MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
ROK VIII nr 4 (42)
SIERPIEŃ – PAŹDZIERNIK 2015
Wystarczy trochę empatii
O ewangelickim azylu kościelnym dla uchodźców
1
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła 3. Słowo od redakcji
Sierpień Hasło miesiąca: „Jezus Chrystus mówi: Bądźcie roztropni jak węże i niewinni jak gołębie.” Mt 10,16
5
2 sierpnia: 9. Niedziela po Trójcy Świętej. 6 sierpnia: Święto Przemienienia Pańskiego – według ewangelii Jezus zabrał trzech uczniów: Piotra, Jakuba i Jana na górę, gdzie objawił im nadziemską chwałę i rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem. 9 sierpnia: 10. Niedziela po Trójcy Świętej – Niedziela Izraela, poświęcona refleksji na temat losu Narodu Wybranego i jego miejsca w historii zbawienia. 16 sierpnia: 11. Niedziela po Trójcy Świętej. 23 sierpnia: 12. Niedziela po Trójcy Świętej. 24 sierpnia: Dzień apostoła Bartłomieja. Według tradycji uczeń Jezusa umarł śmiercią męczeńską rozpięty na krzyżu głową w dół, żywcem obdarty ze skóry, a następnie ścięty. 30 sierpnia: 13. Niedziela po Trójcy Świętej. Wrzesień Hasło miesiąca: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios.” Mt 18,3
4. Rozważanie Słowa Bożego
– ks. por. Marcin Konieczny
5. Relacje z pracy kapelanów
ewangelickich i działalności EDW
8. Wystarczy trochę empatii
Rozmowa z pastor Kathariną Falkenhagen o ewangelickim azylu kościelnym dla uchodźców
8
6 września: 14. Niedziela po Trójcy Świętej. 13 września: 15. Niedziela po Trójcy Świętej. 20 września: 16. Niedziela po Trójcy Świętej. 21 września: Dzień apostoła i ewangelisty Mateusza, autora pierwszej Ewangelii – według świętego Mateusza. 27 września: 17. Niedziela po Trójcy Świętej. 29 września: Dzień archanioła Michała i wszystkich aniołów.
Trucizna nienawiści – ks. Marcin Orawski Kalendarz życzeń Zrozumienie – Izabela Stelmach
10. Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-
Augsburskiego w RP – ks. Adam Malina
12. Tornister
Kapelani do boju! – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
13. Na celowniku ewangelika
Modlitwa o dojrzałość – Łukasz Cieślak
Październik Hasło miesiąca: „Dobre przyjmujemy od Boga, czy nie mielibyśmy przyjmować i złego?” Hi 2,10
14. Jedynie Słowo
Obcy i bliski – Piotr Lorek
4 października: 18. Niedziela po Trójcy Świętej. Dziękczynne Święto Żniw. 11 października: 19. Niedziela po Trójcy Świętej. 18 października: 20. Niedziela po Trójcy Świętej. Dzień ewangelisty Łukasza, autora trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Według tradycji święty Łukasz był greckim lekarzem, który po nawróceniu się na chrześcijaństwo został uczniem apostoła Pawła. 25 października: 21. Niedziela po Trójcy Świętej. 28 października: dzień apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Należeli do dwunastu najbliższych uczniów Jezusa. Tradycja głosi, że obaj dotarli do Mezopotamii, a następnie do Persji, gdzie zginęli śmiercią męczeńską. 31 października: Pamiątka Reformacji. Tego dnia w 1517 r. ks. dr Marcin Luter, augustiański mnich i profesor uniwersytetu w Wittenberdze, przybił na drzwiach Kościoła Zamkowego 95 tez, które wzywały do dyskusji na temat odpustów. Wydarzenie zapoczątkowało szesnastowieczną Reformację Kościoła, której przywódcą stał się Luter. Święto Reformacji ma charakter ponadwyznaniowy i obchodzone jest przez większość Kościołów protestanckich na świecie.
15. Okiem cywila
NIBY – Daria Stolarska Chlebem i solą – Marek Hause
10
16. Psycholog
Bliskość na odległość – Alina Lorek Zestresowany urlopowicz – Anna Siemion-Mazurkiewicz
18. Kolekcjoner
Katalog stempli PWJS I PKW – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Konflikty na świecie Na krawędzi Europy – Karina Hübsch
19. Daty Historyczne – ks. Andrzej Komraus
8
TEMAT NUMERU
Wystarczy trochę empatii
O ewangelickim azylu kościelnym dla uchodźców
Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępca redaktora naczelnego: mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Łukasz Cieślak, Rafał Ćwikowski, Marek Hause, Anna Hopfer-Wola, Karina Hübsch, ks. Andrzej Komraus, Alina Lorek, Piotr Lorek, ks. Adam Malina, Anna Siemion-Mazurkiewicz, Daria Stolarska, Karolina Suchan-Okulska Na okładce: Obóz uchodźców syryjskich w irackim Erbil. Fot. Mustafa Khayat (CC BY-ND 2.0) Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40 e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl Rys. Karolina Suchan-Okulska
Polecamy – Marek Hause
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Słowo od redakcji ks. Marcin Orawski Trucizna nienawiści Jeszcze ich u nas nie ma, a już wzbudzają strach. Uchodźcy, wygnani z domów przez wojny, strach o życie, brak nadziei. Nie musieli przekroczyć naszych granic, by z zakamarków naszych dusz zaczęły wypełzać uprzedzenia, lęki, nienawiść, bezduszność. „Niech się bogaci nimi zajmą.”, „Niech idą do krajów muzułmańskich, gdzie ich miejsce.”, „Nie chcemy tu terrorystów i brudasów.” Chrześcijanie prześcigają się w okazywaniu troski. Byłem niedawno na granicy serbsko-węgierskiej. Widziałem setki uchodźców otoczonych przez węgierską policję. Mijałem w Serbii dalsze dziesiątki osób, idące poboczami dróg i śpiące na polach kukurydzy. Po tamtej stronie granicy szli przez nikogo nie zatrzymywani, jakby władze chciały jak najszybciej się ich pozbyć. Gorący ziemniak, którego nikt nie chce złapać. Wielu mówi, że to celowa akcja kolonizacyjna albo – co gorsza – terrorystyczna. Ja natomiast widziałem wyczerpanych nieszczęśników, którzy już pokonali tysiące kilometrów, a musieli przejść kolejne do miejsc, w których mogą mieć nadzieję na pomoc. Wśród nich były kobiety z dziećmi – zmęczonymi, brudnymi. Nie widziałem starszych osób, ale to nie dziwiło. Nie byliby w stanie wytrzymać kilku tysięcy kilometrów marszu. Jaki jest ich los?
Trzeba mieć nadzieję, że dotarli przynajmniej do Libanu lub Turcji. Nie ma wątpliwości, że dopóki nie skończą się brutalne prześladowania w Syrii i innych rejonach objętych wojną, nie będzie dobrego rozwiązania. Nawet wspaniałe islandzkie rodziny, które zadeklarowały przyjęcie 10 tysięcy imigrantów pod swoje dachy byłyby bezradne, gdyby na wyspie wylądowało 100 tysięcy osób. Doświadczają tego otwarte dotychczas Niemcy, które zaczynają zamykać granice, gdy w jeden tylko weekend do Monachium dotarło 40 tysięcy uchodźców. Zapewne tak jest, że nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim. Ale jako Kościół, naśladowcy Jezusa Chrystusa, mamy obowiązek przeciwdziałać nienawiści. Możemy pomyśleć, niczym na szkółce niedzielnej: jak mógłby się zachować Jezus Chrystus, którego mamy i chcemy mieć za wzór. Czy nawoływałby do przepędzania obcych? Czy nakazywałby ratować tylko chrześcijan? Czy akceptowałby, że ktoś na wieść o ciężarówce, w której znaleziono 70 martwych uchodźców, pisze komentarz „Szkoda, że samochód był taki mały”? Wiem, to ekstrema. Wierzę, nie… – wiem na pewno, że większość naszego społeczeństwa tak nie myśli. Trzeba jednak mieć świadomość, jak szybko język agresji może nas zatruć oraz zaognić już i tak arcytrudną sytuację. Czytamy ewangelie i wiemy, jak Zbawiciel podchodził na przykład do Samarytan, uważanych przez część społeczeństwa żydowskiego za ludzi niższej kategorii. Czy zalecał Żydom, by się bronili i budowali zasieki? Inna sytuacja, inne realia. Ale faktem jest, że to Samarytanka usłyszała od niego, że Bóg nie jest zamknięty w jednej tradycji. I to Samarytanin został pokazany za wzór miłosierdzia, a nie zapatrzony jedynie w tradycję duchowny ani inny dostojnik. I jeszcze jedno: „Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.” (1. List Jana 4,20).
