MAGAZYN EWANGELICKIEGO DUSZPASTERSTWA WOJSKOWEGO Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
ROK VIII nr 1 (39)
STYCZEŃ – LUTY 2015
Historia to portal z niezliczoną liczbą filmów Rozmowa z Jarosławem Sokołem, pisarzem, autorem powieści i scenariusza serialu „Czas honoru”
1
ŻYCIE LITURGICZNE KOŚCIOŁA
2. Życie liturgiczne Kościoła 3. Słowo od redakcji
Hasło biblijne roku 2015: „Przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga.” (Rz 15,7)
5
Styczeń Hasło miesiąca: „Dopóki ziemia istnieć będzie, nie ustaną siew i żniwo, zimno i gorąco, lato i zima, dzień i noc.” (1 Mż 8,22) 1 stycznia: Nowy Rok oraz święto nadania Zbawicielowi imienia Jezus. 4 stycznia: 2. niedziela po Narodzeniu Pańskim. 6 stycznia: Święto Epifanii (Trzech Króli). Objawienie się Chrystusa narodom świata reprezentowanym przez pogańskich mędrców przybyłych oddać hołd Jezusowi i złożyć w darze złoto, kadzidło oraz mirrę. 11 stycznia: 1. niedziela po Epifanii. Święto Chrztu Pańskiego. 18 stycznia: 2. niedziela po Epifanii. 18-25 stycznia: Ekumeniczny Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Temat: „Jezus rzekł do niej: Daj mi pić!” (J 4,7) 25 stycznia: Ostatnia niedziela po Epifanii. Dzień nawrócenia apostoła Pawła. Około 35 roku n.e. przyszły apostoł, wyposażony w listy polecające od Sanhedrynu, udał się do Damaszku z nakazem aresztowania chrześcijan. W drodze doświadczył wizji i usłyszał głos Jezusa: „Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz?” (Dz Ap 9,4). O tej chwili stał się gorącym wyznawcą Chrystusa. Luty Hasło miesiąca: „Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy.” (Rz 1,16)
Nasza wojna jest święta – ks. Marcin Orawski Kalendarz życzeń Wolność – Alicja Kobus
4. Rozważanie Słowa Bożego – ks. mjr Tomasz Wigłasz
5. Relacje z pracy kapelanów
ewangelickich i działalności EDW
8. Historia to portal z niezliczoną
liczbą filmów Rozmowa z Jarosławem Sokołem, twórcą scenariusza serialu „Czas honoru”
8
10. Wydarzenia z Kościoła EwangelickoAugsburskiego w RP – ks. Adam Malina
12. Tornister
Rajskie ptaki – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
13. Na celowniku ewangelika
Wybaczyć sobie – Rafał Ćwikowski
1 lutego: 3. Niedziela przed postem zwana Septuagesimae (Niedziela Siedemdziesiątnicy – 70 dni przed Wielkanocą). 2 lutego: Dzień ofiarowania Pana Jezusa – Oczyszczenie Marii Panny. Święto upamiętnia ofiarowanie Jezusa Chrystusa w świątyni zgodnie z Prawem Mojżeszowym. W związku z ocaleniem pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej pierwszy syn w rodzinie żydowskiej był uważany za własność Boga. 40 dni po jego urodzeniu należało go zanieść do świątyni w Jerozolimie, złożyć w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatę. Równocześnie z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka. 8 lutego: 2. niedziela przed postem zwana Sexagesimae (Niedziela Sześćdziesiątnicy – 60 dni przed Wielkanocą). 15 lutego: Niedziela przedpostna – Estomihi. Hasło: „Bądź mi skałą obronną.” (Ps 31,3). 18 lutego: Dzień Pokuty i Modlitwy (Środa Popielcowa) – początek czasu pasyjnego. 22 lutego: 1. niedziela pasyjna – Invocavit. Hasło: „Wzywać mnie będzie…” (Ps 91,15). Pierwszą niedzielę czasu pasyjnego Kościół ewangelicki w Polsce ustanowił Niedzielą Diakonii, zwracając szczególną uwagę na znaczenie dobroczynności w życiu chrześcijanina.
14. Jedynie Słowo
Judasz – Piotr Lorek
15. Okiem cywila
Wielkie porównywanie – Daria Stolarska Aż wstyd – Marek Hause
16
16. Psycholog
Psychologiczne aspekty dyscypliny wojskowej – Czesław Dutkowski Przestrzeń dla trudnej prawdy – Alina Lorek
18. Kolekcjoner
Medal Pokojowej Nagrody Nobla – mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Konflikty na świecie Resolute Support – początek końca? – Karina Hübsch
19. Daty Historyczne – ks. Andrzej Komraus
8
TEMAT NUMERU
Historia to portal z niezliczoną liczbą filmów
Polecamy – Marek Hause
Rozmowa z Jarosławem Sokołem, twórcą scenariusza serialu „Czas honoru” Redaktor naczelny: ks. Marcin Orawski
Zastępca redaktora naczelnego: mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus Kolegium redakcyjne i stali współpracownicy: Łukasz Cieślak, Rafał Ćwikowski, Czesław Dutkowski, Marek Hause, Anna Hopfer-Wola, Karina Hübsch, ks. Andrzej Komraus, Alina Lorek, Piotr Lorek, Grzegorz Mieczkowski, ks. Adam Malina, Daria Stolarska Zdjęcie na okładce: Kadr z serialu „Czas Honoru”. Fot. archiwum Jarosława Sokoła Adres redakcji: 00-909 Warszawa, ul. Nowowiejska 26, tel.: 22 684 09 60, faks: 22 684 09 40 e-mail: redakcja@wiaraimundur.pl Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do ich redagowania, zmiany śródtytułów i tytułów oraz skracania tekstów. Skład, łamanie, opracowanie graficzne, druk oraz kolportaż: Drukarnia „TONO Bis”, Laski, ul. Brzozowa 75, 05-080 Izabelin. ISSN1898-598X Więcej na stronie: www.edw.wp.mil.pl
Czasem inna strategia jest dużo lepsza Rys. Karolina Suchan-Okulska
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Słowo od redakcji ks. Marcin Orawski Nasza wojna jest święta – Historia to rodzaj przepastnego portalu internetowego z nieskończoną liczbą darmowych filmów i seriali, które można samodzielnie wyświetlić sobie w wyobraźni – mówi w rozmowie z nami Jarosław Sokół, pisarz, autor powieści i scenariusza serialu „Czas honoru”. Historia naszej Ojczyzny, w tym także Kościoła, ma wielu bohaterów, pięknych postaci. Ale czasem przychodzi nam zmierzyć się z faktami, z których trudno odczuwać dumę. Czy nam się to podoba, czy nie, w zbiorową świadomość weszły popularne obrazy łamiące stereotyp Polaka-bohatera – na przykład filmy „Róża”, „Pokłosie” czy ostatnio „Ida”. Pomijając dyskusje o historyczne detale, których przecież nikt nie wymaga od książek czy filmów fabularnych, rodzi się pytanie o nasz patriotyzm. Czy to tylko duma i idealizacja bohaterów oraz ich czynów, czy też umiejętność stanięcia twarzą w twarz z trudną historią? Czy warto odsłaniać wstydliwe karty przeszłości w obliczu rosnących zagrożeń zewnętrznych, wobec których – zdaniem niektórych – społeczeństwo powinno się konsolidować, a nie rozdrapywać stare rany? – Historia ma dla nas sens, tylko jeśli potrafimy odnaleźć emocjonalną więź z bohaterami i minionymi wydarzeniami – twierdzi Jarosław Sokół. A ja dodałbym, że jeśli patriotyzm ma traktować historię instrumentalnie i akceptować jedynie
chlubne czyny jej bohaterów, nie tylko zrywa emocjonalną wieź z nimi, ale niebezpiecznie zbliża się do fanatyzmu. Niestety ekstremizm, także spod znaku religii, znów zaczyna być w Europie dostrzegalny. Czy pamiętamy jeszcze, jak kilka miesięcy temu, wchodząc w nowy rok 2014, nikt na poważnie nie brał pod uwagę konfliktu zbrojnego na naszym kontynencie? Euromajdan w Kijowie dopiero się tworzył i wydawało się, że co najwyżej nastąpi coś w rodzaju kolejnej „Pomarańczowej rewolucji”. Później nastąpiły krwawe walki, Krym, Wschodnia Ukraina. Gdyby rok temu ktoś publicznie głosił, że Polsce grozi wojna, wzbudziłby raczej politowanie. Atak terrorystyczny – to wydawało się możliwe, choć mało prawdopodobne, ale wojna – tego nikt poważnie nie brał pod uwagę. Obecnie to słowo odmieniamy przez wszystkie przypadki. Tym bardziej, że pojawił się budzący grozę twór o nazwie „Państwo Islamskie”, a do tego poczucie zagrożenia wywołały ataki terrorystyczne we Francji. – Nasza wojna jest święta – mówili nieraz w przeszłości chrześcijanie, żydzi, muzułmanie. „Allahu Akbar”, „Gott mit uns!”, „Bóg z nami”. Hasła, które – wydawało się jeszcze niedawno powoli staną się jedynie inspiracją do dyskusji historycznych, stają się znów narzędziem nienawiści, przemocy i brutalnej walki politycznej. Historia staje się zakładnikiem fanatyzmu, a terrorystów i bandytów, nazywa się męczennikami za wiarę. Weszliśmy w zapewne bardzo trudny rok 2015. Nie wiemy, co przyniesie najbliższa przyszłość, ale jedno zmieniło się na pewno. Zaczynamy emocjonalnie oswajać się z takimi pojęciami, jak mobilizacja, zagrożenie atakiem czy wojna. Oby na tym się skończyło. Jezus wzywał: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”. (Łk 6,24). Tylko jak to czynić, gdy ludzkimi umysłami zaczyna władać lęk, a ekstremizm i fanatyzm, zamiast być jedynie inspiracją książek i filmów historycznych, staje się codziennością?
Kalendarz życzeń Alicja Kobus wolność „Wolność to dobro, które umożliwia korzystanie z innych dóbr.” Monteskiusz Każdy zadaje sobie pytanie, czym jest wolność. Nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Choć może się wydawać, że wolność dla każdego z nas jest czymś innym, to przy bliższej analizie okaże się, że niezupełnie. Cenimy sobie prawo do prywatności, wyrażania własnego zdania, jednak współcześnie istnieje wiele zagrożeń dla tego typu wartości. Nasze czasy to z jednej strony fascynacja wolnością, a z drugiej niewłaściwe jej pojmowanie. Każdy człowiek rozumie ją w sposób różnorodny, ale prawie zawsze do siebie podobny. Pojęcie wolności przejawia się w różnych sferach ludzkiego życia. Człowiek wolny czuje pewnego rodzaju bezpieczeństwo i stabilizację. Naruszenie tego poczucia, wywołuje chaos w jego życiu. Dużym zagrożeniem dla wolności jest przestępczość, w tym terroryzm. Nierzadko okazuje się, że niebezpie-
czeństwo dla człowieka stanowi inny człowiek. Różnego rodzaju szantaże ograniczają wolność słowa, a akty porwań – wolność osobistą. Żyjąc w wolnym państwie nie zawsze możemy czuć się bezpieczni i pewni jutra. Po doświadczeniach faszyzmu, komunizmu, gwałceniu praw człowieka, nigdy nie będziemy mieć gwarancji, że dzisiejszy ład nie zostanie naruszony. Każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla niego znaczy być wolnym? Dla mnie wolność to swoboda działania, prawo do wyboru własnej drogi życiowej, własnego celu w życiu. Wolność oznacza bycie sobą, prawo do wypowiadania własnych poglądów, bez ranienia uczuć innych. Wolność wreszcie to prawo powiedzenia „nie” w sytuacjach niezgodnych z moim sumieniem, bez względu na konsekwencje, ale i bez obawy o swoje życie. Alicja Kobus – Warszawianka z urodzenia, filozof z wykształcenia, bibliotekarz z zamiłowania. Miłośniczka podróży wielkich i małych oraz nietypowych potraw. Fanka kryminałów i sensacji. Kierownik Biblioteki Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa.
3
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO
ks. mjr Tomasz Wigłasz
Zaczynali od stajenki? Dwóch Żydów pojechało na wycieczkę do Rzymu. W programie znalazło się i zwiedzanie Watykanu. Po jakimś czasie jeden mówi do drugiego: – I pomyśleć, że zaczynali od stajenki.
Fot. Photoxpress
I pomyśleć, że wielu tak to właśnie postrzega. Za nami święta które, zwłaszcza w naszej, polskiej tradycji tak mocno pielęgnujemy. Nie było chyba w naszym kraju (ale i wśród żołnierzy pełniącymi służbę poza jego granicami) jednostki czy instytucji wojskowej, w której nie przełamano by się opłatkiem, gdzie nie byłoby choćby jednej gałązki choiny albo nie pojawiłby się, choćby tylko w rozmowach, któreś z wigilijnych rarytasów. Nie było chyba jednostki czy instytucji wojskowej, w której – najczęściej kapelan – nie odczytałby publicznie słów Ewangelii o tym, jak to „zaczynali od stajenki”. Szczycimy się tym, że chrześcijańskie przesłanie o Mesjaszu narodzonym w Betlejemskiej szopie, tak bardzo wtopiło się w naszą kulturę i tradycję. W zasadzie trudno sobie wyobrazić grudniowe dni bez tego „religijnego” elementu. Ale to już dawno za nami. Ba! Dawno przebrzmiały już nawet huki sylwestrowych fajerwerków. Noworoczne postanowienia też już mają coraz mniej miejsca w zapełnianym coraz gęściej kalendarzu. Przy tym wszystkim łatwo było przeoczyć drobny szczegół, który pozwala nam, chrześcijanom sięgnąć zdecydowanie dalej w poszukiwaniu początków, niż tylko do samej stajenki. 1 stycznia bowiem (po tym, jak w okolicach III wieku zdecydowano, by pamiątkę narodzenia Chrystusa obchodzić 25 grudnia) świętujemy nie tylko pierwszy dzień roku. Tego dnia przypada bowiem pamiątka… obrzezania naszego Zbawiciela! Wspomnienie to raczej rzadko gości w naszej pamięci. Trochę mu chyba nie po drodze z naszym starym, dobrym, polskim kolędowaniem małemu… Żydowi? A jednak na kartach – tak często w tamtych dniach cytowanej – Ewangelii Łukasza (2,21) czytamy, że „Gdy minęło osiem dni, aby obrzezano dziecię, tedy nadano mu imię Jezus.”
4
Stajenka to bowiem nie początek. A przynajmniej nie początek w absolutnym tego słowa znaczeniu. Gdyby tak miało być Ten, który się wówczas narodził nie byłby „Od patriarchów czekany” ani „Od proroków ogłoszony”. Bóg musiałby wpierw złamać dane przez siebie słowo. Na wiele wieków przed narodzinami w Betlejem, u samego progu biblijnej historii stanęło Słowo obietnicy złożonej przez Boga Abramowi, któremu z czasem Najwyższy zmienił imię na Abraham (Księga Rodzaju 12,1nn). To wydarzenie, które miało miejsce w Haranie – na drodze z Ur do Kanaanu, jest początkiem wiary Żyda. „A potem greka”, jak apostoł Paweł określa tych z nas, którzy choć nie z potomków Abrahama, to jednak Bogu Abrahama zaufali – chrześcijan. Ta obietnica bardzo często bywa sprowadzana (i to zarówno przez Żydów, jak i chrześcijan) do licznego potomstwa ziemi – jak sama nazwa mówi – Obiecanej. Kiedy jednak wczytamy się lepiej w przesłanie Księgi Rodzaju zauważymy, że równie ważna, jeśli nawet nie przewyższająca wcześniejsze, jest obietnica, że oto Bóg będzie Bogiem Abrahama. Świętowane pierwszego stycznia obrzezanie Jezusa nie jest więc niczym innym, jak przypominaniem faktu, że Bóg objawiony na kartach Starego Testamentu, Bóg wierny swojej obietnicy i nas chce nią objąć. Mówiąc inaczej, chce być i naszym Bogiem. I nas chce prowadzić po drodze życia. Nie wiem, na ile przy ustalaniu na 25 grudnia „daty urodzin” naszego Zbawiciela brano pod uwagę ów „ósmy dzień”. Symbolicznie nie można było jednak trafić lepiej. Oto w pierwszym dniu nowego roku mamy sobie przypominać, że tak, jak przed wiekami Wszechmocny Bóg obiecał Abrahamowi, tak i dziś, w Jezusie Chrystusie, obiecuje nam, że będzie naszym Panem. Bogiem, który będzie z nami we wszystkim, co nas czeka. W ryzykowaniu i w ponoszeniu tego konsekwencji. W podejmowaniu decyzji i podporządkowywaniu się decyzjom innych. W samorealizowaniu się i byciu dla innych – swoich najbliższych czy tych, z którymi przyjdzie nam dzielić służbę. Chce być z nami także wtedy, gdy my pogubimy się na tej drodze. Nie po to, by nas oceniać i oskarżać, ale by podać dłoń. Początek roku, nawet jeśli z pierwszego kwartału już nieco uszczknęliśmy, zawsze skłania do patrzenia w przyszłość. Z jej oczekiwaniami, planami, marzeniami. Dobrze jest pamiętać, że możemy wyruszyć w tę przyszłość z Tym, który w przeszłości okazał się wiernym, a który jest „Wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.” (List do Hebrajczyków 4,8). I tej świadomości Tobie i sobie życzę.
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
RELACJE Z PRACY KAPELANÓW EWANGELICKICH I DZIAŁALNOŚCI EDW
a w jednostkach Marynarki Wojennej odbyły się uroczyste rocznicowe zbiórki. W czasie nabożeństwa w Kościele Garnizonowym dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr por. Marcin Pilch przekazał słowa pozdrowień i modlitwy dla wszystkich polskich marynarzy. Obchody zorganizowało także Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe wraz z Dziekanatem Ewangelickim Marynarki Wojennej i Parafią Ewangelicko-Augsburską w Sopocie. W sobotę 29 listopada kapelani ewangeliccy oraz zaproszeni goście złożyli kwiaty na Cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu, a biskup wojskowy ks. płk Mirosław
www.edw.wp.mil.pl Dzień Podchorążego AMW Inauguracja obchodów miała miejsce w czwartek 27 listopada na placu apelowym Akademii Marynarki Wojennej. Do głównych punktów uroczystości należały: apel, przekazanie władzy studentom oraz występ Orkiestry Reprezentacyjnej Marynarki Wojennej RP. W ten sposób podchorążowie – studenci AMW w rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego przypominają tradycje walki o niepodległość, oddając hołd patriotycznej młodzieży wojskowej tamtych czasów. W uroczystościach wziął udział ewangelicki dziekan Marynarki Wojennej ks. kmdr por. Marcin Pilch. EDW
Kapelani EDW składają kwiaty na Cmentarzu Marynarki Wojennej na gdyńskim Oksywiu. Fot. Marian Kluczyński
Wola zmówił modlitwę, wspominając wszystkich poległych i zmarłych marynarzy polskich. Następnie w ewangelickim kościele Zbawiciela w Sopocie odbyło się nabożeństwo ekumeniczne. W uroczystości wzięli udział m.in. inspektor Marynarki Wojennej kontradmirał Marian Ambroziak, a modlitwy ekumeniczne odmówili kapelani Marynarki Wojennej: katolicki – ks. por. Piotr Listopad oraz prawosławny – ks. kmdr Arkadiusz Zielepucha. Uroczystości zakończyło przyjęcie w siedzibie gospodarza miejsca, zwierzchnika Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej bp. Marcina Hintza. EDW
Pożegnanie drugiej zmiany PKW RŚA W poniedziałek 1 grudnia na terenie warszawskiego kompleksu Żandarmerii Wojskowej pożegnano udający się na misję II Polski Kontyngent Wojskowy w Republice Środkowoafrykańskiej. W ceremonii uczestniczyli: wicemini-
Ksiądz kmdr por. Marcin Pilch (z lewej) na Dniu Podchorążego AMW. Fot. Krzysztof Milosz
96. rocznica Marynarki Wojennej Z okazji 96. rocznicy odtworzenia Marynarki Wojennej na wszystkich okrętach zgodnie z marynarską tradycją, została podniesiona wielka gala banderowa. Główne uroczystości rocznicowe odbyły się 28 listopada w Kościele Garnizonowym Marynarki Wojennej na Oksywiu oraz na płycie pomnika Marynarza Polskiego w Gdyni. Z historycznego niszczyciela ORP „Błyskawica” został oddany narodowy salut armatni złożony z dwudziestu jeden wystrzałów,
Biskup płk Mirosław Wola (z tyłu) wśród żegnających drugą zmianę PKW RŚA. Fot. DPI MON
5
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015 ster Maciej Jankowski, dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Marek Tomaszycki, reprezentujący dowódcę generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. bryg. Michał Sikora, komendant główny Żandarmerii Wojskowej gen. dyw. Mirosław Rozmus, przedstawiciele służb mundurowych, władz samorządowych, duchowieństwa oraz rodziny żołnierzy udających się na misję. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola. Źródło: DPI MON
połączenie z Afganistanem prezydent złożył życzenia żołnierzom służącym w Polskim Kontyngencie Wojskowym. Słowa uznania skierował także do służących w Afryce Środkowej i na Bałkanach. Spotkanie miało charakter ekumeniczny, oprócz biskupa Woli byli obecni: biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek oraz ordynariusz polowy Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego bp Jerzy Pańkowski.
Pamięci polskich bohaterów W pobliżu Monte Cassino, w miejscowości San Vittore del Lazio we Włoszech, odbyła się ceremonia odsłonięcia nowego narodowego miejsca pamięci. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w porozumieniu z weteranami wybudowała pomnik w miejscu, gdzie podczas walk z Niemcami w 1944 roku tymczasowo pochowano około pięciuset polskich żołnierzy. W sobotę 6 grudnia pomnik został odsłonięty i poświęcony. Jego wiodącym motywem jest oryginalny krzyż, który jeszcze w czasie wojny wyBiskup płk Mirosław Wola w towarzystwie bp. Jerzego Pańkowskiego oraz bp. Józefa Guzdka na spotkaniu wigilijnym u prezydenta RP. Fot. Joanna Kulhawik
W bazie 3. Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu na spotkaniu świątecznym był obecny ks. mjr Tadeusz Jelinek. W czasie uroczystości wspomniano m.in.: szczęśliwe zakończenie pierwszej zmiany w Republice Środkowej Afryki oraz zadania w ramach transportu lotniczego PKW Afganistan. Ksiądz Jelinek służył Słowem Bożym także na w trakcie kolędowania w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy.
Uroczyste poświęcenie miejsca pamięci we włoskim San Vittore del Lazio. Fot. Rafał Majkut, Stowarzyszenie Karpatczycy
konano z łusek pocisków artyleryjskich. W uroczystości wzięła udział liczna delegacja z Polski, m.in. weterani walk pod Monte Cassino, władze Sejmu i Senatu, Instytutu Pamięci Narodowej, a także przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Ministerstwa Obrony Narodowej i Wojska Polskiego z wiceministrem Maciejem Jankowskim na czele, a także dowódcą Garnizonu Warszawa gen. bryg. Wiesławem Grudzińskim. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola. Źródło: www.dgw.wp.mil.pl
Świątecznie z żołnierzami Dni poprzedzające święta Narodzenia Pańskiego to czas wytężonej służby duszpasterskiej kapelanów wojskowych. Uczestniczą w licznych spotkaniach, łamią się z żołnierzami opłatkiem, a przede wszystkim przekazują słowa życzeń i otuchy opartych na Ewangelii. Ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola uczestniczył w spotkaniu wigilijnym, na którą 16 grudnia zaprosił żołnierzy i ich rodziny prezydent RP Bronisław Komorowski. W auli Wojskowej Akademii Technicznej zwierzchnik Sił Zbrojnych podziękował żołnierzom służącym w kontyngentach wojskowych, którzy w sposób szczególny reprezentują Wojsko Polskie zagranicą. Poprzez specjalne
6
Ksiądz mjr Tadeusz Jelinek uczestniczył m.in. w spotkaniu opłatkowym w 3. Bazie Skrzydła Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Fot. Jakub Styczeński
W poniedziałek 22 grudnia w Akademii Marynarki Wojennej miała miejsce doroczna wigilia podchorążych, na której świątecznym słowem służył kmdr por. Marcin Pilch, ewangelicki dziekan Marynarki Wojennej. Była to szczególna uroczystość, w czasie której podchorążowie wszystkich roczników mogli się spotkać z kadrą naukową. W poznańskim Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych kapelani: ks. kpt. Tomasz Wola z Kościoła ewangelickoaugsburskiego i ks. ppor. Grzegorz Lach z Kościoła rzymskokatolickiego, podkreślili jak ważne jest okazywanie, szczególnie w tych dniach, miłości bliźniego. Także komendant CSWL ppłk Roman Narożny, kierując do społeczności żołnierskiej słowa życzeń, wiele uwagi poświęcił więzi, która łączy żołnierską rodzinę.
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Ksiądz kpt. Tomasz Wola i ks. ppor. Grzegorz Lach składają życzenia w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Fot. Jan Żaczek
Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe było reprezentowane także na spotkaniu opłatkowym służb mundurowych województwa podlaskiego, które odbyło się 18 grudnia w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej. Ksiądz mjr Tomasz Wigłasz złożył życzenia przybyłym na uroczystość pracownikom Policji, Straży Pożarnej, Straży Granicznej, Inspekcji Transportu Drogowego, Izby Celnej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Służby Więziennej, Służb Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego, Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, Wojskowej Komendy Uzupełnień, 18. Pułku Rozpoznawczego w Białymstoku i Dyrekcji Lasów Państwowych. EDW
Pamięci Jana Karskiego W czwartek 18 grudnia na fasadzie gmachu Ministerstwa Obrony Narodowej przy Alei Niepodległości, z okazji stulecia urodzin Jana Karskiego odsłonięta została tablica upamiętniająca emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele wojska, parlamentu, fundacji, organizacji społecznych oraz ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Stephen Mull. Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe reprezentował ewangelicki biskup wojskowy ks. płk Mirosław Wola.
on upamiętniać poległych uczestników zagranicznych misji wojskowych i pomagać tym żyjącym. W ceremonii brali udział m.in. premier Ewa Kopacz i minister obrony Tomasz Siemoniak. Uroczystość miała miejsce w niedzielę 21 grudnia, w rocznicę ataku z 2011 roku w Afganistanie, w którym zginęło pięciu polskich żołnierzy. Było to najtragiczniejsze zdarzenie w historii polskiego zaangażowania w misje zagraniczne. Otwarcie placówki zostało połączone z odsłonięciem Pomnika Poległych w Misjach i Operacjach Wojskowych Poza Granicami Państwa. W uroczystościach uczestniczył ewangelicki biskup wojskowy, który wraz z biskupami wojskowymi: rzymskokatolickim i prawosławnym, poprowadził część religijną uroczystości. Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa ma służyć pomocą i wsparciem byłym uczestnikom misji wojskowych, popularyzować wiedzę o kontyngentach, pielęgnować pamięć o poległych i zmarłych na misjach, począwszy od 1955 roku i misji w Korei. Od połowy ubiegłego wieku w misjach zagranicznych służyło łącznie ok. 100 tysięcy Polaków, w przeważającej większości żołnierzy. Status weterana, uprawniający m.in. do dodatków, rent i emerytur oraz ulg w przejazdach, ma obecnie ponad 11,5 tysiąca byłych i obecnych żołnierzy, a weterana poszkodowanego ponad 540. Status weterana lub weterana poszkodowanego ma też ponad 500 funkcjonariuszy służb podległych MSW. Źródło: EDW, CWDPGP
Kapelani w Centrum Weterana Poniedziałek 12 stycznia był dniem wizyty w Centrum Weterana kapelanów Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego. Pod dowództwem bp. płk. Mirosława Woli jedenastu kapelanów EDW i Straży Granicznej przybyło z różnych stron kraju, aby zapoznać się z działalnością
Otwarcie Centrum Weterana W centrum Warszawy, przy ulicy Puławskiej 6A, otwarto Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Ma Kapelani EDW zwiedzili m.in. bibliotekę i salę tradycji w Centrum Weterana. Fot. Piotr Jaszczuk
Premier Ewa Kopacz i minister Tomasz Siemoniak w czasie uroczystości otwarcia Centrum Weterana. Fot. st. chor. sztab. Robert Suchy
Centrum. Zwiedzanie Centrum rozpoczęła informacja o historii miejsca oraz prezentacja multimedialna dotycząca historii działań poza granicami państwa. Goście Centrum z zainteresowaniem zwiedzili bibliotekę oraz salę tradycji i obiekt zespołu informacyjno-konsultacyjnego. Następnie omówiono możliwości współpracy w zakresie docierania poprzez księży kapelanów do weteranów potrzebujących pomocy oraz do innych uczestników misji, którzy nie wystąpili jeszcze o nadanie uprawnień weterana. Poproszono księży o przekazanie w swoich garnizonach informacji o Centrum oraz zakresie jego działania. Wizytę zakończyła modlitwa oraz zapalenie zniczy pod Pomnikiem Poległych w Operacjach Pokojowych. EDW
7
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Historia to portal z niezliczoną liczbą filmów Każda fabuła jest w pewnym sensie kłamstwem, zmyśleniem na użytek czytelnika – mówi Jarosław Sokół, pisarz, autor powieści i scenariusza serialu „Czas honoru”. Czym się Pan inspirował tworząc cykl „Czas honoru”? Jak to się zaczęło? Pomysł na cykl powieściowy oparty na losach członków jednego zrzutu „cichociemnych” pojawił się około roku 2000. Czytając książkę Jędrzeja Tucholskiego „Cichociemni” zdałem sobie sprawę, że to niezwykły materiał dramaturgiczny – desperaci, którzy z własnej woli porzucają bezpieczną przystań w Anglii, w środku koszmarnej wojny. Wielkie emocje i ciągłe zwroty akcji. Od razu zabrałem się do pracy – notatki, lektura, planowanie rozdziałów. Jednocześnie przyszło mi do głowy, że byłby
z tego całkiem niezły serial i podzieliłem się tą myślą z producentem Michałem Kwiecińskim z Akson Studio. Ten, co prawda przyznał mi rację, ale obaj pozostaliśmy w naszym przekonaniu odosobnieni. Nadawcy telewizyjni nie byli w tamtym czasie zainteresowani tematyką wojenną. Padały argumenty, że to teren doszczętnie już wyeksploatowany przez „Czterech pancernych”, „Klossa” itd.. Poza tym – twierdzili – dzisiejszy widz nie chce już oglądać wojny, lecz perypetie lekarzy, prawników i innych ludzi sukcesu. Wróciłem więc pokornie do pracy nad powieścią. Kiedy jednak byłem mniej więcej w połowie pierwszego tomu, sytuacja radykalnie się zmieniła. Telewizja publiczna postanowiła jednak dać szansę „cichociemnym”, kosztem lekarzy i prawników. Tak to się zaczęło. Książka zwykle różni się od filmu. Z czego zrezygnowali Państwo w scenariuszu i czym kieruje się autor, podejmując tego rodzaju decyzje? Prace nad scenariuszem były bardzo czasochłonne. Niewiele czasu w ciągu dnia zostawało na powieść. Tymczasem po pierwszym sezonie trzeba było od razu pisać drugi, a potem trzeci i tak dalej przez siedem lat. W końcu udało mi się wypracować pewien system – powieści powstawały równocześnie i w dużej mierze niezależnie od serialu. Z większości powieściowego materiału ekipa scenariuszowa, czyli ja i Ewa Wencel, nie mogliśmy skorzystać. Na przeszkodzie stały ograniczenia budżetowe. Jeden odcinek serialu miał bowiem budżet podobny do odcinka „Ojca Mateusza”, toteż z kosztownych plenerowych inscenizacji trzeba było od razu zrezygnować. Serial nie pokazuje na przykład drogi głównych bohaterów do Anglii ani ich szkolenia spadochronowego, co książka opisuje ze szczegółami. Z tego samego względu w serialu nie ma ani podróży Bronka na Wołyń, opisanej w tomie „Przed burzą”, ani wielu innych perypetii bohaterów, które jako serialowi scenarzyści musieliśmy ograniczać, a więc i zmieniać. Trzeba też pamiętać, że scenarzysta nie jest samodzielnym autorem, w przeciwieństwie do powieściopisarza. Nie panuje nad zmianami w przebiegu akcji, postaci czy dialogów, które wprowadzają dość dowolnie wszyscy uczestnicy projektu filmowego czy serialowego.
8
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015 W jaki sposób pisze się książkę sensacyjną opartą na faktach historycznych? Przeszukuje się archiwa, rozmawia ze świadkami, ogląda zdjęcia? Ile czasu na to potrzeba? Jeden tom powieści pisałem około roku. Przy wszelkich projektach historycznych najdłużej trwa dokumentacja – lektura wspomnień, pamiętników, wyprawy do biblioteki, czytanie starych gazet, poszukiwania w internecie. Powstaje z tego przytłaczający ogrom notatek. Kiedy jest ich już tyle, że trzeba wielu godzin, żeby je choćby pobieżnie przejrzeć, to znak, że czas zabrać się do pisania. Podkreśla Pan, że nie jest historykiem, a pisarzem, zaś Pana książki to nie podręczniki historii, tylko inspiracja do własnych poszukiwań w źródłach. Jak mocno stara się Pan być wiernym faktom w powieściach? Każda fabuła jest w pewnym sensie kłamstwem, zmyśleniem na użytek czytelnika. W powieści historycznej swoboda zmyślania ograniczona jest przez ustalone obiektywnie fakty. Pisarz decydujący się na tę formę powinien szukać wolnej przestrzeni pomiędzy faktem historycznym a możliwością. Oczywiście, u części ortodoksyjnie nastawionych do historii odbiorców zawsze będzie to budzić sprzeciw i wołania „to nie tak było”. W filmie „Gladiator” Ridleya Scotta rzymski cesarz Commodus ginie na arenie z ręki gladiatora granego przez Russela Crowe’a. Nie jest to zgodne z prawdą historyczną, ale nie narusza moim zdaniem żelaznej reguły gatunku – nie kłamać ponad miarę. W rzeczywistości cesarz Commodus naprawdę uczestniczył w walkach gladiatorów. Co więcej, naprawdę zginął śmiercią gwałtowną, choć nie na arenie, lecz w łaźni, uduszony, a nie zasztyletowany. Czy obserwuje Pan modę na historię? Pańskie kreacje postaci, ich ludzkie słabości, perypetie, odbrązawiają w pewnym sensie postacie znane z kanonu lektur. Nagle nie są pomnikowo nudne i stają się idolami dla dzisiejszej młodzieży gimnazjalnej. Sala na spotkaniu autorskim z Panem pęka w szwach od zgromadzonej młodzieży, która nie wygląda, jakby została tu przyprowadzona przez nauczycieli wbrew swej woli. Liczył Pan na taki efekt? Może bierze się to stąd, że historia to coś w rodzaju przepastnego portalu internetowego z nieskończoną liczbą darmowych filmów i seriali, które można samodzielnie wyświetlić sobie w wyobraźni. W przypadku polskiej historii większość z tych fascynujących opowieści nigdy nie
Każda fabuła jest w pewnym sensie kłamstwem, zmyśleniem na użytek czytelnika. W powieści historycznej swoboda zmyślania ograniczona jest przez ustalone obiektywnie fakty. Pisarz decydujący się na tę formę powinien szukać wolnej przestrzeni pomiędzy faktem historycznym a możliwością. Oczywiście, u części ortodoksyjnie nastawionych do historii odbiorców zawsze będzie to budzić sprzeciw i wołania „to nie tak było”
znajdzie formy filmowej, bo po prostu nie mamy na to środków. Pozostają nam jednak książki – a to, że powstają w coraz to nowych formatach – audiobook i e-book – świadczy o ich żywotności. Co myśli Pan o filmach historycznych pokazujących Polaków nie tylko z bohaterskiej strony, ale także jako ludzi czasami chciwych, przekupnych, małych, cynicznych, interesownych? Mam na myśli obrazy wywołujące w naszym społeczeństwie kontrowersje, na przykład niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie” albo polskie filmy: „Róża”, „Pokłosie” czy ostatnio „Ida”. Pana postacie też są pełne emocji, można je lubić i nienawidzić. Czy to jest szkodliwe, czy wręcz przeciwnie, dzisiaj potrzebne? Nie postawiłbym tych tytułów w jednym szeregu. Zwłaszcza niemiecki serial to „historyczne kłamstwo ponad miarę”. Zamiast interpretować ustalone fakty, całkiem je ignoruje. Polscy partyzanci to tutaj banda leśnych brudasów, którzy snują się między drzewami z opaskami po-
wstańczymi na rękach i wygłaszają antysemickie mowy. Wracając do mojego poprzedniego przykładu, to tak jakby w „Gladiatorze” uśmiercić cesarza Commodusa przez wepchnięcie go pod koła samochodu. Oczywiście, historia ma dla nas sens, tylko jeśli potrafimy odnaleźć emocjonalną więź z martwymi bohaterami i minionymi wydarzeniami. Inaczej będzie to tylko nieznośnie wielki i irytujący zbiór dat i faktów. „Ożywić” to znaczy odnaleźć związek tego, co minione z tym, co teraźniejsze. Tak właśnie widzę zadanie pisarza, który sięga po powieść historyczną. Pracuje Pan nad nowym projektem. Na co mamy z niecierpliwością czekać? Podczas pracy nad „Czasem honoru” odkryłem kolejną fascynującą historię, pogrzebaną pod popiołem dość przyciężkawych rozważań i analiz. To opowieść o niespodziewanej zmianie światowego porządku, jaki nastąpił w wyniku I wojny światowej. Prawdziwie hollywoodzka historia o cudownym odrodzeniu się państwa, którego miało już nigdy nie być – Polski. Jacy byli ludzie, którzy żyli w tym przełomowym czasie, w co wierzyli, jakiej muzyki słuchali, co i gdzie jedli – jestem właśnie w fazie notatek, które zaczynają mnie przytłaczać. Chyba czas zabrać się za pisanie. Rozmawiała Anna Hopfer-Wola
9
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
WYDARZENIA Z KOŚCIOŁA EWANGELICKO-AUGSB www.luteranie.pl
25 lat pojednania
Fot. luteranie.pl
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz premier Polski Ewa Kopacz wzięły udział w nabożeństwie ekumenicznym w ewangelickim kościele Pokoju w Świdnicy. Było ono związane z upamiętnieniem 25. rocznicy symbolicznego pojednania polsko-niemieckie-
ścioła Rzymskokatolickiego, Prawosławnym Dziełem Miłosierdzia ELEOS i Diakonią Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce po raz piętnasty wspólnie zorganizowały ekumeniczną akcję charytatywną Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. W 2014 roku akcja odbyła się pod hasłem „Dziecko sercem rodziny”.
Fot. Bożena Pytel
– członków Zakonu i członków JDP z Polski i z Niemiec oraz zaproszonych gości. Po nabożeństwie uczestnicy wzięli udział w uroczystej gali.
Ordynacja w Skoczowie
W sobotę 13 grudnia odbyła się kolejna ordynacja młodych magistrów teologii. W Skoczowie zostali ordynowani: Robert Augustyn, Tymoteusz Bujok, Adrian Lazar i Marcin Podżorski. Towarzyszyło im prawie pięć-
go w Krzyżowej. Nabożeństwo prowadzili bp Jerzy Samiec i bp Ryszard Bogusz, a słowo do zgromadzonych skierował abp Alfons Nosol – uczestnik mszy pojednania z 1989 roku.
Synod w Bydgoszczy
Dnia 8 listopada w Bydgoszczy odbyła się jesienna sesja Synodu Diecezji Pomorsko-Wielkopolskiej. Po nabożeństwie rozpoczęła się część referatowa, poświęcona tematyce ekumenicznych obchodów jubileuszu 500-lecia Reformacji. Na synod został zaproszony rzymskokatolicki biskup Diecezji Elbląskiej Jacek Jezierski oraz ks. dr nadradca Daniel Mourkojannis z Kościoła Ewangelickiego Północnych Niemiec, odpowiedzialny za organizację obchodów Reformacji w Nordkirche. Referat wygłosił też bp prof. Marcin Hintz.
Joannici Dzieło Pomocy
Ewangelicki Zakon Joannitów, obecny w Polsce od wielu lat, wraz z Komandoriami Wschodnimi Zakonu utworzył w 2004 roku stowarzyszenie Joannici Dzieło Pomocy (JDP). Jubileusz 10-lecia obchodzono 8 listopada na dawnym Zamku Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim, gdzie odbyło się ekumeniczne nabożeństwo z udziałem joannitów
10
W dniu 15 listopada odbyła się w Katowicach kolejna sesja Synodu Diecezji Katowickiej. Po nabożeństwie rozpoczęły się obrady, których tematyka była związana z obchodami 500-lecia Reformacji. Komisje synodalne pracowały w grupach zastanawiając się nad diecezjalnymi projektami związanymi z jubileuszem. Następnie każda z grup przedstawiła na forum synodu swoje propozycje przyszłych działań.
Konferencja o gender
Problematyka gender z perspektywy luterańskiej, przemoc wobec kobiet i zagadnienia związane z rodziną to główne tematy międzynarodowej konferencji zatytułowanej „Jako mężczyznę i kobietę stworzył ich”, która odbyła się 19 listopada w warszawskim Centrum Luterańskim. Główny referat o dokumencie Światowej Federacji Luterańskiej pt. „Gender justice policy” (Polityka sprawiedliwości płciowej) przedstawiła ks. dr Kaisamari Hintikka z Finlandii, dyrektor działu ds. teologii i publicznego świadectwa Światowej Federacji Luterańskiej. Po części referatowej miała miejsce dyskusja panelowa.
Dziecko sercem rodziny
Diakonia Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wraz z Caritas Polska Ko-
Fot. Zwiastun Ewangelicki
Katowickie rozmowy o kulturze i przyszłości
dziesięciu duchownych z bp. Kościoła Jerzym Samcem na czele. Na uroczystość przybyły rodziny ordynowanych oraz parafianie z ich rodzinnych parafii i miejsc obecnej służby.
Synod Diecezji Cieszyńskiej
Jesienna sesja Synodu Diecezji Cieszyńskiej obradowała w niedzielę 23 listopada w Wiśle-Jaworniku. Przed obradami nagrodzono najlepsze prace w konkursie „Róża Lutra w oczach dziecka”, który przeprowadziła diecezjalna komisja 500-lecia Reformacji. W pierwszej części obrad, na którą zostali zaproszeni też członkowie rad parafialnych, referat o wzorcu małżeństwa wygłosił ks. Leszek Czyż. Następnie uczestnicy synodu dyskutowali nad tym tematem w grupach.
Koncert świętej Łucji
W dniu 5 grudnia w kościele Świętej Trójcy w Warszawie odbył się koncert z okazji dnia św. Łucji, szwedzkiego święta światła. Główną atrakcją kon-
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
SBURSKIEGO W POLSCE ks. Adam Malina
Teologicznej przyznała stopnie doktora nauk teologicznych trzem duchownym Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Od października 2013 roku stopień doktora nauk teologicznych otrzymało w sumie dziewięć osób (luteran), w tym pięciu duchownych: dr Jadwiga Badura, dr Iwona Baraniec, dr Łukasz Barański, dr Michał Hucał, ks. dr Marcin Undas, ks. dr Roman Pracki oraz ks. dr Ireneusz Lukas, ks. dr Grzegorz Giemza i ks. dr Adam Malina.
Najpopularniejsze książki ewangelickie
Wydawnictwo Augustana pod koniec listopada 2014 roku rozpoczęło dystrybucję kolejnych roczników książek, które zna każdy ewangelik. Pierwsza z nich to sto dwudzieste dziewiąte wydanie „Kalendarza Ewangelickiego”, kompendium wiedzy o życiu, wierze i duchowości Kościoła w Polsce i na świecie. Druga książka to przewodnik po świecie Biblii „Z Biblią na co dzień”, który w języku polskim ukazuje się nieprzerwanie od 40 lat.
Rok kultury ewangelickiej
Z początkiem 2015 roku Kościół Ewangelicko-Augsburski w Polsce zainaugurował Rok Kultury Ewangelickiej. Jest to kolejny tematyczny rok, który jako część Dekady Reformacji przygotowuje ewangelików do obchodów jubileuszu Reformacji.
Jozue i sędziowie w Ziemi Obiecanej
W ostatnim tygodniu listopada odbył się etap parafialny Ogólnopolskiego Konkursu Biblijnego „Sola Scriptura 2014/2015”. Wzięły w nim udział parafie z pięciu diecezji Kościoła.
Spotkanie samorządowców
W niedzielę 11 stycznia w Wiśle odbyło się spotkanie samorządowców ewangelików. Po nabożeństwie goście wraz z duchownymi udali się do Domu Zborowego im. bp. Andrzeja Wantuły, gdzie łamano się opłatkiem i składano sobie życzenia. W czasie spotkania przemawiali m.in. bp Jerzy Samiec, prof. Jerzy Buzek, posłowie: Aleksandra Trybuś-Cieślar i Czesław Gluza, a także wiceprzewodniczący sejmiku województwa śląskiego Henryk Mercik i burmistrz Wisły Tomasz Bujok.
