TEMAT NUMERU
GRY
Gry strategiczne Paradoxu mają jedną, sporą
wadę – opierają się o świat rzeczywisty, co w oczywisty sposób je ogranicza. Bez troski o takie rzeczy jak „historyczność“ czy „minimum realizmu“ straciłyby swój powab, jednak prędzej czy później kolejne dziwne scenariusze w „Hearts of Iron“ czy „Crusader Kings“ zaczynają tracić smak. Tu jednak na odsiecz przychodzą fani i ich fantazja, pozwalająca wprowadzić nieco szaleństwa na Ziemię – lub nawet poza nią. ~Ghatorr „Europa Universalis IV“ sama w sobie jest całkiem przyjemną grą. Co prawda ostatnio jakość kolejnych DLC leci na łeb, na szyję, co rujnuje przyjemność z gry, ale do dziś da się bez bólu zębów grać w wersję bez żadnych fanowskich dodatków. Mimo to jakość niektórych z fanowskich dzieł jest na tyle wysoka, że ciężko mi wracać do zwykłej, nudnej, historycznej Europy czy Azji wiedząc, że mógłbym w tym czasie robić rzeczy, które pasowałyby do „Gry o Tron“. O czym mówię? O „Anbennarze“, modzie fantasy. Mimo sporych podobieństw do naszej Ziemi – niektóre kraje można bez problemu uznać za magiczne odpowiedniki Mezopotamii, Francji czy Skandynawii – to „Anbennar“ oferuje o wiele bardziej różnorodny świat. Jest tu sporo klisz fantasy, ale wszystkie świetnie ze sobą współgrają, oferując ciekawe doświadczenia – nieważne,
40
czym zagramy. Krainę, w której toczy się rozgrywka, ukształtowało kilka ważnych wydarzeń, m.in ogromna katastrofa magiczna nad elfim krajem, przez co ich potężne imperium upadło, a same elfy rozproszyły się na wszystkie strony świata – przy okazji zwalniając pod przyszłą kolonizację swój pseudo-amerykański kontynent, Aelantir, pełen ruin – a niedawna ogromna inwazja orków zrujnowała spore połacie tutejszej wschodniej Europy, zostawiając tam chaotyczny zbitek band zielonoskórych oraz walczących z nimi wojowników. Do tego dochodzą problemy z bogami, schizmami, badaniami nad magicznymi technologiami… Nie sposób się nudzić. Praktycznie każdy z krajów oferuje unikalną, ciekawą rozgrywkę i sporo opcji – nie ma tu zapychaczy mających tylko zająć miejsce na mapie, a nawet jeśli niektóre kraje są mniej dopracowane,