Magazyn Day&Night | Marzec/Kwiecień 2017 | nr 93 | Na okładce Anita Lipnicka

Page 1

1


2


3


SPIS TREŚCI NR 93 / MARZEC/KWIECIEŃ 2017

FOTO MIESIĄCA

6

MUZYKA

8

Anita Lipnicka: „Ciągle marzę o tym samym!”

LIFESTYLE

16

20

Nieśmiertelny trencz i jego historia

4

PATRZĄC INACZEJ GADŻETY RECENZJE

Kiełki bezcenne wiosną

Wielkie jajo

Wynalazca Łukasz Kolman

30 31

Gadżety pani domu

Treningi, na które warto postawić wiosną

FOOD&DRINK

Muzyka obiektywem

Edukacja szyta na miarę

Zapomniane tradycje wielkanocne

MODA

24

Wirtualne kontakty nie wystarczą

14

Recepta na szczęście

ZDROWIE&URODA

ART&DESIGN

22

32

Płyta, książka

KALENDARZ

33

GRATISY

34


Mariola Szopińska REDAKTOR NACZELNA Niewiele jest takich okresów w roku, kiedy mamy szansę obserwować, jak cała przyroda budzi się do aktywnego życia. Zdecydowanie przyszedł czas pobudki z zimowego letargu, zwłaszcza, że pierwsze promienie wiosennego słońca inspirują do działania i do… marzeń. W końcu to właśnie marzenia są najlepszym motywatorem do pracy. Wie o tym doskonale Anita Lipnicka, gość aktualnego wydania Day&Night, która już 21 lat temu porwała słuchaczy śpiewając, że „wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń”. O czym artystka marzy obecnie? Zapraszam do lektury specjalnego wywiadu tuż przed koncertem wokalistki, która już 31 marca wystąpi na scenie LUKR. Szczęście. Bezcenna wartość, do której dąży każdy z nas. Czy można je budować, nie licząc na poprawę zewnętrznych okoliczności? Okazuje się, że choć to długa i żmudna praca, to jednak wcale nie awykonalna. Zaintrygowani? Zapraszam do lektury. Wiosna to idealny czas na zmiany. Warto zacząć od… siebie. Wiosną nasz organizm potrzebuje dodatkowych witamin i minerałów. Zdrowe kiełki możemy wyhodować na własną rękę i urozmaicać za ich pomocą niemal każdą potrawę. Najwyższa pora również skończyć z wymówkami, które powstrzymują nas od ćwiczeń i aktywności fizycznej. Sprawdźcie, na jakie treningi warto postawić wiosną. Wielkanoc to nie tylko najważniejsze święto chrześcijańskie, ale także czas radości i okres tradycji kultywowanych od lat. Czy jednak na pewno kultywujemy tradycje? Niektóre zwyczaje świąteczne dzisiaj są tylko wspomnieniem. I to nie bez powodu. Sprawdźcie sami, jak dawniej kultywowano wielkanocne obyczaje. Zaskoczenie gwarantowane. Zadziwiające okazują się także możliwości wielkanocnego… jajka. Jakie są te najbardziej nietypowe? Polecam lekturę. Niezależnie od panującego sezonu, klasyka nie umiera nigdy, a w modzie jest na to wiele dowodów. Jednym z nich jest kultowy trencz, którego historia sięga XIX w. Płaszcz dedykowany początkowo żołnierzom znacznie poszerzył swoje zastosowanie. Jaka jest historia tej ikonicznej części garderoby zaprojektowanej przez Thomasa Burberry? Koniecznie oddajcie się lekturze. „Student Wynalazca” – właśnie w tym prestiżowym konkursie zwyciężył rzeszowianin, 25-letni Łukasz Kolman, którego rewolucyjna laska z GPS-em ułatwi życie i poruszanie się osobom niewidomym. Jak działa, kiedy będzie dostępna do użytku publicznego i jak to wszystko się zaczęło? Zapytaliśmy u źródła. Zapraszam do lektury, jednocześnie życząc inspiracji do działania i spełniania planów. W końcu warto marzyć i marzenia spełniać!

NA OKŁADCE: ANITA LIPNICKA EDYCJA: MARIUSZ UCHMAN FOT. WIKTOR FRANKO

Aplikacja Day&Night

facebook.com/ DayAndNightMagazyn

Snapchat: dayandnight_pl

Instagram: dayandnight_pl

twitter.com/ dayandnight_pl

Issuu.com/dayandnight

REDAKCJA

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

FOTOGRAFIE

WYDAWCA

al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów Millenium Hall, II p., tel. 17 770 07 15 redakcja@dayandnight.pl www.dayandnight.pl www.facebook.com/DayAndNightMagazyn www.aplikacja.dayandnight.pl

Bartłomiej Skubisz Izabela Szulc Wiktor Tokarski Daniel Kowalczyk Ewelina Samagalska Agata Bujara Paulina Walanus

Paweł Dubiel Grzegorz Bukała

Media Show ul. Ułanów 4a 35-308 Rzeszów

REDAKTOR NACZELNA Mariola Szopińska

WSPÓŁPRACA

BIURO MARKETINGU I REKLAMY

Anna Tomczyk Kaja Kustra

marketing@dayandnight.pl tel. 885 858 859, 661 825 710, 601 688 638

SKŁAD Daniel Porada

DRUK

KOREKTA

Drukarnia Papirus ul. Spytka 11, 37-500 Jarosław www.papirusjaroslaw.pl

Ewelina Kania

www.dayandnight.pl

youtube.com/ DayAndNightMagazyn

MAGAZYN BEZPŁATNY NR 93 ISSN 1689 - 6610 www.dayandnight.pl

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

5


foto miesiąca

Ćwierćfinał konkursu Mister Polski 2017 w Rzeszowie 4 marca Ćwierćfinałowa gala konkursu Mister Polski 2017 odbyła się w rzeszowskim klubie LUKR. W roli prowadzących mogliśmy zobaczyć Klaudię Wiśniowską – prezenterkę Superstacji oraz debiutującego w roli prezentera Rafała Jonkisza – Mistera Polski 2015, którego gościliśmy na okładce magazynu Day&Night w marcu zeszłego roku. Na scenie LUKR zaprezentowało się 30 kandydatów, pretendujących do tytułu Mister Polski 2017. Imprezie towarzyszyły wielkie emocje i ostra rywalizacja. Wśród wyróżnionych znaleźli się: Jakub Kucner – Mister LUKR, Patryk Stempniak – Mister Talent, Mateusz Duda – Mister Best Body, Michał Lembicz – Mister Plebiscytu SMS. fot. Grzegorz Bukała

Koncert Sorry Boys w LUKR 17 lutego

Breakout Days Symfonicznie w Rzeszowie 3 MARCA

Wielu muzycznych emocji dostarczył koncert zespołu Sorry Boys, którego wokalistkę, Belę Komoszyńską gościliśmy na okładce poprzedniego wydania Day&Night. Rzeszowska publiczność miała okazję usłyszeć na żywo m.in. słynny utwór „Wracam”. Fani zespołu dali się porwać dynamicznym rytmom i tanecznym krokom wokalistki. Dotychczasowe brzmienie Sorry Boys zostało wzbogacone na żywo o nowe, bardziej akustyczne instrumentarium, dostarczając publiczności fantastycznej energii i dobrej zabawy.

Wielkie widowisko muzyczne upamiętniające twórczość Tadeusza Nalepy i Miry Kubasińskiej – liderów grupy Breakout i pionierów rzeszowskiej sceny bluesowej budziło spore zainteresowanie tuż po zapowiedzi i było jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń kulturalnych ostatnich miesięcy w Rzeszowie. Rekordowa frekwencja uczestników koncertu była najlepszym dowodem na to, że twórczość Tadeusza Nalepy zajmuje szczególne miejsce w sercach rzeszowian. Na scenie wystąpili: Piotr Nalepa, Piotr Nowak, Leszek Cichoński, Robert Lubera, Żaneta Lubera - która wykonywała partie Miry Kubasińskiej.

6

fot. Grzegorz Bukała

fot. Paweł Dubiel


XVI Podkarpackie Targi Pracy 23 lutego

VI Rzeszowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Organizatorem XVI już edycji największych na Podkarpaciu Targów Pracy było Biuro Karier Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Na targach obecnych było blisko 60 pracodawców, którzy zaprezentowali setki miejsc pracy.

Marsz upamiętniający Żołnierzy Wyklętych był częścią ogólnopolskich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych i zorganizowany został przez Młodzież Wszechpolską, Obóz Narodowo-Radykalny i Narodowy Rzeszów.

fot. Paweł Dubiel

KONCERT ORGANKA W LUKR 17 marca Wyjątkowy koncert nietuzinkowego Tomasza Organka - jednego z najpopularniejszych aktualnie muzyków w Polsce, zgromadził rzesze zainteresowanych. Uczestnicy muzycznej uczty mieli okazję usłyszeć na żywo

1 MARCA

fot. Grzegorz Bukała

największe przeboje Organka, w tym słynną "Czarną Madonnę". Na scenie nie brakowało zaskoczeń. Z wielkim entuzjazmem powitana została KORA, która wystąpiła w klipie "Czarna Madonna" i którą na żywo można było zobaczyć właśnie podczas koncertu w LUKR. fot. Grzegorz Bukała

7


Aż trudno uwierzyć, że to już 21 lat temu śpiewałaś, że „wszystko się może zdarzyć”. Sam utwór w swej ponadczasowości do dziś jest jak najbardziej aktualny i inspirujący. Jak na przestrzeni lat oceniasz swój pierwszy solowy album po opuszczeniu Varius Manx? Mam do tej płyty duży sentyment. Była dla mnie bardzo ważna, musiałam nią udowodnić, że dam radę bez zespołu, że mogę z powodzeniem funkcjonować jako solowa artystka. Ten okres wiąże się również z moim pobytem w Londynie, nawiązaniem współpracy z tamtejszymi muzykami, pierwszymi próbami pisania nie tylko własnych tekstów, ale też muzyki do piosenek, współkomponowanie z innymi. Bardzo ciekawy moment w życiu, pełen nowych doświadczeń, inspiracji, otwierający głowę i serce, rozwijający i umacniający zarazem. Chętnie wracam myślami w tamte sytuacje i miejsca, kiedy chłonęłam ten Londyn każdym porem skóry, biegałam po teatrach, wystawach, knajpach z jedzeniem, jakiego nigdy wcześniej nie próbowałam... To był krok milowy dla mnie, jeśli chodzi o poznawanie świata i siebie. Ponad 20 lat w show-biznesie to szmat czasu i doświadczeń. Gdybyś miała teraz udzielić kilku ważnych wskazówek zaczynającej karierę Anicie – co by to było? Mam właściwie jedną wskazówkę – bądź sobą! Choć wydaje się to banalne, najtrudniej

właśnie jest osiągnąć ten stan klarowności „ja”, bez bycia zaburzonym oczekiwaniami innych wobec ciebie, bez próbowania zadowolenia kogokolwiek swoją muzyką czy tekstami. Kluczem do spełnienia jest nakarmienie własnych pragnień, tworzenie czegoś, co odpowiada na twoje wewnętrzne potrzeby. Wtedy rodzą się rzeczy prawdziwe. A tylko prawdziwe rzeczy z kolei poruszają innych. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Który z Twoich utworów był dla Ciebie najbardziej przełomowy? Było ich kilka. Ale chyba ten najważniejszy to piosenka „Zanim Zrozumiesz”, od której wszystko się zaczęło... Jak wyjazd do Londynu wpłynął na Twoją twórczość? Jak wspomniałam, cała przygoda z Londynem to dla mnie bardzo istotny kawał życia. Jakoś ta Anglia od początku się przewijała w mojej historii w bardzo mocny sposób. Tam nagrałam dwie płyty solowe, potem „Nieprzyzwoite Piosenki” z Johnem Porterem. Dwukrotnie wracałam też do Londynu, by pracować nad dwoma ostatnimi płytami solo, już w okresie mojej współpracy z Johnem. A propos, współpraca muzyczna z Johnem Porterem zaowocowała trzema doskonałymi albumami, krążek „Nieprzyzwoite piosenki” przez wiele tygodni był numerem jeden wśród najlepiej sprzedających się płyt. Czy bierzesz pod uwagę współpracę z innym artystą w przyszłości? Oczywiście. Jestem otwarta na współpracę z innymi. Jednak bardzo rzadko się zdarza, by ta współpraca była tak zażyła i tak owocna, jak to miało miejsce z Johnem. Nasze spotkanie było kosmiczne! Byliśmy sobie przeznaczeni, mieliśmy jakąś historię do wypełnienia. Czas naszej muzycznej kolaboracji wciąż pozostaje dla mnie chyba najpiękniejszym spełnieniem artystycznym, jakiego przyszło mi doświadczyć. Trudno byłoby osiągnąć mi podobne porozumienie z kimś innym. Tak ie rzecz y nie zdarzają się dwa raz y. Masz również na koncie nagranie par tii wokalnych dla „Meridy Walecznej” Walta Disneya. Jak wspominasz to doświadczenie? To nie było łatwe zadanie! Disney to wymagający klient! Partie pisane do filmów dla dzieci z pozoru melodyjne i wpadające w ucho, są bardzo wymagające do zaśpiewania. Trzeba się wykazać dobrym warsztatem, kontrolą

8

Fot. Wiktor Franko

MUZYKA

PONAD 20 LAT NA SCENIE, LICZNE PRESTIŻOWE NAGRODY MUZYCZNE I PIOSENKI, KTÓRE MIMO UPŁYWU CZASU NIE TRACĄ NA AKTUALNOŚCI. ANITA LIPNICKA JUŻ 21 LAT TEMU PORWAŁA SŁUCHACZY, ŚPIEWAJĄC, ŻE „WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ, GDY GŁOWA PEŁNA MARZEŃ”. DZIŚ JEST JEDNĄ Z NAJBARDZIEJ ROZPOZNAWALNYCH I CENIONYCH POLSKICH WOKALISTEK I PROMUJE NAJNOWSZĄ PŁYTĘ ZATYTUŁOWANĄ „PTASIEK”. JAKIE PRZESŁANIE NIESIE TYTUŁOWY „PTASIEK”, KIM JEST DZIEWCZYNA Z „RZEKĄ W TLE” I O CZYM MARZY OBECNIE ANITA LIPNICKA? ARTYSTKA JUŻ 31 MARCA WYSTĄPI W RZESZOWSKIM KLUBIE LUKR.


W 2013 ukazała się Twoja piąta już solowa płyta „Vena Amoris”, po raz pierwszy od 13 lat nagrana w całości w języku polskim. Jak czuje się artysta nagrywający w języku ojczystym po tak długiej przerwie? Bardzo lubię tę płytę, jestem dumna z tekstów, jakie tam napisałam. Faktycznie podeszłam do tematu z lekką tremą, bo od wielu lat wcześniej niczego nie stworzyłam po polsku, z Johnem pisaliśmy i śpiewaliśmy wyłącznie po angielsku. Ale byłam usatysfakcjonowana efektem końcowym. Nie ma na tej płycie ani jednego słowa, które bym chciała zmienić, wyrzucić... Skrupulatnie „gardzisz” ściankami, „bywaniem”, raczej nie sposób zobaczyć Cię w telewizji śniadaniowej czy w obsadzie jurorskiej programów typu „talent show”. Jaki jest Twój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu? Nie mam wolnego czasu! A jeśli go mam, to zazwyczaj wybieram kino albo książkę. Miewam też zrywy życia „na sportowo”, chodzę na siłownię albo biegam przez parę miesięcy, a potem znowu nagle nic nie robię. Ogólnie nie jestem osobą systematyczną, trudno mi robić coś cyklicznie, rutynowo. Więc te moje fascynacje związane z pomysłami, jak wypełnić czas wolny, często się zmieniają. Gdybym mogła, z pewnością zawsze wybierałabym plażę i morze. Ale niestety mieszkam w Warszawie i trochę z tym jest problem (śmiech). Od niedawna nazywasz się Anita Gray. Nie czułaś żalu, zmieniając nazwisko, które m.in. w branży muzycznej jest postrzegane również jako marka? Przyjęłam nazwisko mojego męża, bo czułam, że tak jest właściwie. Chciałam jakoś oddzielić swoją prywatność od persony zawodowej. Od tej pory moje dawne nazwisko będzie po prostu moim pseudonimem artystycznym - więc w tej materii nic się nie zmieni. Będę występować na scenie oraz nagrywać płyty wciąż jako Anita Lipnicka.

Po kilku latach muzycznej ciszy wróciłaś z singlem „Ptasiek”, który zyskał popularność niedługo po premierze. Inspiracją do jego napisania był zmarły Nick Talbot, z którym współpracowałaś przy płycie „Hard Land of Wonder”. Jakie przesłanie niesie „Ptasiek”? „Ptasiek” to moja osobista piosenka „dziękczynna”, ukłon nie tylko w stronę Nicka, ale też innych osób, które napotkałam w swoim życiu, a które swoją wrażliwością i niezwykłym duchem dotknęły mnie i odmieniły na zawsze, uczyniły, że jestem dziś tym, kim jestem. W tym przypadku sam „Ptasiek” jest więc postacią alegoryczną, symbolizuje człowieka o cienkiej skórze, marzyciela, nadwrażliwca, który nie do końca poradził sobie w zderzeniu z rzeczywistością. Jednak to kim był, co tworzył, nie odeszło w zapomnienie, bo zainspirowało innych i przez to wciąż jest żywe. W „Ptaśku” śpiewasz o dziewczynie „z rzeką w tle”, dużo wcześniej napisałaś także piosenkę pt. „Rzeko”. Czy rzeka ma dla Ciebie znaczenie symboliczne? Celowo wplątałam tu ten wątek, odnosząc się do siebie sprzed lat, tej, którą byłam, gdy miałam sny, gdy nie czułam żadnych ograniczeń, a za mną stała rzeka pełna nieskończonych możliwości... W pewnym sensie sama byłam takim „Ptaśkiem”. On jednak odszedł, ja zostałam. Może po to, by dalej nieść jego opowieść? By inspirować innych? 31 marca wystąpisz w Rzeszowie, w klubie LUKR. Masz jakieś wspomnienia związane z naszym miastem? Czego możemy spodziewać się podczas koncertu? Największym wspomnieniem jest postać Ś.P. Mariusza Szczurka, mojego długoletniego managera, który pochodził z Waszego miasta. Mimo że w chwili gdy odszedł nie pracowaliśmy już razem, bardzo przeżyłam wieść o jego śmierci. Był cudownym człowiekiem, wspaniałym przyjacielem. Brakuje mi go do dzisiaj. Swego czasu bywałam w Rzeszowie bardzo często. W jednym z podrzeszowskich studiów nagrywaliśmy też z Johnem demówki do naszych płyt. Większość naszej ekipy technicznej pochodziła z Rzeszowa. Na zakończenie cofnijmy się na moment w czasie do roku 1996, kiedy zaczynając karierę muzyczną śpiewałaś, że „wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń” i… wróćmy do teraźniejszości. O czym marzy tu i teraz, 41-letnia Anita Lipnicka? Nie uwierzysz, ale ciągle marzę o tym samym! By nagrać płytę życia, najlepszą! Sęk w tym, że gdy robisz to tyle lat, wcale nie wiesz ani lepiej ani więcej i lęki pozostają te same – co jeśli nie mam już nic ciekawego do powiedzenia? Co jeśli nie dam rady, jeśli nie potrafię? I tak dalej. Cała litania niepewności, które w tym zawodzie nie opuszczają cię nigdy. Głupia ja. Dlaczego nie zostałam fryzjerką (śmiech)?! Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA

9

MUZYKA

nad głosem. Ja nigdy nie uczyłam się śpiewać, do tej pory nie pojmuję jak to robię z technicznego punktu widzenia. Improwizuję w tym temacie (śmiech)! Byłam również brana pod uwagę, by dać głos do jednej z postaci. Ale to dopiero okazało się dla mnie niewykonalne! To naprawdę trudna sztuka, dubbing. Nie mogłam jakoś zaskoczyć!


ANNATOMCZYK

FELIETON

NIE MARNUJ JEDZENIA, POMÓŻ INNYM! Co czwarty Polak w ciągu ostatnich siedmiu dni wyrzucił jedzenie na śmietnik - pisze Centrum Badania Opinii Publicznej, komentując sytuację z 2016 roku. Szczerze powiem, że w tej grupie jestem też ja, a wiele wskazuje na to, że i Ty - Drogi Czytelniku. Bo coś tam w lodówce zawsze się zepsuje….Marnujemy najwięcej wędlin i pieczywa, potem warzyw, owoców, nabiału, ziemniaków i mięsa – podaje CBOS… Bo minął termin przydatności do spożycia, bo zrobiliśmy za duże zakupy, bo przygotowaliśmy za duże porcje posiłku, bo nie umieliśmy przechować żywności i pokryła je pleśn. W skali Polski – rocznie marnuje się aż 9 milionów ton jedzenia (dane z 2010 roku Komisji Europejskiej), a w skali Unii Europejskiej – aż 88 milionów ton! W tym paskudnym rankingu Polska zajmuje niechlubne piąte miejsce, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią (dane Federacji Polskich Banków Żywności). Ale nie to jest najgorsze… Od tych smutnych statystyk jest jeszcze coś znacznie gorszego! – OBOJĘTNOŚĆ. W XXI wieku w Polsce chleb na śmietniku czy w rowie uchodzi za tak samo zwyczajny śmieć jak stary trampek, pudełko po papierosach czy opakowanie po lodach. Nie może mi z oczu zniknąć wstrząsający widok brudnych kromek chleba wymieszanych z gospodarskimi śmieciami w rzeszowskiej sortowni śmieci. Ile ludzi ma za dużo chleba? Ilu nie dzieli się z innymi? Ilu nie pamięta o tym, że należy mu się szacunek? A ilu w ogóle nie wie, że Polacy od wieków okazywali mu cześć, a marnowanie traktowali jak grzech? Pamiętacie na przykład, że od wieków w Polsce całowało się kromkę chleba, gdy spadła na ziemię...? Skąd ta refleksja właśnie dziś? – Przed chwilą scrollowałam Facebooka. Wzruszyła mnie do głębi fotografia malutkiego chłopca Jala z Sudanu Południowego, który umarł z głodu na rękach matki. W tym kraju trwa brutalna wojna. Ale ludzie giną nie tylko wskutek zabijania. Aż połowie ludności grozi klęska głodu. Szef biura UNICEF w tym kraju - Jeremy Hopkins alarmuje, że jeśli pomoc nie dotrze do dzieci wiele z nich umrze. Już teraz ponad 250 tysięcy dzieci w Sudanie Południowym jest poważnie niedożywionych. ONZ ogłosiła stan klęski głodu w niektórych regionach. Również papież Franciszek zaapelował o pomoc dla głodującej Afryki. Można to zrobić wchodząc na stronę Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, ale też na stronę UNICEF POLSKA. Nie marnujmy jedzenia i pomóżmy innym. Chociaż ten jeden raz.

10

17 STYCZNIA B.R. W WOJEWÓDZKIM DOMU KULTURY W RZESZOWIE ODBYŁA SIĘ PREMIERA FILMU "RZESZOWSKIE JANUSZE" OPOWIADAJĄCEGO O ŻYCIU I TWÓRCZOŚCI EDWARDA JANUSZA, RZESZOWSKIEGO FOTOGRAFA I DOKUMENTALISTY TWORZĄCEGO NA PRZEŁOMIE XIX I XX W.

PIONIERSKI TEMAT I UDANA PREMIERA

Ten krótkometrażowy dokument wzbogacony o wątki fabularne wzbudził duże zainteresowanie wśród rzeszowian, którzy szczelnie wypełnili obie sale WDK-u. Skąd pomysł na film?

2

- Kilka lat temu usłyszałem określenie "janusze" na stare fotografie widoczne w mieście. Zgłę1 na film powstał podczas biając temat dotarłem do postaci Edwarda Janusza. Sam pomysł burzy mózgów, bodźcem był konkurs Podkarpackiej Komisji Filmowej na realizację filmu dokumentalnego - opowiada jeden z twórców filmu (reżyseria, zdjęcia, montaż) Jakub Kowalski, a wtóruje mu współodpowiedzialna za scenariusz i reżyserię Ilona Dusza-Kowalska: - Edward Janusz do tej pory był postacią znaną w kręgach pasjonatów miejskich, ale nieznaną szerszemu gronu. Wraz z rodziną pozostawił po sobie imponujący dorobek fotograficzny, który daje nam znakomitą perspektywę na Rzeszów dawnych lat. Warto podkreślić, że twórcy filmu skupieni w Fundacji Rzeszowskiej jako pierwsi podjęli się filmowego przybliżenia widzom postaci rzeszowskiego fotografa i zrobili to w ekspresowym tempie. Prace nad filmem trwały jedynie trzy miesiące, jednak efekt już po pierwszych 4kilku minutach robi wrażenie. Sama produkcja filmu została poprzedzona sięgnięciem do źródeł: - Nasze dzieło niewątpliwie zyskało na wartości i autentyczności dzięki zaangażowaniu w film ekspertów, a w szczególności prawnuczki Edwarda Janusza pani Elżbiety Kaliszewskiej oraz wnuczki pani Ireny Elgas-Markiewicz. Obie panie ciepło nas przyjęły u siebie i bardzo nas wspierały w realizacji filmu. Są chodzącymi skarbnicami wiedzy - opowiada Ilona Du5 sza - Kowalska. Obie członkinie rodziny rzeszowskiego fotografa uświetniły swoją obecnością premierę filmu i nie kryły wzruszenia po jego obejrzeniu.


Zdjęcia do filmu odbywały się w obecnym budynku Estrady Rzeszowskiej przy ul. Jagiellońskiej, gdzie w przeszłości mieszkał syn bohatera filmu, Fryderyk Janusz. Tam zrekonstruowano wnętrze salonu, a także zakładu fotograficznego z pierwszych lat XX wieku. Wcześniej, aby uczcić pamięć o Edwardzie Januszu na drzwiach garażu obok siedziby Estrady powstał mural z wizerunkiem fotografa wykonany przez podkarpackiego twórcę Arkadiusza Andrejkowa.

FELIETON

KAJAKUSTRA

TRADYCJA I NOWOCZESNOŚĆ

Niewątpliwym atutem filmu "Rzeszowskie Janusze" jest twórcze i nowoczesne wyeksponowanie zdjęć Edwarda Janusza przy pomocy animacji 2.5 D, które ukazują przenikanie się kadrów dawnych ulic Rzeszowa z ich dzisiejszymi odpowiednikami. Obraz urozmaicają również wątki fabularne. W rolę Edwarda Janusza wcielił się Waldemar Czyszak, aktor Teatru im. Wandy Siemaszkowej.

CIĄG DALSZY NASTĄPI

Autorzy zdradzają, że nie jest to ich ostatnie słowo, jeżeli chodzi o przybliżanie mieszkańcom Rzeszowa postaci autora popularnych "januszy": - Widzowie chcieliby, aby film był dłuższy i chcieliby zobaczyć więcej januszy. Bardzo nas to cieszy, bo to znaczy, że zasialiśmy ziarno, które teraz kiełkuje społecznym zainteresowaniem naszym dziedzictwem. Celowo nie zdradzaliśmy wszystkiego w jednym filmie, żeby mieć pole do popisu w jego kolejnej części - zdradza Ilona Dusza - Kowalska, a myśl rozwija współautor scenariusza, Jakub Pawłowski: - Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że wytycznymi do kolejnych części będą dzieje zakładu fotograficznego. Jeśli zakład powstał pod koniec XIX w., a funkcjonował do lat 70. XX w., to łatwo obliczyć, jakie epoki obejmą przyszłe części. Wszystkie opowiadać będą historię Rzeszowa z perspektywy januszy - zbioru fotografii pozostawionych przez rzeszowskich fotografów z rodu Januszy. Póki co, zainteresowani, którzy nie mieli jeszcze okazji by zobaczyć "Rzeszowskich Januszy", mogą nadrobić zaległości w najbliższej przyszłości. Film będzie można obejrzeć w maju podczas Nocy Muzeów w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej oraz w czerwcu w ramach festiwalu Wschód Kultury. Twórcy chcieliby również dotrzeć z filmem do rzeszowskich szkół, domów kultury i bibliotek. Honorowy patronat nad filmem objął Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc. BARTŁOMIEJ SKUBISZ

Fot. materiały organizatora

6

7

9

KRÓTKA REFLEKSJA O (NIE)NARZEKANIU Podobno Polacy uwielbiają narzekać. Co złośliwsi uważają, że posiadamy nadzwyczajną wręcz umiejętność wynajdywania rozmaitych powodów do marudzenia. Bo kolega więcej zarabia, koleżance lepiej się wiedzie, a u sąsiada to nawet trawa jest bardziej zielona! Przyznaję, sama często przyłapuję się na myśleniu, że moja szklanka jest do połowy pusta, a nie w połowie pełna. Z czego wynika skłonność do narzekania i czy rzeczywiście malkontenctwo to nasza narodowa przywara? Pozwólcie, że podzielę się z Wami krótką refleksją o mylnych stereotypach i sile pozytywnego myślenia. Parę lat temu poznałam Chrisa. Chris ma 27 lat, kredyt hipoteczny na kolejne 25 i wysłużone (ale własne) auto. Mieszka w kraju mlekiem i syropem klonowym płynącym, miejscu kojarzonym z hokejem, dużą ilością śniegu i wyjątkowo uprzejmymi ludźmi. Stereotypów nie lubię, jednak Chris jest żywym i chodzącym przykładem potwierdzającym wyobrażenie o „typowym Kanadyjczyku”. Zawsze uśmiechnięty, pomocny i życzliwy. Może to zasługa miejsca, w którym mieszka? Raczej nie, nie bez powodu Kanada nazywana jest krajem wiecznej zimy, a już dawno udowodniono, że w miejscach, gdzie słońce widuje się rzadko, odsetek ludzi cierpiących na depresję jest niepokojąco wysoki. Narzekaczy powinno być więc tam całkiem sporo. Może zatem wrodzony optymizm to typowa dla Kanadyjczyków przypadłość? Niewykluczone, ale czy wspominałam, że mieszkający od paru lat w kraju klonowego liścia Chris jest z krwi i kości Polakiem? Podejrzewam, że powodów do marudzenia ma tyle samo, co większość z nas. Tym, co go odróżnia, jest inne podejście do problemów. Bądź dobrej myśli, bo po co być złej? – apelował niegdyś do Mrożka Lem, rada wydaje się być jednak uniwersalna i ponadczasowa. Nie traćmy energii i czasu na zbędne narzekanie, nie porównujmy się wiecznie do innych i nie zapominajmy, jak wiele zależy od samego nastawienia. Morału na koniec nie będzie, złotej rady też niestety nie udzielę. Chciałabym jednak zaapelować - nie porzucaj w kąt swoich różowych okularów! Nawet jeśli są nieco wysłużone, miejscami porysowane czy przybrudzone, wciąż mogą spełniać swoją funkcję, pomagając dostrzegać świat w kolorowych (albo przynajmniej jaśniejszych) barwach.

11


FELIETON

DANIELKOWALCZYK

uczta w łańcucie i rzeszowie

Telewizja Fake TV z nieukrywaną satysfakcją oraz prawdziwą przyjemnością (wszak nasze motto to: „Przyjemność dla Widza, satysfakcja dla nadawcy”) prezentuje Państwu nową ramówkę na zbliżający się wielkimi krokami sezon wiosenny. Przewidzieliśmy w niej całą moc atrakcji, które wręcz wyleją się z telewizyjnych ekranów strumieniem przyjemności. Zamiast ostrzegać przed tą powodzią, nasi prezenterzy pogody mają dla Państwa zgoła odmienny komunikat; prosimy zażywać kąpieli w tym pobudzającym zmysły, ożywczym oraz iście rozkosznym nurcie bez żadnych ograniczeń! Zachęcamy gorąco, abyście razem z nami przeszli przez wiosnę tanecznym krokiem. Oto bowiem rusza pierwszy sezon prekursorskiego show „Taniec ze zwierzętami”. Długo walczyliśmy o to, aby program poprowadził niezastąpiony Krzysztof Irbis, który - jak zwykle zresztą - oczaruje wszystkich swoją nieprzemijającą młodością i starannie wystudiowanym uśmiechem hollywoodzkiego gwiazdora. Musimy Państwu zdradzić, że nasi rodzimi celebryci wprost zabijali się o przywilej udziału w tym bezprecedensowym telewizyjnym przedsięwzięciu (wystarczy sprawdzić ostatnie kroniki policyjne), ale nam udało się nakłonić do uczestnictwa prawdziwą gwiazdę, która lśni niezmąconym blaskiem za Oceanem. Mowa oczywiście o Dżoannie Grupie, która dała się poznać jako nieustraszona obrończyni praw zwierząt, pozując jak ją Pan Bóg stworzył w oblanych czerwoną farbą futrach (sztucznych). Jej tanecznym partnerem będzie niedźwiedź Marek (prawdziwy). Czy Dżoanna będzie równie nieustraszona w tanecznych zmaganiach ze swoim nieco nieokrzesanym partnerem? Podobnie jak Państwo z niecierpliwością oczekujemy na zmysłowe tango w ich wykonaniu. Zaś dla tych widzów, którzy nade wszystko cenią sobie prawdziwe telewizyjne wzruszenia, przygotowaliśmy coś specjalnego. Startujemy z reality show „Chińczyk szuka żony”. Korzystając z faktu, że w Chinach jest akurat 25 milionów kawalerów bez żadnej szansy na ożenek (dziewczynki nie były jakoś specjalnie entuzjastycznie przyjmowane na tym świecie już przed porodem, albo nawet i po), postanowiliśmy dać im szansę i zbudowaliśmy prawdziwy uczuciowy „Jedwabny Szlak”. Tym samym niejako antycypujemy budowę nowego realnego „Jedwabnego Szlaku”, którym nasi liczni kawalerowie mogliby przybyć do nas, np. jako chińska armia. Wolimy mieć ich u siebie już teraz jako potencjalnych zięciów oraz mężów. Czy będziecie Państwo w stanie oprzeć się ofercie programowej Fake TV?

12

1

OD PRAWIE 60 LAT ZAMEK W ŁAŃCUCIE ZAMIENIA SIĘ W JEDNO Z NAJWAŻNIEJSZYCH MIEJSC KONCERTOWYCH EUROPY. DNI MUZYKI KAMERALNEJ ZORGANIZOWANE PO RAZ PIERWSZY W 1961 ROKU PRZEZ JANUSZA AMBROSA ZMIENIŁY SIĘ W ZNANY I CENIONY W MUZYCZNYM ŚWIECIE MUZYCZNY FESTIWAL. JEGO KOLEJNA EDYCJA – JUŻ ZA KILKA TYGODNI.

Jest taki czas w roku, kiedy Rzeszów i Łańcut stają się sobie tak bliskie, że kilkanaście kilometrów, które dzielą te dwa miasta zdają się nie istnieć. To czas organizowanego przez Filharmonię Podkarpacką Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Tegoroczna, 56. edycja tego niezwykłego wydarzenia potrwa aż 9 dni, a rozpocznie się 20 maja w parku przed zamkiem.

KONCERTY PLENEROWE

Dwa pierwsze dni festiwalowe to koncerty w przepięknej scenerii zamku w Łańcucie. Koncert inauguracyjny zatytułowany „Gala Gwiazd” będzie zaproszeniem do wysłuchania najsłynniejszych arii i duetów operowych i operetkowych takich kompozytorów jak W. A. Mozart, G. Rossini, G. Verdi czy G. Puccini. Tego dnia publiczność wsłucha się w niezwykłe głosy dwóch sopranistek – Katarzyny Dondalskiej i Joanny Woś oraz mezzosopranistki Moniki Lendzion-Porczyńskiej. Męskie partie należeć będą 2 uznawanego za jednego z największych barytonów świata. do Pawła Skałuby i Andrzeja Dobbera O Drugiego dnia festiwalu na parkowej scenie przy Rezydencji Lubomirskich i Potockich pojawi się 1 wystąpi ze swoim aujazzowa gwiazda światowego formatu. Pochodząca z Brazylii Ive Mendes O torskim repertuarem w towarzystwie instrumentalistów brytyjskich oraz kwintetu smyczkowego Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej. Artystka jest bardzo ceniona w Polsce. Jej płyty w naszym kraju wydawane są w specjalnych rozszerzonych wersjach, a ona sama chętnie przyjeżdża nad Wisłę, aby tutaj dzielić się swoją muzyczną wrażliwością i kołysać serca Polaków w rytmie bossa novy.

TERAZ POLSKA

Kolejne dwa dni festiwalu gromadzić będą publiczność w sali balowej Muzeum-Zamku, a ich motywem przewodnim staną się polscy artyści światowej sławy. I tak pierwszego dnia zapre3 , który wykona utwory J. Haydzentuje się kwartet smyczkowy Apollon Musagete Quartett O na, E. Griega oraz "Kartkę z niezapisanego dziennika" K. Pendereckiego. Natomiast we wtorek 4. 5 pod batutą Michaela Maciaszczyka O (23. maja) zabrzmi Wiedeńska Orkiestra Kameralna O W czasie tego koncertu usłyszymy dwie symfonie J. Haydna (nr 82 i 88) oraz Koncert skrzypcowy A-dur KV. 219 W. A. Mozarta.

CHOPIN I NIE TYLKO

Uszy wielbicieli Fryderyka Chopina zostaną dopieszczone piątego dnia festiwalu (środa) za 6 , laureatki II nagrody na IX Międzynarodowym Konkursie Piasprawą pianistki Diny Yoffe O nistycznym im. Fryderyka Chopina. To ona właśnie wykona Nokturn Es-dur op. 55 nr 2 oraz III Soarę h-moll op. 58 F. Chopina. Tego wieczoru łotewska pianistka zaprezentuje też Sonatę nr 16 G-dur op. 31 L. van Beethovena oraz Fantazje op. 116 J. Brahmsa.

Fot. materiały organizatora

OTWARCIE NOWEGO SEZONU


3

4

FELIETON

BARTŁOMIEJSKUBISZ

2

KTO SIĘ "WOZI"? 5

6

7

8

9

10

POŻEGNANIE Z ZAMKIEM

W czwartkowy wieczór sala balowa łańcuckiego Zamku zapełni się po raz ostatni, choć nie będzie to ostatni dzień festiwalu. Muzycznych emocji dostarczać będzie Orkiestra Kameralna Wratislavia pod dyrekcją Jana Staniendy. Na scenie pojawi się też rosyjski wiolonczelista Ivan 7 , a w repertuarze zagoszczą utwory G. Ph. Telemanna (Suita Don Kichot), L. BocMonighetti O cheriniego (Koncert wiolonczelowy D-dur G.479), A. Vivaldiego (Koncert wiolonczelowy G-dur RV 413), G. Rossiniego (I Sonata a quattro G-dur) i A. Dvořáka (Serenada na smyczki E-dur op. 22).

KONTYNUACJA W RZESZOWIE ORAZ BIS

Jako że organizatorem festiwalu muzycznego w Łańcucie jest Filharmonia Podkarpacka z siedzibą w Rzeszowie, dwa kolejne koncerty odbędą się właśnie w jej murach. W piątek przy forte8 . Oprócz pianie zasiądzie pochodząca z Wenezueli amerykańska pianistka Gabriela Montero O jej niepowtarzalnych improwizacji uczestnicy koncertu usłyszą utwory F. Schuberta (Four Impromptus, op. 90, D. 899) i R. Schumana (Karnawał op.9). Przedostatni koncert festiwalowy zainteresuje miłośników Ludwiga van Beethovena. Połączone siły Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej oraz Chór Filharmonii Naro9 wykonają Odę do radości, czyli IX Symfonię dowej pod dyrekcją Massimiliano Caldiego O d-moll op. 125 niemieckiego kompozytora. Wśród solistów posłuchać będzie można Magdaleny Schabowskiej (sopran), Agnieszki Makówki (alt), Tomasza Kuki (tenor) oraz Roberta Gierlacha (baryton).Nowością 56. odsłony Festiwalu będzie „koncert na bis” w hotelu Sokół w Łańcucie, w czasie którego wystąpi Chopin University of Music Big Band oraz pianista Janusz O. Organizatorzy zapraszają na niego w niedzielę, 28 maja. Olejniczak 10

SZTUKA WYSOKA W PIĘKNEJ OPRAWIE

Muzyczny Festiwal w Łańcucie to marka sama w sobie. Od 1961 roku pomieszczenia Zamku Lubomirskich i Potockich, a także te w Filharmonii im. Malawskiego wypełniają muzyką czołowi wykonawcy z Polski i zagranicy. Program wydarzenia obfituje w bogactwo stylów i form muzycznych. Można tam znaleźć monumentalne formy oratoryjne i symfoniczne, jak i występy orkiestr kameralnych, recitale czy wieczory słowno-muzyczne. Z upływem lat Festiwal otwiera się na kolejne gatunki, jak choćby jazz i muzykę współczesną. Coroczne występy w Łańcucie gromadzą publiczność nie tylko z Podkarpacia, ale też innych regionów Polski, Europy oraz – co bardzo cieszy – świata. Bilety, które od pewnego czasu można kupić także on-line (na stronie festiwalu), rozchodzą się jak świeże bułeczki. Trudno się temu dziwić, bo muzyka przemawia głębiej i mocniej, gdy towarzyszy jej piękna oprawa zewnętrza, a taką zapewnia Zamek w Łańcucie.

Bardzo lubię i szanuję twórców, którzy w oryginalny sposób potrafią wyrazić to, co sam myślę. Jednym z takich gości, którzy nie zawodzą, a zazwyczaj pozytywnie zaskakują, jest Ten Typ Mes, z którym rozmowę mogliście przeczytać w poprzednim wydaniu Day&Night. Na swojej najnowszej płycie "Ała" w kawałku "Przewóz osób" Mes dotyka ważnego zjawiska, tzw. "wożenia się", czyli chwalenia się, eksponowania siebie. W kawałku twórca celnie zauważa, że w dzisiejszym świecie, w internecie, mediach, ale też w rzeczywistości wożą się ci, którzy nie bardzo mają się czym pochwalić, natomiast wartościowi ludzie, z godnymi szacunku umiejętnościami, wykonujący zawody wymagające fachowości i lat praktyki pozostają w cieniu. Powodem do tzw. przewózki bywa wygląd, drogi ciuch, drogi samochód, rzadziej realny poparty pracą i wysiłkiem sukces. W pędzie po "lajki" każdy wartościowy fakt przegrywa z kretesem z ładną buzią czy kawałkiem odsłoniętego ciała. A ci nastoletni czy dwudziestokilkuletni mędrcy chcący nas motywować i uczyć życia, nie mając żadnych albo prawie żadnych życiowych doświadczeń i ograniczając się do zbioru frazesów, których nie zawsze potrafią nawet porządnie wyartykułować? W ich cieniu giną doświadczeni socjologowie, psychologowie czy po prostu wielcy mistrzowie danej dziedziny życia, którzy już samym swoim dorobkiem i faktem istnienia powinni być nieporównywalnie większą motywacją. Na szczęście, pomimo tego że się nie "wożą", nadal są ważni dla pewnej grupy ludzi. Jest to jednak grupa mniejsza, a przynajmniej mniej widoczna w wirtualnej i celebryckiej rzeczywistości. Więc jeśli masz w swoim środowisku kogoś, kto jest świetnym lekarzem, muzykiem, sportowcem czy nauczycielem, pokaż go światu, mów o nim, wspieraj go, a wzruszeniem ramion zbywaj tych wszystkich, którzy za wszelką cenę chcą codziennie zwrócić na siebie uwagę, nie mając zbyt wiele do zaproponowania. Na uwagę i szacunek trzeba zapracować.

WIKTOR TOKARSKI

13


LIFESTYLE

WIELKANOC TO NAJWAŻNIEJSZE ŚWIĘTO CHRZEŚCIJAŃSKIE, CZAS RADOŚCI ORAZ OKRES CYKLICZNIE KULTYWOWANYCH TRADYCJI. NIEKTÓRE JEDNAK ZWYCZAJE, MOCNO ZAKORZENIONE W HISTORII Z CZASEM… SAME STAŁY SIĘ TYLKO WSPOMNIENIEM. ZAKRES UŻYTECZNOŚCI WIELKANOCNEJ PALMY CZY POPULARNYCH BAZI DAWNIEJ BYŁ BARDZO BOGATY. RÓWNIEŻ ŚMIGUS-DYNGUS WYGLĄDAŁ KIEDYŚ NIECO INACZEJ. SPRAWDŹCIE, JAK DAWNIEJ KULTYWOWANO WIELKANOCNE ZWYCZAJE.

Fot. Archiwum Day&Night

Kiedyś i dziś

Mimo że wiele wielkanocnych zwyczajów odeszło już w niepamięć, jedno jest pewne: Wielkanoc to wciąż święto najbogatsze w swoiste obrzędy i symbole, związane z celebracją wyjątkowych chwil. W końcu to właśnie tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie czyni święta jeszcze bardziej rodzinnymi i barwnymi. Niektóre świąteczne obyczaje przetrwały w prawie niezmienionej formie do dziś. Wielkanocne porządki od zawsze były nieodłączną częścią świątecznych przygotowań. Kiedyś jednak ich skala była większa niż obecnie. Naturalnym było przedświąteczne malowanie domów. Dodatkowo, przedświąteczne porządki z reguły były gruntowne i wziąć w nich udział mieli obowiązek wszyscy domownicy. Do dziś również z radością malujemy jajka. Wielkanocne pisanki wyglądają różnie w poszczególnych regionach Polski, jednak mimo różnic, niepodważalnie stanowią bardzo ważny element Wielkanocy. W dzisiejszych czasach nikogo nie dziwi zwyczaj topienia Marzanny, który ma być zwiastunem wiosny. Kiedyś topiono… Judasza, czyli słomianą kukłę, z założenia dedykowaną niechlubnej postaci biblijnej, którą początkowo niesiono przez wieś, obrzucano kamieniami, a następnie topiono. Zwyczaj ten kultywowano konkretnie w Wielką Środę. Wielkanocna palma towarzyszy nam do dziś, kiedyś jednak zakres jej użyteczności był o wiele bogatszy. Niegroźne uderzenie domowników palmą było kiedyś gwarantem szczęścia, które będzie towarzyszyć cały rok. Palemki przechowywano także w wazonach lub wtykano je za obraz, co miało chronić dom nie tylko przed nieszczęściem, ale także złośliwością sąsiadów. „Okrojony” zakres użyteczności mają również obecnie tradycyjne bazie, które wykorzystywane są raczej do celów ozdobnych. Dawniej połykanie jednej święconej bazi wróżyło zdrowie i bogactwo. Do dziś popularny zaś Śmigus-Dyngus, czyli Wielkanocny Poniedziałek, kojarzony jest aktualnie głównie z oblewaniem się wodą. Dawniej wylewaniu wody towarzyszyło także uderzanie się wierzbowymi gałązkami – nazywane właśnie śmigusem. Śmigusa można było jednak uniknąć i „wykupić” się pisankami, słodyczami lub pieniędzmi, czyli przysłowiowym dyngusem.

Świąteczne przysmaki z historią

Wielkanocny żurek do dziś zajmuje główne miejsce na wielkanocnym stole, a jego zapach wielu z nas kojarzy się wyłącznie ze świętami Wielkiej Nocy. Kiedyś żurek spożywano jednak przez cały Wielki Post. Nie przypominał on oczywiście dzisiejszej odsłony tej niezwykle popularnej zupy, podawanej z kiełbasą, jajkiem czy chrzanem. Przygotowywany w „chudszej” odsłonie i jedzony przez 40 dni nudził się nawet jego największym wielbicielom. W okresie Wielkiego Postu dawniej na stołach często serwowanym daniem była ryba, a dokładniej – śledzie z solą. Pod koniec postu tę „przejedzoną” już rybę czekał specyficzny obrzęd wieszania lub przybijania do drzewa. Zjawisko to, tak zadziwiające w dzisiejszych czasach, symbolizowało zwieńczenie postnych rytuałów kulinarnych.

MARIOLA SZOPIŃSKA 14


LIFESTYLE Fot. Archiwum Day&Night

ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, POMYŚLNOŚCI. TAKIE ŻYCZENIA SKŁADAMY SOBIE PRZY RÓŻNYCH OKAZJACH. JEDNAK NIE JESTEŚMY ANI NAJZDROWSI ANI NAJSZCZĘŚLIWSI NA ŚWIECIE. CZY MOŻNA BUDOWAĆ WŁASNE SZCZĘŚCIE, NIE LICZĄC NA POPRAWĘ ZEWNĘTRZNYCH OKOLICZNOŚCI? OKAZUJE SIĘ, ŻE TAK, I CHOĆ JEST TO TRUDNA I DŁUGA PRACA TO JEDNAK KAŻDY MOŻE JĄ WYKONAĆ.

głębokie i wspierające. Jeśli małżeństwo jest miejscem częstych i bolesnych kłótni, to trwanie w nim jest dużo gorsze dla zdrowia niż rozwód.

Któż z nas nie chciałby być szczęśliwy? Gdyby zapytać przypadkowego przechodnia, czy w swoim życiu chciałby osiągnąć szczęście, to udzieli nam twierdzącej odpowiedzi. Jednak, jak się okazuje, Polacy wcale nie należą do najszczęśliwszych narodów na świecie.

Miejmy nadzieję, że w tegorocznym raporcie ONZ Polska uplasuje się na lepszej pozycji niż w ubiegłych latach, ale nawet jeśli nie awansujemy do światowej czołówki, już teraz podejmujmy pracę nad jakością relacji z ludźmi, którzy nas otaczają. To one właśnie są receptą na szczęście.

Dawaj poczucie bezpieczeństwa

Same kłótnie nie są problemem. Wiele par po osiemdziesiątce, które brały udział w badaniu, sprzeczały się między sobą dzień i noc. Jednak dopóki czuły, że w razie cięższych chwil jedno może polegać na drugim, te kłótnie nie miały wpływu na deklarowany poziom szczęścia. Co ciekawe, zdrowe i dające poczucie bezpieczeństwa związki chronią zarówno ludzkie ciało, jak i umysł. Ludzie, którzy mogą liczyć na swoją drugą połowę, zachowują dłuższą pamięć, a ich wspomnienia są wyraźniejsze przez dłuższy czas.

WIKTOR TOKARSKI

Światowy Raport Szczęścia

Od 2012 roku ONZ publikuje obszerny raport, który ogłaszany jest w Światowym Dniu Szczęścia, czyli 20 marca. W zeszłym roku w pierwszej piątce znalazły się: Dania, Szwajcaria, Islandia, Norwegia i Finlandia. Polska na 157 krajów uplasowała się się dopiero na 57 pozycji, tuż za Rosją, a przed Koreą Południową. I choć w Polsce nie ma jeszcze Ministerstwa do spraw Promowania Szczęśliwości to jednak warto podejmować wysiłki, które uczynią z nas ludzi bardziej zadowolonych z życia.

Amerykańskie badanie

W 1938 roku na Uniwersytecie Harvarda w Stanach Zjednoczonych zapoczątkowano najdłuższe nieprzerwane badanie życia dorosłych ludzi. Na przestrzeni 79 lat przyglądano się życiu 724 mężczyzn, a ta wieloaspektowa obserwacja przyniosła wiele cennych wniosków naukowych. Wśród nich są też wnioski dotyczące ludzkiego szczęścia.

Miej bliskie relacje

Okazuje się, że posiadanie zdrowych i głębokich relacji z innymi ludźmi jest tym, czego w życiu potrzebujemy najbardziej i co daje nam poczucie szczęścia. Psychiatra Robert J. Waldinger, który z ramienia uczelni odpowiada obecnie za całość projektu badawczego, mówi: „Ludzie, którzy są mocniej przywiązani do rodziny, znajomych czy wspólnoty są szczęśliwsi, zdrowsi i żyją dłużej od tych, którzy nie są tak przywiązani. Ludzie odizolowani od innych bardziej niż by tego chcieli są mniej szczęśliwi, szybciej podupadają na zdrowiu, a ich umysł gorzej pracuje i żyją krócej od tych, którzy nie są samotni”.

Dbaj o jakość

Okazuje się, że samo posiadanie znajomych nie wystarczy. Można mieć tysiące znajomych na Facebooku, a czuć się samotnym. Co więcej, można też żyć w małżeństwie i mieć poczucie osamotnienia. Na jakość ludzkiego życia i poziom poczucia szczęścia ma wpływ jakość relacji z innymi. Relacje, które budują i dają poczucie zadowolenia muszą być

15


TRENING INSANITY, CZYLI 63 DNI DO FORMY ŻYCIA

Fot. Archiwum Day&Night

ZDROWIE&URODA

WIOSNA TO IDEALNY CZAS NA ZMIANY. TE, KTÓRE ZACHODZĄ W PRZYRODZIE SĄ DOSKONAŁĄ MOTYWACJĄ DO WPROWADZANIA ZMIAN… NA WŁASNĄ RĘKĘ. I NIE TYLKO. 63 DNI DO UZYSKANIA FORMY ŻYCIA. BRZMI TAJEMNICZO? TRENING INSANITY, KTÓREGO TWÓRCĄ JEST SHAUN T. PODBIJA ŚWIAT FITNESSU. CZY WARTO SIĘ GO PODJĄĆ I JAKIE SĄ ALTERNATYWY DLA POCZĄTKUJĄCYCH, KTÓRZY ZACZYNAJĄ SWĄ PRZYGODĘ Z TRENINGIEM?

Już sama nazwa treningu, czyli Insanity, a w tłumaczeniu – szaleństwo, budzi sporo kontrowersji. To „szaleństwo” trwa dokładnie 63 dni (9 tygodni) i dzieli się na dwa etapy. Pierwszy z nich trwa cztery tygodnie i jest to czas, podczas którego ciało przyzwyczaja się do intensywnego wysiłku fizycznego oraz ćwiczeń, dotychczas nam raczej nieznanych. Ćwiczenia trwają 35-45 minut. Piąty tydzień to krótki okres wypoczynku i regeneracji dla mięśni, a zarazem druga faza treningu. Trzeci etap rozpoczyna się od szóstego do dziewiątego tygodnia. Intensywność ćwiczeń w szóstym tygodniu ekstremalnie wzrasta, długość treningu na tym etapie rośnie do 60 minut. 63 dniowy plan treningowy poważnie namieszał w świecie fitnessu. Cieszy się „dobrą” sławą i dziesiątkami tysięcy zdjęć typu „przed” i „po”, którymi ćwiczący chętnie dzielą się w sieci. Przed przystąpieniem do Insanity warto jednak pamiętać, że trening ten dedykowany jest osobom, którym bardzo ekstremalny wysiłek interwałowy i cardio nie są obce. Nie jest to odpowiednia opcja „na start” dla początkujących, osób z nadwagą lub problemami ze stawami.

PO PROSTU ĆWICZ

Zimowy letarg często bywa powodem, a raczej wymówką, którą najczęściej tłumaczymy swój brak aktywności fizycznej. W końcu bieganie w mrozie czy nawet wyprawa na siłownię sennym, zimowym wieczorem, który jak wiadomo zapada znacznie szybciej, to doskonałe argumenty, którymi większość z nas operuje. Czas z tym skończyć. Wiosna, zmiany, zdrowie i lepsza wersja własnej sylwetki to dostateczna motywacja do działania. Poza tym, sezon bikini zbliża się wielkimi krokami… Od czego warto zacząć? Kluczem do sukcesu jest odpowiednia dieta. Warto pamiętać, że mordercze treningi na nic się nie zdadzą, jeśli w między czasie będziemy zajadać się fast foodami i czekoladą. Popularne porzekadło słusznie mówi „sylwetkę buduje się w kuchni”. Oszałamiające efekty naszych trudów będą widoczne dopiero wtedy, gdy uzupełnimy je odpowiednim odżywianiem, które powinno wejść nam przy okazji w nawyk. Zanim więc kupisz karnet na siłownię odwiedź dietetyka lub po prostu odżywiaj się racjonalnie. Nie lubisz ćwiczyć w zamkniętej przestrzeni na siłowni? Nic straconego. Coraz bardziej sprzyjająca pogoda to idealny pretekst do biegania na świeżym powietrzu. Zacznij od krótkich dystansów, nie zapominając o uprzednim rozciąganiu. Bieganie kształtuje niemal wszystkie partie naszego ciała. Świetną alternatywą ćwiczeń na siłowni są także bardzo popularne treningi fitness, od których aż roi się na YouTubie. Z kim warto rozpocząć przygodę z treningiem? Ewa Chodakowska, Mel B, Natalia Gacka, Katarzyna Kępka – treningi przez nie opracowane są na tyle zróżnicowane, że z pewnością zarówno początkujący, jak również średnio czy bardziej zaawansowani dadzą radę im sprostać. W końcu wysiłek fizyczny należy stopniować, a Internet z całą gamą etapowych treningów leży w zasięgu ręki. I to dosłownie. Wystarczy kilka kliknięć, ogromne pokłady motywacji i systematyczność – efekty gwarantowane!

MARIOLA SZOPIŃSKA


ZDROWIE&URODA

W OKRESIE WIOSENNYM NASZ ORGANIZM POTRZEBUJE DODATKOWYCH WITAMIN, MINERAŁÓW I BŁONNIKA. NA ŚWIEŻE WARZYWA I OWOCE TRZEBA JESZCZE TROCHĘ POCZEKAĆ. JAK ZATEM DOSTARCZYĆ NIEZBĘDNYCH SKŁADNIKÓW? WYSTARCZY, ŻE CODZIENNIE ZJEMY NIEWIELKĄ PORCJĘ KIEŁKÓW, KTÓRE NA DODATEK MOŻEMY SAMI WYHODOWAĆ W DOMU.

Kiełki doskonale poprawiają naszą formę – dodają sił, uzupełniają niedobory minerałów i witamin, poprawiają wygląd skóry i włosów, świetnie wpływają na nasze zęby oraz paznokcie, wzmacniają odporność, a także znacznie zmniejszają ryzyko występowania różnego rodzaju schorzeń. W kiełkującej roślinie uaktywniają się bowiem enzymy,dzięki którym znacznie łatwiej przyswajamy wszystkie zawarte w kiełkach substancje odżywcze. Co ciekawe - kiełki są znacznie

KIEŁKI RZEŻUCHY IDEALNIE NADAJĄ SIĘ DO KANAPEK, SAŁATEK, MIĘS I TWAROGU. CHARAKTERYZUJĄ SIĘ CIEKAWYM, PIKANTNYM SMAKIEM I ZAPACHEM. KIEŁKI RZEŻUCHY POPRAWIAJĄ KONDYCJĘ NASZEJ CERY, WŁOSÓW I PAZNOKCI, POPRAWIAJĄ PRZEMIANĘ MATERII, ORZEŹWIAJĄ I WZMACNIAJĄ NASZ UKŁAD ODPORNOŚCIOWY.

KIEŁKI RZODKIEWKI MAJĄ OSTRY, WYRAZISTY SMAK I DOSKONALE PASUJĄ DO KANAPEK ORAZ JAKO DODATEK DO SAŁATEK. STANOWIĄ DOSKONAŁY, NATURALNY LEK NA PRZEZIĘBIENIE, WYKAZUJĄ BOWIEM DZIAŁANIE WYKRZTUŚNE, ODKAŻAJĄCE, MOCZOPĘDNE I PRZECIWZAPALNE. OCZYSZCZAJĄ ZATOKI I DROGI ODDECHOWE.

KIEŁKI LUCERNY DZIĘKI CIEKAWEMU, ORZECHOWEMU POSMAKOWI STANOWIĄ IDEALNY DODATEK DO WSZELKIEGO RODZAJU POTRAW – ZARÓWNO PODAWANYCH NA GORĄCO, JAK TEŻ NA ZIMNO. KIEŁKI TE MAJĄ NIEZWYKLE DOBRY WPŁYW NA NASZE ZĘBY I KOŚCI.

KIEŁKI SŁONECZNIKA RÓWNIEŻ CHARAKTERYZUJĄ SIĘ LEKKO ORZECHOWYM POSMAKIEM. IDEALNIE KOMPONUJĄ SIĘ WIĘC Z KANAPKAMI I SAŁATKAMI, A TAKŻE DANIAMI Z MIĘS I RYB. DZIĘKI PIĘKNEMU WYGLĄDOWI STANOWIĄ RÓWNIEŻ DOSKONAŁE PRZYBRANIE. POMAGAJĄ UZUPEŁNIAĆ NIEDOBÓR PIERWIASTKÓW TAKICH JAK: MAGNEZ, MIEDŹ, POTAS ORAZ CYNK. DOSTARCZAJĄ DO NASZEGO ORGANIZMU „SŁONECZNĄ” WITAMINĘ D. DUŻA ZAWARTOŚĆ WAPNIA I FOSFORU SPRAWIA NATOMIAST, ŻE WZMACNIAJĄ NASZE ZĘBY I KOŚCI.

mniej kaloryczne niż nasiona i produkty, które z nich powstają.

W domu – przez cały rok

W okresie wielkanocnym najczęściej wysiewamy rzeżuchę, która wydziela niezbyt miły zapach, stąd też wiele osób jest zrażonych do jej spożywania. Ale nie tylko rzeżucha nadaje się do hodowli w warunkach domowych. W specjalnych kiełkownicach możemy wyhodować kiełki rzodkiewki, lucerny czy słonecznika. Jak działa taka mini farma?

Kiełkujące nasiona wytwarzają ciepło w wyniku procesów chemicznych zachodzących podczas ich wzrostu, w związku z czym muszą być chłodzone, aby zapobiec rozwojowi pleśni oraz procesów gnilnych. Kiełkownice dostarczają nasionom jednocześnie delikatną mgiełkę wodną oraz tlen, dzięki czemu odpowiednio je schładzają i dotleniają. Urządzenia te mogą być stosowane zarówno do uprawy bezglebowej (hydroponika), jak i do uprawy w glebie. IZA SZULC

Fot. Archiwum Day&Night

Kiełki przywędrowały do nas z Dalekiego Wschodu. Przez przypadek żeglarzom, którzy płynęli w górę rzeki Jang-tse-kiang skończył się prowiant. Mieli oni jednak na pokładzie suszoną fasolę, która ze względu na wilgoć zaczęła kiełkować. Konieczność i całkowity przypadek sprawiły więc, że kiełki okazały się nie tylko niezwykle smaczne, ale również pożywne. Z czasem doceniono ich smak i wartości odżywcze, a także stosowano w celach leczniczych.


Kolekcja

marki VISSAVI przenosi nas w klimat bajkowego ogrodu. Pozwala zanurzyć się w swoich marzeniach, poczuć piękno i celebrować swoją kobiecość. Twój sposób życia i osobowość wyznaczają Twój styl, a VISSAVI to przestrzeń, w której możesz go zdefiniować. Kolekcję przepełniają pudrowe odcienie pastelowych barw potęgując wrażenie bajkowości w stylu glamour. Klasyczna elegancja, styl boho, czy new romantic łączy się z etnicznymi printami, kokardowymi wiązaniami i koronkowymi prześwitami. Latynoskie falbany otulają odkryte ramiona, a siatki i koronki dają poczucie kobiecości. Paprykowa czerwień przeplata się z paryskim różem w orzechowym odcieniu, soczystą zielenią i niebieskościami we wszystkich odcieniach barwinka. Podróżujesz, pracujesz, żyjesz a my tworzymy dla Ciebie modę na wszystkie Twoje potrzeby. Bądź sobą!

18


Salony firmowe Vissavi: Galeria RzeszĂłw - poziom 1 Millenium Hall - poziom 1 Galeria Plaza - parter Sklep outletowy Vissavi: Galeria Graffica - poziom 1 Sklep ONLINE: www.vissavi.pl Akademia stylu VISSAVI - tajniki dobrego stylu, trendy mody, porady stylisty znajdĹş nas: www.facebook.com vissavi.pl/o-vissavi/akademia-stylu-vissavi www.youtube.com/vissavi

19


AUDREY HEPBURN, fot. materiały prasowe

też w wersji beżowej, granatowej i szarej. Wersje wojskowe wyposażone były w dodatkowe pagony, czyli naramienniki, które służyły głównie jako miejsce na naszywki informujące o stopniu danego oficera. Na ramionach dodawano także dodatkową warstwę tkaniny, która służyła ochronie przed wytarciem płaszcza za sprawą skórzanych szelek utrzymujących broń. Podwójny materiał znajdował się również na górnych partiach pleców. Klasyczny trencz był dwurzędowy, z paskiem. Ten tradycyjny miał dokładnie dziesięć guzików i wyposażony był w paski przy rękawach, które umożliwiały ciasne spięcie tuż za nadgarstkami. Trencz wzbogacony był także w słynną już podszewkę w kratkę Burberry, zwaną „nova check”. Ten symboliczny wzór został opatentowany. Po „wyjściu z wojska” trencze szybko znalazły swoich wielbicieli wśród ówczesnych gwiazd Hollywood. Trencze Burberry noszone były m.in. przez Humphreya Bogarta w „Casablance” i „Sokole Maltańskim”, Petera Sellersa, który wcielił się w rolę inspektora Clouseau, Harrisona Forda w „Blade Runnerze”, Audrey Hepburn w kultowym „Śniadaniu u Tiffany’ego”. Tren-

SKÓRZANA HISTORIA

20

nych temperaturach. Uznanie zdobyły płaszcze produkowane w latach 50. XIX w., które w składzie miały wodoodporną wełnę. Nazywane były Aquascutum, czyli z łaciny „wodna tarcza”. Płaszcz czekał jednak na przełom.

THOMAS BURBERRY AUTOREM PRZEŁOMU

W latach 70. XIX wieku Thomas Burberry wynalazł bawełniany materiał, który jeszcze lepiej sprawdzał się w funkcji przeciwdeszczowej. Następnie tkaninę o nazwie „gabardyna”, czyli po prostu „okrycie wierzchnie” opatentował, ceniąc przede wszystkim jej lekkość, przy jednoczesnym neutralnym zapachu, wytrzymałości i co najważniejsze – wodoodporności. Płaszcze z tego materiału stały się szybko pożądane nie tylko w wojsku. Trencze Burberry były widoczne na frontach od schyłku wieku XIX przez kolejne dekady. Mniej więcej w latach 1914-1918 słynne już okrycie wierzchnie zyskało swoją nazwę – trench – czyli okop. Płaszcz Burberry widoczny jest także na słynnym plakacie przedstawiającym lorda Horatio Herberta Kitchenera, opatrzonym hasłem „Britons, your country needs you”. Przesłanie głosi, że lord zginął w 1916 roku mając na sobie właśnie trencz. Mimo że pierwsze skojarzenia związane z trenczem przywodzą na myśl właśnie żołnierzy walczących na frontach, to legendarne okrycie wierzchnie upowszechniło się dopiero w okresie pokoju, kiedy noszone było na co dzień. Wojskowy kres trencza przyszedł wraz z II wojną światową, kiedy częściej sięgano po krótkie, niekrępujące ruchów kurtki.

PŁASZCZ LEGENDA

Popularne trencze zarówno kiedyś, jak i dziś miały różną długość. Najczęściej sięgano po te, które kończyły się tuż przed lub tuż za kolanem. W okresie ich wzmożonej produkcji dominowały te w kolorze oliwkowym bądź khaki. Pojawiały się

cze z upodobaniem nosiły także Marlena Dietrich i Elizabeth Taylor, które lansowały to ponadczasowe okrycie wierzchnie nie tylko na srebrnym ekranie. Popularność trenczy rosła w siłę na przestrzeni lat. Płaszcze inspirowane pierwowzorami z Burberry obecnie w swojej ofercie ma niemal każdy sklep odzieżowy. Wielość krojów i kolorów daje spore pole wyboru, dzięki czemu niezależnie od sylwetki, każdy jest w stanie znaleźć fason dla siebie.

NEW LOOK, 229 zł

W przypadku trencza, już sama nazwa sporo o nim mówi. Trencz pochodzi od angielskiego trench, oznaczającego okop. I właśnie tam należałoby doszukiwać się pierwowzorów tego typu płaszczy, które w czasach I i II wojny światowej dedykowane były żołnierzom. Produkowano więc płaszcze impregnowane gumą, tak, by spełniały się w roli odzieży przeciwdeszczowej. Projekty te nie spełniły jednak oczekiwań, głównie z przyczyn zapachu oraz braku odporności tkaniny w skraj-

BURBERRY, 8395 zł

MODA

KLASYKA NIGDY NIE UMIERA, A W MODZIE JEST CO NAJMNIEJ KILKA NA TO TWARDYCH DOWODÓW. JEDNYM Z NICH JEST NIEWĄTPLIWIE KULTOWY TRENCZ, NAZYWANY TAKŻE PROCHOWCEM, KTÓREGO HISTORIA SIĘGA XIX WIEKU. PŁASZCZ DEDYKOWANY POCZĄTKOWO ŻOŁNIERZOM, NA PRZESTRZENI WIEKÓW ZNACZNIE POSZERZYŁ SWOJE ZASTOSOWANIE. JAKA JEST HISTORIA TEJ IKONICZNEJ CZĘŚCI GARDEROBY, ZAPROJEKTOWANEJ PRZEZ THOMASA BURBERRY?


Przełomowe dzieło Thomasa Burberry na stałe zapisało się w historii mody. W kampaniach reklamujących ten ponadczasowy element garderoby pojawiały się najpopularniejsze modelki, w tym Kate Moss, Naomi Campbell, Cara Delevingne czy Jourdan Dunn. Trencz nosimy do dziś i nic nie wskazuje na to, że miałoby to ulec zmianie. Chociaż obecne modele trenczy są węższe i bliższe ciału, przez co raczej różnią się od pierwowzoru, nie odbiera im to klasycznego charakteru. Obecnie trencz to obowiązkowa pozycja w garderobie nie tylko każdej fashionistki i nie tylko w sezonie wiosna-lato. Trencz to z pewnością jeden z tych elementów, który nie wymaga specjalnej oprawy. Dobrze dobrany płaszcz posłuży nam przez lata, więc warto w niego zainwestować. Klasyczny trencz o standardowej długości przed kolano pasuje do wszystkiego i nie ma w tym cienia przesady. W wersji eleganckiej świetnie sprawdzi się w towarzystwie sukienki o podobnej długości, zarówno ołówkowej jak również rozkloszowanej, do której dobierzemy tradycyjne, czarne szpilki w szpic. Ciasno związany pasek podkreśli talię, dzięki czemu strój będzie jeszcze bardziej kobiecy. W takim zestawie możesz wybrać się na randkę, przyjęcie lub spotkanie biznesowe. Nie lu-

bisz sukienek? Nic straconego. Trencz lubi również towarzystwo spodni. Wybierz dopasowane cygaretki, które zestawisz z mokasynami lub balerinami – w takim stroju będziesz wyglądać elegancko i na pewno nie będziesz narzekać na brak komfortu. Trencz plus zwykłe jeansy, do których bez obaw możesz założyć klasyczne trampki za kostkę, najlepiej w wersji białej lub czarnej? Wbrew pozorom taki zestaw może być nie tylko udany, ale także dodać trochę nonszalancji i zapewnić casualowy charakter. Dodatkowo, takie rozwiązanie świetnie sprawdzi się, gdy czeka Cię tzw. „dzień w biegu”, kiedy wygoda jest głównym czynnikiem, na którym Ci zależy przy doborze garderoby. Trencz świetnie pasuje zarówno do eleganckich bluzek, sweterków, a nawet zwykłych t-shirtów. Wiele możliwości daje także pasek, który możesz wiązać na kilka sposobów. Trencz w wersji all day all night? Połącz beżowy prochowiec z białym t-shirtem i czarnymi jeansami, do których dobierzesz trampki za kostkę w tym samym kolorze i zawiąż pasek z tyłu, tak, by uzyskać delikatne taliowanie. Wieczorem zmień t-shirt i jeansy na klasyczną małą czarną, a tenisówki zastąp czółenkami. Płaszcz zapnij i zwiąż w talii. Nosząc trencz po prostu nie można się pomylić i zaliczyć modowej wpadki.

MARIOLA SZOPIŃSKA

MODA

H&M, 199 zł

STRADIVARIUS, 269 zł

ESPRIT, 419 zł

TRENCZ DOBRY NA WSZYSTKO


FOOD&DRINK

Z chaosu wyłoniło się olbrzymie jajo, z którego wykluł się świat w wyobrażeniach wielu ludów pierwotnych wszechświat był monstrualnym jajem, które uformował wszechmocny i niewidzialny Bóg. Jajko przez tysiące lat ewaluowało: od symbolu religijnego stało się także zabawką, produktem reklamowym, bohaterem wielu książek, kawałów czy żartów, a także postacią filmową, obiektem dla wielu malarzy.

ZBLIŻAJĄCE SIĘ ŚWIĘTA WIELKANOCNE KOJARZĄ SIĘ JAJO W DRINKACH NAM GŁÓWNIE Z JAJKIEM. OD TYSIĘCY LAT SPOŻY- Napoje z dodatkiem jajek istnieją od wielu lat. Są jednak mało poWAMY GO POD ROŻNYMI POSTACIAMI. NA TWARDO, pularne ze względu na możliwość zatrucia się salmonellą. Całe jajMIĘKKO, JAKO JAJECZNICĘ CZY SKŁADNIK WIELU ko, żółtko lub białko jaja kurzego dodaje się zarówno do drinków CIAST. ALE JEST TEŻ WIELE INNYCH NIETYPOWYCH alkoholowych, bezalkoholowych, herbaty, kawy, gorącej czekolady, bawarki, piwa, a nawet do wina! ZASTOSOWAŃ TEGO UBOCZNEGO PRODUKTU KURY.

Pink Lady Składniki: 60 ml rumu 20 ml grenadyny 20 ml soku z cytryny białko z jajka lód Zmiksować wszystkie składniki z lodem, a następnie przelać trunek do wysokiego kieliszka, np. do szampana.

Fot. Archiwum Day&Night

JAJO W KOSMETYKACH

Jajka to prawdziwa kopalnia witamin: A, z grupy B, D, E, H i minerałów (fosfor, siarka, magnez, potas, sód, mangan, cynk, miedź, krzem, chlor, jod, fluor, żelazo). Są nie tylko wspaniałym, zdrowym pożywieniem, ale i składnikiem wielu kosmetyków: odżywek, kremów, maseczek czy peelingów.

Peeling do ciała Wsyp do garnka 2 garści płatków owsianych i zalej je letnią wodą. Po kilku minutach dodaj 2 żółtka i dokładnie wymieszaj składniki. Jeśli masa będzie zbyt gęsta, możesz rozrzedzić ją mlekiem. Weź letni prysznic. Zamiast żelu do mycia użyj przygotowanego peelingu. Przez kilka minut delikatnie masuj nim wilgotną skórę. Potem spłucz resztki wodą.

JAJO W DOMU

jako klej: surowe białko jaja może być świetnym klejem. Świetnie

poradzi sobie z przyklejeniem papieru czy tekturą. do czyszczenia torebek skórzanych: jeśli torba z ciemnej skóry jest już trochę zniszczona, możesz przywrócić jej dawną świetność. Pianę z białka rozmieszaj z kilkoma kropelkami terpentyny. Pozostaw do wyschnięcia, a następnie tą substancją poleruj powierzchnię torebki. do czyszczenia srebra: srebrna biżuteria lub sztućce pokryły się nieestetycznym nalotem, po raz kolejny możesz wykorzystać pianę z białka. Pamiętaj, że musisz być ostrożna, aby przy czyszczeniu nie porysować powierzchni - użyj miękkiej szmatki! do czyszczenia rur: nie musisz używać drogich, żrących i toksycznych środków chemicznych do czyszczenia kanalizacji. Jako zamiennik idealnie nadają się skorupki jaj. Rozdrobnione skorupki jaj należy umieścić w zlewie, strumień wody będzie je zmywał, a one będą udrażniały rury.

JAJO W OGRODZIE

jako nawóz: skorupki jaj pozornie wydają się być całkowicie bez-

użyteczne. Jeśli masz ochotę je wyrzucić, lepiej się zastanów - są świetnym nawozem. Rozdrobnij je w wodzie, odstaw na kilka dni, a następnie podlej miksturą roślinki doniczkowe lub ogrodowe. IZA SZULC 22


23


Co czyni koncertującego muzyka dobrym obiektem do fotografowania? Muzyk na scenie to emocje. To coś niesamowitego, intymnego i osobistego. To wszystko widać w jego twarzy i w mowie ciała. Ja trochę ich podglądam i uwieczniam te momenty. Czy są pewne granice, których starasz się nie przekraczać podczas koncertu? Kiedy muzyk podczas koncertu gra solo, jest dosyć cicho, staram się nie robić zdjęć, żeby lustro w aparacie nie rozpraszało muzyków oraz publiczności. Poza tym mam w głowie jeden cel: zrobić

24

jak najlepsze zdjęcie. Czasami zdarza się zaglądać komuś przez ramię, oczywiście jeżeli muzycy nie mają nic przeciwko. Pod jakim kątem dobierałaś fotografie na rzeszowską wystawę? Ujęcia prezentowane na wystawie są robione długim obiektywem. To głównie zdjęcia portretowe. Część z tych zdjęć była prezentowana już na wystawie w Domu Kultury w Kolbuszowej w lutym ubiegłego roku. Rzeszowska wystawa została uzupełniona o zdjęcia z koncertów, które odbyły się później. Starałam się wybrać różnorodne kadry, w których widać m.in.: odbicia, rozmycia, efekty uzyskane w różny sposób. Emocje też są zróżnicowane, od uśmiechniętego Wojtka Mazolewskiego do dumnego Michała Urbaniaka.

Fot. Archiwum Magdy Dudzińskiej

ART&DESIGN

... TAKI TYTUŁ NOSIŁA WYSTAWA FOTOGRAFII MAGDALENY MAŁACZYŃSKIEJ, KTÓRĄ MOŻNA BYŁO OGLĄDAĆ W LUTYM W RZESZOWSKIEJ GALERII OPE. WYSTAWA PRZEDSTAWIAŁA KONCERTOWE ZDJĘCIA MUZYKÓW JAZZOWYCH I BLUESOWYCH, M.IN. MICHAŁA URBANIAKA, LESZKA MOŻDŻERA CZY WOJCIECHA KAROLAKA. ZAPRASZAMY DO ROZMOWY Z AUTORKĄ WYSTAWY.


ART&DESIGN

A czy są muzycy, których Twój aparat "lubi" najbardziej? Oczywiście mam swoich ulubionych muzyków, ale podczas robienia zdjęcia nie myślę o tym. Obserwuję, jaka jest sytuacja, wymyślam w głowie kadr, zastanawiam się nad plastyką fotografii i przygotowuję sprzęt. Później czekam na właściwy moment, na dobre światło i emocje, które staram się uchwycić. Kiedy zdarza się „ten” moment w brzuchu latają motyle, a w głowie pojawiają się słowa „nie zepsuj tego”. A czy muzyka pomaga w samym procesie selekcji i obróbki zdjęć? Przy obróbce i wyborze zdjęć spędzam przy komputerze kilkanaście godzin dziennie, dlatego muzyka jest przy tym zawsze obecna. Wprowadza mnie w odpowiedni klimat, czasami nie pozwala zasnąć. Można Cię spotkać prawie na każdym jazzowym koncercie w regionie. Czy obecna jazzowa oferta koncertowa jest satysfakcjonująca? Regularnie bywam na koncertach na Podkarpaciu i zauważam pewne ożywienie w tej kwestii, ale nadal tych koncertów jest dla mnie za mało. Czekam na kolejną edycję Rzeszów Jazz Festiwal i Art Celebration. Nie opuszczam też festiwalu Jazz nad Nilem w Kolbuszowej. Mam nadzieję, że jazzowych wydarzeń w naszym regionie będzie coraz więcej. Rozmawiał BARTOMIEJ SKUBISZ

25

Fot. Paweł Zanio

Czy muzyka wykonywana przez bohaterów Twoich zdjęć to inspiracja, dodatkowa mobilizacja? Jestem osobą, która z pasją fotografuje artystów jazzowych. Pcha mnie do tego ich muzyka, a koncerty to przyjemność słuchania i fotografowania, takie „dwa w jednym”. Natomiast myśląc o obrazie, zawsze interesuje mnie, żeby zrobić jak najlepsze ujęcie bez względu na to, czym ktoś się zajmuje. Jeśli jest to muzyk, rodzaj muzyki jaką wykonuje jest drugorzędną sprawą.


26

kolman

ŁUKASZ  KOLMAN,  25-LETNI  STUDENT POLITECHNIKI  RZESZOWSKIEJ  DOKONAŁ REWOLUCYJNEGO  WYNALAZKU,  KTÓRYM ZAPEWNIŁ SOBIE ZWYCIĘSTWO W PRESTIŻOWYM KONKURSIE „STUDENT WYNALAZCA”. LASKA Z GPS-EM TO INTUICYJNE URZĄDZENIE, KTÓRE W PRZYSZŁOŚCI UŁATWI ŻYCIE I PORUSZANIE SIĘ OSOBOM NIEWIDOMYM I NIEDOWIDZĄCYM. JAK TO WSZYSTKO  SIĘ  ZACZĘŁO?  PYTAMY  U  ŹRÓDŁA.

Dzięki wyposażeniu laski w zaawansowane moduły, takie jak GPS, Bluetooth, podzespół radiowy, mechanizm samobalansujący, laska ma szersze zastosowanie niż jej tradycyjny odpowiednik… Tak, aktualnie systemy mechatroniczne czy elektroniczne pozwalają nam na ich zastosowanie np. w medycynie czy rehabilitacji. Jednym z takich przykładów może być właśnie laska dla osób niewidomych. Wykorzystując łatwo dostępne i tanie podzespoły można stworzyć urządzenie o znacznie większych możliwościach niż tradycyjna laska. Oczywiście istnieje możliwość znacznego rozwoju projektu, głównie w kierunku wyznaczania trasy takiej osoby, podobnie jak to się dzieje w nawigacjach samochodowych. Tanim kosztem można znacznie zwiększyć komfort i bezpieczeństwo takich osób w przestrzeni publicznej, jak i prywatnej. Planujesz dodatkowy rozwój tego projektu? Aktualnie chcę skupić się na studiach, ale całkiem możliwe, że w późniejszym czasie też będę rozwijał ten projekt. Twój wynalazek znacznie ułatwi życie niewidomym. Stawiasz sobie za cel kolejne, równie rewolucyjne dzieła? Prób stworzenia urządzenia wspomagającego osoby niewidome, jak i niedowidzące było już dużo, jeśli moje w jakikolwiek sposób się do tego przyczyni będzie mi bardzo miło. Aktualnie nie mam w planach kolejnych tego typu rozwiązań. Masz 25 lat i wielki sukces na koncie. Jak zareagowali Twoi najbliżsi na wieść o zwycięstwie Twojego projektu w ogólnopolskim konkursie? Są oczywiście szczęśliwi i dumni, że rozwijam się w dziedzinie nauki-techniki, którą zawsze byłem zainteresowany.

Fot. Arkadiusz Surowiec

Jak to wszystko się zaczęło? Co skłoniło Cię do wzięcia udziału w konkursie „Student Wynalazca”? Była to jedna z propozycji na pracę dyplomową, inżynierską u mojego promotora. Pomyślałem, że to bardzo fajne rozwiązanie, którego chciałbym się podjąć. Do wzięcia udziału w konkursie namówił mnie promotor. Wszystkie niezbędne dokumenty, samą pracę, jak i numer zgłoszenia patentowego już mieliśmy. Wystarczyło wprowadzić tylko kilka poprawek, tak aby spełnić wymagania do zgłoszenia w konkursie. Nie spodziewałem się wygranej w konkursie, myślałem, że tylko najbardziej zaawansowane rozwiązania mają szansę znaleźć się w gronie pięciu laureatów. Jak się później okazało prostota rozwiązania okazała się być jedną z głównych zalet ze względu na łatwość wprowadzenia takiego rozwiązania na rynek, na co komisja zwracała dużą uwagę.

wynalazca

łukasz

ART&DESIGN

Twój wynalazek wywołał sporo pozytywnego zamieszania. Jak działa i kiedy będzie dostępny do użytku publicznego? Muszę przyznać, że sam jestem zaskoczony tak dużym zainteresowaniem ze strony mediów, myślałem, że informacje o mnie, jak i samym rozwiązaniu znajdą się tylko w mediach regionalnych, a co chwilę dowiaduję się, że z działów lokalnych artykuły trafiają do wydań głównych, ogólnopolskich. Głównym celem była budowa urządzenia modułowego, które osoba niewidoma czy też niedowidząca może dostosować do własnych, indywidualnych potrzeb. Moduł główny urządzenia – rączka, wyposażony jest w czujniki odbiciowe, odległościowe, których zadaniem jest wykrywanie przeszkód w najbliższym otoczeniu użytkownika. Wyposażono je również w moduły GPS i GSM. Pozwalają one wezwać pomoc jednym przyciskiem. Kiedy zostaje wciśnięty przycisk „SOS” na obudowie urządzenia, wysyła on pod zdefiniowany numer telefonu wiadomość SMS z linkiem, po kliknięciu którego otwierana jest aplikacja z mapą i zaznaczonym aktualnym położeniem osoby niewidomej. Modułem dodatkowym może być trzpień z zamocowanym na dole kółkiem. W takiej konfiguracji urządzenie przypomina wyglądem tradycyjną laskę dla osób niewidomych. To kilka z podstawowych funkcji, które posiada urządzenie. Aktualnie trwają prace nad jego rozwojem i kilkoma dodatkowymi opcjami. Podobno między wynalazkiem, prototypem a jego wprowadzeniem na rynek jest przepaść, także aktualnie zajmuję się jego rozwijaniem a do wprowadzenia na rynek – jeśli to kiedykolwiek nastąpi, jeszcze długa droga.

Jakie są Twoje zawodowe plany na najbliższą przyszłość? Aktualnie moja przyszłość związana jest ze studiami drugiego stopnia mechatroniki na Politechnice Rzeszowskiej. W przyszłości chciałbym oczywiście pracować w zawodzie wyuczonym, w dziedzinie, która dziś sprawia mi przyjemność jako pasja.

Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA


ART&DESIGN

Fot. Archiwum Day&Night

Kilka tygodni temu na rynku aplikacji społecznościowych pojawiła się nowa. Pomysł na MeetFace powstał w głowie pochodzącego ze Strzyżowa Roberta Szymańskiego i choć – póki co – używa jej tylko 220 osób, to idea jest na tyle ciekawa, że może zawładnąć sercami ludzi, którzy bardziej od wirtualnych znajomości cenią sobie kontakty osobiste.

NFC dla zapominalskich

W pewnym mieście odbywała się kiedyś duża konferencja dla przedsiębiorców. Ludziom zajmującym się biznesem nie trzeba tłumaczyć, że grupa 200 osób daje świetną okazję, by nawiązać nowe znajomości i wymienić się kontaktami. Ponieważ tamto spotkanie odbywało się wcześnie rano, wielu jego uczestników niestety zapomniało zabrać ze sobą wizytówki. Wśród zapominalskich był Robert Szymański i to właśnie wtedy w jego głowie pojawiła się idea aplikacji, która umożliwiałaby wymianę kontaktów i nawiązywanie znajomości za pomocą technologii zbliżeniowej NFC, w którą wyposażony jest obecnie każdy nowoczesny telefon.

MeetZbliżenie na problemy z pamięcią

Idea jest prosta. Instalujesz MeetFace na swoim smartfonie. Włączasz NFC, a kiedy spotkasz kogoś, z kim chcesz nawiązać kontakt, zbliżacie swoje telefony, a one automatycznie dodają Was do grona znajomych i udostępniają potrzebne dane kontaktowe. Do tego wszystkiego masz zdjęcie nowo poznanej osoby, datę i miejsce spotkania. Dzięki temu będzie łatwiej skojarzyć nowo poznane osoby.

NA RYNKU APLIKACJI POJAWIAJĄ SIĘ CODZIENNIE DZIESIĄTKI, JEŚLI NIE SETKI, PROPOZYCJI, KTÓRE MAJĄ UŁATWIĆ NAM ŻYCIE. WŚRÓD NICH SĄ DWIE, KTÓRE URODZIŁY SIĘ W GŁOWACH LUDZI Z PODKARPACIA. PIERWSZEJ Z NICH – APLIKACJI DAY&NIGHT, NIE TRZEBA JUŻ PRZEDSTAWIAĆ CZYTELNIKOM NASZEGO MAGAZYNU, A DRUGĄ MAMY ZASZCZYT ZAPREZENTOWAĆ JAKO PIERWSI W NASZYM REGIONIE.

Kuszące ograniczenie

Jest też pewien kruczek, który paradoksalnie może się stać atutem aplikacji. „Nie ma na świecie takiego portalu społecznościowego – mówi Szymański – który wprowadziłby tego typu ograniczenie jak MeetFace, a ograniczenia są dla ludzi kuszące. Po to, byśmy mogli mieć siebie w znajomych, musimy mieć zainstalowaną aplikację na telefonie i zbliżyć telefony w czasie realnego spotkania. Nie ma innej możliwości na dodanie kogoś do swoich kontaktów”.

Prawdziwi znajomi. Prawdziwe relacje

MeetFace chce na początku dotrzeć do ludzi aktywnych zawodowo. To właśnie ci ludzie doskonale rozumieją potrzebę realnego kontaktu z drugim człowiekiem i wymiany danych potrzebnych do ewentualnej współpracy. Networkingi, konferencje, a nawet przypadkowe spotkania na lotnisku czy w restauracji mogą być świetną okazją do nawiązania realnej znajomości. Jednak na tym nie koniec. Szymański nie ukrywa, że MeetFacem chciałby zainteresować także młodzież. W USA wielu młodych ludzi likwiduje obecnie konta na Facebooku. Taki trend może przenieść się też do innych krajów. Młodzi ludzie zaczynają doceniać siłę realnych spotkań, a to właśnie osobiste kontakty są siłą napędową MeetFace’a.

Prawdziwe kontakty i rozrywka z Day&Night

Podobna myśl przyświecała twórcom cieszącej się coraz większym zainteresowaniem aplikacji Day&Night. Dzięki niej można się dowiedzieć co ciekawego dzieje się w Rzeszowie, gdzie warto się wybrać ze znajomymi i jak miło spędzić czas. Oprócz tych funkcji apka daje możliwość skorzystania z wyjątkowych ofert i uzyskania dużych rabatów na zakupy, usługi oraz wydarzenia kulturalne. Zarówno MeetFace jak i Day&Night skłaniają do realnych spotkań i wychodzenia z wirtualnego świata. Cieszy też fakt, że obie rodziły się w głowach ludzi pochodzących z Podkarpacia.

WIKTOR TOKARSKI 27


PROMOCJA Fot. Archiwum dr Ewy Mikuły

z wizytą u

derma tologa

z jakich zabiegów można i warto korzystać wiosną?

Co możemy zrobić z przebarwieniami skoro niemal codziennie świeci słońce, które je wywołuje? Przebarwienia w okolicach odsłoniętych a szczególnie na twarzy, bywają prawdziwą zmorą dla pacjentów. Zimą nieco bledną, aby w całej krasie ukazać się wraz z pierwszym słońcem i nasilać w ciągu lata. Systematyczne i cierpliwe leczenie przebarwień pod kontrolą lekarza medycyny estetycznej trwa ok. 3 lata. Zawsze obowiązuje rygorystyczne stosowanie kremów z filtrami przeciwsłonecznymi, czyli 2-3 razy dziennie. Takie leczenie to połączenie zabiegów laserowych, peelingów chemicznych i substancji leczniczych zaplanowanych przez lekarza.

28

TO NIEPRAWDA, ŻE WIOSNĄ NA WIZYTĘ U LEKARZA MEDYCYNY ESTETYCZNEJ CZY DERMATOLOGA JEST JUŻ ZA PÓŹNO. WIOSNA TO CZAS, KIEDY MOŻNA, A NAWET POWINNO SIĘ ZADBAĆ O ZDROWIE I WYGLĄD SKÓRY. WŁAŚNIE TERAZ WARTO LECZYĆ PRZEBARWIENIA, TRĄDZIK CZY CHOCIAŻBY USUWAĆ NIECHCIANE OWŁOSIENIE. ODMŁADZAJĄCE PEELINGI I MEZOTERAPIA TEŻ SĄ JAK NAJBARDZIEJ DOZWOLONE O TEJ PORZE ROKU. JAKIE ZABIEGI SĄ WSKAZANE O TEJ PORZE ROKU, A KTÓRYCH NALEŻY UNIKAĆ? ODPOWIADA DR EWA MIKUŁA. W jaki sposób można o tej porze leczyć trądzik? Czy trzeba zrezygnować z doustnej kuracji witaminą, a może w ogóle przerwać leczenie? Leczenie trądziku kontynuujemy latem. Niestety u większości pacjentów słońce jest czynnikiem zaostrzającym, przejściowo opalona skóra maskuje nieco wykwity trądzikowe. Część leków zewnętrznych mocno złuszczających musimy odstawić w lecie i zastąpić je innymi, mniej drażniącymi, aby uniknąć przebarwień pozapalnych. Jeżeli chodzi o doustne pochodne witaminy A to ja kontynuuję latem to leczenie, w miarę możliwości redukuję dawkę i zalecam ochronę przeciwsłoneczną. Wiotkość skóry wymaga zabiegów z dziedziny medycyny estetycznej. Które z nich są o tej porze dozwolone? Większość zabiegów stymulujących, przeciwdziałających starzeniu, nawilżających - jak najbardziej można stosować przez cały rok. Lubię zalecać botoks przed wakacjami, bo wtedy rozluźniając mimikę unikamy marszczenia przy ataku promieni słonecznych. Zabiegi z mezoterapii, delikatne podanie kwasu hialuronowego tzw hydrobalans czy hydrolift nawilży skórę, wypełni bruzdy i pobudzi do produkcji kolagenu.

A czy depilacja owłosienia naprawdę jest jeszcze teraz dozwolona? Co do depilacji, to jest to ostatni moment by się na nią zdecydować, ponieważ zabiegi te muszą zostać niestety przerwane na okres letni ze względu na ryzyko przebarwień. Czego na pewno nie wolno nam robić od dziś do końca lata? Na pewno zabiegi w okolicach odsłoniętych, związane z dużym stanem zapalnym i złuszczaniem naskórka oraz zamykanie naczynek na twarzy nie lubią ekspozycji słonecznej. Warto jednak omówić szczegółowo bezpieczeństwo oraz zalecenia pozabiegowe ze swoim lekarzem. Wszystko zależy od leczonej okolicy ciała np. zabiegi na skórze brzucha laserem frakcyjnym można wykonać jeśli nie opalamy tej części ciała. Oczywiście dwa dni przed urlopem czy wyjazdem nie wykonujemy bardziej inwazyjnych zabiegów ze względu na ewentualne zasinienia i ślady, czy konieczność regeneracji skóry.

Gabinet Dermatologii i Medycyny Estetycznej - Ewa Mikuła ul. Zygmuntowska 12/3 35-030 Rzeszów, tel.: 600 829 186 www.dermatolog-mikula.pl


Żyjemy w XXI wieku. Nie interesuje nas przysłowiowe "załatanie dziury w zębie". Bardzo ważna jest jakość tych działań: trwałość, funkcjonalność i estetyka. Tu pojawia się miejsce na to, aby nasz stomatolog wykazał się poza znajomością swojego fachu, poczuciem piękna i zmysłem artystycznym. O tym jak dużą wagę przywiązujemy do piękna świadczy fakt niezwykle dynamicznego rozwoju nowej dziedziny w stomatologii, tj. stomatologii estetycznej. Po wyjściu z gabinetu dentystycznego widzimy pięknie „zreperowany” uśmiech, bo dentysta idealnie zrobił wypełnienie lub zamontował przepiękne licówki.

WIZYTA U DENTYSTY MOŻE BYĆ SPOWODOWANA RÓŻNYMI WZGLĘDAMI. DBAŁOŚCIĄ O HIGIENĘ I CHĘCIĄ UTRZYMANIA STANU UZĘBIENIA W JAK NAJLEPSZEJ KONDYCJI, CHĘCIĄ POZNANIA I OCENY STANU JAMY USTNEJ. MOGĄ TO BYĆ DOLEGLIWOŚCI BÓLOWE CZY DYSKOMFORT ZWIĄZANY Z UBYTKIEM W ZĘBIE, BĄDŹ BRAK ZĘBÓW. W KAŻDYM PRZYPADKU OCZEKIWANA JEST POMOC TAKA ABY BYŁO: „SZYBKO, BEZBOLEŚNIE, FUNKCJONALNIE I ŁADNIE”. GDZIE TU MIEJSCE NA ARTYZM? - OPOWIADA LEK. STOM. KRZYSZTOF KRUSZYŃSKI.

Gorzej jest gdy efekt nas rozczarowuje. Gdy nasz „nowy uśmiech” wcale nam się nie podoba. Co z tego, że mamy zęby bardzo dobrze przeleczone, ustawione w łuku przez ortodontę, czy wszczepione z sukcesem implanty, jeżeli efekt estetyczny nas w pełni nie zadowala? Dlatego tak ważne jest postawienie przysłowiowej kropki nad „i”. Lekarz zajmujący się stomatologia estetyczną ma do dyspozycji wiele narzędzi. Począwszy od linii orientacyjnych, pozwalających wyznaczyć długość i szerokość zębów, poprzez skomplikowane systemy artykulacyjne, a skończywszy na wszechobecnych „boskich proporcjach”. Nie wszyscy wiedzą, że zasada złotego podziału, czyli boskich proporcji, znana już w starożytności, ma

zastosowanie w stomatologii estetycznej. Można powiedzieć, że ząb jest rzeźbą wieloprofilową. Samodzielnie może być piękny. Jednak co nam po jednym pięknym zębie? On musi być piękny w określonej konfiguracji, stanowiąc jej dopełnienie. Centralnym punktem zasad rządzących estetyka w stomatologii jest kompozycja. Komponowanie jest procesem wprowadzającym porządek do elementów tworzących określone dzieło. Składa się na nie układ poszczególnych elementów, ich wzajemne rozmieszczenie, a także proporcje, zachodzące pomiędzy nimi relacje. Kompozycja jest podstawą konstrukcji, którą najpierw postrzegamy całościowo, a dopiero w drugiej kolejności widzimy jej poszczególne

Fot. Archiwum lek. stom. Krzysztofa Kruszyńskiego

Podsumowując chce powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy, iż mamy obecnie do dyspozycji poza nowoczesnymi materiałami i zaawansowaną technologią dostęp do tak szerokiej wiedzy. To wspaniałe narzędzia. Jednak to tylko narzędzia. Nic nie zastąpi człowieka z jego pozytywnymi emocjami do drugiego człowieka, bo przecież aby powstało najmniejsze dzieło sztuki potrzebne są emocje i pasja.

STOMATOLOGIA Laboratorium Pięknego Uśmiechu, Rzeszów, ul. Rejtana 31c, tel. 17 852 84 94, www.lpustomatologia.pl

29

PROMOCJA

W ARTYZM GABINECIE DENTYSTYCZNYM

elementy. W stomatologii mamy do czynienia z kompozycją twarzową, twarzowo-zębową, zębową oraz dziąsłową. Jednak te narzędzia i szeroka wiedza nie gwarantują jeszcze lekarzowi sukcesu, a pacjentowi pełnej satysfakcji z uzyskanego efektu. Dopiero informacje uzyskane z wywiadu z pacjentem i wnikliwa ich analiza (bo przecież wszyscy mamy różne oczekiwania) pozwolą na poprawne zaprojektowanie pracy. To jeszcze nie wszystko. Każda twarz ma swoje charakterystyczne cechy, nieznaczne asymetrie, grymasy itp. To niezwykle ważne informacje, które dentysta musi także uwzględnić. Jednak kluczowymi w tym wszystkim są poczucie piękna, profesjonalizm i wrażliwość artystyczną wykonawców uzupełnienia protetycznego.


PATRZĄC INACZEJ

SPOŁECZEŃSTWA XXI WIEKU STAJĄ PRZED NOWYMI WYZWANIAMI. OD MŁODYCH PRACOWNIKÓW WYMAGA SIĘ ELASTYCZNOŚCI, KREATYWNOŚCI I UMIEJĘTNOŚCI NIESCHEMATYCZNEGO MYŚLENIA. CZY POLSKI SYSTEM EDUKACJI JEST W STANIE DAĆ RYNKOWI PRACY TAKICH WŁAŚNIE LUDZI? Fot. Archiwum Day&Night

EDUKACja SZYTA W styczniu bieżącego roku została w Polsce wprowadzona reforma edukacji. Jak każda zmiana, tak i ta wywołuje wiele emocji. Są tacy, którzy popierają ją całym sercem, ale są też ci, którzy krytykują wszystkie jej założenia i proponowane rozwiązania. Tak naprawdę „dobra zmiana” w szkole niewiele zmienia. Czego tak naprawdę potrzebuje system edukacji i jaka reforma najbardziej przysłużyłaby się społeczeństwu?

PANI DZIECKO NIE JEST CHORE

Na YouTube furorę robi wystąpienie Kena Robinsona wygłoszone w ramach inicjatywy o nazwie TEDTalks. Przytacza on niesamowitą historię Gillian Lynn, choreograf, która przygotowała układy taneczne do takich musicali jak „Koty” czy „Upiór w operze”. Gdy Gillian miała kilka lat, a działo się to przed II wojną światową, nauczyciele skierowali ją na badanie do specjalisty. Dziewczynka nie mogła spokojnie usiedzieć na lekcjach. W dzisiejszych szkołach natychmiast stwierdzono by u niej ADHD i być może kazano podawać jakieś leki na uspokojenie. Na szczęście wtedy „nie wynaleziono” jeszcze takiej choroby, a matka Gillian trafiła z córeczką w dobre ręce. Po krótkiej rozmowie, specjalista włączył muzykę i wyszedł z matką z pomieszczenia, zostawiając tam małą Gillian. Gdy ta poczuła się bezpiecznie, natychmiast wstała z krzesła, na którym do tej chwili ledwo mogła usiedzieć, i zaczęła tańczyć. Całej tej scenie ze wzruszeniem przyglądała się matka dziewczynki z towarzyszeniem pedagoga. „Pani dziecko nie jest chore. Pani córka urodziła się tancerką”. Co by się stało z Gillian, gdyby nie mądry pedagog? Co by było, gdyby trafiła do jednej ze zwykłych polskich szkół, w których każde wiercące się dziecko ma zdiagnozowane ADHD?

WIELKIE FORMATOWANIE

Współczesne systemy edukacyjne zabijają kreatywność i próbują sformatować człowieka w jedynie słuszny sposób. Pasujesz do wzoru – jest dobrze. Nie pasujesz – musisz się zmienić. Prof. Dorota Klus-Stańska, od lat zajmująca się procesami edukacji, nie szczędzi gorzkich słów pod adresem polskich szkół. „Szkoła – pisze – jest skansenem, nie tylko nie zapewniającym nabywania kompetencji do radzenia sobie we współczesności, a wręcz pielęgnującym kompetencje bezużyteczne, autodestrukcyjne wobec jednostki i społeczeństwa”.

O PASJI JĘZYKIEM PROGRAMOWANIA

Przykład z naszego podwórka. Nastolatek zafascynowany programowaniem komputerowym. Gdyby mógł, to nie uczyłby się niczego innego, jak tylko języków programowania. W szkole tego nie dostanie, bo nauczyciel wie niewiele na ten temat. Szkoła wymaga od niego pisania wypracowań, robienia pięknych rysunków oraz gry na flecie. Pewnego dnia polonistka zadaje zadanie domowe. Karol ma napisać wypracowanie zatytułowane „Twoja pasja”. Skoro ma napisać o pasji, jaką jest dla niego programowanie, to do wykonania zadania używa właśnie języka programowania. Ktoś powie: co za świetny pomysł! Genialne dziecko! Co powiedziała pani nauczycielka? Możecie się domyślić… Albert Camus powiedział, że„szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje”. Czy dobra zmiana w szkole będzie służyła uczniom i ich rozwojowi w różnych wymiarach, czy też będzie tylko nową wersją dobrze znanego systemu z nieco poprzestawianymi akcentami?

30

WIKTOR TOKARSKI


GADŻETY

GADŻETY

Domu

NASTAŁA DŁUGO WYCZEKIWANA WIOSNA I ROBI SIĘ CORAZ CIEPLEJ. PRZYRODA OBUDZIŁA SIĘ DO ŻYCIA I NAM RÓWNIEŻ PRZYBYŁO ENERGII. OTWIERAMY SZEROKO OKNA, ABY PRZEWIETRZYĆ MIESZKANIA PO ZIMIE. I BIERZEMY SIĘ ZA WIOSENNE PORZĄDKI.

SMARTKOSZ

NA BŁYSK

NA PSI UROK

MOP W RĘKACH

Robot czyszczący Mocoro Ball to puszysty mini-odkurzacz z własnym umysłem! Porusza się swobodnie po Twoim domu, zbierając kurz i brud, zmieniając kierunek kiedy natrafi na przeszkodę, tak aby nie utknąć w kącie. Kuleczka posiada wewnętrzny zegar ustawiony na 15 minut nieprzerwanej pracy. Puszysta mikrofibra, którą pokryty jest robot bardzo łatwo się ściąga. Jedyna wada tego gadżetu – jest niewytrzymały na kły psa i kota.

Magnetyczny czyścik, z pomocą którego oczyścisz wszystkie trudno dostępne miejsca i zagłębienia w karafkach czy wazonach. Dosięgnie do tych obszarów szklanych pojemników, do których nie mają dostępu zwykłe szczotki lub gąbki. Czyszczące wypustki wykonane są z miękkiej gumy, dzięki czemu nie zarysują powierzchni szkła. Wystarczy wrzucić mały, gumowy element z magnesem do karafki wypełnionej wodą z mydłem, a od strony zewnętrznej użyć drugiej, czerwonej części.

Jak zachęcić męża lub dziecko do sprzątania? Zdalnie sterowany mop na pewno im się bardzo spodoba, a Ty będziesz miała więcej czasu dla siebie. Fot. Archiwum Day&Night

Ten wyjątkowy kosz na śmieci nauczy porządku nawet najbardziej opornego bałaganiarza. Wystarczy podmieść pod kosz okruszki, a ten w mig wciągnie je do środka. Smartkosz Bruno poinformuje Cię, jeśli worek będzie już pełny, a także zatrzyma w środku niemiły zapach. Wewnętrzny zegar ustawiony na 15 minut nieprzerwanej pracy. Puszysta mikrofibra, którą pokryty jest robot, bardzo łatwo się ściąga. Jedyna wada tego gadżetu – jest niewytrzymały na kły psa i kota.

IZA SZULC

31


RECENZJE

THE

PŁYTA

2016

Agnes Obel CITIZEN OF GLASS PIAS Recordings, 2016

Citizen Of Glass to trzecia płyta pochodzącej z Danii wokalistki, pianistki i kompozytorki rezydującej w Berlinie, Agnes Obel. Tytuł albumu oraz koncept tekstowy zaczerpnięty jest z niemieckiej myśli socjologicznej, a konkretnie z terminu Gläserner Bürger, oznaczającego obywatela którego prywatna egzystencja jest w coraz większym stopniu wystawiona na widok publiczny. Z jednej strony poddawany jest on coraz mocniejszej inwigilacji ze strony państwa, z drugiej zaś strony sam pozbawia się intymności, bez zażenowania eksponując swoje prywatne życie w Internecie. To współczesne zjawisko zilustrowane jest za pośrednictwem muzyki, której inspiracje nietrudno odnaleźć w muzyce klasycznej, szczególnie zaś w twórczości takich kompozytorów jak Debussy, Ravel czy Satie. Jednak te ewidentnie klasyczne tropy, przefiltrowane są przez absolutnie aktualne myślenie o tworzeniu form piosenkowych, co daje unikalny efekt. Citizen Of Glass zawiera muzykę oniryczną, lecz podszytą niepokojem oraz naznaczoną subtelną psychodelią, niczym prace wiktoriańskiego malarza Johna Atkinsona Grimshawa. Do uzyskania takiego nastroju Agnes oraz towarzyszący jej muzycy, uciekają się do użycia klasycznego instrumentarium, wykorzystując nie tylko instrumenty smyczkowe i fortepian, lecz także szpinet (renesansowy klawesyn), czelestę i harfę, a również trautonium, czyli rodzaj syntezatora z grupy elektrofonów elektronicznych skonstruowanego w 1930 roku. Do tego dochodzi często traktowany jako dodatkowy instrument głos Agnes, o delikatnie „przydymionej” aksamitnej barwie, za pomocą którego wokalistka buduje wyrafinowane i często wielopoziomowe struktury melodyczne. Doskonałym tego przykładem jest otwierający album Stretch Your Eyes, okraszony zimnymi niczym lodowe sople harmoniami wokalnymi, z fantastycznie zaaranżowanymi partiami instrumentów smyczkowych i narastającym klawesynowym finałem. Nie mniejsze wrażenie robi kolejny

KSIĄŻKA Filip Springer MIASTO ARCHIPELAG. POLSKA MNIEJSZYCH MIAST. Karakter 2016 Miasto Archipelag to niezwykle interesująca książka polskiego reportażysty i fotoreportera Filipa Springera, zabierającego czytelnika w podróż po 31 polskich miastach, które wskutek reformy administracyjnej w 1999 roku straciły status miast wojewódzkich, co spowodowało obniżenie ich rangi i w większości spowolniło rozwój. Autor podróżował do każdego z tych miast, rozmawiał z interesującymi ludźmi, przemierzał ulice, odwiedzał knajpy, hotele, fabryki, warsztaty, lokalne firmy etc. Z punktu widzenia mieszkańca Podkarpacia szczególnie ciekawe wydają się być reportaże z Przemyśla, Tarnobrzega czy Krosna, jednak wgłębiając się w Polskę średnich miast, w każdym z nich można odkryć coś ciekawego i znaleźć ludzi, którzy wbrew większości i pomimo większych trudności chcą żyć, tworzyć czy pracować w swoich "małych ojczyznach". Ujmująca historia kobiety prowadzącej domową piekarnię w Przemyślu, oryginalny "król rynku" w Krośnie, Teatr Realistyczny w Skierniewicach czy prężnie rozwijająca się firma informatyczna w Suwałkach. Do tego rysy historyczne, szczypta lokalnego kolorytu, dworce, busy i zdjęcia obrazujące opisywaną rzeczywistość. Warto zagłębić się w ten świat, no bo co każdy z nas wie o Chełmie Ciechanowie, Łomży, Ostrołęce czy Sieradzu?

BARTŁOMIEJ SKUBISZ

32

na płycie Familiar, wyróżniający się za sprawą męskich wokali w refrenie. Krótki instrumentalny utwór Red Virgin Soil zapada w pamięć dzięki najbardziej zarysowanej rytmice, natomiast zaraz po nim następuje kolejny przejmujący fragment płyty It’s Happening Again, gdzie wykorzystano trochę nawiedzone brzmienie trautonium. Prawdziwym majstersztykiem wokalnym jest Trojan Horses z kunsztownymi harmoniami i niesamowitymi skokami interwałowymi. Album zamyka emanujący okrutnym smutkiem Mary, najbardziej minimalistyczny, bo oparty na brzmieniu fortepianu. Wspaniały album do wielokrotnego smakowania.

DANIEL KOWALCZYK


1.4

SOBOTA LUKR Powiew wiosny/ LadyDJ/ AT CREW. Początek godz. 21:30.

3.4

PONIEDZIAŁEK Hotel Rzeszów XIII edycja warsztatów dla kobiet w ciąży z cyklu "Spotkania z DOBRĄ MAMĄ". Na uczestników spotkania czekać będzie mnóstwo atrakcji, quizów, konkursów z nagrodami. Przyszli rodzice będą też mogli rozwiać swe wątpliwości w czasie bezpłatnych konsultacji z ekspertami branży okołoporodowej: lekarzami i położnymi. Wydarzeniu patronuje Day&Night.

8.4

SOBOTA LUKR Wielka moc. Wielkanocny before. Muzyka dj Mike Evans.

21.4

PIĄTEK Underground Pub XX urodziny Underground Pub. Początek godz. 20:00.

9.4

Vinyl Pierwszy oficjalny koncert Peja Slums Attact w ramach REMISJA TOUR 2017. Początek godz. 20:00.

NIEDZIELA Millenium Hall Półmaraton rzeszowski i sztafeta półmaratońska, sparing na 5 km. Start i meta obok Millenium Hall.

2.4

NIEDZIELA Grand Chotowa Hotel Gala Finałowa Miss Podkarpacia. Laureatki wyróżnione w konkursie awansują do kolejnych etapów konkursu Miss Polski. Początek godz. 17:00. Imprezie patronuje Day&Night.

7.4

PIĄTEK

Pod Palmą Koncert Happysad. Początek godz. 19:00.

17.4

PONIEDZIAŁEK LUKR Lany Poniedziałek. Muzyka: dj IKZ. Początek godz. 21:30.

20.4

CZWARTEK Vinyl Koncert: Hades Rzeszów Światło. Start 21:00.

6.5

SOBOTA Młodzieżowy Dom Kultury w Rzeszowie Ogólnopolski Festiwal Piosenki Dziecięcej i Młodzieżowej "Na polską nutę".


gratisy 1

ZALOGUJ SIĘ w aplikacji mobilnej Day&Night

2

AKCEPTUJ

wybrany gratis, który pojawi się w dziale „KUPONY”, o określonej dacie i godzinie

3

PRZEJDŹ DO

działu „TWOJE KUPONY” i wybierz opcję „POKAŻ KUPON”

4

NA ADRES

redakcja@dayandnight.pl prześlij kod kuponu wraz z nazwą gratisu oraz swoim imieniem i nazwiskiem

KOD KUPONU NALEŻY PRZESŁAĆ NAJPÓŹNIEJ DO GODZINY 16:00 W DNIU KONKURSU. W PRZYPADKU NIE PRZESŁANIA NAM KODU KUPONU DO WYZNACZONEJ GODZINY - GRATIS NIE ZOSTANIE UZNANY.

Dla 5 osób vouchery na godzinę gry w kręgle oraz dla 5 osób vouchery na godzinę gry w bilard. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 24 kwietnia o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 5 osób seans sauna infrared 30 min. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 25 kwietnia o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 5 osób Draniki - placki ziemniaczane nadziewane mięsem. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 24 kwietnia o godz. 12:00.

34

Dla 4 osób pojedyncze zaproszenia na dowolny seans. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 25 kwietnia o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 2 osób dowolna pizza. Odbiór osobisty w lokalu. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej 25 kwietnia o godz. 12:00.


35


36


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.