Miejskie wojny

Page 1

miejskie woj n y edukacyjne dyskursy

przestrzeni

02 miejskie wojny kor.indd 1

2011-01-27 22:48:46


02 miejskie wojny kor.indd 2

2011-01-27 22:49:12


miejskie wojny

edukacyjne dyskursy przestrzeni pod red. Kamili Kamińskiej

Wrocław 2010

02 miejskie wojny kor.indd 3

2011-01-27 22:49:12


Recenzja prof. dr hab. Maria Mendel Redakcja Kamila Kamińska Redakcja wydawnictwa Iwona Zielińska-Frołow Korekta Urszula Włodarska Projekt okładki Rafał Kapica W projekcie okładki wykorzystano rysunek Emilii, lat 6 ze szkoły Lauder – Etz Chaim we Wrocławiu, praca pod kierunkiem pani Ewy Solskiej DTP Anastazja Dąbrowska

Publikacja sfinansowana przez Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego

ISBN 978–83–7432–692–6

Oficyna Wydawnicza ATUT – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe 50–011 Wrocław, Kościuszki 51a, tel. (71) 342 20 56, faks (71) 341 32 04 e-mail: oficyna@atut.ig.pl; http://www.atut.ig.pl

02 miejskie wojny kor.indd 4

2011-01-27 22:49:13


Spis treści Kamila Kamińska Wstęp. O dyskursach edukacyjnych w przestrzeni miejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Niemy krzyk wykluczonych Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona Unia Europejska w Afryce, czyli o życiu w miastach na granicy cywilizacji . . . . . . . . . .

Katarzyna Kokot Niepełnosprawni ruchowo a architektura, czyli szkic o upośledzeniu w przestrzeni . . .

Anna Maria Kucharska „Ukryć innowierców” – mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia

Agnieszka Imbierowicz Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Małgorzata Gajda Wałbrzych naznaczony węglem. Od etosu górnika do stygmatu biedaszybownika . . . .

23 39 57 69 87

Podręczniki szkoły i ulicy Renata Bibik Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska Street art jako medium edukacyjne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Małgorzata Prokosz Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

105 121 139

Krzysztof Zajdel Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych gimnazjalistów w środowisku wielkomiejskim i małomiasteczkowym na tle przemian społecznych . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

02 miejskie wojny kor.indd 5

155

2011-01-27 22:49:13


02 miejskie wojny kor.indd 6

2011-01-27 22:49:13


Kamila Kamińska

Wstęp O dyskursach edukacyjnych w przestrzeni miejskiej Ludzie poddani opresji, którzy mają głęboko zinternalizowany obraz opresora i jego poleceń, boją się wolności. Wolność wymaga odrzucenia tego obrazu i zastąpienia go poczuciem autonomii i odpowiedzialności. Wolność trzeba zdobyć, nie dostajemy jej w prezencie. […] Wolność to nie ideał znajdujący się gdzieś poza człowiekiem, ani idea, która staje się mitem. To raczej niezbywalny warunek na drodze dla realizacji projektu, jakim jest człowiek1. Paulo Freire

Duma i głupota ludzka nie przestają fascynować artystów, poetów i naukowców – odnajdujemy je u Boscha, Bruegla, Pascala czy Gombrowicza. Oba te atrybuty charakteryzowały także budowniczych miast i ich dzieła, których imponujący orszak kroczy przez historię ludzkości z jednym z praojców – Kainem – na czele. Podziwiając drapacze chmur dzisiejszych post-polis2, odczytujemy je co prawda z większym trudem niż współcześni Bruegla, podziwiający jego Wieżę Babel 3, jednak nawet przy naszej symboliczno-percepcyjnej ślepocie jest to wyraźny i czytelny komunikat. Wieża Babel i miasto „wrota bogów” – Bab-ilani – to symboliczne centrum wszechświata4. Historia biblijna z dziewiątego rozdziału Księgi Rodzaju i starożytne zikkuraty inspirowały twórców od VI wieku5, jednak dopiero XVI wiek przyniósł prawdziwą powódź dzieł o tej tematyce. U. Eco zauważa, 1 P. Freire, Pedagogy of the oppressed, New York 2000, s. 47 (tłum. własne). 2 Por. postać „obcego” jako kluczową figurę ponowoczesnego miasta. Za: E. Rewers, Post-polis, 3 4 5

Kraków 2005. W swoich rozważaniach odwołuję się do dzieła Bruegla przechowywanego obecnie w Wiedniu, tak zwanej wiedeńskiej wieży Babel. Za: D. Bianco, Bruegel, Warszawa 2006, s. 78–79. M. Eliade, Traktat o historii religii, Warszawa 2009, s. 390. Na ten czas datuje się manuskrypty zawierające ilustracje o tej tematyce. Za: Suckale R. et al., Masterpieces of Western art. A history of art in 900 individual studies from the Gothic to the present day. P. 1, From the Gothic to Neoclassicism, Köln 2002, s. 205.

02 miejskie wojny kor.indd 7

2011-01-27 22:49:13


8

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

że miało to związek z atmosferą późnego średniowiecza z jego „włochatymi barbarzyńcami, chłopami i rzemieślnikami – tymi pierwszymi Europejczykami nieznającymi języka oficjalnej kultury, którzy mówili wielością języków, z których istnienia przedstawiciele świata antyku nie zdawali sobie sprawy. Były to czasy narodzin języków, którymi mówimy dzisiaj”6. Obraz Bruegla ukazuje wieżę Babel tuż przed jej zburzeniem. Zajmująca tylko część obrazu budowla pozwala twórcy na szczegółowe przedstawienie jej otoczenia – miasta połączonego z nią labiryntami. Podobnie jak pasażerowie Statku głupców Boscha, bohaterowie tego dzieła, zajęci codzienną krzątaniną (która w mieście ma wyjątkowe tempo) nie zdają sobie sprawy z nadciągającej katastrofy. Obraz jest ostrzeżeniem dla autorytetów (to przecież nie masy podjęły decyzję o tej budowie) tak świeckich, jak religijnych. Jest także ostrzeżeniem dla nas, mieszkańców globalnej wioski. Bardziej współczesne dzieła podejmujące temat wieży Babel ukazują jeszcze dobitniej jej symboliczny charakter i to, co komunikuje o naturze ludzkiej, szczególnie obraz Stanislao Lepriego z 1965 roku – tutaj wieża jest dosłownie zbudowana z ciał ludzkich. W budowę wkalkulowany jest koszt ludzki. „Od niewolników czasów antyku po artystyczne reprezentacje ciał ludzkich ułożonych spiralnie w kierunku nieba – Babel zawsze symbolizowała ciężar, którym dla ludzkości są jej żądze i pragnienia”7. Eco zauważa, że w XVI wieku przeniesiono ciężar zainteresowania z samego aktu wymierzania kary przez Boga na jej charakter, dlatego temat ten stał się tak popularny i też nie traci na aktualności w czasach późnej nowoczesności8. Karą jest pomieszanie języków, ich wielość utrudniająca komunikację, wywołująca konflikty. Ponowoczesne miasta w swym wielokulturowym charakterze są w tym wymiarze reminiscencją antycznej budowli. Są nią także dowody pychy ludzkiej, które każą nam, ludziom, windami wieżowców piąć się do nieba. Miasto w ujęciu szkoły chicagowskiej było laboratorium, badania w jego obszarze pozwalały naukowcom na wysnuwanie wniosków ogólnych o społeczeństwie. Zauważając nieadekwatność takiej scjentystycznej metafory w czasach ponowoczesnych, E. Rewers postuluje jej reinterpretację z odwróceniem podmiotu eksperymentującego (teraz są nim mieszkańcy) i przedmiotu eksploracji, najważniejsze wydają się obecne praktyki komunikacyjne w mieście9. Czerpiąc inspirację ze sztuki, literatury czy mitologii, pragniemy wpisać się w dyskurs o mieście na gruncie nauk humanistycznych ze szczególnym uwzględnieniem jego edukacyjnego wymiaru. Miejskie opowieści – pierwszy tom cyklu – były próbą podjęcia namysłu nad przestrzenią, umieszczeniem jej w kontekście pedagogicznym. Podjęte rozważania dotykały głównie edukacyjnego wymiaru przestrzeni (pytania, czy i czego przestrzeń uczy) oraz dynamiki praktyk uczenia się w mieście (pytania o to, jak uczyć przez przestrzeń). Założenia, że „miejsce jest pedagogiczne” (Mendel) i że „miasto jest tekstem” (Toporow), pozwoliły autorom na konceptualizację wielu idei z zakresu pedagogiki miejsca10. Ukon6 7

U. Eco, The search for the perfect language, Cambridge 1995, s. 17–18 (tłum. własne). T. Pippin, Apocalyptic bodies. The biblical end of the world in text and image, London–New York 1999, s. 51. 8 Posługuję się terminem Giddensa „późna nowoczesność” oraz „ponowoczesność” Baumana dla określenia ram czasowych eksploracji. Nie oznacza to odwołania do filozoficznych ram desygnatów tych pojęć wraz z głębią dyskusji, jaka się z nimi wiąże. 9 E. Rewers, Miejskie laboratorium komunikacji transkulturowej, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Warszawa 2008, s. 11–13. 10 Por. K. Kamińska (red.), Miejskie opowieści. Edukacyjne narracje przestrzeni, Wrocław 2010.

02 miejskie wojny kor.indd 8

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

9

stytuowany w ten sposób kontekst dalszych eksploracji zaowocował drugim tomem cyklu pogłębiającym kwestie dynamiki wykluczenia i szans na emancypację w przestrzeni miejskiej. Podtytuł poprzedniej publikacji brzmiał narracje edukacyjne i nie bez znaczenia jest zmiana tychże na dyskursy w tej książce. Nawiązujemy oczywiście do zmiany zasygnalizowanej przez Z. Baumana jako jednej z cech doby ponowoczesności, czyli śmierci wielkich narracji i wszechobecności równouprawnionych dyskursów. Wsłuchanie się w opowieści wybranych miast i pedagogiczny namysł nad nimi stanowiły cel podjętych eksploracji w pierwszym tomie. Teraz przyświecało nam poszukiwanie, czasem wręcz misterne wyłuszczanie dyskursów obecnych w przestrzeni miejskiej, dyskursów nierzadko zagłuszanych przez dominujące narracje (pogrzeb pozytywizmu nieco się przedłuża – Bator). Dyskurs pochodzący z instrumentarium pojęciowego Krytycznej Nauki Społecznej, mimo że używany obecnie w wielu znaczeniach przez przedstawicieli różnych dziedzin nauki, wciąż idealnie nadaje się do konceptualizowania zagadnień z zakresu szeroko pojętej problematyki sprawiedliwości społecznej. Kwestie marginalizacji, prób emancypacji, obszarów wykluczenia i wysp oporu w mieście doskonale można badać, odwołując się do koncepcji dyskursów władzy i wiedzy. Pedagogika jako nauka i praktyka, która ze swej natury nie jest neutralna, pozwala na podejmowanie rozważań bez tworzenia plastikowej fasady pseudoobiektywizmu. „Nie ma czegoś takiego jak neutralna pedagogika. Edukacja służyć może jako instrument stosowany do przystosowania młodego pokolenia do logiki obecnego systemu i uczyć konformizmu lub staje się »praktyką wolności«, która pozwala mężczyznom i kobietom krytycznie i kreatywnie mierzyć się z rzeczywistością i poszukiwać sposobów na partycypację w procesie zmiany ich świata”11. Prezentowane teksty nie tylko nie pretendują do obiektywizmu, ich autorom – nawet po pogłębionych studiach, analizach i lekturze – wciąż towarzyszą wątpliwości, proces rozumienia nadal jest otwarty, formułowane zaś tezy nie są bynajmniej klasyfikowane jako „pewne”. Na wciąż zdominowanym przez paradygmat pozytywistyczny polskim gruncie naukowym takie stwierdzenie może stanowić o popełnieniu naukowego harakiri, całkowitą dyskredytację prezentowanych rozważań, jeszcze przed ich otwarciem. Przyznanie się do wątpliwości wymaga prawdopodobnie spowiedzi lub choćby wytłumaczenia. Jednakże jak powiada porzekadło: „tylko winni się tłumaczą”, my zaś zdecydowanie nie czujemy się winni. Co więcej, taka uczciwa postawa napawa nas swego rodzaju dumą, mamy bowiem poczucie, że podążamy tą samą ścieżką wytyczoną przez wielkich. „Radykalni, oddani ideałom wolności pedagodzy nigdy nie staną się więźniami »koła pewności«, które skutecznie więzi rzeczywistość. Wręcz przeciwnie: im bardziej ktoś jest radykalny, tym chętniej dotykać będzie rzeczywistości po to, by dzięki głębszemu jej poznaniu móc bardziej skutecznie ją zmieniać. Taka jednostka nie boi się konfrontacji, nie boi się słuchać, patrzeć na świat w jego najbardziej nieatrakcyjnych przejawach. Taka osoba nie boi się spotkania z drugim człowiekiem i wejścia w dialog”12. Krytyczni pedagodzy, tacy jak Freire, hooks czy MacLaren, otwarcie ujawniają, jaką opcję reprezentują, po czyjej stoją stronie. Podobnie zresztą czynią przedstawiciele Krytycznej Analizy Dyskursu, których rozważania pogłębiły analizy podjęte przez autorów tomu, jako że „dyskurs jest nieodłączną częścią życia społecznego i ma 11 R. Shaull, Foreword, [w:] Freire P., Pedagogy of the oppressed, New York 2000, s. 34 (tłum. własne). 12 P. Freire, Pedagogy…, op. cit., s. 38.

02 miejskie wojny kor.indd 9

2011-01-27 22:49:14


10

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

swój udział we wszystkich społecznych niesprawiedliwościach, a także w walce z nimi. Przedstawiciele Krytycznej Analizy Dyskursu nie tylko obserwują związki między komunikacją i strukturami społecznymi, ale też starają się być rzecznikami zmian. Robią to zaś w poczuciu solidarności z tymi, którzy tych zmian potrzebują najbardziej”13. Autorzy prezentowanych artykułów, wsłuchując się w opowieści grup zagłuszanych w przestrzeni miejskiej, starają się poprzez swoje publikacje przywrócić im głos. Doszukiwanie się ukrytych intencji w tych tekstach jest bezcelowe, autorzy wyjawiają je otwarcie.

Miasto jako przestrzeń dyskursu Miasta, od swego mitycznego zarania, poprzez historię średniowiecza i czasy industrializacji, pełnią zasadniczo dwie funkcje zilustrowane w biblijnej historii pierwszego budowniczego miasta – Kaina. Po pierwsze, dają poczucie bezpieczeństwa i ochrony. Istnieje wiele cech dystynktywnych dla miasta, jednak jedną z najbardziej rozpowszechnionych jest fakt bycia ogrodzonym. „Gród ochrania, ratuje, ogradza znajdujący się wewnątrz niego ród, plemię, dziewicę mającą zostać matką rodu”14. Po drugie, podobnie jak w przypadku Kaina, miasta stają się ucieczką dla rzesz wykluczonych, ściganych, zagrożonych i dają im poczucie mocy, są więc szansą na empowerment15. Więcej, miasto staje się obszarem emancypacji człowieka, także spod boskiej władzy, manifest dumy, pychy ludzkiej ukazanej w biblijnej historii Kaina. Sięgająca niebios budowla w Babilonii16, wulgarny wyraz pychy i dumy człowieka względem Boga, znajduje swe współczesne odpowiedniki w postaci wysokościowców stawianych od Japonii, przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Wydarzenia z 11 września 2001 roku mogą być rozważane, obok innych interpretacji, także jako tragiczna reminiscencja zburzenia wieży Babel17, natomiast chaos ogólnoświatowy (wyrażający się także w sferze dyskursu publicznego) można z powodzeniem porównać do tego, który nastąpił po tym, jak „Bóg pomieszał języki”18. W ten właśnie 13 T. van Dijk, Badania nad dyskursem, [w:] Jasińska-Kania A. et al. (red.), Współczesne teorie socjologiczne, t. 2, Warszawa 2006, s. 1039.

14 W. Toporow, Miasto i mit, Gdańsk 2000, s. 44. Zaznaczyć należy, że u Toporowa konstatacja

15

16 17

18

ta prowadzi do dalszych rozważań na temat dialektyki, miasto – ołtarz; miasto ogradza, chroni dziewicę, ale również dziewica-matka chroni miasto. Jako że moje rozważania nie podążają wyznaczoną przez autora cytatu ścieżką, uznałam za zasadne wspomnienie o niej. Ten anglojęzyczny termin nie ma właściwie polskiego odpowiednika, chodzi o coś więcej niż emancypację, więcej niż afirmację grup dotąd dyskryminowanych. Chodzi o dopuszczenie ich do udziału we władzy, o rezygnację z przywilejów, połączoną z przekazaniem ich grupom dotychczas wykluczonym z prawa głosu czy szerzej – z dyskursu władzy, przez grupy dominujące. Pamiętać przy tym należy, że: „każde wschodnie miasto znajdowało się w środku świata. Babilon był Bab-ilani, „wrotami bogów”, gdyż tamtędy bogowie zstępowali na ziemię. Zikkurat mezopotamski był właściwie „górą kosmiczną”. M. Eliade, Traktat…, op. cit., s. 391. Autokrytycznie (w sensie kultury zachodniej) na temat tych tragicznych wydarzeń wypowiadało się wielu intelektualistów, por. m.in. L. Isherwood, Incarnation in the times of terror. Christian theology and the challenge of September 11th, [w:] Satterthwaite J., Atkinson E. (eds), Discourses of education in the age of new imperialism, Stoke on Trend–Sterling 2005, s. 65–79. U. Eco wskazuje na fakt, że nastąpiła zmiana odczytania pomieszania języków jako wydarzenia historycznego (lub nawet metahistorycznego) w XVI wieku. Do tego momentu interpretowano

02 miejskie wojny kor.indd 10

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

11

sposób trójstronna zależność: myśl ludzka – architektura jako jej wyraz (komunikat) – działanie, będące odpowiedzią nań, nabrała tragicznego wyrazu w ponowoczesności. Zburzenie wież World Trade Center było zdarzeniem symbolicznym zarówno dla zbrodniarzy, jak i dla ofiar. Niosło ze sobą wielość sensów, równocześnie stanowiąc stosunkowo łatwy do zrozumienia komunikat, procesy uczenia się następowały lawinowo po obu stronach huntingtonowskiego zderzenia cywilizacji19, zbierając żniwo w postaci wzmożonego lęku przed Innym, wyrażającego się zarówno w polityce (propagandzie?) walki z terroryzmem Georga W. Busha, makabrycznych transmisjach egzekucji na łamach telewizji Al Jazeera, jak i w teoriach naukowych. Wybór celów nie był przypadkowy, te budynki (podobnie jak ich zburzenie) niosły ze sobą wielość treści. Fakt, że większość ludzi Zachodu nie ma podstawowych kompetencji przestrzennych, aby je odczytać, może być jedynie smutnym świadectwem naszej bezrefleksyjności. Wbrew redukcjonistycznym pomysłom architektura nie służy jedynie zapewnieniu odpowiednich warunków dla życia, pracy i rozrywki ludziom. Miasto jest tekstem (Toporow). Pytania dotyczące zarówno tego, jakie są możliwości (sposoby, narzędzia) komunikowania treści poprzez architekturę czy szerzej, kształtowanie przestrzeni, jak i o kompetencje przestrzenne związane z umiejętnością (i sposobem) odczytywania tych komunikatów, wydają się istotne. W poszukiwanie odpowiedzi na ich pierwszy człon zaangażowani są historycy sztuki, architekci, urbaniści. Drugi zaś wydaje się otwartym polem do badań, szeroko podejmowanych od wielu lat na gruncie nauk socjologicznych20, z jakiegoś powodu prawie zaniechanym przez nauki pedagogiczne21. Ten tom nie jest pozycją z dziedziny Krytycznej Analizy Dyskursu pojmowanej jako autonomiczna nauka. Jednakże, używając tej kategorii w tytule, niewątpliwie wpisujemy się swymi rozważaniami w ten nurt zarówno ideologicznie (ukłon w stronę Foucaulta, odwołania do Wodak i van Dijka), jak i przynajmniej częściowo, metodologicznie. Dyskurs należy do tych pojęć, które niosąc ze sobą wielość sensów, narażone są na ryzyko zupełnego rozmycia. Może być to zarówno zbiór pojęć, powiązanych ze sobą w koherentną całość, instytucjonalne używanie języka, jak i zestaw znaków czy praktyk społecznych, które konstruują znaczenie. Czasem defi niuje się go także to wydarzenie jedynie jako wyraz kary boskiej. Od prac takich artystów jak choćby Bruegel fakt ten nabrał dramatycznego znaczenia, praźródła wszelkich nieszczęść ludzkości, odkąd ludzie stracili „wspólny język”, stracili szansę na komunikację i porozumienie. Por. U. Eco, The search for…, op. cit., s. 17. 19 Co prawda, w swej książce Samuel Huntington, rozwijając tę teorię, wspomina o sześciu cywilizacjach, jednak w wyniku wydarzeń z 11 września 2001 roku została ona spauperyzowana, by w powszechnym użyciu funkcjonować jako poparcie nieuchronności konfliktu na linii cywilizacja judeochrześcijańska kontra muzułmańska. Por. S.P. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Warszawa 2008; nie bez znaczenia jest także łączenie tej pozycji z popularnonaukową książką B.R. Barbera, Dżihad kontra McŚwiat, Warszawa 2000. Podobnie, jak praca Huntingtona częstokroć jest cytowana jako podparcie dla idei niekoniecznie spójnych z zamierzeniami autora. 20 W Polsce bogaty dorobek prof. Bohdana Jałowieckiego, a także wcześniejsze prace F. Znanieckiego, S. Ossowskiego czy A. Wallisa. 21 Praca pod red. prof. Marii Mendel z 2006 roku stanowi tu chlubny wyjątek i próbę przełamania tego milczenia, próbę bardzo udaną, lecz zasadniczo niewystarczającą. Por. M. Mendel (red.), Pedagogika miejsca, Wrocław 2006.

02 miejskie wojny kor.indd 11

2011-01-27 22:49:14


12

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

jako praktykę komunikacyjną 22. W poniższym tomie odwołujemy się do szerokiego rozumienia tego pojęcia, w którym podkreśla się jego trzy wymiary: użycie języka, przekazywanie idei i interakcję w sytuacjach społecznych. W tym ujęciu podejmujemy się zadania zbliżonego do zadań naukowców zajmujących się Krytyczną Analizą Dyskursu, a mianowicie „opisu tych trzech wymiarów komunikacji, jak dane użycie języka wpływa na wyobrażenia człowieka o świecie i na przebieg interakcji oraz vice versa, jak różne aspekty interakcji warunkują formę wypowiedzi, a także jak przekonania żywione przez uczestników komunikacji decydują o wyborze określonych środków językowych i o dynamice sytuacji”23. Interesują nas dyskursy miejskie, szczególnie w ich edukacyjnym wymiarze. Horyzont badań wyznaczają założenia, że miasto jest tekstem (Toporow), a miejsca są pedagogiczne (Mendel), celem pedagogiki zaś jest wyzwolenie (Freire).

Tematy dyskursów miejskich Pierwszy rozdział Niemy krzyk wykluczonych stanowi rozważania nad praktykami celowego zagłuszania grup ludzi, doświadczających marginalizacji w przestrzeni miejskiej. Otwarciem tej części są refleksje na temat dwóch miast: Ceuty i Melilli, stanowiących empiryczne zaprzeczenie ideałów otwartości i tolerancji, które są ponoć podstawą projektu europejskiego. Te hiszpańskie miasta położone na kontynencie afrykańskim są przykładem praktyki wykluczania z tegoż projektu. Granica tych miast jest granicą Europy i jej tolerancji. Punktem wyjścia dla podjętych rozważań było intensywne przeżycie miejsca, doświadczenie bezpośredniego uczenia dzięki obcowaniu z jego przestrzenią. Rozważania M. Gaja i W. Wrony pozwalają na ponowny twórczy namysł nad kwestią wykluczenia w kontekście tożsamości europejskiej, nad gotowością do spotkania z Innym, która w deklaracjach mieszkańców naszego kontynentu jest jedną z ich głównych cech. Niezwykłe emocje związane z przekraczaniem granic kontynentu (z Europy do Afryki), którym nie towarzyszy zmiana granic państwa (wciąż pozostajemy w Hiszpanii), są potęgowane przez doświadczaną wszystkimi zmysłami Inność, której wyrazem są zapachy, dźwięki, architektura i barwy tych afrykańskich przyczółków Unii Europejskiej. Problem tożsamości Europy, szczególnie w zakresie jej granic, podejmowany był wielokrotnie w literaturze politologicznej i społecznej. Na gruncie polskim interesującym głosem w dyskusji jest pozycja pod redakcją Żuka z 2007 roku24, stanowiąca krytyczny namysł nad projektem europejskim, także w jego zmitologizowanej formie. Tekst M. Gaja i W. Wrony prezentuje opowieść edukacyjną Ceuty i Melilli i wpisuje się w dyskurs na temat granic Europy, jej otwartości, wielokulturowości i rzeczywistej tolerancji. Wprowadzenie to podejmujące kwestie miejskiej wojny czy 22 S. Ainsworth, C. Hardy, Critical discourse analysis and identity. Why bother?, „Critical Discourse Studies” 2004, vol. 1, no. 2, s. 225–259.

23 T. van Dijk, Badania nad dyskursem, [w:] Duszak A., Fairclough N., Krytyczna analiza dyskursu. Interdyscyplinarne podejście do komunikacji społecznej, Kraków 2008, s. 10.

24 Por. P. Żuk (red.), Europa w działaniu. O szansach i zagrożeniach dla projektu europejskiego, Warszawa 2007.

02 miejskie wojny kor.indd 12

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

13

problemu wykluczenia, na raczej ogólnym poziomie, prowadzi do dalszych, bardziej uszczegółowionych rozważań dotyczących dyskursów wybranych grup marginalizowanych w mieście. Dyskurs wykluczenia jest jednym z najbardziej widocznych w przestrzeni miejskiej25. Nawet jeśli z pozoru na pierwszy rzut oka możemy odczytać jedynie głos tych, którzy mają władzę, tuż pod powierzchnią tkanki miejskiej wyczuwalne są narracje tych, którzy spychani są na margines. Niewątpliwie ich dostrzeżenie i odczytanie wymaga uwagi i wnikliwości, a nade wszystko postawy krytycznej, której punktem wyjścia jest założenie, że niemożliwe jest, w zróżnicowanych kulturowo społecznościach późnej nowoczesności, istnienie tylko jednej, totalizującej metanarracji (w ujęciu Baumana). Pusząca się swą oczywistością przed każdym turystą opowieść, na którą składają się kościoły, pomniki i miejsca komercyjnej konsumpcji, wydaje się podejrzana dla bardziej refleksyjnego obserwatora. Skoro dyskursy mniejszości są zagłuszane, może warto się w nie wsłuchać. Teksty K. Kokot, A. Kucharskiej i A. Imbierowicz oddają głos tym, którzy skazani są na milczenie. Choć nie wyrażają tego explicite, u podłoża ich poszukiwań badawczych doszukać się można postawy bliskiej nurtowi Krytycznej Analizy Dyskursu26. „Krytyczna świadomość praktyk dyskursywnych i orientacja na przekształcanie tych praktyk jest jednym z elementów walki społecznej (klasowej, feministycznej, antyrasistowskiej, ekologicznej itp.) lub, w języku Giddensa, w refleksyjnej konstrukcji i rekonstrukcji tożsamości, jest normalną cechą codziennego życia”27 [podkreślenie K. K.]. Wydobycie dyskursów osób marginalizowanych w mieście i wsłuchanie się w ich opowieść jest nie tyle postawą badawczą w sensie akademickim, co etyczną w sensie zaangażowania społecznego28. Rozważania poświęcone trzem wybranym grupom marginalizowanym w mieście: niepełnosprawnym, mniejszościom wyznaniowym oraz mniejszościom seksualnym, podjęte przez K. Kokot, A. Kucharską i A. Imbierowicz, ukazują wieloaspektowość tego zjawiska i jego skomplikowaną dynamikę. Stawiają także wiele pytań, które wymagają głębszych analiz. Bez wątpienia są to pytania niezwykle ważne, ich charakter jest głęboko pedagogiczny, szczególnie jeśli przyjmiemy, że jednym z zadań wychowania jest zmienianie świata29. 25 Por. wnikliwie na ten temat w kontekście wzrastającej wielokulturowości miast polskich: A. Ja-

26

27 28 29

sińska-Kania, S. Łoziński (red.), Obszary i formy wykluczenia etnicznego w Polsce, Warszawa 2009, czy interesująco: Konflikt – Wykluczenie – Demokracja. Dawne i obecne formy wykluczenia społecznego w Europie. Perspektywy filozoficzne, konferencja naukowa Wrocław 27–28 maja 2008 roku [dyskusje i materiały pokonferencyjne]. Por. A. Duszak, N. Fairclough, Krytyczna analiza dyskursu. Interdyscyplinarne podejście do komunikacji społecznej, Kraków 2008; R. Wodak, M. Meyer (eds), Methods for critical discourse analysis, London–Thousand Oaks 2009; M. Krzyżanowski, R. Wodak, Theorising and analysing social change in Central and Eastern Europe. The contribution of (critical) discourse analysis, [w:] Galasińska A., Krzyżanowski M. (eds), Discourse and transformation in Central and Eastern Europe, New York 2008, s. 17. N. Fairclough, R. Wodak, Krytyczna analiza dyskursu, [w:] Jasińska-Kania A. et al. (red.), Współczesne teorie socjologiczne, t. 2, Warszawa 2006, s. 1049. Por. T. van Dijk, Badania nad dyskursem…, op. cit., s. 1020–1046. Jakkolwiek naiwnie brzmi ta teza, jest ona horyzontem zarówno pracy naukowej, jak i działań autorów. Ideę tę lepiej nawet obrazuje koncepcja „naprawiania świata” obecna w judaizmie. Ra-

02 miejskie wojny kor.indd 13

2011-01-27 22:49:14


14

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

Część poświęconą dyskursom władzy i emancypacji w przestrzeni miejskiej zamyka test M. Gajdy stanowiący zapis i analizę dynamiki tworzenia dyskursu wykluczenia w procesach transformacji, jakie nastąpiły w Polsce po 1989 roku. Etos górnika – bardzo szeroko eksponowany w dyskursie PRL (zarówno w sztuce socrealizmu, mediach, propagandzie, jak i w rytuałach świeckich) – ustąpił upokarzającej stereotypizacji w III RP. Tożsamość miast górniczych, których przykładem jest Wałbrzych, została radykalnie zredefiniowana. Nie chodzi tylko o procesy, które trafnie charakteryzuje J. Urry: „Wskutek globalizacji doświadczenia turystycznego obiektami turystycznymi stały się wszelkiego rodzaju (praktycznie niemal wszystkie) miejsca. Innymi słowy, ośrodki przemysłowe i symbole władzy zmieniły funkcję i teraz mają przede wszystkim cieszyć oko”30. Próby przyciągnięcia turystów do miast pogórniczych jak dotychczas mają w Polsce bardzo marne efekty, może dlatego, że plastikowy charakter tworzonych „atrakcji” szczepionych na zmizerniałym (w wyniku transformacji) organizmie tychże jest, aż nazbyt czytelny. Tynk opadający ze ścian, szarość elewacji, szkody pogórnicze i pomniki industrializmu nie pozwalają na zagłuszenie dyskursu biedy i wykluczenia przez atrakcje rodem z Disneylandu. Najbardziej zaś niewygodnym znakiem w tym krajobrazie miejskim stają się biedaszyby. Wszak niemożliwe jest, aby „cieszyły oko”. Stanowią one symbol otwartej rany na społeczności miejskiej, niemy głos grup ludzi, których nagle wypchnięto poza margines. W głos ten wsłuchuje się M. Gajda. Rozważania podjęte w drugiej części tomu mają charakter pedagogiczny wyrażony bardziej explicite, autorzy starają się odczytać podręczniki szkoły i ulicy. Całokształt rozważań podjętych zarówno w ramach tomu Miejskie wojny, jak i w pierwszej części cyklu Miejskie opowieści stanowi próbę odpowiedzi na wyzwanie, jakie stawia przed środowiskiem pedagogicznym na gruncie polskim dorobek Urban Studies w kręgach zachodnich czy też podejmowane na gruncie polskim badania z wielu dziedzin nauk społecznych, w których do tej pory, z jakiegoś powodu, pedagogika nie partycypowała zbyt aktywnie. Z inicjatywy B. Jałowieckiego od lat 60. XX wieku odbyły się trzy sympozja naukowe (w 1969 roku, 1981 roku i 2007 roku) zatytułowane Miasto jako przedmiot badań naukowych31. Referaty i dyskusje zaowocowały opublikowaniem trzech książek syntetycznie prezentujących możliwości uczynienia kategorii miasta (i przestrzeni) przedmiotem badań wielu dyscyplin. Znajdujemy tutaj rozważania przedstawicieli tak odległych dziedzin, jak medycyna, prawo, urbanistyka czy psychologia. Jednakże pedagodzy nie zabrali głosu w tej dyskusji. Czyżby miasto/przestrzeń, a wreszcie miejsce nie wchodziły w zakres badań nauk o wychowaniu? Poszukiwania literatury zaprowadziły autorów niniejszego opracowania głównie na obszar pedagogiki społecznej, w związku z jej związkami z socjologią (która szeroko cjonalny ogląd rzeczywistości nieuchronnie prowadzi do wniosku, że się „zepsuła”, zadanie jej naprawienia stoi przed każdym z ludzi z osobna. Wychowanie, w sensie prowadzenie (paideo), młodych ludzi jest jedyną szansą na realizację tego dzieła w kolejnych pokoleniach. Ideały sprawiedliwości społecznej oraz dyskursy emancypacji są nadal obecne w naukach społecznych pomimo zagłuszania ich zarówno przez dyskursy konserwatywno-zachowawcze, jak i postmodernistyczno-nihilistyczne. 30 J. Urry, Socjologia mobilności, Warszawa 2009, s. 186. 31 Por. B. Jałowiecki (red.), Miasto jako przedmiot badań naukowych w początkach XXI wieku, Warszawa 2008.

02 miejskie wojny kor.indd 14

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

15

zajmuje się miastem, jest w niej nawet konkretny dział, a mianowicie socjologia miasta)32 antycypowano wielość opracowań z tego zakresu. Niestety, weryfikacja źródeł33 z lat 1995–2009 nie potwierdziła tej optymistycznej hipotezy. Publikacji z zakresu nauk pedagogicznych podejmujących problematykę miasta, miejsca czy przestrzeni jest niewiele34. Pamiętać należy, że problematykę miasta oprócz pedagogów społecznych podejmują także badacze związani z andragogiką, przykładem mogą być badania społeczności lokalnych prowadzone przez prof. Ewę Kurantowicz35. Niewątpliwie cenne rozważania na temat mikroterytoriów czy modelu społecznego uczenia się zawarte w tymże opracowaniu koncentrują się wciąż na praktykach uczenia się w przestrzeniach miast. Trudno tu znaleźć twierdzenia o wyższym stopniu ogólności, budujące teorie z zakresu pedagogiki miasta czy pedagogiki miejsca. Miasto/przestrzeń nie są tu kategoriami pozwalającymi na twórczą interpretację czy reinterpretację procesów edukacyjnych. Brakuje specyficznych wzorów myślenia pedagogicznego, wywodzącego się z namysłu nad miejscem tychże kategorii w naukach o wychowaniu. Na tym tle opracowanie pod redakcją M. Mendel z 2006 roku36 stanowiło istną rewolucję. Podjęcie problematyki miejsca, jak definiuje ten akt sama redaktorka, jest „próbą ujęcia ponowoczesności, z jednej strony i nieuchronnym projektowaniem pedagogiki w kręgu pedagogiki radykalnej oraz teorii polityki, z drugiej”37. Prosta w swojej naturze konstatacja, że miejsca są pedagogiczne, prowadzi autorkę do zarysowania możliwości, jakie rodzi rozumienie edukacji w ścisłym z nimi związku. Artykuły składające się na tę publikację (podejmujące problematykę z wielu perspektyw) stanowić mogą niezwykle płodny punkt wyjścia do podejmowania dalszych badań i analiz. Zarówno Miejskie opowieści – pierwsza część cyklu, jak i Miejskie wojny są nieśmiałą próbą wpisania się w podjęty przez M. Mendel dyskurs. Tekst dotyczący miejsca rodziców w szkole jest kontynuacją rozważań M. NowakDziemianowicz, której badania już w latach 90. XX wieku sygnalizowały problematyczność miejsca rodziców w szkole oraz (niewątpliwie za Foucaultem i Bourdieu) dyskur32 W tym zakresie bogaty dorobek Jałowieckiego, Szczepańskiego, a na gruncie kulturoznawstwa Rewers.

33 Pomocne okazały się opracowania Zakładu Pedagogiki Społecznej (następnie Pedagogiki Me-

34

35 36 37

diów) Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego z lat 1995–2008 poddane analizie pod kątem treści dotyczących problematyki miasta czy przestrzeni. Por. J. Kędzior, M. Biedroń, Ogólnopolski wykaz publikacji z pedagogiki społecznej. Informatory nr 1–16 [materiały powielone]. B. Matyjas (red.), Formy pomocy dziecku i rodzinie w środowisku lokalnym, t. 2, Kielce 2002; T. Frąckowiak, P. Mosiek, A. Radziewicz-Winnicki (red.), Społeczne procesy modernizacyjne w środowisku lokalnym średniego miasta. Doświadczenia i propozycje, Rawicz–Leszno 2005; T. Sosnowski, Zainteresowanie ojców procesem wychowania dzieci w rodzinach miejskich, [w:] Muchacka B. (red.), Rodzina w kontekście współczesnych problemów wychowania, Kraków 2008, s. 251–263; T. Wilk, B. Dyrda, Odpowiedzialność społeczno-wychowawcza dorosłych wobec dzieci i młodzieży w przestrzeni małego miasta, [w:] Tokárová A. (ed.), Sociálna pedagogika, sociálna práca a sociálna andragogika. Aktuálne otázky teórie a praxe, Prešovská univerzita, Prešov 2008, s. 320–326. Por. E. Kurantowicz, O uczących się społecznościach, Wrocław 2007. Por. M. Mendel (red.), Pedagogika miejsca, Wrocław 2006. M. Mendel, Kategoria miejsca w pedagogice, [w:] eadem (red.), Pedagogika miejsca, Wrocław 2006, s. 22.

02 miejskie wojny kor.indd 15

2011-01-27 22:49:14


16

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

sów władzy w szkole. „Władza ukryta w szkolnej przestrzeni ujawnia się najwyraźniej w dwóch miejscach, w gabinecie dyrektora i w pokoju nauczycielskim”38, Wsłuchując się w opowieść na temat miejsca rodziców w przestrzeni szkoły, wpisuje się R. Bibik w podjęty także przez M. Mendel dyskurs dotyczący współpracy między rodzicami a szkołą39. Przedstawienie street artu jako medium edukacyjnego wraz z całym wachlarzem możliwości, jakie otwiera przed refleksyjnymi, twórczymi pedagogami miasta, jest nowatorskim ujęciem na gruncie polskim. Sposób prowadzenia analiz wpisuje się w metodologię semiologii miasta, odwołującą się z jednej strony, do systemów znakowych, symbolicznych, semiotycznych, waloryzujących i mentalnych mieszkańców miast, z drugiej zaś, do paradygmatu sytuacji życia codziennego wraz z kategoriami aktora i teatru w ujęciu Goffmana40. Rozwijając tezę Toporowa o tym, że miasto jest tekstem, zauważamy, iż semiologia (czy też semiotyka) pozwala na jego interpretację przy użyciu bogatego instrumentarium41. Założenie, że znak w przestrzeni miejskiej jest pewnym bodźcem uruchamiającym w umyśle mieszkańca obraz innego bodźca, że funkcjonuje jako generator znaczenia, ma daleko idące konsekwencje pedagogiczne. Metodologia analizy przestrzeni miejskiej przy użyciu kategorii, jaką jest: „szata informacyjna miasta”, ma swoje źródła w myśli wielkiego polskiego socjologa A. Wallisa42 i kontynuowana jest w pracach badaczy z wielu dziedzin nauki polskiej, od kulturoznawstwa, przez językoznawstwo do socjologii43. Podjęcie problematyki graffiti i street artu jako specyficznych znaków obecnych w przestrzeni miejskiej, znaków możliwych dla pedagogicznego odczytania, jest próbą redefinicji sposobu ujęcia tego zagadnienia na gruncie nauki (gdyż sztuka swój ogląd street artu jako dzieła wandalizmu, zredefiniowała już jakiś czas temu44). Graffiti jest u swych źródeł i w swym najgłębszym wymiarze głosem młodych w mieście. Tekst, napisany wspólnie przeze mnie i wrocławskiego artystę street artu Konrada Iwanowskiego, stanowi otwarcie rozważań na temat relacji miasto – młodzież. Problemy dotyczące procesów marginalizacji młodzieży w przestrzeni wielkiego miasta i poszukiwanie pedagogicznych sposobów ich zaradzenia, podjęte w dalszej części tomu przez M. Prokosz, stanowią spójną narrację z tekstem K. Zajdla prezentującym wyniki badań wyborów edukacyjnych młodzieży z dużych i małych miast. W czasach merytokracji traktowanej jako aksjomat w Stanach Zjednoczonych i powoli przeszczepianej na grunt polski warto stawiać pytania o to, czy aby na pewno wszystko zależy wyłącznie 38 M. Nowak-Dziemianowicz, Oblicza nauczyciela, oblicza szkoły, Toruń 2001, s. 159. 39 Por. M. Mendel, Nauczyciele i rodzice jako sprzymierzeńcy, Gdańsk 2007. 40 Na podst. B. Jałowiecki, M.S. Szczepański, Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Warszawa 2006, s. 33.

41 Por. metafory semiotyczne miasta w: Z. Rykiel, Szata dezinformacyjna miasta, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Warszawa 2008, s. 142–143.

42 Por. A. Wallis, Socjologia wielkiego miasta, Warszawa 1979. 43 Por. wielość ujęć problemu w: B. Jałowiecki, W. Łukowski (red.), Szata informacyjna miasta, Warszawa 2008.

44 Por. wystawy graffiti w Tate Modern w Londynie, street artu w galerii Awangarda we Wrocławiu czy konferencja zorganizowana w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie 5 maja 2010 roku Instytucje sztuki wobec przestrzeni publicznej, gdzie podejmowano problem dialektycznego związku między street artem a muzeami czy galeriami.

02 miejskie wojny kor.indd 16

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

17

od jednostki, jej starań i uzdolnień lub ich braku. Miejsce życia i miejsce edukacji, szanse na rozwój, zagrożenie degradacją stanowią przedmiot rozważań autorów.

* * * Miasto starano się scharakteryzować za pomocą metafory laboratorium, modelu czy sceny. Miejskie wojny ukazują przestrzeń miejską jako pole bitwy, walkę wielu dyskursów. Miejsce ma ogromne znaczenie w procesach pedagogicznych ujmowanych jako praktyki wolnościowe. Wsłuchanie się w miejskie dyskursy, szczególnie tych grup, które są konsekwentnie zagłuszane, stanowiło cel rozważań podjętych przez autorów niniejszego tomu. Autorzy poszukiwali edukacyjnych odniesień w tekstach wielu miast, podejmowane przez nich problemy są bardzo zróżnicowane, podobnie jak szata informacyjna czy też krajobraz mentalny tych miejsc. Wierzymy jednak, że oprócz fascynacji miastem, przestrzenią i miejscem, otwartości na uczenie się w zetknięciu i bytowaniu w nich łączy te teksty coś jeszcze. Jako redaktor zaryzykuję uogólnienie, że wsłuchanie się w te dyskursy miejskie, które toczą się niejako pod powierzchnią jego szaty informacyjnej, pomogło nam wszystkim przemyśleć na nowo takie fundamentalne kwestie, jak wolność pojmowana jako coś zupełnie innego niż wolny wybór w konsumpcyjnym społeczeństwie. Odwaga, której potrzeba, by ją zdobywać wciąż na nowo, jest niezbywalnym warunkiem realizowania największego projektu, jaki każdy z nas ma przed sobą – bycia człowiekiem. Dyskursy miejskie grup, które są zagłuszane i marginalizowane, stanowią prawdziwą lekcję odwagi, która może pomóc przezwyciężyć nasz wrodzony lęk przed wolnością. Otwartość na to, by miasto nas uczyło, podobnie jak kompetencje przestrzenne, nie są wrodzone. Refleksyjność i krytyczne nastawienie do rzeczywistości stanowią dialektyczny związek z pedagogiką, są warunkiem, jak i celem procesów uczenia. Wielość dyskursów miejskich i ich pedagogiczne odniesienia z pewnością nie zostały wyczerpane w poniższych rozważaniach, jednak żywimy nadzieję, że podjęta problematyka otworzy kolejne ścieżki poznania i zrozumienia naszego świata życia, który stanowi przestrzeń wychowania. Praca nad tomem była z pewnością niezwykle rozwijająca dla autorów i redaktorki, żywimy nadzieję, że lektura będzie równie owocna. Jednocześnie zapraszamy do włączenia się w ten dyskurs czy to w ramach własnych publikacji, czy współpracując z naszym zespołem w pracy nad kolejną częścią cyklu.

Bibliografia Ainsworth S., Hardy C., Critical discourse analysis and identity. Why bother?, „Critical Discourse Studies” 2004, vol. 1, no. 2. Bauman Z., Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Instytut Kultury, Warszawa 1994. Bauman Z., Tożsamość. Rozmowy z Benedetto Vecchim, przeł. J. Łaszcz, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2007. Bianco D., Bruegel, Rzeczpospolita, Warszawa 2006. Bokszański Z., Tożsamości zbiorowe, wyd. 1, dodr. 3, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008. Buczyńska-Garewicz H., Miejsca, strony, okolice. Przyczynek do fenomenologii przestrzeni, Universitas, Kraków 2006.

02 miejskie wojny kor.indd 17

2011-01-27 22:49:14


18

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Kamila Kamińska

Davies N., Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego, Vratislavia, Breslau, Wrocław, Znak, Kraków 2002. Dijk van T.A., Badania nad dyskursem, [w:] Jasińska-Kania A. et al. (red.), Współczesne teorie socjologiczne, t. 2, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006. Dijk van T.A., Badania nad dyskursem, [w:] Duszak A., Fairclough N., Krytyczna analiza dyskursu. Interdyscyplinarne podejście do komunikacji społecznej, Universitas, Kraków 2008. Duszak A., Fairclough N. (red.), Krytyczna analiza dyskursu. Interdyscyplinarne podejście do komunikacji społecznej, Universitas, Kraków 2008. Eco U., The search for the perfect language, transl. by J. Fentress, Blackwell, Oxford–Cambridge 1995. Eliade M., Historia wierzeń i idei religijnych, przeł. S. Tokarski, t. 1, Pax, Warszawa 1997. Eliade M., Traktat o historii religii, przeł. J. Wierusz-Kowalski, Fundacja Aletheia, Warszawa 2009. Fairclough N., Wodak R., Krytyczna analiza dyskursu, [w:] Jasińska-Kania A. et al. (red.), Współczesne teorie socjologiczne, t. 2, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006. Frąckowiak T., Mosiek P., Radziewicz-Winnicki A. (red.), Społeczne procesy modernizacyjne w środowisku lokalnym średniego miasta. Doświadczenia i propozycje, Urząd Miejski Gminy Rawicz, Rawicz–Leszno 2005. Freire P., Pedagogy of the oppressed, transl. by M.B. Ramos, 30th ed., Continuum, New York 2000. Gadamer G., Prawda i metoda, przeł. B. Baran, Inter Esse, Kraków 1993. Heidegger M., Budować, mieszkać, myśleć, [w:] Heidegger M., Odczyty i rozprawy, przeł. J. Mizera, Baran i Suszczyński, Kraków 2002. Jałowiecki B. (red.), Miasto jako przedmiot badań naukowych w XXI wieku, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008. Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Gettoizacja polskiej przestrzeni miejskiej, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2007. Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2008. Jałowiecki B., Szczepański M.S., Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, wyd. 2 zm., Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006. Jarodzki P., O ulicznej wojnie, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, BWA, Wrocław 2008. Jasińska-Kania A., Łoziński S. (red.), Obszary i formy wykluczenia etnicznego w Polsce. Mniejszości narodowe, imigranci, uchodźcy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2009. Konflikt – Wykluczenie – Demokracja. Dawne i obecne formy wykluczenia społecznego w Europie. Perspektywy filozoficzne, konferencja naukowa Wrocław 27–28 maja 2008 roku [dyskusje i materiały pokonferencyjne]. Kunce A., Zlokalizować tożsamość!, [w:] Kalaga W. (red.), Dylematy wielokulturowości, Universitas, Kraków 2004. Kurantowicz E., O uczących się społecznościach. Wybrane praktyki edukacyjne ludzi dorosłych, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2007. Lewicka M., Miasto jako przedmiot badań psychologii, [w:] Jałowiecki B. (red.), Miasto jako przedmiot badań naukowych w początkach XXI wieku, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2008.

02 miejskie wojny kor.indd 18

2011-01-27 22:49:14


Wstęp • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

19

MacCannell D., Turysta. Nowa teoria klasy próżniaczej, przeł. E. Klekot i A. Wieczorkiewicz, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2002. Matyjas B. (red.), Formy pomocy dziecku i rodzinie w środowisku lokalnym. Materiały z konferencji naukowej, która odbyła się w Kielcach w dniach 22–23 maja 2001 roku, t. 2, Akademia Świętokrzyska, Kielce 2002. Mendel M., Kategoria miejsca w pedagogice, [w:] Mendel M. (red.), Pedagogika miejsca, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2006. Mendel M., Nauczyciele i rodzice jako sprzymierzeńcy, Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2007. Mendel M. (red.), Pedagogika miejsca, Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP, Wrocław 2006. Nowak-Dziemianowicz M., Oblicza nauczyciela, oblicza szkoły, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001. Pippin T., Apocalyptic bodies. The biblical end of the world in text and image, Routledge, London–New York 1999. Rewers E., Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta, Universitas, Kraków 2005. Rewers E., Miejskie laboratorium komunikacji transkulturowej, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2008. Rykiel Z., Szata dezinformacyjna miasta, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2008. Satterthwaite J., Atkinson E. (eds), Discourses of education in the age of new imperialism, Trentham Books, Stoke on Trent–Sterling 2005. Shaull R., Foreword, [w:] Freire P., Pedagogy of the oppressed, transl. by M.B. Ramos, 30th ed., Continuum, New York 2000. Sosnowski T., Zainteresowanie ojców procesem wychowania dzieci w rodzinach miejskich, [w:] Muchacka B. (red.), Rodzina w kontekście współczesnych problemów wychowania, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2008. Suckale R. et al., Masterpieces of Western art. A history of art in 900 individual studies from the Gothic to the present day. P. 1, From the Gothic to Neoclassicism, ed. by I.F. Walther, Taschen, Köln 2002. Toporow W., Miasto i mit, przeł. B. Żyłko, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2000. Toporow W., Przestrzeń i rzecz, przeł. B. Żyłko, Universitas, Kraków 2003. Urry J., Socjologia mobilności, przeł. J. Stawiński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009. Wallis A., Socjologia wielkiego miasta, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967. Wilk T., Dyrda B., Odpowiedzialność społeczno-wychowawcza dorosłych wobec dzieci i młodzieży w przestrzeni małego miasta, [w:] Tokárová A. (ed.), Sociálna pedagogika, sociálna práca a sociálna andragogika. Aktuálne otázky teórie a praxe, Prešovská univerzita, Prešov 2008. Wodak R., Meyer M. (eds), Methods for critical discourse analysis, 2nd ed., Sage, London– Thousand Oaks, 2009. Woźny J., Symbolika przestrzeni miejsc grzebalnych w czasach ciałopalenia zwłok na ziemiach polskich. Od środkowej epoki brązu do środkowego okresu lateńskiego, Wydawnictwo Uczelniane WSP, Bydgoszcz 2000. Żuk P. (red.), Europa w działaniu. O szansach i zagrożeniach dla projektu europejskiego, Oficyna Naukowa, Warszawa 2007.

02 miejskie wojny kor.indd 19

2011-01-27 22:49:14


02 miejskie wojny kor.indd 20

2011-01-27 22:49:14


[

[

Niemy krzyk wykluczonych

To jest wojna. Wojna ze wszystkimi swoimi regułami i ich brakiem. Wojna o dostęp, wojna o przestrzeń publiczną. Dla jednych jest to wojna o dominację, dla innych o demokrację. Wojna, która toczy się na placach i ulicach naszych miast, na ścianach domów i na każdym wolnym skrawku czegokolwiek. Paweł Jarodzki, O ulicznej wojnie

02 miejskie wojny kor.indd 1-21

2011-01-27 22:49:15


02 miejskie wojny kor.indd 1-22

2011-01-27 22:49:16


Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

Unia Europejska w Afryce, czyli o życiu w miastach na granicy cywilizacji Ceuta i Melilla – zwane przez niektórych ostatnim bastionem hiszpańskiego imperializmu1, są żywym przykładem szczególnie ostatnio popularnej metafory, a mianowicie „Twierdzy Europa”2. Stanowią część hiszpańskiego terytorium znajdującego się na kontynencie afrykańskim. Te dwa miasta, często nazywane w literaturze bliźniaczymi3, mogą stać się zarówno celem pasjonujących wypraw turystycznych, jak i przedmiotem pogłębionych analiz socjopedagogicznych. Co je wyróżnia? Jak pisze Peter Gold w swojej książce poświęconej im obu: „Anomalność położenia tych dwóch enklaw polega na tym, że geograficznie znajdują się one na kontynencie afrykańskim, lecz politycznie i w wielu innych aspektach są częścią Europy”4. Poza tym szczególnym położeniem geopolitycznym łączy je wiele cech, jak wspólna historia, zbliżona liczebność i skład etniczny, a przez to zmagają się one z podobnymi problemami. Ich granice stanowią jedyną lądową granicę między Unią Europejską a Afryką. Na obszarze tych dwóch miast prowadzą trudną koegzystencję dwie nacje: hiszpańska wyznania katolickiego oraz muzułmanie z Rifu (regiony Maroka, na którego peryferiach leży Melilla). Pozostają pod administracyjną i wojskową władzą większości hiszpańskiej, choć mniejszość muzułmańska zyskuje coraz więcej praw i począwszy od 1995 roku, kiedy oba te miasta uzyskały status autonomiczny, może także wpływać na politykę. „Chociaż pod wieloma względami Melilla jest ich (tj. Hiszpanów – przyp. własny) miastem, czują, że są uwięzieni w pułapce między różnymi światami. Są dosłownie na granicy Hiszpanii i Maroka, lecz jednocześnie są upchnięci na obszarze granicznym między Europą a Afryką, między światem chrześcijańskim a muzułmańskim, między – we własnych oczach – cywilizacją a barbarzyństwem, między porządkiem a chaosem”5. Co więcej, przypadek Ceuty i Melilli jest o tyle ciekawy, że jak twierdzi Jaume Castan 1 2 3 4 5

H. Driessen, On the Spanish-Moroccan frontier. A study in ritual power and ethnic, New York 1992. J.C. Pinos, Identity challenges affecting the Spanish enclaves of Ceuta and Melilla, „NORDLIT”, 2009, nr 24, s. 65–80. P. Gold, Europe or Africa, Liverpool 2000; J.C. Pinos, Identity challenges…, op. cit.; H. Driessen, On the Spanish-Moroccan frontier…, op. cit. Ibidem, s. 152 (tłum. własne). H. Donnan, T.M. Wilson, Granice tożsamości, narodu, państwa, Kraków 2007, s. 97.

02 miejskie wojny kor.indd 1-23

2011-01-27 22:49:16


24

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

Pinos z Queen’s University Belfast, mamy tu do czynienia z granicą w trzech różnych obszarach. Po pierwsze, granice wewnątrz samej enklawy, czyli podział na dzielnice chrześcijańskie i muzułmańskie. Po drugie, granica narodowa pomiędzy Hiszpanią a Marokiem (czyli ta, na której wzniesiono mur). Istnieje też trzecia granica, chyba najważniejsza, granica zewnętrzna Unii Europejskiej i krajów Maghrebu, będąca nie tylko granicą polityczną (podobnie jak np. nasza wschodnia granica), ale również granicą cywilizacji zachodniej i muzułmańskiej6. Ceuta i Melilla, jak wszystkie miasta, to twory o skomplikowanej strukturze, o dużym zagęszczeniu ludności, a co za tym idzie – intensyfikacji problemów. „Zewnętrzna organizacja życia miejskiego może wspierać lub przeszkadzać w pedagogicznym zamieszkaniu. Miasto tym bardziej nadaje się do zamieszkania im bardziej jest edukacyjne, nie tylko w formalnym sensie, to znaczy im więcej jest w nim nie tyle budynków szkolnych, ile przestrzeni dla spotkań, twórczości, nauki […]”7. Oczywiście ta wizja jest pewnym ideałem, od którego współcześnie raczej zdajemy się oddalać niż przybliżać. „Typowe »lęki miejskie«, w odróżnieniu od strachu, który niegdyś prowadził do budowy miast, koncentrują się na »wrogu wewnętrznym«. Ten rodzaj lęku powoduje, że mniej uwagi poświęca się nienaruszalności i pomyślności miasta jako całości – zbiorowej własności, zbiorowej gwarancji jednostkowego bezpieczeństwa – niż odizolowaniu i umocnieniu własnego domostwa wewnątrz miasta”8. Celem niniejszego artykułu jest przedstawienie dwóch wybitnie podzielonych przestrzeni miejskich, zastanowienie się nad problemem wykluczenia zamieszkujących je mniejszości; wskazanie obszarów jej marginalizacji, nie tylko fizycznej (gettoizacji), ale również edukacyjnej; wskazanie na to, że dwie społeczności, mieszkające na niewielkim przecież obszarze tych dwóch średniej wielkości miast żyją jednak osobno. Pierwsze z tych miejsc, Ceuta (pełna hiszpańska nazwa to Ciudad Autónoma de Ceuta), jest eksklawą9 na terytorium Maroka. Zajmuje powierzchnię ledwie około 18,5 tys. km2, z liczbą mieszkańców wynoszącą 76 10010 osób. Oficjalna liczba mniejszości muzułmańskiej w tym mieście wynosi ok. 24 tys. osób11. Co istotne, pod względem administracyjnym Ceuta od 1995 roku jest miastem autonomicznym, z własnym rządem oraz partiami politycznymi. Oznacza to, że mniejszość muzułmańska posiada w enklawie, swoje demokratycznie wybierane przedstawicielstwo polityczne. Uprzednio miasto należało do hiszpańskiej prowincji Kadyks. W Ceucie znajduje się najbliż6

J.C. Pinos, Building fortress Europe? Schengen and the cases of Ceuta and Melilla, Belfast 2009, s. 13–14. 7 K. Maliszewski, Pedagogicznie mieszka człowiek, [w:] Kurek J., Maliszewski K. (red.), Miasto i czas, Chorzów 2008, s. 28. 8 Z. Bauman, Globalizacja, Warszawa 2000, s. 59. 9 eksklawa (łac. ex = z, od + clavi s = klucz, zamek) polityczne, administracyjne terytorium danego kraju nieleżące w obrębie jego głównego obszaru. Zob. M. Jarosz, Słownik wyrazów obcych, red. Irena Kamińska-Szmaj, Warszawa 2001. 10 Strona internetowa miasta Ceuty: http://www.ceuta.es/servlet/ContentServer?isP=CI-InfoUtilPage&pagename=CeutaIns%2FPage%2FLocalizacionDemografica&p_pag=LocDemograficaPage&cid=, [dostęp: 10 stycznia 2010]. 11 J. Jordan, H. Trujillo, Favorable situations for the jihadist recruitment. The neighborhood of Principe Alfonso (Ceuta, Spain), „Jihad Monitor Occasional Paper” 2006, no. 3.

02 miejskie wojny kor.indd 1-24

2011-01-27 22:49:16


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

25

szy Europie port afrykański i baza marynarki wojennej, duży kontyngent wojsk hiszpańskich oraz lądowisko dla helikopterów (brak lotniska). Od Półwyspu Iberyjskiego dzieli ją zaledwie 20 km, które prom (do portu w Algecires) pokonuje w około 40 minut (dzięki rządowym dotacjom mieszkańcy Ceuty płacą tylko niespełna połowę ceny biletu). Ceuta, ze względu na swoje strategiczne położenie, była od wieków obiektem zainteresowania. Znajduje się na jednym z dwóch tak zwanych słupów Herkulesa (drugim jest Gibraltar, który stanowi część Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii, posiadając własną walutę – funt gibraltarski). Od VIII wieku Ceuta była miastem arabskim przejętym z rąk rzymskich. Do europejskiego kręgu kulturowego wróciła w 1415 roku, gdy została zdobyta przez portugalskiego króla Jana I. Hiszpańska obecność w tym mieście datuje się od 1580 roku, kiedy to zostało ono odebrane Portugalczykom. Było tak aż do roku 1640, kiedy to w czasie wojny Portugalia odzyskała miasto. O przynależności Ceuty do Hiszpanii zadecydował tak zwany traktat lizboński – w 1699 roku król Alfons VI oficjalnie oddał Ceutę Karolowi II, jednakże miasto nadal posiadało swój symbol na portugalskim godle. Jednak Ceuta wciąż była obiektem zatargów z sułtanatem Maroka. Kiedy zakończyła się wojna z Marokiem w 1860 roku, zdecydowano, że trzeba zbudować fortyfikację, aby móc nadzorować strefę graniczną. Gdy w 1956 roku Maroko uzyskało niepodległość, Ceuta została przyłączona do Hiszpanii jako integralna część jej terytorium, a od 1995 roku jest miastem autonomicznym. Tab. 1. Zmieniający się skład religijno-etniczny w Ceucie i Melilli na przestrzeni ostatnich 135 lat Ceuta Rok

Ogólna liczba mieszkańców

1875

Melilla

Liczba muzułmanów (skład procentowy)

Ogólna liczba mieszkańców

91 (0,9%)

Liczba muzułmanów (skład procentowy) –

1877

9703

1517

1887

10 744

3539

– 39 852 62 614 – 81 182 79 586 64 942 – 58 449 52 388

– 95 (0,2%) 932 (1,5%) – 6277 (7,7%) 7626 (9,5%) – 14 174 (21,8%) 11 105 (19%) 17 824 (34%)

1888 – 204 (1,9%) 1910 23 907 – 1930 50 614 – 1935 – 1717 (5,3%) 1950 59 936 – 1960 73 182 7102 (9,7%) 1970 67 187 – 1975 – – 1981 70 864 – 1986 65 151 15 002 (23%) Źródło: P. Gold, Europe or Africa…, op. cit., s. 92.

Melilla, zwana często bliźniaczym miastem Ceuty, ma prawie identyczną powierzchnię i populację. Jej powierzchnia to 12 300 km². Liczba mieszkańców w roku 2008 wy-

02 miejskie wojny kor.indd 1-25

2011-01-27 22:49:16


26

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

niosła 71 448 osób12. Ludność pochodzenia arabskiego stanowi w tym mieście ponad 1/3 mieszkańców, istnieje tam również około tysięczna diaspora żydowska oraz mniejszość hinduistyczna. Dzięki temu w tym średniej wielkości mieście znajdują się świątynie aż czterech wyznań. Historia tego miasta przypomina dzieje Ceuty, jednakże jest w posiadaniu Hiszpanii prawie dwieście lat dłużej. Założona została jako fenicka osada o nazwie Rusaddir. Następnie weszła w skład Imperium Rzymskiego, aby wraz z upadkiem jego zachodniej części stać się własnością Wandalów. W VIII wieku do Melilli dotarli Arabowie. W 1497 roku Melilla została zajęta przez Hiszpanów, dowodzonych przez księcia Guzmana el Bueno. Było to już po zdobyciu Granady, ostatniego bastionu islamu na Półwyspie Iberyjskim. Od tego czasu Melilla stanowiła integralną część Hiszpanii. Po przejęciu Ceuty od Portugalczyków stała się jedną z dwóch północnoafrykańskich posiadłości Madrytu. Jednak aż do 1927 roku Hiszpanie z Melilli mieli problemy z berberyjskimi plemionami zamieszkującymi jej okolice. Z kolei dziesięć lat później Melilla była jednym z przyczółków, z których na Półwysep Iberyjski wyruszyli żołnierze generała Francisco Franca, aby ich caudillo zdobył władzę w Madrycie. To w Maroku Hiszpańskim stacjonowały wierne mu oddziały złożone z marokańskich muzułmanów. Do 1995 roku Melilla była częścią prowincji Malagi. Następnie uzyskała autonomię, podobną do tej, którą otrzymała Ceuta.

Granica państwowa – granica cywilizacji Rząd Maroka wielokrotnie wzywał Hiszpanię do zwrócenia suwerenności Ceucie i Melilli, wraz z paroma niezamieszkanymi wysepkami, takimi jak Isla Perejil (pol. Pietruszka), o którą w 2002 roku (po założeniu na niej marokańskiej bazy wojskowej) toczył się regularny spór z udziałem hiszpańskich jednostek specjalnych i marynarki wojennej. Groźba otwartej wojny została zażegnana dzięki mediacji USA13. Sytuacja Ceuty i Melilli często porównywana jest z geopolityczną sytuacją przeciwległego Gibraltaru, jednak rząd Hiszpanii zawsze stanowczo stwierdzał, że zarówno Ceuta, jak i Melilla są integralną częścią państwa hiszpańskiego i takimi pozostają od XV wieku. Gibraltar jako terytorium zamorskie Wielkiej Brytanii nie jest i nigdy nie był bezpośrednią częścią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Pomimo wielokrotnych starań Maroka enklawy te nie zostały umieszczone na liście terytoriów, które powinny zostać zdekolonizowane w myśl postanowień Organizacji Narodów Zjednoczonych. Na liście tej znajduje się osiemnaście terytoriów (w tym Gibraltar14 oraz okupowana przez Maroko Sahara Zachodnia), ale nie ma na niej ani Ceuty, ani Melilli. Nie trzeba dodawać, że sytuacja obu enklaw jest czynnikiem poważnie pogarszającym wzajemne stosunki Maroka i Hiszpanii. Jak zasygnalizował Jaume Castan Pinos, granica pomiędzy Ceutą i Melillą a Marokiem nie jest tylko jedną z wielu spornych granic politycznych na naszym globie. Jest granicą zewnętrzną Unii Europejskiej, dodatkowo, w odróżnieniu od naszej wschodniej granicy, jest 12 http://www.citypopulation.de/php/spain-melilla.php, [dostęp 10 marca 2010]. 13 Bitwa o Pietruszkę, „Newsweek” 21 lipca 2002, http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/ bitwa-o-pietruszke,26613,1, [dostęp 15 kwietnia 2010].

14 http://www.un.org/Depts/dpi/decolonization/trust3.htm, [dostęp 10 stycznia 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 1-26

2011-01-27 22:49:16


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

27

również granicą dwóch zupełnie różnych kręgów cywilizacyjnych. Warto w tym miejscu dodać, że niewątpliwie Maroko jest jednym z bardziej liberalnych krajów arabskich oraz jednym z lepiej rozwiniętych krajów Afryki. Nie zmienia to jednak faktu, że panuje tam monarcha dziedziczny, będący jednocześnie zwierzchnikiem duchowym kraju, a prawa kobiet, choć w tym względzie nastąpiła znacząca poprawa, nie są jednak respektowane w rozumieniu zachodnioeuropejskim. Dodatkowo, samo Maroko posiada poważne problemy międzynarodowe po zaanektowaniu (nomen omen dawniej Hiszpańskiej) Sahary Zachodniej. W wyniku tego tysiące ludzi do dziś mieszkają w obozach dla uchodźców, Maroko nadal nie kontroluje całości tego pustynnego terytorium. Znajduje się w stanie konfliktu z Algierią (popierającą powstanie niezależnej Sahary Zachodniej. W związku z tym od wielu lat lądowa granica Maroka z Algierią pozostaje zamknięta. Zygmunt Bauman, opisując sytuację współczesnych uchodźców i emigrantów ekonomicznych, używa metafory ludzkich odpadów, istot nigdzie i przez nikogo niechcianych, wyrzuconych z własnych miejsc przez wojny, kataklizmy, biedę i głód. Biedacy nie mają swojego miejsca, zewsząd są odpychani i wypędzani. „Ani sąsiednie, ani dalekie kraje nie przyjmą już z własnej woli tych nadprogramowych osób, nie dadzą się tak łatwo zmusić do udzielenia im gościny”15. Wznosi się więc zasieki i mury, inwestuje w nowoczesne łodzie patrolujące, które pod pretekstem ratowania odholowują ich łajby, tratwy i łódeczki na ląd kraju tranzytowego. Przypadek Ceuty i Melilli jest ciekawym potwierdzeniem tezy, jaką podnosi wielu lewicujących politologów i socjologów, między innymi właśnie Zygmunt Bauman czy Naomi Klein16, o powstaniu „Twierdzy Europa”. Wrogiem, którego mają zatrzymać owe fortyfi kacje, nie są jednak uzbrojone po zęby armie, ale wyzuci ze wszystkiego ludzie, uciekający z Afryki przed chaosem, przemocą i nędzą, za którą państwa europejskie, poprzez lata kolonialnego wyzysku są współodpowiedzialne. Trafnie podsumował to, moim zdaniem, Bauman, pisząc: „Ryglując szczelnie swoje posiadłości, przed tłumami stukającymi do bram, i robiąc zarazem niewiele, o ile w ogóle cokolwiek, aby osłabić ów napór przez usunięcie jego przyczyny”17. Problem właśnie polega na tym, że Europa koncentruje się na przeciwdziałaniu doraźnym skutkom jej długofalowych błędów z przeszłości. Frontex (European Union Agency) – Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich – dostaje pieniądze na uszczelnianie granic, takich jak ta w Ceucie i Melilli, a pomoc rozwojowa w ramach krajów stowarzyszonych z Unią Europejską (Maroko przecież do nich należy) pozostaje dalej na mizernym poziomie. „Joseph Stiglitz przypomniał niedawno ministrom gospodarki, przygotowującym się do spotkania w Cancun, że średnie europejskie dopłaty do każdej unijnej krowy wynoszą około dwóch dolarów dziennie, więc tyle, ile kwota, za którą miliardy ludzi muszą codziennie utrzymać się przy życiu”18. Warto w tym miejscu uświadomić sobie ogromną przepaść ekonomiczną pomiędzy Hiszpanią a Marokiem. Granica, o której mowa, jest najbardziej niezbalansowaną granicą na świecie, to znaczy różnica w dochodzie narodowym na głowę mieszkańca 15 16 17 18

Z. Bauman, Europa, Kraków 2005, s. 30. N. Klein, Fortress Continents, „Guardian” 2003, 16 January. Z. Bauman, Europa…, op. cit., s. 32. Ibidem, s. 32.

02 miejskie wojny kor.indd 1-27

2011-01-27 22:49:16


28

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

w Hiszpanii i w Maroku wynosi 11:1 (w Hiszpanii jest to suma 31 141 dolarów na osobę, a w Maroku 2 847 dolarów na osobę)19. Dla porównania różnica siły nabywczej USA i Meksyku (a więc granica, która często uchodzi za najbardziej ostrą) wynosi 4:1. Drzwi tej twierdzy zostały jednak w pewien sposób uchylone, znowu zgodnie z ekonomicznymi interesami Europy. Na podstawie specjalnej klauzuli w traktacie z Schengen marokańscy mieszkańcy przygranicznych prowincji (dla Ceuty jest to Tetuán, dla Melilli natomiast Nador) są zwolnieni z obowiązku posiadania wizy zezwalającej na wjazd do enklawy. Została tu stworzona, znana socjologicznie i kulturoznawczo, kategoria pogranicza. Pewna wąska grupa ludzi jest uprzywilejowana we wzajemnych stosunkach handlu i wymiany. Oczywiście, mowa jest tu o ułatwieniach dla Marokańczyków, gdyż każdy mieszkaniec Unii Europejskiej, niezależnie czy z Ceuty, czy z Bułgarii, może wjechać do Maroka na podstawie ważnego paszportu, nie potrzebując żadnej wizy. Marokańczycy na podstawie swojego ważnego paszportu nie mogą przepłynąć promem do Hiszpanii, tam już potrzebują wiz. Naturalna granica, granica morska, pozostaje jak przed laty barierą. Wszyscy pasażerowie wsiadający na prom w Ceucie płynący do Algeciras (oba porty leżą na terytorium Hiszpanii) są szczegółowo sprawdzani. Po co więc wprowadzono zwolnienia wizowe dla Marokańczyków, ważne tylko na te dwa miasta? Dzięki temu oraz faktowi, że obie enklawy stanowią strefę bezcłową, alkohol, benzyna, papierosy są bajecznie tanie. Codziennie więc ponad 30 tys. Marokańczyków przekracza tę granicę, szmuglując towary czy wynajmując się do nielegalnej pracy na terenie obu miast, często za mniej niż dziesięć euro dziennie20. This unorthodox trade is estimated at 440 million Euro (data from 2006) in Melilla (which represents over 40% of the local economy according to the Government Delegation), and 500 million Euro in Ceuta. If we take the illegal trade into account, Spain becomes the main trade partner for Morocco. The latter also benefits from the illegal trade since it supports 45 000 direct jobs and 400 000 indirect jobs21.

Nic dziwnego, że władze autonomiczne w Ceucie i Melilli chcą poszerzenia porozumienia o zwolnieniach wizowych dla wszystkich obywateli Maroka. Jest i druga strona medalu. Wzrost liczby arabskich mieszkańców czy nawet turystów handlarzy w tych hiszpańskich miastach powoduje eskalację, powszechnych już obaw o marokanizację obu miast.

Miasta podzielone Na podstawie hiszpańskiego prawa obywatelstwo tego kraju otrzymuje jedynie osoba, której przodkowie są Hiszpanami. Jednak wyjątek stanowią właśnie Ceuta i Melilla, gdzie po protestach mniejszości muzułmańskiej zaczęło obowiązywać prawo ziemi. Oznacza to, że urodzeni w tych miastach otrzymują hiszpańskie obywatelstwo bez względu na po19 Na podstawie danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego. http://www.imf.org/external/ datamapper/index.php, [dostęp: 2 stycznia 2010].

20 Więcej: J.C. Pinos, Building…, op. cit. 21 Ibidem, s. 70.

02 miejskie wojny kor.indd 1-28

2011-01-27 22:49:16


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

29

chodzenie rodziców. Jednak mniejszość ta jest ofiarą działającej na wielu płaszczyznach stygmatyzacji i defaworyzacji. Pierwszym i najbardziej oczywistym elementem wykluczenia jest płaszczyzna ekonomiczna. „Mniejszość muzułmańska obu miast jest młoda oraz szczególnie dotknięta bezrobociem (30% muzułmanów pracuje w szarej strefie)”22. Ponadto brak muzułmanów w stacjonującej licznie w obu enklawach hiszpańskiej armii i policji. Przywodzi to na myśl podobny przypadek w Irlandii Północnej, gdzie do niedawna wszystkie służby cywilne składały się wyłącznie z przedstawicieli protestantów. Oczywiście muzułmanie posiadają reprezentację polityczną w obu enklawach oraz zakładają stowarzyszenia, jednak doskwiera brak mediów lokalnych w języku arabskim. Najważniejszym jednak obszarem wykluczenia jest język, który jak wiadomo, odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu tożsamości jednostki. „Scholaryzacja odbywa się wyłącznie w języku hiszpańskim, stąd brak dostępu do arabskiego języka literackiego, a w konsekwencji jego znajomości. Muzułmanie z Ceuty i Melilli nie są w stanie czytać po arabsku, a przecież język ten jest obowiązkowym nośnikiem religii muzułmańskiej”23. Warto podkreślić, że według Noticas de Al-Ándalus w 2001 roku 75% dzieci urodzonych w enklawie pochodziło z rodzin muzułmańskich. Oczywiście ma to związek z tym, że przyrost naturalny wśród rodzin arabskich jest wyższy niż w przypadku rodzin hiszpańskich. Kolejnym obszarem wykluczenia jest edukacja. „W szkołach podstawowych w Ceucie co najmniej 50% uczniów to dzieci z rodzin muzułmańskich, w średnich niecałe 16%. Studiować będzie 80% uczniów niemuzułmańskich, a spośród dzieci muzułmańskich zaledwie 20%. […]. Na 730 nauczycieli szkół publicznych w tym mieście w 1996 roku było zaledwie dwóch pochodzących stamtąd muzułmanów”24. Podobnie rzecz się ma w Melilli, gdzie uczy się na różnych szczeblach edukacji ponad 15 tys. osób. Ciekawy jest tam również ponaddwukrotny wzrost liczby uczniów niemających obywatelstwa hiszpańskiego (więc nowo przybyłych, nieurodzonych w enklawie). Ilustruje to poniższa tabela. Tab. 2. Oficjalnie zarejestrowani uczniowie pochodzenia niehiszpańskiego w Melilli Rok szkolny 2005/2006

Rok szkolny 1999/2000

Przedszkole

118

80

Szkoła podstawowa

380

207

Gimnazjum

229

176

Szkoła średnia

41

29

Inne

349

46

Razem

1117

538

Źródło: M.J.A. Marmolejo, M.Á.M. Alonso, Statistical and comparative analysis of education in Melilla (Spain), „Revista Investigación Operacional” 2009, vol. 30, no. 2, s. 149–155.

22 R. Szymański, Muzułmanie w Hiszpanii, [w:] Parzymies A. (red.), Muzułmanie w Europie, Warszawa 2005, s. 467.

23 Ibidem. 24 M. Flores-Fuente, Hacia un nuevo modelo de escuela pública en Ceuta. Análisis y propuestas, „WerdeIslam” 1996, nr 4, s. 11–28. Za: R. Szymański, Muzułmanie w Hiszpanii…, op. cit., s. 468.

02 miejskie wojny kor.indd 1-29

2011-01-27 22:49:16


30

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

W świetle uprzednich rozważań nie jest niczym dziwnym, że aż 800 osób, a więc znakomita większość spośród tych uczniów, posiada marokańskie obywatelstwo. Do tego dochodzą osoby pochodzenia arabskiego urodzone już w enklawie. Na tym tle znamienny jest fakt, że do 2000 roku (pomimo podpisanych porozumień) państwo nie zatrudniało na etacie nauczycieli religii muzułmańskiej, a tym samym mniejszość muzułmańska w całej Hiszpanii nie miała możliwości uczenia się swojej religii w państwowych placówkach oświatowych. „W roku 2001 MEN po raz pierwszy zaaprobowało kandydatów z listy przedstawionej przez CIE25 […]. Przyznano osiemnaście etatów w Ceucie i Melilli, a przecież połowa uczniów tamtejszych placówek to muzułmanie”26. Historia społeczna nie jest tylko zapisana na kartach książek, czasopism czy dokumentów. Można ją też wyczytać z przestrzeni miejskiej, która pełna jest świadectw obiektów architektonicznych czy pomników tego, jak dane społeczności rozumiały swoją historię lub jak postrzegają swą teraźniejszość. Ludzie, poruszając się w przestrzeni miejskiej, właśnie z nimi obcują na co dzień i często nieświadomie pozostają pod ich wpływem choćby dlatego, że to one zakreślają granice, w których ludzie się poruszają. Sama architektura współczesna nie pozostaje wolna od ideologii i staje się komunikatem określonego sposobu myślenia, próbuje bowiem odzwierciedlić znaczenie, jakie niesie ze sobą przeznaczenie danego budynku. Jak udowadniał Michel Foucault, dyskurs polityczny jest zarazem dyskursem historycznym, a każdy dyskurs historyczny staje się dyskursem władzy w tym sensie, że każde wykorzystanie historii staje się wykorzystaniem historii przeciw komuś innemu27. Urbanistyka i architektura Ceuty oraz Melilli stanowi silne odzwierciedlenie wewnętrznych podziałów i dysproporcji. Przestrzeń tych niewielkich obszarów zdaje się podzielona kolejnymi granicami. Oba ośrodki składają się zasadniczo z dwóch elementów: chrześcijańskiego, kulturowo ukształtowanego przez Hiszpanię, i muzułmańskiego, pochodzenia marokańskiego. Ponadto sytuacja społeczno-ekonomiczna tych miast może być doskonale odczytana na podstawie samego układu urbanistycznego. Średniowieczna Ceuta, będąc miastem muzułmańskim, posiadała swój rdzeń, czyli tak zwaną medinę28 na najwęższej części wcinającego się w morze półwyspu, stanowiącego jeden z dwóch starożytnych słupów Herkulesa. Aż do podboju portugalskiego rozrastała się stopniowo w kierunku wschodnim i zachodnim. Dzielnice te przestały istnieć po 1640 roku, kiedy to miasto stało się fortecą, ograniczoną do pierwotnego obszaru mediny, który obejmował zamek, katedrę, kościół oraz główną ulicę, wybiegającą poza mury w kierunku zachodnim. Dwa wieki później miasto, będąc już terenem Hiszpanii, ponownie zaczęło rozwijać się w kierunku zachodnim29. Na przełomie XIX i XX wieku w centrum miasta architektura hiszpańska zdominowała starszą zabudowę, w tym także muzułmańską. Jest to zjawisko zdecydowanie bardziej widoczne w układzie urbanistycznym Melilli, która już od 1497 roku rozwijała się jako miasto hiszpańskie. W tym mieście wyznaczono pod ko25 CIE – Comunidad Islámica en España z siedzibą główną w Granadzie, organizacja działająca na rzecz muzułmańskich mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego.

26 R. Szymański, Muzułmanie w Hiszpanii…, op. cit., s. 470. 27 M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa, Warszawa 1998. 28 Medina – arabskie słowo pochodzenia aramejskiego, oznaczające miasto, a wywodzące się od Medyny (Jasrib). J. Danecki, Kultura i sztuka islamu, Warszawa 2003, s. 226.

29 J. Correia, Ceuta, Tangier and El Jadida: Muslim cities „interrupted”, „Proceedings of the Society of Architectural Historians. Annual Meeting” 2008.

02 miejskie wojny kor.indd 1-30

2011-01-27 22:49:16


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

31

niec XIX wieku wiele ulic przecinających się pod kątem prostym, podzielonych na regularne kwatery, które wypełniły kamienice i budynki użyteczności publicznej, przybrane w kostium eklektyczny, klasycyzujący czy kilku odmian neostyli. Przeważająca ich ilość ukształtowana została w nurcie art déco, na terenie tak zwanego złotego trójkąta w samym sercu miasta. Rytm konstrukcji, florystyczna ornamentyka, kontrasty światłocieniowe i wiele więcej zaoferował miastu na początku lat 20. XX wieku Enrique Nieto, architekt przybyły z kontynentalnej Hiszpanii, autor wielu obiektów w Melilli30. W wielu przypadkach widać nawiązania do realizacji Gaudiego czy Luisa Domènecha i Montanera. Całość tej historycznej architektury przenika się z kilkoma zabytkami z okresu wcześniejszego i współczesną zabudową mieszkalną. Wszystko utrzymane zostało w duchu sztuki europejskiej. Tym silniejszy pozostaje kontrast, gdy porówna się tę zabudowę z muzułmańską, w przeważającej części ukształtowaną w XX wieku, przestrzenią obu ośrodków. Na północny zachód od centrum Melilli w miejscu, gdzie stoi główny meczet, krajobraz miasta zmienia się powoli, aczkolwiek radykalnie. Bogato dekorowane kamienice ustępują miejsca niskiej, oszczędnej zabudowie. Pojawia się coraz więcej meczetów, szerokie promenady przechodzą w wąskie uliczki, początkowo położone równolegle do siebie w sposób regularny, im dalej jednak na zachód, tym bardziej zabudowa staje się chaotyczna i ściśnięta. W Ceucie ta wewnętrzna granica dwóch światów wydaje się bardziej uderzająca niż w Melilli. Ceuta obrazuje gwałtowne zderzenie dwóch systemów urbanistycznych, a jednocześnie kulturowych. Oprócz strefy chrześcijańskiej w centrum miasta łagodniej przechodzącej w muzułmańską ku jego zachodnim krańcom (podobnie jak w Melilli), na południowy zachód od miasta znajduje się zupełnie odseparowana od reszty miasta dzielnica Principe Alfonso. Jest to przestrzeń pozostająca pod każdym względem w silnym kontraście z pozostałą zabudową. Według J. Jordana i H. Trujillo, ten pozbawiony konstrukcji urbanistycznej teren stanowi istne getto. Ten fragment przestrzeni miejskiej stanowi doskonałą ilustrację marginalizacji zamieszkującej go społeczności muzułmańskiej (12 tys., co stanowi połowę ich stanu liczebnościowego w Ceucie)31. Dwu- i trzykondygnacyjne budynki ściśle do siebie przylegające wzniesione zostały wzdłuż chaotycznie wyznaczonych wąskich uliczek. Uderza brak planu architektonicznego oraz prowizoryczność wykończenia. Obiekty wzniesione zostały z reguły z najprostszych materiałów. Kontrastują żywą kolorystyką oraz brakiem jakiejkolwiek dekoracji architektonicznej z reprezentacyjnym założeniem urbanistycznego centrum miasta. Podobny przykład gettoizacji mniejszości muzułmańskiej możemy odnaleźć w Melilli, gdzie część wyznawców islamu zamieszkuje adekwatną do Principe Alfonso dzielnicę, la Canadę. W obu przypadkach w zestawieniu europejskich centrów miast z muzułmańskimi przedmieściami widoczne stają się dysproporcje ekonomiczne. Najbiedniejsze dzielnice zamieszkują głównie uchodźcy z Maroka i innych części Afryki, co tłumaczy specyfikę samej architektury owych gett. Koresponduje ona z ideą tradycyjnego miasta arabskiego. W średniowieczu również nie posiadały one ścisłego planu zabudowy przestrzeni mieszkalnej, starannie projektowano tylko budynki użyteczności publicznej, meczety oraz mury 30 http://www.melillaturismo.com/ingles/modernista.htm, [dostęp: 19 listopada 2009]. 31 J. Jordan, H. Trujillo, Favourable…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 1-31

2011-01-27 22:49:16


32

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

obronne. Te obiekty wykonywano z najlepszych materiałów, używając dodatkowych elementów dekoracyjnych (mozaik, ornamentów, urozmaiconych elementów w obrębie bryły architektonicznej). Przed głównym meczetem wyznaczano obszerniejszy plac. Podobnie osobno wydzielano bazar, który, zaraz po obiektach sakralnych, pełnił funkcję centrum społecznego32. Taka struktura miast arabskich przyjęła się między innymi na terytorium Afryki Północnej i funkcjonuje po dziś dzień, czego najlepszym przykładem jest odległe o około 300 km od obu enklaw miasto Fez. Muzułmańskie przestrzenie obu enklaw wykazują wiele cech wspólnych z ideą miasta arabskiego, choć brakuje w nich otwartej przestrzeni w okolicach meczetów oraz wyodrębnionych części handlowych. Głównie zaś swą żywą kolorystyką przywodzą na myśl współczesną arabską architekturę Maghrebu. Urbanistyczna separacja jest w tym przypadku obrazem przebiegającej granicy kulturowej, rzeczywistość muzułmańska i chrześcijańska egzystują tu bardziej obok siebie niż razem. Pozostaje to w jawnym kontraście do historii średniowiecznej Hiszpanii, która ukazuje poprzez architekturę, jak pomimo konfliktów te dwie kultury mogły współgrać, czerpiąc od siebie wzajemnie. Przykładem może być kościół Grobu Pańskiego w Torres del Rio w północno-wschodniej prowincji Navarra, gdzie ośmioboczna kopuła nawiązuje do kopuły meczetu w Kordobie. Podobnie Stara Katedra (Catedral Vieja) w Salamance ma na skrzyżowaniu naw żebrową kopułę o kształcie wieży-latarni, zwaną Torre del Gallo, której forma przywodzi na myśl muzułmańskie meczety. Wpływy dotyczyły ponadto motywów zdobniczych, czego przykładem są arabeskowe kapitele i filary narożne zdobione reliefami figuralnymi wzorowanymi między innymi na mozarabskich rękopisach iluminowanych zakonu Santo Domingo koło Burgos33. Mowa tu o sztuce romańskiej, jednakże i w późniejszym okresie miało miejsce przenikanie się wzorców. Gdy w 1480 roku Izabela Kastylijska, królowa Hiszpanii, po raz pierwszy przebywała w Saragossie (po zdobyciu miasta), nie tylko zwróciła uwagę na oryginalną sylwetkę pałacu Aljaferia, lecz także na mauretańskie opracowanie detalu i rozpoczęła przebudowę pałacu, zachowując istniejącą sztukaterię oraz dodając we wnętrzu salę z rękodziełami w stylu mudejar34. Powyższe przykłady dotyczą obszaru środkowej i północnej Hiszpanii. Jednak najdłużej pod arabskim panowaniem pozostawała Andaluzja, najbardziej wysunięta na południe prowincja. Sztuka islamu zakorzeniła się tam jeszcze głębiej. Wybudowana na początku XV wieku katedra w Sewilli posiada nieco nietypową bryłę nawiązującą planem do kwadratowych meczetów islamskich. Została z resztą wybudowana na miejsce meczetu, którego minaret nie został zburzony, lecz służył chrześcijanom przez kolejne wieki jako dzwonnica35. Jeśli chodzi o proces odwrotnego przenikania się religii, czyli wpływu chrześcijaństwa na islam, jest on zdecydowanie bardziej wyraźny w wielu innych dziedzinach. Islam znany z tolerancji wobec spuścizny innych kultur wiele z nich czerpał. Dla Maurów oczywiste było, że sztuka, która jest statyczna, nieoddziałująca z obcymi nurtami, staje się martwa36. 32 K.N. Chaudhuri, Gospodarka społeczeństw muzułmańskich, [w:] Robinson F., Historia świata is33 34 35 36

lamu, Warszawa 2001, s. 147. D. Watkin, Historia architektury zachodniej, Warszawa 2006, s. 120. M. Fernández Álvarez, Izabela Katolicka, Warszawa 2007, s. 34. Ibidem, s. 174. M. Itewi, Towards a modern theory of islamic architecture, „Australian Journal of Basic and Applied Sciences” 2007, no. 1, s. 154.

02 miejskie wojny kor.indd 1-32

2011-01-27 22:49:17


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

33

Tymczasem w Ceucie i Melilli wzajemne przenikanie się stylów czy nurtów architektonicznych, owszem, miało miejsce, jednak na bardzo małą skalę i dotyczyło początku XX stulecia (Casa de los Cristales autorstwa Enrique Nieto w Melilli, przyozdobiony łukami i stylizowanym ornamentem, czy kopuły jednego z meczetów w tym samym mieście, nawiązujące do stylu Gaudiego). Można odnieść wrażenie, że wzajemne i naturalne przejmowanie wzorców, podobnie jak jednolite urbanistyczne planowanie zostało w omawianych ośrodkach sztucznie zatrzymane. Warto w tym miejscu podkreślić, że społeczeństwo muzułmańskie stanowić zaczęło sporą mniejszość w granicach omawianych terenów dopiero w latach 30. i 40. XX wieku (por. tabela 1), kiedy to zanotowano gwałtowny wzrost liczby imigrantów marokańskich37. Wzajemne przenikanie się wzorców miało szanse zaistnieć kilkanaście lat wcześniej, gdy miasto nie posiadało gwałtownie rosnącej liczby arabskiej mniejszości. Jednakże w tym samym czasie powracano chętnie do nurtu neoromańskiego bądź neogotyckiego, które znalazły zastosowanie na przykład przy budowie stylizowanych wież wzdłuż dziewiętnastowiecznych fortyfikacji w Melilli, co może być traktowane jako nawiązanie do czasów rekonkwisty i podboju samego miasta, wyparcia muzułmanów. Tak ukształtowana przestrzeń afrykańskich przyczółków Hiszpanii służy odrębnym i bardziej zróżnicowanym społeczeństwom. O ile kontrast między islamem a katolicyzmem jest znaczny, o tyle pozostałe mniejszości obecne w Melilli, czyli hinduska oraz żydowska, nie mają wyznaczonych granic egzystowania. Synagoga wtopiona została w krajobraz miejski, pozostając jego integralną częścią. Wyznawcy judaizmu oraz hindusi nie są jednak znaczną mniejszością, tym bardziej zrozumiałe jest ich egzystowanie w obrębie hiszpańskiej przestrzeni. Tymczasem życie społeczne muzułmanów i katolików zdecydowanie się różni. Centra obu miast są pełne butików znanych marek zarówno z branży odzieżowej, jak i restauracyjnej, a na wąskich uliczkach arabskiej zabudowy często rozstawione są stragany pełne towarów. W sercu miasta spotkać można nielicznych europejskich turystów, granica zaś oblegana jest głównie przez tłumy Marokańczyków, handlujących codziennie po jednej i drugiej stronie, oraz przez rzeszę imigrantów, którzy próbują przedostać się do Europy. Abstrahując od tego stanu rzeczy, krajobraz miasta jest naznaczony jeszcze paroma sugestywnymi symbolami. Po pierwsze, w chrześcijańskiej części obu miast powiewają przez cały rok flagi Hiszpanii. Wywieszone na budynkach użyteczności publicznej czy w centralnych punktach, na przykład na twierdzy czy w porcie, stanowią bardzo nośny symbol, będący niezauważalną częścią otoczenia, oddziałujący w sposób podświadomy na mieszkańców. Od kilku lat towarzyszą im także flagi Unii Europejskiej38, dodatkowo podkreślające zewnętrzną granicę. Podobnie rzecz się ma z dość specyficznymi monumentami rozmieszczonymi w kilku punktach miasta. Melilla jest ostatnim miejscem w Hiszpanii, gdzie nadal stoi pomnik generała Franco upamiętniający jego faszystowskie rządy oraz kilka mniejszych powiązanych z dyktaturą. Pomnik powstał w podzięce za wyzwolenie miasta z oblężenia Berberów w 1921 roku. Niebagatelna wydaje się jednak polityka dyktatora, jego dążenie do unifi kacji narodowej państwa, pomimo kulturowego zróżnicowania. O ile faszyzm w Niemczech podkreślał wagę czystości krwi, konieczności panowa37 J.C. Pinos, Identity challenges…, op. cit., s. 77. 38 Ibidem, s. 72.

02 miejskie wojny kor.indd 1-33

2011-01-27 22:49:17


34

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

nia rasy aryjskiej, więc i oczyszczenia państwa z obcej społeczności żydowskiej, o tyle w Hiszpanii roszczenia te zastąpione zostały hasłem jedności narodowej. Okres dyktatury przyniósł sztuczne zaprzeczenie istnienia odrębnych kulturowo, a nawet językowo krain hiszpańskich. Współcześnie podobna polityka doskonale koresponduje z problemami hiszpańskich Ceuty i Melilli, gdzie odsetek społeczności muzułmańskiej wciąż wzrasta. Zatrzymując się nieco dłużej przy wątku znaczenia symboliki miejskiej i rytuałów dla podtrzymania podzielonego miasta, należy wspomnieć o hucznym obchodzeniu dwóch świąt. Pierwszym z nich jest Sábado Legionario w Ceucie, kiedy to armia hiszpańska oddaje hołd swoim zabitym w walce o hiszpańskość miasta żołnierzom. Drugie jest obchodzone 19 marca w Melilli – el Levantamiento del Sitio, które odbywają się dla upamiętnienia udaremnienia ataku sułtana Maroka Muhammada III przez hiszpańskie wojska w roku 1775. Wobec powyższego nie powinno dziwić, że większość muzułmanów (pochodzących przeważnie z Maroka) nie uczestniczy w tym święcie.

Podsumowanie Wśród tak wielu różnic dzielących społeczność chrześcijańską i muzułmańską jest jednak jedna rzecz, która bezsprzecznie spaja ludność zamieszkującą Ceutę i Melillę, a mianowicie mur, umocnienia, zewnętrzne obwarowania. Dają one często złudne poczucie bezpieczeństwa, odgrodzenia od biedniejszej, a bycia po stronie tej bogatszej części świata. Zygmunt Bauman, opisując sytuację współczesnych uchodźców i emigrantów ekonomicznych używa metafory ludzkich odpadów, istot nigdzie i przez nikogo niechcianych, wyrzuconych z własnych miejsc przez wojny, kataklizmy, biedę i głód. Biedacy nie mają swojego miejsca, zewsząd są odpychani i wypędzani. „Ani sąsiednie, ani dalekie kraje nie przyjmą już z własnej woli tych nadprogramowych osób, nie dadzą się tak łatwo zmusić do udzielenia im gościny”39. Wznosi się więc zasieki i mury, inwestuje w nowoczesne łodzie patrolujące, które pod pretekstem ratowania odholowują ich łajby, tratwy i łódeczki na ląd kraju tranzytowego. Przypadek Ceuty i Melilli jest ciekawym potwierdzeniem tezy, jaką podnosi wielu lewicujących politologów i socjologów, między innymi Zygmunt Bauman czy Naomi Klein40, o powstaniu „Twierdzy Europa”. „Rzeczywiście Ceuta i Melilla uwypuklają podwójne standardy Unii Europejskiej, która powstała po to, by budować mosty pomiędzy granicami, lecz zarazem przyczyniła się do powstania nowych murów (w przypadku Ceuty oraz Melilli fizycznie wzniesionych)”41. Wrogiem, którego mają zatrzymać owe fortyfikacje, nie są jednak uzbrojone po zęby armie, ale wyzuci ze wszystkiego ludzie uciekający przed chaosem, przemocą i nędzą w Afryce, za które przecież państwa europejskie, poprzez lata kolonialnego wyzysku są współodpowiedzialne. 39 Z. Bauman, Europa…, op. cit., s. 30. 40 N. Klein, Fortress Continents…, op. cit. 41 J.C. Pinos, Identity challenges affecting the Spanish enclaves of Ceuta and Melilla, European Conference of the Association of Borderlands Studies 2000, s. 83 [„Indeed, Ceuta and Melilla highlight the double standards of the EU, which was founded to build bridges across borders but at the same time has built barriers (in Ceuta and Melilla actual physical barriers)”].

02 miejskie wojny kor.indd 1-34

2011-01-27 22:49:17


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

35

Przestrzeń Ceuty i Melilli pełna wewnętrznych podziałów, nierówno przebiegających granic, dodatkowo podkreśla ową polityczną prawdę. Architektura i urbanistyka tych miast doskonale odzwierciedla obawy Europy przed naporem Trzeciego Świata. Naturalne procesy przenikania się kultur wydają się sztucznie zatrzymywane, podobnie jak oddziela się dzielnice muzułmańskie od centrów tych miast. Wyraźnie brakuje dialogu i pomostu między spuściznami muzułmanów i chrześcijan, pozostaje negacja. O ile przez wieki hiszpańskie państwo było swoistym transferem między islamem i chrześcijaństwem, między Europą a Afryką Północną, o tyle dziś stanowi zaporę. Polityczne aspekty, inaczej niż w średniowieczu, zdominowały wszelkie inne płaszczyzny życia społeczeństw, odrębnych cywilizacji. Jest to zatrważający obraz naszych czasów, z podziałami zaznaczonymi silniej niż kiedykolwiek. Jednak właśnie ta strategia budowania murów zamiast wznoszenia mostów może okazać się dla samych jej twórców w dłuższej perspektywie zabójcza. „Teraz dopiero zdajemy sobie sprawę, jak trafna była obserwacja Kanta sprzed dwóch stuleci, że na kulistej planecie oddalić się od siebie, a już tym bardziej na »bezpieczną odległość«, nie można. Im bardziej wydłużyć się staramy dzielącą nas odległość, tym bliżsi jesteśmy deptania sobie po piętach”42. Skoro we współczesnym świecie jesteśmy na siebie niejako skazani, dla współczesnej świadomości Europejczyka ważne jest równouprawnienie wielu kultur, pogodzenie się z syndromem naprawdę „starej Europy” rachitycznie ustępującej przed ekspansją Trzeciego Świata. Wolf Lepenis w swoim eseju pt. Koniec europeizacji świata pisze: „W społeczeństwie świata wiele będzie zależało od tego, czy pomiędzy kulturami wykształcą się wzajemne uczące się wspólnoty, a przez to wzrastać będzie potencjał innowacyjny”43. Przywołuje on przykład współpracy po wojnie między USA i Europą Zachodnią czy między Francją a Niemcami i ich roli w kształtowaniu się tego, co dziś nazywamy Unią Europejską. Lepenis postuluje właśnie większy nacisk na przekładanie kultur. Przywołuje twierdzenie Levi-Straussa, że wszelkich kultur dotyczy fakt, iż nie ich podobieństwa je zbliżają, lecz różnice. Postuluje także zbudowanie wspólnoty uczenia się pomiędzy zachodnimi a wschodnimi krajami. „Nieodzowne staje się zawrócenie kierunku naszego intelektualnego napędu oraz odwrócenie kierunku zagranicznej polityki kulturalnej […]. Industrialne społeczeństwa Zachodu, które tradycyjnie traktowały siebie jako społeczeństwa nauczające, muszą stać się społeczeństwami uczącymi się”44.

Bibliografia Bauman Z., Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2000. 42 Z. Bauman, O tarapatach tożsamości w ciasnym świecie, [w:] Kalaga W. (red.), Dylematy wielokulturowości, Kraków 2004, s. 20.

43 W. Lepenis, Koniec europeizacji świata. Stary Kontynent wobec nowych wyzwań, [w:] Buksiński T. (red.), Idee filozoficzne w polityce, Poznań 1998, s. 51.

44 W. Lepenis, Koniec europeizacji…, op. cit., s. 52.

02 miejskie wojny kor.indd 1-35

2011-01-27 22:49:17


36

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Mariusz Gaj, Wioletta Joanna Wrona

Bauman Z., O tarapatach tożsamości w ciasnym świecie, [w:] Kalaga W. (red.), Dylematy wielokulturowości, Universitas, Kraków 2004. Bauman Z., Europa. Niedokończona przygoda, przeł. T. Kunz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2005. Chaudhuri K.N., Gospodarka społeczeństw muzułmańskich, [w:] Robinson F. (red.), Historia świata islamu, przeł. J.W. Kozłowska, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2001. Correia J., Ceuta, Tangier and El Jadida. Muslim cities „interrupted”, „Proceedings of the Society of Architectural Historians. Annual Meeting” 2008. Danecki J., Kultura i sztuka islamu, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2003. Donnan H., Wilson T.M., Granice tożsamości, narodu, państwa, przeł. M. Głowacka-Grajper, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2007. Driessen H., On the Spanish-Moroccan frontier. A study in ritual power and ethnic, BERG, New York 1992. Fernández Álvarez M., Izabela Katolicka, przeł. J. Antkowiak, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007. Foucault M., Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady w Collège de France, 1976, przeł. M. Kowalska, Wydawnictwo KR, Warszawa 1998. Gęsiak L., Wielokulturowość. Rola religii w dynamice zjawiska, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007. Gold P., Europe or Africa? A contemporary study of the Spanish North African enclaves of Ceuta and Melilla, Liverpool University Press, Liverpool 2000. Itewi M., Towards a modern theory of islamic architecture, „Australian Journal of Basic and Applied Sciences” 2007, no. 1. Jarosz M., Słownik wyrazów obcych, red. I. Kamińska-Szmaj, Europa, Warszawa 2001. Jordan J., Trujillo A., Favorable situations for the jihadist recruitment. The neighborhood of Principe Alfonso (Ceuta, Spain), „Jihad Monitor Occasional Paper” 2006, no. 3. Marmolejo M.J.A., Alonso M.Á.M., Statistical and comparative analysis of education in Melilla (Spain), „Revista Investigación Operacional” 2009, vol. 30, no. 2. Klein N., Fortress continents. The US and Europe are both creating multi-tiered regional strongholds, „Guardian” 2003, 16 January. Kurek J., Maliszewski K. (red.), Miasto i czas, Miejski Dom Kultury „Batory”, Chorzów 2008. Lepenis W., Koniec europeizacji świata. Stary Kontynent wobec nowych wyzwań, [w:] Buksiński T. (red.), Idee filozoficzne w polityce, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii UAM, Poznań 1998. Maliszewski K., Pedagogicznie mieszka człowiek, [w:] Kurek J., Maliszewski K. (red.), Miasto i czas, Miejski Dom Kultury „Batory”, Chorzów 2008. Melosik Z., Teorie i praktyka edukacji wielokulturowej, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2007. Pinos J.C., Building fortress Europe? Schengen and the cases of Ceuta and Melilla, Centre for International Borders Research, Belfast 2009. Pinos J.C., Identity challenges affecting the Spanish enclaves of Ceuta and Melilla, „NORDLIT” 2009, nr 24. Poczykowski R., Możliwości zastosowania koncepcji „obrazów miasta” Kevina Lyncha w socjologii przestrzeni, „Pogranicze” 2005, t. 12.

02 miejskie wojny kor.indd 1-36

2011-01-27 22:49:17


Unia Europejska w Afryce • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

37

Rewers E., Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta, Universitas, Kraków 2005. Szymański R., Muzułmanie w Hiszpanii, [w:] Parzymies A. (red.), Muzułmanie w Europie, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2005. Watkin D., Historia architektury zachodniej, przeł. R. Depta, wyd. 1 dodruk, Arkady, Warszawa 2006.

Zasoby internetowe Strona miasta Ceuty: http://www.ceuta.es/servlet/ContentServer?isP=CI-InfoUtilPage&pagename=CeutaIns%2FPage%2FLocalizacionDemografica&p_pag=LocDemograficaPage&cid= http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/2131636.stm#map. http://www.melillaturismo.com/ingles/modernista.htm, [dostęp: 19 listopada 2009].

02 miejskie wojny kor.indd 1-37

2011-01-27 22:49:17


02 miejskie wojny kor.indd 1-38

2011-01-27 22:49:17


Katarzyna Kokot

Niepełnosprawni ruchowo a architektura, czyli szkic o upośledzeniu w przestrzeni Środowisko wybudowane powinno być urządzone tak, by wszyscy mogli z niego korzystać w sposób najbardziej naturalny i najbardziej samodzielny […]. Każdy, kto korzysta ze środowiska, jest na swój sposób ODMIENNY1.

Niepełnosprawność ruchowa i samodzielne funkcjonowanie Utrata sprawności ruchowej decyduje o swobodzie lub ograniczeniu kontaktów z otoczeniem. Zmienia też jakość korzystania z niego oraz uczestniczenie w stosunkach społecznych2. W literaturze z zakresu pedagogiki specjalnej (mniej lub bardziej aktualnej) czy też w społecznej przestrzeni językowej funkcjonują terminy sprawny inaczej, niepełnosprawny, inwalida, kaleka itp. To określenia, które w sposób szczególny nadają wymienionym znaczeniom pejoratywizm i równocześnie „deficytowo” dookreślają osobę z niepełnosprawnością. Terminy te mogą zatem wskazywać na szczególny dystans i symboliczny konflikt pomiędzy osobą z niepełnosprawnością a jej szeroko pojętym środowiskiem. Żaden z powyższych terminów nie budzi pozytywnego wrażenia, tak potrzebnego w relacji pośredniej czy też bezpośredniej. Poza tym wskazują one na uprzedmiotowienie i stanowią synonim niepełnej wartości. Dostrzegalne jest podobieństwo pomiędzy słowami niepełnosprawny a niepełnoprawny, czyli niemający pełnych praw, czy też „niemający pełnych praw, niekorzystający z pełnych praw”3. Pozytywny odbiór osób z niepełnosprawnością jest niemalże fundamentem późniejszych interpersonalnych zabiegów i stosunków społecznych. Innymi słowy, określenia niepełnosprawny, sprawny inaczej

1 E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne, Warszawa 1996, s. 17. 2 Por. T. Żółkowska, Wyrównywanie szans społecznych osób z niepełnosprawnością intelektualną, 3

Szczecin 2004. Por. J. Kirenko, Indywidualna i społeczna percepcja niepełnosprawności, Lublin 2007; P. Gindrich, Psychospołeczne komponenty nieprzystosowania, Lublin 2007.

02 miejskie wojny kor.indd 3-39

2011-01-27 22:49:17


40

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

itd. zwracają uwagę zarówno na braki w środowisku i wielu zorganizowanych działaniach społecznych, jak i na deficyty znajdujące się w samej jednostce4. Niepełnosprawność ruchowa jest rozumiana jako przejściowa lub trwała, nabyta lub wrodzona, całkowita lub częściowa utrata bądź ograniczenie sprawności narządu ruchu5. Niepełnosprawność nie powinna jednak stanowić powodu do utraty szeroko pojętej samodzielności i niezależności6. W kontekście architektury i uczestniczenia przez osoby z niepełnosprawnością w stosunkach społecznych adekwatnym terminem jest upośledzenie. Jest ono lub może być wynikiem niepełnosprawności lub uszkodzenia. Oznacza „niekorzystną sytuację danej osoby […], polegającą na utrudnieniu, ograniczeniu lub uniemożliwieniu (ze względu na istniejące przeszkody, między innymi w przestrzeni) jej wypełniania ról, które są uważane za normalne (typowe), biorąc pod uwagę jej wiek, płeć, czynniki kulturowe i społeczne”7. Samodzielność w naukach humanistycznych, społecznych często stosowane jest zamiennie z takimi pojęciami, jak wolność, podmiotowość, samostanowienie, samorealizacja, swoboda wyboru i odpowiedzialność, a także samookreślenie się, niezależność i życiowa samosterowność. Autonomia jest także osiąganiem samodzielności życiowej osób w środowisku zamieszkania. Powszechnie uważa się, że obniżenie każdej sprawności człowieka powoduje zmniejszenie, ograniczenie lub zablokowanie aktywności poznawczej oraz praktycznej i wymaga stałej, zewnętrznej kontroli, częściowej obsługi, pomocy i ochrony, co może powodować wtórną, wyuczoną bezradność i przeszkodę w pełnym wykorzystywaniu jego potencjału rozwojowego. Owa autonomia może dotyczyć poruszania się, przemieszczania oraz wykonywania czynności stacjonarnych, samoobsługowych. Zasadniczym miernikiem autentycznego samorealizowania się osób niepełnosprawnych jest nabywanie nie tylko umiejętności samoobsługowych, ale także autonomii społecznej – poza sobą, poza domem, w lokalnym środowisku. Należy zadać pytanie o determinanty tejże niezależności czy niemalże tożsamego samodzielnego funkcjonowania osób niepełnosprawnych. Otóż będą nimi: > kondycja psychofizyczna człowieka niepełnosprawnego, > koncepcja obrazu własnej choroby, > interakcja dziecko – rodzice – rodzina, > postawy wobec niepełnosprawnych, > stereotypy, uprzedzenia, które poprzez różne teorie próbują wyjaśnić genezę i strukturę uprzedzeń. Jest to na przykład: > teoria tożsamości społecznej czy też teoria kozła ofiarnego (scapegoat theory), > teoria optymalnej odrębności (optimal distinctiveness theory), 4 Por. K. Błeszyńska, Niepełnosprawność a struktura identyfikacji społecznych, Warszawa 2001. 5 Za: Ustawa o pomocy społecznej, art. 2a ust. 1 pkt 3, [w:] Nowak A., Wybrane edukacyjne i prawne 6 7

aspekty niepełnosprawności, Kraków 1999, s. 10. Por. B. Trzęsicka, Doświadczenie utraty siebie jako podmiotu, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Psychologiczne” 1996, z. 13; W. Dykcik (red.), Pedagogika specjalna, Poznań 2001. W. Dykcik (red.), Pedagogika…, op. cit., s. 16; T. Majewski, Rehabilitacja zawodowa osób niepełnosprawnych, Warszawa 1995, s. 17–22.

02 miejskie wojny kor.indd 3-40

2011-01-27 22:49:17


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

41

> teoria rzeczywistego konfliktu (realistic conflict theory), > teoria tożsamości społecznej (social identity theory), > teoria względnej deprywacji (relative deprivation theory). Innymi zaś determinantami będą dyskryminacja (handicapizm, ableizm) oraz uwarunkowania prawne8. Można zatem dokonać podziału tych uwarunkowań na społeczne i prawne. W jednych i drugich pojawi się aspekt urbanistyczny, architektoniczny. Innymi słowy, sytuacja osób niepełnosprawnych jest uwarunkowana wieloma czynnikami, do których należy optymalna edukacja, zatrudnienie, wsparcie społeczne, sfera materialna, mieszkaniowo-architektoniczna oraz szeroko pojęty dostęp do informacji i kultury. Owe determinanty uwikłane są w gwarancje prawne wyznaczające określone kierunki działań dotyczących mniej sprawnej bądź niesprawnej części społeczeństwa, stając się matrycą, stymulatorem bądź barierą dla rzeczywistych działań, które z założenia dążyć powinny do równouprawnienia sprawnych i niepełnosprawnych9.

Bariery, czyli… outside czy inside Perspektywa asymilacji pojęć bariera i niepełnosprawność Niepodważalne znaczenie dla przejrzystości tekstu ma uporządkowanie terminologicznego chaosu. W następnej kolejności nastąpić powinno wyjaśnienie terminu będącego głównym bohaterem opowieści czy też narracji, a głównym bohaterem tego tekstu są osoby niepełnosprawne, a centralą kategorią analizy są bariery architektoniczne. Czym zatem jest bariera? Czy pierwsza była bariera, czy niepełnosprawność? Czy termin niepełnosprawność pojawił się wówczas, gdy uznano, że utrata np. określonej funkcji albo kończyny stanowi właśnie barierę w pełnym uczestniczeniu w życiu społecznym czy też zawodowym? Czy może pojawianie się barier zrodziło niepełnosprawność? Odpowiedź na powyższe pytania w tychże rozważaniach nie jest istotna. Natomiast postawienie owych pytań objawia interesującą perspektywę ujednolicenia czy też swoistej asymilacji pojęć niepełnosprawność i bariera. Jawią się one na pograniczu zjawisk lub pojęć tożsamych. Niepełnosprawność jest pojęciem interdyscyplinarnym, zatem pojęcie bariera staje się również wielowymiarowe. Poszukiwania optymalnego wyjaśnienia terminu bariera prowadzą przez eklektyczną interpretację. Analizując rozwój człowieka, który pod wpływem pewnych mniej lub bardziej rozpoznawalnych czynników zostaje zaburzony (itd.), widzimy, że pojawiają się terminy medyczne, np. czynniki uszkadzające endogenne i egzogenne, teratogeny. Są to swoiste bariery, czyli „czynniki znajdujące się w środowisku zewnętrznym, które wywołują wadę wrodzoną lub zwiększają częstotliwość jej występowania w populacji”10. Innymi słowy, teratogeny są niewątpliwie przyczyną szeroko pojętej niepełnej sprawności. 8 Za: H. Tajfel, Stereotypy społeczne i grupy społeczne, „Studia Psychologiczne” 1982, t. 20, nr 2; K. Błeszyńska, Niepełnosprawność…, op. cit., s. 116–117, 142–143.

9 A. Ostrowska, Niepełnosprawni w społeczeństwie, Warszawa 1994, s. 7. 10 H. Bartel, Embriologia, Warszawa 2002, s. 171.

02 miejskie wojny kor.indd 3-41

2011-01-27 22:49:17


42

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

Są zatem barierą, która staje na drodze do optymalnego „bio-neuro-psychorozwoju”11. Konsekwencje działania czynników uszkadzających zależne są np. od czasu ich trwania, momentu wystąpienia czy też dawki. Czynniki uszkadzające trudno jest przejrzyście i jednoznacznie podzielić na grupy. Jednak H. Bartel dokonuje dość klarownego podziału, a mianowicie na: czynniki chemiczne, infekcyjne, fizyczne, odżywcze, środowiskowe, inne12. W pierwszej grupie barier teratogennych znajdują się na przykład leki ototoksyczne, które mogą być szkodliwe dla słuchu rozwijającego się dziecka. Innym przykładem bariery teratogennej jest alkohol, najpowszechniejszy współczesny teratogen, „wpijający się” w każdą przestrzeń, tę biologiczną, ale także miejską, aglomeracyjną i wiejską itp. Arystoteles twierdził, że „kobiety pijane ryzykują urodzenie dzieci zasępionych, ponurych i słabych”. Dziś wiemy, że jest to płodowy zespół alkoholowy FAS lub FAE – bariera w prawidłowym rozwoju bio-psycho-społecznym13. Na gruncie pedagogiki specjalnej bariery są definiowane w bardzo szerokim kontekście. A. Hulek rozpatruje je w dwóch kategoriach. Należą do nich bariery architektoniczne i psychologiczne14. Nie ulega wątpliwości, że bariery o charakterze psychologicznym stanowią o niwelowaniu lub potęgowaniu innych barier czy też przeszkód. Jednak G. Magnuszewska-Otulak słusznie zauważa, że jest to podział zbyt ogólny, niewystarczający, do którego można zgłosić wiele zastrzeżeń15. A. Maciarz wymienia bariery natury fizycznej, społecznej, kulturowej i edukacyjnej16. Natomiast typologią analizowaną w szerokiej perspektywie jest ta zaproponowana przez A. Ostrowską i B. Sikorską. Bariery dzielone są „na te, które leżą po stronie jednostki, oraz te wobec niej zewnętrzne. Są one rozpatrywane na różnych poziomach: indywidualnym, rodzinnym, instytucjonalnym czy ogólnospołecznym”17. Zdaniem H. Żuraw bariery (podobnie jak czynniki uszkadzające opisane powyżej) różnią się w zależności „od czasu trwania, genezy, zakresu czy lokalizacji”18. Egzemplifikacją bariery wewnętrznej, innymi słowy, bariery inside jest właśnie niepełna sprawność, która stanowi skuteczną przeszkodę w pełnieniu ról społecznych, „niezależnie od sposobu organizacji społeczeństwa i stopnia akceptacji”. Dalej G. Magnuszewska-Otulak wymienia: „nieadekwatne wykształcenie, brak kwalifikacji, postawę wobec własnej niepełnosprawności, stopień zrehabilitowania czy indywidualną reakcję na niepełnosprawność”19. Jednak 11 Sformułowanie bio-neuro-psychorozwój wykorzystano tylko na użytek tego tekstu. W celu wskazania na rozwój anatomii, ośrodkowego, obwodowego układu nerwowego w okresie prenatalnym.

12 H. Bartel, Embriologia…, op. cit., s. 171–179. 13 Płodowy zespół alkoholowy FAS (Fetal Alcohol Syndrome), FAE (Fetal Alcohol Effects). Za: Ibidem, s. 178.

14 A. Hulek, Podstawy rehabilitacji, [w:] idem (red.), Pedagogika rewalidacyjna, Warszawa 1978, s. 3. 15 Należy jednak zwrócić uwagę na niemalże trzydziestoletnią ewolucję poglądów na temat barier,

16 17 18 19

która dokonała się w interdyscyplinarnej pedagogice specjalnej. Por. A. Hulek (red.), Pedagogika rewalidacyjna, Warszawa 1978; G. Magnuszewska-Otulak, Uczestnictwo osób niepełnosprawnych w życiu społecznym, Warszawa 2009. A. Maciarz, Cel i istota integracji społecznej dzieci niepełnosprawnych, [w:] Maciarz A. et al., Z teorii i badań społecznej integracji dzieci niepełnosprawnych, Warszawa 1999, s. 41. A. Ostrowska, B. Sikorska, Syndrom niepełnosprawności w Polsce. Bariery integracji, Warszawa 1996. Za: G. Magnuszewska-Otulak, Uczestnictwo osób…, op. cit., s. 49–50. Ibidem, s. 49–50. Ibidem, s. 50.

02 miejskie wojny kor.indd 3-42

2011-01-27 22:49:17


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

43

granica między barierą wewnętrzną a zewnętrzną bywa płynna. Ich znaczenia się zacierają. I tak wśród wyżej wymienionych barier są też takie, których przyczyna tkwi na zewnątrz, np. w mentalności, w organizacji społeczeństwa, w polityce wobec niepełnosprawnych czy też sytuacji na rynku pracy20. A. Nowak konkluduje, że „bariery lub przeszkody w korzystaniu z przestrzeni mogą mieć charakter naturalny, na przykład skarpy, uskoki, rowy etc., lub sztuczny, techniczny, na przykład jezdnie, schody, progi […] i inne – stworzone przez człowieka”21. Zatem wśród barier typu outside wyróżniamy bariery urbanistyczne, architektoniczne, komunikacyjne, które w znaczącym stopniu ograniczają, utrudniają bądź uniemożliwiają inkluzję osób niepełnosprawnych do społeczeństwa. Owe bariery zewnętrzne mogą zaburzać aktywność w miejscu zamieszkania, to jest w mieszkaniu, domu, na osiedlu, w mieście itd. oraz mogą stanowić przeszkodę w przemieszczaniu się, to znaczy mobilności, aktywności, pełnym uczestnictwie w życiu społecznym, a wreszcie w integracji czy reintegracji.

Bariery i architektura Architekturę można analizować na różnych płaszczyznach. Jedną z nich jest aspekt efektywności i dostępności. Inaczej mówiąc, najbardziej odpowiednich dla człowieka proponowanych w architekturze rozwiązań. Jak już wcześniej wspomniano, do podstawowych uwarunkowań samodzielnego funkcjonowania osób niepełnosprawnych w społeczeństwie należy możliwość podejmowania wolnych wyborów dotyczących np. przemieszczania się, wykształcenia, zawodu, wykorzystywania wolnego czasu, wyboru miejsca rekreacji itd.22 Natomiast realna możliwość wykonywania wybranego zajęcia związana jest ściśle z technicznymi możliwościami dostępu do określonego miejsca. Wymaga więc zniesienia barier transportowych i architektonicznych23. Przystosowanie przestrzeni do osób niepełnosprawnych to dwubiegunowa oś, na jednym krańcu jest tworzenie enklaw, na drugim wyznaczanie zakresów i stref dla niepełnosprawnych, a fazą niemającą skrajnego charakteru jest wieloaspektowe, równoprawne traktowanie wszystkich ludzi ze wszelkimi tego przestrzennymi konsekwencjami. Podwaliną poglądu dostępu komunikacyjno-przestrzennego jest przekonanie, że nie istnieje człowiek o przeciętnych wymiarach będący matrycą standardowych potrzeb i standardowo zorganizowanej przeciętnej przestrzeni. Konglomerat barier urbanistycznych, architektonicznych i transportowych ewoluował na różnych płaszczyznach składających się na funkcjonowanie w codzienności. Innymi słowy, wpływał na ludzką egzystencję, która w przypadku osób dotkniętych kalectwem powinna być rozpatrywana w kategorii normalizacji ich życia, czyli wsparcia samodzielności. Owo, nazwijmy to „przestrzenne wsparcie” czy też „przestrzenny aspekt samodzielności” były kreowane i nadzorowane 20 21 22 23

G. Magnuszewska-Otulak, Uczestnictwo osób…, op. cit., s. 50. A. Nowak, Wybrane edukacyjne i prawne aspekty niepełnosprawności, Kraków 1999, s. 118. E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 86–88. Bariera stała lub ruchoma […] odgradzająca lub stanowiąca zabezpieczenie przed czymś. Za: http://www.slownik-online.pl/kopalinski/4D6F8FEDE38A570B412565CD00569F17.php, [dostęp: 19 października 2009].

02 miejskie wojny kor.indd 3-43

2011-01-27 22:49:17


44

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

przez ludzi wykazujących szczególne postawy wobec niepełnosprawności, segregacji oraz integracji24. Tworzenie barier bądź zaniechanie ich „neutralizacji” lub likwidacji było i jest formą dyskryminacji. Jej konsekwencje są dalekosiężne i dotykają zarówno osobę niepełnosprawną, jak i człowieka w skali makro (społeczeństwo i państwo). Zmaterializowana dyskryminacja objawia się w postaci niedostępnych dla wózków inwalidzkich krawężników, bezsensownie budowanych schodów (dających wyraz wątpliwej wyobraźni architekta) nabierających cech drabiny Jakubowej, wąskich toalet w mieszkaniach wielkomiejskich blokowisk będących miejscem zamieszkania sporej części środowiska osób niepełnosprawnych czy też ograniczeń komunikacyjno-transportowych. Przestrzeń determinuje sferę behawioralną. Sprzyja bądź uniemożliwia aktywność, mobilność i pewne jej zasadnicze aspekty. Niewątpliwie środowisko wpływa na tworzenie podwalin aktywności i niezależności bądź marginalizacji i automarginalizacji. Inaczej mówiąc, pozwala rozwijać się czynnikom wspierającym lub skutecznie hamującym samodzielne funkcjonowanie w życiu. Optymalizacja i jednocześnie normalizacja rozumiane są jako poszukiwanie poprawy jakości z punktu widzenia każdego potencjalnego, aczkolwiek nieuśrednionego, użytkownika i użytkowników w sensie zbiorowości. Należy pamiętać również, że twórca może stać się odbiorcą, a odbiorca twórcą25. „Środowisko wybudowane powinno być urządzone w taki sposób, by wszyscy mogli z niego korzystać w sposób najbardziej naturalny i najbardziej samodzielny […]. Każdy, kto korzysta ze środowiska, jest na swój sposób odmienny. »Średni« użytkownik nie istnieje”26. Podobnie, jak nie istnieje przeciętny użytkownik, nie istnieją też przeciętne ograniczenia. Taki sposób myślenia może uchronić przed segregacją użytkowników, tworzeniem swego rodzaju gett. Stanowisko zawarte w niniejszym artykule jest oparte na badaniach Ewy Kuryłowicz. Uważa ona, że źródła wszelkich kanonów architektonicznych tkwią, jak wskazuje historia, nie w podobieństwach budowy ludzi, lecz w dominujących ideologiach. Wpływają one na postrzeganie drugiego człowieka, na rozumienie relacji człowieka z otoczeniem, bycia człowiekiem w społeczeństwie27. Przykład może stanowić świadomość architekta o istnieniu osób ze specyficznymi potrzebami odnoszącymi się do przestrzeni. I ta świadomość jest determinowana wpływem panującej ideologii, a ta zaś jest wzmacniana stanowionym prawem. Natomiast prawo wpływa na mentalność i codzienność. A w codzienności żyje człowiek, który być może nie ma ręki, nóg, porusza się o kulach bądź na wózku. Wizja architektury powinna być zatem osadzona na doświadczeniu spotkania człowieka, Innego, niepełnosprawnego oraz chęci poszukiwań adekwatnych i optymalnych rozwiązań architektonicznych28. W naszym kraju warunki mieszkaniowe osób niepełnosprawnych, na tle ogólnie bardzo ciężkiej sytuacji mieszkaniowej, były i są szczególnie dramatyczne, trudne. Sprawni inaczej, nazywani wówczas inwalidami, byli na ogół niewidzialni. Odosobnieni w nieprzystosowanych mieszkaniach, odcięci od świata barierą nieprzekraczalnych schodów 24 25 26 27 28

Za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 9. Por. ibidem, s. 17. Por. ibidem, s. 17. E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 11. Ibidem, s. 11.

02 miejskie wojny kor.indd 3-44

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

45

lub w zamkniętych domach opieki społecznej, na ogół lokalizowanych na peryferiach. Żyli w świecie równoległym do świata powszechnego, w którym system barier architektonicznych i urbanistycznych utrudniał lub wręcz uniemożliwiał im uczestnictwo w życiu społecznym czy też zawodowym29. Tylko niewielka grupa niepełnosprawnych korzystała z form budownictwa bardziej zintegrowanego i przystosowanego do ich specjalnych potrzeb.

Prawo budowlane – przymus tolerancji czy obietnica integracji? Współczesne miasta polskie często przypominają plac budowy. Polepszenie infrastruktury, wielkie inwestycje, poprawa możliwości komunikacyjno-transportowych skutkują nie tylko zmianą wizerunku. Jednym z aspektów tej zmiany jest powolne, ale konsekwentne przełamywanie barier, których konglomerat, narastając przez stulecia urbanistycznego rozwoju, stał się prawie niemożliwy do przezwyciężenia. Tymczasem likwidację barier w związku z potrzebami niepełnosprawnych, narzuca nam prawo zarówno krajowe, jak i europejskie30. Karta Praw Osób Niepełnosprawnych, uchwalona przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej 1 sierpnia 1997 roku, stanowi, że osoby niepełnosprawne mają prawo do „życia w środowisku wolnym od barier funkcjonalnych, w tym: dostępu do urzędów, punktów wyborczych i obiektów użyteczności publicznej, swobodnego przemieszczania się i powszechnego korzystania ze środków transportu, dostępu do informacji, możliwości komunikacji międzyludzkiej”31. Niestety, ten jak i inne zapisy, na przykład w prawie budowlanym, były notorycznie lekceważone, a stanowione prawo łamano często w sposób dramatyczny i absurdalny. Egzemplifi kując, przywołać można cykliczne akcje w ramach kampanii społecznej Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji „Polska bez barier”. Efektem są udokumentowane fotografiami „Absurdy architektoniczne”32, wśród których znajdują się między innymi „podjazd, na którym grozi uderzenie otwieranymi drzwiami, dramatycznie niedostępny przystanek autobusowy na skarpie, gdzie wózkowicze i matki z wózkami lądują na parkanie ogródków działkowych znajdujących się poniżej”33. Źródło tej przestrzennej marginalizacji i tworzenia barier nie leży w prawie, ale w jego nieprzestrzeganiu, a czasem także w nieznajomości praw fizyki, zasad projektowania i nieznajomości żadnej osoby niepełnosprawnej czy też matki z wózkiem. W ramach wymienionej wcześniej kampanii społecznej dla studentów architektury w kilku mia29 Za: H. Skibniewska, Człowiek niepełnosprawny w środowisku zamieszkania, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społeczeństwie, Warszawa 1986, s. 16.

30 Por. Art. 13 Traktatu amsterdamskiego z dnia 2 października 1997 roku. 31 Karta Praw Osób Niepełnosprawnych (Dz.U. z 13 sierpnia 1997 roku nr 50, poz. 475). Za: http:// www.niepelnosprawni.vgh.pl/readarticle.php?article_id=14, [dostęp: 30 marca 2010]. Por. Rozporządzenie Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z dnia 14 grudnia 1994 roku (Dz.U. 1995 nr 10). 32 Por. http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/12631, [dostęp: 8 marca 2010]. 33 http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/12631, [dostęp: 29 marca 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 3-45

2011-01-27 22:49:18


46

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

stach Polski odbyły się warsztaty zatytułowane Architekci na wózkach34. Celem tych warsztatów było doświadczenie Inności, zinternalizowanie informacji o możliwościach Innego i uświadomienie przyszłym architektom, że Inny jest w nas. Budynki i otoczenie wykazywało (i nadal wykazuje) określone tendencje – segregujące bądź integrujące określone grupy społeczne, zakładające idealną homogeniczność wszystkich jednostek bądź wykluczające z gry zbędnych „zawodników”. Architektura jest częścią kultury stanowiącą formę czy też środek przekazywania idei o człowieku i społeczeństwie, jest zakodowanym komunikatem stosunku do odmienności35. Według E. Kuryłowicz współczesne kompleksowe spojrzenie na problem adaptacji, którą można ująć jako wzajemną, czyli zarówno przystosowanie człowieka do otoczenia, jak i środowiska do człowieka, umożliwiają unormowania prawne oraz praktyka i jej ontologiczno-teleologiczne predykatory. Przestrzeń staje się kodem pomiędzy nadawcą a odbiorcą, kodem umożliwiającym dialog człowieka z człowiekiem i człowieka ze środowiskiem, ze społeczeństwem, ze światem. Może sprzyjać adaptacji i samodzielnemu funkcjonowaniu osób niepełnosprawnych w życiu bądź poprzez ukryty program realizować uprzedzenia i proces segregacji36. Percepcja otoczenia jest silnie zdeterminowana przez ciało. Wszelkie odstępstwa od „wzorca” sprawiają, że zmienia się funkcjonowanie mechanizmów angażujących ludzkie ciało, umysł, emocje, pamięć, wrażliwość. Zatem inaczej odbiera świat osoba poruszająca się na wózku, inaczej niewidoma, a jeszcze inaczej człowiek niesłyszący37. Projektowanie z uwzględnieniem potrzeb osób niepełnosprawnych w żadnej mierze nie może być uznane za projektowanie specjalne. Nie może więc być ono uzupełnianiem projektu w różnych jego fazach o urządzenia techniczne wypełniające lukę pomiędzy tym, co się zwykło błędnie uważać za potrzeby „większości”, a faktycznymi potrzebami realnego użytkownika. Adaptacja otoczenia do potrzeb osób z niepełnosprawnością ruchową to poszukiwanie rozwiązań dotyczących orientacji w przestrzeni, możliwości manipulacyjnych oraz ograniczeń bądź możliwości w obrębie dużej lub małej motoryki, wynikających z określonego rodzaju niepełnosprawności38.

Rzeczywistość z perspektywy niepełnosprawności ruchowej Badania antropometryczne przeprowadzane w Polsce dowodzą, że większość takich cech, jak np. wysokość płaszczyzny widzenia, zasięg górny w chwycie u ludzi z dysfunkcją kończyn dolnych, różnią się w istotny sposób od populacji osób zdrowych, są wyraźnie obniżone i grupują się w pobliżu dolnej granicy39. Dane te określają, poza oczywistą ko34 35 36 37 38 39

http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/12631, [dostęp: 30 marca 2010]. Za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 1. Por. B. Cendrowski, Przystosowanie sanatorium do potrzeb inwalidów, Warszawa 1981, s. 8. E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 14. Za: Ibidem, s. 9–16. Por. L. Schwartz, Vademecum projektanta. Problemy osób niepełnosprawnych, cześć 1: Środowisko i transport, Warszawa 1991, s. 23.

02 miejskie wojny kor.indd 3-46

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

47

niecznością uwzględnienia zmienionego sposobu poruszania się i zastąpienia nóg kołami wózka, strefę szczególnej uwagi przy projektowaniu środowiska czynności ruchowych stacjonarnych i dostosowania parametrów do zmniejszonego zasięgu rąk. Czynności ruchowe związane z zasięgiem rąk, nad którymi zazwyczaj nikt się nie zastanawia, bywają źródłem kłopotliwych lub niemożliwych do podjęcia działań. Przyjęta w European manual for an accessible built environment strefa operacyjna wygodna dla wszystkich użytkowników jest zdeterminowana przede wszystkim wymogami ludzi poruszających się na wózkach, osób bardzo niskich oraz dzieci40. Kolejną nieuniknioną barierą w życiu osób poruszających się na wózkach lub mających kłopoty z poruszaniem się jest konieczność pokonywania różnic poziomów. Wynika to często z topografii terenu, aranżacji widoków w ramach określonych przestrzeni tak zwanych przewyżek w salach audytoryjnych itp. Różnice poziomów mogą być pokonywane aktywnie, czyli za pomocą siły mięśni, oraz pasywnie, przy użyciu urządzeń technicznych, takich jak windy, podnośniki, platformy41. Dla człowieka poruszającego się na wózku inwalidzkim wymiary tego wózka i jego możliwości manewrowe współstanowią o ogólnej sprawności. Podawane przez E. Kuryłowicz standardy parametrów przestrzennych, pozwalających na swobodne poruszanie się na wózku, są efektem żmudnych wieloletnich badań. Analiza badań krajowych wskazuje, że opracowywane w Polsce dane w zasadzie pokrywają się w tej mierze z zaleceniami ogólnoeuropejskimi. Co jest jednak charakterystyczne, w każdej z analizowanych pozycji podawane są inne dane42. Różnice są nieznaczne, ale wprowadzają zamęt. Osoby niepełnosprawne poruszające się na wózkach inwalidzkich korzystają ze zwykłych urządzeń toaletowych i sanitarnych. Przenoszenie się z wózka na sedes jest możliwe na kilka sposobów, stosowanych w zależności od ogólnej sprawności fizycznej, ale wymaga odpowiednich parametrów przestrzennych43. Umywalki wygodne dla ludzi poruszających się na wózkach powinny być przede wszystkim odpowiednio umieszczone. Obejmuje to wysokość zawieszenia umożliwiającą podjechanie wózkiem oraz odsunięcie od ściany tak, aby pod urządzeniem znalazło się miejsce na podnóżki wózka. Trzeba pamiętać, że z tego względu wykluczone jest stosowanie nogi podpierającej umywalkę i zakrywającej syfon. Wszelkie rury doprowadzające gorącą wodę powinny być izolowane, by ludzie pozbawieni czucia w nogach nie ulegli poparzeniom44. Osoby poruszające się na wózkach wszystkie czynności muszą wykonywać na siedząco, także te, które ludzie sprawni wykonują, stojąc. Dotyczy to na przykład korzystania z automatów telefonicznych, kuchni w mieszkaniach, kontuarów w barach samoobsługowych, na pocztach i w bankach. O ile wózek narzuca konieczność podwyższania 40 E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 24. 41 U.S. General Services Administration (GSA), Department of Defense (DOD), U.S. Department of Housing and Urban Development (HUD), Uniform Federal Accessibility Standards, Washington, s. 13. Za: L. Schwartz, Vademecum projektanta…, op. cit., s. 24. 42 Por. L. Schwartz, Vademecum projektanta…, op. cit., s. 6, 21; K. Jaranowska, Obiekty oświaty dostępne dla osób niepełnosprawnych, 1992, s. 37–38. 43 M. Baran-Barańska, A. Urban (oprac.), Poradnik abc…, mieszkania bez barier, „ Integracja” 2002, nr 6, s. 60. 44 M. Skaradzińska, Vademecum projektanta. Problemy osób niepełnosprawnych, cześć 3: Mieszkanie i jego wyposażenie, Warszawa 1991, s. 44.

02 miejskie wojny kor.indd 3-47

2011-01-27 22:49:18


48

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

blatów w sprzętach, które są wykorzystywane przez wszystkich podczas siedzenia, o tyle w przypadku sprzętów i wyposażenia, z którego korzysta się na stojąco, zachodzi konieczność obniżenia wysokości blatów i innych elementów, do których trzeba sięgać. Udogodnienia dla osób z trudnościami manualnymi dotyczą problemów z chwytaniem, zaciskaniem, obracaniem, naciskaniem. Jeśli trudności są efektem braku kończyny, mogą pojawiać się również kłopoty z utrzymaniem równowagi. Osoby takie mają też ograniczony zasięg rąk. Stopień tego ograniczenia zależy od przyczyny trudności. Problemem są dla nich wszelkie sytuacje związane z obsługą urządzeń wymagających precyzyjnego manewrowania rękami, siły rąk i podpierania się. Dla osób cierpiących na silny niedowład kończyn górnych opracowano specjalne urządzenie uruchamiające dopływ wody w umywalkach za pomocą pedału, fotokomórki lub przy użyciu specjalnych przycisków. Funkcjonują również przeznaczone dla osób z tej grupy baterie łokciowe i armatury dźwigniowe, które mogą być montowane w urządzeniach sanitarnych wszelkiego rodzaju. Uchwyty i klamki powinny być łatwe do objęcia, niewymagające obrotu przegubem. Klamki i zamki powinny działać w ten sposób, by można było otworzyć lub zamknąć drzwi (drzwiczki, klapę itp.) przy użyciu jednej ręki. Posługiwanie się przyciskami położonymi zbyt blisko siebie często okazuje się dla osób niepełnosprawnych niemożliwe45. Człowiek na wózku inwalidzkim porusza się swobodnie nie tylko wtedy, gdy może fizycznie zrealizować podstawowe czynności w koniecznym dla siebie zakresie korzystania z otoczenia, ale także wtedy, gdy sam o tym zakresie będzie mógł decydować. Trudno jest mówić o takiej sytuacji na tle ciągle jeszcze powszechnej praktyki wskazywania na przykład udostępnionych wejść (najczęściej bocznych), co tłumaczy się brakiem miejsca na pochylnie i powierzchnie manewrowe. Współczesny człowiek jest istotą niezwykle mobilną i coraz bardziej przekształca się w homo motoricus46. Droga służąca kontaktom człowieka z otoczeniem staje się często miejscem konfliktu ruchowego, nierzadko tragicznego w skutkach zwłaszcza dla słabszych fizycznie podmiotów ruchu. Taka sytuacja może zaistnieć tylko wtedy, gdy założymy, że osoby niepełnosprawne mają dostęp do środków lokomocji. Dostęp do pociągu, autobusu, tramwaju czy też samochodu dla osoby niesprawnej ruchowo, na wózku bądź o kulach to pokonanie barier wydostania się z twierdzy, jaką jest własne mieszkanie, pokonanie wysokich krawężników i wysokopodłogowych pociągów, tramwajów i autobusów, których wejścia zmuszają do wciskania się weń nawet osoby sprawne itp.47 Udogodnienia dla osób niepełnosprawnych powinny być wprowadzone także w transporcie kolejowym i lotniczym zarówno w wagonach i samolotach, jak i na dworcach oraz przystankach. Przewóz pasażerów niepełnosprawnych – zwłaszcza poruszających się na wózkach inwalidzkich – w środkach komunikacji masowej stanowi największą trudność w codziennym życiu i uniemożliwia często podjęcie pracy, nauki czy rehabilitacji w miejscu oddalonym od własnego miesz45 Por. B. Cendrowski, Pomoce techniczne dla inwalidów w ośrodkach socjalno-rehabilitacyjnych, „Zeszyt. Zakład Badawczy ZSI” 1971, z. 61, s. 48–71; E. Nowak, Antropometria na potrzeby projektowania, Warszawa 1993. 46 B. Rzeczyński, Architektura dróg jako czynnik procesu edukacji komunikacyjnej i ograniczania utrudnień ruchowych, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społeczeństwie, Warszawa 1986, s. 271–274. 47 W niektórych miastach Polski sukcesem okazało się wprowadzenie do komunikacji specjalnego typu autobusów i tramwajów niskopodłogowych.

