czasSERCA
Rok XXVIII wrzesień-październik 2018 nr 5(156)
dwumiesięcznik religijno-społeczny
temat na czasie
ABY DZIECI WYSZŁY NA LUDZI ISSN 1230-7297
09
www.czasSerca.pl
cena: 8,00 PLN (w tym 5% VAT)
czasSERCA
www.czasSerca.pl dwumiesięcznik religijno-społeczny
SERCA w
J
ks. Przemysław Bukowski SCJ redaktor naczelny
Fot.: depositphotos.com
ózef Tischner był przekonany, że wychowują jedynie ci, którzy mają nadzieję. Podobną intuicję miał Jan Paweł II, kiedy mówił do młodzieży: „Wy jesteście przyszłością świata, wy jesteście nadzieją Kościoła”. To, co chcemy przekazać potomnym, zależy od tego, jaką przyszłość sami sobie wyobrażamy i z dnia na dzień tworzymy. Człowiekowi, który patrzy w przyszłość z nadzieją, nie straszne są błędy, jakie popełnia, bowiem ma świadomość, że wszystko można zacząć od początku. Dlatego pozwala on również innym na uczenie się na własnych pomyłkach. Nie chodzi przecież o to, by dzieci edukować wyłącznie na podstawie naszych własnych doświadczeń. Mówi się: Repetitio mater studiorum. Powtarzanie jest wprawdzie matką wiedzy, a w pewnej mierze także mądrości, ale jak każdej matce winna mu towarzyszyć świadomość, że w ręce wychowawcy złożony został jedyny w swoim rodzaju oryginał, a nie dubler. Pozwala mu on zatem na błądzenie, bo wie, że tylko w ten sposób latorośl osiągnie dojrzałość i wyda własne niepowtarzalne owoce. Niewątpliwie wychowanie jest sztuką i dlatego trzeba do niego podchodzić z niemal artystyczną finezją. Nie chodzi tylko o to, by nie ukształtować pewnego siebie brutala bądź idiotę. Przed wychowawcą stoi żywy człowiek, który jak gąbka wsiąka to, co obserwuje. To zaczyna też kształtować jego sposób myślenia czy nastawienie do innych ludzi. Oczywiście nie każdy jest artystą. Różni też bywają wychowawcy, ale i nie wszyscy uczniowie są prymusami. Również przedsięwzięte starania i zabiegi nauczycielskie nie zawsze kończą się sukcesem. Szkoła przygotowuje czasem do życia w świecie, który nie istnieje. Może właśnie z powyższych racji warto się nad wychowaniem zastanawiać. Drodzy Czytelnicy, w Waszych rękach numer poświęcony zagadnieniu, które szczególnie o tej porze roku jest aktualne i atrakcyjne. Żegna się w nim ks. Gabriel Pisarek SCJ, któremu wyrażam uznanie i wdzięczność za kilkanaście lat tworzenia „Czasu Serca” oraz redakcyjnej współpracy. Mam nadzieję, że lektura naszego dwumiesięcznika skłoni Was do wielu przemyśleń, a być może i praktycznych projektów. Chodzi przecież o sprawę niezwykle ważną. Jej największym osiągnięciem nie są przecież oświatowe certyfikaty, tylko dyplom, który zdobywa się, tworząc własne człowieczeństwo.
czasie
aby dzieci wyszły na ludzi
Rok XXVIII, wrzesień-październik 2018 nr 5(156), nr rej. 118/91 Adres redakcji: ul. Saska 2, 30-715 Kraków, tel./fax: 12 290 52 93, 290 52 98, wew. 721 (fax wew. 713); e-mail redakcji: czasserca@czasSerca.pl, e-mail działu prenumeraty: prenumerata@czasSerca.pl Redakcja: ks. Przemysław Bukowski SCJ (red. nacz.); Stali współpracownicy: Monika i Marcin Gomułkowie, Karolina Krawczyk, ks. Karol Milewski SCJ, ks. Krzysztof Napora SCJ, Aneta Pisarczyk, ks. Gabriel Pisarek SCJ, ks. Damian Płatek SCJ, Ewelina Słomka, Paulina Smoroń, Michał Tomaka, Elżbieta Wiater, Beata Zajączkowska; Asystent kościelny: ks. Stanisław Hałas SCJ; Korekta: Natalia Kulawiak; Opracowanie graficzne, skład i łamanie: Wydawnictwo DEHON, Olga Bardan; Prenumerata: Agnieszka Niemiec; Druk: Wydawnictwo-Drukarnia Ekodruk s.c., Kraków; Nakład: 3000 egz.; Fotografie na okładkach: depositphotos.com; Wydawca: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON. Za zezwoleniem władzy kościelnej. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów, zmiany tytułów, nie zwraca artykułów niezamówionych. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Redakcja nie odpowiada za treść reklam. Pismo utrzymuje się z prenumeraty i ofiar czytelników. Można je przesyłać na konto: Wydawnictwo Księży Sercanów, ul. Saska 2, 30-715 Kraków; nr r-ku PLN: 86 1240 3002 1111 0000 2885 7316; nr r-ku EUR: 42 1240 4650 1978 0010 3624 6150
CZAS SERCA 5 (156) 2018
3
Fot.: Archiwum prywatne
SERCA
czasie w
K
ilka lat temu, w ramach projektu dotyczącego cyfryzacji szkół, jeździłem po Polsce, obserwowałem lekcje, patrzyłem na pracę nauczycieli. Coraz bardziej uświadamiałem sobie, że nie chcę tego dla moich córek.
s. 8
TEMAT NA CZASIE
CZAS DUCHOWOŚCI
6 W domu zamiast w szkole z Anią i Marcinem rozmawia Karolina Zuber
14 Zapiski o. Dehona
8 Dydaktyczny cud w krainie Muminków, czyli edukacja po fińsku z Łukaszem Srokowskim rozmawia Ewelina Słomka
15 Odpowiedź na prośbę Jezusa ks. Damian Płatek SCJ
Fot.: depositphotos.com
CZAS KOŚCIOŁA
10 Religia – gdzie jej miejsce? Monika Godziemba-Dąmbska 12 Franciszek Wychowywać to dawać życie
Przykłady pociągają ks. Gabriel Pisarek SCJ
16 Wychowanie do życia w prawdzie ks. Karol Milewski SCJ CZAS APOSTOLSTWA
18 W katechezie chodzi o spotkanie Beata Zajączkowska 20 Edukacja misyjna Łukasz Kuśmierz
K
ażde dziecko rozwija się na swój indywidualny sposób, w swoim tempie i rytmie. Z tej racji porównywanie dzieci, klasyfikowanie czy etykietowanie są dla nich krzywdzące i godzą w ich godność.
s. 32
SERCA
K
czasie
iedy rozpada się rodzina, często któryś rodzic z własnej woli pozostaje sam i przez to jego uwaga zbytnio koncentruje się na dziecku. To nie zawsze kończy się dobrze.
CZAS ŚWIADECTWA
26 Jak wychować nie swoje dziecko? z Karoliną Filipowską rozmawia Paulina Smoroń 30 Stanisław Kostka – czego święty dziwak uczy młodych? Ewelina Słomka CZAS RODZINY
32 Pomoc w trudnych sprawach Zaczerpnąć z Montessori Aneta Pisarczyk
Fot.: depositphotos.com
22 Chodzenie w za dużych butach, czyli o poszukiwaniu autorytetów ks. Przemysław Bukowski SCJ
34 Wychować dzieci, czyli dać się przez nie wychować Marcin Gomułka CZAS MŁODYCH
36 Między jednym a drugim rokiem szkolnym Kacper Romaniuk CZAS SŁOWA
38 Lectio divina Szukam Serca Boga ks. Krzysztof Napora SCJ 40 Formacja według ojców pustyni Elżbieta Wiater CZAS CZYTELNIKA
42 Krzyżówka
D
o dzieci można mówić. Można im nawet wydawać polecenia. Na dłuższą metę będą one jednak robić nie to, co usłyszą, ale co zaobserwują. Fot.: depositphotos.com
CZAS ZAMYŚLENIA
w
s. 26
s. 34
CZAS SERCA 5 (156) 2018
5
czasie TEMAT NA Fot.: depositphotos.com
w domu
zamiast w szkole Każde dziecko w pewnym wieku rozpoczyna edukację. Alternatywą dla tej najbardziej powszechnej wersji – szkoły – jest nauka w domu. I właśnie taką opcję wybrali Ania i Marcin – małżeństwo z Bielska-Białej, które doczekało się już czworo dzieci: Bartka (10 l.), Rafała (9 l.), Dawida (5 l.) i Hiacynty, która ma za sobą roczek. Z rodzicami rozmawia Karolina Zuber.
Fot.: depositphotos.com
Skąd decyzja, że nauka będzie się odbywać w domu? Ania: Marcin myślał o tym już wcześniej, ale tak naprawdę przymusiła nas reforma, która została wprowadzona. W jej założeniu sześciolatki muszą rozpocząć edukację do połowy roku. Ci urodzeni w drugim półroczu nie mają takiego obowiązku. Decyzja nie była dla nas kwestią umiejętności naukowych, bo Bartuś był bardzo zdolny i pojąłby szkolny materiał. Chodziło nam o emocje. Rok różnicy w tym wieku to emocjonalnie bardzo dużo. Postanowiliśmy, że spróbujemy, a po roku zdecydowaliśmy, że zostajemy przy edukacji domowej. Czy coś poza reformą „pomogło” Wam wybrać takie rozwiązanie? Ania i Marcin: Byliśmy na rekolekcjach i tam siostra zakonna, która była opiekunką Bartka, wspomniała, że jest taka inicjatywa edukacji domowej i może pomyślimy, aby tak uczyć nasze dzieci. Nikomu nie mówiliśmy wtedy o naszej rozterce, dlatego odczytaliśmy to jako pewne Boże poprowadzenie, jakieś zaproszenie.
6 CZAS SERCA 5 (156) 2018
Kto pełni rolę nauczyciela? Jak właściwie wygląda edukacja domowa? Ania i Marcin: Uczymy my, rodzice. Mieliśmy różne pomysły na to rozwiązanie, a w zależności od tego, ile poznaliśmy rodzin, tyle sposobów. Jeden z nich zakłada ścisły harmonogram dnia, to znaczy pobudka o konkretnej godzinie, śniadanie, wszystko zaplanowane. Na początku próbowaliśmy właśnie tego, jednak doszliśmy do wniosku, że nie po to rezygnowaliśmy ze szkoły, żeby robić ją teraz w domu. Ania: Pierwszy rok był dla nas najtrudniejszy, bo nie wiedzieliśmy, jak to właściwie zorganizować. Końcem sierpnia chłopcy pojechali na rekolekcje z Marcinem, więc ja siedziałam po nocach w domu, szukałam w Internecie i układałam grafik, nad czym chcę w danym tygodniu pracować z dziećmi. W rzeczywistości nie zawsze się to udawało, bo czasami ktoś zachorował czy trafił się jakiś wyjazd. Dlatego modyfikowaliśmy nasz projekt. Mamy podręczniki i ćwiczenia, jednak najbardziej uczymy samym życiem. Marcin: Dzieci najlepiej zapamiętują, gdy coś je interesuje, dlatego słuchaliśmy ich i rozwijaliśmy to, co ich zaciekawiało. Później doszliśmy jednak do wniosku, że nie jesteśmy w stanie cały czas zapewniać efektu „wow!”, bo w życiu się tak nie da. Idziesz do pracy i masz codziennie prawie to samo. Rytuał każdego dnia jest podobny, to znaczy czasami jest monotonnie i trzeba sobie umieć z tym poradzić. Nie może być przecież tak, że zostawiasz coś, bo już cię nie interesuje. Czy chłopcy są formalnie uczniami jakiejś placówki oświatowej? Ania: Dzieci są zapisane do szkoły w Koszarawie-Bystrej. Jest to placówka, która umożliwia rodzicom edukację w domu. Właściwie każda szkoła może to robić, ale nie wszędzie nauczyciele to rozumieją. Wiedzieliśmy, że jest kilka takich miejsc w Polsce, które zrzeszają rodziny z edukacją domową. Zgłosiliśmy się do tej konkretnie placówki, bowiem bardzo nam ją polecano.
czasie TEMAT NA
Czy w domu macie osobne pomieszczenie do nauki? Ania i Marcin: Tak, od września. Poświęciliśmy nasz salon, przenieśliśmy dzieciom miejsce do spania, żeby wydzielić kąt do nauki. Tak naprawdę dobrze sprawdza się też stół w jadalni, gdzie wszyscy siadamy obok siebie. Jak wygląda Wasz dzień? Ania: Rano jemy wspólnie śniadanie. Marcin jedzie do pracy, a ja rozpoczynam z dziećmi naukę, czyli jakieś ćwiczenia, rozwiązywanie tego, co trzeba zrealizować z podstawy programowej. Tłumaczę, gdy czegoś nie rozumieją. Jeśli szybko się z tym uwiniemy, dzieci mają czas na pracę własną. Wtedy mogą odkrywać i rozwijać swoje pasje. Bartuś uwielbia geografię, ale w klasie trzeciej jeszcze jej nie ma, więc włączamy ją w naukę języka polskiego. W ten sposób może on pisać o krajach, rysować flagi i zapisywać informacje o danym państwie. Tak powstała zresztą jego pierwsza książka. Z kolei Robert lubi zwierzęta, więc je opisuje i tak tworzy swój atlas. Ucząc się pisania, dzieci nie notują pojedynczych literek w liniaturze, jak to jest często na początku edukacji szkolnej, tylko od razu formułują całe zdania. Ciekawy pomysł z tą autorską książką! Ania: Marcin wymyślił, że dokonania Bartusia trzeba uwiecznić – wydrukowana w drukarni książka w twardej oprawie to jest coś. Poza tym na egzaminy z całego materiału trzeba przywieźć własne prace. Tak powstała ta książka. Marcin: Tak naprawdę można powiedzieć, że jest trudniej niż w szkole, bo tam są sprawdziany i wystawianie ocen cząstkowych. W domu jest tak, że dziecko musi znać materiał przez cały rok, po którym jest jeden egzamin. Podobnie jak na studiach. Wiedzę zdobytą w domu weryfikuje w końcu ktoś z zewnątrz. Czy chłopcy stresują się przed takim egzaminem? Ania i Marcin: To my się stresujemy (śmiech). Oni nie znali na początku nawet systemu ocen. Bartuś poznał go dopiero teraz, bo popołudniami uczęszcza na zajęcia w szkole muzycznej. My jednak chcemy im pokazać, że nie uczymy się dla ocen, ale dla siebie. Ania: W domu, wśród zabawek, ciężko nakłonić dziecko do nauki. Na początku było to bardzo trudne. Zazwyczaj to pani w szkole stanowi autorytet, coś nakazuje, a uczeń posłusznie wykonuje. W domu mama staje się nauczycielką, która musi umieć wymagać. Ma ona zatem jakby dwie role… Ania: Tak, jest to trudne, bo oprócz obowiązków domowych, mama staje się też nauczycielem. Jeśli chodzi o relacje, bycie ze sobą, to jest naprawdę niezastąpione! Ja jestem z dziećmi w ciągu dnia, później Marcin dojeżdża po
pracy i wszyscy możemy być razem, bliżej się poznawać. Poza wycieczkami i udziałem w warsztatach nasi chłopcy są do południa w domu. Dzieci, które chodzą do szkoły, po zajęciach dodatkowych często wracają, gdy jest już ciemno i brakuje czasu na relacje rodzic – dziecko. Jak to potoczy się dalej, to znaczy na poziomie kolejnych klas? Ania: Jeszcze tego nie wiemy, myślimy nad tym. Nie uważamy, że tylko edukacja domowa i nic więcej, że szkoła to zło. Pewnie przyjdzie czas, że spotkamy się z tradycyjną szkołą. Na ten moment rozmawiamy z synami, zastanawiamy się, myślimy nad tym wspólnie. Marcin: Można się spotkać z zarzutami, że dzieci trzyma się w ten sposób pod kloszem. Moim zdaniem zasadniczy plus edukacji domowej polega na tym, że dziecko wchodzi w świat ukształtowane, ma mocniejszy kręgosłup etyczny, właściwie uformowaną emocjonalność, dlatego w momencie konfrontacji z czymś, z czym się nie zgadza, potrafi wyrażać swoje poglądy. Za nami cztery lata edukacji domowej – wyjątkowy czas budowania głębokich relacji oraz poznawania świata i siebie nawzajem. Co przed nami? Bóg już na pewno wie, a my musimy jeszcze się dowiedzieć. CZAS SERCA 5 (156) 2018
7
„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili…” J 15,16
Mateusz Tomczykowski (Najmowo)
Aliaksiej Ventskevich (Grodno – Białoruś)
Jakub Gąsienica-Jacków (Zakopane/Poronin)
WYCHOWANI DO KAPŁAŃSTWA W SZKOLE SERCA JEZUSA nowo wyświęceni księża sercanie (12 maja 2018 roku)