granica między tym, co realne, a tym, co dzieje się w głowie młodej bohaterki?/ Ta granica nie jest wyraźnie określona. Historia jest opowiedziana tylko z perspektywy Blanki, która stopniowo traci kontakt z rzeczywistością, umiejętność trzeźwej oceny tego, co się wokół niej dzieje. Rzeczywistość (ten „prawdziwy” świat) po-
jawia się w przebłyskach, fragmentach rozmów bohaterów. Można się też domyślić, jak mogły wyglądać niektóre zdarzenia, które w optyce Blanki były zniekształcone. /Poznając Blankę, można odnieść wrażenie, że skupia ona w sobie wszystkie cechy współczesnego młodego człowieka, który z jednej strony ma nieograniczoną wolność i wybór, z drugiej jednak nie potrafi tego do końca wykorzystać. Czy rzeczywiście ta postać jest w pewnym sensie głosem młodego pokolenia?/ Niektórzy słowaccy krytycy mówią o nadejściu generacji autorów (albo raczej autorek), którzy zajmują się między innymi tematyką emigracji, podróżowania, otwartych granic, nieograniczonych możliwości (tzw. współcześni nomadzi). Zaliczają się do nich na przykład Svetlana Žuchová, Zuska Kepplová czy Michaela Rosová. Myślę jednak, że przypadek Blanki jest specyficzny. Nie chodziło mi o uchwycenie doświadczeń młodego człowieka funkcjonującego poza krajem, lecz o ukazanie momentu nadejścia i przebiegu choroby, co (z pewnych przyczyn) następuje właśnie za granicą. /Cały świat Bellevue poznajemy tylko i wyłącznie z perspektywy głównej bohaterki. Czy był to celowy zabieg, by świat ośrodka dla
niepełnosprawnych poznać tylko z jednej perspektywy?/ Chciałam pokazać, co dzieje się w umyśle człowieka, któremu stopniowo wszystko wokół zaczyna wydawać się przerażające, przestaje rozpoznawać, co jest właściwe, a co nie, traci kontrolę nad własnymi myślami i działaniami, a także (w pewnej mierze) nad własnym ciałem. Starałam się, by narracja była dynamiczna. Pytanie, które postawiłam sobie, pisząc tę książkę, brzmiało: jak umysł może zacząć działać na przekór człowiekowi? W jaki sposób mogą powstawać urojenia, halucynacje? /Książką udowadnia pani, że światy osób zdrowych i tych, które potrzebują codziennej opieki, niewiele się od siebie różnią. Czy można zatem Bellevue odczytywać jako krytyczne ukazanie współczesnego, konsumpcyjnego świata?/ Chyba jednak nie. Jeśli już krytyka, to raczej egocentryzmu, zbytniego zapatrzenia w siebie, obojętności na cierpienie innych ludzi, niezdolności wczucia się w sytuację innego człowieka – innymi słowy: braku empatii, współczucia. /W powieści porusza pani trudny problem akceptacji (szczególnie przez młodych) swojego ciała. W kontekście osób niepełnosprawnych,
Słowacki gościniec na Zakrzowie Wymiana stypendialna, promocja kultury i turystyki to cele, które od czterech lat z sukcesami realizuje Konsulat Honorowy Republiki Słowackiej we Wrocławiu. Placówka dyplomatyczna promuje wszystko, co dobre i słowackie. Konsul honorowy Maciej Kaczmarski najbardziej dumny jest z wymiany stypendialnej. Dzięki współpracy z wrocławskimi uczelniami młodzi Słowacy mają szansę studiować we Wrocławiu, a polscy studenci poznać bliżej kraj naszych sąsiadów. – Do tej pory z programu skorzystały trzy osoby, a dzięki umowie z Uniwersytetem Przyrodniczym staż na Słowacji odbywa także doktorant-
ka z wrocławskiej uczelni – mówi Maciej Kaczmarski. Do współpracy z placówką dyplomatyczną udało się zachęcić wiele instytucji kulturalnych, dzięki czemu pojawiła się możliwość organizowania cyklicznych wystaw i koncertów, odkrywających przed Polakami słowacką tradycję, muzykę i sztukę. Dużym wydarzeniem była prezentacja starodruków słowackich znajdujących się w zbiorach bibliotecznych Uniwersytetu Wrocławskiego. Kolejnym – wystawa archiwaliów słowackich zachowanych w Archiwum Państwowym Reklama
Powieść Bellevue możemy czytać ja jako prozę o inicjacji z katast katastrofalnym końcem, tragiczny opis nieudanej podróży młodej dziewczyny w poszukiwaniu p interesującyc resujących doświadczeń, dorosłośc dorosłości i nowego życia. Równocz Równocześnie mamy przed sobą pes pesymistyczną powieść o egoizmie, niemożności uwolnienia z „własnej pułapki”, w której uwięziły nas strach, obawy, brak wiary w siebie, ale też obojętność w stosunku do innych. Smutek i niepokój, wypływające z opowieści dziewiętnastoletniej Blanki, która postanowiła spędzić wakacje w Bellevue, marsylskim ośrodku opieki, biorą się również z faktu, że nie otrzymuje ona żadnego wystarczająco silnego impulsu, który uwolniłby ją z pułapki. Bliskość drugiego człowieka nie spełnia swojego zadania i nie pomaga jej pokonać problemów wywołanych chorobą psychiczną. (…) Bellevue częściowo jest też opowieścią o szaleństwie i psychicznym rozkładzie. Ivana Dobrakovová traktuje te tematy z zaskakującym okrucieństwem i w niewymyślny sposób. Niezależnie od ich efektywności, nie potrzebuje się posiłkować fantastycznymi motywami (choć trochę kapryśnie pozwala im w tekście wybrzmiewać – jak pocztówkę z apokaliptycznie wyglądającym obrazem, owadami, które wszędzie prześladują bohaterkę). Ivana Taranenková, tłum. Katarzyna Dudzic
Państwowym Górnego i Dolnego Śląska. Już po raz kolejny w tym roku wrocławianie mieli też okazję poznać i spróbować dań przygotowanych według receptur słowackiej kuchni na festiwalu Europa na Widelcu. Stolicę Dolnego Śląska chętnie odwiedzają też zespoły muzyczne. Dzięki zaproszeniu konsulatu we Wrocławiu wystąpiła grupa Hrydza – jeden z najpopularniejszych zespołów młodego pokolenia. Dolnoślązacy przekonali się już, że na narty warto jeździć nie tylko do Austrii, lecz także na Słowację,
którymi ma opiekować się między innymi Blanka, jej zachowanie można uważać za skrajnie egoistyczne. Gdzie zatem tkwi problem głównej bohaterki?/ Blanka ma mnóstwo problemów. Sam egoizm i przesadny introwertyzm wcale nie są najważniejsze. W książce wspomniane zostały wcześniejsze epizody depresji, ojciec z zaburzeniami maniakalno-depresyjnymi, jednym słowem, rdzeń osobowości Blanki nie jest zdrowy. /Wchodząc w świat Bellevue, zaczynałam mieć wrażenie, że wszyscy wolontariusze mają ze sobą problem. Drago, największe wsparcie i fascynacja Blanki, też często się zamyka, nie jest stabilny. Czy on naprawdę mógł pomóc dziewczynie?/ Drago rzeczywiście jest chwiejny, ma problemy z samym sobą, ale te problemy u niego nie mają podłoża patologicznego, tak jak u Blanki. Drago to młody mężczyzna, który nigdy nie spotkał się z zaburzeniami psychicznymi i nie potrafi ich rozpoznać. Początkowo oferuje Blance pomoc, wierzy, że „przyjaźń pokona wszystkie przeszkody”, że będzie dla niej oporą, tylko że to wcale nie działa. Istnieje mylne wyobrażenie, że osobie z chorobą psychiczną wystarczy wsparcie, przestrzeń do wygadania się czy dobry przyjaciel. Rozmawiała Joanna Figarska, tłum. Izabela Zając Cały wywiad można znaleźć na www.slowackieklimaty.pl
do kraju wyjątkowego ze względu na krajobrazy oraz słynącego z wielkiej gościnności, w szczególności dla narciarzy, do czego przy każdej możliwej okazji przekonuje Konsulat Honorowy Republiki Słowackiej. – Naszym działaniem staramy się przybliżać mieszkańcom regionu tradycje słowackie. Myślę jednak, że kulturę danego kraju najlepiej poznaje się, wyjeżdżając w to miejsce. Mimo że do Bratysławy jest dalej niż do czeskiej Pragi, to naprawdę warto tam jechać na wycieczkę – przekonuje Maciej Kaczmarski. Jeśli ktoś jest zainteresowany wyjazdem na Słowację, śmiało może odwiedzić konsulat, gdzie dowie się, jakie zakątki tego kraju warto zobaczyć. Usłyszy również inne turystyczne porady. (mp)
9
www.Słowackieklimaty.pl
wywiad /
Nowa słowacka energia
Dyrektorem Instytutu Słowackiego w Warszawie jest dopiero od wakacji, a już zdążył zrealizować kilka ważnych projektów. O Polsce, najbliższych planach i polskich miastach, w których kultura słowacka ma się bardzo dobrze, opowiada Milan Novotný.
