czasSERCA
Rok XXIII marzec-kwiecień 2013 nr 2(123)
dwumiesięcznik religijno-społeczny
temat na czasie asie
NAWRÓCENIA ISSN 1230-7297
03
9 771230 729306
cena: 6,00 PLN (w tym 5% VAT)
SERCA
czasie
nawracamy… się
www.czasSerca.pl dwumiesięcznik religijno-społeczny
w
J
ks. Radosław Warenda SCJ redaktor naczelny
Fot.: shutterstock.com
eśli myślisz o sensownym postanowieniu na Wielki Post, to zamiast nie robić czegoś, zdecyduj się, że właśnie w tym czasie coś zrobisz. Co? Może odwiedzisz pobliskie sanktuarium w niedzielne popołudnie albo przejdziesz się do sąsiadki na kawę i zainteresujesz nie tylko swoimi potrzebami. Dobra książka, a może ta najlepsza – Biblia będzie twoim wielkopostnym towarzyszem? Ja pierwsze postanowienie już spełniłem: poszedłem… do kina! Konkretnie: „Nędznicy”. To świetna ekranizacja powieści Wiktora Hugo, w sam raz na Wielki Post. O mocy miłosierdzia, o przemianie życia i wreszcie o miłości, która nie należy do kategorii przyjemności osobistych. Film rzeczywiście przeniknięty jest żywym chrześcijaństwem. O innych wielkopostnych inicjatywach mających nas pobudzić do aktywnego przeżycia tych 40 dni pisze Dorota Mazur. Udało nam się dotrzeć do wielu ludzi, którzy autentycznie doświadczyli Boga w swoim życiu, nierzadko wcześniej sięgając dna. Bo ten numer, który trzymasz w rękach, jest żywym świadectwem Arka, którego długie rozmowy z bratem wyciągnęły z narkotykowego przedsionka. Dziś znany jest jako Arkadio – chrześcijański raper, który w swoich tekstach opowiada o człowieku znajdującym odpowiedź na pytanie: „Kim jestem?” tylko w Bogu. To właśnie dzięki niemu wraz z tym numerem „Czasu Serca” dostajesz w prezencie płytę z jego muzyką. Na niej także jedna z piosenek z niewydanej jeszcze płyty Rób to, co kochasz!. Prezentujemy też historię Danuty i Lecha o już nie pierwszej młodości, ale nadal gorącej miłości. Miłości trwającej pomimo rozwodu i nowego cywilnego związku. Dziś zeszli się na nowo, odkrywając, że nie rdzewieje tylko ta pierwsza miłość! A co myślisz o matce wyrzucającej za drzwi swoje ukochane dziecko-alkoholika? Dziś Wiktor dziękuje jej za tę radykalną decyzję. Dzięki temu krokowi odkrył duchową stronę życia i w końcu Jezusa. Bo jak stwierdza: „Znów chciałem spać w swoim łóżku…”. Zajrzeliśmy także do jednego z polskich zakładów karnych, by wysłuchać opowieści siostry Kazi, która pomogła jednemu ze skazanych wyjść na prostą. Dlaczego tam trafił? „Byłem zły, bo nikt nie widział we mnie dobra”. Zapraszam Cię również na majowe rekolekcje „Czasu Serca” do kluczborskiego sercańskiego klasztoru. Koniecznie zajrzyj na 35 stronę. Wbrew pozorom dziś nie potrzebujemy tych, którzy będą skandalami podnosili nam ciśnienie. Potrzebujemy równego rytmu serca… Bez zadyszki. Kim bowiem są ci, którzy odkryli na nowo Boga, jeśli nie posiadaczami serc zdolnych do bicia w tym samym rytmie co Boże? Ten numer „Czasu Serca” jest strzałem w dziesiątkę – trzy autentyczne historie nawróceń i siedem kawałków muzyki regulujących rytm serca!
Rok XXIII, marzec-kwiecień 2013 nr 2 (123), nr rej. 118/91 Adres redakcji: ul. Saska 2, 30-715 Kraków, tel./fax: 12 290 52 93, 290 52 98, wew. 21 (fax wew. 13); e-mail redakcji: czasserca@czasSerca.pl, e-mail działu prenumeraty: prenumerata@czasSerca.pl Redakcja: ks. Radosław Warenda SCJ (red. nacz.); Stali współpracownicy: ks. Przemysław Bukowski SCJ, Beata Helizanowicz, ks. Sławomir Kamiński SCJ, Dorota Kowalczyk, Karolina Krawczyk, Joanna Marczuk, kard. Stanisław Nagy SCJ, ks. Krzysztof Napora SCJ, Sylwia Palka, ks. Gabriel Pisarek SCJ, ks. Dariusz Salamon SCJ, Beata Zajączkowska; Asystent kościelny: ks. Stanisław Hałas SCJ; Korekta: Joanna Nowak; Opracowanie graficzne, skład i łamanie: Wydawnictwo DEHON, Beata Bąk; Okładka: ks. R. Warenda SCJ, shutterstock.com; Prenumerata: Agnieszka Niemiec; Druk: EURODRUK-Kraków Sp. z o.o.; Nakład: 5700 egz.; Wydawca: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON. Za zezwoleniem władzy kościelnej. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów, zmiany tytułów, nie zwraca artykułów niezamówionych. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Pismo utrzymuje się z prenumeraty i ofiar czytelników. Można je przesyłać na konto: Wydawnictwo Księży Sercanów, ul. Saska 2, 30-715 Kraków; nr r-ku PLN: 86 1240 3002 1111 0000 2885 7316; nr r-ku EUR: 42 1240 4650 1978 0010 3624 6150 CZAS SERCA 2 (123) 2013
3
SERCA
czasie
W
w
ierzyć to – najprościej mówiąc – żyć wiarą, czyli żyć w codzienności z Panem Bogiem, będąc szczęśliwym i tak naprawdę swoją osobą pokazując to na zewnątrz, bez takiej nachalności. Niech ludzie zaczną się zastanawiać, co jest z nami, że jesteśmy tacy zadowoleni i szczęśliwi, a wtedy wylejmy im to, dzięki komu tak jest.
Fot.: E. Kulpa
s. 6
TEMAT NA CZASIE
6
CZAS DUCHOWOŚCI
Boskie rapowanie Z Arkadiuszem Zboźniem rozmawia ks. Radosław Warenda SCJ
14
Miłość można obudzić… ks. Sławomir Kamiński SCJ 16
CZAS KOŚCIOŁA
10 12
Spowiednik na stałe Kajetan Rajski Benedykt XVI Idźmy pod prąd… codziennie kard. Stanisław Nagy SCJ
17
Z
4
CZAS SERCA 2 (123) 2013
Zapiski o. Dehona Rekolekcje czasem nawrócenia ks. Gabriel Pisarek SCJ
Fot.: ks. R. Warenda SCJ
nam mordercę mojej matki, grywaliśmy razem, bawiliśmy się na piasku, był bardzo miłym chłopcem. Ale czas zabawy się skończył, świat się zmienił, Nsanganira zamordował moją matkę. Zamiast bawić się ze swoimi dziećmi, wziął haczkę do swej prawej ręki i zabił moją matkę, brata i przyjaciół.
s. 18
Pierwsze piątki miesiąca
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia ks. Józef Zawitkowski bp
20
SERCA
Kościół śmierci i życia Beata Zajączkowska Inicjatywy wielkopostne Dorota Mazur
D
oszło do tego, że rodzice przestali wpuszczać mnie do domu. Zdarzyło się nawet, że spałem w ogródku. W końcu definitywnie wyrzucili mnie z domu. Rozumiem, że musieli być konsekwentni w stawianych mi wymaganiach. Ja zaś nie potrafiłem i chyba też nie chciałem im sprostać. Kolejny rok to spanie po klatkach schodowych, codzienne picie i kradzieże, żeby mieć za co kupić alkohol.
CZAS ZAMYŚLENIA
22
Cud znad Wisły, czyli the perfect way is love Z Wiktorem rozmawia ks. Przemysław Bukowski SCJ
26
Byłem zły, bo nikt nie widział we mnie dobra Katarzyna Jasińska
CZAS RODZINY
30
32
35
Fot.: shutterstock.com
CZAS ŚWIADECTWA
Pomoc w trudnych sprawach Dobrze się kłócić? Beata Helizanowicz Sylwetki Wskrzesił to, co umarłe Karolina Krawczyk
s. 22
37
Czas zabijania? Czas miłości? Joanna Marczuk
CZAS WZRASTANIA
38
Rekolekcje „Czasu Serca” ks. Radosław Warenda SCJ
40
CZAS MŁODYCH
Lectio divina Schyliwszy się, pisał palcem po ziemi… ks. Krzysztof Napora SCJ Od grzechu do wiary… w Jezusa ks. Dariusz Salamon SCJ
CZAS CZYTELNIKA
Rób to, co kochasz! Emilia Kulpa
42
Krzyżówka nr 59
W
naszej świadomości społecznej istnieje bardzo ugruntowane przekonanie, że dobrym małżeństwem jest to, które nigdy się nie kłóci. Często w rozmowach z narzeczonymi przygotowującymi się do zawarcia sakramentu małżeństwa na pytanie o to, jak rozwiązują konflikty, uzyskuję taką odpowiedź: „My się nigdy nie kłócimy, więc nie mamy potrzeby niczego rozwiązywać”.
s. 30
Fot.: shutterstock.com
36
w
18
czasie
CZAS APOSTOLSTWA
CZAS SERCA 2 (123) 2013
5
Fot.: D. Czoch
czasie TEMAT NA
Boskie
rapowanie O swojej pokręconej drodze do Boga, niełatwym – a jednak możliwym! – odbijaniu się od dna oraz głoszeniu chwały Bożej w hiphopowym rytmie ks. Radosławowi Warendzie SCJ opowiada raper z Nowego Sącza – Arkadiusz Zbozień. Jego ksywa Arkadio składa się z dwóch członów – Arka i Dio. Arka – oznacza przymierze z Bogiem. Natomiast Dio – to Bóg w języku włoskim. Zatem celem Arkadia jest dochowanie przymierza z Bogiem i szerzenie nauki Szefa.
6
CZAS CZAS SERCA 2 (123) 2013
czasie
Ale nie zawsze tak uważałeś. Kiedyś było inaczej. Będąc dziewięcioletnim chłopakiem, czyli w drugiej klasie podstawówki, zacząłem swoją przygodę ze złem od pierwszego papierosa. Starsi kumple nauczyli mnie, jak się zaciągać. W wieku 12 lat po raz pierwszy zapaliłem marihuanę i tutaj nastąpiła taka stagnacja do tego momentu, aż ukończyłem 17 lat. Przez pięć lat paliłem prawie codziennie. Pojawiały się też grubsze narkotyki, takie jak amfetamina, ale nie codziennie, tylko co weekend lub dwa. Moje życie wyglądało w ten sposób, że przez cały dzień skupiałem się na tym, żeby zdobyć coś do zapalenia. Gdy się udało, to była chwila emocji i szczęścia, a po dwóch godzinach znowu spadek w dół. Teraz widzę, że to było ogromną głupotą. To wszystko doprowadziło do tego, że jak miałem 17 lat – wcześniej nawet zacząłem delikatnie handlować tymi narkotykami – narobiły mi się dosyć spore długi (rzędu 2000-3000 zł). Dla takiego dzieciaka były to
Fotografie: E. Kulpa
Co to znaczy wierzyć? Wierzyć to – najprościej mówiąc – żyć wiarą, czyli żyć w codzienności z Panem Bogiem, będąc szczęśliwym
już tutaj na ziemi, w naszej codzienności, choć wiadomo, że to nie jest przedsionek ostateczny.
TEMAT NA
Bóg dla Ciebie to…? Przede wszystkim osoba, z którą mogę wzrastać w codzienności. Pan Bóg to ktoś, kto chce dla mnie dobrze. To jest prawda, która w moim sercu też się w pewnym momencie narodziła. Bez Boga nie jestem w stanie szczęśliwie funkcjonować. Czasami ludzie myślą, że osoba nawrócona kroczy całą sobą w chmurach. Tymczasem jak to ktoś trafnie zauważył: „Trzeba mieć głowę w chmurach, ale nogi muszą stąpać po ziemi”. I Pan Bóg jest tym, który pomaga mi trzymać tę głowę w chmurach, pomaga mi się realizować, pomaga mi marzyć, pomaga mi rozwijać swoje pasje i talenty, a jednocześnie wspiera mnie w kroczeniu po ziemi i wykorzystywaniu tego życia w taki sposób, żebym mógł wejść do królestwa niebieskiego i dzielić się tam tym, co tutaj kochałem robić, i tym, do czego mnie Bóg po prostu stworzył.
i tak naprawdę swoją osobą pokazując to na zewnątrz, bez takiej nachalności. Niech ludzie zaczną się zastanawiać, co jest z nami, że jesteśmy tacy zadowoleni i szczęśliwi, a wtedy wylejmy im to, dzięki komu tak jest. Ale nie róbmy sztucznej pokazówki. Najgorsze, co można zrobić, to dużo mówić, a za mało robić. W jednej z twoich piosenek przewija się zdanie, które jest chyba modlitwą: „Dziękuję Ci, Boże, że jest, jak jest”. Zazwyczaj prosimy Pana Boga, żeby było tak, jak my byśmy chcieli, a Ty mówisz coś zupełnie innego. Tak, bo to, co posiadam, zawdzięczam Bogu. Wiadomo, że mam wpływ na to, jak jest, ale każdego poranka oddając się Bogu, modląc się co wieczór czy też w ciągu dnia, wiem, że jest w tym po prostu Boża ręka, dzięki czemu mogę żyć szczęśliwie i robić to, co chcę robić w życiu, a nie to, co ktoś mi narzuca. Zrozumiałem po swoim nawróceniu, że tak naprawdę, jeżeli człowiek robi w życiu to, co kocha, i idzie to w parze z wiarą, to jest to przedsionek nieba. Po prostu myślę, że można tego przedsionka szukać
kwoty, które ciężko było nagle zdobyć i oddać. Dopuszczałem się więc nawet kradzieży. Naprawdę potrafiłem być takim człowiekiem, który bez sumienia okradał swoich bliskich. Zdarzało się wziąć mamie dyszkę z torebki w przedpokoju, chociaż częściej zabierałem kluczyki od samochodu. Jeździłem jej autem, nie mając prawa jazdy. Zdarzały się też takie sytuacje, kiedy prowadziłeem samochód zaraz po tym, jak wypiliśmy z kumplami jakieś dwa lub trzy piwa – co wiadomo, że na człowieka w takim wieku mocno oddziałuje. Ciężkie czasy. Po prostu takie dno człowieczeństwa. Teraz, jak o tym mówię, to jest mi niesamowicie wstyd, że coś takiego miało miejsce, a z drugiej strony wiem, że po coś to po prostu było – być może po to, żeby właśnie dzisiaj o tym ludziom opowiadać. To ciekawe, że takim Bożym człowiekiem, który stanął na twej drodze i w pewnym sensie wyciągnął Cię z tego, nie był kolega ani ksiądz, ale ktoś bardzo bliski. To był brat. Co prawda, wyjeżdżał do Stanów do pracy, kiedy miałem jakieś 14-15 lat, oraz studiował w Krakowie,
SERCA 22 (123) (123) 2013 2013 CZAS SERCA
7
Fot.: W. Gumulak
czasie TEMAT NA 8
więc nie mieliśmy już takiego codziennego młodzieńczego kontaktu, ale zacząłem go obserwować tak trochę z daleka. Najbardziej uderzało mnie to, że może liczyć na swoich przyjaciół. Po prostu miał kumpli, których ja mu zazdrościłem. Jego znajomi wywarli na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ponadto widziałem, że mój brat jest taki radosny, szczęśliwy i układa mu się w życiu. Obserwowałem go, że chodzi do kościoła. U mnie wyjście na Mszę św. wyglądało tak, że albo szliśmy zapalić z kumplami nad pobliską rzekę, albo jak już byliśmy w kościele, to wychodziliśmy w czasie komunii, bo McDonald’s był niedaleko i jeszcze kolejek nie było o tej porze. Zatem zero jakiejkolwiek świadomości działania sakramentów, Eucharystii, nic z tych rzeczy, chociaż w rodzinie starali się mnie wychowywać w wierze, ale jakoś tak to wyglądało. Brat starał się dużo ze mną rozmawiać, ale ja przeważnie zamykałem się na tę rozmowę. Gdy pewnego razu znalazł w moim piórniku woreczki z marihuaną do sprzedania, to po prostu przycisnął mnie i kazał mi je wyrzucić. Dał mi jednak pieniądze, żebym mógł za to zapłacić. Pamiętam, że wyszedłem wtedy i kupiłem następne działki. Zatem podejmował on wiele prób, żebym się w końcu otworzył na naprawdę szczerą rozmowę. I w końcu do niej doszło – rzuciliśmy się na siebie i się popłakaliśmy. On mi wtedy powiedział, żebym poszedł z nim w sobotę na Mszę św. i modlitwę wstawienniczą. U nas w Nowym Sączu jest taki pan Staszek, charyzmatyk, który modlił się wtedy ze mną. Kiedy wyszedłem po modlitwie, wtedy pierwszy raz zgniotłem swoją paczkę papierosów i wyrzuciłem ją do kosza. Czułem, że ze mnie coś spływa. Postanowiłem wtedy, że pójdę do spowiedzi. Chciałem się umówić z takim jednym księdzem od nas z Nowego Sącza jeszcze tego samego dnia. Jednak miał on czas dopiero za trzy dni. Zezłościłem się, ale on mi powiedział: „Zapisz sobie za ten czas to, co chcesz mi powiedzieć”. I tak też zrobiłem. Teraz już rozumiem, że te trzy dni były mi potrzebne. Po tej spowiedzi zmienił się zupełnie mój obraz tego sakramentu, bo ten człowiek powiedział mi po prostu, że dawno czegoś takiego nie słyszał i widzi tu ewidentną łaskę Ducha Świętego i Jego działanie. Nie dostałem żadnej reprymendy, ale zostałem zrozumiany i rozgrzeszony. Kiedy stamtąd wyszedłem, wziąłem tę kartkę, poszedłem nad rzekę, gdzie zawsze paliliśmy marihuanę, i spaliłem ją. To był taki moment, który pamiętam do dzisiaj, taki przedsionek nieba. Czułem się po prostu wolnym człowiekiem. CZAS CZA AS SERCA SERCA SER CA 2 (123) (123 (123 123)) 2013 20 013 01 13 3
Po tej spowiedzi było już dobrze. Wiadomo, że zdarzały się upadki i powroty, ale zrozumiałem jedno, że najważniejsza jest codzienność, Boża codzienność. Jeżeli żyję w łasce uświęcającej, to nawet gdy upadam, to jednak zawsze wracam na tę Bożą stronę. I właśnie to wszystko doprowadziło do tego, że dzisiaj mogę robić to, co kocham, i realizować się na różne sposoby: grając koncerty czy też prowadząc warsztaty z młodymi. Nawet ostatnio księża zaczęli mnie zapraszać na religię (śmiech). Kiedyś myślałem, żeby być katechetą, a teraz widzę, że pojawiła się taka możliwość i nie muszę kończyć teologii, żeby dawać świadectwo młodzieży. I to jest dla mnie niesamowite, że Pan Bóg ma swoje drogi i wkomponował mnie w różne rzeczy. W jednym z wywiadów mówiłeś, że masz w pamięci sąsiadki z bloku, które wyglądały zza firanek i patrzyły, jak wracasz chwiejnym krokiem do domu. Nie miałeś wtedy tych ludzi w nienawiści? Miałem, oczywiście. Przecież wtedy sąsiad to był taki społeczniak, który tylko przez okno wygląda, bo nie ma co robić ze swoim życiem, i stara się narobić rumoru. Miałem ich w nienawiści – choć nie takiej, żeby im szyby wybijać w oknach przez to. Po prostu się ich nie lubiło. Teraz rozumiem, że ci ludzie w trosce o mnie mówili moim rodzicom, żeby zwrócili na pewne rzeczy uwagę. Mówiłeś, że handlowałeś narkotykami. Myślisz czasem o osobach, którym sprzedawałeś działki? Może są dzisiaj na dnie właśnie przez to, że kiedyś kupili ją od Ciebie po raz pierwszy? Handlowałem tylko marihuaną, która jest tzw. narkotykiem lekkim. Natomiast tak czy siak uważam, że jest zła. Nie myślałem chyba o tych ludziach w ten sposób, że przeze mnie mogliby być na dnie. Wydaje mi się, że to przez to, gdyż mój epizod z handlem narkotykami trwał zaledwie 3-4 miesiące. Nie było to na jakąś wielką skalę. Wyglądało to raczej tak, że jak miałem narkotyki, to przeważnie sam więcej paliłem, niż sprzedawałem. Ponadto nie było to szerokie grono ani ludzie, którzy zaczynali palić. Być może jednak powinienem pomyśleć o tym w tych kategoriach, że ci ludzie teraz przeze mnie mogą być na dnie, choć nie znam konkretnego przypadku. W swoich licznych piosenkach, które można usłyszeć na Twoich koncertach czy spotkaniach (także na portalu profeto.pl), bardziej niż o sobie mówisz o innych ludziach i o ich pokręconym życiu, jak chociażby w przypadku Nicky’ego Cruza. Dlaczego? Dla mnie zawsze największym źródłem inspiracji byli inni ludzie, którzy potrafili coś osiągnąć. Oni mnie po prostu motywowali. Poza tym w swoich utworach chcę przede wszystkim przypieczętować własną historię przykładem kogoś innego.
A co Cię zafascynowało w Tomaszu Adamku? Prostota i męstwo. Jednak najbardziej uderzyło mnie to, że jest on bokserem, który żyje na co dzień swoją wiarą, co łamie pewien stereotyp. O wierze Tomka Adamka dowiedziałem się na rekolekcjach prowadzonych w Krakowie przez ks. Rafała Szymkowiaka. Zacząłem czytać wywiady z Adamkiem, a jeden z nich – Chcę do nieba – wysłałem nawet do chłopaków ze swojej wspólnoty. Do napisania
czasie
Tomka. Może udałoby się kiedyś spotkać, pomodlić”. Nie doszło do takiego spotkania, ale piosenka mimo to powstała.
TEMAT NA
Ale przecież Nicky Cruz był szefem gangu. Chodzi o jego przemianę, nawrócenie i to, co robi teraz. Wiadomo, że ja nie strzelałem do ludzi, nie posługiwałem się nożem, nie miałem tak tragicznej historii, bo wychowałem się w innym otoczeniu niż Nicky Cruz, który żył w Brooklynie w Nowym Jorku. Mimo to uważam, że sięgnąłem dna w tej rzeczywistości, w której byłem. Rap jest taką muzyką, w której przede wszystkim mówi się o sobie i o swoich przeżyciach, ale ja chciałem się skupić też na innych ludziach. Na jednym z koncertów największy aplauz pojawił się właśnie po piosence o Nickym Cruzie, co zadziwiło i mnie. Dlatego uważam, że warto pokazywać historie życia innych osób. Nie mówię: „Można się odbić od dna” i tyle, tylko: „Można się odbić od dna. Sprawdź Nicky’ego Cruza, sprawdź mnie, sprawdź Briana Welcha”.
Z jednej strony myślimy o naszym życiu duchowym jak o budowaniu polegającym na szukaniu sposobów lepszego poznania Boga i Jego słowa, a z drugiej postrzegamy je jako walkę – życie w pewnym napięciu, szukanie zagrożeń duchowych. Jaki styl jest dzisiaj właściwszy? Myślę, że jedno z drugim się łączy. Budowanie też ma na celu walkę, ale nie siłą, tylko taką bardziej wyrażaną w prostych czynnościach. Poranne wstawanie z łóżka, niespóźnianie się, terminowość – to też jest pewnego rodzaju walka.
Fotografie: D. Czoch
tekstu o nim zachęcił mnie mój brat. Na drugi dzień od przesłania kolegom wspomnianego wywiadu dostałem od niego SMS-a: „Może by tak zrobić utwór dla Tomka Adamka?”. Byłem zupełnie nieprzekonany do tego pomysłu na początku, ale pomyślałem sobie: „Panie Boże, jeżeli taka jest Twoja wola, to niech tak się stanie”. I zaraz na następny dzień kolega ze wspólnoty napisał do mnie: „Słuchaj, mój dobry znajomy jest z kolei dobrym znajomym
9
CZAS SERCA 2 (123) 2013
9