Kalendarz życzeń Izabela Stelmach Zrozumienie Jest tylko jeden sposób na zrozumienie drugiego człowieka. Trzeba założyć jego buty i przejść w nich ten sam dystans co on. Niewygodne? Kamyk w środku? Może dziurawe? Dopiero gdy dojdziemy do kresu wędrówki, zrozumiemy dlaczego ktoś postąpił w sposób, który dla nas jest nie do przyjęcia, wydaje się śmieszny albo nas zranił. To wielka sztuka chcieć założyć czyjeś buty. Potrzeba silnej woli i otwartego umysłu, by się zatrzymać, pochylić, zdjąć własne, wygodne trzewiki i założyć cudze, czasem zabłocone, ciężkie kamasze. A może odwrotnie? Gdy zdejmiemy swoje przemoczone trampki i uda nam się wsunąć w cieplutkie i suche bambosze, wtedy zrozumiemy, dlaczego ktoś z lekkością traktuje wszystko, co przytrafia mu się w życiu, a są to same dobre rzeczy. Skoro nigdy nie doświadczył konieczności mierzenia się z prawdziwymi trudnościami, jego perspektywa widzenia świata jest
zupełnie inna niż osoby, która każdego dnia przeskakuje kłody toczone pod jej nogi przez życie. Gdy założymy cudze buty zrozumiemy, czym kierował się złodziej kradnąc chleb w sklepie; dziewczyna, która w dzieciństwie wyśmiewana przez wszystkich za swoją tuszę, dziś ukradkiem wymiotuje po każdym posiłku albo kolega, który w przeszłości bity przez ojca i szykanowany przez rówieśników, dziś wszystkich wokół zaraża pesymizmem i czarnymi myślami. Kto miał go nauczyć radości, jeśli sam nie był dość silny, by zrobić to samemu? Gdy uda nam się przebiec wiele kilometrów w kapciach, szpitalnym korytarzem z kroplówką wbitą w żyłę, wtedy zrozumiemy dlaczego ktoś dziś chce żyć intensywnie i tańczyć nad przepaścią. Jeśli dziś nie potrafimy jeszcze założyć cudzych butów, to na dobry początek wystarczy kilka kroków w towarzystwie osoby, której nie rozumiemy. To pomaga! Izabela Stelmach – prawniczka w Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa w Warszawie
3
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO
Pójść na całość
ks. por. Marcin Konieczny Kapelan Wojsk Specjalnych
czyli, czego stali się świadkami, nie wystarczało, a nawet zaczęło w niektórych głowach rodzić podejrzenia o jakieś konszachty z ciemną stroną mocy. Jakie to ludzkie, że człowiek czekając na cud w chwilach kryzysu dałby wszystko, aby ten się wydarzył. Ale kiedy jakimś niezwykłym zrządzeniem losu nasze pragnienia się spełniają, zaraz je racjonalizujemy, ośmieszamy albo zadajemy podejrzliwe pytania. Na przykład – Czy aby na pewno to Bóg tego cudu dokonał? Może to zwykły przypadek? A może to lekarstwa po prostu zaczęły dziać albo człowiek znalazł w sobie pokłady ogromnej siły? I tak dalej. Dzisiejszy tekst dobitnie pokazuje postawę człowieka, typową zarówno w czasach Jezusa, jak i obecnie. Cuda i uzdrowienia wrzuciliśmy do szuflady razem z innymi opowieściami z pogranicza fantasy. Bardziej jesteśmy skorzy do racjonalnego tłumaczenia, niż do aktu wiary. I w zasadzie nie byłoby nawet w tym nic złego, jeśli ta
(14) I wypędzał demona, który był niemy. A gdy demon wyszedł, niemy przemówił. I tłum zdumiał się. (15) Niektórzy zaś z nich mówili: On wypędza demony mocą Belzebuba, władcy demonów. (16) Drudzy zaś, kusząc go, żądali od niego znaku z nieba. (17) A On znając ich zamysły, rzekł do nich: Każde królestwo, rozdarte wewnętrznie, pustoszeje, a skłócone domy upadają. (18) Jeśli więc szatan sam w sobie jest rozdarty, jak się ostanie jego królestwo, skoro mówicie, że Ja mocą Belzebuba wypędzam demony? (19) Jeśli zaś Uznanie Jezusa Chrystusa za Boga staJa mocą Belzebuba wypędzam demony, to czywia nas po konkretnie określonej stronie. ją mocą synowie wasi wypędzają? Dlatego oni będą sędziami waszymi. (20) Jeżeli natomiast Ale czy nie o to właśnie chodzi, abyśmy Ja palcem Bożym wypędzam demony, zaiste wiedzieli kim jesteśmy, do kogo należyprzyszło już do was Królestwo Boże. (21) Gdy zbrojny mocarz strzeże swego zamku, bezpieczmy i w jakim zmierzamy kierunku? ne jest mienie jego. (22) Lecz gdy mocniejszy od niego najdzie go i zwycięży, zabiera mu zbroję jego, na której polegał, i rozdaje jego łupy. (23) Kto abnegacja i brak zaufania nie przekładałaby się na nasze nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie gromadzi życie i wartości, którymi mieliśmy się kierować. ze mną, rozprasza. (Ewangelia Łukasza 11,14-23) Jezus, oprócz odparcia w logiczny sposób argumentów o współpracę z szatanem, zwrócił uwagę na bardzo Po raz kolejny adwersarze Jezusa z braku konkretnych istotne elementy naszej relacji z Bogiem. Słowa „Kto nie argumentów uciekli się do oszczerstwa. Totalnie nie rojest ze mną, jest przeciwko mnie” dobitnie mówią o tym, zumiejąc sytuacji, której stali się świadkami, posłużyli że w tej relacji nie ma niedomówień, nie ma miejsca na się negacją i ośmieszaniem. Niektórzy rzucili oskarżenie, częściowe poświęcenie, ostrożność. Bogu nie można odże Jezus wyrzucił demona mocą Belzebuba, czyli właddać się tylko połowicznie, chociaż ostatecznego, całościocy demonów. Inni sugerowali, że aby się uwiarygodnić, wego aktu wiary człowiek bardzo się boi. Obawia się, że Zbawiciel powinien dokonać znaku z nieba. To co zobapoświęcając się w całości, może stracić. Opowiadając się po jednej stronie, może mieć za wroga tych z drugiej strony. Faktycznie tak jest, że uznanie Jezusa Chrystusa za Boga niesie ze sobą konsekwencje, stawia nas po bardzo konkretnie określonej stronie. Ale czy nie o to właśnie chodzi, abyśmy wiedzieli kim jesteśmy, do kogo należymy i w jakim zmierzamy kierunku? Jeśli nie opowiemy się po konkretnej stronie, konsekwencje mogą okazać się co najmniej druzgoczące. Dlatego życzę nam wszystkim, abyśmy zawsze wiedzieli, po której stronie się opowiedzieć. „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto nie Fot. Dean Hochman (CC BY 2.0) gromadzi ze mną, rozprasza.”
4
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW www.edw.wp.mil.pl Święto ŻW i wyróżnienie dla biskupa W czwartek 11 czerwca przed warszawskim kompleksem Żandarmerii Wojskowej odbył się uroczysty apel z okazji 25-lecia formacji. – 25 lat Żandarmerii Wojskowej to znakomity moment, aby w imieniu władz państwowych wyrazić podziękowanie dla wszystkich, którzy swoją służbą i pracą wypełnili to 25-lecie – powiedział minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak. Obchody święta szkarłatnych beretów połączone były z ceremonią przekazania obowiązków na stanowisku Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej. Z rąk dotychczasowego szefa Centrum Operacyjnego MON generała brygady Piotra Nideckiego przyjął je generał dywizji Mirosław Rozmus. Na uroczystości Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował bp płk Mirosław Wola, który został wyróżniony przez odchodzącego komendanta pamiątkowym medalem ŻW.
gicznie zmarłych kolegów. Start i meta były usytuowane w miejscu, gdzie 13 czerwca 2001 roku w katastrofie samolotu Su-22 zginęli ppłk dypl. pil. Maciej Górkiewicz i por. inż. pil. Arkadiusz Madej. Trasa biegu wiodła wokół powidzkiego lotniska i liczyła 13 km. Doniosłość chwili podkreślił w modlitwie ks. mjr Tadeusz Jelinek, kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojska Polskiego: „Ziemia przyciąga swym wołaniem, wołaniem tych którzy w tej ziemi spoczęli. Chroń nas Panie od złego, chroń od rutyny i zbyt wielkiego zaufania swym umiejętnościom”. Przed rozpoczęciem zawodów ks. Jelinek uczestniczył w odsłonięciu pamiątkowej tablicy poświęconej innemu poległemu na służbie lotnikowi – starszemu pilotowi z 7. Pułku Lotnictwa Bombowo-Rozpoznawczego w Powidzu kpt. inż. Grzegorzowi Falencie, który zginął w trakcie wykonywania zadania lotniczego w dniu 31 maja 1995 roku pod Strzelnem.
Konferencja kapelanów Sił Powietrznych NATO W dniach 15-19 czerwca odbyła się w Pradze kolejna Konferencja Naczelnych Kapelanów Sił Powietrznych Państw NATO. Podczas czterodniowego pobytu w stolicy Czech uczestnicy poruszyli zagadnienia etyczne, a także zapoznali się z historią czeskiego duszpasterstwa wojskowego i czeskich sił powietrznych. Polskie duszpasterstwa wojskowe reprezentowali dziekani Sił Powietrznych: ks. płk Janusz Radzik (rzymskokatolicki), ks. płk Aleksy Andrejuk (prawosławny) oraz ks. ppłk Wiesław Żydel (ewangelicki).
90-lecie Szkoły Orląt W dniu 19 czerwca w Dęblinie odbyła się zbiórka z okazji 90-lecia Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. W trakcie uroczystości wmurowano kamień węgielny pod
II Bieg Pamięci Lotników w Powidzu 73 biegaczy – żołnierzy z Powidza, a także z jednostek wojskowych w Poznaniu i Jarocinie, uczciło pamięć traModlitwę podczas uroczystości w Szkole Orląt prowadzi ks. ppłk Wiesław Żydel. Fot. archiwum EDW
budowę pomnika „Lotników Polskich”. Miejsce poświęcili: biskup polowy WP Józef Guzdek, biskup prawosławny WP Jerzy Pańkowski i ewangelicki dziekan Sił Powietrznych ks. ppłk Wiesław Żydel. Honorowymi gośćmi byli: wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek oraz dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni pil. Lech Majewski.
Zjazd żołnierzy i protestanckich kapelanów Ksiądz kpt. Tadeusz Jelinek prowadzi modlitwę przed rozpoczęciem biegu. Fot. kpt. Włodzimierz Baran
W dniach 18-21 czerwca odbył się w Méjannes-le-Clap 64. Międzynarodowy Zjazd Żołnierzy i Kapelanów Protestantów (RIMP). Nasz kraj reprezentowała dziewiętnastoosobowa grupa składająca żołnierzy, funkcjonariuszy Straży
5
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015 Granicznej, kapelanów i pracowników wojska. Delegacji towarzyszyli ks. mjr Tadeusz Jelinek oraz ks. ppłk SG Kornel Undas z Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Zjazd rozpoczął się nabożeństwem, wniesieniem sztandarów oraz wieczorem „Miasteczko Narodów”, na którym każda z delegacji mogła przedstawić swój kraj. W kolejne dni odbywały się warsztaty, dyskusje, spotkania modlitewne, wieczory muzyczne. Była też wycieczka do muzeum historii hugenotów i kamizardów oraz do malowniczej groty zwanej „Grotą Salamandry”. Uroczyste nabożeństwo kończące spotkanie zgromadziło francuską generalicję, władze regionalne i państwowe. Liturgię przygotowały delegacje ze Słowacji i Słowenii.
Ku czci poległym kawalerom Virtuti Militari W piątek 26 czerwca w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni miała miejsce uroczystość odsłonięcia tablicy ku czci poległych kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari, którzy byli absolwentami oficerskich szkół Marynarki Wojennej. W imieniu Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, poświęcenia tablicy dokonał dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr por. Marcin Pilch.
Nowy dowódca RSZ
W akcie poświęcenia ORP Ślązak uczestniczy ks. kmdr por. Marcin Pilch. Fot. Krzysztof Miłosz AMW
Przekazanie zbiórki z biegu charytatywnego EDW Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe przekazało zbiórkę pieniężną zebraną w czasie I Charytatywnego Biegu Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Uczestnicy biegli dla Antka Pysza, który choruje na padaczkowy zespół Westa. Blisko 10 tysięcy złotych przekazali: bp płk Mirosław Wola i ks. por. Marcin Konieczny. Więcej o sytuacji Antka i jego leczeniu można znaleźć na Facebooku – „Pomoc dla Antosia Pysz z Pisza”.
W obecności prezydenta Bronisława Komorowskiego i ministra obrony Tomasza Siemoniaka gen. broni pil. Lech Majewski przekazał dowodzenie Dowództwem Generalnym RSZ, podległymi jednostkami i związkami organizacyjnymi gen. dyw. Mirosławowi Różańskiemu. Prezydent w uznaniu wybitnych zasług dla budowania potencjału obronnego Polski oraz za osiągnięcia na rzecz przywracania i kultywowania tradycji sił zbrojnych odznaczył gen. Majewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wice-
Biskup płk Mirosław Wola oraz ks. por. Marcin Konieczny przekazują symboliczny czek ojcu Antka. Fot. ks. Jerzy Below
EDW na Biegu Katorżnika
Biskup płk Mirosław Wola na uroczystości wręczenia nominacji gen. dyw. Mirosławowi Różanskiemu. Fot. DPI MON
premier wręczył gen. Różańskiemu odznakę pamiątkową Dowództwa Generalnego. Ewangelicki Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował bp płk Mirosław Wola.
Wodowanie ORP Ślązak W czwartek 2 lipca w Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni odbyła się uroczystość wodowania i chrztu okrętu patrolowego ORP Ślązak. Matką chrzestną okrętu została Maria Waga – żona zmarłego w 2008 roku Romualda Wagi – admirała i byłego dowódcy Marynarki Wojennej. Aktu poświęcenia jednostki dokonał dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr por. Marcin Pilch.
6
XI edycja Katorżnika zaskoczyła nie tylko rekordową frekwencją, ale przede wszystkim najwyższą temperaturą w historii zawodów. Blisko 1400 uczestników musiało stawić czoła ponad 12 kilometrowej trasie prowadzącej przez najbardziej błotniste tereny lublinieckiego Kokotka. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ks. ppor. Marcin Konieczny.
