David Eimer
Z DALA OD CESARZA
L U D Z I E
„Szczyty gór wysoko, a cesarz daleko” – głosi stare chińskie przysłowie, dając do zrozumienia, że kontrola władz nad obszarami przygranicznymi Państwa Środka jest wątła, a ingerencja niemile widziana. Na tych terenach, położonych z dala od ogromnych miast pokroju Pekinu i Szanghaju, kultura Hanów, dominującej grupy etnicznej w kraju, ściera się z tradycjami mniejszości etnicznych. Ich członkowie zamieszkują mało stabilne rejony i nieprzychylnie patrzą na próby kontroli ze strony chińskich władz. David Eimer podróżuje statkami, pociągami i pieszo, docierając do najsłabiej poznanych rejonów Chin, w miejsca, których przeciętny turysta nie ma najmniejszych szans zobaczyć. Pełna mocnych wrażeń wędrówka przez pustynie, dżungle, góry Tybetu, aż po granice z Koreą Północną, pozwala ujrzeć współczesny obraz słabo znanych rejonów tego ogromnego kraju. Po sukcesie Pekinu i Szanghaju Adriana Geigesa zabieramy Czytelnika w podróż do zupełnie innego, choć również chińskiego, świata. Świata pełnego różnorodności i niebezpieczeństw, ale wielobarwnego i fascynującego.
Podróże po obrzeżach Chin
Wiele mniejszości etnicznych jest zagadką dla samych Chińczyków. Żyjąc tysiące kilometrów od centralnych regionów Hanów, ich członkowie zamieszkują ekstremalne pod względem geograficznym obszary Chin: odległe pustynie na zachodzie i północy, tropikalną dżunglę na południowym zachodzie albo niemal syberyjską tajgę, która do dziś rozciąga się na odległych północno-wschodnich rubieżach kraju. fragment
www.wuj.pl
Mundus_Z_dala_od_cesarza_okladka_15x23.indd 1
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Patroni medialni
2015-10-05 10:18:16
Z DALA OD CESARZA
David Eimer
Z DALA OD CESARZA 3RGUöĝH SR REU]HĝDFK &KLQ
7ïXPDF]HQLH 0LFKDï 6]\PRQLN
Seria: MUNDUS Projekt okładki
Agnieszka Winciorek
Zdjęcie na okładce: iStock.com/alantobey Tytuł oryginału: The Emperor Far Away. Travels at the Edge of China
Copyright © David Eimer 2014 This translation of The Emperor Far Away, first edition is published by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego by arrangement with Bloomsbury Publishing Inc. All rights reserved
© Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydanie I, Kraków 2015 All rights reserved
Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.
ISBN 978-83-233-3968-7
www.wuj.pl
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12 663-23-81, 12 663-23-82, fax 12 663-23-83 Dystrybucja: tel. 12 631-01-97, tel./fax 12 631-01-98 tel. kom. 506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl Konto: PEKAO SA, 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325
Matce i ojcu
Shan gao huangdi yuan. Szczyty gór wysoko, a cesarz daleko. Stare chińskie przysłowie
SPIS TREŚCI
Od tłumacza Mapa Słowo wstępne
11 14–15 17
Część I: SINCIANG – NOWE POGRANICZE
27
1. 2. 3. 4. 5. 6. 7.
29 40 51 65 73 80 88
„Ujgurzy są jak pandy” Nowy Jedwabny Szlak Emigranci Kolejna Wielka Gra Powrót do Kaszgaru Trzy granice Ujgurstan
Część II: TYBET – DZIKI ZACHÓD
103
8. 9. 10. 11. 12. 13. 14.
105 114 125 134 143 152 161
Tybetańskie pogranicze Lhasa Wieczór w nangma Ü-Tsang Włóczęga przez płaskowyż Śnieżny Klejnot Droga w dół
Część III: JUNNAN – KŁOPOTY W RAJU
169
15. 16. 17. 18. 19. 20.
171 181 192 201 214 230
Radosne mniejszości Dajlandia Z biegiem Mekongu Diaspora Dajów Wśród Wa Kobiety na sprzedaż
10 Część IV: DONGBEI – PRZESUWANIE GRANIC
241
21. 22. 23. 24. 25. 26.
