ks. Zygmunt Podlejski Często wyznawcom Jezusa nasuwa się pytanie, dlaczego Syn Człowieczy wybrał taką, a nie inną drogę zbawienia ludzi. Dlaczego wybrał tak bardzo tragiczny sposób przeproszenia Boga za to, şe ludzie na samym początku swej historii zrobili fatalny uşytek ze wspaniałego daru wolności. Pan Bóg mógł w inny sposób uładzić konikt z człowiekiem, bo jest wszechmocny. Mógł po prostu ludziom przebaczyć, skoro postąpili głupio i nieodpowiedzialnie pod słońcem szatana, który tak samo głupio i nieodpowiedzialnie postąpił w niebie i pogrąşył się w bezdennej nienawiści do raz na zawsze utraconej szansy bycia szczęśliwym. Plany Boşe są nieprzeniknione. Pozostaną dla człowieka tajemnicą.
WYDAWNICTWO KSIĂŠĹťY SERCANĂ“W
www. wydawnictwo.net.pl
,6%1
męka śmierć zmartwychwstanie
męka śmierć zmartwychwstanie
ks. Zygmunt Podlejski
męka śmierć zmartwychwstanie
WYDAWNICTWO KSIÊŻY SERCANÓW
Redakcja Wydawnictwo DEHON
Korekta Monika Ślizowska
Fot. na okładce Shutterstock
Skład i łamanie Barbara Kerschner
ISBN 978-83-7519-240-7 © 2013 Wydawnictwo Księży Sercanów ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel./fax: 12 290-52-98 e-mail: dehon@wydawnictwo.net.pl sprzedaz@wydawnictwo.net.pl www.wydawnictwo.net.pl Druk: Drukarnia EKODRUK, Kraków 2014
Prolog W pobliżu Cezarei Filipowej, u stóp góry Hermon i źródeł Jordanu, w najdalej na północ wysuniętym cyplu Galilei zatrzymał się Jezus, żeby porozmawiać ze swoimi uczniami o kilku ważnych sprawach. Cezarea Filipowa była galilejskim Zakopanem. Jezus sprowokował coś w rodzaju badania opinii publicznej na swój temat. Zapytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. Zaskoczył ich tym pytaniem. Po chwili namysłu odpowiedzieli, że zdania na Jego temat są podzielone. Jedni przypuszczają, że jest Janem Chrzcicielem, inni twierdzą, że jest Eliaszem, jeszcze inni utożsamiają Go z Jeremiaszem lub innym prorokiem. Test wypadł dosyć zagadkowo. Ludzie tak naprawdę nie wiedzieli, kim jest Syn cieśli z Nazaretu. Wielu znało Go z widzenia, wielu innych ze słyszenia. Opinie były zróżnicowane. Żaden z Jego uczniów nie nadmienił, że ktoś nazwał Jezusa Mesjaszem czy Synem Bożym, mimo że Jezus kilkakrotnie i wyraźnie jako taki się ludziom przedstawiał i deklarował. Ewangelista nie zanotował, jaka była reakcja Jezusa na wyniki owego testu. Być może pytanie Jezusa było tylko pretekstem do przeprowadzenia zasadniczej sondy na temat swej tożsa5
mości, bo po chwili zapytał uczniów: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. Uczniowie zamilkli, bo prawdopodobnie mieli także różne, niesprecyzowane zdania na temat Mistrza. Byli świadkami wielu dziwnych i zdumiewających znaków, jakie czynił. Śledzili Jego wypowiedzi i przypowieści, przyznając, że nie wszystko było dla nich jasne i zrozumiałe. Często musiał dodatkowo komentować swe słowa, żeby coś do nich dotarło. Byli opornymi uczniami i na pewno mieli różne zdania na temat Jezusa, o czym świadczą na przykład dalsze losy jednego z nich: Judasza Iskarioty. Milczeli więc, spoglądając wyczekująco na Szymona Piotra, który z biegiem czasu awansował do roli rzecznika prasowego, choć prasy wówczas jeszcze nie było. Szymon Piotr odpowiedział Jezusowi: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!”