fot. Andrea Kalinova
/Joanna Figarska: Od lata tego roku pełni pan funkcję dyrektora Instytutu Słowackiego w Warszawie. Mógłby pan opowiedzieć naszym czytelnikom o sobie?/ Milan Novotný: Urodziłem się i wychowałem w przepięknym zakątku Słowacji zwanym Zamagurie. Jest to niezwykle malownicza kraina leżąca na pograniczu słowacko-polskim, gdzie rzeka Dunajec dzieli i jednocześnie łączy słowacką i polską część jednego z najpiękniejszych parków narodowych w Europie – Pienińskiego Parku Narodowego. Z jednego z najważniejszych w tym rejonie miejsc – ze szczytu Trzech Koron – roztacza się nadzwyczajny widok na przepiękną przyrodę i liczne zabytki kulturalno-historyczne tego regionu. Ten widok towarzyszy mi od czasu, kiedy przed 25 laty wyjechałem na studia do Bratysławy. Tam założyłem rodzinę, znalazłem pracę, jednak bez regularnych podróży w te okolice, około dziesięciodniowych pobytów podczas wakacji i świąt Bożego Narodzenia, ciężko by mi było znosić trudy pracy w ciągu roku. /Wspomniał pan o studiach w Bratysławie. Jak się rozwijała pańska kariera zawodowa?/ Niedługo po ukończeniu studiów dziennikarskich na Wydziale Nauk Filozoficznych Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie rozpocząłem pracę w biurze prasowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych Republiki Słowackiej. Tak się złożyło, że było to w tym samym roku (1995), od którego oficjalnie, w sercu Starego Miasta, w budynku przy ulicy Krzywe Koło,
„Nie miałem do tej pory przyjemności posiadania lekkiego pióra, w moim przypadku wszystko to ciężka praca. Ale nie chwalę się tym ani nie narzekam – koniec końców, jeśli wynik pracy jest dobry, dla czytelnika nie ma znaczenia, czy osiągnięto to w sposób lekki, łatwy i przyjemny, czy była to mozolna praca. Jeśli z kolei jest zły, nie pomoże to, że autor naharował się jak koń. Doświadczenie w pracy redaktora czy korektora z pewnością nie szkodzi w przypadku własnego pisania, ale
działa nasz instytut. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to w roku 2015 będę świętował dwudziestolecie swojej pracy w dyplomatycznej służbie ojczyźnie w symbolicznym miejscu, stojąc na czele instytucji, która w tym samym czasie także obchodzić będzie dwudziestą rocznicę działalności na polu popularyzacji kultury słowackiej w Polsce… Podczas mojej dotychczasowej pracy w resorcie dyplomacji przez pięć lat pracowałem w Wydziale Prasowym MSZ, cztery lata w Ambasadzie Republiki Słowackiej w Warszawie (1998–2002) na stanowisku drugiego sekretarza, następnie jako pierwszy sekretarz w ambasadzie w Moskwie (2004–2008), a w latach 2008–2013 w Departamencie Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej MSZ RS. Zdobyte do tej pory doświadczenie podczas pracy w centrali oraz na placówkach dyplomatycznych będę się starał w najbliższym czasie jak najlepiej wykorzystać. Szczególnie doceniam to, że dostąpiłem zaszczytu reprezentowania Słowacji na stanowisku dyrektora Instytutu Słowackiego w Polsce. /Co udało się panu zrealizować przez dotychczasowe cztery miesiące?/ W instytucie pracuje zespół doświadczonych i zdolnych pracowników, z którymi bardzo dobrze mi się współpracuje. Podczas tych kilku wspólnych miesięcy przygotowaliśmy i zrealizowaliśmy kilkadziesiąt projektów. Mam nadzieję, że dzięki nim udało nam się symbolicznie zabrać na Słowację mieszkańców poszczególnych polskich miast, przybliżając im jej kulturę,
prawdę mówiąc, za bardzo też nie pomaga – otóż o wiele łatwiej jest poprawiać innych niż siebie, a stylistyczna zręczność nie jest czymś najważniejszym podczas pisania. Podobnie jest z tłumaczeniem: nie jest to wcale łatwe zadanie, ale jednak łatwiej jest tłumaczyć z jednego języka na drugi niż, jak w trakcie pisania, z rzeczywistości na język. Z pisaniem jest tak: piszę poprzez siebie, ale nie o sobie. Jestem tylko tą wrażliwą emulsją na taśmie filmowej, na której światło zapisuje zewnętrzny obraz. Staram się, by emulsja była jak najbardziej wrażliwa, ale moja „realna” osoba nie odgrywa w tym procesie żadnej roli. Naturalnie czerpię z własnych doznań, spostrzeżeń, przeżyć – inaczej się nie da, ale chcę mówić o każdym i w imieniu wszystkich. O człowieku i w imieniu ludzi”. Pavel Vilikovský, fragment rozmowy dla L’ubicy Suballyovej, „Pravda”, 20.02.2002
Recenzja / Czy Recenz
wiesz, dokąd jedzie ten pociąg?
Okrutny maszynista to zbiór opowiadań, które na pierwszy p rzut oka nie mają m ze sobą nic wspólnego. wspóln Trudno jednak op oprzeć się wrażeniu, że autor przedstawia nam tego samego bohatera któ bawiąc się bohatera, który, konwencjami, ukazuje co chwila inne spojrzenie na skomplikowaną naturę człowieka, zdeterminowaną przez miejsce i czas, w których przyszło mu żyć. Vilikovský konfrontuje czytelnika z historiami, które poprzez często oniryczny charakter z jednej strony wprowadzają odbiorcę
w świat sennych i nie do końca realnych opowieści, z drugiej, poprzez jednoczesny realizm i doskonałą umiejętność budowania postaci, do szarej rzeczywistości małych miasteczek. Lekturę Okrutnego maszynisty najlepiej sobie dawkować; pozwolić, by jedna historia zawładnęła nami całkowicie, bo wiele tylko pozornie nieważnych słów często decyduje o tym, że ze zwykłych opowiadań historie Vilikovskiego przemieniają się w opowieści, których nie powstydziłby się sam Gabriel García Márquez. Joanna Figarska Projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej
historię oraz atrakcje turystyczne. Spośród tych projektów warto wymienić wystawę z okazji dwudziestej rocznicy powstania Republiki Słowackiej, którą prezentowaliśmy w kilku polskich miastach, słowacko-czeski wieczór z monodramami w Warszawie, koncert słowackich artystów kameralnych w Sali Koncertowej Polskiego Radia, Słowacki Dzień na Rynku Głównym w Krakowie, przegląd współczesnej kinematografii słowackiej w Katowicach, Słowacki Wieczór w Dąbrowie Górniczej. Te wymienione oraz inne, których było ponad czterdzieści, imprezy udało nam się zrealizować dzięki współpracy z polskimi i słowackimi partnerami w poszczególnych miastach – oprócz wspomnianych były to jeszcze: Wrocław, Toruń, Poznań, Łódź, Rzeszów, Nowy Sącz, Lubliniec, Bielsko Biała… /Jakie są najważniejsze projekty spośród planowanych przez instytut na przyszły rok?/ Nasze przyszłoroczne priorytetowe projekty w dużej mierze wiążą się z ważnymi rocznicami przypadającymi na rok 2014. Są to przede wszystkim: dziesiąta rocznica wstąpienia do Unii Europejskiej, dwudziesta piąta rocznica aksamitnej rewolucji, siedemdziesiąta rocznica Reklama
słowackiego powstania narodowego i powstania warszawskiego, w którym walczył również pluton Słowaków, oraz setna rocznica wybuchu I wojny światowej. Wszystkie te rocznice pragniemy w należyty sposób upamiętnić, organizując wystawy, panele dyskusyjne, koncerty, przeglądy filmowe i prezentacje multimedialne. /Kim będą wasi główni partnerzy przy organizowaniu prezentacji kultury słowackiej w Polsce?/ Instytut Słowacki w Warszawie będzie oczywiście ściśle współpracował z Ambasadą Republiki Słowackiej w Warszawie, Generalnym Konsulatem RS w Krakowie, z poszczególnymi konsulatami honorowymi Republiki Słowackiej (w Gliwicach, Poznaniu, Rzeszowie, Sopocie, Wrocławiu i Zakopanem), z Narodowym Centrum Turystyki Słowackiej, Towarzystwem Słowaków w Polsce, uniwersytetami, na których odbywają się lektoraty języka słowackiego (w Warszawie, Krakowie i Katowicach), oraz innymi uczelniami i ośrodkami naukowymi, z przedstawicielami państwowych i samorządowych instytucji kulturalnych w poszczególnych województwach, z wydawnictwami i mediami – o czym świadczy zarówno ta rozmowa, jak i nasza ścisła współpraca z wydawnictwem Słowackie Klimaty, mająca na celu prezentację słowackiej literatury w ramach 22. Wrocławskich Targów Dobrych Książek. Rozmawiała Joanna Figarska
10
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
Węgierskie klimaty
Węgierskie Klimaty Znajomy nieznajomy A czyż będąc Działający od 1935 roku Węgierski Instytut Kultury jest jedną z najstarszych tego typu instytucji w Polsce. Jego zadaniem jest upowszechnianie węgierskiej kultury, nauki i sztuki, wiedzy o historii Węgier, propagowanie węgierskiego dziedzictwa narodowego na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, promocja kraju i dbanie o wizerunek narodu węgierskiego.
Instytut stara się prezentować jak najpełniejszy obraz dorobku kultury Węgier: od tańca, poprzez kulturę wina, aż po nauki społeczne, a także pielęgnuje bogatą tradycję przyjaźni i wspólnej polsko-węgierskiej historii. Więcej informacji o instytucie można znaleźć na http://www.hunginst.pl/ „Otwierając książkę, przede wszystkim otwieramy samych siebie” – powiedział kiedyś pewien węgierski poeta. Szczególnym doświadczeniem może okazać się eksperymentalne sprawdzenie prawdziwości tego twierdzenia w kontekście literatur narodowych: czy sięgając po książkę, której autorem jest przedstawiciel innego narodu, odnajdziemy w niej siebie? Czy Polak odnajdzie się w węgierskiej literaturze?
Odpowiedź wydaje się prosta, bo przecież oba narody na przestrzeni wieków wielokrotnie zaświadczały pięknymi gestami o wzajemnym braterstwie, a co najmniej o szczególnie bliskiej przyjaźni. Można więc powiedzieć: Polak, Węgier – dwa bratanki i do szabli, i do… książki. Odkładając szablę, warto sięgnąć po literaturę, aby lepiej zrozumieć samych siebie i bratanków. Pozory bowiem mylą: istnieją liczne drobne różnice w mentalności naszych narodów. Mamy podobny tok rozumowania, jednak korzystamy z odmiennych języków literackich. Właśnie dlatego czytając literaturę węgierską, polski czytelnik może spojrzeć w zwierciadło, w którym odnajdzie siebie widzianego z zupełnie nowej, innej perspektywy. dr János Tischler, dyrektor Węgierskiego Instytutu Kultury
subiektywny przegląd książek /
Młodzi Węgrzy online
ze wstępem profesora Bogusława Bakuły Nakładem Agencji Dramatu i Teatru (ADiT) ukazał się wybór najlepszych dramatopisarzy węgierskich Młodego pokolenia, m.in. Ákosa Németha, Istvána Tasnádiego i Jánosa Háy. Węgierscy autorzy nie mają złudzeń, że świat będzie lepszy, chociaż nie prowadzi to ich do całkowitego pesymizmu. Każe jedynie mocno zastanawiać się nad tym, co dzieje się z najmłodszym pokoleniem, właściwie jeszcze dziećmi, które niby nie posiadają możliwości zmieniania świata, ale w istocie ten świat cały czas zmieniają. Jest Reklama
coś zastanawiającego w ich życiu, co wynika z wywrócenia systemów wartości i rozkładu dotychczasowej, społecznej aksjologii. Utwory te pokazują, jak trudny, drapieżny i bezwzględny jest dzisiejszy świat młodych ludzi i dzieci. Decyzje, które muszą podejmować lub przed którymi muszą się bronić dotyczą podstawowych kwestii życiowych. Zastanawiająca jest samotność młodych, pustka obezwładniająca ich życie wewnętrzne, która skutkuje brakiem głębszych racji moralnych. Ze wstępu prof. Bogusława Bakuły
na lekkiej bani,
można sobie wyobrazić coś wspanialszego niż kura bulgocąca do rana w wonnej włoszczyźnie? Jeśli taka wizja jest w stanie zachęcić polskiego czytelnika do skorzystania z bogactw węgierskiej literatury, o resztę nie ma co się obawiać. Kto nie chciałby bowiem wybrać się w podróż po smaganych wiatrem siedmiogrodzkich stacjach kolejowych, wkroczyć w specyficzne sfery bytu i nieokiełznany świat prowincji, jeżący się tysiącem niebezpieczeństw? Kto nie miałby ochoty dotknąć chropowatych ścian celi rumuńskiego więzienia, wziąć udziału w scenie jak z bandyckiej ballady i poczuć unoszącego się w powietrzu zapachu palinki? A wystarczy sięgnąć po Ádáma Bodora. Zaraz potem warto by podyskutować z matką o zasadach spalonego, przyswoić sobie czasowniki posiłkowe serca i prześledzić zawiłe losy jednego z najpotężniejszych węgierskich rodów. Spróbować odkryć ogrom, pełnię, tajemnicę Węgier w postmodernistycznym labiryncie cytatów i aluzji. To wszystko i jeszcze więcej można znaleźć u Pétera Esterházyego, laureata Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za monumentalne dzieło Harmonia caelestis (tłum. Teresa Worowska).
Natomiast jeśli kogoś interesuje, co też takiego robił Adam Mickiewicz ze swoją kochanką Ksawerą Deybel, kim tak naprawdę był Andrzej Towiański i czym zajmowali się w Paryżu czołowi przedstawiciele Wielkiej Emigracji, powinien zajrzeć do Mesjaszy laureata Angelusa Györgya Spiró (tłum. Elżbieta Cygielska). Rzekomo antypolska powieść skutecznie rozprawia się z naszymi narodowymi mitami i pozwala spojrzeć na historię polskiego romantyzmu z zupełnie innej perspektywy. Czy Mickiewicz uważał się za Chrystusa? Dlaczego nie brał udziału w powstaniu? O co tak naprawdę chodzi w Dziadach? Mistycyzm, seks i niekanoniczne interpretacje, a do tego całość oparta na rzetelnych, naukowych badaniach. Jeśli chcą Państwo wyzwolić się z utartych skojarzeń związanych z Węgrami i wyjść poza paprykę, tureckie łaźnie, nie ma innej drogi, jak poprzez węgierską literaturę. Maciej Sagata Miłośnik literatury węgierskiej i czeskiej, doktorant Katedry Hungarystyki Uniwersytetu Warszawskiego
W tekście wykorzystano fragmenty następujących książek: • Ádám Bodor, Zapach więzienia, tłum. Małgorzata Komorowska, Czarne, Wołowiec 2004; • Péter Esterházy, Niesztuka, tłum. Elżbieta Sobolewska, Czytelnik, Warszawa 2010. Wkrótce nakładem wydawnictwa Czarne ukaże się kolejna powieść Ádama Bodora, Ptaki Wierchowiny.
11
Węgierskie klimaty
Ulubione węgierskie książki polskich intelektualistów
subiektywny przegląd książek /
• KRYSTYNA JANDA: W Polsce stosunkowo niedawno odkryliśmy Sándora Máraiego. Namiętnie kupuję i czytam wszystkie jego pojawiające się książki, a jest ich w tej chwili w księgarniach niemało. Specjalnie śledzę jego teksty dla teatru i adaptacje książek przygotowane na scenę. W Teatrze Polonia od dwóch lat z powodzeniem gramy Przygodę. Uwielbiam go czytać. Porównujemy go z naszym Iwaszkiewiczem, ale uspokaja dalece mocniej. • TADEUSZ SOBOLEWSKI: Trzy bliskie mi książki węgierskie to: Ferenc Molnár Chłopcy z placu Broni To była – obok Serca Amicisa i Kamieni na szaniec Kamińskiego – jedna z trzech formujących książek mojego dzieciństwa, o chłopcach pozornie słabych, delikatnych, a dzielnych jak Nemeczek, z niezapomnianymi scenami ich bohaterskiej śmierci. Sándor Weöres Kraj ukryty Wydany w latach 70. wybór wierszy wybitnego poety, podobno „nieprzetłumaczalnego”, wymykającego się wszelkim etykietkom, jest dla mnie pamiątką po dwojgu jego tłumaczach, których miałem szczęście znać osobiś-
cie: Gracji Kerényi i Mironie Białoszewskim, który wpisał w Weöresa siebie. Péter Esterházy Harmonia caelestis W tej księdze panuje imponujące materii pomieszanie. Tak skrócić perspektywę i zapleść razem, w jednej opowieści, historię kraju i historię rodziny, wielkie i małe, prawdziwe i zmyślone, szalone i trywialne. Coś z polskiej gawędy szlacheckiej, z barokowej silva rerum, coś z Gombrowicza… • ANDA ROTTENBERG: W literaturze węgierskiej z łatwością można wytropić dwa nurty wspólne dla europejskiego obszaru. Pierwszy to osadzona w mieszczańskiej kulturze inteligencka powieść budowana na językowym kunszcie i rozległych odniesieniach kulturowych, taka, jaką na Węgrzech tworzył Sándor Márai, w byłej Jugosławii – Ivo Andrić. Drugi nurt zasila rzekę traumatycznych świadectw II wojny światowej; opowieści Imrego Kertésza mieszają się w niej z pisanymi w rozmaitych językach zeznaniami tych, którzy doświadczyli prześladowań. Pozycją wyjątkową na tym tle są łączące się w jedno dzieło dwie książki Pétera Esterházy’ego: Harmonia caelestis i Wyda-
nie poprawione. Kunsztowna, wyrafinowana językowo i formalnie saga starego rodu, przełamana zabiegami dekonstrukcyjnymi podważającymi mitotwórcze zapisy rodzinnych dziejów, zostaje jeszcze raz zrewidowana i jeszcze raz poddana dekonstrukcji będącej konsekwencją dokonanych przez autora odkryć związanych z działalnością jego ojca. Widzimy więc ten sam przedmiot badań w świetle dwóch reflektorów, z których jeden miękko konstruuje sylwetkę bohatera, drugi bezwzględnie obnaża wiązania tej konstrukji. • TADEUSZ SŁOBODZIANEK: Zachwycili mnie ostatnio Mesjasze Györgya Spiró. Książka o polskich emigrantach w XIX wieku w Paryżu. Poetach, mistykach i hochsztaplerach, którzy aby przeżyć trudny dla nich czas, uciekają się do najdziwniejszych sposobów na przeżycie. Jest to książka, której Györgyowi Spiró zazdroszczę. Zazdroszczę mu intelektualnej przenikliwości, odwagi i dystansu, który sprawia, że ta bardzo lokalna historia nabiera cech uniwersalnych. Długo czekałem na Iksów. Książkę obłożoną w Polsce anatemą i znienawidzoną, która wreszcie się ukazała.
subiektywny przegląd książek /
Antologia liryczna Jeszcze bliżej W maju odbyła się premiera antologii lubelskiego pisma „Akcent” pod tytułem Jeszcze bliżej, na którą złożyły się utwory 12 młodych węgierskich poetów (Márton Falusi, Gábor Zsille, János Lackfi, János Szentmártoni, Laura Iancu, Gábor Nagy, Tamás Halmai, Noémi László, Balázs Szálinger, Tamás Jónás, Dénes Krusovszky, Zoltán Csehy). Cytujemy redaktora antologii Bogusława Wróblewskiego: „Liryka polska i węgierska uchodzą wśród znawców za najciekawsze w Europie. W Polsce znana jest nieźle twórczość najważniejszych poetów węgierskich starszego pokolenia, ale w najnowszej antologii lubelskiego »Akcentu« chodzi o prezentację młodego pokolenia węgierskich poetów, które jest w Polsce prawie nieznane. (…) Zdumiewająca jest skala przeżywania świata w tych wierszach. Sporo w nich mądrej refleksji o miejscu
człowieka wobec historii i dziedzictwa pokoleniowego, ale jest też umiejętność wyciągania wniosków z głęboko zmysłowego odbioru rzeczywistości. Jest człowiek wobec Boga – ufny i wątpiący, ale i przejmująca gorycz egzystencjalna. Młodzi poeci węgierscy potrafią odsłonić metafizyczny wymiar zwykłych, codziennych zdarzeń, ale i wyrazić radość obcowania z dorobkiem kultury – muzyką i sztukami plastycznymi. Duże wrażenie zrobiły na mnie także utwory odsłaniające emocje związane z życiem rodzinnym jako wartością – tego nie znajdujemy na taką skalę w poezji polskiej. Często mamy też do czynienia z prawdziwym mistrzostwem formy: dla brzmienia języka węgierskiego niezwykle ważna jest rytmika – nawet Polakom nieznającym dobrze tego języka wydaje się on bardziej »muzyczny« niż język polski”.
Reklama
Miliony książek – jedna księgarnia Kraina Książek istnieje na polskim rynku wydawniczym od 17 lat. Jest to jedna z największych internetowych księgarni w Polsce, w której można znaleźć literaturę nie tylko anglojęzyczną. Książki naukowe, podręczniki akademickie, mapy i przewodniki, literatura piękna oraz popularna, książki dla dzieci i młodzieży – to wszystko można znaleźć na stronie www.krainaksiazek.pl. To, co wyróżnia ten sklep na tle innych, to nie
tylko miliony rzadko spotykanych tytułów, lecz także szeroki wybór języków, w jakich dostępna jest między innymi literatura piękna. Wybór książek jest tak duży, że nie powinny dziwić pozycje takie jak Harry Potter wydany w języku łacińskim czy Gra o tron przetłumaczona na fiński. W ofercie znajdują się książki napisane w prawie każdym języku świata. Zwracać uwagę może także ich zakres tematyczny, który obejmuje wszystkie najważniejsze dla współczesnego czytelnika dziedziny. Dzięki intensywnej i stałej współpracy, przede wszystkim z krajami anglojęzycznymi (Wielka Brytania i USA) oraz Niemcami czytelnik na każdym poziomie językowym będzie mógł
znaleźć coś dla siebie. Znakomicie wydane książki często zaskakują swoim formatem i szatą graficzną, dzięki czemu mogą stać się również oryginalnym prezentem. Z usług księgarni chętnie korzystają uniwersytety i inne instytucje naukowe. Sieć przedstawicieli handlowych pozwala na sprawne zrealizowanie każdego zamówienia w bardzo krótkim czasie i rozsądnej cenie. Z okazji Wrocławskich Targów Dobrej Książki księgarnia przygotowała kupon rabatowy. Wystarczy podczas płacenia wpisać kod targi2013, aby otrzymać 10% rabatu. Dodatkowo bezpłatna wysyłka od 50 zł. (mp)
Siła literatury Funkcjonujące od 1997 roku Stowarzyszenie Beletrystów (Szépírók Társasága) zrzesza pisarzy bliskich sobie ideowo, działających w duchu wzajemnego poszanowania dorobku literackiego. Jest organizacją twórczo-usługową, reprezentującą interesy swoich członków. Członkowie stowarzyszenia nie zajmują się wyłącznie literaturą piękną, są krytykami literackimi, tłumaczami literatury pięknej, menadżerami literatury, czynnie uczestniczącymi w działalności i życiu organizacji. Stowarzyszenie dwa razy w roku zwołuje walne zebranie, wówczas podejmowana jest decyzja o przyjęciu nowych członków.
Dzisiaj do stowarzyszenia należy ponad 300 członków na Węgrzech i na całym świecie, z różnych generacji pisarzy. Należą do niego chociażby: Imre Kertész, Viktor Horváth, Ádám Bodor, Péter Esterházy, György Spiró, Ottó Tolnai, György Dragomán. Stowarzyszenie stara się również pielęgnować pamięć o tych autorach, którzy są obecni tylko poprzez swoją twórczość i powstałe dzieła, takich jak Magda Szabó czy Miklós Mészöly. Zadaniem stowarzyszenia jest reprezentowanie interesów pisarzy, przekazywanie informacji, pomoc w utrzymywaniu kontaktów z członkami stowarzyszenia, a także przybliżanie czytelnikom książek i ich autorów na wieczorach literackich, forum publicznym oraz festiwalach. Stowarzyszenie organizuje imprezy i zajmuje się ich urządzaniem na terenie Węgier i za granicą. Wieczory literackie odbywają się zarówno w bibliotekach, szkołach podstawowych i średnich, na uniwersytetach, jak i w knajpach, klubach i miejscach publicznych, aby literatura była żywa i bliska czytelnikowi. Ważnym wydarzeniem w działalności stowarzyszenia jest odbywający się corocznie od 2004 roku, przygotowywany dla licznej publiczności, kilkudniowy festiwal literacki mający swoją tradycję i odnoszący duże sukcesy, który co roku ma inną nazwę. Organizowane były także imprezy tematyczne o ugrupowaniach literackich okresu Kádára, o ubóstwie, o literaturze dziecięcej. Warto wspomnieć również o udanych edycjach festiwalów o nazwie Kobiety w męskim świecie, poświęconym literaturze kobiecej i męskiej lub Sąsiedztwo, wolność – slogan ostatniej edycji brzmiał „Przyprowadź z sobą pisarza z innego kraju”. Gośćmi byli pisarze z Niemiec, Rumunii, Serbii i ze Słowacji. Zapoczątkowany został cykl wieczorów pamięci pod nazwą In memoriam, upamiętniający nieżyjących członków stowarzyszenia. Od 2001 roku stowarzyszenie przyznaje coroczną Nagrodę Beletrysty w trzech kategoriach (proza, wiersz, esej). Laureat jest wyłaniany na podstawie werdyktu trzech jurorów wybranych przez członków stowarzyszenia w poprzednim roku. Dotychczas nagrodzeni zostali: György Spiró, Ádám Bodor oraz László Krasznahorkai. Zsófia Szilágyi, tłum. praca zbiorowa
12
5–8 GRUDNIA 2013 22. Wrocławskie Targi Dobrych Książek
Węgierskie klimaty
Węgierskie książki* eseje polityczne István Bibó – prawnik, politolog, w czasie powstania węgierskiego 1956 roku minister rządu narodowego Imre Nagya. Po interwencji radzieckiej jako jedyny przedstawiciel legalnych władz pozostał w parlamencie, protestując przeciwko sowieckiej inwazji. Marionetkowy rząd Jánosa Kádára osadził go w więzieniu. Za sprawą nienagannej moralności stał się autorytetem dla opozycji antykomunistycznej. Dzięki jego dorobkowi naukowemu Węgry stały się zauważalną częścią Europy Środkowej. Wydawnictwo Universitas oraz Fundacja Bronisława Geremka wspólnie wydały obszerny tom zawierający jego najważniejsze eseje.
Autor: István Bibó tłumacz: Jerzy Snopek
Sąd w Canudos Sándora Máraiego nie trzeba już przedstawiać polskiemu czytelnikowi. Należy do kanonu literatury powszechnej XX wieku – niektóre z jego powieści oraz dzienniki zalicza się w poczet najważniejszych dzieł liteatury światowej. Za sprawą wybitnych tłumaczy: Teresy Worowskiej, Ireny Makarewicz i Feliksa Netza Márai, niemal w tym samym czasie został odkryty i dołączył do grona pełnoprawnych członków panteonu literackiego za-
równo w Polsce, jak i na Węgrzech. Najnowsze polskie przekłady to część monumentalnego cyklu powieści Dzieło Garrenów pt. Znieważeni oraz uznany za jedną z jego najlepszych powieści fikcyjnych Sąd w Canudos.
Autor: SÁndor mÁrai tłumacz: Irena Makarewicz
IKSOWIE György Spiró – jeden z najbardziej wszechstronnych twórców węgierskich – jest prozaikiem, dramatopisarzem, eseistą, tłumaczem, dyrektorem teatralnym i wykładowcą uniwersyteckim. Jako znawca polskiej kultury ma w dorobku przekłady dramatów Wyspiańskiego i Gombrowicza. W roku 2010 odebrał we Wrocławiu nagrodę Angelusa dla najlepszej książki środkowoeuropejskiej. Kiedy w 1981 roku ukazała się jego „polska powieść”, autor został oskarżony w Polsce o szarganie świętości narodowych, odebrano mu stypendium i zakazano wjazdu do Polski. Teraz, po ponad 30 latach od premiery na Węgrzech, Iksowie wreszcie ukazują się po polsku. Historia Wojciecha Bogusławskiego poprzez szczegółowe nakreślenie świata teatru stała się powieścią polityczno-filozoficzną. I nawet ci czytelnicy, których nie pociąga symboliczny, ukryty w aluzjach i insynuacjach przekaz, z wielkim zaciekawieniem i przyjemnością przeczytają tę zabawną, ironiczną, a chwilami także tragiczną historię.
Autor: György Spiró tłumacz: Mieczysław Dobrowolny
* Nie wszystkie opisane wyżej pozycje znajdą się na 22. Wrocławskich Targach Dobrej Książki.