Wiara i Mundur 2019/3

Page 1

MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO

ROK XII nr 3 (61)

czerwiec – sierpień 2019

TEMAT NUMERU

NA CELOWNIKU EWANGELIKA

PSYCHOLOG

Rozumieć nie znaczy rozgrzeszać

Kościół się potknął

Kiedy dziecku dzieje się krzywda

str. 8

str. 13

Str. 16


ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA

2.  Życie liturgiczne Kościoła   3.  Słowo od redakcji

Czerwiec Hasło miesiąca: „Miłe słowa są jak plaster miodu, słodyczą dla duszy i lekarstwem dla ciała.” (Prz 16,24). 2 czerwca: 6. Niedziela po Wielkanocy – Exaudi („Słuchaj, Panie, głosu mego!” Ps 27,7). 9 czerwca: 1. Dzień Świąt Zesłania Ducha Świętego – pamiątka powstania Kościoła. 10 czerwca: 2. Dzień Świąt Zesłania Ducha Świętego. 16 czerwca: Święto Trójcy Świętej. 20 czerwca: Święto Bratniej Pomocy im. Gustawa Adolfa – poświęcone wzajemnej pomocy. 23 czerwca: 1. Niedziela po Trójcy Świętej. 24 czerwca: Dzień narodzin Jana Chrzciciela. 25 czerwca: Pamiątka Wyznania Augsburskiego. Tego dnia, w 1530 roku, uroczyście ogłoszono wyznanie wiary ewangelickiej przed cesarzem Rzeszy Niemieckiej Karolem V. 29 czerwca: Dzień apostołów Piotra i Pawła. 30 czerwca: 2. Niedziela po Trójcy Świętej.

Lipiec Hasło miesiąca: „Niech każdy człowiek będzie skory do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu.” (Jk 1,19). 2 lipca: Dzień nawiedzenia Marii Panny – pamiątka wizyty Marii u jej krewnej, Elżbiety, która nosiła w łonie Jana Chrzciciela. Elżbieta, napełniona Duchem Świętym, zaśpiewała wtedy hymn: „Błogosławionaś ty między niewiastami.” 7 lipca: 3. Niedziela po Trójcy Świętej. 14 lipca: 4. Niedziela po Trójcy Świętej. 21 lipca: 5. Niedziela po Trójcy Świętej. 22 lipca: Dzień Marii Magdaleny. 25 lipca: Dzień apostoła Jakuba Starszego. 28 lipca: 6. Niedziela po Trójcy Świętej.

Sierpień Hasło miesiąca: „Idąc, głoście wieść: Przybliżyło się Królestwo Niebios.” (Mt 10,7). 4 sierpnia: 7. Niedziela po Trójcy Świętej. 6 sierpnia: Święto Przemienienia Pańskiego. 11 sierpnia: 8. Niedziela po Trójcy Świętej. 18 sierpnia: 9. Niedziela po Trójcy Świętej 24 sierpnia: Dzień apostoła Bartłomieja. 25 sierpnia: 10. Niedziela po Trójcy Świętej. Niedziela Izraela – poświęcona refleksji na temat miejsca Narodu Wybranego w historii zbawienia

Zawsze po stronie ofiary – ks. Marcin Orawski Etyka – nasze refleksje Utracone zaufanie – ks. kpt. Tomasz Wola

5

4.  Rozważanie Słowa Bożego

Kain i Abel – ks. ppłk Wiesław Żydel

5.  Relacje z pracy kapelanów ewangelickich i działalności EDW – Mateusz Jelinek

8.  Temat numeru

8

Rozumieć nie znaczy rozgrzeszać – z Lucyną Wrońską, pedagogiem seksualnym, rozmawia Anna Hopfer-Wola

10.  Wydarzenia z Kościoła Ewangelicko-

-Augsburskiego w RP – Mateusz Jelinek

12.  Tornister

Medalomania – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus

13.  Na celowniku ewangelika

Kościół się potknął – Łukasz Cieślak

14.  Jedynie Słowo

16

Współzależność i zmartwychwstanie – Piotr Lorek

15.  Okiem cywila

Pomyśl, zanim klikniesz– Urszula Radziszewska Nibylandia w statystyce – Marek Hause

16.  Psycholog

Kiedy dziecku dzieje się krzywda – Alina Lorek

18.  Na duchowym froncie

Chrzest – ks. prof. Marek Uglorz

19.  Z kart historii – Joanna Brzastowska Polecamy – Marek Hause

Temat numeru: Rozumieć nie znaczy rozgrzeszać Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski Zastępcy redaktora naczelnego: Anna Hopfer-Wola, mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Joanna Brzastowska, Łukasz Cieślak, Ewa Grünhaut, Marek Hause, Alina Lorek, Piotr Lorek, ks. Adam Malina, Urszula Radziszewska, Daria Stolarska, Karolina Suchan-Okulska, ks. Marek Uglorz Zdjęcie na okładce: Pixabay Free-Photos Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40, e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl

Nakład: 1500 egz.

– Rysiu, tak mi przyszło do głowy... Czy my stosujemy przemoc? Zawodowo…? Rys. Karolina Suchan-Okulska


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

nasze refleksje Utracone zaufanie

Nic bardziej nie wzmacnia człowieka, niż okazane mu zaufanie. Adolf Harnack

Zawsze po stronie ofiary Przed kilkoma tygodniami, w gronie redakcyjnym, podjęliśmy decyzję, że w najbliższym numerze WiM poruszymy temat pedofilii. Nikt z nas nie przypuszczał wówczas, że trafimy na tak gorący okres. Publikacja filmu dokumentalnego „Tylko nie mów nikomu” do czerwoności rozpaliła opinię publiczną. Widać, jak potrzebne było przecięcie ropiejącego wrzodu, ilu osobom dodało odwagi, aby wyjawić dramat, który niszczy ich życie. Pojawiły się też ważne pytania: Czy ten kryzys Kościoła będzie dla niego oczyszczający? Czy może zrodzić dobro? Temperatura emocji utrudnia próbę merytorycznego i wyważonego zmierzenia się z tą niezwykle złożoną problematyką, a taki był i jest nasz cel. Anna Hopfer-Wola przeprowadziła rozmowę z Lucyną Wrońską pt. „Rozumieć nie znaczy rozgrzeszać”. To doświadczona terapeutka, pedagog seksualny, która od 19 lat, we współpracy z berlińską kliniką Charite, realizuje program prewencyjny dla ofiar pedofilii oraz ich krzywdzicieli. Zwróciła ona uwagę na fakt, że są osoby, które rodzą się z zaburzeniem, popularnie nazywanym „pedofilią” (sama woli mówić o „pedoseksualności”). Pedofile (z urodzenia) stanowią jednak mniejszość wśród przestępców wykorzystujących dzieci. Większość dopuszcza się molestowania dzieci z powodu kryzysu psychicznego, załamania wiary czy sublimacji braku relacji z osobą dorosłą. Rozróżnienie źródła zaburzeń, choć istotne dla rodzaju podejmowanej terapii i działań zabezpieczających, nie stanowi usprawiedliwienia, jeśli skrzywdzone zostanie dziecko. Nie akceptuję sytuacji, w której Kościół miałby nie stanąć po stronie ofiary. Mentalność oblężonej twierdzy, niezdolność do przyznania się do winy, dostrzeganie błędów u wszystkich, tylko nie u siebie, byłoby zaprzeczeniem wszystkiego tego, co dla mnie oznacza Ewangelia. Kościół luterański nie został bezpośrednio dotknięty omawianym problemem, być może z powodu braku celibatu, a na pewno dzięki zdemokratyzowanej strukturze, która praktycznie uniemożliwia chronienie sprawców takich czynów. Absolutnie nie upoważnia nas to do uznania, że to nie nasz problem. Uważam, że wszyscy potrzebujemy wrażliwości i rzetelnej wiedzy, abyśmy, dostrzegając nawet potencjalne zagrożenia, mogli chronić tych, którzy nie mają do tego ani sił, ani narzędzi. Z pokorą i świadomością własnych ograniczeń, podejmujemy ten trudny temat w bieżącym numerze WiM. Nie mamy aspiracji, aby wypowiadać się w sposób autorytatywny. To raczej głos sumienia, abyśmy wszyscy, a w szczególności w KościeŻyczę miłej lektury le, reagowali na najmniejszy sygnał dramatu.

Marcin Orawski

„Zaufanie” to piękne słowo. Kojarzy się z uczciwością i wyraża wiarę, między innymi w dobro świata, ludzi, Boga. Zaufanie opiera się wiarygodności, jest nieodłącznym elementem egzystencji człowieka. Obok rodzicielstwa, które samo w sobie jest definiowane przez niezbędne relacje zaufania, istnieją też profesje bardzo mocno opierające się na tym elemencie. Każdy z nas, od dziecka tworzy własny styl zachowania w stosunku do siebie i otoczenia. W procesie tym dzieci, zwłaszcza małe, mają absolutne zaufanie do innych osób, głównie dorosłych, dopóki nie zostanie ono zachwiane lub zawiedzione. W rezultacie wiele sytuacji z dzieciństwa przyczynia się do tego, jakimi osobami stajemy się w przyszłości: ufnymi i otwartymi, czy odwrotnie – zamkniętymi i podejrzliwymi. Brak wysłuchania, wsparcia, bezpodstawna krytyka, zbyt wysokie aspiracje rodziców, niedotrzymywanie obietnic, stosowanie przemocy ale również przesadna troska, niepozwalająca dzieciom na zdobywanie własnych doświadczeń, stanowią fundamenty deficytów zaufania w dorosłości. Kiedy chociaż raz utraci się zaufanie do ludzi najbliższych – tych, którym powierza się tajemnice, z przekonaniem, że nic nie powinno nam zagrażać, trudno jest ponownie je odzyskać. Upada poczucie bezpieczeństwa, rozpoczyna się huśtawka hierarchii wartości. Co gorsza, zaczyna chwiać się nasze zaufanie do samych siebie, do wyborów, których dokonujemy czy wartości, którymi się kierujemy, a to może prowadzić nawet do depresji. Oprócz domów rodzinnych, „miejscami zaufania” dla dzieci powinny być szkoły z ich nauczycielami czy kościoły z ich duchownymi. To przestrzenie duchowo-emocjonalnego bezpieczeństwa. „Miejsca zaufania” tworzą niezbędną przestrzeń, aby od najmłodszych lat wspierać człowieka w rozwijaniu jego postaw i umiejętności. Niestety nie zawsze tak jest. Bywa, że „miejsca zaufania” niszczą poczucie bezpieczeństwa, stając się pułapką, z której trudno się uwolnić. Bywa, że „ludzie zaufania” stają się tymi, przez których dzieci będą w przyszłości odczuwały lęk przed wchodzeniem w związki interpersonalne, budowaniem nowych relacji. Skrzywdzone osoby przestają ufać, zamykają się w sobie, w swych czterech ścianach prywatności, nikogo tam nie wpuszczając. Nie czyńmy ich takimi…

