cena:
3,50
PLN
(w tym 5% VAT)
4(154)2014
sierpień-wrzesień
DWUMIESIĘCZNIK DW WUM UMIE IESI SIĘC ĘCZN ZNIK DL D DLA A C CHORYCH HO ORY YCH H
ALKOHOLIZM czy PIJAŃSTWO?
1994 – 1 IX – 2014
XX lat działalności na rynku wydawniczym Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON prowadzi apostolstwo słowa pisanego, szczególnie w celu szerzenia czci i nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wydajemy dokumenty kościelne, prace teologiczne i naukowe. Wizytówką wydawnictwa jest dwumiesięcznik społeczno-religijny „Czas Serca”. Proponujemy usługi w zakresie przygotowania do druku książek, albumów, czasopism, ulotek, folderów, plakatów, kalendarzy, zaproszeń, wizytówek itp.
Zapraszamy! p z y
Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON ul. Saska 2, 30-715 Kraków tel.: +48 12 290 52 93 12 290 52 98 w godz.: 8.00-16.00
dehon@wydawnictwo.net.pl sprzedaz@wydawnictwo.net.pl
wydawnictwo.net.pl
na dobry początek
temat z okładki
4
Chcę dobrze żyć! ks. Jan Nowak
Franciszek
6
Nie jesteś sam!
żyć jak święci
8
Zapał Kolumbana ks. Adam Pastorczyk SCJ
rozmowa „Wstań”
10
Jest wyjście! rozmowa z Anną Zadarnowską
13
Jestem niewinna rozmowa z Anią
w zdrowym ciele…
16
Alkoholik czy pijak? lek. med. Katarzyna Dąbek
18
Wpływ procentów na ciało i umysł lek. med. Monika Cieplińska-Gostek
… zdrowy duch
20
Uwięziona rodzina Aneta Pisarczyk
22
Gdzie mieszkasz? ks. Radosław Warenda SCJ
Duchowy Patronat Misyjny
24
Kościół z małych komórek rozmowa z ks. Andrzejem Sudołem SCJ
Dotyka wszystkich. Bez względu na grubość portfela, mniemanie o sobie, pozycję społeczną. Piją, bo pada i dlatego że świeci słońce, z powodu dramatów, niewielkich porażek i sukcesów wszelkiej maści. Sięgają po alkohole z najwyższych półek i potrafią zlizywać z podłogi resztki płynu na bazie alkoholu, którym sprzątaczka właśnie umyła dworcowy hol. Kim są alkoholicy? Zmorą społeczeństwa i rodziny? Dlaczego kochający Bóg dopuszcza do tej choroby? Przecież mogłoby być tak pięknie… „Wstań”, które trzymasz w ręku, dotyka problemu alkoholizmu i pijaństwa. Problemu, który nikogo ze spokojną głową zostawić nie pozwala. Jest to bowiem choroba, której skutki ciągną się przez pokolenia. Ten numer rozpoczynamy mocnym świadectwem księdza alkoholika, które wygłosił w swojej parafii po powrocie z leczenia odwykowego. Jest również list do alkoholu napisany w trakcie terapii w jednym z ośrodków, w którym przebywał. Dziś jest szczęśliwym, trzeźwiejącym alkoholikiem. Jest w stanie nie sięgnąć po kieliszek, także wtedy gdy inni przy nim z alkoholu korzystają. Jego parafianie byli świadkami tej drogi przemiany. Czy zrazili się do pijącego proboszcza? Nie. Dziś towarzyszą mu słowem docenienia podjętego trudu i modlitwą. Nie każdy nadużywający alkoholu to alkoholik. O tym, czym pijaństwo różni się od alkoholizmu, przeczytamy w artykule Katarzyny Dąbek. Polecam wywiad z Anną Zadarnowską, psychologiem i psychoterapeutką pracującą w Krakowskim Centrum Terapii Uzależnień. O mechanizmach występujących u osób uzależnionych i ich rodzin opowiada kl. Michałowi Tomace SCJ, któremu chcę podziękować za wspólną pracę w naszej redakcji. ks. Radosław Warenda SCJ z-ca redaktora naczelnego Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 15 45, e-mail: redakcja@wstan.net. Rok XXVI. Redakcja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Radosław Warenda SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Bartłomiej Król SCJ, kl. Daniel Lalik SCJ. Współpracownicy: lek. med. Monika Cieplińska-Gostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Agnieszka Jędrzejowska, ks. Adam Pastorczyk SCJ, Aneta Pisarczyk, ks. Andrzej Sudoł SCJ. Korekta: Joanna Matusiak. Fotografia na okładce: shutterstock.com. Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON, Beata Bąk. Druk: Drukarnia COLONEL S.A., Kraków. Nakład: 4800 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.