Święto Wojska Polskiego W niedzielę 9 sierpnia w kościele ewangelicko-augsburskim Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie odbyło się uroczyste nabożeństwo z okazji święta Wojska Polskiego. Prowadził je ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola wraz z kapelanami EDW. – Jeśli kochamy bliźniego jak siebie samego, to nie pozwolimy go skrzywdzić ani nie zostawimy go w potrzebie – mówił w czasie kazania biskup. Biskup Wola uczestniczył później w centralnych obchodach święta Wojska Polskiego oraz 95. Rocznicy Bitwy Warszawskiej, które odbyły się 15 sierpnia w Warszawie. Uroczystościom przewodniczyli: prezydent RP, zwierzchnik Sił Zbrojnych RP Andrzej Duda oraz wicepremier, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Zmiana dowódcy korpusu NATO Ksiądz kpt. Tomasz Wola reprezentował EDW podczas uroczystości przekazania dowództwa nad Korpusem NATO w Szczecinie. Generała Bogusława Samola zastąpił niemiecki generał broni Manfred Hofmann. Akt przekazania odbył się w obecności prezydenta Andrzeja Dudy i ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka.
EDW dla dzieci żołnierzy Kolejny raz młodzież z różnych zakątków Polski oraz z parafii ewangelickiej w Penkun spędziła tydzień wakacji w Gross Pinnow (26 lipca – 2 sierpnia). Projekt jest realizowany dzięki wieloletniej współpracy z organizacją EJF (Evangelisches Jugend– und Fürsorgewerk), Ewangelickim Duszpasterstwem Wojskowym oraz parafiami w Gorzowie Wielkopolskim i Penkun. Wyjazd został dofinansowany ze środków Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży. W tym roku ponad dwadzieścioro dzieci z Polski i czterdzieścioro z Niemiec korzystało z gościnności brandenburskiego odludzia bez WiFi, za to z dopiero co urodzonymi króliczkami, świnkami morskimi i basenem. Każdy dzień rozpoczynano rozważaniem biblijnym po polsku i po niemiecku, a tematyka dotyczyła pozytywnego nastawienia do codzienności, umiejętności współpracy w grupie i przebaczania. Rozważania przygotowali bp płk Mirosław Wola, ks. por. Marcin Konieczny oraz ks. Bernhard Riedel. Zabawy i gry integracyjne przeprowadzała psycholog Agnieszka Binek-Kaszyńska, a tłumaczem i koordynatorem grupy była Anna Hopfer-Wola. Tradycyjnie już udano się na cały dzień do
wentów i absolwentek Akademii Marynarki Wojennej. Uroczystość miała miejsce na pokładzie historycznego niszczyciela ORP „Błyskawica”. Błogosławieństwa nowo promowanym oficerom udzielił ks. kmdr por. Marcin Pilch, ewangelicki dziekan Marynarki Wojennej.
O duszpasterstwie na targach obronności Ksiądz ppłk Wiesław Żydel odwiedził Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach, który odbywał się w dniach 1-4 września. Spotkał się m.in. z Andrzejem Korusem, zastępcą redaktora naczelnego Magazynu „Wiara i Mundur”, który obsługiwał stanowisko Centrum Wetera-
Ksiądz ppłk Wiesław Żydel z Andrzejem Korusem na stanowisku Centrum Weterana. Z prawej kapelan prawosławny. Fot. archiwum EDW
na Działań poza Granicami Państwa. Rozmawiano między innymi o formach opieki duszpasterskiej nad weteranami powracającymi z misji, u których zdiagnozowano PTSD.
Seminarium dla oficerów wyjeżdżających do Izraela
Uczestnicy polsko-niemieckiego obozu w Gross Pinnow. Fot. archiwum EDW
Berlina, odwiedzając tym razem Lego-Discovery Center oraz spacerując po Potsdamer Platz – nowoczesnej dzielnicy, powstałej w miejscu dawnego muru berlińskiego.
Konferencja krajów nadbałtyckich W dniach 25-29 sierpnia w Turku, dawnej stolicy Finlandii, odbyła się XVII Konferencja Krajów Nadbałtyckich. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentowali ks. ppłk Kornel Undas, ks. mjr Tadeusz Jelinek oraz ks. kpt. Tomasz Wola. Tematami spotkania były: „Wojna hybrydowa” oraz „Pomoc duszpasterska w traumie powojennej”. Oprócz części teoretycznej kapelani z ośmiu krajów mogli zapoznać się ze służbą Marynarki Wojennej Finlandii, a także z historią architektury sakralnej od XII wieku po współczesność.
Promocja absolwentów AMW W piątek 28 sierpnia odbyła się uroczysta promocja na pierwszy stopień oficerski trzydziestu siedmiu absol-
Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe gościło w swojej siedzibie oficerów uczestniczących w seminarium edukacyjnym zorganizowanym przez Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej w ramach projektu „Świadkowie w mundurach”. Szkolenie adresowane do oficerów i podoficerów Wojska Polskiego miało na celu pogłębienie wiedzy w zakresie kultury, religii, historii i współczesnych stosunków dyplomatycznych Polski i Izraela. Konferencji przewodniczyli rabin Michael Schudrich, naczelny rabin Polski oraz ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola.
Chrzest ORP Kormoran W piątek 4 września w Gdańskiej Stoczni Remontowej odbyła się uroczystość wodowania i chrztu pierwszego z trzech budowanych dla Marynarki Wojennej nowoczesnych niszczycieli min. Jednostki powstają w ramach projektu „Kormoran II”. W uroczystości wzięli udział m.in. prezes rady ministrów Ewa Kopacz, minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak, dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych generał broni Mirosław Różański, inspektor Marynarki Wojennej wiceadmirał Marian Ambroziak, a także dowódca 8. Flotylli Obrony Wybrzeża kontradmirał Jarosław Zygmunt. To właśnie 8. FOW jest przyszłym użytkownikiem „Kormoranów II”. Matką chrzestną okrętu została Maria Karweta, wdowa po admirale floty Andrzeju Karwecie, który zginął w katastrofie smoleńskiej, a dowódcą mianowano kmdr. ppor. Michała Dziugana. Aktu poświęcenia jednostki dokonał dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr por. Marcin Pilch.
7
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Wystarczy trochę empatii Rozmowa z Kathariną Falkenhagen, pastorką w parafii ewangelickiej we Frankfurcie nad Odrą, prekursorką pracy z uchodźcami, która w swojej parafii od wielu lat prowadzi azyl kościelny. Uchodźcy to najgorętszy temat ostatnich tygodni. Polska dopiero zaczyna o nich poważnie rozmawiać. Roczny budżet na działania zmierzające do utrzymania i zasymilowania uchodźców nie sięga nawet 1/3 ostatniego referendum. Opowiedz, proszę, o azylu kościelnym w Niemczech, bo to coś nam zupełnie nieznanego. Pierwsi uchodźcy, którzy do nas trafili uciekali z Czeczenii i podlegali postanowieniom rezolucji Rady Europy zwanej popularnie Dublin III. Dokument przewiduje, że docelowym miejscem pobytu uchodźcy ma być kraj, w którym po raz pierwszy dotknie stopą terytorium UE. Największy kłopot mają zatem kraje graniczne, jak Hiszpania, Włochy czy Grecja. Jeśli tam zostanie zarejestrowany, tam musi zostać. Jeśli zatem kogoś zarejestrowano w Polsce, to mimo ewentualnej dalszej ucieczki do Niemiec i tak zostanie odesłany do Polski, by tam odczekać na przeprowadzenie postępowania o przyznanie azylu. Czeczeni, o których mówisz, nie zostali zarejestrowani w Polsce. Wjechali tranzytem przez Polskę, nie mieli jednak zamiaru tam pozostać ze względu na przewlekłość procesu nadawania statusu uchodźcy oraz znikome szanse na jego uzyskanie. Polska proponuje też stosunkowo nieduże świadczenia na początek, a ośrodki dla uchodźców są rozlokowane w małych miejscowościach, gdzie szanse na pracę i integrację są niewielkie. Czy instytucja, którą kierujesz, ma większe możliwości? Azyl kościelny to możliwość wykorzystywana rzadko. Jest rezultatem porozumienia Kościoła z ministerstwem spraw wewnętrznych Niemiec i służy do wyjaśniania ekstremalnie trudnych przypadków, np. sytuacji, gdzie w grę wchodzi chore dziecko. Azyl daje możliwość zapobieżenia deportacji. Jego działanie opiera się na rodzaju dżentelmeńskiej umowy, gdzie dwie strony zobowiązują się do przestrzegania prawa, jednakże dając sobie czas na dogłębne wyjaśnienie sytuacji konkretnego przypadku przy pomocy prawników i urzędników. Oznacza to, że ci którzy znajdują się pod naszym „parasolem” jeszcze raz mogą próbować skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie daje niemieckie prawo. I z reguły się to udaje. Okazuje się bowiem, że deportacja zwykle następuje tak szybko, że nie starcza czasu na wyjaśnie-
8
nie i skorzystanie z możliwości, jakie daje obowiązujące prawo. O jakich liczbach mówimy? W roku 2014 mieliśmy około 300 przypadków azylu kościelnego w Niemczech, we wszystkich krajach związkowych, a dotyczył około 800 osób. Przy dzisiejszych liczbach imigrantów z Bliskiego Wschodu to oczywiście niewiele, jednak wydźwięk jest wysoki. Cały czas też trwa dyskusja, jak daleko Kościół może pomagać, posuwając się do zabiegów o ponowne rozpatrywanie spraw uchodźców. Dlaczego i przed czym ludzie uciekają? Nasi goście uciekali przed represjami ze strony bojówek islamskich. Kobieta z małymi dziećmi, której mąż przyłączył się do radykalnych organizacji nagle pozostaje sama, bez środków do życia. Nachodzą ją tajemniczy, domniemani koledzy – wierzyciele męża i grożą porwaniem dzieci, śmiercią. Zawsze trzeba pamiętać o kontekście konkretnych sytuacji. Wielu ucieka przed naciskiem i prawodawstwem skrajnych islamistów. Nie chcą wiązać się z radykalnymi strukturami, więc nie odnajdują się w rzeczywistości ich własnego kraju. Jak praktycznie wygląda opieka nad uchodźcami? Kto podejmuje decyzje o przyjęciu konkretnych osób do azylu kościelnego? Zawsze decyduje rada parafialna. Potrzebna jest bezwzględna większość, a głosowanie ze względów etycznych jest tajne. Po powzięciu decyzji informujemy urzędy, że dana rodzina lub osoba nie jest nielegalnie na terenie Niemiec, tylko w azylu kościelnym. Tym samym przejmujemy wszystkie koszty związane z utrzymaniem i ubezpieczeniem zdrowotnym. Cała komunikacja urzędowa odbywa się od tego momentu przez parafię. Gdzie kwaterujecie gości? Wszyscy mieszkają w lokalu parafialnym obok mojej kancelarii. Ostatnio mieliśmy dwóch młodych mężczyzn z Kamerunu. Regulacja o której mówiłyśmy przewiduje, że jeśli komuś uda się utrzymać i pozostać na terenie Niemiec sześć miesięcy po okresie pierwszej rejestracji, to Niemcy są zobowiązane przejąć postępowanie. Jakoś trzeba zatem przetrzymać ten czas, aby nie popaść znowu w status nielegalnego przebywania na terenie kraju. Nie jest to proste. Dlatego bierzemy w azyl kościelny jedynie przypadki skomplikowane i dramatyczne.