02 miejskie wojny kor.indd 3-48

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

49

kania48. Polskie przepisy projektowania dróg i ulic oraz urządzeń im towarzyszących w wielu przypadkach przewidują już rozwiązania dostosowane do potrzeb ruchu osób niepełnosprawnych, na przykład pochylenie w przejściach podziemnych, wysokość krawężników itp. Niestety, ułatwień takich nader często brak, a istniejące nie gwarantują bezpiecznego ruchu (zbyt pochyłe, śliskie, niekiedy bez poręczy itd.), choć problem wydaje się znacznie poważniejszy, jeśli prawo jest łamane za zgodą urzędników odbierających te wytwory dyskryminacji i segregacji.

Główne założenia projektowania uniwersalnego W literaturze pojawił się termin projektowanie uniwersalne, oznaczający projektowanie z uwzględnieniem potrzeb wszystkich ludzi, również (a może przede wszystkim) osób niepełnosprawnych dotkniętych różnymi rodzajami kalectwa. Uwidocznił się on w latach 80. XX wieku w Europie, USA, Japonii, a także w Polsce zwłaszcza w teoriach dotyczących przystosowania mieszkań. Ideą, która nie stanowi całkowitego novum, jest włączenie osób niepełnosprawnych w nurt życia społecznego49. Zatem myśl projektowania uniwersalnego odrodziła się i nabrała nowego, nie tylko teoretycznego znaczenia w tym samym okresie, w którym integracja wzrastała w skostniałym mentalnie systemie ludzi pozornie idealnych, zdrowych, bez problemów w jakiejkolwiek sferze ich życia społecznego czy też indywidualnego. Celem nadrzędnym projektowania uniwersalnego jest umożliwienie każdemu maksymalnej samodzielności w kontaktach ze środowiskiem w najbardziej dla niego naturalny i właściwy sposób50. Projektowanie uniwersalne może stanowić filozofię projektowania lub stać się nawykiem w tworzeniu koncepcji urbanistycznych i architektonicznych. Jego głównymi zasadami są: > „identyczne zastosowanie (equitable use) > elastyczność użycia (flexibility in use) > prosta i intuicyjna obsługa (simple and intuitive) > zauważalna informacja (perceptible information) > tolerancja dla błędów (tolerance for error) > niski poziom wysiłku fizycznego (low physical effort) > wymiary i przestrzeń ułatwiające dostęp (size and space for approach and use)”51. 48 „Z dniem 31 maja 1987 roku zaczęła obowiązywać nowa zasada wydzielania miejsc dla inwalidów i osób niepełnosprawnych […] w każdym wagonie 1 i 2 klasy pociągu dalekobieżnego […]. Ilość miejsc uległa zwiększeniu”. Za: A. Brylski, Współpraca TWK z instytucjami państwowymi, spółdzielczymi i organizacjami społecznymi, [w:] Mikulski J. (red.), Rehabilitacja osób niepełnosprawnych jako służba społeczna TWK, Warszawa 2004, s. 296–297. 49 P. Arthur, R. Passini, Wayfinding. People, signs and architecture, New York 1992, s. 72. 50 M. Wijk, European manual for an accessible built environment. Part A, revision concept, Rijswijk 1993, s. 23. 51 The Center for Universal Design, http://www.design.ncsu.edu/cud/about_ud/udprinciples.htm, [dostęp: 22 października 2009].

02 miejskie wojny kor.indd 3-49

2011-01-27 22:49:18


50

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

Beneficjentami kształtowanego otoczenia są wszyscy – jest to bowiem efekt projektowania bardziej zbliżonego do potrzeb człowieka widzianych w wymiarze nie idealnym czy średnim, lecz realnym52. Przystosowanie otoczenia do potrzeb osób niepełnosprawnych powinno być rozpatrywane od momentu, gdy zostanie podjęta decyzja o tworzeniu projektu i winna być to czynność oczywista i automatyczna. Konsekwencje ponoszone na skutek segregacyjnych układów przestrzennych to wysokie koszty przystosowania bądź wątpliwa jakość, wynikająca na przykład z trudności i ograniczeń wtórnej adaptacji, co staje się często udziałem adaptowanych obiektów i przestrzeni. Nie ma powodu, by mnożyć liczbę nowych obiektów, które trzeba będzie później poprawiać. Niewątpliwie jesteśmy na to skazani, ponosząc konsekwencje segregacyjnej ideologii53. Realizacja założeń projektowania uniwersalnego dotyczy zatem projektowania architektonicznego i urbanistycznego na wszystkich jego etapach54. Innymi słowy, integracja potrzeb, respektowanie samodzielności i naturalności w korzystaniu z otoczenia jest priorytetem na każdym etapie. Dostępność budynku, czyli umożliwienie samodzielności i niezależności osobie niepełnosprawnej można podzielić, według European manual for an accessible built environment, na użytkowane i odwiedzane55.

Przestrzeń użytkowana, odwiedzana i adaptowalna Obszary użytkowane to m.in. miejsce pracy i mieszkanie. Zaś do odwiedzanych elementów otoczenia należą budynki użyteczności publicznej, czyli urzędy, placówki oświatowo-kulturalne, szpitale itp., które muszą być „integralnie dostępne”. Warto zwrócić uwagę na fakt, że terminy użytkowane i odwiedzane mają dynamiczną specyfikę spowodowaną intensywnie zmieniającą się rzeczywistością, warunkami i wymogami. Tworzą one wspólny zbiór miejsc użytkowanych i odwiedzanych. Natomiast elementy otoczenia zakwalifikowane do użytkowanych mogą i powinny być projektowane w taki sposób, by proces adaptacji do kanonu dostępności stworzonego przez niepełnosprawność w razie potrzeby mógł przebiegać szybko i sprawnie, zarówno technicznie, jak i przestrzennie. Zatem kolejnym istotnym terminem opisującym założenia projektowania uniwersalnego jest adaptowalność. Budowanie w sposób adaptowalny oznacza jednoczesne myślenie o przyszłym użytkowaniu. Adaptowalność tę można określić, szkicując w projekcie przyszłe fikcyjne zmiany, które umożliwią sprostanie wymaganiom przestrzennym użytkownika w poszerzonym ujęciu tego terminu. „Jeśli będzie to działać na rysunkach, będzie również działać w rzeczywistości”56. 52 Za: M. Wijk, European…, op. cit., s. 18; por. E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne., op. cit., s. 9–16.

53 Za: Elevators make life easier, [w:] Kuryłowicz E., Projektowanie uniwersalne, Warszawa 1996, s. 11. 54 Por. L. Schwartz, Vademecum…, op. cit., s. 23–29; B. Cendrowski, Pomoce techniczne…, op. cit. 55 M. Wijk, European…, op. cit., s. 23. Za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 9–16.

56 M. Wijk, European…, op. cit. Za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 11.

02 miejskie wojny kor.indd 3-50

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

51

Podsumowanie Poprzednie półwiecze traktowało indywidualność jako element życia społecznego, której odmawiano ludziom na rozmaitych płaszczyznach. W okresie utopijnej socjalistycznej rzeczywistości wszyscy tworzyli szarą, jednakową masę. Odmienność, indywidualność i inność, którą każdy z nas nosi w sobie, czasem skrzętnie skrywaną, zaczęto na nowo doceniać od czasu transformacyjnego przełomu w roku 1989, aż po dynamiczny i niosący wiele wyzwań proces przemian społecznych, ekonomicznych i gospodarczych. Zatem jak istotna jest rola indywidualności i związanej z nią autonomii w życiu człowieka i całego społeczeństwa zaczęto dostrzegać dopiero w ostatniej dekadzie ubiegłego stulecia. Przykładem braku zgody na inność są założenia architektury modernistycznej, okresu bardzo istotnego w Polsce, które nie dopuszczały pojęcia indywidualnego odbioru, potwierdzenie zaś tego założenia można odnaleźć w następującym cytacie: „Retoryka modernistyczna była bardzo elokwentna, przedstawiając architekturę jako narzędzie opieki społecznej i jako jej główny priorytet ustanowiła formy mieszkalnictwa publicznego. Nie pojawiały się żadne pytania dotyczące konsultowania użytkowników w procesie projektowania. Użytkownicy nie wiedzieli, czego chcą […] i co powinni dostać. Ich zbiorowe potrzeby – zinterpretowane przez architekta i instytucję finansującą – były kodyfikowane w »programie«, jak działo się to w przypadku szkół, szpitali […] w przeszłości. To nasze (człowiecze) zwyczaje sprawiały kłopot”57. Lata 60. i 70. XX wieku cechowało traktowanie niepełnosprawnych podobnie, jak traktuje się grupy mniejszościowe, narodowe, etniczne i religijne. Kłopoty z popularnymi w latach 70. i 80. XX wieku biurami „pejzażowymi” były jednym z jaskrawszych przykładów konieczności uwzględniania faktycznych potrzeb człowieka58. Niewłaściwe psychologiczne rozpoznanie wymaganej jakości przestrzeni ma wymiar finansowy, ekonomiczny i społeczny mierzony spadkiem wydajności ludzi59. W 1987 roku podczas seminarium w Pradze stwierdzono, że problem niepełnosprawnych jest problemem politycznym, ponieważ we wszystkich krajach ludzie niepełnosprawni są jako grupa w sytuacji gorszej, jeśli chodzi o wykształcenie, możliwość pracy, wysokość dochodów i standard życia, co wiedzie do porównania grupy osób niepełnosprawnych do mniejszościowych grup rasowych i etnicznych60. Otwieranie środowiska dla „specjalnych” potrzeb proponowano etapami, wyznaczając strefy dostępności „stałej” i dostępności ad hoc – uzyskiwanej na drodze doraźnych, z góry zaplanowanych przystosowań, zaś otoczenie ludzi sprawnych było otoczeniem „normalnym” mającym podlegać „udostępnianiu” poprzez eliminację barier architektonicznych i urbanistycznych61. Był to mechanizm oparty na uznaniu „inności” nie57 D. Cuff, R. Ellis (eds), Architects’ people, New York 1989, s. XIII. 58 A.E. Gałkowski, Problemy barier architektonicznych i urbanistycznych, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społeczeństwie, Warszawa 1986, s. 35.

59 J. Sławińska, Estetyka dla projektantów, Wrocław 1979, s. 39. 60 A.D. Ratzka, Introduction to the themes of the seminar, [w:] Report of the Second International Expert Seminar on Building Non-Handicapping Environments. Renewal of Inner Cities, Prague, October 15–17, 1987, Stockholm [s.a.], s. 8. Za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 14–16. 61 E. Kuryłowicz, Udostępnienie obiektów użyteczności publicznej osobom niepełnosprawnym, Warszawa 1982 (praca doktorska nieopublikowana); S. Goldsmith, Designing for disabled, London

02 miejskie wojny kor.indd 3-51

2011-01-27 22:49:18


52

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

pełnosprawnych, traktowanych jako odrębna kategoria użytkowników o specjalnych potrzebach. W Polsce etap ten przyniósł rozwój form mieszkalnictwa zintegrowanego bądź w formie spółdzielczych domów dla emerytów, rencistów i inwalidów, bądź też eksperymentalnych prób samodzielnych mieszkań przystosowanych dla osób na wózkach w zróżnicowanych formach mieszkalnictwa. Tradycyjnie opiekę i mieszkanie osobom niepełnosprawnym, starym i kalekom zapewniała ich rodzina. Zawsze jednak istniał problem mieszkań dla osób niepełnosprawnych samotnych, bez rodziny, niezdolnych do samodzielnego życia. W takich sytuacjach opiekę nad tymi osobami podejmowały społeczności lokalne, charytatywne – świeckie lub religijne. Tak powstawały azyle, hospicja, a od XX wieku zamknięte zakłady opieki dla osób starszych, kombatantów, inwalidów62. Dopiero po drugiej wojnie światowej, zwłaszcza wobec zjawiska ogromnej rzeszy inwalidów wojennych, powszechnego kryzysu mieszkaniowego zaszły zmiany jakościowe w pojmowaniu problemu osób niepełnosprawnych, tradycyjnie izolowanych63. „Okrutna dobroczynność” gwarantująca niepełnosprawnym szansę przeżycia, ale na marginesie i w izolacji od społeczeństwa, godziła w nowy, humanistyczny etos okresu, który nastał po „czasach pogardy”. Formułowano pogląd, że niepełnosprawni są pełnoprawnymi członkami społeczeństwa i że ich specyficzne potrzeby muszą być uznane i zaspokajane. Ale przysposobienie dzięki rehabilitacji do życia w społeczeństwie nie znaczy jeszcze życia w nim. Na integrację nie były przygotowane ani społeczeństwo, ani środowisko przestrzenne, kształtowane dla „zdrowej większości”, ani system prawny i instytucje. W 1983 roku Halina Skibniewska mówiła podczas Kongresu Towarzystwa Walki z Kalectwem w Warszawie, że należy wprowadzić obowiązek uwzględnienia etapowego programu potrzeb specjalnych osób niepełnosprawnych, aby nie szkodząc zdrowym, umożliwiały uczestnictwo niepełnosprawnym64. Ideę przystosowania otoczenia, a zwłaszcza miejsc pracy i mieszkań do potrzeb osób niepełnosprawnych propagowało również Centrum Naukowo-Badawcze Spółdzielczości Inwalidów (potem Centrum Badawczo-Rozwojowe Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Przedmiotem analiz była także relacja społecznych kosztów utrzymania osób niepełnosprawnych do kosztów zapewnienia im możliwości samodzielnego utrzymywania. Z etapu tłumaczenia, że niepełnosprawni mogą pracować, walczące o integrację Centrum Naukowo-Badawcze Spółdzielczości Inwalidów przeszło do konkretnych argumentów finansowych. Dotyczyły one zarówno kosztów obiektów projektowanych od razu jako dostępne w relacji do budynków adaptowanych, jak i korzyści, jakie społeczeństwo będzie mogło uzyskać, korzystając z efektów pracy niepełnosprawnych i płaconych przez nich podatków65. Z punktu widzenia współczesnej ekonomii ta kwestia wydawała się oczywista, a przed

62 63 64 65

1967; za: S. Wolinsky, An analysis of enforcement mechanisms for implementing access legislation and remedies, Seminar on Access, [s. l.] [s.a.]; za: E. Kuryłowicz, Projektowanie uniwersalne…, op. cit., s. 20. H. Skibniewska, Człowiek niepełnosprawny…, op. cit., s. 15. K. Jaranowska, Adaptacja mieszkań dla inwalidów, Warszawa 1983, s. 9. Program powinien uwzględniać na przykład 1% samodzielnych mieszkań specjalnych, dostosowanych do inwalidów. Za: Ibidem, s. 15. H. Skibniewska, H. Goryński, D. Bożekowska, Tereny otwarte w miejskim środowisku mieszkalnym, Warszawa 1979, s. 105. Por. L. Schwartz, Vademecum projektanta…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 3-52

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

53

koniecznością kosztownych remontów obejmujących eliminację niepotrzebnie budowanych barier ostrzegała już w 1974 roku (!) H. Skibniewska. Optymalne kształtowanie środowiska dla tak postrzeganego człowieka będzie polegać bardziej na poszukiwaniu wspólnych zbiorów spośród różnorodnych, wyodrębnionych grup możliwości ludzkich, niż na stosowaniu sztywno określonych standardowych wytycznych, które mogłyby zadowolić wszystkich. Człowiek jest ostatecznym opiniodawcą użytkowanej przestrzeni i architekci nie mogą bezkrytycznie forsować osobistych przekonań, nieskonfrontowanych z aktualną wiedzą. Akceptacja użytkownika ma bowiem swój konkretny wymiar, i to nie tylko artykułowany przez ludzi niepełnosprawnych. Niemożliwy jest dychotomiczny podział ludzkości na sprawnych i niepełnosprawnych, gdyż sprawność jest cechą ulotną, dynamiczną i zmieniającą się na różnych etapach życia jednostki. Pluralizm cech i potrzeb ludzkich, możliwości i ograniczenia podyktowane przez somę i konsekwencje z tym związane wyznaczają tendencję integracyjną, choć w tak mozolnej, długotrwałej i pokutującej za dyskryminacyjne grzechy budowniczych przeszłości dziedzinie, jaką jest architektura i budownictwo, nie jest to kwestia najłatwiejsza. W myśl idei integracji ustalenia zostały zmienione: z restrykcyjnych i kategorycznych, w wielu przypadkach eliminujących twórcze rozwiązania, na analityczne opracowania jedynie sygnalizujące problemy i podające wytyczne ułatwiające, nie zaś zastępujące, projektowanie. Społeczeństwo, jak pisze Tadeusz Witkowski, wyznaczało niepełnosprawnym swoiste normy funkcjonowania. Mieli oni nie tylko znać swoją gorszą sytuację, ale w niej trwać i zgodnie z nią postępować66. Integracja w minionych latach była wyrazem przedmiotowego traktowania niepełnosprawnych. Tak wyznaczano im miejsca, jak wyznaczano im sposób i ramy życia – głównie poprzez separatystyczny system pomocy społecznej. Polski model rehabilitacji, wykształcony po II wojnie światowej, przysposabiał niepełnosprawnych do życia. Ale do równoprawnego życia potrzebne jest też uznanie tej równoprawności przez społeczeństwo, do którego niepełnosprawni mieli się włączać. Integracja lat 80. XX wieku była interpretowana jako „przezwyciężanie dystansu pomiędzy upośledzonymi i otoczeniem”, i rozumiana jako dopasowanie otoczenia ludzi sprawnych do potrzeb nowo zauważonej, mniejszościowej grupy67. Powyższe rozumienie integracji było jedynym możliwym w tamtych latach, a i tak brzmiało wówczas rewolucyjnie. Współczesne rozumienie funkcjonalności, będące obok idei integracji zasadniczym elementem projektowania uniwersalnego, oparte jest na dokładnej analizie potrzeb człowieka. Jej efekty osiągnięte na podstawie współczesnej wiedzy dotyczącej ciała człowieka i roli aparatu zmysłowego zbiegły się z energiczną krytyką jakości otoczenia mierzonej w skali komfortu fizycznego i fizjologicznego ze strony użytkowników. Zastrzeżenia budziły niewygodne meble, zbyt wysokie schody itp. Na tle coraz częściej formułowanych zażaleń drobne fragmenty otoczenia projektowane z myślą o niepełnosprawnych okazywały się wygodniejsze dla wszystkich. 66 T. Witkowski, Niektóre psychospołeczne bariery integracji osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem, „Problemy Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej” 1993, nr 4, s. 18.

67 H. Kuldschun, E. Rossmann, Budownictwo dla upośledzonych fizycznie, Warszawa 1980, s. 9.

02 miejskie wojny kor.indd 3-53

2011-01-27 22:49:18


54

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

Niepełnosprawni zostali otoczeni barierami przed światem przez innych ludzi i przez samych siebie. Świat został „zabezpieczony” przed niepełnosprawnymi. Zniesienie przeszkód utrudniających samodzielne funkcjonowanie w życiu ludzi dotkniętych kalectwem wymaga podjęcia szerokiego spectrum wyzwań w skali makro jako społeczeństwa oraz jednostkowej, czyli każdego z nas. Obalenie barier to zgoda na „inne”, to akceptacja lęku przed takim samym losem i zmiana kierunku postrzegania osób z niepełnosprawnością. Nie patrzmy na niepełnosprawnych, ale patrzmy w tym samym kierunku. Dopuszczalna granica samodzielności tkwi zarówno w prawie, w mentalności, w panującej ideologii, jak i codzienności oraz doświadczaniu spotkania Innego. Eliminacja barier dla niepełnosprawnych i zapewnienie komfortu na poziomie fizycznego korzystania z otoczenia mają współcześnie nieco inny wymiar i inne znaczenie, szczęśliwie coraz częściej wystawiając świadectwo nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale także projektantom.

Bibliografia Arthur P., Passini R., Wayfinding. People, signs and architecture, McGraw-Hill Book, New York 1992. Baran-Barańska M., Urban A. (oprac.), Poradnik abc… mieszkania bez barier, „Integracja” 2002, nr 6. Bartel H., Embriologia. Podręcznik dla studentów, wyd. 3, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2002. Błeszyńska K., Niepełnosprawność a struktura identyfikacji społecznych, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 2001. Brylski A., Współpraca TWK z instytucjami państwowymi, spółdzielczymi i organizacjami społecznymi, [w:] Mikulski J. (red.), Rehabilitacja osób niepełnosprawnych jako służba społeczna TWK, Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem, Warszawa 2004. Cendrowski B., Pomoce techniczne dla inwalidów w ośrodkach socjalno-rehabilitacyjnych, „Zeszyt. Zakład Badawczy ZSI” 1971, z. 61. Cendrowski B., Przystosowanie sanatorium do potrzeb inwalidów. Próba zastosowania ergonomii w sanatoriach spółdzielczości inwalidów, Zakład Wydawniczy CRZZ, Warszawa 1981. Cuff D., Ellis R. (eds), Architects’ people, Oxford University Press, New York 1989. Dykcik W. (red.), Pedagogika specjalna. Praca zbiorowa, Wydawnictwo UAM, Poznań 2001. Elevators make life easier, [w:] Kuryłowicz E., Projektowanie uniwersalne. Udostępnianie otoczenia osobom niepełnosprawnym, Centrum Badawczo-Rozwojowe Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Warszawa 1996. Gałkowski A.E., Problemy barier architektonicznych i urbanistycznych, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społeczeństwie. Materiały 2. Kongresu TWK, Warszawa, 1–2 października 1983 rok. Praca zbiorowa, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1986. Gindrich P., Psychospołeczne komponenty nieprzystosowania. Wybrane zagadnienia, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2007. Goldsmith S., Designing for disabled, 2nd ed. revised and expanded, Royal Institute of British Architects, London 1967.

02 miejskie wojny kor.indd 3-54

2011-01-27 22:49:18


Niepełnosprawni ruchowo a architektura • • • • • • • • • • • • • • • • • •

55

Hulek A., Podstawy rehabilitacji, [w:] Hulek A. (red.), Pedagogika rewalidacyjna, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1977. Hulek A. (red.), Pedagogika rewalidacyjna, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1977. Jaranowska K., Adaptacja mieszkań dla inwalidów. Poradnik, Wydawnictwo Spółdzielcze, Warszawa 1983. Jaranowska K., Obiekty oświaty dostępne dla osób niepełnosprawnych, 1992. Karta Praw Osób Niepełnosprawnych, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1997, nr 50, poz. 475. Kirenko J., Indywidualna i społeczna percepcja niepełnosprawności, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2007. Kuldschun H., Rossmann E., Budownictwo dla upośledzonych fizycznie. Projektowanie obiektów i urządzeń, przeł. A. Nitsch i I. Zieleniewska, Arkady, Warszawa 1980. Kuryłowicz E., Udostępnienie architektoniczne budynków oświatowych niepełnosprawnym użytkownikom jako warunek pełnego uczestnictwa tych osób w życiu społecznym. [Z Instytutu Projektowania Architektonicznego Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej]. Kuryłowicz E., Udostępnienie obiektów użyteczności publicznej osobom niepełnosprawnym, Warszawa 1982 [praca doktorska nieopublikowana]. Kuryłowicz E., Projektowanie uniwersalne. Udostępnianie otoczenia osobom niepełnosprawnym, Centrum Badawczo-Rozwojowe Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Warszawa 1996. Lang J., Creating architectural theory. The role of behavioral sciences in environmental design, Van Nostrand Reinhold, New York 1987. Maciarz A. et al., Z teorii i badań społecznej integracji dzieci niepełnosprawnych, Oficyna Wydawnicza Impuls, Warszawa 1999. Magnuszewska-Otulak G., Uczestnictwo osób niepełnosprawnych w życiu społecznym. Zarys wykładu, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR, Warszawa 2009. Majewski T., Rehabilitacja zawodowa osób niepełnosprawnych, Centrum Badawczo-Rozwojowe Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Warszawa 1995. Nowak E., Antropometria na potrzeby projektowania, Instytut Wzornictwa Przemysłowego, Warszawa 1993. Nowak A., Wybrane edukacyjne i prawne aspekty niepełnosprawności, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 1999. Ostrowska A., Niepełnosprawni w społeczeństwie. Postawy społeczeństwa polskiego wobec ludzi niepełnosprawnych. Raport z badań, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 1998. Ostrowska A., Sikorska J., Syndrom niepełnosprawności w Polsce. Bariery integracji, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 1996. Ratzka A.D., Introduction to the themes of the seminar, [w:] Report of the Second International Expert Seminar on Building Non-Handicapping Environments. Renewal of Inner Cities, Prague, October 15–17, 1987, Royal Institute of Technology, Stockholm 1987. Rozporządzenie Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z dnia 14 grudnia 1994 roku, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1997, nr 10. Rzeczyński B., Architektura dróg jako czynnik procesu edukacji komunikacyjnej i ograniczania utrudnień ruchowych, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społe-

02 miejskie wojny kor.indd 3-55

2011-01-27 22:49:18


56

••••••••••••••••••••••••••••••••

Katarzyna Kokot

czeństwie. Materiały 2. Kongresu TWK, Warszawa, 1–2 października 1983 rok. Praca zbiorowa, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1986. Schwartz L., Rozwiązania i urządzenia, ułatwiające osobom niepełnosprawnym poruszanie się w obszarach zurbanizowanych, [s. n.], Warszawa 1989. Schwartz L., Vademecum projektanta. Problemy osób niepełnosprawnych, cześć 1: Środowisko i transport, Instytut Wzornictwa Przemysłowego, Warszawa 1991. Skaradzińska M., Vademecum projektanta. Problemy osób niepełnosprawnych, cześć 3: Mieszkanie i jego wyposażenie, Instytut Wzornictwa Przemysłowego, Warszawa 1991. Skibniewska H., Człowiek niepełnosprawny w środowisku zamieszkania. Bariery i formy mieszkalnictwa, [w:] Hulek A. (red.), Człowiek niepełnosprawny w społeczeństwie. Materiały 2. Kongresu TWK, Warszawa, 1–2 października 1983 rok. Praca zbiorowa, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1986. Skibniewska H., Goryński H., Bożekowska D., Tereny otwarte w miejskim środowisku mieszkalnym, Arkady, Warszawa 1979. Sławińska J., Estetyka dla projektantów, Politechnika Wrocławska, Wrocław 1979. Tajfel H., Stereotypy społeczne i grupy społeczne, „Studia Psychologiczne” 1982, t. 20, nr 2. Trzęsicka B., Doświadczenie utraty siebie jako podmiotu, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Psychologiczne” 1996, z. 13. Ustawa o pomocy społecznej, art. 2a ust. 1 pkt 3, [w:] Nowak A., Wybrane edukacyjne i prawne aspekty niepełnosprawności, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 1999. Wijk M., European manual for an accessible built environment. Part A, revision concept, CCPT, Rijswijk 1990. Witkowski T., Niektóre psychospołeczne bariery integracji osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem, „Problemy Rehabilitacji Społecznej i Zawodowej” 1993, nr 4. Wolinsky S., An analysis of enforcement mechanisms for implementing access legislation and remedies, Seminar on Access, Disability Rights Education and Defense Fund, [s. l.] [s. a.]. Żółkowska T., Wyrównywanie szans społecznych osób z niepełnosprawnością intelektualną. Uwarunkowania i obszary, Oficyna In Plus, Szczecin 2004.

Zasoby internetowe http://www.slownik-online.pl/kopalinski/4D6F8FEDE38A570B412565CD00569F17.php, [dostęp: 19 października 2009]. Karta Praw Osób Niepełnosprawnych (Dz.U. z 13 sierpnia 1997 roku nr 50 poz. 475), http://www.niepelnosprawni.vgh.pl/readarticle.php?article_id=14, [dostęp: 30 marca 2010]. The Center for Universal Design, http://www.design.ncsu.edu/cud/about_ud/udprinciples. htm, [dostęp: 22 października 2009]. http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/12631, [dostęp: 29 marca 2010]. http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/12631, [dostęp: 8 marca 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 3-56

2011-01-27 22:49:18


Anna Maria Kucharska

„Ukryć innowierców” – mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia Trzeba je poznać, bo te inne światy, inne kultury to są zwierciadła, w których przeglądamy się my i nasza kultura. Dzięki którym lepiej rozumiemy samych siebie, jako że nie możemy określić swojej tożsamości, dopóki nie skonfrontujemy jej z innymi. R. Kapuściński, Podróże z Herodotem

Trójkąt Bermudzki na Atlantyku inspiruje swoją tajemnicą i tworzoną od lat legendą miejsca niewyjaśnionych zaginięć i zjawisk paranormalnych. Ten we Wrocławiu jest bez wątpienia jedną z najbardziej zaniedbanych dzielnic miasta. Obszar umownie wyznaczany przez ulice Kościuszki, Pułaskiego i Traugutta oraz jego najbliższa okolica powszechnie uważane są za niebezpieczne, zamieszkane przez ludzi z marginesu społecznego. Badania Beaty Namyślak1 wskazują na ciekawe zjawisko w percepcji przestrzeni miejskiej Wrocławia przez studentów. Ta okolica wskazywana jest jako jeden z ukształtowanych obszarów biedy w mieście. Jak twierdzi autorka badań, niesłusznie. W miejsce wyburzanych po powodzi w 1997 roku kamienic postawiono nowoczesne budynki mieszkalne, które zasiedliła migrująca do miasta ludność. Ciągle jednak daleko do zmiany wizerunku tej dzielnicy. Zdecydowanie nie jest to miejsce na wieczorny spacer ulicami miasta, choć po zmroku „Trójkąt” ma pewien nieuchwytny urok minionej epoki. W dziennym świetle w całej okazałości widać zniszczone kamienice z odpadającą sztukaterią, pozbawione balustrad balkony, zabite deskami okna, brudne ulice i bramy, zaniedbane podwórka. Taki obraz tej dzielnicy zostaje w głowie przypadkowego przechodnia, który zabłądzi tu, potykając się na krzywych płytach chodnikowych. Jednak nie zawsze tak było. Przedwojenne osiedle Przedmieście Oławskie było reprezentacyjną dzielnicą, z typowymi dla ówczesnej zabudowy miejskiej wielopiętrowymi kamienicami. Mieszkańcami tej okolicy były rodziny wysoko postawionych urzędników, zamożni kupcy, przedsiębiorcy, znane i szanowane mieszczańskie rody. Gdy do1

B. Namyślak, Percepcja przestrzeni miejskiej Wrocławia, [w:] Słodczyk J., Śmigielska M. (red.), Współczesne kierunki i wymiary procesów urbanizacji, Opole 2008, s. 298.

02 miejskie wojny kor.indd 4-57

2011-01-27 22:49:19


58

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Anna Maria Kucharska

brze przyjrzeć się kamienicom, odrywając wzrok od brudnego chodnika, można bez trudu zauważyć ślady dawnej świetności. Przykładem może być, uznana przez autorów albumu Secesja wrocławska – Barbarę Banaś i Leszka Szurkowskiego – za jeden z najpiękniejszych zabytków secesji we Wrocławiu, kamienica przy ulicy Łukasińskiego2. W tej właśnie dzielnicy znajdują się miejsca zgromadzeń kilku wyznań protestanckich. Protestantyzm podzielić można na dwa główne nurty. Pierwszy z nich, tak zwany protestantyzm historyczny, wywodzi się bezpośrednio z szesnastowiecznej reformacji. Są to luteranie, ewangelicy reformowani (kalwiniści) oraz bracia czescy. Drugi nurt kształtował się od XIX wieku do lat 30. XX wieku. Powstał w opozycji do historycznych kościołów protestanckich. W ich formowaniu kluczową rolę odegrały rodzące się nowe formy duchowości, sposoby ich uzewnętrzniania oraz nieznaczne odmienności w pojmowaniu podstawowych dogmatów, które nadal różnicują między sobą protestanckie wspólnoty. Do tego drugiego nurtu zalicza się baptystów, metodystów, zielonoświątkowców, wolnych chrześcijan i ewangelicznych chrześcijan. Jest to tak zwany protestantyzm wolnokościelny3. Współcześnie taka prosta klasyfi kacja wielokrotnie zawodziła, ponieważ do tradycyjnych, denominacyjnych kościołów dołączyło wiele wspólnot o ewangelicznym charakterze powstających w Polsce pod koniec lat 80. i na początku 90. XX wieku. Określa się je często mianem „trzeciej fali chrześcijaństwa”. W początkach reformacji Wrocław był miastem otwartym na nowe prądy i idee religijnej odnowy szybko się rozprzestrzeniały. Przychylność władz miasta dla reformacji zaowocowała dynamicznym wzrostem liczby wyznawców protestantyzmu. Kolejne budynki Kościoła rzymskokatolickiego były adaptowane na ich potrzeby. Taki stan rzeczy trwał kilka stuleci. Szczególnie w okresie od zjednoczenia Niemiec i powstania II Rzeszy do wybuchu I wojny światowej (1871–1914) zauważyć można napływ misjonarzy oraz nowych nurtów powstałych na reformacyjnych fundamentach4. Wraz z napływem misjonarzy swoją działalność we Wrocławiu rozpoczęło kilka wspólnot należących do nurtu protestantyzmu wolnokościelnego. W 1860 roku powstał w tym mieście Wolny Zbór Reformowany założony przez szkockiego misjonarza Daniela Edwarda. Jego praca wzbudzała jednak pewne kontrowersje, które doprowadziły do tymczasowego podziału. Po ponownym połączeniu nastąpił rozkwit społeczności, a w 1902 roku został wybudowany budynek kościelny przy ulicy Worcella 28 (ówczesna Paradiesstrasse). Na członków wspólnoty składali się głównie kupcy i przedsiębiorcy, a trzon zgromadzenia tworzyły mieszkające na Przedmieściu Oławskim dwie duże, wykształcone rodziny – Dehmelów i Rennerów5. Episkopalny Kościół Metodystyczny pojawił się we Wrocławiu w 1897 roku, a w 1920 roku kupił kompleks przy ul. Worcella od pierwotnych właścicieli. Błądząc kiedyś po ulicach „Trójkąta”, zauważyłam dość zaniedbaną, a jednak ciągle piękną kaplicę z czerwonej cegły, jakby zagubioną między szaroburymi budynkami. Do kwietnia 2002 roku była ona zasłonięta kamienicą, również będącą pierwotnie własnością kościoła. Fakt takiego umiejscowienia budynku kościelnego wynikał z nieprzychylnej polityki władz pruskich 2 3 4 5

B. Banaś, L. Szurkowski, Secesja wrocławska, Wrocław 2009, s. 240. T.J. Zieliński, Jeden czy dwa polskie protestantyzmy?, „Myśl Protestancka” 1999, nr 1, s. 9. K. Wolnica, Metodyści we Wrocławiu, http://www.wesley.alleluja.pl/, [dostęp: 14 lutego 2010]. K. Wolnica, Metodyści…, op. cit., [dostęp: 14 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 4-58

2011-01-27 22:49:19


Mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia • • • • • • • • • •

59

na początku XX wieku wobec wznoszenia obiektów sakralnych przez wolne Kościoły, nieuznawane oficjalnie przez państwo. Z tego powodu były one najczęściej wznoszone w podwórzach6. Symboliczny charakter takiej obecności wyznań protestanckich mniejszości w przestrzeni miejskiej wywołuje refleksje związane z percepcją „obcego”. Dotyczy to zarówno czasów przedwojennych i kontekstu historycznego, jak i dzisiejszej obecności tych wyznań w miejskim krajobrazie Wrocławia. Motyw „ukrycia” pojawia się też w przypadku innych odłamów protestanckich posiadających swoje miejsca zgromadzeń w tej dzielnicy. Kontekst historyczny wyjaśnia pewne przyczyny wznoszenia tych świątyń, tak by „nie rzucały się w oczy”. Wyburzenie kamienicy, zasłaniającej Kościół ewangelicko-metodystyczny wywołało spore zaskoczenie wśród mieszkańców okolicznych kamienic, którzy często nie zdawali sobie sprawy z sąsiedztwa takiego obiektu. Pojawiają się pytania o świadomość społeczeństwa żyjącego w mieście o wielokulturowej historii i jakość relacji między „większością” a żyjącymi pośród niej mniejszościami, nie tylko religijnymi. Od piętnastu lat promowany jest we Wrocławiu projekt Dzielnicy Czterech Świątyń, związany ze współpracą międzyreligijną oraz edukacją na rzecz tolerancji7. Projekt obejmuje cztery kościoły różnych wyznań: prawosławną cerkiew katedralną Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, rzymskokatolicki kościół św. Antoniego, ewangelicko-augsburski kościół Opatrzności Bożej oraz synagogę Pod Białym Bocianem8. Realizowany jest w bardziej atrakcyjnej turystycznie części miasta, w okolicach Rynku. Jest to z pewnością ważny i cenny wkład w budowanie dialogu oraz lepsze zrozumienie kulturowego patchworku, jakim jest Wrocław. W tej układance mają też swoje miejsca historycznie późniejsze wyznania protestanckie, które swoje budynki wznosiły na osiedlu Przedmieście Oławskie na przełomie XIX i XX wieku. Ich niewątpliwa obecność zdaje się ciągle ukryta, schowana w cieniu podwórek, nawet w czasach, gdy nie ma takiej politycznej konieczności. Metodyści zostali „ujawnieni”. Czy jednak spowoduje to większą otwartość zarówno wspólnoty, jak i lokalnego środowiska? Zmiana w układzie przestrzennym, wyburzenie kamienicy stanowiącej mur między kaplicą a resztą dzielnicy, na pewno spowodowała większą świadomość związaną z koegzystencją różnych wspólnot religijnych. Runięcie fizycznej bariery nie oznacza jednak równoczesnego przełamania wewnętrznych barier strachu przed Obcym. Przedwojenna własność Kościoła, kamienica numer 28, w szczytowym okresie stalinizmu została przejęta przez państwo. Przesłanką był zły stan techniczny budynku po pożarze dachu wywołanym podpaleniem oraz brak funduszy na remont po stronie Kościoła. Był to jednak tylko pretekst, ponieważ władze miasta również nie zainwestowały w kamienicę poza koniecznymi naprawami. Przez blisko 50 lat budynek niszczał, a po powodzi zaczął być zagrożeniem dla mieszkańców. W 1999 roku przesiedlono ich do innych lokali. Do tego czasu jedno z mieszkań w kamienicy zajmował również pastor. Po wysiedleniu mieszkańców kamienicę nr 28 oraz sąsiednią nr 30, ostatnie, które 6 7 8

Ibidem, [dostęp: 14 lutego 2010]. Oficjalna strona projektu Wrocław – miasto dialogu, http://www.miasto-dialogu.wroc.pl/, [dostęp: 16 lutego 2010]. Ibidem, [dostęp: 16 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 4-59

2011-01-27 22:49:19


60

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Anna Maria Kucharska

zostały z całego ciągu, zamknięto. Po ich wyburzeniu teren przed kościołem przyznano metodystom9. Wskazuje to na przychylną politykę miasta i dbanie o poprawne stosunki z religijnymi mniejszościami. Zburzenie kamienic, jak dowiaduję się z rozmowy z pastorem ks. Krzysztofem Wolnicą, było sporym przełomem. Gdy zamurowano kamienice, a mieszkańców wyprowadzono, były częste włamania do kościoła, były wybijane szyby w oknach. Wiem, że za czasów moich poprzedników potrafiono też rzucać kamieniami w trakcie nabożeństw. W tej chwili to się na szczęście nie zdarza i może dlatego też, że kościół jest odsłonięty, a kontakty z mieszkańcami są lepsze10.

Z relacji pastora wynika, że okoliczni mieszkańcy zaglądają do kościoła, głównie szukając pomocy czy z ciekawości. Na dziś nie istnieją jednak żadne formy ożywionej współpracy, a plany rozwinięcia działalności o charakterze społecznym, z przyczyn niezależnych, się nie powiodły11. Trudnym okresem we wzajemnych relacjach była połowa lat 50. XX wieku. Dążenia państwa do marginalizacji kościołów utrudniały budowanie jakiegokolwiek dialogu i wzmacniały wrogie postawy zwłaszcza wobec członków kościołów protestanckich. W różnych okresach pojawiały się nieprzyjemne sytuacje, jednak, jak podkreśla pastor, obecnie są to sporadyczne wybryki: Myślę, że moi poprzednicy mieli dużo trudniej. Albo społeczeństwo zobojętniało i nie jest już tak wrogo nastawione, albo się ludzie już oswoili z istnieniem innego wyznania, trudno. To jest wciąż bardzo specyficzny rejon miasta12.

Specyfika „Trójkąta” nie ułatwia pracy duszpasterskiej w tej okolicy, jednak, jak przyznaje, czują się jej integralną częścią. Wyburzenie kamienic, znajdujących się w fatalnym stanie technicznym, wpłynęło pozytywnie na świadomość okolicy związaną z istnieniem w sąsiedztwie mniejszościowej świątyni protestanckiej i doprowadziło do wzrostu bezpieczeństwa obiektu. „Wychodzenie z ukrycia” stworzyło podstawę do wzrostu zainteresowania i być może w przyszłości szerszej współpracy Kościoła z lokalną społecznością najbliższych podwórek. Kontynuując mój spacer po „Trójkącie”, wchodzę w jedną z prowadzących na podwórko bram przy ulicy Łukasińskiego. Między odartymi z tynku kamienicami a placem zabaw i boiskiem stoi odnowiona, wyróżniająca się na szarym tle okolicy, jasnozielona kaplica Drugiego Zboru Chrześcijan Baptystów. To kolejny, najlepiej zachowany przykład realizacji architektonicznej idei ukrycia świątyń mniejszości religijnych. Baptyści we Wrocławiu pojawili się w połowie XIX wieku. Wtedy był to teren Prus, w których protestanckie mniejszości, porównując z pozostałymi zaborami, znajdowały 9 Wywiad z ks. Krzysztofem Wolnicą, pełniącym od 1996 roku funkcję pastora zboru Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego we Wrocławiu przeprowadzony przez autorkę 5 marca 2010 roku. 10 Ibidem. 11 Ibidem. 12 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 4-60

2011-01-27 22:49:19


Mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia • • • • • • • • • •

61

się w stosunkowo dobrej sytuacji prawnej w kontekście polityki wyznaniowej państwa13. Zbór we Wrocławiu powstał w 1846 roku14. Na ziemiach polskich w okresie międzywojennym działały dwie organizacje baptystyczne – słowiańska i niemiecka. W 1937 roku doszło do ich zjednoczenia w Kościół Ewangeliczno-Baptystyczny w RP15, jednak nie wzbudziło to przychylności państwa, które nie uznało prawnie istnienia tego Kościoła. Wybuch drugiej wojny przekreślił szanse na współpracę i doprowadził do załamania działalności wspólnoty wrocławskiej i innych zgromadzeń w całej Polsce. Wojnę przetrwało niewielu członków. Z 16 tys. baptystów w 1938 roku16 pozostało około 1 tys.17 Zmiana granic również skomplikowała sytuację ludności na wschodzie i Ziemiach Odzyskanych. Wrocław stał się częścią Polski i zaczęła napływać tu ludność zza wschodniej granicy, głównie ze Lwowa, Wilna i innych polskich miast na terenach włączonych do ZSRR18. Na wschodzie mieszkało wielu baptystów polskiego pochodzenia. We Wrocławiu żyła po wojnie spora grupa Niemców tego wyznania, którzy ciągle spotykali się w swojej kaplicy. Pierwsze nabożeństwa po zakończeniu wojny odbywały się w kaplicy przy ulicy Łukasińskiego. Były to jeszcze nabożeństwa społeczności niemieckiej, na które stopniowo przychodzili też przyjeżdżający do Wrocławia Polacy. Tak początki społeczności polskiej we Wrocławiu opisuje Krzysztof Bednarczyk: „Pierwsi polscy baptyści przybyli do Wrocławia już w czerwcu 1945 roku, to jest w grupie pierwszych pionierów polskości w tym pięknym, lecz jakże tragicznie zniszczonym mieście, zasnutym jeszcze wówczas dymami pożarów […]. Przybyli, aby wnieść w to miasto nie tylko swoją polskość, ale też siew wiary ewangelicznej, aby odradzające się po okupacji życie narodowe i społeczne wzbogacić praktyczną ideą odrodzenia duchowego, którego szermierzami są na całym świecie baptyści. Wielka siła tkwi w narodzie, który po tak straszliwych, rzec można śmiertelnych, ciosach potrafi uwierzyć w swoje jutro i bez żadnej zwłoki stanąć do odbudowy swojego bytu. Ale jeszcze większa jest siła, która tkwi w Ewangelii Chrystusa. Potrafiła ona w sercach tych żywych chrześcijan zachować wiarę w obraz Boży w człowieku w czasach, w których człowiek prześcignął wszelkie zwierzę w okrucieństwie, upodleniu i brudzie, […] kazała ona baptystom w ruinach Wrocławia jako pierwszą rzecz budować społeczność chrześcijańską […], która zdolna będzie roztapiać zlodowaciałe serca rodaków i oświetlać, i wskazywać nową drogę życia w tym przełomowym czasie”19. Ten okres, do przesiedleń Niemców, był czasem wspólnych spotkań na niedzielnych nabożeństwach. To niesamowite i wyjątkowe, że tuż po tragicznych doświadczeniach 13 W. Wrzesiński (red.), Dolny Śląsk. Monografia historyczna, Wrocław 2006, s. 295. 14 H.R. Tomaszewski, Baptyści w Polsce w latach 1858–1918, t. 1, Warszawa, 1993, s. 45. 15 Idem, Wyznania typu ewangeliczno-baptystycznego wchodzące w skład Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w latach 1945–1956, Warszawa, 1991, s. 15.

16 M. Libiszowska-Żółtkowska, Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce, Warszawa 2001, s. 60. 17 A. Seweryn, Na drodze dialogu. Zaangażowanie ekumeniczne Kościoła Baptystycznego jako członka Polskiej Rady Ekumenicznej w latach 1945–1989, Warszawa 2006, s. 42.

18 N. Davies, R. Moorhouse, Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia, Breslau, Wrocław, Kraków 2002, s. 448–449.

19 Świadectwo Krzysztofa Bednarczyka, [w:] Popko G., Tyśnicki R., 50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu we wspomnieniach, sprawozdaniach i świadectwach. Pierwszy Zbór Baptystów we Wrocławiu, Wrocław 1997, s. 5.

02 miejskie wojny kor.indd 4-61

2011-01-27 22:49:19


62

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Anna Maria Kucharska

drugiej wojny napływający tu z powodu zmiany granic ze wschodu Polacy oraz szykujący się do wyjazdu z miasta z tego samego powodu Niemcy wspólnie spotykali się na modlitwie. Na uroczystym nabożeństwie z okazji stulecia istnienia zboru niemieckiego we Wrocławiu budynek przy ówczesnej Marthastrasse (dzisiejsza Łukasińskiego) wraz z kamienicą i posesją zostały przekazane polskiej grupie20. Czasy PRL-u, oględnie mówiąc, nie sprzyjały wolnym Kościołom. Częste przesłuchania czy nawet aresztowania przywódców Kościoła ograniczały kontakty ze społecznością lokalną. Nieufność i uczucie zagrożenia doprowadziły do drastycznej alienacji społeczności baptystów od mieszkańców okolicznych kamienic. O przyczynach takiego stanu pisze Adam Gutsche w artykule na temat powojennego baptyzmu w Polsce: „[Po II wojnie światowej – przyp. aut.] Zbory były małe i niesamodzielne […]. Innym, nie mniej ważnym problemem była bariera kulturowa. Baptyści wywodzili się głównie ze środowisk luterańskich lub prawosławnych […]. Co więcej, wielu repatriantów ze Wschodu pochodzących ze wsi, znalazło się teraz w miastach. Doprowadziło to do swoistego zamknięcia się Kościoła. Czując swoją własną słabość i wrogość otoczenia, baptyści zamienili swoje zbory w twierdze, enklawy swojskości”21. Powstawały społeczności, były jednak zamknięte na świat zewnętrzny. Izolowały się, by przetrwać, uniknąć reperkusji ze strony państwa czy nieprzychylnych sąsiadów. Pewnym przełomem były lata 70. XX wieku i regulacja stosunków Kościoła rzymskokatolickiego z państwem, jednak na realną zmianę w relacjach z mieszkańcami Przedmieścia Oławskiego wpłynęła dopiero tragedia powodzi z 1997 roku. Do tego czasu, jak opowiada pastor Drugiego Zboru Bogdan Zaborowski22, kontakty z otoczeniem nie układały się najlepiej. Inicjatywy społeczności baptystów, takie jak klub dla dzieci czy „Kantor Wymiany Myśli”, który miał stać się klubem dyskusyjnym, spotykały się z mizernym odzewem. Często zdarzały się włamania do kaplicy. Kościół nie był mile widziany i „Trójkąt” dawał mu to odczuć. Lokalna społeczność zawsze była zamknięta na Kościół Chrześcijan Baptystów, myślę, że w ogóle na wszystkie inne kościoły poza Kościołem rzymskokatolickim. Generalnie to było zawsze takie miejsce zamknięte23.

Latem 1997 roku ta część miasta znalazła się pod wodą. Kaplica po powodzi była w fatalnym stanie i wymagała gruntownego remontu, na który zaczęły spływać środki z kraju i zagranicy. Rada Kościoła podjęła decyzję o podzieleniu się tymi środkami z mieszkańcami okolicy, którzy często stracili w powodzi cały dobytek. Baptyści starali się, by udzielana pomoc była w miarę kompleksowa. W tym czasie stali się wsparciem dla kilkudziesięciu rodzin zamieszkujących okoliczne kamienice. Pastor Zaborowski podkreśla wpływ, jaki wywarło to na zmiany w relacjach z ludźmi z „Trójkąta”. Zorga20 Oficjalna strona Drugiego Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów we Wrocławiu, http://www. baptysci.wroclaw.pl/, [dostęp: 17 lutego 2010].

21 A. Gutsche, Powojenny baptyzm polski, „Słowo Prawdy” 1997 nr 3, s. 25–26. 22 Wywiad z Bogdanem Zaborowskim, pełniącym od 1996 roku funkcję pastora Drugiego Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów we Wrocławiu, przeprowadzony przez autorkę 23 lutego 2010 roku. 23 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 4-62

2011-01-27 22:49:19


Mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia • • • • • • • • • •

63

nizowane przez Kościół w 1998 roku dwa spotkania dla lokalnej społeczności spotkały się z dużym odzewem. Od tego czasu, można mówić o porozumieniu, a nawet pewnej współpracy. Może „Trójkąt” nie stał się otwarty na działania Kościoła, ale zaakceptował go jako część wspólnej przestrzeni. W rozmowach pastora Zaborowskiego z mieszkańcami okolicznych kamienic pojawiają się słowa akceptacji i szacunku dla działalności zboru. To jest coś, co jest ich kościołem. Może nie chodzą do tego kościoła fizycznie, bo faktycznie niewielu jest takich, którzy tutaj chodzą z tego środowiska, ale jest to już kościół ich. Nie jest to kościół, który jest kościołem niechcianym, nielubianym i nietolerowanym24.

Wydarzenia powodzi i przełomowych spotkań z mieszkańcami, wyjście naprzeciw ich codziennym, podstawowym potrzebom stało się kamieniem milowym pokojowego współistnienia wciąż jednak odrębnych światów. To środowisko naprawdę bardzo się zmieniło. Patrząc na to, co było kilkadziesiąt lat temu, kiedy kościół był niechciany, odrzucony w jakiś tam sposób, nie było zaufania do ludzi z kościoła, zdarzały się włamania, powiem szczerze, że od dziesięciu lat nie było żadnego włamania w tym kościele25.

Na pytanie, czy Kościół czuje się częścią tej dzielnicy, pastor jednak ostrożnie odpowiada: To zależy przede wszystkim od każdego serca, tego, które tutaj przychodzi. Na pewno są osoby, które są bardziej związane […], są osoby, które mają mniej wrażliwości, i to mogą być różne przyczyny. […] Jest grono ludzi i myślę, że zawsze zostanie, takich, którzy będą nosili to miejsce w sercu.

W przypadku Kościoła Chrześcijan Baptystów ich zamknięcie w podwórzu zostało przełamane przez praktyczną pomoc dla potrzebujących w okolicy. Jako „obcy” w tym otoczeniu stali się z czasem jego akceptowaną częścią, jednym z elementów składowych przestrzeni podwórka i sąsiednich ulic. To dopiero początek na drodze otwarcia na wzajemne poznanie. Baptyści stali się częścią przestrzeni, jednak nie można powiedzieć, by była to wspólna przestrzeń. Ciągle widoczny jest jej podział. O ile lokalna społeczność jest zainteresowana pomocą charytatywną ze strony Kościoła, to nie idzie za tym ciekawość poznania „obcego”. Z pewnością jest to wyzwanie dla tej wspólnoty, by ich otwartość nie ograniczyła się do zaspokajania materialnych potrzeb okolicznych mieszkańców, ale pomagała stworzyć płaszczyznę spotkania, na której mogą zetknąć się ze sobą ludzie o zupełnie innych poglądach i doświadczeniach. Z ulicy Łukasińskiego przechodzę na znajdującą się poza ścisłym „Trójkątem”, ale w jego najbliższym otoczeniu, ulicę Dąbrowskiego. Między dwiema typowymi dla tutejszej zabudowy, szarymi, odrapanymi kamienicami znajduje się miejsce zgromadzeń Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Pogodny, ciemnożółty budynek w stylu arka24 Ibidem. 25 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 4-63

2011-01-27 22:49:19


64

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Anna Maria Kucharska

dowym odsunięty od ulicy, zupełnie tu nie pasuje. Powstał w 1861 roku, a po drugiej wojnie światowej stał się własnością polskiego zboru adwentystów26. To następny przykład architektonicznego „ukrycia” protestanckiej kaplicy na Przedmieściu Oławskim. Z jednej strony, przechodząc ulicą, można w ogóle go nie zauważyć, tak zdaje się przytłoczony sąsiadującymi z nim kamienicami. Z drugiej strony, patrząc na zdjęcia, nie sposób oprzeć się wrażeniu jego nieprzystawalności. Ten wniosek ma też swoje przełożenie na sytuację adwentystów we Wrocławiu i szerzej w Polsce. Ciągle jeszcze często odbierani są przez społeczeństwo jako sekta, która stanowić może zagrożenie27. Jednocześnie zaangażowani są w dialog ekumeniczny z innymi Kościołami, co można interpretować jako wyraz podejmowania prób szeroko rozumianego współdziałania. Ta ambiwalencja odpowiada architektonicznemu kontekstowi jednoczesnej bliskości i odrębności zarówno przestrzennej (oddalenie od ulicy), jak i kolorystycznej. Pastor Andrzej Majewski podkreśla jednak 28, że jako Kościół nie czują się „ukryci”, a uwarunkowanie obiektem, który nie był przecież budowany z myślą o tej społeczności, nie może determinować postrzegania ich jako zbór. Kościół prowadzi działalność charytatywną oraz terapie antynikotynowe i kursy antystresowe. W rozmowie z pastorem zapytałam go o skalę zainteresowania tymi akcjami: Zainteresowanie jest umiarkowane. Nie takie, jakiego można by się spodziewać. Takie akcje stały się bardziej powszechne. Jeszcze w latach 80. i na początku 90. na takie spotkania przychodziło nawet 200 do 300 osób. Teraz zajmuje się tym więcej różnych ośrodków i instytucji29.

Jest to na pewno próba otwarcia na lokalną społeczność, która z resztą nie okazuje wrogiego nastawienia do obecności Kościoła w sąsiedztwie. Nie zdarzają się akty wandalizmu czy przejawy agresji ze strony mieszkańców dzielnicy30. Budowanie bliższych relacji jest jednak trudnym zadaniem. Członkowie Kościoła nie mieszkają w najbliższej okolicy budynku, w związku z czym nie ma okazji do nawiązywania codziennych, nieformalnych więzi31. Ostatnią świątynią protestancką w tej okolicy jest zupełnie zrujnowany budynek Kościoła Chrystusowego. Znaleźć go można na ulicy Żabia Ścieżka. Pozbawiony dachu stopniowo niszczeje. W wielu internetowych bazach adresowych nadal jest to siedziba zboru. Na oficjalnej stronie Kościoła Chrystusowego jest jednak informacja o obecnym adresie na wrocławskim Podwalu. Kościół Chrystusowy to stosunkowo nieliczny odłam chrześcijaństwa o protestanckich korzeniach, na który składa się aktualnie sześć zborów w całym kraju32. Znajdująca się w fatalnym stanie budowla wymagałaby kolosalnej inwestycji, na którą zapewne nie stać ani Kościoła, ani miasta. Prawdopodobnie to jedno 26 Encyklopedia Wrocławia, Wrocław 2000, s. 20, 332. 27 Na przykład W. Bednarski, Adwentyści Dnia Siódmego, „EFFATHA – Otwórz się!” 1991, nr 4. 28 Wywiad z Andrzejem Majewskim, pełniącym funkcję pastora w okręgu dolnośląskim Kościoła 29 30 31 32

Adwentystów Dnia Siódmego, przeprowadzony przez autorkę 12 marca 2010 roku. Ibidem. Ibidem. Ibidem. Oficjalna strona Kościoła Chrystusowego, http://kosciolchrystusowy.org/, [dostęp: 5 marca 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 4-64

2011-01-27 22:49:19


Mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia • • • • • • • • • •

65

z miejsc, które stopniowo, lecz systematycznie będą zanikać, rozpadać się po kawałku, aż znikną zupełnie, by z czasem zniknąć też z przestrzeni pamięci miasta33. Przykłady wypierania religijnych mniejszości z miejskiej przestrzeni znaleźć można też w innych dzielnicach. We wspomnianej wcześniej Dzielnicy Czterech Świątyń znajduje się jedyna ocalała po wojnie synagoga. Obecnie prezentuje się imponująco. Po znaczących inwestycjach udało się przywrócić blask i świetność tej przepięknej świątyni. Jednak, by do niej trafić, trzeba dobrze wiedzieć, czego się szuka. Do synagogi prowadzi wąskie przejście między kamienicami od strony ulicy św. Antoniego lub ponura brama od ulicy Włodkowica. Wciąż brakuje spójnej koncepcji władz miasta, architektów, zaangażowanych w projekt duchownych oraz mieszkańców tej dzielnicy na to, jak powinna wyglądać Dzielnica Wzajemnego Szacunku (inaczej Dzielnica Czterech Świątyń)34. Z tego powodu też do dziś nie ma wyraźnej ścieżki kulturowej. Inny ciekawy przykład to miejsce spotkań chrześcijańskiej wspólnoty The Rock. Grupa wynajmuje pomieszczenia na piętrze przy ulicy Ruskiej 46a. W tym samym budynku ma swoją siedzibę wiele różnego rodzaju organizacji, jak choćby szkoła języka angielskiego czy studio BWA (galeria sztuki). Jest to zupełne przełamanie tradycyjnej konwencji budynku o charakterze sakralnym. Dodatkowym elementem jest kawiarniany układ stolików w sali spotkań. Zauważalna jest wyraźna korelacja między charakterem tej wspólnoty i ich spotkań a przestrzennymi uwarunkowaniami wykraczającymi poza ramy tradycyjnie rozumianego kościoła35. Silne więzy łączące architekturę i przestrzenne uwarunkowania obecności świątyń protestanckich mniejszości w krajobrazie miejskim Wrocławia z ich zaangażowaniem w życie lokalnej społeczności czy też charakterystyką danej grupy zastanawiają i skłaniają do dalszej eksploracji tego zagadnienia. Według badań OBOP z maja 1999 roku36 39% badanych nie zna nikogo, kto jest innego wyznania niż katolickie. Pomimo ogromnej różnorodności konfesyjnej (do 2000 roku zarejestrowanych i uznanych przez państwo było 157 kościołów i związków wyznaniowych) członkowie mniejszości religijnych wciąż są dla społeczeństwa „obcymi”. Postawom tolerancji sprzyja wzajemne poznanie i obustronne pozytywne nastawienie. W Polsce ciągle istnieje mała świadomość społeczna dotycząca innych wyznań niż dominujący Kościół rzymskokatolicki. W wielokulturowym Wrocławiu ta świadomość prawdopodobnie jest większa. Spory wpływ na jej kształtowanie mają różnego rodzaju inicjatywy podejmowane przez kościoły mniejszościowe polegające na oswajaniu społeczeństwa z religijną odmiennością. Do takich inicjatyw zaliczyć można spotkania odbywające się w ramach Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan37, Dni Reformacji obchodzone z okazji rocznicy wystąpienia 33 Kategoria bardzo interesująco zastosowana przez H. Cervinkovą do rozważań na temat Wrocła34 35 36 37

wia jako „laboratorium uczenia się”. Por. H. Cervinkova, Uczenie się w przestrzeniach pamięci, [w:] Żuk P., Pluta J. (red.), My Wrocławianie, Wrocław 2006, s. 266. B. Maciejewska, Dzielnica Wzajemnego Szacunku stoi na rozdrożu, http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,88294,5160260.html, [dostęp: 10 marca 2010]. Oficjalna strona chrześcijańskiej wspólnoty The Rock, http://www.therock.pl/, [dostęp: 12 marca 2010]. Za: M. Libiszowska-Żółtkowska, Kościoły…, op. cit., s. 5. http://www.luteranie.org/?p=1571, [dostęp: 5 marca 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 4-65

2011-01-27 22:49:19


66

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Anna Maria Kucharska

Marcina Lutra38 czy organizowany od 2009 roku we Wrocławiu Festiwal Kultury Protestanckiej39. Duchowni, z którymi miałam przyjemność rozmawiać, wskazywali na możliwości rozwijania wspólnych działań podejmowanych w ramach dzielnicy. Jednak wymagałoby to zaangażowania i silnej woli współpracy z ich strony. W historii pojawiały się elementy wspólnej organizacji różnych wydarzeń przez Kościół Ewangelicko-Metodystyczny oraz Kościół Chrześcijan Baptystów. Być może w przyszłości ta koordynacja będzie coraz bardziej efektywna. Unikatowy jest ogólny poziom współpracy kościołów protestanckich w mieście mostów. Odra, przecinając miasto, wymusiła budowę ponad stu mostów i wielu kładek, które symbolicznie nawiązywać mogą do wrocławskiego klimatu dialogu i porozumienia międzykulturowego, a w węższym rozumieniu również międzyreligijnego. W odczuciu liderów mniejszościowych kościołów protestanckich, z którymi miałam przyjemność rozmawiać, miasto wspiera podejmowane przez nich działania, a dzięki wzajemnej otwartości i gotowości do zrozumienia, nie pojawiają się konflikty czy nieporozumienia. Przeszłość historyczna Wrocławia, w której krzyżują się wpływy niemieckie z kresowymi, czeskimi, austriackimi i żydowskimi, nakładając się na współczesną, polską rzeczywistość, tworzy miasto wyjątkowe, pełne sprzeczności, ale też możliwości niezapomnianych spotkań z odmiennością. Kształtowanie własnej tożsamości wymaga lustra, z którym można skonfrontować swoje stanowisko. Takim lustrem jest „obcy”, wyznający odmienne wartości, żyjący według innych priorytetów, pochodzący być może z innego kręgu kulturowego. Bez takich doświadczeń, punktów odniesienia trudne staje się skonstruowanie własnego Ja w całej jego pełni. W doświadczeniu międzykulturowym odnaleźć możemy samego siebie.

Bibliografia Banaś B., Szurkowski L., Secesja wrocławska, Co-Libros, Wrocław 2009. Bednarski W., Adwentyści Dnia Siódmego, „EFFATHA – Otwórz się!” 1991, nr 4. Davies N., Moorhouse R., Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia, Breslau, Wrocław, Znak, Kraków 2002. Encyklopedia Wrocławia, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2000. Gutsche A., Powojenny baptyzm polski. Próba charakterystyki, „Słowo Prawdy” 1997, nr 3. Libiszowska-Żółtkowska M., Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce. Mały słownik, Wydawnictwo Verbinum, Warszawa 2001. Maciejewska B., Dzielnica Wzajemnego Szacunku stoi na rozdrożu, http://wroclaw.gazeta.pl/ wroclaw/1,88294,5160260.html, [dostęp: 10 marca 2010]. Namyślak B., Percepcja przestrzeni miejskiej Wrocławia, [w:] Słodczyk J., Śmigielska M. (red.), Współczesne kierunki i wymiary procesów urbanizacji, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2008. Seweryn A., Na drodze dialogu. Zaangażowanie ekumeniczne Kościoła Baptystycznego jako członka Polskiej Rady Ekumenicznej w latach 1945–1989, Wydawnictwo Uczelniane Wyższego Baptystycznego Seminarium Teologicznego, Warszawa 2006. 38 Oficjalna strona Festiwalu Kultury Protestanckiej, http://www.fkp.ewst.pl/, [dostęp: 6 marca 2010]. 39 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 4-66

2011-01-27 22:49:19


Mniejszości wyznaniowe w krajobrazie miejskim Wrocławia • • • • • • • • • •

67

Świadectwo Krzysztofa Bednarczyka, [w:] Popko G., Tyśnicki R., 50 lat Zboru Baptystycznego we Wrocławiu we wspomnieniach, sprawozdaniach i świadectwach. Pierwszy Zbór Baptystów we Wrocławiu, [s. n.], Wrocław 1997. Tomaszewski H.R., Wyznania typu ewangeliczno-baptystycznego wchodzące w skład Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w latach 1945–1956, Słowo i Życie, Warszawa 1991. Tomaszewski H.R., Baptyści w Polsce w latach 1858–1918, t. 1, Słowo i Życie, Warszawa, 1993. Tomaszewski H.R., Baptyści w Polsce w latach 1918–1958, t. 2, [s. n.], Warszawa 2008. Wolnica K., Metodyści we Wrocławiu, http://www.wesley.alleluja.pl/, [dostęp: 14 lutego 2010]. Wolnica K., Wolny zbór reformowany we Wrocławiu 1860–1945, http://www.wesley.alleluja.pl/, [dostęp: 14 lutego 2010]. Wrzesiński W. (red.), Dolny Śląsk. Monografia historyczna, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2006. Zieliński T.J., Jeden czy dwa polskie protestantyzmy?, „Myśl Protestancka” 1999, nr 1. Żuk P., Pluta J. (red.), My Wrocławianie. Społeczna przestrzeń miasta, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006.

Zasoby internetowe http://www.luteranie.org/?p=1571, [dostęp: 5 marca 2010]. Oficjalna strona chrześcijańskiej wspólnoty The Rock, http://www.therock.pl/, [dostęp: 12 marca 2010]. Oficjalna strona Drugiego Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów we Wrocławiu, http:// www.baptysci.wroclaw.pl/, [dostęp: 17 lutego 2010]. Oficjalna strona Festiwalu Kultury Protestanckiej, http://www.fkp.ewst.pl/, [dostęp: 6 marca 2010]. Oficjalna strona zboru Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w RP we Wrocławiu, http:// www.wroclaw.adwentysci.org/, [dostęp: 13 lutego 2010]. Oficjalna strona Kościoła Chrystusowego, http://kosciolchrystusowy.org/, [dostęp: 5 marca 2010]. Oficjalna strona Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, http://www.luteranie.org/?p=1571, [dostęp: 5 marca 2010]. Oficjalna strona Parafii Ewangelicko-Metodystycznej we Wrocławiu, http://www.wesley. alleluja.pl/, [dostęp: 14 lutego 2010]. Oficjalna strona projektu Wrocław – miasto dialogu, http://www.miasto-dialogu.wroc.pl/, [dostęp: 16 lutego 2010]. Trasa wycieczki po Przedmieściu Oławskim opracowana przez Grupę Wrocławskich Przewodników Probus, http://www.przewodnicy-wroclaw.pl/wycieczki/09/podworka/, [dostęp: 5 marca 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 4-67

2011-01-27 22:49:20


02 miejskie wojny kor.indd 4-68

2011-01-27 22:49:20


Agnieszka Imbierowicz

Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim Istnieje wiele definicji miasta, a każda z nich kładzie nacisk na jego inny aspekt. Myślę, że dla naszych rozważań dotyczących obecności jednej z mniejszości społecznych w jego obrębie, najbardziej adekwatna będzie definicja L. Wirtha, który określa miasto jako „stałe, względnie duże i zagęszczone zgrupowanie heterogenicznych społecznie jednostek”1. Właśnie to wewnętrzne zróżnicowanie jego mieszkańców jest bardzo istotne, należy sobie bowiem uświadomić, że współczesne miasta zamieszkiwane przez rozmaite grupy etniczne, religijne, subkulturowe i inne stanowią bogactwo różnorodności, ale też są źródłem napięć i konfliktów. Tak rozumiane miasto jest areną walk między tymi grupami, walk o przestrzeń, które przybierają formy od bardzo subtelnych, aż do przemocy fizycznej w skrajnych przypadkach. Dla M. Castellsa, znawcy tematyki miejskiej, wytwarzanie przestrzeni ma charakter konfliktowy, a najważniejsze są konflikty związane z ekonomią, międzyklasowe. Dodatkowo należy zwrócić uwagę również na te powodowane różnicami rasowymi, etnicznymi, politycznymi, religijnymi, także tymi związanymi ze sferą seksualną człowieka. W Polsce po transformacji ustrojowej zaczęły się uwidaczniać mniejszości, które wcześniej także istniały, ale w ukryciu, natomiast po 1989 roku, korzystając z zalet demokracji, zaczęły domagać się swoich praw. Jedną z nich są geje i lesbijki. Szacuje się, że ich odsetek w Polsce może wynosić od 1% do 4%. Rozbieżności te powstają z trudności metodologicznych w badaniu odsetka osób homoseksualnych, które są wynikiem problemów w definiowaniu tego, kogo uznaje się za homoseksualistę, oraz z faktu, że często osoby te niechętnie przyznają się do swojej orientacji. Według Z. Lwa-Starowicza odsetek homoseksualnych mężczyzn waha się między 1% a 4%, u kobiet wynosi 1%, gdy weźmiemy pod uwagę preferencje seksualne skierowane wyłącznie czy prawie wyłącznie na osoby tej samej płci; jeżeli jednak „niezbędnym warunkiem homoseksualnej orientacji jest przeżycie orgazmu w wyniku kontaktu seksualnego z osobą tej samej płci, to od 5% do 10% mężczyzn jest gejami, a od 1% do 3% kobiet lesbijkami”2. Z badań przeprowadzonych przez Z. Izdebskiego w połowie lat 90. XX wieku wynika, że 3,8% badanych przyznało się do posiadania doświadczeń o charakterze homoseksualnym3. Z kolei K. Podemski 1 M. Castells, Kwestia miejska, Warszawa 1982, s. 83. 2 A. Długołęcka, Kształtowanie się tożsamości homoseksualnej, [w:] Slany K., Kowalska B., Śmieta3

na M. (red.), Homoseksualizm. Perspektywa interdyscyplinarna, Kraków 2008, s. 55. P. Szukalski, Zachowania homoseksualne i postawy wobec homoseksualizmu, [w:] Slany K., Kowalska B., Śmietana M. (red.), Homoseksualizm. Perspektywa interdyscyplinarna, Kraków 2008, s. 85.

02 miejskie wojny kor.indd 5-69

2011-01-27 22:49:20


70

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że odsetek homoseksualistów w naszym kraju wynosi około 3%, natomiast Towarzystwo Ekonomiczne na rzecz Gejów i Lesbijek (TEGL) szacowało tę liczbę na około 6%4, aczkolwiek później zamieściło sprostowanie w tej sprawie w „Głosie Wielkopolskim” z dnia 25 maja 2007 roku, informując, że badania prowadzone przez TEGL nie zostały jeszcze ukończone5. Niezależnie od tego, ilu rzeczywiście homoseksualistów żyje w Polsce, można przypuszczać, że duża część z nich mieszka w miastach lub przynajmniej często je odwiedza. Elementami miasta, które mogą przyciągać osoby odmiennej orientacji seksualnej, są na przykład anonimowość oraz istnienie klubów i pubów adresowanych do tej grupy społecznej.

Specyfika życia w mieście a obecność homoseksualistów Dlaczego miasta wydają się sprzyjającym środowiskiem życia dla wszystkich tych, którzy różnią się w jakikolwiek sposób od grupy dominującej w danym kraju? Jaka jest specyfika życia w mieście? Pisał o tym, wspomniany przeze mnie wcześniej, L. Wirth w swojej głośnej książce Urbanism as a Way of Life. Według niego, w miastach panuje anonimowość, powierzchowność kontaktów, relatywizm czy nawet obojętność, które są szczególnie cenne z punktu widzenia mniejszości. Ponadto zanika tam nieformalna kontrola społeczna, co na przykład wiąże się z mniejszą ingerencją sąsiedzką w prywatne życie mieszkańców. Również więzi interpersonalne dominujące w mieście są dość specyficzne. Można by tutaj przywołać koncepcję Tonniesa i jego rozróżnienie na Gemeinschaft i Gesellschaft, czyli wspólnotę i zrzeszenie, gdzie to ostatnie można utożsamić właśnie z miastem6. Interakcje zrzeszeniowe są dobrowolne, oparte na realizacji jakiegoś celu, często instrumentalne, krótkotrwałe, pozbawione emocji. Człowieka postrzega się w nich poprzez pryzmat ról, które pełni, a nie jako jednostkę samą w sobie. Wszystko to prowadzi do tworzenia się coraz większego dystansu społecznego, który może być korzystny dla niektórych grup, którym zależy na zachowaniu nienaruszalności swojej sfery prywatnej. Jednocześnie, więzi durkheimowskiej solidarności organicznej, charakteryzujące współczesne miasto, „wspomagają współpracę i wyczulenie na potrzeby współobywateli”7. Osoba należąca do jakiejś mniejszości, szczególnie mniej akceptowanej społecznie, może się dzięki takim relacjom czuć bezpieczniej. Jednak początki kultury homoseksualnej8 w nowożytnych miastach europejskich były raczej odległe od poczucia bezpieczeństwa. Skupiając się na historii od czasów 4 www.turinfo.com/ak_id/26614;krzysztof_podemski,towarzystwo_ekonomiczne_na_rzecz_gejow_i_lesbijek,tegl,michal_hucal,hubert_swiatkowski,dominik.html, [dostęp: 27 lutego 2010].

5 http://www.polgej.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1741&Itemid=3, [dostęp: 6 7 8

27 lutego 2010]. J. Szacki, Historia myśli socjologicznej, Warszawa 2007, s. 441. M. Szopski, Dylematy wielokulturowości w metropoliach Europy, [w:] Borowik I., Szarota P. (red.), Tolerancja i wielokulturowość – wyzwania XXI wieku, Warszawa 2004, s. 73. Pojęcie kultura homoseksualna dotyczy specyficznego systemu norm i wartości, zachowań oraz społecznego konstruowania tożsamości homoseksualnej. Obecnie mówi się o gejowskim czy lesbijskim kinie, literaturze, muzyce, a nawet slangu. Pisała o tym D. Majka-Rostek w artykule Konstruowanie i odkrywanie kultury gejowsko-lesbijskiej, [w:] Slany K., Kowalska B., Śmietana

02 miejskie wojny kor.indd 5-70

2011-01-27 22:49:20


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

71

nowożytnych, subkultura homoseksualna stała się najbardziej widoczna w przestrzeni miasta około XVIII wieku i wzbudzała szczególne zainteresowanie strażników miejskich, śledczych, denuncjatorów i bojowników o czystość moralną. […] Spośród europejskich metropolii najwięcej wiemy o sytuacji panującej w Paryżu, Londynie i Amsterdamie, najprawdopodobniej z uwagi na szczególną gorliwość tamtejszych służb porządkowych. Paryż już w 1667 roku dysponował skuteczną strażą miejską, zaś w latach 90. XVII wieku strażnicy regularnie patrolowali miejsca i lokale, gdzie dochodziło do spotkań homoseksualistów. Angielskie Stowarzyszenia na rzecz Reformy Obyczajów […] postawiły sobie za cel oczyszczenie kraju z wszelkiej zdrożności. W 1699 roku jedno z takich stowarzyszeń opublikowało listę „urągających przyzwoitości nor”, dokąd uczęszczali londyńscy mollies (sodomici). W latach 30. XVIII wieku władze holenderskich Niderlandów zapoczątkowały kampanię (określaną niekiedy mianem „polowania na czarownice”, a nawet „ludobójstwa gejów”), której zadaniem było wykorzenienie homoseksualizmu na terenie Zjednoczonych Prowincji. Holenderscy sodomici stali się kozłami ofiarnymi rozruchów społecznych wywołanych długoletnim marazmem politycznym oraz serią katastrofalnych powodzi w zimie 1731 roku. Sfrustrowana ludność upatrywała w grzechach homoseksualistów przyczyny, dla której Bóg opuścił republikę i sprowadził na nią klęski żywiołowe9.

Nie cieszyli się oni tolerancją mieszkańców ówczesnych miast, być może, dlatego że często byli widywani, jak uprawiają seks w miejscach publicznych: w parkach, zaułkach ulic, latrynach miejskich. Za stosunki homoseksualne w krajach europejskich groziła wtedy kara śmierci. Do ich depenalizacji doszło wraz z wprowadzeniem napoleońskiego Kodeksu Karnego w 1810 roku. Mimo to, w kolejnym stuleciu, wciąż dochodziło do prześladowań gejów, oskarżania ich o sianie zgorszenia. Nawet, kiedy w zdecydowanej większości krajów naszego kontynentu sodomia nie była już uznawana za przestępstwo, homoseksualiści boleśnie odczuwali innego rodzaju karę, a mianowicie społeczną stygmatyzację, odrzucenie, „dręczące uczucie wstydu, strach przed utratą przyjaciół, rodziny oraz reputacji […], odosobnienie społeczne oraz przemożną potrzebę ukrywania własnych skłonności”10. Sytuacja gejów w miastach zmieniła się drastycznie dopiero pod koniec lat 60. XX wieku, po zamieszkach na Christopher Street w Nowym Jorku 27 czerwca 1969 roku, które dobrze ilustrują walkę miejską osób homoseksualnych domagających się równouprawnienia. Normą wówczas były rutynowe naloty policji na kluby i puby gejowskie oraz aresztowania tych najbardziej wyróżniających się z tłumu homoseksualistów. Jednak tamtego dnia przeM. (red.), Homoseksualizm. Perspektywa interdyscyplinarna, Kraków 2008, s. 131. Kultura homoseksualna wiąże się też z pojęciem estetyki kampu (umiłowanie sztuczności, stylizacji), która doskonale koresponduje z założeniami Judith Butler, jednej z głównych przedstawicielek teorii queer. Krytykuje ona mianowicie wszelkie tożsamości płciowe i seksualne, które uważa się za naturalne, i pokazuje, że są one jedynie naturalizowane. Według niej poprzez subwersję, czyli parodiowanie społeczne norm dotyczących seksualności i kategorii gender, czym jest właśnie sztuka kampowa, można wyzwolić się spod ujarzmiającej i dyskryminującej osoby homoseksualne władzy (władzy w ujęciu Foucaultowskim). 19 M. Sibalis, Męski homoseksualizm w dobie Oświecenia i Rewolucji, 1680–1850, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, Kraków 2009, s. 104. 10 G. Robb, za: Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, Kraków 2009, s. 120.

02 miejskie wojny kor.indd 5-71

2011-01-27 22:49:20


72

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

bywający w pubie Stonewall Inn geje zbuntowali się, doszło do starć z policją, które stały się początkiem ruchów walczących o prawa osób innej orientacji seksualnej niż dominująca. Wkrótce potem wokół istniejących już pubów i klubów gejowskich, zaczęły powstawać inne punkty usługowe prowadzone przez homoseksualistów dla homoseksualistów: restauracje, salony fryzjerskie, kina, sklepy, teatry itd. Powstawały całe ulice, potem dzielnice zamieszkiwane głównie przez osoby tej orientacji, które nazwano mianem gay villages11. Wkrótce stały się one celem migracji wielu homoseksualistów. „Prowincjonalni homoseksualiści, czujący zagrożenie ze strony rodzin, sąsiadów, instytucji państwowych, a nawet własnych partnerów, ściągali do wielkomiejskich gett, gdzie mogli swobodnie pofolgować swoim żądzom. Anonimowa przestrzeń miejska stwarzała możliwość nawiązywania bliższych kontaktów między osobami o podobnych skłonnościach”12. Pozostaje pytanie, na ile te dzielnice homoseksualne były (i są nadal) wyrazem celowej alienacji osób, które bardziej komfortowo czują się wśród podobnych do siebie i w ten sposób unikają konfrontacji z wciąż niezbyt tolerancyjnym heteronormatywnym światem, a na ile jest to wykluczanie z obrębu społeczeństwa elementów niepożądanych, co znajduje swoje odzwierciedlenie w nazywaniu takich miejsc mianem gay ghettos. Należy także zaznaczyć, że istnienie takich dzielnic jest zjawiskiem typowym głównie dla Stanów Zjednoczonych oraz Kanady. W Europie tak zwane dzielnice gejowskie ograniczają się przede wszystkim do nagromadzonych w jednym miejscu sex shopów, klubów i miejsc rozrywki, nie wiążą się jednak z zamieszkiwaniem tam. Najbardziej znane przykłady to londyńskie Soho oraz dzielnice Amsterdamu czy Berlina. W Polsce nie istnieją takie dzielnice i pewnie długo nie zaistnieją. Spotykane są, tylko w największych miastach, osiedla czy parki, które znane są z tego, że spotykają się tam geje, na przykład osiedle Za Żelazną Bramą w Warszawie czy osiedle Teatralne w Nowej Hucie. Jeśli chodzi o problem gejów i lesbijek w przestrzeni polskich miast, nie jest to kwestia dotycząca mieszkań, dzielnic, tylko zezwolenia na ich zaistnienie w przestrzeni wspólnej miast, na ulicach, w parkach, sklepach, w restauracjach.

Przestrzeń dla (nie) wszystkich Zasadniczym problemem jest jawność. O ile jeszcze w 1998 roku w niektórych stanach w USA, na przykład w Teksasie, odbywanie stosunków homoseksualnych we własnym domu było karalne, w krajach Unii Europejskiej od dawna nie jest to postrzegane jako przestępstwo, jednak istnieje nieformalne zobowiązanie obywateli do zachowania dyskrecji dotyczącej swoich preferencji seksualnych. W badaniach socjologicznych M. Leznoffa i W. Westleya z 1956 roku, zauważyć można niechęć badaczy względem widoczności gejów w sferze publicznej. Badając kilkudziesięciu homoseksualistów kanadyjskich, podzielono ich na dwie grupy: tych, którzy kryją się ze swoją orientacją, i tych, którzy jawnie się do niej przyznają. Tym ostatnim, w przeciwieństwie do pierwszej grupy, przypisano same negatywne cechy, jak między innymi 11 www.knowledgerush.com/kr/encyclopedia/Gay_village, [dostęp: 27 lutego 2010]; www.socjologia-miast.yepik24.info/gay-village, [dostęp: 27 lutego 2010].

12 G. Hekma, Świat gejów od 1980 po chwilę obecną, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, Kraków 2009, s. 334.

02 miejskie wojny kor.indd 5-72

2011-01-27 22:49:20


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

73

koncentracja tylko i wyłącznie na seksie, brak dążenia do długich związków uczuciowych, prymitywizm, a nawet powiązano niski status socjoekonomiczny z ich orientacją, jednak nie w taki sposób, by ukazać dyskryminujące praktyki pracodawców, lecz by zasugerować, że te osoby „są sobie same winne”. Doszło więc w trakcie tych badań do uproszczeń, nadużyć oraz jawnej deprecjacji osób, które nie ukrywają swojej orientacji. Jak pisze polski socjolog Jacek Kochanowski: „Jawne deklarowanie swego homoseksualizmu jest najbardziej skrajnym wykroczeniem przeciwko normie społecznej, która wyklucza homoseksualizm z przestrzeni publicznej. Stąd pojawia się konieczność deprecjacji owych publicznych wystąpień, określanie ich mianem »obnoszenia się«, konfrontacji, »ekstremalnej otwartości«”13. W wielu sondażach przeprowadzanych na temat homoseksualistów powtarza się opinia, że dopóty są oni tolerowani, że respondenci dopóty nie mają nic przeciwko nim, dopóki ich nie widać i nie obnoszą się ze swoją innością. Dlatego okazuje się, że przestrzeń naszych miast nie jest jednak przestrzenią, z której na równych prawach mogą korzystać wszyscy mieszkańcy. Dlaczego tak jest? Przecież jak piszą B. Jałowiecki i M.S. Szczepański: „Tradycyjna przestrzeń publiczna to centrum miasta, jego »obszar kulturowy«, a więc ulice ze sklepami, place, liczne wydarzenia: grajkowie, żebracy, grupy ludzi manifestujące różnorodne poglądy. Przestrzeń publiczna jest sferą wolności, gdzie każdy mieszkaniec miasta może się czuć swobodnie, generując obrazy i dźwięki, dostarcza bogatej i różnorodnej informacji oraz wielu zmysłowych wrażeń. Ulice, place, a także miejskie parki powinny być własnością wszystkich obywateli miasta, a zachowania w tej przestrzeni muszą być swobodne, ograniczone jedynie ogólnymi zasadami współżycia społecznego”14.

Przestrzeń obywatelska. Przestrzeń symboliczna Wyzwaniem rzuconym heteronormatywnemu społeczeństwu miejskiemu w związku z ową niechcianą jawnością gejów i lesbijek była kampania społeczna o wymownej nazwie „Niech nas zobaczą”. Akcja została zorganizowana przez Kampanię Przeciwko Homofobii w 2003 roku i wiązała się ze zdjęciami piętnastu par gejowskich i piętnastu lesbijskich, które zostały sfotografowane w naturalnej sytuacji spaceru ulicami miasta15. Fotografie były zwyczajne, szare, obejmowały pary zwykłych ludzi trzymających się za ręce, uśmiechających się nieśmiało do aparatu. Miały pokazać, że gej i lesbijka to normalni ludzie, nie żadne podejrzane indywidua, na wpół roznegliżowani, zniewieściali mężczyźni albo zmaskulinizowane kobiety, perwersyjne i zdemoralizowane. Osoby pokazane na zdjęciach miały uświadomić ludziom, że ich myślenie na temat homoseksualistów jest stereotypowe i krzywdzące. Głównym ich aspektem miała być edukacja, próba otwartości na inność. Miały zostać rozklejone w postaci plakatów na przystankach autobusowych i w głównych punktach Warszawy, Kra13 J. Kochanowski, Fantazmat zróżnicowany. Socjologiczne studium przemian tożsamości gejów, Kraków 2004.

14 B. Jałowiecki, M.S. Szczepański, Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Warszawa 2006, s. 423.

15 www.niechnaszobacza.queers.pl, [dostęp: 27 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 5-73

2011-01-27 22:49:20


74

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

kowa, Gdańska i Sosnowca oraz w galeriach artystycznych tych miast. Niestety przestrzeń miejska okazała się przestrzenią zarezerwowaną dla heteroseksualistów. Na początku prezydent Krakowa doszedł do wniosku, że rozwieszenie takich „kontrowersyjnych” plakatów na przystankach autobusów na pewno poskutkuje ich zniszczeniem, więc z obawy o stan wiat przystankowych zakazano wywieszania ich tam. Zadecydowano, że zdjęcia pojawią się na billboardach w najbardziej uczęszczanych częściach miasta. Ale w dalszej kolejności firma, która miała się tym zająć, wycofała się. Argumentami przeciwko pokazaniu tych zdjęć w przestrzeni miasta była ich rzekoma szkodliwość moralna, szczególnie dla dzieci. Ponadto odezwały się głosy, że będzie to promowanie homoseksualizmu. W efekcie zdjęcia pojawiły się, ale tylko w kilku miejscach Krakowa i Warszawy, i to jedynie na dwa tygodnie, po których zostały zamalowane farbą i zniszczone, a miały tam być przez trzy miesiące. Podobne problemy zaistniały w przypadku galerii artystycznych, które miały pokazać wystawę zdjęć. Jednak tam, gdzie się ona odbyła, cieszyła się nawet sporą frekwencją. Na podobne utrudnienia organizatorskie napotyka coroczny Marsz Równości organizowany w ramach Dni Równości i Tolerancji. W 2004 roku został zatrzymany już po dwustu metrach przez kontrdemonstrację Młodzieży Wszechpolskiej, rok później prezydent Poznania zabronił marszu, uzasadniając swoją decyzję potencjalnym zagrożeniem dla porządku publicznego. Pomimo to marsz odbył się i po raz kolejny spotkał się z agresywną odpowiedzią Młodzieży Wszechpolskiej. Doszło do zamieszek ulicznych, ataków skierowanych przeciwko uczestnikom marszu. Opinia publiczna na świecie oburzyła się, uznając, że takie traktowanie osób o odmiennej orientacji seksualnej to łamanie praw człowieka. Zainteresowały się tym Amnesty International, ONZ, Unia Europejska. Może dzięki temu kolejne marsze odbywały się bez większych incydentów, chociaż wciąż przy głośnej dezaprobacie niektórych partii prawicowych i środowisk homofobicznych. Również Parada Równości, organizowana w Warszawie od 2001 roku, ciągle natrafia na jakieś utrudnienia i nietolerancję. W latach 2004 i 2005 prezydent Warszawy zakazał organizacji tej imprezy, co Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał za złamanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka16. Inne, pomniejsze demonstracje uliczne, pikiety, wiece, przemarsze gejowsko-lesbijskie także spotykają się z podobnym odbiorem. Na przykład historia dotycząca krakowskich Dni Kultury dla Tolerancji z 2004 roku, podczas których miał się odbyć pokojowy, spokojny marsz z Rynku na Wawel, skończyła się głośnym protestem środowisk katolickich, że data przemarszu jest jednocześnie datą corocznej procesji na Skałkę z okazji dnia świętego Stanisława. Anna Gruszczyńska, szefowa krakowskiej Kampanii Przeciwko Homofobii, skomentowała to później tak: Kilkadziesiąt tysięcy obywateli o orientacji odmiennej od jedynej słusznej […] miało odkryć, że żyje w mieście świętym, po którego świętych drogach powinna stąpać tylko w najwyższej ostateczności, nigdy w celu »zademonstrowania swojej odmienności«, a najlepiej wybierać boczne drogi wolne od kościołów i symboli narodowych, polecane są też piwnice17.

16 www.ilga-europe.org/europe/guide/country_by_country/poland/european_court_of_human_ rights_ban_on_lgbt_pride_in_warsaw_was_illegal_and_discriminatory, [dostęp: 27.02.2010].

17 A. Gruszczyńska, Wściekłość i wrzask, [w:] Sypniewski Z., Warkocki B. (red.), Homofobia po polsku, Warszawa 2004, s. 142.

02 miejskie wojny kor.indd 5-74

2011-01-27 22:49:20


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

75

Widać zatem, że próby zaakcentowania swojej obecności przez niektóre, te mniej popularne mniejszości, w przestrzeni polskich miast są zdecydowanie odrzucane przez społeczeństwo. Wszelkie próby wyemancypowania się z ukrycia i pokazania, że ludzie o odmiennych upodobaniach seksualnych też są mieszkańcami naszych miast i należą im się pewne prawa, kończyły się starciami słownymi czy nawet fizycznymi ze środowiskami uprzedzonymi względem nich. Uwidacznia się tutaj to, o czym pisał M. Castells, mianowicie, że system miejski składa się z produkcji, konsumpcji, wymiany, zarządzania, ale również ważnej w tym kontekście ideologii. Pisał również w Kwestii miejskiej, że „obecnie silny nurt intelektualny jest nastawiony na traktowanie środowiska zamieszkania jako odzwierciedlenia norm i wartości wytwarzanych przez przeważającą w danym otoczeniu grupę społeczną”18. W Polsce dominującą ideologią jest prawicowa, katolicka wizja rzeczywistości. Istnieje w świadomości większości Polaków przekonanie, że polskość wyklucza homoseksualizm, sprzeczny z religią katolicką. Przeciwnicy kultury homoseksualizmu posługują się także innymi sposobami, by pokazać, że przestrzeń ich miast jest wyłącznie heteronormatywna. Stosują ulotki, naklejki, agresywne hasła pisane na murach, w tramwajach, autobusach. Traktując homofobiczne napisy na ścianach budynków jako element szaty informacyjnej miasta19, możemy uznać je za świadectwo panującego nastawienia społecznego względem odmienności seksualnej. Chciałabym przywołać jeszcze zdanie cytowanego już przeze mnie wcześniej M. Castellsa: „Ponieważ w zjawisku miejskości »znajduje wyraz aktualny system wartości«, to im bardziej społeczeństwo jest świadome celów, które zamierza osiągnąć […], tym bardziej miasta spełniają rolę symboli”20. Można chyba wysnuć hipotezę, że polskie miasta nie stawiają sobie za cel, przynajmniej aktualnie, urzeczywistniania ideałów równości wszystkich obywateli, wolności i poszanowania odmienności. Rozważając zagadnienie swoistego „dyskursu naściennego” w polskich miastach, warto wspomnieć o inicjatywach przeciwstawiających się agresji i dyskryminacji, takich jak chociażby akcja Przestrzeń Miasta. Jej celem jest „rozwijanie postaw obywatelskich, głównie wśród młodego pokolenia Polaków oraz przeciwdziałanie poczuciu wykluczenia ze społeczeństwa obywatelskiego mniejszości”, głównym zaś narzędziem popularyzującym te idee jest interaktywna strona internetowa21. Autorzy akcji piszą dalej na swojej stronie: „Chcemy upowszechniać wiedzę o prawach obywatelskich, przede wszystkim do ochrony godności każdego człowieka. W naszym otoczeniu tymczasem pojawia się wiele elementów naruszających te prawa, dlatego czujemy potrzebę przeciwdziałania temu zjawisku i egzekwowania na instytucjach publicznych obowiązku ich ochrony”. Wspominają tam szczegółowo również o mniejszościach seksualnych. Idea projektu polega na możliwości umieszczania, przez każdego zainteresowanego, zdjęć konkretnych napisów naściennych zawierających nietolerancyjne, szkodliwe społecznie hasła wraz z ich dokładną lokalizacją, a administratorzy strony internetowej powiadamiają o tym 18 M. Castells, Kwestia…, op. cit., s. 117. 19 Termin wprowadzony przez Wallisa. Por. A. Wallis, Pojęcie obszaru kulturowego. Pojęcie centrum. Krajobraz i szata informacyjna, [w:] Malikowski M., Solecki S. (red.), Socjologia miasta, Rzeszów 2001, s. 94. 20 M. Castells, Kwestia…, op. cit., s. 90. 21 Por. www.przestrzenmiasta.pl, [dostęp: 22 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 5-75

2011-01-27 22:49:20


76

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

policję, której zadaniem jest usunięcie ich z murów miasta. Jest to akcja ogólnopolska, objęta honorowym patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich. Na koniec tej części rozważań chciałabym przytoczyć jeszcze jeden, optymistyczny przykład zaistnienia kultury homoseksualnej w przestrzeni miasta. Mianowicie w latach 2004 i 2005 na głównych ulicach i rynkach Poznania, Krakowa i Warszawy pojawiły się wielkie rzeźby światowej sławy artysty Igora Mintoraja. Rzeźby te wykonane zostały w stylu neoklasycznym, pokazane zostały akty męskie. Mimo że wydźwięk homoerotyczny został zneutralizowany i może nie do końca przez wszystkich uświadomiony, to nie da się zaprzeczyć, że rzeźby te nawiązując do tradycji starożytnej Grecji, mają w sobie pewien, choć dyskretny, charakter homoseksualny. I mimo to miały szansę zaistnieć w reprezentatywnej przestrzeni największych polskich miast.

Przestrzeń rozrywki Dzięki przemianom charakteru pracy, zwiększeniu się ilości czasu wolnego, a także postępującej filozofii konsumpcjonizmu coraz większą rolę we współczesnych miastach odgrywa rozrywka. Warto w tym miejscu odwołać się do poglądów H. Lefebvre’a, który twierdził, że „społeczeństwo miejskie […] powstaje w wyniku historycznego rozwoju”22 od epoki rolniczej, w której dominowały potrzeby, przez epokę przemysłową i dominującą w niej rolę przemysłu, aż do epoki miejskiej, w której najważniejszą rolę pełni właśnie rozrywka. Należy przy tym pamiętać, że elementy dominujące tych epok nie są determinowane ani przez przestrzeń, ani techniki produkcji, ale przede wszystkim przez „sposoby myślenia, działania, życia”23. Według Lefebvre’a ta ostatnia epoka jest przepełniona duchem humanizmu, wolności. Takie utopijne podejście do współczesnego miasta krytykuje Castells, zarzucając tej teorii między innymi brak skonkretyzowania istoty nowych relacji społecznych w sferach ekonomii, polityki, ideologii, które byłyby odpowiedzialne za zmiany zachodzące w społeczeństwie. Jednak, pomijając niedostatki metodologiczne teorii Lefebvre’a, należy przyznać mu rację, że współcześnie miasto jest przestrzenią, w której człowiek w znacznej mierze może czuć się wolny i swobodny, w której może oddawać się rozrywkom. Jeżeli chodzi o przestrzeń rozrywki dostępną homoseksualistom, należy zwrócić uwagę głównie na puby i kluby dla gejów i lesbijek. Te zagraniczne emanują swobodą i otwartością. Nasze polskie są ich przeciwieństwem. Pierwszy klub gejowski w Polsce powstał w 1991 roku we Wrocławiu. Było to Cafe Studio, które mieściło się na Popowicach. Po pięciu latach zmieniono nazwę na Gay& Les Klub Scena i przeniesiono go w bardziej widoczne miejsce, bliżej centrum, ale po kilku latach został zamknięty. Obecnie we Wrocławiu, który liczy ponad 630 tys. mieszkańców, działa zaledwie kilka klubów dla homoseksualistów. Żaden z nich nie znajduje się w centrum miasta, obok najbardziej popularnych miejsc rozrywki. Na przykład H2O, co prawda, jest usytuowany w „samym sercu Wrocławia”24, jednak nie jest to klub wyeksponowany w żaden sposób, a raczej przeciwnie, schowany na nieoświetlonym podwórku, bez widocznego oznakowania. 22 M. Castells, Kwestia…, op. cit., s. 94. 23 H. Lefebvre, za: M. Castells, Kwestia…, op. cit., s. 94. 24 http://h2o-wroc.eu/, [dostęp: 16 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 5-76

2011-01-27 22:49:20


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

77

Co ciekawe, na oficjalnej stronie klubu możemy przeczytać: „To właśnie tutaj zaczyna się nowy szlak ekskluzywnych lokali usługowych poza obrębem fosy!”. Zadziwiające jest, że o ile większość klubów, opisując siebie na stronach internetowych, skupia się na wnętrzu, muzyce, klimacie, o tyle H2O całą zakładkę charakteryzującą lokal poświęciło opisowi lokalizacji, zatem widać, jak ważnej. Możemy w tym miejscu przeanalizować rolę centrum miasta, które jest przestrzenią reprezentatywną skupiającą najbardziej prestiżowe inwestycje, najważniejsze instytucje użyteczności publicznej, najdonioślejsze atrakcje historyczne i zabytki. Jest to miejsce nasilonej konsumpcji, często pełniące rolę turystyczną. Castells na przykład zwraca uwagę na funkcję integracyjną centrum miasta, a także jego aspekt symboliczny. Nie wszystkie bowiem treści społeczne mogą znaleźć swoje odzwierciedlenie w tej przestrzeni, a jedynie te powszechnie akceptowane i zgodne z dominującą ideologią, czego przykładem może być negacja akcji „Niech nas zobaczą”, o której pisałam wcześniej. Castells ogólnie wyróżnia trzy rodzaje rozumienia centrum jako tej części miasta, która dzięki swojemu centralnemu usytuowaniu i dobrym połączeniom komunikacyjnym, pełni funkcję integrującą wspólnoty miejskiej; drugi sposób odnosi się do funkcji zarządzania ekonomicznego i politycznego; a ostatni, trzeci dotyczy koncentracji rozrywek i ludyczności. Nacisk położony jest na usytuowanie przestrzenne, integrację mieszkańców miasta, gospodarkę oraz turystykę, przy czym wszystkie one łączą się z sobą. Na przykład aspekt ekonomiczny dotyczy tego, że w centrum miasta znajdują się punkty usługowe dla największej liczby konsumentów, co pozwala na zwrot kosztów opłacania gruntu, który, jak wiadomo, najdroższy jest właśnie w centrum. Dlatego też puby i kluby oraz inne miejsca rozrywek, znajdujące się w centrum, są adresowane do przeciętnego odbiorcy, tak, by maksymalizować dochody, stąd brak wyspecjalizowanych lokali dla homoseksualistów, których jest jednak stosunkowo niewielu. Tym bardziej że w centrum miasta skupiają się symbole najważniejszych wartości powszechnie uznawanych w społeczeństwie, czego przykładem może być chociażby centralne usytuowanie kościoła w średniowiecznym mieście, w którym dominującą wartością była religia. W polskim społeczeństwie w dalszym ciągu odgrywa ona znaczącą rolę, stąd budowa miejsc rozrywki dla osób o odmiennej orientacji seksualnej w centrum miasta jest niedopuszczalna. Dla kontrastu, w Holandii, która uznawana jest za kraj bardzo liberalny i tolerancyjny, w którym jednymi z naczelnych wartości są wolność oraz szacunek dla odmienności, w samym centrum Amsterdamu na brzegu kanału Keizersgracht jest pomnik upamiętniający homoseksualistów, którzy doświadczyli lub wciąż doświadczają dyskryminacji i prześladowań ze względu na swoją orientację. Holandia jest też jednym z państw, które traktują swoją atrakcyjność jako miejsce docelowe dla mniejszości homoseksualnej za bardzo pożądaną pod względem finansowym. „Dziś w niemal każdym zachodnim mieście funkcjonuje baza turystyczna przeznaczona dla osób o skłonnościach homoseksualnych”25. Wymienić można chociażby Mykonos, Ibizę, Palm Springs. Homoseksualiści są bowiem specyficzną grupą. W języku angielskim funkcjonuje bardzo obrazowy skrót DINK, czyli Double Income, No Kids, co oznacza Podwójny Dochód, Brak Dzieci. W istocie, homoseksualiści nie muszą martwić się o zapewnienie bytu materialnego rodzinie, dzieciom, a jedynie sobie samym. Zamiast więc oszczędzać na cele praktyczne, mogą dokonywać zakupów bardziej 25 G. Hekma, Świat gejów…, op. cit., s. 339.

02 miejskie wojny kor.indd 5-77

2011-01-27 22:49:20


78

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

wyrafinowanych produktów, usług, korzystać z ofert turystycznych i rozrywkowych. Amerykańskie gay villages w procesie gentryfikacji stały się dzielnicami tak elitarnymi pod względem ekonomicznym, że spora część gorzej zarabiających homoseksualistów nie może już sobie pozwolić na mieszkanie tam26. Problematyką tą zajmował się też profesor Richard L. Florida, który na podstawie badań empirycznych doszedł do wniosku, że decydującą rolę dla rozwoju miasta ma tak zwana klasa kreatywna, tzn. ludzie wykonujący zawody, w których konieczna jest kreatywność i umiejętność twórczego rozwiązywania problemów, na przykład naukowcy, artyści. Wprowadzają oni wartościowe innowacje na lokalne rynki, rozwijają gospodarkę oraz kulturę. Florida twierdzi ponadto, że rozwój miast jest uzależniony od realizacji trzech podstawowych elementów: technologii, talentu i tolerancji. Klasa kreatywna, wprowadzając innowacje, przyczynia się do rozwoju technologicznego, który sprzyja gospodarce. Badacz zaobserwował związki chociażby między koncentracją firm high-tech w danych regionach, a odsetkiem osób z wyższym wykształceniem czy też odsetkiem homoseksualistów tam żyjących. Ważny jest również ostatni człon triady, a mianowicie tolerancja. Według Floridy miasta cechujące się wysokim poziomem tolerancji przyciągają osoby z klasy kreatywnej, które cenią sobie otwartość. Wskaźnikami, którymi posługiwał się Florida, oceniając miasta, były: > bohemian index (mierzący odsetek artystów mieszkających w danym mieście), > melting pot index (dotyczący otwartości na obecność mniejszości etnicznych), > gay index (odsetek osób homoseksualnych), > culture index, > talent index (odsetek osób z wyższym wykształceniem), > tech-pole index, > coolness index (mierzący intensywność życia społecznego danego miasta, w skład którego wchodzi liczba mieszkańców między dwudziestym drugim a dwudziestym dziewiątym rokiem życia, a także ilość klubów i barów nocnych w stosunku do ogólnej liczby mieszkańców)27. Posługując się tymi wskaźnikami, badacz stworzył listę najbardziej rozwiniętych gospodarczo miast amerykańskich. Jest to dość kontrowersyjna teoria, ale niezmiernie ciekawa. Nacisk położony na tolerancję we współczesnych miastach i rolę, jaką pełni w procesach ekonomicznych, może prowadzić do bardziej otwartej polityki względem wielu mniejszości zamieszkujących miasta.

Niewidzialność lesbijek w przestrzeni miasta O niewidzialności lesbijek w naszej (tak zwanej zachodniej) kulturze pisała jedna z czołowych przedstawicielek teorii queer Eve Kosofsky Sedgwick. Stwierdziła ona, że w kulturze patriarchalnej, dominującej w zachodniej cywilizacji, miłość między kobietami jest po prostu niemożliwa. Skoro bowiem wszystkie osiągnięcia naszej kultury opierają się na 26 http://www.polgej.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1401&Itemid=92, [dostęp: 27 lutego 2010].

27 B. Jałowiecki, M.S. Szczepański, Miasto…, op. cit., s. 244.

02 miejskie wojny kor.indd 5-78

2011-01-27 22:49:20


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

79

rywalizacji mężczyzn, której obiektem są właśnie kobiety, nie mogą one pałać pożądaniem względem siebie i ignorować mężczyzn. Lesbianizm uderza zatem w podstawy patriarchalnego charakteru społeczeństwa. Zresztą jeśli chodzi o dyskurs seksualności i płciowości, który „skonstruowany jest w ten sposób, że realną wydaje się być tylko płeć męska jako oznaczająca sens płciowego binaryzmu: to z męskiej perspektywy jest on konstruowany i męskiemu interesowi ma służyć. […] Mówienie o kobiecości jest właściwie niemożliwe, ponieważ jest ona milczeniem i nieobecnością”28. Problematyka homoseksualizmu damskiego dotyka również feminizmu i tematyki gender. Musimy bowiem sobie uświadomić, że faktycznie miłość między kobietami była zawsze definiowana w kontekście mężczyzn. Potocznie myśli się, że lesbijki to kobiety, które nie znalazły sobie odpowiedniego mężczyzny, ewentualnie zostały przez przedstawicieli płci przeciwnej skrzywdzone w sensie fizycznym bądź psychicznym. Powszechne jest postrzeganie lesbianizmu jako efektu różnego rodzaju negatywnych doświadczeń z mężczyznami. „Funkcjonujący stereotyp lesbijki odzwierciedla owo niepoważne traktowanie miłości między kobietami w kulturze, ujmowanie jej co najwyżej w kategoriach chwilowego kaprysu. […] W tym stereotypie zawsze pojawia się mężczyzna, jakby właśnie tam, gdzie jego potrzeba jest kwestionowana, musiało nastąpić wzmocnienie jego obecności”29. Jego rola jako dominującego, zapewniającego byt rodzinie, niezbędnej podpory materialnej, finansowej i psychicznej kobiety zostaje zakwestionowana, a może nawet narażona na ośmieszenie poprzez istnienie homoseksualizmu damskiego. Niestety, jest też prawdą, że właśnie poprzez fakt, iż to mężczyzna utrzymywał kobietę, a ona sama często nie była w stanie znaleźć sobie pracy i być samowystarczalną, była zmuszona do życia w małżeństwie z mężczyzną, pomimo swojego faktycznego homoseksualizmu. Z patriarchalnym wydźwiękiem kultury i dominującej w niej pozycji mężczyzn można wiązać także niewidoczność lesbijek w dyskursie publicznym, marginalizowanie tejże tematyki według zasady, że „to, co męskie, posiada większą wartość”30. Skoro traktuje się lesbianizm jako coś niepoważnego, chwilowego, to zgodnie z tą logiką myślenia nie należy się tym zjawiskiem za bardzo przejmować. Być może dlatego uważa się również, że lesbijki cieszą się w przestrzeni publicznej większą tolerancją niż geje? Jednak czy można nazywać tolerancją postawę dotyczącą sprawy, której samą istotę się neguje? Ta rzekomo większa tolerancja wiąże się z kulturowo przypisywanymi kobiecie cechami przekazywanymi w trakcie socjalizacji, a mianowicie z czułością, emocjonalnością, delikatnością. Dlatego też intymne relacje między kobietami nikogo nie dziwią i normą wydają się takie zachowania, jak przytulanie się kobiet, pocałunki, trzymanie za ręce. W historii nowożytnej literatury i sztuki związki między kobietami „przedstawiano zazwyczaj jako związki o charakterze stricte platonicznym, odarte z jakiegokolwiek kontekstu erotycznego – nic więc dziwnego, że sprawiały wrażenie aseksualnych”31. Dziś również mieszkające wspólnie kobiety częściej postrzega się jako przyjaciółki. 28 J. Kochanowski, Czy gej jest mężczyzną? Przyczynki do teorii postpłciowości, [w:] Radkiewicz M. (red.), Gender – konteksty, Kraków 2004.

29 J. Mizielińska, Pomiędzy pomiotem a przedmiotem…, O mistyfikacjach i nieobecności miłości między kobietami w kulturze, [w:] Basiuk T., Ferens D., Sikora T. (red.), Parametry pożądania, Kraków 2006, s. 143. 30 Ibidem, s. 141. 31 L. Gowing, Lesbijki we wczesnonowożytnej Europie, 1500–1800, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, Kraków 2009, s. 137.

02 miejskie wojny kor.indd 5-79

2011-01-27 22:49:21


80

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

Mimo że ze wspomnianych wcześniej względów miłości lesbijskiej nigdy nie karano równie surowo, jak gejowskiej, to w czasach, kiedy wyraźnie zaznaczała się obecność subkultur gejowskich w nowożytnych miastach w XVIII wieku, wciąż nie istniały jeszcze podobne subkultury lesbijskie. Miało to związek między innymi z faktem ich ograniczonej niezależności zarówno ekonomicznej, jak i politycznej. Ruchy lesbijskie zaczęły się uaktywniać dopiero w latach 60. i 70. XX wieku, ale na zdecydowanie mniejszą skalę niż te zrzeszające homoseksualnych mężczyzn. Jeśli organizowane były i są jakieś demonstracje, marsze emancypacyjne tych mniejszości, zwykle dominują tam mężczyźni, kobiety natomiast są jakby dodatkiem do nich. Zatem nawet w ramach mniejszości seksualnych, uwidacznia się dominująca pozycja mężczyzn. Lesbijki są zresztą dyskryminowane w podwójny sposób i jako kobiety, i jako osoby homoseksualne. Funkcjonuje wiele krzywdzących stereotypów na ich temat, które są żywe nawet w środowiskach feministycznych. Miłość homoseksualna wśród kobiet jest zaprzeczeniem podstawowej roli, przypisanej społecznie i biologicznie do płci żeńskiej, a mianowicie bycia matką. Lesbijki są niewidoczne w przestrzeni polskich miast, albowiem panująca ideologia, która wyraża się również w tym, kto może zaistnieć w tej przestrzeni, poza tym że jest katolicka, prawicowa, jest także zdecydowanie patriarchalna. Organizowane eventy homoseksualne skupiają się wokół gejów, a lesbijki pełnią tam rolę marginalną. Pytanie, na ile jest to zasługa ich wykluczania, a na ile ich własnych tendencji do izolowania się i ukrywania? Bo ich pozycja niewidzialności jest dla części z nich bardzo wygodna. Skoro społeczeństwo uważa, że lesbijek nie ma, mogą one swobodnie razem mieszkać, chodzić na zakupy, trzymając się za ręce, przytulać, siedząc w restauracjach. Przywilejów takich nie posiadają geje, zatem walczą o swoje prawa bardziej aktywnie poprzez różne inicjatywy obywatelskie i akcje społeczne. Podsumowując, chciałabym zacytować fragment komentarza do instalacji artystycznej Lesbijki? Przecież nas nie ma! autorstwa Marzeny Lizurej: Lesbijek nie ma. Nie ma ich na ulicach, w sklepach ani w barach. Jeśli jakieś kobiety mieszkają razem, spacerują, trzymają się za ręce lub obejmują się, są to tylko przyjaciółki. Lesbijek nie ma. Nie ma ich w szkołach, biurach, dyskotekach, w kościele ani na stacji benzynowej. Nie spacerują ulicami, nie robią zakupów, nie czytają książek, nie śpiewają piosenek, nie grają na perkusji, nie grają w szachy, nie sprzedają w sklepach, nie tańczą na stole, nie śmieją się zbyt głośno, nie noszą szpilek, nie noszą ciężkich wojskowych butów, nie ćwiczą sztuk walki, nie grają w filmach, nie gotują obiadów, nie piszą listów miłosnych, nie siedzą godzinami w Internecie. Lesbijek nie ma32.

Przykład Wrocławia Wrocław reklamuje się hasłem „Miasto spotkań”, ma opinię bardzo tolerancyjnego, otwartego na wielokulturowość i inność, co wynika po części z jego skomplikowanej 32 M. Lizurej, Lesbijki? Przecież nas nie ma! Komentarz do instalacji, [w:] Sypniewski Z., Warkocki B. (red.), Homofobia po polsku, Warszawa 2004, s. 229.

02 miejskie wojny kor.indd 5-80

2011-01-27 22:49:21


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

81

historii. Istnieje w nim na przykład coś tak zaskakującego w naszych polskich realiach, jak Dzielnica Tolerancji i Wzajemnego Szacunku, skupiająca na bardzo małym obszarze cztery różne kościoły czterech różnych religii. Na co dzień można we Wrocławiu spotkać przedstawicieli rozmaitych nacji i grup etnicznych. Właśnie w tym mieście powstał pierwszy w historii Polski klub gejowski. W stolicy Dolnego Śląska regularnie odbywają się akcje społeczne, które mają za zadanie przezwyciężanie różnych szkodliwych stereotypów dotyczących mniejszości, czyli kobiet, niepełnosprawnych, starszych osób i innych. To z inicjatywy wrocławian powstał portal walczący z graffiti o charakterze dyskryminującym grupy mniejszościowe, www.przestrzenmiasta.pl, o którym wspominałam wcześniej. A jak Wrocław traktuje gejów i lesbijki? Istnieje jedno koło naukowe zajmujące się tą tematyką, kilka klubów z ofertą skierowaną do homoseksualistów, odbywają się różne akcje promujące tolerancję dla osób o odmiennej orientacji seksualnej. Już siedem razy odbył się we Wrocławiu Festiwal Przeciwko Wykluczeniom dotyczący praw osób homoseksualnych, który obejmował projekcje filmów, wykłady naukowe, dyskusje, wystawy prac artystycznych. Większość tych eventów miała miejsce we wrocławskich klubach, choć Katedra Antropologii Uniwersytetu Wrocławskiego użyczyła swoich sal na część spotkań festiwalowych. Prężnie działa także Wrocławska Kampania Przeciwko Homofobii, organizując między innymi spotkania grupy samopomocowej gejów i lesbijek co dwa tygodnie, projekcje filmów o tej tematyce czy chociażby angażując się w takie akcje, jak Queerowe walentynki, które polegają na wręczaniu przechodniom na rynku ulotek z hasłem „Miłość łączy serca, tak jak chce”, które mają uświadamiać wrocławian, że miłość homoseksualna nie różni się aż tak bardzo od heteroseksualnej. Jednak, podobnie jak w innych miastach Polski, tutaj również zdarzają się przypadki pobić homoseksualistów czy chociażby agresji słownej. Czy częściej, czy rzadziej nie wiadomo… Pewne jednak jest to, że Wrocław, pomimo dużego potencjału otwartości, również nie jest wymarzonym miejscem dla gejów i lesbijek, zupełnie pozbawionym akcentów homofobicznych. Chciałabym przywołać w tym miejscu wydarzenie, jakie miało miejsce w październiku 2009 roku, kiedy to odbył się pierwszy w historii Wrocławia Marsz Równości, którego uczestnicy domagali się praw dla osób homoseksualnych, między innymi prawa do legalizacji związków partnerskich. Tak jak w innych miastach Polski marsz spotkał się z agresywną odpowiedzią młodzieżowych środowisk skrajnie prawicowych i jak podaje „Gazeta Wyborcza”: „Gdyby nie skuteczna interwencja policji, która w pewnym momencie użyła gazu pieprzowego, doszłoby do bijatyki”33. Znaczące są hasła, którymi posługiwali się uczestnicy marszu: „W mieście spotkań dla wszystkich starczy miejsca”, na co ich przeciwnicy odpowiadali: „Nasze ulice, wasze lecznice”.

Zakończenie, czyli kilka słów o tolerancji Miasto powinno być przestrzenią otwartą dla każdego, aby mógł w niej realizować swoje cele i potrzeby (oczywiście o tyle, o ile nie narusza to bezpieczeństwa innych mieszkańców). Powinno wspierać wszelkie inicjatywy obywatelskie, które wyrażają się w aktywno33 www.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,7181736,_Przeszli_geje_i_lesbijki_a_za_nimi_narodowcy_WIDEO.html, [dostęp: 26 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 5-81

2011-01-27 22:49:21


82

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

ści społecznej, promować demokrację, którą tak sobie cenimy, to bowiem właśnie miasto, dzięki swojej specyfice, może realizować ideały demokratyczne wolności i równości (która jest niemożliwa w środowiskach agrarnych, charakteryzujących się hierarchicznością). „Miasto jest obszarem dialogu – agory, forum czy też rynku, a więc miejsca, w którym negocjowane i tworzone są wartości”34. Wielkość i zagęszczenie miasta decydują o jego anonimowości, innowacyjności, zróżnicowaniu form zachowań, stylów życia, pluralizmie na różnych poziomach rzeczywistości społecznej. Miasto jest mozaiką różnych grup, subkultur. Według G. Simmla ten typ jednostek osiedleńczych charakteryzuje się również pewną dozą obojętności wynikającą z ograniczonej liczby bezpośrednich interakcji. „Simmel zauważa również tendencję metropolii do akcentowania unikatowości i niepowtarzalności jako wartości, a więc postrzegania wartości w różnicy”35. Zdaje się zatem, że środowiska wielkomiejskie powinny być jak najbardziej sprzyjające istnieniu w nich grup mniejszościowych, w tym gejów i lesbijek. Nie jest tak jednak, ponieważ duże zróżnicowanie sprzyja też powstawaniu konfliktów często mających podłoże ideologiczne. M. Castells, poruszając problematykę symboliki miejskiej, pisał, że przestrzeń miejska to nie symboliczna tabula rasa, ale nie jest też daną na stałe strukturą. Jest wytwarzana w toku zmieniających się praktyk społecznych. Przestrzeń miejska ma zawsze podłoże kulturowe, ideologiczne i jej kształt zależy od dominującej w danym miejscu ideologii, dlatego pewne mniejszości mają mniejsze szanse na zaistnienie w niej niż inne. Wszystko to jest uzależnione od klimatu aksjologicznego danej społeczności. Na wymiar symboliczny miasta i jego konsekwencje zwrócił też uwagę Kevin Lynch, który jest twórcą koncepcji map mentalnych miasta. Zauważył on, że w miastach jest „coś więcej, niż oko może zobaczyć, i coś więcej, niż ucho może usłyszeć”36. Każdy mieszkaniec ma swoje własne, głęboko osobiste wspomnienia dotyczące jego miasta i nadaje mu inne znaczenia, sensy. Lynch podkreśla subiektywny odbiór miasta, który zależy również od przynależności do danej grupy. Bogaty przedstawiciel klasy średniej, o wysokim prestiżu, będzie inaczej postrzegał to samo miasto niż członek jakiejś pogardzanej grupy mniejszościowej, obaj bowiem w inny sposób partycypują w jego przestrzeni, inaczej zaspokajają swoje potrzeby i mają inne doświadczenia związane z przestrzenią tego konkretnego miasta. Wszystko to jest ważne szczególnie dziś, w czasach, gdy podkreśla się w mediach, w debacie publicznej, w dyskursie akademickim rolę i znaczenie wielokulturowości, pluralizmu i tolerancji. Dzięki globalizacji możliwy jest nieograniczony wprost przepływ ludzi, towarów, idei. Przepływ ten widoczny jest w mieszankach etnicznych, religijnych, światopoglądowych współczesnych miast. Globalna wioska otwiera horyzonty umysłowe ludzi, oswaja z odmiennością, uczy relatywizmu, edukuje do stawania się jedną wielką rodziną kosmopolityczną, wolną od podziałów. Jest to jednak wizja mocno wyidealizowana. W rzeczywistości bowiem wciąż wyraźne są różnice i podziały, konflikty, które nieraz bywają bardzo trwałe, a niektóre mniejszości wciąż poddawane są praktykom dyskryminacyjnym, bez żadnych konkretnych powodów. Mamy do czynienia ze sprzecznymi tendencjami, z jednej strony, emancypacyjnymi, a z drugiej, zamykającymi, wykluczającymi. Znaczący jest tytuł książki antropologa Arjuna Appaduraia 34 M. Szopski, Dylematy wielokulturowości…, op. cit., s. 73. 35 Ibidem, s. 73. 36 K. Lynch, The city image and its elements, Cambridge 1960, s. 1, (tłum. własne).

02 miejskie wojny kor.indd 5-82

2011-01-27 22:49:21


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

83

Strach przed mniejszościami. Esej o geografii gniewu. Autor stara się wyjaśnić fenomen „strachu przed małymi liczbami”, odwołując się do rozmaitych koncepcji teoretycznych, na przykład Simmla czy Marksa. Ja również chciałabym przypomnieć niektóre z myśli Simmla. Przede wszystkim te, które mówią o tym, że konflikt jest głęboko zakorzeniony w naturze ludzkiej, więc był, jest i będzie obecny w życiu społecznym. Poza tym im mniej wyraźnie sprecyzowane są cele obu stron toczącego się konfliktu, tym większe prawdopodobieństwo, że nie zostanie szybko rozwiązany. Jednak optymistycznym akcentem w teorii Simmla jest z pewnością to, że według niego siłą równoważącą wrodzoną potrzebę konfliktu jest potrzeba miłości. Jest wręcz truizmem stwierdzenie, że konflikt może mieć potencjał edukacyjny i może prowadzić do rozwoju społecznego, może być funkcjonalny. Erich Fromm zwraca uwagę na to, że nie wszystkie konflikty muszą być destrukcyjne, ale mogą uczyć. „A więc można się różnić, tylko trzeba się »różnić pięknie«. Do tego potrzebny jest wysoki poziom tolerancji między dialogującymi osobami”37. Szacunek i tolerancja są wartościami nadrzędnymi, które umożliwiają pokojową koegzystencję ludzi różniących się w wielu sferach. Tolerancja jest zbiorem wartości, które w naszej kulturze uznaje się za najważniejsze, takich jak „prawda, miłość, wolność, poszanowanie godności, pokój, wspólnota”38. Edukacja powinna dążyć do propagowania tolerancji czynnej, która polega nie tylko na biernym znoszeniu inności czy nawet obojętności, z którą często mylnie się ją utożsamia, ale takiej, która aktywnie akceptuje wszelką odmienność, a nawet afirmuje ją. Chodzi o to, że nawet nie zgadzając się z jakąś opinią, zachowaniem, uznajemy prawo danej osoby do posiadania, takiej właśnie opinii czy zachowywania się w dany sposób. Tym właśnie różni się państwo tolerancyjne od pluralistycznego. To pierwsze bowiem pozwala na zaistnienie w swoim obrębie odmienności, ale uprzywilejowaną pozycję i tak posiadają ci, którzy zgadzają się z dominującymi wartościami i ideami. Natomiast państwo pluralistyczne zakłada nie tylko akceptację różnorodności, ale też w sposób aktywny „uznaje równoprawność różniących się grup”39. A jako że tolerancja nie jest wartością wrodzoną, możemy mówić o specjalnej roli pedagogiki w tym zakresie, „pedagogiki tolerancji”40. Szczególną rolę mają do spełnienia nauczyciele, którzy powinni, opierając się chociażby na smutnej historii prześladowań różnych grup, ukazywać swoim uczniom tragiczne skutki braku tolerancji. Powinni też pamiętać, że ich nauka będzie tylko pustymi słowami, jeśli ich wychowankowie nie zobaczą jej na co dzień w życiu swojego miasta. I to nie tylko w zastosowaniu do wybranych grup, prawdziwa bowiem tolerancja obejmuje wszystkich ludzi, nie dzieli mniejszości na lepsze i gorsze, co wydaje się mieć miejsce właśnie w odniesieniu do opisywanej przeze mnie mniejszości homoseksualnej. Geje i lesbijki również powinni móc cieszyć się prawami podmiotowości, szacunkiem i godnością. Nie można 37 J. Bińczycka, Możliwości kształcenia w duchu tolerancji a struktury relacji interpersonalnych w systemie edukacyjnym, [w:] Tchorzewski A.M., Wołoszyn-Spirka W.M. (red.), Tolerancja jako wartość i problem edukacyjny, Bydgoszcz 2000, s. 86. 38 D. Adamczyk, Znaczenie tolerancji we współczesnym wychowaniu międzykulturowym, [w:] Szerląg A. (red.), Wielokulturowość – międzykulturowość obszarami edukacyjnych odniesień, Kraków 2005, s. 157. 39 F. Gross, Tolerancja i pluralizm, Warszawa 1992, s. 12. 40 S. Jedynak, Tolerancja i jej kształtowanie się w społeczeństwach demokratycznych, [w:] Szyszkowska M., Kozłowski T. (red.), Tolerancja, Warszawa 2003, s. 13.

02 miejskie wojny kor.indd 5-83

2011-01-27 22:49:21


84

•••••••••••••••••••••••••••••

Agnieszka Imbierowicz

ich postrzegać tylko i wyłącznie przez pryzmat ich seksualności, ale dostrzegać w nich przede wszystkim ludzi, którzy mają takie samo prawo do miłości, jak i heteroseksualne osoby. Jak to się ma do tematyki miasta? Tak, jak ujął to Szekspir w Koriolanie: „Czym jest miasto jak nie ludźmi?”41.

Bibliografia Adamczyk D., Znaczenie tolerancji we współczesnym wychowaniu międzykulturowym, [w:] Szerląg A. (red.), Wielokulturowość – międzykulturowość obszarami edukacyjnych odniesień, Impuls, Kraków 2005. Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, przeł. P. Nowakowski, Universitas, Kraków 2009. Appadurai A., Strach przed mniejszościami. Esej o geografii gniewu, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009. Bińczycka J., Możliwości kształcenia w duchu tolerancji a struktury relacji interpersonalnych w systemie edukacyjnym, [w:] Tchorzewski A.M., Wołoszyn-Spirka W.M. (red.), Tolerancja jako wartość i problem edukacyjny, Wers, Bydgoszcz 2000. Castells M., Kwestia miejska, przeł. B. Jałowiecki, J. Piątkowski, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1982. Długołecka A., Kształtowanie się tożsamości homoseksualnej, [w:] Slany K., Kowalska B., Śmietana M. (red.), Homoseksualizm. Perspektywa interdyscyplinarna, Nomos, Kraków 2008. Gowing L., Lesbijki we wczesnonowożytnej Europie, 1500–1800, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, przeł. P. Nowakowski, Universitas, Kraków 2009. Gross F., Tolerancja i pluralizm, przeł. E. Balcerek, Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 1992. Gruszczyńska A., Wściekłość i wrzask, [w:] Sypniewski Z., Warkocki B. (red.), Homofobia po polsku, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004. Hekma G., Świat gejów od 1980 po chwilę obecną, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, przeł. P. Nowakowski, Universitas, Kraków 2009. Jałowiecki B., Szczepański M.S., Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, wyd. 2 zm., Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006. Jedynak S., Tolerancja i jej kształtowanie się w społeczeństwach demokratycznych, [w:] Szyszkowska M., Kozłowski T. (red.), Tolerancja, Anagram, Warszawa 2003. Kochanowski J., Czy gej jest mężczyzną? Przyczynki do teorii postpłciowości, [w:] Radkiewicz M. (red.), Gender – konteksty, Rabid, Kraków 2004. Kochanowski J., Fantazmat zróżnicowany. Socjologiczne studium przemian tożsamości gejów, Universitas, Kraków 2004. Lesbijki? Przecież nas nie ma! Komentarz do instalacji, [w:] Sypniewski Z., Warkocki B. (red.), Homofobia po polsku, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004. Lynch K., The city image and its elements, MIT Press, Cambridge 1960. 41 M. Szopski, Dylematy wielokulturowości…, op. cit., s. 73.

02 miejskie wojny kor.indd 5-84

2011-01-27 22:49:21


Geje i lesbijki w polskim krajobrazie miejskim • • • • • • • • • • • • • • • • •

85

Mizielińska J., Pomiędzy pomiotem a przedmiotem… O mistyfikacjach i nieobecności miłości między kobietami w kulturze, [w:] Basiuk T., Ferens D., Sikora T. (red.), Parametry pożądania. Kultura odmieńców wobec homofobii, Universitas, Kraków 2006. Sibalis M., Męski homoseksualizm w dobie Oświecenia i Rewolucji, 1680–1850, [w:] Aldrich R. (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura, przeł. P. Nowakowski, Universitas, Kraków 2009. Szacki J., Historia myśli socjologicznej, wyd. nowe, 5 dodr., Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007. Szopski M., Dylematy wielokulturowości w metropoliach Europy, [w:] Borowik I., Szarota P. (red.), Tolerancja i wielokulturowość – wyzwania XXI wieku, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2004. Szukalski P., Zachowania homoseksualne i postawy wobec homoseksualizmu. Analiza porównawcza Polski i krajów wysoko rozwiniętych, [w:] Slany K., Kowalska B., Śmietana M. (red.), Homoseksualizm. Perspektywa interdyscyplinarna, Nomos, Kraków 2008. Wallis A., Pojęcie obszaru kulturowego. Pojęcie centrum. Krajobraz i szata informacyjna, [w:] Malikowski M., Solecki S. (red.), Socjologia miasta. Wybór tekstów, wyd. 2, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Rzeszów 2001.

Zasoby internetowe www.knowledgerush.com/kr/encyclopedia/Gay_village, [dostęp: 27 lutego 2010]. http://h2o-wroc.eu/, [dostęp: 16 lutego 2010]. www.ilga-europe.org/europe/guide/country_by_country/poland/european_court_of_ human_rights_ban_on_lgbt_pride_in_warsaw_was_illegal_and_discriminatory, [dostęp: 27 lutego 2010]. www.knowledgerush.com/kr/encyclopedia/Gay_village, [dostęp: 27 lutego 2010]. www.niechnaszobacza.queers.pl, [dostęp: 27 lutego 2010]. http://www.polgej.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1401&Itemid=92, [dostęp: 27 lutego 2010]. http://www.polgej.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1741&Itemid=3, [dostęp: 27 lutego 2010]. www.przestrzenmiasta.pl, [dostęp: 22 lutego 2010]. www.socjologia-miast.yepik24.info/gay-village, [dostęp: 27 lutego 2010]. www.turinfo.com/ak_id/26614;krzysztof_podemski,towarzystwo_ekonomiczne_na_ rzecz_gejow_i_lesbijek,tegl,michal_hucal,hubert_swiatkowski,dominik.html, [dostęp: 27 lutego 2010]. www.wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,7181736,_Przeszli_geje_i_lesbijki_a_za_nimi_ narodowcy_WIDEO.html, [dostęp: 26 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 5-85

2011-01-27 22:49:21


02 miejskie wojny kor.indd 5-86

2011-01-27 22:49:21


Małgorzata Gajda

Wałbrzych naznaczony węglem. Od etosu górnika do stygmatu biedaszybownika Wałbrzych od dawien dawna postrzegany był i jest jako miasto górnicze. Chociaż rozwinął się tutaj przemysł włókienniczy, a później ceramiczny, to i tak współcześnie w ogólnym wizerunku miasta dominuje górnictwo, które na długie lata zdeterminowało życie mieszkańców. Każdy przybywający do miasta turysta zachęcony folderami promującymi Wałbrzych wyróżnia te przestrzenie miejskie, które związane są z przemysłem wydobywczym: spostrzega wieże szybowe byłych kopalni, znajdujący się w ścisłym centrum miasta pomnik wzniesiony ku pamięci byłych górników i specyficzne, ukształtowane na skutek eksploatacji podziemnych złóż nowe formy antropogeniczne w postaci hałd, nasypów, zapadlisk, wyrobisk, przekopów1. Kiedy zamknięto wałbrzyskie kopalnie2, z powierzchnią ziemi połączonych było ponad 600 starych szybów i sztolni. Optymistycznie zakładano, że w 2002 roku powierzchnia miasta i okolicy będzie poddawana jedynie deformacjom wiekowym, które nie będą miały istotnego znaczenia dla przyszłości aglomeracji3. Jak mylne okazały się te założenia, pokazały ostatnie lata. Problem zamkniętych kopalń wyznacza dzisiejszy wizerunek miasta i ludzi w nim żyjących. Górnictwo w Wałbrzychu zaznaczyło się w niemal wszystkich wymiarach życia społecznego, w wyniku czego stało się przedmiotem analiz, m.in. socjologicznych, psychologicznych, ekonomicznych, politologicznych i demograficznych, dotyczących miasta. Węgiel był dla miasta i darem, i przekleństwem. Gdy wydobycie węgla wzrastało, wzrastał poziom życia wałbrzyszan, miasto rozwijało się, kiedy wydobycie węgla okazało się ekonomicznie nieuzasadnione, miasto zubożało, straciło swoje znaczenie na przemysłowej mapie kraju. Paradoksalnie w okresie mijającej dekady to właśnie przez węgiel stało się przestrzenią naznaczoną bezrobociem i biedą. 1 2

3

J. Wójcik, Przeobrażenia ukształtowania powierzchni ziemi pod wpływem górnictwa w rejonie Wałbrzycha, Wrocław 1993, s. 7. W pierwszej kolejności w latach 1991–1994 zlikwidowano Zakład Górniczy „Victoria”, następnie ZG „Chrobry” i ZG „Julia”. W 1994 roku na bazie ZG „Chrobry” i „Julia” powstał Zakład Wydobywczo-Przetwórczy Antracytu. Zob. A. Mucha, Pamiątki wałbrzyskiego górnictwa węglowego, Wałbrzych 2002, s. 8. L. Bukowiec, Środowiskowe oddziaływanie likwidowanych kopalń pod kątem zagospodarowania przestrzennego miasta Wałbrzycha, [w:] Doświadczenia z likwidacji zakładów górniczych, Katowice 1999, s. 182–183.

02 miejskie wojny kor.indd 6-87

2011-01-27 22:49:21


88

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

Na skutek transformacji ustrojowej doszło do likwidacji wałbrzyskich kopalń. W bardzo krótkim czasie tysiące ludzi straciło pracę. Górnicy postrzegani jako ci, którzy przez lata cieszyli się uznaniem społecznym, nagle stali się bezrobotni. Sytuacja ta była dla wielu z nich bardzo ciężka, nie potrafi li bowiem odnaleźć się w nowych, wolnorynkowych realiach lat 90. XX w. Kolejne programy pomocowe, wypłacane odprawy górnicze, świadczona pomoc społeczna, a nawet powstanie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej nie rozwiązały problemów ludzi związanych z górnictwem. Węgiel na terenie Wałbrzycha jest nadal wydobywany i stanowi źródło utrzymania wielu wałbrzyskich rodzin. Dzisiaj pracujących przy jego pozyskaniu coraz częściej nie nazywa się górnikami, raczej węglarzami, kopaczami. W mediach zaistnieli jako biedaszybownicy, w świadomości ludzi jako grupa naznaczona, wpisana w przestrzeń miasta wyznaczaną kolejnymi „dziurami” i zniszczonym lasem. Dla przedstawienia długiej drogi, jaką przebyło wałbrzyskie górnictwo i ludzie, którzy je tworzyli, zasadne jest prześledzenie rozwoju przemysłu wydobywczego w zagłębiu wałbrzyskim.

Rozwój górnictwa w Wałbrzychu Pierwsze wzmianki o wydobywaniu węgla w okolicach Wałbrzycha pochodzą z XVI wieku, ale prawdopodobnie węgiel na potrzeby gospodarstw domowych pozyskiwany był już wcześniej. Zapiski o wydobywaniu węgla w Sobięcinie, Białym Kamieniu i Starym Zdroju (obecnie w granicach miasta Wałbrzycha) sporządzone zostały przez Radę Miejską Świdnicy 26 września 1594 roku 4. Już od początku istnienia górnictwa na tym terenie zaznaczyły się cechy charakterystyczne wałbrzyskich kopalń, to jest skomplikowana geologia, zalewanie wyrobisk wodami podskórnymi. Wraz z głębieniem szybów pojawiły się inne zagrożenia, m.in. wysokie zagrożenie metanem, wyrzutami gazów i skał, które powodowały bardzo trudne warunki wydobycia. Drążąc szyby, górnicy ryzykowali zdrowiem, a nawet życiem5. Postępująca w XIX w. industrializacja, zapotrzebowanie na węgiel niezbędny w rejonie do produkcji porcelany oraz rozwój transportu kolejowego spowodowały jednocześnie rozwój górnictwa w rejonie wałbrzyskim. Zaczęto zakładać kopalnie głębinowe, które stopniowo były wyposażane w coraz nowocześniejsze maszyny i urządzenia oraz stosowały nowe systemy obudowy szybów. Powstawały murowane wieże wyciągowe, w które z czasem wmontowywano wieże stalowe. Niektóre z nich, np. wieże szybu Julia i Sobótka istnieją do dzisiaj i funkcjonują jako stały element ekspozycji Parku Kulturowego „Stara Kopalnia”. Ewenementem było również uruchomienie w 1794 roku Lisiej Sztolni, w której węgiel do 1854 roku spławiano łodziami. Niezwykłość rozwiązania transportu węgla spowodowała zainteresowanie wałbrzyskimi kopalniami ze strony znanych osobistości. W Lisiej Sztolni w tym czasie gościli, m.in. księżna 4 I. Czachorowska, Od powstania miasta do 1806 roku, [w:] Michałkiewicz S. (red.), Wałbrzych. Zarys monografii miasta na tle regionu, Wrocław 1993, s. 40–41.

5 Z. Piątek, Rozwój i rozmieszczenie przemysłu w okręgu wałbrzyskim w XIX wieku, „Kronika Wałbrzyska” 1999, t. 11, s. 20.

02 miejskie wojny kor.indd 6-88

2011-01-27 22:49:21


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

89

Czartoryska6, pruska para królewska Fryderyk Wilhelm III z żoną Luizą, cesarzowa Rosji Aleksandra, żona Mikołaja I7 oraz wielu innych. Z uwagi na te walory przez kilka lat trwały prace remontowe obiektu. W chwili obecnej „Lisia” sztolnia jest częściowo udostępniana turystom. Przełom XIX i XX wieku przyniósł największy rozwój górnictwa w mieście. Wałbrzyski węgiel ze względu na swoje właściwości koksujące stał się surowcem poszukiwanym w kraju i za granicą. Druga połowa XIX wieku zaznaczyła się postępem w technologii przetwarzania węgla koksującego. Wałbrzyskie kopalnie zwiększyły dostawę węgla wsadowego z 49 945 ton w 1870 roku do 1 178 885 ton w 1913 roku. W tym samym okresie liczba pieców koksujących zwiększyła się z 64 do 9308. Naturalne bogactwo przyciągało do miasta rzesze ludności zajmującej się przede wszystkim górnictwem. Zatrudnienie w kopalniach zwiększyło się z 8 800 górników w 1870 roku do 29 500 w 1914 roku9. Przemysł, a z nim i miasto rozwijały się do wybuchu ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego w roku 1923. Kolejne lata przyniosły załamanie koniunktury. Inwestorzy, zniechęceni dużymi kosztami pozyskania węgla w zagłębiu wałbrzyskim, przy jednoczesnej dostępności surowca w innych zagłębiach niemieckich, wycofywali się z nakładów na rzecz kopalń. Tendencja ta utrzymywała się w okresie II wojny światowej10. Ustalenia jałtańskie i poczdamskie wyznaczyły w Europie nowe granice. Wałbrzych znalazł się na terenie Polski. Już w lipcu 1945 roku władze górnicze przejęły cztery kopalnie wraz z zakładami do nich przynależnymi (tartaki, cegielnie, koksownie itd.). Stan przejętych kopalń (chociaż niezniszczonych w trakcie działań wojennych) budził wiele zastrzeżeń. Maszyny i urządzenia górnicze, w większości od lat nieremontowane i niepoddawane modernizacji, często nie nadawały się do użytku, brakowało nawet prostych narzędzi górniczych. Poważnym problemem w owym czasie był także brak wykwalifikowanej siły roboczej11. Do wałbrzyskich kopalń zaczęli napływać w większości niewykwalifikowani pracownicy z różnych regionów Polski i z zagranicy. Załogi kopalń stanowiły swoistą mozaikę ludzi o różnorodnych doświadczeniach, systemie wartości, kulturze. Jeszcze w 1944 roku załogi wałbrzyskich kopalń składały się z górników niemieckich i pracowników przymusowych, ale po zakończeniu wojny i ich wyjeździe do domów rodzinnych zanotowano spadek zatrudnienia12. Pierwszymi pracownikami wałbrzyskich kopalń stali się migranci zza wschodniej granicy. Ponieważ przesiedlenia następowały równoleżnikowo, do Wałbrzycha trafili mieszkańcy z rejonu Borysławia i Drohobycza, 6

Por. I. Czartoryska, Dyliżansem przez Śląsk, Wrocław 1968. Kopalnie wałbrzyskie odwiedził Goethe. Zob. Pół wieku wałbrzyskich bibliotek publicznych, Wałbrzych 1995. Tematykę wałbrzyskich kopalń podejmowali również G. Morcinek, Victoria, Warszawa 1959, oraz F. Przybyłowski, Za usypanymi górami, Katowice 1972; J.Q Adams, Listy o Śląsku, Wrocław–Warszawa 1992. 7 Por. materiały promocyjne Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu. 8 Z. Piątek, Rozwój…, op. cit., s. 35–36. 9 S. Michalkiewicz, Na przełomie wieków (1871–1918), [w:] idem [red.], Wałbrzych. Zarys monografii miasta na tle regionu, Wrocław 1993, s. 40–41. 10 A. Mucha, Pamiątki…, op. cit., s. 7. 11 E. Piątek, Wałbrzyskie górnictwo węglowe, Wałbrzych 1992, s. 17–18. 12 E. Piątek, Integracja załóg dolnośląskich kopalń węgla kamiennego w latach 1945–1955, „Kronika Wałbrzyska” 1999, t. 11, s. 52.

02 miejskie wojny kor.indd 6-89

2011-01-27 22:49:21


90

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

którzy posiadali doświadczenie wynikające z pracy w przemyśle naftowym. Drugą grupę pracowników kopalń stanowili reemigranci z Francji, którzy w okresie międzywojennym opuścili Polskę w poszukiwaniu pracy i lepszych warunków egzystencji. Pracując w kopalniach francuskich, stojących na wyższym poziomie technicznym, zdobyli oni doświadczenie i wysokie kwalifi kacje zawodowe. Specyficzne warunki wydobycia najlepiej znali górnicy niemieccy, których zadaniem było przyuczenie do zawodu nowo przybyłych. Kadrę niemiecką obowiązywał zakaz wyjazdu z Dolnego Śląska bez uprzedniego pozwolenia władz poszczególnych szczebli. Niemcy posiadali tak zwane karty. Posiadacze czerwonej karty mogli wyjechać z Polski tylko za zgodą ministra górnictwa, niebieskiej za zgodą dyrekcji Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego, białej za zgodą dyrektora kopalni13.

Etos górniczego trudu W powojennych realiach przemysł węglowy zyskiwał na znaczeniu. Dzięki niemu możliwe było uzyskiwanie środków dewizowych na zakup maszyn i urządzeń wykorzystywanych w innych działach gospodarki, ponadto węgiel był w owym czasie jedynym surowcem energetycznym zapewniającym 98% zużywanej w kraju energii14. Zgodnie z ustawą o planie sześcioletnim wydobycie węgla w 1955 roku miało się zwiększyć o 26% w stosunku do roku 194915. W obrębie specyficznego środowiska, jakim jest zakład pracy, a w szczególności w kopalniach, gdzie połączenie czynników ekonomicznych, technicznych, organizacyjnych i społecznych determinowało wzory zachowań i wzory kulturowe, wykształciła się określona postawa moralna przypisywana górnikom16. Specyficzne, niesłychanie trudne warunki pracy, konieczność przestrzegania określonych norm zachowań, wieloetapowy proces nabywania kompetencji zawodowych, a przede wszystkim niebezpieczeństwo pracy pod ziemią rodzące solidarność górniczej braci, zaufanie do współpracowników, od których często zależało życie i zdrowie pozostałych, ukształtowało charakterystyczny etos pracy górniczej, którego wyznacznikami były: solidność, dokładność w jej wykonywaniu, zdyscyplinowanie, poszanowanie miejsca pracy17. Etos pracy górniczej zarezerwowany dla zamkniętego środowiska zawodowego i społeczny odbiór trudu górniczego wzmacniały określone gratyfikacje, jakie uzyskiwali pracownicy kopalń. W uchwale Rady Ministrów z dnia 30 listopada 1949 roku w sprawie szczególnych przywilejów dla górników w górnictwie węglowym wskazywano na: > „doniosłe znaczenie przemysłu węglowego dla rozwoju gospodarki narodowej, 13 Informacje uzyskano w trakcie rozmowy 10 listopada 2009 roku z Jerzym Kosmatym, kustoszem Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu.

14 E. Piątek, Integracja…, op. cit., s. 55. 15 L. Skiba, Tendencje rozwojowe Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego w gospodarce PRL, [w:] Czocher T., Kawczak S., Pisanecka K. (red.), Pięć wieków węgla kamiennego na Dolnym Śląsku, Wałbrzych 1978, s. 68. 16 D. Simonides (red.), Górniczy stan w wierzeniach, obrzędach, humorze i pieśniach, Katowice 1988, s. 34. 17 Ibidem, s. 35–36.

02 miejskie wojny kor.indd 6-90

2011-01-27 22:49:21


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

91

> dotychczasowe wielkie osiągnięcia górników, > ich zasługi w podjęciu inicjatywy i rozpowszechnianiu współzawodnictwa pracy, dzięki któremu uruchomione zostały nowe i zwielokrotnione istniejące możliwości produkcyjne naszych warsztatów pracy, > szczególne warunki pracy ciężkiej i ofiarnej pracy górników pod ziemią”. W związku z powyższym „Rada Ministrów na wniosek Ministra Górnictwa i Energetyki uwzględniając opinię Związku Górników i Centralnej Rady Związków Zawodowych postanawia, jako wyraz uznania i troski Rządu Rzeczypospolitej o stałą poprawę warunków bytu dla górników w górnictwie węglowym zapewnić im specjalne przywileje i wyróżnienie w zakresie płac, praw honorowych, opieki socjalnej i zdrowotnej, emerytur i wypoczynku”18. W dniu 28 sierpnia 1954 roku ze względu na duże zagrożenia wyrzutami gazów i skał wprowadzono nowe, wyższe stawki wynagrodzenia dla górników zatrudnionych w kopalniach dolnośląskich19. W wyniku przeprowadzonych reform socjalnych kolejny raz górnicy zyskali poprawę warunków i bezpieczeństwa pracy, skrócenie czasu pracy, ograniczenie czasu pracy nadliczbowej20. W Wałbrzychu na przestrzeni zaledwie kilkunastu lat wytworzyła się nowa kategoria pracowników „naznaczonych” charakteryzujących się swoistym sposobem życia, opartym na przynależności do stanu górniczego21. Trudno mówić, aby w tym okresie wytworzyły się jakieś trwałe tradycje górnicze w regionie wałbrzyskim. Jak twierdzi Jerzy Kosmaty, wieloletni górnik i dyrektor Kopalni „Wałbrzych”, proces integracji wałbrzyskich górników pochodzących z różnych regionów Polski i zza granicy przebiegał wieloetapowo. Ludzie pochodzący z tak zwanej Polski centralnej nie znali tradycji górniczych, przybyli do Wałbrzycha przesiedleńcy z okolic Borysławia rozproszyli się po wielu zakładach wydobywczych, natomiast reemigranci z Francji stanowili grupę dość hermetyczną, kultywującą w swoim gronie tradycje „przywiezione”. Dopiero kiedy zaczęły zanikać podziały na „my” i „oni”, podejmowano próby adaptacji śląskich tradycji górniczych w środowisku zagłębia wałbrzyskiego. W trakcie wykonywania pracy zawodowej górnicy brali na siebie wiele ról społecznych. Jedne z nich ściśle wiązały się z charakterem wykonywanego zawodu, inne przenikały w świat życia rodzinnego i społecznego, poza kopalnią. Górnicy, musieli więc z jednej strony zaistnieć jako solidni pracownicy, dobrzy kamraci, odpowiedzialni fachowcy, znawcy określonych obrzędów przypisanych stanowi górniczemu, zaś z drugiej strony jako osoby znaczące, przekazujące młodemu pokoleniu na gruncie rodziny i w środowisku społecznym określone wartości, normy zachowań i postawy. W społeczności wałbrzyskiej, zdominowanej przez tę grupę zawodową, socjalizacja22 młodego pokolenia 18 19 20 21

E. Piątek, Integracja…, op. cit., s. 66. Ibidem. L. Skiba, Tendencje…, op. cit., s. 69. T. Rakowski, Między zbieractwem a archeologią. Doświadczenia historii i teraźniejszości wśród bezrobotnych górników wałbrzyskich, „Kultura i Społeczeństwo” 2007, nr 4, s. 123. 22 Według P. Tyrały „termin ten dotyczy ogółu procesów samoistnego zachodzenia zmian w osobowości pod wpływem otoczenia społecznego, w którym wychowanek przebywa […]. Socjalizacja jest takim wpływem społecznym, który powoduje modyfikację zachowań ludzkich”. P. Tyrała, Teoria wychowania, Toruń 2001, s. 67, 73. Natomiast zdaniem A.W. Janke i S. Kawuli przez socjalizację należy rozumieć „pozostawanie rodziny w funkcji wobec jej członków oraz innych

02 miejskie wojny kor.indd 6-91

2011-01-27 22:49:22


92

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

opierała się często na wartościach związanych z etosem pracy górniczej. Górnicy, wypełniając rolę ojca rodziny, wprowadzając dzieci w życie społeczne, przekazywali zasady i wartości, na podstawie których młode pokolenie kształtowało tożsamość własną i społeczną23. Kreowało to określony obraz przyszłości związanej z wykonywaniem górniczego rzemiosła, zapewniającego prestiż zawodowy i społeczny, stabilizację materialną, opiekę socjalną i zdrowotną oraz możliwość korzystania z dóbr kultury. W latach 70. XX wieku, pomimo skrajnie trudnych warunków wydobycia, w samym mieście pozyskiwano ponad 2 640 ton węgla. Miasto rozkwitało. Wiele instytucji powstałych w tym okresie związanych było z górnictwem albo poprzez działania skierowane do tej grupy zawodowej, albo przez uczestnictwo samych górników w podejmowanych przedsięwzięciach. Przymiotnik „górniczy” pojawiał się przed wieloma nazwami. W Wałbrzychu funkcjonowały Szpital Górniczy, górnicza przychodnia, Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa, Górniczy Dom Kultury, Górnicze Kluby Sportowe powstające przy kopalniach węgla kamiennego, to jest „Victoria”, „Górnik”, „Zagłębie”, jedno z kin nosiło nazwę „Górnik”, a inne „Barbórka”, jeszcze inne od nazwy pobliskiej kopalni „Victoria”. Ludzie jednoczyli się wokół pracy w kopalni, problemów, ale i radości z nią związanych. Kopalnie organizowały życie górników, począwszy od zapewnienia mieszkań, a na czasie wolnym kończąc. W kalendarz imprez w sposób szczególny wpisały się karczmy piwne. Jerzy Kosmaty tak wspomina te czasy: „Był rok 1961. Pierwszą karczmę piwną zorganizowaliśmy na wzór karczm odbywających się w Austrii przy kopalniach kruszców w Loeben. Początkowo scenariusze adaptowane były do naszej specyfiki z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Musieliśmy zastosować pewne rygory od zakuwania w dybach, przez „dupochlasty”, aż do wyproszenia z karczmy włącznie. W imprezie uczestniczyło ponad sześćset osób. W trakcie biesiady obowiązywały niezmienne zasady. Na salę nie można było wnosić wódki, picie piwa odbywało się tylko i wyłącznie na komendę Przewodniczącego Wysokiego Nigdy Nieomylnego w Sprawach Piwnych Prezydium. W sali, w której obywały się karczmy piwne, ustawione były dwa stoły. Jeden przeznaczony dla sztygarów i dozoru, drugi dla górników. W trakcie biesiady odbywały się tak zwane przygadanki i skecze komentujące poczynania dozoru, obecną sytuację polityczną i społeczną. Tradycją każdej karczmy piwnej jest obdarowywanie uczestników kuflami na piwo. Kufle te każdego roku są inne i niepowtarzalne. W stanie wojennym miały kształt czołgów, podczas likwidacji kopalń formę trumien, które symbolizowały pogrzeb wałbrzyskiego okręgu węglowego”24. społeczności”. W ujęciu socjologicznym socjalizacja oznacza przekazywanie potomstwu wiedzy o otaczającym je świecie, dziedzictwie kulturowym oraz przygotowanie do pełnienia ról społecznych. S. Kawula, J. Brągiel, A.W. Janke, Pedagogika rodziny, Toruń 2000, s. 38–39. 23 Dziecko przyjmuje bezrefleksyjnie zasady i wartości m.in. dzięki silnym związkom emocjonalnym, jakie łączą je z „innymi znaczącymi”. Zob. J. Nikitorowicz, Edukacja międzykulturowa, Gdańsk 2007, s. 61. 24 Informacje uzyskano w trakcie rozmowy 10 listopada 2009 roku z Jerzym Kosmatym, kustoszem Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu. W 2009 roku w ramach tradycyjnej Barbórki gwarkowie we współpracy z Urzędem Miasta zorganizowali Dzień Górnika z mszą św., karczmą piwną, wycieczką dla młodzieży do Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia”, złożeniem kwiatów pod pomnikiem Pamięci Górnictwa Wałbrzyskiego. Tradycyjne obchody barbórkowego święta odbędą się w Publicznej Szkole Podstawowej nr 21 im. Gwarków Dolno-

02 miejskie wojny kor.indd 6-92

2011-01-27 22:49:22


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

93

W latach 80. XX wieku nastąpił regres w wałbrzyskim górnictwie. Koszty wydobycia stale rosły, rozpoczęte inwestycje, m.in. budowa szybu „Kopernik” łączącego wyrobiska kopalni „Victoria” i „Wałbrzych”, zostały zaniechane, a sam szyb zasypany25. Ktokolwiek przyjedzie do Wałbrzycha i zapyta o ten relikt świetności miasta, znajdzie go bez trudu. Miejscowi nazywają to miejsce płomyczkiem lub zniczem. Gaz płonie tu nieustannie. Powolny proces upadku górnictwa w Wałbrzychu początkowo nie był widoczny. Górnicy ciągle defilujący w mundurach, uczestniczący w akademiach stanowili o swoistym kolorycie miasta. W dalszym ciągu postrzegani byli jako grupa uprzywilejowana. W dobie kryzysu gospodarczego, kiedy to podstawowe produkty żywnościowe oraz sprzęty AGD i RTV zakupić można było tylko na kartki lub dzięki zapisom, górnicy wyposażeni w talony i tak zwane książeczki „G” mieli możliwość uzyskania tych towarów bez większych problemów. Okres transformacji ustrojowej zaznaczył się w historii miasta bolesnymi doświadczeniami. Wydarzenia roku 1989 i lat następnych spowodowały w byłych państwach socjalistycznych kryzys gospodarczy, który w krótkim czasie doprowadził do spadku dochodu narodowego i bezrobocia. Polska w obliczu zmian przyjęła model skoncentrowany wokół działań na rzecz przystąpienia do struktur zachodniej Europy. Początkowo poprzez wstąpienie do NATO, później przez przyjęcie reguł gospodarki wolnorynkowej. Główne koszty tych reform ponieśli robotnicy, wśród nich górnicy z zamykanych kopalń26. Ta grupa zawodowa utraciła nie tylko miejsce pracy, ale status i prestiż społeczny. Wielu z nich stanęło w obliczu bezrobocia.

Bezrobotni Dane dotyczące liczby zwolnionych pracowników związanych z przemysłem węglowym w Wałbrzychu nie są spójne. Według jednych wraz z upadkiem górnictwa pracę straciło około 20 tys. pracowników (górników i robotników zakładów przykopalnianych)27, według innych w latach 1991–1999 z trzech wałbrzyskich kopalń zwolniono ponad 11 tys. osób28.

25

26 27 28

śląskich. Podczas spotkania najmłodsi uczniowie będą uczestniczyć wraz z górnikami w mszy św. w kościele pod wezwaniem św. Barbary, po obrzędowym skoku przez skórę zostaną pasowani na gwarka i zasiądą wraz z byłymi górnikami do biesiady. Zob. http://www.gornictwo.walbrzych. pl/news818-Dzien_Gornika_w_Walbrzychu.php, [dostęp: 3 grudnia 2009]. Budowę kompleksu „Kopernik” rozpoczęto w 1984 roku. Szacowano, że efektywność wydobycia węgla w połączonych wałbrzyskich kopalniach wzrośnie o 30%. W latach 80. XX wieku prasa donosiła: „Szyb »Kopernik« przekroczył 900 metrów głębokości i udostępnił poziom wydobywczy 400 metrów dla wszystkich kopalń. Uzyskano pierwsze dołowe połączenie z kopalnią Wałbrzych. Wykonano już 80% robót kosztem 7,6 mld zł […], za 6 mld zł wykonano też ponad połowę zaplanowanych robót przy budowie zakładu przeróbki mechanicznej węgla. Jeżeli inwestycja utrzyma dotychczasowe tempo, gotowa będzie do 1991 roku”. Zob. T. Dudź, Biedaszyby zamiast Kopernika, „Słowo Polskie – Gazeta Wrocławska” 2004, nr 85, s. 10; A. Mucha, Pamiątki…, op. cit., s. 8. J. Żarnowski, Społeczeństwa XX wieku, Wrocław 1999, s. 147–148. T. Rakowski, Między zbieractwem…, op. cit., s. 124. T. Stalewski, Zatrudnienie byłych górników wałbrzyskich, „Polityka Społeczna” 2003, nr 4, s. 13.

02 miejskie wojny kor.indd 6-93

2011-01-27 22:49:22


94

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

Bezrobocie stało się w mieście poważnym problemem. Prasa donosiła o tragediach osobistych i rodzinnych ludzi. Odnotowywano przypadki samobójstw popełnianych przez ludzi, którzy tracili pracę po wielu latach nienagannego zatrudnienia29. W Wałbrzychu zjawisko przybrało charakter bezrobocia strukturalnego30. Już w 1992 roku stopa bezrobocia w byłym województwie wałbrzyskim przekroczyła 25%, a w niektórych regionach bez pracy pozostawała nawet co trzecia osoba w wieku produkcyjnym. Rząd deklarował pomoc w postaci ulg podatkowych i kredytów na tworzenie nowych miejsc pracy w kwocie 630 mld zł31. Sytuacja górników i ich rodzin była niewyobrażalnie trudna, ponieważ proces likwidacji wałbrzyskich kopalń był swego rodzaju eksperymentem w skali kraju. Nigdy wcześniej w Polsce nie prowadzono takich działań, a w początkach lat 90. XX wieku nie istniały jeszcze umocowania prawne i system pomocy społecznej dla zwalnianych pracowników kopalń. Pierwsze zasiłki górnicze zaczęto wypłacać w grudniu 1993 roku, natomiast odprawy pieniężne dopiero w 1998 roku. Górnicy, którzy odeszli z kopalń do końca 1993 roku, zostali pozbawieni jakiegokolwiek zabezpieczenia socjalnego. W późniejszym okresie z osłon socjalnych skorzystało zaledwie 18% zwolnionych32. Powyższe czynniki doprowadziły do sytuacji, w której tysiące byłych pracowników kopalń stało się grupą bezrobotnych, którzy stosowali różnorodne strategie radzenia sobie w nowej sytuacji. Jak wynika z doniesień prasowych i z rozmów prowadzonych z byłymi górnikami, relacji członków ich rodzin, w większości prezentowali oni określone typy zachowań definiowane jako pesymistyczny konformista i zapóźniony rytualista. Cechami charakterystycznymi tych postaw są: > utożsamianie przyczyn własnego bezrobocia z negatywnie postrzeganymi zmianami gospodarczymi, > całkowite odrzucenie przemian gospodarczych, > negatywny stosunek do zjawiska bezrobocia, > postrzeganie własnej przyszłości jako niepomyślnej, wobec której władza jest obojętna33.

Stygmat bezrobotnego i biedaszybownika Do dzisiaj trudny do wyjaśnienia jest mechanizm społecznej dyskryminacji bezrobotnych, w wyniku którego niedawny jeszcze pracownik w sytuacji lokalnego bezrobocia postrzegany jest jako gorszy, inny. Zwalniani z kopalń robotnicy podlegali określonym procesom przypisanym do sytuacji utraty pracy i bardzo szybko zostali uwikłani w swoistą „spiralę upadku”, która spowodo29 Zob. (was), „Kurier Polski” 1991, nr 38. 30 Bezrobocie strukturalne powstaje na skutek zmian strukturalnych, w wyniku których zbędne grupy zawodowe tracą swą pozycję na rynku pracy, a ich działania skierowane na jej odzyskanie nie przynoszą spodziewanych efektów. Zob. W. Kozek, Bezrobocie jako zjawisko społeczne, [w:] Marody M. (red.), Wymiary życia społecznego, Warszawa 2004, s. 142. 31 H. Leśnicka, Ratunek dla najsłabszych, „Życie Warszawy” 1992, nr 204. 32 T. Stalewski, Zatrudnienie…, op. cit., s. 14. 33 Więcej o typach zachowań bezrobotnych w: M. Podgórny, Strategia zachowań bezrobotnych, Wrocław 2000, s. 96–99.

02 miejskie wojny kor.indd 6-94

2011-01-27 22:49:22


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

95

wała całkowitą zmianę życia jednostek, prowadząc do ich izolacji społecznej i uniemożliwiając powrót do środowiska zatrudnionych34. Jako osoby pozostające bez pracy wywoływali wśród pozostałych członków społeczeństwa poczucie zagrożenia, ulegali stereotypowi darmozjadów, leni, złodziei, co w konsekwencji doprowadziło do ich stygmatyzacji35. Niechęć pracodawców do zatrudniania byłych górników powodowana była ich zawodową przeszłością (wielu byłych górników choruje na pylicę i krzemicę)36, niepowodzenia w podejmowaniu działalności zawodowej na innych polach, restrykcje stosowane wobec osób funkcjonujących nielegalnie na rynku pracy nasilały doznawanie społecznego odrzucenia37. Po dziewięciu latach od zamknięcia kopalń 45% byłych górników pozostawało bez pracy38. Bezrobotni, zdając sobie sprawę z braku społecznego uznania i prestiżu oraz naznaczenia, starali się znaleźć wyjście z tej trudnej, życiowej sytuacji poprzez poszukiwanie źródeł zatrudnienia dających możliwość przeżycia im i ich rodzinom. Jeden z moich rozmówców stwierdził w czasie rozmowy: To było takie trudne. Jak nie pracowałem, to byłem lewus, a ja chciałem naprawdę. Człowiek wstawał i nic. Taki marazm. Wszyscy mówili, że pójdę pod okienko, dostanę swoje, a ja nie chciałem tam chodzić, chciałem pracować. Budziłem się rano tak jak na dniówkę. Dziwne to było, robiłem kawę, śniadanie dzieciakom, ale było „nie tak”. Żona chodziła do pracy, dzieciaki do szkoły, tylko ja siedziałem i nic nie robiłem. Potem szukałem pracy, ale nikt mnie nie chciał przyjąć. Wszyscy, nawet najbliżsi patrzyli na mnie z wyrzutem. Potem to mi się wydawało, że nieznani ludzie wiedzą, że siedzę na bezrobotnym. Kiedyś, jak wracałem z grzybów, to poślizgnąłem się. Węgiel się pojawił pod nogami, zacząłem chodzić „na dziurę”. Kopałem dla rodziny i znajomych. Tak się zaczęło. Potem odnalazłem wielu zwolnionych ze mną górników. Drążyliśmy korytarze, zawsze starałem się, żeby widzieć niebo. Nie byłem bezrobotnym, byłem biedaszybownikiem z Sobięcina. Ktoś mi powiedział: „Kopać na biedaszybach? Też coś. Upadłeś tak nisko”39.

Powyższa historia jest typowa dla wielu kopaczy. Naturalne jest, że ludzie nie chcą być postrzegani jako stygmatyzowani, jeśli jednak zaistnieje taka sytuacja, podejmują próby zniwelowania działania stygmatu. W Wałbrzychu doszło jednak do sytuacji specyficznej. Bezrobotni, którzy poddani zostali stygmatyzacji z racji niewykonywania pracy, zostali ponownie obarczeni naznaczeniem w momencie, kiedy pracę podjęli. Jak twierdzą, to, że pozyskują węgiel w sposób nielegalny, nie jest ważnie. Najważniejsze jest to, że pracują, że zapewniają byt swoim rodzinom. 34 http://wsiz.rzeszow.pl/pl/Strony/wsiz.aspx; http://www.pedagogika.dsw.edu.pl/, [dostęp: 26 listopada 2009].

35 Słownik Collinsa podaje różne znaczenia pojęcia stigma, m.in. podkreślenie społecznej nieak-

36 37 38 39

ceptacji, negatywne naznaczenie etykietą, która pozwala na identyfikowanie ludzi jako dewiantów nie dlatego, że ich zachowania łamią normy, a dlatego, że posiadają osobiste lub sprzeczne cechy, które prowadzą do ich społecznego wykluczenia. E. Czykwin, Białoruska mniejszość narodowa jako grupa stygmatyzowana, Białystok 2000, s. 69. Zachorowalność na pylicę wśród wałbrzyskich górników przechodzących na emeryturę wynosiła w zagłębiu wałbrzyskim 18%, a na Górnym Śląsku 5%. L. Skiba, Deindustrializacja bez reindustrializacji, [w:] idem (red.), Zagłębie węglowe w obliczu restrukturyzacji, Wrocław 1997, s. 21. Zob. A. Gierak, Zapomniane pióropusze, „Słowo Polskie” 2001, nr 210, s. 17. T. Stalewski, Zatrudnienie…, op. cit., s. 14. Fragment rozmowy przeprowadzonej z L.Sz. 16 listopada 2009 roku. Rozmówca nie zgodził się na ujawnienie danych personalnych.

02 miejskie wojny kor.indd 6-95

2011-01-27 22:49:22


96

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

Problem jest bardzo złożony. Z jednej strony, stygmat biedaszybownika związany jest ze strukturą grupy kopaczy. Z informacji, jakie uzyskałam od Grzegorza Wałowskiego, wynika, że biedaszybownicy rekrutują się m.in. ze środowisk o negatywnej opinii społecznej (osoby bezdomne, alkoholicy, przestępcy, bezrobotni) i głównie ta grupa budzi społeczny niepokój. Z drugiej jednak strony, należy zaznaczyć, że wśród pozyskujących węgiel w szybach są górnicy, renciści, emeryci, młodociani, ludzie, którzy „chcą żyć godnie”, pracować dla siebie i swoich rodzin40. Szacowano, że na biedaszybach pracowało w sezonie nawet od 2 do 3 tys. osób41. Stygmat biedaszybownika został wykreowany przez media. Początkowo nikt nie zajmował się tym tematem, pierwsze publikacje ukazały się w 2000 roku. Biedaszybownicy pokazywani są w kontekście prowadzonych postępowań karnych, zagrożeń, jakie niesie za sobą praca w wyrobiskach, problemu bezrobocia w mieście, niszczenia środowiska, biedy. W dziale regionalnym biblioteki „Pod Atlantami” znajduje się kilkaset wycinków prasowych traktujących o biedaszybach, co świadczy niezbicie o skali problemu42. Kiedy nielegalne wydobycie węgla naruszało własność prywatną, a kolejne łąki i lasy w rejonie byłej Kopalni Węgla Kamiennego „Thorez” i w Sobięcinie były dewastowane, zjawisko zostało dostrzeżone także przez władze miejskie i społeczeństwo. Wobec biedaszybowników zaczęto stosować określone represje. Początkowo zasypywano wyrobiska, karano grzywną, zabierano narzędzia, konfiskowano samochody dostawcze, rekwirowano węgiel. Policja wszczynała dochodzenia w sprawie ginących w biedaszybach kopaczy. W chwili obecnej szacuje się, że grzywną i więzieniem zostało ukaranych około 900 osób. Zarzucano im m.in. nielegalne wydobywanie węgla, paserstwo, narażenie życia i zdrowia ludzi, a nawet nieumyślne spowodowanie śmierci43. Sami biedaszybownicy nie postrzegają swoich działań jako bezprawnych i zagrażających społeczeństwu, wskazując na cele statutowe Stowarzyszenia „Biedaszyby”, to jest: > walka z bezrobociem, > udzielanie pomocy społecznej, > utworzenie na terenach pokopalnianych aktywnej strefy przedsiębiorczości, > inicjowanie przedsięwzięć na szczeblach: krajowym, samorządowym i rządowym (ministerstwa), międzynarodowym: współpraca z innymi organizacjami44. Biedaszybownicy zwracają uwagę na to, że jako grupa nieformalna nie byli w stanie przedstawiać swoich racji w obliczu skomasowanych działań władz miejskich, straży miejskiej i straży leśnej. Nie składali też skarg na poniżające potraktowanie grupy biedaszybowników w 2004 roku, kiedy policja dokonała ich pobicia i znieważenia. Jak mówią, nikt nie ryzykował, działania skazane były z góry na niepowodzenie, bo każdy miał wyrok za kradzież lub paserstwo. 40 Informacje uzyskane od Grzegorza Wałowskiego 18 listopada 2009 roku. 41 Szacunkowa liczba biedaszybowników podana na łamach magazynu „Obywatel” z 2005 roku, nr 2, w artykule Krajobraz po upadku, 15 marca 2005, http://www.obywatel.org.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=687, [dostęp: 16 listopada 2009]. 42 Teczka VI.4b „Biedaszyby”. 43 http://www.ozzip.pl/publicystyka/walki-pracownicze/902–11-listopada-dniem-solidarnosci-zbiedaszybnikami, [dostęp: 16 listopada 2009]. 44 Informacje uzyskane od Grzegorza Wałowskiego 18 listopada 2009 roku. Podmiot o nazwie Stowarzyszenie „Biedaszyby” został wpisany do Rejestru Sądowego Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Fabrycznej we Wrocławiu, IX Wydział Gospodarczy dnia 16 kwietnia 2004 roku.

02 miejskie wojny kor.indd 6-96

2011-01-27 22:49:22


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

97

Biedaszybownicy twierdzą, że polityka uprawiana przez obecnych rządzących jest niezrozumieniem tematu. W 2003 roku wdrażano program zatrudnienia ludzi pracujących w biedaszybach. Byli kopacze podjęli zatrudnienie w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych przy zasypywaniu nielegalnych szybów, sprzątaniu parków, a także jako kontrolerzy i konserwatorzy. Program okazał się przysłowiową kroplą w morzu potrzeb. Biedaszybownicy postrzegani są jako „ludzie zbędni”45 zagrażający tak zwanemu ładowi społecznemu. Nie dziwi więc fakt podejmowania przez tę grupę inicjatyw skierowanych na przedstawienie swoich członków jako ludzi wartościowych i użytecznych. Przykładem mogą tu być filmy, np. Wszyscy jesteśmy z węgla Romana Janiszka, książka Iwony Buckiej Otrzeć łzy46, projekt pt. Skansen wałbrzyskiego górnictwa w XXI wieku przedstawiony lokalnym władzom, wystąpienia na szczycie antyglobalistów oraz marsze solidarności z biedaszybownikami zorganizowane w dniu 11 listopada 2009 roku47 w Krakowie, Szczecinie, Lublinie, Gdańsku, Bielsku-Białej, Częstochowie, Opolu48. Działania te w większości budzą niechęć u miejskich dysponentów. Podobnie ma się rzecz z innymi przedsięwzięciami upatrującymi potencjał w wałbrzyskich biedaszybach. Tą wyjątkową przestrzenią miejską zainteresowali się wydawcy albumu Śląsk. Polska niezwykła, reklamując ją jako „nie lada gratkę dla miłośników geoturystyki”. Zdaniem prezydenta miasta „biedaszyby w świadomości ludzkiej nierozerwalnie łączą się z nędzą, ubóstwem i tragiczną śmiercią kilku osób”. W podobnym tonie wypowiedziała się rzeczniczka magistratu, twierdząc, że trudno mówić o promocji miasta, kiedy wspomina się o biedaszybach49. Zdaniem kustosza Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” nie można promować miejsc, które bezpośrednio powiązane są z działalnością przestępczą. Uwagę należy skupić na działaniach skierowanych na turystykę industrialną, ale legalną. Promować miasto jako unikalny w skali kraju, a nawet Europy zabytek górniczej myśli technicznej50. Przewodniczący wałbrzyskiego Stowarzyszenia „Biedaszyby” przestrzeń nielegalnych kopalń postrzega perspektywicznie. Opracował nawet w ujęciu foresightu technologię podziemnego zgazowania węgla kamiennego i w 2008 roku obronił pracę inżynierską na Politechnice Opolskiej. Obecnie kontynuuje studia magisterskie w Katedrze Inżynierii Procesowej, podejmując tematykę wykorzystania wałbrzyskich biedaszybów51.

Stygmat miasta straconych szans Jak wynika z raportu Magnetyzm polskich miast przygotowanego przez międzynarodową agencję Yung & Rubicam, Wałbrzych wraz z Bytomiem i Rudą Śląską znalazł się w grupie najbardziej odpychających miast kraju. Nie zmieniło się nic w wizerunku aglomeracji 45 46 47 48 49

Określenie zaczerpnięto z artykułu Krajobraz po upadku…, op. cit. I. Bucka, Otrzeć łzy, Wałbrzych 2004. 11 listopada w czasach PRL ogłaszano amnestię dla więźniów politycznych. http://walbrzyszek.net/news,single,init,article,2561, [dostęp: 16 listopada 2009]. M. Sośnicka-Dzwonek, Biedaszyby to gratka dla turystów?, „Nowe Wiadomości Wałbrzyskie” 2007, nr 36, s. 5. 50 Informacje uzyskano w trakcie rozmowy 10 listopada 2009 roku z Jerzym Kosmatym, kustoszem Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu. 51 Informacje uzyskane od Grzegorza Wałowskiego 18 listopada 2009 roku.

02 miejskie wojny kor.indd 6-97

2011-01-27 22:49:22


98

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

od 2005 roku, kiedy to przypadło jej pierwsze miejsce w konkursie radia RMF na miasto zaprzepaszczonych szans52. Wyniki sondaży mogą bulwersować mieszkańców Wałbrzycha. Stygmat biedaszybów, biedy i bezrobocia zawładnął całym miastem. Kiedy Wałbrzyszanin kolejny raz słyszy, że jest „z tego miasta, gdzie biedaszyby są”, reaguje nerwowo. Kolejne programy telewizyjne, publikacje prasowe pojawiające się już nie tylko w kraju, ale i za granicą na temat patologizacji życia społecznego, zainfekowały stygmatem całe miasto. Przykładem na potwierdzenie tej tezy okazał się Sobięcin stanowiący wyodrębnioną przestrzeń, od lat zaniedbaną i nieatrakcyjną, wyróżniająca się na obszarze miasta szczególną dewastacją budynków, szkodami górniczymi i zanieczyszczeniem środowiska. Likwidacja kopalń i koksowni spowodowała, że stał się dzielnicą zamieszkaną przez ludzi bezrobotnych, co wywołało następstwa w postaci obniżenia poziomu życia mieszkańców i zaistnienia zjawisk patologicznych. Wśród tej grupy wykształcił się układ więzi społecznych i gospodarczych, który zadecydował o pewnej odrębności i naznaczeniu tego miejsca. Jeden z biedaszybowników stwierdził: „Od urodzenia mieszkam w Sobięcinie, to mnie określa. Mamy tu swoje zasady, policja ma niewiele roboty, bo wszystkie sprawy załatwiamy w swoim gronie. Jak trzeba, to się porachujemy, jak trzeba, to pożyczamy sobie narzędzia i pomagamy, a w Barbórkę idziemy do kościoła i urządzamy sobie karczmę. Tak jest. Tak tu się żyje”53. J. Szczepański zauważył, że „warunki środowiska wpływają organizująco na postępowanie ludzi, na ich działanie: wyznaczają im ramy przestrzenne i narzucają konieczność przystosowania się do istniejących możliwości”54. W tym kontekście niepokój budzi sposób socjalizacji młodego pokolenia, dokonujący się m.in. w dysfunkcjonalnym środowisku dzielnicy i w rodzinach. Jak twierdzi Edward Nycz: „W anomalijnej przestrzeni miejskiej można zauważyć coraz liczniejsze zjawiska patologii społecznej, alkoholizmu, narkomanii, negatywnych subkultur […]”. Powodem ich powstawania jest restrukturyzacja i recesja w starych regionach przemysłowych, skutkująca degradacją i marginalizacją mieszkańców miast55. Młode pokolenie wychowujące się w dzielnicy powiela wzorce przekazywane przez rodziców i funkcjonujące w środowisku społecznym. Wyuczone zachowania społeczne gwarantują akceptację rodziców, rodzeństwa, rówieśników. Niedostosowanie się zaś do norm i reguł postępowania grozi odrzuceniem przez najbliższe otoczenie. Taka sytuacja społeczna stawia młodych ludzi ze środowisk o negatywnej opinii w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony, zauważają oni swoje naznaczenie, z drugiej strony, nie potrafią, a czasami nie wykazują chęci, wyjścia poza ramy stygmatu „dziecka Sobięcina”. Teresa Bomba, socjoterapeutka pracująca w Sobięcinie z młodzieżą przejawiającą zachowania demoralizacyjne, uważa, że wychowanków cechuje postawa bierności w działaniach prospołecznych. Dzieci z Sobięcina nie wierzą we własne siły i możliwości. Uwa52 D. Gustab, Wałbrzych – miasto straconych szans!?, „Nasz Region Dolnośląski” 2009, nr 9, s. 3. 53 Fragment rozmowy przeprowadzonej z L.Sz. 16 listopada 2009 roku. Rozmówca nie zgodził się na ujawnienie danych personalnych.

54 J. Szczepański, Socjologia, Warszawa 1967, s. 225. 55 E. Nycz, Dorastanie w przestrzeni społeczno-kulturowej miasta przemysłowego, Opole 2001, s. 51.

02 miejskie wojny kor.indd 6-98

2011-01-27 22:49:22


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

99

żają, że jeśli urodziły się i wychowały w Sobięcinie, to są zwolnione z przestrzegania norm i zachowań społecznie pożądanych. Wychowując się w rodzinach dysfunkcjonalnych, pozbawione zostały poczucia bezpieczeństwa, przynależności, a co najbardziej symptomatyczne – wykształciły w sobie postawę objawiającą się w dziedziczeniu „sposobu na życie” polegającego na reprezentowaniu postawy roszczeniowej wobec instytucji pomocy społecznej, które bez względu na wszystko mają obowiązek zapewnić im niezbędne do życia dobra. Wiele dzieci przyznaje się do pracy w biedaszybach od najmłodszych lat. Jeden z chłopców chodził „na dziury”, gdy miał sześć lat, zarabiał dziennie kilkadziesiąt złotych. Takie doświadczenia wywołały u najmłodszych przekonanie, że do funkcjonowania w środowisku wystarczy tak zwany życiowy spryt, a nie nauka i legalna praca56. Potwierdza to tezę J.R. Hariss, że „zachowania społeczne są wyuczone. […] Dzieci uczą się tych zachowań, ponieważ większość z nich zachowuje się mniej lub bardziej podobnie do pozostałych członków danej grupy. Nie muszą się koniecznie urodzić w tej grupie – wystarczy, że w niej wyrastają”57. Zjawiska przynależne tylko wybranym obszarom i ludziom, medialne, budzące skrajne uczucia, zdominowały wizerunek całego miasta. Nieważne jest w tym momencie, że w Wałbrzychu działa odnoszący sukcesy w kraju i za granicą Teatr Dramatyczny, biblioteka wyposażona w najnowszy sprzęt audio-wideo, oferująca tysiące książek, szkoły wyższe, filharmonia, szpitale (wychodzące w dobie kryzysu w służbie zdrowia z zadłużenia)58, kluby sportowe, licea ogólnokształcące zajmujące jedne z czołowych miejsc w rankingach szkół średnich Dolnego Śląska i kraju59, Wałbrzyski Ośrodek Kultury. Niedostrzegane są wyremontowane elewacje budynków na osiedlach Piaskowa Góra i Podzamcze. To jest rzeczywistość niedostrzegana w obszarze miasta stygmatyzowanego, jakby nieobecna, medialnie nieatrakcyjna. Zdaniem znanego wałbrzyskiego dziennikarza, Marka Malinowskiego, wizerunek miasta prezentowałby się zupełnie inaczej, gdyby proces likwidacji wałbrzyskich kopalń przebiegał w sposób naturalny, niewymuszony decyzjami ówczesnych władz państwo56 Rozmowa przeprowadzona z socjoterapeutką Teresą Bombą 5 grudnia 2009 roku. 57 J.R. Harris, Geny czy wychowanie?, Łódź 1998, s. 181. 58 Dług Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego zmniejszył się z 100 mln do 40 mln zł. Szpital zajmuje drugie miejsce w rankingu szpitali dolnośląskich i dwudzieste czwarte w rankingu ogólnopolskim. Zob. J. Kałucki, Dolnośląskie. Walczą z korupcją, 20 października 2009, http://www.rp.pl/artykul/379845,379890.html, [dostęp: 5 grudnia 2009]. Roman Szełemej, dyrektor szpitala, w roku 2008 uznany został Menadżerem Rynku Zdrowia. Zob.: www.umwd.dolnyslask.pl/aktualnosci/archiwum, [dostęp: 5 grudnia 2009]. Szpital otrzymał w maju 2009 roku certyfikat akredytacji przyznawany przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w Krakowie oraz certyfikat poświadczający zgodność Systemu Zarządzania Jakością z normą ISO 9001:2000, dzięki czemu dołączył do grupy sześciu szpitali na Dolnym Śląsku i osiemdziesięciu dwóch w kraju mogących poszczycić się takimi osiągnięciami. Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. Biernackiego w 2008 roku zajął pierwsze miejsce na Dolnym Śląsku w akcji „Rodzić po ludzku”. Zob. A. Szałkowski, Specjalistyczny Szpital im. Biernackiego w Wałbrzychu ma już 66 lat, „Polska – Gazeta Wrocławska”, http://db.doba.pl, [dostęp: 6 grudnia 2009]. 59 W Ogólnopolskim Rankingu Szkół Ponadgimnazjalnych „Rzeczypospolitej” i „Perspektyw” za rok 2009 2. LO w Wałbrzychu zajęło pierwsze miejsce w powiecie, drugie miejsce w województwie dolnośląskim i ósme miejsce w kraju. Zob. http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=152&Itemid=406, [dostęp: 5 grudnia 2009].

02 miejskie wojny kor.indd 6-99

2011-01-27 22:49:22


100

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

wych60. Kopalnie „umarłyby śmiercią naturalną”, następujące zmiany nie byłyby szokiem, ludzie mieliby czas na odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Wystarczyło tylko zaniechać nowych przyjęć do pracy. Jak stwierdził mój rozmówca, upadek wałbrzyskiego górnictwa wiązał się nie tylko z zamknięciem kopalń, ale przede wszystkim ze swoistą zapaścią w życiu mieszkańców miasta, którym górnictwo organizowało życie kulturalne i społeczne w obrębie aglomeracji miejskiej. W chwili obecnej miasto przeżywa ogromny kryzys uwidaczniający się m.in. w spadku liczby mieszkańców. Ludzi w mieście ubywa, w ciągu ostatniej dekady liczba mieszkańców z 135 733 w 1998 roku zmalała do 123 635 osób w 2008 roku61. Trudno wyobrazić dziś sobie Wałbrzych jako miejsce „oderwane” od węgla. Jak poradzi sobie miasto z problemami, pokażą już najbliższe lata. Czy pojawi się w nim grupa ludzi, która przywróci mu dawny blask? Czy zaistnieje w świadomości społecznej jako miejsce do życia „z wyboru”? Jak będzie wyglądało za kilka lat? Czy stare, zaniedbane kamienice zostaną odrestaurowane? Czy w momencie utraty przez przedsiębiorstwa specjalnych przywilejów Wałbrzyska Strefa Ekonomiczna zostanie zlikwidowana tak jak kiedyś kopalnie, a miasto pogrąży się w marazmie? Jakie będą losy dorastającej dzisiaj wałbrzyskiej młodzieży? Czy wyruszy ona w świat ze stygmatem pochodzenia z miasta biedaszybów, czy też kierowana lokalnym patriotyzmem zostanie w mieście, kreując jego nowy wizerunek? Czy stygmat miasta zaprzepaszczonych szans zostanie przełamany? Są to pytania, na które dzisiaj trudno odpowiedzieć.

Bibliografia Adams J.Q., Listy o Śląsku, przeł. M. Kolbuszewska, Wydawnictwo Volumen, Wrocław– Warszawa 1992. Bucka I., Otrzeć łzy, Wydawnictwo Art.-A, Wałbrzych 2004. Bukowiec L., Środowiskowe oddziaływanie likwidowanych kopalń pod kątem zagospodarowania przestrzennego miasta Wałbrzycha, [w:] Doświadczenia z likwidacji zakładów górniczych. Zamek Książ maj 1999, Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, Katowice 1999. Czachorowska I., Od powstania miasta do 1806 roku, [w:] Michalkiewicz S. (red.), Wałbrzych. Zarys monografii miasta na tle regionu, Dolnośląskie Towarzystwo SpołecznoKulturalne, Wrocław 1993. Czartoryska I., Dyliżansem przez Śląsk. Dziennik podróży do Cieplic w roku 1816, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1968. Czykwin E., Białoruska mniejszość narodowa jako grupa stygmatyzowana, Trans Humana, Białystok 2000. Dudź T., Biedaszyby zamiast Kopernika, „Słowo Polskie – Gazeta Wrocławska”, 2004, nr 85. Gierak A., Zapomniane pióropusze, „Słowo Polskie” 2001, nr 210. Gustab D., Wałbrzych – miasto straconych szans!?, „Nasz Region Dolnośląski” 2009, nr 9. 60 Rozmowa z Markiem Malinowskim przeprowadzona 26 listopada 2009 roku. 61 Dane według „Rocznika Statystycznego Województwa Dolnośląskiego” 2008, s. 98.

02 miejskie wojny kor.indd 6-100

2011-01-27 22:49:22


Wałbrzych naznaczony węglem

••••••••••••••••••••••••

101

Harris J.R., Geny czy wychowanie? Co wyrośnie z naszych dzieci i dlaczego, przeł. A. Polkowski, Jacek Santorski & CO Wydawnictwo, Łódź 1998. Kałucki J., Dolnośląskie. Walczą z korupcją, 20 października 2009, http://www.rp.pl/artykul/379845,379890.html, [dostęp: 5 grudnia 2009]. Kawula S., Brągiel J., Janke A.W., Pedagogika rodziny. Obszary i panorama problematyki, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2000. Kozek W., Bezrobocie jako zjawisko społeczne, [w:] Marody M. (red.), Wymiary życia społecznego. Polska na przełomie XX i XXI wieku, wyd. 2, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2004. Krajobraz po upadku, „Obywatel” 2005, nr 2, 15 marca 2005, http://www.obywatel.org.pl/ index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=687, [dostęp: 16 listopada 2009]. Leśnicka H., Ratunek dla najsłabszych, „Życie Warszawy” 1992, nr 204. Materiały promocyjne Parku Wielokulturowego „Stara Kopalnia” w Wałbrzychu. Michalkiewicz S., Na przełomie wieków (1871–1918), [w:] Michalkiewicz S. (red.), Wałbrzych. Zarys monografii miasta na tle regionu, Wydawnictwo DTSK Silesia, Wrocław 1993. Morcinek G., Victoria, Iskry, Warszawa 1959. Mucha A., Pamiątki wałbrzyskiego górnictwa węglowego, Muzeum w Wałbrzychu. Oddział Muzeum Przemysłu i Techniki, Wałbrzych 2002. Nikitorowicz J., Edukacja międzykulturowa. Kreowanie tożsamości dziecka, wyd. 2 w jęz. pol., Gdańskie Towarzystwo Psychologiczne, Gdańsk 2007. Nycz E., Dorastanie w przestrzeni społeczno-kulturowej miasta przemysłowego. Studium socjologiczno-pedagogiczne, Wydawnictwo Uniwersytetu Opolskiego, Opole 2001. Piątek E., Integracja załóg dolnośląskich kopalń węgla kamiennego w latach 1945–1955, „Kronika Wałbrzyska” 1999, t. 11. Piątek E., Wałbrzyskie górnictwo węglowe. Rys historyczny, Muzeum Okręgowe w Wałbrzychu, Wałbrzych 1992. Piątek Z., Rozwój i rozmieszczenie przemysłu w okręgu wałbrzyskim w XIX wieku, „Kronika Wałbrzyska” 1999, t. 11. Podgórny M., Strategia zachowań bezrobotnych. Wymiar edukacyjny, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2000. Pół wieku wałbrzyskich bibliotek publicznych, Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Wałbrzych 1995. Przybyłowski F., Za usypanymi górami, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1972. Rakowski T., Między zbieractwem a archeologią. Doświadczenia historii i teraźniejszości wśród bezrobotnych górników wałbrzyskich, „Kultura i Społeczeństwo” 2007, nr 4. „Rocznik Statystyczny Województwa Dolnośląskiego” 2008. Simonides D. (red.), Górniczy stan w wierzeniach, obrzędach, humorze i pieśniach, Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1988. Skiba L. Tendencje rozwojowe Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego w gospodarce PRL, [w:] Czocher T., Kawczak S., Pisanecka K. (red.), Pięć wieków węgla kamiennego na Dolnym Śląsku, Dolnośląskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, Wałbrzych 1978. Skiba L., Deindustrializacja bez reindustrializacji, [w:] Skiba L. (red.), Zagłębie węglowe w obliczu restrukturyzacji, Wydawnictwo „Silesia”, Wrocław 1997. Sośnicka-Dzwonek M., Biedaszyby to gratka dla turystów?, „Nowe Wiadomości Wałbrzyskie” 2007, nr 36.

02 miejskie wojny kor.indd 6-101

2011-01-27 22:49:22


102

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Małgorzata Gajda

Stalewski T., Zatrudnienie byłych górników wałbrzyskich, „Polityka Społeczna” 2003, nr 4. Szczepański J., Socjologia. Rozwój problematyki i metod, wyd. 2, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967. Tyrała P., Teoria wychowania. Bliżej uniwersalnych wartości i realnego życia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2001. (was), „Kurier Polski” 1991, nr 38. Wójcik J., Przeobrażenia ukształtowania powierzchni ziemi pod wpływem górnictwa w rejonie Wałbrzycha, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1993. Żarnowski J., Społeczeństwa XX wieku, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1999.

Zasoby internetowe http://db.doba.pl, [dostęp: 6 grudnia 2009]. http://walbrzyszek.net/news,single,init,article,2561, [dostęp: 16 listopada 2009]. http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=blogcategory&id=152&Itemid=406, [dostęp: 5 grudnia 2009]. http://www.gornictwo.walbrzych.pl/news818-Dzien_Gornika_w_Walbrzychu.php,[dostęp: 3 grudnia 2009]. http://www.ozzip.pl/publicystyka/walki-pracownicze/902–11-listopada-dniem-solidarnosci-z-biedaszybnikami, [dostęp: 16 listopada 2009]. http://wsiz.rzeszow.pl/pl/Strony/wsiz.aspx, [dostęp: 26 listopada 2009]. http://www.pedagogika.dsw.edu.pl/, [dostęp: 26 listopada 2009]. www.umwd.dolnyslask.pl/aktualnosci/archiwum, [dostęp: 5 grudnia 2009].

02 miejskie wojny kor.indd 6-102

2011-01-27 22:49:22


[

Podręczniki szkoły i ulicy

[

Miejsca są pedagogiczne. Maria Mendel

02 miejskie wojny kor.indd 6-103

2011-01-27 22:49:22


02 miejskie wojny kor.indd 6-104

2011-01-27 22:49:23


Renata Bibik

Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni Zgodnie z założeniami idei demokracji wyrażonej m.in. w ustawach o systemie oświaty z 9 listopada 1988 roku i z 7 września 1991 roku dotychczasowa rola rodzica – biernego odbiorcy usług oświatowych – została przekształcona w rolę kreatywnego współgospodarza i współtwórcy systemu kształcenia. Mimo to można stwierdzić, że rodzice w szkole nadal nie mają swego miejsca, nie czują się jak u siebie, i jak twierdzi M. Mendel1, szkoła nawet w znikomej części nie należy do nich nawet, jeśli podejmują wysiłek pracy dla niej, utrzymują ją i działają dla jej dobra. Oczywiste jest, że kosztów wynikających z braku partnerskich relacji pomiędzy nauczycielami i rodzicami nie ponoszą jedynie oni sami, ale przede wszystkim dzieci, tym bardziej że istnieje bezpośrednia zależność pomiędzy aktywnością edukacyjną uczniów a jakością wzajemnej współpracy2. Zatem może dziwić bezradność czy obojętność podmiotów życia szkolnego – rodziców i nauczycieli – wobec potrzeby tworzenia warunków skutecznej współpracy, zważywszy, że cele szkolnej edukacji i cele wychowawcze rodziców są zbieżne. Przede wszystkim dla dobra dzieci rodzice i nauczyciele powinni nieustannie podejmować wysiłki i starania, aby poprawić wzajemne relacje. Współpraca rodziców z nauczycielami nie jest mocną stroną współczesnej szkoły, choć jest to jeden z priorytetów jej działalności, większość nauczycieli i rodziców nie ma dobrych doświadczeń wynikających ze wzajemnej współpracy. Rodzice uczniów twierdzą, że w kontakcie z nauczycielem czują się krytykowani, pouczani, zdominowani. Nauczyciel w oczach rodziców to osoba nieufna, nadmiernie pewna siebie, przejawiająca lekceważący stosunek do innych, jego dominująca rola w stosunkach interpersonalnych z rodzicami stawia go w stereotypowej roli atakującego przedstawiciela szkoły3. Rodzic odczuwający subiektywne poczucie zagrożenia przyjmuje postawę obronną, w efekcie świadomie wycofuje się z aktywnego udziału w życiu szkoły. Coraz rzadsze kontakty 1 2 3

M. Mendel, Przygotowanie nauczycieli do współpracy z rodzicami i środowiskiem, [w:] eadem (red.), Animacja współpracy środowiskowej, Toruń 2003. K. Kochan, Współpraca nauczycieli i rodziców jako jeden z warunków pomyślnej integracji dzieci niepełnosprawnych w edukacji wczesnoszkolnej, [w:] Nowosad I. (red.), Nauczyciele i rodzice. Współpraca w wychowaniu, Zielona Góra 2001. Zob. S. Rogala, Partnerstwo rodziców i nauczycieli, Warszawa–Wrocław 1989; B. Śliwierski, Klinika szkolnej demokracji, Kraków 1996.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-105

2011-01-27 22:49:24


106

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

z tą instytucją wpisują rodzica w stereotypową rolę „zrzucającego odpowiedzialność na szkołę” i przyjmującego postawę roszczeniową. Nauczyciele tak właśnie postrzegają znaczną część rodziców jako niechętnie współpracujących, rzadko pojawiających się na spotkaniach, biernych, wciąż zasłaniających się brakiem czasu. Trudno jednoznacznie wskazać, jakie są przyczyny wzajemnej niechęci między nauczycielami i rodzicami uczniów, z pewnością można stwierdzić, że jedni, jak i drudzy, poszukując zrozumienia istniejącej sytuacji, przywiązują nadmierną wagę do czynników osobowościowych i środowiskowych, nie doceniając przy tym fizyczno-przestrzennych czynników otoczenia. Niezaprzeczalnym faktem jest, że środowisko fizyczne wpływa na to, jak ludzie się czują, a co za tym idzie, jak się komunikują4. Ponieważ środowisko fizyczne i społeczne szkoły stanowi integralny i ważny element wzajemnych relacji pomiędzy nauczycielami i rodzicami, dlatego poszukując płaszczyzny wzajemnego porozumienia i wyjaśniając jego brak, należałoby analizować je w odniesieniu do miejsc, w których do spotkania dochodzi. Jak pisze A. Bańka5, sednem psychologii środowiskowej jest badanie człowieka zawsze w kontekście określonego miejsca, które jest w tym znaczeniu konstruktem odwołującym się do perspektywy fenomenologicznej, a zatem ważny jest indywidualny wymiar czasu i przestrzeni. Koncepcję fenomenologii miejsca opisał w swej teorii Yi-Fu Tuan6, który określił je jako doświadczenie wewnętrzne kształtujące się pod wpływem środowiska zewnętrznego. Powiązanie człowieka z określonym miejscem może mieć charakter afektywny, któremu towarzyszyć będą pozytywne emocje lub afektywno-awersyjny z negatywnymi emocjami powodującymi lęk i depresję. Uważnie przysłuchując się wzajemnym oskarżeniom i zarzutom rodziców i nauczycieli, można odnieść wrażenie, że związek rodziców ze środowiskiem fizycznym szkoły ma zdecydowanie ten ostatni wymiar. Wzajemne relacje pomiędzy nauczycielami i rodzicami są przepełnione stereotypami i niespełnionymi oczekiwaniami nakłaniającymi raczej do wycofywania się z kontaktu niż otwartości i gotowości podjęcia dialogu. W tym świetle ważna i ciekawa wydaje się analiza przestrzeni szkoły i jej wpływu na współpracę nauczycieli z rodzicami.

Przestrzeń szkoły Poszukując znaczenia pojęcia „przestrzeń”, można odnaleźć różnorodne jej ujęcia od przestrzeni w znaczeniu fizycznym, geograficznym, topologicznym, aż po jej znaczenie epistemologiczno-ontologiczne. W rozważaniach na temat przestrzeni szkoły należy przyjąć założenie, że nie jest ona bezosobowa, nie jest też neutralnym zespołem zdarzeń, przedmiotów i wymiarów, ponieważ nadanie jej znaczenia przez człowieka zmienia ją w miejsce wypełnione wymiarem ludzkiego istnienia7. Tak pojmowana przestrzeń, zgodnie z założeniem Gibsona8, stanowi użytkowany i kształtowany przez daną zbiorowość 4 5 6 7 8

S.P. Morreale, B.H. Spitzberg, J.K. Barge, Komunikacja między ludźmi, Warszawa 2007. A. Bańka, Społeczna psychologia środowiskowa, Warszawa 2002. Yi-Fu Tuan, Przestrzeń i miejsce, Warszawa 1987. Ibidem. Za: A. Nalaskowski, Przestrzenie i miejsca szkoły, Kraków 2002.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-106

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

107

obszar, z którym wiąże ona system wiedzy, wyobrażeń, wartości i reguł zachowania, dzięki czemu pojęcie przestrzeni zostaje uwolnione z jej wyłącznie fizycznego i materialnego rozumienia. Takie pojmowanie przestrzeni odnaleźć już można w pracach F. Znanieckiego, który uważa, że ludzie nie doświadczają powszechnej, obiektywnej i bezimiennej przestrzeni, ale przestrzenie zmienne i jakościowo różnorodne, które są dodatnio lub ujemnie oceniane9. Zatem przestrzeń nie jest obiektywna, nie jest również statyczna, oznacza bowiem ogół dynamicznych stosunków między siłami działającymi w jednostce i poza nią, w środowisku, do którego jest ona włączona w sposób aktywny. Zgodnie z koncepcją K. Lewina na zachowanie człowieka wpływa jego subiektywna interpretacja owego pola sił10. Dlatego tak ważne w kontekście omawianego zagadnienia wydaje się poszukiwanie odpowiedzi, jak przestrzeń fizyczna może wpływać na wzajemne relacje pomiędzy nauczycielami i rodzicami i jakie znaczenia są jej przypisywane przez dorosłych partnerów edukacji. Przestrzeń szkoły jest utożsamiana czasem z przestrzenią edukacyjną, choć stanowią inne jej wymiary. W. Pasterniak11 przestrzeń edukacyjną odnosi do realnego człowieka w szkole, instytucji, życiu, do jego psychicznego i duchowego doskonalenia wewnętrznego uwarunkowanego zewnętrzną zmianą edukacyjną. Natomiast przestrzeń szkoły bliższa będzie zewnętrznemu rozumieniu przestrzeni edukacyjnej traktowanej jako świat wytworów kultury, natury, to wszystko, co człowieka otacza, zgodnie jednak z wcześniejszymi uwagami nie jest to przestrzeń tylko w jej materialnym i obiektywnym znaczeniu. Analizując przestrzenie szkoły, można odnajdywać w niej różne jej typy. Podążając chociażby tropem klasycznej koncepcji przestrzeni E. Halla12, wyróżnić można: > przestrzeń trwałą związaną z przestrzenią o stałych cechach, > półtrwałą związaną z przestrzenią o zmiennych cechach, > przestrzeń nieformalną związaną z dystansem fizycznym. Przestrzeń trwałą Hall określa jako jeden z podstawowych sposobów organizowania działalności indywidualnej i grupowej, a za jeden z przejawów wzorców przestrzeni trwałej uznaje budowle13. Szkolna przestrzeń o stałych cechach, jak każda inna trwała przestrzeń, obejmuje obserwowalne i ukryte własności przestrzeni oraz umysłowe wzorce sterujące zachowaniem ludzi w kontakcie z nią. Choć budynki szkół mogą różnić się między sobą14, to pewne stałe elementy, takie jak choćby układ sal lekcyjnych, są kulturowo i historycznie uwarunkowane, szkoła bowiem w takim układzie przestrzeni, w jakim jest obecnie, nie jest pomysłem współczesnych czasów, ale rozwiązaniem znanym już w średniowieczu15. Pomimo wielu zmian w edukacji, jakie dokonywały się w czasie wieków i ostatnich lat, przestrzeń trwała szkoły niewiele się zmienia. Zatem ciekawy 9 F. Znaniecki, Socjologiczne podstawy ekologii ludzkiej, [w:] Malikowski M., Solecki S. (red.), Społeczeństwo i przestrzeń zurbanizowana, Rzeszów 1999.

10 A. Eliasz, Psychologia ekologiczna, [w:] Strelau J. (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki, t. 3, 11 12 13 14 15

Gdańsk 2000, s. 431–440. W. Pasterniak, Przestrzeń edukacyjna, Zielona Góra 1995. E. Hall, Ukryty wymiar, Warszawa 1978. Ibidem. Zob. A. Nalaskowski, Przestrzenie…, op. cit. A. Bańka, Społeczna…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-107

2011-01-27 22:49:24


108

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

wydaje się wynik prac gimnazjalistów, którzy mieli za zadanie narysować szkołę swoich marzeń. Żadna z wykonanych prac nie przypominała tradycyjnej szkoły ani też żadnej innej placówki16. Jak podkreśla A. Bańka17 otoczenie architektoniczne winno kształtować pozytywne emocje, pozytywne skojarzenia i pozytywne zachowania. Architekci i projektanci domów zdają sobie sprawę, jak struktura fizyczna środowiska wpływa na komunikację. Budynki projektowane dla społeczności lokalnych mają miejsca przeznaczone na zebrania i spotkania, takie jak pokoje klubowe, sale narad, sale konferencyjne, a także miejsca odpoczynku i przeznaczone na rekreację. Nawet projekty domów prywatnych przewidują miejsca specjalnie przeznaczone na wspólne spotkania i rozmowy, projektowanie większych i otwartych kuchni ma zachęcać mieszkańców do rozmowy podczas posiłków18. Architektoniczny kształt przestrzeni fizycznej szkoły tak jak każdy inny winien zapewniać człowiekowi poczucie bezpieczeństwa i umożliwić kontakty z innymi ludźmi. Czy tak jest rzeczywiście? Przestrzeń trwała szkoły w sposób architektoniczny, ale też kulturowy narzuca podział i określa w pewien sposób „pełnoprawnych” użytkowników. Sebba i Churchman19 w odniesieniu do terytoriów wewnątrzdomowych, dzielonych przez domowników, wyróżnili cztery podstawowe terytoria: indywidualne (sypialnie poszczególnych dzieci, gabinet ojca), wspólne (sypialnia rodziców i inne wspólnie wykorzystywane pomieszczenia), publiczne (pokój dzienny, korytarze, łazienki) i kompetencji (np. kuchnia). Idąc tropem takiego podziału przestrzeni i traktując szkołę jako terytorium dzielone przez małą grupę osób ze sobą współdziałających, można w jej przestrzeni również odnaleźć poszczególne obszary. Sale lekcyjne, mimo że korzystają z nich różni uczniowie i nauczyciele, to przypisane jednemu nauczycielowi traktować można jako jego terytorium indywidualne. Do tego typu przestrzeni zapewne zaliczyć można gabinet dyrektora, pedagoga, psychologa, logopedy, które jeszcze w silniejszym stopniu nacechowane są indywidualnością gospodarzy tych pomieszczeń. Pokój nauczycielski jako pomieszczenie, z którego korzystają wszyscy nauczyciele, określić można jako terytorium wspólne, natomiast przestrzeń korytarzy, łazienek, stołówki jako terytorium publiczne. Istotne w odniesieniu do specyfiki zawodu nauczyciela okazuje się odnalezienie w przestrzeni szkoły terytorium kompetencji, którym zapewne jest nauczycielskie biurko i teren wokół niego, choć mogą z niego korzystać inni, to jednak niepodzielnie należy do nauczyciela. W tak zarysowanym podziale użytkowania przestrzeni przez nauczycieli poszukiwać można miejsca rodziców, którzy przecież zgodnie z obowiązującą ustawą mają współdziałać z nauczycielami. Rodzice najczęściej przemierzają terytorium publiczne – korytarze, czasami zatrzymują się tam dłużej, czekając na nauczyciela, aby dojść do określonej klasy, gabinetu dyrektora, pedagoga czy logopedy. Zatem zapraszani są najczęściej w przestrzeń indywidualną, która zgodnie ze swoją specyfiką nie należy do innych osób poza gospodarzem. Czasami spotkania z rodzicem odbywają się w pokoju nauczycielskim, którego wspólne użytkowanie przez wszystkich nauczycieli powoduje poważny dyskomfort. Natomiast rozmowy 16 17 18 19

A. Nalaskowski, Przestrzenie…, op. cit. A. Bańka, Społeczna…, op. cit. S.P. Morreale, B.H. Spitzberg, Barge J.K., Komunikacja…, op. cit. Za: A. Bańka, Społeczna…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-108

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

109

z rodzicem przy nauczycielskim biurku, czyli terytorium kompetencji, może powodować znaczną przewagę i dominację nauczyciela. Zatem trudno odnaleźć „miejsce rodziców” w przestrzeni szkolnej i terytoria przeznaczone dla nich lub przez nich stworzone, a przecież „każdy uczeń, każdy nauczyciel i rodzic ma mieć w szkole swoje miejsce, co nie oznacza kilku własnych metrów dla każdego, lecz wielofunkcyjną, wspólnie zaaranżowaną i zgodnie wykorzystywaną przestrzeń”20. Konsekwencją poczucia „niebycia u siebie” może być często powtarzane przez rodziców przeświadczenie, że nic w tym miejscu nie zależy od nich, że nie są mile widzianymi gośćmi, co sprzyja kształtowaniu postawy bierności i wycofania, a także uniemożliwia spotkania rodziców, podejmowane z ich inicjatywy i przeznaczone przede wszystkim dla nich. Jak zauważa M. Mendel21, potrzeba rozmów z innymi rodzicami, wymiany doświadczeń, omówienia ważnych bieżących spraw dziecka i jednocześnie brak miejsca do takich spotkań powoduje, że odbywają się one w przelocie na szkolnym korytarzu, przed wejściem do szatni czy przy bramie wejściowej do szkoły. Zatem umożliwienie rodzicom swobodnego i godnego tworzenia kultury rodzicielskiej w przestrzeni szkoły mogłoby przyczynić się do uaktywnienia tej grupy społeczności szkolnej, na czym przecież tak zależy nauczycielom. Przestrzeń półtrwała to według Halla zagospodarowanie budynków przedmiotami możliwymi do przemieszczenia lub zmiany. Wiąże się ona z aranżacją przestrzenną, która oznacza sposób, w jaki przestrzeń jest przedstawiona i wiązana ze sobą, oraz to, jak przedmioty i meble są w niej umiejscawiane. Rozkład pomieszczeń i mebli może sprzyjać lub utrudniać wzajemne interakcje pomiędzy ludźmi i wpływać na zwiększenie lub zahamowania komunikacji między nimi22. Takiego odkrycia dokonał już w latach 50. ubiegłego wieku H. Osmond23, który zauważył, że może mieć ona charakter dospołeczny, a zatem sprzyjać bliskim interakcjom i tworzeniu więzi między ludźmi, lub odspołeczny, co oznacza, że przestrzeń półtrwała może te same interakcje blokować lub uniemożliwiać. Istnieją miejsca, gdzie zgodnie z ich przeznaczeniem nie dochodzi do interakcji pomiędzy ludźmi, a aranżacja przestrzeni niesprzyjająca wzajemnym kontaktom jest zrozumiała chociażby w przypadku dworców. Dziwić może natomiast sytuacja, w której z założenia dospołeczne przestrzenie, jak np. szkoła, stają się przestrzeniami odspołecznymi utrudniającymi i zniechęcającymi do interakcji z innymi. W takim przypadku ma się raczej ochotę szybko załatwić swoje sprawy i opuścić nieprzytulne miejsce24. Tak też zachowywać się mogą rodzice w przestrzeni szkoły, ich niechęć do zdjęcia okrycia, podejmowania dyskusji czy przejawiania inicjatywy może wynikać z potrzeby skrócenia czasu pobytu w nieprzyjemnym dla nich miejscu. Co ciekawe – stosunek różnych użytkowników do tych rodzajów przestrzeni nie jest jednakowy. Osmond na przykładzie szpitala, którym kierował, zauważył, że przestrzeń, którą pacjenci oceniali jako „społecznie ucieczkową”, personel oceniał przeciwnie jako „przyciągającą”. Zatem dla personelu przestrzeń funkcjonalna ułatwiająca pracę może być oceniana jako pożądana, w związku z czym nie widzą w niej odspołecznego zagrożenia. 20 21 22 23 24

M. Mendel, Rodzice i nauczyciele jako sprzymierzeńcy, Gdańsk 2007, s. 64. Ibidem. S.P. Morreale, B.H. Spitzberg, Barge J.K., Komunikacja…, op. cit. Za: A. Hall, Ukryty…, op. cit. A. Eliasz, Psychologia…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-109

2011-01-27 22:49:24


110

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

Z przestrzenią półtrwałą związany jest też wystrój szkoły i klasy: obrazy na ścianach, wystawy, gazetki ścienne, zdjęcia. Rodzice pozytywnie odnoszą się do gazetek ściennych informujących o życiu klasy, ważnych wydarzeniach, ukazujących postępy ich dziecka itp., natomiast jako nieestetyczne i infantylne oceniają gazetki okolicznościowe i wystawy w krzykliwych, kontrastujących kolorach. Traktując klasę jako terytorium indywidualne nauczyciela – gospodarza klasy, będącego odpowiedzialnym za jej wyposażenie, wygląd i wystrój, można doszukiwać się w niej jego odbicia. Można uznać, że w jakimś stopniu każde środowisko jest odbiciem swego mieszkańca, gospodarza i daje wgląd w to, co dana osoba lubi i jaka jest. W jednym z badań studenci potrafi li opisać osobowość właścicieli pomieszczeń jedynie na podstawie zdjęć wnętrz lub części zewnętrznych domów25. Zapewne przestrzenie prywatne, takie jak dom, własne mieszkanie, najbardziej odzwierciedlają upodobania i właściwości jego gospodarza, ale nawet przestrzeń publiczna, jaką jest klasa szkolna, zawiera w sobie taką informację. Zatem warto uświadomić sobie, jakie świadectwo wystawia o sobie samym nauczyciel, u którego w klasie w okresie wiosennym wiszą jeszcze na ścianach ilustracje zimowych krajobrazów lub od lat są te same dydaktyczne plansze dla uczniów.

