MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO
ROK X nr 4 (52)
SIERPIEŃ–PAŹDZIERNIK 2017
TEMAT NUMERU
TORNISTER
PSYCHOLOG
Marcin Luter „superstar”?
Miłości nie zabraknie
Żołnierz zawodowy – problem motywacji
str. 8
str. 12
Str. 16
1
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła 3. Słowo od redakcji
Wrzesień Hasło miesiąca: „Oto ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.” (Łk 13,30).
5
3 września: 12. Niedziela po Trójcy Świętej. 10 września: 13. Niedziela po Trójcy Świętej. 17 września: 14. Niedziela po Trójcy Świętej. 21 września: dzień apostoła i ewangelisty Mateusza. 24 września: 15. Niedziela po Trójcy Świętej. 28 września: dzień archanioła Michała i wszystkich aniołów.
Październik Hasło miesiąca: „Taka, mówię wam, jest radość wśród aniołów Bożych nad jednym grzesznikiem, który się upamięta.” (Łk 15,10). 1 października: 16. Niedziela po Trójcy Świętej. Dziękczynne Święto Żniw. 8 października: 17. Niedziela po Trójcy Świętej. 15 października: 18. Niedziela po Trójcy Świętej. 18 października: dzień ewangelisty Łukasza. 22 października: 19. Niedziela po Trójcy Świętej. 28 października: dzień apostołów Szymona i Judy Tadeusza. 29 października: 20. Niedziela po Trójcy Świętej. 31 października: 500 lat Reformacji. Tego dnia w 1517 r. ks. dr Marcin Luter, augustiański mnich i profesor uniwersytetu w Wittenberdze publicznie ogłosił 95 tez, które wzywały do dyskusji na temat odnowy Kościoła. Wydarzenie zapoczątkowało szesnastowieczną Reformację dając początek procesom, które zapoczątkowały reformy w sferze religijnej, kulturalnej, społecznej i politycznej Europy. Tegoroczne święto będzie wieńczyło obchody jubileuszu 500 lat Reformacji.
Listopad Hasło miesiąca: „Bóg mówi: I będę wśród nich mieszkał; będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.” (Ez 37,27). 1 listopada: Pamiątka Umarłych. Pamiątka Świętych Pańskich. 5 listopada: 21. Niedziela po Trójcy Świętej. 11 listopada: Święto Odzyskania Niepodległości. 12 listopada: 3. niedziela przed końcem roku kościelnego. Rozpoczyna się trzytygodniowy czas poświęcony sprawom ostatecznym. 19 listopada: przedostatnia niedziela roku kościelnego. 26 listopada: Niedziela Wieczności – poświęcona przemijaniu, śmierci i sprawom ostatecznym. 30 listopada: dzień apostoła Andrzeja.
Tylko nie „złota klatka” – ks. Marcin Orawski Etyka – nasze refleksje Medialny bohater – ks. kpt. Tomasz Wola
4. Rozważanie Słowa Bożego
Otworzyć się na niesamowite rzeczy – ks. por. Marcin Konieczny
5. Relacje z pracy kapelanów ewangelickich i działalności EDW
8. Marcin Luter „superstar”?
10
12
– Anna Hopfer-Wola
10. Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-
-Augsburskiego w RP – ks. Adam Malina
12. Tornister
Miłości nie zabraknie – Agata Ring
13. Na celowniku ewangelika
Porażka=sukces? – Łukasz Cieślak
14. Jedynie Słowo
Pierwszy wizerunek Marii – Piotr Lorek
15. Okiem cywila
„Lutrowstręt” – Daria Stolarska Myśleć inaczej – Marek Hause
16. Psycholog
Wymaż/rz to sobie – Alina Lorek Żołnierz zawodowy – problem motywacji – Anna Siemion-Mazurkiewicz
18. Pod naszym patronatem
Bieg „500 lat Reformacji” – Daria Stolarska Konflikty na świecie Świat „zbieszczadział” – Karina Wisłocka
19. Daty historyczne – ks. Andrzej Komraus Polecamy – Marek Hause
Temat numeru: Marcin Luter „superstar”? Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępcy redaktora naczelnego: Anna Hopfer-Wola, mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Łukasz Cieślak, Rafał Ćwikowski, Marek Hause, ks. Andrzej Komraus, Alina Lorek, Piotr Lorek, ks. Adam Malina, Anna Siemion-Mazurkiewicz, Daria Stolarska, Karolina Suchan-Okulska, Karina Wisłocka
– Rysiek, co ci jest? – Myślę o Katarzynie...
Zdjęcie na okładce: Marcin Luter i Katarzyna von Bora – inscenizacja przed bramą kościoła zamkowego w Wittenberdze. Fot. Ryszard Bogusz Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40, e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
Rys. Karolina Suchan-Okulska
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
nasze refleksje Medialny bohater
Tylko nie „złota klatka” Wrocław opanowują krasnale. Niewielkie rzeźby z brązu są umieszczane w uliczkach, zaułkach, w okolicach ważnych miejsc. Projekt artystyczny nawiązuje do malowanych w latach 80. XX wieku graffiti, a następnie happeningów pokojowo ośmieszających system komunistyczny, organizowanych przez ruch „Pomarańczowa Alternatywa”. Krasnale są atrakcją turystyczną, a jednocześnie promują działalność instytucji, urzędów i placówek. Niedawno spotkałem redaktora z telewizji, który specjalizuje się w programach religijnych. – Co u was nowego? – zapytał. – Zamierzamy postawić krasnala przed kościołem. Spojrzał podejrzliwie. – Ksiądz mnie wkręca. – Nie, naprawdę. W jednej ręce będzie trzymał zwój papieru, a w drugiej młotek. Chcemy go odsłonić w Pamiątkę Reformacji. Oczy redaktora się rozszerzyły. – To będzie Luter? – wyszeptał. – Nie, krasnal. Ale skojarzenie jest poprawne. Westchnął głęboko. – To wy jednak macie do Lutra podejście…. – długo szukał właściwego słowa – …zdrowe – powiedział w końcu. Parafianie w większości odnieśli się do pomysłu przychylnie, ale pojawiły się też głosy krytyki. Niektórzy stwierdzili, że krasnal nie licuje z powagą kościoła, a oczywiste skojarzenie z Marcinem Lutrem odbiera dostojność reformatorowi. Rozumiem obawy, ale też zgadzam się ze spontanicznym wnioskiem redaktora. Cieszę się, że w tradycji ewangelickiej nie stworzyliśmy sobie nietykalnego herosa w „złotej klatce”. Dzięki temu o Lutrze możemy dyskutować, wolno się z nim nie zgadzać, a nawet śmiać się z licznych anegdot, w które obfitowało jego barwne życie. To nie odbiera mu zasług ani autorytetu. Przeciwnie, budzi podziw dla skromnego zakonnika, który zaryzykował życie walcząc o Ewangelię. Nie był supermanem, lubił humor, zabawę, miał przywary i słabości, dlatego może być ludzki, prawdziwy, inspirujący. Chcemy ten fakt wyakcentować i poświęciliśmy mu główny temat numeru. Wierzymy, że poznanie Lutra „z krwi i kości” będzie ciekawe, a może zachęci do sięgnięcia po źródła, które zmieniły zakonnika w reformatora. A krasnal będzie opowiadał przechodniom tę niezwykłą historię. Z naszej zaś strony zostanie świadectwem szacunku i sympatii dla człowieka, dzięki któremu Ewangelia na powrót stała się prawdziwym skarbem Kościoła. Naszym skarbem. Życzę miłej lektury
Marcin Orawski
Co znaczy być bohaterem i to jeszcze medialnym? Czy będzie to osoba, która z trudem spełnia swoje ambicje, czy może ktoś, kto czyni coś dla dobra ludzkości i inspiruje innych do naśladowania? Stawanie się bohaterem to nie tylko osiągnięcia, lecz cały proces dążenia do nich i wpływ na otaczających ludzi. Wielokrotnie jest to walka z przeciwnościami losu, które ktoś przezwycięża, stając się przykładem dla innych. W wielu dziedzinach bohaterów, a może bardziej idoli, kreują media. Promowana osoba, posłuszna umowie marketingowej, nieraz sprzedaje nawet prywatność, by być nieustannie na fali. Nieważne co powie, ważne że powie i od razu stanie się tym, o którym się mówi – „bohaterem.” Zmieni kolor włosów, zrobi tatuaż, pokaże swą kuchnię i wpuści do WC. Będzie popularny na ekranie komputera, telewizora i na stronach tabloidów! 500 lat temu, gdy drukarstwo powoli dochodziło do punku kryzysowego, gdyż nie było co drukować (to, co dla studentów i duchownych miano wydrukować, już uczyniono, a nikt na nowinki nie czekał), oczom ówczesnej Europy ukazał się bohater. Jego twarz można było zobaczyć, walkę śledzić, myśli przelane na karty papieru czytać. To był Marcin Luter. Z miesiąca na miesiąc coraz więcej młodych ludzi chciało studiować w zapyziałej dziurze Wittenberdze u doktora Lutra. Oczywiście, jak to i dziś bywa, pomocnym był manager. W tym przypadku można wskazać Lucasa Cranacha Starszego – malarza, który prowadził własną drukarnię zaledwie 700 metrów od siedziby Lutra. Nagle liczba „like-ów” zaczęła rosnąć. Image Lutra z roku na rok ulegał zmianom – od wychudłego augustiańskiego mnicha w brązowym habicie, po dojrzałego, surowego wykładowcę w czarnej todze. Wiele wydarzeń było przekładanych na obraz – niemal jak w filmie sensacyjnym. Luter przybija tezy, pali bullę, ucieka z Wormacji, jest porwany itd. Oczywiście oprócz obrazów istniało słowo, które niejednokrotnie nie przeszłoby dziś przez cenzurę medialną. Reformator wykorzystywał też mniej wówczas popularną formę druków ulotnych, czyli tanich, pisanych prostym językiem, ilustrowanych broszur. 500 lat temu, podobnie jak dziś, wielu wolało czytać krótkie, obrazkowe gazetki zamiast opasłych tomisk. To się „sprzedało”! A na dokładkę, małżeństwo z zakonnicą. Gdzie dziś byłby umiejscowiony Luter? Na której stronie tabloidu?
ks. kpt. Tomasz Wola
redaktor naczelny
3
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO
Otworzyć się na niesamowite rzeczy Gdy Mojżesz pasał trzodę teścia swego Jetry, kapłana Midianitów, pognał raz trzodę poza pustynię i przybył do góry Bożej, do Horebu. Wtem ukazał mu się anioł Pański w płomieniu ognia ze środka krzewu; i spojrzał, a oto krzew płonął ogniem, jednakże krzew nie spłonął. Wtedy rzekł Mojżesz: Podejdę, aby zobaczyć to wielkie zjawisko, dlaczego krzew się nie spala. Gdy Pan widział, że podchodzi, aby zobaczyć, zawołał nań Bóg spośród krzewu i rzekł: Mojżeszu! Mojżeszu! A on odpowiedział: Oto jestem! (2 Mż 3,1-4). Gdy piszę te słowa, na zewnątrz pada deszcz, a ja czekam na sztafetę biegową zorganizowaną z okazji 500 lat reformacji. Dziewięciu biegaczy pokona trasę z Wittenbergii do Cieszyna. Jest to jedna z wielu tegorocznych inicjatyw pokazujących niespotykaną dotąd innowacyjność w naszym Kościele. Ale co potem, gdy ciekawe wydarzenia będą tyko wspomnieniem, a na wystawach muzealnych osiądzie kurz? Co dalej? Czy coś nas jeszcze czeka? Myślę że podobne pytania zadawał sobie nieraz Mojżesz, który po ucieczce z Egiptu sam nie wiedział co dalej. I tak o to, w cudownym objawieniu, zupełnie niespodziewanie, zagaił go sam Bóg. Czy jednak takie objawienia jeszcze się zdarzają? Mam tu na myśli tak namacalne, prawdziwe, spektakularne i tak niesamowite. Wielu z nas z pewnością powie, że nie. Na potwierdzenie znajdzie co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście naukowych uzasadnień. Zakładam, że dla wielu z nas historia Mojżesza stojącego przed płonącym,
Najpewniej, kiedy sami doświadczylibyśmy podobnej historii (co Mojżesz), moglibyśmy zacząć wątpić w naszą intelektualną i umysłową sprawność. Być może szukalibyśmy rady u specjalisty ale nie spalającym się krzewem, jawi się co najmniej jako fantastyczna. A to rodzi pytanie, czy aby faktycznie miało to miejsce w rzeczywistości? A może to tylko prozaiczna historia, która z biegiem lat i wielości przekazów nabrała
4
ks. por. Marcin Konieczny
futurystycznych wątków? Być może to tylko mit, w którym ponadnaturalne akcenty miały wpłynąć na atrakcyjność przekazu, a co za tym idzie wzbudzić zainteresowanie i uwiarygodnić samego Mojżesza wobec ludu, na którego czele miał wkrótce stanąć. Racjonalne myśli, które mogą się pojawić po przeczytaniu tych wersetów z 2 Księgi Mojżeszowej mogą studzić zapał i entuzjazm. Z drugiej jednak strony widzimy, że to, co Mojżesz wówczas usłyszał spowodowało autentyczne konsekwencje i to nie tylko w jego życiu, ale życiu wielu tysięcy ludzi. My dzisiaj w bardzo racjonalnym podejściu do życia, ludzi i religijności zapewne niezbyt dobrze rozumiemy, co wówczas na Górze Horeb miało miejsce. Najpewniej, kiedy sami doświadczylibyśmy podobnej historii, moglibyśmy zacząć wątpić w naszą intelektualną i umysłową sprawność. Być może szukalibyśmy rady u specjalisty.
Fot. pixbay.com
Historia Mojżesza ukazuje nam coś niesamowitego. Mianowicie widzimy, że ani nie szuka on porad ani nikt nie podejrzewa, że coś mogłoby być z nim nie tak. On po prostu odpowiada Bogu i w konsekwencji jego życie definitywnie się zmienia. Czy powodem jest fakt, że czasy były inne, a ludzie częściej rozmawiali ze Stwórcą? Raczej nie. Mojżesz przecież nie bez wahania posłuchał Boga. Nie bez niepewności poszedł do Egiptu i stawił się z żądaniami przed Faraonem. Owo nieprawdopodobne wydarzenie, ten fantastyczny epizod, był tylko zaczątkiem do naprawdę niesamowitych rzeczy, jakie działy się w życiu Mojżesza później. My wielokrotnie zamykamy się na pewne niezrozumiałe dla nas rzeczy, nie wierzymy, że coś niesamowitego może się wydarzyć. Często odpuszczamy sobie nawet modlitwę w istotnych sprawach. A wystarczy otworzyć się tylko na Boże działanie a może to stać się konsekwencją rzeczy, jakich w życiu byśmy się nie spodziewali. Wszystkim nam szczerze życzę otwartości na to co Bóg każdemu z nas chce powiedzieć.
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW www.edw.wp.mil.pl
Pamięci lotników Organizując IV Bieg Pamięci Lotników żołnierze z Powidza uczcili pamięć tragicznie zmarłych kolegów. Start i meta są usytuowane w miejscu katastrofy samolotu Su-22 z 13 czerwca 2001 roku. Śmierć ponieśli wtedy podpułkownik dypl. pil. Maciej Górkiewicz i porucznik inż. pil. Arkadiusz Madej. W upamiętnieniu tragedii zawsze biorą udział kapelani prowadząc ekumeniczną modlitwę. EDW reprezentował ksiądz major Tadeusz Jelinek.
Konferencja kapelanów Sił Powietrznych NATO W dniach 5-9 czerwca roku w miejscowości Vigža w Republice Słowackiej odbyła się 66. Konferencja Naczelnych Kapelanów Sił Powietrznych Państw NATO. Głównym tematem spotkania, w którym wzięło udział 20 kapelanów z 11 państw Europy oraz USA była „Rodzina i wojsko”. Uczestnicy omawiali problematykę z perspektywy różnych konfesji: ewangelickiej, prawosławnej, rzymskokatolickiej i żydowskiej. Podczas pobytu w bazie lotniczej w Silač oraz w centrum szkolenia w Lešt goście zapoznali się z procesem szkolenia słowackich pilotów oraz innych żołnierzy.
Święto Straży Granicznej W piątek 3 czerwca nabożeństwem ekumenicznym w Kościele Jezusowym w Cieszynie rozpoczęły się zorganizowane przez dekanat ewangelicki obchody 26 rocznicy powołania Straży Granicznej. Nabożeństwu przewodził biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP ksiądz Jerzy Samiec. Udział wzięli również: zwierzchnik diecezji cieszyńskiej biskup Adrian Korczago i ewangelicki biskup wojskowy pułkownik Mirosław Wola z kapelanami EDW. Byli obecni także funkcjonariusze i pracownicy cywilni śląskiego oddziału SG na czele z komendantem pułkownikiem SG Adamem Jopkiem, a swoją obecnością zaszczycili uroczystość: starosta powiatu cieszyńskiego Janusz Król i burmistrz Cieszyna Ryszard Macura. Muzyczną oprawę zapewnili: Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej oraz Chór Parafii Ewangelickiej w Cieszynie.
Polska delegacja na konferencji kapelanów NATO – ks. ppłk Wiesław Żydel, ks. płk Aleksy Andrejuk i ksiądz kpt. Mirosław Kuczyński. Fot. archiwum EDW
Polskę reprezentowali ksiądz ppłk Wiesław Żydel z EDW oraz ksiądz płk Aleksy Andrejuk i ksiądz kpt. Mirosław Kuczyński z Prawosławnego Ordynariatu WP.
Święto DG RSZ Z okazji święta Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych odbyła się w poniedziałek 19 czerwca msza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. W uroczystości uczestniczył biskup płk Mirosław Wola, który podzielił się refleksją biblijną i złożył życzenia kadrze oraz pracownikom dowództwa. W święcie SG wzięli udział biskupi (od lewej) – Adrian Korczago, Jerzy Samiec, Mirosław Wola. Fot. archiwum EDW
Obchody odbyły się także w Kętrzynie, gdzie 5 czerwca świętowali: Warmińsko-Mazurski Oddział SG oraz Centrum Szkolenia SG w Kętrzynie. Uroczystości upamiętniły 26 lat funkcjonowania formacji granicznych na Warmii i Mazurach. EDW reprezentował ksiądz kpt. SG Marcin Pysz – kapelan CSSG w Kętrzynie.
Nowy samolot dla rządu W środę 21 czerwca odbyła się uroczystość przyjęcia do służby samolotu pasażerskiego Gulfstream G550. Zgodnie z lotniczym zwyczajem samolot podczas kołowania przejechał przez kurtynę wodną stworzoną przez samochody lotniskowej straży pożarnej. W uroczystości uczestniczył dziekan Sił Powietrznych ksiądz ppłk Wiesław Żydel. Loty obsługują żołnierze i pracownicy 1. Bazy Lotnictwa Transportowego.
5
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
95 lat Akademii Marynarki Wojennej W piątek 23 czerwca w Toruniu Akademia Marynarki Wojennej obchodziła jubileusz 95-lecia powstania Oficerskiej Szkoły MW. Pododdziały uczelni wzięły udział w rzymskokatolickiej mszy z udziałem ekumenicznych reprezentantów pozostałych duszpasterstw wojskowych, a następnie przemaszerowały ulicami Starego Miasta na Bulwar Filadelfijski, gdzie odbył się uroczysty apel połączony z apelem pamięci. EDW reprezentowali: biskup płk Mirosław Wola i dziekan MW ksiądz kmdr por. Marcin Pilch.
66. RIMP na 500 lat reformacji W dniach 22-25 czerwca odbył się 66. Międzynarodowy Zjazd Żołnierzy Protestantów (RIMP) w Méjannes-le-Clap. Hasło spotkania zaczerpnięto z pieśni, której autorem jest Marcin Luter: „Warownym grodem jest nasz Bóg”. Podczas zjazdu odbyły się dwudniowe warsztaty i debaty poświęcone różnorodności ruchu reformacyjnego i spuściźnie reformacji. Ważnym punktem RIMP-u są nabożeństwa organizowane przez delegacje. W tym roku reprezentanci Niemiec poprowadzili nabożeństwo w Anduze, w jednym z największych kościołów kalwińskich we Francji, zaś nabożeństwo zamykające zorganizowali delegaci z Francji i Szwajcarii. W tegorocznym zjeździe uczestniczyło ponad 400 kapelanów, żołnierzy i pracowników wojsk krajów z trzech kontynentów – Europy, Ameryki Północnej i Afryki.
Ślubowanie funkcjonariuszy SG We wtorek 27 czerwca w gmachu Sejmu Śląskiego w Katowicach nowo przyjęci funkcjonariusze Śląskiego Oddziału Straży Granicznej złożyli uroczyste ślubowanie. Odebrał je komendant Śląskiego Oddziału SG pułkownik SG Adam Jopek. Błogosławieństwa ślubującym udzielił między innymi dziekan ewangelicki pułkownik SG Kornel Undas.
Święto DO RSZ W czwartek 29 czerwca na placu apelowym Wojskowej Akademii Technicznej odbyły się obchody święta Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Uczestniczył w nich biskup płk Mirosław Wola. Jedną z głównych części uroczystości było złożenie wiązanki kwiatów przed obeliskiem poświęconym śp. generałowi broni Bronisławowi Kwiatkowskiemu, dowódcy operacyjnemu w latach 2007-2010, który zginął w katastrofie 10 kwietnia 2010 r.
Uroczysty apel w Wałczu Z okazji 10. rocznicy utworzenia Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód w piątek 30 czerwca odbył się uroczysty apel jednostek w Wałczu. Wzięli w nim udział przedstawiciele jednostek od wałeckich batalionów łączności i logistyki, poprzez batalion ochrony z Bielkowa i żołnierzy Zespołu Wsparcia Dowództwa Korpusu, aż do żołnierzy z niemieckiego Prenzlau. EDW reprezentował ksiądz kpt. Tomasz Wola.
Święto Dywizji Zmechanizowanej W sobotę 1 lipca na Wałach Chrobrego w Szczecinie świętowała 12. Szczecińska Dywizja Zmechanizowana im. Bolesława Krzywoustego. W południe odbył się uroczysty apel z ceremonią wręczenia sztandaru dla dowództwa dy-
6
wizji i defiladą pododdziałów. Udział wziął ks. kpt. Tomasz Wola.
Święto SPWLąd Szkoła Podoficerska Wojsk Lądowych im. gen. bryg. Franciszka Seweryna Włady w Poznaniu funkcjonuje od 1 lipca 2004 roku. Jest największą placówką kształcącą podoficerów w Wojsku Polskim na potrzeby wszystkich Rodzajów Sił Zbrojnych. Rocznicę 13-lecia placówki połączono z uroczystym wręczeniem świadectw absolwentom kursu na pierwszy stopień podoficerski z korpusu szeregowych zawodowych. EDW reprezentował ksiądz kpt. Tomasz Wola.
Przekazanie dowództwa 25BKPow W środę 12 lipca na placu apelowym 25. Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim odbyła się uroczystość przekazania obowiązków dowódcy przez generała brygady Stanisława Kaczyńskiego nowemu dowódcy pułkownikowi Adamowi Marczakowi. W uroczystości wziął udział dziekan Sił Powietrznych ksiądz ppłk Wiesław Żydel.
Pamięci ofiar ludobójstwa We wtorek 11 lipca przy Skwerze Wołyńskim w Warszawie odbyły się uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa. W trakcie obchodów odsłonięto tablicę informacyjną o mordzie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II RP na terenie województw południowo-wschodnich w latach 1942-1947. Zmówiono także ekumeniczną modlitwę oraz złożono kwiaty przy pomnikach Ofiar Ludobójstwa i 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Ewangelickiego biskupa wojskowego reprezentował ksiądz ppłk Wiesław Żydel.
Promocje oficerskie 158 żołnierzy rezerwy odebrało promocję na pierwszy stopień oficerski w trakcie ceremonii, która miała miejsce 16 lipca na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Aktu promocji dokonali: zastępca szefa Sztabu Generalnego WP generał brygady Jan Dziedzic oraz dowódca Garnizonu Warszawa generał brygady Robert Głąb. Kapelani wojskowi, wśród których był reprezentujący EDW ksiądz ppłk Wiesław Żydel udzielili żołnierzom błogosławieństwa. Uroczystość została zakończona złożeniem kwiatów na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza oraz defiladą pododdziałów. Niespełna miesiąc później ewangelicki biskup wojskowy ksiądz płk Mirosław Wola uczestniczył w uroczystości mianowania 165 absolwentów Wojskowej Akademii Technicznej na stopień podporucznika. 10 sierpnia na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie aktu promowania dokonali zastępcy szefa Sztabu Generalnego WP: generał broni Michał Sikora i generał brygady Jan Dziedzic. Po promocji minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w asyście dwóch nowo promowanych oficerów złożył wieniec na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza.
Święto Batalionu Reprezentacyjnego WP W środę 19 lipca swoje święto obchodził Batalion Reprezentacyjny Wojska Polskiego. Obchody rozpoczęły się mszą świętą pod przewodnictwem ordynariusza WP biskupa Józefa Gózdka w kaplicy garnizonowej. W trakcie uroczystości gratulacje i życzenia złożył żołnierzom ksiądz ppłk Wiesław Żydel.
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Przysięga w Pile Uroczystą przysięgę wojskową złożyli żołnierze służby przygotowawczej do NSR. Ceremonia z udziałem kompanii honorowej miała miejsce w piątek 21 lipca w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych. Błogosławieństwa młodym żołnierzom udzielili duszpasterze wojskowi, wśród których był kapelan EDW ksiądz kpt. Tomasz Wola.
Uczestniczył w nich z ramienia EDW ksiądz mjr Tadeusz Jelinek. Uroczystości z udziałem ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza odbyły się przed Pomnikiem Powstania, przy Grobie Nieznanego Żołnierza, gdzie szef resortu awansował czworo powstańców na wyższe stopnie oficerskie. Przed pomnikiem Gloria Victis na Wojskowych Powązkach wieńce złożyli między innymi: prezydent RP Andrzej Duda, przedstawiciele rządu, sejmu i senatu, powstańcy warszawscy oraz warszawiacy. O godzinie 17.00 rozległo się wycie syren alarmowych, po czym odśpiewano hymn państwowy i uczczono pamięć powstańców salwą honorową.
Święto WP w Sztabie Generalnym Uroczystą zbiórką na dziedzińcu Sztabu Generalnego Wojska Polskiego rozpoczęły się 9 sierpnia obchody święta Wojska Polskiego. Uczestniczył w nich biskup płk Mirosław Wola. W ceremonii, oprócz żołnierzy i pracowników Sztabu, uczestniczyli goście na czele z podsekretarzem stanu w MON Bartłomiejem Grabskim.
Ks. kpt. Tomasz Wola na przysiędze żołnierzy służby przygotowawczej NSR w Pile. Fot. st. chor. Piotr Lubiński
Święto Policji Kapelani EDW uczestniczyli w wielu uroczystościach związanych z przypadającą na 24 lipca 98. rocznicą powstania Polskiej Policji. Tego dnia w komendzie głównej odbyła się uroczysta zbiórka, a jej gospodarzem był Komendant Główny Policji nadinspektor dr Jarosław Szymczyk. Ewangelickiego biskupa wojskowego reprezentował ksiądz ppłk Wiesław Żydel, który kilka dni wcześniej uczestniczył w lokalnych obchodach – najpierw 14 lipca w Tomaszowie Mazowieckim, a następnie 20 lipca w Piotrkowie Trybunalskim. Ksiądz ppłk Żydel był także obecny 24 lipca na uroczystości otwarcia nowej siedziby Centralnego Biura Śledczego w Warszawie. W dniach 25-26 lipca odbyły się obchody rocznicowe w Szkole Policji w Pile. W uroczystej zbiórce pod honorowym patronatem ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka uczestniczył między innymi kapelan EDW ksiądz kpt. Tomasz Wola.
Święto WP w Tomaszowie Mazowieckim Tegoroczne nabożeństwo z okazji święta Wojska Polskiego odbyło się w sobotę 12 sierpnia w kościele ewangelicko-augsburskim Zbawiciela w Tomaszowie Mazowieckim. W nabożeństwie, na którym kazanie wygłosił biskup płk Mirosław Wola uczestniczyli przedstawiciele Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, środowisk kombatanckich i goście ekumeniczni. Udział wziął również biskup diecezji warszawskiej ksiądz Jan Cieślar.
Konferencja młodych kapelanów W dniach 4-7 września odbyła się w Warszawie 25. Międzynarodowa Konferencja Młodych Kapelanów Wojskowych zorganizowana przez EDW. Spotkania odbywają
Rocznica Powstania Warszawskiego W dniach 31 lipca-1 sierpnia odbyły się w Warszawie obchody upamiętniające wybuch Powstania Warszawskiego.
Uczestnicy 25. Międzynarodowej Konferencji Młodych Kapelanów Wojskowych. Fot. archiwum EDW
Ks. mjr Tadeusz Jelinek wśród ekumenicznych duchownych oraz uczestników obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Fot. archiwum EDW
się co roku w innym kraju Unii Europejskiej. Konferencja zgromadziła uczestników i uczestniczki różnych wyznań chrześcijańskich z Czech, Danii, Francji, Litwy, Niderlandów, Niemiec, Słowacji, Szwecji, Wielkiej Brytanii, USA i Polski. Hasło tegorocznej edycji brzmiało: „Pokój w burzliwych czasach”. W ramach konferencji odbyły się między innymi: nabożeństwo z kazaniem biskupa płk. Mirosława Woli, prezentacje oraz wykłady odnoszące się do głównego tematu. Program konferencji przewidywał również wycieczki, które miały przybliżyć zagranicznym gościom historię Warszawy i Polski.
7
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Marcin Luter „superstar”?
Taki tytuł znalazłam niedawno w dodatku do poczytnego niemieckiego tygodnika. Zainspirował mnie do postawienia pytania, jak dziś postrzegamy Marcina Lutra, jego rodzinę, współpracowników? Czy to poważny o zdecydowanym wyrazie twarzy człowiek z rycin Cranacha, czy skromny mnich i wykładowca uniwersytecki? Kim był dla niego drugoplanowy drobny, szczupły i elokwentny Philipp Melanchton? Czy Katharina von Bora to miłość życia reformatora? Jakie były losy rodziny po śmierci reformatora? Warto się temu przyjrzeć, aby świadomie odróżnić ludową i marketingową otoczkę z jej produktami w postaci kawy, piwa czy likieru Lutra od prawdziwych zdarzeń, które miały miejsce 500 lat temu. 95 tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze Marcin Luter w przełomowym momencie życia to augustiański mnich, który sprzeciwił się woli swego ojca i zamiast studiować prawo, wstąpił do klasztoru, by poświęcić życie Bogu. Kontynuował wprawdzie studia, ale teologiczne i został wykładowcą na uniwersytecie w Wittenberdze. Mniej więcej w tym samym okresie na tronie piotrowym zasiadł papież Leon X i rozpoczęła się intensywna zbiórka pieniędzy. Szeroko zakrojona akcja sprzedaży odpustów miała zasilić mocno nadwyrężony skarbiec papieski i umożliwić ukończenie imponującej świątyni w Rzymie, symbolu dominacji władzy boskiej nad ziemską. Brzęk monet wrzucanych przez ludzi rzekomo wykupujących dusze coraz głośniej dawał się słyszeć również w niewielkiej Wittenberdze. Luter zszokowany „naciąganą” ideologią Kościoła, zdegustowany swym pobytem w Rzymie, o którym mówiło się, że wszystko tam jest na sprzedaż, postanowił wypowiedzieć się naukowo, formułując tezy oparte na biblijnym przeświadczeniu, że łaska Boża jest – popularnie mówiąc – za darmo. Symbolicznie uznajemy za dzień ogłoszenia tez 31 października 1517 roku i obchodzimy go jako Święto Reformacji. W 2007 roku w bibliotece uniwersyteckiej w Jenie odnaleziono zapisek sekretarza Lutra Georga Roera z 1541 roku, w którym napisał: „W przeddzień Święta Zmarłych tezy doktora Marcina Lutra o odpustach zostały przybite na drzwiach kościoła w Wittenberdze. „Niektórzy historycy
8
są jednak zdania, że najsłynniejsza scena reformacji nie miała faktycznie miejsca, a już na pewno nie tego dnia. Co ciekawe, nie ma żadnego dowodu na pobyt Marcina Lutra ani Filipa Melanchtona w Wittenberdze tego dnia, żaden świadek ani kronikarz nigdy tego nie potwierdzili. Także Luter nigdy się na ten temat nie wypowiedział. W 1962 roku katolicki historyk kościelny Erwin Iserloh zwrócił na te szczegóły uwagę, czym wywołał falę krytyki, głównie ze strony ewangelickich kolegów. Czy więc notatka Roera jest precyzyjna? Do końca nie wiadomo. Jedno jest pewne i z tym faktem zgadzają się wszyscy: 31 października 1517 roku Luter wysłał swoje tezy do Albrechta von Brandenburga, arcybiskupa Mainzu. List, który załączył do swojej rozprawy przetrwał i znajduje się w archiwum państwowym w Sztokholmie.