ks. kpt. Tomasz Wola

redaktor naczelny

3


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO

Kain i Abel „A gdy byli na polu, Kain rzucił się na Abla, swego brata, i go zabił” (1 Mż 4,8b). Zapewne nikomu z nas nie jest obce uczucie gniewu wobec usłyszanych złośliwych słów, niesprawiedliwego postępowania, krzywdzącego osądu. W takich sytuacjach ważne jest zastanowienie się nad naszą reakcją, na rodzący się gniew, bo przecież nie każdy człowiek potrafi, w racjonalny sposób, poradzić sobie z negatywnymi emocjami. Nieodpowiednia reakcja na czynione nam złośliwości czy aroganckie zachowanie wobec nas, a przede wszystkim reagowanie w ten sam sposób, na pewno nam nie pomoże. A co zrobić, jeśli ktoś przybiera wobec nas postawę psychicznego agresora i zaczyna stosować przemoc słowną? Psychologowie odradzają milczenie a zalecają mówienie, wobec różnego rodzaju przemocy, stanowczego: Nie! Podkreślają także, jak ważne jest uświadomienie krzywdzicielowi, że nie jesteśmy sami „w tej krzywdzie”. W ten sposób daje się mu do zrozumienia, że nie może czuć się bezkarnie, a to co robi, jest złe i na pewno ujrzy światło dzienne. Fragment starotestamentowego tekstu przedstawia rodzaj przemocy fizycznej, która zakończyła się tragedią. Kain zabił swego brata Abla. Wszyscy pamiętamy ten smutny biblijny opis. Czytamy w nim, że: „Abel był pasterzem owiec, a Kain uprawiał ziemię. Po pewnym czasie Kain złożył Panu ofiarę z płodów ziemi. Także Abel złożył ofiarę z pierworodnych zwierząt swojej trzody oraz z ich tłuszczu. Pan zwrócił uwagę na Abla i na jego ofiarę, a na Kaina i na jego ofiarę nie zwrócił uwagi. Wtedy Kain rozgniewał się bardzo i zasępił” (1 Mż 4,2b-5). W sercu Kaina zrodziła się zazdrość o to, że Bóg wejrzał, przyjął ofiarę Abla, a jego ofiara nie spodobała się Bogu. Ta zazdrość wywołała w Kainie ogromny gniew, z którym nie mógł sobie poradzić, i to doprowadziło go w efekcie do bratobójstwa: „A gdy byli na polu, Kain rzucił się na Abla, swego brata, i go zabił” (1 Mż 4, 8b). Bardzo często, wbrew pozorom, ofiarą staje się jednostka, która odnosi sukcesy, jest niezależna, potrafi wylansować własne, dobre projekty, co nierzadko jest przyczyną zawiści i poczucia nieuzasadnionego zagrożenia ze strony osoby stosującej przemoc. A dlaczego dochodzi do przemocy w rodzinach? Oczywiście przyczyn może być wiele, ale, z pewnością, podsta-

4

ks. ppłk Wiesław Żydel

wową jest ta, która wynika z braku ciepła, wzajemnego zrozumienia i okazywania sobie miłości czy też na przykład faworyzowania jednego z dzieci. I w tym miejscu rozważań można odwołać się do biblijnego przykładu dzieci Jakuba, który, spośród swoich synów, wyróżniał Józefa. Pamiętamy, do czego doprowadziło takie faworyzowanie jednego z dwunastu synów?! W tej historii czytamy: „Chodźcie, zabijmy go (Józefa) i wrzućmy do jakiejś studni, a potem powiemy: Dzikie zwierzę go pożarło (…). Ruben jednak usłyszał to i chciał go ocalić z ich rąk. Powiedział więc: Nie pozbawiajmy go życia (…). Nie przelewajcie krwi! Wrzućcie go do tej studni, która jest na pustyni, lecz nie podnoście na niego ręki! Chciał bowiem go obronić przed nimi i oddać ojcu” (1 Mż 37, 20-22). Postawa Rubena dowodzi, że warto i należy przeciwdziałać przemocy, bo w ten sposób można nawet uratować komuś życie. Życie Józefa, chociaż trudne i pełne cierpienia, zakończyło się szczęśliwie dla niego i jego braci, ale nie zawsze tak się dzieje. Powróćmy do wątku agresywnej i morderczej postawy Kaina. Ktoś mógłby pokusić się o postawienie następującego pytania: Dlaczego Bóg nie potraktował jednakowo obu ofiar złożonych przez braci? Zapewne Kain, składając Bogu ofiarę, także starał się dobrze wypaść przed Nim, bo, gdyby było inaczej, na pewno nie przeżywałby tak mocno braku Bożej akceptacji! Jednak myśląc w ten sposób posądzalibyśmy Boga o niesprawiedliwość, a przecież On tak nie działa. Dalsze słowa, dotyczące historii o Kainie i Ablu, wiele nam tłumaczą, gdyż są one Bożym ostrzeżeniem wobec sposobu życia Kaina, a także wobec jego zazdrości o ofiarę Abla, złości i gniewu w stosunku do brata. Bóg ostrzega Kaina, mówiąc: „Czemu się gniewasz i dlaczego się zasępiłeś? Byłbyś pogodny, gdybyś dobrze postępował. Jeżeli jednak nie będziesz dobrze czynił, to grzech czający się w pobliżu skusi cię, ty zaś masz nad nim panować” (1 Mż 4,6-7). Kain, ignorując Boże ostrzeżenie, otwiera drzwi grzechowi. Zamiast popracować nad sobą i zastanowić się nad tym, co w jego postępowaniu jest niewłaściwe, zamiast cieszyć się z ofiary złożonej przez Abla, otwiera drzwi dla zazdrości, złości i gniewu. A które drzwi my otwieramy? Przed czym? Jeśli otwieramy drzwi Bożej miłości, to czynimy mądrze i dobrze dla naszej duszy, bo miłość Boża uczy, że należy kochać bliźnich. Kochanie bliźnich oznacza, że umiemy cieszyć się z ich osiągnięć, umiemy im pomagać we właściwy sposób. Tak wielu ludzi, zamiast kochać bliźniego, krzywdzi go bardzo często, wyładowując na nim swe frustracje z powodu braku miłości, niezaspokojonych własnych ambicji, a przecież nie tego oczekuje Bóg od człowieka. W swych słowach nawołuje: „Zapewniam was, to, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnie uczyniliście.” (Mt 25, 40). Teksty z Biblii Ekumenicznej, Warszawa 2018


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW www.edw.wp.mil.pl 66. rocznica utworzenia pułku samochodowego 15 marca 10. Warszawski Pułk Samochodowy uczcił 66. rocznicę powstania. Z tej okazji odbył się uroczysty apel, podczas którego wręczone zostały kordziki honorowe oraz odznaczenia i medale resortowe. Natomiast święto pułku obchodzone jest 13 marca, w rocznicę sformowania 1. Dywizjonu Samochodowego w 1919 roku, którego tradycje dziedziczy jednostka zapewniająca transport między innymi. instytucjom Ministerstwa Obrony Narodowej. W uroczystości uczestniczył ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek z EDW.

wili przedstawiciele różnych religii i wyznań – rzymskokatolickiego, ewangelickiego, prawosławnego, judaizmu oraz islamu. Wśród kapelanów obecny był ksiądz ppłk Sławomir Fonfara.

Gala Sportu Wojskowego 26 marca, w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego w Warszawie miała miejsce Gala Sportu Wojskowego. W czasie uroczystości podsumowano wyniki wojskowego współzawodnictwa sportowego na arenie krajowej i międzynarodowej. Sportowcom, którzy osiągnęli najlepsze wyniki w ubiegłym roku, gratulowali między innymi: dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał broni Jarosław Mika, sekretarz stanu w MON Marek Łapiński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Jan Widera, I zastępca szefa sztabu generalnego generał broni Michał Sikora oraz ewangelicki biskup wojskowy płk Mirosław Wola.

Sztandar Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego 31 marca, na placu Piłsudskiego w Warszawie, Pułk Reprezentacyjny Wojska Polskiego otrzymał nowy sztandar – symbol sławy wojennej i tradycji oraz wierności, honoru i męstwa żołnierza polskiego, ufundowany przez Zdzisława Siepierę, wojewodę mazowieckiego. Uroczyste nadanie proporca przez prezydenta Andrzeja Dudę odbyło się w obecności pierwszej damy, ministra obrony narodowej

74. rocznica wyzwolenia Stalagu 344 Lamsdorf 17 marca, w Łambinowicach k. Opola, w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych odbyły się uroczystości upamiętniające wyzwolenie jednego z największych niemieckich obozów jenieckich w Europie, Stalagu 344 Lamsdorf. W trakcie obchodów miały miejsca przemowy ostatnich świadków życia obozowego oraz dzieci jeńców, przybyłe z Gruzji i Wielkiej Brytanii. Udział wzięli także dyplomaci państw, których obywatele zginęli lub zmarli w obozie – ambasador Rumunii, konsul generalny Federacji Rosyjskiej, attache obrony ambasady Francji, przedstawiciel ambasady Niemiec. W czasie uroczystości modlitwę zmó-

Ewangelicki biskup wojskowy wbija gwóźdź w drzewiec sztandaru. Fot. Pułk Reprezentacyjny WP

Mariusza Błaszczaka oraz generała bryg. Roberta Głąba, dowódcy Garnizonu Warszawa i generała broni Rajmunda Andrzejczaka, szefa Sztabu Generalnego WP. Zaproszeni goście wykonali symboliczny gest wbicia pamiątkowych gwoździ w drzewce proporca. EDW reprezentował biskup płk Mirosław Wola, który w towarzystwie innych duchownych także wbił pamiątkowe gwoździe.

Wspomnienie księdza Adama Pilcha

Duchowni różnych wyznań w trakcie modlitwy ekumenicznej. Fot. Sławoj Dubiel

10 kwietnia, jak co roku, delegacja EDW w towarzystwie asysty honorowej Żandarmerii Wojskowej złożyła wieniec na grobie księdza generała bryg. Płk. Adama Pilcha oraz uczciła jego pamięć minutą ciszy. Był on jedną z 96 osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. W wyniku tragicznego wydarzenia życie stracili najwyżsi przedstawiciele władz państwowych, w tym urzędujący prezydent RP Lech Kaczyński. Ksiądz Pilch, pełniący wówczas obowiązki Naczelnego Ka-

5


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Spotkania wielkanocne

Adam Pilch (ur. 26 czerwca 1965 r. w Wiśle, zm. 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku). Fot. pulawska.luteranie.pl

pelana Ewangelickiego WP, został pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady przez Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu, wykonującego obowiązki prezydenta państwa.

Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej 12 kwietnia, w przeddzień Dnia Pamięci, na Skwerze Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej w Koninie, odbył się apel poległych. W jegio trakcie ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek oraz przedstawiciele innych Kościołów chrześcijańskich zmówili modlitwę ekumeniczną. 13 kwietnia, na placu apelowym Muzeum Katyńskiego – Oddziału Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, odbyła się msza święta, a po niej złożono wieńce w Epitafium Katyńskim. EDW reprezentował ksiądz por. Dawid Banach. W tym samym dniu, w Gdyni złożono kwiaty pod tablicą pamiątkową marynarzy polskich, zamordowanych na Wschodzie oraz na cmentarzu wojennym w Gdyni-Redłowie. W trakcie uroczystości ksiądz kmdr por. Marcin Pilch i inni kapelani zmówili okolicznościowe modlitwy upamiętniające ofiary tej zbrodni.

Dla żołnierzy i pracowników resortu obrony narodowej kwiecień był miesiącem świątecznych modlitw, słuchania słów Pisma Świętego oraz składania życzeń świątecznych. Z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy kapelani duszpasterstw wojskowych uczestniczyli w wielu uroczystościach, w których prowadzili modlitwy i udzielali błogosławieństwa. 11 kwietnia w Warszawie, biskup płk Mirosław Wola brał udział w dwóch spotkaniach: w 1. Bazie Lotnictwa Transportowego oraz w Centralnej Bibliotece Wojskowej, gdzie błogosławił wszystkim żołnierzom oraz zaproszonym gościom. 12 kwietnia gościł w Agencji Mienia Wojskowego i złożył życzenia jej pracownikom, a 17 kwietnia uczestniczył w spotkaniu wielkanocnym w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu. 15 kwietnia ksiądz ppłk Wiesław Żydel uczestniczył w spotkaniu, które odbyło się w Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. Z podchorążymi, studentomi, żołnierzami podzielił się Słowem Bożym i złożył życzenia świąteczne. 17 kwietnia złożył życzenia uczestnikom spotkania w Centrum Operacji Powietrznych – Dowództwie Komponentu Powietrznego w Warszawie. 16 kwietnia ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek uczestniczył w uroczystym spotkaniu, zorganizowanym w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy, podczas którego udzielił błogosławieństwa żołnierzom i pracownikom wojska, a 18 kwietnia był w Powidzu, w Dowództwie 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego oraz 33. Bazy Lotnictwa Transportowego, gdzie zmówił modlitwę oraz udzielił błogosławieństwa wspólnie z kapelanem Ordynariatu Polowego WP. 16 kwietnia ksiądz mjr Tomasz Wigłasz uczestniczył w dwóch spotkaniach wielkanocnych, które odbyły się w Warszawie. Zarówno w Komendzie Głównej Żandarmerii Wojskowej, jak i w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych podzielił się Słowem Bożym i złożył życzenia świąteczne żołnierzom i pracownikom, dla których była to okazja do spotkania z ewangelickim kapelanem. Tego samego dnia ksiądz mjr Tomasz Wola uczestniczył w spotkaniu w 2. Brygadzie Zmechanizowanej w Zło-

Święto Saperów 16 kwietnia w Warszawie odbyły się centralne obchody Święta Wojsk Inżynieryjnych. Po uroczystej mszy świętej w katedrze polowej, celebrowanej przez biskupa polowego WP generała bryg. Józefa Guzdka, wszyscy saperzy i ich sympatycy spotkali się, pod pomnikiem „Chwała Saperom”, gdzie uroczyście złożono kwiaty i wszystkim zebranym przedstawiona została historia dokonań wojsk inżynieryjnych. W obchodach święta po raz pierwszy wzięli udział przedstawiciele jednostek i instytucji NATO. EDW reprezentował ksiądz ppłk Sławomir Fonfara.

Święto Dowództwa Garnizonu Warszawa 16 kwietnia, na placu Piłsudskiego, odbył się uroczysty apel z okazji święta Dowództwa Garnizonu Warszawa. Uczestniczyli w nim dowódcy jednostek podległych oraz żołnierze, których kariera wojskowa wiązała się ze stołecznym garnizonem. 20 żołnierzy i pracowników dowództwa zostało uhonorowanych medalami państwowymi i resortowym, które wręczył minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Wśród gości obecny był biskup płk Mirosław Wola.

6

Ksiądz mjr Tomasz Wola podczas spotkania wielkanocnego w Szczecinie. Fot. szer. Piotr Pytel

cieńcu, a 18 kwietnia na spotkaniu zorganizowanym przez Dowództwo 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej. Ksiądz ppłk Sławomir Fonfara był 17 kwietnia w Klubie Wojskowym 1. Pułku Saperów w Brzegu. Ksiądz kmdr por. Marcin Pilch uczestniczył w dwóch spotkaniach wielkanocnych w Gdyni: 17 kwietnia w Centrum Operacji Morskich – Dowództwie Komponentu Morskiego, a 18 kwietnia w Akademii Marynarki Wojennej. Na uroczysty obiad zaproszony został także biskup diecezji pomorsko-wielkopolskiej dr hab. Marcin Hintz.


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Przysięgi wojskowe Rok 2019, podobnie jak poprzednie lata, jest czasem formowania struktur Wojsk Obrony Terytorialnej. Z tego powodu w wielu miejscach na terenie Polski odbyły się uroczyste przysięgi wojskowe, podczas których ochotnicy WOT oficjalnie stawali się żołnierzami.

Prezydent RP Andrzej Duda, przedstawiciele kadry dowódczej Sił Zbrojnych RP oraz przedstawiciele władz państwowych. Wśród gości byli ministrowie i wiceministrowie obrony państw NATO i Unii Europejskiej. W tym roku po raz pierwszy, wraz z żołnierzami, defilowali funkcjonariusze innych służb – Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Ochrony Państwa, Straży Marszałkowskiej, Służby Ochrony Kolei, Lasów Państwowych, a także Służby Więziennej i Krajowej Administracji Skarbowej. EDW reprezentował biskup płk Mirosław Wola.

Obchody 74. rocznicy zakończenia II wojny światowej

Ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek na uroczystej przysiędze wojskowej żołnierzy 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej w Toruniu. Fot. Grzegorz Olkowski

3 marca w Augustowie odbyła się przysięga 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej, gdzie błogosławieństwa nowym żołnierzom udzielił ksiądz por. Dawid Banach. 24 marca w Rząsce k. Krakowa przysięgę złożyli żołnierze 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej, a EDW reprezentował ksiądz por. Marcin Konieczny. 6 kwietnia w Brzegu ksiądz ppłk. Sławomir Fonfara błogosławił żołnierzom 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej. 13 kwietnia miały miejsce trzy przysięgi „terytorialsów”. Jedna odbyła się w Zgierzu, w 9. Łódzkiej Brygadzie Obrony Terytorialnej, która zyskała 49 nowych żołnierzy. W tej uroczystości wziął udział ksiądz ppłk Wiesław Żydel. Druga przysięga odbyła się w Toruniu, gdzie ksiądz ppłk Tadeusz Jelinek pobłogosławił nowym 140 żołnierzom 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Wśród zaprzysiężonych znalazło się ponad 40 kobiet. Podczas trzeciej przysięgi, która miała miejsce w Tykocinie, 75 ochotników z całego województwa podlaskiego wypowiedziało słowa roty na sztandar 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego. W uroczystości uczestniczył ksiądz mjr Tomasz Wigłasz.

8 maja, na placu Piłsudskiego w Warszawie odbyły się uroczystości upamiętniające 74. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie, które zostały zorganizowane przez Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. W ich trakcie przemówienie wygłosił szef UDSKiOR Jan Kasprzyk. Specjalny list do uczestników uroczystości skierował marszałek sejmu Marek Kuchciński. oraz minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Na zakończenie obchodów odczytano Apel Poległych, oddano salwę honorową i złożono kwiaty na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza. Wśród gości obecny był ksiądz ppor. Waldemar Gabryś.

Aleja Dębów Pamięci Kapelanów Katyńskich 12 maja, w Kalwarii Pacławskiej k. Przemyśla otwarto Aleję Dębów Pamięci Kapelanów Katyńskich, zamordowanych w 1940 roku. Poświęcono ją 32 duchownym różnych wyznań, co symbolizują 32 drzewa. Wśród poległych byli również duchowni ewangeliccy, między innymi ksiądz gen. bryg. Ryszard Paszko oraz ksiądz ppłk Jan Józefat Potocki. Jest to pierwsze w Polsce takie zbiorowe upamiętnienie. W trakcie uroczystości została także odsłonięta tablica pamiątkowa. EDW reprezentował ksiądz płk SG Kornel Undas.

W tym roku biegliśmy dla Marty! 19 maja w Tychach odbył się V Charytatywny Bieg EDW z udziałem rodzin wojskowych i środowiska kościelnego. 167 uczestników biegło dla ciężko chorej Marty, której stan

Defilada „Silni w sojuszach” 3 maja, na warszawskiej Wisłostradzie, którą przeszła wielka defilada „Silni w sojuszach”, wspólnie świętowano 15. rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej i 20. rocznicę wstąpienia do NATO. W uroczystości brał udział

Ksiądz por. Marcin Konieczny obdarowuje pamiątkowymi odznaczeniami najmłodszych uczestników biegu. Fot. Robert G.

Kolumna żołnierzy niosących flagi Polski, Uni Europejskiej oraz NATO w trakcie defilady. Fot. Leszek Chemperek

zdrowia wymaga kosztownego leczenia. Bieg, zorganizowany w 3 klasyfikacjach: na 5km 10 km oraz nordic walking na 5km był również okazją do integracji środowisk wojskowych i cywilnych. Nad przebiegiem wydarzenia, jak co roku, czuwał ksiądz por. Marcin Konieczny.

7


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Rozumieć nie znaczy rozgrzeszać Lucyna Wroński

Rozmowa z Lucyną Wroński, psychologiem, terapeutką i pedagogiem seksualnym, od 19 lat pracującą w jednej z pierwszych poradni, w której, wraz z oddziałem seksuologii berlińskiej kliniki Charite, realizuje program prewencyjny dla ofiar, ale także i sprawców pedofilii.

przekraczają granice, powszechnie przyjęte i akceptowane społecznie. Zatem trzeba znaleźć przyczynę, aby to zjawisko wyeliminować. Moja ówczesna szefowa, otwarta osoba, miała liczne kontakty z terapeutami całego świata. Pierwszy, w zasadzie pionierski program pracy z tak zwaną „osobą raniącą” zaczerpnęliśmy z Anglii i USA.

Rozmowa została przeprowadzona pod koniec kwietnia, a więc przed premierą wstrząsającego dokumentu braci Sekielskich. Zależało mi na przedstawieniu wyważonego spojrzenia na problem krzywdzenia dzieci, który istnieje od dawna i to niestety nie tylko w Kościele. Toga, sutanna, mundur czy garnitur nie chronią ani przed własnym popędem, ani przed zaburzeniem seksualnej sfery życia. Te atrybuty jedynie pomagają wywierać presję na ofiarach.

To brzmi kontrowersyjnie, przyznasz. Ja pracuję w poradni od dziewiętnastu lat, ale większość naszych terapeutów od ponad trzydziestu, i wszyscy zauważyliśmy, że równoległa praca terapeutyczna ze sprawcą przynosi ogromną ulgę skrzywdzonemu dziecku. W 80%, bo takie są wyniki badań, molestujący to osoby bliskie dziecku. Ofiary – dzieci, kochają molestujących i robią wszystko, żeby ich chronić. To jest ten podstawowy mechanizm problemu, manipulacja, którą wykorzystują molestujący. Dziecko jest dobre i z natury chce zawsze jednego: chce kochać i chce być kochane, chce, żeby molestowanie się skończyło i żeby rodzina trwała dalej. Dziecko zawsze chce chronić osobę, którą kocha, dlatego jest to tak dramatyczne, kiedy zostaje oszukane. Ta postawa dziecięcej otwartości bywa interpretowana, mylnie jednak, jako zaproszenie do zbliżenia, seksu jest wykorzystana przez osobę pedoseksualną. Z tego też powodu, praca terapeutyczna musi objąć nie tylko ofiarę, ale i całe jej otoczenie. Kara za przestępstwo to jedno, a resocjalizacja i zapobieganie powrotom do czynów pedoseksualnych to drugie i jakże konieczne działanie.

Gdyby tym problemem zajęto się rzetelnie i otwarcie, jeśliby nie zamiatano go pod dywan, to udałoby się uratować setki, jeśli nie tysiące dzieci. Można byłoby też pomóc wielu księżom. Ta rozmowa nie stanowi próby zdjęcia winy ze sprawców i nie służy usprawiedliwianiu ich karalnych czynów. Jednak, żeby przeciwdziałać i skutecznie chronić dzieci, trzeba zdjąć tabu ze sfery seksualnej i zrozumieć zjawisko. Rozumieć, nie rozgrzeszać. Opowiedz nam o początkach programu terapeutycznego realizowanego w poradni „Kind im Zentrum”. Nasza poradnia powstała na bazie instytucji o nazwie „Dzika woda”, zajmującej się udzielaniem pomocy kobietom i dziewczynkom, które doświadczyły molestowania seksualnego. Ponieważ jednak brakowało form pomocy w przypadku chłopców borykających się z podobnymi problemami, dlatego zgłaszano je do nas. Zaburzenia rozwojowe, również seksualne, manifestują się już w wieku wczesnodziecięcym. Zdarza się, że dzieci w swoim zachowaniu,

8

„Pedoseksualność”, co to za fenomen? To zaburzenie preferencji seksualnej. Osoby pedoseksualne rodzą się z taką jakby kartą od losu czy od Boga, jak kto woli. Wyobrażają sobie życie seksualne tylko i wyłącznie z dziećmi. Z uwagi na fakt, że zaburzenie to dotyka zarówno homoseksualistów, heteroseksualistów i biseksualistów, molestowani mogą być chłopcy, dziewczynki lub chłopcy i dziewczynki. Ich zainteresowanie koncentruje się na dziecku, w rozwoju którego nie rozpoczęło się jeszcze dojrzewanie. Jeżeli dziecko zaczyna dojrzewać i zmienia się fizycznie, tym samym staje się już nieatrakcyjne dla osób pedoseksualnych. Wielu, naprawdę, wielu ludzi wyciąga tę złą kartę od losu, ale próbują kontrolować swo-


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019 je zachowanie, sublimować tę potrzebę kontaktu z dzieckiem. Są to, bardzo często, ludzie wykształceni i świadomi siebie. Oni angażują się społecznie, zajmują sobie czas, wynajdując tysiące zadań, próbują zapędzić się w kozi róg, żeby tylko nie czuć tej tęsknoty za dziećmi. Wśród ludzi molestujących dzieci, poza tymi z wrodzonymi zaburzeniami preferencji seksualnej, są jeszcze osoby, które, przeżywając wewnętrzny kryzys, molestują po prostu słabszych. To ludzie złamani psychicznie z jakiegoś powodu, którzy dowartościowują się poniżając innych, bo muszą dominować. Takie osoby molestują dzieci, ponieważ najłatwiej je zmanipulować, ale jednocześnie posiadają umiejętność bycia w intymnej relacji z osobą dorosłą. Trzeba koniecznie dostrzegać tę różnicę w podłożu molestowania. Człowiek świadomy siebie... i znowu wracamy do tej niechcianej edukacji seksualnej… W zachodniej Europie edukacja seksualna rozpoczyna się już na etapie wczesnoszkolnym i jest obowiązkowa, bo tylko wykształcony człowiek, nawet mały, który zna normy zachowań i potrafi rozpoznać takie zachowania, będzie umiał dostrzec „coś”, co określi jako „nienormalne” i dla niego niekomfortowe. Ludzie, którzy urodzili się jako pedoseksualni, dzięki edukacji i wsparciu, potrafią zwracać uwagę na sytuacje, w których mogliby mieć dostęp do dzieci. Oni wiedzą, że wyciągnęli tę fatalną kartę i należy być uważnym oraz unikać sytuacji sprzyjających kontaktom z dziećmi. Nie kupują mieszkania w pobliżu przedszkola, oględnie mówiąc. Pedoseksualność jest zatem jednostką chorobową Tak, to jednostka sklasyfikowana w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, jako parafilia. Każdy człowiek ma indywidualny sposób na życie, w tym także na życie seksualne. Jest wiele perwersji nieszkodliwych społecznie, chociażby taka, gdy mężczyznę podnieca przebieranie się za kobietę i robi to w zaciszu swojego domu. Jednak, kategorycznie zabronione jest zachowanie perwersyjne, które narusza integralność drugiej osoby lub krzywdzi innych, jak na przykład ekshibicjonizm czy właśnie pedoseksualizm. Trzeba podkreślić, że, na szczęście, większość osób pedoseksualnych, to nie ci, którzy molestują. Natomiast wielu księży pedofilów, o których ostatnio tak głośno, molestuje z powodu kryzysu, załamania się podstawy wiary i duchowego potencjału oraz wielu innych przyczyn, nieuświadomionych, głęboko ukrytych, wypieranych. Problem wykorzystywania dzieci przez księży jest aktualnie nagłaśniany na całym świecie. A jak to wygląda w Niemczech? W tej chwili Kościół w Niemczech, szczególnie Kościół rzymskokatolicki, boryka się z ogromnym problemem na-

W zachodniej Europie edukacja seksualna rozpoczyna się już na etapie wczesnoszkolnym i jest obowiązkowa, bo tylko wykształcony człowiek, nawet mały, który zna normy zachowań i potrafi rozpoznać takie zachowania, będzie umiał dostrzec „coś”, co określi jako „nienormalne” i dla niego niekomfortowe.

głaśniania przypadków pedofilii. Można odnieść wrażenie, że każdy duchowny jest dzisiaj podejrzany o zaburzenia preferencji seksualnych. Papież oraz kardynałowie już wielokrotnie wypowiadali się na ten temat. Zaistniałą sytuację nazywają otchłanią, w której Kościół jeszcze nigdy nie był. Gdyby tym problemem zajęto się rzetelnie i otwarcie, jeśliby nie zamiatano go pod dywan, to udałoby się uratować setki, jeśli nie tysiące dzieci. Można byłoby też pomóc wielu księżom. Wśród nich są ci, którzy wyciągnęli od losu

Jeżeli dziecko zaczyna dojrzewać i zmienia się fizycznie, tym samym staje się już nieatrakcyjne dla osób pedoseksualnych. Wśród ludzi molestujących dzieci, poza tymi z zaburzeniami preferencji seksualnej, są jeszcze osoby, które, przeżywając wewnętrzny kryzys, molestują po prostu słabszych. tę tragiczną kartę i mieli złudzenia, że wiara, zaangażowanie w pracy, np. z seniorami, ich ochroni. Druga grupa, to ta, o której wspominałam już wcześniej – ludzie molestujący z powodu bycia w kryzysie. Czy to rozróżnienie ma praktyczne konsekwencje? Terapeuci koniecznie muszą rozróżniać źródła zaburzeń, ponieważ od ich rodzaju zależy terapia, którą później poprowadzą. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawcy, bez względu na pochodzenie zaburzeń, prowadzeni w odrębnych grupach, będą potrzebować terapii w zasadzie do końca życia. To jedyna droga, aby już nigdy nie dopuszczali się przestępstw wobec dzieci. Możesz przybliżyć, na czym polega program terapeutyczny? Jak już zostało wspomniane, moja poradnia współpracuje z kliniką Charite, gdzie, przed paroma laty, profesor Klaus Baier, w ramach badań naukowych, wprowadził profilaktyczny program pod tytułem: „Żeby nie być sprawcą. Jeśli kocham dziecko nie tak, jak powinienem”. Do programu kwalifikował osoby molestujące, z zaburzeniem wrodzonym, a nie te w kryzysie życiowym. Szacuje się, że wśród 100 molestujących, około 40 procent stanowią osoby z wrodzoną skłonnością pedoseksualną. Profesor zauważył, że często są to ludzie, którzy prowadzą autentyczną walkę z samym sobą o to, aby nie krzywdzić drugiego, małego człowieka. Oni mają świadomość swojej odmienności. Jednak nie wszystkim walka się nie udaje, więc dochodzi do krzywdzenia dziecka i odczuwania pragnienia, aby pozostało ono jak najdłużej dzieckiem. Dochodzi też do infantylizowania dziecka tak długo, jak to możliwe. 60 procent pozostałych krzywdzicieli, wykorzystując podległość dzieci, próbuje wtłaczać je w rolę osoby dorosłej. Odbywa się to na zasadzie – nie potrafię zbudować relacji z osoba równoletnią, więc ukształtuję sobie, dajmy na to, trzynastolatkę na dwudziestopięciolatkę. Do naszego programu terapeutycznego można zgłosić się anonimowo. Przeprowadziliśmy akcję informacyjną, rozwieszając plakaty, między innymi, w metrze. Nie spodziewaliśmy się tak wielkiego zainteresowania naszą działalnością. Pracujemy prewencyjnie, uczymy taktyk, jak nad sobą panować, jak wyznaczać granice sobie i dostrzegać granice drugiego człowieka. Rozmawiała Anna Hopfer-Wola

9


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGSBURSKIEGO W POLSCE Mateusz Jelinek

www.luteranie.pl Biskup Pytel laureatem Nagrody im. prof. Gieysztora

5 marca, na Zamku Królewskim w Warszawie, odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody im. prof. Aleksandra Gieysztora. Laureatem dwudziestej edycji został biskup Waldemar Pytel, zwierzchnik diecezji wrocławskiej. Nagroda, przyznawana przez Funda-

tas Polska Kościoła Rzymskokatolickiego, Eleos Kościoła Prawosławnego i Diakonię Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Hasło tegorocznej edycji „Skarbonki diakonijnej” brzmiało: „Dar Juniora dla Seniora”. Zebrane fundusze przeznaczone zostaną na sprzęt rehabilitacyjny, na leczenie i rehabilitację osób starszych, zakup leków oraz wszelką pomoc w zależności od potrzeb. W tym roku Diakonia rozprowadziła 12 tysięcy skarbonek, które trafiły do wszystkich parafii ewangelickich w całej Polsce.

moriałów, pism do urzędów, kazań – w większości pochodzących z lat 1915-1927. Wszystko razem tworzy interdyscyplinarne studium, które jest wkładem polskich ewangelików w refleksję nad setną rocznicą odzyskania niepodległości.

Kościelne konsultacje partnerskie

W dniach 19-20 marca, w Centrum Luterańskim w Warszawie, odbyły się międzynarodowe konsultacje, w któ-

Ewangelicy w Niepodległej Fot. kosciolpokoju.pl

cję Kronenberga przy Citi Handlowy, jest najbardziej prestiżowym wyróżnieniem w dziedzinie ochrony dziedzictwa kulturowego w Polsce. Laureaci są honorowani, m.in. za działalność muzealną, konserwatorską, archiwalną; za utrwalanie i ochronę polskiego dziedzictwa kulturowego w kraju i za granicą; za przedsięwzięcia służące jego ochronie i za upowszechnianie wiedzy o potrzebie i metodach ochrony dziedzictwa.

„Dar Juniora dla Seniora”

10 marca rozpoczęła się 24. edycja akcji charytatywnej „Skarbonka diakonijna”, która od 13 lat ma charakter ekumeniczny i prowadzona jest wspólnie przez Diakonię Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, Cari-

Fot. luteranie.pl

10

18 marca, w sali zborowej Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie, odbyła się prezentacja książki „Ewangelicy w Niepodległej”. Publikacja została wydana w serii „Biblioteka Jednoty” z okazji setnej rocznicy zakończenia I wojny światowej i odzyskania przez Polskę niepodle-

Fot. jednota.pl

głości. Praca stanowi zbiór artykułów, autorami których są historycy, teolodzy, prawnicy, pedagodzy i dziennikarze. Większość tekstów to opracowania historyczne, omawiające wydarzenia sprzed stu lat oraz ich konsekwencje w kontekście ewangelicyzmu: reorganizację ówczesnego życia kościelnego, kształtowanie się prawnej sytuacji Kościołów, rozwój ruchu ekumenicznego, myśli teologicznej i diakonii. Nie brakuje też jednak refleksji publicystycznej z odniesieniem do współczesności. Do tych analiz dołączony został wybór tekstów źródłowych: ewangelickich deklaracji, me-

Fot. luteranie.pl

rych wzięli udział przedstawiciele Kościołów partnerskich oraz organizacji z Niemiec wspierających Kościoły mniejszościowe. Wśród zaproszonych gości obecni byli przedstawiciele Ewangelickiego Kościoła Hesji i Nassau, Westfalii, Nadrenii, Bawarii, Martin Luther-Bund i Gustav-Adolf Werk. Celem spotkania była ewaluacja wspólnie realizowanych projektów oraz dyskusja nad kształtem relacji partnerskich w przyszłości. W trakcie rozmów omawiano takie projekty, jak: wydanie w języku niemieckim książki „Polska. Bedeker Ewangelicki”, utworzenie Centralnego Archiwum Kościoła i Centrum Mediacji i Poradnictwa oraz organizowanie warsztatów dla parafii na temat zrozumienia sytuacji uchodźców.