Nowi doktorzy nauk teologicznych
Dnia 18 grudnia Rada Wydziału Teologicznego Chrześcijańskiej Akademii
Fot. Zwiastun Ewangelicki
Fot. Zwiastun Ewangelicki
Do etapu diecezjalnego, który odbył się 10 stycznia, zakwalifikowało się 246 uczestników. Finał odbędzie się 21 marca w Bielsku-Białej.
Noworoczne spotkanie PRE
Fot. bik.luteranie.pl
certu był występ chóru dziewczęcego i chłopięcego z parafii katedralnej w Uppsali pod dyrekcją Margarete Raab. Był on połączony z tradycyjną procesją św. Łucji. Uroczystosć zorganizowała stołeczna parafia Świętej Trójcy oraz ambasada Szwecji. W trakcie koncertu wystąpił również chór dziecięcy parafii Świętej Trójcy oraz chór rodzinny Vox Gaudii.
Tegoroczne spotkanie ekumeniczne miało miejsce 15 stycznia w warszawskim Centrum Luterańskim i zgromadziło liczne grono osób związanych z ruchem ekumenicznym i życiem publicznym w Polsce. Arcybiskup Jeremiasz, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, w przemówieniu wyraził troskę związaną z wydarzeniami, które miały miejsce na świecie w ubiegłym roku. W czasie spotkania głos zabrali również przedstawiciele władz państwowych.
Cieszyn miastem Reformacji
Miasto Cieszyn uzyskało przyznany przez Wspólnotę Ewangelickich Kościołów w Europie tytuł Miasta Reformacji, a tym samym zostało drugim – po Wrocławiu – Miastem Reformacji w Polsce. Stworzenie sieci takich miast ma na celu promocję ważnych miejsc dla historii XVI-wiecznej Reformacji.
Tydzień Ekumeniczny 2015
W połowie stycznia rozpoczął się mający już ponad stuletnią tradycję Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Tegoroczne hasło stanowiły słowa Jezusa wypowiedziane do Samarytanki: „Daj mi pić!”. Materiały do ekumenicznych modlitw tym razem przygotowali chrześcijanie z Brazylii.
Apel Kościołów o poszanowanie niedzieli
Zwierzchnicy siedmiu Kościołów Polskiej Rady Ekumenicznej i przewodniczący episkopatu Kościoła rzymskokatolickiego podpisali 20 stycznia w Warszawie „Apel Kościołów w Polsce o poszanowanie i świętowanie niedzieli”. Zaapelowali w nim do pracowników, aby „w niedziele i święta nie podejmowali niekoniecznej pracy zarobkowej”, a do pracodawców, by „uszanowali świętość dnia Pańskiego, nie angażując zawodowo pracowników, jeżeli nie jest to bezwzględnie konieczne”.
11
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Tornister mł. chor. w st. spocz. Andrzej Korus
Rajskie ptaki Otwarcie Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa było dużym wydarzeniem dla uczestników zagranicznych misji pokojowych oraz operacji wojskowych od 1953 roku. Jest spełnieniem obietnicy, jaką złożył w czasie swojej wizyty w Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie minister obrony narodowej. W swoim założeniu Centrum Weterana ma być wyrazem pamięci i hołdu dla żołnierzy, którzy polegli w czasie misji zagranicznych, a także miejscem, w którym weterani poszkodowani i ich rodziny mogliby uzyskać niezbędną informację i pomoc prawną. Ma być także ośrodkiem dokumentującym dokonania żołnierzy Wojska Polskiego w misjach poza granicami kraju od misji w Korei do dnia dzisiejszego. Polscy weterani misji zagranicznych czekali na to sześćdziesiąt jeden lat. Oficjalnego otwarcia Centrum Weterana dokonała premier Ewa Kopacz w dniu 21 grudnia 2014 roku. Uroczystość zgromadziła kilkusetosobową grupę weteranów i ich rodzin oraz zaproszonych gości. Wielkim wyzwaniem dla pracowników Centrum było przygotowanie się do tak podniosłej uroczystości. Uczestniczyć w niej mieli dostojnicy naszego państwa oraz weterani, weterani poszkodowani, rodziny oraz rodziny poległych i zmarłych żołnierzy. Organizatorzy postanowili wzbogacić uroczystość o wykonanie utworu zespołu Peter, Sue and Marc „Flying Home – Birds of Paradise”. Założono, że odśpiewanie tej wspaniałej pieśni połączy dwie części uroczystości: tę oficjalną, wojskową oraz mniej oficjalną, weterańską. Aby tego dokonać, należało wprowadzić uczestników uroczystości w treść utworu i nastrój piosenki. Po kilku nieudanych próbach udało mi się stworzyć tekst wprowadzający, który został odczytany na podkładzie muzycznym piosenki „Flying Home”. Ponieważ otrzymałem wiele próśb o udostępnienie tego tekstu, pozwalam sobie zamieścić go w całości na końcu niniejszego artykułu. Szczególnym przeżyciem była dla mnie wizyta dwóch matek poległych żołnierzy. Przyjechały wieczorem, w przeddzień uroczystości otwarcia Centrum. Poprosiły mnie o możliwość zobaczenia w sali tradycji tabliczek z nazwiskami swoich synów. Nie sposób było odmówić. Kiedy weszły do sali i podeszły do tablicy uklękły.
12
Dotknęły rękoma tabliczek z nazwiskami. Pierwsza powiedziała „to moje dziecko”, „a to moje”, odpowiedziała druga... Popłakaliśmy się wszyscy. Uroczystość była bardzo podniosła nie tylko ze względu na obecność pani premier, wicepremiera i ministra obrony narodowej. Powiewające na mocnym wietrze flagi Polski, Unii Europejskiej, NATO i ONZ, warta honorowa przy pomniku i pododdział reprezentacyjny dopełniały powagi chwili. Trzej biskupi polowi po modlitwie poświęcili pomnik. Generałowie, przedstawiciele dowództw złożyli wieńce. Potem były wieńce i kwiaty od stowarzyszeń weteranów, kombatantów i rodzin poległych żołnierzy. Na twarzach uczestników uroczystości widać było wzruszenie, powagę i łzy. Gdy odczytywałem tekst wprowadzający do piosenki, słowa grzęzły mi w gardle. Do oczu napłynęły łzy. Ja też jestem weteranem i moje nazwisko także mogło znaleźć się dzisiaj na Ścianie Pamięci. Tak jak znalazło się na niej nazwisko mojego kolegi ze zmiany UNEF II w Egipcie. Uroczystość otwarcia Centrum zakończyło mistrzowskie wykonanie piosenki „Flying Home” przez wrocławską artystkę Brygidę Kołton. Oto tekst: Boję się, czy nie widzicie? Powiedźcie, gdzie mnie zabieracie? Wkrótce tego dowiesz się, odpowiedziały Rajskie Ptaki. „Birds of Paradise” – „Rajskie Ptaki”, to duchy amerykańskich żołnierzy, którzy oddali swoje życie w dżunglach Wietnamu, Kambodży, Laosu, Korei... „Birds of Paradise” – „Rajskie Ptaki”, to duchy poległych, które są także przy tych którzy odeszli z Pustynnej Burzy, Somalii, Iraku, Afganistanu. W latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia utwór Birds of Paradise rozbrzmiewał także wśród żołnierzy służących w polskich kontyngentach wojskowych pod błękitną flagą Narodów Zjednoczonych w Syrii i Libanie. Lecąc do domu, lecąc do domu. Wprost ze świata stworzonego z kamienia, dopóki twe serce jest lekkie i wolne, jakim niegdyś miało być. „Rajskie Ptaki” towarzyszą także ostatniej drodze czterdziestu dwóch słowackich żołnierzy wracających do domu po misji w Kosowie. To również pieśń polskich żołnierzy walczących w Iraku, dalekim Afganistanie i innych miejscach tego świata, w których przyszło nam służyć. „Birds of Paradise” to także duchy poległych mężów, ojców, synów i braci, które z zaświatów mówią do swoich kobiet: Jak mogę iści naprzód, gdy moje oczy stają się mokre? Nie płacz już – wytrzyj łzy, odpowiedziały Rajskie Ptaki... „Birds of Paradise – Rajskie Ptaki”. (Zobacz na: https:// www.youtube.com/watch?x-yt-ts=1421828030&list=UU4QqfeCzZyw6kkZwK2Bp-Ag&x-yt-cl=84411374&v=jJSGejbrWM8#t=11)
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Na celowniku ewangelika Rafał Ćwikowski
Wybaczyć sobie
Fot. photoxpress.com
Nie znam zasad strategii pola walki, ale wyobrażam sobie, że analiza dawnych potyczek pomaga wyeliminować błędy w przyszłości. Zestawienie decyzji błędnych i tych właściwych umożliwia uniknięcie zbędnych strat własnych i zoptymalizowanie straty przeciwnika. Podobnie jest w cywilu. Każdy przełomowy moment w życiu religijnym jest poprzedzony jakimś rozrachunkiem z przeszłością. Analiza zysków i strat jest retrospektywnym przebiegnięciem po tym, co było i powtórnym przyjrzeniem się sobie – co było warto uczynić, co było niepotrzebne, co można pominąć, a co należy zachować i powtórzyć. Taka analiza jest niezbędna w celu dokonania nowego otwarcia. Czasami to wręcz konieczne, aby na świeżo, bez balastu przeszłości przyjrzeć się problemom, które rodzi każdy dzień. W przeciwnym przypadku może nam grozić powielanie błędów. W zmaganiach ze słabościami, podobnie jak w zmaganiach z wrogiem, czasami najlepiej sprawdzają się metody niekonwencjonalne. Kiedyś słuchałem w radiu audycji, w której żołnierze z grup antyterrorystycznych opowiadali, jak z amatorami rozgrywali potyczkę na karabiny kulkowe z farbą. Dowódca antyterrorystów twierdził, że bardzo sobie ceni te ćwiczenia. Otóż cywile zachowują się zupełnie nieprzewidywalnie, poza schematami stosowanymi na szkoleniach, tym samym zmuszają żołnierzy do myślenia twórczego, przewidywania tego, co może zrobić i jak myśli nieprzeszkolony przeciwnik. W zmaganiu się z własnymi słabościami także czasem warto zejść z utartych szlaków i szukać nowych rozwiązań. Może pomoc duchownego albo psychologa, a może przyjaciela pozwoli nam spojrzeć na nasze problemy z innego punktu widzenia? W życiu duchowym, w odnowie religijnej musi jednak najpierw nastąpić swego rodzaju rozpoznanie przedpola, zabezpieczenie tyłów, zadbanie o zaplecze. Wszystkie te pojęcia, może niefachowo tu zastosowane, nazywam w walce o siebie i swoją duszę – wybaczeniem. Najpierw musimy umieć i chcieć wybaczyć sobie. Nie jest to łatwe zadanie, czasami wręcz niemożliwe do wyko-
nania. Aby wybaczyć sobie należy dostrzec to, co miałbym wybaczyć, czyli dokonać uczciwej samooceny i szczerze przyznać się przed sobą samym, że mam za co przepraszać, że mam balast, którego należy sie pozbyć. Samokrytyka, to nie jest sport, który lubimy szczególnie. Wpędza nas w dyskomfort, zabiera poczucie samozadowolenia. Generalnie kiepski pomysł. A jednak należy nauczyć się widzieć własne błędy. Kolejny problem jeszcze bardziej da nam popalić. No bo jeśli już wiem, co jest nie tak, to mogę tak dalece utracić poczucie własnej wartości, nadzieję na zmiany swego życia, że już nie będę miał siły ani ochoty na podejmowanie żadnych zabiegów naprawczych. Wtedy z pomocą nadchodzi samo-wybaczenie. To pięknie i naukowo brzmi, ale jest niezmiernie trudne. Wyrzuty sumienia, kolejne próby nawrócenia bez sukcesu, kolejny powroty do starych błędów, to wszystko nie pomaga nam w budowaniu przeświadczenia, że mam obowiązek sobie samemu wybaczyć. A jednak. Bóg w swoim miłosierdziu jest ponad nasze rozumienie logiki wybaczania. Ślepa, chciałoby się powiedzieć, ufność, że miłość Boga jest ponad nasze skrupuły jest jak najbardziej właściwa. Balast własnych wyrzutów sumienia, choć to szlachetny balast, to mocno ciąży i nie pomoże odnieść jakiegokolwiek sukcesu. Jeśli Bóg nam przebaczył w zmartwychwstaniu Chrystusa, to mamy prawo i obowiązek sobie samemu przebaczyć. Nie ma to nic wspólnego łatwym usprawiedliwianiem się. Jest to raczej ucieczka przed stanem rozpaczy, który paraliżuje wszelkie sanacyjne działania. Rozpacz Judasza zaprowadziła go do samobójstwa. Czyli do jednego błędu dorzucił kolejny, zamiast rzucić się w głębię miłosierdzia Boga. Niestety wybaczenie sobie wydaje się często nielogiczne, zwłaszcza jeśli kłóci się z naszym wyobrażeniem o sprawiedliwości, po ludzku wydaje się nierealne wobec ogromu przewinień, jakie mamy na koncie swojego życia. Tyle, że miłosierdzie Boga nie ma nic wspólnego z ludzką logiką ani naszymi wyobrażeniami o tym, czym jest sprawiedliwość. Warto o tym pamiętać kiedy rozpacz, wstręt do samego siebie oraz ciężar przewinień pozbawia nas woli walki. Rozpamiętywanie błędów paraliżuje, osłabia. Jest jak sabotaż wroga w naszych szeregach. Błędy należy dostrzec, zmienić taktykę i je porzucić. Pielęgnowanie wyrzutów sumienia, hodowanie żalu do siebie samego, ciągłe obwinianie się rozbija nas od środka. Zamiast ruszyć do przodu, kręcimy się w miejscu osłabieni. Bądź sprawiedliwy wobec siebie, ale i miłosierny dla swoich słabości. Celem nie jest tanie usprawiedliwienie, ale wzmocnienie ducha do dalszej walki o siebie i swoje życie dla innych.