Skandal był na tyle doniosły, że na jego temat wypowiedział się nawet słynny Erazm z Rotterdamu wieszcząc, że z mnicha i zakonnicy urodzi się antychryst. Marcin Luter był naukowcem, nauczycielem akademickim i chciał swoje tezy przedyskutować. Niewykluczone, że ktoś ze środowiska akademickiego tezy te rzeczywiście umieścił na drzwiach kościelnych, jednak nie do końca jest pewne, że był to sam Luter i że nastąpiło to 31 października 1517 roku. Ślub Lutra Luter był żonaty i miał szóstkę dzieci, z czego czworo przeżyło. Jego dom stał się prototypem panującego do dzisiaj wyobrażenia na temat idealnego domu pastorskiego. To serdeczna, otwarta na gości atmosfera, gdzie panuje ciągły chaos twórczy, słychać muzykę, dziecięcy rozgardiasz, przy dużym stole czyta się Biblię, prowadzi wartościowe rozmowy, a po pracy biesiaduje. Jednak początki tego raju na ziemi – jak w późniejszym czasie Luter określał stan małżeński – wcale nie były takie różowe. Stan małżeński to zaprzeczenie śre-
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017 dniowiecznego ideału czystości i wyrzeczenia, który znał reformator jeszcze jako zakonnik i znała od najmłodszych lat jego przyszła żona, szlachcianka, oddana w wieku 10 lat do sióstr i wychowana w klasztorze. W 1520 roku Luter podważył zasadność celibatu i wskazał na małżeństwo jako instytucję stworzoną przez Boga dla człowieka. Związek zawarty w wieku 41 lat był dla niego przede wszystkim małżeństwem z rozsądku. Lubił ludzi, nie stronił od kobiet, piwa i biesiad, a ówcześni plotkarze podejrzewali go o liczne romanse. Małżeństwo miało być szansą na ukrócenie pomówień. Przeciwnicy mariażu podkreślali, że „zwykły” stan małżeński nie licuje z pozycją reformatora. Obawiano się też, że odciągnie go od pracy naukowej. Z kolei Katharina von Bora była kobietą późnego średniowiecza. W klasztorze docierały do niej słuchy o kazaniach i pismach niejakiego Lutra. W rezultacie wraz z kilkoma innymi zakonnicami postanowiła potajemnie opuścić klasztor przekupując woźnicę i ukrywając się w beczkach po śledziach. Był to akt odwagi i desperacji, ponieważ karą za samowolne opuszczenie klasztoru mogła być banicja, a nawet śmierć. Na wolności młode kobiety były zupełnie pozbawione praw i środków do życia. Rodziny zgodnie się ich wyrzekły. Reformatorzy czuli się odpowiedzialni za los kobiet, które uwierzyły w ich naukę i poprzez małżeństwa stabilizowali ich pozycję społeczną. Jednak czas mijał nieubłaganie, współtowarzyszki kolejno wydawano za mąż, a Katarzyna pozostawała sama. Nie najmłodszą już 26 letnią Katarzynę Luter fascynował intelektualnie, ale ten nie przejawiał entuzjazmu. Zgodził się, gdy obiecała mu, że nie będzie przeszkadzać w pracy naukowej i zajmie się domem. Ślub Marcina i Katarzyny, choć skromny, był wydarzeniem niecodziennym i towarzyszyły mu mieszane emocje. W 1520 roku po publicznym spaleniu bulli papieskiej Luter już przekroczył Rubikon, a teraz na dodatek żenił się z wyklętą mniszką. Skandal był na tyle doniosły, że na jego temat wypowiedział się nawet słynny Erazm z Rotterdamu wieszcząc, że z mnicha i zakonnicy urodzi się antychryst. Trudno nawet mysleć, co czuli młodzi małżonkowie przez dziewięć miesięcy po ślubie oczekując na narodziny pierwszego dziecka. Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe i zarówno matka, jak i pierworodny syn Johann przeżyli poród i połóg. W 1537 roku w jednym z listów Luter wspominał: „Na początku małżeństwa nie odczuwałem nic w stosunku do Kathariny, nie kochałem jej. Bóg chciał, żebym przyjął byłą mniszkę i otoczył ją opieką, bo niedola bezbronnej, opuszczonej przez rodzinę kobiety musiała mieć wreszcie jakiś kres”. W trakcie małżeństwa jego stosunek do niej zmienił się diametralnie, choć przez pierwsze lata trudno mu było oswoić się z myślą, że na jego poduszce leżą, cytuję: „starannie zaplecione warkocze”. Z czasem polubił ten stan, czemu dawał wyraz w licznych listach do przyjaciół. Był również nad wyraz czułym ojcem i w opiece i staraniu nad dziećmi wyprzedził swą epokę o wiele stuleci. Spadek po Lutrze 20 grudnia 1552 roku, sześć lat po swoim mężu, Katharina von Bora zmarła na skutek komplikacji po nieszczęśliwym złamaniu biodra. Wypadek zdarzył się podczas kolejnej ucieczki oraz próby powrotu do domu ze względu na toczące się walki wojenne i szalejącą zarazę. Ciężki los tej niezwykłej kobiety upamiętnił Filip Melanchton pisząc: „Ze swoimi osieroconymi dziećmi musiała jako wdowa, już dotąd mocno obciążona, pomiędzy wielkimi niebezpieczeństwami, błądzić jak wygnaniec (…), a od tych, od których dzięki dziełu i zasługom jej męża dla Ko-
ścioła litości i łaskawości się spodziewała, doświadczyła gorzkiego zawodu i pohańbienia.” Państwo Luter, głównie dzięki staraniom i pracowitości Katarzyny, zgromadzili niewielki majątek, którego część do dzisiaj można oglądać jako „Lutherhaus” w Wittenberdze. Dom, według szacunków z 1542 roku był wart 1805 guldenów i składał się z: browaru, wyposażenia browaru, stajni, obory, łazienki z wanną (niespotykany luksus),piwnicy, pokojów, komina, schodów, ogrodu, fontanny i przebudowanego strychu. Reformator nie był zainteresowany gromadzeniem dóbr. Całość troski o dom zrzucił na barki żony, która sprostała zadaniu doskonale – zarządzała, warzyła piwo, uprawiała ziemię i hodowała zwierzęta, wynajmowała pokoje studentom. Do kuchni po posiłek stawiało się codziennie do 40 osób, nie licząc spontanicznie zapraszanych gości! W takiej atmosferze powstawały słynne „Mowy stołowe” Lutra. Katarzyna brała w nich aktywny udział, a mąż pod wrażeniem jej bystrego umysłu radził się i pozwalał wypowiadać zdanie. Niestety, zwykle jej wypowiedzi nie były zapisywane w notatkach ze spotkania.
Luter był jednak tylko człowiekiem, a życie jego i najbliższych nie było wolne od trosk dnia codziennego, ciągłej walki z przeciwnościami losu, zawiści i zazdrości współpracowników i starań o zrozumienie swojego, wykraczającego poza epokę, sposobu postrzegania świata i Boga. Bezspornym pozostaje fakt, że Marcin Luter szanował swoją małżonkę i traktował jak na ówczesne czasy, prawie po partnersku. Pod koniec życia był też bardzo strapiony tym, że Katarzyna była od niego sporo młodsza, więc po jego śmierci czeka ją niełatwy los. Zupełnie w niepodobnym do siebie stylu, zadbał o przyszłość jej i dzieci, spisując testament, zapisując dom i wszystkie dobra po nim żonie oraz powierzając jej prawo do opieki nad dziećmi. Niestety po jego śmierci okazało się, że zapisy testamentu są niezgodne z obowiązującym prawem księstwa, więc dokument unieważniono. Dotychczasowi przyjaciele domu, goszczący się niejednokrotnie u państwa Luter i korzystający z uprzejmości Katarzyny nagle zwątpili w jej kwalifikacje gospodarskie i uniemożliwili kupno domu, w którym mieszkała wraz z dziećmi. Katarzyna stała się niepotrzebna i zaczęła przeszkadzać, a jej próby egzekwowania prawa postrzegano jako nieuzasadnione roszczenia wdowy. Na dawnych przyjaciół męża, poza rodziną Melanchtonów, nie mogła liczyć. Synowie ukończyli studia prawnicze i medyczne tylko dzięki wyproszonym przez matkę pieniądzom od panujących protektorów oraz króla Danii. Marcin Luter podzielił los wielu słynnych, genialnych postaci, przechodząc do wieczności i stając się jednym z filarów historii nowożytnej. Był jednak tylko człowiekiem, a życie jego i najbliższych nie było wolne od trosk dnia codziennego, ciągłej walki z przeciwnościami losu, zawiści i zazdrości współpracowników i starań o zrozumienie swojego, wykraczającego poza epokę, sposobu postrzegania świata i Boga. Anna Hopfer-Wola Na podstawie: „Luthers Kinder” i „Luthers Hochzeit”, E.v Strauchenbruch, „Der Humanist. Was Philipp Melanchton Europa lehrte“, U. Birnstein i wycinków prasowych z tygodnika „die Zeit“
9
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGSBURSKIEGO W POLSCE www.luteranie.pl O reformacji w Toruniu
W piątek 9 czerwca w Muzeum Okręgowym w Toruniu otwarta została wystawa poświęcona historii reformacji. Ekspozycja została zorganizowana wspólnie przez Muzeum Okręgowe, Książnicę
Fot. Parafia EA w Toruniu
Kopernikańską, Archiwum Państwowe, Bibliotekę Uniwersytetu Mikołaja Kopernika oraz Parafię Ewangelicko-Augsburską w Toruniu. Uroczysty wernisaż zgromadził ponad 200 osób.
spotkania było nabożeństwo w hali pod Dębowcem w Bielsku-Białej, spinające jubileusz z tradycyjnym przekazem w nowoczesnej aranżacji. Podczas czterech dni długiego weekendu kilka tysięcy ewangelików z całej Polski spotykało się na modlitwie, rozważaniach biblijnych, koncertach oraz wielu innych aktywnościach duchowych i kulturalnych. Każdy dzień był dedykowany innemu aspektowi hasła: „Zawsze razem z Chrystusem w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”. Główne uroczystości odbyły się w Bielsku-Białej, Cieszynie, Ustroniu, Wiśle i Czeskim Cieszynie. Ich miejscem były kościoły, w tym leśny kościół na zboczach Rów-
Chóralnie w Katowicach
Zespół wokalny działający przy parafii ewangelickiej w Lublinie otrzymał z rąk biskupa Jerzego Samca Grand Prix na I Ogólnopolskim Przeglądzie Pieśni Ewangelickiej w Katowicach. Przegląd odbył się 10 czerwca w ewangelickim kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Katowicach i miał charakter ekumeniczny. Zorganizowano go w ramach obchodów jubileuszu reformacji w województwie śląskim.
Ewangelickie Dni Kościoła
W dniach od 15 do 18 czerwca na terenie diecezji cieszyńskiej odbywały się Ewangelickie Dni Kościoła – największe zgromadzenie polskich ewangelików w powojennej historii Kościoła. Kulminacyjnym momentem
Fot. dnikosciola.pl
nicy, sale koncertowe, muzea, sale parafialne i otwarte przestrzenie.
10
Duchowni we Wrocławiu
Tegoroczna Ogólnopolska Konferencja Duchownych odbyła się w dniach 26-28 czerwca we Wrocławiu. Obrady odbywały się w kościele Opatrzności Bożej oraz w Kamienicy pod Aniołami. Konferencja koncentrowała się wokół tematu: „Kościół jutra w kontekście 500 lat reformacji.”
Trzy Tygodnie Ewangelizacyjne
W czasie wakacji miały miejsce kolejne trzy duże akcje organizowane przez Centrum Misji i Ewangelizacji w Dzięgielowie. W dniach 1-9 lipca pierwsze spotkanie odbywało się tradycyjnie w Dzięgielowie na Śląsku Cieszyńskim. Był to już 68. Tydzień Ewangelizacyjny, który zgromadził kilka tysięcy ludzi szukających tam wzmocnienia swoich relacji z Bogiem i innymi chrześcijanami. Głównym mówcą był Matthias Clausen
Jubileusz matki górnośląskich parafii
Parafia w Tarnowskich Górach zorganizowała 24 czerwca powiązane z obchodami 500 lat reformacji uroczystości jubileuszowe z okazji 275 lat ewangelickiego kościoła Zbawiciela w Tarnowskich Górach. W ramach święta miały miejsce między innymi: uroczyste nabożeństwo z udziałem biskupa Kościoła księdza Jerzego Samca oraz koncert Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”.
Dni otwartych drzwi
Fot. dnikosciola.pl
kawych wydarzeń – koncerty, pokazy multimedialne, wykłady czy programy dla dzieci.
W ostatni weekend czerwca (24-25 czerwca) parafie diecezji katowickiej zaprosiły na dni otwartych drzwi swoich kościołów. W kilkunastu świątyniach oprócz możliwości zwiedzania organizatorzy przygotowali szereg cie-
Fot. cme.org.pl
− protestancki teolog, profesor z Marburga i wykładowca ewangelizacyjny. Odbyło się również wiele seminariów, spotkań dyskusyjnych i koncertów. Tradycyjnie dwa kolejne spotkania ewangelizacyjne odbyły się także w Zelowie w centralnej Polsce i w Mrągowie na Mazurach.
Luterańsko-Rzymskokatolicka Komisja ds. Jedności
Od 18 lipca w Kamieniu Śląskim na Opolszczyźnie odbywało się doroczne
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
ks. Adam Malina
spotkanie Luterańsko-Rzymskokatolickiej Komisji ds. Jedności. Przy organizacji współpracował Instytut Kultury i Nauki Uniwersytetu Opolskiego. Oprócz obrad członkowie komisji wzięli również udział w ekumenicznym nabożeństwie, które miało miejsce w kościele ewangelickim w Katowicach. Spotkanie komisji odbywało się w 50. rocznicę rozpoczęcia dialogu między katolikami i luteranami na płaszczyźnie międzynarodowej.
Gdańsk o reformacji
Rada Miasta Gdańska wystosowała rezolucję upamiętniająca 500-lecie reformacji na Pomorzu Gdańskim. 31 sierpnia podczas sesji Rady Miasta radni jednomyślnie przyjęli uchwałę w tej sprawie. W treści rezolucji czytamy między innymi: „W 2017 roku obchodzimy 500. rocznicę wydarzenia, które na zawsze zmieniło oblicze Europy. W krótkim czasie po ogłoszeniu 95 tez Marcina Lutra, co stało się symbolicznym początkiem reformacji, nowe idee dotarły do Gdańska i to tu, z ambony kościoła Najświętszej Marii Panny – najważniejszej świątyni w mieście, wygłoszono pierwsze ewangelickie kazanie w Królestwie Polskim”. Odezwa mocno podkreśliła wkład ewangelików w kształtowanie oblicz miasta.
Rok Reformacji na Mazurach
W ramach wojewódzkich obchodów Roku Reformacji w województwie warmińsko-mazurskim 11 sierpnia w Ostródzie odbył się koncert „Solus
Fot. mazury500.luteranie.pl
Christus”, którego wysłuchało blisko 2000 gości zebranych w ostródzkim amfiteatrze. Wykonawcą koncertu był Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”, który wystąpił z programem prezentującym utwory muzyczne związane z ewangelicyzmem.
Poświęcenie kościoła w Wiśle Głębcach
Słowem Bożym i modlitwą biskup Jerzy Samiec dokonał poświęcenia ewangelickiego kościoła w Wiśle Głębcach. Budowa tej świątyni trwała 11 lat. Uroczyste nabożeństwo odbyło się 13 sierpnia. Parafia w wiślańskich Głębcach istnieje od 1995 roku.
Pszczyńskie Dni Reformacji
W ostatni weekend sierpnia (2627.08) w Pszczynie odbyły się uroczystości upamiętniające jubileusz 500 lat reformacji. Bogaty program składał się z atrakcji dla dzieci w ramach diecezjalnego pożegnania wakacji, sesji popularnonaukowej w pszczyńskim zamku, niedzielnego nabożeństwa z kazaniem biskupa diecezji katowickiej Mariana Niemca, odsłonięcia pamiątkowej tablicy w kościele ewangelickim przy pszczyńskim rynku, występów chórów i zespołów oraz koncertu zespołu „Śląsk”. W czasie reformacji prawie wszyscy mieszkańcy Ziemi Pszczyńskiej stali się luteranami.
20 lat partnerstwa
Dwadzieścia lat temu diecezja wrocławska podpisała w świdnickim Kościele Pokoju umowę o partnerstwie z Ewangelickim Kościołem Berlina Brandenburgii i Śląskich Górnych Łużyc. 3 września do Kościoła Pokoju w Jaworze przybyli wierni z Polski i Niemiec, aby wspólnie świętować jubileusz tego wydarzenia oraz zacieśniać więzy przyjaźni zawiązanej przed laty. Obecni byli między inny-
Fot. ks. Paweł Meler
mi: zwierzchnik berlińskiego Kościoła biskup dr Markus Dröge oraz biskup wrocławski Waldemar Pytel. Druga część spotkania miała miejsce w lesie pod Kondratowem, w miejscu tajnych nabożeństw w czasach kontrreformacji.
Przed jubileuszem odzyskania niepodległości
Biskup Jerzy Samiec wziął udział w inauguracyjnym posiedzeniu Komitetu Narodowych Obchodów 100. Rocznicy Odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. Spotkanie odbyło się 11 września w Pałacu Prezydenckim. W skład Komitetu wchodzą między innymi: prezydent RP, marszałkowie sejmu i senatu, premier, przedstawiciele partii politycznych, przedstawiciele Kościołów i związków wyznaniowych oraz środowisk kultury i nauki, samorządu terytorialnego i innych organizacji.
Kościół ponownie poświęcony
Na terenie Górnośląskiego Parku Etnograficznego w Chorzowie 13 września odbyła się uroczystość ponownego poświęcenia oddanego do użytku po odbudowie kościoła ewangelickiego z Bytomia-Bobrka. Ten 85-letni drewniany kościół został przed laty zdewastowany i podpalony. Dzięki środkom śląskiego urzędu marszałkowskiego świątynia została zrekonstruowana na terenie skansenu. Oprócz pełnienia funkcji muzealnych w kościele będą odbywać się również ewangelickie nabożeństwa.
11
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Tornister Agata Ring
Miłości nie zabraknie Barbarzyńska nawała Daesh (ISIS) przetoczyła się przez historyczną Dolinę Niniwy z siłą huraganu. Samozwańczy bojownicy Allaha gwałcili, mordowali i rabowali, niszcząc na swojej drodze wszelkie ślady chrześcijaństwa. W czasie okrutnego, wypełnionego łzami i krwią niewinnych ludzi pochodu, za cel postawili sobie wymazanie krzyży z krajobrazu Północnego Iraku. Chrześcijanie od zawsze zamieszkujący te ziemie byli traktowali, niczym bydło prowadzone na rzeź. Kościoły zamieniano w gruzy, miejsca kaźni, bunkry. Czy w tak zmaltretowanym kraju, chrześcijanie ośmielają się jeszcze na podjęcie próby powrotu do normalnego życia?
chu świątyni. Niegdyś dumnie wznosił się na nim górujący nad miejscowością Batnaya krzyż. Teraz, ten sam krzyż leży w piachu u stóp wieży kościoła. Następne zdjęcia to żołnierze Moyeda mozolnie wciągający ciężki krucyfiks na górę i stawiający go we właściwym miejscu. To ten sam dach, na który za kilka minut się za nimi wdrapię, po drodze przechodząc przez poraniony kościół, w którego prezbiterium ktoś napisał po niemiecku „na wasze gówniane krzyże nie ma miejsca w państwie islamskim”. Ale tutaj nie ma kalifatu. Tak zwani bojownicy Daesh zostali stąd wyparci. Do Batnai wraca życie, a wraz z nim i modlitwa. Żołnierze ochotniczych oddziałów zbierają się w kościele, w którym dziękują za ocalenie i proszą o dalsze wsparcie. Nie tylko w Batnai, ale we wszystkich kościołach w Dolinie Niniwy znów celebruje się nabożeństwa.
Światło nad Teleskof Teleskof to mała miejscowość, którą przed wojną zamieszkiwali wyłącznie chrześcijanie. Jeszcze na początku tego roku była pierwszą przyfrontową wioską. Dopiero w marcu tego roku zaczęli do niej wracać mieszkańcy. Miałam ogromny zaszczyt być świadkiem tych powrotów udzielając na miejscu pomocy z ramienia Fundacji Orla Straż. Marqus, nasz przewodnik, przedstawiał nas wszystI ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską kim mieszkańcom. Każdy witał nas i żegnał z Bogiem na Baba Hadaya i Zina Iso wzięli ślub 23 sierpnia, w niedawno ustach. Jednego wieczoru, w dość nostalgicznym nastroju wyzwolonym Qaraqosh. Kościół, spacerowaliśmy po ulicach tego w którym wymieniali się małporanionego miasta. Przemykaliżeńskimi przysięgami, nie tonął śmy obok wypalonych sklepów, w białych kwiatach i wstęgach miejsc po skradzionych genetak, jak bywa to w Polsce. Ich ratorach prądu, rozwłóczonym goście nie zasiadali na ciężkich, po ulicy wyposażeniu jakiegoś rzeźbionych ławach, które niewarsztatu. Zapadał zmrok. „To gdyś były symbolem tej świątyjuż” – powiedział Marqus. Nie roni. Zamiast tego musieli zadowozumieliśmy, dopóki na niego nie lić się plastikowymi, ogrodowymi Ślub Baba Hadaya i Zina Iso spojrzeliśmy. Wyciągał rękę, coś w wyzwolonym Qaraqosh krzesełkami nie do pary. Ławy nam wskazując. Zawieszone na zostały porąbane na opał przez jakimś wysokim budynku taśmy terrorystów z ISIS, kiedy próbowali zetrzeć budynek z poLED formowały kształt krzyża, który niebieskim światłem wierzchni ziemi. Sama panna młoda na kilka godzin przed oświetlał z daleka Teleskof. ceremonią wymiatała z nawy głównej gruz i pył. Zaledwie kilka dni wcześniej ponownie otwarto salę, w której odbyło Miłość pójdzie pierwsza się wesele. Gośćmi byli wszyscy mieszkańcy miasta, którzy Z niecierpliwością oczekuję na raport mojego mentora do tej pory zdążyli do niego wrócić. Każdego dnia przybywa Bartka Rutkowskiego z jego wyprawy do Iraku. Bardzo ich więcej i każdy z nich, poza odbudowywaniem własnych chcę wiedzieć, ile się zmieniło, jak żyją ludzie, których podomów, poświęca nieco czasu na pomoc w przywróceniu znałam w marcu. Wreszcie jest! Pokazuje zdjęcia, na któkościoła do jego poprzedniej chwały. rych rozpoznaję uśmiechnięte twarze. Chrześcijański Irak żyje, nie dał się stłamsić. Świadczy o tym na wpół zawaloMiejsce na krzyż ny mur, na którym „bojownik” napisał „Jesteśmy żołnierzaMoyed z oddziału Dwekh Nawsha trzyma telefon w dłoni, mi Państwa Islamskiego, możemy pójść dokąd chcemy”. w której brakuje dwóch palców (został ranny w wybuchu Tuż poniżej, koślawe angielskie litery przeczą ogarniającej ładunku moździerzowego, jak sam mówi „nic niezwykłeświat nienawiści, stwierdzając „ale miłość pójdzie pierwgo”). Pokazuje mi zdjęcia zaśniedziałego, miedzianego dasza”. Tej miłości w Dolinie Niniwy nie zabraknie…
12
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Na celowniku ewangelika Łukasz Cieślak
PORAŻKA = SUKCES? W zasadzie nikt obecnie nie kwestionuje założenia, że lepiej odnosić sukcesy niż porażki. Lepiej wygrywać niż być na ostatnim miejscu. Lepiej kierować niż być kierowanym. Jako że zwycięzców nikt nie osądza, wiadomo, po której warto być stronie. Twierdzenia te dotyczą w zasadzie wszystkich dziedzin życia: od sfery zawodowej po prywatną, a nawet uczuciową. Nie byłoby może w nich niczego niepokojącego, gdyby sobie nie uświadomić, że prawie zawsze zwycięzca może być tylko jeden, a przegranych pozostaje całe mnóstwo. Taka jest konstrukcja sportowego podium, tak wyglądają listy przyjętych do pracy czy na studia. Jeden na czele, a resztę gryzą psy. Powstaje więc pytanie, w czym te rzesze przegranych są gorsze od zwycięzcy. Najczęściej w niczym. Czasem zabrakło szczęścia, czasem refleksu albo doszło do chwili nieuwagi i wyścig wygrał X a nie Y. Gorycz porażki po pewnym czasie ustępuje, podobnie zresztą jak słodycz wygranej. I tak do następnego razu. Czy życie musi być ciągłym pasmem porażek i sukcesów, między którymi krążymy jak bilardowa kula po stole do gry? Czy można się jakoś wyzwolić z takiej gonitwy? Chciałoby się czasem zatrzymać świat, ale nikomu się to jeszcze nie udało przed śmiercią. A może spojrzeć na sukces i porażkę z perspektywy Ewangelii? W Ameryce (ale i w Europie) używa się czasem chrześcijaństwa do udowadniania, że zdrowie, bogactwo i sukcesy osobiste są objawami woli Boga w stosunku do człowieka wierzącego. Kto nie odnosi sukcesów, ten widać za mało się o nie modlił i za mało dawał z siebie. Jednak kiedy słucham takiej retoryki (zwanej „teologią sukcesu”), mam nieodparte wrażenie, że jej twórcy i ja czytaliśmy inną Ewangelię. W mojej Jezus naucza: „Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć?” (Mt 6, 26-27). Zaraz, zaraz… Czyżby Jezus zachęcał do bycia pasywnym i do poddawania się? Bynajmniej. Jezus nakazuje swoim uczniom obserwację ptaków, a w dalszej części wypowiedzi mówi jeszcze o liliach polnych. Nakaz obserwacji to nakaz poznawania tego, co i kto jest na jakim miejscu. Wpierw poznaj samego siebie i oceń, co leży w zasięgu twoich rąk. Zaakceptuj to i wtedy – tak rozumiem Jezusa – będziesz
jak ptak albo lilia, to znaczy totalnie i całkowicie oddany Bożej woli. Czy ptak albo lilia są wieczne? Nie. Czy nigdy nie chorują? Nie. Czy są zamożne? Nie. Ale to one w sposób doskonały są wpisane w Bożą wolę. Dlatego też Jezus stawia potem pytanie, kto z nas, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu choćby jeden łokieć czy jeden centymetr. Otóż nikt. Oczywistość tej odpowiedzi zawstydza. Tak łatwo można sobie uświadomić tę Bożą wolę, że to miejsce, czas i warunki, w których jestem to jest ta przestrzeń, za którą jestem odpowiedzialny. Tak samo jak ptak czy lilia polna. Nie jest moją rolą zabieganie o przychylność Boga, która ma się objawić w moim sukcesie, ale raczej zabieganie o to, by być blisko Boga, gdziekolwiek mnie posyła. Wracając do sukcesu i porażki, to chyba są one naszym środowiskiem naturalnym – jak łąka dla lilii, a przestworza dla ptaków. Dlatego przesada w nastawieniu na sukces i efekty jest podobna do żądania, aby roślina zawsze kwitła. A przecież po fazie kwitnienia musi nastąpić czas odpoczynku. Gdy sobie uświadomimy, że sukces ma w naszym życiu takie same prawa jak porażka, będziemy mogli lepiej zrozumieć i te słowa Jezusa: „Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia” (Mt 6, 34). Ktoś mógłby powiedzieć, że to postawa bliska stoicyzmowi. Tak, choć przecież różni ją od stoicyzmu zakorzenienie
Nie jest moją rolą zabieganie o przychylność Boga, która ma się objawić w moim sukcesie, ale raczej zabieganie o to, by być blisko Boga, gdziekolwiek mnie posyła. w Bogu. Postawa ta nie byłaby sensowna, gdyby nie wiara w to, że – jak zapewnia Jezus – Ojciec Niebieski wie, czego potrzebujemy. Taka perspektywa jest, o czym już wspomniałem, oparta na założeniu poddania się Bożej woli. Nie jest to jednak wola kogoś z daleka, kto narzuca swoje pomysły, ale raczej jest to świadomość więzi z Bogiem. Tak jak pisał Dietrich Bonhoeffer: „Przez dobrą moc Twą, Panie, otoczony, przeżywać mogę każdy dzień i rok. Wiernością Twoją jestem pocieszony, wiem, że mnie wiedzie Twej miłości wzrok” (ŚE 100, 1). Nie da się ukryć, że taka postawa jest pewnym zatraceniem się, rozpłynięciem się w Bogu i jego słowie. O taką postawę prosimy w Modlitwie Pańskiej i do tego nawiązywał – jak sądzę – Jezus mówiąc o tym, że swoje życie odzyska ten, kto je traci. (Łk 17, 33). Skoro tak, to ból tak samo jak Bóg – jest obecny zawsze i w życiu każdego z nas. Także wtedy, gdy z zazdrością i poczuciem porażki patrzymy na tych, którzy są od nas lepsi, mądrzejsi, szczęśliwsi i mają bardziej poukładane życie.