Finał konkursu Sola Scriptura 2019

23 marca, w Bielsku Białej, odbył się ogólnopolski finał konkursu biblijnego „Sola Scriptura”, do którego zakwalifikowało się 109 uczestników z pięciu diecezji. Już po raz dwunasty młodzi


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

kryzys nie wynika z braku przestrzeni do tej służby, lecz jest kryzysem modlitwy i odnajdywania swojego powołania. Z tego też powodu biskup zachęca ewangelików do modlitwy o powołania do pracy w Kościele.

Nowy portal ewangelicy.pl Fot. zwiastun.pl

ludzie z różnych części Polski spotkali się, aby konkurować w znajomości Pisma Świętego. W tym roku młodzież poznawała fragmenty z 1. Księgi Mojżeszowej. Konkurs miał wymiar ekumeniczny, ponieważ brali w nim udział także przedstawiciele Kościołów: ewangelicznych chrześcijan, wolnych chrześcijan, adwentystów, chrześcijan baptystów. Nagrody wręczali: biskup Kościoła ewangelicko-augsburskiego Jerzy Samiec, biskup diecezji cieszyńskiej Adrian Korczago, biskup diecezji katowickiej Marian Niemiec oraz Małgorzata Platajs, dyrektor Towarzystwa Biblijnego. Nagrodą specjalną dla finalistów było dofinansowanie nauki w Szkole Biblijnej prowadzonej przez Centrum Misji i Ewangelizacji, w ramach stypendium im. ks. Adama Podżorskiego

Módlmy się o powołania

Na początku kwietnia biskup Kościoła Jerzy Samiec wystosował list pasterski do ewangelików w Polsce, a szczególnie do uczniów i maturzystów, w którym zwrócił się z prośbą o modlitwę, aby Pan dał młodym ludziom mądrość podczas egzaminów, ale także i o to, aby każda osoba, zwłaszcza młody człowiek u progu swego życia, pytał Zbawiciela o swoje powołanie i aby wybierał wskazaną mu drogę. Bóg powołuje każdego człowieka do wykonywania jakiegoś zadania, ale biskup Samiec zwrócił uwagę na fakt, że nastąpił kryzys powołań do głoszenia Ewangelii I do służby w Kościele. Jego zdaniem, ów

26 kwietnia został uruchomiony nowy portal internetowy o charakterze publicystyczno-edukacyjno-informacyjnym, który będzie uzupełnieniem oficjalnej strony Kościoła. Celem strony ewangelicy.pl jest promowanie ewangelickiego spojrzenia na świat i Kościół przy uwzględnieniu różnorodności opinii charakteryzujących Kościół ewangelicki. Cel ma zostać zrealizo-

wany poprzez teksty publicystyczne, popularnonaukowe, webinaria, filmy edukacyjne, wydania tematyczne (specjalne) poświęcone problematyce religijno-społecznej. Znajdą się też tam materiały informacyjne o życiu Kościołów ewangelickich na świecie i ich zaangażowaniu ekumenicznym. Opinie, które będą ukazywać się na portalu, nie będą oficjalnym stanowiskiem Kościoła.

na stworzenia. Synod zajmował się również podsumowaniem roku 2018 w Kościele na płaszczyźnie duszpasterskiej i diecezjalnej, przedstawieniem wyników prac Komisji Synodalnych i przyjęciem sprawozdania finansowego Kościoła. W czasie wiosennej sesji synod zdecydował, że niedziela Rogate (Módlcie się) w kalendarzu liturgicznym Kościoła będzie, w sposób szczególny, dniem modlitwy o powołania. Synodałowie przyjęli również stanowisko w sprawie troski i odpowiedzialności za stworzenie. W przesłaniu zaakcentowano, że „zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie środowiska, anomalie atmosferyczne – to widoczne skutki postępującej ingerencji człowieka w Stworzenie”. W dokumencie przypomniano, że zadaniem współczesnego człowieka jest odpowiedzialność za całe Stworzenie. Zgromadzenie przyjęło także uchwałę wyrażającą „sprzeciw wobec tolerowania wszelkich form przemocy i nadużyć seksualnych, które mogły lub mogą występować w Kościele przy wykorzystaniu małoletniości albo nadużycia stosunku zależności lub wykorzystania krytycznego położenia ofiary takiego postępowania”. W uzasadnieniu wniosku podkreślono obowiązek powiadomienia odpowiednich organów, jeśli osoby w związku z pełnionymi funkcjami w Kościele, powzięły podejrzenie popełnienia przestępstwa.

Synod Kościoła

W dniach 26-28 kwietnia, w Warszawie, odbyła się 5. sesja XIV kadencji Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Sprawami, nad którymi pochylił się synod, były, między innymi: modlitwa o powołania, sprzeciw wobec przemocy seksualnej i ochro-

Fot. luteranie.pl

11


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Tornister mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus

Medalomania Kiedy byłem mały, z podziwem patrzyłem na kombatantów II wojny światowej, obwieszonych licznymi orderami, krzyżami i medalami. W feerii kolorowych wstążek jawili mi się jako groźni wojownicy, co pogonili Niemca. Z biegiem lat zrozumiałem, że te odznaczenia, to nie tylko splendor, uznanie i szacunek, ale także bolesne wspomnienia z wojennych dni, rany, niekiedy bardzo utrudniające życie. Tato czasami wyciągał z przepastnej, poniemieckiej szafy poniemieckie pudełko ze swoimi odznaczeniami. Opowiadał mi o nich i nauczył mnie rozróżniać barwy wstążeczek poszczególnych medali i krzyży. Gwiazd u nas wtedy jeszcze nie było, a byłych żołnierzy od Andersa lub Maczka, którzy mogli je mieć (brytyjskie), chyba nie spotkałem. W latach późniejszych potrafiłem rozpoznać wszystkie polskie odznaczenia na mundurach kombatantów i czynnych żołnierzy oraz większość odznaczeń na mundurach żołnierzy radzieckich, których w tamtych czasach można było spotkać, dość licznie, na ulicach polskich miast. Kiedy nauka wpojona przez tatę przerodziła się w kolekcjonerstwo, zacząłem studiować dzieła Stefana Oberleitnera, Grzegorza Krogulca, Ryszarda Lemańskiego, Zdzisława Sawickiego, na Jacku Wolframie, specjaliście od odznaczeń amerykańskich, skończywszy. Zapewne wszystkich kolekcjonerów-falerystów nie wymieniłem. Moja wiedza pozwalała mi nie tylko zidentyfikować, po naszywkach na mundurze, jednostkę, ale także określić, w przybliżeniu, drogę służby wojskowej danej osoby. Bardzo często zaskakiwałem moich rozmówców, odgadując zdarzenia z ich służby. Oczywiście, baretki i medale misyjne nie były dla mnie żadną tajemnicą, jako moje hobby. Tak było jeszcze do niedawna. Teraz zgłupiałem! Prawie codziennie staję bezradny, nie mogąc rozpoznać ani nazwy odznaczenia, ani za co przysługiwało. Patrzę z zażenowaniem na rzędy baretek, nic mi nie mówiących, piętrzące się na mundurach, i tak zwanych strojach organizacyjnych. Dostrzegam także ewidentne nieprzestrzeganie przepisów związanych z noszeniem tak zwanych zaszczytnych odznaczeń. Wszelkie „Kodeksy Orderowe” nie mają żadnego znaczenia, zwłaszcza dla żołnierzy nie będących już w czynnej służbie wojskowej (nie mylić z zasadniczą służbą wojskową) czyli w rezerwie lub stanie spoczynku. Podstawowym przewinieniem jest noszenie baretek różnych klas tego samego odznaczenia. Przepisy mówią wyraźnie, że jeżeli wy-

12

różniony posiada kilka klas (stopni) danego odznaczenia, to nosi tylko baretkę najwyższej klasy, a nie wszystkich. Wyjątek stanowi tylko Order Wojenny Virtutti Militari oraz Order Krzyża Wojskowego. Wszystkie trzy klasy Krzyża Zasługi (brązowy, srebrny i złoty), wszystkie „Za Długoletnią...”, wszystkie „Za zasługi...” i tak można wymieniać bez końca. Następnie, patrząc na mundury (nieraz wysokich szarż) oraz te stroje organizacyjne, zastanawiam się, czy ich właściciel słyszał kiedykolwiek o tak zwanej procedencji (kolejności) odznaczeń, i wydaje mi się, że chyba nie. Najlepszym przykładem jest odznaczenie o charakterze pamiątkowym, jakim jest Gwiazda za działania poza granicami państwa. Wiem i rozumiem, że Gwiazda Afganistanu, Iraku, Konga czy też Załóg Lotniczych jest dla właściciela najbardziej cenionym odznaczeniem, jakie posiada. Dostał je przecież za udział w, często niebezpiecznej, misji zagranicznej. Może narażał życie..., tak mogło być. Ale przepisy mówią wyraźnie, jaka jest precedencja Gwiazd, za jakimi odznaczeniami, i przed jakimi się je nosi. Niestety, zazwyczaj nie na początku rzędu baretek. A do tego dochodzi jeszcze, określone przepisami, noszenie, jako pierwszego w pełnym wymiarze, najwyższego odznaczenia. Gwiazdy noszone przed baretką, to np. Krzyża Wojskowego czy Krzyża Zasługi za Dzielność. A zdarza się, że przed Gwiazdą jest na przykład Medal za Długoletnie Pożycie Małżeńskie! Zgroza! Właściciele Gwiazd wpadli jeszcze na ciekawy pomysł zwiększania ilości baretek naszywanych na mundur lub kurtkę. Jak? Bardzo prosto. Otóż w przypadku służby w kilku rotacjach (zmianach), np. w Afganistanie, noszą baretki stosownej Gwiazdy, każda z cyfrą oznaczającą kolejną zmianę. Można? Można. A że z przepisami na bakier? A kto się na tym tak naprawdę zna? Teraz sedno tej medalomanii. Otóż moje „zgłupienie” spowodowane jest tak zwanymi „odznakami pamiątkowymi”. Co to jest i o co chodzi? Otóż różnego rodzaju stowarzyszenia, związki i inne organizacje pozarządowe (nieraz ważnego pożytku publicznego) wpadły na pomysł ustanawiania „Odznak Pamiątkowych”. Teoretycznie nie ma w tym nic złego, bo sam w szczenięcych latach obwieszałem się (szczególnie kapelusz) odznakami z rajdów turystycznych, zlotów i złazów. Mocowane na śrubkę, agrafkę lub szpilkę, budowały moją chwałę starego, doświadczonego turysty. Nie ma nic złego, jak organizacja wybije odznaki pamiątkowe w formie pięknego medalu, pysznie leżącego na aksamitnej wyściółce w pudełku. Mam ich całą szufladę i bardzo je sobie cenię. Problem w tym, że ustanawia się i bije (wytwarza, to taki żargon) odznaki pamiątkowe w formie orderu lub odznaczenia, z kolorową chorągiewką czyli wstążeczką do zawieszenia na mundurze lub kurtce. Nikt nad tym nie panuje i są tego setki. Ostatnio widziałem gościa z kilkoma rzędami najróżniejszych i nierozpoznawalnych baretek oraz olbrzymią, dziesięciocentymetrową gwiazdą typu orderowego. Na tym już skończę. Nie mam nerwów by dalej pisać.