. Było to szczere wyznanie wiary. Wiara jest zawsze dziełem łaski, co Jezus zaraz potem jasno podkreślił. Jezus surowo zabronił uczniom uprawiania reklamy na Jego temat i prosił, żeby swoje zdanie zachowali dla siebie. Ta prośba jest zagadkowa, bo przecież przyszedł po to, żeby ludzi przekonać, że jest Mesjaszem i Synem Bożym. Być może chciał, żeby ludzie bez podpowiadania doszli do takiego wniosku. Wielu miało okazję poznać Go bliżej w różnych sytuacjach i mogło samodzielnie, bez łopatologii, wyrobić sobie o Nim prawdziwe zdanie. W swoim testamencie zaznaczy jasno, żeby uczniowie poszli do wszystkich narodów i nauczali je zachowywania wszystkiego, czego nauczał. Ma się rozumieć, zaczną oni od stwierdzenia, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym, po czym będą przytaczać Pisma Proroków i opowiadać, że wszystko, co Prorocy przepowiadali, spełniło się co do joty, począwszy od Jego narodzin w Betlejem, a skończywszy na Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.
6
Pytanie Jezusa jest ciągle aktualne i zmusza do zadumy oraz odważnej deklaracji każdego człowieka, który w jakikolwiek sposób zetknął się z Nim. Każdy chrześcijanin nosi to pytanie w sobie, choć często o tym zapomina, bo życie jest nerwowe, skomplikowane, trudne, a myślenie wymaga wysiłku. Błogosławiony człowiek, który poznając Jezusa, potrafi z głębi serca powtórzyć słowa Szymona Piotra: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!”. Jezus powiedział do Piotra, że jest opoką, na której zbuduje swój Kościół; że bramy piekielne go nie przemogą. I o kluczach do królestwa niebieskiego powiedział Jezus, że Piotr będzie nimi dysponował, związywał i rozwiązywał różne sprawy na ziemi, co będzie miało daleko idące konsekwencje w niebie. Trudno powiedzieć, czy Szymon Piotr i pozostali uczniowie zrozumieli słowa Jezusa. Byli w każdym razie świadkami wyróżnienia Szymona Piotra przez Jezusa, co nie wszystkim się spodobało. Zazdrość zawsze towarzyszy tego rodzaju wyróżnieniom. Zaskakujący jest fakt, że Jezus po rozmowie z uczniami w okolicy Cezarei Filipowej po raz pierwszy jasno i jednoznacznie oznajmił, że pójdzie do Jerozolimy, gdzie będzie musiał wiele wycierpieć od prominentów, arcykapłanów i teologów; że będzie skazany na śmierć, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Szymon, który został przez Mistrza wyróżniony i nazwany opoką, uważał, że wie lepiej. Wziął Jezusa na bok i zaczął Mu perswadować, że to się nigdy nie stanie. „Niech Cię Bóg broni”. Zapomniał, z kim rozmawia, a powinien nie zapominać. Dopiero co wyznał publicznie, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym. Szymon Piotr był sangwinikiem. Łatwo się emocjonalnie zapalał i tracił wyczucie faktów i proporcji. Kierował się troską o Mistrza, którego kochał. Jezus zareagował na jego słowa niespodziewanie gwałtownie. Powiedział do
7
