4 minute read

Papers, Please

Następny! Dokumenty proszę. Cel wizyty? Chcecie dowiedzieć się, czy warto zagrać w grę wydaną w 2013 roku, wyglądającą jak gra z 1993 roku? Mam nadzieję, że poniższa recenzja rozwieje podobne wątpliwości. Niech żyje Arstoczka!

~Richtus

Advertisement

Papers, Please to symulator urzędnika weryfikującego dokumenty osób przekraczających granicę między dwoma fikcyjnymi, skonfliktowanymi ze sobą krajami: Arstoczką i Kolechią. Szerzej można spojrzeć na tę grę jako symulator urzędnika w ogóle – zupełnym przypadkiem dostajemy robotę, o której nie mamy początkowo zielonego pojęcia, następnie wdrażamy się do nowych obowiązków i skupiamy się na tym, by jak najlepiej wykonywać swoją pracę, mimo iż codzienne zmiany wytycznych mogą przyprawić o zawrót głowy. Z czasem dochodzimy do wprawy i jesteśmy w stanie pracować z efektywnością gwarantującą utrzymanie stołka i zapewnienie swojej rodzinie godnego życia – nasza wypłata zależy od liczby obsłużonych podróżnych. Wcześniej czy później w umyśle gracza pojawi się jednak myśl, która kusi też niejednego prawdziwego urzędasa, a mianowicie: reguły regułami, wymogi wymogami, a ostatecznie to właśnie ja mam władzę i podejmuję decyzję, co zrobić z danym petentem! Przy tym, jeśli będę dostatecznie sprytny, to nie spotka mnie żadna kara – przepuścić kogoś bez paszportu? Ach, przecież dobrze mu z oczu patrzyło! Nie to, co temu okropnemu kapitaliście z zachodu – niech nam się tutaj nie pcha między uczciwie pracujących towarzyszy – cóż z tego, że ma wszystkie potrzebne dokumenty? Jedna czerwona pieczątka przystawiona, gdzie trzeba i nie postawi stopy w naszym pięknym kraju! Zdecydowanie powinniśmy o tym pamiętać przy następnej wizycie w jakimkolwiek urzędzie...

Praca urzędnika imigracyjnego nie należy wcale do łatwych. Do osiągania dobrych rezultatów potrzeba niemałej koncentracji i drobiazgowości w szczegółowym sprawdzaniu dokumentów każdego z petentów – to jednak tylko pogłębia immersję. Z kolei każdy wybór moralny, którego dokonujemy, odrywa nas od rutyny i pozwala jeszcze lepiej wczuć się w nieprzekupnego urzędnika, stojącego na straży porządku, bądź „człowieka interesu“, który potrafi z całego tego zamieszania wyciągnąć jak najwięcej korzyści...a może nawet w intryganta, chcącego zmienić bieg historii Arstoczki.

Jak już wcześniej sugerowałem, grafika, jaką raczy nas gra, delikatnie mówiąc, nie powala na kolana. Z drugiej strony wszechobecne piksele pogłębiają klimat ogólnej biedy i szarości, które towarzyszą życiu w komunistycznej Arstoczce, więc można to też potraktować jako sensowny zabieg stylistyczny. Mimo wszystko byłbym zachwycony, gdyby petenci byli ładniej odwzorowani – sporadycznie zdarzają się problemy z identyfikacją płci widzianego przez nas zlepka pikseli, a modele ludków próbujących siłowo sforsować nasz posterunek graniczny są tylko o jedno ogniwo ewolucji oddalone od stickmana, jakiego rysowaliśmy na etapie przedszkola.