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015 Czy jacyś ludzie szczególnie utkwili Ci w pamięci? Był mężczyzna o imieniu Ali i jego czworo dzieci. Jego żona z kolejnymi pięcioma córkami przebywała w Belgii, bo uciekała inną drogą. One miały już bezpieczny status, jemu i reszcie dzieci groziła deportacja. Staraliśmy się o połączenie rodziny i udało się. Była też kobieta z czwórką dzieci, która ukrywała się przed zemstą radykalnych islamistów i ich mafijnymi strukturami. Dwóch wspomnianych Kameruńczyków dostało się tutaj z Hiszpanii, żyją i mieszkają we Frankfurcie. Byli długo bezdomni. Nikt już nie zajmował się regulowaniem ich statusu, włóczyli się bez celu i środków do życia. Wielu ludzi boi się obcych. Podważa się zasadność udzielania pomocy albo dzieli się ich na uchodźców wojennych i gospodarczych, „ prawdziwych” i „udawanych”. Jakie są Twoje obserwacje? Nie widzę potrzeby, by się długo zastanawiać nad odpowiedzią. Wystarczy tylko na chwilę spróbować wczuć się w sytuację i zadać sobie jedno pytanie: co musiałoby się stać, żeby opuścić swoją rodzinę, ojczyznę, tradycję, język i całą szeroko pojętą społeczną sieć znajomości, którą każdy gdzieś posiada, jednym słowem – wszystko, co się ma – i wyjechać, ze świadomością, że nigdy nie powrócę? Takich decyzji, na litość boską, nie podejmuje się z nudów! Albo mając rodzinę i małe dzieci! Pamiętajmy, że szanse powrotu oscylują w okolicach zera. To jest droga w jedną stronę, a nie wycieczka. Nikt na świecie ani w historii, którą znamy, nie robi takich rzeczy dobrowolnie. Uchodźcy gospodarczy, jeśli tak ich nazywać, pochodzą głównie z krajów relatywnie bogatych. Są ambitni, mają się w miarę dobrze, widzą jednak szansę polepszenia sobie bytu dzięki swoim umiejętnościom i pracy. Trzeba to koniecznie rozróżnić, to trudne i nie lubię tego typu uproszczeń. Ilu Polaków wyjechało do Wielkiej Brytanii pracować? Ilu Polaków pracuje w Niemczech? Oni mają jednak zawsze możliwość powrotu albo przynajmniej świadomość, że jak im się nie spodoba, to mogą wrócić. Uchodźcy z terenów ogarniętych wojną uciekają po życie. Irytują Cię radykalne głosy przeciwników pomagania uchodźcom po 25 latach od upadku muru berlińskiego? Jako Polka, pamiętam ludzi starających się o azyl na Zachodzie w 1981 roku. Wtedy nie odsyłano ich z kwitkiem. Zadziwia mnie krótka pamięć ludzka. 25 lat temu widziałam tłumy mieszkańców NRD koczujących w ambasadach w Polsce i na Węgrzech. Skakali przez płoty, szturmowali ogrodzenia tylko po to, żeby dostać się na Zachód. A umówmy się, nikt głodny nie chodził ani nie było regularnej wojny. Trzeba tylko krótkiej refleksji i empatii, nic więcej. Jak zareagowało otoczenie po decyzji o przyjęciu uchodźców pod dach parafii? Zadziwiająco pozytywnie. Parafianie sami zgodzili się na to i przyjęli na siebie zobowiązania, także finansowe. Nigdy nie mieliśmy problemu, że zabrakło nam pieniędzy na cokolwiek dla nich, naprawdę. Nigdy nie dostaliśmy żadnych obraźliwych maili, pogróżek, nikt nam nic nie wysprejował na ścianach, nic. Utrzymujesz kontakt z tymi, którzy u ciebie mieszkali? Luźny. Obydwie strony wiedzą, gdzie trzeba się szukać w razie potrzeby, ale nie jest to jakaś zażyłość. Dwóch Kamerunczyków, którzy są we Frankfurcie, odwiedza nas czasem, ale bez przesady, jesteśmy wolnymi ludźmi. Jak zareagowała twoja rodzina? Mieszkali przecież w sąsiednich pomieszczeniach? Nikt nie miał z tym problemu. Uważam, że dla dzieci to bardzo pouczająca lekcja. Patrzę na to przez pryzmat i wartość pedagogiczną.
Nauczyłaś się czegoś przez kontakt z ludźmi z innego kręgu kulturowego? Zawsze byłaś otwartym i wrażliwym człowiekiem, jednak pytam o wewnętrzne przemyślenia. Żałujesz czegoś, coś zrobiłabyś inaczej? Nigdy nie żałowałam. Uważam, że pomaganie w potrzebie jest naszym obowiązkiem, bez względu na to skąd pochodzą i kim są. Robię to, co uważam za słuszne i nie czekam na wdzięczność. Za każdym razem towarzyszy mi rodzaj napięcia, kiedy myślę co im powiem, jeśli okaże się, że jednak nie mogą tu zostać? Jak im spojrzę w oczy? Na szczęście do tej pory nie było takiej sytuacji, co utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że troska i dobra wola mogą zdziałać wiele nawet w młynach urzędniczych. Zdziwili mnie ludzie i ich szczodrość. Nigdy ani nie dokładaliśmy do utrzymania, ani nie mieliśmy nadwyżki. Zabawne. Dostawaliśmy tyle, ile było nam potrzebne i o czasie. Co sądzisz o integracji? Jest możliwa? Mogę mówić tylko o tym, co wiem i znam z doświadczenia. We Frankfurcie tzw. „decentralna” lokalizacja to plan odgórny. Nie można umieszczać ludzi w getcie i odcinać ich od społecznego świata. Są chwile, kiedy ludzie czekający na azyl mieszkają w ośrodkach, ale staramy się, żeby ten czas był jak najkrótszy i aby jak najszybciej zamieszkali w normalnych warunkach.
A co myślisz, jako pastor, o zagrożeniu islamizacją Europy? Zacznijmy od tego, że bardzo wielu ucieka właśnie przed islamizacją i nie godzi się na radykalizację życia w swojej ojczyźnie. Iran, Irak, Afganistan – ci ludzie uciekają i naprawdę mają dystans do tego, co się tam dzieje. Po drugie, na pewno świat się zmienia. Nie wszystko będzie tak, jak było przed setkami lat i trzeba się z tym oswoić. Ludność się miesza, a ja widzę to jako pozytyw. Wielu ludzi nie chce zrozumieć, że świat nie zaczyna się i nie kończy na małym kontynencie pod nazwą Europa, świat jest dużo większy (śmiech). Po trzecie, przypomnijmy sobie choćby Hiszpanię pod rządami Maurów, która była wysoce rozwiniętą kulturą. To też więc nie tak, że wszyscy muzułmanie to nierozgarnięci, prymitywni, niewykształceni pasterze owiec! Do nas przyjeżdżają wykwalifikowani, otwarci, spragnieni normalności i pracy. Wielu studiowało na Zachodzie. Za bardzo skupiamy się na ekstremalnych i radykalnych wynaturzeniach, które występują w każdej religii i w każdym społeczeństwie. A zagrożenie islamizacją? Zadziwia mnie i cieszy jednocześnie nagła aktywność rzekomych chrześcijan, bo nie widzę jej na co dzień ani w życiu parafialnym, ani kościelnym. Jeśli grupa muzułmanów miałaby pobudzić nas do refleksji i aktywności, to jestem za! Rozmawiała Anna Hopfer-Wola
9
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGS www.luteranie.pl
Ogólnopolska Konferencja Duchownych
Zjazd Bratniej Pomocy
oraz Centrum Ekumeniczne św. Brygidy w Gdańsku. Całodniowa konferencja składała się z dwóch części. Pierwsza miała miejsce w sali wykładowej Wydziału Historycznego UG, gdzie uczestnicy wysłuchali referatów. Druga część konferencji odbyła się w kaplicy Centrum Ekumenicznego św. Brygidy, gdzie poprowadzono wieczorne nieszpory w języku łacińskim z liturgią z czasów Husa.
Przy Kamieniu na Równicy
W najbardziej znanym ewangelikom „leśnym kościele” - na stokach Równicy w Beskidzie Śląskim - w katolickie święto Bożego Ciała (4 czerwca) zjawiły się tłumy ludzi, aby wziąć
490 lat Reformacji na Mazurach
10
Fot. Krzysztos Mutschmann
W poniedziałek 8 czerwca w Gdańsku odbyła się konferencja naukowa „Życie i dzieło mistrza Jana Husa w 600. rocznicę męczeńskiej śmierci”. Organizatorem był Instytut Historyczny Uniwersytetu Gdańskiego wraz z Diecezją Pomorsko-Wielkopolską Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego
Bez ograniczeń
W dniach 4-12 lipca w Dzięgielowie koło Cieszyna odbył się kolejny Tydzień Ewangelizacyjny. Program tegorocznego spotkania koncentrował się wokół przezwyciężania podziałów, wzajemnego szacunku i akceptacji różnorodności.
Fot. cme.org.pl
Fot. luteranie.pl
Dnia 6 czerwca w Pasymiu odbyła się diecezjalna uroczystość wpisana w obchody jubileuszu 500-lecia Reformacji. W tym roku mija 490 lat od ustanowienia pierwszego na świecie krajowego Kościoła luterańskiego. Działo się to w Prusach Książęcych, czyli również na terenie Mazur. Uroczystość rozpoczęła się porankiem muzycznym. Podczas nabożeństwa dziękczynnego kazanie wygłosił bp Jan Cieślar, a uczestnicy mogli wysłuchać wykładu prof. Janusza T. Maciuszki zatytułowanego „Początki Reformacji w Prusach Książęcych”.
udział w tradycyjnym nabożeństwie w miejscu, gdzie w czasie Reformacji odbywały się potajemne nabożeństwa ewangelickie. Kazanie wygłosił bp Marian Niemiec z Katowic.
Życie i dzieło mistrza Jana Husa
W dniach 29 czerwca – 1 lipca w ośrodku parafialnym w Mikołajkach odbyła się coroczna Ogólnopolska Konferencja Duchownych Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce. Temat „Kościół jutra w wymiarze praktycznym” był związany z zagadnieniami, które mają być poruszane w ramach Roku Kościoła 2016. Ważną część konferencji stanowiły rozmowy na temat praktycznego wymiaru Kościoła, które odbyły się w grupach tematycznych. Miała także miejsce dyskusja na temat ordynacji kobiet na księży. Biskup Kościoła ks. Jerzy Samiec przedstawił planowane kroki związane z głosowaniem w tej sprawie na wiosennej sesji synodu w 2016 roku.
Fot. Marcin Rayss
Bratnia Pomoc im. Gustawa Adolfa jest wewnątrzkościelnym funduszem pomocowym, który od Wielkanocy do Zielonych Świąt zbiera ofiary we wszystkich parafiach Kościoła luterańskiego w Polsce, a następnie zebrane środki rozdziela pomiędzy parafie. Są one przeznaczone na remonty kościołów, kaplic i innych nieruchomości parafialnych. W czwartek 4 czerwca w Gołkowicach koło Wodzisławia Śląskiego odbył się 152. zjazd delegatów tej organizacji. Tym razem pomoc finansową otrzymały parafie m.in.: w Dzięgielowie, Ustroniu, Tychach, Kluczborku, Gierałtowicach, Lubaniu, Piotrkowie Trybunalskim, Olsztynie i Piszu.
Organizatorzy zaproponowali hasło „Bez ograniczeń”. Miało ono podkreślać, że Tydzień jest miejscem otwartym i bezpiecznym, gdzie można doświadczać Bożej miłości i budujących relacji międzyludzkich. Tegorocznym ewangelistą dla młodzieży i dorosłych był Wade Burleson z Oklahomy (USA), a wykłady biblijne poprowadził ks. Sławomir Sikora. Odbyły się też spotkania ewangelizacyjne dla dzieci i seminaria.
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
SBURSKIEGO W POLSCE ks. Adam Malina
Zelów po raz 10.
Już po raz dziesiąty odbył Tydzień Ewangelizacyjny w Zelowie. Zelowska ewangelizacja rozpoczęła się w niedzielę 19 lipca spotkaniem zorganizowanym pod hasłem „Święto Kościoła w środku Polski”. Później każdego dnia miały miejsce seminaria i koncerty z newsem oraz spotkania ewangelizacyjne prowadzone przez ks. Henryka Macha.
Jubileuszowe śniadanie dla kobiet
Fot. Dominika Czyż
W sobotnie przedpołudnie 4 lipca w Hotelu Gołębiewski w Wiśle odbyło się 10. Śniadanie dla Kobiet. W spo-
– Władysława Sosny, niestrudzonego popularyzatora ewangelickich tradycji Ziemi Cieszyńskiej. Autorski zbiór prac zatytułowany „Barwy luteranizmu na Śląsku Cieszyńskim” został zaprezentowany licznie przybyłym uczestnikom wydarzenia w sali starej szkoły ewangelickiej przy placu Kościelnym.
Tydzień w Mrągowie
Do udziału w Tygodniu Ewangelizacyjnym w Mrągowie (16-23 sierpnia) zaprosiła miejscowa parafia ewangelicka oraz Centrum Misji i Ewangelizacji. Siedem dni przeznaczono na codziennie spotkania ewangelizacyjne z modlitwą i śpiewem, wykłady biblijne połączone z dyskusjami, a popołudniami prowadzono seminaria lub warsztaty związane z codziennym życiem. Ewangelizację prowadził ks. Bogdan Wawrzeczko.
Skocznie narciarskie na terenie parafii tkaniu wzięło udział prawie 700 pań z różnych stron Polski. Organizatorki – Lidia Czyż i Bogusława Król – zaprezentowały temat spotkania „Nie zapominaj, że masz skrzydła”. Zgromadzone kobiety miały okazję wysłuchać świadectwa życia Carol Williams oraz wykładu Angeliki Marsch.
Promocja książki Władysława Sosny
W sobotę 11 lipca odbyła się w Cieszynie promocja książki wieloletniego prezesa tamtejszego oddziału Polskiego Towarzystwa Ewangelickiego
W piątek 31 lipca odbyła się uroczystość oficjalnego otwarcia zmodernizowanego kompleksu skoczni narciarskich w Wiśle Centrum. Obiekty znajdują się na terenie udostępnionym przez Parafię Ewangelicko-Augsburską w Wiśle. Mając na względzie dobro młodzieży, która chce rozwijać swoje sportowe talenty, parafia przekazała teren na długi 25-letni okres. W tym miejscu, niedaleko wiślańskiego kościoła, jeszcze na starym obiekcie i skoczniach wzniesionych na początku lat 60. poprzedniego wieku trenowali pod okiem Jana Szturca tak znani zawodnicy, jak Adam Małysz czy Piotr Żyła.
Fot. luteranie.pl
Wakacyjne inicjatywy
Wakacje to czas wypoczynku. W tym roku Kościół ewangelicki był organizatorem wielu obozów młodzieżowych, kolonii czy półkolonii dla dzieci oraz innych form wypoczynku. Wśród nich możemy wymienić odbywające
się w drugim tygodniu sierpnia w Sorkwitach na Mazurach drugie wczasy dla rodzin, obóz FICA organizowany w ramach wymiany polsko-szwedzkiej, który odbył się w ostatnim tygodniu lipca w Karpaczu czy kolnie nad morzem w Ostrowie, prowadzone przez Diecezję Wrocławską.
O ordynacji kobiet w sieci
W dniu 3 września ruszyła strona internetowa dotycząca ordynacji kobiet na księży (prezbiterów) w Kościele Ewangelicko-Augsburskim w Polsce. Strona zawiera materiały teologiczne i artykuły związane z tym tematem. Ma też być miejscem dialogu zwolenników i przeciwników. Debata będzie prowadzona także podczas najbliższej sesji Synodu Kościoła i będzie dotyczyć przede wszystkim praktycznych aspektów ordynacji kobiet.
Na pomoc uchodźcom
– Chciałbym abyśmy byli Kościołem służącym Bogu poprzez miłość wyrażaną pomaganiem biednym. Kochajmy uchodźców, bo w nich przychodzi do nas Chrystus – napisał biskup Kościoła Jerzy Samiec w liście
pasterskim skierowanym do wszystkich parafii w Polsce. Także Diakonia Polska, opierając się na doświadczeniach zagranicznych partnerów, aktywnie włączyła się w przygotowania do przyjęcia w naszym kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu. Ogłoszono ogólnopolską zbiórkę środków pieniężnych na ten cel. Ofiary można wpłacać w parafiach lub bezpośrednio na konto Diakonii Polskiej z dopiskiem „Uchodźcy”. Numer konta bankowego: 78 1240 1037 1111 0000 0693 1384.
11
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Tornister mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Kapelani do boju! Odwiedził mnie znajomy z USA – Amerykanin narodowości polskiej. Otóż dr Marek Kopacz, bo o nim właśnie piszę, jest pracownikiem Departamentu do Spraw Weteranów (U.S. Department of Veterans Affairs). Rozmawialiśmy między innymi o zadaniach stojących przed Departamentem i okazało się, że są bardzo podobne do zadań naszego Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Są jednak pewne subtelne, ale istotne różnice. Na przykład Centrum Weterana zajmuje się żołnierzami uczestniczącymi (tylko i wyłącznie) w tak zwanych działaniach poza granicami państwa wyszczególnionych w ustawie z 19 sierpnia 2011 roku. Departament mojego znajomego zajmuje się natomiast wszystkimi żołnierzami, którzy służyli we wszystkich formacjach armii Stanów Zjednoczonych przez okres co najmniej sześciu miesięcy, bez względu na miejsce służby. W Polsce status weterana przysługuje po odsłużeniu w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego minimum 60 dni i spełnieniu wymagań wskazanych w wymienionej powyżej ustawie. Powinien także (nasz) kandydat na weterana zostać pożegnanym z honorami, czyli nie siedzieć w kryminale za przestępstwo popełnione na misji. Na kolana powaliła mnie natomiast informacja, że Departament zatrudnia kilkanaście tysięcy pracowników! Z drugiej strony trudno się dziwić, skoro amerykańska instytucja dysponuje wielomilionowym, dolarowym budżetem. Mój znajomy pracuje w pionie zapobiegania samobójstwom weteranów. Okazuje się bowiem, że w USA próbuje sobie odebrać życie średnio osiemnastu do dwudziestu
12
dwóch weteranów dziennie! Pion zatrudnia ponad trzydziestu wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy obsługują między innymi Błękitną Linię przeznaczoną do całodobowego kontaktu telefonicznego. Pracownicy organizują i prowadzą także liczne projekty pomocowe skierowane do weteranów i rodzin. Z pionem zapobiegania samobójstwom ściśle współpracuje kilkudziesięciu oficerów armii USA będących kapelanami różnych wyznań. To właśnie ci duchowni przejmują na siebie obowiązek pierwszego kontaktu z weteranem i jego najbliższymi na Błękitnej Linii, a także w trakcie osobistego spotkania. Kapelani zaangażowani są w liczne projekty pomocowe prowadzone przez Departament uzyskując doskonałe wyniki. Dla mojego amerykańskiego kolegi fakt, że weterani i ich najbliżsi łatwiej otwierają zakamarki swoich dusz przed kapelanem jest oczywisty. Kto bowiem jak nie ksiądz, pastor czy rabin jest szczególnie predysponowany do rozmowy z człowiekiem stojącym w obliczu śmierci? Przecież także w naszej kulturze jest zwyczaj wzywania duchownego do umierającego z tak zwaną ostatnią posługą. Decyzja o samobójstwie jest najczęściej wynikiem braku możliwości lub perspektyw rozwiązania najważniejszych dla weterana i jego rodziny spraw życiowych. Nakłada się na to często choroba (np. PTSD), a także przedłużający się brak możliwości podzielenia się swoimi problemami z kimś, kto nie tylko wysłucha ze zrozumieniem, ale także wskaże rozwiązanie będące nie tylko efektem „cudu”. Kapelani są bardzo często tymi, którzy po odpowiednim przeszkoleniu psychologicznym są w stanie wyczuć niebezpieczeństwo samobójstwa. Dlatego w Stanach Zjednoczonych warunkiem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania systemu opieki nad weteranami są działania kapelanów nie tylko w czasie misji wojskowej, ale także po jej zakończeniu. W swojej naiwności pomyślałem o stworzeniu podobnego sytemu w Polsce. Mamy przecież wielu kapelanów zatrudnionych w Wojsku Polskim. To zadania idealne dla duchownego. Może należałoby zacząć od organizacji konferencji z udziałem kapelanów i lekarzy psychiatrów, a także wolontariuszy od lat służących pomocą weteranom? Niestety w dobie kurczących się ordynariatów, likwidacji kapelańskich etatów i parafii, a jednocześnie olbrzymiego zapotrzebowania na rozmowę z drugim człowiekiem, to ogromne wyzwanie. Ale też dobry sposób na potwierdzenie użytecznej roli kapelanów w utrzymaniu zdrowia psychicznego weteranów, a także całej naszej armii.