niego: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16,23). Jezus ujawnił swoją gwałtowną reakcją, że cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie w Jerozolimie należą do planu Bożego, który jest dla ludzi zagadkowy, tajemniczy, niepojęty. Każdy, kto chciałby Jezusa odwieść od wykonania Bożych zamiarów, współpracuje z szatanem, choć niekoniecznie jest tego świadomy jak skarcony Szymon Opoka. Ludzie nie są w stanie pojąć Bożych zamiarów, dlatego reagują po ludzku. Często im się wydaje, że wiedzą lepiej, i próbują bez Boga porządkować świat. Historia ciągle pokazuje, że ilekroć ludzie na swój ludzki sposób zabierają się do roboty, zaczynają partaczyć i finał ich zabiegów jest tragiczny. Często wyznawcom Jezusa nasuwa się pytanie, dlaczego Syn Człowieczy wybrał taką, a nie inną drogę zbawienia ludzi. Dlaczego wybrał tak bardzo tragiczny sposób przeproszenia Boga za to, że ludzie na samym początku swej historii zrobili fatalny użytek ze wspaniałego daru wolności. Pan Bóg mógł w inny sposób uładzić konflikt z człowiekiem, bo jest wszechmocny. Mógł po prostu ludziom przebaczyć, skoro postąpili głupio i nieodpowiedzialnie pod słońcem szatana, który tak samo głupio i nieodpowiedzialnie postąpił w niebie i pogrążył się w bezdennej nienawiści do raz na zawsze utraconej szansy bycia szczęśliwym. Plany Boże są nieprzeniknione. Pozostaną dla człowieka tajemnicą. Człowiek jednak ma to do siebie, że każda tajemnica go fascynuje i próbuje swoim ograniczonym rozumem cokolwiek z tajemnicy zrozumieć, co mu się udać nie może. Człowiek w końcu zawsze dobija do granic swoich możliwości poznawczych. Za pomocą nauki znajduje odpowiedzi na pytania, jak to i owo funkcjonuje, ale nigdy nie dociera do istoty rzeczywistości ani tego,
8
jaki jest jej najgłębszy i ostateczny sens. Człowiek rozumie w końcu, że ma do czynienia z fascynującą, przerażającą Tajemnicą, przed którą trzeba zdjąć kapelusz i upaść na kolana. Tu zaczyna się modlitwa jako jedyny sposób nawiązania kontaktu z Tajemnicą, którą nazywamy Bogiem. Człowiek, który się nie modli, żyje powierzchownie i nie wie po co. Odrzucenie Tajemnicy jako punktu zakotwiczenia życia prowadzi, zdaniem Sartre’a, do tragicznego wniosku: Absurdem jest, że żyjemy i umieramy. Wszystko staje się absurdem. Gdy człowiek zajmuje miejsce Boga, gotuje sobie piekło. Plany Pana Boga trzeba przyjąć do wiadomości, zaakceptować i pochylić przed nimi głowę. W głowie gnieździ się myślenie. Panu Bogu trzeba zaufać. Bóg wie, co robi, i jaki jest ostateczny sens tego, co robi. Trzeba z ogromnym pietyzmem śledzić historię Jezusa z Nazaretu, tak tajemniczą, bo jest historią Boga, który wkroczył w dzieje ludzkie, żeby je uporządkować, nie naruszając relatywnej wolności człowieka. Jezus, który jest Bogiem i człowiekiem, stanowi dla wszystkich pokoleń chrześcijan tajemnicę i jakiekolwiek próby wnikania w tajemnicę wcielenia Syna Bożego muszą się zakończyć niepowodzeniem. Ciekawość ludzka posuwa się tak daleko, że chciałoby się dowiedzieć, czy człowiek Jezus z Nazaretu wiedział, że jest Synem Bożym. Amerykański jezuita James Martin wspomina jednego ze swoich kolegów, który w czasie wykładu zapytał profesora, wybitnego znawcę Nowego Testamentu, czy Jezus wiedział, kim jest. Kolega rozpędził się i bombardował profesora pytaniami, mocno zabarwionymi emocjami: „Czy rozmyślając o sobie Jezus wiedział, że jest istotą boską? Jak odnosił się do Boga Ojca, kiedy się modlił? Skąd wiedział, co ma czynić? Czy wiedział, że jest Mesjaszem? Co myślał o cudach, których dokonywał?
9
Jakie było jego życie wewnętrzne?”. Profesor słuchał cierpliwie z uwagą, milczał przez chwilę i odpowiedział: „Nie mam pojęcia!”. Wkroczenie Boga w historię ludzi od samego początku było zabiegiem pedagogiczno-zbawczym. Bóg jasno sprecyzował na górze Synaj, co jest dobre, a co złe. Jego Kamienne Tablice nie są kodeksem karnym, ale istotną, życzliwą informacją i radą, które mają na celu ocalenie człowieka przed zagubieniem i zatraceniem. Pan Bóg okazywał i okazuje maksimum cierpliwości, bo ludzie ciągle próbują sami decydować o tym, co jest dobre, a co złe. Gdy odchodzą od synajskich drogowskazów, zaczynają niebezpiecznie improwizować zarówno w skali społecznej, jak i w skali indywidualnej. Jezus streścił Kodeks Synajski w dwóch lakonicznych zdaniach: „Będziesz miłował Pana Boga swego – Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. André Frossard napisał, że te krótkie zdania nie tyle są zarządzeniami, ile radosnymi przepowiedniami. Jezus z Nazaretu zademonstrował model człowieka, żyjącego konsekwentnie zgodnie z wolą Boga. Motorem Jego życia była miłość do Ojca Niebieskiego i ludzi, których nazywał braćmi i siostrami. Jego życie, cierpienie i śmierć były jedną wielką manifestacją miłości, do której zachęcał słowem i osobistym przykładem. Wybór takiej, a nie innej drogi zbawienia świata był być może podyktowany chęcią ukazania i uzmysłowienia ludziom, jakie jest prawdziwe oblicze miłości. Krzyż, na którym młody Jezus oddał swe życie – prosząc Boga, żeby przebaczył oprawcom, bo nie wiedzą, co czynią – stał się symbolem bezgranicznej miłości Boga. Jest najpiękniejszym i najbardziej wymownym znakiem, któremu wielu będzie się sprzeciwiać, bo jest znakiem ofiary, oddania, pomocy, bezinteresowności, solidarności, tolerancji, wierności, wewnętrz-
10
nego pokoju i nadziei. Wymaga często, zwłaszcza dzisiaj, wiele odwagi cywilnej, samozaparcia, samodyscypliny i walki z egoizmem, który stał się groźną pandemią naszych czasów. Jezus nie ukrywał, że Jego wizja życia będzie wielu ludzi denerwować i niepokoić. Zawsze więc pojawią się siły, które wszelkimi sposobami będą próbować wyeliminować Jego uczniów i wyznawców z historycznej areny. Jest to stara jak świat walka zła z dobrem, egoizmu z altruizmem, nienawiści z miłością, fałszu z prawdą, tym groźniejsza dzisiaj, że coraz lepiej zorganizowana. Clive Staples Lewis napisał do swojej przyjaciółki: „Diabeł starał się kiedyś przeszkadzać ludziom w dokonywaniu dobrych uczynków, lecz teraz nauczył się sztuczki wartej dwóch innych – zamiast przeszkadzać, «zorganizował» ich” (Listy do nieznajomej). Trzeba ciągle wracać do teodramatu, do tragedii Jezusa z Nazaretu, żeby ocalić siebie i innych. Jezus powiedział tuż po skarceniu Szymona Piotra: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16,24). Kiedy indziej powiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9,62). Trzeba się zaprzeć i zapomnieć o wszelkiej dyplomacji, która prowadzi do hańby.