Zebrania rodziców w przestrzeni klasy szkolnej Partnerstwo nauczycieli i rodziców, które jest niezbędnym warunkiem właściwej współpracy, zaczyna się od określania ram wspólnego działania, czyli form współpracy, dających szansę na wzajemne zrozumienie, poznanie, zdefiniowanie wspólnych celów i zakresu odpowiedzialności. Formy współpracy za W. Okoniem26 rozumiem jako organizacyjną stronę działalności przynajmniej dwóch podmiotów ukierunkowanych na wspólny cel. Klasyfikacja form współpracy najczęściej opiera się na kryterium liczby osób biorących udział w poszczególnych spotkaniach. Wyróżnia się formy: zbiorowe, indywidualne i mieszane27. W opinii rodziców formy i zakres współdziałania z nauczycielami są niewystarczające i mało zadowalające28. Nauczyciele najczęściej stosują zbiorowe formy współpracy z rodzicami, podczas których jednocześnie uczestniczy przynajmniej kilkoro rodziców. Mogą one mieć charakter spotkania roboczego, inaczej nazywanego zebraniami czy wywiadówkami, spotkań towarzyskich czy spotkań z ekspertem29. Na przykład do mieszanych form współpracy, które mogą angażować zarówno grupy jak i pojedyncze osoby, należy m.in. działalność trójek klasowych czy rad rodziców. Indywidualne formy współdziałania, takie jak konsultacje, wizyty domowe, korespondencja czy rozmowy telefoniczne, występują rzadziej, ale też ich przeznaczeniem jest wzbogacenie i uzupełnienie form zbiorowych. Interesujące jest to, że spotkania z rodzicami, pro25 26 27 28 29

S.P. Morreale, B.H. Spitzberg, Barge J.K., Komunikacja…, op. cit. W. Okoń, Słownik pedagogiczny, Warszawa 1992, s. 59. M. Łobocki, Organizowanie pracy wychowawczej z dziećmi i młodzieżą, Lublin 1994. W. Żłobicki, Rodzice i nauczyciele w edukacji wczesnoszkolnej, Kraków 2000. M. Łobocki, Organizowanie…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-110

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

111

wadzone w formie wywiadówek nie cieszą się popularnością ani wśród nauczycieli, ani wśród rodziców30, a jednocześnie są formą najczęściej stosowaną. Rodzice podkreślają, że nauczyciele są nieprzygotowani do spotkań, chaotyczni, przekazują informacje nieistotne lub zbyt ogólnikowe, a ich tematyka ogranicza się głównie do spraw organizacyjnych. Niepokojące wydają się też sytuacje, kiedy nauczyciele się spóźniają na spotkania, nie ustalają ram czasowych spotkań, czy je przedłużają, co rodzice odbierają jako lekceważenie. Istotna i z pewnością wpływająca na przebieg spotkania z rodzicami jest przestrzeń, w jakiej są one organizowane. Rodzice najczęściej siadają w ławkach w tradycyjnym ustawieniu, wysłuchują informacji przekazywanych przez nauczycieli, odbierają kartki z ocenami, ustalają sprawy organizacyjne. Układ taki budzi skojarzenia klasy szkolnej ze swoistym minipaństwem, w którym panuje podział na „podporządkowanych i podporządkowujących”31, w centrum którego stoi nauczyciel w pozycji pozwalającej mu na dogodne obserwowanie uczestników spotkania, których uwaga skupiać się powinna na osobie nauczyciela. Szkolna ławka – jak pisze A. Nalaskowski32 – jest podstawowym wyposażeniem klasy, można rzec – jej definicją, wraz z terytorium nauczyciela – biurkiem, stanowi symbol dominacji i uległości, a także kompetencji i jej braku. W klasie wyodrębnić zatem można terytorium mówienia i słuchania, gdzie pierwsze znajduje się z przodu klasy przy nauczycielskim biurku i przynależy nauczycielowi, drugie z nich to rejon uczniowskich ławek. Taki nauczycielocentryczny model klasy realizowany podczas lekcji niesie ze sobą określone zagrożenia dla procesu dydaktycznego, choć, jak zarzuca A. Nalaskowski, dydaktyka skupia swą uwagę na metodach i środkach nauczania, natomiast zupełnie pomija przestrzeń, w jakiej nauka się odbywa. To miejsce jest „niezauważalne, obojętne, jest, bo jakieś być musi”33. Jak twierdzi M. Żmudzka34, tradycyjny wystrój klasy, z wydzieloną przestrzenią dla nauczyciela i naprzeciwko biurka ciasno ustawionymi rzędami ławek uczniów, sprzyja ich unieruchamianiu, utrudnia lub uniemożliwia im podejmowanie zadań zespołowych i współpracę z rówieśnikami i, co bardzo ważne, wpływa na sposób komunikacji między nauczycielem a uczniami. Niektórzy badacze tak zagospodarowaną przestrzeń klasy postrzegają jako element przemocy strukturalnej, co sprzyja pojawieniu się frustracji, napięcia i irytacji oraz potrzeby swobody. Nie rozważając w tym miejscu szczegółowo znaczenia takiego układu przestrzeni dla efektywności nauczania, należy wyraźnie podkreślić, że niedopuszczalne jednak wydaje się, aby w tak zorganizowaną przestrzeń zapraszać rodziców. Niewielu nauczycieli przyznaje, że zmienia tradycyjny układ klasy, tłumacząc to przede wszystkim niewygodą, przyzwyczajeniem i, co szczególnie dziwi, korzyściami dla rodziców. Często można usłyszeć stwierdzenia, które T. Gordon35 zalicza do przeszkód twórczego działania w szkołach: „Kiedyś próbowałem i się nie sprawdziło”, „Rodzice tego nie rozumieją”, „To zbyt radykalne”, „Jest na to za późno”, „Rodzice tego nie oczekują/nie 30 31 32 33 34

Ibidem. A. Nalaskowski, Przestrzenie…, op. cit., s. 55. Ibidem. Ibidem, s. 52. M. Żmudzka, Opieka i wychowanie w przestrzeni życia szkoły, [w:] Gwoździcka-Piotrowska M., Wołejszo J., Zduniak A. (red.), Edukacja w społeczeństwie „ryzyka”. Bezpieczeństwo jako wartość, 3, Poznań 2007. 35 T. Gordon, Wychowanie bez porażek w szkole, Warszawa 2000.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-111

2011-01-27 22:49:24


112

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

chcą/nie spodoba im się to”. Wszystkie te określenia zawierają w sobie ocenę i przeświadczenie nauczycieli, że doskonale znają preferencje i oczekiwania rodziców. Być może zmiana uderza w wieloletnie przyzwyczajenia nauczycieli, „w tradycję szkoły dyscyplinującej […]. Istnieje obawa, że słabo określone terytorium nauczyciela (pozbawienie go biurka) może spowodować jego dezorientację”36. Idąc dalej tym tropem, można byłoby stwierdzić, że w innym niż tradycyjny układzie przestrzeni nauczyciel zostaje pozbawiony atrybutów swojej władzy wobec uczniów, ale też wobec rodziców. Każdy wychowawca winien zdawać sobie sprawę z konsekwencji takiego wyboru, albowiem nie umniejszając innych czynników, w samym jednak układzie przestrzeni dopatrywać się można poważnego utrudnienia we wzajemnej komunikacji i współpracy. Wymownym tego przykładem jest wypowiedź A. Nalaskowskiego, który tak wspomina swoje doświadczenia z wywiadówek: „Ile razy chodziłem na wywiadówki do swoich dzieci, tyle razy czułem się traktowany jak jedno z nich. Sadzano mnie w ławce, w której na co dzień siedziały moje dzieci, i byłem pouczany. Wysłuchiwałem uwag nauczycielki, siedząc nierzadko w kucki w przymałej ławeczce na maleńkim krzesełku. Była to sytuacja, w której trudno mi było być dorosłym. […] Sam fakt przebywania w klasie, w przestrzeni szkoły, w niezręcznej pozycji ucznia powodował mój stres, obawę przed krytyką, a w końcu sporą niechęć do wywiadówek”37. Nauczyciel, stojąc w centralnej pozycji, w terytorium mówienia – zgodnie z wymową przestrzeni – komunikuje oficjalność i status, skupia uwagę, od niego też rodzice oczekują inicjatywy, pomysłów, rozwiązań. Nauczyciele często paradoksalnie proszą rodziców o aktywniejszy udział w zebraniu, oczekują wsparcia i integracji, nie zdając sobie sprawy ze sprzeczności wysyłanych sygnałów. Przecież poza werbalnym przekazem „mówi również przestrzeń”38. W tradycyjnym układzie, gdzie nauczyciel jest w centrum uwagi, a rodzice siedzą wpatrzeni w niego, widząc przy tym plecy innych rodziców, przestrzeń mówi rodzicowi: „jesteś uczniem, dzieckiem”, „patrz na mnie”, „nie oczekuję od ciebie zaangażowania”. Sytuacja taka może przypominać własne doświadczenia szkolne, przez co rodzice w trakcie rozmowy z wychowawcą „sztywnieją, stają się nieśmiali, nieufni i fałszywie ugrzecznieni, jakby za chwilę nauczyciel miał ich przepytać z praw fizyki lub zrobić dyktando”39. W tradycyjnym układzie dostrzec można geometryzację przestrzeni, która zakłóca naturalne, przestrzenne grupowanie się ludzi i wprowadza społeczną symbolikę związaną z przestrzenią personalną – to, co z przodu, jest ważne, godne uwagi, to, co z tyłu – staje się obce i mniej ważne. Nie można więc stwierdzić, że takie usadowienie rodziców jest ułatwieniem dla ich wzajemnego poznania, wysłuchania, integracji i z pewnością zaliczyć można do przestrzeni odspołecznej, choć ten właśnie układ jest preferowany przez nauczycieli. Niezrozumiałe wydaje się traktowanie przez nauczycieli przestrzeni klasy jako obszaru niewymagającego przekształcania czy adaptacji. Zauważyć tutaj można traktowanie 36 A. Nalaskowski, Przestrzenie…, op. cit., s. 54. 37 Ibidem, s. 73. 38 M. Mendel, Miejsca rodziców w przestrzeni szkoły, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, Zielona Góra–Kraków 2004, s. 186. 39 M. Brzana, Rodzice – sojusznicy czy kula u nogi?, „Edukacja i Dialog” 1996, nr 8, s. 47–51.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-112

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

113

przestrzeni półtrwałej jako przestrzeni o stałych, niezmienianych cechach. Jeśli szkoła nie dysponuje dodatkowym, inaczej zaaranżowanym pomieszczeniem przeznaczonym specjalnie na spotkania z rodzicami, a tak najczęściej właśnie jest, obowiązkiem nauczyciela jest zmienić aranżację przestrzeni w klasie – inaczej ustawić krzesła i stoliki. Zdecydowanie korzystniejsze dla zbudowania dobrego kontaktu jest takie przebudowanie klasy, aby rodzice czuli się w niej bezpiecznie i aby odebrali ją jako przyjemną, a nie wrogą. Można np. ustawić stoliki w kręgu lub w większe skupiska „kawiarniane”, tak aby odejść od charakteru sali lekcyjnej. Spotkania takie przestają być nudnym obowiązkiem dla rodziców i nauczycieli, a ich wartość zależna jest od wiedzy, kompetencji i pomysłowości samego nauczyciela. Zdecydowanie „najwartościowsze są te formy współpracy, które dzięki oryginalności, innowacyjności i dynamice pozwalają w optymalnym (możliwym w danych warunkach) stopniu sprostać potrzebom poruszającym się w ich obszarach podmiotów”40. Jeżeli spotykający się w przestrzeni ludzie, chcą nawiązać pozytywny kontakt psychiczny, zakomunikować otwartość i równy status, zachowują regułę ustawienia twarzą w twarz w ten sposób, aby możliwe było nawiązanie kontaktu wzrokowego ze sobą. Dlatego właśnie uprzywilejowaną pozycję zajmuje kołowe ustawienie grupy, w którym wszyscy zachowują możliwość bezpośredniego kontaktowania się ze sobą41.

Przestrzeń personalna W powyższych rozważaniach poszukiwałam w środowisku fizycznym szkoły miejsca rodziców oraz ukazywałam aranżację przestrzeni zewnętrznej jako przyczynę określonych zachowań rodziców i nauczycieli. W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na sposób użytkowania przestrzeni personalnej przez nauczycieli oraz określić jego wpływ na relacje z rodzicami uczniów. Przestrzeń personalna w ujęciu Sommera42 to bezpośrednia przestrzeń otaczająca człowieka, wyodrębniona emocjonalnie niewidzialnymi granicami, które nie mogą być naruszone. Przestrzeń ta reguluje dystans wobec obiektów zewnętrznych, ma charakter reaktywny, czyli obrona tej przestrzeni uzależniona jest od tego, co dzieje się w środowisku zewnętrznym. Jeśli na przykład przestrzeń fizyczna jest zbyt ciasna lub w interakcji z innymi dominuje rywalizacja, a nie współpraca43, ludzie będą przejawiać skłonność do zachowywania większego dystansu. Zatem odnosząc takie rozumienie przestrzeni personalnej do rzeczywistości szkolnej, zauważyć można różnego typu zachowania nauczycieli, które można interpretować jako obronę swojej przestrzeni, np. siedzenie za biurkiem, zasłanianie się dziennikiem, koncentracja na czytaniu dokumentów. Naruszenie przestrzeni osobistej jest równoznaczne z poczuciem zagrożenia i budzi dyskomfort, dlatego takie formy obrony, jak odgradzanie się przedmiotami czy „pochłonię40 A. Janke, Trójpodmiotowe partnerstwo w stosunkach rodziny i szkoły. Model „wspólnie z dzieckiem”, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, s. 153. 41 A. Bańka, Społeczna…, op. cit. 42 Ibidem. 43 Badania Daviesa, Swaffera, Sommera, za: A. Bańka, Społeczna…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-113

2011-01-27 22:49:24


114

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

cie” jakąś czynnością, traktować można jako poszukiwanie możliwości nie bycia w tym miejscu choć przez chwilę i poprawy samopoczucia. Nieco inne ujęcie przestrzeni personalnej odnaleźć można we wspominanej już koncepcji E. Halla44 nawiązującej do obserwacji etologów, w której człowiek staje się aktywnym podmiotem utrzymującym określony dystans z innymi, przez co może przekazywać niewerbalną, ale czytelną informację na temat jakości interakcji z nimi. Autor wyróżnia cztery typy dystansu, jakie mogą istnieć w relacjach z innymi: > intymną (z fazą bliższą – bezpośredniego dotyku i fazą dalszą – 15–20 cm), > osobistą (faza bliższa – 45–75 cm, dalsza – 75–120 cm), > towarzyską (faza bliższa – 120–210 cm i dalsza 210–360 cm), > publiczną (faza bliższa – 360–750 cm, dalsza – ponad 750 cm). Zgodnie z założeniem Halla zarówno dla obserwatora, jak i dla podmiotu interakcji, dystans pomiędzy nauczycielami i rodzicami staje się językiem komunikacji międzyludzkiej i informacją o wzajemnych relacjach. M. Mendel45, szukając odpowiedzi na pytanie, jak kształtuje się przestrzeń rodzicielskich kontaktów z nauczycielami, i odwołując się do opisanej wyżej proksemiki Halla, odniosła ją do następujących form współpracy: 1. utrzymywanie kontaktu z nauczycielem (korespondencja, wywiadówki, spotkania okazjonalne itp.), 2. uczestnictwo i współorganizowanie imprez, wycieczek itp. 3. świadczenie pracy, usług na rzecz klasy i szkoły (dowożenie dzieci na basen, finansowanie zakupów, upiększanie klasy itp.). Z analiz autorki wynika, że najczęściej występującym dystansem pomiędzy rodzicami a nauczycielami jest odległość towarzyska, określona przez Halla jako przestrzeń stosunków nieosobistych oraz odległość publiczna, właściwa dla stosunków oficjalnych, charakteryzujących np. relację między mówcą a słuchaczami. Ustanawianie tych odległości dokonuje się w relacjach władzy, w których stroną uprzywilejowaną są nauczyciele i inni pracownicy szkoły. W przypadku wywiadówki nie powinna dziwić sfera publiczna pomiędzy nauczycielem i rodzicami, albowiem tylko taka odległość stwarza możliwość utrzymywania kontaktu wzrokowego z całą grupą i w tym wypadku nie jest wyznacznikiem jakości interakcji. Niepokojącym natomiast sygnałem byłoby stanie nauczyciela na podwyższeniu, odgraniczanie się przedmiotami, „chowanie się” za biurkiem czy innymi przedmiotami, jak również zachowanie zbyt dużej odległości w stosunku do osób siedzących w pierwszych ławkach. Kontakt indywidualny z rodzicami stwarza już możliwość do zmniejszenia dystansu, do bliższej odległości, najczęściej towarzyskiej, stwarza jednocześnie możliwość manipulowania nią. Zbliżanie się, przechylanie, zbytnie oddalanie w tej właśnie odległości jest najbardziej czytelnym komunikatem na temat przebiegającej interakcji. Jednak podczas form współpracy, opartych na świadczeniu usług na rzecz szkoły najrzadziej następuje ustanawianie odległości rodzic-nauczyciel. W tym kontekście nie powinno zatem dziwić odczucie rodziców, że czują się wykorzystywani do pomocy, która jest niezauważana i niedoceniana. 44 E. Hall, Ukryty…, op. cit. 45 M. Mendel, Rodzice i nauczyciele…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-114

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

115

Ważnym aspektem opisanych kategorii dystansu jest to, że rodzaj relacji rzutuje na przyjmowany przez ludzi dystans, jak też zależność odwrotna – przyjęty dystans kształtuje charakter wzajemnego porozumiewania. Przy dystansie społecznym kontakt nabiera charakteru formalnego, a dystans publiczny odnosi się do kontaktów już bardzo sformalizowanych, oficjalnych46. Podobny pogląd wyraża A. Nalaskowski47, określając istotę przestrzeni publicznej jako maskowanie przestrzeni prywatnej i intymnej. Jego podejście do poszczególnych wymiarów przestrzeni nie koncentruje się jedynie na samym dystansie fizycznym, ale określa sposób zachowania się w niej. Przestrzeń publiczna może mieć charakter rytualny (prezentowanie zachowań, które „wypada” zaprezentować), formalny (wymaganie określonych form zachowań) lub służbowy (możliwość ingerowania w przestrzeń prywatną lub intymną innych ludzi). Przestrzeń prywatna, będąca odpowiednikiem przestrzeni osobistej Halla, to „zespół miejsc i przypisanych do nich zachowań, które ograniczane są przede wszystkim indywidualną kulturą jednostki, jej własną hierarchią wartości oraz potrzebami”48. Ten rodzaj przestrzeni zakłada możliwość ujawnienia siebie, swoich emocji, ustosunkowania, zakłada większe zaangażowanie, niedopuszczalne w sztywnej formule przestrzeni publicznej. Dystans intymny Halla tworzy przestrzeń intymną oznaczającą najbardziej osobisty, zaszyfrowany dla innych obszar, do którego dopuszczani są jedynie wybrane przez daną jednostkę osoby. Można za A. Nalaskowskim stwierdzić, że przestrzeń intymna ma charakter zamknięty, a zatem nieuprawniona ingerencja w ten obszar, jak np. przeszukiwanie, obnażanie, ale też publiczne ujawnianie osobistych informacji, jest „jedną z największych dokuczliwości, jakie można zadać człowiekowi”49. Odnosząc opisane przestrzenie do relacji nauczyciel – rodzic, można odnieść wrażenie, że umiejscawiają się one przede wszystkim we wszystkich wymiarach przestrzeni publicznej. Od rodziców oczekuje się określonego zachowania wpisanego w konwenanse i oczekiwania nauczycieli, które kształtują się na bazie prekoncepcji – wstępnych oczekiwań wywodzących się z przypisanych danej grupie społecznej cech oraz schematów wnioskowań, a także pod wpływem samego kontaktu50. Nauczyciele oczekują od rodziców wsparcia, pomocy, przychylności, przyjmowania przekazywanych im informacji, systematycznej pracy z dzieckiem, stosowania się do zaleceń i wskazówek oraz życzliwości. Sprowadzenie rodzica do roli wypełniającego sugestie nauczyciela oraz wspierającego szkołę finansowo i organizacyjnie51 jest odebraniem mu realnej możliwości wywierania wpływu na życie szkoły. Rodzice jednak stają się coraz bardziej odważni w formułowaniu swoich oczekiwań, opinii i odczuć co do jakości procesu kształcenia52, śmiało zatem wykraczają poza przestrzeń publiczną. 46 47 48 49 50

A. Eliasz, Psychologia…, op. cit. A. Nalaskowski, Przestrzenie…, op. cit. Ibidem, s. 57. Ibidem, s. 63. W. Segiet, Psychospołeczna charakterystyka stosunków rodzice – nauczyciele, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, Zielona Góra–Kraków 2004. 51 J. Urbańska, B. Sztumska, Relacje między uczniami – nauczycielami – rodzicami w percepcji podmiotów. Wyniki badań, [w:] Lewowicki T., Zając A. (red.), O przemianach w edukacji, t. 1, Rzeszów 1998. 52 B. Śliwerski, Program wychowawczy szkoły, Warszawa 2001, s. 175.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-115

2011-01-27 22:49:24


116

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

Domagają się otwartości i szacunku ze strony nauczycieli, a jednocześnie sami deklarują gotowość do partnerstwa: „Jako rodzice upatrujemy w nauczycielach najważniejszych partnerów w wychowaniu i nauczaniu dzieci. Od nich oczekujemy tego samego, że uznają nas za równoprawnych i życzliwych sprzymierzeńców”53. Na uwagę zasługuje wymiar służbowy przestrzeni publicznej, w której nauczyciel w imię dobra dziecka może nadmiernie ingerować w przestrzeń prywatną i osobistą rodzica. Rodzice na liście grzechów nauczycieli wymieniają m.in. brak taktu podczas zbierania informacji na temat sytuacji rodzinnej, nadmierne wypytywanie o sprawy osobiste i, co wydaje się niedopuszczalne, przekazywanie tych informacji innym pracownikom szkoły, pomimo zapewnienia o dyskrecji. Sytuacje takie są nieetyczne i nie służą budowaniu zaufania rodziców. Aspekty zwiększania fizycznego dystansu odnaleźć można w objawach depersonalizacji będącej, obok emocjonalnego wyczerpania i obniżonego poczucia osobistych dokonań, symptomem wypalenia zawodowego54. Depersonalizacja odnosi się do bezosobowego nastawienia w stosunku do ludzi, z którymi osoba wypalona pracuje, i może dotyczyć zarówno uczniów, jak i ich rodziców, ale również współpracowników czy przełożonego. Gdy „wypalony” pracownik nie potrafi poradzić sobie z objawami wypalenia, stopniowo dystansuje się zarówno w psychicznym, emocjonalnym, jak i fizycznym znaczeniu. Stosuje wówczas klasyczne techniki depersonalizacyjne, takie jak: etykietowanie, uprzedmiotawianie, stereotypizacja. W sferze zachowań depersonalizacja objawiać się może skracaniem czasu na bliski kontakt, unikaniem kontaktu wzrokowego, ale także staniem w oddali, przedłużaniem przerw, niechęcią do prowadzenia dodatkowych zajęć, stosowaniem kartkówek zamiast dyskusji, sformalizowaniem wywiadówek, a także obwinianiem innych, stosowaniem kar, zachowaniami cynicznymi. Zauważyć zatem można zwiększenie przestrzeni publicznej, która „chroni” przed zaangażowaniem i pozwala uniknąć nawiązania bliższych relacji zarówno z uczniem, jak i rodzicem. Techniki te działają jak emocjonalna osłona, pozwalają na dystansowanie się w kontaktach z innymi. Konsekwencją tej zawodnej strategii obronnej jest brak satysfakcji z pracy, skłonność do negatywnej oceny własnych osiągnięć i obniżone zaangażowanie zawodowe.

Terytorialność szkolna Wielu badaczy55 podkreśla, że szkoła nie jest miejscem przyjaznym dla rodziców, nie czują się w niej dobrze, zatem ograniczają swoje wizyty do koniecznego minimum. Przytaczaną wcześniej tezę M. Mendel, że „rodzice w szkole nie są u siebie, szkoła nawet w znikomej części nie należy do nich”56, bodaj najpełniej wyjaśnia i potwierdza koncepcja terytorialności. Terytorialność można określić jako stały związek osoby z określonym miejscem. Jest to obszar geograficzny, który poprzez spersonalizowanie i fizyczne oznakowanie jest zabezpieczany przed naruszeniem. Istotą terytorium jest jego obronne odgraniczanie57. 53 54 55 56 57

K. Śnioszek, Partnerstwo, „Rodzice w Szkole” 2000, nr 2, s. 1. C. Maslach, Burnout. The cost of caring, Englewood Cliffs 1982. M.in. S. Rogala, op. cit.; W. Segiet, Psychospołeczna…, op. cit. M. Mendel, Rodzice i nauczyciele…, op. cit., s. 72. A. Bańka, Społeczna…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-116

2011-01-27 22:49:24


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

117

Najsilniej broniony i odgraniczany zapewne jest własny dom należący do podstawowych terytoriów ludzkich. Do terytorium drugorzędnego zaliczyć można miejsce publiczne, ale okupowane czasowo poprzez zasiedzenie i do takich zapewne należeć będzie szkoła. Szkoła, gdzie gospodarzem jest nauczyciel, choć nie ma poczucia własności do tego miejsca, to jednak nie dopuszcza do zadomowienia innego współgospodarza – rodzica. Formy obrony swojego terytorium mogą przybrać bardzo różnorodną postać, np. poprzez stawianie przedmiotów osobistego użytku (torebka, kubek, chusteczki), przedmiotów, które mają znaczenie emocjonalne (zdjęcia), podkreślających kompetencje (dyplomy), ale również zaznaczanie wyraźnych granic (biurko, stolik), a także poprzez werbalne i niewerbalne wyrażanie postawy wobec terytorium. W sytuacji, gdy nauczyciel nie przychodzi wcześniej na zebranie, a grupa rodziców czeka na korytarzu pod zamkniętą klasą, jest wyraźnym zaznaczeniem, kto jest gospodarzem, a kto tylko chwilowym gościem. Nawet związany z osobistą kulturą nauczyciela, a właściwe jej brakiem, nietakt niezapraszania rodziców do zdjęcia okryć wierzchnich może być również nacechowany terytorialnością. Wcześniej wspomniałam, że rodzice często zarzucają nauczycielom dominację, podkreślają, że czują się w kontakcie z nauczycielem słabsi i na przegranej pozycji. Nauczyciele natomiast nie znajdują w sobie winy, twierdząc, że nic takiego nie mówią. Pomocna w wyjaśnieniu tej kwestii może okazać się właśnie koncepcja personalizacji przestrzeni, której jednym z powodów jest potrzeba dominacji. Zatem przestrzeń i jej obrona przez nauczyciela może mieć niewerbalną wymowę wyższości i zdominowania rodzica. Taka obrona swego terytorium wiąże się nie tylko z personalizacją przestrzeni, ale również z jej zawłaszczaniem, posiadaniem na wyłączność, poczuciem zagrożenia w przypadku, gdyby ktokolwiek miał naruszyć własne granice. Granice te oraz obszar zamknięty mają szczególne znaczenie w środowisku przestrzennym człowieka. Problem terytorialności odnaleźć można w przestrzeni szkoły w wyznaczaniu widzialnych i niewidzialnych granic pomiędzy nauczycielami i rodzicami. W wielu szkołach przyjęty jest system zamykanych drzwi pokoju nauczycielskiego, choć podyktowane jest to często ochroną rzeczy materialnych przed ewentualnymi kradzieżami osób postronnych, to rodzic odbierać to może jako utrudnienie kontaktu i jawną niechęć nauczycieli do jego obecności w szkole. A. Bańka58 wyznaczane granice w przestrzeni porównuje do zjawiska „magicznego koła”, „między”, linii demarkacyjnej dzielącej terytorium zajmowane przez nauczyciela i rodziców. Ze zjawiskiem granic wiązać się może niebezpieczne poczucie, że wszyscy poza wyznaczonym terytorium to „obcy”, których zachowanie można odbierać jako wrogie i zagrażające. Tak postrzegać mogą nauczyciele zachowanie rodziców, którzy wchodząc na teren szkoły, naruszają ich granice, zarówno fizyczne, jak i psychologiczne, domagając się np. wyjaśnień, uzasadnienia postępowania, decydowania w ważnych dla nich sprawach. Negatywne naznaczenie zachowania rodziców jako naruszających ich terytorium, podważające ich kompetencje w sposób oczywisty rodzi postawę obronną, która w kontekście terytorialności staje się zrozumiała, choć we współpracy z rodzicami nie jest dopuszczalna. Strzeżenie swoich granic, znakowanie swojego terytorium, a także regulowanie dystansu interpersonalnego zaliczyć można do strategii zapewniania sobie prywatności, 58 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-117

2011-01-27 22:49:24


118

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

którą zdefiniować można jako poczucie towarzyszące efektywnej i selektywnej kontroli dostępu do własnej osoby59. Prywatność zatem łączy w sobie zarówno przestrzeń personalną, jak i terytorialność i pełni funkcję komunikacyjną, a regulacja dostępu innych do własnej prywatności może przybrać formę werbalną i niewerbalną. Nauczyciel zatem może werbalnie zakomunikować zakaz zbliżania się, chęć odizolowania, brak czasu na rozmowę. W sposób mniej bezpośredni może chronić swą prywatność poprzez komunikaty niewerbalne, np. przyjęcie mniej przyzwalającej postawy, odpowiednią mimiką, a także poprzez odpowiednią aranżację przestrzeni60. Nauczyciel zawłaszczający przestrzeń, personalizujący ją, strzegący swojej anonimowości i intymności, tworzący dystans pomiędzy sobą a rodzicem to niewątpliwie nauczyciel komunikujący innym swój brak otwartości na współpracę i niechęć do kontaktu.

Podsumowanie Zmiany legislacyjne, które zaszły w reformie edukacji, nowe oczekiwania stawiane przed szkołą stały się wyzwaniem zarówno dla nauczycieli jak i samych rodziców. Wymagają zmian jakościowych we współpracy: otwartości na dialog, promowania podmiotowości, poszanowania indywidualności i respektowania zasady autonomii. Nauczyciele jednak nie czują się przygotowani do nowej roli „przewodnika i tłumacza”61 i roli współgospodarza w przestrzeni szkoły. Opisana w artykule symbolika przestrzenna jest o tyle ważna, że jej ukształtowanie może ułatwiać wzajemną współpracę, sprzyjać nawiązywaniu interakcji i wzajemnej sympatii albo ją utrudniać czy nawet całkowicie uniemożliwiać. Przestrzeń szkoły niespełniająca swych podstawowych funkcji w relacjach pomiędzy dorosłymi: nauczycielami i rodzicami, zwiększa dyskomfort wzajemnych spotkań, stwarza poczucie zagrożenia i zmniejsza w rezultacie częstotliwość interakcji. Projektowanie szkoły, jak każdego innego budynku użyteczności publicznej, wymaga, poza realizacją podstawowych celów odnoszących się do funkcjonalności (wygody), trwałości i względów estetycznych, poszukiwania rozwiązań biorących pod uwagę specyfikę miejsca i społeczności. Wymagania dotyczące nowoczesnego projektowania budynku szkolnego powinny odzwierciedlać charakter przemian, jakim podlegają instytucje oświatowe. Wydaje się, że najważniejszą zasadą, jaka powinna przyświecać projektowaniu szkoły, umożliwiającą dostosowanie do wymogów współczesności, jest elastyczność. Na poziomie najbardziej ogólnym respektowanie zasady elastyczności obejmuje rozwiązania projektowe umożliwiające zmianę funkcji całego budynku – od funkcji administracyjnej po, na przykład, edukacyjną, jaką spełnia klasa szkolna. W samym budynku elastyczność można zwiększyć przez podział przestrzeni na moduły, poprzez dające się dostosować światło i meble, które łatwo przesunąć62. Zapewnienie elastyczności rozwiązań, również na poziomie architektonicznym i przestrzennym, to według J. Włodar59 A. Eliasz, Psychologia…, op. cit. 60 Ibidem. 61 Z. Kwieciński, Zmienić kształcenie nauczycieli, [w:] Nyczaj-Drąg M., Głażewski M. (red.), Współprzestrzenie edukacji, Kraków 2005, s. 19.

62 R.G. Barker, H.F. Wright, One boy’s day, Hamden 1951.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-118

2011-01-27 22:49:25


Rodzice i nauczyciele w szkolnej przestrzeni • • • • • • • • • • • • • • • • •

119

czyka63 jedno z kryteriów decydujące o jakości pracy szkoły. Inne ważne rozwiązania związane z kształtowaniem środowiska szkolnego jako przestrzeni trwałej i półtrwałej to np. mobilne elementy umożliwiające szybkie zmiany przestrzeni, kameralne miejsca spotkań dostosowane do spotkań indywidualnych i grupowych oraz kreowanie przestrzeni wspólnych dla rodziców i nauczycieli. T. Gordon64 przytacza propozycje zmiany otoczenia, głównie w kontekście pracy z uczniem, ale można je z pewnymi modyfikacjami zastosować w pracy z rodzicami uczniów. Autor zmianę otoczenia traktuje w sposób twórczy, wyróżniając jej osiem kategorii: wzbogacenie, zubożenie, ograniczenie, poszerzenie, przebudowa, uproszczenie, usystematyzowanie i zaplanowanie. Nader ważne jednak wydaje się kształtowanie u nauczycieli świadomości wymowy przestrzeni i uwrażliwienie na potrzeby rodziców. Dlatego w nowym profilu kompetencji nauczycielskich65 wyróżniono umiejętności potrzebne do współdziałania z innymi podmiotami. Nauczyciel jako refleksyjny praktyk powinien stale oceniać efekty swoich działań, być otwarty na innowacje, stosować wiedzę o efektywnych werbalnych, niewerbalnych technikach komunikacji dla kształtowania aktywnej współpracy i być świadomy wymowy przestrzeni. Powinien potrafić ją aranżować i wykorzystywać dla poprawy relacji z rodzicami i efektywnej pracy uczniów oraz ustępować z zawłaszczania przestrzeni szkoły, godząc się na wejście innych jej gospodarzy.

Bibliografia Bańka A., Społeczna psychologia środowiskowa, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2002. Barker R.G., Wright H.F., One boy’s day. A specimen record of behavior, Archon Books, Hamden 1951. Brzana M., Rodzice – sojusznicy czy kula u nogi?, „Edukacja i Dialog” 1996, nr 8. Eliasz A., Psychologia ekologiczna, [w:] Strelau J. (red.), Psychologia. Podręcznik akademicki, t. 3, Jednostka w społeczeństwie i elementy psychologii stosowanej, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000. Gordon T., Wychowanie bez porażek w szkole, przeł. D. Szafrańska-Poniewierska, wyd. 6, Pax, Warszawa 2000. Hall E., Ukryty wymiar, przeł. T. Hołówka, wyd. 2, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1978. Janke A., Trójpodmiotowe partnerstwo w stosunkach rodziny i szkoły. Model „wspólnie z dzieckiem”, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra–Kraków 2004. Kochan K., Współpraca nauczycieli i rodziców jako jeden z warunków pomyślnej integracji dzieci niepełnosprawnych w edukacji wczesnoszkolnej, [w:] Nowosad I. (red.), Nauczy63 J. Włodarczyk, Architektura szkoły, Warszawa 1992. 64 T. Gordon, Wychowanie…, op. cit. 65 Dziesięć zasad wspólnego rdzenia nauczycielskiej wiedzy i umiejętności sformułowało w 1997 roku Międzynarodowe Konsorcjum do Wspierania Nowych Wymagań Zawodowych Nauczycieli. Przedstawia je Z. Kwieciński, Zmienić…, op. cit.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-119

2011-01-27 22:49:25


120

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Renata Bibik

ciele i rodzice. Współpraca w wychowaniu, Wydawnictwo Szkoły Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra 2001. Kwieciński Z., Zmienić kształcenie nauczycieli, [w:] Nyczaj-Drąg M., Głażewski M. (red.), Współprzestrzenie edukacji. Szkoła, rodzina, społeczeństwo, kultura, Impuls, Kraków 2005. Łobocki M., Organizowanie pracy wychowawczej z dziećmi i młodzieżą, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 1994. Maslach C., Burnout. The cost of caring, Prentice-Hall, Englewood Cliffs 1982. Mendel M., Miejsca rodziców w przestrzeni szkoły, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra–Kraków 2004. Mendel M., Przygotowanie nauczycieli do współpracy z rodzicami i środowiskiem, [w:] Mendel M. (red.), Animacja współpracy środowiskowej, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2003. Mendel M., Rodzice i nauczyciele jako sprzymierzeńcy, Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2007. Morreale S.P., Spitzberg B.H., Barge J.K., Komunikacja między ludźmi. Motywacja, wiedza i umiejętności, przeł. P. Izdebski, A. Jaworska, D. Kobylińska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 2007. Nalaskowski A., Przestrzenie i miejsca szkoły, Impuls, Kraków 2002. Okoń W., Słownik pedagogiczny, wyd. 5 zm., Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992. Pasterniak W., Przestrzeń edukacyjna, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Zielona Góra 1995. Rogala S., Partnerstwo rodziców i nauczycieli, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa–Wrocław 1989. Segiet W., Psychospołeczna charakterystyka stosunków rodzice – nauczyciele, [w:] Nowosad I., Szymański M. (red.), Nauczyciele i rodzice. W poszukiwaniu nowych znaczeń i interpretacji współpracy, cz. 3, Oficyna Wydawnicza Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zielona Góra–Kraków 2004. Śliwierski B., Klinika szkolnej demokracji, Impuls, Kraków 1996. Śliwerski B., Program wychowawczy szkoły, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 2001. Śnioszek K., Partnerstwo, „Rodzice w Szkole” 2000, nr 2. Tuan Yi-Fu, Przestrzeń i miejsce, przeł. A. Morawińska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987. Urbańska J., Sztumska B., Relacje między uczniami – nauczycielami – rodzicami w percepcji podmiotów. Wyniki badań, [w:] Lewowicki T., Zając A. (red.), O przemianach w edukacji, t. 1, Ośrodek Doskonalenia Pedagogicznego, Rzeszów–Tarnobrzeg 1998. Włodarczyk J., Architektura szkoły, Arkady, Warszawa 1992. Znaniecki F., Socjologiczne podstawy ekologii ludzkiej, [w:] Malikowski M., Solecki S. (red.), Społeczeństwo i przestrzeń zurbanizowana. Teksty źródłowe, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Rzeszów 1999. Żłobicki W., Rodzice i nauczyciele w edukacji wczesnoszkolnej, Impuls, Kraków 2000. Żmudzka M., Opieka i wychowanie w przestrzeni życia szkoły, [w:] Gwoździcka-Piotrowska M., Wołejszo J., Zduniak A. (red.), Edukacja w społeczeństwie ryzyka. Bezpieczeństwo jako wartość, t. 3, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa, Poznań 2007.

02 miejskie wojny kor.indd 6a-120

2011-01-27 22:49:25


Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

Street art jako medium edukacyjne W życiu codziennym, w najbliższym otoczeniu układ przestrzeni jest regularny. Żadnych zasadzek, żadnych pułapek. Z wyjątkiem sytuacji, kiedy wpadasz w obraz. […] Przyciąga cię i pochłania, przywołuje jakieś niedociągnięcie w otoczeniu, do którego przywykłeś. […] Przede wszystkim nie wahaj się. Daj się ponieść pierwszemu wrażeniu. Pozwól się złapać, daj się unieść, wciągnąć. Bez obaw: z tych przestrzeni nigdy nie wrócisz1. Roger-Pol Droit

Przestrzeń miejska jest pełna znaczeń. Komunikaty przez nią wysyłane bombardują przechodniów swoją nachalną wszechobecnością. Architektura sama w sobie, stanowiąc medium w zintensyfikowanym dyskursie miejskim, staje się jedynie tłem, czasem ledwie widocznym spod warstw billbordów, plakatów, reklam. Komunikacja wizualna stała się obecnie najbardziej znaczącą bronią w walce o klienta, sprzedaż, to swoisty ponowoczesny rynek, który więcej ma wspólnego ze straganem niż z agorą2. Znaczenie specjalistów od wizerunku, kreowania marki czy szerzej – reklamy dla sukcesu firmy jest coraz większe, ich pozycja coraz mocniejsza. Szum informacyjny doby ponowoczesności skutkuje m.in. triumfalnym powrotem kultury obrazkowej, bezpośredniego, szybkiego przekazu. Jednym z głównych celów komunikacji wizualnej jest wywieranie wpływu. Jak to osiągnąć? Jak przedrzeć się ze swoim przekazem w tym niesłychanym natłoku bodźców? To podstawowe pytania, na jakie muszą odpowiedzieć projektanci. Sprawy zwyczajne, powszechne to przykłady redundancji – nie zwrócą naszej uwagi. Przeciwieństwo – entropia – odnosi się do informacji nowych, niepasujących do naszych reguł wizualnych. Mogą one być tak niezrozumiałe, że wzbudzą w nas uczucia lęku i wrogości. „Redundancja nie przykuwa naszej uwagi, entropia nas przeraża, ale gdzieś pomiędzy tymi dwoma biegunami nadawcy i zaciekawieni odbiorcy spotykają się, nawiązują kontakt i kształtują wynikające 1 R.-P. Droit, 101 zabaw filozoficznych, Gdańsk 2004, s. 156–157. 2 Por. B. Sujak, Edukacja na rynku idei, [w:] Semków J., Kwaśnica R., Ku dialogowi w pedagogice, Wrocław 1995.

02 miejskie wojny kor.indd 7121

2011-01-27 22:49:25


122

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

z niego skutki”3. Czy tego chcemy, czy też nie – jesteśmy w nieustanny sposób poddawani wpływowi. Jest to ewidentna praktyka edukacyjna, nadawca chce wpłynąć na nasze emocje, poglądy, wreszcie na postawy. W przypadku komunikacji wizualnej wykorzystywanej w reklamie nadawcy chodzi o wykształcenie konkretnych postaw konsumenckich, które następnie zaowocują wzrostem sprzedaży. W przypadku kampanii społecznych chodzi m.in. o redukowanie stereotypów, propagowanie społecznie pożądanych zachowań czy też przeciwdziałanie tym krzywdzącym innych4. Street art jest jednym z uczestników miejskiego dyskursu. Artyści tego nurtu mają przeważnie poczucie specyficznej misji. Język walki o przestrzeń (a raczej jej odzyskiwania) wydaje się tym, który dominuje; przestrzeń jest tutaj pojmowana nie tyle jako wartość sama w sobie, lecz głównie jako narzędzie (możliwość) wywierania wpływu. „Walczą tu co najmniej cztery armie, a zachowują się tak jakby walczyły na ziemi niczyjej, zamieszkanej przez jakichś nieporadnych tubylców. Najbardziej widoczna to lekka, ale dobrze wyposażona armia szmaciano-papierowa. Są to najemnicy, agencje reklamowe wynajęte przez wielkie koncerny, dysponujące prawie nieograniczonymi środkami fi nansowymi i prawnymi […]. Zajmują każdą wolną przestrzeń, wdzierają się wszędzie […]. Druga armia jest ciężka, spiżowo-kamienna, działa powoli, ale raz zdobytej ziemi nie odda nigdy. Wbija w żywe ciało miasta koszmarne, olbrzymie obiekty. […] Trzecia armia to urzędnicy tacy sami w Sao Paolo, jak i w Korei Północnej. Ci się kierują wizją porządku doskonałego. […] Czwarta armia to miejscy partyzanci, żołnierze-dzieci, nie reprezentują nikogo. Ich motywacją jest bezsilność i frustracja. […] Widać pokraczne tagi lub nazwy klubów piłkarskich umieszczone na świeżo odmalowanych fasadach”5. Na tym dramatycznym tle artyści Street artu jawić się mogą jak romantyczni, błędni rycerze, „niedziałający na niczyje zlecenie, wędrujący od miasta do miasta, od kraju do kraju, dokonując czynów wielkich. […] Są tam, gdzie przestrzeń publiczna jest zabierana ludziom. Prace ich krzyczą ze ścian miasta i ścian galerii. Krzyczą o wolności, o demokrację, o tym, że przestrzeń publiczna należy do wszystkich i nie musi być nudna. Że każdy może zrobić coś wspaniałego. To jest walka o to, do kogo należy ta przestrzeń”6. Proponujemy pytanie to uczynić pedagogicznym. Nauki o wychowaniu interesują się tym, kto ma wpływ na dzieci i jaka jest treść przekazywanych komunikatów. Dlaczego? Bo one uczą, wychowują kolejne pokolenie. Naiwnego przeświadczenie, że reklama tylko „coś proponuje” lub „sprzedaje”, refleksyjny, krytyczny pedagog z pewnością „nie kupi”. On wie, że wpływ komunikacji wizualnej, której poddawane są dzieci miasta, każdego dnia w drodze do szkoły czy na podwórku, jest znacznie głębszy. Filozofia prymatu pieniądza i konsumpcji wcale nie jest neutralna światopoglądowo. Pomimo usilnych starań korporacji i nakładów finansowych włożonych w to, aby twierdzenie to stało się aksjomatem, wielu pozostało nieprzekonanych. Nie dla wszystkich jest oczywiste, że dzieci powinny być wychowywane w oparciu o taki 3 B. Bergström, Komunikacja wizualna, Warszawa 2009, s. 78. 4 Por. D. Maison, P. Wasilewski, Propaganda dobrych serc, czyli rzecz o reklamie społecznej, Kraków 5 6

2002; A. Piasecka, Komunikowanie wartości zdrowia w polskich kampaniach społecznych – wymiar edukacyjny, Toruń 2008. P. Jarodzki, O ulicznej wojnie, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, Wrocław 2008, s. 44–46. P. Jarodzki, O ulicznej wojnie…, op. cit., s. 46.

02 miejskie wojny kor.indd 7122

2011-01-27 22:49:25


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

123

system w którym dominują umiłowanie wolności, dobra i piękna, i choć to proste wartości i może staromodne, to są obecne w nowoczesnym dyskursie o edukacji. Artykuł ten, może odrobinę przewrotnie, stanowić ma odczarowanie mitu o destrukcyjnej sile street artu (włączając w to graffiti) i wskazać na jego pozytywną społecznie i wychowawczo rolę.

Street art/graffiti – ramy definicyjne Street art jest najbardziej satysfakcjonującą i sycącą formą sztuki. Malujemy dla ulic i one są dla nas inspiracją. Kto potrzebuje galerii, jeśli jest nią miasto? Obudź swe oczy!7

Pokrótce zarysowana teoretyczna podbudowa pozwoli na dalszy opis i analizę przykładowych projektów, w których street art stanowi medium edukacyjne. Wierzymy, że mogą one stać się inspiracją dla twórczego podejścia do przestrzeni miejskiej i oddziaływań edukacji nieformalnej, w których przestrzeń będzie nie tyle zawłaszczana, jak do tej pory pisano w literaturze naukowej o graffiti8, lecz odzyskiwana. Podczas gdy sztuka ulicy jest doceniana przez renomowane galerie, jej dorobek inspiruje urbanistów i architektów, realizacje zaś poddawane naukowym dyskusjom (szczególnie na gruncie niemieckim)9, na polskim gruncie nauk społecznych czy humanistycznych dominuje stereotypowe, redukcjonistyczne podejście10, na przykład tekst Grzegorza Kajdanka, Witajcie w krainie, gdzie obcy ginie. Podbój i zawłaszczanie miasta przez subkultury młodzieżowe. Autor na kilku stronach stara się kompleksowo zanalizować problematykę graffiti w przestrzeni miejskiej, co nieuchronnie prowadzi do uproszczeń, przysłowiowe wrzucanie do jednego worka skrajnie różnych od siebie subkultur, np. punków i kibiców, nieuchronnie skutkuje wnioskami na granicy absurdu. Bezdyskusyjne stwierdzenia dotyczące terytorialnego 7

Anonimowy artysta z Ameryki Południowej, tekst pochodzi z graffiti wykonanego w ramach Internationale Street Art- und Graffiti-kongress, 11 marca–19 marca 2006 roku; materiały własne autora. 8 Por. np. G. Kajdanek, Witajcie w krainie, gdzie obcy ginie. Podbój i zawłaszczanie miasta przez subkultury młodzieżowe, [w:] Borowik I., Sztalta K. (red.), Współczesna socjologia miasta. Wielość oglądów i kierunków badawczych dyscypliny, Wrocław 2007. 9 Justyna Balisz wskazuje, że szczególnie w Berlinie mamy do czynienia z „przechodzeniem street artu z pozycji undergroundu do przedmiotu debat w salach konferencyjno-wykładowych”. Za: J. Balisz, Vive le street art, „Arteon” 2008, nr 7, s. 21. 10 Nawet tak zasłużeni teoretycy przestrzeni miejskiej jak Szczepański i Jałowiecki, choć polemizują z twierdzeniem Baudrillarda (1976), że graffiti jest znaczeniowo puste, i poszukują jego głębszych interpretacji w świetle rozważań Millona (1999), nie ustrzegli się uproszczeń, pisząc, iż graffiti jako zjawisko: „rozpowszechniło się po 1980 roku, a wiązało się ze wzrostem sprzedaży narkotyków”. Za: B. Jałowiecki, M.S. Szczepański (red.), Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Warszawa 2006, s. 359. Wątpliwe wydaje się poszukiwanie źródeł tego nurtu artystycznego (i niejednorodnego ruchu społecznego) w nieprzystosowaniu i wykluczeniu młodzieży, wszak wielu twórców graffiti to „starsi panowie”, powyżej sześćdziesiątki, którzy zarówno wyglądem, stanem posiadania, jak i ogólnym stylem życia nie przypominają wcale stereotypowych przedstawicieli grup marginalizowanych (por. np. biografia BLU).

02 miejskie wojny kor.indd 7123

2011-01-27 22:49:25


124

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

charakteru napisów ściennych11, takich jak wlepki czy tagi (choć autor nie używa tego nazewnictwa), sąsiadują z twierdzeniami na temat przemocy symbolicznej stosowanej przez autorów graffiti wobec innych mieszkańców miasta. Z wnioskami autora trudno się zgodzić z uwagi na brak rzetelnej argumentacji i nieprawidłowe użycie terminologii do udowodnienia swoich tez12. Efekt jest taki, że artykuł wprowadza chaos pojęciowy, powielając stereotypy dotyczące wyłącznie destrukcyjnego charakteru graffiti, stereotypy o tyleż bardziej nieuprawomocnione we Wrocławiu, ponieważ od wielu lat (co najmniej od 2005 roku organizowany jest festiwal „Graffiti Non Stop”13) wspiera sztukę ulicy, zaś jej twórcy wystawiają swe prace w galeriach miejskich14. W przeciwieństwie do takiego ujęcia w naszym rozumieniu street art nie jest praktyką zawłaszczania przestrzeni, lecz raczej jej odzyskiwania. Odzyskiwania dla mieszkańców, dla dzieci i młodzieży, dla ich twórczego, wszechstronnego rozwoju, w którym krytyczne nastawienie do wszelkiego rodzaju indoktrynacji i refleksyjna postawa wobec świata i życia oraz empatia i zrozumienie, a także chęć niesienia pomocy (a nie tylko nieszkodzenia) drugiemu człowiekowi będą kluczowe. „Street art – to wielość form zagospodarowania przestrzeni publicznej, od sztuki po aktywizm, od designu aż po reklamę. Wspólnym mianownikiem wydaje się tu przede wszystkim »doświadczenie graffiti«. Zarówno jako sposób reagowania na przestrzeń, dostrzegania jej możliwości, jak i przysłowiowych »jaj«, śmiałości w podejmowaniu ryzyka i nieoglądania się za siebie (ciągłego kalkulowania). A przede wszystkim i, co chyba najważniejsze, zwyczajne podejmowanie aktywności, nie czekając na wsparcie”15. Jak widzimy, jeden z twórców street artu podkreśla w swej definicji szczególnie charakter działalności, nie zaś jej formę. Zdaje się to korespondować z ramami definicyjnymi stanowiącymi jednocześnie krytykę tego pojęcia jako zbyt szerokiego, które podaje jeden z kuratorów wystawy poświęconej sztuce ulicy: „Mianem street art określa się działania plastyczne w przestrzeni miejskiej. Dla mnie może to być zarówno mim w rynku, kolorowo ubrana pani, jak i zawirusowanie miasta naklejkami czy szablonami”16. Autor tej definicji czyni jednakże znaczącą dystynkcję pomiędzy dojrzałymi „artystami zewnętrznymi”, takimi jak np. blu17, których zaproszono do udziału w wystawie, i amatorami działań plastycznych. 11 G. Kajdanek, Witajcie…, op. cit., s. 175. 12 Ibidem, s. 177. 13 Por. wystawa Hala produkcyjna, Centrum Sztuki Agora, podsumowująca pięć lat festiwalu Graffiti Non Stop we Wrocławiu. Za: www.graffitinonstop.pl, [dostęp: 28 lutego 2010].

14 Por. wystawa w BWA Wrocław, Artyści zewnętrzni. OUT OF STH, 18 lipca–17 sierpnia 2008 roku, projekt dofinansowany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Promocja twórczości. 15 Dwaesha – autor instalacji street artowych. Za: J. Stembalska, W rozmowie z dwaesha, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni…, op. cit., s. 16. 16 Sławek ZBK Czajkowski – kurator wystawy, polski artysta street artu, jego prace przywodzą na myśl współczesnego Fernanda Légera. Za: A. Mituś, P. Sikora, Joannę Stembalską i Sławka zbk Czajkowskiego, kuratorów wystawy „Artyści zewnętrzni – out of sth”, przepytują Anna Mituś i Patrycja Sikora, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni…, op. cit., s. 10. 17 Pochodzący z Bolonii blu jest jednym z najbardziej charakterystycznych współczesnych artystów street artu, jego twórczość została doceniona m.in. przez słynną galerię sztuki Tate w Londynie, gdzie jako jeden z twórców wziął udział w wystawie Street Art, 23 maja–25 sierpnia 2008 roku.

02 miejskie wojny kor.indd 7124

2011-01-27 22:49:25


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

125

Niewątpliwie graffiti cały czas się zmienia. Każdej nocy na całej planecie nowe warstwy farby i świeżo wlepiane plakaty pokrywają ściany naszych miast. Nowi artyści, nowe idee oraz nowe taktyki wypierają wyblakłe obrazy w powtarzającym się procesie odnowy i metamorfozy. Od Sztokholmu do Tokio, od Barcelony do Los Angeles, z Melbourne do Mediolanu i Wrocławia, miejsca na ścianach stanowią przestrzeń do hodowli graficznych i typograficznych form, a artyści uwalniają na nich swe codzienne kreacje. Obecnie sztuka graffiti stanowi w dużej mierze odbicie otaczającego świata. Używający nowych technik i materiałów twórcy kreują oryginalny język form i obrazów „aromatyzowanych” nowoczesną grafiką oraz ilustracją. Efemeryczne z natury graffiti trudno ująć w jakiekolwiek ramy. Dziś jest taka, jutro zupełnie inna. Ideologiczne znaki, spontaniczne obrazy, symbole posiadające moc i ciekawe charaktery reprezentują ogólnoświatową galerię wyzwolonej sztuki na wolnym powietrzu. Sztuka ulicy wciąż wytycza nowe kierunki, gdzie jedyną stałą jest ciągły postęp i poszukiwanie świeżości18. Historycznie street art jest terminem, który pierwszy raz został użyty w latach 80. XX wieku do opisania wszelkiej sztuki pojawiającej się w środowisku miejskim niekoniecznie kojarzonej ze stylem hip-hopu19. Zarysowana powyżej problematyka street artu jest z pewnością jedynie pobieżna, poniżej pogłębimy rozumienie jednego z jej przejawów, mianowicie graffiti.

Graffiti – wandalizm czy sztuka? Graffiti jest zawsze dobrym tematem do debat. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Uważa się je za sztukę lub za akt wandalizmu. Jego obecność dla jednych jest oznaką życia i twórczości, dla innych sygnałem upadku cywilizacji20. Kidpele

Wskazując na potrzebę znaczenia terytorium jako jedną z podstawowych cech człowieka, Desmond Morris wyodrębnia dwa typy malowideł ściennych: dekoracyjny i identyfikacyjny, które stanowią dzieła trojakiego rodzaju „artystów”. Są to: malarze dekoracyjni – pokrywający wielkie powierzchnie dla samej przyjemności malowania; „metkarze”, którzy zostawiają swoje „podpisy” wszędzie, gdzie się tylko pojawią, i „zamazywacze”, którzy chodzą i zamazują znaki innych”21. Wydaje się, że rozróżnienie to jest trafne i może zostać zastosowane w dalszych rozważaniach. Niezbędnym tłem dla analizy przykładów polskich realizacji street artowych wydaje się przedstawienie choćby skrótowej historii graf-

18 19 20 21

Por. http://www.tate.org.uk/modern/exhibitions/streetart/artists.shtm, [dostęp: 28 lutego 2010]. We Wrocławiu możemy podziwiać dwie realizacje jego autorstwa, m.in. mural na ul. Pomorskiej przedstawiający śpiącą postać przykutą kajdankami do poduszki wypchanej pieniędzmi. Silne wpływy środowiska punkowego w jego pracach zaznaczają się przez podejmowanie alterglobalistycznych tematów. Na podstawie: T. Manco, Street logos, London 2004, s. 7–8. N. Ganz, Graffiti world, New York 2004, s. 17. Kidpele, [wiersz], [w:] Barsy A., Barsy P., Urban recreation, Årsta 2006, s. 95. D. Morris, Zwierzę zwane człowiekiem, Warszawa 1997, s. 102.

02 miejskie wojny kor.indd 7125

2011-01-27 22:49:25


126

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

fiti22. Graffiti istniało od początku stworzenia ludzkości, a termin ten wywodzi się z włoskiego słowa sgraffito, oznaczającego zadrapanie, rysę. Początkowe obrazy, chociażby te, które możemy podziwiać w Lascaux we Francji, były najczęściej rzeźbione na ścianach jaskiń za pomocą kości lub kamieni. Człowiek szybko wymyślał coraz bardziej zaawansowane techniki, począwszy od używania kolorowego proszku nadmuchiwanego wokół dłoni za pomocą wydrążonych kości w celu stworzenia konturów, co mogło przypominać późniejsze korzystanie z szablonu i spreju. W trakcie prac archeologicznych w Pompejach znaleziono fragmenty gliny z wyrytymi notatkami, pokazującymi bogactwo szeroko stosowanego graffiti, wliczając wyborcze slogany, rysunki, jak również sprośności. W 1904 roku pojawia się magazyn „Anthropophyteia” skupiający się na graffiti w toaletach. Później, w czasie drugiej wojny światowej, naziści dla swej maszyny propagandy korzystali z napisów na ścianach, aby wywołać nienawiść względem ludności żydowskiej i dysydentów. Graffiti było bardzo ważne dla rozmaitych ruchów oporu jako sposób do publicznego wyrażania protestów. Jednym z przykładów jest Weisse Rose (Biała Róża), grupa niemieckich nonkomformistów, którzy od 1942 roku występowali przeciwko Hitlerowi i jego reżimowi poprzez rozdawanie ulotek i malowanie napisów, do momentu ich pojmania w 1943 roku. Lata od 1960 do 1970 to czas studenckiej rewolty, gdzie protestujący używali plakatów i pisanych haseł na murach. Francuscy studenci częstokroć korzystali z tak zwanej techniki pochoir (francuskie słowo oznaczające szablonowe graffiti), prekursora dzisiejszej sztuki szablonu. Dzisiejsze graffiti rozwinęło się na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Pod koniec lat 70. XX wieku Nowy Jork i Filadelfia kojarzone były z takimi osobami, jak Taki 183, Julio 204, Cat 161 czy też Cornbread, które malowały swe imiona na ścianach i stacjach metra wokół Manhattanu. Unikalny make-up Nowego Jorku, w którym slumsy Harlemu oraz pełen przepychu świat Broadwayu znajdują się obok siebie, stanowił bogate podłoże „hodowlane” dla pierwszych artystów graffiti, mieszając różne kultury i klasy w jednym miejscu. Interesujące w tym kontekście są kwestie genderowe, którymi nie możemy zająć się szerzej. Stawianie pytań o rolę kobiet w historii graffiti jest kontrowersyjne na wielu frontach. Przyznać należy, że świat graffiti i street work, uważane dotąd za głównie męską domenę, doświadcza obecnie „przebudzenia” i coraz więcej kobiet ujawnia się ze swoimi pracami (pseudonimy często uniemożliwiały identyfikację płciową), ich praca jest wreszcie doceniana zarówno w wymiarze artystycznym, jak i społecznym. Pamiętać jednak należy, że większość z nich nie chce być identyfi kowana jako female writers i kojarzona z uroczymi obrazami dzieci czy zwierzątek 23. Związek graffiti z szeroko pojętym ruchem feministycznym jest z natury zdecydowanie dialogiczny, przekaz społeczny wielu prac wyraża zaangażowanie artystek w dziedzinie krzewienia jego ideałów. „Zgłębiając kwestie kobiece w moich pracach, pragnę inspirować i prowokować odzew. […] Naprawdę mocno identyfi kuję się z ideałami kobiecego wyzwolenia (female empowerment)”24. 22 N. Ganz, Graffiti world…, op. cit., s. 8. 23 Por. stanowisko Swoon, jednej z najbardziej wpływowych kobiet we współczesnym świecie graffiti. N. Ganz, Graffiti woman, London 2006, s. 9.

24 Faith47 (tworzy głównie w Cape Town, a problemy, których dotykają jej prace, to rzeczywistość życia kobiet w Południowej Afryce). N. Ganz, Graffiti woman…, op. cit., s. 54.

02 miejskie wojny kor.indd 7126

2011-01-27 22:49:25


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

127

Początkowo writerzy używali zazwyczaj swych prawdziwych imion lub przezwisk/ ksywek, lecz bardzo szybko zaczęły się pojawiać pseudonimy. Zalew nowych artystów lansujących swe imiona w całym mieście zainspirował writerów do poszukiwań, jak uczynić ich prace wyróżniającymi się z tłumu. Tagi zaczęły stawać się coraz większe i większe, aż do momentu pojawienia się pierwszych piece’ów (skrót od master piece) na nowojorskich pociągach. Wielu walczyło o rozpoznawalność, dla jednych była to ilość pomalowanych pociągów, dla innych jakość powstałych obrazów. Uliczni artyści i ci posługujący się szablonem chcieli raczej komunikować się z przechodniem lub nadawać kształt jego środowisku bez szczególnej presji. Jako że nowojorscy writerzy dużo podróżowali, fenomen graffiti rozprzestrzenił się po całych Stanach Zjednoczonych. Wkrótce również i europejskie pociągi trafiły na celownik. W tym samym czasie miały już miejsce pierwsze wystawy w Amsterdamie i w Antwerpii. Już od wczesnych lat 80. XX wieku produkcje zaczęły się pojawiać w większości europejskich miast, chociaż to Amsterdam i Madryt ze swymi korzeniami w punku, były pierwszymi ośrodkami, w których zaszczepiła się nowa myśl. Niemniej jednak trzeba przyznać, że graffiti przyjęło się na naszym gruncie głównie za sprawą hip-hopu. Większość graffiti w Europie bazowało na amerykańskim modelu, wciąż najbardziej popularnym25. Wraz z hip-hopem graffiti zaczęło pojawiać się w prawie wszystkich krajach zachodnich oraz tych będących pod wpływem Zachodu, a następnie wykroczyło również daleko poza jego granice. Azja i Ameryka Południowa podążyły za tym trendem trochę później, lecz ich rozwój był dynamiczny i aktualnie osiągnęły naprawdę fenomenalny standard. Nowojorski model graffiti skupił się na zniekształcaniu liter, lecz to nie koniec, ciągłe poszukiwania generują nacisk na granice tej kultury. Oryginalny styl liternictwa rozwijał się, by ostatecznie ogarnąć całą paletę typograficznych form: czytelnych liter blokowych (blockletter), zdeformowanych i splątanych dzikich styli (wildstyle) czy też dobrze znanych chmurek (bubble style) i trójwymiarów (3D). Postacie/typy (characters), które na starcie stanowiły jedynie dodatek do liter, formują aktualnie własną niezależną frakcję, obejmując zasięgiem zarówno komiczne figury, jak i te perfekcyjne fotoreale. Z jednej strony, logotypy, a z drugiej strony, obfite w rozmaite symbole graffiti, dwie różne grupy, lecz obie specjalizują się w przemyślanych, uderzających emblematach i odpowiednio dobranych formach. Puszka z aerozolem jako tradycyjne narzędzie sztuki ulicy, nadal pozostaje kluczem do świata writerów, choć wybór dostępnych dziś materiałów, jak farba olejna, akrylowa, airbrush, kreda na bazie oleju, plakat oraz naklejki (wlepki), wymieniając zaledwie kilka z nich, jest szeroki i poszerzył znacznie zakres możliwości artystycznych. Szablon (prosta technika umożliwiająca powielanie słów/obrazów opartych na wcześniej opracowanym wzorze za pomocą pędzla lub farby w spreju) zdołał ostatnio wynieść na pierwszy plan jednego z bardziej rozpoznawalnych artystów angielskiej sceny graffiti Banksy’ego, z jego miksem ironicznych i czerpiących z polityki motywów, czy też niemieckiego artystę Thomasa Baumgärtela, pseudonim Bananensprayer, który namalował nieskończoną ilość szablonów bananów w galeriach i muzeach26. 25 N. Ganz, Graffiti world…, op. cit., s. 9. 26 Ibidem, s. 10.

02 miejskie wojny kor.indd 7127

2011-01-27 22:49:25


128

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

Pojawienie się internetu odegrało także interesującą rolę w ewolucji graffiti. Mimo że wielu artystów unika tego nowego medium, argumentując, iż bezpośrednie doświadczenie tworzenia sztuki jest decydujące, to jednak wielu artystów oraz podążających ich śladami przywitało to dodatkowe pole akcji z otwartymi ramionami. Masywne archiwa zostały powołane do życia przez artystów oraz przez entuzjastów sztuki. Jednym z przykładów jest serwis Art crimes27, który definitywnie stał się ogólnoświatową stroną prezentującą talenty artystów szerszej publice. W wielu krajach te bazy zdjęć oraz danych stanowią istotne źródło wpływów z innych części świata. Jeszcze przed rewolucją internetową poszczególne kontynenty, miasta, a nawet regiony miały swoje odrębne style. Dziś te lokalne różnice nadal w pewnym stopniu istnieją, lecz są już inspirowane stylami z całego świata. Dla krajów takich jak Południowa Afryka i Rosja, w których artyści musieli zaniechać podróży i gdzie dostanie magazynów, książek czy dobrej jakości spreju, czy końcówek jest często niemożliwe, internet może zaoferować nieocenione możliwości. Różnorodność historycznych aspektów oraz form i stosowanych technik zmusza w pewnym stopniu do zgrupowania wszystkich tych gałęzi pod nazwą graffiti. Wielu artystów przejawia tendencję do dystansowania się od tego słowa, uważając je już za mało akuratne. W rezultacie wielu artystów zaczęło już metkować swe dzieła jako „sztukę aerozolu” (aerosol art), post graffiti, neo graffiti czy też wyżej wymieniona sztuka ulicy (street art) – wszystko po to, by wyróżnić swą pracę”28. Niezależnie od panującego chaosu w nazewnictwie nie powinno się upraszczać postrzegania tego zjawiska jako jednorodnego ruchu i na przykład, co ma częstokroć miejsce, wiązać graffiti z wandalizmem.

Semiotyka miasta Przestrzeń jest tekstem (czyli przestrzeń jako taką można pojmować jako komunikat)29. W. Toporow

Analiza przestrzeni miejskiej pod kątem szaty informacyjnej została zaproponowana przez Aleksandra Wallisa30, badania bazujące na tej płodnej koncepcji są kontynuowane, na gruncie polskim pojawiają się wciąż nowe opracowania31. Niewątpliwie i niniejszy artykuł korzysta z tego dziedzictwa. Ponadto należy pamiętać, że jedną z najbardziej wpływowych współcześnie orientacji metodologicznych w badaniu miasta stała się semiologia (lub semiotyka). Podejście semiotyczne koncentruje się na badaniu tego, w jaki sposób język produkuje znaczenie – rozważa poetykę przestrzeni jako systemu znaków. Traktowanie miasta jako tekstu jest jednym z podstawowych założeń epistemologicznych całego tomu. Street art jest prawdopodobnie jednym z najgłośniej przemawiających uczestników dyskursu miejskiego. Jak podkreślają jego teoretycy, jedną z podstawowych cech odróżnia27 28 29 30 31

www.artcrimes.net, [dostęp: 10 maja 2010]; www.graffiti.org, [dostęp: 10 maja 2010]. N. Ganz, Graffiti world…, op. cit., s. 10. W. Toporow, Przestrzeń i rzecz, Kraków 2003, s. 15. Por. A. Wallis, Socjologia wielkiego miasta, Warszawa 1967. Np. B. Jałowiecki, W. Łukowski (red.), Szata informacyjna miasta, Warszawa 2008.