243 254 265 277 287 298
Ekspres do Pjongjangu Trzecia Korea Słowo Boże Arktyczne pogranicze Wzdłuż Amuru Rozrastające się imperium
Proponowane lektury Podziękowania Indeks
305 307 309
Część III JUNNAN – KŁOPOTY W RAJU
Termin „dzikusy”, jakim wielu autorów określa wszystkie plemiona górskie Indochin, jest bardzo nieprecyzyjny i mylący, ponieważ liczne spośród tych plemion są o wiele bardziej cywilizowane i ludzkie niż nękani podatkami mieszkańcy równinnej krainy, która jest w istocie jedynie pozostałością po dawnych wielkich imperiach. Archibald Ross Colquhoun, Amongst the Shans (1895)
15 RADOSNE MNIEJSZOŚCI
W Jinghong powoli zapada wieczór, a pod miejski teatr zajeżdżają kolumnami autokary. Wyrzucają z siebie kolejne grupy Hanów, których przewodnicy prowadzą do środka na codzienne przedstawienie. Przy akompaniamencie muzyki, w której ledwie pobrzmiewają echa starych regionalnych pieśni, młode, atrakcyjne kobiety należące do mniejszości etnicznej przemierzają scenę ubrane w obcisłe sukienki, kołysząc biodrami i imitując tradycyjne tańce ludowe swojego narodu. To taneczne widowisko jest największą atrakcją każdej chińskiej wycieczki do Jinghong, stolicy regionu Xishuangbanna leżącego na dalekim południu prowincji Junnan. Do Laosu i Birmy można stąd dojechać samochodem w kilka godzin, jest to więc miejsce, w którym Chiny stykają się z Azją Południowo-Wschodnią. Ludzie z całego kraju ściągają tu dla tropikalnego klimatu i aury egzotyki otaczającej tutejsze mniejszości. Niewypowiedzianym, choć nieodłącznym elementem atrakcyjności, jaką Xishuangbanna cieszy się wśród Chińczyków, jest opinia na temat zamieszkujących ten region grup etnicznych jako mających nieskrępowane podejście do seksualności, co czyni ich zupełnym przeciwieństwem Hanów, którzy nawet rozmawianie w miejscu publicznym o seksie wciąż traktują jako tabu. Oprócz fotografii palm i słoni, biura podróży zawsze wykorzystują w celach reklamowych nęcące zdjęcia skąpo odzianych długowłosych kobiet kąpiących się w miejscowych rzekach lub tańczących z gracją na tle sielskich krajobrazów. W jednej z najpopularniejszych restauracji w Jinghong klienci mają okazję posłuchać muzyki na żywo, do której śpiewają nastoletnie dziewczęta w strojach ludowych odsłaniających brzuchy. Później dziewczyny
172
siadają mężczyznom na kolanach i namawiają ich, by wypili szklankę piwa, sięgając im przez ramię. Jest to rytuał wykonywany podczas ceremonii ślubnej przez członków ludu Akha, który przywłaszczyła branża turystyczna, by zaspokajać fantazje Hanów na temat rozwiązłych mniejszości mieszkających w raju. Wyobrażenia te mają swoje źródła w czymś, co KPCh uznaje za pewnik. Zanim komuniści przejęli władzę w 1949 roku, Hanowie nie wiedzieli właściwie nic o pograniczu Junnanu poza tym, że zamieszkują je ludy, które uważali za barbarzyńskie. Gdy w roku 1953 KPCh przystąpiła do uporządkowania ich statusu, co najmniej dwieście sześćdziesiąt różnych grup wystąpiło z wnioskiem o rejestrację jako mniejszości etniczne. Liczba ta była zdecydowanie zbyt wysoka dla pekińskich biurokratów, więc ci od razu połączyli wiele z tych grup w większe jednostki, którymi łatwiej jest zarządzać. Mimo to niemal połowa spośród pięćdziesięciu pięciu oficjalnie uznawanych mniejszości mieszkających w Chinach pochodzi z Junnanu, który tym samym jest najbardziej zróżnicowanym etnicznie rejonem kraju. Jest to też najróżnorodniejsza pod względem geograficznym część Chin. Junnan zajmuje dużą część południowego zachodu państwa chińskiego, rozciągając się od górzystej granicy z Tybetem na północy, przez równiny o umiarkowanym klimacie, po których rozsiane są pozostałości prastarych królestw, po dżungle regionu Xishuangbanna i granice z Laosem, Wietnamem i Birmą, która graniczy też z Junnanem od zachodu. Chińscy antropologowie poświęcili badaniu mniejszości żyjących w Junnanie znaczną część lat pięćdziesiątych XX wieku. Przyjęta przez nich perspektywa badawcza była nacechowana nieodzownym przekonaniem o wyższości Hanów, a wnioski, do jakich doszli, wskazują na wręcz umyślny brak zrozumienia dla lokalnych kultur i tradycji. Badacze afirmują wszelkie komunały na temat społeczności plemiennych, jakie tylko można sobie wyobrazić, oraz czynią zadość wymogom wydziału propagandy KPCh. Pradawne wierzenia animistyczne mniejszości sklasyfikowano zatem jako „prymitywny kult duchów”, a miejscowych właścicieli ziemskich mianowano panami niewolników realizującymi założenia ustroju „feudalnego”. Nadmieniono o zamiłowaniu mniejszości do śpiewu i tańca oraz praktykowaniu przez nich tak zwanej wolnej miłości, jak określili to pekińscy naukowcy, choć nie przedstawiono dowodów na poparcie tej tezy. Jakkolwiek nonsensownie brzmią te doniesienia, do dziś cytuje się je w rozlicznych chińskich publikacjach. W rezultacie wielu Hanów kojarzy
173
region Xishuangbanna ze swawolnymi dzikusami, którym czas upływa na sypianiu z kim popadnie i niekończącym się świętowaniu. Podobnie jak Hanowie przyjeżdżający tu jako turyści, szukałem chińskich tropików, gdy pierwszy raz odwiedziłem region Xishuangbanna, nazywany przez miejscowych w skrócie „Banna”. Było to tuż po Bożym Narodzeniu w 2008 roku, a ja uciekłem ze skutego lodem zimowego Pekinu. Ale kiedy jeździłem po okolicy, zaintrygowały mnie nie tyle pokazy taneczne, ile różne narodowości i kultury oraz ich współistnienie w regionie, który jest lustrzanym odbiciem podobnie zróżnicowanych obszarów leżących po drugiej stronie pobliskich granic. Oficjalnie Jinghong jest stolicą Xishuangbanna, prefektury autonomicznej Dajów, ponieważ blisko jedna trzecia prawie milionowej populacji tego regionu należy do mniejszości etnicznej Dai. Ale Banna jest też domem dla co najmniej dwunastu innych grup etnicznych. A antropologowie badający ten region w latach pięćdziesiątych XX wieku nie raczyli zauważyć, że wiele spośród mniejszości zamieszkujących terytorium Banna żyje również w innych częściach Azji Południowo-Wschodniej. Dajowie zamieszkują sam środek Złotego Trójkąta, niesławnej enklawy anarchistycznej leżącej na styku granic Tajlandii, Birmy, Laosu i regionu Xishuangbanna, a szczególnie licznie reprezentowani są w państwie związkowym Szan na dalekim wschodzie Birmy oraz w północno-zachodnim Laosie. Na wschodzie Birmy żyje też wielu przedstawicieli ludów Wa i Bulang, a Akha, których Chińczycy sklasyfikowali wspólnie z ludem Hani, zasiedlają górzyste rejony Laosu, Birmy, Tajlandii i Wietnamu. Wraz z nimi mieszkają tam Lahu oraz Miao, znani poza Chinami jako Hmongowie. Ich języki, kultury, tradycje i religie wykraczają poza granice narzucone Azji Południowo-Wschodniej w nieodległej przeszłości. Poszczególne mniejszości odczuwają znacznie silniejsze więzi ze swoimi pobratymcami żyjącymi po drugiej stronie linii granicznej niż z Hanami czy innymi grupami etnicznymi, wśród których mieszkają. Dla każdego, kto wywodzi się z różnych ludów żyjących w regionie Banna, przynależność narodowa ma o wiele mniejsze znaczenie niż tożsamość etniczna, a to, że z technicznego punktu widzenia ich członkowie są obywatelami Chin, jest dla nich w zasadzie bez znaczenia. Wrażenie, że Banna jest obszarem, na którym rola aparatu państwowego została zmarginalizowana, potęguje niezwykła wręcz nieszczelność tutejszych granic. W porównaniu do Sinciangu i Tybetu, w których miejscowi mieszkańcy żyją zamknięci niczym w zagrodach utworzonych czy to przez Wujing, czy przez samą naturę, granica między Junnanem a resztą
174
Azji Południowo-Wschodniej ciągnąca się na przestrzeni czterech tysięcy kilometrów to tylko linia na mapie. Pas graniczny, który w znaczniej mierze pozostaje niestrzeżony, przebiega wzdłuż wąskich rzek albo przez las deszczowy, dzięki czemu łatwo jest przemieszczać się między Banna, Birmą, Laosem i Wietnamem. W niektórych miejscach można wręcz bezwiednie zapuścić się do sąsiedniego kraju. O ile nawet tak duża armia jak chińska nie jest w stanie kontrolować pogranicza Junnanu, o tyle granice Banna są niemal zupełnie otwarte po części dlatego, że władze w Pekinie sądzą, iż tutejsze mniejszości nie stanowią zagrożenia dla ich hegemonii. W odróżnieniu od Ujgurów i ich pokątnych ugrupowań separatystycznych nie istnieje nic takiego jak ruch narodowościowy Dajów czy Akha. A podczas gdy Dalajlama – wraz z dziesiątkami tysięcy uchodźców – przebywa tuż za granicą Tybetu, mobilizując opinię międzynarodową, by wspierała sprawę tybetańską, żaden przywódca nigdy nie zdoła zjednoczyć licznych mniejszości zamieszkujących region Banna. Tutejsze grupy etniczne są tak wyraziście łagodne i sympatyczne, że niektóre z nich podaje się za przykład tak zwanych modelowych mniejszości. Ich członkowie są idealnymi młodszymi towarzyszami, gotowymi śpiewać i tańczyć w barwnych strojach dla chińskich turystów w ramach show reżyserowanego przez Hanów reprezentujących aparat władzy. Nigdzie na terytorium regionu Banna nie ma się do czynienia z autorytatywną obecnością służb bezpieczeństwa. Jest wręcz odwrotnie: gdy przeniosłem się na parę miesięcy do Jinghong, odwiedziłem kilka pustych posterunków policji, próbując bezskutecznie zgłosić pobyt w mieście. Z drugiej strony bezpaństwowość to dla mniejszości mieszkających w Banna sposób na życie; tubylcy od wieków ignorowali granice i przemieszczali się między krajami, jak chcieli. Nazwa Xishuangbanna również wskazuje, że Dajowie są obecni na całym terytorium Złotego Trójkąta. Jest to chiński odpowiednik pierwotnej dajskiej nazwy „Sipsongpanna”, którą można przetłumaczyć jako „dwanaście okręgów uprawy ryżu”. Owe dwanaście różnych obszarów składało się na dawne królestwo Dai, którego zasięg obejmował tereny dzisiejszego regionu Banna, północnego Laosu oraz państwa związkowego Szan we wschodniej Birmie. Bez względu na to, jak bardzo przyjazne wydają się tutejsze mniejszości, utrzymywane przez nich więzy transgraniczne mają też swoją ciemną stronę. O ile KPCh sądzi, że grupy etniczne w Banna nie stanowią zagrożenia dla jej autorytetu, o tyle mieszanka powiązań między wieloma narodowościami i braku nadzoru państwowego czyni z pogranicza Junnanu obszar
Redaktor inicjujący
Mateusz Chaberski
Redakcja
Mirosław Ruszkiewicz
Korekta
Gabriela Niemiec
Skład i łamanie
Hanna Wiechecka
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12 663-23-81, 12 663-23-82, fax 12 663-23-83