13
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Jedynie Słowo Piotr Lorek
Pierwszy wizerunek Marii Maria, matka Jezusa, znana jest zwykle przez pryzmat dogmatów kościelnych. Uważana jest za Matkę Bożą (431 r.), która pozostała Dziewicą także po urodzeniu Syna Bożego (649 r.). Maria jest pamiętana także jako ta, która jako jedyna z ludzi została poczęta niepokalanie, czyli bez grzechu pierworodnego (1854 r.) i ostatecznie została wniebowzięta (1950 r.). Tak rozbudowywane przez wieki składowe jej wizerunku społecznego uczyniły ją na wskroś wyjątkową. Co zaś mówią o Marii najstarsze świadectwa chrześcijańskie? Najwcześniejsze z pism Nowego Testamentu, czyli listy apostoła Pawła, nie wymieniają jej z imienia. Maria pozostaje anonimową matką Jezusa Chrystusa (por. Ga 4,4). Po raz pierwszy jej imię pojawia się dopiero w Ewangelii Marka, zwykle datowanej na około 70 rok n.e. Autor łączy Boże Synostwo Jezusa z momentem jego chrztu. Brak w tej Ewangelii przekonania o dziewiczym poczęciu Jezusa, bycia Synem Bożym od samego poczęcia, obecnego w późniejszych Ewangeliach Mateusza i Łukasza. Łączenie w Ewangelii Marka Bożego Synostwa Jezusa dopiero z początkiem jego publicznej służby automatycznie pozbawia jej autora konieczności traktowania Marii w wyjątkowy sposób. Jaki więc wizerunek Marii można odnaleźć w tej najstarszej Ewangelii? Maria pojawia się na scenie podczas posądzania Jezusa przez uczonych żydowskich o posiadanie nieczystego ducha (Mk 3,20-30). Wraz z krewnymi przypuszcza, że Jezus „odszedł od zmysłów” (Mk 3,21)1, dlatego też jest obecna wśród chcących go „pochwycić” (Mk 3,21) i tym samym uratować od zgromadzonych. Maria i bracia Jezusa chcą nie tyle rozmawiać z Jezusem, co proszą, żeby go „zawołano” (Mk 3,31). Późniejsze Ewangelie wyraźnie odchodzą od sugestii, jakoby Maria i inni najbliżsi uważali Jezusa w jakimś stopniu za szaleńca. Ewangelie Mateusza i Łukasza już nie łączą historii posądzania Jezusa o posiadanie nieczystego
14
ducha z chęcią spotkania Marii i najbliższych z Jezusem. W Ewangelii Mateusza Maria i bracia chcą już „rozmawiać” z Jezusem (Mt 12,46-47), zaś w Ewangelii Łukasza „widzieć się” z nim (Łk 8,20). Inaczej wyrażona jest więc chęć kontaktu z Jezusem. Nie zakłada już ona jakichś posądzeń o problemy psychiczne Jezusa. W tych Ewangeliach Jezus jest dziewiczo poczęty z Marii, tak że trudno byłoby zakładać, że nie rozumie ona wyjątkowego charakteru jego działalności. Podobne niwelowanie pierwotnie negatywnego wizerunku Marii wynikającego z jej reakcji na służbę Jezusa można dostrzec jeszcze w jednej historii. Otóż, gdy Jezus naucza w swoich rodzinnych stronach, ludzie nie mogą uwierzyć, że to cieśla, syn Marii (Mk 6,3; por. Mt 13,55). Ewangelia Łukasza, mająca rozbudową historię zrodzenia z Dziewicy, tę poniżającą ocenę Marii przekierowuje na Józefa (Łk 4,22). W historii tej warto zwrócić uwagę także na reakcję Jezusa na niedowierzanie jego posłannictwu przez innych. W Ewangelii Marka to niedowierzanie Jezus dostrzega w ojczyźnie, rodakach i we własnym domu (Mk 6,4), w Ewangelii Mateusza jedynie w ojczyźnie i we własnym domu (Mt 13,57), zaś w Ewangelii Łukasza już tylko ogólnie – w ojczyźnie (Łk 4,23-24; por. J 4,44; 7,5). Zniwelowano więc pierwotny osąd Markowego Jezusa o tym, że nie był uznawany we własnym domu. W oparciu o powyższe obserwacje egzegetyczne trudno uciec od przekonania o tym, że w najstarszej tradycji traktującej o Marii, brak informacji o dziewiczym poczęciu Jezusa, zaś pojawiają się wątki ukazujące przekonanie najbliższych (w tym zapewne i samej Marii) o jakiejś formie szaleństwa Jezusa i niedowierzaniu w jego Synostwo Boże. Ewangelia Marka zdaje się wskazywać na najstarsze tradycje związane z Marią. Minie jeszcze wiele lat zanim wizerunek Marii wyewoluuje do obecnego, formułowanego w dogmatach wiary. Wizerunek jaki mamy u innych to jedno, zaś nasze postrzeganie siebie samych to drugie. Najwięksi okazują się być tylko i aż z krwi i kości. I chyba takich najchętniej szukamy wokół siebie, ceniąc sobie ich autentyczność. Pewnie i takiej autentyczności szukamy w sobie samych. Katolicki Komentarz Biblijny, red. R. E. Brown et at., Oficyna Wydawnicza „Vocatio”, Warszawa 2004 (s. 994) słusznie łączy Mk 3,21 z Mk 3,31, twierdząc, że Maria była także obecna wśród owych „bliskich” z Mk 3,21.
1
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
„Lutrowstręt” Kończy się powoli Jubileuszowy Rok Reformacji (pisownia celowa) – przed nami ostatnie konferencje naukowe, wykłady, koncerty, wystawy i nabożeństwa. Kończy się i… dobrze, bo czuję już lekki przesyt. Nie tyle może samym świętowaniem, bo to zawsze jest miłe, ale Lutrem. Na początku marca wybrałam się na wycieczkę „Śladami Lutra” organizowaną przez zaprzyjaźnionych przewodników z Wrocławia. W programie była oczywiście Wittenberga z Domem Lutra w Czarnym Klasztorze augustianów, kościołami – Zamkowym (z grobami Lutra i Melanchtona i słynnymi drzwiami 95 tez) oraz Mariackim (z Ołtarzem Reformacji Cranachów). Odwiedziliśmy Torgawę – miasto, w którym po śmierci męża mieszkała i zmarła Katarzyna von Bora, Mansfeld – gdzie Luter spędził dzieciństwo, Eisleben – gdzie urodził się i zmarł oraz zamek Wartburg koło Eisenach, na którym ukrywał się i tłumaczył Nowy Testament na język niemiecki. W każdej z tych miejscowości był przynajmniej jeden pomnik lub muzeum poświęcone Lutrowi. Wycieczka była dość specyficzna – brali w niej udział praktycznie sami przewodnicy i piloci wycieczek z całej Polski. Większość z nich nie była ewangelikami, więc program naszpikowano wiedzą o ewangelicyzmie i Marcinie Lutrze. Nasi przewodnicy udzielali nam obszernych
informacji nie tylko w samych miejscach zwiedzania, ale i podczas przejazdów autokarem, w związku z czym wszyscy uczestnicy przyjęli „śmiertelną dawkę Lutra”, jak żartowali sami organizatorzy. Śmiertelna dawka Lutra. Coś w tym określeniu jest. I nie chodzi tylko o sam program wycieczki, ale o to, co można było zobaczyć w Wittenberdze i innych „Miastach Lutra”. Nie mówię o zabytkowych pomnikach z okazji kolejnej rocznicy śmierci Lutra i studniach z okazji jego którychś urodzin. Przejadła mi się po prostu cała ta komercyjna otoczka, przypominająca jako żywo cały przemysł związany w Polsce z Janem Pawłem II, gdzie piwo Lutra jest odpowiednikiem naszych papieskich kremówek. Z Lutrem przemysł pamiątkarski obszedł się jednak znacznie gorzej – papieskie oblicze nie pojawia się przecież na opakowaniach makaronu. Muszę jednak przyznać, że jedna rzecz udała się nadzwyczajnie – figurka Lutra z lego, która wcale nie jest z klocków duńskiej firmy Lego, tylko z niemieckiego Playmobila. Gadżetów związanych z Lutrem pojawiło się w Niemczech tyle, że zaczęłam się zastanawiać, co oni tak naprawdę świętują. Sam fakt istnienia Lutra czy pięćset lat rozwoju zapoczątkowanej przez niego Reformacji. Na szczęście Polski ta „lutromania” nie objęła. I dobrze, bo cierpię na chwilowy „lutrowstręt”.