13
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Jedynie Słowo Piotr Lorek
Judasz Są takie osoby, które przywołane na pamięć, u większości budzą jednoznaczne skojarzenia. Gdyby wspomnieć postać Judasza, to od razu pojawia się myśl o jego zdradzie za pieniądze. Niemniej jednak, nawet na tak jednoznaczne przypadki można spojrzeć inaczej. Okazuje się, że Iskariota niekoniecznie był idącym w zaparte oportunistycznym zdrajcą. Są autorzy, którzy widzą w nim przykład postaci tragicznej, a inni wręcz duchowego bohatera. W Dziejach Apostolskich Judasz przedstawiony jest w sposób, jaki został zapamiętany przez późniejsze pokolenia chrześcijan: On to za otrzymaną zapłatę za nieprawość nabył pole, a upadłszy, pękł na dwoje i wypłynęły wszystkie wnętrzności jego (Dz 1,18). Judasz wydaje swojego mistrza za pieniądze, zakupuje za nie pole, po czym – gdy wydawało się, że dopiął już swego – upada na nie martwy. Najprawdopodobniej w opisie w jego śmierci powinno dostrzec się sądzącą rękę Boga. Ewangelia Mateusza odchodzi od tak wyraziście negatywnej oceny. Robi to poprzez inne przedstawienie samego ciągu wydarzeń: Wtedy Judasz, który go zdradził, widząc, że został skazany, żałował tego, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom oraz starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, gdyż wydałem krew niewinną. A oni rzekli: Cóż nam do tego? Ty patrz swego. Wtedy rzucił srebrniki do świątyni, oddalił się, poszedł i powiesił się. A arcykapłani wzięli srebrniki i rzekli: Nie wolno kłaść ich do skarbca, gdyż jest to zapłata za krew. Po naradzie więc nabyli za nie pole garncarza na cmentarz dla cudzoziemców (Mt 27,3-7). W tej Ewangelii Judasz nie kupuje pola za uzyskane ze zdrady pieniądze, robią to raczej arcykapłani, którym ten je zwraca. Według Mateusza Judasz wykazuje żal, bo
14
widzi, że przyczynia się do skazania na śmierć Jezusa. Przyznaje się do grzechu i – nie potrafiąc poradzić sobie z wyrzutami sumienia – desperacko odbiera sobie życie. Judasz więc staje się postacią tragiczną, która popełnia błąd i nie może żyć z jego konsekwencjami. Nie jest jasne, jakie przyświecały mu motywy, gdy wydawał Jezusa. Może wierząc w jego mesjańskie posłannictwo oczekiwał, że takie działanie uniemożliwi Chrystusowi ukrywanie swojej mocy i zmusi do konkretnego przeciwstawienia się rzymskim wrogom? Wygląda na to, że nie zakładał, że jego czyn zaprowadzi Jezusa na krzyż. Wykraczając poza chrześcijański kanon Nowego Testamentu warto zobaczyć, w jaki sposób historię Judasza opowiada pochodząca z II wieku gnostycka Ewangelia Judasza. W tym dziele bowiem postać Iskarioty jest przedstawiona pozytywnie, jako przewyższająca pozostałych apostołów. Ewangelia kończy się wydaniem uczonym w piśmie Jezusa przez Judasza. Zanim to jednak następuje, Jezus w enigmatycznych słowach pochwala czyn Judasza. Mówi następująco: Ty zaś przewyższysz ich wszystkich. Człowieka bowiem, który mnie nosi, ty ofiarujesz go (56,1721). W tej Ewangelii śmierć Jezusa traktowana jest jako uwolnienie z ciała prawdziwego Chrystusa. Zatem akt wydania Jezusa jest formą współpracy z nim w celu wyzwolenia go z niedoskonałej ziemskiej egzystencji. Tak rozumiana śmierć Jezusa sprawia, że czyn Judasza staje się bohaterskim aktem współpracy z mistrzem, przewyższającym zrozumieniem i odwagą postawy pozostałych uczniów. Chęć zysku czy wyższe cele? Niegodziwość czy żal? Zdrada czy współpraca? Niezrozumienie mesjanizmu czy głęboki weń wgląd? Trudno ocenić Judasza, jego intencje, postawę i działania. Starożytni autorzy rozpościerają przed czytelnikami całe spektrum możliwości, od grzesznego materialisty po duchowego wyznawcę. I nie powinno to nikogo dziwić, bo czyn człowieka nie poddaje się jednoznacznej ocenie. Chęć oceny słusznie powstrzymujemy świadomością braku wiedzy i pokusą uzupełniania jej własnym spojrzeniem na świat. Chowamy się za stereotypami, bo pomagają nam ogarnąć skomplikowaną rzeczywistość. Czarno-białe osądy zapewniają poczucie bezpieczeństwa. Szarość, choć pewnie bliższa prawdzie, wymaga dodatkowego wysiłku.
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
OKIEM CYWILA
Daria Stolarska
Wielkie porównywanie Zaczyna się tuż po urodzeniu. Jesteś ważony, mierzony i dostajesz pierwsze punkty. Jeszcze dobrze nie widzisz, nie rozróżniasz dźwięków, nie reagujesz na swoje imię, a już jesteś oceniany. Zaczyna się Wielkie Porównywanie, w którym już na starcie życia przegrywasz. Zawsze znajdzie się dziecko, które ważyło więcej, które od razu zaczęło ssać pierś, które od początku przesypiało całe noce czy nie miało kolki. Potem jest jeszcze gorzej. Kiedy ty bawisz się beztrosko z kolegami w piaskownicy, wasze mamy, babcie i nianie licytują. Pierwsze kroki, pierwsze słowo, pierwsze choroby dziecięce. Kto da więcej? W przedszkolu i szkole zawsze trafi się ktoś grzeczniejszy, bystrzejszy, bardziej lubiany, lepszy z wuefu czy matematyki. Twoja skorupka za młodu nasiąka duchem niezdrowej rywalizacji. Zaliczasz kolejne sukcesy i porażki, ale nie możesz ich umieścić na skali bezwzględnej. To, co dziś jest twoim sukcesem, jutro może okazać się klęską. Teraz wygrywasz bitwę, ale w tym czasie ktoś inny wygrywa całą wojnę. Twój kolega znajdzie ładniejszą żonę, koleżanka – przystojniejszego męża. Trwa nieustający wyścig na dzieci, wnuki, prawnuki, stanowiska, samochody, metraże mieszkań i sposoby spędzania wakacji. Rywalizacja od kołyski aż po grób. Ale przecież nawet po śmierci liczy się liczba ludzi na pogrzebie, zniczy i kwiatów na grobie, no i pomnik. Nie
zapominajmy o odpowiednim pomniku. To wieczne porównywanie swojej sytuacji życiowej z innymi szybko przenosi się na wyższy poziom. Przecież nasz kraj mógłby być bogatszy, klimat cieplejszy, drogi lepsze, podatki niższe, a ludzie na ulicach bardziej uśmiechnięci. Gdybyśmy stali się drugą Japonią, Irlandią, Ameryką albo przynajmniej dogonili wreszcie Niemcy, to... pewnie i tak nie bylibyśmy zadowoleni. Ale to jeszcze nic! Od porównań nie jest wolne nawet nasze życie religijne. Zawsze spotkasz kogoś bardziej pobożnego, dającego więcej na tacę, lepiej znającego Biblię, mającego bliższe kontakty z proboszczem, głośniej śpiewającego czy bardziej zaangażowanego w życie parafialne. Zawsze jakaś parafia będzie mieć ładniejsze budynki, lepsze nagłośnienie, bardziej porywającego kaznodzieję. Zawsze jakiś inny Kościół może być bardziej liczebny, bogatszy, bardziej misyjny, medialny czy mieć większą władzę. A gdyby tak... przestać się porównywać? Nie próbować być lepszym od innych, nie przejmować się tym, że jest się w czymś gorszym? Robić swoje i po prostu stopniowo stawać się najlepszą wersją samego siebie? Współtworzyć najlepszą wersję Polski? Najlepszą wersję swojej wspólnoty? Przecież tak naprawdę w życiu liczą się tylko dwie rzeczy – wiara w Boga i miłość do bliźniego. Resztę można sobie odpuścić...
Aż wstyd
Marek Hause
Jeden z bardziej znanych aforyzmów autorstwa Samuela Becketta brzmi: „Próbuj. Upadnij. Bez obaw. Próbuj znowu. Upadnij ponownie. Upadnij lepiej.” Jest to mądrość życiowa, o której dorośli często zapominają, ograniczając jej przekaz jedynie do nauki chodzenia lub pierwszych kroków na nartach. A przecież uczymy się całe życie i powinniśmy pamiętać, że nie ma powodu do wstydu, gdy związany jest on z naszą uczciwie poniesioną porażką. Wstydzimy się porażki, a tymczasem powinniśmy wstydzić się za nasz strach przed nią. Gdy porażka się już zdarzy, to wstydzimy się o niej mówić. Wstyd jest czymś naturalnym i wyzbycie się go jest niemożliwe. Z tym, że najczęściej wstydzimy się niepotrzebnie. Wstydzimy się wypaść w opinii innych ludzi jako słabi, ubodzy, a przede wszystkim śmieszni. Nie wstydzimy się natomiast być nieuczciwi i obcesowi. Nie wstydzimy się obojętności wobec ludzkiego cierpienia. W naszej zdominowanej
przez powierzchowność kulturze wstyd nam jest z powodu ubioru, wyglądu czy braku drogiego samochodu. Dumni jesteśmy jedynie z osiągnięć, którymi można zaimponować materialnie. Dlatego przeinaczamy fakty, przekształcając często porażkę w osiągnięcie. „Wstyd to kraść”. Tymczasem dla wielu wstydem nie jest sama kradzież lub oszustwo, lecz jedynie ich ujawnienie. Tak więc ktoś, kogo przyłapano na malwersacjach, jest postrzegany niejednokrotnie jako kreatywny księgowy lub obrotny manager. Jest tak, gdyż w biznesie brak wstydu jest na porządku dziennym. Również czarny PR przestaje być w efekcie końcowym wstydliwy w myśl powiedzenia: „Nieważne jak o tobie mówią, ważne, że mówią”. Polityka i władza nie zna wstydu, a my zajęci lokalnym i digitalnym życiem na pokaz, bezwstydnie na to patrzymy. Bo łatwiej śmiać się z cudzych słabości, niż przełamywać własne – a właśnie to nie jest wstyd.
15
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Psychologiczne aspekty dyscypliny wojskowej Czesław Dutkowski Psychoterapeuta terapii krótkoterminowej BSFT (Brief Solution Focused Therapy)
Nieodłącznym elementem dowodzenia jest dyscyplina wojskowa. Jest to ścisłe podporządkowanie się każdego żołnierza zasadom określonym w regulaminach, rozkazach i poleceniach przełożonych. Sprawne dowodzenie to również bardzo trudna umiejętność kształtowania dyscypliny w pododdziale wojskowym. Tym razem chciałbym poświęcić artykuł jednemu z wielu aspektów kształtujących dyscyplinę wojskową, którym jest umiejętność nagradzania i karania podwładnych żołnierzy. Funkcję nagrody lub kary pełnić może każdy bodziec, czynnik czy zdarzenie, które wywierają wpływ na poprzedzającą je reakcję lub zachowanie. Jeśli dany bodziec powoduje nasilenie lub zwiększenie częstości poprzedzających je zachowań nosi miano nagrody, jeśli zaś prowadzi do zmniejszenia częstości lub zaniku tego zachowania, pełni rolę kary. W rozumieniu potocznym nagrodą jest coś, co sprawia osobiste przyjemności i tym samym skłania do powtarzania danego zachowania lub wzrostu częstości, intensywności jego wykonywania. Rolę kary pełni każdy przykry stan lub bodziec, będący konsekwencją wykonywania działania, które w ten sposób pragnie się wyeliminować. W odniesieniu do bodźców utrwalających zachowania lub zwiększających ich częstotliwość mówi się o wzmocnieniach. Wyróżniane są dwa ich rodzaje:
Przestrzeń dla trudnej prawdy
Alina Lorek Psycholog kliniczny, teolog
16
Większości z nas zdarzyło się usłyszeć od kogoś różnego rodzaju treści oznaczone komunikatem „tylko nie mów tego nikomu”. Tak oto rozmówca poczuł się lepiej obdarzając nas swoim ciężarem w tajemnicy, oczekując prawdopodobnie zrozumienia i akceptacji z naszej strony. A co, jeśli usłyszane treści okazałyby się zbyt trudne? Osoba szukająca wysłuchania i zrozumienia być może powinna zmierzyć się z zagadnieniem doboru swego powiernika, choćby ze względu na poszanowanie jego granic wrażliwości. Nie każdy bowiem musi mieć gotowość, by unieść stres związany z poznaniem czyjejś historii. Co więcej, zdarza się, że niedojrzały bądź zbyt wrażliwy słuchacz, aby siebie ochronić, przybiera postawę sędziego lub moralizatora. Doświadczenie ostrego potępienia i niezrozumienia sprawia czasem, że osoby uginające się pod ciężarem winy decydują się zamilknąć i ukryć swoje zmagania. Bywa i tak, że z obawy przed odrzuceniem, przybierają maski „doskonałych” i wtórują moralnym osądom innych. Wówczas
Rok VII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
– pozytywne, gdy wprowadzenie bodźca powoduje wzrost siły i intensywności poprzedzających je reakcji; – negatywne, polegające na wycofaniu czynnika karzącego. Wzmocnienie negatywne, czyli wycofanie zapowiedzianej kary, pełni tę samą funkcję, co pozytywne. Podejmując decyzję zawsze należy pamiętać, że karanie ma na celu: – wyeliminowanie pewnych zachowań czy czynności; – doprowadzenie do spadku intensywności tych zachowań. W swej pierwszej roli karanie jest metodą, która mając wyłącznie wpływ negatywny na zachowanie, prowadzić może do eliminacji niepożądanych form zachowania. Nie jest jednak w stanie doprowadzić do wytworzenia pozytywnych reakcji lub zachowań. Rola druga sprowadza się do ogólnego wzrostu pobudzenia, którego efektem ma być wzrost częstości, tempa wykonywania czynności. Nagroda stymuluje dążenie wówczas, gdy jest zapowiedziana. Po otrzymaniu jej wpływ dość gwałtownie maleje. Zapowiedź kary również skłania żołnierza do działania, jednak po wystąpieniu kary, nadal może ona wpływać na zachowanie. Druga różnica dotyczy emocji wzbudzanych przez te czynniki, zwłaszcza przez zapowiedź ich
otrzymania. Oczekiwaniu nagrody towarzyszy dodatnia emocja, nadzieja, zaś zapowiedź kary budzi lęk. Nadzieja wpływa dodatnio na samopoczucie, sprzyja pozytywnemu ustosunkowaniu do innych osób i zdarzeń. Zjawiska te przemawiają za częstszym stosowaniem nagród niż kar w procesie kształtowania dyscypliny wojskowej. Wynikające zarówno z badań, jak również oceny doświadczonych dowódców, utrzymujących zawsze wysoką dyscyplinę w pododdziale, przy podejmowaniu ostatecznej decyzji o karaniu, należy przestrzegać następujących reguł: – zawsze stosuj karanie wstrzemięźliwie; – postaraj się szczegółowo wyjaśnić karanemu żołnierzowi, za co i dlaczego jest karany; – stwórz możliwość wyboru alternatywnego – w stosunku do zachowania karanego – sposobu osiągnięcia celu; – unikaj podejmowania decyzji o ukaraniu żołnierza, gdy przeżywasz silne emocje negatywne (złość, gniew). Podejmując w artykule tematykę dyscypliny wojskowej, chciałem uwrażliwić dowódców wszystkich szczebli dowodzenia, jak ważną rolę spełnia dyscyplina wojskowa w procesie realizacji zadań służbowych oraz w osiąganiu założonych celów szkoleniowych. Fot. chor. Rafał Mniedło
wikłają się niemal na zawsze w konieczność zatajenia prawdy na swój temat. Nie mogąc w sposób jawny zadość uczynić swym czynom szukają sposobów, by znieczulić swe psychiczne cierpienia. Czasem sięgają po używki lub stają się okrutni dla siebie, a bywa i tak, że z powodu długotrwałego lęku przed ujawnieniem zła popadają w różnego rodzaju zaburzenia emocjonalne. Wydaje się, że tolerancja współczesnego społeczeństwa na ludzką krzywdę, niedoskonałość, błędy i cierpienie drastycznie spada. Nowoczesne, zamknięte osiedla, szklane biurowce czy galerie skutecznie zasłaniają nam prawdziwe życie i pomagają budować fasady sukcesu. Jednak tuż obok znajdują się domy dziecka, jadłodajnie, więzienia czy szpitale. Nie chcemy widzieć tych miejsc – przestrzeni pełnych cierpienia, bezradności i porażki. A jednak co jakiś czas ten inny i trudny świat przebija się do naszego – czasem poprzez trudności bliskich, opowieści sąsiadów, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy czy wreszcie w spojrzeniu żebraka proszącego o pieniądze. Czasem zatrzymujemy się na chwilę, by nie okazać się obojętnym i po chwili pędzimy dalej. Współczesne tempo życia nie pozostawia zbyt wiele czasu na refleksje nad sobą, przyzwyczaja nas także do swego rodzaju konsumpcjonizmu w relacjach. Tworzymy powierzchowne, „lekkostrawne” relacje, które łatwo jest porzucić, jeśli tylko okażą się zbyt wymagające lub trudne i... wymienić je na nowe,
bardziej atrakcyjne. Coraz mniej jest zatem miejsca na wsłuchiwanie się w trudności innych osób oraz towarzyszenie im w procesie podnoszenia się z upadku. Zwłaszcza jeśli okazuje się, że dana osoba doświadcza nieszczęścia w wyniku własnego błędu i słabości. Jak bowiem okazać takiej osobie współczucie? Jak obdarzyć ją empatią, która wymaga od nas utożsamienia się z nią, a więc narażenia na ryzyko, że sami w sobie znajdziemy podobne słabości, pokusy i w końcu odkryjemy, że w istocie niewiele różnimy się od tych, co upadają. Taka konfrontacja z samym sobą bywa niewygodna i trudna. Warto także zastanowić się nad celem ujawniania innym, postronnym osobom swoich słabości. Niektórzy mają potrzebę publicznego uniżenia się, by uspokoić swe sumienie czy zyskać współczucie. Inni zaś karzą się samotnym i cichym cierpieniem. Długotrwałe doświadczanie poczucia winy niszczy, powoli zabierając siły fizyczne i psychiczne, odcinając od bliskich relacji i pogłębiając poczucie osamotnienia. Z tej perspektywy dobrze jest znaleźć powiernika – najlepiej profesjonalnego – duszpasterza czy psychologa. Na koniec pozwolę sobie przypomnieć o jeszcze dwóch aspektach zrzucania z siebie ciężaru winy. Po pierwsze dokonanie zadość uczynienia. Po drugie wybaczenie sobie. Kroki te są potrzebne, aby móc z czasem spojrzeć na siebie jak na kogoś, kto podniósł się z upadku. Wówczas opowiedzenie innym o swoim doświadczeniu będzie bezpieczniejsze dla obu stron dialogu, a może nawet okaże się po prostu zbędne.
17
Rok VIII nr 1 (39) styczeń-luty 2015
Kolekcjoner Medal Pokojowej Nagrody Nobla Siły Pokojowe Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNPF – United Nations Peacekeeping Forces) od pierwszej operacji pokojowej w 1948 roku (UNTSO) w Palestynie, uczestniczyły w wielu działaniach na świecie. Doceniając ich wkład w utrzymanie światowego pokoju, Komitet Nagrody Nobla postanowił przyznać Siłom Pokojowym ONZ Pokojową Nagrodę Nobla.
