Biuletyn Centrum Edukacji Nauczycieli w Gdańsku
Forum edukacyjne
forum edukacyjne Polska szkoła na zakręcie? Tomasz Knopik
Szkoła nigdy nie cieszyła się dobrą prasą. Zawsze była uważana za element systemu zniewalającego jednostki i podporządkowującego je zmieniającym się grupom trzymającym władzę. Choć w założeniu ma służyć rozwojowi, niejeden z nas mógłby zgodzić się ze słowami Marka Twaina: Nigdy nie pozwoliłem szkole stanąć na drodze mojej edukacji. Oczywiście pod warunkiem, że wyszedł z tego starcia zwycięsko. Gra w klasy Polska szkoła często puszcza oko. I nie jest to gest wynikający z sympatii względem uczniów czy nauczycieli, ale niezwerbalizowane porozumienie: wszyscy musimy udawać. Pozory to druga (a może nawet pierwsza) strona edukacji. Udają nauczyciele, że wierzą w sens tego, czego uczą, od czasu do czasu pytając samych siebie: kto tę podstawę wymyślił? Czasem tylko mimochodem w obliczu dojmującej frustracji wyrywa im się autentyczne: po co my się tego uczymy? Uczniowie to czują i wchodzą w tę grę w przekonaniu, że to taka szkolna konwencja: trzeba i nie ma wyjścia. Rodzice utwierdzają ich w tym, sami pamiętając swoje szkolne doświadczenia. Tak, wiele musimy… Nauczyciele narzekają na administrację i przerośniętą „papierologię”, zbyt niski poziom autonomii, ciągłe kontrole i nadzór ze strony dyrekcji, kuratorium, organu prowadzącego, rodziców. Boją się. Uczniowie narzekają na oderwane od życia tematy, pracę jak przy taśmie produkcyjnej podczas wykonywania utrzymanych w tej samej konwencji prac domowych i testów, a także na brak wpływu na szkolną codzienność. Dyrekcja szkoły wykonuje dyrektywy organów prowadzących, dla których głównym kryterium wysokiej jakości edukacji są miejsca w rankingach tworzonych na podstawie wyników egzaminów oraz koszty generowane przez poszczególne jednostki. Dobry dyrektor boi się.
chowań motywowanych bardziej wewnętrznie niż poprzez system nagród i kar. Amerykańscy badacze, Richard Ryan i Edward Deci, wskazali w swojej koncepcji autodeterminacji (self-determination theory), że środowisko sprzyjające motywacji wewnętrznej powinno zaspokajać trzy podstawowe potrzeby człowieka: przynależności, kompetencji i autonomii. Pierwsza z nich odnosi się do funkcjonowania podmiotu w zespole, w którym okazujemy sobie życzliwość, dzielimy wspólne cele i wartości. Nie chodzi zatem o przypadkową grupę (jakich mamy wiele w polskiej szkole, np. rada pedagogiczna lub grupy uczniów do pracy na lekcji tworzone na podstawie odliczania), ale wspólnotę ludzi o zdefiniowanych pryncypiach. Wspomniana życzliwość jest równie ważna – wspomaga w sytuacji kryzysu i napotykanych trudności. A ile życzliwości mamy dzisiaj w polskiej szkole? Ile życzliwości mamy w naszym społeczeństwie? Potrzeba kompetencji związana jest ze stawianiem sobie celów adekwatnych do możliwości i co do których podmiot jest przekonany, że mają sens. Działania uczniów i nauczycieli powinny być uzasadnione, odniesione do rzeczywistości pozaszkolnej (jaki jest związek między omawianymi zagadnieniami a życiem dziś i jutro? jak przekłada się to na kompetencje życiowo użyteczne?). Potrzeba autonomii zaś wyraża się w pragnieniu współdecydowania podmiotu w sprawach, które bezpośrednio go dotyczą. W odniesieniu do uczniów dotyczy to choćby takich kwestii, jak wybór tematyki zajęć czy sposobów sprawdzania wiedzy, a także określania wspólnych celów do realizacji.
Zniewolony umysł w ławce Bezrefleksyjność, lęk, automatyzm działania to mechanizmy, na których opiera się ta gra w szkołę. Między innymi tym zjawiskiem prof. Dariusz Doliński w książce „Posłuszni do bólu” tłumaczy uzyskanie w polskiej wersji słynnego eksperymentu Stanleya Milgrama wyników podobnych do oryginału1. Trzeba, więc działamy. Tak rzadko pojawia się pytanie: po co? Kiedy psycholodzy edukacji szukają jakiegoś remedium na ten stan rzeczy, zastanawiają się głównie nad zmianą klimatu szkoły tak, aby stwarzała ona optymalne możliwości do kształtowania wśród uczniów za-
Podstawa (anty)programowa Aktualnie obowiązująca podstawa programowa, choć krytykowana jest głównie za przeładowanie treściami i mało przemyślany (z racji tempa jej powstawania należałoby raczej powiedzieć: zbyt szybko przemyślany) ich rozkład między klasami, to w moim przekonaniu, podobnie jak wszystkie dotychczasowe podstawy, jest skażona przede wszystkim grzechem braku interdyscyplinar-
1 Przypomnijmy: zadaniem osób badanych było wcielenie się w nauczycieli, którzy karali swoich uczniów za błędy rażeniem prądem. Ok. 70% badanych, posłusznie wobec eksperymentatora, zadało śmiertelną dawkę prądu swoim uczniom. Dla uspokojenia czytelników dodajmy, że uczniowie tylko odgrywali rolę cierpiących, ale druga strona o tym nie wiedziała.
16