NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI
SS
TA I
KO S
KULINARNE
R
EA
AND
seria
NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI KULINARNE
EWA T. SZYLER
Tłumaczka z języków angielskiego i nowogreckiego, dziennikarka, publicystka. Absolwentka Politechniki Warszawskiej i Uniwersytetu Warszawskiego. Przełożyła na polski ponad trzydzieści książek beletrystycznych i popularnonaukowych. Z nowogreckiego tłumaczyła między innymi utwory Nikosa Kazantzakisa, Kostasa Tachtsisa, Mimisa Androulakisa. Jej dorobek obejmuje też teksty polskie do ponad dwustu filmów dokumentalnych oraz fabularnych. Wieloletnia członkini i prezeska Towarzystwa Przyjaciół Grecji. Stypendystka Fundacji im. Aleksandra S. Onassisa w Atenach. Mieszka w Warszawie.
ANDREAS STAIKOS
NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI KULINARNE Przełożyła: Ewa T. Szyler
WROCŁAW 2014
Tytuł oryginału greckiego: Επικίνδυνες μαγειρικές Korekta: Magdalena Rudnik, Olga Kitlińska-Szopa Projekt okładki: Justyna Boguś | Mile Widziane, milewidziane.pl Projekt układu typograficznego: Wioleta Kowalska | Violet Design, violetdesign.pl
© Copyright by Agra Publications and Andreas Staikos © Copyright for the Polish translation by Ewa T. Szyler, Warszawa 2014 © Copyright for the Polish edition by Greckie Klimaty, 2014
Książkę wydrukowano na papierze Creamy 70 gsm vol. 2.0 dostarczonym przez Paperlinx Sp. z o.o. | www.paperlinx.com.pl
ISBN: 978-83-64169-03-8
1. PLĄS NATKI NAD MISKĄ Damoklesa Dimou i Dimitrisa Isawridisa połączyły subtelne zapachy kuchenne, krążące pomiędzy sąsiadującymi ze sobą apartamentami na szóstym piętrze kamienicy przy ulicy Awerofa 18 w Atenach. Gdy spotkali się po raz pierwszy – przy windzie przed drzwiami swoich mieszkań – wymienili ukłony. Ciszę wspólnej jazdy na parter przerwał śmielszy od Dimitrisa Damokles. – Tnie pan nać pietruszki nad miską, nieprawdaż? Zapewne na sałatkę? Pytanie Damoklesa poruszyło Dimitrisa Isawridisa do głębi. Przemknęła mu nawet przez myśl zgoła niepochlebna opinia o sąsiedzie. A ponieważ jego kuchenny balkon jest częścią ich wspólnego balkonu, wyobraził sobie, jak Damokles, stojąc na stołku, na tyle wysoko, by głowa znajdowała się ponad przegrodą z mlecznego szkła, nie bacząc na niebezpieczeństwo skręcenia karku, z przesadnie
5
6
wygiętą szyją, obserwuje najbardziej intymne sceny z jego prywatnego życia. Sąsiad jest więc pospolitym kuchennym podglądaczem! Dimitris rzeczywiście zwykł ciąć nać pietruszki nad miską, usuwając uprzednio łodygi, a następnie krojąc listki drobniuchno małymi nożyczkami. Ciemnozielone mikroskopijne drobiny niczym konfetti spadały w pląsach do miski, wydobywając się spomiędzy ostrzy nożyczek. Kto wie, co jeszcze widział obmierzły podglądacz! Mógł widzieć go półnagiego, odzianego jedynie w kuchenny strój, czyli fartuch i czepek, albowiem w przerwach między jedną a drugą miłosną igraszką z Naną Dimitris uprawiał sztukę kulinarną. Niejednokrotnie Nana – naga, rzecz jasna, częściowo albo całkowicie – towarzyszyła mu, gdy wyciskał sok z cytryny lub obsmażał kawałki kurczaka. Na wszystko to patrzył odrażający sąsiad. Dimitris trząsł się ze złości, ale milczał, podczas gdy Damokles powoli utwierdzał się w przekonaniu, że jego nowy sąsiad to typ zamknięty w sobie i nietowarzyski, który z pewnością nie potrafi gotować, i, jak nic, zalicza się do grona zgorzkniałych starych kawalerów mieszkających z mamusią. A zatem to mamusia albo jakaś krewna z rodzinnej wsi, gotowała, sądząc po zapachach, tak smakowicie. Gdy wyszli z windy, Dimitris, ochłonąwszy nieco z gniewu, rzekł:
– Pozwoli pan, że zaproszę go na kawę do kawiarenki naprzeciw? – Z przyjemnością – powiedział Damokles, gotów zmienić pochopnie ukutą opinię co do gburowatości sąsiada. W kawiarni, pogrążeni w kłopotliwym milczeniu, zapalali i gasili papierosy, siorbali kawę, a potem same fusy, aż w filiżankach ukazało się dno. Po kilku kolejnych haustach powietrza, Dimitris, blady jak ściana, ośmielił się wyjąkać: – Dostrzegł pan też zapewne spory pieprzyk na moim prawym pośladku? Damokles oniemiał. – Proszę się przyznać, dostrzegł pan? – nie ustępował Dimitris. – Nawet jeśli go pan nie dostrzegł, jest pan usprawiedliwiony. Są rzeczy bardziej pociągające niż pieprzyk na męskiej pupie. Choćby ranne pantofle mojej przyjaciółki. Na wysokim obcasie, z czarnymi pomponami. Pewnie te czarne pompony tak pana podniecają. Pompony z piór, strusich piór, dla ścisłości. I paznokieć, czerwony, opalizujący paznokieć wielkiego palca u stopy – wyrzucił z siebie jednym tchem Dimitris. Damokles siedział, nie mogąc wykrztusić słowa. Opis odpowiadał dokładnie pantoflom, które osobiście podarował swojej ukochanej Nanie. Zgadzał się też opis czerwonego, opalizującego paznokcia.
7
8
– Odpowie mi pan w końcu czy nie? – naciskał wzburzony Dimitris. – Skąd pan wie o pietruszce pląsającej nad miską? Damokles, na pół żywy z wrażenia, wychylił duszkiem ouzo*, które właśnie podał im kelner, poczuł żar w trzewiach i jął mówić płynnie, choć słabym głosem: – To bardzo proste, bardzo proste. Aby z pańskiego balkonu na mój balkon docierał aż tak intensywny zapach pietruszki, aby zapach ten pokonał barierę aromatów jaśminu, gardenii i wielu innych kwiatów zdobiących nasze balkony, natki musi być dużo, a zatem jest ona przeznaczona na sałatkę. Zanim zaś trafi ostatecznie do salaterki, mieści się tylko w misce, a czas krojenia nie jest krótki. Odrobina dokładnie zmiażdżonego czosnku, jeden lub dwa ząbki, ociupinka soli, oliwy i cytryny dopełnią całości. Akuratny opis sałatki utwierdził Dimitrisa w przekonaniu, że Damokles podgląda go i zna każdy szczegół jego codziennego życia. Przystąpił tedy do przesłuchania, policyjnego bez mała w swym charakterze, usiłując zapędzić rozmówcę w pułapkę sprzecznych zeznań. – Jedynie po zapachu natki domyśla się pan pełnej receptury, by nie wspomnieć o proporcji składników? *
Ouzo, grecka anyżówka (przyp. tłum.).
Geniusz z pana! – rzekł z ironią. – Czy wie pan także, jakiemu daniu towarzyszy ta sałatka? – Sałatka tego rodzaju, moim skromnym zdaniem, może być podawana z inną sałatką, na przykład z pastą sezamową albo dipem z ikry. Pasuje też do zakąski z anchois i kaparów. W przypadku dania głównego harmonizuje z filetem z makreli przyrządzonym na ruszcie w sosie z oliwy i cytryny. Dimitris Isawridis nie wierzył własnym uszom. Sałatkę z naci pietruszki podawał zawsze dokładnie do tych dań, które wymienił Damokles. Gdy z wielkim trudem – i po dłuższym czasie – odzyskał mowę, rzekł z wymuszoną uprzejmością: – Czy myśli pan, że stopa tkwiąca w pantoflu, czarny pompon i czerwony paznokieć dobrze komponują się z taką kolacją? – Nic nie myślę – odparł Damokles, z trudem panując nad nerwami. – Nie wiem, o jakim pantoflu pan mówi, ani o jakiej stopie, ani o jakim paznokciu. Obaj mężczyźni, choć każdy z innego powodu, zdecydowali się na tymczasowy, jedynie tymczasowy, rozejm. Nie zrezygnowali natomiast ze śledztwa, przekonani, że każdy z osobna wyjaśni sprawę, i to w sposób możliwie najbardziej upokarzający dla drugiego, metodą przyłapania przeciwnika na gorącym uczynku.
9
10
– Jak pan się nazywa? – spytał Damokles z uśmiechem. – Też coś! Wie pan, co jem rano, w południe i wieczorem, a nie zna pan mojego nazwiska? Mieszkamy naprzeciwko siebie i nie zainteresowało pana, jakie nazwisko widnieje przy dzwonku? – zdumiał się Dimitris Isawridis. – Nie mam zwyczaju szpiegować sąsiadów – rzekł Damokles. Dimitris wybuchnął szyderczym śmiechem. Wrogowie wstali z miejsc, uścisnęli sobie dłonie, wymienili nazwiska i powiedzieli grzecznie do zobaczenia. Rozstali się bezzwłocznie i ruszyli do swoich kwater, by obmyślić plan metodycznego rozpracowania przeciwnika. Po drodze nie omieszkali dokonać najpotrzebniejszych zakupów i niebawem spotkali się znowu na parterze wspólnej kamienicy, przed windą. Chcąc nie chcąc, w drodze na szóste piętro wymienili uśmiechy i numery telefonów.
Sałatka z natki pietruszki Bierzemy dwa pęczki natki pietruszki. Łodygi wyrzucamy. Listki drobno szatkujemy. Dodajemy dwa drobno posiekane lub zmiażdżone ząbki czosnku, szczyptę soli, trzy łyżki oliwy oraz sok z jednej cytryny.
Pasta sezamowa (tachinosalata) Trzy czubate łyżki masła sezamowego wkładamy do salaterki. Dodajemy sok z dwóch cytryn, jedną trzecią szklanki wody, zmiażdżony ząbek czosnku, odrobinę soli i pieprzu. Mieszamy dokładnie aż do osiągnięcia jednolitej konsystencji. Posypujemy drobno posiekaną nacią pietruszki.
Dip z ikry (taramosalata) Do salaterki wkładamy czubatą łyżkę solonej rybiej ikry. Miękisz czerstwego chleba zanurzamy na chwilę w wodzie, a następnie dobrze odciskamy. Do ikry dodajemy trzy czubate łyżki miękiszu i ucieramy – widelcem albo ręką – na jednolitą masę. Powoli, małymi porcjami dodajemy olej, najlepiej kukurydziany, cały czas energicznie mieszając widelcem. Masa nie powinna być ani zbyt gęsta, ani zbyt rzadka. Dodajemy sok z jednej cytryny, starannie rozgniecioną małą cebulę i nieco pieprzu. Mieszamy dokładnie. Dip wkładamy do lodówki, podajemy schłodzony.
Anchois z kaparami Filety anchois płuczemy z soli pod bieżącą wodą. Osączamy na ściereczce lub bibule. Układamy na półmisku. Na dwanaście filetów (sześć ryb) zużywamy trzy łyżki stołowe oliwy i, do smaku, jedną lub dwie łyżki octu winnego. Posypujemy łyżką kaparów.
11
Filety z makreli z rusztu Bierzemy dwie spore ryby. Ostrym nożykiem odcinamy łby i płetwy, usuwamy kręgosłup i nawet najdrobniejsze ości z części grzbietowej. Przez pół godziny marynujemy filety w oliwie z octem winnym. Następnie kładziemy je na ruszt, pieczemy po cztery–pięć minut z każdej strony.