02 miejskie wojny kor.indd 7128

2011-01-27 22:49:25


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

129

jących sztukę ulicy od graffiti jest właśnie ambicja egalitarności jej odbioru, jasności przekazu, „podczas gdy graffiti to wizualno-typograficzna komunikacja pomiędzy wtajemniczoną grupą graffiti writers, street art odwołuje się do jak najszerszego pola potencjalnych widzów”32. Szczegółowe omówienie koncepcji semiotycznych w interpretacji przestrzeni miejskiej nie jest możliwe ani niezbędne dla dalszych rozważań33, definicji wymaga zasadniczo jedynie jej kluczowy termin, czyli znak, który „w przestrzeni miejskiej jest pewnym bodźcem uruchamiającym w umyśle mieszkańca obraz innego bodźca, jest zatem generatorem znaczenia”34. Miasta na całym świecie pokryte są siecią znaków, począwszy od szyldów sklepowych i ich tablic reklamowych po sygnały świetlne i znaki drogowe. Większość miast posiada teraz zarówno informacyjne, jak i komercyjne znaki oraz alternatywne znaki życia: graffiti. Graffiti często zapożycza z estetyki znaków oraz żargonu kampanii reklamowych. Wiele znaków miejskich wpłynęło na liternictwo, kompozycję i metodę graffiti. Na pewnym podstawowym poziomie znaki po prostu są innym sposobem pozostawiania śladów, czego przykładem jest obecna fala wlepek na znakach drogowych. Dzisiejsi artyści zdają się zauroczeni medium, jakim jest znak. Fascynująca jest dla nich symbolika znaków (tych dosłownych, materialnie organizujących życie w mieście): reprezentują one porządek, władzę, konsumpcję, kulturę i sposób, w jaki nasze życie jest regulowane. Stanowi to potencjał do wprawiania w zakłopotanie, zadziwienie, komentowania, obalając istniejące znaki lub zuchwale tworząc swoje własne. Signs of life to projekt amerykańskiego artysty, Sonika. Zauważył on, że większość znaków ulicznych w Bostonie ma dodatkowe otwory. Zdał sobie sprawę, że przy użyciu kawałka płyty, farby akrylowej, śruby może dodać znaczenie, montując swoje własne znaki. Od roku 1996, zainstalował ich już ponad 500. Nigdy nie usuwał znaków już istniejących, pomimo to jego były często usuwane. W Paryżu Francisco Morel zmienił znaki metra w celu pisania protestów. W Sztokholmie odbyła się szeroko zakrojona kampania miejska dająca zabawnego szturchańca seksizmowi występującemu w znakach. Brytyjski interwencjonista Heath Bunting stworzył znaki z proroczym przekazem „Ewolucja człowieka prowadzona przez Strach”. Te wszystkie prace poprzez kamuflaż zawierają element niespodzianki. Przemawiają z taką samą siłą, jak znaki uliczne, alarmując nas o zagrożeniach wynikających z wszechobecnej kontroli społecznej, którą uważamy za oczywistą, codzienną i bezdyskusyjną35. 32 K. Majewska, Kreatywność destrukcji, street art w Tate Modern, „Arteon” 2008, nr 7, s. 10. 33 Bardzo przystępne jest opracowanie Z. Rykiela, Szata dezinformacyjna miasta, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Warszawa 2008. Zastrzeżenia budzą jedynie podane przykłady przy omawianiu poszczególnych semiotycznych metafor miasta, z których bodaj najbardziej karkołomny jest Pałac Kultury i Nauki jako nonsens semiotyczny, czyli „komunikat nic nieznaczący, mimo intencji nadawcy, ze względu na zawarte w nim błędy”. Ibidem, s. 143. Wydaje się, że braku znaczenia temu czołowemu dziełu socrealizmu (czy też wręcz totalitaryzmu) w Polsce akurat odmówić nie można, zaś toczące się wokół niego wciąż żywiołowe dyskusje świadczą o czymś przeciwnym. 34 B. Jałowiecki, M. Szczepański, Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, Warszawa 2006, s. 35. 35 Oczywiste skojarzenia z panoptikum Benthama, analizowanym przez Foucaulta. Por. M. Foucault, Nadzorować i karać, Warszawa 1998, s. 191–220. Temat ten często podejmowany jest w street arcie jako wyraz sprzeciwu wobec władzy wszechobecnej, widzialnej i nieweryfikowalnej. Por. np. realizacje polskiej grupy Twożywo, http://www.twozywo.art.pl/, [dostęp: 10 maja 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 7129

2011-01-27 22:49:26


130

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

Innym rodzajem znakowego sabotażu jest obalanie komunikatów zmieniających się tablic reklamowych, zazwyczaj poprzez malowanie na nich przekazów politycznych sprejem. Tej samej techniki używają artyści uliczni, malując obrazy interwencyjne na tablicach reklamowych. Artysta pochodzący z Bristolu, Mudwig, pokrywa tablice reklamowe spontanicznie malowanymi ozdobami. Jego rysunki w stylu Dr. Seussa dodają elementy surrealizmu do mdłych kampanii reklamowych. Une Nuit, grupa pochodząca z Paryża, poszła jeszcze dalej, zastępując obrazy na billboardach, plakatami robionymi przez różnych artystów. Projekt „Eskplozja” zapoczątkowało w opuszczonym budynku pod nazwą trzech artystów malujących prace tego samego formatu co panele reklamowe i wystawiających je w jednym miejscu na ulicy Oberkampf. W maju 2002 roku zrodził się plan na znacznie większą skalę. Sześćdziesiąt trzy oryginalne panele namalowane przez sześćdziesięciu trzech różnych artystów zostały przygotowane na squacie w okresie około trzech miesięcy, aby je następnie wyeksponować jednej nocy. Następnego roku ponad sto paneli pojawiło się we Francji. Wśród artystów biorących udział w projekcie znaleźli się El Tono i Nuria, Olivier Stak, HNT, Jace, OPT, TomTom i L’Atlas. Poprzez procesy twórcze w przestrzeni publicznej artyści przyciągają uwagę do terenów miejskich, które wydawałoby się nie mają żadnego znaczenia artystycznego. Podważają fakt, że przestrzenie te są własnością gmin i korporacji. Walczą z potężnymi podświetlanymi billboardami. Jest bardzo trudno wyobrazić sobie nieobecność reklamy w naszym konsumenckim społeczeństwie, a kiedy mur berliński runął, billboardy były pierwszym znakiem rozprzestrzeniania się konsumpcjonizmu w kierunku wschodnim. Artyści graffiti patrzą na miasta w nowy sposób, testują jego system znakowań, przemalowując nawet znaki drogowe. Poprzez nadawanie charakteru, przysposabianie, obalanie artyści kreują swój własny język znaków. Bohaterowie, czarne charaktery, potwory, portrety zamieszkują rogi naszych ulic. Żyją z nami na naszych ścianach. Jak przechodzący obok, są częścią naszych codziennych doświadczeń. Dzielimy z nimi alternatywny wszechświat wymyślony przez ich twórców. Tak zwane charaktery zawsze odgrywały ważną rolę w produkcji tradycyjnego graffiti. Początkowo były zapożyczane z komiksów. Do najbardziej naśladowanych należały prace amerykańskiego rysownika Vaughn Bode, którego sztuka stała się popularna dzięki writerom, takim jak Dondi i Seen. Jego niefrasobliwe charaktery i fantazyjny świat stanowią klasyczną ikonografię graffiti, która niemalże definiuje gatunek. Płynny styl jego głównych prac wpłynął także na rozwój liternictwa graffiti. Obecnie artyści nie czują się już ograniczeni przez styl inspirowany twórczością Bodego, podejmują indywidualne poszukiwania w obrębie figuratywnej sztuki graffiti. Na przykład tacy artyści, jak pochodzący z San Francisco Barry McGee, zainspirowali się postaciami z codziennego życia ulicy. W połowie lat 80. XX wieku Twist rozpoczął malowanie wielkoskalowych obrazów, ambiwalentnie wyglądających charakterów obserwowanych w zapomnianych i ponurych częściach miasta. Jego charaktery nie tylko ozdabiały ścianę, ale także opowiadały swoją własną historię. To wpłynęło na wizerunki postaci, rozprzestrzeniające się obecnie na ścianach miast w wielu miejscach globu. Czy pod wpływem Twista, czy też nie, postacie malowane są bez tekstów i tła, po prostu żyjąc na istniejącej teksturze ścian36. Techniki i style różnicują się począwszy od prostych 36 T. Manco, Street…, op. cit., s. 68.

02 miejskie wojny kor.indd 7130

2011-01-27 22:49:26


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

131

bazgrołów po dopracowane dzieła, wolno malowane, lub plakaty, szablony lub wlepki. Powstające obrazy mogą być jedyne w swoim rodzaju. Inne są częścią serii lub świata kreskówek, a niektórzy artyści koncentrują się na powtarzaniu obrazu jak logo. Charaktery jako logo idą za trendem logo w sztuce ulicznej, są używane w sztuce, projektowaniu, włączając komiks, skateboard art, koszulki, gry komputerowe. Charaktery stały się globalną ikoną. Uroczy obrazek kota, takiego jak japoński Hello Kitty może z powodzeniem sprzedać wszystko. Miejskie charaktery, w przeciwieństwie do ich dobrze mających się ślicznie zapakowanych, komercyjnych kuzynów, są kloszardami włóczącymi się po ulicach, a nie tymi, co zdobią dziecięce zeszyty37. Postacie lub charaktery są napędzającymi się pojazdami pomysłów, z nieskończonymi możliwościami w zależności od intencji artysty. Mogą zaangażować na różnych poziomach: emocjonalnym, komicznym, politycznym. Ich wykorzystanie w procesach edukacyjnych jest w zasadzie nieograniczone. Nie zważając na terminologię, środowisko miejskie przyciąga artystów wszelkich przekonań, tych malujących pociągi, poetyckich gryzmołów, tworzących makiety, muralistów, artystów przedstawień ulicznych, których wspólna praca wzbogaca wielką miejską tablicę informacyjną (czy też szatę informacyjną). Dziś graffiti jest bardziej widoczne, mniej ponure i przemawia do szerszej publiczności. W miastach krztuszących się od reklam stanowi znaczące forum do komentarzy społecznych oraz wolnej ekspresji. Jego innowatorzy, ożywiając miejski krajobraz bogatą grafiką i niezwykłymi obrazami, tworzą nowe wizualne słownictwo, natchnione współczesną grafiką i ilustracją, ale wolne od ograniczeń. Biegli w markach i graficznej ikonografii artyści graffiti zamieniają tagi na bardziej osobiste znaki. Poprzez takich artystów jak barcelończyk La Mano, pomysł tagowania rozwinął się – mroczna typografia liter została zastąpiona przez stylizowany piktogram lub logo. Na całym świecie te proste logo-tagi i znaki rozprzestrzeniają się, a każde miasto ma swoich własnych przedstawicieli. W Nowym Jorku możesz znaleźć tagi alina, pilotującego UFO, w Pizie koperty, w Barcelonie czarną owcę, wieszaki do płaszczy i inne. Niektóre ze znaków mają oczywiste znaczenie, a inne bardziej zakodowane intencje. Te znaki dołączają do już wszechobecnych emblematów, takich jak CDN czy symbol miłosnego serduszka. Te logotypy lub uliczne logo przemawiają do nas bez słów, jak hieroglify wyryte w krajobrazie Peru lub ikony w telefonach komórkowych. Symbole piktograficzne były od zawsze sercem komunikacji wizualnej i w dzisiejszej kulturze korporacyjnej występują w postaci logotypów. Logo mogą być potężnym emblematem reprezentującym wiele idei i emocji. We współczesnym klimacie antyglobalizacji logo korporacyjnych gigantów niosą ze sobą zarówno negatywne, jak i pozytywne konotacje. Mamy z nimi relację nienawiści – miłości, niektóre uwielbiamy, a niektóre szkalujemy. Słowo „logo” może być zszargane, ale logo i symbole na ulicach są bardzo żywe. Graffiti jest dalekie od rutyny, oferuje zawsze coś nieoczekiwanego. Zmysł odkrywania i nieustająca metamorfoza przestrzeni miejskiej utrzymują widza w gotowości, otwartego na nowe doświadczenia. Oglądając ściany miejskie, niektóre popularne ślady dzisiejszej sztuki ulicy i graffiti mogą być trudne do rozszyfrowania, ale tym, co jednoczy całą scenę, jest przywracanie przestrzeni publicznej na rzecz sztuki publicznej. 37 Ibidem, s. 69.

02 miejskie wojny kor.indd 7131

2011-01-27 22:49:26


132

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

Sztuka graffiti jest darmowa, stworzona przez ludzi, ponieważ tego chcieli, a nie dlatego, że coś musieli. Komercyjne wartości i gusta nie kontrolują produkcji graffiti, dlatego też bez tych presji jest ono obecnie jedną z najbardziej płodnych form sztuki.

Przykłady „dobrych praktyk” – działalność grupy Kolektyf we Wrocławiu38 Miasto jest twoim placem zabaw. Czy naprawdę musisz pytać o pozwolenie?39 Kidpele

Poprzez wspieranie kultury ulicznej stolica Dolnego Śląska ma szansę dołączyć do listy nowoczesnych miast, które zamiast walczyć z graffiti, wspierają je. Na podstawie kilku zrealizowanych projektów grupy Kolektyf oraz Stowarzyszenia „Przestrzeń” chcielibyśmy wykazać, że graffiti to nie tylko dewastacja przestrzeni, jak się stereotypowo sądzi, ale może być też rewitalizacją i propagowaniem pozytywnych zachowań wśród młodzieży.

Podwórko przy ul. Ledóchowskiego Rewitalizacja podwórka przy ul. Prusa/Ledóchowskiego poprzez graffiti to spontaniczna akcja z inicjatywy jednego z mieszkańców, zajmującego się zielenią kwartału, i grupy Kolektyf. Zrealizowany kilka lat wcześniej projekt odnowy podwórka nie rozwiązał problemu brudnych ścian na wysokości parteru i na klatkach schodowych. Strach budziły także pozostawione na środku placu komórki i śmietniki. Sytuacja taka nie zachęcała do spędzania czasu na podwórku, ani do kreacji, zabawy, chyba że mamy na myśli grzebanie w śmieciach. Działania Kolektyfu na podwórku mają swój początek w palącej potrzebie znalezienia miejsca do ćwiczenia malowania graffiti przez jednego z członków grupy, mieszkającego przy ulicy Ledóchowskiego. Najpierw sam, potem z kilkoma zapalonymi kolegami, zaczął malować jeden z garaży, który został wytypowany przez emerytowanego mieszkańca opiekującego się zielenią. Młodzi adepci dostali na zachętę kilka wiader przeterminowanej farby, którą wykorzystali jako podkład/tło dla swoich graffiti. Ważnym wydarzeniem był fakt, że w całym procesie uczestniczyły romskie dzieci, które pomagały w kładzeniu podkładu, wiernie kibicując przez cały czas. Pierwsze malowidło, na najmniej spornym obiekcie, zostało pozytywnie przyjęte przez miejscowych, w szczególności wspomnianą młodzież, ale także przesiadujących na ławkach emerytów. Stopniowo, jeden po drugim „padały łupem” artystów kolejne budynki. W kilku etapach 38 Konrad Iwanowski jest jednym z założycieli grupy Kolektyf, opisywane projekty są w większości jego autorstwa, szerzej www.kolektyf.com, [dostęp: 28 lutego 2010].

39 Kidpele, [wiersz]…, op. cit., s. 70. Obok tego wiersza inspiracją do podejmowanych działań, jak i dalszych rozważań stały się niezwykle poruszające zdjęcia nowojorskich dzieci bawiących się na ulicach. Patrz: M. Cooper, Street play, New York 2006, oraz osobiste doświadczenia w pracy z dziećmi na polskich podwórkach.

02 miejskie wojny kor.indd 7132

2011-01-27 22:49:26


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

133

przemalowano ściany komórek i zaułków, często nawet bez uzyskania pierwotnej zgody ich właścicieli. Stworzona została atmosfera społecznego przyzwolenia na tego typu działania i nikogo już nie dziwił fakt, że ten czy ów przychodzi z reklamówką pełną farb, żeby potrenować „na legalu”. Przez to podwórko przewinęło się naprawdę wielu artystów. Nadal jest to magnes przyciągający malarzy nawet z drugiego końca miasta – popyt na legalne ściany jest wielki! Istotnymi etapami w historii podwórka było wspólne malowanie w 2005 roku dużej ściany przez malarzy z Węgier, Białorusi i Polski, a potem, w marcu 2008 roku, kiedy to ponad trzydzieści osób zebrało się, aby wspólnie świętować rozpoczęcie letniego sezonu graffiti w Śródmieściu. W późniejszym etapie dzieci zamieszkujące kwartał doczekały się swojego fajnego kąta w postaci graffiti parku. Chociaż wciąż w ich sposobach spędzania wolnego czasu dominują negatywne, destrukcyjne wzorce, to jednak kolorowe ściany wytrzymują próbę czasu, zachęcając do dalszych działań i odwiedzin. Ta ostatnia kwestia jest bardzo ważna. Graffiti nie może stać się sposobem odnowienia nieremontowanych od ponad siedemdziesięciu lat budynków. Pozwala jednak na twórczy dialog z tymi fragmentami przestrzeni miejskiej, które dzięki niemu ulegają redefinicji. Budynek przestaje być przysłowiową szarą ruderą, staje się barwnym fragmentem krajobrazu miasta, miejsce przestaje być źródłem wstydu dla jego mieszkańca, stając się „atrakcją”, pozwala na budowanie pozytywnych odniesień. Pozytywne społecznie implikacje street artu w okolicach Ledóchowskiego są widoczne zatem w co najmniej trzech wymiarach. Z jednej strony młodzież, a także dzieci romskie zyskują twórcze możliwości wykorzystania czasu wolnego, pozytywnego wyrażenia swojej energii, nuda ustępuje, a jej miejsce zajmuje kreacja. Z drugiej strony miejsce to zyskuje zupełnie nową definicję, poprzez międzynarodowy zasięg realizowanych w nim projektów staje się atrakcją, przyciąga twórców i turystów. Ten aspekt z kolei wpływa na pozytywną identyfikację mieszkańców, co pozwala na zmianę w budowaniu tożsamości miejsca i jego użytkowników. Zmianę niewątpliwie na lepsze. Uczestnicy dyskursu miejskiego, o których pisał choćby Manuel Castells, zyskują nową tożsamość społeczną, zmienia się ich rola w procesach konstytuujących ruchy miejskie i ich znaczenia40. W ten sposób street art staje się narzędziem pedagogiki emancypacyjnej41.

Graffiti Non Stop W latach 2005–2008 w ramach maratonu kulturalnego „Wrocław Non Stop” odbywał się festiwal „Graffiti Non Stop”. Jednym z jego celów było wykorzystanie sztuki ulicy do kreatywnych działań w przestrzeni miejskiej. Co roku zapraszano kilkudziesięciu artystów z kraju i z zagranicy, którzy wspólnymi siłami nadawali ścianom Wrocławia nowe oblicze. Folder reklamujący całą imprezę informuje: „Zależy nam na tym, żeby podczas akcji wytworzyć atmosferę dialogu mię40 Por. M. Castells, Kwestia miejska, Warszawa 1982. 41 W duchu ideałów Paola Freire’a (por. P. Freire, Pedagogy of the oppressed, New York 2006), w świetle których obecność tych, którzy doświadczają wykluczenia i dyskryminacji w procesie pedagogicznym mającym na celu ich wyzwolenie, rozumiana jest jako warunek bezwzględny tegoż procesu, „nie jako pseudopartycypacja, lecz jako pełne oddania zaangażowanie”. Ibidem, s. 69.

02 miejskie wojny kor.indd 7133

2011-01-27 22:49:26


134

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

dzykulturowego, animacji przestrzeni publicznej, gdzie poprzez możliwość interakcji artystów i odwiedzających gości, budujemy pozytywny wizerunek graffiti”42. Lokalizacje wszystkich „Graffiti Non Stop” (2005, 2006, 2007, 2008 i 2009 roku) miały miejsce w centrum Wrocławia. Plac Społeczny (lata 2005–2006) jest dużym skrzyżowaniem, będącym symbolem komunistycznego upodobania do betonu i odczłowieczonych założeń urbanistycznych, skalą niedopasowania do ludzkich potrzeb. Potężne betonowe konstrukcje mostów (estakad) i podtrzymujących ich filarów oraz przejścia podziemne spinają trzy odrębne części placu. Przed pierwszą edycją festiwalu miejsce to było kulturalnie martwe, tym samym bezbronnie wystawione na swawole wandali. Ciemne i niebezpieczne, będąc ulubioną i być może największą kloaką w centrum Wrocławia. Mało atrakcyjne, lecz ze względu na specyficzny charakter stanowiło wyzwanie, które podjęli młodzi artyści ulicy, którzy z wielkim zapałem podczas trzech dni i dwóch nocy trwania projektu przemalowali ściany w trzech przejściach podziemnych oraz siedemnastu fi larów dźwigających obie estakady. Sześćdziesiąt godzin non stop graffiti (filary były malowane również w nocy), otwartych warsztatów ruchowych i muzycznych oraz pokazów multimedialnych wprowadziły w to miejsce mnóstwo życia i zmieniły jego ciężką energię raz na zawsze. Kompletna praca to w efekcie próba rewitalizacji całego placu poprzez dziką i niezależną stylistykę graffiti. Zamysłem było stworzenie spójnej wizji ścian filarów jako całości, a nie wycinka wyrwanej z kontekstu przestrzeni „gdzieś tam”, lecz integralnej części placu, a w konsekwencji centrum miasta. Jednym z efektów tych działań było zafundowanie odbiorcy, czyli przechodniom, kierowcom narastania wrażeń, pewnej manipulacji przestrzenią miejską, gdzie graffiti przenika się z architekturą, krajobrazem miasta, tworząc całość. W celu uniknięcia zbytniego przemieszania kolorów na małej powierzchni zaproponowano podzielenie placu niczym koła barw na cztery strefy koloru. Ich następowanie po sobie wyznaczały filary, tworząc rytm. A więc: ustalone kolory, różne style i techniki malowania, lecz jedna spójna koncepcja. Pomimo spontanicznego charakteru całej akcji oraz faktu, że założenia organizatorów były poniekąd karkołomne (trzeba pamiętać, że naraz pracowało ponad siedemdziesiąt osób przy średniej wieku od 18 do 22 lat, a większość z nich nie miała dyplomów akademii sztuk pięknych), w efekcie stworzono bardzo oryginalną galerię sztuki ulicy na wolnym powietrzu, dostępną dwadzieścia cztery godziny na dobę. Bezpłatnie. Celem „Graffiti Non Stop” w 2006 roku, podobnie jak jego wcześniejszej edycji, było pomalowanie zniszczonych i nieatrakcyjnych obiektów miejskich oraz animacja tych miejsc poprzez różnorodne działania kulturalno-sportowe. Niestety festiwal napotkał nieoczekiwane problemy z biurokracją. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem akcji, pomimo kompletu pozwoleń oraz dokumentacji zawierających profesjonalne wizualizacje, opis projektu oraz szczegółowy plan działań, ówczesny dyrektor ZOO odmówił pozwolenia na jakiekolwiek działania na murach ogrodu lub w jego pobliżu. Zmusiło to organizatorów do przeniesienia działań do znanej już przestrzeni placu Społecznego. Tym razem skupiono się na kompletnym przemalowaniu przejść podziemnych i osiągnięciu maksymalnej jakości prac z wykorzystaniem dostępnych tam 42 Por. www.wroclawnonstop.pl, [dostęp: 28 lutego 2010]; www.graffitinonstop.pl, [dostęp: 28 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 7134

2011-01-27 22:49:26


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

135

powierzchni oraz spięciu koncepcji artystycznej, „roślin i zwierząt przenikających się wzajemnie z napisami graffiti”. Festiwal w 2007 roku postawił sobie za cel stworzenie zupełnie nowej jakości. Za miejsce imprezy obrano, sąsiadujące z wrocławskim ZOO, wały przeciwpowodziowe. Powierzchnią działań był długo pożądany mur okalający Miejski Ogród Zoologiczny. Przeważały roślinne motywy oraz wizerunki zwierząt, przeplecione z napisami graffiti. Inspiracją trzeciej edycji „Graffiti Non Stop” było miejsce znajdujące się po drugiej stronie muru w ZOO. Tego tła użyto do rozwinięcia koncepcji ewolucji. Ponadsiedmiusetmetrowej długości ściana została pokryta malarstwem ściennym na temat rozwoju życia na ziemi oraz rozwoju samego graffiti. Treść oraz forma przyrastają na całym odcinku, dosłownie ewoluują. Jednym z ciekawych do rozwinięcia tematów były nadal istniejące, choć powstałe przed dwudziestu pięciu laty, malunki zwierząt na murze ZOO. Planem, który nie doczekał się realizacji, był zamysł, aby wraz z młodymi artystami z całej Europy Jerzy Wołoszynowicz odnowił ich część, poszukując dialogu starego z nowym. Propozycja nie została doceniona i w efekcie młode i kolorowe stoi w wyraźnym kontraście do stonowanych barw sylwetek leciwych już wizerunków zwierząt. Kolejne lata przynoszą coraz ciekawsze realizacje i rozwiązania wspierane przez władze miasta. W 2009 roku festiwal doczekał się wystawy poświęconej jego dokonaniom43.

Uliczne eksperymenty Kolejnym projektem wartym opisania wydają się Uliczne eksperymenty, nastawione na dialog warsztaty dla dzieci i młodzieży realizowane przez członków grupy Kolektyf. O swoim projekcie tak piszą: „Obecnie wiele osób chwyta za puszkę bezrefleksyjnie, nie wnikając w siebie i w ideę graffiti. Nic dziwnego, coraz więcej młodych, chcąc być cool i zaznaczyć swą obecność w nastawionym na rywalizację społeczeństwie, idzie z puszką, by pomazać na przykład nowo pomalowaną ścianę budynku czy zabytkowy kościół. Pragniemy, by te warsztaty pomogły przełamać ten stereotyp, uświadomiły młodzieży, że graffiti może w pozytywny sposób kreować nasze otoczenie. Dzięki niemu młodzież może się wyrażać, jednak ważna w tym jest odpowiedzialność za to, co powstaje i gdzie powstaje. Ważny jest szacunek dla wspólnej przestrzeni życiowej. Chcemy nauczyć młodzież reguł współpracy, umiejętności konstruktywnej krytyki, niezbędnej w dobie natłoku informacji płynących z mediów. Chcemy nauczyć, jak pracować używając aerozolu, jak od projektu przejść do realizacji. Chcemy podzielić się naszymi doświadczeniami. Sądzimy, że dzięki temu nie będą bezmyślnie ruszać z puszką czy markerem w miasto. Graffiti może nieść pozytywny ładunek energetyczny poprzez swą treść, kolor i formę, jeżeli przy tym jego twórca potrafi uszanować cudzą własność. Graffiti może być wykorzystywane jako platforma do integracji międzykulturowej, może stać się medium w wyrażaniu swoich emocji, swojego zdania na temat aktualnych problemów społecznych, może stać się sposobem na życie i zarabianie pieniędzy”44. Zarówno cele, jak i podjęte działania mają charakter pedagogiczny, graffiti staje się medium edukacyjnym używanym dla szeroko pojętego dobra dziecka. 43 Galeria Agora we Wrocławiu. 44 A. Świątanowska, www.kolektyf.com, [dostęp: 28 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 7135

2011-01-27 22:49:26


136

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

Podsumowanie Sztuka ulicy to dzikie piękno, które jest niewyczerpanym źródłem pomysłów. Jej oryginalność i atrakcyjność bierze się ze śmiałej ingerencji w przestrzeń publiczną. Ogólnodostępna reakcja na monopol informacyjny oraz upośledzenie komunikacji wizualnej generuje rozmaite, pozytywne lub negatywne, reakcje. Niezależnie od tego wywiera bezpośredni wpływ na odbiorcę, zmieniając jego percepcję oraz sposób myślenia. Niniejszy artykuł stanowi próbę podjęcia rzetelnego dyskursu na temat street artu i jego roli w dyskursie miejskim. Zarówno charakterystyka tego rodzaju sztuki, jak i przedstawiona historia wskazują na jej ideały, z których bodaj najważniejsze jest zaangażowanie społeczne. Niezależnie od tego, co dzieli artystów, wspólny mianownik, jakim jest pasja i bezinteresowne oddanie twórczemu przetwarzaniu przestrzeni, stanowią wartość z punktu widzenia zarówno mieszkańca, jak i turysty. Opisane projekty zrealizowane we Wrocławiu stanowią przykłady „dobrych praktyk”, mogą stać się inspiracją do podejmowania kolejnych, równie pozytywnych działań edukacyjnych. To jedna strona procesów komunikacyjnych – świadomy i zaangażowany nadawca. Druga strona to wybór medium, jakkolwiek właściwie nieograniczone w swej formie, aby pozytywnie oddziaływać na młode pokolenie mieszkańców miasta, powinno mieć pierwiastek artyzmu, jakkolwiek nieuchwytny dla definicji jest on w ponowoczesności; pastisz i ironia, posługiwanie się całym wachlarzem środków wizualnych… Wszystko jest dozwolone, miernikiem wartości jest to, jaka jest jego siła oddziaływania na odbiorcę, jakie wzbudza w nim emocje, czy pobudza do refleksji. Trzeci „element” procesu komunikacji – odbiorca, też jest niewątpliwie ważny. Zupełny brak edukacji w kierunku odczytywania symboliki zarówno przestrzeni miejskiej, jak i street artu wynika w dużej mierze z niskiego poziomu edukacji w zakresie kultury nowoczesnej w ogóle. Niemożliwe staje się rozumienie odwołań do innych dzieł sztuki filmowej czy literatury obecne w sztuce ulicy. Prawdopodobnie niezrozumiałość przekazu może mieć także źródło w braku rzetelnej wiedzy na temat dyskursów politycznych toczących się we współczesnym świecie. Brak informacji o ideach i działaniach ruchów alterglobalistycznych powoduje postrzeganie ich jako „grupy oszołomów” przez większość opinii społecznej w Polsce. Odzyskiwanie przestrzeni miejskiej jest często postrzegane przez artystów graffiti jako ich główna misja albo jako reakcja przeciw konsumenckim reklamom, także jako potrzeba zostawienia osobistego śladu w otaczającym środowisku. W czasach klasycznego graffiti artyści malowali pociągi i ściany, obecnie poszukiwanie nowych przestrzeni napędza ich w kierunku oznakowań. Jako dwoje autorów – artysta street artu i pedagog – żywimy nadzieję, że tekst ten sprowokuje dyskusję w środowisku i choćby częściowe przełamanie stereotypów. Naszą nadzieją jest jednak głównie to, że uda nam się zainspirować grupy artystów oraz młodzież do dalszych wspólnych, twórczych działań.

Bibliografia Balisz J., Vive le street art, „Arteon” 2008, nr 7. Barsy A., Barsy P., Urban recreation, Norhaven Book, Årsta 2006.

02 miejskie wojny kor.indd 7136

2011-01-27 22:49:26


Street art jako medium edukacyjne

••••••••••••••••••••••

137

Bergström B., Komunikacja wizualna, przeł. J. Tarnawska, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008. Castells M., Kwestia miejska, przeł. B. Jałowiecki, J. Piątkowski, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1982. Cooper M., Street play. From here to fame, New York 2006. Droit R.P., 101 zabaw filozoficznych. Doświadczanie codzienności, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2004. Foucault M., Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Fundacja Aletheia, Warszawa 1998. Freire P., Pedagogy of the oppressed, transl. by M.B. Ramos, 30th ed., Continuum, New York 2006. Ganz N., Graffiti world. Street art from five continents, H.N. Abrams, New York 2004. Ganz N., Graffiti woman. Graffiti and street art from five continents, Thames & Hudson, London 2006. Jałowiecki B., Szczepański M.S. (red.), Miasto i przestrzeń w perspektywie socjologicznej, wyd. 2 zm., Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2006. Jarodzki P., O ulicznej wojnie, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, BWA, Wrocław 2008. Kajdanek J., Witajcie w krainie, gdzie obcy ginie. Podbój i zawłaszczanie miasta przez subkultury młodzieżowe, [w:] Borowik I., Sztalta K. (red.), Współczesna socjologia miasta. Wielość oglądów i kierunków badawczych dyscypliny, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007. Majewska K., Kreatywność destrukcji, street art w Tate Modern, „Arteon” 2008, nr 7. Manco T., Street logos, Thames & Hudson, London 2004. Mituś A., Sikora P., Joannę Stembalską i Sławka zbk Czajkowskiego, kuratorów wystawy „Artyści zewnętrzni – out of sth”, przepytują Anna Mituś i Patrycja Sikora, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, BWA, Wrocław 2008. Morris D., Zwierzę zwane człowiekiem, przeł. Z. Uhrynowska-Hanasz, Prima, Warszawa 1997. Rykiel Z., Szata dezinformacyjna miasta, [w:] Jałowiecki B., Łukowski W. (red.), Szata informacyjna miasta, Wydawnictwo Academica, Warszawa 2008. Stembalska J., W rozmowie z deaesha, [w:] Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, BWA, Wrocław 2008. Stembalska J., Czajkowski S. ZBK (red.), Artyści zewnętrzni – out of sth, BWA, Wrocław 2008. Sujak B., Edukacja na rynku idei, [w:] Kwaśnica R. Semków J.(red.), Ku dialogowi w pedagogice. 6. Forum Pedagogów Wrocław, październik 1993, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1995. Toporow W., Przestrzeń i rzecz, przeł. B. Żyłko, Universitas, Kraków 2003. Wallis A., Socjologia wielkiego miasta, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1967.

Zasoby internetowe www.kolektyf.com, [dostęp: 28 lutego 2010]. www.wroclawnonstop.pl, [dostęp: 28 lutego 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 7137

2011-01-27 22:49:26


138

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Konrad Iwanowski, Kamila Kamińska

www.graffitinonstop.pl, [dostęp: 28 lutego 2010]. http://www.tate.org.uk/modern/exhibitions/streetart/artists.shtm, [dostęp: 28 lutego 2010]. www.artcrimes.net, [dostęp: 10 maja 2010]. www.graffiti.org, [dostęp: 10 maja 2010].

02 miejskie wojny kor.indd 7138

2011-01-27 22:49:26


Małgorzata Prokosz

Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście Marginalizacja jest definiowana jako społeczna pozycja takich grup, które zostały zdegradowane do peryferyjnego statusu w wyniku zdominowania przez grupy centralne, a przy tym niejednoznaczna staje się pozycja społeczna tych grup1. Zaliczyć do nich można te, które posiadają cechy definicyjnej marginalności jako takiej, czyli: > Dotyczy ich pozbawienie władzy i dostępu do podejmowania decyzji; > Posiadają mniej praw, a więcej obowiązków; > Mają mniej możliwości wyboru, a więcej ograniczeń; > Posiadają mniej możliwości ekonomicznych i niższą pozycję ekonomiczną; > Mniejsze możliwości edukacyjne, zawodowe, wypoczynku itp.; > W większym stopniu są narażane na skutki społecznych nacisków i kryzysów; > Dotyczy ich dyskryminacja prawna; > Są obiektami społecznego naznaczenia (napiętnowanie) i praktyk dyskryminacyjnych. Tym obiektywnym ocenom towarzyszą pewnego rodzaju wiedza, uczucia i oceny formułowane przez te podmioty, a zwłaszcza: odczucie deprywacji, poczucie zagrożenia, frustracja, alienacja, odczucie nieudanego życia i obwinianie się za to, niezdolność do kierowania własnym życiem, fatalizm oraz pesymizm i strach przed przyszłością. W cywilizowanych społeczeństwach duży nacisk kładzie się na likwidację marginalizacji, w ramach idei humanizmu i wspierania człowieka z założenia słabszego, by mógł uczestniczyć w korzystaniu z dóbr współczesnego świata. Jednocześnie obserwuje się jednak zjawisko rozwarstwienia, gdzie grupy do tej pory wspierane (chociażby dzieci, młodzież, chorzy) tracą oparcie systemowe. Zaradność lub bezradność podstawowych środowisk społecznych powoduje wywyższanie się jednych grup i marginalizowanie innych. W niniejszym opracowaniu rozważam, w których obszarach socjalizacyjnych (naturalnych, instytucjonalnych) marginalizacja dotyka najbardziej potrzebującą wsparcia grupę, czyli młodzież.

1

P. Szczepaniak, Znaki czasu – marginalizacja i wykluczenie społeczne, [w:] Prokosz M. (red.), Dewiacyjne aspekty współczesnego świata, Toruń 2004, s. 31–32.

02 miejskie wojny kor.indd 8-139

2011-01-27 22:49:26


140

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

Zmiany społeczne W Polsce od 1989 roku trwa nieprzerwanie zmiana społeczna, która – jeśli chodzi o tempo, głębokość i zakres – należy do największych, jakich kiedykolwiek doświadczyły państwa porównywalnej wielkości w czasach pokoju2. Przemiana ta w minionych latach miała różną dynamikę i obejmowała kolejno różne dziedziny życia, choć w żadnej z poszczególnych dziedzin – niezależnie od tego, kiedy się zaczęła – nie została jeszcze ukończona. Polska jest w nieustającej przebudowie. Po stosunkowo szybko dokonanej zmianie ustroju politycznego ewoluuje ciągle scena polityczna, społeczna i gospodarcza. Po wprowadzeniu ustawowej reformy ustroju gospodarczego trwa nadal proces przekształcania struktury własności, zasad gry rynkowej i polityki finansowej oraz fiskalnej państwa; rozpoczęte z dużym odroczeniem reformy społeczne i domykająca zmianę ustrojową reforma podziału administracyjnego dalekie są od zakończenia w sensie założonych efektów, kompletności i zgrania z innymi aspektami zmiany. Głównym celem transformacji stało się przejście od biernego społeczeństwa postkomunistycznego do społeczeństwa obywatelskiego. Ogromną rolę w tej kwestii odgrywał czynnik historyczny. Walka Polaków z komunizmem oraz dążenie do wprowadzenia demokracji przejawiały się w spontanicznym buncie, organizowaniu strajków i demonstracji. Zmiany wystąpiły także w strukturze zawodowej i warstwowej. Prywatyzacja przedsiębiorstw spowodowała spadek liczby osób czynnych zawodowo, gdyż duża część pracujących przeszła na wcześniejszą emeryturę. Transformacja przyniosła ze sobą zmiany w podziale społeczeństwa polskiego na klasę robotniczą i chłopską. Po 1989 roku wyróżniono trzy klasy: > klasa wyższa – obejmowała właścicieli i dyrektorów wielkich przedsiębiorstw, członków rządu, parlamentarzystów, artystów, doradców prawnych i finansowych oraz ekspertów różnych dziedzin, > klasa średnia – obejmowała średnich i drobnych przedsiębiorców, rzemieślników, kupców, wykwalifikowanych robotników oraz większość inteligencji z wyższym wykształceniem, > klasa niższa – obejmowała rolników indywidualnych, robotników niewykwalifikowanych oraz bezrobotnych. Wyróżniono także grupę underclass3 składającą się z ludności miejskiej niedostosowanej społecznie, czyli osób utrzymujących się z zasiłków i pomocy organizacji charytatywnych. Nowa rzeczywistość społeczna przyjęła niejednokrotnie postać traumy, przerażając nieprzygotowane społeczeństwo tempem, zakresem oraz agresywnością zachodzących zmian. Nowa rzeczywistość stała się czymś zupełnie innym, odmiennym i często niezrozumiałym w stosunku do jednolitej rzeczywistości z czasów PRL-u4. 2 P. Sztompka, Trauma wielkiej zmiany. Społeczne koszty transformacji, Warszawa 2000. 3 Por. Z. Bauman, Zbędni, niechciani, odtrąceni – o biednych w zamożnym świecie, „Kultura i Spo-

4

łeczeństwo” 1988, nr 2, s. 3–18; A. Karwacki, Antonowicz D., Underclass i kultura biedy w środowiskach popegeerowskich w kontekście sporów teoretycznych i interpretacyjnych, „Studia Socjologiczne” 2003, nr 3. P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2005, s. 256.

02 miejskie wojny kor.indd 8-140

2011-01-27 22:49:26


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

141

Zmiany społeczne dokonują się oczywiście także za sprawą przeobrażeń układów formalnych ludzi i pewnych instytucji, które wyznaczają wzajemne relacje, nowe reguły czy też obowiązujące procedury działania. Po kilkunastu latach, jakie minęły od zmiany systemu w kraju, większa część społeczeństwa polskiego w dalszym ciągu przejawia niepewność co do oceny własnego statusu, pozostając na rozdrożu. Podstawowe grupy społeczne napotykają wiele trudności w przystosowaniu się do nowego trybu i zasad ustrojowych. Pomimo spostrzeżeń, że okres przejściowy widziany jest tylko jako wymiar ekonomiczny, a głównym miernikiem ocen pozostaje ubożenie licznych grup społecznych, to w szerszym ujęciu szczególnie istotny staje się wymiar edukacyjno-kulturowy trwającego aż do chwili obecnej procesu zmiany społecznej. Zagadnieniem kluczowym dla pomyślnych przekształceń społecznych stanie się to, czy będziemy w stanie odbudować zerwane związki pomiędzy poziomem oczekiwań, aspiracji zawodowych, wykształcenia, pracy i zarobków za wykonaną pracę. Na początku trzeciego tysiąclecia zakładano, że Polska i inne społeczeństwa okresu transformacji będą trwale przejmować cechy Europy Zachodniej. Świadomość socjalistyczna spowodowała, że mamy do czynienia z degradacją ekonomiczną wielu grup społecznych. Utrwaliło się roszczeniowe przekonanie, że przywileje w różnych postaciach, na które wszyscy zasługują, stały się aksjologicznym odpowiednikiem sukcesu rynkowego. Przed decydentami różnego szczebla stoi pytanie, na ile świat dzisiejszy jest w stanie ponosić koszty działalności opiekuńczej i socjalnej? Pytanie to jest zwłaszcza aktualne w państwach, w których społeczeństwo zatarło w pamięci zbiorowej wszelkie konsekwencje wynikające z nadmiernej funkcji opiekuńczej instytucji państwa. Taka reakcja społeczna jest wynikiem drastycznie ujawniających się nierówności, obniżania poziomu życia, a jednocześnie nieprzyjętej jeszcze świadomości i odpowiedzialności za swój byt.

Młodzież Mówiąc o młodzieży, można założyć różne kryteria porządkujące – na użytek niniejszego artykułu przyjęłam, że ta grupa społeczna jest umiejscowiona wiekowo w czasie od podjęcia nauki w gimnazjum do ukończenia szkoły średniej. Takie określenie wskazuje na czas dorastania, w którym zaczynają zmieniać się ich relacje z otaczającym światem. Polega on na rozwoju świadomości społecznej (kształtowaniu się ocen, przekonań moralnych, religijnych, stosunku do innych ludzi) oraz przygotowaniu się do pełnienia określonej roli społecznej i podejmowaniu coraz odpowiedzialniejszych zadań. Mnogość nowych ról spadających na młodego człowieka w tym okresie prowadzi niejednokrotnie do powstawania kryzysów związanych z niemożnością odnalezienia się w nowej, odmiennej dla młodzieży rzeczywistości. W literaturze przedmiotu określenie „kryzys”5 pojawia się jako efekt zakłócenia równowagi pomiędzy oczekiwaniami i możliwościami młodego człowieka a zewnętrznymi wpływami społecznymi. Kryzys dorastania jako okres przejściowy w rozwoju społecznym jednostki wiąże się ze sprzecznościami i kon5 M. Prokosz, Aktywność społeczna młodzieży szkół średnich w środowisku wielkomiejskim, Wrocław 2000, s. 26–28.

02 miejskie wojny kor.indd 8-141

2011-01-27 22:49:26


142

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

fliktami, które mogą dotyczyć wielu relacji, np. pomiędzy schematami asymilacyjnymi a poznawaną rzeczywistością, pomiędzy pojawiającymi się zdolnościami i umiejętnościami jednostki a wymaganiami otoczenia czy też pomiędzy sferą motywacyjną i operacyjno-techniczną jednostki. Kryzys wiąże się ze zmianami jakościowymi, a konkretniej – ze zmianą samoświadomości, okres zmian jest zarówno czasem na samookreślenie się w relacji ze światem, jak i momentem dokonania próby integracji wiedzy na swój temat. Młodzież odkrywa nową tożsamość, autonomię i potrzeby, konkretyzując jednocześnie sens i kierunek dalszej drogi: ideowej, życiowej czy zawodowej. Dorastanie wiąże się także ze szczególnym kryzysem rozwoju, polegającym na zapotrzebowaniu na nowy typ identyfikacji i przynależności grupowych w stosunku do okresu dzieciństwa. Zakłada się, że wraz z końcem okresu adolescencyjnego młody człowiek powinien, dojrzały i przygotowany do pełnienia nowych ról, wejść w dorosłe społeczeństwo. Trudno jednak o integrację w zdezorganizowanym świecie, w którym wpływy socjalizacyjne stają się intensywniejsze, ale i coraz bardziej sprzeczne. Młodzież dorastająca w rozbieżności tego, co widzi, co słyszy i co myśli, uczy się hipokryzji i dorabiania zasad moralnych do aktualnej sytuacji oraz do tego, co pożądane przez konkretnego, zmiennego decydenta. Towarzyszy temu zwrot ku prywatności, celom osobistym, tendencja do powierzchowności życia duchowego, brak uznania dla kompetencji, odpowiedzialności i poszanowania pracy6. Tego rodzaju odniesienia charakteryzują także wchodzenie młodych ludzi w dorosłość, gdy okazuje się, że ich potencjał jest postrzegany w kontekście pochodzenia społecznego, że nie wszystkim oczekiwaniom społecznym są w stanie sprostać, że wreszcie nie mają możliwości finansowych do realizacji wymarzonych celów. Samo „bycie młodzieżą” staje się zatem istotną przesłanką marginalizacji.

Rodzina Pierwszym obszarem socjalizacyjnym, w którym zaczyna funkcjonować człowiek, jest rodzina. Tu także można dostrzec pierwsze znamiona marginalizacji. Przemiany rodzin polskich ostatniej dekady i zmiany sytuacji w społeczeństwie można zasadniczo zlokalizować w trzech segmentach tej dekady, z których każdy w specyficzny sposób określał egzystencję i funkcjonowanie rodzin. Okres pierwszy zaczyna się w drugiej połowie 1989 roku i kończy się w 1994 roku. „[…] Rodzina polska, która miała za sobą trudne lata osiemdziesiąte została rzucona w wir gwałtownych przemian społeczno-globalnych dokonujących się w trudnych warunkach wewnątrzkrajowych i zewnętrznych. Zmalało poczucie pewności jutra, wzrosły obawy dotyczące utraty pracy. Silnie zaznaczyły się wątpliwości zapewnienia dzieciom odpowiedniego startu życiowego. Wzrastała ilość rodzin wykazujących niskie dochody oraz ilość rodzin żyjących w ubóstwie. Zaznaczył się spadek liczby urodzeń, który utrzymuje się do chwili obecnej”7. Okres drugi zamykający się w latach 1995–1998 to „[…] faza adaptacyjna, w której rodziny zaczęły dostosowywać się do nowych reguł egzystencji, poszukując, i częściowo odnajdując sposoby życiowego funkcjonowania w zmodernizowanym społeczeństwie. Nowej postawie i wrastaniu 6 7

Z. Kwieciński, Konieczność – niepokój – nadzieja, Warszawa 1982, s. 259. Z. Tyszka, Współczesne rodziny polskie – ich stan i kierunek przemian, Poznań 2004, s. 19.

02 miejskie wojny kor.indd 8-142

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

143

w nowe społeczeństwo sprzyjały procesy ogólnokrajowe tamtych lat, takie jak ożywienie gospodarki, znaczny spadek bezrobocia, napływ kapitału zagranicznego stymulującego nowe inwestycje, postęp informatyki, telekomunikacji i telefonii komórkowej. Część rodzin podupadłych uprzednio ekonomicznie, podniosła swój standard materialny, czego przejawem było masowe kupno samochodów”8. Trzeci okres, będący w stadium kontynuacji, to lata 1999–2000. „Nasilił się stan rozbieżności pomiędzy oczekiwaniami większości Polaków dotyczącymi warunków życia ich rodzin a mało ich satysfakcjonującą kondycją rodzin. Obok pewnych sukcesów zaistniały zjawiska odczuwane przez rodziny jako zagrożenie ich bytu. Niedobór pieniędzy w budżecie państwowym, ich brak na realizację podstawowych celów społecznych, ponownie wzrastające bezrobocie, znaczenie trudności w realizacji reform krajowych mające swoje odzwierciedlenie w życiu rodzin, co w szczególności dotyczy reformy służby zdrowia, której wysoce niewydolne funkcjonowanie godzi w podstawowe dobra rodziny, czyli w zdrowie i życie jej członków”9. Przemiany okresu transformacji przyczyniły się do powstania sytuacji, w której społeczeństwo polskie nazywane było społeczeństwem ryzyka, co zasadniczo wpłynęło na zmianę w strukturze i funkcji rodziny. Rozwarstwienie ekonomiczne osiągnęło już taki stan, że budzi coraz większy sprzeciw ludności, szczególnie tej, która znalazła się na najniższych szczeblach materialnej egzystencji, nie dostrzegając zarazem możliwości awansu społecznego i ekonomicznego. Wzory wyniesione z minionej epoki generują postawy roszczeniowe. W wielu rodzinach wydatki na żywność stanowią znaczną, niekiedy przeważającą część budżetu rodzinnego. W okresie ostatniego dziesięciolecia opłaty mieszkaniowe wzrosły średnio kilkakrotnie, nastąpił znaczny wzrost cen energii. Przyrost dochodów przeciętnej rodziny nie nadążał za tymi podwyżkami. W tym okresie znacznie spadła liczba urodzeń, co należy uznać za efekt trudnych warunków życia większości rodzin. Nastąpił spadek zawieranych małżeństw w stosunku do zawartych, wrosła również liczba rodzin niepełnych. Można więc powiedzieć, że rodzina polska znalazła się pod wpływem gwałtownych mikroprocesów, ulegając znacznym zmianom. Do zjawisk destrukcyjnych dla rodziny, które utrwaliły się w procesie przemian, zaliczyć można: zubożenie rodziny, wzrost bezrobocia, osłabienie więzi rodzinnej, niemożność spełnienia funkcji rodzicielskich, co oddziałuje na rozwój i wychowanie dzieci, dezorganizację życia rodziny czy małą skuteczność prawa rodzinnego. W pracy H. Machela i K. Wszeborowskiego10 można odnaleźć diagnozę stanu obecnego polskich rodzin, które cechuje coraz częściej relatywizm moralny „między normą a patologią społeczną”, czyny karalne, agresja, uzależnienia, seks, samobójstwa, dewiacje (jako zjawisko będące wyrazem uprzedmiotawiającego stanu bytu społecznego). A. Karpiński, na bazie spostrzeganego kryzysu kultury wywołanego stanem bytu społecznego (bo on określa świadomość), systematyzuje dewiacje dotyczące rodziny: kryzys rodziny współczesnej, usuwanie ciąży, rodzina a przestępczość kobiet, agresja w rodzinie i poza nią, wartości materialne i społeczne w rodzinach dotkniętych problemem alkoholowym, autoocena cech indywidualnych młodzieży a transmisja kul8 Ibidem, s. 20–21. 9 Ibidem, s. 21. 10 H. Machel, K. Wszeborowski (red.), Psychospołeczne uwarunkowania zjawisk dewiacyjnych wśród młodzieży w okresie transformacji ustrojowej w Polsce, Gdańsk 1999.

02 miejskie wojny kor.indd 8-143

2011-01-27 22:49:27


144

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

turowa w rodzinie11. W. Wrzesień12 z kolei dostrzega tendencje do izolacji pokoleniowej pomiędzy generacjami, związane z brakiem związków i komunikacji międzypokoleniowej (określa się je dyferencjacjami pionowymi) oraz mnogość subkultur w obrębie grup rówieśniczych (dyferencjacje poziome). Na ich tle jawi się swoisty portret współczesnych stosunków rodzinnych (ofert wychowawczych rodziny), określony w czterech typach: 1. Typ hedonistyczno-dekadencki, dla którego charakterystyczny jest tak zwany luz, związany z międzypokoleniową transmisją akcydentalną, czyli nieregularność, chaotyczność, powierzchowność, asymetryczność relacji międzyludzkich. Towarzyszy temu liberalny styl wychowania i kontroli społecznej oraz znaczny margines swobody. 2. Typ afirmacyjno-optymistyczny; wiąże się z nim uniezależnienie od rodziców. Jest on związany z transmisją fragmentaryczną, która charakteryzuje się unikaniem przekazywania informacji dotyczących zachowań nieakceptowanych bądź nagannych, dotyczących zagospodarowania form czasu wolnego, seksu, używek itp. W tych rodzinach występowała silna kontrola godząca w poczucie bezpieczeństwa młodzieży. 3. Typ refleksyjno-krytyczny charakteryzuje tak zwane „życie bez zasad”. Jest on związany z pełną transmisją i wiedzą o poprzednich pokoleniach. Uczestnicy doświadczający go prezentowali jednak krytyczne poglądy o bliskich. Poziom wiedzy na temat tradycji i kultury jest pozytywnym czynnikiem socjalizacyjnym, stymulującym realizm i obiektywizm ocen własnego pokolenia, pomimo niewielkiej skłonności do krytycyzmu 4. Typ apologetyczno-ignorancki, którego cechami są nowości (nowa jakość). Jest on związany z brakiem międzypokoleniowej transmisji, stąd brak tego elementu jest rekompensowany poszukiwaniem, realizowanym przez młodzież. Z przytaczanych badań wynika wniosek, że międzypokoleniowa transmisja jest zarówno elementem socjalizacji w rodzinie, jak i elementem wewnętrznego systemu kontroli. Można zatem stwierdzić, że współczesna rodzina jest niejednolitym środowiskiem wychowawczym, style wychowawcze zaś bazujące na autonomii dzieci nie są powszechne, a samowychowanie nie jest standardem wychowania w rodzinie także ze względu na brak takich wzorców postępowania przekazywanych młodzieży. Pochodzenie ze środowiska o standardach (zarówno materialnych, jak i emocjonalnych) odbiegających od powszechnie uznanych norm jest zatem istotnym wymiarem marginalizacji.

Środowisko rówieśnicze Młody człowiek – oprócz rodziny – doświadcza także kontaktów z rówieśnikami – zanim przekroczy próg szkoły, wchodzi w relacje „podwórkowe” a także podkulturowe13. 11 H. Machel, K. Wszeborowski (red.), Psychospołeczne…, op. cit., s. 275–278. 12 Ibidem, s. 351–359. 13 S. Kawula, H. Machel (red.), Podkultury młodzieżowe w środowisku szkolnym i pozaszkolnym, Toruń 1999.

02 miejskie wojny kor.indd 8-144

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

145

Pojawia się tu przede wszystkim problem trwającego kryzysu, oficjalne cele wychowania ukazywane są bowiem w dysonansie do realiów życia społecznego. Dorastający coraz mniej czasu poświęcają towarzystwu rodziców, a znacznie więcej na spotkania z kolegami, co sprzyja tworzeniu się związków rówieśniczych. Choć z punktu widzenia socjalizacji grupa rówieśnicza nie jest w stanie zastąpić rodziny, ponieważ wpływ rówieśników jest raczej powierzchowny, to jednak – jak uważa Conger – „sięga on poza przynależność do grupy, bowiem stosunki w niej panujące mogą być prototypem dla późniejszych stosunków międzyludzkich, zarówno w sferze emocjonalnej i poznawczej, jak i seksualnej”14. Czasami na początku okresu dorastania można zaobserwować zjawisko zwane antagonizmem płci, czyli „wzajemnej niechęci do siebie osób płci odmiennej. Rzadko jest to antagonizm prawdziwy, a znacznie częściej pozorny, za którym kryje się budzące, niepozbawione niepokoju, zainteresowanie płcią przeciwną. U chłopców antagonizm płci jest także wyrazem dążenia do potwierdzenia własnej wartości przez zaprzeczenie cudzej sytuacji, gdy wcześniej dojrzewające dziewczęta mają przejściowo intelektualną przewagę nad nimi”15. Grupa rówieśnicza może wywierać zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na dorastającą osobę. Przykładem pozytywnego oddziaływania jest solidarność grupowa, bezpieczeństwo emocjonalne, jak również fizyczne, wzmocnienie poczucia własnej wartości, rozwijanie zainteresowań. Niestety, te pozytywne wpływy łatwo mogą przerodzić się w negatywne i tak „solidarność grupowa może też wyzwalać niechęć do „innych”, poczucie własnej wartości może przerodzić się w zuchwałość, obawa o własne bezpieczeństwo w agresję wobec domniemanych wrogów, a zainteresowania mogą przybrać kierunek aspołeczny”16. W nowym świetle mechanizmy włączania się młodzieży do grup nieformalnych stara się ukazać K. Kmiecik-Baran17, opierając się na koncepcji poczucia alienacji H. Seemana, wymieniającego takie czynniki, jak: poczucie bezsilności, poczucie bezsensu, poczucie anomii, poczucie izolacji. Autorka wymienia różne sposoby radzenia sobie z problemami, takie jak alkoholizm, narkomania, bunt, ucieczka w przestępczość, samobójstwo, tworzenie wspólnot o charakterze destruktywnym, np. przestępczym. Co ciekawe – przynależność do grup nieformalnych niweluje poczucie alienacji, wiąże się z poczuciem „zakorzenienia”; przy czym przynależność do grup pozytywnych jest związana z większym poczuciem emocjonalnego wsparcia uczestników niż przynależność do grup destruktywnych18. Oczywiście młodzież wchodzi nie tylko w konkretne grupy podkulturowe. Coraz częściej pojawiają się określenia dotyczące przyporządkowania młodzieży w zależności od miejsca zamieszkania czy funkcjonowania – tu mamy blokersów, bramersów, młodzież z gorszych (lub lepszych) dzielnic. Rodzaj „bytu” określa zakres funkcjonowania społecznego oraz możliwości. 14 I. Obuchowska, Adolescencja, [w:] Harwas-Napierała B., Trempała J. (red.), Psychologia rozwoju człowieka, t. 2, Warszawa 2000, s. 178.

15 Ibidem, s. 175–176. 16 Ibidem, s. 177. 17 K. Kmiecik-Baran, Przynależność do grup nieformalnych wśród młodzieży a poczucie alienacji, [w:] Kawula S., H. Machel (red.), Podkultury młodzieżowe w środowisku szkolnym i pozaszkolnym, Toruń 1999, s. 49–79. 18 Ibidem, s. 76–77.

02 miejskie wojny kor.indd 8-145

2011-01-27 22:49:27


146

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

Pod adresem współczesnych grup młodzieżowych można zatem postawić pytanie: czy są one przejawem kontestacji, czy może po prostu przestępczości19? Rysujący się pejzaż alternatyw dla oficjalnej kultury (pozostający w opozycji do ofert instytucji państwowych zajmujących się wychowaniem i socjalizacją) jest tak szeroki, że z jednej strony, można dostrzec postępową kreatywność, a z drugiej strony, frustrację, ograniczenia i patologię, czyli kolejny wymiar marginalizacji.

Szkoła Kolejnym kręgiem środowiskowym, do którego trafia młodzież, jest szkoła. O ile wychowanie naturalne (w rodzinie czy grupie rówieśniczej) może być w jakimś sensie rozbieżne z ogólnymi koncepcjami rozwojowymi i bytowymi, o tyle w wychowaniu instytucjonalnym marginalizacji być nie powinno. Instytut Spraw Publicznych opublikował wyniki badań przeprowadzonych w 2001 roku, które dotyczyły kondycji polskiej szkoły. Badano postawy dyrektorów, nauczycieli uczniów i rodziców wobec gimnazjum. Analiza dotychczasowego przebiegu wdrożonych założeń reformy edukacyjnej20 wskazała, że segregacja na tych, którzy są „skazani na sukces”, oraz na „całą resztę” zaczyna się już na poziomie gimnazjum. Powstrzymanie tego procesu – to dziś najpoważniejsze wyzwanie dla polityki edukacyjnej państwa. Różnicują się szkoły i klasy na lepsze i gorsze. Nie pod względem jakości kształcenia, lecz możliwości uczniów, które w dużej mierze pokrywają się ze statusem społecznym rodziców. Proces segregacji dokonuje się w edukacji naturalnie, podobnie jak w innych dziedzinach życia: ludzie, którym udało się osiągnąć lepszy status, tworzą enklawy, zamykają się przed biedą w chronionych osiedlach, szukają dla dzieci dobrych szkół. Problem w tym, że jest to proces nie tyle nawet niekontrolowany, co wzmacniany przez system oświatowy. Wraz z powstaniem gimnazjum powstał w systemie pierwszy próg selekcji. Systemy egzaminacyjne już po szóstej klasie to stanowczo za wcześnie, zwłaszcza że wbrew intencjom reformatorów są one używane jako element segregacji. Teoretycznie istnieje rejonizacja, jednakże zamożniejsi rodzice w trosce o jak najlepszą edukację swojego dziecka nie tyle domagają się prawa wyboru szkoły, ale i go egzekwują. Szkoły, przyjmując uczniów spoza rejonu, kierują się głównie wynikami „twardymi”, czyli ocenami oraz wynikami badań kompetencyjnych. I tu zaczyna się druga selekcja, dokonywana według niejasnych, subiektywnych kryteriów. Klasy układa się w zależności od mniej lub bardziej jasnych kryteriów, najczęściej jednak jest to już z założenia podział na trzy grupy: najlepszych, średnich i słabszych. Dochodzi do silnego zróżnicowania poziomu gimnazjów, które w teorii miały poziom wyrównywać. Źródłem tego nie jest jakość pracy nauczycieli, model wychowawczy czy program autorski, lecz właśnie wstępna selekcja uczniów w procesie rekrutacji. Właśnie w gimnazjach pojawiło się wiele zajęć dla wszystkich, zupełnie niepłatnych, np. koła europejskie, zajęcia sportowe, na których nie mają tak wielkiego znaczenia pieniądze rodziców, ale np. wiedza czy siła fizyczna. 19 B. Urban (red.), Dewiacje wśród młodzieży.Uwarunkowania i profilaktyka, Kraków 2001, s. 287. 20 M. Prokosz, Między równością a segregacją uczniów – problem współczesnej polskiej szkoły, [w:] Waśko P., Wrońska M., Zduniak A. (red.), Polski system edukacji po reformie 1999 roku, t. 1, Poznań–Warszawa 2005, s. 9–18.

02 miejskie wojny kor.indd 8-146

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

147

Zdaniem Z. Kwiecińskiego21 w różnych podejściach do oświaty w warunkach demokracji wielopartyjnej i liberalizmu gospodarczego hasło wyrównywania szans edukacyjnych może być różnie rozumiane, zależnie od opcji politycznej (programów partii). Można z nich pośrednio wnosić na temat „politycznych deklaracji wychowawczych”. Praktyka życia codziennego weryfikuje te deklaracje negatywnie, jednak w założeniach przedstawiają się one następująco: > Równe prawo do konkurencji i pomnażania posiadanych korzyści, traktującego różnice jako naturalne, ale możliwe do złagodzenia poprzez ochotniczą pomoc (argumentacja neoliberałów politycznych); > Równe prawo do ubiegania się o wejście do elit, strzeżone przez poprawne procedury oceniania i „sortowania narybku” (argumentacja neokonserwatystów); > Równa i powszechna dostępność, strzeżona przez sprawiedliwą i wciąż doskonaloną dystrybucję środków (argumentacja zwolenników demokracji uczestniczącej i etycznej); > Wyrównywanie startu, przebiegu i efektów edukacji tym, którzy nie z własnej winy są pokrzywdzeni – poprzez sprawiedliwą redystrybucję środków (argumentacja zwolenników demokracji uczestniczącej); > Jednakowych rezultatów (to rozumienie równości proponuje się traktować jako folklorystyczny atawizm, gdyby nie fakt, że jest ono obecne w języku populistów politycznych). T. Szkudlarek dostrzega ponadto w polskiej polityce edukacyjnej kilka deficytów, takich jak: > zaniedbanie oświaty dorosłych, > brak działań w kierunku uznawania kwalifikacji zdobywanych poza formalnym systemem kształcenia, > silne i prawdopodobnie narastające nierówności w dostępie do i w jakości edukacji, > marginalizacja programów oraz brak wyraźnych koncepcji kształcenia nauczycieli (edukacja międzykulturowa, np. problematyka relacji międzykulturowych jest niemal kompletnie nieobecna w kształceniu nauczycieli)22. W ostatnich latach można dostrzec jeszcze jedną tendencję – kolejne władze mają coraz to nowsze „pomysły na szkołę”. Uzdrawia się po kolei różne elementy, zatracając po drodze dziecko czy młodego człowieka. Należy więc stwierdzić, że współczesna szkoła nie dość, że nie eksponuje podmiotowej roli ucznia, ale wręcz jest środowiskiem, w którym może dochodzić do obniżenia tej roli oraz do wszelkiego rodzaju podziałów i szeroko rozumianej marginalizacji.

Parafia Między domem a szkołą jest umiejscowiony Kościół, czyli kolejny krąg odniesienia w procesie socjalizacji. Rozwinięcie chrześcijańskich deklaracji wychowawczych spotykamy m.in. w książce pt. Pokój z dziećmi. Pedagogika chrześcijańska wobec zagrożeń roz21 E. Wosik (red.), Zmiany w systemie oświaty. Wyniki badań empirycznych, Warszawa 2002. 22 Ibidem.

02 miejskie wojny kor.indd 8-147

2011-01-27 22:49:27


148

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

woju dziecka pod redakcją B. Smolińskiej-Theiss23. Już we wstępie znajdujemy odniesienie do tezy, że od czasu napisania książki przez E. Key Stulecie dziecka wiek XX został nazwany w pedagogice właśnie wiekiem dziecka. W tym świetle, na początku XXI wieku zasadnie postawiono pytanie: co pozostało z wezwania szwedzkiej sufrażystki i jakie warunki ten wiek stworzył dzieciom? Wśród ocen aktualnego stanu rzeczy odnajdujemy tu pogląd, że wiara w naiwny scjentyzm, doprowadziła do zniewolenia dziecka, wciągnięcia je w wir wojny, eksterminację w atmosferze przemocy (także w krajach dostatku i dobrobytu). Walka upowszechnia się i rozciąga na wzajemne relacje dorosłych z dziećmi. W atmosferze wojny i walki pojawili się fałszywi prorocy24, nastąpiło odrzucenie wartości wzorów i autorytetów, pojawił się relatywizm graniczący z anarchią. Wychowanie sprowadzono do nieskrępowanego rozwoju, racjonalnego działania lub dobrej inwestycji rynkowej. F. Adamski, analizując pozycję dziecka w zmieniającej się kulturze i w systemie rodzinnym współczesnego świata, dochodzi do wniosku, że dziecko posiada niską rangę w świecie i systemie wartości. Następuje także jego nadmiernie szybka emancypacja (życie seksualne, liberalne poglądy na intymność, patologie, narkomania, przemoc, bandytyzm, rozbicie rodzin)25. Dzieci są karmione treściami wypaczonymi, zwyrodniałymi, z kolei rodzice nie poświęcają im dostatecznie dużo czasu. Pojawia się paradoks, kultura, wynosząc dziecko na wysoki szczebel, jednocześnie tworzy wiele mechanizmów degradujących tę wartość. Stąd m.in. pojawiają się „dziecięce rany”, które T. Kułakowicz systematyzuje następująco: 1. wewnątrzrodzinne sytuacje zaburzające rozwój i wychowanie oraz poczucie bezpieczeństwa, 2. bieda i choroby przewlekłe, 3. brak postaw krytycznych wobec różnorodnych koncepcji wychowania, nieświadomość zagrożeń zewnętrznych, liberalne poglądy rodziców (mówi się do nich po imieniu i poklepuje po ramieniu)26. Wśród sposobów „leczenia” tego stanu rzeczy J. Tarnawski proponuje „dialog z dzieckiem poranionym: rany – dialog – próby”. Do kategorii „ran” autor zalicza: kłamstwo, alkoholizm, brak wiary27. Metodyka pracy z dzieckiem „poranionym” ma się opierać na założeniach systemu wychowania św. Jana Bosko. Oferty wychowawcze systemu wychowania katolickiego dość klarownie wynikają z aspektów metodycznych wychowania w pokoju. Zdaniem M. Łobockiego wychowanie to jest oparte na metodach wychowania do altruizmu (zalicza do nich: dawanie dobrego przykładu, powierzanie zadań, używanie perswazji, wzmacnianie pozytywne)28. W odniesieniu do profilaktyki i opieki nad dzieckiem zagrożonym Cz. Kustra omawia to zagadnienie w kontekście środowiska współczesnej parafii (rozumianej jako środowisko wychowawcze)29, łącznie z systemem prewencyjnym jako metodą wychowawczą. Z kolei K. Misiaszek 23 B. Smolińska-Theiss (red.), Pokój z dziećmi. Pedagogika chrześcijańska wobec zagrożeń rozwoju 24 25 26 27 28 29

dziecka, Warszawa 1999. Ibidem, s. 9. Ibidem, s. 23. Ibidem, s. 109–110. Ibidem, s. 117. Ibidem, s. 211–219. Ibidem, s. 221, 234.

02 miejskie wojny kor.indd 8-148

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

149

proponuje, by system prewencyjny św. Jana Bosko wykorzystać w wychowaniu szkolnym30. Problem jednakże jest także w tym, że religia realizowana jest w szkole, a nie w parafii. Zatraca się powoli religijność, a wzrasta zakres zróżnicowania (np. przy bierzmowaniu, może nie aż tak „bogatym święcie”, jak komunia, ale rozwarstwienie widać). W wielkim mieście szczególnie młodzież wychodzi poza krąg oddziaływania parafialnego. Obowiązek religijny trwa praktycznie do sakramentu bierzmowania, natomiast potem wiara młodych może przyjmować dwie formy. Jedna to wierność ideałom Jana Pawła II i aktywność w działalności kościelnej. Ta grupa staje się jednak coraz mniej liczna. Częściej młodzież, co jest związane z okresem adolescencji, po prostu omija Kościół, buntując się przeciw kolejnej instytucji narzucającej swoje zdanie. Wyjście do kościoła (pod wpływem rodziny) kończy się zatem przebywaniem pod kościołem z grupą rówieśniczą. Pojawiają się także formy pośrednie, np. uczestnictwo w pielgrzymkach, ale dla jednych jest to autentyczne przeżycie duchowe, dla innych (w większości) zaś po prostu możliwość wyjazdu i innej, ciekawszej formy spędzenia czasu wolnego. Powyższy stan rzeczy wynika po części ze specyfiki działalności kościołów – ukierunkowanej głównie na wsparcie najuboższych”31. Zajmują się one najczęściej udzielaniem pomocy finansowej i rzeczowej (odzież, posiłki w stołówkach i jadłodajniach), porad medycznych, pomocy w leczeniu, rehabilitacji, resocjalizacji, jak również w walce z nałogami. Do oferty dla młodzieży można zaliczyć jedynie uruchamianie przez kościoły w środowisku zamieszkania świetlic (oratoriów) czy klubów środowiskowych. Nie zawsze jednak zajęcia w nich prowadzone odpowiadają potrzebom dorastających, zatem te formy ukierunkowują się coraz bardziej na wsparcie młodszych dzieci lub rodzin. Przy parafiach działają zespoły charytatywne udzielające doraźnej (materialnej i żywnościowej) pomocy rodzinom. W wielu diecezjach funkcjonują stowarzyszenia rodzin katolickich, udzielające zarówno wsparcia materialnego, jak i duchowego. Istnieje także wiele innych stowarzyszeń podejmujących działania na rzecz rodziny w aspekcie materialnym, edukacyjno-wychowawczym, a także promocji problematyki rodziny w mediach, jak: Caritas Polska czy Civitas Christiana. Konkretną pracę w zakresie pomocy rodzinie podejmują rozmaite fundacje, np.: Z Pomocą Rodzinie, Pomoc Społeczna SOS, Fundacja im. ks. A. Paszkiewicza i wiele innych. To jednak ciągle jest wsparcie i pomoc bardziej dla rodzin, a mniej (lub wcale) dla młodzieży. Parafia jest zatem miejscem, gdzie są ideały wychowawcze, jednakże natłok problemów cywilizacyjnych niweczy to, co w wychowaniu religijnym najcenniejsze. Dla wszystkich są nabożeństwa, dla „lepszych” grupy oazowe, a dla „słabszych” – świetlice środowiskowe, oratoria i pomoc materialna dla najuboższych. Młodzież jest więc także przez parafie marginalizowana.

Media Nie sposób nie dostrzec coraz większego znaczenia mediów w życiu dzieci i młodzieży. Przeglądu badań zagranicznych i krajowych nad różnorodnymi aspektami telewizji 30 Ibidem, s. 253. 31 B. Maj, Praca socjalna jako wsparcie dla współczesnej rodziny, [w:] Mühlpachr P. (ed.), Sociální práce jako životní pomoc, Masarykova univerzita, Brno 2006, s. 124–125.

02 miejskie wojny kor.indd 8-149

2011-01-27 22:49:27


150

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

oraz gier komputerowych jako czynników oddziaływania na dzieci dokonały M. BraunGałkowska oraz I. Ulfik32. Analizowały one: a) wpływ telewizyjnych obrazów przemocy na agresywność dzieci, b) wpływ agresywnych gier komputerowych na orientację wobec rzeczywistości, c) mechanizmy psychologiczne wyjaśniające wpływ przemocy medialnej na psychikę odbiorców, d) obronę przed szkodliwym wpływem przemocy w mediach. Równocześnie zwraca się uwagę, że bardziej niebezpieczne od filmu są gry komputerowe, które o wiele silniej oddziałują na psychikę młodego człowieka, gdyż „przyzwyczajają, że każdy błąd można naprawić, a śmierć jest odwracalna. Gracz i ofiara mogą być kilkakrotnie unicestwieni bez doświadczenia żadnej szkody, gdyż każdą grę można wiele razy zaczynać od nowa”33. Zarówno telewizja, jak i gry komputerowe stają się nośnikiem wartości i potrzeb, które nie zawsze są zgodne z założeniami prawidłowego wychowania. Należy jednak wskazać, że w świecie medialnym coraz częściej pojawiają się oferty „jawnie” niezgodne z podstawowymi zasadami współżycia społecznego. Chodzi tu o proces de-socjalizacji34 realizowany przez środowiska, których deklaracje mają charakter destruktywny lub zmierzają do rozpowszechnienia wzorów odbiegających od powszechnych ideałów wychowania. Przykładem może być zorganizowany świat przestępczy (np. dealerzy narkotyków), organizatorzy przestępczości przeciwko dzieciom lub z ich udziałem, bądź przynajmniej z myślą o nich jako potencjalnych lub realnych konsumentach. Chodzi tutaj także o zjawisko „podziemia” ujmującego dzieci i młodzież nie wyłącznie jako „towar” lub „rynek”, ale alternatywę życia społecznego, które staje się formą egzystencji dla wielu osób. Zjawiska niekorzystne pojawiały się w naszej rzeczywistości od dawna, ale media je nagłaśniają, wskazując na „normalność” jednych i „inność” drugich. To w mediach młody człowiek widzi obszary odniesienia dla swojej osoby, takie jak ubóstwo, wszelakie dewiacje, zachowanie pseudokibiców na stadionach, patologie w instytucjach (szczególnie w tych, które są powołane do pracy z dziećmi i młodzieżą), kult ciała (szczególnie pięknego ciała), nietolerancja, alkoholizm, narkomania, prostytucja, homoseksualizm, transseksualizm, agresja, przemoc itd. Młody człowiek jest zmuszony do dokonania samodzielnej oceny otaczającej rzeczywistości i określa, czy będzie postrzegany jako „inny” czy jako „obcy”, zredukowany do reprezentacji jakiejś grupy czy jako indywiduum posiadające wiele różnorodnych cech, często przesłaniających czy przekreślających te, które zawarte są w obrazie grupowym. Kryterium oceny będzie się zatem mieściło gdzieś pomiędzy indywidualnością a stereotypizacją.

Na zakończenie – próby wyjścia z problemu Z powyższych rozważań wynika, że środowiska wpływające na rozwój dzieci i młodzieży w niemałym stopniu są źródłem negatywnych bądź wręcz patologicznych wzorów i doświadczeń. Dzieci i młodzież są uzależnione od najczęściej spostrzeganych modeli zachowań, a bazą w tym zakresie są przykłady czerpane z najbliższego otoczenia bądź środków 32 M. Braun-Gałkowska, I. Ulfik, Zabawa w zabijanie. Oddziaływanie przemocy prezentowanej w mediach na psychikę dzieci, Warszawa 2002.

33 Ibidem, s. 9. 34 P. Szczepaniak, Znaki czasu…, op. cit., s. 39.

02 miejskie wojny kor.indd 8-150

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

151

masowego komunikowania. Ważnym czynnikiem modyfikującym grę kulturową jest tu niewątpliwie rynek, który „jest wolny” i w związku z tym (z definicji) nie podlega stosownej kontroli. Rynek operuje różnymi środkami, a zwłaszcza „pod progiem świadomości”, zatem „wkrada się” do młodych serc i umysłów „po kryjomu”, ponieważ działa na zasadzie impulsu, poprzez podświadomość i domaga się spełnienia pobudzonych potrzeb, ponadto „uzależnia”, opiera się woli i świadomości. Na domiar złego, wszystko staje się towarem: wiedza, ciało, młodość, wartości itd. Wskazane środowiska nie radzą sobie z marginalizacją, a w wielu przypadkach same ją generują. Znamienne jest to, że pomimo wskazywania na podmiotową rolę dziecka (jako wartości), wychodząc z punktu widzenia dziecka jako wartości, nie formułują zbyt wielu programów wychowawczych, uwzględniających jego autonomię, a jeśli już, to są to programy ukierunkowane na określone grupy odbiorców. Współczesne wychowanie jawi się zatem jako uwikłane w zjawiska marginalizacyjne. Jak bowiem określić sytuację, gdy instytucja powołana do wspierania sama tworzy margines? Szkoła dożywia – pojawia się grupa dzieci dożywianych, czyli gorszych, organizuje zajęcia kompensacyjne – też dla gorszych. Przy parafii jest świetlica środowiskowa – przecież nie dla „porządnych dzieci”. Młody człowiek z adresem zameldowania w gorszej dzielnicy ma problem ze znalezieniem dorywczej pracy… Czy zatem jest źle i musi być jeszcze gorzej? Świat jako taki jest przecież rozwarstwiony, zatem jedne jego elementy są wywyższane, a inne marginalizowane. Można to zjawisko – w dużym uproszczeniu – odnieść do konsumpcji i chęci jej zaspokojenia. Jesteśmy lepsi lub gorsi w zależności od tego, ile posiadamy, ile mamy możliwości posiadania. Jeśli nie mamy do czegoś dostępu, to pojawia się pokusa posiadania. Interesujących informacji na rozwiązanie problemu dostarcza książka pt. Dziecko w świecie pokus, autorstwa A. Murzyna, R. Cibora i S. Michałowskiego35. Tłem analizy różnych pokus jest świat konsumpcji – A. Murzyn analizuje pokusę rozumianą jako „pragnienie, aby pragnąć” i jako „podnietę do ucieczki od siebie”. Stąd pokusa posiadania (w kierunku osiągania maksymalnych zysków) natychmiast „porywa” młodego człowieka w każdej sferze funkcjonowania społecznego. Taki stan rzeczy odbiera dziecku szansę na dojrzewanie w roli podmiotu wychowania. Dotyczy to wszystkich niemal wskazanych wyżej środowisk wychowawczych, a szczególnie szkoły. Z kolei R. Cibor omawia takie pokusy młodzieżowego świata, jak: pokusa zmieniania świadomości, oderwania się od rzeczywistości, pokusa autodestrukcji, pokusa oszukiwania i kłamstwa, pokusa agresji. S. Michałowski ukazuje społeczne skutki pokus, jak narastanie zagrożeń, wyzwań i szans radzenia sobie z nimi. Ponadto ukazuje on dysfunkcjonalność w rodzinach wynikającą z bariery w komunikacji interpersonalnej (podobnie jak omawiane wcześniej wnioski z badań W. Września). Opisywane sytuacje prowadzą do utraty sensu i wartości życia u dzieci. S. Michałowski prezentuje sposoby kształtowania odporności na pokusy, wybrane metody i formy pracy, scenariusze zapisane w formule pedagogiki personalistycznej (bazujące na ukazywaniu sensu i wartości życia młodzieży zaburzonej w świetle logoterapii W. Frankla). S. Michałowski proponuje zastosowanie socjoterapii i innych programów profilaktycznych oraz edukacyjno-terapeutycznych (przy czym w ujęciu zagadnienia widoczna jest tendencja do transgresji i przekraczania kulturowych barier i granic). W takim ujęciu zawarta jest wizja budowania autonomii 35 A. Murzyn, R. Cibor, S. Michałowski, Dziecko w świecie pokus, Kraków 2000.

02 miejskie wojny kor.indd 8-151

2011-01-27 22:49:27


152

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

osoby w relacji do inności, odwołująca się wprost w teorii i metodyce (także terapeutycznej) do autonomii i kierowania własnym rozwojem. Transgresyjne ujęcie rozwoju dzieci i rozwiązywania ich problemów oraz opanowywania pokus skłania do próby udzielenia odpowiedzi na pytanie: czy we współczesnym świecie istnieją oferty (deklaracje wychowawcze) przekraczające granice narracji politycznych, religijnych, ekonomicznych itp.? O perspektywie i metodzie wypracowywania „transgresyjnych”, „konsensualnych” ofert wychowawczych pisze m.in. M. Woodhead36, kwestionując „programy wspierające rozwój dziecka”. W odniesieniu do przyjmowanych powszechnie standardów kształcenia formułuje zastrzeżenie, że w swej istocie „jakość jest względna, ale nie arbitralna”. W związku z tym pojawia się propozycja, by jakość edukacji była procesem ciągłych negocjacji podmiotów zaangażowanych w funkcjonowanie instytucji opieki i kształcenia dzieci. Woodhead przeciwstawia się arbitralnym, uniwersalistycznym, statycznym, zdefiniowanym w sposób biurokratyczny standardom jakości funkcjonowania programów opieki i edukacji dla dzieci i proponuje ujęcie całościowe, szerokie, dynamiczne i względne w swej istocie, bo zależne od kontekstu kulturowego i społecznego. Propozycje Woodheada dotyczą trzech wymiarów badania jakości instytucji wychowawczych. Pierwszy wymiar to podmioty – stanowią je fundacje, politycy, eksperci, kierownicy, opiekunowie/nauczyciele, rodzice, dzieci, ludzie starsi, władze lokalne, nauczyciele w szkołach, wskaźniki (nakłady – budynek, sprzęt, personel). Drugi wymiar – proces, czyli styl opieki, urządzenia i wyposażenie, nauczanie i uczenie się, zabawa, dyscyplina, relacje między dorosłymi, wydajność (rezultaty – zdrowie podopiecznych, ich umiejętności, przystosowanie do szkoły, postępy w nauce). Trzeci wymiar – beneficjenci, czyli dzieci, młodzież, społeczeństwo, miejscowa ludność, rodzice/rodzina, rodzeństwo. Ostatecznie to różne punkty widzenia wspomnianych podmiotów są podstawą negocjacji na temat programów wychowawczych i jakości oddziaływań. Im lepsza będzie między nimi współpraca, tym większa szansa na jednolitość i ograniczanie marginalizacji. W praktyce oznaczać to będzie powszechny dostęp młodych ludzi do dóbr. Skoro jest stołówka – niech jedzą wszyscy chętni (za zamożniejszych zapłacą rodzice, za biedniejszych ośrodek pomocy społecznej), warto odtworzyć szkolne i środowiskowe organizacje (harcerskie, społeczne, koła zainteresowań). Warto robić coś dla młodzieży jako całości, nie dzieląc jej na lepsze i gorsze podgrupy. Miasto daje pod tym względem w zasadzie nieograniczone możliwości. Praktycznie wszędzie można stworzyć miejsca, gdzie dzieci i młodzież mogą się rozwijać. Oczywiście istotne jest tu kryterium finansowe – oferty nie muszą być bezpłatne, ale jest różnica między zaporowym biletem wstępu a symbolicznym wpisowym. Otwarte zajęcia okazjonalne dla wszystkich chętnych powinny być sponsorowane, chociażby przez urzędy miasta czy gminy. W wielkim mieście jest zawsze duża liczba instytucji, stowarzyszeń, organizacji. To w nich powinna się odrodzić aktywność na rzecz tych słabszych, z trudniejszych i biedniejszych rodzin. Trzeba tu wszakże podkreślić, że proponowane oferty powinny być skierowane do wszystkich, zarówno biedniejszych, jak i bogatszych. Wtedy mamy szansę na niwelowanie marginalizacji. Oczywiście zarówno wsparcie instytucjonalne, jak i pozainstytucjonalne powinno się w tym względzie koordynować na rzecz wszystkich młodych, którzy będą w niedługim czasie stanowić naszą przyszłość. 36 M. Woodhead, Dążenie ku tęczy. Poszukiwanie standardów jakości edukacji, Warszawa 1998.

02 miejskie wojny kor.indd 8-152

2011-01-27 22:49:27


Obszary marginalizacji młodzieży w wielkim mieście • • • • • • • • • • • • • •

153

Marginalizacja jest bolesnym doświadczeniem inności. Na pewno nie uda się całkowicie wyeliminować negatywnego zróżnicowania w wychowaniu, kształceniu i dostępie do dóbr, jednakże wspólne oddziaływanie podmiotów odpowiedzialnych za rozwój młodzieży jest tu niezbędne. Czy uda się to osiągnąć? Mam nadzieję, że tak.

Bibliografia Bauman Z., Zbędni, niechciani, odtrąceni – o biednych w zamożnym świecie, „Kultura i Społeczeństwo” 1998, nr 2. Braun-Gałkowska M., Ulfik I., Zabawa w zabijanie. Oddziaływanie przemocy prezentowanej w mediach na psychikę dzieci, Wydawnictwo Krupski i S-ka, Warszawa 2002. Kawula S., Machel H. (red), Podkultury młodzieżowe w środowisku szkolnym i pozaszkolnym, wyd. 4 uzup., Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1999. Kmiecik-Baran K., Przynależność do grup nieformalnych wśród młodzieży a poczucie alienacji, [w:] Kawula S., Machel H. (red.), Podkultury młodzieżowe w środowisku szkolnym i pozaszkolnym, wyd. 4 uzup., Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1999. Karwacki A., Antonowicz D., Underclass i kultura biedy w środowiskach popegeerowskich w kontekście sporów teoretycznych i interpretacyjnych, „Studia Socjologiczne” 2003, nr 3. Kwieciński Z., Konieczność – niepokój – nadzieja. Problemy oświaty w latach siedemdziesiątych, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1982. Machel H., Wszeborowski K. (red.), Psychospołeczne uwarunkowania zjawisk dewiacyjnych wśród młodzieży w okresie transformacji ustrojowej w Polsce, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 1999. Maj B., Praca socjalna jako wsparcie dla współczesnej rodziny, [w:] Mühlpachr P. (ed.), Sociální práce jako životní pomoc, Masarykova univerzita, Brno 2006. Murzyn A., Cibor R., Michałowski S., Dziecko w świecie pokus, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2000. Obuchowska I. Adolescencja, [w:] Harwas-Napierała B., Trempała J. (red.), Psychologia rozwoju człowieka, t. 2, Charakterystyka okresów życia człowieka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000. Prokosz M., Aktywność społeczna młodzieży szkół średnich w środowisku wielkomiejskim, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2000. Prokosz M. Między równością a segregacją uczniów – problem współczesnej polskiej szkoły, [w:] Waśko P., Wrońska M., Zduniak A. (red.), Polski system edukacji po reformie 1999 roku. Stan, perspektywy, zagrożenia, 1, Elipsa, Poznań–Warszawa 2005. Smolińska-Theiss B. (red.), Pokój z dziećmi. Pedagogika chrześcijańska wobec zagrożeń rozwoju dziecka, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 1999. Szczepaniak P., Znaki czasu – marginalizacja i wykluczenie społeczne, [w:] Prokosz M. (red.), Dewiacyjne aspekty współczesnego świata. Przejawy, zapobieganie, terapia, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2004. Sztompka P., Socjologia. Analiza społeczeństwa, wyd. 1 dodruk, Znak, Kraków 2005. Sztompka P., Trauma wielkiej zmiany. Społeczne koszty transformacji, Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2000.

02 miejskie wojny kor.indd 8-153

2011-01-27 22:49:27


154

••••••••••••••••••••••••••••••

Małgorzata Prokosz

Tyszka Z., Współczesne rodziny polskie – ich stan i kierunek przemian, wyd. 2, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2004. Urban B. (red.), Dewiacje wśród młodzieży. Uwarunkowania i profilaktyka, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2001. Woodhead M., Dążenie ku tęczy. Poszukiwanie standardów jakości edukacji, przeł. M. Karwowska-Struczyk, Wydawnictwo Akademickie Żak, Warszawa 1998. Wosik E. (red.), Zmiany w systemie oświaty. Wyniki badań empirycznych, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2002.

02 miejskie wojny kor.indd 8-154

2011-01-27 22:49:27


Krzysztof Zajdel

Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych gimnazjalistów w środowisku wielkomiejskim i małomiasteczkowym na tle przemian społecznych Zmiany są jednym z elementów przeobrażającego się świata, dostrzegamy je, widzimy konsekwencje, sami w nich uczestniczymy. Jedną ze zmian w ostatnich latach była reforma oświaty z 1989 roku, która zmieniła dotychczasowy stan szkolnictwa w Polsce, opierającego się na ustawie z 1961 roku. Oprócz obszarów wiejskich, do których była przede wszystkim skierowana, dotknęła również środowiska wielkomiejskie i małomiasteczkowe. Ja chciałbym się skupić na środowisku wielkomiejskim, gdyż objęte było przeze mnie badaniem. W Polsce od 1989 roku trwa nieprzerwanie przemiana społeczna, która – jeśli chodzi o tempo, głębokość i zakres – należy do największych, jakich kiedykolwiek doświadczyły państwa porównywalnej wielkości w czasach pokoju1. Zmiana ta w minionych latach miała różną dynamikę i obejmowała kolejno różne dziedziny życia, choć w żadnej z poszczególnych dziedzin – niezależnie od tego, kiedy się zaczęła – nie została jeszcze ukończona. Polska jest w nieustającej przebudowie. Poczucie akceptacji zmiany społecznej związane jest z procesem transformacji systemu. Środowisko wielkomiejskie dostrzega przemiany, przy jednoczesnej malejącej liczbie osób aktywnie w nich uczestniczących, unikających wszelkiego zaangażowania. Patriotyzm to kolejna postawa. Panuje ogólne przekonanie, że polska młodzież jest patriotyczna. Uznaje tradycję i tradycyjne wartości, jest spory odsetek młodych osób powiązanych z Kościołem (religijność), rośnie społeczne zaangażowanie w różne akcje sprzyjające wolontariatowi, w pomoc potrzebującym w przypadku klęsk żywiołowych (np. powódź we Wrocławiu). Postawy patriotyczne mają swój oddźwięk i w codzienności, np. odbyciu służby wojskowej, dbaniu o swoje osiedle czy blok znajomości własnej historii, co nie zawsze udaje się osiągnąć. Młodzież, nie tylko ze środowiska wielkomiejskiego, odczuwa lęk przed nowym, przed przyszłością. Może on utrudniać komunikację z innymi ludźmi i prowadzić do wycofania jednostki z kontaktów społecznych, spowodować stan apatii lub agresji. Największym 1

P. Sztompka, Trauma wielkiej zmiany, Warszawa 2000.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-155

2011-01-27 22:49:28


156

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

powodem do lęku jest obawa o przyszłość i brak poczucia bezpieczeństwa zawodowego i finansowego oraz rozwoju. Następnym przejawem zagubienia jest poczucie anomii, czyli załamanie społecznie akceptowanych systemów wartości i norm życia społecznego. Dłuższe doświadczanie tego stanu może wywołać silne napięcia i poczucie zagrożenia dla własnej tożsamości, co będzie skutkowało uczuciem bezradności, braku zaufania do innych ludzi, poczuciem samotności czy obcości. Te cechy będą mieć wpływ na stan zwątpienia w reguły życia społecznego. Kolejne obawy u młodzieży budzi deprywacja. Przemiany prowadzą do zmian w systemie nierówności społecznych. Duża część młodzieży ma poczucie deprywacji potrzeb zarówno w sferze materialnej, jak i mieszkaniowej, co wiąże się z bezrobociem. Pełne półki sklepowe kuszą młodych ludzi, chcieliby posiadać dobra widziane w reklamach, u osób w swoim środowisku, ale często nie stać ich rodziców na zaspokojenie tych zachcianek, pragnienia są większe od realnych możliwości. Konformizm, czyli sposób zachowania, polegający na dostosowaniu się do opinii większości, wiąże się najczęściej z nastawieniem na osiągnięcie zewnętrznych nagród, przy jednoczesnej postawie posłuszeństwa oraz braku samodzielności myślenia i decyzji, ze skłonnością do uznawania wszystkiego, co jest zgodne z zewnętrznymi standardami. Rośnie przede wszystkim postawa konformistyczna na płaszczyźnie zawodowej, co związane jest z rynkiem pracy, słabnie natomiast w innych dziedzinach zachowań. Ostatnią dostrzeganą postawą jest autorytaryzm, czyli zespół przekonań i zasad układający się w pewien typ mentalności, polegający na silnej dominacji i podporządkowaniu. W świecie sił niekontrolowanych przez człowieka można przetrwać, szukając oparcia w silnym autorytecie. Będzie to sprzyjało nietolerancji i niechęci wobec wszystkiego, co jest odmienne, nasilą się postawy do surowego karania osób przekraczających pewne normy społeczne oraz krytyczne spojrzenie na elity, które mają „niezasłużone” przywileje. W koncepcji społecznego uczestnictwa młodzieży ich drogi życiowe kształtowane są przez dwa krzyżujące się wymiary rozwoju: > rozwój pionowy – nakierowany na wypełnianie zadań rozwojowych, > rozwój poziomy – nakierowany na poszukiwanie zorientowanych na teraźniejszość możliwości rozwojowych. Wynikiem splotu tych wymiarów są strategie społecznego uczestnictwa, wśród których można wyróżnić cztery typy postępowania: strategię integracji, asymilacji, indyferencji i separacji2. Charakterystyczną cechą światopoglądu młodzieżowego jest idealizm młodzieńczy, w którym wyróżnia się trzy fazy: > antycypacyjna – wiara w istnienie i możliwość osiągnięcia szczęścia, dobra, prawdy, > kompensacyjna – bunt przeciw rzeczywistości, bezwzględny krytycyzm wobec świata i siebie, > normatywna – wprzęgnięcie się w służbę ideałów możliwych do zrealizowania3. 2 E. Mianowska, Społeczne uczestnictwo młodzieży, [w:] Idzikowski B., Mianowska E. (red.), Mło3

dzież gimnazjalna miasta średniego wobec nowego ładu, Zielona Góra 2002. T. Hejnicka-Bezwińska, Orientacje życiowe młodzieży, Bydgoszcz 1991.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-156

2011-01-27 22:49:28


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

157

Rola rodziny w środowisku wielkomiejskim to nie tylko „ustawienie” dziecka – młodego człowieka na określonej pozycji. Przecież sam fakt urodzenia w danej rodzinie określa już naszą pozycję społeczną, punkt, z którego „startujemy” i który wpływa na nasze życiowe plany. Socjologowie określają to zjawisko jako „mechanizm wstępnego społecznego dziedziczenia” – dopóki człowiek nie zdobędzie własnej pozycji społecznej, dopóty jego przynależność jest taka sama, jak rodziców. Nie chodzi tutaj o, w dosłownym sensie, „dziedziczenie” zawodu, tradycji podążania określoną drogą. Rodzice są dla dziecka osobami znaczącymi, budzą emocje, nie tylko pozytywne, niemniej zawsze wpływają na sposób postępowania dziecka. Ważny jest tutaj typ postawy rodzicielskiej, który wpływa na osobowość i zachowania. Pokolenie 2000 jest pełne wiary w siebie i w sukces, a wykształcenie widziane jest przez nich nie jako cel, ale środek do osiągnięcia celu. Jak mówił Neil Postman: środki techniczne nie mogą wyręczyć człowieka w myśleniu i działaniu, niemniej generacja młodzieży urodzonej po 1980 roku, nazywana potocznie Net Generation lub Millenium Generation, ma coraz więcej do powiedzenia w zmieniającym się świecie. Rodzi to też wiele obaw i problemów. Łatwe wchodzenie w role dorosłe, anonimowość, nie tylko w sieci, powodują, że zaczynamy inaczej patrzeć na rodzinę i jej pełnione role. Może to prowadzić do pewnego rodzaju podziału, że jedni, osiągając wykształcenie, będą uprzywilejowaną grupą społeczną, zaś drudzy, rówieśnicy bez wykształcenia pozostaną swego rodzaju gorszą kastą, dla których pieniądze będą najważniejsze, ponieważ decydują o przyszłości w grupie rówieśniczej. Niemniej obie grupy łączy to samo – wspólne marzenia, różna jest tylko droga do realizacji tych marzeń4. Z psychologicznego punktu widzenia wiek adolescencji jest jednym z trudniejszych etapów rozwoju człowieka. Jest czasem, w którym rozpoczynają się intensywne zmiany w kierunku stania się dorosłym. Rozwój fizyczny nabiera tempa, organizm dziecięcy przeobraża się w organizm osoby dorosłej, zmieniając swoją wielkość, proporcje i kształty. Wiele zmian hormonalnych sprawia dorastającym poważne problemy z nastrojem i emocjami. W grupach rówieśniczych łatwo zaobserwować antagonizmy między chłopcami a dziewczętami, przybierające formę zachowań aroganckich i ignoranckich. U dziewcząt widoczne są pierwsze symptomy zainteresowania płcią przeciwną, przede wszystkim starszymi kolegami. Bycie w grupie rozpatrywanej nie tylko jako grupa szkolna, ale i osiedlowa, blokowa, znacznie ten proces ułatwia. Grupa daje poczucie siły, ale też rozprasza ponoszoną odpowiedzialność. Wypadkową tych dwóch aspektów procesu dojrzewania jest dążenie do zapewnienia sobie miejsca w grupie i wybieranie tego, co jest w opozycji do świata wartości wyznawanych przez wychowawców. Gimnazjaliści są grupą wyjątkowo podatną na zaburzenia procesów społecznych, w tym przystosowawczych. Ci młodzi ludzie, tracący coraz częściej więź z rodzicami, gdzie wzajemna komunikacja odbywa się szablonami słownymi, niezrozumiani przez nauczycieli, „odcięci” od znanego środowiska szkoły podstawowej, w której do tej pory przebywali i czuli się w miarę bezpiecznie, usiłują się organizować sami. Utracili poczucie bezpieczeństwa w związku ze zmianą szkoły (nowe środowisko, inne normy i systemy wartości), usilnie walczą o pozy4 N. Postman, W stronę XVIII stulecia. Jak przeszłość może doskonalić naszą przyszłość, Warszawa 2001.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-157

2011-01-27 22:49:28


158

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

cję w grupie rówieśniczej, co jest prawidłowością rozwojową, chcą być akceptowani, dlatego potrzebują w tym procesie pomocy i wsparcia z zewnątrz, które nie zawsze jest im dane. Edukacja nie zawsze rozpatrywana jest jako droga rozwojowa, co już może mieć pewne konsekwencje i potencjalne obszary marginalizacji w obecnej i późniejszej drodze życia.

Drogi edukacyjne Wyznacznikiem przyjęcia kultury, a więc poznania i zaakceptowania jej, są przyswojone zachowania wraz z ich wewnętrzną strukturą5. Można stwierdzić, że to, co przyszłe, wydaje się młodzieży zbyt odległe, stąd nierealne, obarczone raczej obowiązkami definiującymi życie człowieka dorosłego jako konieczność wypreparowaną ze spontaniczności i wolnego wyboru6. Wiążąc zjawisko konfliktu pokoleń z procesami rozwojowymi nie można zapominać o udziale czynnika kulturowego, który może modyfi kować rozmiary tego zjawiska. Czynniki typowe dla kultur pierwotnych, takie jak: ograniczona liczba wyborów drogi życiowej czy brak nastawienia na ustawiczne odnoszenie sukcesów, mają korzystny wpływ na łagodne wchodzenie w dorosłość7. Potrzeba osiągnięć i poziom aspiracji, czyli ocena własnych szans na uzyskanie powodzenia w różnych dziedzinach działalności, stają się ważnymi motywami przy wyborze zawodu i związanego z tym kierunku dalszego kształcenia. Głównymi elementami orientacji przyszłościowej człowieka są cele i plany życiowe. Wydaje się jednak, że oprócz działań, takich jak stawianie sobie celów oraz konstruowanie planów życiowych, istotny element orientacji przyszłościowej człowieka stanowi działanie polegające na podejmowaniu decyzji dotyczących własnej przyszłości. Podejmowanie tego rodzaju decyzji nie było do tej pory analizowane z punktu widzenia koncepcji orientacji przyszłościowej człowieka. Konieczne zatem staje się ujęcie problemu decyzji młodzieży odnośnie do własnej przyszłości w kontekście psychologicznej teorii decyzji oraz koncepcji orientacji przyszłościowej (future orientation) człowieka. Decyzje edukacyjno-zawodowe podejmowane są przez młodzież w najtrudniejszej z możliwych sytuacji, w tak zwanej sytuacji decyzyjnej niepewnej (ryzykownej) otwartej. Charakteryzuje się ona tym, że zawsze występuje po niej ryzyko oraz stały niedobór informacji. Dorastający w procesie poszukiwań swej drogi życiowej usiłują wyodrębnić się od innych, odczuwają potrzebę wyrażania się na zewnątrz, zmieniania zastanego świata zgodnie z hierarchią wartości. Momentem przełomowym w poszukiwaniu sensu życia jest odkrycie przez podmiot relacji Ja – wartość. Oznacza to, że człowiek odkrywa wartości istniejące w świecie niezależnie od niego i ustosunkowuje się do nich, przyjmuje je lub odrzuca. Wartości przyjęte, zaakceptowane stanowią punkt odniesienia w ocenie wszelkich zdarzeń. Są wiec podstawą formowania się systemu osobowych znaczeń. 5 K. Ferenz, Społeczne i kulturowe uwarunkowania przemian procesu kształcenia, [w:] Szerląg 6 7

A. (red.), Polskie szkolnictwo i oświata na Litwie, Wrocław 1998. B. Idzikowski, Wizja własnej przyszłości zielonogórskich gimnazjalistów, [w:] Idzikowski B., Mianowska E. (red.), Młodzież gimnazjalna…, op. cit. E. Gurba, The usefulness of everyday tasks to measure adults’ mental abilities, „Polish Quarterly of Developmental Psychology” 1995.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-158

2011-01-27 22:49:28


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

159

W literaturze naukowej pojęcie wyboru szkoły używane jest w dwu znaczeniach: > w znaczeniu szerszym oznacza wybór kursów, poszczególnych nauczycieli, różnego rodzaju programów edukacyjnych i ponadobowiązkowych form aktywności, a także wybór szkół w rejonie miejsca zamieszkania lub poza tym rejonem; > w znaczeniu węższym to pojęcie oznaczające decyzje o posyłaniu dziecka do jednej z wielu szkół funkcjonujących w zasięgu dojścia lub możliwego dojazdu8. W znaczeniu szerszym dotyczy to sytuacji, gdy uczeń dokonuje wyboru szkoły ze względu na nauczyciela (osoby uczącej w danej szkole). Przykładem może być np. wrocławskie Liceum Ogólnokształcące nr XIV, o którym panuje opinia, że poziom nauczania jest wysoki, a nauczyciele są kompetentni, dobrze przygotowują do studiów. Dlatego możliwość wyboru nauczyciela przyczynia się do stymulowania rozwoju zawodowego kadr pedagogicznych i ich efektywnej profesjonalizacji. Dotyczy to również sytuacji, gdy nauczyciel pomaga w dokonywaniu wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. W gimnazjum nauczyciele wprowadzają uczniów w świat wiedzy naukowej ujmowanej dyscyplinarnie, wdrażają ich do samodzielności, pomagają im w podejmowaniu decyzji dotyczącej kierunku dalszej edukacji, przygotowują do aktywnego udziału w życiu społecznym9. To uczeń (przy współudziale rodziny lub innych osób znaczących) wybiera szkołę, która oferuje różnorodne i bogate programy edukacyjne, kursy oraz inne formy aktywności (kółka zainteresowań, warsztaty). Wartość programów edukacyjnych zależy zaś w dużej mierze od nauczyciela. Miasto jest tą przestrzenią, w której możemy realizować swoje potrzeby dzięki odpowiedniej infrastrukturze: szkołom, placówkom kulturalno-oświatowym, teatrom, muzeom. Dostępność tychże instytucji na wsi – bez względu na szerokość geograficzną – będzie nadal bardzo znikoma10.

Wyniki badań Gimnazjum w założeniu ma wyrównywać szanse, przekazuje zatem tę samą wiedzę i umiejętności zawarte w podstawie programowej. Pracują w tym typie szkoły wykształceni nauczyciele (warunek konieczny przy zatrudnieniu). Naturalne więc powinno być to, że wybór szkoły (kolejny etap edukacyjny) kształtuje się podobnie na etapie trzeciej klasy gimnazjum. Jeżeli nie, to co jest tego przyczyną? W tym celu porównałem dwa gimnazja: jedno leżące w małym mieście powiatowym, w Środzie Śląskiej, liczącym około 10 tys. mieszkańców, drugie to gimnazjum wielkomiejskie na osiedlu Kozanów we Wrocławiu (około 630 tys. mieszkańców). Zastosowano dobór celowo losowy. Gimnazja w obu środowiskach są podobne do siebie, mieszczą się w jednym budynku, mają pracownie przedmiotowe, zbliżoną liczbę uczniów (różnica czternastu uczniów między obu szkołami). We Wrocławiu jest 33% nauczycieli o statusie nauczyciela dyplomowanego, zaś w Środzie Śląskiej 20%. Co prawda i, co warto podkreślić, każdy nauczyciel 8 M. Szymański, Wolność edukacyjna i wybór szkoły, „Nowa Szkoła” 1998, nr 10. 9 T. Komorowski, J. Pielachowski, M. Pietroszewski, Nowe polskie gimnazjum, Poznań 1999. 10 T. Wilk, Możliwości zaspokojenia potrzeb edukacyjnych młodzieży w warunkach zmiany społecznej w Polsce, Katowice 2002.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-159

2011-01-27 22:49:28


160

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

z kwalifikacjami pedagogicznymi, czy to nauczyciel kontraktowy, czy też mianowany, posiada niezbędne kwalifikacje do nauczania. Twórcy reformy zakładali jednak, że zwieńczeniem kariery pedagogicznej ma być stopień nauczyciela dyplomowanego, który to pełnić będzie w szkole rolę mistrza i nauczyciela dla koleżanek i kolegów młodszych stażem. Różnice w awansie zawodowym, statystycznie są na korzyść szkoły wielkomiejskiej. Z racji swego położenia gimnazjum na Kozanowie nie organizuje dowozów uczniów do szkoły i nie zapewnia im w tym zakresie opieki. Gimnazjum w Środzie Śląskiej dysponuje dowozem i fachową opieką w jego trakcie. Kolejną różnicą jest rodzaj wybieranej szkoły średniej. Tab. 1. Szacunki dyrektorów dotyczące wyboru szkoły średniej po ukończeniu gimnazjum Typ szkoły według miejsca położenia

Rodzaj preferowanej szkoły średniej

Środa Śląska 56% 30% 0% 14%

LO Licea profilowane Technika Szkoły zawodowe Suma Źródło: badania własne.

Wrocław 61% 25% 0% 14% 100%

Opinie dyrektorów zostały porównane z decyzjami uczniów. Uczniowie klas trzecich gimnazjalnych inaczej widzą swoją przyszłą drogę oświatową. Gdzie chcieliby się uczyć, a w jakiej konkretnej szkole złożą dokumenty i podanie o przyjęcie? Tab. 2. Szkoły ponadgimnazjalne wybierane przez abiturientów w danych liczbowych i procentowych LO

Technikum

Ocena szans

Wybór preferowany

Wybór realny

+/–

%

Wybór preferowany

Wybór realny

+/–

%

Środa Śląska

18

15

-3

68

1

1

0

4

Wrocław

27

24

-3

79,2

1

0

-1

0

Źródło: badania własne.

Tab. 3. Szkoły ponadgimnazjalne wybierane przez abiturientów w danych liczbowych i procentowych Liceum profilowane Ocena szans Środa Śląska Wrocław

Wybór Wybór prefero+/realny wany

Szkoła zawodowa Wybór Wybór % preferorealny wany

+/-

Inne Wybór Wybór % prefero+/- % realny wany

4

4

0

18

2

2

0

8

0

0

0

0

1

2

+

66

1

1

0

3

0

3

-3

9

Źródło: badania własne.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-160

2011-01-27 22:49:28


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

161

Liceum ogólnokształcące (LO), czyli szkołę o najwyższym prestiżu jako miejsce swojej nauki wybrało aż 79,2% gimnazjalistów z Wrocławia. Różnica między wyborem preferowanym (gdzie chciałby się uczyć) a właściwym (gdzie złoży dokumenty) wynosi tylko -3 osoby. Gdyby wszyscy uczniowie wrocławskiego gimnazjum poszli tam, gdzie chcieliby się uczyć, czyli do LO, byłby to prawie 90-procentowy wybór (10% wybrało liceum plastyczne). W Środzie Śląskiej prawie 20% preferuje liceum profilowane, przy 7% wrocławian. Wybór szkoły średniej przez gimnazjalistów zależy od wielu elementów składowych. Jednym z nich są marzenia i chęć kontynuacji nauki w przyszłości na studiach. Czy uczniowie badanych gimnazjów mają takie marzenia, odnośnie do swojej przyszłości, zastanawiają się, co będą robić za kilka lat, jak potoczy się ich przyszłość? Takie pytania zadaje sobie każdy nastolatek, często wizualizuje różne schematy mające odniesienie do niedalekiej przyszłości i swojej osoby w centrum mających nastąpić wydarzeń. Tab. 4. Plany życiowe uczniów klas trzecich gimnazjalnych Plany gimnazjalistów

Środa Śląska

Wrocław

Często myślę o swojej przyszłości

72%

77%

Rzadko myślę o swojej przyszłości

28%

23%

Nigdy nie myślę o swojej przyszłości

0%

0%

Razem

100%

Chciałbym pójść na studia

72%

76%

Nie interesują mnie studia

8%

6%

Jeszcze nie wiem, co będę robił

20%

18%

Razem

100%

Źródło: badania własne.

Uczniowie bez względu na miejsce zamieszkania często myślą o swojej przyszłości, ale nie zawsze w powiązaniu z nauką na uczelni wyższej. Być może te plany dotyczące nauki pojawią się w okresie późniejszym, czyli na etapie szkoły średniej. Jednakże w obecnym systemie już po gimnazjum trzeba podjąć decyzję, gdzie się uczyć: czy w szkole dającej przepustkę na studia, czy też w placówce bez szans lub z wydłużoną drogą realizacji zamierzeń? Jakie kierunki wymarzonych studiów są dominujące wśród aktualnych gimnazjalistów? Z tych uczniów, którzy wymienili nazwy kierunków, wyłania się przekrój różnych wydziałów uczelni wyższych. Największym powodzeniem cieszą się wśród nich kierunki medyczne (medycyna, farmacja), humanistyczne (psychologia, pedagogika, dziennikarstwo), językowe (germanistyka, anglistyka, polonistyka), ekonomiczne, AWF, artystyczne, politechniczne, a także teologia. W zbadanych szkołach dużo gimnazjalistów inwestuje w języki obce, zajęcia poszerzające wiedzę, kursy szybkiego uczenia się. Tańce towarzyskie, młodzieżowe (break dance, hip-hop) oraz zajęcia artystyczne (muzyczne, plastyczne, tkactwo, bibułkarstwo, teatralne, wokalne) również wzbudzają dość spore zainteresowanie.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-161

2011-01-27 22:49:28


162

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

Te wielorakie zainteresowania pozaszkolne przekładają się również na sposób spędzania wolnego czasu. Tab. 5. Wypowiedzi gimnazjalistów o sposobach spędzania wolnego czasu Sposób spędzania wolnego czasu

Środa Śląska

Wrocław

Czytelnictwo książek

20%

33%

Uprawianie sportu

44%

52%

Spotkania i rozmowy ze znajomymi

76%

78%

Gra na komputerze

56%

43%

Oglądanie telewizji

52%

42%

Majsterkowanie

8%

7%

Zajęcia artystyczne

16%

18%

Spacer

24%

35%

Pomoc rodzicom

21%

24%

Lenistwo

28%

36%

Inne

36%

9%

Źródło: badania własne.

Dane nie sumują się do 100%, gdyż uczniowie mogli wybrać kilka sposobów spędzania czasu wolnego. Telewizja nazywana bywa zjadaczem czasu, zmniejszeniu czasowemu systematycznie ulega jej funkcja edukacyjna, a zwiększa się rozrywkowa. Zanikła też tradycja wspólnego oglądania telewizji i komentowania przez dorosłych niezrozumiałych bądź okrutnych scen, jakie dość często mają miejsce w różnorodnych produkcjach. Zbadana młodzież zbyt dużo czasu poświęca na oglądanie telewizji i gry na komputerze. Zdaniem profesora Geralda Looncy’ego z Uniwersytetu w Arizonie, przeciętne dziecko przed ukończeniem czternastu lat obejrzy w telewizji 18 tys. morderstw oraz ogromną liczbę drastycznych aktów przemocy. Naukowcy amerykańscy obliczyli, że aby obejrzeć na żywo tyle aktów przemocy, ile dziecko ogląda między siódmym a ósmym rokiem życia, trzeba by było być w środowisku przestępczym przez 580 lat. Moje badania wykazały, że uczniowie spędzają przed ekranem ponad trzy godziny dziennie11. Pojawia się pytanie: czy są różnice w liczbie dzieci skierowanych do poradni psychologiczno-pedagogicznej (PPP) pomiędzy szkołą podstawową a szkołą gimnazjalną, w odniesieniu do zewidencjonowanych zaświadczeń, nad którymi pieczę sprawuje pedagog szkolny? Opinia i orzeczenie to dwa podstawowe dokumenty wydawane przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Opinia ma dla szkoły wartość opiniotwórczą, to znaczy, że decyzję w danej sprawie podejmuje dyrektor szkoły lub rada pedagogiczna, 11 K. Zajdel, Telewizja w wychowaniu – autorytet czy zagrożenie?, „Dyrektor Szkoły” 2006, nr 4, s. 44–46.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-162

2011-01-27 22:49:28


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

163

biorąc pod uwagę opinię, która nie jest dla szkoły wiążąca. Natomiast orzeczenie PPP to dokument w sprawie dziecka zawierający decyzję zespołu orzekającego działającego przy poradni. Orzeczenie ma wartość decyzyjną, a wykonanie tej decyzji jest dla dyrektora szkoły obligatoryjne. Tab. 6. Liczba badanych uczniów w poradni PPP w szkole podstawowej i w gimnazjum Kontakty z poradnią PPP

Środa Śląska

Wrocław

Byłem badany przez PPP w szkole podstawowej

7%

10%

Byłem badany przez PPP w gimnazjum

5%

12%

Posiadane zaświadczenie z PPP lub będące w trakcie uzyskania przez ucznia

8%

7%

Inne (np. silna wada wzroku)

4%

0%

Posiadam niepełnosprawność lub chroniczną chorobę i jestem pod stałą opieką lekarza

0%

12%

Źródło: badania własne.

Widać pewne różnice pomiędzy umiejscowieniem szkoły a posiadanym orzeczeniem lub też chorobą. Nie są one wszakże zbyt wielkie, choć ilość badanych przez PPP w środowisku wielkomiejskim jest ponaddwukrotnie większa aniżeli w małomiasteczkowym. Wynika to pewnie z potrzeby posiadania zaświadczenia, np. o dysleksji, która wydłuża czas pracy na egzaminie gimnazjalnym. Można wysnuć delikatną sugestię, że za tymi działaniami stoją rodzice. Dziwi natomiast 12-procentowy wskaźnik chorobowy u uczniów szkoły we Wrocławiu, przy zerowym wskazaniu w Środzie Śląskiej. Czy deklarowane posiadanie orzeczenia lub opinii z PPP przekłada się na wybór edukacyjny w zależności od środowiska? Tab. 7. Odchylenie od normy zdrowotnej a wybory edukacyjne Współczynnik korelacji

Środa Śląska

Wrocław

Deklarowane posiadanie orzeczenia z PPP a wybór szkoły o prestiżowym znaczeniu

0,399

0,423

Deklarowane posiadanie niepełnosprawności zdrowotnej a wybór szkoły o prestiżowym znaczeniu

0, 000

0,455

Źródło: badania własne.

Współczynnik korelacji Pearsona dotyczący wyborów edukacyjnych przy posiadanym orzeczeniu z PPP lub niepełnosprawności fizycznej dla Cmax = 0,935.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-163

2011-01-27 22:49:28


164

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel Tab. 8. Interpretacja współczynnika kontyngencji „C” według klucza Góralskiego Zakres zmienności „C”

Określenie siły związku

1

2

C=0

Brak

0 = C ≤ 0,1

Nikła

0,1 = ≤ C ≤ 0,3

Słaba

0,3 ≤ C ≤ 0,5

Przeciętna

0,5 ≤ C ≤ 0,7

Wysoka

0,7 ≤ C ≤ ≤ 0,9

Bardzo wysoka

C=1

Pełna

Źródło: badania własne.

Można powiedzieć, że posiadana niepełnosprawność zdrowotna lub orzeczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej mają słabą lub przeciętną siłę kontyngencji (tabela 7). Oznacza to, że niesprawność dziecka nie ma aż tak istotnego wpływu na wybór szkoły o znacznym prestiżu. Podejmowanie określonych wyzwań życiowych i związanych z tym wyborów niekiedy ma podłoże w samoocenie. Młody człowiek, który czuje się doceniony, lubiany przez kolegów i koleżanki, czuje wsparcie rodziny, ma do siebie więcej zaufania, jest bardziej pewny, że podoła zadaniu, odnajdzie właściwe miejsce w nowych sytuacjach i wyzwaniach. Poniższa tabela przedstawia opinie uczniów na temat odczuwanej akceptacji zarówno w klasie, jak i w miejscu zamieszkania. Tab. 9. Poczucie akceptacji ucznia w środowisku szkolnym i w miejscu zamieszkania Poziom akceptacji ucznia w klasie

Środa Śląska

Wrocław

Wszyscy mnie lubią

40%

20%

Ponad połowa mnie lubi

40%

68%

Mniej niż połowa mnie lubi

20%

12%

Nikt mnie nie lubi

0%

0%

Środa Śląska

Wrocław

Wszyscy mnie lubią

36%

13%

Ponad połowa mnie lubi

48%

84%

Mniej niż połowa mnie lubi

16%

3%

Nikt mnie nie lubi

0%

0%

100%

100%

Poziom akceptacji ucznia w miejscu zamieszkania

Suma Źródło: badania własne.

Zdecydowana większość uczniów jest akceptowana przez rówieśników tak w klasie, jak i w swoim środowisku zamieszkania, choć występują pewne różnice w natężeniu.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-164

2011-01-27 22:49:28


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

165

Nie stwierdzono korelacji w wyborach uczniowskich pomiędzy wyborem nieprestiżowej szkoły średniej, a odczuciem, że nikt ucznia nie lubi zarówno w klasie, jak i w miejscu zamieszkania. Własna samoocena przekłada się również na pojęcie sukcesu życiowego. Ktoś, kto siebie widzi pozytywnie, stara się w życiu osiągnąć pewien poziom zadowolenia ze szkoły, pracy, z życia w rodzinie i innych stanów aktywności. Widzi świat w optymistycznych barwach, podejmuje różne zadania życiowe, próbując wyciągnąć wnioski z porażek, zaś z sukcesów umie się cieszyć. Sukces życiowy jest osiągalny między innymi poprzez zdobycie wykształcenia. Mając wysoką samoocenę, podejmuje wysiłek i wyzwania, nie poddaje się trudnościom. Oceniając się nisko, poddaje się i czeka, co przyniesie los. Tab. 10. Preferowany wybór szkoły średniej w zależności od otrzymywanych ocen w gimnazjum w Środzie Śląskiej Środa Śląska Rodzaj szkoły Wysokie oceny

%

Niskie oceny

%

Szkoła o wyższym prestiżu

15

6

1

4

Szkoła o mniejszym prestiżu

3

12

6

24

Źródło: badania własne.

Tab. 11. Preferowany wybór szkoły średniej w zależności od otrzymywanych ocen w gimnazjum we Wrocławiu Wrocław Rodzaj szkoły Wysokie oceny

%

Niskie oceny

%

Szkoła o wyższym prestiżu

25

83

1

3

Szkoła o niższym prestiżu

0

0

4

14

Źródło: badania własne.

We Wrocławiu żaden uczeń z dobrymi stopniami nie wybrał gorszej szkoły. Wśród uczniów ocenianych nisko nie ma różnic w wyborach szkół zarówno lepszych, jak i gorszych w każdym typie lokalizacji gimnazjum. Jest to pewna różnica na korzyść dużego miasta. Dzieci bez sukcesów nie radzą sobie dobrze w sytuacjach, gdy muszą rywalizować z innymi. Łatwo wpadają w złość i wycofują się lub też okazują lekceważenie, znajdują tysiące wymówek i wreszcie rezygnują. Mają tendencje do spostrzegania wielu zadań jako współzawodnictwa, ale boją się porażki, ponieważ bardzo chcą w takich sytuacjach wygrywać. Klasa, w której panuje atmosfera rywalizacji, potwierdza ich porażki. Im częściej widzą siebie jako przegranych, tym mniej się starają12. Cenne mogą się tu okazać wypowiedzi uczniów, wskazujące na ich relacje z nauczycielami (tabela 12). 12 S. Rimm, Bariery szkolnej kariery, Warszawa 1994,

02 miejskie wojny kor.indd 8a-165

2011-01-27 22:49:28


166

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel Tab. 12. Odczucia uczniów wobec własnej osoby Rodzaj akceptacji

Środa Śląska

Wrocław

Wszyscy nauczyciele mnie lubią

36%

23%

Połowa nauczycieli mnie lubi

32%

60%

Mniej niż połowa nauczycieli mnie lubi

32%

17%

Nikt z nauczycieli mnie nie lubi

0%

0%

100%

100%

Suma Źródło: badania własne.

W środowisku wielkomiejskim odczuć pozytywnych ze strony nauczycieli jest 83%, zaś w środowisku małomiasteczkowym 68%. Nie jest to istotna różnica, niemniej występuje i jest odczuwana. Współczynnik korelacji uczniów twierdzących, że są nie lubiani przez wszystkich nauczycieli, w stosunku do wyboru szkoły o wysokim prestiżu był nikły (rxy = 0,09 dla (0 = C ≤ 0,1 dla C = 1), co oznacza brak związku pomiędzy subiektywnymi odczuciami a wyborem przez nich szkoły. Przyjrzyjmy się teraz wynikom nauczania, jak ono przebiega i jakie niesie za sobą konsekwencje. Tab. 13. Wyniki próbnego egzaminu gimnazjalnego organizowanego w szkole Rodzaj testu

Punktacja

Środa Śląska

Wrocław

0–30

0%

0%

31–60

6%

2%

61–90

40%

60%

90 >

54%

38%

31–60

5%

1%

61–90

55%

50%

90 >

40%

49%

Wynik próbnego egzaminu gimnazjalnego

Planowany wynik na właściwym teście gimnazjalnym przez ucznia Źródło: badania własne.

Próbny egzamin gimnazjalny jest istotną informacją dla ucznia i nauczycieli. Wskazuje mocne i słabe strony zarówno indywidualnych osób, jak i grupy, podsumowuje trzyletnią pracę dydaktyczną. Patrząc na wyniki próbnych testów (tabela 13), widać pewną zależność. Najwięcej jest punktów mieszczących się w skali od 60 do 90 i powyżej 90 (maksimum to 100 punktów). Poczucie, że dobrze napisany test próbny pozwoli uzyskać podobny wynik w teście zasadniczym, z jednej strony, obniża poziom stresu, podwyższa samoocenę i korzystnie wpływa na podejmowanie zadań sprawdzających. Z drugiej jednak strony, szczególnie u uczniów o niewysokich aspiracjach, powoduje osłabienie motywacji i prowadzi do zbyt łatwego samozadowolenia.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-166

2011-01-27 22:49:29


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

167

Wyniki testu próbnego nie zawsze przekładają się na realne wyniki. Dane o egzaminie gimnazjalnym, jaki piszą wszyscy gimnazjaliści w Polsce, zostały przekazane przez wrocławską Okręgową Komisję Egzaminacyjną (na pisemną prośbę autora niniejszej pracy). Wyniki w przedziałach punktowych na egzaminie próbnym zostały uśrednione i porównane z tymi otrzymanymi z Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (OKE). Maksymalna liczba punktów do uzyskania wynosiła 100. Tab. 14. Porównanie punktacji testów gimnazjalnych: próbnego i ogólnopolskiego organizowanego przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną Rodzaj testu

Środa Śląska

Wrocław

Wynik próbnego testu gimnazjalnego (max 100)

83,0

81,6

Wynik testu gimnazjalnego właściwego podanego przez OKE (max 100)

54,0

76,8

Ogólny wynik województwa dolnośląskiego (max 100)

56,3

Źródło: badania własne.

Powyższe zestawienie (tabela 14) wykazuje ogromne dysproporcje pomiędzy szkołami gimnazjalnymi. Współczynnik korelacji zbliżony jest do minus 1, co daje bardzo wysoką korelację w skali Pearsona. Większość liceów miejskich we Wrocławiu rozpoczyna nabór od 65 punktów wzwyż, czyli dysproporcja w przyjęciu do liceów ogólnokształcących będzie dość znacząca, jedynie gimnazjum wrocławskie uzyskało wynik gwarantujący przyjęcie do wymarzonej szkoły. Trzeba też zauważyć, że liczba punktów zdobytych przez uczniów szkół wiejskich i w Środzie Śląskiej jest zbliżona do średniej całego województwa dolnośląskiego. W rezultacie uczniowie z gimnazjum we Wrocławiu bez trudu dostaną się do szkół prestiżowych, do których w większości się wybierają, zaś uczniowie ze Środy Śląskiej w niewielkiej liczbie dostaną się do tych liceów ogólnokształcących, które wybraliby, a w konsekwencji zasilą licea profilowane i szkoły zawodowe.

Czy występują różnice w sytuacji materialnej w obu typach porównywanych środowisk? Generalizując w oparciu o odpowiedzi respondentów, w środowisku wielkomiejskim żyje się materialnie lepiej, gdyż praca umysłowa, własna firma lub stanowisko kierownicze dają stały dochód. Można się pokusić nawet o stwierdzenie, że i znaczniejszy od wynagrodzenia za pracę fizyczną. Przy mniejszej liczbie dzieci, co też jest domeną dużego miasta, maleją koszty utrzymania rodziny. We Wrocławiu 42% gimnazjalistów otrzymuje kieszonkowe od rodziców, w Środzie Śląskiej jest to 60% deklaracji, co wskazuje pewne zróżnicowanie. Można się pokusić o pewne rozważania, a mianowicie takie, że skoro rodzice w mieście zarabiają więcej, jest wśród nich mniejsze bezrobocie i mniej członków rodzi-

02 miejskie wojny kor.indd 8a-167

2011-01-27 22:49:29


168

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

ny żyje z renty czy emerytury, to więcej pieniędzy mogą przekazywać swoim dzieciom na drobne wydatki. Należy jednak pamiętać, że koszty życia w mieście są relatywnie wyższe (czynsz, media), co może być istotnym elementem wpływającym na wysokość kwot dawanych dzieciom na ich wydatki. Natomiast wyjazdy na wakacje wydają się dość zróżnicowane. Podstawowym warunkiem regeneracji sił psychicznych i fizycznych uczniów po całym roku nauki w szkole jest zmiana środowiska społecznego i ekologicznego, tzn. wyjazd na wypoczynek poza miejsce zamieszkania. Optymalny dla regeneracji sił byłby co najmniej tygodniowy pobyt poza domem. Najmniejszy odsetek (20%) tych uczniów, którzy nigdzie nie wyjeżdżali w okresie ostatnich dwóch lat, jest w gimnazjum we Wrocławiu, zaś największy (72%) w gimnazjum w Środzie Śląskiej. W ostatnich dwóch latach poza granicami Polski było 25% gimnazjalistów ze środowiska wielkomiejskiego, ze Środy Śląskiej takich uczniów było tylko 4%. Widać dość wyraźną dysproporcję finansową pomiędzy rodzinami, co przekłada się na rodzaj spędzania czasu wolnego w okresie wypoczynku. Czy te dysproporcje finansowe przekładają się na inne składniki życia szkolnego, takie jak na przykład wyjścia do kina, posiadanie własnego pokoju, posiadanie komputera? Tab. 15. Posiadania przez ucznia warunków do nauki Warunki mieszkaniowe gimnazjalistów

Środa Śląska

Wrocław

Mamy własny dom

40%

6%

Mamy własne mieszkanie

56%

82% 4% 3%

Wynajmujemy mieszkanie Mamy pokój u rodziny

0%

9%

Razem

100%

100%

Mam własny pokój dla siebie

64%

69%

Mam pokój z rodzeństwem

36%

28%

Nie mam pokoju dla siebie

0%

3%

100%

100%

Razem Źródło: badania własne.

Warunki mieszkaniowe to ważny element życia społecznego. To, jak mieszkamy, decyduje o naszym komforcie. Co prawda dysproporcja w posiadaniu własnego domu jest na korzyść rodziców gimnazjalistów ze Środy Śląskiej, co jest zrozumiałe w odniesieniu do środowisk małomiasteczkowych, ale ilość mieszkań na własność jest już większa we Wrocławiu, tak samo jak posiadanie do swojej dyspozycji własnego pokoju. Generalnie standardy mieszkaniowe są porównywalne. Różnicują za to inne wskaźniki.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-168

2011-01-27 22:49:29


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

169

Tab. 16. Dane dotyczące posiadania komputera w domu gimnazjalisty i rozrywek kulturalnych Korzystanie z rozrywek

Środa Śląska

Wrocław

Byłem ostatnio w kinie z kolegami lub sam

60%

92%

Nie byłem w kinie w ciągu 6 miesięcy

40%

8%

Mam komputer z dostępem do Internetu

76%

88%

Mam komputer bez dostępu do Internetu

4%

9%

Nie mam komputera

20%

3%

Uczniowie redagujący gazetkę szkolną

2%

30%

Uczniowie redagujący szkolne strony WWW

3%

40%

Źródło: badania własne.

Pójście do kina samemu lub z przyjaciółmi nie stanowi problemu dla 92% gimnazjalistów wrocławskich, o 32% więcej aniżeli dla gimnazjalistów z małego miasteczka. Być może powodem takich dysproporcji jest nasycenie kinami Wrocławia lub koszty. W Środzie Śląskiej jest kino, ale tam również 40% uczniów nie było w nim w okresie pół roku. Nauczyciele obawiają się, aby na stronach internetowych szkoły nie pojawiły się treści niekonsultowane z gronem pedagogicznym, dlatego liczba gimnazjalistów małomiasteczkowych współpracujących przy tworzeniu tych stron jest tak niska. W gazetkach szkolnych krytyka jest dopuszczona, ale po konsultacji z nauczycielem. Przejaw samodzielnego myślenia tak, ale pod nadzorem. Innymi słowy, nauczyciele nie ufają samodzielności sądów i odpowiedzialności w wypowiedziach uczniów, stąd 2% współpracujących przy tworzeniu gazetki szkolnej i 3% przy tworzeniu szkolnych stron WWW w gimnazjum małomiasteczkowym. W gimnazjach wielkomiejskich te proporcje są znacznie wyższe. Tab. 17. Wpływ zajęć pozalekcyjnych na wybór szkoły o wysokim prestiżu Udział w zajęciach a wybór szkoły Uczniowie uczestniczący w zajęciach pozalekcyjnych Wpływ uczestnictwa w zajęciach pozalekcyjnych na wybór szkoły o wysokim prestiżu

Środa Śląska

Wrocław

10

20

rxy = 0,7

rxy = 0,9

Źródło: badania własne.

Jak widać z powyższego zestawienia (tabela 17), udział w zajęciach pozalekcyjnych ma dość duże znaczenie przy wyborze szkoły średniej o wysokim prestiżu. Największy wpływ ma w gimnazjum wielkomiejskim – tam współczynnik korelacji jest bardzo wysoki (dla 0,5 ≤ C ≤ 0,7 dla C = 1). W dużej mierze odpowiada to wcześniej ujawnionym aspiracjom. Ci uczniowie, którzy planują naukę w szkole średniej i chcą mieć tak zwany dobry start, korzystają z tych zajęć, ci zaś, którzy inaczej kierują swoimi krokami, nie widzą z nich pożytku. Dla nich – uważają – wystarczy nauki na samych lekcjach. Lokalizacja jest tu punktem wyjścia w tej analizie, gdyż prawie jest to odbicie proporcji uczniów starających się o status ucznia LO czy technikum.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-169

2011-01-27 22:49:29


170

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Krzysztof Zajdel

Ostatnim analizowanym elementem będzie grupa rówieśnicza. Tab. 18. Wpływ grupy rówieśniczej na wybory uczniowskie dotyczące szkoły średniej Współczynnik korelacji

Środa Śląska

Wrocław

Wpływ grupy rówieśniczej na wybór szkoły prestiżowej

0,31

0,48

Wpływ grupy rówieśniczej na wybór szkoły o małym prestiżu

0,11

0,00

Źródło: badania własne.

Analizując dane, można zauważyć, że przeciętny współczynnik korelacji (0,3 ≤ C ≤ 0,5 dla C = 1) jest tylko w gimnazjum we Wrocławiu, i to przy wyborze szkoły średniej o wysokim prestiżu. Środa Śląska ma słaby współczynnik korelacji wyboru szkoły średniej o wysokim prestiżu.

Podsumowanie Jakie zatem szkoły ponadgimnazjalne wybierają gimnazjaliści z objętych badaniem środowisk? Wrocław i miejscowości leżące w jego bliskiej odległości charakteryzuje to, że tam gimnazjaliści zdecydowanie preferują naukę w liceum ogólnokształcącym, upatrując w nim szansy na swoją przyszłość. Im dalej od dużego miasta, tym bardziej preferowane są szkoły o mniejszym prestiżu. Zauważono istotne różnice pomiędzy Środą Śląską a szkołą we Wrocławiu w wyborze szkoły średniej o wyższym prestiżu, w zależności od otrzymywanych ocen w gimnazjum. We Wrocławiu żaden uczeń z dobrymi stopniami nie wybrał gorszej szkoły. Wśród uczniów ocenianych nisko nie ma różnic w wyborach szkół, zarówno lepszych, jak i gorszych w każdym typie lokalizacji gimnazjum. Jednym z ważnych pytań było: w jakim stopniu testy zewnętrzne i wewnętrzne są znaczące dla wyboru dalszej drogi edukacyjnej? Okazało się, że testy zewnętrzne mają bardzo duże znaczenie przy wyborze preferowanej szkoły przez ucznia. Testy próbne (wewnętrzne) są raczej obrazem postępów uczniowskich w określonej grupie. W konsekwencji uczniowie z gimnazjum we Wrocławiu bez trudu dostaną się do szkół prestiżowych, do których w większości się wybierają, zaś uczniowie ze Środy Śląskiej w niewielkiej liczbie znajdą się w tych liceach ogólnokształcących, które wybraliby, gdyby mieli lepsze oceny, a w konsekwencji będą uczniami liceów profilowanych i szkół zawodowych. Wybory edukacyjne po skończonej szkole gimnazjalnej różnią się w każdym z opisywanych środowisk. Prawie 80% uczniów gimnazjum we Wrocławiu wybiera liceum ogólnokształcące jako placówkę, w której chce się dalej uczyć. W gimnazjach w małych miastach, po końcowych wynikach podanych przez OKE, taki wybór będzie zrealizowany w 38%, czyli o połowę mniejszy. Sądzę, że jest to jeden z głównych czynników marginalizacji mieszkańców innych środowisk tak, jak powyżej – środowisk małomiasteczkowych. Marginalizacja i inne drogi edukacyjne krystalizują się już na poziomie szkoły, zwłaszcza szkoły gimnazjalnej.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-170

2011-01-27 22:49:29


Społeczne uwarunkowania wyborów edukacyjnych

••••••••••••••

171

Nie ma tutaj znaczenia posiadanie dóbr materialnych, zamożność rodziców, ale jakość szkoły gimnazjalnej rozpatrywana na wielu płaszczyznach. Jednym z takich obszarów jest między innymi mniejsza liczba nauczycieli ze stopniem awansu zawodowego (nauczyciel dyplomowany) w szkole małomiasteczkowej. Nie było moim celem badanie innych aspektów i wskazywanie różnic, jak np. poczucie szczęścia czy wewnętrznego spokoju. Być może miejsce zamieszkania, np. w środowisku wielkomiejskim, powoduje w konsekwencji więcej stresu u młodzieży, więcej wyzwań, a ilość problemów i ciągła rywalizacja skutkuje zmniejszeniem radości życia, utrudnia wchodzenie w role, rodzi się poczucie marginalizacji społecznej. Można na przykład chodzić do renomowanego liceum we Wrocławiu, być w nim jednym z wielu średniaków i tak ułożyć sobie potem życie. Można chodzić też do przeciętnego liceum, np. w Środzie Śląskiej, być w nim dobrym uczniem i tak ułożyć sobie życie. Przestrzenie wielkomiejskie, z racji ilości mieszkańców, mają inne proporcje, inne wartości. Która droga jest właściwsza, które środowisko bardziej marginalizuje – te pytania wymagałyby wielu badań, a środowisko środowisku nie jest równe.

Bibliografia Ferenz K., Społeczne i kulturowe uwarunkowania przemian procesu kształcenia, [w:] Szerląg A. (red.), Polskie szkolnictwo i oświata na Litwie, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998. Gurba E., The usefulness of everyday tasks to measure adults’ mental abilities, „Polish Quarterly of Developmental Psychology” 1995. Hejnicka-Bezwińska T., Orientacje życiowe młodzieży, Wydawnictwo Uczelniane WSP, Bydgoszcz 1991. Idzikowski B., Wizja własnej przyszłości zielonogórskich gimnazjalistów, [w:] Idzikowski B., Mianowska E. (red.), Młodzież gimnazjalna miasta średniego wobec nowego ładu, LTN, Zielona Góra 2002. Komorowski T., Pielachowski J., Pietraszewski M., Nowe polskie gimnazjum, Wydawnictwo eMPi2, Poznań 1999. Mianowska E., Społeczne uczestnictwo młodzieży, [w:] Idzikowski B., Mianowska E. (red.), Młodzież gimnazjalna miasta średniego wobec nowego ładu, LTN, Zielona Góra 2002. Postman N., W stronę XVIII stulecia. Jak przeszłość może doskonalić naszą przyszłość, przeł. R. Frąc, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2001. Rimm S., Bariery szkolnej kariery. Dlaczego dzieci zdolne mają słabe stopnie?, przeł. D. Ekiert-Grabowska, Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1994. Szymański M., „Wolność edukacyjna i wybór szkoły”, „Nowa Szkoła” 1998, nr 10. Sztompka P., Trauma wielkiej zmiany. Społeczne koszty transformacji, Instytut Studiów Politycznych PAN, Warszawa 2000. Wilk T., Możliwości zaspokojenia potrzeb edukacyjnych młodzieży w warunkach zmiany społecznej w Polsce, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2002. Zajdel K., Telewizja w wychowaniu – autorytet czy zagrożenie?, „Dyrektor Szkoły” 2006, nr 4.

02 miejskie wojny kor.indd 8a-171

2011-01-27 22:49:29


02 miejskie wojny kor.indd 8a-172

2011-01-27 22:49:29


Fot. 2. Młodzi mieszkańcy podwórka przy ulicy Ledóchowskiego i Prusa we Wrocławiu. Graffiti wykonane przez este z wrocławskiej grupy kolektyf. Wrocław, Polska, 2005

Fot. 1. Graffiti wykonane w centrum starego miasta w Wiesbaden, na legalnej ścianie znajdującej się na terenie placu zabaw. Artyści: oste (Włochy), este (kolektyf, Polska), joy (Austria), b01graffik (kolektyf, Polska). Wiesbaden, Niemcy, 2010

Fot. 3. Praca wykonana w trakcie Jamu/spontanicznego spotkania malarzy graffiti. Artyści: arin, este, dozen, bart (kolektyf), Opole, Polska, 2008

02 miejskie wojny wkladka kor.indd 1

2011-01-27 22:58:48


Fot. 4. Meeting of Styles – mural stworzony w trakcie międzynarodowego festiwalu sztuki ulicy. Wrocław, Polska, 2010

Fot. 5. Recykling+regeneracja – malarstwo stworzone w trakcie happeningu organizowanego przez galerię Szewska 36. Artyści: grupa kolektyf, Janusz Klekot. Wrocław, Polska, 2009 Fot. 6. Meeting of Styles – mural stworzony w trakcie międzynarodowego festiwalu sztuki ulicy. Artyści: este (kolektyf), fat heat, brake (collored effects, Węgry). Łódź, Polska, 2006.

02 miejskie wojny wkladka kor.indd 2

2011-01-27 22:59:00


Fot. 7. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, w ciągu kamienic przy ul. DĄbrowskiego. fot. Anna Kucharska

Fot. 8. Kościół Metodystów – budynek „objawił się” oczom mieszkańców po wyburzeniu zasłaniającej go od ulicy kamienicy. fot. Anna Kucharska

02 miejskie wojny wkladka kor.indd 3

Fot. 9. narożnik kamienicy przy ul. Łukasińskiego. fot. Anna Kucharska

2011-01-27 22:59:19


Fot. 10. Ceuta – promenada w centrum miasta. Fot. wioletta joanna wrona

Fot. 11. przykład hiszpańskiego historycyzmu, Ceuta. Fot. wioletta joanna wrona

Fot. 14. Kazimierz Klas (z lewej) jako uczeń Szkoły Górniczej w Wałbrzychu, 22.03.1966. fotografia ze zbiorów prywatnych Stanisławy Klas

Fot. 13. Po szychcie Kazimierz Klas (w tle jedna z wałbrzyskich kopalń), początek lat siedemdziesiątych. fotografia ze zbiorów prywatnych Stanisławy Klas

02 miejskie wojny wkladka kor.indd 4

Fot. 12. Hiszpańska flaga wywieszona na prywatnym mieszkaniu w centrum Ceuty. Fot. wioletta joanna wrona

2011-01-27 22:59:29


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.