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Na celowniku ewangelika Łukasz Cieślak

Kościół się potknął „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, Czy ten, co mówić o tem nie pozwala?” – pytał Cyprian Kamil Norwid. Często przypominają mi się te słowa w kontekście argumentu, że ujawnianie przypadków pedofilii czy innych nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych to „atak na Kościół”. Moim zdaniem „atak na Kościół” wygląda jednak zupełnie inaczej. Atak na Kościół to ręka wsadzona przez duchownego pod koszulkę nieletniego ministranta czy chórzysty. To ręka księdza, który przytrzymuje kobietę, którą chce pocałować. To ręka księdza, który kupuje drogie prezenty w zamian za seks. Każdy fałszywy ruch duchownego, wychowawcy na obozie, prowadzącego zajęcia w salce parafialnej – to są prawdziwe „ataki na Kościół”. Oczywiście, nie jest rolą publicysty ocenianie poszczególnych przypadków, które ujawniają media czy dokonywanie osądów konkretnych osób. Jednak wyraźnie jest widoczne zjawisko wyparcia, które polega na twierdzeniu (mniej lub bardziej dosłownym), że przypadki pedofilii czy molestowania dokonywane przez ludzi Kościoła mają swoje źródło poza Kościołem, czytaj: w środowiskach wrogich Panu Bogu. A to masoneria, a to światowa finansjera, a to rzekomi neomarksiści, a to działacze na rzecz równouprawnienia osób LGBT+… To byłoby zbyt proste, żeby mogło być prawdziwe. Zupełnie oczywistym jest fakt, że każdy przypadek pedofilii, ten dokonany jak i ujawniony, ma swoją jedyną przyczynę – sprawcę. Ujawnienie danej sprawy jest rzeczą wtórną. Wpierw jest sprawca – jego świat, jego psychika, jego sposób działania i prowadzenia swojego życia. Gdzie byli ludzie Kościoła aż do dnia, gdy ręka księdza zawędrowała pod stanik pewnej chórzystki? Nikt nie rozmawiał z przyszłym sprawcą gwałtu na nieletnim? Nikt nie wyczuł, że może jego umysł zaczyna być zdominowany przez niewłaściwe myśli o flircie z dwunastolatką? Zadraśnięta psychika, sprzyjające okoliczności, jakaś obsesja czy perwersja, słabość ofiary… Ta mieszanka prowadzi do tragedii, jaką jest skrzywdzenie drugiego człowieka. Ludzie Kościoła (bez względu na wyznanie) mają tendencję do idealizowania swojej wspólnoty. W temacie nadużyć seksualnych również się takie działanie zdarza: „u nas tego nie ma, to u nich!”. Zawsze wtedy pytam w myślach tego, kto tak mówi: „a skąd wiesz?”. Prawda jest taka, że ofiary molestowania i nadużyć seksualnych bardzo często milczą.

Oczywiście milczą też sprawcy. Jednak cisza nie świadczy o tym, że nie kryje się za nią wiele wstydliwych tajemnic. No, i właśnie: „wstydliwych”. Często stygmatyzujemy ofiary molestowania, wpędzamy je w poczucie winy. Dzieje się tak, bo do oceny ich relacji przykładamy zupełnie racjonalne i pozbawione emocji miary. Myślimy: „no, ja bym po prostu wyszedł/wyszła z pokoju, jakby się ksiądz zaczął do mnie dobierać” itp. Przypomnijmy sobie jednak naszą nastoletniość. Czy tak łatwo i beztrosko odmawialiśmy całowania nielubianej cioci czy wujka? Czy potrafiliśmy odmówić gdy nas ściskano i tarmoszono za ucho czy policzki? Banał, ale pokazuje, że łatwo jest mówić, gdy się molestowania nie zaznało. Tym bardziej bulwersujące są przypadki ukrywania sprawców czy ich przestępczej przeszłości, gdy zdarzają się w kręgu, który ma w zwyczaju prezentować dość wyrafinowane nauki moralne, pretenduje do bycia głosem sumienia i chce mieć wpływ na praktycznie każdą sferę społeczną. Otóż nadchodzi czas odkrycia kart i głośnego po-

Ludzie Kościoła (bez względu na wyznanie) mają tendencję do idealizowania swojej wspólnoty. W temacie nadużyć seksualnych również się takie działanie zdarza: „u nas tego nie ma, to u nich!”. Zawsze wtedy pytam w myślach tego, kto tak mówi: „a skąd wiesz? wiedzenia „sprawdzam!”. Na ile te ambicje i przekonanie o słuszności swego nauczania przyniosą owoce w postaci powiedzenia prawdy i oddania ofiarom sprawiedliwości? Tu nie chodzi o zemstę na kimkolwiek, ale o uczciwość wobec pokrzywdzonych i wobec Pana Boga, w imieniu którego tak wielu grzeszników czyniło rzeczy okropne. „Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni.” (1P 2, 6-8). Kiedy obserwuję wielu ludzi Kościoła zmagających się z problemem molestowania seksualnego, odnoszę wrażenie, że potykają się oni o kamień, który im spadł pod nogi – kamień własnych zaniedbań i błędów. Smutny to widok. Czy Kościół jest skazany na porażkę? Czy musi przegrać pod naporem oskarżeń? Nie uważam tak. Jednak na pewno Kościół będzie musiał się zmienić i dać świadectwo. Jak na razie, swoje prawdziwe świadectwo składają jedynie ofiary…

13


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Jedynie Słowo Piotr Lorek

Współzależność i zmartwychwstanie Wszystkie elementy otaczającej nas rzeczywistości są nierozerwalnie ze sobą powiązane. Jeden element wpływa na inne, te z kolei nie są mu dłużne. Chcąc nie chcąc, włączane do gry są kolejne. Przyczyna generuje skutek, który staje się przyczyną kolejnego. Trudno wskazać na początek łańcucha zależności. Nie widać też jego końca. W tym splocie zależności ma wyróżniać się jednak człowiek, którego część działań traktowana jest jako mająca w nim samym swą pierwotną przyczynę. Jest on wolny, gdyż jego poczynania nie są zdeterminowane zewnętrznymi czynnikami. Sam podejmuje decyzje, które ostatecznie nie są uwarunkowane niczym, poza nim samym. Dlatego też człowiek staje się odpowiedzialny za swoje czyny. Nie tylko otaczająca nas rzeczywistość jest nierozerwalnie powiązania ze sobą. Podobnie ma się sprawa z samym człowiekiem, jak i relacjami międzyludzkimi. W człowieku układ biologiczny wpływa na samopoczucie psychiczne. I odwrotnie, stan świadomości generuje symptomy fizyczne. Dla przykładu, zaburzenia hormonalne bywają przyczyną depresji, zaś stany lękowe nieraz pustoszą ciało. Krzywda wyrządzona drugiemu rodzi psychiczne i fizyczne konsekwencje. Nie tylko na ciele, ale i w psychice tworzą się prawdziwe rany i niezatarte blizny. Uznajemy odpowiedzialność jednostki za jej działania, nawet jeśli ich powód daje się zlokalizować poza nią samą. Odrzucamy odpowiedzialność zbiorową, a okolicznościami niuansujemy wymiar kary. Jeżeli upodmiotawiamy człowieka, czynimy go niezależnym od całości. Kto jest więc wtedy w stanie mu skutecznie pomóc? Kto wyciszy jego myśli, uratuje zbłąkane od wyrzutów sumienie, oczyści pamięć, przemieni ciało, zagoi fizyczne zranienia? On sam?

14

Chrześcijaństwo wyznaje wiarę w zmartwychwstanie jednostki, przez co ustanawia jej niezatartość, pieczętuje jej odpowiedzialność za czyny, pamięta o jej krzywdach. W ten sposób daje też możliwość ratunku jej samej od siebie samej, a także od innych. Ciało i krew nie odziedziczą Królestwa Bożego, a zmartwychwstanie jest obietnicą nowego ciała. Przemienione ciało, to i przemieniona świadomość samego siebie. Zmartwychwstanie stanowi ostateczny ratunek człowieka od splątania spraw, z których sam wyswobodzić się nie może. Jeśli nie ma zmartwychwstania, to śmierć pokrzywdzonego pieczętuje niesprawiedliwość. Jeśli jest zmartwychwstanie, to niezrealizowana sprawiedliwość jest przenoszona w pośmiertność i tam egzekwowana. Jeśli śmierć wieńczy wszystko, wtedy nie ma pełnego ratunku jednostki od niej samej i innych; nie ma też możliwości pełnego rozliczenia oprawcy. Jeśli człowiek kończy w prochu ziemi, to wręcz trudno mówić o nim, jako o odrębnym od środowiska, wolnym i odpowiedzialnym za swe czyny. Nieodwracalna śmierć wskazuje na fakt jego bycia częścią materialnej całości. Przy takim stanie rzeczy nie ma miejsca na jednostkową krzywdę i osobistą odpowiedzialność. Bez zmartwychwstania współzależność wewnętrzna i międzyludzka nie znajduje ostatecznego rozwiązania. W zmartwychwstaniu tli się nadzieja na stworzenie takiego układu z sobą samym i z innymi, który czyni zadość rozdarciu i krzywdom. Wieńczony jest proces kar. Przerywany jest łańcuch współzależnych krzywd i szukania winnych. Zmartwychwstanie to perspektywa takich współzależności, w tryby których nie wpadnie już żaden piach słabości, desperacji czy bezwzględności. W tej rzeczywistości relacje międzyludzkie zostaną skutecznie uwolnione od egoizmu, pożądania, wstydu, nienawiści i lęku. Fot. Piotr Lorek Jak dotąd, żyjemy jednak żyjemy w niedoskonałej doczesności. Jak więc wytrzymać ból i powstrzymać impulsy? Chrześcijańska nadzieja każe żyć poezją przyszłości i z jej perspektywy interpretować prozę teraźniejszości. Zmartwychwstanie pozwala zobaczyć naszą prawdziwą tożsamość, która jest pozbawiona wszelkich blizn. Dzięki temu widzimy, że już tu i teraz tacy naprawdę jesteśmy. To kim będziemy, w istocie jest już tym, kim teraz jesteśmy. Właśnie w tym tkwi szansa na to, by nie utożsamiać się ze swoimi myślami, ocenami, traumami.


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Pomyśl, zanim klikniesz Setki zdjęć brzdąca w pieluszce, w śpioszku, z misiem, na plaży, w wózku, na wycieczce. W dobie social mediów niemal każdy, kto posiada konto na portalu społecznościowym, ma znajomych, którzy dosłownie zasypują Internet fotografiami swoich dzieci. Nie zawsze są to zdjęcia portretowe. Czasami dziecko ma głupią minę albo umorusało się czekoladą. Urocze, prawda? W Internecie jednak nic nie ginie. Po kilku latach koledzy dziecka z fotografii, którzy nie zawsze są aniołkami, za to lepiej i sprawniej od nas wyszukują treści w sieci, potrafią wyrządzić mu przykrość, wykorzystując zdjęcia sprzed lat. Za niejedną celebrytką ciągną się do dziś kompromitujące zdjęcia z przeszłości. Nie to jest jednak najgorsze. Przemoc rówieśnicza wśród dzieci, o której co jakiś czas słychać, zdarzała się zawsze, choć w różnym natężeniu. Być może sami jej doświadczyliśmy lub byliśmy jej świadkami przed laty. Zmieniła się jednak technologia i dziś każdy, nawet z drugiego końca globu, może zastosować przemoc wobec dziecka. I nie chodzi tylko o ośmieszanie, bo tak naprawdę, zdjęcie raz wrzucone do

sieci zaczyna żyć własnym życiem niezależnie od naszych intencji. Darknet. Mało kto o nim słyszał i tylko nieliczni mają do niego dostęp. Jest to sieć poza kontrolą, w której można niemal wszystko, między innymi nabyć narkotyki czy nielegalną broń. Jednym z towarów są zdjęcia gołych maluchów siedzących na plaży i grzebiących w piasku. Być może są też tam zdjęcia naszych maluchów, jeśli wrzuciliśmy je na portal społecznościowy. Nam i naszym znajomym zdjęcie może wydać się rozczulające i zabawne, a dla przestępcy to towar albo obiekt pożądania. Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego w Australii, większość wyglądających niewinnie zdjęć, które znalazły się na stronach pedofilskich było zrobionych przez rodziców. Sami dostarczamy ten towar pedofilom, jeśli nie pomyślimy przed kliknięciem myszką. Dzieci to nie Dorota Doda Rabczewska. Doda wiedziała na co się decyduje publikując swoje fotografie (mniej lub bardziej artystyczne, w większej lub mniejszej ilości odzienia). Dzieci są bezbronne. A najbardziej bezbronne są przed naszą własną niefrasobliwością.

