4 minute read

Boże Ciało Pablo de Vita

Boże Ciało recenzja filmu

PABLO DE VITA

Advertisement

Podczas ostatniej ceremonii rozdania nagród Oscara o statuetkę ubiegał się ponownie film produkcji polskiej nominowany w kategorii wcześniej znanej jako Najlepszy film zagraniczny, a obecnie przemianowanej na Najlepszy film międzynarodowy. Tak więc kino polskie wzięło udział w rywalizacji po raz kolejny, od kiedy Roman Polański w 1964 roku po raz pierwszy zdobył wyróżnienie za „Nóż w wodzie”. Jednak musiało minąć pół wieku, żeby złota figurka poleciała do Warszawy jako nagroda dla Pawła Pawlikowskiego za film „Ida”. Po tym sukcesie Pawlikowski ponownie został nominowany za „Zimną Wojnę”, a w 2020 roku do grona nominowanych dołączyło kolejne cudowne dziecko kina polskiego: Jan Komasa i jego „Boże ciało”. Co więcej, kilka tygodni wcześniej został zaproszony do wzięcia udziału w ceremonii jako jedna z 819 osobistości z całego świata. Przyzwyczajony do wywoływania polemik Komasa dostąpił zaszczytu dołączenia do tego grona enfants terribles kina za sprawą filmu „Sala Samobójców” o zaskakująco rewelacyjnej narracji, nieukrywającej jego buntowniczej duszy i niebanalnej osobowości.

Te same cechy, choć w bardziej wyrafinowanym stylu, reprezentuje „Boże ciało”, film, który wyniósł go na wyżyny współczesnego kina polskiego. W jakimkolwiek innym kraju historia chłopaka, który po odsiadce w poprawczaku, uzurpuje sobie rolę dostojnika Kościoła Katolickiego, przywracając zainteresowanie religią wśród wiernych, nie byłaby przedmiotem kontrowersji, ale rzecz dzieje się w kraju gdzie tradycyjne wartości, są ̶ według danych z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności przeprowadzonego przez Główny Urząd Statystyczny w 2015 roku ̶ reprezentatywne dla 92.9% populacji. Ale, tak jak w przypadku „Idy” Pawlikowskiego, jedynie powierzchowna interpretacja może wzbudzać kontrowersje (i nie mam na myśli walorów artystycznych), gdyż Komasa prowokuje do głębokiej refleksji na temat wiary, znaczenia poczucia żalu i prawdziwej istoty przebaczenia, czyli fundamentów tradycji judeochrześcijańskiej.

Dlaczego film nosi tytuł „Boże ciało”? Zgodnie z katechizmem, Eucharystia symbolizuje znak jedności, w której przyjęcie ciała Chrystusa wypełnia duszę łaską. Ale czy można przyjąć komunię świętą z rąk fałszywego księdza, a do tego przestępcy? Komasa ukazuje ciekawą rozbieżność, gdyż w odróżnieniu od „Nie jesteśmy aniołami”, czyli „We're no Angels” Neila Jordana (remake’u filmu Michaela Curtiza z 1955 i powtórzonego w 2013 roku w indyjskiej wersji zatytułowanej „Romans”), gdzie dwaj skazańcy uciekają z więzienia

i za sprawą przebrania mylnie wzięci są za księży, w filmie Komasy Daniel, główny bohater, w zakładzie poprawczym przechodzi proces nawrócenia i pragnie zostać duchownym. Prawo tego zabrania, ale on nie udaje miłości do Boga, a jedynie przynależność do Kościoła.

Pojawienie się młodego “księdza” w miasteczku ̶ pogrążonym w nieprzepracowanej tragedii zbiorowej ̶ i jego zachowania prowadzą do zmiany w niejednoznacznym postrzeganiu granic reprezentacji i przeżywania kultu religijnego będącego nieoficjalnym i niedookreślonym czynnikiem władzy. Inspiruje on także do refleksji nad tym, czy religijność przeżywa się jako autentyczne oddanie tej Eucharystii, czy jedynie uznaje się za kontynuację dawnych rytuałów społecznych w dużym stopniu spetryfikowanych przez czas. Co więcej, Daniel (przedstawiający się jako ojciec Tomasz), oczywiście, nie posiada wykształcenia kapłańskiego i wynikające z tego niemałe trudności pokonuje za pomocą Google’a oraz charyzmy, która może być mylnie brana za populizm.

Film stawia pytanie, czy Daniel jest tylko mitomanem czerpiącym przyjemność z manipulowania i wykorzystywanej przez siebie względnie sprawowanej władzy, czy też spirala kłamstw ma na celu jedynie podtrzymanie jego pozycji, która choć według zasad wiary ̶ jaką reprezentuje ̶ jest obłudna, z duszpasterskiego punktu widzenia służy cierpiącym. Przedstawiać całokształt Kościoła Katolickiego wzdłuż tej osi konceptualnej byłoby tak pochopne, jak ignorowanie słusznych krytyk odnoszących się do niewątpliwego chylenia się ku upadkowi, jakie przeżywa w wielu społecznościach na świecie.

Bartosz Bielenia (aktor grający rolę Daniela) bardzo zgrabnie przedstawia brak koherencji moralnej bohatera i jego postępującą przemianę, która stawia widza w niewygodnej sytuacji odczuwania empatii, a zarazem potrzeby zdemaskowania jego fałszywej kreacji, będącej częścią prawdziwej historii opisanej przez Mateusza Pacewicza, scenarzystę filmu, w Gazecie Wyborczej. Ta potrzeba sprawiedliwości wywołuje u widza również niezrozumiałe poczucie potępienia osoby, która wykracza poza utartą rolę społeczną, ale także dzięki złożoności tematyki „Bożego Ciała” zmusza w końcu do zastanowienia się, dlaczego relacja pomiędzy prowincjonalną społecznością a Kościołem nie jest taka, jak powinna, w sytuacji gdy sama wspólnota duchowna zamiata własne konflikty pod dywan. Czy można dochodzić prawdy poprzez kłamstwo? W zaskakujący sposób Komasa sytuuje widza pośród mieszkańców miasteczka, stawiając mu za punkt wyjścia dla refleksji ten sam problem etyczny i tę samą istotę wybaczenia. Zbyt wiele pytań jak na obecne czasy, które wydają się nie dopuszczać do istnienia tylu refleksji, preferując raczej jednoznaczne postawy aprobaty lub potępienia. Jak każda produkcja o tematyce związanej z duchowością, których kino polskie może poszczycić się chlubną kolekcją, „Boże Ciało” ilustruje konflikt ze strukturami społecznymi, ale nie z życiem w wierze, które upoważnia Boga do apostołowania.

Pablo De Vita (na zdjęciu) — krytyk filmowy argentyńskiego dziennika La Nación. Jest członkiem Rady Redakcyjnej czasopisma katolickiego Criterio i Stałym Członkiem Argentyńskiej Akademii Sztuki i Nauk o Komunikacji Społecznej. Autor książki „Diálogos con el cine polaco” („Dialogi z kinem polskim”) wydanej pod auspicjami Ambasady Polskiej w Buenos Aires. Został odznaczony medalem im. Jana Masaryka przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej, a także otrzymał nagrodę od Ambasady Włoch dla Najlepszego Dziennikarza Kulturalnego.

This article is from: