Magazyn Day&Night | Listopad 2016 | nr 90 |

Page 1

1



3


SPIS TREŚCI NR 90 / LISTOPAD 2016

FOTO MIESIĄCA

6

FOOD&DRINK

MUZYKA

8

Smoothie bowl – zdrowa miska

Boska Bovska

ZDROWIE&URODA

„Być autentycznym” – Eskaubei o nowej płycie

18

Garnizon Rzeszów

LIFESTYLE

20

Jak przygotować samochód do zimy?

MODA

24

Modowy triumf futra

GADŻETY Gadżety mikołajkowe

4

30

Metaliczne usta

Gaba Janusz – „ Granie w Rzeszowie to dla mnie święto

PO RZESZOWSKU

27

26

Dom pachnący naturą

ART&DESIGN

36

Między drewnem, dłutem, czernią i bielą – Sylwia Zawiślak

RECENZJE

38

Płyta Książka

KALENDARZ WYDARZEŃ

40

GRATISY

42


Mariola Szopińska REDAKTOR NACZELNA Listopad to czas przemyśleń i refleksji, a także okres magii i wróżb związanych z celebracją Andrzejek. Wcześnie zapadające i długie, listopadowe wieczory, zdecydowanie im sprzyjają. Do refleksji prowokuje także muzyczna i graficzna twórczość gościa listopadowej okładki Day&Night, którym jest Bovska, a właściwie Magda Grabowska-Wacławek, czyli jedno z najgorętszych ostatnio nazwisk polskiej sceny muzycznej. Debiutancka płyta artystki, pt. „Kaktus”, wyprzedała się w dwa dni od premiery, a tytułowy singiel stał się muzyczną wizytówką serialu „Druga szansa”. Jak to wszystko się zaczęło i jaką rolę w twórczości Bovskiej odgrywa kolor? O tym i nie tylko o tym, przeczytacie w wywiadzie. Świetną i świeżo wydaną płytą może się pochwalić także nasz redakcyjny kolega, Eskaubei. Stworzył ją wraz z Tomek Nowak Quartet. Tytuł krążka brzmi „Tego Chciałem”. Brzmi tajemniczo? W wywiadzie dla Day&Night Bartek Skubisz zdradza m.in., jakie idee niesie w sobie muzyka oraz czym jest dla niego autentyczność w twórczości. A jeśli o wywiadach mowa, polecam także lekturę rozmowy z Wiesławem Weissem, autorem biografii „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy” – opisującej postać Tomasza, syna Zdzisława Beksińskiego. Chociaż dla mieszkańców Rzeszowa oczywistym jest fakt, że wojsko w naszym mieście było„od zawsze”, tylko nieliczni znają jego wpływ na koloryt stolicy Podkarpacia przed II wojną światową i wiele lat wcześniej. Jak wygląda historia rzeszowskiego garnizonu? Zapraszamy na podróż w czasie i zwiedzanie XX-wiecznego Rzeszowa. Polecam lekturę.

FOT. ŁUKASZ MURGRABIA EDYCJA: MARIUSZ UCHMAN

Coraz mroźniejsza aura skutecznie zachęca nas do uzupełniania garderoby coraz to cieplejszymi okryciami wierzchnimi, a futro w tej kategorii nie ma sobie równych. Ma wielu przeciwników, a jednocześnie sporo miłośników, jest ciepłe, ekstrawaganckie, potrafi odmienić cały look jak żaden inny element garderoby. Na jakie futra warto postawić w tym sezonie? Sprawdźcie koniecznie.

Aplikacja Day&Night

Na horyzoncie mikołajki. Listopad to ostatni dzwonek na pisanie listów do św. Mikołaja, który w tym roku stanie przed nie lada wyzwaniem w związku z nowinkami technologicznymi, które zawitały do świata zabawek, sportu czy kosmetyków. Elektroniczne gadżety zadowolą nawet najbardziej wymagających. Sprawdźcie, co warto wpisać na świąteczną listę życzeń i poprzez przekazywanie światu i bliskim dobrej energii, wytrwale udowadniajcie św. Mikołajowi (i sobie), że na nie zasługujecie.

facebook.com/ DayAndNightMagazyn

Instagram: dayandnight_pl

youtube.com/ DayAndNightMagazyn

Snapchat: dayandnight_pl

Issuu.com/dayandnight

twitter.com/ dayandnight_pl

www.dayandnight.pl

REDAKCJA

ZESPÓŁ REDAKCYJNY

FOTOGRAFIE

WYDAWCA

al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów Millenium Hall, II p., tel. 17 770 07 15 redakcja@dayandnight.pl www.dayandnight.pl www.facebook.com/DayAndNightMagazyn www.aplikacja.dayandnight.pl

Bartłomiej Skubisz Jakub Pawłowski Izabela Szulc Daniel Kowalczyk Ewelina Samagalska Paulina Dragan Tomasz Nowak

Paweł Dubiel Grzegorz Bukała Justyna Radomska

Media Show ul. Ułanów 4a 35-308 Rzeszów

SKŁAD

DRUK

Daniel Porada

Mariola Szopińska

WSPÓŁPRACA

Drukarnia Papirus ul. Spytka 11, 37-500 Jarosław www.papirusjaroslaw.pl

Ewelina Kania

BIURO MARKETINGU I REKLAMY

Barbara Święch Anna Tomczyk

REDAKTOR NACZELNA

marketing@dayandnight.pl tel. 885 858 859, 661 825 710, 601 688 638

KOREKTA

MAGAZYN BEZPŁATNY NR 90 ISSN 1689 - 6610 www.dayandnight.pl

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.

5


foto miesiąca

MARIA PESZEK W RZESZOWIE 28 października

Koncert Marii Peszek, która była także twarzą październikowej okładki magazynu Day&Night, odbył się w ramach jesiennej trasy „Karabin Tour” w klubie LUKR i zgromadził rzesze zainteresowanych. Podczas dwugodzinnego widowiska muzycznego można było usłyszeć m.in. największe hity artystki pochodzące z najnowszej płyty. fot. Grzegorz Bukała

POKAZ FRYZJERSKI „ALLURE COLLECTION” W LUKR

9 października

Głównym założeniem projektu było fryzjerskie show, podczas którego zaproszeni goście zobaczyli najnowsze trendy na jesień--zimę 2016. Edukatorzy stworzyli niepowtarzalne, autorskie formy strzyżeń, stylizacji oraz trójwymiarowych koloryzacji, wszystko w oparciu o magię i ogromną siłę barw. Fryzury wykonane zostały przez Katarzynę Złamaniec i Sebastiana Curyło. Na scenie nie brakowało energii, koloru, ostrych cięć i utalentowanych postaci. Podczas pokazu wystąpił także akrobatyczny duet Delfina&Bartek. fot. Paweł Dubiel

6


KONCERT ZESPOŁU HEY W LUKR 4 listopada Wielu muzycznych emocji dostarczył koncert kultowej grupy Hey w ramach trasy „Błysk” promującej najnowszy album zespołu pod tym samym fot. Grzegorz Bukała

tytułem. Dwugodzinne widowisko muzyczne obfitowało w utwory z najnowszej płyty, a także w doskonale wszystkim znane hity z wcześniejszej działalności zespołu.

OTWARCIE KLINIKI LA PERLA W MILLENIUM HALL 15 października Wielkie otwarcie pierwszej na Podkarpaciu i jedenastej w Polsce placówki renomowanej sieci Klinik La Perla, odbyło się przy udziale gwiazd, m.in.: Marioli Bojarskiej-Ferenc, Tomasza Barańskiego, Jarka Szado, Ka-

roliny Szostak i Andrzeja Młynarczyka. Podczas pełnego atrakcji Beauty Day w klinice La Perla można było także skorzystać z konsultacji z lekarzem specjalistą medycyny estetycznej i kosmetologiem.

fot. Kazimierz Gaweł KMG FOTO

7


MUZYKA

BOVSKA, CZYLI MAGDA GRABOWSKA-WACŁAWEK, TO JEDNO Z NAJGORĘTSZYCH OSTATNIO NAZWISK POLSKIEJ SCENY MUZYCZNEJ. JEJ DEBIUTANCKA PŁYTA „KAKTUS” SZTURMEM PODBIŁA LISTY PRZEBOJÓW, A TYTUŁOWY NUMER STAŁ SIĘ MUZYCZNĄ WIZYTÓWKĄ SERIALU „DRUGA SZANSA”. BOVSKA – JAK SAMA MÓWI, ZA POMOCĄ MUZYKI I GRAFIKI STARA SIĘ ZOBRAZOWAĆ SWOJE ZMAGANIA WEWNĘTRZNE I POKAZAĆ ESENCJĘ WRAŻEŃ, KTÓRE TOWARZYSZĄ CZŁOWIEKOWI NA CO DZIEŃ, PROWOKUJĄC SŁUCHACZA DO REFLEKSJI.

BOVSKA – skąd tak oryginalny pseudonim artystyczny? „Bovska” narodziła się podczas mojego pobytu na Erasmusie, kiedy tworzyłam piosenki, które (tak na marginesie) różniły się brzmieniowo od mojej aktualnej twórczości. Chcąc zagrać tam koncert, szukałam pseudonimu, który będzie ze mną w jakiś sposób powiązany. Zależało mi na krótkiej, ale charakterystycznej nazwie. Bovska to częściowo nazwisko, które wtedy nosiłam (Grabowska). BOVSKA to także nazwa pewnej odmiany owiec… To prawda (śmiech). Dowiedziałam się o tym, kiedy już przywykłam do tego pseudonimu. Swoją drogą – to bardzo miłe i symboliczne zwierzątka, także to skojarzenie w pewnym stopniu nawet mi się podoba. Odnoszę wrażenie, że jesteś buntowniczką. Taką nieszkodliwą, o wielkim sercu, kolorowej osobowości i ze sporym zasobem życiowych refleksji. Mylę się? Rzeczywiście, jest we mnie trochę buntownika, chociaż wcale nie ma to związku z epatowaniem swoimi poglądami w kwestiach społecznych, raczej z moimi zmaganiami wewnętrznymi. Wyraz temu rodzajowi buntu daję w swoich piosenkach.

teatru tańca i sztuki tanecznej w Bytomiu i Poznaniu. Pasjonuje mnie ta forma wizualizacji emocji, także to, jak muzyka spotyka się z plastyką – stąd umiłowanie do grafiki.

Płyta „Kaktus” jest wydana wyjątkowo pięknie. Projekt okładki jest Twoim dziełem? Tak, to w całości mój koncept, jednak pomagali mi także inni twórcy: fotograf Łukasz Murgrabia oraz bardzo zdolny grafik – Paweł Norbert, którego prace zawsze mnie fascynowały ze względu na to, że są zupełnie inne niż te, które widziałam dotychczas. Uważam, że dzielenie się swoimi pomysłami i wspólne tworzenie to bardzo cenne doświadczenie, ponieważ w pojedynkę nie jesteśmy w stanie stworzyć tego, co z pomocą innych, zaufanych artystów. Jestem też bardzo dumna ze specjalnej edycji „Kaktusa”, czyli wersji „Kaktus ekstra”, na którą składa się interesujące pudełko, zawierające dokładnie tyle elementów, ile liter ma wyraz BOVSKA. Takie pudełko ukazało się bardzo niedawno, w liczbie 1000 ręcznie numerowanych egzemplarzy.

Twoja twórczość to prawdziwa sinusoida emocji i huśtawka tonacji. Celowo prowokujesz słuchacza do refleksji? To prawda. Mimo że nie wiedziałam do końca, jaki będzie kształt mojej płyty, kiedy powstawała, moje podejście do budowania tej płyty skupiało się na podążaniu za tym, co wychodzi z serca. „Kaktus” to faktycznie sinusoida, wypadkowa emocji towarzyszących w życiu, zbieranie esencji wrażeń, które towarzyszą człowiekowi na co dzień. Żeby pisać – trzeba żyć i dzielić się swoimi obserwacjami z odbiorcą. Wtedy to, co powstaje, będzie najbardziej autentyczne.

„Kaktus” szturmem podbił rynek muzyczny. Został też muzyczną wizytówką serialu „Druga szansa”. Jak do tego doszło? Serial „Druga szansa” na pewno był jednym z czynników, który pomógł płycie w szybszym starcie, a do współpracy doszło zupełnym przypadkiem, poniekąd za sprawą mojej znajomości z Łukaszem Targoszem, który napisał muzykę do tego serialu. Łukasz przedstawił moje piosenki producentom „Drugiej szansy”, którym spodobała się moja twórczość. Jak sami mówili – moje piosenki nadawały drugi wydźwięk charakterowi głównej bohaterki, a mnie ta interpretacja bardzo się podoba. Synchronizacja z serialem z pewnością przyczyniła się także do szerszej promocji płyty.

Poza muzyką zajmujesz się także grafiką. Masz jeszcze inne pasje, którymi nas zaskoczysz? Owszem (śmiech). Bardzo lubię ruch, a co za tym idzie – taniec. Przez wiele lat jeździłam na różnego rodzaju festiwale taneczne. Brałam udział w warsztatach improwizacji ruchowej w Kaliszu, a także w warsztatach

Czyli, to „Kaktus” i „Druga szansa” nakręciły spiralę zainteresowania Twoją twórczością? Wcześniej Twoje piosenki można było usłyszeć także w filmie „Planeta Singli”. W filmie to trochę inaczej działa. Natomiast wszystko zaczęło się w momencie wrzucenia do internetu klipu do „Kaktusa”, który powstał w za-

8


otaczają. Czerpię z doświadczeń swoich, a także moich najbliższych przyjaciół. Inspirują mnie książki, które bardzo lubię czytać. Chętnie otaczam się słowami, gdy piszę teksty. Staram się „łapać” te najważniejsze momenty i wyciągnąć z nich esencję znaczeń. Transponować to na język piosenki.

„Kaktus”, „Klik”, „Składak”, „Dachy”, „Haj” – sporo utworów z Twojej płyty ma krótki, rzeczownikowy tytuł. Czy kryje się za tym jakaś zamierzona ideologia? Nie do końca, aczkolwiek jest to efekt mojego wyciągania esencji z Twoją domeną jest także kolor, który jest wyraźnie zaznaczony w tego, co tworzę. Zasada ta dotyczy również tytułów, które wymyślam teledyskach. To świadome? na końcu. Staram się nadawać utworom takie, które mogą zaintrygoTak, to świadome, to poniekąd próba wyrażenia mojej osobowości. Wolę wać odbiorcę. Stąd tytuły te, może czasami przewrotne, mam nadzieję, świat pełen kolorów (śmiech), ale nie mam pewności, czy aby moja na- że są dla odbiorcy zachętą do zapoznania się z utworem. stępna płyta nie będzie w całości monochromatyczna. Myślenie kolorem jest spójne z moją plastyczną wizją i budowaniem estetycznej formy. Nie da się nie zauważyć, że mocno udzielasz się w komentarzach na swoim kanale na YouTube. Cenisz bezpośredni kontakt z fanami? Ta gra kolorem jest intrygująca, zwłaszcza w teledysku do piosenki Tak, według mnie to jest bardzo ważne w utrzymywaniu relacji nie tylko „Klik”. Czy jest to niejako kolorowa metafora człowieka walczącego podczas koncertów, ale także w codziennym życiu. Cenię tę możliwość z przeciwnościami losu? bezpośredniej rozmowy z fanami, jest to coś, o Myślę, że ta barwa i kolor (również głosu) są czym jeszcze 10 lat temu mogliśmy tylko popewnego rodzaju wyrażeniem emocji, częścią marzyć. Niestety, ma to też drugie dno – interprojektu „Bovska”. Nie wiem, czy zdecydowanet to również raj dla bezimiennych hejterów. łabym się na użycie takiej metafory, bo szczeO ile nie przeszkadzają mi nieprzychylne opinie, rze mówiąc nie lubię dosłownie opowiadać bo wierzę w to co robię, mając przy tym świao tym, jakie emocje towarzyszyły mi podczas domość, że nie każdemu się to spodoba i to pisania danego utworu, ale „Klik” to faktycznie szanuję, nie rozumiem tylko niczego nie wnopiosenka, w której niejako z żalem zwracam szących opinii. Aczkolwiek tak, czytam komensię do podmiotu lirycznego. Sam teledysk tarze, staram się na nie odpisywać. Jeśli znam udało się zamknąć w świecie inspirowanym odpowiedź na zadawane pytania, to zawsze twórczością Wesa Andersona, który doskoodpowiadam (śmiech). Pisze do mnie także zanale wyreżyserował „Grand Budapest Hotel”. skakująco dużo dzieci, co jest przemiłe. Lubię także rozmawiać ze słuchaczami po koncertach. Nie tylko kolor dominuje w graficznej części Twojej twórczości, ale też moda. Czy Już wkrótce Twój koncert w stolicy Podkarpamoda jest dla Ciebie raczej zabawą, czy za cia. Dzisiaj także spotykamy się w Rzeszowie. jej pomocą również o sobie opowiadasz? Jakie emocje budzi w Tobie nasze miasto? Myślę, że każdy opowiada o sobie za pomocą Przede wszystkim mam mnóstwo znajostroju. Lubię dobrze wyglądać, ale staram się też nie dać się zwariować, mych, którzy stąd pochodzą. Część z nich studiowała w Warszawie, mimo że bardzo dbam o to, jak wyglądam na scenie. Przyznam, że moda są wśród nich też tacy, którzy po studiach tutaj wrócili. Osobiście niebywa dla mnie wyzwaniem, bo lubię często zmieniać swoje kostiumy stety nie znam Rzeszowa, dlatego cieszę się, że tutaj jestem, mimo sceniczne, które niejednokrotnie tworzę we współpracy z projektantką że po raz pierwszy, bo jest to okazja, by obejrzeć to miasto, o którym Natalią „Kopi” Kopiszką. Jeden z projektów, a dokładniej czerwoną su- słyszałam naprawdę wiele pozytywnych opinii. Krążą plotki, że jest u kienkę, którą w zasadzie można nazwać haute couture, zapamiętałam Was w Rzeszowie dużo młodych i kreatywnych ludzi, którzy potrafią i najbardziej. Ja, grając na scenie na instrumencie, mam raczej okrojone chcą robić niezwykłe rzeczy. A ja takim osobom kibicuję. możliwości poruszania się, dlatego zależy mi, żeby moje kostiumy były bardzo dynamiczne. Przyznam też, że śledzę modowe trendy, przeglą- Wydałaś świetną płytę. Co dalej? dam też blogi modowe. Uważam, że moda to sztuka najbardziej zespo- Dalej oczywiście ciężka praca. Jesienna trasa koncertowa, czyli m.in. lona z codziennością i lubię z niej czerpać. Interesuje mnie twórczość koncert w rzeszowskim klubie LUKR, którego już nie mogę się doczetych projektantów, którzy z mody robią coś więcej niż tylko ubranie. kać, odwiedzimy także wiele innych miast Polski. Równolegle zaczęłam także proces nagrywania nowej płyty, co jest ogromną radością, ale takW Twoich utworach zaznaczają się także poszukiwania duchowe. że wielką odpowiedzialnością i wyzwaniem. W przyszłym roku chciałaZwłaszcza w piosence „Dachy”. Skąd czerpiesz inspiracje? bym wydać kolejną płytę, taki jest plan. Inspiracji jest tak naprawdę mnóstwo. Przyznam, że jest to głównie moje duchowe życie, moja relacja z Bogiem, ale również ludzie, którzy mnie Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA

9

MUZYKA

sadzie z naszej chęci grania koncertów oraz posiadania materiałów do prezentacji dla osób, z którymi chcieliśmy współpracować. Założeniem było pokazanie, jak gramy na żywo. Ja, z racji swoich plastyczno-muzycznych fascynacji, chciałam, aby obraz był jak najbardziej zespolony z muzyką, żeby był estetyczny. Po wrzuceniu do sieci klipu w wakacje zeszłego roku (2015), wszystko potoczyło się bardzo szybko. Tak naprawdę włożyłam sporo pracy w płytę, długo ją budowałam, bo chciałam to zrobić na 100%, bez korzystania z tzw. półśrodków.


MUZYKA

SYTUACJA BEZ PRECEDENSU. WYWIAD NA ŁAMACH D&N Z CZŁOWIEKIEM, KTÓRY W STOPCE PISMA FIGURUJE WŁAŚCIWIE OD SAMEGO POCZĄTKU ISTNIENIA MAGAZYNU. PURYŚCI ZARZUCĄ MI PEWNIE, ŻE TO WBREW DZIENNIKARSKIM ZASADOM. JEŚLI PURYŚCI MAJĄ W ZWIĄZKU Z TĄ SYTUACJĄ JAKIKOLWIEK AMBARAS, TO LEPIEJ NIECH OD RAZU PRZESTANĄ CZYTAĆ. ZAŚ WSZYSTKICH POZOSTAŁYCH ZAPRASZAM DO LEKTURY ROZMOWY Z

ESKAUBEI. W IMIĘ ŁAMANIA ZASAD.

BYĆ

AUTENTYCZNYM

Twoja debiutancka płyta nagrana z kwartetem Tomka Nowaka ukazała się nieco ponad półtora roku temu, a tymczasem 4 listopada do sklepów trafił drugi krążek zatytułowany „Tego Chciałem”. Widać, że kujecie żelazo póki gorące. W pewnym sensie zarówno dla Ciebie, jak i dla kwartetu Tomka Nowaka było to nowe otwarcie. Złapaliście aż tak dobry wspólny przelot? To zdecydowanie nowe otwarcie dla nas obu. Ja po wielu latach w hip-hopowym podziemiu znalazłem się w nowym, mam wrażenie lepszym dla mnie środowisku, a Tomasz po latach bycia cenionym sidemanem, zdecydował się na autorski materiał ze swoją muzyką. „Będzie Dobrze” sprzedawała się całkiem nieźle, zagraliśmy po jej premierze ponad 40 koncertów, w tym kilka na dużych i renomowanych festiwalach, spotkaliśmy się z przychylnymi opiniami słuchaczy i dziennikarzy. Kluczową sprawą jest to, że świetnie czujemy się w swoim towarzystwie, nawet po wielogodzinnych podróżach w busie czy w kolejnym dniu trasy. Dzięki koncertom lepiej poznaliśmy się muzycznie, co zaowocowało na nowej płycie. Nie mogła nie powstać. W utworze „New Reality” rapujesz: „Na moje koncerty już nie przychodzą żadni hip-hopowcy”. Nie uważasz, że to swoisty paradoks, że ten wers odnosi się do gościa, który wyrósł z undergroundowej sceny rapowej i przez lata na niej funkcjonował? Jak to więc naprawdę wygląda? Tak właśnie jest, nie licząc dosłownie kilku koncertów, które zagraliśmy na typowo hip-hopowych imprezach, np. na wspaniałym Hip Hop Kempie w Czechach. Przez kilkanaście lat walczyłem o uwagę hip-hopowych słuchaczy, nie chcąc jednocześnie podpinać się pod pewne

10

trendy, zabiegać o ich względy za wszelką cenę. Pomimo ogólnego uznania w środowisku dla mojego rapu, był on chyba zbyt mało atrakcyjny dla, w dużej mierze bardzo młodej, kapryśnej i roszczeniowej rapowej publiczności. Od ponad dekady podejmowałem próby grania z muzykami i od wielu lat wgryzałem się w muzykę improwizowaną, więc możliwość pracy z tej klasy muzykami, z jakimi pracuję teraz, była spełnieniem moich marzeń, a to, w jaki sposób przyjęło nas środowisko jazzowe, jest dla mnie wspaniałą niespodzianką. Co zmieniło się w wypracowanej przez Was twórczej formule? Jakie są najistotniejsze różnice pomiędzy debiutem a „Tego Chciałem”? Nowa płyta jest na pewno bardziej „elektryczna”. Oprócz kontrabasu pojawia się gitara basowa. Nie ma fortepianu, są za to rhodes, wurlitzer, organy Hammonda czy delikatne synthy. W kilku utworach zagrał z nami Mateusz Śliwa z High Definition Quartet, który wzbogacił brzmienie płyty świetną grą na saksofonie tenorowym. Obecność skreczy i cutów Mr Krime-a jest jeszcze intensywniejsza niż na pierwszym krążku. Płyta jest krótsza od debiutanckiej, zagrana odważniej, inaczej, ale tak jak w przypadku poprzedniczki, została zagrana „na setkę” łącznie z partiami rapu, co jest dla mnie powodem do dumy. Goście w postaci Patrycji Zarychty oraz Domka i Woytaka z zespołu Tubas Składowski świetnie wkomponowali się w całość. Od czasu premiery „Będzie Dobrze” wiele się w Polsce wydarzyło. Mamy nowego prezydenta, wybraliśmy nowy rząd. Jak oceniasz tzw. „dobrą zmianę”? Czy tego właśnie chciałeś? Chciałem pisać teksty, nagrywać płyty, grać koncerty i sprawiać tym


MUZYKA Fot. Patryk Kaflowski

radość innym ludziom. I to się dzieje. Rozmawiam z ludźmi w różnych miejscach i zawsze wychodzą z naszych koncertów uśmiechnięci, zapominają na chwilę o swoich problemach. Dla niektórych konkretne utwory są najlepszą mobilizacją, np. do kończenia wielokilometrowych biegów czy do zdobywania górskich szczytów w różnych częściach świata. To jest niesamowite. W naszym zespole mamy różne poglądy na poszczególne sprawy, ale jak już wspomniałem, jesteśmy kumplami, którzy kochają muzykę i bardzo lubią ze sobą grać i to jest najważniejsze. Moja wypowiedź zmierza do tego, że polityka to ostatnia rzecz, o której chciałbym rozmawiać. W ostatnich miesiącach, wraz ze złożeniem do laski marszałkowskiej projektu obywatelskiego, ponownie zrobiło się głośno wokół ustawy regulującej dopuszczalność przerywania ciąży. Niektórzy artyści poczuli się w obowiązku zabrać głos w tym temacie. Najgłośniejszy z nich należał do Natalii Przybysz, która na łamach pewnego periodyku udzieliła wywiadu, w którym z szokującą szczerością opowiada o kulisach aborcji własnego dziecka. Jak oceniasz tę sytuację? Nie czuję się w obowiązku, aby zabierać głos w tej sprawie. Czy Twoim zdaniem muzyka może być jeszcze nośnikiem ważnych idei, czy dla większej części publiczności liczy się już tylko jej ludyczny wymiar?

Muzyka sama w sobie, nawet jeśli jest instrumentalna, niesie w sobie idee, chociażby poprzez emocje, które wywołuje: euforię, radość, smutek czy melancholię. Nie mam nic przeciwko temu, aby przekazywać w muzyce ogólne wartości, np.: szacunek, miłość, przyjaźń czy pokój natomiast nie lubię wplatania w muzykę elementów ideologii, które często dzielą ludzi i są podgrzewane przez polityków. Uważam, że muzyka może być „czystą formą” i sztuką samą dla siebie, że np. nasi słuchacze mogą mieć bardzo różne poglądy na świat, a na naszych koncertach będą się wszyscy świetnie czuli. Ja sam patrzę bardziej w głąb siebie i na ludzi, którzy mnie otaczają lub inspirują. Jedyną kwestią, na którą jestem wyczulony od zawsze, jest idea szeroko pojętej autentyczności. Nie lubię udawania, kreowania siebie w sposób nachalny lub bazujący na tanich chwytach czy chwilowych trendach. W jazzie takie zachowanie spotyka się w większości przypadków z krytyką i to mi odpowiada. Ludyczny wymiar muzyki nie ma w sobie niczego złego, dopóki muzyka jest dobra. Podczas naszych koncertów ludzie czasami tańczą, cieszą się, po prostu dobrze się bawią. Uważam, że jest to ok. Z drugiej strony, patrząc na rosnącą popularność disco polo, można być zaniepokojonym kondycją muzyki i słuchaczy. Na szczęście środowisko muzyki improwizowanej czy alternatywnej również prężnie się rozwija i nie brakuje w nim świadomych odbiorców.

Rozmawiał DANIEL KOWALCZYK

11


MUZYKA

GRANIE GABĄ JANUSZ W rZESZOWIE TO DLA ROZMOWA Z

pochodzącą z Rzeszowa młodą, acz utytułowaną już wokalistką, której koncert otworzy 5. edycję Rzeszów Jazz Festiwal. Artystka będzie promowała swój debiutancki album „Chwile, które znasz”.

Fot. Materiały prasowe

MNIE ŚWIĘTO

12

Niewiele osób pewnie wie, że pochodzisz z Rzeszowa. Jakie były okoliczności Twojego wyjazdu do Trójmiasta? Skąd decyzja, żeby tam zostać? W maju 2009 roku zdałam maturę i bezpośrednio po niej zaczęłam szukać uczelni, gdzie będę mogła spełniać swoje marzenia. Śpiewałam od zawsze, natomiast decyzję o podjęciu studiów na kierunku jazz i muzyka estradowa podjęłam właśnie w klasie maturalnej. Moi rówieśnicy (a uczyłam się w szkole muzycznej przy ul. Szopena), którzy podobnie jak ja chcieli iść w stronę muzyki rozrywkowej, typowali Katowice, legendę pośród polskich uczelni jazzowych. W 2009 roku nie podjęto jednak rekrutacji na specjalność wokalistyka i tu pojawił się problem. Wówczas moja niezastąpiona nauczycielka emisji głosu, Magda Skubisz, zaproponowała Gdańsk. Zdałam egzaminy z drugim wynikiem, co było dla mnie olbrzymim sukcesem (ponad 80 osób zdających). Klamka zapadła. Wiedziałam, że od października zaczynam życie na drugim końcu Polski. Rozstanie z rodziną i przyjaciółmi nie należało do najprostszych. Teraz wiem, że był to bardzo dobry krok w kierunku mojego rozwoju i jako młody adept muzyki zaczęłam rozwijać skrzydła u boku najlepszych pedagogów Akademii Muzycznej w Gdańsku. Podczas pięciu lat nauki poznałam wielu muzyków i przyjaciół. Ciężko byłoby mi te kontakty porzucić, ponieważ mieliśmy rozpoczęte muzyczne projekty. Nade wszystko


Czy granie w rodzinnych stronach wiąże się z jakimiś dodatkowymi emocjami? Czy na Twój koncert w ramach Rzeszów Jazz Festiwal wybiera się rodzina, znajomi? Zdecydowanie tak. Uśmiecham się na samą myśl o tym wydarzeniu. Dobrze będzie spotkać się ze znajomymi, z którymi dzieliło się jedną ławkę w szkole. Spędziliśmy razem 12 lat i jesteśmy na tyle zżyci, że interesujemy się naszymi muzycznymi drogami. Licznie dopisze także rodzina, jestem pewna. Są dumni, promują festiwal, a we mnie rodzi się motywacja, aby dać z siebie wszystko. Z natury jestem sentymentalna, więc muzyczny powrót do rodzinnego miasta to dla mnie poniekąd święto. Śpiewu uczyła Cię wybitna polska wokalistka jazzowa Krystyna Stańko. Co dało Ci obcowanie z nią? Krystyna Stańko to bardzo ciepła i jednocześnie wymagająca osoba. Trzyma dyscyplinę w sprawach pracy nad utworami, a szczególnie, jeśli dotyczą one własnej twórczości. Motywuje, inspiruje i zachęca do tworzenia. Nie odtwarzania bądź kopiowania, lecz do pisania własnych kompozycji i tekstów. To właśnie dzięki niej zaczęłam myśleć nad swoim autorskim materiałem „Chwile, które znasz”. Uwierzyłam, że potrafię i przy współpracy z muzykami efekt był bardzo zadowalający. Dzięki wsparciu Krysi mogliśmy wystąpić na takich festiwalach, jak Jazz Jantar i Ladies Jazz Festiwal. Danie takiej szansy jest niesamowicie ważne dla młodych muzyków, gdyż wszyscy wiemy, że dziś bez znanego nazwiska ciężko gdziekolwiek wystąpić. I nie mam na myśli talent show (śmiech). W 2013 roku otrzymałaś Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Co daje taka forma docenienia? Jak ważna jest dla twórcy? Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego to zdecydowanie największe wyróżnienie, jakie mnie spotkało. Składa się

na nie ciężka praca, wyjazdy na konkursy, zdobywanie nagród, a także bardzo wysoka średnia i poparcie ze strony władz uczelni. Dzięki nagrodzie mogłam sfinansować nagranie płyty, co na tamtą chwilę było spełnieniem moich marzeń. Jesteś świeżo po wydaniu swojego albumu „Chwile, które znasz”. Dlaczego warto po niego sięgnąć? Tak jak wspominałam, jestem osobą sentymentalną i album bez wątpienia do takich należy. Wszyscy zasługujemy na chwilę refleksji, zatopienie się w samym sobie, w naszych problemach i radościach. Właśnie takie są „Chwile, które znasz”. Brzmienie bazuje na tradycyjnym akustycznym instrumentarium, nawiązuje do tradycji polskiej piosenki. Elementy jazzujące, tj.: niesymetryczne metrum, nieoczywiste formy czy szerokie improwizacje, stanowią swoiste ożywienie kompozycji. Komponujesz i piszesz teksty. Kiedy dojrzała w Tobie myśl, aby tworzyć repertuar w pełni autorski? Dokładnie na pierwszym roku studiów magisterskich, dzięki motywacji Krystyny Stańko. Wtedy zauważyłam, że autorski repertuar jest najbardziej wartościowy, ponieważ buduje tożsamość sceniczną, która określa artystę. W pewnym momencie orientujesz się co chcesz przekazać poprzez swoją twórczość i to jest sedno sztuki. Jakie było Twoje, jak dotychczas, najpiękniejsze muzyczne spotkanie na scenie? Miałam ogromne szczęście występować u boku najlepszych pedagogów trójmiejskiej sceny jazzowej, takich jak Krystyna Stańko, Cezary Paciorek, Jerzy Małek, Maciej Sikała czy Piotr Lemańczyk. Poza wiedzą, jaką przekazywali mi podczas zajęć, przekładało się to na praktykę koncertową. Dobrze wspominam także konkurs podczas Europejskich Integracji Muzycznych w Żyrardowie, gdzie miałam okazję pomuzykować z Włodkiem Pawlikiem.

Rozmawiał BARTŁOMIEJ SKUBISZ

13

MUZYKA

tuż po obronie pracy magisterskiej zaproponowano mi objęcie stanowiska pedagoga na uczelni. To ogromne wyróżnienie ostatecznie zadecydowało o moim pozostaniu w Trójmieście.


DANIELKOWALCZYK

FELIETON

TEATRAL

PROTEST W KOLORZE BLUE Poznajcie Mary Wagner z Kanady. Mary nie przedstawi się Wam osobiście, bo jest bardzo zajętą osobą. Pozwólcie zatem, że uczynię to za nią. Przede wszystkim zacząć trzeba od faktu najważniejszego; Mary Wagner jest kryminalistką. Co więcej, jest recydywistką. W kanadyjskich więzieniach spędziła w sumie ponad sześć lat. Nie jest to mało, przyznacie, i rzeczywiście trudno temu zaprzeczyć, bo sześć lat to prawie 2200 dni. Jakim to więc procederem parała się Mary Wagner? Otóż Mary Wagner zajmowała się przede wszystkim konwersacją oraz rozdawaniem róż. Dosłownie. Jednak tak się niefortunnie dla Mary złożyło, że kanadyjskie prawo czynności te penalizuje, szczególnie jeżeli odbywają się one na terenie prywatnych klinik aborcyjnych. Mary Wagner jest bowiem działaczką pro-life, której przestępcza działalność polega na tym, że na terenie tychże przybytków perswaduje kobietom, które chcą dokonać aborcji, że nie jest to ostateczne rozwiązanie, że istnieje inna droga. Na domiar złego wręcza wtedy białe i czerwone róże, co przecież zakrawa na bezczelność… Sytuacja wszystkich jeszcze nienarodzonych w Kanadzie jest nie do pozazdroszczenia, bo w myśl tamtejszego prawa, człowiekiem jest się dopiero w momencie urodzenia. Prawo takie w pewnym sensie kształtuje ogólny klimat, odciskający piętno na mentalności społeczeństwa, przez wiele lat zmiękczanego inżynierią społeczną. Warto bowiem przypomnieć, że jeszcze w 1969 roku prawodawstwo kanadyjskie traktowało aborcję jako pospolite zabójstwo. Od tamtego czasu zrobiono bardzo wiele, żeby wmówić kobietom, że swobodny dostęp do aborcji na życzenie jest ich niezbywalnym prawem. Prawem człowieka. Nic więc dziwnego, że korzystają na tym prywatne kliniki aborcyjne, zarabiające krocie za dokonywanie zabiegów na życzenie. Biznes musi się kręcić. A kręci się tym lepiej, im mocniejsze wsparcie otrzymuje od ideologii niczym nieskrępowanej wolności, sączonej konsekwentnie do głów zachodnich społeczeństw. Przy okazji jest to woda na młyn dla całych rzeszy nieodpowiedzialnych facetów, dla których szczytem możliwości jest udzielenie kobiecie „wsparcia” za pomocą sfinansowania zabiegu. Tymczasem Mary Wagner ma zakaz zbliżania się do klinik aborcyjnych na odległość 100 metrów. Mam przeczucie, że Mary Wagner złamie ten zakaz jeszcze nie raz.

14

FESTIWAL NOWEGO TEATRU PO RAZ TRZECI ZAWITAŁ DO RZESZOWA. PRZEZ PONAD TYDZIEŃ RZESZOWSKA PUBLICZNOŚĆ ZOBACZY SPEKTAKLE TEATRÓW M.IN. Z ŁODZI, KRAKOWA, KIELC I WAŁBRZYCHA. WYDARZENIU TOWARZYSZYĆ BĘDĄ TAKŻE WARSZTATY EDUKACYJNE, PANELE DYSKUSYJNE ORAZ SPOTKANIA Z ARTYSTAMI.

Rzeszowskie Spotkania Teatralne to jeden z najstarszych festiwali w Polsce. W obecnej formule jest skoncentrowany na „nowym teatrze”. Tematem tegorocznej edycji są nowe media. Program każdej edycji Festiwalu Nowego Teatru bierze się z „nasłuchiwania” wiodących w danym sezonie tematów, motywów, idei, które teatr przechwytuje z dyskursu publicznego. Według rzeszowskiego teatru, w tej chwili takim dominującym wątkiem wydaje się konstruowanie rozmaitych projektów przyszłości, które najczęściej przyjmują kształt posthumanistycznej antyutopii. Wizje te podszyte są zbiorowymi lękami i przeczuciem końca, nasilającym się wraz z eskalacją ideologicznych radykalizmów i falą uchodźców napływających do Europy.

WSPÓŁCZESNY TEATR

Podczas festiwalu, który potrwa od 18 do 26 listopada będzie można zobaczyć przedstawienia stworzone przez artystów decydujących o obliczu współczesnego polskiego teatru. I tak, 20 listopada zaprezentuje się Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie ze spektaklem „WRÓG LUDU” w reż. Jana Klaty. Kolejny dzień będzie należał do aktorów z Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Spektakl w reż. Julii Mark „NOCAMI I DNIAMI BĘDĘ TĘSKNIĆ ZA TOBĄ” jest sceniczną transkrypcją powieści Marii Dąbrowskiej, pełną obrazów, które doskonale znamy z jej filmowej i serialowej wersji.


FELIETON

BARTŁOMIEJSKUBISZ

NE

ŚWIĘTO W „SIEMASZCE”

Fot. Archiwum organizatora

PRZEGADANY KONCERT

22 listopada zobaczymy prapremierę sztuki kultowego niemieckiego reżysera filmowego, zrealizowaną przez artystkę z Belgradu, Anję Susa. Spektakl „KREW NA KOCIM GARDLE, CZYLI MARILYN MONROE KONTRA WAMPIRY” dotyka tematów najważniejszych: niemożności porozumienia się, cierpienia, ekonomicznej niewoli, niesprawiedliwości i upokorzenia. Sztuka w wykonaniu aktorów z Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy.

WYJĄTKOWE SCENOGRAFIE

Ciekawe rozwiązania sceniczne, imponująca scenografia imitująca podziemny betonowy schron, mnóstwo pop-kulturowych odniesień i cytatów filmowych to temat spektaklu „BYĆ JAK DR STRANGELOVE, CZYLI JAK PRZESTAŁEM SIĘ BAĆ I POKOCHAŁEM MUNDUR” w wykonaniu Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Ten spektakl odbędzie się 24 listopada. A dzień wcześniej, 23 listopada, tradycyjnie swój spektakl zaprezentuje gospodarz festiwalu – Teatr im. Wandy Siemaszkowej. Będzie to realizacja współczesnego tekstu „POGORZELISKO” Wajdi Mouawada w reż. Cezarego Ibera. W programie 3. Festiwalu Nowego Teatru pojawią się też inne formy prezentacji sztuki teatru: czytania performatywne, szkice sceniczne, warsztaty i pokazy multimedialne.

Mało jest rzeczy na świecie, które denerwują i drażnią bardziej niż rozmowy publiczności podczas koncertu. Piszę to z perspektywy zarówno wykonawcy, jak i, a może przede wszystkim, odbiorcy. Ciągły szum dochodzący ze strony publiczności potrafi zdekoncentrować na scenie każdego, a rozmowy potrafią skutecznie odebrać komfort słuchania innym odbiorcom. W zasadzie nikt nie wyobraża sobie głośnych rozmów podczas seansu w kinie czy spektaklu w teatrze. Na klubowych koncertach jest to jednak spotykane. Szczególnie, kiedy ze sceny płynie muzyka cicha i spokojna lub wymagająca skupienia, takie rozmowy potrafią być nieznośne. Nie tak dawno podczas koncertu naprawdę świetnego wykonawcy w jednym z rzeszowskich lokali, pewna starsza pani, po wkroczeniu na salę z ponad półgodzinnym opóźnieniem zaczęła ostentacyjnie wyrażać swoje niezadowolenie zarówno z muzyki, jak i miejsca, w którym siedziała (wstęp na koncert był wolny za okazanym zaproszeniem, więc być może nie była świadoma tego, co czeka ją tego wieczoru). Nie pomogły prośby wykonawcy, jak i sąsiadujących z krewką panią odbiorców, nie zbiły jej z tropu nawet żarty kierowane w jej kierunku ze sceny, z których śmiała się cała sala. Niestety tego wieczoru dane było mi słuchać muzyki przeplatanej pokrzykiwaniami i opowieściami pani, która im głośniej grała muzyka, tym głośniej krzyczała do swojej koleżanki siedzącej po drugiej stronie stolika. Nikt nieumiejącej się zachować kobiety nie wyprosił z lokalu. (Pytanie do dyskusji: co w takim przypadku powinna zrobić obsługa lokalu?) W sumie nie wiem, czemu sama nie wyszła, skoro tak jej się nie podobało i w dodatku nie płaciła przecież za bilet. Tak czy inaczej, życzyłbym sobie i Wam jak najmniej takich sytuacji. Proszę też o zwracanie uwagi tego typu osobom. Opisany wyżej przypadek należy do tych ekstremalnych. Zazwyczaj zwrócenie uwagi jednak skutkuje. Chodźmy na koncerty i słuchajmy koncertów. Powstrzymajmy się od rozmów, nawet podczas uwiecznionych w dowcipach solówek kontrabasu.

IZA SZULC 15


ANNATOMCZYK

FELIETON

16

rzeszowSKIE

ŚLADY BEKSIŃSKIEGO

TOMKA

Oglądam z upodobaniem jeden z popularnych seriali w pewnej stacji i coraz częściej pukam się w głowę. Nie to, żeby mi się jakoś nie podobał, bo grają w nim nawet moi ulubieni polscy aktorzy, ale jak rozkładam ich role na czynniki pierwsze to mi się robi niedobrze. Serialowe opowieści pełne są rozwodów, zdrad, podwójnego życia i świństw, które funkcjonują jako społeczna norma. No to przyjrzyjmy się temu z bliska. „Producentka” grana przez bardzo atrakcyjną aktorkę po czterdziestce w kilkudziesięciu odcinkach ma już trzeciego mężczyznę. No ładna – to ma! Jej serialowa Konkurentka – nieustannie szuka miłości, a ostatnio nawet z sukcesem realizuje się w związku z młodszym o 20 lat przystojniakiem. Z kolei siostra tej Atrakcyjnej – schodzi się i rozchodzi z mężem. Mają za sobą tak wielkie przejścia, że mogliby nimi obdzielić z osiem par z kilku innych seriali. Jest jeszcze bardzo przystojny pan Doktor, który oczywiście rozwiódł się z żoną, dzięki czemu stał się super partią do tzw. „wzięcia”. A żeby jeszcze podwoić jego atrakcyjność – filmową żonę wysłano mu do Ameryki. (Nota bene nie wiem czy to dobrze, bo tam Donald Trump wygrał właśnie wybory). Kolejny Przystojniak – to oszust i zdrajca! Prowadził podwójne życie, a jak wyszło na jaw to zostawiły go obie kobiety. Teraz jego atutem stały się celebryckie matactwa.... Naprawdę, to dopiero wstęp do serialowych opowieści z piekła rodem, które przyciągają przed ekrany niezłą widownię, na portalach społecznościowych zyskują tysiące komentarzy i jeszcze więcej polubień…. Co jeszcze kryje w sobie scenariusz seryjnego odcinkowca?… Otóż dwójka Młodych żyje w nieformalnym związku, który również szybko się rozpada. No ale, co się dziwić, jak przykład idzie z góry. A taki jeden Gwiazdor, którego porzuciła żona, szuka szczęścia w ramionach pewnej zranionej Mężatki. Do tego uzależniona od narko-odchudzaczy Aktorka ma dziecko, co trzyma w wielkiej tajemnicy przed światem. Do tego stopnia, że nawet to dziecko nie wie, kto jest jego prawdziwą matką, a i jej samej też się myli. Ludzie! Świat zwariował! Normalny człowiek jak to obejrzy to przecież zasnąć nie może! A do tego jeszcze sobie pomyśli: jakie ja mam nudne życie!

Fot. Andrzej Sroka

SORRY, ŚWIAT ZWARIOWAŁ

ROZMOWA Z WIESŁAWEM WEISSEM , DZIENNIKARZEM MUZYCZNYM, AUTOREM WIELU PUBLIKACJI NA TEMAT POLSKICH ARTYSTÓW, JAK RÓWNIEŻ TEGOROCZNEJ KSIĄŻKI „TOMEK BEKSIŃSKI. PORTRET PRAWDZIWY” SZEROKO OPISUJĄCEJ I „ODKŁAMUJĄCEJ” POSTAĆ TOMASZA, SYNA ZDZISŁAWA BEKSIŃSKIEGO.

Czy od początku planował Pan premierę swojej książki w podobnym okresie, w jakim ukazał się film „Ostatnia rodzina”? Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale nie było planów, żeby książka ukazała się równocześnie z filmem. Decyzja o jej napisaniu narodziła się wcześniej niż wypłynęła wiadomość, że taki film powstaje. Zresztą wydawało się, że będzie to dobry film, który prawdziwie ukaże rodzinę Beksińskich. Na kilka miesięcy przed jego premierą zadzwonił do mnie przedstawiciel dystrybutora filmu i zaproponował wspólną promocję. Stwierdziłem, że to bardzo dobry pomysł, ale zastrzegłem też, że najpierw muszę zobaczyć film zanim podejmę ostateczną decyzję, ponieważ jako osoba, która znała Tomka Beksińskiego, muszę mieć pewność, że mogę się pod tym filmem „podpisać”. Ponad dwa miesiące przed premierą zorganizowano dla mnie pokaz i po seansie nie mogłem uwierzyć, że ktoś mógł tak kłamliwie ukazać postać Tomka. Kategorycznie odmówiłem wspólnej promocji. Pomyślałem, że może to nawet dobrze, że w tym samym czasie, kiedy na ekrany wchodzi film tak bardzo wykrzywiający postać Tomka, na rynku będzie dostępna książka, która pokazuje go zupełnie inaczej i jeżeli ktoś będzie chciał, to może do tej książki zajrzeć, poczytać i porównać sobie te dwa obrazy. Czy docierają do Pana sygnały od ludzi, którzy po obejrzeniu filmu sięgnęli po Pańską książkę i zrewidowali swoją opinię na temat Tomasza Beksińskiego? Dostaję sygnały od ludzi, którzy po obejrzeniu filmu byli gotowi uwierzyć, że film daje prawdziwy obraz Tomka, a po przeczytaniu książki zrewidowali swój pogląd. Z drugiej strony mam świadomość, że tych, którzy obejrzą film będzie dużo więcej niż tych, którzy przeczytają moją książkę. Najbardziej zależy mi na tym, żeby ludzie, dla których Tomek był w jakiś sposób bliski, mogli poznać jego prawdziwe oblicze. Mam nadzieję, że takie osoby po tę książkę sięgną.


W Pańskiej książce przewija się sporo rzeszowskich śladów Tomasza Beksińskiego... Były takie ślady. Starałem się jak najwnikliwiej opisać jego rzeszowską działalność. To był okres około 10 lat, kiedy Tomek prowadził w Rzeszowie pokazy filmów i imprezy muzyczne, na których prezentował ważne dla niego płyty, ale też zwykłe imprezy taneczne, podczas których grał muzykę do tańca, ale starannie przez siebie wyselekcjonowaną. Nie były to typowe dyskoteki, gdzie prezenter gra wszystko, czego zapragnie publiczność. Ciekawy jest też epizod współpracy Tomka z Radiem Rzeszów, chociaż przyznam, że nie udało mi się uzyskać bardziej szczegółowych informacji na ten temat. Janusz Barycki twierdzi, że była to współpraca krótkotrwała, ponieważ Tomek „rozhulał się” w rozgłośniach ogólnopolskich i nie miał zbyt wiele czasu, aby robić audycje w Rzeszowie. Ważnym wątkiem jest katastrofa lotnicza pod Rzeszowem (2 listopada 1988 w miejscowości Białobrzegi – przyp. red.), którą Tomek przeżył. W tym przypadku korzystałem z lokalnej prasy z tamtego okresu, która szczegółowo opisywała przebieg katastrofy i która cytowała również wypowiedzi Tomka. Ta katastrofa była dla niego na tyle traumatycznym przeżyciem, że przestał potem latać samolotami. W późniejszym okresie zdecydował się na podróż samolotem tylko raz. W latach 90-tych skończyły się częste przyjazdy do Rzeszowa. Filmy były szerzej dostępne, dyskoteki też zmieniły swój charakter. Do końca życia był jednak w stałym serdecznym kontakcie z Tomkiem Baryckim i odwiedzał go w Rzeszowie.

Pomyślałem, że może to nawet dobrze, że w tym samym czasie, kiedy na ekrany wchodzi film tak bardzo wykrzywiający postać Tomka, na rynku będzie dostępna książka, która pokazuje go zupełnie inaczej...

Angażował się również w życie lokalnej sceny muzycznej... Mało kto o tym wie, a jest o tym mowa w książce, że Tomek mocno zaangażował się w pewnym momencie w życie muzyczne Podkarpacia. Zapowiadał koncerty, jeździł w trasy jako konferansjer, redagował programy tras i festiwali. Był również zaangażowany w festiwal Rock Galicja (przy okazji czwartej edycji festiwalu został wydany folder autorstwa Tomasza Beksińskiego – przyp. red.). Śledził lokalną scenę muzyczną. Bardzo lubił na przykład zespół RSC. A czy można powiedzieć, że Tomasz Beksiński zawsze darzył Podkarpacie sentymentem? Wyjazd z Sanoka był dla Tomka największym ciosem w życiu. Poczucie wykorzenienia towarzyszyło mu do końca życia. W Warszawie tak naprawdę nigdy nie odnalazł się do końca. Oczywiście tam znalazł zatrudnienie, został tym słynnym tłumaczem i tym słynnym radiowcem. Gdyby pozostał w Sanoku, to by się nigdy nie wydarzyło. Miał tego świadomość, ale to właśnie w Sanoku czuł się najszczęśliwszy i cały czas powracał wspomnieniami do chwil tam spędzonych. Rozmawiał BARTŁOMIEJ SKUBISZ

FELIETON

BARBARAŚWIĘCH

A czy nie jest tak, że im bliżej Sanoka i Podkarpacia, tym film przyjmowany jest chłodniej? Mam nadzieję, że tak właśnie jest. Chciałbym, żeby w regionie, z którego wywodzi się rodzina Beksińskich, ludzie myśleli o nich ciepło, bo na to zasługują. Wiem, że po oficjalnej premierze filmu w Sanoku większość ludzi wyszła i nie chciała rozmawiać z twórcami, z którymi zorganizowana została telekonferencja. Ludzie odrzucili ten film.

LISTOPADOWE REFLEKSJE Moje dwa urwisy śpią. Chyba każda mama lubi patrzeć na ten spokój bijący ze śpiącego dziecka. Kiedy na nich tak patrzę, myślę, jak to będzie. Jak będzie wyglądał ich świat. Ten bardziej dorosły. Czy będą dobrymi ludźmi? Czy będą szczęśliwi? I jak to będzie z tą ich miłością. Tą, która przychodzi niespodziewanie. W geście, uśmiechu, zamyśleniu... Może na jednego z nich trafi w szkolnym korytarzu? Może na drugiego podczas wakacji na plaży lub w górach? Czy wychodząc do szkoły będą przed lustrem wystawać i przebierać się kilka razy, by ostatecznie i tak pójść w tym, co założyli na początku. Czy chłopcy tak w ogóle robią? Czy będą co chwilę zerkać na ekran telefonu z nadzieją, że odpisała? Odświeżać wciąż stronę i sprawdzać, czy aby mail nie przyszedł? A może któryś będzie na tyle romantyczny, żeby napisać prawdziwy list? A może uda mi się na tyle z nimi zaprzyjaźnić, by któregoś wieczoru sami opowiedzieli o swoich wybrankach? O tym, że Kasia z 2a dziś AŻ trzy razy zapytała czy zapisze się na kółko teatralne albo, że Zosia właśnie jego zaprosiła na szkolną dyskotekę. A może nie dopuszczą mnie do tych tajemnic i będą je razem ze sobą jak bracia, omawiać? Gdybym tylko mogła choć od wielkich rozczarowań miłosnych ich uchronić... Do znudzenia będę im powtarzać, że „czas młodości jest po to, by zakochiwać się, porzucać, rozpaczać i znów wariować ze szczęścia, by potem móc założyć szczęśliwą rodzinę i już do niczego nie wracać”. Jacy będą? Odważni czy raczej nieśmiali? Czy sami zrobią pierwszy krok czy poczekają co życie przyniesie. Czy w głowie będą obmyślać strategie czy pozwolą się ponieść chwili? Czy opowiedzą mi o tym, czego się obawiają i co pochłania ich myśli, czy w ciszy przemkną koło mnie do swojego pokoju, a ja usłyszę tylko trzask drzwi od ich pokojów, wieczorem zaś tylko krótkie „wychodzę” i tyle ich widzieli? Myślę też wtedy - dobrze, że mają siebie. Jeden drugiego i drugi pierwszego. Powiernika swoich tajemnic, towarzysza do zabaw i kompana w niedoli. Te myśli swoje zawsze puentuje - czas za szybko płynie - niestety. Za chwil kilka dowiem się wszystkiego - jak z tą ich miłością.

RECENZJA KSIĄŻKI „TOMEK BEKSIŃSKI. PORTRET PRAWDZIWY” NA STR. 38

17


PO RZESZOWSKU

Rzeszów okresu galicyjskiego, a więc kiedy był częścią prowincji Galicja i Lodomeria wielkiego cesarstwa austro-węgierskiego, stanowił garnizon wojskowy, który w sposób poważny wpływał na liczebność mieszkańców. O garnizonie rzeszowskim powinniśmy pisać, rozpoczynając od c.k. Austrii, nie zapominając przy tym, że stan ten utrzymywał się po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w roku 1918, aż przez całe XX-lecie międzywojenne, do 1939 roku, kiedy rozpoczął się kolejny konflikt światowy. To, że w grodzie nad Wisłokiem funkcjonował duży garnizon wojskowy, wynikało ze specyficznego położenia geograficznego miasta. Rzeszów położony był na zbiegu szlaku komunikacyjnego łączącego Kraków z Lwowem - dwóch najważniejszych ośrodków miejskich Galicji, a później tej części II RP. W obydwu tych miastach funkcjonowały twierdze, a więc duże organizacje militarne, których strategiczny charakter miał wielkie znaczenie w tamtych czasach. Po drodze do Lwowa istniała Twierdza Przemyśl, która również zlokalizowana została w strategicznej części Galicji. Rzeszów i jego załoga był poważnym trybikiem militarnym tej części Austro-Węgier, a później i II RP po odzyskaniu niepodległości.

garnizon

CHOCIAŻ TO DLA RZESZOWIAN OCZYWISTE, ŻE WOJSKO W NASZYM MIEŚCIE BYŁO „OD ZAWSZE”, BO KAŻDY Z NAS POTRAFI OKREŚLIĆ WYSTĘPOWANIE JEDNOSTEK WOJSKOWYCH, MAŁO KTO WIE, JAK BARDZO WPŁYWAŁO ONO NA SWOISTY KOLORYT MIASTA PRZED II WOJNĄ ŚWIATOWĄ I WIELE LAT WCZEŚNIEJ.

JEDNOSTKI WOJSKOWE

Rzeszowska załoga rekrutowana była w wielu jednostkach wojskowych. W okresie galicyjskim, na przełomie XIX i XX w. funkcjonowały co prawda trzy pułki: jeden ułanów i dwa piechoty, ale zaznaczyć trzeba obecność żołnierzy wielu nacji, co zresztą odzwierciedlało charakter imperium, jakim były Austro-Węgry. W Rzeszowie stacjonowali: Austriacy, Węgrzy, mieszkańcy Bałkanów, ale przede wszystkim Polacy z całej okolicy. Niezwykle widowiskowo przedstawiali się węgierscy huzarzy, którzy dodatkowo znani byli ze swojego krewkiego charakteru, któremu nieraz, w dni wolne od służby, dawali upust w rzeszowskich szynkach i karczmach. Rzecz jasna, wyróżniali się oficerowie austriaccy w swych imponujących, bogato dekorowanych mundurach, będących kwintesencją mody wojskowej mającej swą genezę w wiedeńskim, stołecznym ośrodku imperium. Wszyscy obecni byli na ulicach galicyjskiego Rzeszowa. Nie inaczej było w okresie po odzyskaniu niepodległości oraz tuż przed 1939 r. Załoga rzeszowskiego garnizonu to już nie trzy jednostki. W tym okresie naliczyć można było w mieście blisko dziesięć jednostek, w tym dowództwa i sztaby. W głównej mierze były to jednostki zmotoryzowane, w tym z wozami bojowymi typu czołg. W okresie XX-lecia międzywojennego żołnierze cieszyli się wielką estymą, szacunkiem i podziwem w społeczeństwie cywilnym. To z pewnością pokłosie wydarzeń sprzed i po 11 listopada 1918 r., a także mitu Józefa Piłsudskiego oraz ludzi związanych z jego obozem.

18


NIETYPOWY KOLORYT GARNIZONOWEGO RZESZOWA

Zarówno w okresie galicyjskim, jak i między 1918 a 1939 r. Rzeszów charakteryzował się swoistą nietuzinkowością właśnie przez fakt występowania w jego obrębie garnizonu wojskowego. W Rzeszowie funkcjonowały jednostki, usytuowane zwykle na jego obrzeżach. Dziś to m.in: rejon ul. Lwowskiej, Krakowskiej czy Dąbrowskiego. Tam istniały koszary, tam też załogi jednostek nieustannie ćwiczyły musztrę i fach żołnierski. Podczas świąt państwowych i religijnych żołnierze byli obecni non stop. Stali na wartach, organizowali parady i przemarsze. Zawsze w widowiskowy sposób. Istniały orkiestry przy

JAKUB PAWŁOWSKI

19

PO RZESZOWSKU

jednostkach, pełniące rolę dodatkowych atrakcji do tego stopnia, że w sezonie letnim często organizowano koncerty pod chmurką, w zimie odbywały się one np. w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, przy obecnej ul. Sokoła. Rola wojska w tej kwestii była bezcenna. Rzadko kiedy zwykły rzeszowianin miał okazję posłuchać muzyki na żywo. W mieście istniały też bary, szynki, restauracje, kasyna i karczmy, do których często uczęszczali żołnierze z rzeszowskiej załogi. Po wielekroć utożsamiano te przybytki z wojskiem, szczególnie, jeśli były zlokalizowane blisko koszarów. To też należałoby wliczyć w koloryt tamtego Rzeszowa. Życie codzienne rzeszowskich ulic to permanentna obecność mundurowych. Widać to przede wszystkim na starej fotografii i pocztówce dotyczącej Rzeszowa. Szczególnie w twórczości rzeszowskiego fotografa doby galicyjskiej, Edwarda Janusza. Studiując jego fotografie bardzo często możemy się natknąć na kadry z atelier, bądź z pleneru żołnierzy zrekrutowanych we wszystkich jednostkach stacjonujących w Rzeszowie. Nie inaczej było w okresie XX-lecia międzywojennego, kiedy to garnizon Rzeszów był o wiele liczniejszy niż ten z okresu Austro-Węgier. Wyobraźmy więc sobie, jak ten Rzeszów wtedy wyglądał... Dajmy na to, tak reprezentacyjne ulice, jak: 3 Maja - Paniaga, Zamkowa, Grunwaldzka, okolice Placu Farnego, Sokoła czy Rynek. Tam, szczególnie w dni wolne, przechadzali się rzeszowianie. Kobiety prezentujące się godnie, szczególnie w okresie XIX-XX w. z wszechobecną modą belle époque, a później art déco ze swą charakterystyczną zmysłowością... A wśród nich oficerowie, podoficerowie czy nawet szeregowi, którzy na jeden moment upiększali swe uniformy. Taki właśnie był Rzeszów.


LIFESTYLE

PRZYGOTUJ

AUTO NA ZIMĘ

MRÓZ, ŚNIEG, LÓD, SÓL, A DO TEGO CIĄGŁE WAHANIA TEMPERATURY. SPIESZYMY SIĘ RANO DO PRACY, CHCEMY ODPALIĆ AUTO, A TU NIESPODZIANKA. SILNIK NAWET NIE DRGNIE. KILKA NIECENZURALNYCH SŁÓW POD NOSEM NICZEGO NIE ZMIENI. JAK ZATEM PRZYGOTOWAĆ AUTO NA ZBLIŻAJĄCĄ SIĘ PORĘ ROKU – ZIMĘ?

Zima zwykle zaskakuje drogowców, ale ty nie daj się jej zaskoczyć. To ostatni moment na przygotowanie auta przed sezonem zimowym.

BEZPIECZEŃSTWO NAJWAŻNIEJSZE

Kiedy temperatura powietrza spada do zera stopni Celsjusza, pojawia się pierwszy śnieg, w warsztatach samochodowych ruch pełną parą. Wymiana opon letnich na zimowe to podstawowa sprawa każdego rozważnego kierowcy. Choć w naszym kraju nie ma obowiązku zmia-

20

ny opon, to na szczęście większość kierowców stosuje się do zaleceń. Zimowe ogumienie powinno mieć lepszą przyczepność, więc im szersze opony, tym większa powierzchnia stykająca się z podłożem. Zakładając „zimówki” należy sprawdzić ich stan oraz głębokość bieżnika.

PŁYNY I OLEJE

Przy padającym śniegu i lodzie na drogach widoczność to numer jeden. Przed pierwszymi przymrozkami warto wymienić płyn do


USZCZELKI I ZAMKI

FULL BATERIA

Do najczęstszych zimowych udręk kierowców należą kłopoty z akumulatorem. Jeśli Twój egzemplarz liczy już co najmniej 5 lat, warto przetestować go przed nadejściem mrozów oraz mieć przy sobie komplet kabli do akumulatora, które uratują nas w podbramkowej sytuacji.

ZIMOWE DOPOSAŻENIE

Skrobaczka, odmrażacz do zamków, szczotka do zmiatania śniegu, łańcuchy na opony, kable rozruchowe – to przydatne sprzęty w zimowym wyposażeniu auta. Warto więc kupić te lepsze, renomowanych firm.

Fot. Archiwum Day&Night

Gumowe części auta, jak np. uszczelki przy szybach, drzwiach, pióra wycieraczek, podczas niskiej temperatury są narażone na pęknięcia. Aby temu zapobiec, warto pokryć je smarem z niską zawartością wody. Zamki w drzwiach zapuszczamy specjalnym preparatem, który chroni mechanizm przed zamarzaniem.

LIFESTYLE

spryskiwaczy. Ten zimowy nie zamarza. Przy bardzo niskiej temperaturze olej gęstnieje. Warto więc w zimie przestawić się na olej syntetyczny, który jest rzadszy i nie gęstnieje nawet przy temp. - 26C. Warto także przy okazji wizyty w warsztacie samochodowym sprawdzić poziom płynu chłodniczego.

Jak dbać o auto zimą?

- wyjaśnia Tomasz Skiba z Myjni Millenium: Sól rozsypywana zimą na drogach może spowodować wiele szkód na stalowych i aluminiowych częściach samochodu. Dlatego też zaleca się w tym okresie myć auto przynajmniej raz w tygodniu. Najlepiej robić to w zamkniętym pomieszczeniu, aby woda mogła swobodnie ścieknąć i wyschnąć. Nie zaleca się mycia auta na powietrzu i pozostawiania go tam do wyschnięcia. Niska temperatura może spowodować, że popękają nam uszczelki, a zgromadzona woda, na przykład w zamkach, zamrozi się i nie otworzymy rano auta. Aby do tego nie dopuścić, warto gumowe elementy co jakiś czas przesmarować specjalnym silikonem. Zimą nie należy rezygnować z woskowania auta. Sól oraz inne zanieczyszczenia z drogi mogą porysować lakier, a warstwa wosku dodatkowo zabezpieczy go przed tym procederem.

IZA SZULC

21


PATRZĄC INACZEJ

ZESPÓŁ VISSAVI

NASZĄ MISJĄ JEST TOWARZYSZYĆ KOBIETOM WE WSZYSTKICH MOMENTACH ICH ŻYCIA. TWORZYMY UBRANIA Z INTENCJĄ, BY KOBIETA POCZUŁA SIĘ W NICH PIĘKNIE I WYJĄTKOWO. DBAMY O KAŻDY DETAL, GATUNEK TKANINY, RODZAJ WYKOŃCZENIA, A WSZYSTKO PO TO, ABY NASZA KLIENTKA WIEDZIAŁA, ŻE JEST WAŻNA I ZASŁUGUJE NA WSZYSTKO, CO NAJLEPSZE W ŻYCIU.

VISSAVI to marka odzieżowa istniejąca na rynku już od 2001 roku. Została założona przez Agatę Łokaj, która obecnie pełni funkcję prezesa i dyrektor artystycznej marki. Kolekcje VISSAVI skierowane są do kobiet młodych, dynamicznych, ceniących sobie oryginalny styl, wysoką jakość noszonych ubrań oraz modne, nowoczesne fasony, które jednak nawiązują mocno do klasyki. W Vissavi można ubrać się od stóp do głów na każdą okazję. Panie mogą wybierać nie tylko wśród bardzo szerokiej oferty sukienek, bluzek, spódnic, spodni, ale także płaszczy, żakietów czy kurtek. Moda Vissavi lubi eksponować kobiecość, dlatego w kolekcji dominują sukienki. Uzupełnieniem są świetnie skrojone żakiety, płaszcze, spodnie, spódnice i bluzki. Vissavi hołduje tradycyjnemu, dobremu krawiectwu z pieczołowitą dbałością o szczegóły. Ubierając sukienkę marki Vissavi każda kobieta poczuje swoją moc „tu i teraz”, będzie mogła delektować się tym, co nosi i celebrować chwile. Kolekcja Vissavi łączy w sobie niezobowiązującą elegancję i wygodę noszenia, modny design, perfekcję wykonania oraz funkcjonalność. Takie połączenie przybiera idealną formę pod postacią sukienki interpretowanej na różne sposoby, tak, by służyła kobiecie współczesnej, która pełni w życiu wiele ról. W całej różnorodności kolekcji Vissavi każda kobieta z łatwością dobierze idealny model do własnego stylu życia i osobowości. Vissavi zaskakuje niebanalnym doborem tkanin, od transparentnych koronek po nowoczesne desenie

krat, op-artu i sygnowania ubrań grafiką. Znaleźć można modele w stylu sportowej elegancji, boho chic , glamour oraz stylu retro. W ramach kolekcji jesień-zima 2016/2017 marka Vissavi oprócz linii wizytowo–wieczorowej i casualowej, rozbudowała propozycje biznesowe. Zmysłowe kroje sukienek zrównoważonych klasyczną barwą, wspaniale komponują się z paletą żakietów, a zestawy spódnic i spodni uzupełniają różnorodne kroje bluzek. Wybierając sukienkę z pośród wielu modeli VISSAVI, każda kobieta poczuje się wyjątkowo. Świetny wygląd wzmocni poczucie kobiecości, w które „odziana”, będzie mogła delektować się i czerpać z niego siłę. Zwiększoną pewnością siebie zarazi innych wokół siebie a magnetyzujący blask kobiecości wypełni przestrzeń wokół niej. W Vissavi Agata Łokaj kieruje pracą 50 osób. Jak mówi - jest to kobiecy styl zarządzania. „Nie robię niczego, co nie jest zgodne ze mną. Kolekcje muszą być zgodne z moim gustem. Oczywiście biorę pod uwagę różne typy sylwetek i różne typy kolorystyczne, ale to zawsze musi mi się podobać. Firma Vissavi, w ciągu 15 lat prowadzonej działalności, zdołała wypromować markę, która jest rozpoznawana w całym kraju. Zajmujemy się projektowaniem, produkcją i dystrybucją odzieży damskiej. Odzież szyta jest wyłącznie w Polsce, w rozmiarach od 34 do 46, przy wykorzystaniu najlepszych jakościowo materiałów, w tym podszewek z włókien naturalnych (acetatu i wiskozy) oraz najlepszych na świecie zamków firmy YKK. Z kolei elementy dekoracyjne i wykończeniowe są wykonywane ręcznie.


Salony firmowe Vissavi: Galeria RzeszĂłw - poziom 1 Millenium Hall - poziom 1 Galeria Plaza - parter Sklep outletowy Vissavi: Galeria Graffica - poziom 1 Sklep ONLINE: www.vissavi.pl Akademia stylu VISSAVI - tajniki dobrego stylu, trendy mody, porady stylisty znajdĹş nas: www.facebook.com vissavi.pl/o-vissavi/akademia-stylu-vissavi www.youtube.com/vissavi


modzie. Oryginalny model kosztuje niemal 55 tysięcy złotych i mimo to bije rekordy popularności. Chcąc jednak posiadać futro, nie musimy wydawać fortuny. Warto skorzystać z oferty sklepów sieciowych lub internetowych, które proponują różne fasony i kolory. Klasyczne, kolorowe, ombre, w gwiazdki, nieśmiertelną panterkę, dopasowane, krótkie, za kolano czy też o kroju oversize – wybór jest ogromny. Decydując się na kolorowe futerko, zestaw je ze spokojną czernią spodni i swetra, lub wręcz przeciwnie – wyrazistą bluzą i botkami lub torebką w podobnym odcieniu. Jeśli chcesz poeksperymentować z wielobarwnym futrem w nieco mniej klasycznej odsłonie, postaw na kamizelkę,

MANGO, 269 zł ZARA, 279 zł

którą założysz w chłodne dni, jako uzupełnienie monokolorystycznej stylizacji. Krótkie futerko z powodzeniem zestawisz ze zwykłym t-shirtem, jeansami i szpilkami, uzyskując efekt niewymuszonego szyku. Futerka świetnie pasują także do wieczorowych (np. sylwestrowych) sukni i ołówkowych spódnic, tworząc bardzo elegancką całość. Taki efekt trudno uzyskać, zastępując futerko zwykłym płaszczem. Do klasycznych, dłuższych fasonów futerka świetnym dodatkiem będzie skórzany pasek, który pomoże zachować odpowiednie proporcje sylwetki. Futrzanym hitem są obecnie także modele patchworkowe, czyli te

MARIOLA SZOPIŃSKA

24

H&M, 99 zł

SAINT LAURENT, ok. 55 tys. zł

wyglądające na zrobione z kilku rodzajów i kolorów futer. Jeśli chcesz nosić futerko, ale nie lubisz ekstrawagancji, zdecyduj się na klasyczny model o długości za pupę lub maksymalnie do kolan w jednolitym kolorze, który z łatwością zestawisz z wieloma elementami garderoby. Unikaj modeli do kostek, które są zdecydowanie passe. Jeśli podobają ci się futrzane dodatki, ale nie chcesz rezygnować ze standardowego płaszcza, wybierz etolę w ulubionym kolorze, która odmieni dotychczasowy, klasyczny wygląd płaszcza. Futro na tyle mocno zakorzeniło się w obecnym sezonie, że z łatwością znajdziesz je także na dodatkach typu rękawiczki, klapki (taki model pojawił się w kolekcji Rihanny dla Pumy) czy też na popularnym „puszku” do torebki lub kluczy, który mimo niewielkich rozmiarów podkręci cały look.

PUMA, 329 zł

N

adchodzące przymrozki to idealny pretekst do uzupełnienia swojej garderoby futrzanym dodatkiem. Noszenie futer naturalnych od lat budzi wiele kontrowersji, głównie ze względów poglądowych oraz finansowych. Proponujemy futra sztuczne, które zapewnią nam ciepło, są świetną alternatywą dla zwykłych płaszczy i kurtek, a przy tym wyglądają niezwykle stylowo, charakternie i niebanalnie. W końcu nie bez powodu wielką miłośniczką tego rodzaju okryć wierzchnich jest Kate Moss. Obecny sezon jesień/zima 2016 bez wątpienia nazwać można modowym triumfem futra, które gościło na wybiegach największych domów mody. Słynny projekt czerwonego futra naturalnego w kształcie serca od Saint Laurent podbił nie tylko serca fashionistek na całym świecie, ale także okładki magazynów o

H&M, 59,90 zł

MODA

MA WIELU PRZECIWNIKÓW, A JEDNOCZEŚNIE SPORO MIŁOŚNIKÓW. JEST CIEPŁE, MIMO TEGO, ŻE SZTUCZNE, NIECO EKSTRAWAGANCKIE, A JEDNAK POTRAFI PODKRĘCIĆ CAŁY LOOK, JAK ŻADEN INNY ELEMENT STROJU. DODATKOWO – NIEJEDNO MA OBLICZE. FUTRO. OKRYCIE WIERZCHNIE, OZDOBNY „PUSZEK” DO TOREBKI, ETOLA, A NAWET… KLAPKI. W TYM SEZONIE NOSIMY JE NIEMAL W KAŻDEJ ODSŁONIE.


25


Ta rewolucyjna szczoteczka do czyszczenia twarzy wkrótce będzie w każdej łazience. W kilka sekund usunie z porów brud, makijaż czy martwy naskórek. Za pomocą pulsacji zredukuje również zmarszczki mimiczne. Wersja dla kobiet i mężczyzn.

CZAS NA TRENING Opaski fitnessowe to must have każdej kobiety fit. Te najpopularniejsze Xiaomi Mi Band liczą przebyty dystans, stracone kalorie a nawet monitorują sen. Poprzez wibracje przypominają o treningu a nawet obudzą Cię na niego. Cena ok. 150 zł.

DRUKUJ 3D Niesamowita drukarka Qixels 3D, czyli moc tworzenia trójwymiarowych wzorów Qixels! Studio 3D ze swoją unikalną technologią „warstwa po warstwie” pozwoli nadać dodatkowy wymiar Twoim wzorom! Zbuduj figurki 3D z kostek Pixel. Wspaniała zabawa! Bez zgrzewania! Bez kleju! Bez bałaganu!

W TYM ROKU MIKOŁAJ BĘDZIE MIAŁ NIE LADA ZADANIE. TECHNOLOGIA ZAWITAŁA DO ŚWIATA ZABAWEK, SPORTU CZY KOSMETYKI. ELEKTRONICZNE GADŻETY UCIESZĄ KAŻDEGO.

mi ko łaj TUŻ TUŻ

Zebrała IZA SZULC

26

INTELIGENTNY ZEGAREK Smartwatche to idealne rozwiązanie dla osób, które chcą połączyć klasykę z nowoczesnością. Zegarki te występują w dwóch wariantach stylistycznych, w prostokątnym lub kwadratowym kształcie lub o klasycznej, okrągłej tarczy (wyglądem przypominają tradycyjne zegarki). Pierwszy typ będzie idealny dla osób, które na swoim smartwatchu chcą odczytywać maile lub przeglądać Internet. Drugi typ zadowoli miłośników klasyki. Przy wyborze należy zwrócić uwagę na system operacyjny, z którym współpracuje – musi on być zgodny ze smartfonem, aby móc z łatwością przesyłać dane między urządzeniami.

WIRTUALNA RZECZYWISTOŚĆ Każdy fan gier będzie bardzo zadowolony z okularów wirtualnej rzeczywistości Oculus Rift. Urządzenie to wyposażone jest w ekran OLED o rozdzielczości 2160 x 1200 pikseli, odświeżaniu 90 Hz i działa z komputerami osobistymi w oparciu o platformę Oculus Home. Nie jest to tani prezent, ale na pewno jeden z najbardziej pożądanych tego roku pod choinkę. Fot. Archiwum Day&Night

GADŻETY

CZYSTA I MŁODA


FOOD&DRINK

Awokado i jarmuż Składniki: 1 szklanka liści jarmużu 1 szklanka mleka migdałowego 1 awokado 1 pokrojony w plasterki banan 1 łyżka syropu z agawy ½ szklanki lodu 1 pokrojone kiwi ½ szklanki malin 1 łyżka nasion chia Blendujemy jarmuż z mlekiem migdałowym, awokado, lodem i syropem z agawy, aż do uzyskania gładkiego płynu. Przelewamy miksturę do miseczki, dekorując ją pokrojonym bananem, kiwi oraz malinami, na koniec dodajemy nasiona chia.

SMAKOWICIE UDEKOROWANE I PEŁNE WARTOŚCI ODŻYWCZYCH – W SKRÓCIE – SMOOTHIE BOWLS. ZDROWE KOKTAJLE PODAWANE W MISECZKACH SĄ BOGATE W BIAŁKO, TŁUSZCZE, WĘGLOWODANY I WITAMINY. ŚWIETNIE SPRAWDZAJĄ SIĘ NA LEKKIE ŚNIADANIE LUB DESER W WERSJI FIT, DODATKOWO KUSZĄ SWOIM WYGLĄDEM. JAK SKOMPONOWAĆ NAJLEPSZĄ ZAWARTOŚĆ MISECZKI? PODPOWIADAMY.

Owoce jagodowe

Fot. Archiwum Day&Night

Składniki: ¾ szklanki truskawek ¾ szklanki ciemnych winogron 1 szklanka ciemnych owoców jagodowych np.: borówek, jagód lub czarnej porzeczki ½ moreli ½ awokado ½ pokrojonego w plasterki banana 1 łyżka migdałów Blendujemy ze sobą ciemne winogrona, owoce jagodowe, morelę i awokado, po czym przelewamy miksturę do miseczki. Całość ozdabiamy truskawkami, pokrojonym w plasterki bananem oraz migdałami.

Egzotyczne mango Składniki: 1 duże mango 1 banan 1 pomarańcza Kilka plastrów ananasa ½ szklanki jeżyn 1 łyżka kardamonu 1 łyżeczka sezamu, pestek z dyni, nasion słonecznika Blendujemy ze sobą mango, banana, pomarańczę do momentu uzyskania gładkiego płynu. Przelewamy miksturę do miseczki, po czym dekorujemy koktajl plastrami ananasa, jeżynami, sezamem, pestkami dyni oraz nasionami słonecznika.

Kakaowa słodycz Składniki: 4 łyżki kakao 1 awokado 1 pokrojony w plasterki banan 1 szklanka mleka 1/3 szklanki orzechów laskowych Kilka daktyli 1 łyżka rodzynek i żurawiny Blendujemy ze sobą mleko, kakao i awokado do chwili uzyskania jednolitej konsystencji płynu. Przelewamy miksturę do miseczki, dekorując koktajl plasterkami banana, orzechami laskowymi oraz rodzynkami, daktylami i żurawiną. MARIOLA SZOPIŃSKA 27


NOWE MIEJSCE NA RZESZOWSKIEJ MAPIE BEAUTY - KLINIKA LA PERLA, JAKO JEDYNA NA PODKARPACIU, POSIADA W SWOJEJ OFERCIE NAJNOWSZE, SKUTECZNE ROZWIĄZANIA I UNIKALNE TECHNOLOGIE ODMŁADZAJĄCE, ODCHUDZAJĄCE I MODELUJĄCE SYLWETKĘ.

Znajdziesz tu między innymi światowy HIT w odmładzaniu ULTRAFORMER, cz yli nieinwazyjny lifitng skóry, którego efekty dorównują liftingowi chirurgicznemu. Szczególnie polecany do odmładzania twarzy lub intensywnego ujędrnienia skóry ciała (na przykład na brzuchu, ramionach, kolanach). Wyraźnie odmładza, poprawia owal twarzy, redukuje zmarszczki i spowalnia procesy starzenia się skóry. Polecany przez ambasadorki Kliniki La Perla - Annę Korcz i Dorotę Williams, ale przede wszystkim doceniony przez setki klientów, którzy ten zabieg już wykonali. Ponadto rzeszowska La Perla oferuje pełen zakres zabiegów medycyny estetycznej: rewitalizację skóry, redukcję cieni pod oczami, mezoterapię osoczem bogatopłytkowym (wampirzy lifting), nici liftingujące, powiększanie ust, wypełnianie zmarszczek, volumetrię, zabiegi toksyną botulinową, lipolizę, redukcję przebarwień. Wraz z bogatą ofertą nieinwazyjnych zabiegów kosmetologicznych z użyciem najnowszych technologii: Hydrafacial, Iconne, Liposonix, LPG Endermologie, Alma Laser, Zaffiro. Rzeszowska Klinika La Perla to także wyjątkowe SPA. W menu zabiegowym znaleźć można autorskie rytuały pielęgnacyjne na twarz i ciało oraz całą gamę masaży. To co, wyróżnia La Perlę, to kompleksowość oferty oraz unikalne, własne kosmetyki Beauty Box by Klinika La Perla za pomocą których wykonywane są zabiegi, dostępne także w wersji detalicznej – polecane jako kontynuacja pielęgnacji domowej.

28

BEAUTY WEEKEND z MEGA PROMOCJAMI 18 – 20 listopada - 50% zniżki na zabiegi z zakresu kosmetologii, 30% zniżki na zabiegi z zakresu medycyny estetycznej - bezpłatne konsultacje ze specjalistami z zakresu medycyny estetycznej, chirurgii plastycznej i kosmetologii - bezpłatne zabiegi pokazowe i konkursy z atrakcyjnymi nagrodami do wygrania WYPOWIEDŹ PREZES KLINIKI LA PERLA – KALINY BEN SIRA.

Klinika La Perla nieustannie się rozwija, za nami ponad 16 lat doświadczenia - równie dynamicznie rozwija się Rzeszów. Jest to miasto bardzo ciekawe i pełne ambitnych, dbających o siebie kobiet, które z pewnością będą zainteresowane naszymi usługami. Chcemy zaoferować unikalne dotąd w tym rejonie techonologie, które pozwalają dbać o piękno, młody wygląd i redukować problemy estetyczne. Z ogromną przyjemnością zapraszam na konsultacje do naszych ekspertów- lekarzy i kosmetologów, którzy profesjonalnie doradzą idealne zabiegi dla każdej pani czy pana.

Zapisz się już dziś, dzwoniąc pod nr tel. 533 363 665, ilość miejsc na konsultacje jest ograniczona. Zabiegi wykupione ze zniżką podczas Beauty Weekendu można wykonać w innym, dogodnym terminie.

Hotel Hilton Garden Inn /Millenium Hall, lok. 282, p. II Al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów tel. kom. +48 533 363 665, rzeszow@la-perla.pl


29


30

Fot. Archiwum Day&Night

ZDROWIE&URODA

METALICZNE ELEMENTY UBIORU OD KILKU SEZONÓW WIODĄ PRYM NA WYBIEGACH I SKLEPOWYCH WITRYNACH, NIC WIĘC DZIWNEGO, ŻE BŁYSZCZĄCY TREND PRZEDOSTAŁ SIĘ TAKŻE DO MAKIJAŻU. MATOWE POMADKI USTĘPUJĄ MIEJSCA METALICZNEMU BŁYSKOWI. NIE MA TO JEDNAK NIC WSPÓLNEGO Z PERŁOWYM WYKOŃCZENIEM. JAK NOSIĆ NA USTACH METALICZNY BLASK, BY UNIKNĄĆ EFEKTU PRZERYSOWANEGO MAKIJAŻU? PODPOWIADAMY.

Metaliczne dodatki w postaci elementów ubioru na stałe zagościły w modzie, a w ślad za tym – w trendach makijażowych. Rozświetlacz umożliwia wyrzeźbienie idealnego konturu twarzy, a błyszczące usta gwarantują świeży efekt makijażu. Oczywiście chodzi o efekt mieniącej się na ustach tafli, bez perłowego połysku. Tak umalowane, powinny zostać na makijażowym „pierwszym planie”, dlatego, decydując się na metaliczny efekt na ustach, warto ograniczyć resztę make-upu. Metaliczne usta najlepiej komponują się w towarzystwie rozświetlacza na kościach policzkowych lub świetlistych cieni na powiekach, przy zachowawczej reszcie makijażu. Jak uzyskać metaliczny efekt? Najłatwiej za pomocą pomadek w płynie lub sztyfcie o odpowiednim wykończeniu. Dzięki uprzedniemu użyciu konturówki, makijaż będzie bardziej precyzyjny. Dodatkowym atutem takiego wykończenia jest fakt, że błysk – w przeciwieństwie do matu – odwraca uwagę od drobnych niedociągnięć w makijażu. Efekt metalicznych ust możemy uzyskać także bez specjalnej pomadki. Jak to zrobić? Na pomalowane usta wklep odrobinę rozświetlacza tak, by pyłek zblendował się ze szminką. W rezultacie uzyskasz efekt bardzo zbliżony do tego, który gwarantuje gotowa metaliczna pomadka. Zależy ci na mocnym, wieczorowym efekcie? Metaliczne usta możesz uzyskać także w wyniku połączenia płynnego eyelinera, np. w kolorze złotym, z odrobiną zwykłej, bezbarwnej pomadki ochronnej do ust i sypkich cieni. Eyeliner, jako kosmetyk przeznaczony do delikatnej skóry wokół oczu, z pewnością nie podrażni ust, dodatkowo chronionych przez pomadkę ochronną lub wazelinę. Tak umalowane usta z pewnością zwrócą uwagę otoczenia. Metaliczne usta z jednolitym efektem aluminium to nie wszystko. Makijażowe miłośniczki poszły o krok dalej i tak powstał błyszczący metalem efekt ombre, czyli cieniowany blask. Usta w takiej wersji z pewnością będą elektryzujące. Decydując się na taki makijaż pamiętaj jednak, by zrezygnować z mocnego makijażu oczu i zachować umiar w doborze stroju oraz dodatków.

MARIOLA SZOPIŃSKA


Fot. Archiwum Day&Night

ZAPACHY MAJĄ OGROMNĄ MOC. WPŁYWAJĄ NA SAMOPOCZUCIE, PRZYWOŁUJĄ WSPOMNIENIA, NIEKTÓRE Z NICH MAJĄ WŁAŚCIWOŚCI ZDROWOTNE. ZAPACHY TO NIE TYLKO PERFUMY, ALE TAKŻE NATURALNE AROMATY, KTÓRE SĄ W STANIE ODMIENIĆ WNĘTRZE, W KTÓRYM MIESZKAMY. NA JAKIE WARTO SIĘ ZDECYDOWAĆ? PODPOWIADAMY. Wchodząc do perfumerii natychmiast wyczuwamy określone nuty zapachowe. Jedne przyjemnie otulają zmysły, inne działają na nas irytująco. Jednak prawdziwie niepowtarzalnych zapachów dostarcza nam natura i to na ich bazie tworzone są wszelkie aromatyczne mik-

MARIOLA SZOPIŃSKA

31

ZDROWIE&URODA

dom

pachnący naturą

stury. Świeża nuta cytryny, wanilia, róża, mięta, lawenda. Któż z nas nie kojarzy ich woni? Ich siłą jest ulotność i nieuchwytność płynąca z natury. Posiadają także bardziej specyficzne właściwości i zdecydowanie, choć niezauważalnie, wpływają na przestrzeń, w której przebywamy. Zapach jest także pierwszą rzeczą, która opowiada o nas przybyłym gościom, warto więc zadbać o pozytywne pierwsze wrażenie, nie tylko wizualne. Naturalne olejki eteryczne, jako mocno skondensowane i silne substancje, powinny być używane w odpowiednich ilościach. Decydując się na zakup, warto zwrócić uwagę na wybór tych w pełni naturalnych, nie syntetyczno-chemicznych odpowiedników. Te pierwsze posiadają właściwości antybakteryjne, antywirusowe, relaksacyjne i energetyzujące. Aromaterapia to także świetny sposób na odprężenie nie tylko ciała, ale także umysłu po ciężkim dniu. Działanie silnie odprężające oraz niwelujące oznaki stresu ma zapach mięty, który jednocześnie jest na tyle świeży i subtelny, że z pewnością nie okaże się męczący dla nosa nawet po wielu godzinach. Rześkiego efektu zapachowego dostarczą nam także wszelkiego rodzaju zapachy cytrusowe, zwłaszcza: cytryna, limetka, bergamota i grejpfrut. Ożywcza woń, jaką nam zapewnią poprawi nastrój oraz doda energii. Zapachy cytrusowe świetnie sprawdzą się więc w przedpokoju jako zapach, który „powita nas” zaraz przy wejściu. Zapach lawendy świetnie sprawdzi się nie tylko jako aromat wnętrza szaf. Będzie także doskonale niwelować wszelkie zapachy kuchenne, uwalniające się podczas gotowania, pieczenia lub grillowania, które niekoniecznie chcemy zatrzymać na dłużej. Olejek eukaliptusowy świetnie sprawdzi się podczas sezonu grypy i przeziębienia, za to zapach majeranku i rumianku ułatwi błogi i relaksujący sen. Najlepszą alternatywą do salonu będzie zapach olejku cyprysowego, sosnowego, z drzewa sandałowego lub cedrowego. Takie aromaty zniwelują np. zapach wydzielający się podczas palenia w kominku. Romantyczny zapach unoszący się w sypialni to z pewnością pożądany efekt. Warto postawić na zapach róży lub jaśminu. Jeśli jednak zależy nam na bardziej neutralnej woni, warto wybrać rumianek lub geranium.


nowy salon

łazienek w rzeszowie

ELEMENTS - NAJPROSTSZA DROGA DO NOWEJ ŁAZIENKI. DLA INWESTORA OZNACZA TO KOMFORT WYBORU, PROFESJONALNEGO DORADZTWA, MOŻLIWOŚĆ KONCEPCJI PROJEKTOWEJ ORAZ FACHOWEGO WYKONAWSTWA. Salon Elements na powierzchni bez mała 400 m kw. prezentuje szeroki wachlarz artykułów wyposażenia łazienek. Różnorodność w stylizacjach zaspokoi oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów. Możemy tu znaleźć ofertę sprawdzonych producentów: polskich, niemieckich, włoskich, hiszpańskich, szwajcarskich, austriackich, a wśród nich ceramikę, baterie, kabiny prysznicowe, wanny, produkty Wellnes&Spa, akcesoria, meble łazienkowe i płytki ceramiczne. Tylko u nas dostępne są marki VIGOUR I SANITALINE - spełniające najwyższe wymagania wyróżniające się funkcjonalnością i trwałością. Nie można ich kupić w sklepach internetowych, dostępne są tylko w ELEMENTS. Nowoczesna i elegancka linia tych produktów pozwala aranżować łazienki na długie lata, wyjątkowo piękne i funkcjonalne. Oprócz łazienek, ELEMENTS to także innowacyjne rozwiązania z zakresu szeroko pojętej techniki domowej: ogrzewania, wentylacji i klimatyzacji czy uzdatniania wody, a wszystko to w jednym miejscu, projektowane i wykonane przez profesjonalistów. Doradcy ELEMENTS - Beata Dziubkiewicz-Świeboda i Justyna Wojtoń zapraszają do Salonu Łazienek przy ulicy Trembeckiego 5B w Rzeszowie. Oferujemy indywidualną opiekę w trakcie budowy czy remontu domu - wystarczy zadzwonić i umówić się z nami na spotkanie w miłej atmosferze! Tel. 17 8723763, e-mail: rzeszow@elements-show.pl


www.elements-show.pl


SUPERSPORT DLA KAŻDEGO POLE DANCE TO „SUPERSPORT”: POŁĄCZENIE AKROBATYKI, GIMNASTYKI, TAŃCA I STRETCHINGU. JEST TO SPRYTNA KOMBINACJA WSZYSTKICH FORM FITNESS. PODCZAS ZAJĘĆ NIE TYLKO WZMOCNIMY I UJĘDRNIMY NASZE CIAŁO, ALE I POPRAWIMY JEGO GIBKOŚĆ, A TO WSZYSTKO W TRAKCIE ŚWIETNEJ ZABAWY. Na rzeszowskiej mapie pojawiło się nowe, ciekawe miejsce, w którym poznamy tajniki nie tylko tego nietuzinkowego sportu. W tym kompleksowym studiu mamy szansę na najróżniejsze formy zajęć, prowadzone przez wykwalifikowanych trenerów i pasjonatów. Co jeszcze daje nam ta forma aktywności? Przede wszystkim zamienia się w zdrowy sposób na życie i daje możliwość zawarcia nowych, interesujących znajomości, a niekiedy przyjaźni. Studio Butterfly to miejsce, które skupia osoby pełne pasji, humoru i dobrej energii. Nie ma znaczenia czy jesteście pozytywnie uzależnieni od aktywności fizycznej i chcecie spróbować czegoś nowego, czy też do tej pory nie mieliście motywacji, by zacząć dbać o swoją kondycję. Pole dance jest sportem innym niż wszystkie, każdy uczy się go od podstaw. Dlatego nasza kondycja nie ma większego znaczenia, zajęcia prowadzone są tak, by z każdym treningiem uzyskiwać nowe efekty. Dodatkowe kilogramy również nie będą dla nas przeszkodą. Co więcej, systematyczne treningi pozwolą nam wyrobić nie tylko wspaniałą kondycję, ale i wymarzoną figurę, niezależnie od wagi i wieku. Każde zajęcia zwiększą naszą sprawność i możliwości fizyczne. Wyrobią formę i ruchy, które pozwolą nam się czuć bardziej sprawnie i kobieco.

Co ważne, zajęcia są dostosowane do indywidualnych możliwości uczestników. Grupy ćwiczeniowe są kameralne i składają się maksymalnie z 9 osób, co pozwala trenerowi skupić się na każdym uczestniku zajęć z osobna. To my decydujemy, ile razy w tygodniu chcemy uczestniczyć w zajęciach. W Butterfly Pole Dance Studio instruktorzy są cały czas z nami i dla nas, pomagają nam w każdej sytuacji, co daje komfort psychiczny i pozwala wyciągnąć maksimum z zajęć. Ważne są początki, jeżeli będziemy ćwiczyć sumiennie i przyłożymy się do treningów, możemy liczyć na nieustanny progres połączony ze świetną zabawą, którego uwieńczeniem będzie wspaniała kondycja i wymarzone efekty.

CO NALEŻY MIEĆ ZE SOBĄ NA ZAJĘCIACH?

Krótkie spodenki typu szorty, bluzkę z krótkim rękawem lub top. Na zajęciach ćwiczymy w skarpetkach lub na boso, ponieważ głównym punktem przyczepienia jest skóra. W dniu treningu nie używamy balsamu, ponieważ skóra często „oddaje” ten balsam/krem przez następne 48 godzin. Co się z tym wiąże? Brak przyczepności ciało-rurka. Ostatni element, który będzie nam towarzyszył, to dobry humor, ponieważ ten typ aktywności powinien sprawiać przyjemność, a nie przysparzać stresu.

Jak trafić do studia

POLE DANCE RZESZÓW BUTTERFLY POLEDANCERZESZOW POLEDANCERZESZOW@GMAIL.COM 725948945 / 530 713 222 / 607 075 252

WWW. POLEDANCERZESZOW.PL

Zebrała JOLANTA CZUMA


ludzie Fot. Al.Capone

SZKOT ZAPYTANY O TO, JAKA WHISKY JEST NAJLEPSZA, ODPOWIADA: „TA, KTÓRA CI NAJBARDZIEJ SMAKUJE” - MÓWI SŁAWOMIR SKOWRON, WŁAŚCICIEL I TWÓRCA MARKI AL.CAPONE, SPECJALIŚCI OD ALKOHOLU. SPRZEDAŻ WHISKY W POLSCE ROŚNIE. WIELE OSÓB PRZY PIERWSZYM KONTAKCIE Z NIĄ KRĘCI NOSEM I TWIERDZI, ŻE TO NIE DLA NICH. POCZĄTKI ZAWSZE SĄ NAJTRUDNIEJSZE. NIE INACZEJ BYŁO Z NAMI. PRZYGODA Z WHISKY TO NIE TYLKO NOWE SMAKI, ALE PRZEŁAMANIE PRZYZWYCZAJEŃ I OBYCZAJÓW.

jest niezwykle „Świat whisky niemal każdej destylarzłożony. Historiakawostki godne uwagi. ni obfituje w cie y. Jedna z najdroższych Powoli je poznajemktórą sprzedano, butelek whisky, co luksusowy samochód.” kosztowała tyle, EKIPA AL.CAPONE PODCZAS SZKOCKIEGO WIECZORU NA ZAMKU DRUMMUIR W SZKOCJI

Wielu Polaków nie wyobraża sobie przyjęcia weselnego, na którym trzeba by zapłacić za jedzenie i alkohol. Tymczasem na tradycyjnym szkockim weselu można wypić i zjeść tyle, ile się zakupi przy barze – tłumaczy z przymrużeniem oka postawny wizjoner, który w codzienność rzeszowian chce wpleść akcenty rodem ze szkockiej kraty. Świat whisky jest niezwykle złożony. Historia niemal każdej destylarni obfituje w ciekawostki godne uwagi. Powoli je poznajemy. Jedna z najdroższych butelek whisky, którą sprzedano, kosztowała tyle, co luksusowy samochód. U nas również można znaleźć wiele produktów z wyższej półki, ale nie tylko. Przygotowaliśmy ofertę na każdą kieszeń. Warto zaznaczyć, że szlachetna whisky typu ‘single malt’ to już nie tylko szkocka, ale także japońska, australijska czy tajwańska, które odpowiednio w latach 2012, 2014 i 2015 zdobywały tytuł najlepszej whisky świata w prestiżowym konkursie World Whiskies Awards. W temacie whisky nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba mieć otwarty umysł i poszerzać horyzonty. To świat zarówno dla głodnych przeżyć, jak i tradycjonalistów ceniących ponadczasowe wartości – twierdzi szef Al.Capone. Marcin Skowron (zbieżność nazwisk przypadkowa), to profesjonalista zaangażowany w 110% w to, co robi. Prowadzi sklepy przy ul. Krzyżanowskiego oraz Strażackiej w Rzeszowie. W uchu słuchawka, z którą się nie rozstaje. – Dla biznesu jestem otwarty. Nieustannie szukam informacji o nowych produktach i promocjach – wyjaśnia. Znak firmowy Marcina to uśmiech. – Pogodę ducha zaszczepia nam każdego dnia - żartują pracownicy. Szczepy, regiony i winnice to ulubiony temat młodego biznesmena. - Praca przy winnicach

nieco przypomina naszą działalność. Na markę trzeba sobie zapracować długą i uczciwą pracą. Jesteśmy młodą organizacją, która dynamicznie się rozwija. Chcemy się uczyć i jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia. Dlatego z wielką przyjemnością podróżujemy po świecie w poszukiwaniu nowych inspiracji. Ostatnia wizyta w hiszpańskiej winnicy rodziny Torres była dla mnie wyjątkowym przeżyciem - podkreśla. - Rynek piw zaś przechodzi renesans. Wracamy do tego, co dobre. Do najważniejszych wartości produktu - jakości i smaku opartych na rzetelnej rzemieślniczej robocie – twierdzi Grzegorz Drozd, właściciel sklepu przy ul. Wyspiańskiego. Energiczny gawędziarz - jak przystało na piwosza - twierdzi, że w temacie złocistego napoju nadchodzi czas piw kraftowych. - Nie jest to już chwilowa moda, a wyraźny trend na rynku. Jesteśmy na to przygotowani. Oprócz sprawdzonych i ugruntowanych produktów zaskakujemy absolutnymi nowościami. W naszym sklepie dla smakoszy i odkrywców jest odrębna półka z najnowszymi propozycjami. Konsument jest coraz bardziej wybredny. Zaglądają do nas przedstawiciele różnych manufaktur, które próbują swoich sił na rynku. My nikogo takiego nie wyprosimy za drzwi. Chętnie wysłuchamy, spróbujemy trunku i damy szansę, aby klient mógł spróbować czegoś nowego – zapewnia Grzegorz. - Jak wspomniałem na wstępie, źródłem naszej energii jest rodzina. Również ta firmowa. Al.Capone tworzy grupa ponad stu osób. Jesteśmy jedną wielką rodziną, a naszym celem jest osiągnięcie pozycji lidera w regionie na rynku handlu alkoholem. Z prostego powodu – lubimy być najlepsi – dodaje Sławomir Skowron.

Zebrała JOLANTA CZUMA


ART&DESIGN

MIĘDZY

DREWNEM,

DŁUTEM

CZERNIĄ

I BIELĄ

BOHATERKA NINIEJSZEGO ARTYKUŁU TO MŁODA ARTYSTKA, SYLWIA ZAWIŚLAK, POCHODZĄCA Z OLIMPOWA MIĘDZY ROPCZYCAMI A WIELOPOLEM SKRZYŃSKIM. JEDNAKŻE CAŁĄ SWĄ Na czym polega nietypowość w podejściu do sztuki Sylwii Zawiślak? Rodzaj sztuki, którą uprawia. Na pierwszy rzut oka powinniśmy ją określać jako rodzaj rzemiosła, choć ono też osiąga artystyczny wymiar. W tym przypadku mówimy w 100% o artyzmie. Zawiślak para się linorytem. Jest to technika graficzna, którą zestawia się z technikami druku wypukłego. W linorycie uzyskuje się odbitki, które odciska się na różnego rodzaju materiale. Odbitki powstają z formy, którą wcześniej się przygotowuje. I to jest właśnie kwintesencja tego gatunku sztuki: materiał, na którego powierzchni, używając różnego kalibru dłut, uzyskuje się pożądany obraz. Ten zaś nanosi się na wspomniany wyżej

36

KARIERĘ ARTYSTYCZNĄ ZWIĄZAŁA Z RZESZOWEM, GDZIE UKOŃCZYŁA STUDIA NA WYDZIALE SZTUKI PRZY UNIWERSYTECIE RZESZOWSKIM. SPECJALIZUJE SIĘ W GRAFICE, LECZ W NIETYPOWY SPOSÓB. materiał typu płótno czy papier przy pomocy tuszu. Tą nietypową techniką Zawiślak zainteresowała się na studiach, gdzie wybrała specjalizację graficzną pod kierunkiem prof. Krzysztofa Skórczewskiego i dr Łukasza Cywickiego. Co ciekawe, wcześniej nie ukończyła żadnej szkoły średniej, która miałaby ją przygotować do studiów wyższych z dziedziny sztuki. Zawiślak była samoukiem i sugerowała się tym, co powiedzieli zaufani ludzie, a także tym, co grało jej w duszy. „Od zawsze” zakochana w Chagallu, próbowała pogodzić swój świat artystyczny z tym, który propagował w swej twórczości ulubiony artysta. Jeszcze dzisiaj Sylwia powtarza, że chciała pogodzić ze sobą dwa światy

– realny z abstrakcyjnym. W tej materii pomocny był, wspomniany już, Marc Chagall.

W ŚWIECIE BAŚNI I LUDOWOŚCI

Tak, jak technika, w której praktykuje, Sylwia Zawiślak jest charakterystyczna. Charakterystyczny jest też temat. Otóż młodą artystkę inspiruje świat realny i nierealny w postaci starych baśni i legend, przypowieści i klechd, które były i są nadal obecne w polskim folklorze. Zawiślak idzie jednak dalej, bowiem sięga do tematu życia codziennego, duchowego i magii Słowian z okresu przedchrześcijańskiego, a także zaraz po przyjęciu chrztu, ale jednak z zachowaniem dawnych wierzeń i zwyczajów. Zawiślak dostrzega,


CZY SZTUKA JĄ ZAWODZI?

Temat zestawienia folkloru ze słowiańską obrzędowością i życiem duchowym to nie jedyny, jaki figuruje w zainteresowaniach Sylwii. Wartym podkreślenia jest cykl linorytów odnoszących się do tematyki ginących zawodów, jak np.: zabawkarz, zdun czy kołodziej. Sylwii poszukiwania dziejów dawnych ewoluują. Podobnie, jak stworzony przez nią kalendarz z przedstawieniami poszczególnych miesięcy, inspirowanymi stereotypami ludowymi w patrzeniu na

pory roku i miesiące. Interesujące, że w stworzonym przez nią kalendarzu, brakuje lipca. Dlaczego? Bo wówczas „sztuka ją zawiodła”, a ponieważ tak się jej to hasło spodobało, ot tak dla artystycznego nieładu, dla efektu, pozostawiła puste miejsce. Być może kiedyś domaluje lipiec. To jednak pozostawmy samej zainteresowanej, podobnie jak i przyczynę tego dlaczego sztuka ją zawiodła. Sylwia Zawiślak jest rozpoznawalną artystką w rzeszowskim środowisku. Świadczy o tym fakt, że stosunkowo często można ją spotkać na wernisażach prac, których jest autorem. Nie tak dawno zobaczyć ją można było w klubie „Drukarnia” – właśnie z „dziurawym” kalendarzem. Niebawem, bo 16 grudnia odbędzie się wystawa z jej udziałem w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie. W 2015 r. zdobyła pierwszą nagrodę na międzynarodowym konkursie w Katowicach, gdzie wygrała nawet ze swoim mistrzem od linorytu, dr Łukaszem Cywickim… Potem posypały się inne, ale też uczestnictwo w krajowych i zagranicznych wystawach – Rumunia, Węgry, Włochy i Japonia. Odnosząc się jeszcze do sformułowania o sztuce, która zawodzi… Może był to chwilowy brak weny, który zaakcentowany został do tego stopnia, że lipiec nie został stworzony, a pomogła w tym wrażliwość Sylwii. Chyba tak. Nic to jednak odkrywczego jeśli stwierdzimy, że jednak sztuka ją nie zawodzi.

JAKUB PAWŁOWSKI

37

ART&DESIGN

Fot. Tomasz Kordyaczny

że w folklorze jest ten specyficzny wytrych do zagadnień związanych z duchowością słowiańską. Wie, że często deprecjonowane, wyśmiewane i powoli określane jako niemodne, folkowe zwyczaje, uchwytne na przeglądach grup tanecznych, śpiewaczych i obrzędowych, to jednak kwintesencja tego, co było wiele wieków temu. Stąd też zainteresowanie tematem obrzędów, starych praktyk magicznych, przypowieści, ludowych bajęd i porzekadeł. W twórczości Zawiślak często występują takie postaci jak: Mamuna, Topielec, Latawiec, Rusałka, Południca, Marzanna… To tylko kilka z wielu, znanych z mitologii słowiańskiej, ale też z tzw. mitologii polskiej, którą spisywał Jan Długosz i inni kronikarze doby średniowiecza i renesansu. To też niezłe zestawienie, bowiem linoryt wtedy właśnie przeżywał lata świetności. Zawiślak zdaje sobie z tego sprawę i mamy oto powrót do starych tematów, a jednocześnie do starego gatunku sztuki.


RECENZJE

NOW0ŚĆ

PŁYTA Agnieszka Chylińska FOREVER CHILD Warner Music Poland, 2016

Agnieszka Chylińska jest dzisiaj osobą powszechnie rozpoznawalną. Bez wątpienia do takiego stanu rzeczy przyczynił się udział Chylińskiej jako jurorki w popularnym talent show. W przeważającej liczbie podobnych przypadków, jest to podróż z biletem tylko w jedną stronę. Wkroczenie na telewizyjne salony zazwyczaj skutkuje „upupieniem”. Bez względu na to, całe rzesze kandydatek i kandydatów na celebrytów gotowe są podpisać cyrograf z samym diabłem, żeby tylko w tej miałkiej medialnej rzeczywistości zaistnieć chociaż przez sezon. Chylińska wydaje się jednak być artystką, która funkcjonuje w naszym rodzimym show biznesie na własnych prawach. Najpierw w połowie lat 90. jako osiemnastoletnia dziewczyna zanotowała mocne wejście jako wokalistka O.N.A., z którym wydała pięć płyt. Gdański zespół funkcjonował na polskim rynku muzycznym mając status gwiazdy, chociaż, gdy popatrzeć na jego twórczość z perspektywy czasu, to nie sposób przeoczyć faktu, że w dużej mierze był kalką trendów, jakie miały swój początek głównie za oceanem. Nie bez przyczyny o tym wspominam, bo w przypadku Forever Child sytuacja jest analogiczna. Trudno bowiem uznać nową płytę Chylińskiej za album w jakimkolwiek aspekcie prekursorski, ale paradoksalnie, w tym konkretnym przypadku, nie rzutuje to negatywnie na ocenę. Na Forever Child dominują nowoczesne brzmienia, chociaż znalazły się odniesienia także do rockowej przeszłości wokalistki. W otwierającym album Klinczu fragmenty taneczne zestawione są z zimną elektroniką i drapieżnym wokalem w refrenach, a ponadto znalazło się miejsce dla wirtuozowskiego gitarowego solo. Następny w kolejności Borderline mocno naznaczony jest dubstepowym piętnem i bardzo fajnie wypadają w nim agresywne melodeklamacje Chylińskiej. Taneczne otwarcie płyty wieńczy Rozpal z refrenem mocno wwiercającym się w pamięć. Zdecydowanie w innym, bardziej dusznym klimacie utrzymany jest Zostaw z rave’ową rytmiką i ciężkimi gitarami w stylu Korna. A

KSIĄŻKA Wiesław Weiss TOMEK BEKSIŃSKI. PORTRET PRAWDZIWY. Wydawnictwo Vesper, 2016 Tomasz Beksiński, syn Zdzisława, dziennikarz muzyczny, twórca legendarnych audycji w Trójce, tłumacz filmów, m.in. Latającego Cyrku Monty Pythona, człowiek niezwykle barwny i wielowymiarowy, przedstawiony w głośnym filmie „Ostatnia rodzina” w krzywdzący sposób. Ponoć zbieżność premier książki i filmu nie była zamierzona, jednak dobrze się stało, że „Portret prawdziwy” ukazał się jako kontrapunkt do filmu. Autor, Wiesław Weiss (z którym rozmowę możecie przeczytać na str. 16 magazynu), wykonał godną szacunku pracę, zbierając świadectwa kilkudziesięciu osób dobrze znających Tomka i obcujących z nim na wielu płaszczyznach, w różnych okresach jego życia. Książka jest obfitym źródłem wiedzy na temat głównego bohatera, ale również czasów, w których żył i środowisk, w których się obracał. Jest próbą odpowiedzi na pytanie, jaki naprawdę był Tomasz Beksiński, jak radził sobie ze swoją ogromną nadwrażliwością i powracającą depresją, co było dla niego w życiu najważniejsze. Jeśli ktoś do tej pory postrzegał osobę głównego bohatera jako niezrównoważonego egocentryka ze słabością do wampirów, może się mocno zdziwić, czytając o jego profesjonalizmie w pracy, empatii dla bliskich oraz pasji do muzyki i filmów, która przepełniała jego życie. Należy też wspomnieć o dużej ilości fotografii zgromadzonych w książce, niejako uwiarygodniających spisane świadectwa. Być może niekiedy, pewne podobne do siebie wspomnienia zdają się być cytowane zbyt obszernie. Gdyby bardziej je wyselekcjonować, książka liczyłaby mniej niż blisko 700 stron, jednak trzeba uszanować koncepcję autora, który chciał podejść do tematu jak najszerzej. Warto poznać Tomasza Beksińskiego, dowiedzieć się, jak duży wpływ miał na życie innych i jak wiele pionierskich przedsięwzięć ma na koncie. Warto go dobrze pamiętać. BARTŁOMIEJ SKUBISZ

38

jeśli już przy gitarach jesteśmy, to zamykający album Kiedy przyjdziesz do mnie po drobnych modyfikacjach mógłby się znaleźć na którejś z dwóch ostatnich płyt O.N.A. Natomiast singlowa Królowa łez łączy to, co w muzyce Chylińskiej stare (rockowe zwrotki) i nowe (popowe refreny). W jakiej by jednak konwencji wokalnej Chylińska się nie poruszała, robi to z właściwą sobie ekspresją i brawurą. Na tym polu odnosi pełen sukces. Generalnie zaś Forever Child to bardzo miłe zaskoczenie, płyta pod każdym względem dojrzalsza od Modern Rocking sprzed siedmiu lat.

DANIEL KOWALCZYK


39


18.11

PIĄTEK

LUKR Piątek, weekendu koniec i początek. Muzyka z lat ‘80 i ’90, największe przeboje i restauracja LUKR do dyspozycji przez cały wieczór.

LUKR Sweet Night with dj Dźwięk. Kolejna odsłona słodkich nocy z udziałem dj Dźwięka. Start godz. 21:30.

Kula Bowling&Club Kula Disco. Początek godz. 21:00. Wstęp FREE.

24.11

CZWARTEK Kula Bowling&Club Studencki Czwartek. 50 % rabatu na kręgle przez cały dzień oraz wyjątkowe promocje przy barze. Start godz. 21:00.

21.11

PONIEDZIAŁEK Uniwersytet Rzeszowski (Wydział Ekonomii) Spotkanie przeznaczone dla pasjonatów marketingu. Początek godz. 17:00.

19.11

SOBOTA Filharmonia Podkarpacka Spektakl „Między łóżkami”, w obsadzie: Joanna Kurowska, Katarzyna Skrzynecka, Artur Barciś, Radosław Pazura, Katarzyna Ankudowicz, Maria Niklińska, Lesław Żurek, Paweł Domagała, Robert Majewski. Początek godz. 16:00.

40

WDK Rzeszów DFK Klaps. Dyskusyjny Klub Filmowy. Początek godz. 19:00.

23.11

ŚRODA Underground Pub Australia. O życiu i podróżach w Krainie Kangurów. Start godz. 20:00.

Life House Koncert Mesajah. Początek godz. 20:00.


25.11

PIĄTEK LUKR Andrzejkowe Black Friday Party. Oprawa muzyczna: dj Clermont Ferrand. Do dyspozycji oferta restauracji LUKR. Początek godz. 21:30.

30.11

ŚRODA Kula Bowling&Club Sportowa środa. Liga mistrzów i amatorów kręgli. Początek godz. 22:00.

7.12

ŚRODA Kula Bowling&Club Zumba Dance Party. Gorące hiszpańskie rytmy i porywająca muzyka. Początek godz. 21:00. Filharmonia Podkarpacka Kuba Badach – Obecny. Artysta wykona utwory legendy polskiej sceny muzycznej – Andrzeja Zauchy. Początek godz. 19:00.

26.11

SOBOTA Kula Bowling&Club Andrzejki z Absolut Flavours. Imprezę poprowadzi Bogdan Michalec. Początek godz. 21:00.

9.12

PIĄTEK LUKR Koncert zespołu T.LOVE – ikony polskiego rock&rolla i jednej z najbardziej rozpoznawalnych kapel, która na scenie gra od 30 lat. Początek godz. 20:00.

Pod Palmą 30-lecie zespołu Wańka Wstańka & the Ludojades. Początek godz. 19:00.

Filharmonia Podkarpacka Irena Santor „Punkt Widzenia”. Wyjątkowy koncert i spotkanie z Pierwszą Damą Polskiej Piosenki. Start godz. 19:00.

LUKR Andrzejki in da LUKR with dj Chill. Andrzejkowy wieczór z najlepszą muzyką i wróżbami. Start godz. 21:30.

3.12

8.12 PIĄTEK

CZWARTEK Filharmonia Podkarpacka Kabaret Ani Mru Mru - Ostatnie Takie Trio. Spektakle w godz. 18:00 i 20:30.

11.12

NIEDZIELA Filharmonia Podkarpacka Widowisko muzyczne TRIBUTE TO JANTAR z udziałem gości specjalnych. Początek godz. 17:00.

LUKR Mikołajki with Clermont Ferrand w Lukr. Start godz. 21:30.

41


gratisy 1

ZALOGUJ SIĘ w aplikacji mobilnej Day&Night

2

AKCEPTUJ

wybrany gratis, który pojawi się w dziale KUPONY, o określonej dacie i godzinie

3

PRZEJDŹ DO

działu „TWOJE KUPONY” i wybierz opcję „POKAŻ KUPON”

4

NA ADRES

redakcja@dayandnight.pl prześlij kod kuponu wraz z nazwą gratisu oraz swoim imieniem i nazwiskiem

KOD KUPONU NALEŻY PRZESŁAĆ NAJPÓŹNIEJ DO GODZINY 16:00 W DNIU KONKURSU. W PRZYPADKU NIE PRZESŁANIA NAM KODU KUPONU DO WYZNACZONEJ GODZINY - GRATIS NIE ZOSTANIE UZNANY.

Dla 5 osób pojedyncze zaproszenia - kino w Galerii Rzeszów oraz dla 5 osób pojedyncze zaproszenia kino przy ul. Powstańców Warszawy. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 28 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 3 osób 10 minutowy przejazd gokartem. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 28 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

42

Dla 2 osób darmowy masaż leczniczy grzbietu oraz dla 2 osób 50% rabatu na masaż leczniczy grzbietu. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 28 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 5 osób vouchery na godzinę gry w kręgle oraz dla 5 osób vouchery na godzinę gry w bilard. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 29 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 4 osób pojedyncze zaproszenia na dowolny seans. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 29 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 15 osób przy zakupie dowolnego burgera piwo Tyskie za 1 zł. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 30 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 15 osób gratis mikołajkowy w postaci barszczu ukraińskiego, do odbioru na miejscu w dniu 06.12.2016 r. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 29 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 3 osób dowolna pizza gratis. Odbiór osobisty w lokalu.. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 30 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.

Dla 3 osób darmowy przegląd dentystyczny i fluoryzacja. Pobierz kupon z aplikacji mobilnej Day&Night 30 listopada o godz. 12:00. Sprawdź instrukcję.


43



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.