OKIEM CYWILA
Daria Stolarska
Myśleć inaczej Nie jest łatwo być idealistą i tylko niewielu z nas potrafi walczyć wytrwale do końca o swe ideały. Chociaż dzisiaj jest to dużo łatwiejsze i o wiele mniej niebezpieczne niż 500 lat temu. W demokratycznej kulturze zachodniej rzadko musimy obawiać się o swoje życie z powodu ideałów i poglądów, które reprezentujemy. Na przykład teoria Mikołaja Kopernika, którą uczony przedstawił szczegółowo w swoim opracowaniu pod znanym dziś każdemu tytułem „O obrotach sfer niebieskich” przysporzyła naukowcowi wielu nieprzyjemności. Marcin Luter nazwał polskiego astronoma szaleńcem, który zdradza Pismo Święte. Natomiast Kościół rzymskokatolicki uznał tę teorię za sprzeczną z jego nauką, umieścił w indeksie ksiąg zakazanych, a jej propagatorzy byli spalani na stosach. Dziś innowiercy, agnostycy, ateiści i myślący zupełnie inaczej mogą śmiało
wyrażać opinie, a mimo to wielu z nich tego nie robi. Powody takiej postawy są różne. Jedni się wstydzą, inni wolą się nie narażać, ale są też tacy, którzy są zbyt leniwi. Mało komu chce się przeciwstawiać ogólnie przyjętym poglądom. Bywa też, że w rzeczywistości większość ludzi w ogóle nie ma potrzeby, aby myśleć inaczej, powielają więc utarte standardy myślowe. Czyżby tylko niewielki procent ludzi był w stanie wyprzedzić poziom intelektualny swojej epoki? Czyżby tylko niewielu ludzi na świecie chciało być mądrzejszymi? Być może bez podejmowania trudu lepiej się żyje, z takim podejściem nie trzeba się wysilać. Dlatego większość zamiast uwierzyć w siłę umysłu oraz własnej wyobraźni woli być bezmyślnym trybikiem korporacyjnym, zamkniętym na innowacyjność. Tymczasem nic łatwiejszego, niż uwierzyć we własną nieograniczoną wyobraźnię i realizować marzenia.
Marek Hause
15
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Wymaż/rz to sobie...
Alina Lorek
William Shakespeare niegdyś napisał, że „życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne”. Zainspirowana słowami mistrza pozwolę sobie na refleksję dotyczącą dwóch skrajnie różnych podejść do marzeń. Odnoszę wrażenie, że bilans marzeń i ich realizacji w odniesieniu globalnym wypada negatywnie, a więc częściej ludzie doświadczają w tej sferze zawodu niż sukcesu. Mimo to co rusz wielu z nas przyłapuje się na tym, że zamiast zajmować się codziennymi sprawami, odpłynęło gdzieś w sferę marzeń. Osoby bardziej pozytywnie nastawione do siebie i świata prawdopodobnie powiedziałyby, że marzenia są czymś osiągalnym, a nawet, że należy je mieć i je realizować. Natomiast osoby, które częściej widzą szare aspekty życia i zwykły zakładać negatywne scenariusze, będą raczej skłonne uważać, że nie warto zaprzątać sobie głowy marzeniami. Dlaczego marzymy? Ponieważ mamy tak fantastycznie zbudowany mózg, który pozwala nam tworzyć konstrukty przekraczające postrzeganą rzeczywistość. Z wielu takich abstrakcji wyłaniają się z czasem realne zmiany, sukcesy i chwile przemożnego szczęścia. Przekształcając nieco znane powiedzenie, napiszę że „potrzeba jest matką marzeń”, a te dopiero stają się źródłem wynalazków. Najpierw bowiem w naszej wyobraźni zdarza się mały „cud” – powstaje koncepcja czegoś, co jeszcze się nie wydarzyło. Co dzieje się dalej, zależy już od nas – od naszej konstrukcji psychicznej i naszych możliwości. Przedstawię zatem w pewnym uproszczeniu sposoby radzenia sobie z marzeniami u tak zwanych optymistów i pesymistów. Wymarz to sobie! Dla optymisty marzenie staje się źródłem energii i inspiracji do działania, by podążyć w kierunku jego realizacji. Pobudza wolę, chcenie. Jeśli osiągnięcie marzenia jest możliwe w odległej perspektywie, to zawsze można do niego wracać w wyobraźni, co sprawia, że mózg nagradza optymistę miłą dawką dopaminy, a ta z kolei
Żołnierz zawodowy – problem motywacji
Anna SiemionMazurkiewicz
16
Co kieruje młodymi ludźmi, którzy chcą swój los związać ze służbą w Wojsku Polskim? Takie pytanie może zadać sobie każdy, a zwłaszcza ci, którzy są w jakiś sposób związani problematyką obronności w naszym kraju. Choć obowiązek odbywania przez mężczyzn zasadniczej służby wojskowej został zawieszony, co nastąpiło formalnie w 2010 roku, powstały różne ochotnicze formy służby wojskowej. Spróbujmy zatem zastanowić się, z czym wiąże się ta profesja oraz na co powinien zwrócić uwagę młody człowiek w momencie podejmowania decyzji o założeniu munduru wojskowego. Jedną z najważniejszych kwestii jest właściwa motywacja kandydatów. Nie jest wszak tajemnicą, że wartość bojowa jednostki wojskowej zależy od sprawnego dowodzenia, wyposażenia technicznego, stopnia wyszkolenia, ale w równym stopniu od zaangażowania żołnierzy w wykonanie zadania, co z motywacją ma ścisły związek. W wielu publikacjach socjologicznych czy też psychologicznych zwraca się uwagę na fakt, że młodzi kandydaci do służby wojskowej cechują się obecnie „silną motywacją pozytywną”. Socjologowie przekonują, że wśród głównych przyczyn podjęcia służby wojskowej najważniejsze są motywy osobiste – rozwój, zdobycie doświadczeń czy chęć przeżycia czegoś wyjątkowego, jednak ważną rolę pełnią
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017 podnosi poziom energii, również w innych – codziennych działaniach. I tak owa pozytywna machina może się dalej nakręcać. Nawet jeśli ostatecznie marzenie zostanie porzucone, bo na przykład pojawią się nowe, ciekawsze scenariusze lub okoliczności utrudniające realizację, to i tak optymista chętnie napełni wyobraźnię kolejnymi marzeniami, bo one dają mu siłę. Bywa również i tak, że w swym pędzie życia nie dostrzeże tych, którzy doświadczają trudności, spadku formy czy porażki. Ponieważ optymiści na ogół czują się ze sobą dobrze, to do niezrealizowanych pragnień podchodzą z dystansem, nie odnosząc ich zbytnio do swojej wartości i kompetencji. A nawet jeśli popadną w stan niezadowolenia z siebie, to potrafią skutecznie się z niego otrząsnąć. Wymaż to sobie z głowy! Dla pesymisty marzenie to często źródło frustracji, a czasem wręcz niepokoju. Mimo to również i oni marzą. Trudność tkwi jednak w tym, że osoby te snują często bardzo wyidealizowane wizje tego, jak ich sytuacja miałaby się nagle cudownie zmienić. Pozwalają sobie na bardzo mało prawdopodobne scenariusze zmian, tym samym narażając się na konieczną refleksję typu „to i tak jest niemożliwe”, „i tak nie dam rady”, „jestem na to za słaby”, „takie życie jest nie dla mnie”. Czasem też rodzi się niepokój związany z pojawieniem się wewnętrznej presji na podołanie owemu marzeniu lub też smutek płynący z kolejnego poczucia niespełnienia. Marzenie nie stanowi więc impulsu do działania. Przeciwnie – bywa, że staje się impulsem do utrudniania sobie rozpoczęcia działania (odkładanie na później, czekanie aż „coś” się wydarzy, czy uznanie, że „to i tak nie ma sensu”). Osoby te poświęcają także energię na porównywanie siebie do tych, którzy mają się lepiej, którym „się udało” i wówczas zatruwają się zazdrością. Pesymiści czasem chcieliby być jak optymiści, a bywa, że mają ich serdecznie dość.
Pesymista rzadko ma możliwość doświadczenia satysfakcji ze zrealizowania marzeń, również dlatego, że nawet jeśli dopnie swego, nie potrafi ucieszyć się swym sukcesem, mówiąc „udało mi się” lub „tak jakoś wyszło”. Natomiast doświadczenie porażki niesie w sobie nutkę przedziwnej satysfakcji, która brzmi: „wiedziałem, że tak będzie...!”. Pesymisto! Marzenie to nie jest zadanie domowe, które sprawdza, ile jesteś wart. Spróbuj spojrzeć na marzenie jako na wyraz Twojego głębokiego pragnienia, aby doświadczyć czegoś lepszego, aby móc coś zmienić. Być może nawet odkryjesz marzenie jako wyraz głęboko skrywanego przypuszczenia, że to właśnie Ty możesz coś zmienić, że to od Ciebie zależy, jakie teraz podejmiesz działanie. Optymisto! Twoje przekonanie, że „wszystko będzie dobrze” może być czasem nieadekwatne do sytuacji. Czasem mimo największych starań u kogoś obok „nic nie jest dobrze”. Spróbuj towarzyszyć komuś nieszczęśliwemu w drodze, dziel się energią, ale nie popędzaj. Podsumowując, optymista może uznać, że jego życie jest lepsze niż mógł sobie wymarzyć. Pesymista może natomiast uznać, że jego życie jest gorsze niż to, o którym marzył. Piszę te słowa w dniu, w którym dowiedziałam się, że moja dobra znajoma śmiertelnie choruje, jej życie gaśnie w oczach. Temat celów, marzeń i jakichkolwiek dążeń wydaje się w takiej sytuacji zupełnie odrealniony. Ale być może właśnie w takim momencie można głębiej spojrzeć na istotę życia? Dlatego zakończę refleksją, że nie ważne, ile w Tobie optymisty, a ile pesymisty – wszak każdy z nas i tak uważa się za realistę. Bywają takie chwile, że nie jest też istotne jakie masz marzenia i czy stawiasz sobie za cel ich realizację, i jakie masz wymówki czy ważne powody, by nic z nimi nie robić. Spróbuj w swoim życiu – „zupełnie innym niż marzyłeś” – zdążyć być dobrym dla innych i dla siebie. To się może udać! To możesz zrobić!
również motywacje prospołeczne – wola służenia społeczeństwu i wniesienia osobistego wkładu w budowanie siły obronnej Polski. Z mojego podwórka, psychologa pracującego z weteranami, wspomniane wyżej motywy potwierdzają się, aczkolwiek z prowadzonych rozmów wynika, że pojawiają się również aspekty finansowe oraz chęć poczucia pewnego bezpieczeństwa, polegającego na postrzeganiu wojska jako swoistego opiekuna. Wstąpienie do pewnego rodzaju wspólnoty, jaką bez wątpienia jest armia, może być dla młodego człowieka kuszące, a w niektórych przypadkach wręcz nobilitujące. Zrozumienie problemu motywacji jest kluczem do sukcesu. Niezależnie od funkcji jaką żołnierz pełni czy będzie pełnił, musi on zdawać sobie sprawę, że wojsko jest strukturą zhierarchizowaną, przestrzegającą regulaminów i wykonania rozkazów dowódcy. Przełożeni muszą w jakiś sposób spowodować, aby podwładni wykonywali ich rozkazy. Mogą to zrobić tylko na dwa sposoby: poprzez autorytet lub obawę. Wspomniane regulaminy i obowiązujące prawo są czynnikami wspoFot. Archiwum Wojsk Lądowych
magającymi wykonanie wydanego rozkazu. Jednak nie do przecenienia, zwłaszcza w warunkach bojowych, jest autorytet przełożonego. A jak ten problem wygląda z punktu widzenia młodego żołnierza? Przede wszystkim musi on nauczyć się podporządkowania wydawanym mu poleceniom. Żołnierz niemal zawsze wykonuje zadania w zespole, co wiążę się z szeroko rozwiniętą komunikacją. Pracując w grupie, gdzie każdy pełni ważną rolę w całym systemie, młody żołnierz musi być świadomy odpowiedzialności za współtowarzyszy oraz za wykonanie postawionego zadania. Aby osiągnąć jak najlepsze wyniki w szkoleniu, a następnie w trakcie wykonywania zadań bojowych, należy stworzyć odpowiednią motywację do działań. Nie ma jednej, uniwersalnej metody najskuteczniejszego motywowania podwładnych. Jednych ludzi motywuje odpowiedzialność, innych współpraca lub wprost przeciwnie – rywalizacja. Często tych czynników jest więcej niż tu wymienione. Trzeba mieć świadomość, że w wojsku potrzebni są ludzie posiadający pewien zasób wiedzy, doświadczenia i kwalifikacji z cywila, jednak wydaje się, że jednym z najważniejszych czynników wpływających na możliwości obronne naszej armii jest pozytywna motywacja żołnierzy.
17
Rok X nr 4 (52) sierpień-październik 2017
Pod naszym patronatem
Daria Stolarska
Bieg „500 lat Reformacji” Jak połączyć pasję biegania z religijnym przesłaniem i na dodatek pomóc chorej osobie? Udało się to dziewięciu osobom, które w zaledwie 4 dni pokonały trasę Wittenberga-Cieszyn. Bieg „500 lat Reformacji”, bo tak nazywa się ta biegowodiakonijna impreza, wystartował 9 września z Wittenbergi, a zakończył się 12 września w Cieszynie. Jego uczestnicy pokonali 842 km, odwiedzając po drodze 27 parafii. Główną ideą wydarzenia było pragnienie przypomnienia odnowy zachodniego chrześcijaństwa, jaka rozpoczęła się 500 lat temu w Wittenberdze. Tak jak pierwsi ewangelicy musieli pokonywać granice religijnych i społecznych przekonań, tak i nasi biegacze pokonywali granice państw, ale też własnych słabości. Równolegle do biegu Diakonia Polska zbierała pieniądze na rehabilitację 13-letniego Łukasza chorującego na zanik mięśni. Bieg zorganizowano w formie sztafety, dzięki czemu odbywał się bardzo szybko, a uczestnicy, biegnąc na zmianę, mieli szansę na regenerację. Zresztą do odpoczynku i uzupełniania spalonych kalorii byli zapraszani w każdej odwiedzanej parafii. Niestety program zakładał jedynie
Fot. Daria Stolarska
15-minutowe postoje w parafiach, podczas których biegacze spotykali się też z lokalnymi mediami. W niektórych miejscowościach do biegu dołączali się członkowie parafii czy, a w Cieszynie ostatni kilometr przebiegli też uczniowie szkół Towarzystwa Ewangelickiego. Bieg się zakończył, ale nadal trwa zbiórka pieniędzy na rehabilitację Łukasza. Wpłat można dokonywać na konto Diakonii PL 78 1240 1037 1111 0000 0693 1384 z dopiskiem „dla Łukasza”.
Konflikty na świecie Świat „zbieszczadział” Bieszczady to odkrycie nieco innego świata. Sięgając do etymologii dowiemy się, że Bieszczady to miejsce dzikie i nieprzyjazne człowiekowi, to górskie pogranicze – niezamieszkany i niezagospodarowany pas terenu oddzielający swego czasu Polskę i Ruś od państwa węgierskiego. W jakimś stopniu jest tak do dziś, w dużej mierze niestety przez tragiczną historię. O wielu wioskach możemy przeczytać już tylko w przewodnikach. Te opustoszałe tereny to efekt przesiedleń (i nie mam tu na myśli akcji „Wisła”) oraz licznych eksterminacji. Do II wojny światowej tereny Bieszczad zamieszkiwali głównie Rusini, w tym Bojkowie (około 80%), Żydzi stanowili 10% ludności, natomiast Polacy 8%. Problemy zaczęły się pojawiać już w połowie XIX wieku na fali kształtujących się nacjonalizmów europejskich. Do tej pory Bojkowie nie mieli kłopotu z określeniem własnej tożsamości. Byli stąd, z Bieszczad, co najwyżej z Wołoszczyzny. Nie rozumieli, dlaczego ktoś zaczyna nazywać ich Ukraińcami. Z początkiem XX wieku ukraińscy narodowcy zaczęli Bojków przeciągać na swoją stronę. W konsekwencji w 1918 roku oderwano Bieszczady od Polski. Największe repatriacje miały miejsce w latach 1944-1946. We wrześniu 1944 podpisano układ, na mocy którego wysiedlono osoby narodowości ukraińskiej, białoruskiej, rosyjskiej i rusińskiej z Polski do USRR (Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka) oraz przesiedlono w nowe granice Polski Polaków i Żydów, którzy do 17 września 1939 byli obywatelami polskimi. Żydzi przybyli w Bieszczady w XVI wieku. II wojna światowa to kres ich dobrego i spokojnego życia na tym terenie.
18
Karina Wisłocka
Początkowa współpraca z sowieckimi organami władzy nie uchroniła ich jednak przed utratą majątków. Największej eksterminacji dokonano w Lutowiskach, gdzie rozstrzelano 650 Żydów. Pozostali ginęli w obozach w Zasławiu, Bełżcu. Największy kirkut znajduje się w Lesku. Zachowała się synagoga, która dziś jest galerią sztuki lokalnych artystów. Los Żydów podzielili i Cyganie, żyjący na obrzeżach wsi i miast. Ich eksterminacja była dla hitlerowców czymś oczywistym, wszak mieli najniższy status społeczny. Po ich obecności w Bieszczadach nie ma dziś śladu. Historia Niemców na tych ziemiach jest dość krótka i spokojna. Przybyli tu w II połowie XVIII w wyniku kolonizacji józefińskiej, natomiast z końcem września 1939 r. zostali wywiezieni w okolice Gniezna. Ponownie Bieszczady stały się schronieniem w latach 50. XX wieku, tym razem dla uciekających przed wojną domową Greków. Około 3 tysiące osób znalazło schronienie w Krościenku, a założona przez nich organizacja rolnicza „Nea Zoi” („Nowe Życie”) była początkiem nowego, spokojnego życia.
Kirkut w Lesku_fot. Karina Wisłocka
DATY HISTORYCZNE 1 sierpnia 1987 r. zmarł ks. Leopold
Raabe, pierwszy polski duchowny ewangelicki na Górnym Śląsku. Urodził się 4 lutego 1908 r. w Częstocinach (obecnie Ostrowiec). Po ukończeniu studiów na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego został 17 listopada 1935 r. w Warszawie ordynowany przez biskupa Juliusza Burschego. Skierowany na Górny Śląsk angażował się w działalność Towarzystwa Polaków Ewangelików i współpracował z czasopismem „Ewangelik Górnośląski”. 21 listopada 1937 r. został mianowany przez Tymczasową Radę Kościoła Ewangelicko-Unijnego administratorem parafii Świętochłowice-Chorzów Batory. Aresztowany w czasie II wojny światowej. W 1945 r. wrócił do Świętochłowic, administrując w różnych okresach parafie w Wirku, Hołdunowie, Mysłowicach, Prudniku, Pszczynie i Skoczowie. W 1952 r. został wybrany proboszczem parafii w Świętochłowicach-Chorzowie Batorym i tam pozostał do przejścia w stan spoczynku. Ostatnie lata życia spędził w Dzięgielowie. Spoczywa na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie.
4 października 1947 r. zmarł
w Getyndze Max Karl Ernst Ludwig Planck, wybitny fizyk, luterański teolog, autor prac z zakresu termodynamiki, promieniowania cieplnego, energii, dyspersji, optyki, teorii względności i głównie teorii kwantów. Urodził się w Kilonii 23 kwietnia 1858 r. Studiował w Monachium i Berlinie, gdzie uzyskał doktorat w 1879 r., a w 1880 r. przeprowadził przewód habilitacyjny. W 1888 r. przyjął katedrę na Uniwersytecie Berlińskim, otrzymując tu w 1892 r. tytuł profesora zwyczajnego. Był uważany za wybitny autorytet w dziedzinie fizyki i w 1918 r. został laureatem Nagrody Nobla. Jego odkrycia mają zasadnicze znaczenie dla rozwoju nauki: wprowadził i opisał pojęcie kwantu energii, co stało się przyczynkiem do rozwoju fizyki kwantowej, sformułował tzw. prawo promieniowania Plancka, odkrył stałą Plancka, wykorzystywaną w równaniach kwantowych. Dokonania przyczyniły się także do stworzenia teorii Einsteina i modelu atomu Nielsa Bohra. Jeden z synów Plancka został stracony za udział w ruchu antyhitlerowskim.
ks. Andrzej Komraus
4 listopada 1847 r.
w Lipsku zmarł Jacob Ludwig Felix Mendelssohn Bartholdy, zaliczany do najwybitniejszych twórców muzycznych epoki romantyzmu. Urodził się 3 lutego 1809 r. w Hamburgu. W wieku kilkunastu lat był już wykształconym i cenionym pianistą, dyrygentem i kompozytorem. Studia muzyczne odbywał pod kierunkiem najznakomitszych mistrzów epoki w Paryżu i Berlinie. W 1829 r. odkrył zapomniane arcydzieło J. S. Bacha „Pasję wg św. Mateusza”, co rozpoczęło wielki renesans twórczości tego kompozytora. W 1835 r. objął stanowisko dyrygenta orkiestry lipskiego Gewandhausu, w 1841 r. został Generalnym Królewskim Dyrektorem Muzycznym w Berlinie, a w 1843 r. tworzył Konserwatorium Lipskie. Bogatą twórczość stanowią symfonie (w tym przesycone umiłowaniem luterańskiej muzyki kościelnej II Symfonia B-dur „Pieśń pochwalna” i V Symfonia D-dur „Reformacyjna”), uwertury, koncerty fortepianowe, utwory chóralne, muzyka do sztuk teatralnych i inne. Swe przywiązanie do luteranizmu wyrażał nie tylko w muzyce, ale też w życiu osobistym.
Marek Hause
KSIĄŻKA
FILM
MUZYKA
Tetsuya Honda „Przeczucie”
„Po tamtej stronie
Van Morrison „Roll With The Punches”
„Cesarz japońskiego kryminału”. Tak określany jest Tetsuya Honda, autor bestsellerów z kraju kwitnącej wiśni. Japoński kryminał na polskim rynku to nowość oraz rzadkość. Ale w najbliższym czasie być może ulegnie to zmianie, gdyż opowieść tego właśnie autora o tytule „Przeczucie” otwiera nowy cykl o kobiecie komisarz Raiko Himekawa. W Japonii książki o tej młodej, pięknej i odnoszącej sukcesy w konserwatywnym azjatyckim męskim świecie policjantce, sprzedają się w wielu milionach egzemplarzy. Na podstawie tych powieści powstały w międzyczasie dwa filmy pełnometrażowe, jeden telewizyjny, jeden hit kinowy oraz dwa seriale. Czas pokaże, czy książki te staną się hitem i w naszym kraju i czy dorównają one popularności kryminałowi skandynawskiemu.
Sześć lat po nakręceniu „Człowieka z Hawru” fiński reżyser Aki Kaurismäki stworzył kolejny obraz, który ponownie porusza temat uchodźstwa. Mistrz kina lakonicznego i prostego przekazu pokazuje Helsinki jako miejsce oziębłe, ale zarazem przepełnione ludźmi z nieoczekiwanym potencjałem miłości, zrozumienia, człowieczeństwa oraz solidarności. „Po tamtej stronie” to między innymi historia uchodźcy z Syrii, który zostaje skonfrontowany z dzisiejszym światem europejskim, pełnym biurokracji oraz ekstremizmu. Choć miała to być dopiero druga część tryptyku o uchodźcach, to 60-letni reżyser po otrzymaniu na tegorocznym festiwalu w Berlinie Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię postanowił pożegnać się właśnie tą opowieścią ze światem filmu.
Z końcem września ukazała się już 37 płyta studyjna legendy brytyjskiej muzyki Vana Morrisona o tytule „Roll With The Punches”. Wydawnictwo zawiera specjalnie wybrane przez artystę kultowe utwory z gatunku rhythm and bluesa. Znajdują się wśród nich kompozycje takich artystów jak Bo Diddley, Mose Allison, Sister Rosetta Tharpe oraz Lightnin` Hopkins. Oczywiście nie zabrakło również bluesowych klasyków kompozycji Morrisona oraz pięciu jego zupełnie nowych piosenek. O powstawaniu tego albumu muzyk mówi: „Muzykę powinno się po prostu uprawiać, tak jak działa blues, to jest podstawą. Miałem niesamowite szczęście spotkać na swojej drodze prawdziwych ludzi bluesa. Miałem okazję przebywać w ich towarzystwie i chłonąć to, co robili.”