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Na celowniku ewangelika Łukasz Cieślak
Modlitwa o dojrzałość Sporo ostatnio czytałem pism Dietricha Bonhoeffera. Jego prace z okresu narodzin narodowego socjalizmu w Niemczech okazały się bardzo pouczające i zaskakująco aktualne. Teolog w 1933 roku zajmował się problemem wykluczenia chrześcijan żydowskiego pochodzenia z Kościoła. Przeciw żydom wytaczano wówczas między innymi argumenty typu: Kościół nie może likwidować porządków stworzonych przez Boga, a takim właśnie porządkiem jest rasa. Albo: przywódcy Kościoła muszą być aryjscy ze względu na ludową wrażliwość członków Kościoła. Bonhoeffer sprzeciwił się takim bluźnierstwom już u ich zarania. Pisał m.in. tak: „Kościół nie jest wspólnotą jednakowych i jednorodnych, lecz właśnie wspólnotą obcych, którzy powołani są przez Słowo. (…) Kościół jest tutaj właśnie, gdzie niesympatyczny dla mnie być może chrześcijanin-żyd siedzi obok mnie jako wierzący. (…) Gdyby żyd Paweł nie głosił Chrystusa w świecie pogańskim, nie troszcząc się zupełnie o ludową wrażliwość, nie byłoby dzisiaj Kościoła. Domaganie się aryjskich głosicieli Ewangelii jest typowym żądaniem ludzi słabej wiary, którzy chcą wznosić bariery Zakonu tam, gdzie tylko wiara i Słowo Boga są rozstrzygające”. Brzmi znajomo? Jakże często dawniej i dzisiaj słychać o rzekomych „Bożych porządkach” czy „tradycyjnych wartościach” („ludowa wrażliwość”!), które mają służyć usprawiedliwieniu nienawiści i pogardy. Sądzę, że zbyt łatwo brak zrozumienia lub chęci uznania kogoś za pełnowartościowego nazywa się pozornie neutralnym „szacunkiem”. Tymczasem taki „szacunek” skrywa niechęć, a w najlepszym razie obojętność. Niestety od obojętności wobec drugiego człowieka często zaczyna się zło. Potem przychodzi poczucie własnej wyższości. Jest jednocześnie coś drażniącego w tym, jak łatwo przyjmujemy wygodę kanapy i fotela za coś, co nam się należy. A jest odwrotnie, bo nam się nic nie należy, bo żadna pozycja społeczna nie jest przyrodzona, bo żadne „pewniki” nie są niezmienne. Myślę o tym patrząc na tysiące, a może już setki tysięcy, anonimowych i zupełnie obcych uchodźców z Syrii, ale też z Afryki, którzy szturmują progi Europy. Stali się wygnańcami z domu, który budowali własnymi siłami, a dzisiaj wszystkie swoje siły muszą poświęcić na przeżycie. Żeby móc liczyć na wsparcie, są zobowiązani poddać się najpierw rygorom naszej oświeconej biurokracji (niemieckie przysłowie mówi: „Od
kołyski po cmentarze – formularze, formularze!”). Oczywiście pomoc im wymaga dobrej organizacji i niemałych nakładów. Wielu mówi, że nie stać nas na pomoc, a szczególnie na pomaganie obcym. Jakby na to popatrzeć z dystansem, to tak naprawdę nikogo na to nie stać. Właśnie dlatego każdy powinien pomóc. Paradoks? „A On rzekł do nich: Wy im dajcie jeść. Oni zaś odrzekli: Nie mamy więcej aniżeli pięć chlebów i dwie ryby (…)” – to miało starczyć dla pięciu tysięcy? W tej ewangelicznej opowieści – jak wiemy – Jezus czyni, że „nasycili się wszyscy i zebrano pozostałych okruszyn dwanaście koszów” (zob. Łk 9,10-17). Oczywiście nikt z nas nie jest Chrystusem ani nikt nie może jego życiorysu powtórzyć. Sądzę jednak, że czasem mamy w rękach takie dobro, a w sobie takie możliwości, których nie doceniamy. Dla innych to, co mamy może być zbawieniem i prawdziwą pomocą. Szczególnie w rzeczywistości Kościoła niechęć czy obojętność na los obcych czy znajomych ludzi jest rażąca. Mała stabilizacja, w jakiej często żyjemy, pozwala patrzeć na wiele spraw tylko formalistycznie, zabierając radość poma-
Wielu mówi, że nie stać nas na pomoc, a szczególnie na pomaganie obcym. Jakby na to popatrzeć z dystansem, to tak naprawdę nikogo na to nie stać. Właśnie dlatego każdy powinien pomóc. gania indywidualnej osobie. A przecież żaden Kościół nie istnieje sam dla siebie, ale wyłącznie ze względu na Jezusa. Tam gdzie walka o przywództwo czy skupienie na „tu i teraz” bierze górę, tam przysłania się Zbawiciela. Kościół nie może być wyłącznie strukturą, ale ma być i musi być nową rzeczywistością („Oto wszystko nowym czynię.” Obj 21,5), w której cnotą jest podejmowanie wyzwań, szukanie kontaktu z drugim człowiekiem, nieustanne wsłuchiwanie się w świat, w ludzi, w słowa, którymi przemawia Bóg. Myślę, że między wierzącymi jest miejsce dla każdego, komu można udzielić choć odrobiny pomocy – w ten sposób głosząc Dobrą Nowinę. Brzmi trochę banalnie? Owszem. Jednak, co tu kryć, z pomaganiem zupełnie obcym ludziom jest trochę jak z dzwonieniem na pogotowie, gdy na ulicy leży ktoś nieprzytomny. Niby chodzi o jeden telefon, ale wymówek co niemiara, a pierwsza myśl: „ktoś na pewno już to zgłosił”. Otóż nie. To wyłącznie ja jestem, to tylko ty jesteś, w tym danym miejscu i musisz zareagować... To właśnie nazywam dojrzałością, o którą często się modlę słowami: „Prowadź mnie w prawdzie swojej i nauczaj mnie” (Ps 25,5a). Ale też dodaję za psalmistą: „Okaż cudowną łaskę swoją, Zbawco tych, którzy szukają schronienia w prawicy twojej przed wrogami swymi” (Ps 17,7).
13
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Jedynie Słowo Piotr Lorek
wieniem Rady i z ich postępkiem, i oczekiwał Królestwa Bożego” (por. Łk 23,50-51).
Obcy i bliski Józef z Arymatei był tą osobą, która według wszystkich ewangelii Nowego Testamentu poprosiła Piłata o ciało zmarłego na krzyżu Jezusa, by móc je złożyć w grobie. Ewangelia Mateusza dodaje, że po tym jak Józef zamknął wejście do grobu kamieniem... „odszedł” (Mt 27,60). „Odszedł” i koniec? O dalszym jego losie Biblia milczy (choć inne, późniejsze źródła, chętnie będą rozwijać kolejne jego dzieje). Trudno uciec od pytania o to, kim była ta tak istotna dla chrześcijaństwa osoba, która miała uchronić ciało Jezusa od bycia wystawionym na dalsze pośmiewisko i pastwę dzikich zwierząt. Trudno nie dociekać tego, co go łączyło z Jezusem, że odważył się zaryzykować i poprosić o jego zwłoki. Ewangelie Nowego Testamentu różnorako odpowiadają na te pytania. W Ewangelii Marka czytamy, że Józef z Arymatei był „znakomitym członkiem Rady, który też oczekiwał Królestwa Bożego” (por. Mk 15,43). Z takiego opisu Józefa wynika, że teoretycznie mógł on uczestniczyć w posiedzeniu Sanhedrynu (por. Mk 14,55), gdy ten, przesłuchując Jezusa, szukał powodów, by skazać go na śmierć. Józef jest więc przynajmniej formalnie powiązany z władzą, która ostatecznie doprowadziła do egzekucji Zbawiciela. Nie wiadomo jak zachował się Józef podczas sądzenia Jezusa (jeśli w ogóle brał w nim udział). Zapiski w Ewangelii Marka ograniczają się jedynie do wskazania na jego wyjątkowość oraz poglądy. Ewangelia Łukasza nie pozostawia już miejsca na spekulacje o możliwej zmianie stosunku Józefa do Jezusa między samym procesem a egzekucją. W tej bowiem ewangelii Józef wciąż pozostaje powiązany z Radą, ale od początku odcina się od jej poczynań wobec Jezusa. Czytamy o nim, że był „członkiem Rady”, „mężem dobrym i sprawiedliwym”, „który nie zgadzał się z postano-
14
Proces oddzielania Józefa od samej Rady i jej działań skutkujących śmiercią niewinnego Jezusa ostatecznie doprowadza do pominięcia informacji o tym, że był on jej członkiem. Zamiast tej informacji czytelnicy Ewangelii Mateusza i Ewangelii Jana dowiadują się, że Józef tak naprawdę był (potajemnie) uczniem Jezusa! (por. Mt 27,57; J 19,38). W ten oto sposób czytelnicy Ewangelii Mateusza i Ewangelii Jana (jeśli nie znają Ewangelii Marka i Ewangelii Łukasza) nie będą już nic wiedzieć o członkostwie Józefa w Sanhedrynie, a przez to spekulować o jego roli w procesie Jezusa. Pozostanie im jedynie podziwiać go jako wiernego ucznia nauczyciela z Nazaretu. Spekulacje na temat Józefa rozwijały się dalej, przybierając coraz to pozytywniejszy obraz. Jak wspomina Starowieyski, Józef z Arymatei „często występuje w apokryfach: szczególnie popularna była historia jego uwięzienia, cudownego uwolnienia i udania się do Galilei z Chrystusem uwielbionym”1. Ewangelia Piotra nazywa Józefa przyjacielem Pana2, a Jan Chryzostom, doktor Kościoła, w jednej z homilii, komentując fragment z Ewangelii Jana 19,38 sugeruje, że Józef z Arymatei mógł być jednym z siedemdziesięciu uczniów Jezusa (por. Łk 10,1)3. Kim więc był ów Józef z Arymatei? Obcym, nieznającym Jezusa? A może jego wiernym uczniem? Skąd wypływa potrzeba, by z Józefa uczynić kogoś bliskiego Jezusowi? Czy przekaz o Jezusie na tym coś zyskuje? Troska ze strony ucznia wydaje się być czymś bardziej oczekiwanym niż niezależne starania kogoś postronnego. Być może każdy z nas potrzebuje innego wzoru by uwrażliwiać się na cierpienie drugiego człowieka. Jedni widzą w Józefie obcego, inni zaś są na etapie uczenia się troski o swoich najbliższych.
Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie Apokryficzne, część 2,
1
red. M. Starowieyski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2003, s. 628. Starowieyski nawiązuje do Ewangelii Nikodema cz. II oraz do Dziejów Józefa z Arymatei. 2 Tamże, s. 617. 3 http://www.ccel.org/ccel/schaff/npnf114.iv.lxxxvii.html
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
OKIEM CYWILA
Daria Stolarska
NIBY Jest mi źle. Jako Polce i ewangeliczce. Jest mi źle podwójnie, kiedy czytam na Facebooku komentarze moich rodaków i współwyznawców dotyczące uchodźców z Ukrainy i Bliskiego Wschodu. Komentarze, moim zdaniem, z gruntu niepatriotyczne i niechrześcijańskie. Czytam na przykład, że Ukraińców wpuszczać nie należy, bo to Banderowcy odbierający Polakom pracę. Ludzi z Bliskiego Wschodu z kolei nie należy wpuszczać, bo nie ma dla nich ani miejsca, ani pracy. A już na pewno nie można wpuszczać muzułmanów, bo szybko się rozmnażają i zaraz zaludnią całą Polskę, wypierając rodzimą ludność. Zastanawiam się, czy na pewno żyjemy w tym samym kraju. O ile mi wiadomo, przeciętni Ukraińcy wykonują zazwyczaj te prace, których Polakom nie chce się albo nie opłaca wykonywać. Miejsca dla uchodźców raczej nam nie brakuje, zwłaszcza odkąd ponad milion Polaków wyemigrował na Wyspy. Praca też by się znalazła. Skoro niewykwalifikowani i nie znający języka Polacy znajdują pracę za granicą, to myślę, że odpowiednio zmotywowani obcokrajowcy też daliby sobie radę w Polsce. A poprawa przyrostu naturalnego chyba by nam nie zaszkodziła. Wszak jako społeczeństwo starzejemy się i wymieramy. Kto zarobi na nasze emerytury? Ale nie! Banderowców i brudasów wpuszczać nie będziemy i już! Skąd biorą się takie poglądy? Skąd to
chore przekonanie, że jeden naród jest lepszy od innych? Już kilkadziesiąt lat temu byli tacy, którzy w imię poczucia wyższości i czystości własnej rasy i narodu rozpętali w Europie piekło. Chyba nie chcemy być tacy sami? A co do problemu uchodźctwa... Najwyraźniej zapomniał wół, jak cielęciem był. Jako Polacy – dzieci narodu wielokrotnie doświadczanego wojnami i zaborami, zmuszanego do tułaczki po świecie, jako ewangelicy – przedstawiciele mniejszościowego wyznania, nierzadko wyśmiewani i traktowani jako coś egzotycznego, wręcz gorszego, powinniśmy chyba do uchodźców podchodzić z większą dozą zrozumienia, a przede wszystkim – serca. I tutaj dochodzę do tytułowego NIBY (ang. Not In My Backyard – nie na moim podwórku). Bo nawet, jeśli już łaskawie przyznamy, że uchodźcom trzeba pomóc, to lepiej niech zrobią to inni: więksi, bogatsi, lepiej zorganizowani, z doświadczeniem. Najlepiej inne kraje, organizacje państwowe, pozarządowe i kościelne. Byle nie my, przeciętni Kowalscy. Zawsze znajdziemy dobrą wymówkę. Ja na przykład z mężem i dwoma kotami gnieżdżę się na 40m2. Nie mamy miejsca ani nadmiaru gotówki, żeby się tym z kimś podzielić. Jasne, że jesteśmy za przyjęciem uchodźców, ale na NIBY – nie w naszym domu, nie na naszym podwórku. I z tego powodu też jest mi źle.