Na szczęście te drobne problemy nie stanowią wielkiej przeszkody w naszej urzędniczej karierze, gdyż trudno się na naszym posterunku nudzić. Niemal każdego dnia rząd dorzuca jakąś nowinkę do stawianych petentom wymogów i dokument, który jeszcze wczoraj był niezbędny, nieraz będzie nazajutrz tylko nikomu niepotrzebnym świstkiem. Ma pan paszport? A kartę informacyjną? Dobrze, proszę pokazać. Zgoda na wjazd, jest? O, tutaj napisano, że przyjechaliście do pracy. Gdzie wasza zgoda na pracę? Nie macie!? To po co wy mi w ogóle głowę zawracacie! To zresztą tylko początek – z czasem wymagane są jeszcze kolejne dokumenty (z których część zastępuje stare formularze), dochodzi opcja konfiskowania dokumentów, prześwietlania podróżnych skanerem osobistym w poszukiwaniu kontrabandy i broni, sprawdzanie odcisków palców…opcji jest naprawdę wiele.

Jakby tego było mało, naszą przygodę z przejściem granicznym urozmaicają elementy komediowe przemycone przez twórcę. Niektóre odzywki petentów, którym odmawiamy wstępu, są tyleż zabawne, co autentyczne. Zdradzę tylko, że gra porusza nawet tak aktualne tematy, jak kontrolowanie na granicy karty szczepień petenta. Oczywiście trafili się i tacy, którzy wprost wypalili „Ja tam nie wierzę w szczepionki!“. Większość podróżnych, których kontrolujemy, prezentuje jednak z uporem maniaka klasyczną postawę zaprzeczenia – w papierach coś się nie zgadza? To musi być błąd w druku! Wśród masy ludzi przewijających się przez nasz posterunek trafiają się też stali bywalcy, z którymi mamy okazję nawiązać jakąś relację. Spośród nich zdecydowanie najbardziej zapadającą w pamięć postacią jest nieudolny przemytnik, uparcie próbujący przekroczyć granicę – jego niestrudzony optymizm budzi autentyczną sympatię.

Moralne wybory, jakich dokonujemy, mogą się podobać ze względu na swoją autentyczność. Czy powinniśmy rozdzielić na granicy rodzinę, jeśli z dokumentem jednego z małżonków jest drobny problem? Czy uciekający przed prześladowaniem ludzie z wnioskiem o azyl to nie jest wyjątkowa sytuacja, w której można byłoby okazać nieco więcej serca? Podobne emocje czułem ogrywając świetne We. The Revolution, gdzie gra szła jednak od razu o wyższą stawkę – tam decyduje się w końcu o życiu i śmierci. Co prawda, na pewnym etapie również w Papers, Please przyjdzie nam chwycić za broń, by powstrzymać próby siłowego sforsowania granicy przez intruzów, lecz mechanika walki jest jednak tylko mało rozbudowanym dodatkiem. Podobieństw między wspomnianymi tytułami można zresztą znaleźć sporo – jak chociażby to, że w obu grach jesteśmy urzędnikiem przybijającym pieczątki – w jednej na paszportach, w drugiej pod wyrokami sądu – choć te drugie są w formie gustownej pieczęci, o jakiej inspektor w służbie Arstoczki może tylko pomarzyć.

W zależności od tego, jak będziemy pełnić nasze obowiązki, nasza praca na posterunku granicznym w Grestin może przynieść wiele różnych zakończeń gry. O ile nie umrzemy wcześniej z głodu, zimna czy od broni terrorystów, to możemy zapisać się w historii jako wierny sługa komunistycznej Arstoczki lub jako jeden z tych, którzy przyczynili się do zmiany na szczytach władz. Niezależnie od tego, jaką drogę obierzemy, przystawianie pieczątek na dokumentach i szukanie nieprawidłowości będzie nam sprawiać po prostu frajdę. Papers, Please to z pewnością gra mogąca zapewnić kilka godzin przedniej rozgrywki, a co więcej, jest to też naprawdę udany symulator technicznej strony sprawdzania paszportów, który bardzo wiernie odwzorowuje relacje na linii urzędnik-petent. A teraz wybaczcie, muszę jeszcze wyrobić dzienną normę… Następny!

Źródło grafiki tytułowej: https://static.wikia.nocookie.net/papersplease/images/6/63/Papers-Please.png/revision/latest/scale-to-width-down/500?cb=20150214125223&path-prefix=pl

This article is from: