sierpień-wrzesień
DWUMIESIĘCZNIK DWUM MIESIĘCZNIK DLA CHORYCH
cena:
3,50
4(148)2013
ISSN 0867-7603
08
9 770867 760300
PLN
(w tym 5% VAT)
ASYSTENT OSOBY niepełnosprawnej
na dobry początek
temat z okładki
4
Nic wielkiego Michał Stelmach
Franciszek
6
Być cierpliwym jak Matka
żyć jak święci
8
Odważna matka ks. Adam Pastorczyk SCJ
rozmowa „Wstań”
10
Ksiądz na telefon rozmowa z ks. Witoldem Janusiem SCJ
12
Z sercem na dłoni rozmowa z s. Teresą Pawlak
w zdrowym ciele…
16
Tylko zwycięstwo ciała? Agnieszka Jędrzejowska
18
Dźwiganie osoby niepełnosprawnej lek. med. Monika Cieplińska-Gostek
… zdrowy duch
20
Mądre pomaganie Aneta Pisarczyk
22
Podróż za jeden uśmiech ks. Przemysław Bukowski SCJ
Duchowy Patronat Misyjny
24
Matka Boża z Barangay ks. Andrzej Sudoł SCJ
Cieplejsza pogoda sprzyja tłumom nie tylko na plażach i nad rzekami, ale również na ulicach. Na ulicach wypełniających się tymi, którzy by wyjść, wyjechać na spacer czy załatwić sprawy niecierpiące zwłoki, często potrzebują asystencji drugiego człowieka. Osoby niepełnosprawne stanowią ponad 12% polskiego społeczeństwa, spora część z nich wymaga stałej opieki. Jak sobie radzą? Inspiracją do podjęcia tego tematu na łamach „Wstań” stała się Elżbieta Rajczak z Warszawy. Niepełnosprawna ruchowo kobieta sama organizuje wokół siebie wolontariuszy, którzy będą chcieli stać się jej nogami, rękami… a często kimś więcej. Wspiera różnorodne akcje społeczne i charytatywne mające nie tylko zaowocować konkretną pomocą asystencką, ale i budzić świadomość, że bez naszej pomocy niektórzy nie będą w miarę sprawnie funkcjonować. Jak sama mówi, punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia, więc często sadza pełnosprawnych ruchowo na wózek inwalidzki i zaprasza na przejażdżkę po Warszawie. Istny tor przeszkód. Świadectwo jednego z jej wolontariuszy – Michała – zamieściliśmy w „Temacie z okładki”. Polecam również wywiad z s. Teresą Pawlak, albertynką opiekującą się chorymi współsiostrami. Opowiada ona nie tylko o swoich doświadczeniach, lecz daje też garść wskazówek, aby nasza pomoc niepełnosprawnym była bardziej efektywna. Gdzie leży granica pomiędzy konieczną pomocą a wyręczaniem? Czy bezinteresowna pomoc może przynosić satysfakcję? O pułapce pomagania bardziej sobie niż innym pisze Aneta Pisarczyk. ks. Radosław Warenda SCJ z-ca redaktora naczelnego Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 15 45, e-mail: redakcja@wstan.net. Rok XXV. Redakcja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Radosław Warenda SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Bartłomiej Król SCJ, kl. Daniel Lalik SCJ, kl. Michał Tomaka SCJ. Współpracownicy: lek. med. Monika Cieplińska-Gostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Katarzyna Dominik, Agnieszka Jędrzejowska, ks. Adam Pastorczyk SCJ, Aneta Pisarczyk, ks. Andrzej Sudoł SCJ. Fotografia na okładce: shutterstock.com. Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON. Druk: EURODRUK-Kraków Sp. z o.o. Nakład: 5200 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.