Chlebem i solą
Marek Hause
Oglądając zdjęcia pokazujące uchodźców witanych przez wolontariuszy rozdających im cukierki i owoce na niemieckich dworcach, trudno się oprzeć porównaniu, że to już było. Dokładnie 26 lat temu w ten sam sposób przyjmowano w byłej Republice Federalnej Niemiec mieszkańców byłej NRD. Obdarowywano ich wtedy słodyczami i bananami. Nie trzeba było długo czekać, aby początkowa euforia z połączenia Niemiec przerodziła się we wzajemną nienawiść Wessis do Ossis, czyli „zachodniaków” do „wschodniaków”. Nagle okazało się, że nie ma wystarczająco dużo miejsc pracy i mieszkań dla napływającej ludności ze Wschodu. A przecież wszyscy oni znali język i kulturę, posiadali dość pieniędzy na osiedlenie się, większość z nich mała krewnych i znajomych w nowym miejscu zamieszkania. Znacznie trudniej mieli i mają polscy emigranci, gdyż muszą się uczyć języka, nowych zwyczajów, a także przystosować się do życia w niekiedy bardzo skromnych
warunkach. Jednak państwa, do których Polacy zazwyczaj emigrują, to kraje chrześcijańskie. Nie ma więc problemu ze znalezieniem w Niemczech lub Irlandii kościoła katolickiego, w którym to można wysłuchać Słowa Bożego w języku polskim. W zachodnich Niemczech powstało na przestrzeni ostatnich lat wiele zborów niechrześcijańskich. W Polsce czynnych meczetów jest pięć. Lecz to nie w liczbie zbudowanych świątyń muzułmańskich będzie mierzone porozumienie między religiami. Uchodźcy napływający masowo z Afryki z pewnością nie tak łatwo zasymilują się z zachodnim społeczeństwem. A przeciętny mieszkaniec Unii Europejskiej będzie się borykał z zaakceptowaniem odmiennych strojów i zwyczajów religijnych w szkołach i miejscach pracy zdominowanych dotychczas przez chrześcijan. Czy również wtedy, gdy nasz kolega z pracy, w przerwie na lunch, pogrąży się w religijnych rytuałach, bez uprzedzeń i z euforią poczęstujemy go owocem?
15
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Bliskość na odległość
Alina Lorek
Wielu z nas należy do osób otwartych na świat i nowe doświadczenia. Jesteśmy ciekawi tego, co przyniesie przyszłość. Zatem dla wielu z nas tocząca się obecnie w mediach dyskusja na temat tolerancji i stereotypów wobec osób odmiennych kulturowo jest jałowa i potrzebna tylko tym, którzy mają jakieś kompleksy i obawy. Przecież imigranci to niewinni i pragnący normalnie żyć ludzie, tacy jak my. Kolor skóry, religia czy tradycje nie powinny stanowić bariery, a wręcz mogą nas fascynować i ubogacać. Cóż... Nawet jeśli, drogi Czytelniku, myślisz właśnie tak, jak „wielu z nas”, to czy jesteś gotowy, by syryjska rodzina zamieszkała w Twoim najbliższym sąsiedztwie? Czy chcesz, aby syryjskie dzieci przyjaźniły się z Twoimi czy wręcz związały się głębszą relacją z kimś z Twoich najbliższych? Uprzedzenia wyszły z mody. Wśród ludzi wykształconych czy ceniących swój status społeczny zwykle nie wypada kierować się stereotypami, dobrze jest natomiast prezentować się jako osoba tolerancyjna. Jednak ostatecznie to nie nasze deklaracje a konkretne zachowania weryfikują tę otwartość. Socjolog Emory Bogardus opracował skalę mierzącą na ile rzeczywiście jesteśmy pozbawieni uprzedzeń i gotowi, by dopuszczać do naszego życia ludzi „innych”. Skala obejmuje kilka wymiarów1. Sfera publiczna makrospołeczna – bada, na ile akceptujemy obecność „innych” jako obywateli naszego kraju czy pracowników tymczasowych. Czy zgadzamy się, aby weszli oni w struktury życia
Zestresowany urlopowicz Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważną rolę odgrywają żołnierze – ludzie w pełni gotowi do obrony naszych granic oraz niepodległości. Tworzą oni specyficzne środowisko, które często narażone jest na sytuacje stresowe, zarówno podczas codziennej służby, jak i w trakcie działań we wszelkiego rodzaju misjach odbywanych poza granicami naszego kraju. Badania przeprowadzone w 2011 roku przez American Psychology Association pokazują, że niemalże jedna trzecia przebadanych osób odczuwa stres podczas pracy. Konsekwencje tego stanu, szczególnie jeśli jest on długotrwały, mogą okazać się bardzo poważne dla organizmu człowieka. Stres wywołuje liczne objawy somatyczne, takie jak: częste przeziębienia, palpitacje serca, kłopoty z oddychaniem, ucisk w klatce piersiowej, bezsenność czy też pocenie się. Ponadto wysoki poziom stresu może prowadzić do wypalenia zawodowego oraz obniżenia poziomu wydajności i produktywności. Jednym ze sprawdzonych sposobów na zmniejszenie stresu jest wzięcie kilku dni wolnych od pracy. Wiem, że nie każdy z Was potrafi odciąć się od służby w czasie letnich czy jesiennych miesięcy. Istnieje jednak kilka sposobów, które ułatwiają „wyluzowanie się i odcięcie” od codziennych obowiązków.
Anna Siemion-Mazurkiewicz
16
Ogranicz kontakt Pamiętajmy o tym, że na urlopie nie musimy być w ciągłej gotowości do działania. Postarajmy się nie sprawdzać co godzinę telefonu
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
społecznego, czy jednak wolelibyśmy, by mieszkali w odległych i zamkniętych ośrodkach dla uchodźców. Sfera publiczna mikrospołeczna – bada naszą gotowość do obecności „innych” na poziomie lokalnym, na przykład w miejscu pracy, a więc w sytuacjach stwarzających możliwość rzeczywistego kontaktu. Z reguły nie lubimy czuć się bezradni czy niedouczeni, a konieczność udzielenia „innym” informacji czy właściwego zachowania się wobec nich już może budzić obawy ze względu na nieprzewidywalność scenariusza. Sfera prywatna – sprawdza, na ile jesteśmy gotowi zaakceptować obecność „innych” w naszym najbliższym otoczeniu, na przykład w sąsiedztwie czy strukturach, które wymagają bezpośredniego kontaktu, reakcji lub współpracy. Być może Syryjczyk mieszkający 200 km od nas nie przeszkadza nam. Jeśli jednak mielibyśmy dzielić z nim płot, zaczęlibyśmy może obawiać się o kradzieże i nocne awantury? Sfera biologiczna – bada nasze głębokie, pierwotne przekonania, takie jak to, czy uważamy, że „inny” to taki sam człowiek jak my. Właściwie można się oburzyć i powiedzieć, ależ oczywiście, że taki sam... Jednak w jaki sposób zachowalibyśmy się, gdyby zapytano nas, czy zgadzamy się na transfuzję krwi od zdrowego i przebadanego dawcy z Syrii? My prawdopodobnie chętnie im oddamy krew, ale w drugą stronę? Sfera intymna – tutaj trzeba zmierzyć się z perspektywą dopuszczenia
możliwości związku intymnego pomiędzy kimś „innym” a osobami o różnej nam bliskości – od przyjaciół do własnego potomstwa. I o ile na poziomie wzniosłych idei możemy nie mieć nic przeciwko małżeństwom o różnej przynależności etnicznej czy religijnej, tak myśląc o osobach nam najbliższych nabieramy często wielu wątpliwości. Stając twarzą w twarz z nieznaną osobą nasz wzrok koncentruje się na zbadaniu, czy stanowi dla nas zagrożenie. Wszystko co nowe, nieczytelne i inne to potencjalne sygnały do niepokoju, wzmożonej czujności. Natomiast gdy dana osoba nie wyróżnia się niczym szczególnym, wówczas spokojnie możemy zająć się swoimi sprawami lub bez obaw o komplikacje wejść w przewidywalną interakcję. Czujemy się bezpiecznie z tym, co znamy. Jest to swego rodzaju lenistwo poznawcze, jednak sprawdza się na każdym kroku, także gdy wybieramy kolejny samochód, szampon czy danie w restauracji. Eksperymentowanie zostawiamy sobie raczej na wyjątkowe okazje. Tak też jest w relacjami. Osoby wykraczające poza nasze schematy budzą swego rodzaju napięcie. Mając jednak świadomość jego źródła, świadomie zdecydujmy, co z nim zrobimy. I tak jedni z nas zneutralizują owo napięcie poprzez unikanie kontaktu oraz różnorodne podejrzenia uzasadniające dystans. Na szczęście wielu z nas, kierując się otwartością, stworzy sobie szansę na rzeczywistą weryfikację źródła napięcia, którym może okazać się zwykła niewiedza.
Tomasz Kasprzak, Bartłomiej Walczak, http://www.dlatolerancji.
1
pl/dystans_spoleczny.doc
Fot. Alina Lorek
służbowego oraz poczty e-mail. Czynności te są pewnego rodzaju nawykiem i rutyną powtarzaną codziennie, tym niemniej w chwilach wolnych od obowiązków służbowych spróbujmy zmienić swoje przyzwyczajenia i zapomnieć o istnieniu służbowego sprzętu służącego do komunikowania. Polegaj na współpracownikach Jedną z podstawowych relacji międzyludzkich zachodzących czy to w pracy, czy też w służbie wojskowej powinno być wzajemne zaufanie. Sprawdza się ono w codziennym działaniu i odgrywa również pierwszorzędną rolę podczas naszej nieobecności. Wybierając się na urlop postarajmy się zaufać naszym kolegom, współpracownikom, którzy będą nas zastępować. Wszak z reguły są do tego przygotowani i z pewnością podejmą próbę zastąpienia nas w sposób profesjonalny, z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem. Tym bardziej, że kolejną zasadą, o której warto pamiętać, jest potrzeba, a nawet obowiązek wprowadzenia w sprawy służbowe osoby, która będzie nas zastępowała. Warto również podjąć próbę pozamykania problemów i zadań, za które jesteśmy Fot. Anna Siemion-Mazurkiewicz
osobiście odpowiedzialni. Miejmy świadomość, że pracując w zespole ważne jest poczucie wzajemnego zaufania oraz pewność, że współpracownicy poradzą sobie w różnych, nawet najmniej nieoczekiwanych sytuacjach. Wypoczywaj aktywnie na łonie natury Odpoczywając na łonie natury dotleniamy organizm. Badania naukowców z Uniwersytetu Rochester potwierdzają, że już dwadzieścia minut obcowania z przyrodą wpływa na poprawę samopoczucia, zwiększa witalność oraz dodaje energii do działania. Zaplanowanie licznych atrakcji podczas dni wolnych wiąże się z ukierunkowaniem myśli na działania związane z czymś innym niż pracą. Pozwala na nabranie dystansu do codziennych obowiązków i na wyrwanie nas z rutyny dnia codziennego. Odpoczywaj Pozwólmy sobie na chwile relaksu, zapewnijmy czas tylko dla siebie i swoich potrzeb. „Wrzućmy na luz”, przez te kilkanaście dni w zasadzie nic nie musimy i możemy wreszcie zregenerować siły, które będą potrzebne do efektywnej i wydajnej pracy. Warto jest poświęcić chwilę na małe przyjemności, na które zwykle w natłoku obowiązków nie mamy po prostu czasu. Życzę udanego wypoczynku – jeśli już nie w tym sezonie, to w kolejnym.