temat z okładki
Chcę dobrze żyć! Jestem księdzem, ale jestem też alkoholikiem. Trzeźwiejącym alkoholikiem. Także dzięki tym, którzy mieli odwagę mnie upominać i za mnie się modlić. To, co przeczytasz poniżej, jest moim pierwszym kazaniem, które wygłosiłem po powrocie z leczenia.
4
Z pewnością czytaliście w naszym parafialnym czasopiśmie o tym, co napisał drugi przewodniczący Rady Parafialnej. Być może też słyszeliście to, o czym ostatnio tak wiele się mówiło! Co się dzieje z naszym księdzem proboszczem? Pozwólcie, proszę, że sam dzisiaj o tym problemie opowiem. Myślę, że wszyscy zauważyli, iż w ostatnim czasie czułem się źle. Początkowo nie brałem na poważnie mojego problemu z nadużywaniem alkoholu, ale to się powtarzało i nasilało. Z czasem spostrzegłem, że muszę się z tym zmierzyć. Niektórzy zdobyli się na odwagę, mówiąc mi o tym, że alkoholizm jest moją chorobą, że muszę sam temu przeciwdziałać, że trzeba podjąć odpowiednie kroki, że nie może to tak dalej trwać. Jestem wam teraz wdzięczny za te sygnały! Niestety ciągle to odkładałem: „Później, nie dzisiaj. Teraz przyjdzie uroczystość Pierwszej Komunii Świętej, święta takie czy inne, więc może później…”. W końcu to do mnie dotarło i powiedziałem sobie: „Dość, koniec z tym”. Wierzcie mi, to nie przyszło tak łatwo. To był dla mnie wielki, ale i trudny krok, który mnie dużo kosztował. Przy pomocy wielu osób, po wielu rozmowach i prośbach, zdecydowałem, że idę do szpitala na leczenie, na odwyk. Byłem w szpitalu św. Elżbiety w miejscowości Damme, na
ks. Jan Nowak Warszawa
północ od miasteczka Osnabrück. Jest to szpital z oddziałem leczącym uzależnienia alkoholowe. Leczenie trwało tam dwa tygodnie. Szczególnie te pierwsze dni były ciężkie i bardzo męczące, a leki były bardzo mocne. Jednak lekarze i wszyscy tam pracujący traktowali nas, pacjentów, bardzo serdecznie i ze zrozumieniem, pomogli nam i prowadzili nas prawie za rękę przez ten trudny czas. Powiem więcej, nasze leczenie było możliwe tylko dzięki pomocy i poświęceniu tamtego personelu. Po pierwszym etapie, czyli odtruciu, udało mi się otrzymać miejsce w uzdrowisku, w klinice specjalistycznej leczącej wszelkiego rodzaju uzależnienia, w tym od alkoholu. Klinika St. Marienstift położona jest niedaleko Damme, w czternastohektarowym parku. Przyjmują tam tylko mężczyzn. Było nas w tym czasie około 120 mężczyzn, między 18. a 70. rokiem życia, w pokojach jedno- albo dwuosobowych. Niektórzy byli tam po raz pierwszy, inni natomiast któryś raz z kolei, ludzie przeróżnych profesji. Terapia trwała od 8 do 12 tygodni albo i dłużej, w zależności od poszczególnych przypadków. Podzielono nas na grupy dziesięcio- lub piętnastoosobowe. Byli tam ludzie różnych narodowości: Niemcy, Turcy, Polacy, Amerykanie… Razem ze mną przebywali mężczyźni uzależnieni od alkoholu, leków, narkotyków, gier w automatach oraz cierpiący na różne depresje. Miałem tam okazję poddać się poszczególnym terapiom i zabiegom, które pokazywały mi mój problem i drogi wyjścia. Uczono nas, że można świętować i żyć bez alkoholu, a także cieszyć się życiem, będąc trzeźwym. Pomagały rozmowy w grupach, tzw. terapia grupowa, oraz sierpień-wrzesień
natemat dobryz początek okładki spotkania osobiste z terapeutą. Pokazywano nam nie tylko, jak można z tego wyjść, ale także mówiono nam, że każdy z nas ma taką szansę, z której może skorzystać. Uczono nas, jak rozwiązywać problemy życiowe, nie szukając pociechy i wsparcia w piciu alkoholu. Był tam także czas na modlitwę, na kontakt z Bogiem, na zastanowienie. W jednym skrzydle szpitala był kościół, zawsze otwarty. Odprawiano tam Mszę św. niedzielną oraz w tygodniu dla nas, pacjentów, i dla ludzi z zewnątrz. Niestety zauważyłem, że od nas z kliniki prawie nikt nie przychodził
na te Msze św. Pojedyncze osoby. Może jedna, dwie w niedzielę… Dziękuję wam! Czułem to wyraźnie i jestem przekonany, że staliście przy mnie, by mnie wspierać waszą modlitwą. Otrzymywałem od was listy i zapewnienia o modlitwie. Bardzo, bardzo za to dziękuję. Jestem pewien, że dalej będziecie o mnie pamiętać w waszych modlitwach, i wiem, że mogę na to liczyć. Tylko w ten sposób i przy waszym wsparciu mogę wypełnić moje postanowienie, żyć tym, co sobie przyrzekłem, i w tym wytrwać. Jeszcze raz wam dziękuję. Bóg zapłać.
Witaj, alkoholu!
4(154)2014 4 4( (15 154)20 4)20 4) 014 4
5
Fot.: sxc.hu
Od kilku lat znamy się dobrze. Na początku spotykaliśmy się raczej rzadko, od czasu do czasu. Z biegiem czasu coraz częściej, a pod koniec już codziennie… To jeszcze pamiętam: gdy popiłem, moje troski i lęki, problemy i cierpienia były mniejsze, a może nawet znikały. Wydawało mi się, że idzie mi lepiej, łatwiej, bezproblemowo. Może i byłem zadowolony, potrafiłem się śmiać i jakoś pracować… ale były to tylko krótkie godziny, może parę dni. To chwilowe uspokojenie szybko mijało, a ja znowu chciałem alkoholu. By zapomnieć o wszystkim, co było, co miałem zrobić, czego nie udało mi się wykonać… I tylko ty, alkoholu, liczyłeś się, byłeś zawsze pod ręką, byłeś wszystkim, zawsze dla mnie dostępny, nigdy mi ciebie nie zabrakło. Obojętnie co: wódka, whisky, wino, piwo, drink taki czy inny. Nie potrafiłem rozpocząć dnia, jeśli nie wypiłem czegoś na rozruch. Zaraz po wstaniu, bez śniadania i potem dalej, tylko szklankę, jeszcze tylko jednego i tak przez cały dzień. Bo mi się ręce trzęsły. Nawet w nocy, gdy się obudziłem, znowu szedłem po jednego, bo mnie suszyło… W końcu zrozumiałem, że tak być nie może… Moi bliscy współpracownicy mówili mi, doradzali, prosili, żebym przestał, żebym wziął się za siebie, żebym zajął się sobą, żebym ten problem rozwiązał. A ja myślałem: nie dzisiaj, jutro, w następnym miesiącu, później… Ciągle to odkładałem. Bywało też, że modliłem się i prosiłem Boga o pomoc, ale bez efektu. Myślałem też, że sam sobie poradzę, i znowu modliłem się o pomoc… Aż wreszcie przyszedł ten dzień, gdy powiedziałem z Bożą pomocą i za radą moich bliskich: „Teraz wystarczy! Koniec z piciem! Jestem chory i chcę iść do szpitala, ale daleko od parafian, bo mi wstyd. Chcę się leczyć i potem do uzdrowiska – sanatorium. Chcę być zdrowy. Chcę moją pracę dobrze wykonywać i realizować moje powołanie, moje zadanie. Bardzo chcę spróbować żyć bez alkoholu, żyć dalej bez picia i cieszyć się tym życiem”. Sam sobie to przyrzekłem. Mam nadzieję, że Bóg będzie mnie na tej drodze prowadził i błogosławił mi. O to się modlę dla mnie samego i kolegów z mojej grupy. ks. Jan Nowak 31 sierpnia 2012 roku