OKIEM CYWILA

Urszula Radziszewska

Nibylandia w statystyce „Śmierć jednego człowieka, to tragedia. Natomiast śmierć miliona ludzi jest jedynie statystyką.” Nie wiadomo, kto jest autorem tych przerażających w swojej prawdziwości słów, ale sens tej wypowiedzi można z powodzeniem przetranskrybować na obecną dyskusję dotyczącą pedofilii. Liczba ukrywanych afer w środowisku Kościoła rzymskokatolickiego, a co za tym idzie liczba ofiar, rośnie, oficjalnie, z każdym dniem, w zastraszającym tempie. W rezultacie opinia publiczna coraz mniej koncentruje się na poszczególnych przypadkach i tragedii pojedynczych ludzi oraz ich najbliższych. Ważniejsze stają się statystyki dotyczące liczby widzów, którzy do tej pory obejrzeli filmy Smarzowskiego lub Sekielskiego, albo ile Oscarów otrzymał amerykański „Spotlight”. Oczywiście kinematografia, zarówno fabularna, jak i dokumentalna, odgrywa ogromną rolę w nagłaśnianiu i ujawnianiu tragedii molestowania dzieci, ale jednocześnie czyni ona ten temat jedy-

nie modnym w rozmowach i podaje go politykom, jako gotowy argument niecnie wykorzystywany przez nich w debatach. Bywa nawet gorzej, jak na przykład w najnowszym filmie o Michaelu Jacksonie „Leaving Neverland”, gdzie nie rozpatruje się tragedii jednostek, lecz obrazuje zjawisko popkulturowe, polegające na próbie zarobienia pieniędzy i zdobycia sławy dzięki relacjom z popularną postacią sceny muzycznej. Wciąż nie wiadomo, o ile wzrosną oficjalne statystyki molestowania dzieci, a jaka ich część zostanie zatuszowana lub nigdy nie zostanie ujawniona. Wiadomo za to, że to właśnie dzięki wolnej, niezindoktrynowanej kulturze ten bolesny temat stał się przedmiotem rozmów we wszystkich środowiskach. W tym momencie statystyki nabierają wagi, bo to dzięki nim wzrasta czujność społeczeństwa, zostaje tworzona prewencja, zaostrza się przepisy karne, a co najważniejsze pokrzywdzeni otrzymują pomoc.

Marek Hause

15


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Kiedy dziecku dzieje się krzywda

Alina Lorek

Prawdopodobnie każdy rodzaj przemocy można ująć w kategoriach naruszenia lub przekroczenia granic jednostki. W ramach różnic kulturowych można mówić o subtelnych odmiennościach w tym, co doświadczane jest jako przekroczenie czyichś granic, jednak kwestia naruszenia nietykalności cielesnej wydaje się być bezsporna. Istotny aspekt, świadczący o przemocy, stanowi motyw wykorzystania przewagi sprawcy wobec osoby, która staje się obiektem jej zainteresowania. Przewaga ta może wynikać z pozycji ekonomicznej, roli społecznej (rodzic, nauczyciel, duchowny…), siły fizycznej czy psychicznej (umiejętności manipulacji). Wielokrotnie spotykałam się z rozważaniami na temat tego, czy niezbędna jest świadomość jednostki o tym, że dzieje jej się krzywda, aby uprawnione było mówienie o doświadczeniu przemocy. Zdecydowanie nie jest to konieczne. Malutkie dzieci doskonale wychwytują emocje, którymi są otaczane. Jeśli emocje te są proste, czyli wynikają z miłości rodzica, wówczas budują u dziecka poczucie bezpieczeństwa. Jeśli natomiast dzieci stają się obiektami emocji, uczuć i zachowań perwersyjnych, wówczas

Malutkie dzieci doskonale wychwytują emocje, którymi są otaczane. Jeśli emocje te są proste, czyli wynikają z miłości rodzica, wówczas budują u dziecka poczucie bezpieczeństwa. Jeśli natomiast dzieci stają się obiektami emocji, uczuć i zachowań perwersyjnych, wówczas głęboko narusza to ich poczucie bezpieczeństwa, mimo że jeszcze długo nie będą w stanie nazwać tego co czuły, co przeżyły i jakie są tego skutki dla nich. głęboko narusza to ich poczucie bezpieczeństwa, mimo że jeszcze długo nie będą w stanie nazwać tego co czuły, co przeżyły i jakie są tego skutki dla nich. Co więcej, na postawie doświadczenia w roli psychologa uważam, że skutki przemocy seksualnej łatwiej poddają się leczeniu, gdy osoba jej doświadczająca była w wieku pozwalającym natychmiast ocenić, że ktoś wyrządza jej krzywdę. Sytuacja taka stwarza bowiem możliwość reakcji obronnej: zgłoszenia się na policję, powiedzenia komuś zaufanemu o zdarzeniu, zadzwonienia „na telefon zaufania”. Zdarza się to jednakże niezwykle rzadko, gdyż emocje związane z przemocą seksualną są zbyt trudne do nazwania i ujawnienia ze względu na kryjący się za nimi ogromny wstyd, strach i poczucie winy. Jeśli skrzywdzona, dojrzała osoba nie jest gotowa komukolwiek zaufać i podzielić się tym, co ją spotkało, to może w swoich myślach i emocjach znienawidzić sprawcę i już to może mieć działanie ochronne, gdyż pozwala

16


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019 zło nazwać złem. Zatem wiek może decydować o tym, jak silnie raniące jest zdarzenie przemocy, a więc i możliwość reakcji, a także – co niezwykle istotne – to, czy zdarzenie miało charakter potencjalnie jednorazowy czy też dziecko było narażone na stały kontakt ze sprawcą. W tym obszarze wydarzają się ogromne tragedie. Jeśli bowiem sprawcą przemocy seksualnej jest rodzic, to dziecko zdaje się być najbardziej bezbronne wobec spustoszenia, jakie wyrządza w nim to doświadczenie. Ratunkiem bywa postawa drugiego rodzica, który, orientując się o się dzieje, powinien w mgnieniu oka zabrać dzieci i uciec jak najdalej od sprawcy. Niestety, w rodzinach, gdzie pojawia się przemoc, osoby, które powinny jednoznacznie zareagować, zwykle tego jednak nie czynią. Udają, same przed sobą, że nic się złego nie dzieje. Boją się, że jeśli odejdą z dziećmi, to sobie nie poradzą albo „co powiedzą ludzie”, jeśli sprawa ujrzy światło dzienne. Obawiają się też nasilenia przemocy ze strony sprawcy, gdyby ucieczka się nie udała z powodu niedostatecznego wsparcia, co w polskich warunkach jest uzasadnioną obawą. Nieraz bagatelizują problem, bazując na rodzinnych przekazach. Myślą na przykład: „Dziadek Zygmunt zawsze był taki zbereźny wobec dziewczynek, córka na pewno przesadza i zmyśla te historie, żeby zwrócić na siebie uwagę”. Bywają też źli bądź zazdrośni o to, że drugi rodzic woli bardziej dziecko niż swojego partnera życiowego i niejako „za karę” nie reagują. Rodzic jest niczym bóg dla małego dziecka. Jest wobec niego wszechwładny, określa, co jest dobre, a co złe, co powinno cieszyć, co sprawiać przyjemność, co smucić, co niepokoić… Rodzic lub inny bliski opiekun, który wykorzystuje władzę nad dzieckiem dla zaspokojenia swoich egoistycznych potrzeb (zwłaszcza seksualnych), zniekształca, w ogromnym stopniu, świat dziecka. Im dziecko jest starsze, tym, z coraz większą siłą dociera do jego świadomości fakt , że coś jest nie tak. Z czasem widzi , że w innych rodzinach nie zdarzają się takie sytuacje lub też, że rodzeństwo jest inaczej traktowane niż ono. Ponadto, sprawca, wokół relacji z dzieckiem wytwarza zazwyczaj element tajemnicy i wyjątkowej koalicji w kontrze do reszty rodziny czy ogólnie „innych osób”. Starsze już dzieci zostają natomiast manipulowane w aspekcie poczucia winy (na przykład: „robiłem to dla twojej przyjemności, z miłości do ciebie”) czy straszone, że i tak im nikt nie uwierzy. Przemoc, między innymi seksualna, jest także wówczas, gdy dziecko zostaje narażone na bycie jej świadkiem lub gdy małe dziecko jest świadkiem stosunku seksualnego rodziców, i rodzice ten fakt ignorują. To, jaka jest reakcja otoczenia w momencie, w którym dziecko informuje (pośrednio lub bezpośrednio) o doznanej krzywdzie, decyduje o sile, z jaką trauma przemocy seksualnej (i każdej innej) zniszczy świat dziecka. Pierwszą zasadą jest uwierzyć dziecku i natychmiast zadbać o jego bezpieczeństwo. Nie należy oceniać stopnia krzywdy, a już, pod żadnym pozorem, nie wolno tłumaczyć motywów działania sprawcy („on na pewno nie wiedział, że wyrządza ci krzywdę”), Nie można odpowiedzialności, nawet cienia, przenosić na dziecko („to po co tam poszłaś/poszedłeś?”), nie można podważać cierpienia („inni mają gorzej i żyją”), nie można zmuszać do szczegóło-

Fot. Alina Lorek

wych opowieści, chyba, że dziecko ma potrzebę, aby mówić o tym, co je spotkało. Należy jasno i klarownie tłumaczyć dziecku, że zło, którego ono doświadczyło nie miało prawa się wydarzyć, i to sprawca jest złym człowiekiem, a ono jest niewinne. Dobrze jest też przeprosić dziecko za niewystarczającą opiekę nad nim.

Pierwszą zasadą jest uwierzyć dziecku i natychmiast zadbać o jego bezpieczeństwo. Uwaga odnośnie formy męskiej słowa „sprawca”. Wynika ona z natury języka polskiego – łatwiej używać tej formy niż słowa „sprawczyni”, choć znam również wiele kobiet, wyrządzających krzywdę dzieciom. Chcę również wyrazić swoją niechęć do używania słowa „ofiara”, gdyż brzmi ono nieadekwatnie do aktywnej często postawy w walce o odzyskanie zdrowia, siły oraz godności. Doświadczenie przemocy nie określa całości życia skrzywdzonej osoby, a słowo „ofiara” zamyka drogę do poszukiwania rozwiązań i siły.

17


Rok XII nr 3 (61) czerwiec-sierpień 2019

Na duchowym froncie ks. Marek Jerzy Uglorz

Chrzest Ideały greckiej Sparty, powielone, w nowoczesnej formie, przez Fryderyka Wielkiego, który dzięki temu na dwa stulecia utrwalił pruską siłę i dominację w środkowej Europie, przeniknęły i całkowicie skaziły nowożytne szkolnictwo. Polegają one na rozwijaniu społecznych strategii, w których człowiek używany jest niczym maszyna. Ma reagować, a Broń Boże odpowiedzialnie i sumiennie działać. W ten sposób Spartanie, potem Prusacy, wreszcie my próbujemy realizować masowe strategie przetrwania i sprawiedliwości, w których kluczowe role odgrywają sprawni urzędnicy administracji publicznej oraz posłuszni wojskowi, niczym wypełniające rozkazy cyborgi. Jakże żałosny i w skutkach tragiczny jest ów aksjomat, o którym nawet teologia nie chce dyskutować, a wielu księży wspiera swoim autorytetem, przekonanych o tym, że lęk przed Bogiem jest najlepszą metodą wychowawczą. Tymczasem egzystencja, wsparta Ewangelią Jezusa, zna inną logikę, a mianowicie zwolnienie z przymusu i przemocy. Dlaczego nie doceniamy prawdziwej siły ludzkiej godności i wolności, której źródłem jest miłość? Dlaczego nie widzimy, że prawdziwa przemiana kultury i ludzkich struktur podlega dobrowolności, a nie opieraniu się na przemocy? Pozwólmy sobie na wyciągnięcie wniosku z ewangelicznego opowiadania o pojmaniu Jezusa. Z jego treści wynika, że wolna miłość jest mocniejsza od siły przemocy. Żołnierze, którzy przyszli związać Jezusa, przecież padli przed Nim na twarz, gdy przedstawił im się jako wolne i kochające Ja Jestem. Wyobraźnia wielu rodziców i księży, a także zawodowe powołanie nauczycieli, wojskowych i urzędników, są deformowane kultem przemocy. Szkoda, że to wciąż się dzieje, ponieważ jak długo kolejne pokolenia mężczyzn i kobiet będą podniecały się swoją siłą i władzą, tak długo nie ma co liczyć na świat pełen uśmiechniętych, sytych i kochających ludzi. A przecież mogłoby być pięknie i zupełnie inaczej, gdybyśmy Bogu pozwolili manifestować chwałę w życiu Jego Córek i Synów, nie musielibyśmy leczyć ludzkich żyjątek, sparaliżowanych lękiem i pozbawionych wiary w siebie. Wystarczyłoby mentalnie powrócić do Haranu, z którego pochodził Abraham, i zrozumieć, że ta sama historia dzieje się każdorazowo podczas chrztu. Kult przemocy wraz z Terachem, ojcem Abrahama, powinien pozostać w Haranie, ponieważ jest związany z bogiem o imieniu Moloch, któremu ojcowie poświęcali w ofie-

18

rze własne dzieci. Moloch jest bogiem śmierci, tymczasem Abraham został powołany przez Boga o imieniu JHWH, stwarzającego życie i pielęgnującego je. Będąc wyzwolonym z kultu przemocy, miał Izaakowi i kolejnym pokoleniom przekazać prawo do życia. Jednak opowiadanie o próbie zabicia Izaaka na górze Moria uświadamia, jak ciężko jest nam wydostać się z przeklętego kręgu schematycznych zachowań, które zamiast świadomym działaniem, są zwykłymi reakcjami. Abraham, działający według starego schematu, opartego na kulcie przemocy, omal nie zabił jedynego syna i, gdyby nie interwencja Anioła Pańskiego, tragicznie skończyłaby się historia rodziny, która miała zmienić dzieje ludzkości. A wszystko to z tak zwanych pobożnych pobudek, powołujących się na rzekomą Bożą wolę. Izaak szczęśliwie przeżył, ponieważ uratowało go to samo prawo miłości i życia, zwalniające z przymusu i przemocy, które Abrahamowi pozwoliło opuścić namiot ojca. A my wciąż pozostajemy pod urokiem Molocha uważając, że prawo przymusu i przemocy jest skuteczniejsze od prawa miłości. Powtarzamy stare wzorce i wychowujemy ludzi, których paraliżuje lęk. Przy tym zupełnie nie przemawia nam do wyobraźni ani nie zmienia naszego stosunku do prawa przymusu i przemocy fakt, że zostaliśmy ochrzczeni i sami – dobrowolnie – dajemy też chrzcić nasze dzieci. Decyzja o ochrzczeniu własnego dziecka oznacza przecież zrzeczenie się wobec niego prawa własności i prawa do decydowania o jego życiu. Ksiądz, przed zanurzeniem w wodzie (względnie polaniem wodą) odbiera nam nasze dziecko, a po chrzcie oddaje już Boże Dziecko. Do tego momentu dziecko było nasze, a po chrzcie, nazwane Bożym imieniem, otrzymuje prawo do bycia sobą, życia na miarę swej istoty i rozwijania własnego powołania. Chrzest oznacza, że ustaje rodzicielskie prawo przymusu i przemocy. Ochrzczony zostaje powierzony biologicznym rodzicom na wychowanie, które pod żadnym pozorem nie może polegać na wykonywaniu woli Molocha! JHWH stoi bowiem odtąd po stronie swojego Dziecka i chroni je przed wyniszczającymi oczekiwaniami i żądaniami ludzkich stereotypów, apoteozujących prawo silniejszego. Chrześcijaństwo nie jest religią w ścisłym sensie, lecz doświadczeniem duchowym i projektem cywilizacyjnym, więc w naszym świecie nie ma najmniejszego usprawiedliwienia dla prawa przymusu i przemocy! Rodzicu, zanim uderzysz dziecko, zastanów się, w którego Boga wierzysz i któremu służysz, Molochowi czy JHWH? Podobne pytanie postaw sobie, zanim narzucisz dziecku rozwiązanie jakiegokolwiek życiowego dylematu, które tkwi w Twojej woli, wyobrażeniach i pragnieniach. Któremu Bogu służysz? Małżonku, zanim siłą cokolwiek wyegzekwujesz od partnera, do czego, Twoim zdaniem, masz prawo, odpowiedz sobie na pytanie: któremu Bogu służysz? Kult przemocy nie ma żadnego związku z Bogiem, który jest Życiem i Miłością, natomiast egzekwowanie prawa przymusu i przemocy zawsze kończy się cierpieniem, brakiem wiary w siebie, kompleksem a na końcu śmiercią.


Ludzie Niewielu współczesnych, interesujących się historią filantropii wie, kim była warszawska „Matka Sierot”. Taki napis widnieje na nagrobnym pomniku z marmurowym popiersiem kobiety w nakryciu głowy noszonym w połowie XIX wieku. Zauważają go ludzie bywający na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Kim była kobieta w strojnym czepcu, której grób, przyciągający wzrok piękną

Fot. Wikipedia Commons

rzeźbą, znajduje się po lewej stronie wejścia na cmentarz? Joanna Neybaur z domu Kazimirus urodziła się i zmarła w Warszawie (1802-1885), z tym też miastem związała swoje filantropijne działania. Być może nie doszłoby do tego, gdyby jej życie inaczej się potoczyło. Jako dziewiętnastolatka poślubiła warszawskiego jubilera Stefana Neybaura, co dawało jej pozycję w najlepszym towarzystwie. Małżeństwo było zgodne i szczęśliwe, ale niestety nigdy nie doczekało się potomstwa. Zapewne dlatego małżonkowie poświęcili się filantropii. Oboje działali w Warszawskim Towarzystwie Dobroczynności i chętnie otwierali kiesę dla potrzebujących, między innymi ofiarowując swoją kamienicę Towarzystwu, w którym działali, szpitalowi ewangelickiemu oraz „instytutowi moralnie zaniedbanych dzieci”. Sama Joanna należała ponadto do stowarzyszenia pań oraz była założycielką domów opieki dla sierot i seniorów przy parafii ewangelicko-augsburskiej i ich wieloletnią opiekunką. Troszczyła się także o tak zwane ochronki Warszawskiego Towarzy-

Joanna Brzastowska

stwa Dobroczynności, które jeszcze za życia przyznało jej zaszczytny tytuł Matki Sierot. Neybaurowa zmarła wiele lat po swoim mężu, a w testamencie zapisała duże sumy na ewangelickie domy opieki nad sierotami i starcami, na sam kościół oraz na wsparcie dla potrzebujących niezależnie od ich wyznania. Zgodnie z wolą Joanny Neybaur pogrzeb miał być skromny, mimo to konduktowi towarzyszyły tłumy ludzi, a w „Kurierze Warszawskim” ukazał się wiersz poświęcony jej pamięci. Czytamy w nim między innymi: Wierna cnocie do życia ostatniej godziny, Ludzkości poświęciwszy serce i dostatki Zasnęła matka sierot, tej wielkiej rodziny, Którą wspaniałą duszą przyjęła za dziatki. Dwa lata po śmierci wystawiono „Matce Sierot” nagrobny pomnik z jej popiersiem, wykonanym z kararyjskiego marmuru przez znanego wówczas rzeźbiarza Bolesław Syrewicza, który do dzisiaj możemy podziwiać.

Marek Hause

KSIĄŻKA

FILM

MUZYKA

Eileen Ormsby „Darknet”

„Tajemnice Joan”

Sting „My Songs”

Ciemna strona sieci internetowej to temat książki „Darknet”, autorstwa Eileen Ormsby, prawniczki i publicystki. Powszechnie wiadomym jest fakt, że Dark Web, ze względu na większą anonimowość w porównaniu do standardowej sieci, wykorzystuje się do działań niezgodnych z prawem. Książka jest wynikiem wieloletniego śledztwa dziennikarskiego, prowadzonego przez najbardziej znaną specjalistkę w tej dziedzinie. Autorce grożono nawet śmiercią za jej wcześniejszą książkę pod tytułem „Silk Road”, na temat czarnego rynku internetowego . I tym razem autorka wysyła czytelnika w sensacyjny świat fałszerzy, skorumpowanych polityków i lobbystów, zboczeńców, hakerów, terrorystów i wszelakich przestępców. To mrożąca krew w żyłach opowieść o najczarniejszych obszarach ludzkiej wyobraźni.

15 maja trafiło do księgarń polskie wydanie powieści „Tajemnice Joan”, natomiast od 14 czerwca można wybrać się do kina, by obejrzeć film o tym samym tytule. Brytyjski reżyser Trevor Nunn, po przeczytaniu książki autorstwa Jennie Rooney, od razu zapalił się do ekranizacji tej sensacyjnej opowieści o emerytce, zaplątanej w aferę szpiegowską na rzecz Rosji. Choć całość jest fikcyjną i zgrabnie opowiedzianą historią szpiegowsko-miłosną, to jednak jej autorka zainspirowała się niezwykłą i prawdziwą historią Melity Norwood, brytyjskiej naukowiec, byłej agentki ZSRR, która zmarła niespełna dziesięć lat temu. Kobieta ta usprawiedliwiała swoją współpracę z obcym wywiadem chęcią ocalenia świata przed atomową zagładą. Judi Dench zagrała w filmie rolę emerytowanej Joan Stanley, zaś Sophie Cookson wcieliła się w młodszą wiekiem bohaterkę.

Muzycy, którzy wydają składanki swoich najlepszych przebojów, są z reguły w tarapatach finansowych lub też nie potrafią stworzyć nic nowego. Jednak w przypadku Stinga, siedemnastokrotnego zdobywcy Grammy, powód jest inny. Artysta wyjaśnia, że: „My Songs to moje życie opowiedziane piosenkami. Niektóre z nich powstały na nowo, inne nieznacznie zmienione, ale każda z nich brzmi współcześnie.” Do albumu dołączone są osobiste notatki artysty, w których muzyk zdradza okoliczności towarzyszące powstaniu poszczególnych utworów oraz podaje ciekawostki dotyczące nagrywania konkretnych piosenek. Brytyjski artysta jest niezwykle popularny na całym świecie, także w Polsce, i może pochwalić się sprzedażą płyt w liczbie ponad 100 milionów.


Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe

Parafia EwangelickoAugsburska w Brzegu

1 Brzeski Pułk Saperów im. Tadeusza Kościuszki

zapraszają na

uroczyste nabożeństwo w intencji

żołnierzy i pracowników cywilnych Wojska Polskiego w niedzielę 11.08.2019 r. o godz. 11.00

w kościele ewangelicko-augsburskim św. Łukasza przy ul. Władysława Łokietka 9 w Brzegu


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.