AMORTH Paolo RODARI Gabriele
Mari Mari Ma Maria ria Ce ria C Cecylia ecy cyl ylia lia li
VENTURA ENTURA BLASK CIEMNOŚCI
ZNAK EGZORCYSTY
Format: 125x195 mm, s. 256, oprawa miękka
Format: 125x195 mm, s. 256, oprawa miękka
Książka jest świadectwem zmagań w chorobie i cierpieniu siostry ze Zgromadzenia Córek Świętego Pawła – Marii Cecylii, zaangażowanej w multimedialne głoszenie Ewangelii. Nagle wszystkie marzenia pryskają, upadają wszelkie projekty. Banalne zatrucie, mikroorganizm, który zagnieżdża się w ciele, następnie wycieńczająca walka przy użyciu niszczących lekarstw… i utrata wzroku. Intensywna terapia prowadzi ostatecznie do uzdrowienia, najpierw duchowego, a później fizycznego – odzyskania wzroku.
Wspaniała książka na Rok Wiary. Napisana po to, „aby kto ma wiarę, umocnił ją, a kto jej nie ma, aby ją odnalazł”. Na pierwszym planie o. Amorth mówi o tym, jak żyć, aby się zbawić. Na drugim – relacjonuje swoją batalię z duchami piekielnymi w dwóch różnych przypadkach. Wątki te przeplatają się wzajemnie i trzymają w napięciu do samego końca. Książka zawiera wiele ciekawych przemyśleń człowieka z dużym doświadczeniem życiowym, nie tylko jako egzorcysty. Może być dobrą zachętą do życia w autentycznej wierze i tradycyjnych wartościach.
Moje ostatnie walki z szatanem
ZADZWOŃ I ZAMÓW!
12 290 52 98 ZAMÓW
listownie:
Wydawnictwo DEHON ul. Saska 2, 30-715 Kraków ZAMÓW
przez Internet:
sprzedaz@wydawnictwo.net.pl www.wydawnictwo.net.pl
promocja
Maria Cecylia Ventura
Blask ciemnoƑci
2300 zł* 26
dla d la czytelników WSTAŃ niższa cena
Zamawiając, zaznacz: zł* „prenumeruję WSTAŃ”
00
3230 zł* 3590 zł*
*Do ceny książek doliczamy koszt wysyłki. ćwiadkowie wiary
na dzić
ZAPRASZAMY DO KSIĘGARNI INTERNETOWEJ:
temat z okładki Michał Stelmach Piaseczno
Nic wielkiego Pisanie o wolontariacie to tak jak czytanie książki bez jej otwierania. W moim przekonaniu wolontariat to po prostu konkretne działanie. Interesowne, ale niezarobkowe. Nie oznacza to jednak, że nie czerpiemy korzyści z tego, co robimy.
4
Dawanie = branie? Istnieją bowiem korzyści materialne i niematerialne. W tym drugim przypadku jest to np. poczucie satysfakcji, spełnienia czy dowartościowanie. Przez kontakt z drugim człowiekiem, który potrzebuje pomocy, zyskujemy też o wiele więcej: świadomość, jak wiele otrzymaliśmy. Takie spotkanie z cierpieniem czy chorobą rzuca inne światło na nasze życie. Pozwala nam dostrzec to, czego dotychczas nie dostrzegaliśmy, a czego być może nie mają inni. Uświadamiamy sobie, że sprawne ręce i nogi, wzrok i słuch to nie jest coś oczywistego, co nam się z natury należy. Zmienia się nieco nasze konsumpcyjne czy roszczeniowe nastawienie do życia. Pomoc drugiemu człowiekowi jest więc nie tylko dawaniem, ale też braniem. Brzmi egoistycznie, ale w gruncie rzeczy trudno nie przyznać temu stwierdzeniu racji. Uważam, że za każdym czynem człowieka kryje się jakaś głębsza motywacja. Trudno jest bowiem robić coś bez określonego celu. Spontaniczna decyzja Swoją przygodę z wolontariatem rozpocząłem jako student. W zasadzie trudno mi
określić, dlaczego zdecydowałem się pomagać. Wśród moich znajomych nie było żadnej osoby, która zachęciłaby mnie do niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. W moim życiu nie wydarzyło się nic, co mogłoby skierować mnie na drogę wolontariatu. To było spontaniczne. Któregoś dnia zwyczajnie poczułem, że dobrze byłoby pomóc drugiemu człowiekowi. Napisałem maila do Sekcji Wolontariatu ASK Soli Deo. Po kilku dniach oczekiwania otrzymałem
’’
To, co robię, ma sens, choć czasami wydaje mi się, że jest to strata czasu albo że inni zrobią to za mnie. Nie zrobią.
odpowiedź, że osoba na wózku potrzebuje pomocy w dojechaniu na rehabilitację. Tak się zaczęło. Początkowo byłem przekonany, że będzie to raczej pomoc jednorazowa (Kiedy piszę ten tekst, mija trzeci rok mojego doświadczenia z wolontariatem). Wracając z rehabilitacji, zostałem zapytany, czy można na mnie liczyć następnym razem. Szczerze mówiąc, nie planowałem tego, ale głupio mi było odmówić. Zostałem i jakoś się trzymam. Zacząć od siebie Jeżeli mam być szczery, to ofiarowanie czasu drugiemu człowiekowi nie jest nadzwyczajnym wyrzeczeniem (choć czasami może sierpień-wrzesień
temat z okładki
Fotografie: ks. R. Warenda SCJ
mi się tak wydawać z racji mojej pychy). Często przypisuję swoim czynom przesadną moc sprawczą, ale tak naprawdę nie robię nic wielkiego. Moja pomoc polega na przesadzaniu osoby na ubikację, przygotowaniu obiadu, czasem wyjściu po zakupy czy do urzędu. Co w tym nadzwyczajnego? To przecież zwykłe codzienne czynności. Nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, w której nie mógłbym ich wykonywać. Zrozumienie drugiej osoby przez próbę wejścia w jej sytuację jest kolejnym czynnikiem, który motywuje mnie do pomagania. Skoro ja mogę swobodnie wybrać się do urzędu, dlaczego ktoś miałby być tej możliwości pozbawiony? Chciałbym zaznaczyć, że nie zawsze jest mi łatwo pomagać. Zdarzają się chwile wypalenia, zmęczenia czy nawet zwątpienia w sens poświęcania swojego czasu drugiemu człowiekowi. Z drugiej strony czuję jednak, że porzucenie tego byłoby tchórzostwem i egoizmem. Wiem, że to, co robię, ma sens, choć czasami wydaje mi się, że jest to strata czasu albo że inni zrobią to za mnie. Nie zrobią. Najpierw trzeba zacząć od siebie i zastanowić się, co ja mogę zrobić, a nie, co inni mogą zrobić za mnie.
Swojej inności nie ukrywam. Jestem obecna na wózku inwalidzkim zarówno na uczelni, w kościele, w kinie, w restauracji, jak i w środkach komunikacji miejskiej. Nie jest to łatwa obecność. Temat barier architektonicznych chętnie podejmują media, dlatego nie jest on całkowicie obcy przeciętnemu Kowalskiemu. Moja obecność nie wywołuje już zdziwienia wśród oczekujących na przystanku. Jestem też tolerowana jako potencjalny współpasażer. Jednakże poziom tolerancji podlega dynamicznym zmianom. Bywa, że zamienia się w agresję skierowaną przeciwko osobie spowalniającej jazdę autobusu w godzinach szczytu i skutkuje pozostawieniem jej na przystanku. Ale zdarza się i tak, że taka sytuacja wywołuje w pasażerach chęć szybkiego rozwiązania problemu i kontynuowania jazdy. W rezultacie jestem przez nich wnoszona na wózku elektrycznym do autobusu. Wózek waży razem ze mną 250 kg! Elżbieta Rajczak
4(148)2013
5