B: Dobrze, to chciałabym zacząć od tego, co to za miejsce. Co tutaj się robi? I: Wcześniej to w ogóle... w ogóle jestem Marta. B: Marta [śmiech] I: Wcześniej tutaj było coś, pewnie tak też trafiłaś, po Fashion Freak... B: Ja trafiłam tak, że szłam Piotrkowską i zobaczyłam na murze... I: Fashion Freak. B: Tak i trafiłam tutaj. I: Bo kiedyś był tutaj owszem Fashion Freak i wcześniej był to butik, który oferował taką odzież vintage. Natomiast teraz jest to, całkiem od niedawna, są to mianowicie pracownie projektowe i projektowo-krawiecka też trochę. I jestem ja, projektantka ubioru, i jest jeszcze jeden chłopak, też projektant ubioru i dziewczyna, która robi torebki. Takie mamy tutaj taką małą manufakturę, bardzo malutką na tej powierzchni. I robimy rzeczy na zamówienie i sprzedajemy je w internecie. No jeszcze na jakieś indywidualne zamówienie, jak ktoś do nas trafi i jak chce mieć coś designerskiego. B: I sami projektujecie? I: Mhm. B: A macie jakąś konkretną inspirację, trzymacie jeden styl, czy...? I: Każdy ma swój styl, każdy z nas jest inny i to jest fajne, bo jakby nie wchodzimy sobie kompletnie w drogę i w jakimś tam sposób. Wręcz przeciwnie wspieramy się i też jest fajne, taka dobra współpraca. No co do stylu, to wiadomo, że każdy projektant ma swój styl i gdzieś tam go poszukuje i stara znaleźć. B: Dobra. Ja generalnie chciałabym się dowiedzieć, czy jest coś takiego jak łódzki design, albo czy Łódź sprzyja designowi, czym on jest dla tej Łodzi? Czy jast czynnikiem, który jest nową szansą na rozwój ekonomiczny czy to jest specyfika tego miejsca, jak to jest? Bo design bardzo się z Łodzią kojarzy teraz. I: Znaczy design to bardzo szeroko pojęte słowo. To jest i moda i to są formy przemysłowe i to jest plakat i to jest tak naprawdę wszystko. B: A z twojego punktu widzenia, czy moda? I: Czy moda... no, Łódź faktycznie jest uważana jako taka stolica mody, przez to że tu był ten przemysł włókienniczy i przez to, że tu jest ta szkoła artystyczna i przez dłuższy czas była jedyną taką projektowaą szkołą w Polsce. Natomiast teraz szkół już jest więcej. I faktycznie przez dłuższy czas Łódź była takim miejscem, na pewno słynęła z tego, ale to jeśli chodzi o design taki modowy. Natomiast teraz wydaje mi się, odkąd powstały też inne szkoły, w Warszawie, w Krakowie, to wydaje mi się, że to się trochę bardziej rozprzestrzeniło i trochę wyniosło z Łodzi. Ja zaobserwowałam, że jakby znowu to wraca. I Łódź znowu staje się miejscem, w którym powstaje 1
dużo inicjatyw społecznych, jest ich cora więcej, jest więcej nowych marek, coraz więcej ludzi zostaje w Łodzi, nie przenoszą się stricte do Warszawy, bo Warszawa i tak napędza ten rynek i... jakby Łódź jest do tyłu z tym. Ale przez to, że jednak rynek warszawski jest tak nasycony a Łódź jest blisko i tak jakby cały czas inspiruje wszystkich, że.. .że to się rozwija i wraca. Ale był moment, kiedy, jak mówię, było słabo. B: A mniej więcej kiedy to zaczęło wracać? I: Myślę, że gdzieś tak około od dwóch lat można obserwować taki dość intensywny wzrost pracowni i projektantów, miejsc, gdzie można coś takiego znaleźć, to myślę, że to gdzieś 2 , 3 lata wstecz, to się tak rozkręca w tą dobrą stronę na szczęście. B: A ile takich pracowni projektowych, jeśli chodzi o ubrania, znasz tutaj w Łodzi? Ile ich jest? I: No ja znam, dla ubrań... Mmmm... trzy, cztery pracownie, może trochę więcej jest nawet. Ale są też pracownie plakatu, są pracownie dodatków, trochę tego jest, no wiadomo, że ja wszystkich też nie znam [śmiech] B: No jasne. No właśnie, a kto tak wiekowo dominuje w tworzeniu tej warstwy designu, chodzi mi o modę, o przedmioty użytkowe, o architekturę, bo to też w końcu design, to czy to tworzą młodzi, czy to raczej starsze pokolenia. I: To zależy jaką granicę młodości postawimy [śmiech] B: No, oczywiście, ale powiedzmy do 30 [śmiech] I: Do trzydziestki nie, ja myślę, że jednak wiele osób jest starszych, świadomych tego, że przynajmniej... No może dlatego, że ja jestem po trzydziestce i też się w takim kręgu obracam ale jak patrzę, to zanim się skończy szkolę i zanim się zacznie coś swojego, to jednak to granica 26 plus i to nawet 30 plus. Więc tutaj ta granica, to nie są młodzi ludzie, bo młodzi ludzie często po studiach gdzieś wyjeżdżają, no po prostu gdzieś jeszcze jeżdżą. A jeśli chodzi o rozwijanie swojego pomysłu nawet biznes, czy na to, co chce się robić, to to jest więcej, przynajmniej moim zdaniem. To nie jest takie... o, kończę studia, o robię coś swoejo. Jest tak, ale mimo wszystko wydaje mi się, że trzeba do tego dojrzeć, żeby zrobić coś tak naprawdę od swojego od początku. B: Czyli to jakby są ludzie z takim wykształceniem artystyczno-plastycznym, takim... I: No, często tak. B: Aha, czyli to szkolnictwo, jakaś tam edukacja napędza jakby... I: No, umówmy się, co można robić po szkole artystycznej. Albo idziesz do korporacji i pracujesz jak projektant, albo robisz coś swojego. Nie ma tutaj tak naprawdę dużego pola do popisu. Jak wybierasz taki zawód, to się nastawiasz, że będziesz pracować na swoje, przynajmniej tak mi się wydaje. Że, że tak wiele osób funkcjonuje, że ma się gdzieś tam papierek uczelni artystycznej i gdzieś to tam funkcjonuje. Ciągnie się [śmiech]
2
B: A tak w codziennym życiu, to czy ten taki artystyczno, powiedzmy, zagospodarowanie przestrzeni w mieście, czy jakieś takie akcje twórczo designerskie, czy one wchodzą w tą tkankę miejską? I: Jak najbardziej. Bo mam znajomych, którzy pokończyli szkoły artystyczne i są tak zwanymi społecznikami. Tworzą różne wydarzenia, dbają o tą przestrzeń o której mówisz, tak, jak najbardziej. Ci ludzie chyba bardziej się angażują w tą całą przestrzeń, też taką miejską, naszą, niż inni. Tak, chyba. Faktycznie jest to taka społeczność, która działa razem, wspiera się i jest powiązana. B: Czyli to też integruje. Wspólny cel w obrębie powiedzmy tej sztuki integruje ludzi. I: Tak, to znaczy nie wiem, czy to jest charakterystyczne tylko dla Łodzi, może... Bo Łódź jest mniejszym miastem, jak mi się wydaje, mniejszą tkanką jakąś społeczną niż na pewno Warszawa czy inne miasta, i im jest na pewno łatwiej zebrać to w grupę. Mamy lepszą integrację niż w innych miastach, ale tutaj na pewno też dużo robią ci ludzie, którzy się zajmują sztuką, designem, zresztą nie tylko, bo są ludzie też inni, oczywiście, nie tylko po artystycznych szkołach, ale faktycznie się tak bardziej trzymają tu. Jakoś tak bardziej się wspierają i jakoś to... B: A czy to łatwo jest takie zmiany wprowadzić, tutaj w Łodzi? Czy są na to jakieś fundusze, czy miasto daje? Czy raczej robicie tak charytatywnie? I: Często charytatywnie, ale nie wiem, czy słyszałaś, że Łódź bardzo chętnie w ogóle wychodzi naprzeciw takim inicjatywom, mamy największy budżet obywatelski w Polsce, wiec tutaj miasto jak najbardziej. Miasto na szczęście zdaje sobie sprawę, jaki jest największy minus tego miasta, czyli to, że brzydko wygląda. To, że odstrasza innych mieszkańców, więc te inicjatywy łodzian są właśnie wycelowane w ten punkt. Więc miasto chętnie współpracuje z nimi, bo miasto też nie jest w stanie, wielu rzeczy nie widzą, albo nie chcą widzieć. Więc o wiele łatwiej jest im dołączyć bądź wyrazić zgodę na jakieś projekty, które mają być przeprowadzone w tym celu, niż samemu to robić. No mają też inne sprawy na głowie, ale pod tym względem akurat... Jasne, że są absurdy, ale myślę, że na wiele rzeczy się zgadzają i jest wiele pomysłów, które udaje się przeforsować. Miasto sprzyja, ale nie jest też tak łatwo, ale nigdzie nie jest łatwo. B: No właśnie, nigdzie nie jest łatwo. Ja tak porównuję tą akcję z muralami tu w Łodzi i w Poznaniu. Moja znajoma będzie teraz pisała pracę licencjacką na ten temat i widzę, jaka jest różnica pomiędzy postrzeganiem tego streetartu w Poznaniu i w Łodzi. Bo z tego co tam patrzę i obserwuję w Poznaniu i tego, co przez internet mogę śledzić, jakby Łódź bardziej przykłada do tego wagę i bardziej jest dumna, że coś takiego powstaje. Że tutaj w Łodzi to ma większą wartość niż u nas w Poznaniu. I: Też tutaj mamy, nasza pani prezydent sobie postawiła za hasło promujemy kreatywność, Łódź kreuje. No i jakby nie ma za bardo czym Łódź się popisać, jeśli chodzi o taką stronę wizualną. Więc 3
jak gdyby stawia nam zupełnie inne tematy, pokazywanie, że Łódź ma tu sferę artystyczną, że można tu coś fajnego zrobić, że są właśnie te lokale. Że na preferencyjnych warunkach można wynająć pod jakąś własną działalność. A niekoniecznie typowo artystyczną, są też jakieś księgarnie, kawiarnie, galerie. I właśnie ta galeria murali, przez to że mamy tak dużo kamienic, które są brzydkie, no to to świetnie się komponuje. Myślę, że władze są elastyczne, są otwarci na nowe pomysły, współpracują i to jest świetne. I takich inicjatyw jest coraz więcej. Ja na przykład od pięciu lat widzę ogromny progres tego, jak to się rozwija, jak się zmienia, jak się napędza... jak to wszystko w ogóle fajnie funkcjonuje. Jak nie ma czegoś takiego, że się nie da. Znaczy, no, no są, ale mimo wszystko jest taka otwartość takich władz, nie ma już takiego... B: Nie, nie. I: Tak, że to nie ma sensu. Tylko - spróbujmy, jak wyjdzie to super, jak nie, to trudno. Ale jest lepiej i to mnie cieszy, zresztą chyba wszystkich mieszkańców Łodzi [śmiech] B: Jasne! Coś jeszcze miałam spytać... miałam pytanie w głowie i mi wyleciało. A czy o tym ŁDF mogłabyś coś powiedzieć? I: Cieszę się, że jest, przyciąga to ludzi. Owszem, mogłabym się przyczepić do wielu różnych spraw, aczkolwiek, wydaje mi się , ze trochę straciło to... Ja w ogóle mam w Polsce z tym problem, że każde miasto chce mieć taki festiwal, czy desogn czy fashion, czy... Mnie to denerwuje, bo czy znane są fashion weeki w Mediolanie, w Paryżu czy w Londynie, to one nie konkurują między sobą. To samo jest z festiwalami designu. Jak my mamy design, to ktoś sobie wymyślił, że też będzie miał. B: Nie będzie gorszy. I: I będzie lepszy, właśnie. I to mnie strasznie irytuje, bo gdyby był jeden na przykład taki festiwal i byłby świetnie zorganizowany, to ja bym była bardzo szczęśliwa, że to jest na takim wysokim poziomie. To znaczy to i tak jest na wysokim poziomie, ale poza tym jeszcze ten polski design - on jest świetny, jest doceniany na świecie, ale mam wrażenie, że w Polsce nadal jest traktowany po macoszemu. B: No właśnie. I: I to mnie boli, bo jest dużo świetnych tych polskich projektów, ale ten festiwal, no fajnie, że jest ale... B: Nadal troszeczkę na uboczu. I: Dokładnie. B: Dalej to ejst jakaś w pewnym sensie niszowa sprawa. I: Dokładnie. B: Mniej już, jak mi się wydaje, jest z tym Fashion Weekim, bo to zostało już przez media docenione. 4
I: Łatwiej trochę z tym. Bo wiesz, wszyscy się ubierają, ta moda jest obecna w naszym życiu na co dzień. A design nie, chociaż wszyscy remontują mieszkania, kupują jakieś tam żyrandole, krzesła i inne rzeczy tego typu, ale mimo wszystko trafia to do mniejszego odbiorcy. No, jakoś nie chwalimy się tymi sukcesami polskimi, designerskimi. No, ja nie mam na co narzekać przez to, ale mimo wszystko szkoda, że polscy projektanci nie są doceniani jeszcze przez Polaków tak jak na Zachodzie, bo tak jak mówię, wiele osób robi karierę na Zachodzie, a niekoniecznie w Polsce. B: No właśnie, jak przeglądam takie czasopisma a’la designerskie czy całkiem designerskie to wielu z tych Polaków kształconych na Zachodzie... To już jest tradycja, wielu z tych Polaków kształconych na Zachodzie, o, wielkie odkrycie, będzie sprzedawał w Polsce, czy zaprojektował coś dla polskiej firmy. Chociaż to jest z pochodzenia, czy w ogóle Polak. Ale już mi się przypomniało pytanie, które chciałam zadać. Wracając do Łodzi, jako miasta, w którym ten design ma szansę się rozwijać, czy można powiedzieć, że ta przeszłość łódzka, robotniczo-industrialna, czy ona w jakiś sposób wpłynęła teraz... No, jeżeli coś przeminęło, to trzeba czymś to zapełnić. I: Nie wiem, czy to tak naprawdę odbierano, że trzeba ją czymś zapełnić. Bo to był zupełnie inny przemysł. To była zupełnie inna historia. B: No tak. I: My ją raczej wykorzystujemy, by zapełnić te przestrzenie, które po tym zostały. Natomiast samą historię to myślę, że tworzymy w jakiś sposób nową. To nie jest takie zapełnianie dziury, ja myślę, że to nie jest coś, czymś się wypełnia. My wykorzystujemy przestrzenie, które zostały, natoamist nie traktowałabym tego w formie zapełnienie. B: Ale w takiem kontekście powiedzmy sztuki, ja nie wiem, może tak, czy Łódź ma taką przeszłość artystyczną... czy nie. I: No oczywiście, a Strzemiński, Kobroń? To jak gdyby nazwiska, które mówią same za siebie, są znane na całym świecie. Z łódzkiej szkoły, są łodzianami. No pewnie i dużo więcej, których ja nie znam. B: No, to mam zadanie domowe. I: Muzeum Sztuki, na przykład które mamy to dzięki Strzemińskiemu i dzięki Kobroń. Oni sprowadzili przecież wielkich artystów do Łodzi. Dzięki nim możemy oglądać na przykład w Muzuem... Zresztą to Muzeum Sztuki, które mamy, jest jednym z najlepszych w Polsce. B: Ale to sztuka nowoczesna jest? I: Tak, to jest sztuka nowoczesna. B: No właśnie, o to mi chodzi. Właśnie Łódź celuje w tą sztukę nowoczesną na takiej jakby fali takiego parcia ku nowemu, ku modernizacji, bo jakby... nie ma takiej jakby bogatej historii artystycznej jak Kraków czy Warszawa. Czy nie?
5
I: No... może tak. No może właśnie przez to, tak jak mówię, że nie ma historii, też tworzy nową. Ale tak jak mówię tworzy - wykorzystując przestrzenie, wykorzystując tą swoją szkołę i przedstawicieli, może to bardziej filmówka niż taka stricte artystyczna ASP. Bo filmówka to wiadomo, jak najbardziej, bo znane nazwiska. Ale wiadomo, że idzie w sztukę nowoczesną, bo mogłaby iść w sztukę nei wiem jaką, włókienniczą, ale to się nie sprzeda. Ale też no wykorzystuje, no bo wiadomo, musi wykorzystać, każde miasto wykorzystuje jakieś swoje... B: No jasne. Mhm. I: Ale, ale... nie wiem, czy to są jakieś takie wielkie powroty. B: I chciałam jeszcze zapytać o takie miejsca, które, jakby są specjalnie przeznaczone dla tych projektantów, stworzone dla, powiedzmy, kreatywnego projektowania. Czy są takie miejsca? I: No, powstało jakiś czas temu, na pewno wiesz, OFF Piotrkowska, która jest stricte taka przeznaczona właśnie dla tego typu działalności. I to jest trafione w dziesiątkę, nawet Warszawa nam zazdrości, że takiego nie ma. B: Ja też zazdroszczę, że w Poznaniu takiego nie ma [śmiech]. I: No i tworzy się Księży Młyn, czyli tak naprawdę całe to osiedle, które tam było jest przerabiane na pracownie artystyczne. Będzie tam miało swoją pracownie ASP, swoją siedzibę, są tam już nowe pracownie i tak jakby robi się nowa OFF Piotrkowska. Tworzy się. Dużo jest takich miejsc. Biała Fabryka robi się, z tego, co wiem, nową OFF Piotrkowską, więc tak naprawdę tych miejsc powstaje coraz więcej, bo te rynek się rozwija. Coraz więcej młodych ludzi kończąc studia chce tu zostać. Po skończeniu studiów w Warszawie, tak jak mam znajomych... na pewno też znasz Owoce i Warzywa, którzy wrócili do Łodzi po skończeniu warszawskich uczelni jak również po przejeździe po świecie otworzyli tutaj klubokawiarnię artystyczną, która ma też bardzo szeroką renomę w świecie i robi właśnie i koncerty i wystawy i jest naprawdę znana. Także, rozwija się tutaj ta przestrzeń i to całkiem prężnie. Z roku na rok jest coraz lepiej, my się cieszymy [śmiech], jesteśmy dumni z tego. B: Czyli mieszkańcy są przychylnie nastawienia do takiego... I: Bardzo. B: Rozwoju. I: Bardzo, naprawdę, zmienia się całe otoczenie, i dzięki temu też ludzie zaczęli wracać do centrum Łodzi, bo nie wiem, czy słyszałaś, ale ludzie nie chcieli mieszkać w centrum. B: No, słyszałam, że tu było jak z Detroit. I: Tak, przez to co się tutaj dzieje. A teraz tak naprawdę sporo młodych ludzi wraca do centrum. Mamy tutaj kurczę wiele mieszkań, są w świetnych cenach, czy wynajem czy kupno. Naprawdę, takich mieszkań sobie w Warszawie nie kupią, czy nie pozwolą sobie na wynajmowanie mieszkania w kamienicy. Więc młodzi ludzie, zmienia się ta tkanka społeczna. Ludzie, nawet ci, którzy byli bardziej na marginesie, zaczynają widzieć, że to się zmienia i oni też, no ja tak obserwuję, bo 6
mieszkam w centrum, też się trochę zmieniają, [śmiech] nie są tacy agresywni. Jakoś tak zaczynają dostrzegać innych mieszkańców. B: Czyli Łódź trochę młodnieje, dzięki temu, że ci ludzie wracają? I: Tak, tak. Mieszkam... bo ja nie jestem w ogóle łodzianką, mieszkam w Łodzi chyba 11 lat i widzę jak to miasto się zmienia, jak wyglądało jak tutaj przyjechałam 11 lat temu i jak teraz. Więc mam taki jakby przekrój. Akurat trafiłam chyba na taki moment, że dużo zaczęło się zmieniać. I przez 10 lat moich obserwacji tutaj, stwierdzam, że się bardzo zmieniło i to na korzyść. I dlatego na stałe nie wyjechałam i tak mnie wchłonęło [śmiech]. Jest w stanie to zrobić. B: Czyli, tak jak słyszałam takie wypowiedzi, że mimo, że nie jest piękne, ma coś, taki klimat w sobie? Że tak potrafi zauroczyć. I: Powiem tak - zawsze klimat każdego miasta tworzą ludzie. I może to jest to! B: Może! Może to tak się zazębiło, że, że... Jedna grupa coś zaczęła robić i tak to się potoczyło... I: Wiesz co, wielu obcokrajowców do mnie przyjeżdżało i zapoznawało się z tym miastem. I mówiło, że to miasto jest niesamowite i że ma bardzo ciekawy klimat, ja też mówiłam, że ma fantastycznych ludzi. I to, co wyróżnia Łódź na przykład od Warszawy to to, że ludzie są tutaj bardziej wyluzowani. Że nie są takimi pozerami, nie pytają cię od razu co robisz, ile zarabiasz i od góry w dół ocenkę. Tylko inaczej chyba podchodzą do życia, mimo, że wszyscy robimy to, co oni... bardziej to jest jak taka wioska, nie miasto [śmiech] ale nie zamknięta. No, nie wiem jak to powiedzieć, ma taki luźniejszy klimat, no, nie ma gonienia, pogoni, którą czuć w Warszawie. No, fajnie jest pojechać do Warszawy, pobyć tam, ale mieszkać, to nie. B: A czy odbiorcami twoich ubrań albo projektów, wystaw czy koncertów, wszystkiego, co dzieje się na OFF Piotrkowskiej są ludzie z Łodzi, czy przyjezdni, obcokrajowcy, studenci czy kto? I: Myślę, że wszyscy. B: Po trochu. I: Tak, dokładnie. Myślę, że jak im się pokaże, bo to też jest kwestia, że wiele osób nie wie o niektórych miejscach, dziewczyna która chyba tutaj z Danii tutaj przyszła... Z Danii? Nie pamiętam, chyba z Danii. Mówi, że trafiła tutaj przez internet, po Fashion Freak, przyszła właśnie z taką mapką, też na OFF Piotrkowską się kierowała. Więc ja myślę, że wszyscy, wszyscy w końcu gdzieś tam trafią. Internet wpływa, a jednak te wszystkie miejsca są zaznaczone na mapie Łodzi czy Polski jako takie interesujące. Są opisywane w różnych gazetach, czy Owoce i Warzywa czy OFF Piotrkowska, czy Manufaktura, ale to już jest zupełnie inny target. No i trafiają do studentów czy... no wiadomo, że pracownie są dla ludzi, którzy są no, może nie studentami, bo studenci nie kupią sobie nic designerskiego, może jakiś drobiazg, ale są osoby czy z zagranicy którzy po prostu tak... prędzej. B: A do ciebie trafiają głównie przez internet? 7
I: No tak, tak. Bądź oczywiście też dalej, przez polecenia, tak to często też działa. - Łodzianie nie wiedzą, gdzie mieszkają, była wręcz nagonka na to, że Łódź jest brzydka - Bałuty - wielokulturowa, mało Polaków, żadne inne miasto w Polsce
8