Julia Jordanowska
Mój przyjaciel Szkoła Podstawowa nr 6 w Inowrocławiu kwiecień 2015 r.
Pewnego razu był sobie piesek o imieniu Toffik, miał on grubą sierść koloru szarego i duże niebieskie oczy. Należał do dziewczynki o imieniu Ewa. Dziewczynka miała 11 lat i była panią Toffika, odkąd pamiętała. Uwielbiała tego psa, bo był jej przyjacielem. Codziennie chodziła z nim na spacery.
Pewnego dnia, zabierając pupilka na spacerek, nie założyła mu smyczy i niesforny piesek zaczął bardzo szybko się oddalać od dziewczynki. Mimo nawoływań Ewy był coraz dalej, aż znikł właścicielce z oczu. Zrozpaczona Ewa chodziła po ulicach i nawoływała Toffika do późna. Niestety, psiak zaginął.
Mijał dzień za dniem, a po psie nie było śladu. Dziewczynka porozwieszała plakaty z informacją, że zaginął jej ulubieniec, ale nie było ani jednej informacji na temat Toffika.
Rodzice Ewy wspierali dziewczynkę w poszukiwaniach, ale wkrótce zaczęli ją uświadamiać, iż pies może już się nie odnaleźć. Zaproponowali jej, że dostanie nowego psiaczka. Ewa odmawiała, ale pewnego dnia zrezygnowana pomyślała, że może warto pomyśleć o nowym szczeniaczku. Poprosiła rodziców, aby zabrali ją do schroniska dla zwierząt, bo tam chciała wybrać sobie pieska. Nie spodziewała się, że uda jej się wybrać jakiegoś psa ze schroniska, bo już tam była, gdy zaginął Toffik, i żaden piesek jej wtedy nie przypadł do gustu.
Wiedziała, że to dlatego, iż bardzo tęskniła za swoim przyjacielem, ale może teraz, gdy ból po pupilku był trochę mniejszy, jednak wybierze. Chodząc od zagrody do zagrody, przyglądała się psiakom.
Nagle w jednym z kojców ujrzała znajomą sylwetkę. Nie wierzyła własnym oczom. Podeszła do siatki, przykucnęła i zawołała do psiaka po cichutku: Toffik? To ty przyjacielu? Pies, gdy usłyszał swe imię, podskoczył i radośnie zamerdał ogonkiem. Ewa ze szczęścia rozpłakała się i zawołała do rodziców: Mamo, tato już wybrałam sobie pieska. Zobaczcie, kogo tu mamy! Zdziwieni rodzice spojrzeli we wskazanym przez dziewczynkę kierunku i ujrzeli, ku własnemu zaskoczeniu,
przyjaciela domu. Szczęściu nie było końca. Ewa płakała i tuliła ze szczęścia a to Toffika, a to znowu mamę. Później okazało się, że Toffik został przywieziony do schroniska bardzo poturbowany. Niestety, psiak uciekając, wpadł pod samochód. Weterynarze walczyli o jego zdrowie i dopiero teraz w pełni doszedł do siebie. Zgubił obrożę i nie można było ustalić, kto jest jego właścicielem. Uradowana Ewa zabrała przyjaciela do domu. Mimo że zrezygnowała już z poszukiwań, zrozumiała iż nie należy tracić nadziei.