Konflikty na świecie Resolute Support – początek końca? Konflikt, a właściwie konflikty w Afganistanie sięgają lat 80. XX wieku. Wówczas powstała sunnicka organizacja Al-Ka’ida (arab. baza), której podstawowym celem była obrona kraju przed siłami radzieckimi. W związku z polityką i działaniami USA, Izraela, a także ingerencją państw zachodnich w kraje islamskie, kolejnym celem Al-Ka’idy stała się obrona przed nimi. Przyjętą taktyką był terroryzm, którego doświadczyły Stany Zjednoczone 11 września 2001 roku. Po zamachu na World Trade Center i odmowie wydania w ręce Amerykanów przywódcy organizacji Osamy bin
18
Andrzej Korus Uroczystość przekazania nagrody odbyła się 10 grudnia 1988 roku w Sztokholmie. W składzie delegacji Sił Pokojowych UN znajdował sie także żołnierz Wojska Polskiego st. chor. sztabowy Edward Ziobro, uczestnik licznych misji ONZ. Chcąc podziękować żołnierzom uczestniczącym w operacjach pokojowych do 1988 roku, ustanowiono Medal Pokojowej Nagrody Nobla jako personalną część nagrody zasadniczej. Odznaczenie nadaje prezydent Światowego Związku Żołnierzy Pokoju (S.P.I.A.) i jest on wzorowany na typowych medalach pamiątkowych za operacje UN. Medal jest oksydowany. Posiada średnicę 35mm oraz grubość 2mm. Na awersie widnieje godło UN oraz wizerunek hełmu kevlarowego z oznaczeniem UN. Na górze widnieje napis UN: WE BELIEVE z zastosowaniem czcionki bezszeryfowej. Na rewersie zastosowano czcionkę szeryfową i napisano: IN THE SERVICE OF PEACE NOBEL PRIZE 1988. Znajduje się tam również prostokąt z wybitym indywidualnym numerem medalu. Wstążkę wykonano z jedwabiu, pięknie morowaną w barwie UN blue o szerokości 37mm i nałożonym metalowym wizerunkiem gołębia w locie z gałązką oliwną w dziobie. Medal waży 18,8g, wraz z wstążką i panoplią – 19,2g. Odznaczenie jest wręczane w plastikowym pudełku wyłożonym ciemnoniebieskim welurem. W komplecie „nadaniowym” znajduje się medal pełnowymiarowy, miniaturka oraz baretka (niewidoczna na fotografii).
Karina Hübsch Ladena, państwa członkowskie NATO w oparciu o artykuł V Traktatu Północnoatlantyckiego wkroczyły do Afganistanu. Od 16 marca 2002 roku kolejne polskie kontyngenty (w sumie piętnaście), brały udział w operacji ISAF (International Security Assistance Force). Misja stabilizacyjna opierała się na działaniach obronnych, humanitarnych, odbudowie infrastruktury, szkoleniu afgańskiej armii i policji, ochronie ludności cywilnej. W tracie trwania misji, w maju 2011 roku, amerykańskie wojska namierzyły i pozbawiły życia Osamę bin Ladena. Zabicie przywódcy Talibów nie było jednoznaczne z pozbyciem się zagrożenia, jakie nieustannie stanowiły zamachy terrorystyczne. Misja w Afganistanie, realizowana także przez Polaków, była nadal realizowana. Choć charakter zadań Polskich Kontyngentów Wojskowych nie polegał na otwartej wojnie, to w okresie od 2002 do 2014 roku łącznie zginęło w Afganistanie 43 polskich żołnierzy, a blisko 900 mundurowych i cywilów doznało obrażeń lub zostało rannych. We wszystkich kontyngentach wzięło udział ponad 28 tysięcy żołnierzy i cywilów. W grudniu 2014 roku działania w ramach ISAF zostały oficjalnie zakończone. Z początkiem stycznia rozpoczęto kolejną misję Resolute Support, w której również wezmą udział Polacy (120 żołnierzy), jednak nie będą oni angażowani w ewentualne działania zbrojne. Celem nowych działań jest jedynie doradztwo, szkolenia i udzielanie pomocy Afgańskim Siłom Bezpieczeństwa. Resolute Support potrwa do końca 2016 roku.
DATY HISTORYCZNE
ks. Andrzej Komraus
18 stycznia 1815 r. urodził się w Len-
4 lutego 1515 r.
urodził się w Nieświeżu Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, zwany Czarnym, twórca potęgi rodu Radziwiłłów. Studia odbył w Europie Zachodniej, m.in. w Wittenberdze. Po powrocie do kraju przebywał na dworze królewskim w Krakowie, przyjaźniąc się z królem, który niebawem poślubił jego siostrę stryjeczną Barbarę. Zaufanie, jakim darzył go król, wiązało się z powierzaniem mu najwyższych stanowisk w państwie. Był m.in. marszałkiem wielkim litewskim, kanclerzem wielkim litewskim i wojewodą wileńskim. W 1553 r. związał się z ruchem reformacyjnym, sprzyjając najpierw luteranizmowi, później zwracając się ku kalwinizmowi, głównie dzięki korespondencji z Janem Kalwinem. Wkrótce stał się głównym protektorem kalwinizmu w Rzeczypospolitej, przede wszystkim na Litwie, fundując kościoły, szkoły i drukarnie, a także finansując wydanie Biblii Brzeskiej (1563). Zafascynowany naukami Socyna i Blandraty, zwrócił się następnie w stronę antytrynitaryzmu, czynnie wspierając ruch ariański. Zmarł 28 maja 1565 r. w Łukiszkach.
skich Górach ks. Samuel Ludwik Sassadius (Zasadius), duchowny luterański, autor postylli, modlitewników, kancjonałów i katechizmów, tłumacz i wydawca literatury religijnej w języku polskim. Urodził się ok. 1695 r. w Komorznie koło Byczyny, w rodzinie pastorskiej. Po ukończeniu gimnazjum w Oleśnicy, studia teologiczne odbył w Wittenberdze i Jenie. W latach 1721-1730 pełnił posługę duszpasterską jako diakon i kaznodzieja w parafii ewangelickiej w Cieszynie, skąd został wydalony przez austriackie władze państwowe za szerzenie poglądów pietystycznych. Nowe miejsce służby duszpasterskiej znalazł w Królestwie Pruskim. Od 1742 r. pracował jako pastor w Tarnowskich Górach. Pośród jego licznych publikacji polskojęzycznych znalazły się m.in. wydanie Nowego Testamentu (1725), Mały Katechizm Marcina Lutra (1727) oraz przekłady innych pism wittenberskiego reformatora, własna postylla Kazania pokutne (1723), kancjonał Mleczna potrawa duchowa (1726). Jego pisma drukowane były głównie w Brzegu.
MUZYKA
FILM
KSIĄŻKA
Kid Rock „First Kiss” Dla jednych Kid Rock to legenda amerykańskiej muzyki rokowej, a dla innych to tylko były mąż Pameli Anderson. „First Kiss” to tytuł dziesiątego albumu studyjnego tego muzyka. Płytę nagrał i wyprodukował we własnym studiu w Nashville wraz z grupą „Heathens”. Kid Rock był od początku swojej kariery zafascynowany muzyką hip-hop, a w szczególności „Beastie Boys”. Dlatego na jego albumie nie może zabraknąć wpływów Old-shool hip-hop. Wśród dziesięciu utworów na płycie znajdują się również utwory klasycznego rocka i charakterystycznej dla rynku amerykańskiego muzyki country. Zaś typową piosenką rockową w stylu „Aerosmith” jest „Ain’t Enough Whiskey”, a ballada country nosi nostalgiczny tytuł „A Beer With Dad”.
„Gett – Viviane chce się rozwieść” Kandydatura do Oscara jest często dobrą reklamą dla przeciętnych filmów. Inaczej jest w przypadku izraelskiego dramatu „Gett – Viviane chce się rozwieść”. Choć film oficjalnie pretenduje do tej prestiżowej nagrody i wiele przemawia za tym, że ją otrzyma, to również bez niej jest bardzo wartościowy. Obraz warto zobaczyć ze względu na to, że przybliża społeczeństwo izraelskie i jego problemy. Poruszone są tu konflikty pomiędzy ortodoksyjnymi i świeckimi Żydami, problemy wynikłe z patriarchatu i braku rozdziału pomiędzy prawami kościelnymi i państwowymi. Reżyserskie rodzeństwo Ronit i Shlomi Elkabetz nie przyjmuje stanowiska wobec tych zagadnień, lecz neutralnie relacjonuje zachowania bohaterów podkreślając ich emocje w delikatnych zbliżeniach.
House of Cards Trzeci sezon popularnego amerykańskiego serialu „House of Cards” jest już wyprodukowany. Tymczasem mało kto wie, że serial ten wcześniej już został nakręcony przez angielską telewizję BBC. A jeszcze mniej osób zna literacki oryginał trylogii autorstwa angielskiego polityka Michaela Dobbsa. Swoje doświadczenia przekuł on w opowieść o korupcji i manipulacji. Jej pierwsza część ukazała się już w 1989 roku, a jej akcja toczy się na salonach politycznych Wielkiej Brytanii i dotyczy polityki Partii Konserwatywnej i kariery doradcy Margaret Thatcher. Książka biła rekordy popularności, a przedstawione w niej kulisy wielkiej polityki doprowadziły do głośnych skandali. Na początku lutego książka ta ukazała się wreszcie w języku polskim.
POLECAMY
genfeld (Saksonia) Lobegott Friedrich Constantin von Tischendorf, jeden z najwybitniejszych biblistów i filologów klasycznych XIX w. Dążąc do opracowania najdokładniejszego tekstu Nowego Testamentu, odwiedził najważniejsze biblioteki europejskie. W 1844 r. po raz pierwszy odwiedził klasztor Świętej Katarzyny, położony u stóp Synaju, gdzie odnalazł karty najstarszej Biblii pochodzącej z IV w. Dzięki poparciu cara Aleksandra II kontynuował poszukiwania w tym prawosławnym klasztorze i odkrył Codex Sinaiticus, grecki manuskrypt zawierający Nowy Testament i niektóre księgi Starego Testamentu. W 1849 r. ukazało się pierwsze wydanie monumentalnego dzieła Novum Testamentum Graece, w 1850 r. wydał Codex Amiatinus, najstarszy istniejący manuskrypt Biblii w przekładzie łacińskim św. Hieronima oraz Septuagintę (starożytne tłumaczenie Starego Testamentu na język grecki). W 1862 r. ukazał się Codex Claromontanus, pochodząca z IV lub V w. grecko-łacińska wersja Nowego Testamentu.
25 marca 1756 r. zmarł w Tarnow-
Marek Hause
19
generał
Wiktor Thommeé
Urodził się 30 grudnia 1881 roku w Świecianach jako syn Edwarda i Józefy z domu Egert. Był ewangelikiem. Ukończył Aleksandryjski Korpus Kadetów, Włodzimierską Szkołę Wojskową oraz Mikołajewską Akademię Sztabu Generalnego Armii Imperium Rosyjskiego. Uczestniczył w wojnie rosyjsko-japońskiej. W armii rosyjskiej pełnił funkcje dowódcze oraz sztabowe. Po odzyskaniu niepodległości służył w Wojsku Polskim, m.in. pod rozkazami generała Lucjana Żeligowskiego i generała Józefa Hallera von Hallenburga. W okresie międzywojennym dowodził wieloma jednostkami Wojska Polskiego. We wrześniu 1939 roku był dowódcą Grupy Operacyjnej „Piotrków”, a następnie dowódcą obrony Twierdzy Modlin. Dostał się do niewoli niemieckiej i przebywał w niej do zakończenia wojny. W 1947 roku powrócił do Polski. Poniżany i dyskryminowany przez władze PRL, pracował m.in. jako dozorca. W 1956 roku został zrehabilitowany i zaopatrzony emerytalnie. Zmarł w wieku 66 lat 13 listopada 1962 roku w Warszawie. Pochowano go na Powązkach Wojskowych (kwatera A29). W 1964 roku został awansowany pośmiertnie do stopnia generała dywizji. Andrzej Korus fot. portretowa: Wikipedia