Kamila Kamińska, Sebastian Wolszczak
Stare po nowemu, czyli zrewitalizować rewitalizację
Alicja roześmiała się. – Nie ma celu próbować – powiedziała – nikt nie może uwierzyć w rzeczy niemożliwe. – Wydaje mi się, że niewiele masz wprawy – powiedziała Królowa. – Gdy byłam w twoim wieku, wprawiałam się co dnia przez pół godziny. Ach, czasem udawało mi się uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy już przed śniadaniem Lewis Carol
Rewitalizacja jest dla wariatów. Tych, co w paradoksach i absurdach widzą potencjał realnej zmiany. Tych, którzy w napisie na murze: „witaj w krainie, w której obcy ginie!” widzą identyfikację z miejscem, które ponoć jest niczyje. Tych, co w krzykach matek z okien: „Jessica! Nicola! Obiad do cholery stygnie!” słyszą realną troskę o dzieci, która sprawia, że właśnie te kobiety stają się potem najlepszymi sojusznikami w procesie zmiany. Tych, którzy umieją sprawnie poruszać się między przepisami, deadlinami, targetami a potrzebami ludzi, chwili i miejsca. Dla tych, co wyruszają w drogę przekraczając granice lustra/ szafy/ bramy w zdewastowanej kamienicy. Bo wiedzą, że tam trzeba iść. Dla tych, co wierzą w niemożliwe. Ta piosenka jest zrobiona z tego miasta odpadków, ze śmieci, gruzów, kawałków pozostałych po wypadku, a ta piosenka jest zrobiona z tego co już niepotrzebne, z opuszczonego, zapomnianego bezwiednie. Pablo Pavo
Rewitalizacja jest dla tych, którzy widzą porządek w chaosie. Tych, którzy się nie boją wejść tam, gdzie potłuczone szkło miesza się ze zdeptanymi marzeniami z młodości nigdy nie zrealizowanymi, także z powodu „piętna adresu” (Maria Skóra). Dla tych, którzy w sinobladozielonych liszajach fasad kamienic widzą piękno, dla których pierzeje budynków kryją nie tylko śmietniki i parkingi dla zdezelowanych aut, lecz także strefę budowania relacji sąsiedzkich, wspólnoty, wzięcia odpowiedzialności za mój/ nasz kawałek podłogi. Tych, co mówią: a właśnie, że NIE zniszczą, wśród chóru cyników. Rewitalizacja dotyczy kultury per se. Wyraźnie widać to w świetle definicji Pietraszki, gdzie kultura to: sposób życia podług wartości. Wszak to one regulują to, czy inwestować w parking, czy plac zabaw, czy ogród japoński. Decydują o tym, jak zmieniamy czy kreujemy przestrzeń (według, jakiego jej idealnego wzorca). To one wpływają na to wreszcie na to, jak ją użytkujemy: pety w piaskownicy, potłuczone szkła od butelek, obszczana brama w przejściu to dowody na realizację pewnego kodu. Ten sposób życia częstokroć jest także przyczyną konfliktów pomiędzy hipsterskimi (choć nie tylko) przybyszami na dany obszar, a autochtonami. To właśnie ów kod porządkuje wybory dotyczące takich kwestii jak kolor ławek, rodzaj roślin do nasadzeń czy obszaru wykrawanego na parking w podwórku. . Tak samo, jak założenie, że skate park jest najważniejszym typem inwestycji w sportową infrastrukturę w obszarze, gdzie od lat 70- tych działa prężnie klub sportowy animowany przez mieszkańców, a nie ma boiska do gry w piłkę nożną i trzeba dojeżdżać tramwajem, by pokopać w gałę. Dlaczego? System wartości. Warto, rozpoczynając proces rewitalizacji zdać sobie sprawę, z tego jakie są moje/ nasze (urzędników, aktywistów, realizatorów) i ich (mieszkańców) wartości. Jaki jest nasz sposób życia, jaki ich, w jakim zakresie chcemy zmiany, gdzie możemy się spotkać, gdzie jest konflikt i czy na pewno zawsze mamy prawo do rozstrzygania go na naszą korzyść. Z drugiej strony: czy zawsze „głos ludu” jest najważniejszy? Takie rozpoznanie może być trudne. Wnioski nie zawsze oczywiste. Nierzadko różnica czegoś co Bourdie nazywa kapitałem społeczno- kulturowym może wymagać wzięcia odpowiedzialności za nieswoje decyzje . Ludzie zagrożeni wykluczeniem społecznym nie mają jak wizualizować swych marzeń. Tak jest i basta! Nie chodzi o ocenianie tychże, tylko o zdanie sobie sprawy, że bez edukacji,
rozmowy, pokazywania wachlarza alternatyw i powolnego przekonywania (poprzez praktykę) do zmiany nie można się jej spodziewać. To dlatego konsultacje nierzadko są rozczarowujące dla zapalonych aktywistów i urzędników, bo okazuje się, że na pytanie: co chcieliby Państwo w podwórku nieodmiennie większość chce parkingu. Czy głos większości powinien wyznaczać kierunek… A może mniejszość ma lepsze pomysły? A może trzeba pokazać (nawet konkretnie poprzez modele, zdjęcia i wizualizacje), co może tam być zamiast parkingu i jak wszyscy skorzystają. To wszystko bezpośrednio dotycząc wartości, przenosi nas w sferę „sposobu życia podług wartości”, jak może się to dziać bez tzw. „ludzi kultury”? Jak można uważać, że urzędnicy mają kompetencje i narzędzia dla przeprowadzania takich działań, jak konsultacje, edukacja, animacja? Po co mają się tego uczyć, gdy setki, jeśli nie tysiące animatorów i aktywistów marnuje wiedzę zdobytą na studiach i doświadczenia z wolontariatu. Środowiska te właśnie tutaj mają możliwość spotkania i twórczej współpracy, czasem poprzedzonej lekturą Carola. Całość niniejszego tekstu jest zapisem refleksji, która ma stanowić będzie przyczynek dla dalszych rozmów, starć i debat, taki bowiem cel towarzyszył nam
w całym procesie
redakcyjnym. Pomimo tego, iż żadne z nas nie wierzy, że rewitalizacja jest nawet w połowie tak prosta, jak gotowanie zupy pomidorowej, że istnieje na nią jakiś tajemny, niezawodny przepis, który wystarczy ściągnąć z Internetu, przepisać z babcinej książki kucharskiej, zastosować i już, to na końcu naszych rozważań proponujemy katalog rekomendacji. Są to wnioski z praktyki, badań, rozmów i refleksji. Katalog ten jest immanentnie otwarty, zapraszamy do jego krytyki i poszerzania. Przyjął on w naszym ujęciu formę dekalogu, jego oczywistym rozszerzeniem jest polecana na końcu literatura przedmiotu do dalszej lektury. Rewitalizacja jest pojęciem od co najmniej kilkunastu lat odmienianym przez wszystkie przypadki. Na rewitalizacji znają się niemal wszyscy i niemal wszyscy ją prowadzili, prowadzą lub zamierzają prowadzić. Rewitalizuje się, parki, ulice, osiedla, kwartały zabudowy, dworce kolejowe, nabrzeża , podwórka, a nawet drogi, rzeki czy pojedyncze budynki mieszkalnesłowem wszystko co wymaga remontu. Słowo używane jest tak często, że właściwie zatraciło swoje pierwotne znaczenie. Stało się paradoksalnie: z jednej strony buzzwordem, a z drugiej – synonimem zwykłego remontu lub co najwyżej modernizacji obiektu budowalnego. Do sytuacji tej przyczyniło się wejście Polski do Unii Europejskiej, a precyzyjniej – dostępność unijnych funduszy. Przed rokiem 2004 rewitalizacja była co do zasady domeną garstki pasjonatów i naukowców, gdyż ustawodawcy zagadnienie to właściwie nie interesowało (poza kilkoma bezskutecznymi próbami stworzenia ustawy rewitalizacyjnej). Samorządy
zajmowały się nią natomiast incydentalnie – po prostu prowadziły remonty i zastanawiały w jaki sposób remonty te sfinansować, zaś społeczny aspekt rewitalizacji, utożsamiany błędnie wyłącznie
z
pomocą
społeczną,
pozostawiały
w
gestii
gminnych
ośrodków
pomocy społecznej. Wejście Polski do Unii |Europejskiej sytuację tę zmieniło biegunowo. Pojawiły się pierwsze środki na rewitalizację1, pierwsze uregulowania normatywne2, a w ślad za tym – wielkie zainteresowanie ze strony samorządów. Samorządy dostrzegły bowiem w rewitalizacji szansę za uzyskanie funduszy na realizację najpotrzebniejszych remontów. Pomimo faktu, że dokumenty programowe rekomendowały prowadzenie działań kompleksowych3, to jednak samorządy preferowały realizacje projektów skupiających się na remontowym aspekcie pojęcia rewitalizacji, zaś aspekty społeczne realizowane były dodatkowo, niejako „przy okazji” lub z konieczności. Traktowania rewitalizacji jako narzędzia służącego niemal wyłącznie minimalizacji luki remontowej
nie
można
jednak
potępiać:
luka
remontowa
była
faktem,
a oczekiwania mieszkańców w tym zakresie znacznie większe niż możliwości. Niemal każda złotówka wydana na remonty infrastruktury miejskiej, zwłaszcza zaś przestrzeni publicznych, była więc złotówką wydaną celowo i potrzebnie, jednak nie zmienia to faktu, że rewitalizacja była traktowana instrumentalnie: jako słowo wytrych umożliwiające realizację planów remontowych w samorządach. W praktyce doszło do zawężenia pojęcia rewitalizacji do inwestycyjno-remontowego jego aspektu. Czasem dochodziło wręcz do prawdziwych paradoksów: prowadzone pod szyldem „rewitalizacji” niejako „na siłę” (bo zdobyto fundusze) remonty infrastruktury miejskiej, zwłaszcza pojedynczych zamieszkanych (sic!) budynków, prowadziły do prawdziwych ludzkich dramatów i w swojej naturze były zaprzeczeniem samej istoty pojęcia rewitalizacja.
1
W okresie 2004-2006 w ramach Działania 3.3 ZPORR "Zdegradowane obszary miejskie, poprzemysłowe i powojskowe" wsparcie w kwocie 385 970 777,60 178 otrzymało 178 projektów źródło: W. Siemiński, T. Topczewska Ocena programów i projektów rewitalizacyjnych realizowanych w ramach Działania 3.3. "Zdegradowane obszary miejskie, poprzemysłowe i powojskowe" ZPORR. Wnioski na przyszłość. http://www.funduszestrukturalne.gov.pl/NR/rdonlyres/133A4E12-5211-4068-97AA844101890DBF/47310/Prezentacja_Rewitalizacja.pdf data wejścia: 24 07 2016. 2 Pierwszy akt prawny w którym zdefiniowano (chociaż w sposób pośredni) pojęcie rewitalizacji to Rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 25 sierpnia 2004 r. w sprawie przyjęcia Uzupełnienia Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego 2004-2006 Dz. U. z dnia 14 września 2004 r. Nr 200 poz. 2051 z pózn. zm.,, 3 Np. w ZPORR jako cel rewitalizacji wskazano m. in: „Zasadniczym celem działania jest ożywienie gospodarcze i społeczne, a także zwiększenie potencjału turystycznego i kulturalnego, w tym nadanie obiektom i terenom zdegradowanym nowych funkcji społeczno-gospodarczych (…), tamże, str.168
Utożsamianie rewitalizacji z remontami dało się też zaobserwować w kolejnym okresie programowania tj. 2007 - 2013. W okresie tym powtórzył się schemat znany z okresu poprzedniego: Regionalne Programy Operacyjne nakładały na samorządy obowiązek stworzenia Lokalnych Programów Rewitalizacji, w których należało zaplanować kompleksowy proces rewitalizacji tzw. Obszarów Wsparcia, a projektom infrastrukturalnym towarzyszyć miały społeczne. Aby w ogóle móc ubiegać się o unijne wsparcie na rewitalizację samorządy owe Lokalne Programy Rewitalizacji tworzyły i planowały w nich szeroki wachlarz projektów społecznych. Rzeczywistość okazywała się jednak bardziej prozaiczna: zamiast kompleksowo, Lokalne Programy Rewitalizacji realizowane były częściowo, niemal wyłącznie w zakresie jaki mógł zostać sfinansowany z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Oznaczało to w praktyce, że znów rewitalizacja okazywała się być zwykłym remontem, ewentualnie w najlepszym razie – modernizacją. Mamy obecnie rok 2016. Powstały już dokumenty programowe dla okresu programowania 2014-2020, zaczęły się pierwsze nabory wniosków o dofinansowanie. W aspekcie unijnego wsparcia rewitalizacji sytuacja wydaje się być zbliżona do tej z okresu poprzedniego: o konieczności rewitalizacji mówi się powszechnie, Regionalne Programy Operacyjne zakładają wspieranie działań rewitalizacyjnych, dla potrzeb unijnego wsparcia samorządy opracowują Lokalne Programy Rewitalizacji i programują w nich całe pakiety działań społecznych. Pojawiło się jednak istotne novum. Jest nim ustawa z dnia 9 października 2015 r. o rewitalizacji4, która jak sama stanowi w art. 1 „określa zasady oraz tryb przygotowania, prowadzenia i oceny rewitalizacji”. Dotychczas materia ta, poza kwestiami bezpośrednio związanymi z unijnym dofinansowaniem5, nie była w Polsce prawnie uregulowana. Ba, pomimo, że rewitalizacja to domena gmin, rewitalizacja nie była nawet wymieniona expressis verbis w art. 7 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym jako jedno z zadań własnych gminy!6. Brak ustawy oznaczał też brak dedykowanych narzędzi niezbędnych dla skutecznej realizacji procesu.
4
Dz. U. 2015. 1777 Zob. przypis 3 6 t.j. Dz.U.2016.0.446 5
Obecnie, dzięki wejściu w życia ustawy o rewitalizacji sytuacja ta może się krańcowo zmienić.
Gminy
otrzymały
potężne
narzędzia,
pozwalające
na
urzeczywistnienie
ich ewentualnych rewitalizacyjnych planów. Ustawa zawiera bowiem cały szereg uregulowań mających ułatwić gminom realizacje procesu rewitalizacji. Do najważniejszych należą: prawo wykwaterowania najemców lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy (art. 28), wyłączenie, w pewnym ograniczonym
zakresie,
obowiązku
stosowania
prawa
zamówień
publicznych|
(art. 36), uznanie za cel publiczny budowy lub przebudowy budynków służących rozwojowi społecznego budownictwa czynszowego (art.27), czy też prawo udzielania dotacji właścicielom lub użytkownikom wieczystym nieruchomości (art. 35) Do bardzo ważnych zapisów należy również nałożenie na gminy obowiązku wprowadzenia
przedsięwzięć
rewitalizacyjnych
zawartych
programie
rewitalizacji,
do wieloletniej prognozy finansowej gminy (art. 21). W praktyce oznacza to koniec umieszczania
w
programach
rewitalizacyjnych
licznych
projektów-widm
czy projektów-„wypełniaczy”, których nikt nigdy nie zamierzał realizować, ale które świetnie pasowały do diagnozy rewitalizowanego obszaru i/lub stanowiły „ozdobnik” dokumentów aplikacyjnych o unijne fundusze. Tu mała dygresja: Należy
ostrzec, że narzędzia jakie ustawa daje samorządom,
zwłaszcza prawo wykwaterowywania najemców lokali wychodzących skład mieszkaniowego zasobu gminy oraz prawo wywłaszczania nieruchomości pod budowę lub przebudowę budynków służących rozwojowi społecznego budownictwa czynszowego to narzędzia, które niewłaściwie użyte mogą doprowadzić do gentryfikacji śródmieść z jednej strony i gettoizacji przedmieść z drugiej. Działać tu może prosty mechanizm: skoro sam źródłosłów pojęcia rewitalizacja zwraca nas na tory związane z „życiem”, a raczej jego brakiem, to implikuje potrzebę jego przywracania. Przypisanie danego obszaru do programu rewitalizacji wymaga zaś opisania tego obszaru szeregiem wskaźników, które powinny być bardzo złe, paradoksalnie im są gorsze tym lepiej wygląda projekt. Jednak zasada: „im gorzej tym lepiej” niejednego „rewitalizatora” zawiodła w ostępy cynizmu. Rewitalizować, czyli przywracać do życia można wszak jedynie to co martwe, ewentualnie to co znajduje się w stanie agonalnym. Bardzo stąd blisko do stygmatyzacji, stwierdzenia zgonu i narzucenia danemu fragmentowi miasta (wraz z jego mieszkańcami) gombrowiczowskiej gęby „trupa”. Nieważne czy to pod kątem stanu infrastruktury miejskiej, wielkości bezrobocia, stanu technicznego budynków czy innych: skoro jest źle, a nawet bardzo źle to wkraczamy, aby było lepiej! I tu rodzi się często pokusa,
zwłaszcza w atrakcyjnych obszarach śródmieść, aby podjąć działania radykalne, polegające na zastąpieniu ludności zagrożonej ekskluzją społeczną tzw. „normalsami” lub wręcz „klasą kreatywną”.
Wszystko
wygląda
pięknie
(przynajmniej
na
papierze),
jednak
nie ma nic wspólnego z rewitalizacją, a ułatwić te szkodliwe dla miast i ich mieszkańców działania może, paradoksalnie, ustawa o …..rewitalizacji. Czas wrócić do głównego wątku. Czy zatem można uznać, że, by sparafrazować Francisa Fukuyamę, nastąpił „koniec historii”, gdyż samorządy mają wreszcie fundusze (środki europejskie) i narzędzia (ustawa) do skutecznego prowadzenia rewitalizacji? Niestety, nic bardziej błędnego. Z punktu widzenia teorii oraz w pewnym sensie także prakseologii procesu rewitalizacji ustawa ma bowiem jedną niebagatelną słabość: weszła w życie mniej więcej rok za późno. Ustawa daje bowiem samorządom narzędzia do realizacji projektów, nie wskazuje jednak źródeł ich finansowania. Dlatego samorządy skazane są w dalszym ciągu na środki własne, PPP, ewentualnie fundusze unijne. I tu dochodzimy do istoty problemu. Aby ubiegać się o środki unijne na rewitalizację samorządy muszą przygotować alternatywnie: Lokalny Program Rewitalizacji w oparciu o właściwe Wytyczne Ministra Infrastruktury i Rozwoju7, względnie Gminny Program Rewitalizacji w oparciu o ustawę o rewitalizacji. Natomiast, aby korzystać z narzędzi określonych w ustawie, gminy muszą wyznaczyć w trybie określonym ustawą Specjalną Strefę Rewitalizacji. O ile Lokalny Program Rewitalizacji jest dokumentem stosunkowo prostym, którego opracowanie trwa 2 – 3 miesiące, to ustanowienie Specjalnej Strefy Rewitalizacji jest dość skomplikowanym procesem, na który składa się przejęcie kolejno po sobie aż pięciu uchwał Rady Gminy (w tym o przyjęciu Gminnego Programu Rewitalizacji) , co realnie może zająć nawet 2 lata (nieco krócej przy wykorzystaniu tzw. „szybkiej ścieżki” określonej w art. 52 Ustawy). Zatem ustanowienie Specjalnej Strefy Rewitalizacji w trybie ustawy, która weszła w życie w listopadzie 2015 może mieć miejsce najwcześniej wiosną, a bardziej prawdopodobne – jesienią 2017 r. Problem w tym, że samorządy aż tyle czasu nie mają. Przynajmniej przy założeniu, że chcą aplikować o fundusze unijne na rewitalizacje w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych. Te bowiem (co do zasady, jest ich bowiem aż 16 i występują różnice
7
Wytyczne Ministra Infrastruktury i Rozwoju w zakresie rewitalizacji w programach operacyjnych na lata 20142020 z dnia , 3 lipca 2015 r., MIiR/H 2014-2020/20(01)/07/2015
w harmonogramach naborów) zakładają, że nabory wniosków w działaniach związanych z rewitalizacją kończą się wprawdzie jesienią – ale roku 2016. Co zatem robią racjonalne samorządy? Ano aplikują na podstawie Lokalnych Programów Rewitalizacji, a z racji, że jednocześnie w gminie w obrocie prawnym może pozostać wyłącznie jeden program rewitalizacji, powołanie Specjalnych Stref Rewitalizacji odkładają w czasie. Bardzo źle? Niekoniecznie. W słabości tkwi bowiem ogromna siła. Paradoksalnie, owa wspomniana wyżej dysharmonia pomiędzy dostępnością w najbliższych latach narzędzi rewitalizacji, a dostępnością funduszy na sfinansowanie rewitalizacyjnych przedsięwzięć stanowi ogromną szansę na przywrócenie rewitalizacji jej właściwego z punktu widzenia semantyki zakresu, czyli na zrewitalizowanie… rewitalizacji. Tak się bowiem w rewitalizacji szczęśliwie składa, że projekty społeczne (wliczając w to projekty kulturalne) są zazwyczaj tańsze w realizacji niż preferowane dotychczas przez gminy projekty inwestycyjno-remontowe, zaś całą dostępną alokację Europejskiego Funduszy Rozwoju Regionalnego gminy wydadzą prawdopodobnie na realizację projektów wpisanych do Lokalnych Programów Rewitalizacji. Chcąc zatem stworzyć spójny, kompleksowy i odpowiadający rzeczywistym potrzebom społecznym Gminny Program Rewitalizacji, będący podstawą powołania Specjalnej Strefy Rewitalizacji, gminy będą musiały siłą rzeczy skupić się na społecznym aspekcie pojęcia rewitalizacji, gdyż na prowadzenie kosztownych projektów infrastrukturalnych zwyczajnie nie będzie gmin stać8. Okoliczność ta może znacząco zwiększyć volumen projektów kulturalnych w pakietach działań rewitalizacyjnych określonych w Gminnych Programach Rewitalizacji. I wypada się z tego tylko cieszyć. Projekty takie, dotychczas często pomijane i zaniedbywane, są bardzo istotne dla inkluzji społecznej mieszkańców obszarów kryzysowych. Udział w kulturze jest bowiem tym dorobkiem cywilizacyjnym z którego osoby zagrożone wykluczeniem społecznym rezygnują w pierwszej kolejności, nie zdając sobie sprawy z wpływu tej decyzji na pogłębianie procesu społecznej ekskluzji. Właściwie zdefiniowane, a co ważniejsze – rzeczywiście i efektywnie realizowane projekty kulturalne mogą zaś stać się prawdziwym kołem zamachowym skutecznej rewitalizacji.
8
Należy tu pamiętać o wynikającym z art. 21 ustawy obowiązku wprowadzenia przedsięwzięć rewitalizacyjnych zawartych programie rewitalizacji, do wieloletniej prognozy finansowej gminy.
Istotne znaczenie będzie miał także fakt, że gminy będą miały do dyspozycji cały zestaw narzędzi rewitalizacyjnych. Szczególnie ważkie jest zaś jedno z nich – prawo do udzielania zamówień publicznych podmiotom ekonomii społecznej z pominięciem prawa zamówień publicznych. Właściwie użyte narzędzie to może stać się również prawdziwym kołem zamachowym, ale tym razem spółdzielczości socjalnej w polskich miastach. Dotychczas wyinkubowane z wielkim trudem spółdzielnie socjalne borykały się z problemem braku zleceń i często, pomimo zapału członków-założycieli, nie udawało im się przetrwać na wysoce konkurencyjnym rynku. Obecnie może się to zmienić, gdyż gminy zamiast wypłacać zasiłki, będą mogły współtworzyć podmioty ekonomii społecznej, a następnie w oparciu o ustawę o rewitalizacji zlecać im prace związane z utrzymaniem infrastruktury miejskiej. Znana nam od 2004 roku rzeczywistość rewitalizacyjna nieuchronnie się kończy. Wpływa na to z jednej strony zakontraktowanie ostatnich dużych funduszy unijnych na rewitalizację zaś z drugiej – stworzenie pierwszych Gminnych Programów Rewitalizacji i powołanie Specjalnych Stref Rewitalizacji w oparciu o przepisy ustawy o rewitalizacji. Lata 2016 i 2017 będą kluczowe dla przyszłego kształtu procesu rewitalizacji w Polsce. Pozostaje wyrazić nadzieję, że nowokreowane procesy rewitalizacyjne będą w pełni odpowiadały zakresowi semantycznemu tego pojęcia, słowem – uda się zrewitalizować rewitalizację.
Dekalog rewitalizacji 1. Rozpoznajcie kody wartości i sposoby życia podług tychże 2. Planujcie z pokorą wobec faktów. 3. Pamiętajcie, że działacie na rzecz mieszkańców rewitalizowanego obszaru 4. Budujcie wzajemne zaufanie (na kilku frontach: mieszkańcy/ aktywiści/ urzędnicy) 5. Obserwujcie proces (-y) 6. Analizujcie zaobserwowane zmiany 7. Działajcie budując miejsca 8. Przewidujcie skutki 9. Reagujcie 10. Nie liczcie na wdzięczność
Proponowane przez nas w bibliografii lektury stanowią uzupełnienie powyższego dekalogu. Nie jest możliwe rozpisanie w kilku zdaniach tego, co oznacza np. „budowanie miejsc”, jako sposobu oddawania miasta mieszkańcom. Nie wyjaśnimy tu, nawet w skrócie, na czym w teorii Yi- Fu Tuan’a polega różnica między przestrzenią i miejscem. Nie sposób też nawet podejmować próby opisu pokusy miejsca, tak pięknie zrealizowanej już przez Rykwerta. Zaś to, czy zawsze horror vacui powinien prowadzić do zapełniania rewitalizowanych przestrzeni rzeczami, budynkami, projektami czy czasem warto zostawić je puste doskonale obrazują losy koncepcji zagospodarowania byłego lotniska w centrum Berlina (Tempelhof). Z uwagi na te trudności redakcyjne odsyłamy czytelników do tamtych opracowań. Zamykając nasze rozważania wracamy do koncepcji kultury, jako niedocenianego kontekstu działań rewitalizacyjnych. Pamiętamy już, że kultura może być pojmowana, jako sposób życia podług wartości (Pietraszka) i, że w projektach rewitalizacyjnych właśnie po to jest, aby zmienić ten sposób życia/ użytkowania przestrzeni. Poniżej w kilku zdaniach chcielibyśmy także odwołać się do tzw „cebulowego modelu kultury” (Hofstede’a). Oczywiście wiemy, że każdy model jest uproszczeniem, zaś już Shrek zauważył, że nie tylko cebula ma warstwy, niemniej jednak taka nazwa i obraz jest dosyć czytelny i pomocny. Ten holenderski socjolog Geert Hofstede, po latach międzynarodowych badań nad zależnościami między kulturą organizacyjną a kulturą narodową, stworzył tzw. diagram cebuli, który zawiera i klasyfikuje elementy mogące świadczyć o różnicach międzykulturowych między poszczególnymi społeczeństwami. Warstwy diagramu, począwszy od warstwy zewnętrznej, mają następujący układ: • symbole: gesty, słowa, znaki mające określone znaczenie dla danej kultury; • bohaterowie: postaci będące wzorcem do naśladowania; • rytuały: takie jak sposoby powitania, okazania szacunku, itp.; • wartości: umiejętności oceny dobra i zła, zdolność do dokonywania określonego wyboru.
Zatem: wartości, symbole,
rytuały, mity, bohaterowie…wszystko to trzeba poznać, aby
wydobyć lokalny potencjał, przetworzyć i nadać nowe sensy i formy…przecież tego nie wymyślą urzędnicy! Czasem można sięgnąć do nazw ulic (bohaterowie), czasem do sztukaterii na kamienicach (symbole: tu najłatwiej pracuje się z secesją), czasem do ludzi, którzy tu mieszkali (np. Edyta Stein), czasem do wydarzeń (Festung Breslau)…To może pomóc planować zarówno inwestycje- tak jak w przypadku Nadodrza pomysł na trakt handlowo/ artystyczny wraz z Centrum Krzywy Komin i preferencyjnymi warunkami najmu dla artystów. Inna strategią może być podniesienie potencjału turystycznego obszaru, jak np w Szklarskiej Porębie: odwołania do kultury Walońskiej j Hoffmana, Muzeum Ziemi itp. Poznanie lokalnych rytuałów może pozwolić uniknąć konfliktów z mieszkańcami: ścieżki, którymi chodzą, użytkowanie podwórka, zaklepywanie parkingu itp. Mity obecne bardzo silnie np. w miastach pogórniczych muszą zostać uszanowane, warto zastanowić się nad tym, jak można – bez