17
Rok VIII nr 4 (42) sierpień-październik 2015
Kolekcjoner Katalog stempli PWJS I PKW W poprzednim numerze WiM zasygnalizowałem opisanie rarytasu kolekcjonerskiego, jakim jest niewątpliwie dzieło zatytułowane „Pollog 1973-1988. Katalog stempli PWJS i PKW”. Autorem jest Krzysztof Lachowicz, znany wrocławski filatelista specjalizujący się między innymi w filatelisty-
Andrzej Korus ce „misyjnej”. Katalog jest efektem wieloletnich poszukiwań autora i benedyktyńskiego kolekcjonowania stempli używanych przez poczty polowe polskich jednostek wojskowych stacjonujących poza granicami kraju. Na dziewięćdziesięciu dziewięciu stronach zarejestrowano ponad czterysta nieraz bardzo fantazyjnych stempli poczt polowych. Poszczególne stemple są ponumerowane i opisane w grupach występowania. Zakres czasowy katalogu obejmuje okres od 1973 roku, czyli I zmiany Polskiej Wojskowej Jednostki Specjalnej w misji UNEF II w Egipcie oraz tak zwaną grupę wydzieloną PWJS w Syrii (UNDOF 1974), a następnie PKW w Syrii i kolejne rotacje tych misji. Katalog zwiera także opis specyfiki obsługi pocztowej PWJS oraz PKW, filatelistyczne aspekty poczty Pollog-u, barwy używanego tuszu do stempli oraz szczegółowe tabele okresów stosowania poszczególnych stempli. Okres objęty katalogiem kończy się rokiem 1988. Dzieło zostało wydane nakładem Klubu Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu w 1988 roku. Okładka oraz strony są wydrukowane na papierze makulaturowym. Skład wykonano na maszynie do pisania. Z przykrością muszę stwierdzić, że ta unikatowa pozycja kolekcjonerska jest prawie nieosiągalna.
Konflikty na świecie Na krawędzi Europy Tym razem nie o konfliktach, a o ich skutkach. Uchodźcy – jeden z najbardziej burzliwych tematów ostatnich tygodni. Fale ludzi do Europy napływające z Syrii, Iraku, Somalii, Sudanu i Erytrei wzbudzają skrajne emocje. Przyjąć z otwartymi ramionami czy budować mury? Co zrobić z zatłoczonymi dworcami, z ludźmi szturmującymi pociągi, przesiadującymi pod urzędami i komisariatami policji, na ulicach miast? Z jednej strony wstrząsające zdjęcia, jak to przedstawiające trzylatka, którego ciało zostało wyrzucone na brzeg morza. Z drugiej tłumy, których nikt nie potrafi okiełznać, a wraz z nimi potencjalne zagrożenia, których Europejczycy się boją. Islamizacja, terroryzm, a także zwykła przestępczość, w tym narkotyki. To, co obserwujemy każdego dnia w mediach, to największa wędrówka ludów od czasów II wojny światowej. O ile znamy bieżącą sytuację w Syrii, Iraku czy Sudanie, o tyle o Erytrei podejrzewam nie wiemy za wiele. Jest niespełna sześciomilionowym państwem, które po 30 latach wojny z Etiopią ogłosiło niepodległość w 1993 roku. Konstytucja funkcjonuje tu tylko na papierze. W praktyce to państwo totalitarne. Bieda, strach, brak sprawiedliwości. Erytrea często określana jest jako państwo-więzienie. 300 przepełnionych zakładów karnych to imponująca liczba przy tak niewielkiej populacji.1 Za kratki można trafić bez procesu, a jedynie na podstawie zeznań sąsiada, który nas nie lubi. Niektórzy nie boją się stwierdzenia, że Erytrea prześciga w swoim reżimie i okrutności nawet Koreę Północną. Wolność prasy nie istnieje. Wy-
18
Karina Hübsch znanie religijne, jedno z czterech (kościół etiopski, katolicyzm, protestantyzm, islam), narzucane jest z góry, a i tak spotyka się prześladowania mniejszości. Życie obywateli podporządkowane jest służbie armii, do której może trafić zarówno dwunastolatek, jak i osiemdziesięciolatek. Nic dziwnego, że Erytrejczycy szukają spokoju gdzie indziej. Część udaje się do Sudanu i Etiopii, ale tam grożą im repatriacje, bo Sudan nie uznaje ich za uchodźców. Stąd wielu podejmuje desperacki krok i decyduje się na podróż pontonem przez morze. Pomoc finansowa, która jest udzielana przez Unię Europejską w wysokości około 100 milionów rocznie z pewnością przepada, biorąc pod uwagę fakt, że w naszym rozumieniu „budżet państwa” w Erytrei nie istnieje2. My Europejczycy marudzimy i narzekamy niedoceniając warunków w jakich żyjemy. Wolność słowa, wyznania, stosunkowo sprawnie działające państwo, spokój dnia jutrzejszego niezagrożony bombardowaniem czy najazdem czołgów wroga. Może to i zbyt patetyczne, ale w praktyce myślę, że prawdziwe. Czy pomożemy uchodźcom? Pokarzemy im naszą polską gościnność? Weźmiemy sobie, my Polacy i chrześcijanie słowa papieża Franciszka do serca? Czas pokaże.
h ttp://wiadomosci.radiozet.pl/Wiadomosci/Swiat/Kim-sauchodzcy-z-Syrii-i-Erytrei-00008171 2 http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Erytrea-czyli-panstwo-wiezienie-Stamtad-pochodza-uchodzcy-ktorychprzyjmie-Polska,wid,17724235,wiadomosc.html 1
DATY HISTORYCZNE
ks. Andrzej Komraus
21 września 1965 r. zmarł w Warsza-
30 września 2005 r.
19 października 1585 r.
MUZYKA
FILM
KSIĄŻKA
Jean-Michel Jarre „Electronica 1: The Time Machine” to podsumowanie czterdziestu lat muzyki elektronicznej. Podczas czteroletniej pracy nad tym albumem Jean-Michel Jarre współpracował z wieloma twórcami tego gatunku. Do współudziału zaprosił muzyków różnych nacji i generacji, takich jak: Vince Clarke z Depeche Mode i Erasure, M83, Gesaffelstein, Air, Robert Del Naja alias 3D z Massive Attack, Armin van Buuren oraz reżyser i kompozytor muzyki filmowej John Carpenter, a także legendarny zespół Tangerine Dream. Założyciel tej ostatniej grupy Edgar Froese zdążył wziąć jeszcze udział w nagraniach zanim zmarł w styczniu tego roku. Jarre mówi, że był zaskoczony tak dużą chęcią współpracy muzyków przy jego płycie.
„Moja Matka” Chodzimy do kina żeby zapomnieć o zmartwieniach dnia codziennego, a jednocześnie chętnie oglądamy filmy o problemach życiowych. Uspokaja nas świadomość fikcji filmowej, a jednocześnie zachwyca podobieństwo do naszej szarej rzeczywistości. Taki film właśnie nakręcił niedawno znany włoski reżyser i aktor w jednej osobie Nanni Moretti. Jest on obyty nie tylko jako artysta filmowy, ale również posiada doświadczenie życiowe. Jak większość artystów przerabia traumy i przeżycia w swojej sztuce. Już sam tytuł nagrodzonego w Cannes najnowszego jego filmu „Moja Matka” zdradza wątek autobiograficzny. Lecz nie podobieństwo historii z życiem reżysera decyduje o powodzeniu filmu. Jego siłą jest pięknie pokazany wątek miłości.
„Nocna zamieć” „Nocna zamieć” została w 2008 roku obsypana nagrodami literackimi, bo chociaż dla niektórych to jedynie dobry skandynawski kryminał, to porusza on ważne tematy. Szwedzki dziennikarz Johan Theorin wnikliwie opisuje studium żałoby i straty pokazując, jak bardzo człowiek jest bezbronny wobec śmierci. Z racji wykonywanego zawodu autor wykazuje się zdolnością obserwacji. Dzięki niej czytelnik może szczegółowo poznać lokalną społeczność północnej prowincji Szwecji i jej zwyczaje. Choć motorem napędowym tej historii jest wątek kryminalny, to zaskakuje ona wplecionymi mitami i legendami z udziałem trolli i elfów. Ta mieszanka fantasy, thrillera i kryminału podoba się czytelnikom, gdyż jest to już drugie wydanie tej książki.
POLECAMY
wie ks. prof. dr Karol Wolfram, duchowny luterański, biblista, prorektor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Urodził się 5 listopada 1899 r. Warszawie. Studia teologiczne odbył na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował jako wikariusz w parafii stołecznej, a następnie był proboszczem w Nowym Dworze Mazowieckim. W międzyczasie uzupełnił studia teologiczne w Niemczech i po powrocie został asystentem w katedrze egzegezy Nowego Testamentu wydziału teologii ewangelickiej UW. Gdy w roku 1954 władze państwowe zlikwidowały wydziały teologiczne na uniwersytecie, kontynuował pracę naukowo-dydaktyczną w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Był wybitnym specjalistą w zakresie biblistyki. Powołany w skład zespołu tłumaczy Pisma Świętego, przełożył piętnaście ksiąg Nowego Testamentu, które znalazły się w tzw. Nowym Przekładzie Biblii z 1975 r., dziś noszącym nazwę Biblii Warszawskiej. Spoczywa na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie.
zmarł w Cambridge ks. senior Eryk Cimała. Urodził się 7 marca 1906 r. w Szymbarku na Zaolziu. Teologię studiował na wydziale teologii ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego, a następnie w Królewcu. Władze polityczne uniemożliwiły mu zdanie egzaminów końcowych. Magisterium uzyskał na Uniwersytecie Praskim. Był słuchaczem Szkoły Oficerskiej Kapelanów w Pradze, a po jej ukończeniu służył jako kapelan wojskowy. Pracował jako katecheta w Błędowicach, wikariusz w Suchej Średniej, administrator w Boguminie. W czasie II wojny światowej dostał się do niewoli sowieckiej, z której zbiegł. W 1942 r. został wysłany na roboty do Niemiec i skierowany do pracy we Francji i we Włoszech. Przedostał się na stronę aliantów i został skierowany do Duszpasterstwa Ewangelickiego 2. Polskiego Korpusu. Służył wśród żołnierzy 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Po wojnie założył w Cambridge polską parafię ewangelicką. W 2001 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Spoczywa na cmentarzu w Cieszynie.
zmarł we Wrocławiu Johannis Cratonis, Johannes Crato von Krafftheim, luterański teolog i lekarz, humanista. Urodził się 22 listopada 1519 r. Dzięki stypendium rady miejskiej Wrocławia rozpoczął studia teologiczne w Wittenberdze pod kierunkiem ks. dr. Marcina Lutra, w którego domu mieszkał. Po uzyskaniu magisterium, za namową Lutra studiował medycynę w Padwie. Praktykował w Weronie, po czym wrócił do Wrocławia, gdzie objął stanowisko drugiego lekarza miejskiego. Umiejętności wykorzystał podczas zarazy, jaka doświadczyła miasto w 1554 r. Zdobyta dzięki wielkiemu poświęceniu sława sprawiła, że w 1560 r. został powołany do Wiednia, na stanowisko osobistego lekarza cesarza Ferdynanda I. Po jego śmierci wrócił do Wrocławia, ale ponownie wezwano go do Wiednia, aby otoczyć opieką lekarską cesarza Maksymiliana II. Także następca Rudolf II korzystał z jego usług. Po przejściu w stan spoczynku wrócił do Wrocławia. Był autorem wielu prac naukowych; zachował się zbiór jego korespondencji liczący 3000 listów.
Marek Hause
19
Z okazji dwudziestolecia odtworzenia
Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego w Rzeczypospolitej Polskiej Ewangelicki Biskup Wojskowy bp płk Mirosław Wola wraz z kapelanami serdecznie zapraszają na
uroczyste nabożeństwo wojskowe 2 listopada 2015 r. o godz. 18.00 w kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy przy pl. Stanisława Małachowskiego 1 w Warszawie