4 minute read

Siedź w domu i graj w planszówki

Polecajka gier planszówkowych

Oto druga odsłona mojej polecajki planszówek. Piszę tę część znacznie szybciej, niż pierwotnie planowałam, ale mam ku temu bardzo dobry powód – mianowicie taki, że na święta dostałam nową grę i – oh boi – jest cudna. A jaka to gra? „Dylemat wagonika“! Czyli jedna z niewielu gier planszowych, która pozwala na rozjeżdżanie dzieci pociągiem.

Advertisement

~Gray Picture

Dylemat wagonika

Liczba graczy: 3-13

Wiek: 16+ (choć na pudełku wersji angielskiej jest 14+, ale to tylko napis na pudełku, a nie policjant, róbcie co chcecie).

Zawartość: 500 kart (z czego 200 to karty nieskazitelnych postaci, 125 to karty plugawych postaci, a pozostałe 175 to karty modyfikatorów, ale co każda z nich robi, napiszę niżej), plansza z rozwidleniem torów, 26 znaczków śmierci, znacznik Karola Kolejarza, instrukcja. Możecie tę grę kojarzyć pod jej oryginalną nazwą „Trial by Trolley“. Gra została stworzona przez internetowego artystę znanego pod nazwą Cyanide and Happiness, więc można się spodziewać klasycznego dla niego poczucia humoru.

Możecie tę grę kojarzyć pod jej oryginalną nazwą „Trial by Trolley“. Gra została stworzona przez internetowego artystę znanego pod nazwą Cyanide and Happiness, więc można się spodziewać klasycznego dla niego poczucia humoru.

Ale na czym polega ta gra? Jest mocno inspirowana znanym eksperymentem myślowym, który też nazywa się „dylemat wagonika“, gdzie pociąg jedzie na pięć osób przywiązanych do torów, nie da się już zahamować, ale można zmienić zwrotnicę i zamiast po tym torze, przejechać po drugim, na którym znajduje się tylko jedna osoba. I, najkrócej mówiąc, właśnie na tym polega ta gra – na decydowaniu o tym, kogo przejechać. Tylko na torach znajdują się różne, śmieszne postacie.

Jeden z graczy wciela się w rolę kolejarza, a reszta dzieli się na dwie drużyny. Lecz nic się nie stanie, jeśli liczba osób w drużynach nie będzie równa, ponieważ ich skład i to, kto kieruje pociągiem, zmienia się co rundę. Celem każdej z drużyn jest przekonanie kolejarza, żeby przejechał po torze ich przeciwników. Na środku stołu ustawia się planszę z rozwidlonymi torami. Każdy z graczy z drużyny dobiera odpowiednie trzy karty: jedna osoba z drużyny ze stosu kart nieskazitelnych postaci, druga ze stosu kart plugawych postaci, a trzecia i każda kolejna ze stosu kart modyfikatorów. Ale jeśli w drużynie nie ma trzech osób, to można się tymi zadaniami podzielić tak, jak się chce. Dla przykładu, gdy ja grałam w dwuosobowych drużynach, to ustaliliśmy, że jedna osoba bierze karty plugawych postaci i modyfikatory, a druga karty nieskazitelnych postaci i też modyfikatory, bo im ich więcej, tym weselej. A kart i tak jest dużo, więc nie ma co się martwić, że zaraz ich zabraknie. Bo nawet, jeśli tak się stanie, to wystarczy przetasować odrzucone karty i grać dalej.

Na kartach nieskazitelnych postaci znajdują się takie rzeczy jak: „Ekipa filmowa, która nagrywa na żywo odcinek popularnego programu dla dzieci“, „Ładne wampiry, które na ciebie lecą“ czy „Wszystkie pielęgniarki na świecie“. Karty plugawych postaci są zabawniejsze. Przykładowe to „Morderczy mim“, „Rzeźnik, który nadziewa placki mięsem z psów, kotów i niemowląt“ albo „Beata z działu HR“. Ostatni stos kart ma za zadanie zmieniać wymowę innych kart, więc tu znajdą się takie karty jak: „Odda ci ostatnią kanapkę, abyś nie chodził głodny“, „Tak naprawdę jest jaszczurem w kostiumie z ludzkiej skóry“, „Ciągle cię zagaduje, gdy masz na uszach słuchawki“.

Jak już mamy karty w łapkach, to pora w końcu zacząć grę. Na początku na torze każdej z drużyn ląduje po jednej karcie nieskazitelnych postaci, wziętej z wierzchu stosu. Potem po kolei każdy z graczy z kartami nieskazitelnych postaci dokłada jedną do swojego toru. Następnie kolej, żeby wyłożyć jedną z trzymanych kart plugawych postaci. Ale tym razem karta ląduje na torze przeciwników, ponieważ ma ona zachęcać kolejarza, żeby to właśnie po nim (przeciwnym) przejechał. Gdy to już jest zrobione, gracze, którzy mają karty modyfikatorów, dokładają po jednej do dowolnych postaci z kart, obojętnie czy swoich, czy przeciwników, byle tylko mogły one przekonać kolejarza, żeby zrobił tatara na sąsiednim torze, a nie ich. Niewykorzystane karty odkłada się na stos kart odrzuconych.

Teraz w końcu przyszedł czas na najlepszy element rozgrywki. Wreszcie coś do powiedzenia będzie miał gracz, który w danej rundzie ma przyjemność stać za sterami morderczego wagonika. Pora wybrać, z którego toru postacie zmienić w krwawy mus. Gracze oczywiście mogą (a nawet powinni) żywo przekonywać Kolejarza Karola, że to ich postaci bardziej zasługują na zostanie na tych łez padole. Gracze, którzy nie mieli szczęścia uniknięcia zamienienia ich postaci w mielonkę, dostają znacznik śmieci. Kto będzie miał ich najmniej pod koniec gry, wygrywa. Gdy już ktoś otrzymał słodki pocałunek śmierci, wszystkie wyłożone karty są odkładane na stos kart odrzuconych. Zaczyna się nowa runda. Kolejarzem Karolem zostaje osoba na lewo od poprzedniego, a pozostali gracze przesiadają się o jedno miejsce w prawo. Choć przyznam się, że jak ogrywaliśmy „Dylemat wagonika“, to nie chciało nam się robić tej części z przesiadaniem. Przez to, niestety, skład drużyn co jakiś czas się powtarzał, ale przynajmniej nie trzeba było chodzić wokół stołu. Bo komu by się chciało? Mi nie. Plus to gra imprezowa, a nie ufam na tyle pijanym ludziom, żeby kazać im chodzić wokół moich kart z napojami w rękach. Choć karty są zrobione z takiego materiału, że wydaje mi się, iż po zalaniu i szybkim wytarciu nic poważnego nie powinno się im stać, a to duża zaleta.

Jak już napisałam we wstępie, bardzo spodobała mi się ta gra. Ma parę dużych zalet, takich jak to, że kart jest dość dużo czy to, że pozwala na rozjeżdżanie małych sierot. Poza tym, zasady są dość proste do wytłumaczenia, więc jeżeli ktoś gra po raz pierwszy, to szybko załapie, o co chodzi. Natomiast niewątpliwym minusem jest to, że żeby się najlepiej bawić, potrzeba większej grupy graczy, a teraz o to może być ciężko. Oprócz tego lubię narzekać, że nie ma w zestawie małej figurki wagonu, ale wtedy gra byłaby pewnie o paręnaście złotych droższa, więc jestem w stanie to zrozumieć.

Mam nadzieję, że udało mi się kogoś przekonać. Jeżeli tak, to życzę miłej jazdy pociągiem, przy akompaniamencie gruchotanych kości.

Źródło grafiki tytułowej: https://www.deviantart.com/willdrawforfood1/art/Board-Game-212304562

This article is from: