pavel kosatĂk
czeskie sny
seria
HOľELHWD ]LPQD $EVROZHQWND :\G]LDĄX :LHG]\ R 7HDWU]H $NDGHPLL 7HDWUDOQHM LP $OHNVDQGUD =HOZHURZLF]D Z :DUV]D ZLH 3UDFXMH Z ,QVW\WXFLH 7HDWUDOQ\P LP =ELJQLHZD 5DV]HZVNLHJR :VSµĄSUDFXMH ] ,QVW\WXWHP 6]WXNL 3ROVNLHM $NDGHPLL 1DXN 'RNWRUDQWND ,QVW\WXWX 6]WXNL 3ROVNLHM $NDGHPLL 1DXN Ȃ SU]\JRWZXMH UR]SUDZÛ R WZµUF]RĝFL GUDPDW\F]QHM 9£FODYD +DYOD QD WOH F]H VNLHM KLVWRULL L NXOWXU\ 3XEOLNXMH Z SLVPDFK Ȍ7HDWUȋ Ȍ'LDORJȋ Ȍ6FHQDȋ ZVSµĄSUDFXMH P LQ ] Ȍ*D]HWÇ :\ERUF]Çȋ L 1DJURGÇ ÎHVN£ NQLKD
pavel kosatík
czeskie sny
tłumaczenie: Elżbieta Zimna
ZURFĄDZ
Tytuł oryginału czeskiego: České sňení Redakcja: Elżbieta Jaroszuk, Karolina Surma Korekta: Monika Buraczyńska, Ola Maciejewska Projekt okładki: Justyna Boguś | Mile Widziane, milewidziane.pl Projekt układu typograficznego: Wioleta Kowalska | Violet Design, violetdesign.pl
© Copyright by Pavel Kosatík 2013. © Copyright for the Polish edition by Książkowe Klimaty, 2014.
Fotografia na okładce: Josef Fiedler, Krkonoše, občerstvení před cestou na Sněžku: Karel Hašler, R. Kafka, Florentin Steinsberg, ok. 1902, Collection Scheufler, www.scheufler.cz
Książkę wydrukowano na papierze Creamy 70 gsm vol. 2.0 dostarczonym przez Paperlinx Sp. z o.o. | www.paperlinx.com.pl
ISBN: 978-83-64887-00-0
SEN O ŻYCIU BEZ NIEMCÓW Na terenach Czech i Moraw Czesi nigdy nie mieszkali sami. Zdarzały się jednak okresy, gdy wierzyli, że kiedyś było inaczej i że to właśnie oni są najrdzenniejszymi mieszkańcami tych okolic i ich właścicielami. Wyobrażali też sobie, jak byłoby pięknie, gdyby te czasy powróciły. Ponieważ w wieku XX sprawy przybrały taki właśnie obrót, mogłoby się wydawać, że na wypędzenie Niemców przygotowywano się od pokoleń. To oczywiście nieprawda. Wypędzenie było konsekwencją drugiej wojny światowej, która do stosunków czesko-niemieckich wprowadziła nowe elementy, do tego czasu nieznane i nie do pomyślenia. Relacje pomiędzy Czechami a Niemcami to historia jednego marzenia o charakterze kompensacyjnym, a nie opowieść o wyrachowanych przygotowaniach do katastrofy dziejowej. Niestety, wygląda na to, że pod wpływem okoliczności zewnętrznych kompensacja życzeniowa może zmienić się w „kompensację”rzeczywistą.
13
14
Odwieczny i ulubiony spór Czechów z Niemcami o to, kto z nich był tu pierwszy, najnowsza historiografia rozwiązała w sposób salomonowy: otóż nikt. Zanim na tych ziemiach pojawiło się chrześcijaństwo, żyli tu Celtowie, których od zachodu wypierali germańscy Markomanowie, a od wschodu Słowianie. O Czechach albo Niemcach w połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery nie mogło być mowy. Zachowało się więcej śladów osadnictwa słowiańskiego, dlatego uważa się, że to oni mocniej zakorzenili się na tych terenach. Jednak o Czechach zaczyna się mówić dopiero w wieku IX, gdy Przemyślidzi zjednoczyli słowiańskie plemiona żyjące nad dolnym biegiem Wełtawy. Wzmianki o Niemcach na terenie Czech pochodzą dopiero z wieku X. Byli to przede wszystkim księża, którzy szerzyli zachodnią wiarę chrześcijańską. Można jednak zakładać, że przedstawiciele obu przyszłych narodów żyli w tych okolicach przemieszani ze sobą już od czasów o wiele wcześniejszych. Przykładem najdawniejszych czesko-niemieckich „spotkań i potyczek” może być czyn Prokopa – opata klasztoru w Sazawie, późniejszego świętego, jednego z patronów Czech. W wieku XI wygnał on z klasztoru, w którym odprawiano msze w obrządku słowiańskim, niemieckiego opata mianowanego przez księcia Brzetysława. Legenda głosi, że podczas
owego historycznego wydarzenia użył własnego opackiego pastorału. Kronikarz Kosmas zapisał również kolejną legendę z XI wieku, wedle której książę Spitygniew II, panujący w latach 1055–1061, rozkazał wygnać z kraju wszystkich Niemców „w ciągu trzech dni”. Ponieważ podczas owego pierwszego znanego nam w historii „wysiedlenia” ucierpiała również matka Spitygniewa, późniejsi komentatorzy Kosmasa są w większości zgodni, że nie chodziło o generalne czy wręcz motywowane niechęcią do obcych posunięcie, ale że książę w ten sposób raczej wyrównywał rachunki ze swoimi osobistymi wrogami. Jednak w oczach czeskiego patrioty z XIX wieku, który studiował stare czeskie kroniki, stosunki czesko-niemieckie prezentowały się inaczej. Średniowieczni kronikarze bądź przebywali na książęcych i królewskich dworach, bądź notowali wydarzenia, które rozgrywały się w otoczeniu władcy. Wychodząc z takiego założenia, dziewiętnastowieczny czytelnik starych kronik nie mógł nie zauważyć smutnej prawdy, że czescy władcy bynajmniej nie pojmowali za żony białogłów ze swego plemienia, ale Niemki. „Prócz jednego wypadku, gdy książę Oldrzych pojął za żonę niewiastę z ludu, nie uznawali władcy czescy – z jakichkolwiek by to było przyczyn – czeskich dziewcząt, choćby były i z rodu
15
16
najprzedniejszego i ogromnie przewyższały inne pięknością, cnotą, bogactwem i ustosunkowaniem swych rodzin” – skarżył się pisarz Jakub Arbes i na dowód przytoczył kilka przykładów. Wszystko zaczęło się już od Bolesława II Pobożnego, który w X wieku ożenił się z Emmą zwaną Burgundzką i z tego powodu dał jednemu ze swych synów na imię Udalrich (Oldrzych). Brzetysław I ożenił się z Judytą z klasztoru w Schweinfurcie, ich syn Spitygniew II z Idą z miśnieńskiej rodziny Wettynów, Brzetysław II z Ludgardą z rodziny bawarskich Bogenów, Borzywoj II z Gerbergą Babenberg z Austrii, Władysław I Przemyślida z Rychezą z Bergu, ich syn Władysław II Przemyślida z Gertrudą Babenberg z dynastii austriackiej i z Judytą Turyńską, Przemysł Ottokar I z Adelajdą Miśnieńską, Wacław I Przemyślida z Kunegundą Hohenstauf, Przemysł Ottokar II z Małgorzatą Babenberg i tak dalej. Dla czeskich książąt i królów małżeństwa z Niemkami były jednym ze sposobów umacniania swojej pozycji wobec państw zachodnich. Jednak wraz z zagranicznymi żonami przybywali do Czech również niemieccy księża, służba, kupcy i artyści, za których sprawą bogata niemiecka kultura oddziaływała na Słowian. Język i obyczaje niemieckie zaczęły się szerzyć wśród czeskiej szlachty w zastraszającym tempie. Według dziewiętnastowiecznej retoryki
nacjonalistycznej to właśnie wtedy, za czasów dynastii Przemyślidów, mają swoje źródło wszystkie późniejsze konflikty pomiędzy Czechami a Niemcami. „W jasnym świetle historii ukazują się władcy ci wszyscy bez mała jako główni przyzywacze niemieckiego żywiołu do Czech i jako ciemiężcy żywiołu czeskiego, krótko mówiąc, jako najwięksi germanizatorzy w Czechach” – pisał Jakub Arbes. Oczywiście Przemyślidom było wszystko jedno, który „naród” będzie w państwie rządził. W tamtych czasach pojęcie narodu jeszcze nie istniało. Chcieli po prostu umocnić swoją władzę na tych terenach, a w tym dziele pracowici i zdyscyplinowani przybysze byli im bardzo pomocni. Podczas kolonizacji za panowania Przemyślidów, która osiągnęła apogeum w XIII wieku, Niemcy wnieśli na ziemie czeskie ducha przedsiębiorczości, który wcześniej nie przejawiał się tu tak wyraźnie. Wypalali lasy i zwiększali powierzchnię pól, dzięki czemu można było wyżywić więcej osób. Przywieźli ze sobą żelazne pługi i brony, do których, zamiast wołów, zaprzęgli konie. Zaczęli rozwijać nieznane tu wcześniej rzemiosła, budowali klasztory i zakładali miasta. Było ich dużo, byli inni niż Czesi i mieli siłę. Wielu z nich zachowywało się wyniośle albo przynajmniej sprawiało takie wrażenie. Ze wszystkich tych powodów Niemcy byli dla słowiańskich
17
18
autochtonów niewygodni. Dlatego autor najstarszej wierszowanej kroniki czeskiej, zwany Dalimilem, na początku XIV wieku był przekonany, że będzie najlepiej (jeśli jest to jeszcze w ogóle możliwe), jeżeli Niemcy wrócą tam, skąd przyszli. Pisał: „Każdy władca ma swój dwór, / obcych sprosi kiep i zdrajca. / Obcy z obcym spisek knuje, / twój głos głośniej przekrzykuje, / wymyśli twe zbrodnie lżywe, / by ci zabrać dom i niwę. / Obcym prawom wstępu wzbraniaj, / cudzoziemcom się nie kłaniaj, / o to proszę cię w pokłonach! / Jedność nasza ich pokona”. Dalimil uważał, że Czesi nie powinni żenić się z Niemkami jeśli nie chcą, aby ich dzieci „tylko po niemiecku szwargotały”. Powinni zachowywać się jak książę Spitygniew, który „z kraju wszytkie Niemce / oraz inne cudzoziemce / wytrzebił niczem pokrzywy”. Albo jak Władysław I, który pozbawił tronu swojego proniemiecko nastawionego brata Borzywoja z wyjaśnieniem: „Już bym wolał, miły bracie, / oddać śmierci ród nasz cały / niźli naród ów tej zgrai”. Również Sobiesław, syn Władysława i jego następca na tronie, zyskał podziw Dalimila za to, że się „z Niemcami nie ceregielił”. Kazał otóż wziętym do niewoli żołnierzom ucinać nosy, wyjaśniając: „Trzeba było siedzieć w domu za własnym piecem”. Posunął się nawet do tego, że swoim synom groził śmiercią, jeśli mieliby zamiar odnosić się przyjaźnie do Niemców: „Dla mnie
stokroć droższą jest cześć kraju naszego niźli żywoty wasze”. Po tym wszystkim nie może nas zaskoczyć apel autora wysłowiony na zakończenie księgi: „Nie wierzcie Niemcom, nawet gdy się z wami brata, / jeśli nie chcecie trafić w ręce kata”. Niemców przedstawiano jako niszczycieli, którzy stoją za wszelakimi niepowodzeniami i tragediami, jakie się w czeskiej historii wydarzyły. Książę Świętopełk Przemyślida został co prawda w roku 1109 zamordowany przez Czecha, ale podobno za niemieckie pieniądze. Również sławetny zdrajca Przemysła Otokara II, Milota z Dědic, miałby nie dopuścić się haniebnych czynów, gdyby nie niemieckie pieniądze. Król Wacław II miał zostać otruty z rozkazu niemieckiego cesarza Albrechta, a król Wacław III został zasztyletowany przez Niemca Konrada z Botensteinu. 19
Obydwa narody zaczęły dedykować sobie złośliwe maksymy. Niemcy mawiali: „Gdzie się tylko pojawi jakiś Słowianin (Czech), każdy gwóźdź trzęsie się ze strachu”. A Czesi żartem dodawali: „To prawda, ale gdzie się pojawi Niemiec, tam ten gwóźdź z pewnością wyciągnie”. Na północy powtarzano pogardliwie: „Wszędzie mieszkają ludzie, a w Chomutowie Niemcy” (z powodu dużej liczby mieszkańców pochodzenia niemieckiego, którzy przybyli do tego
20
miasta w XVI wieku). Za to w Žatcu pokazywano napis wykuty na murach obronnych: „Niemiec weźmie Czecha stronę, kiedy ogniem lód zapłonie”. W Prachaticach zwykło się mawiać: „Powinno się zamurować Górną Bramę” (to znaczy zatrzymać w ten sposób napływ kolejnych niemieckich osadników). A autorstwo czterowiersza, który podobno rozbawił do łez króla Wacława IV, przypisywane jest samemu Janowi Žižce z Trocnova: „Diabeł, mnich i baba, / skorpion, wąż i żaba, / Niemiec, żyd i gówno / wszyscy sobie warci równo”. Husytyzm rozumiany pierwotnie między innymi jako czeska odpowiedź na niemiecką ekspansję, w ostatecznym rachunku przyczynił się do rozprzestrzenienia się wpływów niemieckich w Czechach. To za jego sprawą w XVI wieku osiedliła się na tych terenach ogromna liczba luteranów. Pavel Stránský, jeden z największych czeskich myślicieli XVII wieku, jeszcze zanim wyemigrował z kraju po bitwie na Białej Górze, zdążył w swoim dziele zatytułowanym Okřik skrytykować praktyki niemieckich duchownych protestanckich. Odbierali oni Czechom kościoły, argumentując, że chodzi do nich mało wiernych, aby następnie odprawiać w nich liturgię w języku niemieckim. Stránský podkreślał, że kościoły w Niemczech bynajmniej nie mogły poszczycić się większą liczbą uczestniczących w nabożeństwach.
Stránskiego irytowało przede wszystkim wywyższanie się Niemców. Zauważał, że niemieckie cechy rzemieślnicze izolują się od czeskich i że nie jest możliwe na przykład terminowanie czeskiego ucznia ciesielskiego, tokarskiego czy garbarskiego u niemieckiego mistrza. Ale największym przewinieniem Niemców było, według Stránskiego, wypieranie języka czeskiego. Kojarzyło mu się to z legendą o porwaniu Sabinek (przykład zastosowania wyrachowanego podstępu) albo bajką o szlachetnym zajączku, który zaprosił do swojej norki przemarzniętego jeża, który ogrzawszy się, bardzo nieszlachetnie postąpił, wypędzając gospodarza za pomocą swoich kolców. Konkluzja Stránskiego brzmiała następująco: kto pozwala Niemcom osiedlać się w swoim kraju ojczystym, jest jak ten, kto hoduje żmije na własnym łonie albo szerszenie na piersi. Siedemnastowieczny czeski literat i historyk Bohuslav Balbín w dziele Obrana jazyka slovanského, zvláště pak českého (Obrona języka słowiańskiego, a zwłaszcza czeskiego) opisuje Czechy jako kraj gościnny, który słono płaci za swoją dobroć. Balbín pisał tę książkę pięćdziesiąt lat po bitwie na Białej Górze. Dlatego mógł na własnej skórze odczuć upadek czeskiego języka i wykształcenia. Nawet jego dzieło musiało czekać na wydanie sto lat. „Niemcy, jak tylko dopuszczeni zostali i gdzieś byli osiedli,
21
22
nigdy już ni wygnać, ni wyplenić się nie dali” – narzekał. Twierdził, że dolę Czechów symbolicznie ukazuje obraz przedstawiający Europę-kobietę, która w miejscu brzucha ma Niemcy, a jej pępek to Czechy. To było „położenie, za które się płaci”. W Novej kronice českiej (Nowej kronice czeskiej), napisanej pod koniec XVIII wieku przez historyka Františka Martina Pelcla, Niemcy zostali przedstawieni jako ludzie wojowniczy do szpiku kości. Czesi zresztą nie byli pod tym względem inni, jak można sądzić po lekturze Ody na Jana Žižku z Trocnova (Oda do Jana Żiżki z Trocnova) autorstwa Antonina Jaroslava Puchmajera, poety wyśpiewującego podziw dla wodza, który „zawsze i wszędzie, gdzie się bitwa działa, / zbił szkodnych dla Czechów Germanów”. W XIX wieku, gdy w Czechach wierzono w autentyczność Rękopisów, chętnie czytano wiersz Sąd Libuszy, który jest częścią Rękopisu zielonogórskiego*. Uważano, że jest to najstarszy dokument, Rękopis zielonogórski i Rękopis królowodworski to dziewiętnastowieczne falsyfikaty. Rękopis zielonogórski miał pochodzić z przełomu VIII i IX wieku i odnosić się do najwcześniejszych dziejów Czech. Nazwa pochodzi od zamku Zelená Hora, rzekomego miejsca jego odnalezienia. Jedną z jego wierszowanych części jest poemat Sąd Libuszy. Rękopis królowodworski pochodził rzekomo z XIII wieku i miał zostać odnaleziony w mieście Dvůr Králové nad Labem (wszystkie przypisy pochodzą od redakcji). *
w którym opisano niemieckie próby narzucenia Czechom obcych im obyczajów. A przede wszystkim podziwiano trafną czeską odpowiedź. Bohater poematu, Chrudosz, żąda, aby to jemu przypadło wszelkie dziedzictwo po zmarłym ojcu, ponieważ jest pierworodnym synem. Był to obyczaj niemiecki. Wśród Słowian panował zwyczaj rozdzielania majątku równo pomiędzy wszystkich dziedziców. Właściwsze, ponieważ czeskie, prawa reprezentuje tu Ratibor z Karkonoszy. Na żądania Chrudosza odpowiada zdaniem, które w XIX wieku należało do najchętniej cytowanych w Czechach: „Niechwalno nam u Niemców szukać prawdy”. Nasza prawda jest święta, ponieważ odziedziczyliśmy ją po przodkach. Niech sobie Niemcy zostawią swoje wynalazki dla siebie. Gdyby wszyscy nasi przodkowie zachowywali się tak roztropnie i zdecydowanie jak Ratibor, Niemcy nigdy nie rozpanoszyliby się w Czechach tak jak teraz. Jednak w czasach, gdy powstawały antyniemieckie wersy sfałszowanych Rękopisów, stosunki między Czechami a Niemcami przypominały idyllę. W czasie tak zwanego bohemizmu, datowanego z jednej strony na koniec wojen napoleońskich, a na rewolucyjny 1848 rok z drugiej, jeszcze nie uważano, że decydującym elementem łączącym ludzi jest
23