11
Na „czarnej liście” Sanhedrynu Palestyna została siłą wcielona do Imperium Rzym-
skiego jako Rzymska Prowincja Judea. Głową prowincji był kolejny cezar rzymski, jego zastępcą w Jerozolimie był prokurator, czyli gubernator. Herod Wielki, król Judei z łaski Rzymu, wybudował obok świątyni potężną twierdzę, którą zajęli Rzymianie i zamienili na koszary legionistów. Garnizon żołnierzy rzymskich czuwał nad spokojem i porządkiem w prowincji. Zachowała ona daleko idącą autonomię, zwłaszcza w sprawach religijnych i ekonomicznych. Miała własnego króla, który tańczył jednak, jak mu Rzymianie zagrali, i Sanhedryn, coś w rodzaju parlamentu, który czuwał nad zachowaniem tradycji i ortodoksji żydowskiej. Na jego czele stał arcykapłan, czyli najwyższy rangą kapłan, kompetentny przede wszystkim w sprawach kultu i moralności. Cieszył się zazwyczaj wielkim autorytetem i był dla króla groźnym konkurentem, stąd częste wzajemne animozje arcykapłanów i marionetkowych królów. Sanhedryn, czyli Wysoka Rada, był najwyższą żydowską instancją w sprawach religijnych i sądowniczych. Liczył siedemdziesięciu jeden członków, przeważnie arystokratów, należących do ugrupowania saducejskiego i faryzejskiego. Początkowo był najpierw organem doradczym królów i arcykapłanów, za czasów okupacji rzymskiej stał się przede wszystkim instytucją sądowniczą,
13
która dysponowała jawną i tajną policją, choć agentów wtedy tak nie nazywano, i ciągle kompletowała wszelkie dokumenty, coś w rodzaju Instytutu Pamięci Narodowej, w którym przechowywano także nieustannie uzupełniane „czarne listy”. Sanhedryn rezydował zasadniczo w Jerozolimie, ale dysponował pięcioma ekspozyturami w terenie, które nazywano sanhedrynami okręgowymi, i rozsianymi po całym kraju sądami gminnymi. Tajni współpracownicy Sanhedrynu kontrolowali życie społeczne, religijne, kulturalne i gospodarcze kraju, regularnie składając do centrali raporty. Była to więc instytucja, która budziła respekt, strach i nikt nie chciał z nią mieć do czynienia. Specjalne służby Sanhedrynu zbierały haki na żydowskich i rzymskich notabli. Potrafiły wykończyć każdego, kto im się w jakikolwiek sposób naraził. Gdy Jan Chrzciciel głosił na Pustyni Judzkiej konieczność nawrócenia, bo bliskie jest przyjście Mesjasza, zobaczył w zgromadzonym tłumie wielu faryzeuszy i saduceuszy. Był przekonany, że przyszli przede wszystkim służbowo, żeby sporządzić raport dla przełożonych. Jan nie wytrzymał i pozwolił sobie pod ich adresem głośno zawołać: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?”. Za to nie mogli go pokochać. Gdy Jan w ferworze ostro skrytykował niemoralne życie tetrarchy Heroda, mieli w ręce atut, żeby się go pozbyć. Donieśli Herodowi i jego konkubinie, co zaszło, a resztę pozostawili urażonej Herodiadzie, licząc na jej brzydki charakter. Tajniacy Sanhedrynu przy okazji sprawy Jana Chrzciciela zainteresowali się także Jezusem z Nazaretu i założyli Mu w centrali teczkę. Na wszelki wypadek. Bo wspomniany Jezus kręcił się koło Jana Chrzciciela i zaczął
14
gromadzić wokół siebie uczniów w nie wiadomo jakim celu. Sprawa wydała im się podejrzana, trzeba więc wędrownemu nauczycielowi bliżej się przyjrzeć i poszperać w Jego przeszłości. Zanotowali, że był synem cieśli z Nazaretu, niejakiego Józefa. Józef był człowiekiem spokojnym, pracowitym, pobożnym i płacił podatki. Pochodził z rodu Dawida. Jego żona też. Józef zmarł kilka lat wcześniej, jego żona żyła w Nazarecie. Przed laty wyemigrowali do Egiptu, żeby umknąć przed Herodem, który prześladował z byle powodu wielu niewinnych ludzi. Kilku swoich najbliższych kazał zlikwidować, nawet własną żonę Mariamme. Coś było z nim nie tak. Po śmierci Heroda Józef wrócił z rodziną do Nazaretu, gdzie nieźle prosperował w swoim zawodzie, do którego przyuczył syna, Jezusa. Syn w Nazarecie się nie wychylał. Był chłopcem zdolnym i obeznanym w Pismach, bo jako dwunastolatek wdał się w świątyni w dyskusję z nauczycielami, których zaskakiwał swoimi uwagami. I to wszystko. Rzymska Prowincja Judea była krajem niespokojnym, pełnym zamętu; wulkanem, który groził wybuchem. Ludzie spodziewali się cudownych wydarzeń, łatwo się gromadzili i stanowili zagrożenie dla społecznego pokoju i nie tylko. Paul Johnson (Jezus) napisał, że „Zarówno jego rzymscy władcy, jak i wyposażeni przez nich w pewne uprawnienia marionetkowi monarchowie i arcykapłani za najważniejsze swoje zadanie uważali zachowanie pokoju. Szczególnie obawiali się samozwańczych przywódców duchowych z żydowskiej tradycji prorockiej”. Agenci Sanhedrynu stwierdzili, że Jezus z Nazaretu, syn Józefa, stał się nagle aktywny. Zatrzymał się po śmierci Jana Chrzciciela, z którym łączyło Go coś niejasnego, w Kafarnaum, gdzie zmobilizował kilku rybaków do swojej świty. Sami porządni ludzie. Potem zwerbował jeszcze
15
kilku innych, wśród nich niejakiego Judasza, podejrzanego o przynależność do tak zwanych sikarios, czyli killerów, stąd jego przydomek Iskariota. Ale sprawa jest niepewna. Nigdy nie można mu było udowodnić żadnego płatnego zabójstwa. Tajni informatorzy donieśli, że kochał pieniądze, co warto zapamiętać, bo takich ludzi można kupić. Jezusowi udało się omotać w Kafarnaum celnika, który zrezygnował z intratnej posady i poszedł za Nim. W Kafarnaum zadawał się z miejscową hołotą, na co Mu jeden z agentów zwrócił uwagę. Jezus powiedział mu, że lekarza nie potrzebują ludzie zdrowi, ale cierpiący. Zagadkowy człowiek ten Jezus. Nie wolno Go spuszczać z oczu. Zaczęto więc Jezusa i Jego uczniów śledzić. Agenci i wysłannicy uczonych widzieli dziwne rzeczy, których dokonywał na oczach ludzi. Próbowali je rozmaicie tłumaczyć, nie wyłączając posądzania Jezusa o zmowę z szatanem. Często próbowali Go skompromitować, ale potrafił zawsze w inteligentny sposób obrócić ostrze ataku przeciwko nim. Rosła więc niechęć, potem niedająca się ukryć nienawiść do Jezusa, wokół którego gromadziło się coraz więcej narodu. Mnożyły się raporty na temat Mistrza z Nazaretu, coraz bardziej obszerne i nienawistne. Władza nie lubi konkurencji. Władza nie lubi, gdy się ludzie gromadzą i zaczynają myśleć. Władza nie lubi tych, którzy chcą naprawiać świat bez jej zgody i udziału. Władze okupacyjne miały także swoich donosicieli, szpiegów i wywiadowców. Reagowały na każde zarzewie buntu błyskawicznie i brutalnie. Śledziły wszelkie podejrzane zgromadzenia przy pomocy odpowiednio wyszkolonych sprawozdawców, wtyczek i tajnych współpracowników, którzy uważnie notowali każde słowo publicznie przemawiających nauczycieli, kapłanów i samorodnych demagogów. W centrali analizowano zasłyszane treści
16
Literatura Burnet Regis, Maria Magdalena, Poznań 2005. Chesterton Gilbert Keith, Ortodoksja, Warszawa 1998. Emmerich Anna Katarzyna, Pasja, Radom 2004. Fricke Weddig, Ukrzyżowany w majestacie prawa, Gdynia 1996. Frossard André, Istnieje inny świat, Wrocław 1991. Green Julien, Każdy w swojej nocy, Warszawa 1964. Halik Tomáš, Cierpliwość wobec Boga, Kraków 2009. Johnson Paul, Jezus, Warszawa 2011. Kapuściński Ryszard, Lapidaria, Warszawa 2008. Lewis C. S., Listy do nieznajomej, Warszawa 1997. Martin James SJ, Byś sobą, to być świętym, Kraków 2007. Martín Descalzo José Luis, Dlaczego warto mieć nadzieję?, Kraków 2000. Nęcek Robert, ks., Promocja nadziei, Kraków 2006. Nigg Walter, Große Unheilige, Olten 1980. Papini Giovanni, Das Leben des Herrn, München 1951. Plotzke Urban OP, Jezus unter Menschen, Frankfurt am Main 1960. Podlejski Zygmunt, ks., I ustanowił ich dwunastu, Kraków 1996. Pronzato Aleksandro, Humor i wiara, Kraków 2006. Ratzinger Joseph – Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, Kielce 2011.
169
Rops Daniel, Dzieje Chrystusa, Warszawa 2010. Ruffin C. Bernard, Apostołowie po Kalwarii, Gdańsk 1994. Schönborn Christoph OP, Jezus jako Chrystus, Poznań 2005. Suenens Leon J., kard., Chrześcijanin u progu nowego wieku, Kraków 2006. Ungar Leopold, Die Weltanschauung Gottes, Wien 1987. Wojtyła Karol, Der Kreuzweg, Herder 1981. Życiński Józef, abp, Ziarno samotności, Kraków 1997.
170
Spis treści Prolog ............................................................................... Na „czarnej liście” Sanhedrynu .................................... Prowokacje ...................................................................... Uroczysty wjazd do Jerozolimy .................................... Jaskinia zbójców ............................................................. Przypowieści, dyskusje i spory ..................................... Ostrzeżenie ...................................................................... Ostatnie spotkania i katechezy ..................................... Apostazja Judasza ........................................................... Uczta paschalna i ustanowienie Eucharystii .............. Modlitwa i trwoga .......................................................... Proces farsa...................................................................... Szymona Piotra godzina ciemności ............................. Jezus przed Piłatem ........................................................ Tragiczny koniec zdrajcy ............................................... W drodze na Golgotę ..................................................... Wykonanie wyroku ........................................................ Po śmierci Jezusa ............................................................ Pusty grób ........................................................................ Zwycięzca śmierci........................................................... Epilog ............................................................................... Literatura .........................................................................
5 13 18 30 34 39 45 48 56 62 71 78 83 87 103 106 116 130 139 145 162 169
171
ks. Zygmunt Podlejski Często wyznawcom Jezusa nasuwa się pytanie, dlaczego Syn Człowieczy wybrał taką, a nie inną drogę zbawienia ludzi. Dlaczego wybrał tak bardzo tragiczny sposób przeproszenia Boga za to, şe ludzie na samym początku swej historii zrobili fatalny uşytek ze wspaniałego daru wolności. Pan Bóg mógł w inny sposób uładzić konikt z człowiekiem, bo jest wszechmocny. Mógł po prostu ludziom przebaczyć, skoro postąpili głupio i nieodpowiedzialnie pod słońcem szatana, który tak samo głupio i nieodpowiedzialnie postąpił w niebie i pogrąşył się w bezdennej nienawiści do raz na zawsze utraconej szansy bycia szczęśliwym. Plany Boşe są nieprzeniknione. Pozostaną dla człowieka tajemnicą.
WYDAWNICTWO KSIĂŠĹťY SERCANĂ“W
www. wydawnictwo.net.pl
,6%1
męka śmierć zmartwychwstanie