szkody dla ich „wyznawców” przepisywać je na nowo…trud pracy górnika zobrazowany w słynnej rzeźbie wałbrzyskiej włącznie z rytualnym wbijaniem weń gwoździ może szokować, ale może nieść twórcze odwołania dla młodzieży, o tym, jak nauką, pracą, wysiłkiem mogą dokopać się do skarbów. Małe miasteczko odkrywając swoją kilkusetletnią historię zobrazowaną w ścieżce rewitalizacyjnej może sprawić, że hasło: „Wleń; duma i tożsamość” wyrażone wprost na „smyczach” promujących miasto i wypisane na ścianach gościnnego Domu Kultury pod dyrekcją Ani Komsty stanie się powodem, by młodzi z niego nie wyjeżdżali. Sposobów odkrywania tych kolejnych warstw kultury jest wiele, znają je dobrze animatorzy kultury, którzy nierzadko powinni nawet przyjechać z daleka. Dlaczego? Bo wtedy robiąc proste ćwiczenie z urzędnikami i aktywistami, prosząc o wypisanie na rybkach lokalnych ludzi, organizacje, instytucje kultury i te pracujące w dziedzinie społecznej czy w rewitalizacji, po zapełnieniu nimi podłogi staną i krzykną: O rany! Ależ macie tu potencjał (vide Kalisz), kiedy Wy będziecie powtarzać z uporem, że u nas nic się nie dzieje i nie ma kim pracować. Kultura i rewitalizacja to nie dwie strony medalu, to nie partnerzy…to sfery nieustannie, głęboko się przenikające. Jest to faktem. Czas, aby środowiska, które pracują w tych sferach się poznały i zaczęły współpracować. Dla dobra mieszkańców i naszych miast.
Lektura/ doczytanki do katalogu rekomendacji: Adamczyk- Arns Grażyna (koncepcja i koordynacja), „Klimaty Nadodrza. Rewitalizacja wrocławskiego osiedla- ludzie, miejsca, wydarzenia”, Wrocław 2014 Ashworth Gregory, „Planowanie dziedzictwa”, Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2015 http://autoportret.pl/category/pismo/ - Najbardziej polecamy drukowane, zaś do artykułu doskonale doczytuje się numer pt „ ArchitekturaWspólnoty” Lewis Caroll, „Alicja po drugiej stronie lustra”, Wydawnictwo Vesper, 2010 Eysymont Rafał, „Kod genetyczny miasta. Średniowieczne miasta lokacyjne Dolnego Śląska na tle urbanistyki europejskiej”, wyd. Via Nova, Wrocław 2009 Fengler Jorg, „Pomaganie męczy: wypalenie w pracy zawodowej”, GWP, Gdańsk 2000 Fukuyama Francis, Koniec historii; Z-sk i Spółka, Poznań 2000
Geert Hofstede, Kultury i organizacje, PWE Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne, 2007. Kamila Kamińska, „Życie po życiu kamienic- rzecz o rewitalizacji Nadodrza”, Wydawnictwo Libron-Filip Lohner, 2012 Madanipour Ali, Knierbein Sabine, Degros Aglaee, „Public Space and the Chalenges of Urban Transformation in Europe” Mayerson Debra E., “Rocking the boat, how to effect change without making trouble”, Boston 2008 Lorens Piotr, Martyniuk- Pęczek Justyna, „Wybrane zagadnienia rewitalizacji miast”, Wydawnictwo Urbanista, Gdańsk 2009 Pablo Pavo, Piosenka ze śmieci, album „Telehon”, 2009 Pietraszko Stanisław, Studia o kulturze, AVA, 1992 Pakiet
szkoleniowy
num
4,
„Uczenie
się
międzykulturowe”
http://www.mlodziez.org.pl/sites/mlodziez.org.pl/files/publication/212/pakiet_szkoleniowy_4 _uczenie_sie_miedzykulturowe_p_44370.pdf (30.07.2016) Rewers Ewa (red.), „Kulturowe studia miejskie”, NCK, Warszawa 2014 Rykwert Joseph, Pokusa miejsca. Przeszłość i przyszłość miast” –. LEKTURY. Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2013 Szurkowski Leszek, Banaś Barbara, „Secesja w architekturze Wrocławia”, Wrocław 2009 Towse Ruth, „Ekonomia kultuy. Kompendium”, NCK, Warszawa 2011 Yi- Fu Tuan, „Przestrzeń i miejsce”, PIW, Warszawa 1987